3
F. Nietzsche, Z genealogii moralno  ś ci (rozprawka Nieczyste sumienie)  – Lecz jak że przyszła na świat ta druga »pos ę  pna sprawa«, świadomość winy, to ca łe »nieczyste sumienie«? I oto powracamy do naszych genealogów moralno ści. Jeszcze raz powtarzam – lub nie powiedzia łemże  jeszcze tego wcale? – nie s ą nic warci. Posiada ć pięć piędzi długie, własne, jedynie »nowoczesne« doświadczenie; nie mieć żadnej wiedzy, żadnej chęci wiedzy rzeczy przesz łych, jeszcze mniej instynktu historycznego, tu właśnie potrzebnego »drugiego wzroku« – a jednak uprawia ć dzieje morału: to musi się wedle wszelkiej s łuszności skończyć na wynikach, które do prawdy nietylko w kruchym pozostaj ą stosunku. Czyż tym dotychczasowym genealogom moralności śniło się choć  by tylko w przybli żeniu, że naprzyk ład owo moralne, zasadnicze poj ęcie »winy« wzi ęło począ tek swój z bardzo materialnego poj ęcia »być winnym, dłużnym«? Lub że kara jako o d p ł a t a rozwinęła -się zupełnie na uboczu od wszelkiego założenia wolności i niewolności woli? – i to do tego stopnia, że owszem trzeba zawsze dopiero w y s o k i e g o szczebla ucz łowieczenia, zanim zwierz ę »człowiek« zacznie tworzy ć owe o wiele prymitywniejsze rozróżnienia »umyślnie«, »niedbale«, »przypadkowo«, »poczytalnie«, wraz z ich przeciwie ństwami i uwzględniać je przy wymiarze kary. Owa dzi ś tak tania i pozornie tak naturalna, tak nieunikniona myśl, która może nawet dla obja śnienia sposobu, w jaki powsta ło na ziemi poczucie sprawiedliwo ści, musiała  podsunąć mniemanie »zbrodniarz zas ługuje na kar ę, p o n i e w a ż b y mógł był postą  pić inaczej«: jest faktycznie nadzwyczaj późno osią gni ętą , nawet wyrafinowaną formą ludzkiego są du i wnioskowania; kto dopatruje się jej w począ tkach, bierze si ę do psychologii dawniejszej ludzkości niezgrabnymi palcami. Przez najdłuższy ok res dzi ejó w lud zki ch wca le n i e karan o d l a t e g o, p o n i e w a ż czyniono złoczyńcę za czyn jego odpowiedzialnym, wi ęc n i e z powodu za łożenia, że winny ma być ukarany, lecz raczej, jak dzi ś  jeszcze rodzice karzą dzieci, z gniewu za poniesion ą szkodę, gniewu, szukaj ą cego sobie upustu na szkodniku. Gniew ten jednak trzyma na wodzy i modyfikuje my śl, że ka żda szkoda może mieć w czemciś r ó w n o w a ż n i k i rzeczywi ście może być powetowana, choć  by samym b o l e m szkodnika. – Sk ą d ta prastara, głę  boko wkorzeniona, może teraz już nie dają ca się wytę  pić idea wzięła moc swoją , idea równoważności szkody i bólu? Napomknąłem już coś o tem: w stosunku umownym w i e r z y c i e l a i d ł u ż n i k a, tak sta rym ,  jak istnienie w ogóle »osób prawnych« i wskazują cym znowu ze swej strony na podstawowe formy kupna, sprzedaży, wymiany, kramarstwa. 5. Uprzytomnienie sobie tych stosunków umownych jużci budzi, jak po poprzedniej uwadze z góry tego oczekiwać można, niejedno podejrzenie i opór przeciw dawniejszej ludzko ści, która je stworzyła lub na nie  pozwalała. Tu właśnie p r z y r z e k a s i ę; tu właśnie chodzi o to, by s t w o r z y ć przyrzekają cemu pamięć; tu właśnie, tak śmiemy podejrzywać, oczekiwać można srogości, okrucieństwa, męczarni. Dłużnik, chcą c wzbudzić zaufanie w swe przyrzeczenie zwrotu, chc ą c zar ęczyć za powagę i świ ętość swego przyrzeczenia, własnemu sumieniu swemu przykaza ć zwrot jako obowią zek, zobowią zanie, daje mocą umowy wierzycielowi w zastaw, na wypadek, je żeli nie zapłaci, coś co jeszcze nadto »posiada«, czem nadto mo że rozporzą dzać, naprzyk ład swe cia ło lub swą żonę, lub swą wolność lub też swe życie (lub wśród pewnych określonych religijnych warunków, nawet swą szczęśliwość, swe zbawienie duszne, wko ńcu nawet swój spokój w grobie; naprzyk ład w Egipcie, gdzie trup dłużnika nawet i w grobie nie mógł znale źć spokoju przed wierzycielem, a właśnie u Egipcjan mia ł jużci spokój ten pewne swoje znaczenie). Wierzyciel móg ł bowiem ciału d łużnika zadawać wszelkie rodzaje ha ń  by i męczarni, naprzyk ład wyciąć z niego tyle, ile odpowiada ło wielkości długu:  – bardzo wcze śnie i wszędzie istniały z tego punktu widzenia dok ładne, po części przerażają co drobiazgowe oszacowania, p r a w e m ustalone oszacowania poszczególnych cz łonków i miejsc na c i e l e. Uwa żam to już za post ę  p, za dowód wolniejszego, o szerszych pogl ą dach, r z y m s k i e g o poj ęcia prawa, jeśli rzymskie  prawodawstwo Dwunastu Tablic wyrokuje, że jest rzeczą obojętną , czy wi ęcej lub mniej wierzyciel zetnie w takim wypadku, » si plus minusve secuerunt, ne fraude esto«. Rozja śnijmy sobie logik ę całej tej formy wyrównania: jest ona dość dziwna. Równowa żnik dany jest w tem, że zamiast zysku pokrywają cego wprost szkodę (więc zamiast wyrównania w z łocie, ziemi, posiadłościach wszelkiego rodzaju) przyznana jest wierzycielowi pewnego rodzaju p r z y j e m n o ś ć jako odpłata i wyrównanie, przyjemność, że może  bez skrupu łu wywrzeć moc swoją na bezsilnym, przyjemność « de faire le mal pour le plaisir de le faire«, rozkosz używania przemocy. Rozkosz ta w tem wi ększej jest cenie, im g łę  biej i ni żej stoi wierzyciel

Nietzsche Fryderyk - Nieczyste Sumienie

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Nietzsche Fryderyk - Nieczyste Sumienie

8/8/2019 Nietzsche Fryderyk - Nieczyste Sumienie

http://slidepdf.com/reader/full/nietzsche-fryderyk-nieczyste-sumienie 1/2

F. Nietzsche, Z genealogii moralno ś ci (rozprawka Nieczyste sumienie)

 – Lecz jak że przyszła na świat ta druga »posę pna sprawa«, świadomość winy, to całe »nieczyste sumienie«?I oto powracamy do naszych genealogów moralności. Jeszcze raz powtarzam – lub nie powiedzia łemże

  jeszcze tego wcale? – nie są  nic warci. Posiadać pięć piędzi długie, własne, jedynie »nowoczesne«

doświadczenie; nie mieć żadnej wiedzy, żadnej chęci wiedzy rzeczy przeszłych, jeszcze mniej instynktu

historycznego, tu właśnie potrzebnego »drugiego wzroku« – a jednak uprawiać dzieje morału: to musisię wedle wszelkiej słuszności skończyć na wynikach, które do prawdy nietylko w kruchym pozostają 

stosunku. Czyż tym dotychczasowym genealogom moralności śniło się choć  by tylko w przybliżeniu,że naprzyk ład owo moralne, zasadnicze pojęcie »winy« wzięło począ tek swój z bardzo materialnego pojęcia»być winnym, dłużnym«? Lub że kara jako o d p ł a t a rozwinęła -się zupełnie na uboczu od wszelkiego

założenia wolności i niewolności woli? – i to do tego stopnia, że owszem trzeba zawsze dopiero w y s o k i e

g o szczebla uczłowieczenia, zanim zwierzę »człowiek« zacznie tworzyć owe o wiele prymitywniejsze

rozróżnienia »umyślnie«, »niedbale«, »przypadkowo«, »poczytalnie«, wraz z ich przeciwieństwamii uwzględniać je przy wymiarze kary. Owa dziś tak tania i pozornie tak naturalna, tak nieunikniona myśl,która może nawet dla objaśnienia sposobu, w jaki powstało na ziemi poczucie sprawiedliwości, musiała

 podsunąć mniemanie »zbrodniarz zasługuje na kar ę, p o n i e w a ż b y mógł był postą  pić inaczej«: jestfaktycznie nadzwyczaj późno osią gniętą , nawet wyrafinowaną  formą  ludzkiego są du i wnioskowania; kto

dopatruje się jej w począ tkach, bierze się do psychologii dawniejszej ludzkości niezgrabnymi palcami.Przez najdłuższy okres dziejów ludzkich wcale n i e karano d l a t e g o, p o n i e w a ż czyniono złoczyńcę

za czyn jego odpowiedzialnym, więc n i e z powodu założenia, że winny ma być ukarany, lecz raczej, jak dziś

 jeszcze rodzice karzą dzieci, z gniewu za poniesioną szkodę, gniewu, szukają cego sobie upustu na szkodniku.

Gniew ten jednak trzyma na wodzy i modyfikuje myśl, że każda szkoda może mieć w czemciś r ó w n o w a ż

n i k i rzeczywiście może być powetowana, choć by samym b o l e m szkodnika. – Sk ą d ta prastara, głę bokowkorzeniona, może teraz już nie dają ca się wytę pić idea wzięła moc swoją , idea równoważności szkodyi bólu? Napomknąłem już coś o tem: w stosunku umownym w i e r z y c i e l a i d ł u ż n i k a, tak starym,

  jak istnienie w ogóle »osób prawnych« i wskazują cym znowu ze swej strony na podstawowe formy kupna,sprzedaży, wymiany, kramarstwa.

5.

Uprzytomnienie sobie tych stosunków umownych jużci budzi, jak po poprzedniej uwadze z góry tego

oczekiwać można, niejedno podejrzenie i opór przeciw dawniejszej ludzkości, która je stworzyła lub na nie pozwalała. Tu właśnie p r z y r z e k a s i ę; tu właśnie chodzi o to, by s t w o r z y ć przyrzekają cemu pamięć;

tu właśnie, tak  śmiemy podejrzywać, oczekiwać można srogości, okrucieństwa, męczarni. Dłużnik, chcą c

wzbudzić zaufanie w swe przyrzeczenie zwrotu, chcą c zar ęczyć za powagę i świętość swego przyrzeczenia,własnemu sumieniu swemu przykazać zwrot jako obowią zek, zobowią zanie, daje mocą umowy wierzycielowiw zastaw, na wypadek, jeżeli nie zapłaci, coś co jeszcze nadto »posiada«, czem nadto może rozporzą dzać,

naprzyk ład swe ciało lub swą żonę, lub swą  wolność lub też swe życie (lub wśród pewnych określonychreligijnych warunków, nawet swą szczęśliwość, swe zbawienie duszne, wkońcu nawet swój spokój w grobie;

naprzyk ład w Egipcie, gdzie trup dłużnika nawet i w grobie nie mógł znaleźć spokoju przed wierzycielem,

a właśnie u Egipcjan miał jużci spokój ten pewne swoje znaczenie). Wierzyciel mógł bowiem ciału dłużnikazadawać wszelkie rodzaje hań by i męczarni, naprzyk ład wyciąć z niego tyle, ile odpowiadało wielkości długu:

 – bardzo wcześnie i wszędzie istniały z tego punktu widzenia dok ładne, po części przerażają co drobiazgowe

oszacowania, p r a w e m ustalone oszacowania poszczególnych członków i miejsc na c i e l e. Uważam to jużza postę p, za dowód wolniejszego, o szerszych poglą dach, r z y m s k i e g o pojęcia prawa, jeśli rzymskie

  prawodawstwo Dwunastu Tablic wyrokuje, że jest rzeczą  obojętną , czy więcej lub mniej wierzyciel zetniew takim wypadku, » si plus minusve secuerunt, ne fraude esto«. Rozjaśnijmy sobie logik ę całej tej formy

wyrównania: jest ona dość dziwna. Równoważnik dany jest w tem, że zamiast zysku pokrywają cego wprostszkodę (więc zamiast wyrównania w złocie, ziemi, posiadłościach wszelkiego rodzaju) przyznana jest

wierzycielowi pewnego rodzaju p r z y j e m n o ś ć jako odpłata i wyrównanie, przyjemność, że może

 bez skrupu łu wywrzeć moc swoją  na bezsilnym, przyjemność « de faire le mal pour le plaisir de le faire«,rozkosz używania przemocy. Rozkosz ta w tem większej jest cenie, im głę  biej i niżej stoi wierzyciel

Page 2: Nietzsche Fryderyk - Nieczyste Sumienie

8/8/2019 Nietzsche Fryderyk - Nieczyste Sumienie

http://slidepdf.com/reader/full/nietzsche-fryderyk-nieczyste-sumienie 2/2