18
Szymon Hołownia

Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Szymon Hołownia: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie Miłośnik egzotycznych lotnisk i najgorszych hoteli Szymon Hołownia – przemierzył setki tysięcy kilometrów, aby odkryć dla nas chrześcijaństwo na nowo. Kardynał Maradiaga, kandydat na papieża, pilotował dla niego śmigłowiec w Hondurasie. Od księdza komandora US Navy na Guam dowiedział się, że w amerykańskiej armii też można zostać świętym. Miejsca spotkania z koptyjką Mariam nie ujawni nigdy – w Egipcie wydano na nią wyrok śmierci za porzucenie islamu. Dotknij chrześcijaństwa w jego w różnorodności. Poczuj się częścią wspaniałej wspólnoty, żywej 24h na dobę.

Citation preview

Page 1: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

SzymonHołownia

Oferta last minute: załap się na podróż do nieba

Miłośnik egzotycznych lotnisk i najgorszych hoteli

Szymon Hołownia przemierzył setki tysięcy kilometrów,

aby odkryć dla nas chrześcijaństwo na nowo.

Kardynał Maradiaga, kandydat na papieża, pilotował dla niego

śmigłowiec w Hondurasie. Od księdza komandora US Navy na Guam

dowiedział się, że w amerykańskiej armii też można zostać świętym.

Miejsca spotkania z koptyjką Mariam nie ujawni nigdy – w Egipcie

wydano na nią wyrok śmierci za porzucenie islamu.

Dotknij chrześcijaństwa w jego niezwykłej różnorodności.

Poczuj się częścią wspaniałej wspólnoty, żywej 24 h na dobę.

Czy ktoś wierzy, czy nie, czyta się wybornie.

Jak dla mnie – najlepsza rzecz Szymona.

marcin prokop

Niezwykła podróż, tak geografi czna, jak i duchowa.

Szymon zagląda w zakamarki duszy swoich rozmówców

i to jest prawdziwa wartość tej książki.

kinga baranowska, himalaistka

Złotówka ze sprzedaży

każdego egzemplarza książki

zostanie przeznaczona na sierociniec

Kasisi Children’s Home w Zambii.

Cena detal. 49,90 zł

ZNAK_HOLOWNIA_OKLADKA_tw_FINAL.indd 1-3ZNAK_HOLOWNIA_OKLADKA_tw_FINAL.indd 1-3 2012-10-02 13:50:562012-10-02 13:50:56

Page 2: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie
Page 3: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

SzymonHołownia

last minute24 h chrześcijaństwa

na świecie

Wydawnictwo Znak

Kraków 2012

Page 4: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie
Page 5: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

CZAS ∕ PL

00.00

CZAS ∕ LOKALNY

08.00

DO:

GUAMHAGATNA

B

L

Page 6: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

Niczym fondue topię się w upale, podczas gdy

dwoje do bólu romantycznych topielców i posępny

malarz z plemienia Chamorro próbują mnie prze-

konać, że Ewangelia to nie Ogniem i mieczem.

Page 7: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

11Guam

Guam można by na dobrą sprawę objechać autem w półtorej godziny.

Warto jednak sprawdzić, czy to  auto ma  sprawną klimatyzację,

bo aura jest tu po prostu mordercza, nawet w porównaniu z innymi

zakątkami różniącej się jednak cokolwiek od  Syberii Mikronezji.

Miejscowi podający przyjezdnym obowiązującą na wyspie trzystop-

niową skalę temperatur: „It’s hot, it’s hotter, it’s Guam!”, doskonale wie-

dzą, co mówią. Na międzynarodowym lotnisku Antonio B. Won Pat,

obsługującym połączenia do  Azji (z  Europy najprościej dostać się

tu przez Seul), Australii (to z kolei moja trasa – przyleciałem z Cairns

w  stanie Queens land) i  na  Hawaje (główny kanał komunikacyjny

dla tubylców – Guam to zamorskie terytorium Stanów Zjednoczonych),

lądowałem wczoraj przed 6.00, dzień jeszcze nie zdążył przejąć peł-

nej kontroli nad nocą, a po wyjściu z terminalu momentalnie poczu-

łem, że się topię. I topię się do tej chwili, nie mogąc się jednak stopić.

Tortura nieznana nawet starożytnym – Prometeuszowi sęp wyżerał

co rano wątrobę przez marne trzydzieści lat, na Guam człowiek spędza

w charakterze fondue całe swoje życie.

Temperatura to  jeszcze pół biedy, w  tropikach czterdzieści pięć

stopni w suchym powietrzu to raj w porównaniu z trzydziestoma pię-

cioma przy dużej wilgotności. Na Guam, mam wrażenie, wilgotność

przekracza wskaźniki frekwencji w  północnokoreańskich wybo-

rach.  Niby to  zrozumiałe  – wysepka rzucona podczas stwarzania

świata wraz z całym archipelagiem Marianów gdzieś na środek oce-

anu, niedaleko od równika, ponad dwa tysiące kilometrów wody dzieli

ją od Japonii, tyleż od Filipin, prawie sześć i pół tysiąca od Hawajów,

pełna tropikalnych lasów, strumyczków, jeziorek, sucha być po pro-

stu nie może. Godzinę temu zaryzykowałem wyjście z auta, by zrobić

kilka zdjęć w  zatoczce Umatac na  południowym zachodzie wyspy,

do której 6 marca 1521 roku wpłynął ze swoimi trzema statkami wycień-

czony Ferdynand Magellan. Pamiętniki jego żeglarzy mówią, że łatwo

nie miał, podekscytowani tubylcy znani w całej okolicy z tego, że budo-

wali świetne łódki, natychmiast podpłynęli do przybyszów z intencją

Page 8: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

12 00.00 | 08.00

zabrania im wszystkiego, co  się dało. Magellan zmuszony był doko-

nać  cywilizacyjnego rozdziewiczenia wyspiarzy  – wyjaśnił, że  oni

mogą sobie mieć wyspę, ale to on ma armatę, więc rządzi. Zatankował

wodę, wziął wałówkę i popłynął dalej. Może on też, gdy stanął na tej

plaży, poczuł to, co  ja  tam czułem, ten osobliwy mix wyczer pania

i  depresji, który każe odtąd człowiekowi patrzeć ze współczu ciem

na każdą parującą w słońcu kałużę? Tak czy siak – Hiszpanie ofi cjal nie

posiedli Guam dopiero w 1565 roku, zaś kolonizatorzy, a wśród nich

rzecz jasna katoliccy księża, zjechali na wyspę dopiero sto lat później.

W  tej zatoczce nie sposób nie zadać sobie pytania, które wraca

do człowieka w każdym odległym od Europy kącie globu: co myśmy

najlepszego zrobili? Dziś członkowie ludu Chamorro, zamieszkujący

te  wyspy od  mniej więcej czterech tysięcy lat, są chrześcijanami,

wymieszali się niemal dokumentnie z białymi i Azjatami (i na dobre

im to nie wyszło – na starych ilustracjach są potężni, wysocy, smukli,

Page 9: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

13Guam

dziś są zaprzeczeniem każdego z tych przymiotników), zajmują odpo-

wiedzialne funkcje, pracują w  amerykańskim wojsku albo przy

obsłudze japońskich turystów (którzy notabene  w  sporej części

Azji traktowani są dziś jak u nas Niemcy, bo w czasie drugiej wojny

światowej okupowali tu  prawie wszystko i  robili sporo, by  dorów-

nać w  okrucieństwie swoim europejskim sojusznikom). Rozmawia-

jąc z niektó rymi z nich, nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że są

jak rolnik przesiedlony na  siłę z  ojcowizny do  luksusowego domu

star ców. To nie jego świat, nie jego reguły, nie ten krajobraz, jasne –

może się do niego dostosować, ale zawsze będzie w nim czarna dziura

pochłaniająca światło, uśmiech, szczęście.

Poprzedniego wieczora byłem w zatoce Tumon, w miejscu znanym

wszystkim jako Puntan Dos Amantes, względnie Two Lovers Point

(Miejsce Dwojga Kochanków). Z pozoru wygląda to na dość niewyszu-

kaną pułapkę na naiwnych turystów. Kwietnik z usypanym z kamieni

Page 10: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

14 00.00 | 08.00

napisem, za nim obowiązkowo kasa i sklep z pamiątkami, w strefi e

biletowanej – wykuta w kamieniu w tekście i obrazku romantyczna

historia niespełnionej miłości, za nią klif, z którego zakochani rzucili

się do oceanu. Zarządca miejsca chętnie wynajmie państwu młodym

cały ten zakątek na ślub, turyści z całego świata zostawią imiona zako-

chanych. Czyste karteczki można za kilka dolarów nabyć w sklepiku,

w którym grupka Japończyków kupowała właśnie jakieś dziesięć kilo

paskudnych rzeźb, kubeczków i magnesów, oczywiście robiąc sobie

przy tym zdjęcia.

Sytuacja analogiczna jak na  straganach w  Częstochowie albo

w Fa timie, gdzie chwilę po wyjściu z Kaplicy Objawień trafi asz na sprze-

dawców oferujących plastikowe kanisterki – Matki Boskie o pojemno-

ści ćwierć, pół i całego litra. Tu, na Puntan Dos Amantes, mimo całej

tej bolesnej tandety da się pod tym wyczuć jakieś sacrum. Nie wiadomo,

czy legenda związana z tym miejscem jest prawdziwa, ma z piętnaście

wersji, różniących się od siebie detalami. Główny wątek to historia mło-

dej, pięknej dziewczyny (jedni mówią, że córki wodza Chamorro, inni –

że to jej matka była córką wodza, ojciec zaś hiszpańskim arystokratą),

00 00 | 08 001414

Page 11: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

15Guam

którą tatuś postanowił wydać za  kapitana hiszpańskiego  wojska.

Córka za bardzo ceniła wolność, by zgodzić się na handel uczuciami,

uciekła więc na  położoną w  tej zatoczce plażę. Tu  którejś księżyco-

wej nocy spotkała młodego wojownika Chamorro, z biednej rodziny,

za to dzielnego jak Zawisza Czarny i przystojnego tak, że wygrałby

plebiscyt „Viva! Najpiękniejsi” (niektórzy dodają też, że miał „eyes that

search for meaning in the stars”, ale w trosce o osoby z wysokim pozio-

mem cukru nie podejmuję się już tego tłumaczyć). Młodzi spotykali

się i zapoznawali ze sobą bliżej, tatuś panienki nie był jednak w ciemię

bity. Ustalił, co się święci, i zażądał, by córka natychmiast oddała się

kapitanowi. Dziewczyna uciekła do  zatoczki, tam spotkała ukocha-

nego, z którym wbiegli na klif, a przyparci do muru przez wezwane

przez rodziciela wojsko spletli w  jeden węzeł swoje długie, czarne

włosy i rzucili się w dół, by – jak głosi legenda – po usłanej światłem

księżyca drodze przejść oceanem do krainy wiecznego szczęścia, gdzie

nic ich już nie rozłączy. Amen.

Z poziomu ścielącego się po oceanie światła słońca czy księżyca (ten

widok naprawdę robi obłędne wrażenie) należy jednak zejść nieco głę-

biej (a jest gdzie schodzić, to właśnie w tych wodach, choć po drugiej

stronie wyspy, znajduje się słynny Rów Mariański). W historii Dwojga

Kochanków odczytać kolejną odsłonę opowieści o zderzeniu kultury

z naturą, cywilizacji z miłością i zapytać: jak to się stało, że chrześci-

jaństwo tylu ludziom na świecie kojarzy się dziś z czymś, co zadaje

rany, nie zaś ma moc, by je leczyć? Kilkanaście godzin temu stałem

na tym klifi e, zdrapywałem z siebie landrynkową otoczkę, znajdując

pod nią wyrzuty sumienia. Co zrobiliśmy nie tak, że w miejscu, gdzie

ludzie przypominają sobie, że  miłość jest sensem życia, wyznawcy

Boga, który przyszedł z dokładnie taką samą wiadomością, malowani

są (z krzyżami na piersiach) po stronie tych, którzy miłość spychają

w stronę śmierci? Jak to się stało, że Bóg Dobrej Nowiny dla tylu ludzi

na świecie stał się Bogiem nowiny najgorszej z możliwych, przemocy,

krwi, nieszczęścia bliskich?

Page 12: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

16 00.00 | 08.00

Pal sześć wszystkie te  sprzedawane również w  Europie (i  coraz

chętniej kupowane) bajeczki o  cudownym przedchrześcijańskim

świecie, w którym druidzi kołysali uśmiechnięte dzieci, wróżki tkały

zwiewne tiule, wikingowie łapali szczupaki, by je ucałować i zaraz

wypuścić, pogodny człowiek żył w zgodzie z naturą, po czym przy-

szedł uzbrojony w miecz ksiądz i całą tę sielankę rozpieprzył na wieki

wieków. Nad skąpaną w słońcu ziemię przywołał cień krzyża, tłuma-

cząc, że  prawem życia jest to, że  „musi boleć”, bezpowrotnie zabrał

światu dzieciństwo, każąc przenieść się do  brutalnej krainy doro-

słych. Zbyt wielu spotkałem na całym świecie ludzi, których chrześ-

cijaństwo wyzwoliło od  lęku przed zastępami duchów, mściwością

bóstw i  przodków, nieprzewidywalnością fatum, przed ciężką pięś-

cią kapryśnego przeznaczenia, by  łykać jak torturowana gęś takie

bzdury. Nie da się też jednak być ślepym na to, ile zła wyrządziliśmy

(ba, wciąż wyrządzamy), hołdując gdzieniegdzie na  świecie mental-

ności „wojny o pokój”, głosząc Ewangelię jak niektórzy konkwistado-

rzy, dla których krzyż był elementem prowadzenia polityki, robienia

biznesu z „czynienia sobie ziemi poddaną”, i którzy nigdy nie zabierali

tubylcom wolności wyboru, ależ skąd – pozwalali im ochrzcić się albo

zginąć, by nie obrażali dłużej Boga tym, że się nie ochrzcili. W takich

miejscach jak Guam krew tych, co  wybrali opcję drugą, i  łzy tych,

co zostali przy pierwszej, wołają – słychać to – z ziemi.

Jasne, daliśmy tym ludziom naukę, zaawansowane rolnictwo,

medy cy nę, przede wszystkim zaś pokazaliśmy drogę do zbawienia.

Od kilkunastu minut zadaję jednak sobie pytanie: i co z tego? Jestem

w Chamorro Village, czymś w rodzaju folklorystycznej galerii hand-

lowej opodal centrum stolicy Guam Hagatny. Wraz z  moim prze-

wodnikiem, młodym księdzem, weszliśmy do  pierwszego z  brzegu

sklepu „The Guam Art Gallery”. Mimo poranka  – półmrok. I  tony

przeznaczonego dla turystów robionego w  Chinach chłamu: fl agi,

obrazki, fi gurki, szklanki, kubeczki, magnesy, na ścianach – mocno

przykurzone różnej jakości obrazy, wieszane chyba bez ładu i składu,

Page 13: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

17Guam

dość rozpaczliwy obraz sztuki, która próbuje nie dać się zagadać

komercji. Za  ladą niewysoki, krępy mężczyzna koło pięćdziesiątki,

w  ciemnych okularach, z  czarnymi włosami splecionymi w  warko-

czyk i podkręconym wąsem. „Chamorro” – szepcze mi na ucho mój

guamski Wergiliusz. Sprzedawca, jak się później okazuje  – właści-

ciel, jest chmurny, żadnych uśmiechów, wylewnych powitań, zachęt

do zerknięcia na to czy tamto. Po kilku minutach szperania podcho-

dzę do niego z jedyną rzeczą, którą udało mi się wyłuskać z tego bała-

ganu  – ręcznie robionym magnesem. Powoli zaczyna go  pakować,

przez obronne naburmuszenie przebija się jednak ciekawość. Głę-

bokim, stanowczym głosem, nieco nadmiernie podkreślającym god-

ność i to, że to on jest tu gospodarzem, a ja gościem i żadne tam „nasz

klient – nasz pan”, zaczyna wypytywać, skąd jestem, co tu robię, kim

jest ten ksiądz. Spod lady z pietyzmem wyciąga zaczytaną na amen

książkę: „Znasz to?”. Na oko wydana z pół wieku temu, popodkreślana,

obłożona starannie w folię, ma na okładce wizerunek ognistego ptaka.

The Phoenix Rises. A mission history of Guam, autor o. Julius Sullivan,

kapucyn. „Mówisz, że jesteś dziennikarzem, chcesz pisać o Guam i nie

słyszałeś o tej książce? To znaczy, że nic nie wiesz i nic nie napi szesz.

Masz tu przewodników, oni ci o niej nie powiedzieli? Uważaj na nich.

Do kitu tacy przewodnicy”. Mój kolega zaczyna ciągnąć mnie do wyj-

ścia, chcę wziąć do ręki książkę, ale mężczyzna wyrywa mi ją z rąk.

„Nie jesteś godny, żeby jej dotykać” – syczy. Coraz bardziej ciekawi

mnie, co stoi za tym świętym ogniem, którym przede mną wymachuje.

Próbuję tonować sytuację, widzę, że Chamorro przyjmuje to z ulgą.

Zaczynamy rozmawiać.

Filamore Palomo Alcon to jeden z najbardziej znanych artystów

na Guam. Od piętnastu lat prowadzi ten sklep, choć w ofi cjalnym wrę-

czonym mi życiorysie woli, by nazywać sklep galerią, a jego samego –

kuratorem. W  latach osiemdziesiątych założył stowarzyszenie

artystów wywodzących się z ludu Chamorro, dziesięć lat temu napi-

sał – jak zaznacza – trzynastostronicowy projekt Mikronezyjskiego

Page 14: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

18 00.00 | 08.00

Centrum Artystycznego Chamorro, który do tej pory nie doczekał się

jednak realizacji. Jego obrazy wiszą w domach Amerykanów, Austra-

lijczyków, Japończyków, tu  sprzedaje głównie reprodukcje. Temat

większości z nich jest ten sam – lud Chamorro próbujący bronić swo-

jej tożsamości. Przed kim? Filamore nie jest jak jego rodacy, którzy

pytania o  dziedzictwo mają w  nosie, myślą tylko o  tym, jak dobrze

wykorzystać swój amerykański paszport, albo  – jak sąsiedzi z  Cha-

morro Village  – natłuc jak najwięcej kasy na  przyjezdnych i  balo-

wać, korzystając z tego, co spadnie ze stołu uciech, sprowadzanych

na  wyspę (głównie z  myślą o  lokatorach tutejszych baz Air Force

i Navy) przez azjatyckich mafi osów. Ten człowiek jest pęknięty, nosi

w sobie żywą ranę.

Książka, którą traktuje jak Biblię, opowiada o kolonizacji i chry-

stianizacji tych ziem przez Hiszpanów. Gadamy dobre pół godziny,

Filamore wciąż powtarza, że  jest katolikiem, cieszy się z  tego,

że ma wiarę, ale to tylko refren, zwrotki tej dziwnej pieśni traktują

Page 15: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

19Guam

jednak o przemocy, o krwi, o kradzieży, jakiej na Chamorro dopuś-

cili się ludzie z końca świata. Rozmawiając z tym człowiekiem, mam

poczucie, że moi pobratymcy dali mu duszę, ale wyrwali serce.

Proszę, by  wybrał jedną z  reprodukcji swoich prac, tłumaczę,

że  chciałbym ją  kupić, opublikować w  Polsce, żeby tamtejsi chrześ-

cijanie też czegoś się o tym, co tu się w imię Chrystusa stało, dowie-

dzieli. Filamore – już wyraźnie wzruszony – wybiera pracę Guahan

ad 1668. Guahan to nazwa wyspy Guam w języku Chamorro. W 1668

roku przybył tu pierwszy jezuita, Diego Luis de San Vitores, po jego

śmierci wojsko przygotowało zemstę, zaczęło się trzydziestoletnie

piekło, które  miało skończyć się rajem. W  opisie obrazu czytam:

„Palma kokosowa to wyspa Guahan. Skały to twarze dawnych miesz-

kańców tej ziemi, którzy zginęli za  swoje przekonania, bo  nie byli

gotowi na  zaakceptowanie wiary, która była im narzucana. Góra

w  centralnej części obrazu to  Golgota, trzy palmy na  jej szczycie

to  ewangeliczne trzy krzyże, środkowy to  krzyż Jezusa Chrystusa,

a czerwony kolor tego drzewa symbolizuje Jego krew. W chwili gdy

umierał, Jego krew spłynęła przez wyspę Guahan na zbawienie ludzi.

Palmy wokół Golgoty  to  stacje drogi krzyżowej. Duża żółta skała

w  prawym dolnym rogu to  twarz Naszego Pana Jezusa Chrystusa,

który wstaje z martwych trzy dni po swojej śmierci. Purpura ziemi

i skał to ta sama purpura, której nasz Kościół używa do zasłaniania

fi gur Jezusa w okresie Wielkiego Postu. Ten obraz pokazuje początki

chrześcijaństwa na Guahan”.

Filamore z  godnością i  tremą poprawia wąsy i  usuwa z  twarzy

uśmiech, by  zapozować mi  do  zdjęcia, wylewnie się żegnamy. Jego

niewypowiedziana intuicja była trafna: gdy chrześcijanie zabijali

niewiernych, ich Mistrz był z niewiernymi. Listę przykazań w Starym

Testamencie otwiera zwrot „Słuchaj, Izraelu”. W Nowym Testa men-

cie Jezus, nawet zanim kogoś uzdrowił, pytał, czy na pewno tego chce.

Wychodzę z  galerii, przed oczyma mam kolejne obrazy zwie-

zione ze świata. W Stanach widziałem indiańskich wodzów, niegdyś

Page 16: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

dumnych i przepięknie wystrojonych, dziś przebranych w chińskie

podróbki i zamroczonym do nieprzytomności tanim alkoholem. Na

wyspach południowego Pacyfi ku czy w brazylijskim interiorze spo-

tykałem tubylców, którzy całe życie będą próbowali doskoczyć

do  marzeń oświetlonych logo słodkiego napoju, którym daliśmy

ambicje, by stali się obywatelami świata, ale odmawiamy im paszportu

pozwalającego je  zrealizować. Lubimy, jak nam zazdroszczą, niech

jednak robią to za drzwiami. Lubimy tuczyć się myślą, że zostawiamy

w Wigilię puste miejsce przy stole, nic jednak nie przeraża nas tak jak

myśl, że ktoś rzeczywiście mógłby je kiedyś zająć. Apostolstwo bez

wzięcia odpowiedzialności.

Page 17: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

spis treści

00.0001.0002.0003.0004.0005.0006.0007.0008.0009.0010.0011.0012.0013.0014.0015.0016.0017.0018.0019.0020.0021.0022.0023.00

Wstęp 5

Guam 9

x 21

Filipiny 43

Guam 53

Salwador 85

Honduras 101

Szkocja 135

Australia 147

Papua-Nowa Gwinea 163

Guam 179

Norwegia ⁄ Filipiny ⁄ rpa 201

Bhutan 209

Papua-Nowa Gwinea 223

Hongkong 253

usa 265

Papua-Nowa Gwinea 277

Filipiny 301

Zambia 323

Honduras 339

Francja 349

Portugalia 371

Australia 383

Turkmenistan 391

Wielka Brytania 419

Podziękowania 431

Źródła fotografi i 433

Page 18: Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie

SzymonHołownia

Oferta last minute: załap się na podróż do nieba

Miłośnik egzotycznych lotnisk i najgorszych hoteli

Szymon Hołownia przemierzył setki tysięcy kilometrów,

aby odkryć dla nas chrześcijaństwo na nowo.

Kardynał Maradiaga, kandydat na papieża, pilotował dla niego

śmigłowiec w Hondurasie. Od księdza komandora US Navy na Guam

dowiedział się, że w amerykańskiej armii też można zostać świętym.

Miejsca spotkania z koptyjką Mariam nie ujawni nigdy – w Egipcie

wydano na nią wyrok śmierci za porzucenie islamu.

Dotknij chrześcijaństwa w jego niezwykłej różnorodności.

Poczuj się częścią wspaniałej wspólnoty, żywej 24 h na dobę.

Czy ktoś wierzy, czy nie, czyta się wybornie.

Jak dla mnie – najlepsza rzecz Szymona.

marcin prokop

Niezwykła podróż, tak geografi czna, jak i duchowa.

Szymon zagląda w zakamarki duszy swoich rozmówców

i to jest prawdziwa wartość tej książki.

kinga baranowska, himalaistka

Złotówka ze sprzedaży

każdego egzemplarza książki

zostanie przeznaczona na sierociniec

Kasisi Children’s Home w Zambii.

Cena detal. 49,90 zł

ZNAK_HOLOWNIA_OKLADKA_tw_FINAL.indd 1-3ZNAK_HOLOWNIA_OKLADKA_tw_FINAL.indd 1-3 2012-10-02 13:50:562012-10-02 13:50:56