Upload
kokazone-publishing
View
223
Download
3
Embed Size (px)
DESCRIPTION
język wizualny obiektów książkowych
Citation preview
Język nowej literatury
Pod redakcją Kazimierza Michałowskiego
ISBN 978-83-62157-43-3
Andrzej Głowacki
Architektura przekazu literackiego w dobie nowych mediów
– o języku wizualnym obiektów książkowych
Andrzej Głowacki
Architektura przekazu literackiego w dobie nowych mediów – o języku wizualnym obiektów
książkowych
Wstęp
Rzeczywistość jest z natury wizualna. Gdziekolwiek spojrzymy, tam zawsze coś ukaże się naszym
oczom. Czasami samo oko nie wystarcza, dlatego ludzkość tworzy skomplikowane maszyny,
umożliwiające percypowanie zarówno światów nieskończenie małych, molekularnych, jak i
rzeczywistości odległych o miliony lat świetlnych. Dane wzrokowe są podstawą zarówno codziennej
interpretacji zjawisk, jak i fundamentem wiedzy naukowej. Czy nasza cywilizacja mogłaby się rozwinąć,
gdyby nie potęga widzenia? Nasz zmysł wzroku wysyła do mózgu najwięcej sygnałów. Ponad 130
milionów komórek siatkówki wychwytuje promienie światła, otaczającego nas świata, odbijane przez dno
oka i przesyłane w formie impulsów nerwowych przez nerw wzrokowy do ośrodka wzrokowego w mózgu.
Tutaj wszystkie te elementy są składane, tworząc wrażenie wzrokowe, którego doświadczamy1. Dane
przekazywane do naszego mózgu są następnie sortowane, hierarchizowane, filtrowane i reorganizowane, a
to, co rzeczywiście widziane, zostaje uzupełnione o to, co wyobrażone. Właśnie tu, na styku widzenia i
analizowania danych, na styku oka i umysłu rodzi się „światoobraz” językowy jako element
pośredniczący w procesie interpretacji rzeczywistości. Światoobraz zrodzony na bazie wizualnej natury
zjawisk, przybierając formę języka pisanego, zaczyna „żyć nowym życiem wizualnym”.
Pismo, podlegając prawom plastycznego porządku i estetyki złotego podziału, mieści się w
kategorii piękna, zaś sam wygląd tekstu wpływa znacząco na jego odbiór i rozumienie jego znaczenia. Na
tej podstawie można wysnuć wniosek, że odbiorca tekstu pisanego jest odbiorcą komunikatu podwójnie
wizualnego. Wizualna jest zarówno forma takiego tekstu, jak i treść, którą niesie. Zróżnicowaniu
natomiast ulega funkcja tych dwóch „wizualności”. Forma pisma niesie powierzchowny komunikat
wizualny – jej podstawowym zadaniem jest skupienie uwagi i umożliwienie dostępu do treści
(czytelność). Treść tekstu niesie głębinowy komunikat wizualny, odnoszący się do światoobrazu
zawartego w języku, a pośrednio do jakiejś rzeczywistości wizualnej – konkretnej lub abstrakcyjnej, którą
dany tekst opisuje. Wizualność treści jest udostępnia odbiorcy wgląd w sens.
Obecnie dochodzi jednak do znaczącego przewartościowania w zakresie powierzchniowych i
głębinowych znaczeń komunikatów wyrażanych w języku pisanym. Nowe media, udostępniając
odbiorcom narzędzia interakcji, sprawiają, że coraz większą rolę w codziennym funkcjonowaniu
człowieka odgrywa formalna strona języka pisanego. Wszelkie interfejsy, których na co dzień używamy
za pośrednictwem urządzeń elektrycznych, bazują na tekście pisanym, w którym kluczową rolę odgrywa
graficzna forma zapisu znaków. Zjawisko to przenika również do świata literatury na rozmaite sposoby,
1 Bergström B., Komunikacja wizualna, wyd. PWN, Warszawa 2009, s.79.
przez co staje się ona tworem nie tyle pisanym, co raczej konstruowanym za pomocą różnorodnych
elementów wizualno – tekstowych. Każe nam to myśleć o literaturze, w kategoriach architektury, ściśle:
architektury przekazu literackiego, którą uczyniłem przedmiotem niniejszego opracowania.
Ekspansja obrazu
Wizualna natura rzeczywistości, do której odbioru jesteśmy przystosowani jako ludzie, sprawia,
że ekspansja obrazu w otoczeniu człowieka, ekspansja obejmująca wszelkie strefy życia, wydaje nam się
czymś najzupełniej oczywistym. Z łatwością uchodzi naszej uwadze fakt, że miasta nie były zawsze
przepełnione wielkoformatowymi reklamami. Paryż XIX wieku świeci pustką w porównaniu do
współczesnego miasta, w którym przepych wizualny , kolorystyczny, świetlny i typograficzny jest
doskonale widoczny. Tendencja wzrostu roli obrazu w przestrzeni publicznej utrzymuje się od czasów,
kiedy Toulouse-Lautrec umieścił właśnie na ulicy Paryża swój pierwszy, genialny plakat. Również prasa
potrafiła się kiedyś obyć bez ilustracji, choć trwało to stosunkowo krótko. Właśnie na podstawie medium
prasowego najłatwiej zaobserwować narodziny i rozwój wszechogarniającego zjawiska wizualnej
ekspansji. W rozwoju obrazowania prasowego można wyróżnić trzy zasadnicze fazy:
§ początkowa faza „obrazowania emblematycznego”, np. Brama św. Jana na stronie tytułowej
czasopisma The Gentleman’s Magazine;
§ późniejsza faza „obrazowania ilustracyjnego”, którą zapoczątkowało czasopismo L’Illustration
a zdynamizował rozwój technik fotograficznych;
§ faza „obrazowania cyfrowego – kreacyjnego”, związaną z narodzinami fotografii cyfrowej i
łatwością komputerowej obórki obrazu.
Il. 1 The Gentleman’s Magazine June 1736,, źródło:
Internet Library of Early Journals
Il. 2 L’Illustration No 4 Vol I Samedi 25 Mars 1843,
źródło: Internet Archive – Canadian Libraries
Od 1731 roku The Gentleman’s Magazine nazywany również The Monthly Intelligencer nakładem
20 000 egzemplarzy miesięcznie docierał do szerokiego grona odbiorców. Czasopismo funkcjonowało
jako „podręczny magazyn danych”. Formę przekazu, zdominowaną przez słowa, cechowała duża dbałość
o czytelność tekstów i ich spójność typograficzną. Hierarchizacja informacji była wynikiem stosownego
manipulowania wielkością i typem czcionek oraz ich układem na stronie. Co ciekawe, już pod koniec
pierwszego roku istnienia The Gentleman’s Magazine, na jego stronicach zaczęły pojawiać się „obrazy”.
Były to w większości proste ryciny, pełniące raczej funkcję dekoracyjną, jednak grafikę na stronie
tytułowej przedstawiającą Bramę Św. Jana (jedną z bram Londynu, przy której sprzedawano czasopismo)
można z pewnością uznać za zwiastun nowoczesności. Pełniła ona rolę „emblematu” podporządkowanego
raczej „funkcji marketingowej” niż ozdobnej.
Kiedy patrzymy na stronice The Gentleman’s Magazine z perspektywy czasu, skojarzenie z
„klasycznie prasowym stylem wizualnym” narzuca się samorzutnie. Może bardziej odpowiedni dla
określenia tego stylu, byłby modny ostatnimi czasy, zapożyczony z języka angielskiego przymiotnik
„oldschoolowy”. Przymiotnik ten nie ma dokładnego odpowiednika w języku polskim, a oznacza tyle, co
„stworzony zgodnie z zasadami dawnej szkoły”. Pojawienie się tego określenia podkreśla istnienie
interesującego zjawiska, jakim jest postrzeganie układów typograficznych w kategoriach obrazowych i
wrażeniowych. Typografia interpretowana w całkowitym oderwaniu od przekazu informacyjnego, staje
się abstrakcyjnym bodźcem wizualnym, który wzbudza ukierunkowane, intuicyjne czy wręcz
„archetypiczne” skojarzenia.
W latach 40. XIX wieku na łamach francuskiego czasopisma L’Illustration miała miejsce kolejna
rewolucja w zakresie obrazowania prasowego. Wraz z wprowadzeniem do przekazu informacyjnego
ilustracji ludzkość uległa urokowi pośredniego doświadczania rzeczywistości poprzez obraz, bez
konieczności wysilania wyobraźni. Pierwsze ilustracje publikowane w prasie wykonywane były za
pomocą mieszanych technik fotograficzno – graficznych. Wraz z nimi w życie człowieka wkroczyła iluzja
rzeczywistości. Jeden z pierwszych obrazów fotograficznych opublikowanych w prasie - przedstawiający
kobietę, na tle pędzącego w jej stronę pociągu - jest w istocie fotomontażem, a zatem obrazem
iluzjonistycznym, udającym realność. Mamy tu do czynienia z przekazem jedynie stylizowanym na
maksymalnie realistyczny. Środki, jakie służyły do osiągania realizmu nie zawsze były w pełni
dokumentalne ze względu na ograniczenia techniczne. Mimo to magia obrazów zamieszczanych w
L’Illustration polegała w dużym stopniu na wytwarzaniu wrażenia dosłowności i dokumentalnego
charakteru. Ten realistycznie preparowany sposób ujmowania rzeczywistości był wyrazem tęsknoty za
możliwością chwytania i ukazywania rzeczywistości taką, jaką była, jaką można ją było zobaczyć, jakiej
można było doświadczyć. Ilustracje zwiększały atrakcyjność pisma, dając pozory obiektywnego
ujmowania zjawisk. W ten oto sposób po rewolucji Gutenberga, która zadecydowała o ogólnodostępności
druku i tekstów pisanych, nastąpiła nowa rewolucja – obrazowania. Być może nawet donioślejsza, bo
mająca siłę unaoczniania ludziom tego, co odległe i nieznane bezpośredniemu doświadczeniu, pochodzące
z najdalszych zakątków świata. Informacje zawarte w ilustracjach dawały możliwość zajrzenia do świata
niedostępnego na co dzień.
Już pierwsze wydania L’Illustration, pochodzące z 1843 roku ujawniają siłę oddziaływania
obrazu. Mimochodem nasz wzrok podróżuje od jednego obrazu do drugiego poprzez kolejne stronice
czasopisma. To, czego poszukujemy i to, co jest dla nas interesujące, dociera do naszych oczu i umysłu
samorzutnie. Treści stają się intuicyjnie rozpoznawalne, nie wymagają głębszego zastanowienia czy
konieczności rozumienia tekstu. L’Illustration sprawiło, że obrazy zaczęły budować alternatywny język
przekazu, język międzynarodowy, doskonale rozumiany na poziomie emocjonalnym, znany i bliski
wszystkim jednostkom ludzkim. Był to ciekawszy sposób przekazywania informacji, silniej angażujący
uwagę odbiorcy, chociaż jednocześnie o wiele droższy od tradycyjnej, czysto tekstowej formy
czasopisma. Obecnie niektóre numery L’Illustration dostępne są dzięki wirtualnym bibliotekom,
pozwalającym na zapoznanie się z ich treścią, jednak tylko nieliczne witryny internetowe umożliwiają
dostęp również do szaty graficznej poszczególnych numerów. Dopiero zobaczenie ich daje szansę
„odtworzenia” i zrozumienia klimatu czasów, w których czasopismo było wydawane. To dzięki swojej
formie wizualnej czasopisma, stają się nie tylko ważnym źródłem informacji na temat przeszłości, ale
również źródłem intuicyjnej wiedzy o tym, co minęło.
Technika cyfrowej obróbki obrazu sprawia, że niezwykle łatwo jest nam brnąć w świat iluzji
rzeczywistości. Obecnie obraz prasowy już nie tylko dokumentuje, ale również narzuca interpretację
treści, stając się generatorem wrażeń. Łudzi się ten, kto uważa, że fotografia może być nośnikiem
obiektywnej treści – światło, kolor, kompozycja budując emocjonalny klimat, potęgują subiektywizm.
Stają się narzędziami manipulacji. Współczesna gazeta rozwinęła nie tylko metody manipulowania
odbiorcą za pośrednictwem ilustracji, ale również za pośrednictwem bogactwa typograficznego – w
stopniu większym niż kiedykolwiek. Nawet rozkładówka najprostszego dziennika jest zróżnicowana pod
względem typograficznym tak, aby najważniejsze informację niejako automatycznie ulegały hierarchizacji
już przy pierwszym „rzucie okiem’ na stronę.
Porównując okładki kolorowych magazynów ilustrowanych z ostatnich pięćdziesięciu lat można z
łatwością zauważyć, że choć kanon piękna i kobiecej urody nie zmienił się prawie wcale, to jednak
znaczne zmiany pojawiły się w sposobie eksponowania tekstu i prezentowania informacji na ich łamach.
Jedną z cech charakterystycznych jest wykorzystywanie czcionki w roli ornamentu. Szczególnie widoczne
jest to w przypadku okładek. Zjawisko to można zaobserwować, porównując dawne i współczesnych
okładki takiego weterana czasopism tematycznych jak magazyn The Rolling Stone. Okładki publikowane
w latach osiemdziesiątych zdają się być purystyczne w wyrazie, w porównaniu z przepychem
typograficznym okładek z pierwszej dekady XXI wieku. Ilustracja to już nie jedyny element dekoracyjny.
Funkcję estetyczną pełni również zróżnicowana stylistycznie, wielkościowo, kolorystycznie typografia.
Okładka staje się w ten sposób całościowym komunikatem wizualnym, który w pierwszej kolejności
przykuwa uwagę stylem wizualnym, a dodatkowo przekazuje informację o zawartości danego numeru.
Czytelna identyfikacja wizualna to dziś klucz do sukcesu na nasyconym rynku czasopism ilustrowanych.
Il. 3 The Rolling Stone- okładka 1981 r., źródło:
http://www.brighthub.com/multimedia/photography/ar
ticles/32335.aspx?image=80462
Il. 4 The Rolling Stone- okładka 2009 r., źródło:
http://newsbizarre.com/2009/05/lady-gaga-
rollingstone-cover.html
Nasze współczesne „wyczulenie na punkcie stylu wizualnego” jest być może efektem czasów, w
których żyjemy i powszechności obrazów, z którymi stykamy się na każdym kroku. Siłę połączenia słowa
i obrazu trafnie opisuje Bo Bergström: Mocny obraz, który zwraca uwagę, ale nie jest istotny, skutkuje
małą efektywnością przekazu: 1 x 0 = 0. Słaby obraz, który jednak pojawia się we właściwym kontekście
tez nie ma decydującego wpływu na odbiorcę: 0 x 1 = 0. Jeśli jednak obraz jest mocny , a widzowie
odnoszą wrażenie, że został przedstawiony we właściwym kontekście, towarzyszący mu przekaz zostanie
odebrany pozytywnie: 1 x 1 = 12. Formuła ta ujawnia, że funkcją stylu wizualnego jest zawsze
wzmacnianie przekazu informacyjnego. Właściwie wykorzystany może mieć ogromny wpływ na odbiór
informacji przez odbiorców. Zdaje się, że świadomość społeczna tego faktu rośnie i właśnie dlatego
obecnie na każdym kroku spotykamy się z komunikatami wizualnymi. A skoro zjawisko prymatu
komunikatu wizualnego nad komunikatem czysto tekstowym jest coraz powszechniejsze, to dlaczego
miałoby ono ominąć współczesną książkę i literaturę?
2 Op. Cit.
Il. 5 Demonstracja antywojenna USA© Peter MacDiarmid / Reuters - źródło:
http://totallycoolpix.com/2010/12/best-pictures-of-the-decade-the-noughties/
Obiekt książkowy
Współczesna literatura żywo reaguje na dynamiczne przemiany w metodach obrazowania.
Książki stają się coraz bardziej wizualne w swej warstwie formalnej. Co więcej zapis wizualny nie jest
jedynie estetycznym dodatkiem, ale staje się fundamentalną częścią literatury. Dzieła literackie, w których
forma łączy się merytorycznie z treścią, określam mianem obiektów książkowych. W obiektach
książkowych warstwa graficzna i typograficzna pełnią funkcje literackie. Innymi słowy: ich przekaz nie
byłby w stu procentach czytelny, gdyby zmienić jego stronę wizualną - graficzną.
Pierwsze przykłady obiektów książkowych nie tylko napisanych, ale także zaprojektowanych
wizualnie stanowią takie dzieła światowej literatury jak: Śniadanie mistrzów czyli żegnaj czarny
poniedziałku Kurta Vonneguta z ilustracjami Waldemara Świerzego czy Mały Książę autorstwa Antoine
de Saint-Exupéry'ego. W obu przypadkach autorzy unaoczniają czytelnikowi te elementy, których
wystarczająco jednoznaczny opis werbalny mógłby zająć zbyt wiele miejsca. Ilustracje to komunikaty
szybkie, łatwo uchwytne i interpretowalne już po pobieżnym rzucie oka. W przypadku wymienionych
książek te proste elementy wizualne nie tylko ułatwiają odbiór treści, ale wpływają na wartość
merytoryczną tekstu, dodając jej walorów uznawanych za literackie - komizm, ironia. Dlatego "obrazki"
nie są jedynie dekoracyjną naroślą, ale prawdziwie funkcjonalnym składnikiem dzieła literackiego.
Kolejną z książek, które straciłyby wiele ze swego przesłania, gdyby ująć im ich wizualność, jest
książka Allana Fletchera pt. The art of lookiing sideways, co można przetłumaczyć jako: "sztuka patrzenia
na bok", "w wielu kierunkach", "na zewnątrz". Książka ta stanowi zbiór luźno powiązanych ze sobą
esejów, sentencji, przemyśleń i obrazów - spisanych i zebranych przez Allana Fletchera - book designera
o olbrzymim dorobku. Książka ta to rodzaj pamiętnika czy też dziennika jego autorstwa, a poniekąd także
prywatnego wyznania wiary, jeśli chodzi o przekonania i metody, dotyczące projektowania graficznego.
Niekonwencjonalnie potraktowano w niej nie tylko zawartość, ale także opis bibliograficzny. Próżno
szukać w niej roku czy numeru wydania. Już sama okładka tej książki staje się wizytówką i znakiem
rozpoznawczym metodologii zabiegów stylistycznych z pogranicza tekstu i obrazu. Jest w niej pewna
przewrotność, bez której dotarcie do sensu treści nie byłoby możliwe. Oto, patrząc na okładkę,
dostrzegamy kilkanaście zdań (tekst czarny, na białym tle). Pośród nich trzykrotnie wyróżniona jest
kolorem czerwony zmultiplikowana sentencja: The art of loooking sideways. Oprócz niej żadne inne
zdanie się nie powtarza. Co więcej zdania sprawiają wrażenie luźno zestawionych, bez wyższego celu.
Przesłanie książki dosłownie ukryto między słowami. Tytuł został tu raczej zasugerowany graficznie niż
dokładnie sprecyzowany. A jednak to właśnie ta sugestia pomaga czytelnikowi od pierwszej chwili
wyczuć złożoną, nie jednotorową naturę zawartości treściowej dzieła Fletchera.
Il. 6 A. Fletcher , The art of loooking sideways, źródło: archiwum autora
Wnętrze książki Fletchera rządzi się logiką nielinearną, a punkty odniesienia są zawsze
formułowane jako komunikaty wizualne. Niekiedy tkanka graficzna składa się jedynie z elementów
typograficznych, często łączy się z ilustracjami. Czasem warstwa ilustracyjna wychodzi ponad komunikat
werbalny, stając się w ten sposób elementem ważniejszym merytorycznie.
Il. 7 A. Fletcher , The art of loooking sideways, źródło: archiwum autora
Innym przykładem książki, którą określić można mianem obiektu książkowego jest Sto tysięcy
miliardów wierszy Raymonda Queneau, pochodzący z cyklu liberatura. Liberatura to według twórców i
badaczy pojęcia literatura wyzwolona z wszelkich konwencji wydawniczych, książka „na wolności”,
autonomiczna, w której architektonika i strona wizualna są elementami tekstu równie ważnymi, jak fabuła
czy styl. Zmianom uległy więc: tworzywo, forma, dzieło literackie, książka. Integrowaniem książki jest nie
tylko jej pisanie i redagowanie, ale też - projektowanie, rysowanie, oprawianie i tłumaczenie3. Książka
Queneau w pełni realizuje założenia liberatury, której istnienie autorzy pojęcia wywodzą od książki
artystycznej. Obiekt książkowy może być jednym z przejawów liberatury, pojęcie to odnosi się jednak
tylko do tych propozycji literackich, w których design nie służy uzyskaniu artyzmu, ale staje się wyrazem
poszukiwania nowych wartości funkcjonalnych tekstów pisanych. Obiekt książkowy nie może istnieć bez
3 Bogołębska B., Poetyka liberatury, czyli o wielości wersji tekstu i generowaniu nowych sensów
[w:] Ilość –wielkość - wartość, red. E. Umińska-Tytoń, Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie,
Łódź 2010, s.17-24.
swej jedynej w swoim rodzaju formy wizualno-przestrzennej tylko wtedy, gdy pozbawiony jej przestaje
być odbierany na tym samym poziomie znaczeniowym.
Il. 8R.Queneau, Sto tysięcy miliardów wierszy , źródło: archiwum autora
Książka Queneau to obiekt przestrzenny, którego użycie wymaga zapoznania się z instrukcją
obsługi. Każdy wers z kilkunastu sonetów, zawartych w książce jest rodzajem zakładki, którą można
dowolnie przekładać. Czytelnik - odbiorca zostaje w ten sposób wciągnięty w grę, w której jest
współtwórcą dzieła literackiego. Czy jest to wysokich lotów literatura czy raczej jedynie pomysł na
"zabawkę dla intelektualisty"? Odpowiedź na to pytanie należy do czytelników.
Książki - zabawki powstawały od dawna, lecz najczęściej ich odbiorcami w przeważającej
większości były dzieci. Wszelkiego typu książeczki - rozkładanki, w których warstwa tekstowa
ograniczona zostaje do minimum, a przewagę zyskuje historyjka opowiedziana obrazem stanowią
przykłady "obiektów graficzno - tekstowych", w których forma wizualna jest składową funkcjonalną, a
funkcja zaprojektowania gry wyprzedza niejako funkcję literacką. Jednym z przykładów takiej literatury,
urzekającej plastycznie, jest książka - rozkładanka pt. Mikołajek autorstwa pary: Goscinny - Sempe.
Przykład ten przytaczam tu nieco ironicznie, jako przejaw mej refleksji nad tym, czy powstawanie
literatury do zabawy nie jest wyrazem tendencji do zdziecinnienia czytelnika, dla którego w przyszłości
odbieranie informacji pisemnej pozbawionej wyrazistej ingerencji graficznej, będzie być może stanowiło
trudność...
Interaktywność i interakcja
Omawiane zjawisko konstruowania literatury o charakterze graficzno - tekstowym występuje
obecnie na większą skalę niż kiedykolwiek w przeszłości, a towarzyszy mu proces „wirtualizacji książki”.
Nowe media, wyznaczają nowy sposób podróżowania po krainie treści. Kluczową rolę odgrywa w nim
interaktywność. Jak pisze Piotr Zawojski w monografii poświęconej Cyberkulturze: Stajemy się kurtyną
(niegdyś oddzielała nas ona od obserwowanych fenomenów, dziś ta zaporowa funkcja znika), integralną
częścią tego, co obserwujemy, ekranem projekcji przez nas samych aktywowanej. Funkcjonujemy zatem
równocześnie na zewnątrz, jak i w jego wnętrzu obserwujemy scenę, ale i sami na niej się znajdujemy, co
więcej - nie jest ona przestrzenią statyczną, unieruchomioną, ale środowiskiem stale przekształcanym za
sprawą naszej w nim obecności4. Czy zatem interfejs zastąpi strony? Czy holistyczne traktowanie treści
dzieła literackiego jest bliższe ludzkiemu rozumowaniu niż linearne podążanie „za nitką do kłębka”?
Wszystkie omówione w poprzedniej części przykłady obiektów książkowych cechuje
występowanie narracji nieliniowej zależnej od woli czytelnika, który staje się w ten sposób "uczestnikiem
literatury", a nie jedynie jej odbiorcą. Dochodzi tu do swoistej interakcji, a stąd już tylko krok dzieli nas
od tego, co nazywamy: wirtualnością, interaktywnością, hipertekstualnością. Wymienione przykłady
papierowych publikacji książkowych, łączące w sobie elementy tradycyjne i nowoczesne, stanowią
gotowe projekty, na których bazie można skonstruować gotową aplikację komputerową, służącą do zabaw
literackich.
Takich aplikacji w Internecie można znaleźć bardzo wiele. Jednym z przykładów jest internetowa
aplikacja opracowana przez Darrena Warrena - web designera, pracującego w środowisku Flasha, w której
czytelnik ma prawo wyboru ścieżki na kilku etapach fabuły. Jest to podział oparty na geometrii fraktalnej,
którego namnażanie prowadzi do osiągnięcia efektu nieskończonej ilości rozwiązań. Autor nie
doprowadza czytelnika do miejsca, w którym mógłby on odczuć ową nieskończoną ilość możliwości.
Daje on jednak możliwość zabawy na poziomie wizualno - treściowym w ograniczonym wizualnie
środowisku mapy stworzonego świata. Uczestnik nie tylko decyduje o rozwoju akcji, ale ma również
możliwośc maksymalnego poznania świata przedstawionego, dzięki możliwości klikania na poszczególne
jego elementy wizualne, za którymi kryją się różnorakie historie. W ten oto sposób fabuła tekstu otwiera
4 Zawojski P. Cyberkultura.. Syntopia sztuki, nauki i technologii, wyd. Poltex, Warszawa
2010, s. 203.
się na przeszłość, której zgłębianie zależne jest od woli czytelnika.
Dzięki nowoczesnym technologiom literatura traci swą tradycyjną przestrzenność. Książka może
stać się częścią otoczenia człowieka w sensie dosłownym - może przyjąć formę wirtualnego
pomieszczeniem, w którym człowiek fizycznie doświadcza treści za pomocą ruchu, gestów, głosu.
Badania w tym zakresie po raz pierwszy przeprowadzono na Uniwersytecie Browna w 2003 roku. Projekt
Screen oparty był na technologii jaskini wirtualnej. Na trzy ściany i podłogę pomieszczenia jaskini
wyświetlano tekst literacki, którym uczestnik mógł manipulować za pomocą ruchu. Tekst nie był
pozbawiony elementów narracyjnych - opisywał on podwójny moment w czasie widziany z perspektywy
dwóch różnych osób - kobiety i mężczyzny. Słowa i sentencje miały zdolność poruszania się, przybliżania
i oddalania, przemieniania w obiekty graficzne pod wpływem działania czytelnika - uczestnika literatury.
Projekt Screen eksploatował możliwość cielesnego odbioru literatury oraz wpływu tej formy
"czytelnictwa" na pamięć ludzką.
Występowanie literatury interaktywnej, wirtualnej opartej o nowe technologie i programy, służące
do tworzenia grafiki multimedialnej niewątpliwie oznacza, że również w literaturze coraz więcej zależy od
uzdolnień grafików i programistów. Na razie jednak trudno ocenić czy fakt ten oznacza renesans literatury
czy raczej kryzys czytelnictwa. Na pewno świadczy on o potrzebie przekraczania tego, co klasyczne i
tradycyjne, wiąże się z poszukiwaniem nowych form wyrazu literackiego, z pragnieniem tworzenia
literatury w pełni wyrażającej ducha naszych czasów.
Literatura projektowana: Archetyptura słowa i Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości
W Instytucie Komunikacji Wizualnej i Sztuki Cyfrowej, Wyższej Szkoły Informatyki i
Zarządzania w Rzeszowie, któremu przewodzę, rozpoczęliśmy badania w zakresie dwóch projektów z
pogranicza literatury i nowych mediów. Pracujemy w oparciu o programy graficzne oraz technologię
jaskini wirtualnej, chcąc prześcignąć w tej materii osiągnięcia naszych poprzedników. Badamy wpływ
nowego czytelnictwa wirtualnego na odbiór literatury przez przedstawicieli różnych pokoleń. Badania te
mają zatem z jednej strony silnie społeczny wymiar, który mam nadzieję wpłynie na współczesne
tendencje kulturowe. Z drugiej strony mają one przynieść ważne wnioski z dziedziny sztuki użytkowej.
Polem eksploatacji i analizy badawczej są teksty mojego autorstwa: zbiór tzw. "antybajek
Głowackiego" zatytułowany Archetyptura słowa oraz trudny do gatunkowego sklasyfikowani zbiór
luźnych myśli zapisywanych przeze mnie i złożonych w całość o znamionach fabularnych pt.
Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości. Zdecydowaliśmy się na wybór tych właśnie
tekstów ze względu na ich konstrukcję literacką - trudną w odbiorze dopóki pozbawiona jest wyraźnej
ingerencji graficznej. Jako autor nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że teksty te mogą być trudne w
odbiorze dla literata. Uświadomiła mi to jedna z moich asystentek. Jestem plastykiem, fotografem,
grafikiem i projektantem - być może właśnie dlatego konstruowałem moje myśli mimochodem jak obrazy
prawie abstrakcyjne, w których czasem jedna myśl wyłania się z drugiej przypadkiem - jakby pochodziła z
innego świata. Na co dzień w pracy projektowej cechuje mnie właśnie kolażowy sposób myślenia, który
prawdopodobnie dał o sobie znać również podczas pisania antybajek. Mógłbym w każdym razie podpisać
się pod taką teorią, choć w gruncie rzeczy zazwyczaj odnoszę wrażenie, że te teksty piszą się same.
Zupełnie jakbym, pisząc, na chwilę o sobie samym zapominał i wyłapywał przypadkowo, w stanie
lekkiego skołowania, krążące wokół "myślokształty". Teksty te nazywam antybajkami, ponieważ są one
tekstami zmierzającymi w sobie jedynie znanym kierunku albo może w wielu różnych kierunkach na raz,
tekstami rozpierzchującymi się na wszystkie możliwe strony - do wnętrza na zewnątrz, w przyszłość i w
przeszłość...
Tak czy inaczej, zdaniem wielu osób pod wpływem moich działań literackich powstały teksty
hermetyczne, trudno dostępne, choć podobno urokliwe. Liczne rozmowy na ten temat z mym zespołem
naukowym i z przyjaciółmi skłoniły mnie do podjęcia badań w dziedzinie nowoczesnej literatury opartej
na obrazowaniu oraz tych wizualnych metod przedstawiania tekstu, które pozostają w relacji
funkcjonalnej z treścią . Tak narodziła się idea "obiektów książkowych", w których strona wizualna
hierarchizuje przekaz, czyniąc go wielopoziomowym i ułatwiając jego odbiór.
Aby unaocznić czytelnikowi, czym w zasadzie są antybajki i dlaczego ich odbiór może sprawiać
trudność, przytoczę w tym miejscu jeden z tekstów, zatytułowany 26052009 a potocznie nazywany po
prostu antypiaskownicą. Tekst brzmi następująco:
na początku była piaskownica i jej osobliwość w niej znajdował się piasek i antypiasek
mamrotał kwadrat liczby urojonej cztery jest równy minus szesnaście ziarenek
antypiasku i potrzeba na to trzy metry czasu urojonego bo mój wszechświat jest
przecież niemowlęcy odłączył lub zagubił się od innego dlatego dał mi
czterowymiarową przestrzeń piasku i ten wszechświat dostaliśmy za darmo więc
pytam dlaczego rozpada się coś dlaczego trudzimy się istnieniem czy nieistnienie
byłoby trudniejsze czy łatwiejsze czy harmonia istniałaby bez dzieci czy czas mówi
przestrzeni piasku jak ma się poruszać czy możliwe są zdarzenia bez przyczyny czy
lepszy byłby atraktor czy tylko traktor zrobić mam chaos czy porządek czy gdybym
wyłączył grawitację mógłbym układać piasek pionowo gdybym zepsuł hierarchię
struktur czy gastronomiczny uroboros nie zjadłby swego ogona i mikrokosmos
odłączyłby się od makrokosmosu czy gdy dlaczego piasek antypiasek wszystko się
kłębiło
chodź dzisiaj dzień matki dajmy jej te wszystkie dobrodziejstwa wielkie i małe
szczęścia pozwólmy stawać się twym myślokształtom aż dorosną i znikną
Brak interpunkcji, łączenie pojęć z różnych dziedzin, niespodziewane zmiany w narracji
sprawiają, że już na etapie obcowania z czystym tekstem, odbiorca jest zmuszony do samodzielnego
wyboru drogi odczytania antybajki. Celem badań nad Archetypturą słowa jest stworzenie narzędzi
wizualnego manipulowania, służących do hierarchizowania treści w odniesieniu do indywidualnych
potrzeb użytkownika tekstu. W następnej kolejności zaś określenie wpływu tych narzędzi sterowania
dynamicznym komunikatem wizualnym na mechanizmy rozumienia i zapamiętywania.
Il. 9 A. Głowacki, Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości w jaskini wirtualnej- Instytut
Komunikacji Wizualnej i Sztuki Cyfrowej WSIiZ, źródło: archiwum autora
Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości to druga książka, którą postanowiliśmy
objąć badaniami. Tu sprawa wygląda nieco inaczej niż w przypadku Archetytptury słowa. Tekst tworzy w
miarę płynny, linearny ciąg. Nie jest to jednak najlepszy z możliwych sposobów odbioru zawartej w nim
treści. Tekst powstawał bowiem nielinearnie na przełomie kilkunastu lat w dużych odstępach czasowych,
w odniesieniu do różnych sytuacji. Choć interpretowany linearnie niesie swoistą wartość, jego nieciągłość
sugeruje możliwość odejścia od tej formy poznawania treści ku metodom bardziej otwartym. To właśnie
chęć umożliwienia odbiorcy wyszukiwania analogii między odległymi fragmentami tekstu staje się
badawczą przyczyną odejścia od tradycyjnej formy książki i umieszczenia zawartości w przestrzeni
trójwymiarowej, sterowanej za pomocą interfejsu ciała - gestu i ruchu. Przestrzeń wirtualna umożliwia
stworzenie swoistych przejść między odległymi, lecz powiązanymi ze sobą fragmentami tekstu, które
stają się tak naturalnie dostępne jak przewracanie kartek w książce tradycyjnej.
Il. 10 A. Głowacki, Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości, źródło: archiwum autora
Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości została zapisana przeze mnie na dwa
sposoby - w języku polskim oraz przy pomocy kodu numerycznego, który domyślnie skierowany jest do
przyszłych przedstawicieli "sztucznej inteligencji", posługujących się językiem cyfrowym. Zapis ten,
niedostępny znaczeniowo dla człowieka udostępnia możliwość skonfrontowania odczuć czysto
graficznych z odczuciami, które rodzą w nas słowa i znaczenia. W ten sposób dokonujemy udanej próby
wydestylowania komunikatu wizualnego z całościowego przekazu informacyjnego w procesie odbioru
literatury. Jest to działanie typowe dla procesu projektowego, gdy grafik zastępuje tekst docelowy, który
ma być elementem layoutu, tekstem "lorem ipsum", by nastawić swój umysł na widzenie tylko układu
graficznego. Zabieg ten staje się czymś wyjątkowym, gdy czynimy go kluczowym elementem procesu
poznawania treści dzieła literackiego.
Zakończenie
Poszukiwanie dróg rozwoju formalnego książki postrzeganej jako obiekt medialny, to wyraz
wiary w McLuhanowską zasadę, że nowe media rodzą się na gruncie mediów starszych, nie jako ich
zaprzeczenie, lecz kontynuacja. Odwrót od książki nie oznacza więc apologii kultury audiowizualnej, dla
której kodem deszyfrującym - jak chcą choćby zwolennicy determinizmu technologicznego - jest właśnie i
wciąż język i kultura druku, wpisana wszak w porządek wizualny5 - zauważa Agnieszka Ogonowska i
5 Ogonowska A., Twórcze metafory medialne Baudrillard - Mc Luhan - Goffman, wyd.
Universitas, Kraków 2010, s. 188.
dodaje: Może zatem potraktować produkcję medialną jako nową formę literatury, zwłaszcza, iż wypełnia
ona wiele funkcji tej ostatniej6? W dobie nowych mediów zgoda krytyki literackiej na multimedialność
literatury jest koniecznością. Sytuacja ta stawia nas w obliczu pytania: czy współczesna literatura może
istnieć w oderwaniu od współczesnej "książki", w oderwaniu od formy, w jakiej literatura została
zaprojektowana? Bez względu na odpowiedź, jakiej udzielimy na to pytanie, pewnym jest, że narzędzia
interpretacji współczesnej literatury muszą zostać poszerzone o nowe, umożliwiające analizę literatury
medialnej i architektury jej przekazu w dobie nowych mediów.
6 Op. Cit.