Upload
michal-jedrzejewski
View
226
Download
2
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom
Citation preview
20 kwietnia br. minęła 64rocznica zbrodni dokonanejprzez morderców z Konspiracyjnego Wojska Polskiego nasiedmiu bezbronnych ludziach. Stało się to w następujących okolicznościach.W nocy z 19/20 kwietniaKWP dokonało ataku na Radomsko. Podczas tych wydarzeń jedna z grup dokonałazatrzymania siedmiu żołnierzy radzieckich z jednostkiłączności, którzy wracaliz Niemiec do swojej Ojczyzny po zakończeniu działańwojennych. Żołnierzy tychrozbrojono i wywieziono do
leśniczówki koło wsi Graby,gmina Gidle, powiat radomszczański. Tam jeden z dowódców KWP Henryk Glapińskips. „Klinga” wydał swoimpodwładnym rozkaz wymordowania jeńców. Tak też sięstało. „Bohaterzy” z KWPpojedyńczymi strzałamiw głowę (tak jak NKWDw Katyniu) pozbawili życiasiedmiu bezbronnych ludzi.
Przypadającą w tym roku64 rocznicę tego mordu delegacja Stowarzyszenia „Ziemia Radomszczańska”uczciła złożeniem kwiatówna miejscu zbrodni.
Zarząd stowarzyszeniapodjął również decyzję o rozpoczęciu starań mających nacelu odpowiednie upamiętnie
nie tych wydarzeń tablicąumieszczoną w miejscudokonania zbrodni.
Michał Jędrzejewski
Nr 4 (24) • Miesięcznik • Kwiecień 2010 r. • ISSN 18961193 • Egzemplarz bezp łatny
„Katyń” pod Radomskiem
Włodzimierz Dobrowolski i Arkadiusz Ciach podczas składania kwiatówna miejscu zbrodni.
Zbrodnia Konspiracyjnego Wojska Polskiego
Tablica umieszczona na kaplicy Cmentarza Starego w Radomsku upamiętniająca m.in. Henryka Glapińskiego "Klingę" zbrodniarza, którywydał rozkaz wymordowania jeńców radzieckich
ZIEMIA RADOMSZCZAŃSKA NASZ DOM . Miesięcznik. Wydawca: BDK ARKO, 97500 Radomsko, ul. Rataja 7; Redaktor Naczelny: Michał Jędrzejewski. Redaguje zespół.Adres Redakcji: 97500 Radomsko, ul. Rataja 7, tel.: 044 682 65 74, tel. kom.: 0508 177 711. Skład własny. Druk własny. Strona internetowa: www.ziemiaradomszczanska.pl2
Do pół zwieszona flagaflagę wiatr przedwiosenny targaTo nie wiatr, to szloch na wszystkich kontynentachi archipelagach.Umarł Stalin.Jakby nagły grad zboża pogiąłJakby w biały dzień noc w okno.Dzisiaj słońce jest żałobną chorągwią.Umarł StalinPłaczą ludzie na ulicach. Ciężko.Taki ciężar zwalił się na ręce.Płaczą ludzie zwyczajni jak ziarno piasku.A ci go kochali najgoręcej.Krzyczy Wołga. Szlocha Sekwana.Woła Dunaj. Jęczą rzeki chińskie.Broczy Wisła jak otwarta rana.Lamentują potoki gruzińskie.Krzyczy Aragwa: Stalin! Chmury całego globuwiatr zeszył w jedną chorągiew żałobną.O, poeci, rozpowiadajciew każdej wiosce, w każdej krainieból nasz wielki po wielkim Stalinie.Umarł Przyjaciel.Cień padł na ziemię od tej śmierci,od oceanu do oceanu,od Gibraltaru do Uralu.Ale niech wróg nie liczy na cień i nieszczęście,ale niech wróg nie myśli, że przez ten cień przejdzie.Nie pożywi się wróg na naszym bólu i żalu.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Umarł...W ostatnich dniach wyszły
na światło dzienne „poematy”żałobne takich „wielkich twórców”, jak choćby Marcina Wolskiego (w latach 1975 – 1981członka PZPR, a od 1980 rokusekretarza organizacji partyjnejProgramu III Polskiego Radia).„Wieszcz” ten, w swym utworze zatytułowanym „Mediom”,obrażając krytyków zmarłegoprezydenta, nakazuje im:„(...)Na kolana łajdaki, sypaćpopiół na głowę (...)” , „(...)Bopamięta poeta, zapamięta teżnaród / wasze jady sączone, bezustanku dzień w dzień.(...)” Za
inspirowany tematyką postanowiłem poszukać innychutworów napisanych na cześćzmarłych przed laty „bohaterów”. Jednym z nich jest wierszKonstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Umarł Stalin”w którym autor opisuje żałobępo śmierci Józefa Wissarionowicza Dżugaszwiliego. Urzekające jest to, iż wystarczyłobytylko zmienić nazwisko głównego bohatera, by wiersz tenodzyskał dawną „świeżość”.Czyżby to był dowód na ponadczasowość poezji ?
Michał Jędrzejewski
Umarł Stalin
Tragedia podSmoleńskiemChwilę po tym jak 10 kwiet
nia 2010 r. ok. godziny 10.00media podały informację o katastrofie polskiego samolotu nalotnisku pod Smoleńskiem wystawiliśmy flagę narodowąprzepasaną kirem na Placu 3go Maja w Radomsku. Zapaliliśmy pierwsze znicze. Przez ca
ły czas trwania żałobynarodowej ludzie palili zniczepod flagą i składali kwiaty.Pierwszego dnia po ustaniu żałoby jakiś „Prawy Polak"ukradł flagę.
Stowarzyszenie„Ziemia Radomszczańska"
Zbrodnia KWPAndrzej ChoduraW 64 rocznicę zamordowania
przez Konspiracyjne Wojsko Polskie Andrzeja Chodury Przewodniczącego Miejskiej RadyNarodowej w Radomsku, dyrektora II Gimnazjum i Liceumw Radomsku, żołnierza Września'39, więźnia obozu jenieckiego,wybitnego pedagoga i wycho
wawcy radomszczańskiej młodzieży PrzewodniczącaZarządu Stowarzyszenia „ZiemiaRadomszczańska" Renata Stanisławska oddała hołd zapalającznicz na jego grobie, znajdującym się na Cmentarzu Starymw Radomsku.
Michał Jędrzejewski
Narodowe Siły ZbrojneW dniu 27 lutego 2009 roku Rada Miejska w Radomsku podjęła Uchwałę nr XXXVI/276/09 w sprawie nadania nazwy ulicy –
Narodowych Sił Zbrojnych. Mając to na uwadze oraz fakt, że Prokuratura Okręgowej Komisji Ścigania Zbrodni PrzeciwkoNarodowi Polskiemu w Łodzi wszczęła w 2009 roku śledztwo, w sprawie pójścia na rękę władzy państwa niemieckiego przezczłonków Narodowych Sił Zbrojnych... z dekretu o wymiarze kary dla faszystowskohitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw,publikujemy kolejny materiał dotyczący kolaboracji NSZ z okupantem niemieckim.
Redakcja
3
W sierpniu 1944 r. BrygadaŚwiętokrzyska weszła na terendziałania naszej grupy. Pierwsząjej akcją (jak zresztą opisuje tow swoich wspomnieniach sam„Bohun” Dąbrowski w wydanejw 1989 r. książce „Byłem dowódcąBrygady Świętokrzyskiej”) miało być uderzenie na oddział AL„Garbatego” pod Krzepinem, alebyło to uderzenie w próżnię, bo zamiast na „Garbatego” natrafiliśmy na oddział BCh w sileplutonu. „Bohun” nie przyznał siędo tego, bo dobrze wiedział, jakioddział otoczył, i że kazał strzelaćdo bezbronnych, myjących sięwtedy partyzantów BCh.Że w wyniku jego strzelania śmiertelnie raniono naszego kolegę „Rysia”(z Wojkowic Komornych), a takżezastrzelono i poraniono kilka naszych koni. Wiedział kogo zaatakował, bo wcześniej w nocyaresztował naszego kucharza„Płomienia”, przebywającegow Krzepinie, któremu zabrał gazetę „Rzeczpospolita”, nazywając jąkomunistyczną bibułą.
Nasz dowódca „Wiara” Kozłowski wraz z rannym i kilkomainnymi partyzantami udał się doKrzepina do kwatery „Bohuna”przede wszystkim, aby ratowaćrannego i uzyskaćwyjaśnienie rzekomego „nieporozumienia”.Przed wieczorem cała nasza grupazostała zwabiona do Krzepinaprzez oficerów NSZ, którzy zaręczali słowem honoru polskiegooficera, że nic nam nie grozi, żeusłyszymy tylko wyjaśnienie sprawy przez dowódcę brygady. Rzeczywistość okazała się dla nasdramatyczna. Otoczeni karabinami maszynowymi i mrowiemNSZowców dowiedzieliśmy sięod „Bohuna”, że nasz dowódcai towarzyszące mu osoby zostaliaresztowani, że służymy obcym interesom, a nasze dowództwo „jestna usługach Kremla”. A oto „dowody” powiedział: „bibuła komunistyczna znaleziona u waszegokucharza, łączenie się placówekBCh z placówkami AL, a w kieszeniach waszego dowódcy pełno ru
bli, bo on jest na żołdzieSowietów”.
Jedyny prawdziwy zarzut – togazeta kucharza. I to była przyczyna ataku na naszą grupę, któraprzecież znajdowała się w strukturze podziemia podległego rządowi RP w Londynie! „Bohun”wezwał nas do przejścia do „prawdziwego wojska polskiego” czylido niego. W innym wypadku musimy zostawić broń i pójść do naszych domów.
W nas jakby strzelił piorun.Byliśmy w szoku. Wkrótce wydałkomendę: „kto przechodzi –wystąp!” Wystąpiło sześciu byłych policjantów granatowych,którzy kilka tygodni temu przeszlido nas z bronią w ręku. Pozostalipartyzanci BCh nie ruszyli sięz miejsca, dopóki nie zezwolononam przejść na podwórze. Wreszcie zwolniono naszego dowódcęi pozostałych aresztowanych. Musieliśmy oddać cztery karabinymaszynowe – breny i 1 czeski,zdobyty przeze mnie w walcez Niemcami koło Podlesic. Wówczas dowiedzieliśmy się także, żenasz kolega przed śmiercią prosiłaby nie mówić matce, że zginąłod swoich.
Jak się okazało, w ciągu kilkugodzin wieść o naszym położeniurozeszła się lotem błyskawicy donaszych placówek, ogłoszonoalarm i wymarsz przeciw NSZ. Zagrożono także tym majątkomziemskim, które współpracowałyz NSZ. Być może ta mobilizacjasympatyzującego z nami społeczeństwa doprowadziła do uwolnienia nas przed wieczorem.Kilka dni później odbył się wieczorem pogrzeb naszego kolegi.Przemawiając nad jego trumnąw obecności tłumnie zebranychmieszkańców okolicznych wsi,przyrzekłem, że o nim nie zapomnimy i będziemy mówić prawdęo tym, co się stało, aby jegośmierć nie była daremna. Dotrzymuję więc danego słowa!
Jeśli chodzi o prowadzonąprzez „Bohuna” kronikę wydarzeń, to radziłbym nie przeceniać
jej jako wiarygodnego dokumentu. Podobną ostrożność zalecałbym przy ocenie innychdokumentów własnych brygady.W 56 numerze „Kombatanta”z 1992 r. Leszek Żebrowski, polemizując z tezą o współpracy „Bohuna” z Niemcami, zaprzeczatemu, że brygada wycofała się razem z armią niemiecką. Jako dowód przytacza rozkaz „Bohuna”z 19 stycznia 1945 r., w którymjest mowa o rzekomym starciuz Niemcami w dniu 14 stycznia1945 r., podjętym przez NSZ w celu przebicia się na Zachód. Starciuponoć nieudanym, co zmusiło brygadę do wejścia „w stan nieprowadzenia walki na czasnieokreślony”.
Czyli innymi słowy usprawiedliwia się przed swoimi żołnierzami dlaczego wycofują się razemz Niemcami. Pisze też, że z tyłu,od wschodu, zaatakowały brygadęczołgi radzieckie. Jeśli tak, to niemogło być żadnego starciaz Niemcami. Gdyby przebijał sięprzez linię frontu mając z tyłuczołgi radzieckie, to musiałby byćmiedzy frontami. A to nie prawda:był przecież przed cofającą się armią niemiecką. Nie musiał więcsię przebijać. Przed nim były przygotowane okopy dla cofającej sięarmii i inne punkty oporu, aleNiemcy nie zdążyli ich obsadzić,bowiem odwrót odbywał się tamw atmosferze paniki. Dlatego rozkaz „Bohuna” jest swoistym kamuflażem dla podjętej przezeńdecyzji o wspólnym wycofaniuz Niemcami.
A zresztą warto zwrócić uwagę, co na ten temat pisze „Bohun”w swoich wspomnieniach. „Sowiecka ofensywa zaskoczyła nasw wioskach powiatu miechowskiego, ok 40 km od frontu”. I dalej:„tak Niemcy, jak i Rosjanie w tymczasie nie mieli o nas dokładnychinformacji. Niemieckie dowództwo frontowe będące w panice cofania się, mające na zapleczumasę ewakuującej się armii, niestawiało nam trudności, nie bardzo wiedząc, co reprezentujemy.
Przejścia przez niemieckie odcinki umocnień uzgadniane byłyz miejscowymi dowódcami przezrtm. Zarębę z tłumaczem”(str. 133). We wspomnieniach jesttakże opis przekroczenia liniiumocnień pod Żarnowcem – zazgodą Niemców – i stwierdzenie„mieliśmy względny spokój i warunki do kontynuowania zasadniczego zamiaru: ocalenia ludzii dołączenia do Aliantów”.„W dniu 16 bm. (styczeń 1945 r. ZS) po walce z bolszewikamiprzeszła (brygada – ZS) na mp.do m. Blanowic” (str. 146). Blanowice – to moje rodzinne strony.
Gdy 17 stycznia 1945 r., porozwiązaniu mojej grupy BCh,wróciłem do domu, pytali mnieznajomi dlaczego w Blanowicach,razem z żołnierzami niemieckimibyli żołnierze polscy, a niektórzyz nich zmieniali polskie munduryna ubrania cywilne. Chodziłowięc o cofającą się razem z Niemcami Brygadę ŚwiętokrzyskąNSZ. Były to jednostki współdziałające ze sobą, a nie wrogie.Oczywiście tym, co je łączyło byłwrogi stosunek do Związku Radzieckiego. Celem brygady niebyła walka z Niemcami. Niemcom taki oddział był potrzebny,bo walczył z AL, z partyzantką radziecką i jak się okazało takżez BCh, a więc służył Niemcomw osłabianiu i dezorganizacji naszego ruchu oporu.
Po wspomnianym przezemnie przejściu oddziału „Bohuna” w rejony naszego działania,nie podjęto tam żadnej walkiz Niemcami, choć oddział byłliczny i dobrze uzbrojony. Naszoddział BCh, mimo że liczył tylko90 osób, dał się jednak Niemcomdobrze we znaki, np. w Szczekocinach, koło Pradeł, pod Podlesicami, o czym było głośnow okolicy. Być może za to spotkała nas kara wymierzona przez brygadę „Bohuna” pod Krzepinem.
Taka jest prawda o BrygadzieŚwiętokrzyskiej NSZ.płk w st. spocz. Zygmunt Surowiec
ps. „Sęp”, oficer BCh
4
Pożegnaliśmy Jolantę19 kwietnia br. na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie pożegnaliśmy Jolantę Szymanek – Deresz.
Świecka ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się o godzinie 17.00. Oprócz rodziny tragicznie zmarłej wzięliw niej udział m.in. Prezydenci: generał armii Wojciech Jaruzelski i Aleksander Kwaśniewski, Premierzy: Donald Tusk, Leszek Miller, Józef Oleksy i wiele innych znanych osób w tym redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik.
W tej smutnej uroczystości brała również udział delegacja Stowarzyszenia „Ziemia Radomszczańska”w składzie: Beata Kaczmarek, Renata Stanisławska, Zofia Tkaczyk, Grzegorz Tkaczyk i Arkadiusz Ciach.
Na pięć pocztów sztandarowych przed trumną Jolanty Szymanek – Deresz jeden wystawiła Ochotnicza StrażPożarna z Niedośpielina, gm. Wielgomłyny.
Michał Jędrzejewski
BOLESŁAW HANICZ BORUTAPoniżej publikujemy fragmenty pierwszej części „ZAPISKÓW BIOGRA
FICZNYCH” Bolesława Hanicza – Boruty, więźnia politycznego okresu międzywojennego i czasów PRL, legendarnego partyzanta, bezpośredniegowykonawcy wyroku śmierci na kacie Radomska – szefie żandarmerii Dehnie,uczestnika największej bitwy partyzanckiej II wojny światowej na Ziemi Radomszczańskiej – Bitwy pod Ewiną, dowódcy III Brygady Armii Ludowej zgrupowania partyzanckiego operującego na naszym terenie.
Minęłazimainadeszławiosna 1916 roku. Na polach zazieleniło się żyto, wschodziłjęczmień na naszym polu. Nagruntach gospodarskich konieżwawo popędzane batami ciągnęły pługi i brony. Na drogach grzęzły wozy z gnojemrozwożonym pod kartofle, nadeszła bowiem pora robót wiosennych. Słońce jużprzygrzewało a po jasnym niebie przeciągały siępasma obłoków. W górze, bardzo wysokodzwoniły skowronki lecz niebyło ich widać. W przyrodziewszystko budziło się do życia,wody płynęły strugą – Wymysłowianką, przelewały się, burzyły, spiętrzały się podmostkiem u brodu. Zwyklepod koniec lutego lub na początku marca, gdy pod wpływem słońca stopniały śniegii na dworze ociepliło się, bezmała w każdą niedzielę szliśmy grupą w kilku chłopcówzłożoną na ryby nad strugę –Wymysłowiankę, zaopatrzeniw długie zębate oście, umocowane na tyczkach … „Ość” –było to narzędzie do zabijaniaryb w wodzie, na dnie rzeczkialbo strumienia. Składała sięona z dwóch zasadniczych części: z żelaza i drzewa. Na końcu długiej i cienkiej tyczkiosadzone były ostre, stalowezęby wycięte z grubej blachyi ponacinane z boku na całejdługościpodobnie jakwhaczyku wędkarskim – kiedy rybazostanie wbita na zęby, nie może już się z nich wydostać pomimo szalonej szamotaniny,która raczej jeszcze bardzieji głębiej wbija w ciało rybyostre szpikulce. Dzisiaj polowanie na ryby ością jest niedozwolone, jak niedozwolonejest polowanie kłusownicze nazwierzynę łownąza pomocą si
deł i wnyk. Łowienie ryb ościąpolegałonatym, iższliśmyrozciągnięci linią wzdłuż krętejrzeczki–Wymysłowianki,płynącej przez lasy o brzegach zarośniętych starymi olchami,sosnami, wierzbami, krzewami czeremchy, kruszyn i jałowca, jeżynami, brzozamii żarnowcem.
Na łagodnych zakrętachi w miejscach, gdzie wyrastałynadbrzegamiwyniosłe,omszałe olszyny struga – Wymysłowianka tworzyła głębokie,zaokrąglone dołki. Kiedy zbliżaliśmy się idąc brzegiem strumienia do tych miejsc,widzieliśmy w czystej, przezroczystej wodzie stojące nieruchomo pod samąpowierzchnią wody wysmukłe, srebrzyste szczupaki, które nazywaliśmy wówczasgwarowo szczybiołkami. Długie, mocne i okrągłe jak węże miętusy, okonie, kiełbiki i wiele innych ryb – wówczas zbliżaliśmy się do wody ostrożnie,czailiśmy się za grubymi pniami olszyn albo ukryci w rozłożonych szeroko krzewachwierzbiny – mogliśmy je wtedy dobrze oglądać z bliska, odpowiednio wycelować w nieością i jednym silnym pchnięciem wbić ostrze ości w ciałoryby. Trwało to bardzo krótko.Pozostałe ryby nie trafionezwykle zwinnie oddalały sięi znikały w głębinach i w dziurach pod korzeniami drzew,wtedy już było wiadomo, żenic tu już nie wskóramy więcej, odchodziliśmy więc dalejdo następnego dołka, brnącw gąszczu kolczastych jeżyn.Mieliśmy bowiem nadzieję, żew innych dołkach uda nam sięzabić jeszczewiększegoszczupaka, większego miętusa, okonia, płotkę. Pod
rozpościerającymi się jeszczegołymi o tej porze roku koronami drzew, zwisającymi do samej ziemi w rozświetlonejpromieniamisłońcawodziewidzieliśmy znów w innych miejscach błyszczące szczybiołki,wężowatemiętusy iznówtosamo: kilka szybkich cięć w wodę, znów na zębach ościdrgającekonwulsyjniezakrwawione ryby. I tak było za każdym razem a my szliśmy takcoraz dalej i dalej, pod samąwieś Brodowe, gdzie rzeczkastawała się coraz płytsza a dołki coraz mniejsze. Wówczasopamiętywaliśmy się i z pękami zawieszonych na wiklinieryb, w porze dochodzącej doobiadowej godziny wracaliśmy obłowieni do domu.
Kiedy zaś przychodziło lato,byłogorącoapromienie słoneczne ogrzały już mocnoziemię, na której zieleniła sięsoczysta trawa, przychodziliśmy nad strugę – Wymysłowiankę paść gęsi w lesisteustronia za wsią i wybrawszy– zdaniem naszym – zarybiony najbardziej dołeczek, zastawialiśmy go z obu strondarniami, tworząc wyższe ponad poziom wody groble, które wstrzymywały dopływświeżej wody do dołka. Wtedyzaopatrzeni w stare miski rozpoczynaliśmyintensywniewylewać z dołeczka wodę pozagroblę z biegiem strumienia.Po wylaniu z dołka wodyoczom naszym zaczęły sięukazywać w płytkiej wodzieszczupaki, miętusy i raki wychodzące z dziur, znajdujących się między korzeniamidrzew, gdyż i stamtąd odeszławoda. Czasem trafiały się klenie, sumy no i żaby. Ryby byłybardzo czujne, szybkie, nie pozwalały się uchwycić, ale my
je łatwo łapaliśmy. Nic im niepomógł ich spryt i zwinność.Niektóre raki i miętusy usiłowały umykać i chować sięw dziurach pod brzegami, alewoda była już płytka i łowiliśmy je rękami, choć woda była bardzo zimna i od którejkołczały nam ręce. Natrafialiśmy często na śliskie ciała rybkońcami palców albo uderzenia ich po naszych gołych nogach. Wkrótce jednak prawieco do jednej wyłowiliśmy rękami wszystkie znajdujące sięryby i raki w dołku, którychzazwyczaj było mnóstwo, żemogliśmy wszyscy dobrze obdzielić się nimi. Po zakończeniu kładliśmy się ławą natrawie i błogo odpoczywaliśmy szeroko komentującprzebieg łowów. Oczywiściegroble przedtem rozwaliliśmyi pozwoliliśmy teraz wodziespokojnie przepływać dalej.Któryś chłopiec czasem poczęstował nas brukwią skradzioną z pola. Niektórzychłopcy palili papierosy. Oddychaliśmy pełną piersią ciepłym, miłym powietrzem.Byliśmy zwykle zadowoleniz takich połowów, częstodzień był spokojny, bez wiatru. Po tej dość ciężkiej, bądźco bądź pracy należał się dłuższy odpoczynek – ryby byłyumieszczone w wodzie – zważywszy na nasz niezwyklemłody wiek 8 – 10 lat życia, tozmęczeni rozciągaliśmy się natrawie na brzuchach, gdzie sięnajlepiej odpoczywało, podobnie jak ci, co konie paśli,których we wszystkim staraliśmy się naśladować.
W kolejnym numerze "Ziemi Radomszczańskiej NaszDom" opublikujemy następnyodcinek.
6
7
Szanowny Panie Prezesie,Pragniemy wyrazić nasze
wsparcie dla Pana działań i dlacałego ZPB.
Cieszy nas fakt, iż zaczynają Państwo porządkować sprawy własności Domów Polskichi powoli je udostępniać ogółowi Polaków. Domy te zostaływybudowane lub wyremontowane za pieniądze polskich podatników i powinny naszymzdaniem służyć rozwojowi polskiego kulturalnooświatowegoruchu w Białorusi. Oby już niebyło żadnego „sprywatyzowania” przez jakąkolwiek grupęindywidualistów. Gratulujemy!
Pragniemy odnieść sięw kilku zdaniach do całości obserwowanej przez nas tejnieprzyjemnej, toczącej się od5 lat sprawy i wyrazić poglądolbrzymiej grupy obywateli polskich, kategorycznie nie zgadzających się z kierunkiemobranym przez obecne władzepaństwa polskiego w stosunkudo Polaków mieszkającychw Białorusi.
Uważamy, iż w Białorusiobowiązuje określone prawoi jego respektowanie jest obowiązkiem każdego obywatela,w tym również zamieszkałejtam mniejszości polskiej. Rozłamowa i dywersyjna grupa paniBorys nie zachowująca żadnych norm etycznych i chrześcijańskich, negująca zasadybraterstwa słowiańskiego i korzystająca z form kłamliwej propagandy nie może, naszymzdaniem, decydować ani o przyszłości mniejszości narodowych w Białorusi ani tymbardziej o przyszłości suwerennego Państwa Białoruś. Grupata stawia sobie za cel obalenielegalnego (bez względu na to,co byśmy o nim sądzili) rząduprezydenta Łukaszenki, z którym próbują również walczyćkolejne rządy RP, czyniącz mniejszości polskiej zakładników swojej obłędnej i szkodliwej tak dla Polakówz Białorusi, jak i dla interesówPolski – polityki. Trudno bo
wiem wyobrazić sobie, że panowie Premier RP D. Tuski Minister R. Sikorski będą dyktować panu Prezydentowi A.Łukaszence, który ZPB winienon uznać za legalny: pani Borys czy pod kierownictwem Pana, Panie Prezesie. To jestbezceremonialna ingerencjaw wewnętrzne sprawy Białorusi obecnego rządu RP, który wykonując polecenia płynącez zagranicy udaje, że broniw Białorusi polskości. Nic bardziej fałszywego!!! Każdego roku bywamy w Nieświeżu,gdzie od lat kilkunastu spotykamy się z więcej niż życzliwymprzyjęciem miejscowych władzbiałoruskich, które 2 lata temuzorganizowały Święto KulturyPolskiej. Z tej okazji na estradzie w parku obok Zamku Radziwiłłów wystąpiłokilkadziesiąt zespołów polskichtylko z jednego obwodu mińskiego: recytatorskich, śpiewaczych, muzycznychi tanecznych. Kiedy na estradzie pojawili się młodzi tancerze wykonujący poloneza, ktośna widowni zauważył, że ostatni raz poloneza tańczono w Nieświeżu za czasów Radziwiłłówi teraz znów za ... Łukaszenki!Podobne jak w Nieświeżu święta kultury polskiej finansowaływładze białoruskie w Stołpcachi Wołożynie, gdzie wbrew białoruskiemu prawu o tym, że pomników nie stawia siężyjącym, stanął przed kilku latybodaj trzeci w Białorusi pomnik Jana Pawła II. W jakim innym kraju władze subsydiująświęta kultury polskiej?
W Nieświeżu, w Wołożyniei Stołpcach nie pojawiła się p.Borys ani nikt z polskiej ambasady w Mińsku (na pogrzebachzasłużonych kombatantów polskich i działaczy zresztą też).No tak, bo jak napisał otwartym tekstem w „Naszym Dzienniku” (środa, 17 lutego 2010)Józef Szaniawski, „w interesiePolski, ale też i UE jest wyrwanie Białorusi spod wpływów rosyjskich i doprowadzenie do
upadku reżimu Łukaszenkiw Mińsku”. I temu służy polskade nomine dyplomacja oraz jejinstrument, czyli istniejąca zaledwie od 2005 roku dywersyjnafrakcja pani Borys. Władze polskie finansują te działania,a białoruskie święta kulturypolskiej. Kto zatem bardziejdba o polskość w Białorusi?
Władze polskie powinnyprzestać się kompromitowaći wysługiwać obcym, by nierzec wrogim, Polsce interesom,albowiem to właśnie dotychczasowa polityka Warszawy wpycha Białoruś w objęciaMoskwy i bardzo cieszy Berlin, który umacnia w tym krajuswoje wpływy. III RP nie jestnajlepszym nauczycielem demokracji, albowiem demokracja nasza jest jej karykaturą.Łukaszenka zamyka podejrzanych w areszcie na 5 dni,a Tusk i jego poprzednicy na 2lata bez aktu oskarżenia. To jestdemokracja, panowie obrońcysuwerenności? Chcą, aby Łukaszenka stał się chłopcem do bicia, ponieważ przepędziłFundację Sorosa i nie zgodziłsię na wyprzedaż za bezcen Białorusi? Dlatego ponad 80 procent wyborców oddaje nańswoje głosy. A trzeba naszymobrońcom „suwerenności” wiedzieć i o tym, że szczątkowa liczebnie opozycja, którą notabene popiera pani Borys, jest jadowicie antypolska!
20 lutego 2010 roku powstał w Polsce „Komitet Pomocy Polakom na Białorusi”.Komitet ów powstał obecnienie przypadkowo, ponieważ dotychczas grupa Borys byłautrzymywana z budżetu państwa polskiego. W tej chwili toczą się procesy w Białorusi,w których m.in. wyjaśnia siędotychczasowy sposób finansowania działających nielegalniena terenie Białorusi poszczególnych grup oraz osób. Sprawastaje się niezręczna dla samorządzącej się w Polsce elity politycznej (pada dziś z różnychstron zbyt dużo zarzutów o fi
nansowym wsparciu, padająpodejrzenia o pranie brudnychpieniędzy), więc tworzy sięw postaci tej oto organizacji –Komitetu Pomocy...tzw. przykrywkę, która w przyszłościnie pozwoli (prowadząc gręw dawnym stylu) na jednoznaczne stwierdzenie źródłapochodzenia dochodów Komitetu. Jeśli padnie zarzut skądpochodzą pieniądze, odpowiedź będzie jednoznaczna ze "zbiórki"... czyli akcji społecznych... z "dobrej woli"...Tworząc w/w Komitetpaństwo polskie usankcjonowało tym samym mechanizmdalszego prania dużej ilościpieniędzy, z jedną tylko różnicą środki finansowe będą teraz pochodziły ze "zbiórki",która może się ciągnąć w nieskończoność (MSW możeprzedłużać zezwolenia na przeprowadzenie w/w. akcji). Grajest nieczysta, a co najgorsze,posiada znamiona agresji i nienawiści w stosunku do bezbronnych Polaków w Białorusinadal pozostających na tzw."czarnej liście" osób bez prawawjazdu do Polski. Uważamy żetymi sprawami powinny się zająć międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka(o ile ich działalność nie jestkolejną „przykrywką” dla ponadnarodowych rozgrywekmafijnych – MG).
Wyrażając naszą solidarność z Polakami i Panem osobiście spodziewamy się, iżpodejmie Pan odpowiedniekroki, występując do Trybunału w Strasburgu, w celu obronienia honoru i godnościPolaków pokrzywdzonychprzez Rząd RP i będzie dobrzegospodarzył konsolidując potencjał polski w Białorusi.
Z wyrazami szacunkuWiktor Dmuchowski – dyrygent,
CzęstochowaLech Niekrasz – pisarz, Warszawa
Marek Głogoczowski – pisarz,Zakopane
List otwarty do Stanisława SiemaszkoPrezesa Związku Polaków na Białorusi
W ostatnich latach media w Polsce wykreowały Panią Angelikę Borys na jedyną obrończynie interesów Polaków mieszkającychna Białorusi. Wielu polityków robiło sobie z nią przedwyborcze zdjęcia, obiecując bezgraniczne wsparcie dla jej działań. Poniżejprezentujemy opinię ludzi związanych z Polakami na Białorusi, a mających zupełnie odmienne zdanie co do sytuacji Polaków w tymkraju oraz działań Pani Angeliki Borys.
Redakcja