76
polski magazyn dla ludzi kochających tatuaże ISSN 1897-3655 INDEKS 233021 CENA: 13zł w tym 7%VAT NR 29/09/2009 WRZESIEŃ

TF # 29, September 2009

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Jess Yen Horiyen, Myśków, John Montgomery, Steve Soto, Kudi Chick: Miss Rockwell, Pener (Street art)

Citation preview

Page 1: TF # 29, September 2009

polski magazyn

dla ludzi kochających tatuaże

ISSN 1897-3655

INDEKS 233021

CENA: 13zł w tym 7%VATNR 29/09/2009 WRZESIEŃ

Page 2: TF # 29, September 2009
Page 3: TF # 29, September 2009
Page 4: TF # 29, September 2009
Page 5: TF # 29, September 2009

SpisTresciSpisTresciM

ARKETING I REKLAM

A:

Anna Błaszczyńska

tattoofest@gm

ail.com

Redakcja nie zw

raca materiałów

niezamów

ionych, zastrzega sobie prawo

redagowania nadesłanych tekstów

i nie odpowiada za treść

zamieszczonych reklam

.

WYDAWCA: FHU Koalicja,ul. Szpitalna 20-22/s4, 31-024 Kraków

REDAKTOR NACZELNA:Aleksandra Skoczylas

REDAKCJA:Radosław Błaszczyński

Kryś, BamBam, Miętus

OPRACOWANIE GRAFICZNE: Asia

STALI WSPÓŁPRACOWNICY:

Dawid Karwowski, Dante, Raga

Darek (3fala.art.pl),

Plushieee

OKŁADKA foto:

Victor Rodriguez

www.myspace.com

/shrekwize

DR

UK

: Drukarnia FTF

ww

w.ftf.com.pl

ISSN 1897-3655

www.tattoofest.eu

[email protected]

SpisTrescipolski magazyn dla

ludzi kochających tatuże

6 Co nowego?8 Jess Yen 18 Gdańsk Tattoo Konwent26 Sławek Myśków34 John Montgomery39 Danteizmy - Tatuwizja II42 Street art - Pener46 Sullen Team - Steve Soto52 Tattoo Jam 200960 Kudi chick - Miss Rockwell DeVil64 Muzyka - The 30th of July68 Ciekawe/Nadesłane70 Koncert Turbonegro w Pradze71 Projekt Norblin72 Rodzina Tattooart - Coguar

Page 6: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 6

InfoInfo

pol

ski m

agaz

yn d

la lu

dzi k

ocha

jący

ch ta

tuaż

e Sierpień upłynął na przy-gotowaniach do war-szawskiej konwencji Eastern Art Fusion.

U pracowników można było za-obserwować wzrost poziomu adrenaliny. Codziennie ktoś nerwowo informował resztę za-łogi o liczbie dni pozostałych do imprezy. Kiedy wy czytacie te słowa festiwal jest już za nami, jednak dla nas dziś pozostaje jeszcze kilka niewiadomych. W zaistniałych okolicznościach praca nad magazynem jest czy-stym relaksem…

Zaczynamy od wywiadu z przemiłym człowiekiem,

który zaskoczył nas wszystkich wiedzą o Polsce i dość radykal-nymi „zielonymi” poglądami. Jess Yen z pochodzenia jest Tajwańczykiem, mieszka jed-nak w Ameryce. Oprócz znane-go nam tatuowania elektryczną maszynką, oferuje usługę tra-dycyjnego, ręcznego tatuowa-nia, zwaną Tebori. Jego specjal-nością są orientalne body suity i realistyczne portrety. Dowie-dzieliśmy się także, że chce być gościem którejś z kolejnych krakowskich konwencji, istnieje więc szansa jeszcze bliższego poznania jego twórczości.

Następnie „Wodowanie”, czyli relacja z nadmorskiej

wyprawy na Tattoo Konwent, który odbył się pod koniec lipca w Gdańsku. Najpierw publikuje-my kilka naszych obserwacji, potem pytamy organizatorów o ich odczucia i plany na przy-szły rok. Materiał wzbogacają oczywiście zdjęcia sytuacyjne oraz nagrodzonych w konkur-sach prac.

Kolejne strony zajmuje robią-cy ostatnio sporo szumu

i pławiący się we krwi Sławek Myśków. Człowiek pełen pasji i obdarzony wielką ilością talen-tów, opowiedział nam o swoich dążeniach, systemie pracy, o tym co go boli, co bawi i za-pewnił, że nie dołączy do grona tatuatorów emigracyjnych, co zdecydowanie powinno ucieszyć miłośników jego twórczości.

W naszym magazynie przez przypadek (albo przez nie-

zwykłość tego regionu) przewi-ja się mnóstwo postaci z Kali-fornii, także tym razem ich nie zabraknie. John Montgomery oprócz bycia tatuatorem jest także współzałożycielem fir-my produkującej barwniki Alla

Prima Ink. Był na tyle miły, że wraz z jego port folio trafił do nas komplet „kolorowych bute-leczek”... Za oknem prawie je-sień, ale zostajemy w Kalifornii i przedstawiamy Steva Soto, który jest także twórcą projek-tów dla Sullen Clothing. Nie da się ukryć, że uwielbia tatuaże w odcieniach szarości oraz mroczne i szalone motywy. Także na Zachodnim Wybrzeżu mieszka nasza sierpniowa Kudi - Miss Rockwell. Jest wizażyst-ką i fryzjerką kilku znanych mu-zyków, poza tym sama udziela się jako modelka alternatyw-nych firm odzieżowych.

Kontynuując w kolejnym nu-merze temat street artu

prezentujemy artystę, który penetruje polskie ulice z ple-cakiem pełnym farb. PENER zdobi głównie Olsztyn, jest tak-że koordynatorem projektów w świetlicach terapeutycznych i ośrodkach pomocy dla dzieci.

Natomiast nasz ulubiony redakcyjny kolega - Bam,

odwiedził niedawno wraz z Da-veeem Anglię aby móc obszer-nie zrelacjonować odbywającą się tam wielką, tatuatorską imprezę Tattoo Jam. Z obo-wiązku wywiązał się znakomi-cie, oprócz tematów stricte tatuatorskich porusza także kwestie angielskiego jedzenia oraz cmentarzy…

Mamy także coś z naszego podwórka - krakowską

formację muzyczną The 30th Of July. Zespół, któremu po wielu przejściach udało się ostatnio wydać płytę, i któ-ry zasługuje na chwilę uwagi. Postaramy się, aby w naszym magazynie regularnie pojawia-ły się muzyczne tematy. Konty-nuując wątek pozwolimy sobie na chwilę wspomnień. Drobna część redakcji TF oraz studia Kult pojechała wraz z obstawą do Pragi na koncert Turbone-gro i zapragnęła podzielić się tym z czytelnikami. Natomiast Daveee był gościem Juniora na prezentacji tego, co po-wstało podczas tygodniowego życia w zamknięciu w Fabryce Norblina…

W numerze nie brak również „Ciekaw ych/Nadesła -

nych” prac oraz Danteizmów. Na koniec, w „Rodzinie Tatto-oart” materiał, który wywo-łał spore zamieszanie i coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec…

Krysia

Książka „Japanese Ghost Stories” wydana przez Gomineko Press jest pozycją obowiązkową na półce każdej osoby fascynującej się orientalnymi klimatami grozy. Poza dziesiątkami niezwykle różnorodnych ilustracji przedstawia ona również historię Okiku, Kiyohime i innych duchów z tradycyjnych japońskich legend. Przy powstaniu książki współpracowały takie sławy ze świata tatuażu jak: Hiro z Cotton Pickin, Jack „Horimouja” Mosher, Horitake z 8 Ball Tattoo czy Tim Kern z Tribulation Tattoo. Gomineko Press Tokyo, Japoniawww.gominekopress.com

Studio Tatuażu Amandi zatrudni doświadczonego, biegłego w rysunku tatuatora/tatuatorkę. Prosimy o przesłanie zgłoszeń oraz prac na podany adres mailowy lub zapraszamy osobiście!ul. Kościuszki 116/8, 80-427 Gdańsk Wrzeszcz mail: [email protected] kontaktowy: 603440416

Page 7: TF # 29, September 2009

Jeśli masz problemyze znalezieniem magazynu, mamy dla Ciebie dwie opcje do wyboru:

1. Prenumerata:• Koszt jednego magazynu

to 13 zł• Za 78 zł dostajesz 6 numerów + 1 w prezencie• Istnieje możliwość zakupu

archiwalnych numerów• Po wpłacie na konto prze- syłka na terenie kraju gratis• Przy przesyłce pobraniowej i zagranicznej doliczamy jej koszty

Bez awizo w Twojejskrzynce pocztowej!!

Zamówienia:12 429 14 52502 045 [email protected]

Wpłata:Przekazem pocztowymna adres:FHU Koalicjaul. Szpitalna 20-22/s431-024 Kraków

Przelewem na konto:Radosław Błaszczyński02 1540 1115 2064 60600446 0001 Dopisz od którego numeruzamawiasz prenumeratę.Jeśli chcesz otrzymaćfakturę, konieczniepoinformuj nas o tymw trakcie zamówienia.

2. Magazyn możnatakże kupić w formieelektronicznejna naszej stroniewww.tattoofest.eu

• Koszt jednego wydania to 10 zł• Do wyboru masz kilka opcji płatności • Do przeglądania stron potrzebny jest Acrobat Reader• PDF’y magazynu nie nadają się do druku

Tę opcję szczególniepolecamy osobomprzebywającym za granicą

INFO

TATTOOFEST 7

Zamówienia

TattooFest!!

Suplement ostatniego wydania brytyjskiego magazyny tatuatorskiego SkinDeep (Sierpień 2009)„100 Ulubionych Artystów” jest odbiciem upodobań czytelników. Przeprowadzona wśród nich ankieta obejmowała każdy styl tatuowania i artystów ze wszystkich zakątków ziemi. Czytelnicy typowali ulubionych i tatuatorów i tych, których najbardziej podziwiają.

Z wielką przyjemnością możemy przekazać, że wśród 100 ulubionych artystów znaleźli się także Polacy: Andrzej „Leńu” Leńczuk, Tom „Sugar” Cukierkowski, Kamil Mocet oraz Daveee z Kultu.

Ekipa Kultu i TattooFest zapraszają na kolejny wspólny wyjazd. Tym razem ruszamy do Berlina, gdzie odbędzie się 19-sta międzynarodowa konwencja tatuażu.Koszt przejazdu i noclegu w hotelu oddalonym zaledwie 500 metrów od hali Areny to 350 PLN. Wyjazd autokaru z Krakowa z czwartku na piątek (3.12/4.12). Powrót z niedzieli (6.12/7.12) na poniedziałek. Na zgłoszenia czekamy do wyczerpania miejsc więc nie zwlekacie z decyzją!

Więcej o samej imprezie:www.tattoo-convention.deZgłoszenia i informacje:[email protected]

Wielkim krokami zbliża się termin jednej z największych europejskich imprez tatuatorskich. Bardzo miło nam zakomunikować, że już tradycyjnie wśród wystawców znaleźli się: Andrzej Leńczuk, Kamil Mocet i Piotr Tatoń. Ale wśród tatuatorów takich jak Bugs, Jeff Gogué, Milosh, Uncle Allan, Jose Lopez, Dimitri HK, Jack Ribeiro, Tin Tin, Shige, Filip Leu, Benjamin Moss, Horiyoshi III znalazł się w tym roku także Paweł z 3rd Eye Tattoo z Grudziądza. TattooFest także będzie miał tam swój boks, a także reporterów, którzy oczywiście zrelacjonują to wydarzenie w jednym z kolejnych numerów.

London Tattoo Convention25-27 września 2009www.thelondontattooconvention.com

Page 8: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 8

Page 9: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 9

Bam: Tytuł, który został ci nadany to „Shodai Horiyen”. Co oznacza? Jess: Ponieważ stworzyłem własną ro-dzinę, rodzinę „My Tattoo” nazywam się „Shodai” co oznacza pierwszą generację

twórców Kanji (japońskiego liternictwa). „Hori” oznacza „tatuować” a „Yen” to moje nazwisko. „Horiyen” dosłownie znaczy Tattoo Jess.

Page 10: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 10

Page 11: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 11

Bam: Poza tobą w „My Tattoo” pracuje jeszcze sześć osób, mógłbyś ich po-krótce opisać? Jak właściwie wygląda historia studia?Jess: W styczniu 2001 roku od po-przedniego właściciela odkupiłem studio i zmieniłem nazwę na „My Tattoo”. Od tego czasu minęło 8 lat. Studio znajduje się na 1230 South Garfield Avenue i jest kierowane przez mojego osobistego asy-stenta i menadżera Andy’ego. Pracuje on razem z utalentowanym tatuatorem i web designerem Kohei Toyama, tatuatorem Miltonem Nunezem, Man Yao i piercerką Kristiną Hagerty. Miejsce to jest otwarte na tak zwane „walk-in’s”, czyli tatuaże wy-konywane bez umawiania się na termin. Pod koniec 2007 roku zdecydowałem sie rozbudować interes zajmując 1226 So-uth Garfield Avenue, tworząc tam nowe studio, tylko na umówione terminy. Tym miejscem kieruję osobiście z moją naj-lepszą uczennicą Lucy Hu. Lokal ten jest dwa razy większy od poprzedniego, co umożliwia mi zapraszanie na guest spoty uznanych w branży artystów, takich jak: Yang Zhou, Jack Mosher aka Horimouja czy Tommy Lee. Wierzę, że umożliwia to moim klientom tatuowanie się u arty-stów z całego świata, a nam wymianę doświadczeń i spostrzeżeń. „My Tattoo” jest pewnego rodzaju ro-dziną. Wszyscy moi uczniowie nie mieli wcześniej styczności z tatuowaniem i wszystkiego uczą się ode mnie. Przez ostatnie 8 lat mieliśmy ponad 40 staży-stów, z których na stałe została tylko piąt-ka. Wszyscy oni mają imię „Horiyen” wy-tatuowane na różnych częściach ciała. Symbolizuje to ich poświęcenie karierze i rodzinie.Lucy Hu pochodzi z Chin. Wcześniej, przed przeniesieniem się do Stanów, była projektantką mody w Hong Kongu. Jest moją najlepszą uczennicą, jesteśmy jak „Ying i Yang”. Jako, że nie robię zbyt-nio kobiecych wzorów, Lucy specjalizuje się w kolorowych, kobiecych motywach. Bardzo wpłynęła na moją pracę. Kohei Toyama pochodzi z Tokio. Jest uta-lentowanym grafikiem komputerowym. Specjalizuje się w orientalnych tribalach, jest też mistrzem Kanji. Litery spod jego ręki wyglądają jak malowane pędzlem.Milton Nunez - Meksykanin urodzony w Ameryce. Uczęszczał do prestiżowej szkoły artystycznej Arc Center w Pasa-denie. Jego specjalnością są azteckie wzory i prace w kolorze.Andy Tran - Wietnamczyk urodzony w Stanach, specjalizuje się w sztuce Po-łudniowo Wschodniej Azji.Man Yao - pochodzi z Tajwanu. Naj-chętniej wykonuje małe, kolorowe prace i Kanji, a także inne chińskie wzory.Kristina Hagerty - nasza piercerka, jesz-cze nie otrzymała tytułu „Horiyen”, ale jest już z nami ponad rok i pracuje ciężko, by stać się częścią „My Tattoo Family”.

Bam: Tatuujesz już od przeszło 16 lat. Jakie zmiany zaobserwowałeś w całym, nazwijmy to „przemyśle” tatuatorskim?

Page 12: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 12

Jess: Dzięki wielkim konwencjom, orga-nizowanym już od lat w Stanach i na ca-łym świecie oraz rozwojowi tej dziedziny sztuki, tatuowanie przestało być kojarzo-ne z podziemiem, skazańcami, maryna-rzami czy Yakuzą i stało się czymś mod-nym i pożądanym. Każdy kto ma pojęcie o sztuce, doceni tatuaże za ich tradycyj-ny charakter i piękno jakie niesie ze sobą wytatuowane ciało. Pomimo tych 16 lat czuję się wciąż jak uczeń. Nauka jest po-jęciem, które nie ma limitów, a tworzenie sztuki nie ma granic. Świat poszedł do przodu, klienci nie tylko chcą mieć tatu-aże, z którymi będą mogli się utożsamić, ale chcą żeby były unikalne, wyjątkowe. Nie ma już opcji w stylu: „Wybierz sobie obrazek ze ściany”. Indywidualne projek-ty to przyszłość tatuażu. Jako tatuażysta teraz i jutro, muszę być ciągłym uczniem. W ten sposób jestem w stanie tworzyć rzeczy, które będą spełnieniem moich artystycznych pragnień i jednocześnie oczekiwań klienta.

Bam: Tebori - tradycyjna, ręczna me-toda tatuowania. Czy w ten właśnie sposób zaczynała się twoja kariera tatuatora, czy od początku używałeś elektrycznej maszynki? Opowiedz o Tebori, jakie są zalety i wady tej tra-dycyjnej techniki?Jess: Pierwszy tatuaż, który zrobiłem- literę Kanji - wykonałem przy pomocy igieł przymocowanych do bambusowego patyka. To był wczesny wariant narzę-dzia do Tebori. Nauczyłem się używać elektrycznej maszynki gdy przyjechałem do Stanów Zjednoczonych, czyli jakieś 11 lat temu. Moja ówczesna dziewczy-na, teraz żona, chciała mieć wytatuowa-ne moje imię na dolnej części pleców. Pewnego dnia wpadliśmy do któregoś ze studiów w Venice Beach. Byłem pod wrażeniem szybkości z jaką działała elektryczna maszynka. Połączenie mo-ich umiejętności w tradycyjnej metodzie z nowym sprzętem musiało przynieść efekty. Uznałem, że maszynką elek-tryczną idealnie robi się linie. Każda z nich musi być robiona jednym pocią-gnięciem, z każdym wdechem i wyde-chem tatuującego, aby uzyskać proste linie i regularne łuki. Tak właśnie uczę swoich wychowanków robienia konturu. Elektryczna maszyna jest dużo łatwiej-sza przy wszelkich manewrach. Tebori to bardzo powolny proces, wymagający cierpliwego nakłuwania skóry centymetr po centymetrze. Dzięki temu uzyskuje-my nieporównywalnie gładkie przejścia i łagodne cienie jakie można zobaczyć w tradycyjnych chińskich czy japońskich obrazkach wykonywanych akwarelami czy rozcieńczonym tuszem. Mimo, że elektryczna maszynka doskonale za-stępuje metodę ręczną to w dalszym ciągu chcę używać obu sposobów, po-nieważ myślę, że to bardzo ważne żeby nowe generacje były świadome swoich korzeni i doceniły to, co zostawili nam przodkowie.

Page 13: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 13

Bam: Jesteś autorem zadziwiających prac, wykonanych zarówno w kolorach jaki i czarno-szarych, cieniowanych. Pracę w jakich barwach wolisz?Jess: Dziękuję. To bardzo miły komen-tarz. Lubię pracować zarówno w kolo-rze jak i w skali szarości. W zależności od projektu, sugeruję klientowi jedną z dwóch opcji, lecz w żaden sposób nie określiłbym się tylko po jednej stronie.

Bam: Co właściwie oznacza „New School Oriental Style”?Jess: Mam artystyczne podstawy do-świadczenie jako dekorator wnętrz, dlatego moje prace pełne są detali i tek-stur. W odróżnieniu od tradycyjnej sztuki orientalnej dodaję sporo elementów re-alistycznych i materialnych. Staram się dodawać do moich tatuaży więcej życia. Patrząc na mojego smoka, chciałbym

żebyś czuł jak ostre są jego zęby, jego wężową fakturę ciała i widział oczy, które powiedzą ci wszystko. To w połączeniu z ruchem mięśni klienta tworzy wraże-nie ruchu, życia… Innymi słowy styl „New School Oriental” jest właśnie bardziej żywy, bardziej realistyczny i bardziej trójwymiarowy.

Bam: Jak wygląda body suit twoich marzeń?Jess: Nie wiem czy taki istnieje… albo ujmę to inaczej, jeden body suit nie speł-ni moich marzeń. Chciałbym zrobić dużo body suitów całych w portrety, czy w stylu orientalnym, mogłyby to też być postaci ze starych komiksów czy kreskówek. Ta właśnie różnorodność czyni moją pracę interesującą i wymagającą.

Page 14: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 14

Bam: Otrzymujesz bardzo dużo na-gród w konkursach na konwencjach. Z której nagrody jesteś najbardziej dumny?Jess: Nie jestem dumny z faktu otrzy-mania samej nagrody. Moją największą nagrodą jest mój klient. Kiedy widzę jak on z radosną twarzą, odbiera nagrodę na scenie, to przypominam sobie jego trud, oczekiwanie na kolejną sesję, to ile bólu osoba musiała znieść, ile czasu i pieniędzy musiała poświęcić żeby do-prowadzić tą podróż do końca. Jestem bardzo wdzięczny klientom, którzy mi zaufali i powierzyli swoją skórę. Dzięki nim rozwinąłem się jako artysta i mam „My Tattoo”. Żadne słowa nie są w stanie tego oddać. Jedynym sposobem w jaki mogę im za to podziękować jest wyko-nanie jak najlepszej pracy. Zadowolona twarz klienta to dla mnie najcenniejsza nagroda.

Bam: A propos klientów masz zapisy na dwa lata do przodu. Jak to możliwe, aby panować nad kalendarzem termi-nów na tak odległy okres?Jess: To jest najtrudniejsze pytanie. Czekam na wszelkie sugestie. Obecnie mam swojego prywatnego asystenta Andy’ego Trana, który jest jednym z mo-ich uczniów, i który zajmuje się między innymi terminami. Robi co w jego mocy. Poza pracą w studio można się ze mną umówić na zagranicznych konwencjach. Na mojej stronie jest rozpiska konwencji, na które się wybieram. Bardzo chciałbym odwiedzić Polskę.

Bam: Jakim mottem życiowym, filozo-fią kieruje się Jess Yen?Jess: Silnie wierzę w karmę. Wszystko co robimy dziś, będzie miało konsekwencje jutro. Korzystam z faktu posiadania wła-snej strony internetowej zamieszczając na niej 10 sposobów walki z globalnym ociepleniem i 10 powodów, dla których należy zostać wegetarianinem. Robię to, bo chciałbym żeby każdy odwiedzający moją stronę pomyślał z wdzięcznością o matce ziemi i wcielił te myśli w życie. Takie nastawienie musi stać się cechą całej populacji, inaczej konsekwencje z utraty matki ziemi przyjdą wcześniej niż moglibyśmy się spodziewać. Nie-stety zaawansowane technologie i wy-goda ludzkiego życia powodują szkody w ekosystemie. Z uwagi na ten fakt, jako ekologiczny tatuator staram się cieszyć każdym dniem i jednocześnie zwracać uwagę na ochronę ziemi. Grist, organiza-cja typu non-profit, poświęcona kwestiom środowiska i zmian klimatu uhonorowa-ła mnie 3 miejscem wśród 13 najbardziej aktywnych „zielonych”. Jestem zaszczy-cony i mam nadzieję, że coraz więcej lu-dzi zacznie myśleć o dobru planety. Ten styl życia może nie ma wpływu na moją sztukę, ale na pewno wpływa na mental-ność moją i „My Tattoo Family”. Wierzę, że sztuka doceniania różnych rzeczy to podstawa do kreowania jakichkolwiek umiejętności. Jeżeli ktoś nie ma sza-cunku i nie potrafi niczego docenić, nie stworzy niczego poruszającego. Jeżeli

Page 15: TF # 29, September 2009

tatuator nie szanuje ciała klienta i za-ufania, którym go obdarzył, nie stworzy dobrej pracy.

Bam: Jaka jest twoja prywatna opinia o tatuażach oldskulowych?Jess: Jestem pełen szacunku dla old-skuli. Jest to nasza historia. Niektóre z tych tatuaży mają głębokie znaczenie, inne opowiadają jakąś historię. Uwa-żam, że dla kreatywności nie ma barier lecz trzeba mieć szacunek dla kultury, wierzeń i obyczajów. To świetnie, że można tworzyć własną sztukę używając bogactwa pomysłów, lecz trzeba pamię-tać o szacunku do tradycji. Jest wielu artystów tradycyjnych jak rodzina Horiy-oshi, Sailor Jerry etc. Ich wzory stano-wią cenną inspirację, z której korzysta wielu nowoczesnych tatuatorów. Bam: Plany, marzenia… Co ma się zmienić w świecie „My Tattoo Family”?Jess: Moim celem jest otwarcie galerii „My Tattoo Family”. Galeria ta poświę-cona ma być historii Tebori, znalazłyby się tam również prace moje i moich uczniów. Docelowo wszystkie następ-ne generacje miałyby tam miejsce do zaprezentowania swoich osiągnięć. Chciałbym też niedługo wydać książkę o Tebori i skupić się bardziej na body suitach. Zawsze szukam „czystego płót-na”, które pozwala na stworzenie peł-nego dzieła na ciele. Nie jest to łatwe, ponieważ ludzi decydujących się na po-krycie całego ciała nie jest wielu. Pra-gnę też stworzyć styl tatuowania, który byłby czymś całkowicie nowym, ale na razie zachowam to w tajemnicy…

Bam: Dziękuję za wywiad. Chciałbyś coś dodać?Jess: Kiedy byłem dzieckiem i uczyłem się geografi i, uznałem nazwę Polska za bardzo piękną. Patrząc na zdjęcia z wa-szego kraju byłem oszołomiony jego kul-turą, sztuką i architekturą. Ten wywiad dla magazynu „TattooFest” był dla mnie bardzo dużą niespodzianką i sprawił, że poczułem się bliżej moich marzeń z dzieciństwa. Chciałbym serdecznie podziękować „TattooFestowi” za moż-liwość przedstawienia mnie swoim czy-telnikom i entuzjastom tatuażu w Pol-sce. Z całą pewnością odwiedzę Polskę w przyszłym lub w 2011 roku na waszej konwencji. Nie mogę się doczekać po-znania was osobiście już niedługo…

Page 16: TF # 29, September 2009
Page 17: TF # 29, September 2009
Page 18: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 18

Dar

ecki

, Dar

knes

s Ta

ttoo,

Św

idni

ca -

III T

atua

ż pi

erw

szeg

o dn

ia

Page 19: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 19

Sła

wek

Myś

ków

, Vik

ing,

Zie

lona

Gór

a- I

Tat

uaż

pier

wsz

ego

dnia

Sła

wek

Myś

ków

, Vik

ing,

Zie

lona

Gór

a- I

Tat

uaż

drug

iego

dni

a

Page 20: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 20

Zwycięzcy kategorii „Tatuaż pierwszego dnia” z modelami TF T

V –

Bam

prz

epyt

uje

juro

ra T

ofieg

o

Po

kilk

u go

dzin

ach

prac

y P

avla

Ang

ela

AgR

ypa

była

bard

zo z

adow

olon

az

rozb

udow

y je

j tat

uażu

Marcin z Saurona, fot. Łukasz Jaszak

Sła

wek

prz

y pr

acy,

fot.

Łuka

sz J

asza

k

Page 21: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 21

Jury (od lewej): Tofi, Bazyl, Krzysztof IwinNiezapomniane fireshoww wykonaniu grupy Mamadoo,fot. Łukasz Jaszak

Dziewczynyze zwycięskimi

pracamiw kategorii

„Kompozycjadamska”

Praca nagrodzona w kategorii „Tatuaż drugiego dnia”. C.d.n., fot. Łukasz Jaszak

Page 22: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 22

Ana

bi, A

nabi

- Ta

ttoo,

Szc

zeci

n - I

II Ta

tuaż

aut

orsk

i

Bar

tosz

Pan

as, G

ules

tus,

War

szaw

a - I

I Tat

uaż

mał

y cz

arno

-sza

ry

Jare

k, T

at S

tudi

o, G

dańs

k -

III T

atua

ż du

ży c

zarn

o-sz

ary

Damian, Ultra Tattoo, Wrocław- II Tatuaż duży

czarno -szary

Jarzomb,Blues Tattoo,Rumia- III Tatuażmałyczarno-szary

Krzysiek, Azazel, Milanówek- II Tatuaż pierwszego dnia

Page 23: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 23

Ald

ona,

Sze

ry T

atto

o, W

arsz

awa

- I T

atua

ż du

ży c

zarn

o-sz

ary

And

rzej

, Kro

kody

l, K

osza

lin -

I Kom

pozy

cja

męs

ka

Pio

tr, E

vil T

atto

o, K

alis

z- I

Tat

uaż

mał

y cz

arno

-sza

ryJa

rek,

Tat

Stu

dio,

Gda

ńsk

- III

Kom

pozy

cja

męs

ka

Dam

ian,

Ultr

a Ta

ttoo,

Wro

cław

- I T

atua

ż m

ały

kolo

row

y

Ede

k, K

roko

dyl,

Kos

zalin

- II

Kom

pozy

cja

męs

ka

Page 24: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 24

Bartosz Panas,Gulestus, Warszawa- II Tatuaż drugiego dnia M

arci

n, J

aTuT

aTTo

o, W

ejhe

row

o - I

I Tat

uaż

trady

cyjn

y

Bro

da, B

lack

Sta

r, W

arsz

awa

- I T

atua

ż du

ży k

olor

owy

Page 25: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 25

Dav

eee,

Kul

t Tat

too,

Kra

ków

- III

Tat

uaż

duży

kol

orow

y

Anton Oleksenko, D3XS,Gliwice - I Tatuażautorski

Marzan, Sauron, Ruda Śląska- I Tatuaż Tradycyjny

Jarz

omb,

Blu

es T

atto

o, R

umia

- III

Tatu

aż d

rugi

ego

dnia

Page 26: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 26

Kryś: Skąd tyle mroku w pracach Myśkowa? Lu-bisz się bać? Co czytasz? Co oglądasz? Sławek: „Prace Myśkowa” to tak ciężko brzmi, praw-da? „Myśka” lub „Szczura” to trochę lepsze określenia, tak przynajmniej nazywają mnie znajomi… Co do mro-ku, to troszkę mi do niego daleko. Booth i jemu podobni prezentują straszliwe rzeczy w swoich pracach, ja póki co szukam własnej stylistyki, ale to fakt, że strasznie jestem zajawiony krwią. Może to się wzięło z dzieciństwa, kiedy dużo łaziłem do lasu, tak po prostu pochodzić i powłóczyć się bez celu, a nocą las mnie przerażał - brrr. Bardzo bałem się potworów w nim mieszka-jących. Teraz wiem, że ich nie ma, przynajmniej w Dol-nośląskim :). Stąd wzięła się na pewno moja pasja do wil-kołaków, demonów i krwi. Pa-miętam bardzo dobrze, kiedy to pierwszy raz zajarałem się

demonami. Będąc młodym łbem, poszliśmy z kochanym „tatem” do wypożyczalni ka-set. Oglądałem obrazki na okładkach vhs’ów i spodo-bała mi się taka duża postać na tle księżyca, właśnie jakiś demon. Poprosiłem tatę by wypożyczył kasetę, a że za-wsze miałem mega kochają-cych rodziców to się zgodził. Oglądałem fi lm z głową przy ekranie i nie mogłem uwie-rzyć, że takie monstrum, któ-re zabija w lasach, może ist-nieć chociażby w telewizji. Po obejrzeniu tej produkcji przez długi czas okrutnie bałem się iść na spacer pod wieczór czy nocą (przypominam, że byłem wtedy w przedszkolu). Czy lubię się bać? Nie wiem, chyba raczej nikt nie lubi. To takie dziwne… maluję ciągle krew i jestem nią zachłyśnię-ty, ale jak patrzę na jakieś krzywdy na świecie, to bez kitu, łzy mi lecą. Najbardziej jestem przeczulony na krzyw-dzenie zwierząt. Nienawidzę

głupków, którzy katują zwie-rzęta! Co czytam? Co oglą-dam? Aktualnie chyba nic, staram się dużo malować, bo dzięki temu się rozwijam, a jeszcze długa droga przede mną i lata rysowania.

Kryś: Twoje ostatnie prace są coraz bardziej kolorowe, wesołe i znacznie mniej przypominają sceny wyjęte z horroru. Co takiego wyda-rzyło się w twoim życiu, że nastąpiła taka zmiana? Sławek: Sam nie wiem. Przede wszystkim staram się eksperymentować. Dopiero teraz czuję tak naprawdę, że zaczynam wyciągać skrzy-dła z marynarki. Byłem takie-go zdania, że nie ma sensu robić swoich zajawek, skoro tak do końca nie potrafi się wbić dobrze koloru, zrobić konturu itd. Wydaje mi się, że technikę już trochę po-znałem i doszło do mnie, że już najwyższy czas zabrać się za realizację własnych

pomysłów. Aktualnie wciąż szukam własnego stylu. Ko-lorowe? Może dlatego więcej ich wykonuję, że powoli czer-nie zaczęły mnie ograniczać. Kolor to dla mnie coś nowe-go, dopiero zaczynam się nim bawić. Po ostatniej konwencji (Tattoo Konwent w Gdańsku przyp. red.) widać, że ludziom spodobało się to co robię, ale to nie jest jeszcze to… Co tu dużo mówić, chcę „rozjebać towarzystwo stylem”.

Kryś: Czy to znaczy, że teraz będziesz wykony-wał kolorowe, radosne tatuaże, których projekto-wanie - biorąc pod uwagę „pogodny” sposób bycia - z pewnością nietrudno ci przychodzi? A może chodzi o wzrost zainteresowania takimi projektami?Sławek: Zainteresowanie na pewno wzrosło i to mnie cie-szy. Swoich klientów nauczy-łem, że muszą wymagać ode mnie zrealizowania pomysłu

Page 27: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 27

przed tatuowaniem na papie-rze. Dzięki temu ciągle mu-szę robić projekty, ale jestem z tego zadowolony, ponieważ przez takie działanie codzien-nie rysuję, a to na pewno pozwoli na większy polot ry-sunkowy, który objawi się na-stępnie w tatuażu. Na pewno będę robił więcej kolorowych tatuaży, zarówno radosnych jak i strasznych, dopóki nie znajdę „swojej kreski”.

Kryś: A inne dziedziny sztu-ki? Niegdyś zajmowałeś się graffiti, fotografią, malar-stwem, grą na trąbce… Co najchętniej tworzysz w wol-nych chwilach?Sławek: Jestem na takim eta-pie, że nic poza tatuowaniem się nie liczy. Wolne chwile spędzam na rysowaniu dla siebie i to jest dla mnie od-poczynek. Do tych wszyst-kich rzeczy, które wymieniłaś mam ogromny szacunek, ale trzeba coś poświęcić by stać się naprawdę dobrym

Page 28: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 28

w jakiejś konkretnej dziedzinie. Dużo osób robi wiele rzeczy na raz. Wtedy trudno skupić się na czymś konkretnym, a robiąc wszyst-ko jednocześnie można działać co najwyżej dobrze w każdym kierunku, a nie bardzo do-brze. Przede mną daleka droga i muszę wło-żyć dużo pracy w to co robię, by efekty mnie zadowalały.

Kryś: Dlaczego owieczki?Sławek: Owieczki to tylko motyw przejścio-wy. Czasami się mocno zajaram czymś, co widzę jedynie przez chwilkę. Ogrom możli-wości w przedstawieniu tych stworzeń pobu-dza moją kreatywność - ot, takie ćwiczenie. Owieczkę zobaczyłem kiedyś na długopisie i pomyślałem „Boże, ile razy tą samą owcę można przedstawić w różnych formach?”. Ostatnio przechodziłem obok stoiska ze sło-dyczami i moją uwagę zwróciły żelki „Haribo”. Także następne projekty będą z nimi, mam nadzieję, że efekt się spodoba.

Kryś: Czy Zielona Góra nie jest już dla ciebie za mała, wiesz granica jest całkiem niedaleko… Jakieś plany na przyszłość?Sławek: Zielona Góra za mała? Heh… to jest śmieszne, ale z Aero prawie nie znamy mia-sta, mamy tyle pracy, że raczej nigdzie nie wy-chodzimy. Nie planuję też wyjechać za grani-cę, bo jakoś nie mogę się tam odnaleźć, także Polska jest na mnie skazana. Realizuję się tu jak tylko mogę i jestem szczęśliwy. Dziewczy-na i kochany pies mi w tym pomagają. Jedyne co planuję to pojeździć trochę i potatuować gościnnie. Kilku naprawdę dobrych tatuato-rów zaprosiło mnie do siebie, więc na pewno skorzystam z takiej możliwości, choćby dlate-go, że będę mógł się czegoś nauczyć.

Kryś: Pytania od naszych dziewczyn: Kudi chce poznać receptę na twój wiecznie do-bry humor? A Ela nie może dalej zrozu-mieć dlaczego nie chciałeś spróbować pysznego vegańskiego ciasta i oczekuje wyjaśnień…Sławek: Recepta na dobry humor? Nie mam takiej. Jestem raczej szczęśliwym facetem, któremu się układa w życiu… jak to mówią „głupi ma zawsze szczęście”. Robię to co ko-cham, widzę progres w pracach i to mnie roz-sadza radością od środka. Nie mówię, że nie mam dołów. Czasami chodzę cicho po studiu i nie chce mi się z nikim gadać, bo coś akurat mnie dręczy, albo po prostu jestem zmęczony tym wszystkim, brr… ale o czym my tu rozma-wiamy, zaraz zaczniemy popłakiwać. A cze-mu nie chciałem ciasta? Jakoś tak mam, że muszę naprawdę dobrze kogoś poznać i się z kimś oswoić, by wziąć cokolwiek od niego. Nie żebym nie polubił Eli, wręcz przeciwnie. Zajebiście się poczułem jak chciała mi wci-snąć ciacho. Kiedyś na pewno wezmę, więc bez urazy :)

Kryś: Śledzisz bacznie dokonania innych tatuatorów? Kilka słów na temat tego kto i dlaczego zwraca twoją uwagę?Sławek: Nie chcę wymieniać osób, które są dla mnie wartościowe, bo boję się, że mógł-bym kogoś pominąć. Ale na pewno ci ludzie, czytając to wiedzą, że teraz o nich wspomi-nam. Wartościowe osoby to dla mnie te, które robią coś z całego serca oraz na pewno te,

Page 29: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 29

Page 30: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 30

które rysują, malują itd. Jednym słowem żyją tym światem… A w ogóle to ostatnio wiele osób zwróciło moją uwagę, bo rozwijają się jak poje-bani. Cieszę się, że jestem świadkiem tego, co się dzieje.

Kryś: Zauważyłam, że jesteś bardzo praco-witym człowiekiem, ale na pewno masz jakiś czas wolny, zamiłowanie do deski minęło?Sławek: Zamiłowanie do deski nie minęło, ale tak jak mówiłem trzeba coś poświęcić. Raczej nie chodzę na imprezy, rzuciłem papierosy, bo palenie pochłaniało dużo czasu i wkurzało mnie to, że co chwilę musiałem się oderwać od tatuażu, bo zaczynałem myśleć o fajce. Teraz nie robię przerw i to mnie cieszy. A po pracy? Hmm… mój dzień wygląda zawsze tak samo: wstaję o 8.00, idę z psiakiem do lasu na godzi-nę, potem do studia, po pracy coś jem i siadam do malowania i tak do 12 lub 2 w nocy. Taki schemat zdominował moje ostanie dwa lata, a może już trzy… sam nie wiem. Czasami zda-rzy się gdzieś wyjechać, ale to tak naprawdę dla mnie najgorszy okres. Zaczynam się po chwili stresować, że w tym czasie mogłem coś malo-wać, myśleć jak rozwinąć motyw jakiegoś tatu-ażu. W jakimś stopniu to jest już nałóg, mam na-dzieję, że wart tego wszystkiego. A czy jestem pracowity? Raczej leń ze mnie, ale to miłe co powiedziałaś :). Kiedy robię jakiś dobry tatuaż to wszystko wokół przestaje istnieć.

Kryś: Czy zauważasz wzrost liczby klientów, którzy trafiają do ciebie świadomie, znając twoje prace?Sławek: Zdecydowanie tak. Praktycznie każdy kogo teraz tatuuję trafia do mnie świadomie. Robię się sławny Sławek :). Może to także daje jakiegoś kopa, bo wszyscy liczą, że dostaną coś dobrego, a ja staram się jak mogę… W każdym bądź razie na pewno będzie jeszcze lepiej.

Kryś: Obserwujemy teraz wysyp pol-skich konwencji. Co powiesz na ich temat? Lubisz pracować podczas ta-kich imprez?Sławek: Konwencje to zajebista sprawa. Niestety nie mam w trakcie nich czasu dla ludzi i na to, by poznać nowe osoby

Page 31: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 31

i gdzieś połazić. Jak sama widziałaś w Gdańsku, nawet nie zrobiłem dłuższej przerwy podczas tatuowania. Może to dlatego, że mam zajebistą zabawę przy tatuażach robionych na konwencie. Nie ma żadnego konkretnego powodu, po prostu fajnie mi się pracuje. No może nie

w Szczecinie jak światło padło i musia-łem najpierw dziarać przy świeczkach, a potem przy neonie Lecha, bo nikt nie miał lampki. Może to i dobrze, bo wtedy jeszcze tatuowałem buraki i na szczęście nikt tego nie widział, hehe. Teraz jest już lepiej - żart. Co mam więcej napisać…

aaa może, że Tattoofest najlepiej pamię-tam. Ale przylizałem teraz, może naklej-kę drugą dostanę :).

Page 32: TF # 29, September 2009
Page 33: TF # 29, September 2009
Page 34: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 34

Page 35: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 35

Bam: Jak określiłbyś swój styl tatuowania? Jakie są twoje preferencje, inspiracje?John: Nigdy nie precyzuję swojego stylu. Zawsze chciałem umieć wykonywać każdy rodzaj tatuażu. Po prostu staram się robić to najlepiej jak umiem i chcę żeby ludzie o tym wiedzieli. Jeżeli byłbyś u mnie w studio przez tydzień, zobaczyłbyś ile różnorodnych tatuaży robię. Inspiracje czerpię z różnych źródeł. „Niebezpieczne” są dla mnie wizyty w księgarniach, bo zazwyczaj kupuję wszystko co wpadnie mi w ręce. Od 1994 roku wydaję też magazyn tatuatorski. Widziałem już wiele tatuaży, które mnie zachwyciły i zmotywowały do ciężkiej pracy. Artystami, którzy mnie inspirują są m.in. Philip Leu, St Mark, Monte i Joshua Carlton.

Bam: Twój ulubiony nurt w klasycznej sztuce to…?John: Uwielbiam klasykę! Era Renesansu.

Bam: Alla Prima Ink to barwniki produkowane w kooperacji z Joshuą Carltonem, w czym są one lepsze od innych? Jak w ogóle zrodził się pomysł stworzenia własnej linii barwników?John: Joshua i ja rozmawialiśmy pewnej nocy o branży i o tym ile maili każdy z nas dostaje z pytaniem jakich barwników używa, jak je łączyć… Wtedy nas oświeciło. Pomyśleliśmy, że będzie to sposób na wsparcie branży. Zaproponowaliśmy kolory, których wielu tatuatorów szukało. Pierwszymi produktami, które powstały były serie Blood i Zombie, składające się z trzech stopniowanych odcieni dla realistycznego efektu. Cały proces produkcji odbywa się tu, w Kalifornii i wszyscy pracownicy firmy są tatuatorami. Jesteśmy dumni z naszych barwników, ponieważ wiemy, że są bezpieczne i gwarantują doskonały efekt.

Bam: Wiem, że tatuujesz muzyków z „Suicide Silence”. Jak do tego doszło? Często tatuujesz ludzi z branży muzycznej?John: Tatuuję dużo ludzi z różnych kapel. Jeżeli chodzi o „Suicide Silence”, Mitch, wokalista jest moim przyjacielem odkąd skończył 16 lat. Pracował też u mnie w studio jako pomocnik przez jakieś dwa lata. Bardzo sobie nawzajem pomagamy i wspieramy się. Tatuowałem również pozostałych członków zespołu. Tatuaże ode mnie zdobią również ciała większości ludzi z „Winds of Plague” czy „Panic at The Disco”.

Page 36: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 36

Page 37: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 37

Bam: Skoro jesteśmy już przy temacie muzycznym to powiedz czego najbardziej lubisz słuchać?John: Słucham starego hardcore’u i punka, od czasu do czasu też jakichś glamowych rzeczy jak Iggy and the Stooges.

Bam: Elektryczne czy pneumatyczne? Jakiego rodzaju maszyn używasz?John: Używam klasycznych, elektrycznych maszyn do linii i Hawka do cieni. Nie lubię robić konturu Hawkiem, ale jest świetny jako shader. Nigdy nie używałem Neumy (pneumatyczna maszyna do tatuażu produkowana przez Carsona Hilla przyp. Bam) i myślę, że nie zacznę z uwagi na to, że jest bardzo wolna i przez cały ten ciężki i duży sprzęt zasilający, zalegający dookoła.

Bam: Jeżeli zdarzyłoby ci się być w sytuacji gdy klient powiedziałby, że chce zrobić u ciebie body suita na zasadzie „rób cokolwiek, co zechcesz”, to co byś wytatuował?John: Zawsze mówię żebyśmy zrobili bandę karzełków jeżdżących na monster truckach podczas łowienia ryb. Nikt się jeszcze nie zgodził… hahaha. Poważnie, staram się proponować rzeczy, których nikt jeszcze nie robił, staram się żeby były naprawdę duże i żeby współgrały z kształtami ciała.

Bam: Sporty ekstremalne i tatuaże. Co myślisz o tym zestawieniu?John: Nie wiem. Po pierwsze uprawianie takich sportów zmusza cię przeważnie do przebywania na słońcu, a to nie jest zbyt dobre dla tatuaży. Osobiście lubię sport, ale raczej dziedziny, które nie narażają na urazy dłoni czy nadgarstków.

Page 38: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 38

Bam: Czy jest jakiś etap w całym procesie tatuowania, którego nie lubisz lub określone miejsce na ciele, na którym nie lubisz pracować?John: Nienawidzę tatuować szyi i karków. Po prostu nie lubię. Nie mogę się też doczekać, aż skończę z konturem. Czuję, że kreatywność zaczyna się dopiero z chwilą rozpoczęcia cieniowania.

Bam: Co zamierzasz zrobić ze swoją najbliższą przyszłością?John: Obecnie dużo podróżuję po świecie i zamierzam to kontynuować. Staram się również na bieżąco rozwijać w tatuowaniu. W niedalekiej przyszłości mam zamiar odwiedzać Europę częściej i jeżeli zostanę zaproszony na jakąś konwencję czy będę mógł przeżyć inną, podobną przygodę, zjawię się na bank!

Bam: Jeśli miałbyś grać w kapeli to który instrument byś wybrał? John: Nieważne, przede wszystkim byłbym frontmanem. To jest w moim stylu. Haha

Bam: Twoje hobby to…?John: Podróżowanie, zwiedzanie nowych miejsc i poznawanie nowych ludzi w studiach i na konwencjach.

Bam: 5 rzeczy, dzięki którym nie można się nudzić w Kalifornii?!John: 1. super pogoda, 2. zawsze jakieś dobre

kapele grające w pobliżu, 3. cudowne plaże, 4. mnóstwo pięknych

dziewczyn, 5. ???... haha… skończyły

mi się pomysły…

Page 39: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 39

że zamiast rozpocząć przygodę z tatuażem od czegoś dobrego, trzeba kontynuować zabawę poprzez cover-up. „A to nie można się tak od razu wytatuować? Trzeba czekać? W telewizji pokazywali…” Realne i nierealne. Nie przypominam sobie, aby w Polsce działało dobre studio z wystarczającą ilością tatuatorów, aby z marszu obsłużyć klienta z ulicy. Zwykle pracują 2-3 osoby, które mają nawał pracy i sporadycznie zdarza się, że mają dzień wolny, bo akurat coś tam się wydarzyło, czy klient się odwołał. Z drugiej strony telewizja pokazuje, że w studiu pracują 4 lub 4,5 osoby (0,5 to praktykant), co już daje większe szanse na zrobienie tatuażu od ręki. Sezonówki korzystają z tego namiętnie, klient z nadpobudliwością ląduje u nich. Sam jest sobie winien. Poza tym w „tiwi” też nie tatuują z marszu, na tej zasadzie są projektowane prace, ale termin zaklepuje się nieco wcześniej.

„W telewizji nie bolało…” i jeszcze kilka innych drobiazgów. Generalnie to, że wszyscy leżą cholernie wyszczerzeni i gadają sobie na luzie nie oznacza „rzeźniczenia” naszych tatuatorów. Panowie z telewizorni tatuują tak samo jak reszta świata. Montaż robi swoje, grymasy i kwękania są wycinane. Jak w programie popularyzującym można pokazywać ludzi wyjących z bólu? Nie ma co przesadzać z bolesnością tatuażu, ale też nie można udawać, że takiego zagadnienia nie ma.

Co mnie najbardziej jednak odrzuca od oglądania tego typu programów, to pokazywanie całego zajebiście słodkiego życia tatuatora. Niby mają problemy jak reszta śmiertelników, ale zawsze jak w baśni Disneya wiewiórki ratują tatuatora i jego wspaniałą rodzinę. Nie pokazuje się zaplecza tej pracy, w jednym odcinku coś się przebąknęło o tym, ale zaraz obok przedstawia się hasającego po plaży radosnego artystę. To nie krew, pot i łzy, ale też nie sielanka bez problemów życia codziennego. Po co mieliby pokazywać to w telewizji? No pewnie, że to zbędne. Tak samo jak USG dzieciaka, problemy z przeprowadzką czy zapasienie się jednego z tatuatorów. Reality show wymaga ochów i achów ale to niszczy dokumentalny charakter nagrań.

Szopka tatuatorska spłodziła całą masę krytyków sztuki. Mają oni wrażenie, że po obejrzeniu jednego sezonu, mogą już namiętnie i złośliwie wytykać błędy (warto przeczytać co zdaniem takich „znafcoof” jest błędem). Do tego 3 godziny w Google z hasłem „tattoo” i już wiedzą wszystko. Nie pomaga to przypadkowemu społeczeństwu odróżnić szajs od dobrej pracy, zwiększa jedynie ilość fermentu w środowisku. Tatuatorzy zamiast zająć się pracą, drapią się jak nastolatki o każdy szczegół. Komercyjność i „usługowość” tatuażu prowadzi do niezdrowego posadzenia tej pracy na jednej gałęzi z salonami kosmetycznymi. Brnąc

przez kolejne serie „Big Dziargatora” czuć czasem wazelinowatość bohaterów. Kelner w restauracji ma czasem więcej do powiedzenia niż oni. Artysta zostaje zwykłą prostytutką, która musi się pytać o wszystko klienta. Inwencja własna, albo próba ominięcia tematu, który jest niewygodny dla tatuatora z określoną specjalizacją zakończyła się awanturą z szefem, barwnie rozwleczoną na 3 odcinki. Postacie dążące do własnego stylu częściej mogą być „gniecione” o 3 gwiazdki na stopie… Fikcja czy nie, potrafi to być upierdliwe. Bzdurą jest dla mnie chęć posiadania tatuażu, bo się oglądało jakiś tam program. Równie dobrze mogą po obejrzeniu „Szkoły przetrwania” latać po lesie i wpierdzielać mech z robakami. Może to by było nawet lepsze… Analogia do hodowania zwierzątka nasuwa mi się w takiej sytuacji sama. Nie mam celowości w tym żadnej, nie czuję takiej potrzeby a pod wpływem impulsu lecę do zoologicznego i truję sprzedawcy. Zastanawiają mnie konsekwencje takich zachowań. Jeśli poddać później taką pracę zimnej kalkulacji, okazuje się, że znaczy dla posiadacza tyle co gówno. Łatwo przyszło, łatwo o tym zapomnieć i szukać nowego bezsensownego obiektu. Cały trud tatuatora to też gówno, w zasadzie może się nie starać. Szczęśliwie jest jeszcze coś takiego jak satysfakcja z pracy, która pozwala mieć takiego klienta w d… .

Dante [email protected]

„Zrobiłbym sobie tatuaż, ale w Polsce to tak nie potrafi ą jak tam…” Tekst, który słyszałem już chyba milion razy. Dobra, niby nie ma co się zatrzymywać nad tym dłużej, bo to świadczy tylko o tym, że osoby mówiące tak nie mają pojęcia czego chcą. Tatuaż to efekt zbyt długiego przebywania na słońcu, przebywania na molo i oglądania smarowania wzorków henną. Problem powstaje w chwili, gdy takie mądrości ludowe rozsiewają się wśród innych. Niby jak ktoś chce tatuaż, to będzie szukał... Nie każdy jeździ po konwencjach, nie każdy czyta pisma branżowe a duży procent wytatuowanych to przypadkowe społeczeństwo, czy się to komuś podoba, czy nie. Wypada dodać, że w zaścianku tatuują lepiej niż w telewizji i nie wymaga to wielkich poszukiwań, trzeba tylko troszkę się wysilić.

„Coś bym sobie zrobił(a), bo oglądałem(am) taki program…”. Ile razy to słyszeliście? Zero pomysłu na pracę, zero zarysu tego, co by klient chciał ale oglądał program i też chce „tatuaża” bo to modne, fajne, kul itp. Nie wiem czy chcę obciąć włosy to nie pcham się fryzjerowi na fotel… Jest to żer dla salonów komercyjnych i jednosezonowych. W innych miejscach nie mieli terminu na wczoraj, to idę sobie gdzieś indziej, bo przecież studio to studio - wszędzie na świecie takie samo i tak samo powinno się to odbywać. Drastyczny przypadek, ale spotkałem się i z takim podejściem. Szkoda,

Page 40: TF # 29, September 2009
Page 41: TF # 29, September 2009
Page 42: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 42

Page 43: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 43

Page 44: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 44

Page 45: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 45

Page 46: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 46

„Nazywam się Steve Soto, jestem ojcem czworga dzieci, mężem, naj-starszym z czworga rodzeństwa, a ponadto tatuatorem. Spędzam życie u boku rodziny, ale również sześć dni w tygodniu tatuuję. Upra-

wiam sporty walki, przynajmniej staram się jakoś znaleźć na to czas

w natłoku zajęć. Kocham Muay Thai, Kickboxing, trenuję na OC

Kickboxing niedaleko mojego domu w Ana-heim CA. Co więcej, na pewno jestem typem

„party animal” i odnajduję się w ciągłej walce o utrzy-

manie równowagi pomiędzy wszystkimi rzeczami, który-mi się zajmuję i o priorytety,

które mam w życiu.”

WESTCOAST

Page 47: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 47

„Czuję, że wciąż się zmieniam i ewoluuję starając się być oryginalnym. Celowo używam określenia „staram się”, po-

nieważ w tej branży jest to trudne do osiągnięcia.” .

ww

w.m

yspa

ce.c

om/

stev

eso

tota

ttoo

art

Page 48: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 48

Bam: Opowiedz o swoim studio Goodfellas Tattoo. Jak wygląda atmosfera pracy i kto jeszcze z tobą współpracuje?Steve: Profesjonalnym tatuowaniem zajmuję się od ośmiu lat. Dwa lata temu otworzyłem swoje pierwsze i jak dotąd jedyne studio tatuażu o nazwie Goodfellas Tattoo & Design Studio. Poza mną pracuje w nim jeszcze sześciu tatuatorów. Kocham ich jak braci i czuję się wyróżniony mogąc mieć ich w studio. Ponadto, podróżowanie zawsze było dużą częścią mojego życia i na pewno stało się składnikiem sukcesu. Dzięki wyjazdom na moich ścianach widnieje ponad dwieście nagród zdobytych na konwencjach właściwie wszędzie w Stanach. Zbudowaliśmy naszą reputację jako jedna z najbardziej utalentowanych ekip na świecie. Obsada studia to: Larry Casas, Spider Castrejon, Carlos Torres, Kurtis Gibson, John Caleb i stażysta Steven Johnsey. Spędzam z chłopakami mnóstwo czasu w pracy starając się rozwijać, z dnia na dzień być lepszym technicznie, artystycznie i etycznie. Dużo również przesiadujemy razem w knajpach oraz na przyjęciach w towarzystwie najlepszych artystów z Zachodniego Wybrzeża. Jesteśmy częścią Tribal Gear Family i Sullen Family. Muszę podkreślić, że tu na Zachodnim Wybrzeżu mamy bardzo silne poczucie jedności i jesteśmy dla siebie jak jedna wielka rodzina.

Bam: Opowiedz historię o młodym Steve’ie wchodzącym w świat tatuowania. Jak wspominasz początki kariery?Steve: Kiedy sięgam pamięcią w przeszłość, do czasów kiedy zaczynałem tatuować, nie mogę się powstrzymać od śmiechu, ponieważ wtedy jeszcze nie miałem zielonego pojęcia, że tak dużo to w moim życiu zmieni. Na początku dostałem staż w lokalnym studio. Chciałem przy okazji zarobić trochę pieniędzy dzięki mojej sztuce, ale zawsze myślałem, że zostanę grafikiem czy kimś w tym stylu, raczej nie tatuatorem. Czas mijał, a mnie coraz bardziej pochłaniało tatuowanie. Mój warsztat bardzo się rozwinął, bo naprawdę starałem się ciągle przekraczać kolejne granice.

Bam: Jakie cechy, twoim zdaniem, odróżniają tatuatorów od wszelkiego innego rodzaju artystów?Steve: Bycie tatuatorem, wysłuchiwanie historii ludzi i przeżywanie przygód związanych z wykonywanym zawodem sprawia, że stajesz się innym człowiekiem. Uważam, że tatuatorzy są bardziej oświeceni, doświadczeni, skupieni i opanowani niż inni artyści. Naprawdę wierzę, iż jesteśmy zupełnie innym gatunkiem.

Bam: Co najbardziej lubisz tatuować i co jest dla ciebie wyzwaniem?

długopisu i tuszu. Muszę przyznać, że jestem zachwycony kontrastem, który można w ten sposób uzyskać. Gdy coś tworzę dokładam wszelkich starań, by było to dobre. Chciałbym być zapamiętany jako jeden z najlepszych artystów pracujących na skórze, papierze czy płótnie. Chcę po sobie pozostawić trwały ślad.

Bam: Sullen Clothing. Jesteś jednym z artystów tworzących projekty na potrzeby tego kalifornijskiego labelu. Opowiedz o współpracy z Sullenem…Steve: Sullen Clothing to świetna firma, ponieważ daje artystom takim jak ja szansę umieszczenia swoich prac na t-shirtach, które są noszone na całym świecie. Ich jakość jest powalająca, a do tego jeszcze umieszczają twoje imię, czy podpis na

Steve: Kocham tatuaże w odcieniach szarości. Uwielbiam realizm, motywy gangsterskie, religijne, a także mroczne i szalone. Czuję, że wciąż się zmieniam i ewoluuję starając się być oryginalnym. Celowo używam określenia „staram się”, ponieważ w tej branży jest to trudne do osiągnięcia. Czasem patrzę na czystą kartkę godzinami nie mogąc wymyślić niczego niebanalnego. Unikalność jest właśnie tym największym wyzwaniem, przed którym staje tatuator.

Bam: Jakimi dziedzinami sztuki, poza tatuowaniem oczywiście, interesuje się Steve Soto? Steve: Moją drugą miłością, poza skórą i tuszem jest rysowanie ołówkiem. To surowa technika pozwalająca na dużą swobodę. Ostatnio zacząłem także używać

Page 49: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 49

koszulce. Czego chcieć więcej? Mam nadzieję, że będziemy współpracować nad kolejnymi projektami z Sullenem. Właśnie ostatnio coś dla nich maluję…

Bam: Skoro przy tym jesteśmy, Kalifornia… czujesz, że jest to twoje miejsce na ziemi? Jak wygląda życie tatuatora na Zachodnim Wybrzeżu?Steve: Kalifornia to świetne miejsce dla tatuatora! Jak już wspominałem wcześniej, jestem królem imprez, a nigdzie się tak nie imprezuje jak na Zachodnim Wybrzeżu. Uważam, że jest to świetny sposób na odreagowanie wszystkich stresów związanych z byciem znanym artystą, właścicielem studia, mężem i ojcem. Od czasu do czasu takie wyjście na imprezę jest czymś niezbędnym. Najczęściej zabieram ze sobą moją żonę, ale niekiedy

chłopcy potrzebują wieczoru tylko dla siebie. Tu sprawy się komplikują, ponieważ ciężko jest imprezować z kolegami całą noc i później nie mieć wojny w domu, dlatego staram się utrzymywać równowagę i pamiętać o rzeczach ważnych. Kocham moją żonę i wiem, że jest stworzona dla mnie, więc staram się nie przeginać.

Bam: Masz low-ridera?Steve: Właśnie jestem w trakcie jego składania. Jest to Cutlass Supreme rocznik ‘82. Lubię samochody, ale muszę przyznać, że nie jestem aż takim ich pasjonatem. Zdecydowanie bardziej cenię sztukę czy moją rodzinę. W środowisku, w którym dorastałem lowridery były największym wypasem! W miarę upływu czasu bardziej pociągały mnie gangsterskie motywy na samochodach niż same maszyny.

Bam: Jak kształtują się twoje plany na przyszłość? Co w najbliższym czasie pochłonie twoją uwagę?Steve: W tym roku złożyłem mój trzeci sketchbook i ósmy zestaw flashy. Przygotowuję też serię rysunków, które prawdopodobnie wyda pewna duża firma. Ostatnio powiększyłem studio z 300 do 600 metrów kwadratowych. Tatuuję również gościnnie w Huntington Ink Tattoo Lounge w Las Vegas. Poza tym rozwijam swój brand odzieżowy Klika Street Wear. W mojej głowie kłębią się wciąż nowe pomysły i projekty. Czuję, że wciąż jeszcze nie wykorzystałem w pełni swojego potencjału.

BamBam

Page 50: TF # 29, September 2009
Page 51: TF # 29, September 2009
Page 52: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 52

Papierosy nie są

zdrowe, ale są dobre :D

Page 53: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 53

Bez

, Trip

lesi

x S

tudi

os, U

K

Mik

e D

eVrie

s, M

D T

atto

os, U

SA

Tattoo Masters Ball

Gos

ia z

Evi

l Fro

m T

he N

eedl

e

Jason Butcher i najbardziej

stylowy dżen-telmen Jam’u

KamilMocetVSDaveee

Joe Capobianco w całej swej okazałości

Horimyo i sztuka Tebori

Stały bywalecangielskich konwencji

tatuażu

Page 54: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 54

Ana

bi, A

nabi

- T

atto

o, S

zcze

cin,

Pol

ska

Mar

cus,

Fun

ny F

arm

Tat

too,

Szw

ecja

Cec

il P

orte

r, U

nder

The

Gun

Tat

too,

US

A - B

est o

f Sun

day

& B

est o

f Sho

w

Joe

Cap

obia

nco,

Hop

e G

alle

ry,

US

A

Leig

h O

ldco

rn, C

osm

ic T

atto

o, U

K

Mar

cus,

Fun

ny F

arm

Tat

too,

Szw

ecja

Page 55: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 55

Bez

, Trip

lesi

x st

udio

s, U

K

Sal

’s T

atto

o, U

K

Jaso

n B

utch

er, I

mm

orta

l Ink

, UK

Han

nah

Aitc

hiso

n, D

elux

e Ta

ttoo,

US

A

Kam

il M

ocet

, Kam

il Ta

ttoo,

UK

Mar

tin C

oule

y, C

oule

y’s

Tatto

o S

tudi

o, U

K

Bez

, Trip

lesi

x S

tudi

os, U

K

Niewczas,Czas tattoo, UK

Daveee,KULT Tattoo, Polska

Page 56: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 56

Rob

b, E

tern

al T

atto

os, U

K -

Bes

t Bac

kpie

ce

Nigel Kurt, Funhouse Tattoos, UK

Ciekawy dotwork

Pre

mie

r Ink

, Irla

ndia

Page 57: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 57

Max From Hell Tattoo, Austria

Alexis Waatete , Orange County Inkhouse, USA

Mat

t Fau

lkne

r, S

tate

of T

he A

rt Ta

ttoo,

UK

Hor

imyo

, 13

Pro

ject

, Jap

onia

Emma Kierzek, Aurora Tattoo, UK - Best large black and grey

Joe Myler,JMD’s Body Art,

UK

Page 58: TF # 29, September 2009
Page 59: TF # 29, September 2009
Page 60: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 60TATTOOFEST 60

fot.

Jam

es R

. Gar

cia

JR

G P

hoto

grap

hy

ww

w.p

hoto

grap

hyby

jrg.c

om

Page 61: TF # 29, September 2009

kudi chicks

TATTOOFEST 61

kudi chicks

Kryś: Z tego co wiem, to masz bardzo intere-sującą pracę. P r z e b y w a s z z „gwiazdami” i znanymi ludźmi,

robisz makijaże i fryzury do pro-

fesjonalnych sesji zdjęciowych i re-

klam - opowiedz coś o tym. Wiem, że jest to

branża, w której ciężko jest się przebić i zostać

zauważonym, jak ci się udało?

Miss Rockwell: Często pracuję z muzykami czy aktorami, w jednym przypadku z aktorem, który jedno-cześnie jest utalentowanym muzy-kiem. Bardzo cieszę się z tego, ale nie opowiadam o tym każdemu przy standardowych konwersa-cjach. To prawda, robię makijaż i włosy profesjonalnie, zarówno do reklam, zdjęć jak i klipów. Pracowałam też przy realizacji kilku programów telewizyjnych, ale lubię swobodę, możliwość bycia zaangażowaną w wie-le różnorodnych projektów i nie siedzę dużo w studio,

lecz to może się kiedyś zmie-nić, kto wie. Zaczęłam być zafascynowana makijażem i stylizacją włosów jakieś 9 czy 10 lat temu, lecz profesjo-nalnie zajmuje się tym od oko-ło 7 lat, od przeprowadzki do Los Angeles. Zaczęłam wtedy

pracować z debiutującymi akto-rami i muzykami. Pewnego dnia

znajoma poprosiła mnie o zrobienie jej fryzury, później zajęłam się włosa-mi jej chłopaka, który później polecił mnie swoim kolegom z kapeli, którzy z kolei polecali mnie dalej innym, zna-nym zespołom i tak to się układało. Zawsze marzyłam o tym, aby zostać muzykiem i nawet jeśli to marzenie się nie spełni to chcę oscylować wo-kół sceny, tak więc branża „hair and makeup” jest doskonałym wyborem.Kryś: Czy makijaż i stylizację do swoich sesji zdjęciowych wyko-nujesz sama?Miss Rockwell: Do większości tak. Sama robię makijaż i stylizację, korzy-stam też z własnych strojów, chyba że jakiś stylista pracuje nad konkretnym projektem lub jest to sesja dla jakiejś fi rmy. Zdarzało mi się być malowaną czy czesaną przez innych artystów i nie byłam zadowolona. Ciężko było mi się uśmiechać i zachowywać swo-bodnie jeżeli nie czułam się piękna.Kryś: Opowiedz o swoim mode-lingu. Jak zaczynałaś, czy robisz zdjęcia bardziej na własny użytek, czy może dla konkretnych fi rm odzieżowych itp.?Miss Rockwell: Wciąż nie uważam się za modelkę w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Myślę o sobie bar-dziej jako o dziewczynie, której cza-sem robią zdjęcia, haha. Wszystko za-częło się gdy miałam jakieś 17 czy 18 lat. Często podczas zwykłych wypa-dów ze znajomymi na kawę zaczepiali mnie fotografowie pytając o wzięcie udziału w różnych projektach. Z po-czątku uważałam, że jest to troszkę dziwne ale w sumie podobało mi się to. Najczęściej się zgadzałam a oni pozwalali mi na pełną dowolność.

Page 62: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 62

Wtedy miałam już jakieś kol-czyki, zwariowaną fryzurę i oryginalny strój, więc myślę, że po prostu byłam ciekawym okazem do fotografowania. To wszystko rozwijało się przez lata, ale mimo, że mam teraz dużo więcej tatuaży, uważam że mój image się uspokoił. Gdy przeprowadziłam się do L.A. poznałam gościa, który pra-cował dla SERIOUS Clothing i od razu zatrudniono mnie jako modelkę do ich katalogu. Zro-biliśmy sesję, po której kolejno byłam zapraszana przez inne znane brandy. Uwielbiam pra-cować z różnymi fotografami, więc ciągle podejmuję nowe zlecenia. Łatwo przychodzi mi współpraca właściwie z każ-dym, ponieważ jestem nasta-wiona pozytywnie na wszelkie wyzwania, tym bardziej jeśli ma to zaowocować wspaniałą sesją.

Kryś: Jakie jest życie wy-tatuowanej dziewczyny w Ameryce?Miss Rockwell: Na pewno jest ciężko. Amerykanie są tak mocno przekonani, że tatuaże są dla wyrzutków, gangsterów, kryminału, ćpunów i punków lub, że jeżeli masz dużo tatuaży nie możesz mieć dobrej pracy. Niestety, jest też to dużym ograniczeniem dla modelki. Po-mału ten stereotyp się zmienia i ludzie w większych miastach zaczynają akceptować tatuaż, postrzegać go jako coś normal-nego. Najlepsze zlecenia do-staję po drugiej stronie oceanu. Europejczycy są dużo bardziej liberalni i otwarci na kulturalne zmiany niż Amerykanie. Myślę, że wciąż jest za mało wytatu-owanych modelek, to musi się zmienić! Piękno ma wiele twa-rzy, więc czemu ciało ozdobio-ne dziełami sztuki ma być mniej

go z 10 lat temu i powoli go kończyłam. Tatuuje sobie tylko postaci, z którymi się identyfi-kuję. Ramieniem z „Nightmare Before Christmas” zajmowało się w sumie trzech tatuatorów, ponieważ pierwszy nagle pew-nego dnia zniknął. Z drugim wydarzyło się to samo zaraz po tym jak zapłaciłam pierw-szą część sumy za tatuaż. Chyba ciąży na tym motywie jakaś klątwa… Moja lewa ręka to zbiór naklejek od kilku arty-stów. Każdy opowiada jakąś historię. Statek reprezentuje łódź, którą moi rodzice kupili by przeprowadzić się z Puerto Rico na Hawaje. Hula girl Sailo-ra Jerry’ego grająca na ukulele to moja mama, która gra na tym właśnie instrumencie i śpiewa tradycyjne, hawajskie piosen-ki. Sama tańczyłam hula przez jakieś 9 lat. Nożyczki i szmin-ka to dość oczywiste symbole. Większość tych tatuaży zo-stało zrobionych przez Klema z Santa Cruz i Dave’a Sanche-za z Yer Cheating Heart w Ka-lifornii. Każdy z moich tatuaży mówi trochę o mnie, o tym gdzie byłam, skąd pochodzę,

atrakcyjne? Bogu dzięki za to, że w Stanach jest duża liczba firm wspierających alternatyw-ny styl życia, więc my „freaki” mamy trochę pracy!Kryś: W naszym magazy-nie piszemy głównie o ta-tuażach, więc musisz opo-wiedzieć nam coś o swoich. Tatuje cię jedna osoba, czy kilku artystów? Co przedsta-wiają twoje tatuaże? Miss Rockwell: Pierwszy tatu-aż zrobiono mi w wieku 18 lat. Czekałam z tym do momentu osiągnięcia pełnoletniości, po-nieważ wiedziałam, że moja mama nie zaakceptowałaby tego. Nie chciałam ryzykować. Gdy już zaczęłam, sprawy po-toczyły się szybko i zaczęłam kolekcjonować tatuaże od paru artystów. Zawsze fascynowały mnie tatuaże „naklejki” noszone przez marynarzy i cyrkowych freaków. Podobało mi się to, że każdy z nich stanowi odrębną historię, jest pamiątką z podró-ży czy przypomina jakiś kon-kretny okres życia. Moje prawe ramie zdobi motyw z mojego ulubionego filmu: „Nightmare Before Christmas”. Zaczęłam

fot. James R. Garcia JRG Photography www.photographybyjrg.com, Victor Rodriguez www.myspace.com/shrekwize

Page 63: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 63TATTOOFEST 63

więc właściwie noszę na sobie swoją historię życia. Myślałam o tym, żeby skończyć z poło-wą body suitu, ale im jestem starsza, im więcej przeżyć jest za mną, tym więcej motywów przychodzi mi do głowy. Powoli kończy mi się miejsce!Kryś: Jaka jest gorąca Kali-fornia, marzenie niejednego człowieka?Miss Rockwell: To mój dom… na dobre i na złe. Mieszkam teraz w północnej Kalifornii, obszar zatoki jest po prostu piękny. Najlepsze w mieszkaniu w tym miejscu jest to, że każda pora roku jest wspaniała! Jeżeli potrzebujesz śniegu, wystar-czy pojechać parę godzin na północ i możesz pojeździć na snowboardzie. Chcesz poleżeć na plaży? Pojedź na zachód. Nie mogłabym żyć bez oceanu. Mam w sobie cygańską duszę i uwielbiam podróżować. Zawsze gdy jestem na przykład w Lon-dynie czy Berlinie mówię sobie: „chciałabym tu pomieszkać”.Kryś: Życie prywatne. Co ro-bisz w wolnym czasie? Miss Rockwell: W wolnym cza-sie pracuję :). Robię gadżety,

małe kapelusiki, biżuterię, ostatnio pracuję nad gorsetami. Zawsze szukam nowych, nie-tuzinkowych strojów i ogólnie spędzam nad tym dużo czasu, choć nie uważam tego za praw-dziwą pracę, bo kocham to co robię. Okazjonalnie obejrzę ja-kiś program czy fi lm. Uwielbiam nieme kino, balet i operę, więc jak tylko mam okazję coś zoba-czyć, to z niej korzystam.Kryś: Bywałaś w Europie, co słyszałaś o Polsce? Miss Rockwell: Kilka razy by-łam w Europie. Zawsze było świetnie. Byłam na Burlesque Tour w Anglii i Niemczech, ale jak dotąd nie dotarłam do Polski. Nigdy nie poznałam nikogo z Polski. Chciałabym wiedzieć co ciekawego można u was robić, może znalazłoby się tam miejsce dla podróżu-jącej, amerykańskiej tancerki burleskowej?Kryś: O czym marzysz i co planujesz?Miss Rockwell: Pracuję obec-nie nad książką, moim kalen-darzem, obmyślam nową trasę po Europie i pracuję nad nową stroną internetową! Jeżeli wy-bieracie się na London Tattoo Convention we wrześniu, wpa-dajcie mnie odwiedzić! Ostatnio marzy mi się okładka Bizarre’a czy Maxima, ponieważ myślę, że wytatuowane modelki po-winny zaistnieć również w ma-instreamowych magazynach. Napiszcie do nich i przekażcie, że pewna dziewczyna z Kali-fornii chce być u nich na okład-ce… uwierzcie mi - to typowo kalifornijskie podejście!

Kryś

Page 64: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 64

Cześć chłopaki, powiedz-cie nam, jakie są wrażenia ekipy po wydaniu płyty? Czekaliście na to rok i pły-ta nareszcie jest! Koncert premierowy zdaje się też był bardzo udany.Tobiasz: Tak naprawdę cze-kaliśmy na to 3 lata. Był to czas ciężkiej pracy i poświę-ceń, na szczęście zakończo-ny sukcesem. Albin: Rzeczywiście, koncert udał się znakomicie. Publika dopisała, przyszło ponad 300 osób. Sprzedaliśmy około 100 płyt. Tak więc jesteśmy zadowoleni.

Macie już jakieś sygnały, recenzje, opinie o płycie?Albin: Praktycznie każdego dnia dostajemy propozycje udzielenia wywiadów (ha ha ha). Płyta powolutku się rozchodzi. Cieszymy się, że

ludzie chcą słuchać naszej muzyki. Włożyliśmy w ten materiał sporo pracy, cza-su i pieniędzy. To naprawdę wspaniałe uczucie, gdy obcy ludzie kupują płytę i tak licz-nie przychodzą na koncerty.

Od nagrania płyty do jej ukazania się minęło dużo czasu, który poświęcili-ście na szukanie wydawcy. Z tego co wiem, nie przy-szło to łatwo. Ciężko było pozyskać sponsora, a kie-dy w końcu płyta znalazła wydawcę, duże media same zwróciły się do was z pro-pozycją patronatów.Albin: To prawda. Rozsyłali-śmy demo po całym świecie. Kilka wytwórni zainteresowa-ło się materiałem, lecz nie udało nam się ostatecznie dogadać. Zdecydowaliśmy się na krakowski niezależny label: Spook Records. Lubimy robić wszystko po swojemu i dzięki temu mamy wygodę i możliwość podejmowania decyzji.Tobiasz: Obecnie próbujemy zaistnieć na rynku azjatyckim. Zobaczymy co pokaże czas, ale mamy kilka ciekawych propozycji.

Pewnie nie wszyscy czy-telnicy znają waszą twór-czość. W kilku słowach może powiedzcie nam, jaką tworzycie muzykę, w jakim klimacie?Tobiasz: Na naszym de-biutanckim albumie słychać wpływy stoner rockowe, hardcorowe i psychodeliczne w melodyjnym wydaniu.Albin: Nie wyobrażam sobie stania w miejscu, dlatego cią-gle poszukujemy nowych in-spiracji. Poszerzyliśmy skład

o dwóch muzyków, Mar-cina Urzędowskiego, który gra na wszelkiego rodzaju bębnach takich jak: darbuka i djembe i przeszkadzajkach, oraz Bartka Wilka, saksofonistę altowe-go. W końcu nasze koncerty zaczynają brzmieć i wyglądać egzotycznie.

Czy uważacie, że wasz ze-spół może stać się wizy-tówką muzycznego Krako-wa, jako formacja grająca ambitnego rocka, wyróż-niająca się w gronie masy pseudo rockowych kapel?Tobiasz: Nie nam to oceniać. Staramy się robić jak najlep-szą muzykę.Albin: Jeśli ktoś doceni to co robimy i wyróżni nas w taki sposób, z pewnością będzie to dla nas bardzo miłe.

The 30th of July to pro-jekt istniejący już kilka lat. Pewnie nie od razu było tak lekko zebrać ekipę, nagrać spójny materiał i znaleźć czas na granie koncertów?Tobiasz: Wszystko potoczy-ło się naturalnie. Na co dzień przyjaźnimy się. Pracuję z Albinem w salonie alterna-tywnym Afrostyl w Krakowie, gdzie od około 7 lat robimy razem dredy. Tak też pozna-liśmy Żyłka, naszego gitarzy-stę. Rynek niezależnej muzyki gitarowej w Polsce jest trudny. Bardzo dużo ludzi traci entu-zjazm lub chce wejść w krąg wielkich wytwórni, muzyki mainstreamowej i przez to ze-społy się rozpadają. Do tego dochodzą kwestie fi nansowe, tylko nieliczni w tym kraju żyją z grania muzyki.

ludzie chcą słuchać naszej muzyki. Włożyliśmy w ten

30-go lipca 2009miała miejsce premieradebiutanckiej płyty krakowskiejformacji The 30th of July. Z tejokazji odbył się specjalny koncert.Zespół powstał w 2006 na gruzachwcześniejszych projektów muzyków, którzy nie od wczoraj

Cześć chłopaki, powiedz-cie nam, jakie są wrażenia ekipy po wydaniu płyty? Czekaliście na to rok i pły-ta nareszcie jest! Koncert

muzyki. Włożyliśmy w ten materiał sporo pracy, cza-su i pieniędzy. To naprawdę wspaniałe uczucie, gdy obcy ludzie kupują płytę i tak licz-nie przychodzą na koncerty.

Od nagrania płyty do jej ukazania się minęło dużo czasu, który poświęcili-ście na szukanie wydawcy. Z tego co wiem, nie przy-szło to łatwo. Ciężko było pozyskać sponsora, a kie-dy w końcu płyta znalazła wydawcę, duże media same zwróciły się do was z pro-pozycją patronatów.Albin:śmy demo po całym świecie. Kilka wytwórni zainteresowa-ło się materiałem, lecz nie udało nam się ostatecznie dogadać. Zdecydowaliśmy się na krakowski niezależny label: Spook Records. Lubimy robić wszystko po swojemu i dzięki temu mamy wygodę i możliwość podejmowania decyzji.

ludzie chcą słuchać naszej muzyki. Włożyliśmy w ten

wspierają niezależną scenę muzyczną Krakowa. Stylistyka w jakiej tworzą to mieszanka wielu nurtów, choć można w skrócie określić ją jako coś pomiędzy grunge, a stoner rockiem. Aby zaprezentować wam dokładniej profi l kapeli przeprowadziłem krótką rozmowę z gitarzystą Albinem Talikiem oraz wokalistą Tobiaszem Targoszem.

Albin Talik

Tobiasz Targosz

Od lewej:Piotr Mierzwa,Albin Talik,Krzysztof Wierciak,Jakub Leśniak, Tobiasz Targosz

Page 65: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 65

Albin, jak niektórzy wiedzą, od wielu lat działasz na kra-kowskiej scenie. Możesz się nam pochwalić w jakich kapelach udzielałeś się na przestrzeni ostatnich 10 lat? A reszta zespołu, gdzie wcześniej zdobywała swoje muzyczne doświadczenia?

Albin: Rzeczywiście sporo się tego uzbierało: Scumbag, Mid-dle Finger, Violletta Villazz, Mold, przez chwilę grałem też w Corozone, Another Born, Downfloor, Scarecrow, Wa-iting For i oczywiście The 30th of July. Nasz gitarzysta, Żyłek grał w zajebistej kapeli George

Fahrenheit, a nasz obecny pałker, Mrówa, jest po prostu muzyką. Zarówno ciałem jak i duszą (ha ha ha).Tobiasz: Moja mama posiada wykształcenie muzyczne, uczy śpiewu. Tak więc, pierwsze do-świadczenia wyniosłem z domu. Zawsze poszukiwałem różnych

brzmień i odnajdywałem się w różnych zespołach. Zarówno w jazzowym Świnie w Kosmo-sie jak i znacznie cięższym Middle Finger czy zakręconym Diaorhea. Z The 30th of July czuję, że zmierzam do tego upragnionego stylu.

Albin, to pytanie również do ciebie. Mimo silnego powiązania z krakowską sceną niezależną miałeś krótki epizod z bardziej ko-mercyjnym zespołem, jakim jest Mold. Jak wspominasz tamten okres i czy czegoś cię to nauczyło?Albin: Bardzo miło wspomi-nam tamten okres. Miałem szansę poznać fantastycz-nych realizatorów, a także nagrywać w takich miejscach jak studio w Izabelinie czy Bo-guchwale. Niestety w dużych wytwórniach nikt nie słucha muzyki, dlatego też wybrałem drogę indywidualnej kariery. Ciągle wierzę, że determina-cją, pasją i wiarą można wiele zwojować, czego dowodem jest nasz najnowszy album.

Jako nie młody już zespół macie spory bagaż do-świadczeń. Możecie powie-dzieć, na jakie najczęstsze przeszkody i trudności napotyka nieznany zespół w Polsce, chcący zadebiu-tować płytą czy chociaż często grywać koncerty?Tobiasz: Niestety zespoły niezależne napotykają na swojej drodze mnóstwo trud-ności: znalezienie własnej salki, kompletowanie sprzętu, organizowanie koncertów, po-szukiwanie sponsorów i kana-łów dotarcia ze swoją muzyką do ludzi. Są ignorowane przez media, choć jak to się dzieje powoli w naszym przypadku, niektóre stacje radiowe stają się coraz bardziej przychylne i miejmy nadzieję, że to się nie zmieni.

Pracowaliście w Rob Tattoo. Sami też jesteście mocno wydziarani. Ile, jakie i czy-jej roboty macie tatuaże na sobie?Tobiasz: Stanowczo jeszcze zbyt mało (ha ha ha). Mój rę-kaw i kark robił mi nasz wspól-ny znajomy Paweł „Lewy” Lewicki, którego sztukę i twórczość podziwiamy. Dru-gi rękaw Kamil Mocet, a nogi Piotr „Deadi” Dedel, który jest wschodzącą gwiazdą tatuażu. Preferujemy różne style: re-alizm, biomechanikę i wzory inspirowane kulturą dalekiego wschodu.

Page 66: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 66

Albin: Mój ulubiony tatuaż na kar-ku wykonał Paweł Lewicki. Mam też zaczętą u niego łydkę, ale ja-koś nie mam czasu by polecieć do Irlandii i skończyć. Prawy rękaw zrobił mi Kamil Mocet, lewy rękaw właśnie poprawiam u Deadiego. Mam też dziarę Robsona na no-dze i napis na brzuchu autorstwa Szczoty. Nasz basista, Ślimak i drugi gitarzysta Żyłek nie mają jeszcze tatuaży.

Wracając do sedna rozmowy, skąd w ogóle taka nazwa for-macji: to jakaś ważna dla was data?Tobiasz: Data daje duże pole do interpretacji, o co nam również chodziło. Każdy może samodziel-nie nadać jej znaczenie. Tego dnia wydarzyło się dużo ciekawych rzeczy. Apollo 15 wylądował na księżycu, urodziło się parę inte-resujących postaci np.: Arnold Schwarzeneger, zmarł Michelan-gelo Antonioni…

Jest płyta, jest trochę szumu o was, co dalej? Może macie w planach trasę po Polsce?Albin: Jak najbardziej. Planujemy ruszyć w Polskę po wakacjach. Szczegóły pojawią się niebawem na naszej stronie internetowej.

W jakim kierunku podąża The 30th of July, gdzie siebie wi-dzicie za parę lat? Co jako ze-spół chcielibyście osiągnąć i w jaki sposób spełnić się jako muzycy?Tobiasz: Chcielibyśmy być zespo-łem jak najbardziej eklektycznym, poszukującym, otwartym… Chce-my przede wszystkim tworzyć muzykę, stworzyć przestrzeń na wyrażanie swoich ambicji i pomy-słów. Nie chcemy być zamykani w szufl adkach.

Albin: Pragniemy jeszcze bardziej wgłębiać się w muzykę. Czekam na swój nowy wymarzony instru-ment: sitar. Chcemy też by nasz kolejny album był bardziej koloro-wy, orientalny i niósł ze sobą więk-szy pierwiastek optymizmu.

Dzięki bardzo za rozmowę i ży-czę powodzenia w dalszych działaniach.Pozdrawiam Dawid Krąkowski

”THE 30TH OF JULY”(Spook Records 2009) Skład:Tobiasz Targosz - wokalAlbin Talik - gitaraPiotr Mierzwa - gitaraJakub Leśniak - gitara basowaKrzysztof Wierciak - perkusja

ww

w.m

ysp

ace.c

om

/th

e3

0th

ofj

uly

ww

w.t

he3

0th

ofj

uly

.pl

ww

w.s

po

okre

co

rds.c

om

Page 67: TF # 29, September 2009
Page 68: TF # 29, September 2009

Ana

bi, A

nabi

- Ta

ttoo,

Szc

zeci

n

Mis

iek,

Cie

chan

ów

Dam

ian,

Ultr

a Ta

ttoo,

Wro

cław

Bartek, Gulestus, Warszawa

TATTOOFEST 68

Maciek Pniewski,Southmead Tattoo Studio, Bristol-UK

Page 69: TF # 29, September 2009

Bar

tek,

Gul

estu

s, W

arsz

awa

Dawid, Gulestus, Warszwawa

Mis

iek,

Cie

chan

ów

Marcin, Sauron, Ruda Śląska Maciek, Jah Love Tattoo, Warszawa

TATTOOFEST 69

Page 70: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 70

- Brakuje wam komunizmu?- Nieeeee...- Pewnie, nie brakuje.

Na pewno wam brakuje!- Nieeeeeeee...- Tęsknicie za gułagiem, tęsknicie!!

Takie, zakończone pełnym sukcesem, próby nawiązania kontaktu z publicznością mogą być autorstwa jedynie Hanka Von Helvete, połyskującego od potu lidera Turbonegro. Nie inaczej było 15-go sierpnia w Pradze, do której gęsiego na wieść o koncercie powędrowała nie tylko ekipa TattooFestu, ale i większość polskich fanów norweskich pseudohomoseksualistów. Niezorientowani w temacie zastanawiali się, gdzie w Czechach był gułag, reszta pociła się z radości, że w końcu dane nam było obejrzeć Turbo tuż za rogiem, bo czekać na nich w Polsce będziemy pewnie jeszcze długo. Wypełniwszy salę klubu Palac Akropolis po brzegi, mieliśmy więc niezwykłą przyjemność obserwować nie tylko Turbonegro w świetnej formie: Hanka pozbywającego się sukcesywnie odzienia, Euroboya nie dającego po sobie poznać, że nie tak dawno toczył jeszcze batalię z rakiem, ale także zespolone siły Międzynarodowego Chóru Turbojugend wykonującego szlagier „I got erection” mniej więcej co 23 sekundy w klubie i okolicach, oraz czułego marynarza unoszonego na rękach publiczności podczas klepania się po tyłku. A sam koncert? Cóż, opowiadanie przebiegu koncertu wydaje się równie sensowne co korespondencyjna masturbacja, więc

z kronikarskiego obowiązku wypada jedynie nadmienić, że supportujacy The Flaming Cocks dał radę, a w kwestii gwiazdy wieczoru dane nam było wysłuchać szlagiery takie jak kolejno: „All my friends are dead”, „Do you dig destruction”, „Monkey on your back”, „We’re gonna drop the atom bomb”, „Selfdestructo bust”, „Gimme some”, „High on the crime”, „Turbonegro must be destroyed”, „Are you ready (for some darkness)”, „Wasted again”, „Fuck the world”, „Ride with us” i na bis „The Age of Pamparius”, „Back to Dungaree High”, wyczekany i wykrzyczany„I got erection” i na koniec turbonegrza wersja stoogesowskiego „Search and destroy”. W międzyczasie Hank zachęcił nas do zrobienia tego wieczoru czegoś szalonego i seksualnego, próbował bezskutecznie opowiedzieć straszną historię, przestrzec przed zbytnim angażowaniem się w działalności zbrodnicze itd., wszystko polane było sosem jedynej w swoim rodzaju prezencji scenicznej w połączeniu z genialną mimiką.

Trzeba niestety dodać jednak, że set złożony z siedemnastu utworów nie zaspokoił do końca apetytu wyposzczonego tłumu, biorąc pod uwagę, że Turbonegro ma w dorobku niemalże same hity, a każdy spocony marynarz z tłumu liczył zapewne na swój. Dla niżej podpisanego niewątpliwym rozczarowaniem okazał się brak w setliście „Sailor Man”, ale zniosłem to mężnie i od tyłu.

Łukaszfot.

Łuka

sz J

asza

k

Page 71: TF # 29, September 2009

TATTOOFEST 71

fot.

Kas

ia A

dam

ska

Page 72: TF # 29, September 2009

www.tattooart.pl www.tattooart.pl

Bio: Adam Przeracki ma 21 lat, urodził się w Grudziądzu. Interesuje się oczywiście tatuażem i piercingiem.

Artykuł ten chciałbym poświęcić osobie bardzo kontrowersyjnej, wzbudzającej skrajne uczucia od, jak on sam to określa, „uwielbienia do skrajnej niechęci”. Osoba ta to nasza forumowa bestyjka – Coguar.

TATTOOFEST 72

Czy mógłbyś napisać kilka zdań o sobie? Skąd pochodzisz, co porabiasz?

Przez całe moje życie mieszkam w Grudziądzu, gdzie na codzień zajmuję się piercingiem. Dodam, choć pewnie nie muszę, że jest to moja pasja i jedyna rzecz jaką chciałbym w życiu robić. Interesuję się także tatuażem, sam oczywiście nie tatuuję, bo nie posiadam żadnego warsztatu plastycznego, koniecznego do zabawy na czyjejś skórze. Od młodzieńczych lat miałem styczność z tatuażami i kolczykami, bo widywałem je u starszych znajomych. Kiedy zrobiłem swój pierwszy tatuaż wiedziałem już, że będzie to mój sposób na życie.

Teraz modyfi kacjami na moim ciele zajmuje się brat, którego prace też możecie znaleźć na Tattooart, podpisuje się nickem „nameless” (on naprawdę istnieje) oraz przyjaciel „misiek32”. Kolczyki oczywiście robię sobie sam:).

Drogi Coguarze, proszę opowiedz nam jak pojawiłeś się na Tattooart ?

Na Tattooart wszedłem dzięki kumplowi, który zajmuje się tatuażem. Sam prowadzi małe studio w Ciechanowie. On mi pokazał tę stronę i zachęcał mnie żebym też wystawiał tam swoje prace.

Po dodaniu pracy do galerii Tattooart można

się spodziewać, że pierwszy komentarz będzie pochodził od ciebie. Czy ty cały czas jesteś on line?

Wyrażam swoją opinię na temat każdej pracy jaka jest w galerii, bo chyba do tego służy ten portal. Jak mi się coś nie podoba w danej pracy to o tym piszę, a jak mnie coś urzeknie to moje komenty są bardziej przychylne. Nie jestem cały czas on line, ale staram się być na bieżąco w tym co się dzieje w świecie Tattooart.

Dla mnie jesteś dosyć kontrowersyjną postacią i chyba nie jest to tylko moja opinia. Twoje komentarze czasem wywołują wojny

i dyskusje. Lubisz wywoływać polemiki?

Nie uważam, że jestem kontrowersyjną postacią, poprostu jestem sobą. Moje wpisy w 90% wywołują jakieś dziwne wojny:). Zaczęło się od sprzeczki z panią Miss Venfl on. Napisałem bardzo nieprzychylny kometarz o jej tatuażu na palcu, z tego co pamiętam, był to diament. Wyraziłem opinię w wulgarny sposób i teraz wiem, że to było nie na miejscu. Nie jestem konfl iktową osobą, ale połowa ludzi z Tattooart mnie nie lubi, bo pisałem w przeszłości nieprzychylne komentarze o ich pracach. Nawet w tatuażach najlepszych artystów zdarzają się jakieś niedociągnięcia

Page 73: TF # 29, September 2009

www.tattooart.pl

newsnew

s

TATTOOFEST 73

i ja o tym piszę, dlatego wzbudzam tzw. kontrowersje. Irytuje mnie również to, że komentuje się prace tylko znanych ludzi, a jak ktoś mniej popularny wystawi coś naprawdę dobrego to jego prace pozostają bez słowa. Tattooart to według mnie portal, na którym bardziej doświadczeni artyści powinni pomagać młodszym kolegom po fachu, żeby jak najwięcej było dobrych tatuatorów w Polsce.

Kogo w galerii cenisz, który tatuator zasługuje na twoją uwagę? Który jest przereklamowany?

Napewno nie będę oryginalny mówiąc, że cenię Tofi ego, a czemu to nie trzeba się rozpisywać, wystarczy zobaczyć jego prace. Do tego grona zaliczyłbym także Bartka z Barttattoo za to, że potrafi na wysokim poziomie operować kolorem tak jak i czernią, oraz Politwarusa. Rzadko pokazuje się w galerii, ale naprawdę mnie zdziwiło,

że tatuator tego poziomu zaczął wystawiać prace na Tattooarcie. A kto jest przerklamowany? Chciałbym zaznaczyć, że to nie jest żaden atak personalny, ale dla mnie Anabi. Jest wielu tatuatorów, którzy są na jego poziomie, a jednak takiego „szału” nie zrobili i bardzo nie podoba mi się jego styl cieniowania, choć ostatnio to co Anabi wrzucił do galerii weryfi kuje moje oceny.

Jaki styl porusza cię do głębi? Co lubisz w tatuażach? Co w kolczykach?

Jestem wielkim fanem old schoolu. Old school cenię za jego „prostotę”. Określiłbym to jako łatwość przekazu. Nie ma tam żadnych zbędnych szczegółów, nie są przekolorowane, najczęściej używa się trzech podstawowych kolorów i to jest właśnie piękne w tym stylu. Co lubię w tatuażach? Wiele rzeczy, począwszy od samego procesu powstawania, poprzez pracę nad nim i to, że jest na całe życie, po prostu wszystko. Kolczyki są dobre, bo jednak w każdym momencie, jak nam się znudzą, zaczną przeszkadzać, można je zdjąć i nie będzie po nich śladu. Kolczyki lubię za to, że nie są trwałe:).

Zostałem ostatnio posądzony o to, że płacę za twoje usługi „siania zamętu”, by w galerii i na forum coś się działo. Co ty na to?

Hahaha, nie wiem czy opłaca się to komentować:). Płacisz mi, ale nie na tyle dobrze żebym odpowiadał na to pytanie :).

Co byś zmienił w swoim życiu wygrywając 10000 $ w mini golfa lub w kapsle?

Wysłał bym kilku ludzi z Tattooart na warsztaty plastyczne, to by się im przydało :).

Bastard

www.t

atto

oart

.pl

Page 74: TF # 29, September 2009
Page 75: TF # 29, September 2009
Page 76: TF # 29, September 2009