20
1 „Lubuszanin.org.pl” nr 3(11)wrzesieñ 2009

Lubuszanin nr 11

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Lubuszanin nr 11

Citation preview

Page 1: Lubuszanin nr 11

11111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

Page 2: Lubuszanin nr 11

22222

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

FUNDUSZE UNIJNEBLI¯EJ CIEBIE!!!

• Chcesz napisaæ dobry projekt, który uzyska dofinansowanie?

• Chcesz sprawnie zarz¹dzaæ zadaniami w projekcie?

• Chcesz dopilnowaæ osi¹gniêcia zak³adanych rezultatów?

• Chcesz zapobiec b³êdom przy rozliczeniu bud¿etu?

Je¿eli tak, to zapraszamy do korzy-stania z naszej oferty szkoleniowej,któr¹ opracowaliœmy zgodnie zezg³aszanymi przez Pañstwa potrzeba-mi:

„Tworzenie projektu” – po-ziom podstawowy i za-awansowany, „Rozliczanieprojektu” – poziom podsta-wowy i zaawansowany, „Wy-pe³nianie wniosków w Generato-rze Wniosków Aplikacyjnych”, „Inicja-tywy oddolne w PO KL”, „Równoœæszans”, „Pomoc publiczna”, „PrawoZamówieñ Publicznych w PO KL”

Z oferty szkoleniowej mog¹ sko-rzystaæ:

• organizacje pozarz¹dowe;

• szko³y: podstawowe, gimnazjalne, ponadgimnazjal-ne, placówki edukacyjne, w tym przedszkolne;

• wszystkie podmioty bêd¹ce projektodawcami/bene-ficjantami projektów wspó³finansowanych z EFS zgmin wiejskich, miejsko-wiejskich i miast do 25.000mieszkañców;

• MSP zlokalizowane na terenie województwa lubu-skiego.

Szkolenia s¹ bezp³atne. Zapewniamy materia³y szkoleniowe, catering podczas szko-lenia, certyfikat ukoñczenia szkolenia.

Osoba do kontaktu:

Anna Sydorspecjalista ds. informacji i promocjiRegionalny Oœrodek EFS w Zielonej Górzetel. 068 459 33 35,e-mail: [email protected]

Waldemar Gruszczyñski

I Ty mo¿esz zostaædziennikarzem ............................ 3

Micha³ Iwanowski

Media na rozdro¿u ....................... 6

Ireneusz Wojewódzki

Czwarta w³adza ............................ 9

Renata Wcis³o

Nastawiony obywatelsko ........... 13

Marcin Florkowski

Homo communicativus ............... 15

Liga Inicjatyw Obywatelskich ......... 18

Wydawca:Stowarzyszenie Verte

Adres wydawnictwa i redakcji:ul. Ciesielska 1,65-059 Zielona Góra,tel.: 068 453 24 77,fax: 068 459 33 36,www.verte.org.pl,www.lubuszanin.org.pl,e-mail:[email protected],[email protected]

Redaktor naczelny:Jakub Sakrajda

Sekretarz redakcji:Anna Sydor

Sk³ad:Mamert Janion

Drukarnia:DEM-DRUK,ul. Reymonta 2, 68-300 Lubsko

SPIS TREŒCI

„Lubuszanin”nr 3(11) wrzesieñ 2009

Publikacja wydana dziêki wsparciu Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich 2009. Za treœæ tego dokumentu odpowiadaStowarzyszenie Verte. Pogl¹dy w nim wyra¿one nie odzwierciedlaj¹ w ¿adnym razie oficjalnego stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej.

Page 3: Lubuszanin nr 11

33333

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

I Ty mo¿esz zostaædziennikarzem

¯yjemy w spsia³ej epoce. Zepsu³y siê gusta, kultura, ¿arcie. Piwo te¿ nie to, co kie-dyœ. Czemu wiêc media mia³yby byæ wyj¹tkiem?

WWWWWaldemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñski

T O N I E J E S T A R T Y K U £ O R Ê C E W M A G L U„I Ty mo¿esz zostaæ dziennikarzem” – Waldemar Gruszczyñski

Nie s¹. Oczywiœcie ewolucja mediówodbywa siê w skali globalnej. Niektórezmiany wynikaj¹ z rozwoju cywilizacyj-nego i nie mam z³udzeñ, ¿e mo¿na jezatrzymaæ b¹dŸ odwróciæ. Zreszt¹ zam³ody jestem, by wystêpowaæ w roli sta-rego piernika, rozpoczynaj¹cego ka¿dywywód od zwrotu: „A za moich cza-sów…”. Czasy obecne równie¿ bowiems¹ moje, a czy gorsze, czy lepsze w ogól-nej ocenie, to siê oka¿e.

***************Tradycyjne media, te najstarsze, jak

prasa, i te m³odsze nieco – radio i tele-wizja, musia³y nieco ust¹piæ miejsca iwpuœciæ na scenê ma³ego braciszka –Internet. Niestety, ma³y chyba bra³ ste-rydy i urós³ w szaleñczym tempie. I, nie-stety, sporo namiesza³. Poprzez swoj¹powszechn¹ dostêpnoœæ spowodowa³kilka rzeczy. Po pierwsze, jest darmowy.Tradycyjne media, które pozak³ada³y por-tale i przenosz¹ tam coraz wiêcej swo-ich treœci, odczu³y to natychmiast. Jeœliklient ma to samo za darmo oraz za kil-ka z³otych, to wybierze oczywiste. Poja-wiaj¹ siê wiêc g³osy, by Internet uczyniæŸród³em informacji odp³atnych. Jednakta dyskusja ma³o nas interesuje w kon-tekœcie dzisiejszego wywodu. Niech siêtym pomartwi¹ bohaterowie naszegotekstu: szanowni dziennikarze, redakto-rzy, reporterzy i wszyscy, którzy siê zanich uwa¿aj¹.

***************Z punktu widzenia odbiorcy Internet

przyniós³ inn¹, fundamentaln¹ zmianê:interaktywnoœæ. Oto zyska³em mo¿liwoœæreakcji na przeczytany artyku³: mogê go

skomentowaæ, pochwaliæ, skrytykowaæautora, obrzuciæ b³otem bohaterów tek-stu albo napisaæ przepiêkn¹, s³odk¹ jakró¿owy kucyk laurkê. Zaczê³o siê od in-ternetowych forów, na których ludzieprzerzucali siê emocjami, a klawiatury

p³onê³y. Niestety, wiêksza, b¹dŸ mniej-sza anonimowoœæ spowodowa³y, ¿emiejsca takie stawa³y siê czêsto medial-nymi kloakami. Frustraci potrafili opluænajszczytniejsz¹ ideê, ot tak, dla zasady.Przeciwnicy polityczni wykorzystywalika¿dy pretekst do agitacji b¹dŸ krytyki.Nawet zwyk³y Kowalski dosta³ wreszciebroñ do rêki, by siê zemœciæ na McDo-

Page 4: Lubuszanin nr 11

44444

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

T O N I E J E S T A R T Y K U £ O R Ê C E W M A G L U„I Ty mo¿esz zostaæ dziennikarzem” – Waldemar Gruszczyñski

naldzie za poziom obs³ugi w niedzielê.Ale od dawna wiadomo, ¿e na nawoziemo¿e wyrosn¹æ piêkny pomidor. Wiêc odinternetowych forów by³ tylko krok dodziennikarstwa obywatelskiego. Pojawi³ysiê autorskie serwisy, opiniotwórcze forai autorskie, powa¿ne blogi. I sta³a siêrzecz odwrotna. Teraz g³ównonurtowemedia zaczê³y naœladowaæ tê amatorsk¹dzia³alnoœæ. Gazety pozak³ada³y blogi,wykreowa³y fora, podgl¹dnê³y i pods³u-cha³y internetow¹twórczoœæ, zaczê³ywpuszczaæ na elek-troniczne mediaamatorów, prosiæ ozdjêcia zrobione te-lefonami komórko-wymi. Wszystko,aby byæ bli¿ej ¿ycia.Ale niestety, kosz-tem bycia dalej odrobienia profesjo-nalnych mediów.

***************Nie jest to, rzecz

jasna, wina Interne-tu. To narzêdzie, jakka¿de inne. Redak-cjom po prostu takjest ³atwiej. I taniej.Po co p³aciæ reporte-rowi, skoro i tak poka¿dym wypadkuœwiadkowie przyœl¹nam zdjêcia rozsma-rowanego na asfalciemotocyklisty. A ko-lejnych dziesiêciu zadarmochê napiszerelacjê z wypadku.Jeszcze makabrycz-nie ciep³¹.

***************Znam kontrar-

gumenty medial-nych decydentów:nasi Czytelnicy i wi-dzowie tego ocze-kuj¹. Panowie i Pa-nie, ja na pewno nie. I wielu moich zna-jomych równie¿. Ja nie wiem, jak to jestw Warszawie, ale w Zielonej Górzechcia³bym m¹drzejszego radia, gazety,telewizji. Co niby wnosi do mojego ¿yciagazeta, która na jednej stronie informujemnie, ¿e „Kamieniarz z wiaduktu nie-uchwytny” oraz „Nadal pi j¹ nasz¹krew”. Na drugiej robi siê jeszcze bar-dziej uroczo, bo „Porywali owce, póŸ-

niej je zar¿nêli”, „Dwóch pijanych,¿aden nie kierowa³”, „Magiel zmia¿d¿y³jej rêkê”, „Siekier¹ w g³owê brata”. Mo¿-na by s¹dziæ, ¿e to opisy z Meksyku, anie spokojnej lubuskiej mieœciny. Za-miast deseru na kolejnej stronie serwuj¹nam wstrz¹saj¹c¹ wieœæ, i¿ „Zbieraj¹œmieci, gromadz¹ mocz”. Frazê „gro-madz¹ mocz” gazeta podaje wyt³usz-czon¹ czcionk¹, bym czasem nie prze-gapi³ tej fundamentalnej dla mego ¿ycia

wieœci. Wiêkszoœæ ztych informacj iprzed laty trafi³abyco najwy¿ej do kro-niki kryminalnej. Wdodatku zebra³by jesta¿ysta, bo do-œwiadczony dzien-nikarz w tym czasiepisa³by komentarz,felieton, analizê, aprzy odrobinieszczêœcia mo¿e re-porta¿, czyli przy-gotowywa³ dla nas,Czytelników, fruktaz bi t¹ œmietan¹.Niestety, dostajemyjedynie mocz. Z³ezk¹ w oku wspo-minam przed latypodpis w Wyborczejpod zdjêciem mini-stra Wiatra obrzu-conego ja jkami„Jaja na Wietrze”.Wyborcza zreszt¹s³ynê³a z doskona-³ych tytu³ów. Dziœpalma pierwszeñ-stwa nale¿y siê „Po-lityce”: „S³owa id¹na ca³oœæ”, „K³opo-tów bez litu” – o au-tach na pr¹d,„Wszystko jasne” –o rewolucji w bran-¿y energetycznejczy „Ostatni” – oEdwardzie Kenne-dym. Ten ostatnitytu³ w wersji lokal-nej pewnie brzmia³-

by „Æpa³ i pi³, ale d³ugo ¿y³”.

***************Myœlicie Pañstwo, ¿e tak siê dzieje tylko

w lokalnych, ma³omiasteczkowych pisem-kach, gdzie dy¿urnym tematem jest pijanyrowerzysta? Otó¿ informujê, ¿e pijany rowe-rzysta wjecha³ triumfalnie na najwiêksze ³amyi nie zanosi siê, by chcia³ nas opuœciæ. Skoro

najwiêkszy portal, czyli gazeta.pl, odbicie naj-bardziej opiniotwórczego dziennika w kraju,na pierwszej stronie roztkliwia siê nad zmê-czon¹ Dod¹ albo pokazuje ty³ek w¹tpliwejurody celebrytki, to ja przepraszam i wycho-dzê. I nie chodzi mi tylko o apel, by Wybor-cza pokazywa³a ty³ki ³adne, choæ to istotne.Niech ty³ki jad¹ sobie na pudelku lub moszcz¹w innym tematycznym serwisie. A Wybor-cza niech pomaga mi w rozstrzyganiu zu-pe³nie innych ¿yciowych wyborów. Przynaj-mniej na pierwszej stronie.

***************Od finezji internetowych tytu³ów a¿

zêby bol¹. Najwiêkszy regionalny dziennikpowiadamia mnie, ¿e „Klient jak marzenie,z³odziej jak koszmar. Przeczytaj o nietypo-wych interwencjach policjantów z minio-nego weekendu”, a tak¿e, ¿e „Gospodyniez Mniszek pod Miêdzychodem sma¿y³ydziœ powid³a”. W redakcji bowiem wiedz¹:jestem tak g³upim burakiem, ¿e bardziejfinezyjny tytu³ albo (Bo¿e, uchowaj) meta-fora, zabi³yby mi intelektualnego æwieka naresztê dnia. Wiêc dostajê tytu³ prze¿uty jaks³oikowa papka dla dziecka. Podgrzaæ ismacznego. Ale mnie to nie smakuje. Przywspomnianych powid³ach tytu³ „Kloss zeZb¹szynia” wygl¹da jak wyrafinowany efektpracy ca³ego kolegium. Niestety, ju¿ przedlaty pisa³ poeta „³añcuchy tautologii, parêpojêæ jak cepy”. Wykraka³.

***************Ca³e z³o dziennikarskiego œwiata bierze

siê, niestety, z rachunku ekonomicznego.Redakcje nie s¹ ju¿ tak rozbudowane jak kie-dyœ, wiêc trudno o specjalistów w ró¿nychdziedzinach ¿ycia. Zenek zajmuje siê moto-ryzacj¹, biznesem i konkursami na naj³ad-niejszy balkon, £ukasz polityk¹ i kultur¹ nisk¹,wysok¹ oraz lekkopó³œredni¹, Jola wszyst-kim. M³odzi adepci dziennikarstwa nie maj¹od kogo czerpaæ wzorców, bo nikt specjal-nie nie ma dla nich czasu. A na domiar z³egomam wra¿enie, ¿e wszêdzie pozwalniano lu-dzi z korekty, wiêc nie z czasownikami odt¹dmo¿na pisaæ jak siê chce. Ale o zgrozo, po-jawiaj¹ siê nawet ortografy!

Ca³e z³o dzien-n i ka r sk iegoœwiata bierzesiê, niestety, zrachunku eko-nomicznego.Redakcje nies¹ ju¿ tak roz-budowane jakkiedyœ, wiêctrudno o spe-cjalistów w ró¿-nych dziedzi-nach ¿ycia [...]M³odzi adepcidziennikarstwanie maj¹ odkogo czerpaæwzorców, bonikt specjalnienie ma dlanich czasu.

WWWWWaldemaraldemaraldemaraldemaraldemarGruszczyñskiGruszczyñskiGruszczyñskiGruszczyñskiGruszczyñskiPrzedsiêbiorca,publicysta. Przezwiele lat dziennikarz„Gazety Wyborczej”,obecnie prowadziagencjê reklamow¹Fabryka ReklamyIBI.

Page 5: Lubuszanin nr 11

55555

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

T O N I E J E S T A R T Y K U £ O R Ê C E W M A G L U„I Ty mo¿esz zostaæ dziennikarzem” – Waldemar Gruszczyñski

***************No i mamy to, co mamy. Felieton i repor-

ta¿ to gatunki gin¹ce. Esej zmar³ wiele lat temu.Pog³êbiona analiza to sztuka tak trudna, ¿e te¿niemal ju¿ zapomniana. Poza tym przy rotacjiw mediach nie ma szans na autora o posze-rzonym przez pryzmat doœwiadczenia spoj-rzeniu na problem. W efekcie króluje lekkog³upawy tytu³ i kiepski merytorycznie artyku³oparty o niezadowolonego pana Zdzis³awa,

przez fanów, ale obcymi szerszej publiczno-œci, rozdziawi³em usta z podziwu. By³a przy-gotowana! I nie szarpa³a mnie za ramiê z t¹niem¹ rozpacz¹ w oczach „wys³ali mnie namateria³, o co mam pytaæ?”

***************Obawiam siê jednak, ¿e lepiej nie bêdzie.

Choæ tu i ówdzie tli siê jeszcze nadzieja, do-tyczy ona mediów ogólnopolskich: reporta-

lat 42, z deptaka. W lokalnej telewizji dzienni-karz w programie o gotowaniu nazywa sitkodo m¹ki dziwnym, rustykalnym urz¹dzeniem.Inny w programie kulturalnym mówi o jed-nym z ostatnich (sic!) drewnianych koœció³-ków w Lubuskiem, co dowodzi, ¿e nigdy niewyjecha³ poza granice swego osiedla. Kiedywiêc kilka dni temu telewizyjna dziennikarkazrobi³a wywiad z dwoma pisarzami z bran¿yfantastycznej, znakomicie rozpoznawalnymi

¿u w Wielkim Formacie czy felietonów wPolityce. Ale to pierwsza linia. Na lokalnychfrontach jest tak, jak piszê. Smutno, prza-œnie, swojsko i niechlujnie. M³odzi s¹ niedo-uczeni, jeœli nawet czegoœ siê nauczyli, towzorców „siekiera w g³owie”, a jeœli nawetominêli rafy siekiery i magla, to zaraz st¹dwyjad¹. Musimy wiêc wymagaæ wiêcej, ni¿dostajemy. Musimy wiêcej, lepiej i m¹drzej,ale sami te¿ musimy nadawaæ ton tej dysku-

sji. Mo¿e tak bêdzie? Kilka tygodni temudziennikarka z Zielonej Góry napisa³a doœænieszczêœliwy w formie i treœci artyku³ o wi-nobraniowym Bachusie. Niemal natychmiastinternetowi polemiœci przeprowadzili bardzorzeczow¹ krytykê tekstu. Oby³o siê (niemal)bez ataków ad personam, a poziom debatyby³ lepszy ni¿ ostatnie programy Moniki Olej-nik. W efekcie gazeta nie kontynuowa³a g³up-kowato wywo³anego tematu ani rankingu naBachusa.

***************Z drugiej strony, po co nam te me-

dia, skoro sami mo¿emy byæ dziennika-rzami. Mo¿na rzec: chcesz m¹drego ar-tyku³u? To go sobie napisz. Stwórz ser-wis informacyjny, za³ó¿ fachowego blo-ga, uruchom radio internetowe. Dziœ je-steœmy jednoosobowymi redakcjami.Wystarczy koñcówka kabla do sieci.

Page 6: Lubuszanin nr 11

66666

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

M I Ê D Z Y P R Z O D K I E M A T Y £ K I E M , C Z Y L I…„Media na rozdro¿u” – Micha³ Iwanowski

nie ma tu ¿adnej regu³y. Liczy siê tylkoosobista inwencja i indywidualne podej-œcie. Jedni uwa¿aj¹, ¿e wszystkie infor-macje nale¿¹ im siê jak psu zupa, a infor-matorzy powinni na ka¿de zawo³anieprzysy³aæ im gotowce (najlepiej w formienewslettera z za³¹czonym plikiem wor-dowskim, ¿eby nie by³o problemów zeskopiowaniem), który oni ³askawie zre-daguj¹ i opublikuj¹. Oni zwykle ewoluuj¹w stronê pisania tekstów sponsorowa-nych, czasem zostaj¹ copywriterami wagencjach reklamowych i ¿egnaj¹ siê zdziennikarstwem. Dziennikarstwo to jed-na z form wype³niania s³owami treœci. Areklama to raczej dorabianie treœci dos³ów. I wychodzi np., ¿e ¯ubr powstaje zpszenicy. Grunt, ¿eby by³o „to” s³owo. I¿eby z nim siê wszystko kojarzy³o.

Na drugim krañcu s¹ ci dziennikarze, któ-rzy gardz¹ informacj¹ podan¹ na talerzu. Zacenn¹ uwa¿aj¹ tylko informacjê wydart¹ roz-mówcy z gard³a, po uprzednim przyciœniê-ciu go do muru, metodami przes³uchañ zGuantanamo. Liczy siê hicior, pora¿aj¹cynews. I do tego eksluzywny, którego nie manikt inny. Ci z kolei ewoluuj¹ w stronê dzien-nikarstwa œledczego. Nie na d³ugo, bo w tymfachu szybko nastêpuje wypalenie zawodo-we. I jeszcze wypalenie mostów, bo im takidziennikarz skuteczniejszy, tym mniej ludzichce z nim rozmawiaæ. A jak zapêdzi siê ojeden most za daleko i zap³aci gigantyczneodszkodowanie w s¹dzie, to ³atwo stracizapa³ do dziennikarskiej roboty.

O wydeptywaniu œcie¿ekO wydeptywaniu œcie¿ekO wydeptywaniu œcie¿ekO wydeptywaniu œcie¿ekO wydeptywaniu œcie¿ekNie ma to jak dziennikarzom - nic nie

robi¹, tylko ³a¿¹. Coœ w tym jest. Dziennikarzmusi najpierw sporo ³aziæ, ¿eby potem wiêk-szoœæ spraw za³atwiaæ przez telefon. To nie-stety k³óci siê z presj¹ czasu, pod któr¹ pra-cuje dziennikarz. Nie do wszystkich rozmów-ców jest on w stanie szybko dotrzeæ i spo-

Pisanie w gazecie czy Internecie, mówienie w telewizji czy radio - to tylko efek-ty finalne ca³ej dziennikarskiej roboty, wykonanej wczeœniej. Ta robota musibyæ porównywana z prac¹ górnika na „przodku”, o ile efektem nie ma byæ coœ, co

nadaje siê tylko do „ty³ka”. Zatem naczeln¹ zasad¹ dziennikarstwa jest rozeznanie, gdzieprzodek, a gdzie ty³ek.

Micha³ IwanowskiMicha³ IwanowskiMicha³ IwanowskiMicha³ IwanowskiMicha³ Iwanowski

O treœciach do dupyO treœciach do dupyO treœciach do dupyO treœciach do dupyO treœciach do dupy¯eby rozeznaæ gdzie przodek, a gdzie ty-

³ek, trzeba stan¹æ poœrodku. I to jest druganaczelna zasada dziennikarstwa, zwana ina-czej obiektywizmem. Niestety, na stra¿y tejzasady stoj¹ dziœ ju¿tylko s¹dy i - co zro-zumia³e - tylko w sy-tuacjach, gdy dostan¹do rêki pozwy. Roz-maite gremia bran¿o-we, w stylu Rady Ety-ki Mediów, zwi¹zkówczy stowarzyszeñdziennikarskich - niemaj¹ takiej si³y oddzia-³ywania, ¿eby swoimiuchwa³ami ten¿eobiektywizm wymu-siæ. Zatem pracowni-cy rozmaitych me-diów, z rozpêdu nazy-wani dziennikarzami,miewaj¹ tê zasadê wnosie i masowo pro-dukuj¹ treœci nadaj¹cesiê do ty³ka. Po prostudlatego, ¿e takie treœcidoskonale siê sprze-daj¹. Ot i uzdrowieñ-cze dzia³anie „niewi-dzialnej rêki rynku”,która reguluje namrzeczywistoœæ.

Teore tyzowaæ³atwo. Ale które treœcis¹ warte czytania, aktóre przys³owiowe-go podtarcia tylnej

Mediana rozdro¿u

czêœci cia³a? Co odró¿nia gazetê od papie-ru toaletowego? Nie wiem, wiêc podam su-biektywn¹ definicjê „treœci do dupy”. Mó-wi¹c pokrótce - to treœci, których celem niejest pobudzenie do myœlenia i wyrobieniaw³asnego pogl¹du przez czytaj¹cego, ale je-

dynie wzbudzenienegatywnych emocji,wymierzonych prze-ciwko komuœ i aplau-zu dla w³asnych po-gl¹dów i tez, zawar-tych w treœci. A wiêcmusz¹ to byæ treœcijednoznaczne, warto-œciuj¹ce, wrêcz maj¹-ce znamiona populi-stycznej propagandy.Bo im krócej i dosad-niej przekazane - tym³atwiejsze w odbiorze,bardziej przekonuj¹ce.To treœci ¿eruj¹ce naludzkim lenistwie iniechêci do myœlenia,czy zawracania sobieg³owy niuansami.

O wypala-O wypala-O wypala-O wypala-O wypala-niu mostówniu mostówniu mostówniu mostówniu mostów

A teraz trochê od z i e n n i k a r s k i mwarsztacie. Dzienni-karze maj¹ diame-tralnie ró¿ne podej-œcia do metod zdo-bywania informacji i

...dziennikarz„standardo-wy”, który niegustuje w eks-t remalnychformach tegozawodu, wie,¿e nie wszyst-kie informacjenale¿¹ mu siêjak psu zupa i¿e nie zawszetrzeba wydzie-raæ je rozmów-com z gard³a.W y s t a r c z ygrzecznie po-prosiæ

Page 7: Lubuszanin nr 11

77777

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

M I Ê D Z Y P R Z O D K I E M A T Y £ K I E M , C Z Y L I…„Media na rozdro¿u” – Micha³ Iwanowski

tkaæ siê osobiœcie. A czasem informacja, jak¹chce pozyskaæ, nie jest nawet tego warta.Tymczasem w pozyskiwaniu nawet prostychi oficjalnych informacji, potrzebna jest zasa-da wzajemnego zaufania. Dziennikarz wie, dokogo dzwoni, w przeciwieñstwie do rozmów-cy. Dlatego zawsze mog¹ siê zdarzyæ sytu-acje, w których rozmówca, po odebraniu te-lefonu odpowie: - Ale ja pana nie znam. Sk¹dmam wiedzieæ, ¿e pan to osoba, która siêprzedstawia?

Wówczas trzeba albo ruszyæ siê zzabiurka i po³aziæ, albo zaproponowaæ, by roz-mówca znalaz³ w Internecie nazwisko dzien-

nikarza i redakcyjny numer telefonu, od-dzwoni³ nañ i wówczas sobie z nim poroz-mawia³. To drugie rozwi¹zanie wymagaodrobiny dobrej woli ze strony rozmówcy.A jeœli ma on udzieliæ niewygodnej dla sie-bie informacji, to na tak¹ dobr¹ wolê niema co liczyæ. Pozostaje wydeptywaæ œcie¿-ki. I przekonywaæ rozmówców, by nie na-bierali wody w usta, tylko puœcili z nich parê.

Tak wiêc dziennikarz „standardowy”,który nie gustuje w ekstremalnych formachtego zawodu, wie, ¿e nie wszystkie infor-macje nale¿¹ mu siê jak psu zupa i ¿e niezawsze trzeba wydzieraæ je rozmówcom zgard³a. Wystarczy grzecznie poprosiæ.

O tym, co siê nale¿yO tym, co siê nale¿yO tym, co siê nale¿yO tym, co siê nale¿yO tym, co siê nale¿yBez ¿adnej ³aski dziennikarzom nale¿¹

siê wszystkie informacje dotycz¹ce dzia³al-noœci organów w³adzy publicznej. Powin-ny one znajdowaæ siê w internetowym Biu-letynie Informacji Publicznej, ale praktykawygl¹da tak, ¿e gminy i inne instytucjeumieszczaj¹ tam zwykle tylko telefony,

e-maile, adresy i godziny urzêdowania. Plusoœwiadczenia maj¹tkowe osób wydaj¹cychdecyzje administracyjne i ludzi pochodz¹-cych z wyboru powszechnego. Bo do tegozmusza ich ustawa. Ze œwiec¹ jednak szu-kaæ w BIP-ie takich cennych Ÿróde³ infor-macji jak protoko³y posiedzeñ rad miejskichi komisji rady, czy nawet treœci uchwa³ z uza-sadnieniem. I nawet piêkna ogólnopolskaakcja „Przejrzysta gmina” niewiele tutajzmieni³a, poza tym, ¿e na portalach gmin-laureatów pojawi³y siê loga z kryszta³kiemprzejrzystoœci, zamiast wiêkszej dawki in-formacji. Zwykle trzeba siê po nie pofaty-gowaæ do urzêdu, poprosiæ, ¿eby sekretar-ka wyjê³a z szafy stare skoroszyty i pokaza-³a uchwa³ê. A o protoko³ach, w których znaj-dziemy wiernie odtworzony przebieg posie-dzenia - lepiej zapomnieæ. Zwykle wygl¹daon tak, ¿e przewodnicz¹cy otworzy³ sesjê,przyj¹³ protokó³ z poprzedniej, radni zag³o-sowali nad uchwa³ami, potem zg³osili spra-wy ró¿ne i przewodnicz¹cy sesjê zamkn¹³.

Lepiej jest w Internecie z dostêpem doinformacji z wyników pracy organów nad-zorczych, czy kontrolnych, jak NIK czy

Micha³Micha³Micha³Micha³Micha³IwanowskiIwanowskiIwanowskiIwanowskiIwanowskiAutor jestdziennikarzem„Gazety Lubuskiej”.

Page 8: Lubuszanin nr 11

88888

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

M I Ê D Z Y P R Z O D K I E M A T Y £ K I E M , C Z Y L I…„Media na rozdro¿u” – Micha³ Iwanowski

Regionalna Izba Obrachunkowa. Choæmankamentem jest tutaj du¿e opóŸnieniew publikacji tych materia³ów.

O firmach - twierdzachO firmach - twierdzachO firmach - twierdzachO firmach - twierdzachO firmach - twierdzachPrawdziw¹ twierdz¹ dla dziennikarzy s¹

prywatne firmy, korporacje czy konsorcja.Najtrudniejsze w kontaktach s¹ te, które nastanowisku osoby ds. kontaktów z mediaminie maj¹ cz³owieka rozumiej¹cego mechani-zmy dzia³ania mediów. Wiadomo, ¿e taka fir-ma w kontaktach z pras¹ nic nie musi. Niemusi rozmawiaæ, nie musi przekazywaæ ja-kichkolwiek informacji. Tylko mo¿e. Przyk³a-

dem jest tutaj japoñska firma Funai, któraod czasu ulokowania siê w nowosolskiej stre-fie ekonomicznej w 2006 r., tylko raz wyda³aoficjalny komunikat do mediów, informuj¹-cy o zwolnieniu grupowym po³owy z ponad400-osobowej za³ogi. Zreszt¹ by³o to dzia³a-nie wyprzedzaj¹ce i jakby trochê wymuszo-ne, bo dziennikarze i tak by siê o tym dowie-dzieli choæby z Powiatowego Urzêdu Pracy,któremu firma musia³a ten fakt zg³osiæ.

Ale na szczêœcie wiêkszoœæ du¿ychmiêdzynarodowych firm i konsorcjów wPolsce rozumie i szanuje fakt, ¿e funkcjo-nuj¹ w demokratycznym pañstwie, które-go elementem jest wolna prasa. I nie uni-

efektem by³ materia³ o takim wy-dŸwiêku, jaki sobie ¿yczysz. Podrugie wskazujesz, ¿e nie jesteœgodny zaufania, skoro poma-wiasz redakcyjnego kolegê.Dziennikarz mo¿e mieæ obawy, ¿eza kilka dni zadzwonisz do na-stêpnej osoby i to samo zacznieszopowiadaæ o nim samym.Chc¹c wzbudziæ zaufanie, najle-piej nawi¹zaæ do wczeœniejszychpublikacji dziennikarza, do któ-rego dzwonisz i zasugerowaæ, ¿eby³oby dobrze, gdyby to on zaj¹³siê twoim tematem. Wtedy za-czynasz rozmowê merytoryczniei dajesz do zrozumienia, ¿e je-steœ sta³ym czytelnikiem, któryma rozeznanie w pracy gazety,do której dzwonisz.

3.Chc¹c zaprotestowaæ, lub kry-tycznie odnieœæ siê do publikacjiw gazecie, musisz wyraŸnie od-ró¿niæ sprostowanie od polemi-ki. Sprostowanie to korekta ewi-dentnego b³êdu w treœci artyku-³u: b³¹d w nazwisku, w cyfrach,przypisanie czyjeœ wypowiedzinie tej osobie, która to powie-dzia³a, itp. Osoby zbulwersowa-ne artyku³em w gazecie, czêstotytu³uj¹ swoje pisma jako „spro-stowanie”, podczas gdy zawie-raj¹ one czyst¹ polemikê z tre-œci¹ artyku³u. Czyli w³asn¹, inn¹ni¿ zaprezentowana w gazecieinterpretacjê zjawiska czy wyda-rzenia. Przy tej okazji czêsto pa-daj¹ zarzuty, ¿e gazeta czy dzien-nikarz „k³amie”.Tymczasem w myœl prawa pra-sowego, redaktor naczelny maprawo odmówiæ publikacji „spro-stowania”, jeœli nie spe³nia onopowy¿szych wymogów. Wtedypozostaje tylko d³uga i ¿mudnadroga s¹dowa. Nie znam nato-miast redakcji, która odmówi³a-by publikacji polemiki. O ile re-

1.

Jeœli chcesz zainteresowaædziennikarza swoim tematem,nigdy nie dzwoñ, mówi¹c: -Mam dla pana rewelacyjny te-mat, prawdziw¹ sensacjê. Pro-szê przyjechaæ tu i tu, a sam panzobaczy. Wiêcej nie mogê po-wiedzieæ, bo to nie na telefon.To niepowa¿ne podejœcie, któretylko zirytuje dziennikarza.Wbrew pozorom, dziennikarz niepracuje chaotycznie. Ma mniejwiêcej zaplanowany dzieñ, reali-zuje wczeœniejsze zamówienia,jest poumawiany na konkretnegodziny. Jego praca nie polegana czekaniu na telefon od anoni-mowego informatora, który chcedaæ cynk w anonimowej sprawie.Chc¹c zainteresowaæ dziennika-rza, musisz siê przedstawiæ(mo¿na zastrzec dane personal-ne tylko do wiadomoœci redak-cji), podaæ swój telefon i dopie-ro wtedy zreferowaæ pokrótce oco chodzi. Wówczas dziennikarzmo¿e sam podj¹æ temat, umó-wiæ siê na spotkanie, albo prze-kazaæ temat innemu dziennika-rzowi, wyspecjalizowanemu wtemacie, o jakim mowa.

2.

Nigdy nie zaczynaj kontaktu zdziennikarzem od s³ów: - Dzwo-niê do pana, bo zawiod³em siê napañskim redakcyjnym koledze,który jest taki i owaki, zaj¹³ siêspraw¹ dopiero po interwencji uredaktora naczelnego i jeszczenapisa³ nie tak, jak chcia³em.Po takich s³owach, nie licz, ¿e kto-kolwiek zajmie siê tematem. Popierwsze ods³aniasz swoj¹ rosz-czeniow¹ postawê i to w nie-uprawnionym zakresie. Jedyne,czego mo¿esz oczekiwaæ, to tego,by redakcja zajê³a siê twoim te-matem, ale nie mo¿esz ¿¹daæ, by

dakcja szanuje swoich czytelni-ków, polemikê zawsze zamieœci.Oczywiœcie pod warunkiem, ¿enie ma tam inwektyw i nie naru-sza czyichœ dóbr osobistych. Takwiêc przed napisaniem polemiki,lepiej ostudziæ emocje i meryto-rycznie wypunktowaæ swoje za-strze¿enia.

4.Jeœli chcesz puœciæ w œwiat ja-kieœ przedsiêwziêcie za poœred-nictwem konferencji prasowej,nie rób tego na ostatni moment.Dobrze siê przygotuj: zadbaj oto, by na konferencji by³a jakaœznana i identyfikowalna w regio-nie lub œrodowisku osoba. Tomagnes, który zachêci dzienni-karzy do przyjœcia. Zadbaj te¿ omateria³y pomocnicze w posta-ci opisu przedsiêwziêcia, jakie-mu poœwiêcona jest konferen-cja. Wyœlij je kilka dni wczeœniejdo wszystkich redakcji, by dzien-nikarze mieli szansê przygoto-waæ siê do pytañ. Na konferen-cji musi byæ przynajmniej jednakompetentna osoba, która bê-dzie w stanie z marszu odpowie-dzieæ na ka¿de pytanie. Pozostaliuczestnicy - w tym owa znanaosobistoœæ - mo¿e wystêpowaæw roli „wazonu”, czyli nic niemówiæ, tylko siedzieæ. Ale musibyæ dostêpna dla dziennikarzy,by ci mogli z ni¹ zrobiæ indywi-dualne wywiady, na inne, bli¿szejej tematy.

Nigdy nie organizuj konferencjiprasowej póŸniej ni¿ o 15.00.Inaczej frekwencja bêdzie mizer-na. Po tej godzinie, w redakcjachtelewizyjnych montowane s¹ ju¿wieczorne serwisy, a w gazetachzaczyna siê sk³ad stron kolejne-go wydania. Tak wiêc informa-cja o twojej konferencji przebijesiê tylko do wydañ interneto-wych i do serwisu radiowego.

kaj¹ kontaktów, przekazuj¹ informacje,ujawniaj¹ swoje plany inwestycyjne. Firmyzdaj¹ sobie sprawê, ¿e to od ich planów ipowodzenia w coraz wiêkszym stopniuzale¿y przysz³oœæ lokalnej spo³ecznoœci. Awiêc tej spo³ecznoœci nale¿¹ siê rzetelneinformacje, i to nie tylko formu³owane woficjalnych komunikatach zarz¹du czy radynadzorczej.

Z regu³y (chocia¿ s¹ tu wyj¹tki) poziomdziennikarskich kontaktów z kadr¹ bizne-sow¹ musi byæ o klasê wy¿szy ni¿ z kadr¹urzêdnicz¹. Firmy s¹ bardziej wymagaj¹cewobec dziennikarzy, jeœli chodzi o wiedzê,kulturê, a nawet erudycjê. I nie toleruj¹ignorancji.

O fina³owym odliczaniuO fina³owym odliczaniuO fina³owym odliczaniuO fina³owym odliczaniuO fina³owym odliczaniuNie brakuje ludzi, nawet wœród dzienni-

karzy, którzy wieszcz¹ rych³y zmierzch dzien-nikarstwa i odliczaj¹ lata, jeœli nie miesi¹ce,do jego zaniku. Jacek ¯akowski nazwa³ na-wet siebie przedstawicielem wymieraj¹cegozawodu. Jak zdun, szewc, zegarmistrz czywoŸnica. Inni mówi¹, ¿e to niemo¿liwe. Boprzecie¿ telewizja czy Internet, choæ samerzadko produkuj¹ dziennikarskie treœci, sta-czaj¹c siê w stronê rozrywki, to jednak ba-zuj¹ na publikacjach gazet, a rekordow¹ ogl¹-dalnoœæ w porannych programach TV osi¹-ga w³aœnie „przegl¹d prasy”. Inna sprawa,¿e kto obejrzy przegl¹d w TV, ten nie kupi ju¿prasy, przyczyniaj¹c siê do upadku dzienni-karstwa. I ko³o siê zamyka.

Jest jeszcze drugi aspekt, artyku³owa-ny przez... neurologów. Otó¿ dzienna daw-ka wiedzy i informacji, jak¹ codziennie ch³o-nie umys³ wspó³czesnego cz³owieka, jestporównywalna z wiedz¹ i zasobem infor-macji, jakie cz³owiek œredniowiecza przy-swaja³ przez ca³e ¿ycie. St¹d pytanie - czynie zbli¿amy siê do granicy przyswajalno-œci ludzkiego mózgu i czy jego ewolucjanad¹¿a za rzeczywistoœci¹. Ile jeszcze infor-macji i newsów jesteœmy w stanie przyswo-iæ? Kiedy umys³y zobojêtniej¹ na codzien-ne „pora¿aj¹ce newsy” i czy czasem ju¿ tosiê nie sta³o? I wreszcie - kiedy z mediówbêdziemy nie tylko czegoœ siê dowiadywaæ,ale tak¿e zaczniemy analizowaæ to, czegosiê dowiedzieliœmy. Cz³owiek œredniowieczamia³ na to ca³e ¿ycie, my nie mamy na toczasu. Lecz zapotrzebowanie na myœlenieroœnie. Niebawem wiêc czas siê znajdzie,choæby kosztem pustej rozrywki.

Przysz³oœæ (mo¿e nie tak daleka) tkwiwiêc w dziennikarstwie sk³aniaj¹cym domyœlenia, inspiruj¹cym do wyci¹gania w³a-snych wniosków. Reszta tego, co dziœuchodzi za dziennikarstwo, znajdzie swoj¹niszê w reklamie i rozrywce. Te¿ przecie¿potrzebnej. Dla równowagi.

Cztery zasady pracy z dziennikarzem

Page 9: Lubuszanin nr 11

99999

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

„Czwarta w³adza” – Ireneusz Wojewódzki

O T Y M , J A K M E D I A R O S £ Y W S I £ Ê

nych kopistów, a nastêpnie odpisy kolpor-towano dalej na prowincji, czêsto w for-mie odleg³ej od orygina³u. Podobne „ga-zety” wydawano od VI w. w Chinach. Ogra-nicza³y siê do wiadomoœci urzêdowych irozsy³ane by³y do gubernatorów prowin-cji, w póŸniejszym okresie, ju¿ w czasachnowo¿ytnych, drukowano je w wiêkszychnak³adach, lecz ukazywa³y siê nieregular-nie, a kolportowane by³y tylko drog¹ urzê-dow¹ – przetrwa³y jednak a¿ do upadkumonarchii w 1911 r.

Jednak¿e prawdziwy rozwój prasy za-czyna siê dopiero w epoce nowo¿ytnej.Z³o¿y³ siê na ten proces splot wielorakichczynników sprzyjaj¹cych powstaniu pra-sy, takich jak postêpowe has³a Renesansui Reformacji, odkrycia geograficzne, które

Okreœlenia „czwarta w³adza”, wed³ug jednej z wersji, po raz pierwszy u¿y³u schy³ku XVIII w. brytyjski parlamentarzysta i myœliciel Edmund Burke. Mia³on zwróciæ siê do dziennikarzy zasiadaj¹cych na ³awach prasowych Izby Gmin:

„wy jesteœcie czwart¹ w³adz¹ w królestwie”. S³owa te, nawi¹zuj¹ce do znanej ju¿wówczas monteskiuszowskiej triady (podzia³u w³adzy na ustawodawcz¹, wykonawcz¹i s¹downicz¹), wyra¿a³y idealistyczne przekonanie, ¿e prasa jest czynnikiem kontro-luj¹cym inne organy pañstwa. Dziœ, w dobie spo³eczeñstwa informacyjnego, nikt chybanie ma w¹tpliwoœci co do ogromnej roli œrodków masowego przekazu.

Ireneusz WIreneusz WIreneusz WIreneusz WIreneusz Wojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzki

TTTTTrudne pocz¹tkirudne pocz¹tkirudne pocz¹tkirudne pocz¹tkirudne pocz¹tkiOkreœlenie „czwarta w³adza” zrazu od-

nosi³o siê tylko do prasy, albowiem w³a-œnie ona by³a najstarszym – i przez ca³estulecia jedynym – „medium”.

Prapocz¹tków prasy mo¿na doszuki-waæ siê ju¿ w staro¿ytnoœci. W Rzymie w

Czwartaw³adza

II w. p.n.e. popularnym Ÿród³em informa-cji by³y Acta Diurna Orbis – rodzaj dzisiej-szych „dzienników urzêdowych”. Za-mieszczano w nich wa¿ne komunikaty,zarz¹dzenia w³adz, uchwa³y Senatu, opisyuroczystoœci, etc. Tekst oficjalny, ryty nagipsowej desce i wystawiany na widokpubliczny, by³ przepisywany przez prywat-

Page 10: Lubuszanin nr 11

1010101010

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

„Czwarta w³adza” – Ireneusz Wojewódzki

O T Y M , J A K M E D I A R O S £ Y W S I £ Ê

poszerza³y horyzonty intelektualne Euro-pejczyków, rozwój handlu, miast i miesz-czañstwa, wzmagaj¹c zapotrzebowanie nainformacjê, i to nie tylko wœród kupców,pragn¹cych z zyskiem sprzedaæ swój to-war.

Ale oczywiœcie dla rozwoju mediów wka¿dej epoce konieczny by³ tak¿e postêptechniczny. W przypadku prasy prze³omo-wym okaza³ siê wynalazek druku. Ju¿ wkoñcu XIV w. w Niderlandach zbudowanopierwsz¹ prasê z matryc¹ z drewnianegoklocka. W 1454 r. moguncki z³otnik i dru-karz Johannes Gensfleisch (znany jakoGutenberg) oraz Peter Schëffer zastoso-wali czcionkê ruchom¹.

Od tej pory rosn¹cy g³ód informacjimóg³ byæ zaspakajany znacznie ³atwiej. Tra-dycyjne formy przekazywania informacji,listy kupieckie, relacje przepisywane od-rêcznie, zosta³y wyparte przez relacje dru-kowane. Najstarsza zachowana pochodziz Bolonii z roku 1470 i zawiera opis tur-nieju rycerskiego. Innym s³ynnym drukiemtego typu jest list Krzysztofa Kolumba, wy-drukowany w Barcelonie w 1493 r., zawie-raj¹cy relacjê o dokonanym odkryciu. WPolsce pierwsza taka gazeta ulotna – zwa-no je nowinami – ukaza³a siê w 1550 r. inosi³a tytu³ „Nowiny z Konstantynopola”.

Od wynalezienia druku up³ynê³o jed-nak sporo czasu nim dosz³o do wydaniapierwszego periodyku. W 1605 r. przywi-lej drukowania regularnych „relacji” uzy-ska³ od w³adz pewien antwerpski szty-charz, w efekcie co tydzieñ zaczê³o wycho-dziæ pismo „Nieuwe Tijdinghe”. Po nimpojawi³y siê nastêpne periodyki, najpierww krajach niemieckich (m.in. „Aviso Re-lattion oder Zeitung” z 1609), potem wAnglii („The Weekly News from Italy” z1622) i we Francji (paryska „La Gazette” z1631). Polska nie pozostawa³a w tyle. Zadatê rozpoczêcia dziejów prasy polskiejmo¿na uznaæ 3 stycznia 1661 r., kiedy tow Krakowie ukaza³ siê „Merkuriusz PolskiOrdynaryjny”, tygodnik reprezentuj¹cypolityczny program króla Jana Kazimierza.

Prasa mia³a pocz¹tkowo wybitnie infor-macyjny charakter, a gros informacji doty-czy³o wydarzeñ militarnych i politycznych.Nie imponowa³y nak³ady, najwiêksze perio-dyki osi¹ga³y tysi¹c egzemplarzy, ale np. na-k³ad wspomnianego „Merkuriusza” nieprzekracza³ 200 egzemplarzy. Tak¿e wiado-moœci nie by³y najœwie¿sze, co nie dziwi,zwa¿ywszy, ¿e w koñcu XVI w. poczta doGdañska z Antwerpii sz³a oko³o 30 dni, zaœz Lizbony od 50 do 130 dni. Jeszcze dwie-œcie lat póŸniej, w epoce napoleoñskiej, „Ga-zeta Krakowska” podawa³a jako „najœwie¿-sze wiadomoœci z Pary¿a” opis wydarzeñsprzed miesi¹ca. Ponadto rozwój prasy i jejmodernizacja hamowane by³y w ca³ej Eu-

ropie przez surowe przepisy ograniczaj¹cewolnoœæ druku. Wszystko to jednak stop-niowo mia³o ulegaæ zmianie.

Ku wolnoœciKu wolnoœciKu wolnoœciKu wolnoœciKu wolnoœcii nowoczesnoœcii nowoczesnoœcii nowoczesnoœcii nowoczesnoœcii nowoczesnoœci

Ju¿ w XVII w. pojawi³a siê prasa te-matyczna, zapocz¹tkowana w 1665 r. przeznaukowe pismo paryskie „Journal de Sa-vants”. W œlad za nim pojawi³y siê innepisma specjalistyczne: literacko-naukowe,kulturalne, og³oszeniowe, a nawet… ko-biece. Pierwsze pismo skierowane do pañwydano ju¿ w 1682r., by³ nim angielski„Ladies Mercury”.Choæ technika dru-karska i przep³yw in-formacji d³ugo pozo-stawa³y zacofane, toju¿ w wieku XVIII, wepoce Oœwiecenia,Rewolucji Francu-skiej i amerykañskiejwojny o niepodle-g³oœæ, g³êbokimprzemianom uleg³aspo³eczna i politycz-na rola prasy.

Pierwsze zmianyzasz³y w Anglii i by³yoczywistym refleksemg³êbszych przemian, jakie dokona³y siê naWyspach Brytyjskich. Tam bowiem najszyb-ciej ewolucji uleg³y struktury spo³eczne, tamnarodzi³ siê nowoczesny parlamentaryzm,tam rozpoczê³a siê rewolucja przemys³owa.Tam te¿ po raz pierwszy prasa uzyska³awzglêdn¹ swobodê wypowiedzi. Funkcjonu-j¹cy ju¿ wówczas system dwupartyjny po-budza³ wymianê opinii i pogl¹dów. W efek-cie ju¿ w 1702 r. ukaza³o siê w Londyniepierwsze pismo codzienne – „The Daily Co-urant”, aczkolwiek przed nim istnia³o kilkainnych, lecz efemerycznych dzienników. Wkilka lat póŸniej Daniel Dafoe za³o¿y³ tygo-dnik „Reveue”, w którym czo³owe miejscezajmowa³y pisane przez niego z wielkim ta-lentem artyku³y polityczne, eseje i reporta¿e,nie zaœ bie¿¹ce informacje. Jego „RobinsonCruzoe” by³ pierwsz¹ powieœci¹ drukowan¹w odcinkach. Podobny charakter mia³ nie-zwykle popularny „Spectator”, na którympóŸniej wzorowa³ siê m.in. polski „Monitor”(z 1772 r.). W Anglii w II po³owie XVIII wie-ku, mimo obowi¹zywania wysokiego podat-ku prasowego, ³¹czny (globalny) nak³ad rocz-ny prasy przekracza³ 10 mln egzemplarzy, atakie tytu³y jak „The Times”, londyñski dzien-nik ukazuj¹cy siê nieprzerwanie od 1785 r.do dziœ, na trwa³e zapisa³y siê w historii me-diów.

Powiew wolnoœci zacz¹³ docieraæ tak-¿e na kontynent. W krêpowanej przez cen-zurê Francji pierwszy dziennik – „Journalde Paris” – ukaza³a siê przesz³o 70 lat polondyñskim pierwowzorze. Dojrzewa³ jed-nak prze³om. Nied³ugo przed zburzeniemBastylii jeden z przywódców rewolucji,markiz Mirabeau, g³oœno ¿¹da³ wolnoœciprasy, „która nie mo¿e byæ gwa³cona, wol-noœci, która musi byæ jak najszersza, wol-noœci, bez której ¿adnej innej nie uda siêzdobyæ”. Tê upragnion¹ swobodê gwaran-towa³a uchwalona w sierpniu 1789 r. „De-klaracja praw cz³owieka i obywatela”. WeFrancji, gdzie przed rewolucj¹ niemal

ca³kowity monopolnale¿a³ do trzech pism,nast¹pi³a eksplozja no-wych tytu³ów, którychliczba przekroczy³a400. Trwa³o to jednakkrótko. Napoleon Bo-naparte zaraz po prze-jêciu w³adzy stwierdzi³:„Jeœli popuszczê cugliprasie, nie pozostanê uw³adzy nawet trzechmiesiêcy” i zlikwidowa³niezale¿noœæ prasy.Jednak ziarno wolno-œci zosta³o ju¿ zasianei walka o wolnoœæ s³o-wa powraca³a w kolej-nych okresach.

U progu XIX wieku prasa wiêkszoœcikrajów znajdowa³a siê w okowach cenzu-ry. Przypadkiem szczególnym, poza Angli¹,by³y Stany Zjednoczone. Zwyciêstwo wwojnie o niepodleg³oœæ doprowadzi³o dorozkwitu amerykañskiej demokracji. Choæpierwszy dziennik powsta³ tu dopiero w1783 r. („The Pennsylvania Evening Post”),to jednak szybko ros³a liczba tytu³ów, g³ów-nie o charakterze lokalnym. Panowa³aogromna swoboda wypowiedzi, a bujne-mu ¿yciu politycznemu czêsto towarzyszy-³a na ³amach prasy demagogia i brutalneataki personalne. Mimo to Thomas Jeffer-son – jedna z ofiar takich ataków – pisa³:„Gdybym mia³ zdecydowaæ, czy powinni-œmy mieæ rz¹d bez gazet, czy gazety bezrz¹du, nie zawaha³bym siê ani chwili i wy-bra³ ten drugi ustrój”.

Tempo zmiant e c h n o l o -g i c z n y c hsprawia, ¿eprzysz³oœæ wy-kracza pozawyobra¿eniaz w y k ³ e g oœmiertelnika.

IreneuszIreneuszIreneuszIreneuszIreneuszWWWWWojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiHistoryk, doktor,pracownik InstytutuHistorii Uniwersyte-tu Zielonogórskiego,zajmuje siê histori¹najnowsz¹.

Page 11: Lubuszanin nr 11

1111111111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

O T Y M , J A K M E D I A R O S £ Y W S I £ Ê„Czwarta w³adza” – Ireneusz Wojewódzki

Wiek XIX – rewolucjaWiek XIX – rewolucjaWiek XIX – rewolucjaWiek XIX – rewolucjaWiek XIX – rewolucjacywilizacyjnacywilizacyjnacywilizacyjnacywilizacyjnacywilizacyjna

Rewolucja przemys³owa rozpoczê³asiê w ró¿nym czasie w ró¿nych krajach.Po przoduj¹cej Anglii drog¹ t¹ posz³y innekraje europejskie i USA. Wbrew nazwie by³to proces oznaczaj¹cy znacznie wiêcej ni¿tylko gwa³towan¹ industrializacjê. Postêpnauki, wynalazki techniczne czy rozwójtransportu ³¹czy³y siê z eksplozj¹ demo-graficzn¹, wzrostem œwiadomoœci mas,upowszechnieniem oœwiaty, stopniow¹demokratyzacj¹ ¿ycia politycznego. Dziêkitemu w II po³owie XIX wieku ukszta³towa³siê nowy, bli¿szy dzisiejszemu charakterprasy.

Wynalezienie telegrafu podnios³o ak-tualnoœæ prasowych informacji, zaœ rozbu-dowa linii kolejowych przyspieszy³a dys-trybucjê prasy. Teraz przes³anie wiadomo-œci z Indii do Anglii nie musia³o ju¿ zajmo-waæ 3-4 miesi¹ce. Nowoczesne maszynydrukarskie i rozwój papiernictwa pozwoli-³y zwiêkszyæ nak³ady do rozmiarów wcze-œniej nieosi¹galnych. O ile na pocz¹tkuwieku XIX nak³ad przeciêtnej gazety wy-nosi³ kilka tysiêcy egzemplarzy, to ju¿ pod

koniec stulecia londyñski dziennik „DailyTelegraph” ukazywa³ siê w nak³adzie 265tys. egzemplarzy! Oko³o 1890 roku w USAukazywa³o siê ponad 17 tys. periodyków,w Wielkiej Brytanii zaœ ponad 4 tys. Wci¹¿poszerza³ siê kr¹g czytelników. Prasa prze-sta³a byæ dostêpna tylko dla elit, nadesz³aepoka masowoœci. Zadecydowa³y o tymdwa czynniki – wzrost wykszta³cenia (np.we Francji odsetek analfabetów w 1826 r.wynosi³ ok. 60%, zaœ pó³ wieku póŸniejspad³ do 30 %) oraz spadek cen pism.

W pogoni za zyskiem wydawcy poczêliprzeœcigaæ siê w zdobywaniu nowych czy-telników, docieraj¹c do najni¿szych warstwspo³ecznych. Zasadê „krew na pierwszejstronie” zastosowa³ tani dziennik francu-ski „Le Petit Journal”. Gdy w 1869 r. re-dakcja poinformowa³a o wykryciu sensa-cyjnego morderstwa, czemu poœwiêcono2/3 objêtoœci pisma, w ci¹gu kilku dni jegonak³ad wzrós³ do 460 tys. Podobnegoprze³omu dokona³ w prasie amerykañskiejJoseph Pulitzer i jego „New York World” .Nie tylko przedstawia³ radykalny programspo³eczny, ale te¿ tropi³ korupcjê, afery,machinacje podatkowe bogaczy itd. Sen-sacyjny styl, bogaty serwis informacyjny,wœcibscy i zdolni dziennikarze, atrakcyjna

forma graficzna – oto tajniki sukcesu Pu-litzera, który zwyk³ mawiaæ: „Nie drukuj ni-gdy tego, czego twoja s³u¿¹ca nie mo¿ezrozumieæ”. Jego godnym konkurentemokaza³ siê William Randolph Hearst, któryw 1896 r. naby³ „New York Journal”.Wkrótce ca³a prasa bulwarowa, sensacyj-na, zyska³a miano „¿ó³tej prasy”, od tytu-³owego bohatera serii komiksów „YellowKid” zamieszczanych w obu pismach.Szczytem powodzenia jednocentowej „¿ó³-tej prasy” by³a wojna amerykañsko-hisz-pañska w 1898 r., kiedy to na skutek pod-burzenia opinii publicznej przez prasê Kon-gres USA zdecydowa³ siê na wypowiedze-nie wojny. W tym samym roku nak³ady obupism przekroczy³y po 1,5 mln egzempla-rzy!

W epoce totalitarW epoce totalitarW epoce totalitarW epoce totalitarW epoce totalitaryzmówyzmówyzmówyzmówyzmówPo pierwszej wojnie œwiatowej po-

jawi³a siê prasa nowej generacji – tablo-idy, czyli „pigu³ki” – takie jak „Daily Mir-ror”. Ogranicza³y siê do podania wyse-lekcjonowanych informacji, w ograniczo-nej iloœci i okraszonych bogatymi ilustra-cjami. Jednak obok nich powstawa³ypowa¿ne, opiniotwórcze magazyny

Page 12: Lubuszanin nr 11

1212121212

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

O T Y M , J A K M E D I A R O S £ Y W S I £ Ê„Czwarta w³adza” – Ireneusz Wojewódzki

spo³eczno-polityczne, jak amerykañski„Time” (1923). W Polsce miêdzywojennejnajpopularniejszym pismem by³ krakowski„Ilustrowany Kurier Codzienny”. Popularny„Ikac” ukazywa³ siê œrednio w nak³adzie 250tys., utrzymuj¹c wysoki poziom edytorski iwzglêdn¹ niezale¿noœæ od w³adzy. Da³ po-cz¹tek ca³emu koncernowi wydawniczemuo tej samej nazwie. Jego konkurentem by³warszawski „Dom Prasy”, a oba koncernyzdominowa³y polski rynek prasowy.

Nowe znaczenie pojêciu „czwarta w³adza”usi³owa³y nadaæ dwudziestowieczne totali-taryzmy. Zarówno Stalin, jak i Hiler zdawalisobie sprawê, ¿e aby panowaæ nad masami,trzeba mieæ w rêku œrodki masowego od-dzia³ywania i zapewniæ sobie monopol infor-macji. To w³aœnie twórca nazistowskiej pro-pagandy Josef Goebbels mia³ powiedzieæ, ¿e„k³amstwo powtarzane tysi¹c razy staje siêprawd¹”. Organ prasowy NSDAP „VölkischerBeobachter” z niewielkiej gazetki przerodzi³siê w okresie rz¹dów Hitlera w najwa¿niej-szy niemiecki dziennik z nak³adem blisko 2mln egzemplarzy. Jeszcze wiêksze osi¹ga³asowiecka „Prawda”, której treœæ by³a w isto-cie zaprzeczeniem tytu³u.

Jednak w tym czasie karierê zaczê³o ro-biæ ju¿ radio, które u³atwi³o Hitlerowi zdoby-cie popularnoœci. Nie przypadkowo w latach30. to w³aœnie Niemcy posiadali najwiêksz¹liczbê radioabonentów w Europie (ponad 8mln), a na œwiecie ustêpowali tylko Amery-kanom (ponad 24 mln).

Pocz¹tki radiofonii zwi¹zane s¹ z wyna-lazkiem Marconiego, opatentowanym w1896 r. Jednak¿e pierwsza audycja radiowa– transmisja koncertu muzycznego na czeœæbelgijskiej królowej – nadana zosta³a dopie-ro w 1914 r. Natomiast pierwsza publicznarozg³oœnia radiowa rozpoczê³a pracê w Pit-tsburghu (USA) w 1920 roku, w tym samymczasie pojawi³y siê w sprzeda¿y pierwszewytwarzane fabrycznie odbiorniki radiowe.Rok póŸniej w USA i we Francji zaczêto emi-towaæ sta³y program radiowy. W Polsce sta-³o siê to w roku 1926. Pierwsze rozg³oœnieby³y z regu³y upañstwowione, rzadko nato-miast, jak w przypadku Stanów Zjednoczo-nych, funkcjonowa³a radiofonia prywatna.Radio mia³o wyraŸn¹ przewagê nad pras¹,szczególnie polegaj¹c¹ na czasie reakcji nawydarzenia. Jednak mimo pocz¹tkowychobaw, nie wypar³o prasy.

Dynamicznego rozwoju mediów nieprzerwa³a nawet druga wojna œwiatowa.Oczywiœcie takie kraje jak Polska znalaz³y siêw sytuacji szczególnej. Likwidacji uleg³ywszystkie polskie wydawnictwa, które zast¹-piono powo³anymi przez okupanta „NowymKurierem Warszawskim”, czy „Goñcem Kra-kowskim”. Tytu³y te rych³o zyska³y mianogadzinówek lub szmat³awców. Niezwykle

bogata by³a podziemna prasa konspiracyj-na, która obejmowa³a ponad 1 tys. tytu³ów,z „Biuletynem Informacyjnym” na czele.

Historia w XX wieku obesz³a siê z Polsk¹brutalnie. Polskie mass media po okresiewojny znalaz³y siê w orbicie wp³ywów ko-munistycznych. Jest to temat na zupe³nieodrêbne opracowanie, jednak godzi siê wtym miejscu choæ wspomnieæ o najstarszympolskim piœmie ukazuj¹cym siê do dziœ – „Ty-godniku Powszechnym”. Jerzy Turowiczzacz¹³ go wydawaæ ju¿ w marcu 1945 r. wKrakowie. W 1953 r., gdy po œmierci Stalinaredakcja odmówi³a umieszczenia nekrologuwodza œwiatowego proletariatu, w³adze ode-bra³y „Tygodnik” prawowitym w³aœcicielom.J. Turowicz powróci³ na stanowisko redak-tora naczelnego trzy lata póŸniej, na mocydecyzji W. Gomu³ki. Do czasu upadku ko-munizmu „Tygodnik Powszechny” skutecz-nie stara³ siê zachowaæ niezale¿noœæ wobecw³adzy.

W tym czasie du¿¹ rolê odegra³a tak¿eemigracja, a paryska „Kultura”, czy te¿ Ra-dio Wolna Europa uros³y do rozmiarów le-gendy. Wykracza³y one poza zwyk³¹ rolêmass mediów, staj¹c siê tak¿e instrumen-tem walki z re¿imem komunistycznym. JanNowak-Jeziorañski swoje wspomnienia za-tytu³owa³ wymownie: „Wojna w eterze”. By³ato rzeczywiœcie wojna. Dla przyk³adu audy-cje RWE z udzia³em Józefa Œwiat³y, którychnadawanie rozpoczêto we wrzeœniu 1954 r.,bezwzglêdnie obna¿a³y kulisy funkcjonowa-nia komunistycznego re¿imu w Polsce

RewolucjaRewolucjaRewolucjaRewolucjaRewolucjatechnologicznatechnologicznatechnologicznatechnologicznatechnologiczna

W drugiej po³owie XX wieku nast¹pi³yzmiany technologiczne o niespotykanejwczeœniej skali i konsekwencjach. Pojawi³asiê telewizja, bez której trudno dziœ wyobra-ziæ sobie œwiat mediów. Pocz¹tki telewizjisiêgaj¹ lat dwudziestych, bowiem ju¿ w1923 r. rosyjski emigrant Wladimir Zwory-kin dokona³ w USA pierwszej transmisjiobrazu telewizyjnego, zaœ rok póŸniej uda-³o to siê tak¿e Johnowi Bairdowi w Szkocji.Z wykorzystaniem technologii opracowanejprzez Bairda w 1929 r. uruchomiono wWielkiej Brytanii pierwsz¹ stacjê nadawcz¹.W latach trzydziestych program telewizyj-ny nadawany by³ tak¿e w Niemczech i wUSA. Jednak prawdziwy rozwój telewizjiprzypada dopiero na okres powojenny, zaœumieszczenie na orbicie ziemskiej pierwsze-go satelity telekomunikacyjnego znacznieten proces przyspieszy³o. Technologicznywyœcig wci¹¿ dokonuje siê na naszychoczach, a telewizja cyfrowa zapewne nie jestjego ostatnim etapem.

W wyniku postêpuj¹cej komputeryza-cji nie tylko dosz³o do przewrotu w istniej¹-cych ju¿ œrodkach masowego przekazu, alete¿ pojawi³o siê kolejne „medium” – Inter-net. Jego historia siêga roku 1969, kiedy tow Uniwersytecie Kalifornijskim w Los An-geles zainstalowano pierwsze wêz³y sieciARPANET – bezpoœredniego przodka dzi-siejszego Internetu – eksperymentalnegosystemu dzia³aj¹cego na potrzeby wojska.Dopiero gdy w 1989 r. porzucono ten pro-jekt mo¿liwe by³o przejêcie Internetu przezamerykañskie uniwersytety i instytucje na-ukowe. Rok póŸniej pojawi³a siê pierwszastrona WWW. Gdy w 1991 r. zniesiono za-kaz u¿ywania Internetu do celów komercyj-nych wydarzenia potoczy³ siê ju¿ lawino-wo. Dziœ traktujemy Internet jako coœ oczy-wistego, nie wszyscy jednak pamiêtaj¹, ¿ew 1991 r. Internet w Polsce by³ pod³¹czonyjedynie w kilku placówkach naukowych, aportale takie jak Wirtualna Polska czy Onetpowsta³y dopiero w po³owie lat dziewiêæ-dziesi¹tych. Oczywiœcie, by Internet móg³staæ siê œrodkiem masowego przekazu wpe³nym tego s³owa znaczeniu, koniecznajest powszechnoœæ dostêpu do niego. Tym-czasem z tym w Polsce by³o i jest ró¿nie.Wed³ug badañ TNS OBOP przeprowadzo-nych w 2000 r. a¿ 87% Polaków mia³o pro-blem z poruszaniem siê w Internecie, a 67%nie potrafi³o obs³ugiwaæ komputera. Jed-nak¿e tendencja jest jednoznaczna – naszedzieci bêd¹ ¿y³y ju¿ w œwiecie wysokichtechnologii.

Tempo zmian technologicznych spra-wia, ¿e przysz³oœæ wykracza poza wyobra-¿enia zwyk³ego œmiertelnika. Prawdopodob-nie telewizja interaktywna zmieni dotychcza-sowy obraz mediów. Jednak¿e tradycyjnemedia – takie jak prasa – bêd¹ broniæ siêjeszcze d³ugo. Mo¿e o tym œwiadczyæ fakt,¿e dziœ najwiêkszy dziennik w amerykañski„USA Today” ukazuje siê w nak³adzie ok. 2mln egzemplarzy, zaœ japoñskie „YomiuriShimbun” i „Asahi Shimbun” w gigantycz-nym jednorazowym nak³adzie 10 mln eg-zemplarzy ka¿dy.

Niezmienne zostan¹ tak¿e wysokiestandardy etyczne, które musz¹ dotyczyæmass mediów. Idea³em jest, by s³u¿y³y onecz³owiekowi i czyni³y go doskonalszym.Jednak osi¹gniêcie takiego idea³u jest trud-ne, choæ chcia³oby siê, by komercjalizacja,schlebianie niskim gustom, upolitycznie-nie, czy s³u¿alczoœæ mediów by³y tylkowspomnieniem.

ÓZRÓD£O:Historiê prasy opar³em na pracy A. Pacz-kowskiego, Czwarta w³adza. Prasa daw-niej i dziœ, Warszawa 1973.

Page 13: Lubuszanin nr 11

1313131313

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

T A K S I Ê T W O R Z Y W W W . L U B U S Z A N I N . O R G . P L„Nastawiony obywatelsko” – Renata Wcis³o

byæ… Wizje roztacza pomys³odawcaprojektu. Potem kolejne spotkanie. Trwabudowanie portalu. Najwiêcej czasu zaj-muj¹ detale. Kolorystyka. Grafika.Czcionka. Rozmieszczenie informacji.Tworzenie bazy danych. Tytu³y. Has³a.Loginy… S¹ pierwsze próby uruchomie-nia portalu…

Wreszcie ruszamy na prze³omie lute-go i marca.

Portal www.lubuszanin.org.pl istnieje ju¿ ponad pó³tora roku. Pamiêtam, gdyw trzecim miesi¹cu dzia³ania stronê - w tym samym momencie - przegl¹da³o47 osób. To by³o prze¿ycie! A teraz? Kogo to dziwi?

Renata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³o

Lubuszanin.org.pl to portal spo³ecz-ny, aktualizowany przez ca³¹ dobê. Ale„Lubuszanin” to nie jest strona, na którejprzeczytasz o morderstwach, ci¹¿y KasiCichopek… Tu internautki nie dyskutuj¹o nowej mi³oœci Kazimierza Marcinkiewi-cza, nie komentuj¹ wierszy pisanych przezIsabel.

Szkoda? Wiêc nie czytaj dalej tego tek-stu. Nie zagl¹daj te¿, Broñ Bo¿e, na por-tal!

Jaki jest tenJaki jest tenJaki jest tenJaki jest tenJaki jest tenLubuszanin?Lubuszanin?Lubuszanin?Lubuszanin?Lubuszanin?

Najlepiej zobacz sam. Nie znajdziesztu afer i rewelacji, o których donosz¹ me-dia codzienne. Nie ma tu taniej sensacji.Na Lubuszaninie wartoœæ informacji mie-rzona jest inaczej.

Lubuszanin jest „nastawiony obywa-telsko”. To przewodnie has³o portalu.Skierowany jest przede wszystkim do lu-dzi dzia³aj¹cych w organizacjach pozarz¹-dowych, ale te¿ do samorz¹dowców iwszystkich aktywnych na polu spo³ecz-nym. Lubuszanin to skarbnica wiedzy otym, czym zajmuj¹ siê lubuskie zwi¹zki,stowarzyszenia, fundacje, z jakimi proble-mami siê borykaj¹. Przez portal ³atwo te¿nawi¹zaæ kontakty z tymi, którzy aktyw-nie dzia³aj¹ na terenie naszego wojewódz-twa.

S¹ tu wiadomoœci dla tych, którzyszukaj¹ inspiracji do dzia³ania. Chc¹ bu-dowaæ spo³eczeñstwo obywatelskie. Chceim siê dzia³aæ na rzecz lokalnych spo³ecz-noœci. To portal dla ludzi, dla którychwartoœci¹ jest to, o co walczyli nasi dziad-

Nastawionyobywatelsko

kowie, spuœcizna po nich. Lubuszanin jestdla tych, którzy sami chc¹ siê rozwijaæ -duchowo, zawodowo, czerpaæ wiedzê otym, jak pomagaæ sobie i innym. Dlatych, których interesuje tematyka unij-na, prawa cz³owieka, obywatela, wolon-tariat…

Wiem, to wszystko brzmi staromod-nie, patetycznie i jak naprawianie œwiata.Mo¿e w³aœnie taki jest portal. Ale dlacze-go, skoro taki jest, ma tylu zwolennikówi ich liczba ci¹gle roœnie?

A wszystko zaczê³o siêA wszystko zaczê³o siêA wszystko zaczê³o siêA wszystko zaczê³o siêA wszystko zaczê³o siêod unijnego projektu…od unijnego projektu…od unijnego projektu…od unijnego projektu…od unijnego projektu…

Portal móg³ powstaæ dziêki projekto-wi Lubuszanin.org.pl. Ale zanim ruszy³,trochê czasu up³ynê³o…

Pierwsze spotkania. Styczeñ 2008.Jak ma wygl¹daæ portal? Co ma w nim

•Wywiady z pozytywnie zakrê-conymi ludŸmi

• Co? Gdzie? Kiedy? – informa-tor o wydarzeniach, zw³aszczakulturalnych

• Codzienny Przegl¹d Prasy

• Aktualn¹ Bazê Danych Lubu-skich Organizacji Pozarz¹do-wych

• Informacje o konkursie: LigaInicjatyw Obywatelskich

• Informacje o III Lubuskim Fo-rum Inicjatyw Obywatelskich

•Wersjê elektroniczn¹ gazetyLubuszanin

TO ZNAJDZIESZNA PORTALU

• Informacje o wa¿nych wydarze-niach dla naszego województwa

• Informacje o akcjach spo³ecz-nych, dotacjach unijnych, kon-kursach grantowych, szkole-niach, konferencjach, warszta-tach, spotkaniach, poradach,dzia³alnoœci samorz¹dów iwspó³pracy z nimi

• Informacje o tym, czym w³a-œnie zajmuj¹ siê spo³ecznicy iorganizacje pozarz¹dowe znaszego województwa

• Lubuski informator, czyli bazêteleadresow¹: urzêdów, insty-tucji oœwiatowych, kultural-nych, restauracji, pubów, ba-rów, PKP, PKS, MPK

• Nasz¹ sondê

• Forum

• Materia³y ze szkoleñ

• Relacje z debat przeprowadzo-nych przez StowarzyszenieVerte

• Rubrykê: Og³oszenia

• Newslettera

problematykaspo³eczna, pasj¹ s¹góry i jaskinie.Za³o¿ycielka parkulinowego pod¯aganiem.

RenataRenataRenataRenataRenataWcis³oWcis³oWcis³oWcis³oWcis³oStudiowa³apolitologiê naUniwersytecieJagielloñskim iZielonogórskim.Dziennikarka GazetyKrakowskiej, potemGazety Lubuskiej.By³a rzeczniczka¿agañskiego urzêdumiejskiego.Wspó³pracuje zczasopismami,pisze, redaguje.Interesuje j¹

Page 14: Lubuszanin nr 11

1414141414

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

W paŸdzierniku 2008 skoñczy³ siê pro-jekt Lubuszanin org.pl. Trwa³ 10 miesiêcy.I w³aœciwie wtedy ¿ycie portalu mog³obysiê skoñczyæ. Ale poniewa¿ liczba Czytel-ników przesz³a nasze oczekiwania, posta-nowiliœmy, ¿e bêdziemy kontynuowaænasz¹ pracê nad stron¹.

Teraz jest wrzesieñ 2009. Lubuszaninma ju¿ 19 miesiêcy.

Pó³toraPó³toraPó³toraPó³toraPó³toramiliona wejœæ…miliona wejœæ…miliona wejœæ…miliona wejœæ…miliona wejœæ…

Tyle w³aœnie by³o do 18 wrzeœnia, kiedypowstawa³ ten tekst. Jesteœmy blisko zakoñ-czenia przebudowy portalu. Jeszcze ciê¿koprzyzwyczaiæ siê do nowej wersji, wiele rze-czy trzeba udoskonaliæ i rozbudowaæ (a cza-sem i naprawiæ), ale widaæ, ¿e Lubuszaninsiê rozwija. Wprowadzamy coraz wiêcej po-zycji, jest bardziej kolorowo, „¿yje” forum.

Rosn¹ nam statystyki. To nasz powóddo dumy. Bo radoœæ tworzenia portalu jesttym wiêksza, im wiêcej osób jest nim zain-teresowanych. A wydawa³oby siê, patrz¹cna tematykê, ¿e to bêdzie portal niszowy. Amo¿e odwrotnie? Bo wszystko wskazuje nato, ¿e to my trafiliœmy w niszê, któr¹ wype³-niamy. I jak widaæ, zapotrzebowanie na ta-kie strony jest spore.

T A K S I Ê T W O R Z Y W W W . L U B U S Z A N I N . O R G . P L„Nastawiony obywatelsko” – Renata Wcis³o

Jak dziecko we mgleJak dziecko we mgleJak dziecko we mgleJak dziecko we mgleJak dziecko we mgleTak w³aœnie czu³am siê na pocz¹tku, kie-

dy zaczê³am redagowaæ portal. Z jednejstrony satysfakcja tworzenia, z drugiej…Sk¹d wzi¹æ tyle wiadomoœci, by codziennieaktualizowaæ stronê? No, niby mam listy ad-resowe urzêdów, instytucji, organizacji po-zarz¹dowych, mediów, od których bêdêzdobywa³a informacje. A tego jest mnóstwo.Powoli, miesi¹c po miesi¹cu, idzie mi co-raz lepiej. Pomaga ca³y zespó³ Stowarzy-szenia Verte – du¿¹ rolê odgrywaj¹ tu in-formatycy i dziewczyny, które pomagaj¹robiæ prasówkê, podrzuc¹ materia³y. A ko-ordynator œledzi wszystko czujnym okiem...Coraz sprawniej wyszukujê informacje.Wiem, gdzie je zamawiaæ. W wirtualnej rze-czywistoœci pozna³am ju¿ wielu ludzi z or-ganizacji pozarz¹dowych, urzêdów, którzypomagaj¹ mi w zdobyciu „info”. Po mie-si¹cu, dwóch, ju¿ bardziej trafnie dobieramzagadnienia na stronê. Czujê, ¿e portal –jeœli chodzi o profil wiadomoœci – zaczynatrzymaæ siê kupy, coraz mniej w nim przy-padkowoœci.

„Lubuszaninowi”odda³em czêœæ siebieDawno temu, w odleg³ej galaktyce…W³aœciwie to trochê ponad rok temu iw Zielonej Górze. Przy okazji jakiejœkonferencji dosta³em do wype³nieniaankietê. By³a w niej mowa o jakimœportalu. Zapamiêta³em adres. Wróci-³em do domu, do przegl¹darkiwpisa³em lubuszanin.org.pl. Pojawi³asiê „ciep³a” i przejrzysta strona.Zagl¹da³em tam co kilka dni. Czasamiczêœciej. Tak nadszed³ sierpieñ roku2008. Przy okazji organizacji zbiórkikrwi pomyœla³em: Czy Lubuszaninobj¹³by j¹ patronatem? Obj¹³. Nawetopublikowa³em relacjê ze zbiórki.Potem relacja z koncertu. Jeszczepotem opisy dzia³añ stowarzyszenia.Nim siê obejrza³em - wci¹gnê³o mnie.Po czêœci dlatego, ¿e sam prowadzêlokalny serwis kolsko.com. Ju¿ odponad roku podsy³am linki, informa-cje, relacje. Trochê siê uzale¿ni³em.Teraz na Lubuszanina zagl¹damcodziennie. Bo czujê siê zwi¹zany znim. W koñcu te¿ da³em mu czêœæmnie. I dobrze mi z tym.

Tomasz Zygmuntowicz

Problem, by rozwin¹æ skrzyd³a na Lubu-szaninie, tkwi w ograniczonych mo¿liwo-œciach. Bo ¿eby portal „¿y³”, trzeba jeŸdziæ,zbieraæ materia³y, fotografowaæ… A w Vertejest nas za ma³o, obowi¹zków za du¿o - innakwestia to finansowanie takich wyjazdów. Dla-tego trzeba rozbudowaæ sieæ wspó³pracow-ników . Pierwsi z nich to Jola Paczkowska zNowej Soli, Józef P³awski, potem KrzysiekSzustka z Fundacji „Zielona Akcja”, TomekZygmuntowicz z Kolska, Gosia Mejza z Towa-rzystwa Rozwoju Rodziny, Mariusz Leszczyñ-ski z Fundacji Bory Dolnoœl¹skie, Justyna Li-chwiarz z Fundacji „Bo tak!”… Z miesi¹ca namiesi¹c przybywa ludzi, którzy wspó³tworz¹z nami portal. Jedni wspó³pracuj¹ stale, innisporadycznie. Jak szukaæ takich osób? £atwoich wychwyciæ na szkoleniach, warsztatach,debatach obywatelskich, wszêdzie tam, gdziemo¿na spotkaæ aktywnych i zaanga¿owa-nych… Takich szuka siê te¿ przez Internet.Albo i oni nas znajduj¹, co ostatnio zdarza siêczêsto. Obecnie na skrzynce mailowej Lubu-szanina i naszych osobistych skrzynkach wVerte przybywa maili z proœb¹ o zamieszcze-nie informacji na portalu…

Page 15: Lubuszanin nr 11

1515151515

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

Z punktu widzenia psychologii komunikacja to coœ wiêcej ni¿ tylko przekazywa-nie informacji. Wiemy dzisiaj bez w¹tpienia, ¿e bez komunikacji nie by³oby aniosobowoœci ani intelektu. Komunikowanie siê przyjmuje jednak czêsto zdefor-

mowan¹ postaæ…

Natura da³a nam mo¿liwoœæ komuniko-wania siê przy pomocy mowy gestów i cia³a,potem pojawi³ siê jêzyk mówiony. Pocz¹tko-wo by³y to bardzo prymitywne formy komu-nikacji – mrukniêcia, chrz¹kniêcia i krzyki –setki tysiêcy lat ewolucji sprawi³y jednak, ¿e wmózgu utrwali³y siê struktury neuronowe, od-powiedzialne za ucze-nie siê mowy. S¹dowody na to, ¿ezasadnicze aspektyzdolnoœci jêzyko-wych wspó³czesnychludzi s¹ wrodzone izale¿¹ od genów.

Gdy ma³e dzieckos³yszy mowê wokó³siebie, jego „we-wnêtrzna gramatyka”zaczyna dostrajaæ siêdo tego, co s³yszy.Dziecko wy³apuje zes³yszanych dŸwiêkówkonkretne regu³y gra-matyczne, choæ niktnie uczy go ani, ¿etrzeba to zrobiæ, anijak to robiæ. W³aœniedziêki obecnoœci wmózgu gotowychstruktur jêzykowych,które œrodowisko je-dynie uruchamia, pra-wie wszystkie dziecizaczynaj¹ mówiæ w tym samym momencie(oko³o pierwszego roku ¿ycia).

Komunikacja jêzykowa jest wiêc ob-jawem istnienia wrodzonych, ukszta³to-wanych przez ewolucjê i niezale¿nych od

wychowania w³aœciwoœci ludzkiego mó-zgu. Œrodowisko odblokowuje mechani-zmy, które od samego pocz¹tku drzemi¹w naszej g³owie. Gdyby nie te ukryte zdol-noœci, cz³owiek nie mia³by szans nauczyæsiê jêzyka w tak ekspresowym tempie, jakto faktycznie ma miejsce: dziecko naby-

wa przeciêtnie piêænowych s³ów dzien-nie! Typowy sze-œciolatek zna ju¿ po-nad 10.000 s³ów!

Badania pokazuj¹te¿, ¿e dzieci ucz¹ siêznaczenia s³ów owiele szybciej, ni¿umiej¹ je wypowia-daæ i pos³ugiwaæ siênimi. Roczne dziec-ko zna oko³o 50s³ów, ale bêdzieumia³o nimi mówiædopiero w pó³ rokupóŸniej.

Zdolnoœæ do ko-munikowania siê jestwiêc u ludzi natural-na w tym sensie, ¿ejest uwarunkowanaprzez struktury na-szego mózgu i mate-ria³ genetyczny. Dzie-ci po prostu musz¹zacz¹æ siê komuni-

kowaæ i bêd¹ próbowa³y to robiæ niezale¿-nie od stymulacji œrodowiska, w którymsiê wychowuj¹, pod warunkiem, ¿e ichgeny i mózgi nie s¹ uszkodzone. Biologicz-na presja na komunikowanie siê z innymi

jest tak wielka, ¿e nie da siê jej powstrzy-maæ, nie deformuj¹c przy tym rozwojucz³owieka.

KomunikacjaKomunikacjaKomunikacjaKomunikacjaKomunikacjato cz³owieczeñstwoto cz³owieczeñstwoto cz³owieczeñstwoto cz³owieczeñstwoto cz³owieczeñstwoCz³owiek pozbawiony mo¿liwoœci ko-

munikowania siê z innymi, przestaje byæcz³owiekiem. Dowiod³y tego dramatycz-ne przypadki „wilczych dzieci” – porzu-conych przez rodziców w lesie, które jed-nak nie zmar³y, a wychowywa³y siê bezkontaktów z innymi ludŸmi. Takie dziecinie umiej¹ myœleæ, ich wyobra¿enia i ¿ycieemocjonalne s¹ bardzo p³ytkie i rozró¿-niane czêsto jedynie na przykroœæ i przy-jemnoœæ, nie ma uczuæ wy¿szych (takichjak np. wspó³czucie, empatia, ambicjeitp.).

Jeden z bardziej dramatycznych przy-padków dziecka pozbawionego mo¿liwo-œci komunikowania siê z innymi opisanyzosta³ w ksi¹¿ce Russa Reymera z 1994r. Mieszkaj¹ca w Los Angeles dziewczyn-ka o imieniu Genie (pseudonim) pocz¹t-kowo by³a rezolutnym dzieckiem i rozwi-ja³a siê bez ¿adnych opóŸnieñ. W wieku20 miesiêcy jej ob³¹kani rodzice zamknê-li j¹ w malutkim pomieszczeniu i zaczêlikaraæ za wszelkie próby komunikowaniasiê – dziewczynka nie mog³a wydawaæ¿adnych dŸwiêków. Nikt siê te¿ nie odzy-wa³ siê do niej. Genie spêdzi³a tak dwa-naœcie lat. Kiedy odnaleziono j¹ i uwol-niono, sprawia³a wra¿enie dziecka auty-stycznego lub zwierz¹tka – porusza³a siêdziwacznie, z rêkoma wyci¹gniêtymiprzed siebie jak ³apy i ci¹gle wêszy³a. Pod-dano j¹ odpowiedniej opiece i intensyw-nemu treningowi jêzykowemu. Zosta³a te¿zaadoptowana przez rodzinê jednego z le-karzy.

„Homo communicativus” – Marcin Florkowski

Homocommunicativus

Marcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin Florkowski

N I E M A C Y W I L I Z A C J I B E Z K O M U N I K A C J I

Wynalezieniepisma sprawi-³o, ¿e w pew-nym sensie lu-dzie pokonaliczas i œmieræ –ci, którzy ¿yliw c z e œ n i e j ,mogli komuni-kowaæ siê ztymi, którzyjeszcze siê nienarodzili

Page 16: Lubuszanin nr 11

1616161616

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

„Homo communicativus” – Marcin Florkowski

N I E M A C Y W I L I Z A C J I B E Z K O M U N I K A C J I

Pod wp³ywem kontaktów z innymiludŸmi uczy³a siê stopniowo komuniko-waæ (najpierw przy pomocy jêzyka mi-gowego, bowiem nie wydawa³a ¿adnychg³osów), nastêpnie zaczê³a mówiæ w pro-sty sposób. Choæ z czasem nauczy³a siêwielu s³ów, nigdy nie opanowa³a w pe³niregu³ gramatycznych, poniewa¿ okreskrytyczny na ich uruchomienie siê wmózgu min¹³. Jej rozumienie wypowie-dzi innych ludzi by³o co najwy¿ej zado-walaj¹ce (dzisiaj jest to kobieta w wieku60 lat).

Szkody umys³owe, które wyrz¹dzi³ajej niemo¿noœæ komunikowania siê z in-nymi ludŸmi i d³ugotrwa³a izolacja, oka-za³y siê nie do nadrobienia z punktu wi-dzenia zarówno osobowoœci jak i inte-lektu.

Przypadek ten dowodzi tego, co wy-daje siê oczywiste – komunikowanie siêz innymi jest niezbêdnym warunkiem

rozwoju i s³u¿y nie tylko przekazywaniuinformacji, ale tak¿e kszta³tuje wiêzi spo-³eczne, charakter i osobowoœæ cz³owie-ka, tak¿e jego umys³, wyobraŸniê, a na-wet sposób poruszania siê i poczucieto¿samoœci. W³aœciwie trudno by³obyznaleŸæ cechy ludzkie, których rozwój nieby³by w mniejszym lub wiêkszym stop-niu uzale¿niony od kontaktów z innymiludŸmi.

Cz³owiek jest istot¹ spo³eczn¹, a o jegouspo³ecznieniu decyduje w³aœnie komuni-kowanie siê z innymi. Bez tej mo¿liwoœcistajemy siê na powrót zwierzêtami.

TTTTTelepatia, teleportacjaelepatia, teleportacjaelepatia, teleportacjaelepatia, teleportacjaelepatia, teleportacjai pokonanie czasui pokonanie czasui pokonanie czasui pokonanie czasui pokonanie czasu

Na bazie ewolucyjnych zdobyczy lu-dzie wynaleŸli nowe sposoby komunika-cji. Najpierw by³y to prymitywne znaki i

symbole (malowid³a, rzeŸby, liczby itp.),potem pojawi³ siê jêzyk pisany. Wynale-zienie pisma sprawi³o, ¿e w pewnym sen-sie ludzie pokonali czas i œmieræ – ci, któ-rzy ¿yli wczeœniej, mogli komunikowaæsiê z tymi, którzy jeszcze siê nie naro-dzili. Piêknie uj¹³ to Newton, gdy na py-tanie o to, jak uda³o mu siê odkryæ pra-wa natury odpowiedzia³: „Widzê wiêcej,poniewa¿ stojê na ramionach olbrzy-mów” – mia³ na myœli to, czego nauczyligo dawno zmarli geniusze – Arystote-les, Galileusz, Kepler itd.

Pismo, a póŸniej druk sprawi³y te¿,¿e ludzie zdobyli mo¿liwoœæ „telepatycz-nego” komunikowania siê. Tak twierdzi³w jednej ze swoich ksi¹¿ek Stephen Kingi próbowa³ tego dowieœæ w ten sposób:„Proszê wyobraziæ sobie klatkê, stoj¹c¹na stole, a w niej t³ustego, œnie¿nobia³e-go królika. I teraz uwaga! Ten królik mana grzbiecie narysowan¹ du¿¹, niebiesk¹cyfrê 8.” „Jeœli czytelnik wyobrazi³ so-bie ten obraz – ci¹gnie dalej autor – ode-bra³ myœl, przekazywan¹ z jednego mó-zgu do drugiego pomimo ograniczeñprzestrzeni, a nawet czasu. To jest w³a-œnie telepatia. Ca³y czas tu by³a, a niezdawaliœmy sobie z tego sprawy” – koñ-czy.

Ten przyk³ad oczywiœcie nadaje innysens s³owu „telepatia”, któr¹ wyobra¿a-my sobie jako komunikowanie siê bez¿adnych mediów. Nie sposób jednak za-przeczyæ, ¿e mo¿emy przekazywaæ my-œli z jednego mózgu do drugiego.

Niektórzy ludzie twierdz¹, ¿e wyna-lazki cywilizacji s¹ nawet lepsze ni¿ mi-tyczna telepatia lub teleportacja. Na przy-k³ad jeden z najbardziej u¿ytecznych wy-nalazków cywilizacji to telefon. Unieza-le¿ni³ on ludzi od kontaktów twarz¹ wtwarz. Lubuszanin mo¿e w ci¹gu kilkuchwil skomunikowaæ siê z przyjacielem,p³ywaj¹cym na jachcie wokó³ Tasmanii.Czy to nie jest lepsze ni¿ telepatia?

MarcinMarcinMarcinMarcinMarcinFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiUkoñczy³ studiapsychologiczne naUniwersytecie im.Adama Mickiewiczaw Poznaniu orazpiêcioletni¹ szko³êpsychoterapiipsychodynamicznejw Krakowie.Od 2003 r. doktorpsychologii.Pracuje jakowyk³adowca naUniwersytecieZielonogórskim oraz

diagnosta – terapeuta wPoradni Psychologicz-no-Pedagogicznej.Pisze artyku³ypopularno-naukowe zzakresu psychologii.

Page 17: Lubuszanin nr 11

1717171717

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

„Homo communicativus” – Marcin Florkowski

N I E M A C Y W I L I Z A C J I B E Z K O M U N I K A C J I

WynaturzonaWynaturzonaWynaturzonaWynaturzonaWynaturzonakomunikacjakomunikacjakomunikacjakomunikacjakomunikacja

Potrzeba komunikacji obejmuje nietylko ludzi. Pragniemy komunikowaæ siête¿ ze zwierzêtami i czasem wydaje siê,¿e nam to wychodzi (np. który¿ w³aœci-ciel psa nie ma czasem wra¿enia, ¿ejego przyjaciel go „rozumie”). W psy-chologii wiele wysi³ku poœwiêcono nauczenie ma³p (i delfinów) mowy, a gdyto siê nie uda³o, jêzyka migowego (corównie¿, niestety, nie przynios³o ocze-kiwanych rezultatów – choæ ma³py na-uczy³y siê operowaæ pojedynczymi s³o-wami, to nie mog³y opanowaæ budowa-nia zdañ). Staramy siê te¿ skomuniko-waæ z istotami pozaziemskimi (temus³u¿y np. program SETI), z Bogiem, czyzmar³ymi…

Potrzeba komunikacji objawia siêtak¿e w ten sposób, ¿e ludzie przekazuj¹sobie informacje nawet, gdy jest to nie-potrzebne lub szkodliwe. Plotki, k³am-stwa, miejskie legendy, teorie spiskowei manipulacja opieraj¹ siê na potrzebiekomunikowania siê. Oto, w jaki sposóbdzia³aj¹ niektóre wypaczone formy ko-munikacji.

PlotkaPlotkaPlotkaPlotkaPlotkaPlotkê mo¿na potraktowaæ jako uj-

œcie agresji interpersonalnej, poniewa¿zwykle polega ona na przekazywaniu nie-prawdziwych i przewa¿nie negatywnychinformacji na czyjœ temat. „Kaœka maznowu nowego ch³opaka. I pewnie zno-wu go zostawi, jak tylko zobaczy, ¿e siêw niej ju¿ zakocha³.” „Wiesz, ¿e Jacekby³ w tym nowym klubie dla gejów. An-drzej go widzia³. Mówiê ci, ¿e on nie mia³nigdy dziewczyny…” „Mariolka wszyst-ko zrobi, ¿eby podlizaæ siê szefowi.Wiesz, jak ona siê ubiera do pracy? Aszef to œwinia i na jej widok siê obœli-nia…” i tak dalej. Plotka jest agresyw-na, bo zwykle te¿ psuje czyjeœ dobreimiê.

Oto jedna z kluczowych funkcji ko-munikacji: kanalizowanie emocji. Emo-cje, które zostaj¹ ubrane w s³owa, a jesz-cze lepiej wypowiedziane do kogoœ (czyliprzeniesione na „platformê spo³eczn¹”z przestrzeni intrapersonalnej), staj¹ siês³absze. Miêdzy innymi na tym polegadobroczynne dzia³anie psychoterapii izwierzania siê innym ze swoich prze¿yæ,myœli i pragnieñ.

Mimo ¿e agresywna, plotka, podob-nie jak inne komunikaty, pe³ni te¿ rolêcementowania relacji miêdzy ludŸmi.

Plotkowanie wy-twarza na przyk³adnastrój intymnoœci.Plotkuje siê w ta-jemnicy („nikomunie mów”), drugaosoba zostaje „wta-jemniczona”, stajesiê dla rozmówcykimœ wyj¹tkowym,wyró¿nionym („da-rzê ciê zaufaniem”).To wzmacnia wiêzispo³eczne miêdzyplotkuj¹cymi oso-bami. Ludzie, któ-rzy plotkuj¹, samiprzedstawiaj¹ te¿ siebie jako osoby pra-we i moralne. Gdy Patrycja oburza siêna to, ¿e Kaœka zdradza mê¿a, mówi te¿w ten sposób „Ja nigdy bym tego niezrobi³a”. Pokazuje siebie jako osobê mo-raln¹, wiern¹, godn¹ zaufania.

Komunikowanie siê jest wiêc te¿ form¹autoprezentacji: kontaktuj¹c siê ze sob¹,ludzie chc¹ wydaæ siê mi³ymi, groŸnymi,inteligentnymi, zrównowa¿onymi, ener-gicznymi itp., itd. Jeœli mówimy, ¿e œwiatjest scen¹, mamy na myœli to w³aœnie, ¿eludzie ró¿nymi komunikatami pragn¹ wy-wrzeæ na innych po¿¹dane wra¿enie.

Komunikacja kszta³tuje równie¿ludzk¹ samoocenê i stoi na stra¿y normspo³ecznych. Na przyk³ad s³uchaj¹c plo-tek, mo¿emy dowiedzieæ siê, jak uk³adaj¹swoje ¿ycie inni ludzie (czyli porównywaæsiê), jak rozwi¹zuj¹ swoje problemy iuczyæ siê na ich b³êdach. Na tym miêdzyinnymi opiera siê popularnoœæ portali ta-kich jak „Nasza-klasa” i plotkarskich fo-rów internetowych. Plotka stoi te¿ na stra-¿y norm moralnych, poniewa¿ plotkuje siêzwykle o ludziach, którzy zachowuj¹ siêw sposób zaskakuj¹cy, odbiegaj¹cy odoczekiwañ, niemoralny lub z³y. Obmawia-nie stanowi rodzaj kary za takie niemo-ralne zachowania i mo¿e hamowaæ ludziprzed zak³ócaniem porz¹dku spo³eczne-go („Zachowuj siê normalnie, bo co lu-dzie powiedz¹?”)

Plotka na skalê miastaPlotka na skalê miastaPlotka na skalê miastaPlotka na skalê miastaPlotka na skalê miastaGdy g³ównym bohaterem plotki prze-

staj¹ byæ konkretne osoby i relacje miêdzynimi, a na pierwszy plan wysuwa siê nie-samowita, przyci¹gaj¹ca uwagê historia,mówi siê o powstaniu „miejskiej legendy”.„Czarne Wo³gi”, które porywa³y dzieci wczasach PRL-u. Kobieta, która tak d³ugonie zdejmowa³a peruki, ¿e zalêg³y siê podni¹ robaki, przegryz³y czaszkê i zaczê³y wy-jadaæ jej mózg. Skorpion, który wyklu³ siê

z egzotycznej roœliny(np. juki) i uk¹si³œmiertelnie swojegow³aœciciela. Historieo duchach, psycho-patycznych morder-cach, UFO itp. to od-miany „plotek miej-skich”. Nawet w re-klamie wykorzystujesiê takie historie poto, aby zwiêkszyæsprzeda¿ produktu.S³ynne swego czasuwœród m³odzie¿y „Aœwistak zawija bato-ny w te sreberka…”

to taki w³aœnie przyk³ad wykorzystaniask³onnoœci ludzi do przekazywania sobieprzyci¹gaj¹cych uwagê informacji.

K³amstwoK³amstwoK³amstwoK³amstwoK³amstwoWypaczonym sposobem komunika-

cji jest te¿ k³amstwo. Ludzie k³ami¹ bezustanku. „Z³oszczê siê? Nie! Po prostujestem zmêczony”, „Oddzwoniê do Cie-bie”, „W³aœnie o Tobie myœla³em”, „Bolimnie g³owa”, „Jutro wszystko ci oddam”itd.

Wiêkszoœæ ludzi wierzy, ¿e potrafiukryæ swoje prawdziwe myœli i uczucia,a zarazem, ¿e potrafi rozpoznaæ czy dru-ga osoba k³amie. Na przyk³ad wierzymy,¿e k³amcê mo¿na poznaæ po tym, ¿e od-wraca oczy podczas k³amania lub nieru-chomo spogl¹da w oczy rozmówcy. Nie-którzy s¹ przekonani, ¿e oznak¹ k³am-stwa jest to, czy druga osoba mówi¹cpatrzy w prawo czy w lewo, albo skubiepalce.

Badacze odkryli jednak, ¿e tak napraw-dê wiêkszoœæ z nas daje siê ³atwo nabie-raæ k³amczuchom. Na przyk³ad w jednymz eksperymentów pokazywano ludziom na-granie kobiety ze szpitala psychiatryczne-go, która pragnê³a pope³niæ samobójstwo(i rzeczywiœcie póŸniej targnê³a siê na swo-je ¿ycie). Zosta³a ona nagrana przez ka-merê szpitaln¹, podczas przekonywaniapsychiatry, ¿e ju¿ czuje siê dobrze i jej de-presja minê³a. Wiêkszoœæ ludzi (niestetytak¿e jej lekarz) da³a siê nabraæ na jej uda-wany uœmiech oraz pozorowany dobrynastrój.

O funkcjach i sposobach komunika-cji mo¿na pisaæ w nieskoñczonoœæ. Ipewnie pisaæ siê w nieskoñczonoœæ bê-dzie, bowiem gdy ludzie przestan¹ od-czuwaæ potrzebê komunikowania siê iprzekazywania sobie informacji, nadej-dzie chwila, w której nasza cywilizacjazaniknie.

Plotki, k³am-stwa, miejskielegendy, teo-rie spiskowe imanipulacjaopieraj¹ siêna potrzebiekomunikowa-nia siê.

Page 18: Lubuszanin nr 11

1818181818

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

b³oñski oraz prezydent Zielonej Góry Ja-nusz Kubicki.

Termin zg³oszeñ: 15 paŸdziernika.

Fina³ i wrêczenie statuetek Lidera Ini-cjatyw Obywatelskich odbêdzie siê podczasIV Forum Lubuskich Organizacji Pozarz¹-dowych 21 paŸdziernika w hotelu Rubenw Zielonej Górze. Wyniki zostan¹ opubli-kowane na portalu www.lubuszanin.org.pl,www.verte.org.pl i w mediach regional-nych. Szczegó³y i kartê zg³oszeniow¹ znaj-dziecie na stronie www.lubuszanin.org.pl.

(ren)

Kontakt:Anna [email protected]. 068 459 33 35.

K O N K U R S D L A T Y C H , K T Ó R Z Y D Z I A £ A J ¥ N A R Z E C Z S P O £ E C Z N O Œ C I„Liga Inicjatyw Obywatelskich” – Lubuszanin

- Chodzi nam o promowanie najlepszychinicjatyw obywatelskich 2009 r. – informu-je Anna Sydor ze Stowarzyszenia Verte.

Kategorie s¹ dwie:

- inicjatywa obywatelska/inicjatywa or-ganizacji pozarz¹dowych oraz ich re-prezentacji,

- inicjatywa publiczna czyli samorz¹-dów i podleg³ych im instytucji.

- Zale¿y nam, aby nagradzaæ najcie-kawsze inicjatywy, które bêd¹ inspi-racj¹ i przyk³adem dla innych – t³uma-czy A. Sydor. - Zg³aszane mog¹ byædu¿e przedsiêwziêcia oraz ma³e inicja-tywy, które bêd¹ promowaæ idee oby-watelskie oraz kreowaæ pozytywny wi-

Organizacje pozarz¹dowe, samorz¹dy, a tak¿e szko³y, biblioteki, œwietlice iinne instytucje podleg³e administracji publicznej z województwa lubuskiegomog¹ zg³aszaæ siê do II edycji konkursu Liga Inicjatyw Obywatelskich.

Liga InicjatywObywatelskich

zerunek trzech sektorów dzia³aj¹cych wwojewództwie.

Inicjatywy mog¹ dotyczyæ ró¿nych sfer¿ycia spo³ecznego (administracja, orga-nizacja, zarz¹dzanie, kultura i sztuka, edu-kacja, ochrona zdrowia, pomoc niepe³no-sprawnym , integracja spo³eczna, rekreacjai turystyka, pomoc spo³eczna, bezrobocie,bezpieczeñstwo i porz¹dek publiczny, ko-munikacja spo³eczna, ochrona œrodowi-ska, infrastruktura, wspieranie i inicjowa-nie inicjatyw spo³ecznych, realizacja part-nerskich przedsiêwziêæ, wspó³praca miê-dzysektorowa).

Patronat honorowy nad konkursemobjêli: marsza³ek województwa Marcin Ja-

LubuszaninLubuszaninLubuszaninLubuszaninLubuszanin

Page 19: Lubuszanin nr 11

1919191919

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9

„Dukaty lubuskie za z³otówki” – Alfred Siatecki

T A K S A M O T R U D N O J E S T K S I ¥ ¯ K Ê S P R Z E D A Æ , J A K J ¥ N A P I S A Æ

Page 20: Lubuszanin nr 11

2020202020

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 3 ( 1 1 ) w r z e s i e ñ 2 0 0 9