50
01/2016 styczeń (2) www.czaspodroznikow.pl CZASOPISMO Anglia Anglia Pradziad Pradziad Maroko Maroko Recenzje Recenzje Rowery Rowery Lokalni Przewodnicy Lokalni Przewodnicy Ratownictwo w górach Ratownictwo w górach i wiele innych i wiele innych Anglia Pradziad Maroko Recenzje Rowery Lokalni Przewodnicy Ratownictwo w górach i wiele innych

Czasopismo Podróżników 01/2016

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Czasopismo Podróżników 01/2016

01/2016styczeń (2)

www.czaspodroznikow.plCZASOPISMO

AngliaAngliaPradziadPradziadMarokoMarokoRecenzjeRecenzjeRoweryRoweryLokalni PrzewodnicyLokalni PrzewodnicyRatownictwo w górachRatownictwo w górachi wiele innychi wiele innych

AngliaPradziadMarokoRecenzjeRoweryLokalni PrzewodnicyRatownictwo w górachi wiele innych

Page 2: Czasopismo Podróżników 01/2016

Wydawca:Fundacja Czas Podróżnikówul. 1-go Maja 29 E/646-050 Tarnów Opolski

Redakcja:Redaktor Naczelny:Bartosz Małłek

Sekretarz Redakcji:Adrianna Płuciennik

Zespół Redakcyjny:Mariola NagodaMałgorzata PamułaMartyna AbratkiewiczNatalia BarczykAgnieszka ZientarskaJoanna Matlak

Skład:Bartosz Małłek

Zdjęcie z okładki:Caitlin Wynne

Kontakt:[email protected]

CZASOPISMO

2 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 3

Bartosz Małłek Wstęp - 4

Bartosz Małłek Kalendarz Podróżnika - 5

Małgorzata Pamuła VII Wrocławskie Spotkanie Podróżników Rowerowych - 6

Joanna Matlak Ci którzy byli tu od początku - 9

Natalia Barczyk Opole do 1945 roku - 10

Bartosz Małłek Operacja Sudety - 13

Małgorzata Pamuła Dobrodziejstwa zimowego Pradziada - 14

Mariola Nagoda Opolskie na Weekend: Annaberg - 20

Małgorzata Pamuła Strategia Mistrza - 24

Martyna Abratkiewicz Pierwsza pomoc w górach - 26

Agnieszka Zientarska Baśniowa Wędrówka. Pałac w kopicach i Śląski Kopciuszek - 30

Małgorzata Pamuła Alpenverein w górach - 32

Adrianna Płuciennik Marokańskie Bezdroża - 34

Mariola Nagoda Indoor Cyckling - 42

Agnieszka Zientarska Wybrzeże Jurajskie: Jurassic Coast - 44

Bartosz Małłek Lokalni Przewodnicy - 48

SPIS TREŚCIfot. Dominik Lange

Page 3: Czasopismo Podróżników 01/2016

Wydawca:Fundacja Czas Podróżnikówul. 1-go Maja 29 E/646-050 Tarnów Opolski

Redakcja:Redaktor Naczelny:Bartosz Małłek

Sekretarz Redakcji:Adrianna Płuciennik

Zespół Redakcyjny:Mariola NagodaMałgorzata PamułaMartyna AbratkiewiczNatalia BarczykAgnieszka ZientarskaJoanna Matlak

Skład:Bartosz Małłek

Zdjęcie z okładki:Caitlin Wynne

Kontakt:[email protected]

CZASOPISMO

2 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 3

Bartosz Małłek Wstęp - 4

Bartosz Małłek Kalendarz Podróżnika - 5

Małgorzata Pamuła VII Wrocławskie Spotkanie Podróżników Rowerowych - 6

Joanna Matlak Ci którzy byli tu od początku - 9

Natalia Barczyk Opole do 1945 roku - 10

Bartosz Małłek Operacja Sudety - 13

Małgorzata Pamuła Dobrodziejstwa zimowego Pradziada - 14

Mariola Nagoda Opolskie na Weekend: Annaberg - 20

Małgorzata Pamuła Strategia Mistrza - 24

Martyna Abratkiewicz Pierwsza pomoc w górach - 26

Agnieszka Zientarska Baśniowa Wędrówka. Pałac w kopicach i Śląski Kopciuszek - 30

Małgorzata Pamuła Alpenverein w górach - 32

Adrianna Płuciennik Marokańskie Bezdroża - 34

Mariola Nagoda Indoor Cyckling - 42

Agnieszka Zientarska Wybrzeże Jurajskie: Jurassic Coast - 44

Bartosz Małłek Lokalni Przewodnicy - 48

SPIS TREŚCIfot. Dominik Lange

Page 4: Czasopismo Podróżników 01/2016

WITAJCIEPierwsze koty za płoty. Dziękujemy za wszystkie pozytywne recenzje. Mamy nadzieję, że z każdym kolejnym numerem będzie coraz lepiej.Próbujemy zaklinać rzeczywistość i to już druga okładka z zimą w tle. Generalnie ten numer jest bardzo zimowy, a śniegu jak nie było tak nie ma. Liczymy na to, że niebawem przyjdzie i wykorzystacie nasze propozycjejak dobrze spędzić tę zimę.

W bieżącym numerz paręe mamy dla Was zagranicznych propozycji.Rozpoczynamy również Operację Sudety, a także piszemy o Opolszczyźnie. Zwiększyliśmy objętość i wprowadziliśmy nieco światła, przez co mamy nadzieję, że będzie się czytało Wam lepiej.Cieszą nas sygnały z zewnątrz o chęci współpracy. Jest dobrze.

Jeśli chcielibyście z nami współpracować bądź macie do nas jakieś uwagi to piszcie śmiało na adres: [email protected]

Bartosz MałłekRedaktor NaczelnyCzasopisma Podróżników

fot. Bartosz Małłek

CZASOPISMO WSTĘP

4 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

KALENDARZ PODRÓŻNIKAto nasz kalendarz. Dział w którym docelowo mają się znaleźć Owszystkie imprezy podróżnicze lub pokrewne z Opola, Opolszczyzny oraz najciekawsze z kraju. Wierzymy, że z każdym numerem imprez

będzie przybywało. Jesteśmy zainteresowani współpracą z każdym. Zgłaszać imprezy mogą nam zarówno organizatorzy jak i uczestnicy. Informacje można przesyłać na adres [email protected], każdy numer będzie zamykany do 24 dnia miesiąca.

8.01.2016Czas Podróżników:Opolskie ŚpiewankiKlub Artysty w OpoluPlac Teatralny 12, Opole, 20:00, wstęp darmowy

10.01.20164. Opolski Bieg “Policz się z cukrzycą”Plac Wolności, Opole start 12:00 Zapisy: http://opolebieg.evenea.pl/ , wstęp darmowy

11. 01.2016 Podróże Opolan:Podróż mojego życia.Spotkanie z Włodzimierzem Malinowskim. Filia nr 4, ul Książąt Opolskich 48-50, Opole, 16:30, wstęp darmowy

13.01.2016Czas Podróżników:Droga św. Jakuba.Spotkanie z Teresą Kudybą.Studenckie Centrum Kultury w Opoluul.Katowicka 95, Opole, 19:00, wstęp darmowy

14.01.2016Gruzja mój drugi dom.Spotkanie z Magdaleną Konik Kubryk Tawerna Podróżników ul. Rynek 32, Opole, godz. 19:00, wstęp darmowy

16.01.2016Zimowe spacery po Górach Opawskich - Rajd Zimowy Oddział PTTK OpoleZapisy: ul. Krakowska 15/17, Opole, [email protected], wstęp 40/50 PLN

17.12-17.01.2016 „Podróż się odbyła, program wykonano i bawiono się dobrze” – wystawa Pauliny Ornatowskiej Galeria “Aneks” Galeria Sztuki Współczesnej Pl. Teatralny 12, Opole, godz. 16:00-02:00, wstęp darmowy

20.01.2016Czas Podróżników:Być kobietą w Afganistanie.Spotkanie z Moniką Masaj.Studenckie Centrum Kultury w Opoluul.Katowicka 95, Opole, 19:00, wstęp darmowy

22. 01.2016BROAD PEAK – relacja z wyprawy. Spotkanie z Ryszardem Zawadą.Filia nr 4, ul Książąt Opolskich 48-50, Opole, 18:00, wstęp darmowy

24.01.2016 Karnawał w latynoskich i bałkańskich rytmach Filharmonia Opolskaul. Krakowska 24, Opole, godz. 18:00 wstęp 40 PLN

27.01.2016Czas Podróżników:Danakil Bike 2015 - rowerem do najgorętszego miejsca na Ziemi. Spotkanie z Magdaleną Mokrzan oraz Marcinem Korzonkiem. Studenckie Centrum Kultury w Opoluul.Katowicka 95, Opole, 19:00, wstęp darmowy

30-31.01.2016Karnawałowy Rajd Henryków - Rajd Oddział PTTK OpoleZapisy: ul. Krakowska 15/17 Opole, [email protected]

W Polsce:

09.01.2016Beskid Extreme Festiwal Karczma Hotel Klimczok Resort & Spa, Szczyrk, start godz. 11:30, wstęp biletowany

22-24.01.2016Górnolotni - spotkania z ludźmi gór Centrum Sztoku Mościce w Tarnowie wstęp karnet 50 pln

23.01.2016 Włóczykijki Festiwal Podróżniczy Europejskie Centrum Spotkań w Barlinku, wstęp darmowy

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 5

Page 5: Czasopismo Podróżników 01/2016

WITAJCIEPierwsze koty za płoty. Dziękujemy za wszystkie pozytywne recenzje. Mamy nadzieję, że z każdym kolejnym numerem będzie coraz lepiej.Próbujemy zaklinać rzeczywistość i to już druga okładka z zimą w tle. Generalnie ten numer jest bardzo zimowy, a śniegu jak nie było tak nie ma. Liczymy na to, że niebawem przyjdzie i wykorzystacie nasze propozycjejak dobrze spędzić tę zimę.

W bieżącym numerz paręe mamy dla Was zagranicznych propozycji.Rozpoczynamy również Operację Sudety, a także piszemy o Opolszczyźnie. Zwiększyliśmy objętość i wprowadziliśmy nieco światła, przez co mamy nadzieję, że będzie się czytało Wam lepiej.Cieszą nas sygnały z zewnątrz o chęci współpracy. Jest dobrze.

Jeśli chcielibyście z nami współpracować bądź macie do nas jakieś uwagi to piszcie śmiało na adres: [email protected]

Bartosz MałłekRedaktor NaczelnyCzasopisma Podróżników

fot. Bartosz Małłek

CZASOPISMO WSTĘP

4 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

KALENDARZ PODRÓŻNIKAto nasz kalendarz. Dział w którym docelowo mają się znaleźć Owszystkie imprezy podróżnicze lub pokrewne z Opola, Opolszczyzny oraz najciekawsze z kraju. Wierzymy, że z każdym numerem imprez

będzie przybywało. Jesteśmy zainteresowani współpracą z każdym. Zgłaszać imprezy mogą nam zarówno organizatorzy jak i uczestnicy. Informacje można przesyłać na adres [email protected], każdy numer będzie zamykany do 24 dnia miesiąca.

8.01.2016Czas Podróżników:Opolskie ŚpiewankiKlub Artysty w OpoluPlac Teatralny 12, Opole, 20:00, wstęp darmowy

10.01.20164. Opolski Bieg “Policz się z cukrzycą”Plac Wolności, Opole start 12:00 Zapisy: http://opolebieg.evenea.pl/ , wstęp darmowy

11. 01.2016 Podróże Opolan:Podróż mojego życia.Spotkanie z Włodzimierzem Malinowskim. Filia nr 4, ul Książąt Opolskich 48-50, Opole, 16:30, wstęp darmowy

13.01.2016Czas Podróżników:Droga św. Jakuba.Spotkanie z Teresą Kudybą.Studenckie Centrum Kultury w Opoluul.Katowicka 95, Opole, 19:00, wstęp darmowy

14.01.2016Gruzja mój drugi dom.Spotkanie z Magdaleną Konik Kubryk Tawerna Podróżników ul. Rynek 32, Opole, godz. 19:00, wstęp darmowy

16.01.2016Zimowe spacery po Górach Opawskich - Rajd Zimowy Oddział PTTK OpoleZapisy: ul. Krakowska 15/17, Opole, [email protected], wstęp 40/50 PLN

17.12-17.01.2016 „Podróż się odbyła, program wykonano i bawiono się dobrze” – wystawa Pauliny Ornatowskiej Galeria “Aneks” Galeria Sztuki Współczesnej Pl. Teatralny 12, Opole, godz. 16:00-02:00, wstęp darmowy

20.01.2016Czas Podróżników:Być kobietą w Afganistanie.Spotkanie z Moniką Masaj.Studenckie Centrum Kultury w Opoluul.Katowicka 95, Opole, 19:00, wstęp darmowy

22. 01.2016BROAD PEAK – relacja z wyprawy. Spotkanie z Ryszardem Zawadą.Filia nr 4, ul Książąt Opolskich 48-50, Opole, 18:00, wstęp darmowy

24.01.2016 Karnawał w latynoskich i bałkańskich rytmach Filharmonia Opolskaul. Krakowska 24, Opole, godz. 18:00 wstęp 40 PLN

27.01.2016Czas Podróżników:Danakil Bike 2015 - rowerem do najgorętszego miejsca na Ziemi. Spotkanie z Magdaleną Mokrzan oraz Marcinem Korzonkiem. Studenckie Centrum Kultury w Opoluul.Katowicka 95, Opole, 19:00, wstęp darmowy

30-31.01.2016Karnawałowy Rajd Henryków - Rajd Oddział PTTK OpoleZapisy: ul. Krakowska 15/17 Opole, [email protected]

W Polsce:

09.01.2016Beskid Extreme Festiwal Karczma Hotel Klimczok Resort & Spa, Szczyrk, start godz. 11:30, wstęp biletowany

22-24.01.2016Górnolotni - spotkania z ludźmi gór Centrum Sztoku Mościce w Tarnowie wstęp karnet 50 pln

23.01.2016 Włóczykijki Festiwal Podróżniczy Europejskie Centrum Spotkań w Barlinku, wstęp darmowy

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 5

Page 6: Czasopismo Podróżników 01/2016

rocław znany jako Wmiasto spotkań po raz siódmy gościł podróżników

rowerowych na imprezie zatytułowanej „Rowerem ku przygodzie”. W kinie Nowe Horyzonty spotkali się miłośnicy wypraw rowerowych, by posłuchać relacji z podróży po krajach Europy, Azji i Afryki. Jest to największa impreza gromadząca raz w roku sakwiarzy z całej Polski. Cieszy się bardzo dużym

zainteresowaniem, o czym świadczą szybko rozchodzące się bilety. W pięciogodzinnym programie pokazu zdjęć i filmów dokumentujących przebieg podróży wzięło udział ośmiu prelegentów. Całość została tak zaprogramowana, aby widzowie się nie nudzili. Pojęcie roweru zostało przedstawione w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu. Okazuje się, że wyprawa rowerowa to bardzo dobry

pomysł na podróż poślubną czy ciekawe spędzenie rodzinnego urlopu macierzyńskiego. Rower to nie zawsze 2 koła, siodełko i kierownica, czasem to tylko 1 koło lub 2 siodełka, a najlepszy towarzysz podróży to para – kobieta i mężczyzna. Wzajemnie uzupełniające się natury pozwalają przeżyć niejeden trud podróży. Piękne zdjęcia i filmy, relacje na żywo, muzyka dopełniająca atmosfery podróży – po prostu warto tu być! Imprezie towarzyszył konkurs fotograficzny na najciekawsze zdjęcia z własnej wyprawy rowerowej. Z nadesłanych propozycji powstała krótka foto prezentacja, a trzy osoby w drodze losowania otrzymały nagrody

Piękne zdjęcia i filmy, relacje na żywo, muzyka dopełniająca atmosfery podróży. Po prostu warto tu być!

6 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Organizator

ROWERY ŚWIAT

– nieprzemakalne sakwy firmy CROSSO.Spotkanie rozpoczął pokaz Magdaleny Mokrzan i Marcina Korzonka pt. „Danakil Bike 2015”. Podróżnicy opowiedzieli o swojej wyprawie do Etiopii - najbardziej górzystego kraju Afryki. Kraju kawy, dróg pokrytych solą i fosforem, kolorowych krajobrazów pustyni i pysznych owocowych musów „czimaków”. 40 dniowa podróż wśród urzekających krajobrazów i niestety nie zawsze przyjaznych turystom ludzi. Wśród nich napotkana miejscowa ludność Afarów, którzy ciężko pracując wydobywają sól w kopalniach czy uciążliwe, żebrzące dzieci, czasem obrzucające podróżników kamieniami. Więcej w tym temacie na www.korzonek.info/danakilbike2015

Kolejna opowieść to podróż przez Tien Szan centralny Dobrochny i Łukasza Chodorowskich, którzy spędzili 29 dni w podróży poślubnej na tandemie. 1 rower, prawie 30 kg bagażu, 1544 km trasy przez piękne Kirgiskie góry, wśród krajobrazów 5-tysięcznych szczytów. Spotkania z ludźmi mieszkającymi w jurtach, zaproszenia na czaj z kozim mlekiem

i wypiekany chleb oraz spotkane na szlaku tandemowe pary z Włoch i Holandii. Dwie osoby, a rower jeden! Niełatwy egzamin, nawet dla udanej pary!

Polskim akcentem na spotkaniu była opowieść Łukasza Bogusława o podróży przez Polskę na monocyklu. Wraz z kolegą Szymonem Kwiatkowskim przejechali Polskę na 1 kołowych rowerach. Jako start i metę wybrali najbardziej wysunięte punkty naszego kraju – Opołonek na południu, skąd wyruszyli i Jastrzębią Górę, na północy, gdzie po 10 dniach podróży zakończyli swój projekt. Niezależnie od warunków atmosferycznych, pokonując dziennie ok. 100 km udało się bez żadnego wozu technicznego i wsparcia z zewnątrz osiągnąć cel. Monocykl i podróże to ich pasja oraz nieodłączna część życia, co postanowili połączyć, by przeżyć niesamowitą przygodę i wspomóc chorego Ignasia propagując w drodze przekazywanie 1% podatku na walkę o życie chorego dziecka. Szczegółowy opis swojego projektu przedstawili na stronie polakpotrafi.pl/projekt/jednym-kolem,

a bieżące informacje o przygotowaniach i relacje z podróży zamieszczali na swoim Fan Page www.facebook.com/jednymkolemprzezpolske

Kolejni podróżnicy Elżbieta Wiejaczka i Tomasz Budzioch opowiedzieli o swojej podróży poślubnej po krajach afrykańskich. Niezwykła 5 miesięczna podróż wiodła przez 11 krajów. 7500 km trasę wypełniały krajobrazy pustyni Namibii, pola tytoniu i herbaty w Malawi oraz wiele atrakcji turystycznych m.in. największe jezioro w Afryce – Jezioro Wiktorii i najgłębsze – Tangenika. Choć jedzenie w Afryce nie należy do przyjemności i jest raczej zapychaniem żołądka i uzupełnianiem kalorii spalonych w czasie jazdy rowerem, choć czasem atakują muchy tse-tse i dopadają człowieka ciężkie chwile to jednak najlepszym lekarstwem jest przeczekanie kryzysu i wsparcie towarzysza podróży, co pozwala jechać dalej. O tym, ile to kosztowało i relacja z odwiedzonych miejsc na www.afryka2x2.blogspot.com

Słowo „sztafeta” kojarzy się głównie z biegaczami, nieco mniej z narciarstwem, biatlonem czy biegami na orientację.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 7

fot. Małgorzata Pamuła

Page 7: Czasopismo Podróżników 01/2016

rocław znany jako Wmiasto spotkań po raz siódmy gościł podróżników

rowerowych na imprezie zatytułowanej „Rowerem ku przygodzie”. W kinie Nowe Horyzonty spotkali się miłośnicy wypraw rowerowych, by posłuchać relacji z podróży po krajach Europy, Azji i Afryki. Jest to największa impreza gromadząca raz w roku sakwiarzy z całej Polski. Cieszy się bardzo dużym

zainteresowaniem, o czym świadczą szybko rozchodzące się bilety. W pięciogodzinnym programie pokazu zdjęć i filmów dokumentujących przebieg podróży wzięło udział ośmiu prelegentów. Całość została tak zaprogramowana, aby widzowie się nie nudzili. Pojęcie roweru zostało przedstawione w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu. Okazuje się, że wyprawa rowerowa to bardzo dobry

pomysł na podróż poślubną czy ciekawe spędzenie rodzinnego urlopu macierzyńskiego. Rower to nie zawsze 2 koła, siodełko i kierownica, czasem to tylko 1 koło lub 2 siodełka, a najlepszy towarzysz podróży to para – kobieta i mężczyzna. Wzajemnie uzupełniające się natury pozwalają przeżyć niejeden trud podróży. Piękne zdjęcia i filmy, relacje na żywo, muzyka dopełniająca atmosfery podróży – po prostu warto tu być! Imprezie towarzyszył konkurs fotograficzny na najciekawsze zdjęcia z własnej wyprawy rowerowej. Z nadesłanych propozycji powstała krótka foto prezentacja, a trzy osoby w drodze losowania otrzymały nagrody

Piękne zdjęcia i filmy, relacje na żywo, muzyka dopełniająca atmosfery podróży. Po prostu warto tu być!

6 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Organizator

ROWERY ŚWIAT

– nieprzemakalne sakwy firmy CROSSO.Spotkanie rozpoczął pokaz Magdaleny Mokrzan i Marcina Korzonka pt. „Danakil Bike 2015”. Podróżnicy opowiedzieli o swojej wyprawie do Etiopii - najbardziej górzystego kraju Afryki. Kraju kawy, dróg pokrytych solą i fosforem, kolorowych krajobrazów pustyni i pysznych owocowych musów „czimaków”. 40 dniowa podróż wśród urzekających krajobrazów i niestety nie zawsze przyjaznych turystom ludzi. Wśród nich napotkana miejscowa ludność Afarów, którzy ciężko pracując wydobywają sól w kopalniach czy uciążliwe, żebrzące dzieci, czasem obrzucające podróżników kamieniami. Więcej w tym temacie na www.korzonek.info/danakilbike2015

Kolejna opowieść to podróż przez Tien Szan centralny Dobrochny i Łukasza Chodorowskich, którzy spędzili 29 dni w podróży poślubnej na tandemie. 1 rower, prawie 30 kg bagażu, 1544 km trasy przez piękne Kirgiskie góry, wśród krajobrazów 5-tysięcznych szczytów. Spotkania z ludźmi mieszkającymi w jurtach, zaproszenia na czaj z kozim mlekiem

i wypiekany chleb oraz spotkane na szlaku tandemowe pary z Włoch i Holandii. Dwie osoby, a rower jeden! Niełatwy egzamin, nawet dla udanej pary!

Polskim akcentem na spotkaniu była opowieść Łukasza Bogusława o podróży przez Polskę na monocyklu. Wraz z kolegą Szymonem Kwiatkowskim przejechali Polskę na 1 kołowych rowerach. Jako start i metę wybrali najbardziej wysunięte punkty naszego kraju – Opołonek na południu, skąd wyruszyli i Jastrzębią Górę, na północy, gdzie po 10 dniach podróży zakończyli swój projekt. Niezależnie od warunków atmosferycznych, pokonując dziennie ok. 100 km udało się bez żadnego wozu technicznego i wsparcia z zewnątrz osiągnąć cel. Monocykl i podróże to ich pasja oraz nieodłączna część życia, co postanowili połączyć, by przeżyć niesamowitą przygodę i wspomóc chorego Ignasia propagując w drodze przekazywanie 1% podatku na walkę o życie chorego dziecka. Szczegółowy opis swojego projektu przedstawili na stronie polakpotrafi.pl/projekt/jednym-kolem,

a bieżące informacje o przygotowaniach i relacje z podróży zamieszczali na swoim Fan Page www.facebook.com/jednymkolemprzezpolske

Kolejni podróżnicy Elżbieta Wiejaczka i Tomasz Budzioch opowiedzieli o swojej podróży poślubnej po krajach afrykańskich. Niezwykła 5 miesięczna podróż wiodła przez 11 krajów. 7500 km trasę wypełniały krajobrazy pustyni Namibii, pola tytoniu i herbaty w Malawi oraz wiele atrakcji turystycznych m.in. największe jezioro w Afryce – Jezioro Wiktorii i najgłębsze – Tangenika. Choć jedzenie w Afryce nie należy do przyjemności i jest raczej zapychaniem żołądka i uzupełnianiem kalorii spalonych w czasie jazdy rowerem, choć czasem atakują muchy tse-tse i dopadają człowieka ciężkie chwile to jednak najlepszym lekarstwem jest przeczekanie kryzysu i wsparcie towarzysza podróży, co pozwala jechać dalej. O tym, ile to kosztowało i relacja z odwiedzonych miejsc na www.afryka2x2.blogspot.com

Słowo „sztafeta” kojarzy się głównie z biegaczami, nieco mniej z narciarstwem, biatlonem czy biegami na orientację.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 7

fot. Małgorzata Pamuła

Page 8: Czasopismo Podróżników 01/2016

Pomysł sztafety rowerowej zrealizowany kilka lat temu pod nazwą „Afryka Nowaka” sprawił, że tę konkurencję sportową zaczęto łączyć również z rowerem, przekazując sobie pałeczkę w formie mapy. W 2015 roku wystartował sztafetowy projekt podróżniczy pod nazwą „Rowerowe Jamboree”, w którym wzięło udział ponad 70 osób, jadących w 9 etapach na trasie Polska - Japonia, by dotrzeć na międzynarodowy zlot skautów z całego świata odbywający się w Kirarahama (Yamaguchi). O swoim udziale w czwartym etapie tej podróży opowiedziała Urszula Ziober, zostawiając w głowie każdego widza istotę dwóch bardzo ważnych słów, które otwierają wiele drzwi do dobrego porozumiewania się z drugim człowiekiem. To słowa „dzień dobry i dziękuję”. Opis całej trasy i projektu na stronie www.rowerowejamboree.pl

Do krainy bozy i kawomatów czyli Bułgarii zaprosili Maria Rysztof i Wojtek Nawrocki. Dla nas Polaków Bułgaria to kraj kojarzący się głównie z winem, jednak równie popularna jest tu kawa serwowana z kawomatów,

stojących na ulicach i boza – sfermentowany napój z pszenicy. Pomimo pięknych górzystych krajobrazów i ciekawych atrakcji turystycznych mało tu turystów rowerowych, dlatego się tam wybrali. Niestety nie wszyscy podróżnicy piszą blogi, niektóre relacje są do obejrzenia tylko na festiwalach podróżniczych i spotkaniach rowerowych. To kolejny powód, by wybrać się w przyszłym roku na kolejną edycję Wrocławskich Spotkań Podróżników Rowerowych!

Na prawdziwe wyzwanie 7,5 miesięcznej podróży z dziećmi zdecydowali się rodzice 6-miesięcznej Ruty i 3,5 letniego Kajtka. Przemierzając rodzinnie 7000 km odwiedzili Maroko, Portugalię i Hiszpanię. Ciekawą opowieść Taty przerywały dziecięce wspomnienia 4-letniego Kajtka, co rozbawiało widownię. Dzieciak bardzo chciał się podzielić z publicznością informacją, że zabrał ze sobą w podróż dużo zabawek, a w Maroku małpa ukradła mu kanapkę. W czasie rodzinnej podróży nie obyło się bez imprez rodzinnych – córka obchodziła swoje

pierwsze urodziny, a syn skończył 4 lata. Wiele zdjęć i opowieści o tej podróży na stronie www.kajtostany.pl

Ostatnia prezentacja podróży rowerowej to opowieść Iwony i Krzyśka Nowaków. Pewnego ranka wstali, zjedli śniadanie, zamknęli drzwi swojego domu i wyruszyli w 11 miesięczną podróż przez 22 państwa. Ponad 24000 km przez m.in. Litwe, Łotwę, Syberię, Mongolię, Chiny, Laos, Tajlandię do Singapuru. Nazywając swoją podróż „drogą donikąd” powoli delektowali się wspólnie spędzonym czasem, poszukiwali wolności jaką daje podróż. Spotkania z ludźmi, miejscami, oderwanie się od codziennych obowiązków to ich zdaniem możliwość poznania siebie samego i siebie nawzajem. Traktując każdy dzień jak czytanie dobrej książki twierdzą, że każdemu podróżnikowi zdarza się znudzić kolejnym pięknym widokiem. Na swoim blogu szczegółowo piszą, co im podróż przynosi www.roadtonowhere2014.blogspot.com

Po tak sytej uczcie podróżniczej każdy uczestnik spotkania otrzymał zaproszenie na sok ze świeżych owoców do sklepu rowerowego przy ul. Świdnickiej. Miejsce to jest godne polecenia każdemu rowerzyście, gdyż oferuje szeroki asortyment świata rowerowego. Dostępna jest również sprzedaż internetowa pod adresem www.rowerystylowe.pl. ■MAŁGORZATA PAMUŁA

P.S W styczniu będzie można w Opolu posłuchać Magdaleny Mokrzan i Marcina Korzonka.

8 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

ROWERY ŚWIAT

fot. www.kajtostany.pl

siążka o ścierających się Kcywilizacjach i kulturach. Książka o mentalnych zgrzytach

i przymusie życia obok siebie. Książka o władzy i beznadziei. O tych, którzy byli tu „od początku" i o tych co ich wypędzili ustanawiając własne prawo. Gospodarze i przyjezdni. Ab origine i Balanda. Historia Aborygenów rozpoczęła się około 40-65 tys. lat temu, kiedy ich pierwsze plemiona dotarły na najmniejszy kontynent świata. Oto pierwsi, prawowici właściciele australijskich ziem. Koczownicy, przywiązani do tradycji. Dziś w rezerwatach, slumsach i na obrzeżach większych miast. Niechciani, traktowani jak „niewygodny problem", ciekawostka antropologiczna, kulturalna i turystyczna. Obraz ludzi białych jaki wyłania się z tej książki nie napawa dumą ani optymizmem. Zostaliśmy przedstawieni jako bezduszni, władczy panowie, którzy narzucili swoje porządki i nakazali „podrzędnej" cywilizacji się dostosować. Załatwiamy „niewygodną sprawę" wysokimi zasiłkami i pomocą socjalną. Niczym dzieci, które w obliczu problemu zasłaniają oczy rękami, licząc że ten zniknie. Jeśli problemu nie widać, to nie istnieje; takie proste. Tacy podobno jesteśmy my, biali Balanda. Balanda to od hollander, czyli holenderskich poszukiwaczy złota, którzy przybyli na mały półwysep Jork gdzieś w XVII wieku. W przeciągu ostatnich lat australijskie rządy chyba targane wyrzutami czynią sporo, by za zniewagę zapłacić. Dofinansowanie szkół i szpitali,

zaangażowanie organizacji trzeciego sektora – wszystko po to, by pomóc. Ale jak pomóc człowiekowi, który odczuwa tak wielką niechęć do dóbr materialnych, że przywiezione ubrania porzuca? Jak pomagać, kiedy pomoc nie jest rozumiana ani potrzebna? Jak pomagać, gdy zasiłki i zapomogi stają się smutnym czynnikiem rozpasania i degenerowania całych rodzin? Pojawia się frustracja – z jednej i z drugiej strony. Spora część opisywanych Aborygenów jest brudna, pijana i często agresywna. Snują się bez celu, przemieszczają w niewiadomych kierunkach drażniąc swą biernością białe oczy. Koło się zamyka. Jak to przerwać? W samej książce nie ma odpowiedzi na to pytanie. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony autor kolorowo, poetycko, niemal metafizycznie opisuje zastaną rzeczywistość. Zwiedza kolejne wioski, opowiada ludzkie historie, jednak

nie zastawia czytelnikowi miejsca na refleksję. Po zapoznaniu się z jedną historią, czytelnik zostaje zaraz rzucony w drugą, choć jeszcze nie zdążył przyswoić i wyobrazić sobie widzianej przez autora przestrzeni. Dużo przymiotników, mało dystansu i faktów. A fakty potrzebują rzeczownika, konkretów, dystansu i choć ciut udawanego obiektywizmu. Autorowi tego zabrakło; być może to co zobaczył bardzo nim/ go wstrząsnęło /zachwyciło. Być może chłodna percepcja była niemożliwa. Zatem z lekkim poczuciem niezrozumienia zgłębiamy kolejne sekrety Aborygenów. A z pewnością historia „straconego pokolenia", fantastyczne malarstwo kropkowe, aborygeńska filozofia polegająca na słowach „zobaczymy jak to będzie" oraz przeświadczeniu, że wszystko płynie – to wszystko prowokuje do dyskusji, prosi o pogłębienie, wymusza refleksje. W jednym z wywiadów Marczewski stwierdził „Nie jesteśmy w stanie niczego się od nich nauczyć". Błąd. Pozostałam z szumem w głowie, lecz trzy czynniki (aborygeńskie cierpienie, nasza bezradność i obopólna frustracja) spowodowały refleksję: czy my, ludzie Europy, tak pragnący wygód nowoczesnego świata, stawiający na „mieć" nie „być" jesteśmy w stanie wyhamować. I zgadzam się z autorem – społeczeństwo multikulturalne jest mitem. Zawsze ktoś góruje. Ale to już osobna dyskusja. Książka warta poznania. ■ JOANNA MATLAK

Ci, którzy byli tu od początku

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 9

fot. Wikipedia

Page 9: Czasopismo Podróżników 01/2016

Pomysł sztafety rowerowej zrealizowany kilka lat temu pod nazwą „Afryka Nowaka” sprawił, że tę konkurencję sportową zaczęto łączyć również z rowerem, przekazując sobie pałeczkę w formie mapy. W 2015 roku wystartował sztafetowy projekt podróżniczy pod nazwą „Rowerowe Jamboree”, w którym wzięło udział ponad 70 osób, jadących w 9 etapach na trasie Polska - Japonia, by dotrzeć na międzynarodowy zlot skautów z całego świata odbywający się w Kirarahama (Yamaguchi). O swoim udziale w czwartym etapie tej podróży opowiedziała Urszula Ziober, zostawiając w głowie każdego widza istotę dwóch bardzo ważnych słów, które otwierają wiele drzwi do dobrego porozumiewania się z drugim człowiekiem. To słowa „dzień dobry i dziękuję”. Opis całej trasy i projektu na stronie www.rowerowejamboree.pl

Do krainy bozy i kawomatów czyli Bułgarii zaprosili Maria Rysztof i Wojtek Nawrocki. Dla nas Polaków Bułgaria to kraj kojarzący się głównie z winem, jednak równie popularna jest tu kawa serwowana z kawomatów,

stojących na ulicach i boza – sfermentowany napój z pszenicy. Pomimo pięknych górzystych krajobrazów i ciekawych atrakcji turystycznych mało tu turystów rowerowych, dlatego się tam wybrali. Niestety nie wszyscy podróżnicy piszą blogi, niektóre relacje są do obejrzenia tylko na festiwalach podróżniczych i spotkaniach rowerowych. To kolejny powód, by wybrać się w przyszłym roku na kolejną edycję Wrocławskich Spotkań Podróżników Rowerowych!

Na prawdziwe wyzwanie 7,5 miesięcznej podróży z dziećmi zdecydowali się rodzice 6-miesięcznej Ruty i 3,5 letniego Kajtka. Przemierzając rodzinnie 7000 km odwiedzili Maroko, Portugalię i Hiszpanię. Ciekawą opowieść Taty przerywały dziecięce wspomnienia 4-letniego Kajtka, co rozbawiało widownię. Dzieciak bardzo chciał się podzielić z publicznością informacją, że zabrał ze sobą w podróż dużo zabawek, a w Maroku małpa ukradła mu kanapkę. W czasie rodzinnej podróży nie obyło się bez imprez rodzinnych – córka obchodziła swoje

pierwsze urodziny, a syn skończył 4 lata. Wiele zdjęć i opowieści o tej podróży na stronie www.kajtostany.pl

Ostatnia prezentacja podróży rowerowej to opowieść Iwony i Krzyśka Nowaków. Pewnego ranka wstali, zjedli śniadanie, zamknęli drzwi swojego domu i wyruszyli w 11 miesięczną podróż przez 22 państwa. Ponad 24000 km przez m.in. Litwe, Łotwę, Syberię, Mongolię, Chiny, Laos, Tajlandię do Singapuru. Nazywając swoją podróż „drogą donikąd” powoli delektowali się wspólnie spędzonym czasem, poszukiwali wolności jaką daje podróż. Spotkania z ludźmi, miejscami, oderwanie się od codziennych obowiązków to ich zdaniem możliwość poznania siebie samego i siebie nawzajem. Traktując każdy dzień jak czytanie dobrej książki twierdzą, że każdemu podróżnikowi zdarza się znudzić kolejnym pięknym widokiem. Na swoim blogu szczegółowo piszą, co im podróż przynosi www.roadtonowhere2014.blogspot.com

Po tak sytej uczcie podróżniczej każdy uczestnik spotkania otrzymał zaproszenie na sok ze świeżych owoców do sklepu rowerowego przy ul. Świdnickiej. Miejsce to jest godne polecenia każdemu rowerzyście, gdyż oferuje szeroki asortyment świata rowerowego. Dostępna jest również sprzedaż internetowa pod adresem www.rowerystylowe.pl. ■MAŁGORZATA PAMUŁA

P.S W styczniu będzie można w Opolu posłuchać Magdaleny Mokrzan i Marcina Korzonka.

8 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

ROWERY ŚWIAT

fot. www.kajtostany.pl

siążka o ścierających się Kcywilizacjach i kulturach. Książka o mentalnych zgrzytach

i przymusie życia obok siebie. Książka o władzy i beznadziei. O tych, którzy byli tu „od początku" i o tych co ich wypędzili ustanawiając własne prawo. Gospodarze i przyjezdni. Ab origine i Balanda. Historia Aborygenów rozpoczęła się około 40-65 tys. lat temu, kiedy ich pierwsze plemiona dotarły na najmniejszy kontynent świata. Oto pierwsi, prawowici właściciele australijskich ziem. Koczownicy, przywiązani do tradycji. Dziś w rezerwatach, slumsach i na obrzeżach większych miast. Niechciani, traktowani jak „niewygodny problem", ciekawostka antropologiczna, kulturalna i turystyczna. Obraz ludzi białych jaki wyłania się z tej książki nie napawa dumą ani optymizmem. Zostaliśmy przedstawieni jako bezduszni, władczy panowie, którzy narzucili swoje porządki i nakazali „podrzędnej" cywilizacji się dostosować. Załatwiamy „niewygodną sprawę" wysokimi zasiłkami i pomocą socjalną. Niczym dzieci, które w obliczu problemu zasłaniają oczy rękami, licząc że ten zniknie. Jeśli problemu nie widać, to nie istnieje; takie proste. Tacy podobno jesteśmy my, biali Balanda. Balanda to od hollander, czyli holenderskich poszukiwaczy złota, którzy przybyli na mały półwysep Jork gdzieś w XVII wieku. W przeciągu ostatnich lat australijskie rządy chyba targane wyrzutami czynią sporo, by za zniewagę zapłacić. Dofinansowanie szkół i szpitali,

zaangażowanie organizacji trzeciego sektora – wszystko po to, by pomóc. Ale jak pomóc człowiekowi, który odczuwa tak wielką niechęć do dóbr materialnych, że przywiezione ubrania porzuca? Jak pomagać, kiedy pomoc nie jest rozumiana ani potrzebna? Jak pomagać, gdy zasiłki i zapomogi stają się smutnym czynnikiem rozpasania i degenerowania całych rodzin? Pojawia się frustracja – z jednej i z drugiej strony. Spora część opisywanych Aborygenów jest brudna, pijana i często agresywna. Snują się bez celu, przemieszczają w niewiadomych kierunkach drażniąc swą biernością białe oczy. Koło się zamyka. Jak to przerwać? W samej książce nie ma odpowiedzi na to pytanie. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony autor kolorowo, poetycko, niemal metafizycznie opisuje zastaną rzeczywistość. Zwiedza kolejne wioski, opowiada ludzkie historie, jednak

nie zastawia czytelnikowi miejsca na refleksję. Po zapoznaniu się z jedną historią, czytelnik zostaje zaraz rzucony w drugą, choć jeszcze nie zdążył przyswoić i wyobrazić sobie widzianej przez autora przestrzeni. Dużo przymiotników, mało dystansu i faktów. A fakty potrzebują rzeczownika, konkretów, dystansu i choć ciut udawanego obiektywizmu. Autorowi tego zabrakło; być może to co zobaczył bardzo nim/ go wstrząsnęło /zachwyciło. Być może chłodna percepcja była niemożliwa. Zatem z lekkim poczuciem niezrozumienia zgłębiamy kolejne sekrety Aborygenów. A z pewnością historia „straconego pokolenia", fantastyczne malarstwo kropkowe, aborygeńska filozofia polegająca na słowach „zobaczymy jak to będzie" oraz przeświadczeniu, że wszystko płynie – to wszystko prowokuje do dyskusji, prosi o pogłębienie, wymusza refleksje. W jednym z wywiadów Marczewski stwierdził „Nie jesteśmy w stanie niczego się od nich nauczyć". Błąd. Pozostałam z szumem w głowie, lecz trzy czynniki (aborygeńskie cierpienie, nasza bezradność i obopólna frustracja) spowodowały refleksję: czy my, ludzie Europy, tak pragnący wygód nowoczesnego świata, stawiający na „mieć" nie „być" jesteśmy w stanie wyhamować. I zgadzam się z autorem – społeczeństwo multikulturalne jest mitem. Zawsze ktoś góruje. Ale to już osobna dyskusja. Książka warta poznania. ■ JOANNA MATLAK

Ci, którzy byli tu od początku

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 9

fot. Wikipedia

Page 10: Czasopismo Podróżników 01/2016

OPOLE DO 1945 część 1Rozwój przestrzenny

W 1808 roku Oppeln było zbliżone swoją wielkością do siebie z roku 1532, z grubsza rozciągało się od obecnego kościoła franciszkanów do katedry oraz między dzisiejszymi ulicą Szpitalną i placem Kopernika. Zajmowało powierzchnię 828 hektarów. Poza rynkiem istniały trzy place targowe, 5 ulic i 27 mniejszych uliczek. Były trzy przedmieścia: Odrzańskie, Gosławickie i Bytomskie. W 1816 r. Podniesiono miasto

do rangi stolicy rejencji. Spowodowało to duży napływ nowej ludności, w szczególności urzędników. Miasto liczyło wtedy 4050 osób. 21 grudnia 1819 r. władze nakazały likwidację murów i baszt miejskich, przed czym wzbraniał samorząd. W 1822 r. zburzono bramę Bytomską z częścią murów, dzięki czemu przedłużono ulicę Bytomską, która w późniejszym czasie zmieniła nazwę na Krakowską, co miało podkreślać związek Opola z Krakowem. Konsekwentnie zmieniono też nazwę Przedmieścia

Bytomskiego na Przedmieście Krakowskie. W 1826 roku wyburzono bramę Gosławicką, a w 1848 po wielu sporach od dawna niefunkcjonującą bramę Mikołajską, zwaną też Biskupią. Przeszkadzała ona w budowie linii kolejowej. Ostatnią bramę, odrzańską, rozebrano dopiero w 1889 rokuPo uruchomieniu w 1822 roku Kanału Kłodnickiego, który miał połączyć z Odrą Górnośląski Okręg Przemysłowy Opole stało się miastem tranzytowym. Nie przyniosło to jednak spodziewanego dużego

10 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLE POLSKA

1819 , Akwaforta, akwatinta wykonana przez Carla F. Stuckarta z 1819 roku. Przedstawia ona widok miasta od strony północnej.

fot. fotopolska.eu

Lata 1845-1855 , Rysunek Louisa Ferdynanda Koski przedstawiający widok na Stare Miasto od południa, mniej więcej z okolic ul. Korfantego 4.

rozwoju, głównie z powodu niskich wodostanów, nie pozwalających na utrzymanie regularnej żeglugi.

Ludność wzrastała powoli. Do 1860 roku odnotowywano osłabienie rozwoju przestrzennego z powodu przeniesienia wydziału podatkowego do Wrocławia. Obniżano czynsze, zachęcano do zabudowy wolnych jeszcze parceli w centrum. W latach trzydziestych miasto podzielone było na cztery dzielnice: Odrzańską, Sebastiana, Wojciecha oraz Królewską. Po włączeniu do miasta przedmieścia Gosławickiego należało ono po części do dzielnic Sebastiana i Wojciecha. Przedmieścia Bytomskie i Groszowickie zasiliły dzielnicę Królewską. Dzielnica Królewska była dzielnicą centralną, znajdowały się w niej cztery gmachy publiczne, dwa dworce, cementowania. Kolejne plany urbanistyczne powoływano do życia w latach 1847, 1859 i 1864. Na przełomie XIX i XX wieku

dokonało się znaczne poszerzenie granic miasta. W 1891 r. włączono do miasta Pasiekę – „Wilhelmstal". W tym czasie wyspa zaczęła nabierać willowego charakteru. W 1900 r. włączono las znajdujący się w południowej części Pasieki. W 1897 r. do miasta dołączono część Nowej Wsi Królewskiej, zajmującą 8 hektarów i zamieszkałą przez 867 osób. W 1919 r. podczas likwidacji majątku w Szczepanowicach miasto zakupiło jedenaście hektarów lasu sosnowego w Winowie.

Na początku XX wieku budownictwo mieszkaniowe skierowało się głównie w kierunku wschodnim, wzdłuż Malapanerstrasse, czyli dzisiejszej ulicy Ozimskiej, a także wzdłuż dzisiejszych ulic Kościuszki, Damrota, 1. maja., Kośnego oraz Grunwaldzkiej, która była miejscem zamieszkania zamożniejszej ludności Opola. Biedota mieszkała na Zaodrzu, w mieszkaniach składających się

z jednej izby i kuchni. Za pomocą ulic poprzecznych stworzono regularne kwartały. W latach dwudziestych przekroczono linie kolejowe na wschodzie i północy miasta, zbudowano stadion i strzelnicę. Na północ od dzisiejszej ul. Ozimskiej powstały ogródki działkowe, a na południe kolejne ulice. W 1936 r. do Oppeln włączono Szczepanowice oraz Półwieś. W tamtym czasie jedynie 15% powierzchni miasta było zabudowane. Do końca lat trzydziestych liczba ludności wzrosła do 50 000. W 1944 r. oddziały radzieckie zastały miasto wyludnione, mieszkało w nim zaledwie 300 osób.

Miejsca wspólne

W Oppeln istniał szereg miejsc targowych. Pierwszym z nich był Vieh – Markt, nazywany też Rossenmarkt na Rebengsplatz, przemianowanym

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 11

fot. fotopolska.eu

Page 11: Czasopismo Podróżników 01/2016

OPOLE DO 1945 część 1Rozwój przestrzenny

W 1808 roku Oppeln było zbliżone swoją wielkością do siebie z roku 1532, z grubsza rozciągało się od obecnego kościoła franciszkanów do katedry oraz między dzisiejszymi ulicą Szpitalną i placem Kopernika. Zajmowało powierzchnię 828 hektarów. Poza rynkiem istniały trzy place targowe, 5 ulic i 27 mniejszych uliczek. Były trzy przedmieścia: Odrzańskie, Gosławickie i Bytomskie. W 1816 r. Podniesiono miasto

do rangi stolicy rejencji. Spowodowało to duży napływ nowej ludności, w szczególności urzędników. Miasto liczyło wtedy 4050 osób. 21 grudnia 1819 r. władze nakazały likwidację murów i baszt miejskich, przed czym wzbraniał samorząd. W 1822 r. zburzono bramę Bytomską z częścią murów, dzięki czemu przedłużono ulicę Bytomską, która w późniejszym czasie zmieniła nazwę na Krakowską, co miało podkreślać związek Opola z Krakowem. Konsekwentnie zmieniono też nazwę Przedmieścia

Bytomskiego na Przedmieście Krakowskie. W 1826 roku wyburzono bramę Gosławicką, a w 1848 po wielu sporach od dawna niefunkcjonującą bramę Mikołajską, zwaną też Biskupią. Przeszkadzała ona w budowie linii kolejowej. Ostatnią bramę, odrzańską, rozebrano dopiero w 1889 rokuPo uruchomieniu w 1822 roku Kanału Kłodnickiego, który miał połączyć z Odrą Górnośląski Okręg Przemysłowy Opole stało się miastem tranzytowym. Nie przyniosło to jednak spodziewanego dużego

10 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLE POLSKA

1819 , Akwaforta, akwatinta wykonana przez Carla F. Stuckarta z 1819 roku. Przedstawia ona widok miasta od strony północnej.

fot. fotopolska.eu

Lata 1845-1855 , Rysunek Louisa Ferdynanda Koski przedstawiający widok na Stare Miasto od południa, mniej więcej z okolic ul. Korfantego 4.

rozwoju, głównie z powodu niskich wodostanów, nie pozwalających na utrzymanie regularnej żeglugi.

Ludność wzrastała powoli. Do 1860 roku odnotowywano osłabienie rozwoju przestrzennego z powodu przeniesienia wydziału podatkowego do Wrocławia. Obniżano czynsze, zachęcano do zabudowy wolnych jeszcze parceli w centrum. W latach trzydziestych miasto podzielone było na cztery dzielnice: Odrzańską, Sebastiana, Wojciecha oraz Królewską. Po włączeniu do miasta przedmieścia Gosławickiego należało ono po części do dzielnic Sebastiana i Wojciecha. Przedmieścia Bytomskie i Groszowickie zasiliły dzielnicę Królewską. Dzielnica Królewska była dzielnicą centralną, znajdowały się w niej cztery gmachy publiczne, dwa dworce, cementowania. Kolejne plany urbanistyczne powoływano do życia w latach 1847, 1859 i 1864. Na przełomie XIX i XX wieku

dokonało się znaczne poszerzenie granic miasta. W 1891 r. włączono do miasta Pasiekę – „Wilhelmstal". W tym czasie wyspa zaczęła nabierać willowego charakteru. W 1900 r. włączono las znajdujący się w południowej części Pasieki. W 1897 r. do miasta dołączono część Nowej Wsi Królewskiej, zajmującą 8 hektarów i zamieszkałą przez 867 osób. W 1919 r. podczas likwidacji majątku w Szczepanowicach miasto zakupiło jedenaście hektarów lasu sosnowego w Winowie.

Na początku XX wieku budownictwo mieszkaniowe skierowało się głównie w kierunku wschodnim, wzdłuż Malapanerstrasse, czyli dzisiejszej ulicy Ozimskiej, a także wzdłuż dzisiejszych ulic Kościuszki, Damrota, 1. maja., Kośnego oraz Grunwaldzkiej, która była miejscem zamieszkania zamożniejszej ludności Opola. Biedota mieszkała na Zaodrzu, w mieszkaniach składających się

z jednej izby i kuchni. Za pomocą ulic poprzecznych stworzono regularne kwartały. W latach dwudziestych przekroczono linie kolejowe na wschodzie i północy miasta, zbudowano stadion i strzelnicę. Na północ od dzisiejszej ul. Ozimskiej powstały ogródki działkowe, a na południe kolejne ulice. W 1936 r. do Oppeln włączono Szczepanowice oraz Półwieś. W tamtym czasie jedynie 15% powierzchni miasta było zabudowane. Do końca lat trzydziestych liczba ludności wzrosła do 50 000. W 1944 r. oddziały radzieckie zastały miasto wyludnione, mieszkało w nim zaledwie 300 osób.

Miejsca wspólne

W Oppeln istniał szereg miejsc targowych. Pierwszym z nich był Vieh – Markt, nazywany też Rossenmarkt na Rebengsplatz, przemianowanym

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 11

fot. fotopolska.eu

Page 12: Czasopismo Podróżników 01/2016

w 1935 r. na Annabergsplatz. Znajdował się on w pobliżu budynku rejencji. Na Małym Rynku istniał Schweinmarkt, który prawdopodobnie w ciągu swojego istnienia zmienił funkcję, ponieważ w 1932 r. określano go jako Tuchmarkt. Na placu Sebastiana handlowano bydłem i wyrobami garncarskimi. Na dzisiejszej ulicy Krawieckiej był Gänse Markt, który w latach 1842 – 1845 funkcjonował jako Hinter Markt. Nad Młynówką znajdował się Butter Markt, gdzie handlowano nabiałem.

Dopiero w XIX wieku pojawiły się w Opolu pomniki. Pierwsza była fontanna końska na Vieh – Markt. Na Pasiece ustawiono popiersie Junony, którą mieszkańcy miasta uznali za swoją patronkę i opiekunkę. W 1891 r. przed budynkiem rejencji na Krakowskiej stanął pomnik Wilhelma I, autorstwa Maxa Wiese’a. 30. listopada 1899 r. odsłonięto pomnik pruskiego feldmarszałka Helmutha von Moltke. Stał on na deptaku przed koszarami na dzisiejszej ulicy Ozimskiej. W 1907 r. pojawiła się fontanna z opolską Ceres na Friedriechsplatz, czyli na dzisiejszym placu Daszyńskiego. Autorem naszej Ceres był Edmund Gomansky, pracował nad nią w latach 1904-1907. Miała ona symbolizować żeglugę na Odrze, rolnictwo, skalników kamieniołomów oraz opolski przemysł cementowy. W 1911 r. na ulicy Krakowskiej na przeciwko poczty odsłonięto pomnik Bismarcka autorstwa Roberta Bednorza, późniejszego profesora Akademii Wrocławskiej. W 1924 r. w mieście pojawiły się dwa pomniki poświęcone poległym w czasie I wojny światowej.

OPOLE POLSKA

Pierwszy z nich poświęcony był 63. pułkowi piechoty z Opola, dłuta Thomasa Myrtka. Stanął na dzisiejszej ulicy Ozimskiej. Drugi upamiętniał żołnierzy 23. pułku piechoty, do dzisiaj stoi na rogu Książąt Opolskich i Konopnickiej. W 1926 roku w parku przed zamkiem pojawił się pomnik poświęcony poległym żandarmom w czasie powstań Śląskich. Jego autorem był Artur Reck. Cztery lata później ustawiono pomnik upamiętniający pocztowców opolskiego obwodu, którzy polegli w czasie I wojny światowej. Dzisiaj stoi on przy budynku Telekomunikacji Polskiej. Wykonał go Felixz Kupsch. W 1936 r., po remoncie ratusza, na rynku ustawiono pomnik cesarza Fryderyka Wielkiego. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945 i późniejszym zacieraniu śladów niemieckiej obecności zachowały się tylko dwa pomniki: poświęcony pocztowcom i upamiętniający 63. pułk piechoty, oraz cokół po pomniku Bismarcka.■ NATALIA BARCZYK

Lata 1930-1939 , Dzień targowy na placu Kopernika.

Lata 1935-1940 , Pomnik króla Fryderyka II Wielkiego na opolskim Rynku.

12 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. fotopolska.eu

fot. fotopolska.eu

fot. fotopolska.eu

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 13

udety – łańcuch górski na obszarze południowo-zachodniej Polski i północnych Czech, stosunkowo niewielki Sskrawek znajduje się w Niemczech; najwyższy szczyt Śnieżka, 1602 m n.p.m.; są najwyższą częścią Masywu Czeskiego oraz najwyższymi górami Czech. Ciągną się od Doliny Łaby po Bramę Morawską. Od północnego wschodu obcięte są

wyraźnym uskokiem – uskokiem sudeckim brzeżnym od Przedgórza Sudeckiego. Północna granica z Niziną Śląsko-Łużycką na linii Złotoryja – Bolesławiec – Zgorzelec jest umowna. Również południowa granica na obszarze Czech i Moraw jest dość zawikłana.To o Sudetach można m.in. znaleźć w Wikipedii. Skąd pomysł na artykuł o Sudetach? Po pierwsze zostaliśmy wywołani przez portal http://naszesudety.pl/ i zobowiązałem się, że w 2 numerze będzie coś o Sudetach. Po drugie i ważniejsze, bo Sudety to tak naprawdę moje góry, moje, bo część znajduje się na terenie Opolszczyzny i siłą rzeczy moje pierwsze kroki w górach stawiałem właśnie w Górach Opawskich. Nie jest także przypadkiem, że zaraz po Tatrach, Karkonosze w sercu noszę, a StoLOVE! (od gór Stołowych jakby ktoś nie skojarzył). Ten artykuł będzie wprowadzeniem do serii artykułów poświęconych Sudetom. Kolejne mam zamiar oprzeć na świeżych wspomnieniach, chociaż mam masę starszych wspomnień i jako zdobywca Korony Gór Polski byłem niemal wszędzie, to mam zamiar z Państwem odkryć Sudety na nowo. Od stycznia zacznę zdobywać Koronę Sudetów (być może także Koronę Sudetów Polskich, Czeskich, a nawet Niemieckich). W ten sposób będę w stanie w najbardziej rzetelny sposób opisać te piękne góry w oparciu o aktualne informacje, które zdobędę. Zresztą inaczej podchodzi się do takich wędrówek, nastawiając się na zbieranie materiału i informacji. Nie bez znaczenia jest również pora roku. Nie ukrywam, że góry najbardziej kocham pokryte sporą warstwą śniegu. Dzięki temu takie podejście do tematu będzie bardziej ekscytujące. Zimą oprócz klasycznego sprzętu zimowego chciałbym skorzystać z nart biegowych, a podczas cieplejszych pór roku z roweru. Niestety ostatnimi czasy zima nie dopisuje. Miejmy nadzieję, że jeszcze się poprawi i będziemy mogli cieszyć się z jej dobrodziejstw. Na następnej stronie można przeczytać artykuł Małgorzaty Pamuły o zimowym Pradziadzie, a ja niniejszym rozpoczynam OPERACJĘ SUDETY.■BARTOSZ MAŁŁEK

OPERACJA

SUDETY

fot. Bartosz Małłek

Page 13: Czasopismo Podróżników 01/2016

w 1935 r. na Annabergsplatz. Znajdował się on w pobliżu budynku rejencji. Na Małym Rynku istniał Schweinmarkt, który prawdopodobnie w ciągu swojego istnienia zmienił funkcję, ponieważ w 1932 r. określano go jako Tuchmarkt. Na placu Sebastiana handlowano bydłem i wyrobami garncarskimi. Na dzisiejszej ulicy Krawieckiej był Gänse Markt, który w latach 1842 – 1845 funkcjonował jako Hinter Markt. Nad Młynówką znajdował się Butter Markt, gdzie handlowano nabiałem.

Dopiero w XIX wieku pojawiły się w Opolu pomniki. Pierwsza była fontanna końska na Vieh – Markt. Na Pasiece ustawiono popiersie Junony, którą mieszkańcy miasta uznali za swoją patronkę i opiekunkę. W 1891 r. przed budynkiem rejencji na Krakowskiej stanął pomnik Wilhelma I, autorstwa Maxa Wiese’a. 30. listopada 1899 r. odsłonięto pomnik pruskiego feldmarszałka Helmutha von Moltke. Stał on na deptaku przed koszarami na dzisiejszej ulicy Ozimskiej. W 1907 r. pojawiła się fontanna z opolską Ceres na Friedriechsplatz, czyli na dzisiejszym placu Daszyńskiego. Autorem naszej Ceres był Edmund Gomansky, pracował nad nią w latach 1904-1907. Miała ona symbolizować żeglugę na Odrze, rolnictwo, skalników kamieniołomów oraz opolski przemysł cementowy. W 1911 r. na ulicy Krakowskiej na przeciwko poczty odsłonięto pomnik Bismarcka autorstwa Roberta Bednorza, późniejszego profesora Akademii Wrocławskiej. W 1924 r. w mieście pojawiły się dwa pomniki poświęcone poległym w czasie I wojny światowej.

OPOLE POLSKA

Pierwszy z nich poświęcony był 63. pułkowi piechoty z Opola, dłuta Thomasa Myrtka. Stanął na dzisiejszej ulicy Ozimskiej. Drugi upamiętniał żołnierzy 23. pułku piechoty, do dzisiaj stoi na rogu Książąt Opolskich i Konopnickiej. W 1926 roku w parku przed zamkiem pojawił się pomnik poświęcony poległym żandarmom w czasie powstań Śląskich. Jego autorem był Artur Reck. Cztery lata później ustawiono pomnik upamiętniający pocztowców opolskiego obwodu, którzy polegli w czasie I wojny światowej. Dzisiaj stoi on przy budynku Telekomunikacji Polskiej. Wykonał go Felixz Kupsch. W 1936 r., po remoncie ratusza, na rynku ustawiono pomnik cesarza Fryderyka Wielkiego. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945 i późniejszym zacieraniu śladów niemieckiej obecności zachowały się tylko dwa pomniki: poświęcony pocztowcom i upamiętniający 63. pułk piechoty, oraz cokół po pomniku Bismarcka.■ NATALIA BARCZYK

Lata 1930-1939 , Dzień targowy na placu Kopernika.

Lata 1935-1940 , Pomnik króla Fryderyka II Wielkiego na opolskim Rynku.

12 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. fotopolska.eu

fot. fotopolska.eu

fot. fotopolska.eu

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 13

udety – łańcuch górski na obszarze południowo-zachodniej Polski i północnych Czech, stosunkowo niewielki Sskrawek znajduje się w Niemczech; najwyższy szczyt Śnieżka, 1602 m n.p.m.; są najwyższą częścią Masywu Czeskiego oraz najwyższymi górami Czech. Ciągną się od Doliny Łaby po Bramę Morawską. Od północnego wschodu obcięte są

wyraźnym uskokiem – uskokiem sudeckim brzeżnym od Przedgórza Sudeckiego. Północna granica z Niziną Śląsko-Łużycką na linii Złotoryja – Bolesławiec – Zgorzelec jest umowna. Również południowa granica na obszarze Czech i Moraw jest dość zawikłana.To o Sudetach można m.in. znaleźć w Wikipedii. Skąd pomysł na artykuł o Sudetach? Po pierwsze zostaliśmy wywołani przez portal http://naszesudety.pl/ i zobowiązałem się, że w 2 numerze będzie coś o Sudetach. Po drugie i ważniejsze, bo Sudety to tak naprawdę moje góry, moje, bo część znajduje się na terenie Opolszczyzny i siłą rzeczy moje pierwsze kroki w górach stawiałem właśnie w Górach Opawskich. Nie jest także przypadkiem, że zaraz po Tatrach, Karkonosze w sercu noszę, a StoLOVE! (od gór Stołowych jakby ktoś nie skojarzył). Ten artykuł będzie wprowadzeniem do serii artykułów poświęconych Sudetom. Kolejne mam zamiar oprzeć na świeżych wspomnieniach, chociaż mam masę starszych wspomnień i jako zdobywca Korony Gór Polski byłem niemal wszędzie, to mam zamiar z Państwem odkryć Sudety na nowo. Od stycznia zacznę zdobywać Koronę Sudetów (być może także Koronę Sudetów Polskich, Czeskich, a nawet Niemieckich). W ten sposób będę w stanie w najbardziej rzetelny sposób opisać te piękne góry w oparciu o aktualne informacje, które zdobędę. Zresztą inaczej podchodzi się do takich wędrówek, nastawiając się na zbieranie materiału i informacji. Nie bez znaczenia jest również pora roku. Nie ukrywam, że góry najbardziej kocham pokryte sporą warstwą śniegu. Dzięki temu takie podejście do tematu będzie bardziej ekscytujące. Zimą oprócz klasycznego sprzętu zimowego chciałbym skorzystać z nart biegowych, a podczas cieplejszych pór roku z roweru. Niestety ostatnimi czasy zima nie dopisuje. Miejmy nadzieję, że jeszcze się poprawi i będziemy mogli cieszyć się z jej dobrodziejstw. Na następnej stronie można przeczytać artykuł Małgorzaty Pamuły o zimowym Pradziadzie, a ja niniejszym rozpoczynam OPERACJĘ SUDETY.■BARTOSZ MAŁŁEK

OPERACJA

SUDETY

fot. Bartosz Małłek

Page 14: Czasopismo Podróżników 01/2016

DOBRODZIEJSTWA ZIMOWEGO PRADZIADA

fot. Małgorzata Pamuła

Page 15: Czasopismo Podróżników 01/2016

DOBRODZIEJSTWA ZIMOWEGO PRADZIADA

fot. Małgorzata Pamuła

Page 16: Czasopismo Podróżników 01/2016

dy kończy się ciepła kolorowa Gjesień wielu turystów chowa buty do szafy wycofując się

z wędrówek, by wyczekiwać wiosny. To tak, jakby zima należała tylko do narciarzy na wyprasowanych stokach narciarskich, a szlaki piesze były zasypane po pas śniegiem i czekały na wiosenne roztopy. Tymczasem górskie wędrówki zimowe mogą być równie piękne jak latem, jeśli odpowiednio dobierzemy szlak, nie przecenimy swoich możliwości, dostosujemy ubiór i sprzęt zatrzymamy się na ciepły posiłek w schronisku. Wrócimy wtedy do domu pełni dobrych wspomnień, z ochotą na kolejny wypad. Zimą, kiedy dzień jest bardzo krótki i słońca jest niewiele spada nasza odporność, która jest związana z wydzielaniem przez organizm witaminy D. Zwiększa to możliwość zapadania na infekcje oraz depresyjny nastrój. Przebywanie

na świeżym powietrzu, eksponowanie się na promienie słoneczne pobudza organizm do wielu korzystnych procesów. Niska temperatura sprawia, że później odczuwamy zmęczenie, w efekcie czego jesteśmy w stanie wykonać dłuższy i bardziej efektywny wysiłek. Poprawia to samopoczucie, wspomaga układ immunologiczny, a włączenie do tego aktywności związanej z naprzemiennym ruchem rąk i nóg (narty, kijki) stymuluje koordynację psycho-ruchową. W mózgu wydzielają się endorfiny – substancje, które działają uspokajająco, antydepresyjnie i można by rzec rozweselająco, pod wpływem światła słonecznego organizm produkuje witaminę D. W efekcie staje się to dobrym treningiem kondycji psychicznej i fizycznej, co utrzymuje człowieka w zdrowiu i przygotowuje do dłuższych letnich wypraw.

Jeśli mamy do dyspozycji cały dzień i pogoda od rana zapowiada się na niezmiennie piękną warto zaplanować dłuższy trening w górskim terenie, aby bodźcowo zadziałać na organizm. Mieszkając na co dzień na wysokości ok. 200 m n.p.m. wystarczy wyjechać na wysokość 1000 m, by odczuć różnicę spadku temperatury i ciśnienia. Terenem, który oferuje bardzo dobrze wyznakowane szlaki i dobrą bazę noclegowo-gastronomiczną są czeskie Jeseniki. Trasa, która zasługuje na miano jednej z najpiękniejszych w tym terenie prowadzi z przełęczy Cervonohorske Sedlo (1013 m) na ich najwyższy szczyt – Pradziada (Praded) 1491 m - górę, zwieńczona wieżą, widoczną i rozpoznawalną przy bardzo dobrej pogodzie nawet z Opola. Z przełęczy do szczytu przemierzamy 13 km (tam i z powrotem 26!), pokonując

16 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Małgorzata Pamuła

przewyższenie 480 m. Czas przejścia w zależności od umiejętności i rodzaju aktywności jaką wybierzemy wynosi ok. 6 godzin, nie włączając w to dłuższych odpoczynków. Z powodzeniem więc można wybrać się na jeden dzień, bez noclegu. Trasa jest doskonale przygotowana dla narciarzy biegowych, turystów pieszych i skitourowców. Bardzo dobrze oznakowana, zarówno jako niebieska trasa rowerowa nr 6075, piesza (późniejszym przebiegu zielona) i biegówkowa. Ciekawostką czeskiego znakowania szlaków jest podawanie informacji o ilości kilometrów do przebycia, bez podawania orientacyjnego czasu przejścia. Biorąc więc za średnią ludzkiego chodu po terenie płaskim 5km/h, w terenie górskim musimy liczyć średnio 3-4km/h przy umiarkowanie lekkim podejściu. Przełęcz Cervonohorske

Sedlo jest najwyższym miejscem w Czechach dostępnym autem. Najlepiej wjechać tam od strony miejscowości Bela pod Pradziadem, bo droga jest po remoncie szeroka, co przy śnieżnej zimie z zaspami pozwala bez problemu wyminąć się z pojazdem z naprzeciwka. Tutaj podjazd jest mniej kręty, tylko 2 pętlice drogowe i nieco krótszy niż z drugiej strony. Jadąc od miejscowości Loucna nad Desnou musimy pokonać aż 9 pętlic, co w zimowych warunkach może być sprawą niełatwą. Na przełęczy znajduje się dość duży parking, ale z uwagi na to, że jest to znany ośrodek narciarski dość szybko się zapełnia. Warto więc przybyć tu wczesnym rankiem, by móc zostawić samochód i wyruszyć na szlak, mając w zapasie dużo czasu na odpoczynek, ciepły posiłek i podziwianie widoków. Szczyt Pradziada przez długi odcinek trasy

jest niewidoczny, wyłania się dopiero, gdy spotkamy zielony szlak pieszy i wyjdziemy z lasu. Widzimy już wtedy schronisko Svycarna, gdzie możemy się zagrzać i posilić, stąd jeszcze 4 km do szczytu Pradziada z wieżą. Malownicza trasa urozmaicona jest otwartymi przestrzeniami widokowymi i krótkimi odcinkami leśnymi, pełnymi bajkowo ośnieżonych choinek. Przewyższenie jakie pokonujemy rozciągnięte jest na tak długim odcinku, że nieznacznie je odczuwamy. Po dotarciu na szczyt wita nas legendarny starzec Pradziad stojący u stóp charakterystycznej wieży przekaźnikowej z hotelem, restauracją i stacją meteo. Budowa wieży trwała kilka lat, w efekcie udostępniono ją do użytku w roku 1983. Warta polecenia jest przejażdżka windą (odpłatna) na oszklony taras widokowy, skąd przy bardzo dobrej

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 17

fot. Małgorzata Pamuła

Page 17: Czasopismo Podróżników 01/2016

dy kończy się ciepła kolorowa Gjesień wielu turystów chowa buty do szafy wycofując się

z wędrówek, by wyczekiwać wiosny. To tak, jakby zima należała tylko do narciarzy na wyprasowanych stokach narciarskich, a szlaki piesze były zasypane po pas śniegiem i czekały na wiosenne roztopy. Tymczasem górskie wędrówki zimowe mogą być równie piękne jak latem, jeśli odpowiednio dobierzemy szlak, nie przecenimy swoich możliwości, dostosujemy ubiór i sprzęt zatrzymamy się na ciepły posiłek w schronisku. Wrócimy wtedy do domu pełni dobrych wspomnień, z ochotą na kolejny wypad. Zimą, kiedy dzień jest bardzo krótki i słońca jest niewiele spada nasza odporność, która jest związana z wydzielaniem przez organizm witaminy D. Zwiększa to możliwość zapadania na infekcje oraz depresyjny nastrój. Przebywanie

na świeżym powietrzu, eksponowanie się na promienie słoneczne pobudza organizm do wielu korzystnych procesów. Niska temperatura sprawia, że później odczuwamy zmęczenie, w efekcie czego jesteśmy w stanie wykonać dłuższy i bardziej efektywny wysiłek. Poprawia to samopoczucie, wspomaga układ immunologiczny, a włączenie do tego aktywności związanej z naprzemiennym ruchem rąk i nóg (narty, kijki) stymuluje koordynację psycho-ruchową. W mózgu wydzielają się endorfiny – substancje, które działają uspokajająco, antydepresyjnie i można by rzec rozweselająco, pod wpływem światła słonecznego organizm produkuje witaminę D. W efekcie staje się to dobrym treningiem kondycji psychicznej i fizycznej, co utrzymuje człowieka w zdrowiu i przygotowuje do dłuższych letnich wypraw.

Jeśli mamy do dyspozycji cały dzień i pogoda od rana zapowiada się na niezmiennie piękną warto zaplanować dłuższy trening w górskim terenie, aby bodźcowo zadziałać na organizm. Mieszkając na co dzień na wysokości ok. 200 m n.p.m. wystarczy wyjechać na wysokość 1000 m, by odczuć różnicę spadku temperatury i ciśnienia. Terenem, który oferuje bardzo dobrze wyznakowane szlaki i dobrą bazę noclegowo-gastronomiczną są czeskie Jeseniki. Trasa, która zasługuje na miano jednej z najpiękniejszych w tym terenie prowadzi z przełęczy Cervonohorske Sedlo (1013 m) na ich najwyższy szczyt – Pradziada (Praded) 1491 m - górę, zwieńczona wieżą, widoczną i rozpoznawalną przy bardzo dobrej pogodzie nawet z Opola. Z przełęczy do szczytu przemierzamy 13 km (tam i z powrotem 26!), pokonując

16 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Małgorzata Pamuła

przewyższenie 480 m. Czas przejścia w zależności od umiejętności i rodzaju aktywności jaką wybierzemy wynosi ok. 6 godzin, nie włączając w to dłuższych odpoczynków. Z powodzeniem więc można wybrać się na jeden dzień, bez noclegu. Trasa jest doskonale przygotowana dla narciarzy biegowych, turystów pieszych i skitourowców. Bardzo dobrze oznakowana, zarówno jako niebieska trasa rowerowa nr 6075, piesza (późniejszym przebiegu zielona) i biegówkowa. Ciekawostką czeskiego znakowania szlaków jest podawanie informacji o ilości kilometrów do przebycia, bez podawania orientacyjnego czasu przejścia. Biorąc więc za średnią ludzkiego chodu po terenie płaskim 5km/h, w terenie górskim musimy liczyć średnio 3-4km/h przy umiarkowanie lekkim podejściu. Przełęcz Cervonohorske

Sedlo jest najwyższym miejscem w Czechach dostępnym autem. Najlepiej wjechać tam od strony miejscowości Bela pod Pradziadem, bo droga jest po remoncie szeroka, co przy śnieżnej zimie z zaspami pozwala bez problemu wyminąć się z pojazdem z naprzeciwka. Tutaj podjazd jest mniej kręty, tylko 2 pętlice drogowe i nieco krótszy niż z drugiej strony. Jadąc od miejscowości Loucna nad Desnou musimy pokonać aż 9 pętlic, co w zimowych warunkach może być sprawą niełatwą. Na przełęczy znajduje się dość duży parking, ale z uwagi na to, że jest to znany ośrodek narciarski dość szybko się zapełnia. Warto więc przybyć tu wczesnym rankiem, by móc zostawić samochód i wyruszyć na szlak, mając w zapasie dużo czasu na odpoczynek, ciepły posiłek i podziwianie widoków. Szczyt Pradziada przez długi odcinek trasy

jest niewidoczny, wyłania się dopiero, gdy spotkamy zielony szlak pieszy i wyjdziemy z lasu. Widzimy już wtedy schronisko Svycarna, gdzie możemy się zagrzać i posilić, stąd jeszcze 4 km do szczytu Pradziada z wieżą. Malownicza trasa urozmaicona jest otwartymi przestrzeniami widokowymi i krótkimi odcinkami leśnymi, pełnymi bajkowo ośnieżonych choinek. Przewyższenie jakie pokonujemy rozciągnięte jest na tak długim odcinku, że nieznacznie je odczuwamy. Po dotarciu na szczyt wita nas legendarny starzec Pradziad stojący u stóp charakterystycznej wieży przekaźnikowej z hotelem, restauracją i stacją meteo. Budowa wieży trwała kilka lat, w efekcie udostępniono ją do użytku w roku 1983. Warta polecenia jest przejażdżka windą (odpłatna) na oszklony taras widokowy, skąd przy bardzo dobrej

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 17

fot. Małgorzata Pamuła

Page 18: Czasopismo Podróżników 01/2016

pogodzie widać ponoć Śnieżkę i Tatry. Będąc w Czechach warto spróbować typowych potraw obiadowych jak knedliki, smażony ser, zupa soczewicowa lub czosnkowa. Kto jeszcze nie próbował kofoli musi

łyknąć jej choć trochę, żeby mieć pojęcie jak smakuje i czas ruszać w drogę powrotną. Zimą dzień dość szybko się kończy, co przy dobrym tempie marszu i dobrej pogodzie zakończy się pięknym zachodem

słońca na ostatnim odcinku drogi powrotnej. Choć droga powrotna wiedzie tym samym szlakiem do przełęczy, z której wyszliśmy rano, krajobrazy nie są te same. Widzimy to, co dotąd zostawialiśmy za swoimi plecami, a słabnąca siła słońca powoduje, że dzień kończy się czerwonawą poświatą nadchodzącego wieczoru. Schodząc z Pradziada z pewnością zauważymy szczyt o kształcie trapezu Dlouhe Strane (1353 m.)z charakterystycznym wypłaszczeniem, w którym wybudowano górny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej. Miejsce to jest doskonałym pomysłem na kolejną czeską wycieczkę połączoną ze zwiedzaniem elektrowni.■MAŁGORZATA PAMUŁA

SUDETY POLSKA

18 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Małgorzata Pamuła

fot. Małgorzata Pamuła

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 19

fot. Małgorzata Pamuła

fot. Małgorzata Pamuła

Page 19: Czasopismo Podróżników 01/2016

pogodzie widać ponoć Śnieżkę i Tatry. Będąc w Czechach warto spróbować typowych potraw obiadowych jak knedliki, smażony ser, zupa soczewicowa lub czosnkowa. Kto jeszcze nie próbował kofoli musi

łyknąć jej choć trochę, żeby mieć pojęcie jak smakuje i czas ruszać w drogę powrotną. Zimą dzień dość szybko się kończy, co przy dobrym tempie marszu i dobrej pogodzie zakończy się pięknym zachodem

słońca na ostatnim odcinku drogi powrotnej. Choć droga powrotna wiedzie tym samym szlakiem do przełęczy, z której wyszliśmy rano, krajobrazy nie są te same. Widzimy to, co dotąd zostawialiśmy za swoimi plecami, a słabnąca siła słońca powoduje, że dzień kończy się czerwonawą poświatą nadchodzącego wieczoru. Schodząc z Pradziada z pewnością zauważymy szczyt o kształcie trapezu Dlouhe Strane (1353 m.)z charakterystycznym wypłaszczeniem, w którym wybudowano górny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej. Miejsce to jest doskonałym pomysłem na kolejną czeską wycieczkę połączoną ze zwiedzaniem elektrowni.■MAŁGORZATA PAMUŁA

SUDETY POLSKA

18 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Małgorzata Pamuła

fot. Małgorzata Pamuła

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 19

fot. Małgorzata Pamuła

fot. Małgorzata Pamuła

Page 20: Czasopismo Podróżników 01/2016

itam Was serdecznie. WZapraszam na kolejną zimową trasę z kijkami.

Tym razem wyruszymy z miejscowości Zdzieszowice, do której można dojechać samochodem albo pociągiem PKP. Pociąg kursuje dość często nawet w dni wolne od pracy. Zrobimy sobie małą pętlę wokół Góry Świętej Anny. Zaczynamy spod stacji PKP przy ul. Dworcowej. Tutaj rozpoczyna swój bieg czarny szlak pieszy. Nie martwcie się, jeśli jeszcze go nie zauważyliście. Po prostu kierujcie się na Górę Świętej Anny według drogowskazu.

ANNABERG

Po przekroczeniu torów szlak będzie już widoczny. Idziemy cały czas prosto ulicą Góra Świętej Anny aż dochodzimy do Lasu Miejskiego. Szlak czarny pieszy oraz czarny rowerowy też tędy przebiegają. Gdy wyjdziemy z parku znów znajdziemy się na ul. Góra Świętej Anny, ale będziemy mieć już za sobą dość ruchliwe rondo. Idziemy prosto wzdłuż ulicy, trzymając się cały czas czarnego szlaku pieszego. On doprowadzi nas do celu. W którymś momencie szlak pieszy łączy się z czarnym rowerowym a potem jeszcze z żółtym rowerowym

i zielonym pieszym. To będzie znak, że idziemy we właściwym kierunku. I tak docieramy do miejsca, w którym opuszczają nas szlaki rowerowe. Podążamy pieszym czarnym i żółtym. Idziemy prześliczną aleją. Po prawej stronie miniemy piec wapienniczy, pozostałość po wydobyciu kamienia wapiennego, którego w tej okolicy jest sporo. Na wprost pojawią się nam schody, na które trzeba się mozolnie wspiąć. Uważając, aby się nie poślizgnąć docieramy do Amfiteatru.O Amfiteatrze na Górze Świętej Anny mało kto wie, a swojego czasu było to

20 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLSKIE NA WEEKEND GÓRA ŚW. ANNY

Zdzieszowice PKP- Las Miejski- Góra Świętej Anny (Amfiteatr, Sanktuarium,Kalwaria, Muzeum Czynu Powstańczego)- Las Miejski- Zdzieszowice PKP

Trasa: 15 kmCzas przejścia: 3 godziny (nie licząc czasu na odpoczynek i jedzenie)Stopień trudności: 3/10 (podczas śniegu 5/10).

fot. Mariola Nagoda

ważne miejsce, w którym odbywały się wiece propagujące nazizm. Amfiteatr oraz mauzoleum powstały w latach 1934-38. Tuż po wojnie mauzoleum wysadzono w powietrze a na jego miejscu powstał Pomnik Czynu Powstańczego.Mając po prawej stronie scenę idziemy prosto a następnie skręcamy w prawo w stronę schodów. Trzymając się metalowej balustrady wchodzimy na górę. Musimy bardzo uważać, bo zimą jest tu naprawdę ślisko. Na górze podziwiamy ogromny Pomnik Czynu Powstańczego, którego autorem jest Xawery Dunikowski. Idziemy cały czas czarnym szlakiem pieszym, który doprowadzi nas do Rezerwatu Geologicznego „Góra Świętej Anny". Rezerwat znajduje się w dawnym kamieniołomie nefelinitów (skał magmowych). Obecnie na terenie Geoparku utworzono ścieżkę edukacyjną, którą polecam przejść. Ścieżka zawiera ciekawe tablice informacyjne, z których możemy dowiedzieć się o budowie skał w danym miejscu a także można zobaczyć stare zdjęcia, jak kiedyś wyglądał kamieniołom.Kiedy już zaspokoimy naszą geologiczną wiedzę ruszamy dalej. Kierujemy się w stronę Bazyliki. Dochodzimy do skrzyżowania ulic Powstańców Śląskich i Leśnickiej. Po lewej stronie będzie krzyż. Idziemy prosto, po prawej stronie widać Bazylikę. W tym miejscu jesteśmy w centrum wsi. Warto zajrzeć do którejś z restauracji i skosztować specjalności tego regionu: „pańckraut", kluski śląskie z „modrom kapustom", „krupniok", „wodzionka" a na deser zjeść „szpajzę" czy też „kołocz". Gdy już posilimy się i odpoczniemy, idziemy dalej w stronę Bazyliki. Aby dostać się do Bazyliki należy

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 21

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

Page 21: Czasopismo Podróżników 01/2016

itam Was serdecznie. WZapraszam na kolejną zimową trasę z kijkami.

Tym razem wyruszymy z miejscowości Zdzieszowice, do której można dojechać samochodem albo pociągiem PKP. Pociąg kursuje dość często nawet w dni wolne od pracy. Zrobimy sobie małą pętlę wokół Góry Świętej Anny. Zaczynamy spod stacji PKP przy ul. Dworcowej. Tutaj rozpoczyna swój bieg czarny szlak pieszy. Nie martwcie się, jeśli jeszcze go nie zauważyliście. Po prostu kierujcie się na Górę Świętej Anny według drogowskazu.

ANNABERG

Po przekroczeniu torów szlak będzie już widoczny. Idziemy cały czas prosto ulicą Góra Świętej Anny aż dochodzimy do Lasu Miejskiego. Szlak czarny pieszy oraz czarny rowerowy też tędy przebiegają. Gdy wyjdziemy z parku znów znajdziemy się na ul. Góra Świętej Anny, ale będziemy mieć już za sobą dość ruchliwe rondo. Idziemy prosto wzdłuż ulicy, trzymając się cały czas czarnego szlaku pieszego. On doprowadzi nas do celu. W którymś momencie szlak pieszy łączy się z czarnym rowerowym a potem jeszcze z żółtym rowerowym

i zielonym pieszym. To będzie znak, że idziemy we właściwym kierunku. I tak docieramy do miejsca, w którym opuszczają nas szlaki rowerowe. Podążamy pieszym czarnym i żółtym. Idziemy prześliczną aleją. Po prawej stronie miniemy piec wapienniczy, pozostałość po wydobyciu kamienia wapiennego, którego w tej okolicy jest sporo. Na wprost pojawią się nam schody, na które trzeba się mozolnie wspiąć. Uważając, aby się nie poślizgnąć docieramy do Amfiteatru.O Amfiteatrze na Górze Świętej Anny mało kto wie, a swojego czasu było to

20 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLSKIE NA WEEKEND GÓRA ŚW. ANNY

Zdzieszowice PKP- Las Miejski- Góra Świętej Anny (Amfiteatr, Sanktuarium,Kalwaria, Muzeum Czynu Powstańczego)- Las Miejski- Zdzieszowice PKP

Trasa: 15 kmCzas przejścia: 3 godziny (nie licząc czasu na odpoczynek i jedzenie)Stopień trudności: 3/10 (podczas śniegu 5/10).

fot. Mariola Nagoda

ważne miejsce, w którym odbywały się wiece propagujące nazizm. Amfiteatr oraz mauzoleum powstały w latach 1934-38. Tuż po wojnie mauzoleum wysadzono w powietrze a na jego miejscu powstał Pomnik Czynu Powstańczego.Mając po prawej stronie scenę idziemy prosto a następnie skręcamy w prawo w stronę schodów. Trzymając się metalowej balustrady wchodzimy na górę. Musimy bardzo uważać, bo zimą jest tu naprawdę ślisko. Na górze podziwiamy ogromny Pomnik Czynu Powstańczego, którego autorem jest Xawery Dunikowski. Idziemy cały czas czarnym szlakiem pieszym, który doprowadzi nas do Rezerwatu Geologicznego „Góra Świętej Anny". Rezerwat znajduje się w dawnym kamieniołomie nefelinitów (skał magmowych). Obecnie na terenie Geoparku utworzono ścieżkę edukacyjną, którą polecam przejść. Ścieżka zawiera ciekawe tablice informacyjne, z których możemy dowiedzieć się o budowie skał w danym miejscu a także można zobaczyć stare zdjęcia, jak kiedyś wyglądał kamieniołom.Kiedy już zaspokoimy naszą geologiczną wiedzę ruszamy dalej. Kierujemy się w stronę Bazyliki. Dochodzimy do skrzyżowania ulic Powstańców Śląskich i Leśnickiej. Po lewej stronie będzie krzyż. Idziemy prosto, po prawej stronie widać Bazylikę. W tym miejscu jesteśmy w centrum wsi. Warto zajrzeć do którejś z restauracji i skosztować specjalności tego regionu: „pańckraut", kluski śląskie z „modrom kapustom", „krupniok", „wodzionka" a na deser zjeść „szpajzę" czy też „kołocz". Gdy już posilimy się i odpoczniemy, idziemy dalej w stronę Bazyliki. Aby dostać się do Bazyliki należy

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 21

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

Page 22: Czasopismo Podróżników 01/2016

wspiąć się po dość licznych schodach. Jeśli mamy dużo czasu polecam zwiedzić Bazylikę wraz z Rajskim Placem i Sanktuarium Św. Anny Samotrzeciej. My natomiast mijamy Bazylikę (mamy ją po naszej lewej stronie) i wracamy do skrzyżowania ulic, gdzie znajduje się Geopark. Tym razem wybieramy drogę w lewo. Docieramy do kościoła Św. Krzyża. I idziemy leśną drogą w dół. Znajdujemy się na szlaku Kalwarii. Całej Kalwarii nie zdążymy przejść, ale warto tu jeszcze wrócić. My za to przejdziemy jego najpiękniejszym fragmentem. Szlak w tym miejscu jest oznakowany jako pieszy czarny i niebieski, a dodatkowo oklejony jest znaczkami z muszelkami, które mówią nam, że tędy przebiega też droga Św. Jakuba. Po drodze mijamy 6 kapliczek: Kaplica Obnażenia Pana Jezusa, Pustelnia, Kaplica III Upadek, Kaplica Płaczące Niewiasty, Kaplica II Upadek, Kaplica Weroniki. Każda z nich jest inna. Łącznie w Kalwarii znajdziemy 38 Kaplic. Docieramy do końca ścieżki i kierujemy się na główną drogą w prawo. Po około 400 metrach (5 minut drogi na pieszo) po lewej stronie widzimy budynek Muzeum Czynu Powstańczego. które warto zwiedzić. Znajdują się tutaj głównie pamiątki z Powstań Śląskich, takie jak mundury, odznaczenia, broń, amunicja, liczne fotografie, dokumenty. Zwłaszcza polecam unikalną „Panoramę Powstań Śląskich" wraz z krótkim spektaklem świetlno- dźwiękowym. Mijamy Muzeum idąc cały czas drogą asfaltową. Nigdzie nie zbaczamy, aż dochodzimy do skrzyżowania ulic Góra Świętej Anny, Leśna i Żyrowska, gdzie pojawia się znamy już nam szlak czarny pieszy, którym cały czas idziemy aż do Dworca PKP. Tam kończy się nasza trasa.■MARIOLA NAGODA

22 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLSKIE NA WEEKEND GÓRA ŚW. ANNY

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

Wiersz naszego Czytelnika:

Moja Góra Św. AnnyO pielgrzymia góro,zroszona łzami,o wysoki szczycieprzetarty szlakami.

Ile w tobie piękna.a ile cudu.Ile wiary i miłości,u prostego śląskiego ludu.

Stoisz jak wulkan,lecz nie strachu a pomocy,co łaski lawą, choć wygasła,palisz w chore sumienia oczy.

Jesteś miejscem na Śląsku,co łączy a nie dzieli.Rozumie to ten,co Miłość, Mądrość i Pokój ceni.

Piotr Paweł Kura

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 23

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

Page 23: Czasopismo Podróżników 01/2016

wspiąć się po dość licznych schodach. Jeśli mamy dużo czasu polecam zwiedzić Bazylikę wraz z Rajskim Placem i Sanktuarium Św. Anny Samotrzeciej. My natomiast mijamy Bazylikę (mamy ją po naszej lewej stronie) i wracamy do skrzyżowania ulic, gdzie znajduje się Geopark. Tym razem wybieramy drogę w lewo. Docieramy do kościoła Św. Krzyża. I idziemy leśną drogą w dół. Znajdujemy się na szlaku Kalwarii. Całej Kalwarii nie zdążymy przejść, ale warto tu jeszcze wrócić. My za to przejdziemy jego najpiękniejszym fragmentem. Szlak w tym miejscu jest oznakowany jako pieszy czarny i niebieski, a dodatkowo oklejony jest znaczkami z muszelkami, które mówią nam, że tędy przebiega też droga Św. Jakuba. Po drodze mijamy 6 kapliczek: Kaplica Obnażenia Pana Jezusa, Pustelnia, Kaplica III Upadek, Kaplica Płaczące Niewiasty, Kaplica II Upadek, Kaplica Weroniki. Każda z nich jest inna. Łącznie w Kalwarii znajdziemy 38 Kaplic. Docieramy do końca ścieżki i kierujemy się na główną drogą w prawo. Po około 400 metrach (5 minut drogi na pieszo) po lewej stronie widzimy budynek Muzeum Czynu Powstańczego. które warto zwiedzić. Znajdują się tutaj głównie pamiątki z Powstań Śląskich, takie jak mundury, odznaczenia, broń, amunicja, liczne fotografie, dokumenty. Zwłaszcza polecam unikalną „Panoramę Powstań Śląskich" wraz z krótkim spektaklem świetlno- dźwiękowym. Mijamy Muzeum idąc cały czas drogą asfaltową. Nigdzie nie zbaczamy, aż dochodzimy do skrzyżowania ulic Góra Świętej Anny, Leśna i Żyrowska, gdzie pojawia się znamy już nam szlak czarny pieszy, którym cały czas idziemy aż do Dworca PKP. Tam kończy się nasza trasa.■MARIOLA NAGODA

22 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLSKIE NA WEEKEND GÓRA ŚW. ANNY

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

Wiersz naszego Czytelnika:

Moja Góra Św. AnnyO pielgrzymia góro,zroszona łzami,o wysoki szczycieprzetarty szlakami.

Ile w tobie piękna.a ile cudu.Ile wiary i miłości,u prostego śląskiego ludu.

Stoisz jak wulkan,lecz nie strachu a pomocy,co łaski lawą, choć wygasła,palisz w chore sumienia oczy.

Jesteś miejscem na Śląsku,co łączy a nie dzieli.Rozumie to ten,co Miłość, Mądrość i Pokój ceni.

Piotr Paweł Kura

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 23

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

fot. Mariola Nagoda

Page 24: Czasopismo Podróżników 01/2016

zy kolarstwo to podróż? CZdecydowanie tak! To się często tak zaczyna,

że wystarczy krótka zajawka w telewizji z kilku etapów wyścigu, by zachwycić się krajobrazami i chcieć tam być. Zdecydowanie najbardziej spektakularna kolarska 3 tygodniowa podróż to słynny „le Tour de France”. Piękne krajobrazy ukazujące peleton na tle pól pełnych słoneczników, wśród szalejących w emocjach fanów, atmosferę małych, zabytkowych miasteczek i dużych miast, słynne przełęcze Alpe d'Huez czy przełęcz św. Bernarda i legendarną górę Mont

Ventoux z przepięknym księżycowym otoczeniem. Dla jednych sam udział i ukończenie Tour'u jest wielkim życiowym sukcesem, inni marzą o zwycięstwie i podium na Polach Elizejskich w Paryżu. Świat ten jednak ma swoją cenę i często smak zwycięskiego szampana staje się gorzki, czego być może nie uświadamiał sobie Lance Armstrong, postać-ikona kolarstwa, główny bohater filmu pt. „Strategia Mistrza”. Młody, marzący o słynnym „le Tour” Teksańczyk lokuje swoje nadzieje w lekarzu sportowym Michele Ferrari, uruchamiając tym

samym wielką machinę, którą ciężko zatrzymać. Reżyser Stephen Frears pokazuje Lance'a z dwóch stron, z jednej jako cwaniaka i koksiarza, z drugiej jako filantropa, założyciela fundacji Livestrong, wspierającego ludzi chorych na raka. Od samego początku filmu czuć jednak stronniczość, dość dosadne sceny dopingowe wywołują silne wrażenie, co manipuluje widzem i wprawia go w zakłopotanie co do ostatecznej oceny osoby Lance'a. Scenariusz oparty na książce pt. „Oszustwo doskonałe – jak zdemaskowałem Lance'a Armstronga?”, autorstwa

STRATEGIA MISTRZA

24 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

FILM RECENZJA

fot. kadr z filmu.

Davida Walsha, dziennikarza sportowego, ekranizuje założenia postawione przez niego od samego początku kariery kolarza. Dość pobieżnie i skrótowo pokazane są wątki z życia Lance'a, co nie odzwierciedla jego miłości do jazdy rowerem, morderczej pracy włożonej w treningi i silnej psychiki. Złożona osobowość Lance'a i skomplikowany świat wielkich wyścigów kolarskich w efekcie rzuca zły cień na tą dyscyplinę sportową. Kreuje pogląd, że te najbardziej mordercze zawody świata można wygrać jedynie poprzez stosowanie dopingu. Film warto zobaczyć z uwagi na bardzo dobrą grę aktorską Bena Fostera, który wcielił się w postać

Lance'a i dość mocno zaakcentowaną postać lekarza sportowego Michaele Ferrari granego przez Guillaume Canet, którego działania i poglądy wywierają duży wpływ na karierę Lance'a. To, że ostatecznie Lance przyznaje się publicznie do winy niekoniecznie jest wyznaniem prawdy. Być może to zwyczajne zmęczenie tematem i walką z publicznym linczem jaki rozpętały media. Życie i kariera Lance'a Armstronga jest niewątpliwie wspaniałym materiałem na dobrą książkę lub film, ale wymaga bardzo obiektywnego przedstawienia faktów, które uruchomią u odbiorcy proces myślenia i dokonania własnej oceny. Film „Strategia Mistrza” niestety

obiektywny nie jest, do tego okazuje się, że 103 minuty filmu to zdecydowanie za mało czasu, by w pełni opowiedzieć całą historię. W efekcie zbyt szybka akcja filmu i pobieżnie przedstawione wątki utrudniają odbiór wydarzeń. Gdyby nie fakt, że przeczytałam książki na temat Lance'a („Liczy się każda sekunda”, „Mój powrót do życia”, „Program Mistrza” ), gdzie krok po kroku opisuje swoje dzieciństwo, rodzącą się karierę, życie rodzinne, presję afer dopingowych i nagonkę mediów nie zrozumiałabym wielu scen tego filmu.■ MAŁGORZATA PAMUŁA

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 25

fot. kadr z filmu.

Page 25: Czasopismo Podróżników 01/2016

zy kolarstwo to podróż? CZdecydowanie tak! To się często tak zaczyna,

że wystarczy krótka zajawka w telewizji z kilku etapów wyścigu, by zachwycić się krajobrazami i chcieć tam być. Zdecydowanie najbardziej spektakularna kolarska 3 tygodniowa podróż to słynny „le Tour de France”. Piękne krajobrazy ukazujące peleton na tle pól pełnych słoneczników, wśród szalejących w emocjach fanów, atmosferę małych, zabytkowych miasteczek i dużych miast, słynne przełęcze Alpe d'Huez czy przełęcz św. Bernarda i legendarną górę Mont

Ventoux z przepięknym księżycowym otoczeniem. Dla jednych sam udział i ukończenie Tour'u jest wielkim życiowym sukcesem, inni marzą o zwycięstwie i podium na Polach Elizejskich w Paryżu. Świat ten jednak ma swoją cenę i często smak zwycięskiego szampana staje się gorzki, czego być może nie uświadamiał sobie Lance Armstrong, postać-ikona kolarstwa, główny bohater filmu pt. „Strategia Mistrza”. Młody, marzący o słynnym „le Tour” Teksańczyk lokuje swoje nadzieje w lekarzu sportowym Michele Ferrari, uruchamiając tym

samym wielką machinę, którą ciężko zatrzymać. Reżyser Stephen Frears pokazuje Lance'a z dwóch stron, z jednej jako cwaniaka i koksiarza, z drugiej jako filantropa, założyciela fundacji Livestrong, wspierającego ludzi chorych na raka. Od samego początku filmu czuć jednak stronniczość, dość dosadne sceny dopingowe wywołują silne wrażenie, co manipuluje widzem i wprawia go w zakłopotanie co do ostatecznej oceny osoby Lance'a. Scenariusz oparty na książce pt. „Oszustwo doskonałe – jak zdemaskowałem Lance'a Armstronga?”, autorstwa

STRATEGIA MISTRZA

24 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

FILM RECENZJA

fot. kadr z filmu.

Davida Walsha, dziennikarza sportowego, ekranizuje założenia postawione przez niego od samego początku kariery kolarza. Dość pobieżnie i skrótowo pokazane są wątki z życia Lance'a, co nie odzwierciedla jego miłości do jazdy rowerem, morderczej pracy włożonej w treningi i silnej psychiki. Złożona osobowość Lance'a i skomplikowany świat wielkich wyścigów kolarskich w efekcie rzuca zły cień na tą dyscyplinę sportową. Kreuje pogląd, że te najbardziej mordercze zawody świata można wygrać jedynie poprzez stosowanie dopingu. Film warto zobaczyć z uwagi na bardzo dobrą grę aktorską Bena Fostera, który wcielił się w postać

Lance'a i dość mocno zaakcentowaną postać lekarza sportowego Michaele Ferrari granego przez Guillaume Canet, którego działania i poglądy wywierają duży wpływ na karierę Lance'a. To, że ostatecznie Lance przyznaje się publicznie do winy niekoniecznie jest wyznaniem prawdy. Być może to zwyczajne zmęczenie tematem i walką z publicznym linczem jaki rozpętały media. Życie i kariera Lance'a Armstronga jest niewątpliwie wspaniałym materiałem na dobrą książkę lub film, ale wymaga bardzo obiektywnego przedstawienia faktów, które uruchomią u odbiorcy proces myślenia i dokonania własnej oceny. Film „Strategia Mistrza” niestety

obiektywny nie jest, do tego okazuje się, że 103 minuty filmu to zdecydowanie za mało czasu, by w pełni opowiedzieć całą historię. W efekcie zbyt szybka akcja filmu i pobieżnie przedstawione wątki utrudniają odbiór wydarzeń. Gdyby nie fakt, że przeczytałam książki na temat Lance'a („Liczy się każda sekunda”, „Mój powrót do życia”, „Program Mistrza” ), gdzie krok po kroku opisuje swoje dzieciństwo, rodzącą się karierę, życie rodzinne, presję afer dopingowych i nagonkę mediów nie zrozumiałabym wielu scen tego filmu.■ MAŁGORZATA PAMUŁA

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 25

fot. kadr z filmu.

Page 26: Czasopismo Podróżników 01/2016

PIERWSZAPOMOCW GÓRACH

fot. Martyna Abratkiewicz

Page 27: Czasopismo Podróżników 01/2016

PIERWSZAPOMOCW GÓRACH

fot. Martyna Abratkiewicz

Page 28: Czasopismo Podróżników 01/2016

PIERWSZA POMOC W GÓRACHPomimo permanentnej szarości, występującej na ulicach naszego miasta, trzeba pamiętać, że góry rządzą się własnymi prawami. Za nim, wybierzemy się na zimowy podbój szczytów górskich, poświęćmy 5 minut na zapoznanie się, z zasadami pierwszej pomocy zimą. Brak śniegu za naszym oknem, nie oznacza, że nie znajdziemy go w górach. Przeważnie, nawet przy „ciepłej zimie", należy się spodziewać od 20cm śniegu, do nawet kilku metrów w wyższych partiach. Pamiętajmy również, że im wyżej tym może nas zaskoczyć zdecydowanie niższa temperatura i zwiększona wilgotność powietrza.

GłowaPod czas górskiej wędrówki, bardzo łatwo się wychłodzić. Trudno w to uwierzyć, ale przez skórę głowy, z naszego ciała ucieka od 40-60% ciepła. Weźmy do serca, rady babek i mamek, nie zapomnijmy o czapce, pod którą schowajmy również czoło, uszy i włosy.

TwarzPamiętajmy o odpowiednim zabezpieczeniu skóry, wystawionej na działanie wiatru i mrozu. Używaj zawsze tłustego kremu, który ochroni częściowo skórę przed odmrożeniem. Nigdy jednak nie używaj kremu nawilżającego, przed wyjściem na niską temperaturę, gdyż popękane naczyńka skóry, będą twoim najmniejszym zmartwieniem. Dobrze zadbać również o ochronę przeciwsłoneczną.Zwróć uwagę, że najłatwiej odmrożeniu ulegają wystające części ciała. Dlatego tak ważną jest, ochrona uszu i nosa.

Dłonie i stopyZadbaj o palce stóp i rąk. W czasie długiej wędrówki, możesz nawet nie poczuć jak bardzo masz odmrożone palce. Pamiętaj rękawiczki i skarpetki przemakają najszybciej, dlatego zawsze miej przy sobie dodatkową parę w plecaku. Dobrym pomysłem, będzie zaopatrzenie się w parę mini ogrzewaczy, które łatwo schowamy, nawet w kieszeni. Po jednym naciśnięciu, przyjemnie ogrzeją nasze dłonie.Jednak pomimo ostrożności, znajomość pierwszej pomocy, może uratować życie tobie lub twoim bliskim.

28 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

GÓRY PIERWSZA POMOC

fot. Martyna Abratkiewicz

fot. Martyna Abratkiewicz

HipotermiaTo zagrażającym życiu, stan wychłodzenia organizmu. Oprócz suchych elementów ubioru schowanych w plecaku, warto zaopatrzyć się w folię NRC. Bez problemu znajdziesz ją, w każdej aptece. To cienka, dwustronna folia, w formie dużej płachty, która pomoże ogrzać organizm, nawet w ekstremalnych sytuacjach. Owiń nią poszkodowanego, „srebrną" stroną do niego, tak, aby złot była na zewnątrz. O ile to możliwe, zapewnij organizmowi ciepły napój. Nie pij alkoholu! On, tylko pozornie rozgrzewa, zaciemniając obraz prawdziwej sytuacji. Objawy: dreszcze, spowolniony oddech, osłabienie, senność, irracjonalne zachowanie;

Odmrożenie to uszkodzenie tkanek, następujące po przez działanie niskich temperatur. Rozróżniamy III stopnie. Od zaczerwienienia (sinienie), przez pęcherze, po martwicę tkanki. Zastąp mokre elementy odzieży, suchymi. Gdy to możliwe, ogrzewaj kończyny w naturalnych załamaniach ciała (pachy, pod kolanami lub między udami – najlepiej swoimi ;]). Nigdy nie nacieraj tych miejsc śniegiem – wilgoć spowoduje dalsze wychładzanie, a ostre odłamki lody mogą poranić skórę. Ogrzewaj kończyny, jak i całe ciało, stopniowo – zaczynając od wody zimnej-letniej, powoli zwiększając temperaturę. Przy pojawieniu się pęcherzy – nie przebijaj ich. Owiń delikatnie bandażem lub kawałkiem ubrania. Te, już przekłute, potraktuje jak ranę otwartą.Objawy: zaczerwienienie, zasinienie, ból, ograniczona ruchomość, utrata czucia, pęcherze wypełnione płynem, martwica;

Skręcenia/zwichnięcia i złamaniaSkręcenie to ruch przekraczający zakres ruchomości danego stawu. Najmniej poważne z uszkodzeń, jakich możemy nabawić się pod czas górskiej wędrówki, jednak nie mniej uciążliwe. Jeśli dotyczy to stawu skokowego (kostki), nie należy zdejmować buta, naturalnie ustabilizuje on kończynę. Inne stawy owinąć bandażem elastycznym (nie za mocno, aby nie zatamować krążenia), oraz odciążyć kończynę. Można zastosować maść typu Voltaren, zimny okład oraz uniesienie kończyny.Zwichnięcie to również ruch przekraczający zakres ruchomości stawu, po którym powierzchnie stawowe nie wracają do swojej naturalnej pozycji. Zazwyczaj towarzyszy mu uszkodzenie torebki stawowej. Kończynę należy unieruchomić za pomocą bandażu elastycznego. Jeśli dotyczy to kończyny dolnej, najlepiej ustabilizować ją, przykładając zdrową kończynę, do chorej, po czym zabandażować. W wypadku kończyny górnej najłatwiej zrobić temblak. Można do tego użyć również chust, koca lub folii NRC. Można zastosować maść typu Voltaren, zimny okład oraz uniesienie kończyny. Złamanie uszkodzenie struktury kości. Postępowanie takie samo, jak przy zwichnięciu. Jedynym odstępstwem jest złamanie otwarte – gdy dodatkowo powstaje rana. Należy ją najpierw zaopatrzyć gazą, starając się zatamować krwawienie, a następnie postępować jak wyżej.

NIGDY SAM NIE NASTAWIAJ ZWICHNIĘTEJ LUB ZŁAMANEJ KOŃCZYNY!Objawy: zaczerwienienie, zasinienie, obrzęk, ból, ruchomość niefizjologiczna, deformacja, ograniczona ruchomość;

Mała apteczka podróżna:rękawiczki jednorazowe;maseczka do sztucznego oddychania;Folia NRC;2 bandaże elastyczne;kompresy gazowe;2 bandaże zwykłe; Chusta trójkątna (opcjonalnie);agrafki;plastry;Zapamiętaj! Jeśli znajdziesz się w sytuacji zagrożenia życia, zgubisz drogę lub nie zdążysz dotrzeć przed zmrokiem do schroniska, zawiadom odpowiednie służby. Nigdy nie oddalaj się od oznakowanego szlaku, oraz postaraj się wyraźnie oznaczyć miejsce swojego pobytu.

GOPR i TOPR: 601 100 300

Sygnalizacja ze śmigłowcem: gdy widzimy nadlatujący w górach śmigłowiec, zawsze zasygnalizujmy mu, czy to my potrzebujemy pomocy, czy ma szukać dalej. TAK (potrzebuję pomocy) – wyprostowana sylwetka, obie ręce uniesione do góry w kształcie litery „V";NIE (szukaj dalej) – wyprostowana sylwetka, jedna ręka spuszczona, druga uniesiona w górę;■

TAK NIE

MARTYNA ABRATKIEWICZ

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 29

Page 29: Czasopismo Podróżników 01/2016

PIERWSZA POMOC W GÓRACHPomimo permanentnej szarości, występującej na ulicach naszego miasta, trzeba pamiętać, że góry rządzą się własnymi prawami. Za nim, wybierzemy się na zimowy podbój szczytów górskich, poświęćmy 5 minut na zapoznanie się, z zasadami pierwszej pomocy zimą. Brak śniegu za naszym oknem, nie oznacza, że nie znajdziemy go w górach. Przeważnie, nawet przy „ciepłej zimie", należy się spodziewać od 20cm śniegu, do nawet kilku metrów w wyższych partiach. Pamiętajmy również, że im wyżej tym może nas zaskoczyć zdecydowanie niższa temperatura i zwiększona wilgotność powietrza.

GłowaPod czas górskiej wędrówki, bardzo łatwo się wychłodzić. Trudno w to uwierzyć, ale przez skórę głowy, z naszego ciała ucieka od 40-60% ciepła. Weźmy do serca, rady babek i mamek, nie zapomnijmy o czapce, pod którą schowajmy również czoło, uszy i włosy.

TwarzPamiętajmy o odpowiednim zabezpieczeniu skóry, wystawionej na działanie wiatru i mrozu. Używaj zawsze tłustego kremu, który ochroni częściowo skórę przed odmrożeniem. Nigdy jednak nie używaj kremu nawilżającego, przed wyjściem na niską temperaturę, gdyż popękane naczyńka skóry, będą twoim najmniejszym zmartwieniem. Dobrze zadbać również o ochronę przeciwsłoneczną.Zwróć uwagę, że najłatwiej odmrożeniu ulegają wystające części ciała. Dlatego tak ważną jest, ochrona uszu i nosa.

Dłonie i stopyZadbaj o palce stóp i rąk. W czasie długiej wędrówki, możesz nawet nie poczuć jak bardzo masz odmrożone palce. Pamiętaj rękawiczki i skarpetki przemakają najszybciej, dlatego zawsze miej przy sobie dodatkową parę w plecaku. Dobrym pomysłem, będzie zaopatrzenie się w parę mini ogrzewaczy, które łatwo schowamy, nawet w kieszeni. Po jednym naciśnięciu, przyjemnie ogrzeją nasze dłonie.Jednak pomimo ostrożności, znajomość pierwszej pomocy, może uratować życie tobie lub twoim bliskim.

28 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

GÓRY PIERWSZA POMOC

fot. Martyna Abratkiewicz

fot. Martyna Abratkiewicz

HipotermiaTo zagrażającym życiu, stan wychłodzenia organizmu. Oprócz suchych elementów ubioru schowanych w plecaku, warto zaopatrzyć się w folię NRC. Bez problemu znajdziesz ją, w każdej aptece. To cienka, dwustronna folia, w formie dużej płachty, która pomoże ogrzać organizm, nawet w ekstremalnych sytuacjach. Owiń nią poszkodowanego, „srebrną" stroną do niego, tak, aby złot była na zewnątrz. O ile to możliwe, zapewnij organizmowi ciepły napój. Nie pij alkoholu! On, tylko pozornie rozgrzewa, zaciemniając obraz prawdziwej sytuacji. Objawy: dreszcze, spowolniony oddech, osłabienie, senność, irracjonalne zachowanie;

Odmrożenie to uszkodzenie tkanek, następujące po przez działanie niskich temperatur. Rozróżniamy III stopnie. Od zaczerwienienia (sinienie), przez pęcherze, po martwicę tkanki. Zastąp mokre elementy odzieży, suchymi. Gdy to możliwe, ogrzewaj kończyny w naturalnych załamaniach ciała (pachy, pod kolanami lub między udami – najlepiej swoimi ;]). Nigdy nie nacieraj tych miejsc śniegiem – wilgoć spowoduje dalsze wychładzanie, a ostre odłamki lody mogą poranić skórę. Ogrzewaj kończyny, jak i całe ciało, stopniowo – zaczynając od wody zimnej-letniej, powoli zwiększając temperaturę. Przy pojawieniu się pęcherzy – nie przebijaj ich. Owiń delikatnie bandażem lub kawałkiem ubrania. Te, już przekłute, potraktuje jak ranę otwartą.Objawy: zaczerwienienie, zasinienie, ból, ograniczona ruchomość, utrata czucia, pęcherze wypełnione płynem, martwica;

Skręcenia/zwichnięcia i złamaniaSkręcenie to ruch przekraczający zakres ruchomości danego stawu. Najmniej poważne z uszkodzeń, jakich możemy nabawić się pod czas górskiej wędrówki, jednak nie mniej uciążliwe. Jeśli dotyczy to stawu skokowego (kostki), nie należy zdejmować buta, naturalnie ustabilizuje on kończynę. Inne stawy owinąć bandażem elastycznym (nie za mocno, aby nie zatamować krążenia), oraz odciążyć kończynę. Można zastosować maść typu Voltaren, zimny okład oraz uniesienie kończyny.Zwichnięcie to również ruch przekraczający zakres ruchomości stawu, po którym powierzchnie stawowe nie wracają do swojej naturalnej pozycji. Zazwyczaj towarzyszy mu uszkodzenie torebki stawowej. Kończynę należy unieruchomić za pomocą bandażu elastycznego. Jeśli dotyczy to kończyny dolnej, najlepiej ustabilizować ją, przykładając zdrową kończynę, do chorej, po czym zabandażować. W wypadku kończyny górnej najłatwiej zrobić temblak. Można do tego użyć również chust, koca lub folii NRC. Można zastosować maść typu Voltaren, zimny okład oraz uniesienie kończyny. Złamanie uszkodzenie struktury kości. Postępowanie takie samo, jak przy zwichnięciu. Jedynym odstępstwem jest złamanie otwarte – gdy dodatkowo powstaje rana. Należy ją najpierw zaopatrzyć gazą, starając się zatamować krwawienie, a następnie postępować jak wyżej.

NIGDY SAM NIE NASTAWIAJ ZWICHNIĘTEJ LUB ZŁAMANEJ KOŃCZYNY!Objawy: zaczerwienienie, zasinienie, obrzęk, ból, ruchomość niefizjologiczna, deformacja, ograniczona ruchomość;

Mała apteczka podróżna:rękawiczki jednorazowe;maseczka do sztucznego oddychania;Folia NRC;2 bandaże elastyczne;kompresy gazowe;2 bandaże zwykłe; Chusta trójkątna (opcjonalnie);agrafki;plastry;Zapamiętaj! Jeśli znajdziesz się w sytuacji zagrożenia życia, zgubisz drogę lub nie zdążysz dotrzeć przed zmrokiem do schroniska, zawiadom odpowiednie służby. Nigdy nie oddalaj się od oznakowanego szlaku, oraz postaraj się wyraźnie oznaczyć miejsce swojego pobytu.

GOPR i TOPR: 601 100 300

Sygnalizacja ze śmigłowcem: gdy widzimy nadlatujący w górach śmigłowiec, zawsze zasygnalizujmy mu, czy to my potrzebujemy pomocy, czy ma szukać dalej. TAK (potrzebuję pomocy) – wyprostowana sylwetka, obie ręce uniesione do góry w kształcie litery „V";NIE (szukaj dalej) – wyprostowana sylwetka, jedna ręka spuszczona, druga uniesiona w górę;■

TAK NIE

MARTYNA ABRATKIEWICZ

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 29

Page 30: Czasopismo Podróżników 01/2016

Pałac w Kopicach i Śląski Kopciuszek

Baśniowa wędrówka

30 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLSZCZYZNA KOPICE

fot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarska fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

iezwykły neogotycki Nbudynek z iglicami z XIX wieku dziś stoi zniszczony

w parku. Warto wybrać się jednak do Kopic, oddalona o 38 km od Opola miejscowość, leżąca pomiędzy Niemodlinem, a Grodkowem, zdaje się wciąż pamiętać świetność pałacu, muzykę bali, wystawnych komnat z myśliwskimi trofeami i dziełami sztuki, a także wykwintnych uczt. Dziś pałac jest zniszczony, zdewastowany po pożarze i rozkradziony, a park jest zaniedbany. Oby prywatny właściciel przywrócił blask tego miejsca, jednego z piękniejszych pałacy w Polsce.

Spacerując wokół pałacu na wodzie po 60-hektarowym parku (sam pałac jest obecnie ogrodzony i pilnowany przez strażnika) choć na trochę można się przenieść do XIX wieku, kiedy to Schaffgotschowie nabywają posiadłość. Park zostaje wtedy rozbudowany- są stawy, fosa, altany, grobowiec, świątynie, romantyczne ruiny. Po stawach i kanałach pływają łodzie z gośćmi rozmaitymi - politykami, artystami - spotyka się elita, która chętnie przybywa na wystawne bankiety, z których słyną właściciele.

Obchodząc budynek nie sposób nie zauważyć, iż pałac przypomina literę L. Bryła zawiera dwie czworoboczne wieże. Do trzykondygnacyjnego budynku prowadzi most. Fosa, która otacza pałac, połączona jest ze stawem. Wciąż podziwiać można architektoniczne detale kamieniarskie Karola Kerna z Wrocławia. Do pałacu przylega kaplica Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kiedyś było jeszcze rozarium, oranżeria i budynki przypałacowe. Niektóre z nich się zachowały. W parku natomiast stoi jedna ze świątyń.

Pałac kryje wiele niesamowitych historii. Bez wątpienia niezwykłą opowieścią jest życie Joanny Schaffgotsch - właścicielki pałacu, która nazywana jest Śląskim Kopciuszkiem. Joanna Gryzik, córka robotnika i służącej pracujących dla potentata hutniczego Karola Goduli, odziedziczyła po pracodawcy rodziców cały jego majątek. Godula, bezdzietny, zamknięty w sobie, miał dość zdeformowaną twarz, budził więc postrach, jedynie Joanna, mała

6-letnia dziewczynka, nie bała się jego towarzystwa i rozmiękczyła jego serce. Stąd też wszystko co posiadał - fabryki, pałace - przepisał dziewczynce. Kiedy dorosła król pruski Fryderyk Wilhelm IV nadał jej tytuł arystokratyczny. Poślubiła hrabiego Hansa Urlicha Schaffgotscha, dziedzica jedynie arystokratycznych koneksji. Przeżyli jednak razem szczęśliwie 50 lat, choć małżeństwo było raczej zawartez rozsądku. Mieli czworo dzieci. Po ślubie zakupili Kopice. Joanna mimo niskiego pochodzenia doskonale przewodziło balom, ale przede wszystkim pomnażała majątek. Dzięki jej staraniom powstało na Górnym Śląsku wiele szkół, kościołów, wspierała zgromadzenia zakonne we Wrocławiu i zakłady dla głuchoniemych we Wrocławiu i Raciborzu. Zmarła w 1910 roku. Została pochowana w mauzoleum znajdującym się przy kościele parafialnym. Tuż obok znajduje się grob rodziny Schaffgotschów.Miejsce warte zobaczenia.■AGNIESZKA ZIENTARSKA

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 31

fot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarska

Page 31: Czasopismo Podróżników 01/2016

Pałac w Kopicach i Śląski Kopciuszek

Baśniowa wędrówka

30 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

OPOLSZCZYZNA KOPICE

fot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarska fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

iezwykły neogotycki Nbudynek z iglicami z XIX wieku dziś stoi zniszczony

w parku. Warto wybrać się jednak do Kopic, oddalona o 38 km od Opola miejscowość, leżąca pomiędzy Niemodlinem, a Grodkowem, zdaje się wciąż pamiętać świetność pałacu, muzykę bali, wystawnych komnat z myśliwskimi trofeami i dziełami sztuki, a także wykwintnych uczt. Dziś pałac jest zniszczony, zdewastowany po pożarze i rozkradziony, a park jest zaniedbany. Oby prywatny właściciel przywrócił blask tego miejsca, jednego z piękniejszych pałacy w Polsce.

Spacerując wokół pałacu na wodzie po 60-hektarowym parku (sam pałac jest obecnie ogrodzony i pilnowany przez strażnika) choć na trochę można się przenieść do XIX wieku, kiedy to Schaffgotschowie nabywają posiadłość. Park zostaje wtedy rozbudowany- są stawy, fosa, altany, grobowiec, świątynie, romantyczne ruiny. Po stawach i kanałach pływają łodzie z gośćmi rozmaitymi - politykami, artystami - spotyka się elita, która chętnie przybywa na wystawne bankiety, z których słyną właściciele.

Obchodząc budynek nie sposób nie zauważyć, iż pałac przypomina literę L. Bryła zawiera dwie czworoboczne wieże. Do trzykondygnacyjnego budynku prowadzi most. Fosa, która otacza pałac, połączona jest ze stawem. Wciąż podziwiać można architektoniczne detale kamieniarskie Karola Kerna z Wrocławia. Do pałacu przylega kaplica Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kiedyś było jeszcze rozarium, oranżeria i budynki przypałacowe. Niektóre z nich się zachowały. W parku natomiast stoi jedna ze świątyń.

Pałac kryje wiele niesamowitych historii. Bez wątpienia niezwykłą opowieścią jest życie Joanny Schaffgotsch - właścicielki pałacu, która nazywana jest Śląskim Kopciuszkiem. Joanna Gryzik, córka robotnika i służącej pracujących dla potentata hutniczego Karola Goduli, odziedziczyła po pracodawcy rodziców cały jego majątek. Godula, bezdzietny, zamknięty w sobie, miał dość zdeformowaną twarz, budził więc postrach, jedynie Joanna, mała

6-letnia dziewczynka, nie bała się jego towarzystwa i rozmiękczyła jego serce. Stąd też wszystko co posiadał - fabryki, pałace - przepisał dziewczynce. Kiedy dorosła król pruski Fryderyk Wilhelm IV nadał jej tytuł arystokratyczny. Poślubiła hrabiego Hansa Urlicha Schaffgotscha, dziedzica jedynie arystokratycznych koneksji. Przeżyli jednak razem szczęśliwie 50 lat, choć małżeństwo było raczej zawartez rozsądku. Mieli czworo dzieci. Po ślubie zakupili Kopice. Joanna mimo niskiego pochodzenia doskonale przewodziło balom, ale przede wszystkim pomnażała majątek. Dzięki jej staraniom powstało na Górnym Śląsku wiele szkół, kościołów, wspierała zgromadzenia zakonne we Wrocławiu i zakłady dla głuchoniemych we Wrocławiu i Raciborzu. Zmarła w 1910 roku. Została pochowana w mauzoleum znajdującym się przy kościele parafialnym. Tuż obok znajduje się grob rodziny Schaffgotschów.Miejsce warte zobaczenia.■AGNIESZKA ZIENTARSKA

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 31

fot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarska

Page 32: Czasopismo Podróżników 01/2016

ALPEJSKASZLACHETNA BIELKażdy, kto choć raz był w Alpach z pewnością spotkał się z szarotką alpejską, najbardziej popularnym symbolem flory wysokogórskiej. Każdy sklep z pamiątkami w alpejskich miasteczkach i schroniska górskie oferują jej wizerunek na okolicznościowych pieczątkach, pocztówkach, akcesoriach podróżniczych, odzieży czy różnego typu gadżetach z podróży. Ten, kto wędrując po alpejskich szlakach czujnie się rozglądał z pewnością nie raz spotkał całą rodzinkę szarotek, porastającą murawy wapienne.

Szarotka alpejska zwana Edelweiss czyli szlachetną bielą, jest niską rośliną, pokrytą charakterystycznym gęstym, filcowatym kutnerem, który chroni ją przed zimnem, zbyt silnym nasłonecznieniem czy wysuszającym wiatrem. Kutner, czyli poplątane włoski okrywające liście, łodygę i owoce, silnie rozprasza światło, co powoduje, że roślina jest matowa, często przybiera srebrzyste lub szare zabarwienie. Ze względu na swój bardzo atrakcyjny wygląd oraz fakt, że po zerwaniu zachowuje go przez długie lata w niezmienionej postaci, stała się łakomym kąskiem dla zbieraczy oraz turystów. Z tego też

powodu zaczęła znikać z naturalnych stanowisk. Aby to powstrzymać w Polsce i w wielu krajach Europy, między innymi w Szwajcarii, Słowenii, Rumunii i na Słowacji objęto ją ochroną gatunkową ścisłą. Czas kwitnienia przypada na miesiące lipiec-wrzesień, a kwiaty przypominają duże szarobiałe, włochate gwiazdki. Natura przystosowała ją do trudnego, wysokogórskiego środowiska, dlatego w Polsce można ją spotkać tylko w Tatrach i Karpatach Wschodnich, na stanowiskach wapiennych.

KARTA OEAVMotyw szarotki jest często używany w tematyce górskiej. W swoim logo zamieścił go m.in. znany austriacki klub alpejski Alpenverein, założony w 1862 r. jako pierwsza tego typu organizacja w kontynentalnej Europie, a druga na świecie po brytyjskiej Alpine Club (założonym w 1857 r.). Utrzymuje on ponad 700 schronisk, zajmuje się znakowaniem szlaków

ALPENVEREIN W GÓRACH

GÓRY ŚWIAT

32 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Małgorzata Pamuła.

i wydawaniem map. Swoim członkom oferuje również ubezpieczenie górskie obejmujące cały świat. Od 2002 r. w Polsce funkcjonuje Alpenverein Polska z siedzibą w Wiedniu , który jest oddziałem Alpenverein Austria. Należymy do najstarszej i macierzystej sekcji Alpenverein, która zrzesza około 500 000 członków. Celem stowarzyszenia było i jest łączenie ludzi z tą samą pasją górską. Jeśli w tym roku planujemy alpejskie wyjazdy warto już na początku roku przemyśleć zakup karty. W ramach rocznej składki, na rok 2016 wynoszącej ok. 200 zł, członek

otrzymuje polisę ubezpieczeniową w zakresie akcji ratownictwa i transportu oraz leczenia, która działa na całym świecie. Ponadto członkowie klubu otrzymują zniżki do 50% w schroniskach i hotelach górskich. Karta Alpenverein honorowana jest w 1700 partnerskich obiektach na terenie Austrii, Belgii, Dani, Francji, Hiszpanii, Holandii Liechtenstein, Luksemburgu, Niemiec, Słowenii, Szwajcarii i Włoch. W niemieckojęzycznej części Alp karta zapewnia specjalną ofertę na posiłek „Bergsteigeressen” (danie alpinisty), który maksymalnie kosztuje 8€, do tego litr wrzątku z dwoma filiżankami za maksymalnie 3€. Karta Alpenverein obejmuje cały świat i daje możliwość rozszerzenia ubezpieczenia. Obejmuje góry do wysokości 6000 m n.p.m., pokrywa koszty transportu do kraju, obejmuje leczenie medyczne, koszty ratunkowe i ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Szczegółowe informacje dotyczące karty, wzór polisy ubezpieczeniowej i formularz zgłoszeniowy dostępny na stronie internetowej www.alpenverein.pl.■MAŁGORZATA PAMUŁA

fot. Małgorzata Pamuła.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 33

Page 33: Czasopismo Podróżników 01/2016

ALPEJSKASZLACHETNA BIELKażdy, kto choć raz był w Alpach z pewnością spotkał się z szarotką alpejską, najbardziej popularnym symbolem flory wysokogórskiej. Każdy sklep z pamiątkami w alpejskich miasteczkach i schroniska górskie oferują jej wizerunek na okolicznościowych pieczątkach, pocztówkach, akcesoriach podróżniczych, odzieży czy różnego typu gadżetach z podróży. Ten, kto wędrując po alpejskich szlakach czujnie się rozglądał z pewnością nie raz spotkał całą rodzinkę szarotek, porastającą murawy wapienne.

Szarotka alpejska zwana Edelweiss czyli szlachetną bielą, jest niską rośliną, pokrytą charakterystycznym gęstym, filcowatym kutnerem, który chroni ją przed zimnem, zbyt silnym nasłonecznieniem czy wysuszającym wiatrem. Kutner, czyli poplątane włoski okrywające liście, łodygę i owoce, silnie rozprasza światło, co powoduje, że roślina jest matowa, często przybiera srebrzyste lub szare zabarwienie. Ze względu na swój bardzo atrakcyjny wygląd oraz fakt, że po zerwaniu zachowuje go przez długie lata w niezmienionej postaci, stała się łakomym kąskiem dla zbieraczy oraz turystów. Z tego też

powodu zaczęła znikać z naturalnych stanowisk. Aby to powstrzymać w Polsce i w wielu krajach Europy, między innymi w Szwajcarii, Słowenii, Rumunii i na Słowacji objęto ją ochroną gatunkową ścisłą. Czas kwitnienia przypada na miesiące lipiec-wrzesień, a kwiaty przypominają duże szarobiałe, włochate gwiazdki. Natura przystosowała ją do trudnego, wysokogórskiego środowiska, dlatego w Polsce można ją spotkać tylko w Tatrach i Karpatach Wschodnich, na stanowiskach wapiennych.

KARTA OEAVMotyw szarotki jest często używany w tematyce górskiej. W swoim logo zamieścił go m.in. znany austriacki klub alpejski Alpenverein, założony w 1862 r. jako pierwsza tego typu organizacja w kontynentalnej Europie, a druga na świecie po brytyjskiej Alpine Club (założonym w 1857 r.). Utrzymuje on ponad 700 schronisk, zajmuje się znakowaniem szlaków

ALPENVEREIN W GÓRACH

GÓRY ŚWIAT

32 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

fot. Małgorzata Pamuła.

i wydawaniem map. Swoim członkom oferuje również ubezpieczenie górskie obejmujące cały świat. Od 2002 r. w Polsce funkcjonuje Alpenverein Polska z siedzibą w Wiedniu , który jest oddziałem Alpenverein Austria. Należymy do najstarszej i macierzystej sekcji Alpenverein, która zrzesza około 500 000 członków. Celem stowarzyszenia było i jest łączenie ludzi z tą samą pasją górską. Jeśli w tym roku planujemy alpejskie wyjazdy warto już na początku roku przemyśleć zakup karty. W ramach rocznej składki, na rok 2016 wynoszącej ok. 200 zł, członek

otrzymuje polisę ubezpieczeniową w zakresie akcji ratownictwa i transportu oraz leczenia, która działa na całym świecie. Ponadto członkowie klubu otrzymują zniżki do 50% w schroniskach i hotelach górskich. Karta Alpenverein honorowana jest w 1700 partnerskich obiektach na terenie Austrii, Belgii, Dani, Francji, Hiszpanii, Holandii Liechtenstein, Luksemburgu, Niemiec, Słowenii, Szwajcarii i Włoch. W niemieckojęzycznej części Alp karta zapewnia specjalną ofertę na posiłek „Bergsteigeressen” (danie alpinisty), który maksymalnie kosztuje 8€, do tego litr wrzątku z dwoma filiżankami za maksymalnie 3€. Karta Alpenverein obejmuje cały świat i daje możliwość rozszerzenia ubezpieczenia. Obejmuje góry do wysokości 6000 m n.p.m., pokrywa koszty transportu do kraju, obejmuje leczenie medyczne, koszty ratunkowe i ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Szczegółowe informacje dotyczące karty, wzór polisy ubezpieczeniowej i formularz zgłoszeniowy dostępny na stronie internetowej www.alpenverein.pl.■MAŁGORZATA PAMUŁA

fot. Małgorzata Pamuła.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 33

Page 34: Czasopismo Podróżników 01/2016

MAROKAŃSKIE

BEZDROŻA

fot. Adrianna Płuciennik

Page 35: Czasopismo Podróżników 01/2016

MAROKAŃSKIE

BEZDROŻA

fot. Adrianna Płuciennik

Page 36: Czasopismo Podróżników 01/2016

ozpoczynamy w popularnym Rkurorcie nadmorskim Agadirze. Jest to nowocześnie

zagospodarowane miasto, w którym nie ujrzymy wielu typowych dla Maroka medin, kazb czy suków. W 1960 roku miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, po którym konieczna była budowa miasta od podstaw. W całym mieście znajdziemy mnóstwo hoteli o zróżnicowanym standardzie, w większości ulokowanych blisko plaży. Dla miłośników spacerów idealny będzie biegnący wzdłuż plaży kilkukilometrowy bulwar Mohammeda V. Z bulwaru doskonale widoczne będzie górujące nad miastem

Kiedy za oknem temperatura spada poniżej 10 stopni Celsjusza zaczynamy tęsknić za latem. Jest to świetna na pora na odkrycie Maroka - kraju słonecznych plaż, pięknych górskich szczytów, zachwycającej architektury i gorącego piasku Sahary. Kraj egzotyczny, od którego dzieli nas niecałe 5 godzin lotu.

wzniesienie z podświetlanym w nocy napisem “Bóg, ojczyzna, król”.

GÓRY ANTYATLASUNas do Maroka przyciąga południe kraju, więc skoro świt pakujemy nasze torby na dach jeepa i wyruszamy przez malownicze góry Antyatlasu droga zaczyna robić się coraz bardziej kręta, a widoki coraz to bardziej malownicze. Mijamy powykręcane drzewa, po których chodzą kozy. Są to drzewa arganowe owocujące wyłącznie w tym kraju. Kozy zajadają ich owoce, z których wytwarza się jeden z bardziej cenionych na świecie olejków - olej arganowy.

Nadtrawione przez kozy ziarna po zebraniu, trafiają do kobiecych spółdzielni, gdzie ręcznie tłoczy się z nich olej arganowy. Ma on zastosowanie kosmetyczne i kulinarne: doskonale wchłania się w skórę poprawiając jej jędrność i elastyczność, obniża poziom cholesterolu i zapobiega procesom starzenia. Mijamy wioski wkomponowane w skalne zbocza, a także wzniesione na samotnym wzgórzu - jak Kazba w Tizergane. Przed jedną z wiosek na zakręcie drogi (bo tu samochody zwalniają) dostrzegamy grupkę dzieci ściskającą wiewiórkę berberyjską. Co wrażliwsi turyści mogą się zatrzymać i wykupić

36 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AFRYKA MAROKO

fot. Adrianna Płuciennik

jej wolność. Tuż za miejscowością Tafraoute docieramy do Kolorowych Skał, które są dziełem belgijskiego artysty (przez duże A) Jean’a Veran’a, który w 1984 roku pomalował formację skalną. Dominują tu kolory niebieski i różowy, wrażenia jak to przy “sztuce” bywa są mieszane. Na szczęście jeszcze tego samego dnia odwiedzamy pełną zieleni oazę palmową, która cieszy nasze oczy bardziej niż kolorowe skały.

PUSTYNIA CHEGGAGADocieramy pod pustynię Cheggaga. Znajdujemy się ok. 40 km od granicy z Algierią i tu rozpoczynamy off-road. Wjeżdżamy na szutrową drogę, odczuwamy wrażenie jakbyśmy jechali szeroką na kilka kilometrów doliną z nieliczną roślinnością. Z obu stron

otaczają nas wzgórza. Mijamy inne samochody terenowe, a także miłośników motocrossu. Po dojechaniu pod wydmy ochoczo wdrapujemy się na nie, co nie jest taką prostą sprawą, ponieważ stopy szybko zapadają się w drobny piasek. Naszym oczom ukazuje się pofalowane morze piasku, dokładnie tak jak na filmach. Jeszcze chwilę jedziemy wzdłuż wydm po czym nasza droga robi się coraz bardziej pustynna. Kierowca musi się coraz bardziej skupiać na jeździe, aby nie zakopać samochodu w piachu. W praktyce trochę rzuca nami w prawo i w lewo. Dowiadujemy się, że podczas każdego wyjazdu co najmniej jeden samochód musi się zakopać. Po chwili dostrzegamy, że ten “obowiązek” spełnił jeden z samochodów za

nami. Obserwując zmagania osób z zakopanego samochodu zdajemy sobie sprawę jak ważna jest współpraca całej załogi, a także że pustynia jest miejscem nieprzewidywalnym. W oddali udaje nam się dostrzec czarne wielbłądy, oczywiście mają swojego pasterza. Dziś praktycznie nie spotyka się już samotnie wędrujących wielbłądów. Wjeżdżamy pomiędzy wydmy do jednego z obozów pustynnych na samodzielnie przygotowany lunch. Obóz składa się zazwyczaj z 1 dużego namiotu jadalnego, kilku namiotów sypialnych ustawionych dookoła miejsca do odpoczynku, lunchu, obóz posiada także odrębny namiot z toaletami i prysznicami.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 37

fot. Adrianna Płuciennik

Page 37: Czasopismo Podróżników 01/2016

ozpoczynamy w popularnym Rkurorcie nadmorskim Agadirze. Jest to nowocześnie

zagospodarowane miasto, w którym nie ujrzymy wielu typowych dla Maroka medin, kazb czy suków. W 1960 roku miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, po którym konieczna była budowa miasta od podstaw. W całym mieście znajdziemy mnóstwo hoteli o zróżnicowanym standardzie, w większości ulokowanych blisko plaży. Dla miłośników spacerów idealny będzie biegnący wzdłuż plaży kilkukilometrowy bulwar Mohammeda V. Z bulwaru doskonale widoczne będzie górujące nad miastem

Kiedy za oknem temperatura spada poniżej 10 stopni Celsjusza zaczynamy tęsknić za latem. Jest to świetna na pora na odkrycie Maroka - kraju słonecznych plaż, pięknych górskich szczytów, zachwycającej architektury i gorącego piasku Sahary. Kraj egzotyczny, od którego dzieli nas niecałe 5 godzin lotu.

wzniesienie z podświetlanym w nocy napisem “Bóg, ojczyzna, król”.

GÓRY ANTYATLASUNas do Maroka przyciąga południe kraju, więc skoro świt pakujemy nasze torby na dach jeepa i wyruszamy przez malownicze góry Antyatlasu droga zaczyna robić się coraz bardziej kręta, a widoki coraz to bardziej malownicze. Mijamy powykręcane drzewa, po których chodzą kozy. Są to drzewa arganowe owocujące wyłącznie w tym kraju. Kozy zajadają ich owoce, z których wytwarza się jeden z bardziej cenionych na świecie olejków - olej arganowy.

Nadtrawione przez kozy ziarna po zebraniu, trafiają do kobiecych spółdzielni, gdzie ręcznie tłoczy się z nich olej arganowy. Ma on zastosowanie kosmetyczne i kulinarne: doskonale wchłania się w skórę poprawiając jej jędrność i elastyczność, obniża poziom cholesterolu i zapobiega procesom starzenia. Mijamy wioski wkomponowane w skalne zbocza, a także wzniesione na samotnym wzgórzu - jak Kazba w Tizergane. Przed jedną z wiosek na zakręcie drogi (bo tu samochody zwalniają) dostrzegamy grupkę dzieci ściskającą wiewiórkę berberyjską. Co wrażliwsi turyści mogą się zatrzymać i wykupić

36 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AFRYKA MAROKO

fot. Adrianna Płuciennik

jej wolność. Tuż za miejscowością Tafraoute docieramy do Kolorowych Skał, które są dziełem belgijskiego artysty (przez duże A) Jean’a Veran’a, który w 1984 roku pomalował formację skalną. Dominują tu kolory niebieski i różowy, wrażenia jak to przy “sztuce” bywa są mieszane. Na szczęście jeszcze tego samego dnia odwiedzamy pełną zieleni oazę palmową, która cieszy nasze oczy bardziej niż kolorowe skały.

PUSTYNIA CHEGGAGADocieramy pod pustynię Cheggaga. Znajdujemy się ok. 40 km od granicy z Algierią i tu rozpoczynamy off-road. Wjeżdżamy na szutrową drogę, odczuwamy wrażenie jakbyśmy jechali szeroką na kilka kilometrów doliną z nieliczną roślinnością. Z obu stron

otaczają nas wzgórza. Mijamy inne samochody terenowe, a także miłośników motocrossu. Po dojechaniu pod wydmy ochoczo wdrapujemy się na nie, co nie jest taką prostą sprawą, ponieważ stopy szybko zapadają się w drobny piasek. Naszym oczom ukazuje się pofalowane morze piasku, dokładnie tak jak na filmach. Jeszcze chwilę jedziemy wzdłuż wydm po czym nasza droga robi się coraz bardziej pustynna. Kierowca musi się coraz bardziej skupiać na jeździe, aby nie zakopać samochodu w piachu. W praktyce trochę rzuca nami w prawo i w lewo. Dowiadujemy się, że podczas każdego wyjazdu co najmniej jeden samochód musi się zakopać. Po chwili dostrzegamy, że ten “obowiązek” spełnił jeden z samochodów za

nami. Obserwując zmagania osób z zakopanego samochodu zdajemy sobie sprawę jak ważna jest współpraca całej załogi, a także że pustynia jest miejscem nieprzewidywalnym. W oddali udaje nam się dostrzec czarne wielbłądy, oczywiście mają swojego pasterza. Dziś praktycznie nie spotyka się już samotnie wędrujących wielbłądów. Wjeżdżamy pomiędzy wydmy do jednego z obozów pustynnych na samodzielnie przygotowany lunch. Obóz składa się zazwyczaj z 1 dużego namiotu jadalnego, kilku namiotów sypialnych ustawionych dookoła miejsca do odpoczynku, lunchu, obóz posiada także odrębny namiot z toaletami i prysznicami.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 37

fot. Adrianna Płuciennik

Page 38: Czasopismo Podróżników 01/2016

NOC NA PUSTYNIPokonując kolejne kilometry wśród malowniczych wzgórz docieramy na marokański koniec świata. Pod wydmami Erg Chebbi zmieniamy środek transportu i z samochodów terenowych wsiadamy na wielbłądy. Na ich grzbietach w towarzystwie berberyjskich opiekunów przemierzamy wydmowe wzniesienia,

aby znaleźć dogodne miejsce do podziwiania zachodu słońca. Na szczycie zasiadamy na kocach i delektujemy się spektaklem ostatnich promieni słonecznych. Dla spragnionych dodatkowych wrażeń jest możliwość skorzystania ze zjazdu na kocu z wysokiej wydmy. Noc spędzamy w obozie u stóp Erg Chebbi w namiotach, konieczność

zabrania śpiworów była traktowana z lekkim przymrużeniem oka. Jednak w listopadową noc temperatura spadła do ok. 3 stopni Celsjusza. Aby się rozgrzać spotykamy się przy ognisku, przy dźwiękach berberyjskich pieśni, grze na bębnach i lokalnych instrumentach, do tego dochodzą tańce. To zdecydowanie najlepszy wieczór podczas wyjazdu.

38 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AFRYKA MAROKO

KORYTEM POTOKUKiedy następnego dnia wjeżdżamy wąską drogą pomiędzy wysokie góry, wiemy, że dotarliśmy do Wąwozu Tudra. Na skale możemy dostrzec kolorowe kropki, które okazują się wspinaczami. Wąwóz jest chętnie eksplorowany przez wspinaczy z różnych zakątków świata. Przechadzając się wąwozem czujemy

wielkość natury. Jednak prawdziwe emocje, za sprawą matki natury, dopiero przed nami, kiedy zjeżdżamy z asfaltowej drogi na górski off-road. Wkraczamy na drogę, która została naruszona przez obfite ulewy i powodzie. Podczas jazdy urwistym zboczem górskim wyobraźnia działa i niektóre mamy przypominają sobie o zostawionych w domu dzieciach.

Przy trudniejszych fragmentach drogi czekamy na pozostałe samochody. Momentami droga normalnie biegnąca przy zboczu górskim się urywa i kierowca musi jechać kamienistym wyschniętym korytem potoku. Przeżycie jest niesamowite i daje do zrozumienia, że na taką wyprawę warto wybrać się z lokalnym doświadczonym kierowcą.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 39

fot. Adrianna Płuciennik fot. Adrianna Płuciennik fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

Page 39: Czasopismo Podróżników 01/2016

NOC NA PUSTYNIPokonując kolejne kilometry wśród malowniczych wzgórz docieramy na marokański koniec świata. Pod wydmami Erg Chebbi zmieniamy środek transportu i z samochodów terenowych wsiadamy na wielbłądy. Na ich grzbietach w towarzystwie berberyjskich opiekunów przemierzamy wydmowe wzniesienia,

aby znaleźć dogodne miejsce do podziwiania zachodu słońca. Na szczycie zasiadamy na kocach i delektujemy się spektaklem ostatnich promieni słonecznych. Dla spragnionych dodatkowych wrażeń jest możliwość skorzystania ze zjazdu na kocu z wysokiej wydmy. Noc spędzamy w obozie u stóp Erg Chebbi w namiotach, konieczność

zabrania śpiworów była traktowana z lekkim przymrużeniem oka. Jednak w listopadową noc temperatura spadła do ok. 3 stopni Celsjusza. Aby się rozgrzać spotykamy się przy ognisku, przy dźwiękach berberyjskich pieśni, grze na bębnach i lokalnych instrumentach, do tego dochodzą tańce. To zdecydowanie najlepszy wieczór podczas wyjazdu.

38 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AFRYKA MAROKO

KORYTEM POTOKUKiedy następnego dnia wjeżdżamy wąską drogą pomiędzy wysokie góry, wiemy, że dotarliśmy do Wąwozu Tudra. Na skale możemy dostrzec kolorowe kropki, które okazują się wspinaczami. Wąwóz jest chętnie eksplorowany przez wspinaczy z różnych zakątków świata. Przechadzając się wąwozem czujemy

wielkość natury. Jednak prawdziwe emocje, za sprawą matki natury, dopiero przed nami, kiedy zjeżdżamy z asfaltowej drogi na górski off-road. Wkraczamy na drogę, która została naruszona przez obfite ulewy i powodzie. Podczas jazdy urwistym zboczem górskim wyobraźnia działa i niektóre mamy przypominają sobie o zostawionych w domu dzieciach.

Przy trudniejszych fragmentach drogi czekamy na pozostałe samochody. Momentami droga normalnie biegnąca przy zboczu górskim się urywa i kierowca musi jechać kamienistym wyschniętym korytem potoku. Przeżycie jest niesamowite i daje do zrozumienia, że na taką wyprawę warto wybrać się z lokalnym doświadczonym kierowcą.

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 39

fot. Adrianna Płuciennik fot. Adrianna Płuciennik fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

Page 40: Czasopismo Podróżników 01/2016

40 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AFRYKA MAROKO

Dzień kończymy w Warzazat, wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że widzieliśmy już je i okolice na dużym ekranie. Jest to marokańska stolica filmu, znajdziemy tu Studio Filmowe Atlas. Będąc w tym miejscu można być świadkiem kręcenia w plenerze różnych scen filmowych. Jednym z bardziej urokliwych miejsc jest osada Ait Been Haddou wkomponowana we wzgórze, znana z takich produkcji jak Gladiator czy Kleopatra. Osada wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dalsza droga wiedzie górskimi serpentynami przez przełęcz Tizi-N-Tichka 2260 m n.p.m. w kierunku Marrakeszu.

MARRAKESZPo kilku dniach spędzonych w górach, pustyni, gdzie przestrzeń jest ogromna wpadamy do zatłoczonego Marrakeszu pełnego ludzi, samochodów, gwaru. Tu trzeba już zacząć pilnować plecaka i dokumentów. Przemierzamy wąskie uliczki mediny obserwując rzemieślniczą pracę - tworzenia charakterystycznych czubatych kapci czy ozdobnych lamp, aby na koniec

dnia odwiedzić największą atrakcję miasta - Plac Dżamaa Al-Fna. Mijamy ogromne garkuchnie, gdzie chętnie próbujemy kiełbasek, następnie gotowanych ślimaków w czosnkowym sosie nadziewanym na wykałaczkę. Obowiązkowo należy napić się soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy. Na środku placu jest mnóstwo ludzi zebranych w kupkach przy zaklinaczu kobry, grach zręcznościowych, występie grupy muzycznej, a także mężczyźnie żonglującym czym popadnie. Do tego dochodzi mnóstwo kramówz szalami, magnesami, olejkami i wszystkim innym co można sprzedać turystom. Niesamowita ilość ludzi, gwar sprawia, że na pierwszy rzut oka człowiek czuje się oszołomiony, zagubiony, ale później z każdą chwilą atmosfera placu zaczyna coraz bardziej fascynować.

TREKKINGOstatnie chwile w Maroku poświęcamy na krótki trekking górski w okolicy miejscowości Imlil. Jest to miejsce, które stanowi bazę wypadową na dach północnej Afryki, czyli Jebel Toubkal (4167 m n.p.). Po wędrówce czeka na nas lunch na dachu jednego z lokalnych schronisk. Oczywiście był to tradycyjnie tadżin (głęboki talerz z pokrywką w kształcie stożka - w środku zazwyczaj kurczak z warzywami), który smakował wyśmienicie biorąc pod uwagę towarzyszącą mu piękną scenerię ośnieżonych gór Atlasu. Dalsza droga powiodła nas do Agadiru, z którego wróciliśmy do zimnej, listopadowej Polski. Jednak w naszych głowach pozostały piękne wspomnienia z egzotycznej marokańskiej podróży i chęć powrotu tam w przyszłości. ■ADRIANNA PŁUCIENNIK

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 41

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik fot. Adrianna Płuciennik

Page 41: Czasopismo Podróżników 01/2016

40 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AFRYKA MAROKO

Dzień kończymy w Warzazat, wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że widzieliśmy już je i okolice na dużym ekranie. Jest to marokańska stolica filmu, znajdziemy tu Studio Filmowe Atlas. Będąc w tym miejscu można być świadkiem kręcenia w plenerze różnych scen filmowych. Jednym z bardziej urokliwych miejsc jest osada Ait Been Haddou wkomponowana we wzgórze, znana z takich produkcji jak Gladiator czy Kleopatra. Osada wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dalsza droga wiedzie górskimi serpentynami przez przełęcz Tizi-N-Tichka 2260 m n.p.m. w kierunku Marrakeszu.

MARRAKESZPo kilku dniach spędzonych w górach, pustyni, gdzie przestrzeń jest ogromna wpadamy do zatłoczonego Marrakeszu pełnego ludzi, samochodów, gwaru. Tu trzeba już zacząć pilnować plecaka i dokumentów. Przemierzamy wąskie uliczki mediny obserwując rzemieślniczą pracę - tworzenia charakterystycznych czubatych kapci czy ozdobnych lamp, aby na koniec

dnia odwiedzić największą atrakcję miasta - Plac Dżamaa Al-Fna. Mijamy ogromne garkuchnie, gdzie chętnie próbujemy kiełbasek, następnie gotowanych ślimaków w czosnkowym sosie nadziewanym na wykałaczkę. Obowiązkowo należy napić się soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy. Na środku placu jest mnóstwo ludzi zebranych w kupkach przy zaklinaczu kobry, grach zręcznościowych, występie grupy muzycznej, a także mężczyźnie żonglującym czym popadnie. Do tego dochodzi mnóstwo kramówz szalami, magnesami, olejkami i wszystkim innym co można sprzedać turystom. Niesamowita ilość ludzi, gwar sprawia, że na pierwszy rzut oka człowiek czuje się oszołomiony, zagubiony, ale później z każdą chwilą atmosfera placu zaczyna coraz bardziej fascynować.

TREKKINGOstatnie chwile w Maroku poświęcamy na krótki trekking górski w okolicy miejscowości Imlil. Jest to miejsce, które stanowi bazę wypadową na dach północnej Afryki, czyli Jebel Toubkal (4167 m n.p.). Po wędrówce czeka na nas lunch na dachu jednego z lokalnych schronisk. Oczywiście był to tradycyjnie tadżin (głęboki talerz z pokrywką w kształcie stożka - w środku zazwyczaj kurczak z warzywami), który smakował wyśmienicie biorąc pod uwagę towarzyszącą mu piękną scenerię ośnieżonych gór Atlasu. Dalsza droga powiodła nas do Agadiru, z którego wróciliśmy do zimnej, listopadowej Polski. Jednak w naszych głowach pozostały piękne wspomnienia z egzotycznej marokańskiej podróży i chęć powrotu tam w przyszłości. ■ADRIANNA PŁUCIENNIK

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 41

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik

fot. Adrianna Płuciennik fot. Adrianna Płuciennik

Page 42: Czasopismo Podróżników 01/2016

42 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AKTYWNOŚĆ ZIMOWA INDOOR CYCKLING

Oj, chciałoby się najczęściej winę zrzucić na wagę. Jeśli jesteście przerażeni dodatkowymi kilogramami, które wzięły się nie wiadomo skąd, mam dla Was dobrą wiadomość. Da się z tym coś zrobić. I nie trzeba katować się cud- dietami. Na początek wystarczy przestrzegać kilku elementarnych zasad:

Dostarczaj organizmowi nieco mniej kalorii, niż potrzebuje

Zaczynaj dzień od śniadaniaJedz mniej, ale częściej (minimum 5 posiłków dziennie)

Nie trzymaj w domu słodyczy, chipsów, lodów Jedzenie na niebieskich talerzach zmniejsza apetyt Wprowadź „godzinę policyjną"- na 2-3 godziny przed snem nic już nie jedz Wybieraj potrawy proste, nieprzetworzone Jedz wszystko, ale z umiarem- organizm potrzebuje zarówno tłuszcze jak i węglowodany (prawidłowa dieta składa się z: 30% białka, 40% węglowodanów i 30% tłuszczów) Dużo pij, nie tylko wtedy, gdyodczuwasz pragnienie, ale nie pij w trakcie posiłku I ostatnie najważniejsze: RUSZAJ SIĘ!

Co zyskasz?Dzięki systematycznemu treningowi:●Poprawisz kondycję●Spalisz niechcianą tkankę tłuszczową●Zapobiegasz osteoporozie●Wzrasta odporność na choroby●Będziesz szczęśliwszy, bo podczas wysiłku uwalniają się endorfiny, które powodują błogośćw Twoim organizmie●Hormony stresu (adrenalinai kortyzol) są skuteczniej usuwane z organizmu ●Ustabilizujesz ciśnienie krwi,●Obniżysz poziomu cholesterolu i trójglicerydów ●Spowalniasz proces starzenia ●Wzrasta Twoja samoocena ●Kształtujesz swój charakter ●Siłownia - świetne miejsce do nawiązywania kontaktów

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 43

Czas na rowerNajbardziej uniwersalną aktywnością jest rower. Ale jazdę na rowerze również można uprawiać zimą. I wcale nie trzeba jeździć po śniegu:) Polecam świetną alternatywę w postaci Indoor Cycling. To grupowy trening na rowerze stacjonarnym, połączony z niezwykle mobilizującą muzyką, pod okiem wyszkolonego trenera, który nadaje rytm naszym ćwiczeniom. Zajęcia te są dla wszystkich bez względu na wiek czy kondycję. Podczas jednego treningu godzinnego jesteś w stanie spalić od 600 do1000 kalorii. A przy tym wyrzeźbisz sobie piękną sylwetkę.

Jak się przygotować? Należy ze sobą wziąć:Mały ręcznikButelkę z wodą niegazowanąSpodenki kolarskie ze specjalną wkładką (poprawią komfort treningu)Buty sportoweRękawiczki rowerowe.

Wybierz się do najbliższego klubu sportowego w Twojej okolicy i zapisz się na zajęcia z Indoor Cyclingu, a na pewno się nie zawiedziesz. Zyskasz świetną kondycję, wymarzoną figurę i nowe znajomości.■

MARIOLA NAGODA

fot. Wikipedia

Page 43: Czasopismo Podróżników 01/2016

42 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

AKTYWNOŚĆ ZIMOWA INDOOR CYCKLING

Oj, chciałoby się najczęściej winę zrzucić na wagę. Jeśli jesteście przerażeni dodatkowymi kilogramami, które wzięły się nie wiadomo skąd, mam dla Was dobrą wiadomość. Da się z tym coś zrobić. I nie trzeba katować się cud- dietami. Na początek wystarczy przestrzegać kilku elementarnych zasad:

Dostarczaj organizmowi nieco mniej kalorii, niż potrzebuje

Zaczynaj dzień od śniadaniaJedz mniej, ale częściej (minimum 5 posiłków dziennie)

Nie trzymaj w domu słodyczy, chipsów, lodów Jedzenie na niebieskich talerzach zmniejsza apetyt Wprowadź „godzinę policyjną"- na 2-3 godziny przed snem nic już nie jedz Wybieraj potrawy proste, nieprzetworzone Jedz wszystko, ale z umiarem- organizm potrzebuje zarówno tłuszcze jak i węglowodany (prawidłowa dieta składa się z: 30% białka, 40% węglowodanów i 30% tłuszczów) Dużo pij, nie tylko wtedy, gdyodczuwasz pragnienie, ale nie pij w trakcie posiłku I ostatnie najważniejsze: RUSZAJ SIĘ!

Co zyskasz?Dzięki systematycznemu treningowi:●Poprawisz kondycję●Spalisz niechcianą tkankę tłuszczową●Zapobiegasz osteoporozie●Wzrasta odporność na choroby●Będziesz szczęśliwszy, bo podczas wysiłku uwalniają się endorfiny, które powodują błogośćw Twoim organizmie●Hormony stresu (adrenalinai kortyzol) są skuteczniej usuwane z organizmu ●Ustabilizujesz ciśnienie krwi,●Obniżysz poziomu cholesterolu i trójglicerydów ●Spowalniasz proces starzenia ●Wzrasta Twoja samoocena ●Kształtujesz swój charakter ●Siłownia - świetne miejsce do nawiązywania kontaktów

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 43

Czas na rowerNajbardziej uniwersalną aktywnością jest rower. Ale jazdę na rowerze również można uprawiać zimą. I wcale nie trzeba jeździć po śniegu:) Polecam świetną alternatywę w postaci Indoor Cycling. To grupowy trening na rowerze stacjonarnym, połączony z niezwykle mobilizującą muzyką, pod okiem wyszkolonego trenera, który nadaje rytm naszym ćwiczeniom. Zajęcia te są dla wszystkich bez względu na wiek czy kondycję. Podczas jednego treningu godzinnego jesteś w stanie spalić od 600 do1000 kalorii. A przy tym wyrzeźbisz sobie piękną sylwetkę.

Jak się przygotować? Należy ze sobą wziąć:Mały ręcznikButelkę z wodą niegazowanąSpodenki kolarskie ze specjalną wkładką (poprawią komfort treningu)Buty sportoweRękawiczki rowerowe.

Wybierz się do najbliższego klubu sportowego w Twojej okolicy i zapisz się na zajęcia z Indoor Cyclingu, a na pewno się nie zawiedziesz. Zyskasz świetną kondycję, wymarzoną figurę i nowe znajomości.■

MARIOLA NAGODA

fot. Wikipedia

Page 44: Czasopismo Podróżników 01/2016

Wybrzeże Wybrzeże JurajskieJurajskieJurassic CoastJurassic Coast

Wybrzeże JurajskieJurassic Coast

fot. Agnieszka Zientarska

Page 45: Czasopismo Podróżników 01/2016

Wybrzeże Wybrzeże JurajskieJurajskieJurassic CoastJurassic Coast

Wybrzeże JurajskieJurassic Coast

fot. Agnieszka Zientarska

Page 46: Czasopismo Podróżników 01/2016

46 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

EUROPA ANGLIA

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 47

a południu Anglii, Nw hrabstwie Dorset i na wschodnim wybrzeżu

znajduje się unikatowe, wpisanena listę dziedzictwa UNESCO o łącznej długości 153 km Wybrzeże Jurajskie, które budują klify sprzed ponad 180 milionów lat. Na początku XIX wieku odkryto tam pierwszą skamielninę ichtiozaura. Dziś wybrzeże przyciąga rzesze miłośników natury.Wybrzeże właściwie rozciąga się od Orcombe Point w pobliżu Exmouth we wschodniej części hrabstwa Devon, aż do Old Harry Rocks w pobliżu Swanage we wschodniej części hrabstwa Dorset. Klify powstały w okresach triasu, jury, kredy i ery mezozoicznej przybierają przeróżne kształty. Najbardziej znany jest naturalny łuk – Durdle Door. Powstał pod wpływem erozyjnego działania wody morskiej na różne skały. Łuk ma ok. 140 mln lat. Nazwa wywodzi się z kształtu wapienia, pochodzi od staroangielskiego słowa thirl oznaczającego dryl lub wiertło.Wzdłuż wybrzeża spotkać można stare celtyckie nagrobki, kościoły i przepiękne stare wioski. ■AGNIESZKA ZIENTARSKA

fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarska

Page 47: Czasopismo Podróżników 01/2016

46 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

EUROPA ANGLIA

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 47

a południu Anglii, Nw hrabstwie Dorset i na wschodnim wybrzeżu

znajduje się unikatowe, wpisanena listę dziedzictwa UNESCO o łącznej długości 153 km Wybrzeże Jurajskie, które budują klify sprzed ponad 180 milionów lat. Na początku XIX wieku odkryto tam pierwszą skamielninę ichtiozaura. Dziś wybrzeże przyciąga rzesze miłośników natury.Wybrzeże właściwie rozciąga się od Orcombe Point w pobliżu Exmouth we wschodniej części hrabstwa Devon, aż do Old Harry Rocks w pobliżu Swanage we wschodniej części hrabstwa Dorset. Klify powstały w okresach triasu, jury, kredy i ery mezozoicznej przybierają przeróżne kształty. Najbardziej znany jest naturalny łuk – Durdle Door. Powstał pod wpływem erozyjnego działania wody morskiej na różne skały. Łuk ma ok. 140 mln lat. Nazwa wywodzi się z kształtu wapienia, pochodzi od staroangielskiego słowa thirl oznaczającego dryl lub wiertło.Wzdłuż wybrzeża spotkać można stare celtyckie nagrobki, kościoły i przepiękne stare wioski. ■AGNIESZKA ZIENTARSKA

fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarskafot. Agnieszka Zientarska

fot. Agnieszka Zientarska

Page 48: Czasopismo Podróżników 01/2016

ak zachęca Google do Tskorzystania ze swojej oferty. W zasadzie to wcale nie chce

nam nic sprzedać. Chce nas zaprosić do współpracy na zasadzie coś za coś.Wszyscy korzystaliśmy kiedyś z map Google. Ja przynajmniej korzystam często. Niedawno dowiedziałem się o ciekawych możliwościach tej usługi. Google wpadł na genialny pomysł. Firma z Mountain View wymyśliła, że aby jej mapy były aktualne najlepiej żeby aktualizowali je sami użytkownicy. Tutaj pojawia się problem. Jak zachęcić do działania użytkownika, który niekoniecznie ma na to ochotę i czas? Dać mu cos w zamian. Banalne rozwiązanie.

Lokalni przewodnicy to globalna społeczność odkrywców, którzy dzielą się swoimi

odkryciami w Mapach Google. Pomóż innym znaleźć najlepsze miejsca w mieście i poznać

nowych ludzi, a przy okazji korzystaj z wyjątkowych możliwości.

Google stworzyło system zdobywania punktów oraz poziomy. Na każdym poziomie mamy konkretne profity. Może to być ciekawa opcja dla miłośników turystyki. Punkty można zdobywać na różne sposoby. Możemy przesyłać zdjęcia miejsc już istniejących na mapie. Dodawać nowe miejsca. Oceniać i recenzować odwiedzone miejsca. Poprawiać dane miejsc (np. kontaktowe). Informować o tym, że dane miejsce jest zamknięte lub przeniesione. Na koniec jest możliwość zdobycia punktów poprzez odpowiedzi na pytania dotyczące danych miejsc. Za każdą czynność jest jeden punkt.Oprócz profitów jest to całkiem niezła zabawa. Dodatkowo po zdobyciu najwyższego poziomu jest możliwość

wyjazdu do USA. Jedynym mankamentem tego rozwiązania jest konieczność posiadania smartfona ponieważ na komputerze nie działa ta opcja jeszcze kompleksowo. Poza tym całość opiera się na mobilności.Firma Google poszła o krok dalej. Pozwoliła na tworzenie społeczności Lokalnych Przewodników, a nic tak nie buduje jak społeczności. Jeśli ta amerykańska firma dalej będzie podążała w tym kierunku to możemy być spokojni o nowe narzędzia technologiczne dla turystów.Więcej na https://www.google.com/local/guides/■

Bartosz Małłek

48 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

TECHNOLOGIE INTERNET

Co można dostać na każdym z pięciu poziomów?

Poziom 1: 0-4 punktyCzytaj comiesięczny newsletter Lokalnych przewodników, by mieć stały dostęp do ciekawych informacji.Uczestnicz w warsztatach i Hangoutach (coś w stylu konferencji) organizowanych przez Google.Bierz udział w specjalnych konkursach dla Lokalnych przewodników (w wybranych krajach).

Poziom 2: od 5 punktówUzyskaj wcześniejszy dostęp do nowych usług i funkcji Google.Promuj własne spotkania w kalendarzu Lokalnych przewodników.

Poziom 3 od 50 punktówWyróżnij się w Mapach Google dzięki statusowi Lokalnego przewodnika.Nawiąż kontakt z Lokalnymi przewodnikami w naszej wyjątkowej społeczności Google+.Zostań moderatorem społeczności Lokalnych przewodników.Otrzymuj zaproszenia na wydarzenia Google (w wybranych miastach).

Poziom 4 od 200 punktówZwiększ za darmo ilość miejsca na Dysku Google.Korzystaj z możliwości zaprezentowania się na różnych platformach społecznościowych.W ramach podziękowania każdego roku otrzymasz od nas prezent.

Poziom 5 od 500 punktówTestuj nowe usługi Google przed ich oficjalnym wprowadzeniem.Zgłoś swój udział w zjeździe Lokalnych przewodników z poziomu 5.

LokalniprzewodnicyPodziel się swoim światemw Mapach Google

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 49

Page 49: Czasopismo Podróżników 01/2016

ak zachęca Google do Tskorzystania ze swojej oferty. W zasadzie to wcale nie chce

nam nic sprzedać. Chce nas zaprosić do współpracy na zasadzie coś za coś.Wszyscy korzystaliśmy kiedyś z map Google. Ja przynajmniej korzystam często. Niedawno dowiedziałem się o ciekawych możliwościach tej usługi. Google wpadł na genialny pomysł. Firma z Mountain View wymyśliła, że aby jej mapy były aktualne najlepiej żeby aktualizowali je sami użytkownicy. Tutaj pojawia się problem. Jak zachęcić do działania użytkownika, który niekoniecznie ma na to ochotę i czas? Dać mu cos w zamian. Banalne rozwiązanie.

Lokalni przewodnicy to globalna społeczność odkrywców, którzy dzielą się swoimi

odkryciami w Mapach Google. Pomóż innym znaleźć najlepsze miejsca w mieście i poznać

nowych ludzi, a przy okazji korzystaj z wyjątkowych możliwości.

Google stworzyło system zdobywania punktów oraz poziomy. Na każdym poziomie mamy konkretne profity. Może to być ciekawa opcja dla miłośników turystyki. Punkty można zdobywać na różne sposoby. Możemy przesyłać zdjęcia miejsc już istniejących na mapie. Dodawać nowe miejsca. Oceniać i recenzować odwiedzone miejsca. Poprawiać dane miejsc (np. kontaktowe). Informować o tym, że dane miejsce jest zamknięte lub przeniesione. Na koniec jest możliwość zdobycia punktów poprzez odpowiedzi na pytania dotyczące danych miejsc. Za każdą czynność jest jeden punkt.Oprócz profitów jest to całkiem niezła zabawa. Dodatkowo po zdobyciu najwyższego poziomu jest możliwość

wyjazdu do USA. Jedynym mankamentem tego rozwiązania jest konieczność posiadania smartfona ponieważ na komputerze nie działa ta opcja jeszcze kompleksowo. Poza tym całość opiera się na mobilności.Firma Google poszła o krok dalej. Pozwoliła na tworzenie społeczności Lokalnych Przewodników, a nic tak nie buduje jak społeczności. Jeśli ta amerykańska firma dalej będzie podążała w tym kierunku to możemy być spokojni o nowe narzędzia technologiczne dla turystów.Więcej na https://www.google.com/local/guides/■

Bartosz Małłek

48 CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW

TECHNOLOGIE INTERNET

Co można dostać na każdym z pięciu poziomów?

Poziom 1: 0-4 punktyCzytaj comiesięczny newsletter Lokalnych przewodników, by mieć stały dostęp do ciekawych informacji.Uczestnicz w warsztatach i Hangoutach (coś w stylu konferencji) organizowanych przez Google.Bierz udział w specjalnych konkursach dla Lokalnych przewodników (w wybranych krajach).

Poziom 2: od 5 punktówUzyskaj wcześniejszy dostęp do nowych usług i funkcji Google.Promuj własne spotkania w kalendarzu Lokalnych przewodników.

Poziom 3 od 50 punktówWyróżnij się w Mapach Google dzięki statusowi Lokalnego przewodnika.Nawiąż kontakt z Lokalnymi przewodnikami w naszej wyjątkowej społeczności Google+.Zostań moderatorem społeczności Lokalnych przewodników.Otrzymuj zaproszenia na wydarzenia Google (w wybranych miastach).

Poziom 4 od 200 punktówZwiększ za darmo ilość miejsca na Dysku Google.Korzystaj z możliwości zaprezentowania się na różnych platformach społecznościowych.W ramach podziękowania każdego roku otrzymasz od nas prezent.

Poziom 5 od 500 punktówTestuj nowe usługi Google przed ich oficjalnym wprowadzeniem.Zgłoś swój udział w zjeździe Lokalnych przewodników z poziomu 5.

LokalniprzewodnicyPodziel się swoim światemw Mapach Google

CZASOPISMO PODRÓŻNIKÓW 49

Page 50: Czasopismo Podróżników 01/2016