24

Btn nr 31

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Btn nr 31
Page 2: Btn nr 31

W dniu Edukacji Koleżankom i Kolegom z Oddziałowej Sekcji EiR ZNP oraz członkom Zarządu Od-działu w Krakowie Nowej Hucie ży-czenia nieustannej kreatywności,

radości z tego, co się umie i satysfakcji, że moż-na się nieustannie uczyć -

składaZarząd

Oddziałowej Sekcji EiR ZNP w Krakowie Nowej Hucie

Wakacje to czas rela-ksu, wczasów, wycieczek, spotkań z drugim człowie-kiem, zadziwień nad urodą przyrody i dokonaniami lu-dzkimi.

Członkowie naszej Sekcji w okresie wakacyj-nym wypoczywali w Ustro-niu Morskim. Korzystając z pięknej pogody przedłużyli sobie okres wy-poczynku i wyruszyli na wycieczki.

- 2 -

Atena- bogini...pokoju, mądrości i sztuki.

„Nauka jest najlepszą drogą do tego, żeby ducha ludzkiego

uczynić heroicznym.”

Giordano Bruno

Niech przyniosą uśmiech, radość i ...

WIADOMOŚCIZWIĄZKOWE

Ustronie Morskie – tu wypoczywali nasi członkowie

Page 3: Btn nr 31

OTO RELACJE Z TYCH WYCIECZEK.

Odbyła się w dniach 4.09 – 7.09.2015 r., a zorgani-zowana została przez Agencję Turystyczną „Grzybowski”. Uczestniczyli w niej głównie członkowie naszej Sekcji oraz część osób z innych Sekcji z terenu miasta Krakowa. Ujęta była w planie naszej Sekcji. W dniu wyjazdu bardzo wczesnym rankiem nad Krakowem padał rzęsisty deszcz , co było zjawiskiem niesłychanie rzadkim już nawet nie w ostatnich tygodniach, ale miesiącach. Nie dość, że był to autentyczny deszcz to w dodatku ulewny. Była to pora dotarcia uczestników wycie-czki do miejsca zbiórki . Trzeba więc było obok bagaży użyć parasola, nie-którzy ratowali się taksówkami. Po dotarciu większości na miejsce, deszcz ustał, choć potem z przerwami towarzyszył nam w drodze mniej więcej do

Opola. Już na terenie Kotliny Kłodzkiej czekały nas w pierw-szym dniu trzy miejsca do zwie-dzania. Najpierw był przejazd przez Góry Stołowe. Droga pięła się coraz wyżej przez liczne ser-pentyny. Po obu stronach drogi lasy, wśród drzew liczne głazy zastygłe w bezruchu w odwiecz-nych czasach, o różnych wiel-kościach i kształtach. Potem zjazd w dół również przez uro-

kliwe serpentyny do Lądka Zdroju, gdzie głównym punktem pobytu było zwiedza-nie renesansowego sanatorium „Woj-ciech” (oczywiście w miejscach ogólnie dostępnych) oraz krótki spacer po uzdro-wisku. Następnie autokar nasz skierował się do miejscowości Kletno. Półgodzinny spacer z parkingu „pod górę” do Jaskini Niedźwiedziej.

Po obu stronach drogi las, skąpane w niedawnym deszczu drzewa, przej-

- 3 -

Wycieczka do Kotliny Kłodzkiej

Fot. B. Janusz Widok Gór Stołowych

Fot. B. Janusz Nasi przed Sanatorium

Page 4: Btn nr 31

rzyste, rześkie powietrze. Miejs-cami było widać wyschnięte cał-kowicie koryta potoków czy stru-myków i właśnie te ich koryta świadczyły, że tu nie tak dawno płynęła woda. To skutki katastro-falnej suszy, która dotknęła duże obszary Europy, w tym Polski. W dość nadużywanym porzekad-le, że „najstarsi ludzie nie pamię-tają...” w tym przypadku chyba

nie ma żadnej przesady. Sama Jaskinia Niedźwiedzia to wspaniałe dzieło natury, istny cud. Oczu nie można oderwać od przepięknych grot, ko-rytarzy, jaskiń. Ponoć Jaskinia Niedźwiedzia jest najpiękniejszą w Polsce, nawet Jaskinia Raj jej nie dorównuje.

Ostatnim punktem programu mijającego dnia była miejscowość Trzebieszowice , a w niej Zamek na Skale. Zabytkowy obiekt o cieka-wych wnętrzach, obecnie przez aktu-alną właścicielkę wykorzystany częś-ciowo jako hotel. Wokół zamku pięk-ny park. Po dniu pełnym wrażeń (podróż z Krakowa, zwiedzanie) dotarliśmy do Lewina Kłodzkiego, miejsca zakwaterowania w Ośrodku „Maria”, położonym z dala od ruchliwych tras, wokół dużo zieleni, niedaleko zalesione wzgórza, cisza i spokój.

Drugi dzień w całości to pobyt w Czechach, na terenach położo-nych blisko granicy z Polską. A więc Nowe Miasto nad Matują.

Zwiedzanie położonego na wzgórzu zamku (zamki „lubią” wzgórza), piękne wnętrza, duża ich ilość i różnorodność, „oddech” his-torii. Potem był czas na spacer po miasteczku, głównie po jego rynku.

- 4 -

Fot. B. Janusz Nasi w Jaskini Niedźwiedziej

Fot. B. Janusz Wnętrze Zamku na Skale

Fot. B. Janusz Nasi w Nowym Mieście - Czechy

Page 5: Btn nr 31

Niewiele było szans na jakieś nawet drobne zakupy, bowiem w Czechach handel w soboty pracuje tylko do godziny 11.00, my byliśmy i już po tej godzinie. Otwarto tylko nieliczne punkty gastronomii.

Kolejnym i ostatnim punktem pobytu w Czechach był przejazd do miejscowości Adrspach i spacer po pięknym Adrszpaskim Skalnym Mieście. Tu dopiero natura pokazała swoją potęgę, pokazała co potrafi, stworzyła niezapomniane obiekty skalne. Na trasie zwiedzania jeden piękniejszy od drugiego, fantastycz-ne kształty, niektóre o wielkich roz-miarach. Liczne, większe i mniejsze grupy wycieczkowe, znacznie częściej słychać język polski czy też inne, np. niemiecki niż czeski. No cóż, oni to już znają od dawna. Pogoda dopisała, było trochę chmur – ale bez deszczu, okresami słonecznie, tem-peratura komfortowa.

Trzeci dzień wycieczki obudził nas deszczem i tak już pozostało do wieczora z bardzo krótkimi przerwami. Po śniadaniu przejazd do Dusznik i zwiedzanie Muzeum Papiernictwa, stąd już „tylko krok” do Dusznik – Zdroju. Tam w czasie padającego deszczu spacer po parku zdrojowym aż

do Dworku Chopina i pomnika kom-pozytora. Oczywiście obowiązkowo pijalnia wód mineralnych, potem z racji, że była to niedziela – dla chęt-nych uczestnictwo we Mszy Świętej w pobliskim Kościele Franciszka-nów. Po Mszy przejazd do Wambie-rzyc (zwiedzanie bazyliki oraz ruchomej szopki). Potem Kudowa Czermna (słynna Kaplica Czaszek) – tu „przemawiała” historia o drama-tycznych wydarzeniach na tych zie-miach w dość odległej przeszłości. Krótki przejazd do Kudowy – Zdroju i ponadgodzinny spacer po tym reno-mowanym uzdrowisku Kotliny

-5 -

Fot. B. Janusz Nasi w Skalnym Mieście

Fot. B. Janusz Wnętrze Bazyliki w Wambierzycach

Page 6: Btn nr 31

Kłodzkiej. I tak dobiegła końca ta deszczowa i dość chłodna niedziela, choć bogata we wrażenia wynikające z realizacji programu wycieczki.

Czwarty dzień to już bagaże w autokarze, ostatni posiłek i po-żegnanie Lewina Kłodzkiego (na-wiasem mówiąc ta miejscowość jest silnie związana z postacią na-szej słynnej piosenkarki Violetty Villas).Wszystkie zwiedzane w tym dniu miejscowości będą już na tra-sie do Krakowa. A więc na po-czątek słynne Błędne Skały i spa-cer wśród nich. Niektórym trudno było się przecisnąć przez miejscami bardzo wąskie i niskie przejścia, ale jakoś wszyscy przebrnęli, czasami przy pomocy innych. Po opuszczeniu Skał jeszcze jeden przejazd przez Góry Stołowe, tym razem w odwrotnym kierunku. I znów serpentyny, urzekające widoki... Bez wysiadania z autokaru (zgodnie z programem obejrzenie pałacu w Bożkowie, a kolejno przejazd do Barda Śląskiego, gdzie zwiedziliśmy sanktuarium. Ostatnim miejscem do zwiedzania była zabytkowa kopalnia złota w Złotym Stoku. Było tam wiele interesujących eksponatów, w gablotach pięknie lśniły i nęciły wzrok imitacje sztab złota. Och, gdyby one były prawdziwe i jakoś dostępne... Pomarzyć można... Po zwiedzeniu kopalni to już jazda do Krakowa (z jedną krótką przerwą w pobliżu Góry Św. Anny).

Przewodnikiem wycieczki był p. Bartłomiej Janusz, dysponował bardzo dużą wiedzą o zwiedzanych miejscowościach i obiektach oraz interesująco ją przekazywał. W sposób zdyscyplinowany realizował program wycieczki, pomagał uczestnikom w razie potrzeby. Kierowca autokaru p. Wojciech (nazwiska nie znam) w sposób kulturalny i po mistrzowsku prowadził pojazd na trasie z Krakowa i z powrotem oraz na terenie Kotliny Kłodzkiej. Z ramienia Sekcji opiekowała się grupą Anna Ochmańska.

Wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej można uznać za ciekawą i poży-teczną. Dostarczyła wiele wartości poznawczych i relaksu. Kotlina Kłodz-ka ma sporo interesujących miejsc do zwiedzania.

„Piękna nasza Polska cała, piękna...”.

Piotr Gorycki

-6 -

Ośrodek Wypoczynkowy „Maria” w Lewinie Kłodzkim

Page 7: Btn nr 31

12 września 2015 roku 12- osobowa gru-pa z naszej Sekcji wybrała się na 6-dniową wycieczkę do Włoch Północnych. Pierwszą noc spaliśmy w okolicach Insbrucka w Austrii.

Zwiedzanie zaczęliśmy od Trydentu, gdzie zobaczyliśmy ro-mańską katedrę – miejsce Soboru Trydenckiego w latach 1545-1563 i zamek biskupów-książąt tryden-ckich Buonconsiglio . Najstarszy zamek w stylu gotyckim i nowszy renesansowy połączono w okresie baroku. Następnie trasa prowadziła wzdłuż jeziora Garda, gdzie odpo-

czywaliśmy w Limone otoczone cytrynowymi gajami, a w Sirmione była przejażdżka łódkami po jezio-rze Garda. W trzecim dniu zwie-dziliśmy Weronę (rzymski amfi-teatr). Arena, XIV-wieczne mury starego miasta, dom Julii Kapulet, grobowce Scaligerich, a przy Pia-zza Signoria okazałe pałace i do-my.

Genuę zwiedziliśmy w for-mie spaceru, a w niej: gotycką ka-tedrę San Lorenzo, Kościół Jezuicki, a w nim dwa obrazy Rubensa, Pałac

Ducale, dom Krzysztofa Ko-lumba, wybrzeże portowe ze słynnym statkiem pirackim.

W następny dzień była całodzienna wycieczka pocią-giem do Cinque Terre-5 miejs-cowości położonych wśród skał niezwykle urokliwych, wpisanych na listę UNESCO. My zwiedziliśmy trzy: Mana-rolę, Vernazzę i Monterosso.

Mieszkańcy zajmują się- 7 -

Włochy Północne

Trydent

Jezioro Garda

Vernazza

Page 8: Btn nr 31

tu uprawą winorośli i oliwek na wysoko położonych tarasowych polach. Miasta pięknie położone, gdzie na ulicach parkuje się ło-dzie, ale tłok turystów ogromny.

W ostatnim dnu zwiedzi-liśmy Mediolan: zamek Sforzów ze słynną trzecią Piętą Michała Anioła, La Scalę – najsłynniejszą scenę operową świata, najwięk-szą gotycką katedrę Włoch, Gale- rię Brera. Wycieczka była bardzo udana.

Anna Ochmańska

W dniu 7 września odbyło się wy-jazdowe zebranie Zarządów Sekcji

EiR ZNP w Rabce. Uczestniczyło w nim 36 członków Zarządów Sekcji z miasta Krakowa (Podgórze, Śródmieście, Krowodrza, Nowa Huta). Gos-podarzem wspólnego zebrania był Zarząd Oddziałowej Sekcji EiR ZNP w Rabce. Zarząd naszej Sekcji reprezentowało 9 osób.

Z miejsca zbiórki (Dom Tury-sty) wyruszyliśmy o godz. 9.35. Po blisko dwu godzinach dotarliśmy do Rabki. Przed Muzeum Górali i Zbójników przy ul. Sądeckiej powi-tała nas Kol. Anna Karpierz- przewodnicząca Oddziałowej Sek-cji EiR ZNP w Rabce. W muzeum znajduje się ekspozycja poświęcona góralom, zamieszkującym okolicz-ne góry i zbójnikom karpackim. To jedyna nowoczesna interaktywna i

multimedialna wystawa o tej tematyce w Małopolsce. Oprócz zabytkowej chałupy góralskiej, ekspozycji etnograficznej, niezwykłego świata zbój-ników można też poznać nietuzinkową twórczość Jana Fudali-Jaśka z Gor-ców. - 8 -

Zamek Sforzów

Wymiana doświadczeń ...

Fot. M. Sykut W oczekiwaniu na wyjazd...

Page 9: Btn nr 31

Następnie (ul. Orkana) ruszyliśmy w kierunku Parku Zdrojowego, mijając m.in. Muzeum Orkana mieszczące się w zabytkowym kościele pw. św. Marii Magdaleny i Teatr Lalek „Rabcio”. Na placu przed budynkiem dworca kolejowego zatrzymaliśmy się na krótką „sesję” zdjęciową przy pomniku św. Mikołaja.

Następnie udaliśmy się na cmentarz parafialny pod Krzyż Katyński, by modlitwą i wiązan-ką kwiatów uczcić pamięć po-mordowanych.

Po krótkim marszu dotar-liśmy do Tężni Solankowej i Pi-jalni Wód Mineralnych w Rabce – Zdroju. Zostały one wybudo-wane w pobliżu źródła solanki „Helena” na skraju Parku Zdro-jowego. Korzystanie z tężni po-lega na spacerze wokół kolumny i wdychaniu aerozolu solankowego.

Po smacznym obiedzie w restauracji znajdującej się obok tężni udaliśmy się (alejkami Parku Zdrojowego) do Miejskiego Ośrodka Kultu-

ry, gdzie mieści się siedziba Sekcji EiR ZNP w Rabce.

Nasze integracyjne spotkanie przy ciastku i kawie przebiegało w bardzo miłej atmosferze. W spot-kaniu uczestniczyła również wice- przewodnicząca Okręgowej Sekcji EiR ZNP Kol. Zofia Molek.

Przewodnicząca rabczańskiej Sekcji EiR ZNP przedstawiła oko-liczności jej powstania, różnorodne formy działalności . W imieniu kra-

kowskich Sekcji EiR ZNP głos zabrała Kol. Danuta Majcher i krótko wypowiedziała się na temat form działalności oraz współpracy naszych Sekcji. Każda z krakowskich Sekcji EiR otrzymała od Koleżanek z Rabki upominki zawierające m.in. przewodnik turystyczny, widokówki i kilka pamiątkowych drobiazgów. Spotkanie zakończyliśmy toastem i chóralnym śpiewem piosenek z regionu podhalańskiego i krakowskiego.

= 9 -

Fot. M. Sykut Przy pomniku św. Mikołaja

Fot. M.Sykut W trakcie obiadu

Page 10: Btn nr 31

Został ustalony termin spotkania w Krakowie w 2016 roku, po Świa-towych Dniach Młodzieży.

W doskonałych humorach dotarliśmy na rabczański deptak koło amfiteatru. Jest to doskonałe miejsce do spacerów i odpoczynku. Odby-wają się tu również imprezy kulturalne i sportowe. Przy jednym z krań-ców deptaku jest rabczańska atrakcja – fontanna ze słoniami.

Tuż obok znajduje się pomnik poświęcony żołnierzom Związku Walki Zbrojnej, AK, poległym i zamordowanym w latach 1939 – 1945 oraz obelisk upamiętniający żołnierzy z Oddziału Partyzanckie-go AK „Adama”, por. Jana Stachu-ry.

Po kilku minutach pobytu na deptaku, wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w kierunku leśni-czówki , przy której Koleżanki z Rabki przygotowały w szałasie

spotkanie przy grillu. Było nie tylko bardzo smacznie, ale przede wszys-tkim radośnie; rozmowy, barwne opowieści, wspólne śpiewanie przy akompaniamencie akordeonu i tańce wokół ogniska. O godzinie 18.00, po serdecznym pożegnaniu, wyjechaliśmy z Rabki. Kilka minut przed 20.00 opuściliśmy autokar w Krakowie.

Czesława Filipowicz

- 10 -

Fot. M. Sykut Pomnik pomordowanych

Fot. M. Sykut Wymiana doświadczeń Fot. M. Sykut Wymiana doświadczeń

Page 11: Btn nr 31

Urodziłam się 15 czerwca 1925 roku w Zagórzu woj. Podkarpackie. Z wczesnego dzieciństwa pamiętam zimę w Zagórzu. Puszysty śnieg otu-lający lasy i góry i siebie w tle na nartach.

Babci domek na skraju lasu, gorącą herbatę z sokiem malinowym, szarlotkę. – rzekę Osławę, ciepłą wodę i kamienie, po których można było skakać i przeskoczyć na drugi brzeg rzeki.

Były to miłe i beztroskie lata mojego dzieciństwa. Naukę rozpo-czynam w 6-tym roku życia w Szkole Podstawowej w Zagórzu. Po 7-miu latach nauki zdaję egzamin do gimnazjum w Sanoku. Pamiętam moją radość z posiadania szkolnego mundurka i niebieskiej tarczy na rękawie.

Dalszą naukę w gimnazjum przerywa wojna – rok 1939 – złowrogi warkot samolotów, bomby, zniszczenie, ogólny chaos. Nasz dom zasie-dlony przez Niemców i my, tj. ja z rodzicami i młodszą siostrą w jednym pomieszczeniu. Walka o byt, przetrwanie, praca na polu, choroba ojca, strach i niepewność jutra, a w pobliskim Zasławiu powstają nowe hitle-rowskie obozy zagłady Żydów. Z kominów unosi się dym i napełnia zapa-chem spalanych ciał okoliczne łąki.

W obawie przed przymusowym wyjazdem na roboty do Niemiec, pracuję w parowozowni w Zagórzu – do końca okupacji.

Pamiętam zapory przeciwczołgowe w naszym ogrodzie, przesiedle-nie nas do następnej wsi i powrót do zasiedlonego przez radzieckich żoł-nierzy domu – szaber i zniszczenie.

I wreszcie – nasze polskie wojsko – nasi żołnierze. Wolność – radość i spokój. Nowy etap – pęd po wiedzę.

Rozpoczynam nowy rok szkolny w latach 1944-1945 w Gimnazjum

- 11 -

Zgodnie z zapowiedzią prezentujemy wspomnienia

Kol. Jadwigi Dobrowolskiej, która 15 czerwca 2015 roku ukończyła

90 rok życia. Gratulujemy !!!

Zarząd Sekcji

Meandry pamięci

Page 12: Btn nr 31

i Liceum Ogólnokształcącym w Sanoku. Jestem uczennicą II klasy gim-nazjum. Chodzę do szkoły w Sanoku i mieszkam z rodzicami w Zagórzu.

Pamiętam pierwsze miesiące po okupacji niemieckiej – zniszczenie kraju, ogólną biedę, braki wszystkiego, puste półki w sklepach i szereg różnych utrudnień i niedociągnięć. Jednym z utrudnień jest brak łączności kolejowej i drogowej pomiędzy miastami Sanokiem i Zagórzem. Nie kur-sują pociągi osobowe, jedynie pociągi towarowe jeżdżące w kierunku Związku Radzieckiego. Jeździ też pociąg pancerny z Zagórza w stronę Komańczy, Baligrodu w związku z bandami UPA grasującymi w lasach bieszczadzkich i w okolicznych wsiach. Po drogach suną furmanki konne lub czasem samochody ciężarowe. Autobusy i samochody osobowe są zwykłą abstrakcją. Młodzież szkolna zagórska ma problem z dotarciem do szkoły w Sanoku. Pozostają jej tylko nogi i codzienne piesze pokonywanie 15 kilometrowej drogi do szkoły i ze szkoły w różnych warunkach atmosferycznych, zależnych od pory roku. Pamiętam ból nóg, ogólne zmę-czenie, a przecież trzeba się uczyć i być sprawną na lekcjach. Pamiętam również moje szkolne przygody. – Ażeby zaoszczędzić nogi i być wcześ-niej w domu – siadam w Sanoku na stopnie wagonu pociągu towarowego i jadę w stronę Zagórza. Pociąg przejeżdża przez Zagórz, nie zatrzymuje się, i jedzie w kierunku Związku Radzieckiego - skaczę jak najdalej od wago-nów – mam poszarpane pończochy, stłuczone nogi, wbity żwir w kolana – ale żyję – i przez kilka dni nie chodzę do szkoły. W innym, podobnym przypadku – wsiadam w Zagórzu do pociągu towarowego i jadę do szkoły w Sanoku. Pociąg przejeżdża przez Sanok i jedzie dalej – skaczę w puszy-sty, gęsty śnieg po szyję i nic mi się nie stało, nie spóźniłam się do szkoły na lekcje. Po kilkunastu miesiącach zmagań z kilometrami do szkoły i ze szkoły i różnymi przygodami na drogach, zaczyna wreszcie jeździć loko-motywa z dwoma wagonami, łącząc obie stacje kolejowe - zagórską i sa-nocką, stwarzając młodzieży zagórskiej lepsze warunki do nauki i zdo-bycia wykształcenia.

Zdaję małą maturę, a po dwóch latach dużą maturę i otrzymuję świadectwo dojrzałości Liceum Ogólnokształcącego w Sanoku w 1947 roku.

Następny etap mojego życia – „Ze świadectwem dojrzałości w dło-ni”. Moim marzeniem po maturze jest dalsza nauka w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Krakowie ( lubię sport, dobrze jeżdżę na nar-tach, świetnie gram w siatkówkę), ale marzenia nie zawsze się spełniają i ze względów finansowych zostaję w Zagórzu.

- 12 -

Page 13: Btn nr 31

W Wydziale Oświaty dostaję pracę w szkole podstawowej w Tarno-wie i zostaję nauczycielką wiejską. Pamiętam moją pierwszą pracę i pierwszy bliższy kontakt z dziećmi. Lubię je, a one darzą mnie uczuciem, są szczere. Po 3-ch latach zostawiam szkołę, Zagórz i wyjeżdżam do Kra-

kowa. Zaczynam nowy etap.Rozpoczynam go w Domu Kultury

„Pod Baranami” w Rynku Głównym w Krakowie. Inne środowisko, nowi ludzie, kontrast. I wreszcie – mój Kra-ków – hejnał z wieży Mariackiej, gołębie na rynku krakowskim, planty. W 1951 roku wychodzę za mąż, zakładam ro-dzinę i wychowuję 2 córki. Po kilku la-tach zdaję egzamin wstępny do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie – na kierunek pedagogika i rozpoczynam 5-cioletnie studia magisterskie. Razem z moją 7-mioletnią córką rozpoczynamy pierwszy rok nauki. Był to ciężki i zara-zem trudny okres w moim życiu.

Dużo nauki, troska o dzieci, o dom, łączenie obowiązków matki, żony, studentki. W tych różnych, codziennych obowiązkach wspiera mnie i pomaga mój mąż, dodaje sił, inspiruje do dalszej nauki.

Zdaję egzaminy u zna-nych i cenionych profesorów Krakowskich Wyższych Ucze-lni – u prof. dr Włodzimierza Szewczuka, autora wielu ksią-żek i publikacji naukowych, związanych z psychologią, u dr Marii Przetacznikowej – psychologa Instytutu Psycho-logii Uniwersytetu Jagiel-lońskiego – u wybitnego pe-dagoga, dziekana prof. Hen-ryka Smarzyńskiego, u prof. Jana Konopnickiego z Instytutu Pedagogiki Ogólnej.

Zaliczam kolejne semestry i idę naprzód do pisania pracy magister-

- 13 -

Kol. Jadzia jako studentka III roku.

Medyczne Studium Zawodowe – druga od lewej to Kol. Jadzia

Page 14: Btn nr 31

skiej i jej obrony. Każ-dy zdany egzamin to dużo satysfakcji, zado-wolenia i wiary w sie-bie. W terminie koń-czę studia, bronię pra-cę magisterską i uzys-kuję tytuł magistra nauk pedagogicznych – ( z wynikiem dob-rym). Dalszy etap to praca nauczycielska w kilku krakowskich

szkołach podstawowych w Krakowie i 10-cioletnia praca z dorosłą, poli-cealną młodzieżą w Medycznym Studium Zawodowym w Krakowie – do

przejścia na emeryturę. Pierwsze lata na emeryturze.Moje córki skończyły szkoły, studia, wyszły za mąż, założyły własne

rodziny i opuściły dom rodzinny. Pozostałam z mężem, a po kilku latach całkiem sama.

Nawiązuję bliższe, przyjazne kontakty z moimi koleżankami po fa-chu. Uczestniczę w zebraniach związkowych i w różnych spotkaniach okolicznościowych. Za długoletnią przynależność do Związku Nauczy-cielstwa Polskiego (50 lat) zostaję wyróżniona i odznaczona w 2010 roku odznaką związkową ZNP.

Dzięki Koleżankom i Związkowi Nauczycielstwa Polskiego wyjeż-dżam na różne, dobrze zorganizowane wycieczki – krótsze lub dłuższe, krajowe i zagraniczne. Zwiedzam Hiszpanię, Włochy, Austrię, Francję, Czechy. Jestem w Monte Carlo – płynę po morzu Śródziemnym.

-14 -

Dni Młodości Nowej Huty i Kol. Jadzia to druga osoba od lewej.

Fot. rodzinne A jednak nie sama. Fot. rodzinne Z życzeniami dla Prababci

Page 15: Btn nr 31

Czuję – że mam drugą rodzinę, życzliwą, serdeczną, miłą i drugi dom przyjazny sercu.

Ale czas szybko ucieka, mijają lata i z ciekawych wycieczek po kraju i Europie pozostały albumy pełne kolorowych zdjęć i niezapomniane wspomnienia 90 – cio letniej seniorki – nauczycielki.

Oto wspomnienia

- 15 -

Na wycieczce związkowej w Monte Carlo - Monaco

Spotkanie Zarządu z Jubilatką w Jej mieszkaniu.

Page 16: Btn nr 31

Paul Ekman doliczył się w ludzkiej twa-rzy aż 80 mięśni, którymi rządzą odpowiednie uczucia malujące się na niej.

Podobno obserwacja tych mięśni pozwala stwierdzić czy rozmówca kłamie czy mówi praw-dę, udaje czy rzeczywiście przeżywa, np. strach lub radość.

O tym czy uśmiech jest wymuszony można się dowiedzieć obserwując mięsień mało widoczny, znajdujący się pod okiem. Tylko szczera radość wprawia go w ruch.

Palenie pewnie nigdy nie dotarłoby do Europy, gdyby nie hiszpańscy podróżnicy, wyprawiający się do Ameryki Południowej i Środkowej, któ-rzy przywieźli stamtąd tytoń.

Barceloński żeglarz Rodrigues da Yera publicznie zapaliwszy po raz pierwszy cygaro wywołał zgorszenie i strach. Uznano, że wstąpił w niego diabeł i dlatego z nosa i uszu buchają kłęby dymu.

Napisano więc do trybunału świętej Inkwizycji (instytucja poli-cyjno-sądowa kościoła katolickiego sięgająca początkami IV wieku, a zor-ganizowana oficjalnie w 1215 roku ja-ko narzędzie do walki z albigensami- sektą religijną. Działała oficjalnie do roku 1859 we Włoszech), ale ten zlek-ceważył donos i dzięki temu diabeł do dziś „rezyduje” w palaczach.

Oologia czyli nauka o ptasich jajach jest gałęzią ornitologii. Po-czątkowo uprawiali ją jako hobby Anglicy tworząc kolekcje; najciekawsze okazy eksponowano w oszklonych szafach lub oprawiano w ramki i wie-szano w salonach.

Johann Wolfgang Goethe kolekcję 200 jaj ofiarował swojej długolet-niej przyjaciółce Charlotcie von Stein. Obecnie znajduje się ona w muze-um pisarza w Weimarze. Angielskiej królowej Wiktorii (1819-1901), która panowała od 1837 roku przez 62 lata i 216 dni Królewskie Towarzystwo Ornitologiczne na 50-lecie koronacji ofiarowało ogromną kolekcję zebra-

- 16 -

TO WARTO WIEDZIEĆ

To Cię zainteresuje

Fot. M. Stachowicz Co nam mówi ten uśmiech?

Co to ma wspólnego z diabłem

Page 17: Btn nr 31

nych we wszystkich koloniach jaj ptasich umieszczonych w 12 dębowych szafach. Jest to do dziś największa europejska ko-lekcja oologiczna.W Polsce zbiór składający się

z 2600 jaj znajduje się w Krakowie w Zakładzie Zoolo-gii Polskiej Akademii Nauk. Zebrał go i opisał Kazimierz Wodziński, najsłynniejszy pol-

ski oolog, w dziele „Oologia ptaków polskich”.

Ciekawostki wybrała

M. Pawłowicz

to nowoczesny obiekt światowej klasy, spełniający wymagania międzynarodo-wych organizacji kongresowych oraz najwyższe standardy akustyki i me-chaniki widowiskowej. Usytuowany jest w rejonie bulwarów wiślanych z doskonałym widokiem na Wawel. Świetna lokalizacja to tylko niektóre atuty sprzyjające wielofunkcyjności tego obiektu.

Obiekt ma ponad 36000m przestrze-ni konferencyjnej, Salę Audytoryjną gotową przyjąć 2000 osób, prze-stronne i wielofunkcyjne wejścia, halle przystosowane między innymi do organizacji wystaw, stoisk spon-sorskich i ekspozycyjnych. Zaproje-ktowano go tak, aby mógł gościć wszelkiego rodzaju kongresy, konfe-rencje, koncerty, spektakle teatralne,

wystawy i inne prestiżowe wydarzenia kulturalne .- 17 -

Centrum Kongresowe KRONIKA KULTURALNA

To prawdopodobnie jeden z wielu zbiorów

Centrum Kongresowe

Page 18: Btn nr 31

Wysoki standard budynku plasu-je go wśród najbardziej prestiżo-wych i ekskluzywnych centrów kongresowych Europy. Centrum Kongresowe dysponuje trzema głównymi salami: Audytoryjną, Teatralną oraz Kameralną. Poza niezwykłą Salą Audytoryjną, (2000os.), na szczególną uwagę zasługuje druga co do wielkości Sala Teatralna (600 os.), jej składane trybuny pozwalają na zwiększenie powierzchni podłogi w przypadku wykorzystania jej na bankiety czy wystawy. Ogółem CK może pomieścić 3200 uczestników. Wokół Centrum powstał specjalny układ komunika-cyjny, obejmujący parkingi naziemne, dwupoziomowy podziemny, termi-nal autobusowy i mikrobusowy, dojazd z lotniska zajmuje około 20 minut, a z dworca zaledwie kwadrans. Z Nowej Huty można przyjechać tram-wajami nr 22 i nr 52 .

8 października w grupie 35 emerytowanych nauczycieli wybie-ramy się naocznie zobaczyć CK oraz uczestniczyć w spektaklu muzycz-nym w wykonaniu Teatru Rozrywki z Chorzowa pt. „Skrzypek na dachu”.

Jest to jeden z największych spektakli nowoczesnego teatru muzycz-nego, który powstał już w 1964 r. ale nadal bawi i cieszy. Świetne wido-wisko, porywająca muzyka, znakomita choreografia i gwiazdorskie akto-rstwo oraz niepowtarzalny humor. Jest to mądra, wzruszająca opowieść o losach żydowskiej rodziny z maleńkiej Anatewki, wsi w carskiej Rosji. Ojciec rodziny mleczarz walczy z biedą, ale nie traci pogody ducha, choć musi dokonać wyboru: utrata ukochanych córek czy poszanowanie tra-dycji.

Ponownie zamierzamy uczestniczyć w listopadzie w ICE w Kra-kowie w bardzo ciekawym wydarzeniu kulturalnym „pt.Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale” w interpretacji Mazowsza i zaproszonych gości. Utwór nazywany jest pierwszą polską operą porównywaną do „Czarodziejskiego fletu Mozarta”. Opera zaginęła na długie lata i odna-

- 18 -

Sala Audytoryjna

Page 19: Btn nr 31

leziona została dopiero w 1929 r. Komediowe wątki miłosne, walka Krakowiaków z Góralami ukazują strukturę społeczeństwa polskiego przed trzecim rozbiorem Polski. Innowacyjnością formy jest mistrzowskie połączenie muzyki klasycznej z polską muzyką ludową.

Opracowała na podstawie informacji internetowej

Halina Habryń

31 maja 2015 rozpoczął działalność Krakowski Teatr Variete.

Musical "Legalna Blon-dynka" w reżyserii Janusza Jó-zefowicza publiczność przyjęła owacjami na stojąco.

Spektakl miał premierę na Brodwayu w 2007, gdzie cie-szył się dużą popularnością, odniósł również spory sukces w londyńskim Savoy Theatre.

Historia "Legalnej Blondynki" oparta jest na powieści Amandy Brown. Polską wersję językową opracował Michał Zabłocki.

Bohaterką musicalu jest Elle Woods, czarująca, powszechnie podziwiana. Zakochana w Warnerze, z którym wkrótce ma się zaręczyć... 18 września zobaczyliśmy przedstawienie z Nataszą Urbańską w roli głównej.

Barbara Klich

Anna Kamińska „Simona opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”

Wyd. Literackie, 2015 „Kossaków postrzega się retro, jak epokę, która minęła, a ona nie mi-

nęła, o nie, nie, nie. Wszystko zaczyna się od nas” - Simona Kossak

- 19 -

Wnętrze Teatru Variete

KSIĄŻKI, KSIĄŻKI ...

Page 20: Btn nr 31

Simona Kossak ( 1943 -2007) biolog, naukowiec pasjonat, profesor nauk leśnych.

W posiadłości Kossaków w pobliżu Wawelu w Kossakówce wszyscy liczyli na to, że Elżbieta, żona Jerzego, trzeciego Kossaka malującego ko-nie, urodzi syna. To miał być wnuk Wojciecha, prawnuk Juliusza, który odziedziczy po nich talent, przedłuży dynastię Kossaków, malarzy koni i batalistów.

30 maja 1943 r. urodziła się trzecia Kossakówna ( Jerzy miał już dwie córki Marię i Glorię).

„I prawdopodobnie tego dnia Jerzy Ko-ssak na wieść o tym, że ma córkę strzelił do ryngrafu z Matką Boską". Simona miała być czwartym Kossakiem, wybrała jednak własną odrębną drogę. Ukończyła Wydział Biologii i Nauk o Ziemi na Uniwersytecie Jagielloń-skim. I wyjechała do pracy w Zakładzie Badania Ssaków PAN w Białowieży. Za-mieszkała w drewnianej gajówce w środku puszczy „Dziedzince". „Puszczy Białowie-skiej oddała swe najlepsze lata, a cały doro-bek naukowy powierzyła sercem przyrodzie i Białowieży". Anna Kamińskadziennikarka, wydawca telewizyjny. Autorka książek „Odnalezieni. Praw-dziwe historie adoptowanych" oraz „Miastowi. Slow food i aronia losu". Publikowała w Wysokich Obcasach, Zwierciadle, PANI. Barbara Klich

Nie lubię jesieni, napawa mnie smutkiem przemijania i irracjonalnymi lękami. Im jesteśmy starsi, tym trudniej nam zachować tzw. pogodę ducha, zwłaszcza gdy przychodzą różne dolegli-wości.

Wielu uczonych co prawda twierdzi, iż tym, co przyczynia się do większości zachorowań jest stan psychiczny i umysłowy człowieka, ale... Mówią o jedności ciała, psychiki i umysłu. Według Mosze Feldenkreisa

- 20 -

Widać, że p. Simona Kossak kocha przyrodę

Jesienne rozmyślania

Page 21: Btn nr 31

ludzki mózg może się uczyć przez całe nasze życie, więc ma zdolność do tworzenia nowych, lepszych wzorców, np. poruszania się, działania różnych organów czy interpretowania rzeczy-wistości. Każdemu bo-wiem ruchowi czy czyn-ności towarzyszą – uświadomione bądź nie, – stany umysłowe i emo-cjonalne. Można zatem

zwiększać potencjał mózgu, ciała lub psychiki, w zależności od potrzeb i niezależnie od wieku. Niektórzy uczeni zaś twierdzą, że człowiek jest maszyną: jego umysł to komputer, oko – obiektyw aparatu fotografi-cznego, ucho – mikrofon, ramię – dźwignia, układ oddechowy – wentyla-cja, serce – pompa, nerki – filtr, wątroba – zakład utylizacji, połączenie ko-ści – konstrukcja maszyny, gru-czoły potowe – lodówka, nerwy – centrala telefoniczna, komórki ciała – silnik spalinowy.

Wiedza o tym wszystkim jest istotna, zwłaszcza zaś ta o stanie naszego zdrowia. Może więc powinniśmy ją wykorzy-stać, aby nie dopuszczać do rozwoju chorób. Szczególnie po 40 roku życia, kiedy proces biologicznego starzenia się na-biera tempa, bardzo ważny oka-zuje się tryb życia. Proces ten bowiem można spowolnić i zachować zdrowie nawet w późnym wieku. Istotne jest tu jednak psychiczne nastawienie, umiejętność rozpoznania swojej sytuacji, pogodzenie się z nią, bo „zdrowie to siła do życia z ograniczeniami”. Trzeba więc wypra-cować sobie optymalny tryb życia na podstawie obserwacji własnego organizmu, który zawsze wysyła sygnały, że coś jest nie w porządku.

- 21 -

Fot. M. Gajda Jak widać i tym wieku można być aktywnym

Fot. A. Rajska Komputer daje możliwości rozwoju...

Page 22: Btn nr 31

Należy więc uaktywniać nie tylko ciało, ale również umysł, ćwiczyć pamięć, być aktywnym, działać w jakiejś grupie, organizacji, przebywać wśród ludzi i uczyć się nieustannie dawania, a nie tylko brania. „Edukacja dla zdrowia” to nie tylko hasło, ale i sposób na życie. I jak to mawiał śmiejący się filozof Demokryt z Abdery „lepszy od nadmiaru jest umiar” więc starajmy się go zachować również w altruizmie i egoizmie.

Warto sobie powtarzać, iż każdy okres życia ma swo-je uroki, starać się je smako-wać i wierzyć, że to, co naj-lepsze jest jeszcze przed na-mi.

Nie jest to łatwe z wielu względów i często zawodzi. Ale z drugiej strony trzeba w coś wierzyć, a światowe autorytety badają, analizują i podsuwają recepty, które chy-ba warto „wykupić”.Co praw-

da Mark Twain (1835-1910), amerykański pisarz i humorysta twierdzi, że „według lekarzy jedynym sposobem utrzymania zdrowia jest jedzenie tego, na co się nie ma chęci, picie tego, czego się nie lubi i robienie tego, czego by się wolało nie robić”, ale chyba – mimo wszystko – warto się zapoznawać z tym, co proponuje nauka, aby utrzymać zdrowie także w „trzecim wieku”, bo jest najważniejsze. Z przemijaniem zmaga się ludzkość od zaw-sze i nikt nie wynalazł remedium na ten pro-blem.

Może więc lepiej trzymać się spraw-dzonych receptur i uwierzyć, że pomogą.

Są wśród nich zalecenia, aby unikać zazdrości, negatywnych emocji, ulegania własnym słabościom, strachowi, podłości, małostkowości. Pielęgnujmy miłość, przy-jaźń, altruizm, nadzieję, pomagajmy innym z radością, cieszmy się dniem dzisiejszym, nie myśląc o chorobach, starości i śmierci.

- 22 -

Fot. M. Sykut Dowcipnie, wesoło i młodzieżowo

F

Fot. M. Sykut Jak na zdjęciu kultywujemy przyjaźń, nadzieję..

Page 23: Btn nr 31

A oto znaleziony w papierach, prosty przepis na szczęście:Weź: 4 fili żanki miłości, 2 lojalności, 3 przebaczenia, 1 przyjaźni, 2 łyżeczki czułości, 4 litry wiary oraz beczkę śmiechu.

Miłość połącz z lojalnością i starannie zmieszaj z wiarą, przypraw dobrocią, czułością, wyrozumiałością, dodając przyjaźń, całość obficie spryskaj śmiechem, wypiekaj w słońcu i serwuj codziennie w obfitych por-cjach.

Niby prosty sposób istnienia, niezależny od wieku, ale czy łatwy do zastosowania? Kiedy obserwuję ludzi mam sporo wątpliwości także i do tej „recepty”.

M. Pawłowicz

A oto zdjęcia Kol. M. Sykut wykonanew Muzeum Zbójników i Górali w Rabce.

23 -

Page 24: Btn nr 31

--24 -