95

II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

  • Upload
    vonhan

  • View
    240

  • Download
    9

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików
Page 2: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

II WOJNA WIATOWA

WE WSPOMNIENIACH M

GMINY DALIKÓW

Dalików 2009

Page 3: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

Copyright:

Gmina Dalików & Gminna Biblioteka Publiczna w Dalikowie

Foto:

Gminna Biblioteka Publiczna w Dalikowie

Projekt okładki:

Obraz Aleksego Matczaka pt. „Postój polskiej kawalerii w Idzikowicach w 1939 roku”

Skład i druk:

Drukarnia „INTROGRAF”, Łask ul. Południowa 2, tel./fax (043) 675 51 63,

e-mail: [email protected]

Page 4: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 5 -

Publikacja powstała z inicjatywy Wójta Gminy Dalików –

Pawła Szymczaka, dzięki wspomnieniom świadków zamieszkałych

na terenie Gminy Dalików, które są dokumentem tamtych dni

i zaangażowaniu autorów: Ewy Bugajnej, Serafiny Domańskiej, Ilony

Grabskiej oraz przy współpracy Gminnej Biblioteki Publicznej

w Dalikowie.

Publikacja została sfinansowana przez Gminę Dalików.

Page 5: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 6 -

Page 6: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 7 -

Przedmowa

W roku bieżącym przypada 70 – ta rocznica wybuchu

II wojny światowej. Daje to okazję do wspomnień o tych tragicznych

i bolesnych wydarzeniach dla Narodu Polskiego. Wojna ta odcisnęła

swoje piętno prawie na każdej polskiej rodzinie. Ogrom ofiar

i cierpień ludzi oraz ogrom zniszczeń wymagają ciągłego

przypominania o tych wydarzeniach.

70 lat to długi okres. Coraz mniej jest osób, które ostatnią

wojnę przeżyły i niewielu zostało tych, którzy w obronie ojczyzny

walczyli. Upływający czas zaciera wspomnienia i coraz mniej się

o tym mówi. Szczególnie dla młodego pokolenia jest to odległa

historia i problemy dnia codziennego spychają tę tematykę na daleki

plan.

Uważam, że okrągła rocznica zobowiązuje nie tylko do

przypomnienia o II wojnie światowej i uhonorowania bohaterstwa

obrońców ojczyzny, ale też pokazania okrucieństwa i bestialstwa

najeźdźców.

Wyszedłem więc z inicjatywą zorganizowania obchodów

rocznicy wybuchu wojny na terenie Gminy Dalików. Niezbędne stało

się stworzenie publikacji ujmującej wydarzenia, jakie rozegrały się

na naszym terenie oraz wspomnienia i przeżycia niektórych

mieszkańców.

Jest to pierwsza tego typu publikacja i konieczne będzie

opracowanie kolejnej, dotyczącej życia ludzi w czasie okupacji,

w tym losów licznej grupy nauczycieli.

Wójt Gminy Dalików

Paweł Szymczak

Page 7: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 8 -

Drodzy Czytelnicy

Do Waszych rąk kierujemy publikację zawierającą

wspomnienia wydarzeń, które miały miejsce 70 lat temu w wyniku

napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę w 1939 roku. Ludzie,

którzy zechcieli z nami rozmawiać, musieli przełamywać bariery

psychiczne, aby powrócić pamięcią do tamtych smutnych czasów.

Mieszkańcy naszej gminy bardzo ucierpieli w czasie wojny.

Niektórzy z nich brali bezpośredni udział w walce, inni byli

wywiezieni na roboty do Niemiec. Wielu straciło życie.

W trzecim rozdziale zamieściliśmy przeżycia czterech

kombatantów, którzy nie raz otarli się o śmierć.

Ciekawy materiał wspomnieniowy posiadał Adam Kmieciński

ze Zdrzychowa, który przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do

Berlina. Niestety, nie udało się spisać jego przeżyć.

Kolejny rozdział zawiera relacje mieszkańców gminy

Dalików. W swych wspomnieniach poświęcają oni wiele miejsca

warunkom, w jakich przyszło im wówczas żyć.

Tragiczny los dwóch księży: ks. Józefa Góreckiego z parafii

Domaniew i ks. Stefana Janiaka z parafii Dalików jest opisany

w rozdziale piątym. Obaj księża zginęli w obozie koncentracyjnym

w Dachau w 1942 r. na terenie hitlerowskich Niemiec.

Wyżej wymienionym księżom społeczeństwo gminy Dalików

ufundowało tablice upamiętniające ich kapłańską posługę aż do

męczeńskiej śmierci w obozie zagłady. Tablice zostały odsłonięte

w 70-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej w kościołach

parafialnych w Dalikowie i Domaniewie.

Page 8: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 9 -

Na terenie gminy Dalików znajdowało się lotnisko polowe

w miejscowości Dzierżanów, któremu poświęcony jest osobny

rozdział.

Ze względów redakcyjnych niektóre wspomnienia zostały

skrócone, za co przepraszamy ich autorów, ale dokonujący wyboru

wspomnień starali się dobierać materiały do prezentowanej

publikacji w ten sposób, aby była ona lekturą budzącą powszechne

zainteresowanie. Staraliśmy się, aby praca niosła walory

wychowawcze i patriotyczne.

Page 9: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 10 -

Autorzy publikacji dziękują za udzielenie wywiadów

i udostępnienie pamiątek świadkom historii:

Teresa Adamska z Dalikowa

Tadeusz Adamski z Dalikowa

Józefa Dębska z Domaniewa

Władysław Jaskulski z Dąbrówki Górnej

Czesława Janiak (Kurczewska) z Kucin

Daniela Kędzia z Idzikowic

Kazimierz Kopczyński z Gajówki

Zenon Kurczewski z Kucin

Ryszard Kuźniak z Domaniewka

śp. Zygmunt Kuźniak z Domaniewka

Adam Lefik z Wilczycy

Irena Michalska z Dalikowa

Teresa Michalska ze Zdrzychowa

Stanisław Mikołajczyk z Dalikowa

Franciszek Pisera z Domaniewka

Adamina Prośniak z Domaniewa

Henryk Struś ze Stefanowa

Natalia Struś ze Stefanowa

Czesław Szabela z Dalikowa

Teresa Szabela z Dalikowa

Adam Szczerbicki z Idzikowic

Władysław Sylwestrzak z Krzemieniewa

ks. Stanisław Matuszewski z parafii Domaniew

ks. kan. Stanisław Wojtyra z parafii Dalików

Page 10: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 11 -

Wspomnienia uczestników

Page 11: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 12 -

Kazimierz Kopczyński urodzony 25 lutego

1911 r. Brał udział w wojnie obronnej 1939

r. Od kwietnia 1940 r. do kwietnia 1945 r.

wywieziony na roboty do Prus

Wschodnich. Miejscowość Tylża niedaleko

Kłajpedy.

Kiedy wybuchła II wojna światowa, Kazimierz Kopczyński

miał 28 lat. Mieszkał z żoną, która spodziewała się jego

pierworodnego syna, w Złotnikach. Dzierżawił mieszkanie od pana

Olejniczaka z Panaszewa. Dopiero po zakończeniu wojny

przydzielono mu gospodarkę poniemiecką i odtąd mieszka

w Gajówce.

Po raz pierwszy do wojska został powołany w 1934 r. Dobrze

wspomina tamten okres.

Tydzień przed wybuchem wojny został zmobilizowany po raz

drugi. Dnia 26 sierpnia 1939 r. stawił się w 10 Pułku Piechoty

w Łodzi. Był szeregowcem. Pracował przy koniach. Jego oddział

został wysłany na południe, 40 km od granicy niemiecko-polskiej.

Był okrążony, zaatakowany koło Częstochowy. Następnie udał się

do Łowicza. Z Łowicza przemieścił się pod Warszawę. Tam został

postrzelony koń pana Kopczyńskiego. On sam był lekko ranny.

W okolicach Lublina nasz bohater dostał się do niewoli.

Został zabrany do obozu przy ruskiej granicy, gdzie przebywał około

dwóch tygodni. Razem z nim więziono wielu Polaków. Panował głód,

tylko czasem jakieś starsze osoby dostarczały chleba. Kazimierza

Kopczyńskiego więziono w szopie. U góry był założony prąd. Szopa

była wielka i długa. Spano na workach.

Page 12: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 13 -

Po dwóch tygodniach więźniowie podjęli udaną próbę

ucieczki. Niemiec, który ich pilnował, usnął i uciekli. Pan Kazimierz

chował się w kapuście. Później ukrywał się w majątku. Dziedziczka

przynosiła mu jedzenie. Następnie ukrył go kapitan. Potem musiał

się przeprawić przez Wisłę, choć nie umiał pływać. Jechał jeszcze

pół dnia, żeby się dostać do Warszawy. Ale to już był koniec walk,

bo stolica się poddała. Niestety, nasz bohater nie miał żadnych

dokumentów, obawiał się pojmania w niewolę.

W listopadzie 1939 r. został zabrany na roboty do Prus

Wschodnich. Miejscowość Tylża, niedaleko od Kłajpedy. Pracował

u bauera (gospodarza) przez pięć lat. Rozmawiano tam po litewsku

i po niemiecku. Pan Kazimierz dobrze wspomina żonę bauera, która

uratowała mu życie, kiedy został posądzony o udział w partyzantce.

Pan Kopczyński ze wzruszeniem wraca pamięcią do losu

18-letniego chłopca spod Ciechanowa, który szanował go jak ojca.

Razem pracowali w gospodarstwie: jeden oporządzał krowy, drugi

konie.

Ów młodzieniec nie przeżył posądzenia o walkę

w partyzantce. Został zamordowany przez żandarmów.

Pan Kazimierz długo starał się o urlop, dopiero po trzech

latach udało się mu po raz pierwszy zobaczyć na oczy syna. Nie

wspomina dobrze pobytu u bauera, który surowo traktował

pracowników i mało im płacił.

W kwietniu 1945 r., kiedy zbliżał się front wschodni, pan

Kopczyński udał się w długą drogę do domu. Przemieszczał się

pociągiem, chłopską furmanką, a bywało, że szedł piechotą.

Pamięta huk wielu armat. Z radością mieszał się wielki strach, że nie

uda mu się dotrzeć do rodziny.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Ewa Bugajna

Page 13: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 14 -

Kazimierz Kopczyński - 12 strona książeczki wojskowej

Treść: Dnia 28 listopada 1937 r. odbył czterotygodniowe ćwiczenia rezerwy

w 26 P.A.L. w 5 baterii jako jezdny. Kutno.

Kazimierz Kopczyński - 7 strona książeczki wojskowej

Przebieg służby wojskowej. Treść: Dnia 20 lutego 1934 r. wcielony do 26 P.A.L.

i przydzielony do 2 baterii jako jezdny. Dnia 14 września 1935 r. zwolniony do

rezerwy. Dnia 26 sierpnia 1939 r. zmobilizowany do 10 pułku piechoty. Brał udział

w wojnie z Niemcami. Dnia 12 września 1939 r. wzięty do niewoli niemieckiej.

Dnia 25 listopada 1939 r. zbiegł do domu.

Page 14: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 15 -

Kazimierz Kopczyński - oświadczenie o pobycie pana Kopczyńskiego

na przymusowych robotach w Prusach Wschodnich

Treść: Kazimierz Kopczyński urodzony 25 lutego 1911 r. (…) Podczas wojny od

1 listopada 1939 r. byłem przymuszony przez Niemców do prac drogowych za

skromne wynagrodzenie do 30 kwietnia 1940 r. Od 30 kwietnia 1940 r. zostałem

przymuszony i wywieziony do Niemiec Wschodnich koło Otwy [Łotwy]

w miejscowości Hlojpeda [Kłajpeda] i tam pracowałem na przymusowych

robotach przez 5 lat u bauora Johena Lukata w gospodarstwie. Pod koniec

kwietnia około 29 [1945 r.] wróciłem z Niemiec do Polski.

Page 15: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 16 -

Kazimierz Kopczyński, druga strona oświadczenia o pobycie pana

Kopczyńskiego na przymusowych robotach w Prusach Wschodnich

Treść: Kazimierz Kopczyński (…) moje dokumenty uległy zniszczeniu na skutek

działań wojennych.

Page 16: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 17 -

Kazimierz Kopczyński - legitymacja nr 373-84-32 MW

Medal za udział w wojnie obronnej 1939

Page 17: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 18 -

Oddałbym kilka majątków, by nie iść na wojnę…

Zygmunt Kuźniak, mieszkaniec

Domaniewka urodził się w grudniu 1913 r.

W latach 1935-1937 odbywał zasadniczą

służbę wojskową. We wrześniu 1939 roku

brał udział w bitwie nad Bzurą. Wzięty do

niewoli 9 września 1939 r. w czasie walk

pod Łowiczem. Z obozu jenieckiego

powrócił 8 października 1939 r.

Zygmunt Kuźniak został powołany do wojska 12 marca 1935

roku. Wcielono go wówczas do 10 pułku piechoty. Przydzielono do

7 kompanii strzeleckiej na stanowisko strzelca. 20 sierpnia 1935

roku przeniesiony został do 7 baterii K.OP plutonu łączności jako

monter linii telefonicznych. 12 marca 1937 roku został mianowany

starszym strzelcem. W tym samym roku ukończył zasadniczą służbę

wojskową i został przeniesiony do rezerwy.

Zygmunt Kuźniak – książeczka wojskowa z 1949 r.

Page 18: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 19 -

Po ogłoszeniu mobilizacji w 1939 roku pan Zygmunt powrócił

do wojska. Udał się do Kutna, gdzie został wcielony do 37 pułku

piechoty. Pułk jeszcze w sierpniu ruszył w kierunku zachodnim.

Dotarł do Wągrowca i tam został ugrupowany. Pierwsze walki

stoczył w rejonie Wielkopolski, a następnie skierował się na trasę:

Uniejów – Łęczyca – Piątek – Łowicz – Skierniewice. W czasie

marszu pan Kuźniak nie raz przeżywał chwile grozy.

Któregoś razu podczas montażu linii telefonicznej zabrakło

kabla. Pan Zygmunt pobiegł, by go przynieść, kiedy wrócił wszyscy

jego koledzy nie żyli. Okazało się, że w międzyczasie Niemcy

otworzyli ogień i pocisk trafił akurat w łącznościowców.

Innym razem, na wieść o zbliżającym się ataku Niemców,

żołnierze polscy okopywali się w pośpiechu. Pan Zygmunt okopał

się między swoim dowódcą a innym żołnierzem. Nad ich głowami

świstały kule. Nagle ujrzał ze swojej prawej strony martwe ciało

przełożonego, a kilka sekund później, z lewej strony, kolegę z dziurą

w głowie - a on przeżył - to było jak cud!

W czasie natarcia pod Żyrardowem udało im się opanować

nasyp kolejowy. Wróg, żeby zdobyć pozycje Polaków, musiał

podejść pod górę. Nie było to proste. Kiedy nieprzyjaciel zbliżał się,

nasi go ostrzeliwali. Zaskoczony agresor wówczas cofał się. Pan

Kuźniak wspomina, że udało się wtedy nie tylko zastrzelić wielu

Niemców, ale też wziąć jeńców. Niestety, w końcu żołnierze polscy

natknęli się na silną obronę nieprzyjaciela. Zewsząd nadciągali

Niemcy. By ratować życie, musieli uciekać, puszczając jeńców

wolno.

9 września 1939 roku Zygmunt Kuźniak brał udział

w walkach pod Łowiczem. Podczas ataku Polacy musieli przeprawić

się przez Bzurę. Nie było to łatwe. Rzeka ta jest kręta i w wielu

miejscach bardzo głęboka. Kiedy żołnierzom wydawało się, że już

przeszli Bzurę, za kilkadziesiąt metrów okazywało się, iż trzeba na

nowo przechodzić przez wartkie i niebezpieczne wody.

Page 19: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 20 -

Jednego dnia przeprawiali się przez rzekę trzy razy. Niekiedy szli

naprzód, a innym razem cofali się. Żołnierze opadali z sił, wielu

utonęło. Niektórzy ginęli od kul wroga. Po każdej przeprawie przez

Bzurę dochodziło do kolejnego starcia z hitlerowskim agresorem. Na

szczęście nasz bohater przeżył, a nawet uratował życie innemu

żołnierzowi.

Pan Zygmunt opowiada: Uciekaliśmy przed nacierającymi

Niemcami. Wszędzie słychać było strzały. Nagle ujrzałem przed

sobą leżącego oficera. Człowiek jęczał z bólu. Wybuch pocisku

urwał mu obie nogi. Niewiele myśląc wziąłem żołnierza na plecy

i przeniosłem przez Bzurę, gdzie czekała pomoc. Nie wiem, kim był

ów oficer. Nie wiem, czy przeżył. Nigdy go już później nie spotkałem.

Legitymacja Z. Kuźniaka potwierdzająca przyznanie medalu za udział

w wojnie obronnej 1939 roku

Page 20: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 21 -

Medale przyznane Z. Kuźniakowi za udział w wojnie obronnej 1939 r.

W czasie bitwy pod Łowiczem Zygmunt Kuźniak dostał się do

niewoli niemieckiej. Wspomina, jak hitlerowcy wegnali jeńców

polskich do bydlęcych wagonów. W jednym wagonie gniotło się

ponad sto osób. Żołnierze mdleli z duchoty i pragnienia. Jeńców

wywieziono pod niemiecką granicę i umieszczono za drutami

kolczastymi. Nie dawano im jeść ani pić. Od czasu do czasu

mieszkający w pobliżu Polacy pomagali żołnierzom. Przerzucali

przez ogrodzenie żywność - najczęściej były to główki kapusty. To

nie wystarczało. Głód doskwierał i trzeba było sobie radzić, by

przeżyć. Pożywienie więc żołnierze zdobywali sami. Wyłapywali

kręcące się w pobliżu psy. Psie mięso smakowało, bo pozwalało

przetrwać - a to się liczyło przede wszystkim! W niewoli pan

Zygmunt pozostał do 8 października 1939 roku. Potem wrócił do

domu.

Page 21: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 22 -

Pan Zygmunt o swoich przeżyciach opowiada ze łzami

w oczach. Mówi, że oddałby kilka majątków, by nie być na wojnie,

nie czuć ciągłego strachu o swoje życie, nie widzieć martwych ciał

towarzyszy.

Zygmunt Kuźniak zmarł w grudniu 2008 roku.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Ilona Grabska

Page 22: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 23 -

Dokument nadający Zygmuntowi Kuźniakowi

stopień podporucznika Wojska Polskiego.

Page 23: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 24 -

Zygmunt Kuźniak – dyplom

Zygmunt Kuźniak – legitymacja kombatanta

Page 24: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 25 -

Zygmunt Kuźniak – dyplom uznania

Page 25: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 26 -

Pamiętny wrzesień…

Władysław Sylwestrzak urodził się

w czerwcu 1916 r. Obecnie mieszka

w Krzemieniewie. W momencie

wybuchu II wojny światowej pełnił

służbę wojskową. Podczas kampanii

wrześniowej uczestniczył w walkach

w rejonie Sieradza i pod

Skierniewicami.

Władysław Sylwestrzak został powołany do wojska

5 listopada 1938 roku. Stacjonował w Żółkwi, miasteczku położonym

w obwodzie lwowskim. Dziś są to ziemie należące do Ukrainy.

Wcielony do 6 pułku strzelców konnych przez siedem miesięcy

należał do 2 szwadronu szkolnego jako ułan, a 30 stycznia

przeniesiony został do plutonu łączności, gdzie pełnił funkcję

telefonisty.

W 1939 r. 6 Pułk Strzelców Konnych im. Hetmana

Stanisława Żółkiewskiego wszedł w skład Kresowej Brygady

Kawalerii w Armii Łódź. 27 sierpnia dowódca pułku, w którym służył

nasz bohater, płk Stefan Mossor otrzymał rozkaz mobilizacji

i wyjazdu do Polski centralnej. Po niecałym tygodniu podróży

transportem kolejowym pułk dotarł do Poddębic, a stamtąd został

przerzucony na północne skrzydło Armii Łódź w rejon Rossoszycy

i Szadku. Po osiągnięciu pełnej gotowości bojowej, nocą z 4 na

5 września, obsadził wschodni brzeg Warty w rejonie Popowa.

Page 26: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 27 -

Od wczesnych godzin rannych 5 września toczył zażarte walki

z nacierającymi kolumnami piechoty zmotoryzowanej wroga,

ponosząc ciężkie straty. Następnie przedarł się do Sieradza, skąd

nastąpił odwrót na wieść o zbliżających się znacznych siłach

niemieckich. Potem żołnierze skierowali się na Warszawę.

Książeczka wojskowa W. Sylwestrzaka wydana 16 listopada 1949 roku

przez RKU w Kutnie

Pan Sylwestrzak wspomina, jak ponownie dotarli do

Poddębic, a później udali się w kierunku Zgierza. W czasie tego

marszu zatrzymali się w Bełdowie, by odpocząć. Udało się tam

zdobyć pożywienie i najeść się do syta. Wcześniej często brakowało

żywości i pewnie dlatego ten moment tak utkwił panu Władysławowi

w pamięci. Po dotarciu do Zgierza żołnierze skierowali się na Kutno

i dalej maszerowali na Łowicz oraz Skierniewice.

W skierniewickich lasach doszło do starcia pułku

z Niemcami. Pan Sylwestrzak opowiada, jak Niemcy bez przerwy

Page 27: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 28 -

bombardowali. Wokół słychać było huk bomb, który zagłuszał głos

pułkownika wydającego rozkazy: Chłopcy do przodu, do przodu;

chłopcy do tyłu, do tyłu…. Rzeczywiście, w zależności od tego czy

bomby spadały przed, czy za żołnierzami, pułk szedł naprzód lub

cofał się. W starciu z artylerią ułani nie mieli większych szans. Kryli

się przed spadającymi pociskami w lejach po bombach.

Bombardowanie trwało całą noc. Dopiero nad ranem nieco ucichło.

Wtedy żołnierze ruszyli dalej z zamiarem dotarcia do Warszawy.

Jednak do stolicy nie zdołali się przedrzeć, ponieważ rankiem

10 września zostali ostrzelani i otoczeni w rejonie lasów pod

Osuchowem. W czasie tej walki pana Władysława dosięgła kula.

11 września resztki pułku, na skutek wyczerpania amunicji,

zmuszone zostały do kapitulacji. Pułkownik Mossor wydał rozkaz

poddania się. Teraz Niemcy ustawili żołnierzy polskich w czterech

szeregach na linii kwadratu i stanęli za nimi z karabinami gotowymi

do strzału. Ułani złożyli broń. Pan Władysław nie chcąc, by

radiostacja dostała się w ręce wroga, zamaszystym kopnięciem

zniszczył sprzęt. Nie zauważył stojącego obok Niemca, który na

widok potłuczonego radia ostro zareagował - trzykrotnie uderzył

kolbą pistoletu w głowę naszego bohatera. Panu Władysławowi

pociemniało w oczach. Poczuł spływającą po twarzy krew. Nie dość,

że dokuczała mu rana postrzałowa, to jeszcze głowa pulsowała

z bólu.

Page 28: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 29 -

Władysław Sylwestrzak - legitymacja inwalidy wojennego

Rannych Polaków pozostawiono, zaś zdrowych zabrano

i umieszczono w pobliskim kościele. W tej sytuacji pan Sylwestrzak

ruszył w drogę powrotną do domu. Trudno mu było wędrować. Po

przebyciu kilkuset metrów przysiadł pod kapliczką, by odpocząć.

Z niepokojem obserwował zbliżających się na motorach Niemców.

Ci jedynie poinformowali go, że wkrótce przybędzie Czerwony

Krzyż, aby go opatrzyć. Zapowiedziana pomoc jednak nie

nadchodziła i trzeba było radzić sobie samemu. Niedługo udało mu

się znaleźć porzucony wóz z koniem. Tym wozem właśnie dotarł do

Piątku. Tu Niemcy zarekwirowali wóz, a pana Władysława zapędzili

do kościoła. Wnętrze kościoła było wypełnione żołnierzami, z twarzy

których można było jedynie wyczytać strach i cierpienie. Załamani

i upokorzeni siedzieli nieruchomo wpatrzeni w jeden punkt.

Poukładani na głównym ołtarzu ranni pojękiwali z bólu. Nie było

czym oddychać. Wokół roznosiła się woń psujących się ran

Page 29: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 30 -

i ludzkich odchodów. Żołnierze nie mieli bowiem możliwości

korzystania z toalety. Jedzenie przynoszono we wiadrach. Starczało

go tylko dla tych siedzących bliżej wyjścia. Reszta głodowała.

W takich nieludzkich warunkach pan Sylwestrzak spędził kilka dni.

Potem wyprowadzono rannych przed kościół i przepędzono na

rynek, gdzie miały czekać ciężarówki. Samochody przyjechały

dopiero po dwóch godzinach. Niemcy umieścili w nich rannych,

których przewieziono do szpitala niemieckiego w Piotrkowie

Trybunalskim.

Page 30: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 31 -

Dokument potwierdzający udział Władysława Sylwestrzaka

w kampanii wrześniowej

Page 31: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 32 -

Szpital był przepełniony. Nasz bohater pierwszą noc spędził

na podwórzu. Dopiero na drugi dzień ktoś się nim zainteresował,

kazał lekarzowi go opatrzyć i zaprowadził na łóżko stojące na

korytarzu. W szpitalu pan Władysław spędził 2 miesiące.

W listopadzie 1939 roku wrócił do domu.

Kolejne lata wojny nie były

dla pana Sylwestrzaka łatwe. Jego

rodzina została wysiedlona

z rodzinnego gospodarstwa. Sam

pan Władysław musiał służyć

u Niemca. Na szczęście wojnę

przeżył i dziś z dumą opowiada

o uczestnictwie w kampanii

wrześniowej, za które otrzymał

wiele odznaczeń.

Władysław Sylwestrzak

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Ilona Grabska

Page 32: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 33 -

Medale przyznane W. Sylwestrzakowi za udział w wojnie obronnej

we wrześniu 1939 r.

Legitymacja W. Sylwestrzaka potwierdzająca przyznanie odznaczenia

państwowego za udział w wojnie obronnej 1939 r.

Page 33: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 34 -

Czesław Szabela urodzony 20 lutego

1916 r. w Krzemieniewie. Brał udział

w wojnie obronnej 1939 r.

Zmobilizowany do 37 Pułku Piechoty

w Kutnie. Czterokrotnie uciekał

z łapanek. Uwięziony na Radogoszczy

w Łodzi, następnie przewieziony na

Sikawę (wieś koło Łodzi).

Kiedy wybuchła II wojna światowa, Czesław Szabela miał

24 lata. Został powołany do wojska w marcu 1939 r. Zmobilizowany

do 37 Pułku Piechoty w Kutnie. Wspomina, że początkowo zajmował

się rezerwistami, którym zapewniał nocleg.

Czesław Szabela brał udział w obronie Warszawy. Podczas

drogi jego oddział został zaatakowany przez czołgi niemieckie.

Żołnierze schowali się w wąwozie, gdzie byli ostrzeliwani. Dowódca

podjął decyzję o poddaniu się. Pan Szabela pamięta, że nie

wszyscy chcieli oddać broń Niemcom i zakopali ją w parowie.

W okolicach stolicy jeńcy zostali odbici przez wojsko polskie.

We wspomnieniach naszego bohatera wygląda to tak: Niemieckie

czołgi stały koło cmentarza. Polacy zaszli ich od tyłu. Każdy czołg

miał taką szybkę, przez którą mógł obserwować i każdy strzelec

sobie upatrzył takie okienko i bach bach bach… powystrzelali ich.

Jeden tylko Niemiec nie chciał wyjść. Za czuprynę go wywlekli

i uwiązali u czołga, ale nie zabili go.

Page 34: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 35 -

W Warszawie pan Czesław dostał broń i żywność.

Stanowiska mieliśmy w kamienicach. Na każdą noc wracaliśmy.

Dwieście metrów od budynków toczyły się walki. Niemcy

podchodzili, wiedzieli, że tam jesteśmy. Mieli takie petardy, bomby

z góry. Rozpryskowe. Pękały w górze, ale hełmy były. Niedługo się

broniliśmy. Później Warszawa się poddała i przyszedł rozkaz, żeby

złożyć broń . I kolejno każdy kładł tę broń, jaką tam miał.

Zszeregowali nas w czwórki. Dużo nas było. I do Żyrardowa na

pieszo. Tam byliśmy. Kilka dni. Już Niemcy rządzili nami.

W Żyrardowie Polacy oczekiwali, jak potoczą się ich dalsze

losy. Przyszedł rozkaz, że obrońcy Warszawy mogą udać się do

domów. Do Łodzi zostały podstawione wagony, ale nikt nie

powiadomił żołnierzy, co ich czeka. Zaryglowali nas w te wagony

i myśleliśmy, że koniec z nami – opowiada pan Czesław. W Łodzi

spotkała naszego bohatera niemiła przygoda. W tramwaju zaczepili

go dwaj funkcjonariusze niemieccy, ponieważ miał na sobie polski

mundur. Na szczęście pan Szabela miał przepustkę i dokumenty po

polsku i po niemiecku. Został wypuszczony. Tramwajem przyjechał

Page 35: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 36 -

do Aleksandrowa. Z Aleksandrowa na pieszo przyszedł do

Krzemieniewa.

W czasie wojny pracował w gospodarstwie u ojca.

Niemcy często robili łapanki po wsiach, potrzebowali

robotników do pracy w Niemczech. Mieli listę. Kogo zastali w domu,

to go zabrali. I mnie zabrali - wraca pamięcią do tych chwil pan

Szabela. Jak nas wieźli, to im uciekłem. Samochód nie jechał tak

szybko, wyskoczyłem. To były takie samochody, jak dzisiaj bydło

wożą, bez plandeki. Nikt mnie szczęśliwie nie zauważył. Inni też

próbowali uciekać. Bronek Łuczak. Zauważyli go, kiedy skoczył

w lesie poddębickim. Strzelali za nim.

Mi się udało. Szła kobieta, która mnie zauważyła.

I podskoczyła do mnie, wzięła mnie pod rękę. «Chodź, chodź, bo cię

zobaczą.» Tyle powiedziała. Aż do wieczora ukrywał się Czesław

Szabela u swojej dobrodziejki. W nocy wyruszył polnymi dróżkami

do domu.

Czterokrotnie szczęśliwie uciekał z łapanek. Następnym

razem, kiedy został złapany, przyprowadzono go do punktu

zbiorczego do kościoła. Wstawił się za nim jego brat, Janek, i jego

pracodawca – piekarz, który był Niemcem. Przekupili oni,

prawdopodobnie wódką, żandarmów i uratowali pana Czesława.

Kolejna łapanka miała miejsce w nocy. Zobaczyłem, że po

mnie idą, wyszedłem przez okienko. Skoczyłem z dachu obory.

Cudem się nie połamałem. I uciekłem. Strzelali za mną, ale nie

trafili.

Podczas następnej obławy udało się panu Szabeli

wyskoczyć z samochodu na drzewo w Poddębicach na zakręcie.

Miał szczęście. Ale do czasu.

Za piątym razem Niemcy zabrali naszego bohatera do

więzienia. Został potraktowany jako więzień polityczny. Dlatego, że

cztery razy uciekał. Siedział 3,5 miesiąca w 1944 r. w więzieniu na

Radogoszczy w Łodzi. Dwa tygodnie przed wyzwoleniem został

Page 36: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 37 -

wywieziony do Sikawy pod Łodzią, co uratowało mu życie. Rosjanie

zdołali nas uwolnić, choć już były naszykowane beczki z benzyną

i sikawki. Nie zdążyli nas spalić, a więźniowie na Radogoszczy

zostali żywcem spaleni. Ludzie wyłamali kraty, wyskakiwali z okien.

Niemcy do nich strzelali. O tym dowiedziałem się później. Moja

późniejsza żona poszła na piechotę do Łodzi, żeby to zobaczyć

i dać świadectwo prawdzie.

Kiedy Rosjanie otworzyli bramy, pan Szabela był tak słaby,

że żołnierze przywieźli go do Kucin w czołgu. Przyszło po niego

dwóch braci i dwóch kolegów. Nieśli go na plecach do

Krzemieniewa, bo był tak wycieńczony, że nie mógł iść.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Ewa Bugajna

Czesław Szabela - legitymacja nr 30-82-78 MW

Medal za udział w wojnie obronnej 1939

Page 37: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 38 -

Czesław Szabela

Medal za udział w wojnie obronnej 1939

Czesław Szabela - legitymacja nr 918-71-227

Medal zwycięstwa i wolności 1945 r.

Page 38: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 39 -

Czesław Szabela

Medal zwycięstwa i wolności 1945 r.

Czesław Szabela - legitymacja nr 7531

Związek Bojowników o Wolność i Demokrację

Page 39: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 40 -

Czesław Szabela - legitymacja nr 0764560

Kombatant - Związek Bojowników o Wolność i Demokrację

Page 40: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 41 -

Page 41: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 42 -

Teresa i Tadeusz Adamscy

Tadeusz Adamski Teresa Adamska z domu Miłosz

Warszawa 1942 r. 1947 r.

Podczas wojny w Dalikowie mieścił się posterunek

żandarmerii niemieckiej. Jej głównym szefem był Niemiec. Tutaj

odbywały się przesłuchania ludności polskiej. Istnieje do dziś ów

budynek przy ulicy Łódzkiej. Zaraz po wkroczeniu Niemców do

Dalikowa w 1939 r. został zburzony pomnik powstańców

styczniowych z 1863 r., który wystawiło społeczeństwo Dalikowa na

pamiątkę jednej z największych bitew powstańczych. Niemcy kazali

pootwierać wszystkie okna i zaminowali pomnik. Siła rażenia była

tak wielka, że obelisk przeleciał ponad budynkiem ówczesnego

Urzędu Gminy i we fragmentach leżał za budynkiem gospodarczym.

Ludzie powysiedlani przez Niemców to głównie sklepikarze

m.in. Adamscy, Kurczewscy i pan Cichy. Państwa Adamskich

wywieziono do Łodzi na ul. Łąkową i ul. Żeligowskiego, a później do

miejscowości Uchacze koło Maciejowic. Na gospodarstwie

Marcelego Adamskiego osadzono Niemca Szmidke. Pan Tadeusz

wspomina, że pozostawiono im 10 minut na spakowanie się, a on

zabrał ze sobą organki i 20 marek.

Page 42: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 43 -

W miejscowości Uchacze była szkoła podstawowa, uczono

dzieci po polsku, ale świadectwa były dwujęzyczne.

Kiedy można już było wrócić do domu, to rodzina zastała

gospodarstwo zupełnie ograbione.

Żona pana Tadeusza - Teresa przebywała przez okres wojny

w Dalikowie. Mieszkała przy głównej ulicy w sąsiedztwie szkoły. Jej

ojciec był szewcem i z tego tytułu czasem za dobrze wykonaną

usługę otrzymywał coś z żywności poza kartkami dla dzieci. Pani

Teresa opowiadała, że Niemcy okratowali okna na parterze

miejscowej szkoły i tam więzili ludzi przed wywiezieniem.

W Dalikowie działała zlewnia mleka, a zlewniarzem był pan Nowak –

jak się okazało po wojnie z wykształcenia ksiądz.

Gdy wojska radzieckie zbliżały się do Aleksandrowa, ktoś

podpalił budynek żandarmerii, ale jej komendant zdążył w ostatniej

chwili uciec z żoną.

Na podstawie wspomnień świadków opracowała

Serafina Domańska

Page 43: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 44 -

Tadeusz Adamski – świadectwo dwujęzyczne z 1941 roku

Page 44: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 45 -

Tadeusz Adamski – świadectwo dwujęzyczne z 1942 roku

Page 45: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 46 -

Tadeusz Adamski – świadectwo dwujęzyczne z 1943 roku

Page 46: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 47 -

Tadeusz Adamski – świadectwo dwujęzyczne z 1944 roku (strona 1)

Page 47: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 48 -

Tadeusz Adamski – świadectwo dwujęzyczne z 1944 roku (strona 2)

Page 48: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 49 -

z domu Kurczewska

i Zenon Kurczewski

Niemcy do Kucin wkroczyli już 7 września

1939 r. Wieś była świadkiem wielu smutnych wydarzeń. Wojsko

polskie i okoliczni mieszkańcy próbowali powstrzymać oddziały

niemieckie kierujące się na Łódź. W tym celu podpalili drewniany

most na rzece Kucince, ale oddziały niemieckiego wojska

pomaszerowały okrężną drogą przez Dąbrówkę Górną.

Gospodarstwo państwa Kurczewskich było duże, dobrze

wyposażone, chowano 10 krów i dużo świń. Nic dziwnego, że

szybko znalazło amatora, był nim Niemiec Mile. Rodzina została

wysiedlona 12 maja 1940 r. Niemcy przyszli w nocy, dali godzinę na

spakowanie się, pozwolili zabrać ze sobą pierzynę i osobiste rzeczy.

Kurczewscy zostali przewiezieni do Łodzi na ulice Łąkową, gdzie

więziono ich przez tydzień, wydzielając głodowe racje żywnościowe.

Później dokonano selekcji, w wyniku której rodzinę przewieziono do

Tłuszcza za Warszawę.

Pani Czesława wspomina, że aby przeżyć najmowali się do

pracy w rolnictwie, kopali ziemniaki i wykonywali najprostsze prace

rolne. Panował głód, żywność była rozdawana na kartki. Ciągle czuli

się głodni, dostawali 20 dag czarnego chleba i litr mleka dziennie na

dzieci. Latem było łatwiej, bo zbierano grzyby, jagody i maliny,

Page 49: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 50 -

a także za 2 tygodnie kopania ziemniaków otrzymywali zapłatę i tzw.

opałkę (koszyk) kartofli w nagrodę.

Największy strach panował podczas bombardowań, wtedy

stano w schronie w 15 osób.

Po pięciu latach wysiedlenia państwo Kurczewscy wrócili do

rodzinnego gospodarstwa w Kucinach. Pani Czesława z bratem

Zenonem wróciła do Kucin już 31 stycznia 1945 r. – szli na pieszo.

Widoki były straszne, ale im śpieszyło się do domu, nie zważali na

mróz. Rodzice wrócili dopiero w maju.

Na miejscu zastali Niemca z rodziną. Na pytanie, dlaczego

nie uciekł, odpowiedział, że pilnował gospodarstwa przed

szabrownikami. Mieszkał z prawowitymi właścicielami jeszcze pół

roku, a później został zabrany do Puczniewa i stamtąd wyjechał do

Niemiec.

Pan Zenon podkreśla, że gospodarstwo było okradzione, ale

ważne, że nikt z najbliższych nie zginął.

Na podstawie wspomnień świadków opracowała

Serafina Domańska

Page 50: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 51 -

Władysław Jaskulski wspomina, że w jego

rodzinnej wsi - Dąbrówka Górna przed wojną mieszkali zgodnie

i Polacy i Niemcy. W czasie wojny miejscowi Niemcy byli dość

ugodowi. Pan Władysław przeżył jako młody chłopiec dość

nietypową przygodę. Podczas wojny obowiązkowo stróżowano

każdej nocy do godz. 400 nad ranem. Nasz bohater pełnił służbę

z synem miejscowego Niemca. Rano okazało się, że

z gospodarstwa zginęła jedyna krowa – żywicielka. Natychmiast

zameldowali o zajściu na posterunku żandarmerii w Dalikowie.

Posterunkowy strasznie krzyczał na pana Władysława, chciał go bić,

ale miejscowi Niemcy nie pozwolili tego zrobić.

Sąsiadami byli dość wykształceni Niemcy, nazywali się

Kruger. Mąż był pastorem i odprawiał msze w protestanckim

kościele w Hucie Bardzyńskiej, natomiast jego żona była akuszerką.

Pomagała również i polskim kobietom przy porodach. Posiadali

rowery, które pożyczali młodemu Polakowi, żeby sobie pojeździł.

Z rodziny pana Jaskulskiego zginął brat ojca. Służył w wojsku

i zginął pod Sochaczewem. Zostawił żonę i dwóch synów. Ciotka,

aby utrzymać rodzinę, pracowała u bogatych gospodarzy. Życie było

ciężkie, żywność na kartki, a za zabicie świniaka Polacy byli

Page 51: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 52 -

wywożeni do Łodzi na Radogoszcz i tam więzieni, bici, a nawet

zamordowani i spaleni.

Wojsko niemieckie maszerowało traktem od Kucin do

Parzęczewa, częściowo na pieszo, czasami na motorach, ale szli

spokojnie. Starsi mieszkańcy wspominali o nocnych wizytach

oddziałów partyzanckich w naszej okolicy.

Kiedy wybuchło powstanie warszawskie w 1944 roku, to

7 sierpnia pan Władysław został zabrany do kopania okopów.

Przebywał na Kujawach do stycznia 1945 r. Znał język niemiecki,

więc było mu łatwiej.

Przypomina sobie jeszcze przepowiednie sąsiadki akuszerki,

która na wieść, że z kościoła w Dalikowie Niemcy zabrali dzwony,

powiedziała, że jeżeli Hitler pozwala podnosić rękę na kościół, to na

pewno wojny nie wygra.

Gdy zbliżali się Rosjanie, tutejsi Niemcy nie uciekali.

Rosjanie szli drogą z Łodzi w kierunku Poddębic. Rodzice pana

Jaskulskiego rozumieli po rosyjsku i nie pozwolili zrobić krzywdy

sąsiadom.

Po wojnie zabrano Niemcom gospodarstwa, a oni sami

powyjeżdżali do Niemiec. Zostawili wszystko, wzięli tyle, ile mogli

unieść. Później przyjeżdżali często na groby swoich przodków.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Serafina Domańska

Page 52: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 53 -

Kiedy wybuchła II wojna światowa, Daniela

Kędzia była młodą dziewczyną, ale dobrze zapamiętała owe

straszne czasy.

Swoje gospodarstwo w Idzikowicach rodzina Kędzia zdołała

utrzymać do 1941 roku. Później zmarł ojciec i wtedy Niemcy kazali

im opuścić gospodarstwo, a na nim osiedlili innego Polaka pana

Janickiego. Rodzina zamieszkała początkowo w domu po panu

Kustoszu, a później w gospodarstwie państwa Szczerbickich.

Następnie Niemcy wysiedlili rodzinę do Łęczycy, a stamtąd do Łodzi

na ul. Ogrodową. Był rok 1943. Po krótkim pobycie w Łodzi cała

rodzina Kędzia: mama Stanisława, synowie: Stanisław, Czesław,

Andrzej, Kazimierz i córka Daniela została skierowana do pracy

w Niemczech. Nasza bohaterka wspomina sytuację, gdy Niemcy

przychodzili do pociągu i wybierali ludzi jak zwierzęta na targu,

szukali zdrowych i mocnych.

Pani Daniela pracowała w gospodarstwie u niemieckiego

bauera, który prowadził też dom starców. W lecie pracowali w polu.

Zimą - bracia w oborach, mama obsługiwała starych i chorych ludzi.

Najstarszy brat został wysłany przez bauera do kopania okopów,

wrócił zimą 1944 r. na boso i chory, wychudzony i zawszony.

Page 53: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 54 -

Pani Kędzia wspomina młodego niemieckiego chłopca, który

był na praktyce u owego bauera. Bauer polecił mu na Polaków

donosić. Ale on był dla nas dobry i nigdy nic złego nie powiedział,

dlatego był bardzo surowo przez tego bauera traktowany, miał

gorzej niż my Polacy.

Gdy zakończyły się działania wojenne, rodzina była w lagrach,

a później wróciła do Polski. Na początku zatrzymali się w Wólce

u dziadków, a potem wrócili na swoje gospodarstwo, które było

doszczętnie ograbione i zniszczone.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Serafina Domańska

Page 54: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 55 -

Irena Michalska

Kiedy rozpoczęła się wojna, Irena Michalska

miała 7 lat. Przypomina sobie pewne fakty. Pamięta, że Niemcy

wywieźli sołtysa Józefa Mikołajczyka (wrócił po wojnie) i pana

Płoszyńskiego na roboty do Francji.

Ojciec pani Ireny – Stanisław Miłosz został przesiedlony do

mieszkania po panu Płoszyńskim. Cudem uniknął wywiezienia, bo

był chory na astmę oskrzelową. Starszy brat Ireny - Jerzy Miłosz

(wówczas 15-letni) został wywieziony do Poznania, a stamtąd zdołał

przedostać się przez Niemcy do Szwajcarii. Długo nie dawał znaku

życia i pan Miłosz popadł w depresję, bo myślał, że stracił

ukochanego syna. Po zakończeniu wojny szukał go przez

organizację Polski Czerwony Krzyż. Pan Jerzy wrócił chory

i wychudzony.

W czasie wojny pani Irena była małą dziewczynką, pasła

krowę i pomagała, jak umiała, mamie, bo tata chorował. Jej siostra

Zofia służyła u nauczyciela T. Janke – był on kierownikiem po panu

Lewandowskim. Siostra nie narzekała na niemiecką rodzinę, byli dla

niej dobrzy. Gdy miała się odbyć tzw. „czerwona noc”

w Poddębicach, to owa Niemka wytłumaczyła siostrze, że ci

wszyscy, którzy pójdą do Poddębic, zginą. Natomiast wszyscy

mieszkańcy Dalikowa mieli się stawić w Poddębicach, bo

Page 55: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 56 -

administrator niemiecki okłamał ich, że to będzie ucieczka przed

frontem radzieckim. Ale wcześnie rano przyjechał do rodziców pani

Michalskiej Niemiec Dregier (miał piekarnię) i uprzedził ich, żeby

ukryli się w lasach i w żadnym wypadku do Poddębic nie jechali.

Ojciec o tym fakcie szybko powiadomił mieszkańców Dalikowa.

Niemcy pozostawili w Poddębicach benzynę i karabiny wcześniej

przygotowane do egzekucji Polaków. Nauczyciel Janke wraz

z rodziną uciekł przed armią radziecką.

W domu Michalskich podczas wojny mieszkał pan Nowak –

był zlewniarzem – ale (jak się okazało dopiero po wojnie)

z wykształcenia księdzem. Był to bardzo mądry i przyjazny człowiek.

Gdy po wkroczeniu wojsk radzieckich przedostał się z wojskiem do

Poznania, pełnił tam posługę kapłańską. Po wojnie w torfie została

znaleziona jego schowana stuła.

Na początku wojny Niemcy wysiedlili rodzinę Zielińskich

i zrobili z tego domu świetlicę dla młodzieży niemieckiej. Wyburzyli

wszystkie ściany i organizowali tam zebrania oraz spotkania przy

piwie.

Przed oddziałami radzieckimi uciekał miejscowy Niemiec

Szulc – zginął. Jego rodzina schowała się do miejscowego kościoła -

stamtąd zabrał ich do swojego domu Józef Mikołajczyk.

W szkole stacjonowało wojsko polskie. Pani Irena wspomina,

że z mamą piekła dla nich placki ziemniaczane. Przypomina sobie

również, że po wkroczeniu wojsk mieszkańcy Dalikowa napadli na

sklep Niemca Freira i zabrali wszystko, co w nim się znajdowało.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Serafina Domańska

Page 56: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 57 -

Adam Szczerbicki

Niemcy wkroczyli na teren Idzikowic

w 1939 roku. Gospodarstwo rodziny Adama Szczerbickiego

połączono z sąsiednim pana Grzelaka. Rodzina Szczerbickich miała

zostać wywieziona do Niemiec, ale ojciec pana Adama - Szczepan

Szczerbicki, nie zgodził się i uciekł. Został złapany. Żandarm Zaleski

gnał go, jadąc na koniu, do żandarmerii w Budzynku. Stamtąd

Niemcy wywieźli go do więzienia w Sieradzu, skąd już nie wrócił. Po

wojnie szukano go przez PCK, ale ślad po nim zaginął.

Kiedy Niemcy połączyli gospodarstwa (z polecenia

komisarza Nadeckiego), to zabrali wszystko: bydło, konie, wóz,

świnie. Szczerbiccy otrzymali jedynie małą działkę na kartofle.

Utrzymywał ich wujek, który był blacharzem. Oni sami pracowali

w gospodarstwie u Niemców.

Żona pana Adama pochodziła z Psar, jej ojciec - Tadeusz

Majchrzak, został skatowany przez żandarmów na posterunku

w Budzynku, ponieważ odważył się zrobić dzieciom masło. Trzymali

go tam przez tydzień i później, na szczęście, zwolnili do domu.

Żona pana Adama wspominała śliczną Polkę, niejaką pannę

L. z Psar, która służyła u niemieckiego żandarma w Budzynku.

Wywiązał się między nimi płomienny romans, efektem którego była

ciąża. Niemcy nie podarowali żandarmowi i rozstrzelali go,

Page 57: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 58 -

a dziewczynę osadzono w ciężkim więzieniu w Łęczycy, gdzie

zmarła.

Byli również litościwi Niemcy. Jeden z nich - Klepka

gospodarzył po panu Borowczyku. Kiedy Polacy kopali u niego

ziemniaki, kazał im wziąć tyle, ile potrafią sami unieść, ale

asekurował się, że gdyby złapali ich żandarmi, to on nic nie wie.

Na początku 1945 roku w szkole w Domaniewku pozabijano

wszystkie okna i Niemcy planowali tam zamordować wszystkich

mężczyzn z okolicznych wsi, ale na szczęście nie zdążyli, bo

wkroczyło polskie i radzieckie wojsko.

Po zakończeniu wojny państwo Szczerbiccy odzyskali od

sąsiada część swoich rzeczy.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Serafina Domańska

Page 58: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 59 -

Wspomnieni

i okolic z

Wrzesień 1939 roku zapisał się w pamięci mieszkańców

Domaniewa i okolic jako okres bólu, przerażenia i niepewności, co

przyniesie nadchodzący dzień. Już sierpniu 1939 r. zewsząd

nadchodziły niepokojące wiadomości o zbliżającej się wojnie.

Adamina Prośniak wspomina, jak wieczorami jej rodzice wsłuchiwali

się w płynące z radia informacje. Minister spraw zagranicznych

Józef Beck w odpowiedzi na żądania Hitlera stwierdził: Nie znamy

pojęcia pokoju za wszelką cenę. Polska od Bałtyku odepchnąć się

nie da. Wojna wybuchła. Ruszyła mobilizacja. Jeszcze dziś pani

Prośniak słyszy płacz i lament kobiet oraz dzieci, kiedy mężczyźni

gotowali się do wojska. Szli walczyć z wrogiem - czy wrócą? Natalia

Struś ze Stefanowa wspomina nazwiska mieszkańców Budzynka:

Stasiu Łabędzki poszedł do wojska i zginął, Janek Walczak

w momencie wybuchu wojny odbywał służbę wojskową - już nie

wrócił…

Ci mężczyźni, którzy pozostali w domach też przeżyli chwile

grozy. Niemcy po wkroczeniu do Budzynka zabrali wszystkich

chłopów ze wsi i pognali do parzęczewskich lasów. Tam postraszyli

karabinami, a potem zaprowadzili do kościoła. Wypuścili ich dopiero

po 3 dniach - głodnych i spragnionych.

Najgorsze były pierwsze dni września. Samoloty niemieckie

bombardowały bez przeszkód drogi, wsie, ludność cywilną. Od

zachodu ciągnęli Niemcy. Przerażeni Polacy, prawdopodobnie spod

Poznania, z tobołami, które stanowiły teraz cały ich dobytek, uciekali

w kierunku Warszawy. Również mieszkańcy Domaniewa i okolic

pakowali swój dorobek życia i ruszali na tułaczkę szukać

bezpiecznego miejsca. Jednak najczęściej wracali po przejściu

Page 59: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 60 -

kilkunastu kilometrów - bo właściwie dokąd mieli iść? Zewsząd

słychać było strzały. Pod Gostkowem Polacy ostrzelali Niemców.

Pani Struś do dziś nie może zapomnieć widoku trupów żołnierzy

niemieckich, które leżały na odcinku drogi: Gostków - Łążki -

Powodów.

Tymczasem wojska niemieckie parły do przodu na Łęczycę

i Parzęczew. Ich siły rozciągały się na odcinku kilkudziesięciu

kilometrów. Szły przez Domaniew, Domaniewek, Orzeszków,

Brudnów, Psary, Stefanów. Henryk Struś ze Stefanowa pamięta

ciągnące przez wieś wojska niemieckie. Pamięta zdziwienie swojego

ojca, któremu oficer niemiecki pokazał mapę z asfaltową drogą

biegnącą przez ich wioskę. W Stefanowie do dzisiaj nie ma drogi

asfaltowej. Wojska nieprzyjacielskie zatrzymały się na kilka dni na

ich posesji oraz posesji sąsiadów. Na szczęście nie wyrządziły

większych szkód.

Franciszek Pisera opowiada o zdarzeniach, jakie miały

miejsce w Orzeszkowie i Domaniewku. W Orzeszkowie okopali się

żołnierze polscy, którzy ostrzelali Niemców idących od strony

zachodniej. W ogniu walk znalazł się dom państwa Kubiaków -

ośmioosobowej rodziny. Przypadek sprawił, że tego dnia przyjechał

do nich, ubrany w mundur, leśniczy z Poddębic. Kiedy Kubiakowie

usłyszeli strzały, wszyscy schowali się w domu. Po krótkiej wymianie

ognia ujrzeli wycofujących się Polaków, a później Niemców

zdążających w kierunku ich posesji. Pan Kubiak, widząc

zbliżającego się wroga, kazał uciekać żonie i córce. Kobieta

pobiegła z dzieckiem w pole i ukryła się w redlinach. Łzy spływały jej

po policzkach, kiedy trzymając córkę w ramionach słyszała wystrzały

z pistoletów. Wiedziała już wówczas, że tuli jedyne ocalałe dziecko.

Straciła wtedy męża oraz czterech synów. Hitlerowcy bowiem na

widok człowieka w mundurze, przekonani, że to on do nich strzelał,

dokonali straszliwej zemsty. Zamordowali leśniczego oraz pięciu

Page 60: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 61 -

mężczyzn z tego gospodarstwa. Na szczęście później okazało się, iż

uszedł z życiem jeszcze jeden syn, którego akurat nie było w domu.

Tymczasem Niemcy ruszyli dalej. We wsi Domaniewek padły

kolejne strzały. Miało to miejsce w podwórzu państwa Piserów.

Dwóch polskich żołnierzy, którzy prawdopodobnie odłączyli się od

swojej brygady, próbowało toczyć samotną walkę. Niestety, jeden

z nich został zabity strzałem w głowę, a drugi raniony. Rannego

hitlerowcy zabrali ze sobą. Nikt z okolicznych mieszkańców nie wie,

co się z nim stało. Zabitego żołnierza natomiast Piserowie pochowali

tam, gdzie zginął - pod gruszą rosnącą w podwórzu, ponieważ było

zbyt niebezpiecznie, by urządzać pogrzeb. Dopiero po miesiącu,

kiedy nastąpił względny spokój, jego ciało przeniesiono na cmentarz

w Domaniewie.

Franciszek Pisera z Domaniewka wspomina jeszcze o innym

żołnierzu, który samotnie walczył z wrogiem. Krył się za drzewami

lub okopywał i raz po raz oddawał strzały. Udało mu się zabić kilku

Niemców. Podobno chwalił się okolicznym mieszkańcom: Ale ich

nakładałem!

Potem ruszył w dalszą drogę. Nikt nie zna jego losów.

We wrześniu 1939 roku zginęło tysiące ludzi - cywilów

i żołnierzy. Niemal na każdym cmentarzu można znaleźć ofiary

wojny. Tak jest również na cmentarzu w Domaniewie.

Znajduje się tu grób żołnierza, który zginął w Domaniewku. Na

tablicy czytamy:

Franciszek Pieprzyk, lat 20

ochotnik z Jarocina

żołnierz Podolskiej Brygady Kawalerii

Armii Poznań

Poległ w dniach 11-12 września 1939 roku

Page 61: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 62 -

Pochowana tu została także rodzina Kubiaków. Na pomniku

widnieje napis:

Pamięć prochom

Andrzeja, Jana, Feliksa, Władysława i Czesława

Kubiakom

poległym w 1939 roku śmiercią tragiczną

Trudno zgodzić się z takim napisem. Rodzina Kubiaków nie zginęła

tragicznie - została zamordowana przez Niemców.

W 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej nastąpiła

wymiana tablicy, aby młodzi mieszkańcy Domaniewa i wszyscy,

którzy odwiedzają cmentarz, wiedzieli, jak okrutny los spotkał tych

ludzi, by następne pokolenia pamiętały o mordach dokonanych na

Polakach przez III Rzeszę.

Na podstawie wspomnień świadków opracowała

Ilona Grabska

Tablica upamiętniająca śmierć Franciszka Pieprzyka

Page 62: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 63 -

Pomnik ś.p. Franciszka Pieprzyka znajdujący się na cmentarzy

w Domaniewie

Grób rodziny Kubiaków na cmentarzu w Domaniewie

Page 63: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 64 -

terenu

Gminy Dalików

Page 64: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 65 -

ks. Józef Górecki

Ksiądz Józef Górecki był proboszczem parafii w Domaniewie

w latach 1933 -1941. Przybył do Domaniewa prawdopodobnie spod

Piotrkowa Trybunalskiego. Parafianie cenili go za życzliwość, dobroć

i gospodarność. Chętnie zapraszali go do siebie. Po wybuchu

II wojny światowej ksiądz nadal pełnił posługę kapłańską. Tak było

do owego nieszczęśliwego wieczora.

6 października 1941 roku niespodziewanie z wizytą do

proboszcza przybył pewien Niemiec ze Stefanowa, który mieszkał

w gospodarstwie rodziny Owczarków wysiedlonej przez okupantów.

Ów Niemiec prześladował Polaków. Do księdza przyszedł, bo

wiedział o mającym się odbyć aresztowaniu. Jego zadaniem było

dopilnowanie, aby tego dnia proboszcz nigdzie nie wyszedł.

Wieczorem o umówionej godzinie podjechał pod plebanię niemiecki

samochód. Żandarmeria czy gestapo wyprowadziło księdza

z plebanii i wepchnęło do samochodu. Samochód odjechał.

Prawdopodobnie nikt nawet tego nie widział.

Ksiądz Józef Górecki trafił do obozu koncentracyjnego

w Dachau. Zmarł 6 maja 1942 roku. Księgi parafialne podają, że

został zagazowany.

Na miejscowym cmentarzu nie odnajdziemy grobu

wymienionego proboszcza, dlatego Wójt Gminy Dalików ufundował

tablicę pamiątkową, by czas nie zatarł wspomnień o męczeńskiej

śmierci księdza.

Na podstawie wspomnień świadków opracowała

Ilona Grabska

Page 65: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 66 -

ks. Stefan Janiak

Represje niemieckie wobec księży w okresie II wojny

światowej ciężko dotknęły późniejszego proboszcza parafii pod

wezwaniem św. Mateusza w Dalikowie – księdza Władysława

Włodarczyka, a ówczesny proboszcz – ksiądz Stefan Janiak nie

przeżył ich.

Ksiądz Stefan Janiak był proboszczem parafii pod

wezwaniem św. Mateusza w Dalikowie w latach 1936 – 1942.

Stanisław Mikołajczyk nie może pamiętać księdza Janiaka.

Kiedy wybuchła II wojna światowa, miał tylko dwa lata. Z opowieści

matki wie, że otrzymał chrzest z jego rąk. Wspomina, że ksiądz

Janiak został zabrany przez Niemców do obozu koncentracyjnego

w Dachau. Z dokumentacji kościelnej wynika, że miało to miejsce

6 października 1941 roku. Początkowo ukrywał się u państwa

Kuligowskich. O pobycie w Dachau opowiadał proboszcz

Włodarczyk. Faktem jest, że Stefan Janiak zginął w obozie

koncentracyjnym 6 maja 1942 roku, prawdopodobnie został otruty

gazem, a jego ciało spalono.

Page 66: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 67 -

Pan Stanisław wspomina, że ksiądz Janiak na wieść

o wybuchu wojny zakopał z ówczesnym organistą – Modrzejewskim

naczynia liturgiczne na terenie plebanii. Obawiał się Niemców i sam

w tajemnicy przeniósł je w inne miejsce. Znalezione zostały

przypadkowo po wojnie podczas wykonywania ogrodzenia

w ogrodzie przy kościele.

Ksiądz Janiak ufundował dla kościoła organy, które jeszcze

dzisiaj podziwiać można na chórze.

Na podstawie wspomnień świadków opracowała

Ewa Bugajna

Członkowie chóru parafialnego. Zdjęcie prawdopodobnie z 1938 r.

W pierwszym rzędzie od lewej stoją: Henryk Kaczmarek, Stanisław Krzemiński,

Jan Krajewski, Franciszek Jóźwiak, Leon [lub Tadeusz] Stefański, Feliks Walczak,

Leon Walczak, Mieczysław Jurkowski. W drugim rzędzie od lewej siedzą:

Leokadia Borkowska, [osoba nierozpoznana], ksiądz Stefan Janiak, organista

Modrzejewski, Bronisława Rajewska, Zofia Walczak, [osoba nierozpoznana].

Page 67: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 68 -

Ksiądz Stefan Janiak

[siedzi w środku]

Page 68: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 69 -

Historię Władysława Włodarczyka Stanisław Mikołajczyk zna

z jego własnych opowieści. Dokonywane były na księdzu

eksperymenty medyczne, jakie rzadko który więzień był w stanie

przeżyć. Lekarze niemieccy wszczepili mu m.in. malarię i sprawdzali

jego odporność na tę chorobę. Długo po wojnie ksiądz odczuwał

skutki nieludzkich zabiegów. Męczył go artretyzm. W czasie zimy

miał duże trudności z chodzeniem.

Ksiądz Władysław Włodarczyk był proboszczem parafii po

wezwaniem św. Mateusza w Dalikowie w latach 1946 – 1971.

Bardzo związał się z tutejszymi parafianami i na własne życzenie

pochowany został na dalikowskim cmentarzu.

Ksiądz wielokrotnie wspominał fakt, że parafię w Dalikowie

polecił mu ksiądz Janiak, który obawiał się, że nie przeżyje pobytu

w obozie.

Proboszcz Włodarczyk wiele uczynił dla naszej parafii. Pan

Mikołajczyk wspomina, że ksiądz całą swoją rekompensatę

pieniężną za krzywdy wyrządzone przez naród niemiecki

przeznaczył na budowę plebani przy kościele w Dalikowie. Miało to

miejsce w 1964 r. Jego staraniem wyremontowana została kaplica

pod wezwaniem św. Rocha na cmentarzu, która po wojnie była

ruiną. Również dach na kościele św. Mateusza został położony jego

staraniem i kupiony za dolary – jak wspomina Stanisław Mikołajczyk.

W 1971 r. bardzo już schorowany ksiądz Włodarczyk opuścił parafię

w Dalikowie i udał się do Łodzi, gdzie był rezydentem w parafii pod

wezwaniem św. Zbawiciela przy Alei Włókniarzy.

Na podstawie wspomnień świadków opracowała

Ewa Bugajna

Page 69: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 70 -

1929 – 1954 Kochanemu Ks. Proboszczowi Władysławowi Włodarczykowi

dalszych owocnych lat pracy na Niwie Chrystusowej w 25 rocznicę Kapłaństwa

Parafianie Dalików 1954 r.

Uroczystość Pierwszej Komunii Świętej

W środku ksiądz Władysław Włodarczyk

Page 70: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 71 -

Na pierwszym planie ksiądz Władysław Włodarczyk i organista Jacek

Prośniak. W tle kaplica pod wezwaniem św. Rocha na cmentarzu

w Dalikowie.

Pielgrzymka do Częstochowy

Page 71: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 72 -

Ksiądz Władysław Włodarczyk w otoczeniu ministrantów

Page 72: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 73 -

Historia lotniska

Kuciny

Page 73: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 74 -

Lotnicy polegli podczas stacjonowania X Dywizjonu

Bombowego na lotnisku Kuciny

Jednostką lotniczą, która stacjonowała we wrześniu 1939 r.

na terenie obecnego powiatu poddębickiego był dwueskadrowy

X Dywizjon Bombowy.

W dniach 3 - 5 września 1939 r. przebywał on na lotnisku polowym

w Kucinach pod Poddębicami.

Z lotników, którzy wystartowali do lotów bojowych w dniach

4 i 5 września1939 r., poległo dwunastu (dwóch z 11 Eskadry

Bombowej i dziesięciu z 12 Eskadry Bombowej).

Stacjonując na lotnisku w Kucinach - Dzierżanów X Dywizjon

Bombowy stracił osiem samolotów PZL P-37B ,,Łoś".

Rozbity „Łoś”

Szkolenie załóg na nowych samolotach bombowych PZL

P-37,,Łoś'' rozpoczęto dopiero w październiku 1938 r. Był to

nowoczesny samolot - dwusilnikowy średni bombowiec o konstrukcji

całkowitej metalowej z czteroosobową załogą: dowódca obserwator

- bombardier, pełniący również funkcję przedniego strzelca, pilot,

Page 74: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 75 -

strzelec samolotowy - radiotelegrafista (stanowisko dolne) i strzelec

samolotowy (stanowisko górne). Samolot należał w tym czasie do

konstrukcji awangardowych i zaliczany był do czołówki światowej

w swojej klasie. Uzbrojenie defensywne stanowiły trzy ruchome

pojedyncze karabiny maszynowe typu PWU wz. 3 ,,Szczeniak"

kalibru 7,92 na stanowiskach strzeleckich: przednim, tylnym

i dolnym.

Uzbrojenie ofensywne stanowił wyrzutnik bomb, który pozwalał na

umieszczenie: dwóch bomb po 300 kg i 18 po 100 kg. Prędkość

maksymalna samolotu wynosiła ponad 400 km/h.

Oprócz formowania i wyposażenia dywizjonów w nowy

sprzęt, na przełomie 1937/38 r. przystąpiono do rozbudowy

zaplecza lotnictwa bombowego, które do tej pory praktycznie nie

istniało. Wydzielono bazy lotnicze oraz opracowano plan

zaopatrzenia i pomocy technicznej dla jednostek stacjonujących na

lotniskach polowych. Do wybuchu wojny przygotowano 24 tajne

lotniska operacyjne, w tym lotnisko w Kucinach.

1 września 1939 r. X Dywizjon Bombowy stacjonował na

lotnisku Ułęż. W pierwszych dniach wojny nie użyto do działań

bojowych dywizjonów wyposażonych w ,,Łosie", czekały w obwodzie

na rozkaz Naczelnego Dowództwa. Dopiero w wyniku próśb

dowódcy Armii ,,Łódź" gen. Juliusza Rómmla Naczelne Dowództwo

Lotnictwa nakazało bombardowanie w dniu 4 września 1939 r. siłami

Brygady Bombowej niemieckiego XVI Korpusu Pancernego na

obszarze Radomsko - Kamieńsk. Ostatecznie część sił brygady

użyto na kierunku Wieluń. To zadanie otrzymał X Dywizjon

Bombowy, z rozkazem do przebazowania na polowe lotnisko

Kuciny.

W niedzielę 3 września 1939 r. wczesnym rankiem na

polowe lotnisko Kuciny - Dzierżanów (kryptonim - ,,Pszenica'')

przybył dowodzony przez ppłk. pil. Józef Werakso X Dywizjon

Bombowy kryptonim ,,Sęp" w składzie: 11 (211) Eskadra Bombowa,

Page 75: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 76 -

kryptonim - ,,Skowronek", dowódca kpt. pil. Franciszek Omylak -

dziewięć ,,Łosi", jeden „Fokker”,

12 (212) Eskadra Bombowa, kryptonim - ,,Wróbel'', dowódca kpt. pil.

Stanisław Taras - Wołkowiński - osiem ,,Łosi", jeden „Fokker”.

Fokker 3m

Lotnisko porośnięte było wybujałym łopianem, posiadało

grząskie i miejscami podmokłe podłoże. Było mało przydatne dla

,,Łosi", które mogły zabierać tylko 8 bomb po 100 kg (PZL P-37 B

,,Łoś'' mógł zabrać ładunek bomb o masie do 2595 kg i przewidziany

do użycia na stałych lotniskach). W pobliżu tego lotniska znajdował

się niewielki las, miejsce ukrycia samolotów i sprzętu X dywizjonu.

Personel techniczny ulokował się w pobliskim majątku Dzierżanów.

Oprócz złych warunków terenowych bardzo istotną wadą lokalizacji

lotniska było położenie wśród nieprzychylnej polskim lotnikom

ludności niemieckiej zamieszkującej sąsiednie wsie. Lotnikom

wysłanym z plutonu zaopatrzenia niemieccy koloniści odmówili

nawet sprzedania produktów żywnościowych.

Dwa „Fokkery” przywiozły sprzęt i mechaników. Dywizjon

otrzymał rozkaz rozpoznania rejonu Radomsko - Częstochowa,

który wykonała załoga z 11 Eskadry w składzie: por. obs. Zdzisław

Page 76: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 77 -

Górniak, plut. pil. Roman Bonkowski, kpr. strz. Józef Puchała,

kpr. strz. Aleksander Zajdler. W rejonie Kłobucka dostrzegli długą

zmotoryzowaną kolumnę nieprzyjacielską przemieszczającą się

z czołgami. Por. Górniak po naniesieniu rozpoznawczych celów

i kierunku marszu niemieckich oddziałów dał rozkaz powrotu.

Samolot wylądował bezpiecznie. Wszyscy oczekiwali rozkazu

bombardowania. Samolot por. Górniaka przygotowano pośpiesznie

do ponownego lotu. Po przeszło godzinie kpt. obs. Marian Dydziul -

oficer operacyjny X dywizjonu, poinformował na krótkiej odprawie,

że rozkaz pogotowia startowego odwołano.

W poniedziałek 4 września 1939 r. od rana rozpoczęły się

działania bojowe, zadaniem dywizjonu było bombardowanie

niemieckiego XVI Korpusu Pancernego. Był to dzień największego

wysiłku bojowego ,,Łosi" w czasie kampanii wrześniowej. Wczesnym

rankiem po odprawie wystartowała załoga w składzie: por. obs.

Zdzisław Górniak, pil. plut. Roman Bonkowski, kpr. strz. rtg. Józef

Puchała, kpr. strz. Aleksander Zejdler z 11 Eskadry na ,,Łosiu"

72.18 zabierając 4 bomby 100 kg. Załoga przeprowadziła

rozpoznanie w rejonie Wielunia, następnie zbombardowała

i ostrzelała z broni pokładowej niemiecką kolumnę pancerną.

Samolot silnie ostrzelany z ziemi został ciężko uszkodzony.

Maszynę zaatakowały nadlatujące trzy „Messerschmitty Bf109”,

tylny strzelec zestrzelił jednego z nich, który dymiąc zwalił się na

ziemię. Pozostałe dwa odstąpiły od ataku, jednak uszkodzony ,,Łoś"

musiał lądować na polu. W walce zginął kpr. strz. rtg. Józef Puchała,

ciężko ranny por. obs. Zdzisław Górniak zmarł, zwłoki lotników

przewieziono do majątku Gieczno gmina Rogoźno. Uratowali się pil.

plut. Roman Bonkowski i kpr. strz. Aleksander Zajdler.

Na rozpoznanie rejonu Radomsko - Częstochowa poleciała

załoga w składzie: por. obs. Franciszek Jakubowski, por. pil.

Wacław Butkiewicz, kpr. strz. Andrzej Reiss, kpr. strz. Tadeusz

Szczepański. Rejon Kalisza rozpoznała załoga w składzie: por. obs.

Page 77: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 78 -

Tadeusz Dymek, plut. pil. Franciszek Zaręmba, kpr. strz. Tadeusz

Egierski i kpr. strz. Władysław Graczyk.

Po analizie meldunków dywizjon rozpoczął starty na wyprawę

bombową. Poprowadził ją kpt. obs. Franciszek Omylak. Starty

maszyn następowały kluczami co 20 minut, by przedłużyć nękanie

nieprzyjaciela i utrudnić mu posuwanie się naprzód. Celem były

niemieckie kolumny pancerne posuwających się z Wielunia na

Szczerców i z Wielunia na Widawę. W pierwszej fazie udział wzięło

osiem samolotów z 11 Eskadry. Po dwóch godzinach na

bombardowanie tego samego celu wystartowało sześć ,,Łosi" z 12

Eskadry.

Bombardowania były celne i skuteczne. Samoloty po

bombardowaniu, lecąc na niskim pułapie, atakowały niemieckie

kolumny pancerne z broni pokładowej. Było to działanie brawurowe,

nierozważne i nieopłacalne - samoloty tak atakując doznawały

dużych uszkodzeń od intensywnego ognia obrony i wymagały

później dużych napraw. Takich wyczynów zabraniał również

regulamin. Po wykonaniu zadania pierwszy klucz powrócił na

lotnisko bez strat.

Załoga kpt. obs. Jana Balińskiego po uzupełnieniu paliwa

i ładunku bomb wystartowała, by zniszczyć odbudowany przez

Niemców most na Warcie pod Rychłocicami. Zadanie wykonano,

zniszczono most wraz z przejeżdżającą przez niego kolumną

samochodową.

W drodze powrotnej drugi klucz 12 Eskadry, który

bombardował niemieckie kolumny pancerne na trasie Radomsko –

Kamieńsk, został zaatakowany przez osiem „Meserschmittów

Bf109D” z 1/ZG2 nad wsią Ślazkowice koło Pabianic. Prowadzący

,,Łoś'' 72.43 atakowany przez trzy „Messerschmitty” stanął

w płomieniach i rozbił się koło Dłutowa. Zginęła cała załoga por. obs.

Żukowskiego, sierż. pil. Józef Siwik, kpr. Władysław Kramarczyk,

kpr. Aleksander Stempowski. Drugi „Łoś 72.16” również spłonął,

Page 78: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 79 -

uratowali się skacząc ze spadochronem kpr. Danielak i kpr. strz.

Konstanty Gołębiowski. Załoga zestrzeliła jednego „Messerschmitta

Bf109”. Ppor. pil. Mazak i ppor. obs. Kazimierz Dzik pozostali

w płonącej maszynie lądując bez podwozia na las. Poparzonych

lotników z samolotu wyciągnęła straż leśna. Następnie odwieziono

ich do szpitala w Pabianicach. Trzeci lecący w tyle „Łoś 72.91”

podzielił los poprzedników. Z załogi uratował się tylko kpr. pil.

Kazimierz Kaczmarek, który skoczył ze spadochronem, niestety,

dostał się do niewoli niemieckiej. Polegli por. obs. Mieczysław

Bykowski, kpr. Marian Gargol, kpr. Lucjan Zimmerman.

Po południu załoga por. obs. Tadeusza Dymka z 12 Eskadry

wykonała lot rozpoznawczy na trasie Bełchatów – Kamieńsk –

Radomsko – Gidle – Włoszczowa – Łopuszno – Kielce – Końskie –

Przedbórz – Radomsko, a por. obs. Jakubowskiego, która dopiero

wróciła z bombardowania i zrobiła rozpoznanie na bliskim zapleczu

frontu. O 1400 bombowce por. obs. Dymka i por. obs. Lekszyckiego

wystartowały na zadanie bojowe.

Już o 1415 lotnisko Kuciny - Dzierżanów zostało wykryte

przez Niemców i było bombardowane przez He111H z 2 Sttaffel, I./k

53. Zniszczony został skład paliwa i bomb. Czarny słup ognia zawisł

nad lotniskiem. Płomienie ogarnęły lasek, w którym ukryty był sprzęt

pomocniczy i samoloty. Ugaszono pożar i zajęto się rannymi.

Ciężko ranny kpt. pil. Stanisław Taras - Wołkowiński został

odwieziony do szpitala w Łodzi. Oprócz niego rannych zostało kilku

lotników z kompanii obsługi. Dowództwo 12 Eskadry objął kpt. obs.

Jan Baliński. Wybuchająca do wieczora amunicja zwiększyła

zamieszanie i obniżyła morale obsługi. Udało się ugasić pożar lasu

i zebrać sześć niekompletnych załóg 11 Eskadry (12 Eskadry nie

było wtedy na lotnisku). Ppłk. Werakso rozkazał przelecieć na

lotnisko Drwalew koło Grójca. W drodze na nowe lotnisko cztery

załogi dostały zadanie bombardowania tych samych celów co

rankiem. Dwie pozostałe zaatakowały pozycje karabinów

Page 79: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 80 -

maszynowych we wsi Trupianka koło lotniska Kuciny - Dzierżanów,

z której ostrzeliwano startujące ,,Łosie''. Z trzech załóg 12 Eskadry

wykonujących zadania bojowe w czasie, gdy bombardowano

Kuciny, powróciły dwie: por. Tadusza Dymka i por. Franciszka

Jakubowskiego.

Bombowiec trzeci nr fabr. 72.111 uszkodzony przez ogień

obrony przeciwlotniczej oraz zaatakowany przez dwa

„Messerschmitty Bf109” w rejonie Pabianic, zapalił się w powietrzu.

Kpr. Władysław Wojdat został zabity w walce, por. obs. Jan

Kazimierz Lekszycki wyskoczył ze spadochronem zbyt nisko

i poniósł śmierć na miejscu. Ranny ppor. pil. Michał Ostrowski wraz

z również rannym ostrzeliwującym się myśliwcami kpr. strz.

Stanisławem Wrzeszczem, zdołał wylądować bez podwozia koło wsi

Wygiezów. Obu lotników z płonącego samolotu wyciągnęła

miejscowa ludność i przetransportowała do szpitala.

O godzinie 1600 lotnisko Kuciny - Dzierżanów zostało

zbombardowane ponownie przez 9 He111H z 2./KG 53. Zniszczone

zostały dwa ,,Łosie" z 12 Eskadry, P-37B 72.40,72.41, ranny został

kpr. pil. Jan Liszewski z 11 Eskadry.

Na lotnisku Kuciny - Dzierżanów na noc pozostały tylko trzy

,,Łosie": dwa z 12 Eskadry, jeden z nich miał przestrzeloną ramę

silnika i nie nadawał się do lotów bojowych, drugi nowo przybyły

jako uzupełnienie P-37A 72.12 i jeden z 11 Eskadry, który wymagał

naprawy. Części do napraw dostarczył wieczorem z lotniska Ułęż

transportowy „Fokker”.

W pierwszym dniu intensywnego działania wszystkimi

samolotami X Dywizjon Bombowy wykonał 26 lotów bojowych

(piętnaście 11 Eskadra i jedenaście 12 Eskadra), w tym trzy na

rozpoznanie, zrzucając ok. 21,5 tony bomb. Stracono bezpowrotnie

siedem ,,Łosi'' (jeden z 11 Eskadry i sześć z 12 Eskadry), z czego

pięć zestrzeliły myśliwce. Polscy lotnicy w walkach powietrznych

zniszczyli dwa „Messerschmitty Bf109”.

Page 80: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 81 -

W nocy niemieccy dywersanci ostrzelali z broni maszynowej

lotnisko i kwatery personelu zmuszając lotników do okopania się

i ciągłego czuwania.

Agenci ,,V kolumny" prawdopodobnie przesyłali też meldunki

radiowe o stacjonowaniu na ich terenie dywizjonu polskiego. W nocy

przygotowano pozostałe samoloty do odlotu z niefortunnie

wybranego lotniska.

5 września 1939 r. X Dywizjon Bombowy na lotnisku Kuciny -

Dzierżanów posiadał:

11 Eskadra Bombowa - jeden ,,Łoś",

12 Eskadra Bombowa - dwa ,,Łosie" i jeden „Fokker”.

O godz. 500 samoloty rozpoczęły starty pojedynczo. Jeden

z ,,Łosi" P-37A 72.12, pilotowany przez or. Ignacego Szponarowicza

musiał zawrócić z braku paliwa, ponieważ w ferworze walki

z dywersantami i pośpiechu zapomniano go zatankować. Podczas

lądowania został uszkodzony. Był już niezdolny do ponownego lotu.

W tym czasie pojawił się rozpoznawczy Do17 i prawdopodobnie

jego meldunki radiowe sprowadziły w ten obszar „Messerschmitty

Bf110” z I./ZG 76 2. Sttaffel dowodzonej przez olt. Wolfganga

Falcka. O godz. 509 wystartował „Fokker f-VII(B) 3m” z załogą:

kpt. obs. Jan Baliński, plut. pil. Julian Pieniążek, kpr. mech. Stefan

Gadomski, kpr. mech. Bolesław Szczepański z zadaniem przelotu

na lotnisko Ułęż. W chwili ich startu lotnisko zostało zaatakowane

przez dziesięć „Messerschmittów Bf110”, z których trzy podjęły

pościg za startującym samolotem ,,Fokker". Do bezbronnego

„Fokkera” strzelali wszyscy niemieccy piloci. Samolot został

uszkodzony i przewrócił się na plecy, mimo to pilotowi udało się

sprowadzić go na ziemię niedaleko wsi Puczniew. Lotnicy wyczołgali

się z rozbitego i nadal ostrzeliwanego „Fokkera”. Po odlocie

„Messerschmittów” wyciągnęli ciężko rannego kpt. obs. Jana

Balińskiego, dowódcę 12 Eskadry Bombowej, który zmarł w drodze

Page 81: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 82 -

do szpitala w Łodzi. Lekko ranny został pilot plut. Julian Pieniążek

i kpr. mech. Bolesław Szczepański. Myśliwce niemieckie poleciały

następnie nad Kuciny, gdzie zniszczyły uszkodzonego niezdolnego

do odlotu ,,Łosia" ppor. Ignacego Szponarowicza z 11 Eskadry oraz

ostrzelały wcześniej zniszczone przez bombowce samoloty.

Ewakuację pozostałego personelu X Dywizjonu zakończono po

południu.

Opracowała:

Serafina Domańska

Bibliografia:

1. Jerzy Pawlak, Polskie eskadry w wojnie obronnej wrzesień 1939. Wydawnictwo

Komunikacji i Łączności. Warszawa

2. Jerzy B. Cynk, Siły lotnicze Polski i Niemiec, wrzesień 1939. Wyd. WKŁ,

Warszawa 1989

3. Ciślak Krzysztof, Gawrych Wojciech, Glass Andrzej, Samoloty myśliwskie,

wrzesień 1939. Wyd. Sigma – Not. Warszawa 1987

Page 82: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 83 -

Lotnicy z 11 Eskadry

Członkowie załogi samolotu PZL P-37B „Łoś” nr 72.18

zestrzelonego nad wsią Gieczno

por. obs. Zdzisław Bolesław Górniak, (10.11.1912 - 04.09.1939)

Absolwent Szkoły Podchorążych Piechoty w Różanie, ochotniczo

zgłosił się do lotnictwa i ukończył kurs obserwatorów w CWL-1

w Dęblinie Po ukończeniu szkoły został przydzielony do 1 Pułku

Lotniczego Warszawie. 15.03.1938 r. awansowany na porucznika.

Zestrzelony na samolocie „Łoś”, pochowany na cmentarzu

w Giecznie. Po wojnie ekshumowany na cmentarz wojenny

w Łęczycy grób nr 317. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem

Walecznych

kpr. strz. rtg. Józef Puchała, (10.02.1918

- 04.09.1939), urodził się w Wadowicach.

Absolwent Szkoły Podoficerów Lotnictwa

dla Małoletnich w Bydgoszczy, którą

ukończył w 1937 r. jako radiotelegrafista,

został przydzielony do 1 Pułku Lotniczego

w Warszawie, 11 Eskadra bombowa.

Zestrzelony na samolocie „Łoś”,

pochowany na cmentarzu w Giecznie.

Po wojnie ekshumowany na cmentarz wojenny w Łęczycy grób

nr 316. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych

Page 83: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 84 -

Lotnicy z 12 Eskadry

Członkowie załogi samolotu PZL P-37B „Łoś” nr 72.16 zestrzelonego nad

wsią Ślazkowice, pochowani we wspólnej mogile na cmentarzu

w Dłutowie pod Pabianicami

por. obs. Kazimierz Witold Żukowski,

(08.11.1905 - 04.09.1939) Urodził się

w Arynowie, woj. Warszawskie, syn

Konstantego i Gabrieli z domu Zawadzka.

Absolwent SPL w Dęblinie (8 promocja),

mianowany podporucznikiem 15.08.1934 r.

Instruktor w SPLdM. Przydzielony do

1 Pułku Lotniczego w Warszawie.

15.08.1937 r. awansowany na porucznika.

W 1939 r. dowódca klucza (plutonu)

i obserwator PZL P-37B „Łoś”, 12 eskadry

bombowej.

sierż. pil. Józef Siwik, (14.04.1907 -

04.09.1939), urodził się w Sławcach koło

Łomży. Absolwent Podoficerskiej Szkoły

Pilotów w Bydgoszczy, przydzielony

w 1932 do 1 Pułku Lotniczego

w Warszawie. W 1939 r. pilot PZL P-37B

„Łoś”,12 eskadry bombowej.

Page 84: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 85 -

kpr. strz. rtg. Władysław Dominik

Kramarczyk, (23.09.1917 - 04.09.1939)

Urodził się w Jaworznie, Absolwent Szkoły

Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich

w Bydgoszczy, przydzielony do 1 Pułku

Lotniczego w Warszawie. W 1939 r.

strzelec pokładowy PZL P-37B „Łoś”, 12

eskadry bombowej.

kpr. strz. rtg. Aleksander Stepnowski,

(23.04.1918 - 04.09.1939) Urodził się

w Rząśniku koło Ostrowi Mazowieckiej.

Ukończył Szkołę Podoficerów Lotnictwa dla

Małoletnich w Bydgoszczy w 1938 r. jako

radiotelegrafista. W 1939 r. został

przydzielony do 1 Pułku Lotniczego

w Warszawie. W 1939 r. strzelec -

radiotelegrafista PZL P-37B „Łoś”,

12 eskadry bombowej.

Page 85: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 86 -

Członkowie załogi samolotu PZL P-37B „Łóś” nr 72.43 zestrzelonego nad

wsią Drużbice. Pochowani na cmentarzu w Drużbicach

koło Piotrkowa Trybunalskiego

por. obs. Mieczysław Bykowski,

(07.12.1914 - 04.09.1939), Urodził się

w Tuszynie koło Łodzi. Absolwent Szkoły

Podchorążych Piechoty, mianowany ppor.

15.10.1936 r. i skierowany do 31pp.

Ochotniczo zgłosił się do lotnictwa i ukończył

kurs obserwatorów w CWL-1 w Dęblinie.

W 1938 r. przydzielony do 1 Pułku

Lotniczego w Warszawie. W 1939 r.

12 eskadra bombowa.

kpr. strz. rtg. Marian Gargol, (1918 -

04.09.1939) Absolwent Szkoły Podoficerów

Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy

przydzielony do 1 Pułku Lotniczego

w Warszawie. W 1939 r. 12 eskadra

bombowa.

Page 86: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 87 -

kpr. strz. – rtg. Lucjan Zimmerman,

(03.04.1919 - 04.09.1939). Urodził się

w Ciechocinku. Absolwent Szkoły

Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich

w Bydgoszczy, którą ukończył w 1938 r. jako

radiotelegrafista przydzielony do 1 Pułku

Lotniczego w Warszawie. W 1939 roku

12 eskadra bombowa.

Członkowie załogi samolotu PZL P-37B „Łoś” nr 72.111 zestrzelonego

nad wsią Wygiełzów i pochowani na miejscowym cmentarzu parafialnym

por. obs. Jan Kazimierz Lekszycki,

( 19.01.1911 - 04.09.1939). Urodzony

w Dęblinie. Absolwent Szkoły Podchorążych

Piechoty w Różanie, ochotniczo zgłosił się do

lotnictwa i ukończył kurs obserwatorów

w CWL-1 w Dęblinie. Został przydzielony do

1 Pułku Lotniczego w Warszawie.

Awansowany na por. 15.03.1938 r. W 1939 r.

12 eskadra bombowa.

kpr. strz. Władysław Wojdat, (03.04.1915 -

04.09.1939) Urodzony w Rokitni Starej koło

Dęblina. Podoficer zawodowy 1 Pułku

Lotniczego w Warszawie.

Page 87: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 88 -

Zestrzelony zaraz po starcie z lotniska Kuciny

na samolocie Fokker F-VIIB 3m

kpt. obs. Jan Baliński (06.08.1909 -

05.09.1939). Absolwent Oficerskiej Szkoły

Piechoty, ukończył kurs obserwatorów

w CWOL w Dęblinie i został przydzielony

do 1 Pułku Lotniczego w Warszawie.

Od 03.09.1939 r. dowodził 12 (212)

eskadrą bombową. Zmarł w wyniku

odniesionych ran i został pochowany we

wspólnym grobie na Cmentarzu

Wojskowym Łódź - Doły. Odznaczony

pośmiertnie Srebrnym Krzyżem Orderu

Virtuti Militari Nr. 12047

Page 88: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 89 -

Wspomnienia Adama Lefika

Page 89: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 90 -

Kiedy wybuchła II wojna światowa, Adam Lefik miał 16 lat.

Mieszkał w Wilczycy. Wiosną 1942 r. jego rodzina została

wysiedlona przez Niemców. Ojca i matkę wywieziono do Francji na

roboty. Pan Adam i jego najstarszy brat pracowali u Niemca Adolfa

Bacha, tego samego który zamieszkał w ich gospodarstwie, od 1942

r. do wyzwolenia w 1945 r. Siostrę pana Adama Niemcy zabrali na

roboty do Leszna do gospodarstwa rolnego Bauershaft. Młodszy

brat pracował u Niemca w Wilkowie.

Pan Adam wspomina łapankę, przed którą uchronił pół wsi.

Udało mu się uciec ze starej szopy, w której zamknęli go Niemcy, do

lasu, gdzie było wielu uciekinierów. Ostrzegł wszystkich przed

groźbą łapanki. Niestety, wtedy właśnie wysiedlono jego rodziców

do Francji.

Pan Adam pracował w polu. Do jedzenia dostawał ziemniaki

i barszcz. Wspomina, jak Niemcy traktowali Polaków: „W Fułkach

powstała niemiecka żandarmeria. Polak, który się Niemcowi nie

ukłonił, był bity. Ja też dostałem, że nie ukłoniłem się Niemcowi,

dostałem w głowę i uciekłem”. Niemiec, u którego pracował pan

Adam, został zabrany razem z synami do wojska.

Adam Lefik był świadkiem zbombardowania lotniska Kuciny –

Dzierżanów. Oto jak zapamiętał tamte wydarzenia:

Pierwszy nalot na to lotnisko był 4 września 1939 r. Nasze

samoloty nazywały się „Łoś”. Przed wojna wyprodukowano ich ok.

100 sztuk tych „Łosi”, polskich bombowców. Nawet dosyć udana

wersja to była i te „Łosie” na tym lotnisku stacjonowały. Lotnisko

krótko przed wojną było zbudowane, na pewno był wyrównany

teren, trochę zabudowany. Obsadzili to lotnisko tymi samolotami

(było ich chyba tylko 10 sztuk).

4 września 1939 r. na skutek działalności tamtejszego

właściciela majątku w Sarnowie lotnisko zostało zbombardowane.

On się nazywał Stegman. To lotnisko Kuciny się nazywało. Kuciny-

Dzierżanów. Więc ten Stegman podał Niemcom, chyba droga

Page 90: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 91 -

radiową, że tu jest to lotnisko, z samolotami. 4 września, rano, lecą

niemieckie bombowce nad nami. Odezwały się polskie działa,

zaczęli strzelać do nich, ale Niemcy byli wyżej, zlecieli na dół

i strzelali do tych polskich samolotów. Dwa czy trzy samoloty się

oderwały, jednego zestrzelili nad Sarnówkiem, drugiego nad Wartą,

a trzeciego gdzieś tu. Niemieckie samoloty miały osłonę myśliwską,

jak polski się pokazał, zaraz myśliwce się rzuciły na niego

i zestrzeliły. Polska artyleria nie dosięgała do niemieckich

samolotów.

Gdzieś po czterech czy pięciu dniach ja z chłopakami

poszliśmy zobaczyć, co tam się dzieje. To dwa samoloty spaliły się,

został tylko ogon i początek silnika. Jeden samolot oderwał się do

góry i spadł. Wbił się kołami w ziemię, ale się nie zapalił i tam

jeszcze były beczki, amunicja. Widzieliśmy, co Niemcy zniszczyli.

Lotnisko nie zostało wykorzystane do celów wojskowych po

wyzwoleniu. Zajęła je spółdzielnia produkcyjna. Nazywała się:

Spółdzielnia Produkcyjna Madaje. Lotnisko zostało wykorzystane

jako pole uprawne.

Na podstawie wspomnień świadka opracowała

Ewa Bugajna

Page 91: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 92 -

Aleksego Matczaka

Page 92: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 93 -

Page 93: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 94 -

Page 94: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 95 -

Page 95: II wojna światowa we wspomnieniach mieszkańców Gminy Dalików

- 96 -

1. Przedmowa ............................................................................................ 7

2. Wstęp ..................................................................................................... 8

3. Wspomnienia uczestników kampanii wrześniowej 1939 r.

Kazimierz Kopczyński .................................................................... 12

Zygmunt Kuźniak ........................................................................... 18

Władysław Sylwestrzak ................................................................. 26

Czesław Szabela ........................................................................... 34

4. Relacje świadków historii

Teresa i Tadeusz Adamscy ........................................................... 42

Czesława Janiak z domu Kurczewska i Zenon Kurczewski .......... 49

Władysław Jaskulski ...................................................................... 51

Daniela Kędzia .............................................................................. 53

Irena Michalska ............................................................................. 55

Adam Szczerbicki .......................................................................... 57

Wspomnienia mieszkańców Domaniewa i okolic

z września 1939 r. ......................................................................... 59

5. Tragiczne losy księży z terenu Gminy Dalików

ks. Józef Górecki ........................................................................ 65

ks. Stefan Janiak ......................................................................... 66

ks. Władysław Włodarczyk .......................................................... 69

6. Historia lotniska Kuciny – Dzierżanów ................................................. 73

7. Wspomnienia Adama Lefika ................................................................ 89

8. II wojna światowa w malarstwie Aleksego Matczaka .......................... 92