Transcript

1

10 Piątek3 listopada 2017 ŚWIAT

Na utrzymanie 175tys. uchodźcówi imigrantów z AfrykiWłochy z pomocą UEwydają 3 mld eurorocznie. Ale korzysta na tymmafia, dla której tołatwiejsze i bardziejlukratywne niż przemytnarkotyków.

MICHAŁ KOKOT SYCYLIA

Cara di Mineo to największy obózdla uchodźców w Europie, w któ-rym przebywa ok. 4 tys. osób. Jestoddalony o godzinę jazdy od Kata-nii, a życie tu płynie z dala od oczuturystów, którzy zamiast wycieczekw głąb wyspy wybierają plaże i mia-steczka na wybrzeżu. Ten, kto jed-nak pojedzie przez wyspę, po dro-dze zobaczy, jak na polach uwijająsię czarnoskórzy robotnicy, a naskrzyżowaniach co kilkanaście ki-lometrów wystają pochodzącez Afryki prostytutki.

Przed wejściem do obozu w cie-niu opancerzonego wozu karabinie-rów leżą dwa bezpańskie psy. Obok– żołnierz i żołnierka, którzy nie ścią-gają palców ze spustów karabinówmaszynowych.

Ale Cara di Mineo w porównaniuz większością obozów dla uchodź-ców jawi się raczej jako hotel, a nieobóz. Migranci oczekujący na decy-zję w sprawie azylu zakwaterowanisą w budynkach przypominającychdomki letniskowe – zostały one przed

laty opuszczone przez amerykań-skich żołnierzy tam stacjonujących.

Rok w podróży do EuropyStatystycznie w dwóch trzecich przy-padków lokalna prefektura odmawiaprzyznania migrantom z Afryki ja-kiejkolwiek formy międzynarodowejpomocy. Ludzie mówią, że najgorszejest czekanie.

– Niektórzy są już tutaj i po 20 mie-sięcy, bez papierów i żadnych per-spektyw – mówi mi 32-letni Gambij-czyk. Czy zdaje sobie sprawę, żeprawdopodobnie nie dostanie azy-lu? – Tak, wiem, że o to trudno. Alewtedy pojadę do Niemiec i tam będęsię o niego starał.

Nie przyjmuje do wiadomości, żeto niemożliwe, bo jeśli zostanie razodrzucony, już żaden inny kraj UEnie przyzna mu ochrony międzyna-rodowej. – Za dużo przeszedłem, byteraz wracać. Musieliśmy się prze-prawić przez pustynię, na moichoczach z wycieńczenia zmarło 20osób. Ja nie mam do czego wracaćw Gambii – mówi.

Działacze organizacji pozarzą-dowych, którzy pomagają migran-tom stanąć na nogi i zapewniają po-moc prawną, mówią, że ich podróżdo Europy trwa nierzadko co naj-mniej rok.

– Jeśli uda im się pokonać pusty-nię, trafiają do Libii. Tam narażeni sąna wiele niebezpieczeństw i spędza-ją zwykle kilka miesięcy w oczeki-waniu na przeprawę przez morze.Bywają wsadzani do więzień, tortu-rowani – mówi Paola Ottaviano z or-ganizacji Borderline Sicilia, która zaj-muje się pomocą prawną dla mi-grantów. – Gdy Rzym podpisał po-rozumienie z milicjami libijskimi,straże przybrzeżne zaczęły strzelaćdo łodzi z migrantami, by odwieśćich od popłynięcia w kierunku Eu-ropy. W samych więzieniach zdarzasię, że ci, którzy do niedawna byli

przemytnikami ludzi, teraz są war-townikami.

– To nie jest tak, że ci ludzie szu-kają jakiegoś innego, lepszego życia.Oni raczej szukają jakiegokolwiek ży-cia, bo nie mają go u siebie. Wielu poraz pierwszy w życiu dopiero tutaj jetrzy posiłki dziennie – mówi Giusep-pe di Natalo, dyrektor ośrodka Caradi Mineo. Przyznaje, że jest rozdar-ty: chciałby pomóc jak największejliczbie osób, ale wie, że Europa niemoże przyjmować wszystkich.

Mafia CapitaleDi Natalo jest dyrektorem ośrodkaod ubiegłego roku. Wcześniej był me-nedżerem niewielkiej firmy budow-lanej, która wykonywała zlecenia dlasądu włoskiego. Pracę w Cara di Mi-neo dostał, gdy poprzedni dyrektorpowędrował za kraty. Do więzieniatrafili też wówczas burmistrz jednej

z miejscowości oraz wysoki urzęd-nik, który miał pośredniczyć w prze-kazywaniu łapówek.

Tych troje stworzyło mechanizm,który funkcjonował przez trzy ostat-nie lata. Rocznie na obsługę ośrodkawłoski rząd oraz UE dawały 97 mlneuro. Dyrektor kradł z publicznej ka-sy, nie płacił rachunków za prąd, wo-dę, nie mówiąc o nieprzekazywaniuniewielkiego kieszonkowego mi-grantom, do czego był zobowiązany.

Z kasy garściami czerpały też fir-my zatrudnione przy zleceniachw ośrodku (np. przy dostawie żyw-ności) i powiązane z włoską mafią.Na cały proceder przymykały oko lo-kalne władze, bo w zamian za za-trudnienie przy obsłudze ośrodkazyskiwały głosy lokalnych pracow-ników i ich rodzin.

Procederem zawiadywały struk-tury przestępcze z Rzymu, które mia-

ły dojścia do rządu – stąd sprawa zna-na jest pod nazwą „Mafia Capitale”.Ich przywódca Salvatore Buzzi zo-stał podsłuchany przez policję, gdymówił, że „dzięki uchodźcom moż-na zarobić więcej niż na narkoty-kach”.

Podobny mechanizm działał obo-zie w Kalabrii. Włoska ’ndranghetana fikcyjnej obsłudze ośrodków w Ca-po Rizzuto miała przez ostatnie latazarobić 103 mln euro.

Jedną z ważniejszych figur w pro-cederze był miejscowy ksiądz, któ-ry za „posługi duszpasterskie” miałprzyjmować rocznie 132 tys. euro.W rzeczywistości zajmował się wy-stawieniem lewych faktur i rozdzie-laniem zadań dla firm i osób uczest-niczących w oszustwie. Mózg ope-racji, Leonardo Sacco z ’ndranghe-ty, miał wówczas dojścia do mini-sterstwa spraw wewnętrznych.

WŁOSKA MAFIA PASIE SIĘ NA IMIGRANT

Zarabiają politycy z państwprzyjmujących uchodźcówi państwa bogate.

ROZMOWA ZBENEM RAWLENCE’EMbrytyjskim dziennikarzem,współpracownikiem Human RightsWatch we wschodniej Afryce

ROBERT STEFANICKI: Spędził pan dużoczasu w największym na świecie obo-zie uchodźców, kenijskim Dadaab,zbierając materiały do reportażu „Mia-sto cierni” [ukazał się właśnie nakła-dem wyd. Czarne]. Wyłania się z niegowniosek: to wielki biznes.BEN RAWLENCE*: Wszędzie, gdzie na-pływają duże masy ludzkie, wytwarzasię jakiś nowy porządek. Częścią tegoprocesu jest akumulacja kapitału: jed-ni pomnażają majątki, inni je tracą. Kto zyskuje?

– Po pierwsze państwa przyjmu-jące uchodźców, a właściwie odpo-

wiednio ustawione tam jednostki.W Kenii są to politycy i biznesmenipowiązani z politykami. Po drugie,zarabiają dawcy pomocy, czyli krajebogate. Światowy Program Żywno-ściowy nie daje uchodźcom gotów-ki, żeby kupili do jedzenia to, na comają ochotę, lecz służy pozbywaniusię nadwyżek żywności wyprodu-kowanej w USA, która ogromnymkosztem jest wysyłana przez oceando obozów zarządzanych przez ONZ.Zarabiają amerykańscy farmerzy i fir-my przewozowe, a płaci amerykań-ski podatnik. ONZ działa z pobudekhumanitarnych, ale ponieważ jestpoddana ograniczeniom politycz-nym, często humanitaryzm się gdzieśgubi i górę bierze kapitalizm.Kenia nie pozwala uchodźcom praco-wać. Agencje pomocowe zatrudniająich jako „wolontariuszy” i płacą uła-mek tego, co dostają legalni pracow-nicy.

– Dobry przykład. Pracownicy hu-manitarni próbują zrobić dobrą rzecz,

ale chory system sprawia, że biorąudział w zorganizowanym wyzyskusiły roboczej.Ma pan krytyczną opinię o systemiemiędzynarodowej pomocy humani-tarnej.

– Jestem przyjaznym krytykiem.Rozumiem, że ludziom, którzy zna-leźli się w tragicznej sytuacji, mu-simy pomagać tak, jak potrafimy.I dobrze, że istnieje ponadnaro-dowa struktura, która się tym zaj-muje. Szkoda, że ewoluowała w ta-kim transakcyjnym kierunku, aleuważam, że nie dało się temu za-pobiec.Co uchodźcy myślą o ONZ i organiza-cjach pomocowych?

– Zdają sobie sprawę, że bez ONZbyłoby im o wiele gorzej. Rozumie-ją, że ONZ działa pod wpływem pre-sji politycznej i finansowej. Ale popewnym czasie zaczynają być sfru-strowani systemem, który nie po-zwala im pracować i wydziela je-dzenie.

Czy obozy są rozsadnikiem przestęp-czości?

– Duże i niestabilne populacje sąz zasady podatne na przestępczość.Wciąż pojawiają się nowi przybysze,naruszają zastałe struktury społecz-ne, zdarzają się akty kryminalne. Alezaskakujące jest to, jak silne są te ichstruktury, jak dobrze uchodźcywspółpracują z policją. Uchodźcy nielubią somalijskiej organizacji terro-rystycznej Asz-Szabab. Kenia od kilku lat próbuje zamknąćDadaab. Dlaczego się jej nie udało?

– Nie można zlikwidować miastawielkości Krakowa. Po pierwsze, fi-zycznie: nie ma wystarczająco du-żo żołnierzy i sprzętu. Po drugie,byłoby to niezgodne z prawem mię-dzynarodowym. Kenijskie władzemogą natomiast utrudniać życieuchodźcom, grozić im, szczuć prze-ciwko nim – po to, żeby sami wyje-chali. I ta strategia do pewnego stop-nia działa, populacja Dadaab sięzmniejszyła.

Obozy zawsze mają być tymczasowe,ale wiele istnieje od dekad. WedługONZ średni czas życia na uchodźstwieto obecnie 17,5 roku. Nie lepiej obozymolochy zamknąć?

– Oczywiście. Trzymanie w nichludzi dłużej niż rok jest niepotrzeb-ne. Ci ludzie powinni mieć prawo doswobodnego przemieszczania sięi pracy. Podstawową zasadą prawczłowieka jest równość wobec pra-wa, jednak większość państw ją igno-ruje. Podział ludzi na kategorie, corobią też państwa zachodnie, to wstępdo faszyzmu.Niedawno w zamachu w Mogadiszuzginęło prawie 300 osób. Czy Soma-lii można pomóc? Pisze pan, że więk-szość pomocy ląduje w kieszeniachpolityków – i Asz-Szabab.

– Moim zdaniem potrzebny jestradykalny eksperyment: całkowitezawieszenie pomocy dla Somaliiz wyjątkiem tej czysto humanitarnej,żywnościowej. Gospodarka tego kra-ju przekształciła się w gospodarkę

Obozy uchodźców to wielki biznes

Włoska straż graniczna eskortuje migrantów w mieście Augusta na Sycylii, 23 czerwca 2017 r.

EMIL

IO M

ORE

NAT

TI /

AP

Recommended