Upload
miiracle
View
478
Download
31
Embed Size (px)
DESCRIPTION
powieść dla dzieci autorstwa Roalda Dahla, pisarza brytyjskiego norweskiego pochodzenia. W Polsce ukazała się po raz pierwszy w 1991 roku w tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego z budzącymi obiekcje ilustracjami Franciszka Maśluszczaka.
Citation preview
ROALD DAHL
WIELKOMILUD
przeoy: MICHA KOBUKOWSKI
ilustrowa: FRANCISZEK MALUSZCZAK
Warszawa, 1991
Roald Dahl Wielkomilud
OSOBY:
Ludzie:
Krlowa Anglii
Mary, pokojwka krlowej
Pan Tibbs, paacowy kamerdyner
Dowdca wojsk ldowych
Gwnodowodzcy lotnictwem
no i oczywicie
sierotka Zosia
Olbrzymy:
Ksochap
Kociochrup
Ludodaw
Bachordept
Misospust
Gardziegryz
Dziewogniot
Juchoop
Rzezikozik
no i oczywicie
Wielkomilud
2
Roald Dahl Wielkomilud
GODZINA DUCHW
Zosia nie moga usn.
Promie ksiyca wciska si skosem przez szpar midzy firankami i pada
wprost na poduszk.
Wszystkie inne dzieci w pokoju spay ju od wielu godzin.
Zosia leaa bez ruchu, z zamknitymi oczami. Bardzo chciaa przynajmniej
si zdrzemn.
Nic z tego: promie ksiyca jak srebrne ostrze przecina pokj i siga jej
twarzy.
W domu panowaa kompletna cisza. Na parterze nie byo sycha adnych
gosw, na pitrze niczyich krokw.
3
Roald Dahl Wielkomilud
4
Roald Dahl Wielkomilud
Zza otwartego okna, zasonitego firank, te nie dobiegay adne dwiki.
Nikt nie szed po chodniku, ulic nie jedziy auta. Znikd nie dochodzi
najlejszy szmer. Zosia nie znaa dotd takiej ciszy.
Moe to wanie jest godzina duchw? pomylaa.
Kto szepn jej kiedy, e godzina duchw to taka szczeglna pora w rodku
nocy, gdy wszystkie dzieci i wszyscy doroli twardo pi, a wszelakie stwory
spod ciemnej gwiazdy wya z kryjwek i robi, co im si ywnie podoba, bo
w godzinie duchw cay wiat do nich naley.
Promie ksiyca padajcy na poduszk Zosi zalni jeszcze janiej.
Dziewczynka postanowia wsta i zasun firanki.
Kade dziecko przyapane na tym, e po zgaszeniu wiata nie ley w ku,
czekaa kara. Choby winowajca twierdzi, e musia i do toalety, nie
uznawano tej wymwki i tak czy owak wymierzano mu kar. Lecz o tej porze
na pewno nikt ju nie chodzi po domu. Zosia signa po okulary, lece na
krzele przy ku. Miay stalow oprawk i bardzo grube szka. Bez nich
prawie nic nie widziaa. Woya je, wylizna si z ka i na paluszkach
podesza do okna.
* * *
Kiedy przy nim stana, zawahaa si. Okropnie j korcio, eby da nurka
pod firanki, wychyli si i zobaczy, jak wyglda wiat tu przed godzin
duchw.
Znw zacza nasuchiwa. Wszdzie panowaa gucha cisza.
Zosia miaa wielk ochot wyjrze na dwr. Wprost nie moga si oprze
pokusie. Szybko wsuna gow pod firanki i przechylia si przez parapet.
W srebrzystym wietle ksiyca uliczka, ktr znaa na pami, wygldaa
zupenie inaczej ni zwykle. Domy byy troch krzywe, przechylone, podobne
do domkw z bajki. Wszystko zrobio si blade, niesamowite, biae niczym
mleko.
5
Roald Dahl Wielkomilud
Naprzeciwko mieci si sklep pani Rance. Kupowao si w nim guziki,
wen i gumki do podwizek. On te by jaki niewyrany, zamglony.
Dziewczynka suna spojrzeniem od domu do domu.
Wtem zamara.
Co szo chodnikiem po drugiej stronie ulicy.
Podchodzio coraz bliej.
Byo czarne
Wysokie i czarne
Bardzo wysokie, bardzo czarne i bardzo chude.
6
Roald Dahl Wielkomilud
KTO?
Nie mg to by czowiek wykluczone. Stwr ten by cztery razy wyszy
od najwyszego czowieka, tak wysoki, e gow siga ponad okna pierwszego
pitra. Zosia chciaa krzykn, nawet otworzya usta, ale nie moga wydoby
gosu. Strach cakiem j sparaliowa i cisn za gardo.
Godzina duchw, i to jeszcze jaka!
Wysoka, czarna posta zbliaa si do dziewczynki. Suna pod cianami
domw po drugiej stronie ulicy, kryjc si w ciemnych zakamarkach, ktrych
nie sigao wiato ksiyca.
Bya coraz bliej, ale sza jakby zrywami: co pewien czas si zatrzymywaa,
a po chwili ruszaa dalej, eby wkrtce znw przystan.
7
Roald Dahl Wielkomilud
8
Roald Dahl Wielkomilud
Co te ten dziwolg wyprawia?
Aha! Zosia nareszcie zobaczya, w czym rzecz: czarny chudzielec
zatrzymywa si przed kadym domem i zaglda po kolei do wszystkich
grnych okien. By tak wysoki, e musia si przy tym schyla.
Przystawa i zaglda w okna, a potem przemyka chykiem do nastpnego
domu. Znw przystawa i zaglda, i tak wzdu caej ulicy.
By ju duo bliej ni na pocztku, wic Zosia widziaa go o wiele
wyraniej.
Przyjrzaa mu si z uwag i stwierdzia, e musi to by KTO. Oczywicie
nie czowiek, ale i nie CO.
Powiedzmy, KTO OLBRZYMI.
Zosia wytaa wzrok, wpatrujc si w domy po drugiej stronie ulicy
zamglone, skpane w ksiycowej powiacie.
Olbrzym (o ile rzeczywicie by to olbrzym) mia na sobie DUG,
CZARN OPOCZ.
W jednej rce trzyma co, co przypominao DUGACHN, CIENK
TRB.
W drugiej nis WIELK WALIZ.
Przystan akurat przed domem pastwa Goochey. Mieli oni sklep warzywny
w poowie ulicy Gwnej, a mieszkali nad tym sklepem. Zosia wiedziaa, e
dwoje ich dzieci sypia w pokoju od frontu.
Olbrzym zaglda do tego wanie pokoju, w ktrym spali Micha i Janka
Goochey. Zosia staa w oknie po drugiej stronie ulicy i patrzya z zapartym
tchem, co si dzieje.
Olbrzym cofn si o krok i postawi waliz na chodniku. Schyli si,
otworzy j i co wyj. By to szklany sj: kwadratowy, z zakrtk. Olbrzym
zdj zakrtk i wla zawarto soja w otwr swojej dugachnej trbynietrby.
Zosia przygldaa si temu, caa rozdygotana. Olbrzym wyprostowa si i
wetkn koniec trby w otwarte okno pokoju na pitrze tego, w ktrym spay
9
Roald Dahl Wielkomilud
dzieci pastwa Goochey. Nabra pene puca powietrza i dmuchn w trb:
puffff!
Zrobi to bezszelestnie, lecz Zosia ani przez moment nie wtpia, e to, co
przedtem byo w soju, znalazo si w sypialni maych Goocheyw.
Ale co te to mogo by?
* * *
Kiedy olbrzym wycign trb z okna i schyli si po waliz, odwrci
gow i spojrza przypadkiem na drug stron ulicy.
W wietle ksiyca dziewczynka ujrzaa wielgachn, dugachn, blad i
pomarszczon twarz z przeogromnymi uszami po bokach. Nad nosem ostrym
jak n lnio dwoje bystrych oczu, miotajcych byski. Patrzyy prosto na
Zosi. Byy to oczy dzikie, diabelskie.
Zosia pisna ze strachu i odskoczya od okna. Czym prdzej pomkna do
eczka i wsuna si pod kodr.
Skulia si, cicha jak myszka. Po caym ciele przebiegay jej ciarki.
10
Roald Dahl Wielkomilud
APS!
Zosia siedziaa pod kodr i czekaa.
Mniej wicej po minucie uniosa roek kodry. Zerkna.
Ju po raz drugi tej nocy krew skrzepa jej w yach. Chciaa krzykn, ale
nie moga wydoby gosu. Pomidzy rozsunitymi firankami w oknie widniaa
wielgachna, dugachna, blada i pomarszczona twarz Kogo Olbrzymiego.
Spojrzenie gronych oczu, miotajcych byski, utkwione byo w Zosinym
eczku.
11
Roald Dahl Wielkomilud
12
Roald Dahl Wielkomilud
W nastpnej chwili przez okno wkrada si wowym ruchem ogromna do
o bladych palcach, a za ni caa rka, gruba jak pie. Rka, do i palce suny
przez pokj w stron eczka Zosi.
W tym momencie Zosia zdoaa krzykn, ale w sekund potem wielkie
apsko przygnioto kodr, ktra stumia gos dziewczynki. Skulona w pocieli
Zosia poczua uchwyt mocarnych palcw, ktre porway j z ka wraz z
kodr i wycigny przez okno.
* * *
Jeeli sdzicie, e w samym rodku nocy mogaby wam si przydarzy
wiksza okropno, chtnie o tym posucham.
Najgorsze, e Zosia dokadnie wiedziaa, co si stao, chocia nic a nic nie
widziaa. Rozumiaa, e jaki Potwr (czyli Olbrzym) o wielgachnej,
dugachnej, bladej, pomarszczonej twarzy i zowrogich oczach wygarn j z
ka w godzinie duchw, a teraz wyciga przez okno, zawiniet w kodr i na
wp uduszon.
A oto, co si potem stao: kiedy Olbrzym wycign Zosi z sypialni,
chwyci kodr w taki sposb, eby obj jednym apskiem wszystkie cztery
rogi. Trzymajc dziewczynk uwizion w tym zawinitku, drug rk porwa
waliz oraz trbnietrb i puci si biegiem.
* * *
Szamoczc si w toboku z kodry, Zosia zdoaa wreszcie wystawi czubek
nosa przez szpark tu pod rk olbrzyma. Rozejrzaa si.
Z prawej i z lewej strony migay domki miasteczka: olbrzym pdzi ulic
Gwn. Bieg tak szybko, e czarna opocza fruna za nim jak ptasie skrzyda.
Kady jego krok mia dugo kortu tenisowego. Wkrtce wybieg z miasteczka
i pomkn przez pola skpane w wietle ksiyca. ywopoty na miedzach nie
byy dla niego adn przeszkod: robi krok i tyle. Gdy drog przecia mu
13
Roald Dahl Wielkomilud
szeroka rzeka, przesadzi j jednym susem.
Dziewczynka skulia si w zawinitku i wygldaa przez szczelin. Obijaa
si o nog olbrzyma, jakby bya workiem ziemniakw. Olbrzym pdzi przez
pola, przeskakiwa ywopoty i rzeki, a Zosi przysza do gowy straszliwa myl:
On tak pdzi, bo jest godny i chce jak najszybciej wrci do domu, a jak
wrci, to mnie zje na niadanie.
14
Roald Dahl Wielkomilud
PIECZARA
Olbrzym bieg bardzo dugo. Wtem w jego ruchach zasza dziwna zmiana,
jakby przestawi bieg z czwrki na pitk. Mkn coraz szybciej i wreszcie tak
si rozpdzi, e Zosi cay krajobraz rozmaka si przed oczami. Wiatr ksa
dziewczynk w policzki i wyciska jej zy. Cign j z tyu za wosy i gwizda
w uszach. Nie wiedziaa ju, czy olbrzym w ogle dotyka stopami ziemi. Miaa
wraenie, e oboje frun w powietrzu. Co niesamowitego! Nie sposb byo
zgadn, czy lec nad ldem, czy nad morzem.
Olbrzym mia chyba zaczarowane nogi. Wiatr tak smaga Zosi po twarzy,
e musiaa z powrotem schowa si w toboku, bo inaczej urwaoby jej gow.
Czyby frunli nad oceanem? Zosi w kadym razie tak si zdawao.
Przycupna w zawinitku i suchaa, jak wyje wiatr. Trwao to chyba cae
godziny.
15
Roald Dahl Wielkomilud
Potem wicher umilk. Olbrzym zacz zwalnia. Zosia czua, e wielkolud
znw tupie, biegnc po ziemi. Wystawia gow, eby si rozejrze. Znajdowali
si wrd gstych lasw i rwcych rzek. Olbrzym wyranie zwolni i bieg
troch zwyczajniej, chocia zwyczajnie to dosy gupie okrelenie, gdy mowa
o galopujcym olbrzymie. Przeskoczy tuzin rzek, przedar si z trzaskiem przez
puszcz, zbieg w dolin, po czym pokona acuch wzgrz tak nagich, jakby
byy z betonu. Ju wkrtce galopowa przez jaowe pustkowie krain troch
nie z tej ziemi. Ziemia bya tam paska, bladota. Wszdzie leay wielkie
odamki niebieskich ska i sterczay usche drzewa podobne do szkieletw.
Ksiyc dawno ju zaszed. witao.
Zosia, ktra wci wygldaa spomidzy fad kodry, spostrzega nagle przed
sob ogromn, szczerbat gr. Bya ciemnobkitna, a niebo wok niej lnio
wrcz tryskao potokami wiata. Wrd delikatnych, biaych niczym szron
patkw chmur fruway bladozote strzpki, a z boku wyania si sam brzeek
porannego soca, czerwonego jak krew.
Olbrzym zatrzyma si u podna gry. Sapa na potg, a mu falowaa
ogromna pier. Przystan, eby chwil odetchn.
* * *
Tu przed nim lea okrgy gaz, oparty o zbocze gry, wielki jak dom.
Olbrzym wycign rk i przetoczy gaz na bok z tak atwoci jak pik.
Odsoni w ten sposb ogromn czarn dziur. Bya tak wielka, e nie musia
nawet si schyla, kiedy przez ni przechodzi. W jednej rce dalej trzyma
kodr z Zosi w rodku, a w drugiej trb i waliz.
Ledwo znalaz si we wntrzu gry, stan, zrobi w ty zwrot i przeturla
gaz z powrotem na miejsce. Od zewntrz nikt by teraz nie spostrzeg wejcia do
jego tajemnej pieczary.
W jaskini panowaa kompletna ciemno: ani smuki wiata.
Zosia poczua, e olbrzym kadzie toboek na ziemi i wypuszcza z palcw.
16
Roald Dahl Wielkomilud
Sycha byo, e dokd odchodzi. Dziewczynka siedziaa w ciemnociach,
trzsc si ze strachu.
Szykuje si, eby mnie zje pomylaa. Pewnie zje mnie na surowo,
tak jak stoj. A moe przedtem ugotuje? Albo usmay? Upuci jak plasterek
boczku na olbrzymi patelni ze skwierczcym tuszczem.
Nagle nie wiedzie skd buchno wiato, ktre zalao ca pieczar. Zosia
zamrugaa i wytrzeszczya oczy.
Zobaczya ogromn jaskini o wysokim kamiennym sklepieniu.
Na cianach z obu stron wisiay pki, a na nich stay rzdy szklanych
sojw. Soje byy wszdzie. Pitrzyy si w ktach, wypeniay wszystkie
szczeliny i zakamarki.
Porodku pieczary sta st wysoki na cztery metry, a obok podobne krzeso.
Olbrzym zdj czarn opocz i powiesi j na cianie. Pod opocz mia
koszul z odprutym konierzykiem i star brudn kamizelk ze skry, bez
guzikw. Nosi zielone spowiae portki, o wiele za krtkie. Na bose stopy wzu
mieszne sanday, w ktrych nie wiedzie czemu wycito po bokach rzdy
otworw, a na czubkach tam, gdzie wystaway paluchy po jednej wielkiej
dziurze.
Zosia, w samej nocnej koszulce, skulona na pododze, wpatrywaa si w
olbrzyma przez okulary w stalowej oprawce. Draa jak listek na wietrze. Miaa
wraenie, e kto jedzi jej po krgosupie lodowatym palcem.
Ha! zawoa olbrzym. Zblia si do niej, zacierajc rce. Co te tu
mamy?
Jego dudnicy bas przetoczy si grzmotem po cianach pieczary.
17
Roald Dahl Wielkomilud
WIELKOMILUD
Olbrzym podnis drc Zosi jedn rk, przeszed przez jaskini i
posadzi dziewczynk na stole.
Teraz to ju naprawd mnie zje pomylaa Zosia.
On jednak usiad i zacz jej si przyglda. Mia ogromne uszy, nie
mniejsze ni koa ciarwki. Potrafi je wcign w gb czaszki i wysuwa z
powrotem, jak mu si ywnie podobao.
Je! zahucza, odsaniajc w umiechu masywne, kwadratowe zby,
bardzo kwadratowe i bardzo biae.
Wyglday one w jego ustach jak gigantyczne pajdy biaego chleba.
18
Roald Dahl Wielkomilud
P prosz, nie zjadaj mnie! wyjkaa Zosia.
Olbrzym rykn miechem.
Tylko dlatego, e jestem olbrzym, wzia mnie za zbyksnitego ludoera!
krzykn. No i prawie trafia, bo olbrzymy rzeczywicie s zbyksnite i
morderskie! No i jedz ludziw, bez dwch zda! A my jestemy wanie w
Krainie Olbrzymw! Dokoa same olbrzymy! O, tam na przykad mieszka
synny Kociochrup. Co wieczr musi schrupczy na kolacj dwoje
smakowatych ludziw. Tyle przy tym haasu, e pkaj w suszach bbenki!
Trzask chrupczonych koci niesie si caymi milami! Trachtrachtrachtrach!
Oj! jkna Zosia.
Kociochrup chrupczy tylko ludziw z Turcji cign olbrzym. Co
wieczr biegnie do Turcji, eby schrupczy porcj Turkw.
Zosia, zraniona w swym patriotyzmie, uniosa si gniewem.
Dlaczego Turkw? spytaa bez ogrdek. Co to, Anglicy gorsi?
Kociochrup twierdzi, e Turcy s o wiele bardziej smakoykowaci, istne
soczyciochy. Podobno maj uroczy podsmak nasturcji.
Wierz powiedziaa dziewczynka.
No pewnie! krzykn olbrzym. Bo w ogle kady lud jest wyjtkowski
i peen niespodziaek. Jedni s smakoykowaci, a znw inni paskuerni. Na
przykad Grek to okropny paskuer. aden olbrzym nie bierze Grekw do ust.
A to dlaczego?
Dlatego, e smakuj kasz greczan. Obrzydastwo!
Wyobraam sobie rzeka Zosia, lekko roztrzsiona. Zastanawiaa si,
dokd zmierza ta caa rozmowa o ludoerstwie. Cokolwiek si stanie, ona musi
si dostraja do tego osobliwego wielkoluda i mia si z jego artw. Tylko czy
to aby s arty? Moe ta wielgachna bestia tyle mwi o jedzeniu, bo chce nabra
apetytu?
JU ci mwiem cign olbrzym e kady lud ma inny aromat. Na
przykad ludzie z Panamy bardzo wyranie smakuj kapeluszami.
19
Roald Dahl Wielkomilud
Czemu wanie kapeluszami?
Co nie bardzo jeste rozgarniona stwierdzi olbrzym, na przemian
wysuwajc uszy i znw je chowajc. Mylaem, e wszystkie ludzie s
okropnie rozumiaste, ale ty wida jeste kapuciana gowa.
A wanie! Lubisz warzywa? spytaa Zosia w nadziei, e skieruje
rozmow na temat mniej zowrogich pokarmw.
Usiywasz zmieni temat rzek olbrzym surowym tonem. Prowadzimy
zajmujc pogadywdk o ludziowych smakach, a lud to nie warzywo, ty
kapuciana gowo.
Jak to nie warzywo? Przecie sam mwisz, e jestem kapuciana gowa.
Ludzka gowa chodzi na dwch nogach, a kapuciana w ogle nie chodzi.
Zosia si nie sprzeciwiaa. Za nic w wiecie nie chciaa si narazi
olbrzymowi.
Ludzie cign ten ostatni maj krztylion rozmaiciastowatych smakw.
Na przykad Tatarzy s szorstcy jak tarka, ale za to smakuj jak krem.
Krem? zdziwia si Zosia. Chyba raczej befsztyk.
Smakuj jak krem, bo pochodz z Pwyspu Kremskiego. Wiem, co
mwi. A ty lepiej nie krtwa. Zadam ci inny przykad. Ludzie z Peru
obrzydawie drapi w gardle, cakiem jak peruka. Wosi te bywaj okropnie
wochaci, a ju najgorszy jest lud z Szetlandw, bo smakuje po prostu
dersejem.
Chyba szetlandem?
Znw krtwasisz! krzykn olbrzym. Wypraszam sobie! To jest
powany i donosicielski temat! Mog mwi dalej?
Ale prosz powiedziaa Zosia.
Alzatczycy z Alzacji wyranie trc psin.
Oczywicie. Smakuj jak owczarki alzackie.
Akurat! zawoa olbrzym, walc si doni po udzie. Alzatczycy z
Alzacji smakuj nowofundlandczykiem!
20
Roald Dahl Wielkomilud
21
Roald Dahl Wielkomilud
Czym wobec tego smakuj mieszkacy Nowej Fundlandii?
Owczarkiem! triumfalnie zakrzykn olbrzym. Owczarkiem alzackim!
Czy ci si aby troch nie myli? spytaa Zosia.
Ja jestem olbrzym okrutnie pomylony przyzna jej rozmwca. Ale si
staram, jak umiem. A i tak jestem mniej pomylony ni inne olbrzymy. Znam
takiego, co na kolacj lata a do Cholewic.
Do Cholewic? A gdzie to jest?
Ty chyba naprawd masz kiebie we bie. Cholewice le w Polsce. Lud
stamtd jest szczeglnie smakoykowaty. Tak przynajmniej twierdzi ten
olbrzym, co si ywi tambylcami.
Tak? A czym oni smakuj?!
Past do butw.
Oczywicie powiedziaa Zosia. Powinnam si bya domyli.
Uznaa, e pora ju koczy t rozmow. Skoro olbrzym zamierza j pore,
lepiej od razu mie to z gowy, ni tak czeka i czeka.
A ty jakimi ludmi si ywisz? spytaa z dreniem.
Ja! zakrzykn olbrzym, a zadwiczay soje na pkach. Ja miabym
apaszowa ludziw! Przenigdy! Wszystkie olbrzymy co noc chapszcz
ludziw, ale nie ja! Ja jestem olbrzym zdziwaczniony! Olbrzym misiuliski i
przytulny! Jedyny taki olbrzym w Krainie Olbrzymw! Ja si nawet nazywam
Wielkomilud! We wasnej osobie. A ty jak si nazywasz?
Na imi mi Zosia odpara dziewczynka. Nie miaa jeszcze uwierzy w t
dobr wiadomo, ktr przed chwil usyszaa.
22
Roald Dahl Wielkomilud
OLBRZYMY
Ale jeeli jeste taki miy i przyjacielski powiedziaa Zosia to czemu
wykrade mnie z ka i porwae?
Bo mnie widziaa odpar Wielkomilud a kto widzi olbrzyma, tego
trzeba czym prdzej porwa, prastszast.
Dlaczego?
Pierwsza rzecz to to, e ludzie waciwie w nas nie wierz, prawda? Myl,
e tak naprawd to nas nie ma.
Ja wierz.
Tak, ale tylko dlatego, e mnie widzisz! A ja nie mog, adnym
23
Roald Dahl Wielkomilud
podpozorem nie mog pozwoli, eby ktokolwiek mnie widzia i mimo to zosta
w domu choby takuleka dziewuszka. W okamknieniu zaczaby si
szaapuci tdy i szwdy i rozgdakiwa, e widziaa prawdziwego olbrzyma, a
wtedy na caym wiecie zaczyby si wielkie owy na olbrzymw, olbrzymi
berek i szukastwo. Kady lud strasznie by si podnieci i szperaby wszdzie,
wszdzie by wypatrywa tego wielkoluda, ktrego niby widziaa. Kady
zapaby w gar, co si nawinie, i huzia! Biegaliby za mn, a by mnie chwycili
i zakluczyli w klitce: zakluk, zakluk! Trzymaliby mnie w zoo, czyli w takim
barakojcu, gdzie siedz uwize krokodylianse i dwiedzie.
Zosia w duchu przyznaa mu racj. Gdyby kto obwieci, e widzia
prawdziwego olbrzyma przemierzajcego noc ulice miasteczka, na caym
wiecie z pewnoci podnisby si niesychany rwetes.
Zakad cign Wielkomilud e i ty rozchapaaby nowin na cay
wiat, gdybym ci nie wygarstn z pocieli. Moe nie?
Chyba tak przyznaa Zosia.
A to by byo bardzo niedobrze.
Wic co teraz ze mn bdzie?
Jeeli pozwol ci wrci, to rozgadasz o nas na cay wiat przez telewizjer
i radiosupe. Czyli musisz tu zosta do koca ycia.
Och, nie! zawoaa Zosia.
Wanie, e tak! Ale ostrzegam: nie wa si ani na chwil wyszwenda z
pieczary beze mnie, bo inaczej mierne twoje widaki! Zaraz ci poka takich, co
ci chapsn, jeeli im pokaesz choby czubuszek nosa.
Wielkomilud zdj Zosi ze stou i podszed z ni do wejcia. Odturla na
bok ogromny gaz i rzek:
Wyjrzyj na dwr, dziewuszko, i powiedz mi, co widzisz.
Zosia siedziaa na doni olbrzyma. Ostronie wyjrzaa z pieczary.
Soce wzbio si tymczasem wysoko. Prayo ywym ogniem te
pustkowie, upstrzone bkitnymi skaami i uschymi drzewami.
24
Roald Dahl Wielkomilud
Widzisz ich? spyta Wielkomilud.
Mruc oczy dla ochrony przed paajcym socem, Zosia ujrzaa kilka
ogromnych postaci, ktre poruszay si wrd ska w odlegoci jakich
piciuset metrw. Trzy czy cztery takie stwory siedziay bez ruchu na skaach.
Jestemy w Krainie Olbrzymw owiadczy Wielkomilud. Wszystko to
s olbrzymy, co do jednego.
Od widoku, ktry ukaza si oczom Zosi, mogo si zakrci w gowie.
Olbrzymy byy opalone na brz i prawie cakiem goe. Miay tylko przepaski na
biodrach co w rodzaju krtkich spdniczek. Lecz jeli Zosia dostaa zawrotu
gowy, to przede wszystkim dlatego, e stwory te byy wrcz kolosalne,
znacznie wysze i bardziej rozronite ni Wielkomilud. A jakie przy tym
brzydkie! Niektrym sterczay wydatne brzuszyska. Wszystkie olbrzymy miay
dugie apska i wielgachne stopy. Z daleka nie sposb byo przyjrze si ich
twarzom, ale moe to i lepiej.
Co one robi? spytaa Zosia.
Nic odpar Wielkomilud. Ot, wasz si i szwdz, czekajc nocy, bo
wtedy rozczmychn si na kolacj w rne strony, gdzie yj ludzie.
Czyli do Turcji.
Owszem, Kociochrup szustnie do Turcji, ale inni rozbien si w cakiem
zakamare miejsca. Jeden lubi obsmak pasty do butw, wic si wygrzebie do
Cholewic, a znw inny, ktry woli, eby lud smakowa kapelunie, hycnie do
Panamy. Kady olbrzym ma swoje ulubiae owiszcze.
A do Anglii te si wyprawiaj?
Czsto. Anglicy s podobno przepychaci, bo smakuj wenianymi
spodniami na muszelkach.
Nie bardzo rozumiem.
Niewane. Nie mog przez cay czas wyraa si prosto. Czasem wyraam
si na bakier.
I wszystkie te wstrtne olbrzymy rzeczywicie jeszcze dzi w nocy pjd
25
Roald Dahl Wielkomilud
poera ludzi?
Kady z nich robi to noc w noc przytakn Wielkomilud. Kady, tylko
nie ja. Wanie dlatego mierne twoje widaki, jeeli ci ktry wyzerka. Poknie
ci jak kawaek jackaplacka, na jeden chaps.
Ale to okropno! Jak oni tak mog? Czemu nikt im nie przeszkodzi?
Dopaszczam si aski, a niby kto miaby im przedszkodzi?
A ty by nie mg?
Nigdy w ycie! zakrzykn Wielkomilud. Wszystkie te ludoerne
olbrzymy s wielgromne i strasznie zajadle! Kady jest co najmniej dwa razy
bardziej rozbarczystwiony ni ja i dwa razy wyszy ni moja krlewska
wyskoczno!
Dwa razy wyszy od ciebie!
No chyba. Teraz ich widzisz z daleka, ale poczekaj, a zobaczysz z bliska.
Kady ma co najmniej pitnacie metrw wzrostu, wielgromne muskuy i moc
aniszumu. Ja jestem takuleki. Jestem kurpudel. W Krainie Olbrzymw siedem
metrw wzrostu to fraszka.
Nie przejmuj si. Uwaam, e jeste ogromny. Przecie nawet palce u ng
masz wielkie jak kiebasy.
Wiksze z zadowoleniem sprostowa Wielkomilud. Jak moty
reumatyczne.
Ilu jest tych olbrzymw?
W sumie dziewiciu.
Czyli co noc porywaj gdzie na wiecie i zjadaj ywcem dziewicioro
nieszcznikw.
Wicej ni dziewicioro. Widzisz, to zaley, jaki duy jest poszczeglny
lud. Na przykad ludzie z Japonii albo z Mali s bardzo mali, wic olbrzym
musi wchapsa mniej wicej szeciu Japczkw albo Malcw, nim si nasyci.
Inni, na przykad Norwegowie albo Janksy, s znacznie sporsi. Zwykle dwch
lub trzech wystarcza na porzdn uksk.
26
Roald Dahl Wielkomilud
A czy te ohydne olbrzymy zagldaj do wszystkich krajw?
Wszdzie co jaki czas wstpuj, z wyjtkiem Grecji. To, dokd olbrzym
si wybierze, zaley od samopoczucia. W tu paln noc, kiedy jest gorco jak na
patelni z rozgarzon oliw, najpewniej biegnie na ozib pnoc i dla ochody
chrupta sobie paru ezkimorsw, bo dla olbrzyma ezkimors jest tak samo
apetuczny, jak dla ciebie porcja lodw.
Wierz ci na sowo powiedziaa Zosia.
Za to w noc ozib, kiedy olbrzym dostaje trzsiej skrtki, szustnie raczej
na puszczyni, eby chapsn na rozgrzewk kilkoro Hotamtentotw.
Ale to okropne!
Nic tak nie rozgrzewa zmarlonego olbrzyma, jak gorcy Hotamtentot.
A gdyby mnie teraz postawi na ziemi i bym do nich podesza?
Rzeczywicie by mnie zjedli?
W trzy miga! I to bez gryzienia, bo jeste takuleka, e starczyaby
akurat na jeden chaps. Ledwo by ci ktry wyzerka, zaraz wziby w dwa
paluchy i grdykn jak kropl dreszczwki!
Wracajmy do jaskini powiedziaa dziewczynka. Od samego patrzenia
na nich robi mi si niedobrze.
27
Roald Dahl Wielkomilud
CUDOWNE USZY
W pieczarze Wielkomilud znw posadzi Zosi na ogromnym stole.
Czy ci aby ciepluszko w samej koszulce? spyta z trosk. Nie dostaa
jeszcze trzsiej skrtki?
Nie narzekam uspokoia go dziewczynka.
Akurat pomylaem o twoich biednych rodzicach rzek Wielkomilud.
Pewnie ju si rozbieli po caym domu i woaj hop, hop, gdzie si
zapodzieruszya nasza Zosia?
Nie mam rodzicw. Umarli, kiedy byam cakiem malutka.
O, nieszczsne biedacztko! zakrzykn Wielkomilud. Pewnie bardzo
za nimi stchlisz?
28
Roald Dahl Wielkomilud
Waciwie to nie, bo ich w ogle nie znaam.
Zasmucasz mnie wyzna olbrzym, trc pici oczy.
Nie przejmuj si. Nikt nie bdzie si o mnie specjalnie martwi. Zabrae
mnie z sierocica. Wszystkie dzieci w naszym domu to sieroty.
Ach, wic jeste sieroczk?
Tak.
A ile was byo w tym sieroczacu?
Dziesicioro. Same dziewczynki.
Dobrze ci tam byo?
Okropnie. Jak ktra co przeskrobala, na przykad wstaa w nocy z ka
albo nie zoya ubrania w kostk, to kierowniczka, pani Clonkers, zaraz j
karaa.
Jak?
Zamykaa w piwnicy na cay dzie i ca noc, bez jedzenia i bez picia.
Wstrtny, zastarzay drabsztyl! zawoa Wielkomilud.
To byo straszne. Baymy si potwornie. W piwnicy byy szczury.
Syszaymy, jak a.
A to jdzna wredma! Od lat nie syszaem tak obrzydacznej historii!
Coraz mi smutniej! Po policzku olbrzyma spyna za, ktra ledwo
zmieciaby si w wiadrze. Z chlupotem spada na podog i rozlaa si w spor
kau.
Zosia ogromnie si zdumiaa. C to za dziwny, zmienny stwr
pomylaa. Najpierw mi mwi, e mam kiebie we bie, a potem si rozpywa
z alu, bo pani Clonkers zamyka nas w piwnicy.
Mam wiksze zmartwienie powiedziaa. Wcale nie chc tu zosta do
koca ycia. Tutaj jest okropnie. Sierociniec te by straszny, ale przynajmniej
wiedziaam, e nie musz tam siedzie w nieskoczono.
Wszystko przeze mnie rzek Wielkomilud. Postpiem jak zwyky
kidaper.
29
Roald Dahl Wielkomilud
30
Roald Dahl Wielkomilud
Druga za, rwnie wielka jak pierwsza, wezbraa mu w oku i rozprysa si na
pododze.
Jak si nad tym chwil zastanowi, to wcale tak dugo tu nie zabawi
podja Zosia przerwany wtek.
Obawiam si, e dugo.
Wanie, e nie. Prdzej czy pniej te bydlaki zapi mnie i zjedz na
podwieczorek.
Po moim strupie! zakrzykn Wielkomilud.
W pieczarze zapanowaa cisza. Po chwili Zosia spytaa:
Powiesz mi jedn rzecz?
Wielkomilud otar zy grzbietem doni i z zadum popatrzy na dziewczynk.
Strzelaj rzek po namyle.
Powiedz mi, prosz, co robie noc u nas w miasteczku? Czemu wetkne
t dugachna trbnietrb do sypialni maych Goocheyw, a potem w ni
dmuchne?
Ha! zawoa Wielkomilud, prostujc si gwatownie. Naglemy si
zrobili okropiennie wciubscy!
A ta twoja waliza? cigna Zosia. Co to wszystko waciwie znaczy?
Dziewczynka siedziaa na stole, skrzyowawszy nogi po turecku.
Wielkomilud obrzuci j podejrzliwym spojrzeniem.
Chcesz, ebym ci zdradzi wielgromny sekret powiedzia. Co, o czym
nie wie nikt na wiecie.
Nikomu nie pisn ani sowa obiecaa dziewczynka. Przysigam. A
zreszt przed kim miaabym si wygada? Przecie zostan tu do koca ycia.
Mogaby rozgdaczy innym olbrzymom.
Nie mogabym. Sam mwie, e mnie zjedz, jak tylko mnie zobacz.
Bo i pewnie. Jeste may lud, a dla nich ludzie s jak strukawki ze
mietan.
Skoro maj mnie od razu zje, to chyba nie zd si wygada, prawda?
31
Roald Dahl Wielkomilud
Rzeczywicie.
No to dlaczego mylisz, e si jednak wygadam?
Pewnie dlatego, e mam w gowie same zbdurstwa i gupstwoty. Jak
bdziesz suchaa wszystkiego, co mwi, to ci suszy rozbol i tyle.
Powiedz mi, prosz, po co przyszede do naszego miasteczka? Naprawd
si nie wygadam.
A pokaesz mi, jak si robi suonia?
Co takiego?
Rozkosznie bym pragn pojedzi na suoniu rzek Wielkomilud
rozmarzonym tonem. Ach, gdybym mia misiuliskiego, wielgromnego
suonia! Jedzibym po zielonych lasach i od rana do nocy nic, tylko bym zrywa
brzoskwinie. W Krainie Olbrzymw panuje nieustawalny tupa i skwier. Nic tu
nie ronie prcz obgrcw. Chciabym przenie si gdzie, gdzie mgbym od
rana jedzi na suoniu i zrywa brzoskwinie.
Zosi ogromnie wzruszyo to niezwyke wyznanie.
Moe kiedy znajdziemy ci sonia powiedziaa. I sonia, i brzoskwinie.
A teraz mw, co robie u nas w miasteczku.
Skoro tak si upierasz, to ci powiem, e wdmuszaem dzieciom sny do
spialni.
Jak to?
A tak to. Ja jestem taki olbrzym, co wdmusza sny. Inne olbrzymy biegaj
tdy i szwdy i apaszuj ludziw, a ja tymczasem pomykam cakiem gdzie
indziej i wdmuszam dzieciom sny do spialni. Mie sny. Urocze, kolorowe.
Zawsze wybieram taki sen, eby picemu dziecku byo misiulisko.
Zaraz, chwileczk. A skd masz te sny?
Sam je zbieram. Mam ich ju cae krztyliony wyjani Wielkomilud,
wskazujc rk niezliczone rzdy sojw na pkach.
Snw nie da si zbiera. S przecie nieuchwytne.
Nigdy si nie podapiesz. Wiem o tym, i wanie dlatego nie chc ci
32
Roald Dahl Wielkomilud
powiedzie, jak to jest ze snami.
Och, powiedz mi, prosz! Zobaczysz, e si poapi! Prosz ci, powiedz,
jak zbierasz sny! Powiedz mi wszystko po kolei!
Wielkomilud wygodnie si usadowi na krzele, zakadajc nog na nog.
Sny zacz to bardzo tajemnicze zjawiszcze. Unosz si w powietrzu
jako takulekie bbulki i przez cay czas szukaj zanitych ludziw.
I ty je widzisz?
Nie od razu.
No to jak je apiesz?
Aha! Dopiero teraz zbliamy si do mrocznych i zawidaczonych
tajemczyc!
Nikomu nie pisn ani sowa.
Wierz ci powiedzia Wielkomilud. Zamkn oczy i na chwil
znieruchomia.
Zosia cierpliwie czekaa.
Kiedy sen noc unasza si w powietrzu, to leciutko przy tym podbzykiwa,
tak cichuszko i jedwabisto, e aden lud go nie syszy.
A ty syszysz?
Olbrzym wskaza palcem swe uszy, wielkie jak koa ciarwek, i zacz
nimi rusza. Wysuwa je z gowy i wciga z powrotem. By wyranie dumny,
e moe si w ten sposb popisa. Na jego twarzy widnia chepliwy umieszek.
Widzisz, jakie mam suszy? spyta.
Trudno, ebym nie widziaa odpara dziewczynka.
Mog ci si wyda troch komiksne, ale wierz mi, s doprawdy nadzwyke.
Nie masz co si z nich podmiejewa.
Ani mi to w gowie.
Sysz nimi kadziutekie kadziuteniectwo.
To znaczy, e syszysz wicej ni ja?
33
Roald Dahl Wielkomilud
34
Roald Dahl Wielkomilud
Ba! Przy mnie jeste gucha jak sowa w pie! Tymi swoimi suszakami
chwytasz tylko najbardziej dudliste goskoty. Za to ja, kiedy wiat szepcze
swoje sekrety, sysz wszystko!
Na przykad?
Kiedy jestem w twoim kraju, sysz, jak tupie biedonka, idca po liciu.
Serio? spytaa Zosia.
Olbrzym zaczyna jej imponowa.
No chyba. Biedonka tupie, i to bardzo gono. Idzie po liciu z takim
goskotem, jakby to olbrzym maszerowa.
Ach, jej! I co jeszcze syszysz?
Sysz spod ziemi, jak mrwcie potkuj midzy sob.
Syszysz rozmowy mrwek?
Kadziutekie sowo, ale nie cakiem rozumiem ich jdzyk.
Mw dalej.
W niektre noce, kiedy powietrze jest wyjtkowo przejrzyste, a ja obrc
suszy w odpowiedzialnym kierunku tu olbrzym zwrci uszy do gry, w
stron sklepienia jaskini ot jeli w ten sposb je skrc, a powietrze jest
szczeglnie przejrzyste, sysz z oddali muzbzyk gwiazd.
Zosia poczua lekki dreszcz. Cakiem ucicha. Czekaa dalszego cigu
opowieci, nie zadajc ju adnych pyta.
To wanie moje suszy mi doniosy, e mnie podgldwiasz z okna
cign olbrzym.
Ale przecie ja nawet nie pisnam zdziwia si dziewczynka.
A z drugiej strony ulicy syszaem bicie twojego serca. okomotao jak
bben.
Prosz, mw dalej.
Sysz, co wyczyniaj drzewska i rne inne roliny.
To one te rozmawiaj?
Rozmawia nie rozmawiaj, ale wydaj rne dwiki. Na przykad kiedy
35
Roald Dahl Wielkomilud
zrywam kwiat, to mu skrcam modyg, a si urwie. Kwiat krzyczy, ile ma si,
a ja bardzo wyranie sysz jego krzyk.
Och, nie mw. Przecie to okropne.
Ty by tak samo wrzeszczaa, jakby ci kto wyrywa rk.
Mwisz powanie? Kwiaty naprawd tak krzycz?
A co mylisz, e ci wypuszczam w jeyny?
Troch to wszystko nie do wiary.
Skoro tak, nic ci wicej nie powiem. Nie ycz sobie, eby mi wymylano
od kakomczuchw.
Och, przesta! Przecie ja ci w ogle nie wymylam! zawoaa Zosia.
Naprawd ci wierz! Prosz, opowiadaj dalej!
Wielkomilud wlepi w ni surowe spojrzenie. Dziewczynka patrzya mu
prosto w oczy. Na jej twarzy malowaa si zupena szczero.
Naprawd ci wierz powiedziaa Zosia.
Olbrzym by wyranie dotknity.
Do gowy by mi nie przyszo, eby ci okakomczusza powiedzia.
Wiem odpara dziewczynka. Ale zrozum, nieatwo jest od razu
uwierzy w takie niesamowite historie.
Rozumiem.
Wic daruj mi, prosz, i opowiadaj dalej.
Wielkomilud odczeka chwil, po czym rzek:
Z drzewskami jest tak samo, jak z kwiatami: kiedy wbij siekier w pie, z
jego serca dobiega okropeczny dwik.
Jaki?
Drzewsko cicho jczy, tak jak stary czowiek, gdy umiera.
Urwa na moment. Wjaskini zapanowaa cisza.
Drzewska yj i rosn, nie inaczej ni ty czy ja podj olbrzym
przerwany wtek. Inne roliny te.
Siedzia na krzele, trzymajc si bardzo prosto. Donie zoy razem, mocno
36
Roald Dahl Wielkomilud
zacisn i opar na kolanach. Twarz mu pojaniaa, a oczy stay si wielkie i
promienne jak gwiazdy.
Sysz takie cudowne, takie przestraszne dwiki! powiedzia.
Niektrych na pewno wolaaby nie sysze, ale za to inne bgrzmi jak
najpodniolejsza muzbzyka!
Tak by podekscytowany wasnymi mylami, e zasza w nim cudowna
przemiana. Jego twarz paajca uczuciem wydawaa si wrcz pikna.
Powiedz mi co jeszcze o tych dwikach cichutko poprosia Zosia.
Warto, eby kiedy usyszaa, jak rozmawiaj mysie! Gadul bez przerwy,
a ja sysz je tak wyranie, jak wasny gos!
A co takiego mwi?
Tylko one to wiedz. Pajki to te straszne gadalce. Pewnie si zdziwisz,
jak ci powiem, e kady pajk to niebyway plotkarz. A kiedy przd te swoje
siatwy, bez przerwy klskaj, sodziej ni gusowiki.
Co jeszcze syszysz?
Gsienniki to te okropeczne plotkary.
A o czym tak plotkuj?
Wci si sprzeczaj o to, z ktrego wyronie najpikniejszy motyl. O
niczym innym nie mwi.
A czy akurat teraz fruwa po tej jaskini jaki sen?
Wielkomilud zacz rusza uszami w rne strony, nasuchujc z uwag.
Pokrci gow.
Nie, nie ma tu adnego snu owiadczy. Oprcz tych, ktre trzymam w
sojach. Kiedy chc naapa snw, id w jedno szpicjalne miejsce. Do Krainy
Olbrzymw sny nieczsto zagldaj.
A jak je apiesz?
Tak jak motyle, siatw.
Wsta i poszed do kta, w ktrym sta drek oparty o cian, dugi na jakie
dziesi metrw. Do jego koca przymocowana bya siatka.
37
Roald Dahl Wielkomilud
Oto moja snoapka rzek Wielkomilud, ujmujc drek jedn rk. Co
rano wybieram si na polowanie i chwytam nowe sny, a potem je zamykam w
sojach.
Nagle rozmowa przestaa go interesowa.
Jestem coraz bardziej godny powiedzia. Pora co przeszturchn.
38
Roald Dahl Wielkomilud
OBGRCE
Ale skoro nie jeste ludoerc, tak jak inne olbrzymy, to czym si ywisz?
spytaa Zosia.
Rzeczywicie, dosy to kopotawa sprawka odpar Wielkomilud. W tej
naszej przekrtej Krainie Olbrzymw nie wyrastaj takie pogodne jadalstwa,
jak ananasy czy pomazaracze. Wyrasta tu tylko jedno jedyne jarzywo,
niesychanie jaowiste: obgrzec.
obgrzec? zawoaa Zosia. Przecie taka jarzyna nie istnieje.
Wielkomilud spojrza na dziewczynk, odsaniajc w umiechu mniej wicej
dwadziecia biaych, kwadratowych zbw.
39
Roald Dahl Wielkomilud
Wczoraj powiedzia nie wierzylimy w olbrzymw, a dzi nie wierzymy
w obgrce. Nie wierzymy w nic, czegomy nie widzieli wasnymi zerkakami.
A co ci mwi na przykad sowo klasograjek?
Sucham?
Albo miczydaw?
A to co znw takiego?
Kocidak?
Koci co?
Gnieciuszczych?
Czy to s zwierzta?
Tak, i to bardzo podspolite rzek Wielkomilud wzgardliwym tonem. Ja
sam nie nale do przemdrzakw, ale z ciebie to ju jest chyba cakiem
bezwiedny lud. Twoja mzgowica zionie wypustk.
Chciae chyba powiedzie pustk sprostowaa Zosia.
Co chc powiedzie, a co mwi, to dwie cakiem osobne osobliwoci
rzek olbrzym do wyniole. Zaraz ci poka obgrzec.
Otworzy na ocie potn szaf i wyj z niej najdziwniejszy okaz, jaki
Zosia w yciu widziaa. obgrzec normalnemu czowiekowi sigaby najwyej
do pasa, ale by znacznie grubszy ni czowiek w talii: w obwodzie mierzy
mniej wicej tyle, co wzeczek dziecinny. By czarny, znaczony wzdu biaymi
prgami, cay w szorstkich wzgrkach.
Widzisz, jaki odraliwy obgrzec! zawoa Wielkomilud, wymachujc
warzywem. Wstrc si nim! Pogardzam go i nim wybrzydzam! Ale nie chc
apaszowa ludziw, tak jak inne olbrzymy, wic musz przez cale ycie
chrupczy jaowiste obgrce. Inaczej zostaaby ze mnie skra i zoci.
Chyba skra i koci.
Wiem, e koci. Ale zrozum, nie moja wina, e jdzyk mi si czasem
troch zygzaczy. Staram si, jak mog.
Nagle zrobi okropnie smtn min. Zosia bardzo si przeja.
40
Roald Dahl Wielkomilud
Przepraszam powiedziaa. Nie chciaam by niegrzeczna.
W Krainie Olbrzymw nigdy nie byo szkowy, wic nie mia mnie kto
nauczy mwi ze smutkiem rzek Wielkomilud.
A mama nie moga?
Mama! Olbrzymy nie maj mam! Co jak co, ale to chyba powinna
wiedzie.
Nie wiedziaam.
No bo czy kto kiedy sysza o olbrzymicy? zawoa Wielkomilud,
zataczajc obgrcem koa niby lassem. Olbrzymic nie ma, nigdy nie byo i nie
bdzie. Jeeli olbrzym, to zawsze mczyzna.
Zosia poczua, e troch si w tym wszystkim gubi.
W takim razie spytaa kto ci urodzi?
Olbrzymy si nie rodz. Po prostu si zjawiaj, tak jak soce i gwiazdy.
A ty kiedy si zjawie?
Niby skd miabym wiedzie? To byo tak dawno, e za nic bym si nie
dozliczy.
Czyli nie wiesz nawet, ile masz lat?
aden olbrzym nie wie, ile ma lat. Wiem tylko, e jestem bardzo
zastarzay, okropiennie zastarzay i pozmarszczay. Moe tak samo zastarzay
jak Ziemia.
A co si dzieje, kiedy olbrzym umiera?
Olbrzymy nie umieraj. Czasem ktry nagle znika i nikt nie wie, gdzie on
si zapodzieruszy. Ale to rzadko. Przewanie azimy po tym wiecie i azimy,
do znudzenia, jak jakie azanki.
Trzymajc w prawej rce monstrualny obgrzec, Wielkomilud wzi do ust
jeden jego koniec, ugryz ogromny ks i zacz chrupa z takim oskotem, jakby
gryz lodow kr.
Ale to paskudliwo! wybekota z penymi ustami pryskajc w stron
Zosi grudami obgrca, ktre przeciy powietrze niby kule armatnie.
41
Roald Dahl Wielkomilud
Dziewczynka zacza skaka po blacie, robic uniki.
Obrzydawstwo! gulgota Wielkomilud. A mnie mygli i zohydza!
Sama sprbuj, jaki wstrciuszny obsmak!
Nie, dzikuj powiedziaa Zosia, cofajc si nieco.
Odtd i tak ju niczego innego w yciu nie chapsniesz, wic lepiej od razu
zacznij si przyzwyczaja. No, miczyduszko, skosztel obgrca!
Dziewczynka ugryza kawaltek.
Ffffuj! prychna. Och, nie! Ojejejku! Na pomoc! szybko wyplua
wszystko, co miaa w ustach.
Smakuje abi skr! powiedziaa, z trudem chwytajc oddech. I zgni
ryb!
eby tylko! zawoa Wielkomilud, ryczc ze miechu. Mnie obgrzec
smakuje kalaruchem i pluksw!
Czy my naprawd musimy je to paskudztwo? spytaa Zosia.
Tak, chyba e chcesz cakiem wychudli i wreszcie si rozchwia w
powietrzu.
Chyba rozwia sprostowaa dziewczynka. Rozchwia znaczy
cakiem co innego.
Wielkomilud popatrzy na Zosi troch smutno, a troch tak, jakby chcia jej
si przypodoba.
Ach, sowa powiedzia. Przez cae ycie borycz si z nimi i
szarmotam. Lepiej zdobd si na cierpliwo i przesta marudzc. Ju ci
mwiem, e zawsze wiem, co chc powiedzie, tylko mi si sowa supacz.
Kademu si moe zdarzy.
Ale nie tak czsto jak mnie. Mwi po prostu poczgwarnie.
Moim zdaniem mwisz bardzo piknie.
Tak uwaasz? Wielkomilud nagle si rozpromieni. Naprawd tak
uwaasz?
Po prostu piknie powtrzya Zosia.
42
Roald Dahl Wielkomilud
Ha! Nigdy w yciu nikt mnie tak wspaniale nie obdarowi jak ty teraz. Nie
prbujesz aby nabi mnie w syfon?
Skde znowu. Strasznie mi si podoba to, jak mwisz.
Cudownie! zawoa olbrzym, wci promieniejc. Hopsasnie! Jestem
kompletnie zachwyszczony! Zajko mnie na mur.
Suchaj powiedziaa dziewczynka. Wcale nie musimy je obgrcw.
Wok naszego miasteczka s cae pola pysznych warzyw, na przykad
kalafiorw i marchwi. Moe by troch przynis nastpnym razem?
Wielkomilud dumnie zadar gow.
Jestem olbrzym honoratny owiadczy. Bd raczej marnia
obrzyzdgliwe obgrce, ni sign po cudze.
Aha, a mnie to ukrade przypomniaa mu Zosia.
Nie bardzo byo co kra odpar Wielkomilud z agodnym umiechem.
Przecie takuleka z ciebie dziewuszka.
43
Roald Dahl Wielkomilud
JUCHOOP
Wtem u wejcia do pieczary rozleg si straszliwy omot. Gromowy gos
zakrzykn:
Kurpudel! Hej, kurpudel, jeste tam? Sysz, e jazgadulisz. Z kim tak
jazgadulisz, kurpudel?
Uwaaj! zawoa Wielkomilud. To Juchoop!
Nim umilk, kto odtoczy na bok gaz tarasujcy wejcie. Do jaskini
wkroczy pitnastometrowy olbrzym, co najmniej dwa razy wyszy i tszy od
Wielkomiluda. By cakiem nagi, jeli nie bra pod uwag brudnej szmaty, ktr
mia owinite poladki.
Zosia dalej siedziaa na stole. Obok niej lea nadgryziony obgrzec.
44
Roald Dahl Wielkomilud
Szybko si za nim schowaa.
Potwr wtarabani si do pieczary i z gron min stan nad
Wielkomiludem.
Z kim tu przed chwil jazgadulie? hukn na niego z gry.
Jazgaduliem sam do siebie odpar Wielkomilud.
Zbdury! krzykn Juchoop. Durnialuki! zahucza. Wiesz, co
myl? Myl, e jazgadulie z jakim ludziem.
Nie, nie! zawoa Wielkomilud.
A wanie, e tak! Ukrade ludzia i przywloke go sobie do nory, eby
mie yw maksotk! A ja ci go teraz wygarstn i schruptam! Bd mia ekstra
chapsk przed kolacj!
Biedny Wielkomilud okropnie si zdenerwowa.
Nikogo tu nie ma wyjka. Daj mi spokj, co?
Juchoop wystawi w jego stron paluch gruby jak pie.
Ty sparpyczay kurpudlu! wrzasn. Zapirtaczony krciswdku!
Zwgrzywiay pryszczykiju! Zachmacony szmacidrapie! Zaraz ci tu przetrzsn
kty! zapa Wielkomiluda za przedrami. A ty mi pomoesz. We dwch
wygarstniemy tego smakoykowatego ludzia!
Wielkomilud mia pocztkowo zamiar przy lada okazji zgarn Zosi ze
stou i schowa za plecami, ale teraz oczywicie nie byo ju o tym mowy.
Wygldajc zza nadgryzionego czubka obgrca dziewczynka ledzia
wzrokiem dwch olbrzymw, ktrzy wanie ruszyli w gb jaskini. Juchoop
wyglda po prostu przeraajco. Skr mia brunatn o czerwonawym odcieniu.
Pier, rce i brzuch porastay mu czarne kaki. Wosy na gowie mia dugie,
ciemne i skotunione, plugawa twarz okrg i gbczast, oczy jak dwie czarne
dziurki. Pod maym paskim nosem rozwieray si ogromne usta sigajce
niemal od ucha do ucha. Wargi przypominay dwa wielgachne fioletowe
serdelki pooone jeden na drugim. W ustach sterczay te szczerbate zby, a
po brodzie spyway potoki liny.
45
Roald Dahl Wielkomilud
Rzeczywicie nietrudno byo uwierzy, e ta okropna bestia co noc poera
mczyzn, kobiety i dzieci.
Trzymajc Wielkomiluda za przedrami, Juchoop po kolei oglda rzdy
sojw.
Co ty waciwie trzymasz w tych swoich zapleszczaych baniakach?
wrzasn.
Nic, co by ci mogo zaciekawszczy odpar Wielkomilud. Tobie w
yciu chodzi tylko o to, eby apaszowa ludziw.
A ty ze staroci dostae krtka, cakiem jak kurkocig! rykn Juchoop.
Zosia uwiadomia sobie, e krwioerczy olbrzym lada chwila zawrci i
obejrzy blat stou. Nie moga jednak zeskoczy na ziemi, bo st mia cztery
metry wysokoci, zamaaby wic nog. Chocia obgrzec by gruby w
obwodzie jak wzeczek dziecinny, nawet za nim nie czua si bezpieczna.
Juchoop mg go przecie podnie. Dokadnie obejrzaa nadgryziony koniec:
sterczay z niego nasiona wielkoci melonw. Tkwiy one w mikkiej, liskiej
miazdze. Uwaajc, eby si przypadkiem nie wychyli, dziewczynka signa
rk i wydubaa kilka nasion. W miszu powstao zagbienie na tyle due, e
moga si w nim skuli. Wczogaa si wic w gb obgrca. Bya to mokra,
olizga kryjwka, ale jakie to miao znaczenie wobec groby poarcia?
Juchoop i Wielkomilud szli ju w stron stou. Wielkomilud by bliski
zemdlenia z trwogi, e Juchoop lada moment zapie Zosi i zje.
Wtem Juchoop wzi do rki nadgryziony obgrzec. Wielkomilud wlepi
spojrzenie w pusty blat. Zosiu, gdzie jeste? pomyla z rozpacz. Nie moga
przecie zeskoczn, a wic gdzie si zapodzieruszya?
A wic to jest to obmierliste paskuderstwo, ktrym si ywisz! zahucza
Juchoop, podnoszc obgrzec do gry. Musisz by niele bziknity, eby
chapszczy takie obrzydawstwo!
Na chwil jakby zapomnia o Zosi. Wielkomilud postanowi jeszcze bardziej
odwrci jego uwag.
46
Roald Dahl Wielkomilud
Owszem, to jest wanie przepychaty obgrzec powiedzia. Dzie w
dzie obzjadam si obgrcami. A ty, Juchoop, nigdy ich nie kosztelile?
Lud jest bardziej soczycioszny odpar zapytany.
Zbdurstwa wygadywasz rzek Wielkomilud. Z sekundy na sekund
przybywao mu odwagi. Pomyla, e jeli zdoa wmusi w Juchoopa choby
ks ohydnego warzywa, sam obrzydliwy smak wystarczy, aby ludojad z dzikim
rykiem wybieg na dwr.
Chtnie dam ci skoszteli cign Wielkomilud. Tylko nie zchapszcz
caego, kiedy ju si przekonasz, jaki jest smakoykowaty. Zostaw mi chocia
gryzek na kolacj.
Juchoop utkwi w obgrcu podejrzliwe spojrzenie wiskich oczek.
Zosia skulona w jamce u nadjedzonego koca zacza dre na caym ciele.
Chyba nie wpuszczasz mnie w podkrzywy, co? spyta Juchoop.
Nic podobnego! z zapaem krzykn Wielkomilud. No, ugry. Na
pewno od razu zawoasz: Ach, jakie to smakoykowate jarzywo, jaka
przepychata warzyna!
Wielkomilud zauway, e na sam myl o nieoczekiwanej przeksce
akomy Juchoop zaczyna jeszcze bardziej si lini.
Warzyny s bardzo wskazane doda. Niezdrowo jest cigle je tylko
mistwo i mistwo.
No, sprbuj tego obrzydawego eru, jeden jedyny raz powiedzia
Juchoop. Ale odstrzegam, jak mnie obgrzec spaskudliwi, to ci go
rozchwacz na tej twojej empentynce!
Wzi do rki warzywo. obgrzec rozpocz kilkumetrow wdrwk ku
paszczy olbrzyma.
Zosia miaa ochot krzykn Nie, nie!, ale cign aby na siebie tym
pewniejsz zgub, wic tylko si skulia wrd olizgych nasion. Czua, e si
wznosi coraz wyej.
Nagle rozlego si gone chrupnicie: Juchoop ugryz ogromny ks.
47
Roald Dahl Wielkomilud
Dziewczynka zobaczya, e ogromne zbiska zwieraj si o kilka centymetrw
od jej gowy. Zapada kompletna ciemno: Zosia znalaza si w paszczy
olbrzyma. Zalecia j zowrogi oddech ludojada, cuchncy zepsutym misem.
Tylko czekaa, kiedy zbiska zewr si po raz drugi. Wolaa ju szybk mier.
Aubwghrttt! zarycza Juchoop. Uuulbwgrrdyk! Iiiiiiii!
Wydawszy te dzikie okrzyki, splun.
Grudy miszu, ktre mia w paszczy, rozprysy si po caej jaskini. Wraz z
nimi ludoerca wyplu i Zosi.
Gdyby dziewczynka uderzya caym ciaem o kamienn cian, z pewnoci
by si zabia. Tak si jednak zoyo, e wpada midzy mikkie fady czarnej
opoczy Wielkomiluda, wiszcej na cianie. Zsuna si na ziemi, nieco
oguszona. Wczogaa si pod opocz i przycupna jak myszka.
Ach, e ty szwindlopasie, wieprzyknurze jeden! rykn Juchoop.
Run na Wielkomiluda i rozgnit mu na gowie resztk obgrca. Kawaki
obrzydliwej jarzyny rozprysy si po caej pieczarze.
Nie smakowao? niewinnie spyta Wielkomilud, masujc sobie ciemi.
On jeszcze si pyta, czy mi nie smakowao! zarycza Juchoop. Jak
yj, nie miaem w pysku czego rwnie paskudernego! Chyba masz krtka,
skoro chapszczysz takie plugadziectwo! Mgby przecie co noc razem z nami
rusza w wiat i chrupta soczyciosznych ludziw. Byby wes jak wdlina!
Ludziojadztwo to czyn zy, niegodziwy odpar Wielkomilud.
A wanie, e smakowiedny i akomski. Dzi w nocy pdz do Zimbabwe,
eby schapa paru ludziw. Chcesz wiedzie, czemu akurat do Zimbabwe?
Nic nie chc wiedzie odrzek Wielkomilud z niesychan godnoci.
Wybraem Zimbabwe cign Juchoop bo ju mi si przejedli
ezkimorsi. W taki tupa i skwier trzeba je duo zimnego, a lud z Zimbabwe
jest prawie tak samo zimny, jak ezkimors.
Co okropiennego powiedzia Wielkomilud. Powiniene si stydzi.
Inne olbrzymy maj zamiar polecie do Anglii i przetrci porcj dzieci. Ja
48
Roald Dahl Wielkomilud
waciwie te przepadam za angielskimi dziemi. Maj taki miy obsmak, ni to
ksiki, ni to atramctwa. Moe w kocu zmieni zdanie i razem z reszt
przelec si do Anglii.
Jeste po prostu obmierzliwy rzeki Wielkomilud.
A ty przynosisz wstyd rasie olbrzymw! W ogle si nie nadawasz na
olbrzyma! Jeste zgrzy purkrabek! Zduczniay szubrastek! Purchaty
szelmowizdek! Za Za zagrystwiony obcyndyndek!
Z tymi sowy straszliwy Juchoop wymaszerowa z pieczary. Wielkomilud
pobieg za nim i szybko przetoczy gaz, tarasujc wejcie.
Zosiu szepn Zosiu, gdzie jeste?
Dziewczynka wychyna spod czarnej opoczy.
Tutaj powiedziaa.
Olbrzym podnis j i z czuoci pooy sobie na doni.
O, jak si ciesz, e jeste caluteka i zdrowakowata! rzek.
A ju mia mnie w ustach powiedziaa dziewczynka.
Jak to? zdziwi si Wielkomilud.
Zosia opowiedziaa mu o wszystkim.
Wic kiedy ja go namawiaem, eby skoszteli tego obzgrzydliwego
obgrca, ty przez cay czas siedziaa w rodku!
Nie naleao to do przyjemnoci.
Biedna dziedzinko, jake ty wygldasz! Caa jeste w obgrcu i linie!
zacz j wyciera, jak mg najdokadniej. Teraz jeszcze bardziej
znienawidzam reszt olbrzymw doda. Wiesz, co chciabym zrobi?
Co?
Najchtniej bym ich wszystkich znikn, co do jednego.
Pomog ci, z mi chci. Moe wymyl jaki sposb.
49
Roald Dahl Wielkomilud
BBLIADA I TRZMIELE
Zosi nie tylko chciao si je, ale i pi. W domu dziecka dawno ju byaby
po niadaniu.
Czy na pewno nie ma tu nic do jedzenia prcz tych obrzydliwych,
cuchncych obgrcw? spytaa.
Ani okruchatki odpar Wielkomilud.
A mogabym si chocia napi wody?
Wody? spyta olbrzym, marszczc si potnie. Co to takiego?
My j pijemy. A wy co pijecie?
Bbliad. Wszystkie olbrzymy pij bbliad.
Czy bbliada jest tak samo obrzydliwa, jak te twoje obgrce?
50
Roald Dahl Wielkomilud
Obrzygliwa! Nigdy w ycie! Jest sodka i przemilska w obsmaku!
Wsta z krzesa i podszed do drugiej szafy, rwnie ogromnej jak pierwsza.
Otworzy j i wyj prawie dwumetrow butl, do poowy napenion
bladozielonym pynem.
To jest wanie bbliada! zawoa z dum, podnoszc butl niczym
flasz rzadko spotykanego wina. Smakoykowata, musowata bbliada! Gdy
potrzsn butl, napj zacz musowa jak szalony.
Ale popatrz! zawoaa Zosia. Ona musuje nie w t stron!
I rzeczywicie: zamiast si unosi do gry i pka na powierzchni, bbelki
mkny w d i tam si rozpryskiway. Na dnie butelki zbieraa si bladozielona,
musujca piana.
Jak to, nie w t stron? spyta Wielkomilud.
W naszych oranadach i lemoniadach bbelki zawsze lec z dou do gry i
pkaj na wierzchu.
Czyli akurat tam, gdzie nie powinny! Brbelki nie maj prawa si unasza
do gry! To najwierutniejsza zbdura, jak syszaem!
Niby czemu?
Czemu? zawoa Wielkomilud, wymachujc butl jak batut. Naprawd
nie wiesz czemu,to zupeny apsurdut, eby brbelki musiy z dou do gry?
Najpierw mwie, e to zbdura, a teraz, e apsurdut. Moe by si
zdecydowa? uprzejmie poprosia Zosia.
Tu si nie ma co decydowa, bo to i zbdura, i apsurdut. Skoro tego nie
rozumiesz, to wida naprawd masz kiebie we bie! Jeste ciemna jak ma!
Durna jak dur brzuszny! Nie mam wyblakego pojcia, jak ty w ogle moesz
myle!
Dlaczego bbelki nie powinny lecie do gry?
Zaraz ci wytumacz, ale najpierw mi powiedz, jak si po waszemu
nazywa bbliada?
Na jedn mwimy cocacola, a na drug pepsi. Jest zreszt mnstwo
51
Roald Dahl Wielkomilud
gatunkw.
I wszystkie maj brbelki, co musz do gry?
eby wiedzia.
obgrzajce! Brble musz do gry! Zjawiszcze obgrzajce i
katastrofikalne!
Bdziesz askaw mi wreszcie wytumaczy?
Postaram si, tylko suchaj uwanie. Chocia wtpi, czy zrozumiesz, taka
jeste roztrzepotana i roztargwiona.
Skupi si najbardziej, jak potrafi obiecaa Zosia, nie tracc
cierpliwoci.
No to posuchaj. Kiedy pijesz t swoj kukakuk czy epsikawk, lejesz j
sobie do brzuszka. Tak czy wspak?
Tak.
I brbelki te trafiaj do brzuszka. Tak czy wspak?
Tak.
I musz do gry?
Oczywicie.
Czyli potem szustn ci przez gardo i z obrzydliwym bedkniciem
wyfurkn ustami?
Owszem, czsto tak bywa, ale co to szkodzi? To nawet przyjemnie czasem
sobie troch bekn.
Bedkanie to obrzydastwo. My, olbrzymy, nigdy nie bedkamy.
Ale kiedy pijecie t jak jej tam
Bbliad.
No wanie, bbliad bbelki te trafiaj do brzucha, potem sun w d,
co moe mie znacznie gorsze skutki, ni gdyby si unosiy do gry.
Czemu gorsze? spyta Wielkomilud, unoszc brwi.
A temu powiedziaa Zosia, z lekka si rumienic e jeli sun w d,
zamiast do gry, to wydostan si na zewntrz cakiem inn drog. Z duo
52
Roald Dahl Wielkomilud
wikszym i bardziej nieprzyjemnym haasem.
A, masz na myli trzmiela! zawoa Wielkomilud, promieniejc. My,
olbrzymy, bez przerwy puszczamy trzmiele. Kto trzmieli, ten si weseli! Dla nas
trzmiel to istna muzbzyka! Nie powiesz mi, e wrd ludziw nie wypada
czasem sobie zatrzmieli?
Uchodzi to za wielk niegrzeczno.
Ale co jaki czas chyba jednak trzmielicie?
Wszyscy, jak powiadasz, trzmiel. Trzmiel krlowie i krlowe, trzmiel
prezydenci, urocze aktorki i niemowlta. Ale u nas si o tych rzeczach nie
mwi.
Ale to po prostu mieszne! Skoro wszyscy trzmiel, czemu si o tym nie
mwi? Chestnijmy sobie tej przepychatej bbliady, to sama zobaczysz, jak
radonie na nas podziaa.
Wielkomilud energicznie potrzsn butl. Bladozielona piana zawirowaa.
Zaczy z niej wylatywa baki. Olbrzym odkorkowa flasz i z dononym
gulgotem pocign tgi haust.
Przepycha! zawoa. Ach, jakie to mniamne! Przez chwil trwa w
bezruchu. Jego chuda, pomarszczona twarz ja przybiera wyraz absolutnej
ekstazy.
Wtem niebiosa si rozwary i Wielkomilud wyda ca seri hucznych
dwikw, najgoniejszych i najbardziej nieobyczajnych, jakie Zosia w yciu
syszaa. Odbijay si one od cian pieczary gromowym echem, a soje
dwiczay na pkach. Najbardziej zdumiewajcy by jednak fakt, e pod
wpywem tych detonacji olbrzym unis si w powietrze, cakiem jak rakieta.
Hurra! zawoa, kiedy opad z powrotem na ziemi. Teraz ju wiesz, co
to znaczy puci trzmiela!
Zosia wybucha niepohamowanym miechem.
Sprbuj i ty! krzykn Wielkomilud, przechylajc ku niej szyjk butelki.
Nie masz szklanki? spytaa dziewczynka.
53
Roald Dahl Wielkomilud
Ani jednej. Mam tylko butelk.
Zosia otworzya usta. Olbrzym bardzo delikatnie przechyli butl i wla
dziewczynce do garda odrobin bajecznej bbliady.
Ach, jaka ona bya pyszna! Jaka sodka i orzewiajca! Smakowaa wanili
i mietank, a na samym skraju tego smaku dawa si wyczu lekki aromat
malin. Bbelki byy wprost cudowne. Zosia wyranie czua, jak podskakuj i
pkaj jej w brzuszku. Byo to niesychane doznanie, zupenie jakby setki
malekich ludkw taczyy na bosaka i askotay j od wewntrz palcami stp.
Co wspaniaego!
To po prostu fantastyczne! zawoaa.
Poczekaj rzek Wielkomilud, kapic uszami.
Dziewczynka czua, e bbelki wdruj coraz niej. Wreszcie nastpi tyle
nieunikniony co raptowny wybuch. Rykny trby. Teraz z kolei Zosia
sprawia, e ciany jaskini rozdzwoniy si dwikiem muzyki i piorunw.
Brawo! krzykn olbrzym, wymachujc butl. Bardzo dobrze jak na
zacztek! Napijmy si jeszcze!
54
Roald Dahl Wielkomilud
PODR DO KRAINY SNW
Kiedy szalona biesiada z bbliad dobiega koca, Zosia znw usadowia
si na ogromnym stole.
Lepiej ci? spyta Wielkomilud.
Dzikuj, znacznie lepiej odpara dziewczynka.
Kiedy jestem troch przygbiony, wystarczy, e sobie grdykn par
chestw bbliady i zaraz wpadam w hopsasny nastrj.
Owszem, to wielkie przeycie.
Niesychowite przyzna Wielkomilud. Nieprawdobywae.
Odwrci si, przeszed przez jaskini i wzi do rki siatk na sny.
Teraz polec naapa troch smakowatych snw do mojej kolekcji. Robi
55
Roald Dahl Wielkomilud
to dzie w dzie, bez opustki. Chcesz i ze mn?
O, nie! Pikne dziki. Mam wyj, kiedy na dworze krc si te potwory?
Zacisz ci w kieszeni mojej kamikazelki. Nikt ci nie zobaczy.
Nim dziewczynka zdya zaprotestowa, olbrzym zdj j ze stou i wsun
sobie do kieszeni kamizelki. Byo tam bardzo przestronnie.
Zrobi ci dziurk do wyzerkania? spyta Wielkomilud.
Tu ju jest dziura odpara Zosia.
Rzeczywicie, znalaza w kieszeni ma dziurk. Gdy przytkna do niej oko,
cakiem niele widziaa, co si dzieje na zewntrz. Patrzya, jak Wielkomilud si
schyla i pakuje do walizy puste soje. Olbrzym zamkn wieko, jedn rk uj
waliz, a drug trzonek siatki i ruszy do wyjcia.
Kiedy wyszed z jaskini, pomaszerowa na przeaj przez bezkresne
pustkowie. Na tej, spalonej socem ziemi leay bkitne gazy. Tu i wdzie
sterczay usche drzewa, wrd ktrych czaiy si olbrzymy.
Zosia siedziaa skulona na dnie skrzanej kieszeni i ani na chwil nie
odrywaa oka od dziurki. Wtem ujrzaa w odlegoci mniej wicej trzystu
metrw grup potwornych kolosw.
Teraz ani mru mru! szepn Wielkomilud. Trzymaj kciuki!
Przejdziemy tu obok nich. Widzisz tego wielgachnego, co stoi najbliej nas?
Widz szepna Zosia dygoczc.
Ten jest najstraszniejszy. I najwikszy. Nazywa si Ksochap.
Nie chc o nim nawet sysze.
Ma osiemnacie metrw rzek cicho Wielkomilud, biegnc truchtem.
apaszuje ludziw jak kostki cukru, po dwch, po trzech na raz.
Przez ciebie zaczynam si denerwowa.
Ja sam si denerwuj. Przy Ksochapie zawsze si robi podrygalski.
Trzymaj si od niego z daleka rzeka Zosia bagalnym tonem.
Nie da rady. On z atwostk biegnie dwa razy szybciej ni ja.
Moe zawrcimy?
56
Roald Dahl Wielkomilud
Wtedy byoby jeszcze gorzej. Jakby zobaczyli, e zawracam, zaraz
zaczliby mnie goni i szasta kamiecami.
Ale chyba by ci nie zjedli?
Olbrzymy nigdy nie chrupcz innych olbrzymw. Cigle si midzy sob
ktwi i awanturz, ale eby si miay nawzajem chrupta, to nie. Ludzie im
bardziej smakoywaciej.
Wspplemiecy Wielkomiluda ju go zauwayli. Zwrcili gowy ku niemu,
eby popatrze, jak biegnie truchcikiem. Wielkomilud zamierza ich omin
szerokim ukiem od prawej.
Zosia zobaczya przez dziurk, e Ksochap biegnie w stron
Wielkomiluda, chcc przeci mu drog. Potwr wcale si nie spieszy:
swobodnym krokiem podbieg do miejsca, w ktrym prdzej czy pniej musia
si znale Wielkomilud. Za Ksochapem ruszyli pozostali. Zosia naliczya
dziewiciu. Rozpoznaa wrd nich Juchoopa. Wszyscy byli znudzeni: a do
zapadnicia nocy nie mieli co robi. Wolno, niezdarnie biegli przez rwnin
Wielkomiludowi na spotkanie. Wiono od nich groz, gdy tak sunli dugimi
susami.
Idzie kurpudel! hukn Ksochap. Hej, kurpudel! Dokd tak
zasuwalasz?
Byskawicznym ruchem wycign dugie apsko i chwyci Wielkomiluda za
wosy. Wielkomilud wcale si nie opiera: po prostu znieruchomia.
Suchaj, Ksochap powiedzia. Byby gaskaw nie cigwi mnie za
wosy?
Ksochap puci go i cofn si o krok. Inni stanli koem, czekajc, kiedy
si zacznie zabawa.
Suchaj no, ty jdzny wiszczygratku! zagrzmia Ksochap. Gadaj
zaraz, dokd tak zasuwalasz dzie w dzie, zanim si ciemszczy. adnen
olbrzym nie powinien si std rusza, pki jest widno. Jak ci ludzie wyzerkaj,
zaczn na nas polowa, a nam to wcale nie w obsmak! Dobrze mwi?
57
Roald Dahl Wielkomilud
58
Roald Dahl Wielkomilud
Dobrze! chrem rykny olbrzymy. Wracaj do swojej pieczary,
kurpudlu jeden.
Ja nie zasuwaam do adnej ludziowej krainy powiedzia Wielkomilud.
Wybieram si cakiem gdzie indziej.
A ja myl rzek Ksochap e apiesz ludziw i ich sobie obswajasz na
maksotki!
Masz racj! wrzasn Juchoop. Dopiero co syszaem, jak u siebie w
jaskini jazgaduli do jakiego ludzia!
Moecie przeszuka moj jaskini od psufitu do odogi powiedzia
Wielkomilud. Prosz bardzo, sprawdcie we wszystkich zakomrkach. Nie ma
tam ludziw. Ani somiastych Panamcw, ani oliwnych Wgierw, ani
alzackich Nowofundlandcw.
Zosia siedziaa w kieszeni Wielkomiluda, cichutko jak myszka. miertelnie
si baa, e kichnie. Najcichszy odgos, najlejszy ruch z miejsca by j zdradzi.
Obserwowaa przez szpark olbrzymy, gromadzce si wok nieszczsnego
Wielkomiluda. Ale byy wstrtne! Miay wiskie oczka, a wargi niczym
serdelki. Podczas gdy Ksochap mwi, dziewczynka zauwaya jego jzyk,
czarny jak smoa, jak przypalony kotlet. Kady z tych olbrzymw by co
najmniej dwa razy wyszy ni Wielkomilud.
Nagle Ksochap wycign ogromne apska i chwyci Wielkomiluda wp.
Podrzuci go wysoko do gry i zawoa:
ap, Ludodaw!
Ludodaw zapa Wielkomiluda, a pozostae olbrzymy szybko utworzyy
wielkie koo. Stay mniej wicej co dwadziecia metrw, gotowe rozpocz
zabaw. Ludodaw cisn Wielkomiluda hen, pod niebo, i krzykn:
ap, Kociochrup!
Kociochrup wbieg w rodek koa, zapa koziokujcego Wielkomiluda i
natychmiast znw go podrzuci.
ap, Bachordept! zawoa.
59
Roald Dahl Wielkomilud
Zabawa toczya si dalej. Olbrzymy bawiy si Wielkomiludem jak pik.
Kady stara si podrzuci go jak najwyej. Zosia wczepia si w kiesze, eby
nie wypa, bo raz po raz zawisaa do gry nogami. Czua si jak podczas
przeprawy beczk przez Niagar. Wci si baa, e ktry olbrzym nie zapie w
por Wielkomiluda i ten roztrzaska si o ziemi.
ap, Misospust!
ap, Gardziegryz!
ap, Dziewogniot!
ap, Juchoop!
W kocu jednak zabawa znudzia si olbrzymom, cisnli wic biedaka na
ziemi. Oszoomiony i rozbity, dosta jeszcze par kopniakw, po czym
olbrzymy zawoay:
Zjedaj std, kurpudel! Poka nam, jak zasuwalasz!
Wielkomilud ruszy biegiem, bo i c mu pozostao?
Olbrzymy rzucay za nim kamieniami, ale on do zrcznie robi uniki.
Skurowaciay kurpudel! woali przeladowcy. Mikiszowaty mazgaj!
Zrobalczywiay gliszczak! Krasulowaty krasnoglut! Spleszniczay grzypleszcz!
Zacharkniczony spluj!
Wreszcie Wielkomilud odbieg na bezpieczn odlego. Banda olbrzymw
znikna za horyzontem. Zosia wyjrzaa z kieszeni.
Mie to nie byo powiedziaa.
Fuj! rzek Wielkomilud. Byli dzi w obrzydacznie przekorskim
nastroju, butni jak buty! Przepraszam ci za t wirwk.
Tobie tak samo si dostao. Mylisz, e kiedy mog ci naprawd zrobi
co zego?
Ja tam im w kadym razie nie wierz.
Jak oni waciwie poluj na ludzi?
Najczciej olbrzym wkada rk w okno spialni i wysiga ludzia z ka.
Tak jak ty mnie.
60
Roald Dahl Wielkomilud
Owszem, ale ja ciebie nie zjadem.
A jakie jeszcze maj sposoby?
Czasem podpywaj morzem jak rybska, tak, e tylko gowa wystawa.
Potem z wody wyania si nagle wielkie apsko i porywa ktrego plaowicza.
Dzieci te porywaj?
Dosy czsto. Takulekie dzieci, co buduj zamki z piasku. Pywajce
olbrzymy poluj wanie na dzieci, bo one s podobno mniej zatwardziae w
gryzieniu ni stare babcie. Tak przynajmniej mwi Bachordept.
Rozmawiajc z Zosi, Wielkomilud przez cay czas szybko bieg.
Dziewczynka staa wyprostowana, trzymajc si oburcz krawdzi kieszeni.
Bya zasonita tylko po pachy, tote wiatr rozwiewa jej wosy.
Powiedz, jak jeszcze olbrzymy api ludzi? poprosia.
Kady ma swoje sztuczki. Misospust lubi udawa drzewsko. O zmroku
staje w parku z gaziami w apskach i czeka, a jaka szczliwicka rodzinka
podejdzie, bo uzna, e to miejsce w cieniu rozoystnego drzewska w sam raz
si nadawa na piknik. Ale koniec kocw to nie ludzie maj piknik, tylko
Misospust ma poknik.
Okropno!
Gardziegryz woli miasta. Kadzie si midzy dachami, na samej grze.
Ley sobie wygodniutko i patrzy na ludziw, co chodz ulic, a jak mu si
ktry wyda apetuczny, to go apie. Po prostu siga rk i zgarstwia ludzia z
chodnika, tak jak mapa podnasza z ziemi orzech. Mwi, e lubi sam sobie
wybra danie na obzjad, bo to tak, jakby si czytao sadospis.
A ludzie go nie widz?
Nigdy. O tej porze jest ju cakiem zmrocznie. Zreszt Gardziegryz ma
bardzo szybkie apsko. Spuszcza je i podnasza wprost byskawistnie.
Ale skoro co noc tyle osb znika bez ladu, kto musi w kocu wszcz
alarm?
wiat jest wielgromny. wiat to co najmniej sto krajw.
61
Roald Dahl Wielkomilud
62
Roald Dahl Wielkomilud
Olbrzymy s sprytne. Uwaaj, eby si nie zakrada wci do tego
samego kraju. Kady olbrzym ma swj rozkad jazdy, ktry cigle tasuje i
tasakuje.
Ale
Na caym wiecie cigle znikaj ludzie, nawet bez udziau olbrzymw.
Ludzie ludziw wytpiaj duo szybciej, ni to robi olbrzymy.
Ale si nawzajem nie zjadaj.
Olbrzymy te si nie zjadaj ani nawet nie zabijaj. Misiuliskie to one nie
s, ale si przynajmniej midzy sob nie mordouj. Krokodylianse te nie
zabijaj krokodyliansw. Ani koty kotw.
Za to zabijaj myszy.
Zgoda, ale nie osobacznikw z wasnego gatunku. Tylko ludzie tak
podstpuj.
A jadowite we? Zosia rozpaczliwie usiowaa sobie przypomnie, czy
ktre ze znanych jej stworze nie postpuje rwnie niegodziwie jak czowiek.
Nawet jadowite we midzy sob si nie zabijaj odpar Wielkomilud.
Ani najbardziej przeraaliwe stwory, takie jak tygryzy czy nosoproce.
Swoich nikt nie zabija. Zastanawiaa si nad tym?
Dziewczynka milczaa.
W ogle nie rozumiem ludziw cign Wielkomilud. Ty te jeste
lud i mwisz, e to hadba i obhyda, kiedy olbrzymy was apaszuj. Tak czy
wspak?
Tak.
Ale same ludzie bez przerwy si nawzajem zakoczaj. Nie ma tygodnia,
eby nie strzykay z armat i nie spuszczay jedne drugim na gowy bomb z
samowzlolw. Ludzie wci mordouj innych ludziw.
Oczywicie mia racj. Zosia doskonale o tym wiedziaa, Przyszo jej na
myl, e moe ludzie wcale nie s lepsi od olbrzymw?
Mimo wszystko powiedziaa, stajc jednak w obronie ludzkoci to
63
Roald Dahl Wielkomilud
wstrtne, e olbrzymy co noc poeraj ludzi. Przecie ludzie nigdy nie zrobili im
najmniejszej krzywdy.
To samo mwi dzie w dzie takulekie prosita odpar Wielkomilud.
Przecie nie zrobiymy ludzikowi krzywdy, wic czemu on nas chapsa?
Ojej westchna Zosia.
Ludzie wymylaj takie zasady, eby im byo wygodnie. Im tak, ale nie
prositom. Racja?
Racja przyznaa dziewczynka.
Olbrzymy te wymylaj zasady i zasadzki, ktre nie odpowiadaj
ludziom. Bo kady tak reguuje, eby wanie jemu najatwiej byo gra.
Ale tobie te si to nie podoba, e te okropne olbrzymy kadej nocy zjadaj
ludzi, prawda?
Prawda z moc owiadczy Wielkomilud. Dwie krzywdy nie
wysprawiedliwiaj si nawzajem, a dwa wspak si nie cz. Ale, ale, czy ci aby
wygodnie w tej kieszeni?
Bardzo odpara Zosia.
Nagle Wielkomilud wczy ten swj czarodziejski pity bieg i puci si
przed siebie niebywaymi susami. Mkn z tak niewiarygodn szybkoci, e
Zosi krajobraz rozmy si przed oczyma. Dziewczynka przycupna na dnie
kieszeni, eby pd powietrza nie urwa jej gowy. Skulona w kciku suchaa
ryku wichury, ktra niczym ostrze noa wdzieraa si przez dziurk do
wygldania i z moc huraganu sieka podrniczk po caym ciele.
Tym jednak razem Wielkomilud przyspieszy tylko na chwil. Musia
widocznie pokona jak przeszkod ogromn gr, ocean lub rozleg
pustyni lecz gdy j zostawi za sob, wrci do normalnego tempa. Zosia
moga wic si wyprostowa i znw troch powyglda.
Natychmiast zauwaya, e w tej nowej krainie wszystko jest wyranie
bledsze. Soce zniko za warstw mgie i oparw. Powietrze z kad chwil
stawao si chodniejsze. Na paskim gruncie nie roso ani jedno drzewo.
64
Roald Dahl Wielkomilud
Krajobraz by cakiem bezbarwny.
Mga gstniaa z minuty na minut. Powietrze dalej chodniao. Wszystko
coraz bardziej blako, a wreszcie zniky wszelkie kolory i zostaa tylko szaro
i biel. Wielkomilud i Zosia znajdowali si w krainie kbicych si mgie i
widmowych oparw. Ziemi porastaa wprawdzie trawa, lecz nie zielona, a
szara jak popi. Nigdzie nie byo ladu ycia. Dawa si sysze jedynie guchy
tupot stp Wielkomiluda, ten bowiem wytrwale kroczy wrd mgy.
Wtem stan.
Jestemy na miejscu! owiadczy.
Schyli si, wyj Zosi z kieszeni i postawi na ziemi. Dziewczynka dalej
ubrana bya tylko w nocn koszulk, nogi miaa bose, draa wic, rozgldajc
si wrd tumanw mgy i widmowych oparw.
Gdzie my w ogle jestemy? spytaa.
W Krainie Snw odpar Wielkomilud. Tu wanie maj swj zacztek
wszystkie sny.
65
Roald Dahl Wielkomilud
POLOWANIE NA SNY
Wielkomilud postawi waliz na ziemi. Tak si przy tym pochyli, e jego
ogromne oblicze znalazo si cakiem blisko Zosinej twarzy.
Uwaga, odtd zachowywamy si cichuszko jak mniszki pod miot
szepn.
Zosia skina gow. Wokoo kbiy si tumany mgy, Dziewczynce
zwilgotniay policzki, a wosy pokryy si ros.
Olbrzym otworzy waliz i wyj z niej kilka pustych sojw. Ustawi je na
ziemi, eby byy pod rk, i zdj zakrtki, po czym znw stan prosto jak
wieca. By tak wysoki, e gow raz po raz przesaniay mu tumany mgy. W
prawej rce trzyma siatk na dugim drku.
66
Roald Dahl Wielkomilud
Zosia staa z zadart gow. Mimo mgy spostrzega w pewnej chwili, e
olbrzym wysuwa kolosalne uszy, a potem lekko nimi koysze w przd i w ty.
Nagle odbi si od ziemi, podskoczy wysoko i wzi tgi zamach; siatka ze
wistem przecia powietrze.
Mam go! zakrzykn olbrzym. Soik! Soik! Dawaj soik, ale szybko!
Zosia signa po sj i podaa go olbrzymowi. Wielkomilud chwyci
naczynie, przechyli siatk i bardzo ostronie wytrzsn z niej do soja co
cakowicie niewidzialnego. Upuci siatk na ziemi i szybko przykry sj rk.
Zakrtka! szepn. Szybko, dawaj zakrtk!
Zosia zrobia, jak jej kaza. Wielkomilud starannie zakrci sj. By bardzo
podekscytowany. Przytkn soik do ucha i zacz nasuchiwa.
To to najprawdziwszy rojennik! szepn z przejciem. A nawet
lepiej przecie to mrzononinka! Zocista mrzononinka!
Zosia patrzya na niego, nie odzywajc si ani sowem.
Jejku! powiedzia olbrzym, trzymajc przed sob sj. Szczliwy ten
bzdrc, ktremu co takiego wdmuszn do spialni!
Czy to rzeczywicie taki dobry sen?
Jak to, czy dobry? Przecie to zocista mrzononinka! Taki okaz nieczsto
si trafia! Wielkomilud poda Zosi soik. Prosz, bd teraz cichuszko jak
strusia. Moe tu kry cay rj mrzononinek. Przesta oddycha. Strasznie
harmidrzysz tam na dole.
Przecie nawet palcem nie kiwnam.
To i dalej nie kiwaj rzek Wielkomilud surowo. Znw si wyprostowa,
trzymajc siatk w pogotowiu. Nastpia dusza chwila ciszy, oczekiwania,
nasuchiwania, a potem zdumiewajco nagy podskok. Siatka wisna wrd
mgy.
Soik! zawoa olbrzym. Dawaj, ale ju!
Kiedy drugi z kolei sen znalaz si w szczelnie zakrconym soiku,
Wielkomilud przytkn naczynie do ucha.
67
Roald Dahl Wielkomilud
Och, tylko nie to! krzykn. A niech mnie kije bol! A eby to grzdsi
zdreptay!
Co si stao? spytaa Zosia.
To korcipioch! z gniewem i udrk w gosie zawoa Wielkomilud.
Mierne nasze widaki! Tratuj si, kto moe! Jestemy w matni, zamknici na
skobel i pohybel!
O czym ty w ogle mwisz? zapytaa dziewczynka.
Wielkomilud z chwili na chwil popada w coraz czarniejsz rozpacz.
Bodajbym olizg! zakrzykn, wymachujc sojem. Zrobiem taki
kawa drogi, eby naowi piknych, bogich snw, a co zamiast nich zapaem?
No wanie, co takiego zapae?
Okropiennego korcipiocha! To bardzo zy sen! Mao, e zy: po prostu
koszmar!
Ojejku! I co z nim zrobisz?
Na pewno go nie wypuszcz, co to, to nie. Gdybym da mu si
wymskpsn, jaki biedny bzdrc miaby tak noc, e na sam myl krew
mierznie w yach! To naprawd grony judzipik! Jak tylko wrc do domu,
rozaduj go, rozbroj z wielkim hukiem!
To okropne, jak czowieka drczy koszmar. Mnie raz dopada taka zmora,
e si rozbudziam zlana potem.
To jeszcze nic! Jakby ci dopad korcipioch, dopiero by wrzeszczaa!
Zby stanyby ci dba, wosy rozjarzyyby si jak u zwierzojea! Krew by ci
skrzepa w yach i dostaa by trzsiej skrtki!
To on jest a taki straszny?
Gorszy ni moesz sobie wyobrazi! To naprawd przewiertny
widrzychrap!
Przed chwil mwie, e korcipioch.
Bo to jest korcipioch, widrzychrap i judzipik, wszystko naraz! zawoa
Wielkomilud z rozpacz w glosie. Cae szczcie, e go zowiem i trzymam!
68
Roald Dahl Wielkomilud
69
Roald Dahl Wielkomilud
Mam ci, ty niecnotohuncwoto! krzykn, podnoszc soik i bacznie
ogldajc jego zawarto. Nie bdziesz ju marabudzi ludziowych bzdrcw!
Zosia, ktra take utkwia spojrzenie w soju, zawoaa:
Widz go, widz! Tam co jest!
No pewnie, e jest. Wanie masz przed sob przeraaliwego
korcipiocha.
A mwie, e sny s niewidzialne.
Bo i s, pki ich si nie zowi. W niewoli troch trac na niewidzialnoci.
Tego tutaj wida cakiem niele.
Zosia widziaa w soju niewyrany zarys czego szkaratnego, co troch
przypominao bbelek jakiego gazu, a troch, niedu porcj galaretki. Miotao
si jak szalone, tuko o cianki soja i raz po raz zmieniao ksztat.
Skacze po caym soju! zawoaa dziewczynka. Chce si wydosta! Za
chwil roztrzaska si na kawaki!
Im paskudliwszy sen, tym bardziej si zezaszcza w zamknieniu wyjani
olbrzym. To tak, jak z dzikimi zwierzami. Kiedy krwioerne zwierz znajdzie
si w klitce, wyczynia okropeczny harmizgiek. Natomiast misiuliski zwierzak,
taki jak kakadziumba czy koaliszon, bdzie siedzia spokojnie, jeli go
zakluczysz. Ze snami jest tak samo. Ten akurat to wredna, zajadliwa, zgrzza
zmora. Sama widzisz, jak si chlapcze o szko!
A strach patrze! zawoaa Zosia.
Wcale bym nie chcia, eby mi co takiego zalazo za skrtk w zmroczn
noc.
Te bym nie chciaa!
Wielkomilud zacz chowa soje do walizy.
Ju wracamy? spytaa Zosia. Wicej nie owisz?
Tak mnie wytrci z rwnowani ten korcisenny, widrzychrapny
judzipik, e na dzisiaj mam dosy. Dalszy cig oww kiedy indziej.
Dziewczynka znw wyldowaa w kieszeni olbrzyma. Ten co si w nogach
70
Roald Dahl Wielkomilud
popdzi do swej pieczary. Kiedy oboje wychynli wreszcie spord tumanw
mgy i znaleli si na praonym socem, tym pustkowiu, pozostae olbrzymy
leay rozcignite na ziemi, zmorzone twardym snem.
71
Roald Dahl Wielkomilud
KSOCHAPOWI KORCIPIOCH!
Pod wieczr zawsze musz si troch zdrzemli, nim rusz na polowanie
rzek Wielkomilud. Przystan na chwil, eby Zosia moga si przyjrze
picym olbrzymom.
Tylko czasem urzynaj sobie drzemk powiedzia. Sypiaj duo mniej
ni ludzie, bo te to maj zupenego krtka na punkcie spania. Przyszo ci kiedy
do gowy, e skoro jaki lud ma pidziesit lat, to co najmniej dwadziecia
musia przepi?
A wiesz, nigdy o tym nie pomylaam.
To szkoda! Zauwa: lud, ktry mwi, e ma pidziesit lat, przez
dwadziecia lat pi jak supse! Nawet nie wie, co si z nim przez ten czas dzieje!
72
Roald Dahl Wielkomilud
Przez dwadziecia lat zupenie nic nie robi, nawet nie myli.
Dziwna sprawa.
No wanie. Prbuj ci wytumaczy, e kiedy lud podawa si za
pidziesiciolatka, to w rzeczywistoci ma tylko trzydzieci lat.
A ja? Ja mam ju osiem.
Wcale nie. Ludziowe niemowlaki i dzieci przesypiaj p ycia, wic masz
tylko cztery lata.
Wanie, e osiem.
Tak ci si moe zdaje, ale zerkaki miaa otwarte raptem przez cztery lata.
Masz wic cztery lata, i kropla. Prosz, przesta mi si sprzecza. Takuleka
ffla jak ty nie powinna si zhandrycza zleciwiaemu mdrcowi, ktry jest o
wieleset lat bardziej zestarzay ni ona.
A ile waciwie sypiaj olbrzymy?
Nieduo. Wystarczaj im dwie, trzy godziny dziennie.
A ile ty pisz?
Jeszcze mniej. Najwyej raz na skwarta.
Przez dziurk w kieszeni Zosia z uwag przypatrywaa si dziewiciu
picym olbrzymom, ktrzy leeli z rozrzuconymi rkami i nogami. Zmorzeni
snem wygldali jeszcze bardziej groteskowo ni w akcji. Na tej ziemi
zajmowali przestrze mniej wicej rwn boisku do gry w pik non. Prawie
wszyscy leeli na wznak, rozdziawiwszy paszczki. Chrapali jak syreny
okrtowe.
Wtem Wielkomilud podskoczy.
Jak pragn zakiekowa! krzykn. Mam pomys, hopsny pomys!
Jaki!
Czekaj! Trzymaj si frdzla! Co diabli, to ponagli! Cierpliwoci!
Zobaczysz, co wypichc!
Pomkn do jaskini. Zosia z caych si uczepia si krawdzi kieszeni.
Wielkomilud odtoczy gaz i wszed do pieczary. By tak podekscytowany, e
73
Roald Dahl Wielkomilud
rusza si znacznie szybciej ni zwykle.
Razem wychytrzymy t psikun szczutk powiedzia. Ty nic nie
musisz robi. Sied tylko u mnie w kieszeni, pszczkoprzyjaciko.
Siatk na sny odstawi do kta, ale walizy nie wypuci z rki. Przebieg
przez jaskini i uchwyci t sam dugachn trbnietrb, ktr mia ze sob,
kiedy Zosia po raz pierwszy zobaczya go w swym rodzinnym miasteczku. Z
waliz w jednej rce, z trbdmuchaw w drugiej wybieg na dwr.
Co on waciwie knuje? zastanawiaa si dziewczynka.
Zadrzyj empentyn, eby dobrze widziaa, co si dzieje rzek
Wielkomilud.
Kiedy podbieg do picych olbrzymw, zwolni kroku i zacz si skrada.
Cichutko, na palcach podchodzi do wstrtnych potworw. Olbrzymy dalej
chrapay wniebogosy. Byy odraajce, obmierze. Miay w sobie co wrcz
szataskiego. Wielkomilud lawirowa wrd nich, stpajc na palcach. Min
Gardziegryza, Juchoopa, Misospusta i Bachordepta, a w kocu stan nad
Ksochapem. Wskaza go palcem, spojrza na Zosi i mrugn do niej znaczco.
Uklkn na ziemi, po cichutku otworzy waliz i wyj sj, w ktrym
siedzia przeraajcy, koszmarny korcipioch.
W tej chwili dziewczynka zrozumiaa, na co si zanosi. Oj! pomylaa
Troch to ryzykowne. Tak przykucna w kieszeni, e wida byo tylko czubek
jej gowy i dwoje oczu. Moga teraz byskawicznie si skry, gdyby sprawy
wziy zy obrt.
Wielkomilud sta mniej wicej o trzy metry od gby Ksochapa, ktry
obrzydliwie chrapa i prycha przez sen. Z rozdziawionej paszczy wyaniaa si
co pewien czas ogromna baka liny. Po chwili pkaa z pluskiem i spryskiwaa
picemu olbrzymowi ca twarz.
Wielkomilud jak najostroniej zdj zakrtk i przechyli sj, w ktrym wi
si i wierci korcipioch. Koszmar koloru bladego szkaratu zsun si w lej
trby. Wielkomilud przytkn do ust wszy jej koniec, a szerszy wymierzy
74
Roald Dahl Wielkomilud
prosto w twarz Ksochapa. Zrobi gboki wdech, wyd policzki i dmuchn
pufff!
U wylotu trby mign czerwonawy bysk. Co wyskoczyo z leja, pomkno
ku twarzy picego olbrzyma, zawiso nad ni i w uamku sekundy zniko, jakby
Ksochap wcign je nosem. Wszystko to stao si jednak tak szybko, e
dziewczynka nie bya pewna, czy wzrok jej nie myli.
Lepiej zmykajmy szepn Wielkomilud. Przebieg truchtem jakie sto
metrw, po czym kucn i skuli si przy samej ziemi.
Poczekamy w bezprzypiecznej odlegoci, a zaczn si fajerfocle
powiedzia.
Nie musieli dugo czeka: raptem powietrze rozdar przeraliwy ryk. Zosia
nigdy w yciu nie syszaa tak przejmujcego wrzasku. Ksochap wsta, by
natychmiast z guchym oskotem znw run na ziemi, po czym zacz si wi,
ciska i miota z niesychan gwatownoci. By to straszliwy widok.
Oooooooj! zawodzi olbrzym. Aaaaaaaj! Auuuuuu!
Jeszcze si nie obudzi szepn Wielkomilud. Korcipioszna zmortwa
zaczyna mu si dawa w odznaki.
Ma za swoje powiedziaa Zosia. Ani troch nie wspczua wielgachnej
bestii, ktra chrupaa dzieci jak kostki cukru.
Tratunku! wrzeszcza Ksochap, ciskajc si optaczo. Goni mnie!
Zaraz mnie dopadnie!
Coraz gwatowniej wymachiwa rkami i nogami. Strach byo patrze na to
ogromne cielsko, miotajce si w konwulsjach.
Tomcio! rycza olbrzym. Przeraaliwy, okropeczny Tomcio! Goni
mnie! Gaskocze! Szturcha! Gigaczy! Zowrogaty, przegraajcy Tomcio!
Ksochap wi si jak kolosalny w na mkach.
Och, daruj mi, Tomciu! wy. Nie rb mi krzywdy!
Co on za jeden, ten jaki Tomcio? spytaa Zosia.
75
Roald Dahl Wielkomilud
76
Roald Dahl Wielkomilud
To jedyny lud, ktrego si boj olbrzymy, istny podstrach. Synie jako
przeladowiciel olbrzymw.
Rety! dar si Ksochap. Glistoci dla biednego, bezbronnego
olbrzymka! O rety, paluch! Idzie na mnie z tym swoim okropijnym,
glaskotliwym paluchem! Nie rusz, Tomciu! Bagam, we ten strachetny,
gigaczny paluch!