20
Kurier Czaplinecki - Październik 2007

Kurier Czaplinecki - Październik 2007 · naśladowania, a jego motto życiowe: „Nigdy nie odpuszczam i zawsze walczę do końca”, powinno być drogowskazem dla każdego

  • Upload
    hakien

  • View
    223

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

�Kurier Czaplinecki - Październik 2007

2 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

�Kurier Czaplinecki - Październik 2007

Hala widowiskowo-sportowa otwarta!�9 października nastąpiło bardzo uroczyste

otwarcie hali widowiskowo-sportowej. W imprezie uczestniczyło około 600

osób, w tym zaproszeni goście, zasłużeni mieszkań-cy Czaplinka i najważniejsi - przyszli użytkownicy hali – dzieci i młodzież.

Pierwsza część uroczystości zaczęła się w samo południe, pięknymi występami dziecięcych zespo-łów wokalno-tanecznych SMERFETKI, TANIEC HINDUSKI i KOLOROWE NUTKI, powitaniem

gości, oraz zapoznaniem zebranych z historią bu-dowy obiektu i jego parametrami. Pani Burmistrz Barbara Michalczik, wręczyła wyróżnienia osobom, które szczególnie zasłużyły się przy budowie hali. Wśród zaproszonych zabrakło Zenona Rychliczka, którego pogrzeb odbył się poprzedniego dnia. Ze-brani uczcili minutą ciszy Jego pamięć.

Zaproszeni goście: Wicemarszałek Wojewódz-twa Zachodniopomorskiego, Starosta Drawski, delegacje zaprzyjaźnionych miast niemieckich i wiele innych delegacji i osób, złożyły na ręce Pani Burmistrz gratulacje, życzenia i prezenty w postaci piłek, rzucanych dzieciom przez każdą

z delegacji. Wzruszającym momen-tem było wręczenie przez delegację z Marlow czeku na 5000 Euro na budowę „Domu Agnieszki”.

Po ceremonii przecięcia wstęgi, dokonanej przez najważniejszych zaproszonych gości i Panią Bur-mistrz, odbył się konkurs rzutów do kosza w wykonaniu oficjeli, który faktycznie uruchamiał halę. Najlepszy w konkurencji okazał się Starosta Stanisław Cybula.

Po uroczystym poświęce-niu hali przez ks. Proboszcza, zebrani udali się na zwiedzanie obiektu, połączone z poczęstun-kiem.

Druga część uroczystości za-częła się o godz. 16.00. Uświet-

niły ją występy teamu Zasłużonego Mistrza Józefa Warchoła i jego podopiecznych ze szkółki sportowej boksu i kick-boxingu. Józef Warchoł został zawodowym mistrzem świata i dwukrotnie zawodowym mistrzem Europy w kick-boxingu. Jest także rekordzistą pod względem wywalczonych tytułów zawodowego i amatorskiego mistrza Polski w tej dyscyplinie sportu – po 9 razy! Organizuje bardzo udane gale bokserskie na Pomorzu, przekonaliśmy się o tym również w Czaplinku. Wzór do naślado-wania dla naszych dzieci i młodzieży.

Potem nastąpił uroczysty moment, kiedy to bardzo wielu osobom i podmiotom wręczono pamiątkowe wyróżnienia, w tym „Kurierowi Czaplineckiemu”, za zaangażowanie w rozwój historii, kultury, sportu i rekreacji w Gminie Czaplinek.

Następnie odbyły się występy orkiestry dętej ze Złocieńca, wręczenie pucharów za szkolne rozgrywki sportowe, taneczne show Teatru Tańca Zakręconego z Poznania oraz mecz siatkówki mię-dzy reprezentacjami Nauczycieli i Kabel Technik Polska.

Wreszcie, po długim i niecierpliwym wyczeki-waniu, późnym wieczorem, na parkiecie hali pojawił się bodajże najważniejszy aktor imprezy, najsil-

niejszy człowiek świata – Mariusz Pudzianowski!, pseudonimy: Pudzian, Dominator, Pyton. Syn cięża-rowca, człowiek-orkiestra – uprawiał boks, do dzisiaj ćwiczy karate kyukushin, występuje w filmach, z bratem Krystianem gra w zespole Pudzian Band, zawodnik sportów siłowych. Aktualny Mistrz Świata Strongman, bezkonkurencyjny w Polsce, innych tytułów nie wymieniamy, bo zabrakłoby miejsca. Pudzian okazał się niezwykle miłym i kontaktowym facetem. Przyjechał do nas po wyczerpujących zawo-dach, więc Jego występ ograniczył się do rozmowy z publicznością w formie pytań i odpowiedzi oraz podpisywania swoich plakatów. Zasadniczy udział w tym miały przede wszystkim dzieci, które na temat Gościa dowiedziały się od niego chyba wszystkiego. Kilkaset plakatów z podobizną Pudziana i autogra-fem złożonym w świetle kamer, rozdane zostało

szczęśliwcom. Ten sportowiec, to także wzór do naśladowania, a jego motto życiowe: „Nigdy nie odpuszczam i zawsze walczę do końca”, powinno być drogowskazem dla każdego.

Oceniamy z satysfakcją, że organizatorzy spisa-li się „na piątkę”. Kto nie był, niech żałuje! Widzie-liśmy piękne i dobrze zorganizowane otwarcie. Oby to był dobry omen dla hali. Władzom i załodze hali życzymy wielu, równie udanych imprez.

Redakcja

Przecięcie wstęgi

Zaproszeni goście

Publika

„Dominator” podpisuje plakaty

Magda Pietrzak w objęciach „Pudziana”

� Kurier Czaplinecki - Październik 2007

W dniu 10 listopada 1918r. wrócił z uwię-zienia Józef Piłsudski, następnego dnia wieczorem Rada Regencyjna powierzyła

mu władzę naczelną nad wojskiem, a 22 listopada Urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa. Stanęło przed nim tytaniczne zadanie.

Próby powoła-nia koalicyjnego rządu rozbiły się o wrogość prawicy. 18 listopada powo-łuje więc Piłsudski ludowy gabinet Ję-drzeja Moraczew-skiego - inżyniera, kapitana saperów, socjalisty (Piłsud-ski: „Panie kapi-tanie, ma pan zo-stać prezesem rady ministrów, ale pod

dwoma warunkami: pierwszy - by pan nie wkraczał swymi zarządzeniami w jakiekolwiek stosunki spo-łeczne, a drugi - i tu podniosłem głos - wypracuje pan w ciągu jednego tygodnia ustawę wyborczą i to tak, jak gdyby pan miał budować okopy”).

Rząd Moraczewskiego przetrwał do 16 stycznia 1919r., kiedy to złożył dymisję. Ten pierwszy okres kształtowania się państwowości polskiej był wy-jątkowo dramatyczny. J. Moraczewski we wniosku o dymisję, skierowanym do J. Piłsudskiego, takiej dokonuje oceny tych dni: „...wiedzieliśmy, że Polska,

„NI Z TEGO, NI Z OWEGO, BYŁA POLSKA NA PIERWSZEGO”

rozdarta na wiele części, zniszczona przez szalejącą na jej ziemiach wojnę, wyssana do szpiku kości przez rozbójniczą gospodarkę okupujących ją armii nie-mieckich, austriackich i rosyjskich, nie posiadająca ani własnego aparatu państwowego, ani skarbu, ani wojska, szarpana przez namiętne wybuchy walk partyjnych, wymaga niesłychanego wysiłku, aby z tej nędzy, głodu, zniszczenia i chaosu mogło się wy-łonić i utrwalić ucieleśnienie przyświecającego nam ideału: „Niepodległej, nowocześnie zorganizowanej, a więc Ludowej Republiki Polskiej”... Wszystko to robiliśmy... zachowując spokój i zimną krew wobec szalejących przeciw nam ataków... Niełatwe są bo-wiem rządy państwa, w którym posiadający bogaci, odmawiają płacenia podatków, bojkotują pożyczkę państwową, wprowadzają sabotaż na wszystkich polach gospodarki państwowej, uprawiają lichwę artykułami codziennej potrzeby, sprzedają i wywożą żywność za granicę. Koła te, nie cofając się nawet przed zamachem na członków rządu, godzą nie tylko w obecny rząd, ile w samą ideę rządu i pań-stwo polskie, a robią to w chwili, gdy pod Lwowem toczy się zacięty bój, gdy ze wschodu grozi nam zalew przez wojska rosyjskie, stojące już w Wilnie, gdy na zachodzie zbiera się armia niemiecka dla ponownej okupacji naszego kraju. Przez odmowę państwu wszelkich środków w chwili, gdy Ojczyzna w niebezpieczeństwie, koła te utwierdzają ujemny sąd bezstronnych ludzi o szczerości ich krzykliwego patriotyzmu”.

Tyle słów prawdy o roli prawicy w odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości, prawdy skrzętnie dzisiaj

omijanej przez ich politycznych spadkobierców. Mimo tego Józef Piłsudski nie rządził jak dyktator, lecz jednoczył naród, a trud był tytaniczny: „Ja, proszę panów, wtedy po 20 godzin rozmawiałem z ludźmi, z jednymi, drugimi i trzecimi, z dziesiątym i pięć-dziesiątym, nie mogąc żadnego człowieka z drugim pogodzić, nie mając zupełnie możliwości postawie-nia jednego obok drugiego z zamiarem współpracy. Z ludźmi wyklinającymi tak łatwo swoich współbraci, odsądzającymi ich od czci i wiary tak swobodnie, unie-możliwiającymi swoim kłótnickim systemem pracę... Powiadam, zaliczam to do cudów swej pracy, że w tak dzikim chaosie wybrnąć mogłem, zmuszając Polskę do postawienia swych pierwszych kroków jako pań-stwo.... Jakie cudackie prawa myślenia wynajdywano, ażeby udowodnić, że ktoś jest tak winny, że trzeba go powiesić, zamiast z nim rozmawiać. Jak ciężko było dojść do jakiegoś rozstrzygnięcia w tej sytuacji, gdy się chciało pracować z innymi”.

Oto miara wielkości Józefa Piłsudskiego! W tym dniu czcimy więc pamięć nie tylko poko-

lenia rodaków walczących o niepodległą Ojczyznę, ale i tego, który po półtorawiekowej niewoli, potrafił naród zjednoczyć.

Wyciągajmy też wnioski z historii i czyńmy wszystko, by skończyły się bezustanne waśnie i niezgoda. Nie ta droga prowadzi do umacniania Ojczyzny. A dlaczego 11 listopada jest Dniem Nie-podległości? Odpowiedzi udziela sam Piłsudski: „Proszę państwa, w 1918r. - zgodnie z piosenką legionową - ,,ni z tego, ni z owego, była Polska na pierwszego”.

Wiesław Krzywicki

Drużyna WOPR w Czaplinku zakończyła z koń-cem września tegoroczny sezon turystyczno – żeglarski. Był bezpieczniejszy niż w innych

latach, bo to i Pani Burmistrz nie poskąpiła pieniędzy na paliwo, i omijały nas anomalia pogodowe, i żegla-rze mniej „piracili”.

Przybyło też nam wykwalifikowanych członków, jak np. Jacek Bateńczuk, czy Emanuel Dąbrowiecki - na koniec sezonu drużyna liczyła 29 członków.

Prawie wszystkie najważniejsze zamierzenia pla-nowane na ten rok drużyna wykonała. Nie wyszło nam szkolenie ratowników i sterników motorowodnych z powodu niewielu chętnych oraz odbył się tylko 1 rejs z młodzieżą gimnazjalną.

Członkowie drużyny pełnili 115 dyżurów i wyko-nali 90 patroli wodnych. Miejsca niebezpieczne zosta-ły oznakowane, a na koniec sezonu oznakowanie zdję-

To nie był zły rok, ale co dalej?to. W czasie sezonu drużyna zabezpieczała wszystkie imprezy masowe organizowane na jeziorze. Prowa-dzono także działania profilaktyczne, upominając i ostrzegając wodniaków w przypadku niebezpiecz-nych zachowań, a także przeprowadzając kontrolę kąpielisk.

Nie oznacza to, że na jeziorze jest bezpiecznie. Ot był to szczęśliwy sezon. Bo niechby przyszła godzina próby, np. biały szkwał - jak na Mazurach, to i u nas mogli by potonąć żeglarze. Bo przecież mamy tylko 2 motorówki, z których jedna ma 7 lat i często są kłopoty z silnikiem. Druga jest zbyt lekka dla prowadze-nia akcji ratowniczej przy bardzo silnym wie-trze i fali. Część pływających po jeziorze łodzi nie ma komór wypornościowych (są zatapialne), a kwalifikacje załóg najmujących jachty bardzo względ-ne, co doskonale widać przy silniejszym wietrze.

Martwi nas powolna degradacja Ośrodka Sportów Wodnych, który przestał szkolić i wychowywać mło-dzież i już nawet zaczynają od niego stronić czaplinec-cy i przyjezdni żeglarze. Za kilka lat, po wycofaniu się starych „zejmanów” zanikną resztki działalności wod-niackiej i nie będzie komu zarazić tą pasją młodzieży. A może jest prawda w plotce, że komuś zależy na „sprywatyzowaniu” Ośrodka? To by wyjaśniało wiele z dziwnej bierności i uchylania się od rozstrzygających decyzji naszych „wybrańców”. Proponuję abyśmy od-byli i to jak najrychlej, dyskusję na te tematy w gronie znawców i pasjonatów sportów i turystyki wodnej.

Dłużej decyzji odkładać nie można.

Marcin Jurewicz

KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektronicznej: www.dsi.net.pl; www.czaplinek.pl Redaktor Naczelny: Zbigniew Dudor, tel. 602 372 119, e-mail:[email protected]. Redaguje Zespół. Adres redakcji: 78-550 Czaplinek, ul. Drahimska 70/2.Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka, adres: 78-550 Czaplinek, ul. Pięciu Pomostów 1b, tel. 880744156, e-mail: [email protected] Konto: Pom. Bank Spółdz. O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06.Nakład: 1200 egz. Druk: TEMPOPRINT, 78-400 Szczecinek, ul. Harcerska 2, tel/fax 94-3744180.Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania i redagowania otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji.Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam i ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze – 50 zł, czarno biały – 25 zł, ogłoszenie drobne – 10 zł.

5Kurier Czaplinecki - Październik 2007

W nawiązaniu do bardzo dobrych artykułów zamieszczonych w Kurierze – Z. Figar-skiego w Nr 7 „Lotnisko – kłopot czy

szansa” oraz w Nr 13 „Nazbierało mi się (cz.V)” A. Szwai, w których autorzy poruszają bardzo waż-ną dla naszego regionu i miasta kwestię ratowania lotniska w Broczynie i przywrócenia mu właściwych funkcji, pragnę się odnieść do zawartych w artykułach sugestii i pomysłów.

Powstało, i już od miesiąca jest zarejestrowane w KRS Koszalin, Stowarzyszenie Lotnicze w Czaplin-ku, którego strategicznym celem jest uratowanie i przy-wrócenie właściwych funkcji lotniska w Broczynie.

Nam też „leżało na wątrobie” ratowanie dobra wielkiej wartości, i już wczesną wiosną stworzyliśmy Stowarzyszenie Lotnicze, do działania w którym, gorąco Pana Szwaję i wszystkich zainteresowanych mieszkańców miasta i gminy Czaplinek zaprasza-my.

Grupę założycielską naszego Stowarzyszenia stanowią ludzie, dla których zaistnienie lotniska sportowego-turystyczno-biznesowego stało się pa-sją i wielkim celem. Nie wszyscy są mieszkańcami Czaplinka, należą do nas również członkowie Aero-klubu Szczecińskiego, Stowarzyszenia Lotniczego z Bornego Sulinowa, zgłaszają już akces ludzie ze Szczecinka, Połczyna, Mirosławca, Świdwina. Łą-czą nas dwie rzeczy: pasja latania, choć nie wszyscy jeszcze samodzielnie latają (ale będą) i społeczny odruch ratowania tego, co powinno służyć ogółowi, ku pożytkowi miasta i regionu.

Istotną częścią naszego przedsięwzięcia, jest zmiana planu zagospodarowania przestrzennego tego obszaru, i tu na inicjatywę i pomoc Pana Szwai liczymy. Ale nazwanie czegoś w planie lotniskiem nie wystarczy. Czeka nas długi i żmudny proces rejestracji lotniska w ULC-u, ale to już niech spadnie na barki Stowarzyszenia. Jest wśród nas sporo fachowców, którzy potrafią to zrobić.

Uruchomienie samego lotniska, już jest ogromnym wyzwaniem, bo np. istnienie pasa startowego choćby największego nie wystarczy. Trzeba zbudować hanga-ry, stację paliw, pomieszczenia socjalne, itd. Zadanie tak wielkiej wagi i niewątpliwie bardzo trudne, bez przychylności i zrozumienia władz Gminy, nie będzie możliwe do zrealizowania. Wydaje się, że trafiliśmy na sprzyjający klimat w Gminie i mamy życzliwe za-interesowanie ze strony Pani Burmistrz B. Michalczik i jej Zastępcy, Pani Sekretarz K. Szlońskiej, i cieszy-my się, że w gronie naszych sprzymierzeńców znalazł się również Przewodniczący Komisji Infrastruktury Rady Miejskiej Andrzej Szwaja.

Aby uczynić Czaplinek gminą turystyczną, będą potrzebni inwestorzy strategiczni, ale z ich pozyska-niem też nie jest taka prosta sprawa. Gdyby już taki inwestor się znalazł, to musi mieć przede wszystkim gdzie przylecieć i wylądować, bo choć Czaplinek jest już w Polsce miastem znanym i wypromowa-nym, to dojazd do niego, krętymi i o niezbyt dobrej nawierzchni drogami, nikogo nie zachęca, a już szcze-gólnie inwestorów strategicznych. Jako ciekawostkę można podać, że szybciej się doleci do Czaplinka z Berlina samolotem (ok. 200km w linii prostej), niż ze Szczecina „za drogą”. Bo żeby taką miejscowość wypromować za granicą (która niedługo już całkiem zniknie, wejdziemy bowiem w strefę Schengen), i z całej Unii przyciągnąć naprawdę zamożnych tury-stów, muszą powstawać w Gminie tory kajakarskie, hotele i mariny, trzeba zapewnić tym turystom szybką i łatwą komunikację. To, że Czaplinek ma potencjalne

Czaplinek XXI wiekulotnisko turystyczne w Broczynie, to wcale nie taki znowu ewenement. Istnieje podobne powojskowe lotnisko w Wilczych Laskach koło Szczecinka, w Pieniężnicy koło Miastka, w koszalińskich lasach i wiele, wiele innych. Problem, kto pierwszy otrząśnie się z marazmu i wykorzysta te dobra, bo dla wszyst-kich pieniędzy może nie wystarczyć. Nasi koledzy w tym samym temacie zwrócili się do Starostwa Powiatowego w Szczecinku, ale niestety tam trwa jeszcze wiek XIX, a komunikacja lotnicza to dla nich tyle samo, co UFO.

Odnośnie inwestycji dotyczących lotniska w Broczynie, mamy już koncepcję i odpowiednie kontakty, tak by nie obciążać budżetu gminy, bo wiemy doskonale, że przysposabianie zapasowego lotniska wojskowego do funkcji turystyczno-biznesowych, to proces długotrwały i bardzo kosztowny. Na początek chcemy zbudować jeden hangar o pow. 500-800 m2 i zorganizować w lipcu 2008, na Dni Czaplinka, wielki zlot i piknik lotniczy. To będzie najlepsza promocja dla Czaplinka i naszej idei. Czasu nie jest zbyt dużo. Sama rejestracja lotniska zajmie nam kilka miesięcy, a bez rejestracji na naszym lotnisku żaden poważny zagraniczny, ani polski pilot nie zjawi się oficjalnie, bo na niezarejestrowanych lotniskach mają prawo lądować tylko motolotnie i mikroloty.

Chcemy też w przyszłości zorganizować szkołę latania, by lotnicze środowisko Czaplinka i okolic rozrastało się, a latanie stało się dostępne dla wszyst-kich.

Lotnisko w Broczynie ma też szansę zarabiać na siebie, pod warunkiem, że będziemy dysponować infrastrukturą o wysokim standardzie. Znajdą się

wtedy firmy lotnicze działające komercyjnie, które za odpowiednią opłatą będą korzystać z lotniska i jego urządzeń. Zgłosiliśmy już wstępną ofertę kilku firmom i spotkaliśmy się z zainteresowaniem. Trzeba jednak z góry założyć, że lotnisko nie od zaraz zaczyna na siebie zarabiać, a lotniska tej wielkości żadna gmina ze swojego budżetu nie utrzyma. Trzeba, więc walczyć o stałe dotacje rządowe i unijne, i o planach dotyczą-cych lotniska musi się dowiedzieć i zaakceptować Starostwo Powiatowe i Urząd Wojewódzki, bo lotni-sko tej wielkości nie jest fanaberią lokalnych władz, a inwestycją, która powinna dotyczyć całego regionu zachodniopomorskiego. Autostrad i dróg szybkiego ruchu tak szybko u nas nie przybędzie, a lotnisko pasażerskie w Koszalinie, choćby nawet powstało lada dzień (co jest absolutnie niemożliwe), wszystkich problemów komunikacyjnych nie rozwiąże.

W międzyczasie zostaliśmy zaproszeni przez Panią Burmistrz na posiedzenie komisji RM, doty-czące dwóch spraw: lotniska w Broczynie i siłowni wiatrowych. W naszym przekonaniu te dwie sprawy można by pogodzić, ale rodzi się pytanie, czy wia-traki o wysokości 150 m nie zeszpecą krajobrazu, nie odstraszą turystów szukających pierwotnego piękna naszych okolic. Miasto na całej tej inwestycji, z tego cośmy się dowiedzieli, zarobi max. 1,5 mln zł. rocznie, gdyby powstało 30 wiatraków. Z pierwszych rozmów i ustaleń można by przyjąć, że powstanie ich najwyżej 15, a więc kwota podatkowa też spadnie o połowę. Biorąc poprawkę, że straty z turystyki mogą przewyższyć zysk, chyba nie ma się o co bić. Nie jest to jednak nasza sprawa, choć wiatraki latania nam nie ułatwią. Przebieg posiedzenia bardzo mile nas zaskoczył, zainteresowanie radnych było bardzo duże, zadawali konkretne i merytoryczne pytania, i chyba przejdziemy już do roboczych rozmów i ustaleń.

Zapraszamy wszystkich do wstępowania w na-sze szeregi, szczególnie młodzież, ludzi aktywnych i żądnych wrażeń. Lotnictwo dziś nie jest już zakazaną dziedziną, a my będziemy starać się, by środowisko lotnicze rozrastało się, by coraz więcej ludzi czerpa-ło radość z latania i korzystało z pożytków z niego płynących. Szybką komunikację lotniczą po Polsce i Europie docenią wszyscy ci, którzy w celach bizne-sowych i turystycznych godzinami siedzą za kółkiem, by pokonywać setki i tysiące kilometrów, w korkach, w ograniczeniach szybkości, z czyhającą na nich po-licją z radarami, jeżdżących w ciągłym stresie.

Komunikacja lotnicza, tania i dostępna to XXI wiek. Korzystajmy więc i my, z tych dobrodziejstw i doganiajmy Europę.

Wiesław FilosekKontakt:Wojciech Marcewicz tel. 602 461 267Wiesław Filosek tel. 506 434 216

„Dobre małżeństwo jest pewnym ogniskiem nawet wtedy, gdy jest tylko w ubogiej chatce.Udane małżeństwo jest najlepszym gwarantem szczęśliwej rodziny i człowieczego rozwoju dzieci, które z niego się narodzą”

P. Bosmans

Z okazji jubileuszu 60-lecia zawarcia sakramentu małżeństwa przez

IRENĘ I JÓZEFA KUCALÓW Najserdeczniejsze życzenia długich wspólnych lat

w miłości i zdrowiu, ślą dzieci z rodzinami i przyjaciele.

6 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

Po sierpniowej przerwie, 28 września odbyła się XII Sesja Rady Miejskiej. Początek, to zgodnie z porządkiem sesji, wystąpienie Pani

Burmistrz, z którego dowiedzieliśmy się wielu cie-kawych rzeczy.

Sławetnego już muru oporowego w rejonie skrzy-żowania przy Gimnazjum nie można remontować, ponieważ trwają spory kompetencyjne, kto powinien w niego zainwestować – gmina czy starostwo.

Kontrola przestrzegania porządku i utrzymania czystości w Ostrorogu wykazała, że większość mieszkańców, w tym niektórzy właściciele domków letniskowych, pomimo obowiązku, nie posiadają za-wartych umów na wywóz śmieci i odpadów. Co z nimi robią? Zakopują na terenie posesji? Wywożą do lasu? Magazynują w stodołach? A może następne „Sprzą-tanie Świata” przeprowadzić we wsi z udziałem całej gminy? Jak widać wielu mieszkańców Ostrorogu nie dorosło do dzisiejszych czasów. Wstyd na całą gminę! Kto jeszcze do nich dołączy, okaże się po kolejnych kontrolach, zaplanowanych dla całej gminy. Chociaż winowajców na razie potraktowano ulgowo, to widać, że Gmina Czaplinek poważnie podeszła do problemu ekologii, sprzątania i utrzymania czystości, segregacji śmieci oraz odzyskiwania surowców wtórnych.

W sprawie budowy obwodnicy drogowcy wszel-kich szczebli na razie milczą, chociaż Pani Burmistrz o problemie przypomina w każdym możliwym miej-scu i czasie.

WIEŚCI Z SESJISkierowano apel o wymianę dowodów osobistych.

Wyrobienie nowego dokumentu trwa co najmniej dwa miesiące – oby z nowym rokiem niektórzy nie obudzili się z ręką w nocniku.

Coraz bardziej staje się aktualna sprawa przywró-cenia właściwej roli lotnisku w Broczynie. W poprzed-niej kadencji, na skutek kretyńskiej decyzji władz, doszło o mało co do jego „zaorania” – nikt na szczęście nie zechciał się tam osiedlić, ani na serio prowadzić działalności gospodarczej, nie związanej z prawdzi-wą funkcją lotniska. Pokłosiem tamtych decyzji jest najnowszy poroniony pomysł jakichś śmiałków, aby w rejonie lotniska zbudować wiatraki!

Zmniejszyła się w gminie ilość dzieci w wieku szkolnym, co skutkowało m.in. likwidacją Szkoły Podstawowej w Machlinach. Może jak Rada Miejska uchwali dodatkowe becikowe, to interes prokreacyjny się rozkręci?

Nie da już chyba rady wybudować w Polsce 3 mln mieszkań. Także u nas, po ostatecznej rezygnacji z biurowca Intelu, szanse na nowe mieszkania maleją.

Jak przedstawiła Pani Burmistrz, nawał i tem-po pracy w magistracie są ogromne, na zrobienie wielu rzeczy brakuje czasu. Wpływa to na powsta-nie licznych niedomagań i niedoróbek. Zwłaszcza w inwestycjach pełno jest różnych perturbacji: błędy w projektach, niedoszacowania, przekraczane terminy, kary umowne, rezygnacje, itp. Mija już okrągły rok, jak ujawniony został odkryty zbiornik na terenie byłej

masarni przy ul. Dworcowej. Kilkakrotne interwencje nie przyniosły rezultatu w postaci zabezpieczenia wła-zu. Brak ogrodzenia dodatkowo zwiększa zagrożenie, zwłaszcza dla dzieci. W przypadku tragedii nikt tu się nie wytłumaczy brakiem czasu. Podobno urzędnicy nie wyrabiają się z pracą w godzinach urzędowych i są przemęczeni. Może wobec tego zakresy obowiązków są źle opracowane, może organizacja pracy szwanku-je, może kompetencje co niektórych za słabe, może kiepskie jest kierowanie i zarządzanie? Pani Burmistrz stwierdziła, iż nie ma pieniędzy na godziny nadlicz-bowe, a do pracy za darmo nie może nikogo zmusić. Jest to prawda. Tylko dlaczego urzędnicy z Połczy-na mogli wykonać „Plan rewitalizacji” za darmo, w czynie społecznym, a nas w 2005r. Plan kosztował ponad 20 tys. zł? Służba publiczna jest zaszczytem i wymaga bardzo często poświęceń, których nie można przeliczać tylko na złotówki. Można tu sparafrazować słynne powiedzenie JFK: nie pytaj co gmina zrobiła dla Ciebie, powiedz co Ty zrobiłeś dla gminy?

Wielu radnym jeszcze mylą się pojęcia „inter-pelacja” i „zapytanie” – kierowane do Burmistrza. Wykładni pojęć dokonał Przewodniczący Rady i radca prawny, poza tym dość jasno zdefiniowano je w Statucie Gminy. Gwoli jednak uzupełnienia należy dodać, iż zarówno interpelacje (składane tylko przez radnych) jak i zapytania (także składane przez mieszkańców), są formą kontroli samorządowej. Interpelacja dotyczy spraw o zasadniczym znaczeniu

Samochód, przedmiot marzeń większości ludzi bez względu na wiek. Samochód, dzieło kon-struktora, technologa, artysty i robotnika.

Na ten temat napisano i pisze się bardzo dużo, stąd nie mam zamiaru już nic dokładać. Ale na temat relacji człowiek – samochód, napisano i pisze się nieco mniej. A o początkach tych relacji, czyli motoryzacji w Czaplinku prawdopodobnie nie pisał nikt. Pozwól-cie zatem, że jako osoba znająca temat z autopsji, spróbuję go Czytelnikom przybliżyć.

W roku 1963 w Czaplinku na urzędzie władzy robotniczo – chłopskiej zasiadał wyjątkowo mądry człowiek, który wychodząc z założenia, że prędzej czy później, motoryzacja do Czaplinka wkroczy, postano-wił odpowiednio na ten dopust miasto przygotować.

Miasto dysponowało odpowiednim, powiedzmy zapleczem, acz zapomnianym i zaniedbanym, jednak przy pewnej dozie fantazji i zapału garstki zapaleń-ców, temat zaplecza technicznego dla motoryzacji przedstawiał się bardziej realnie, tak realnie, że dnia 15 kwietnia 1963 roku, decyzją dyrekcji przedsiębior-stwa Techniczna Obsługa Samochodów w Koszalinie, została powołana Terenowa Stacja Obsługi Samocho-dów w Czaplinku. Nadano jej nr 41, mieściła się przy ul Armii Czerwonej (dziś Złocienieckiej) nr 1 i była jedną z czterech w województwie (daw. koszalińskie) po Koszalinie, Słupsku, Człuchowie.

Tegoż dnia również przyjęto do pracy, począt-kowo w charakterze sprzątaczy, murarzy, malarzy, elektryków, stolarzy, hydraulików, dekarzy itp., a później personelu i kierownictwa, kilkunastu pra-cowników. Prawie miesiąc trwał remont budowlany

obiektu (dawnych garaży pocztowych, późniejszych warsztatów zespołu PGR) i adaptacja do potrzeb technologicznych obsługi i napraw samochodów i motocykli.

Wyposażenie stacji w specjalistyczny sprzęt i narzędzia, przyjęcie pierwszych pojazdów i wdro-żenie całego zakresu usług nie trwało już długo i wnet przedsiębiorstwo zasłynęło w okolicy kilku powiatów (Szczecinek, Drawsko Pomorskie, Wałcz, Piła, Trzcianka, Świdwin a nawet Białogard). To już nie był jakiś tam pan „złota rączka” z młotkiem i prze-cinakiem, ale prawdziwy zakład usługowy, dobrze wyposażony, z przeszkoloną załogą, i z autoryzacją kilkunastu producentów samochodów i motocykli krajowych i zagranicznych.

Wykonywano: obsługę gwarancyjną samochodów i motocykli krajowych i zagranicznych; naprawy bieżące samochodów i motocykli krajo-wych i zagranicznych; naprawy główne (kapitalne) samochodów kra-jowych. Jaki to był wachlarz usług? By na to sobie odpo-

wiedzieć, trzeba przypomnieć co jeździło w owych latach po naszych drogach. A było tego sporo!

Samochody osobowe krajowe: Warszawa, Zasta-wa, Syrena, Fiat 125, Fiat 600. Samochody dostawcze: Nysa, Żuk, Tarpan. Samochody ciężarowe krajowe: Star, Lublin, Jelcz. Samochody osobowe zagraniczne: Trabant, Wartburg, Skoda, Moskwicz, Łada, Zapo-rożec, Zastawa, Dacia, Aro. Samochody ciężarowe zagraniczne: Skoda, Tatra, Gaz, Maz, Kamaz, Robur.

Motocykle krajowe i zagraniczne: WFM, WSK, Osa, Junak, Jawa, MZ, Panonia. Motorowery: Ryś, Komar, Jawa, Simson, Wierzchowina. Stacja napra-wiała również samochody osobowe marek zachodnich w pełnym zakresie, tj. silnikowym, podwoziowym, nadwoziowym, elektrotechniki samochodowej, bla-charsko-spawalniczym i lakierniczym.

Przez dziesięciolecia istnienia zakładu zmieniali się ludzie, w tym kierownictwa i dyrekcje, a nawet przedsiębiorstwa (najpierw TOS, potem Polmozbyt), zmieniały się samochody i motocykle. Dziś nie ma już w Czaplinku zakładu o tak szerokim zakresie usług motoryzacyjnych, o takiej wspaniałej kadrze fachowców. Muszę nadmienić, że większość kadry była przeszkolona na specjalistycznych kursach u producentów samochodów i motocykli w kraju i za granicą. Posiadali certyfikaty mechaników gwaran-cyjnych, przedstawicieli firm, itp.

Być może dzisiejsza wiedza politechniczna użytkowników pojazdów samochodowych, techno-logia budowy samochodów, inżynieria materiałowa spowodowały, że samochody i motocykle są daleko trwalsze, bezawaryjne, bezpieczniejsze i nie wyma-gają tyle napraw serwisowych, a jeżeli już to bardziej specjalistycznych, z zastosowaniem wysokiej elek-troniki, komputeryzacji i innej technologii. A to jest już inny temat.

Wiele dziedzin naszego życia straciło na roman-tyczności, w tym również motoryzacja. Ach gdzie ci mężczyźni na swych szalejących WFM-kach!

(tekst napisany w 2005r.) Jacek Kujawski

Wspomnienie motoryzacyjne

7Kurier Czaplinecki - Październik 2007

dla wspólnoty gminnej, natomiast zapytanie dotyczy spraw mniej złożonych, gdy chodzi tylko o uzyskanie informacji o aktualnych problemach.

Na prośbę mieszkańców zatroskanych przejrzy-stością życia w gminie, zapytałem Panią Burmistrz, kto z podległych jej urzędników ma zarejestrowaną i jaką prowadzi działalność gospodarczą, oraz czy

składał w związku z tym oświadczenie? Okazuje się, że nikt takiej działalności nie prowadzi, a jeżeli ma to miejsce, to tylko nieodpłatnie, na zasadzie wolontariatu.

Ustawa o urzędnikach samorządowych stanowi, że pracownik samorządowy zatrudniony na stanowi-sku urzędniczym podlega okresowym ocenom kwa-

lifikacyjnym, dokonywanym przez bezpośredniego przełożonego. Ocena powinna być sporządzana co najmniej raz na dwa lata. Moje pytanie o takie oceny okazało się przedwczesne, ponieważ zapis w ustawie obowiązuje od niedawna i takie cenzury będą dopiero wystawiane.

Adam Kośmider

W opracowaniach historycznych poświę-conych dziejom naszego regionu znaj-dujemy informacje o niecodziennym

wydarzeniu, które miało miejsce około 1790r. i na długo pozostało w pamięci mieszkańców Czaplinka.

Pewnej zimowej nocy w niewielkiej od-ległości od miasta nagle zapadł się w wodach j. Drawsko teren o powierzchni około 1,5 ha. Na pochłoniętym przez jezioro terenie znajdował się plac ćwiczeń czaplineckiego garnizonu, gdzie jeszcze dzień wcześniej ćwiczyli musztrę żołnie-rze tutejszego szwadronu huzarów.

Ani zachowane opisy tego wydarzenia, ani obecne kształty linii brzegowej a nawet analizy starych map, nie dostarczają wskazówek po-zwalających precyzyjnie zlokalizować miejsce, w którym nastąpiło zapadnięcie gruntu. Wiadomo tylko, że stało się to niedaleko miasta, dlatego też przyjmuje się, że zapadł się wtedy brzeg w południowej części jeziora w rejonie sąsiadu-jącej z miastem zatoki Manewrowej (zwanej też zatoką Basen).

Jest rzeczą interesującą, że podobne wydarze-nie miało również miejsce stosunkowo niedawno, bo w styczniu 1925r. na pobliskim jeziorze Pile. Źródła z tego okresu podają, że zapadł się wówczas zalesiony półwysep o powierzchni około 2 mórg w pobliżu wsi Dąbrowica.

Po zatopionym półwyspie pozostała do dziś niezwykła pamiątka w postaci podwodnego lasu. Stał się on dużą atrakcją dla płetwonurków. Płe-twonurkowie penetrujący głębiny j. Pile mogą

Czy w j. Drawsko są podwodne pieczary ?pływać wśród drzew, które jeszcze obecnie tkwią w dnie tego jeziora. Fotografie podwodnego lasu opublikowane są w internecie.

W celu zbadania przyczyn obu przedstawio-nych wyżej zjawisk, latem 1926r. przeprowa-dzone zostały w okolicach Czaplinka badania geologiczne. Zdaniem berlińskich geologów prowadzących te badania, zjawisko zapada-nia się gruntu prawdopodobnie występowało w przeszłości wielokrotnie w różnych miejscach naszych okolic. Uznali oni również, że przyczy-ną tych niecodziennych zjawisk jest zapadanie się pieczar wyżłobionych przez wodę, oraz że zjawiska te wynikają z budowy geologicznej naszych okolic. Z tych ustaleń wynika, że w rezultacie zachodzących nieustannie procesów wypłukiwania materiału skalnego przez wodę, zjawiska takie mogą powtórzyć się również w przyszłości(!).

Z tego powodu, być może, warte zaintereso-wania są krążące wśród mieszkańców opowieści o występowaniu w j. Drawsko podwodnych pieczar. Opisane wyżej niecodzienne zjawiska zaobserwowane w przeszłości w naszych okoli-cach, zasługują nie tylko na miano miejscowych ciekawostek historycznych, ale powinny także stać się przedmiotem szczegółowych badań geologicznych.

Na zakończenie trzeba dodać, że niecodzien-ność obu przedstawionych wyżej wydarzeń sprawiła, iż stały się one tematem dość rozpo-wszechnionych mitów, które koniecznie trzeba zdementować. Oto one.

Można spotkać się z niedorzecznym poglą-dem, że cała zatoka Manewrowa, nad którą leży Czaplinek, powstała w XVIII wieku w wyniku zapadnięcia gruntu. Jest to oczywista nieprawda, gdyż ukształtowanie terenu jednoznacznie wska-zuje, że zatoka ta - podobnie jak całe j. Draw-sko - jest dziełem procesów rzeźbotwórczych, związanych z epoką ostatniego zlodowacenia tzw. bałtyckiego sprzed kilkunastu tysięcy lat. XVIII-wieczne zapadnięcie gruntu spowodowało tylko stosunkowo niewielką zmianę przebiegu linii brzegowej j. Drawsko. Jeśli ten argument wyda się komuś nieprzekonujący, to dodam, że również cały szereg informacji zawartych w różnych źródłach historycznych, pozwala uznać za niesłuszny pogląd o XVIII-wiecznym pochodzeniu tej zatoki.

Można również spotkać się z fałszywym po-glądem, że podwodny las w jeziorze Pile powstał poprzez zatopienie części lądu spowodowane wielką eksplozją wywołaną przez wojska nie-mieckie bądź rosyjskie, stacjonujące po drugiej stronie tego jeziora w wielkiej bazie wojskowej w Bornem Sulinowie (przedwojenna niemiecka nazwa: Gross Born). Ten absurdalny pogląd mógł powstać tylko w wyniku braku dostatecznej wiedzy o faktach z przeszłości naszego regionu. Półwysep na jeziorze Pile zapadł się bowiem w 1925r., podczas gdy budowę kompleksu mili-tarnego Gross Born rozpoczęto znacznie później, bo dopiero w 1933r., a ponadto naturalne przy-czyny zapadnięcia półwyspu zostały wyjaśnione przez naukowców już w 1926r.

Zbigniew Januszaniec

Ogłoszenia drobne

Sprzedam motocykl Jawa 350 z bocznym wózkiem. Rok produkcji 1985. Zadbany, garażowany.Cena wywoławcza – 800 zł.Tel. 888 473 181

Wózek dziecięcy wielofunkcyjny TA-NIO sprzedam. Tel. 696 069 095

Sprzedam VW 1,4. Rok produkcji 1992r. Stan b.db. Tel. 512552799

Z głębokim żalem żegnamy zmarłego w dniu 16.10.07r. Zenona Rychliczka, zasłużonego działacza społecznego i długoletniego samorzą-dowca: zastępcę burmistrza Czaplinka w latach 1990-98, burmistrza Czaplinka w latach 1998-2002, wicestarostę drawskiego w latach 2002-06.Odszedł przedwcześnie, po długiej i ciężkiej cho-robie, człowiek prawy, życzliwy i wielkiego serca, o szerokich zainteresowaniach i ogromnej wiedzy. Serdeczne wyrazy współczucia Żonie, Matce i Córce

składa

Redakcja

8 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

kreślając, że jedynie prawdziwy człowiek o wielkim sercu zauważy potrzeby innego człowieka i wyciągnie do niego pomocną dłoń.

Brunon Bronk

Temat aktywności społecznej i intelektualnej ludzi Trzeciego Wieku jest wciąż ważny i dlatego warto o tym pisać. Uprawianie działki

lub ogródka, spacer z ukochanym czworonogiem, konkursy i taniec, są przykładami aktywnego spędza-nia czasu i jego pozytywnego wpływu na psychikę człowieka.

Przykładem dobrego samopoczucia ludzi po 50 jest ich uczestnictwo w życiu społecznym. Dnia 21

Aktywność ma wiele imionwrześnia Koło PZERiI w Czaplinku zorganizowało imprezę w ramach obchodów Światowego Dnia Inwa-lidy. W stanicy ZHP w Machinach mogliśmy wesoło i bezpiecznie spędzić czas. Spotkaliśmy się z wielką życzliwością Komendy Hufca ZHP. Druhny Danuta Łysko i Halina Włodarczyk, pomogły w technicznym przygotowaniu imprezy, w której uczestniczyło 40 seniorów. Środek transportu udostępnił, jak zwykle niezawodny, Stanisław Woroń. Szał radości ogarnął uczestników, kiedy zagrał popularny zespół muzycz-ny TARA, w składzie: Marcin i Dariusz Sujeccy, Andrzej Gralak. Przyjechali i zagrali za darmo. Tańczyli wszyscy, nawet ci najstarsi. Wcześniej były konkursy. Kiełbaski z grilla, ognisko i śpiew, ale to taniec pomaga utrzymać na wysokim poziomie sprawność i odnaleźć ponownie sens życia. W przy-gotowanie i przeprowadzenie tej wspaniałej imprezy włożył wiele wysiłku zarząd i aktyw Koła PZERiI. Dofinansowanie w wysokości 191zł otrzymaliśmy z Gminy Czaplinek.

Dziękujemy wszystkim, którzy nam pomogli pod-

W dniach 21-23 września w Stanicy Har-cerskiej w Machlinach odbył się rajd „Grzybobranie”. Wzięło w nim udział

144 zuchów, harcerzy i instruktorów. Każde środowisko z hufca miało swoją reprezentację na rajdzie. Podczas inauguracyjnego apelu odbył się harcerski start. Drużyny i gromady zuchowe z nowym harcerskim rokiem, rozpoczęły realizację zadań harcerskich.

Dzięki uprzejmości pana Wiesława Giwojno, miałem okazję szczegółowo obejrzeć nową halę sportową i uzyskać podstawowe in-

formacje, jeszcze przed jej otwarciem. Zainteresują one zapewne Czytelników, bo to nasza największa inwestycja od wielu lat.

Hala ma powierzchnię użytkową 2260 m2, a w tym 140 m2 dla niepełnosprawnych. Znajdują się w niej następujące główne obiekty: sala sporto-wa (1145m2), sala dla niepełnosprawnych (50 m2), sala do aerobiku (51 m2), siłownia (87 m2). Ponadto w hali znajduje się wiele pomieszczeń pomocniczych i socjalnych jak: szatnie, umywalnie, natryski, sa-nitariaty, pokój sędziów, itd. Winda łącząca parter z piętrem jest przystosowana do przewozu niepeł-nosprawnych na wózkach.

Hala jest zaprojektowana i wyposażona w sprzęt do uprawiania piłki siatkowej, ręcznej i koszykówki, badmingtona oraz gimnastyki. Do tego siłownia dla kulturystów i aerobik dla zgrabnych pań. Na sali sportowej zainstalowane są dwie kurtyny, które po opuszczeniu tworzą trzy boiska, na których mogą odbywać się niezależnie zajęcia sportowe. Opuszczanie i podnoszenie kurtyn i koszy (do koszykówki) odbywa się za pomocą pilota. Sala ma specjalną wielowarstwową sprężystą podłogę - wymaganą dla uprawianych w niej spor-

Harcerskie grzybobranieW czasie rajdu odbyło się wiele konkurencji

sprawnościowych, gra nocna, wspólne ogniska i oczywiście największa atrakcja - zbieranie grzy-bów. Wszystkie konkurencje były nagradzane drob-nymi upominkami. Na zakończenie rajdu podczas apelu, każdy uczestnik rajdu otrzymał pamiątkę rajdową i upominek. Wszystkie cele rajdu zostały osiągnięte. Tradycyjnie już, od wielu lat w czasie trwania rajdu, odbywa się „Sprzątanie Świata”.

Sprzątaliśmy tereny wokół Stanicy, brzegi jezior Machlinko Małe i Duże oraz okoliczny las.

Sponsorami rajdu byli: jednostka wojskowa w Mirosławcu, bezpłatnie przewożąca uczestników rajdu z Mirosławca, Urząd Miasta i Gminy Zło-cieniec, który nieodpłatnie przewiózł autokarami uczestników rajdu ze Złocieńca, Urząd Miasta i Gminy Czaplinek, fundując wszystkim uczestni-kom akcji „Sprzątanie Świata” słodycze.

Danuta Łysko

Hala Sportowa - garść szczegółówtów, wyłożoną specjalna wykładziną „linosport” o trwałości sięgającej dziesiątków lat. Sala może służyć także organizacji widowisk i aby nie narażać wtedy posadzki na uszkodzenie, przykrywa się ją specjalną wykładziną.

Sala jest doskonale nagłośniona - znajduje się w niej 6 kolumn aktywnych ze wzmacniaczami 350 W - można „dać czadu”, jak mówi młodzież. Nagłoś-nienie obsługuje konsola Yamahy z odtwarzaczami CD. Miałem okazję posłuchać odtwarzanej muzyki - jakość dźwięku jest doskonała. Na sali znajduje się też

nowoczesna tablica wyników, obsługiwana przez kon-solę sterowania ze stolika sędziowskiego. Na każdym z koszy zamontowany jest zegar elektroniczny.

W sali znajduje się 320 miejsc siedzących, z cze-go 120 na galerii. Jednak dopuszcza się przebywanie

w sali do 600 widzów. Ale nawet przy tak dużej widowni, ewakuacja sali nie trwa dłużej jak kilka sekund, ponieważ jest aż 5 szerokich drzwi ewaku-acyjnych z zamkami „przeciwpanicznymi” (drzwi otwiera się za lekkim naciśnięciem szerokiej dźwigni od wewnątrz). Pod względem bezpieczeństwa hala spełnia wszelkie przepisowe wymogi i wszelkie odbiory techniczne przebiegają bez zakłóceń.

Ciepło otrzymuje hala z kotłowni ZGK przy Szkole Podstawowej, a system ogrzewania jest oszczędny, bo aż 80 % ciepła z wentylacji jest regenerowane. Przy hali jest parking na 17 samo-chodów.

Ale nie ze wszystkim jest idealnie. Brakuje w hali punktu sanitarnego. Sporty, szczególnie piłka ręczna, siatkowa i koszykówka, powodują wiele

urazów, a także rozemocjonowany kibic może czasem zasłabnąć, więc konieczna jest natychmiastowa pierw-sza pomoc. Innym mankamentem jest słaba łączność wewnętrzna - jest tylko instalacja telefoniczna i system nagłaśniający - to za mało.

W. K.

9Kurier Czaplinecki - Październik 2007

10 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

��Kurier Czaplinecki - Październik 2007

Trwają intensywne przygotowania do „Wystawy Gołębi Młodych i VI Wystawy Klubowej Gdań-ski Wysokolotny - Czaplinek 2007”, organizo-

wanej przez Środkowopomorski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza w Koszalinie wraz z Zachodniopomorskim Klubem Gołębi „Gdań-skich Wysokolotnych” w Szczecinie.

Jak informowaliśmy wcześniej, już tydzień po uroczystym otwarciu, hala

widowiskowo-sportowa będzie miejscem tejże

wystawy. Będzie to swego rodzaju „chrzest bojowy” hali w funkcji wi-dowiskowej.

Na jakim etapie przygotowań są organizatorzy? Z tym pytaniem zwróciłem

się do p. Andrzeja Polewacza i p. Ireneusza Rogowskiego.

Zakończono przyjmowanie zgłoszeń wystawców, których wpły-

nęło ponad 60. Wystawionych będzie ok. 1050 gołębi w 87 rasach! Również drób ozdobny i drobny inwen-tarz. Tak więc ilości są imponujące, a jakość okazów zapewne wysoka. Wśród wystawców znajduje się czołówka hodowców krajowych, mających osiąg-nięcia nawet na arenie międzynarodowej. Również

Wystawa gołębi„Nie sztuka czerpać z przyrody i brać z niej tak,by ją przy tym zniszczyć doszczętnie.Sztuką natomiast czerpać i brać tak,by przyrody nie zniszczyć,lecz zachować ją, a nawet wzbogacać.” Jan Jerzy Karpiński

Nie ulega wątpliwości, że marzenia o wystawie gołębi rasowych w Czaplinku spełniły się dzięki oddaniu Hali Widowiskowo-Sportowej

oraz zapalczywej pasji radnego, członka Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego - p. Andrzeja Polewacza.

Idea wystawy zrodziła się w trakcie spotka-nia integracyjnego hodowców gołębi z płn.-zach. części Polski, którzy w czerwcu gościli w Czaplinku. Członkowie zarządów regionalnych związków bardzo entuzjastycznie odnieśli się do tego pomysłu, deklarując swoje uczestnictwo.

Będziemy ich gościć w najbliższy weekend na wystawie. Wśród czaplineckich hodowców można wyróżnić dwie zasadnicze grupy: posia-dających gołębie rasowe-ozdobne i posiadających gołębie pocztowe. Część osób jest zrzeszona w kołach, związkach, natomiast większość nie należy do organizacji związkowych (a szkoda!, może właśnie wystawa będzie inspiracją, by do nas dołączyć?).

W Czaplinku jest niewielka grupa hodowców zrzeszonych w Środkowopomorskim Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego w Koszalinie. Ich celem jest hodowla gołębi raso-wych ozdobnych. Utrzymują oni po kilka- kilkanaście ras. Główne zadanie to wychowanie jak najlepszych typowych w rasie i zgodnych z wzorcem okazów, które konkurują na wielu prestiżowych wystawach, przyspa-rzając ogromnych doznań i emocji swoim hodowcom. Czaplineckie gołębie posiadają swoją renomę, zdoby-wając liczne nagrody na wielu wystawach i uznanie wśród innych hodowców w kraju.

hodowcy z Niemiec z partnerskiego miasta Czaplinka – Marlow, pochwalą się swoimi gołębiami, m.in. Pan Burmistrz Heino Schutt.

Wystawa w Czaplinku rozpoczyna sezon wysta-wowy gołębi 2007/08 w Polsce, tym samym wzbudza większe zainteresowanie wśród hodowców. Będzie to jedyna wystawa na Pomorzu Zachodnim w tym roku! A więc warto wygospodarować czas w sobotę lub niedzielę 27-28 października, by ją zwiedzić.

Poza strawą duchową, czekają stoiska wysta-wiennicze z akcesoriami i karmą dla naszych „braci mniejszych”. I dla naszego żołądka będzie uciecha z wypróbowanej kuchni - jak twierdzą organizatorzy.

Na wystawie zaprezentują swoje osiągnięcia hodowlane tylko członkowie zrzeszeni w Polskim Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza (z Czaplinka 8 osób). Oceny każdego gołębia dokonają sędziowie posiadający certyfikat, wybierając zwycięzcę w każdej rasie oraz wyłonią najlepsze kolekcje w poszczególnych rasach, (co naj-mniej 3 wystawców po 4 gołębie w danej rasie, które

uzyskały najwyższą ocenę). Spośród zwycięzców ras, dokonany zostanie wybór „Champion Wystawy Czaplinek 2007”.

Natomiast każdy może sprzedać nadwyżki ho-dowlane na giełdzie, która będzie funkcjonować obok wystawy. Jak zwykle ta część imprezy to swoisty folklor, który również warto zobaczyć, a może nawet coś kupić?

Bardzo wartościową inicjatywą organizatorów jest przeznaczenie dochodu ze sprzedaży biletów i loterii fantowej na rehabilitację młodego mieszkańca Czaplinka DAWIDA TROCKIEGO. Oby tego typu inicjatyw było więcej w naszym mieście! To dzięki hojności sponsorów fanty są bardzo cenne i ciekawe, tym samym każdy z nas może włączyć się w pomoc charytatywną dla tego chłopca.

Możliwość zorganizowania wystawy stała się faktem, dzięki przychylności władz miasta, która do-strzega możliwość promocji Czaplinka poza sezonem turystycznym.

Cieszy również zaangażowanie podmiotów go-spodarczych w pomocy organizatorom, jak również wielu ludzi dobrej woli, którym leży na sercu los naszej społeczności.

„Kurier Czaplinecki” zawsze będzie popierał tego typu inicjatywy, i dlatego sprawuje patronat medialny nad wystawą. Do zobaczenia w Hali Widowiskowo-Sportowej.

Zbigniew Dudor

Druga grupa to hodowcy gołębi pocztowych, które są gołębiami sportowymi. Hodują je starsi i młodsi. Ta grupa jest bardzo pokaźna zarówno pod wzglę-dem ilości ptaków jak i ich właścicieli. Cechuje ich szczególna pasja „lotowania” swoich podopiecznych. Lotują oddzielnie młode i stare gołębie, w zróżnico-wanych okresach roku, na różnych dystansach sięga-

jących nawet do tysiąca kilometrów! Hodowcy bardzo przeżywają loty swoich podopiecznych. Mają swoich faworytów w stadzie i z niecierpliwością oczekują po-wrotu swych podopiecznych do gołębnika, oczywiście w jak najszybszym czasie. Gołębie są „gniazdownika-mi”, tzn. zawsze zmierzają do swojego gniazda, lecz na trasie lotu czyha na nie wiele niebezpieczeństw. Każdy lot to wielka loteria i niewiadoma.

Pasja hodowli gołębi wymaga wiele czasu, troski i poświęcenia. Dbałość o zdrowie i kondycję gołębi to powinność każdego hodowcy. Szczepienia profilaktyczne przeciw zagrażającym chorobom, systematyczne zwalczanie pasożytów wewnętrznych i zewnętrznych, higieniczne utrzymanie gołębnika warunkuje, że te ptaki nie stanowią zagrożenia dla

ludzi i otoczenia. Gołąb jest symbolem ducha pokoju, zatem

odwiedzając wystawę oddajmy im pokłon. Pamię-tajmy o tym na co dzień widząc te ptaki, a nasze życie stanie się lepsze.

Na marginesie tej wystawy zapewne więk-szość mieszkańców uzmysłowi sobie, co to znaczy posiadać odpowiednie zaplecze, jakim jest Hala Widowiskowo-Sportowa. Jestem przekonany, że dzięki jej powstaniu będzie mogło odbywać się wiele różnorodnych imprez, których brakowało poza sezonem letnim, naszej społeczności czapli-neckiej. Jeśli wystawa gołębi spełni oczekiwania mieszkańców, może warto ją wpisać do rocznego kalendarza imprez naszego miasta i PZHGiDO? Liczymy na przychylność szerokiego gremium mieszkańców i władz miasta. Sądzę, że ciepłe przyjęcie naszych gości zachęci ich do ponownych

odwiedzin urokliwych zakątków naszego Pojezierza Drawskiego i pochwalenia się swoimi osiągnięciami hodowlanymi, a także do wypoczynku.

A może inni pójdą naszym tropem i pokażą o wiele więcej, że można zorganizować ciekawą imprezę?....Jest HALA Widowiskowo-Sportowa!!!

Jan Kołacz

Nasze Gołębie

12 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

W sobotę 29 września 2007r., odbyły się uroczyste obchody 40-lecia ist-nienia Liceum Ogólnokształcącego w Czaplinku.

Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą w Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, którą celebrował proboszcz Parafii ks. Kazimierz Chudzicki oraz księża pracujący w Liceum: ks. Mirosław Pluskota, ks. Henryk Tomke.

Po mszy świętej zaproszeni goście, absolwenci i uczniowie, przemaszerowali ulicami miasta do budynku LO przy ul. Parkowej, gdzie odbyła się dalsza część uroczystości.

W obchodach udział wzięli: Marcin Sychowski – Wicewojewoda Zachodniopo-morski, Stanisław Cybula – Starosta Drawski, Stanisław Mikołajczyk – Przewod-niczący Rady Powiatu Drawskiego, Grażyna Dudka – Wiceprzewodnicząca Rady Powiatu, Genowefa Polak, Andrzej Wiśniewski, Wiktor Woś, Wojciech Chmiel – radni powiatu oraz Robert Aleszko – Wiceburmistrz Czaplinka.

Pod koniec września miałem przyjemność wybrać się z Panami Norbertem Heibem i Adamem Mar-glem z „Rimaster Poland” sp. z o.o. na Białoruś

- do Szczuczyna i Grodna. W Szczuczynie dołączyli do nas Szwedzi: Per Carlsson - szef i główny udziałowiec firmy „Rimaster” oraz Thomas Wenersson - menager marketingu. Celem wizyty przedsiębiorców było nawią-zanie współpracy ze Szczuczyńskimi Zakładami „Aw-toprowod” s.a. Byłem inicjatorem wyprawy, ale mnie ciągnęła tam historia mojej rodziny. Przed wojną wujek był oficerem wywiadu w Szczuczynie, a potem był w AK, w 1944r. tam zginął i ciągle szukam jego mogiły. A ojciec mój był pierwszym komendantem obwodu AK w Szczuczynie. Urodziłem się w Grodnie i tam jest połowa mojego serca.

Szwedzi, „dobrze” o Białorusi poinformowani przez media, z ledwością dali się namówić na tę eska-padę. Polecieli samolotem do Mińska, skąd zabrał ich zakładowy samochód. Po spotkaniu w Szczuczynie ciągle powtarzali, że ich wyobrażenia o tym kraju były

całkowicie fałszywe, że Mińsk jest piękny, ludzie normalni, a drogi takie jak w Szwecji. Gościli nas Dyrektor „Awtoprowodu” Aleksander Simonowicz i Prezes Oddziału Związ-ku Polaków na Białorusi Wiktor Bogdan. Była to słowiańska gościnność, więc pozostawię docie-kliwości Czytelników jak ona wyglądała.

Zakład okazał się no-woczesny i wszędzie było widać gospodarską troskę. Połowę akcji posiada-ją pracownicy, a połowę

skarb państwa, który nie chce ich sprzedać żadnemu inwestorowi, bo ma z nich duże dochody (u nas było inaczej - im bardziej było dochodowe przedsiębiorstwo tym szybciej je sprzedawano). Także miasto (około 18 tys. mieszkańców - stolica „rajonu”), ma z zakładu dużą korzyść, bo aż 60% budżetu stąd pochodzi. Szykował

Kiedy Białoruś wstąpi do zjednoczonej Europy?

się akurat Szczuczyn do obchodów 470-lecia istnienia - odnawiano elewacje, kładziono nowe asfalty i chodniki, a praca szła na dwie zmiany.

Oczywiście odwiedziliśmy także Dom Polski w Szczuczynie, wybudowany w 1999r., staraniem „Wspólnoty Polskiej”. Jest piękny i zadbany, są w nim sale do nauki języka polskiego (tylko w Grodnie jest szkoła polska) i do nauki muzyki oraz biblioteka ze sporym księgozbiorem. Niestety od trzech lat przestały napływać jakiekolwiek środki z Polski na pokrycie kosztów utrzymania, a są one wysokie. Jedynie zaradność Pana Wiktora i szczupłe dotacje ze strony władz białoruskich pozwalają kontynuować działalność. Było mi wstyd, i przed rodakiem, i przed Szwedami, którzy próbowali ukryć zdziwienie.

Po zakończeniu rozmów zostaliśmy zaproszeni przez gospodarzy na uroczystą kolację. Przy stole zasiadło dwóch Szwedów, Niemiec (którego dzieci

mają obywatelstwo polskie), Białorusin (ale ma żonę Polkę), oraz trzech Polaków, z których jeden jest obywatelem Białoruskim, a drugi urodził się tam i jest to jego pierwsza ojczyzna. I tak w trakcie biesia-dy doszliśmy do wspólnego wniosku, że to tacy jak my budują zjednoczoną Europę, a politycy jedynie w dziele tym przeszkadzają, rozpalając waśnie i nie-nawiść oraz okłamując swe społeczeństwa.

Następnego dnia Szwedzi pożegnali się... ze sło-wiańską wylewnością, zapewniając, że z radością tu wrócą, a my pojechaliśmy do Grodna, do zakładów „Radiowołna”. Z zakładami tymi, współpracowała najpierw TELCZA (od 1991r.) a potem „Rimaster

Poland”, organizując tam produkcję kabli samocho-dowych do Volkswagena. Bardzo ciepło przyjął nas Dyrektor Władimir Gierasimienko. Zaprowadził nas na wydziały, gdzie są produkowane wiązki kablowe i byłem świadkiem jak wyściskano Panów Heiba i Margla, bo to dzięki nim blisko 1000 osób ma dobrą pracę. Inicjatorem uruchomienia tej produkcji był Pan Norbert Heib, a Pan Adam Margel przebywał w Grodnie kilka miesięcy, nadzorując rozruch i szko-ląc pracowników. Potem przejął całość Volkswagen. Dzisiaj to nowoczesny zakład, linie produkcyjne, komputery, specjalistyczne zachodnie urządzenia. A kieruje tą produkcją Polak. Byłem szczęśliwy, że w moim rodzinnym mieście ceni się, szanuje i lubi Polaków (różnie z tym wcześniej bywało).

Z terenów obecnej Białorusi wyemigrowało po wojnie do Polski wielu naszych rodaków. Wielu z nich osiedliło się w Czaplinku i okolicach. Ale wielu zostało tam. Niejedna czaplinecka rodzina ma w okolicach Szczuczyna krewniaków. Przyjaźnimy się z Niemcami (to bardzo dobrze) - zawarliśmy umowę partnerską z Bad Schwartau. Ale z Białorusią wiąże się historia naszego narodu, mieszkają tam nasi rodacy, często naszej krwi, tyle że są od nas biedniejsi.

Czy nie pora więc aby także w tamtych stronach poszukać partnerów do współpracy i przyjaźni? Nasi rodacy potrzebują tego i będą nam wdzięczni, jeśli pomożemy im wytrwać przy polskim języku i kul-turze. Proponuję więc zapoczątkowanie współpracy ze Szczuczynem, a w szczególności (lecz nie tylko) z Polonią tam zamieszkałą. Pierwsze kroki zostały poczynione. Dalsze może podjąć Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka, Klub „Lech”, harcerze i szko-ły. Wierzcie mi, nie rozczarujecie się! I tak swym działaniem możemy przyspieszyć proces integracji Białorusi z Europą. A wtedy znów nie będzie Polaków ze wschodu dzieliła od Macierzy granica.

Relacja ta ukazała się 12 października w tygodni-ku „GŁOS ZNAD NIEMNA”, wydawanym przez Związek Polaków na Białorusi.

Wiesław Krzywicki

Uroczystości rocznicowe LO w Czaplinku

Międzynarodowe towarzystwo

Dom Polski w Szczuczynie

Uroczystość swoją obecnością zaszczycił również Pan Leopold Czekałowski, współzałożyciel LO w Czaplinku, dyrektor LO im. Ks. Elżbiety w Szczecinku, którego czaplineckie Liceum było filią w latach 1965-1967.

Przybyli przedstawiciele pierwszego grona pedagogicznego: Krystyna i Waldemar Januszowie, Marian Badziągowski, Jadwiga Godziemba-Czyż, Janina Czyż, Zdzisław Ślusarczyk.

Najliczniej reprezentowaną grupą byli oczywiście – ABSOLWENCI !!!Uroczystości 40-lecia były okazją do wręczenia przez Wicewojewodę Zachod-

niopomorskiego „Brązowego Krzyża Zasługi” dla Pana Andrzeja Połońskiego, Dyrektora Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Czaplinku.

W programie uroczystości znalazły się m.in. przemówienia zaproszonych gości, absolwentów, nauczycieli, którzy z rozrzewnieniem i wzruszeniem wspominali lata pobytu w czaplineckim Liceum; odsłonięcie pamiątkowych tablic ufundowanych

Centrum Szczuczyna

��Kurier Czaplinecki - Październik 2007

przez Grono Pedagogiczne LO i Absolwentów; uczczenie minutą ciszy pamięci nieżyjących nauczycieli i absolwentów szkoły; złożenie symbolicznej wiązanki kwiatów na cmentarzu; multimedialna prezentacja historii szkoły; część artystyczna przygotowana przez młodzież Liceum.

Po uroczystościach oficjalnych rozpoczęła się część najbardziej wyczekiwa-na przez Absolwentów – spotkania klasowe, zwiedzanie szkoły…wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia.

W części wieczornej absolwenci i grono pedagogiczne spotkali się w sali balowej w Kusym Dworze, by bawić się do białego rana na drugim w historii szkoły BALU ABSOLWENTÓW.

Organizatorzy obchodów 40-lecia istnienia Liceum Ogólnokształcącego w Czaplinku chcieliby serdecznie podziękować wszystkim przybyłym na uro-czystość gościom i absolwentom za ich obecność, życzliwość, pamięć i dobre słowa.

Dyrekcja LO chciałaby również podziękować wszystkim zaangażowanym w przygotowanie uroczystości nauczycielom, absolwentom, uczniom i pracow-nikom szkoły.

WSZYSTKICH ZAPRASZAMY NA UROCZYSTOŚCI 50-LECIA SZKOŁY – TO JUŻ ZA 10 LAT!!!!!

Violetta Cylkowska

Większość opracowań związanych z gospo-darką i rozwojem naszych terenów zaczyna się od turystyki. Ale czasy, kiedy budową

stanic, pól biwakowych, ośrodków wczasowych, itp., zajmowały się władze i ogromne zakłady pra-cy, bezpowrotnie minęły. Obecne mogą cokolwiek budować w bardzo ograniczonym zakresie. Mogą natomiast wziąć na siebie marketing wewnętrzny i zewnętrzny, związany z tworzeniem bazy pod różne przedsięwzięcia.

„Kręgosłupem turystycznym” naszego powiatu jest niewątpliwie Drawa, a spływy kajakowe jedną z głównych atrakcji. Kwestią zasadniczą pozostaje dalszy rozwój tej idei.

Drawa liczy sobie ponad 180 km długości i odli-czając „odcinek poligonowy” – praktycznie cała jest „do użycia”. Nie mniej jednak, musiałaby być lepiej przygotowana do pływania kajakami. Jej całkowite oczyszczenie nie wchodzi raczej w grę. Kilometr takich prac kosztuje pięćdziesiąt tysięcy złotych. Ale udrożnienie jest „w zasięgu”. Chodzi o prace porządkowe w rodzaju np. usunięcia drzew zwalonych w poprzek wody przez bobry w rejonie kanału łączą-cego j. Wilczkowo z Drawą. Udrożniona rzeka byłaby i bardziej spławna, i bezpieczniejsza.

Drugim elementem jaki wspomógłby kajakowi-czów, byłyby utwardzone dojścia do wody, pozwalają-ce spławiać kajaki lub załadowywać je na samochody. Przykładem takiego brzegu może być miejsce przy drodze Kalisz Pom. – Drawsko Pom. obok mostu przy j. Wielkie Dąbie.

W ten sposób spływ kajakowy mógłby się za-czynać w Czaplinku, biec przez jeziora Drawsko i Krosino, dalej rzeką do j. Lubie i do j. Wielkie Dąbie. Tam niestety należałoby ominąć poligon, przewieźć kajaki do Prostyni (zapewne ktoś wybuduje tam

Najdłuższy spływ kajakowy Europystosowną instalację), zwodować je powtórnie i dalej płynąć na jeziora Grażyna i Adamowo w Drawnie, a dalej Drawą do „puszczańskich” miejscowości, czyli do Głuska, Starego Osieczna, Przeborowa i kończyć np. w Łokaczu Wielkim, bo dalej jest już Noteć. (Należałoby zainteresować tym powiat choszczeński i powiaty (gminy) woj. lubuskiego i wielkopolskiego – chociaż płyną tam znikome odcinki Drawy).

Niewątpliwie znaleźliby się chętni na taką es-kapadę. Chociażby dlatego, żeby zadziwić innych, bo przecież na co dzień nikt nie płynie kajakiem stu kilkudziesięciu kilometrów. Mniej więcej w podob-nym celu ludzie wchodzą na Mount Everest, czy też maszerują na bieguny.

Pozostaje kwestia rozreklamowania takiej zaba-wy. To należy do stosownych referatów i wydziałów promocji. Przy obecnym podziale pieniędzy z Unii pojawiają się możliwości pozyskania środków na te cele – zwłaszcza, że są one spójne ze strategią wo-jewództwa, powiatu i gmin. Musiałby zaistnieć mar-keting zewnętrzny, czyli możliwie szeroka reklama w gazetach poznańskich, śląskich – a może i berliń-skich, informująca, że coś takiego w ogóle istnieje.

Podsumowując: udrożnienie Drawy, drogi do-jazdowe i szeroka reklama stworzyłyby bazę, na której można dalej tworzyć nadbudowę. A byłyby nią stanice wodne, pola namiotowe, pola biwakowe i temu podobne. To już inwencja osób, które oferowa-łyby organizowanie spływów czy przewóz kajaków; właścicieli gruntów leżących przy rzece, którzy mogliby zorganizować pola namiotowe i czerpać z tego zyski; kierowników internatów szkolnych w Czaplinku, Złocieńcu, Drawsku i Kaliszu, którzy poszerzyliby ofertę schronisk młodzieżowych – itp., itd. W 2005r. naliczono w ciągu dnia 160 kajaków na Drawie. W sytuacji natężenia tej formy turystyki

sporo ludzi mogłoby po prostu na tym zarabiać. I tutaj pojawia się potrzeba marketingu wewnętrznego, czyli uświadomienie mieszkańcom naszego powiatu możliwości związanych z „najdłuższym spływem kajakowym Europy”.

Uogólniając – stworzenie całej bazy, o której była mowa powyżej – to gestia samorządu, jej wykorzy-stanie – to inwencja naszych mieszkańców. W sferze analitycznej i projektowej wszystko zostało już zro-bione. Każdy zainteresowany poważną działalnością w sektorze turystycznym w naszym regionie może skorzystać ze „Zintegrowanej Koncepcji Rozwoju Turystyki w regionie rzeki Drawy” i „Strategii i pro-gramu operacyjnego rozwoju produktu turystycznego oraz markowej infrastruktury turystycznej CZTERY PORY ROKU”. Stopień szczegółowości tych opraco-wań, analizy i akcydensy wręcz „powalają na kolana”. Materiały te można uzyskać zapewne w referatach promocji w gminach, a na pewno w naszym zna-komitym wydziale rozwoju i promocji w starostwie powiatowym. Spływy kajakowe Drawą oczywiście odbywają się, i są przedsiębiorcze osoby, które na tym zarabiają. Kwestią otwartą pozostaje całościowe spojrzenie na Drawę pod tym kątem – od Czaplinka po ujście do Noteci - i ujęcie tego wszystkiego w ściślej-sze ramy organizacyjne – wtedy zyski będą większe i więcej ludzi będzie zarabiać „na kajakach”.

Niektórzy oczywiście spiętrzą trudności – bo spółka zarządzająca Drawą ma siedzibę w Poznaniu (dlaczego ?), bo gminy nie mają gruntów nad wodą, bo taka akcja reklamowa kosztuje, bo kajaki i tak pływają, bo…, bo…, bo… .

Ale jak mawiają na Mazowszu (i nie tylko) – „nic nie robić – nic nie bedzie”.

Roman Pentelski

W nocy z 14 na 15 sierpnia, ukradziono mi kajak, demolując śrubę i łańcuch, za pomocą których przymocowany był do

pomostu, zlokalizowanego na j. Drawsko w Cza-plinku. Kradzież niezwłocznie zgłosiłem na Policję. Mimo dnia świątecznego radiowóz przybył niemal natychmiast. Opisano dokumentnie całe zdarzenie i zaczął się okres wyczekiwania na wyniki dochodze-nia. W międzyczasie podjąłem poszukiwania kajaka na własną rękę, ale kilkudniowa penetracja okolicy nie przyniosła pożądanych efektów. Niespodziewa-nie po kilkunastu dniach otrzymałem wiadomość telefoniczną od prowadzącego tę sprawę policjanta, że na terenie Ośrodka Wypoczynkowo-Konferen-cyjnego „Aquarius” w Starym Drawsku znajduje się niewiadomego pochodzenia kajak (opis pasuje do mojego), który powinienem zidentyfikować. Wiadomość o znalezisku policjanci posiedli przy okazji rozpracowywania innej sprawy. Świadczy to dobrze o operacyjnej aktywności funkcjonariuszy.

Uważajcie w Aquariusie!Minusem jest fakt, że zawiadomiono mnie o tym dopiero po trzech dniach.

Natychmiast, razem z żoną, cali w skowron-kach że odzyskamy kajak, udaliśmy się do Starego Drawska. Na miejscu, przy bramie wjazdowej, zde-cydowanie zastopowała nas umundurowana ochrona ośrodka. Kiedy przedstawiłem cel naszej wizyty, ochroniarz zaczął stroić głupawe miny, nie bardzo mając ochotę nas wpuścić. Po konsultacjach telefo-nicznych, jednak skierował nas do bosmana. Trochę musieliśmy poczekać, bo tenże akurat się posilał. Zły jak nieszczęście, pojawił się bosman po kilkunastu minutach. Po wyłuszczeniu mu sprawy stwierdził, iż istotnie, kilka dni temu policjanci zainteresowali się leżącym od niedawna na brzegu kajakiem i nakazali zabezpieczyć go do czasu wyjaśnienia jego pocho-dzenia. Jednakże w międzyczasie ktoś ów kajak zabrał. Kto nie wiadomo, ponieważ on - bosman - nie jest od pilnowania takowego sprzętu. Po takiej deklaracji pokazał nam tył i z godnością oddalił się,

zostawiając nas z rozdziawionymi ze zdumienia gę-bami. Udaliśmy się więc po jakiekolwiek wyjaśnie-nia do kierowniczki ośrodka. Ta przyjęła nas bardzo ciepło, pozostawiła w biurze pod opieką bardzo miłej pani, a sama udała się na „konsultacje” do bosmana – bez świadków. Po kilkunastu minutach wszystko było jasne. Kajak pojawił się na terenie ośrodka nie wiadomo dokładnie kiedy, nie wiadomo przez kogo wyciągnięty na brzeg i pozostawiony, nie wiadomo ile czasu przeleżał pod czujnym okiem obsługi, nie wiadomo wreszcie przez kogo i kiedy został w końcu zabrany. Tyle tylko kierownictwo ośrodka i obsługa mogli dla nas zrobić.

Pozostają jednak pytania. Dlaczego po ośrodku pałętają się podobno niezidentyfikowane indywidua, które podrzucają kajak, robiąc sobie z uznanego ośrodka melinę złodziejską, a bosmana i kierow-niczki nie bardzo to obchodzi? Ponoć ośrodek jest monitorowany przez kamery, jeżeli tak, to co robi ochrona? Dlaczego zignorowano polecenie Policji

�� Kurier Czaplinecki - Październik 2007

o zabezpieczeniu podejrzanego sprzętu? Czy tak powinno wyglądać poszanowanie prawa? (Dlaczego Policja pozwala sobie na taki policzek? Pewnie są to już efekty działań pana Macierewicza – nie do-niosę władzy o kradzieży, nie będę współpracował, bo może za 20 lat umieszczą mnie na jakiejś liście za kolaborację). Może tak sprawuje się pieczę nad całym mieniem znajdującym się na terenie ośrod-ka? Czy turyści przebywający tutaj mogą się czuć bezpiecznie?

Można sobie złożyć taką układankę: ochrona i bosman a może także kierowniczka, znają się ze złodziejami mojego kajaka. Ci lokują go w ośrodku, jako w miejscu najmniej podejrzanym, naturalnym dla kajaka. Taki pojazd znakomicie nadaje się do kłusowania, a po godzinach „pracy”, pozostaje pod dobrą opieką. Korzyści mogą być obustronne. Nikt miejscowy, ani ci z ośrodka, ani niektórzy ze wsi, nie mają interesu, aby Policja wsadzała tutaj swego nosa, a kajak wrócił do właściciela.

Ośrodek „Aquarius” należy do Górnośląskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej z Mysłowic. Panie Rektorze! Czy Pan wie co się tutaj wyprawia?! Na stronach internetowych Szkoła reklamuje nie tylko jakość kształcenia, ale także wmawia internautom, że GWSP to „zaufanie’, to „dążenie do nieprzecięt-ności”. Zaiste – w tej sytuacji trzeba będzie wykazać bardzo dużo dobrej woli, aby zaufać komukolwiek z takiej firmy, natomiast osiągnięcie nieprzeciętności nie może tutaj budzić żadnych wątpliwości.

K.

Drodzy Państwo, tym razem kreślimy słów kilka o szczepieniu i odrobaczaniu kotów.

Koty podobnie jak i psy, mają swoje groźne wirusowe choroby, przeciwko którym na szczęście nasze kochane futrzaki możemy zaszczepić.

Na pierwszym miejscu, ze względu na łatwość szerzenia się wśród kociej populacji, sytuuje się koci katar (wywołują go dwa wirusy: herpeswirus i kaliciwirus) - jest to infekcja dróg oddechowych. Najczęściej chorują na nią 6-12 tyg. kocięta. Pierwsze objawy to osowiałość, głośne kichanie, zmniejszony apetyt i lekka gorączka. Później dołą-cza się zapalenie spojówek i obustronne łzawienie z worków spojówkowych. Kiedy choroba trwa dłu-żej i ma cięższy przebieg, widzimy u kota sklejone ropą powieki, duszność i oddychanie jamą ustną. Nie leczony koci katar i niska odporność zwierzę-cia, kończy się ciężkim i niekorzystnym zapaleniem płuc oraz odwodnieniem. Warto więc zaszczepić swojego pupila. Młode kocięta szczepimy w wieku 8-9 tyg., po czym powtarzamy szczepionkę jeszcze raz po 3 tyg., dorosłe koty wystarczy szczepić raz do roku.

Bardzo groźną chorobą młodych kotów jest panleukopenia (wywołuje ją parwowirus). Przebiega ona z ostrym zapaleniem przewodu pokarmowego. Występuje najczęściej między 6 tyg. a 4 miesiącem życia, choć zachorować może zwierzę w każdym wieku. Choroba zaczyna się apatią, gorączką i nie-chęcią do picia, kot zaniedbuje toaletę, ma silną bo-lesność brzucha, pojawiają się wymioty i biegunka, zwierzę bardzo szybko się odwadnia. Śmiertelność wynosi do 75%! Im zwierzę jest starsze, tym ma większe szanse na wyzdrowienie.

Dbajmy o nasze kotkiKolejną niebezpieczną i zakaźną chorobą jest

białaczka (wywołuje ją retrowirus). Najczęściej chorują osobniki młode do 2 lat. W badanej krwi kota stwierdza się niedokrwistość. Zwierzęta chud-ną, są apatyczne, nie mają apetytu. Kot ma bardzo osłabioną odporność i podatny jest na dodatkowe infekcje. Białaczka jest chorobą nieuleczalną, można opóźnić jej rozwój, ale nie udaje się jej powstrzymać. Smutne są kocie oczy, gdy przytrafi się im takie wielkie nieszczęście.

Oprócz wyżej wymienionych trzech chorób nasze koty możemy zaszczepić również przeciwko chlamydiozie i wściekliźnie.

Chlamydioza – jest u kotów jedną z głównych przyczyn długotrwałego zapalenie spojówek. Kot cały czas lub okresowo łzawi, jego spojówki są zaczerwienione, często taki stan dotyczy najpierw jednego oka, a później zazwyczaj obejmuje też i drugie. W lekkim przebiegu choroby koty mają zachowany apetyt i dość dobre samopoczucie, w cięższym zaś może pojawić się gorączka i za-palenie płuc.

Chlamydioza jest chorobą, która może udzielić się właścicielom, zdarza się to rzadko i przeważ-nie wtedy, kiedy właściciel nie przestrzega zasad higieny przy podawaniu leków do kocich oczu. Po każdym podaniu kropli należy umyć ręce i nie wolno całować kota po chorych oczach!!!

Wścieklizna jest chorobą zakaźną, zwalczaną z urzędu. Koty nie podlegają wprawdzie obo-wiązkowemu szczepieniu, ale zaleca się by, każdy wychodzący z domu kot był zaszczepiony, gdyż zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że wałęsa-jące się zwierzę, zwłaszcza po lesie, może mieć kontakt z tym niebezpiecznym wirusem.

Odrobaczamy naszych dorosłych ulubieńców dwa razy do roku, najlepiej na wiosnę i na jesień. Jeżeli zwierzę jest mocno zarobaczone - czasami udaje się zobaczyć glisty kocie (przypominają nitki makaronu) i człony tasiemca (są płaskie, podobne do pestek ogórka) w kale, to należy kota odro-baczyć doraźnie. Dostępne są zarówno tabletki, jak i nowocześniejsze preparaty ,,spot on”, które nakładamy bezpośrednio na skórę zwierzaka, co jest znacznie mniej kłopotliwe w przypadku, kiedy kota jest trudno przekonać do tradycyjnych tabletek - wszak istnieją takie koty, które wyczuwają tabletki w najlepszych smakołykach.

Młode kocięta należy odrobaczyć dwu lub trzykrotnie, takie postępowanie wiąże się z cyklem rozwojowym glisty kociej. Podając tabletkę zabija-my pasożyty, które są w jelitach zwierzaka a oprócz tego, w kocie są obecne larwy wędrujące przez płuca i na nie tabletki nie są w stanie zadziałać. Dopiero gdy larwy ponownie osią-dą po wędrówce w jelitach, możemy je zaatakować po-nownie i skutecznie tabletką.

Po uporaniu się z niepożądanym ,,towarzystwem we-wnętrznym” i zaszcze-pieniu kota, na pewno kocie futerka będą się miały dobrze i zdrowo.

Magdalena Młynarska

Tegoroczny sezon wędkarski już za nami. Niestety był to chyba najgor-szy sezon od wielu lat. Okazałe ryby zdarzały się niezwykle rzadko, a kilogramy zanęt nie przynosiły rezultatu. Nasz konkurs na rybę

miesiąca nie trafił w gusta wędkarzy, bądź też nie było się czym chwalić. Z rozmowy ze sponsorem konkursu, p. Maciejem Bernatem, właścicielem sklepu wędkarskiego ESOX przy ul Wałeckiej 3 wynika, że połowy były marne, a pojedyncze ładne sztuki wędkarze chowają „do szuflady” nie chcąc się chwalić w obawie przed nalotem wędkarskich „ pasożytów”, którzy skaczą z miejsca na miejsce, gdy tylko się dowiedzą, gdzie ktoś złapał okazałą sztukę. Niestety takich nieuczciwych wędkarzy jest wielu. A szkoda, bo widok pięk-nego okonia, czy okazałego leszcza działa na wyobraźnię, także turystów.

Zatem konkurs można podsumować porzekadłem:„leszcze głęboko jeszcze, a okonie po tamtej stronie”.

Z nadzieją na lepsze połowy przyjdzie poczekać do zimy.

Redakcja

Taaaka ryba !!!godz. 12.00 Msza święta w intencji pomyślności Ojczyzny w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego.godz. 13.00 Uroczystości na cmentarzu w Czaplinku.godz. 14.00 Uroczysta wspólna sesja Rady Miasta i Gminy Cza-plinek oraz Rady Powiatu Drawskiego w CZOK.W programie referat okolicznościowy, uhonorowanie kombatantów tytułem „Zasłużony dla Gminy Czaplinek”, wystawy, inscenizacje oraz program artystyczny.

Wszystkich mieszkańców serdecznie zaprasza-my do wzięcia udziału w uroczystościach.

Redakcja

Program obchodów rocznicy odzyskania niepodległości w dniu 11 listopada 2007

w Czaplinku

15Kurier Czaplinecki - Październik 2007

W sobotę 29 września w święto Archa-niołów, pomimo jesiennej aury, na-sza gimnazjalna młodzież

i ministranci przeżywali zadaniowy rajd rowerowy. Tegoroczna trasa ro-werowa liczyła 35 kilometrów, zosta-ła skrócona, ponieważ przeszkodził deszcz. Młodzież została podzielona na dziewięć grup, za każdą odpowia-dał tzw. dowódca patrolu. Wszystkie grupy miały do zrealizowania pewne zadania z dziedziny geografii, języka niemieckiego, biologii i historii, które wykonywały na trasie przejazdu. Szlak rowerowy był urozmaicony, zawierał pewne utrudnienia, uza-leżnione od nawierzchni drogi. Nad całością czuwali animatorzy, nauczy-ciele wraz z Panią Dyrektor i opiekun

Rajd rowerowyLSO. Młodzież świetnie sobie radziła z pokona-niem trasy. Wszyscy dojechali do wyznaczonego

celu, który znajdował się przy jeziorze Krzemno, gdzie czekało ognisko i niespodzianki.

Pełni wrażeń, trochę zmęczeni ale radośni, wróciliśmy do naszych rodzinnych domów, ucząc się dalej życia, jego kultury, pomocy bliź-niemu. Przeżyty czas ubogacił nas w cierpliwość pokonywania trudu, wzajemną pomoc i budowanie wspólnoty oraz otwierania się na drugiego człowieka. Jak wiemy, Bóg daje wszystko za cenę trudu i poświęcenia się dla młodego po-kolenia.

Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji zada-niowego rajdu rowerowego.

ks. Jarosław Kobiałka

Ze względu na jesienną porę roku nasze samopoczucie oraz kondycja, ulegają znacznemu pogorszeniu, coraz krótsze

dni skłaniają nas do znalezienia sposobu na zrelaksowanie się. Chcę Czytelnikom Kuriera Czaplineckiego przedstawić wpływ masaży chińskich na nasze samopoczucie. Ciągła presja, dążenie do sukcesu i osiągnięcia coraz wyższego statusu w społeczeństwie, może zaburzyć rów-nowagę pomiędzy energią wydatkowaną dla osiągnięcia celów, a odpoczynkiem, pozwalają-cym umysłowi i ciału na regenerację.

Masaże chińskie TUI-NA oraz Pu Tong An Mo (ogólny masaż relaksacyjny) wpływają na wszystkie elementy dobrego samopoczucia:

Masaże pomagają na stresemocjonalny, intelektualny, duchowy, a także fizyczny. Możemy zrelaksować się fizycznie jak i mentalnie. Usunąć zmęczenie po ciężkiej pracy fizycznej i umysłowej oraz treningu. Ma-saże zapobiegają chorobom poprzez zachowanie normalnego funkcjonowania naszego ciała oraz procesów myślowych, spowalniają procesy sta-rzenia się, rozluźniają mięśnie, a w szczególności prostowniki grzbietu (mięśnie podtrzymujące kręgosłup), ułatwiając rehabilitację kręgosłupa. Dlatego są skuteczne w zwalczaniu bólu mięśni i stawów, będącego skutkiem urazów dozna-nych przy uprawianiu sportów, przemęczenia, ciągłego stresu, itd. Przyspieszają powrót do równowagi po gwałtownej zmianie otoczenia,

np.: podczas gwałtownej zmiany pogody jeste-śmy bardziej narażeni na choroby. Problem ten staje się szczególnie ważny w dobie nowoczesnej komunikacji, albowiem w krótkim czasie można się znaleźć w innej części świata.

Ostatnim celem masaży chińskich jest przyjemność, pochodzi ona głównie z umysłu i relaksacji ciała. Masaże są jednym z elementów osiągania dobrego samopoczucia i kondycji, jest jeszcze wiele innych sposobów na relaks, między innymi: ćwiczenia sportowe, ćwiczenia oddechowe, joga, itd. W następnym artykule napiszę jak zrelaksować się poprzez automasaż twarzy i akupresurę stóp.

Zdzisław Opałka

W związku ze złożeniem przez Romualda Czapskiego rezygna-cji z funkcji Redaktora Naczelnego, Zarząd Stowarzyszenia

Przyjaciół Czaplinka z dniem 13.10.07r. powołał na Redaktora Na-czelnego „Kuriera Czaplineckiego” Zbigniewa Dudora. Dziękujemy R. Czapskiemu za kierowanie Redakcją od pierwszego numeru miesięcznika, a Z. Dudorowi życzymy, aby pod jego kie-rownictwem Kurier dalej się rozwijał.Jednocześnie informujemy, że nastąpiły zmiany w Zarządzie Sto-warzyszenia Przyjaciół Czaplinka i jego obecny skład jest następu-jący:

prezes - Adam Kośmiderwiceprezes - Marcin Kowalskisekretarz - Bogusław Parzuchowskiskarbnik - Zbigniew Dudorczłonek - Ryszard Marcewiczczłonek - Romuald Czapski

R

••••••

Zmiany w Redakcji i Zarządzie

16 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

możliwe przyjechał do Czaplinka i nareszcie mógł pracować dla tej swojej miłości, i dla niej żyć.

Miłością tą i entuzjazmem potrafił zarazić swoich przyjaciół, znajomych i założył wraz z nimi Stowarzyszenie Przyjaciół Bielawy. Wszedł także w do-brą komitywę z Burmistrzem Czaplinka i nie szczędząc trudu, stworzył na wyspie mały raj dla ludzi i zwierząt. Dzięki niemu Czaplinek zyskał jedną atrakcję tury-styczno-przyrodniczą więcej. To on w 2/3 sfinansował zakup „Europy”, urządzenia na wyspie i opłacał pracow-nika obsługi. W uznaniu zasług, Heinz Pack został uhonorowany w 2003r. tytu-łem Honorowego Obywatela Czaplinka.

Kochał muzykę Cho-pina i twierdził, że jest z nim spokrewniony, bo jego prababka nosiła nazwisko Krzyżanowska – tak jak mat-ka kompozytora. Nakręcił film o Czaplinku, jeziorze Drawsko i Bielawie, który oddaje urok i piękno tych okolic. Napisał także książkę o wyspach Malediwach pt. „Tysiąc wysp i jedna łódka”. Opisał w niej swoje przeżycia w czasie wielu pobytów na wyspach, gdzie

Każdy człowiek szuka i stwarza sobie „wy-spę” - nawet w przenośni - na którą może się udać ze swoimi myślami i snami, aby

czerpać nowe siły życiowe. To nieważne czy w po-mieszczeniu, czy na balkonie, czy na ławce wśród zieleni. Także moje przeżycia na wyspie będą wkrótce tylko wspomnieniami i pozostaną żywe w moich snach. Ważne jest dla naszej przyszłości, dla nas wszystkich, z jakiego źródła czerpiemy siły... Trzeba było to piękno najpierw utracić, by w pełni je ocenić.

Te słowa wypowiedział profesor Heinz Pack, zwany wśród przyjaciół leśniczym z wyspy Bie-lawy. Urodził się w Czaplinku 15 lipca 1926r. Już jako mały chłopiec marzył aby zostać leśniczym i na przekór matce pływał balią po j. Drawsko i sypiał pod gołym niebem, aby przygotować się do tego powołania. Posiadał wielką siłę charak-teru i wytrwałość, i realizował rzeczy z pozoru nie do zrealizowania, choćby musiało to trwać latami. Jednak z marzeń by zostać leśniczym nic nie wyszło, a swoją przyrodniczą pasję realizował jako nauczyciel biologii. Ale na zawsze pozostała w nim miłość do pomorskiego krajobrazu, do jeziora Drawsko i wyspy Bielawy.

Nad jeziorem Plön, które mu przypominało Drawsko, wybudował własnoręcznie dom (nauczył się tego w radzieckiej niewoli), który był częścią otaczającej przyrody. Ale to nie był czaplinecki krajobraz i nie było tu żadnej wyspy, a dla niego musiała być wyspa i dlatego wspomnieniami wracał do wyspy Bielawy. Gdy tylko stało się to

Wielka stratamiał swój jacht i mógł pływać wszędzie, mając oso-biste pozwolenie prezydenta archipelagu.

Niedługo cieszył się swoją wymarzoną wyspą. Zmarł 27 maja tego roku. Wśród przyjaciół często

wyrażał życzenie, by Jego prochy po śmierci zostały pogrzebane na Bielawie.

Pozostało po Nim jego dzieło - pięknie zagospo-darowana przyrodniczo Bielawa i Stowarzyszenie jej przyjaciół. Niestety brak Jego wytrwałości i konse-kwencji powoduje, że na wyspie nie dzieje się ostat-nio najlepiej, a Stowarzy-szenie się kurczy. Czy my Czaplinianie, nie potrafimy równie mocno kochać na-szej małej ojczyzny i ochro-nić to, czego dokonał nasz przyjaciel Heinz Pack?

Warto by utrwalić pa-mięć o Nim tablicą umiesz-czoną na domu, w którym się urodził, oraz głazem z tablicą na Bielawie.

Na podstawie rozmowy z Panem Stanisławem Chojeckim i notatki prasowej w Pommersche Zeitung z 23 czerwca 2007r.

Wiesław Krzywicki

H. Pack z S. Chojeckim

8 października odbyło się Walne Zebranie nowego Uczniowskiego Klubu Żeglarskiego. Wybrano władze Klubu:

Zarząd z Prezesem Emanuelem Dąbrowieckim, Se-kretarzem Radosławem Filipczakiem i członkami: Waldemarem Skoczylasem, Marianem Skorwide-rem i Januszem Ziętkiewiczem.Komisję Rewizyjną z Przewodniczącym Andrze-jem Coglem i członkami: Agatą Mierzejewską i Ryszardem Lisowcem.

Członkami klubu mogą być uczniowie wszystkich czaplineckich szkół, rodzice, nauczyciele oraz inni mi-łośnicy sportów wodnych. Celem Klubu, najogólniej, jest zainteresowanie młodzieży czaplineckiej sportami wodnymi, a szczególnie żeglarstwem, organizowanie im pozalekcyjnego życia sportowego, kształtowanie pozytywnych cech charakteru i osobowości oraz wszechstronnego rozwoju ich sprawności umysłowej i fizycznej. Nie mniej istotnym celem jest pobudzenie społeczeństwa czaplineckiego do korzystania ze skar-bów otaczającej przyrody oraz tworzenia warunków do rozwijania gospodarki turystycznej.

Przed wojną było w Czaplinku zarejestrowanych 2500 jednostek pływających, a miasto było znanym ośrodkiem sportów wodnych. Oprócz przystani że-glarskiej (MKS), istniało miejskie kąpielisko („Podko-wa”), „tancbuda” na palach, sala teatralna (późniejszy „Dom Ludowy”). Po jeziorze pływał stateczek space-rowy (przekazany po wojnie do Bydgoszczy).

„To był najpiękniejszy dzień w moim życiu” Olaf

Uczniowski Klub Żeglarski zwodowanyPo wojnie, od pierwszych dni, zajęto się MKS

(A. Tołłoczko). Powstała Liga Morska, a potem LPŻ - LOK, PTTK. W szczytowym okresie istniały 3 kluby żeglarskie i różne sekcje sportów wodnych - było czynnych około 200 żeglarzy. Organizowane były ogólnopolskie regaty, a czaplineccy żeglarze jeździli na regaty do Szczecinka, na jezioro Lubie,

do Warszawy i nad Zalew Soliński. Organizowano spływy kajakowe i zawody pływackie. W Czaplinku funkcjonowała ogólnopolska szkółka żeglarska oraz obozy treningowe kadry kajakarskiej.

Po 1989r. nastąpił regres, trwający do dzisiaj (chyba akurat osiągnęliśmy dno).

MKS przestał służyć młodzieży czaplineckiej i w tej chwili jest zamknięty „na głucho”;rozwiązane zostały kluby żeglarskie (Czaplineckie Bractwo Żeglarskie na razie nie jest w stanie ich zastąpić);organizowane są tylko lokalne regaty z nikłą obsadą;żeglarze czaplineccy rzadko uczestniczą w zewnętrznych imprezach żeglarskich, a jest ich raptem - nie więcej jak 12;nie organizuje się kursów żeglarskich, ratowni-czych i innych dla czaplineckiej młodzieży;nikt nie uprawia sportowo kajakarstwa, wioślar-stwa, pływania, windsurfer jest jeden;brakuje ratowników, bosmanów, szkutników, instruktorów, sędziów. Po wycofaniu się starych działaczy żeglarskich nastąpi całkowity zanik sportów i turystyki wodnej.Na brzegach jeziora polikwidowano lub pozara-

stały polanki i biwakowiska - naturalne przystanie żeglarskie. Brzegi jeziora Drawsko „ukamienowa-no” uniemożliwiając bezpośredni dostęp do wody. Piękną próbę urządzenia wyspy Bielawy po 1990r. podjął prof. Heiz Pack, ale po jego odejściu wszystko rozpada się.

17Kurier Czaplinecki - Październik 2007

Czemu tak źle się dzieje? Może miasto jest zbyt ubogie? Ależ skądże! Miasto łoży niemałe sumy na sport i turystykę, ale z tego na sporty wodne może 2%, a może mniej. Na halę sportową wydano blisko 5 mln zł, a koszty jej utrzymania wyniosą 600 tys. zł/rok. Sporty: koszykówka siatkówka i piłka ręczna. Do tego aerobic i siłownia. Ile czasu dziecko, młody człowiek, spędzi w hali, a co ma robić z pozostałym czasem? Do którego roku życia będzie tam chodził. A co potem?

Czemu się więc tak źle dzieje, skoro są pieniądze i wspaniałe warunki przyrodnicze? To brak tradycji, szczególnie wśród urzędników i radnych, a także na-uczycieli. Od dzieciństwa nie mieli styczności z wodą i żeglarstwem, często boją się wody, więc czego tu oczekiwać od „szczurów lądowych”? Oni się już nie zmienią, trzeba zacząć od dzieci, od młodzieży.

Czy warto podejmować ten trud? Sporty wodne są odmienne od innych dyscyplin.

To szkoła charakteru. Uczy odwagi, odpowiedzialno-ści, koleżeństwa. Jest pasją, wypełnia czas. Uczy miło-

ści do ziemi ojczystej, do przyrody. Są pasją, która nie mija z wiekiem, są przygodą i zajmują czas także poza treningiem i zawodami. Umiejętności uzyskane na kursach i zajęciach żeglarskich mogą być atrakcyjnym zawodem (szkutnik, bosman, przewodnik turystyczny, instruktor, sędzia, inspektor techniczny, itp.).

Ale poza tymi niewątpliwymi korzyściami żeglar-stwo, sporty i turystyka wodna dają, inną wartość - nie do przecenienia - miłość ziemi ojczystej. Prof. Heinz Pack, jako dziecko pokochał jezioro i wyspę Bielawę i po latach, po objechaniu całego świata wrócił tu i poświęcił swój czas, trud i intelekt dla tej miłości. Jego marzeniem było, by jego prochy zostały pochowane na Jego Wyspie. A kto z naszej młodzieży, wyjeżdżającej w świat daleki, zechce tu wrócić, jeśli nie pokocha w młodości tej ziemi? Bo co ma być mu magnesem - hala sportowa? rondo? amfiteatr? ukamienowane brzegi jeziora? Wrócą tylko ci, którym się nie powiedzie, ale to słaba pociecha. Ale po co mają wyjeżdżać, skoro tu mogliby osiągnąć swoje szczęście?

Latem dzieci z Gimnazjum uczestniczyły w wy-prawie wodnej do zatok Rękawickiej i Siemczyńskiej. Część z nich - kilkunastolatków - powiedziała, że byli tam po raz pierwszy, i że nie przypuszczali, że są tak piękne miejsca tak niedaleko.

W Dniu Dziecka, dziewięcioletni Olaf, po rejsie motorówką WOPR powiedział: „To był najpiękniejszy dzień w moim życiu!”.

Chcemy aby wiele czaplineckich dzieci mogło wypowiedzieć takie słowa.

Wierzymy, że Pani Burmistrz, Rada Miejska i Dyrektorzy Szkół udzielą naszemu działaniu wszel-kiej pomocy.

Emanuel Dąbrowiecki

Wszystkich chętnych - młodzież i dorosłych zachęcamy do wstępowania do Klubu.

Wszelkich informacji udzielają:Emanuel Dąbrowiecki 602 840 680 Radosław Filipczak 509 214 111

Własna oaza zieleni to marzenie wielu miesz-kańców miast i miasteczek. Zielony zakątek można stworzyć na działce, w ogródku

przy domu, na podwórku, na tarasie, balkonie... Taka zieleń chroni przed upalnym słońcem, wycisza hałas docierający z zewnątrz, nawilża powietrze, zatrzymuje kurz, daje schronienie ptakom, a kolorowe kwiaty przyciągają motyle, pszczoły i inne owady.

Ponad 400 działkowców gospodaruje na działkach w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym w Czaplinku i chociaż życie nakłada na nas coraz więcej obowiąz-ków, od nas zależy, czy potrafimy tak zorganizować pracę w ogrodzie, aby uzyskać to, czego chcemy, kosztem najmniejszego wysiłku. Dotyczy to również ludzi przechodzących na emeryturę czy rentę, bo ich również pochłonie wielość zadań, towarzyskich wydarzeń i funkcji. Liczne obowiązki nie zmuszają do zaniedbywania ogrodu. Przeciwnie, skłaniają do wykorzystania najnowszego sprzętu i najnowszych technik, znacznie ułatwiających pracę. Dzięki nim możemy więcej czasu poświęcić na to, co lubimy najbardziej. Ogród powinien być miejscem wytchnie-

Kochamy nasze działki i ogrodynia, a nie ciężkiej pracy. Dzięki pracy na działce czy w ogrodzie wiele czasu spędzamy na świeżym powie-trzu. To aktywny wypoczynek i doskonały sposób, by utrzymać sprawność fizyczną. Zajęcia w ogrodzie łatwo dostosować do rozkładu obowiązków i stylu życia. Dla jednych ogrodnictwo to pasja życia, dla innych okazja, by wykazać się gustem i pomysłowoś-cią. Większość zamiłowanych działkowców zgodzi się, że ogrodnictwo łączy w sobie przyjemne zajęcia, od których nie sposób się oderwać, i żmudne roboty, które niestety trzeba wykonać.

Do najpilniejszych zadań związanych z poprawą funkcjonowania ogrodów im. Adama Mickiewicza w Czaplinku są remonty hydroforów. Po wymianie sieci wodociągowej i pompy w ogrodzie Nr 1, czas na remonty i małe inwestycje w ogrodzie Nr 2.

Częste awarie urządzeń zasilających w wodę spo-wodowane są ich zużyciem w ciągu kilkudziesięciu lat eksploatacji. Zarząd POD zaplanował na rok przyszły remonty i modernizację hydroforni łącznie z wymianą pompy w ogrodzie Nr 2. W roku 2008 planujemy:

położenie sieci wodociągowej na odcinku 100m;•

wybudowanie ubikacji;wymianę skorodowanej lub celowo zniszczonej zewnętrznej siatki ogrodzeniowej;oznakowanie wszystkich alei. Plagą na naszych działkach są kradzieże i wła-

mania, a przy tym słaba wykrywalność tych przy-padków przez Policję. W 2007r. zdewastowanych i okradzionych zostało 7 altanek i żaden sprawca nie został ujęty.

Od kilku do kilkunastu działek corocznie zmienia właścicieli. Niestety, wiele osób kupujących altanę „odziedziczy” wraz z nią ogród, który nie odpowiada stylowi ich życia. Niezależnie od tego, czy chcemy stworzyć nowy ogród od podstaw, czy zaadaptować już istniejący, przemyślany projekt znacznie ułatwi nam pracę. Nowych rozwiązań szukamy w specjali-stycznych bibliotekach i programach telewizyjnych, w fachowych książkach i czasopismach. Dzięki wstępnemu planowaniu unikniemy późniejszych kłopotów.

Brunon BronkMarian Sujecki

••

Lato minęło, wspomnienia zostały, czas podsu-mować przeżycia z wakacji.Klub Seniora pod przewodem Krystyny

Wójtowicz, zorganizował ludziom starszym wiele ciekawych, miłych imprez. Pierwszą z nich był „wieczór świętojański” przy pałacu Goltzów z XVIII w. w Siemczynie. Uczestniczyli w nim seniorzy z Czaplinka, Siemczyna, Świerczyny. Były: śpiewy, korowody, konkursy i piękne, z polnych kwiatów wianki na głowach seniorek, przygrywała kape-la „Tara”. Do Siemczyna płynęli seniorzy przez j. Drawsko motorówką.

Była też latem wycieczka nad Bałtyk – do Ustro-nia Morskiego i tam zwiedzanie skansenu „Dom Chle-ba”, degustacja obwarzanków, podkwaski – napoju i żurku podanego w bochenkach chleba. Po posiłku pojechaliśmy na plażę.

Seniorzy w krainie uśmiechuByły wyprawy Wikingów, Turków i Tatarów,

czy w średniowieczu wyprawy krzyżowe... w III tysiącleciu był najazd Seniorów na bezludną wyspę Bielawę.

Pod wodzą Krystyny – stateczkiem „Europa”Seniorzy z Czaplinka, Szczecinka, Piły podziwiali Drawskiego Jeziora uroki wyspę Kormoranów i buka „Jagiełły”.

Dobiwszy do Bielawy – siedli na polanie, by w pięknej scenerii zjeść grochówkę, kiełbaskę grillo-wą, była kapela „Tara”, tańce i śpiewanie, konkursy, toasty triumfu – wodą sodową...

„Kapitańskie tango” niosło echo w dal siną atmosfera pikniku – we wspomnienia młodości...Zjazd Seniorów na wyspie Bielawie minął w atmosferze relaksu, przyjaźni, radości...

Z wyspy Bielawy przepłynęliśmy łodziami motorowy-mi do Starego Drawska, gdzie na za-mku odbyła się wspaniała impreza z okazji 600-lecia Starostwa Dra-himskiego. W średniowiecznej scenerii odbyła się biesiada se-niorów, na wielkich drewnianych stołach przy murach zamku poja-wiły się: sałatki, domowe ogórki kiszone, kiełbaski, kaszanki z gril-la, sielawa wędzona (regionalny

specjał), ciasta własnego wypieku, kawa, herbata i owoce. Uczestnikami byli seniorzy ze Szczecinka, Piły, Czaplinka. Słychać było szczęk oręża – to turniej rycerski, odbyły się różne konkursy sprawnościowe oraz konkurs z wiedzy o regionie. Uczestniczyło w nim 9 zawodników, reprezentantów Piły, Czaplinka, Szczecinka. Zwycięstwo odniosła seniorka z Cza-plinka – Nina Czyż, zdobywając I nagrodę Starostwa Drawskiego. Rozśpiewani – autokarem wróciliśmy do domu.

„Pożegnanie lata” odbyli seniorzy w Siemczynie, jeździli też na „Święto pieczonego ziemniaka” do Świerczyny oraz na jesienne spotkanie do Bornego Sulinowa.

Po tych licznych imprezach „dla ciała” (i jego sprawności) – nastąpiła uczta duchowa – wyjazd do Szczecina na piękną operetkę Lehara „Kraina uśmie-chu”. Jesteśmy nią zachwyceni i bardzo wdzięczni organizatorom, szczególnie fundatorowi naszych imprez. Serdecznie i pięknie dziękujemy Urzędowi Marszałkowskiemu w Szczecinie za dofinansowanie. Umożliwiło ono liczniejsze wzięcie udziału w impre-zach, które czynią nasze życie barwniejszym i mil-szym. Przesyłamy więc słoneczne jesienne uśmiechy do Urzędu Marszałkowskiego i dedykujemy piękne arie z „Krainy uśmiechu”.

Nina Czyż

18 Kurier Czaplinecki - Październik 2007

Stanisław – Kostka Czajka urodził się 10 listopada 1919r. we Lwowie. W 1939r. kończy 2 letnie studia we Lwowskim Państwowym Pedagogium. W 1940r. podejmuje pracę jako na-uczyciel w 11-klasowej szkole z polskim językiem nauczania. W końcu kwietnia zostaje powołany do służby w Armii Czerwonej. Po napaści Niemiec na ZSRR przebywa w ciężkich bojach szlak od Kijowa do Stalingradu. 15 stycznia 1945r. zostaje ciężko ranny i kontuzjowany, cudem unika śmier-

ci. Po półrocznej kuracji otrzymuje drugą grupę inwalidzką i przechodzi rekonwalescencję w Krasnojarskim Kraju. Zaraz po wyzwoleniu Lwowa wraca do żony i rodzinnego, kochanego miasta. Podejmuje starania o re-patriację i jedzie do Szczecinka. W sierpniu 1945r. zostaje mianowany na nauczyciela w Barwicach. 1 marca 1950r. przyjmuje obowiązki Dyrektora Państwowej Szkoły Ogólnokształcącej w Czaplinku i osiada tu na stałe.

Z dniem 1 stycznia 1980r. odchodzi na zasłużoną emeryturę, lecz jako niepełnoetatowy nauczyciel pracuje jeszcze do 1987r. Całe życie był bar-dzo aktywnym działaczem społecznym. Ma dwie córki, czwórkę wnuków i prawnuka. W 2004r. mianowany na stopień porucznika Wojska Polskiego. Został odznaczony ponad 40 medalami, orderami i krzyżami polskimi, radzieckimi i rosyjskimi., a m.in.:

-Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski;-Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski;-Medalem Za Obronę Stalingradu;-tytułem Zasłużonego Nauczyciela.

Wacław Kudzin urodził się 11 listopada 1926r. w Romanach, pow. Lida. Jego ojciec był legionistą. W lipcu 1944r. powołany zostaje wraz z bratem do wojska. Szlak bojowy wiedzie od Warszawy, poprzez Wał Pomorski, Odrę, do Berlina. Po kapitulacji Niemiec jeszcze dwa lata trwa dla niego wojna – jest saperem i często za-gląda mu śmierć w oczy. Jedynie przytomności umysłu zawdzięcza, że nastąpnięcie na „skaczącą” minę kończy się jedynie ranami. Po demobilizacji osiedla się w Kluczewie. Zakłada rodzinę, pracuje w PGR i Ośrodku Maszynowym, a w końcu na

poczcie. Ma 4 dzieci, 10 wnuków i 3 prawnucząt. Był aktywnym działa-czem społecznym. W 2001r. mianowany na stopień podporucznika Wojska Polskiego. Posiada liczne odznaczenia wojenne i za pracę społeczną.

Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka, Sto-warzyszenie „Pokolenia” oraz Redakcja Kurie-ra Czaplineckiego składają szacownym, dro-gim i zasłużonym Jubilatom życzenia zdrowia i bardzo długiego życia w cieple rodzinnym i szczęściu.

W październiku i listopadzie sześciu naszych zasłużonych komba-tantów obchodzi swe urodziny.

Adolf Ciszewski urodził się 25 października

1926r. w Hińkowcach (woj. tarnopolskie). Ma 18 lat, kiedy zostaje żołnierzem 4 Dywizji Piechoty im. Jana Kilińskiego. Jego szlak bojowy prowadzi od Warszawy po Berlin. Uczestniczy w sławnych bitwach na Wale Pomorskim i w Kołobrzegu, gdzie zostaje ranny. Wojnę kończy nad Łabą. Zostaje zdemobilizowany dopiero jesienią 1947r. i osiedla się w Małem Czarnem, gdzie w między-czasie osiedlili się jego rodzice. Zakłada rodzinę i gospodarzy na roli do 1990r., kiedy przechodzi na emeryturę. Był aktywnym działaczem społecz-

nym. Ma 4 dzieci i 8 wnuków. 20.01.04r. zostaje mianowany na stopień porucznika Wojska Polskiego. Posiada wiele medali i odznaczeń, a w tym Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Franciszek Musioł urodził się 3 listopada 1914r. w Tursku, pow. Jarocin. W latach 1937-39 pełni czynną służbę woskową w 70 Pułku Piechoty Wielkopolskiej. We wrześniu 1939r. uczestniczy w największej bitwie wojny obron-nej Polski, nad Bzurą. 18 września dostaje się do niewoli i przebywa rok w Stalagu Gross Born. Potem, jako robotnik przymusowy buduje drogi w okolicach Czaplinka i pracuje jako drwal w le-sie. Trzymany jest w Pławnie i tu po wyzwoleniu

osiedla się na stałe. Bierze gospodarstwo rolne, bo kocha ziemię i zawód rolnika. Dzieci nie ma, ale za to aż 19 chrześniaków. Niedługo minie 68 lat, jak przywieziono go tu jako robotnika przymusowego, by harował na Niemców, ale jego trud nie poszedł na marne, bo tu został i ziemia ta stała się jego małą ojczyzną.

Ryszard Derbot urodził się 4 listopada 1927r. w Sosnowcu. Ma 7 lat kiedy umiera mu matka i chłopcem zajmuje się babka. Ma 15 lat kiedy wywożą go na roboty przymusowe do Niemiec. Tam musi sam obsłużyć 15-hektarowe gospodar-stwo, bo bauera zabrano na front. Po wyzwoleniu wraca do Sosnowca i uczy się na mechanika samochodowego. W końcu 1945r. jedzie do krew-nych do Urazu nad j. Drawsko i na tej ziemi już zostaje. Do powołania do wojska w 1948r. pracuje jako kierowca i mechanik. Służy w 2 Brygadzie

Zapasowej KBW. W czasie służby zostaje ciężko ranny odłamkami gra-natu. Po wojsku wraca na ziemię czaplinecką, żeni się, kończy ogólniak, a potem technikum. Zmienia zawód – bierze 40 ha odłogów i szybko staje się jednym z najlepszych rolników w gminie – praktyka z przymusowych robót nie poszła na marne. Mimo, że kończy 80 lat, nadal uprawia ziemię i wcale nie myśli by zaprzestać. Pochodzi z długowiecznej rodziny (dziadek zmarł w wieku 112 lat!). Oprócz wzorowej pracy na roli, zawsze był aktywnym społecznikiem. Ma trójkę dzieci, 4 wnuków i prawnuka. Posiada odzna-czenia kombatanckie i za pracę społeczną.

Józef Okulewicz urodził się 5 listopada 1920r. w Dziertnikach koło Olszan. W listopadzie 1944r. zostaje powołany do wojska, gdzie służy w Samodzielnym Batalionie Ochrony Rządu w Lublinie, a potem w wyzwolonej Warszawie. Po demobilizacji osiada na stałe w Czaplinku i uprawia ziemię do przejścia na emeryturę w 1980r. W 2001r. mianowany na stopień podpo-rucznika Wojska Polskiego.

STO LAT

�9Kurier Czaplinecki - Październik 2007

20 Kurier Czaplinecki - Październik 2007