32

Wielka improwizacja 1

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Pierwszy numer gazetki szkolnej w IV LO imienia Adama Mickiewicza w Warszawie

Citation preview

Page 1: Wielka improwizacja 1
Page 2: Wielka improwizacja 1

Z czym Wam się kojarzy słowo „szkoła”? Z trudnymi pracami domowymi? Narzucanymi z góry tematami wypracowań? A może z ciągnącymi się w nieskończoność nudnymi lekcjami? Jeżeli odpowiedzieliście na wszystkie pytania twierdząco, to jesteście w zdecydowanej większości ludzi, którzy sądzą tak samo. Z przykrością trzeba stwierdzić, ze nasza obecna podstawa programowa nie przewiduje lekcji z praktycznym wykorzystaniem wiedzy. Materiał do przerobienia jest tak obszerny, że czasu nie wystarcza czasem na przekazanie nawet całej teorii, którą musimy umieć. Na próżno szukać działań mogących wpłynąć na zmianę takiego stanu rzeczy.

Postanowiliśmy to zmienić. Podjęliśmy wyzwanie i stworzyliśmy internetową gazetkę szkolna tworzoną przez uczniów dla uczniów. Gazetę powstającą z chęci przekazywania ludziom wiedzy w przystępny i łatwy sposób.

Nasz cel był prosty- pisać. Pisać o wszystkim, co interesuje młodzież licealną. O tym, o czym sami chcielibyśmy przeczytać jako Mickiewiczacy. Nie trzeba było wiele czasu, a chętni zgłaszali się do nas z propozycjami tematów do pierwszego wydania. Zachwyciła nas kreatywność i sumienność uczniów naszej szkoły przy tworzeniu artykułów. Dzięki temu powstała nasza pierwsza "Wielka Improwizacja".

Jesteśmy pewni, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Będziemy się bowiem starali publikować artykuły o tematyce zarówno popularno-naukowej, jak i hobbistycznej oraz ciekawostki z życia szkoły. Liczymy, że dzięki tej gazetce uda nam się rozbudzić w Was zainteresowanie otaczającym nas światem, poszerzyć wiedzę o interesujące fakty, które nie zawsze są przekazywane podczas lekcji oraz pokazać, że każdy pisać może (a przynajmniej próbować powinien). Tym samym zachęcamy WSZYSTKICH chętnych do nadsyłania próbek swojej twórczości, żeby nasza redakcja z każdym numerem była coraz większa!

Nie ukrywamy, że pogodzenie nauki do egzaminu maturalnego i redakcji gazety będzie trudne. Obiecujemy jednak, ze dołożymy wszelkich starań, aby co miesiąc wydawać najlepszą gazetkę szkolną z najlepszymi artykułami jakie kiedykolwiek widzieliście!

Kamila Brzeszkiewicz z klasy 3e

Karol Popow z klasy 3h

Page 3: Wielka improwizacja 1
Page 4: Wielka improwizacja 1

(Nie)znani- czyli wywiady z

nauczycielami

Tematem tego numeru są 4 rozmowy z nauczycielami. Zadaliśmy im dziewięć

pytań, które wybraliśmy, mając na uwadze wrodzoną ciekawość każdego

ucznia. Pytaliśmy głównie panie, gdyż w tym zawodzie dominują kobiety, lecz

nie oznacza to że czuliśmy się jak na obiadku u cioci. Każda z pytanych osób

wykazała się ogromną odwagą i dystansem do siebie, odpowiadając na, nie

zawsze poważne, pytania całkowicie szczerze i „od serca”. Niemniej

wszystkim nauczycielom w naszej szkole życzymy większej otwartości na

uczniów oraz na pozytywnych z nami relacji. W ramach „przełamania lodów”

przed państwem (nie zawsze) Sroga Kamila Załuska, Romantyczna Hanna

Pacek, (przeważnie) Otwarta Mariola Półgrabia i Dowcipny Tadeusz Bąk.

Pani Kamila Załuska Dlaczego została pani nauczycielką? To bardzo trudne pytanie. Właśnie się zastanawiam i mogę żartobliwie zapytać, „po co mi to było?” A odpowiadając poważnie, to z jednej strony kwestia tradycji rodzinnych, a z drugiej- od dnia moich urodzin wszyscy wiedzieli, że zostanę nauczycielem. To kwestia powołania. Co jest najprzyjemniejsze w zawodzie nauczyciela? <chwila zastanowienia> Boże! Nie wiem, chyba wszystko jest przyjemne. Uczniowie, przyjaźń z nimi, możliwość nawiązania relacji, przyjemność z prowadzenia lekcji, radość, gdy uczniowie zrozumieją temat, zainteresują się danym zagadnieniem. Nowe wyzwania. Bycie nauczycielem to naprawdę przyjemna rzecz. Jakie ma Pani najmilsze wspomnienie z całej kariery nauczycielskiej? Szczególnie jedno zapadło mi w pamięć – kilka lat temu miałam klasę maturalną, której nauka szła bardzo opornie. Z tego powodu, jako nauczyciel, musiałam ich trochę pognębić, aby wzięli się do nauki. Oczywiście mieli do mnie o to pretensję, ale kiedy wyszli z egzaminu maturalnego z historii, powiedzieli: „Prosta ta matura, Pani Załuska robi trudniejsze sprawdziany”. I to było faktycznie miłe uczucie. Jaka jest najlepsza cięta riposta skierowana do ucznia, jaką udało się Pani powiedzieć? Ja? Czy uczeń? Bo przypominam sobie dwie sytuacje. Kiedyś, jeszcze na początku mojej kariery nauczycielskiej, jeszcze w innym mieście, uczyłam klasę licealną bez rozszerzonej historii. Na którymś z kolei trudnym sprawdzianie (a wiecie, że sprawdziany u mnie nie bywają łatwe) pewna uczennica z rezygnacją spojrzała na kartkę i zawołała „ O nieeee...”. A ja wręcz odruchowo odparłam z pewną nutą zadowolenia w głosie - „O taaaak!”. A druga sytuacja, już z naszej szkoły, to po raz kolejny sprawdzian – i westchnięcie jednego z uczniów: „Ja się zabiję”. Moją natychmiastową reakcją była odpowiedź - „Byle by tylko skutecznie”. W czasie gdy uczniowie pisali, zdałam sobie sprawę z pomyłki w teście i westchnęłam mówiąc to samo „Ja się zabiję”. Proszę sobie wyobrazić moją minę, gdy z klasy dobiegło chóralne „byle skutecznie...”

3

Page 5: Wielka improwizacja 1

Jaki jest pani obraz idealnego ucznia? Nie ma takiego. Każdy uczeń na swój sposób jest idealny, bo każdy jest inny. Stwarza inne sytuacje, które są dla mnie wyzwaniem. Trudnym, ale wspaniałym. Jak pani wspomina okres nauki w szkole średniej? <śmiech> Może zmieńmy temat... Moje niektóre wspomnienia są koszmarne. Straszne dla mnie były lekcje matematyki i fizyki. Wtedy wydawały mi się czymś nie do pokonania, a dziś, jak widać, sama uczę w szkole. Jak pani wspomina swoją studniówkę? O, to bardzo odległe dla mnie czasy i dziś już prawie nic nie pamiętam. Wtedy, kiedy chodziłam do szkoły, w moim roczniku było dziesięć klas, więc szkoła wynajęła przeogromną salę. Pamiętam, że studniówka się udała, wiem, że na niej byłam i pamiętam, jak byłam ubrana, ale nic poza tym. Jakie jest pani zainteresowanie, którego nikt się po pani nie spodziewa? No to zgadujcie sami, bo nie wiem, czy mogę powiedzieć – jeśli to zdradzę to wszyscy będą to wykorzystywać przeciwko mnie <śmiech>. Tegoroczni pierwszoklasiści wiedzą, bo w swoim przemówieniu po ślubowaniu był pewien charakterystyczny punkt…<milczenie> No cóż, jestem wielką fanką Star Wars'ów, nawet mój dzwonek w telefonie to „Marsz Imperialny”. Oprócz tego wolnymi wieczorami gram się w Heroes 3 no i oczywiście kocham koty, a ich wizerunki, w różnych formach i postaciach stanowią moją bardzo dużą kolekcję. Po czym rozpoznałaby pani Mickiewiczaka?

Czym się wyróżniamy na tle uczniów z innych liceów?

Mickiewiczaka? No... Po twarzy <śmiech>. A tak poważnie, to jesteście zupełnie podobni do wszystkich uczniów, co dobrze o was świadczy – normalni, młodzi, roześmiani i pełni wiary w przyszłość.

4

Page 6: Wielka improwizacja 1

Pani Hanna Pacek Dlaczego została pani nauczycielką? Nauczycielką zostałam dlatego, że jako dziecko byłam bardzo nieśmiała. Bałam się wszelkich publicznych wypowiedzi i postanowiłam pewnego dnia to przełamać. Wybrałam do tego właśnie zawód nauczyciela, ponieważ wymaga on ode mnie umiejętności stawania przed audytorium i wypowiadania się. A uczniowie to w większości wdzięczna publiczność. Co jest najprzyjemniejsze w zawodzie nauczyciela? Najprzyjemniejsza jest satysfakcja, gdy uczeń po latach rozpozna mnie na ulicy i powie „Dzień dobry”. Gdy choć przez chwilę wiem, że razem wrócimy do tych samych czasów i wspomnień. Jakie ma Pani najmilsze wspomnienie z całej kariery nauczycielskiej? To właśnie te wspólne przeżywanie chwil i pamięć. Kiedyś mój uczeń odnalazł mnie po czternastu latach od skończenia przez niego szkoły i poprosił o pomoc w przygotowaniu do egzaminu doktorskiego. Było mi bardzo przyjemnie, że to właśnie mnie, po czternastu latach, wybrał jako osobę zdolną udzielić mu dodatkowej pomocy. Jaka jest najlepsza cięta riposta skierowana do ucznia, jaką udało się Pani powiedzieć? Chyba żadna, jestem po prostu luźna i staram się utrzymywać dobry kontakt z moimi uczniami- a oni to doceniają. Jaki jest pani obraz idealnego ucznia? Uczeń idealny to taki, który wie, że pracuje w szkole tak samo jak nauczyciel. Szkoła to również jego miejsce pracy, więc jest świadom zarówno swoich praw, jak i obowiązków. Jak pani wspomina okres nauki w szkole średniej? Bardzo dobrze. To był trudny czas, wtedy rodziła się „Solidarność”. Był to czas pełen przemian, które dotykały też życia szkolnego. Mile wspominam też nauczycieli i nauczycieli. Z niektórymi z nich utrzymuję kontakty do dziś. Jak pani wspomina swoją studniówkę? Moja studniówka odbywała się w okresie stanu wojennego, więc niestety trwała tylko do dwudziestej drugiej. Odbywała się na sali gimnastycznej i z perspektywy czasu jest raczej szarym wspomnieniem. Jakie jest pani zainteresowanie, którego nikt się po pani nie spodziewa? Piszę wiersze... Po czym rozpoznała by pani Mickiewiczaka? Czym się wyróżniamy na tle uczniów z innych liceów? Wydaje mi się że wyróżniacie się ilością energii i wrodzoną radością. Kiedy widuję was na ulicach, nigdy nie jesteście smutni i to jest chyba to.

5

Page 7: Wielka improwizacja 1

Pani Mariola Półgrabia Dlaczego została pani nauczycielką? Po prostu tak wyszło (śmiech). Co jest najprzyjemniejsze w zawodzie nauczyciela? Kontakt z młodzieżą, uczniami. Każda lekcja jest inna i jeżeli się lubi to, co się robi, to wtedy daje to satysfakcję. Jakie ma Pani najmilsze wspomnienie z całej kariery nauczycielskiej? Przygotowywałam kiedyś ucznia do olimpiady. On nie był przekonany, czy chce brać w niej udział, jednak zdecydował się i został olimpijczykiem. Jaka jest najlepsza cięta riposta skierowana do ucznia, jaką udało się Pani powiedzieć? To musiałby uczeń ocenić. Nie mam zaplanowanych odpowiedzi, wszystko jest spontaniczne. Jeśli czuję się dobrze, na luzie, to wtedy zachowuję się tak, jak na co dzień, można powiedzieć, że jak w domu (śmiech). Jaki jest pani obraz idealnego ucznia? Inteligentny, dowcipny, uczący się, zaangażowany w to, co robi, zainteresowany tym, co się dzieje na lekcji. Bardzo cenię u młodych ludzi pasję. Oczywiście nie musi być to koniecznie biologia, ale jeżeli ktoś ma pasję, to jest dla mnie bardzo wartościowym uczniem. Jak pani wspomina okres nauki w szkole średniej? W szkole średniej było ciężko. Chodziłam do klasy piętnastoosobowej, o profilu matematyczno- fizycznym, więc pytali nas trzy razy dziennie. Oceny były różne, nie powiem, że miałam same piątki, bo były też oceny dostateczne, ale powiem w ten sposób - na pewno nauczyli nas myślenia, przekazali wiele rzeczy, które procentowały potem. Dzięki temu na studiach nie miałam żadnych problemów i mimo ukończenia klasy matematyczno- fizycznej studia na kierunku biologicznym ukończyłam bardzo dobrze. Jak pani wspomina swoją studniówkę? No musiałam szukać sobie chłopca! (śmiech) Nie było łatwo w tym czasie znaleźć odpowiedniego, przynajmniej dla mnie. Ale jak już znalazłam, to byłam na studniówce i u niego, i u siebie. Jaki jest pani zainteresowanie którego nikt się po pani nie spodziewa? Ciężko mi powiedzieć, jakie jest moje zainteresowanie. Na przykład interesuje mnie malarstwo, rysunek. Najbardziej interesuje mnie impresjonizm, czyli przede wszystkim Claude Monet oraz surrealizm z pracami Salvadora Dali na czele. Po czym rozpoznałaby pani Mickiewiczaka? Czym się wyróżniamy na tle innych liceów? Luz blues przede wszystkim- luźna postawa, uśmiechnięty, niezestresowany, kulturalny. Generalnie młodzież ciekawie ubierająca się, myślę, że troszeczkę inaczej niż w innych szkołach.

6

Page 8: Wielka improwizacja 1

Pan Tadeusz Bąk Dlaczego został pan nauczycielem? Po pierwsze chciałem. Najpierw oczywiście skończyłem odpowiednie studia historyczne, podczas których wybrałem kierunek pedagogiczny. Oprócz tego każdy student miał obowiązkowe zajęcia z metodyki nauczania, co umożliwiło mi podjęcie zawodu nauczyciela.

Co jest najprzyjemniejsze w zawodzie nauczyciela? Przede wszystkim kontakt z młodymi ludźmi i innymi nauczycielami. Oprócz tego długie wakacje i ferie.

Jakie ma Pan najmilsze wspomnienie z całej kariery nauczycielskiej? Pierwsza szkoła, w której pracowałem, znajdowała się na Bródnie. Bardzo miło wspominam tę pracę. Do tej pory utrzymuję kontakty z koleżankami i kolegami. To był zupełnie inny okres, jeszcze za PRL-u, po stanie wojennym, więc wszystko działało na innych zasadach. Te czasy nas łączyły i cementowały naszą przyjaźń.

Jaka jest najlepsza cięta riposta skierowana do ucznia, jaką udało się Panu powiedzieć? Czasami miałem, ale w tej chwili nie pamiętam. Jedyne, co pamiętam i czego teraz żałuję, to gdy kiedyś, będąc bardzo zmęczonym (śmiech), spotkałem swojego ucznia z jego narzeczoną. Jakoś słabo wtedy widziałem i zapytałem go, czy to jest jego mamusia (śmiech). I ona to, niestety, słyszała. Żałuję tego do dzisiejszego dnia, bo to był bardzo fajny, miły, grzeczny uczeń, a ja to tak strasznie, paskudnie załatwiłem.

Jaki jest pański obraz idealnego ucznia? Inteligentny, który sobie radzi ze wszystkim. Oczywiście niekoniecznie jest taki zbyt pilny, bo uczeń powinien być wyluzowany, młodzieńczy, z poczuciem humoru.

Jak pan wspomina okres nauki w szkole średniej? Wspominam ten okres pozytywnie, dobrze. Do dzisiaj utrzymuję z jedną koleżanką kontakty. Czasami wspólnie wspominamy tamte czasy, śmiejemy się. W szkole średniej organizowaliśmy spotkania, mieliśmy swoje ulubione kawiarenki. Po lekcjach żeśmy trochę rozrabiali, ale oczywiście były to zupełnie inne czasy. Nie było telefonów komórkowych- mieliśmy dosyć utrudniony kontakt.

Jak pan wspomina swoją studniówkę? Miło, ale dzisiejsze studniówki są zdecydowanie lepsze.

Jakie jest pańskie zainteresowanie, którego nikt się po panu nie spodziewa? Trudno powiedzieć, bo wszyscy mnie tu już znają, z niektórymi jestem bardzo blisko zaprzyjaźniony i oni wiedzą, że lubię przebywać na swojej działce, porobić sobie w ogrodzie. Tak jak inni bardzo lubię czytać, jeździć, zwiedzać

Po czym rozpoznałby pan Mickiewiczaka? Czym się wyróżniamy na tle uczniów z innych liceów? Trudno jest to stwierdzić. Często spotykam swoich uczniów, absolwentów sprzed wielu lat, nawet tutaj na Saskiej Kępie, w Simply, którzy mówią mi dzień dobry i podkreślają, że są moimi uczniami. Kamila Brzeszkiewicz 3E i Karol Popow 3H

7

Page 9: Wielka improwizacja 1

NIKT NIE LUBI DISCO POLO

Dzisiejszy rynek muzyczny przepełniony jest kontr-oczytanymi indywiduami na bakier z kulturą (kulturą muzyczną czy kulturą ‘’umysłową’’, raczej nie osobistą – ta jest pojęciem względnym). Mam na myśli to, że współcześni muzycy, z miejsca skoryguję, mówię o WSZYSTKICH gatunkach muzyki, nie tylko tej z zakresu tzw. muzyki popularnej - dzielą się swoją pasją…bez pasji. Aktualnie nie liczy się technika, wymieniona wcześniej pasja czy też umiejętności muzyków. W końcu i tak wszystko zostaje przetworzone, przerobione, upiększone i wywrócone o 180 stopni w studio. Równie dobrze do mikrofonu mógłby rżeć osioł - technicy studyjni zrobiliby z niego drugą, o wiele lepszą, (choć czy to oby na pewno takie trudne?) Nicki Minaj.

Aby tworzyć dobrą muzykę potrzebne są cztery rzeczy: talent,

osobowość i silny charakter, żeby nie dać sobie dmuchać

w przysłowiową kaszę, i przede wszystkim – szacunek do dorobku

kultury ludzi, którzy robili to ‘’parę lat’’ przed nami, zaręczam,

że troszeczkę lepiej niż to się robi obecnie. Nieważne, czy lubisz

pobawić się w klubie przy transach, czy też jesteś zwolennikiem

brytyjskiej sceny undergroundowej lat 60 – ważne jest, aby artyści,

którym oddajesz swego rodzaju hołd słuchając ich muzycznego

monologu/dialogu robili to, co robią z należytym szacunkiem. Niestety

dla 90% z nich takie wymogi są nie do zrealizowania. Krótko mówiąc,

dzisiejszy świat zatracił się w komercji do cna i wypuszcza ze swojego

łona niepełnosprawne dzieci artyzmu.

Prawda jest taka, że z każdym dziesięcioleciem jedne wartości (szczególnie te naprawdę górnolotne) odchodzą w niepamięć, ustępując miejsca kolejnym, niższego lotu i tak aż do czasów nam współczesnych. Niektórzy z Was sądzą, że do tworzenia dobrej muzyki nadają się tylko prawdziwe instrumenty. Ofensywa odpowie, że gitara to przeżytek, który powinien przejść na emeryturę (mimo tego, że Stonesi jak na złość trzymają się bardzo dobrze [dziękujmy za to wszystkim bogom tego świata!]) i zwolnić miejsca pracy komputerowi. Otóż obydwie grupy są w błędzie.

8

Page 10: Wielka improwizacja 1

Na scenie muzycznej, malarskiej czy każdej innej dumnie pręży pierś cała rzesza ‘’artystów-beztalenci’’, którzy to zgodzili się sprzedać własny wizerunek by zarabiać monstrualne ilości pieniędzy na naiwności i bezmyślności mas. Rynek wręcz pęka w szwach od niczego nie wartych person i jeszcze bardziej bezwartościowych przesłań, które propagują szokując bezsensem, absurdem i brakiem inteligencji. Ludzie lubią być zaskakiwani, uwielbiają się oburzać i chłoną buntowniczych dziwaków, pochłaniają ich całym sobą. Nie ma w tym absolutnie nic złego, sama jestem zwolenniczką niekonwencjonalnych artystów. Jednak wybieram takich, którzy kreując swoją postać, zachowują dystans do siebie i do świata, koncept i kreatywność, przede wszystkim nie dając zwieść się ogółowi. Sytuacja na rynku dla mas jest zaś zupełnie inna. Panuje tam powstanie przeciwko samodzielnemu myśleniu, inwencji twórczej i estymie dla kompozycyjnych autorytetów. Miejmy nadzieję, że półświatek tego typu talentów zmierza ku autodestrukcji. Ludzie, zacznijcie myśleć! Poprzez wypełnianie kociołka z dorobkiem kulturowym XXI w. samymi przeciętnymi i zepsutymi składnikami, te dobre często nie zostają zauważone z uwagi na przytłaczający smak pozostałych. Mam na myśli to, że wielu świetnych w swym gatunku artystów kultury ginie pod natłokiem tych gorszych (lecz lepiej przyswajalnych dla niewysublimowanego, sztucznie wykreowanego podniebienia ogółu). Pozostają oni bez atencji, docenieni przez małą część odbiorców lub, najczęściej, przerobieni na łatwą do strawienia anty-charyzmatyczną papkę. Temu wszystkiemu winna jest rewolucja zachodząca w ludzkich umysłach. Panuje wszechobecne kalectwo ducha. Ogół próbuje narzucić nam (nie)prawdy życiowe, namawiające nas do porzucenia własnych upodobań i gustów, i przyłączenie się do pustej w środku, plastikowej świątyni kultury mas.

Dominika Końska 3H

9

Page 11: Wielka improwizacja 1

„MIŁOŚĆ I INNE PRZESTĘPSTWA”

- Idziesz? - niecierpliwiłaś się.

Stałem niewzruszony i milczałem. Bo co miałem wtedy powiedzieć? Kocham Cię,

ale nie pójdę z Tobą, bo właśnie na moich oczach zabiłaś człowieka? Pamiętam,

że mdliło mnie na same wspomnienie widoku martwego ciała na kamiennej

posadzce. Spuściłem głowę, gapiąc się na własne buty.

- Co jest? Pośpiesz się, za godzinę mamy samolot! - zawołałaś, ponaglając mnie

ręką.

Podniosłem wzrok. Przed sobą ujrzałem znajomą twarz, która w tamtej chwili

wydawała mi się taka obca. Jak mogłaś normalnie z tym żyć? Ogarniała mnie

nienawiść do samego siebie. Do tego, że pomogłem ci przelać krew niewinnego

człowieka.

Chyba wyczułaś, że coś jest nie tak, bo podeszłaś bliżej i z drwiącym uśmiechem

otaksowałaś mnie wzrokiem od góry do dołu. Staliśmy tak chwilę w milczeniu, które

przerwał twój cichy śmiech.

- Co, strach Cię obleciał? A może wyrzuty sumienia? - przysunęłaś się tak blisko

mnie, że czułem twój słodki oddech na moim policzku.

Starałem się od ciebie odsunąć, ale ty jakby wiedząc, co zamierzam zrobić,

instynktownie przyparłaś mnie do ściany, tak niespodziewanie, że ledwo zdołałem

utrzymać równowagę. Próbowałaś mnie pocałować, ale wyrwałem się,

odpychając twoje ciało od mojego.

Zaśmiałaś się cicho, ale nie zrobiłaś nic. Stałaś i obserwowałaś mnie czujnym

wzrokiem z tym swoim uśmiechem, jakby cała sytuacja doskonale cię bawiła.

Zacząłem się irytować.

Czułem, wiedziałem, że byłem dla ciebie nikim, ale mimo wszystko ślepo szedłem

za Tobą.

Głupi, głupi, głupi! Miałem ochotę przywalić

głową w mur, co w sumie nie byłoby złym

pomysłem zważywszy na moje położenie. Gliny

ścigały mnie po całym kraju, bo oczywiście nie

przyszło im do głowy, że ktoś taki jak ty był

zdolny do morderstwa.

- Ostatni raz pytam, idziesz czy nie? – podeszłaś

do mnie od tyłu, kładąc mi rękę na ramieniu,

którą od razu zepchnąłem. Pokręciłaś głową

z dezaprobatą, ale widać było, że czekałaś na

moją decyzję. Nie wiedziałem, co zrobić.

Kochałem cię. Ale czy dla miłości byłem

gotów na takie poświęcenie? Pokiwałem

przecząco głową. Nie mogłem nic z siebie

wydusić, czułem, że zaraz albo zwymiotuję

albo zemdleję. W głowie mi huczało od

wydarzeń minionych dni. Miało być pięknie,

mieliśmy razem założyć rodzinę, dostać się do

wydziału kryminalnego i bronić niewinnych.

Zastanawiałem się, gdzie się podziały te

marzenia? Nie wiedziałem gdzie zbłądziliśmy

i co się stało, że posunęłaś się aż do

morderstwa.

- Z-Zabiłaś go.. Nie rozumiesz? Zabiłaś

człowieka.. –

wyszeptałem.

Na twojej twarzy ujrzałem zdumienie, które po

chwili zmieniło się w pełen pogardy grymas. 10

Page 12: Wielka improwizacja 1

- I? To Ciebie ścigają, nie mnie. To ty pójdziesz do więzienia. Ja mogłam zwiać

a mimo wszystko narażam własną skórę by ratować Ci tyłek. Przestań

odstawiać szopkę i chodź już, bo mamy mało czasu – widziałem, że się

denerwujesz, że rozglądasz się nerwowo, gotowa w każdej chwili do ucieczki.

- Ja.. ja nigdzie nie idę. Nie z Tobą. Zabiłaś go. To Ty to zrobiłaś, ja Ci tylko

pomogłem! – zacząłem się bronić, zresztą

bezcelowo.

Poczucie winy i strach brał górę nade mną.

- Słuchaj nie odgrywaj teraz rycerzyka, bo serio mnie wkurza już ta cała

sytuacja. Jak nie chcesz iść to nie, Twoja sprawa. Jednak jak zmienisz zdanie,

będę czekała do północy na lotnisku. Jak się nie zjawisz, polecę bez Ciebie.

Zapomnę o tym, kim byłeś. Tego chcesz? Po tym wszystkim, co nas łączyło? –

przysiągłbym, że zobaczyłem cień bólu oraz rozczarowania w twoich

oczach.

Przełknąłem nerwowo ślinę. Nie mogłem z tobą

lecieć.

- Mogliśmy go uratować..

szepnąłem.

Nie umiałem dłużej patrzeć na ciebie. Prychnęłaś i wzruszyłaś ramionami.

Znowu drwiący uśmiech zagościł na twych ustach.

- Nie umiałeś ocalić ani siebie, ani jej, więc jak zamierzałeś uratować tego

gościa? – Skrzywiłaś się.

Nie wytrzymałem, uderzyłem cię w twarz. Chwyciłaś dłonią za policzek,

bardziej z zaskoczenia niż z bólu i uważnie mi się przyjrzałaś. Widziałem, że

jesteś wściekła, że zaraz wybuchniesz, a ty tylko donośnie się zaśmiałaś,

pocałowałaś mnie w usta i odeszłaś w mrok nocy, zostawiając mnie samego z

bolesnymi wspomnieniami.

- Pamiętaj – rzuciłaś. Twoje słowa porwał wiatr, rozrywając ciszę.

Poznaliśmy się rok temu w klubie Eve mieszczącego się na rogu Wierzbowej w

Warszawie. Siedziałem wtedy na jednej z tych skórzanych sof niedaleko baru.

Z głośników sączyła się spokojna muzyka, a wszędzie słychać było gwar

rozmów, śmiech i wesołe przekomarzania. Zaczynałem właśnie pić drugą

szklankę whisky, kiedy do mnie podeszłaś. Nie pamiętam, w co byłaś ubrana,

jednak moją uwagę przykuło to, w jaki sposób na mnie patrzyłaś. Pomimo

chwiejnego kroku twój wzrok pozostał niezwykle skupiony. Bezceremonialnie

przysiadłaś się obok, wypijając do końca mój trunek.

- Piękną mamy noc, prawda? – szepnęłaś – A i tak większość ludzi zamiast

cieszyć się sobą to marnuje ją w klubach i innych lokalach.

Kiwnąłem głową, podążając oczami za twoim spojrzeniem, do pary siedzącej

obok baru. Kłócili się, żywo przy tym gestykulując. W końcu kobieta wstała

sięgając jednym pewnym ruchem po swój kieliszek i wylewając całą jego

zawartość na swojego partnera. Ukradkiem spojrzałem na ciebie. Głęboki

błękit twoich oczu skrywał tajemnice, którą chciałem poznać.

- To smutne jak szybko potrafią się rozpadać związki – skrzywiłaś się. Wzięłaś do

ręki pustą szklankę i obojętnie obracałaś ją w palcach. Spojrzałem na twoją

twarz. Byłaś piękna, w taki subtelny sposób, ale też młodszy, niż myślałem.

Właściwie to za młody, żebym tu z tobą siedział. Ja dobijałem prawie

trzydziestki, a ty wyglądałaś na jakieś siedemnaście lat. Włosy miałaś długie i

ciemne, ramiona mocno opalone, a skórę na twarzy – osmaganą wiatrem.

11

Page 13: Wielka improwizacja 1

- Jestem Aśka – przedstawiłaś się.

Twoje spojrzenie uciekło i wróciło, a potem wyciągnęłaś do mnie niedbale

rękę. Kiedy ujęłaś moją dłoń i zatrzymałaś ją w swojej, wyraźnie poczułem

dotyk twoich palców – był zimny, ale nie był to prawdziwy uścisk. Uniosłaś

brew, a do mnie dotarło, o co ci chodzi.

- Michał – powiedziałem szybko.

Skinęłaś głową, jakbyś to wiedziała już przedtem, a kąciki twoich ust uniosły

się w zniewalającym uśmiechu. Przeczesałem nerwowo palcami włosy, które

spadały mi na czoło, w postaci krótkich, jasnych kosmyków.

Tamtej nocy sporo dyskutowaliśmy o życiu i o marzeniach. Twoje wypowiedzi

były niezwykle mądre i na swój sposób piękne. Pomimo twoich protestów,

odprowadziłem cię do domu i od tamtej pory zaczęliśmy się ze sobą

spotykać. Pokazywałaś nieznane mi dotąd uliczki Warszawy, sprawiłaś, że

zacząłem się śmiać razem z tobą. Dzięki tobie ożyłem na nowo, zapominając

o koszmarach z przeszłości. Nauczyłem się cieszyć z drobnych chwil, jak

chociażby z tej, kiedy szliśmy przez miasto, trzymając się za ręce. Lubiłem, jak

nerwowo zagryzałaś wargę, bojąc się, że nie spodoba mi się to, co mi

pokazujesz. Kochałem to, kim byłaś. Po pewnym czasie nie wyobrażałem już

sobie życia bez ciebie. Imponowałaś mi tym wszystkim. Swoim sprytem,

pogodą ducha oraz niebywałą inteligencją. Z punktu czasu, coraz częściej

myślę, że była to tylko jedna z twoich gierek. Wolałem uważać, że tak

naprawdę zaplanowałaś to już wtedy w klubie, że postanowiłaś, poderwać

samotnego faceta. A potem po prostu wrobiłaś go w morderstwo, sama

uciekając od kary. I chciałem wierzyć, że się na to nabrałem.

W tamtej chwili czułem, że muszę coś na szybko wymyślić, bo inaczej znajdzie

mnie policja. Rozejrzałem się, gdzieś w oddali zamajaczyła mi jakaś postać.

Nie wiem czy mnie zauważyła, bo szybko zniknęła z pola widzenia. Zacząłem

biec kamiennymi schodkami w kierunku Rynku, nie zważając na ludzi, którzy

mogliby mnie z łatwością rozpoznać. Kościelny zegar wybił jedenastą. Byłem

już blisko autobusu, kiedy ktoś zaczął mnie gonić. Szybko skręciłem w boczną

uliczkę, słysząc za sobą dźwięk policyjnych syren. Nagle usłyszałem strzał. Coś

zwaliło mnie z nóg i pochłonęła mnie ciemność.

12

Page 14: Wielka improwizacja 1

Nie mogłem oddychać, ktoś podniósł mnie do góry. Szamotałem się, rozpaczliwie

wołając jej imię. Musiałem ją ratować. Ktoś inny chwycił mnie za nogi i wyniósł na

zewnątrz. W głowie słyszałem jej rozpaczliwe błaganie o pomoc. Ogień był

dosłownie wszędzie. Odpychałem tych wszystkich ludzi, ale mnie nie słuchali.

Traciłem co chwilę przytomność, majacząc. Dom spłonął, zabierając ze sobą

wszelkie nadzieje. A potem zobaczyłem twoją twarz wykrzywioną w złośliwym

uśmiechu.

Przebudziłem się cały spocony. W moje nozdrza uderzył ostry, chemiczny zapach.

Sztywne prześcieradło przy mojej skórze, ciężko leżało na piersi. Miałem jakieś

kabelki podłączone do rąk. Coś piszczało. Kiedy próbowałem to znaleźć, zaczęło

piszczeć szybciej. Moje ciało było obolałe, jakby puste, a na nodze miałem gips.

Dookoła mnie znajdowały się cztery ściany bez okien. Nagle dotarło do mnie, co

się stało. Domyśliłem się, że postrzelili mnie w nogę, a teraz leżę w szpitalu.

Usłyszałem jakiś szmer za sobą, a po chwili do sali weszli dwaj policjanci.

Spanikowałem. Wiedziałem, że nie uda mi się uciec. Jeden mężczyzna, na oko

trzydziestoletni, usiadł obok mojego łóżka, a drugi nieco starszy stanął przy

drzwiach, mierząc mnie wzrokiem.

- Michał Walicki? – zapytał ten młodszy.

Zignorował mój brak odpowiedzi, przechodząc do sedna sprawy.

- Dzisiaj wypisują pana ze szpitala, jednakże pojedzie pan z nami na komendę

w celu wyjaśnienia sprawy zabójstwa pana Mirosława J. – policjant potarł dłonią

swe czoło - Czy chce nam pan coś powiedzieć?

Przełknąłem ślinę. Wiedziałem już wtedy, że dla mnie oznacza to koniec. W głowie

kołatała mi się jedna myśl – czy zdołałaś uciec?

- Ile tu już leżę? – spytałem. Mój głos był słaby i drżący, zresztą tak jak i moje ciało.

Mężczyźni wymienili między sobą zdziwione

spojrzenia.

- Nieco ponad tydzień. Lekarze mówili, że pytał pan ciągle o jakąś dziewczynę. Nie

pamięta pan?

Prawdę mówiąc nie pamiętałem. Czyżbym wołał ciebie? A może… Nie, przecież

nie mogłem wołać swojej żony. Udałem, że o niczym nie wiem. Zrezygnowani

zostawili mnie samego w pomieszczeniu, jednak miałem przeczucie, że kazali

komuś mnie pilnować.

Po paru godzinach znalazłem się na komendzie. Zadawali mi dużo pytań, w tym

także o ciebie. Pokazywali zdjęcia człowieka, którego zabiłaś, aż w końcu położyli

przede mną zdjęcie Magdy, która zginęła w pożarze parę lat temu. Czułem się

winny, ponieważ to ja zostawiłem wtedy przypadkiem niedopałek papierosa w

koszu na śmieci. Co noc nękały mnie koszmary, zmuszając na powrót do tamtej

tragicznej nocy. Łzy stanęły mi w oczach.

- To Twoja zmarła żona. Ją też zabiłeś, pozorując wypadek? – zapytała jakaś

kobieta.

Wybuchłem niepochamowaną agresją. Jak oni mogli tak mówić o kimś, kogo

kochałem? Długo próbowali mnie uspokoić. W końcu odpuścili. Jakiś czas potem

przyszli do mnie mężczyźni, których poznałem w szpitalu.

- Czemu pan to zrobił? Mamy niepodważalne dowody, że był pan na miejscu

zbrodni, a wszędzie są pana odciski palców. – starszy policjant spojrzał mi w oczy -

Chciał pan się zemścić na panu Mirosławie, za to, że przez lata molestował swoją

córkę, Joannę?

Posłałem im zdziwione spojrzenie. Nie mogłem pojąć, tego, co do mnie mówili.

Dopiero, kiedy siedziałem samotnie w swojej celi, wszystko zaczęło do mnie powoli

docierać. Twoje milczenie, kiedy pytałem o twoich rodziców, amok, w jaki

wpadałaś, kiedy chciałem się fizycznie do ciebie zbliżyć. Dlatego potem byłaś taka

oschła? Starałem się wrócić myślami wstecz do wieczoru, kiedy to wszystko się

wydarzyło. 13

Page 15: Wielka improwizacja 1

Zadzwoniłaś do mnie, czułem w twoim głosie narastającą panikę. Kiedy

przyjechałem, ty stałaś już z nożem w ręku, sycząc coś do mężczyzny siedzącego

obok na krześle. Próbowałem cię powstrzymać, jednak ty nie chciałaś mnie

słuchać. Nachyliłaś się nad nim. Coś tobie wyszeptał do ucha. Wtedy ty w napadzie

złości pchnęłaś go dwukrotnie nożem. Jedyne, co zapamiętałem to zdziwienie na

twarzy mężczyzny oraz jego bezwładnie osuwające się ciało. Zaskoczona, upuściłaś

nóż, który cicho brzdęknął uderzając o kamień. Sparaliżowało mnie ze strachu.

Ostatkiem sił pomogłem tobie pozbyć się zwłok, na szybko wycierając ślady krwi

z posadzki. Nie miałaś wyrzutów sumienia. Twoja twarz nie wykazywała żadnych

emocji. Zachowywałaś się jakby nic się nie stało. Kiedy spytałem, czemu to zrobiłaś,

popatrzyłaś tylko na mnie ze smutkiem.

- Miłość jest przestępstwem, Michał. – podeszłaś do mnie. – Ona niszczy. Patrz, co

ona z nami zrobiła. Zniszczyła Ciebie i mnie. A teraz chodźmy, bo spóźnimy się na

samolot.

Nie wiedziałem wtedy, co miałaś na myśli. Dopiero

teraz zaczynam zauważać to, co chciałaś mi

przekazać. Kochałaś ojca, który ciebie krzywdził i ta

miłość do niego niszczyła ciebie samą. Sprawiła, że

nie umiałaś odnaleźć swojej tożsamości. Jednak

myliłaś się, mówiąc, że zniszczyła i mnie. Miłość

dała mi coś pięknego, nawet, jeśli ukochana

osoba tak szybko została mi odebrana. Przez jakiś

czas byłem pod opieką psychologów. To oni

zasugerowali mi, żebym zaczął pisać. Dali mi do

tego plik kartek i długopis. Kiedy siedziałem w

areszcie, zdecydowałem w końcu wyjawić policji

całą prawdę. Opowiadałem o tym jak się

poznaliśmy, o twojej stopniowej zmianie i o tym jak

zabiłaś swojego ojca. Ale także powiedziałem im o

twoich dobrych stronach i o tym jak mnie

uratowałaś przed samym sobą. Bo uratowałaś,

prawda? Sprawiłaś, że przestałem cierpieć po

stracie żony. Po miesiącu poszukiwań udało im się

złapać ciebie w Holandii. Słyszałem, że nie

stawiałaś żadnego oporu. Poddałaś się na miejscu.

Tak naprawdę myślałem, że kiedy dotrę do tego

punktu listu, coś zrozumiem. Będę wiedział,

dlaczego to wszystko się stało. Czasami myślę, że

jesteś zła do szpiku kości i pojawiłaś się w moim

życiu tylko po to by mnie wykorzystać. A czasami

myślę o twoim planie, żeby żyć gdzieś daleko i czy

to by zadziałało. Najczęściej sam nie wiem, co

myśleć. Ale zapisywanie tego wszystkiego

naprawdę coś mi dało.

Jutro jest rozprawa sądowa. Media będą już

czekać. Wejdziemy do budynku sądu, a tam od

razu zrobi się ciszej. Zasiądziemy razem na ławie

oskarżonych, z rękoma skutymi razem. I wszystko

zacznie się tak, jak powinno. Od razu powiem im to,

co będą chcieli usłyszeć. Powiem im jak mnie

wykorzystałaś. Powiem im jak bez cienia skruchy

zabiłaś człowieka. Powiem im jak chciałaś uciec.

A na końcu powiem im jak mnie w to wszystko

wrobiłaś. I nie będę na ciebie patrzeć podczas

tych zeznań. Powiem tylko to, czego będą się

spodziewać.

14

Page 16: Wielka improwizacja 1

- Zaplanowała to – powiem. – Z pełną premedytacją.

A sędzia walnie tym swoim młoteczkiem i skaże cię na piętnaście lat czy coś koło

tego, a mnie na jakieś dwa za pomoc w ukryciu zwłok i wszystko – wszystko –

nareszcie się skończy.

Ale jest też inna możliwość. Mógłbym opowiedzieć na sali sądowej o tym, jak kiedyś

poznaliśmy się w klubie. Jak opowiedziałaś mi o poczynaniach ojca i jak

postanowiłem się na nim zemścić. Mógłbym im opowiedzieć, jak pewnego razu

wziąłem nóż i na twoich oczach zabiłem człowieka. Ty skiniesz mi lekko głową, twoje

oczy znowu ożyją. A ja im opowiem o moim planie ucieczki.

Ręce mi drżą, kiedy to piszę. Asia, nie mogę cię w ten sposób uratować. To, co

zrobiłaś, to nie była żadna dobra rzecz, jak tobie się wydaje. Pozbawiłaś życia

człowieka. I nie ważne jak bardzo był zły i jak bardzo cię krzywdził. Od tego jest

wymiar sprawiedliwości. Kochałem cię, ale po tamtej nocy czułem też odrazę.

O tym przecież nie mogę zapomnieć. Może gdyby wszystko było inaczej, bylibyśmy

szczęśliwi… Zamknąć cię w celi, to jak pozbawić motyla skrzydeł. Ale co innego

mogę zrobić, niż wstawić się za tobą w ten właśnie sposób? Co innego, niż spisać tę

całą historię, naszą historię, pokazać, co zrobiłaś… sprawić, żebyś zrozumiała, że to,

co uczyniłaś, nie było w porządku, nie było dobre. Kiedy znajdę się w sądzie,

powiem prawdę. Sędzia nas skaże, temu nie mogę zapobiec, ale może weźmie pod

uwagę, to, że przez lata byłaś molestowana. I może moje zeznania będą miały jakiś

wpływ na twój wyrok. Mam nadzieję, że ten list da ci też szansę. Chcę, żebyś

wiedziała, jaką dziewczynę dostrzegałem, gdy byłaś blisko mnie, pokazywałaś

piękno tego świata, uczyłaś cieszyć się drobnostkami. Żebyś zrozumiała, że to jest

człowiek, którym możesz zostać, jeśli tylko zechcesz. Nie mogę cię uratować w taki

sposób, w jaki byś chciała, ale mogę ci wyznać, co czuję. Pewnego dnia wypuszczą

nas z celi. Ja wrócę do życia, które wiodłem przed poznaniem ciebie, z tą różnicą,

że będę szczęśliwy. Tobie niestety przyjdzie spędzić w niej dużo więcej czasu. Ale i ty

w końcu wyjdziesz na wolność. Tym razem jednak narodzisz się na nowo. Wiem, że

tak się stanie.

Jest już ciemno. Cela jest okropna, ale zdaję sobie sprawę z tego, że jest to kara za

to, co zrobiliśmy. Za chwilę, kiedy będę gotowy, odłożę długopis i to będzie koniec.

Ten list będzie skończony. Jakaś część mnie nie chce przestać do ciebie pisać, ale

muszę to zrobić. Dla nas obojga.

Żegnaj, Asiu.

Michał.

Sara Chojnacka 2B

15

Page 17: Wielka improwizacja 1

ODKRYJ ŚWIAT Z TELEFONEM Dziś, w dobie smartfonów i wszechobecnego internetu, cały świat mamy na

wyciągniecie ręki, wystarczy stuknąć w ekran naszego telefonu i przenosimy się

do wirtualnego świata nieskończonych możliwości. Często jednak nie

wykorzystujemy nawet małej części potencjału zawartego w naszym

kieszonkowym komputerze. Jedną z najciekawszych opcji jest system znajdujący

się w większości telefonów - GPS.

GPS to jeden z najpopularniejszych systemów nawigacji satelitarnej, stworzony

przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Jego największą zaletą jest

fakt, że obejmuje swoim zasięgiem całą kulę ziemską, dzięki czemu możemy

z niego korzystać w każdym, nawet najbardziej odludnym miejscu. Pierwotnie

miał służyć wyłącznie wojsku Stanów Zjednoczonych, ale dziś może z niego

korzystać każdy. Podstawowymi funkcjami odbiornika GPS są: określanie

współrzędnych geograficznych danego miejsca, nawigacja “do punktu” i “po

trasie” oraz powrót do miejsca z którego wyruszyliśmy (tzw. track back). Możemy

dzięki niemu zapisywać wyznaczane przez nas trasy, których GPS zapamięta

nawet kilka tysięcy! Są to tylko podstawowe funkcje tego systemu. Skoro

technika wyposażyła nas w tak niesamowite i nowoczesne możliwości, czemu by

z nich nie skorzystać w bardziej niekonwencjonalny sposób? Postaram się

przedstawić kilka aplikacji pozwalających zwiedzać i poznawać świat dzięki

temu systemowi w naszych telefonach.

Geocaching - zabawa w poszukiwaczy skarbów

Dla uczczenia powstania systemu GPS, została stworzona pewna ,,zabawa”.

Polega ona na chowaniu skrzynek ze skarbam w różnych miejscach i podawaniu

współrzędnych tych miejsc do informacji publicznej. Projekt szybko

rozpowszechnił się na całym świecie pod nazwą Geocaching.

Od 2001 roku w Polsce są chowane skrzynki ze skarbami, a w 2006 został

stworzony najpopularniejszy w naszym kraju serwis Geocachingowy:

Opencaching.pl. Wchodząc na niego możemy poznać dokładne zasady

zabawy i wziąć w niej udział, chowając skrzynki albo szukając ich. Możemy je

znaleźć na całym świecie, także w Warszawie. Znajdują się w starych,

opuszczonych miejscach, ale także na Starym Mieście czy w Centrum!

Poszukiwania jednak nie są takie proste i wymagają od nas wiele skupienia

i sprytu. Wewnątrz skrzynek możemy znaleźć księgę odwiedzić i kilka drobiazgów,

które możemy wziąć, pod warunkiem, że zostawimy coś na wymianę. Na

poszukiwania najlepiej wybrać się z kimś, w końcu co dwie głowy to nie jedna.

16

Page 18: Wielka improwizacja 1

Ingress - gra, której planszą jest cały świat

Ingress to niezwykła gra, która różni się od wszystkich dotychczas nam znanych. Żeby

zagrać w Ingress, musimy koniecznie zainstalować darmową aplikację gry ze Sklepu

Google Play. Rozgrywka opiera się na rywalizacji dwóch obozów: Ruchu Oporu

(niebieskich) i Oświeconych (zielonych). Możemy zdecydować, do kogo chcemy się

przyłączyć i rozpoczynamy zabawę! Celem gry jest opanowanie jak największego

obszaru, przez daną drużynę, poprzez zajmowanie punktów na świecie tzw. portali.

Są one umieszczone na rzeczywistej mapie świata i możemy ich znaleźć setki w

samej Warszawie! Żeby to zrobić, wystarczy podjeść odpowiednio blisko danego

punktu, zaznaczonego na naszej Ingressowej mapie i kliknąć na niego na ekranie. W

tym momencie nasz drużyna zdobywa kolejny portal!

Za to dokonanie otrzymujemy specjalne punkty, które mogą nam się przydać w

dalszej rozgrywce. Dużą zaletą Ingress jest to, że możemy szukać portali w każdym

miejscu na świecie, co daje nam nieograniczone możliwości rozgrywki.

CouchSurfing - sposób na tanie podróżowanie

CouchSurfing jest największą na świecie platformą, która pozwala nam w dowolnym

miejscu na świecie odnaleźć dom, w którym za zgodą właściciela możemy spędzić

noc całkowicie za darmo. Wystarczy wyszukać dom i gospodarza, porozmawiać

z nim i ustalić termin przyjazdu oczywiście za pośrednictwem aplikacji. Sami też

możemy stać się gospodarzami i zapraszać innych podróżników z całego świata do

naszego domu. Jest to niezwykła aplikacja, dzięki której możemy poznać ludzi

odwiedzających nasz kraj, a niektóre historię użytkowników CouchSurfingu są

naprawdę niewiarygodne!

17

Page 19: Wielka improwizacja 1

Endomodo - zaplanuj swój trening

Dzięki tej aplikacji możemy szczegółowo zaplanować nasz trening, np.

rejestrując prędkość, z jaką się przemieszczamy na rowerze bądź biegnąc,

przeliczyć kalorie które spaliliśmy, otrzymywać wskazówki głosowe, w jaki

sposób powinniśmy ćwiczyć . Możemy wyznaczyć trasę naszego treningu

na mapie albo biec przed siebie i obejrzeć trasę, którą pokonaliśmy. Nie

musimy ograniczać się tylko do biegania lub jazdy na rowerze. Endomodo

pomaga nam uprawiać niemal każdą dyscyplinę sportu albo po prostu

wykonywać ćwiczenia. Nie sposób wymienić wszystkich możliwości tej

aplikacji i tego jak bardzo może być pomocna przy poprawianiu naszej

tężyzny fizycznej. Ciekawą opcją Endomodo jest możliwość posiadania

znajomych z którymi możemy wymieniać krótkie wiadomości, ale także

rywalizować w danej dyscyplinie sportowej, porównywać wyniki czy

motywować się wzajemnie

Smartfony dziś dają nam niesamowitą możliwość patrzenia na naszą

rzeczywistość w zupełnie inny sposób. Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo

rozpowszechnił się pomysł wykorzystania przestrzeni miejskiej jako placu

zabaw, a nasze życie stało się pasjonującą grą, w której nie ma miejsca na

nudę! Jesteśmy konstruktorami i twórcami wirtualnej rzeczywistości. Jaką

rolę w niej odegramy? To zależy tylko od nas.

Iga Łukaszewicz 1B

18

Page 20: Wielka improwizacja 1

JAK NAUCZYĆ SIĘ WSTAWAĆ Z ŁÓŻKA?

Co trzeba zrobić, aby wczesne wstawanie przestało być koszmarem?

Dla wielu z nas poranne pobudki to istna droga przez mękę. Gdy na

dworze jest zimno i ciemno, za żadne skarby nie potrafimy wynurzyć

się spod ciepłej kołdry. W nieskończoność przedłużamy moment

wstawania, co w efekcie skutkuje szykowaniem się do wyjścia w biegu.

Czy da się w ogóle polubić wczesne pobudki i pokonać

obezwładniającą senność ? Niestety, nie jest to łatwe zadanie, ale też

nie niewykonalne. Warto więc próbować oswoić nieco poranne

wstawanie. Ale w jaki sposób? Oto kilka pożytecznych rad:

Rada nr 1: 8 godzin snu to podstawa

Dorosły człowiek wysypia się w ciągu siedmiu, ośmiu godzin. Jeśli znasz

swój zegar biologiczny, ustal, o której godzinie powinieneś chodzić

spać i konsekwentnie trzymaj się tego.

Rada nr 2: Ciało jak automat

Wybitny naukowiec nauczył swojego pupila konkretnych reakcji na

konkretne bodźce. Postaraj się wyszkolić tak swoje ciało, wstawaj jak

automat, każdego dnia o tej samej godzinie, bez rozważania

argumentów za i przeciw.

Rada nr 3: Zrezygnuj z porannej drzemki

Nastawiasz budzik minimum 10 minut wcześniej, aby móc

poleżeć chwilę dłużej w ciepłym łóżku? To nie jest dobry pomysł! Nie

dość, że po upływie ustalonego czasu będzie Ci jeszcze trudniej wstać,

to dodatkowo rozleniwiasz swój organizm.

Rada nr 4: Symulacja wstawania

Metoda opracowana przez Steve’a Pavlinę, który pisze na tematy

związane z rozwojem osobistym jest bardzo prosta. Mężczyzna

proponuje następujące ćwiczenie. W ciągu dnia przygotujmy wszystko

tak, jakbyśmy szli spać. Pościelmy łóżko, zasłońmy okna, nastawmy

budzik, spróbujmy zasnąć, a po chwili, gdy usłyszymy dzwonek,

natychmiast go wyłączmy i wstańmy, biorąc głęboki oddech.

19

Page 21: Wielka improwizacja 1

Rada nr 5: Ćwiczenia na dzień dobry

Kiedy rano otwierasz oczy, nie myśl o tym, co czeka cię w ciągu dnia. Wykonaj parę ćwiczeń, przede wszystkim porządnie się przeciągnij, leżąc w łóżku, następnie powoli wstań i zrób kilka skłonów. Dzięki porannej gimnastyce pobudzamy mięśnie do pracy i dodajemy sobie energii.

Rada nr 6: Ustaw budzik daleko od łóżka

Budzik oddalony od łóżka zmusza nas do tego, abyśmy wstali i go wyłączyli,

Warto wstawać

wcześniej

Prof. Daniel Kripke z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przez kilka lat badał sen ponad miliona osób i dowiódł, że ludzie którzy śpią krócej, dłużej żyją. Jeden miesiąc- mniej więcej tyle czasu potrzeba, aby wyrobić w sobie nawyk wczesnego wstawania. Leonardo da Vinci spał tylko 2 godziny w ciągu doby, a o tym, że potrafił się zregenerować w tym czasie, świadczą jego dokonania. Technikę tę nazywa się snem polifazowym.

Większość ludzi pogrąża się we śnie tylko raz w ciągu doby. To znaczy, że ich sen składa się z jednego nieprzerwanego odcinka czasu, przeważnie w granicach 6-10 godzin. Jest to tzw. sen monofagowy. Natomiast sen polifazowy polega na spaniu wielokrotnie podczas jednego dnia, rozbija dobowy odpoczynek na kilka oddzielnych drzemek. Dzięki temu, że śpimy często, ale krótko, nasz mózg dostaje możliwość odpoczywania na bieżąco, bez czekania do wieczora – poprawia to koncentrację i czas reakcji na bodźce. Sen polifazowy nie do końca sprawdzi się na dłuższą metę. Najskuteczniejszy jest w sytuacjach ekstremalnych, gdy musisz się przygotować do ważnego egzaminu lub zostało Ci kilka dni do oddania projektu. Dobę można podzielić na kilka sposobów. Systemy „ everyman” ( krótki okres snu i trzy króciutkie drzemki) czy „uberman”( to właśnie drzemki co cztery godziny). Korzyści wynikające z snu polifazowego Przede wszystkim dzięki popołudniowej drzemce zwiększa się czujność. Rośnie także efektywność. Polepsza się samopoczucie i nastrój, poprawia się pamięć, a ty się uspokajasz. Nie powinniśmy jednak zapominać, że drzemka nie powinna być dłuższa niż 20 minut – składa się ona z dwóch faz snu i przynosi wiele korzyści. Pamiętaj, że niska temperatura pobudza organizm, a senność zmniejsza również mocne światło. Sen polifazowy wciąż poddawany jest badaniom, nie wiadomo, czy jest on całkowicie dobry i zdrowy dla naszego organizmu.

20

Page 22: Wielka improwizacja 1

A na koniec lista najgorszych rzeczy, które mogą Ci zrujnować noc…

1. Surfowanie po sieci – promieniowanie emitowane przez komputer hamuje wydzielanie metioniny- organicznego związku chemicznego odpowiedzialnego między innymi za zasypianie.

2. Obfity posiłek – jeśli kładziemy się spać

z pełnym żołądkiem możemy obudzić się zmęczeni nawet jeśli prześpimy jedenaście godzin lub więcej. Obfity posiłek zakłóca sen, utrudnia trawienie i wpływa niekorzystnie na pracę serca

3. Kawa, czekolada, coca cola – produkty

zawiewające kofeinę i cukier mogą zniszczyć naturalny biorytm naszego organizmu.

4. Oglądanie TV – emocjonujący film

pobudza umysł i przyspiesza tętno.

5. Praca umysłowa – wszelkie zajęcia wymagające dużego wysiłku umysłowego należy bezwzględnie przerwać dwie godziny przed snem.

6. Rozmowy na poważne tematy – takie

konwersacje mogą doprowadzić do nadmiernego pobudzenia ośrodka nerwowego.

7. Sprawdzanie czasu.

8. Długa rozmowa przez komórkę –

promieniowanie wydzielane przez komórkę sprawia, że nasz organizm potrzebuje dużo więcej czasu, by wejść w głęboką fazę snu. Zwykle również trwa ona znacznie krócej.

Klaudia Szabłowska 2E

21

Page 23: Wielka improwizacja 1

66.(6)% Niespełna rok temu na półki księgarni trafił Drugi dziennik

Jerzego Pilcha. Jak dotąd o życiu pisarza z Wisły wiedziałem tyle, na ile można go utożsamiać z narratorem Pod Mocnym Aniołem, tak więc już od dłuższego czasu planowałem przeczytać jego pierwszy Dziennik. I rzeczywiście – samo „zbieranie się” zajęło mi ponad dwa lata

– bo w międzyczasie było Wiele demonów; później, długo przeze mnie wyczekiwana, premiera wyreżyserowanej przez Wojtka Smarzowskiego adaptacji filmowej Anioła... i tak aż do Autobiografii w sensie ścisłym. Mam nadzieję, że wezmę się wreszcie w garść i Dziennik będzie odtąd dla mnie bardziej konstruktywnym zajęciem niż np. zabawa telefonem. W ogóle z dobrymi książkami mam tak, że czytam je dosyć

wolno. Takich „Steinbecków”, czy „Dostojewskich” mogę męczyć nawet rok. Spowodowane jest to tym, że ci ludzie na kilku stronach byli w stanie podać tyle ciekawych informacji, że po ich przeczytaniu mam o czym myśleć przez następnych kilka tygodni... i tak do kolejnych paru stron. Mogę zgadywać, że nad samym pierwszym Dziennikiem będę

siedział jakieś 4 miesiące. Trochę mnie to przeraża, ale zacząłem się już przygotowywać. W sieci zdążyłem obejrzeć parę starych wywiadów z Jerzym w istniejącym wówczas Przekroju. Było trochę o Gombrowiczu, trochę o chorobie Parkinsona, a trochę o tym, że sięganie do lodówki po piwo zmieniło się w otwieranie tabliczki czekolady. I zacząłem się zastanawiać, czy gdyby prace nad pierwszym Dziennikiem ruszyły parę lat wcześniej, to otwierające go słowa nie przypominałyby czegoś w rodzaju: Poniedziałek: Kac; Wtorek: Kac; Środa: Kac; Czwartek:

Kaaatz...; Piątek: Piję ten dziennik z niechęcią. Jego nieszczera... ...i tak dalej.

No cóż, może ta głupkowata parodia Gombra świadczy

jedynie o tym, że powinienem jeszcze parę lat się wstrzymać i do Pilcha zwyczajnie dojrzeć. Może lepiej będzie teraz wrócić do swojego ukochanego Bukowskiego, póki jeszcze poezja z rynsztoka wzrusza, a opisy łóżkowych ekscesów Chinaskiego przyprawiają mnie o uśmiech zamiast zażenowania. Z drugiej strony... choć słowa typu: - Jaką masz radę dla młodych pisarzy? - Pijcie, dupczcie i palcie masę papierosów, chciałbym móc wziąć sobie do serca, to jednak wydaje mi się, że za parę lat będę spełniał jedynie 66.(6)% tych warunków; bo z pracą w tym kraju chyba nie jest najlepiej. Akcyzy mogą sobie rosnąć, ale niech ktoś mi powie, ile naprawdę kosztuje bliskość drugiego człowieka.

Tymek Walkiewicz 1H

22

Page 24: Wielka improwizacja 1

ŚWIAT NOCNYCH ŁOWCÓW Niedawno przeczytałam książkę Cassandry Clare „Mechaniczny anioł”. Jest to pierwsza część trylogii „Diabelskie maszyny”. Większość akcji rozgrywa się w Londynie 1878 r. Główną bohaterką powieści jest Teresa Grey, z początku mieszka w Nowym Yorku wraz z bratem Nathanielem i ciotką Hariet, ponieważ jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Młoda panna Grey uwielbia czytać i fantazjować. Po pewnym czasie jej brat wyjeżdża do Londynu, by znaleźć pracę i zostawia siostrę z ciotką. Podczas nieobecności Nathaniela Tessa musi się uporać ze śmiercią cioci i opłacić jej pogrzeb. Z powodu braku pieniędzy i jakichkolwiek bliskich nasza bohaterka postanawia wyruszyć do Londynu, by tam zamieszkać z Nate’m. Niestety nie wie, co ją tam czeka …

„Mechaniczny anioł” zmienił moje życie. Każda postać nauczyła mnie czegoś innego: James Carstairs – opanowania mimo śmiertelnej choroby, Henry Branwell – rozwijania swoich zainteresowań mimo obelg ze strony innych a William Herondale – poświęcenia własnego szczęścia dla osób, które kochamy.

Moim zdaniem to najlepsza książka, jaką czytałam do tej pory, a było ich naprawdę dużo. Po zakończeniu lektury „Mechanicznego anioła” nie mogłam uwierzyć w to, że ta historia nie była częścią mojego prawdziwego życia . Płakałam i śmiałam się z bohaterami a tu nagle zdaję sobie sprawę z tego , że to tylko książka…

Serdecznie namawiam do przeczytania trylogii „Diabelskie maszyny” Cassandry Clare. To naprawdę „magiczne” książki potrafiące wciągnąć w swój świat.

Aleksandra Mikołajczak IE

Książka jest bardzo pasjonująca ze względu na wartką akcję, która od pierwszego zdania sprawia, że nie można się od niej oderwać. „Mechaniczny anioł” porusza również wiele wątków, m.in. tajemnicze zabójstwa, zdradę przez najbliższych oraz magię, które idealnie ze sobą współgrają. Dzięki temu czytanie sprawiało mi zarówno przyjemność, jak i pożytek. Czasami, kiedy nie mamy dobrego przykładu z literatury dowolnej, np. w rozprawce, ta książka potrafi nas „wybawić” z każdej opresji. Całość jest ciekawa również ze względu na czas akcji –1878r., gdyż ówczesne życie wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. Autorka bardzo się postarała wprowadzić nas w epokę, opisując ulice i miejsca, które kiedyś się tam znajdowały, jak i umieszczając na początku rozdziałów sentencje z literatury, którą czytała główna bohaterka. Powieść jest przepełniona humorem, szybkimi zwrotami akcji oraz licznymi zagadkami. Co ważniejsze, wbrew pozorom, nie jest w żadnym calu przewidywalna.

23

Page 25: Wielka improwizacja 1

„MIŁOŚĆ, DUBSTEP I SLOW MOTION

NA POLU WALKI”

„Miasto 44” w reżyserii Jana Komasy przedstawia historię młodych ludzi poświęcających się dla kraju, wystawionych na próbę podczas wybuchu Powstania Warszawskiego. Akcja rozgrywa się w Warszawie, gdzie w fabryce pracuje Stefan. Marzy on, aby móc odpłacić się Niemcom za wszystkie wyrządzone krzywdy i wstępuje do Armii Krajowej.

Na ekranie pojawia się Józef Pawłowski- odtwórca roli Stefana, Zofia Wichłacz grająca Alicję zwaną ‘Biedronką’ a także Anna Próchnik, Antoni Królikowski i wielu innych aktorów młodego pokolenia. Jan Komasa, znany z dopracowanych efektów specjalnych i tym razem nie zawodzi widza. Sceny rodem z horroru lub wideoklipu, erotyczne uniesienia w rytmie dubstepu czy też wykorzystanie efektu slow motion do podkreślenia istotnych momentów i przeżywanych uczuć budzą wśród publiki nie małe kontrowersje. Mogłoby się wydawać, że stworzenie filmu opartego na faktach jest dużo prostsze niż ujęcie i wymyślenie nowej historii, lecz w obrazie Powstania Warszawskiego w wykonaniu tego właśnie reżysera pojawiają się nieścisłości. Przeprowadzając rozmowy z powstańcami, można usłyszeć, że film wcale nie odzwierciedla tamtych ciężkich czasów, jest przekoloryzowany i zawiera zbyt wiele scen z podtekstem erotycznym.

Zarzucano mu również, że skupia się bardziej na uczuciach i namiętnościach w czasie powstania niż o samym wydarzeniu historycznym, które, jak by nie patrzeć, powinno być głównym wątkiem. Każdy oglądający „Miasto 44”, na pewno świetnie pamięta scenę zbliżenia Stefana i Kamy, której towarzyszył nie tylko efekt slow motion, lecz także utwór dubstepowy

Podobną akcją, w której dokonuje się, można powiedzieć cud, jest wystrzał z lufy czołgu zwanego panterą z odległości paru metrów, który nie zabija Kamy od razu. Co więcej! Pozwala jej nawet na kilka sekund rozmowy, która ma być symbolem jej żalu i przyznania się do winy. Pomimo kilku nieudanych, według mnie, scen wstawionych w nieodpowiednich momentach, było parę chwil, na które warto zwrócić uwagę.

24

Page 26: Wielka improwizacja 1

Rozstrzelanie matki i brata Stefana wywołało u większości widzów trwogę i chwilę refleksji. Pokazało również bezradność i niemoc, jakiej doświadczyła ta rodzina. Ważnym wydarzeniem był również wybuch czołgu zdobytego przez ludność powstańczą, który okazał się pułapką i moment, w którym ludzkie ciała, rozerwane na strzępy spadają na ulice i przechodniów. Gdy ‘deszcz ciał’ ustaje, wszyscy zachowują się jak w transie, jak by już nigdy nie mieli powrócić do rzeczywistości.

Warto wspomnieć także o starannym i zresztą udanym odwzorowaniu ubiorów i zniszczonego miasta, co przy budżecie 25 mln złotych było nie lada wyzwaniem, a także o ścieżce dźwiękowej, za którą odpowiedzialny był Antoni Łazarkiewicz. Obok wspomnianego już wcześniej dubstepu można było usłyszeć chociażby utwory Czesława Niemena a także Piotra Cugowskiego w duecie z Anną Iwaszek.

„Miasto 44” nie zrobiło na mnie szczególnie spektakularnego wrażenia, z dwóch głównych powodów. Pierwszym z nich jest brak stanowczości reżysera, który nazwałabym niezdecydowaniem w sprawie efektów. Można by pomyśleć, że służyły one uwypukleniu jakiś skrajnych emocji np. podczas biegu przez cmentarz, gdzie główny bohater przełamuje strach i przebiega pomiędzy nagrobkami. Lecz niepotrzebnie zostały użyte podczas sceny zbliżenia między Kamą a Stefanem, które mogły okazać się tylko wyobrażeniem Stefana i nie dziać się naprawdę. W takim razie może reżyser chciał abyśmy sami sobie domówili, co było prawdą, a co myślami bohaterów? Nie wiem, czy zbyt duża ilość efektów ‘modnych’ w naszych czasach miała przykuć uwagę młodszej części widowni, czy po prostu reżyser woli filmy tak bardzo odchodzące od rzeczywistości, jednak mnie to nie przekonało. Drugim, wydaje mi się kluczowym argumentem jest to, iż idąc na film o tematyce powstańczej i roku 1944 w Polsce, chciałabym zobaczyć realia i prawdziwe życie, aby móc się wczuć w sytuację tamtych ludzi, a nie historię, której głównym wątkiem jest zawiła relacja miłosna między przyjaciółmi.

Sandra Wysmułek 1B

25

Page 27: Wielka improwizacja 1

SUKCES RODZI SIĘ W GŁOWIE Życie ludzkie kształtowane jest przez marzenia. Istnieją ich dwa rodzaje: spełnione i porzucone. Tylko od nas zależy, które z nich będą przeważały w naszym życiu. Każdemu zdarza się zrezygnować z podjęcia działań, na których mu zależy. Mogą to być zwykłe błahostki, jak pójście na imprezę, przez średnio ważne, takie jak nawiązanie znajomości z jakąś osobą, aż po decyzje, które już na pierwszy rzut oka mogą zaważyć o dalszym losie, na przykład wybranie renomowanej uczelni. Po rezygnacji z marzenia początkowo odczuwa się smutek i żal. Stopniowo przechodzą one jednak w poczucie rezygnacji, a ostatecznie w obojętność. Wtedy człowiek godzi się nieodwołalnie ze straconą szansą. Zdarza się, że przebieg niektórych zdarzeń wskazany jest przez los, jednak bardzo często ostateczna decyzja zależy od człowieka.

Mózg ludzki potrafi myśleć

w dwóch trybach:

promowania

i zapobiegania. Przy trybie

promowania mózg jest

skłonny do podejmowania

wysokiego ryzyka, jeżeli

w grę wchodzą również

duże potencjalne korzyści.

Skupia się nie na możliwych

trudnościach, a nie na

następstwach sukcesu.

Natomiast tryb

zapobiegania, jak sama

nazwa wskazuje, powoduje

koncentrację na

przeciwdziałaniu

niepowodzeniom.

W dzisiejszych czasach życie jest zdecydowanie ułatwione przez technologię i regulujący nasze funkcjonowanie w społeczeństwie system. Powszechny i łatwy dostęp do Internetu w znaczący sposób ułatwia pozyskiwanie informacji. Komunikowanie się z innymi ułatwiają urządzenia elektroniczne i, a szybkie przemieszczanie- nowoczesne środki lokomocji. Żywność jest dostępna w sklepach na każdym kroku. Powszechność szkół i dużych firm także nie pozostaje bez znaczenia. Człowiek jest wręcz skazany na ciągły kontakt z wieloma osobami, co znacznie ułatwia nawiązywanie relacji interpersonalnych. Pomimo ogólnego pozytywnego charakteru tych udogodnień, mają one również negatywną stronę. Ta sama osoba, która jest przyzwyczajona, że ma podane wszystko na srebrnej tacy, nie jest oswojona z ciągłymi, usilnymi, często mozolnymi staraniami i próbami. Sukcesy ma zapewnione przez system, zatem pozostaje jej skupiać się na unikaniu zagrożeń. Tryb myślenia członków współczesnego społeczeństwa w głównej mierze stał się zapobiegawczym.

26

Page 28: Wielka improwizacja 1

Trzeba jednak uświadomić sobie, że następstwa rozumowania w tych dwóch trybach są ważniejsze niż to może się początkowo zdawać. Ludzie tracą wiele pięknych chwil i szans w swoim życiu przez zwykły brak gotowości do działania. Myślą: „A co by było gdyby coś poszło nie tak?”, zamiast: „A co będzie, jeśli spróbuję i mi się uda?”. Osoby myślące w pierwszy z powyższych sposobów powinny zadać sobie proste pytanie: „Skoro moje działania są nakierowane na osiągnięcie sukcesu, dlaczego mam obawiać się tak bardzo ich skutków i rezygnować z tego, co mogę osiągnąć”? Jeżeli zauważymy u siebie niekorzystną przewagę trybu zapobiegania nad trybem promowania powinniśmy rozpocząć pracę nad tym. Na początku należy po prostu docenić zalety odważnego podejmowania decyzji. Bądźmy świadomi, że podejmując ryzyka różnego rodzaju rozwijamy się. Życie przestaje wówczas wydawać się nam straszne, gdyż uczymy się radzić sobie z własnymi obawami i ewentualnymi porażkami. Nabieramy hartu ducha. Ponadto mamy większe szanse na zdobycie tego, do czego dążymy. Kolejnym plusem myślenia w trybie promowania jest to, że tracimy powód do zadręczania się, zyskujemy pewność, że próbowaliśmy i daliśmy z siebie wszystko. Samorealizujemy siebie. Gdy uda nam się osiągnąć równowagę pomiędzy obydwoma trybami będziemy czuć się szczęśliwi i spełnieni. Powinniśmy jednak pamiętać, iż istnieją tak zwane „gry nie warte świeczki” lub ryzyko może okazać się rzeczywistym i poważnym niebezpieczeństwem. Kiedy zajdzie potrzeba wyboru, co zrobić, zastanów się na spokojnie i pomyśl: „Co mi szkodzi?”. Pamiętaj, że żyjesz dla siebie. Dąż do tego, na czym Ci zależy, żyj w zgodzie ze sobą. Pamiętaj jednak- swoimi decyzjami nie ograniczaj innych. Wszyscy zasługujemy na wolność. Marta Laszczka 2E 27

Page 29: Wielka improwizacja 1

CYKL WIERSZY

Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę. Idąc swą drogą, staram się to zrozumieć, Czy to błąd? Teraz widzę, jak daleko doszłam. Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką, Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko, Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny. Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna. Dziś patrząc w lustro, widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata. To bicie naszych serc niczym jedno. Ten sam rytm. Idąc swą drogą, widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem, Drogą zwaną życiem. Nieważne, że dzieli nas ocean. Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam, Błagam cię o jedno, tylko o jedną rzecz Pamiętaj o mnie...

28

Page 30: Wielka improwizacja 1

Tęsknota

Zatłoczony korytarz A jednak czuję się taka samotna... Mnóstwo par, Miejsce obok mnie wciąż pozostaje puste... Złamane serce, Wciąż nikt go nie naprawił... Ogromna pustka, Kogoś mi szalenie brakuje... Pojedyncza łza, Nikt jej nie zetrze z mojego policzka... Ciemność mnie otacza, Moje słońce świeci nad innym miastem... Wspomnienia. To wszystko odtwarza się w mojej głowie... Setki zdjęć. Bo takiego ukojenia potrzebuje ma dusza... Dziesiątki piosenek. Jego głos musi mnie ukołysać do snu..., Marzenia. Świat, gdzie wiem, że go odnajdę..., Tęsknota. Tylko tyle pozostało ze mnie...

29

Page 31: Wielka improwizacja 1

Wartość miłości Czasami przychodzi taka myśl… Dla kogo w ogóle żyję? Czasami czuję się bezużyteczna… Czy ktoś mnie potrzebuje? Czasami wszystko się sypie… Kto pomoże mi pozbierać te kawałki? Czasami pada w moim sercu… Czy ktoś rozświetli mój dzień? Czasami tęsknię za twym uśmiechem… Też odczuwasz tę samotność? Jesteś obecny w moim umyśle cały czas… Czy możesz to wyczuć? Jesteś moim perfekcyjnym aniołem… Kiedy do mnie przyfruniesz? Jesteś tym, kto szczerze dba o mnie… Wiedziałeś o tym drobiazgu? Jesteś brakującą częścią mnie… Widzisz tę kompletność rzeczy? Jesteś kimś, kogo szukałam… Czy błądzisz tam beze mnie? Pojawiłeś się na tak niespodziewanie… Czy mógłbyś zostać przy mnie? To uczucie ani trochę nie jest łatwe… Ale warte tego wszystkiego, nieprawdaż?

Agnieszka Snarska 1H

30

Page 32: Wielka improwizacja 1

31

Już wkrótce numer 2!

REDAKTORZY:

Kamila Brzeszkiewicz, Karol Popow

DZIENNIKARZE:

Dominika Końska, Sara Chojnacka, Iga Łukaszewicz,

Klaudia Szabłowska, Tymek Walkiewicz, Aleksandra

Mikołajczak, Sandra Wysmułek, Marta Laszczka,

Agnieszka Snarska

OPRAWA GRAFICZNA:

Piotr Tarnowski

OPIEKUN GAZETKI:

Małgorzata Telakowska

_____________________________________________________________________________

2015