Bocheński - Wspolczesne metody myslenia

Embed Size (px)

Citation preview

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    1/117

    JZEF M. BOCHE SKI

    WSPCZESNE

    METODYMY LENIA

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    2/117

    Tytu oryginau

    Die zeitgenssischen Denkmenthoden

    A. Francke AG Verlag Bern 1954

    Copyright for the Polish edition

    by Wydawnictwo W drodze 1988

    Przeo y i opracowaStanisaw Judycki

    ISBN 83-7033-121-1

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    3/117

    Spis tre ci

    Uwaga tumacza..................................................Error: Reference source not found

    Przedmowa................................................................................Error: Reference source not found

    I. WPROWADZENIE

    1. Terminologia.........................................................................Error: Reference source not found

    Terminologia ontologiczna - Terminologia psychologiczna Terminologia semiotyczna -Terminologia teoriopoznawcza

    2. Logika, metodologia i nauka................................................Error: Reference source not found

    Logika - Metodologia - Nauka - Nauka i logika - Plan ksi ki

    II. METODA FENOMENOLOGICZNA

    3. Uwagi oglne........................................................................Error: Reference source not found

    Historyczne uwagi wst pne - Metodologiczne uwagi wst pne Istotne rysy fenomenologii - Uprawomocnienie metody fenomenologicznej

    4. Z powrotem do rzeczy samych!...........................................Error: Reference source not found

    Ogl d istoty - Obiektywizm - Subiektywne my lenie Kierkegaarda

    Wy czenie teorii i tradycji - Pozytywne reguy ogl du istoty

    5. Przedmiot bada fenomenologicznych ............Error: Reference source not foundFenomen - Wy czenie istnienia - Istota - Istota a znaczenie sowa Fenomenologia egzystencji - O nowszej i g bszej fenomenologii

    III. METODY SEMIOTYCZNE

    6. Uwagi oglne........................................................................Error: Reference source not found

    Metodologiczne uwagi wst pne - Historyczne uwagi wst pne Oglne uprawomocnienie analizy j zyka - Trzy wymiary znaku Semiotyczne poj cie sowa

    7. Formalizm.............................................................................Error: Reference source not found

    Orientacja wst pna Liczenie - Zastosowanie liczenia do przedmiotw nie-matematycznych - Sens ejdetyczny i operacyjny Model - Istotaformalizmu - Uprawomocnienie formalizmu Sztuczny j zyk

    8. Syntaktyczne reguy sensu..............................Error: Reference source not found

    Budowa j zyka - Poj cie kategorii syntaktycznej - Funktory i argumenty Przykady syntaktycznego nonsensu

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    4/117

    9. Funkcje i stopnie semantyczne.............................................Error: Reference source not found

    Dwie semantyczne funkcje znaku - Mwienie o tym, co niewypowiedzialne Oznaczanie i znaczenie - Stopnie semantyczne - Ou yciu cudzysowu

    10. Sens semantyczny i weryfikowalno ............Error: Reference source not foundMetodologiczne znaczenie problemu - Zasada weryfikowalno ci Co to znaczy weryfikowalny? - Zasada intersubiektywno ci Weryfikowalno zda oglnych

    11. Przykad zastosowania metod semantycznych.....Error: Reference source notfound

    A. Tarski: Poj cie zdania prawdziwego w j zyku potocznym

    IV. METODA AKSJOMATYCZNA

    12. Uwagi oglne......................................................................Error: Reference source not found

    Struktura poznawania po redniego - Prawo i regua - Dwie podstawowe formy wnioskowania - Niezawodne i zawodne reguy wnioskowania Historyczne uwagi wst pne - Plan prezentacji

    13. System aksjomatyczny.......................................................Error: Reference source not found

    Wst pne poj cie systemu aksjomatycznego - Budowa aksjomatycznego systemu zda Wymagania dotycz ce systemu aksjomatycznego - System konstytucyjny Dedukcja progresywna i regresywna

    14. Logika matematyczna.........................................................Error: Reference source not found

    Znaczenie metodologiczne - Historia logiki matematycznej - Istotnerysy logiki matematycznej - Udzia logiki matematycznej wpozalogicznych systemach aksjomatycznych - Wzgl dno systemw logicznych - Implikacja i wyprowadzalno

    15. Definicja i tworzenie poj .............................Error: Reference source not foundPodstawowe typy definicji - Typy definicji syntaktycznych - Definicja zapomoc systemu aksjomatycznego - Definicje semantyczne - Definicje realne

    16. Przykad zastosowania metody aksjomatycznej.. .Error: Reference source notfound

    Aksjomatyzacja logiki zda Hilberta-Ackermanna

    V. METODY REDUKCYJNE

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    5/117

    17. Uwagi oglne......................................................................Error: Reference source not found

    Historyczne uwagi wst pne - Poj cie i podzia redukcji - Redukcja regresywna i poj cie wyja niania - Weryfikacja - Nauki redukcyjne

    18. Struktura nauk przyrodniczych...........................................Error: Reference source not foundZdania obserwacyjne - Post p w naukach przyrodniczych - Weryfikacja Do wiadczenie i my lenie - Schematyczna ilustracja - Teoria Kopernika Przykady weryfikacji

    19. Typy zda wyja niaj cych .............................Error: Reference source not foundWprowadzenie - Typy warunkw - Wyja nianie kauzalne i teleologiczne Prawa funkcjonalne - Prawa statystyczne

    20. Indukcja...............................................................................Error: Reference source not found

    Indukcja autentyczna i nieautentyczna - Podzia indukcji - Metody Milla Zao enia metod Milla - Indukcja i system - Regua prostoty - Streszczenie. Interpretacje filozoficzne

    21. Prawdopodobie stwo i statystyka .................Error: Reference source not foundDwa znaczenia sowa prawdopodobie stwo - Statystyka - Wzajemna zale no fenomenw - Tablice korelacyjne - Korelacja i prawdopodobie stwo

    22. Metoda historyczna.............................................................Error: Reference source not foundNauki przyrodnicze i historia - Punkt wyj cia - Wybr - Interpretacja - Krytyka historyczna - Wyja nianie historyczne - Uwagi ko cowe

    Posowie..............................................................Error: Reference source not found

    Wspczesna filozofia nauk przyrodniczych (Uzupenienie 1986) .....Error:Reference source not found

    Wskazwki dotycz ce literatury ...................................Error: Reference source not foundPosowie do przekadu polskiego.........................Error: Reference source not found

    Bibliografia.............................................................................. .Error: Reference source not found

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    6/117

    Uwaga tumacza

    Ksi ka I. M. Boche skiego Wspczesne metody my lenia miaa 1 wydanie w 1954 roku (Die zeitgenssischen Denkmethoden, Dalp TB, Bd. 304,

    Bern, Francke, 1954). Dotychczas wznowiono j 9 razy (ostatnie wyd. z 1986 r.). Polskie tumaczenie jest 4 z kolei po hiszpa skim ( Los metodosactueles del pensamiento, tum. R. Drudis Baldrich, Madrid, Ediciones Rialp, 1957),angielskim (The Methods of Contemporary Thought, tum. P. Caws, HarperTorchbooks, New York, 1968) i chi skim (Szanghaj 1987). Planowana jest te wersja francuska.

    Polskie tumaczenie zawiera rwnie uzupenienie pochodz ce z 1986 roku, przewidziane do wydania francuskiego, pt. Wspczesna filozofia naukprzyrodniczych. Autor zezwoli na do czenie tego tekstu do wydania polskiego.

    Nale y zauwa y, e Wspczesne metody my lenia oprcz zaletzwi zo ci, precyzji i jasno ci, z jakimi prezentuj najwa niejsze elementy wspczesnej metodologii nauk i filozofii poznania naukowego, wniosyrwnie oryginalny wkad do filozofii. Najoglniejszy podzia nauk przedstawiony tutaj przez Boche skiego, tzn. na nauki d edukcyjne iredukcyjne, nie za jak to byo tradycyjnie na dedukcyjne i indukcyjne, zosta odnotowany w wielkim sowniku historii filozofii J. Rittera (HistorischesWrterbuch der Philosophie, Bd. 2, 622, haso Erfahrungswissenschaft).

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    7/117

    Przedmowa

    Ksi eczka ta jest prb przedstawienia w bardzo elementarny sposbnajwa niejszych oglnych - tzn. u ywanych w wielu dziedzinach - metod

    my lenia , zgodnie z pogl dami dzisiejszych metodologw.Aby unikn nieporozumie , korzystne b dzie nieco bli sze wyja nienie

    wszystkich wymienionych wy ej ogranicze . 1. Chodzi tu o metody my lenia; ksi ka ta nale y do dziedziny oglnej

    metodologii, a wi c tej cz ci logiki, ktra dotyczy zastosowania praw logicznych do praktyki my lenia. Nale y zauwa y, e zostaa ona napisana przez logika, st d te prawdopodobnie bierze si pewna jej jednostronno : szczeglne podkre lenie tego, co logiczne w omawianych metodach. Co prawda, wydaje si , e akurat to, co logiczne jest decyduj ce w m etodologii.

    2. Ksi ka ta zawiera tylko rzeczy bardzo elementarne. Tak wa ne teorie,

    jak np. teoria prawdopodobie stwa lub szczegy metody historycznej zostay albo zupenie nie uwzgl dnione, albo tylko zarysowane. Byo to jednak konieczne, aby na tych niewielu stronach mc powiedzie to, coistotne. Wy czone zostao szczeglnie wszystko, co zakadaoby jak kolwiek znajomo matematyki - z wyj tkiem zupenie prostych operacji rachunkowych - i logiki matematycznej. Tak samo, aby tekst uczyni lepiejzrozumiaym dla laika, zrezygnowano cz ciowo z fachowej terminologii.

    3. Pomimo dogmatycznej formy ksi ka ta jest referatem. Autor nie bierzeosobi cie adnej odpowiedzialno ci za reguy i uzasadnienia, ktre opisuje. Gdyby pisa metodologi systematycznie, wypadaby ona by mo e

    cakowicie inaczej ni tre tej ksi ki. 4. Pogl dy tutaj referowane s pogl dami metodologw , nie za samych naukowcw. W tej mierze jest to zatem ksi ka o wspczesnej filozofii. Jednak e sowo filozofia musi by tutaj rozumiane w bardzo w skim i niepotocznym sensie, poniewa prawdziwie filozoficzne pytania, np. te, ktre dotycz natury logiki lub podstaw indukcji zostay prawie cakowicie pomini te. Ksi ka omawia wy cznie metody, nie za ich interpretacje i ostateczne uzasadnienia.

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    8/117

    I. WPROWADZENIE

    1. Terminologia

    Aby jednoznacznie zreferowa tre wspczesnych teorii metodologicznych, musimy posu y si dokadnie w nich ustalon terminologi . Z tego powodu wa ciwy wykad nale y poprzedzi kilkoma ustaleniami terminologicznymi. Nie zamierzamy przy tym podawa adnych twierdze , lecz reguy u ywania pewnych sw i zwrotw. Reguy te b d nieraz przybieray form zda , ktre mogyby by roz umiane jakotwierdzenia o rzeczach; chodzi tutaj jednak tylko o wyja nienia, jak w tej ksi ce rozumiemy odpowiednie sowa.

    Oglnie rzecz bior c, nasza terminologia nale y do wsplnego dobra

    filozofw, jednak pewne wyra enia u ywane s przez r nych my licieli w r nym sensie. W takich wypadkach trzeba byo wybra jedno znaczenie i w tym sensie to, co tu przedstawiamy, jest konwencjonalne: mwimy, e to a to wyra enie rozumiemy w ten a ten sposb.

    Terminologia ontologiczna. wiat skada si z rzeczy (substancji), np. gr, ro lin, ludzi itd., ktre okre lone s przez r ne cechy - np. barwy, ksztaty, dyspozycje - i wzajemnie po czone r norakimi relacjami. Ogln nazw filozoficzn dla wszystkiego, co jest i co mo e by, jest byt: zgodnie z tym tak samo rzeczy, jak cechy i relacje nazywane s bytami. W ka dym bycie mo na odr ni dwa aspekty lub momenty: to, czym [was] on jest - a wi c jego istot , jego co [Washeit], uposa enie tre ciowe [Sosein], jego esencj - oraz moment, ktry polega na tym, e byt jest - jego istnienie, egzystencj .

    Gdy pewien byt jest taki a taki - np. je li pewna rzecz jest czerwona albo pewna geometryczna figura posiada dwa razy wi ksz powierzchni ni inna - mamy do czynienia z pewnym stanem rzeczy [Sachverchalt]: przedmiot(tutaj w najoglniejszym sensie, a wi c jako byt) ma si tak a tak, tzn. jest taki a taki.

    Stany rzeczy nie s od siebie niezale ne. Przeciwnie, cz sto jest tak, e je li pewien stan rzeczy istnieje, wtedy istnieje tak e inny. wiat mo e by pomy lany jako ukad stanw rzeczy. Rzeczywi cie, sam w sobie jest on kolosalnym, w najwy szym stopniu skomplikowanym stanem rzeczy, w ktrym wszystko, co jest i co mo e by, po czone jest niesko czon sieci stosunkw ze wszystkim innym.

    Oczywi cie, nie twierdzi si , e nie byoby mo liwe pomno enie lub redukcja wymienionych kategorii. Faktycznie w dziejach filozofii twierdzonoczasem np., e nie ma adnych rzeczy, lecz tylko cechy lub relacje; inni my liciele nauczali, i istnieje tylko jedna jedyna rzecz. N ie brakuje tak e takich, ktrzy sprowadzaj wszystko do wielo ci rzeczy. List tego typu doktryn mo na byoby dowolnie dalej prowadzi, jednak e z metodologicznego punktu widzenia spory te s prawie bez znaczenia.

    G bsza analiza dozwala by mo e na jedn z wymienionych redukcji, lecz w praktyce naukowej stale u ywa si wszystkich tych kategorii.

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    9/117

    Uderzaj ce jest te , i w odniesieniu do tych kategorii w rd czoowych my licieli naszego kr gu kulturowego odnajdujemy daleko id c zgodno : Platon, Arystoteles, Plotyn, Augustyn, Tomasz, Spinoza, Leibniz, Kant, Hegel,Hussler, Whitehead, u ywaj wszyscy j zyka, w ktrym wyst puj nazwy dla naszych kategorii, niezale nie od tego, jak rozumiej wiat sam w

    sobie.

    Terminologia psychologiczna. Metodologia ma do czynienia z wiedz . Czym ta wiedza jest, to trudne i wielce sporne pytanie. Tutaj chcemy tylko opisasens, ktry temu sowu nadajemy.

    (1) Traktujemy wiedz jako co psychicznego, a wi c jako co , co mo na odnale w duszy i tylko w niej; chcemy tak e ograniczy wiedz do wiedzy ludzkiej. Nie ujmujemy jej w sensie aktu, a wi c pewnego procesu, lecz w sensie cechy. Dokadniej powiedziawszy, jest ona dla nas pewnym stanem.Wiedza jest mianowicie tym, dzi ki czemu jaki czowiek zostaje nazwany

    wiedz cym - dokadnie tak, jak dzielno jest tym, dzi ki czemu zostaje on nazwany dzielnym, a sia tym, z powodu czego mwi si o pewnym wole lub motorze, e jest silny. Wynika st d, e w tym sensie nie ma adnej wiedzy - a wi c wiedzy poza psychik konkr etnego pojedynczegoczowieka. Ka da wiedza jest wiedz indywidualnego czowieka.

    We wspczesnej filozofii dosy du o mwi si o ponadindywidualnej wiedzy. Ten zwyczaj mwienia jest jednak e uwarunkowany albo tym, e my li si o przedmiocie wiedzy (w naszym sensie), albo tym, e wprowadza si metafizyczne zao enie zbiorowego podmiotu, mniej wi cej w sensie heglowskiego ducha obiektywnego. W metodologii celowe jest jednak

    terminologiczne odr nienie wiedzy jako zjawiska psychicznego od jej tre ci, a wymien iona teza metafizyczna (sk din d wielce problematyczna) jest dla niej bez znaczenia, poniewa ostatecznie metoda mo e by zastosowana zawsze i tylko przez indywidualnego czowieka, nie za przez rzekomego ducha obiektywnego.

    (2) Wiedza ma zawsze pewien przedmiot: to, co si wie. Przedmiot ten jest zawsze jakim stanem rzeczy. ci le bior c rzeczy ani cechy, ani relacji nie mo na wiedzie: je li wie si co , to wie si zawsze, e dana rzecz albo wchodz ca w gr cecha, lub relacja jest tak a tak uposa ona lub e po prostu istnieje, a wi c wie si pewien stan rzeczy.

    (3) Przedmiot zostaje w wiedzy do pewnego stopnia odbity. Rzeczy, cechy i relacje sodbite w poj ciach , stany rzeczy w zdaniach. Zgodnie z tym, co wa nie powiedzieli my, poj cie nie wystarcza dla wiedzy: wiedza odnosi si do stanw rzeczy, te za zostaj odbite dopiero w zdaniach. Dopiero zdania wystarczaj dla wiedzy.

    (4) Wymienione wy ej odbicia mog by traktowane albo subiektywnie, albo obiektywnie. Je li traktuje si je subiektywnie, wtedy cho dzi o pewnegorodzaju struktury psychiczne, ktre stanowi jedn cz ludzkiej psychiki; obiektywnie patrz c, mamy do czynienia z ich tre ci , z tym, coodpowiednie struktury psychiczne odbijaj . Mo na byoby wprawdzie mniema, e owa tre jest czym rzeczywistym, pewnym bytem,

    mianowicie bytem, ktrego dotyczy wiedza. Ale tak nie jest. Aby tozrozumie, wystarczy zauwa y, e istniej rwnie tzw. zdania faszywe -

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    10/117

    tego rodzaju zdania maj oczywi cie pewn tre , nie s tylko czystymi tworami psychicznymi, a mimo to nie s odbiciami realnego wiata.

    Z tego powodu wyra enia poj cie i zdanie s dwuznaczne: nale y odr ni poj cie subiektywne izdanie subiektywne - a wi c struktury psychiczne - odpoj cia obiektywnego izdania obiektywnego, ktre nie s wcale strukturami psychicznymi, lecz tre ciami odpowiednich subiektywnych poj czy te zda .

    (5) Ka de poznanie dochodzi do skutku dzi ki pewnemu procesowi psychicznemu. Wiedza jest dopiero rezultatem tego procesu. Proces ten niejest stanem, lecz czynno ci podmiotu. Chcemy go nazwa poznawaniem[Erkennen]. Poznawanie jest zatem, dokadnie tak jak wiedza, czympsychicznym, wyst puj cym w indywidualnym czowieku. W przeciwie stwie jednak do poj i zda obiektywnych nie istnieje obiektywne poznawanie; co takiego jest absurdem.

    Momentem szczytowym poznawania w penym sensie jest s d , poprzez

    ktry zdanie obiektywne zostaje stwierdzone (albo zaprzeczone).Odpowiedni ni szy proces poznawania, ktry prowadzi do utworzenia poj cia subiektywnego i do pojmowania obiektywnego poj cia, chcemy nazwa pojmowaniem[Begreifen].

    Faktycznie w procesie poznawania oba te akty s ze sob ci le z czone; dodatkowo posiadaj one bardzo skomplikowan struktur . Struktura ta nie b dzie jednak przedmiotem naszego zainteresowania. Nale y jeszcze zauwa y, e niektrzy my liciele (np. scholastycy i Kant) u ywaj sowa s d w tym sensie, ktry my nadajemy sowu zdanie. W naszej terminologii s d jest jednak zawsze pewnym procesem, podczas gdy zdanie

    jest tworem obiektywnym, tre ciowym.(6) Od poznawania trzeba odr ni my lenie . Chcemy mianowiciewyra eniu my lenie da pewien szerszy zakres: rozumiemy przez nie pewien ruch duchowy [geistige Bewegung] od jednego przedmiotu do drugiego. Tegorodzaju ruch nie potrzebuje by koniecznie poznawaniem. Mo emy tak e my le w ten sposb, e w wolnej chwili przypominamy sobie po kolei r ne rzeczy. Zgodnie z tym poznawanie nale aoby uj jako powa ne my lenie , ktregocelem jest wiedza.

    Terminologia semiotyczna. Aby nasze poj cia i zdania przekazywa innym i

    aby sobie samym uatwi my lenie, u ywamy znakw [Zeichen], szczeglnieznakwj zyka [Sprache] pisanego i mwionego, ktry skada si ze sw lub podobnych symboli. Wa ne s przy tym dwa nast puj ce fakty:

    (1) J zyk nie odbija bezpo rednio bytu, lecz obiektywne poj cia i obiektywne zdania. Nie wypowiadamy bytu tak, jak on istnieje, ale tak, jakgo my limy. Jest to bardzo wa ne stwierdzenie, ktrego zlekcewa enie mo e prowadzi do powa nych b dw.

    (2) J zyk nie zawsze adekwatnie odbija obiektywne poj cia i zdania. Cz sto dzieje si tak, e pewien znak j zyka reprezentuje r ne tego rodzaju struktury obiektywne (wieloznaczno ) lub odwrotnie: wiele znakw odwzorowuje t sam struktur (synonimiczno ).

    Istnieje naturalna i cakiem uprawniona tendencja do ksztatowania

    0

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    11/117

    j zyka w ten sposb, aby reprezentowa poj cia obiektywne i zdania obiektywne tak adekwatnie, jak to tylko jest mo liwe. Taka sytuacja jest jednak rzadko urzeczywistniaj cym si ideaem. Poniewa j zyk odgrywa dominuj c rol w ludzkim poznawaniu (ju z tego powodu, e poznawanie to jest uwarunkowane spoecznie, tj. przez to, co inni ludzie poznali i za

    po rednictwem j zyka udost pnili), analiza j zyka, jego interpretacja nale y do najwa niejszych skadnikw metody poznania.Znak dla poj cia obiektywnego chcemy okre li jako nazw [Namen] , a

    znak dla obiektywnego zdania jako wypowied [Aussage] 1. W ten sposbotrzymujemy nast puj c tabel , ktra streszcza nasz terminologi :

    dziedzina tego, co realne: byt stan rzeczy

    dziedzina procesw

    poznawania: pojmowanies dzenie

    dziedzina strukturobiektywnych: poj cie obiektywne zdanie obiektywne

    dziedzina struktursubiektywnych: poj cie subiektywne zdanie subiektywne

    dziedzina j zyka: nazwa wypowied

    Jest to oczywi cie tylko tymczasowa orientacja, ktra dalej zostanie wielorako pog biona.

    Terminologia teoriopoznawcza. Zdanie obiektywne - a st d te zdanie subiektywne i sensowna wypowied - jest albo prawdziwe, albo faszywe.Znaczenie tych wyra e chcemy tutaj okre li w sposb nast puj cy: jakie zdanie jest prawdziwe ci le wtedy, gdy jest ono trafne, tzn. je li odpowiadaj cy mu stan rzeczy istnieje. Jest ono ci le faszywe wtedy, gdy nie jest ono trafne, tzn. je li odpowiadaj cy mu stan rzeczy nie istnieje. Sowo prawda ma znaczy tu tyle, co wasno pewnego zdania (czy te wypowiedzi) polegaj ca na tym, e odpowiadaj cy jemu (jej) stan rzeczy istnieje. Analogicznie mo na zdefiniowa sens sowa fasz.

    Jest to oczywi cie tylko jedno z bardzo licznych znacze sowa prawda, gdy nie tylko np. w j zyku teorii sztuki ma ono przynajmniej tuzin r nych znacze , lecz tak e w obr bie samej logiki istnieje zwyczaj u ywania go w

    1 W zwiazku z tym, ze Autor uzywa slowa Satz (zdanie) w kontekscie przeciwstawieniapojecie - zdanie (pojecie subiektywne - zdanie subiektywne, pojecie obiektywne - zdanieobiektywne) i jednoczesnie rezerwuje slowo Urteil (sad) dla procesu stwierdzania lubzaprzeczania zdania obiektywnego, to w tym fragmencie ksiazki pozostaje tylko jednamozliwosc oddania niemieckiego slowa Aussage - wlasnie jako wypowiedz. Dalejjednak nalezy tlumaczyc Aussage jako zdanie, gdyz przy tlumaczeniu go jakowypowiedz powstalyby wyrazenia klcace sie z polskimi zwyczajami terminologicznymi,np. logika wypowiedzi (Aussagenlogik) zamiast wlasciwego logika zdan. W miejscach,gdzie moglyby powstac nieporozumienia, podaje w nawiasach terminy niemieckie.

    Zasadniczo wiec w dalszych partiach tekstu wszedzie, gdzie wystepuje slowo zdanie, jestono tlumaczeniem niemieckiego Aussage i nalezy je rozumiec w sensie okresleniapodanego wyzej przez Autora. tzn. jako znak dla zdania obiektywnego (przypis tlumacza).

    1

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    12/117

    wielorakim sensie. Ponadto wielu filozofw nadaje temu sowu inne, mniejlub wi cej upr awnione (tzn. odpowiednie) znaczenia.

    Wybieramy wszelako wy ej wymienione znaczenie, gdy , po pierwsze, wyst puje ono w ka dej nauce (przynajmniej jako jedno obok innych) i, po drugie, dlatego e, jak si wydaje, wszystkie inne definicje w jaki sposb je zakadaj . Je eli kto mwi np., e zdanie jest prawdziwe, gdy odpowiada autentycznej egzystencji czowieka je akceptuj cego, to natychmiast na wy szym poziomie powstaje pytanie: czy jest prawd, e zdanie to odpowiada autentycznej egzystencji? itd. I tu oczywi cie prawda mo e mie tylko wy ej wymieniony sens. Gdyby kto twierdzi, e ka da prawda jest wzgl dna (a wi c przypisywa temu sowu cakowicie inny sens, ni my to czynimy), to musiaby jednak w naszym sensie zapyta: czy jest toprawda?

    Jakkolwiek by byo, tyle wydaje si pewne, e ka da nauka d y do ustanowienia prawdziwych wypowiedzi (w powy szym sensie): jest to

    ostatecznym celem naukowego poznawania. Oczywi cie nie mwi si tym samym, e cel ten jest zawsze osi gany lub e jest osi galny we w szystkichdziedzinach, jednak tendencja kieruj ca si do niego jednoznacznie determinuje ka de poznawanie. Dlatego przyj ty przez nas tutaj sens prawdy jest podstawowy dla metodologii.

    Cel ten mo na oczywi cie osi gn w dwojaki sposb: (1) tak, e (zmysowo albo duchowo) ogl damy odpowiedni stan rzeczy; je eli kto chce wiedzie np., czy zdanie Ten st tutaj jest br zowy jest prawdziwe, wtedy wystarczy si przyjrze temu stoowi; tego rodzaju poznawanie chcemy nazwa poznawaniem bezpo rednim; (2) oraz tak, e przygl damy si nie samemu odpowiedniemu stanowi rzeczy, lecz patrzymy na inne stany rzeczy i wnioskujemy z nich o tym pierwszym. Ten typ poznawaniachcemy nazwa poznawaniem po rednim . Nale y zauwa y, e ka da interpretacja znaku jest poznawaniem po rednim: tym, co widzimy, s tu, z jednej strony, materialne znaki (takie jak mae plamy suchego atramentu),a z drugiej strony (duchowo) widzimy pewne oglne zwi zki mi dzy tego typu znakami a stanami rzeczy. St d w konkretnym wypadku wnioskujemy o znaczeniu znakw.

    Oczywi cie, sam fenomen poznawania po redniego przedstawia si jako szczeglnie zagadkowy. Trudno jest pocz tkowo dobrze zrozumie, jak tego rodzaju poznawanie ma by mo liwe, natomiast to, e wiele rzeczy

    poznajemy po rednio - e, jak si wydaje, do ka dego poznawania przynajmniej domieszane jest poznawanie po rednie - pozostaje poza dyskusj . Bardzo trudne problemy teoriopoznawcze przedstawia tak e istota poznawania po redniego, poniewa jednak jeste my nastawieni wy cznie na metodologi , chcemy to zagadnienie opu ci i zao y sam fakt, e tego rodzaju poznawanie istnieje.

    2. Logika, metodologia i nauka

    Dla rozumienia teorii metodologicznych konieczne jest tak e zwi ze

    2

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    13/117

    opisanie miejsca metodologii w systemie nauk. Z tego powodu musimyzaj si krtko poj ciem logiki - ktrej cz ci jest metodologia - i poj ciem nauki.

    Logika. Mao istnieje sw - rwnie w rd fachowych wyra e filozoficznych - ktre s tak wieloznaczne jak sowo logika. Je li pozostawimy poza rozwa aniami wszystkie interpretacje logiki, ktre nie maj nic wsplnego z wnioskowaniem, to mimo to mamy do czynienia z wieloznaczno ci albo, lepiej powiedziawszy, z trjpodziaem dziedziny, ktra jest okre lana przez to sowo. Logika poj ta jako nauka odnosz ca si do wnioskowania obejmuje mianowicie trzy dyscypliny, ktre powinny byci le oddzielane.

    (1) Logika formalna. Logika formalna rozwa a tzw. prawa logiczne, tzn. zdania, wedug ktrych musi si wnioskowa, je li chce si od jednych zda prawdziwych doj do innych zda prawdziwych. Istota logiki

    formalnej przedstawia znowu trudne problemy, jednak e na kilku przykadach atwo jest pokaza, o czym ona traktuje. Tego typu przykademjest znany modus ponendo ponens: Je e li: ma miejsceA, wtedy tak e B; i ma miejsceA, wtedyB. Jest to prawo logiczne, gdy je li podstawimy jakiekolwiek zdania za nasze litery A i B, otrzymamy zdanie prawdziwe. Inaczejpowiedziawszy: mo emy za pomoc tego prawa z jednych prawdziwych zda wyprowadzi inne prawdziwe zdania. Innym przykadem jest sylogizm Barbara: Je eli wszystkie MsPi wszystkie SsM, wtedy tak e wszystkie Ss P. Logika formalna zajmuje si tego rodzaju prawami, ich formuowaniem, porz dkowaniem, metodami ich weryf ikacji itd.

    (2) Metodologia. Mo na byoby mniema, e sama logika formalna wystarczyaby do analizy po redniego poznawania. A jednak tak nie jest. W praktyce badania naukowego okazuje; si bowiem, e te same prawa logiczne mog by zastosowane w r ny sposb. Inn rzecz jest samo prawo logiczne, inn za wnioskowanie, ktre przeprowadza si wedug tego prawa. Tak np. istota znanego podziau my lenia na dedukcyjne i indukcyjne polega nie na u yciu r nych praw logiki, lecz na r nym u yciu tych samych praw. Metodologia jest wa nie teori zastosowania praw logiki do r nych dziedzin.

    (3) Filozofia logiki. W ko cu mo na te postawi r ne pytania dotycz ce samej logiki i natury jej praw. O co tutaj chodzi? O twory j zykowe, procesy psychiczne, struktury obiektywne czy te nawet o stany rzeczy? Czym jest wa ciwie prawo logiczne? Sk d wiemy, e jest ono prawdziwe? I czy w tym kontek cie mo na w ogle mwi o prawdzie? Czy prawa logiczne obowi zuj w sobie, czy te s tylko supozycjami [Annahmen]? Dalej, prawalogiczne zawieraj cz sto wyra enie dla wszystkich. Co to wyra enie wa ciwie znaczy? Czy w ogle istnieje to, co oglne? Je eli co takiego istnieje, to gdzie to mo na znale ? W psychicznym, w obiektywnym czy te w realnym obszarze - albo by mo e tyl ko w j zykowym? Te i podobne pytania nie nale oczywi cie ani do logiki formalnej, ani do metodologii: tworz one przedmiot filozofii logiki.

    Najwa niejsze jest przy tym cise oddzielanie tych trzech dziedzin. Wiele za wyrz dzono dostatecznie ich nie odr niaj c.

    3

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    14/117

    Metodologia. Drug cz logiki nazwali my metodologi Sowo to pochodzi z greckich sw - wzd u i - droga. Znaczy wi c onodosownie tyle, co , a wi c mwienie o (poprawnym)-chodzeniu-wzdu -drogi. Metoda jest sposobem, w jaki musimy post powa w pewnej dziedzinie, tzn. sposobem, w jaki musimy porz dkowa nasze dziaanie, a mianowicie przyporz dkowywa je pewnemu celowi. Metodologia jest teori metody.

    Metodologi mo na sformuowa dla ka dej dziedziny: tak np. istniej metodologie chemii, dydaktyki, ascetyki i jeszcze wiele innych. Mo na je podzieli na dwie klasy: te, ktre omawiaj techniki dziaania fizycznego, i te,ktre omawiaj techniki dziaania duchowego. Tutaj interesuj nas tylko te drugie, przy czym nale aoby zauwa y, e w wielu dziedzinach, np. w archeologii, chemii, anatomii itd., badanie naukowe potrzebuje instrukcjitak e dla czynno ci fizycznych.

    W dziedzinie dziaa duchowych mo na znowu odr ni r ne klasy metod. Zajmiemy si tutaj wy cznie metodami my lenia , a wi c wskazaniami dla my lenia poprawnego. Odpowiednia metodologia, tzn. nauka o poprawnym my leniu, odnosi si oczywi cie do my lenia powa nego, a wi c do poznawania. Nie wszystkie jednak metody my lenia powa nego b d nas tutaj interesowa. Pozostawimy poza rozwa aniami metody tzw. my lenia praktycznego, np. teorii organizacji albo strategii, i ograniczymy si do my lenia teoretycznego. R nica mi dzy nimi polega na tym, e my lenie praktyczne zawsze odnosi si bezpo re dnio do czego , co my l cy mo e wykona: chce si oczywi cie w ten sposb osi gn pewn wiedz , ale tylko tak , jak to lub tamto mo na byoby zrobi. W przeciwie stwie do tego my lenie teoretyczne nie posiada adnych takich zamiarw: odnosi si ono wy cznie do stanw rzeczy, ktre chciaoby uchwyci, pomijaj c zupenie, czy te stany rzeczy daoby si w jaki sposb wykorzysta, czy nie.

    Dla ka dego obszaru my lenia teoretycznego istniej specjalne metody i st d te specjalne metodologie. Omawiane s one w ramach poszczeglnych nauk. Ale istnieje tak e oglna metodologia my lenia teoretycznego; omawia ona metody, ktre znajduj zastosowanie w ka dym my leniu teoretycznym albo przynajmniej w znacznej cz ci nauk. Ta i tylko ta metodologia jest cz ci logiki - i tylko ona b dzie tutaj omawiana. Jest to

    oglna metodologia my lenia naukowego.

    Nauka. Sowo, nauka posiada, mi dzy innymi, dwa ci le skoordynowane, lecz r ne znaczenia. Mo na mianowicie sowo to rozumie albo w subiektywnym, albo w obiektywnym sensie.

    (1) Nauka rozumiana subiektywnie nie jest niczym innym ni wiedz systematyczn. Jest ona (a) wiedz, a wi c pewn wasno ci ludzkiego - indywidualnego - podmiotu. Kto, ja si mwi, posiad nauk , ten ma zdolno do rozumienia wielu rzeczy z jej dziedziny i do poprawnegoprzeprowadzania (duchowych) dziaa w tej dziedzinie. Tak np. czowiek,

    ktry zna arytmetyk , ma zdolno rozumienia praw arytmetycznych i poprawnego arytmetycznego liczenia. Nauka w tym sensie nie jest niczym

    4

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    15/117

    innym ni tak wa nie zdolno ci , ktra naturalnie po czona jest z wiedz we wa ciwym sensie, tzn. w naszym przykadzie ze znajomo ci wielu praw. Ponadto wiedza rozumiana subiektywnie jest (b) wiedzsystematyczn. Nie ka dy, kto wie co o pewnej dziedzinie posiada odpowiadaj c jej nauk , lecz tylko ten, kto systematycznie przebada t

    dziedzin i kto poza pojedynczymi stanami rzeczy zna zwi zki zachodz ce mi dzy nimi.Mwi si niekiedy o czynno ciach naukowych, a wi c o badaniu.

    Czynno ci te nazwane s dlatego naukowymi, gdy cel ich polega na wytworzeniu lub udoskonaleniu nauki w sensie subiektywnym. Ten bowiem,kto bada, uczy si itd., stara si o zdobycie wiedzy systematycznej.

    (2) Nauka rozumiana obiektywnie nie jest wiedz lecz ukadem zda obiektywnych. W tym sensie mwi si np. Matematyka uczy, e... albo Bierzemy z astronomii nast puj c twierdzenie... itd. Tak rozumiana nauka nie istnieje oczywi cie w sobie, ale nie jest ona tak e zwi zana z

    pojedynczy czowiekiem. Przy takim rozumieniu chodzi w niej raczej opewien twr spoeczny, istniej cy w my leniu wielu ludzi, a mianowicie istniej cy cz sto w ten sposb, e aden z tych ludzi nie zna wszystkich nale cych do niej zda . Nauka rozumiana obiektywnie posiada nast puj ce cechy:

    (a) Jest ona systematycznie uporzdkowanym ukadem zda obiektywnych - odpowiednio do systematycznego charakteru nauki w subiektywnym sensietego sowa.

    (b) Do nauki zaliczaj si nie wszystkie nale ce do jej dziedziny zdania, lecz tylko takie, ktre znane s przynajmniej jednemu czowiekowi.

    Dokadniej powiedziawszy: poza zdaniami komu znanymi nie ma adnych zda faktycznych, lecz tylko mo liwe. Nauka nie skada si z mo liwych, lecz z faktycznie utworzonych zda . Dlatego mo na mwi o rozwoju, post pie nauki. Dochodzi on do skutku w te n sposb, e ludzie poznaj nowe stany rzeczy i odpowiednio do nich tworz nowe zdania.

    (c) Nauka jest, jak powiedzieli my, tworem spoecznym. Z tego powodunale do niej tylko takie zdania, ktre w jaki sposb zostay zobiektywizowane, tzn. przedstawione za pomoc znakw, przedstawione tak, e przynajmniej zasadniczo dost pne s innym ludziom. Mo na byoby sobie by mo e pomy le tak e jak indywidualn nauk , zbudowan przez pojedynczego czowieka i tylko jemu znan ; kto taki nie potrzebowaby jej w ogle przedstawia za pomoc znakw. Faktycznie jednak taka nauka nie istnieje.

    Nauka i logika. Z naszego opisu nauki wynika, e jest ona istotnie zale na od logiki. Zale no ta ma r noraki sens.

    Je li chodzi najpierw o nauk w rozumieniu obiektywnym , tojest jasne, e musi by ona zbudowana logicznie. Nauka jest bowiem zbudowanasystematycznie, tzn. jej zdania znajduj si we wzajemnych stosunkach logicznych. We wczesnych fazach swojego rozwoju nauka zawiera cz sto oczywi cie tylko pewn mnogo nie po czonych wzajemnie zda . Jest to jednak przez wszystkich naukowcw traktowane jako coniezadowalaj cego i gwnym d eniem ka dego badania naukowego jest

    5

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    16/117

    nie tylko odkrywanie nowych stanw rzeczy, lecz tak e (a by mo e przede wszystkim) logiczny porz dek ju ustalonych zda . Logika - a mianowicie tutaj logika formalna - tworzy wi c niezb dne ramy dla tak rozumianej nauki, ktra zawsze musi zakada logik .

    Rwnie dla nauki w sensie subiektywnym logika stanowi zao enie, gdy nauka ta (jako stan) jest pewn wiedz systematyczn , polegaj c na pojmowaniu nauki w sensie obiektywnym. Tworz ce t wiedz s dy musz by wi c mi dzy sob tak samo po czone jak zdania nauki obiektywnej.

    Je li tak jest, to tak e badanie naukowe musi by prowadzone przez logik i to nawet w podwjny sposb: (1) Przede wszystkim oczywi cie badaczowi nie tylko nie wolno gwaci praw logicznych, lecz musi on post powa zgodnie z tymi prawami. W wi kszo ci bowiem wypadkw poznawanie naukowe jest poznawaniem po rednim, a wi c wnioskowaniem . St d logika formalna jest niezb dnym zao eniem badania naukowego. (2) Ponadto w ka dym takim badaniu musi si , jak si mwi, post powa metodycznie.

    Znaczy to, e nale y zastosowa pewne poprawne metody. Metody takie s opracowywane w ka dej nauce zgo dnie z rodzajem przedmiotw, ktrymisi ona zajmuje. Jednak ka de badanie naukowe potrzebuje tak e pewnych oglnych zasad metodycznych obowi zuj cych dla wszystkich - lub przynajmniej dla wielu r nych - nauk. Zasady te rozwa ane s w metodologii, ktra, jak powiedzieli my, tworzy jedn z cz ci logiki. Tym samym badanie naukowe zakada tak e logik w szerszym sensie tego sowa.

    Nie nale y jednak tego tak rozumie, jakby naukowiec musia nauczy si logiki czy te metodologii zanim przyst pi do badania. Przeciwnie, wiadomo, e znajomo adnej z nich nie jest niezb dna w fazach pocz tkowych

    jakiej nauki - wystarczaj naturalne zdolno ci. Jest tak e faktem, e zasady logiki dopiero wtedy zostaj wyabstrahowane z nauk i sformuowane, gdy te do daleko post pi w swoim rozwoju. Jednak e dwie rzeczy pozostaj niew tpliwe: (1) ka da nauka budowana jest wedug zasad logicznych imetodologicznych, nawet wtedy kiedy naukowiec czyni to nie wiadomie; (2) zreflektowane sformuowanie tych zasad jest zwykle konieczne w dalszychfazach rozwoju danej nauki. wystarcza w prostszychzagadnieniach; je li jednak dojdzie si do bardziej skomplikowanych, to w wi kszo ci wypadkw zawodzi. Regularnie i cakowicie zawodzi ona wtedy, gdy chcemy zda sobie spraw z sensu tego, co dokonao si w nauce: w

    tym wypadku niezb dna jest dokadna znajomo logiki formalnej i metodologii.

    Plan ksi ki. Po tym, co powiedzieli my, mo na byoby s dzi, e oglna metodologia nauk odnosi si wy cznie do poznawania po redniego. Tak jednak nie jest. Tak e w dziedzinie poznawania bezpo redniego istniej pewne metody, ktre zostay wspcze nie technicznie rozwini te i stay si przedmiotem metodologii oglnej. Wyr nione miejsce zajmuje w rd nich metoda fenomenologiczna. Jest ona metod duchowego patrzenia i opisywania tego, co zobaczone. Zawiera przy tym wiele regu, ktre obowi zuj

    cakowicie oglnie, tzn. dla ka dego my lenia. Chodzi w niej o jedn z nowszych zasad, ktra nie tylko u ywana jest przez mniej wi cej poow

    6

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    17/117

    ogu filozofw, lecz tak e stosowana poza filozofi w r nych naukach humanistycznych i ktra, jak si wydaje, znajduje coraz wi ksze uznanie. Logika stoi z ni w cisym zwi zku, mianowicie je li chodzi o trzeci cz logiki, tzn. filozofi logiki. Metod feno menologiczn b dziemy rozwa a najpierw.

    Z metod po rednich opracowano w ostatnich czasach trzy grupy. W pierwszej chodzi o ten typ poznania po redniego, ktry polega na interpretacji jakiego j zyka. Ze wzgl du na szczegln wag j zyka w wielu naukach (przede wszystkim historycznych, lecz tak e matematycznych), analiza j zyka nale y do oglnej teorii metod. Do pewnego stopnia stanowi ona czon przeciwny dla metodyfenomenologicznej: tak e w niej analizuje si rzeczy, tylko e w cakiem inny, po redni sposb, tzn. poprzez ukad znakw.

    W dalszym ci gu b dziemy mieli do czynienia z samym wnioskowaniem. Spotkamy si przy tym z dwoma rodzajami wnioskw: dedukcyjnymi i

    redukcyjnymi. (Znaczenie tych wyra e zostanie podane p niej). Otrzymujemy zatem nast puj cy podzia: 1. metoda fenomenologiczna,

    2. analiza j zyka,3. metoda dedukcyjna,

    4. metoda redukcyjna.

    7

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    18/117

    II. METODA FENOMENOLOGICZNA

    3. Uwagi oglne

    Historyczne uwagi wst pne. Nazwy fenomenologia u y po raz pierwszy, jak si wydaje, J. H. Lambert w swoim Neues Organon (1764).Nast pnie sowo to wyst puje tak e u Kanta ( Metaphysische Anfangsgrnde der

    Naturwissenschaft, 1786), Hegla (Phnomenologie des Geistes, 1807)2, Renouviera(Fragments de la philosophie de Sir W. Hamilton, 1840), W. Hamiltona (Lectures on Logic,1860), Amiela (Journal intime, 1869), E. von Hartmanna (Phnomenologie des sittlichen

    Bewusstseins, 1879) i innych. Jego znaczenie u ka dego z tych autorw jest bardzo r ne, aden z nich jednak nie u ywa go dla okre lenia pewnej szczeglnej, dokadnie zdeterminowanej metody my lenia.

    Dopiero Edmund Husserl (1859-1938) wprowadzi sowo fenomenologia wtym sensie. Jego metodologiczne idee wywary decyduj cy wpyw na europejsk i cz ciowo rwnie ameryka sk filozofi . Pomi dzy dwiema wojnami wiatowymi utworzya si wok niego znacz ca szkoa filozo ficzna(M. Scheler, R. Ingarden, M. Farber, E. Stein, O. Becker, E. Fink, A. Pfnder,A. Koyr i inni). P niej, z pewnymi zmianami, jego metod przej li egzystencjali ci. Jest ona dzisiaj najwa niejszym sposobem post powania w tej szkole (G. Marcel, M. Heidegger, J.-P. Sartre, M. Merleau-Ponty) iponiewa w r nych krajach, przede wszystkim w Niemczech, we Francji i we Woszech, egzystencjalizm wywar silny wpyw na cao nauk humanistycznych, to przez to tak e metoda fenomenologiczna staa si

    wa na dla tych dyscyplin. Rwnie kilku niezale nych my licieli - jak N. Hartmann - u ywa pewnej odmiany metody fenomenologicznej. Mo na wi c bez przesady twierdzi, e przynajmniej na kontynencie europejskim metoda ta ma decyduj ce znaczenie dla filozofii. W przeci wie stwie do tego w pnocnoameryka skiej i angielskiej filozofii jest ona mao u ywana.

    Metodologiczne uwagi wst pne. Nie jest atwo dokadnie okre li, jakie reguy metody fenomenologicznej byy uwa ane przez Husserla za podstawowe. Rozwija on bowiem t metod w trakcie swoich bada filozoficznych stopniowo i nigdy jasno jej nie stre ci. Tylko przygodnie

    pojawiaj si w jego pismach uwagi metodologiczne i ponadto nie s one zawsze atwo zrozumiae. Dodatkowo dochodzi do tego fakt, e sowo fenomenologia oznacza u Husserla zarwno metod jak te pewn doktryn . adnej metody nie mo na wprawdzie cakowicie oddzieli od pewnych tre ciowych zao e , ale w tym wypadku splecenie metody i tre ci jest tak cise, e cz sto wydaje si w tpliwe, czy czysto meto dologiczneidee dadz si w ogle cakiem jasno przedstawi.

    Nast puj ce rozr nienie posiada jednak znaczenie decyduj ce. Istotnym rysem metody fenomenologicznej jest tzw. redukcja. U Husserlamamy do czynienia z dwiema redukcjami ejdetyczn i fenomenologiczn

    2 Fenomenologia ducha, tlum. A. Landman, 2 tomy, Warszawa 1963, 1965 (przypistlumacza).

    8

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    19/117

    w w szym sensie. Redukcj ejdetyczn Husserl opracowa gwnie w swoich Logische Untersuchungen (1901), fenomenologiczn w w szym sensie stosowa coraz cz ciej od Ideen zu einer reinen Phnomenologie und

    phnomenologischen Philosophie (1913)3. Tutaj chcemy zaj si bli ej tylko pierwsz , ejdetyczn odmian redukcji, a redukcj fenomenologiczn pozostawi cakowicie poza rozwa aniem, gdy jest ona tak ci le z czona ze specyficzn doktryn Husserla, e z trudem da si j traktowa jako metod o znaczeniu oglnym.

    Istotne rysy fenomenologii. Metoda fenomenologiczna jest szczeglnymrodzajem post powania poznawczego. Jej istotnym skadnikiem jest pewien typ duchowego ogl dania przedmiotw, tzn. opiera si ona na intuicji.Intuicja ta odnosi si do tego, co dane. Gwna zasada fenomenologii brzmi:z powrotem do rzeczy samych, przy czym przez rzeczy nale y rozumie wa nie to, co dane. Wymaga to jednak trojakiego wy czenia b d

    redukcji, zwanej tak e epoch: po pierwsze, wy czenia wszystkiego, co subiektywne: nale y zaj czysto obiektywn, zwrcon ku przedmiotowi postaw ; po drugie, wy czenia wszystkiego, co pynie z r nego typu teorii, jak hipotezy, dowody, wy czenia w inny sposb zdobytej wiedzy - tak e tylko to, co dane dochodzi do gosu: po trzecie, wy czenia wszelkiej tradycji,tzn. wszystkiego, co inni twierdzili na temat wchodz cego w gr przedmiotu.

    Dany przedmiot (fenomen) podlega znowu dwojakiego typu redukcji:po pierwsze, pozostawia si poza rozwa aniem istnienie przedmiotu, a uwaga zostaje skierowana wy cznie na jego uposa enie tre ciowe [Washeit],

    na to, czym [was] dany przedmiot jest; po drugie, z tego uposa enia tre ciowego zostaje wy czone wszystko, co nieistotne i tylko istota przedmiotu jestpoddana analizie.

    W zwi zku z powy szym nale y zauwa y, e fenomenologiczne wy czenie nie jest rwnoznaczne z zaprzeczeniem. Wy czone elementy pomija si tylko, abstrahuje si od nich i rozwa a wy cznie to, co pozostaje. Redukcja ejdetyczna nie zawiera tak e adnego s du dotycz cego warto ci innych procedur i innych aspektw. Ten, kto post puje fenomenologicznie, nie rezy gnuje z p niejszego zastosowania innych procedur i z ponownego rozwa enia pomini tych aspektw. Zasada redukcji obowi zuje tylko w trakcie trwania fenomenologicznych rozwa a .

    Uprawomocnienie metody fenomenologicznej. Na pierwszy rzut oka ogl d fenomenologiczny wydaje si czym cakiem prostym, polegaj cym tylko na uruchomieniu duchowej wadzy widzenia, w danym wypadku mo e to by tak e zewn trzne poruszanie si , np. podr , zaj cie dogodnej pozycji itd., ktre czyni przedmiot dobrze widocznym. Specjalna metoda, ktraregulowaaby ruch my li, wydaje si na pierwszy rzut oka zupenie niekonieczna.

    Jest ona jednak konieczna i to z dwch wzgl dw. (1) Czowiek jest tak uksztatowany, e posiada prawie nieprzezwyci aln skonno do

    3 Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii. Ksiega pierwsza, tlum. D.Gierulanka. Warszawa 1975 (przypis tlumacza).

    9

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    20/117

    wkadania w to, co widzi, obcych - w przedmiocie wcale nie danych -elementw. Elementy te wkadane s albo z powodu naszych subiektywnych emocjonalnych nastawie (czowiek tchrzliwy widzi si wroga jako podwjn ), albo z powodu w inny sposb zdobytej wiedzy. Wprojektowujemy w dany przedmiot nasze hipotezy, teorie, wyobra enia

    itd. W redukcji ejdetycznej chodzi za o to, aby widzie sam dany przedmiot i poza tym nic innego. Aby to osi gn musi by zastosowana starannie opracowana i wywiczona metoda. (2) aden przedmiot nie jest prosty,ka dy jest niesko czenie zo ony, skada si z r nych komponentw i aspektw, ktre nie s jednakowo wa ne. Czowiek nie mo e jednak wszystkich tych elementw uchwyci jednocze nie, musi je obserwowa jeden po drugim. Tak e to wymaga m drze przem y lanej i wywiczonej metody.

    Z tych powodw nie tylko istnieje metoda fenomenologiczna, lecz tak e konieczne jest dobre jej opanowanie w celu poprawnego widzenia.

    Tyle twierdz sami fenomenologowie. Ich punkt widzenia krytykowany jest przez empirystw i kantowskich krytycystw. Abstrahuj c jednak od znaczenia tego sporu, nawet w krtkim przedstawieniu wspczesnychmetod my lenia nie mo e zabrakn rozdziau o metodzie fenomenologicznej, poniewa jest ona stosowana przez du cz (by mo e przez wi kszo ) dzisiejszych filozofw i zawiera wiele regu obowi zuj cych niezale nie od stanowiska filozoficznego. Prawie wszystkie reguy metody fenomenologicznej mo na byoby nawet uzna za oglne reguy naukowe. To jednak nie odpowiadaoby intencjom samychfenomenologw. Mimo to jest obiektywnym faktem, e sformuowali oni wa ne, oglnie obowi zuj ce reguy my lenia teoretycznego.

    4. Z powrotem do rzeczy samych!

    Ogl d istoty. Wymieniona wy ej gwna regua metody fenomenologicznej z powrotem do rzeczy samych oznacza przedewszystkim, i rzeczy te powinno si widzie duchowo. Metodafenomenologiczna jest metod intuicji, duchowego patrzenia. Wedug fenomenologw tego rodzaju ogl d jest konieczn podstaw ka dego

    prawdziwego poznania. W terminologii Husserla: rdowo prezentuj ca wiadomo jest jedynym rdem prawomocno ci poznania . Ka de bowiem poznawanie po rednie, a wi c wnioskowanie, jest wnioskowaniem na podstawie czego i ostatecznie owo co musi by dane w jakim typie ogl du. Widzie mo na jednak e tylko to, co dane. To, co dane, rzecz, nazywa si u Husserla fenomenem, od greckiego , to co si przejawia, co w sposb jasny znajduje si przed nami ( = wiato). Samogl d jest (wewn trzn , duchow ) artykulacj fenomenu, po grecku . Std nazwa fenomenologia. Jest ona artykulacj tego, co dane, dane bezpo rednio w duchowym patrzeniu.

    W tym kontek cie nale y zauwa y: (1) intuicja jest tu przeciwstawiona zarwno poznawaniu dyskursywnemu, jak te abstrakcji. U ywamy tego

    0

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    21/117

    sowa tylko w pierwszym sensie, tzn. rozumiemy przez intuicj bezpo rednie, lecz nie wyczerpuj ce uchwycenie przedmiotu. Poznanie ludzkie jest istotnie abstrakcyjne, ujmuje tylko aspekty tego, co dane i nie jest wstanie wyczerpa wszystkiego, co jest obecne w tym, co dane. Intuicja wsensie poznania wyczerpuj cego nie istnieje, w ka dym razie nie u nas

    ludzi. (2) Zarzuca si niekiedy fenomenologom - i by mo e nie cakiem bez powodu - e chcieliby oni pomin ka d inn form wiedzy, np. wiedz o tym, co prawdopodobne. Jednak e ich zasady nie gosz nic takiego. Wiedza, e co jest prawdopodobne, ma oczywi cie miejsce a nazbyt cz sto; ale niemniej jednak jest ona wiedz. Je eli wi c pewne zdanie zostaje stwierdzone tylko z prawdopodobie stwem, to i tak ten, kto je stwierdza, musi wiedzie, e zdanie to jest prawdopodobne. Jednak prawdopodobie stwo jakiego zdania mo e zosta poznane tylko dzi ki wnioskowaniu, takie wnioskowanie zakada zawsze pewno dotycz c czego , a wi c uchwycenie jakich przedmiotw. W tym i tylko w tym sensie obowi zuje podstawowa zasada fenomenologiczna. Gdyby j rozumie w ten sposb, e wiedzie co mo emy tylko w sposb pewny, to byaby ona oczywi cie faszywa.

    Obiektywizm. Druga podstawowa regua metody fenomenologicznej, tak jak jreprezentowa Husserl, mogaby by sformuowana nast puj co: w ka dym badaniu my lenie powinno by skierowane wy cznie na przedmiot z cakowitym wy czeniem wszystkiego, co subiektywne . Tak uj ta, regua ta nale y do wsplnego dobra zachodniej metody naukowej. Zawiera ona dwie r ne, lecz ci le ze sob z czone zasady praktyczne.

    Przede wszystkim wymaga ona, aby naukowiec, eby tak powiedzie, odda si w peni badanemu przedmiotowi widz c tylko to, co obiektywne. Musi on zatem wy czy wszystko, co pochodzi od niego samego, od podmiotu, przede wszystkim swoje uczucia, yczenia, osobiste nastawienia itd. Wymagany jest bowiem czysty ogl d, czysto teoretyczne nastawienie w pierwotnym greckim sensie sowa teoria (= ogl danie). Naukowiec wypeniaj cy t regu jest czysto poznaj c istot , ktra w peni zapomina o sobie samej.

    Po drugie, regua ta wymaga postawy kontemplacyjnej, tzn. wy czenia tego co praktyczne. Badaczowi nie wolno si pyta, jakiemu celowi to czy tamto mogoby su y, lecz tylko i wy cznie, jakie to co jest. Dziedzina

    tego, co praktyczne np. moralno , religia, mo e by jednak e badana fenomen logicznie, tak jak to si dzieje w pracach Schelera i Otto, lecz wtedy przedmioty praktyczne, jak cele, warto ci itd. s traktowane czysto kontemplacyjnie. Fenomenologia jest wi c na wskro teoretyczna tak e i w tym sensie, e jest apraktyczna.

    Obiektywizm, do ktrego d fenomenologowie jest oczywi cie tylko ideaem. Czowiek nie jest tylko intelektem, tak e w badaniu naukowym w mniejszym lub wi kszym stopniu wspobecne s motywy emocjonalne. Niektre z nich wydaj si nawet wspiera badanie naukowe, tak np. wola, nami tne pragnienie wiedzy. W pozostaych jednak wypadkach uczucia i

    akty woli a nazb yt cz sto zaciemniaj czysto naukowego patrzenia. Mimo to wydaje si praktycznie niemo liwe cakowite ich wy czenie i w tej

    1

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    22/117

    sytuacji fenomenologiczna regua jest tym bardziej wa na. Ten bowiem, kto ci gle i wiadomie nie stara si jej dotrzyma, tym at wiej popadnie wsubiektywizm. Wielkie zdobycze naszego kr gu kulturowego zawdzi czamy, jak susznie podkre laj fenomenologowie, wa nie obiektywizmowi.

    Subiektywne my lenie Kierkegaarda. Przeciwko tej dawno potwierdzonej, aostatnio szczeglnie przez Husserla wyostrzonej, regule obiektywizmu broni si uczniowie Srena Kierkegaarda, egzystencjali ci. Twierdz oni, e dla docieka filozoficznych obiektywizm jest niewystarczaj cy, przeciwnie, badacz, musi si trwo y. Je ne suis pas au

    spectacle chce powtarza sobie codziennie G. Marcel. Tak e my lenie czysto teoretyczne egzystencjali ci uwa aj za bezwarto ciowe. Id cz sto nawet a tak daleko, aby twierdzi, e prawdziwie filozoficzne my lenie jest bezprzedmiotowe, gdy odnosi si ono do tzw. egzystencji (do ludzkiego

    Dasein), ktra nie jest adnym przedmiotem, adnym obiektem, lecz

    podmiotem.Te dzisiaj bardzo popularne pogl dy kontynentalnych filozofw przy

    bli szym przyjrzeniu okazuj si mniej rewolucyjne, ni si to pocz tkow owydaje.

    (1) Przede wszystkim nale y zauwa y, e sowo obiekt (wzgl dnie przedmiot) jest wieloznaczne. W terminologii Husserla przedmiotemjest wszystko, co dane, wszystko, co w jaki sposb mo e by rozwa ane. Jednak e egzystencjali ci bior ten termin w dosownym sensie: przedmiotem jest wszystko, co stoi na przeciw ja [Gegenstand ist, was dem Ich

    gegen bersteht]. Przy takim rozumieniu ja (tzw. egzystencja) nie mo e by

    oczywi cie adnym obiektem. Je eli jednak rozwa amy egzystencj , to jest ona jednak pewnego typu obiektem w pierwotnie fenomenologicznymsensie, gdy obiektem jest to, o czym mwimy. Gdy mwimy zatem o egzystencji, wtedy staje si ona dla nas przedmiotem. Dodatkowo egzystencjali ci interpretuj egzystencj jako co , co nigdy nie j est gotoweco , co nie ma adnego trwaego ksztatu, jednocze nie mwi , e obiekt jest czym uformowanym i daj cym si uj . Rwnie z tego powodu egzystencja nie jest dla nich adnym przedmiotem. Jednak e pierwotna terminologia fenomenologiczna nie determinuje przedmiotu w aden okre lony sposb a st d tak e egzystencja mo e by nazwana przedmiotem. Jest to zatem wa ciwie spr o sowa.

    (2) Je eli egzystencjali ci w trwodze widz konieczny stan umo liwiaj cy uchwycenie egzystencji, to my l oczywi cie, e ten szczeglny przedmiot, ktrym jestem ja sam (moja egzystencja) odsania si najlepiej w tego rodzaju sytuacji emocjonalnej. By mo e jest to trafne, lecz tym samym nie jest powiedziane, e rwnie wa ciwa analiza byaby mo liwa w stanie trwogi. Takna przykad dzieo Sartre'a Ltre et le nantnie zostawia adnych w tpliwo ci, e jego autor dokona tej gigantycznej pracy my lowej w cakowicie kontemplatywnym nastawieniu, zimno i naukowo. By mo e trwoga bya warunkiem wst pnym tej analizy, z pewno ci nie bya jednak stanem ktry podczas pracy badawczej mg j wspomaga, raczej

    odwrotnie, stan trwogi uniemo liwiby spokojn analiz . (3) Przedmiotem zalecanej przez egzystencjalistw metody jest ludzka

    2

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    23/117

    egzystencja, a wi c co cakowicie szczeglnego. S dz oni, e ka dy przedmiot z konieczno ci znajduje si w relacji do egzystencji i dopiero na bazie jej rozja nienia [Erhellung] mo e zosta filozoficznie poj ty. Jest to jednak teza, ktra nie jest oglnie uznana, a w ka dym razie nie jest trafna w wypadku nauk przyrodniczych. Nauki te przeprowadziy do dzisiaj

    skuteczn interpretacj przedmiotw bez odnoszenia si do egzystencji, post puj c cakowicie obiektywistycznie. Zreszt w dzieach Heideggera i Sartre'a, a wi c u dwch wiod cych egzystencjalist w, metodaobiektywistyczna jest wr cz wzorcowo stosowana.

    Wy czenie teorii i tradycji. Regua z powrotem do rzeczy samychwymaga nie tylko wy czenia subiektywnych postaw lecz rwnie tych wszystkich obiektywno ci, ktre w przedmiocie badanym nie s bezpo rednio dane. Do tego nale y jednak wszystko, co wiemy dzi ki innym rdom lub te przez wnioskowanie. Powinno si widzie tylko to, co jest

    dane, fenomen, i nic poza tym.(1) Po pierwsze, regua ta wymaga, aby wy czone zostay wszystkie

    teorie, wnioski, hipotezy itd. W ten sposb fenomenologowie nie chcjednak wy czy ka dego poznawania po redniego, dopuszczaj je cakowicie, ale dopiero po fenomenologicznym ugruntowaniu. Ugruntowanieto jest absolutnym pocz tkiem; uzasadnia ono m.in. tak e prawomo cno regu wnioskowania i dlatego w toku badania fenomenologicznego niemo na robi adnego u ytku z po rednich metod poznawania.

    (2) Z tym czy si ci le wy czenie tradycji. Nie chodzi przy tym tylko o ju przez . Tomasza z Akwinu wyra nie sformuowan zasad , wedug ktrej

    powoanie si na ludzki autorytet stanowi najsabszy argument w ten sposb, e tego, co twierdz inni, nigdy nie wolno traktowa jako pewnej podstawy. Metoda fenomenologiczna wymaga nie tylko cisego zastosowania tej tomistycznej zasady, lecz ponadto, aby cay zosta wy czony niezale nie, czy by on przez fenomenologa sprawdzony czy nie. Rzeczy same, fenomeny, tak jak si pojawiaj przed duchowym okiem badacza, powinny doj do gosu i nic poza tym.

    Praktycznie postulaty te, podobnie jak cisy obiektywizm, s niezwykle trudne i w caej ich czysto ci niemo liwe do spenienia. Ogl danie i wnioskowanie s tak ci le z czone w ludzkim duchu, e tylko z najwi kszym trudem mo emy je rozdzieli. Automatycznie wprojektowujemy nasz wcze niej zdobyt wiedz w przedmiot. Dugi i rygorystyczny trening jest konieczny, aby nauczy si czystego ogl dania.

    Ilustracj tych regu niech b d dwa przykady z praktyki seminaryjnej. Student, ktry ma fenomenologicznie opisa czerwon plam , zaczyna tak:Widz czerwon plam na tablicy. Plama ta skada si z maych kawakw czerwonej kredy... To nie jest ju jednak fenomenologiczne: o tym, e plama ta skada si z kawakw kredy, student wie, poniewa przedtem widzia, jak profesor namalowa j za pomoc kredy; w samym przedmiocie kreda nie jest w ogle dana. Inny przykad: student podejmuje nast puj c analiz poczucia obowi zku Poczucie obowi zku powstaje w naszej

    wiadomo ci, le eli w mzgu dochodz do skutku pewne skomplikowane procesy fizjologiczne. Jest to oczywi cie fenomenologicznie cakowicie

    3

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    24/117

    faszywe: swojego wasnego mzgu czowiek ten nigdy nie widzia, a tymbardziej fizjologicznych procesw ktre w nim miayby mie miejsce.Fenomen poczucia obowi zku, jako fenomen, nie ma w ogle nic wsplnego zfizjologicznymi procesami.

    Pozytywne reguy ogl du istoty. Mo na byoby mniema, e patrzenie jest tak prostym procesem, i nie s do niego konieczne adne szczeglne reguy i wystarczy mie szeroko otwarte oczy ducha, aby poprawnie widzieprzedmiot. Tak jednak nie jest. Wskazali my ju na kilka negatywnych regu post powania fenomenologicznego: je eli badacz nie ma wystarczaj cego treningu w patrzeniu, a nawet je eli tylko dostatecznie nie uwa a, aby widzie tylko to, co si przed n im znajduje, b dzie wprojektowywa w przedmiot elementy subiektywne, teorie, tradycyjne pogl dy itp. Istniej jednak rwnie pozytywne reguy tego post powania. Mo na je sformuowa w nast puj cy sposb.

    (1) Wszystko, co jest dane powinno si widzie tak dalece, jak to jest tylko mo liwe. Ta w sobie jasna i prosta regua musi by dlatego wyra nie formuowana i wiadomie stosowana, poniewa czowiek jest tak uksztatowany, e posiada siln skonno , aby widzie tylko niektre aspekty z tego, co dane. Uexkll pokaza, e zwierz ta uchwytuj tylko to, co jest dla nich witalnie wa ne; czowiek ma jednak wiele wsplnego ze zwierz ciem. Tym, co posiada ponad t wsplnot , je m.in. zdolno do teoretycznego, nie-praktycznego poznawania. Mimo to jeste my zbyt skonni do pozostawania lepymi na pewne elementy tego co dane. Pierwszym wi c zadaniem badania fenomenologicznego jest odsoni cie przeoczonych fenomenw.

    (2) Dalej, ogl d fenomenologiczny powinien by deskryptywny, opisowy.Znaczy to, e przedmiot powinien zosta rozo ony, a nast pnie jego cz ci opisane, zanalizowane, gdy ka dy przedmiot jest niesko czenie zo ony. Im bardziej jasny jest wi c ogl d, tym lepiej elementy przedmiotu daj si odr ni i zrozumie w ich wzajemnych relacjach. Tak analiz Heidegg ernazywa interpretacj [Auslegung] albo hermeneutyk . Wyra nie nale y jednak podkre li, e tego rodzaju fenomenologiczna hermeneutyka albo interpretacja nie mo e by mieszana z redukcj (ktr omwimy dalej w rozdziale 5); tutaj chodzi o poznawanie bezpo rednie tam o po rednie.

    5. Przedmiot bada fenomenologicznych

    Fenomen. Przedmiot fenomenologicznego ogl du i interpretacji zosta przez Husserla i jego uczniw nazwany fenomenem. Sowo to posiada pozafenomenologicznym tak e inne, r ne znaczenia. Aby unikn nieporozumie krtko je teraz omwimy.

    (1) Fenomen przeciwstawia si rzeczywisto ci: w ten sposb wskazuje si na pewien pozr. Nie ma to jednak nic wsplnego z

    fenomenologicznym sensem tego sowa. Dla fenomenologw nie maadnego znaczenia, czy to, co dane, jest rzeczywiste czy te jest tylko

    4

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    25/117

    pozorem. Wa ne jest jedynie, e ma to by po prostu dane. (2) Dalej, fenomen jako zjawisko przeciwstawia si cz sto rzeczy samej. W

    tym sensie rzecz ukazuje si poprzez fenomen, mniej wi cej tak jak choroba poprzez gor czk . Tak e i o to nie chodzi fenomenologom. Rzecz sama, znajduj ca si ewentualnie poza fenomenem, wcale ich nie interesuje, chc oni ogl da tylko fenomen, to c o dane.

    (3) W naukach przyrodniczych u ywa si wyrazu fenomen dla okre lenia zmysowo daj cych si obserwowa procesw. Znaczenie to jest o wiele bardziej w skie ni te, ktre fenomenologowie cz z tym wyrazem, gdy , po pierwsze, nie jest wedug nich konieczne, aby fenomen mo na byo zmysowo obserwowa (jak zobaczymy wystarczy, je eli fenomen zostanie wyobra ony) i, po drugie, fenomen nie potrzebuje by adnym procesem; chocia fenomenolog mo e rwnie bada procesy, to przede wszystkim bierze on pod uwag struktury.

    Sens sowa fenomen, o ktry tutaj chodzi, mwi c sowami Heideggera,

    jest nast puj cy: to, co ukazuje-si -w-sobie-samym [das Sich-an-sich-selbst-zeigende], to, co si ukazuje, tak si ukazuje, jakie samo jest; to, co jasno si przed nami znajduje.

    Wy czenie istnienia. Wymienione dotychczas wy czenia (tego, co subiektywne, teoretyczne i tradycji) jeszcze nie wystarczaj . Autentyczna metoda fenomenologiczna wymaga rwnie , eby tak e istnienie przedmiotu zostao wy czone. Jest wi c oboj tne, czy przedmiot istnieje czy nie, jego istnienie w ogle nie wchodzi w rachub . Je eli np. przeprowadza si analiz fenomenologiczn pewnej czerwonej plamy, to nie

    ma adnego znaczenia, czy w wiecie w ogle istnieje czerwona plama czy nie.W tym le y jedna z podstawowych r nic mi dzy metod

    fenomenologiczn a empiryczn . W tej ostatniej wychodzi si od stwierdzenia faktw, tzn. stwierdza si najpierw, e faktycznie jest tak a tak.Ustala si np., e ta czy inna ilo wody znajdowaa si rzeczywi cie w okre lonym czasie, w okre lonym miejscu. W przypadku post powania fenomenologicznego nie maj miejsca adne tego rodzaju stwierdzenia. Fakty nie maj tu adnego znaczenia.

    Mo e powsta w tym miejscu w tpliwo : jak wobec tego mo na jeszcze

    w fenomenologii mwi o tym, co dane? To, co dane, wydaje si przecie by czym rzeczywi cie istniej cym Nale y stwierdzi, e wprawdzie ka dy przedmiot musi ostatecznie jako istnie lub przynajmniej by ugruntowany w czym istniej cym, aby mg by dany, z tego jednak w aden sposb nie wynika, e fenomenologia musi si zajmowa jego istnieniem. Gdy nawet wtedy, gdy przedmiot istnieje mo na abstrahowa od jego istnienia i bra pod uwag tylko jego uposa enie tre ciowe [Washeit] - tak jak to robifenomenologowie. Mo na tak e rozwa a czysto wyobra one przedmioty

    Istota. Wa ciwym przedmiotem badania fenomenologicznego ma by istota, . Tak e to sowo posiada wiele znacze , ktre nale y teraz krtko przedstawi, aby uchwyci ten szczeglny sens, ktry nadaj mu fenomenologowie.

    5

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    26/117

    (1) Sowa istota u ywa si zwykle w takich zwrotach jak czowiek jest istot mierteln . Istota znaczy tu mniej wi cej tyle co rzecz; oczywi cie w tym wypadku raczej ywa rzecz. W j zyku fenomenologw adna tego rodzaju rzecz. np. aden czowiek, nie jest okre lana jako

    istota. Istot nazywa si tutaj tylko aspekty, pewne elementy tego typu

    rzeczy.(2) Mwi si tak e o istocie pewnej rzeczy, np. o istocie ycia. Tak e i

    to nie jest znaczeniem, ktre temu sowu nadaj fenomenologowie. Podczas gdy istota ycia jest bardzo trudno dost pna, fenomenologiczna istota pojawia si jasno przed obserwatorem, nie jest adn ukryt istot , przeciwnie, jej fenomenem, czym , co samo si ukazuje.

    (3) W ko cu nale y te odr ni istot w sensie fe nomenologicznym odarystotelesowskiego . Fenomenologiczne poj cie istoty jest bardziej obszernezakresowo. Oprcz w swoim sensie Arystoteles odr nia tak e inne, koniecznie z nim wspwyst puj ce okre lenia. wasno ci ( ). W

    przeciwiestwie do tego, wszystko, co koniecznie wspwyst puje w fenomenie, a wi c tak e arystotelesowskie wasno ci, ujmuje si w fenomenologii terminologicznie jako istot .

    Fenomenologiczna istota wyklucza wi c dwa rodzaje czynnikw: istnienie iwszystko to, co przypadkowe. Istot t mo na byoby okre li jako fundamentaln struktur przedmiotu. Przez struktur nie wolno tutaj jednak rozumie np. tylko pewnej sieci stosunkw, lecz nale y tego sowa u ywa dla okre lenia caej podstawowej tre ci przedmiotu, wraz z jego jako ciami itd.

    Istota a znaczenie sowa. Aby dalej wyja ni poj cie istoty, chcemy teraz krtko przedstawi punkt widzenia empirystw, ktrzy zaprzeczaj istnieniu istoty i pogl d fenomenologw na ten temat.

    Wedug empirystw istota jest wzgl dna. To, co z jednego punktu widzenia jest istotne dla pewnej rzeczy, z innego mo e okaza si nieistotne. Np. w trjk cie wykonanym z drewna kto , kto jest zainteresowany jego geometrycznym uposa eniem, uzna tylko wasno ci geometryczne za istotne, powie wi c, e dla tego przedmiotu istotne stylko trzy boki, trzy k ty itd., natomiast fakt, e jest on zrobiony z drewna lub te e jest tyle a tyle centymetrw dugi, jest nieistotny, bez znaczenia. Dla innego obserwatora, ktry interesuje si nie geometrycznymi wasno ciami, lecz wa nie materiaem, z ktrego zrobiony jest ten trjk t, bycie z drewna b dzie istotne, a geometryczna forma, trzy boki i trzy k ty, b dzie nieistotna. Mo na byoby w tym momencie oczywi cie zauwa y, e u ywaj c sowa trjk t domniemujem y wa nie trjboczn i trjk tn figur . Zarzut ten nie zbiby jednak z tropu empirystw, gdy oni wa nie podkre laj sowo domniemywa: jak wida z powy szego przykadu istot jest dla nich to i tylko to, co domniemujemy u ywaj c pewnego sowa; istota nie jest niczym innym ni znaczeniem sowa [Wortbedeutung].Poniewa wszystkie znaczenia sw s wzgl dne - za pomoc tego samego sowa mo na oznaczy bardzo wiele dowolnych przedmiotw - to istota

    przedmiotu jest poj ciem wzgl dnym: to, co jest istotne dla jednego obserwatora mo e by cakowicie nieistotne dla innego. Wszystko zale y

    6

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    27/117

    wy cznie od znaczenia. ktre dowolnie nadajemy sowom. W samych rzeczach nie istnieje adna istota, wszystkie aspekty rzeczy s w sobie rwnowarto ciowe. Dopiero czowiek prz ez swoje konwencje wprowadzar nice mi dzy tym, co istotne, a tym, co nieistotne, a to w ten sposb, e przypisuje sowom znaczenia.

    Ta droga my lowa jest jednak przez fenomenologw odrzucana jako niezadowalaj ca. Nale y wprawdzie przyzna, e znaczenie sowa jest wzgl dne i prawd jest rwnie , e w tej samej rzeczy mo emy uj i analizowa raz jeden aspekt np. geometryczn form - a innym razem inny - np. materia, ale wa nie te aspekty s wedug fenomenologw przedmiotami, np. bycie z drewna jest tego rodzaju przedmiotem.Przedmiot ten, cakowicie niezale nie od nazwy, ktr mu nadajemy, posiada pewne konieczne wasno ci. Tak np. ka da rzecz, ktra jest wykonana z drewna, jest tak e przestrzenna i rozci ga. Jest tak nie dlatego, e nazywamy j drewn ian lecz dlatego e sama w sobie jest tak

    ukonstytuowana. Gdyby my zamiast drewno powiedzieli duch, to ta nowa nazwa przedmiotu nie zmieniaby absolutnie nic w jego strukturze:pozostaby on nadal materialny i rozci gy. W wypadku drewna przeciwnie, geometryczna forma jest nieistotna i to niezale nie od tego, jak je nazywamy, podczas gdy w trjk cie (tzn. w tym, co normalnie nazywamy trjk tem) forma ta jest istotna. Wzgl dno mo liwych punktw widzenia nie polega zatem na niczym innym ni na mo li wo ci wzi cia pod uwag r nych przedmiotw i nie ma nic wsplnego z naszym problemem. Tak samo bez znaczenia jest w tym kontek cie relatywno znacze sw.

    Fenomenologia egzystencji. Po tym, co dotychczas powiedzieli my, mo e wyda si dziwne, e wi kszo nam wspczesnych uczniw Husserla zajmuje si wa nie problemem egzystencji. W ka dym razie sowo egzystencja ma u egzystencjalistw, do ktrych nale ci uczniowie Husserla, w sze znaczenie ni u innych filozofw, znaczy ono tylko ludzkegzystencj . Ale egzystencja ta jest cakowicie wyra nie uj ta jako Dasein, awi c, pozornie przy odwrceniu post powania Husserla, jej uposa enie tre ciowe [Sosein], jej istota zostaj wy czone z analiz. Tak przynajmniej twierdz ci filozofowie. Je eli si jednak bli ej przyjrzymy ich faktycznemu post powaniu, wtedy okazuje si , e w zasadzie nie porzucili oni prawie stanowiska Husserla. Stwierdzamy mianowicie, co nast puje:

    (1) Egzystencjali ci analizuj to, co dane, fenomen, i z zasady chcwy czy ze swoich bada poznawanie po rednie. Nie mwi wprawdzie, e ich metoda polega na ogl dzie, ale poniewa dzi ki postawie emocjonalnej poznanie mo e by co najwy ej przygotowane, natomiast nie mo e doj do skutku, to duchowy akt, ktry ostatecznie ma miejsce, musi by pewnymrodzajem ogl du, jakkolwiek by si go nazwao.

    (2) Przedmiot ich bada , a wi c wymieniona wy ej egzystencja, zosta opisany i, w rzetelnie fenomenologicznym sensie, zinterpretowany.Heidegger, jak to zostao powiedziane, da najlepsz teoretyczn ilustracj tego rodzaju interpretacji, gwne dzieo Sartrea nosi podtytu Prba ontologii

    7

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    28/117

    fenomenologicznej4, a Marcel napisa Fenomenologi pos iadania5. Faktyczniewi c filozofowie ci stosuj metod fenomenologicznej analizy do przedmiotw swoich bada .

    (3) Analiza ta zawsze pokazuje, e egzystencja posiada, jak mwi ci filozofowie, struktur . Heidegger wprowadzi nawet osobn nazw dla elementw tej struktury, nazywa je elementami egzystencjalnymi -Existentiale. W ogle rozwa ania nad egzystencj zajmuj u egzystencjalistw du o mi ejsca.

    (4) Chocia twierdz oni zawsze, e analizuj , aby u y sformuowania Heideggera, tylko to, co ka dorazowo moje [je-meinige], to, co ma miejscetylko raz, to jednak jest oczywiste, e to, co s dz , e odkryli, przysuguje ka dej ludzkiej egzystencji . Nie jest to po prostu struktura, lecz konieczna struktura tejegzystencji.

    Osi gni cie egzystencjalistw polega wi c na wykazaniu, e w samej egzystencji mo na odnale pewn istot . Znacz cy wspczesny filozof sformuowa to pewnego razu w ten sposb, e egzystencjali ci s ekstremalnym przykadem filozofw esencjalnych. W ka dym b d razie ich sposb traktowania ludzkiej egzystencji pozostaje cakowicie w ramachmetody fenomenologicznej .

    O nowszej i g bszej fenomenologii. Ju sam Husserl, a tym bardziej wielu spo rd jego nast pcw interesowao si tzw.. konstytucj przedmiotu. Prbowali oni bada, je eli wolno si tak wyrazi, przed- przedmiotowe przedmioty. W wi kszo ci wypadkw chodzi tutaj o wykazanie, e czowiek w ten lub inny sposb wytwarza swoje przedmioty, i

    o wyja nienie, jak on to czyni. Jednocze nie do znaczna cz tych my licieli zacz a u ywa metod, ktre nie miay nic wsplnego z wczesnohusserlowskim prostym ogl dem. Z tego punktu widzenia wszystko, co tutaj zostao powiedziane, uznane byoby za elementarne, aby mo e nawet za przedfilozoficzne, przedfenomenologiczne.

    Jest to jednak cakiem szczeglnego rodzaju postawa, chocia w rd filozofw w kontynentalnej Europie szeroko rozpowszechniona. adna rzetelna nauka szczegowa, a tak e aden filozof, ktry nie nale y do tej szkoy, nie b dzie w stanie zaakceptowa tej metody albo te nie b dzie mg jej u ywa. Tutaj chodzi nam o oglne metody my lenia i tym samym

    nie potrzebujemy dalej rozwa a problemw postawionych przez now fenomenologi .

    4 J. P. Sartre, L'tre et le nant. Essai d'ontologie phnomnologique, Paris 1943 (przypis

    tlumacza).5 G. Marcel,Zarys fenomenologii posiadania, w: Byc i miec, tlum. P. Lubicz, Warszawa1986 (przypis tlumacza).

    8

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    29/117

    III. METODY SEMIOTYCZNE

    6. Uwagi oglne

    Metodologiczne uwagi wst pne. W dalszym ci gu rozwa a usprawiedliwimy jeszcze w czenie tego rozdziau o j zyku w przedstawienie dzisiejszych metod my lenia. Najpierw jednak krtko dwie uwagi metodologiczne.

    Mo na byoby zapyta, dlaczego rozwa enie problemw j zykowych nast puje zaraz po przedstawieniu metody fenomenologicznej. Powd le y w tym, e chocia analiza j zyka nie jest bez znaczenia dla bezpo redniego poznawania, to jest ona o wiele wa niejsza dla poznawania po redniego, gdy tutaj przedmiot nie jest dany, a ruch my lenia jest o wiele bardziej

    skomplikowany i posu en ie si symbolami jest o wiele bardziej konieczne. Jak jeszcze zobaczymy, dochodzi si przy tym do procedur, w ktrych u ycie j zyka jest absolutnie konieczne. Dlatego metody semiotyczne mog by omawiane dopiero po fenomenologicznych, natomiast musz by omwione przed innymi metodami.

    Innym, o wiele bardziej trudnym pytaniem jest, jak powinno si oddzieli dziedzin semiotyczn od dedukcyjnej. Wedug pewnych szk filozoficznych, przede wszystkim logiczno-empirystycznej, logika i analizaj zyka s tym samym. Je eli si nawet nie podziela tego kra cowego punktu widzenia, to i tak cz sto nie jest atwo odr ni obie te dziedziny. Ju Arystoteles w czy semiotyk (pierwsze pi rozdziaw rozprawy Ozdaniu) do swojej logiki. W ka dym razie z metodologicznego punktu widzenia, pomijaj c cakowicie ka dorazowe zasadnicze stanowisko filozoficzne, odr nienie obu tych dziedzin b dzie zawsze do dowolne i do pewnego stopnia wzgl dne. Tutaj odr nienie to ustanowimy w nast puj cy sposb: wszystko, co dotyczy poprawno ci zda [Aussage], b dzie omawiane w rozdziale o dedukcji, wszystko za , co dotyczy sensu wyra e , w rozdziale semiotycznym.

    Historyczne uwagi wst pne. Ju sofi ci (Kratylos i inni), a tak e Platon, poruszali okoliczno ciowo problemy semiotyczne. Jako pierwszy w systematyczny sposb rozwa a je Arystoteles. Jego dzieo O zdaniu zawieram.in. pierwszy znany system kategorii syntaktycznych. Znacz cy post p dokona si w semiotyce dzi ki stoikom i scholastykom, u tych ostatnich przede wszystkim w ich Grammaticae speculativae. Z wyj tkiem niewielu fragmentw dziea stoikw niestety zagin y, a semiotyka scholastyczna pozostaa do dzisiaj prawie nie zbadana. Tzw. czasy nowo ytne zapisay si tylko niewielkim post pem w tej dziedzinie i dopiero rozwj logik imatematycznej spowodowa nowe tego rodzaju badania. Husserl (ktrywprawdzie nie by logikiem matematycznym) przeprowadzi w LogischeUntersuchungen doniose analizy semiotyczne, podczas gdy G. Frege

    zrekonstruowa i cz ciowo rozszerzy dorobek my lowy starej szkoy stoickiej. Nowsze badania nawi zuj przede wszystkim do metamatematyki

    9

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    30/117

    D. Hilberta. Najbardziej znacz cymi badaczami w tej dziedzinie s dzisiaj A. Tarski (1935) i R. Carnap (1937). Nazwa semiotyka, jak rwnie oglny podzia tej nauki pochodzi od Ch. Morrisa (1938). Dzisiaj semiotyka jestaktywnie uprawiana i dalej rozwijana, cz ciowo dzi ki bod com pyn cym z innych nauk - przede wszystkim z fizyki - ktre domagaj si o wiele

    bardziej dokadnej analizy j zyka ni dotychczas. Tak e oglne nastawienieszkoy logiczno-empirystycznej, ktra analiz j zyka traktuje jako jedyny przedmiot filozofii, istotnie przyczynio si do rozwoju semiotyki.

    Oglne uprawomocnienie analizy j zyka. Znaki, a wi c przedmiot semiotyki, stay si z wielu powodw wa ne, a nawet konieczne dla metody naukowej.

    (1) Nauka jest dzieem pewnej wsplnoty, mo e doj do skutku tylko dzi ki trwaj cej w czasie wsppracy wielu ludzi. Wsppraca ta wymaga jednak dzielenia si wiedz , ktre realizuje si poprzez znaki, szczeglnie przez mwione i pisane sowa. Sowa nie s wi c tylko czym ubocznym, lecz s istotnym narz dziem nauki.

    (2) Sowa s materialnymi, materiaowymi rzeczami lub zdarzeniami. Je eli za ich pomoc uda si jasno przedstawi poj cia, to - abstrahuj c nawet od czynnika spoecznego - praca naukowca zostaje znacznieuatwiona. Ludzki duch jest bowiem tak uksztatowany, e najatwiej pracuje mu si za pomoc rzeczy materialnych, ujmuje je najlepiej. Pomy lmy tylko o liczeniu: mo e by ono cakiem dobrze przepro wadzone jako liczenie wpami ci, ale o ile prostsze i pewniejsze b dzie przy u yciu znakw

    pisanych.(3) Jest tak e w ko cu trzeci powd, dlaczego sowa s tak wa ne dla

    wiedzy. Wyra anie my li za pomoc sw jest pewnego rodzaju dzieem sztuki. Oglnie znan rzecz jest, e wprawdzie normalnie artysta w trakcie tworzenia prowadzony jest przez ide , to jednak zwykle idea ta nie jest adekwatna do gotowego dziea. W czasie materialnego tworzenia zostajeona rozbudowana i sprecyzowana. Tak te dzieje si cz sto w wypadkusownego wyrazu: poj cie, ktre ma by zakomunikowane za pomoc sw, uzyskuje kompletno i precyzj dopiero w procesie wyra ania go. Pomijamy w tej chwili, e sowa s nie tylko wehikuem dla poj , lecz rwnie mog mie samodzieln funkcj . Ju jednak jako sam rodek wyrazu posiadaj oczywi cie najwy sz donioso .

    Je eli sowa s niezb dne dla wiedzy, to z drugiej strony mog by dla niej niebezpieczne; prowadz atwo do nieporozumie nie tylko mi dzy lud mi, lecz tak e w wypadku samotnej pracy: bierze si sowo za adekwatny wyraz poj cia, a tak cz sto nie jest, lub te kryje ono w swoim znaczeniu co , co sprowadza badanie na faszywe drogi.

    Trzy wymiary znaku. Gwn my l semiotyki, ktra jednocze nie stanowi podstaw dla jej podziau, mo na przedstawi nast puj co. Je eli kto mwi co komu innemu, wtedy ka de u yte przez niego sowo odnosi si do trzech r nych przedmiotw:

    0

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    31/117

    (a) Przede wszystkim sowo to nale y do pewnego j zyka, a to oznacza, e znajduje si ono w pewnych stosunkach z innymi sowamitego j zyka, np. w zdaniu znajduje si mi dzy dwoma innymi sowami (tak jak w wypadku

    sowa i), albo na pocz tku zdania itd. Stosunki te okre la si jako syntaktyczne, s to wzajemne stosunki mi dzy sowami.

    (b) Po drugie to, co kto mwi, posiada pewneznaczenie: jego sowa znacz co , chc one zakomunikowa komu drugiemu co okre lonego. Poza syntaktycznym stosunkiem

    mamy wi c jeszcze do czynienia z innym, mianowicie ze stosunkiem sowa do tego, do czego ono odnosi. Ten stosunek nazywa sisemantycznym.

    (c) W ko cu sowo jest wypowiedziane przez kogo i do kogo

    skierowane. Istnieje zatem trzeci rodzaj stosunkw, mianowicie mi dzy sowem a lud mi, ktrzy go u ywaj . Stosunki te nazywaj si pragmatycznymi.

    Te r ne stosunki sw wchodz jeszcze we wzajemne, okre lone relacje. Stosunek pragmatyczny zakada semantyczny i syntaktyczny, asemantyczny zakada syntaktyczny. Bezsensowne sowo nie mo e su y porozumiewaniu si ludzi, a aby mie sens musi si ono znajdowa w pewnych okre lonych s tosunkach do innych sw. W przeciwie stwie do tego relacja syntaktyczna nie zakada semantycznej i pragmatycznej, arelacja semantyczna daje si bada bez brania pod uwag pragmatycznej. Tak e dla zupenie bezsensownego j zyka mo na zbudowa zupen syntaks . Mogliby my np. utworzy pewien prosty j zyk, w ktrym istniayby tylko znaki Pix, i jako syntaktyczna regua obowi zywaoby, e Pznajduje si zawsze przed x; nie byoby przy tym adnej potrzeby wiedzie, co znaczyPalbox.

    Relacje mi dzy trzema rodzajami stosunkw semiotycznych podobne s do tych mi dzy trzema wymiarami bryy geometrycznej. Cay fenomen sowa jest jak trjwymiarowa brya, tylko przez abstrakcj mo emy z niego oddzieli albo dwa pierwsze rodzaje stosunkw (syntaktyczne isemantyczne), albo tylko jeden rodzaj (syntaktyczne), dokadnie tak samojak w geometrii mo emy wyabstrahowa z bryy b d paszczyzn , b d lini prost . Porwnanie to na jlepiej wyja nia wy ej zamieszczony rysunek.

    Semiotyczne poj cie sowa. Na pocz tku tych uwag trzeba specjalnie zwrci uwag , e sowo, o ktrym mwi si w semiotyce, jest sowem materialnym, tzn. w wypadku gdy chodzi o sowa mwione, jest to grupa fald wi kowych, w wypadku za sw pisanych rz d maych plamek suchego atramentu na papierze. Fakt, e sowo nale y wzi wa nie w takim sensie, wynika ju jasno z tego, e jest ono przeciwstawione swojemu znaczeniu. Uwaga ta jest dlatego wa na, e w j zyku p otocznym u ywa si wyra enia sowo w pewnym innym sensie.

    1

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    32/117

    Wa n konsekwencj takiego uj cia jest to, e nigdy nie mo emy u y tego samego sowa w jednej wypowiedzi, a c dopiero w wielu wypowiedziach. We my np. proste zdanie identyczno ciowe a jest a. Zgodnie z semiotycznym uj ciem mamy tu pewien rz d plamek suchego atramentu. Plamki atramentu, ktre na pocz tku zdania czytamy jako a,

    nie s w adnym wypadku identyczne z tymi, ktre stoj na ko cu tego zdania, poniewa za ka dym razem chodzi o dwie r ne plamki, ktre s umieszczone w r nych miejscach na papierze, co przy jednej i tej samej rzeczy nigdy nie jest mo liwe. Je eli w j zyku potocznym mwi si to samo sowo, to ma si na my li dwa sowa, ktre maj mniej wi cej t sam form i to samo znaczenie. W semiotyce natomiast mwi si w tym wypadku o dwch sowach o tej samej formie. Nie znaczy to, e forma obu sw jest identyczna, wystarczy wzi je pod silne szko powi kszaj ce, aby stwierdzi, e identyczno formy nie ma miejsca. Chodzi mianowicie o to, e ich oglna struktura graficzna jest taka sama.

    Niektrzy fenomenologowie (Ingarden) przeciwstawiaj semiotycznie rozumianemu sowu brzmienie sowa [Wortlaut], a wi c dokadnie t wspln struktur , ktr posiadaj sowa o takiej samej formie w sensie semiotycznym. Techniczny rozwj semiotyki wymaga rzeczywi cie, aby mwi o tego rodzaju brzmieniach sw, uatwia to bowiem badania.Nale y by jednak wiadomym, e brzmienie sowa jest czym oglnym, awi c czym , co istnieje tylko w indywiduach, tzn. w sowach w sensie semiotycznym. Nie jest ono jak rzecz , lecz wasno ci rzeczy, a mianowiciematerialnie (semiotycznie) rozumianego znaku.

    7. Formalizm

    Orientacja wst pna. Jedn z najwa niejszych zdobyczy nowo ytnej metodologii jest zrozumienie, e operowanie j zykiem na poziomie syntaktycznym mo e znacznie uatwi prac my low . Tego rodzaju operowanie nazywa si formalizmem. Polega on na tym, e pomija si jakiekolwiek znaczenie u ywanych znakw i bierze si pod uwag wy cznie ich form graficzn . Je eli w tym sensie pewien j zyk zostanie formalistycznie zbudowany, wtedy nazywa si go j zykiem

    sformalizowanym, niekiedy mwi si krtko o formalizmie, lecz to sformuowanie prowadzi do b dw, bardziej odpowiednie jest u ywanie sowa formalizm tylko dla okre lenia metody.

    Stosuj c formalizm jasno odr nia si dwie rzeczy. Z jednej strony mamy sam j zyk z jego czysto syntaktycznymi reguami, tzn. z reguami, ktreodnosz si wy cznie do materialnej formy znakw, ale nigdy do ich znaczenia; z drugiej strony - przynajmniej w wi kszo ci wypadkw - tre ciow interpretacj tego j zyka, tzn. jakie przyporz dkowanie znacze znakom. Sam j zyk i jego interpretacja s w pewnej mierze niezale ne od siebie. Wprawdzie jaka syntaksa musi ju istnie, zanim przyst pi si do interpretacji, lecz nie odwrotnie, gdy atwo mo na skonstruowa j zyk nie interpretuj c go w aden sposb. Taki j zyk nazywa si formalistycznym albo abstrakcyjnym. Temu samemu j zykowi sformalizowanemu mo na

    2

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    33/117

    zwykle da r ne interpretacje.Interpretacja j zyka jest spraw semantyki, a nie syntaksy. Zagadnienie

    to omwimy p niej. Je li chodzi o syntaks , a wi c o j zyk sformalizowany, to aby go skonstruowa musimy rozwi za najpierw dwa problemy: (a) po pierwsze, musimy przyj reguy, ktre w ka dym wypadku pozwol jednoznacznie stwierdzi, ktre znaki tego j zyka s dopuszczalne, tzn.sensowne; (b) po drugie, musz tak e zosta ustanowione reguy okre laj ce, ktre zdania - je eli w ogle j zyk ten zawiera zdania - s

    poprawne.To drugie zadanie tradycyjnie przypisuje si logice formalnej; tak e w tym wypadku zwi zane z nim problemy omwimy dopiero w czwartym rozdziale. W pierwszym zadaniu dadz si odr ni trzy grupy problemw: ta, ktra dotyczy formalizmu w ogle, ta, ktra odnosi si do syntaktycznego sensu prostego wyra enia, i ta, ktra odnosi si do syntaktycznego sensu wyra e zo onych. Pierwsz grup problemw omwimy krtko zaraz, dwie pozostae w dwch nast pnych paragrafach.

    Liczenie. Istot formalizmu jest rozszerzenie zastosowania metody znanej ju od stuleci, a mianowicie metody liczenia. Dlatego celowe b dzie najpierw krtkie rozwa enie struktury zwykego, tzn. arytmetycznego i algebraicznego liczenia, tak jak si go uczy w szkoach.

    (1) Prosta operacja arytmetyczna np. mno enie, wydaje si z istoty polega na tym, e rozkadamy problem na poszczeglne cz ci i rozwi zujemy ka d cz osobno. Aby np. w pami ci pomno y 27x35post pujemy w nast puj cy sposb: najpierw mno ymy 20x30,potem 7x5 itd.O adnym formalizmie wydaje si tutaj nie by mowy. Je eli jednak

    zaczniemy mno y pisemnie, to zwykle zapisujemy poszczeglne rezultaty w okre lonym porz dku, np.: 27 x 35

    135

    81__

    945

    Gdyby .nas zapytano, dlaczego w drugim wierszu zapisali my 1 o jednomiejsce dalej na lewo, a nie pod 5 pierwszego wiersza, to po pewnymzastanowieniu odpowiedzieliby my: poniewa 1 nale y do kolumny dziesi tek i jej miejsce jest pod kolumn dziesi tek cyfry znajduj cej si wy ej. W samym akcie liczenia nie przeprowadzamy jednak tego rozwa ania, lecz po prostu stosujemy regu syntaktyczn , zgodnie z ktr ka de poszczeglne mno enie (a wi c ka dy nowy wiersz cyfr) nale y przesun o jedno miejsce dalej na lewo. Aby poprawnie liczy, niepotrzebujemy wiedzie, dlaczego tak wa nie powinni my post powa, wystarczy cakowicie, gdy znamy odpowiedni regu syntaktyczn (oczywi cie tak e jeszcze kilka innych).

    (2) Rozwa my teraz inny przykad, tym razem z algebry. Niech to b dzie rwnanie:

    ax2+bx+c=0

    3

  • 8/2/2019 Bocheski - Wspolczesne metody myslenia

    34/117

    Aby znale formu potrzebn do rozwi zania tego rwnania, zaczynamy od przeniesienia c na praw stron , opatruj c je przeciwnym znakiem:

    ax2

    +bx= -c

    Tak e tutaj atwo mogliby my poda tre ciowe uzasadnienie tego przeniesienia, faktycznie jednak wcale si o to nie troszczymy, lecz post pujemy po prostu wedug reguy syntaktycznej: ka dy czon jednej strony rwnania wolno przenie na drug stron , ale w takim wypadku musi on otrzyma przeciwny znak, a wi c - zamiast + albo odwrotnie.Je eli mamy do czynienia z nieco bardziej skomplikowanymi obliczeniami, wtedy musimy si ograniczy do samych regu syntaktycznych, gdy nasza pojemno my lowa po prostu nie wystarcza, aby w tym samym czasie my le jeszcze o tre ciowym uzasadnieniu regu.

    Swojej relatywnej pewno ci liczenie nie zawdzi cza faktowi, i dokonuje si za pomoc liczb, lecz formalizmowi. Jest ono zastosowaniem formalizmu do j zyka liczb.

    Zastosowanie liczenia do przedmiotw nie-matematycznych. T sam metod mo na tak e atwo zastosowa w innych dziedzinach, ktre w ogle z liczbami nie maj nic wsplnego. Wybieramy przykad z arystotelesowskiej sylogistyki. W sylogistyce tej, jak wiadomo, mo na dokona na negatywnym zdaniu oglnym, np. zdanie negatywne aden czowiek nie jest kamieniem wolno przeksztaci w zdanie aden kamie nie jest czowiekiem. W logice klasycznej tego rodzaju zdanie zwyko siprzedstawia za pomoc ukadu znakw SeP, gdzie S reprezentuje podmiot, P

    predykat, a litera e (z aci skiego nEgo) wskazuje, e chodzi o oglne zdanie negatywne. Je eli nasze zdanie zapiszemy w tej formie, to atwo jest skonstruowa czysto syntaktyczn regu , ktra dokadnie odpowiada zasadzie konwersji dla tego typu zda . Mwimy zatem: W ka dej formule typu XeY litery znajduj ce si obok e mog by zamienione miejscami. Je eli raz ustanowimy tak regu , wtedy okazuje si , e np. tzw. redukcja Cesare do Celaren