1
Object 1Object 2Object 3Object 4
PIERWSZY ŚPIEWNIK STUDENCKI WYDZIAŁU LEKARSKIEGO
„Bitu* Medyków”
Pereat tristitia,
Pereant osores,
Pereat diabolus
Quivis antiburschius,
Atque irrisores.
KRAKÓW 2011
2
Autor rysunku: Commandant RoSWeLL http://www.cdtroswell.fr
Opracowali: Anna-Maria Kuźma i Katarzyna Cylwik (autorki obecnej wersji śpiewnika)Bartosz Maciejewski (autor poprzedniej wersji śpiewnika)
Michał Lenik (autor drugiej wersji śpiewnika)Tadeusz Hessel (inicjator projektu i autor pierwowzoru śpiewnika)
*Dlaczego nazwa „Bitu”? Ze względu na belgijskie inspiracje autorów. Dziękujemy przede wszystkim Fryderykowi Widartowi z Liege.
3
Jeśli nie będziesz miał odwagi nieść przed sobą płomienia tradycji studenckich, to na co będziesz miał odwagę
w przyszłości? Nie bój się zademonstrować innym, że jesteś żakiem!
Gotuj zatem swoje gardło na śpiewyi zaśpiewki!
Pamiętaj żaku!Jeśli tysiąc razy nie zaśpiewasz Gaudeamus, 500 razy Kuba do
Jakuba, jeśli nie poznasz tętniącego nocnym życiem miasta, to w mig pęknie Ci głowa od prawa, medycyny, starożytnych tekstów i
innych uczonych ksiąg.
A więc...czapki w dłoń!
Gaudeamus!
Tadeusz Hessel i Kasper Krawet, inicjatorzy czapkowego projektu
Wracajmy do studentów. Z czasem przywdziali aksamitne czapki. Dla każdego wydziału w innym kolorze, z wyjątkiem Wydziału
Teologicznego – klerycy nie nosili czapek akademickich szykując swoje głowy pod birety...
Medycy nosili czapki bordowe z trupią czaszką nad lewą skronią, którą po wojnie zamieniono na równoramienny krzyż. Czapka
nobilitowała. Za PRL-u wmówiono studentom, że to burżuazyjny przesąd. W wierzą w to do dziś - przestali nosić czapki"
prof Zdzisław Gajda "O ulicy Kopernika w szczególności, o Wesołej w ogólności"
4
GAUDEAMUS IGITUR
Gaudeamus igitur, Iuvenes dum sumus;
Post iucundam iuventutem Post molestam senectutem
Nos habebit humus!
Ubi sunt qui ante nos In mundo fuere?
Vadite ad superos, Transite ad inferos,
Ubi iam? Fuere!
Vita nostra brevis est, Brevi finietur,
Venit mors velociter, Rapit nos atrociter, Nemini parcetur.
Vivat Academia, Vivant professores,
Vivat membrum quodlibet, Vivant membra quaelibet,
Semper sint in flore!
Vivant omnes virgines Faciles, formosae, Vivant et mulieres, Tenerae, amabiles, Bonae, laboriosae!
Vivat et respublica Et qui illam regit
Vivat nostra civitas, Maecenatum caritas,
Quae nos hic protegit!
Pereat tristitia, Pereant osores, Pereat diabolus, Quivis
antiburschius, Atque irrisores!
5
HYMN RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Jeszcze Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,
Szablą odbierzemy.
Marsz, marsz Dąbrowski,
Z ziemi włoskiej do Polski.
Za twoim przewodem
Złączym się z narodem.
Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,
Będziem Polakami.
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy.
Marsz, marsz ...
Jak Czarniecki do Poznania
Po szwedzkim zaborze,
Dla ojczyzny ratowania
Wrócim się przez morze.
Marsz, marsz ...
Już tam ojciec do swej Basi
Mówi zapłakany -
Słuchaj jeno, pono nasi
Biją w tarabany.
Marsz, marsz ...
6
HYMN ZJEDOCZONEJ EUROPY
G a G D7 G DO Radości, iskro bogów,
G D G D Kwiecie Elizejskich Pól
G C G7 C G D7 Święta na twym świętym progu
e D G D7 G Staje nasz natchniony chór.
D G D G Jasność twoja wszystko zaćmi
D H7 e A7 DZłączy co rozdzielił los
G C G7 C G D7 Wszyscy ludzie będą braćmi
e D G D7 GTam gdzie twój przemówił głos.
Kto przyjaciel, ten niech zaraz
Stanie tutaj pośród nas,
I kto wielką miłość znalazł
Ten niech z nami dzieli czas.
Z nami ten, kto choćby jedną
Duszę rozpłomienić mógł.
Ale kto miłości nie zna,
Niech nie wchodzi tu na próg.
Patrz, patrz: wielkie słońce światem
Biegnie sypiąc złote skry,
Jak zwycięzca, jak bohater –
Biegnij, bracie, tak i ty.
Radość tryska z piersi ziemi,
Radość pije cały świat.
Dziś wschodzimy, występujemy
Na Radości złoty ślad.
Ona w splocie ludzkich rąk,
Z niej najlichszy robak czerpie,
Z niej – najwyższy niebios krąg.
Bracie, miłość niezmierzona
Mieszka pod namiotem gwiazd,
Całą ludzkość weź w ramiona
I ucałuj jeszcze raz.
Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie,
Ja nowinę niosę wam:
Na gwiaździstym firmamencie
Miłość, miłość mieszka tam.
Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie,
Ja nowinę niosę wam:
Na gwiaździstym firmamencie
Miłość, miłość mieszka tam!
7
ZAŚPIEWKI BRACTWOWE
PIEŚŃ SEMESTRÓW
Kto na n-tym semestrze jest, wstawaj, wstawaj, wstawaj!I biorąc kufel w ręce swe i pijąc, i pijąc, i pijąc do dna!
Wstawaj, wstawaj, wstawaj, pijany do domu wracaj. (powtarzane do wyczerpania substancji)
Wypił, wypił, nic nie zostawił, nic nie zostawił!Ażeby go, ażeby go Pan Bóg błogosławił!Ażeby go, ażeby go Pan Bóg błogosławił!
Całość powtarzana w semestrze zimowym od 1-wszego semestru, każdy nieparzysty. W letnim analogicznie, od semestru drugiego, semestry
parzyste. Liczy się od ilu semestrów jest się studentem - jeżeli ktoś jest na pierwszym roku, ale wcześniej już studiował, liczy się od momentu
pierwszego semestru studiów najwcześniejszych. Ponadto osoba, która kufel opróżniła stoi do końca pieśni. Jak są osoby po studiach, należy
przed pieśnią dowiedzieć się, ile mają lat i wyliczyć semestr.Przekazane BCS UJ przez K! Arcadię 15.X.2010
8
PIWA, PIWA, DAJCIE MU PIWA...
Piwa, piwa, dajcie mu piwa,bo mu jeszcze, bo mu jeszcze głowa się nie kiwa,bo mu jeszcze, bo mu jeszcze głowa się nie kiwa!
Śpiewane jak ktoś mało pił, albo ma urodziny, imieniny, coś ważnego się zdarzyło w jego życiu, etc.
NASZYM PRZYJACIELEM...
(Imię) naszym przyjacielem jest! x3Jemu chwała, jemu cześć!
MEUM EST PROPOSITIUM...
Meum est propositum in taberna mori! X3Moją jest propozycją, by umrzeć z przepicia!
9
PIJE KUBA DO JAKUBA
D A D A G A DPije Kuba do Jakuba, Jakub do
Michała,D A D A G A D
Wiwat ty, wiwat ja, kompanija cała.
D A D AA kto nie wypije, tego we dwa kije,
D A D AŁupu cupu, cupu łupu
G A DPóki nie wypije.
W dawnym stanie, choć w żupanie,Szlachcic złoto dźwiga,
Dzisiaj wpięto, kuso, wcięto,A w kieszeni figa.
Kto za modą żyjeTego we dwa kije
Łupu cupu, cupu łupu,Niech modnie nie żyje.
Koroneczki, perełeczki,Miała pani sama,
Dziś szynkarka i kucharkaStroi się jak dama.
Kto nad stan swój żyje,Tego we dwa kije,
Łupu cupu, cupu łupu,Niech nad stan nie żyje.
Indyk z sosem,Zraz z bigosem,
Jadły dawniej pany;Dziś ślimaki i robaki
Jedzą jak bociany.
Kto żabami żyje,Tego we dwa kije
Łupu cupu, cupu łupu,Niech gadem nie żyje.
Tyś Polakiem i ja takim, W tym jest nasza chwała,
Wiwat ty, wiwat ja kompanija cała.
A kto nie wypije, Tego we dwa kije,
Łupu cupu, cupu łupu,Niech po polsku żyje.
Pili nasi pradziadowie, Każdy wypił czarę,
Jednak głowy nie tracili, Bo pijali miarę.
Kto nad miarę pije,Tego we dwa kije,
Łupu cupu, cupu łupu,Niech po polsku żyje.
Pili nasi pradziadowieNie byli pijacy
Byli mężni pracowiciBądźmy i my tacy.
A kto nie wypije,Tego we dwa kije,
Łupu cupu, cupu łupu,Niech po polsku żyje.
10
W PIWNICZNEJ IZBIE
D A D W piwnicznej izbie siedzę sam nad kuflem pełnym piwa,
D A D Oczami wodzę tu i tam, a głowa mi się kiwa.
A7 D A7 D A7 Ja nie dbam o czerwony nos, ni o to, że wciąż tyję,
D A7 D Ja biorę kufel w ręce swe i piję, i piję, i piję, do dna.
A gdyby ktoś mi wybór dał- Dziewczynę, konia, trunek
I rzekł - wybieraj sobie sam, Ja płacę za rachunek.
Na próżno dziewczę wdzięczy się I koń wyciąga szyję,
Ja biorę kufel w ręce swe I piję, i piję, i piję, do dna.
A gdy już sądu przyjdzie czas I stanę u stóp Tronu,
Pokłonię ja się Panu w pas I rzeknę bez pardonu:
Rozkoszy rajskich nie chcę znać, Ni wiedzieć, gdzie się kryją, Jeno mi Panie Boże wskaż,
Gdzie piją, gdzie piją, gdzie piją do dna.
11
KOMU DZWONIĄ
Komu dzwonią, temu dzwonią, a E7 aMnie nie dzwoni żaden dzwon, C G a
Bo takiemu pijakowi C G a E7Jakie życie, taki zgon, zgon, zgon a E7 a E7 a. x2
Bo takiemu pijakowi Jakie życie, taki zgon, zgon, zgon.
Księdza do mnie nie wołajcie, Niech nie robi zbędnych szop.
Tylko ty mi, przyjacielu, Spitytusem głowę skrop, skrop, skrop.
Tylko ty mi, przyjacielu, Spitytusem głowę skrop, skrop, skrop.
W piwnicy mnie pochowajcie, W piwnicy mi kopcie grób,
A głowę mi odwracajcie Tam, gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt.
A głowę mi odwracajcie Tam, gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt.
W jedną rękę kielich dajcie, W drugą rękę wina dzban, I nade mną zaśpiewajcie:
Umarł pijak, ale pan, pan, pan.
I nade mną zaśpiewajcie: Umarł pijak, ale pan, pan, pan.
A po śmierci na mym grobie Beczka wina będzie stać
I gdy przyjdziesz się pomodlić, Możesz kufel sobie wlać, wlać wlać.
I gdy przyjdziesz się pomodlić, Możesz kufel sobie wlać, wlać wlać.
12
PIWA NAM NIE ZABRAKNIE
(na melodią Międzynarodówki)
Wypijmy dziś to nasze piwo G CDopóki jest nas na nie stać D G
pozwólmy dziś odpuścić dziwom F C
Bo na nas czeka piwna brać D G
Ref.:Piwa nam nie zabraknie G CZawsze będziem go pić D G
A Karczma ta bratnia E7 a CStulecia będzie żyć G D G
Prezesie Karczmy naszej prowadź D A D
Tam gdzie na s czeka piwny raj. A7 D
Bo dzisiaj będzie nas szanować D7 G
I uwielbiać cały kraj. D A7 D
PIWKA DAJCIE NAM ŻAKOM
Piwka dajcie nam żakom, nam żakom,
Studenckim żebrakom, żebrakom,
A jak beczka tu pęknie, tu pęknie Zaśpiewamy wam pięknie, wam
pięknie.
Ref. Hop, ta ra ra, hop, ta ra ra,Znów przebrała się miara, się
miara.Hop, ta ra ra, hop, ta ra ra,
Znów przebrała się miara, bęc.
My w Deesach mieszkamy, mieszkamy,
Ciepłych pierzyn nie mamy, nie mamy,
A jak student skostnieje, skostnieje,
To go piwko rozgrzeje, rozgrzeje.
My w stołówkach żywieni, żywieni,
I miłości spragnieni, spragnieni, A jak student nie może, nie
może, To mu piwko pomoże, pomoże.
13
FILISTERSKIE "GAUDEAMUS"
Gdy wieczorem marzę sam, to w mej wyobraźni
Stają widma dawnych lat szczęścia i przyjaźni.
Gwar wesołych młodych dni w głowie mej się cieśni,
Zda się słyszę znany śpiew ulubionej pieśni:
Gaudeamus igitur, iuvenes dum sumus;
Post iucundam iuventutem, post molestam senectutem
Nos habebit humus.
Zda się tak niedawny czas, gdym jak wy był młody,
Gdym z nadzieją i bez trosk szedł na świata gody.
Szybko żywot spływa nam, wkrótce będziem w grobie,
Trzeba zatem strofkę tę uprzytomnić sobie:
Vita nostra brevis est, brevi finietur;
Venit mors velociter, rapit nos atrociter,Nemini parcetur.
Ach! rozkosznych wspomnień tłum błyska ponademną,
Niby gwiazdek złoty rój, w noc ponurą, ciemną.
Zda się widzę miasta kształt - w pustej gdzieś ulicy
Stoi znany stary gmach, mury mej wszechnicy:
Vivat academia, vivant professores,
Vivat membrum quodlibet,vivant membra quaelibet,
Semper sint in flore!
Dzielnie kroczy hoża młódź, pełna ognia, siły;
Iskry sypią jej się z ócz, ogniem płoną żyły,
Kędy tylko zjawią się, budzą wnet zachwyty,
Dziewcząt rój za nimi śle tęsknych ócz błękity:
Vivant omnes virgines, faciles, formosae,
Vivant et mulieres,tenere, amabiles
Bonae et laboriosae!
Dziś gdy troski srebrzą włos, los mnie gnie ku ziemi,
W głębi piersi jęczy głos skargami smutnemi.
Lecz gdy minie marzeń rój, dumnie wznoszę czoło
I z fortuną w krwawy bój, idę znów wesoło:
Inaczej: Złoty sen młodzieńczych lat, nie zagaśnie w duszy
W niej najsłabszy wspomnień ślad setki strun poruszy,
Nie zmarnieje haseł moc, co mnie w życie wiodły
I jak ongi krzyknę dziś: Niech przepadnie podły!
14
CZAPKOWE CZTERY RAZY PO DWA RAZY
Czy filologiczne babkimogą spalić trochę trawki?Ależ owszem, czemu nie!Babkom też należy się!
Czy normalna, zdrowa Szyszamoże upić dzisiaj Misza?Ależ owszem, czemu nie?
Szyszy też należy się!
Czy normalny Misz wieczoremda się schlać czystym jabolem?
Ależ owszem, czemu nie!Jemu też należy się!
Czy Geolog o porankumoże stanąć z pustą szklanką?
Ależ skądże ależ nie!Szklance nie należy się!
A czy Magdalena czasemwieńczy wódę ogórasem?Ależ owszem, czemu nie,Magdzie też należy się!
Czy pijanej Magdaleniew głowie są Misza jelenie?Ależ owszem, czemu nie!Ukraść dziś jelenia chce!
Czy Tadeusz – stary pijakmoże zmoczyć swego kija?Ależ owszem, czemu nie!
Jemu jebać wciąż się chce!
Czy Tadeusz, mistrzów trener,chodzi trzeźwy co niedzielę?
Ależ skądże, ależ nie!Trener przykład dawać chce!
Czy Bulica, mości hrabia,puszcza za filarem pawia?Ależ owszem, czemu nie!Nikt nie bulwersuje się!
A czy nieobecnych zdrowiebędziem pić, choć szumi w głowie?
Ależ owszem, czemu nie!Nawet im należy się!
15
ŁING CZING CZING, CZYLI CHIŃSKA PIOSENKA PANA ANDRZEJA
Moja mama sadzi ryżA mój tato sadzi tyż
Moja siostra na bawoleA ja wszystko to.. na blues
Łing czing czing czing ajajajajJaki piękny żółty kraj x2
Moja mama ciągle rodziMilion więcej nie zaszkodziA braciszek siedzi w chacie
I wybiyro gnidy tacie
Łing czing czing czing ajajajajJaki piękny żółty kraj x2
I ja także nie próżnujęI ja także produkuję
Raz na cioci, raz na mamieRaz na przypadkowej damie
Łing czing czing czing ajajajaj
Jaki piękny żółty kraj x2
Dzisiaj praca się nie liczyDziś się liczą rezultaty
I choć rozum mam dziewiczyBiorę przykład z swego taty
Łing czing czing czing ajajajaj
Jaki piękny żółty kraj x2
16
BREVE REGNUM
Breve regnum erigitur, Sublimatum deprimitur Et depressum elabitur Transmutato tempore,
Puerilem miliciam, Perargutam periciam,
Regencium industriam, Hanc eduxit in opere
Cracoviensem filium, Fulgentem velut lilium Ac de numero milium Cunctis preferendum.
Octo dierum spacium Hoc sustinet solacium,
Post hoc regis pallacium Plagis feriendum,
Namque regis elleccio Fit studii negleccio Ac desolatur leccio
Tota septimana.
17
BACHE BENE VENIES
Bache bene venies gratus et optatus
per quem noster animus fit letificatus
Ref.: Istud vinum bonum vinumvinum generosum
reddit virum curialemprobum animosum
Iste cyphus concavus de bono mero profluus
siquis bibit sepius satur fit et ebrius
Hec sunt vasa regia quibus spoliatur
ierusalem et regalis babilon ditatur
Ex hoc cypho conscii bibent sui dominibibent sui socii bibent et amici
Bachus forte superans pectora virorum
in amorem concitat animos eorum
Bachus sepe visitans mulierum genus facit eas subditas
tibi o tu venus
Bachus venas penetrans calido liquore
facit eas igneas veneris ardore
Bachus lenis leniens curas et dolores
confert iocum gaudia risus et amores
Bachus mentem femine solet hic lenire
cogit eam cirius viro consentire.
A qua prorsus coitum nequit impentrare
Bachus illam facile solet expugnare.
Bachus numen faciens hominem iocundum
reddit eum pariter doctum et facundum.
Bache, deus inclite,omnes hic astantesleti sumus muntera
tua prelibantes.
Omnes tibi canimus maxima preconia
te laudantes merito tempora per omnia
Ref.: Istud vinum bonum vinum...x3
18
IN TABERNA QUANDO SUMUS
D D F D | E F G E | G G F E | D F D D :|w:In Ta-ber-na quan-do su-mus non cu-ra-mus quid sit hu-mus
w:sed in lu-dum pro-pe-ra-mus cu-i sem-per in-su-da-musA G F E | G G A A | A G F E | G G A A |
w:quid a-ga-tur in ta-ber-na u-bi num-mus est pin-cer-naD D F D | E F G E | G G F E | D F D D ||
w:hoc est o-pus ut que-ra-tur sed quid lo-quar au-di-a-turA G F E | G G A A | A G F E | G G A A |
w:tam pro pa-pa quam pro re-ge bi-bunt om-nes si-ne le-ge|: D D F D | E F G E | G G F E | D F D D :|
w:Bi-bit he-ra bi-bit he-rus bi-bit mi-les bi-bit cle-rus|: A G F E | G G A A | A G F E | G G A A :|
w:bi-bit ve-lox bi-bit pi-ger bi-bit al-bus bi-bit ni-ger|: A G F E | G G A A | A G F E | G G A A :|
w:Bi-bit pau-per et e-gro-tus bi-bit e-xul et i-gno-tus|: D D F D | E F G E | G G F E | D F D D :|
w:bi-bit so-ror bi-bit fra-ter bi-bit a-nus bi-bit ma-ter
19
In taberna quando sumus non curamus quid sit humus, sed ad ludum properamus,
cui semper insudamus. Quid agatur in taberna
ubi nummus est pincerna, hoc est opus ut queratur, si quid loquar, audiatur.
Quidam ludunt, quidam bibunt, quidam indiscrete vivunt. Sed in ludo qui morantur, ex his quidam denudantur
quidam ibi vestiuntur, quidam saccis induuntur. Ibi nullus timet mortem
sed pro Baccho mittunt sortem.
Primo pro nummata vini, ex hac bibunt libertini;
semel bibunt pro captivis, post hec bibunt ter pro vivis, quater pro Christianis cunctis
quinquies pro fidelibus defunctis, sexies pro sororibus vanis,
septies pro militibus silvanis.
Octies pro fratribus perversis, nonies pro monachis dispersis,
decies pro navigantibus undecies pro discordaniibus, duodecies pro penitentibus, tredecies pro iter agentibus. Tam pro papa quam pro rege
bibunt omnes sine lege.
Bibit hera, bibit herus, bibit miles, bibit clerus,
bibit ille, bibit illa, bibit servis cum ancilla, bibit velox, bibit piger, bibit albus, bibit niger,
bibit constans, bibit vagus, bibit rudis, bibit magnus.
Bibit pauper et egrotus, bibit exul et ignotus,
bibit puer, bibit canus, bibit presul et decanus, bibit soror, bibit frater, bibit anus, bibit mater,
bibit ista, bibit ille, bibunt centum, bibunt mille.
Parum sexcente nummate durant, cum immoderate bibunt omnes sine meta.
Quamvis bibant mente leta, sic nos rodunt omnes gentes
et sic erimus egentes. Qui nos rodunt confundantur et cum iustis non scribantur.
20
NUNC EST BIBENDUM
Nunc est bibendum, nunc pede libero pulsanda tellus, nunc Saliaribus
ornare pulvinar deorum tempus erat dapibus, sodales.
Antehac nefas depromere Caecubum cellis avitis, dum Capitolio
regina dementis ruinas funus et imperio parabat
contaminato cum grege turpium morbo virorum, quidlibet impotens
sperare fortunaque dulci ebria. Sed minuit furorem
vix una sospes navis ab ignibus, mentemque lymphatam Mareotico
redegit in veros timores Caesar, ab Italia volantem
remis adurgens, accipiter velut mollis columbas aut leporem citus
venator in campis nivalis Haemoniae, daret ut catenis
fatale monstrum. Quae generosius perire quaerens nec muliebriter
expavit ensem nec latentis classe cita reparavit oras,
ausa et jacentem visere regiam voltu sereno, fortis et asperas tractare serpentes, ut atrum
corpore conbiberet venenum, deliberata morte ferocior
MEUM EST PROPOSITIUM
Tercio capitulo memoro tabernam Illam nullo tempore spreui neque
spernam Donec sanctos angelos uenientes
cernam Cantantes pro mortuis: Requiem
eternam
Hei, quam felix est iam uita potatoris Qui curarum tempestatem
Sedat et meroris - dum flauescit uinum in uitro subrubei coloris.
Tales uersus facio, quale uinum bibo Nichil possum facere nisi sumpto
cibo Nichil ualent penitus, que ieiunus
scribo Nasonem post calicem carmine
preibo
Meum est propositum in taberna mori
Ubi uina proxima morientis ori Tunc cantabunt lecius angelorum
chori Deus sit propicius isti potatori
21
POCHWAŁA WESOŁOŚCI
Ten mym zdaniem dobrze żyje,Ten na długie lata godzi,Kto pod miarę winko pijęI piosnkami troski słodzi.
Ref. Po szklaneczce do piosneczki,
po piosneczce do szklaneczki.
Ustępuje wnet frasunek, Znika serca utrapienie,
Skoro usta czują trunek, A uszy wesołe pienie.
Tak czynił i nasz Batory, Miłośnik uczonych hojny,
Lubił piosnki i likwory Nawet podczas trudów wojny.
Precz posępne mędrców czoła, Naukom zły humor szkodzi. Milsza jest mądrość wesoła,
Wino myśli dobre rodzi.
Trudy rozkosz niech przeplata, Umiejmy czas dobrze trawić,
Bodajbyśmy w setne lata Tak się mogli jak dziś bawić.
PIEŚŃ OTWARCIA
Bracia, siądźmy wielkim kołem,za przykładem ojców społem,
Chylcie dzbany, wznieście czapki,vivat Bractwa stan! - bis
Dziewom w których białym łonie,tylko ku nam miłość płonie,
Których cnota nie udana,święcę pierwszy toast ten! - bis
Tym, co w pracy, wytrwałości,snują dla nas nić mądrości.
W nas wszczepiają blask oświaty,święcę drugi toast ten! - bis
Braciom co za życia chwili,w związku naszym braćmi byli,Których związek czci i kocha,
niech po trzykroć żyją nam! - bis
Braciom co po życia znoju,spoczywają już w pokoju,
Pod mogilnym żwirem ziemi wieczny pokój, wieczna cześć. -
bis
Teraz bracia wielkim kołem,za przykładem ojców społem,
Chylcie dzbany, wznieście czapki,vivat Bractwa stan! - bis
22
KURDESZ
Każ przynieść wina, mój Grzegorzu miły! F-C-C7-FBodaj się troski nigdy nam nie śniły. C-C7-FNiech i Anulka tu zasiądzie z nami. B-F-C -FKurdesz, kurdesz nad kurdeszami! C-F-C-F -C
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! F-C7-F
Skoro się przytknie ręka do butelki, znika natychmiast smutek z serca wszelki!
Wołaj myż tedy dzwoniąc kieliszkami: kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2
Niezłe to wino, do Ciebie, mój Grzelu! Cieszmy się, póki możem, przyjacielu!
Niech stąd ustąpi nudna myśl z troskami. Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2
Patrzcie, jak dzielny skutek tego wina,już się me serce weselić poczyna.
Pod stół kieliszki, pijmy szklanicami. Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2
I ty, Anulko, połowico Grzela, bądź uczestniczką naszego wesela,
nie folguj sobie, chciejże wypić z nami. Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2
Już po butelce! Niech tu stanie flasza, wiwat ta саłа kompanija nasza!
Wiwat z Maciusiem i przyjaciołami! Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2
23
PIEŚŃ FILARETÓW
Hej, użyjmy żywota! D A DWszak żyjem tylko raz;
Niechaj ta czara złota E ANie próżno wabi nas.
Hejże do niej wesoło, D E7 ANiechaj obiega w koło.Chwytaj i do dna chyl
Zwiastunkę słodkich chwil. D A D
Po co tu obce mowy?Polski pijemy miód;
Lepszy śpiew narodowyI lepszy bratni ród.
W ksiąg greckich, rzymskich stekiWlazłeś, nie żebyś gnił;Byś bawił się jak Greki,
A jak Rzymianin bił.
Ot tam siedzą prawnicy,I dla nich puchar staw,Dzisiaj trzeba prawicy,
A jutro trzeba praw.
Wymowa wznieść nie zdołaDziś na wolności szczyt;
Gdzie przyjaźń, miłość woła,Tam, bracia, cyt! tam cyt!
Kto metal kwasi, pali,Skwasi metal i czas;My ze złotych metali
Bacha ciągnijmy kwas.
Ten się śród mędrców liczy,Zna chemiją, ma gust,
Kto pierwiastek słodyczyZ lubych wyciągnął ust.
Mierzący świata drogi,Gwiazdy i nieba strop,Archimed był ubogi,
Nie miał gdzie oprzeć stop.
Dziś gdy chce ruszać światyJego Newtońska Mość,Niechaj policzy bratyI niechaj powie: dość.
Cyrkla, wagi i miaryDo martwych użyj brył;Mierz siłę na zamiary,Nie zamiar podług sił.
Bo gdzie się serca palą,Cyrklem uniesień duch,
Dobro powszechne skalą,Jedność większa od dwóch.
Hej, użyjmy żywota!Wszak żyjem tylko raz;
Tu stoi czara złota,A wnet przeminie czas.
Krew stygnie, włos się bieli,W wieczności wpadniem toń;
To oko zamknie Feli,To filarecka dłoń.
24
PRECZ, PRECZ OD NAS SMUTEK WSZELKI
Precz, precz od nas smutek wszelki,
Zapal fajki, staw butelki;
/Niech wesoło z przyjaciółmi
Słodko płynie czas!/bis
Cóż pomoże narzekanie?
Co się stało nie odstanie,
/Dobrym wszędzie dobrze będzie; —
A złym zawsze kwas./bis
Niech fortuna w zmianach chyża,
Tych wywyższa, tych poniża,
/Kto poczciwy, ten szczęśliwy, —
Nie dba o jej grot./bis
Jeszcze słońce nam poświeci,
Wiwat, bracia Filareci!
/Których męski umysł klęski —
Umiał znieść dla cnót./bis
Hej no ty, panie marszałku,
Daj nam ciasta po kawałku,
/A ty Bachu, miły Stachu,
Pełne szklanki lej!/bis
Dalej Kułakowski, dalej!
Niechaj czara krąży w sali
/Człek pijany, losu zmiany —
Umie znosić lżej!/bis
Gdy poczciwość w świecie znana.
Któż poczciwszy jest nad Zana?
/Więc panowie, jego zdrowie!
Wiwat Tomasz Zan!/bis
Gdy uwielbień godna cnota,
Któż godniejszy nad Czeczota?
/Więc panowie, jego zdrowie,
Wiwat Czeczot Jan./bis
Pijmy zdrowie Mickiewicza,
On nam słodkich chwil użycza,
/Wszelkie troski koi boski —
Jego lutni dźwięk!/bis
Hej panowie! W górę szklanki!
Każdy zdrowie swej kochanki!
/Biedne chłopcy, którym obcy —
Jest miłości wdzięk!/bis
Poczekajcie jeszcze, proszę,
Jeszcze jeden toast wnoszę!
/W górę czasze! Zdrowie nasze!
Wiwat mnie i wam!/bis
A gdy czara wypróżniona
I od czczości wena kona,
/Lepiej będę wieść gawędę, —
Wierszom krzyżyk dam./bis [1], [2], [7]
25
HEJ KOLEDZY
Hej, koledzy, po mozołachPrzykład wesołości dajmy.
Niech na naszych świeci czołachI wesoło zaśpiewajmy.
Ref. Byśmy zawsze tak śpiewali,Zdrowi mogli być,
Pomyślności doznawaliPóki będziem żyć.
Oj, zapomnisz trudy, znoje,Gdy zawita myśl wesoła!
Jej otwórzmy więc podwojeDo kolegów naszych koła!
Niech zgrzybiałym wczesna starośćSmutne piętno swe wyciska,
Nam młodości czerstwej radośćNiech strumieniem pełnym tryska.
PIWO
Siądźmy wszyscy w jedno grono Piwni towarzysze
Komu w głowie nie zielono Niech się do nas pisze. Kto ten przesąd nagnie
Że zły to pić piwo, Niech ten siądzie jeśli pragnie
Rozkosz mieć prawdziwą.Dla nas dobre nawet z chmielu
Wypływają zdroje Przygotuj się przyjacielu
Piję w ręce twoje. Piwo też jest smaczne
Nie zawraca głowy Potem to jest wszystko znaczne
Trunek narodowy.Ja sam mówię, że nad piwem
Wino górę trzyma Ale skrob się Maćku w głowę
Gdy pieniędzy nie ma. Któż pić może wodę?
Nie gadajmy wiele Woda zła jest nawet w bucie
Cóż dopiero w ciele.Bursz prawdziwy wszystkie trunki
W jednym kładzie rzędzie Co pić, to pić, niechaj tylko
Tęgi humor będzie. Kiedy mam pieniądze, Każę przynieść wina;
A gdy nie mam, to i w piwie Rozkosz jest jedyna.
26
DZIŚ U MNIE W BRZUCHUDziś u mnie brzuchu kiełbasa siedzi; gorącego ponczu szklanek sześć;
A jutro nie będzie ani śledzi; nie będziemy mieli za co jeść!Cóż ja temu winien, że taki mój stan;
Choć pusto w kieszeni, ale zawsze pan!Rano do drzwi moich pedel stukał, mówił że ma pilny interes
Ale diablo stary się oszukał, bo stał wciąż za drzwiami jak ten pies Bo kto chce z burszem igrać, niech igra:
Ale zje sto diabłów nim wygra!Praczka rachunek mi podaje, już doprawdy nie wiem co za "witz",
Dziwne tu w Dorpacie obyczaje, wszyscy chcą pieniędzy, gdy ja nie mam nic! Gdybyś była młoda, hi, ha hu!
Ale jesteś starą, nie bywaj mi tu!A czy was tu diabli opętali, co jednego wypchnę, wraca dwóch!
Jak będziecie tak się naprzykrzali, to pospuszczam wszystkich ze schodów! Przed feriami długów nie spłacam;
A po feriach nie wiem, czy wracam.
DUSZĄC KSIĄŻKI PRZEZ DZIEŃ CAŁY
Dusząc książki przez dzień cały, trudno mędrcem być,A gdy prace już ustały, zaczniem bracia pić!
Zaczniemy śpiewy ochocze zanim północ zagrzechocze:
Ref.: Trallala, lallala, lallala, la,Trallala, lalla, la!Widziałem ja cny porządek, jaki wielbłąd ma:
Wziął z natury on żołądek, w którym napój trwa!Gdyby mi był taki dany i jeszcze ponczem nalany!
Już kolej nadchodzi nowa, nowy wina dzban!Vivat Academia nasza! Vivat burszów stan!
A w kim to uczucie zgaśnie, niech go jasny piorun trzaśnie!
Gospodarzu, weź kosz próżny, pełen dać nam racz,A co ci zostanę dłużny, na tablicy znacz.
Ufaj, ze się słownie stawię, matrykułę bierz w zastawie.
Już kolej nadchodzi nowa, nam węgrzyna daj!Vivat wolność narodowa! Vivat polski kraj!
A w kim to uczucie zgaśnie, niech go jasny piorun trzaśnie
27
PIJ, PIJ, PIJ BRACIE, PIJ
Alkohol to zguba ludzkości, Takiego już zdania jest świat
Jest źródłem nieszczęścia, przykrości, Co gnębi wciąż ludzkość od lat.
Przyznaję, lecz ma tez plus wielki Bo wśród znojów i szarych dni Niejeden gość na dno butelki
Zagląda, by koić ból, łzy
ref. Pij, pij, pij bracie pijNa starość torba i kijPij, pij, pij bracie pijNa starość torba i kij
Wczoraj grałeś w "66"A dzisiaj nie masz co jeść
Wczoraj grałeś w "66"A dzisiaj nie masz co jeść
I Mojżesz swej sekcie czy kaścieGdy poprzez pustynię ich wiódł
Przykazań im dał jedenaścieA każde z nich jest wzorem cnót.
Lecz jedno zginęło albowiem Niejedna tragedia w tym tkwi
Zaś wam o ludzkości, ja powiem Jak przykazanie to dziś brzmi
28
BOGURDZICA
Bogurodzica dziewica,Bogiem sławiena Maryja,U twego syna GospodzinaMatko zwolena, Maryja!
Zyszczy nam, spuści nam.Kyrieleison.
Twego dziela Krzciciela, bożycze,
Usłysz głosy, napełń myśli człowiecze.
Słysz modlitwę, jąż nosimy,
A dać raczy, jegoż prosimy:A na świecie zbożny pobyt,Po żywocie rajski przebyt.
Kyrieleison.
GAUDE MATER POLONIA
Prole fecunda nobili,Summi Regis magnaliaLaude frequenta vigili.
Cuius benigna gratiaStanislai PontificisPassionis insignia
Signis fulgent mirificis
Tyranni truculentiamQui dum constanter arguit
Martyrii victoriamMembratim caesus meruit
Sic Stanislaus PontifexTransit ad caeli curiam,Ut apud Deum opifex
Nobis imploret veniam
Ergo, felix Cracovia,Sacro donata corpore,Deum, qui fecit omnia,Benedic omni tempore.
Sit Trinitati gloria,Laus, honor, iubilatio,De Martyris victoriaSit nobis exsultatio.
Amen.
29
ROTA
Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. a E7 aNie damy pogrześć mowy, a C G
Polski my naród, polski lud, C G a E FKrólewski szczep piastowy. d E6/4 E7 Nie damy, by nas gnębił wróg. a E7 a
Tak nam dopomóż Bóg! dTak nam dopomóż Bóg! E7 a
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,Duch będzie nam hetmanił.
Pójdziem, gdy zagrzmi złoty róg.Tak nam dopomóż Bóg!Tak nam dopomóż Bóg!
Nie damy miana Polski zgnieść,Nie pójdziem żywo w trumnę.
Na imię Polski, na jej cześćPodnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnukTak nam dopomóż Bóg!Tak nam dopomóż Bóg!
Do krwi ostatniej kropli z żyłBronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i pyłKrzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg.Tak nam dopomóż Bóg!Tak nam dopomóż Bóg!
30
O MÓJ ROZMARYNIE
O mój rozmarynie rozwijaj się, (bis) d g d A d (g d)
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej, g A7
Zapytam się. D
A jak mi odpowie: nie kocham cię, (bis)
Ułani werbują, strzelcy maszerują,
Zaciągnę się.
Dadzą mi buciki z ostrogami (bis)
I siwy kabacik i siwy kabacik Z wyłogami.
Dadzą mi konika cisawego (bis) I ostrą szabelkę i ostrą szabelkę
Do boku mego.
Dadzą mi uniform popielaty, (bis)
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Do swojej chaty.
Dadzą mi szkaplerzyk z Matką Boską, (bis)
Ażeby mnie chronił, ażeby mnie chronił
Tam pod Moskwą.
Dadzą mi manierkę z gorzałczyną, (bis)
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Za dziewczyną
A kiedy już wyjdę na wiarusa, (bis)
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Po całusa.
A gdy mi odpowie: „nie wydam się”, (bis)
Hej tam kule świszczą i bagnety błyszczą-
Poświęcę się.
Pójdziemy z okopów na bagnety (bis)
Bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie pocałuje Ale nie ty.
31
BIAŁE RÓŻE
Rozkwitają pąki białych róż, c G c
Jasiuleńku — wróć z wojenki już. f Es
Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat, B Es
Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat. G7 c C7
Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat, f Es
Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat. c G7 c
Kładłam ci ja idącemu w bój
Białą różę na karabin twój.
Nimeś odszedł, Jasiuleńku, stąd,
Nimeś próg przestąpił, kwiat na ziemi zwiądł.
Ponad stepem nieprzejrzana mgła,
Wiatr w burzanach cichuteńko łka.
Przyszła zima, opadł róży kwiat,
Poszedł w świat Jasieńko, zginął po nim ślad.
Przeszło lato, jesień, zima już,
Już przekwitły pąki białych róż.
Cóż ci teraz dam Jasieńku, hej,
Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny twej?
Wiatr za oknem żałośliwie dmie,
Już nie wróci mój Jasieńko, nie.
W świat gdzieś biegnie nieprzejrzany szlak,
Na mogile zakwitł białej róży kwiat.
Jasieńkowi nic nie trzeba już,
Rosną ci mu nowe pąki róż.
Tam nad jarem, gdzie w wojence padł,
Rozkwitł u mogiły biały róży kwiat.
Nie rozpaczaj, lube dziewczę, nie.
W polskiej ziemi nie będzie mu źle;
Policzony będzie trud i znój,
Za Ojczyznę poległ ukochany twój.
32
SZARA PIECHOTA
Nie noszą lampasów i szary ich strój, eNie noszą ni srebra, ni złota, a e
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój D H7 ePiechota, ta szara piechota. H e
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój Piechota, ta szara piechota.
Maszerują strzelcy, maszerują, e a eKarabiny błyszczą, szary strój, H7 eA przed nimi drzewa salutują, e a eBo za naszą Polskę idą w bój! H7 e
Idą, a w słońcu kołysze się stal,Dziewczęta zerkają zza płota,
A oczy ich dumnie utkwione są w dal, Piechota, ta szara piechota!
A oczy ich dumnie utkwione są w dal, Piechota, ta szara piechota!
Nie grają im surmy, nie huczy im róg, A śmierć im pod stopy się miota
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój Piechota, ta szara piechota.
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój Piechota, ta szara piechota.
Miarowo bagnetów kołysze się łan, A w sercu ich szczera ochota,
Ze śpiewem do boju wyrusza jak w tan, Piechota, ta szara piechota.
Ze śpiewem do boju wyrusza jak w tan,Piechota, ta szara piechota.
33
IDZIE ŻOŁNIERZ
Idzie żołnierz e borem lasem, borem lasem G D G
przymierając a ez głodu czasem, z głodu czasem D e H7 e
Sukna na nim nie blakuje, nie blakujeWiatr dziurami przelatuje, przelatuje
Chustka czarna jest za pasem, jest za pasemAle i w tej pusto czasem, pusto czasem
Chociaż żołnierz obszarpany, obszarpanyPrzecież idzie między pany, między pany
Trzeba by go obdarować, obdarować Chleba, soli nie żałować, nie żałować
Wtenczas żołnierza szanują, ach szanują Kiedy trwogę na się czują, na się czują
Złapać że mu Jezu z nieba, Jezu z nieba Boć go pilna jest potrzeba, jest potrzeba
34
CZERWONE MAKI NA MONTE CASSINO
Czy widzisz te gruzy na szczycie? G7 CTam wróg twój się kryje jak szczur! d G
Musicie, musicie, musicie G7 CZa kark wziąć i strącić go z chmur! D G
I poszli szaleni, zażarci, G7 CI poszli zabijać i mścić, F E7I poszli jak zawsze uparci, F a
Jak zawsze za honor się bić. a E7
Ref. Czerwone maki na Monte Cassino a E7 aZamiast rosy piły polską krew. a A7 d
Po tych makach szedł żołnierz i ginął, G CLecz od śmierci silniejszy był gniew! E7 a
Przejdą lata i wieki przeminą, a E7 aPozostaną ślady dawnych dni a A7 dI tylko maki na Monte Cassino d a
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi. H E7 a
Runęli przez ogień, straceńcy, Niejeden z nich dostał i padł. Jak ci z Samosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny, sprzed lat. Runęli impetem szalonym I doszli i udał się szturm.
I sztandar swój biało-czerwony Zatknęli na gruzach wśród chmur.
Ref. Czerwone maki...
Czy widzisz ten rząd białych krzyży? To Polak z honorem brał ślub.
Idź naprzód - im dalej, im wyżej, Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy, Choć Polska daleko jest stąd,
Bo wolność krzyżami się mierzy - Historia niejeden ma błąd.
35
MY, PIERWSZA BRYGADA
Legiony to żołnierska nuta, d ALegiony to ofiarny stos, A d A7
Legiony to żołnierska buta, A7 d gLegiony to straceńców los. G A d
My, Pierwsza Brygada, dstrzelecka gromada, A7 d
Na stos, rzuciliśmy nasz życia los, g A7 d A
Na stos, na stos! A d
O ileż mąk, ileż cierpienia, O ileż krwi, wylanych łez,
Pomimo to nie ma zwątpienia, Dodawał sił wędrówki kres.
My, Pierwsza Brygada...
Krzyczeli, żeśmy stumanieni, Nie wierząc nam, że chcieć – to móc!
Leliśmy krew osamotnieni, A z nami był nasz drogi Wódz!
My, Pierwsza Brygada...
Nie chcemy dziś od was uznania, Ni waszych mów, ni waszych łez,
Już skończył się czas kołatania Do waszych serc, do waszych kies.
My, Pierwsza Brygada...
Umieliśmy w ogień zapału
Młodzieńczych wiar rozniecić skry, Nieść życie swe dla ideału I swoją krew i marzeń sny.
My, Pierwsza Brygada...
Potrafim dziś dla potomności Ostatki swych poświęcić dni,
Wśród fałszów siać zew namiętności, Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.
My, Pierwsza Brygada...
36
RÓŻA I BEZ
To nic, że długi jest marsz, C F G CSłońce osuszy twarz, F G
Idziesz i liczysz naboje - ostatnie trzy, C F G CI nie chybisz już - to wiesz. F G C
ref. Róża czerwono, biało kwitnie bez, F C Nikt z nas nie pęka, chociaż krucho jest, F C
Wzgórza przejdziemy, wodą popijmy, a eKuchnie polowe diabli wiedzą gdzie. a D G
Kto by się martwił, że na drodze C F CKurz i śnieg i deszcz - to znamy już. a G CWzgórza przejdziemy, wodą popijemy, a e Woda po walce ma jak wino smak. a D GRóża czerwono, biało kwitnie bez, C F CDojdziesz bracie, choć krucho jest. a G C
Stary karabin, twój brat, Jeszcze zadziwi świat,
Będą znów piękne dziewczyny za wojskiem szły, A że w oczy deszcz to nic.
ref.Róża czerwono, biało kwitnie bez,
Choć było krucho, teraz dobrze jest, Wzgórza przeszliśmy, cało wróciliśmy,
Kuchnie polowe odnalazły się. Jeszcze na twarzach mamy z drogi kurz,
Lecz dziś ten marsz za nami już. Wzgórza przeszliśmy, cało wróciliśmy,
Czoło otrzemy, oczyścimy broń. Róża czerwono, biało kwitnie bez,
37
Oto bracie wędrówki kres. CZERWONE SŁONECZKO
Dawna piosenko, piosneczko Mocnaś ty jak kamień G C
/Już zachodzi czerwone słoneczko C F C FA ty zawsze z nami/ x2 G C
A ty zawsze będziesz z nami, raz i dwa F G7 dHej da, hej da, hej da C
A ty zawsze będziesz z nami, raz i dwa F G7 dHej da, derum derum da C
Niczym dla ciebie kordony I żelazne bramy
/Biły w ciebie gromy i pierony A my cię śpiewamy/ x2
A my znowu cię śpiewamy raz i dwa Hej da, hej da, hej da
A my znowu cię śpiewamy raz i dwa Hej da, derum derum da
Chłopcy w tym wielkim powstaniu W dziewiętnastym roczku
/Szli za tobą jak za wielką panią Na calutkim Śląsku/ x2
Na calutkim Górnym Śląsku, raz i dwaHej da, hej da, hej da
Na calutkim Górnym Śląsku, raz i dwaHej da, derum derum da.
38
UŁANI, UŁANI
Ułani, ułani, malowane dzieci, g G gNiejedna panienka za wami poleci. G D g
Hej, hej, ułani! Malowane dzieci, F B F BNiejedna panienka za wami poleci! g D g
Niejedna panienka i niejedna wdowa, Zobaczy ułana kochać by gotowa.
Hej, hej, ułani...
Babcia umierała, jeszcze się pytała: Czy na tamtym świecie, ułani będziecie?
Hej, hej, ułani...
Nie ma takiej wioski, nie ma takiej chatki, Gdzieżby nie kochały ułana mężatki.
Hej, hej, ułani...
Nie ma takiej chatki, ani przybudówki, Gdzieżby nie kochały ułana Żydówki.
Hej, hej, ułani...
Kochają i panny, lecz kochają skrycie, Każda za ułana oddałaby życie.
Hej, hej, ułani...
Jedzie ułan, jedzie, konik pod nim pląsa, Czapkę ma na bakier i podkręca wąsa.
Hej, hej, ułani...
Jedzie ułan, jedzie, szablą pobrzękuje,
39
Uciekaj dziewczyno, bo cię pocałuje.
ŻURAWIJKI (BOLSZEWIKA GOŃ, GOŃ, GOŃ)
Ciesz się bracie Szwoleżerze masz protekcje w Belwederze
Ref. Lance do boju, szable w dłoń, Bolszewika goń, goń, goń!
W Belwederze na kwaterze pośpisz bracie Szwoleżerze
Kradną kury, kradną sery Rokitniańskie Szwoleżery
Kto w Suwałkach robi dzieci? Szwoleżerów Pułk to trzeci
Zawsze dzielni, wszędzie znani, Krechowieccy to ułani
Wielkopański, Jaśniepański, Krechowiecki Pułk ułański
Przy kieliszku koic troski zwykł ułanów Pułk Grochowski
Lampas z gaci, płaszcz z gałganów to jest drugi Pułk Ułanów
Jedzie ułan, dupa w chmurach. To jest Pułk w Tarnowskich Górach
Za pogrzebem szara leci, to jest Pułk ułanów trzeci
Czwarty – to nie lada gratka kwateruje w mieście „Dziadka”
Weneryczny i pijański, to jest czwarty Pułk ułański
Dumna mina a łeb pusty,
to jest Pułk ułanów szóstyNigdy trzeźwi, zawsze wlani,
to Kaniowscy są ułani
Same grafy i barony, ósmy zdobi nam salony
Krzywa buzia, krzywa nózia, to ułani księcia Józia
Psy wyją na widok jego – to jest ułan z dziesiątego
Księżyc w czole, w dupie gwiazda, to tatarska nasza jazda
Hej dziewczęta w gorę kiecki, jedzie ułan jazłowiecki
Zawadiacko głowę nosi i do szary sam się prosi
Bolszewicka krwią zbroczony to „piętnasty” Pułk czerwony
Po Poznaniu dupa szastato z „piętnastki” pederasta
Pija z beczki – nie pijani, to bydgoscy są ułani
Zbiorowisko wielkich panów – „Siedemnasty” Pułk ułanów
Trochę panów, trochę chamów – „Siedemnasty” Pułk ułanów
Maja dupy jak z mosiądza, to ułani są z Grudziądza
40
Hej, dziewczyny! W górę biusty! Jedzie Tadek – król rozpusty.
MAKI
Ej, dziewczyno, ej, niebogo, DJakieś wojsko pędzi drogą, G A D
Skryj się za ściany, skryj się za ściany, GSkryj się, skryj! Skryj się, skryj! D
Ja myślałam, że to maki, D E7Że ogniste lecą ptaki, E7 A
A to ułani, ułani, ułani, D A7 DA to ułani, ułani, ułani! D A7 D
Strzeż się tego, co na przedzie,Tam, na karym koniu jedzie,
Oficyjera, oficyjera,Strzeż się, strzeż, strzeż się, strzeż!
Jeśli mu się wydam miła,To nie będę się broniła,
Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera!Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera!
Serce weźmie i pobiegnie,Potem w krwawym polu legnie,
Zostaniesz wdową, zostaniesz wdową,Strzeż się, strzeż!
Łez ja po nim nie uronię,Jego serce mym zasłonię,
Bóg go zachowa, zachowa, zachowa.Bóg go zachowa, zachowa, zachowa.
41
SIEKIERA, MOTYKA
Siekiera motyka bimber szklanka W nocy nalot w dzień łapanka
Siekiera motyka gaz i prąd Kiedy oni pójdą stąd
Kolejka tramwaj riksza buda Każdy zwiewa gdzie się uda
Bo po co nam siedzieć w Cytadeli. Albo w jakiej innej celi
Już nie mamy gdzie się. skryć Hycle nam nie dają żyć Po ulicach chodzą wciąż
Patrzą kogo jeszcze wziąć
Ich kultura nie zabrania Robić takie polowania
Siekiera motyka bimber gaz A żeby ich piorun trzasł
Siekiera motyka piłka deska już ulica Skaryszewska
Siekiera motyka piłka gwóźdź Masz górala i mnie puść
Siekiera motyka bimber alasz Przegra wojnę głupi malarz Siekiera motyka gaz i prąd
Już niedługo pójdą stąd
42
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Na łąkach kaczeńce, d A da na niebie wiatr, F C A7
a my na wojence d C oglądamy świat. B C d
Na łąki wrócimy F G Ftylko załatwimy d E
parę ważnych spraw. d EMoże nie ci sami, d wrócimy do mamy f a
i do szkolnych ław. E7 a
Deszcze niespokojne potargały sad,
a my na tej wojnie ładnych parę lat.
Do domu wrócimy, w piecu napalimy,nakarmimy psa.
Przed nocą zdążymy, tylko zwyciężymy,
a to ważna gra.
Na niebie obłoki, po wsiach pełno bzu.
Gdzież ten świat daleki, pełen dobrych snów?
Powrócimy wierni my czterej pancerni,"Rudy" i nasz pies.
My czterej pancerni, powrócimy wiernipo wiosenny bez.
43
NIM WSTANIE DZIEŃ
Ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg, a e a e agdzie las spalony, wiatr zmęczony, noc i front, e a C D a
gdzie nie zebrany plon, gdzie poczerniały głóg, a D ewstaje dzień. a
Słońce przytuli nas do swych rąk. a G aI spójrz: ziemia aż ciężka od krwi, D a
znowu urodzi nam zboża łan, G a Gzłoty kurz. a E7
Przyjmą kobiety nas a G apod swój dach. D a
I spójrz: będą śmiać się przez łzy. G a GZnowu do tańca ktoś zagra nam. C E7
Może już a G a Gza dzień, za dwa, za noc, za trzy, e a
choć nie dziś. e a
Chleby upieką się w piecach nam.I spójrz: tam gdzie tylko był dym,kwiatem zabliźni się wojny ślad,
barwą róż.
Dzieci urodzą się nowe nam.I spójrz: będą śmiać się, że my
znów wspominamy ten podły czas,porę burz.
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy, a G a Gchoć nie dziś, e a
za noc, za dzień, doczekasz się, G Cwstanie świt. e a
44
BALLADA O JANKU WIŚNIEWSKIM
g D gChłopcy z Grabówka, chłopcy z
Chylonii, Dzisiaj milicja użyła broni.
Dzielnieśmy stali, celnie rzucali, Janek Wiśniewski padł.
B F D g Dis D gNa drzwiach ponieśli go
ŚwiętojańskąNaprzeciw glinom, naprzeciw
tankom. Chłopcy stoczniowcy,
pomścijcie druha! Janek Wiśniewski padł.
B F D g Dis D gLecą petardy, ścielą się gazy, Na robotników ścielą się razy, Padają dzieci, starcy, kobiety,
Janek Wiśniewski padł.
g D gJeden zraniony, drugi zabity, Krew się polała grudniowym
świtem. To władza strzela do robotników.
Janek Wiśniewski padł.
B F D g Dis D gStoczniowcy Gdyni,
stoczniowcy Gdańska, Idźcie do domu, skończona
walka! Świat się dowiedział, nic nie
powiedział. Janek Wiśniewski padł.
B F D g Dis D gNie płaczcie matki, to nie na
darmo! Nad stocznią sztandar z
czerwoną kokardą Za chleb i wolność, i nową
Polskę Janek Wiśniewski padł.
B F D g Dis D gNie płaczcie matki, to nie na
darmo! Nad stocznią sztandar z
czerwoną kokardą Za chleb i wolność, i nową
Polskę Janek Wiśniewski padł.
45
MURY
On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt e H7 eOn im dodawał pieśnią sil, śpiewał, że blisko już świt e H7Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym C H7 C
Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim C H7 e
Wyrwij murom zęby krat e H7 eZerwij kajdany, połam bat e H7 e
A mury runą, runą, runą a eI pogrzebią stary świat! H7 e
Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słówNiosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz
Śpiewali wiec, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiałI ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał
Wyrwij murom...
Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czasI z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam
Patrzył na równy tłumów marszMilczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosłyŁańcuch kołysał się u nóg...
Patrzy na równy tłumów marszMilczy wsłuchany w kroków huk
A mury rosną, rosną, rosnąŁańcuch kołysze się u nóg...
46
UKRAINA (HEJ SOKOŁY)
Hej tam gdzieś znad Czarnej Wody a ESiada na koń Kozak młody E7
Czule żegna się z dziewczyną a E Jeszcze czulej z Ukrainą E7 a
Hej, hej, hej sokoły a EOmijajcie góry, lasy, doły E E7
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku a / EMój stepowy skowroneczku E7 a
Mój stepowy dzwoń, dzwoń, dzwoń
Wiele dziewcząt jest na świecie,Lecz najwięcej w Ukrainie.
Tam me serce pozostało,Przy kochanej mej dziewczynie.
Ona biedna tam została,Przepióreczka moja mała,A ja tutaj w obcej stronie
Dniem i nocą tęsknię do niej.
Żal, żal za dziewczyną,Za zieloną Ukrainą,Żal, żal serce płacze,
Iż jej więcej nie obaczę.
Wina, wina, wina dajcie,A jak umrę pochowajcie
Na zielonej UkrainiePrzy kochanej mej dziewczynie
47
BALLADA O JEDNEJ WIŚNIEWSKIEJ
Żyli w pałacu hrabia z hrabinom, a On zwał się Rodryg, ona
Franceska, dA w drugim domu za ich melinom
d E7 aMieszkała sobie jedna
Wiśniewska. E7 a
Niewinne serce miała hrabiniaI taką duszę pieskom-niebieskom;A on był łajdak i straszna świnia
I pitigrilił się z tom Wiśniewskom.
Biedna hrabina łzamy płakała,Z ciągłej żałości wyschła na deskie
I na kolanach męża błagała:"Odczep się, draniu, od tej
Wiśniewskiej".
Próżno chodziła z hrabią na udry,Na próżno klęła swą dolę pieskom,
On ciągle ganiał do tej łachudryI szeptał czule: "O, ty,
Wisniewsko".
Aż raz hrabina miecz zdjęła z ściany,
Zmierzyła hrabię okiem królewskiem:
"Siedź tu - powiada - ty w łeb drapany,
Dzisiaj nie pójdziesz do tej Wiśniewskiej".
On zaś będący pod ankoholem,Czyli, jak mówią, zalany w
pestkie,Wyrżnął hrabinie bez antresolę
I dawaj gazu do tej Wisniewskiej!
Biedna hrabina padła na dywan,Cała zalała się krwiom
niebieskom,A gdy już czuła, że dogorywa,
Rzekła: "Poczekaj, o ty, Wiśniewsko!"
Potem się odbył pogrzeb wspaniały,
Hrabia nad grobem uronił łezkie.Strasznie się martwił przez
dzionek cały,A na noc - gazu! do tej
Wiśniewskiej.
Wtedy hrabina z mogiły wstała,Wyrwała z trumny sękatom deskie,
Poszła za hrabiom, na śmierć go sprała
I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.
Chociaż lebiegi grzeszyli tyleI na nich w końcu też przyszła
kryska.Teraz kimają w jednej mogile:
Hrabia, hrabina i ta Wiśniewska.
48
BAL U WETERANÓW
Dzisiaj bal u weteranów, AKażdy zna tych panów,Bo tam co niedziela E7
Jest zabawy wiela AChoć komitet za wstęp bierzy A
Czterdzieści halerzy, AAle wyznać szczerzy, ECo wart ta, joj. A E7 A
A muzyczka, ino, ano, AA muzyczka rżnie, A
Bo przy tej muzyczce E7Gości bawią się (wesoło!). A
Wszystko jedno, czy to męska, ACzy to damska jest, Byli tylko rżnęła E7Fest a fest. A E7 A
A tam znowu jakiś frajerWielki pieniądz traci,
Trzy kolejki piwaPrzy bufecie płaci.
Ty do niego ani słowa,Naj ci Bóg zachowa,Bo on z Łyczakowa
Jest, ta joj.
A tam znowu jakaś szarżaMocno się obraża,
Bo ja mam nagniotki,Naj no pan uważa.
Idź-że ty, nie gadaj wiele,
Ty cywilne ciele,Bo cię w morda strzelę
Ta już, ta joj.
A tam w tyli, pan Bazyli,Przeprasza na chwili,Bo mu spodnie pękliNa samiutkiej tyli.
Tu agrafką się nie chwyciTrzeba iść po nici,Bo się gołe świci
Fest, ta joj.
O północy się zjawiliJacyś dwaj cywili,Mordy podrapane,Włosy jak badyli.
Nic nikomu nie mówili,Ino w mordy bilil bal zakończyli,
Ta już, ta joj.
Upłynęło małowieliStoją przy bufeci.
"Daj no"- mówią- "wódki,Ty glumgurski cieci!"
Tu bufeciarz już nie strzymał,Złapał za obrzyna.I tak ich wydymał
Że joj ta joj.
49
BAL NA GNOJNEJ
a dNieprzespanej nocy znojnej
E aJeszcze mam na ustach ślad
U Grubego Joska przy ulicy GnojnejZebrał się ferajny kwiat.
Bez jedzenia i bez spania,Byle byłoby co pić,
Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,Trzeba tańczyć, trzeba żyć!
a EHarmonia na trzy czwarte z cicha rżnie,
E aFerajna tańczy, wszystko z drogi!
a dZ szaconkiem, bo się może skończyć źle,
E aGdy na Gnojnej bawimy się.
Kto zna Antka, czule mojrę!Ale jeden nie znał jej -
I naraził się dlatego na dintojrę,Skończył się z przyczyny tej.
Jak latarnie ciemno świcą,Smętnie gwiżdże nocny stróż,
A kat Maciejowski tam, pod szubienicą,Na Antosia czeka już.
Harmonia na trzy czwarte z cicha łka,Ferajna tańczy, ja nie tańczę.
Dlaczegóż bal na GnojnejJak co dnia,
Gdy mnie jednej pary dziś brak.
50
U CIOCI NA IMIENINACH
U sąsiadów na czwartaku rojno, gwarno,
Jak w Sylwestra ruch.Radio i patefon gra na zmianęTango nasze ,tango ukochane.
No i wszystkie kuchty do ich się garną,
Wytężają słuchŚpiewa gość, gdy sobie podje,
Melodię za dwóch
U cioci na imieninachSą goście i jest rodzina,
Więc program się rozpoczynaDo śmiechu no i do łez.
Wuj Michał jest za magikaSzwagierka walczyka fika
Brat szwagra odstawia byka,A zięć torreadorem jest.
Gość jeden na grzebieniu gra operę,
Drugi niby z radia jest spikerem,Mańka-jest dziewczyna-gwiazdę
robi z kina,Felka wróży z rąk i z nóg.
U cioci na imieninachJest flaszka, dwie butle wina,
Śledź, pączki i wieprzowina,Są goście i morowo jest.
Wuj Michał jest za magikaSzwagierka walczyka fika
Brat szwagra odstawia byka,A zięć torreadorem jest.
U cioci na imieninachSą goście i jest rodzina,
Więc program się rozpoczynaDo śmiechu i do łez.
U sąsiadów... BRojno... F
Jak w Sylwestra... F BRadio... B FTango... F B
No i... BDo ich drzwi... F
wytężają słuch F BŚpiewa... B Dis BMelodię za dwóch F B.
U cioci... B FSą goście... F B
51
BALLADA O FELKU ZDANKIEWICZU
Felek Zdankiewicz był chłopak morowy F C7
Przyjechał na urlop sześciotygodniowy F
B F CBajrum, tarira bajrum, tarira bajrum
Tarira raz, dwa trzy F C7 F
Urlop się kończy, czas do wojska wrócić
Ale Felusiowi żal koleżków rzucić
Nie tak koleżków, jak swojej kochankiU której przebywał wieczory i ranki
Wreszcie go schwytali grudnia trzynastego
I go zawieźli do biura śledczego
A z biura śledczego wypuścić nie chcieli
Felka Zdankiewicza na kluczyk zamknęli
Lecz Feluś nie gapa i już nóż otwieraPrzebił Czajkowskiego, na Fuchsa
naciera
Ledwie wyskoczył za bramę ratuszaSiada do dorożki, na Warszawę rusza
A w tej dorożce miał on czasu troszkęWięc się kazał zawieść aż na
Czerniakowskie
A z Czerniakowskiej do domu
swojegoŻeby opowiedzieć Mańce coś nowego
Połóż się Feluś, boś ty jest pijanyPołóż się Feluś, boś ty niewyspany
Kładzie się Feluś do snu kamiennegoA kochanka jego do biura śledczego
Panowie agenci, prędko pospieszajcieFelka Zdankiewicza na łóżku
schwytajcie
Panowie agenci prędko pospieszyliFelka Zdankiewicza skuwkami nakryli
Jedzie kibitka wąską ulicąA koledzy jemu szczęścia, zdrowia
życzą
Ach, wy koledzy, wy jeszcze żyjecieCzy wy mojej Mańce życie darujecie
Nie martw się Feluś, my jeszcze żyjemy
I tę twoją Mańkę smykiem posuniemy
Młoda Felusiowa już w grobie spoczywa
A my na to konto kropniem sobie piwa
52
BUJAJ SIĘ FELA
Na Targówku szwagra zięć - ulica Mokra numer pięć -Ma swą dorożkę starą troszkę stary przy niej koń.
Koń na imię Fela ma i cały ich Targówek zna, Machając, więc, wołają więc, gdy jedzie dryńdą zięć.
Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, pojedziem na spacer w Aleje! Tłok w tramwajach, w autobusach, a my luz, a my kłusa,
Bo od Wisły wiatr znajomy wieje. Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, w niedzielę na medal zabawa!
Wszystko jedno, niech ja stracę, ja funduję i ja płacę, Reszta frajer dziś i wysiadka.
Teoś Piecyk, pan go zna, tak samo żonę Felę ma I przy sobocie po robocie pije wino z nią.
Dobre wino nie jest złe, panie starszy, płacić chcę!Idziemy spać, choć ciężko wstać, orkiestra, proszę grać!
Bujaj się, Fela...... reszta frajer dziś i wysiadka.
53
CZARNA MAŃKA
Zwano ją ,,Czarną Mańką'' wśród ulicy, Znali ją dobrze wszyscy wszerz i
wkrąg, Niecił czar jakiś spogląd jej źenicy,
Choć przechodziła ot tak z rąk do rąk,
Miłość obłędną i zawrotną siała, Była uliczną taką bo i cóż?
Durzy się w Mańce Woli pół bezmała, Niejeden o nią się krwawił nóż.
Na Czerniakowskiej, Górnej, na Woli,
W ciemnych spelunkach, gdzie życie wre,
Hej! tam w kompanji często dowoli Noc całą Mańka bawiła się,
Lecz czasem coś tak za serce ściśnie I sama nie wiem czemu się ckni. Psia krew! aż szklanka rzucona
pryśnie Hej! cóż to, Mańka, w oczach
twych łzy?
Lecz raz poznała ulicy syna, Co żył wśród nocy z noża, lub kradł.
I pokochała dzika dziewczyna, Bez niego dla niej już nie istniał świat.
Stała się jego korną niewolnicą, Dawnych kompanji porzuciła gwar.
Czyś na mnie rzucił jakiś urok, czy co? Pyta go nieraz, czyś mi zadał czar.
Na Czerniakowskiej, Górnej, na Woli,
W ciemnych spelunkach, gdzie życie wre,
Hej! tam gdzie dawniej często dowoli
Noc całą Mańka bawiła się, Dziś jej nie spotkasz ni w dzień, ni
w nocy.
Niejeden bez niej wolałby zczeźć. Psia krew! aż wyrżnie w stół z całej
mocy, Ech, co tam, poszła, pal ją sześć!
A wkrótce pierzchnął sen o szczęściu złoty:
Porzucił Mańkę ów kochanek raz, Nie zważał wcale na łzy, ni pieszczoty,
I nawet nie bił, zimny stał jak głaz.
Poszedł, nie wrócił, jak to w życiu bywa,
Ale bez niego ona nie chce żyć. W szale rozpaczy wreszcie jad zażywa,
Przerwana życia Czarnej Mańki nić.
Na Czerniakowskiej, Górnej, na Woli,
Wpośród spelunek dziś cicho tam. Hej! czyj to pogrzeb sunie powoli? To Czarnej Mańki: jednej ,,z tych
dam''. Wśród kwiatów leży blada i cicha,
I płynie zwolna tam, gdzie nasz kres,
Psia krew! o życia historja licha, Ech, co tam zresztą, nie trzeba łez.
54
KAROLINKA
Poszła Karolinka do Gogolina, F C C FPoszła Karolinka do Gogolina, F C C F
A Karliczek za nią, a Karliczek za nią C7 C7Z flaszeczką wina. F C F
Szła do Gogolina, przed się patrzała, Szła do Gogolina, przed się patrzała,Ani się na swego synka szykownego
Nie obejrzała. Prowadźże mnie, dróżko, hen, w szeroki świat, Prowadźże mnie, dróżko, hen, w szeroki świat,
Znajdę tam inszego syneczka miłego, Co mi będzie rad. Nie goń mnie,
Karliczku, czego po mnie chcesz? Nie goń mnie, Karliczku, czego po mnie chcesz?
Joch ci już pedziała, nie byda cie chciała, Som to przeca wiysz.
Wróć się, Karolinko, bo jadą goście! Wróć się,Karolinko, bo jadą goście!
Jo się już nie wróca, jo się już nie wróca, Boch jest na moście.
Wróć się, Karolinko, czemu idziesz precz?Wróć się, Karolinko, czemu idziesz precz?Nie odpowiem tobie, po swojemu zrobię,
To nie twoja rzecz. Nie odpowiedziała,synka odbieżała, Oj, okropno rzecz !
55
GŁĘBOKA STUDZIENKA
Głęboka studzienka, Głęboko kopana, C G7 C C G7
A przy niej Kasieńka, Jakby malowana. G7 G7 C
Stała przy studzience, Wodę nabierała,
O swoim kochanku Jasieńku myślała.
Gdybym cię Jasieńku, W wodzie zobaczyła,
Tobym do studzienki Za tobą wskoczyła.
Najpierw bym rzuciła Ten biały wianeczek,
Com sobie uwiła Ze samych różyczek.
Głęboka studzienko,Czy mam do cię skoczyć?
Tęsknić za Jasieńkiem, Zycie sobie skrócić?
Nie skoczę do ciebie, Studzienko głęboka,
Za daleko do dna. I zimna twa woda.
Ucałuję listek, Szeroki, dębowy, Razem z pozdrowieniem Rzucę go
do wody. Zanieś go studzienko Do Jasieńka
mego Powiedz mu ode mnie, że czekam
na niego.
HEJ, BYSTRA WODA
Hej bystra woda, bystra wodzicka APytało dziewce o Janicka D E A
Hej lesie ciemny, wirsku zielony E A
Kaj mój Janicek umilony D E AHej mój Janicku, miły Janicku
Ne chod. po orawskim chodnicku Ne dość zes ty juz nagnał owiecek Ostań psy dziewcynie kolkowiecek
Hej powiadali, hej powiadali Hej, ze Janicka porubali
Hej porubali go Orawiany Hej za łowiecki, za barany Hej mówile ci miły Janicku
Ne chod. po orawskim chodnicku Hej bo cię te orawskie juhasy
Długie uz han cekali casy He dziwce slocha, hej dziwce płace
Uz ze Janicka ne obace U orawskiego zamecku sciany
Lezy Janicek porubany Hej Madziar pije, hej Madziar płaci
Hej u madziara płacom dzieci Hej płacom dzieci, hej płace żona
Hej że Madziara nima doma Hej dolom, dolom, od skalnych Tater
Hej poświstuje halny wiater Hej poświstuje, hej ciska bidom Hej pod dolinach chłopcy idom.
56
MY, CYGANIE
My cyganie co pędzimy z wiatrem F C A7My cyganie znamy cały świat d aMy cyganie wszystkim gramy d a
A śpiewamy sobie tak: E (E7) a (A) A7
/Ore ore szabadabada amore, F AHej amore szabadabada
O muriaty, o szogriaty d aHajda trojka na mienia. E a A7/a /x2
Kiedy tańczę-niebo tańczy ze mną,Kiedy gwiżdżę-gwiżdże w polu wiatr
Zamknę oczy-liście więdnąkiedy milknę-milczy świat.
Gdy śpiewamy-słucha cała ziemiaGdy śpiewamy-śpiewa każdy ptak
Niechaj każdy z nami śpiewaNiech rozbrzmiewa piosnka ta.
Kiedy słucham słucha cała ziemiaI jak śpiewam, każdy z nas Gdy ucichnę ,wiatru nie maGdy oślepnę nie ma gwiazd,
Bo to słońce świeci tylko we mnie,Bo tę ziemię zmyślam sobie sam
Jak odejdę będzie ciemniejCały świat odbiorę wam.
57
GDYBYM MIAŁ GITARĘ
Gdybym miał gitarę To bym na niej grał
Opowiedziałbym o swej miłościKtórą przeżyłem sam .
A wszystko te czarne oczyGdybym ja je miał
Za te czarne, cudne oczętaSerce, dusze bym dał.
Fajki ja nie palęWódki nie piję,
Ale z żalu, z żalu wielkiego Ledwie co żyję.
A wszystko te czarne oczy ...
Ludzie mówią głupi,Po coś ty ją brał
Po coś to dziewczę czarne, figlarneMocno pokochał.
A wszystko te czarne oczy...
58
LATO
Konie zielone przebiegły galopem a d E a
i spod ich kopyt wytrysnęły kwiaty E7 a
Żaby w sadzawce rozpaliły ogień d a
na niebie księżyc pozapalał gwiazdy E7 a
Nad brzegiem stawu, wsłuchany w krzyk czajek d G C
owiany nocną wonią tataraku. d G7 C
Patrzyłeś w gwiazdy na samym dnie stawu, E a
mówiłeś do mnie, że przemija lato. H7 E E7 a
Ref.: Lato pachnące miętą, a A7 dlato koloru malin, d a
lato zielonych lasów, d alato kukułek i czajek. E7 a {bis}
Konie zielone przebiegły galopem,pod kopytami, zwiędły letnie
kwiaty.Żaby w sadzawce wygasiły ogień
i ciemne chmury przesłoniły wiatry.
Znad brzegu stawu, daleki wracałeś,
a staw zamierał w woni tataraku.Mówiłeś do mnie daleki i obcy,że przeminęło chyba nasze lato.
LATO
Rzecz między nami była cicha A D A ADA
westchnąłem do ciebie tak jak się wzdycha. A D A ADA
I było nam ciasno - miło G A dużo się spało i często piło. G A
No i czego, czego jeszcze chcesz. C G A
Ref: Lato, lato wszędzie, A D A
zwariowało oszalało moje serce. E A Lato, lato wszędzie, A D A
a ty dziewczę zaraz wpadniesz w moje ręce. E A
Piszę i wymyślam słowa piosenki żebyś pomyślała jak jestem wielki.
I nie wiesz że to właśnie ja chcę dać ci wielki wina balon.
No i czego, czego jeszcze chcesz.
Ref:
Ptaki zaryczały świtem na niebie zaśpiewałem parę dźwięków tylko
dla ciebie. I w oczy twoje zamglone spoglądam krzyczę do ucha "ciebie pożądam". Tylko ciebie, ciebie jeszcze chcę.
Ref: 2x
59
LATO, LATO
Już za parę dni, za dni parę C G C G7 CWeźmiesz plecak swój i gitarę. C G e F G7Pożegnania kilka słów, F D9 G A7 E7 F H7 e
Pitagoras, bądźcie zdrów,d G7 C A7 d G7 CDo widzenia wam, canto, cantare. G C d G G7 C
Ref.: Lato, lato, lato czeka, C A7Razem z latem czeka rzeka, a G7 C
Razem z rzeką czeka las, F CA tam ciągle nie ma nas. C G
Lato, lato, nie płacz czasem, Czekaj z rzeką, czekaj z lasem,
W lesie schowaj dla nas chłodny cień. Przyjedziemy lada dzień.
Lato, lato mieszka w drzewach,Lato, lato w ptakach śpiewa,
Słońcu każe odkryć twarz.Lato, lato, jak się masz?
Lato, lato, dam ci różę, Lato, lato, zostań dłużej,
Zamiast się po krajach włóczyć stu Lato, lato, zostań tu.
60
JESZCZE PO KROPELCE
Mówią starzy ludzie, że po dziennym trudzie Każdy powinien spocząć już... Tobie, mój staruszku, Dobrze będzie w łóżku, Idź więc te stare kości złóż!
Na tom ja za młody, Nie chcę tej wygody!... U mnie się w nocy żyje lżej, Z moją mi dziewczyną Szybko chwile płyną, A przy kufeleczku mówię jej:
Ref. Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, Dość mam forsy w kamizelce
Pijmy co się zmieści, choćby po trzydzieści Na bok smutki i boleści. O, Zuzanno!
Jak życie słodko płynie nam! O, Zuzanno! To raj, to urok sam
Gdy się zamkną bramy Pochód urządzamy Z knajpy do knajpy, brachu idź! Nawet i dziewczyna,
Czule przypomina: Wicku, facecie, chodźmy pić Potem się przy piwie Zapytuje tkliwie:
Chłopie, a kiedyż będzie ślub? Cóż to za dzierlatka, Ślub nie brała matka... Córko miła ty tak samo zrób
Ref.
Niezadowolona Noskiem kręci ona Mówi, że każdy chłop to pies! A przy lekkim szmerze,
Wnet na płacz ją bierze!.. Przestań, dziewczyno, nie chcę łez! Dam na zapowiedzi, Kupię siedem śledzi
I muzykantom każę rżnąć... Sprawię ci wesele, Więc nie gadaj wiele, Buzi daj i żywo w kufel trąć!
Ref.
61
TOKAJ PIŁEM
Co wieczora tokaj piłem Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
I wesoło się bawiłem Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
I choć w głowie tęgo zaszumiało Serce się do ciebie rwało
Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
Dzisiaj znowu tokaj piłem Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
Aż do rana się bawiłem Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
Choć się głowa jak len w polu chwieje Do śniadania wytrzeźwieję
Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
Potem przyjdę ja do ciebie Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
A ty przyjmiesz mnie do siebie Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
I choć z ust mych zapachnie ci wino Pocałujesz mnie dziewczyno
Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.
62
PIJAK
Napełnij szklankę mi Ostatni nalej raz, a C H7 ENapełnij szklankę mi I pójdę, bo już czas. a C H7 E
Nie płaczę - pozwól pić, Bo wstyd mi sobą być - a d G C E7Napełnij szklankę mi, Napełnij szklankę mi. a d e a
Wypijmy zdrowie twe, Bo łatwo mówić, że Ułoży wszystko się, że już nie będzie źle.
Tym lepiej, jeśli te Proroctwa kłamstwem są - Upiję wkrótce się I zgubię rozpacz swą.
Wypijmy zdrowie tych, Co dziś weseli są, Przyjaciół, krewnych złych, Co z mego życia drwią.
Tym lepiej, jeśli mnie Rozdrażnią drwiną swą - Upiję wkrótce się, Nienawiść zgubię swą.
Napełnij szklankę mi Ostatni nalej raz, Napełnij szklankę mi I pójdę, bo już czas.
Nie płaczę - pozwól pić, Bo wstyd mi sobą być - Napełnij szklankę mi, Napełnij szklankę mi.
Za moje zdrowie pij, Pijemy z winem je, I jeśli chcesz, to bij, A jeśli nie, to nie.
Tym lepiej, jeśli mnie Cios dosięgnie twój - Upiję wkrótce się I żal zgubię swój.
Za te dziewczyny pij, Co kochać będą mnie, Za te dziewczyny pij, Co mówią o mnie źle. Tym lepiej, jeśli te Dziewczyny zimne są -
Upiję wkrótce się I zgubię ufność swą. Więc pijmy całą noc, Bym zwalił się pod stół,
By smutek stracił moc, Bym nie czuł nic com czuł. Więc pijmy, póki źle, Więc pijmy, żeby pić -
Upiję zaraz się Nadziei zerwę nić. Napełnij szklankę mi Ostatni nalej raz, Napełnij szklankę mi I idę, bo już czas.
Nie płaczę - zostaw mnie, Rozjaśnia wszystko się - Napełnij szklankę mi, Napełnij szklankę mi.
63
NASZA KLASA
Co się stało z naszą klasą? Pyta Adam w Tel- AvivieCiężko sprostać takim czasom, ciężko w ogóle żyć uczciwieCo się stało z naszą klasą? Wojtek w Szwecji w porno-klubie
Pisze: dobrze mi tu płacą za to, co i tak wszak lubię (x2)Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, bo tam mają perspektywy
Staszek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykłGośka z Przemkiem ledwie przędą - w maju będzie trzeci bachor
Próżno skarżą się urzędom, że też chcieliby na zachódZa to Magda jest w Madrycie i wychodzi za Hiszpana
Maciek w grudniu stracił życie, gdy chodzili po mieszkaniachJanusz, ten co zawiść budził, że go każda fala niesieJest chirurgiem - leczy ludzi, ale brat mu się powiesiłMarek siedzi za odmowę, bo nie strzelał do Michała
A ja piszę ich historię - i to już jest klasa całaJeszcze Filip - fizyk w Moskwie, dziś nagrody różne zbiera
Jeździ kiedy chce do Polski, był przyjęty przez premieraOdnalazłem klasę całą na wygnaniu, w kraju, w grobie
Ale coś się pozmieniało: każdy sobie żywot skrobieOdnalazłem całą klasę wyrośniętą i dojrzałą
Rozdrapałem młodość naszą, lecz za bardzo nie bolałoJuż nie chłopcy, lecz mężczyźni. Już kobiety, nie dziewczyny
Młodość szybko się zabliźni, nie ma w tym niczyjej winyWszyscy są odpowiedzialni, wszyscy mają w życiu celeWszyscy w miarę są normalni, ale przecież to niewiele
Nie wiem sam, co mi się marzy, jaka z gwiazd nade mną świeciGdy wśród tych nieobcych twarzy szukam ciągle twarzy dzieciCzemu wciąż przez ramię zerkam, choć nie woła nikt: Kolego!Że ktoś ze mną zagra w berka, lub przynajmniej w chowanego
Własne pędy, własne liście zapuszczamy każdy sobieI korzenie oczywiście na wygnaniu, w kraju, w grobie
W dół, na boki, wzwyż, ku słońcu, na stracenie, w prawo, w lewoKto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo...
Jedno i to samo drzewo...
64
WHISKY
Mówią o mnie w mieście – co z niego za typ G C G C G C G CWciąż chodzi pijany, pewno nie wie co to wstyd
Brudny niedomytek, w stajni ciągle śpi DCzego szuka w naszym mieście, C G a D
idź do diabła – mówią ludzie C G aLudzie pełni cnót, ludzie pełni cnót D G C G CChciałem kiedyś zmądrzeć, po ich stronie być
Spać w czystej pościeli, świeże mleko pić Naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
Pomyślałem więc o żonie aby stać się jednym z nich
Stać się jednym z nich, stać się jednym z nich Miałem na oku hacjendę, wspaniałą mówię wam
Lecz nie chciała w niej zamieszkać żadna z pięknych dam Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż
Bardzo ładny frak masz Billy, ale kiepski byłby z ciebie -
Kiepski byłby mą , kiepski byłby mą Whisky moja ono, jednak tyś najlepszą z dam
Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć
Lecz nie wiedzą o tym ludzie, że najgorzej w życiu to -
To samotnym być, to samotnym być
65
WEHIKUŁ CZASU
Pamiętam dobrze ideał swój A E fis DMarzeniami żyłem jak król A E D A
Siódma rano to dla mnie nocPracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do puszki zamykano mnieZa to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grałem za piwko i chlebNa szyciu bluesa tak mijał mi dzień
Ref.:Tylko nocą do klubu pójść E fis D A
Jam Session do rana - tam królował blues E fis D ATo już minęło, ten klimat, ten luz E fis/ D A
Wspaniali ludzie nie powrócą E fis D DNie powrócą już D (A)
Lecz we mnie zostało coś z tamtych latMój mały intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czasWiem jedno, że to nie poszło w lasDużo bym dał, by przeżyć to znów
Wehikuł czasu to byłby cudMam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś
Ref.:
66
CZERWONY JAK CEGŁA
Nie wiem jak mam to zrobić, ona zawstydza mnie E A E H7 Strach ma tak wielkie oczy, wokół ciemno jest E A E H7
Czuję się jak Beniamin i udaję, że śpię E A E H7 Może walnę kilka drinków, chyba nakręcą mnie E fis A E
Nakręcą mnie A E
Ref: Czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec/ A Muszę mieć, muszę ją mieć/ 2x E
Nie mogę tak odejść, gdy kusi mnie grzech H C(?) cis A Muszę mieć, muszę ją mieć E A E
Nie wiem jak mam to zrobić, by mężczyzną się stać I nie wypażć ze swej roli, tego co pierwszy raz Gładzę czule jej ciało, skradam się do jej ust
Wiem, że to jeszcze za mało, aby, aby Ciebie mieć No, aby mieć
Ref.
Nie wiem jak to się stało, ona chyba już śpi Leżę obok pełen wstydu, krótki to był zryw
Będzie lepiej gdy pójdę, nie chcę patrzeć jej w twarz Może kiedyś da mi szansę, spróbować jeszcze jeden raz
Jeszcze jeden, jeden raz
67
CZARNY BLUES O CZWARTEJ NAD RANEM
Czwarta nad ranem, może sen przyjdzieMoże mnie odwiedzisz.
Czwarta nad ranem, może sen przyjdzieMoże mnie odwiedzisz.
Czemu Cię nie ma na odległość ręki,Czemu mówimy do siebie listami.
Gdy Ci to śpiewam - u mnie pełnia lataGdy to usłyszysz - będzie środek zimy.Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy Twoje próbuję ugłaskać,Lecz nigdzie nie ma Twoich włosów
Jest tylko blada nocna lampkaŁysa śpiewaczka.
Śpiewamy bluesa - bo czwarta nad ranem,Tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów.Czajnik z gwizdkiem świruje na gazieMyślałby kto, że rodem z Manhattanu
Czwarta nad ranem... Herbata czarna - myśli rozjaśnia
A list Twój sam się czyta, Że można go śpiewać.
Za oknem nucą bluesa Topole z Krupniczej.
I jeszcze strażak wszedł na solo Ten z Mariackiej Wieży,
Jego trąbka - jak księżyc biegnie nad topolą, Nigdzie się jej nie spieszy. już piąta, może sen przyjdzie
Że mnie odwiedzisz. już piąta, może sen przyjdzie
Że mnie odwiedzisz.
68
BIESZCZADZKIE ANIOŁY
Anioły są takie ciche a Zwłaszcza te w Bieszczadach G gdy spotkasz takiego w górach a
wiele z nim nie pogadasz e Najwyżej na ucho ci powie C G gdy będzie w dobrym humorze C
F że skrzydła nosi w plecaku C G nawet przy dobrej pogodzie a e a
Anioły są całe zielone zwłaszcza te w Bieszczadach
łatwo w trawie się kryją i w opuszczonych sadach
W zielone grają ukradkiem nawet karty mają zielone
zielone mają pojęcie a nawet zielony kielonek
Ref.: Anioły bieszczadzkie C G bieszczadzkie anioły a dużo w was radości C i dobrej pogody G a
Bieszczadzkie anioły C G anioły bieszczadzkie a
gdy skrzydłem cię dotkną C już jesteś ich bratem G a
Anioły są całkiem samotne zwłaszcza te w Bieszczadach w kapliczkach zimą drzemią
choć może im nie wypada Czasem taki anioł samotny zapomni dokąd ma lecieć i wtedy całe Bieszczady
mają szaloną uciechę
Ref. Anioły bieszczadzkie...
Anioły są wiecznie ulotne zwłaszcza te w Bieszczadach
nas też czasami nosi po ich anielskich śladach
One nam przyzwalają i skrzydłem wskazują drogę
i wtedy w nas się zapala wieczny bieszczadzki ogień
Ref. Anioły bieszczadzkie..
69
RUSZAJ SIE BRUNO
D Go h GNie rozdziobią nas kruki
fis e A7/4ni wrony, ani nic!
D Go h GNie rozszarpią na sztuki
D A GPoezji wściekłe kły!
Fis hRuszaj się, Bruno, idziemy na piwo
G D ANiechybnie brakuje tam nas!
Fis hOd stania w miejscu niejeden już zginął,
G D A DNiejeden zginął już kwiat!
Nie omami nas forsani sławy pusty dźwięk!inną ścigamy postać:Realnej zjawy tren!
Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,Niejeden zginął już kwiat!
Nie zdechniemy tak szybko,Jak sobie roi śmierć!
Ziemia dla nas za płytka,Fruniemy w góry gdzieś!
Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,Niejeden zginął już kwiat!
70
AUTOBIOGRAFIA
Miałem dziesięć lat, egdy usłyszał o nim świat
W mej piwnicy był nasz klub C DKumpel radio zniósł,
usłyszałem "Blue Sued Shoes" I nie mogłem w nocy spać
Wiatr odnowy wiał, darowano resztę kar
Znów się można było śmiać W kawiarniany gwar,
jak tornado jazz się wdarł I ja też, chciałem grać a e
Ojciec, Bóg wie gdzie martenowski stawiał piec
Mnie paznokieć z palca zszedł Z gryfu został wiór,
grałem milion różnych bzdurI poznałem co to seks.
Pocztówkowy szał, każdy z nas ich pięćset miał Zamiast nowej pary dżins
A w sobotnią noc, był Luksemburg, chata, szkło
Jakże się chciało żyć! Było nas trzech w każdym z nas inna
krew Ale jeden przyświecał nam cel
Za kilka lat, mieć u stóp cały świat Wszystkiego w bród
Alpagi łyk i dyskusje po świt Niecierpliwy w nas ciskał się duch
Ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś
Coś działo się
Poróżniła nas, za jej Poli Raksy twarz Każdy by się zabić dał W pewną letnią noc,
gdzieś na dach wyniosłem koc I dostałem to, com chciał
Powiedziała mi, że kłopoty mogą być Ja jej że egzamin mam
Odkręciła gaz, nie zapukał nikt na czas
Znów jak pies, byłem sam Stu różnych ról,
czym ugasić mój ból Nauczyło mnie życie jak nikt
W wyrku na wznak przechlapałem swój czas
Najlepszy czas W knajpie dla braw
klezmer kazał mi grać Takie rzeczy,
że jeszcze mi wstyd Pewnego dnia zrozumiałem,
że ja Nie umiem nic Słuchaj mnie tam, pokonałem się sam
Oto wyśnił się wielki mój sen Tysięczny tłum spija
słowa z mych ustKochają mnie
W hotelu fan mówi: na taśmie mam To jak w gardłach im rodzi się śpiewOtwieram drzwi i nie mówię już nic
Do czterech ścian
71
ALE TO JUZ BYŁO
Z wielu pieców się jadło chleb C G C Bo od lat przyglądam się światu F G
Nieraz rano zabolał łeb C G CI mówili zmiana klimatu F G
Czasem zdarzył się wielki raut e dAlbo feta proletariatu F G
Czasem podróż najlepszym z aut e dCzęściej szare drogi powiatu F G
Ref. Ale to już było F I nie wróci więcej G C
I choć tyle się zdarzyło eTo do przodu wciąż wyrywa głupie serce F C
Ale to już było FZnikło gdzieś za nami G C
Choć w papierach lat przybyło eTo naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami F C
Na regale kolekcja płytI wywiadów pełne gazetyZa oknami kolejny świt
I w sypialni dzieci oddechyOne lecą drogą do gwiazd
Przez niebieski ocean niebaAle przecie za jakiś czas
Będą mogły same zaśpiewać...
Ref.
72
PIŁA TANGO
Cały numer:a a2 a d E
Oto historia z kantem co podwójne ma dnoGdyby napisał ją DanteTo nie tak by to szło...
Grzesiek Kubiak, czyli Kuba rządził naszą podstawówkąPo lekcjach na boisku ganiał za mną z cegłówką
W Pile było jak w Chile każdy miał czerwone ryłoMniej lub bardziej to pamiętasz ? spytaj jak to było
W czasach gdy nad Piłą jeszcze latały samolotyWojewoda Śliwiński kazał pomalować płoty
Potem wszystki płoty w Pile miały kolor zieleniRogaczem na wieżowcu Piła witała jeleni
Statek Piła tangoCzarna bandera
To tylko Piła tangoTańczysz to teraz
Płynie statej Piła tangoCzarna Bandera
Ukłoń się świromŻyj nie umieraj
Gruby jak armata Szczepan błąkał się po kuli ziemskiejTrafił do Ameryki prosto z Legii Cudzoziemskiej
Baca w Londynie z Buchami się sąsiedziLżej się tam halucynuje, nikt go tam nie śledziKarawan z Holandii. On przyjechał wreszcie
Są już Kula, Czarny Dusioł - słychać strzały na mieścieZnam jednak takie miejsca gdzie jest lepiej chodzić z nożem
Całe Górne i Podlasie ? Wszyscy są za kolejorzem
Statek Piła tango...
Andrzej Kozak, Mandaryn ? Znana postać medialnaTyci przy nim jest kosmos, gaśnie gwiazda polarna
Jest tu Siwy, który w rękach niebezpieczne ma narzędzieA kiedy Siwy tańczy - znaczy mordobicie będzie
Pod tytułem u Budzików chleją nawet z gór szkiełyZbigu śpi przy stoliku, ma nieczynny przełyk
Lecz spokojnie panowie ? Według mej najlepszej wiedzyNajszersze gardła tu to mają z INRI koledzy
73
Statek Piła tango...
Nad rzeką latem ferajna na grilla się zasadzaAuta z Niemiec ? Sam wiem kto je tu sprowadzaŻaden spleen i cud, na ulicach nie śpią złotówkiW Pile Święta jest Rodzina i święte są żarówki
Nic nie szkodzi, że z wieczora miasto dławi się w fetorachWażne że jest żużel i kiełbasy senatora
Fajne z Liceum na Pola idą w świat dziewczynyPo pokładzie jeździ Jojo bicyklem z Ukrainy
Statek Piła Tango...
Oto historia z kantem co podwójne ma dnoGdyby napisał ją DanteTo nie tak by to szło...
CZARNY CHLEB I CZARNA KAWA
Jedzie pociąg, złe wagony ado więzienia wiozą mnie, C
świat ma tylko cztery strony, G a w tym świecie nie ma mnie. a
Gdy swe oczy otworzyłem wielki żal ogarnął mnie,
po policzkach łzy spłynęły, zrozumiałem wtedy, że...
Czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością,
myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością.
Czarny, czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością,
myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością!
Młodsza siostra zapytała: "Mamo, gdzie braciszek mój?"
(Brat twój w ciemnej celi siedzi), odsiaduje wyrok swój.
Czarny, czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością,
myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością! (x2)
Wtem do celi klawisz wpada i zaczyna więźnia bić,
młody więzień na twarz pada, serce mu przestaje bić.
I nadejdzie chwila błoga, śmierć zabierze oddech mój,
moje ciało stąd wyniosą, a pod celą będą znów...
Inny czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością,
myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością!
Czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością,
myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością!
Czarny,czarny chleb i czarna kawa opętani samotnością,
myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością!
74
CELINA
e Tę burzę włosów każdy zna
Przy ustach dłoni chwiejny gestTak to Celina, Celina, Celina jest
aJak hejnał brzmi jej śmiech
eGdy całe miasto śpi
Nie wytrzeźwiała od sobotyBalet trwa już cztery dni
HI w twiście wozi się w piorunach klipsów
eI na potłuczonym szkle
La-la-la! Zaśpiewał w barze ktośTo czarny Ziutek pije gin, Celiny koleś, twardy gość
Pije cztery dniWychylił setną ćwierć
Powietrze zaraz wyszło z niego w kliniczną popadł śmierćLiczko pobladło mu jak wosk
Ziutek pozbył się swych o Celinę trosk
Zapamiętajcie sobie radę którą dziś wam wszystkim damMożecie liczyć na przyjaciół, pomogą wam
Ziutkowi minął kac, kolesie w kocioł wzięli goSzukaj Celiny, lamusie, gdzie adapter, chata, szkło
Ziutek nie płakał twardy jestGodzine ze wściekłości wył jak pies
Tak, tak, tak! Celina już na złomJuz czarny Ziutek z kilerami pod Celiny idzie dom
Oświetlił błysk ich kosW rynku bramy brzeg
Sikory złote pod mankietem odmierzają sekund bieg
75
I stoi pikiet sakPod oknem, w sieni i u drzwi - dać tylko znak
Zasłony w oknach leją blask na mecie jasno jakby w dzieńTak to Celiny, Celiny, Celiny cień
Dłonie kołyszą się, egzotyczne kwiaty dwaCelina naga na balecie pośród żądz i szkła
Wtem nagle jakiś ruchW progu staje rudy Mundek, Ziutka druh
Dzyń, dzyń, dzyń - to prysło w oknie szkłoCelina naga w noc ucieka, jakie dno! jakie dno!
Już tylko chce się jej do piekła skryćOch Ziutek, Ziutek, gdzieś ty był kiedy ja zaczynałam pić
Dlaczegoś nie bił w pysk?Lecz milczy noc i tylko kosy świeci błysk
Dlaczego taki ostry był Ziutkowej kosy szpicPrzecież znacie te balety, wszak w nich złego nie ma nic
Ale Celiny głos, Celiny włosów wońCzerwona mgła zasnuwa oczy, w kamień zwiera dłoń
Ziutek tylko podniósł brew, błysnęło i na białą pierś trysnęła krewSłuchaj - to jęknął świat jak chory pies u pana stóp
Tak to Celinie, Celinie, Celinie kopią grób
W rynku syren jęk, na jezdni żółty kurzNiebieska szklanka miga, blacharnia Ziutka zwija już
I odtąd spoza krat Ziutek i Mundek bez Celiny widzą światLecz czasem gdy jest noc Ziutek wytęża słuch
Tak to Celiny, Celiny, Celiny duch
Wiecie więc, że ja was bawiłem śpiewem swymTylko dla zwykłej draki w ogóle prawdy nie ma w tym
To zwykły kawał jestDarujcie to już ballady kres.
76
BARANEK
Ach ci ludzie, to brudne świnie Aco napletli o mojej dziewczynie d
jakieś bzdury o jej nałogach Ato po prostu litość i trwoga d
tak to bywa, gdy ktoś zazdrości Dkiedy brak mu własnej miłości gplotki płodzi, mnie nie zaszkodzi
żadne obce zło Adna mój sposób widzieć ją Ad
Na głowie kwietny ma wianek Adw ręku zielony badylek Ad
a przed nią bieży baranek gda nad nią lata motylek Ad
Krzywdę robią mojej panienceopluć chcą ją podli zboczeńcy
utopić chcą ją w morzu zawiściparanoicy, podli sadyści
utaplani w brudnej rozpuściea na gębach fałszywy uśmiech
byle zagnać do swego bagna, ale wara wam
ja ją przecież lepiej znamNa głowie kwietny ma wianek
w ręku zielony badylek a przed nią bieży baranek
a nad nią lata motylek
Znów widzieli ją z jakimś chłopemznów wyjechała do St. Tropezznów męczyła się Boże drogi
znów na jachtach myła podłogitylko czemu ręce ma białe
chciałem zapytać, zapomniałemciało kłoniąc skinęła dłonią wsparła
skroń o skrońznów zapadłem w nią jak w toń
Na głowie kwietny ma wianek w ręku zielony badylek
a przed nią bieży baranek a nad nią lata motylek
Ech, dziewczyna pięknie się starakosi pieniądz, ma Jaguara
trudno pracę z miłością zgodzićrzadziej może do mnie przychodzić
tylko pyta kryjąc rumieniecczemu patrzę jak potępieniec
czemu zgrzytam, kiedy się pyta czy ma ładny biust
czemu toczę pianę z ust?Na głowie kwietny ma wianek
w ręku zielony badylek a przed nią bieży baranek
a nad nią lata motylek
77
CO TY TUTAJ ROBISZ
I co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz C e12 ciężkich szczerozłotych koron moją głowę zdobi F C G
jest tyle różnych dróg /u-u/ co ty tutaj robisz
kolejny piękny marmurowy pomnik koło domu stoi
Ref.: Już każdy powiedział to co wiedział d F Gtrzy razy wysłuchał dobrze mnie d F g
wszyscy zgadzają się ze sobą C ea będzie nadal tak jak jest F G
i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz są takie rzeczy że nikt nie zaprzeczy po co tu się głowić
z daleka słychać szum /u-u/ co ty tutaj robisz Dla wielkich oraz osłów, by się rzucić z mostu no i łowić
i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz D fismieć te przestrzenie na jedno skinienie wiele wynagrodzi G D A
nie trzeba tęgich głów /u-u/ co ty tutaj robisz takie okazje bale i lokale chcą bym się narodził
Ref: Już każdy powiedział to co wiedział e G Atrzy razy wysłuchał dobrze mnie e G Awszyscy zgadzają się ze sobą D fism
a będzie nadal tak jak jest G A
i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz E gis12 ciężkich szczerozłotych koron moją głowę zdobi A E H
jest tyle różnych dróg /u-u/ co ty tutaj robisz kolejny piękny marmurowy pomnik koło domu stoi
Już każdy powiedział to co wiedział fis A Htrzy razy wysłuchał dobrze mnie fis A H
wszyscy zgadzają się ze sobą E gisa będzie nadal tak jak jest A H
78
KILER
To co się dzieje D Naprawdę nie istnieje D
Więc nie warto mieć niczego AG Tylko karmić zmysły D
Będzie co ma być Już wiem, ze stad nie zwieje
poczekam i popatrzę Nie cofnę kijem Wisły
Ref.: Już tylko Kiler h O sobie tylko tyle fis e
Wiem, co za ile A h Nie muszę dbać o bilet fis e
Mam wszystko w tyle Są czasem takie chwile
Ze się nie mylę Choć czasem nie wiem ile
Nie kiwnąłem nawet palcem G D By się znaleźć w takiej bajce A Teraz w pace swe ostatnie G D
Resztki image'u tracę A
Co się ze mną dzieje naprawdę nie istnieję
więc nie warto tak się bronić tylko lecieć razem z wiatrem
poczekam popatrzę zrozumiem więcej
i wtedy wreszcie sam też włączę się do akcji
Już tylko Kiler ...
ONA JEST PEDAŁEM
Wstęp: D f# e G
Jej matka na wizji D f# e G Jest dzielna jak mężczyzna D f#
e G A ojciec rzekł przy wszystkich D
f# G A Ze przestał się jej wstydzić G A
h f# I nie da córki skrzywdzić G A G
Brat nie jest wprowadzony Nie wie o czym mówimy
Przyjechał tu bez żony Jest już sporo spóźniony
Może być w każdej chwili
Ref. Ona jest pedałem D f# e A
Właśnie się dowiedziałem D f# e A
Ze dusza i ciałem D f# G A Ona jest pedałem G A D
Można całować ją w rękę Można jeść jej widelcem
A potem w łazience wytrzeć ręce W ściereczkę
Nie mówić o tym więcej
Ref.
79
NIE PIJ PIOTREK
Nie pij Piotrek nie pij w piątek G E
Piątek zły jest na początek a D Co z sobota pracująca
Będziesz chory na stojąco
Nie pij Piotrek nie pij w czwartek
Picie w czwartek nic nie warte Coś się zdarzy przyjemnego
Nic nie zapamiętasz tego
Pij w niedziele, pij w sobotę, na ulicy pij pod płotem C a D
Zapal sobie w każde święta, pal spokojnie, leż i stękaj
Nie pij Piotrek w poniedziałek Ty się na to nie nadajesz
W poniedziałek trzeba walczyć Po pijaku sil nie starczy
Nie pij Piotrek, nie pij w środę W środę jedziesz samochodem
Nie ujedziesz za daleko Jeszcze staniesz się kaleka
Wtorek lepszy jest do picia, musisz przecież mieć coś z życia
Pij we wtorek ile wlezie, a najlepiej po obiedzie
Nie pij Piotrek o dziewiątej Pic tak wcześnie jest niemądrze
Lepiej gdy się robi ciemno Kiedy jest już wszystko jedno
Mówisz w głowie się gotuje
W sercu rwie się i kotłuje Nie bądź taki delikatny
Twardy bądź jak Roman Bratny
Wszystko dobrze jest do kiedy nie narobisz sobie biedy
Nie dość, ze dokoła nędza ty się sam w te nędze wpędzasz
Wypij trochę przed kolacja Żeby moc spokojnie zasnąć Jeśli jeszcze cie nie bierze
Powiedz co ty na to szczerze a Piotrek na to szczerze : a D
Ja wohl, ja wohl, ich liebe alkohol/x4 G e C D
80
DZIECI
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły d Czapaliły papierosy wyciągnęły flaszki d C
chodnik zapluły ludzi przepędziły F esiedzą na ławeczkach i ryczą do siebie d C
wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy d Chej hej la la la la hej hej hej hej x2
tony papieru tomy analiz genialne myśli tłumy na sali godziny modlitw lata nauki
przysięgi plany podpisy druki
wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la la la hej hej hej hej x2
wzorce przykłady szlachetne zabiegi łańcuchy dłoni zwarte szeregi warstwy tradycji wieki kultury tydzień dobroci ręce do góry
wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la la la hej hej hej hej x2
dzieci wesoło wybiegły ze szkoły zapaliły papierosy wyciągnęły flaszki
chodnik zapluły ludzi przepędziły siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie
81
MAKUMBA
Mój ojciec - Makumba - być królem wioski CFG
Ja mieszkać w Afryka, przyjechać do Polski
Żeby studiować w waszym pięknym kraju
Skinheadzi mi tu jednak żyć nie dają
Ja uczyć się ciężko waszego językaI dostać raz w zęby, gdy iść po
ulicachPolacy rasiści - każdy to powie
I nikt tu nie lubić czarny człowiek
ref. Makumba, Makumba, Makumba ska F G
Polska - Afryka, Afryka – Polska C a
Makumba, Makumba, Makumba ska F GE
Ja chcieć uciekać, szykować do drogi
Lecz poznać dziewczyna, co ma piękne nogi
Ja pałać uczuciem i pałać szalenieI tak się Makumba zakochać w
HelenieMy szybko wziąć ślub i mieć dużo
dzieciRodzice z Afryka przysyłać
prezentyJa ciągle studiować i uczyć do rana
Hela się cieszyć z naszego mieszkania
Ref.Ja dużo pracować i wiele potrafić
Polska teściowa się o mnie martwićOna się ciągle modlić do Boga:
"Boże jedyny, Makumbę zachowaj" Ja kończyć studia i robić karieraMy mieć samochód i bulteriera
Ja mieszkać tu długo i nie wiedzieć czemu
Nie chcą mnie przyjąć do KPN-uRef.
Polska - Afryka, Afryka - PolskaMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, Makumba
skaPolska - Afryka, Afryka - PolskaMakumba, Makumba, Makumba
ska
Polska - Afryka, Afryka - PolskaMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, ło le, le, leMakumba, Makumba, ło le, le, le
82
WŁOSY
a G F# F /x4
Kiedy jesteś piękny i młody a C D E
Nie, nie, nie, nie zapuszczaj wąsów ani brody a C D E
Tylko noś, noś, noś drugie włosy jak my. a C D E a G F# F
Kiedy jesteś stary i brzydkiNie, nie, nie, nie zużywaj
maszynki, ani brzytwyTylko noś, noś, noś długie włosy
jak my
Bo najlepszy sposób na dziewczynę
Zrobić sobie z włosów pelerynęA więc noś, noś bracie długie
włosy jak myJuż cię rodzina z domu wyganiaJuż cię fryzjer z nożycami gania
A ty noś, noś, noś długie włosy jak my
Idzie Hippis z długimi włosamiSkręcił z Kruczej idzie Alejami
A ty noś, noś, noś długie włosy jak my
Idzie żołnierz z długimi włosamiWSW go goni Alejami
A ty noś, noś, noś długie włosy jak my
Bo najlepszy sposób na kobietęZrobić sobie z włosów bransoletę
A więc noś, noś, bracie długie włosy jak my
Znów cię rodzina z domu wyganiaZnowu cię fryzjer z nożycami
ganiaA ty noś, noś, noś długie włosy jak
my
Idzie ojciec niesie nowe szachyDługie włosy wiszą mu z pod
pachyA ty noś, noś, noś długie włosy jak
my
Idzie ciotka, idzie całkiem bosaDługie włosy wiszą jej u nosa
A ty noś, noś, noś długie włosy jak my
Kiedy jesteś piękny i młodyNie, nie, nie, nie zapuszczaj
wąsów ani brodyTylko noś, noś bracie długie włosy
jak myI niech cię rodzina z domu
wyganiaNiech cię fryzjer z nożycami ganiaA ty noś, noś, noś długie włosy jak
83
my a G F# F /x4 E
GDY NIE MA DZIECI
Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele a E Leci, dom stoi zupełnie pusty, nocą kurzą się dookoła rupiecie
Wracamy chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem Po schodach na piechotę raczej rady nie damy
Ref.: Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni
Trasa bardzo dobrze znana od jednego baru do baru Poznaje się tych albo owych i mamy troszeczkę kataru
Jeśli wiesz o czym ja mówię .... Natomiast zupełnym rankiem wychylam patrząc tępo ostatnią bez
gazu szklankę
Ref.:
Jeszcze kilka dni i nocy, i wszystko wróci do normy Będziemy zorganizowani i poważni, uczesani i przykładni
Jednak jeszcze dzisiaj i jutro, pojutrze i popojutrze Pozwól nocy kochana, życiu nosa utrzeć
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni
Ref.:
84
LANDRYN
Jeżeli chcecie to posłuchajcie historii prosto z Krakowa O jednym panku, co słynął z tego, że glanów swych nie
zdejmował I z wodą rzadko miał do czynienia, co to jest mydło - nie wiedział
Z brudu się lepił, stąd ksywa; "Landryn", no i potwornie jebał! Landryn! lepkie twe ciało Landryn! słodki twój zapach Oto początek historii o tym jak Jolka przegrała zakład Raz założyły się dwie pankówy o jabłko na imprezie,
Że jedna dzisiaj dokona cudu i Landryn z butów wylezie. Jolka to była ostra pankówa więc obmyśliła plany,
Że się najebią, pójdą do łóżka i wtedy ściągnie mu glany. Landryn! lepkie twe ciało Landryn! słodki twój zapach
Oto ciąg dalszy historii o tym jak Jolka przegrała zakład O drugiej w nocy już byli w łóżku, Landryn dokończył jabola
Jolkę rozebrał, a sam jedynie opuścił spodnie do kolan. Przeleciał Jolkę, obrzygał pościel, starannie się odkleił
Pierdolnął drzwiami, zostawił odór i syf na Jolki pościeli Landryn! - lepkie twe ciało Landryn! - słodki twój zapach I tak się kończy historia o tym jak Jolka przegrała zakład
Morał z historii jest oto taki: żebyś zakładów unikał Bo łatwo możesz przegrać jabola - chyba że jesteś radykał. Lecz jeśli musisz już się zakładać gdy się okazja nawinie,
Pomyśl, czy jesteś takim twardzielem, żeby się równać z Landrynem!
Landryn! lepkie twe ciało Landryn! słodki twój zapach Oto jest morał z historii o tym jak Jolka przegrała zakład.
ZwrotkaA G
E AA G
85
E ARefren
EA
G EA
KOLOROWE JARMARKI
Kiedy patrzę, hen za siebie, a W tamte lata, co minęły, d
Czasem myślę, co przegrałem, GIle diabli wzięli, Co straciłem z własnej woli, C E7 d G
Ile przeciw sobie, Co wyliczę, to wyliczę, Ca EAle zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal... E7 a
Ref. Kolorowych jarmarków, Blaszanych zegarków, A7 d G C Pierzastych kogucików, Baloników na druciku, a d E7 a A7
Motyli drewnianych, Koników bujanych, d G C aCukrowej waty I z piernika chaty. D E7 a
Gdy w dzieciństwa wracam strony, Dobre chwile przypominam, Swego miasta słyszę dzwony,
Czy ktoś czas zatrzymał? I gdy pytam cicho siebie,
Czego żal dziś tobie? Co wyliczę, to wyliczę,
Ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal...
Tyle spraw już mam za sobą, Coraz bliżej jesień płowa,
Już tak wiele przeszło obok, Jest już co żałować.
Małym rzeczom zostajemy
86
W pamiętaniu wierni. Zamiast serca noszę chyba
Odpustowy piernik, Bo najbardziej mi żal...
MAŁGOŚKA
To był maj pachniała Saska Kępa a Szalonym zielonym bzem
To był maj gotowa była sukienka F I noc stawała się dniem a
Już zapisani byliśmy w urzędzie E Białe koszule na sznurze schły a
Nie wiedziałam co ze mną będzie F a Gdy tamta dziewczynę pod rękę ujrzałam z nim D7 G d7 G G7
Ref. Małgośka mówią mi C On nie wart jednej łzy, on nie jest wart jednej łzy a C G
Małgośka wróżą z kart a On nie jest grosza wart F
Ach weź go czart, weź go czart a D7 Małgośka tańcz i pij A z niego sobie kpij
Jak wróci powiedz nie Niech zginie gdzieś na dnie
Ej, głupia ty, głupia ty, głupia ty. a D7 a
Jesień już, już pachną chwasty w sadach I pachnie zielony dym
Jesień już, gdy zajrzę do sąsiada Pytają mnie czy jestem z nim
Widziałam biały ślub idą święta Nie słyszałam z daleka słów Może rosną im już pisklęta
87
A suknia tej młodej uszyta jest z moich snów
Ref. Małgośka ...
NOGI
Nie chcę chodzić z tobą na spacer, nie chcę pisać wierszy na klatce, C a C a
Nie pójdziemy razem do kina, chociaż świetna z ciebie dziewczyna. C a e F G
Nie chcę chodzić z tobą po górach, nie chcę pisać "love" na murach,
Nie zaproszę cię do mnie na wino, chociaż jesteś świetną dziewczyną.
Ale jedno czego chcę i ty o tym dobrze wiesz, F e d Chowasz tę cudowną rzecz - tę, o której tylko śnię ! F e G
Ref: Chcę oglądać twoje nogi, nogi, nogi, nogi C F G C Chcę byś założyła mini, mini, mini, mini F G C
Ślimak dziś wystawił rogi, rogi, a ty pokaż swoje nogi. F G C G
Nie chcę chodzić z tobą po parku, nie chcę słuchać śpiewu kanarków,
Nie pójdziemy razem do kina, chociaż świetna z ciebie dziewczyna.
Nie chcę listów miłosnych wysyłać, nie chcę serca na drzewach wycinać,
Nie zabiorę cię do mnie na wino, chociaż jesteś świetną dziewczyną.
Ale jedno czego chcę i ty o tym dobrze wiesz, Chowasz tę cudowną rzecz - tę, o której tylko śnię !
88
JEDZIE POCIĄG Z DALEKA
Nic nie robić, nie mieć zmartwień
Chłodne piwko w cieniu pić Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być
Nic nie robić, mieć nałogi Bumelować gdzie się da
Leniuchować, świat całować Dobry Panie pozwól nam
Ref.: /Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy/ x2
Nic nie robić, nie mieć zmartwień
Chłodne piwko w cieniu pić Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być
A prywatnie być blondynem Mieć na głowie włosów las I na łóżku z baldachimem
robić coś nie jeden raz
Ref.: Jedzie...
Być ponadto co nas boli Co ośmiesz tylko nas
Wypić z wrogiem beczkę soli Dobry Panie pozwól nam
Nie oglądać wiadomości Paru gościom krzyknąć "pass"
Złotej rybce ogryźć ości za to co przyniosła nam
Ref.: Jedzie...
/Nie nie nie nie nie byle nie do Warszawy/ x3
89
AGNIESZKA
Było ciepłe lato choć czasem padało F C
Dużo wina się piło i mało się spało dm B
Tak zaczęła się wakacyjna przygoda C dm
On był jeszcze młody i ona była młoda B
Zakochani przy świetle księżyca nocami
Chodzili długimi, leśnymi ścieżkami Tak mijały tygodnie lecz rozstania
nadszedł czaszawsze mówił jedno zdanie moje
śliczne ty kochanieOstatniego dnia tych pamiętnych
wakacjiKochali się namiętnie w męskiej
ubikacjiI przysięgli przed bogiem miłość
wzajemnąŻe za rok się spotkają i na zawsze ze
sobą już będą. B F B C
Tęsknił za nią i pisał do niej listy miłosne
W samotności przeżył jesień, zimę, wiosnę
Nie wytrzymał do wakacji postanowił ją odwiedzić
Bo nie dostał już dawno od niej żadnej odpowiedzi
Gdy przyjechał do jej domu po dość długiej podróży
Cieszył się że ja zobaczy w końcu tyle dla niej znaczył
Lecz gdy ona go ujrzała szybko się
schowała Drzwi mu matka otworzyła i tak mu
powiedziała:Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
F B CO nie nie F dm C
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
O nie nieAgnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Rozczarował się bo takie są zawody miłosne
Cierpiał całą jesień, zimę no i wiosnęA gdy przeszło mu zupełnie pojechał na
wakacjeW tamto miejsce by zobaczyć tę
pamiętną ubikacjęTak się stało ze przypadkiem ona też
tam byłaUcieszyła się ogromnie gdy go tylko
zobaczyłaZapytała się czy w sercu jego jest
jeszcze Agnieszka
Odpowiedział jednym zdaniem „Moje śliczne ty kochanie”
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka O nie nie
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
O nie nieAgnieszka już dawno tutaj nie mieszka
zawsze mówił jedno zdanie „Moje śliczne ty kochani
90
O ELA
Byłaś naprawdę fajna dziewczyna C e
I było nam razem naprawdę milo C7 a
Lecz tamten to chłopak był bombowy d F
Bo trafiał w dziesiątkę w strzelnicy sportowej d F G
Gdy rękę trzymałem na twoim kolanie
To miałem o tobie wysokie mniemanie
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś wino
Coś we mnie drgnęło coś się zmieniło.
Ref. Och, Ela straciłaś przyjaciela F G C a
Może się wreszcie nauczysz F G Ze miłości nie wolno odrzucić C a
Ze miłości nie wolno odrzucić F G C
Pytałem, błagałem, ty nic nie mówiłaś
Nie byłaś już dla mnie taka mila Patrzyłaś tylko z niewinna mina
I zrozumiałem, ze coś się skończyło Az wreszcie poszedłem po rozum do
głowy Kupiłem na targu nóż sprężynowy
Po tamtym zostało tylko wspomnienie
Czarne lakierki, co jeszcze nie wiem
BAŚKA
Baśka miała fajny biust G a C GAnia styl, a Zośka coś, co lubię, ech
Ela całowała cudnieNawet tuż po swoim ślubie
Z Kaśką można było konie kraśćChociaż wiem, że chciała przeżyć
Ze mną swój pierwszy razMagda - zło, Jolka mnieZagłaskałaby na śmierć
A Agnieszka zdradzała mnie
Ref.: Piękne jak okręt C GPod pełnymi żaglami a e
Jak konie w galopieJak niebo nad nami
Oh, Karolina w HollywoodZ Aśką nigdy nie było tak samo
Ewelina zimna jak lód,Więc na noc umówiłem się z Alą
Wszystko mógłbym Izie dać - tak jak Oli,
Ale one wcale nie chciały braćMałgorzata - jeden grzech
Aż onieśmielała mnieA Monika była okej
Ref. (2x)
91
O PEGGY BROWN
O Peggy Brown, o Peggy Brown e D
Kto ciebie ukochać będzie umiał x4 G C
Jedyne o czym wciąż myślę e DTo ciemnowłosa dziewczyna G CChoć nie chce dać czego proszęW oddali od siebie mnie trzymaChoć nie chce moich przysiąg
Nie słyszy nawet swej dumy, o nie
O Peggy Brown, ... x2
Jej głos jest dla mnie muzykąPulsuje jak ciche echoJej twarde białe piersi
Mleczniejsze są niż jej mlekoJej suknia z miękkiej taftyDziś skromnie opuszczona
O Peggy Brown, ... x2
Nocami w samotnościRozpustny sen widziałemŻeśmy w jednym łóżkuSpojeni ciało z ciałem
Ale tym snem najśmielszymTwej dumy nie urażę, o nie
O Peggy Brown, o Peggy BrownKto ciebie ukochać będzie umiał
x4
Z TWARZĄ MARLYN MONROE
C e a F C Hej dziewczyno, nie mów nic, czas
na miłośćStań przede mną, pozwól dotknąć
się
F C e a Ref.: Co za wieczór, co za noc
F C e a F Z twarzą Marylin Monroe
Cea F C e a F Noc z twarzą Marylin Monroe
Pod jej wzrokiem, moja skóra w ogniu płonie
Smak jej skóry dziś zniewala mnie
Ref.:
Dotykam oczu, włosów, ust Dotykam ramion, dłoni, stóp Odsłaniam nagie piersi jej x2
Na mym lustrze zostawiłaś swoje usta
Przy jej zdjęciu spędzam całą nocSzesnaście lat, mój pierwszy raz
Z twarzą Marylin MonroeAaa, z twarzą Marylin Monroe Aaa, z twarzą Marylin Monroe Aaa, z twarzą Marylin Monroe
92
TEKSAŃSKI
Herbata stygnie zapada zmrok D G A A pod piórem ciągle nic D G A Obowiązek obowiązkiem jest Piosenka musi posiadać tekst
Gdyby chociaż mucha usiadła tu Mogłabym ją zabić a później to opisać W moich słowach słoma czai się G A D
Nie znaczą nic G A D Jeśli szukasz sensu prawdy w nich
Zawiedziesz się
A może zmienić zasady gry D G A Chcesz usłyszeć słowa
To sam je sobie wymyśl Nabij diabła, chmurę śmierci weź G A D
Pomoże ci Wnet twe myśli w słowa zmienią sie
Wyśpiewasz je sam
93
WÓDKA
Zbudowali fabryki e DOpracowali maszyny
Produkują wódkę Tak, dużo, dużo, dużo, dużo,
dużo, dużo wódki Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje Pracuje i truje...
Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy Produkują spaliny Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić
Zbudowali fabryki Opracowali maszyny
Produkują wódkę Tak, dużo, dużo, dużo, dużo,
dużo, dużo wódki Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje Pracuje i truje, bo...
Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy Produkują spaliny Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić
94
TEARS FOR FEARS – MAD WORLD
All around me are familiar facesWorn out placesWorn out faces
Bright and early for their daily racesGoing nowhereGoing nowhere
Their tears are filling up their glasses.
No expressionNo expression
Hide my head I want to drown my sorrow
No tommorowNo tommorow
And I find it kind of funnyI find it kind of sad
The dreams in which I'm dying are the best I've ever had
I find it hard to tell you'Cos I find it hard to take
When people run in circles
It's a very, veryMad WorldMad WorldMad WorldMad World
Children waiting for the day they feel good
Happy BirthdayHappy Birthday
Made to feel the way that every child should
Sit and listenSit and listen
Went to school and I was very nervous
No-one knew meNo-one knew me
Hello teacher tell meWhat's my lesson
Look right through meLook right through me
And I find it kind of funnyI find it kind of sad
The dreams in which I'm dying are the best I've ever had
I find it hard to tell you'Cos I find it hard to take
When people run in circles
It's a very, veryMad WorldMad WorldMad WorldMad World
And I find it kind of funnyI find it kind of sad
The dreams in which I'm dying are the best I've ever had
I find it hard to tell you'Cos I find it hard to take
When people run in circles
It's a very, veryMad WorldMad World
Halogeon WorldMad World
95
HOUSE OF THE RISING SUN
There is a house in New Orleans, Am C D F They call the Rising Sun Am C E E
And It's been the ruin of many a poor boy Am C D F And God, I know, I'm one Am E Am E
My mother was a tailor She sewed my new blue jeans My father was a gambling man
Down in New Orleans And the only things a gambler needs
Is a suitcase and a trunk And the only time he's satisfied
Is when he's all a-drunk I've got one foot on the platform
The other foot on the train I'm going back to New Orleans
To wear the ball and chain So mothers, tell your children
Not to do what I have done Spend your life in sin and misery
In the house of the Rising Sun Repeat First Verse
KNOCKI' ON HEAVEN'S DOOR
mama, take this badge off of me G D a i can't use it anymore G D C
it's getting dark, too dark for me to see G D a i feel like i'm knockin' on heaven's door G D C
knock, knock, knockin' on heaven's door x4 G D C mama, put my guns in the ground
i can't shoot them anymore that long black cloud is comin' down
i feel like i'm knockin' on heaven's door knock, knock, knockin' on heaven's door x4
96
MORSKIE OPOWIEŚCI
Kiedy rum zaszumi w głowie aCały świat nabiera treści G
Wtedy chętniej słucha człowiek a CMorskich opowieści. G E7 a
Hej, ha! Kolejkę nalej! Hej, ha! Kielichy wznieśmy!
To zrobi doskonale Morskim opowieściom.
Kto chce, ten niechaj słucha, Kto nie chce, niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha Morskie opowieści.
Łajba to jest morski statek,Sztorm to wiatr co dmucha z gestem,
Cierpi kraj na niedostatek Morskich opowieści.
Pływał raz marynarz, który Żywił się wyłącznie pieprzem,
Sypał pieprz do konfitury I do zupy mlecznej.
Był na "Lwowie" młodszy majtek,Czort, Rasputin, bestia taka, Że sam kręcił kabestanem
I to bez handszpaka.
Jak pod Helem raz dmuchnęło, Żagle zdarła moc nadludzka, Patrzę - w koję mi przywiało
Nagą babkę z Pucka.
Niech drżą gitary struny,Niech wiatr grzywacze pieści,
Gdy płyniemy pod banderą Morskich opowieści.
Od Falklandu-śmy płynęli,Doskonale brała ryba,
Mogłeś wędką wtedy złapać Nawet wieloryba.
Rudy Joe, kiedy popił, Robił bardzo głupie miny, Albo skakał też do wody
I gonił rekiny.
I choć rekin twarda sztuka,Ale Joe w wielkiej złości
Łapał gada od ogona I mu łamał kości.
Raz bosmana rekin pożarł,Lecz nie smućcie się kochani,
Bosman żyje, rekin umarł, Zatruł się zbukami.
Znałem kiedyś Chinkę w barze, Co śpiewała piosnki sprośne, Gdy kimono swe rozdziała,
Cycki miała skośne.
Pływał raz marynarz, który Żywił się wyłącznie wódką Dawał wódkę małolatom
No i prostytutkom.
97
Pływał z nami raz szantymen,Śpiewał bardzo niskim basem, W rękach zawsze miał gitarę,
Ster trzymał... rękami.
Kiedy mocny szkwalik przywiał,Ster mu w jaja tak przywalił,Już nie basem, a sopranem,
Panny w porcie bawił.
Znałem raz murzynkę w Rio, Co w miłości była śmiała, Nie uwierzysz daję słowo, Całkiem w poprzek miała.
Kolumb odkrył Amerykę, Kiedy ścigał się z Halikiem,
Indianie się zarzekali, Że pierwszy był Halik.
O wyprawie wokół globu, Też fałszywe są pogłoski,
Pierwszy żaden tam Magellan, Tylko Baranowski.
Nelson, angielski Admirał,Strzeliłby se w łeb i kwita,
Gdyby wiedział co dokonał, Kloss, zwykły Kapitan.
Żyła w Gdańsku cnotka Zocha, Z każdym chciałaby się kochać,
Lecz stalową cnotę miała, Rzewnie więc płakała.
Zośka dzięki swym przymiotom,Podpuszczalska była wielce, Wielu więc miało złamane,
Niekoniecznie serce.
Larsen choć był harpunnikiem, Nie mógł Zośce przebić cnoty, Chociaż raz rzutem harpuna,
Przebił trzy U-Booty.
Grant Kapitan z żoną pływał, Nie dopatrzył raz załogi,
Odtąd ma bachorów kupę, A na głowie rogi.
Słuchaj rady młody majtku,Strzeż się dziewcząt w Yokohamie,
Tam są gejsze takie szybkie, Zgwałcą nim ci stanie.
Gdy Kapitan zachorował, Zrobiono mu lewatywę,
Wlano w niego galon wody, Przez prezerwatywę.
Może biedak by wyzdrowiał, Bo kuracja pierwsza klasa,Ale kondom był dziurawy,
Dostał adidasa.
Kiedy Bosman trypra złapał, Obciął sobie własnym nożem,
A gdy rzucił go za burtę, To wezbrało morze.
Mały John z Krzywym Pyskiem, Na "Darze Pomorza" pływał,
A że krzywy miał interes, Pysk se obsikiwał.
Znałem kiedyś kapitanawielki był wielbiciel sportu
Stawiał żagle na fujarzeI wychodził z portu
98
Znałem kiedyś pannę śliczną. Maszty stawiać uwielbiała,Chłopa z łajbą pomyliła,
Lecz nie żałowała.
Kumpel nazwać swoją łajbę Chciał tytułem jakiejś pieśni,
Ja mu na to - daj jej imię "Morskie opowieści".
Pływał raz marynarz, który chuja miał jak trzy armaty i wytryskiem z tej giwery
zatapiał fregaty
Kiedy szliśmy przez Pacyfik była wtedy straszna flauta
wprost na łajbę nam się zjebał ruski kosmonauta
Znałem kiedyś marynarza,kochał piwo no i tańce
jak się odlał to wypełniał śluzę na Guziance
Raz stanąłem w Mikołajkach patrzę, a tu z pod "Pagaja" wychodzi stary marynarz
bez lewego jaja
Do Giżycka dziś płyniemynieźle daje, szóstka wieje
jak tak dalej dobrze pójdzie rozpierdolę keję
Żyła raz w Londynie kurwaco się zwała Ruda Bronka
kiedy zaciskała uda obcinała członka
I żadnemu żeglarzowi nie udało się jej dosiąść więc dostawał opatrunek
a ona korkociąg
Aż się znalazł pewien młodzianmieszkał podobno w Poczdamie
i drewnianą swą protezą zrobił kuku damie
W Amsterdamie była knajpa, Która w herbie miała Gryfa,
Z której nikt nie wyszedł wcześniej,Niż nie złapał syfa.
Jak do Gdyni wracalismy, Goła baba mi się śniła. Gdy się rano obudziłem,
Dziura w burcie była.
Znałem raz pewnego kuka,Co nie dupczył przez rok cały
I jak wsadził rybie w dupę,To jej wyszły gały.
W dawnych czasach na okrętach żyły kozy tresowane
co w rzemiośle zastąpiły każdą kurtyzanę
A gdy kozy szły do kotła bo czasami tak się zdarza
to wtedy cała załoga jebała kucharza
Był na morzach taki zwyczajIż załoga na żaglowce,
Że nie mogła zabrać żony,Zabierała owce.
99
Gdy kolejki nie dotrzymasz,To z kompanią się pożegnaj.Widać, Bracie, żeś jest ceper,
Dupa, a nie żeglarz.
Na fregacie nie ma zmiłuj, Zapier...ać trza od rana, A wieczorem polerować
Laskę Kapitana.
Bosman na gitarze grywa,Idzie mu to całkiem klawo,Czasem chwyty popierdoli,
Wszyscy biją brawo.
Sternik, stary pijanica,Ciągle biega, wódki szuka,Jeden dzień bez alkoholu
I wyzionie ducha.
Znałem raz księżniczkę, która Cipkę miała tak malutką,
Że dawała tylko z tyłu I to krasnoludkom.
Płynie sobie statek prosto, A załoga rzyga ostro,
Kiedyś woził on banany, A dziś zarzygany.
Coś na horyzoncie błyska,A Więc w przypływie euforii
"Pierwszy" wrzasnął, że to chybaBrzegi Kalifornii!
To nie brzegi Sacramento,Ino polska wieś Chałupy,A te błyski, to nie złoto,
Tylko gołe dupy!
Pływał kiedyś majtek jedenMasochista-pederasta,
Swe klejnoty często prażyłW prodiżu do ciasta.
Małysz siedzi już na belce,Patrzy ze spokojem z góry,
Jak się wkurwi to doleciNawet na Mazury.
Pewien majtek miał papugę najsłynniejszą w całym świecie
no bo była okrętową mistrzynią w minecie
Za usługi tej papugi majtek pobierał dolara
nic dziwnego w długim rejsiewzbogacił się zaraz
A dla kogo za papugę była to za duża kwota
mógł pożyczyć od bosmana szczerbatego kota
Miała baba Mikołajka i ciągnęła go za jajka
raz za jedno, raz za drugie potem za to długie
Miała baba Mikołajka wciąż ciągnęła go za jajka
nagle patrzy Mikołajek że już nie ma jajek
Znałem raz pewnego majtka kto nie wierzy niech się śmieje
co swym chujem podczas wzwodu mógł zastąpić reję
100
A ten majtek bestia taka w to już uwierzycie chyba
co wytryskiem własnej spermy zabił wieloryba
Tam na końcu korytarza bosman gwałcił marynarza
czy go zgwałcił, czy nie zgwałcił otwór mu zniekształcił
Kiedy szliśmy przez Pacyfik wiatr pozrywał wszystkie wanty
przytuliłem się do klopa i śpiewałem szanty
Znałem raz pewnego majtka nazywaliśmy go Pszczółka
jebał wszystko prócz zegarka chyba, że z kukułką
Kiedy ci na rejsie smutno chcesz rozerwać się troszeczkę wkładasz granat między nogi
wyciągasz zawleczkę
Pewien majtek miał dwie nogi co się nie trzymały kupy
bo przed laty zbił majątek na dawaniu dupy
Żadna kurwa, żadna dziwka nie zastąpi kufla piwka
kto nie wierzy niech spróbujejak piwko smakuje
Powiedziała mi dziewczyna, Żeby wodą wódkę popić. A ja na to: "Idź do diabła, Czy chcesz mnie utopić".
Była raz w Londynie kurwa tak w rzemiośle wyrobiona co w dwie doby obskoczyła
eskadrę Nelsona
Pływał raz po morzu kucharz w rękach praktyk był Onana
a załoga się dziwiła skąd w kawie śmietana
Hej wiatr nam w dupę wieje hej wiatr nam w dupę wieje
jeśli zaraz nie przestanie rozjebiemy keję
Hej ho butelka piwa w czas burzy jest osłodą pijmy więc dużo piwa z tą brzozową wodą
Pływał raz marynarz który myślał, że go dupa boli patrzy, a tu sam kapitan
w koi go pierdoli
Płynie sobie rower wodny płynie sobie rower wodny
jak w niego przypierdolimy to będzie podwodny
Pij bracie, pij na zdrowie Jutro ci się humor przyda, Spirytus ci nie zaszkodzi, Idzie sztorm – wyrzygasz.
Może ktoś się będzie zżymał Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat Morskich opowieści.
101
10 W SKALI BEAUFORTA
Kołysał nas zachodni wiatr, a dBrzeg gdzieś za rufą został. E7 aI nagle ktoś jak papier zbladł: d a
Sztorm idzie, panie bosman! D H7 E7
Ref. A bosman tylko zapiął płaszcz F CI zaklął: Ech, do czorta! F G E7
Nie daję łajbie żadnych szans: F G E7 aDziesięć w skali Beauforta! A d E7 a
Z zasłony ołowianych chmur Ulewa spadła nagle, Rzucało nami w górę,
w dół I fala zmyła żagle.
Ref. A bosman...
O pokład znów uderzył deszcz I padał już od rana.
Diabelnie ciężki to był rejs, Szczególnie dla bosmana.
Ref. A bosman tylko zapiął płaszczI zaklął: Ech, do czorta!
Przedziwne czasem sny się ma.Dziesięć w skali Beauforta!Dziesięć w skali Beauforta!
102
KIEDY SZLIŚMY PRZEZ PACYFIK
Kiedy szliśmy przez Pacyfik, D- Way-hey, roluj go, D A
Zwiało nam z pokładu skrzynki,...(2.3.4.5.6.7.8)... D- Taki był cholerny sztorm. A D
Ref.: Hej, znowu zmyło coś,Zniknął w morzu jakiś gość,
Hej, policz, który tam,Jaki znowu zmyło kram.
...Pełne śledzia i sardynki...
...Kosze krabów, beczkę sera...
...Kalesony oficera...
...Sieć jeżowców, jedną żabę...
...Kapitańską zmyło babę...
...Beczki rumu nam nie zwiało -
...Pół załogi ją trzymało. (2x wolniej)
Hej, znowu zmyło coś,Zniknął w morzu jakiś gość,
Postawcie wina dzban,Opowiemy dalej wam!
103
Z PIJANYM ŻEGLARZEM
What shall we do with the drunken sailor, What shall we do with the drunken sailor,What shall we do with the drunken sailor,
Early in the morning?
Z pijanym żeglarzem co zrobimy,Z pijanym żeglarzem co zrobimy,Z pijanym żeglarzem co zrobimy,
Gdy przyjdzie raniutko?
Hej, jak się zabawimy,Hej, jak się zabawimy,Hej, jak się zabawimy,
Gdy przyjdzie raniutko!Złóżmy go w ratowniczej łodzi
Szpunt wyciągnijmy, niech tonie w wodzieLiną od żagli na nogi stawiajmyW zęzę złożywszy wężem lejmy
Trzymajmy go za nogi, gdy rzygać będzieWyszorujemy go w likszparę
Obłożymy go na knadzePrzeciągniemy go przez kipę
Sterem go zróbmy, gdy sztywnym będzieIckiem go zróbmy, gdy wiotkim będzie
Powiesimy go na reiZasztauujemy go do forpikuPrzeciągniemy go pod kilem
Zarefujemy go wraz z grotżaglemZmarlujemy go na bomie
Włóżmy go do kapitańskiej koiParę pagajów mu w dupę dajmy
Dziewczyny do koi też mu nie dajmyKlina na kaca też mu nie dajmy
104
POŻEGANANIE LIVERPOOLU
Żegnaj nam dostojny stary porcie C C7 F CRzeko Mersey żegnaj nam C G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii C F CByłem tam już nie jeden raz C G7 C
Ref. A więc żegnaj mi, kochana ma G7 F CZa chwilę wypłyniemy w długi rejs C G7
Ile miesięcy cię nie będę widział nie wiem sam C C7 F CLecz pamiętać zawsze będę cię C G7 C
Zaciągnąłem się na rejs na herbaciany kliper Dobry statek choć sławę ma złą
A że kapitanem jest tam stary Burgess Pływającym piekłem wszyscy go zwą
A więc żegnaj mi ...
Z kapitanem tym już płynę nie pierwszy raz Znamy się od wielu wielu lat
Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz Jeśli nie toś cholernie wpadł
A więc żegnaj mi ...
Żegnaj nam dostojny stary porcie Rzeko Mersey żegnaj nam
Wypływamy już na rejs do Kalifornii Gdy wrócimy opowiemy wam
A więc żegnaj mi ...
105
HISZPAŃSKIE DZIEWCZYNY
Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny e C7+ hŻegnajcie nam dziś, marzenia ze snów e C7+ D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora C D G eLecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów C7+ H7 e
I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny e G DW noc ciemną i złą nam będzie się śnił e G DLeniwie popłyną znów rejsu godziny C D G
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił C h7 e
Niedługo ujrzymy znów w dali Cap DeadmanI Głowę Baranią sterczącą wśród wzgórzI statki stojące na redzie przed Plymouth
Klarować kotwice najwyższy czas już
I smak waszych ust...
A potem znów żagle na masztach rozkwitną Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight
I znów stara łajba potoczy się ciężko Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie
I smak waszych ust...
Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover I znów noc w kubryku wśród legend i bajd
Powoli i znojnie tak płynie nam życie Na wodach i w portach South Foreland Light
I smak waszych ust...
106
CHŁOPCY Z „ALBATROSA”
Na manewry do Saint Marka aPrzypłynęła marynarka,
Przypłynęła, hen z dalekich, obcych mórz. A7A, że knajpa była sławna d
U starego ojca Pawła, aWięc tam śpieszy pięciu chłopców z "Albatrosa". E E7 a
Ref.: I ten pierwszy, co był chudy, I ten drugi, co był rudy,
I ten trzeci, co bez przerwy wódkę chlał, I ten czwarty - ten obdarty - Co miał w górę nos zadarty
I co z czartem o swą duszę w kości grał! I ten piąty - ten najmłodszy - Co w miłości był najsłodszy,
Co miał oczy jak diamenty czarne dwa! A7Jak dziewczynie spojrzał w oczy d
To od razu zauroczył aI mógł wtedy robić wszystko to, co chciał! E E7 A
Każda jasno-, ciemnowłosa, Śni o chłopcach z "Albatrosa".
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!A miał stary ojciec PawełCórkę wielce niełaskawą,
Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać.Aż pewnego dnia ujrzała,
Strach powiedzieć - pokochałaWszystkich naraz pięciu chłopców z "Albatrosa".
Ref. : I ten pierwszy, co był chudy...
(...)Pokochała złotowłosa
Pięciu chłopców z "Albatrosa". Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!
107
Odpłynęli chłopcy nagle,Znikły w dali białe żagle,
Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez.A wtem z dala mkną sygnały,Że "Albatros" wpadł na skały,
Zatonęło pięciu chłopców z "Albatrosa".
Ref. : I ten pierwszy, co był chudy...
(...)Płacze Lili złotowłosa
Za chłopcami z "Albatrosa". Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!
Płacze Lili dniem i nocą,Gwiazdy w niebie się migocą,
Wielkim falom wciąż przybywa Lili łez.Lecz... nie mija roczek cały,
Dziadzio Paweł niańczy małychPięciu malców - nowy manszaft "Albatrosa".
Ref. : A ten pierwszy - to jest chudy,
A ten drugi - to jest rudy, A ten trzeci - jakby trochę wódki chciał,
A ten czwarty - ten obdarty - Co ma w górę nos zadarty,
Już by z czartem o swą duszę w kości grał!
A ten piąty - ten najmłodszy - Tak, jak ojciec, jest najsłodszy
I ma ślepka jak diamenty czarne dwa! Jak dziewczynie spojrzy w oczy
To od razu zauroczy I mógł będzie zrobić wszystko, co by chciał!
Nie płacz, Lili złotowłosa, Rośnie manszaft "Albatrosa" -
Taki sam, jak tamten z dzikich skał!
108
GDZIE TA KEJA?
Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział: a-Stary czy masz czas G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz a C G7 CAmazonka, Wielka Rafa, Oceany trzy C C7 F d
Rejs na całość, rok dwa lata - to powiedziałbym: d a E7 a
ref. Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht a G aGdzie ta koja wymarzona w snach C G C
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat g A7 d A7 dGdzie ta brama na szeroki świat d a E a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht Gdzie ta koja wymarzona w snach W każdej chwili płynę w taki rejs Tylko gdzie to jest? Gdzie to jest?
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam Biorę wielki wór na plecy i przed siebie gnam
Gdzie ta keja...
Przeszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw A na przystani czółno stało - kolorowy paw Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał stepDalej marzy o załodze ten samotny łeb
Gdzie ta keja...
109
BIJATYKA (24 LUTEGO)
To dwudziesty czwarty był lutego, C Poranna zrzedła mgła, G
Wyszło z niej siedem uzbrojonych krypt, a turecki niosły znak. a G a
Ref. No i znów bijatyka, G C No znów bijatyka, G C
No bijatyka cały dzień, G C I porąbany dzień, i porąbany łeb, a
Razem bracia aż po zmierzch. a G a x2
Już pierwszy skrada się do burt,A zwie się Goździk Lee,
Z Algieru Pasza wysłał go,Aby nam upuścić krwi.
Ref. No i znów bijatyka...
To już drugi skrada się do burt,A zwie się Róży Pąk,
Plunęliśmy ze wszystkich rur,Bardzo szybko szedł na dno.
Ref. No i znów bijatyka...
W naszych rękach dwa i dwa na dnie,Cała reszta zwiała gdzieś,A jeden z nich zabraliśmy,
Na starej Anglii brzeg.
110
Ref. No i znów bijatyka...
PIWO, PIWO, PIWO (BROWAR SONG)
Piwo, piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo. Dawno, dawno temu, w historii daleko, gdy do picia było, chyba tylko mleko.
Żył raz sobie człowiek, co zwał się Jasiek Kiep I stworzył cudowny, chmielowy napój, po którym szumiał łeb.
Ref. Hej! To pewnie był uczony, co rozum miał za stu. I zawsze wielkie, dzięki będziem składać mu.
Popatrzcie, co nam dał, dał szczęścia nam paliwo. Niech żyje nam nasz Jasiek Kiep, który wynalazł piwo
piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo.
2.Dębowy Bęben, Trowi Pub, a także Szczur Pijany,
jednego możesz być pewien, tam browar Jaśka jest lany. Więc chłopcy i dziewczęta o jedenastej dajcie STOP
I Jaśka wspominajcie, bo fajny był to chłop.
Raz, Dwa, Trzy, Cztery, Pięć...
Ref.Hej! To pewnie był uczony...
3.Zamieszaj w beczce słodu i chmielu sypnij w połowie,
od tego smarowania rozjaśni ci się w głowie. Czterdzieści kufli dziennie zabije każdy ból, a koszt to osiem pensów i podatku pensa pół.
Raz, Dwa, Trzy, Cztery, Pięć...
Ref.Hej! To pewnie był uczony...
Niech Żyje Jasiek Kiep! (uderzenie kufli)
111
PIWO W KUFELKU
Nie ma jak po przejściu ciężkiej trasyGdy do kolan nogi zdarte masz (Oj, boli, boli)
Z ludźmi nad kufelkiem się zobaczyćGadać, śpiewać do białego dnia (Aż do zachrypnięcia)
Piwko w kufelku nie może długo staćJedno, drugie, a potem jeszcze dwa
Obok kumpel gra na gitarze jakiś stary hitPijmy i śpiewajmy ile sił
Wolę się tu z wami napić piwa (Gul, gul, gul, gul, gul)Niźli w whisky pływać w USA
Ale nie chcę też za bardzo skrywaćZamiast piwa wolę wypić dwa (Dziękuję bardzo - proszę
uprzejmie)
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Z baru odebrałem zapewnieniePiwa nie zabraknie! - mówił gość (Kiciarz)Na ambicję wszedł mi tym stwierdzeniem
Nie zabraknie? - Lepiej nie mów hop!
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Jutro znowu nas dopadnie życie (Oj! Ból bolesny)Praca, żona, szkoła, forsy brak
Jutro będzie futro, więc do jutra (No)A na razie razem! W górę szkła! (No to lufeczka panowie)
Piwko w kufelku nie może długo stać...
112
HISTORIA PATRIARCHY NOEGO (NOE)
Nasz praszczur Noe, Noe, Noe świętym był,Przechadzał się przed Panem,A wody tak jak ognia lękał się,
Więc wino pijał dzbanem.
I za to go miłował PanI strzegł go w złej przygodzie,Bo gdy potopu nadszedł czas,Nie dał mu zginąć w wodzie.
Przez dni czterdzieściPadał deszcz i ciągle ziemię rosił.
A Noe, Noe, Noe, Noe upił sięSpod beczki nie wychodził.
Raz Noe, Noe, Noe, Noe upił sięI poszedł spać na arkę,
Ale mu było, było bardzo źle,Bo przebrał wina miarkę.
I przyszedł Cham i zaśmiał się,Że Noe jest urżnięty.
I za to Chama przeklął PanI odtąd Cham wyklęty.
Z piosenki tej ukryty sensWynika dla narodu,
Że kto z pijaka śmieje się,Ten jest chamskiego rodu.
Z historii tej moralny sensWynika dla młodzieży,
Że kto z pijaka sobie drwi,Ten do nas nie należy.
Z piosenki tej moralny sensWynika dla studenta,
Że kto z pijaka śmieje się,Ten "morda" jest przeklęta.
Z piosenki tej moralny sensWynika dla młodzieży,
113
Że stan pijaka świętym jest,Więc śmiać się nie należy.
BALLADA O TRZECH WODZACH
Być raz wielcy trzej wodzowie COni mieć wielkie zdrowie F
I ognista woda kochać lubić pić C G
Oni mieć zawsze humor C I bez przerwy robić rumor F Oni jak bawoły dzikie potem
wyć C G C
My być tam, my być tu F Wielki nasz Manitou C
On nam dać, dać ognista woda, dać C G
My ją pić, pić do rana C Nasza woda ukochana F
My ją pić, my ją pić a potem paść C G C
Wiekli wódz Inczuczuna Mieć nad głową wielka łuna
Taki wielki umysłowiec z niego być
Ciągle knuć kombinować I bez przerwy lamentować Jakby sobie na tym świecie
lepiej żyć
Wielki wódz Mała Kopa Z niego być kawał chłopa
On z mustanga gdy być młody na skalp spaść
On wesoła mieć gęba I świergotać jak ptak zięba
Gdy ognista woda wiadrem w niego lać
Wielki wódz Orle Pióro On chcieć być zawsze górą On chcieć mieć przy sobie
zawsze dużo skwaw On mieć skalp małowłosa
Do ognistej wody nosa On chcieć nurt swojego życia
puścić wpław
Ledwie świt blady wstanie Już na ścieżce są Indianie Oni swoja ścieżka zdrowia
dobrze znać Chlać ognistą na kaca
Znów wesoła mieć glaca Oni tylko samo dobro z życia
brać
Że na wodzów być posucha Dobić do nich wódz Zasucha
On bibuła dla ognista woda być On ją pić jak atrament I upijać się na amen
114
Potem jego biała squaw go wielce lżyć
PRZEPIJEMY NASZEJ BABCI
Przepijemy naszej babci domek mały C F C Domek mały, domek mały G C
I kalosze i bambosze i sandały C F C jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś F G C (G C)
Przepijemy nasze babci majty w kratę Majty w kratę majty w kratę
Takie duże, barchanowe i włochate Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci kredens stary kredens stary, kredens stary
I dywany i nocniczek oraz gary Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci szlafrok z łatą Szlafrok z łatą, szlafrok z łatą
Zobaczymy co staruszka powie na to Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci złote zęby Złote zęby , złote zęby
I zrobimy nasze babci dupę z gęby Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci wszystko w domu Wszystko w domu, wszystko w domu Przepijemy naszą babcię po kryjomu
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci domek śliczny Domek śliczny domek śliczny
I zrobimy z tego domku dom publiczny Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci sztuczną szczękę Sztuczną szczękę, sztuczną szczękę I skończymy śpiewać tą piosenkę
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś (lub: G C G | a D7 G | C G | C D7 G)
115
PRZELEĆ MNIE W TEJ KONICZYNIE
Teraz będzie numer jeden, E I tu się zaczyna Eden, APrzeleć mnie w tej koniczynie E Jeszcze raz H7
Przeleć mnie E W tej koniczynie A Przeleć mnie w tej koniczynie E H7 Jeszcze raz! E
Teraz będzie numer drugi Rób to w rytmie ługi-bugi
Teraz będzie numer trzeci Ona krzyczy: "Nie rób dzieci!"
Teraz będzie numer cztery Rób to szybciej, do cholery
Teraz będzie numer piąty Pieprząc się zwiedzają kąty
Teraz będzie faza szósta Ona wreszcie bierze w usta
Numer siódmy się zaczyna Wsadza jej cała drużyna
I nadchodzi już ósemka Chociaż gumka jest za cienka
Coraz bliżej dziewiąteczki On wyciąga bacik z teczki
I dziesiąty numer będzie Tego Johna czuję wszędzie
Coraz bliżej jedenastka Przed dwunastką to namiastka
Więc dwunastka już nadchodzi Teraz to robimy w łodzi
I trzynastka coraz bliżej Gdy on prosi, to ja liżę
Jeden-cztery jest wspaniały Na wierzch wyszły mi już gały
Teraz piątka za jedynką On mi zwilża swoją ślinką
Jeden-sześć jest nienajlepszy Bo on z inną się już pieprzy
Siedemnastka jest pechowa Bo zaczyna się od nowa
Teraz będzie numer tysiąc Masz kondycję, muszę przysiąc
Teraz będzie tysiąc jeden I tu się zakończy Eden
Teraz faza jest krytyczna To choroba weneryczna
116
CHEMIK
Mam dwie lewe ręce do każdej roboty, ABardzo lubię święta i wolne soboty. h
Chodzić mi do szkoły także się nie chciało, A
Siły to mam dużo, a rozumu mało. hZ mych nauczycielek tę najbardziej kocham
G DCo uczyła robić C2H5OH G A
Pani w swej pracowni piękny zestaw miała, G D
A że mnie lubiła, to mi pokazała. A DOd tej pory w sklepie nigdy nie kupuję G DW domowym zaciszu sam se produkuję. A
D
Ref. Psyt, psyt, cichuteńko gaz mi syczy, D G
Psyt, psyt, słychać wody dźwięk w chłodnicy A D A
Bul. bul, mówi rurka do wężyka D GJaka piękna to muzyka. A D
Mniam, mniam, mówią drożdże sacharozie D G
Mniam, mniam, w cieście byłoby nam gorzej. A D A
Cmok, cmok już drożdże z cukrem się całuje D G
A zaraz potem pączkuje. A D
Patrzę w aparacik i dostaję hopla,Kiedy wreszcie spadnie ta dziewicza kropla
Narasta w mym ciele ogromna podnietaRęce mi się trzęsą tak, jak galareta
Torsem mym wstrząsają spazmatyczne drgawki
Oczy w zez mi idą i dostaję czkawki,Aż wreszcie napełnia się 3/4 szklankiZatapiam w nim zęby jak w wargach
kochankiA jak sobie chlapnę, zaraz mi przechodziA niektórzy mówią, że alkohol szkodzi.
Ref. A jak ja wypiję, to mam w sobie luz.
Nie straszny mi Pershing, nie straszny Tom Cruise
Wtedy mogę śpiewać, bo mój głos jest gładki
Tak jak u Marysi gładkie są pośladkiWtedy nie ma mocnych, nie da rady miAni Jimmi Pif-Paf, ani sam Bruce LeeWtedy mi nie zimno jak leżę na ziemi
O, jak ja cię kocham, moja pani z chemii.
Komitet GS-u podczas swoich obradMnie zaproponował do nagrody Nobla,Lecz ja się nie zgadzam, mówię wam
lojalnie,Bo moja pracownia działa nielegalnie.
Wiem, że zasłużyłem, macie dużo racji,Ale przecież nie ma Nobra w konspiracji.
Jak ktoś do drzwi puka, to mnie to przeszkadza
Może to są goście, może to jest władza.Zacier mam w akwarium, tak w razie
kontroliPrzecież się do rybek nikt nie ....
(przypierniczy :))
Ref. Kap kap kropla po kropelce spadakap kap słychać także u sąsiada
Bul, bul.. (i dalej jak w I refrenie)
Najgorsze są chwile, kiedy wstaję ranoNie wiem, gdzie mam głowę, a gdzie mam
kolano,chcę się czegoś napić i otwieram kredens,A tam siedzi hrabia von delirium tremens
wraz z nim moja wierne życia towarzyszki -w zimowych futerkach cztery białe myszki.
117
KASIA SADYSTKA
Zwrotka: C G7 C "Refren": F C G C x2
Bawiła się Kasia braciszkiem Co wypadł biedaczek z łóżeczka Policzkiem się nadział na kaktus A oczka mu wpadły do mleczka
Aaa, aaaa...
Wyciągał biedaczek do Kasi Swe drobne, pulchniutkie
rączyny A ona ująwszy tasaczek
Ucięła mu górne kończyny
Ujęła nożyczki babuni I w rączce już trzyma dwa uszka
Z nóżkami był kłopot maluni Lecz w końcu puściła i nóżka
Nie zdąży się Kasia nabawić Ni rączką, ni nóżką bratunia
Bo przecież go musi naprawić Nim wróci ze sklepu babunia
BABCIA BLUES
Po stawie pływababcia nieżywa
I robaczki też pływająBabci oczka wyjadają
BluesBabcia bluesBabcia blues
Gdy nad stawem słonko świeci Babci z oczek ropka leci
BluesBabcia bluesBabcia blues
Ropka śmierdzi, ropka cuchnie Rączka puchnie, nóżka puchnie
BluesBabcia blues
Babcia blues...
118
NIEBOSZCZYK
Nieboszczykiem być, to ci jest przygoda. C a
W trumnie sobie gnić, gdy piękna pogoda, F G
Inni muszą żyć, a ty sobie możesz gnić
Ref. Sibą sibą, sialalalala, sibą sibą...
Czy pogoda jest, czy też deszczyk pada,
Inni bawią się, a Ty się rozkładasz,
Wydzielając smród, miły niczym pszczeli miód
Zwłoki psują się, deski już próchnieją,
A robaki to napawa nadzieją I choć straszny swąd, nikt nie
wyjdzie głodny stąd.
FELEK
Był sobie raz FelekCo chodził bez szelek
Piędziesiąt butelekw kieszeni miał
Nadeszła niedzielaopity jak Bela
a bela mu w pape i dawaj wypłatewypłata przepita
kobita zabitaa Felek w więzieniu śpeiwa se w cieniu
o własine tak:Niebieskie tango
Policjant dostał w czangoa jeśli nie pomoże
to dam mujeszcze dwa nożea jeśli kiwnie palcem przejade go walcem
Trzy szczury w rosole jednego po sole
drugiego po pieprze trzeciego zjem....
119
CHRYZANTEMY ZŁOCISTE
Zdradziłaś kurwo mnie a G Pod pociąg się podłożę d a
Ale nie przejedzie mnie C G Bo kurwa jedzie po innym torze d a
Ref. Chryzantemy złociste, W półlitrówce po czystej,
Stoją na fortepianie, I nie podlewa ich kurwa nikt.
Zdradziłaś kurwo mnie, Rzucę się w morskie fale,
Ale nie utopię się, Bo kurwa pływam doskonale.
Zdradziłaś kurwo mnie, rzucę się z wysokości,
Ale nie zabiję się, bo kurwa mam gumowe kości.
Zdradziłaś kurwo mnie, Pistolet sobie kupie, Ale nie zastrzele się,
Bo kurwa mam Cię głęboko w dupie.
120
CZTERY RAZY PO DWA RAZY
Czy normalna zwykła ciocia DMoże dawać jak ta kocia? e
Ależ owszem czemu nie, G/ACioci też należy się! D
Cztery razy po dwa razy, D
Osiem razy raz po raz, eO północy ze dwa razy G/AI nad ranem jeszcze raz. D
Czy normalny podchorąży Może być przyczyną ciąży?Ależ owszem czemu nie,
Jemu też należy się!
Czy normalnej zwykłej pannie Można zrobić dziecko w wannie?
Ależ owszem czemu nie, Pannie też należy się!
Czy normalna zdrowa rybka może zgwałcić wielorybka?Ależ owszem czemu nie,
rybce też należy się!
Czy normalny facet z bródką, Może zostać prostytutką?Ależ owszem czemu nie,
Jemu też należy się!
Czy normalny facet z wąsem, Może zostać dziś alfonsem?Ależ owszem czemu nie,
jemu też należy się!
Każdy rolnik postępowy, Sam zapładnia swoje krowy.
Każda krowa postępowa, Rolnikowi dać gotowa!
Czy normalny zdrowy student, Może raz w tygodniu z trudem?
Oj niestety, oj nie, nie, On w stołówce żywi się!
Czy normalny zdrowy byk, Może z krówką cyk, cyk, cyk?
Ależ owszem czemu nie, Jemu też należy się!
Czy normalny zwykły śledź, Może z flądrą dzieci mieć?Ależ owszem czemu nie,
Jemu też należy się!
Czy dziewczyna z zawodówki, Może dawać za dwie stówki?
Ależ owszem czemu nie, Nawet stówka przyda się!
Czy normalny zdrowy zając Może zgwałcić uciekając?Ależ owszem czemu nie,
Jemu też należy się!
Czy normalna zwykła mucha Może zgwałcić karalucha?Ależ owszem czemu nie,
Jemu też należy się!
121
STO LAT WERSJA HARD
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje
nam!Niech żyje nam!
Niech mu gwiazdka pomyślności, nigdy nie zagaśnie,
A kto z nami nie wypije, niech go piorun trzaśnie.
Niech mu życie lepszym będzie, niż śledziowa zupa,
Niech mu nigdy nie odmówi, żadna zdrowa dupa.
Niech mu życie słodko płynie, jak Wisła do Gdańska,
Niech mu pała zawsze stoi, jak szabla ułańska.
Niech mu latek jego życia, nigdy nikt nie zlicza,
Niech mu pała zawsze stoi, jak szpada górnicza.
Niech mu w kartach tyle szczęścia ile ma w miłości,
A kto zdrowia nie wypije, niech przeprosi gości.
Niech latarka policjanta w oczy mu nie świeci,
A kto kufla nie obali, niech ma głupie dzieci.
A kto zdrowia nie wypije, niech mu stoi krzywo.
Niech mu oko komornika po kątach nie szpera,
A kto zdrowia nie wypije, niechaj go cholera.
Niech mu wszystkie piękne panie dają jak należy,
Kto ma w kuflu jeszcze pełno, niech w bociana wierzy.
Niechaj rodzą nam się dzieci także i po ślubie,
Kto ich zdrowa nie wypije, nie będzie miał w czubie.
Niech mu członka wciąż Japonka wachlarzem wachluje,
A kto zdrowia nie wypije, tego psem poszczuję.
A kto z nami się nie stuknie postąpi nieładnie,
Temu jajco w nocy spuchnie i kuśka opadnie.
Kto nam nie dotrzyma kroku, taki jest niewdzięczny,
Będzie wzwód miał raz do roku w dodatku wewnętrzny.
Niech nam Rektor jeden z drugim nigdy nie podskoczy,
Kto ich zdrowia nie wypije, niech się pod stół stoczy.
Niech im służą jak najdłużej serce i wątroba,
Kto się z nami nie napije, ten jest kawał żłoba.
Niechaj gwiazdka pomyślności chroni nas od kaca,
Niech mu humor dopisuje wśród wesołej paczki,
Niech mu język nie opada poniżej łechtaczki.
Niech mu życie nie poskąpi penisa jurnego,
Niech mu żona nie odmawia stosunku rannego.
Niech go życie zawsze darzy uczuciem błogości,
Niech mu dziwy dupy dają do późnej starości...
122
NIECH MU GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI
Niech mu gwiazda pomyślności Nigdy nie zagaśnie, nigdy nie zagaśnie
A kto z nami nie wypije Niech go piorun trzaśnie A kto z nami nie wypije Niech pod stołem zaśnie
A kto z nami zdrowie pije Niechaj długo żyje
MIESIĄCE
A kto się w styczniu urodził Ma wstać, ma wstać, ma wstać,
A kto się w styczniu urodził Ma wstać, ma wstać, ma wstać, Ma wziąć do ręki kielich swój
I wypić aż do dna i wypić aż do dna Ma wziąć do ręki kielich swój
I wypić aż do dna i wypić aż do dna Jak żeś wypił to se nalej
A butelkę podaj dalej Jak żeś wypił to se nalej
A butelkę podaj dalej (Trzeba przejść przez wszystkie miesiące
od stycznia do grudnia)
A TERAZ IDZIEMY NA JEDNEGO
A teraz idziemy na jednego A teraz idziemy wódkę pić - z butelki
A teraz idziemy na jednego A teraz idziemy wódkę pić
123
FOLKLOR CZAPKOWY
ZACHOWANIE PODCZAS KARCZMY(CZĘŚCI OFICJALNEJ)
Zasadniczą treścią karczmy nie jest smutne w skutkach nadmierne spożyciepiwa, ale chodzi o pozytywne wartości, wynikające z formy i treści tego
zwyczaju – chodzi o czas spędzony razem, wspólne śpiewanie i dobrą zabawę!Poniższe zasady zaś są tylko tego gwarantem.
UWAGI OGÓLNE:
1. Zarząd ma zawsze rację.
2. Żarty Zarządu są zawsze śmieszne. ZAWSZE.
3. Zabronione jest siadanie przy stole Zarządu bez wyraźnego zaproszenia.
4. Publiczne zabierane głosu wyłącznie odbywa się za zgodą Zarządu.
5. Karczma trwa ok. 2-3 godzin i odbywa się według ustalonych reguł.
6. Rozpoczęcie się cześć oficjalnej karczmy i jej zakończenie, a także początek i
koniec przerw zwiastowane są dzwonieniem.
7. Podczas części oficjalnej ograniczamy komunikację werbalną, pozostawiając
siły na śpiew.
8. Podczas trwania Karczmy nie można wstawać i wedle własnego uznania
wychodzić od stołu. Są przerwy, podczas których można kupić piwo czy iść na
papierosa. W razie nagłych wypadków zezwolenia na odejście od stołu udziela
Magister Disciplinae.
9. Bezwzględnie zabronione jest uprawianie beatbox'u. Wszelkie próby będą
surowo karane.
ZARZĄD KARCZMY:
Karczmą dowodzi Zarząd (czytaj: Bogowie Karczmy), ustalany przed jej
rozpoczęciem, w skład którego wchodzą:
124
1. Magister Magnus – przewodniczący całej Karczmie, odpowiada za jej
otwarcie, właściwy przebieg i zakończenie. Zwyczajowo jest to Magister
Magnus BCS, ale w razie konieczności funkcję tę przejmuje Kasztelan lub inna
wyznaczona osoba.
2. Magister Disciplinae – odpowiada za zachowanie porządku i właściwe
zachowanie się uczestników, wymierzając im stosowne kary. Możliwe
przekupienie. Ponadto, czego Magister Disciplinae nie widzi, tego jego sercu
nie żal.
3. Magister Cantandi – współprowadzi karczmę wraz z MM, odpowiada za
wznoszenie toastów, intonuje pieśni, dba o repertuar i dopuszcza do mikrofonu
uczestników karczmy.
4. Magister Fotendi – odpowiedzialny za dokumentację fotograficzną. Jest jedyną
osobą poza MD, który jest upoważniony do swobodnego poruszania się po
placu boju, zaglądania wam do kufli, a zwłaszcza rejestrowania głupich min.
Możliwość przekupienia.
ZACHOWANIA PATOLOGICZNE I ICH NATYCHMIASTOWE SKUTKI:
1. Zachowania naganne:
1. Rażąco głośne formy komunikacji werbalnej podczas śpiewania,
przemówień, itp. MD nie ukaże Cię za szeptany w ucho
współbiesiedniczki/współbiesiadnika niewinny komplement, ale za ryczenie
jak zarzynany bawół spodziewaj się ad fundum.
2. Czyny lubieżne:
1. Całowanie się. Możesz liczyć na taryfę ulgową, jeśli MD się wzruszy.
2. Za inne czyny lubieżne możesz spodziewać się co przykładowo zasilenia
swojego prywatnego ogródka warzywnego.
3. Spóźnianie się na karczmę. MD może przymknąć oko, jeśli zostanie
odpowiednio wcześnie poinformowany o planowanym spóźnieniu z
wyjątkowo ważnego powodu.
125
4. Wstawanie od stołu bez pozwolenia MD.
2. Kary:
1. Ich wysokość zależy od rangi przewinienia i uznania MD.
2. Pijemy taką ilość piwa, jaką wskaże (dwa palce, cztery i ad fundum).
SPECYFICZNE FORMY ZACHOWANIA SIĘ NA KARCZMIE:
1. Chapeaux bas!
Czyli czapki z głów, gdy:
1. Śpiewamy Gaudeamus.
2. Podczas śpiewania „W piwnicznej izbie” – przy słowach „... i stanę u
stóp tronu...”
3. Przy piciu ad fundum zwyczajowego i towarzyskiego.
2. Ad fundum:
1. Ad fundum kończy przechyleniem kufla nad głowę – lepiej, żeby był
pusty!
2. Ad fundum towarzyskie:
1. Przy wymianie pinsów można poprosić osobę obdarowaną o ad
fundum.
2. Przy wyzwaniu na pojedynek piwny.
3. Przy celebrowaniu więzi między przyjaciółmi.
3. Ad fundum zwyczajowe:
1. Bardzo ważny toast.
2. Toast za uczelnię, wieńczący cykl toastów.
3. Podczas „Pieśni semestrów”.
4. Można odmówić picia ad fundum (niewskazane!), ale wyłącznie za
pomocą łacińskich formuł:
1. Rogo impotentiam minorem/ maiorem/ plenam.
3. Meum est propositium – zwyczajem jest, iż na samym początku karczmy
126
każdy przedstawia się wszystkim zgromadzonym (imię, kierunek,
ewentualnie inne informacje według uznania) po czym śpiewnie deklaruje
„Meum est propositum...” lub „Moją jest propozycją...” na co sala
odpowiada: „...in taberna mori!” lub „...by umrzeć z przepicia!”. Po
przedstawieniu się wszystkich osób na sali następuje zbiorowe
sześciokrotne powtórzenie deklaracji za MC.
W DOBRYM TONIE JEST:
1. Zadbać o równą ilość piwa w kuflach podczas ad fundum towarzyskiego.
2. Zadbać o towarzyszy biesiady, których stan wymaga pomocy.
3. W razie konieczności nie zanieczyszczaj zlewu w łazience. Przytul się do
kibla.
4. Posiadać własny śpiewnik.
5. Gdy przyprowadzasz ze sobą nową osobę, zadbaj o jej edukację. Służ jej
tłumaczeniem dziwnych zwyczajów. Bądź jej przewodnikiem po czapkowym
świecie.
NIECH CIĘ NIE ZDZIWI:
1. Gdy zgubisz czapkę, znalazca może zażądać wykupienia jej za piwo lub inny
czyn lubieżny. Jednak nie daj naciągnąć się na zbyt wiele!
2. Jeśli zostaniesz poproszony o duchowe wsparcie dla zupełnie zielonego
beanusa, który z różnych powodów pozostał samopas bez swojego
czapkowego mentora.
Stworzone przez DreamTeam:
Anna-Maria Kuźma,
Bartek Maciejewski
Magdalena Bryla
127
INNE CIEKAWE ZWYCZAJE CZAPKOWE, POWYŻEJ NIEOPISANE:
CHRZESTNieszczęśny, lecz z pewnością ogromnie szczęśliwy beanus, który
posiadł czapkę, musi uczynić jeszcze jedną rzecz, by w pełni doświadczyć radości czapkowania – ochrzcić swoją czapkę.
Chrzest przeprowadza opiekun beanusa na jednej z karczm w chwili, gdy uzna, iż beanus właściwie został wykształcony w arkanach czapkowej wiedzy. Czapkę chrzci się oczywiście piwem. Lecz nie obawiaj się, beanusie! Twój mistrz zadba, by nie stała Ci się krzywda jakowaś! (Dla abstynetów totalnych też coś się wymyśli, Twój mistrz zginąć Ci nie da!)
Beanus prowadzony jest przed stół Zarządu Karczmy, by ten przyjrzał się kandydatowi i sadzany jest na krześle, naprzeciw swojego mistrza. Następnie zadaje mu się pytania, na które odpowiedzi wysłucha boski Zarząd! Nadto beanus demonstruje swoje czapkowe obycie gromkim śpiewem Gaudeamus. Potem następuje krótka narada Zarządu, czy ten rzeczony beanus godzien jest, a gdy uzna, że godzien, wlewa się w jego czapkę hojnie piwa, którą ten wypić musi, podczas gdy cała karczma śpiewa mu na zachętę: „Wstawaj, wstawaj, wstawaj, pijany do domu wracaj...”. Gdy zaś beanus wypije całe piwo z czapki lub resztki jej nieopatrznie zostawione wyleje sobie na głowę, po raz pierwszy ochrzczoną czapkę zakładając, karczma, dumna z posiadania nowego dzielnego czapkowca, zaśpiewa mu „Wypił, wypił, nic nie zostawił...” Następnie świeżo ochrzczonemu czapkowcowi jego czapkę przekręca się dnem do góry na znak jego świeżości i tak on ją nosi, aż usłyszy zaśpiew Gaudeamus. Wtedy to odwraca ją i od tej pory nosi jak przykazano. Jeśli beanus życzy sobie, by nosić pinsy, pierwszego pinsa do czapki winien ofiarować mu jego mistrz.
Opis: Anna-Maria Kuźma
128
HISTORIA FOLKLORU STUDENCKIEGO
Poniższe artykuły znajdują się na końcu „Bitu Ardent”, śpiewnika studenckiego opracowanego przez Fryderyka Widarta z Liege (członek i założyciel organizacji Fonds du Boussart) i zostały użyte za jego
wiedzą i zgodą.
Tłumaczenie z języka francuskiego; Tadeusz Hesseltłumaczenie z dnia 9.09.2010, wszelkie uwagi proszę przesyłać na [email protected]
La tuna (Hiszpania i Portugalia): "Kuglarze, minstrele, duchowni i Goliardzi - narodziny gatunku
"Grupa studentów ubrana w bardzo kolorowe ubranie, śpiewająca i grająca muzykę ażeby zebrać pieniądze na zabawę i podróż." To podstawowa definicje Tuna jaką znamy dzisiaj. jest to bardzo stara tradycja, jednak
niewiele osób wie zna długą historię tej tradycji i jej zawiłe losy.
Od czego zacząć tę opowieść? Musimy mieć na uwadze, że Tuna należy „par excellence” do uczelni i to od momentu powstania uniwersytetu jako takiego. Możemy zatem stwierdzić, że średniowieczni szarlatani,
minstrele, klerycy, a zwłaszcza goliardzi są z pewnością prekursorami Tuna. Żeby zrozumieć powstanie tej tradycji musimy przenieść się do średniowiecznej Europy XII i XIII wieku.
Wstęp:Społeczeństwa w średniowiecznej Europie Zachodniej dzieli się na cztery stany: szlachtę, duchowieństwo,
chłopstwo i mieszczaństwo.Każda z tych grup broni własnych interesów.
- Królowie i panowie feudalni walczą między sobą o uprawnienia polityczne i gospodarcze.- Różne zakony rywalizują walczą o władzę duchową i intelektualną.
- Ludzie zrzeszają się w różne korporacje/cechy tego samego zawodu, rzemiosła lub handlu by bronić wspólnie swoich interesów.
W tym kontekście rodzi się Uniwersytet – także swego rodzaju cech/korporacja.
Kontekst kulturowy:Kultura popularna jest przekazywana głównie przez średniowiecznych minstreli. Są oni artystami, autorami,
kompozytorami i wykonawcami, którzy udają się od wsi do wsi z kraju do kraju. Udaje im się osiągnąć mniej lub bardziej znaczące dochody a przede wszystkim przekazują ludziom wiadomości i kulturę przez
swoje pieśni.
Duchowni Określenie "kleryk" (clerc) oznacza "oświecony". Kształcił się on w zakonnej szkole (scholasticates), gdzie
zgłębiał podstawy retoryki, teologii, filozofii i mitologii, wszystko rzecz jasna po łacinie.Ci średniowieczni intelektualiści wykazują wielką erudycję i znajomość kanonów klasycznego metryki,
tłumaczenia i redagowania tekstów naukowych. Klerycy to nie tylko opiekunowie dogmatów i teologicznych treści kultury, ale przede wszystkim ludzie decydujący o formie w jakiej te treści zostaną dostarczone reszcie
populacji.
Goliardzi, albo "Ordo Goliae", "Secta vagorum", "cleri vagantes", "clerici ribaldi", "clericus vagans", "vagantes ambulatchorus" :
Bardzo wiele młodych ludzi wstępuje do Kościoła nie z powołania, ale w celu korzystania z przywilejów i wolności tegoż stanu. Młodzi kapłani po otrzymaniu mniejszych święceń, są zwolnieni z zobowiązań wobec
władzy świeckiej i kościelnej (od służby wojskowej, podatków, sądów, itp.).Bardzo często ci biedni studenci różnego pochodzenia uprawiali swoiste intelektualne „włóczęgostwo”.
Przenosili się z miasta do miasta, aby uczestniczyć w zajęciach wybranego mistrza jak i często sami nauczali. To właśnie oni są nazywani "wędrownymi studentami" , „wagantami” lub "Goliardami”. Żyją poza
129
ustanowionymi strukturami i podróżują po kraju, od karczmy do karczmy, prowadząc nierzadko mało chrześcijański tryb życia. A więc Ci żacy piją, grają i korzystają ze wszystkich ziemskich przyjemności.
Żeby być w stanie zapłacić za trunki, goliardzi komponują, śpiewają i improwizują (najczęściej po łacinie) wiersze, ballady, bajki, piosenki biesiadne okrzyki, itp. ... Ich wiersze i piosenki opisują gry, wino, miłość. Są
czystą pochwałą hedonizmu, co zaprzecza etyce chrześcijańskiej. Ich twórczość wyśmiewa ustalony porządek społeczny. Nawet „establishment” kościelny to znaczy biskupi, prymasi, mnisi i papieże są
obiektem ich żartów. Ze względu na ten jawnie wywrotowy charakter Goliardzi szybko trafiają na czarną listę.
- W 1140 r. Na soborze w Sens, Piotr Abelard wszedł w dysputę z Świętym Bernardem, opatem Clairvaux. Ten ostatni, widząc, że przegrywa dyskusję, oskarża Abelarda o bycie "Goliath". Abelard znalazł się w złej
sytuacji jeśli chodzi o prawo kanoniczne. Kościół uznaje kilka jego propozycji za herezje. - W 1227 r. Sobór w Treviso zabronił Goliardom śpiewać podczas celebracji mszy.
- W 1229, goliardzi odgrywali znaczną rolę w kłopotach Uniwersytetu Paryskiego związanego z intrygami legata papieskiego.
- W 1289, klerycy mają zakaz bycia żonglerami, błaznami lub Goliardami.- W 1300, w Kolonii, Goliardzi dostają zakaz handlowania odpustami.
Te przepisy tak naprawdę stały sie skuteczne w momencie wykluczenia Goliardów z grona Kościoła.
Pochodzenie nazwy:Pochodzenie nazwy jest niepewne i mogą pochodzić z różnych źródeł:
- Z łaciny Gula, czyli chciwość i obżarstwo - Od "Goliata", nazwy Filistyńskiego olbrzyma, personifikacji zła i synonim diabła
- Albo pochodna francuskiego "Gaillard".- Znany jest również hipotetyczny biskup "Golias", zwany także "Archipoète" lub "Primas”, uznawany przez Goliardów jako pierwszy wędrowny student (lub autor najpiękniejszych wierszy wagantów – przyp. tłum).
W XIV wieku, słowo Goliard traci jakikolwiek związek z klerykami ; staje się synonimem żonglera lub minstrela w literaturze francuskiej i angielskiej.
Forma i tematy poezji wędrownych studentów.Poezji goliardzka jest poezją łacińską, charakteryzującą się swobodnym tonem wypowiedzi. Jest to żywa,
innowacyjna poezja, radykalnie różniąca się od tej poprzednio pisanej w klasztorach. Używa ona tych samych schematów, ale zamiast łaciny klasycznej jest napisana w łacinie popularnej z mocnym wpływem
języków nowożytnych. Zdecydowana większość prac zawiera wiersze satyryczne. Są one często gruboskórne, sprośne i bezwstydne, choć co poniektóre zachowują charakter religijny.
Waganci ogołacają często formy i symbole z ich podstawowych znaczeń, w celu stworzenia zabawy z kontrastów i zaprzeczeń. W ich przesłaniu widać zapożyczenia z kultury ludowej. Komponują hymny (na
wzór tych liturgicznych) w których narzekają na niemoralność wyższych szczebli Kościoła.W ich poezji przewija się wiele tematów. Śpiewają o ludzkich słabościach i przyjemności życia chwilą: o
winie, napojach, zabawach, radościach, miłości, o przyziemnych, cielesnych przyjemnościach, jak i o erotyzmie (słynne "Wino, kobiety i śpiew"). Goliardzi wchodzą w dysputę o przewadze intelektualisty nad rycerzem (spór kleryk/rycerz, pióro a miecz). Natura dostarcza im wiele tematów; pory roku, dzika fauna i flora, zmiany klimatyczne. Fascynuje ich zwłaszcza na Księżyc i jego cykle. Stoją zatem w sprzeczności z
klasyczną metaforą kultury chrześcijańskiej jako słońca (symbolizującego boskie światło). Goliardzi są zwolennikami kultu księżyca, który symbolizuje upływ czasu i ulotność życia ziemskiego.
MuzykaPodobnie jak wiersze kuglarzy (jongleurs), goliardzi wykonywali swoje wiersze przy akompaniamencie
muzyki. Dzięki swojemu wykształceniu, studenci grali z większym wyrafinowaniem niż kuglarze. Według autora "Livre d'Alexandre" najbardziej wysublimowane dziwęki pochodzą poprzez "dodanie do
instrumentów wykorzystywanych przez żonglerów tych większej wartości używanych przez duchownych”. Notacja muzyczna goliardów tamtego okresu używa neum diastematycznych, rodzaju stenografii muzycznej zrozumiałej tylko wtedy jeśli już znamy melodię danej piosenki. Styl piosenek miłosnych jest podobny do tych komponowanych przez trubadurów. Czasami znajdujemy te same utwory w zbiorach dzieł goliardów i
trubadurów. Piosenki ściśle goliardzkie są jednak prostsze metrycznie, melodycznie i stylistycznie.
130
Fragmenty:Najbardziej znany zbiór tekstów goliardzkich to zbiór około dwieście pięćdziesięciu tekstów, napisany
głównie po łacinie (część również po niemiecku), znaleziony w 1847 w Opactwie Benediktburen w Bawarii, i opublikowanym w 1895 roku pod tytułem "Carmina Burana". Składają się one z wierszy przeplatanych piosenkami. Udało się odtworzyć melodie dla 40 z nich. Niemiecki kompozytor Carl Orff (1895-1982)
stworzył z tych wierszy swoje słynne oratorium. Wiele z tych pieśni wciąż stanowi większą cześć śpiewników niemieckich studentów. Carmina Burana jest zazwyczaj podzielony na pięć części:
- Carmina Moralia et Satirica: wiersze moralizujące i satyryczne - Carmina Amatoria: Wiersze o miłości.
- Carmina Potoria: wiersze biesiadne poświęcone napojom- Ludi: wiersze święte w sensie jakim go rozumieli Goliardzi
- Supplementum: różne wiersze.Wierszem najbardziej obrazującym filozofię życia Goliardów to słynne „In Taberna quando sumus ... (Kiedy
w gospodzie siedzimy ...).Carmina Burana to najważniejsy zbiór, ale istnieją także inne na przykład Księga Pieśni z Cambridge w
Anglii i w Chalons-sur-Marne we Francji, "Carmina Rivipullensia", napisana przez anonimowego mnicha z Ripoll w Katalonii i kilka wierszy z "Libro del Buen Amor" Juana Ruiza , archiprezbitera Hita które są
momentami goliardzkie.Ich dzieła inspirowały wielkich pisarzy, takich jak François Rabelais, Francois Villon, ...
Dziedzictwo GoliardówLibertyńscy, hedonistyczni, a nawet utopijni, kontestujący zastałą rzeczywistość lub nawet rewolucyjni- goliardzi są źródłem inspiracji dla współczesnego studenta. Ktoś kiedyś napisał "jeżeli młodzież nie jest rewolucyjna, nie jest młodością, jest niczym”. Dziełe najlepiej podsumowującym ich filozofię życia jest swoiste egzystencjalne Carpe diem ale pod nazwą "De brevitate vitae" (O krótkości życia). Lepiej znane
szerszemu gronu jako "Gaudeamus igitur". „Gaudeamus” stał się międzynarodowym hymnem studentów. Proponując kosztowanie świata zmysłów tu i teraz goliardzi wyprzedzali swoją epokę a nawet Renesans i
czasy współczesne.Źródło: http://distrituna.chez.tiscali.fr/index.php?page=goliards
POCZĄTKI STOWARZYSZEŃ STUDENTÓW I ICH CECHY
Związki studenckie są bezpośrednimi potomkami średniowiecznych "nationes ". Te "narody" skupiały w pierwszych wiekach istnienia uniwersytetów studentów z tego samego regionu (w Krakowie były to słynne bursy – przyp. tłum.). Ich spadkobiercy, "Landmannschaften" pojawiają się od XVI wieku na niemieckich
uniwersytetach. Zapożyczyły one od ówczesnej szlachty wiele charakterystyk, które do dziś cechują studentów-barwiarzy (korporantów – przyp. tłum.): to znaczy zwyczaj noszenie nakrycia głowy, bandy a
nawet miecza..Związki studenckie były często wielokulturowe i mocno zaangażowane światopoglądowo dlatego miały w swoich szeregach wiele czołowych postaci ze świata polityki i kultury. Jeśli chodzi o Szwajcarię możemy
wymienić: Gustawa Adora, Ernesta Ansermeta, Carla Gustava Junga, Karola-Ferdynanda Ramuza, Henryka Guisana, Artura Honneggera, Mikołaja Bouviera, Jana-Pascala Delamuraza a nawet Jana Zieglera.
PoczątkiW średniowiecznej Europie kwitły i wzrastały uniwersytety dzięki podróżom studentów, uczący, się w
różnych miastach u słynnych mistrzów. Język nie jest barierą, ponieważ wykłady i dyskusje odbywały się w uniwersalnym języku, to znaczy po łacinie. W XII wieku w Paryż zamieszkany przez 250.000 dusz miał
renomę ośrodka badań naukowych w dziedzinie teologii i filozofii. Stał się także wzorem dla szkół wyższych, które tworzono w Europie Północnej. Bolonia była centrum studiów prawniczych, a jej przykład naśladowały uniwersytety włoskie i hiszpańskie (a także najprawdopodobniej Uniwersytet Jagielloński do 1400 roku – przyp. tłum.). Od XIII wieku powstają uniwersytety we Francji (Sorbona, 1257, Montpellier,
1289), w Anglii, Szkocji, Niemczech, Czechach i w Polsce (UJ w 1364 – przyp. tłum.). Studentów pochodzący z tych samych krajów i regionów dzielono na "narody", stowarzyszenia mające za cel
zapewnienie wzajemnej ochrony i pomocy pomiędzy nimi. Wtedy właśnie odnajdujemy pierwsze ślady grup studenckich. Tak więc na początku XIII wieku na "Alma mater lutécienne" lub na uniwersytecie w Paryżu
131
istniał m.in. „honorowy naród Francji”, Wierny naród Pikardii, Czcigodny narodu Normandii i Stały naród Niemiecki. Na uniwersytecie w Pradze (1348) istniały narody Czech, Bawarii, Saksonii i Polski, a na
uniwersytecie w Wiedniu (1365) narody Austrii, Nadrenii, Saksonii i Węgier (w Krakowie istniała bursa Węgierska, Niemiecka etc – przyp. Tłum).
Każdy naród gromadził nauczycieli i uczniów z tego samego kraju lub tej samej prowincji/regionu. Zorganizowany na wzór średniowiecznych cechów, "narody" witały przybysza i otaczały go opieką podczas
stawiania pierwszych kroków w niepokojącym świecie wielkiego miasta. Ażeby wstąpić do narodu, dany kandydat musiał przejść przez określone próby, które możemy utożsamić z dzisiejszymi „chrztami” lub
„otrzęsinami”.To właśnie te "narody" są źródłem ziomkostw na uniwersytetach niemieckich tj. Landsmannschaften.
Dzisiaj zasada łączenia się studentów z tego samego regionu w „bractwa” nadal obowiązuje na większości amerykańskich.
Ziomkostwa (Landmannschaften) w NiemczechW XVI wieku pojawiają się pierwsze zreformowane uniwersytety niemieckie. Studenci tworzą ziomkostwa, tzw Landmannschaften (grupa rodaków), wzorowane na "narodach" w Paryżu. Przyjęły one niektóre zasady cechów, ponieważ były regulowane przez różne przepisy jak i przez "Comment" pochodzenia francuskiego. „Comment” był spisem reguł dobrego zachowania się w społeczeństwie („Comment” oznacza po francusku
„jak” - przyp. tłum.). Członków różniły między sobą kolory, które początkowo były kolorami miasta ich pochodzenia.
Ziomkostwa te stały się bardzo silne w 17 wieku i występowało wiele ekscesów: bitwy i pojedynki między ziomkostwami zdarzały się prawie codziennie. Z tego powodu państwa niemieckie rozprawiły się poważnie z ziomkostwami pod koniec wojny trzydziestoletniej (1618/1648), doprowadzając do tego, że w 1654 Sejm w Regensburgu całkowicie je zakazał. Nie zniknęły one całkowicie, ale straciły wiele ze swoich wpływów. W rzeczywistości nadal działały w ukryciu, aby pojawić się znowu na scenie dziejów sto lat później, około
1775 roku. Zainspirowały je nowe organizacje studenckie pokrewne wolnomularzom. Ziomkostwa zapożyczyły od nich nowe pomysły takie ideę "przynależności na całe życie "," dewizę "i" cyrkiel ". W ten
sposób wyłania się nam dzisiejsza forma związków studenckich (korporacji akademickich – przyp. Tłum.) w Niemczech.
Na początku XIX wieku, znika zasada przyjmowania w swoje szeregi „rodaków” i jednocześnie znikają "zakony". Landmannschaften nazywane są z francuskiego "Corps" („Corps” oznacza po w tym sensie po
francusku ciało ale już „corps du métier” oznacza cech- przyp. Tłum.). Ich celem było pielęgnowanie przyjaźni oraz przywrócenie wiarygodności studentom która była bardzo nadwyrężona przez stare praktyki
ziomkostw. W dniu 30 października 1802 Corps „Onoldia” zostaje oficjalnie uznany przez państwo i przez Uniwersytet
w Erlangen. W 1810 roku związki studenckie pojawiają się na wszystkich niemieckich uniwersytetach. Żywią uczucia patriotyczne, uważając się jednocześnie za neutralne wobec religii. W 1817 stworzono
Deutsche Burschenschaft, związek prowadzone przez ideologów nacjonalistycznych, którzy chcieli stworzyć jedne zjednoczone Niemcy w miejscu mozaiki państw jaką były Niemcy na początku XIX wieku (bardzo
możliwe, że flaga Niemiec pochodzi od Niemieckiej Korporacji Akademickiej działającej w 1848 w Jenie – przyp. Tłum.).
Studenci katoliccy odmawiali pojedynków i walki szpadą. Dlatego założyli własne korporacje. Pierwszą z nich jest „Bawaria” w Bonn założona w 1844 roku (czytelników zainteresowanych polskim ruchem
korporacyjnym zapraszam do przeczytania artykułu B. Wróblewskiego http://www.archiwumkorporacyjne.pl/index.php/muzeum-korporacyjne/o-korporacjach/ - przyp. Tłum.).
Ruchy studenckie w SzwajcariiW Szwajcarii rządy „ancien régimu” były dość odporne na idee związków studenckich. Dopiero w 1806
pięciu młodych studentów Academia Lausannensis tworzy organizację Belles Lettres. Trzeba nadmienić, że wstępowano wtedy na uniwersytet w wieku 16 lat. Są to zatem młodzi ludzie, którzy dziś byliby licealistami. Nazwę swojej organizacji wzięli od nazwy sali wykładowej na której odbywały sie ich zajęcia. Członkowie organizacji spotykali się dwa razy w tygodniu w audytorium na terenie Akademii, aby słuchać i dyskutować o dziełach literackich. Rozmowy były dosyć poważne, wszyscy uczestnicy zwracali się do siebie per „pan”
bez wyjątków. Zasadę tę zniesiono dopiero w 1831.Jeśli Belles-Lettres została założona przez młodych studentów to reperkusje Kongresu Wiedeńskiego
132
zainspirowały w 1815 około sześćdziesięciu studentów uniwersytetów w Bernie i Zurychu. Spotkali się oni w lipcu 1819 w oberży du Boeuf w Zofingen i założyli liberalną korporację akademicką o charakterze patriotycznym. Otóż celem Zofingenów było poświęcić się służbie krajowi i połączyć wszystkie części
Szwajcarii pod jedną flagą. W 1820 roku, rok później, w Lozannie jak i Lucernie wystąpiono z wnioskiem o stworzenie fili Zofingen. Pomimo braku bezpośrednich działań politycznych, Zofingenowie swoimi ideami
aktywnie przyczynili się do zwycięstwa wyborczego liberałów w 1830 roku.Belles-Lettres rekrutowała członków głównie na wydziale filozoficznym i filologicznym, zaś Zofingen
wywodzili się głównie z wydziału prawa i teologii. Często Bellelettrieni po osiągnięciu wyższego stopnia naukowego wstępowali do Zofingen bez zrzekania się członkostwa w Belles-Lettres. Reformy Edukacji z 1837 roku wzmocniły tę tendencję, spychając Belles Lettres do rangi gimnazjalnej. Ustaliło się, że przed wstąpieniem do Zofingen czy później do Helvetii trzeba było wcześniej być członkiem Belles-Lettres.
Dopiero w 1862 roku Belles-Lettres została pełnoprawną korporacją akademicką. Polityczne wstrząsy spowodowały podziały w Zofingen. W 1831 roku w Bazylei, Zofingeni stanęli po
stronie Partii Konserwatywnej w tymże mieście w sprzeciwiając się stworzeniu tam dwóch pół-kantonów. W tym samym czasie członkowie Sekcji w Neuchâtel poparli tamtejszych rojalistów. Postępowi Zofingienowie
z Lucerny zażądali ukarania „reakcyjnych” członków. Walne zgromadzenie odmówiło wykonania takiego postępowania i kilka koprorantów w 1832 roku założyło w Zurychu nową korporację akademicką Helvetia, (politycznie bliskiej ruchowi radykalnemu). Jej debiut był trudny – sekcje w Zurychu i Aarau zniknęły już w 1835 roku, a w samej Lucernie Helvetia została zakazana w 1836 roku, na koniec przetrwała tylko sekcja w Bernie. Chociaż Helvetia była korporacją postępową jeśli chodzi o światopogląd, nie przyłączyło się do niej
wielu studentów. Dlaczego? Ponieważ nadrzędnym celem Zofingenów było wciąż łączenie wszystkich szwajcarskich studentów bez względu na region jak i na wyznawane wartości. Jeśli lewe skrzydło Zofingen
odeszło i założyło Helvetię,to prawe jej skrzydło też uczyniło podobnie i założyło Związek Studentów Szwajcarskich (la Société des Etudiants Suisses). Założenia nowej korporacji zostało określone w 1841 roku
ale dopiero w 1843 ustaliła się ich ostateczna forma. Mimo, że SES starała się na początku ukryć religijne aspekty swojego programu (aby spróbować przyciągnąć konserwatywnych protestantów) korporacja ta
zakorzeniła się głównie w dawnych bastionach katolicyzmu tj w Lucernie , Freiburgu, Schwyzu i St Gallen. W każdej uczelni, każdy oddział SES ma inną nazwę i dlatego mamy „Sarinya Zaehringia” i „Nuithonia” (sekcja francuskojęzyczna) w St-Michel we Fryburgu, „Suitia” w Schwitz, „Semper Fidelis” w Lucernie,
„Pierwsza Sekcja Helvetii” we Fryburgu im Breisgrau (uniwersytety w Bazylei, Bernie i Zurychu nie przyciągają młodych katolików szwajcarskich), „Rhodania” w Sion, „Corvina” w Einsiedeln, „Himéria” w Porrentruy, „Agaunia” w St-Maurice, „Turicia” akademicka w Zurychu, „Bazylei Rauracia Burgundia” w
Bernie, „Lemania” w Lozannie i „Salévia” od 1876 w Genewie.Zgodnie z Art. 2 Statutu tamtejszych Korporacji: "Celem korporacji jest cnota, wiedza i przyjaźń, według
zwyczajów i wierzeń naszych przodków, w duchu Kościoła katolickiego, ze względu na dobro kraju.”Zofingenowie, ciągle niezaangażowani w politykę, znaleźli się okrążani na lewo i prawo przez ruchy
studenckie bardziej aktywne politycznie...W 1847 radykałowie z Zofingen tworzą "Neu Zofingia”. Sekcja ""Nouvelle Société de Zofingue" pojawia się w 1848 roku w Lozannie, założona przez siedmiu studentów, w tym czterech byłych Bellelettrienów. W 1849
roku, większość sekcji korporacji Neu Zofingen przybiera nazwę Helvetia, na pamiątkę pierwszej fali radykalnej powstałej w Bernie. W 1855 roku jednak doszło do krótkotrwałego połączenia Zofingen i
Helvetii. Sekcja Helvetii w Lozannie sprzeciwiła się wobec tej fuzji i zniknęła z końcem 1855 roku (obecnie Zofingen ma 400 aktywnych członków i ponad 3000 filistrów – źródło Wikipedia – przyp. tłum.).
W Genewie, mieście KalwinaWiększości korporacji studenckich stworzono w Genewie już w XIX wieku. Promowały one ducha
wspólnoty i przyjaźni. Składa się z młodszych stażem członków ciągle studiujących którym umożliwiano kontakt ze starszymi rocznikami jak i absolwentami. Za wyjątkiem „Adelphii”, żadna ze korporacji nie jest
mieszana, licealna i zatwierdzona przez uczelnię. Wymieńmy kolejno: Adelphia, Cincinela (1879), Gymnasia (1889), Helvetia, Paedagogia (1859), Salévia (1876), Stella (1863), Vénusia (1993), Victoria Helvetica (1986
), nie Zofingen ... Arvésia (kobieca), Belles-Lettres, Mercuria (Business School) i SPES (abstynencja) ... i dodajmy do tego, że żadna z tych korporacji nie przetrwała do XXI wieku!”
Źródło: http://www.adelphia.ch/origine2.html
We Francji: Historia Faluche
133
"Jeśli chodzi o nazwę Faluche, wydaje się, że nazwa pochodzi z Lille i oznacza „tort” („galette”). Ale najprostszym wyjaśnieniem jest zfrancuszczenie włoskiego słowo „faluccia”.”
Na koniec II Cesarstwa ma miejsce reorganizacja szkolnictwa wyższego. Ma to bezpośrednie konsekwencje na np. ożywienie życia studenckiego które było już wysoko rozwinięte w średniowieczu. Z rozwojem
krajowych szkołach wyższych cywilnych i wojskowych wiąże się ogromny napływ młodych studentów w wieku 18-25 lat (paniom nie było wolno wtedy jeszcze studiować). Studenci szybko czują potrzebę stworzenia organizacji w celu ochrony swoich praw. Wtedy to została założona pierwsza „société
d'étudiants” w 1876 roku w Nancy a takoważ w Lille w 1878 roku. W 1884 roku została uchwalona ustawa o związkach zawodowych. Społeczność żaków nie była obojętna w stosunku do takich idei i ewolucji
społecznej.W tym samym roku, gazeta „Le Cri du Peuple” (tzn „Krzyk Ludu” przyp. Tłum.) opublikowała artykuł stwierdzający, że student "spełnia się jedynie w nieprzyzwoitości pawiana, przytwierdzonej na głupotę nosorożca". Wybuchły z tego powodu gwałtowne demonstracje przed siedzibą gazety. Toczyły się ostre
przepychanki. Zauważono wtedy potrzebę stworzenia organizacji która chroniłaby dobre imię studentów i jednocześnie broniła go na forum publicznym. Tak powstaje „l'Association Générale des Etudiants” (tzn „Powszechny Związek Studencki” - przyp. tłum.), powszechnie znana jako A. Do dziś istnieją związki z pochodnymi tej nazwy np. AGEB, AGEM, AGEN etc. Znamy dobrze historię tej organizacji dzięki jej
czasopismu które się nazywało "A, czyli pierwsza gazeta w porządku alfabetycznym”. Założycielami było kilku studentów medycyny, pod przewodnictwem Bourrelier (lub Boureau), znalazł się tam także student
Delcambre (Nauki Ścisłe).Wspomnienie wielkiej średniowiecznej solidarności scholarów nawiedza XIX wiecznych studentów
francuskich. Od 1886 do 1891 studenci w Montpellier, Lyonie, Tuluzie, Aix, Rennes, Nantes, Grenoble, Dijon, Caen, Besançon zakładają swoje AGE.
Wkrótce nawiązują się kontakty międzynarodowe: w ten sposób, dnia 12 czerwca 1888, francuscy studenci są zaproszeni na 800lecie Uniwersytetu w Bolonii. Udaje się tam pięciu członków AGE. Tam ubrani w
ciemne stroje rozjaśne kokardką w klapie i bandą w kolorach Paryża czują się ubogo. Rzeczywiście, można było wtedy zobaczyć wszystkie formy strojów i czapek studenckich europejskich studentów: la penne i la calotte z Belgii, Hiszpanów i Portugalczyków ubranych w "Tuna" i ich peleryny z kokardami oznaczające przynależność do określonego wydziału. Były też różne czapki niemieckie jak i szwajcarskie kepi (zwany dèfs). W wyniku tego spotkania studenci francuscy postanowili, że także potrzebują mieć własną czapkę
studencką. Dlatego zaadaptowali beret mieszkańców regionu Bolonii, na pamięci owego na wpół-legendarnego Kongresu. Faluche wprowadzono do Paryża 25 czerwca. Kolejna hipotezą jej powstawania jest
fakt, że Faluche była bardzo podobna do beretów noszonych przez aktorów z Comedia del Arte, a która to była bardzo popularna wśród studentów.
Tak oto narodziła się Faluche. Od tego momentu też studenci tworzą zwartą grupę i uczestniczą w oficjalnym życiu uniwersyteckim we Francji i za granicą. Maszerują razem za flagami AGE podczas różnych
uroczystości. W sierpniu 1889 roku jest inaugurowana nowa Sorbona. Przyjeżdża wiele delegacji z zagranicznych uniwersytetów. Montpellier rozpoczął świętowanie 600lecia postawania uniwersytetu od 22
do 25 maja 1890 roku. Prezydent Republiki Francuskiej, Sadi Carnot wręcza Prezesowi Powszechnego Związku Studentów w Montpellier (AGEM) flagę stowarzyszenia. Wydaje się że studenci Montpellier
bardzo wcześnie przyjęli faluche jaką znamy dziś."Echo” studentów z Tuluzy w 1930 roku zawiera zdjęcia studentów z faluche na swojej pierwszej stronie:
nie ma wątpliwości, Faluche został zaadaptowana przez społeczność studencką.
Ale Faluche nie przechodziła przez wieki bez problemów i zmian. Pierwszy poważny upadek zdarzył się w czasie okupacji podczas II wojny światowej. W 1945 r nastąpiło niewielki ożywienie. Następnie w 1968 roku pojawia się "drugi kryzys". Studenci całkowicie negują tradycje związanych z czapką studencką.
Dopiero od 8 marca 1976 (spisanie od nowa zasad faluche w Lille) obserwuje się "renesans" Faluche. W 1986 roku przegłosowano zasady krajowe zaś w w 1988 w Reims świętowano stulecie
Faluche.Istnieją różne rodzaje faluche, ale ta z Lille jest najczęściej używaną. Ma ona kołową podstawę z plastiku
wzmocnioną i powlekaną skórą. Faluche z Montpellier, której cechą charakterystyczną jest obecność czterech zaszewek, ograniczona jest do studentów i wykładowców z Montpellier jak i Nimes (jest to rzecz
często kwestionowana przez Montpellier). Faluche z Tours jest mało noszona, ponieważ ma miękką
134
obwódkę. Noszą ją na przykład członkowie zakonu Bitard (L.S.T. ! - przyp. Tłum.). Faluche ze Strasburga posiada wiele małych zaszewek odchodzących od obwódki. Faluche z Marsylii jest o wiele szersza niż ta z
Lille. To Faluche która była chwilowa bardzo modna. W ostatnich latach czasami możemy spotkać studentów noszących ten swoisty „placek” na głowie który wygląda trochę jak beret strzelców alpejskich.
Spisane według wielu kodeksów studenckich i rozpraw naukowych. "Źródło: http://www.esiee.fr/~faluchec/Historique/historique.html
BelgiaHistoria Penne
"Od marca 1860 roku, „czapka z materiału z wąskim daszkiem” zdaje się być czapką studencką studenta z Liege. Na początku jest ona zielona dla wszystkich, albowiem zielony to kolor Uniwersytetu w Liege.
Student ubiera czapkę z różnych powodów. Należy najpierw zwrócić uwagę na panującą ówcześnie modę. W 19 wieku, a nawet jeszcze chwilę później rzeczą normalną i codzienną jest noszenie nakrycia głowy. Co jest bardziej interesujące to rodzaj nakrycia głowy wybranego przez studentów. Na wybór ten nałożyło się wielu
czynników, w tym przede wszystkim buntowniczy duch żakowskiego środowiska. Dlatego najprawdopodobniej zdecydowali się na noszenie innego kapelusza niż tego noszonego tradycyjnie przez mieszczan (cylinder, etc.). Należy nadmienić, że studenci wywodzą się w większości właśnie z tej klasy społecznej. Naśladowanie niemieckich czapek studenckich musiało również odgrywać niebagatelną rolę,
trudno jest jednak ocenić znaczenie tego czynnika (Liege jest położone niedaleko granicy belgijsko-niemieckiej przyp. Tłum.). Wreszcie różne typy lub style czapek to "modny" dodatek do ubioru w epoce
romantyzmu. Te okoliczności prowadzą do stworzenia czapki studenckiej w Liege, czapki wkrótce charakterystycznej dla żaków tego miasta. Niebawem każda czapka staję się swoistą historią studenta który
ją nosił poprzez dodawanie na niej odznak i przypinek.Pod koniec 1880, kolor czapki zaczyna się dywersyfikować: kolor zielony będzie należał odtąd do studentów medycyny, biały do prawników i filozofów, wreszcie czarny lub niebieski do studentów Górnictwa. Daszek będzie stopniowo się wydłużać, aby osiągnąć obecny rozmiar w latach 70tych. Prawie nic nie wiadomo o
przyczynach, które doprowadziły do tych zmian.Z końcem 19 wieku czapkę nazywa się "okropną". Termin ten jest stopniowo zastępowany przez nazwę
"penne" wkrótce po 1918 roku.Istnieją również czapki studenckie podobne do tych z Liege w Brukseli (ULB), w Charleroi (Université du
travail), w Mons, w Leuven, w Antwerpii, itp. ... ""Źródło: Philo fête ses 10 ans : L'Expo !,
Catalogue d'exposition, Liège, 1997, p. 12-13.
Początki Calotte – czapka studencka uniwersytetów katolickich"Pełny uniform galowy, model 1870, przyjęty przez Korpus Papieskich Żuawów, nosili zawierał fez który na
swej górnej części, na czerwonym tle miał wyhaftowany węzeł węgierski”. Do dziś czapka studencka uniwersytetów katolickich w Belgii zachowała ten węzeł. Posłuchajmy dalej historii wojskowości: "17
kwietnia 1867 roku została przyjęta do regulaminu czapka typu papachy z wełny, bez daszka i czerwonym dnem. Czapka była obszyta małym pasmem czerwonej tkaniny wraz z zwisającym frędzlem po prawej
stronie. (...) oficerowie nosili czapki z droższej wełny, a węzeł na górze czapki był wyszywany prawdziwą złotą nicią (...) W 1860/67, Belgia dostarcza Państwu Kościelnemu 1351 rekrutów. (...) W momencie
zwolnienia żuawów ze służby wojskowej (20 września 1870), znajdowało się tam 563 Belgów w tym 21 oficerów (...) ". Przypomnijmy, że w roku 1867 po raz trzeci Garibaldi próbował podbić Państwo Kościelne.
Francuski korpus ekspedycyjny wysłany przez Napoleona III pokonuje go w bitwie pod Mentana. Korzystając z wojny francusko-niemieckiej i klęski Francji, wojska Piemontu Wiktora Emanuela II zajęły
Państwo Kościelne, naruszając tym samym traktat francusko-piemoncki z września 1864. Wojska piemonckie wkroczyły do Rzymu 20 września 1870. W tym czasie setki młodych Belgów wstąpiło do wojsk
Państwa Kościelnego żeby bronić suwerenności ziemskiej władzy papieża. Wśród tych ochotników było bardzo dużo studentów. Może niektórzy byli Żuawami i po powrocie do ojczyzny na Uniwersytet w Louvain (Leuven) ustanowili tradycję którą pielęgnujemy do dziś? Może kilka lat później, studenci zainspirowali się tą wspaniałą kartą historii? Są to tylko hipotezy. Musimy zaznaczyć, że analogie pomiędzy papachą żuawów
a calotte studencką są zbyt duże, żeby mógł to być zwykły zbieg okoliczności. Tak czy inaczej, calotte pojawia się gronie studentów w Gand w 1884 roku. Calotte następnie rozprzestrzenia się na inne uczelnie.
Poświęcono jej specjalny przegląd w Liege już w 1898 roku.
135
Calotte musiała powstać zapewne w Leuven, w tym podwójnym obecnie uniwersytecie*, ponieważ do dzisiaj nosi się tam czerwoną calotte. Dla odróżnienia, studenci z Gand (Gandawa/Gent) przyjęli białą
calotte (razem z czarną wełną czapki daje to kolory ich miasta), zaś w Liege przyjęto zieloną czapkę (taki kolor jak flaga ofiarowana w 1860 roku przez króla Leopolda I tamtejszym studentów). Studenci w Brukseli nosili czarną czapkę. Czy dawna wojskowa czapka papieskich żuawów jest przodkiem dzisiejszej calotte? Nikt nie może odpowiedzieć na to pytanie z pewnością. Ale ta hipoteza wydaje się jak na razie najbardziej
zadowalająca.Po maju 1968 r., studenci zaangażowali się w różne ruchy polityczne i folklor studencki podupadł. Calotte z
zielonym dnem, kiedyś bardzo popularna wśród studentów z Liège prawie całkowicie zniknęła. Dopiero paru członków „Zakonu Tore” (sekcja biesiadna Związku Studentów Katolickich Uniwersytetu w Liège)
postanowił wskrzesić tę czcigodną tradycję. W dniu 7 grudnia 1983 odbyły się chrzciny pierwszych calotte od wielu lat. W 1987 r., tradycja noszenia calotte z Liege rozprzestrzenił się na część członków „Zakonu
Wielkiego Seminarium”. Aby uzyskać prawo do noszenia calotte Uniwersytetu w Liege, kandydat musi być ochrzczony w jednym z wymienionych powyżej Zakonów. Są to ściśle męskie stowarzyszenia studenckie,
dlatego nie zobaczy się calotte z Liege na głowach studentek. **Feu Michel Franckson, historyk.
[*: Od 1969r., w związku z konfliktem językowym w Belgii Uniwersytet w Louvain podzielił się na dwa nowe uniwersytety. Sekcja flamandzkojęzyczna pozostała w Leuven i założyła KUL, zaś cześć
francuskojęzyczna opuściła miasto Leuven i założyła UCL w Louvain-La-Neuve – przyp. Tłum. ][**: Od 2004 r., dzięki wejściu „Zakony Kwestury Raymaldiny” (zakon mieszanego) do Związku Studentów
Katolickich, calotte z Liège może być noszona przez płeć piękną. Pierwszą studentką noszącą calotte (calottine – przp. Tłum.) z Liege była Kim z wydziału filozoficznego w lutym 2005]
136
SPIS TREŚCI:
10 W SKALI BEAUFORTA 102
AA TERAZ IDZIEMY NA JEDNEGO 125AGNIESZKA 90ALE TO JUZ BYŁO 72AUTOBIOGRAFIA 71
BBABCIA BLUES 118BACHE BENE VENIES 18BAL NA GNOJNEJ 50BAL U WETERANÓW 49BALLADA O FELKU ZDANKIEWICZU 52BALLADA O JANKU WIŚNIEWSKIM 45BALLADA O JEDNEJ WIŚNIEWSKIEJ 48BALLADA O TRZECH WODZACH 114BARANEK 77BAŚKA 91BIAŁE RÓŻE 32BIESZCZADZKIE ANIOŁY 69BIJATYKA (24 LUTEGO) 110BOGURDZICA 29BREVE REGNUM 17BUJAJ SIĘ FELA 53
CCELINA 75-76CHEMIK 117CHŁOPCY Z „ALBATROSA” 107-108CHRYZANTEMY ZŁOCISTE 120CHRZEST 128CO TY TUTAJ ROBISZ 78CZAPKOWE CZTERY RAZY PO DWA RAZY 15CZARNA MAŃKA 54CZARNY BLUES O CZWARTEJ NAD RANEM 68CZARNY CHLEB I CZARNA KAWA 74CZERWONE MAKI NA MONTE CASSINO 35CZERWONE SŁONECZKO 38CZERWONE SŁONECZKO 39
137
CZERWONY JAK CEGŁA 67CZTEREJ PANCERNI I PIES 43CZTERY RAZY PO DWA RAZY 121
DDUSZĄC KSIĄŻKI PRZEZ DZIEŃ CAŁY 27DZIECI 81DZIŚ U MNIE W BRZUCHU 27
FFELEK 119FILISTERSKIE "GAUDEAMUS" 14GAUDE MATER POLONIA 29GAUDEAMUS IGITUR 5GDY NIE MA DZIECI 84GDYBYM MIAŁ GITARĘ 58GDZIE TA KEJA? 109GŁĘBOKA STUDZIENKA 56
HHEJ KOLEDZY 26HEJ, BYSTRA WODA 56HISTORIA FOLKLORU STUDENCKIEGO 129HISTORIA PATRIARCHY NOEGO (NOE) 113HISZPAŃSKIE DZIEWCZYNY 106HOUSE OF THE RISING SUN 96HYMN RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ 6HYMN ZJEDOCZONEJ EUROPY 7
IIDZIE ŻOŁNIERZ 34IN TABERNA QUANDO SUMUS 19-20
JJEDZIE POCIĄG Z DALEKA 89JESZCZE PO KROPELCE 61
KKAROLINKA 55KASIA SADYSTKA 118KIEDY SZLIŚMY PRZEZ PACYFIK 103
138
KILER 79KNOCKI' ON HEAVEN'S DOOR 96KOLOROWE JARMARKI 86KOMU DZWONIĄ 12KURDESZ 23
LLANDRYN 85LATO (KONIE ZIELONE...) 59LATO (RZECZ MIĘDZY NAMI...) 59LATO, LATO 60
ŁŁING CZING CZING, CZYLI CHIŃSKA PIOSENKA PANA ANDRZEJA 16
MMAKI 41MAKUMBA 82MAŁGOŚKA 87MEUM EST PROPOSITIUM 21MEUM EST PROPOSITIUM... 9MIESIĄCE 124MORSKIE OPOWIEŚCI 97-101MURY 46MY, CYGANIE 57MY, PIERWSZA BRYGADA 36
NNASZA KLASA 64NASZYM PRZYJACIELEM... 9NIE PIJ PIOTREK 80NIEBOSZCZYK 119NIECH MU GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI 123NIM WSTANIE DZIEŃ 44NOGI 88NUNC EST BIBENDUM 21
OO ELA 91O MÓJ ROZMARYNIE 31O PEGGY BROWN 92ONA JEST PEDAŁEM 79
139
PPIEŚŃ FILARETÓW 24PIEŚŃ OTWARCIA 22PIEŚŃ SEMESTRÓW 8PIJ, PIJ, PIJ BRACIE, PIJ 28PIJAK 63PIJE KUBA DO JAKUBA 10PIŁA TANGO 73PIWA NAM NIE ZABRAKNIE 13 PIWA, PIWA, DAJCIE MU PIWA... 9PIWKA DAJCIE NAM ŻAKOM 13PIWO 26PIWO W KUFELKU 112PIWO, PIWO, PIWO (BROWAR SONG) 111POCHWAŁA WESOŁOŚCI 22POŻEGANANIE LIVERPOOLU 105PRECZ, PRECZ OD NAS SMUTEK WSZELKI 25PRZELEĆ MNIE W TEJ KONICZYNIE 116PRZEPIJEMY NASZEJ BABCI 115
RROTA 30RÓŻA I BEZ 37RUSZAJ SIE BRUNO 70
SSIEKIERA, MOTYKA 42STO LAT WERSJA HARD 122SZARA PIECHOTA 33
TTEARS FOR FEARS – MAD WORLD 95TEKSAŃSKI 93TOKAJ PIŁEM 62
UU CIOCI NA IMIENINACH 51UKRAINA (HEJ SOKOŁY) 47
WW PIWNICZNEJ IZBIE 11
140
WEHIKUŁ CZASU 66WHISKY 65WŁOSY 83WÓDKA 94
ZZ PIJANYM ŻEGLARZEM 104Z TWARZĄ MARLYN MONROE 92ZACHOWANIE PODCZAS KARCZMY (CZĘŚCI OFICJALNEJ) 124
ŻŻURAWIJKI (BOLSZEWIKA GOŃ, GOŃ, GOŃ) 40
141