25

Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 2: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 4: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 5: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Tytuł oryginału:

FREEDOM

Copyright © 2010 by Jonathan Franzen

Copyright © 2011 for the Polish edition by Wydawnictwo Sonia Draga

Copyright © 2011 for the Polish translation by Wydawnictwo Sonia Draga

Projekt okładki: Wydawnictwo Sonia Draga

Zdjęcia na okładce: Sonia Draga

Cover design based on the original by Charlotte Strick.

Redakcja: Bożena Sęk

Korekta: Magdalena Bargłowska, Joanna Rodkiewicz

ISBN: 978-83-7508-637-9

Sprzedaż wysyłkowa:

www.merlin.com.pl

www.empik.com

www.soniadraga.pl

WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o. o.

Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-950 Katowice

tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28

e-mail: [email protected]

www.soniadraga.pl

E-wydanie 2012.

Publikację elektroniczną przygotował iFormat

Page 6: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Dla Susan Golomb i Jonathana Galassiego

Page 7: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Odejdźcie razem, najdrożsi zwycięzcy,Z każdym się dzieląc uniesieniem naszym.

A ja, turkawka stara, gdzieś odlecęI na uschniętej gałęzi usiadłszy,Będę małżonka mego opłakiwać

(Którego nigdy już się nie odnajdzie),Póki nie umrę z żalu.

Zimowa opowieść(przeł. M. Słomczyński)

Page 8: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 9: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Nowinki na temat Waltera Berglunda nie krążyły po okolicy — dwa lata wcześniejwraz z Patty przeprowadzili się do Waszyngtonu i obecnie nic nie znaczyli w St.Paul — jednak miejskie towarzystwo z Ramsey Hill nie było aż tak lojalne wobecswego miasta, żeby nie czytać „New York Timesa”. Zgodnie z długą i bardzoniepochlebną historią opisaną w „Timesie”, właśnie w stolicy kraju Walter nieźlespaprał swoją karierę zawodową. Dawni sąsiedzi z trudem mogli pogodzićpojawiające się w „Timesie” określenia („arogancki”, „pyszałkowaty”,„skompromitowany moralnie”) z wielkodusznym, zawsze uśmiechniętym,rumianym pracownikiem firmy 3M, którego pamiętano, jak na rowerze pedałujedo pracy przez lutowy śnieg w górę Summit Avenue; dziwne się wydawało, żeWalter, człowiek bardziej zielony niż Greenpeace i sam pochodzący ze wsi,mógłby się znaleźć w tarapatach za udział w zmowie z przemysłem węglowym iza znęcanie się nad ludźmi ze wsi. Ale z drugiej strony z tymi Berglundami zawszebyło coś nie tak.

Walter i Patty byli parą młodych osadników w Ramsey Hill — pierwsiabsolwenci college’u, którzy kupili sobie dom przy Barrier Street po tym, jaktrzydzieści lat wcześniej dawne serce St. Paul popadło w tarapaty finansowe. Zabezcen nabyli budynek z epoki wiktoriańskiej, a potem przez dziesięć latwypruwali z siebie żyły, żeby go wyremontować. Na samym początku jakaśbardzo zdeterminowana osoba podpaliła im garaż, po czym dwa razy włamała siędo samochodu, zanim zdążyli odbudować garaż. Na pustą parcelę po drugiejstronie alejki zjeżdżali opaleni na mahoń motocykliści, żeby w późnych godzinachnocnych popijać piwko Schlitz, piec na grillu kiełbaski i wyć silnikami na wysokichobrotach, dopóki Patty nie wyszła w dresie na dwór i nie powiedziała: „Cześć,faceci, macie jakąś sprawę?”. Nikt by się nie przeraził wyglądu Patty, ale wliceum i college’u była wyjątkowo wysportowana i odznaczała się typową dlasportowców odwagą. Już od pierwszego dnia po wprowadzeniu się rzucała się woczy bezradnością. Wysoka, z końskim ogonem, absurdalnie młoda, pchała wózekdziecięcy obok porozbieranych samochodów, potłuczonych butelek po piwie izarzyganego starego śniegu, a zwisające z wózka siatki wyglądały, jakby targaław nich cały swój dzień. Za sobą miała przerywane zajmowaniem się dzieckiemprzygotowania do załatwienia porannych sprawunków przerywanychzajmowaniem się dzieckiem; przed sobą popołudnie z radiem publicznym,klasyczną książką kucharską „Silver Palate Cookbook”, tetrowymi pieluchami,

Page 10: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

gipsem budowlanym i lateksową farbą, potem czytanie dzieciom „Good Night,Moon” na dobranoc, a na koniec wino Zinfandel. Już teraz prezentowała sobą towszystko, co miało spotkać resztę ulicy.

W początkowych latach, gdy wciąż jeszcze można było bez zażenowaniajeździć volvo 240, wspólnym celem mieszkańców Ramsey Hill było posiąść znowupewne umiejętności, chociaż właśnie nasi rodzice celowo uciekli na przedmieścia,aby się ich oduczyć, na przykład: w jaki sposób wzbudzić zainteresowanielokalnych gliniarzy ich własną pracą, jak zabezpieczyć rower przed wysocezmotywowanym złodziejem, kiedy zdecydować się zakłócić spokój pijaczkowizajmującemu miejsce na naszych meblach ogrodowych, jak zachęcić zdziczałegokota, żeby nie walił kupy do piaskownicy naszych dzieci, tylko do innej, jakokreślić, czy szkoła publiczna jest już do tego stopnia do dupy, że nie ma sensupróbować jej naprawiać. Były też bardziej bieżące pytania, jak na przykład co ztymi tetrowymi pieluchami? Warto się tym przejmować? I czy to prawda, żemożna jeszcze zamówić mleko w szklanych butelkach? Czy politycznie skauci sąw porządku? Czy naprawdę trzeba używać kaszy bulgur? Gdzie oddaje się zużytebaterie? Jak zareagować, gdy jakaś kolorowa biedaczka oskarża cię o zniszczeniejej dzielnicy? Czy to prawda, że glazura kolorowych naczyń Fiestaware zawieraniebezpieczne ilości ołowiu? Jak bardzo skomplikowany musi być porządny filtrwody w kuchni? Czy w twoim volvo 240 po włączeniu przycisku nadbiegu zdarzasię, że ten się nie włącza? Czy lepiej jest dawać żebrakom jedzenie, czy nic? Czypracując na pełnym etacie, można wychować wyjątkowo pewne siebie, szczęśliwei błyskotliwe dzieci? Czy można mleć kawę dzień przed jej użyciem, czy należyzrobić to rano? Czy ktokolwiek w St. Paul miał pozytywne doświadczenia zdekarzem? Czy ktoś zna porządnego mechanika zajmującego się volvo? Czy wtwoim volvo 240 też był problem z blokującą się linką hamulca ręcznego? A co totakiego ten enigmatycznie oznaczony przełącznik na desce rozdzielczej, którywydaje taki prawdziwie szwedzki trzask, ale chyba nie jest do niczegopodłączony?

Na wszystkie pytania zawsze odpowiedź miała Patty Berglund, życzliwapszczółka, bardzo pogodna roznosicielka społeczno-kulturalnego pyłkukwiatowego. Jedna z niewielu w Ramsey Hill mam stale przesiadujących w domu,znana z tego, że nigdy nie wyrażała się o sobie dobrze ani o innych źle.Spodziewała się, że pewnego dnia jedno z tych otwieranych pionowo okien, wktórych wymieniała zawieszenie, z pewnością „utnie jej głowę”. Jej dzieci„prawdopodobnie” umierały na włośnicę po zjedzeniu niedogotowanego przez niąmięsa. Zastanawiała się, czy jej „uzależnienie” od oparów roztworu do usuwaniafarby ma jakiś związek z decyzją, żeby „już nigdy” nie czytać książek. Zwierzałasię, że po tym, co się zdarzyło „ostatnim razem”, „zakazano” jej nawozić kwiatyWaltera. Niektórym nie podobało się to jej pomniejszanie własnych zasług —

Page 11: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

wyczuwali w tym jakąś protekcjonalność, jakby Patty, wyolbrzymiając swojedrobne wady, nazbyt wyraźnie starała się nie wyrządzać przykrości mniejdoskonałym gospodyniom domowym. Jednak większość uznawała jej skromność zaszczerą albo przynajmniej zabawną, a poza tym trudno żywić niechęć do kobiety,którą tak bardzo lubią nasze dzieci i która nie tylko zawsze pamięta o ichurodzinach, ale także o naszych, i przychodzi do tylnych drzwi naszego domu ztalerzem ciasteczek, kartką czy też konwaliami we flakoniku ze sklepu zartykułami używanymi, mówiąc, że nie musimy go oddawać.

Powszechnie wiedziano, że Patty dorastała na wschodzie, na przedmieściachNowego Jorku, i jako jedna z pierwszych kobiet otrzymała pełne stypendiumkoszykarskie w Minnesocie, gdzie — jak można było przeczytać na tabliczce naścianie domowego gabinetu Waltera — będąc na drugim roku, zakwalifikowała siędo drugiej drużyny Stanów Zjednoczonych. Jedyne, co mogło dziwić, zważywszyna silną prorodzinną orientację Patty, to brak powiązań z własnymi korzeniami.Mijały kolejne pory roku, a ona nie ruszała się z St. Paul i chyba nikt także niezauważył, żeby z wizytą przyjeżdżał ktoś ze wschodu, nawet jej rodzice. Jeślipytano ją wprost o nich, odpowiadała, że oboje robią dużo dobrego dla wieluludzi, tato ma kancelarię prawną w White Plains, mama jest politykiem, tak, jest wZgromadzeniu Ustawodawczym Stanu Nowy Jork. Następnie kiwałazdecydowanie głową i mówiła: „Tak, tak, tym właśnie się zajmują”, jakby tematzostał wyczerpany.

Można było robić zakłady, w jaki sposób skłonić Patty, by uznała czyjeśzachowanie za „złe”. Kiedy powiedziano jej, że Seth i Merrie Paulsenowieorganizują dla swoich bliźniaków wielkie przyjęcie na Halloween i celowozaprosili wszystkie dzieciaki z okolicznych domów z wyjątkiem Connie Monaghan,Patty stwierdziła tylko, że to naprawdę „niesamowite”. Przy następnym spotkaniuna ulicy Paulsenowie wyjaśniali jej, że przez całe lato starali się przekonać matkęConnie, Carol Monaghan, żeby przestała wyrzucać niedopałki papierosów z oknasypialni do małego basenu ich bliźniaków. „To naprawdę niesamowite — zgodziłas i ę Patty, kręcąc głową — ale wiecie, to nie wina Connie”. Jednak samostwierdzenie „niesamowite” nie usatysfakcjonowało Paulsenów. Chcieli usłyszeć„socjopatologiczne”, chcieli usłyszeć „bierno-agresywne”, chcieli usłyszeć „złe”.Pragnęli, by Patty wybrała jeden z tych epitetów i wraz z nimi przypisała go CarolMonaghan, lecz Patty nie była w stanie wykroczyć poza „niesamowite”, a z koleiPaulsenowie nie zgodzili się wciągnąć Connie na listę gości. Patty do tego stopniazezłościła się na tę niesprawiedliwość, że w dzień przyjęcia zabrała po południuswoje dzieci, a wraz z nimi Connie i jeszcze jedną koleżankę ze szkoły, na farmędyń i na przejażdżkę wozem z sianem, mimo to najgorsze, co mogła na głospowiedzieć o Paulsenach, to to, że ich podłość wobec siedmiolatki jest naprawdę

Page 12: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

niesamowita.Carol Monaghan była jedyną matką na Barrier Street, która mieszkała tu

równie długo jak Patty. Pojawiła się w Ramsey Hill w ramach swoistego programuwymiany rodziców: była sekretarką jakiegoś ważnego oficjela w hrabstwieHennepin, który po zrobieniu jej dziecka usunął ją ze swojego okręgu.Utrzymywanie matki nieślubnego dziecka z poborów otrzymywanych zasprawowany urząd: pod koniec lat siedemdziesiątych nie było już tak wielusędziów w Dwumieście, jak nazywano Minneapolis i St. Paul, którzy by uważali toza zgodne z zasadami sprawowania władzy. Carol stała się jedną zezrozpaczonych, co chwila biorących zwolnienia urzędniczek w miejskim biurzezezwoleń, a tymczasem ktoś równie dobrze ustosunkowany w St. Paul zostałzatrudniony po drugiej stronie rzeki. Najprawdopodobniej układ obejmował teżwynajęty dom przy Barrier Street, zaraz obok domu Berglundów; w przeciwnymrazie trudno byłoby zrozumieć, dlaczego Carol zgodziła się zamieszkać w czymś,co w owym czasie było praktycznie slumsem. Latem, raz na tydzień o zmierzchu,w nieoznakowanym samochodzie z napędem na cztery koła, zjawiał się patrzącynieobecnym wzrokiem chłopak w kombinezonie z wydziału zieleni i przejeżdżałkosiarką po jej trawniku, w zimie ten sam chłopak przyjeżdżał, żeby odśnieżyć jejchodnik.

Pod koniec lat osiemdziesiątych Carol była w kwartale jedyną osobą, która nieawansowała do klasy średniej. Paliła parlamenty, tleniła włosy, paznokcieprzekształcała w jaskrawe szpony, karmiła córkę wysoko przetworzonymjedzeniem, a w czwartkowe wieczory bardzo późno wracała („Dzisiaj mamuśkama wychodne”, tłumaczyła, jakby każda mamuśka z czegoś takiego korzystała),po cichu otwierała drzwi domu Berglundów za pomocą użyczonego jej klucza izabierała śpiącą Connie z sofy, na której Patty ją ułożyła opatuloną w koce. Pattybyła niezmiennie uczynna i zawsze proponowała, że zajmie się Connie, kiedyCarol wychodziła do pracy, na zakupy czy też w swoich sprawach w czwartkowewieczory, a Carol uzależniła się od niej, namiętnie korzystając z nieprzebranychzasobów darmowej opieki nad dzieckiem. Patty nie mogła nie zauważyć, że za tęwspaniałomyślność Carol w rewanżu zupełnie ignorowała córkę Patty, Jessicę,niestosownie hołubiła jej syna Joeya („Może jeszcze jeden uścisk od pożeraczaserc niewieścich?”), ustawiała się bardzo blisko Waltera na sąsiedzkichprzyjęciach i ubrana w przezroczystą bluzeczkę oraz buty na obcasach kelnerkikoktajlowej zachwalała jego zręczność w domowych usprawnieniach, a cokolwiekpowiedział, śmiała się piskliwie; ale i tak przez wiele lat Patty nie powiedziała oCarol nic gorszego ponad to, że ta samotna matka miała ciężkie życie i jeśli Carolczasami bywa dla niej niesamowita, prawdopodobnie wynika to z potrzebyzachowania dumy.

Page 13: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Zdaniem Setha Paulsena, jak na gust żony zbyt często mówiącego o Patty,Berglundowie należeli do przepełnionych poczuciem winy liberałów, którzymusieli wybaczać wszystkim, by z kolei im wybaczono szczęście, jakiego zaznają;którzy nie potrafili odważnie stać przy swoich przywilejach. W tej całej teoriiSetha był jeden szkopuł, bowiem Berglundowie wcale nie byli uprzywilejowani;jedynym ich majątkiem był dom, który odbudowali własnymi rękami. Ponadto, naco wskazała Merrie Paulsen, Patty nie wyglądała na specjalnie postępową i zpewnością nie była feministką (w końcu siedziała w domu i prowadziła kalendarzz urodzinami, piekła te cholerne urodzinowe ciasteczka), a do tego zdawała sięwyraźnie uczulona na politykę. Jeśli poruszyło się przy niej temat wyborów czyjakiegoś kandydata, widać było, jak bezskutecznie stara się zachować swojątypową pogodę — jak się emocjonuje i za często kiwa głową, za często potakuje.Merrie, o dziesięć lat starsza od Patty, co nietrudno było zauważyć, w przeszłościaktywnie działała w Madison w organizacji Studenci dla DemokratycznegoSpołeczeństwa, a obecnie bardzo aktywnie uczestniczyła w szaleństwieBeaujolais nouveau. Kiedy podczas uroczystej kolacji Seth po raz trzeci czyczwarty wspomniał o Patty, Merrie zrobiła się na twarzy czerwona jak nouveau ioświadczyła, że w tym całym rzekomym dobrosąsiedztwie Patty Berglund nie mabynajmniej żadnej większej świadomości, żadnej solidarności, żadnej politycznejgłębi, żadnej zamiennej struktury, żadnego autentycznego komunitarianizmu, totylko uwsteczniające bzdury kury domowej i szczerze mówiąc, zdaniem Merriewystarczyłoby tylko zajrzeć pod tę milusieńką powierzchnię, a można by sięzdziwić, ile jest w Patty raczej jakiejś nieustępliwości, egoizmu, skłonności dorywalizacji i proreaganowskiego nastawienia; od razu widać, że dla niej liczą siętylko dzieci i dom — nie sąsiedzi, nie ubodzy, nie kraj, nie rodzice, nawet nie jejwłasny mąż.

A Patty niewątpliwie hołubiła swojego syna. Chociaż Jessica stanowiła bardziejoczywisty powód do chluby rodziców — zakochana w książkach, oddanaprzyrodzie, utalentowana w grze na flecie, zaangażowana na boisku piłkarskim,chętnie widziana jako opiekunka do dzieci, nie na tyle piękna, żeby być przez tomoralnie skrzywiona, podziwiana nawet przez Merrie Paulsen — Joey był tym jejdzieckiem, o którym Patty mogła gadać bez końca. W ten swój chichoczący,autoironiczny sposób, mówiąc, jakby ujawniała tajemnicę, wylewała kolejne kubłyniefiltrowanych szczegółów o tym, jakie ona i Walter mają z nim kłopoty. Chociażzazwyczaj jej opowieści przybierały formę skargi, i tak nikt nie miał wątpliwości,że Patty uwielbia syna. Zachowywała się jak kobieta lamentująca nad swoimwspaniałym, acz głupim narzeczonym. Jakby dumą napawało ją, że zdeptał jejuczucia; jakby jej gotowość na to zdeptanie miała być czymś najważniejszym,może jedynym, o czym świat jej zdaniem powinien się dowiedzieć.

— Z niego jest taki dupek — opowiadała innym matkom podczas długiej zimy,

Page 14: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

kiedy toczyła wojnę o spanie, bo Joey się domagał, by wolno mu było chodzić spaćnie wcześniej niż Patty i Walter.

— Ma napady złości? Płacze? — pytały inne matki.— Chyba żartujecie? — mówiła Patty. — Chciałabym, żeby płakał. Płacz byłby

czymś normalnym i ostatecznie by się skończył.— W takim razie co robi?— Kwestionuje nasz autorytet. Każemy mu zgasić światło, a on uważa, że nie

powinien iść spać, dopóki my też nie zgasimy światła, ponieważ niczym się od nasnie różni. I jak Boga kocham, co piętnaście minut, dokładnie jak w zegarku,przysięgam, leży, wpatruje się w budzik i co piętnaście minut krzyczy: „Nie śpię!Jeszcze nie śpię!”. I to z taką pogardą, może z sarkazmem, to niesamowite.Błagam Waltera, żeby nie dał się sprowokować, ale nie, jest za kwadrans północ,a Walter znowu stoi w ciemnościach w pokoju Joeya i znowu się kłócą o różnicemiędzy dorosłymi i dziećmi, o to, czy w rodzinie panuje demokracja, czy dyktaturaoświecona, aż w końcu to ja się załamuję, wiecie, tylko leżę w łóżku i zawodzę:„Proszę, przestańcie, przestańcie, proszę”.

Merrie Paulsen nie bawiły opowieści Patty. Późnym wieczorem, wkładając dozmywarki naczynia po przyjęciu, podzieliła się z Sethem uwagą, że nie widzi nicdziwnego w tym, że Joey nie potrafił odróżnić dzieci od dorosłych — w końcu jegowłasnej matce najwyraźniej podobnie się miesza, kim z nich dwojga sama jest.Czy Seth zwrócił uwagę, że w opowieściach Patty zawsze Walter jest źródłemdyscypliny, jakby Patty była tylko nieodpowiedzialnym biernym widzem, któregojedynym zadaniem jest być miłym?

— Ciekaw jestem, czy ona tak naprawdę kocha Waltera, czy nie —optymistycznie rozmyślał na głos Seth, otwierając ostatnią butelkę. — To znaczyfizycznie.

— Zawsze ten sam podtekst: „Mój syn jest wyjątkowy” — zauważyła Merrie.— Stale się skarży, jak to on długo potrafi zachować koncentrację.

— Cóż, szczerze mówiąc — odezwał się Seth — Patty wspomina o tym, mówiąco jego uporze. O nieograniczonej cierpliwości w odrzucaniu autorytetu Waltera.

— Jedyne, co Patty o nim mówi, to same dwuznaczne przechwałki.— A ty nigdy się nie przechwalasz? — przekomarzał się z nią Seth.— Możliwe — odrzekła Merrie — ale przynajmniej w minimalnym stopniu zdaję

sobie sprawę, jak inni to odbierają. A moje poczucie własnej wartości nie jestzdominowane przez przeświadczenie o wyjątkowości naszych dzieci.

— Ty jesteś doskonałą mamą — przekomarzał się Seth.— Nie, doskonałą mamą jest Patty — stwierdziła Merrie, przyjmując dolewkę

wina. — Ja jestem tylko bardzo dobrą mamą.

Page 15: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Jak skarżyła się Patty, Joeyowi wszystko przychodziło zbyt łatwo. Był ładny,złotowłosy i niejako instynktownie potrafił udzielać prawidłowych odpowiedzi wewszystkich szkolnych sprawdzianach, jakby zawarte w testach wielokrotnegowyboru sekwencje A, B, C i D były zakodowane w jego DNA. Zadziwiającoswobodnie czuł się w towarzystwie sąsiadów pięć razy od niego starszych. Gdychłopcy z jego szkoły czy drużyny skautów zmuszali go, żeby chodził od drzwi dodrzwi i sprzedawał batoniki albo losy na loterię, nawet nie próbował kryć„przekrętu”, w jakim uczestniczy. Do perfekcji doprowadził wysoce irytującypogardliwy uśmiech na widok posiadanych przez innych chłopaków zabawek lubgier, których jemu Patty i Walter nie chcieli kupić. Chcąc zmazać ten uśmiech zjego twarzy, koledzy nad wyraz chętnie dzielili się z nim swoimi skarbami, tak żestał się w końcu mistrzem gier wideo, chociaż rodzice ich nie uznawali, i nabrałwręcz encyklopedycznej wiedzy o urban music, mimo że rodzice dokładaliwszelkich starań, żeby uchronić przed nią uszy kilkulatka. Miał najwyżejjedenaście lub dwanaście lat, jak opowiadała Patty, kiedy przy kolacji przezprzypadek bądź celowo powiedział do ojca „człowieku”.

— A to niezbyt się spodobało Walterowi — zwierzyła się innym matkom.— Nastolatkowie tak teraz do siebie mówią — stwierdziły matki. — Tak się

rapuje.— To samo powiedział Joey — odrzekła Patty. — Stwierdził, że to tylko słowo, i

wcale nie jest brzydkie. I oczywiście Walter uznał, że powinien mieć inne zdanie.A ja tylko siedzę i myślę: „Wal-terze, Wal-terze, nie dys-ku-tuj, nie ma sen-su”, alenie, on musiał wytłumaczyć, jak to jest, że chociaż na przykład samo słowo„czarny” nie jest brzydkie, nie można używać go, zwracając się do osoby dorosłej,zwłaszcza czarnoskórej, jednak cały problem z Joeyem polega oczywiście na tym,że on uparcie nie chce zauważyć różnicy między dziećmi i dorosłymi, więcostatecznie Walter mówi, że Joey nie dostanie deseru, na co on oświadcza, żewcale nie chce i że tak naprawdę wcale nie lubi deserów, a ja tylko siedzę i myślę:„Walterze, Wal-terze, nie dys-ku-tuj”, ale Walter nie może się powstrzymać, musiudowodnić Joeyowi, że w rzeczywistości uwielbia desery. Tyle że Joey nieprzyjmuje żadnych dowodów Waltera. Oczywiście kłamie w żywe oczy, gdyutrzymuje, że dokładkę deseru bierze tylko dlatego, że tak jest przyjęte, a niedlatego, że lubi, na co biedny Walter, który nie znosi, jak się go okłamuje, mówi:„W porządku, skoro nie lubisz, to może przez miesiąc nie będziesz jadłdeserów?”, a ja tylko myślę: „Och, Wal-terze, Wal-terze, to do ni-cze-go do-bre-gonie do-pro-wa-dzi”, bo już Joey odpowiada: „Mogę nawet przez rok nie jeśćdeseru, już nigdy nie zjem deseru, jedynie w gościach, żeby być uprzejmym”, i cociekawe, ta groźba jest bardzo realna, jest tak uparty, że pewnie gotów to zrobić.No to mówię: „Dobra, chłopaki, przerwa, desery to ważna część posiłków, nie

Page 16: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

podniecajcie się”, natychmiast podważając autorytet Waltera, a ponieważ całyspór dotyczył jego autorytetu, udało mi się zniweczyć wszystko dobre, co onosiągnął.

Kolejną osobą kochającą Joeya nad życie była Connie, córka Carol Monaghan.Poważna i cicha osóbka potrafiąca w irytujący sposób bez mrugnięcia okiemwytrzymać spojrzenie rozmówcy, jakby był jej zupełnie obojętny. Popołudniamitkwiła w kuchni Patty i mozolnie formowała ciasto w idealnie okrągłe kule, robiącto z taką starannością, że masło się rozpuszczało i nadawało ciastu ciemnypołysk. Na jedną kuleczkę Connie przypadało jedenaście zrobionych przez Patty,a kiedy wyciągały ciasteczka z piekarnika, Patty zawsze pamiętała, żeby zapytać,czy może zjeść to jedno „naprawdę wyjątkowe” (mniejsze, bardziej płaskie,twardsze). Jessica, o rok starsza od Connie, najwyraźniej się cieszyła, że możescedować obowiązki w kuchni na dziewczynkę z sąsiedztwa, dzięki czemu onawtedy czytała książki lub bawiła się swoimi terrariami. Dla kogoś, kto uczył siętak dobrze jak Jessica, Connie nie stanowiła żadnego zagrożenia. Connie niemiała pojęcia, co znaczy wielowymiarowość — dla niej istniała tylko głębia,szerokość nie miała żadnego znaczenia. Kiedy kolorowała, zatracała się wnasycaniu mazakiem jednego czy dwóch obszarów, pozostałą część pozostawiającczystą i nie zważając na radosne zachęty Patty, żeby użyła też innych kolorów.

Głębokie zainteresowanie, jakim Connie darzyła Joeya, dosyć szybkozauważały wszystkie tutejsze mamy, choć najwidoczniej z wyjątkiem samej Patty,być może dlatego, że sama tak bardzo się nim interesowała. Patty czasamiorganizowała dzieciom zajęcia sportowe w parku Longwood, a wówczas Conniesiadała z boku na trawie i wiła sobie a muzom pierścionki z kwiatków koniczyny,nie zważając na upływające minuty, dopóki Joey nie chwycił za kij bejsbolowy albonie pobiegł z futbolówką po boisku, natychmiast rozbudzając jej zainteresowanie.Niczym wymyślony przyjaciel nagle stawała się widzialna. Nad wiek opanowanyJoey rzadko uznawał za niezbędne traktować ją podle przy kolegach, Connienatomiast, gdy tylko zauważała, że chłopcy, jak to chłopcy, zaczynają sięnieodpowiednio zachowywać, wiedziała, że należy się wycofać i zniknąć bez słowawyrzutu czy błagania. Przecież zawsze jest jutro. I przez długi czas zawsze teżbyła Patty, na kolanach pośród warzyw czy w poplamionej wełnianej koszuli nadrabinie wykonująca syzyfową pracę przy odświeżaniu wiktoriańskiej farby.Skoro Connie nie mogła być z Joeyem, mogła przynajmniej mu pomóc,towarzysząc jego matce, kiedy go nie było.

— Jak tam zadanie domowe? — pytała Patty z drabiny. — Potrzebujeszpomocy?

— Mama mi pomoże, jak wróci do domu.— Będzie późno i przyjdzie zmęczona. Możesz zrobić jej niespodziankę i teraz

Page 17: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

odrobić zadanie. Chcesz?— Nie, zaczekam.Nikt dokładnie nie wiedział, kiedy Connie i Joey zaczęli się pieprzyć. Seth

Paulsen, który nie dysponował żadnymi dowodami, a chciał jedynie zdenerwowaćinnych, często wyrażał opinię, że Joey miał jedenaście lat, Connie zaś dwanaście.Podstawę do spekulacji Setha stanowiło zacisze, jakie zapewniał domek nadrzewie, który Walter pomógł zbudować Joeyowi wśród gałęzi wiekowej dzikiejjabłoni na pustej parceli. Kiedy Joey skończył ósmą klasę, właśnie jego imięwymieniali chłopcy z sąsiedztwa, odpowiadając na pozornie rzucanemimochodem, a w rzeczywistości z trudem wyduszane z siebie pytania rodziców oseksualne zachowania szkolnych kolegów, później natomiast można było siędomyślić, że pod koniec lata Jessica o czymś już wiedziała — nagle, nie mówiącdlaczego, zaczęła z wyjątkową pogardą odnosić się zarówno do Connie, jak i doswojego brata. Ale nikt nigdy nie widział ich razem aż do następnej zimy, kiedywe dwójkę otworzyli wspólny interes.

Zgodnie z tym, co mówiła Patty, nieustanne kłótnie z Walterem nauczyły Joeya,że dzieci muszą słuchać rodziców, bo rodzice dysponują pieniędzmi. Miał to byćjeszcze jeden przykład na wyjątkowość Joeya: kiedy inne matki lamentowały nadtym, że ich dzieci domagają się pieniędzy, jakby miały do tego prawo, Patty ześmiechem parodiowała rozgoryczenie Joeya, że musi błagać Waltera o fundusze.Sąsiedzi zlecający mu drobne prace uważali, że zaskakująco pracowicie odgarniaśnieg i grabi liście, lecz Patty stwierdziła, że Joey w skrytości ducha nienawidzimarnych stawek i uważa, że odgarnianie śniegu z podjazdu osoby dorosłej stawiago wobec niej w niekorzystnej pozycji. Opisywane w skautowskich publikacjachśmieszne pomysły na zarabianie pieniędzy — sprzedaż po domach prenumeratyczasopism, nauka sztuczek magicznych, a potem pobieranie opłaty za pokazyiluzjonistyczne, zdobycie narzędzi do wypychania zwierząt i preparowaniesąsiadom nagrodzonych szczupaków — wszystko podobnie cuchnęło mu, albowasalstwem („Jestem wypychaczem zwierząt klasy panującej”) albo, co gorsza,działalnością dobroczynną. Dlatego też, co było do przewidzenia, w swym dążeniudo uwolnienia się od Waltera skłonił się ku przedsiębiorczości.

Ktoś, może nawet sama Carol Monaghan, opłacał naukę Connie w małejkatolickiej szkole Świętej Katarzyny, w której dziewczynki chodziły wmundurkach i nie mogły nosić żadnej biżuterii z wyjątkiem jednego pierścionka(„prosty, tylko z metalu”), zegarka („prosty, bez ozdób”) i pary kolczyków(„proste, tylko z metalu, najwyżej centymetrowe”). Przypadek chciał, że w szkoleJoeya, liceum Central High, jedna z bardziej lubianych uczennic dziewiątej klasyprzywiozła sobie z rodzinnej wycieczki do Nowego Jorku tani, powszechniepodziwiany podczas przerwy na lunch zegarek z przypominającym gumę do żucia

Page 18: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

żółtym paskiem, na którym handlarz z Cannal Street za pomocą prasytermotransferowej umieścił na życzenie dziewczyny cukierkoworóżoweplastikowe literki z fragmentem tekstu Pearl Jam „DON’T CALL MEDAUGHTER”. Jak później Joey sam wspominał w liście dołączonym do papierówskładanych do college’u, natychmiast przedsięwziął zbadanie hurtowego źródłazegarka i ceny prasy termotransferowej. Zainwestował czterysta dolarówwłasnych oszczędności w urządzenie, wykonał próbny egzemplarz plastikowegopaska dla Connie (z cytatem z U2 „READY FOR THE PUSH”), żeby mogłazaszpanować w szkole Świętej Katarzyny, a później, korzystając z usług Conniejako kuriera, sprzedał wykonane na indywidualne zamówienie zegarki jednejczwartej uczennic z jej szkoły w cenie trzydziestu dolarów za sztukę, zanimsiostry się połapały i wprowadziły poprawkę do regulaminu, w myśl którejzabronione były także paski do zegarków z wytłoczonymi tekstami. Co Joeyoczywiście — jak opowiadała Patty innym matkom — uznał za skandal.

— To nie jest żaden skandal — powiedział mu Walter. — Czerpałeś korzyści zesztucznych ograniczeń handlowych. Nie zauważyłem, żebyś skarżył się naprzepisy, gdy działały na twoją korzyść.

— Zainwestowałem. Podjąłem ryzyko.— Wykorzystywałeś lukę w przepisach, a zakonnice ją zlikwidowały. Nie

mogłeś tego przewidzieć?— Dlaczego mnie nie ostrzegłeś?— Ostrzegałem cię.— Mówiłeś tylko, że mogę stracić pieniądze.— Przecież nie straciłeś pieniędzy. Po prostu nie zarobiłeś tyle, na ile liczyłeś.— Ale powinienem zarobić.— Joey, zarabianie nie jest jakimś przynależnym ci prawem. Sprzedajesz

tandetę, której te dziewczyny tak naprawdę wcale nie potrzebują, a części z nichpewnie nawet na to nie stać. Dlatego w szkole Connie jest obowiązkowy strójuczniowski. Żeby było sprawiedliwie dla wszystkich.

— Jasne, dla wszystkich, tylko nie dla mnie.Sposób, w jaki Patty relacjonowała tę rozmowę, śmiejąc się z naiwnego

oburzenia Joeya, zdaniem Merrie Paulsen wyraźnie świadczył o tym, że Patty niema najmniejszego pojęcia, co jej syn robi z Connie Monaghan. Chcąc się upewnić,Merrie próbowała ją nieco wysondować. Jak Patty sądzi, co Connie dostawała zaswoją fatygę? Czy była na prowizji?

— O tak, powiedzieliśmy mu, że powinien jej oddać połowę zysków —stwierdziła Patty. — Ale on i bez tego tak by zrobił. Zawsze jest wobec niejopiekuńczy, chociaż jest młodszy.

Page 19: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

— Jest dla niej jak brat...— Prawdę mówiąc, nie — zażartowała Patty. — Jest dużo milszy. Możesz

zapytać Jessicę, jak to jest być jego siostrą.— Ha! Jasne, ha, ha! — odparła Merrie.Jeszcze tego samego dnia Merrie poinformowała Setha:— To niewiarygodne, ale ona naprawdę nic nie wie.— Wydaje mi się niestosowne, żeby czerpać przyjemność z niewiedzy innego

rodzica — odparł Seth. — To kuszenie losu, nie sądzisz?— Przepraszam, dla mnie to jest naprawdę rozkoszne i zabawne. Będziesz

musiał za nas dwoje poskromić złośliwą satysfakcję i zadbać o nasz los.— Przykro mi z jej powodu.— Wybacz, moim zdaniem to jest prześmieszne.Pod koniec zimy mieszkająca w Grand Rapids matka Waltera dostała zatoru

tętnicy płucnej i przewróciła się na posadzkę sklepu z damską garderobą, wktórym pracowała. Cała Barrier Street znała panią Berglund z jej wizyt na BożeNarodzenie, na urodziny dzieci i na swoje urodziny, na które Patty zawszezabierała teściową do miejscowej masażystki i raczyła jej ulubionymismakołykami: cukierkami z lukrecją, orzechami makadamii i białą czekoladą.Merrie Paulsen bez żadnej złośliwości mówiła na nią „Panna Bianca” po noszącejokulary mysiej matronie z książek dla dzieci autorstwa Margery Sharp. Jejniegdyś piękna twarz wyglądała teraz jak z kreponu, drżały jej broda oraz ręce, zktórych jedna była uschnięta po młodzieńczym zapaleniu stawów. Chociażwymęczona i fizycznie zrujnowana, jak z goryczą mówił Walter, życiem i ciężkąpracą na męża pijaka w przydrożnym motelu, który prowadzili w okolicy Hibbing,zdecydowana była w latach wdowieństwa pozostać osobą niezależną i wyglądaćelegancko, w związku z czym do sklepu z garderobą nadal jeździła starymchevroletem cavalierem. Na wieść o jej wypadku Patty i Walter pospieszyli napółnoc, pozostawiając Joeya pod opieką traktującej go z pogardą starszej siostry.Następnie Joey na złość Jessice zorganizował w swoim pokoju festiwal pieprzenianastolatków, któremu kres położyła dopiero nagła śmierć i pogrzeb starszej paniBerglund, i właśnie wtedy Patty zmieniła się w zupełnie inną sąsiadkę, sąsiadkędużo bardziej sarkastyczną.

— Och, Connie, tak — teraz przeszła na taką nutę — to taka milutkadziewczynka, taka cicha niewinna dziewczynka, i ma idealną mamę. PodobnoCarol ma nowego chłopaka, naprawdę prawdziwego ogiera, chyba dwa razy odniej młodszego. Straszne by było, gdyby wyprowadziły się teraz, po tymwszystkim, co Carol zrobiła, żeby umilić nam życie, nieprawdaż? A Connie, och, zpewnością będzie mi jej brakowało. Ha, ha. Taka cicha, miła i wdzięczna.

Page 20: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Niewyspana, niedożywiona, z poszarzałą twarzą Patty prezentowała sięokropnie. Potwornie długo trwało, zanim zaczęła wyglądać na swój wiek, leczMerrie Paulsen nareszcie się doczekała nagrody za cierpliwe wypatrywanie tego.

— Można śmiało stwierdzić, że w końcu się domyśliła — powiedziała do Setha.— Kradzież szczenięcia... największa zbrodnia.— Kradzież, a jakże — odparła Merrie. — Biedny naiwny aniołek Joey

skradziony przez intelektualny wulkanik z sąsiedztwa.— W końcu jest starsza od niego o półtora roku.— Kalendarzowo.— Mów, co chcesz — stwierdził Seth — ale Patty naprawdę kochała mamę

Waltera. Musi jej być ciężko.— Ach, wiem, wiem, Seth, wiem o tym. I teraz mogę szczerze ubolewać nad jej

losem.

Koniec wersji demonstracyjnej

Page 21: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 22: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 23: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 24: Wolność - Jonathan Franzen - ebook
Page 25: Wolność - Jonathan Franzen - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.