27 lutego br. tak jak odwielu lat, środowisko związane ze Stowarzyszeniem ZIEMIA RADOMSZCZAŃSKAzorganizowało uroczystość patriotyczną związaną z 19 rocznicą zburzenia PomnikaBraterstwa Broni Partyzantów
Polskich i Radzieckich w Radomsku. W miejscu gdzie stałpomnik złożono kwiaty i zapalono znicze. Obecne na uroczystości media obszerniepoinformowały o tym wydarzeniu. Dzięki nim do opiniipublicznej dotarła wiadomość,
że nasze środowisko zamierzaodbudować ten pomnik i czyni ku temu starania.
Do chwili obecnej odebraliśmy wiele wyrazów uznaniaza to przedsięwzięcie. Ludzieszczerze nam dziękują. Bylipartyzanci różnych formacji,ze łzami w oczach, deklarująpoparcie dla inicjatywy. Młodzi dopytują gdzie i kiedy mogą dokonywać wpłat naodbudowę pomnika.
Po 27 lutego wydał też głosczłonek Komitetu PowiatowegoPrawa i Sprawiedliwości w Radomsku, weteran walki z komunizmem, którego jedynymznanym mi „wojennym wyczynem” i „aktem bohaterstwa” było rozbicie tablicy z napisem„Polska Zjednoczona Partia Robotnicza Komitet Wojewódzkiw Białymstoku”. Żeby było jasne, tego aktu wandalizmui nadczłowieczeństwa, dokonałw dniu 9 stycznia 1990 roku,a więc trzy tygodnie przedśmiercią PZPR, kiedy w zasadzie wolno już było się tak idiotycznie zachowywać i żebybyło śmieszniej, stało się tow trakcie przedsięwzięcia politycznego będącego pod ochronąbiałostockiego ZOMO. To nieżart, to prawda. Jak więc widaćpojęcie „komitet” budzi u niego uczucia skrajne. Albo rozbija tablice jednego albo zasiadaw innym. Jak już wcześniejwspomniałem teraz pełni godność członka Komitetu Powiatowego PiS dzieląc ją z innymiwielce zasłużonymi dla lewicydziałaczami.
Swoją aprobatę dla ideizburzenia pomnika partyzantów udało mu się opublikować w tygodniku „Komui Czemu”. Swoją drogą dziwię się wydawcy, że pozwoliłwydrukować to badziewie.Przecież jakiś czas temu jegoautor zarzekał się, że zrobiwszystko aby nie wpuścić Witolda Witczaka na listy wyborcze PiSu, a jego wiedzao tym kandydacie, mówiącjęzykiem tej partii, „jest porażająca”. O stałym opluwaniutej gazety nie wspominając.
Pomijając wartość merytoryczną i warsztatową owego„badziewia”, można go sprowadzić do następującegostwierdzenia: kolaborantomhitlerowskim z NarodowychSił Zbrojnych i mordercomz Konspiracyjnego WojskaPolskiego pomnik się należybo uważa ich za patriotów,a żołnierzom Armii Ludowejoraz partyzantom radzieckimnie i skazuje ich na wiecznepotępienie. Jednocześniew jednym worku miesza Armię Krajową, BatalionyChłopskie (tak chętnie tępioneprzez NSZ), Narodowe SiłyZbrojne i Konspiracyjne Wojsko Polskie sprawiając wrażenie, że jedyna książka jakąprzeczytał to książka telefoniczna – mnóstwo bohaterówale brak akcji. Całe szczęście,że w Polsce to nie prokuratorzy przepoczwarzeni w adwokatów skazują kogokolwiekna cokolwiek.
(dokończenie na stronie 4)
Nr 3 (23) • Miesięcznik • Marzec 2010 r. • ISSN 18961193 • Egzemplarz bezp łatnyPomnik Partyzantów 19 rocznica zburzenia
Radomsko, Plac 3go Maja 27 lutego 2010 roku
Lech Kaczyński poważnierozważa wyjazd do Moskwyna uroczystości 65 rocznicy zakończenia II wojny światowej.Ambasador Władimir Gryninprzekazał ustnie zaproszeniedla prezydenta, a on sam przyjął to z zadowoleniem – podałakancelaria głowy państwa. Ibardzo dobrze. Nie ulega wątpliwości, że polski prezydentpowinien być w Moskwie wczasie defilady zwycięstwa.Także po to, aby podkreślić, żew decydującej fazie wojny Wojsko Polskie stanowiło czwartąsiłę koalicji antyhitlerowskiej.
A jak to było w 60 rocznicęzwycięstwa nad faszyzmem?Pięć lat temu polska prawicatwierdziła, że II wojna światowa zakończyła się w roku1989. Prezydent Putin organizuje uroczystości by uczcićStalina i fałszować historię.No i aby upokorzyć Polskę.Także, aby odebrać hołd od lokaja Kwaśniewskiego i rozpocząć odbijanie EuropyŚrodkowej. „Wszyscy wiemyo tym, że Aleksander Kwaśniewski jest zapraszany doMoskwy nie po to, żeby tamprzedstawiać racje EuropyŚrodkowej, ale po to, żeby doznać tam upokorzenia” – mówił Jarosław Kaczyński.Jeszcze dalej poszedł Kazimierz Michał Ujazdowski, który oświadczył, że wyjazdKwaśniewskiego i Jaruzelskiego na uroczystości do Moskwyto „komunistyczny zamach stanu” sterowany najpewniejprzez Putina. Do pisowskiegochóru dołączył Lech Wałęsa:„W żadnym wypadku jechaćnie wolno! Nie wiem, skąd siębierze ta ugodowość Kwaśniewskiego w stosunku do Moskwy. Nie wiem, czy rację maKaczyński, mówiąc, że on tammusi mieć swoją teczkę. Alejak patrzę na postawę Kwaśniewskiego, mam wrażenie, żecoś jest na rzeczy”.
W podbijaniu bębenkadzielnie sekundowała Platforma Obywatelska. „Dla znakomitej części Polaków
zaproszenie pana Jaruzelskiego, akceptacja pana prezydenta Kwaśniewskiego dla takiegokształtu polskiej delegacji tojest właśnie prowokacja" – mówił z troską Donald Tusk. „Tojest coś na kształt takiego bardzo poważnego policzka. Spodziewaliśmy się zresztą, żeMoskwa będzie szukała sposobów na upokorzenie Polski wtych dniach i to się niestety potwierdza”. Zdaniem Tuska, Putin upokorzył Polskę, bozaprosił na uroczystości prezydenta Rzeczypospolitej i byłego prezydenta generałaJaruzelskiego, który przeszedłszlak bojowy do Berlina. No iupokorzył tym, że w ogóle zorganizował uroczystości. Bo jaktwierdził szef PO: „PrezydentKwaśniewski przede wszystkimzdecydował się pojechać doMoskwy, stolicy państwa, którejeśli chodzi o historię Polski wII wojnie światowej, byłowspółagresorem Niemiec hitlerowskich. Dlatego nie jest dobrym tłumaczeniemtłumaczenie prezydenta Kwaśniewskiego, że jedzie tam, ponieważ prawie wszyscy czywiększość przywódców jedzieczcić zakończenie II wojnyświatowej, bo my, Polacy, mamy przede wszystkim w pamięci początek II wojny światoweji udział Związku Radzieckiegow napaści na Polskę”.
Prawicowych politykówdzielnie wspierali prawicowipublicyści. Dla Tomasza Wróblewskiego, moskiewskie uroczystości były „akademią kuczci cara”. „Obchody rocznicykońca wojny to przygrywka dototalitarnegokoncertuWładimira Putina przy milczącej akceptacji Europy” – alarmował panredaktor pisząc dalej, że uroczystości 9 maja, dają „dawnemu sowieckiemu imperiumcertyfikat pioniera europejskiejwolności, a Polaków ukazują,jako niewdzięczników zatruwających pokój Europy”. PiotrGabryel pisał z kolei tak:„Kwaśniewski, nieobecny wMoskwie podczas uroczystych
obchodów 60. rocznicy zastąpienia w Europie Środkowej iWschodniej okupacji hitlerowskiej okupacją sowiecką, miałby więcej racji niż obecni tamWładimir Putin, dyktatorzyAleksander Łukaszenka, KimDzong II, Turkmen basza i Wojciech Jaruzelski oraz liderzywolnego świata, który 60 lat temu sprzedał Sowietom Polskęrazem z całą Europą Środkowąi Wschodnią. Czasami bowiem– jak w wypadku tej rosyfikacji, czyli kolejnej rosyjskiej fal
syfikacji, która zostanieprzeprowadzona 9 maja 2005r. w Moskwie – lepiej być wielkim nieobecnym AleksandremKwaśniewskim niż niewielkimobecnym Aleksandrem Kwaśniewskim”.
Nurtuje mnie pytanie, co w2010 roku polityczny i dziennikarski kwiat polskiej prawicy będzie radził LechowiKaczyńskiemu. W każdym razie poprzeczka bredni i durnoty została zawieszona wysoko.
Leszek Millerźródło: www.sld.org.pl
День Победыczyli brednie i durnoty
Osoby mogące potwierdzićfakt oddania choćby jednegostrzału z broni palnej przez Panakapitana „Warszyca" do Niemcówproszone są o kontakt ze Stowarzyszeniem Ziemia Radomszczańska. Mile widziani naoczniświadkowie, dokumenty, publikacje, fotografie, itp. Chodzi o strzałoddany w okresie od 1 września1939 roku do 8/9 maja 1945 roku.
strzał kpt „Warszyca"
ZIEMIA RADOMSZCZAŃSKA NASZ DOM . Miesięcznik. Wydawca: BDK ARKO, 97500 Radomsko, ul. Rataja 7; Redaktor Naczelny: Michał Jędrzejewski. Redaguje zespół.Adres Redakcji: 97500 Radomsko, ul. Rataja 7, tel.: 044 682 65 74, tel. kom.: 0508 177 711. Skład własny. Druk własny. Strona internetowa: www.ziemiaradomszczanska.pl2
Poszukiwany
Pomnik "Warszyca" w Kamieńsku
StowarzyszenieZIEMIA RADOMSZCZAŃ[email protected]
P.S. Nie chodzi nam o użyciescyzoryka w stosunku do owczarkaniemieckiego we wsi Rzejowice.
Mimo działania „bez zarzutu" chwali się „Bohun Dąbrowski” Brygada uderzyła „w próżnię i zamiastskoncentrowanych oddziałówkomunistycznych «Garbatego» natrafiliśmy na oddziałBatalionów Chłopskich w sile plutonu”. Co się stało ztym plutonem, „BohunDąbrowski" milczy. Czy zostałwycięty w pień? Pierwsza akcja Brygady i „pudło".
OddziałAL im. B. Głowackiego działał na terenie Okręgu Miechów w ObwodzieKrakowskim. Po raz pierwszyna okres 23 tygodni schroniłsię w lasach wokół Włoszczowy w lipcu 1943 roku, uchodząc przed pościgiemniemieckim. Po raz drugi, pociężkich walkach na swoimmacierzystym terenie, abyuniknąć okrążenia przez obławy niemieckie, podążył w kierunku Lasów Włoszczowskichw sierpniu 1944 roku. Razemz oddziałem AL podążał oddział partyzantów radzieckichpod dowództwem kapitana Karawajewa, z którym „Biały Tadek" współdziałał wprzeprowadzaniu dywersji naszlakach kolejowych, biegnących w kierunku frontu. Poprzybyciu do Lasów Włoszczowskich, oba oddziały zostały dostrzeżone przez lotnictwoniemieckie i bombardowane.Udało się im skryć przed obserwacją lotniczą i 7 wrześniarozbić obóz w lasach, w rejonie Rząbca.
Jaką drogą wywiad Brygady Świętokrzyskiej NSZ zdobył informacje oprzygotowaniu przez dowództwo komunistyczne oddziałówleśnych AL i radzieckichwspólnej koncentracji większych sił celem zlikwidowanianaszej Grupy (czyli BrygadyŚwiętokrzyskiej), jak to stwierdza płk „BohunDąbrowski",pozostaje słodką tajemnicą.
Prawdopodobnie, jak zapewnia o tym L. Żebrowski, „sojusznicy naszych sojuszników"byli uważnie obserwowani.Czyżby przesuwanie się oddziału AL im. B. Głowackiegoi radzieckiego kpt. Karawajewa, znajdowało się pod obserwacją aparatu wywiadowczego Brygady? Nic na to niewskazuje. Tak jak wymysłemdowódcy Brygady Świętokrzyskiej NSZ jest koncentracja oddziałów AL dla zlikwidowaniaBrygady NSZ. O przemarszutych oddziałów z Lasów Pradelskich do Lasów Włoszczowskich nie byłopoinformowane ani dowództwo AL Okręgu Kieleckiego,ani dowództwo Obwodu IIIAL, a kontakt z dowódcą oddziału AL „Garbatym", zostałnawiązany „po drodze", w czasie przemarszu i ograniczył siędo informacji wybrania bezpiecznej trasy marszu, stwierdza w swej relacji TadeuszGrochal. 8 września 1944 r. oddziały zatrzymały się w lesieobok leśniczówki Rząbiec nadzienny odpoczynek, z zamiarem dalszego marszu w LasyLasocińskie. Opowiadanie„BohunaDąbrowskiego" ootoczeniu obozu drutem kolczastym, jest głupim jego wymysłem (kto by z sobądźwigał, na takie odległości,zwoje drutu kolczastego?).
Zmuszony jestem ochłodzić pokraczne i wojowniczemyśli Leszka Żebrowskiego,ogarnięte jedyną troską jakimto „środkiem czystości” zmazać z NSZ hańbę bratobójczych morderców iwspółdziałania z władzamiokupanta niemieckiego. Przyjął metodę, w której wszystkie środki są dozwolone. Jeślisięga do dokumentacji przeciwnika, to wybiera z nich tylko te fragmenty, które pasujądo założonej z góry tezy. Niespotkałem w tej „twórczości",
z L. Żebrowskim na czele„hultajskiej trójki historyków", aby kiedykolwiek posłużyli się dokumentem, którywyrażał zdecydowany sprzeciw wobec nawoływania obozu, lubiącego nazywać się„narodowym", do walki bratobójczej. Wobec zbrodni, jakiezostały popełnione przez NSZna Kielecczyźnie warto jestprzedstawić stanowisko, jakiew tych sprawach zajmowałomiejscowe dowództwo ALDowódca 2 Brygady AL„Świt" 2 września 1944 r., wrozkazie przekazanym dowódcy 1 baonu por. „Sośnie" (JanPocheć) zwraca uwagę, że wrejonie jego działania „skoncentrowały się grupy NSZ, wzwiązku z czym przypomina okonieczności zachowaniaostrożności. NSZowcom zależy „na walce bratobójczej",ale nam „nie wolno dać sięsprowokować w wypadku samoobrony”. Na trzy dni przedwydarzeniami w Rząbcu, dowódca Obwodu AL Nr 3 płkM. Moczar wydał rozkaz (5września 1944 r., w którymzwraca uwagę dowódcom brygad i oddziałów partyzanckich „dbać o wzajemnebezpieczeństwo i gdy potrzeba tego wymaga, przyjąć z pomocą zbrojną". Alerównocześnie przestrzega,aby „nie ulec prowokacjomNSZ i nie dać się wciągnąć dowalki bratobójczej". W razienapaści NSZ, nie wolno oddać pierwszego strzału.
Z dokumentacji obu stronwynika, że Brygada Świętokrzyska NSZ dowiedziała sięo miejscu koncentracji oddziałów leśnych i radzieckich, jakto określa płk „BohunDąbrowski" (nie była to żadnakoncentracja) przypadkowo,dopiero 8 września rano. Z relacji Tadeusza Grochala dowódcy oddziału AL im. B.Głowackiego i Jana Koniecz
nego szefa sztabu tego oddziału wiadomo, że przybyliw rejon Rząbca przed świtem8 września z zamiarem jednodniowego odpoczynku. Otym, że w pobliżu znajdują sięoddziały Brygady Świętokrzyskiej, nie wiedziano. W tejmaterii nie ma kontrowersji.
Nie ma też wątpliwości, żez rana 8 września doszło doprzypadkowego spotkania patroli obu stron. I choć wszczegółach tego spotkaniawystępują różnice (czemu nawet trudno się dziwić), prawdą jest że pluton NSZ (raczejdrużyna) została zagarniętaprzez oddział AL i doprowadzona do dowództwa oddziału. Takie rzeczyniejednokrotnie zdarzały sięw partyzantce, przy nieoczekiwanym spotkaniu dwóchoddziałów. Zaalarmowany„BohunDąbrowski", bądź cobądź pułkownik i dowódcaBrygady, chyba tylko z pomocą „siódmego zmysłu" mógłskonstatować o pojawieniusię silnego „zgrupowania leśnych oddziałów komunistycznych", które rozbiły swójobóz w pobliżu leśniczówki wRząbcu „otoczony drutemkolczastym", najeżony granatnikami karabinami maszynowymi (szkoda, że zapomniałdodać, iż także ufortyfikowany), a zagarnięty patrol mabyć rozstrzelany. Z miejscazarządził alarm całej BrygadyNSZ i ruszył... na komunistów, a jakaś „wewnętrzna siła" pozwalała mu „działaćbezwzględnie". jest w tymwszystkim wiele retoryki literackiej. Przy tym ta udramatyzowana (i panikarska wpewnym sensie) relacja dowódcy Brygady Świętokrzyskiej kłóci się z zapisami wkronikach 202 i 204 pułkówNSZ.
(ciąg dalszy na stronie 7)
Narodowe Siły ZbrojneW dniu 27 lutego 2009 roku Rada Miejska w Radomsku podjęła Uchwałę nr XXXVI/276/09 w sprawie nadania nazwy ulicy –
Narodowych Sił Zbrojnych. Mając to na uwadze oraz fakt, że Prokuratura Okręgowej Komisji Ścigania Zbrodni PrzeciwkoNarodowi Polskiemu w Łodzi wszczęła w 2009 roku śledztwo, w sprawie pójścia na rękę władzy państwa niemieckiego przezczłonków Narodowych Sił Zbrojnych... z dekretu o wymiarze kary dla faszystowskohitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw,publikujemy kolejny materiał dotyczący kolaboracji NSZ z okupantem niemieckim.
Redakcja
3
(3)
Mam 29 lat. Przyjmując zawątpliwej klasy historyczką Joanną Szczepkowską, że komunizm umarł 4 czerwca 1989roku to w chwili jego śmiercimiałem 8 lat, 2 miesiące i 13dni. Z tej oto m.in. przyczynynie byłem członkiem PZPR,żołnierzem WSW, funkcjonariuszem MO lub SB ani tajnym współpracownikiemkogokolwiek i czegokolwiek.Dlatego żaden prokuratoradwokat nie może mnie posądzićo to, że kiedykolwiek czerpałem jakieś korzyści z PRLu poza bezpłatną szkołą i wyjazdem na kolonie. Wiem, żeswoje przyjście na świat zawdzięczam rodzicom, a rodzice zawdzięczają je moimdziadkom itd. Ale wiem teżz całą pewnością, że nie pojawiłbym się w tym łańcuszkugdyby w 1945 roku ktoś nieprzepędził z Polski niemieckiego okupanta, który zamordował miliony Polaków i mógłbyzabić też moich dziadków,uniemożliwiając moje późniejsze narodzenie. Tym „ktoś”w pierwszym rzędzie była Armia Czerwona, żołnierze Wojska Polskiego oraz partyzancipolscy i radzieccy. Dlategochylę i chylił będę nadal czołaprzed wszystkimi, którzy wyzwolili Polskę z okupacji niemieckiej i dlatego właśnieosobiście zaangażuję się w odbudowę pomnika partyzantóww Radomsku. Podzielę się również z innymi moją oceną „badziewia”.
Każdy kto miał przedmiotzwany logiką wie, że wszechwiatjako zbiór składa się m.in. ze słoni i niesłoni albo inaczej, ze zbrodniarzy i niezbrodniarzy. Ta częśćzbioru, która składa się z osobników określonych mianem zbrodniarzy wcześniej czy późniejpotrzebuje adwokatów. Przeważnie morderca, gwałciciel, zdrajcanarodu lub inna pospolita szumowina sama zgłasza się do adwokata ażeby ten go bronił. Ale zdarzasię, że to „obrońca" sam wyszukuje sobie zbrodniarzy, których następnie broni. Tak właśniezdarzyło się w Radomsku.„Obrońca" ochotniczo zgłosił siędo obrony zbrodniarzy, którzy dopuścili się zbrodni w czasie II wojny światowej i trochę później.Spóźnił się co prawda o całą epokę ale co począć. Upodobał sobiemianowicie, że będzie adwokatem hitlerowskich kolaborantówspod znaku Narodowych SiłZbrojnych i morderców, którzy nazwali siebie sami Konspiracyjnym Wojskiem Polskim.
Adwokat zdrajców NaroduPolskiego spod znaku NSZ za nicma fakt, że tysięczna BrygadaŚwiętokrzyska Narodowych SiłZbrojnych operująca w rejonie Radomska jawnie kolaborowała z hitlerowcami, była przez nichzaopatrywana, instruowana, ażw końcu pod hitlerowską ochroną, przez Czechy, uciekła do Niemiec. „Papuga” wciskającprymitywnie kit, całkowicie ignoruje fakty historyczne (jeśli oczywiście je zna, w co wątpię) takiejak np. meldunek sytuacyjny Ko
mendanta Okręgu RadomskoKieleckiego Armii Krajowej płk JanaZientarskiego ps „Mieczysław”,z dnia 2 stycznia 1945 roku, którybrzmi: „Działalność NSZ bezzmian. Wyraźna współpracaz Niemcami i plaga społeczeństwa na skutek stosowania rekwizycji. W dniu 22 październikaw czasie przemarszu NSZprzez m.in. Oleszno Niemcy ściągnęli posterunki. Rannych NSZNiemcy proponują odstawić doszpitali niemieckich. Notowane sąkontakty z gestapo”.
Radomszczańskiemu „piewcy" hitlerowskich kolaborantówz NSZ nie jest zapewne znane inne stanowisko dowództwa ArmiiKrajowej, z dnia 3 października1944 roku dotyczące tej formacji,które brzmi: „Wobec stwierdzonejwspółpracy NSZ z Niemcamiwszystkie dotychczasowe porozumienia i rozmowy, jakie w swoimczasie miały miejsce z NSZ należyuważać za nieistniejące. (…)Ostrzegam przed współpracąwszystkich żołnierzy i sympatyków AK i przed jakimkolwiek kontaktem z NSZ, zatempostępujących wbrew zarządzeniom i rozkazom będę usuwałz szeregów AK jako ludzi współpracujących z Niemcami”.
Świadomie podaję tylko stanowiska Armii Krajowej dotyczące oceny Narodowych SiłZbrojnych. Ocena NSZ przezruch ludowy i jego ramię zbrojne Bataliony Chłopskie jest jeszcze bardziej druzgocąca.
„Piewca" kolaborantów hitlerowskich z NSZ objawił się również, nie pierwszy raz, jakoapologeta morderców z Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Tak.Morderców, bo morderca to takagnida, która bez powodu i przyczyny morduje niewinnego człowieka. KWP i jego członkowie(świadomie nie używam pojęciażołnierze) mają takich morderstw na sumieniu wiele. Według niektórych autorów nawetkilkaset na terenie woj. łódzkiego. Mordowali Polaków, Żydówi inne narodowości. Na przykładw nocy z 19 na 20 kwietnia 1946roku zatrzymali w Radomsku, koło warsztatów Zyberynga, siedmiu żołnierzy radzieckichz jednostki łączności, którzy pozakończeniu działań wojennychwracali z Niemiec do swoich rodzin w Związku Radzieckim.Uprowadzili ich do lasu koło wsiGraby, Gmina Gidle, kazali roze
brać do bielizny, wykopać dółi strzałem w tył głowy (tak jakNKWD w Katyniu) bezczelniezamordowali. Tak nie zachowujesię żołnierz Wojska Polskiego.Tak zachowuje się bandyta i zbirpospolity. Jeśli „miłośnik" morderców z KWP ma wątpliwościto odsyłam go do PiSowskiegoautorytetu historycznego, czyliBiuletynu Informacyjnego Instytutu Pamięci Narodowej Nr 7z 2001 roku, strony 4751 i doprzeczytania opracowania PawłaKowalskiego zatytułowanego„Tragedia pod Grabami”.
Przykłady morderstw KWPmożna mnożyć. Z wiadomychwzględów (objętościowych) podam tylko, że ci „bohaterzy” zamordowali, w dniu 15 czerwca1946 roku legendarnego działacza Stronnictwa Ludowegoz okresu międzywojennego, byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu,leczonego w Szwecji przezSzwedzki Czerwony Krzyż, JanaWonera. Zamordowany zostałw lesie koło Chabielic w Powiecie Bełchatowskim. Jego zwłokiodnaleziono dopiero wiosną1947 roku.
Apologeta hitlerowskich kolaborantów z NSZ i mordercówz KWP za słuszne uważa zburzenie Pomnika Partyzantów Polskich i Radzieckichw Radomsku. W kwestii burzeniapomników nie był i zapewne niejest sam. Podobny pogląd wyrażali talibowie w Afganistanie,którzy 8 marca 2001 roku, przypomocy ognia artyleryjskiegozburzyli w Dolinie Bamjan, dwanajwiększe posągi Buddy (53metry i 36 metrów wysokości),gdyż ich istnienie uważali zasprzeczne z zasadami islamu. Dlaprzypomnienia podam, że talibowie to nazwa skrajnego islamskiego ugrupowania afgańskiego,które powstało po upadku rządów komunistów w Afganistanie(1992 rok). Wstępowali do niegoPasztunowie, sunniccy uczniowieszkół medres – muzułmańskichszkół wyższych, wiążących edukację religijną z wychowaniemmilitarnym. Do szkół przyjmowano głównie sieroty, kształcącich na fanatycznych wyznawcówislamu.
Tak to już w życiu jest, żejedni budują, a inni rujnują. Jedno jest pewne. Nieznajomość historii i geografii szkodzi.
Michał Jędrzejewski
Pomnik Partyzantów 19 rocznica zburzenia
Radomsko, Plac 3go Maja 27 lutego 2010 roku4
(dokończenie ze strony 1)
Leonard Glapiński urodzony 20 lutego 1913 roku w Pabianicach. Jako 13letni chłopakrozpoczyna pracę zarobkową jako pomocnik przy przewijaniu przędzy. Po ukończeniu 18 tulat dostał pracę jako tkacz. W okresie międzywojennym członek Organizacji MłodzieżyTowarzystwa Uniwersytetu Robotniczego (OM TUR), w latach 19331936 aktywny członekPolskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Okupacja hitlerowska zastaje go w Łodzi, ukrywa sięprzed Gestapo. W 1944 roku zostaje aresztowany i wywieziony do GrossRosen. W maju 1945roku wraca do Bełchatowa i wstępuje do Polskiej Partii Robotniczej (PPR). Od 4 lutego 1946roku podejmuje pracę w Dyrekcji Przemysłu Miejscowego, wyłonionej z powstałego w lutym1945 roku Komitetu Odbudowy „Bełchatowskiej Manufaktury" z Władysławem Gaszewskim iStefanem Pawelczykiem na czele. 26 lutego 1946 roku zostaje dyrektorem Dyrekcji PrzemysłuMiejscowego. W 1947 roku powołano Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego, któreprzejęły od Dyrekcji Przemysłu Miejscowego 17 drobnych fabryczek przedwojennych. LeonardGlapiński Pełnił obowiązki do śmierci. 29 listopada 1947 roku udaje się wraz z delegacją doPabianic na uroczystości wręczenia sztandaru zakładowego. W drodze w okolicach Kałdunzostaje wywleczony z ciężarówki, którą jechał, okrutnie pobity i zamordowany.
W 1975 roku w miejscu gdzie zginał Leonard Glapiński stanął obelisk, symbol dowódpamięci — zdewastowany po 1990 roku.
Franciszek Cybulski urodzony 13 stycznia 1907 roku w Częstochowie. Na przełomie lat 20 i 30ubiegłego wieku podjął pracę jako stażysta w Urzędzie Gminy Grocholice. Następnie przenosi się doWolborza, gdzie do wybuchu wojny, pracuje w Urzędzie Gminy Wolbórz. W czasie okupacji pracowałw Rejonowej Spółdzielni Rolniczo Handlowej i Banku Spółdzielczym w Wolborzu. W kwietniu 1941roku zostaje aresztowany przez gestapo, na szczęście niczego się nie dopatrzono i został zwolniony,dalej pracował w Spółdzielni i Banku. W kwietniu 1945 roku przeprowadził się do Bełchatowa, gdziezostał zaangażowany na stanowisko sekretarza Zarządu Miasta. Obowiązki te pełnił do śmierci 9grudnia 1947 roku pojechał w podróż służbową do Starostwa w Piotrkowie Trybunalskim z zadaniempozyskania środków dla najbiedniejszych mieszkańców Bełchatowa. W drodze powrotnej wmiejscowości Bogdanów, wg. relacji naocznego świadka „do autobusu wsiadło kilku zbirów, jeden znich odczytał nazwiska, kiedy padło nazwisko „Cybulski" wstał natychmiast otrzymał uderzenie wtwarz kolbą pistoletu. Następnie wywlekli go z samochodu, ostrzegając pasażerów aby niezawiadamiali władz bo spotka ich to samo." Zakrwawionego zawlekli pod kościół gdzie dokonalimordu strzelając w głowę bezbronnego człowieka.
Zbrodnie „prawdziwych” Polaków62 lata temu mieszkańcami Bełchatowa wstrząsnęła wiadomość o zamordowaniu Leonarda Glapińskiego i Franciszka
Cybulskiego. Prezentowane niżej opracowanie zostało nadesłane do naszej Redakcji z Bełachatowa przez Wiktora J.Cybulskiego syna Franciszka Cybulskiego.
Nie znałem Ciebie nigdy człekuNie znałem żony, dzieciNie wiedziałem, że byłeś w obozieZa spalony „Thonet Mundus”
Miałeś polityczny przydomek „P”Z przedwojennego więzienia w PiotrkowieChciałeś pracy i szkoły dla luduA dla chłopa ziemi, światła, drogi
Znalazłeś miejsce na liście podejrzanychJak wielu, wielu RadomszczanPotem „Distrikt Radom”Stamtąd obóz Oświęcim
Żyd i polityczny to zarazaSzybko do gazu szedł pierwszyA podejrzany sabotażystaDla niemieckich morderców był najgorszy
Pięć miesięcy dali mu życiaPotem spalono jak śmieciaProchy w kopercie dostała rodzinaZ adresu Oświęcimia
Na akcie zgonu w trzech pozach zdjęcieZ obozowym numerem 21565Przysłał dzieciom, smutnej żonieOhydny kat, morderca
Miał zaledwie trzydzieści siedem latJak za życia ujrzał piekłoKto tym bestiom dał życiePewnie sam diabeł ich stworzył
Dzisiaj minęło sześćdziesiąt pięć latJak Armia Czerwona wyzwoliła obózUratowała ludzi – cieni niewieleI wszystkim zamordowanymOd RadomszczanSkładam łez kilometr
Z transportu „Distrikt Radom”Poznałem dwie osobyKtóre nie przeszły przez kominPanią Famulską i Pana Żaboklickiego
Mieczysław Tuliński
Numer 21565
5
BOLESŁAW HANICZ BORUTAPoniżej publikujemy fragmenty pierwszej części „ZAPISKÓW BIOGRA
FICZNYCH” Bolesława Hanicza – Boruty, więźnia politycznego okresu międzywojennego i czasów PRL, legendarnego partyzanta, bezpośredniegowykonawcy wyroku śmierci na kacie Radomska – szefie żandarmerii Dehnie,uczestnika największej bitwy partyzanckiej II wojny światowej na Ziemi Radomszczańskiej – Bitwy pod Ewiną, dowódcy III Brygady Armii Ludowej zgrupowania partyzanckiego operującego na naszym terenie.
Za oknem był zimny wieczór. W szybie okiennej odbijała się zapalona lampa. Pozakończeniu przez ojca czytanie gazety wywiązała się jakzwykle jałowa dyskusja. Oczywiście ja niewiele co rozumiałem z tej dyskusji, choćprzysłuchiwałem się z zainteresowaniem. Dyskusja, jak misię zdawało toczyła się o cośbardzo ważnego, poruszonegow gazecie. Starałem się zgłębićto „ coś bardzo ważnego”,uchwycić, wydobyć z potokusłów, gdyż jak powtarzali dyskutanci ciągle: „ to jest właśnienajważniejsze, najbardziej zrozumiałe”, a mnie to najbardziejniepokoiło, że nie wiedziałem,co to jest to „ najważniejsze”.W pewnej chwili zabrał głosJan UlmanHetman. Słuchanogo w milczeniu i uważnie, akiedy skończył zapadła jeszczewiększa cisza. Trwało to kilkaminut, po czym mówił ktoś inny. Nieuważnie słuchałem dalszego ciągu dyskusji, bo sięobudziła mała Czesia i zaczęłagłośno płakać. Na łóżku wśródnas powstało zamieszanie,przybiegła mama i zajęła siędzieckiem. Potem znów głoszabrał Hetman. Po nim Pawlikowski, potem znów ktoś innyi wreszcie o głos poprosił JanSaternus, znany z przezwiskaMerdka (od merdania jęzorem), starszy brat kowala, Józefa Saternusa, zwanego teżprzezwiskiem Babcyn Józek.Jan Saternus, który nigdy niezajmował się polityką, jeśli zabierał głos to zwykle odbiegałw wypowiedziach od bieżącego tematu ale za to opowiadałdużo ciekawszych, zebranychw ciągu całego tygodnia z okolicy ciekawostek, ploteczek isensacji. Dlatego też znając goz tego, wszyscy, a szczególniekobiety i dzieci słuchały go zotwartymi ustami. Ja oczywiście tymczasem już trochę opa
miętałem się i z uwagązacząłem przysłuchiwać się temu, co mówiłMardka. Po upływie zaledwie kilku chwil odostatniego mówcy, które minęły w absolutnej ciszy tak, że nawet nie skrzypnęło żadnekrzesło, nic nie zaszeleściło,dziecko przestało płakać – gdySaternus ciągnął opowieść…
Nie wiem, czy już wiecie –rozpoczął tajemniczo – że młynarza Pioruńskiego spotkałowielkie nieszczęście? Nic munie będzie? – ktoś nie pytanyprzerwał rozmowę Maedce –ten ryży to dobry lis – wywiniesię – nie przerywajcie, do diabła!... jak was nie pytają …krzyknął w kierunku intruzaHetman, który rad był jak najprędzej dowiedzieć się co ciekawego o Pioruńskim, naktórego był zły i dobrze munie życzył. Oto właśnie, proszęnie przerywać!... – na czym toja skończyłem?... Aha… właśnie, że został aresztowany. Naturalnie przez władze Austrii,no … za to zabójstwo. Janie –mówcie jak tam było – szczegółowo, nie oglądajcie się nagłupich, którzy wam przeszkadzają i przerywają. Ano…,Merdka zaciągnął się głębokosamosiejką, bo był mocny palacz, aż mu oczy wyszły nawierzch, bo tytoń był bardzokiepski. Odsapnął. No więcmówię … został przed parudniami aresztowany pod zarzutem zamordowania i obrabowania oficera austriackiego,którego u siebie to znaczy wswoim gospodarstwie młynarskim przechowywał przez kilkanaście tygodni, po czymmiał zastrzelić go a ciało wyrzucić w trzciny, w topieliskaza młynem. Austriacki oficer,jak mówią był kasjerem pułkowym i posiadał przy sobie dużo pieniędzy państwowych –o, najgorzej to to, że były topieniądze państwowe – znów
ten sam niecierpliwy głos wtrącił się do rozmowy jak poprzednio. – Przestańcie wy tam– marmocie … nie przeszkadzajcie… co wam mówię? …Ależ to dopiero jaki to …mówcie Janie, nie zważajcie na tego mamle – ktoś już całkiemobraźliwie odgrywał się natym kimś, który w zasadzie niew złej woli, lecz tylko z niecierpliwości, aby usłyszeć jak najprędzej dalszych sensacji omłynarzu – stał się człowiekiem który niechcący zasiał zamęt. Otóż to prawdę mówicie,najgorsze, że te pieniądze byłypaństwowe a nie prywatne, aczłowiek też państwowy, oficer … i dlatego z Pioruńskimnie jest za dobrze. Saternus potych słowach na chwilę przerwał opowiadanie i zapalił nowego papierosa. W tym czasieHetman, który do tej pory naten temat nic nie mówił, zauważył: dobrze mu tak, babiarzowi, hultajowi! … Toprzeniewierca, nicpoń! …Zdzierca, oszust, nikczemnik!… Jucha! Kto by go nie znał,obwiesia! … Dość już, dośćUlmanie … Jak człowiek siedzi to już go tak nie wyzywajcie, może niewinny jest? … odezwała się moja mama – Juści bogać tam niewinny? Cowy też Borucinio? … Niewinny?... no dobrze, dobrze aleniech Jan mówi dalej a wyuspokójcie się, to dowiemy sięcoś więcej – zachęcała do dalszych relacji Saternusa mojamama, która jak każda kobietabyła bardzo ciekawa dalszychlosów Pioruńskiego. Moi drodzy, mówić to nie sztuka, a tujuż późno – specjalnie zwlekałdalszych wynurzeń na tematPioruńskiego Merdka – żebywywołać wśród słuchaczy jaknajwiększe zainteresowanie. Iniby to się droczył, że późno,że jest niewiele czasu a opowiadania dużo, ale w gruncie rze
czy był to skończony gadułaznany z tego we wsi i jak zaczął co, to gotów był siedziećdo rana, aby nasycić słuchaczysensacyjnymi wiadomościami.Prawdę mówicie Janie – zwrócił się w ten sposób Merdkado Hetmana i zaczął od nowaswoje opowiadanie. – Przyszłana niego kolej, psubrata, psiamać … niegodziwiec. Nie znaczy to, że ludzie nie wiedzielinic o jego sprawkach. Skąd bymiał tyle pieniędzy na wódkę ikobiety. Teraz któż mógłby sięi po co zresztą wstrzymać odwydawania na niego opinii takiej na jaką zasłużył – jasno ibez ogródek obarczają go ludzie w całej okolicy o prześladowanie służącej, którązmuszał żeby z nim żyła, którązhańbił i wypędził z domu nagłód i poniewierkę. Bezwstydny gwałciciel!... wiecie moikochani, że o tym co ja terazmówię jest bardzo głośno, tylko my na Wymysłówku małowiedzieliśmy. W całej okolicyaż wrze, ludzie szemrają złowrogo tyle on narobił hałasuten dziki gwałciciel! … tenokrutnik, nikczemnik… Dlapieniędzy zabić człowieka?!… choćby to był Austriak …Janie – a jak to się wydało?Nie wiecie? – zapytała mojamama, a ciocia Ewunia dodała– mówcie Janie! Powiedźciejak się wydało? Wiecie? …Pewnie, że wiem… wszyscyzawsze mówią, moja drogaEwciu, że wszystkiemu winnesą kobiety. Dziewczyna owszystkim wiedziała, donosiłamu jeść, prała bieliznę – nibytemu Austriakowi a podobnonawet widziała jak młynarzwycelował do niego z karabinu i na śnie go zabił. Późniejzwłoki wywlókł z siana iwrzucił na łódkę. Tam umieścił je w długim worku, obciążył kamieniami, wywiózł wbagna i utopił.
6
Relacja Tadeusza Grochala(„Tadek Biały") jest bardziejspokojna. W czasie rozmowyczy przesłuchań (obojętnie jakto można nazwać) zatrzymaniżołnierze z patrolu NSZ oświadczyli, że pochodzą z BrygadyŚwiętokrzyskiej NSZ, któraprzed godziną „przybyła do wsiRząbiec". W czasie tych rozmów czy przesłuchań, posterunki wartownicze ostrzegłynacierające na obóz ze wszystkich stron jakieś niezidentyfikowane siły. Pozostaje to wzgodzie z tym, co rozkazał płk„BohunDąbrowski"swojejbrygadzie. ”Okrążyć i zaatakować. Zniszczyć! Zlikwidować!".„Tadek Biały" (Tadeusz Grochal) twierdzi, że znalazł jeszcze chwilę czasu na „krótkąnaradę ze sztabem", na którejustalono taktykę obrony. Niezmienia to faktu, że żołnierzeAL byli zaskoczeni i czasu nazajęcie „obrony pierścieniowej", jak to nazywa "Gorący"(Jan Konieczny) było niewiele,a właściwie wcale go nie było.Napastnicy wykorzystując moment zaskoczenia „silnymogniem broni maszynowej imoździerzy" ze wszystkichstron, wdarli się w pozycjeobronne, przełamując je na odcinku obrony kpt. Karawajewa(według „Tadka Białego"). Informację tę uzupełnia J. Konieczny („Gorący") twierdząc,że Karawajew zapytuje „TadkaBiałego" z kim właściwie mamy do czynienia. Po odpowiedzi, że nie są to Niemcy aPolacy stwierdza: „On do Polaków strzelał nie będzie". Płk„BohunDąbrowski" nie wspomina o żadnej pauzie w walce.Natomiast „Tadek Biały” twierdzi, że miała ona miejsce na żądanie NSZ. Na „liniidemarkacyjnej", jak to nazywa,doszło do jego rozmowy z „BohunemDąbrowskim", który zażądał natychmiastowegozłożenia broni. O pauzie w walca twierdzi też kronika 202 pułku NSZ „komuniściproponują pertraktacje". Przerwa ta została wykorzystanaprzez obie strony, zdaniem kronikarzy NSZowskich. „BohunDąbrowski” podciągnąłdodatkowe siły, a „Tadek Bia
ły" wykorzystał ją dla odwrotuna odcinku, który przez 104pułk NSZ nie został zamknięty.
W relacji „Tadka Białego"pojawia się stwierdzenie, że wczasie wycofywania się, zauważono na drodze „wozy z Niemcami". Mówi wyraźnie, żeosobiście to zauważył. Nie majednak żadnej wzmianki, jakoby Niemcy uczestniczyli w tejwalce. W meldunku „Garbatego" (Stanisława Olczyka) z 1października 1944 r, znalazłosię stwierdzenie: „W okrążeniubrały udział równieżwojska niemieckie". Oddział „Garbatego"nie uczestniczył w walce w lesie rząbieckim, przeto jego meldunek mógł być oparty naniesprawdzonych ustnych relacjach. Każda walka obrasta różnymi mitami. LeszekŻebrowski, który o realiach „życia partyzanckiego" ma tylko„książkowe pojęcie", a przytym nie wyraża ochoty, aby jepoznać, doszedł do pokrewnego wniosku, że „aby uzasadnićtak bezprzykładną klęskę", komuniści nie tylko wyolbrzymiali siły NSZ, ale dołączyli donich 2000 Niemców. Każdabrednia im bardziej fantastyczna i kłamliwa, byleby tylko godziła w komunistów, jest przezniego nie do pogardzenia.
Rezultat napaści NSZ naoddział AL im. B. Głowackiego i stacjonujemy obok niegooddział partyzantów radzieckich kpt. Karawajewa, był z góry przesądzony. Poległo 15żołnierzy AL. Niektóre źródłapodają liczbę 16 żołnierzy. Doniewoli zagarnięto 32 żołnierzy AL, z których 4 osoby zostały rozstrzelane. Tak więcogólna liczba ofiar sięgnęła 19żołnierzy AL. Kronikarz 204pułku NSZ podaje, że poległo34 żołnierzy AL, około 30 odniosło rany, a do niewoli dostało się 40 żołnierzy AL. Stratywłasne 1 zabity i 1 ranny. Spośród jeńców 13 osób zostałowcielonych do Brygady Świętokrzyskiej, pozostałych 15osób zostało zwolnionych. Kronika 204 pułku podaje, bezokreślenia ilości, że częśćzwolnionych jeńców dołączyłado brygady na własne żądanie.(Większość z wcielonych przy
najbliższej okazji powróciła doszeregów AL.) Podstawowe siły oddziału AL im. B. Głowackiego wyrwały się z okrążeniai w Lasach Lasocińskich dołączyły do oddziałów KieleckoRadomskiego Obwodu AL(płka Moczara).
Dowódca Obwodu AL płkMoczar, w komunikacie skierowanym „do wszystkich walczących żołnierzy na ziemiachPolski" (Żebrowski nazwał gopropagandowym komunikatem), informując ich o zbrodni dokonanej w Rząbcu przezNarodowe Siły Zbrojne. Wostrych słowach zostaje potępiona bratobójcza działalnośćNSZ i ich współdziałanie zNiemcami. Dowódca ALzwraca się do żołnierzy ArmiiKrajowej, którzy przelewająkrew „w obronie mordowanych ojców i matek", podczasgdy NSZ „prowadzi już oddawna" walkę bratobójczą.Zrozumiałe, że ani treść aniton tego komunikatu, któryinaczej odczytywało się jesienią 1944 r. niż dziś, nie możepodobać się gloryfikatorowi„męstwa", „szlachetności" i„patriotyzmu" NSZ. A ciekawe, ileż to morderców spodBorowa i Rząbca uhonorowanych zostało Krzyżem CzynuNarodowego?
Płk „BohunDąbrowski" dowódca Brygady Świętokrzyskiej NSZ po wielu latach spisując swoje wspomnienia,delektuje się odniesionym„zwycięstwem" pod Rząbcem.Operacja została tak precyzyjnie przeprowadzona, że ocalono 12 żołnierzy NSZ z ppor.„Sanowskim" (Franciszek Bajcer), stojących już „nad wykopanymi dołami, czekając naegzekucję. Ocaliła ich szybkość naszego uderzenia". Niskiego lotu to kłamstwo, jeślizważy się jeszcze, że w ręce„Bohuna" wpadły dokumenty,o przygotowaniach Sowietówdo ewentualnej wojny z zachodnimi Aliantami (takich dokumentów nie zdołał zdobyćwywiad amerykański i angielski), a także „tajne instrukcjeniszczenia członków polskichorganizacji podziemnych" AK I NSZ.
W ręce NSZ dostały się„rozkazy gnębienia uchodźcówz Warszawy" (nie wiadomo tylko przez kogo wydane) orazrozkazy koncentracji oddziałów AL i radzieckich partyzantów „celem pobicia BrygadyŚwiętokrzyskiej". Łup godnypozazdroszczenia. Ale jeśli Żebrowski tego wątku nie podchwycił, widocznie uznał, żeposługiwanie się takimi kłamstwami, nawet jego, który jestmistrzem w posługiwaniu siękłamstwem, może tylko skompromitować.
Zbrodnia ludobójstwaRadziecki oddział party
zancki pod dowództwem kpt.Karawajewa, który według dowódcy Brygady Świętokrzyskiej NSZ płka„BohunaDąbrowskiego", wrazz oddziałem partyzanckim ALim. B. Głowackiego (a przybylioni z Lasów Pradelskich), szykowali się „do skoku", aby zlikwidować „flagową" formacjęNSZ, nie wziął udziału w walcez napastnikami w lesie rząbeckim. Kpt. Karawajew po zorientowaniu się, że atakującyminie są Niemcy, powiedział, że„do Polaków strzelał nie będzie". Nie wspomina o udzialeoddziału radzieckiego w tejwalce ani „BohunDąbrowski",ani „ŻbikKaniewski". Niewspominają także NSZowcy,uczestnicy tej walki, załączającswoje relacje w formie aneksudo wspomnień „BohunaDąbrowskiego". Jedynie LeszekŻebrowski, we wstępie do rozdziału „Rząbiec 8 września1944 r." w formie aneksu, do IIItomu „Prawdziwe Oblicze..."przypominając, źe byli to „sojusznicy naszych sojuszników"w sposób pokrętny daje do zrozumienia, że jednak uczestniczyli. Pisze: „Po stroniesowieckiej zginęło 67 zabitych".Można to wyraźnie odczytać,że jeśli zostali zabici, to musieliuczestniczyć w walce. Może sięwykręcić twierdząc, że mówił ozabitych, ale nie wspomniał, iżpolegli w walce. Można go wpewnym stopniu zrozumieć.Jakże Leszek Żebrowski mógłnapisać, że zostali wymordowani przez NSZ?!
(dokończenie na stronie 8)7
Narodowe Siły Zbrojne(3)(ciąg dalszy ze strony 3)
„BohunDąbrowski" pisze, żepóźnym wieczorem 8 wrześniaBrygada Świętokrzyska opuściłaRząbiec. Uprowadziła ze sobąjeńców, których konwojowałppor. „Lampart" (Jan Wódz). „Wnocy podczas marszu, jeńcy przerwali konwój i część z nich uciekła, reszta poległa pod ogniemrkaów i pistoletów maszynowycheskorty". W Kronice 204 pułkuNSZ zapisano: „około godz. 20tej tuż przed wymarszem, wybuchł bunt, który z bezwzględnością ugaszono. Stratynieprzyjaciela 67 zabitych". Tąliczbę powtórzył Leszek Żebrowski, nie wymieniając jednak, żestrzelano do bezbronnych.
Jeszcze inaczej okolicznościtej zbrodni przedstawia kronikarz202 pułku NSZ. „Koło wieczora jeszcze przed wymarszem w drogę trzeba wykonać egzekucję naokoło sześćdziesięciu bolszewikach. Wyrok ma wykonać kompania pierwsza. Zaczyna się jużmroczyć, kiedy prowadzą do lasugromadę ludzi, otoczoną zewszystkich stron żołnierzami. Iwtedy dzieje się tragedia. Skazańcy porozumiewawczy się międzysobą z okrzykiem «hurra» usiłują rozproszyć się po lesie. Na tozaczynają grać ręczne karabinymaszynowe, kładąc skazańcówpokotem". Nie było to podczasmarszu w nocy, jak twierdzi „BohunDąbrowski" ani około 20.00przed wymarszem, jak opisujekronikarz 204 pułku NSZ, aleokoło wieczora, czyli „białegodnia", jak odnotowano to w kronice 202 pułku NSZ. Prowadzonocałą „gromadę ludzi", aby wykonać egzekucję. Oznacza to, że dowódca Brygady musiał wydaćrozkaz wykonania egzekucji. Takiej decyzji w brygadzie nikt niemógł podjąć bez jego akceptacji.Ten „bunt" polegał na tym, żeprowadzeni na śmierć, otoczeni„ze wszystkich stron żołnierzami", usiłowali się rozbiec po lesie. Nie było więc żadnegobuntu. Ludzie ratowali się ucieczką przed śmiercią, usiłując rozbiec się po lesie. Wtedy zagrałykarabiny maszynowe. Zdarzyłasię tragedia lamentuje autor kroniki. „Tragedia tej egzekucji wyjaśnia polegała na tym, że kuleprzeznaczone dla bolszewików, wkilku wypadkach dosięgły naszych ludzi. W rezultacie mamyczterech ciężko rannych". Otomentalność.
Prawie 70 ludzi, bezbronnych, ratujących się ucieczkąprzed śmiercią, kule NSZców koszą „skazańców pokotem" i niktnie wyraża żadnej skruchy, a wobec czterech rannych od własnych kul podnosi się lament.Nie ma tragedii, kiedy pada około 70 osób „sojuszników naszychsojuszników”, a tragedią nazywasię kilka wypadków, kiedy „nasze" kule dosięgnęły czterech„naszych" ludzi. A Leszek Żebrowski skrzętnie ustala tożsamość rannych „bohaterów”. Sąnimi: ppor. „Lampart" (JanWódz), któremu płk „BohunDąbrowski" polecił, jako dowódcypierwszej kompanii 202 pułkuNSZ, konwojowanie jeńców namiejsce egzekucji; kpr. „Bokser"(Kazimierz Świątkowski) śmiertelny postrzał; strzelec „Rogacz"(Józef Gaj) również śmiertelnieranny i wreszcie starszy strzelecpodchorąży „Gryf" (niestety bezustalonej tożsamości).
Nie bez kozery przytaczam tenazwiska, zwłaszcza tych, u których odniesione rany okazały sięśmiertelne. Przeczytałem gdzieś,że pochowano ich z należytymihonorami. Zapewne nikt im niezakłócał wiecznego spokoju.Tymczasem z Włoszczowy dochodzą sygnały o zamiarach usunięcia obelisku upamiętniającegotragedię, jaka w Rząbcu rozegrała się 8 września 1944r. Nie chodzi tu li tylko o napis, afaktycznie o wymazanie z ludzkiej pamięci tego, co się tu wydarzyło; napadu Brygady NSZ naoddział Armii Ludowej im. B.Głowackiego oraz ludobójstwadokonanego na oddziale partyzantów radzieckich dowodzonegoprzez kpt. Karawajewa. Podobnouczczenie tego miejsca i organizowane tam uroczystości rocznicowe przez żołnierzy ArmiiLudowej rażą uczucia i godność„prawdziwych Polaków" i „prawdziwych patriotów". Dziwne to sąuczucia, z wyrachowaniem naefekt, dla ukrycia fałszu ikłamstw. Po tym co stało się wRząbcu, Brygada Świętokrzyska,przed wymarszem z miejscazbrodni, stanęła jak pisze „BohunDąbrowski" „przed ołtarzem polowym", zatapiając się wmodlitwie. „Pożal się Boże, westchnęła kiedyś Maria Dąbrowska,jakiż to nędzny i marny jest tenpolski katolicyzm". Takie to człowieka nachodzą smętne refleksje,
gdy zastanawia się nad tragedią,jaka wydarzyła się w Rząbcu idzisiejszymi obrońcami sprawców tej zbrodni.
Jeden z oficerów NSZ, uczestnik wydarzeń w Rząbcu Wojciech Dzielski („Halny") wrelacji swojej nie myli się, iż 74partyzantów radzieckich (takąliczbę podaje) rozstrzelał oddziałz batalionu „Stepa" (Henryk FiguroPodborski), do którego wchodziła pierwsza kompania ppor.„Lamparta" (Jan Wódz). Przytaczam ten głos dlatego, że Dzielski dodatkowo informuje, że tużpo wydarzeniach w Rząbcu, Brygada Świętokrzyska zatrzymałasię we wsi Bebelno. Tam w lesieDzierzgów zostało rozstrzelanych „10 skoczków polskich".
Władysław Machejek, znanyliterat krakowski, który znalazłsię wśród żołnierzy AL zagarniętych przez Brygadę Świętokrzyską NSZ, świadek rozstrzelaniapartyzantów radzieckich, pozostawił opis tej egzekucji: „Zebranonas na wyłysiałej, piaszczystej polanie, prawie na skraju lasu, z widokiem na chocholi Rząbiec. Byłagodzina trzecia po południu. Wartownicy mówili, że to jeszcze trochę potrwa, ponieważ pościgówkiotaczają grupę «Białego» i niechybnie przywloką go do towarzystwa, jeśli przedtem nie powiesząjego bebechów na płocie. My staraliśmy się jak najmniej mówićdo siebie (...).
Przez rzadkie drzewa widzieliśmy Ruskich usadzonych na następnej polanie. Jakiś oficerprzyjechał na koniu i ogłosił, żesztabowcy z "Iwanem lwanowiczem» na czele, którzy w bitwiewycofali się do «Białego», zostali już złapani i będą karani. Oni ijeszcze kilku innych. Natomiastci siedzący tutaj posłusznie, ekswłasowcy, przedstawiają masęzbałamuconych, ciemnych żebraków, będą zwolnieni, niech sobieidą, gdzie chcą, niech ich wilkipożrą, albo Niemcy pojmą, tylkoniech zdejmą buty. Buty są potrzebne żołnierzom, którzy wałczą na czele z płk «Bohunem».
Gdy jeńcy partyzanci radzieccy zdjęli buty, oficer ten wrzasnął. «Polacy, seriami w nich»!
Rozpętało się krwawe catharis. Od terkotu kul, wrzasku, polanka wzdęła się, skłębione ciaławyżymały krew. Czerwone pasma popłynęły między drzewa.Jeden uciekł.
W atmosferze zdwojonej niepewności zwielokrotniały się nasze lęki. Z dygotkąprzystąpiliśmy do podawaniaswoich personaliów przed komisją reprezentowaną przez stosunkowo niską rangę.
Gdy słońce schyliło się nadziemię, wyprowadzili nas nawiejską drogę i kazali siadać wpopiele. Policzyliśmy się: trzydziestu dwu, czternastu zabitych".
Opis Władysława Machejka,mimo ubrania go „w literackieszaty" jest wstrząsający. Potwierdza on to, co w chropowatych słowach zapisali kronikarze202 i 204 pułków NSZ, a coprzebiegły Leszek Żebrowskimanipulacją wyciągów i cytat,przy zastosowaniu „aparaturynaukowej" (obszerne przypisy,wykaz archiwum, w których została przeprowadzona kurenda,bibliografia prasy i periodyków,opublikowanych dokumentów ipamiętników, a także opracowań, indeksu nazwisk i pseudonimów, indeksu nazwgeograficznych) usiłuje zamazaći ukryć.
Dla ludzi wierzących, orędowników chrześcijańskiegowychowania, a za takich chcąuchodzić ci, co mordowali wRząbcu (przed wymarszem zRząbca uczestniczyli w mszypolowej) i ci, co dziś głoszą, iżNSZ to jedyna formacja patriotycznonarodowa w latach okupacji, która nie wyszła zżadnego pogańskiego pnia i ci,co za wszelką cenę nie gardząckłamstwem usiłują zatuszowaćBorów i Rząbiec, współdziałanie z gestapo w zwalczaniu lewicy polskiej, rehabilitowaćBrygadę Świętokrzyską NSZ.Por. „Most" dowódca kompaniiszkolnej w Brygadzie Świętokrzyskiej, w chwili szczerościna temat owego parasola niemieckiego rozciągniętego nadbrygadą powiedział: „Nie mogło być inaczej, jeżeli na czelenaszej brygady, pomiędzy naszymi dwoma oficerami, kroczyłw czarnym mundurze wysokifunkcjonariusz gestapo". Właśnie ci ludzie, do których zalicza się także Żebrowski,powinni wziąć do serca, że ten„kto chwali grzech jest dużogorszy od tego, kto go popełnia".
Jan Ptasiński8
Narodowe Siły Zbrojne(3)(dokończenie ze strony 7)