36

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień · Spośród imion w rodzie Awdańców najbardziej interesujące ... Kilka miejscowości nad Dłubnią noszących

  • Upload
    vuhanh

  • View
    228

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

„Nad Dłubnią” Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej

32-091 Michałowice, ul. Jana Pawła II 1tel./fax 012 388 50 16

www.michalowice.malopolska.pl/spzm/Konto: 80 8589 00060180 0010 0162 0001

Byliśmy tam…Na zaproszenie Stowarzyszenia Przyjaciół Skały w dniu 25 IV 2006 r.

przedstawiciele Zarządu naszego Stowarzyszenia uczestniczyli w spo-tkaniu z członkiem Zarządu Województwa Małopolskiego Janem Be-rezą i pracownikami Urzędu Marszałkowskiego, którzy zaprezentowali źródła i możliwości fi nansowania projektów organizacji pozarządo-wych. Trzeba przyznać, że zainteresowanie tematem było bardzo duże. Padło wiele konkretnych pytań o możliwość dofi nansowania lokalnych pomysłów – od budowy dróg wiejskich, ochrony zabytków, bezpieczeń-stwa na drodze, aż po promocję gmin i rozwój kultury regionu. W cza-sie spotkania częstowano znakomitymi ciastami – chlubą miejscowych gospodyń.

Po głębszej analizie informacji uzyskanych na tym spotkaniu rodzi się refl eksja, że aby sięgnąć po pieniądze pomocy unijnej, oprócz wiedzy na ten temat, potrzebna jest współpraca z miejscowym samorządem, szkołami, organizacją harcerską oraz podobnymi, jak nasza, organi-zacjami pozarządowymi. W odniesieniu do kwartalnika – „Naddłub-niańskie Pejzaże” wydawanego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej, szanse na pozyskanie zewnętrznych środków dla jego fi nansowania, są bardzo nikłe.

Musimy w tym przypadku nadal liczyć na hojność sponsorów, dzięki którym gazetka wciąż ukazuje się, przynosząc nieznane dotąd wiado-mości na temat przeszłości Michałowickiej Ziemi.

Jacek Nowak

Na spotkaniu obecni byli: Stowarzyszenie Kobiet z Przegini (Krzeszo-wice), Stowarzyszenie Szczodrkowice, Stowarzyszenie Przyjaciół Ska-ły – gospodarz spotkania, Stowarzyszenie Wspierania Rodzin i Spo-łeczności Wiejskich z Woli Zachariaszowskiej, OSP Maszyce, Stowarzy-szenie Miłośników Ziemi Będkowskiej „SOKOLICA”, MKS – SKAŁA Miejski Klub Sportowy, Urząd Miasta i Gminy Skała, Stowarzyszenie Przyjaciół „ŚWIŃCZOWA”, OSP Zarząd Gminny Skała, Członkowie Ligi Polskich Rodzin, Stowarzyszenie Opieki nad Zabytkami w Skale, Koło Gospodyń Wiejskich w Skale, Dom Kultury w Skale oraz Stowa-rzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią” z Micha-łowic.

Znów się szkolimy...Także w maju uczestniczyliśmy w szkoleniu, zorganizowanym przez

Centrum Rozwoju Lokalnego – Regionalny Ośrodek Szkoleniowy Eu-ropejskiego Funduszu Społecznego. Dotyczyło ono problemów środo-wisk patologicznych lub ubogich oraz osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Omawiano sposoby organizacji zajęć terapeutycznych, niosących pomoc w tym obszarze działań, wskazywano programy unij-ne wspierające je i fi nansujące.

Mamy nadzieję na nawiązanie w najbliższym czasie – na naszym terenie – współpracy ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Domu Dziecka w Sieborowicach.

Elżbieta Kwaśniewska

Jak zdobyć środki fi nansowe na realizację projektów organizacji pozarządowych?

Na terenie kraju działają tysiące organizacji, których celem jest pro-mocja swojego regionu, popularyzacja osiągnięć kulturalnych, poprawa warunków bytowania współmieszkańców, upiększenie swojej miejsco-wości, zwiększenie bezpieczeństwa itd. Można by wyliczać jeszcze setki zadań i tematów, których realizacją zajmują się organizacje społeczne. Każda taka działalność wiąże się oczywiście z określonymi kosztami. Do historii przechodzą czasy, w których można było korzystać z pomocy

instytucji państwowych. Coraz trudniej też zdobyć środki fi nansowe na działalność społeczną od przedsiębiorców prywatnych. Sytuacja taka stanowi jedną z przyczyn kryzysu działalności społecznej. Wraz z wejściem Polski do Unii, pojawiło się sporo innych możliwości fi nan-sowania takich przedsięwzięć.

W latach 2000–2006 stworzono wiele nowych instrumentów fi nan-sowania:– Fundusze Strukturalne– Inicjatywy Wspólnoty – Fundusz Spójności – Programy Wspólnotowe

Każdy z tych programów wspiera fi nansowo rozmaite dziedziny, realizując różne programy.

W latach 2004–2006, Polska mogła uczestniczyć we wszystkich wspo-mnianych programach. Wymaga to jednak dużej wiedzy, potrzebnej do przygotowania stosownych wniosków.

W tym celu (2006 r.) odbyło się kilka szkoleń, poświęconych przy-gotowaniu Zintegrowanej Strategii Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz budowaniu partnerstwa na rzecz rozwoju lokalnego, przy wykorzysta-niu wsparcia oferowanego przez Europejski Fundusz Społeczny (EFS).

Celem tych spotkań było zaznajomienie się z możliwościami fi nanso-wania projektów oraz przedłożenia ich propozycji.

Zgodnie z informacją udzieloną nam w czasie szkolenia, mówiącą o 22 wnioskach przedstawionych w skali województwa małopolskiego, domyślić się można, że to bardzo niewiele. Korzystanie w pełni z moż-liwości fi nansowych, jakie na rzecz organizacji pozarządowych oferują fundusze unijne, wiąże się jednak nieodzownie z włączeniem się samo-rządów lokalnych w przygotowanie dobrych, wspólnych wniosków.

Myślę, że Zarząd, a także Radni naszej Gminy, powinni poświęcić temu tematowi nieco więcej uwagi.

Andrzej Pozierak

Warsztaty, w ramach szkolenia pt. „Budowa partnerstwa na rzecz rozwoju lokalnego przy wykorzystaniu wsparcia oferowanego przez Europejski Fundusz Społeczny (EFS)”, zorganizowane zostały w lipcu b.r. przez Lokalną Grupę Działania „Korona Północnego Krakowa”, Regionalny Ośrodek Szkoleniowy Europejskiego Funduszu Społeczne-go, Centrum Rozwoju Lokalnego przy Fundacji Partnerstwo dla Środo-wiska i Urząd Gminy Zielonki.

„KADRÓWKA 2006”Jak co roku, 6 sierpnia gościliśmy w Michałowicach „Kadrówkę”.

Były kwiaty pod obeliskiem legionowym i grochówka dla uczestników Marszu, a młodzież z raciborowickiej orkiestry dętej, cieszyła uszy melodiami legionowych piosenek. Mimo to przyszło nam na myśl, że uroczystość ta zaczyna zatracać swój specyfi czny, niepowtarzalny cha-rakter patriotycznego święta Michałowic – które jako pierwsze powitały polskich żołnierzy niosących wolność po 123 latach zaborów – na rzecz pikniku, jakich wokół, o tej porze roku, wiele. Szkoda, że po raz kolejny obecności „kadrowiczów” prawie wcale nie towarzy-szyli mieszkańcy Micha-łowic, zaproszeni głównie na „dyskotekową” część imprezy. Trudno też było nam dopatrzyć się jakie-gokolwiek grafi cznego symbolu I Kadrowej, na plakacie zapraszającym do udziału w Pikniku Wol-ności... oglądanym przez zielone okulary...

Obok „krakowski” pla-kat na ten temat.

Redakcja

1

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Ród Awdańców to jeden z najstarszych i najznakomitszych rodów rycerskich Polski średniowiecznej, którego początki się-gają praszlachty (tj. rodów rycerskich mających duże znaczenie społeczne na długo przed uformowaniem się szlachty jako stanu, co nastapiło dopiero w ciągu XIII i XIV wieku).

W skład praszlachty wchodziły stare rody rycerskie, które w ciągu pierwszych wieków istnienia państwa polskiego (lub jeszcze wcześniej) zyskały siłę majątkową, znaczenie społeczne i polityczne. Książę musiał się z taką siłą liczyć. Spośród nich dobierał sobie doradców i urzędników, wchodzili w skład rady monarszej. Niewiele było rodów praszlachty polskiej w stosunku do ogółu późniejszej szlachty.

Ważnym, czasem jedynym, kryterium dla ustalenia przyna-leżności rodowej poszczególnych osób są imiona, charaktery-styczne dla danego rodu.

Spośród imion w rodzie Awdańców najbardziej interesujące dla nas są Aska i Askotel, imiona zdecydowanie normańskie. To jednak nie przesądza o normańskim pochoddzeniu rodu. Weź-my jednak pod uwagę zawołanie – Abdank lub Habdank, które jednak w dawniejszych zapiskach brzmi Awdaniec. Abdank, czy Habdank pojawia się w źródłach najpóźniej, bo dopiero w XVI w. W wieku XV częściej występowały Awdank, Awdaniec i Au-dank. Według niektórych badaczy pierwotnym zawołaniem jest Audank (pierwsza połowa XIV wieku). Starogermańskie słowo auda oznacza skarb. Mogło ono w prosty sposób doprowadzić do imienia Skarbimir, które jest rodowym imieniem Awdańców. Być może Skarbimir jest spolszczonym Awdańcem. Wg. prof. Semkowicza protoplastą rodu był jakiś Auda, czy Audon, które-go w Polsce przechrzczono na Skarbka. Imię Audun w różnych odmianach występuje w zapiskach normańskich, co pozwala przypuszczać, że ród Awdańców jest pochodzenia normańskie-go, gdzie często występuje także inne imię – Michał, również przemawiające za korzeniami normańskimi, bowiem u Norma-nów kult św. Michała był szczególnie rozpowszechniony.

Wykopaliska archeologiczne dowiodły, że w IX/X wieku dro-gi handlowe prowadziły między innymi ze Skandynawii przez wyspy Bałtyku do północnej Polski.

Wpływy etniczne i kulturowe pomiędzy Skandynawią, a północną Polską, jeszcze przed X stuleciem, spowodowały sil-ny napływ elementów obcych. Niektórzy historycy przyjmują, że Normanowie pomagali przy tworzeniu drużyn wojskowych w państwie pierwszych Piastów. Sagi skandynawskie mówią o związkach krwi z książętami panującymi w północnej Polsce w X wieku. Rody obce przybierały imiona słowiańskie, ale też do polskich rodów wkradały się imiona obce.

W czasach przedpiastowskich częste były wyprawy Wikin-gów na tereny północnych ziem polskich, lecz ludy te zapusz-czały się prawdopodobnie dużo dalej ku południowi. Mamy ślady ich wpływów także za Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Mieszko I utrzymywał kontakty z drużyną normańską, osiadłą w pobliżu Wolina, w grodzie Jamsborg. Jedna z drużyn wikin-gów duńskich, jako lennik księcia polskiego, prowadziła walki z królem duńskim Swenem Widłobrodym. Poza tym Miesz-ko I wydał za Eryka, króla szwedzkiego swoją córkę Sygrydę Storradę, która potem wyszła powtórnie za Olafa Trygwasona, króla norweskiego, wreszcie po taz trzeci za Swena Widłobro-dego, króla duńskiego. Zapewne te stosunki Mieszka I nie po-zostały bez wpływu na polskie osadnictwo rycerskie. Dania była w czasach pierwszych Piastów postrzegana jako legendarna

O rodzie Awdańcówkraina skarbów. Ród Awdańców już z końcem XI wieku posia-dał w Polsce ogromne majątki. Być może Skarbek swoje imię zawdzięczał nagromadzonym skarbom. W czasach Mieszka żyje w Danii ród, w którym powtarzają się imiona Audun i Asgeir. Są też wyraźne ślady Awdańców na Pomorzu, na wyspie Wolin i pod samym Jomsborgiem. Te ślady to niegdysiejszy gród nad-morski Lubiń, osada, której nazwa jest bezpośrednio związana z osadnictwem Awdańców, powtarza się bowiem w miejscach, gdzie ród ten się osiedlał.

Najdawniejsze gniazdo rodowe Awdańców na terenach ziem polskich znajduje się w Wielkopolsce, blisko opactwa w Lubiniu wielkopolskim, które w dużym stopniu uposażone przez ko-mesa Michała Awdańca, zostało prawdopodobnie wydzielone z posiadłości rodu. Tworzyły one rozległe i zwarte terytorium, obejmujące pierwotnie ponad 400 kilometrów kwadratowych powierzchni. Ród posiadał je przypuszczalnie już przed połową XI wieku. Poza gniazdem rodowym były majątki drugorzędne, rozsiane po całej Polsce.

Jedną z ziem, gdzie poza Wielkopolską spotykamy Awdań-ców jest Małopolska. Ślady osadnictwa rycerskiego w tej części ziem polskich sięgają XII wieku. Kraków był niekwestionowa-nym centrum życia politycznego i kulturalnego nie tylko po-łudniowej części Polski, ale w pewnych okresach także całego państwa piastowskiego. Stare rody rycerskie chętnie osiedlały się w pobliżu Wzgórza Wawelskiego, by skuteczniej wpływać na bieg życia politycznego kraju, czy dzielnicy. W XII wieku wie-le rodów osiada więc w okolicach Krakowa. Jednym z nich są Awdańcowie, o czym świadczy wiele źródeł. Są w Krakowie skał-ki zwane Krzemionkami, jedna z nich nosi miano „Góra Lasoty”. Nazwa ta pojawia się dopiero w dokumencie z 1364 roku, ale jest niemal pewne, że powstała o wiele wcześniej, prawdopodobnie w drugiej połowie XII wieku. Znamy z tego czasu rycerza Lasotę Awdańca. W dokumencie zawierającym spis najstarszych nadań na rzecz klasztoru Bożogrobców w Miechowie z końca XII w. jest wzmianka Dominus Lasota dedit Dlubnam. Dłubnia to oczywiście rzeka, ale w początkach osadnictwa często osady po-łożone nad rzekami przybierały od nich nazwy, które później się różnicowały. Kilka miejscowości nad Dłubnią noszących pier-wotnie nazwę rzeczną, z czasem zamieniło ją na patronimiczną,

Model – zabudowania klasztorne w Lubiniu

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

2

Wielkopolska: 2 – Skarbno Wlkp. 3 – Lubiń47 – Pakosław48 – Wilkowice49 – Wilkoniczki50 – Wilkowo54 – Lasocice 55 – Wilkowo58 – Wilkowo64 – Skar(bi)mirowiec78 – Wilkowo79 – Wilczyn80 – Pakosław

MAPA POSIADŁOŚCI Awdańców

Śląsk 91 – Młyn Habdanków 92 – Wilkowo 94 – Michałowice 99 – Wilczyn 103 – Wilków104 – Wilkowice105 – Michałowice109 – Wilczków110 – Wilkowice120 – Wilkowo128 – Lubiń131 – Pakuszów132 – Michałonka

zgodną z imieniem swoich właścicieli. Wiemy, że klasztor bo-żogrobców posiadał nad Dłubnią tylko dwie osady: Krzesławice i Michałowice. Nietrudno odgadnąć, która miejscowość mogła być nadana przez Awdańca – są to oczywiście Michałowice. De-cyduje o tym nazwa wsi utworzona od imienia Michał, które jest rodowym u Awdańców. Był on prawdopodobnie przodkiem La-soty, gdyby bowiem to rycerz Lasota założył wieś, nazwałaby ją Lasocicami, lub podobnie. Michał musiał być więc jej poprzed-nim właścicielem. Można założyć, że założycielem Michałowic był komes Michał, którego znamy jako fundatora lubińskiego i ofi arodawcę na rzecz katedry wawelskiej. Byłby on dziadem, lub pradziadem Lasoty. Nadanie Michałowic klasztorowi w Miechowie miało miejsce między rokiem 1163 a 1198, choć najdawniejszą wzmiankę o posiadaniu przez klasztor tej wsi mamy z roku 1300, kiedy to klasztor miechowski miał sprawę sądową z Michałem sołtysem Michałowic. Nazwa sąsiadujących z Michałowicami od północy Wilczkowic również wskazuje na osadnictwo Awdańców. Jej założyciel to prawdapodobnie Wilczek. Znane jest to imię w gałęzi wielkopolskiej i śląskiej jako rodowe u Awdańców. Przypuszczalnie Michałowice wraz z Wilczkowicami pierwotnie tworzyły jedną osadę. Jeżeli rze-czywiście tak było, to rozdzielenie musiało nastąpić przed nada-niem Michałowic bożogrobcom, skoro nie objęło Wilczkowic, które bez przerwy są własnością rycerską. Wilczek przypuszczal-nie żył pomiędzy Michałem a Lasotą, tj. około połowy XII wieku. Znamy w tym czasie rycerza małopolskiego imieniem Wilk. Na wiecu opatowskim w 1189 roku w otoczeniu Kazimierza Spra-wiedliwego występuje Piotr Wilkowic, który być może był ojcem Lasoty.

Wiele patronimicznych wsi pod Krakowem pochodzi od imion rycerzy polskich żyjących już w XII wieku. Co więcej, osa-dy leżące w sąsiedztwie wiążą się z osobami będącymi w bliskim pokrewieństwie, tak jak Lasota, Michał i Wilczek.

Zarysowane zostało sięgające początków XII wieku osadnic-two Awdańców pod Krakowem, małopolska gałąź rodu. Jest to jedynie wycinek ich południowopolskich posiadłości, ale to one właśnie najbardziej nas interesują ze względu na dzieje ziemi na której mieszkamy.

Opracowała Elżbieta Siekierzyńska(na podstawie W. Semkowicz „Ród Awdańców w wiekach średnich”)

Kościół klasztorny w Lubiniu

3

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

– Z przyczyn oczywistych, naszą uwagę zwracają przede wszystkim miejscowości o następujących nazwach:

Małopolska135 – Góra Lasoty136 – Michałowice137 – Wilczkowice119 – Michałów145 – Michałów160 – Wilkowice164 – Pakosław166 – Wilczyce168 – Skarbków189 – Wilkowice200 – Wilczyce210 – Wilkocin215 – Skarbka216 – Michałów217 – Michałów218 – Pakosław

Mazowsze250 – Skarbkowa Wieś253 – Pakosław259 – Michałowice262 – Skarbin264 – Wilczkowice269 – Michałów272 – Wilków274 – Michałowice

Łęczyckie292 – Wilczkowice293 – Wilkowice304 – Wilczkowice305 – Lubiń306 – Michałowice

Kujawy320 – Skarbonowo323 – Skarbiewo332 – Łąka Pakosławska333 – Wilczkowice337 – Pakość339 – Wola Skarbkowa

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

4

Herbarz Michalowickiej Ziemi

Herb Awdaniec Prezentujemy najbardziej związany z Mi-

chałowicami herb, którym pieczętował się średniowieczny właściciel tych ziem – Michał z rodu Abdank lub Awdaniec (istnieją różne nazwy).

Herb Awdaniec należy do najstarszych i najbardziej tajemniczych znaków. Przed-stawia on srebrną literę W w czerwonym polu, w klejnocie nad hełmem w koronie identyczne wyobrażenie. Część heraldyków uważa jednak, że nie może być to W, gdyż w okresie, kiedy powstawały herby, taka lite-ra po prostu nie istniała, bowiem po polsku wówczas nie pisano, używając wyłącznie łaciny, gdzie występuje tylko V. Tłumaczono więc, że jest to od-wrócone M (które – według prof. Wł. Semkowicza – znajdowało się w herbie do końca XIII w. Ukształtowanie się herbu w obec-nej postaci nastąpiło na przełomie XII i XIV stulecia i związane było z umieszczeniem klejnotu w formie plastycznej na hełmie. Łękawicę w kształcie litery W dużo łatwiej było przymocować, niż formę poprzednią. Nowy wizerunek przeniesiono więc także na tarczę). Niektórzy znak ten wywodzili z runów skandynaw-skich, co dowodziłoby, że przodek Awdańców mógł pochodzić od wikingów, z którymi – za pierwszych Piastów – utrzymywała Polska dość ścisłe kontakty – nie tylko wojenne.

dynawskiego imienia Audun. Słowo „audu” w języku staronorweskim oznaczało m.in. bogactwo, skarby, stąd w rodzie częste imię Skarbek. Byłby to dowód na pochodzenie Awdańców do wikingów.

Ale jest jeszcze jedna legenda broniąca polskości tej familii. Otóż Krak, legendarny władca Krakowa, za uratowanie grodu przed smokiem, nadał szewcowi Skubie herb w kształcie W – pierwszej litery słowa wąż – smok lub jak chcą inni – Wawel. A może chodziło o Wisłę?

Na podstawie: L. Chmielewski Tajemnice herbów polskich.

Marta Maracha

Istnieją przypuszczenia, jakoby pierwowzorem legendarne-go Skarbka był Jakub Skarbek z Góry herbu Abdank, który w roku 1414 uczestniczył w poselstwie cesarza Zygmunta Luk-semburczyka do Turków. Dla potrzeb legendy zmieniono więc czas poselstwa na rok 1109 oraz cel misji. Ta mała mistyfi kacja najwyraźniej miała na celu uczynienie rodu Skarbków bardziej starożytnym gniazdem rycerskim. Zniekształcenie prawdy hi-storycznej nastąpiło w momencie, kiedy godność rodziny urosła do rangi rodu senatorskiego, a Jakub Skarbek wszedł w poczet grupy możnowładców, sprawujących rządy podczas niepełno-letniości króla Władysława, zwanego później Warneńczykiem.

RUNY – alfabet runiczny – używany przez ludy germańskie i celtyckie do zapisu krótkich inskrypcji w drewnie, metalu czy na kamieniach (tzw. kamienie runicz-ne). Kształt znaków w tym alfabecie (głównie linie proste, mało łuków) ułatwiał zapis na takich powierzchniach

A co na to legendy, w których często tkwi źdźbło prawdy? Pierwsza, najbardziej popularna, tłumaczy jedynie nazwę herbu. Otóż, Bolesław Krzywousty miał wysłać do cesarza niemieckie-go Henryka, swego posła – Skarbka. Cesarz, chcąc pochwalić się bogactwem zaprowadził go do skarbca i pokazał skrzynie pełne złota. Skarbek zdjął z palca pierścień i rzucając go na stos kosztowności powiedział: „Idź złoto do złota, my Polacy bardziej w żelazie się kochamy i żelazem bronić będziemy”. Zdumiony cesarz wyrzekł jedno tylko słowo: „Hab – dank”, czyli dziękuję. Stało się ono nowym zawołaniem rodu, a od XVI w. także nazwą herbu znanego wcześniej jako Skarbek lub Awdaniec. Być może – jak sądzą niektórzy – pierwotna jego nazwa pochodzi od skan-

Wiele takich zafałszowań miało miejsce w naszej historii, po-zostawiając – w postaci legend – mnóstwo barwnych opowieści o dawnych czasach.

Jan Długosz na temat Łękawicy wywodzi jeszcze inną teo-rię, dopatrując się w niej symbolu gwiazdozbioru Kasjopei. Za poparciem tej tezy przemawiają proste fakty: przodek Awdań-ców – Skuba (imię powstałe zapewne wskutek błędnego odczyty-wania imienia Skarbek), był legendarnym pogromcą wawelskie-go smoka, Kasjopeja zaś, to matka mitycznej Andromedy wyda-nej smokowi – potworowi na pożarcie, a ocalonej przez Perse-usza. Gwiazdozbiór ten rzeczywiście układa się w kształt litery W lub rozstrzelonego M.

Figurka rycerza herbu Awdaniec (wyk. Piotr Strzelecki – modelarz)

5

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

ski – Michał), 1343 (Dobiesław – sędzia ziemi kaliskiej); pierw-sza wzmianka w źródłach pisanych z 1402 r.

W roku 1413 przeniesiony na Litwę, herb ten przyjęty został przez Jana Gasztołda. Z czasem posługiwało się nim blisko 200 ro-dzin szlacheckich.

Herb Awdaniec, przez wiele lat stanowił podstawowy element godła prywatnego miasta Andrychowa (1767), należącego do rodziny Ankwiczów, pieczętujących się tym herbem (obecne godło miasta nie ma z Łękawicą nic wspólnego). Hrabia Józef Ankwicz – marszałek Rady Nieustającej, czołowy „targowicza-nin”, stracony podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r., wcześniej – przez rok (1793) – był posiadaczem Michałowic, nabytych od posła ziemi krakowskiej – Karola Głębockiego h. Doliwa, który dobra te otrzymał od rządu rosyjskiego – jako jego sprzymierzeniec – po uprzednim odebraniu ich H. Kołłątajowi w 1792 r., pod pozorem niepłacenia przez niego czynszu. Mi-chałowice wróciły do Kołłątaja dopiero w roku 1810, na dwa lata przed jego śmiercią (więcej na ten temat – „Naddłubniańskie Pejzaże” Nr 2/2004).

Elżbieta Kwaśniewska(na podst. opracowania Dariusza von Gutter – Sprzyńskiego)

Abdaniec, Abdanek, Abdank, Awdancz, Awdaniec, Białkotka, Biłkotka, Czelejów, Habdaniec, Habdank, Haudaniec, Haw-daniec, Hebdank, Łąkotka, Łękawa, Łękawica, Skuba, Szczed-rzyk – oto różne nazwy herbu znanego z pieczęci datowanych na rok 1212 (kasztelan kruszwicki Lupus), 1228 (wojewoda sandomierski – komes Pakosław), 1243 (kasztelan krakow-

Mapa nieba z Gwiazdozbiorem Kasjopei

Funkcją historii, między innymi, jest nieustanne wyzwalanie owego ładunku informacji, zawartego w otaczającym nas świecie,

przez co poszerza się jego granice jak gdyby o czwarty wymiar.

Ale to nie wszystko – świadomość własnych korzeni daje człowiekowi oparcie w teraźniejszości i wiarę w sensowność jego poczynań

dla przyszłości. Albowiem nie można budować rzeczy trwałych, jak tylko przez afi rmację i wiarę w trwanie. Jadwiga Żylińska 1964

Zarówno podania, baśnie, jak i legendy tworzą w sumie ciąg chronologiczny i są niejako ludową wersją naszych dziejów, równole-

głą w stosunku do historii ofi cjalnej, pisanej. (...) W systemie więzi człowieka z otoczeniem – odgrywały rolę niepoślednią: ożywiały

i zaludniały tworami fantazji najbliższy krajobraz rodzinny i zabytki kultury, utrzymywały łączność z przeszłością, wybiegały marze-

niami w przyszłość i uczyły piękna ziemi rodzimej, rodzimych obyczajów. I może w tym leżał największy ich urok.

Chciałbym, by podjęły one na nowo choć cząstkę dawnej swej funkcji społecznej i stały się ponownie owym serdecznym alfabetem,

rozsypanym po całej ziemi rodzinnej, pozwalającym lepiej odczytać i ocenić tę harmonijną jedność społeczno-kulturową i przyrodni-

czą, którą przywykliśmy określać mianem Ojczyzny. Stanisław Świrko

Z przedmowy do Orle Gniazdo – podania, legendy i baśnie wielkopolskie, Wyd. Poznańskie 1971

„SPOTKANIE u ŻRÓDEŁ” planowane jako plenerowa impreza histo-ryczna – powiązana z elementami artterapii – zainicjowane i zorganizo-wane zostało przez mieszkańców i pracowników sieborowickiego Domu Dziecka, przy współudziale Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowic-kiej „Nad Dłubnią” i Parafi i św. Jakuba Apostoła w Więcławicach. Zgroma-dziło ono wielu wykonawców i współ-twórców tego barwnego widowiska. Uczestniczyli w nim licznie zaproszeni uczniowie z terenu całej Gminy, pen-sjonariusze z zaprzyjaźnionych Domów Pomocy Społecznej (pow. krakowski), a także artyści z Krakowa – w osobach dam i rycerzy z Zakonu Sokoła, muzykanci i tancerze z „Beani Cracovien-sis” – zespołu muzyki dawnej, działającego przy krakowskim Gimnazjum nr 1 oraz gimnastyczny zespół „Kropeczki” z Falniowa.

Pomysł przygotowania kostiumowego widowiska, łączącego ele-menty chrześcijańskich dziejów Polski (1040 rocznica Chrztu) ze 140-leciem powstania gminy Michałowice (zgodnie z informacją wid-niejącą na stronach internetowych Gminy) – narodził się w czerwcu

„Spotkanie u Źródeł”ubiegłego roku w Sieborowicach, owocując zaproszeniem do udziału w „SPOTKANIU” wymienionych już grup. Zważywszy na pradawną hi-storię dziejów Michałowickiej Ziemi, połączenie tych dwóch jubileuszy dawało możliwość przypomnienia ciekawych słowiańskich i średnio-

wiecznych wątków, opowiadających o związkach naszych okolic z waż-nymi wydarzeniami w kraju i wple-cionymi w nie znanymi nazwiskami żyjących ówcześnie Polaków.

Czerwcowe deszczowe prognozy, pod znakiem zapytania stawiając odbycie imprezy na terenie sieboro-wickiego parku, spowodowały prze-

niesienie jej na stadion „Jakuba” do Więcławic, by w razie deszczu móc skorzystać z gościnnego dachu pobliskiej szkoły.

Przygotowania do wspomnianego spektaklu trwały cały rok: pisano scenariusze przedstawień teatralnych, szyto historyczne szaty, wykony-wano zbroje rycerskie, kolczugi i szyszaki, trudzono się nad mieczami, toporami i tarczami dawnych wojów, wymyślano barwne ubiory dla wędrownych kuglarzy. cd.

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

6

Dziełem Mieszkańców DPS-ów miał być „Jarmark Słowiański”, wypełniony pracami plastyczny-mi, wykonywanymi na zajęciach terapeutycznych. W czasie jego trwania zaplanowano warsztaty papiernicze, pokaz drukowania tkanin, i prezentacje rzeźbiarskie zaś przedstawiciele Zakonu So-

koła zapowiedzieli warsztaty rycerskie i zabawy plebejskie dla zgroma-dzonych widzów. Przygotowano „kołek kręciołek”, bieg w parcianych workach, rzucano oszczepem lub ziemniakami do zawieszonych w powietrzu obręczy, próbowano ciąć mieczem główki kapusty. Wśród najmłodszych mężczyzn największe zainteresowanie wzbu-dził rynsztunek rycerski, toteż z wielkim przejęciem przymie-rzali, zbyt duże często i zbyt ciężkie, kolczugi i zbroje, próbując nawet chwytać za miecz, udźwignięcie którego przysparzało niektórym sporo frasunku...

Wieczorem rycerze, wraz ze swymi damami, w pięknie skrojonych szatach dworskich, wykonali kilka tańców średniowiecznych zaś młodzi

muzycy z „Beani Cracoviensis” zachwycili swoja grą publiczność, zdziesiątkowaną niestety późną porą i długo trwającym spekta-klem. Tańce dworskie wykonane przez dziewczęta z tego Zespołu, przeniosły cierpliwych słuchaczy

w czasy Romea i Julii, przywodząc na myśl, szczególnie sceny balu, z fi lmu F. Zeffi rellego.

Muzyka i taniec przeplatały się tego wieczoru z pokazem walk ry-cerskich. Lśniące zbroje, szczęk uderzających o siebie mieczy, rycerskie maniery mocujących się ze sobą przeciwników, wzbudziły podziw nie tylko wśród męskiej części widowni.

Występy szkolnych teatrów historycznych rozpoczął gościn-nie teatr z DPS Karniowice. Starsi państwo w starannie przygotowanych kostiumach, wspomagani przez swoje opiekunki, opowiedzieli – wśród bajkowej scenografi i – historię króla Popiela i rodziny Kołodziejów – naszych legendarnych piastow-

skich władców. Biegające po podłodze myszy, dostojny taniec, kokietująca publiczność kotka, ale nade wszystko ciepła, miła narracja, wprowadziły wszystkich w urzekający klimat bajki, opo-wiadanej przez dziadka wnukom.

Temat Popiela – z dużym wdzię-kiem i staraniem – przygotowali

także uczniowie ze SP w Michałowicach, (pod kierunkiem p. A. Set-lak, zaś czwartoklasiści p. E. Siekierzyńskiej przedstawili scenkę przy-pominającą czasy Mieszka I, przytaczając pochlebne słowa, jakie o na-szym kraju zapisał ówczesny kronikarz Ibrahim ibn Jakub. O Michale Awdańcu – właścicie-lu i imienniku Michałowic oraz związku jego rycerskiego herbu z herbem naszej Gminy, opowie-dzieli michałowiccy gimnazjaliści z klasy p. M. Marachy. Ten wpły-wowy, w czasach Bolesława Śmia-łego i Bolesława Krzywoustego rycerz, był przyjacielem i pierwszym informatorem Galla Anonima, który pisząc kronikę Polaków, nazywał go swoim „współpracownikiem”. Szkoła z Raciborowic, za sprawą p. A. Osmędy, skoncentrowała się na opisie postaci swego patrona –

Jana Długosza – kronikarza, a za-razem raciborowickiego probosz-cza. Nawojka – z Więcławic – w scence zaimprowizowanej przez p. H. Sołtys, zapewniała dostoj-nego Jana o wielkim uznaniu dla jego dzieła i o potrzebie konty-nuowania tej pracy. Wszystkim

prezentacjom łaskawie przyglądała się para królewskich patronów więcławickich szkół: królowa Jadwiga (Basia Lorenz) i król Władysław Jagiełlo (Mariusz Siudek). Konferansjerkę popro-wadził p. Dyrektor Zespołu Szkół w Więcławicach, jako go-spodarz miejsca, w którym ze względu na niepewną pogodę, odbyło się ostatecznie: „SPOTKANIE u ŹRODEŁ”.

Mimo tej awaryjnej sytuacji i pewnego chaosu, jaki był jej na-

stępstwem, bawiono się całkiem dobrze i z rozmachem.

Wiele radosnego ruchu wnio-sła grupa wędrownych kuglarzy, utworzona przez gimnastyczny zespół „Kropeczki” z Falniowa i mieszkańców Domu Dziecka z Sieborowic. Także p. A. Krawczyk z Pielgrzymowic i jego odświętnie ubrany kucyk, mieli pełne ręce robo-ty, obsługując licznych amatorów jazdy konnej.

Dzięki życzliwości i sprawnej pomocy organizacyjnej p. dyr. Jolanty Soboty, w kilku klasach lekcyjnych Z. S. w Więcławicach, urządzone zostały pokonkursowe tematyczne wystawy plastyczne. Uczestniczyli w nich uczniowie p. B. Miki-Wójcik i p. K. Kity, przygotowując prze-piękne, nastrojowe witraże w kształcie gotyckich okien, oraz mnóstwo modeli słowiańskich osad i średniowiecznych kościołów. Wszystkie eksponaty oceniło jury, przyznając uzdolnionym młodym artystom wiele nagród, ufundowanych przez zaprzyjaźnioną z Domem Dziecka w Sieborowicach fi rmę Euro-Trade z Krakowa.

Można też było podziwiać zabytkowe, pięknie tkane i ha-ft owane ornaty, użyczone przez ks. R. Honkisza – proboszcza wię-cławickiej prafi i. Ich prezentację połączono z ekspozycją tkaniny artystycznej – gobelinami, au-torstwa Elżbiety Godeckiej-Kwa-śniewskiej, nawiązującymi konstrukcyjnie i tematycznie do dawnych tkanin polskich i szlacheckich pasów kontuszowych.

Kolejną salę wystawową za-gospodarowało Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią” – prezentując daw-ne mapy z terenu gminy Michało-wice, stare fotografi e, pochodzące z albumów mieszkańców tych okolic, a także dokumenty z po-czątków XIX w. Uzupełnieniem

tego zbioru była wystawa fotografi czna – „Pięknie na Michałowickiej Ziemi”, przygotowana przez J. Nowaka i E. Kwaśniewską. Okazało się, że na zdjęciach łatwiej dostrzec urokliwe piękno otaczającego nas na co dzień krajobrazu. Żyjąc tu, od lat, tak bardzo przywykliśmy do urody tych terenów, że prawie zapomnieliśmy o należnym im zachwycie...

Wszystkie wspomniane ekspozycje, uzupełnił dodatkowo zbiór rodzinnych drzew genealogicznych, wykonanych przez więcławicką młodzież pod kierunkiem p. M. Jastrzębskiej i B. Dziarkowskiej.

Do konkursu wiedzy historycznej przystąpili uczniowie z Michało-wic, Więcławic i Falniowa, odpowiadając na zawiłe pytania, odzianemu w profesorską togę, ich autorowi – p. W. Sowie – psychologowi z Domu Dziecka.

7

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

W czasie „SPOTKANIA”, w barwnym tłumie słowiańskich i średniowiecznych postaci – dam, rycerzy, dworzan, żaków, włościan i cyrkowców, można było dostrzec także osoby w zakonnych ha-bitach. Pod kapturem średniowiecznego mnicha rozpoznaliśmy ks. J. Litwę, zaś p. K. Urbańczyk, dyrektor placówki opiekuńczo-wy-chowawczej, jaką jest Dom Dziecka w Sieborowicach, wcielił się w postać reprezentanta Bractwa św. Izydora, które działając przy więcławickiej parafi i od niepamiętnych czasów,

przez wiele wieków niosło pomoc najbardziej potrze-bującym.

Panie Zenia Fita i Renia Nowicka, prowadzące kuchnię w Sieboro-wickim Dworze, częstowały wszystkich wybornym staropolskim bigo-

sem, słowiańską grochówką, a p. Michał Kądziela z p. Jolą Lesek – wraz z podopiecznymi, czuwali nad odpowiednim przypieczeniem kiełbasy na rożnie.

Wśród przybyłych Gości znajdowały się panie Grażyna Tajs-Zie-lińska dyrektor Krakowskiego PCPR, Grażyna Samborek – wizytator z krakowskiego Kuratorium oraz Iwona Latowska – dyrektor GZEAS w Michałowicach. Na chwilę przybył także wójt gm. Michałowice – p. Antoni Rumian, pod którego patronatem odbywało się – częściowo przez UG dofi nansowane – „SPOTKANIE u ŹRÓDEŁ”.

W spektaklu udział wzięło ok. 250 występujących osób. Nie sposób zapomnieć także o rzeszy Mam, które pomogły w przygotowaniu hi-storycznych kostiumów, ani o paniach Woźnych – sprawnie i z dużym poczuciem humoru, kierujących ruchem tego licznego, ogromnie dynamicznego, barwnego tłumu, nad bezpieczeństwem którego czu-wali – fi rma ochroniarska i lekarze pogotowia MEDICOVER zaprzyjaź-nieni z Sieborowickim Dworem.

Nastąpiła także chwila niezwykle podniosła – za sprawą p. Władysława Barana i p. Marianny Marszowskiej – Krawczyk. Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią”, działające od kilku lat na terenie gm. Michałowice,

nadało obojgu Państwu wyróżnienia w postaci „Kamieni Milowych”.

KAMIENIE MILOWE – znaki kamienne, stawiane w czasach starożytnych, do oznaczania dróg; zawierały dane dotyczące odległości, a także informacje o ważnych wydarzeniach.

I tak, KAMIEŃ MILOWY Nr 1 – 2006, dotyczący informacji o napisaniu, w latach 1985–1990, monogra-fi i zatytułowanej „Zarys dziejów Michałowic”, będącej pierwszą próbą przekazania wiedzy o historii rodzinnej

ziemi – pokoleniom jej mieszkańców – otrzymał p. Władysław Baran. Wyróżnieniem tym podkreślono bezinteresowność działań na rzecz społeczności Ziemi Michałowickiej w dziedzinie historii.

Nagrodę tę – w imieniu Stowarzyszenia – wręczyli młodzi rycerze rodem z Michałowic – Mateusz Batko i Mateusz Nogieć.

KAMIEŃ MILOWY Nr 2 – 2006 dotyczył informacji o utworzeniu w roku 1963 Zespołu Pieśni i Tańca „Pawie Pióra”, który działając tu i odnosząc sukcesy artystyczne

przez wiele lat, wpisał się w życie tutejszych mieszkańców, jako nieza-przeczalna wartość kulturalna, zaś jego reaktywacja w roku bieżącym, stanowi odpowiedź na spontaniczną potrzebę kontynuacji dzieła. Wy-różnienie to przyznane zostało p. Mariannie Marszowskiej-Krawczyk, za bezinteresowność działań na rzecz społeczności Ziemi Michałowic-kiej w dziedzinie kultury.

Nagrodę – w imieniu Stowarzyszenia – wręczyli przedstawiciele pierwszego oraz obecnego Zespołu – p. Stanisław Kałwa z wnukiem i najmłodsza krakowianka – Anetka Kozłowska.

Zaraz potem „Pawie Piora” rozpoczęły koncert. „Maluchy” i „średniaki” wystąpiły w programie krakowskim, zaś grupa najstarsza zaprezentowa-ła poloneza z okresu Księstwa Warszawskiego. Był także – nawiązujący do nocy świętojańskiej – taniec „słowiańskich panien” z wiankami. Na ko-niec, ku uciesze wszystkich zespołowiczów, zatańczyły także obie panie instruktorki – K. Jędrzejek i M. Łopacińska wykonując popisowo „solówki”: łowicką, opoczyńską, krakowską oraz polkę łobuzerską. (O „Pawich Piórach” czytaj więcej na str. 31). Fot. P. Wołek i E. Kwaśniewska.

W tym samym dniu – 10 VI 2006 r. o podobnej porze odbyły się w Więcławicach Imieniny Zespołu Szkół, a po drugiej stronie ulicy w ogrodach plebańskich Małopolski Festiwal Orkiestr Dętych połączony z obchodami jubileuszu 110-lecia miejscowej Orkiestry Dętej „Hejnał”.

Redakcja

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

8

Dłubnia

Dłubnia wije się leniwie, Jak wąż anakondaI do każdej, na swej dro-dze,Zagrody zagląda.Są moje Michałowice„Perełką w Koronie,– z pięknym dworkiemTam na wzgórzu,W starych drzew osłonie.

Pamiętają te tereny Zwyczaje słowiańskie – sobótkowe ognie, śpiewy I pląsy pogańskie.Pamiętają też rycerzy– najbardziej Michała,Od którego nasza wioska Imię otrzymała.

Chcąc przypomnieć dawne czasy – byśmy pamiętali,Tak niedawno dziwni gościeTu do nas zjechali.Były damy z rycerzami,Słowiańscy wojowieI kuglarze – nawet niedźwiedź –I sławni mężowie.

A gawiedzi, co niemiara Przybyło z daleka ...Bacznie im się przyglądałaDłubnia – stara rzeka.Płynąc między pagórkamiJej szemrzące fale,Unosząc w świat tę opowieść,Przekażą ją dalej...

Teresa Bednarczyk z Sieborowic

Kultura jest wyrazem człowieka. Jest potwierdzeniem człowieczeństwa. Człowiek ją tworzy – i człowiek przez nią tworzy siebie. Tworzy siebie wewnętrznym wysiłkiem ducha: myśli, woli, serca. I równocześnie człowiek tworzy kulturę we wspólnocie z innymi. Kultura jest wyrazem międzyludzkiej komunikacji, współmyślenia i współdziałania ludzi. Powstaje ona na służbie

wspólnego dobra – i staje się podstawowym dobrem ludzkich wspólnot.

Jan Paweł II – Gniezno 3 VI 1979

Istnieje też nierozerwalna więź między prawdą i miłością, a całą ludzką moralnością i kulturą. Można z pewnością stwierdzić, że tylko w tym powiązaniu wzajemnym człowiek może

prawdziwie żyć jako człowiek i rozwijać się jako człowiek. Jest to ważne w każdym wymiarze. Jest to ważne w wymiarze rodziny, tej podstawowej ludzkiej wspólnoty. Ale jest to z kolei

ważne w wymiarze całego wielkiego społeczeństwa, jakim jest naród. Jest to ważne w wymiarze poszczególnych środowisk, zwłaszcza tych, które z natury swej posiadają zadania wychowawcze,

jak szkoła czy uniwersytet. Jest to ważne dla wszystkich, którzy tworzą kulturę narodu: dla środowisk artystycznych, dla literatury, muzyki, teatru, plastyki, tworzyć w prawdzie i miłości.

Jan Paweł II – Wrocław 21 VI 1983

..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

TWÓRCZA TERAPIA...„Świat wówczas dopiero będzie szczęśliwy,

gdy wszyscy ludzie mieć będą dusze artystów,to znaczy, gdy z radością wykonywać będą swą pracę.”

August Rodly

Artterapia – „terapia przez sztukę”, to także „terapia przez twór-czość” lub „ twórcza terapia”.

Fenomenem danym tylko człowiekowi jest zdolność tworzenia, wyrażania siebie i swoich emocji. Ta naturalna potrzeba towarzyszy człowiekowi od początków jego istnienia. Twórczość ukierunkowana na wyższe wartości angażuje nie tylko nasz rozum, ale również uczucia, doznania, pragnienia, niepokoje.

Terapia przez sztukę sięga czasów starożytnych, kiedy to mówiono o „uprawianiu duszy”, wskazywano na lecznicze oddziaływanie muzyki oraz otoczenia – rzeźby, malarstwa, architektury.

Obecnie termin „artterapia” ponownie nabiera znaczenia, jako te-rapia z zastosowaniem muzyki, plastyki, choreografi i, teatru, tańca, poezji, prozy itp. Można powiedzieć (za Wojciechem Karolakiem), że

artterapia jest wydobywaniem z dzieci i młodzieży (bowiem właśnie na pracy z nimi spróbuję się skoncentrować) sił oraz energii, które poma-gają im we własnym rozwoju. Polega to na poszukiwaniu motywacji do procesu twórczego, w którym często dochodzi do głosu zjawisko Katharsis (oczyszczenia). Stanowi ona bezpieczny i akceptowany przez dzieci i młodzież sposób wypowiedzenia tego, co trudno opisać słowa-mi, jest odzwierciedleniem problemów i negatywnych emocji, nagro-madzonych i przechowywanych.

Ważną częścią procesu terapeutycznego jest odpowiednio przy-gotowana i wykształcona osoba prowadząca zajęcia oraz jej postawa twórcza. Pożądane efekty można uzyskać poprzez wspólne i aktyw-ne tworzenie nauczyciela obok ucznia. Istnieje wówczas możliwość podglądania, uczenia się pewnych postaw, czynności i zachowań, bezpośrednio od „mistrza” (nauczyciela). Nie bez wpływu jest osobo-wość i tzw. charyzma osoby prowadzącej zajęcia artterapii. Rzutuje ona na proces uczenia się, postawę twórczą i zaangażowanie pod-opiecznych.

Istotną rolę odgrywa artterapia w oddziaływaniu na stan emocjonal-ny osób poddanych postępowaniu terapeutycznemu. Może ona zarów-no zapobiegać występowaniu emocji spełniających negatywną funkcję regulacyjną, jak też stymulować emocje wywierające korzystny wpływ na stan psychiczny oraz przejawiane przez daną osobę formy aktywno-

9

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

ści. Artterapia spełnia zarówno funkcję korekcyjną, jak i stymulacyjną (Hanek, Pasella – 1989).

W przypadku, kiedy negatywne zmiany w psychice prowadzą do za-burzeń rozwoju osobowości lub do jego zahamowania (przygnębienie, depresja, poczucie beznadziejności, gniew, nuda), należycie dobrane formy artterapii są przydatne przy leczeniu schorzeń psychosomatycz-nych i nerwicowych.

W sztuce profesjonalnej zawarty jest geniusz i siła twórcza. Jeśli więc dzieciom czy młodzieży pozwoli się eksperymentować z tworzywem plastycznym bez manipulowania nimi i bez przymusu, mogą oni mieć jedyną w życiu szansę odkrycia własnych, nieznanych możliwości, które dodadzą im sił i energii do dalszego powracania lub utrwalania stanu równowagi wewnętrznej.

Sztuka wymaga zagłębiania się w nią (...), wzbogacając w równym stopniu przez porażkę, jak i przez sukces (Erikson –1989).

Efekty i korzyści płynące z atterapii (w wyniku procesu twórczego u osoby tworzącej):– zostają uwolnione i odreagowane emocje,– zmniejsza się poziom napięcia,– zostaje uaktywniona sfera komunikacji niewerbalnej,– wzmaga się poczucie sprawstwa i bezpieczeństwa, zwiększa się po-

ziom samowiedzy i akceptacji siebie,

– wzrasta świadomość motywów własnych działań i zachowań,– uaktywnia się ekspresja samego siebie i spontaniczność.

Artterapia pozwala na:– rozwijanie własnych działań twórczych,– pozawerbalne porozumiewanie się,– uzewnętrznianie świata własnych przeżyć i odczuć,– zaspokajanie potrzeb: akceptacji, bezpieczeństwa, współuczestnicze-

nia, bycia rozumianym, docenianym,– zrozumienie własnych potrzeb i dążeń,– pobudzenie sensoryczne – wielozmysłowe postrzeganie świata,– poznawanie innych – zmiana optyki widzenia swoich problemów,– akceptacja siebie i innych,– kreowanie przestrzeni – poznawanie dystansu i granic,– tworzenie pozytywnych nawyków i reakcji,– relaks, przyjemność, odpoczynek.

Artterapia – w ścisłym znaczeniu odnosi się do oddziaływań tera-peutycznych przy pomocy sztuk plastycznych i teatru. W szerszym rozumieniu terminem tym objęte są niemal wszystkie działy terapii zajęciowej.

Opracowała Elżbieta Kwaśniewska

H. Kołłątaj, w zakresie znajomości sztuki zaj-mował w naszym kraju jedną z czołowych pozycji, traktując ten temat wszechstronnie. Był przyjacielem i mecenasem artystów, fundatorem i budowniczym dzieł architektury klasycystycznej, założycielem i miłośnikiem ogrodów stylowych, kierownikiem budowy gmachów szkolnych i instytucji naukowych, a jednocześnie autorem programów szkolnictwa

artystycznego, wybitnym kolekcjonerem dawnego malarstwa oraz hi-storykiem sztuki.

Był także – o czym nie wszyscy pamiętamy – poetą. Oto fragment je-go wiersza, zatytułowanego „Daremne projekta”, napisanego w więzie-niu w Josephstadzie, gdzie odbywał karę wiezienia m.in. za współpracę z T. Kościuszką w okresie insurekcji. Wtedy też, za sprawą targowi-czan, utracił Michałowice, których był właścicielem i które po wielu staraniach odzyskał. Jego własność stanowiło wówczas wiele prebend wokół Krakowa, w tym także pobliskie Krzesławice, objęte w późniejsze posiadanie przez Jana Matejkę.

Krzesławice, wioseczko moja ukochana,Z rąk niecnego pirysty niedawno wyrwana!I kiedyż cię zobaczę od więzów swobodny?Kiedyż zacznę żyć, ciebie i twych wdzięków godny:Bawiąc się lub pracując, lub śpiąc pośród cienia,Wiodąc biednego życia miłe zapomnienia...

Niźli dom wygodniejszy nad Dłubnią postawię,Stary naprzód, jak można, co rychlej poprawię,Nic ja tam nie zepsuję, wszystko się zostanie,Ocaleją na miejscu lipy starowieczne, Przydam tylko, co ogród mój ozdobić może, Pod brzostami zasadzę obok piękne róże,Jaśminy przy topolach, a koło olszynyRosnąć będą nad wodą błotniste maliny,Na wyspie gaik z białej zasadzę brzeziny,(...) W środku jego szesnaście topol włoskich wsadzęNa pamięć lat Antosia, wreszcie się poradzęFranciszka Smuglewicza albo Zawadzkiego,Jaki grobowiec przyjdzie wystawić dla niego. (...)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Antoś – Antoni Kołłątaj, bratanek i wychowanek H. Kołłątaja, poległy pod Powązkami w czasie insurek-

cji kościuszkowskiej w walce z Prusakami.Franciszek Smuglewicz – malarz i Stanisław Zawadzki – architekt, byli przyjaciółmi i współpracowni-

kami H. Kołłataja.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kołłątaj a sztuka

Szczególnie ważna i trwała była jego działalność oświatowo-refor-matorska w stosunku do młodego pokolenia artystów oraz odbiorców sztuki.

Studiując we Włoszech – po ukończeniu w 1768 r. studiów na Aka-demii Krakowskiej z dyplomem doktora fi lozofi i – opanował praw-dopodobnie Kołłątaj rysunek oraz zasady architektury i malarstwa. Z jego testamentu, z roku 1804, dowiadujemy się, że posiadał on większą ilość, najpewniej własnoręcznych rysunków, pochodzących z włoskiego okresu studiów. Tam zapewne zaczęły krystalizować się jego poglądy na społeczną rolę sztuki i jej miejsce w programach wy-chowania publicznego.

Kilka lat po powrocie do kraju projektuje założenie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Natrafi a jednak na nieprzezwyciężone trudności, (...) ze strony króla Stanisława Augusta. Poznanego we Włoszech arty-stę malarza – pochodzącego z Moraw Dominika Estreichera (twórcę krakowskiej dynastii Estreicherów) – którego upatrzył sobie na profe-sora, a może nawet rektora przyszłej uczelni, umieszcza początkowo na dworze królewskim, jako stypendystę. Niebawem jednak sprowa-dza go do Krakowa, gdzie Estreicher obejmuje profesurę malarstwa w Krakowskiej Akademii. Wychowuje on kilku zdolniejszych mala-rzy – W. K. Stattlera, J. Kopff a, J. Peszkę, kładąc tym podwaliny pod dalszy wspaniały rozwój malarstwa krakowskiego.

Kołłątajowi, jako znakomitemu reformatorowi szkolnictwa i peda-gogowi, zależało głównie na zdobyciu, względnie wychowaniu facho-wych kadr pedagogicznych. Dzięki temu, jego dalekowzroczne plany,

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

10

w odniesieniu do Akademii Krakowskiej, wydały później pomyślne rezultaty. Przewidywał on urządzenie oddzielnego „Kollegium kunsztów wyzwolonych” o następującej strukturze: 1. Architektura cywilna, czyli sztuka budownicza; 2. Nauka rysunków i malarstwa; 3. Nauka sztycho-wania; 4. Nauka snycerstwa; 5. Nauka muzyki. Te 5 osobnych nauk, skła-dające zbiór wszystkich kunsztów wyzwolonych, mogą być z pożytkiem zaprowadzone przy Szkole Głównej (...)”. Podobnie i dla szkolnictwa średniego oraz niższego opracowywał i korygował programy studiów budowlanych i artystycznych: „Pozwoliwszy nadto, że uczniowie pierw-szych 4-ech klas chcieliby się aplikować do muzyki i rysunków, czego by im odmawiać nie należało, bo do takowych talentów trzeba wprawy od wczesnej młodości (...)”.

Błyskotliwa inwencja Kołłątaja w tej dziedzinie sięgnęła tak daleko, że rzucił on myśl, jako jedyny chyba z Polaków, by polską akademię sztuk pięknych założyć w Rzymie – „Ponieważ kraj włoski, a nade wszystko Rzym, (...) będzie zawsze w Europie pierwszą i jedyną szkołą pięknych kunsztów, przeto radziłbym (...), iżby dom nacjonalny polski z całymi swymi dochodami oddany został Szkole Głównej na założenie tam aka-demii pięknych kunsztów, do której by uczniowie ze Szkoły Głównej, jako i z innych uniwersytetów posłani być mogli na doskonalenie się w kunsz-tach wyzwolonych”. Podobną myśl już wcześniej zrealizowała Francja.

W szerokim wachlarzu naukowych zainteresowań i badań Kołłątaja znalazło się również miejsce na historię sztuki polskiej. Jeden z rozdzia-łów zamierzonej książki o dziejach Europy w latach 1750–1794, miał nosić tytuł: „Pamiętnik drugi o stanie kunsztów wyzwolonych w Polsce,

z podziałem na poszczególne gałęzie sztuki”. Niestety, z braku warun-ków materialnych, praca ta nigdy nie powstała. Mimo to imię Kołłątaja związało się z początkami nowej gałęzi nauki – historii sztuki.

Godna podziwu jest wszechstronność Kołłątaja w stosunku do sztuki. Jego działalność w tym zakresie cechuje wielka rzeczowość i skutecz-ność oraz oryginalność własnych metod pośredniego działania i oddzia-ływania na ofi cjalne czynniki państwowe i społeczeństwo. Wyróżniają go one korzystnie spośród wielu współczesnych mu mecenasów sztuki: „Kołłątaj nie miał władzy, ale mało ludzi w tym czasie tyle dokonało, co on” (W. Kalinka).

Aby rola tej działalności wystąpiła jaśniej, należałoby ją zestawić z pracami najwybitniejszych ówczesnych mecenasów i działaczy, takich jak: król Stanisław August, Stanisław Kostka Potocki, Ignacy Krasicki oraz Stanisław Staszic.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie wywodzi się z istniejącego w latach 1816 –1831 Oddziału Sztuk Pięknych UW.

Pierwsza wyższa uczelnia artystyczna w Krakowie powstała w 1818 roku, jako Szkoła Rysunku i Malar-stwa w ramach Oddziału Literatury Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Najstarsza w Polsce wyższa szkoła muzyczna wywodzi się ze Szkoły Dramatycznej, założonej w Warsza-wie przez Wojciecha Bogusławskiego w roku 1810.

Hugo Kołłątaj zmarł 28 lutego 1812 roku.

Uniwersytet Jagielloński – nazwy historyczne: Studium Generale, Akademia Krakowska, Szkoła Główna

Koronna, Uniwersytet Jagielloński. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Opracowała E. Kwaśniewska

..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Wywoływać piękno w wielorakiej materii ludzkiej twórczości: w materii słów i dźwięków, w materii barw i tonów, w materii rzeźbiarskich czy architektonicznych brył, w materii gestów,

którymi wyraża się i przemawia to najszczególniejsze tworzywo świata widzialnego, jakim jest ludzkie ciało.

Jan Paweł II – Warszawa 13 VI 1987

...mówi do was człowiek, który swoją duchową formację zawdzięcza od początku polskiej kulturze, polskiej literaturze, polskiej muzyce, plastyce, teatrowi, polskiej historii,

polskim tradycjom chrześcijańskim, polskim szkołom, polskim uniwersytetom.

Jan Paweł II – Gniezno 3 VI 1979

..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Niniejszym artykułem chcielibyśmy włączyć się w dyskusję, zapo-czątkowaną tekstem „Mozart i kolędy” na łamach kwartalnika Nad-dłubniańskie Pejzaże. W naszych szkołach już od trzynastu lat pracuje-my z uczniami uzdolnionymi artystycznie, organizując co roku Szkolny Festiwal Teatralny, który już na stałe wpisał się w tradycję Szkoły. W przygotowaniu tej uroczystości uczestniczą nauczyciele wszystkich specjalności, starając się wszechstronnie rozwijać zainteresowania na-szych uczniów oraz kształtując ich zmysł artystyczny. Młodzież uczy się gry scenicznej i aktorskiej, wymowy i interpretacji tekstu literackiego, wyrażania emocji za pomocą znaków teatralnych. Niektórzy wcielają się w rolę reżysera i scenografa.

Również i w tym roku – w pierwszy dzień wiosny – w Szkole Pod-stawowej oraz w Gimnazjum im. ks. Jana Długosza w Zespole Szkół w Raciborowicach odbył się Festiwal Teatralny.

Prezentowane spektakle przygotowali uczniowie pod kierunkiem swoich wychowawców. W repertuarze klas młodszych dominowały baśnie sceniczne – Królewna Śnieżka, Kot w butach, Żelazne trzewiczki oraz Legenda o toruńskich piernikach – wszystkie w pięknej oprawie muzycznej, urozmaicone śpiewanymi przez młodych aktorów piosen-kami. Uwagę widzów zwracały również oryginalne i pomysłowe kostiu-my oraz bogata scenografi a.

Z roku na rok obserwujemy na naszych festiwalach teatralnych wzrastającą modę na kabarety – po tę formę sięgają zwłaszcza starsi uczniowie szkoły podstawowej i gimnazjaliści. Dzięki niej mają moż-liwość wypowiedzenia się na temat aktualnych zjawisk społecznych, wyśmiania czy sparodiowania pewnych postaw i zachowań. Przed-stawienia kabaretowe, pełne materiału anegdotycznego, cieszą się niezmiennie dużym powodzeniem wśród publiczności, a brawurowo zagrane przez uzdolnionych uczniów role sprawiają, że wzrasta poziom prezentowanych spektakli. Dla dzieci i młodzieży przedstawienia są za-wsze dużym przeżyciem – dzięki nim mogą zaprezentować swoje umie-jętności i zdolności na szerszym forum, wystąpić przed nauczycielami i rodzicami. Chętnie angażują się w przygotowania i próby, opracowują afi sze teatralne, ćwiczą pamięciowe opanowanie ról, głosową interpre-tację tekstu. Praca nad spektaklem kształtuje wrażliwość estetyczną uczniów, zachęca do własnej aktywności twórczej, uczy kreatywności, jest także okazją do poszerzenia słownictwa związanego z teatrem, poznania nowych pojęć czy oceny celowości doboru teatralnych środ-ków wyrazu.

Pierwszy dzień wiosny jest zatem w naszej szkole również świętem teatru. Następny festiwal – za rok.

Anita Osmęda

WITAJ, WIOSNO!

11

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Wieś Dłubnia, nadana przez Lasotę Awdańca miechowskie-mu klasztorowi bożogrobców w końcu XII w., zmieniła nazwę na Michałowice, zgodną z imieniem poprzedniego jej właścicie-la – Michała Awdańca (dziada lub pradziada Lasoty), zmarłego prawdopodobnie około roku 1113.

Pełnił on funkcję kanclerza na dworze Bolesława Krzywo-ustego, będąc jednocześnie inicjatorem spisania dziejów Polski przez Galla Anonima, jego pierwszym informatorem, nazywa-nym przez kronikarza „współpracownikiem”.

W roku 1598, proboszcz komendatoryjny zakonu miechow-skiego – Andrzej Batory (bratanek króla), dokonał rozdziału dóbr zakonnych na komendatoryjne oraz klasztorne. W tym podziale, Michałowice – jako benefi cjum – przypadły miechow-skiemu proboszczowi generalnemu komendatoryjnemu.

Dzieje Michałowic – Wł. BaranRód Awdańców w wiekach średnich – Wł. Semkowicz

Folwark klasztorny na michałowickim wzgórzu

LEGENDA: 1. DWÓR: „DOM WIELKI”. 2. „Wychodząc z tego budowania po lewej stronie jest PIEKARNIA”. 3. „W tej PIEKARNI jest źłób do dojenia krów i PRZEGRODA DLA CIELĄT.” 4. „Wedle tej piekarni jest SAD ogrodzony chrustem...” 5. „CHLEW na świnie oraz SOPKA dla scho-wania gunt...” 6. „KURNIK na pdwórzu z chrustu upleciony...” 7. „WOZOWNIA z chrustu upleciona, słomą poszyta i źłób w niej...” 8. „Do tego budowania są WROTA wielkie guntami pobite...” 9. „OBORA na bydło z chrustu uplecina, chlew drewniany w kącie.” 10. „...WROTA na biegunie przewianym, z kuną żelazną...” 11. „Wedle obory PLEWNIA z chrustu upleciona, słomą poszyta...” 12. „STODOŁA z chrustu upleciona, (...) wrota w niej dwoje, drzwi nie masz.” 13. „W tyle tejże stodoły jest STODÓŁKA z chrustu i drzwi na biegunach drewnianych...” 14. „W tym gumnie jest BROGÓW z brożynami na schowanie zboża, siana – 34.”

Swobodna interpretacja opisu zabudowań folwarcznych, wykonana przez Barbarę Nowak w oparciu o Inwentarz i informacje uzyskane w Archiwum Krakowskiego Muzeum Etnografi cznego

11 lat później pojawia się następujący dokument:

Inwentarz dworu i poddanych wsi Michałowice, Klasztoru mie-

chowskiego, spisany przez woźnego ziemskiego na żądanie prepozyta

klasztoru Szymona Turskiego przy oddaniu wsi w dzierżawę Stanisła-

wowi Zakrzewskiemu, oblatowany 19 X 1609 r. (Rękopis znajduje się

w Archiwum Państwowym na Wawelu w Aktach Grodzkich i Ziemskich

pod sygn. Castr. Crac. Rel. 35, s. 2113–2116. Jest to zbiór akt bardzo

obszerny, obejmujący kilkaset tomów, a każdy z nich posiada kilkaset

stron.)

Inwentarz michałowski

Poddani: Jędrzej Pędzich, Maciej Gory, Jan Wachlarz, Boczka, Karcz-marz, piekarz Tomasz Kułaga, Jan Skubik, Jakub Koścień, Podsiadło, Wojciech Konopka, Błażej Koczwara, Kokornak, Jakub Staniec, Matys Czeczek, Jan Gazda, Jan Jagiełka, Wojciech Idzik, Bartosz Janczora, Szczęsny Sapała, Misior, Pudło, Wojciech Ligęza, Wilkos, karczmarz Sado, młynarz Tatara, młynarz Czerw, młynarz Wierzbny. Zagrodnicy: Piczek, Matys Legen, Jakub Pędzich.

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

12

Budowanie: Dwór, w nim dobre dwie budowania. Dom wielki, w nim izba biała wielka, u niej drzwi na zawiasach żelaznych i z wrze-ciądzem. W niej 3 okna szklane, niedobre, ławy wkoło, listwy, piec do-bry polewany, stół lipowy wielki. Z tej izby komnatka, u niej drzwi na zawiasach żelaznych, z wrzeciądzem żelaznym, szklane okno i komin w niej murowany. Z tej komnatki jest komórka potrzebna, w niej drzwi na zawiasach, z wrzeciądzem żelaznym. Wyszedłszy z izby jest sień. W niej kuchnia i komin dobry, i w kącie komin murowany, drzwi na żelaznych zawiasach, 2 okna i zams na zawiasach do nich, stół. Wycho-dząc z tej sieni jest w bok stajnia, do niej drzwi na zawiasach żelaznych, a w niej żłób i drabiny. Z tej stajni jest komórka wedle izby, w niej drzwi na zawiasach i z wrzeciądzem żelaznym. Nad tą komórką jest komó-reczka, u niej drzwi na biegunie z wrzeciądzem żelaznym. Z tej stajni są drzwi na zawiasach i z wrzeciądzem żelaznym. 2 okna niedobre, tylko ich po połowicy, piec polewany dobry, ławy do połowice. Z tej izdeb-ki jest komórka, u niej drzwi na zawiasach, z wrzeciądzem żelaznym. Tamże jest komórka wypuszczona z dachu, przysionek drzewiany, u niego drzwi na zawiasach, z wrzeciądzem żelaznym. To budowanie guntami pobite, na nim jeden wietrznik stoi.

Wychodząc z tego budowania po lewej stronie jest piekarnia. Wcho-dząc do sieni piekarnianej są drzwi na zawiasach żelaznych, w niej okna z okiennicą. Z tej sieni są drzwi na zawiasach żelaznych. Z tej sieni jest komora z drzewa, u niej drzwi na zawiasach, z wrzeciądzem, żelaznych. Z tej sieni jest piekarnia, u niej drzwi na zawiasach żelaznych. W tej piekarni jest żłób do dojenia krów i przegroda drewniana dla cieląt, 3 okna z okiennicami, piec dobry, ławy do połowice, polednie po dwu stronach. Poszyta cała słomą.

Wedle tej piekarni jest sad ogrodzony chrustem i chlew na świnie oraz sopka dla schowania gunt. Kurnik na podwórzu z chrustu uple-ciony, słomą poszyty. Podle niego jest wozownia z chrustu upleciona, słomą poszyta i żłób w niej. Do tego budowania są wrota wielkie gunta-mi (gontami) obite. U nich drzwi na biegunie, z kuną żelazną. Furtka ze wschodami, u niej drzwi na zawiasach, z wrzeciądzem żelaznym. Obora na bydło z chrustu upleciona, chlew drewniany w kącie. Drzwi na bie-gunie 5, z chrustu uplecionych. W dwóch drzwi przewiane, u trojga lasy z chrustu plecione, wkoło poszyte słomą. Do tej obory są wrota na biegunie przewianym, z kuną żelazną, guntami pobite.

Wedle obory Plewnia z chrustu upleciona, słomą poszyta. Stodoła z chrustu upleciona, w niej 2 sochy dębowe, ukrokwiona, wkoło słomą poszyta; wrota w niej dwoje, drzwi nie masz. W tyle tejże stodoły jest stodółka z chrustu, w niej 5 soch dębowych i drzwi na biegunach drew-nianych, słomą poszyta. W tym gumnie jest brogów z brożynami na schowanie zboża, siana – 34. Do tego gumna są wrota wielkie słomą po-szyte, u nich drzwi na biegunie, z kuną żelazną i wrzeciądzem żelaznym. Gumno to ogrodzone chruścianym płotem wkoło i wierzbiną obsadzo-ne. Ogród wkoło ogrodzony podobnym płotem i obsadzony wierzbiną. Dwór także wszystek obsadzony jest wierzbiną wkoło i płotem z chru-stu oparkaniony. Die, Anno, ut supra (łac. dnia, roku jak wyżej).

Simon Turski proboszcz miechowski m. p.(w Archiwum Wawelskim odszukał M. Wyżga)

Folwark (obejmujący najczęściej terytorium jednej, czasem dwóch wsi) był „prowadzonym przez właściciela lub jego pełno-mocnika, gospodarstwem rolnym, produkującym na zbyt, siłami zależnej, a z czasem najemnej ludności”.

( Na podst. hasła z Małego Słownika Historii)

Folwarki powstawały już w XIV w. w dobrach kościelnych i królewskich. Ich widoczny rozkwit przypada na wiek XV, największą zaś ekspansję gospodarki folwarcznej widać w wie-ku XVI.

Centrum życia folwarku stanowił dwór, zbudowany z drew-na i kryty – zależnie od zamożności, słomą lub gontem. Okna szklono tzw. błonami szklanymi o wymiarach 14×16 cm. Par-terowe dwory służyły szlachcie za mieszkanie. Przechowywano w nich cenniejsze narzędzia, a czasem część plonów. Kuchnia i piekarnia mogły znajdować się w głównym budynku lub poza jego obrębem. W budowlach tych rzuca się w oczy ganek. Ten architektoniczny element był często jedynym wyróżnikiem, pozwalającym rozpoznać domostwo zamożnego chłopa od szla-checkiej siedziby (słowo „ganek” pochodzi z języka niemieckie-go i oznacza przedsionek).

W owym czasie szlachcie zdarzało się stawiać także dwory całkowicie murowane, które – jak wykazują badania history-ków – wcale nie należały do rzadkości.

Zabudowania na terenie folwarku były od siebie znacznie oddalone i choć mogłoby się wydawać, że zostały chaotycznie rozrzucone po całej posiadłości, to jednak rozmieszczenie takie miało na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się ewentual-nego pożaru, wśród drewnianych, krytych słomą obiektów.

„To budowanie guntami pobite, na nim jeden wietrznik stoi...”„...wrota wielkie, guntami pobite u nich drzwi na biegunie...”rys. B. Nowak

Różne typy brogów do przechowywania zboża, siana rys. B. Nowak

Źródła z XVI w. informują o obecności różnego typu bram dworskich, przez które wjeżdżało się na szlachecką posesję. Były to raczej solidne konstrukcje, a ich wielkość zależała od zamoż-ności gospodarstwa.

Dla XVI wieku i później-szego okresu można wymienić kilka charakterystycznych cech ówczesnego mieszkania i budownictwa:• Chałupy budowano głównie

z drewna, rzadko z gliny i chrustu. Występowały jed-nak liczne odrębności regio-nalne – np. w Małopolsce były to kurne paleniska (czyli chałupy bez komi-nów), pojawiające się aż do XVIII w. Drzwi na kołowrót rys. B. Nowak

13

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

• Łączono pod wspólnym dachem (krytym słomą) część miesz-kalną (sień, izba, komora) z częścią gospodarską. Mieszkano często wspólnie ze zwierzętami hodowlanymi.

• Podłogę stanowiła ubita glina – tzw. klepisko; drewniane pod-łogi należały do rzadkości.

• Okna były małe, zasłonięte pęcherzami zwierzęcymi, ale już często w XVI w. spotkać można było w oknach chałup także szkło.Budownictwo wiejskie z XVI w. nie odbiegało specjalnie od

spotykanego później na ziemiach polskich.

W zamożniejszych domach centralne miejsce stanowiła sień. Po jednej jej stronie znajdowała się izba wraz z komorą, a po drugiej – pomieszczenia gospodarcze.

Dwukondygnacyjna sień miała wjazd od strony podcienia. Nad nim znajdował się spichrz. Poddasze nad pomieszczeniami gospodarskimi także mogło służyć do magazynowania.

Niezbyt bogate wyposażenie domostwa chłopskiego stanowi-ły ława, skrzynie – zastępujące dzisiejsze szafy, stołki i rzadziej stoły.

Sypiano na ławie lub klepisku, na wiązce słomy. Nieco zasob-niej prezentowało się wnętrze dworu czy mieszkanie zamożnego mieszczanina.

W chałupie gromadzono wszystko, co zostało wyproduko-wane w gospodarstwie: np. beczki słomiane ze zbożem, drobne narzędzia rzemieślnicze służące do napraw i tkactwa.

Wśród sprzętów, które znajdowały się w przeciętnym dworze

wymienić należy:• liczne skrzynie, okazalsze i ozdobniejsze niż skrzynie chłop-

skie; w XVI w. pojawiają się także kredensy,• stoły, ławy i łoża (te ostatnie nielicznie),• kobierce na ścianach i obrazy portretowe rodziny,• naczynia stołowe ozdobne,• solidne piece kafl owe.

Oprócz dworu na folwarkach znajdowało się szereg budyn-ków gospodarczych. Były to: • Gumno – część zabudowy, gdzie gromadzono zbiory i za-

pasy.• Budynki do przechowywania narzędzi i inwentarza żywego

(chlewy, obora, stajnia – przy których znajdowały się komórki dla pasterzy, mieszkających wraz ze zwierzętami).

• Młyn i browar.• Budynki mieszkalne dla czeladzi (grupa ludzi nie posiadająca

majątku na wsi – pracownicy gospodarstwa).

Najważniejszymi pracownikami gospodarstwa byli chłopi:Kmiecie – największa grupa mieszkańców wsi, jako gospo-

darze pełnorolni, posiadali najczęściej jednołanowe i mniejsze gospodarstwa, w Małopolsce rozdrobnione, z powodu podzia-łów związanych z dziedziczeniem lub niemożnością obrobienia własnego gospodarstwa przy wzrastającej pańszczyźnie.

Zagrodnicy – nazywani czasem ogrodnikami. Stanowili dru-gą, co do liczebności, po kmieciach grupę mieszkańców wsi. Posiadali zagrodę (chata z podwórkiem i zabudowaniami go-spodarczymi), czasem także ogród i mały skrawek pola (1 mor-ga – 0,55 ha).

Chałupnicy – nie posiadający gospodarstwa, ani roli – pra-cownicy u bogatych kmieci lub na folwarku pańskim.

Komornicy – mieszkający w domach bogatszych gospodarzy w zamian za pracę lub oddanie części zarobku – także pracow-nicy folwarczni.

Ludzie luźni – podobnie, jak komornicy, nie posiadający żadnego majątku, często przemieszczający się w poszukiwaniu pracy – także w miastach.

Młynarze – zaliczani do najzamożniejszych mieszkańców wsi, dzielili się na młynarzy zakupnych – posiadających młyn oraz dorocznych – pracujących za zapłatą w młynie pańskim.

Karczmarze – posiadający gospodarstwa zbliżone wielkością do gospodarstw kmiecych, opłacający z nich czynsze i produ-kujący piwo (w XVI w. raczej sprzedający piwo z browarów folwarcznych).

Rzemieślnicy – wywodzący się z ubogich warstw ludności wiejskiej: kowale, garncarze, sukiennicy, cieśle.

Dwór starał się posiadać grupę własnych rzemieślników, przydatnych na folwarku.

Na podst. „Folwark szlachecki i chłopi w Polsce XVI wieku” – internet

Michałowicki dwór Dąbrowskich

Dwór został zbudowany pod koniec XIX w. dla rodziny Dą-browskich, zgodnie z projektem wybitnego architekta Teodora Talowskiego w stylu malowniczego historyzmu.

Do roku 1897, czyli do zakończenia budowy, Dąbrowscy mieszkali w starym drewnianym dworku pochodzącym jeszcze z okresu, kiedy właścicielem Michałowic był Hugo Kołłątaj, a potem jego rodzina. Jest prawdopodobne, że w otrzymanych przez Kołłątaja – z nadania króla Stanisława Augusta – Micha-łowicach, istniejący tam dwór i folwark stanowiły zabudowania, objęte spisem przedstawionego wcześniej Inwentarza.

Dwór był świadkiem ważnych wydarzeń historycznych, w tym przemarszu I Kompanii Kadrowej Józefa Piłsudskie-go pod dowództwem por. Tadeusza Kasprzyckiego. W roku 2004 uczestnicy jubileuszowego Marszu Szlakiem I Kadrowej

Dwór w Michałowicach ok. roku 1920, w dolnym lewym rogu widać prawdo-podobnie poprzedni dwór Kołłątaj, potem rozebrany

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

14

Najstarszy rysunek Michałowic przedstawiający Obóz Mariana Lan-giewicza – ok. 2. II. 1863 r. Rys. J.UL E.S. WORMS – zamieszczony w Ilustration Journal Universal Nr 1048 z dnia 28. III. 1863 r., s.200

ponownie umieścili na trasie przemarszu dwór w Michało-wicach.

W czasie I wojny światowej budynek służył przez pewien czas jako wojskowy lazaret. Może to przypadek, ale całkiem współcześnie we dworze kręcono sceny z wojskowego szpitala do fi lmu „Przed sklepem jubilera” zrealizowanego na podstawie utworu Karola Wojtyły.

Powojenne losy dworu są charakterystyczne dla wielu dwo-rów polskich, majątek znacjonalizowano, budynek dewastowa-no, użytkowano na biura i magazyny. Po pożarze w 1979 r. dwór uległ całkowitemu zniszczeniu (zdjęcia powyżej).

W roku 1985 rozpoczęła się odbudowa dworu w Michałowi-cach. Nieprzerwanie od tego czasu trwa przywracanie obiektowi i otaczającemu go parkowi dawnego piękna. Czynią to własnym nakładem fi nansowym i wielką pracą Maria, Stanisław oraz Monika i Jacek Lorenz. Jesteśmy dumni i szczęśliwi, iż dzięki naszym wysiłkom i wyrzeczeniom ten urzekający zabytek nie zniknął bezpowrotnie z mapy Polski.

Rodzina Lorenzów

Dwór dzisiaj

W 1795 roku trzej sąsiedzi Rzeczpo-spolitej – Rosja, Austria i Prusy – doko-nali ostatecznego zaboru ziem polskich. Rozbiory zmieniły kształtującą się przez stulecia mapę administracyjną ziem pol-skich. Zaborcy wprowadzili tu, bowiem, swój podział administracyjny.

Michałowice dopiero w 1795 roku, tj. w wyniku trzeciego rozbioru znalazły sie pod obcym panowaniem. Weszły wówczas w skład Monarchii Austriackiej jako tzw. „Nowa Galicja” – ziemie pol-skie włączone do zaboru austriackiego. Austriacy podzielili kraj na 6 cyrkułów. W 1809 roku Michałowice znalazły się w granicach, powstałego na mocy trakta-tu z 1807 roku, Księstwa Warszawskiego. W Księstwie wprowadzono podział na departamenty (w liczbie 10), po-wiaty, gminy miejskie i wiejskie.

Poniżej wypis z protokołu Sekretariatu Stanu z 23 lutego 1809 roku:Fryderyk August z Bożej Łaski, Król Saski, Książę Warszawski etc.Przeświadczywszy się o mnogich trudnościach będących na zawadzie

do niezwłocznego zaprowadzenia w całem Xięstwie Warszawskim w Ty-tule VIII Konstytucji wskazanych Municypialności, i na zgromadzeniach Gminnych (...), postanowiliśmy następną tymczasową administracyą dla wszystkich Gminów Mieyskich i wiejskich z wyłączeniem Miast Warsza-wy, Poznania, Torunia i Kalisza (...) i taką Organizacyją stanowiemy, jak następuje:

1. Burmistrz w mieście i wójt we wsi sprawować będą obowiązki miejscowej Administracji (...), a to pod dozorem i dyrekcją Podprefekta Powiatowego. (...)

3. (...) Wójtów wiejskich mianuje prowisirie Prefekt z pomiędzy Oby-wateli Gminy czytać i pisać umiejących (...) i podaje Ministrowi Spraw Wewnętrznych, który w imienu Nas Króla potwierdza tę nominacyją lub odrzuca. (...)

4. Urząd Wójta może być sprawowanym przez jedną osobę razem dla kilku sobie przyległych Gminów. Wójt ma prawo postawienia kogo innego na swoje mieysce za zezwoleniem i potwierdzeniem Podprefekta; takowi

PODZIAŁY ADMINISTRACYJNE ZIEM POLSKICH 1795–1914 (zarys)

Zastępcy czyli Sołtysi za których wóyt jak za siebie jest odpowiedzialny, w każdey gromadzie znaydować się muszą.

Księstwo Warszawskie formalnie przestało istnieć w 1815 roku.

Kongres Wiedeński dokonał czwarte-go rozbioru ziem polskich. Wytyczone wówczas granice przetrwały do zakoń-czenia I wojny światowej. Utworzone na Kongresie Królestwo Polskie tylko na-zwą przypominało o dawnej świetności naszego państwa. Stanowiło mniej niż 1/6 powierzchni i 1/4 ludności przedro-zbiorowej Rzeczpospolitej. Królem był car Rosji. Po powstaniu listopadowym Królestwo włączono do Cesarstwa Ro-

syjskiego. W tym kształcie formalnie przetrwało do I wojny światowej. Podział administracyjny ustanowiony w 1816 roku przywracał tra-

dycyjne nazwy województw w miejsce departamentów. W granicach uprzednich departamentów utworzono 8 województw. Jednostkami niższego rzędu były obwody i powiaty, jeszcze niżej w strukturze ad-minstracyjnej stały gminy miejskie i wiejskie.

W 1837 roku województwa przemianowano na gubernie, w 1842 obwody przekształcono w powiaty, a powiaty w okręgi.

Mocą ukazu carskiego z 1845 roku zmieniono liczbę guberni z ośmiu do pięciu – z kaliskiej mazowieckiej utworzono warszawską, z kieleckiej (od 1842 r. zwanej krakowską) i sandomierskiej – radomską, z lubelskiej i podlaskiej – lubelską.

Ukaz z 1867 roku podzielił Królestwo na 10 guberni (Kalisz, Piotr-ków, Kielce, Radom, Warszawa, Płock, Łomża, Suwałki, Siedlce, Lublin) i 85 powiatów. Z niewielkimi zmianami taki podział administracyjny zachował się do I wojny światowej. Tym samym ukazem uporządko-wano po raz kolejny samorząd terytorialny, powstały gminy zbiorowe. Michałowice są wymienione właśnie w tym dokumencie, jako gmina skupiająca okoliczne wsie, choć jest wielce prawdopodobne, że wójt urzędował tu już od końca XVIII wieku.

Elżbieta Siekierzyńska

rys.

Bas

ia L

oren

z

15

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Może się więc niebawem okazać, że obchodzony w bieżącym roku jubileusz 140-lecia naszej Gminy, jest datą nieaktualną, wobec rysującego się prawdopodobieństwa świętowania 200-setnej rocznicy ustanowienia Michałowic gminą, za trzy lata...

Prace poszukiwawcze w celu odnalezienia stosownych informacji trwają. Najstarszy dokument z pieczęcią gminną Michałowic, na jaki udało się dotąd natrafi ć, jest stosunkowo bardzo „młody”, pochodzi z roku 1884 i jest o rok starszy od posiadanej – przez warszawskie Archiwum Główne Akt Dawnych – wzmianki na ten temat.

Dawny budynek Urzędu Gminy Budynek UG po przebudowie Dom p. Bubków przy E-7 (1958) Szkoła w Więcławicach

Autorem projektów prezentowanych budynków był architekt Bartłomiej Nowak – stryj Seweryna Nowaka z „Nowakówki”

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

16

Gmina Michałowice – na Mazowszu zlo-kalizowana jest w centralnej części Niziny Mazowieckiej. Wchodzi w skład Powiatu Pruszkowskiego, Województwa Mazowiec-kiego. Położona w zachodniej części strefy podmiejskiej stolicy, graniczy z miastami; Warszawą, Piastowem i Pruszkowem oraz z gminami: Brwinów, Nadarzyn, i Raszyn. Położona jest około 15 kilometrów od centrum Warszawy.

Gmina Michałowice zajmuje obszar 34,88 km2, zaś jej ludność liczy 14 245 osób. Podzielona jest na 12 jednostek pomocni-czych: 2 osiedla – Komorów (Komorów Granica) i Michałowice oraz 10 sołectw.

Historia:Pierwsze wzmianki na temat osadnictwa na terenie Gminy

sięgają XIII w., kiedy to ziemie te należały do tzw. „klucza ra-szynieckiego” z siedzibą w Raszyńcu (obecny Raszyn), będącego wówczas w posiadaniu rodziny Raszynieckich. W wiekach XIV i XV właścicielami tutejszych dóbr była szlachta z rodu Ładzi-ców herbu Łada, zaś w wieku XVI ziemie owe objęli w posia-danie Michałowscy i Opaccy, od których to rodów wywodzą się nazwy poszczególnych miejscowości wchodzących w skład obecnej Gminy. Podobnie, jak w przypadku osady Michało-wice, na przełomie XII i XIV w. powstała osada Komorów. Jej założycielem był najprawdopodobniej ród Pierzchałów. Po upadku powstania listopadowego w 1831 r., dobra stanowiące część obecnej Gminy, zaś wówczas należące do hr. Władysława Ostrowskiego (np. Helenów, Nowa Wieś, Komorów, Sokołów), skonfi skowano, podzielono na mniejsze majątki i sprzedano. Ostatnimi właścicielami byli tu hrabiowie Grocholscy, którzy wydzielili część majątku na osiedle mieszkaniowe Michałowice.

Gmina Michałowice utworzona została na mocy uchwały Rady Narodowej w Warszawie (...) z dnia 1 grudnia 1972 r...

Gminy bliźniaczeGmina Michałowice – w Małopolsce,

usytuowana jest na pograniczu południo-wo-zachodniej części Wyżyny Miechowskiej i w południowo-wschodniej części Wyżny Krakowsko-Częstochowskiej, 10 km na pół-

noc od centrum Krakowa, w dolinie Dłubni – lewego dopływu Wisły. Wchodzi w skład Powiatu Ziemskiego Krakowskiego i Województwa Małopolskiego. Graniczy z gminami: Zielonki, Iwanowice, Kocmyrzów-Luborzyca oraz z miastem Kraków.

Gmina Michałowice zajmuje obszar 51 km2, zaś jej ludność liczy 7 000 osób. Podzielona jest na 19 sołectw. Są także 2 osiedla: „na Komorze” i osiedle Michałki.

Historia:Najstarsze stanowiska potwierdzające obecność człowieka

w dolinie rzeki Dłubni sięgają mezolitu (8000–4500 B. C.). W XII-XIII w. p.n.e. pojawiają się tu osady kultury łużyckiej.

Na przełomie er wyodrębnił się obszar osadnictwa zwartego nad Dłubnią, w tym także na terenie obecnej Gminy Michało-wice. W początkach III w. przybywają Celtowie, o zdecydowanie wyższej, niż wśród tutejszych ludów, kulturze. W XII w. istnieje tu 8 osad określanych wspólnym mianem – „Dłubnia”, które dały początek wsiom: Michałowice, Imbramowice, Iwanowice, Sieciechowice, Raciborowice, Ściborzyce, zawierając w nazwie imiona swych założycieli i właścicieli. W XII w. główna sieć osad jest już w pełni ukształtowana: Michałowice – 1198, Ra-ciborowice –1230, Młodziejowice – 1355, Wilczkowice – 1374, Masłomiąca – 1379, Kończyce –1393, Książniczki – 1398. Wów-czas to komes Michał Awdaniec użyczył swego imienia Micha-łowicom...

Michałowice, utracone w 1756 r. przez Zakon Bożogrobców z Miechowa, weszły w poczet benefi cjum królewskiego, a w 1788 r. w wieczyste posiadanie Hugona Kołłątaja i jego rodziny. W 1878 roku dobra michałowickie nabył Tadeusz Dąbrowski h. Radwan...

Tak więc, 34 lata temu Gmina nasza przestała być jedynaczką, gdy pod Warszawą niespodziewanie narodziła się jej młodsza siostra. Obie Gminy usytuowane są przy międzynarodowej tra-sie E–7 i oprócz oczywistych różnic wydaje się, że łączy je wiele analogii i podobieństw. Można to sprawdzić przeglądając ich strony internetowe.

Red.

www.michalowice.maloposka.pl www.michalowice.pl

17

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Elegancki, o średnich ramach ciała i suchej knstytucji. Głowa mała – urodziwa, zbliżona wyglądem do głowy konia arabskiego. Długa dobrze

uformowana szyja z lekkim karkiem. Zad nieco ścięty, dobrze umięśniony, kończyny długie, kopyta dobre bez szczotek pęcinowych. Wytrzymały,

o eleganckim chodzie. Cieszy się dużą popularnością, jako wszechstronny koń wierzchowy.

Rasa koni małopolskich wywodzi się w liniach żeńskich z miejscowych prymitywnych koników, uszlachetnianych od XVII–XVIII w. ogierami wschodnimi (konie perskie, turkmeń-skie i arabskie).

Sośród wszystkich odmian koni gorącokrwistych, hodowa-nych w Polsce, konie małopolskie mają najsilniej zarysowane ce-chy takie jak: plenność, odporność na choroby i trudne warunki bytowania oraz wytrzymałość w pracy – przekazane im przez konika polskiego, a także szlachetność i urodę konia arabskiego. Te niezaprzeczalne walory zdecydowały o wytypowaniu konia małopolskiego do hodowli kawaleryjskich.

Na terenie województwa krakowskiego, w okresie międzywo-jennym, dużą popularnością cieszyły się konie węgierskie typu Shagya (półkrwi arabskiej) oraz konie typu Furioso – Przed-świt.

KONIE MAŁOPOLSKIE

„NOWAKÓWKA”W 1904 r., mój dziadek – Jan Nowak kupił za sumę 960 rubli, porębę leśną z dóbr „Wola Więcławska”, nale-żących do państwa Dziarkowskich i założył gospodarstwo rolne, za-pisane jako „Kolonia Nowakówka Więcławska”.

Od tego momentu konie małopol-skie dzieliły z nami radości i smutki codziennego życia.Ojciec mój – Seweryn, w roku 1934,

przejął gospodarstwo rodzinne. W roku 1935/36 powołany został do służby wojskowej, którą odbył w VI-tym Dywizjonie Taborów w Bochni. Zajmował się tam ujeżdżaniem koni ofi cer-skich.

Po zakończeniu służby zajął się hodowlą koni. W roku 1960 zakupił w Stadninie Koni „Łososina Dolna” klacz – Listwę typu Furioso – Przedświt, która stała się protoplastką hodowanych przez nas – do dnia dzisiejszego – koni.

Klacz typu Shagya po ogierze Hamit

Akt kupna ziemi pod „Nowakówkę” – 1904 rok

Za długoletnia pracę w Powiatowym Kole Hodowców Koni oraz za osiągnięcia na tym polu, otrzymał w roku 1966 dyplom uznania, a także Złotą Odznakę Polskiego Związku Hodowców Koni. Zwierzętom tym poświęcił całe swoje życie – był ich wiel-kim miłośnikiem i zapalonym jeźdźcem.

Ujeżdżalnia koni ofi cerskich w Bochni

Seweryn Nowak na Listwie

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

18

Odziedziczyłem po ojcu gospodarstwo w roku 1978 i od tej chwili kontynuuję dzieło moich przodków w dziedzinie hodowli koni małopolskich, których rodowód sięga 1825 roku. Mam ich obecnie 14 sztuk.

Od 2004 roku prowadzimy wraz z żoną gospodarstwo rolno-hodowlane konia małopolskiego, pod nazwą „Nowakówka”. Zaś to, co z głębi serca chciałbym Państwu przekazać, niech wyrażą słowa z Księgi Koholeta:

„... Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt, los ich jest jeden. Jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego i oddech

życia ten sam...” Seweryn Nowak

Edycja – córka Listwy 1985 Sarna – wnuczka Edycji; przyszły na świat także następne pokolenia tej „damskiej linii” rodu Listwy.

„NOWAKÓWKA”Więcławice Dworskie 61

tel. 012 388 53 04www.nowakówka.pl

jazdy konne • motel dla koni (boksy 3×3 m)fachowa obsługa oparta na kilkupokoleniowym doświadczeniu

przejazdy bryczką – zimą kuligi • miła rodzinna atmosfera

stanówka ogierem z PSO Klikowa (zakwalifi kowana do programu rolnośrodowiskowego) 5GPz Łan – ur. 1997 r. – gn. po Jarabub xx/Mehari xx/Jesiołka xx od 8818 Łasa Shagya Km 3739 Hippies m/Łza m

19

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Matkouśmiechu gotyckiego

natwarzy spotkanegoCzłowiekabył cień –rosa niedoczekanego świtu

nalewej dłoni –pomarszczona linia życia

pozwólwyzbieram dla Niegoz syjońskiej szaty Twojejzsimlah niewieściejudrapowanej dłutemresztę promienigwiazdozbiorudobroci

Matkouśmiechu gotyckiego

Modlitwa do Madonny z Krużlowej IKs. Jerzy Banaśkiewicz – Zapisane liryką

Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 2003Madonna z Krużlowej Madonna z Więcławic

Piękne Madonny – Sztukę europejską przełomu XIV i XV wieku jednoczyła wspólna idea artystyczna, zwana stylem międzynarodowym. Nurt ten, wywodzący się ze wzorów dworskich, charakteryzowała subtelna liryka i malarskość formy. Ówczesne Madonny miały wysokie czoła, mig-dałowe oczy, małe usta, delikatne dłonie, a ich opadające szaty tworzyły dekoracyjne układy. Te subtelne w wyrazie, pozbawione ekspresyjności, kamienne lub drewniane polichromowane rzeźby, pojawiały się w kościołach całej Polski – na Śląsku, w Małopolsce, Wielkopolsce i na Pomorzu. „Piękne Madonny” miały wyrażać ideał kobiecej urody i jej apoteozę. Ich cechami były: kruchy, dziewczęcy typ postaci, wytworność pozy i gestu.

Madonna z Krużlowej powstała około 1400 roku i należy do najpiękniejszych w Polsce. Madonna z Więcławic, datowana na lata 1410–1420, jest najcenniejszym zabytkiem Parafi i z tego okresu.

Rozwój sieci parafi alnej w naszym państwie przypada na wiek XIII.Początki parafi i w Więcławicach, sięgają jego pierwszej połowy. Wia-

domo, że w roku 1326 należała ona do dekanatu prandocińskiego, ale już w spisach świętopietrza z roku 1335 fi guruje, jako podległa dekana-towi w Wysocicach. Można przypuszczać, że przy wyznaczaniu siedziby parafi i brano pod uwagę osady, wyróżniające się tradycją, obszarem, większym zaludnieniem czy dogodnym położeniem geografi cznym. Możne rody rycerskie, starające się o podniesienie swojego znaczenia w okolicy, zabiegały o utworzenie parafi i na terenie, gdzie znajdowała się ich siedziba, wyrażając przy tym gotowość wzniesienia tam świątyni własnym kosztem.

W połowie XIV w. wieś Więcławice należy do Jakuba herbu Leliwa, Mikołaja Pszonki herbu Janina i Andrzeja Niemsty z Więcła-wic z rodu Czerwnia.

Pierwszy wykaz parafi i pochodzi dopiero z lat 1325–27. Dotyczy on poboru dziesięciny oraz świętopietrza dla Stolicy Apostolskiej. Pod datą 1325 r. – odnotowano, że dosyć rozległa parafi a w Więcławicach, uiszcza sto-sunkowo skromną dziesięcinę jednej grzyw-ny i trzynastu skojców. Jest to najwcześniejsza na ten temat ofi cjalna informacja (patrz Monumenta Vaticana I, s. 122, 129).

Jednak początki parafi i pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła w Wię-cławicach, sięgają czasów dużo wcześniejszych. Więcławicki kościół pa-

W I Ę C Ł A W I C E(Najstarsze parafi e)

rafi alny ufundował prawdopodobnie biskup krakowski – Iwo Odrowąż. Powstanie i nazwę Więcławic prof. W. Semkowicz wiąże z rycerzem Więcławem Raciborowicem, od nazwiska którego, nazwę swą wzięły także pobliskie Raciborowice. Uważa on również, że Więcławice są wsią starszą od Raciborowic (wzmianka w źródłach o tych ostatnich pocho-dzi z roku 1273, co uwiarygodniłoby wersję o odrowążowej fundacji w początkach XIII wieku).

W oparciu o Liber benefi ciorum Jana Dlugosza, możemy dokładnie odtworzyć listę miejscowości, które w XV wieku należały do parafi i

Więcławice. Są to: Wola Więcławska, Piel-grzymowice, Młodziejowice, Sieborowice, Zagórzyce, Masłomiąca, Michałowice, Wilcz-kowice, Zakrzów, Łuczyce, Boleń, Zdzięsła-wice, Bosutów (prawdopodobnie stan ten utrzymuje się do roku 1915 – Zarys Dziejów Michałowic – Wł. Baran.)

Granice okręgów parafi alnych przez długie lata pozostawały niezmienne. Podziałem na parafi e, aż do końca istnienia Rzeczpospo-litej Szlacheckiej, posługiwała się także ad-ministracja państwowa. Trudno dziś ustalić,

w jakich latach i w jakiej kolejności tworzone były poszczególne okręgi parafi alne. Jednak wspomniane trzynaste stulecie wydaje się najbardziej prawdopodobnym czasem powstania parafi i w Więcławicach.

Przygotowała Elżbieta Siekierzyńska

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

20

Grzywna – średniowieczna jednostka pieniężna, w Polsce – która nie miała drogich kruszców – zastępowana w handlu wymiennym cennymi skórkami kunimi, wiewiórczymi i innymi; 40 takich skórek, nanizanych łebkami, odpowiadało grzywnie kruszcowej; inną namiastką bywały okruchy soli. Grzywna skórkowa traciła stale na wartości: w XIII w. trzy takie grzywny odpowiadały jednej denarowej; w XIV–XV w. stosunek ten wynosił 5:1; w XV w. wyszła zupełnie z użycia, ustępując miejsca grzywnie kruszcowej. Z czasem stała się nazwą kary sądowej.

Skojec – właściwie skociec, łac. scotus, dwa grosze srebrne; grzywna jako moneta liczal-na zawierała 24 skojce, 48 groszy według pruskiej stopy menniczej; jako waga znaczyły się w uncji trzy skojce, półtora w łucie.

Świętopietrze – denarius s. Petri, danina składana w średniowieczu przez państwa chrze-ścijańskie na rzecz Stolicy Apostolskie, za opiekę udzielaną przez papiestwo; obowiązująca w państwach średniowiecznych. W Polsce płacone prawdopodobnie od około 990 roku.

Sumy były to niewielkie; w XVI w. król Zygmunt I Stary uprosił papieża Leona X, aby świętopietrze polskie odda-wano na naprawę zamku w Kamieńcu Podolskim, jako przedmurza chrześcijaństwa, po 840 zł. rocznie; od roku 1500–1563, wypadło razem z całej diecezji 5.246 zł, gr. 15 i denarów 14. Odtąd opłata ta zanikła, jako mało znacząca. Encyklopedia Staropolska – oprac. Aleksander Bruckner

W materiałach źródłowych z roku 1326, o więcławickim kościele czytamy, że plebanem był tu niejaki Gumbert. Znana jest także część proboszczów i wikarych więcławickiej parafi i do końca XIX w. Są to m.in. Mikołaj (1439–1443), Jakub Hosz (Chosz) – (1468–1470), Jan Pie-chowski (1480–1489), Stanisław Kossocki (1503), Mikołaj Zamoyski – późniejszy biskup (1520–1532), Jan Czajowski (1533–1534), Antoni Staszkowski (1588), Wawrzyniec Grabowski (1609–1614), wikary Pa-weł Paludius (1616), wikary Jan Stefanowicz (1621), Kacper Radivius (1614–1636), rektorem szkoły parafi alnej był w roku 1632 Jan Macia-szek, a dalej proboszczami byli: Sebastian Ząbkowicz (1630–1654) – w tym przez pierwszych 9 lat był wikarym; kolejnymi proboszczami byli: Paweł Ciuchtowicz (1654–1659), Stanisław Kurowicz (1659–1664), Sta-nisław Dropczyński, (1665–1687), Marcin Ciechanowicz (1686–1714), Stanisław Niciński (1714–1715), Krzysztof Swiątecki (1715–1723), Wła-dysław Zając (1732), Franciszek a Paulo Belina Ossowski (1767–1788), wikarym w tym czasie był Jan Wandelewski; Mieroszewski (1798), Jan Dyga (1827), Julian Wędrychowski (do 1857), Leopold Dobrzański, Jan Pasierbiński (do 1874) i Piotr Gosławski (do 1899).

(Na podst,. Ekspertyzy heraldyczno-historycznej Wł. Chorązkiego).

XX w. – Michał Wroński (1899–1944), wikariusze – Leopold Bukow-ski (do 1927) i Andrzej Bajer (1936–38), Bruno Boguszewski (1944–77), wikariusze – Marian Pałęga, Władysław Woźniczka, Marian Kuczaj i Franciszek Gabryl; Michał Mikołajczyk (1977–85); Stanisław Dziedzic (1985–86), wikary J. Gawlas; Józef Hajnos (1986–94), wikariusze – Józef Sowa i Marek Nieciąg; Zdzisław Stwora (1994–96), wikariusze – Jó-zef Sowa i Roman Ciupaka; Ryszard Honkisz (od 1996), wikariusze – Dariusz Zoń, Wojciech Leśniak, Janusz Rączka i Józef Litwa.

Ks. Jan Wiśniewski (1876–1943), kronikarz, archiwista, muzealnik, dzia-łacz społeczny i wielki badacz dzie-dzictwa kulturowego ziemi radomskiej, sandomierskiej, kieleckiej i częstochow-skiej, całe życie poświęcił swej wielkiej pasji, którą było wyszukiwanie, badanie, gromadzenie i opisywanie zabytkowych dzieł sztuki. Cel owego działania okre-ślał jako potrójny: 1. W ciężkich czasach niewoli – pamiątki z dawnych wieków były przedmiotami, na których spoczywała dawnej Ojczyzny sława, budując nadzieję, że przetrwa się ciężkie czasy, tak jak te pamiątki prze-trwały. Były one pamiątkami po naszej

Matce, przypominającemi jej testament – „Obudźcie mnie i siebie z letargu”.

2. Zdobywszy jaką pamiątkę, dokument, autograf etc., niosłem na lekcje i pokazywałem uczniom, budziłem w nich ducha i zapał szlachetny. Dawałem im nawet do ręki, by lepiej pamiętali i czcili.

3. Przy muzeum (mowa tu o muzeum w Radomiu) chciałem mieć jeden pokój dla pamiątek po zasłużonych Radomianach. W tym pokoju by-łyby i ich portrety.

(...) Młodzież zwiedzająca takie muzeum, czytając pod portretami tych ludzi ich zasługi, zachęcałaby się, aby nie być w życiu egoistami lecz aby zasłużyć sobie pracą dla społeczeństwa, na kącik, na miejsce w muzeum.

Ks. Jan Wiśniewski – prefekt radomskich szkół (...), w umiłowaniu przeszłości nie poprzestał na gromadzeniu zbiorów, ale skrzętnie opi-sując zwiedzane w całej diecezji kościoły, wydał dzieło monografi czne benedyktyńskiej pracowitości; „Dekanaty diecezji sandomierskiej” w kilku tomach, z których każdy obejmuje osobny dekanat.

Monografi e dekanatów były poszukiwane, interesowały się nimi bi-blioteki uniwersyteckie w całej Polsce (...).

Działalność literacka ks. Wiśniewskiego, to również prace religijne, obrazki sceniczne, bajki i aforyzmy. Znana obecnie bibliografi a jego prac obejmuje 166 pozycji.

Oto kilka, spisanych przez ks. Jana Wiśniewskiego, ciekawostek o mieszkańcach więcławickiej plebanii i okolicznych wsi...– W roku 1520, Mikołaj Zamojski, kanonik krakowski i sandomierski,

pleban więcławicki, ma na Wawelu nagrobek, z którego widać, że był rycerskiego ducha.

– W 1580 r. Jacek Młodziejowski wystawił sobie na brzegu rzeki Dłubni pałac.

– Ks. Kacper Radivius (1614-36), pleban więcławicki, prowadził podczas swego pasterzowania zaciętą wojnę o dziesięciny. Sam uległ ekskomunice oraz ci, którzy z nim walczyli (Olbrycht Mło-dziejowski, Marcin Wybranowski) o dziesięcinę z Młodziejowic i Bolenic. Przywłaszczył sobie także dziesięcinę pochodzącą z Piel-grzymowic, przeznaczoną na uposażenie ołtarza w kościele w Kra-kowie, przekazaną przez papieża Eugeniusza na potrzeby wikarych krakowskich. Ekskomunika została zdjęta po kilku latach. Zostawił zapis 400 zł. na 6%, na szpital 12 zł. i tyleż na msze św. za siebie (co kwartał). Pochowany został w kościele. W 1620 r. procesuje się z plebanem o dziesięcinę także Jan Strzemię, dziedzic Wilczkowic. Koniec był taki, że zobowiązał się sprawić do kościoła chrzcielnicę i posadzkę. Na chrzcielnicy kazał wyryć swój herb Strzemię i lite-ry J.S.Z racji dziesięciny, w roku 1629 ekskomunikowani byli chłopi z Piel-

grzymowic: Nowak, Kostera, Cygan, Waral, Pirog, Wcisło, Zabiegaj, Dziejka.– Z Młodziejowic kościół w Górnej Porębie miał po 30 zł. rocznie, faskę

masła, kopę serów, 4 korce grochu. – Sebastian Ząbkowicz – pleban, przyjął w 1637 roku od Mikołaja

Janowskiego, dziedzica dóbr Wilczkowice 1200 zł. „na murowanie zakrystii przy kościele lub jaką inna potrzebę kościelną”.

– Ksiądz Krzysztof Świątecki – pleban (1715–1723), posiadał w swym „kościelnym gospodarstwie” monstrancję wagi 11 grzywien i 12 łu-tów, wartości 790 zł., krzyż wielki wagi 12 grzywien i 8 łutów, lichta-rzy srebrnych starodawnych kilka, kielichy i ampułki srebrne.

– Ks. Franciszek a Paolo Belina Ossowski, otrzymał parafi ę więcławic-ką jako benefi cium na prezentę króla Stanisława Augusta w 1767 r. „(...) był to prałat zacny i pobożny, na ambonach wypracowany i gorliwy”.

Jan Długosz podaje w Liber benefi cio-rum, że w latach 1470–1480 stał tu już kościół drewniany. Obecny – również drewniany – poświęcony św. Jakubowi Apostołowi Młodszemu, jest prawdopo-dobnie drugi lub trzeci z kolei. Wiadomo, że w latach 1748–1757 został gruntownie przebudowany albo zbudowany na no-wo...”

„...skoro dnia 11 grudnia 1757 r. Franciszek Potkański, biskup sufragan

krakowski pokonsekrował go pod wezwaniem św. Jakuba Młodszego, a rocznicę konsekracji wyznaczył na pierwszą niedzielę po oktawie Narodzenia Matki Boskiej (Inwentarz z roku 1682 świadczy o tym, że kościół także wówczas był pokonsekrowany, a rocznicę poświęcenia obchodził w I-szą niedzielę po św. Franciszku.)

W 1782 r. – organista, grabarz, dziad i ministranci, otrzymują jako stroje reprezentacyjne, suknie czerwone ze złotymi galonami.

21

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

W 1783 r. – dnia 4 marca, przybyły ko-ściołowi relikwie św. Stanisława, Floriana, Wawrzyńca, Walentego oraz z togi św. Jana Kantego, Stanisława Kostki, Dominika, Ja-na Nepomucena, Franciszka z Pauli, Justy-na, Seweryna, Balbiny, Małgorzaty i inne z dawnych relikwiarzy kościoła katolickiego krakowskiego, udzielone z autentykiem. Ponadto relikwie św. Eutropii i Urbany w ozdobnym pacyfi kale. Dnia 23 marca tegoż roku, wprowadzają O.O. Reformaci Małopol-scy Drogę Krzyżową.W 1784 r. – podczas powstania kościuszkow-

skiego, ksiądz Russocki, ówczesny proboszcz, obawiając się rabunku ukrył srebro kościelne

w piwnicy domu księdza Przyrębskiego – pisarza koronnego w Krako-wie. Część złodzieje skradli. Pozostałą resztę schowaną w skarbcu tegoż księdza – odebrał następny proboszcz.

W 1785 r. dane i potwierdzone zostały odpusty zupełne na św. Izydo-ra, Jakuba i Wniebowzięcie oraz odpusty siedmioletnie.

W tym czasie, przy kościele stały dwa wikariaty: pierwszy – na prze-ciw kościoła od strony południowej; posadowienie drugiego nie jest znane. Wikariuszami byli wówczas: ks. Maciej Bodziański i ks. Jakub Pyzowski.

Parafi e dekanatu miechowskiego – ks. Jan Wiśniewski (1917 r.)

KOŚCIÓŁ PARAFIALNYWięcławicki kościół jest niewielki, kameralny, za to nad wyraz urodzi-wy. To drewniane dzieło Tomasza Wądolskiego powstało w roku 1748 (rozpoczęcie prac). Konsekracji dokonał w 11 listopada 1755 roku bi-

skup krakowski ks. Franciszek Potkański. Budowlę tę restaurowano w latach 1868 i 1962 (kosztem 6.000 srebrnych rubli), a także w latach 1956, 1980–85 i 1996 do chwili obecnej (polichromia, ołtarz św. Izydora, strop kościoła i posadzka).

W 1878 r. opis kościoła wydał drukiem (w Kielcach) miejscowy proboszcz – ks. Piotr Gosławski. Kolejny po nim pro-boszcz – ks. Michał Wroński, wykonywał w swoim warsztacie stolarskim różne roboty dla kościoła (za jego kadencji – w roku 1917 – parafi a w Więcławicach

obejmowała: Zdzięsławice, Kończyce, Kozierów, Książniczki, Masło-miącą, Michałowice, Młodziejowice, Pielgrzymowice, Sieborowice, Więcławice, Wiktorowice, Wilczkowice, Wolę Więcławską, Wygna-nów, Zagórzyce stare i nowe, Zerwaną i Żarkowice ( „Powiat Miechow-ski w Polsce w roku 1917”). Gruntowny remont świątyni przeprowadził w końcu lat 70 – tych XX w. ks. prob. Michał Mikołajczyk (Zarys Dzie-jów Michałowic – Wł. Baran).

Jest to kościół orientowany, drewniany o konstrukcji zrębowej. Po-siada prezbiterium zakończone wielobocznie. Od północy przylega doń skarbczyk – dawna zakrystia, od południa nowa zakrystia, z trzeciej ćwierci XIX w. Nawa prostokątna z nowymi kruchtami od południa i zachodu. Wewnątrz stropy z fasetą, w nawie z płaskimi odcinkami stropowymi po bokach, wspartymi na dwóch słupach. Na sufi cie i skle-pieniu dekoracja geometryczna z listew. Tęcza o wykroju prostokąt-nym, na przyściennych słupach – w niej belka o łuku wklęsłowypukłym z późnobarokowym krucyfi ksem oraz późnogotyckimi posągami Matki Bożej i św. Jana Ewangelisty (XV–XVI w.).

Chór muzyczny na czterech słupach, z parapetem wklęsłowypukłym. Ściany wewnątrz i na zewnątrz podzielone pilastrami.

Kościół dotrwał do naszych czasów bez większych ingerencji w pierwotny wygląd bryły, co spowodowało, że jest jednym z warto-ściowszych małopolskich kościołów wzniesionych w dobie baroku.

Ołtarze – główny i dwa boczne, są rokokowe; w nich obrazy: św. Izydora (I poł. VII w) i św. Stanisława Kostki z datą 1670 (lecz ist-niejący już w 1630 r.). Nadto w ołtarzach bocznych, znajdują się cztery posągi świętych jezuickich sprzed 1773 roku.

Kościół, pomimo, że ma cechy barokowe, to jednak zawiera w swoim wnętrzu liczne pozostałości sztuki gotyckiej. Najpiękniejszym i najcen-niejszym zabytkiem z tego okresu, jest fi gura Matki Bożej z Dzieciąt-kiem – zwana Madonną z Więcławic (ok. 1410–20 r.). Znajduje się tu także chrzcielnica – marmurowa, klasycystyczna.

W znakomitej pracy Tadeusza Chrzanowskiego i Mariana Korneckiego Sztuka Ziemi Krakowskiej, można przeczytać: „(...) w swej formal-nej stylizacji, pełnej harmonii i elegancji – należy jeszcze do schyłku XIV stulecia. Decydują o tym płaskie, grafi czne kaskady zwisów szaty Marii, jak też pozycja całkowicie jeszcze ubranego Dzieciątka (w późniejszym okresie Dzieciątko zazwyczaj bywa obnażane). Nato-miast twarz Matki upodabnia się już do przesłodzonego, pozbawionego głębszego wyrazu, konwencjonalnego typu urody, charakterystycznego dla stylu „pięknych Madonn”.

Gotycki rodowód ma również tryptyk, wykonany pierwotnie dla Katedry Wawelskiej w 1477 r. przez malarza, znaczącego swoje prace sygnaturą „A”. Być może jego autorem jest Adam z Krakowa, być może Adam z Lublina. Obaj w tym samym czasie pracowali w Krakowie.

Tryptyk, który trafi ł do Więcławic, to charakterystyczne dzieło póź-nogotyckiego nurtu małopolskiego. Jest malowany na desce. Po stro-nie wewnętrznej posiada złote tła, tak charakterystyczne dla gotyku. W obrazie środkowym, namalowany tam pierwotnie św. Michał na tro-nie ze św. Szczepanem i Wawrzyńcem, przemalowany został później, na Trójcę Świętą. Na skrzydłach, po stronie wewnętrznej, umieszczo-no świętych – Jana Chrzciciela i Andrzeja, św. Stanisława bisku-pa i św. Erazma oraz ś. ś. Bartłomieja i Jakuba Stanisława, św. Floriana i św. Jerzego. Po stronie zewnętrznej znajdują się św. Urban i św. Wa-lenty, dalej św. Helena i św. Zofi a z trzema córkami, św. Klara, św. Otylia, oraz ś. ś. Apolonia i Afra. Występujące tutaj tło jest nie-zwykle bogate i dekoracyjne (jego motywy pochodzą z tkanin włoskich i orientalnych). Widać na obrazie szczegóły przyrodnicze.

Rewersy skrzydeł ozdobione są przedstawieniami błękitnego nieba z obłokami – mimo, że zazwyczaj w tym miejscu malowano najchętniej jednolite pola.

(W 1858 r. tryptyk ten opisał także w Kronice wiadomości krajo-wych i zagranicznych, wyd. w Warszawie, ks. Józef Lepkowski oraz w Parafi e dekanatu miechowskiego, – ks. Jan Wiśniewski).

Madonna, tryptyk, późnogotycka monstrancja (z herbem Bogoria i inicjałami AS oraz z herbem Ślepowron i inicjałami I. M.), oraz jeden z ornatów – pochodzą najprawdopodobniej z poprzedniego kościoła, wzmiankowanego w roku 1325. Jest tu także kielich z XVII w. i późno-barokowy relikwiarz św. Stanisława biskupa z 1787 r. Cztery, spośród zachowanych ornatów osiemnastowiecznych, są haft owane – jeden z przedstawieniem Męki Pańskiej. Ornaty uszyte z tkanin, pochodzą z końca XV w. (2 szt.) i jeden z XVIII stulecia.

Bardziej szczegółowy opis „zawartości zakrystii” przedstawia ks. Jan Wiśniewski: „Zakrystia posiada trójwieżyczkową gotycką monstrancję,

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

22

mającą taki napis – „Ecclesia Vie-cłavensis”. Na kulce trzonowej herb Bogoria między literami A.S. i Śle-powron między literami I.M. Kielich z Ewangelistami, darowany w 1857 r. przez ks. Wędrychowskiego, którego portret wisi w zakrystii. Na drugim kielichu czytamy: „Memento Do-mine indigni famuli tui Michaelis”. Jest to dar obecnego proboszcza ks. M. Wrońskiego. Puszka mała z XVII wieku.

Kościół w Więcławicach posiada piękny i oryginalny relikwiarz św. Stanisława z autentykiem z 1787 r., darowany podpisanym przez Benedykta Trzębińskiego, kanonika krakowskiego. Podstawa relikwia-rza ma kształt owalny, nieco wypuklony (...), ozdobiony wypukłorzeź-bą, wyobrażającą św. Stanisława wskrzeszającego, Anioła, IHS. Relikwie są w okrągłej szklanej puszce, wspartej na srebrnym członie. Puszkę zdobią godła biskupie i kapłańskie: kapelusze, infuły, birety. Po obu stronach przebite mieczami dwie korony. Puszkę pokrywa kapelusz z opuszczonymi chwastami. Przez niego z obu stron przechodzą trzony dwóch pastorałów. Nad kapeluszem aniołek z wymownym gestem. Na podstawie czytamy: „Ecclesiae Więcławiensis dono perpetuo procu-rante moderno parocho 1787”. Relikwiarz ten ofi arował kościołowi w Więcławicach ks. Ossowski, kanonik krakowski (z daw. inw.).

Inwentarz z XVIII w. świadczy, że kielichów było 8, puszek 5. Jeden kielich był dany w 1528 r. przez Sierzchowskiego (był na nim herb – dwie róże i gwiazdy?), drugi kielich z 1623 r. dany przez Lelewicza. Inny z herbem Prus I i literami B.S. Wotów było 36, ornatów białych 10, czerwonych 9, zielonych 4, fi oletowych 4, czarnych 7.

W 1801 r. ks. Adam hr. Przerembski, kanonik katedry krakowskiej, opat andrzejowski, dziedzic Zagórzyc i (zarazem) parafi anin tutejszy, dał kościołowi kapę z materiału francuskiego w kwiaty ze srebrnym ga-lonem, zaś w 1812 r. – antypedium, 5 lichtarzy i solniczkę do chrztu”.

Antypedium – ozdobna osłona przedniej części ołtarza, w formie zdobionej tkaniny lub skóry, płyty drewnianej (malowanej czy płasko rzeźbionej) lub metalowej.

Przez długie lata kościół w Wię-cławicach stanowił centrum życia religijnego i społecznego wsi. Już w XVI w. powstało tam Bractwo św. Izydora, które przetrwało do na-szych czasów. Przez wieki, w księgach chrztów (od 1791 r.), w księgach zmar-łych (od 1840) i w księgach ślubów (od 1845) – zapisywano skrzętnie historię więcławickiej parafi i i jej mieszkańców.

W XVII w. Więcławice zostały przez jednego z dziedziców nadane jezuitom, którzy władali wsią do 1773 roku, będąc zarazem kolatorami kościoła. Po kasacie zakonu kolatorem został król Polski.

Opodal kościoła stała karczma, która spłonęła w czasie I wojny świa-towej. Z opowiadań starszych ludzi wynika, że jeszcze wcześniej były dwie karczmy: jedna Żyda, druga księdza. Po nabożeństwie, wszyst-kich wychodzących z kościoła, zapraszał ksiądz do swojej karczmy,

a żydowską ganił. (Relacja Józefa Bed-narczyka).

Obok kościoła trudno nie zauwa-żyć drewnianej dzwonnicy. Zbu-dowano ją w 1846 r. Posiada ona konstrukcję słupową, prostokątną o ścianach pochyłych.

Na podstawie: „Dom Madonny” – Kościół św. Jakuba Apostoła w Więcławicach Starych – „Dziennik Polski” 21 stycznia 2004 r. (DELLA). Katalog Zabytków – Powiat Miechowski (lata 50-te)

Ks. Wiśniewski umiejscawia datę wybudowania dzwonnicy w roku 1780 i pisze dalej: „(Dzwonnica) posiada 4 dzwony. Na jednym czy-tamy: «M.D. Cajetanus Wędrychowski haeres de Smietowice 1831 Et Verbum caro fastum est. Gloria laus honor Deo Omnipotenti». (Jest na nim także) medalion ze św. Dominikem i Wincentym. Na drugim (dzwonie) – medal Matki Boskiej Różańcowej. Na dwu innych żadnych napisów nie ma.

Obecny proboszcz (ks. M. Wroński) postawił murowaną z cegły ple-banię (w 1904 roku), kościół odmalował i sprawił organy.”

We wschodnio-południowym rogu cmentarza stoi wśród drzew po-mnik w kształcie trumny. Napis z boku na płycie (brzmi):

D.O.M HIERONIMOWI EUSTACHEMU KIHTTLOWI

DÓBR WILCZKOWIC I MASŁOMIĄCADZIEDZICOWI

Y ANNIE Z KNYIÓW MAŁŻONCE JEGONAYUKOCHAŃSZYM RODZICOM

WDZIĘCZNI WINCENTY I EUSTACHJUSZ SYNOWIE TĘ PAMIATKĘ POSTAWILI

ROKU 1806 DNIA 20 WRZEŚNIA.

23

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Umiejętnie prowadzony ręką ks. proboszcza więcławickiego, ks. Michała WROŃSKIEGO – ogród, od wschodu łączy się z cmenta-rzem grzebalnym, podobnym raczej do parku z powodu zadrzewienia.

Ks. Andrzej BAJER, pełniący w Więcławicach funkcję wikarego, założył Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Żeńskiej – K.S.M.M.Ż. Za sprawą tej organizacji kulturalne życie wsi nabiera nowych barw. Odbywają się pierwsze w dziejach Więcławic przedsta-wienia, dożynki i inne imprezy. Dzięki niezmordowanej, przykładnej pracy Księdza założyciela oraz pomocy młodzieży z okolicznych wio-sek, a szczególnie z Pielgrzymowic – powstaje fundusz, który pozwolił na wybudowanie tzw. Domu Katolickiego. W krótkim czasie, nowy budynek wypełniły rekwizyty i kostiumy teatralne oraz ławki dla pu-bliczności. Druga wojna światowa całkowicie zniweczyła dorobek tej ambitnie działającej grupy, a ks. Bajer wyjeżdża do Krakowa, by objąć tam probostwo w parafi i Pana Jezusa Dobrego Pasterza. Tam również organizuje podobne stowarzyszenie dla młodzieży.

Wzorem swoich aktywnych, w działaniach na rzecz parafi i i para-fi an, poprzedników, obecny proboszcz – ks. Ryszard HONKISZ pro-wadzi remont zabytkowego kościoła, połączony z jego równoczesną konserwacją. Uporządkowano otoczenie kościoła i plebanii, w czasie realizacji projektu odnowy centrum Więcławic, przygotowanego wraz z Urzędem Gminy Michałowice. Przy parafi i powołano Sportowy

Klub „Jakub”, którego program stanowi alternatywę spędzania wolnego czasu przez miejscową młodzież, powstał też projekt dużego obiektu sportowego w Więcławicach.

Wybudowanie amfi teatru, na terenie ogrodów plebańskich, sprzyja organizacji spektakli i koncertów, chętnie oglądanych przez okolicznych mieszkańców.

Z inicjatywy Księdza uporząd-kowano cmentarz. Trwa restau-racja zabytkowych nagrobków.

Działania na rzecz rozpo-wszechnienia internetu oraz liczne inicjatywy integrujące społeczność parafi alną, przepla-

tają się z udzielaną potrzebującym pomocą charytatywną tak wobec parafi an, jak i ofi ar kataklizmów.

Spotkania modlitewne, niejednokrotnie uświetniane słowem i mu-zyką wykonaną przez profesjonalnych artystów, pomagają głębiej i piękniej wniknąć w istotę spotkań z Panem Bogiem. Owa rozmaitość działań powoduje, że przy Parafi i koncentruje się religijne, kulturalne i społeczne życie wsi i okolicy.

Od niedawna w pobliżu kościoła stoi pomnik Jana Pawła II.

oprac. E. Kwaśniewska

Ks. M. Wroński w gronie rodzinnym – fot. własność Jan Uklański

Kilkadziesiąt lat temu zwyczajem było powoływanie członków Rad Kościlenych decyzją arcybiskupa – własność Jan Uklański

Fotografi a przedstawia grupę dzieci komunijnych z Michałowic, przed ko-ściołem parafi alnym w Więcławicach. Została wykonana w roku 1926. Wśród dzieci siedzi ks. Andrzej Bajer, obok ks. Pędzimąż w szatach liturgicznych oraz kierowniczka szkoły michałowic-kiej – pani Wacykowa. Pod fi larkiem, z prawej strony, zajął miejsce organis-ta – p. Wojtas. W środku najwyższego rzędu, w białym ubraniu stoi Edward Sobczyk, mój przyszły teść.

tekst i fotografi a Stanisław Kałwa

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

24

Historie przydrożnych kapliczek w Batowicach, Dziekanowicach, Kończycach, Książniczkach, Raciborowicach i Zastowie

Niniejsze opracowanie zostało przygotowane w ramach zajęć historycznych „Poznajemy historię swojego regionu”. Mogło powstać tylko dzięki dużej życzliwości i zrozumieniu osób, u których wymienione kapliczki się znajdują, a także dzięki uczniom klas I i III Gimnazjum w Raciborowi-cach, którzy podjęli trud zebrania materiału źródłowego i ikonografi cznego. Dlatego, już na wstępie, chciałabym serdecznie podziękować wszyst-kim, którzy przyczynili się do powstania tego opracowania – uczniom i ich rodzicom oraz innym mieszkańcom wymienionych miejscowości.

Uczniowie: Wojciech Kwiecień, Radosław Raj, Krzysztof Walerjan, Barbara Rumian, Anna Pindel, Łukasz Koziński, Jarosław Ozdoba, Justyna Mucha, Agnieszka Wędzicha, Adrian Zybura, Patrycja Zybura, Agnieszka Szlachta, Urszula Szlachta, Iwona Rusinek, Łukasz Prażmowski, Maria Hanasz, Anna Pozdańska, Karolina Kucza.

Mieszkańcy: Maria Ciepiela z Raciborowic, Maria Wróbel z Zastowa, Maria i Józef Brosiowie z Dziekanowic, Kazimiera Rumian z Raciborowic, Maria i Eugeniusz Walerjanowie z Zastowa, Zbigniew Zbroja z Batowic, Ewa Zybura z Batowic, Halina i Wojciech Bochenkowie z Dziekanowic, Ewa i Krzysztof Kawulowie z Zastowa, Danuta i Wiesław Paśkowie z Raciborowic

* * *

„Ocalić od zapomnienia”

Stoją zazwyczaj przy drogach, w pobliżu domostw, na placach i rynkach, nad rzekami, w lasach i na polach. Przydrożne kapliczki – jedne oto-czone kwieciem i zielenią, noszące ślady ludzkiej troski, inne, opuszczone i zapomniane, smutne, chylące się ku upadkowi – zawsze jednak będące niezmienną, charakterystyczną częścią polskiego krajobrazu.

Ich początki sięgając niekiedy odległej przeszłości, są swoistym dokumentem minionych i współczesnych zdarzeń, doświadczeń, pamięci. Nazy-wa się je niekiedy „przydrożnymi pacierzami”.

Przydrożna kapliczka, znana człowiekowi od niepamiętnych czasów, znajdowała się zazwyczaj w bezpiecznej przestrzeni granic jego domu i go-spodarstwa, kościoła, pól uprawnych, wsi. Ale nawet tutaj trafi ały się miejsca, które lepiej było omijać. Należały do nich np. drogi, a zwłaszcza ich skrzyżowania (krzyżówki). Stawiano tam kapliczki i krzyże, które miały chronić wędrujących tamtędy ludzi. Przydrożne kapliczki, pełne prostoty i zadumy, stawiane były z bardziej lub mniej trwałego materiału, w miejscach często uczęszczanych lub najmniej oczekiwanych – nad strumieniem, przy źródełkach i polnych ścieżkach.

Miały pośredniczyć w kontaktach z różnymi świętymi opiekunami i patronami, których, niejako przypisanym „obowiązkiem”, była ochrona mienia i dobytku chłopskiego przed wszelkimi klęskami, chorobami, powodzią, pożarem czy kradzieżą.

W tradycji przypisywano różnym świętym szczególne właściwości, np.: św. Florian chronić miał przed ogniem (patron strażaków), św. Jan Nepomucen – przed powodzią, św. Barbara – przed piorunami („pani ognia” przyzywana też najczęściej na wypadek niespodziewanej śmierci), św. Otylia odstraszała gryzonie i szarańczę, św. Antoni pomagał w znalezieniu zagubionych rzeczy, św. Jacek chronił przed kradzieżą, św. Apolo-nia odpowiadała za ból zębów, św. Józef opiekował się ogniskiem domowym i prowadził przez życie, aż ku spokojnej śmierci, św. Klotylda – przy-woływana bywa w obliczu nagłej śmierci i w gorączce, a także pomaga chorym nogom, św. Dominik – chronił przed gradem i burzą, a także przed ugryzieniem wściekłych psów oraz ukąszeniem węży, św. Anna, to opiekunka dobrej śmierci, św. Helena (matka cesarza Konstantyna Wielkiego) – pomagała odnaleźć zgubę, chroniła przed sztormem, ogniem, epilepsją, św. Genowefa – proszona była o wstawiennictwo podczaj suszy i deszczu.

Kim są święci? To ludzie tacy jak my, z tą jednak różnicą, że potraktowali poważnie słowa Jezusa Chrystusa i naśladując Go stali się, zgodnie z obietnicą, podobni do Mistrza, czyniąc – za Jego wzorem – cuda.

Kapliczki powstawały z różnych przesłanek. Każda ma swoją własną historię i fundatora. Niejednokrotnie wspólna budowa kapliczki jednała zwaśnione rodziny lub lokalne społeczności; integrowała je, ucząc pokory wobec otaczającego świata i miłości do drugiego człowieka. Stawiane z różnej potrzeby, nazywane bywały – „proszalnymi”, „wotywnymi”, „dziękczynnymi”, „granicznymi” , czasem upamiętniając czyjąś nagłą śmierć.

Kapliczki i krzyże, ale też i fi gury przydrożne, otaczano chętnie drzewami lub krzewami. Sadzono zazwyczaj cztery (rzadziej trzy) drzewa – na-wiązując do czterech stron świata. Najczęściej były to lipy, dęby i jesiony – drzewa niegdyś czczone, obecnie zaś chronione, także z racji obecności w „świętym miejscu”.

Kapliczki przybierają niekiedy kształt małych kościółków i kaplic. Pokrywają je dachy dwuspadowe, rzadziej kopułki. Ściany, podobnie jak w chatach, są otwarte z przodu, albo opatrzone przeszklonymi drzwiami. Ich wnętrze wypełniają świątki, stare obrazy i fi gury świętych.

Te drewniane, pod względem stylu są przeważnie miniaturami chat lub stylizowanego tabernakulum. Większym urozmaiceniem charakteryzują się kapliczki murowane, zazwyczaj o kształcie pełnego graniastosłupa z wnęką lub niszą (niszami) na fi gury czy obrazy.

Dekorowanie kapliczek dobierano stosownie do zdobionej fi gury czy obrazu; np. wizerunek Matki Bożej – tradycyjnie – wiąże się z barwami błękitną i białą, zaś św. Józefowi i Antoniemu „przysługuje” konkretny gatunek kwiatów – lilie.

Kapliczki, krzyże i fi gury „ubierano” przede wszystkim na czas świąt religijnych, związanych z osobą ich patrona oraz na okres odbywających się w tych miejscach okolicznościowych uroczystości, modlitewnych, jak „majówka” czy różaniec.

Najczęściej powtarzającym się tematem przydrożnych kapliczek jest krzyż z rozpiętym na nim Ukrzyżowanym, Chrystus Frasobliwy, Upadek pod Krzyżem – motyw drogi krzyżowej lub Madonna – Matka Boża z Dzieciątkiem. Pamiętać jednak należy, że bez względu na wizję artysty, wszystkie zawsze były i wciąż pozostają znakiem obecności chrześcijaństwa, formą modlitwy, wyrazem ludzkiej pobożności, dokumentem czasu oraz historycznej świadomości i tożsamości.

* * *Miejscowości Batowice, Dziekanowice, Książniczki, Kończyce, Raciborowice i Zastów położone są w powiecie krakowskim, choć w różnych

gminach. Wszystkie należą do obwodu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Raciborowicach, gdzie także znajduje się kościół pod wezwaniem

25

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

św. Małgorzaty, wzniesiony w latach 1460–1476 z krucyfi ksem z roku 1440. Kończyce, Książniczki i Raciborowice należą do gminy Michałowice, która sąsiaduje z Krakowem, leżąc we wschodniej części Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej w dolinie rzeki Dłubni.

Znaczna część Gminy, ze względu na walory przyrodnicze i zróżnicowany, malowniczy krajobraz, została objęta ochroną, podobnie, jak Park Krajobrazowy Dolinki Krakowskie.

Najstarsze ślady osadnictwa pochodzą z epoki neolitu. Od XII wieku powstawały tu wsie na prawie niemieckim (lokacje), o czym do dziś świad-czy ich układ przestrzenny. W gminie Michałowice obejrzeć można wiele ciekawych obiektów zabytkowych, m.in. zespoły pałacowo-parkowe w Książniczkach, Michałowicach czy Sieborowicach oraz, wspomniany już, Kościół w Raciborowicach, a także Kościół w Więcławicach pod we-zwaniem św. Jakuba Apostoła.

W gminie Kocmyrzów – Luborzyca położony jest Zastów. Gmina ma charakter typowo rolniczy. Korzystne położenie i dobre gleby stanowią za-plecze warzywno-owocowe Krakowa. Wieś należy do parafi i i szkoły podstawowej oraz gimnazjum w Raciborowicach, podobnie jak Dziekanowice i Batowice z gminy Zielonki (położonej na północ od Krakowa).

Kapliczki przydrożne – mikro historie

Wieś Książniczki – kapliczka – (opr. Wojtek Kwiecień i Radek Raj)

Tysiąclecie chrztu Polski w 1966 roku wieś Książniczki uczciła wybudowaniem kapliczki. Część pieniędzy na ten cel pochodziła ze zbiórki wśród mieszkańców, a część od Ochotniczej Straży Pożarnej. Kapliczkę umieszczono w dawnym ogrodzie dworskim należącym do rodu Strumiłłów, upaństwowionym po roku 1945. W związku z tym były proble-my, ponieważ o zgodę nie zapytano odpowiednich władz, a ustrój panujący wtedy w Polsce nie bardzo sprzyjał takim budowlom. Wtedy modnym i obowiązującym hasłem było: 1000 szkół na tysiąclecie państwa polskiego. Straż musiała udowodnić, że pieniądze przekazane na ten cel nie pochodzą z dotacji gminnej.

Kapliczkę wykonał rzemieślnik z Krakowa. Jej podstawa zrobiona jest z betonu, zaś fi gurka przedstawiająca Matkę Boską została odlana z gipsu. Do wsi przywiózł ją w częściach p. Zbigniew Raj i tu na miejscu została złożona i poświę-cona. W późniejszym czasie wybudowano wokół niej ogrodzenie. Na kapliczce umieszczono napis: „SERCU MATKI BOŻEJ NA TYSIĄCLECIE CHRZTU ŚW. 966–1966. WIEŚ KSIĄŻNICZKI”.

Co roku ksiądz święci tu wielkanocne kosze; odprawiane są także nabożeństwa majowe.

Wieś Raciborowice – jedna z najstarszych kapliczek w raciborowickiej parafi i(opr. Łukasz Prażmowski, Agnieszka Szlachta, Urszula Szlachta i Iwona Rusinek)

Jedną z najstarszych kapliczek w parafi i Raciborowice jest ta, która znajduje się na terenie należącym niegdyś do p. Józefa Raja. Zbudowano ją w 1867 roku, czyli w tym samym roku w którym urodził się Józef Piłsudski. W tym czasie Raciborowice znajdowały się pod zaborem austriackim. Historia mówi, że w tym okresie we wsi były tylko trzy gospodarstwa, należące do rodzin Prażmowskich, Wójcików i Wiatrów. Kiedy w gospodarstwie Prażmow-skich wybuchł pożar, mieszkańcy postanowili wybudować kapliczkę, która miała w przyszłości chronić ich przed ogniem. Początkowo umieszczono w niej fi gurkę świętego Floriana, patrona straży pożarnej, a później Matkę Boską.

Kapliczka przetrwała cztery pokolenia Wiatrów, Kaszowskich, Sikorów i Rajów. Obecnie oglądać można jej replikę, wykonaną z drewna akacjowego. Oryginał zaś, wyrzeźbiony z dębu, znajduje się u p. Józefa Raja. Chodzą też pogłoski, że fi gurka Matki Boskiej została skradziona, a ktoś na jej miejscu ustawił inną...

Kapliczka ta służyła mieszkańcom przez kilkadziesiąt lat i mamy nadzieję, że będzie towarzyszyć jeszcze wielu następnym pokoleniom.

Kapliczka Matki Bożej na posesji p. Marii Ciepieli – (opr. Justyna Mucha)

Kapliczka Matki Bożej znajdująca się na posesji p. Marii Ciepieli w tzw „młynie”, została zbudowana w roku 1976 z inicja-tywy Pani Marii.

Posadowiona jest w niewielkiej odległości od szosy biegnącej w kierunku Zastowa i Michałowic. Figura Matki Bożej umieszczono na murowanym cokole, pierwotnie betonowym, a obecnie, po remoncie przeprowadzonym w roku 2000, cokół obłożono płytami z czarnego marmuru.

Sama fi gura ma wysokość ok. jednego metra. Matkę Bożą przedstawiono tu w niebieskiej sukni i białej chuście na głowie. Figura jest osłonięta metalowym dachem i przeszklonymi ścianami. Cokół został wysunięty ku przodowi, dzięki czemu może służyć w czasie procesji Bożego Ciała, jako jeden z czterech ołtarzy.

Przy kapliczce tej, wzniesionej przed dwudziestu sześciu laty i poświęconej w święto Bożego Ciała, odprawiane są również nabożeństwa różańcowe oraz „majówki”, w czasie których, zgromadzeni wokół mieszkańcy śpiewają pieśni religijne, modlą się i odmawiają różaniec. Ta kapliczka jest pierwszą, którą napotykamy na drodze, jadąc od strony Krakowa.

Nasza Grota – Raciborowice – (opr. Basia Rumian)

Historia naszej Groty (bo to nie jest kapliczka) zaczyna się w momencie, gdy proboszcz parafi i w Raciborowicach chciał wyzbyć się pasa pola (przez który przechodził bardzo głęboki wąwóz), położonego między starą szkołą, a polem do niej należącym.

Zwrócił się więc do kuratorium z propozycją odkupienia tego kawałka ziemi, by cały ów teren należeć mógł do szkoły. Kuratorium nie wyraziło chęci na tę transakcję. Zakupu dokonał więc kierownik szkoły z myślą, że może po jakimś czasie kuratorium zmieni zdanie, co jednak nie nastąpiło.

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

26

Od tego czasu upłynęło kilka lat i kierownik postanowił zbudować własny dom. Po uporządkowaniu terenu, w roku 1928 rozpoczęto prace bu-dowlane. Jednocześnie od strony drogi na wysokim brzegu, zamierzano przygotować grotę. Wykonano „tarasy”, a przywieziony z okolic Tenczynka kamień martwiczy ułożono w piękną Grotę Matki Bożej z Lourdes. Posadzono też dwa srebrne świerki, a tarasy ułatwiały zejście do niej.

Grota, zawsze tonęła w kwiatach, często służąc do fotografi i dzieciom, w dniu ich pierwszej Komunii św. Ludzie, którzy w tym czasie żyli, prze-jeżdżając poniżej biegnącą drogą, cieszyli się z jej obecności. Latem, a były to lata sześćdziesiąte, przeszła burza z ogromną wichurą i wyłamała z korzeniami jeden ze świerków, którego korzenie głęboko tkwiące w ziemi, spowodowały poważne uszkodzenie groty. Jednak fi gurka Matki Bożej nie ucierpiała.

Szkodę szybko naprawiono. Upłynęło od tego czasu parę lat, ale zbyt częste deszcze spowodowały obsunięcie się ścieżek, którymi trudno było teraz schodzić, aby zmieniać kwiaty. W 1973 roku postanowiliśmy zbudować w pobliżu domu nową grotę z kamienia pińczowskiego.

Przenieśliśmy Matkę Bożą na nowe miejsce i... wtedy ludzie zaprotestowali. Mieli słuszność – nad drogą nie mo-gła przecież pozostać pusta grota. Z pomocą przyszła nasza krakowska rodzina, od której otrzymaliśmy podobną fi gurę Matki Bożej. Posadowiliśmy ją w starej grocie. Pozostaje w niej do dnia dzisiejszego.

Nasza Matka Boża z Lourdes ma 74 lata i jest nadal piękna. Kiedyś ks. kardynał Karol Wojtyła, po zakończeniu wizytacji w raciborowickiej parafi i, wstąpił do nas wieczorem z kilkoma, towarzyszącymi Mu, kapłanami. Sprawił nam tym ogromną radość. Dom nasz i jego domowników znał bowiem doskonale, bowiem często bywał tu }w czasie okupacji niemieckiej. Do Raciborowic zapraszał Go jego krajan, pochodzący również z Wadowic, ks. Adam Biela, pełniący w tutejszej parafi i funkcję wikariusza.

Poprosiliśmy ks. Kardynała o poświęcenie tej naszej nowej groty, co chętnie uczynił. A później wspólnie mo-dliliśmy się przez dłuższą chwilę. Kilka dni później kardynał Wojtyła wyjechał na konklawe do Watykanu, gdzie jak wiadomo został wybrany (16 X 1978 r.) papieżem i przyją imię Jan Pawe II. Ilekroć modlimy się w grocie, sprzątamy ją czy zmieniamy kwiaty, zawsze powraca ta szczęśliwa myśl...

Figurka w Raciborowicach – (opr. Karolina Kucza)

Figurka raciborowicka powstała około pięćdziesiąt lat temu. Została ufundowana przez byłych właścicieli gospodarstwa rolnego i domu, państwa Wojtasików. W domu tym obecnie mieszkają moi dziadkowie, Maria i Władysław Kuczowie. Wojtasikowie wiedli spokojne i szczęśliwe życie, aż do dnia kiedy to pan Jan Wojtasik ciężko zachorował. Lekarze nie dawali mu wielu szans na wyleczenie, a cóż dopiero mówić o powrocie do normalnego życia. Czekała go ciężka operacja. Wtedy zwrócił się do Najwyższego. W czasie jednej z gorących modlitw prosił Matkę Bożą o zdrowie, udaną operację i nadzieję. I stał się cud, chory po operacji wyzdrowiał tak, że po kilku tygodniach szpitalnej rekonwalescencji mógł powrócić do domu. To wtedy właśnie narodził się pomysł budowy kapliczki, jako wotum dziękczynnego za uratowanie życia. Gdy prace zostały ukończone pod fi gurką Matki Bożej położono napis: Fundowali w dowód wdzięczności za okazaną pomoc w ciężkiej chorobie – J. J. Wojtasikowie.

Kapliczka w całości niemal wykonana została z kamienia piaskowego, łączonego miejscami marmurem. U góry, na łuku wieńczącym, znajduje się napis: Pod Twoją obronę uciekamy się. Później pojawiły się kolejne. Kapliczka jest zadbana, kilkakrotnie była odnawiana, stale jest też konserwowana. Figurkę poświęcił nasz pro-boszcz, ks. Stanisław Migas.

W czasie świąt i uroczystości religijnych kapliczkę zawsze pięknie się dekoruje, niekiedy nawet podświetla elektrycznymi lampkami (np. święta Bożego Narodzenia). Wokół rosną piękne krzewy i kwiaty.

Kapliczka w Raciborowicach u państwa Danuty i Wiesława Paśków – (opr. Łukasz Koziński)

Czas powstania Figurki Matki Bożej z różańcem i wężem wijącym się wokół stóp, to rok 1996. Została ona poświęcona przez ks. proboszcza – Stanisława Migasa, w dniu pierwszej Komunii św. – córki jej fundatorów – Anety.

Podstawą jest tu betonowy cokolik obłożony płytkami. W miejscu, gdzie stoi fi gura Matki Bożej, ścianki zostały przeszklone. Trójkątny daszek pokrywa blacha miedziana. Wokół fi gurki rosną choinki i róże. Wewnątrz, kapliczka została ozdobiona anioł-kami i dużą gwiazdą betlejemską. Wokół fi gurki pasą się baranki.

Kapliczki we wsi Dziekanowice – (opr. Ania Pindel)

Pośrodku miejscowości Dziekanowice, przy rozwidleniu dróg, z których jedna biegnie w kierunku Zakładu Hodowli i Nasiennictwa Ogrodniczego, a druga w kierunku Batowic, usytuowana jest przepiękna kapliczka w kształcie Chry-stusowego krzyża. Krzyż posadowiony jest na niewielkim wzniesieniu, obsadzony z czterech stron potężnymi akacja-mi, świadczącymi o tym, że kapliczka ta została zbudowana kilkadziesiąt lat temu.

Obok fi gury biegnie pieszy „szlak kościuszkowski”, od miejscowości Bosutów (gdzie Naczelnik Tadeusz Kościuszko wraz z H. Kołłątajem, przygotowywali Uniwersał Połaniecki) przez Raciborowice w kierunku Racławic.

Pierwszy krzyż z wizerunkiem Pana Jezusa, który pamiętają moi dziadkowie i rodzice, został wykonany z twar-dego drewna. Jego fundatorem był p. Jan Wróbel, rolnik z tutejszej wsi. Wskutek długoletniego wpływu warunków atmosferycznych, fi gura uległa zniszczeniu i w związku z tym trzeba było zbudować nową. Fakt ten miał miejsce w roku 1985. Krzyż z dębowego drewna wykonał stolarz, p. Stanisław Bochenek, mieszkaniec Dziekanowic, na zlecenie państwa Heleny i Stanisława Wiatrów (moich dziadków). Ponieważ stolarz nie chciał przyjąć pieniędzy za wykonaną pracę, babcia przekazała należną kwotę pieniężną, na ręce ks. Stanisława Migasa, proboszcza raciborowic-kiej parafi i pod wezwaniem św. Małgorzaty. Aby przedłużyć żywot krzyża, osłonięto jego ramiona blachą miedzianą

i otoczono wokół metalowym ogrodzeniem, ufundowanym przez Wojciecha Bochenka (brata mojej babci).W 1966 roku, z inicjatywy ówczesnego sołtysa, p. Zdzisława Tynora, przy wsparciu pieniężnym mieszkańców wsi, zostało wykonane utwardzenie

boków wzniesienia. Wykorzystano w tym celu kęsy kamienne, dobudowano schodki i ławeczkę.

27

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Wiosną każdego roku przy kapliczce pięknie udekorowanej kwiatami – w maju, mieszkańcy śpiewają wspólnie „majówki”, co łączy nie tylko w wierze, zacieśniając także lokalne więzi w „małej ojczyźnie”.

Na terenie prywatnym, w sąsiedztwie stacji kolejowej w Batowicach, u p. Marii i Józefa Brosiów znajduje się druga kapliczka, na cokole której stoi fi gura św. Józefa. Całość jest obudowana metalowo-szklanym zadaszeniem. Właściciele posesji, którzy są jej fundatorami poinformowali mnie, że została ona zbudowana w roku 1991 z okazji dziesiątej rocznicy ich ślubu i wprowadzenia się do nowego domu.

Kapliczka słupowa w Batowicach – (opr. Patrycja Zybura i Adrian Zybura)

W podkrakowskiej wsi Batowice, znajduje się zabytkowa kapliczka słupowa z pierwszej połowy XVIII wieku. Ma kształt czterościennego słupa. Została umieszczona na sztucznie usypanym kopcu, obłożonym kamienno-cementowym obra-mowaniem. Kapliczkę wykonano z cegły z tafl ami majolikowymi, na których przedstawione są sceny Ukrzyżowania.

Kapliczka uległa częściowemu zniszczeniu w czasie I wojny światowej. W 1926 roku została odnowiona poprzez za-bezpieczenie stoków kopca kamienno-betonowym płaszczem. Uzupełniono też brakujące partie gzymsów, „zacerowa-no” miejscowe uszkodzenia w cegle, wzmocniono fugi zaprawą cementową. Zostało też wymienione ogrodzenie. Wielu zniszczeń dokonały rosnące w pobliżu kapliczki drzewa (system korzeniowy) – uszkadzając skarpę – dlatego też zostały wycięte.

Prace konserwatorskie zostały wznowione w 2002 roku, ze względu na bardzo zły stan tego zabytkowego obiektu, reprezentanta unikatowych w województwie małopolskim majolik.

Z fi gurką związana jest legenda – prawdopodobnie są tam pochowani powstańcy kościuszkowscy (1794 r.), których oddział stoczył bitwę pod Racławicami. Dowodził Tadeusz Kościuszko. Ranni umierając w czasie

marszu w kierunku obecnego Kopca Kościuszki na Sowińcu, byli chowani zazwyczaj w miejscu śmierci.Druga wersja głosi (podania miejscowej ludności), że w pobliskich wsiach ludność umierała masowo na groźną wówczas

chorobę, jaką była cholera. Z braku w owym czasie cmentarza, zmarłych chowano w jednej mogile, w miejscu gdzie obecnie znajduje się fi gura. Każdego roku, od wielu już pokoleń, przy kapliczce śpiewane są „majówki”.

* * *Na posesji p. Zbigniewa Zbroi w Batowicach, stoi fi gurka Matki Bożej Nieustającej Pomocy, którą opiekuje się już trzecie

pokolenie Rodziny. Według podań miejscowej ludności, miał w tym miejscu stać niegdyś dwór, należący do jednego z synów Jana Matejki. Figura w roku 2000 została odnowiona i ogrodzona przez p. Zbroję.

Kapliczka Matki Bożej w Kończycach – (opr. Marysia Hanasz i Ania Pazdańska)

Pewien mieszkaniec Kończyc, Michał Nowak, syn gospodarza, wyczytał w gazecie, że na Podgórzu w Krakowie jest ładna gospodarka do sprzedania. Postanowił wraz z żoną pojechać tam, aby ją kupić. Gospodarka wraz z ogrodem, w którym stała duża fi gura Matki Bożej ze złożonymi rękami, rzeczywiście prezentowała się okazale, lecz niestety już ktoś ją kupił.

Wracając do domu Michał rozmawiał z żoną o tym, że ziemia i gospodarstwo są im niezbędne – „Gdy będę miał grunt – powiedział – to taką fi gurkę Matki Bożej też postawię”. Po kilku latach ojciec Michała przekazał mu ojcowi-znę. Młodzi zajęli się uprawą roli, budową domu i pomieszczeń gospodarczych. Pracowali ciężko, co niewątpliwie przyczyniło się do choroby młodego gospodarza (miał wtedy 32 lata). Zapadł na chorobę, która w tamtych czasach była nieuleczalna.

W ostatnią noc przed śmiercią, obudził się nagle i pytał żonę o jakieś cuda, które najpewniej przyśniły mu się tylko. Żona także przekonana była, że to majaki związane z chorobą.

A Michałowi śniła się fi gura Matki Bożej, jaką widział w Podgórzu, tyle że miała rozłożone ręce i biła z nich wielka jasność: „Ja teraz umrę i nie wykonam tego com wcześniej obiecywał.” Żona Marcjanna odpowiedziała, że gdyby

jego miało zabraknąć, to sama wystawi taką fi gurę Matce Bożej. Młody gospodarz zmarł, pozostawiając żonę z siedmiorgiem dzieci (najmłodszy miał dwa lata). Było więc im ciężko. Złożona u boku umierającego męża obietnica znów poszła w zapomnienie. Jednak pewnego razu, wracając z 20-letnim już synem z targu, z Krakowa, zobaczyła fi gurkę na ul. Rakowickiej, właśnie taką, jaką wciąż pamiętała z niefortunnego zakupu gospo-darki przed wieloma laty, i o jakiej marzył umierając jej mąż. Zatrzymali wóz konny. Po krótkiej rozmowie z właścicielem rzeźby i po uiszczeniu zadatku, zabrali fi gurę do domu. Sprzedający był dobrym człowiekiem, a należną kwotę przyjął w postaci jabłek.

Figurka ta stoi po dzień dzisiejszy w środku wsi, a mieszkańcy Kończyc, już przeszło siedemdziesiąt lat, modlą się przy niej z głęboką wiarą, od-dając cześć i poszanowanie Matce Bożej.

Figurka w Zastowie – (opr. Krzysztof Walerjan)

Figurka w Zastowie powstała w roku 1906. Znajduje się między drogą lokalną, a komunalną. Jej fundatorem był Jan Wiatr. Wykonano ją z wypalonej cegły, na odpowiednio skonstruowanym fundamencie; ma też betonowy daszek po-kryty dachówką. Na środku daszku jest krzyż. Od strony południowej znajduje się mała wnęka, w której umieszczona jest fi gurka Matki Bożej. Trzy pozostałe ściany zapełniają obrazy: od strony wschodniej – scena przedstawiająca Serce Pana Jezusa, od zachodniej – Świętą Rodzinę, a od północnej – Ukrzyżowanie Pana Jezusa.

Figurka ogrodzona jest drewnianymi tralkami. Rosły wokół niej cztery drzewa, które – zniszczone przez burze gradowe – zastąpiono nowymi. W 1931 roku posadzono dwa jesiony i dwie lipy, a w 1989 r. zniszczeniu uległo jedno z tych drzew.

Pierwsze odnowienie fi gurki miało miejsce w roku 1970. Zmieniono wtedy ogrodzenie, płot drewniany został za-stąpiony żelaznym. Drugie odnowienie miało miejsce w roku 2000 – zmieniono wtedy obrazy: od północy Serce Pana Jezusa, od południa nadal fi gurka Matki Bożej, a od strony wschodniej Matka Boża Karmiąca, natomiast od strony zachodniej obraz Jezu ufam Tobie; pomalowano zachowane cegiełki oraz ogrodzenie i doprowadzono prąd.

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

28

Co roku pod fi gurką odprawiana jest „majówka”. Odmawia się litanię do Najświętszej Panny, później śpiewa pieśni, m. in.: Chwalcie łąki umajo-ne, Cześć Maryi cześć i chwała, Maryjo Królowo Polski, Jak szczęśliwa Polska cała, Matko Tyś Naród Polski, Serdeczna Matko i inne.

Figurka w Zastowie u państwa Ewy i Krzysztofa Kawulów – (opr. Agnieszka Wędzicha)

W Zastowie można spotkać co najmniej kilka przydrożnych fi gurek ku czci Matki Bożej. Na szczególną uwagę zasługuje fi gurka znajdująca się w ogrodzie u p. Ewy i Krzysztofa Kawulów. Powstała w roku 1996. Pani Maria, mama pana Krzysztofa, szczególnie upodobała sobie Matkę Bożą Fatimską. Zawsze bardzo pragnęła, aby kopia tej cudowniej rzeźby stanęła w jej domostwie. Tak też się stało.

W grocie, zbudowanej z kamienia piaskowego, znalazła się wymarzona Figurka. Otoczona jest kwiatami i ozdobnymi krzewami. Prowadzi do niej wąska ścieżka, podobna do tej, którą pobożni pielgrzymi w Fatimie podążają na kolanach.

Główne prace przy fi gurce wykonał pan Jan Sajka z pobliskich Prus.

Przydrożna kapliczka u p. Marii Wróbel w Zastowie – (opr. Jarek Ozdoba)

Kapliczka znajduje się w posiadłości p. Marii Wróbel w Zastowie. Liczy sobie około sześćdziesięciu lat. Została zbudowana na szczątkach poprzed-niej fi gurki, zniszczonej przez żołnierzy rosyjskich. Ta pierwsza liczyła sobie około dwustu lat.

Nikt nie pamięta kto wybudował pierwszą fi gurkę, ale po tym, jak została zniszczona w czasie II wojny światowej moi pradziadkowie podjęli się prac przy rekonstrukcji fi gurki.

Odbudowana fi gurka stoi do dziś. Zbudowana jest z cegły i pokryta szybą, za którą widać Świętą Rodzinę, a na jej szczycie metalowy krzyż. Fi-gurka mierzy około dwu metrów i jest kształtu stożkowego.

Jest miejscem bardzo ważnym dla mieszkańców tej części Zastowa. Okazują to, przychodząc na odprawiane tu majówki od wielu już lat. W czasie miesiąca maja za szybami świeci się lampka.

Bibliografi aCammilleri Rino, Wielka księga świętych patronów, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2001; Hryń Renata – Kuśmierek, Zwyczaje i obrzędy – rok polski. Seria: Klucz do Ojczyzny, Świat Książki, Wydawnictwo Bertelsmana 2000; Leśniakiewicz Wiktoria, Legendy i historie przydrożnych kapliczek na ziemi jordanowskiej, Jordanów 1999;Powiat krakowski. Informator, Kraków 2000; Przydrożne pacierze, „Gość Niedzielny” 5 maja 2002.Relacje zebrane przez uczniów.

Projekt z roku 2002, koncepcja dydaktyczna i opracowanie Helena Chrobaczyńska

29

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

Po długiej zimie, nareszcie nadeszła pora, by pomyśleć o swojej syl-wetce i kondycji fi zycznej. Doskonałym sposobem na zrzucenie kilku zbędnych kilogramów z „zimowych zapasów”, są wycieczki rowerowe, sprzyjające poznaniu najbliższej okolicy i aktywnemu spędzaniu wol-nego czasu.

Na początek proponuję krótkie trasy rowerowe, które nie sprawią trudności nawet początkującym cyklistom – mogę więc bez obawy polecić je całym rodzinom.

TRASA IWięcławice – Zagórzyce – Goszcza – Sadowie – Łuczy-ce – Więcławice

Trasę rozpoczynamy w cen-trum Więcławic. Obok, miej-scowy cmentarz z wieloma ciekawymi, zabytkowymi na-grobkami. Kierujemy się w stronę Zagórzyc – tuż za centrum skręcamy w lewo, aby zobaczyć park dworski, wpisany do rejestru zabytków województwa krakowskiego.

W przebudowanym budynku tutejszego dworu, z ozdobnym czte-rokolumnowym gankiem i czterospadowym dachem, jeszcze do niedawna mieściła się szkoła podstawowa. Corocznie w maju odbywa się tutaj festyn z okazji Święta Kwitnącej Jabłoni, najbliż-sza bowiem okolica słynie z dużej ilości sadów jabłoniowych.

Kolejną miejscowością na naszej trasie jest Goszcza, witająca tradycyj-ną studnią pod gontowym daszkiem oraz lasem liściastym, za którym, z pobliskiego wzgórza, można podziwiać wspa-niały widok na Goszczę i Niedźwiedź. Znajduje się tu wiele malowniczych domków, przebiega też trasa kolejowa z Krakowa do Warszawy.

W centrum miejscowości zwiedzamy zabyt-kowy murowany kościół, datowany na rok 1737, zbudowany na miejscu starego, drewnianego. Ko-ściół jest jednonawowy z zamkniętym półkoliście prezbiterium. Posiada barokowy ołtarz główny i nieco późniejsze ołtarze boczne.

W pobliżu, wśród parkowej zieleni, stoi parterowy, pięknie odre-staurowany dworek, który służył niegdyś za kwaterę gen. Marianowi Langiewiczowi. W dniu 10 marca 1863 roku, w pobliskim punkcie granicznym „na Baranie”, gen. Langiewicz odebrał uroczyście akt przyzna-jący mu dyktaturę powstania styczniowego oraz złożył przysięgę. W goszczańskim dworze do dnia dzisiejszego przetrwał stół, służący dyktatorowi do podpisywania dekretów wojennych. Mimo to, budynek ten – pełniący funkcję kwatery dowódcy i jego sztabu w tak ważnym okresie naszych dziejów – nie posiada dotychczas tablicy upamiętniającej wspomniane wydarzenie.

Drogą przez Sadowie, wiodącą wzdłuż torów kolejowych, dojeżdżamy do niewielkiej stacji w Łuczycach, zwracając uwagę na liczne tu zwrot-nice i semafory. Stąd, najbliższą drogą kierujemy się w stronę Sieborowic, które posiadają zespół dwor-sko-parkowy, dawną siedzibę rodziny Zakrzeńskich. W budynku dworu, pochodzącym z 1882 roku – obecnie pięknie odnowionym – mieści się Dom Dziecka. W czasie II wojny światowej częstymi gośćmi dworu byli partyzanci z AK. Odnotowano tu także wizyty legendarnego „Hubala”, należącego do rodziny przez małżeństwo z panną Zakrzeńską.

Po odpoczynku w parku dworskim, udajemy się w drogę powrotną do Więcławic.

Zwiedzamy zabytkowy, drewniany, jednona-wowy kościół z okresu baroku, p.w. św. Jakuba Apostoła. Parafi a tutejsza, sięgająca początkami XIII w., była świadkiem wielokrotnego przebudowywania i remonto-wania kościoła. Jego kształt obecny pochodzi z roku 1748, a jednym z najcenniejszych zabytków, jest średniowieczna „piękna Madonna z Więcławic”.

TRASA IIWięcławice – Masłomiąca – Michałowice – Zerwana – Wo-la Więcławska – Zagórzy-ce – Sieborowice – Więcławice

Z Więcławic do Michało-wic jedziemy nową, asfaltową drogą, prowadzącą do trasy

międzynarodowej E–7, przy której znajduje się kościół parafi alny zwieńczony kopułą, o znamionach stylu bazyli-kowego. Świątynię tę poświęcił w roku 1963 ów-czesny arcybiskup krakowski, ks. Karol Wojtyła. W świątyni znajdują się relikwie św. Stanisława i bł. Wincentego Kadłubka.

Wracamy tą samą drogą, by przy moście na Dłubni skręcić w kamie-nistą ścieżkę, prowadzącą wzdłuż rzeki. Zaprowadzi nas ona na miej-scowy stadion sportowy. Stąd już niedaleko do Zerwanej, położonej przy trasie E–7, gdzie w zabytkowym budynku mieszkalnym (z 1917 r.), mieści się „stara” ap-teka. Otacza ją piękny ogród, z XVIII-wieczną murowaną kapliczką z fi gurą Jana Nepomucena. Dom zbudowany i zamieszkiwany do dzisiaj przez aptekarską rodzinę Jarzębińskich, przejawia cechy architektury póź-nego historyzmu (układ wnętrz, elewacja). Po przebudowie w 2000 r., budynek od strony ogrodu posiada ganek i narożne dobudówki w ro-dzaju alkierzy.

Krętą drogą za apteką, kierujemy się w stronę wsi Wola Więcławska. Jedziemy wzdłuż ściany lasu (po prawej), podziwiając jego różnorodność – gaje brzozowe, skupiska sosen i las mieszany. W jed-nym z zagajników napotykamy mogiłę żołnierzy poległych w I wojnie światowej.

Dalsza trasa ma charakter typowo rekreacyjny – mijamy po drodze malownicze kapliczki.

We wsi, tuż przed remizą strażacką, skręcamy w prawo i stromą, krętą ścieżką próbujemy dostać się do Zagórzyc. Na granicy obu miejscowości zatrzymujemy się na chwilę przy stacji pomp i zbiorniku wody pitnej, zasilającym wodociąg gminny. Roztaczający się stąd szeroki widok, pozwala dostrzec: na południu – wieś Zagórzyce z jabłoniowymi sadami, najpiękniejszymi wiosną oraz część Więcławic; na północ – rozciągający się Las Gostecki, a w dole Wolę Więcławską . Po odpoczynku – przez Zagórzyce i Sieborowice – wracamy do Więcławic.

Propozycja uczestniczenia w aktywnym wypoczynku, jakim są wycieczki rowerowe, to atrakcyjna i mało kosztowna forma trenin-gu, zapewniającego utrzymanie wysokiej kondycji i dobrego samo-poczucia.

Rozpocznij już dzisiaj! Życzę niezapomnianych wrażeń!

Opracowała Barbara Sieńko

Poznaj swoją okol icę

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

30

Od wielu lat, w związku z ogromną konkurencją wszechobecnej telewizji, wideo i DVD, spada poziom kontaktów z książką. Niełatwo jest zachęcić młodego człowieka do czytania, zaś trudno przecenić wpływ, jaki książka wywiera na kształtowanie postaw i umiejętności dzieci. Sięganie po lekturę jest czynnikiem kształtującym myśli i krytycyzm, rozszerza horyzonty wiedzy, jest źródłem umiejętności czynienia porównań i wyciągania wniosków. W sposób szczególny rozbu-dza zainteresowania i zamiłowania. Czytanie przenosi dziecko w świat, który wydaje się bardziej interesujący, ciekawszy, pobudzający do refl eksji i przemyśleń. Lek-tura ma także ogromne znaczenie w rozbudzaniu uczuć (szacunku, miłości, dobroci, sprawiedliwości...). Pozwa-la odróżniać dobro od zła. Rozwija wyobraźnię, kre-atywność, pomysłowość, które stanowią o osobowości człowieka. Czytanie rozwija także umiejętności szkolne, takie jak kojarzenie znaków grafi cznych czy utrwala-nie reguł ortografi cznych. Częste obcowanie z lekturą pomaga w budowaniu zdań, tworzeniu różnorodnych form wypowiedzi, dostrzeganiu następstw wydarzeń i porządkowaniu ich.

Przygotowując dziecko do korzystania z książek, na-leży pamiętać o ich odpowiednim doborze, rozmawiać o wypełniających je treściach, a nade wszystko ułatwiać uczniom codzienny z nimi kontakt.

Należy także zadbać o różnorodność pracy z tekstem: zachęcanie głośnym czytaniem ciekawych fragmentów, opowiadanie treści utworu, inscenizacje, improwizacje, opowiadanie twórcze, zabawy i gry dydaktyczne, zakła-danie dzienniczków lektur, tworzenie kącików książki, zakładanie biblioteczek, spotkania z autorami książek oraz konkursy ze znajomości przeczytanych pozycji.

Takie konkursy organizowałam moim uczniom przez trzy lata, w za-kresie I poziomu edukacyjnego, wprowadzając różne formy działania. Już od pierwszej klasy, większość dzieci biorących udział w konkursie, samodzielnie czytała lektury. Poziom ich wiedzy na temat rozumienia przeczytanych tekstów był zaskakująco wysoki. Z każdym konkursem (zazwyczaj odbywały się one trzy razy w roku) ilość zainteresowanych

GMINNY KONKURS ZE ZNAJOMOŚCI LEKTUR w Szkole Podstawowej im. J. Pawła II w Michałowicach

wzrastała. Oprócz radości i satysfakcji z uczestnictwa w tym współza-wodnictwie, dzieci otrzymywały skromne nagrody fundowane przez Radę Rodziców. W bieżącym roku szkolnym postanowiłam podobnym

konkursem objąć dzieci z całej gminy. Miał on miejsce w naszej szkole 25 maja. Do rywalizacji przystąpiło ponad dwadzieścioro uczniów. Niestety, z różnych powodów kilkoro nie mogło wziąć w nim udziału. Pewnym problemem okazały się różne preferencje na-uczycieli w planowaniu pracy z lekturą. Sądzę jednak, że możliwe jest uzgodnienie na początku roku szkolne-go zestawu kilku jednakowych pozycji w każdej klasie, a także ustalenie terminu spotkania, odpowiadającego większości.

W czasie zmagań konkursowych, dzieci – w trzy-osobowych zespołach – m.in. rozwiązywały krzyżówki i układały przebieg wydarzeń w poznanych opo-wiadaniach. Najtrudniejszym zadaniem okazała się umiejętność udzielenia odpowiedzi na dość szczegó-łowe pytania dotyczące treści lektur. W międzyczasie bawiono się plastycznie, ilustrując wybraną, zawartą w którejś z przeczytanych pozycji – scenkę. Opiera-jąc się na wrażeniach i wypowiedziach uczestników mogę stwierdzić, że konkurs osiągnął założony cel, pobudzając przede wszystkim zainteresowanie częstym kontaktem z lekturą, co niezbicie przypieczętował fakt przystąpienia do udziału w tych zmaganiach. Przed na-uczycielami zaś otworzył nową możliwość współpracy i twórczych kontaktów. Oprócz wyróżnienia dyplo-mem, nagrodami CKiP, uczestnicy otrzymali piękne książki ufundowane przez Sponsora konkursu: Zarząd Banku Spółdzielczego w Michałowicach.

Nauczycielom, którzy przygotowali uczestników konkursu, Człon-kom komisji oraz Sponsorom, serdecznie – w imieniu Szkoły Podsta-wowej w Michałowicach – dziękuję.

Ilustracje „czytelnicze” dla dzieci – okres międzywojenny.

Elżbieta Kozłowska

Z początkiem września bieżącego roku ruszył remont drogi krajowej nr 7, przechodzącej przez naszą Gminę na odcinku 649+400 km – 656+500, o dł. 7 kilometrów. Remont ten, wartości 17.900.000 zł., fi nansowany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oddział w Krako-wie, planowo powinien zakończyć się 15.12.2006 r. Przewidywany zakres robót – jak nietrudno zauważyć – obejmujący Węgrzce, Bibice, Michałowice i Zerwaną, ma na celu: remont poboczy – 10,4 km, wykonanie poboczy podwyższonych – 2,6 km, remont istniejących i budowę nowych chodników o dł. 4.200 mb, przebudowę sygnalizacji na skrzyżowaniu w Michałowicach. Tak więc podstawowym zadaniem podjętych działań, jest poprawa jakości drogi i zapewnienie bezpieczeństwa pieszym – w szczególności uczniom – poruszającym się wzdłuż drogi krajowej nr 7, także na terenie Michałowic . Wy-konawcą robót (wraz z projektem), jest Dyrekcja Robót Drogowych w Węgrzcach – fi rmy POLDIM SA w Tarnowie. Już widać wyfrezowane w asfalcie pasy dla osadzenia krawężników. Sygnalizacją świetlną z wideodetekcją w Michałowicach objęte będzie skrzyżowanie, do którego włączona zostanie także droga do Masłomiącej. Przebudowie ulegną zatoki i przejścia dla pieszych. Firma, tylko w tym roku, przeprowadziła naprawę wielu dróg powiatowych na terenie naszej Gminy oraz na jej obrzeżach – np. 4 odcinki na trasie Maszków – Iwanowice, ul. Graniczną (2,4 km), drogę Krasieniec – Narama . Szkoda, że na tej liście nie znalazły się drogi gminne. Z zazdrością przyglądać możemy się, widocznemu gołym okiem, okazałemu zakresowi robót drogowych realizowanych w sąsiedniej choćby gminie Zielonki. Mam tu na myśli m.in. nawierzchnię z asfaltu frezowanego z remontowanej przez nas ,,siódemki”. Opracowanie pro-jektu poprawy bezpieczeństwa wzdłuż trasy E-7 (na zlecenie U.G. w Michałowicach), jest w istocie zbiorem pobożnych życzeń, wymagających wieloletniego zaangażowania fi nansowego i organizacyjnego ze strony zarządcy tej drogi – GDDKiA, ponoszącej koszt całości remontu. W tej sytuacji trudno zrozumieć uzgodnienia U.G. w sprawie budowy 1,5 metrowego chodnika z krawężnikiem, po stronie Dłubni – zamiast uzupełnienia już istniejącego (odcinkami) – po

stronie przeciwnej (najtrudniejsza sytuacja jest w rejonie „Warszawki”). Plan obecnego remontu nie rozwiązuje też problemu wyjazdu z ul. Legionowej do Krakowa (zakaz skrętu). W przyszłości – przy udziale U.G. – należy doprowadzić do regulacji prawnej (wraz z procedurą pozwolenia na budowę) gruntów przeznaczonych pod skrzyżowanie oraz pod budowę ciągów pieszych (chodniki i kładki obok mostków). Obecnie jest już na to za późno, a szkoda, bo efekt końcowy mógł być nieporównany...

mgr inż. Jacek NowakDyrektor Oddziału Robót Drogowych w Krakowie z siedzibą w Węgrzcach POLDIM SA w Tarnowie

„Siódemka” w remoncie!

31

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

PAWIE PIÓRA – GARŚĆ WSPOMNIEŃ...W latach 1987–1993, zespół „Pawie Piora”, działający przy Gminnym

Ośrodku Kultury w Michałowicach, prowadziła Anna Morańska-Ga-domska, wychowanka – wieloletnia tancerka studenckiego zespołu Krakus, założonego przy AGH w Krakowie.

Wówczas był to zespół dziecięcy. Występował w czasie „Święta Kwit-nącej Jabłoni”, na „Dożynkach”, na zakończenie roku szkolnego, uczest-niczył także w Przeglądzie Folklorystycznych Zespołów Tanecznych w Myślenicach, prezentując tam suitę krakowską do muzyki L. Wi-śniowskiego z układem choreografi cznym Zb. Pieńkowskiego. W wy-stępie tym udział wzięli: Beata Schreider, Kasia Woźniak, Ewa Dyląg, Grażyna Binkiewicz, Ela Potocka, Ilona Bugajska, Agnieszka Bubak, Sylwia Bartuś, Agnieszka Sobczyk, Małgosia Nowak, Dorota Dyląg, Kasia Kopeć, Jolanta Tochowicz, Basia Dyląg oraz chłopcy: Damian Gajoch, Marcin Kurowski, Grzegorz Szlachta, Marek Dyląg, Sławomir Sokół, Szy-mon Tochowicz, Marcin Szopa, Wojciech Drabik, Ryszard Mazur.

Zdjęcie (wykonane „na basenach” w czerwcu 1991 r. prawdopodob-nie z okazji „Święta Kwitnącej Jabłoni”) przedstawia chłopców z młod-szej grupy Zespołu wraz z instruktorką Anną Morańską-Gadomską (w ciemnych okularach wśród „krakowiaków”). Zachowała się także kaseta video z przeglądu w Myślenicach – można na niej zobaczyć wszystkie tańczące dzieci (12 par).

Informator Folklorystycznych Zespołów Tanecznych Województwa Krakowskiego z roku 1986, w kategorii – Zespoły Folklorystyczne Arty-

stycznie Opracowane podaje: „Pawie Pióra” z Michałowic – kierownik Zespołu – Ewa Socha, choreograf– Anna Morańska ( od V. 87).

Zespół powstał w roku 1963. Dał szereg występów na imprezach lokalnych, powiatowych, wojewódzkich; brał udział w konkursach i festiwalach: dwukrotnie w Festiwalu Folkloru Ziem Nizinnych w Tarnowie, w Przeglądzie Folklorystycznym z Okazji Ogólnopolskich Targów Sztuki Ludowej i Zlotu Młodych Przodowników Pracy i Nauki w Krakowie (1973). Popularyzował piękno krakowskiego folkloru mu-zycznego poprzez nagrania radiowe i udział w telewizyjnym programie „Przemiany”.

Na podst. wspomnień Anny Morańskiej

Tymczasem „historia zatoczyła koło” i „Pawie Pióra” znów wróciły pod opiekę Gminnego Ośrodka Kultury (obecnie CKiP). Udźwignięcie kosztów funkcjonowania Zespołu ze środków jednego organizatora, okazało się zbyt obciążające. Dotychczas wydano na ten cel kilkanaście tysięcy złotych, a do zapłacenia pozostało jeszcze 3 700 zł – za 1,5 miesiąca ubiegłorocznej pracy oraz 2 200zł – koszt dowozu dzieci na próby przez fi rmę „Stefan”. Za tę zwłokę w płatnościach Organizatorzy serdecznie przepraszają. Pan Marek Patecki – szef całego przedsięwzięcia – otrzymał wpraw-dzie fi nansowe wsparcie od p. St. Sieńko – „Luskar”, p. Boczkowskich – „OGRÓD MICHAŁOWICE”, braci Bińczyckich – fi rma transportowa z Wilczkowic, p. Z. i R. Tochowiczów – „Zorbud”, a także od p. W. Massalskich z Masłomiącej. Kończące przedwakacyjny etap pracy ognisko dla wszystkich zespołowiczów, przygotował i sponsorował p. St. Kałwa. Jednak wydatki, jakie rysują się przed Zespołem w bieżącym roku szkolnym, przekraczają możliwości „prywatnej kieszeni”. By nie wykluczyć społecznego aspektu towarzyszącego reaktywacji Zespołu, postanowiono utworzyć Społeczny Komitet, wyłoniony z Założycielskiej Rady Zespołu i poszerzyć go o przedstawicieli dawnego Zespołu oraz rodziców dzieci uczęszczają-cych na próby. Komitet ów współtworząc artystyczny charakter prezentacji, służyłby jednocześnie wsparciem w rozwiązywaniu wszelkich proble-mów związanych z funkcjonowaniem Zespołu. „Pawie Pióra” rozpoczęły już pierwsze, po wakacjach, próby. Życzmy im wielu sukcesów i radości w tej pięknej i pożytecznej pracy.

Red.

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

32

ZOFIA i STANISŁAW OSMENDOWIE z MIECHOWA

ANONIMOWY SPONSOR z PRAWDY

CELINA ŚLIWIŃSKAz Zagórzyc

POLSKIE DROGI i MOSTY S.A.w TARNOWIE

ARTYKUŁY GOSPODARCZE – FARBY i LAKIERY SKLEP WIELOBRANŻOWY S.C.32-091 Michałowice, ul Krakowska 286

tel. 012 – 388 – 53 – 64

SKLEP SPOŻYWCZO – PRZEMYSŁOWY„MANHATTAN”

Elżbieta Sienko32-091 Michałowice, ul Krakowska 341

tel. 012 388 56 68

NIEPUBLICZNY ZAKŁAD OPIEKI ZDROWOTNEJ „MEDEA” Sp. z o.o. 32-091 Michałowice, ul. Krakowska 229 tel. 012 388 51 99, 012 388 56 99

SKLEP z ARTYKUŁAMI MOTORYZACYJNYMIPaweł Szmerek

32-091 Michałowice, ul. Krakowska 339 tel. 012. 388 89 53

SKLEP SPOŻYWCZO-PRZEMYSŁOWY Stefania Komenda

32-091 Michałowice – MASŁOMIĄCA tel. 012 388 53 03

• STUDIO DEKORACJI• KWIACIARNIA ARTYSTYCZNAWięcławice Dworskie 72Kraków, ul Długa 17tel. 012 388 – 80 – 11

SKLEP SPOŻYWCZO-PRZEMYSŁOWY Dorota Dziedzic

32-091 Michałowice – SIEBOROWICE 61

SKLEP WIELOBRANŻOWY Władysław Piwowarczyk

32-091 Michałowice, ul Krakowska 211 tel. 012 388 87 00

FIRMA HANDLOWO-USŁUGOWAJózefa Nogieć

32-091 Michałowice, ul. Krakowska 343

MEBLE – FIRANY Genowefa Pałka

32-091 Michałowice – MASŁOMIĄCA 134

ZAKŁAD MECHANIKI POJAZDOWEJ Wiesław Jurek

32-091 Michałowice – MASŁOMIĄCA 55 tel. 012 388 – 52 – 87

SKLEP WIELOBRANŻOWYBeata Kruczek

32-091 Michałowiceul. Komora 1 A

SALON FRYZJERSKITomasz Kućmierz • Justyna Góralczyk32 – 091 Michałowice, ul. Krakowska 154tel: 012 388 78 01; 012 388 50 06 tel. kom. 508 596 067

KWIACIARNIAw MichałowicachRenata Harmalatel. dom. 012 388 53 68tel. kom. 0508 206 409

Wszystkim Darczyńcom – Sponsorom „Naddłubniańskich Pejzaży” – serdeczne podziękowania składa Redakcja

kwiecień • maj • czerwiec – lipiec • sierpień • wrzesień

„Spotkanie u Źródeł” czytaj str. 5 – 8