7
Nr 3(7) ¬ Miesięcznik ¬ Marzec 2008 r. ¬ ISSN 1896-1193 ¬ Egzemplarz bezpłatny 2 maja 2007 roku podczas oficjalnych, uroczystych ob- chodów kolejnej rocznicy wy- buchu III Powstania Śląskiego, członkowie stowarzyszenia Obóz Narodowo-Radykalny (ONR), w trakcie składania kwiatów pod pomnikiem po- wstańców, wyciągnęli prawe ręce w geście „heil”. Na drugi dzień docho- dzenie w tej sprawie wszczęła Komenda Powiatowa Policji w Strzelcach Opolskich. Trój- ce ONR – owców zarzucono, że wykonali gest powszechnie odbierany jako pozdrowienie nazistowskie. Oskarżeni nie przyznali się do winy twier- dząc, że nie propagowali fa- szyzmu, a jedynie wykonali nacjonalistyczne pozdrowie- nie świadczące o ich patrio- tyzmie. Sąd Rejonowy w Strzel- cach Opolskich rozpatrzył tę sprawę w dniu 29 lutego 2008 roku i uznał, że człon- kowie ONR, którzy podnosili ręce w geście kojarzącym się z faszystowskim pozdrowie- niem, zachowaniem swoim nawiązywali do starożytnych Rzymian. Nie popełnili więc przestępstwa. Powołany w tej sprawie biegły dr Dariusz Libionka – Kierownik Działu Nauko- wego Państwowego Muzeum na Majdanku wydał opinię w której czytamy „... symbolika pozdrowienia wzniesioną pra- wą ręką kojarzy się w Polsce z ruchem faszystowskim i dla społeczeństwa polskiego ma wydźwięk negatywny”. Sąd jednak nie podzielił poglądu biegłego i ustami sędzi Mał- gorzaty Marciniak tak tłuma- czył sprawę „... pozdrowienie przez uniesienie prawej dło- ni wykonywane było przez faszystów. Ale nie wolno za- pominać o genezie gestu, któ- ry zrodził się w Cesarstwie Rzymskim i był to tzw. rzym- ski salut”. Na słowa sędzi M. Mar- ciniak, która nominację sędziowską otrzymała od Prezydenta RP Lecha Alek- sandra Kaczyńskiego, tak zareagował dr D. Libionka. „Orzeczenie sądu to surre- alizm. Jest śmieszne i strasz- ne zarazem. Rozumiem, że sądy są niezależne, ale w tym wypadku chyba również od zdrowego rozsądku. Bo prze- cież ta sprawa była ewident- na – nie można było bardziej sprofanować polskości niż tym neofaszystowskim gestem. To orzeczenie sprawia, że prze- pisy o karaniu osób publicznie propagujących faszyzm będą martwe. Przez takie orzecze- nie faszyzujący młodociani wszelkiej maści poczują się w tym kraju bezkarni. [...] Nie rozumiem tego orzeczenia, na jego podstawie mogę jedynie przypuszczać, że pani sędzia informacje o wojnie czerpała ze >Stawki większej niż ży- cie<, a o starożytnym Rzymie z >Asteriksa<”. Prokuratura już zapowie- działa apelację. Jednak jeżeli to orzeczenie byłoby podtrzy- mane w kolejnej instancji i stałoby się prawomocne, to jego skutki będą kolosalne. Będzie bowiem można „he- ilować” bez żadnych konse- kwencji, tłumacząc, że wyko- nuje się „rzymski salut”. Osobiście nie sądziłem, że dożyję chwili w której Polacy, tak ciężko doświad- czeni przez wydarzenie II wojny światowej, „wpadną” na pomysł „heilowania”. Nie sądziłem, że polski sąd uzna faszystowski gest za przejaw dążenia „do najwyższych wartości duchowych przez obronę polskości”. Jak widać źle sądziłem. Arkadiusz Ciach Rzymski salut

Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

Citation preview

Page 1: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

1

Nr 3 ( 7 ) ¬ M i e s i ę c z n i k ¬ Ma r z e c 2 0 0 8 r. ¬ I S S N 1 8 9 6 - 1 1 9 3 ¬ E g z e mp l a r z b e z p ł at ny

2 maja 2007 roku podczas oficjalnych, uroczystych ob-chodów kolejnej rocznicy wy-buchu III Powstania Śląskiego, członkowie stowarzyszenia Obóz Narodowo-Radykalny (ONR), w trakcie składania kwiatów pod pomnikiem po-wstańców, wyciągnęli prawe ręce w geście „heil”.

Na drugi dzień docho-dzenie w tej sprawie wszczęła Komenda Powiatowa Policji w Strzelcach Opolskich. Trój-ce ONR – owców zarzucono, że wykonali gest powszechnie odbierany jako pozdrowienie nazistowskie. Oskarżeni nie przyznali się do winy twier-dząc, że nie propagowali fa-szyzmu, a jedynie wykonali nacjonalistyczne pozdrowie-nie świadczące o ich patrio-tyzmie.

Sąd Rejonowy w Strzel-cach Opolskich rozpatrzył tę sprawę w dniu 29 lutego 2008 roku i uznał, że człon-kowie ONR, którzy podnosili ręce w geście kojarzącym się z faszystowskim pozdrowie-niem, zachowaniem swoim nawiązywali do starożytnych Rzymian. Nie popełnili więc przestępstwa.

Powołany w tej sprawie biegły dr Dariusz Libionka

– Kierownik Działu Nauko-wego Państwowego Muzeum na Majdanku wydał opinię w której czytamy „... symbolika pozdrowienia wzniesioną pra-wą ręką kojarzy się w Polsce z ruchem faszystowskim i dla społeczeństwa polskiego ma wydźwięk negatywny”. Sąd jednak nie podzielił poglądu biegłego i ustami sędzi Mał-gorzaty Marciniak tak tłuma-czył sprawę „... pozdrowienie przez uniesienie prawej dło-ni wykonywane było przez faszystów. Ale nie wolno za-pominać o genezie gestu, któ-ry zrodził się w Cesarstwie Rzymskim i był to tzw. rzym-ski salut”.

Na słowa sędzi M. Mar-ciniak, która nominację sędziowską otrzymała od Prezydenta RP Lecha Alek-sandra Kaczyńskiego, tak zareagował dr D. Libionka. „Orzeczenie sądu to surre-alizm. Jest śmieszne i strasz-ne zarazem. Rozumiem, że sądy są niezależne, ale w tym wypadku chyba również od zdrowego rozsądku. Bo prze-cież ta sprawa była ewident-na – nie można było bardziej sprofanować polskości niż tym neofaszystowskim gestem. To orzeczenie sprawia, że prze-

pisy o karaniu osób publicznie propagujących faszyzm będą martwe. Przez takie orzecze-nie faszyzujący młodociani wszelkiej maści poczują się w tym kraju bezkarni. [...] Nie rozumiem tego orzeczenia, na jego podstawie mogę jedynie przypuszczać, że pani sędzia informacje o wojnie czerpała ze >Stawki większej niż ży-cie<, a o starożytnym Rzymie z >Asteriksa<”.

Prokuratura już zapowie-działa apelację. Jednak jeżeli to orzeczenie byłoby podtrzy-mane w kolejnej instancji i stałoby się prawomocne, to

jego skutki będą kolosalne. Będzie bowiem można „he-ilować” bez żadnych konse-kwencji, tłumacząc, że wyko-nuje się „rzymski salut”.

Osobiście nie sądziłem, że dożyję chwili w której Polacy, tak ciężko doświad-czeni przez wydarzenie II wojny światowej, „wpadną” na pomysł „heilowania”. Nie sądziłem, że polski sąd uzna faszystowski gest za przejaw dążenia „do najwyższych wartości duchowych przez obronę polskości”. Jak widać źle sądziłem.

Arkadiusz Ciach

Rzymski salut

Page 2: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

2

ZIEMIA RADOMSZCZANSKA – NASZ DOM. Miesięcznik. Wydawca: BDK ARKO, 97-500 Radomsko, ul. Rataja 7; Redaktor Naczelny – Arkadiusz Ciach. Redaguje zespół. Adres Redakcji: 97-500 Radomsko, ul. Rataja 7, tel.:044 682 65 74, tel.kom.: 0508 177 711. Skład: CC Artur Lechowski, 97-500 Radomsko, ul. Mickiewicza 9. Druk: Drukarnia „Gryf”, 97-500 Radomsko, ul. Przedborska 147.

Po piłce nożnej przy-szedł czas na piłkę siatkową. W niedzielę 2 marca w hali Sportowo – Widowiskowej w Wielgomłynach rozegrano VIII Turniej Piłki Siatkowej o Puchar Przewodniczącej Komisji d/s Zwalczania Pro-blemów Alkoholowych, Pani Bożeny Nowak. Stawiło się 9 drużyn, które powitała wspo-mniana Pani Nowak oraz Sta-nisław Łoś, przewodniczący Rady Gminy Wielgomłyny. W słowach skierowanych do młodych sportowców prze-wodnicząca Nowak wyraziła nadzieję, aby młodzież spę-dzała czas wykazując się w sporcie, zamiast chodzić do baru. Zresztą taka była idea i przesłanie tych zawodów, które co roku spotykają się

z dużym zainteresowaniem sportowców.

Turniej podzielono na 3 rundy. W I Wielgomłyny po-konały Trzebce 2:0. Tyle samo wygrała Sokola Góra z My-śliwczowem oraz Gaik Niedośpielin II z Zagórzem. Za-pał Krzętów poko-nał Rogi 2:1, nato-miast Niedośpielin I wolnym losem (nie rozgrywał w tej rundzie meczu z powodu niepa-rzystej liczby dru-żyn) przeszedł do kolejnej rundy. W rundzie II wyniki przedstawiały się następująco: Wiel-gomłyny – Sokola

Góra 2:0, Krzętów - Niedo-śpielin I 1:2. Niedośpielin II wolnym losem przeszedł do finału, który rozegrano metodą „każdy z każdym”. Ostatecznie na podium stanął

Niedośpielin I, który zabrał do siebie Puchar Przewodni-czącej, II miejsce zajęły Wiel-gomłyny, a III Niedośpielin II. Wszystkie biorące udział w zawodach drużyny otrzy-mały pamiątkowe dyplomy oraz piłki do siatkówki. Za zorganizowanie turnieju od-powiedzialny był inspektor ds. sportu Robert Aleksan-drowicz.

Tomasz M. Kolmasiak

Radomsko nie jest jednak pierwszym miastem w powie-cie, gdzie taki system zainsta-lowano. Podobny (ale tylko podobny) system funkcjonuje w Przedborzu i to od niepa-miętnych czasów. Z tym, że w Przedborzu udało się unik-nąć kosztownej i zawodnej elektroniki. Funkcję kamer spełniają tam ludzie, którzy całodobowo monitorują new-ralgiczne skrzyżowanie ulic:

Mostowa i Pocztowa. Monito-ring jest stały i niezależny np. od dostaw energii elektrycz-

nej czy też panującej tempe-ratury.

Żywe kamery, zwane po-wszechnie „Zespołem Mo-nitoringu Miejskiego” dbają o bezpieczeństwo mieszkań-ców jak również troszczą się o bezpieczeństwo strategicz-nych i ważnych dla miasta instytucji użyteczności pu-blicznej: Urzędu Miasta, Ban-ku Spółdzielczego, Poczty Polskiej, Komisariatu Policji i wielu placówek handlowych. Warto dodać, że „Zespół Mo-nitoringu Miejskiego” pra-cuje za darmo, a przynależ-ność do niego ma charakter honorowy. „Zespół” spełnia

również ważną rolę kultural-ną. Praktycznie codziennie, pod tablicą upamiętniającą nadanie praw miejskich Ło-dzi, wmurowaną w ścianę Urzędu Miasta, odgrywany jest „hejnał przedborski”. Po odegraniu „hejnału” określo-ny skład „zespołu” udaje się na spoczynek, a jego miejsce zajmuje kolejna „zmiana”. I tak przez 24 godziny.

Turystów, którzy zamie-rzają podziwiać pracę „ze-społu” oraz uroczyste odpra-wy „zmian”, zapraszamy do Przedborza na skrzyżowanie ulic: Mostowa i Pocztowa.

MJ

Na oficjalnej stronie Urzędu Miasta Radomska możemy przeczytać o zaletach uruchomionego od 26 grudnia 2007 roku monitoringu wizyjnego. Dobre stro-ny, funkcjonującego od niedawna systemu, widoczne są w wynikach pracy Straży Miejskiej i w poprawie stanu bezpieczeństwa w mieście

Monitoring w Przedborzu

Niedośpielin i Wielgomłyny na podium

Page 3: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

3

Otrzymaliśmy wiele tele-fonów i listów. Wiele komen-tarzy pojawiło się też na naszej stronie internetowej. Ludzie są oburzeni postawą Krzysztofa Skrabonia, komendanta OSP Myśliwczów, który według poważnych podejrzeń radnej i zarazem wiceprzewodniczą-cej Rady Gminy J. Animuc-kiej – ukrywa finanse straży. I nie chodzi tu o przysłowiowe 5 złotych, ale o grubą kasę po-chodzącą z wynajmu remizy w Myśliwczowie. Remiza wy-najmowana jest za duże pie-niądze na wesela, 18-stki i inne imprezy rodzinne. Dodajmy, że budynek ten powstał w głównej mierze dzięki środkom pocho-dzącym z budżetu gminy. Dla-tego ludzie mają pełne prawo być wściekli na to, że nie wiedzą co dzieje się z kasą zarabianą na budynku wybudowanym z ich podatków. Skraboń musi mieć tego świadomość, że to nie jego folwark prywatny, a własność całego społeczeństwa gminy Wielgomłyny, które ma pełne prawo wiedzieć co się dzieje z zyskami. - Pani Jolu, sprawdź jeszcze czy dla straży w My-śliwczowie i dla remizy dawano pieniądze z budżetu gminy i ile

w poszczególnych latach. Dla-czego tak się niektórzy oburza-ją jak ktoś chce sprawdzić jak są wydawane publiczne pieniądze i na jaki cel idą? – pyta i apeluje do radnej Animuckiej jeden z naszych Czytelników. - Przy-łączam się do prośby by Pan Skraboń opublikował tutaj ra-chunki za wesela, bo budynek jest nasz i chcemy żeby to było jawne. Czy to tak trudno zrozu-mieć? – dodaje jeden z miesz-kańców Myśliwczowa, rodzi-mej wsi Skrabonia. Jak widać i u siebie pan Krzysiek ma wielu przeciwników. Nie dziwota, a na marginesie nikogo to nie obrazi jeżeli Skraboń pokaże dokumenty finansowe OSP i rachunki za wynajem, których według źródeł radnej Ani-muckiej wcale nie wystawia. A może chce coś ukryć? - To wsa-dził pan kij w mrowisko, panie Tomku. To co powiedziała pani Animucka i to co pan później napisał jest z pewnością niewy-godne dla pana Skrabonia. Tyl-ko czy pan Skraboń uczciwie się zachowuje wobec miesz-kańców swojej wsi nie infor-mując ich o tych finansach? Ja się jeszcze zastanawiam czemu go ludzie wybrali na radnego.

Czyżby nie było lepszego kan-dydata? – dodaje wspomniany mieszkaniec Myśliwczowa. Kolejny Czytelnik nie przebie-ra już w słowach: - Ta sprawa jest skandaliczna! Uważam, że jeśli Krzysztof S. w najbliższym czasie - na najbliższej sesji nie udostępni zainteresowanym tych dokumentów to powinien się podać do dymisji! Zarówno ze stanowiska komendanta jak i radnego! Opinia radykalna, ale trudno się z nią nie zgodzić w świetle faktów. A jakie jest zdanie prezesa Zarządu Od-działu Gminnego OSP RP w Wielgomłynach, którego pia-stuje wójt Bogdan Witaszczyk? - Zyski osiągane przez OSP Myśliwczów podobnie i przez inne ochotnicze straże pożarne, jak w Wielgomłynach, Zagórzu, Rudce, Niedośpielinie czy z tego roku w Krzętowie w sposób suwerenny zagospodarowuje miejscowy zarząd jednostki OSP. O przeznaczeniu zysków zarządy corocznie informują swoich członków na zebraniach sprawozdawczych. Ochotni-cze Straże Pożarne działające na terenie gminy nie muszą się dzielić zyskami pomiędzy sobą ani wpłacać do budżetu gminy.

Mają natomiast reali-zować cele zawarte w swoim statucie. Myślę że podczas zebrania sprawozdawczego OSP w Myśliwczowie w 2008 roku /luty, ma-rzec/ zostaną szczegó-łowo omówione doku-menty finansowe OSP Myśliwczów – pisze w liście do nas pan wójt.

Przytoczmy jesz-cze jedną opinię naszego Czytelni-ka, Pana Andrzeja Pokory: - Uważam,

że temat został słusznie poru-szony przez radną Animucką - brawo za odwagę. Jeśli do tej pory były w kwestii remizy i jej gospodarowania jakieś niedo-mówienia to sprawa powinna być jak najszybciej wyjaśnio-na. Dobrze by też było, aby dokumenty, które przedstawi radny Skraboń były skru-pulatnie zweryfikowane czy aby na pewno mają pokrycie w rzeczywistości. No, ale to już pozostawiam gminnym urzędnikom. Z tego, co słysza-łem słyną oni z podrabiania i produkowania dokumentów na zamówienie, więc z pew-nością rozpoznają podróbki. Naturalnie pokrzywdziłbym tutaj dużą grupę uczciwych lu-dzi, którzy tam pracują, ale kto siedzi przy papierach w tym urzędzie każdy wie. Innego zdania jest natomiast Czytel-niczka, która broni Skrabonia: - Ludzie, trzeba w pierwszej kolejności dowieść tego czy to jest prawda, dopiero później opisywać publicznie. Chcecie znać rachunki to zorganizuj-cie zebranie. (…) Ja na wa-szym miejscu cieszyłabym się, że macie tak wspaniałą salę z naczyniami itp., że wiele ludzi wybiera ten budynek aby orga-nizować tam wesela itp. Pewnie sami mieszkańcy też wynaj-mują. Nieładnie, oj nieładnie, tyle podłości w was. Myślicie, że inna osoba inaczej by wła-dała remizą, to samo działoby się. Każdy teraz tak mówi, a robiłby identycznie. To czysta głupota, aby po każdym wese-lu, zakupie sprzętu okazywać rachunki i dowody wpłat. Tro-chę więcej rozumu i myślenia za nim coś napiszecie! Jednak głos ten jest głosem mniejszo-ści, bowiem z sondażu jaki przeprowadziliśmy wynika, że aż ponad 93% ludzi uważa, że K. Skraboń powinien pokazać dokumentację finansową OSP Myśliwczów, a jedynie 6 i pół procent pytanych uważa, że nie jest to konieczne. Tak więc opinia publiczna gminy Wiel-gomłyny jest zgodna - to trze-ba wyliczyć co do złotówki! A więc panie Skraboń, pokaż pan papiery!

Tomasz Michał Kolmasiak

Panie Skraboń, pokaż pan dokumenty!Artykuł, w którym napisaliśmy o podejrzeniach radnej Jolanty Animuckiej, co do jawności

i uczciwości sytuacji finansowej OSP Myśliwczów, wzbudził mnóstwo kontrowersji.

Page 4: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

4

„...Nie niszczcie przeszłości ołtarzyChoćbyście mieli doskonalsze wznieśćNa nich się jeszcze święty ogień żarzy

I miłość ludzka stoi tam na strażyI Wy winniście im cześć.”

Adam Asnyk

W siedemnastą rocznicę podjęcia, przez Radę Miej-ską Radomska, haniebnej Uchwały Nr XI/65/91 w sprawie usunięcia Pomnika Braterstwa Broni, przed-stawiciele Stowarzyszenia Ziemia Radomszczańska, oddali hołd partyzantom polskim i radzieckim wal-czącym, w okresie II wojny światowej, o wyzwolenie spod okupacji hitlerow-skiej. Dla uczczenia pamię-ci o bohaterach, w miejscu w którym od 1959 roku do 1991 roku stał Pomnik Bra-terstwa Broni Partyzantów Polskich i Radzieckich, w parku na ul. Plac 3-go Maja w Radomsku, zapalono znicze.

Arkadiusz Ciach

Pamiętamy

W lutowym numerze „Ziemi Radomszczańskiej – Nasz Dom” zamieściliśmy treść „Stanowiska Stowarzyszenia Ziemia Radomszczańska , dotyczącego 17 rocznicy zburzenia Pomnika Braterstwa Broni Partyzantów Polskich i Radzieckich w Ra-domsku”. Po tej publikacji nawiązał z nami kontakt, mieszkaniec Radomska, Pan Andrzej Muszyński – od wielu lat pasjonat historii, który przekazał nam fotografię przedstawiającą moment uroczystego odsłonięcia w/w pomnika w 1959 roku. Za fotografię serdecznie dziękujemy i zamieszczamy ją w naszym miesięczniku.

„Partyzanci” w 1959 roku

Page 5: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

5

II wojna światowa to bar-dzo tragiczny okres w dziejach Polski i jej obywateli. W jej wy-niku, według różnych źródeł, zginęło 6 028 000 obywateli polskich co stanowiło 22% ów-czesnej ludności Polski. Spa-lonych i zniszczonych zostało wiele wsi, miast i miasteczek. Polska bezpowrotnie utraciła część dzieł sztuki, książek itp.

Tragiczny los nie ominął również mieszkańców zie-mi radomszczańskiej. Już w pierwszych dniach wojny woj-ska niemieckie dokonały wielu zbrodni na ludności polskiej. Podobnie było przez dalsze lata okupacji hitlerowskiej.

Jednym z takich bolesnych wydarzeń są te, które rozegra-ły się we wsiach Kuźnica i An-toniów, położonych na terenie dzisiejszej Gminy Kodrąb. Wieś Antoniów, w czasie okupacji, w większości zamieszkiwali volksdeutsche. To oni zastrzelili dwoje Żydów ukrywających się w pobliskim lesie, którzy głod-ni, poszukując żywności weszli do Antoniowa. Volksdeutsche z Antoniowa zwiadomili rów-nież władze niemieckie o fakcie zatrzymania się polskich party-zantów w jednym z gospodarstw. Tym, który przyjął partyzantów był Szczepan Bąbel. W wyniku obławy rodzina Bąbla została

aresztowana i wywieziona do obozu zagłady.

W odwecie Bronisław Skoczyński ps. „Robotnik”, wraz z podległym mu od-działem Armii Krajowej, zorganizował dwa zbroj-ne wypady na posterunek Landwachtu w Kuźnicy.

Pierwsza akcja mia-ła miejsce 5 lutego 1944 roku. Zginął podczas niej mieszkaniec wsi Anto-niów, Ignacy Zając, a jego brat został zastrzelony na podwórzu gospodarstwa. Ciężko ranny został jeden z partyzantów, plutonowy Marian Margas ps. „Mars”. Drugą akcję partyzanci prze-prowadzili 18 kwietnia 1944 roku. Śmierć ponieśli wtedy dwaj żołnierze Armii Krajowej: Mieczysław Doktorowicz ps. „Smukły” i Zenon Łągiewka ps. „Śmiały”. „Robotnik” zo-stał ciężko ranny.

Na skutek tych wydarzeń volksdeutsche z Antoniowa zo-stali przesiedleni do wsi Dmenin, której mieszkańców pozbawiono gospodarstw rolnych. Ponadto w dniu 19 kwietnia 1944 roku Niemcy aresztowali 10 miesz-kańców Kuźnicy, których zmu-szono do wykopania dołów, a następnie rozstrzelano i zakopa-no. Jeszcze w trakcie wojny, bo w

dniu 11 marca 1945 roku, zwłoki ekshu-mowano i pochowa-no na cmentarzu w Dmeninie.

W s z y s t k i c h , którzy ponieśli wte-dy śmierć łączy to, że byli Polakami oraz fakt udzielenia schronienia party-zantom, przez Szcze-pana Bąbla, co dało początek krwawym represjom wobec ludności polskiej.

Dla upamiętnie-nia tych wydarzeń, z inicjatywy ówcze-snego Sołtysa, obok kapliczki w Kuźnicy

w 2006 roku wystawiono obelisk. Tablicę pamiątkową ufundował poseł Krzysztof Maciejewski.

Już od samego początku sprawa obelisku budziła wiele kontrowersji wśród mieszkańców Gminy Ko-drąb i nie tylko. Niestety, budowa pomnika stała się przedmiotem wyborczych przepychanek jednego z kandydatów na radnego powiato-wego (Prawo i Sprawiedliwość) oraz Wójta ubiegającego się o reelekcję. Obydwaj Panowie znajdowali się wówczas w gorącej atmosferze sa-morządowej kampanii wyborczej. Animozje i ambicje polityczne do-prowadziły do tego, że w uroczy-stości odsłonięcia tablicy nie wzięła udziału, w sposób zorganizowany, młodzież szkolna. Przypomnieć należy, że uroczystość odbyła się w sobotę 11 listopada 2006 roku, w czasie ciszy wyborczej. Następne-go dnia były wybory i cała Polska wybierała swoich przedstawicieli w samorządach.

Zamiar upamiętnienia wo-jennych tragedii, ze wszech miar słuszny i godny pochwa-ły, został niestety zdeprecjono-wany przez bieżące wydarzenia polityczne. W ferworze walki wyborczej nie upamiętniono nazwisk dwóch partyzantów, którzy polegli w walce z zało-gą miejscowego posterunku Landwachtu. Na tablicy nie znajdziemy nazwisk i pseudo-nimów: Mieczysława Doktoro-wicza ps. „Smukły” oraz Zeno-na Łągiewki ps. „Śmiały”. I nie

przekona mnie tu argument, że zamysłem inicjatorów budowy pomnika było upamiętnienie tylko mieszkańców Sołectwa Kuźnica, którzy zostali za-mordowani przez hitlerowców. A co z tymi, którzy polegli na terenie tego Sołectwa w walce ale nie mieszkali tam? Co, byli gorsi? A może wtedy, gdyby uwzględnić innych pomordo-wanych i poległych uroczy-stość miałaby szerszy niż so-łecki charakter? Wtedy pewnie trzeba by było zaprosić ludzi, którzy mają inne poglądy poli-tyczne. I co by się stało gdyby tam przybyli? Śmierć tamtych ludzi winna Polaków łączyć, a nie dzielić. Pomordowanych i poległych w rejonie Antoniowa i Kuźnicy śmierć połączyła na zawsze i nie rozdzieli ich nawet tablica Pana Maciejewskiego.

Obok wsi Kuźnica, w pobli-skim lesie, znajduje się betonowy krzyż z przymocowaną do niego blaszaną tablicą oraz symbo-liczna mogiła. Tak naprawdę, to tam w dniu 19 kwietnia 1944 roku hitlerowcy rozstrzelali 10 Polaków, a nie obok kapliczki we wsi Kuźnica. Niektóre źródła historyczne podają, że jednym z zamordowanych w tamtym rejonie był jeszcze mieszkaniec Fryszerki, Jan Markiewicz. Stąd zapewne liczba 17, znajdująca się na tablicy, a określająca ilość za-bitych.

Arkadiusz Ciach

Pomniki II wojny światowej na ziemi radomszczańskiej

Tablica Maciejewskiego

Tablica ufundowana przez posła Krzysztofa Maciejewskiego

Rzeczywiste miejsce zbrodni dokonanejna Polakach

Page 6: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

6

Targowe biuro ogłoszeń w RadomskuSłuchają nas tysiące osób

Wszelkich informacji udzielamy pod numerem telefonu: 0516 097 577

Poglądy antykomunistycznego podziemia

Oskarżenia pod adresem Żydów padały ze strony niektó-rych przywódców antykomuni-stycznej konspiracji działającej w Łódzkiem. Sytuację w kraju oceniali oni jako nową okupację narzuconą Polsce przez wojska sowieckie przy wydatnej pomo-cy żydowskich komunistów. W poglądach tych znaleźć można odbicie wielu stereotypów lanso-wanych w przedwojennej Polsce przez większość prawicowych partii politycznych, a także – w pewnej mierze – wpływy nie-mieckiej propagandy antysemic-kiej i antysowieckiej, cynicznie eksploatujęcej zbrodnie komuni-styczne na Polakach.

Charakterystyczny dla poglą-dów części dowódców antykomu-nistycznej konspiracji jest list z 12 września 1945 roku kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, twórcy i komendanta Konspiracyjnego Wojska Polskiego, największej struktury antykomunistycznego ruchu oporu w Łódzkiem, skie-rowany do płk. Jana Mazurkie-wicza „Radosława” w reakcji na jego deklarację o zaprzestaniu walki zbrojnej z reżimem komu-nistycznym. „Warszyc” zarzucał dowódcom Armii Krajowej kapi-tulanctwo w sytuacji gdy: „w ad-ministracji państwowej jest wielka ilość osób posiadających obywa-telstwo rosyjskie lub zaprzedanych ZSRR, gdy na terenach tzw. Polski stoją gęsto załogi Armii Czerwonej, a żołnierze jej grabią i gwałcą, gdy w Wojsku Polskim na różnych sta-nowiskach są oficerowie sowieccy lub w rażącej nieproporcjonalnej

ilości Żydzi”. Sojczyński stwierdzał również, że „Żydów traktuje się jako obywateli pierwszej kategorii”, a Polaków, nawet lojalnych wobec nowych władz, „dopuszcza się je-dynie do stanowisk podrzędnych i dość często traktuje się ich gorzej niż volksdeutschów”. „Warszyc” domagał się postawienia komu-nistom żądań, od których spełnie-nia uzależniał zaprzestanie walki zbrojnej. Znalazł się wśród nich postulat wypłacenia członkom AK i byłym więźniom politycznym z lat okupacji niemieckiej „podobnie jak Żydom zasiłków pieniężnych”. Domagał się również, aby powra-cającym Żydom zwracać jedynie majątek „będący ich imienną wła-snością”.

W okresie przed referendum w 1946 roku Sojczyński ostrzegał specjalnymi pismami przewod-niczących komisji przed uczest-nictwem w fałszowaniu wyni-ków głosowania, które miało być „jednym z najohydniejszych za-machów w szeregu tych, którymi czerwoni zaprzedańcy chcą na-rzucić Polsce jarzmo żydokomu-nistycznego ustroju i następnie podporządkować Ją całkowicie Związkowi Sowieckiemu”.

Bardzo krytyczne treści pod adresem Żydów zawarte były w odezwach i innych materia-łach propagandowych silnego i bardzo aktywnego oddziału partyzanckiego Eugeniusza Ko-kolskiego „Groźnego”, operują-cego w północnej części woje-wództwa łódzkiego. Jedna z tych odezw zaczynała się od zdania: „Polacy! Czy wiecie, że tak zwa-ny Rząd Tymczasowy składa się z żydowskich, komunistycznych

i kryminalnych elementów wy-wrotowych, dla których dobro Polski leży na ostatnim planie, że tak zwany Rząd Tymczasowy jest na żołdzie bolszewickim [..]”. Z kolei w jednym z biuletynów publikowanych i kolportowa-nych przez oddział „Groźnego” wskazywano, że wrogowie Polski zawsze starali się zniszczyć reli-gię katolicką, antykatolicki jest też „żydowsko – bolszewicki Rząd Jedności Narodowej, pozostający na usługach Stalina”. „Groźny” zapowiadał, że „Armia Krajowa wydała bezwzględną walkę bez-bożno – żydowskiej robocie”. W listach wysłanych do posterun-ków MO partyzanci zapowiadali: „Względem przekupionych sługu-sów żydowsko – komunistycznego Rządu Tymczasowego stosować będziemy jak najsurowsze repre-sje, nie cofając się nawet przed karą śmierci”.

Ocena roli Żydów – komu-nistów w sowietyzacji Polski prowadziła Sojczyńskiego, Ko-kolskiego i innych dowódców antykomunistycznej partyzant-ki w Łódzkiem do wniosku, że są oni wrogami Polski i należy ich zwalczać. Znane są oskar-żenia i wyroki wydane przez KWP na osoby narodowości żydowskiej. O spowodowanie aresztowania członków AK, co miało doprowadzić do ich ze-słania w głąb Rosji, oskarżono m.in. prezydenta Częstochowy, którego określono w dokumen-cie KWP jako obywatela so-wieckiego narodowości żydow-skiej i przechrztę.

Niestety, negatywny stosunek do Żydów nie ograniczał się tylko

do propagandy i wysłania ostrzeżeń, ale znajdował wyraz w działaniach zbrojnych. Niekiedy dochodziło do napadów i rabunków, a nawet zbrodni, których ofiarami byli Ży-dzi. Drastycznym przykładem są tu działania oddziału Franciszka Ol-szówki „Otta” operującego na połu-dniowym pograniczu województwa łódzkiego. „Otto” w sposób bezpar-donowy zwalczał komunistów, ale zarazem dopuszczał się zbrodni na bezbronnej ludności niemieckiej i żydowskiej. W listopadzie 1945 roku oddział olszówki wkroczył do Bolesławca w powiecie wieluń-skim i po opanowaniu miasteczka zastrzelił mieszkającego tam Szaję Kohna, jego żonę i trzy inne osoby narodowości żydowskiej. W tym samym czasie trzech Żydów zostało zastrzelonych także w zatrzymanym przez ludzi „Otta” samochodzie ja-dącym z Wielunia. W kilka tygodni później oddział dowodzony przez „Otta” zajął Lututów. I tu zamierza-no zaatakować miejscowych Żydów, którzy ocaleli tylko dlatego, że nie przebywali w swoich domach.

Skrajny antysemityzm cha-rakteryzował również działania oddziału Eugeniusza Kokolskie-go „Groźnego”. W październiku 1945 roku partyzanci „Groźnego” zatrzymali w folwarku Sokolniki podoficera Wojska Polskiego i na-stępnie rozstrzelali go, gdy okazało się, że jest Żydem. Podobny był los zatrzymanego w miejscowo-ści Prawęcice kupca handlujące-go mąką. Po stwierdzeniu, że jest Żydem, towar skonfiskowano, a jego samego wyprowadzono do lasu i rozstrzelano. Konto oddzia-łu „Groźnego” obciąża również śmierć żołnierza narodowości żydowskiej zabitego w miejscowo-ści Dąbrówka. Kolejnej egzekucji dokonano 14 grudnia 1945 roku, kiedy to oddział „Groźnego” w sile czterdziestu partyzantów opano-wał miasteczko Wartę. Na rynku z niewyjaśnionych dotąd powodów rozstrzelano dwóch Żydów.

(Przedruk za zgodą autora)

O stosunkach polsko–żydowskich raz jeszczeW lutowym numerze „Ziemia Radomszczańska – Nasz Dom”

opublikowaliśmy tekst zatytułowany „Kochać Żydów inaczej”. Wywołał on olbrzymie zainteresowanie czytelników czego wyra-zem były liczne telefony do redakcji. Wielu czytelników nawią-zało również bezpośrednie kontakty z nami dzieląc się swoimi uwagami i spostrzeżeniami dotyczącymi problematyki stosun-ków polsko-żydowskich po II wojnie światowej. Okazało się, że czytelników, szczególnie gorąco, interesuje nie tylko stosunek ówczesnej władzy ale również tzw. antykomunistycznego pod-ziemia niepodległościowego, do osób narodowości żydowskiej.

Wszystkich zainteresowanych tą problematyką namawiamy do korzystania z zasobów archiwalnych oraz powszechnie do-stępnych publikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Dla zachęce-nia Państwa do poznania powyższej problematyki zamieszczamy fragment opracowania (bez przypisów) dr Janusza Wróbla zaty-tułowanego „W cieniu holocaustu. Odrodzenie społeczności ży-dowskiej w Łódzkiem po II wojnie światowej”, opublikowanego w Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej nr 11/2005.

Redakcja

Page 7: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

7

W Polsce na wsi

Nie sposób na wstępie nie wspomnieć o rodzinie mojej mamy. Mój pradzia-dek, a jej dziadek, miał w dawnych czasach karczmę, stojącą na uboczu przy trak-cie do Częstochowy. Były to miejsca puste i głuche, w gęstwinach sosnowego lasu, jakieś sześć wiorst za Noworadomskiem. Jak już wspomniałem, karczma położona była przy gościń-cu, który przede wszystkim prowadził przez rzekę War-tę w Szczepocicach, do Kru-szyny, do majątku magnac-kiego książąt Lubomirskich, a następnie przez Szczepoci-ce, Borowno, Kruszynę do Częstochowy. Oczywiście była to droga szeroka, grzą-ska i piaszczysta. Na tamte czasy, był to bez przesady, zakątek dziki i pusty, gdzie z powodzeniem mogły się dziać rzeczy nadzwyczajne i niesamowite, ponieważ w promieniu kilkudziesięciu mil, nie znalazłby tam żywej duszy – jakiegokolwiek za-budowania, żadnej w ogóle zamieszkałej istoty ludzkiej – słowem absolutne pustko-wie.

Z grubych bali, masyw-nie zbudowana karczma, składała się z kompleksu budynków: mieszkalnego, z dużą izbą i pokojami go-ścinnymi, przeznaczonymi dla gości oraz z pomiesz-czenia dla służby i i rodziny właściciela, z zabudowań gospodarczych – obór, du-żych stajni, szop, piwnic.

Na każdym kroku widziało się tu porządek i dostatek, co gospodarzowi zyskało w okolicy, wielce zaszczytny przydomek – dziedzica.

Można się z góry domy-ślić, że poza uczciwymi i na-der zacnymi gośćmi, którzy po nurzącej, długiej podróży pragnęli odpocząć, pokrze-pić wygłodniały żołądek, napoić i nakarmić, umęczo-ne drogą konie, przespać się lub przeczekać niepogodę – zjawiali się tutaj również ludzie spod znaku obuszka, hołota, awanturnicy, różni zbiegowie i rzezimieszkowie, ścigani przez prawo. Znaj-dowali się tutaj i otrzymy-wali bezpieczne schronienie, strawę i ogrzanie, niejedne grupy powstańców z 1863 roku. Często być może za przyzwoleniem „dziedzica”, czyli mojego pradziadka albo z przymusu, w brew ich woli, tworząc tu bazy skąd dokonywali licznych zbroj-nych wypadów na carskich okupantów. Świadczą o tym liczne zbiorowe mogiły po-ległych powstańców we wsi Wymysłówek (kurchan u brodu, pod lasem), pod wsią Radziechowice II itp.

Wieś Wymysłówek po-łożona była jakieś trzy kilo-metry na zachód od miasta Radomska i składała się z trzech części odrębnych, tj. jakby z osobnych kolonii – ale pomimo to miała jedno-litą całość administracyjną i wobec tego nie posiadała ja-kiejś numeracji podziałowej na kolonie albo na części.

Pierwsza część Wymy-

słówka, leżała najbliżej mia-sta, przy głównej drodze wioskowej, która biegła od przejazdu kolejowego i sta-nowiła przedłużenie daw-nej ulicy Częstochowskiej. Chłopskie domki, przeważ-nie drewniane, kryte były słomą i ciągnęły się szere-giem przy błotnistej drodze, a inne zaś, rozmieszczały się w tej części wsi linią, po krawędzi rozległego błonia, okalając go szczelnie krę-giem zabudowań mieszkal-nych, stodół, szop, stogów. Po środku błonia rozlewał się szeroko staw samorod-ny, utworzony z licznych źródlisk. Stąd też brała swój początek struga – Wymy-słowianka, niewielka rze-czółka, która za stodołami, wzdłuż całej wioski, wbijała się w lasy, a następnie przez wieś Brodowe spływała na obszary Zalesia, a stamtąd znów wpadała do Warty.

Druga, rozlokowana wzdłuż tej samej drogi, lecz na przestrzeni bez mała ki-lometra, przerwana upraw-nymi, przydrożnymi polami mieściła się w ten sposób, że była oddalona w prostej linii od pierwszej. Pusta przestrzeń w opisywanym czasie była niezabudowana (dziś te części wsi, prawie się połączyły zabudowaniami). Druga część Wymysłówka również składała się, poza małymi wyjątkami, z cha-łup drewnianych, krytych słomą, ciągnących się do sa-mego lasu, do tego miejsca, gdzie na końcu wsi, u tzw. brodu wznosił się okazały

pagórek, z umieszczonym na czubku żelaznym krzy-żem wmurowanym w duży polowy głaz. Był to kurchan – zbiorowa mogiła poległych w walce z moskalami, po-wstańców z roku 1863.

Część trzecia osadzona została, o co najmniej, pół-tora kilometra na południe, od dwóch pierwszych i za-siedlona była przez władze carskie, ludźmi różnego sta-nu i pochodzenia na pobyt stały, za kary i przewinienia popełnione w przeszłości. Tą trzecią część Wymysłówka, ludzie pospolicie przezywali „Psią Górką”, a ich miesz-kańców „pobytnikami”.

Gospodarstwo rolne odziedziczone przez moją mamę, mieściło się w dru-giej części wsi, niedaleko lasu i składało się z około sześciu morgów ziemi oraz murowanego domku suk-cesorskiego, gdzieśmy po przyjeździe z Rosji zatrzy-mali się i zamieszkali.

Osiedliny te okazały się dramatyczne, jeśli się zważy, iż domek składał się jedynie z dwóch izb – tj. z pokoju i kuchni, a zamieszkały był łącznie, przez wdowę po dziadku – Magdalenę, jej pięcioro dzieci, nieletnią sio-strę mojej mamy – Weroni-kę i przez całą naszą rodzi-nę, jak wiadomo, składającą się z sześciu osób, razem 13 ludzi. Była to wprost maka-bra.

W kwietniowym numerze „Ziemi Radomszczańskiej

- Nasz Dom” opublikujemy kolejny odcinek.

BOLESŁAW HANICZ-BORUTAPoniżej publikujemy fragmenty pierwszej części „ZAPISKÓW BIOGRA-

FICZNYCH” Bolesława Hanicza – Boruty, więźnia politycznego okresu mię-dzywojennego i czasów PRL, legendarnego partyzanta, bezpośredniego wy-konawcy wyroku śmierci na kacie Radomska – szefie żandarmerii Dehnie, uczestnika największej bitwy partyzanckiej II wojny Światowej na Ziemi Ra-domszczańskiej – Bitwy pod Ewiną, dowódcy III Brygady Armii Ludowej – zgrupowania partyzanckiego operującego na naszym terenie.