15
FC-PORTO.pl Magazyn internetowy, nr 2 Smoki wygrały LE! Zobacz fotorelację! Villas-Boas - od bohatera do zera? Co u rywala? Czyli transferowa telenowela Incrivel Hulk, czyli co nieco o ksywkach João Moutinho: urodził się Lwem, by stać się Smokiem!

Magazyn FC-Porto.pl 2

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Drugi numer internetowego magazynu FC-Porto.pl

Citation preview

Page 1: Magazyn FC-Porto.pl 2

FC-PORTO.plMagazyn internetowy, nr 2

Smoki wygrały LE! Zobacz fotorelację!

Villas-Boas - od bohatera do zera?

Co u rywala? Czyli transferowa telenowela

Incrivel Hulk, czyli co nieco o ksywkach

João Moutinho: urodził się Lwem, by stać się Smokiem!

Page 2: Magazyn FC-Porto.pl 2

Witajcie!

Z przyjemnością przedstawiamy Wam drugi numer internetowego magazynu FC-

Porto.pl. Znajdziecie w nim garść najświeższych informacji, które z pewnością

zainteresują każdego fana Smoków.

Dziękujemy za pozytywne opinie o pierwszym numerze. Mamy nadzieję, że

aktualne wydanie również przypadnie Wam do gustu :)

Redakcja FC-Porto.pl

Co w numerze?

1. Smoki triumfują w Lidze Europejskiej! Zobacz fotorelację!

2. Villas-Boas – od bohatera do zera?

3. Sezon doniesień transferowych czas zacząć!

4. Młody gniewny, czyli Erick Torres

5. Co słychać u rywala? Benfica Lizbona

6. Co słychać u rywala? Sporting Lizbona

7. Co słychać u rywala? SC Braga

8. Incrivel Hulk, czyli co nieco o ksywkach

9. Axel Witsel: jaki kierunek obierze?

10. Transfermarkt.de wycenił kadrę FC Porto

11. Co z prawami do pokazywania Ligi ZON Sagres? Jaka przyszłość czeka Orange Sport?

12. João Moutinho: urodził się Lwem, by stać się Smokiem!

Page 3: Magazyn FC-Porto.pl 2

Porto triumfuje w Lidze Europejskiej!

Oto obiekt pożądania finalistów – FC

Porto i Sportingu BragaFani przybrali tego dnia klubowe barwy Przełomowy moment meczu. Falcao

strzela gola…

…i tonie w objęciach kolegów Puchar Ligi Europejskiej 2010/11 jest

już nasz!

Radości nie było końca…

1

Page 4: Magazyn FC-Porto.pl 2

Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnegonieba. Andre Villas-Boas, po zaledwie jednymsezonie spędzonym w FC Porto, postanowił opuścić klub.Odszedł, choć obiecał pozostać na długie lata. Przychodzącprzekonywał, że prowadzenie Smoków było jego wielkimmarzeniem: - Aspirowałem na obecne stanowisko bardzodługo i w końcu zrealizowały się moje marzenia.Podpisałem dwuletni kontrakt. Uważam, że jest to okresadekwatny do futbolowej rzeczywistości, poza tym dajepewne zabezpieczenie na przyszłość. Praca trenera toproces, w czasie którego można zyskiwać zaufanie. Dwalata są pewną normą umowną i jestem zadowolony ztakiego kontraktu – stwierdził wówczas szkoleniowiec.Villas-Boas został najmłodszym trenerem w historii FCPorto. Początkowo niektórzy mieli wątpliwości, czypodoła oczekiwaniom, jakie przed nim stawiano. Szybkojednak przekonał do siebie wszystkich sceptyków. Czaspokazał, że zatrudnienie go było strzałem w dziesiątkę.Smoki wygrywały mecz za meczem, bijąc rekordy.Wydawało się, że nikt i nic nie jest w stanie zatrzymaćdrużyny prowadzonej przez 33-letniego Portugalczyka, wktórym wielu widziało "Nowego Mourinho". Wszystkoukładało się wspaniale, Porto grało jak natchnione iodnosiło sukcesy. Villas-Boas wielokrotnie podkreślał swójzwiązek z klubem i ucinał wszelkie spekulacje na tematswojej ewentualnej przeprowadzki: - Zajmuję się teraz wPorto ważnymi rzeczami i chcę osiągnąć pewien poziom.Chcę grać w Lidze Mistrzów i realizować swoje plany imarzenia. Dużo mówi się o tym, że zagraniczne klubymyślą o zatrudnieniu mnie. Takie spekulacje są naturalne,ponieważ mój zespół notuje dobre wyniki. Ale spekulacjesą tylko spekulacjami i nie mają wiele wspólnego zprawdą.

Moja przyszłość jest związana z FC Porto –przekonywał trener. Wydawało się zatem, że wszystkojest w jak najlepszym porządku. W klubie panowałastabilizacja, a my po wspaniałym sezonie ze spokojemmogliśmy czekać na nowe rozgrywki. Niestety zupełnieniespodziewanie ta harmonia została zachwiana. FCPorto otrzymało od Villasa-Boasa faks z informacją ochęci rozwiązania kontraktu. Jego nagłaprzeprowadzka do Chelsea spowodowała, że znalazłsię on w ogniu krytyki. Trener, który przez wieluuznawany był za autorytet, w jednej chwili stał sięwrogiem i zdrajcą. Nic dziwnego, że kibice mają żal dobyłego szkoleniowca, a sam Villas-Boas przyznał, żerozumie takie reakcje, jednak nie potrafi zatrzećwszechobecnego w Porto poczucia zdrady.Skoro prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tymjak zaczyna, ale jak kończy, trzeba przyznać, że tozakończenie odbyło się w stylu prawdziwie niemęskim.

Futbolówka

Villas-Boas - od bohatera do zera?2

Page 5: Magazyn FC-Porto.pl 2

Sezon doniesień transferowych czas zacząć!

Nie da się ukryć, że ten sezon jest dla FC Porto bardzo dobry. Klubzdobył potrójną koronę, ale co najważniejsze Smoki triumfowały wrozgrywkach Ligi Europejskiej. Jest to nie wątpliwie wielki sukces dlaklubu z Porto, jak i dla kibiców tej drużyny. Fani FCP bez wątpieniachcieli aby ich ulubieńcy wygrali ważne trofeum europejskie. Ostatnimtakim trofeum był Puchar Ligi Mistrzów, zdobyty w 2004 roku podwodzą Jose Mourinho. Kibice Porto liczą na pewno na powtórkę tegoco stało się w 2003 i 2004 roku, czyli zdobycie Pucharu UEFA iwygranie rok później Ligi Mistrzów. Czy powtórka tego wyczynu jestmożliwa? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, gdyż piłka nożna przezte 7 lat poszła bardzo naprzód, stała się bardziej nowoczesna, lecz jakto mówił śp. Kazimierz Górski „piłka jest okrągła, a bramki są dwie”.Jeżeli włodarze Porto zdołają zatrzymać w klubie największe gwiazdy,co jak się na razie udaje i przeprowadzą odpowiednie transfery zespółbędzie miał szansę na wywalczenie jak najlepszego miejsca wprzyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Sezon już się skończył i już wlipcu zacznie się okno transferowe. Pierwsze doniesienie już siępojawiają na temat możliwych transferów. Axel Witsel, AurelienChedjou, Funes Mori, to nazwiska niektórych piłkarzy, którzy sąłączeni z ewentualnym transferem na Estádio do Dragão, lecz, żebykogoś kupić, niekiedy trzeba kogoś sprzedać. Angielska prasaniedawno stwierdziła, że Manchester City jest gotowy wyłożyć 16milionów euro na gracza FC Porto - Silvestra Varelę. Coraz częściejwłoska jak i portugalska prasa piszę o ewentualnym transferzeRolando do Serie A, a konkretnie do Juventusu Turyn. Agent obrońcyPorto - Peppino Tirri też w pewnym sensie podsyca te pogłoski. Nieoszukujmy się, dla takiego menadżera liczą się nie tylko dobropiłkarza, ale i pieniądze. Tirri ma na uwadze, że to jest jeden znajlepszych momentów na sprzedaż gracza, gdyż w tym okresie cenaRolando może osiągnąć zawrotny pułap. Kolejnym piłkarzem, któryjest łączony z przenosinami do zespołów m.in. włoskiej Serie A jest 23-letni brazylijski pomocnik FC Porto, Fernando. Sam piłkarz przyznał wjednym z wywiadów, że chciałby odejść po tym sezonie ze StadionuSmoka. Prezydent Porto, Pinto da Costa, jest gotów zgodzić się natransfer zawodnika do innego kluby, jeżeli potencjalny nabywcawyłoży za niego taką sumę jaka jest zapisana w klauzuli odejścia, czyli30 milionów euro! Najbardziej o Brazylijczyka zabiega Inter Mediolan,lecz wydaję się, że Moratti nie będzie chciał wyłożyć aż takiej sumy,dlatego też można podejrzewać, że Nerazzuri skupią się na innychcelach transferowych.

Od zeszłego roku trwa telenowela pod tytułem: „Czy Kléber wkońcu zasili szeregi FC Porto?”. Sprawa ciągnie się i ciągnie, a końcajej nie widać. Smoki już 25 czerwca 2010 roku zrealizowały transfermłodego piłkarza, lecz sęk w tym, że gracz ma jeszcze ważnąumowę dotyczącą jego wypożyczenia do Marítimo Funchal.Ostatecznie latem Brazylijczyk nie przeniósł się na Stadion Smoka,lecz do transferu ma dojść w tym oknie transferowym, choć i tupojawia się problem. Jak to mówi znane polskie powiedzenie „Jaknie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę” i tak jest i tym razem.Prezydent Marítimo- Carlos Pereira jest niezadowolony, żetransakcja została przeprowadzona pomiędzy prawodawcą Klébera,czyli Atletico Mineiro i FC Porto. Jego kontrakt z klubem z Funchalobowiązuję do końca grudnia 2011 roku. Przypomnę, że Smokizapłaciły za 50% praw do zawodnika 2,3 mln euro. Carlos Pereiraciągle skutecznie blokuje przenosiny 21-latka na Stadion Smokaoczekując od FC Porto zapłaty części pieniędzy z tytułu jegotransferu. Nieoficjalnie mówi, że gracz ostatecznie do Portoprzeniesie się latem, lecz ile w tym prawdy nie wiadomo. Jak narazie potwierdzonymi piłkarzami, którzy od nowego sezonu będąreprezentować barwy FCP są: Juan Manuel Iturbe (za którego Portozapłaciło prawdopodobnie 1,5 mln euro), Kelvin (kosztowałportugalski klub 2 miliony euro), i Djalma (który na Stadion Smokaprzyjdzie na zasadzie wolnego transferu, gdyż jego umowa zobecnym pracodawcą, czyli z Marítimo Funchal wygasa z końcemczerwca tego roku). Czy latem Porto zaskoczy nas jakimiśzaskakującymi transferami? Być może tak, ale pamiętajmy, że całatransferowa karuzela dopiero się zaczyna, a więc wszystko jestmożliwe. domi

3

Page 6: Magazyn FC-Porto.pl 2

Młody gniewny, czyli Erick Torres

Tego piłkarza myślę, że nie trzeba przedstawiać, bo jużwcześniej na łamach naszego serwisu wiele razy o nimpisaliśmy. Niewątpliwie ten zawodnik ma w sobie coś, skorozwrócił na siebie uwagę wielkich gigantów europejskich.Pewnie nie bez powodu jest on porównywany do swojegorodaka Javiera Hernándeza popularnie zwanego Chicarito.Chicarito już w swoim pierwszym debiutanckim sezonie wangielskiej Premier League wystąpił w 27 spotkaniachManchesteru United zdobywając 13 bramek. W sumie wewszystkich rozgrywkach wszedł na boisko 45 razy wpisując się20 razy na listę strzelców. Patrząc w przeszłość możnajednoznacznie stwierdził, że włodarze Czerwonych Diabłówzrobili interes życia, płacąc latem zeszłego roku za młodegoMeksykanina około 10 milionów funtów. Mimo iż Chivasstraciło wtedy swoją gwiazdę, to niedługo później znalazła sięnowa, czyli Erick Torres. Pomimo tego iż ma dopiero 18 lat, tojego wyczyny w rodzimym klubie z Guadalajary nie uszły bezecha. Już teraz chęć jego transferu wyrażają Manchester United,PSV Eindhoven czy też FC Porto. Dla portugalskiego kluburynek meksykański jest rynkiem trochę nieznanym, gdyżwiększość piłkarzy skauci Smoków wyszukiwali w AmerycePołudniowej, lecz patrząc na poziom skautingu w naszym klubiemożna stwierdzić, że żaden kraj, w którym ujawnia się jakiśnowy piłkarski talent nie jest nie znany. Patrząc z perspektywyrynku transferowego, to Meksykańscy zawodnicy nie częstodecydują się na przenosiny do Europy.

Może nie można zastosować tu stwierdzenia, że można ichpoliczyć na palcach jednej ręki, nie mniej jednak graczypochodzących z tego kraju za dużo nie ma. Najbardziej znanymizawodnikami pochodzącym z Meksyku, a grającymi w Europie sąwspomniany wcześniej Javier Hernández Chicarito i AndrésGuardado, obecnie gracz spadkowicza hiszpańskiej PrimeraDivision - Deportivo La Coruña. Jako ciekawostkę dodam, żepoczynania 24-latka bacznie obserwują przedstawiciele dwóchlizbońskich klubów: Sportingu i Benfiki.Wracając do Torresa, czytając to ile to już klubów jest nimzainteresowanych można pomyśleć, że raczej Porto nie ma szans wwalce o niego. Fakt, w portugalskich mediach wieści ozainteresowaniu nim nieco ucichły, ale to nie oznacza, że pewnychdoniesień nie ma. Nie tak dawno angielskie media wysnułaniepotwierdzoną, lecz śmiałą tezę mówiącą o tym, że młodymeksykanin miałby zasilić Manchester United, czyli klub Chicarito.Jak mówi jedno z polskich powiedzeń, w każdej plotce jest ziarnoprawdy, można przypuszczać, że coś i w tej wiadomości znalazłoby się coś prawdziwego. Pomimo tych przypuszczeń, Porto niewydaje się być klubem bez szans w tym starciu. Otóż ponieustannych komplikacjach związanych z transferem Klébera domiasta leżącego nad rzeką Douro, można snuć, że Smoki będąchciały skupić swą uwagę właśnie na tym zawodniku. Nie da sięukryć, że Smoki poszukują do swojego zespołu napastnika, a natakiej właśnie pozycji występuje Torres. 18 latek wyceniany jest nakwotę 7-8 milionów euro, a więc jest to suma w zasięgu włodarzySmoków. FC Porto nie jest typowane w tej batalii za faworyta, alebyć może portugalski klub okaże się czarnym koniem i pozyskamłodego meksykanina. Gdybym miał wyrazić swoje zdanie natemat tego transferu, to bez zbędnego gadania, powiedziałbym tak.Dlaczego? Otóż piłkarz ten przekonał mnie swoja techniką,umiejętnościami strzeleckimi i przede wszystkim wiekiem, gdyżbędąc w tym wieku ma się po prostu całą karierę piłkarską przedsobą. Cena także może kusić, gdyż patrząc na jego wartość możeśmiało twierdzić, że FC Porto jest w stanie za niego tyle zapłacić.Jednak ja człowiekiem odpowiedzialnym za transfery w FC Portonie jest, choć wierzcie mi chciałbym pełnić taką funkcję. Pozostajemi już tylko na koniec powiedzieć, panie Pinto da Costa niech panzrobi wszystko, aby ściągnąć tego zawodnika do naszego klubu.

domi

4

Page 7: Magazyn FC-Porto.pl 2

Co słychać u rywala? Odcinek 1.: Benfica Lizbona

Porozmawiajmy na temat naszego największego rywala, czyli o ekipielizbońskich Orłów. Pomimo tego, że kibice Smoków i Benfiki niepałają do siebie sympatią, to ja jako fan Smoków, chciałem niecoporuszyć temat ekipy z Estádio da Luz. Nie da się ukryć, że ten sezondla Benfiki jest sezonem straconym. Co było temu winne: złe transfery,czy być może trener? Trudno powiedzieć, co było przyczyną tej klęski.Już początek sezonu nie należał do ekipy Jorge Jesusa, gdyż w meczu oSuperpuchar Portugalii ulegli ekipie Andre Villasa-Boasa 0:2. Pierwszekolejki Ligi ZON Sagres również pokazywały, że Orły nie zostałydobrze przygotowane do tego sezonu. Latem ze stolicy Portugaliiodeszli Angel Di Maria oraz Ramires. Dwaj piłkarze stanowiący o sileofensywnej zespołu z Lizbony. O tym, że Di Maria odejdzie z Portugaliibyło wiadomo, długo przed otwarciem zeszłorocznego letniego oknatransferowego. Ostatecznie batalie o niego wygrał Real Madryt, któryzapłacił blisko 25 milionów euro. Jednak szybko został znaleziony jegonastępca i to w kraju, z którego pochodził Di Maria, czyli w Argentynie.Jego następcą został były gracz Boca Juniors - Nicolas Gaitan, którykosztował Orły blisko 8,5 mln euro. Podczas zimowego oknatransferowego z klubu z Lizbony odszedł piłkarz, który był ostoją tejdrużyny w obronie mianowicie - David Luiz. Odszedł on do Chelsea,która zapłaciła za niego 25milionów euro. Nieda się ukryć, że w letnim izimowym oknie transferowym Benfica zarobiła najwięcej, lecz zyski tonie wszystko. Po nie udanym tegorocznym sezonie, w przyszłymBenfica z pewnością będzie chciała odzyskać mistrzostwo. Prezydentklubu ze stolicy Portugalii - Luis Felipe Vieira już myśli o transferach.Potwierdzonymi graczami, którzy przyszli na Estádio da Luz są: BrunoCesar, za którego zapłacono brazylijskiemu Corinthians 5,5 mln euro,Nemanja Matic, który do Benfici przyjdzie w ramach rozliczenia zatransfer Davida Luiza do Chelsea i Artur Moraes, który zamienił SCBragę, a właściwie AS Romę, bo to z tego klubu został wypożyczony naEstádio Axa na Benfikę. Jak wiadomo w każdym oknie transferowymktoś przyjdzie, a ktoś odejdzie. Portugalskie gazety nie tak dawno pisałyo tym, że Pablo Aimarem bardzo poważnie interesuję się beniaminekrosyjskiej ligi, zespół Anży Machaczkała. Jego właścicielem jestmultimiliarder Sultan Magomedov, który do swojego klubu zdołał jużsprowadzić takich piłkarzy jak: Roberto Carlos, Jucilei czy DiegoTardelli. Lecz później informacja ta okazała się plotką, niemniej jednakwiadomość tawywołała pewną burze na rynku transferowym.

Na pewno Luis Felipe Vieira będzie musiał sporo się natrudzić,aby w klubie zdołać zatrzymać najlepszych piłkarzy. Może sięwydawać, że najciężej na Estádio da Luz będzie zatrzymać FabioCoentrão. Młody Portugalczyk jest piłkarzem nie wątpliwiebardzo utalentowanym. Dzięki swoim dobrym występom naMistrzostwach Świata w RPA zwrócił uwagę wielkicheuropejskich gigantów.Wydaję się, że 23-latkowi bardzo zależy naopuszczeniu Lizbony. Jeżeli już ma opuścić Portugalię to zaodpowiednią kwotę - tak pewnie myślą włodarze Benfiki i niemożna się temu dziwić. Benfica jest klubem, który potężne sumyzarabia właśnie na ... transferach, dlatego też fakt, że zawodnicyopuszczają klub za ogromne pieniądze nikogo nie wzrusza.Tegoroczne letnie okno transferowe powinno być w wykonaniuBenfiki bardzo drogie, zważywszy na to iż klub chce odzyskaćutracone na rzecz FC Porto mistrzostwo Portugalii. Drugimargumentem przemawiającym za tym, że dla Orłów będzie todrogie okno transferowe to zebrane fundusze z tytułu sprzedażyDavida Luiza, Angela di Marii oraz Ramiresa. Jak przed każdymsezonem głównymi kandydatami do końcowego triumfu omistrzostwo Portugalii jak zawsze wymienia się kluby z tzw.wielkiej trójki. Sporting jak i Benfica na pewno latem poczyniąznaczne kroki, by wzmocnić w swoje zespoły i walczyć wprzyszłym sezonie o najwyższe laury. Tak więc przyszły sezonLigi ZON Sagres zapowiada się bardzo interesująco i możemy byćpewni emocji do końcowych chwil. Nam jako fanom FC Portopozostaje wierzyć, że przyszły sezon będzie podobny dopoprzedniego, lub okraszony podobnymi sukcesami.

domi

5

Page 8: Magazyn FC-Porto.pl 2

Co słychać u rywala? Odcinek 2.: Sporting Lizbona

Czy nowy sezon będzie dla Sportingu Lizbonabardziej udany od tego poprzedniego? Na pewnona to liczą fani Lwów. Klub ten już od paru latzmaga się z kryzysem nie tylko sportowym, ale ifinansowym. Czy lekarstwem na to będzie GodinhoLopes? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, lecz bezwątpienia na to liczą kibice SCP. Ostatni triumf wlidze Verde-e-Brancos świętowali w 2002 roku. Odtego czasu sukcesu minęło już 9 lat. Teraz czas zadaćpytanie: Co kryję się za osobą Godinho Lopesa? Cowniesie w szeregi klubu? Za tymi pytaniami, stajęwiele odpowiedzi. Za wcześniej wspomnianymczłowiekiem stoją nie wątpliwie pieniądze i to duże,a także zaplecze zarządcze. Lopes podczas wyborówna prezydenta SCP obiecał bardzo wiele, przedewszystkim pozyskania 100 mln euro na transferyoraz na utrzymanie klubu, wymiana krzesełek naEstádio José Alvalade oraz same transfery.Najbardziej spektakularną obietnicą transferową wjego kandydaturze było ściągniecie do Lizbony,wielkiego i jakże obiecującego trenera młodegopokolenia w Portugalii i Europie. O kogo chodzi? Tesłowa dotyczyły Domingosa Paciencii.

Szczerze mówiąc, bardziej od jego kandydaturypodobała mi się wizja Bruno Carvalho, gdyż po częścibyło wiadomo skąd weźmie fundusze na fukcjonowanieklubu. Z kolei Lopes mówił o podpisaniu umowy zbankiem BES oraz o renegocjacji umowy z gigantemnaftowym i petrochemicznych, czyli z firmą GalpEnergia. Jak na razie Godinho Lopes powoli wywiązujesię z obietnic składanych w wyborach. Do klubuprzeniósł już się Domingos Paciencia. Pierwsze transferyjakie Sporting dokonał, to ściągnięcie do zespołu: 19latka André Carrillo z Alianzy Lima, Alberto Rodríguezaz SC Bragi, Ricky'ego van Wolfswinkela z FC Utrecht zablisko 5 milionów euro, Stijna Schaars'a z AZ Alkmaar iSantiago Ariasa z Equidad. Kolejne już się szykują,chodzi m.in. o Bobo gracza Besiktasu, Fabiána Rinaudo zGimnasii La Plata. Lwy poszukują wzmocnieńtransferowym nie tylko na własnym podwórku i wAmeryce Południowej, ale także w Holandii. Możnawięc twierdzić, że Van Wolfswinkel i Schaars nie będąjedynymi, którzy latem przyszli do Sportingu z krajukojarzącym się z wiatrakami. Trzeba jednak podkreślić,że to nie koniec obietnic składanych przez GodinhoLopesa w trakcie wyborów. Pozostało jeszcze wypełnićtakie postanowienia, jak ściągnięcie na Estádio JoséAlvalade: Hugo Almeidy, Garaya, Oscara Wendta iAlexa Silvy. Czy zatem po nieudanych rządach JoséEduardo Bettencourta, Godinho Lopes będzie tym, któryprzywróci dawny blask Sportingu Lizbona. Być możetak, lecz wszystko rozegra się na boisku i tylko wynikipiłkarskie Lwów pokażą, czy obecny prezydent klubujest tym, na którego od dawna czekali kibice.

domi

6

Page 9: Magazyn FC-Porto.pl 2

Co słychać u rywala? Odcinek 3.: SC Braga

Rok temu zespół Sportingu Braga świętował swojewówczas historyczne osiągnięcie, mianowiciewicemistrzostwo Portugalii. Ten rok dla piłkarzy zpółnocy Portugalii w lidze może nie był aż tak udanyjak poprzedni, ale niepowodzenie na arenie krajowejodpłacili sobie sukcesem na arenie międzynarodowej.Popularni Arsenalistas w tym roku debiutowali wChampions League, lecz dostanie się do tych rozgryweknie należało do rzeczy najłatwiejszych. Nie wątpliwiewielką niespodzianką było wyeliminowanie w ostatniejfazie kwalifikacji do LM hiszpańskiej Sevilli FC, z którąBraga wygrała oba spotkania. Pomimo tego iż zespółprowadzony wówczas przez Domingosa Paciencięprzeszedł przez sito kwalifikacji to w fazie grupowej trafiłdo dosyć mocnej grupy H, w której znaleźli się SzachtarDonieck (ostatni zwycięzca Pucharu UEFA), mistrz SerbiiPartizan Belgrad i klub, którego nie trzeba przedstawiać,a więc Arsenal Londyn. Ta grupa według buchmarechówmiala tylko jednego faworyta do wyjścia z grupy, czyliArsenal. Kolejnym klubem, którego był typowany doprzejścia do dalszej fazy był Szachtar Donieck. Mimo, żegrupa do najłatwiejszych nie należała to Braga nie była wtej rywalizacji bez szans. Początek nie należał donajlepszych i o tym gracze z Portugalii chcielibyzapomnieć. Porażka z Arsenalem 6:0 była dla SportinguBraga jak grom z jasnego nieba. Mimo iż początek nie byłudany, to do końca ekipa ta walczyła o dalszy awans i toz kim z Arsenalem Londyn. Ostatecznie to Kanonierzyawansowali do kolejnej fazy LigiMistrzów, a Arsenalistaspozostała gra w Lidze Europejskiej, po tym jak zajęlitrzecie miejsce w grupie.

Dla kibiców z północy Portugalii gra w LidzeEuropejskiej pewnie nie była szczytem marzeń, ale jaksię później okazało było to z korzyścią dla klubu, gdyżzespół doszedł do finału tych rozgrywek, gdzie wostatnim meczu uległo 0:1 FC Porto po bramce niezawodnego piłkarza w tych rozgrywkach, RadamelaFalcao. Warto dodać, że po drodze do finału SC Bragawyeliminowała Lech Poznań. Jak się później okazałogra w LidzeMistrzów i Lidze Europejskiej dała Bradzepotężny zastrzyk gotówki. Portugalski klub na udzialew europejskich rozgrywkach zarobił blisko 15milionów euro, dużą część tej kwoty stanowi udział wChampions League. Jednak w tej sytuacji jest teżdobry, lecz istotny minus. Z zespołu Arsenalistas wprzyszłym sezonie nie zobaczymy co najmniej ośmiugraczy z podstawowej jedenastki! Powodem tego jestto, że klub ten utrzymuje się głównie ze sprzedażyzawodników, lecz jest też promyk nadziei. Prezydentklubu António Salvador zapewnił kibiców i nie tylko,że pieniądze uzyskane za udział w europejskichpucharach zostaną dobrze rozporządzone. PonadtoSalvador obiecał walkę w przyszłym sezonie o start wLidze Mistrzów i ewentualnie o mistrzostwo kraju.Czy te obietnice zostaną dotrzymane? Trudno tojednoznacznie stwierdzić, lecz jeżeli pieniądzeuzyskane z transferów i europejskich pucharówzostaną rozsądnie zagospodarowane, to SC Bragamoże w przyszłym sezonie wiele namieszać wrozgrywkach Liga ZON Sagres.

domi

7

Page 10: Magazyn FC-Porto.pl 2

Incrivel Hulk, czyli co nieco o ksywkach

Jak wiadomo, na całym świecie kibice nadająprzydomki swoim pupilom. Chciałbym przybliżyćwam pseudonimy boiskowe naszych byłych iobecnych graczy:

Lucho Gonzalez - El Comendante, pseudonim tenotrzymał dzięki swej znakomitej grze w środku pola.

Ersnesto Farias - El Tecla, co po przetłumaczeniu najęzyk polski oznacza klucz. Tak został nazwany naszbyły snajper, a obecny gracz Cruzeiro. Być możechodziło o klucz do… zwycięstwa?

Alvaro Pereira – Palito, czyli wykałaczka. Przydomektenwziął się stąd, że postura Alvaro jest dość drobna. Cociekawe, ksywka tak bardzo przypadła mu do gustu, żepodczas jednego meczu w tym sezonie wystąpił znapisem Palito na plecach.

Fernando Reges – Polvo, ośmiornica. Przydomek tenzyskał dzięki swej altruistycznej postawie na pozycjidefensywnego pomocnika.

Fernando Belluschi – Samurai, najprawdopodobniejprzydomek ten zyskał jeszcze za czasów gry w RiverPlate. A wziął się on od jego fryzury, jaką wówczas nosił.Mianowicie długie dredy, które w połączeniu z jegostylem gry przypominały Samuraja.

Radamel Falcao - El Tigre, czyli tygrys. Nazwał go takGonzalo Ludueña, kolegów Falcao z czasów gry wRiver Plate. Uznał on, że Radamel poluje w polukarnym na piłkę tak, jak tygrys na swoją ofiarę.Ksywka ma także związek z logo firmy Esso, którasponsorowała nagrody dla wybitnych młodychtalentóww Argentynie.

Ricardo Quaresma - Cigano (Cygan). To przezwiskoboiskowe może być źle postrzegane. Jednak zyskał jedzięki swojemu fantastycznemu uderzeniu takzwanym fałszem.

Bruno Alves

Givanildo Vieira de Souza- Incrivel Hulk(Niesamowity Hulk),przydomek tenwziął się odpopularnegoamerykańskiego serialu''Niesamowity Hulk''. Są toprzygody zielonegopotworka, które naszGivanildo Vieira de Souzaoglądał jako młodychłopiec. Jak sam wyjaśnił,biegał po domu i krzyczał,że jest silny jak Hulk.

8

Page 11: Magazyn FC-Porto.pl 2

Axel Witsel: jaki kierunek obierze?

Niedawno na łamach naszego serwisu informowaliśmy was omożliwym transferze Axela Witsela do FC Porto. Obecnie temat tennieco ucichł, lecz i tak jest warty poruszenia. Swego czasubelgijskie, jak i portugalskie media prześcigały się w doniesieniachna temat przenosin młodego Belga do Portugalii. Pikanterii tyminformacjom dodawał także fakt, że wiadomość o tym, że 22-letnipomocnik prawdopodobnie przeniesie się na Półwysep Iberyjskipotwierdził Thierry Witsel, czyli ojciec i jednocześnie agentzawodnika. Ten news wyraźnie namieszał na rynku transferowym.JednakżeWitselem interesuje się nie tylko FC Porto, ale także BenficaLizbona. Czyżby szykował się pojedynek tym razem nie na boisku,lecz na rynku transferowym? Raczej nie, gdyż włodarze Orłów niepotwierdzili tej informacji, więc można ją uznać za zwyczajną plotkę.Pomimo młodego wieku, pomocnik belgijskiego Standardu Liegezdołał wyrobić sobie markę, w stopniu pozytywnym jak inegatywnym. Swoją negatywną stronę ujawnił podczas arcyważnegomeczu z Anderchlechtem Bruksela, brutalnie faulując w tymspotkaniu naszego rodaka, Marcina Wasilewskiego. Zdarzenie towywołało ogromną lawinę krytyki w stronę piłkarza, zarówno wBelgii jak i w Polsce. W następnym spotkaniu na szczycie wbelgijskiej Jupiler Pro League, Belg nie wyniósł wniosków zpoprzedniego zdarzenia i ponownie w spotkaniu z Anderlechtembrutalnie sfaulował gracza Fiołków. Z tą różnicą, że nie był toWasilewski, a Roland Juhász.

Zakończony już sezon był dla Witsela udany, choć nie okraszonymistrzostwem Belgii. W ostatniej kolejce w spotkaniu decydującym okoronie mistrzowskiej Standard zremisował tylko z KRC Genk (myślę,że ten zespół jest dobrze znany fanom Smoków) 1:1. Oba kluby zebraływ tabeli taką samo liczbę oczek (51 punktów), lecz batalię o tytułwygrało Genk, które triumfowało dzięki lepszemu bilansowibramkowemu. Piłkarz częściowo słynie z brutalności na boisku, niemniej jednak jest on uznawany za wielki talent belgijskiej piłki. SamWitsel czuje pewnie, że to czas, aby pożegnać się ze Standardem iprzenieść się do jakiegoś wielkiego, zachodniego zespołu. Takimklubem bez wątpienia jest FC Porto. Swego czasu o zawodnika pytałatakże Benfica Lizbona, lecz jak później się okazało tylko pytała. Mimotego iż sam pomocnik marzy o grze dla Arsenalu, to Smoki nie stoją nastraconej pozycji. Warto dodać, że prezydent FC Porto - Pinto da Costa iLuciano D'Onofrio, czyli dyrektor sportowy Standardu są w dobrymiznajomymi i być może ten fakt przesądzi o tym, że Axel Witsel zawitalatem na Estádio do Dragão. Niemiecki portal transfermarkt.de, któryzajmuję się wyceną piłkarzy, szacuje wartość młodego Belga na 10milionów euro. Czy ta kwota stanie się przeszkodą dla portugalskiegoklubu? Wydaje się, że nie, choć skauci Porto z pewnością znaleźli byparu piłkarzy, których talent mógłby być porównywany tym, któryposiada Witsel. Lecz sam piłkarz ostatnio w swojej ojczyźnie przeżywapewien kryzys. Otóż belgijscy kibice mają mu za złe to iż w meczueliminacyjnym Mistrzostw Europy z Turcją, 22 latek nie wykorzystałrzutu karnego, który mógł zadecydować o zwycięstwie Belgów. FaniCzerwonych Diabłów, gdyż taki przydomek nosi reprezentacja Belgiiuważają, że Axel Witsel nie zasługuje na grę w kadrze narodowej. Jakbypomyśleć ile razy w historii futbolu, jakiś piłkarz nie wykorzystałjedenastki, która mogła przesądzić o losach spotkania, to aż ciężkobyłoby takie przypadki policzyć. Pomyłki są rzeczą ludzką, tak więckibice belgijscy nie powinni krytykować piłkarza za nie wykorzystanyrzut karny. Eliminacje jeszcze się nie skończyły, a szansa na barażeciągle pozostaje rzeczą otwartą. Rozpamiętywać ten fakt można tylko iw kontekście przegranych eliminacji. A wracając do pytania Którykierunek obierze Axel Witsel. Tak naprawdę to sam piłkarz i jego agentwiedzą, my możemy jedynie się domyślać. Pozostaje nam tylko wierzyćiż kierunkiem, który obierzemłody Belg będzie FC Porto.

domi

9

Page 12: Magazyn FC-Porto.pl 2

Transfermarkt.de wycenił kadrę FC Porto

Czy znacie może niemiecki portal transfermarkt.de? Podejrzewam, że tak.Otóż portal ten zajmuje się szacowaniem wartości rynkowej zawodnikówdanego klubu. Polskie strony internetowe i nie tylko korzystają często ztego źródła, aby poinformować czytelników o wartości danego zawodnika.I tak oto w połowie czerwca strona ta dokonała ogólnej aktualizacji wartościposzczególnych piłkarzy FC Porto. Z najnowszego zestawienia wynika, że aższeściu graczy Smoków wartych jest ponad 10 milionów euro. W gronie tymsą Rolando (14 milionów euro), Alvaro Pereira (10 milionów euro), Fernando(14 milionów euro), João Moutinho (20 milionów euro), Hulk (28 milionóweuro) i Radamel Falcao (25 milionów euro). Proszę pamiętać, że w nawiasachpodane są szacunkowe wartości piłkarzy, których dokonał portaltransfermarkt.de. Cała ta szósta wyceniona została na łączną sumę 111milionów euro. Kwota ta stanowi nie wiele więcej niż połowę wartościwszystkich piłkarzy. Wszyscy zawodnicy portugalskiego klubu zostaliwycenieni na łączną sumę 201,2 mln euro. Spośród całej, 24 osobowej kadryPorto, na najniższą kwotę został oszacowany nasz rodak, a zarazem jedynyPolak występują w tym klubie, czyli Paweł Kieszek, którego wartość wedługtransfermarkt.de wynosi tylko 500 tysięcy euro. Jednak niektórzy mogą niezgadzać się z tą wyceną i po części słusznie. W dzisiejszym futbolu wycenasporządzona przez strony internetowe, bądź też przez szacowane gazety iinne źródła, nie decydują o wartości piłkarza. Jako przykład podam obecnąwartość Falcao. Otóż transfermarkt.de szacuje wartość Kolumbijczyka na 25milionów euro. Zaś jakiś miesiąc temu FIFA także zajęła się wyceną tegopiłkarza i co z tego wyszło. Otóż organizacja ta oszacowała jego cenę nabagatela 45 milionów euro. Ten przykład obrazuje na ile wspomnianewcześniej źródła wyceniają napastnika. Najbardziej liczy się jednak co danyzawodnik ma wpisane w umowie, a konkretnie rzecz ujmując w klauzuli.Otóż we współczesnym futbolu, który nie ukrywajmy jest także dobrąmaszynką do zarabiania pieniędzy liczą się najbardziej klauzulę. Gdyby miałstreścić czym jest tak naprawdę klauzula to odpowiedziałbym, że jest toswoiste zabezpieczenie przed zbyt szybkim odejściem z klubu. Chwyt ten jestcoraz częściej stosowany i obecnie nie dziwi nikogo to, że w umowachpiłkarzy znajdują się takie zapisy. W klauzuli może zostać zapisana dowolnakwota, nie ważne czymała czy duża. Jako przykład wymienię Hulka, który wswojej umowie ma wpisaną kwotę odstępnego, która opiewa naastronomiczną dla większości klubów kwotę 100 milionów euro. Samiprzyznacie, że suma ta bardzo skutecznie odstrasza potencjalnych kupców iw rzeczywistości tak jest. Lecz jest niekiedy taki stan rzeczy, wtedy gdypiłkarzowi kończy się np. za pół roku umowa, to, żeby zarobić na nim trzebaniestety sprzedać go i to często za dużo niższą cenę.

Musi tak się stać choć nie musi. Manuel Neuer, który odszedł doBayernu za 18 milionów euro (łącznie kwota tego transferu możewynieść 25 milionów euro, ale to jest uzależnione od różnychczynników), w rzeczywistości gdyby w Schalke 04 został jeszczerok, to do Bawarskiego klubu mógłby odejść, uwaga za darmo.Dlaczego? Ano dlatego, że jego kontrakt z klubem z Gelsenkirchenwygasał z końcem 2012 roku. Futbol jest sportem dośćkontrowersyjnym, ale i takim gdzie obraca się dużymi kwotamipieniężnymi. Swego czasu najdroższym transferem na świecie byłZinedine Zidane'a, za którego Real Madryt zapłacił Juventusowi45,62 miliony funtów. Obecnie pałeczkę to przejął CristianoRonaldo, za którego w 2009 roku Manchester United zainkasowałponad 80 milionów funtów, co w przeliczeniu na euro wynosi 93miliony. Kolejny spektakularny transfer, tym razem z udziałemPortugalczyka ponownie przeprowadził Real Madryt. Po tymzakupie, swego czasu pojawiały się plotki, jakoby Królewscyubezpieczyli nogi Ronaldo na łączną sumę 200 milionów euro! Czyta informacja jest prawdziwa, tak naprawdę nikt tego nie wie.Niemniej jednak współczesny futbol stał się rynkiem dużych kwotpieniędzy, które coraz częściej decydują o „być albo nie być”danego piłkarzaw klubie. domi

10

Page 13: Magazyn FC-Porto.pl 2

Co z prawami do pokazywania Ligi ZON Sagres? Jaka przyszłość czeka Orange Sport?

Ostatnie tygodnie dla stacji należącej do grupy TP - Orange Sport nie sąusłane różami. Droga jaką podąża kanał jest kręta, długa i conajważniejsze nie wiadomo dokąd prowadzi. A wszystko stało się podkoniec maja kiedy to Ekstraklasa S.A. ogłosiła wyniki przetargudotyczącego praw do pokazywania spotkań polskiej ligi. Wynikniektórych zdziwił, zaś u innych nie wywołał większych rewelacji. Podługich, bo trwających prawie pół roku negocjacjach, ostatecznie prawa tenabył Canal+, który naszą ligę pokazuję nie przerwanie od 1995 roku.Tegoroczny przetarg był trudny. O prawa walczyły N sport ( w sojuszu zOrange Sport) i Canal+ ( wespół z Polsatem). Patrząc na stacje startujące wprzetargu, ciężko było wskazać jakiś faworytów, choć większość to mianoprzypisywała stacji Canal+ i się nie przeliczyli. Prawa nabył Canal+, wespółz Polsatem. Od przyszłego sezonu wszystkie mecze pokażą sportowegokanały Canal+, cztery lub pięć spotkań kolejki (w tym wszystkie mecze zudziałem Śląska Wrocław). Kawałek tortu dostał także Eurosport, którybędzie pokazywał na swojej antenie spotkanie poniedziałkowej kolejki.Wszystkie spotkania Ekstraklasy od przyszłego sezonu będą pokazywane wjakości HD. Przegrana batalia o polską ligę sprawiła iż przyszłość kanałuOrange Sport stała się nie pewna, gdyż głównym produktem tej stacji byłatransmisja meczów polskiej ligi. Kibice innych sportów także zniecierpliwością czekają jaki los czeka stację. Dla przykładu fani MMA,którzy w Orange Sport śledzą gale UFC nie wiedzą czy kanał ten będzieistniał i czy dalej będzie pokazywał transmisje z tych gal, czy też zakończyswe istnienie. A jeżeli zakończy swój żywot, to do której stacji powędrują teprawa. O tym, że kanał należący do grupy TP może zakończyć nadawaniemoże świadczyć to, iż zniknął z oferty platformy satelitarnej Cyfry+, a także,że stał kanałem nie gwarantowanym nawet dla klientów telewizjisatelitarnej TP/Orange. Ci którzy interesują się tematyką telewizyjną i nietylko wiedzą co oznacza, że kanał u danego operatora nie jestgwarantowany. Lecz dla tych co nie wiedzą, wyjaśnię o co chodzi. Otóżjeżeli dana stacja telewizyjna, nie jest gwarantowana oznacza to, że danaplatforma satelitarna bądź też sieć kablowa, nie wymieniają tego kanału wswojej ofercie, czyli nie gwarantują go swoim klientom. Taki zabieg jeststosowany przez operatorów satelitarnych po to, gdy kanał przestanieistnieć abonenci nie mogli wykorzystać pewnego zapisu w umowie, którymówi mniej więcej tak, że jeżeli kanał zostanie usunięty z oferty, bądź teżzakończy swoją działalność abonament ma prawo wypowiedzieć umowę wciągu miesiąca od usunięcia danego kanału z oferty tzn. zerwać ją bezżadnych konsekwencji przed upływem okresu jej ważności. Jeżeli operatorw tym przypadku TP/Orange zdecydował się na taką sztuczkę, znaczy to,że abonent niemoże zerwać umowy, ponieważ platforma ta już nie

gwarantuje tego programu w swej ofercie. Platformy satelitarne wiedząc, żew obecnym czasie coraz trudniej jest pozyskać nowych klientów, częstodecydują się na takie rozwiązanie. Kolejnym czynnikiem, który możeświadczyć o końcu kanału jest fakt, że obecnie jest to kanał premium, a więcdodatkowo płatny. Kilka lat temu były prezes platformy n - Maciej Sojkapowiedział bardzo ważne słowa, że za parę lat przyszłość kanałów typupremium będzie bardzo niepewna i niestety miał rację. Utrzymanie takiegokanału kosztuję krocie, ponieważ stacje te nie emitują reklam, a więc zostająpozbawione głównego źródła przychodów. Druga sprawa zakup praw czy tofilmowych czy to sportowych jest bardzo drogą sprawą. W poprzednimprzetargu na Ligę Mistrzów, Grupa TVN, a więc koncern do której należyplatforma n, zakupił za ok. 20 mln euro trzyletnie prawa na pokazywanierozgrywek Champions League. Kwota ta wyraźnie przebiła oferty rywali i wkonsekwencji N Sport utrzymał wyłączne prawa do transmisji LigiMistrzów.Ten przykład wyraźnie obrazuję ile nie kiedy kosztują prawa sportowe.Możepodam jeszcze inny przykład w tym roku spółka Ekstraklasy S.A. zatrzyletnie prawa do pokazywania polskiej ligi początkowo zażądała 450milionów złotych! Ostatecznie spółka zeszła z ceny i szacuję się, że Canal+ zaprawa do Ekstraklasy zapłacił tyle ile trzy lata temu zapłacił wraz z OrangeSport , czyli ok. 360 milionów złotych. Już teraz można zaobserwowaćproceder, że większość relacji z Orange Sport zostaje przenoszonych naantenę Orange Sport Info. I tu trzeba zadać pytanie co z polskimi fanami LigaZON Sagres, która w Polsce cieszy się nawet niezłą oglądalnością. W tymroku, prawdopodobnie w sierpniu dowiemy się kto uzyska wyłączne,trzyletnie prawa do pokazywania w Polsce meczów ligi portugalskiej. Małoprawdopodobne jest to, aby Orange Sport, bądź też Orange Sport Infozdecydowały się na przedłużenie umowy. A więc kto? Cichym faworytemwydaję się być Polsat, który parę lat temu może pochwalić się transmisjąmeczów z tej ligi na swoich kanałach sportowych. Lecz jest jedno ale. Szefsportu w Polsacie Marian Kmita w jednym wywiadów stwierdził, żegłównym celem jest utrzymanie praw do Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej.Poza tym w tym roku duża suma została przeznaczona na przedłużenie prawdo nadawania Formuły 1. Wedle tej umowy, Polsat jako jeden z nielicznychnadawców w Europie ma pokazywać wyścigi w natywnym HD. Czy zatemznajdą się pieniądze na kupno praw do Ligi ZON Sagres? Trudno tojednoznacznie stwierdzić. Kolejną stacją, która może kupić te prawa możebyć Sportklub, lecz stacja boryka się z problemami finansowymii nie wiadomo, czy zdecydowała by się na taki zakup. Myślę, że spotkaniaLigi ZON Sagres nadal będzie można oglądać w Polsce, lecz najakim polskim kanale sportowym, to pozostaje ciągłą niewiadomą.

domi

11

Page 14: Magazyn FC-Porto.pl 2

João Moutinho: urodził się Lwem, by stać się Smokiem

Od samego początku na Estádio do Dragão niepewnebyły losy João Moutinho. Do Porto zostałsprowadzony, by wypełnić lukę po odchodzącymMeirelesie, jednak cały czas nierozwiązana byłasprawa Portugalczyka i jego transferu do Liverpoolu,

gdy w końcu 29 sierpnia 2010 roku złożył podpis naStadionie Smoka. João mógł być już pewien miejsca wpierwszym składzie drużyny Smoków. Piłką nożnązaraził go jego ojciec, który również był piłkarzem.Urodził się w niewielkim miasteczku na południuPortugalii. Jako 13-latek trafił do Sportingu Lizbona,słynącego ze wspaniałej pracy z młodzieżą. Już wsezonie 2003/04 był uznawany za jednego z ojcówsukcesu, mianowicie młodzieżówka Sportingu cieszyłasię ze zdobycia Mistrzostwa Portugalii. Szkoleniowiecpierwszej drużyny postanowił na wstępie przenieśćMoutinho do meczowej 18, zadebiutował już 23 stycznia2005 roku. Od tego czasu stał się ważnym zawodnikiempierwszego składu. Swój kontrakt miał podpisany do2010 roku, a klauzula jego odejścia wynosiła aż20milionów euro! W lipcu 2010 roku zostałsprowadzony do drużyny Smoków za kwotę11milionów euro oraz środkowego obrońcę Nuno AndréCoelho.

W swoim pierwszym wywiadzie dla "O Jogo" reprezentującjuż barwy Smoków przyznał, że czuje się potrzebny drużyniei daje z siebie 200% w każdym meczu, w którym może siępojawić. Wyjawił również, że dzięki grze z takfenomenalnymi partnerami, może rozwijać się z meczu namecz, czego nie zapewniał mu poprzedni klub. Jako że tojego pierwszy sezon w Porto, cieszymy się i liczymy nawięcej osiągnięć z zespołem. João na każdym krokupodkreśla stawiane przez siebie cele, które jak na raziesumiennie wypełnia, co kształtuje go jako bardzo ambitnegozawodnika z charakterem, prawdziwego Smoka! Nie uważaPorto jako odskoczni od wielkiego futbolu, lojalność stawiazawsze na pierwszym miejscu. Zaraz po jego odejściu zEstádio José Alvalade pojawiło się mnóstwo niepochlebnychwypowiedzi na jego temat, uznano go za zdrajcę, do kotładorzucano jeszcze jego słabą formę, ale z perspektywyminionego już sezonu João okazał się wyśmienitymwzmocnieniem. Widocznie Lwy nie stworzyły muodpowiednich warunków rozwoju, jakie zapewniła mudrużyna ze stadionu Smoka! Po ostatnich wydarzeniachmedia spekulują czy João opuści Porto na rzecz Chelsea, czypodąży za André Villasem-Boasem. Warto dodać, że jegoodstępne wynosi 40 mln euro, jednak 25% tej kwotyprzypadnie Sportingowi Lizbona. Na chwilę obecną JoãoMoutinho jest ważnym zawodnikiem pierwszego składu, mana swoim koncie najwięcej minut spędzonych na boiskuspośród całej drużyny. Zyskał naszą sympatię swoją ambicjąi kreatywnością na boisku, to znakomity przywódca.Możemy przypuszczać, iż w najbliższym czasie zobaczymygo z opaską kapitana. Z pełną odpowiedzialnością odważęsię powiedzieć TAK! João Moutinho urodził się Lwem, bystać się Smokiem! Numizmatyk

12

Page 15: Magazyn FC-Porto.pl 2

To wszystko co przygotowaliśmy dla Was w tymnumerze. Jeżeli czujecie niedosyt, mamy dobrąwiadomość - za jakiś czas ukaże się trzeci numernaszego magazynu. Już teraz serdecznie zapraszamy!

Dziękujemy za uwagę i do zobaczenia!

Redakcja FC-Porto.pl