Dostojewski Fiodor - Petersburskie Senne Widziadla Wierszem i Proza

  • Upload
    leszeks

  • View
    18

  • Download
    0

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Opowiadania Dostojewskiego

Citation preview

Fiodor Dostojewski

Petersburskie senne widziada wierszem i proz

Petersburskie senne widziada wierszem i proz

Myl, e gdybym by felietonist nie przypadkowym, lecz przysigym, staym, chciabym si chyba zamieni w Eugeniusza Sue, eby opisywa tajemnice Petersburga. Jestem strasznie asy na tajemnice. Jestem marzyciel, mistyk i wyznaj Petersburg, sam nie wiem czemu, wydawa mi si zawsze jak tajemnic. Ju jako dziecko, niemal zagubiony, porzucony w Petersburgu, zawsze si go jako baem. Pamitam pewne wydarzenie, w ktrym niemal nie byo nic szczeglnego, ale ktre mn wprost wstrzsno. Opowiem wam o nim ze wszystkimi szczegami, chocia waciwie nie jest to nawet wydarzenie raczej po prostu wraenie: od czeg jestem marzycielem i mistykiem!Pamitam pewien zimowy, styczniowy wieczr. Spieszyem si do domu z dzielnicy Wyborskiej. Byem wtedy jeszcze bardzo mody. Zbliywszy si do Newy przystanem na chwil i rzuciem przenikliwe spojrzenie w mglist, mronomtn dal, ktra nagle sponia si ostatni purpur zachodu, dopalajcego si na mglistym widnokrgu. Noc opadaa na miasto i caa nieogarniona, spuchnita od zamarzego niegu polana Newy z ostatnim odblaskiem soca osypywaa si niezliczonymi miriadami skier szklistego szronu. Bra mrz dwudziestostopniowy... Marznca para buchaa od zziajanych koni, od biegncych ludzi. Zgszczone powietrze drao od najmniejszego dwiku, a z wszystkich dachw obydwu bulwarw nad New unosiy si i wzbijay w gr, ku zimnemu niebu, supy dymu, splatajc si i rozplatajc po drodze, tak e, zdawao si, nowe budynki wstaj nad starymi, nowe miasto ksztatuje si w powietrzu... Zdawao si wreszcie, e cay ten wiat, ze wszystkimi jego mieszkacami, silnymi i sabymi, ze wszystkimi ich domostwami schronieniami ndzarzy czy wyzacanymi komnatami w tej godzinie zmierzchu przypomina fantastyczne, czarodziejskie marzenie, zwid, sen, ktry te zniknie zaraz i rozproszy si jak dym, ulatujc ku granatowemu niebu.Jaka dziwna myl poruszya si nagle we mnie. Drgnem i serce moje jakby obla w tej chwili gorcy strumie krwi, ktra zakipiaa nagle od przypywu potnego, dotd mi nie znanego uczucia. Jakbym zrozumia w tej chwili co, co dotychczas ledwo poruszao si we mnie, lecz jeszcze nie nabrao sensu; jakbym przejrzawszy ujrza co nowego, cakowicie nowy wiat, nieznajomy mi, znany tylko z jakich mglistych niejasnych sw, z tajemnych jakowych znakw. Sdz, e wanie od tamtej chwili zaczo si moje istnienie...No i od tej pory, od tego wanie widzenia (nazywam swoje wraenie nad New widzeniem), zaczy mi si przydarza raz po raz takie dziwne rzeczy. Dawniej, w swoich modzieczych rojeniach, imaginowaem sobie, e jestem to Peryklesem, to Mariuszem, to chrzecijaninem z czasw Nerona, to znw rycerzem na turnieju czy Edwardem Glendinningiem z powieci Klasztor Waltera Scotta, itp., itp. O czyme nie marzyem za modu, czeg nie przeyem caym sercem, ca dusz swoj w zotych i gorczkowych widziadach, niby w oparach opium. Nie byo chwil w moim yciu peniejszych, witszych i czystszych. Tak bardzo si rozmarzyem, e przegapiem ca swoj modo, a kiedy los nagle pchn mnie na posad urzdnika, to pracowaem wzorowo, ale natychmiast po godzinach urzdowania biegem do siebie, na strych, wkadaem dziurawy szlafrok, otwieraem Schillera i marzyem, upajaem si, cierpiaem takie ble, ktre s sodsze od wszelkiej rozkoszy, i kochaem, kochaem... Chciaem uciec do Szwajcarii, do Woch, wyobraaem sobie, e mam przed oczyma Elbiet, Luiz, Amali. Lecz prawdziw Amali te przegapiem; mieszkaa tu obok, za parawanem.Mieszkalimy wtedy wszyscy po ktach, ywilimy si kaw jczmienn. Za parawanem mieszka te m pewien przezwiskiem Ssakowicz: cae ycie szuka posady i cae ycie biedowa wraz z on suchotnic, z lichymi butami i z piciorgiem godnych dzieci. Amalia bya najstarsza, na imi miaa zreszt nie Amalia, lecz Nadia, no ale niech dla mnie pozostanie na wieki Amali.Ile powieci przeczytalimy razem! Dawaem jej ksiki Waltera Scotta i Schillera; opacaem abonament w wypoyczalni Smirdina, natomiast butw sobie nie kupowaem, lecz zasmarowywaem dziurki atramentem. Przeczytalimy wsplnie dzieje Klary Mowbray i... tak si wzruszalimy, e do dzisiaj nie mog wspomina tych wieczorw bez wstrzsu nerwowego. Za to, e jej czytaem lub streszczaem powieci wasnymi sowami, cerowaa mi stare skarpetki i krochmalia moje dwa gorsy od koszul. Pod koniec, mijajc mnie na naszych brudnych schodach, na ktrych peno byo mieci, a ju najwicej skorupek od jaj, nagle zacza si jako dziwnie czerwieni ot tak, nie wiedzie czemu, stanie nage caa w psach. A jaka adna bya, dobra, agodna, pena utajonych marze i tumionych poryww jak ja... Niczego nie dostrzegaem, a moe nawet dostrzegaem, ale przyjemniej mi byo czyta Intryg i mio czy opowieci Hoffmanna.Jacy bylimy wtedy czyci, niewinni! Lecz Amalia wysza nagle za m za pewne najndzniejsze w wiecie stworzenie, czowieka moe czterdziestopicioletniego (z guzem na nosie), ktry przez pewien czas mieszka te ktem, obok nas, ale otrzyma posad i zaraz nazajutrz owiadczy si Amalii, oferujc jej swoj osob i... bezgraniczne ubstwo. Cay jego majtek stanowi paszcz mundurowy, taki jak Akakiusza Akakiewicza, z konierzem z kota, ktrego atwo byo zreszt wzi za kun". Podejrzewaem nawet, e gdyby tego kota nie mona byo wzi za kun, moe by jego waciciel nie zdecydowa si na oenek, lecz jeszcze by troch poczeka.Pamitam, jak si egnaem z Amali: ucaowaem jej adn rczk, pierwszy raz w yciu; ona pocaowaa mnie w czoo i tak jako dziwnie si umiechn a, tak dziwnie, e ten miech potem przez cae ycie rani mi serce. I znw jakbym troch przejrza... O, czemu si tak zamiaa... Gdyby nie to, nic bym nie zauway! Czemu to wszystko tak bolenie wryo si w moj pami! Teraz z udrk wspominam, mimo e gdybym by si oeni z Amali, bybym na pewno nieszczliwy. Gdzie by si podzia wtedy Schiller, wolno, kawa jczmienna i rozkoszne zy, i marzenia, i moja podr na ksiyc... Bo ja przecie, moi pastwo, pojechaem potem na ksiyc.No, ale Bg z ni, z Amali. Gdy miaem ju wasne mieszkanie i spokojn posadk, najspokojniejsz z posadek wiata, zaczy mi si ni jakie inne sny... Dawniej, w ktach, za czasw Amalii, mieszkaem prawie p roku razem z urzdnikiem, jej narzeczonym, ktry chodzi w paszczu z konierzem z kota, mogcego uj cakiem za kun, a ja nawet myle nie chciaem o tej kunie. Nagle, zostawszy sam jeden, zastanowiem si nad tym. Zaczem si rozglda i nagle zobaczyem jakie dziwne postacie.Byy to same dziwne, dziwaczne postacie, zupenie prozaiczne, wcale nie jakie tam Don Carlosy czy markizowie Posa, lecz najzwyklejsi radcowie tytularni, a jednoczenie jakby jacy fantastyczni tytularni radcowie.Kto robi do mnie miny ukryty za caym tym fantastycznym tumem i pociga za jakie sznurki, sprynki, a te kukieki si poruszay, a on mia si bez przerwy! I przywidziaa mi si wwczas inna historia, w jakich ciemnych ktach, jakie tytularne serce, uczciwe i czyste, cnotliwe i oddane zwierzchnikom, a razem z nim jaka dzieweczka, skrzywdzona i smutna, i gboko zraniy mi serce ich dzieje. Gdyby zebra cay ten tum, ktry przyni mi si wwczas, wyszaby z tego niezgorsza maskarada... Teraz o, teraz jest inaczej. Teraz ni mi si moe nawet to samo, ale w innych ksztatach, chocia i starzy znajomi pukaj niekiedy do moich drzwi.Niedawno przynio mi si co takiego: by sobie pewien urzdnik, ma si rozumie w pewnym departamencie. Ani protestu, ani gosu nigdy nie dobywa z siebie; nie mia adnych przewinie. Bielizny na sobie te prawie nie mia; mundur przesta spenia swe przeznaczenie. Chodzi ten mj dziwak zgarbiony, patrzy w ziemi, a kiedy wracajc z urzdu do domu, na Petersbursk, trafia na Newski, to na pewno nigdy nie byo na Newskim istoty pokorniejszej i bardziej bezbronnej, tak e stangret, ktry go kiedy zdzieli batem ot, tak sobie, z czuoci, gdy przebiega przez nasz wspania ulic popatrzy na niemal z podziwem, bo uderzony nie zwrci nawet gowy w jego stron, nie mwic ju o wyajaniu.W domu mia nasz urzdnik star ciotk, ktra urodzia si z blem zbw i obwizanym policzkiem, gderzc on i szecioro dzieci. Kiedy wszyscy domownicy dali chleba czy koszul, on sobie siedzia w kciku za piecem, nie odzywa si ani sowem, przepisywa urzdowe papiery lub milcza uparcie, wbiwszy oczy w ziemi i co do siebie szepczc, jakby prosi Boga o odpuszczenie grzechw. Wreszcie matce i dzieciom zabrako cierpliwoci. Mieszkali na facjatce drewnianego domku, ktrego poowa ju si zawalia, a druga moga si lada chwila zawali. Kiedy ich zy, wymwki, udrki osigny wreszcie szczyt, biedak podnis nagle gow i przemwi jak olica Balaama, ale wyrzek sowo tak dziwne, e go zabrano do domu wariatw. I jak mu mogo przyj do gowy, e jest Garibaldim!Tak, wszyscy jego wsppracownicy powiadczyli, e ju od dwch tygodni by tym zaprztnity. Wyczyta co przypadkowo w znalezionej na biurku gazecie. Nigdy prawie z nikim nie mwi, a tu nagle zacz si denerwowa, niepokoi, wypytywa wci o Garibaldiego, o sprawy woskie. I oto rozwina si w nim stopniowo nieodparta pewno, e on wanie jest Garibaldim, flibustierem i naruszycielem przyrodzonego stanu rzeczy.Uwiadomiwszy sobie to swoje przestpstwo, dra dniami i nocami. Ani jki ony, ani zy dzieci, ani podstawiajcy mu nog wynioli lokaje przed bramami na Newskim, ani wrona, ktra mu razu pewnego usiada na zmitym kapeluszu, wywoujc chralny miech jego kolegw z departamentu, ani biczyki chwackich dorokarzy, ani wasny pusty brzuch nic, nic ju wicej go nie obchodzio. Cay Boy wiat chwia si przed nim i gdzie ulatywa, ziemia usuwaa mu si spod ng. Tylko jedno widzia wszdzie, we wszystkim: swoj zbrodni, swj wstyd i hab. Co powie Jego Ekscelencja, co powie sam Dementy Iwanycz, naczelnik wydziau, co powie wreszcie Jemielian ukicz, co powiedz ci wszyscy... Biada mi!I oto pewnego rana pad nagle do stp Ekscelencji: moja wina, przyznaj si, jestem Garibaldi, rbcie ze mn co chcecie! No i zrobili z nim... co naleao zrobi. Kiedy przyni mi si ten sen, sam si miaem z siebie i ze swych dziwacznych widziade. A tu nagle si okazao, e sen by wrebny.Jak si pastwu podoba: wyczytaem niedawno w gazetach jeszcze jedn tajemnic. Naprawd tajemnica, chocia w gazetach wydrukowano to i skomentowano ale mimo to tajemnica. Ot objawi si nagle nowy Harpagon, ktry zmar w skrajnej ndzy na stosach zota. Starzec ten by emerytowanym tytularnym radc. Odnajmowa kt za parawanem za trzy ruble. W tym swoim brudnym kcie mieszka Soowiow ju ponad rok, nie mia adnego zajcia, wiecznie narzeka na ubstwo, a nawet, wierny pozorom swej domniemanej ndzy, nie paci w terminie komornego po jego mierci okazao si, e zalega za cay rok. W cigu tego roku nowy Pluszkin stale chorowa, cierpia na zadyszk i kaszla, a po porady i leki chodzi do szpitala Maksymilianowskiego. Do ostatnich dni ycia odmawia sobie wieego poywienia.Po mierci Soowiowa, ktry zmar na barogu wrd odraajcej, smrodliwej ndzy, znaleziono w jego papierach 469 022 ruble w biletach kredytowych i w gotwce. Anons w gazecie podaje, e znalezione pienidze oddane zostay do departamentu filantropii i e zostanie zrobiona sekcja zwok.Rozmylajc o tym wydarzeniu zbliaem si do Hali Targowej. Zapada wieczr, w sklepach za lekko spotniaymi szybami zapon gaz. Kusaki i oficerowie mknli po Newskim; z cikim chrzstem mkny po niegu wspaniae karety zaprzone w dumne konie, z dumnymi stangretami i wyniosymi lokajami. Od czasu do czasu rozlega si dwiczny stuk podkowy uderzajcej skro nieg o kamie, po trotuarach pdzili tumnie przechodnie... bya Wigilia Boego Narodzenia....Wtem migna przede mn w tumie jaka posta nie rzeczywista, lecz fantastyczna. Ani rusz przecie nie mog si pozby nastroju fantazjowania. Ju w la tach czterdziestych nazywano mnie, droczc si, marzycielem, fantast. Wtedy zreszt nie mieciem si w jednej szufladce. Teraz, ma si rozumie, jest i siwizna, i dowiadczenie ale mimo to jednak pozostaem marzycielem.Posta, ktra migna przede mn, miaa na sobie paszcz na watolinie, stary, znoszony, ktry na pewno suy w nocy wacicielowi za kodr, co byo widoczne ju na pierwszy rzut oka. Potwornie zmity kapelusz z pogitym rondem spez na kark. Siwe kaki wyaziy spod kapelusza opadajc na konierz paszcza. Staruszek opiera si na kiju. Porusza ustami jakby co przeuwajc i z wbitym w ziemi wzrokiem pieszy si gdzie, pewnie do domu. Str odgarniajcy z chodnika nieg umylnie zrzuci mu na nogi pen opat, ale staruszek tego nawet nie zauway. Zrwnawszy si ze mn spojrza na mnie i mrugn okiem, martwym okiem bez wiata i siy, jakby uniesiono powiek nieboszczykowi i zrozumiaem natychmiast, e to jest ten wanie Harpagon, ktry umar z pmilionem na swoich achmanach, a przedtem chodzi do szpitala Maksymilianowskiego.I oto (mam yw wyobrani) zarysowa mi si kto bardzo podobny do Puszkinowskiego skpego rycerza. Wydao mi si nagle, e mj Soowiow jest kolosaln postaci. Oddali si od wiata, od wszystkich jego pokus, ukry si za parawanem. Co mu po caym tym martwym blichtrze, po caym naszym zbytku? Co mu po wygodach, komforcie? Co go obchodz te wszystkie osoby, ci lokaje siedzcy na karetach, te panie i panowie siedzcy wewntrz karet zaprzonych we wspaniae rumaki i inni pastwo, wlokcy si pieszo; ci czarujcy modzi ludzie, na ktrych twarzach maluje si nienasycone pragnienie kamelii i srebrnych rubli? Co go obchodz te kamelie Minny i Armancje? Nie, niczego mu nie potrzeba, on ma to wszystko tam, pod swoj poduszk o poszewce nie zmienianej od zeszego roku nie szkodzi: wystarczy mu gwizdn, a przypeznie do niego posusznie wszystko, czego zapragnie. Jeli zapragnie, wiele osb zaszczyci go penym atencji umiechem. Ot, choby wino wino ogrzaoby mu krew, pomogoby mu nawet niedrogie wino... Ale jemu nie trzeba adnego. Jest wyszy nad takie pragnienia. Jest wyszy nad wszelkie pragnienia.Kiedy tak fantazjowaem, wydao mi si nagle, e za daleko zabrnem, e okradam Puszkina, e tu wszystko odbyo si pewnie zupenie inaczej. Nie, to byo na pewno nie tak. Mniej wicej szedziesit lat temu Soowiow zapewne pracowa w jakim urzdzie; by mody, modziutki, co okoo dwudziestki. Moe i on si kocha, jedzi dorokami, zna jak Luiz i chodzi do teatru na ycie gracza. A tu nagle przydarzyo mu si co takiego, co go jakby popchno, dao tajemny znak jeden z takich wypadkw, ktre byskawicznie zmieniaj caego czowieka, tak e nawet sam tego nie dostrzega. Moe mia tak chwil, kiedy nagle jakby przejrza, jakby co ujrza i przelk si czego. I oto Akakiusz Akakiewicz zbiera grosze na kun, a ten tutaj odkada z pensji i zbiera, zbiera na czarn godzin nie wiadomo na co, ale w kadym razie nie na kun. Czasem te dry, boi si, wtula si w konierz od paszcza idc po ulicy, eby si kogo nie przestraszy, i w ogle ma tak min, jakby przed chwil dosta porzdn bur.Mijaj lata, i oto nasz urzdnik zaczyna z dobrym skutkiem zajmowa si drobn lichw, poycza swoje grosze na niewielki procent urzdnikom i kucharkom, pod najpewniejsze zastawy. Gromadzi si spora suma, ale on czuje si coraz bardziej wystraszony. Mijaj dziesitki lat. Ma ju ukryte zastawy tysiczne i dziesiciotysiczne. Milczy i gromadzi, wci gromadzi. Rozkoszne to, straszne, strach coraz bardziej drczy mu serce, tak bardzo, e nagle realizuje swoje kapitay i zaszywa si w jaki ndzny kt.Pocztkowo w swoim zapleniaym mieszkaniu, o cianach pomalowanych na buro, trzyma kuchark i kotk. Kucharka bya gupia i z tej gupoty uczciwa. Ale on j wci aja i drczy, jada kartofle, pija kaw zboow i poi ni rwnie kuchark, bezbronn i posuszn. Miso kupowa tylko dla kotki, po jednym funcie na miesic, wic kotka strasznie miauczaa. Kiedy miauczc patrzya mu w oczy aonie ocierajc si o jego nogi, z ogonem wyprostowanym jak drut wwczas gaska j, nazywa Mizi, ale misa mimo to nie dawa.Najcenniejszym jego sprztem by zegar z ciarkami zawieszonymi na sznurkach. Z braku zajcia spoglda na ten zegar, jakby si interesujc, ktra godzina. Ale kotka zdecha, kucharka wrcia na wie, do ma, zegar dawno ju stan i rozpad si.Staruszek zosta zupenie sam, porozglda si poruszajc ustami, jakby co przeuwa, i sprzeda za dwa grosze na tandet swoje trzy dziurawe krzesa, st do kart, ktry od dawna ju zamierza obedrze z sukna, aby je zuy na podszewk do szlafroka, ale nie zuy, lecz poruszajc ustami, jakby co u, troskliwie zoy i schowa do swego worka. Sprzeda take zegar i zamieszka ktem.W kcie za parawanem sypia, jada ziemniaki, zmniejszajc co dzie ich ilo, dra ze strachu, nie paci za komorne i nie zapaciwszy przenosi si do innego kta, aby pniej i tam nie zapaci. Ile to razy na pewno uboga Niemka, jego gospodyni, w papilotach i brudna, bagaa go, eby jej odda chocia grosz ze swego dugu. On tylko stka i kwka, zaleca jej pobono, cierpliwo i miosierdzie i przeegnawszy sobie usta zasypia z trwog i dreniem, czy aby kto si nie dowie o jego tajemnicy, czy gospodyni jej nie zwszya.A po co chodzi do szpitala Maksymilianowskiego? Dlaczego si leczy? Na co mu byo potrzebne ycie? Czy przeczuwa, e cae jego p miliona wpynie na przechowanie do departamentu filantropii?Chcieli otworzy jego ciao, upewni si, e nie by wariatem. Wydaje mi si, e sekcja nie wyjania tego rodzaju tajemnic. Zreszt, jaki z niego by wariat?Wszedem do Hali Targowej. Pod arkadami roio si od ludzi, trudno si byo przecisn przez tum. Wszyscy kupowali, robili zapasy na wita. Pod arkadami sprzedawano gwnie zabawki i ubrane choinki wszelkiego gatunku, ubogie i bogate. Przed stosem zabawek staa gruba paniusia z lornetk i z lokajem w jakiej niemoliwej liberii. Damie tej towarzyszy mody czowiek o zadartym nosie, niezwykle wywiechtany. Pani szczebiotaa i wybieraa zabawki; szczeglnie spodobaa si jej figurka w granatowym mundurze i czerwonych spodniach. C'est un Zouave, c'est un Zouave piszczaa dama voyez, Victor, c'est un Zouave, car enfin il a... enfin c'est rouge, c'est rouge.I pani z zachwytem kupia uawa.Nie opodal, przed innym stosem zabawek, wrd tumu kupujcych stali jacy pastwo dugo zastanawiajc si, co by tu kupi, eby i adne byo, i nie za drogie. Ten ostatni wzgld, zdaje si, bardzo absorbowa pana. Patrz, duszko, jak to szczka mwi do swej towarzyszki ycia, pokazujc jej drewnian armatk, ktra faktycznie szczkaa. Patrz, widzisz, szczka!I pan kilka razy szczkn przed oczyma swej zatroskanej poowicy. Ale ona chciaa nieco lepszej zabawki i ze zdumieniem patrzya na armatk. Moe raczej t lalk powiedziaa bez wielkiej nadziei, wskazujc palcem. T lalk? Hm... wyrzek pan. Czemu, duszko, patrz, przecie to szczka.Jego pospna zaduma, zatroskane kadym groszem oblicze wiadczyy, e pienidze nie przychodz mu atwo. Nie decydowa si i z zaspion min, w milczeniu, szczka wci armatk. Nie wiem, co w kocu kupili. Przeciskaem si przez tum. Od czasu do czasu sycha byo niemiay gos dziecka, ebrzcego ukradkiem. Wielce szanowny panie, przepraszam, e omielam si niepokoi...Obejrzaem si. Szed za mn jaki pan w mundurowym paszczu, zapewne zwolniony z posady. Nie moe by inaczej. Wszyscy tacy chodz potem w mundurowych paszczach, zwaszcza ci, ktrzy mieli spraw sdow. Pan w, snistego wzrostu, z wygldu mniej wicej trzydziestopicioletni (rodzony braciszek Nozdriowa i porucznika ywnowskiego), w czapce z czerwonym otokiem, o odraajco wieej cerze i niezwykle starannie wygolonej fizjonomii, do tego stopnia szczerej i szlachetnej, e od pierwszego spojrzenia czuo si nieprzepart ch plunicia prosto w t fizjonomi. Znam go: ju niejeden raz widziaem go na ulicy. Pech mnie ciga. Sam dawaem potrzebujcym po 15 rubli. Wielce szanowny panie... z paskiej strony... jeli si mog spodziewa.Nie tylko tego pana, ktry dawa po 15 rubli potrzebujcym (trzeba by si dowiedzie, ile zdar z innych potrzebujcych), spotykaem na petersburskich ulicach. Albo takie ju mam szczcie, albo mam szczegln waciwo natrafiania na nich. Pamitam jeszcze jednego jegomocia, te w szarym mundurowym paszczu, niezwykle czystym i nowym pana o wspaniaych bokobrodach i nieopisanie szlachetnej twarzy. Twarz ta lnia zdrowiem, biae rce byszczay czystoci. Zaczepi mnie w jzyku niemieckim po to zapewne, by si nie kompromitowa przed publicznoci"; nie wiedziaem, jak si od niego odczepi. Z takim bezwstydem nigdy si jeszcze nie spotkaem... A jak wietnie nadawaliby si ci wszyscy ebracy na brukarzy lub straakw! Co za krzepa, co za zdrowie! Ale honor przeszkadza! A jak szko musieli dawa w swoim czasie podwadnym!Lecz spotkanie z paszczem odraajco szlachetnej fizjonomii przypomniao mi inne spotkanie w lecie, w sierpniu. Owego dnia przydarzyy mi si nawet dwa spotkania; jedno z nich zrobio na mnie arcyprzyjemne wraenie. Przechodziem Fontank obok luksusowej willi. Przed bram staa elegancka dwuosobowa kareta. Przeliczna, modziutka damulka, bogato i strojnie ubrana, fruna do karety, za ni wskoczy czowiek bardzo jeszcze mody, w olniewajcym wojskowym mundurze; ledwo lokaj zatrzasn drzwiczki, a ju mody czowiek wpi si pocaunkiem w usteczka licznej pani, ktra z zachwytem przyja jego pieszczot. Spostrzegem t byskawiczn scenk przez okno karety. Oni mnie nie zauwayli, konie ruszyy z kopyta, a ja wybuchnem miechem stojc na trotuarze. Nie byo wtpliwoci, e to pastwo modzi skadajcy wizyty. Maonkowie po miodowym miesicu w karetach si nie cauj.Okoo pitej po poudniu tego samego dnia szedem alej Wozniesiesk. Wtem usyszaem za sob niemiay, saby gos: odwrciem si sta przede mn chopiec dwunasto- lub trzynastoletni, o miej, poczciwej twarzyczce, patrzc na mnie bagalnym i zawstydzonym spojrzeniem. Mwi co urywanym, troch drcym gosem. Ubrany by bardzo ubogo, lecz schludnie: letnie lekkie palto, czapka z daszkiem, buty raczej liche. Stary jedwabny krawacik, starannie zawizany na szyi. Wszystko wiadczyo, e pochodzi z rodziny ubogiej, lecz uczciwej i takiej, co to znaa lepsze czasy. Byo te wida, e ten krawat zawizaa mu wasnorcznie mamusia lub starsza siostra. Konierzyk do grubej koszuli by bardzo czysty. Sposb bycia mia prosty i grzeczny. Jego zmczona twarz miaa szlachetny, szczery wyraz. Przepraszam, e pana niepokoj powiedzia. Czy nie byby pan askaw ofiarowa mi co... Powiedziawszy to, lekko si zaczerwieni.Cofnem si o krok ze zdumienia. Tak dziwna mi si wydaa jego proba. Kt ty jeste? spytaem zdumiony i jak si dzieje, e... prosisz? Doprawdy nie przypuszczaem... Tatu i mamusia posali mnie rano do naszych krewnych do dzielnicy Petersburskiej. Myleli, e bd mg tam zje obiad. Ale ja tam... nie mogem zje obiadu, dugo czekaem, a teraz id do domu... bardzo si zmczyem i bardzo chce mi si je. A gdzie mieszkasz? Koo klasztoru Smolnego... Niech mi pan da sze kopiejek. O, tu w sklepiku s paszteciki, widziaem przez okno, po sze kopiejek. Kupi sobie jednego i troch odpoczn w sklepiku, a potem pjd dalej.Na szczcie miaem w kieszeni wier rubla i daem je biednemu chopcu. Powiedz mi, kim s twoi rodzice? spytaem. Tatu przedtem pracowa w urzdzie odpar chopiec a ja chodziem do szkoy. Nas jest czworo rodzestwa. Ale jak tatu w tym roku straci posad, przestaem chodzi do gimnazjum; nie ma pensji i my teraz jestemy bardzo biedni.Cay dramat w kilku sowach.Biedni, bardzo biedni!Oczywicie, ubstwo jest faktem... no, powiedzmy wyjtkowym, nie bdziemy si spiera. Przecie s take ludzie bogaci i ludzie zamoni; maj dzieci mie, mdre, dobrze uoone, kupuj im uaww moe uawi nie przeszkodz dzieciom sta si z czasem bardzo dobrymi ludmi... Jednak u nas to jest niesychanie dziwne; dzieje si wszystko na mocy jakiego nieznanego prawa, a przecie powinno istnie prawo; przecie natura dziaa i czowiek yje na mocy jakich praw. A tymczasem dziej si dziwne rzeczy. Z chopskiej rodziny wychodzi nagle poeta, i to jaki poeta; z za kadu specjalnego filozof! I dlatego jestem spokojny o chopca, ktrego spotkaem. On nie zginie; oczywicie al jego ojca, ale chyba znajdzie sobie co w kocu, da sobie jako rad... Zreszt pewnie to ju skoczony czowiek. W dodatku nie brak na ziemi i maych nieszcz. Nie on jeden zreszt, nieprawda? Ale mimo wszystko trudno znie myl o tym, ile smutnego cynizmu, ile przytaczajcych wrae wyniesie ten chopiec ze swego dziecistwa. I czy ten cynizm nie odbije si na jego rozwoju moralnym? A jeli si odbije, to w jaki sposb? Czy rezultatem bdzie odraza do tego cynizmu, czy te taki rodzaj ugody, ktry gubi dusz na wieki? Ten chopiec ju si uczy, ju wiele rzeczy rozumie, czerwieni si i wstydzi. Jest uczciwy i ju myla samodzielnie, gdy nieszczcie uczy myle, niekiedy nawet za wczenie. Jak na nim potem zaway ta przypadkowa ebranina? Czy bdzie wspomina ten dzie ze wstrtem, ze zgroz? Czy te zamieni si w darmozjada na emeryturze, w paszczu mundurowym i z ohydnie szlachetn powierzchownoci?Lecz... uspokjmy si, po co te cakiem bezuyteczne pytania. Ubstwo jest zawsze wyjtkiem; wszyscy yj, jako yj. Spoeczestwo nie moe by w caoci bogate; w spoeczestwie musz istnie take niedole. Nieprawda?

BOBEKTym razem zamieszczam Notatki pewnej osoby". To nie ja, to cakiem inna osoba. Myl, e nie trzeba wicej adnej przedmowy.NOTATKI PEWNEJ OSOBYSiemion Ardalionowicz mwi do mnie akurat onegdaj: Powiedz, Iwanie Iwanowiczu, na mio bosk bdziesz ty kiedy trzewy?Dziwne danie. Ja si nie obraam, skromny ze mnie czowiek, ale c, zrobili ze mnie wariata. Kiedy przypadkiem jeden malarz wzi mnie za modela: Bd co bd powiada jeste literat". Zgodziem si, no a on to wystawi. A potem czytam: Idcie popatrze na to chorobliwe, bliskie obdu indywiduum".Trudno, niech bdzie, ale pytam jake tak, mimo wszystko tak od razu w gazecie? W prasie wszystko powinno by szlachetne, ideaw potrzeba, a tu... Na to przecie ma styl, eby powiedzie jako nie wprost. Ale nie, on ju nie chce nie wprost. Dzi humor i dobry styl zanikaj i zamiast dowcipu miota si rne obelgi. Ja si nie obraam: nie jestem Bg wie jaki literat, eby zwariowa. Napisaem opowiadanie nie wydrukowali. Napisaem felieton nie przyjli. Tych felietonw mnstwo po rnych redakcjach nosiem wszdzie odrzucali: soli, powiadaj, brak panu. Jakiej wam soli potrzeba? pytam kpico attyckiej?Nawet nie zrozumieli. Teraz przewanie tumacz dla wydawcw z francuskiego. Pisz te anonsy dla kupcw: Fenomen! Delicje! Wymienita herbata, z wasnych plantacji". Za panegiryk dla jego ekscelencji, witej pamici Piotra Matwiejewicza, adn sumk zainkasowaem. Sztuk podobania si paniom uoyem na zamwienie ksigarza. Takich ksieczek ze sze sztuk wydaem w swoim yciu. Chc zebra powiedzonka Woltera, ale obawiam si, e u nas moe si to wyda postne. Bo jaki tam dzisiaj Wolter? Dzi kij skaty w modzie, nie Wolter! Resztki zbw sobie powybijali!... No i to ju caa moja twrczo literacka. Chyba jeszcze to doda by mona, e wci bezinteresownie listy po redakcjach rozsyam, podpisane penym moim nazwiskiem. Pouczam, udzielam przestrg, krytykuj i wskazuj drog. Do jednej redakcji w zeszym tygodniu czterdziesty z kolei list w cigu dwch lat wysaem: same znaczki kosztoway mnie cztery ruble. Paskudny mam charakter, w tym rzecz.Myl, e malarz sportretowa mnie nie z racji literatury, lecz dla moich dwch symetrycznych brodawek na czole: e niby fenomen. Idei teraz brak, no to uwzili si na fenomeny. Uday mu si te moje brodawki jak ywe! Oni to nazywaj realizmem.A co do wariactwa, to u nas zeszego roku niejeden trafi w prasie do czubkw. I to w jakim stylu o tym pisano: Taki samorodny talent... i co si w kocu okazao... zreszt dawno ju byo do przewidzenia..." To jeszcze nawet dosy zmylne, tak e z punktu widzenia czystej sztuki mona by nawet pochwali. A nu tamci oka si po powrocie jeszcze mdrzejsi. Tak, tak, zrobi z kogo idiot to u nas potrafi, ale mdrzejszym jeszcze nikogo nie zrobili.Najmdrzejszy wedug mnie jest ten, kto cho raz na miesic sam siebie nazwie durniem umiejtno dzi nie spotykana. Dawniej dure przynajmniej raz do roku mia si za durnia, a teraz z tym ani rusz. Tak to wszystko dzi pomieszali, e durnia od mdrego ju nie odrnisz. Naumylnie tak zrobili.Przypomniao mi si pewne hiszpaskie powiedzonko, kiedy Francuzi dwa wieki temu zbudowali u siebie pierwszy dom wariatw: Zamknli wszystkich swoich durniw w osobnym domu, eby dowie, e sami s mdrymi ludmi". Faktycznie tym, e zamkniesz drugiego u czubkw, nie dowiedziesz swego rozumu. K. zwariowa, to znaczy, e my teraz jestemy mdrzy". Nie, wcale jeszcze nie znaczy.Zreszt co, u diaba... Po co si rozwodz o tym rozumie? Gderam i gderam. Nawet suca ma mnie do. Wczoraj wpad do mnie kolega: Styl ci si zmienia, powiada takie to wszystko posiekane. Posiekasz, posiekasz zdanie wtrcisz, potem do tego wtrconego jeszcze jedno, potem jeszcze co wstawisz w nawiasach i znw dalej siekasz, siekasz..."Kolega ma racj. Co si ze mn dzieje dziwnego. I charakter mi si zmienia, i gowa mnie boli. Zaczynam widzie i sysze dziwne rzeczy. Nawet nie gosy, lecz tak jakby kto koo mnie szmera: Bobek, bobek, bobek!" Co znowu za bobek! Rozrywki mi trzeba.Chciaem si rozerwa, trafiem na pogrzeb. Mj daleki krewny. Nawet radca kolegialny. ona, pi crek, wszystkie niezamne. Ile to same trzewiki musz kosztowa. Nieboszczyk jako sobie radzi, no a tu masz wdowia pensyjka! Spuszcz z tonu. Zawsze mnie przyjmowali niegocinnie. Zreszt nie poszedbym nawet teraz, gdyby nie tak wyjtkowa okazja. Szedem za konduktem wraz z innymi, no i co? Stroni ode mnie, zadzieraj nosa. To prawda, mundur mam dosy lichy. Chyba ze dwadziecia lat nie byem na cmentarzu to ci dopiero miejsce!Po pierwsze ten zaduch. Zjechao si moe pitnastu nieboszczykw. Pogrzeby rnej klasy, byy nawet dwa karawany; generaa i jakiej damy. Duo zbolaych twarzy, niemao udanego blu, ale sporo te nie skrywanej wesooci. Parafia nie moe narzeka: dochody s. Ale ten zaduch, ten zaduch! Nie chciabym by tutejszym duchownym.W twarze nieboszczykw zagldaem ostronie jestem bardzo wraliwy. S twarze agodne, ale trafiaj si przykre. Umiechy, powiedziabym, raczej niemie, u niektrych nawet bardzo. Nie lubi tego przyni si moe. W czasie naboestwa wyszedem z cerkwi na powietrze; dzie by nieco ponury, ale nie padao. I zimny: c, padziernik. Przeszedem si po kwaterach. Rne s kategorie. Trzecia kosztuje trzydzieci rubli: przyzwoite i niezbyt kosztowne. Dwie pierwsze w cerkwi i pod krucht: za te sono licz.W trzeciej kategorii chowali ze sze osb, wrd nich generaa i dam.Zajrzaem do mogi: okropno! Woda, i to jaka! Zupenie zielona i... Zreszt mniejsza z tym. Grabarz co chwila usuwa j czerpakiem. Pjd, pomylaem sobie, pki trwa naboestwo przej si troch za bram. Tam zaraz jest przytuek dla starcw, troch dalej knajpa. Nawet cakiem nieza knajpka: zaksi mona i tak dalej. Peno tam byo uczestnikw pogrzebu. Duo zauwayem wesooci i szczerego oywienia. Zaksiem i wypiem.Potem wziem wasnorczny udzia w przeniesieniu trumny z cerkwi do grobu. Dlaczego nieboszczycy w trumnie robi si tacy cicy? Podobno z powodu jakiej inercji, e niby ciao nie podlega ju wadzy swojego pana... czy inna bzdura w tym rodzaju, sprzeczna z mechanik i zdrowym rozsdkiem. Nie lubi, kiedy ludzie majcy tylko rednie wyksztacenie pchaj si do rozwizywania zagadnie specjalnych; u nas to jest na porzdku dziennym. Cywile wygaszaj sdy o sprawach wojskowych, nawet na szczeblu marszaka, a ludzie z dyplomem inyniera zabieraj gos w kwestiach filozoficznych i ekonomicznych.Na styp nie pojechaem. Mam swoj ambicj; jeli przyjmuj mnie tylko w ostatecznoci po co bd azi na ich przyjcia, nawet z okazji pogrzebu. Nie rozumiem tylko, po co waciwie zostaem na cmentarzu. Siadem sobie na nagrobku i zamyliem si, stosownie do okolicznoci.Zaczem od moskiewskiej wystawy, a skoczyem na zdziwieniu samym w sobie. Na ten temat snuem takie oto myli:Wszystkiemu si dziwi jest oczywicie gupot, ni czemu si za nie dziwi jest znacznie adniej i nie wiadomo czemu uwaa si to za dobry ton. Ale chyba w istocie tak nie jest. Moim zdaniem nie dziwi si niczemu jest znacznie gupiej, ni dziwi si wszystkiemu. No i, poza tym, niczemu si nie dziwi to prawie to samo, co niczego nie szanowa. Zreszt gupi czowiek w ogle nie potrafi niczego szanowa. Ale ja przede wszystkim chc szanowa. Pragn szanowa - powiedzia mi par dni temu pewien znajomy.Pragniesz szanowa". Boe, pomylaem, co by to byo, gdyby si teraz omieli to wydrukowa!Pogryem si w mylach. Nie lubi czyta napisw na nagrobkach, w kko to samo. Na pycie obok mnie leaa nie dojedzona kanapka: och, jak gupio i nie na miejscu! Zrzuciem j na ziemi to przecie nie chleb, lecz kanapka. Zreszt rzucanie chleba na ziemi zdaje si nie jest grzechem: na podog, owszem, jest. Sprawdzi w kalendarzu Suworina.Przypuszczalnie siedziaem tam dugo, nawet za dugo; wycignem si nawet na dugim kamieniu w ksztacie marmurowej trumny. I nie wiem, jak to si stao, lecz nagle zaczem sysze rne rzeczy. Z pocztku nie zwracam uwagi i lekcewa to, ale rozmowa trwa. Sysz dwiki guche, jakby spod poduszki, a przy tym zrozumiae, z bliska dochodzce. Ocknem si, usiadem i nastawiem ucha. Nie, ekscelencjo, tak nie mona, o nie. Pan mwi kier, ja wistuj i nagle pan ma siedem karo. Trzeba byo licytowa karo. Wic co gra na pami? Gdzie w takim razie emocja? Nie, nie mona, ekscelencjo, bez gwarancji ani rusz. Trzeba koniecznie z dziadkiem, i jedno wyjcie w ciemno. No, dziadka si tu nie dostanie.Co to za aroganckie gadanie! Dziwne, zaskakujce. Jeden gos taki pewny siebie, dostojny, drugi mikki, jakby polukrowany; nie uwierzybym, gdybym nie sysza na wasne uszy. Na stypie przecie nie byem... Skd tu preferans, co to za genera? e gosy dochodziy z grobw co do tego nie mogo by wtpliwoci. Pochyliem si i przeczytaem na pomniku: Tu spoczywa genera-major Pierwojedow... Kawaler nastpujcych orderw. Hm... Zmar w sierpniu biecego roku... w wieku lat pidziesiciu siedmiu... Spoczywajcie, drogie prochy, do radosnego witu".Hm, do diaba, faktycznie genera! Na drugim grobie, skd dochodzi uniony gos, jeszcze nie byo pomnika, tylko pyta: widocznie kto nowy. Sdzc z gosu, radca dworu. Ojejejejejej! rozleg si zupenie inny gos z odlegoci mniej wicej piciu sni od miejsca generaa, spod cakiem wieej mogiy gos mski, nalecy wyranie do czowieka z gminu, ale zagodzony nabonym rozrzewnieniem. Ojejejejejej! Ach, on znw czka! odezwa si wyniosy, peen niechci gos zirytowanej damy, zapewne z wyszych sfer. Skaranie boskie z tym sklepikarzem! e te ja musz lee akurat obok niego. Ale ja wcale nie czkaem, na czczo przecie jestem, taka ju moja natura. A pani dobrodziejka wci grymasi, nie moe si odzwyczai. A po co si tutaj pooy? Pooyli mnie paniusieczko maonka i drobne dziatki, nie sam tu legem. Tajemnica mierci, do brodziejko! Sam bym si za nic nie pooy koo pani, za skarby wiata, a jeli le, to stosownie do swego majtku, sdzc z taksy. Na to bowiem nas zawsze sta, eby za grb nasz wedle trzeciej kategorii zapaci! Uciuae sobie, ludzi oszukiwae? Jak pani mogem oszuka, jeeli prawie od stycznia ani grosika nie uicia. Rachuneczek czeka na pani w sklepie. Co za gupota! Tu, moim zdaniem, gupio jest dochodzi swych nalenoci! Prosz i na gr, upomnie si u siostrzenicy ona po mnie dziedziczy! Gdziebym si teraz upomina, gdziebym tam chodzi. Oboje osignlimy kres i przed Sdem Boym rwnimy w grzechach. Rwnimy w grzechach! pogardliwie przedrzeniaa nieboszczka. Prosz si w ogle do mnie nie odzywa! Ojejejejej! Ciekawe, ekscelencjo jednak sklepikarz liczy si z dziedziczk! Ja myl, e si liczy! C w tym dziwnego? Ale ekscelencjo, tutaj jest cakiem inny porzdek. Co za inny porzdek? Przecie my, e tak si wyra, umarlimy, ekscelencjo. Ach, w istocie! No, ale jednak jest jaki porzdek...Ale mi dogodzili, to mnie dopiero ubawili! Skoro ju tutaj doszo do tego, to o co mona mie pretensj tam na grze? A to ci historia! Suchaem jednak dalej, co prawda z niezmiernym oburzeniem. Och, ja bym sobie jeszcze poy! Och, wiecie tak bym sobie jeszcze poy! rozleg si nagle nowy gos gdzie spomidzy generaa i nerwowej damy. Syszy pan, ekscelencjo? Ten nasz znw zaczyna. Przez trzy dni milczy i nagle: Och, ja bym sobie jeszcze poy!" I z takim, wie pan, apetytem! Hi-hi! I z lekkomylnoci. Kiedy go ju porzdnie bierze, ekscelencjo, i kiedy ju, wie pan, cakiem zasypia jest przecie tutaj od kwietnia nagle znw sycha: Och, ja bym sobie jeszcze poy!" Nudno tu cokolwiek zauway ekscelencja. Susznie, ekscelencjo, nudnawo. A moe by tak podroczy si nieco z Awdoti Ignatiewn, hi-hi? Nie, licznie dzikuj. Nie znosz tej krzykliwej mamzeli. Ja ze swej strony te was obu nie znosz odezwaa si pogardliwie mamzela. Jestecie nudziarze, nie potraficie opowiedzie nic dla duszy. A panu, ekscelencjo, nie radz zadziera nosa ja o panu co mogabym powiedzie: jak to pana spod pewnego maeskiego oa lokaj rano wymit szczotk. Co za zoliwa niewiasta! sykn przez zby genera. Matuchno, Awdotio Ignatiewn! znw jkn nagle sklepikarz. Powiedz mi pani, moja zociutka, zego nie pomnc: c to ja pokut odbywam czy co? Ach, on znw swoje zaczyna, tego tylko brakowao. Ale zalatuje od niego! Pewnie si na bok przewrci. Nie ruszaem si, dobrodziejko, i wcale ode mnie nie zalatuje, bom jeszcze ciao w caoci zachowa, no a paniusi to wida ju troch ruszyo, bo fetor tu fak tycznie niemoliwy, nawet jak na to miejsce tutaj. Jeno z grzecznoci milcz. Ach, wstrtny zoliwiec! Sam cuchnie na odlego i jeszcze na mnie wszystko spdza! Ojejejejej! eby ju ten czterdziesty dzionek wreszcie nadszed: aosny ich lament nad sob usysze, maonki szloch i dziatek pacz cichy!... Masz te o czym marzy! Nar si kutii i pjd sobie. Ach, eby si kto wreszcie obudzi! Awdotio Ignatiewna przemwi usuny urzdnik prosz chwil poczeka, zaraz odezw si nowi. A s moe wrd nich modzi ludzie? S i modzi, Awdotio Ignatiewna. Nawet zupene modziki. Ach, jak to dobrze! No co, jeszcze nie zaczli? informowa si ekscelencja. Nawet onegdajsi jeszcze si nie ocknli, ekscelencjo. Sam pan raczy wiedzie, niekiedy cay tydzie milcz. Dobrze, e ich onegdaj, wczoraj i dzi naraz wszystkich przywieli. Bo tu przecie na jakie dziesi sni wok s prawie sami zeszoroczni. Hm, to moe by ciekawe. Dzi na przykad, ekscelencjo, pochowano rzeczywistego tajnego radc Tarasiewicza. Po gosach poznaem. Znam jego bratanka, dopiero co spuszcza trumn. Hm, a gdzie on ley? Ach, jakie pi krokw od pana, ekscelencjo, w lewo. Prawie tu u paskich ng... Mgby pan, ekscelencjo, zawrze znajomo... Hm, nie... ja miabym pierwszy... Ale on sam zacznie, ekscelencjo. Nawet mu to pochlebi, niech mi pan to powierzy, ekscelencjo, a ja... Ach, och, c to si ze mn dzieje! jkn nagle jaki przestraszony nowy gosik. Nowy, ekscelencjo, nowy, Bogu dzikowa, i jak prdko! Nowi czasami prawie cay tydzie milcz. Och, zdaje si, mody czowiek! pisna Awdotia Ignatiewna. Ja... ja... wskutek komplikacji, i tak niespodzianie! zaszczebiota modzieniec. Szulc mi jeszcze w przeddzie powiedzia: powstaa, powiada, komplikacja... a mnie nagle rano si zmaro! Och! Och! No trudno, mody czowieku, nie ma rady zauway askawie genera, widocznie si cieszc z przybycia nowicjusza. Nie trzeba rozpacza! Prosimy bardzo do naszej, e tak powiem, doliny Jozafata. Dobrzy z nas ludzie, jak nas pan pozna, to si przekona. Jestem genera-major Pierwojedow, Wasilij Wasiljewicz, do usug. Ach, nie, nie! Nie, to przecie niemo... Lecz si u Szulca i, wie pan, wywizaa si u mnie komplikacja: z pocztku piersi mi oboyo, zaczem kaszle, potem si jeszcze przezibiem: puca i influenza... a tu nagle, cakiem niespodziewanie... Przede wszystkim niespodziewanie! Powiada pan: pocztkowo piersi? wtrci agodnie urzdnik, jakby chcc omieli nowego. Tak, piersi i flegma, a potem nagle nie ma flegmy, ale co w piersiach... i nie mog oddycha, i wie pan... Wiem, wiem, ale jeeli piersi, to powinien by pan raczej do Ecka, a nie do Szulca. Ja, wie pan, cigle si wybieraem do Botkina... i nagle... No, Botkin to zdrowo drze zauway genera. Ale nie, on si wcale nie drze, syszaem, e jest taki grzeczny, bada pono uwanie i rozpoznanie ma dobre. Jego ekscelencja mia na myli honorarium sprostowa urzdnik. Ach, co pan mwi, tylko trzy ruble, i tak troskliwie bada, i tyle recept... Wic koniecznie chciaem do niego, tak mi go polecono... No wic jak mi panowie radz: do Ecka czy do Botkina? Co, dokd? dobrodusznie rechocc zakoysa si trup generaa. Urzdnik wtrowa mu falsetem. Kochany chopcze, kochany, promienny chopcze! Jake ci kocham! pisna w ekstazie Awdotia Ignatiewna. O, gdyby takiego mie koo siebie!O, co to, to nie! Na to si nie mog zgodzi! I to ma by wspczesny nieboszczyk! Suchajmy jednak dalej i nie spieszmy si z wyciganiem wnioskw. Ten modzik, nowy pamitam go, jak lea w trumnie mia min wystraszonego kurczaka, najpaskudniejsz w wiecie! Lecz co dalej?Ale tu zacz si taki harmider, e nawet nie spamitaem wszystkiego, bo bardzo wiele osb zbudzio si naraz. Zbudzi si urzdnik radca stanu, i z miejsca zacz rozmow z generaem o projekcie nowej podkomisji w ministerstwie spraw i o prawdopodobnych w zwizku z t podkomisj przesuniciach na pewnych stanowiskach czym bardzo, ale to bardzo zainteresowa generaa. Wyznam, e sam dowiedzia em si o tym i owym i a si zdziwiem, jakimi to czasem drogami mona si dowiedzie w stolicy rnych nowinek administracyjnych. Nastpnie na wp si ockn pewien inynier, ale dugo plt co trzy po trzy, tak e nasi nie ruszali go nawet, zostawiajc w spokoju, a swoje odley. Oznaki mogilnego oywienia wykazaa te pochowana dopiero dzi rano wielka dama. Lebieziatnikow (tak bowiem nazywa si w uniony i znienawidzony przeze mnie radca dworu, lecy obok generaa Pierwojedowa) bardzo si tym przejmowa i dziwi si, e tym razem wszyscy tak prdko si budz. Wyznam, e i ja si dziwiem; przecie niektrzy spord obudzonych zostali pochowani dopiero przedwczoraj, na przykad pewna bardzo modziutka panienka, moe szesnastoletnia, ale cay czas chichoczca... wstrtnie i oblenie chichoczca. Ekscelencjo, tajny radca Tarasiewicz raczy si budzi! oznajmi nagle Lebieziatnikow z niezwyk skwapliwoci. Co tam znowu? niechtnie mrukn zbudzony nagle tajny radca. W seplenicej wymowie i gosie byo co kaprynie rozkazujcego. Zaczem si wsuchiwa z zaciekawieniem, bo ostatnio syszaem co nieco o Tarasiewiczu co w najwyszym stopniu podniecajcego i niepokojcego. To ja, ekscelencjo, na razie tylko ja, askawco. O co panu chodzi? Czego pan sobie yczy? Chciaem tylko dowiedzie si o zdrowie ekscelencji z nieprzyzwyczajenia kademu tu na pocztku troch przyciasno, dobrodzieju. Genera Pierwojedow pragnby mie zaszczyt zawarcia znajomoci z ekscelencj i spodziewa si... Nie znam takiego. Ale ekscelencjo, genera Pierwojedow, Wasilij Wasiljewicz... To pan jest genera Pierwojedow? Nie, ekscelencjo, jestem tylko radc dworu. Lebieziatnikow, do usug, a genera Pierwojedow... Bzdury, prosz mi da spokj! Daj pan spokj! powcign wreszcie z godnoci sam genera sualcz skwapliwo swego mogilnego fagasa. Nie raczy si jeszcze obudzi, ekscelencjo trzeba to mie na wzgldzie. To z nieprzyzwyczajenia: jak si raczy zbudzi, wtedy inaczej zareaguje... Daje pan spokj! powtrzy genera. Wasiliju Wasiljewiczu! Hej, ekscelencjo! zawoa nagle dononie, zuchwale tu koo Awdotii Ignatiewny jaki zupenie nowy gos gos paski i arogancki, z modnie niedba dykcj i natrtnie skandujcy. Ja was wszystkich obserwuj ju od dwch godzin le tu przecie trzy dni. Czy pan mnie sobie przypomina, Wasiliju Wasiljewiczu? Kliniewicz jestem, spotykalimy si u Wookoskich, dokd pana te, nie wiadomo czemu, wpuszczano. Czyby hrabia Piotr Pietrowicz?... Czy to moliwe, e pan... w tak modym wieku... Jake mi przykro! Mnie te przykro. A zreszt wszystko mi jedno i chc zewszd wycign, co si tylko da. Ale nie aden hrabia, lecz baron, zaledwie baron. Ndzne z nas baronitka, z jakich lokajw waciwie, nie wiem zreszt, jak do tego doszo... ale gwid na to. Jestem tylko ajdakiem z pseudowyszej sfery, ktrego uwaaj za uroczego obuza". Ojciec mj to drugorzdny genera, a matk kiedy przyjmowano w wyszych sferach. Co do mnie, to w zeszym roku razem z ydem Zyflem wyprodukowalimy faszywych papierkw na sum pidziesiciu tysicy, potem zrobiem na niego donos, a ca gotwk zabraa do Bordeaux Julka Charpentier de Lusignan. Niech pan sobie wyobrazi ekscelencjo, byem ju prawie zarczony. Szczewalewska, nie ma jeszcze szesnastu lat, chodzi na pensj, dostanie w posagu dziewidziesit tysicy. Awdotio Ignatiewno! Pamita pani, jak to mnie pani uwioda, gdy byem jeszcze czternastoletnim uczniakiem? Ach, to ty, obuzie! No, przynajmniej mi ciebie Bg zesa, bo tu... Niesusznie pani swego ssiada podejrzewaa o niemi wo... miaem si w kuak przecie to ode mnie zanosi: pochowano mnie nawet w zalutowanej trumnie. Ach, obrzydliwiec! Ale mimo wszystko ciesz si. Nie uwierzy mi pan, panie Piotrze, do jakiego stopnia brak tutaj ycia, humoru... Tak, tak, i wanie mam zamiar wprowadzi tu co nowego, oryginalnego. Ekscelencjo nie, nie pan, panie Pierwojedow druga ekscelencja, panie Tarasiewicz, tajny radco! Odezwije si pan! Tu Kliniewicz, ktry w czasie postu zawiz pana do mile Fury syszy mnie pan? Tak, sysz pana, panie Kliniewicz! Bardzo mi mio, moe pan wierzy! Nic panu nie wierz, zreszt gwid na to. Ja pana, drogi staruszku, po prostu chc ucaowa, ale dziki Bogu nie mog. Czy wiecie pastwo, co ten grand-pre zmajstrowa? Zmar trzy lub cztery dni temu i wyobracie sobie okazao si, e zostawi ni mniej, ni wicej, jak czterysta tysicy niedoboru w kasie pastwowej. Byy to pienidze dla wdw i sierot; nie wiem dlaczego sam nimi gospodarowa, tak e koniec kocw prawie osiem lat nie byo u niego kontroli... Wyobraam sobie, jakie oni tam teraz maj miny i jak pomstuj na niego! Prawda, e to rozkoszna myl? Przez cay ostatni rok nie mogem si nadziwi, skd taki siedemdziesicioletni staruch, podagryk i chiragryk, ma jeszcze tyle si do rozpusty. Ale teraz ju wiem! To te wdowy i sieroty ju sama myl o nich musiaa go dobrze rozpala!... Dawno o tym wiedziaem, tylko ja jeden wiedziaem: mwia mi Charpentier. No, a jak si dowiedziaem, to zaraz w wita bya akurat Wielkanoc nacisnem go po przyjacielsku: Kad, bracie, dwadziecia pi tysicy na st, bo jak nie to jutro bdziesz mia kontrol!" I wiecie co, pastwo? Mia zaledwie trzynacie tysicy! Sowem, zdaje si, e umar w sam por. Grand-pre, grand-pre, syszy mnie pan? Cher panie Kliniewicz, cakowicie zgadzam si z panem, ale niepotrzebnie pan... zapuszcza si w takie szczegy. Tyle jest w yciu cierpie, udrcze i tak mao satysfakcji... Zapragnem wreszcie odpocz. Jak widz, i tutaj mona bdzie sobie niele uy... Zao si, e on ju zwietrzy Catiche Bieriestow! Kogo? Jak Catiche!? zadrga lubienie gos starca. Jak Catiche? A o tu, na lewo, pi krokw ode mnie, dziesi od pana. Jest tu ju pity dzie, i gdyby pan wiedzia, grand-pre, co to za bestyjka!... Z dobrego domu, dobrze uoona a przy tym monstrum, prawdziwe monstrum! Nikomu jej tam nie pokazywa em, tylko ja jeden wiedziaem o niej... Catiche, odezwij si! Hi! hi! hi! odezwa si wibrujcy dziewczcy miech, w ktrym brzmia jaki ostry ton. Hi! hi! hi! Blon-dy-neczka? wyskandowa zadyszany grand-pre. Hi!hi!hi! Ja ju od dawna bekota ciko dyszc starzec marzyem o blondyneczce... pitnastolatce... i wanie w takim otoczeniu... Potwr! Potwr! krzykna Awdotia Ignatiewna. Do tego! przeci Kliniewicz. Widz, e materia tu pierwszorzdny. My tu natychmiast wietnie si urzdzimy. Najwaniejsze to eby spdzi wesoo reszt czasu... Ale jakiego czasu? Hej, panie urzdniku, jak tam panu, Lebieziatnikow czy jak? Syszaem, e tak si do pana zwracano! Lebeziatnikow, radca dworu. Siemion Jewsieicz, do usug. Jest mi naprawd bardzo mio. Gwid na to, e jest panu mio, ale pan tu, zdaje si, jest najlepiej poinformowany. Ju od wczoraj dziwi si, jak to jest, e my tutaj mwimy? Przecie mymy umarli, a tymczasem rozmawiamy, a nawet jakby si poruszamy a jednoczenie ani nie rozmawiamy, ani si nie poruszamy. Co to za sztuki magiczne? Jeli pan sobie yczy, baronie, mgby to panu lepiej wytumaczy Platon Nikoajewicz. Jaki znw Platon Nikoajewicz? Niech pan nie marudzi, do rzeczy! Platon Nikoajewicz to nasz domorosy filozof, przyrodnik, magister. Wyda kilka ksiek filozoficz nych, jest tu od trzech miesicy i ju cakiem zasypia; teraz to ju si nie da go rozrusza. Raz na tydzie wybka zaledwie par sw zupenie od rzeczy... Do rzeczy, do rzeczy! Tumaczy to wszystko w sposb najprostszy: mianowicie, e tam w grze, kiedy ylimy jeszcze, mylnie uwaalimy tamtejsz mier za mier. Ciao tu jeszcze raz jakby oywa, resztki ycia koncentruj si, ale tylko w naszej wiadomoci. Nie potrafi dokadnie wytumaczy, ale to jest tak, jakby ycie trwao nadal si bezwadnoci. Wszystko skupia si wedug niego gdzie w wiadomoci i tak trwa jeszcze dwa trzy miesice, niekiedy nawet p roku... Jest tu na przykad taki jeden, co ju prawie si cakiem rozoy, ale raz na jakie sze tygodni wymamrocze jedno swko, oczywicie bezsensowne, o jakim bobku: Bobek, bobek" tak powie a wic i w nim ycie wci jeszcze tli si niedostrzegaln iskierk. Niezbyt to mdre. No a to, e ja na przykad nie majc powonienia czuj tu odr? To... hm... No, tu ju nasz filozof zapuci si w mgliste regiony. Wanie co do powonienia zauway, e odr tu jest, e tak powiem, moralny! He! he! Pono odr duszy, eby zdya si opamita przez te dwatrzy miesice... I e jest to, e si tak wyra, ostatnia aska... Tylko wydaje mi si, baronie, e to wszystko to ju mistyczne bredzenie, cakiem zreszt zrozumiae w jego sytuacji... No, do ju tego, jestem pewien, e i dalej to takie same bzdury. Najwaniejsze, e mamy przed sob dwa trzy miesice ycia, a w kocu i tak czeka bobek! Proponuj wic wszystkim, ebymy spdzili tych par miesicy jak najprzyjemniej, a w tym celu naley urzdzi si na innych zasadach. Prosz pastwa! Proponuj, ebymy si niczego nie krpowali! Ach, tak, tak! Nie krpujmy si niczego! rozlego si naraz wiele gosw i rzecz dziwna byy wrd nich nawet zupenie nowe gosy, to jest gosy tych, co si tymczasem obudzili. Ze szczegln skwapliwoci hukn basem swoj aprobat cakiem ju przytomny inynier. Dziewcztko Catiche zachichotao radonie. Och, jake pragn niczego si nie krpowa! zawoaa w upojeniu Awdotia Ignatiewna. Syszycie pastwo? Jeeli ju Awdotia Ignatiewna pragnie niczego si nie krpowa... Ale nie, panie Piotrze, ja si tam krpowaam mimo wszystko, ale tu okropnie pragn odrzuci wszelkie wizy! O ile rozumiem, panie Kliniewicz hukn inynier proponuje pan, eby urzdzi tutejsze, e tak si wyra, ycie na nowych, tym razem rozsdnych zasadach. Na to ja sobie gwid! Z tym poczekamy na Kudejarowa, wczoraj go przywieli. Jak si zbudzi, to wam wszystko wytumaczy. To taka posta, taka kolosalna posta! Jutro chyba przytaszcz tu jeszcze pewnego przyrodnika, pewnego oficera na pewno i, o ile si nie myl, za jakie trzy cztery dni pewnego felietonist, chyba razem z redaktorem. Zreszt do diaba z nimi, ale rzecz w tym, e zbierze si nas spora gromadka i wszystko si jako uoy. Ale tymczasem chc jednego: eby nie kama. To najwaniejsze. y na ziemi i nie kama niepodobna, gdy ycie i kamstwo to synonimy; no a tu dla zabawy nie bdziemy kamali. Co u diaba, jestemy w grobie czy nie! Bdziemy wszyscy na gos opowiada swoje historie bez adnego skrpowania. Ja pierwszy zaczn. Wiecie pastwo, nale do ludzi zmysowych. Tam na grze to wszystko byo zwizane sparciaymi sznurkami. Precz ze sznurkami, spdmy tych par miesicy w najbezwstydniejszej szczeroci! Obnamy si cakowicie! Ach, obnamy si, obnamy si! zawoay wszystkie gosy naraz. Ach, jak ja strasznie chc si obnay! piszczaa Awdotia Ignatiewna. Ach, ach, widz, e bdzie tutaj wesoo! Ja nie chc do Ecka! Och, jak ja bym sobie poy jeszcze! Jak ja bym sobie poy! Hi! hi! hi! chichotaa Catiche. Najwaniejsze, e nikt nam tego nie moe zabroni. I chocia Pierwojedow, jak widz, zoci si to jednak nie dosignie mnie swoj rk. Grand-pre, co pan na mj projekt? Zgadzam si cakowicie, z najwiksz przyjemnoci, ale pod jednym warunkiem: eby Catiche pierwsza opowiedziaa swoj biografi. Protestuj! Protestuj jak najusilniej! rzek stanowczo genera. Ekscelencjo! znionym gosem przekonywa, bekocc i zachystujc si nicpo Lebieziatnikow ekscelencjo, przecie to nam nawet na rk! Powinnimy si zgodzi. No bo... wie pan, chodzi mi o t ma... No i wreszcie wszystkie te rne sztuczki... Zgoda na ma, ale... Nam to wszystko na rk, ekscelencjo, jak Boga kocham, na rk! No, choby na prb, chocia raz... Nawet w grobie nie dadz spokoju! Po pierwsze, generale, pan w grobie grywa w preferansa, po drugie my sobie gwi-de-my na pana! wyskandowa Kliniewicz. Panie szanowny, prosz si nie zapomina! Co? Ale pan mnie nie dosignie, mog z panem si droczy std jak z boloczykiem Julki. A poza tym, prosz pastwa, co z niego tutaj za genera? Tam by genera, a tutaj guzik! Za pozwoleniem!... Ja i tutaj... Tutaj zgnije pan w trumnie i zostanie po panu sze mosinych guzikw! Brawo, Kliniewicz! Cha! cha! cha! rykn chr gosw. Suyem Najjaniejszemu Panu! Mam szpad! Paska szpada nadaje si tylko do siekania myszy! A poza tym nigdy jej pan nie dobywa! Wszystko jedno, mj panie. Byem czci caoci. Rne bywaj czci caoci. Brawo, Kliniewicz, brawo! Cha! cha! cha! Nie rozumiem, co to jest szpada oznajmi inynier. Bdziemy wia przed Prusakami jak myszy, zrobi z nas miazg! zawoa z oddali jaki nie znany mi gos, a si zachystujcy z zachwytu. Szpada, askawco, to honor! prbowa przekrzycze wszystkich genera, ale tylko ja go syszaem. Wszcz si dugi, nieopisany rwetes i wrzask, wrd ktrego mona byo rozpozna tylko histerycznie podniecone piski Awdotii Ignatiewny: No, prdzej, prdzej! Ach, kiedy wreszcie zaczniemy by bezwstydni! Ojejejejej! Zaiste dusza moja pokut odbywa! rozleg si gos czowieka z gminu i...I w tym momencie nagle kichnem. Stao si to niespodziewanie i mimo woli, ale efekt by zdumiewajcy: wszystko umilko, jak na cmentarzu. Zniko jak sen. Zapada icie grobowa cisza. Nie sdz, eby si mnie krpowali: przecie postanowili niczego si nie krpowa! Czekaem moe pi minut, ale nic ani sowa, ani dwiku. Nie przypuszczaem te, aby si zlkli donosu na policj, bo i co tu moe zrobi policja? Wnioskuj mimo woli, e jednak musz mie jak tajemnic, nie znan miertelnikom, ktr starannie przed nimi ukrywaj.No pomylaem kochani, ja was jeszcze odwiedz", i z tymi sowami opuciem cmentarz.Nie, to mi si w gowie nie mieci! Nie, zaiste! Nigdy si na to nie zgodz! Bobek nie robi na mnie wraenia (wic to by ten bobek!).Rozpusta w takim miejscu, rozkad ostatniej nadziei, rozpusta wrd zwidych, gnijcych trupw i to w ostatnich przebyskach wiadomoci! Dano im w darze te chwile, a oni... Ale przede wszystkim w takim miejscu! Nie, to mi si w gowie nie mieci!Odwiedz inne kwatery, posucham wszdzie. O to wanie chodzi, e trzeba wszdzie ucha nastawi, nie tylko w jednym miejscu, eby sobie wyrobi jakie pojcie. A nu natrafi na co pocieszajcego!A do tamtych na pewno powrc. Obiecali swoje biografie i rne historyjki. Tfu! Ale pjd, musz pj: to sprawa sumienia!Zanios to do Obywatela"; tam pewnego redaktora te sportretowali. A nu wydrukuj.

CHOPCZYK NA GWIAZDCE U PANA JEZUSAICHOPCZYK Z RCZKDzieci to dziwne stworzenia, widzi je czowiek we nie i w wyobrani. Przed Wigili i w czasie wit wci spotykaem na ulicy, na ktrym rogu, pewnego chopaczka, mg mie najwyej siedem lat. W straszny mrz by ubrany jak w lecie, ale szyj mia owinit jakim starym achem widocznie kto go jednak ekwipowa, posyajc na ulic. Chopiec ten chodzi z rczk"; jest to termin techniczny, znaczy chodzi po probie. Termin wymylili sami ci chopcy. Takich jak on jest mnstwo, krc si na naszej drodze, zawodzc jkliwie co wyuczonego, ale ten nie zawodzi, mwi jako niewinnie, bez rutyny i z ufnoci patrzy mi w oczy a wic rozpoczyna dopiero ten zawd. Na moje wypytywanie owiadczy mi, e ma siostr, bezrobotn, chor; moe bya to nawet prawda, ale dowiedziaem si potem, e takich chopcw jest bez liku: posya si ich z rczk" nawet w najsroszy mrz i jeeli nic nie uzbieraj, to na pewno czeka ich bicie. Nazbierawszy kopiejek chopiec wraca z czerwonymi, skostniaymi rkami do jakiej sutereny, gdzie pije jaka banda apserdakw, z takich, co to zastrajkowawszy w fabryce w nocy z soboty na niedziel, wracaj do pracy dopiero w rod wieczr". Tam, w piw nicznych izbach, pij z nimi ich godne, bite ony, a tu obok piszcz godne dzieciaki. Wdka, brud i rozpusta, ale przede wszystkim wdka. Chopaka z uzbieranymi groszami od razu posya si do szynku, aby przynis jeszcze wdki. Dla zabawy jemu czasem te wlej do ust setk i rechoc, kiedy krztuszc si pada niemal zemdlony na podog:...I do ust wdk wstrtn mi Nielitociwie la...Kiedy chopak podronie, pozbywaj si go czym prdzej do jakiej fabryki, ale wszystko, co zarobi, znw musi oddawa apserdakom, a ci znw przepijaj wszystko. Ale jeszcze przed fabryk dzieci te staj si prawdziwymi przestpcami. Wcz si po miecie i znaj takie zakamarki w rnych suterenach, w ktrych mona si zaszy i niepostrzeenie przenocowa. Jeden z nich nocowa kilka razy z rzdu u pewnego stra w jakim koszu, a str go w ogle nie zauway. Naturalnie tacy chopcy staj si zodziejaszkami. Zodziejstwo staje si naogiem nawet u omioletnich dzieci; niekiedy nawet zupenie sobie nie uwiadamiaj przestpczego charakteru swego postpowania. W kocu znosz wszystko gd, chd, bicie w zamian za jedn rzecz wolno, i uciekaj od swoich apserdakw, aby si wczy na wasn rk. Takie dzikie stworzenie czasami nic nie rozumie i nie wie ani gdzie mieszka, w jakim kraju, ani jakiej jest narodowoci, czy istnieje Bg, czy jest cesarz; mwi o nich nawet takie rzeczy, e si wierzy nie chce, a jednak s to wszystko fakty.

IICHOPCZYK NA GWIAZDCE U PANA JEZUSAAle jestem powieciopisarzem i chyba pewn historyjk" sam zmyliem. Czemu pisz chyba", sam przecie wiem na pewno, e zmyliem, wci mi si jednak wydaje, e to si gdzie kiedy zdarzyo i zdarzyo wanie w Wigili Boego Narodzenia w jakim olbrzymim miecie i w straszny mrz.Roi mi si, e by w pewnej suterenie chopczyk, bardzo jeszcze maleki, co okoo szeciu latek lub nawet mniej. Ten chopczyk obudzi si rano w zimnej, wilgotnej piwnicznej izbie. Mia na sobie jak kapotk i dra. Oddech wydostawa mu si z ust na ksztat pary, a on siedzc w kcie na kufrze z nudw umylnie wypuszcza t par z ust i bawi si patrzc, jak wylatuje. Ale bardzo mu si chciao je. Z rana kilka razy podchodzi do pryczy, gdzie na cienkiej jak nalenik podcice, z jakim tobokiem pod gow zamiast poduszki, leaa jego chora matka. Skd si tu wzia? Zapewne przyjechaa ze swoim synkiem z innego miasta i nagle zaniemoga. Gospodyni tych ktw zabrano dwa dni temu na policj, lokatorzy si porozchodzili, jak to przed witami, a jedyny apserdak, ktry zosta w domu, lea ju ca dob pijaniuteki, nie doczekawszy si nawet wit. W innym kcie izby skrcaa si z blw reumatycznych osiemdziesicioletnia starowinka, ktra gdzie kiedy suya za niak, a teraz konaa samotnie, jczc, gderajc i zrzdzc na chopca, tak e nawet ba si ju zbliy do jej kta. Znalaz w sieni co do picia, ale do jedzenia nie byo nic, nawet skrki od chleba. Ju po raz dziesity podchodzi do pryczy, by zbudzi swoj mamusi. W kocu przelk si czego w ciemnoci: dawno ju zacz si wieczr, a wiata jeszcze nie zapalono. Dotknwszy twarzy mamusi chopczyk zdziwi si, e wcale si nie porusza i jest taka zimna jak ciana. Zimno tu bardzo" pomyla, posta chwil, wci trzymajc bezwiednie rk na ramieniu umarej, potem chuchn na swoje paluszki, eby je ogrza, i nagle, natrafiwszy na pryczy na swoj czapeczk, po cichutku, po omacku wyszed z sutereny. Byby wyszed ju wczeniej, ale ba si w grze na schodach wielkiego psa, ktry cay dzie wy pod drzwiami ssiadw. Teraz psa ju nie byo i chopczyk szybko wyszed na ulic.Boe, co za miasto! Nigdy jeszcze czego takiego nie widzia. Tam, skd przyjecha, w nocy jest tak czarno, jedna tylko latarnia na ca ulic. Niskie drewniane domki maj zamknite okiennice; na ulicach ledwo si ciemni nikogo, wszyscy siedz zamknici po domach i tylko wyj cae stada psw, setki, tysice, wyj i szczekaj przez calutk noc. Ale za to tam byo ciepo i dawali mu je, a tu Boe, eby tak poje! A jaki tu haas i turkot, jakie wiata i ludzie, konie i karety, i mrz, mrz! Mrona para a bucha od zziajanych koni z ich arem dyszcych pyskw; skro rozmiky nieg dzwoni o bruk podkowy, i wszyscy si tak pchaj, i, o Boe, tak si chce je, eby cho jaki ksek, i, ach, jak zabolay nagle paluszki. Przeszed str porzdku publicznego i odwrci si, eby nie widzie dziecka!O, znw ulica! Ojej, jaka szeroka! Tu ju go na pewno stratuj. Jak oni wszyscy krzycz, biegn, jad, a wiate tu ile, mj Boe! A to co? Ojej, jaka wielka szyba, a za szyb pokj, a w pokoju drzewko a do samego sufitu: choinka, a na choince tyle wieczek, tyle zotych papierkw i jabuszek, a naokoo laleczki, mae koniki; po pokoju biegaj dzieci, wystrojone, czyciutkie, miej si i bawi, i jedz, i pij. O, ta dziewczynka zacza taczy z chopczykiem, jaka adna dziewczynka! I muzyka gra, sycha przez szyb. Patrzy chopczyk, dziwuje si, ju si nawet mieje, a przecie go bol paluszki u nek, a u rczek zrobiy si cakiem czerwone, nie zginaj si i bol, jak nimi poruszy. Nagle przypomnia sobie chopczyk, e go tak bol paluszki, zapaka i pobieg dalej... I znw widzi przez inn szyb pokj, tu te jest drzewko, a na stoach le ciasta, przerne migdaowe, czerwone i te, i siedz tam cztery panie, bogate, kto przyjdzie, temu daj ciasta, drzwi si otwieraj co chwila i wchodzi z ulicy duo panw i pa. Podkrad si chopczyk, otworzy nagle drzwi i wszed. Och, jak zaczli krzycze, opdza si rkami od niego! Jedna pani podesza szybciutko i wsuna mu grosik do rki i zaraz otworzya drzwi na ulic. Jake si przestraszy! Grosik od razu wypad mu z rki i zadzwoni po stopniach: chopczyk nie mg zgi swych czerwonych paluszkw i utrzyma pienika. Wybieg i popdzi sam nie wiedzc dokd. Chciao mu si paka, ale si ba, biegnie sobie, biegnie i chucha w paluszki. Smutno mu si zrobio, bo si poczu taki sam jeden, i ba si, a tu nagle,o Jezu! C to takiego? Stoj ludzie tumnie, dziwuj si: w oknie za szyb trzy lalki, malutkie, wystrojone, w czerwonych i zielonych sukienkach, cakiem jak ywe! Obok nich siedzi jaki staruszek i niby gra na wielkich skrzypcach, dwaj inni stoj, graj na maych skrzypeczkach i kiwaj gowami do taktu, i patrz na siebie, i usta im si ruszaj mwi, naprawd mwi, tylko przez szyb nie sycha. Chopczyk najpierw myla, e s ywi, ale potem si domyli, e to laleczki, i nagle si rozemia. Nigdy jeszcze nie widzia takich laleczek i nie wiedzia, e takie bywaj! Chce mu si paka, ale miech go ogarnia, gdy patrzy na te laleczki. Wtem poczu, e kto go chwyta z tyu za kubraczek: jaki duy, zy chopak sta obok i nagle waln go w gow, zerwa mu czapk i podbi nog. Chopczyk upad na ziemi, kto zacz krzycze, on si zlk, zerwa si i w nogi; bieg, bieg i nagle wpad, sam nie wiedzc gdzie, do jakiej bramy, potem na jakie obce podwrko i przycupn za stosem drwa: Tu nie znajd, tu ciemno".Przycupn i skurczy si, ledwo dyszc ze strachu, i nagle, cakiem nagle, zrobio mu si tak dobrze: rczki i nki przestay bole i tak mu byo ciepo, ach jak ciepo, jak na piecu. Wtem wzdrygn si: poczu, e zasypia. Moe by tu zasn? Ale nie, posiedz tu chwilk i znw pjd popatrze na laleczki" pomyla i umiechn si przypomniawszy je sobie zupenie jak ywe!" I nagle mu si wydao, e jego mamusia zapiewaa przy nim piosenk. Mamusiu, ja pi, ach, jak si tu dobrze pi!" Chod do mnie na gwiazdk, chopczyku szepn kto nad nim cichutko.W pierwszej chwili pomyla, e to jego mamusia, ale nie, to nie ona. No to kto go zawoa nie wida, ale kto si nad nim pochyli i obj go w ciemnoci, on wycign do niego rk i... i raptem... ojej, co za jasno! Jejciu, co za choinka! Nie, to nie choinka, nigdy jeszcze nie widzia takich drzew! Gdzie on jest teraz: wszystko byszczy, lni, naokoo same laleczki ale nie, to s chopcy i dziewczynki, tyle dzieci, a wszy stkie takie jasne, i wszystkie krc si wok niego, lataj, cauj go, bior, unosz ze sob, on sam te leci, wtem widzi: jego mamusia patrzy i mieje si do niego radonie. Mamo! Mamo! Ach, jak tu dobrze, mamusiu! woa do niej chopczyk i znw si cauje z dziemi, i chce im opowiedzie czym prdzej o tamtych laleczkach za szyb. Kto wy jestecie, chopcy? Kto wy jestecie, dziewczynki? pyta miejc si i kochajc ich wszystkich. To jest Panajezusowa choinka odpowiadaj mu dzieci. U Pana Jezusa jest zawsze w Wigili gwiazdka dla maych dzieci, ktre nie maj wasnej gwiazdki....I dowiedzia si, e ci chopcy i dziewczynki byli takimi samymi dziemi jak on, ale niektre zamarzy jeszcze w swoich koszykach, w ktrych je podrzucono na schody przed drzwiami petersburskich urzdnikw, niektre zaczadziay na wsi, oddane przez dom sierot na garnuszek do biednych kobiet, inne zmary przy wyschnitych piersiach swych matek w czasie godu w ziemi samarskiej, jeszcze inne udusiy si od zaduchu w wagonach trzeciej klasy, a teraz wszystkie s tutaj, s teraz aniokami u Pana Jezusa, a On jest wrd nich, wyciga do nich rce i bogosawi je i ich wystpne matki... A te matki te stoj tu wszystkie na boku i pacz, kada poznaje swego synka albo creczk, dzieci podbiegaj do nich, cauj je, ocieraj im rczkami zy i bagaj, eby nie pakay, bo im tu przecie tak dobrze....Nazajutrz str znalaz na dole zwoki chopczyka, ktry wbieg na podwrko i zamarz za stert drew.Odszukano te jego mam: zmara jeszcze przed nim. Oboje spotkali si w niebie u Pana Boga.No i po co zmyliem t histori, tak nie pasujc do zwykego, rozsdnego dziennika, w dodatku dziennika pisarza? Przecie obiecywaem pisa gwnie o rzeczywistych zdarzeniach! Ale w tym rzecz: cigle mi si co roi, cigle mam przywidzenia, e to wszystko mogo si zdarzy naprawd to, co si stao w suterenie i za drwami... A co do gwiazdki u Pana Jezusa sam nie wiem, co wam powiedzie, czy si to mogo zdarzy, czy nie? Po to jestem w kocu pisarzem, by zmyla.1876

CHOP MAREUSZ...Opowiem pewn histori nawet nie histori -ot tak, pewne tylko odlege wspomnienie, ktre, sam nie wiem czemu, mam wielk ochot opowiedzie wanie tutaj i teraz, na zakoczenie naszej rozprawy o ludziach. Liczyem sobie wtedy dopiero dziewi lat ycia... ale nie, lepiej zaczn od tego momentu, kiedy sobie liczyem dwadziecia dziewi lat ycia.By drugi dzie wit wielkanocnych. Byo ciepo, pogodnie, niebo bkitne, soce wysokie, ciepe", jaskrawe, ale w mojej duszy byo bardzo ponuro. Wasaem si za koszarami, liczyem pale mocnego ogrodzenia wiziennego, ale nie chciao mi si liczy, cho bya to dla mnie zwyczajna rzecz. Ju drugi dzie w wizieniu trwaa zabawa"; katornikw nie wyprowadzano do roboty, byo mnstwo pijanych, co chwila wybuchay we wszystkich ktach poajanki i ktnie. Wstrtne, ohydne piosenki, meliny z gr w karty pod pryczami, kilku katornikw wyrokiem swych towarzyszy pobitych niemal na mier za szczeglne rozpasanie leao na pryczach; przykryto ich kouchami w nadziei, e si wreszcie jednak ockn. Kilka razy ju sigano po noe to wszystko przez dwa dni wit umczyo mnie do cna, a czuem si chory. Nigdy zreszt nie mogem znie bez odrazy pijackiego rozpasania wrd ludu, a tu, w tym miejscu szczeglnie. W takie dni nawet wadze nie zaglday do wizienia, nie robiy rewizji i nie szukay alkoholu rozumiejc, e trzeba da si pobawi raz do roku nawet tym nieszcznikom i e inaczej byoby gorzej. W kocu gniew zapon w moim sercu. Spotkaem Polaka M-ckiego, politycznego; spojrza na mnie ponuro, oczy mu zabysy, wargi zadrgay: Je hais ces brigands! zgrzytn do mnie pgosem i poszed. Wrciem do koszar, mimo e dopiero przed kwadransem wybiegem z nich jak szalony, kiedy szeciu tgich chopw rzucio si jednoczenie na pijanego Tatara Hazina, by go uciszy, i zaczo go bi; bili go niedorzecznie, nawet wielbd by pad od takiego bicia, ale oni wiedzieli, e tego Herkulesa trudno zabi, wic go walili bez obawy. Teraz, wrciwszy, zauwayem na kocu koszar, na pryczy w kcie, nieprzytomnego ju Hazina niemal bez oznak ycia; lea przykryty kouchem i wszyscy go omijali w milczeniu: byli wprawdzie zupenie pewni, e do rana si ocknie, ale kto wie, jeszcze czek, nie daj Boe, skona od takiego bicia". Przecisnem si na swoje miejsce, naprzeciw okna z elazn krat, i legem na wznak, z rkami pod gow i zamknitymi oczami. Lubiem tak lee: do picego si nie przyczepi, poza tym mona myle i marzy. Ale z marzenia nic nie wychodzio: serce bio mi niespokojnie, a w uszach brzmiay sowa M-ckiego: Je hais ces brigands! Po co zreszt opisywa wraenia, jeszcze teraz ni mi si nieraz po nocach te czasy i nie ma snw tak mczcych jak te. Moe czytelnicy zauwa, e do dzi pra wie nigdy nie wspominaem w druku o swoim yciu na katordze, a Wspomnienia z domu umarych napisaem pitnacie lat temu w imieniu zmylonej osoby, rzekomo zbrodniarza, ktry zabi swoj on. A propos, dodam ten szczeg, e od tego czasu bardzo wiele osb myli i twierdzi nawet jeszcze teraz, e zostaem zesany za zabjstwo ony.Po jakim czasie rzeczywicie ni to si zdrzemnem, ni to si pogryem we wspomnieniach. Przez cae cztery lata mego pobytu na katordze bezustannie wspominaem ca swoj przeszo i myl, e we wspomnieniach przeyem na nowo cae swoje dawniejsze ycie. Wspomnienia przychodziy same, rzadko wywoywaem je wiadomie. Zaczynao si od jakiego punktu, kreski, czasami niedostrzegalnej, a potem stopniowo przeradzao si w cay obraz, w jakie mocne, jednolite wraenie. Analizowaem te wraenia, dodawaem do przeszoci nowe rysy, a przede wszystkim poprawiaem j poprawiaem bezustannie, na tym polegaa caa moja zabawa.Tym razem przypomnia mi si, sam nie wiem czemu, pewien przelotny moment z wczesnego dziecistwa, kiedy miaem dopiero dziewi lat moment, zdawaoby si, zupenie zapomniany przeze mnie, ale ja wtedy szczeglnie lubiem wspomnienia z wczesnego dziecistwa. Przypomnia mi si sierpie na wsi w naszej wiosce: dzie suchy, pogodny, ale niezbyt ciepy i wietrzny. Lato si koczy, wkrtce trzeba bdzie jecha do Moskwy, znw si nudzi przez ca zim na lekcjach francuskiego... Jake mi al si rozstawa z wsi!Pobiegem za gumno i zszedem do parowu, wspiem si na osk tak si nazyway u nas gste za rola po tamtej stronie parowu, cignce si a do gaju. Zaszyem si w krzaki i sysz, e nie opodal o jakie trzydzieci krokw ode mnie orze samotnie chop. Wiem, e orze posuwajc si stromo w gr i e ko idzie z trudem, od czasu do czasu dolatuje do mnie okrzyk: Wio, wio!" Znam prawie wszystkich naszych chopw, ale nie wiem, ktry to z nich, zreszt wszystko mi jedno, jestem cakowicie pogrony w swoim zajciu, bo ja te jestem zajty: wyamuj sobie gazk leszczyny na bacik, eby smaga nim aby... bicze z leszczyny s takie adne, ale takie nietrwae, nie ma porwnania z brzozowymi. Zajmuj mnie rwnie rne uczki, robaczki i muszki, zbieram je, niektre s bardzo adne. Lubi te mae, zwinne, czerwono-te jaszczurki w czarne plamki, ale wykw si boj. Zreszt we trafiaj si znacznie rzadziej ni jaszczurki. Grzybw tu niewiele, po grzyby trzeba i do brzeziny, wanie mam zamiar i. Niczego w yciu tak nie kochaem, jak lasu z jego grzybami i jagodami, z jego uczkami i ptaszkami, jeykami i wiewirkami, z jego tak mi mi wilgotn woni zetlaych lici. Nawet teraz, kiedy to pisz, czuj zapach naszej wiejskiej brzeziny: te wraenia pozostaj na cae ycie.Wtem wrd gbokiej ciszy jasno i wyranie usyszaem krzyk: Wilk biegnie!" Wrzasnem i nieprzytomny ze strachu, z gonym krzykiem wybiegem na polan, wprost na orzcego chopa.By to nasz chop Mareusz. Nie wiem, czy jest takie imi, ale wszyscy mwili na niego Mareusz. Mg mie okoo pidziesitki, silnie zbudowany, rosy, z mocno siwiejc pow szerok brod. Znaem go, ale dotychczas nigdy prawie nie miaem sposobnoci z nim mwi.Usyszawszy mj krzyk, zatrzyma swoj klacz, a gdy z rozpdu uczepiem si jedn rk jego sochy, a drug rkawa, zauway, jak bardzo si boj. Wilk biegnie! krzyknem bez tchu. Podnis gow i mimo woli obejrza si wok, prawie mi uwierzywszy na moment. Gdzie ten wilk? Zawoa... Kto zawoa: Wilk biegnie" wybkaem. Co ty, co ty mwisz, jaki wilk, przywidziao ci si. Skd tu moe by wilk! mamrota dodajc mi otuchy. Ale ja si trzsem jak li i jeszcze mocniej wczepiem si w jego kapot. Musiaem by bardzo blady, bo patrzy na mnie z niespokojnym umiechem, wida lkajc si o mnie. A to ci si przelk, aj, aj, aj! kiwa gow. Nie bj si, synku. Biedny may!Wycign rk i nagle pogaska mnie po twarzy. Nie bj si, Pan Jezus ma ci w swojej opiece, przeegnaj si.Ale ja si nie przeegnaem. Kciki moich ust drgay i to go musiao najwicej uderzy. Wycign ostronie swj gruby, uwalany ziemi paluch o czarnym paznokciu i leciutko dotkn moich trzscych si warg. A to ci dopiero, aj, aj, aj umiechn si do mnie jakim macierzyskim przecigym umiechem. Rany boskie, a to ci dopiero!Zrozumiaem wreszcie, e wilka nie ma i e woanie Wilk biegnie" byo wytworem mojej wyobrani. Byo zreszt zupenie wyrane, ale takie krzyki (nie tylko o wilkach) syszaem ju raz czy dwa razy w yciu, cho nikt nie krzycza, i wiedziaem o tym. (Pniej wraz z dziecistwem te halucynacje miny). To ja ju pjd powiedziaem patrzc na niego pytajco i niemiao. Id, id z Bogiem, bd patrzy za tob. Ju ja ciebie nie dam wilkowi! doda z tym swoim macierzyskim umiechem. Id, ide z Bogiem! i przeegna mnie, i sam si przeegna.Poszedem ogldajc si za siebie co par krokw. Pki szedem, Mareusz cay czas sta ze swoj kobyk i patrza za mn, kiwajc mi gow, ilekro si obejrzaem. Musz wyzna, e byo mi troch wstyd, e si tak przestraszyem, ale wci jeszcze bardzo baem si wilka, dopki nie dotarem przeszedszy przez parw do pierwszej stodoy. Wtedy strach mnie zupenie opuci, i nagle nie wiadomo skd wpad na mnie nasz podwrzowy pies Wilczek. Przy nim poczuem si ju cakiem pewnie i obejrzaem si po raz ostatni za Mareuszem: jego twarzy ju nie widziaem wyranie, ale czuem, e wci jeszcze tak samo agodnie umiecha si do mnie i kiwa gow. Skinem mu rk, on mi te i ruszy za swoj klacz. Wio, wio! posyszaem znw odlege woanie, i klacz znw pocigna soch.Wszystko to nagle stano mi w pamici, nie wiem czemu, ale z niezwyk precyzj szczegw. Raptem ocknem si i usiadem na pryczy pamitam, czuem jeszcze na swojej twarzy agodny umiech wspomnienia. Jeszcze chwil wspominaem dalej.Wtedy, po przyjciu do domu od Mareusza, nikomu nie opowiedziaem o swej przygodzie". C to zreszt za przygoda? I o Mareuszu take wnet zapomniaem. Spotykajc go potem od czasu do czasu, nigdy z nim nie rozmawiaem nie tylko o wilku, lecz w ogle o niczym i nagle teraz, po dwudziestu latach, tu, na Sy berii, przypomniao mi si to spotkanie tak wyranie, z najdrobniejszymi szczegami. A wic musiao zapa w moj dusz niepostrzeenie, samo przez si i mimo woli, i nagle powrcio wtedy, kiedy byo trzeba: przypomnia mi si ten czuy, macierzyski umiech biednego chopa paszczynianego, jego znaki krzya, kiwanie gow: A to ci dopiero, przelk si may!" A zwaszcza ten jego gruby, uwalany ziemi paluch, ktrym agodnie, z macierzysk czuoci dotkn moich dygoccych warg. Oczywicie kady inny te uspokoiby dziecko, ale tu, w tym spotkaniu na odludziu, zdarzyo si jakby co zupenie innego: gdybym by jego wasnym synem, nie mgby spojrze na mnie wzrokiem janiejcym wiksz mioci. A kto go zmusza do tego? By naszym wasnym chopem paszczynianym, a ja mimo wszystko jego paniczem; nikt si nie mia dowiedzie, jak mnie przytuli, i wynagrodzi go za to. A moe tak bardzo lubi dzieci? Bywaj i tacy. Spotkanie zdarzyo si na odludziu, w szczerym polu, i tylko Bg mg widzie z gry, jak gbokie i wiate uczucie, jak ludzka, jak subtelna, niemal kobieca czuo moe wypenia serce jakiego prostaka, zwierzco ciemnego rosyjskiego chopa, poddanego, ktry jeszcze wtedy nawet nie ni, nie marzy o wyzwoleniu. Powiedzcie, czy nie to mia na myli Konstanty Aksakow, mwic o wielkiej kulturze naszego ludu?Wic teraz, zszedszy z pryczy i rozejrzawszy si naokoo, pamitam, poczuem nagle, e mog patrze na tych nieszczliwych zupenie inaczej nagle jakim cudem znika z mego serca wszelka nienawi. Poszedem przed siebie wpatrujc si w napotykane twarze. Oto chop z ogolon gow, z napitnowan twarz, pijany, wrzeszczcy swoj ochryp pijack pie przecie to te, by moe, taki sam Mareusz, przecie nie mog zajrze mu w serce!Tego wieczoru spotkaem jeszcze raz M-ckiego. Nieszczliwy! Ten na pewno nie mg mie wspomnie o adnych Mareuszach i adnego innego pogldu na tych ludzi prcz: Je hais ces brigands! O tak, Polacy przeszli wtedy wicej od nas!1876

STULETNIA Dzi rano dugo si guzdraam opowiadaa mi par dni temu jedna pani i wyszam z domu dopiero koo poudnia, a nazbierao si, jak na zo, mnstwo spraw do zaatwienia. Akurat na Mikoajowskiej miaem wstpi w dwa miejsca, jedno niedaleko od drugiego. Po pierwsze do urzdu, i tu przy bramie spotykam t wanie starowink, i taka mi si wydaa stara, pochylona, z laseczk, ale jednak nie zorientowaam si, ile moe mie lat. Dosza do bramy i tu w kciku usiada sobie na aweczce stra, eby odpocz. Ja zreszt przeszam obok niej i tylko migna mi w oczach.Po jakich dziesiciu minutach wychodz z urzdu, a tam dwa domy dalej jest sklep, gdzie jeszcze w ubiegym tygodniu zamwiam buciki dla Soni, wic poszam je odebra przy sposobnoci, wtem widz staruszka siedzi teraz ju przed tym domem, znw na aweczce przy bramie siedzi sobie i patrzy na mnie. Umiechnam si do niej, wstpiam do sklepu i odebraam buciki. Trwao to moe ze trzy cztery minuty, potem poszam dalej, w stron Newskiego, a tu widz moja staruszka jest ju koo trzeciego domu, te przy bramie, tylko nie na aweczce, lecz na wystpie przycupna, bo awki w tej bramie nie byo. Mimo woli zatrzymaam si przy niej. Czemu to, myl sobie, siada przy kadym domu? Zmczya si mwi staruszko? Zmczonam, kochana, wci jestem zmczona. Myl sobie: ciepo, soneczko wieci, pjd sobie do wnuczt na obiad. To ty, babciu, idziesz na obiad? Na obiad, kochana, na obiad. To ty tak nigdy nie dojdziesz. Dojd, dojd ot, przejd kawaeczek i odpoczn sobie, a potem wstan i pjd dalej.Patrz na ni i okropna mnie zdja ciekawo. Staruszka maa, schludna, odzie na niej stara, zniszczona; pewnie z mieszczan pochodzi, z laseczk; twarz blada, ta skra i koci, usta bezbarwne istna mumia, ale siedzi sobie, umiecha si, sonko wprost na ni wieci. Co, babciu, chyba jeste bardzo stara? pytam jakby artem. Sto cztery lata, kochana, sto cztery latka mam dopiero zaartowaa. A ty gdzie idziesz?I patrzy na mnie mieje si, jakby si ucieszya, e moe z kim porozmawia, ale dziwna mi si wydaa u stuletniej taka ciekawo gdzie ja id, jakby to byo dla niej takie wane. Widzisz, babciu zamiaam si i ja wziam buciczki ze sklepu dla mojej creczki, no i nios je do domu. A to ci malekie buciczki, masz ma creczk, co? To dobrze. Wicej dziatek nie masz?I znowu si mieje patrzc na mnie. Oczy mtne, prawie martwe, a jednak bije z nich jaki ciepy blask. Babciu, chcesz, dam ci pitk, kupisz sobie bueczk i podaj jej pi kopiejek. Co to, pitk mi dajesz? No c, Bg zapa, wezm t twoj pitk. To masz, babciu, nie gniewaj si. Wzia. Wida, e nie ebrze, nie przyszo jej na to, nie wzia ode mnie tak adnie, wcale nie jak jamun, lecz jakby z grzecznoci czy dobroci serca. A zreszt moe nawet bya zadowolona, bo kt si do takiej staruszki odezwie, a tu z ni nie tylko rozmawiaj, lecz jeszcze si troszcz o ni yczliwie. No, egnaj mwi babciu. Oby dosza szczliwie. Dojd, kochana, dojd. Na pewno dojd. A ty id do swojej wnuczki pomylia si staruszka zapomniawszy, e mam crk, nie wnuczk wida mylaa, e kady ma wnuki.Poszam i ja, obejrzaam si za ni ostatni raz: widz, dwigna si z trudem, powoli, stukna laseczczk i powloka si po ulicy. Pewnie jeszcze z dziesi razy odpocznie po drodze, zanim dojdzie do swoich na obiad. Gdzie ona moe chodzi na obiad? Taka dziwna staruszka.Wysuchaem tego samego ranka tej opowieci; zreszt, prawd mwic, nie bya to nawet opowie ot po prostu takie wraenie przy spotkaniu ze stuletni (w samej rzeczy, jak czsto zdarza si spotka stuletni, w dodatku o takiej peni ycia duchowego?) i zupenie zapomniaem o nim; dopiero pn noc, przeczytawszy pewien artyku w pimie i odoywszy to pismo, przypomniaem sobie nagle o tej staruszce i, sam nie wiem czemu, byskawicznie dorysowaem sobie dalszy cig: jak to dosza do swoich na obiad i powsta inny, moe cakiem prawdopodobny obrazek.Wnuki jej, a moe i prawnuki, ale ju tak za jednym zamachem nazywa ich rwnie wnukami, to pewnie jacy rzemielnicy, rozumie si ludzie majcy rodzin, inaczej nie przychodziaby do nich na obiad; mieszkaj w suterenie, moe dzierawi balwierni; ludzie zapewne niebogaci, a jednak odywiaj si jako i utrzymuj porzdek. Dobrna do nich zapewne dopiero koo drugiej. Nie spodziewali si jej, ale powitali, by moe, do yczliwie. A, Maria Maksimowna, wejd, wejd, sugo Boa, prosimy bardzo.Staruszka wchodzi umiechnita, dzwonek przy drzwiach wejciowych dugo jeszcze przenikliwie dwiczy. Jej wnuczka pewnie jest on balwierza, a on sam to czowiek jeszcze niestary, moe trzydziestokilkuletni, stateczny jak na swj fach, bo to fach lekkomylny, i oczywicie w surducie wyszmelcowanym jak nalenik, pewnie od brylantyny, bo ja wiem, nigdy nie widziaem balwierza" wygldajcego inaczej tak samo konierz surduta zawsze maj jakby umczony. Troje maych dzieci chopczyk i dwie dziewczynki podbiego natychmiast do prababci. Takie bardzo ju stare staruszeczki prawie zawsze przyjani si z dziemi: same staj si bardzo podobne do dzieci, czasem nawet zupenie. Siada sobie staruszka. Gospodarz ma gocia: ni to interesant, ni to znajomy, co koo czterdziestki, ju si zabiera do wyjcia. No i siostrzeniec przyjecha w odwiedziny, chopak moe siedemnastoletni, stara si o prac w drukarni. Staruszka przeegnaa si i siada, patrzy na gocia: Ale em si zmczya. A kto to jest u was? O mnie idzie? odzywa si go z umiechem. C to, Mario Maksimowna, nie poznajecie mnie? To zaprzeszego lata wybieralimy si razem do lasu na opieki. Ach, to ty znam ci, znam, przemiewco. Ja ciebie pamitam, tylko z nazwiska nie wiem, kto ty taki, ale ciebie pamitam. Och, ale em zmczona! No i czemu to, Mario Maksimowna, staruszko czcigodna, wcale nie chcecie rosn? O to chciaem zapyta artuje go. A niech ci mieje si babcia, zreszt wyranie zadowolona. Dobry czowiek ze mnie, Mario Maksimowna. No, z dobrym to i mio porozmawia. Och, tak mi jako duszno, matuchno. Paletko dla Sierioeki, widz, ju wykombinowalicie.Wskazuje na siostrzeca.Siostrzeniec, rosy, tgi chopak, umiecha si ca gb i przysuwa si bliej. Ma na sobie nowiutkie popielate palto i jeszcze nie potrafi go obojtnie wkada. Obojtno przyjdzie moe dopiero za tydzie, a teraz co chwila patrzy na swoje wyogi, na klapyi w ogle cay przeglda si w lustrze i czuje do siebie wielki respekt. Obr si trajkocze ona balwierza. Patrz, Maksimowno, jakiemy mu paletko wyszykowali, sze rubli kosztowao, co do grosza taniej, mwi Prochorycz, teraz nawet zaczyna nie warto, sami, powiada, bdziecie potem pakali gorzkimi zami no, a co takiego jest nie do zdarcia. Widzisz, co za materia! No obr si! Patrz, co za podszewka elazo! No obre si! Tak, tak, uciekaj pieniki, Maksimowno, poszy w wiat nasze grosze. Tak, matuchno, taka si teraz droyzna zrobia na wiecie, e do niczego to niepodobne, lepiej nawet nie mw, nie denerwuj mnie zauwaya z przejciem Maksimowna, wci jeszcze nie mogc odsapn. No, ju do tego przerywa pan domu trzeba by co przeksi. C to, wida ty si porzdnie zmachaa, Maksimowno? Zmachaam si, racja, dzionek taki ciepy, soneczko odwiedz ich, myl sobie... co bd lee po prnicy. Och! Jedn pani spotkaam po drodze, modziutk, trzewiki dzieciom kupia. Co ty taka zmczona, staruszko? powiada. Masz tu pitk, kup sobie bueczk". To i wziam t pitk... Babciu, babciu, odsapnij kapk, co ty si dzi tak zdyszaa? raptem z trosk w gosie powiedzia gospodarz.Wszyscy patrz na ni nagle bardzo jako zblada, usta jej cakiem zbielay. Ona te patrzy na wszystkich, ale jako mglicie. No i... myl sobie... pierniczkw dzieciom... za pitk...I znw milknie, znw prbuje odetchn. Wszyscy nagle umilkli, na par sekund. Co ci, babciu? pochyli si ku niej gospodarz. Ale babcia nie odpowiada. Znw milczenie przez par sekund. Staruszka zrobia si jakby jeszcze bledsza, twarz si raptem skurczya. Oczy znieruchomiay, umiech zastyg na ustach. Patrzy przed siebie, ale jakby nie widzi. Trza by po ksidza! odezwa si pgosem go. Ale... czy nie za pno... bekocze gospodarz. Babciu, babciu! woa ona golarza w popochu, ale babcia jest nieruchoma, tylko gowa jej chyli si w bok. W prawej rce, lecej na stole, zaciska swoj pitk, lewa pozostaa na ramieniu starszego prawnuczka Miszy, chopca moe szecioletniego. Ten stoi bez ruchu i przyglda si babuni wielkimi, zdziwionymi oczami. Skonaa! wolno, z powag mwi gospodarz przeegnawszy si i z pokonem. Ot to wanie! No bo widz, przechyla si cakiem! mwi go zaamujcym si gosem; jest wstrznity i oglda si na wszystkich. Boe wielki, co takiego! Co teraz robi, Makarycz? Tam j odstawimy, czy jak? trajkocze z przejciem zaskoczona gospodyni. Gdzie tam odpowiada statecznie pan domu. Sami j tu oporzdzany, to to twoja krewniaczka. A zawiadomi trzeba musowo. Sto cztery latka, oho! drepcze w miejscu go, coraz bardziej przejty. Nawet poczerwienia z wraenia. Tak, mao co ycia w niej byo ostatnimi laty jeszcze stateczniej zauwaa gospodarz, szukajc czapki i zdejmujc paszcz z haka. A przecie dopiero co miaa si, tak si cieszya! Patrzcie, pitk ma w rce! Pierniczkw, powiada, dla dzieci, och, dolo nasza, dolo! No chodmy ju, Piotrze Stiepanyczu przerywa gociowi gospodarz i obaj wychodz.Po takiej nieboszczce oczywicie nie pacz. Sto cztery lata skonaa bez boleci i przystojnie". Gospodyni posaa po ssiadki do pomocy. Przybiegy w te pdy, niemal z przyjemnoci usyszay nowin, zawodzc i pojkujc. Przede wszystkim, rozumie si, nastawiono samowar. Dzieci ze zdumionymi minami stoczyy si w kcie i patrz stamtd na martw babuni. Misza bdzie do koca ycia pamita staruszk jak zmara z rk na jego ramieniu, no, a kiedy sam umrze, wtedy nikt ju na caej ziemi nie wspomni, nie dowie si, e bya kiedy na wiecie taka staruszka i doya do stu czterech lat, ale po co i jak nie wiadomo. Zreszt na co pamita: przecie to wszystko jedno. Tak odchodz miliony ludzi: yj niepostrzeenie i niepostrzeenie umieraj. Moe tylko sam moment mierci tych stuletnich starcw i staruszek zawiera w sobie, co wzruszajcego, spokojnego, co jakby nawet wakiego i kojcego: sto lat dziwne jakie wraenie robi do dzi na czowieku. Niech Bg bogosawi ycie i mier prostych dobrych ludzi.Ot, taki sobie lekki obrazek bez fabuy. Doprawdy, postanowi czowiek powtrzy co ciekawego z zasyszanych w cigu miesica opowieci, ale gdy przystpi do pracy, to akurat albo nie wolno, albo jest nie na temat, albo nie mw wszystkiego, o czym wiesz", tak e w kocu zostaj same tylko rzeczy bez fabuy...1876

POTULNAOPOWIADANIE FANTASTYCZNEOD AUTORAZechc mi czytelnicy wybaczy, e tym razem zamiast Dziennika w jego zwykej postaci daj tylko opowie, ale naprawd zabraa mi wiksz cz miesica. W kadym razie prosz czytelnikw o pobaliwo.A teraz, co do samego opowiadania. Okreliem je jako fantastyczne", mimo e uwaam je za wysoce prawdziwe. Lecz element fantastyki jest tu istotnie, i to w samej formie opowiadania, co te uwaam za konieczne wyjani na wstpie.Rzecz w tym, e nie jest to ani opowiadanie, ani pamitnik. Prosz sobie wyobrazi ma, ktry ma przed sob na stole zwoki ony, samobjczyni: kilka godzin temu wyskoczya oknem. Jest wzburzony, nie zdy jeszcze skupi myli. Chodzi po mieszkaniu i usiuje zrozumie, co si stao, skupi myli w jednym punkcie". W dodatku jest to niepoprawny hipochondryk, z gatunku tych, co to rozmawiaj sami ze sob. No i rozmawia sam ze sob, opowiada o tym, co si stao, prbuje to sobie wyjani. Mimo pozornej konsekwencji relacji raz po raz popada w sprzeczno zarwno logiczn, jak uczuciow. Usprawiedliwia si i oskara on, i zbacza z tematu snujc rne dygresje; a w tym wszystkim jest i przyziemno myli i serca, i gbokie uczucie. Stopniowo, krok po kroku, rzeczywicie wyjania sobie rzecz ca i skupia myli w jednym punkcie". Szereg rozbudzonych wspomnie nieodparcie przywodzi go w kocu ku prawdzie, a prawda nieodparcie uszlachetnia jego umys i serce. Pod koniec zmienia si nawet ton opowieci w porwnaniu z jej chaotycznym pocztkiem. Prawda objawia si nieszczsnemu do jasno i wyrazicie, przynajmniej dla niego samego.Taki jest temat. Oczywicie proces opowiadania trwa kilka godzin, z przerwami i wtrtami, w formie do chaotycznej: narrator to mwi do siebie, to znw zwraca si jakby do niewidzialnego suchacza, do jakiego sdziego. Tak zreszt bywa zawsze w rzeczywistoci. Gdyby mg go podsucha stenograf i wszystko od razu zapisa, zapis byby nieco bardziej chropawy, mniej gadki ni u mnie, lecz wydaje mi si, e proces psychologiczny pozostaby chyba ten sam. Ot wanie to zaoenie o notujcym wszystko stenografie (po ktrym ja bym opracowa zapis) jest tym, co nazywam w tej opowieci pierwiastkiem fantastycznym. Ale co w pewnej mierze podobnego stosowano ju nieraz w literaturze: na przykad Wiktor Hugo w swoim arcydziele Ostatni dzie skazaca uy prawie takiego samego chwytu i cho nie wprowadzi stenografa, dopuci si jeszcze wikszego nieprawdopodobiestwa zakadajc, e czowiek skazany na mier moe (i ma czas) prowadzi notatki w ostatnim dniu ycia, w ostatniej godzinie, ba dosownie w ostatniej minucie. Ale gdyby sobie na t fantazj nie pozwoli, nie powstaby w ogle utwr najrealniejszy, najprawdziwszy ze wszystkich, jakie napisa.

ROZDZIA PIERWSZYIKIM BYEM JA, A KIM ONA...Pki jeszcze tu jest wszystko dobrze: podchodz i patrz co chwila, ale gdy j jutro zabior jake zostan sam jeden? Teraz jest w salonie na stole, zsunlimy dwa stoliki do kart, a trumna bdzie jutro, biaa, biay atas, a zreszt nie o tym miaem... Ja wci chodz i chc co zrozumie. Ju od szeciu godzin usiuj zrozumie, ale wci nie mog si skupi. W tym wanie rzecz, e wci chodz i chodz, i chodz... To byo tak. Po prostu opowiem po kolei, porzdnie. (Porzdek!) Prosz pastwa, nie jestem w ogle literatem, bynajmniej, i wy to widzicie, ale niech tam, opowiem tak, jak sam to rozumiem. To wanie jest tak okropne!Wic jeeli was to interesuje, to znaczy, jeeli mam zacz od samego pocztku po prostu przychodzia wtedy do mnie zastawia rzecz, aby mie pienidze na opacanie anonsw w Gosie", e niby tak a tak, guwernantka przyjmie kondycj, moe wyjecha lub przychodzi na lekcje do domu, itd., itp. Tak byo na samym pocztku i nie odrniaem jej naturalnie od innych: przychodzi jak wszyscy, i tak dalej. Ale potem zaczem odrnia. Bya taka szczuplutka, blondyneczka, redniego wzrostu, wobec mnie zawsze jaka niezrczna, jakby zmieszana (pewnie bya taka wobec wszystkich obcych, a ja, ma si rozumie, byem dla niej taki sam jak kady inny, oczywicie nie jako zastawnik, lecz jako czowiek). Otrzymawszy pienidze, od razu w ty zwrot i wychodzi. I zawsze w milczeniu. Inni to si sprzeczaj, prosz, targuj si, eby wicej uzyska, ona nie, wemie, ile dam... Zdaje si, e co plcz... Aha, przede wszystkim zaskoczyy mnie jej rzeczy: srebrne pozacane kolczyki, jaki lichy medalionik takie groszowe drobiazgi. Sama zreszt wiedziaa, e s warte grosze, ale wyczytaem z jej twarzy, e dla niej s bardzo cenne i w istocie byo to wszystko, co jej zostao po rodzicach, potem si dowiedziaem. Raz tylko pozwoliem sobie na umiech na widok jej rzeczy. Ja sobie na to, uwaacie pastwo, nigdy nie pozwalam, wobec klientw zachowuj si po dentelmesku: mwi mao, uprzejmie i surowo. Surowo, surowo i surowo". Ale pozwolia sobie raptem przynie resztki (dosownie resztki) jakiej starej zajczej salopki i wypsno mi si co w rodzaju artu. Boe, jak si achna! Oczy ma wielkie, niebieskie, pene zadumy, ale jake si zaiskrzyy! Lecz nie rzeka sowa, zabraa swoje resztki" i posza. Wtedy wanie dostrzegem j po raz pierwszy w szczeglny sposb i pomylaem o niej co w tym rodzaju, to znaczy co wanie w szczeglnym rodzaju. Aha, pamitam jeszcze jedno wraenie, a waciwie, prawd mwic, gwne wraenie, po prostu syntetyczne: mianowicie, e jest strasznie moda, tak modziutka, jakby miaa dopiero czternacie lat. A przecie miaa ju wtedy prawie szesnacie, bez trzech miesicy. A zreszt nie to chciaem powiedzie, wcale nie na tym polegaa owa synteza. Nazajutrz znw przysza. Dowiedziaem si potem, e