Kamila Potapiuk Półmrok - tomik (2015)

Preview:

DESCRIPTION

„Półmrok” jest drugim zbiorem poezji Kamili Potapiuk, podsumowującym ostatnie cztery lata jej twórczości poetycko-fotograficznej. Kamila jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej w WSIiZ, dziennikarką Magazynu studenckiego Pressja oraz twórczynią Klubu Miłosników Książek Niepoczytalni, działającego w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

Citation preview

Kamila Potapiuk

półmrok

Skład, zdjęcia, kolaże, wiersze: Kamila Potapiuk

Kamila Potapiuk

półmrok

Wrocław 2015

4

5

wiersze

6

7

dada z wierszy grochowiaka

będziesz w szybie krążki oddechem karmić jesteś głucha w obu czarnych gwiazdach można cię jeszcze wtulić w ciepłą piwniczkę zapłakanych warg twój pocałunek zdrapany ze ściany bliżej krwiobiegu słów gdy prześwietlać z włosów opadają liście z oczu spada pajęczyna serce pęka z cichym sykiem oddech żółknieje na szybie każdym opuszkiem palca nabierasz czas a więcposzłaś odrzuciłaś ciało wtulone w słabość ostatnienadzieje w pościeli jesteś ziemia ołów sól jedwab z popiołu jesteś ciepła rozkosz bagien jesteś ogród

9

dada ze Słonimskiego

paznokciami różowymi rozgrzebujesz światzagryzasz usta z czułością, błękitnooka,w oczach twoich ciepło kolorowych lampionówktóre unoszą się nad uśpionym miastempragniesz w ciszy nocnej podsłuchać sekrety ziemijak dziki kot przysiadam przy tobieoko moje do stóp twoich kwiaty marzeń składaskroni moich dotykasz niepewniedelikatnie jak książek pożółkłe stronice

10

ziemia nieobiecana (dada z miłosza)

nie ma pomiędzy tobą i mnąnikogo - ani człowieka - ani wiatrunasze ciała są przezroczyste - szkłonajpiękniejsze bo rozdzierają światrozbijają się o jego brzegi

miłość połykamy wyschłymi ustamijakby życia nie byłonad nami nachylają się słońca coraz nowe kołyszemy się jesiennym blaskiem świturozkwitła w środku nocy zanurzasz się we mnie

11

poemat

tak widzieć w sobie jak my to umieliśmy nie umiał nikt nie podnosiłam oczu spod rzęs nieśmiało wypełzało splątane jak nasze ciała pożądanie on poznawał mnie inaczej widział jak w zwierciadle odbiciu tafli wody nie potrzebował podnosić moich powiek widział mnie w sobie posiadł moją duszę i umysł przeniknął całą drżącą na wskroś dotknął mej powieki wystarczył delikatny gest muśnięcie opuszkami palców znaczył mapę gwiazd na moim karku tętno szalenie pulsowało przy zetknięciu się dwóch nagich ciał całował nabrzmiałe żyłki przy nadgarstku i szyi aż tchu brakowało zrywały się we mnie motyle trzepocząc malowniczymi skrzydłami byłam jego tajemnicą puszką pandory i nicią ariadny zanurzoną w maleńkiej kropli spływającej łzy nie płacz szeptał pod powiekami pociemniałe morze zwiastowało sztorm opanowała nas gwałtowna burza uczuć a potem tylko jaśniej i jaśniej wypłynęliśmy z nicości

13

***

Iprzykułeś moje sny do mnienie mogę się od nich uwolnićprzenikam je przytulam przywykłambudzę się z nimi zasypiampod powiekami mam rosę i deszczburzę tęczę i zachód słońca

IIzamykam otwieram się dłonieprzyciskam do łóżka i chłonądotyk intymny nieśmiałychce się schować nie możewoli kochaćnaraz powoli przez wieczność

14

z Czechowicza

ona do mnie mówinie ma nic gorętszego od jej głosużyję myślę chodzękawiarnią bezdrożem teatremona zawsze gdzieś jestwiatrem

15

zaległy wiersz

rozdarta między dwoma uczuciamiz których żadne nie jest mojebłąkam się kluczę gubię drogęnie wolno mi nie trzeba bo źleprzypadkiem zerkam szepczęskładam ręce do modlitwyprzy ciele ustach oczach skronichcę posiadać zachłannie marzę

i tylko czasem pomyślę że mnie nie kocha a inną

17

***

wyjeżdżam powoli wychodzę zamykam drzwi oczy powidłamyślami biegnę zdążę już jestemciałem stoję w miejscu powoli obracam głowę milczębilety zarezerwowane nawet ten powrotny na kiedyś bo wrócęw myślach tworzę obraz wyraz „nasz” na krańcu światawitkacowskiego metafizycznego pępkajestem coraz bardziej odważna skryta bezpieczna jak wrócę ile razy wrócę zastanę cię tu takiego samegonie-mojego ze spojrzeniem numerem telefonu obowiązkamimilczę o uczuciach tylko się wygłupiam

18

heptyka

rozcierasz karkemocje rozkwitają na policzkach(obojga)namiętnościspojrzenieserce wybija rytm ciaławszystkie hipotezy naukowe nie znająsztukikojarzy się niezwykła ilustracjamiękkośćw pustym intymnymśnie

19

olfaktyka

teorie kombinacje związki przenikaniezmysły aromat zapachskuś się / bądź niedostępnasławny stał się ten kto jeszcze pożądauczy jak mają się modlićpodniebieniem kubkami smakowymizamknąć się w wielkiej jamienosowejczuć

21

chiromancja

wzdłuż dłoni od delikatnego nadgarstkapo koniuszek paznokcia płynie wąskaniebieska żyła siwa strużka rzekawiedziesz delikatnie palcema pozostawione ślady twojej bytnościna mojej skórze parzą jak ogieńz płonącej łodzi która zeszłej nocyśniła mi się

22

haśkowy wiersz poddany drastycznym zmianom okolicznościowym

ten pocałunek (mój pierwszy pocałunek)pachniał papierosami i wódkączerwono posypał się z warg zakwitł w miękkim wgłębieniu twojego ramieniakiedy wspięłam się na palce dzwonił w niedojrzałym wnętrzu mojego ciała

23

dwa obrazy (opowieść)

Kochać się w pokrowcu i bez guzikówdo utraty tchu.Mnożyć tymczasową adaptację do przyjemności zmysłowej.

Pożądamy - widzimy, dotykamy i smakujemy. Najgłębsza z cisz (nieproszony gość).Chcę wierzyć twoim słowomzanim mi odpowiesz.

Niepewność duka już dni dwadzieścia pięć.Trzymając cię za rękę, nie tęsknię.Żyjemy razem.Myślimy, że już nic nas nie uratuje.

Jesteśmy w potrzasku, w sidłach miłości.Trudno o prostą receptę.Pragniemy szczęścia samego w sobie.Wymaga ono od nas wiary i odwagi.

25

umarli nie mówią

ja Ofelia – ukochana pana H.z niebem zamiast żyłświat(ł)em roztopionym w aorcie przetopiona na nienawiść rozpacz strachmilczęmilcząc krzyczędo serca mego martwegobłękitnego zsiniałego samotnego

26

napisane w marcu 25.

sennie samotnie i ciężkojak królewna Ariadnakłębek nici z moich włosówchowam pod kołdrąjedno pasmo zostawiłam przy drzwiachżebyś się nie zgubił snem przyciągam

leżę w pozycji embrionalnejtak pusto tu i równo jak morzebezkresne i cichezegar mruczy tykającniecierpliwi się jak ćma przy świetlezbyt duża przestrzeń by czuć sięprzytulnie jak Maria Antoninaprzed szafotem ludzkich spojrzeńdorastająca za tchórzliwego mężajak żona świętego - niekochanka Aleksego

27

***

przykładam cicho usta do szklankibezszelestnie/bezwstydnie obejmuję ją moimi wargamipowoli odsuwam głowęna szklance zostaje czerwony podwójny ślad

patrząc na niego upuszczam szklankęspada opada upada powolislow motion myśli czasu ruchu przestrzeniszkło dotyka białych zimnych płytek

całość rozsypuje się tysiącami nieżywych kawałkówto nie boli nikogow ziarnistych kryształkachnie widać czerwieni mych ust

stawiam powoli stopę dociskambiel zaczyna kalać się czerwonymi plamkamiemocje wyciekają wraz z krwiąznieczulenie ciała duszy umysłu serca

29

***

wieczór ubrany w pomarańczoweświecidełka lamp gwiazdwołających o pomstę do niebaze swoją krzywdą prawdziwegoniebytu

pif paf królikuktóry kradniesz moje jai wciąż rośniesz we mnie na zewnątrzskaczesz skacze skaczępif paf króliku

karetka na sygnalenie, nie tutajjedzie dalejgdzieś tam reanimowaćmoje drugie serce

pif paf królikuciągle skaczesz skacze skaczędenerwująco irytującopif paf pudło(pudło?)

moje serce umarłoreanimacja bez szanspowiedziano: brak tlenuwidocznie za mało(pomarańczowy słodki brak tlenu!)

karetka wróciłatym razem po naswykończyliśmy się obojewciągnięto siłą za nogi zabranozostała tylko czerwona apaszka

30

wesołe miasteczko

akrobacje z emocjamikaruzela z malinami

z głośnika:w powietrzu przebywapięćset tysięcy ludziludków - krasnoludkówczekają na nowe życie(to taka urocza przypadłość)

z gazety:stoimy u progu rewolucji!sprawca już znany:uporządkowany strumieńświatła - lustro współczesnejpsychologii

głoszą:miłość ma źródło w instynkciewiąże się z płciowościąnie jesteśmy panami siebie -złudzenie; spróbowałam wyobrazićsobie sny świadome

mój mózg się śmiał

31

apel o serce dla pewnej poetki(zbiera wolne datki)

moje serce roztrzaskało się na trzy kawałki.

jeden zjadł kot.dostał mdłości, wściekł się, złożył pozew o rozwódi wyprowadził się.tyle go było.

drugi spadł z hukiem z czwartego piętra.balkon z widokiem na panoramę miasta R. to idealne miejsce na samobójczą śmierć - wymamrotał.zwłok nie odnaleziono(prawdopodobnie porwane przez wiatr, żeby było poetyczniej).

trzeci wołał ratunku. zaparzyłam mu herbatę,wyjęłam karmelowe wafle(dla posklejania jego łapek i ran).gadaliśmy przez całą noc, żeby nie dostałobłędu.zasnął.

zostałam więc aktualnie sama. ma ktoś może jakieś serce na zbyciu?

33

po prostu się boję

kobieta, która musi wbrew woli zmierzyć się z codziennością

Isen spowiedź młodejhisteryczny spektakl lirycznyintymny portret niepamięćtak, spadł mi kamień na sercezanim noc nas nie rozdzieliza a nawet przeciw kocham cię nie widzęnie muszę niczego udowadniać

IIstój gdzieś dalej moje myślidziecięca fantazja na granicy śmierciprzytykam ucho do palców wciąż żyjęsprawdzam czy pulsują tańczy ciałoprzykro mi przepraszam tak się stało nie szkodziufam wierzę będzie dobrze codzienna mantra wieczności

34

prawie księżyc

siedem miliardów ludzi na ziemitłoczy się twarz ciało miejsceznikną

sypialniamroczne niebo przepływa przez(s)pokój leży zraniona uśpiona noc

35

dada z wierszy Puszkina

1.cóż tobie imię moje powie?umrzezostawi martwy śladpamięć jego zagłuszywir wzruszeń nowychnie wskrzesi wspomnieńtkliwych

2.w bieliburzowej mgledroczyło sięoplatałwstęgą czerwonąwiatr

3.gdy róże umierająduszawonią tchnącagdzie zapomnieniesen niesie

4.zataj, zataj marzeniaboję się ich

37

Łódź

melancholia odartych z blasku kamienicwygląda na ulicę Piotrkowskąw remoncie pośpiechu przypadkuoff modern taka wow hipsterskatake a break tu-i-teraz człowiekuz gatunku homo sapiens internetu technologiibook z nami i z wierszem twoimrozgrzeszam się w dekadencji konfiturą z malinamiprzy guzikach i starych zdjęciach w półmroku

38

sen Epony

śnią mi się znajomi ludzie udający się na Wschódwozy i kariolki ciągnięte przez rozpędzone koniekonie piękne brzydkie konie karane śmierciąkonie, których łby są ucinane za nieposłuszeństwo

39

sny

Iszczęśliwe wyspywążwładza wolnośćwążlabirynt z jego ciaławładza śmierć

wyjście o własnych siłachdobrowolny powrót

IIuwolnić sięuwolnić z wielkiej piramidylęku strachustrącać kamień po kamieniupiramida z piaskowca, piaskuocalić tych, co są w środkuzburzyć budynekbyć szczęśliwym

nerwowo zaciskam pięści we śnierankiem ścierpnięte palce bolą

41

z pamiętnika chwilowej bibliotekarki

przychodzi wielu. różne twarze. patrzę w oczy, widzę uśmiech, zamyślenie, czasem pustkę. brak pytań, odpowiedzi. oni podają kartę, ja im podaję rewersy. proszę podpisać - mówię. biorą książki. dziękuję, do widzenia - słyszę. idą dalej, a ja zostaję. za oknem śnieg. procesja samotności.

42

43

kolaże

44

46

48

50

52

54

56

58

59

60

62

64

jak ćmya życie im umyka

niedojedzeni niedośpieni niedokochani