4
I Uniwersytet Rolniczy Uniwersytetu Rolniczego W sposób szczególny pragnę się zwrócić (…) do tych, których powo- łaniem życiowym – również i dzisiaj, przy końcu tego wieku – jest życie wiejskie i praca na roli. Do polskich chłopów obecnych tu poprzez ich de- legacje z całego kraju. Jakże to znamienne, że w naucza- niu o królestwie Bożym Chrystus posługiwał się analogią i obrazami zaczerpniętymi z życia natury i wy- rastającej z niego – poprzez działanie człowieka – kultury rolniczej. I w ten też sposób pokazał, jak bardzo Stwo- rzenie i Odkupienie wyrastają z tego samego źródła: ze stwórczej i od- kupieńczej miłości Boga. Jak to, co zostało zawarte w Stworzeniu, do- chodzi – pomimo grzechu człowieka – do swojej pełni w Odkupieniu (…) Ale rolnictwo to przecież chleb. Ten chleb, z którego żyje człowiek. Nie samym chlebem on żyje, ale przecież żeby człowiek żył, musi mieć chleb. Dlatego tak bardzo leży nam na sercu, by tego chleba nie brakowało nikomu na naszym globie, a brakuje; leży nam na sercu, by go nie brakowało w naszej Ojczyźnie (…) Nie przybywam jako znawca rol- nictwa, nie przynoszę w tej dziedzinie żadnych rozwiązań. Pragnę się zna- leźć niejako na śladach duszpasterstwa polskiej wsi, polskiego rolnika. Dzie- lić wasze troski i niepokoje. Przypo- mnieć i potwierdzić stosunek Kościoła do was. Wszyscy są zgodni na całym świecie, że brak chleba, tam gdzie za- chodzi, jest skandalem. Wszyscy na naszej ziemi są zgodni, że nie powin- no, nie może brakować na niej chleba. Równocześnie wiadomo, że polska wieś współczesna w wyniku drama- tycznych doświadczeń, jakie stały się jej udziałem, przeżywa wieloraki kryzys gospodarczy i moralny. Jakżeż łatwo byłoby wymieniać błędy popeł- nione w przeszłości i te, które wciąż trwają i świadczą o niedowartościowa- niu rolnictwa, które stało się terenem nieprzemyślanych eksperymentów, braku zaufania, a nawet dyskrymina- cji. A rolnicy to przecież nie tylko ci, którzy karmią, ale także ci, którzy sta- nowią element stałości i trwania.” Tarnów, 10 czerwca 1987 r. Jan Paweł II do rolników

UR - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki maj 2011

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Piąty numer Trybów. Katolicki miesięcznik studencki - wkładka Uniwersytetu Rolniczego - maj 2011

Citation preview

Page 1: UR - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki maj 2011

I Uniwersytet Rolniczy

UniwersytetuRolniczego

W sposób szczególny pragnę się zwrócić (…) do tych, których powo-łaniem życiowym – również i dzisiaj, przy końcu tego wieku – jest życie wiejskie i praca na roli. Do polskich chłopów obecnych tu poprzez ich de-legacje z całego kraju.

Jakże to znamienne, że w naucza-niu o królestwie Bożym Chrystus posługiwał się analogią i obrazami zaczerpniętymi z życia natury i wy-rastającej z niego – poprzez działanie człowieka – kultury rolniczej. I w ten też sposób pokazał, jak bardzo Stwo-rzenie i Odkupienie wyrastają z tego samego źródła: ze stwórczej i od-kupieńczej miłości Boga. Jak to, co zostało zawarte w Stworzeniu, do-chodzi – pomimo grzechu człowieka

– do swojej pełni w Odkupieniu (…)Ale rolnictwo to przecież chleb.

Ten chleb, z którego żyje człowiek. Nie samym chlebem on żyje, ale przecież żeby człowiek żył, musi mieć chleb. Dlatego tak bardzo leży nam na sercu, by tego chleba nie brako wało nikomu na naszym globie, a brakuje; leży nam na sercu, by go nie brakowało w naszej Ojczyźnie (…)

Nie przybywam jako znawca rol-nictwa, nie przynoszę w tej dziedzinie żadnych rozwią zań. Pragnę się zna-leźć niejako na śladach duszpasterstwa polskiej wsi, polskiego rolnika. Dzie-lić wasze troski i niepokoje. Przypo-mnieć i potwierdzić stosunek Kościoła do was. Wszyscy są zgodni na całym świecie, że brak chleba, tam gdzie za-

chodzi, jest skandalem. Wszyscy na naszej ziemi są zgodni, że nie powin-no, nie może brakować na niej chleba. Równocześnie wiadomo, że polska wieś współczesna w wyni ku drama-tycznych doświadczeń, jakie stały się jej udziałem, przeżywa wieloraki kryzys gospodarczy i moralny. Jakżeż łatwo byłoby wymieniać błędy popeł-nione w przeszłości i te, które wciąż trwają i świadczą o niedowartościowa-niu rolnictwa, które stało się terenem nieprzemy ślanych eksperymentów, braku zaufania, a nawet dyskrymina-cji. A rol nicy to przecież nie tylko ci, którzy karmią, ale także ci, którzy sta-nowią element stałości i trwania.”

Tarnów, 10 czerwca 1987 r.

Jan Paweł II do rolników

Page 2: UR - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki maj 2011

II TRYBY nr 5/2011Uniwersytet Rolniczy

T R Y B Y U R

Z biegiem czasu, te same rzeczy widzimy w różny sposób. A jakie zdanie mają o naszej Uczelni oso-by z nią związane? Na podstawie czterech pytań starałem się uzyskać odpowiedź na to pytanie.

Michał Wnęk

Uczelnia jest dla mnie …Prof. Magdalena Jaworska:

To przede wszystkim miejsce pra-cy, które przyniosło mi wiele miłości i radości. Ukończyłam Wydział Rolni-czy, więc od początku swojej kariery, jestem wierna murom Uniwersytetu. Tutaj prowadzę badania naukowe do-tyczące agrofagów, poznaję przyrodę, która za każdym razem mnie zaskaku-je i chyba najważniejsze – przekazuję swoją wiedzę studentom.

Mgr inż. Katarzyna Walaszek: Miejscem, do którego zawsze mogę przyjść... ale nie muszę. Wiem, że jak pójdę coś załatwić to prawie zawsze mi się udaje. Dlaczego? Bo mam szczęście.

Inż. Natalia Pyskaty: Miejscem, gdzie poprzez zdobytą wiedzę mogę nauczyć się wielu nowych rzeczy, któ-re przydadzą mi się w dalszym życiu zawodowym. Gdzie rozwinęłam swoje zainteresowania i umiejętności poprzez działalność w Samorządzie Studentów oraz Kole Naukowym Leśników.

Gdybym mogła cofnąć czas wybrałabym tą samą drogę?

M.J.: Nie mam najmniejszych wąt-pliwości że tak. Praca ze studentami sprawia mi wiele radości, to wspaniałe uczucie widząc, jak twój były magi-strant otrzymuje tytuł profesora. Od razu wiesz, że czas, wysiłek, zaanga-żowanie przez te wszystkie lata nie po-szły na marne.

K.W.: Tak naprawdę to droga sama

prof. dr hab. inż. Magdalena Jaworska –entomolog i mikrobiolog z Katedry Ochrony Środowiska Rolniczego Wydziału Rolniczo--Ekonomicznego

mgr inż. Katarzyna Walaszek – absolwent-ka wydziału Rolniczo-Ekonomicznego

inż. Natalia Pyskaty – studentka I roku studiów magisterskich na wydziale Leśnym, Przewodnicząca Wydziałowej Rady Samo-rządu Studentów

Uniwersytet okiem naukowca, absolwenta, studenta

mnie wybrała – a czasu nie cofnę i nie chcę go cofać. Życie toczy się dalej, a ja nadążam i patrzę na wszystko po-zytywnie. Nawet po bardzo przykrych wydarzeniach życiowych, wracamy do normalnego stany rzeczy i w większo-ści przypadków potrafimy się z nimi pogodzić, a często wychodzą nam one zupełnie niespodziewanie na dobre...

N.P.: Tak, uważam że moje ocze-kiwania w dużej mierze zostały speł-nione. Uczelnia stwarza mi możliwość wykorzystania wiedzy teoretycznej w praktyce, a dla studenta studiów technicznych to bardzo ważne.

Posiadając władzę sprawczą zmieniłabym na uczelni…

M.J.: Nieskromnie mogę powie-dzieć, że w pewnym sensie posiadam taką możliwość. Razem ze swoimi pra-cownikami układam program studiów, który staramy się dostosowywać zawsze zarówno do wymagań rynku pracy, jak również do zmieniających się potrzeb studentów. To taka moja mała cegiełka budująca całokształt Uniwersytetu.

K.W.: Zmieniłabym sposób na-uczania – bliższy studentowi, więcej potrzebnych w przyszłości zawodowej rzeczy i czynności wykonywanych na zajęciach. Większość przedmiotów jest nie tyle nieinteresujących, co niepo-trzebnych. Na uczelni zatrudniać po-winno się ludzi z pasją... i przyjmować także pasjonatów jako studentów. Ale wiem jedno, jeżeli prowadzący ma naj-nudniejszy przedmiot świata, ale jest dobrym wykładowcą, to ludzie będą do niego chodzić. Niestety w Polsce studia się kończy, bo wypada mieć papier...

N.P.: Usprawniłabym system mię-dzynarodowej wymiany studentów, bo wjazdy zagraniczne dają nam wiele możliwości w poznawaniu innych kul-tur. Stworzyłabym możliwość darmo-wej nauki dodatkowego języka obcego w naszym studium języków, bo język

jest kluczem do „podboju świata”. Po-lepszyłabym dostępność bazy sporto-wej. Myślę, że sport jest dobrym sposo-bem na nudę i alternatywą na wolne dni.

Spędzony czas na Uniwersyte-cie oceniam jako…

M.J.: Na pewno był on bardzo pracowity, a co za tym idzie, również twórczy. Odwiedziłam wiele krajów, gdzie przedstawiałam wyniki badań, jestem członkiem kilku organizacji naukowych oraz byłym kierownikiem katedry Ochrony Środowiska Rolni-czego. To cudowny okres i nie żałuję ani chwili spędzonej na Uczelni.

K.W.: Mam ochotę napisać, że stra-cony. Ale to tylko ochota. Mam masę opowieści uczelnianych w głowie, szkoda, że tak łatwo je zapominam. Bo Uniwersytet to nie tylko zajęcia ale przede wszystkim ludzie. Zarówno wykładowcy jak i studenci – dla nie-których warto było tam przychodzić. Nie czuję, że studia, czy kierunek, który wybrałam mnie odmieniły, ale czas studiowania na Uczelni i poza nią był naprawdę wspaniały. Teraz jest jednak jeszcze lepiej. Jestem wdzięcz-na mojej uczelni ogromnie, że nic nie stawało mi na przeszkodzie rozwija-nia moich wszystkich zainteresowań uczelnianych i poza uczelnią, zawsze na wszystko miałam czas.

N.P.: Myślę, że nie jest to czas zmarnowany, lecz czas, w którym po-znałam wielu ciekawych ludzi oraz na-byłam umiejętności w organizacji wie-lu przedsięwzięć. Przede mną półtora roku wytężonej pracy, abym mogła cieszyć się z obronionego tytułu ma-gistra. Okres studiów zostanie w mojej pamięci na całe życie i będą to na pew-no cudowne wspomnienia.

Page 3: UR - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki maj 2011

III Uniwersytet Rolniczy

T R Y B Y U R

Czy właśnie gotujesz zupę pomido-rową? Albo spagetthi? I zbrakło ci czegoś do przyprawienia? Jeśli tak, to może czas najwyższy wyhodo-wać sobie własny ogródek ziół na parapecie akademika lub mieszka-nia.

Diana Drobniak

Jako studenci uczelni rolniczej powinniśmy przynajmniej raz coś wyhodować na własną rękę w okresie 3,5-letniego okresu nauczania. A ta-kim „parapetowym ogrodnikiem” może być każdy – geodeta, leśnik czy ekonom. Trzeba tylko umieć od-powiednio się do tego zabrać! I znać kilka zasad. Po pierwsze, nasze zioła muszą gdzieś rosnąć – znajdźmy im odpowiednie miejsce. Najlepszy wy-daje się w tej sytuacji parapet. Czas go oczyścić w gazet, jedzenia itd. Można

BAZYLIA – niezbyt wymagająca roślina; należy wysiać ją w kwietniu (spieszmy się zatem!) i zapewnić jej dużo słońca oraz wilgoci. Nasionka sadzimy na głębokości 6 mm, czyli płytko. Nie warto ubijać ziemi podczas sadzenia, ponieważ zioło to lubi pulchną i odżywczą glebę. Pamiętać o pod-lewaniu, by zawsze miała wilgotno (jeżeli ogrodnik przesadzi, roślinie wyskoczą plamy na liściach). Nie trzeba jej nawozić. Liście zbierać – nie krępować się!

Kosztorys: ziemia uniwersalna – od 3zł doniczka – od 6zł nasiona – 1-2zł wyrośnięta roślina – od 5zł

Parapetowy ogródek

pokusić się o małą kąpiel dla niego (w końcu wiosenne porządki czas za-cząć!). Następnie warto się zastano-wić, która przyprawa w kuchni byłaby najbardziej pożądaną? Koperek? Pie-truszka? Czosnek? Kiedy podejmie-my tę trudną decyzję, by wyhodować w domu np. bazylię, możemy ruszyć śmiało do najbliższego supermarketu z akcesoriami ogrodniczymi.

W sklepieNajlepiej będzie wybrać się do du-

żego sklepu ogrodniczego. Lista zaku-pów to: mały worek ziemi (na począt-ku lepiej specjalnej pod uprawę nasion, potem można tą uniwersalną), donicz-ka mała i większa (już od 2 zł) i nasio-na wybranego zioła (najczęściej sprze-dawane to bazylia, pietruszka, koper, oregano, mięta i tymianek). Opcja dla wygodnych to zakup wyrośniętej już rośliny i przesadzenie w celu jej es-tetycznej prezentacji w oknie. Jednak w tej sytuacji „parapetowy ogrodnik” skazuje się na brak radości związa-nych z pierwszym pędem oraz brak okazji, by zaprosić znajomych w celu uczczenia tego wydarzenia. Będąc

już w domu, warto od razu zabrać się do pracy, ponieważ każdy dzień jest na wagę kwintala, jak mówią rolnicy. Rozkładamy gazety (względnie notat-ki) na największej przestrzeni życiowej w domu i przystępujemy do rytuału – kamyczki (jako drenaż), doniczka, zie-mia, nasionka, ziemia i voilà!

Cierpliwości i wodyHodowlę ziół należy rozpocząć od

zasadzenia ich w małej doniczce lub pojemniku, a gdy przyprawa odrobinę urośnie, przesadzić do doniczki pasu-jącej do koloru kuchni. Ważne są też kamyczki, które trzeba wrzucić na sam spód doniczki. Stosuje się je w celu zatrzymania wody, gdyż zioła kochają wilgoć. Ale oprócz tego nasze rośliny potrzebują cierpliwości, odpowiednich warunków klimatycznych oraz czuło-ści (o tej na końcu). Każda przyprawa ma swoje własne optimum, w którym będzie się czuła najlepiej. Zasada pod-stawowa, którą należy stosować wobec ziół, to regularne podlewanie, czyli za-pewnienie im zawsze wilgotnego pod-łoża. Jeżeli raz przeschną, mogą więcej już nie urosnąć. A najważniejsze jest, by kochać swoje „naturalne dzieci”, a miłość okazywać im poprzez mó-wienie o niej. Jak dowiedli naukowcy z Korei, ryż podczas słuchania muzyki szybciej rośnie. Należy też podnosić sa-moocenę ziołom, gdyż w przeciwnym wypadku wpadną w depresje, a potem w chorobę. Podobno prawdziwy ogrod-nik dba o rozmowę z roślinami jak o podlewanie. Warto więc znaleźć dla Bazyla-bazylii 5 minut dziennie.

PIETRUSZKA zaś to roślina dwuletnia, o któ-rą należy dbać bardziej m.in. nawozić. Jako przyprawę należy wybrać tą zwyczajną. Niestety, to zioło bardzo powolne i po-trzebuje dużo cierpliwości i miłości. Zanim wysieje się nasiona do doniczki, warto po-moczyć je w letniej wodzie w nocy. Trzymać ją w miejscu słonecznym, ziemię w doniczce warto z piaskiem i regularnie podlewać. I miłości dawać wiele!

SZCZYPIOREK – lepiej kupić wyrośnięty, postawić w półcieniu i nadążać z przesa-dzaniem (oraz dużo podlewać). Z nasion szczypior również wyrośnie pięknie – wy-starczy wymieszać ziemię z piaskiem, zia-renka ułożyć na głębokość 5 mm i przykryć lekką warstwą gleby, podlewać. Po trzech tygodniach efekt powinien kiełkować.

fot.

Kata

rzyn

a C

ieśli

k

Page 4: UR - Tryby. Katolicki miesięcznik studencki maj 2011

IV TRYBY nr 5/2011Uniwersytet Rolniczy

T R Y B Y U R

Czy faktycznie? Sprawdźmy te pogłoski

Diana Drobniak

Ostatnio w prasie, poczynając od naszego polskiego „Faktu” aż po amerykański „New York Times”, pojawiła się katastrofi czna pogłoska o pszczołach. Biorąc za punkt wyj-ścia słowa Karola Darwina (lub Al-berta Einsteina – zagadki kto to po-wiedział na razie nikt nie rozwiązał), który przewidział, że „Kiedy pszczo-

ła zniknie z powierzchni Ziemi, czło-wiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie pszczół, nie będzie też zapylania. Zabraknie więc roślin, potem zwierząt, wreszcie przyjdzie kolej na człowieka...” dzien-nikarze wywąchali kolejny zwiastun

Depesze rolnika

oPracoWała Diana Drobniak

12 -13 maja odbędzie się już II edycja KLAMKI, czyli Między-uczelnianego Przeglądu Kabaretów Studenckich, który cieszy się dużym uznaniem wśród studentów. Zespoły

Pszczoły informują: „Idzie koniec świata proszę ludzi”

końca świata. Co gorsza, informacje, że te pracowite owady padają jak ich kuzynki-muchy, są potwierdzane. Jednak ile prawdy jest w tym wizjo-nerskim powiedzeniu? Faktem jest, iż liczba pasiastych stawonogów maleje i to czasami dramatycznie – zwłaszcza w USA, Holandii i Wielkiej Brytanii. Rządy błagają naukowców o wyjaśnie-nie przyczyn ich nagłej umieralności (pszczoła to w końcu poważna gałąź gospodarki), lecz naukowcy, mimo licznych pomysłów, jednoznacznej od-powiedzi nie dają. Dlaczego te praco-wite zwierzęta padają? Oto przypusz-czenia: w jednym ze środków ochrony roślin fi rmy Bayer znalazła się silna neurotoksyna o działaniu owadobój-czym. Z powodu złego stosowania tej zaprawy przez amerykańskich rolni-ków tysiące pszczół nie uszło śmierci. Indyjscy naukowcy twierdzą zaś, że to nasze telefony komórkowe, a dokład-

nie emitowane przez nie fale elektro-magnetyczne, powodują zmniejszenie się populacji pszczół. Jednak do tej tezy środowisko naukowe nie chce się za bardzo przychylać. Kolejnym powo-dem jest choroba warroza wywoływa-na przez roztocze, która dotyka cały europejski ul, a teraz nawet hawajskie pszczoły. Oczywiście, nasze robotnice cierpią też na stres np. w USA przewo-żone są kilkadziesiąt kilometrów od „domu” na inną farmę, by tam zapyla-ły. Takie niewygody stresują pszczołę, która w końcu umiera.

Oczywiście, by uspokoić czytaczy – jak na razie koniec świata ze stro-ny pszczół jest mało prawdopodobny. W kwestii zapylania mogą one zostać zastąpione alternatywnym trzmielem

lub pracą ludzką, jak w Chinach. Na chwilę obecną problem ten nie dotyczy Polski, ale w końcu ta „epidemia” do-padnie i nasze pszczoły miodne. Wte-dy na ich ochronę może już być za póź-no. Drodzy Ogrodnicy, wasza w tym głowa, by miód nie stał się rarytasem na studenckich stołach.

z uczelni krakowskich mierzą się w po-jedynku na skecze i dowcipy, a ocenia ich profesjonale jury. Na tym trzeba być, tym bardziej, że impreza odbywa się w KA „Arka” przy al. 29-go Listo-pada 50, na Kampusie UR.

11-14 maja nasza Uczelnia organi-zuje tradycyjny w Krakowie Festiwal Nauki pod hasłem Materia -Człowiek- Kultura. Mnóstwo wykładów, paneli dyskusyjnych, koncertów studenckich zespołów i doświadczeń fi zycznych

w namiotach na Rynku Głównym to stałe atrakcje festiwalu. Sprawdźcie, jak nasz UR sprawdził się w roli orga-nizatora!

18-19 maja to ostateczny termin Ekstremalnych Juwenaliów UR, któ-re odbędą się na Kampusie UR. W 48 godzin będziecie mogli bawić się na 18 koncertach, skakać na bungee czy sko-kochronie i grillować do rana przy ryt-mach disco dobiegającego z naszej Arki. Bawcie się jak na studentów przystało!

grafi

ka

3 x

Kata

rzyn

a C

ieśli

k