6
1. Homo praxitheoreticus to nowy mieszkaniec miast: miastowy 1 . W swym codziennym bytowaniu przekracza on opozycję teorii i praktyki. Terytorium działania owego homo jest przestrzeń pojęta jako pole doświadczeń rozmaitych podmiotów, agentów 2 i aktorów, ludzkich i nie-ludzkich. Ten współczesny koczownik – bez względu na to, gdzie jest – może być u siebie; przynajmniej w warstwie deklaratywnej. Przestrzeń jako pole działania stanowi dla homo praxitheoreticus przedmiot rozważań. Wa- runkiem tej aktywności jest jej doświadczanie i percypowanie. Czy w Polsce i na Słowiańsz- 1 A. Rumińska, Mieszczuch kontra miastowy, „Autoportret” 2012, nr 1 (36), s. 36. 2 E. Domańska, Problem rzeczy we współczesnej archeologii, [w:] Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, red. J. Ko- walewski, W. Piasek, M. Śliwa, Olsztyn: Instytut Filozofii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, 2008, s. 35. czyźnie mamy zwyczaj spędzania czasu wolne- go w otwartej przestrzeni publicznej miasta? Tradycję mamy bogatą i odległą, by wspomnieć choćby zwyczaje targowe determinujące lokację (tereny miejskie) lub obyczaje prze- siadywania przed chatą na ławeczce (tereny niemiejskie). Kontrastem dla tych uprawomoc- nionych formalnie lub nieformalnie praktyk byłby obyczaj przesiadywania bezdomnych w kruchtach katedr. Wszyscy bohaterowie tych aktywności należeli jednak do gatunku homo practicus: byli mieszczuchami, czyli istotami głęboko wchłoniętymi przez miejską struk- turę i codzienność. Dopiero ponowoczesność przyniosła nam praktyki homo praxitheoreticus – miastowego, współczesnego koczownika, nieosadzonego trwale w żadnym terytorium, lecz stale doświadczającego wielu różnorod- nych loci, stale też snującego rozważania na ich temat. Percepcja przestrzenna homo praxitheoreticus jest ważna, gdyż to on jest uznawany za typo- wy podmiot współczesnego miasta. Pytanie o miejsce bytowania mieszczucha pozostaje poza obszarem uwagi; wizytowalność miejsc przez miastowego jest przedmiotem marzeń i działań wszelkich miejskich decydentów. Odwiedza on stale liczne miejsca; jego ciało – domena przestrzennej praxis – mknie przez nie szybciej niż jego myśl, która zostaje w nich na dłużej, dając świadectwo jego theoria. Za ak- tywne, dobre i atrakcyjne uznaje się te punkty i pasy w przestrzeni, w których bywa on: wizytator przestrzeni. Mieszczuch pozostaje Anna Rumińska WIZYTOWANIE PRZESTRZENI flickr, fot. dean terry flickr, fot. la citta vita autoportret 2 [41] 2013 | 92

Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Anna Ruminska, Wizytowanie przestrzeni, tekst opublikowany w kwartalniku Autoportret nr 2 [41] 2013, Przestrzeń jako taka

Citation preview

Page 1: Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

1.

Homo praxitheoreticus to nowy mieszkaniec miast: miastowy1. W swym codziennym bytowaniu przekracza on opozycję teorii i praktyki. Terytorium działania owego homo jest przestrzeń pojęta jako pole doświadczeń rozmaitych podmiotów, agentów2 i aktorów, ludzkich i nie-ludzkich. Ten współczesny koczownik – bez względu na to, gdzie jest – może być u siebie; przynajmniej w warstwie deklaratywnej.

Przestrzeń jako pole działania stanowi dla homo praxitheoreticus przedmiot rozważań. Wa-runkiem tej aktywności jest jej doświadczanie i percypowanie. Czy w Polsce i na Słowiańsz-

1 A. Rumińska, Mieszczuch kontra miastowy, „Autoportret” 2012, nr 1 (36), s. 36.2 E. Domańska, Problem rzeczy we współczesnej archeologii, [w:] Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, red. J. Ko-walewski, W. Piasek, M. Śliwa, Olsztyn: Instytut Filozofii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, 2008, s. 35.

czyźnie mamy zwyczaj spędzania czasu wolne-go w otwartej przestrzeni publicznej miasta? Tradycję mamy bogatą i odległą, by wspomnieć choćby zwyczaje targowe determinujące lokację (tereny miejskie) lub obyczaje prze-siadywania przed chatą na ławeczce (tereny niemiejskie). Kontrastem dla tych uprawomoc-nionych formalnie lub nieformalnie praktyk byłby obyczaj przesiadywania bezdomnych w kruchtach katedr. Wszyscy bohaterowie tych aktywności należeli jednak do gatunku homo practicus: byli mieszczuchami, czyli istotami głęboko wchłoniętymi przez miejską struk-turę i codzienność. Dopiero ponowoczesność przyniosła nam praktyki homo praxitheoreticus – miastowego, współczesnego koczownika, nieosadzonego trwale w żadnym terytorium, lecz stale doświadczającego wielu różnorod-nych loci, stale też snującego rozważania na ich temat.

Percepcja przestrzenna homo praxitheoreticus jest ważna, gdyż to on jest uznawany za typo-

wy podmiot współczesnego miasta. Pytanie o miejsce bytowania mieszczucha pozostaje poza obszarem uwagi; wizytowalność miejsc przez miastowego jest przedmiotem marzeń i działań wszelkich miejskich decydentów. Odwiedza on stale liczne miejsca; jego ciało – domena przestrzennej praxis – mknie przez nie szybciej niż jego myśl, która zostaje w nich na dłużej, dając świadectwo jego theoria. Za ak-tywne, dobre i atrakcyjne uznaje się te punkty i pasy w przestrzeni, w których bywa on: wizytator przestrzeni. Mieszczuch pozostaje

Anna Rumińska

WizytoWanie przestrzeni

flic

kr,

fot

. dea

n t

erry

flic

kr,

fot

. la

citt

a v

ita

autoportret 2 [41] 2013 | 92 autoportret 2 [41] 2013 | 93

Page 2: Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

niezauważony. W tym dysonansie tkwi wielka niesprawiedliwość, rola tych dwóch bywal-ców miejsc powinna być bowiem równorzęd-na. W ocenie przestrzeni publicznej należy uwzględniać jej atrakcyjność dla bywalców praktycznych i praktyczno-teoretycznych. Oraz to, że istnieją osoby z dysfunkcjami percepcji przestrzenno-zmysłowej, które trudno jest zaliczyć wyłącznie do jednej z tych grup.

2.

Słowo „wizytowalność” wywodzę z dwóch ter-minów: „wizyty” i „zdolności”. Wizytowalność to zdolność do bycia wizytowanym, i w tym sensie może być odpowiednikiem angielskie-go terminu visitability. Termin „wizytowanie” używany jest w sferze kontroli oświaty: mówi się o „administracyjnej wizytacji” dokonanej np. w szkole przez wizytatora. Analogicznie, wizytatorem staje się ten przechodzień, który zatrzymuje się w przestrzeni publicznej i spę-dza czas w Miejscu. Właśnie z kategorią Miejsca wiąże się czynność wizyty, która nie skupia się na tranzycie przechodniów, lecz na przystanku,

zatrzymaniu, pauzie w strumieniu ruchu. Jest ona ważna, jak pauza w muzyce. Nicnierobienie jest również czynnością, gdy nie skupia się wy-łącznie na wizualności ruchu; osoby niewidome chłoną przestrzeń, sprawiając jednocześnie wrażenie, że nic nie robią. W kwestii wizytacji szkolnictwo idzie dalej i stosuje termin „hospi-tacje”, wywodzący się z angielskiego hospitality oznaczającego goszczenie, gościnność; zarówno wizytacja, jak i hospitacja przywołują czynność wizytowania i zatrzymania się na dłużej. Wizy-towalność przestrzeni bliska jest znaczeniowo jej odwiedzalności, który to termin zakorzenił się w tekstach poświęconych wirtualnej prze-strzeni publicznej. Obydwa terminy – „wizyta”

i „odwiedziny” – określają zjawiska zakorze-nione w polskiej tradycji społecznej; różnią je etymologia i konotacje. Łacińskie visitare przywołuje czynność kontroli, inspekcji; od-wiedziny wiążą się z wiedzeniem i poznaniem, co w antropologii Miejsca jest kluczowe. Istotą bywania poza domem jest kontrola społeczna, dozór. Przestrzeń publiczna, w której bywa wielu gości, otrzymuje bezpłatny, społeczny dozór. W tym sensie wizytowalność jest bardzo ważkim kryterium tzw. dobrej przestrzeni publicznej.

Wizytowalność oddaje w moim przekonaniu polskie tradycje sarmackiej biesiady, uczty, ale

fot.

a. r

um

ińsk

a

autoportret 2 [41] 2013 | 92 autoportret 2 [41] 2013 | 93

Page 3: Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

także staropolskiej wizyty, odwiedzania, gościn-ności. Oddaje też czynności zwyczajne i codzien-ne, jak wspomniane wcześniej przesiadywanie przed chałupą. Słowo „gościnność” nadaje się doskonale na określenie „zdolności danego miejsca w przestrzeni do pozytywnego przy-jęcia ludzi na dłużej”; gościnność przestrzeni mogłaby zatem stać się jednym z kryteriów jej pozytywnej kondycji. Myśląc jednak o zdolności do bycia wizytowaną, mam na myśli nie tylko przestrzeń jako locum wizyty, ale i czynności wi-zyty. Kwestię „jak” zawieram w pytaniu: „co?”.

Locum wizyty rozumiem jako publiczną prze-strzeń ulicy, na której ktoś mieszka i która jest

częścią intymnego doświadczenia3. Mam na myśli to, co między budynkami; pewien wąski, namacalny wycinek sfery publicznej, a także

3 A. Djukic, Publiczna przestrzeń ulicy – przekształcenie i ulep-szenie tożsamości, „Czasopismo Techniczne Politechniki Krakowskiej” 2008, nr 2, oraz Y. Tuan, Przestrzeń i miejsce, przeł. A. Morawińska, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1987, s. 213.

przestrzeni fenomenalnej4, fizycznej – tej, „w której i poprzez którą odbieramy bodźce, [na której] opieramy percepcję”5. Mam na myśli także to, co w kontekście działań arty-stycznych Anna Zeidler-Janiszewska nazywa przestrzeniami otwartymi lub pozainstytu-cjonalnymi (pozostającymi poza instytucjami sztuki)6, i co określane bywa jako przestrzeń społeczna czy przestrzeń miejska.

Myśląc o czynności wizyty, przywołam rozma-ite formy bywania w przestrzeni publicznej: czytać, pluskać, spać, prosić, mówić, słuchać, kąpać, muzykować, kupować, jeść, siedzieć, tworzyć, spotykać, pracować, patrzeć, skakać, stąpać, konkurować, bawić i wiele innych. Możliwość wykonywania czynności decyduje o wizytowalności i ocenie przestrzeni jako do-brej lub złej, przyjaznej lub obcej, gościnnej lub wrogiej. Decyduje o szansie na wytworzenie się Miejsca, tj. wartościowego punktu w przestrze-ni. Miejscotwórstwo skupia się więc na umoż-liwianiu wykonywania określonych czynności. Placemaking, w rozumieniu miejscotwórstwa, koncentruje się na tworzeniu Miejsca7.

W miejscotwórstwie ważne są poziomy i strefy percepcji. Poziomy są teoretyczne i dotyczą in-

4 J. Gehl, Życie między budynkami. Użytkowanie przestrzeni publicznych, Kraków: Wydawnictwo RAM, 2009; D. Pietrzyk- -Reeves, Idea społeczeństwa obywatelskiego: współczesna debata i jej źródła, Wrocław: Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocław-skiego, 2000, s. 200; S. Judycki, Niektóre problemy Husserlow-skiej teorii konstytucji przestrzeni, „Roczniki Filozoficzne” 1981, nr 29, z. 1, s. 125–163.5 Ł. Kropiowski, O przestrzeni, „Obieg” 2010, www.obieg.pl/prezentacje/19263 (dostęp: 17 maja 2013).6 A. Zeidler-Janiszewska, O praktykach artystycznych w przestrzeniach pozainstytucjonalnych – kilka uwag zamiast sys-tematyzującego posłowia, [w:] Między estetyzacją a emancypacją. Praktyki artystyczne w przestrzeni publicznej, red. D. Koczano-wicz, M. Skrzeczkowski, Wrocław: Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, 2010, s. 259.7 Podobne działania podejmowane są przez rozmaite instytucje, organizacje i firmy; por. Project for Public Spaces w Nowym Jorku, Project for Public Spaces (www.pps.org), Placemakers w różnych miastach północnej części Ameryki Północnej (www.placemakers.com).

tensywności percepcji (doświadczać można głę-boko lub płytko, trwale lub chwilowo, negatyw-nie lub pozytywnie itp.). Strefy są sensoryczne: określają je opozycje góra – dół, lewo – prawo, ciemno – jasno, przód – tył, cicho – głośno,

barwnie – bezbarwnie, wonnie – bezwonnie itp. Idea uniwersalnego dizajnu odnosi się do fizycznej przestrzeni publicznej wówczas, gdy celem działań jest zwiększenie możliwo-ści odwiedzania i głębokiej percepcji danego fragmentu przestrzeni publicznej. Uniwersal-ność przestrzeni publicznej jest warunkiem koniecznym, aby otrzymała ona wysoką ocenę wizytowalności. Miejsce jest tu punktem przestrzennym, którego wizytowalność jest szczególnie wysoka; punktem, który może być odwiedzany – wizytowany – przez stosun-kowo największą liczbę wizytatorów, bez względu na poziom ich sprawności zmysło-wej lub ruchowej. Jest „pauzą w ruchu”, jak

flic

kr,

fot

. ad

rim

om

autoportret 2 [41] 2013 | 94 autoportret 2 [41] 2013 | 95

Page 4: Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

określa je Yi-Fu Tuan8. Dopiero kiedy człowiek zatrzymuje się w jakimś punkcie, czyni z niego Miejsce; „przystanek sprawia, że dana okolica staje się ośrodkiem wartości”9. Tuan podkreśla także intymność miejsca; choć trudno nam w pierwszej chwili zaakceptować, że inny czło-wiek mógłby być „miejscem” albo „domem”10, właśnie ten fakt może się stać wytłumaczeniem Welschowskiej anestetyzacji. Zdaniem Welscha, piękno przestrzeni, także publicznej, nie sta-nowi pierwotnego przedmiotu zainteresowania ludzi; człowiek odczuwa przyjemność z prze-strzennej wizyty nie tam, gdzie jest „ładnie”, lecz tam, gdzie czuje związek z drugim czło-wiekiem. Właśnie z tego względu mieszczuchy, w odróżnieniu od miastowych, nie zwracają

większej uwagi na walory uznawane za este-tyczne. Według miastowych, nie doceniają oni piękna miejskich akcesoriów; dla mieszczucha piękne akcesoria nie tworzą jednak Miejsca11.

8 Y. Tuan, dz. cyt., s. 175.9 Tamże. 10 Tamże.11 Tamże, s. 204.

3.

Przestrzeń miejska może przykuwać uwagę roz-maitych zmysłów. Może tworzyć obraz miasta: jego model wizualny i pamięciowy12. Przestrzeń buduje swoje miejsce w ludzkiej pamięci – nie poprzez wzrokocentryczne aktywności, ale poprzez całe spektrum ludzkiego wizytowania. „Tożsamość miejsca osiąga się przez dramatyza-cję aspiracji, potrzeb, a także funkcjonalnych rytmów osobistego i grupowego życia”13. Rytmy te są wyznaczane przez zwyczajność i codzien-ność: cenne kategorie przestrzeni ożywiające jej wielozmysłowość14. Antropologia krajobrazu,

12 K. Lynch, Obraz miasta, przeł. T. Jeleński, Kraków: Wy-dawnictwo Archivolta, 2011, s. 3.13 Tamże, s. 223.14 M. Augé, Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowocze-sności, przeł. R. Chymkowski, Warszawa: PWN, 2010, s. 34, 36.

np. badanie percepcji wybranej przestrzeni, dostarcza wiedzy o sposobach kodowania prze-strzeni w pamięci – wskazując, że ważne nie jest tu tylko doświadczanie obrazu, tj. działanie narządów wzroku. Kwintesencją przestrzeni jest jej wielozmysłowość.

Do tego jej aspektu nawiązuje idea uniwer-salnego dizajnu. Koncepcja aromamarketin-gu wskazuje, że ważnym, tj. zapamiętanym miejscem w przestrzeni może stać się przystanek autobusowy, uznawany najczęściej za nie-miej-sce. Kampania reklamowa gotowych do zjedzenia ziemniaczków w mundurkach produkcji firmy McCain przeprowadzona w dziesięciu brytyjskich miastach naznaczyła niektóre przystanki auto-busowe zapachową chmurą, testowaną wcześniej przez trzy miesiące w zakresie zgodności sztucz-nie wytworzonego zapachu z jego oryginalnym

fot.

a. r

um

ińsk

a

flic

kr,

fot

. ste

fan

o ca

lori

flic

kr,

fot

. la

citt

a v

ita

autoportret 2 [41] 2013 | 94 autoportret 2 [41] 2013 | 95

Page 5: Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

praźródłem, przypominającym farmerski obiad lub barbecue party. To także przykład na wędro-wanie przestrzeni: odbiorca reklamy stanowi jej medium – pamięciowo dokonując trans-pozycji Miejsca (np. ukochany dom) w punkt dotychczas określany jako miejsce (dowolny przystanek). Rozprzestrzenia Miejsce, multi-plikuje je w przestrzeni: wszystkie reklamowe przystanki stają się dlań ukochanym ogrodem z gorącymi ziemniaczkami w mundurkach, na które nakłada łyżkę sosu i posypuje siekanym szczypiorkiem. Doświadczenie przestrzeni oscyluje pomiędzy jego olfaktorycznością i smakowością. Technikami olfaktorycznymi posługuje się nie tylko aromamarketing; znane są także ścieżki zapachowe dla niewidomych. Nicola Twilley, nowojorska bloggerka, zwraca słusznie uwagę na ogromną rolę tej swoistej olfaktopunktury (smellmarks) w przestrzeni miejskiej i miejskim placemakingu, ujmując je w kategoriach edible geography15 i intencjonalnej architektury olfaktorycznej16.

Sposób, w jaki przebiega percepcja przestrzeni miejskiej ludzi starszych lub niewidomych, każe skierować uwagę na inną strefę: stąpanie po ulicach (feetin’ streets). Kryterium oceny przyjaznej przestrzeni stanowi jakość i este-tyka podłoża, nawierzchni pasa drogowego. Właściwe będzie tu użycie terminu „podstopie” – analogicznie do podstopnic w schodach. Dla seniorów oraz osób niewidzących i głucho-niewidomych tekstura podstopia jest kwestią podstawową w doświadczaniu przestrzeni publicznej, tej nieznanej i nieprzewidywal-nej – w odróżnieniu od prywatnej, oswojonej i wyobrażalnej. Badania nad podstopiem, stą-paniem i estetyką poziomej nawierzchni ruchu w przestrzeni publicznej, które prowadzę od ponad czterech lat, pozwalają mi stwierdzić,

15 Blog autorstwa Nicoli Twilley: www.ediblegeography.com (dostęp: 16 maja 2013).16 Tamże.

4.

Przestrzeń jako taka walczy o swoje pra-wo do wielozmysłowej zwyczajności. O ile przestrzeń miejska podlega stałej kontroli i obwarowana jest regułami, przestrzeń publiczna niemiejska wymyka się rygory-stycznym przepisom, na przykład ustawie o wychowaniu w trzeźwości, ustawie o po-rządku w gminach czy licznym uchwałom rad miejskich i zarządzeniom prezydentów, burmistrzów i wójtów. Wymyka się także przepisom służb pilnujących porządku w przestrzeni materialnej i niematerialnej – policji, stacji sanitarno-epidemiologicznej i urzędowi skarbowemu. W zakresie czyn-ności wykonywanych w przestrzeni publicz-nej przestrzeń niemiejska jest wzorem do naśladowania: wychodzisz, siadasz, jesz, pijesz, ględzisz, gapisz się, śpisz, upijasz się, po prostu żyjesz. Służby, władza, zarządcy terenów wykazują zwyczajny strach przed zwyczajnością przestrzenną, dlatego miej-skie przestrzenie publiczne są tak mało pro-społeczne. W polskich miastach nie tworzą się miejsca sprzyjające zwyczajności; nakazy i zakazy szerzą strach wśród bywalców.

Wielozmysłowość przestrzeni nakazuje jej decydentom stałą troskę o wszelkie dysfunk-cje jej użytkowników; nawierzchnia, mebel miejski, oświetlenie – owi nie-ludzcy aktorzy

że rola piątej elewacji jest ważna w trzech wymiarach: kodowania Miejsc w pamięci (pamiętania specyfiki lokalnej nawierzchni), percepcji przestrzeni (zapamiętywania regu-larnie napotykanej nawierzchni) i dostępności (możliwości dotarcia do celów w przestrzeni). W jednej z wytycznych komunikacyjnych autor-stwa urbanisty Marka Żabińskiego, załączonych do regulaminu konkursu na zagospodarowanie placu Piłsudskiego we Wrocławiu, stwierdzono, że „nawierzchnię placu należy potraktować jako jedną z elewacji”17. Nawierzchnia, posadz-ka, podłoga, teren – pozioma powierzchnia, po której stąpa człowiek, podlega takiej samej estetyzacji jak typowe fasady architektury, potocznie zwane jej ścianami. Piątą elewacją nazywany jest też dach, jako powierzchnia widoczna z samolotu i zasługująca na troskę, jako swoisty witacz przestrzenny w poziomej płaszczyźnie ruchu. Witacze („pierwszy krok do dobrego wizerunku miasta”) w wielokrotnych płaszczyznach pionowych dostrzegane są przez ludzi w peryferyjnych strefach miast18. Witacze poziome – nawierzchnie o określonej tekstu-rze – nie tylko witają, ale i prowadzą ludzi w przestrzeni. Najprostszym, coraz bardziej popularnym przykładem są płyty prowadzące, zaliczane do systemu oznakowania poziomego i dotykowego. Tragedia na peronie warszaw-skiego metra doprowadziła w 2010 roku do opracowania przez Ministerstwo Infrastruk-tury RP projektu rozporządzenia dotyczącego oznakowania dotykowego w metrze19.

17 M. Żabiński, Wytyczne komunikacyjne (zasady organizacji ruchu), załącznik nr 8 do Regulaminu konkursu ideowego na opracowanie koncepcji urbanistyczno-architektonicz-nej zagospodarowania placu Piłsudskiego we Wrocławiu, s. 18.18 J. Krupa, M. Zmyślony, Witacz – pierwszy krok do dobrego wizerunku miasta, „Zawód: Architekt” 2010, nr 1, s. 26.19 Projekt Rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury o oznakowaniu dotykowym w metrze, www.metro.waw.pl/aktualnosci/items/projekt-rozporzadzenia-minister-stwa-infrastruktury-oznakowanie-dotykowe-w-metrze.html (dostęp: 16 maja 2012).

fot.

a. r

um

ińsk

a

flic

kr,

fot

. ph

ilip

pe c

labo

ts

flic

kr,

fot

. la

citt

a v

ita

flic

kr,

fot

. la

citt

a v

ita

Page 6: Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni

wizualności21. Masowe internetowe publikacje zdjęć ulic i placów atrakcyjnych miast suge-rują ich domniemane ożywienie i prosperity; rzutowanie tych obrazów na obrazy pustych polskich miast z pominięciem ważnego aspektu zwyczajności i pauzy w ruchu jako warunków Miejsca sprawia, że wizytowalność polskich ulic jest bardzo niska, choć ich tran-zyt bywa dość wysoki. Przykładem jest tu ulica Oławska we Wrocławiu: żywotna tranzytowo i estetycznie, martwa społecznie i kultural-nie, naładowana zdrowotno-kosmetycznymi tekstami i obrazami. Wysoki tranzyt nie oznacza ekonomicznej prosperity; sprzedaw-cy i usługodawcy nie mają wielkich korzyści z tranzytu pieszych, dopiero wizytowalność zwiększa ich przychody. Błędne przekonanie o wysokiej wartości pieszego tranzytu wynika z przekonania o dużej roli generatorów ruchu; zdarza się, że ten błąd powielają architekci22. To rozpowszechniona perspektywa oceny prze-strzeni miejskiej, promowana zwłaszcza przez projektantów poruszających się samochodami, a nie pieszo23.

Żyjemy w epoce fizycznej odnowy miejskiej przestrzeni, którą zostali objęci również lu-dzie, zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej promującej mobilność młodzieży i realizują-cej liczne programy aktywizacyjne bazujące na idei rozdzielania grup wiekowych24. Być

21 M. Bogunia-Borowska, Fotospołeczeństwo. Społeczno-kultu-rowe konteksty dyskursu o społeczeństwie, [w:] Fotospołeczeń-stwo. Antologia tekstów z socjologii wizualnej, red. P. Sztomp-ka, M. Bogunia-Borowska, Kraków: Znak, 2012, s. 46.22 Architekt Zbigniew Maćków wyraził tę tezę w swej wypowiedzi podczas debaty „Czyj Rynek?” poświęconej przestrzeni publicznej centrum Wrocławia w siedzibie Rady Miejskiej miasta w 2011 roku, www.wroclaw.pl/czyj_rynek.dhtml (dostęp: 15 maja 2013).23 Specyfikę mobilności i percepcji miasta zza kierownicy opisał John Urry, m.in. w pracach: The City and the Car (2000), After the Car (2009), Socjologia mobilności (2009).24 Pogram „Młodzież w Działaniu”, programy z serii 50+ lub 60+, Uniwersytety Trzeciego Wieku i podobne programy bazujące na segregacji wiekowej.

może to jest przyczyną dezintegracji społecz-nej w przestrzeni publicznej oraz ciągłego braku odwagi użytkowników w podejmowa-niu w niej zwyczajnych aktywności nie-generujących konfliktów25. Przestrzeń nie lubi segregacji; dowodzą tego doświadczenia modernizmu oraz polityki transportowej USA i Polski, a także słabnąca kondycja miast nastawionych na separacje ruchu i funkcji. Model complete street, utrwalany w politykach planistycznych USA, ma charakter ambiwa-lentny – segregacyjny (oddziela pasy poszcze-gólnych wędrowców) i inkluzywny (włącza ich w jeden strumień ruchu). Przestrzenie typu mixed-use stanowią w tym kontekście al-ternatywny przykład uniwersalnego dizajnu w planowaniu przestrzeni publicznej – za-równo jezdni i torowisk, jak i dróg rowero-wych i ciągów pieszych (chodników, skwe-rów, placów), które razem składają się na pas drogowy. Segregacja wiekowa użytkowników doprowadziła do konfliktów wynikających z faktu okresowego zawłaszczania wycin-ków przestrzeni publicznej. Istnieje dziś pilna konieczność reorganizacji programów dotacyjnych i zwiększenia liczby tych, które stosując zasadę mixed-use, sprzyjają społecznej integracji międzypokoleniowej.

25 Jednym z projektów integrujących pod względem wie-kowym i rodzinnym jest dwuletni projekt realizowany według pomysłu Krzysztofa Popiela z Centrum Doskona-lenia Zawodowego Nauczycieli i byłej Instytucji Kultury Wrocław 2016 (obecnie Biuro Festiwalowe Impart 2016) pod nazwą „Muzealne spotkania pokoleń”.

przestrzeni publicznej20 grają główną rolę w przebiegu wykonywanych w niej czynności, poczynając od stąpania. D o s p o ł e c z n a

aranżacja infrastruktury miejskiej zmienia zachowania: może powodować spłycenie lub pogłębienie doświadczania przestrzeni, np. sprzyjać lub nie sprzyjać rozmawianiu z obcym człowiekiem. Ludzie siadają jednak wszędzie i na wszystkim – obsiadają miasto; terminem citying określam filozofię nieformal-nego siedzenia w mieście. Dopiero zwyczaj-ność i zatrzymanie w Miejscu pozwala na trwałe ożywienie przestrzeni.

Zwiększenie tranzytu nie wystarcza, by uczynić przypadkowe miejsce gościnnym; tranzyt pozostaje głównym bohaterem foto-społeczeństwa – czyli społeczeństwa nowego paradygmatu, które skupia swoją uwagę na

20 B. Latour, Splatając na nowo to, co społeczne. Wprowadze-nie do teorii aktora-sieci, przeł. K. Abriszewski, A. Derra, Kraków: Universitas, 2010.

flic

kr,

fot

. pao

lo m

arga

ri

flic

kr,

fot

. bm

w g

ugg

enh

eim

lab

flic

kr,

fot

. la

citt

a v

ita