11
Jasna strona mocy /s.4/ Trenuj ciężko, jedz zdrowo, wygrywaj łatwo /s.6/ Świadomość jest przereklamowana /s.7/ Sylwetki aktywistek i aktywistów /s.11/ Efektywne dawanie /s.12/ Uczymy się i przekazujemy wiedzę dalej /s.17/ Kalendarium /s.19/ #8 BIULETYN

Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Ten numer biuletynu poświęcony jest naszej nowej kampanii sportowej - Jasna Strona Mocy. Dowiecie się też, czy świadomość jest przereklamowana i dlaczego warto dawać efektywnie.

Citation preview

Page 1: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl 1

Jasna strona mocy /s.4/ Trenuj ciężko, jedz zdrowo, wygrywaj łatwo /s.6/ Świadomość jest

przereklamowana /s.7/ Sylwetki aktywistek i aktywistów /s.11/ Efektywne dawanie /s.12/ Uczymy się i przekazujemy wiedzę dalej /s.17/

Kalendarium /s.19/

#8BIULETYN

Page 2: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl 3

Prawie każde zabijane zwierzę jest zabijane dla mięsa. Prawie każde zwierzę, które spędzi całe swoje życie na fermie przemysłowej, jest

więźniem przemysłu spożywczego. To wszystko sprawia, że musimy bardzo poważ-

nie traktować wszelkie inicjatywy mające na celu upowszechnianie diety roślinnej. Jako Stowarzysze-nie Otwarte Klatki staramy się zarówno motywować do zmiany, jak i usuwać bariery, które mogłyby zmianę diety powstrzymywać.

Pokazujemy, jak wygląda przykra prawda na temat hodowli zwierząt, informujemy o korzyściach zdrowotnych wynikających z rezygnacji z produktów odzwierzęcych, pokazujemy, jak przyrządzać proste i smaczne posiłki oparte na surowcach roślinnych. Wiemy, że jedzenie na mieście wciąż jest wyzwa-niem dla osób, które nie chcą jeść mięsa, jajek czy nabiału, więc zabiegamy o wprowadzanie opcji roślinnych w barach i restauracjach w całej Polsce.

Zdajemy sobie sprawę również z tego, że bariery istnieją także na zupełnie innym poziomie. Mięso jest traktowane - zupełnie niesłusznie - jako źródło siły, witalności i męskości.

Zdecydowaliśmy się zmierzyć z tymi stereotypa-mi. Pracujemy właśnie nad ostateczną formą kam-panii Jasna Strona Mocy, w której pokażemy, że dieta roślinna nie jest żadną przeszkodą w uprawianiu nawet bardzo wymagających dyscyplin sportowych. Zaprezentujemy sylwetki znanych kulturystów i zawodników sportów walki, którzy zdecydowali się zrezygnować z mięsa, i opowiemy o korzyściach, które z tej decyzji wynikają.

Efekty naszej pracy zobaczycie już wkrótce. Zaglądajcie na naszą stronę i zapiszcie się na new-sletter, aby na bieżąco otrzymywać informacje o naszych działaniach.

DROGA czytelniczko, DROGI czytelniku!

WSTĘPNIAK

www.facebook.com/otwarteklatki Stowarzyszenie Otwarte Klatki ul. Fredry 5/3A 61-701 Poznań[email protected] ISSN 2391-4580, Redaktor naczelna: Joanna Stiller, Sekretarz redakcji: Agata Wojtowicz, Skład biuletynu: Ewa Żydowicz

Obecnie większość organizacji promujących dietę roślinną, podobnie jak wiele postępowych organizacji pozarządowych, może

wymienić wiele celów, na które przydadzą się dodatkowe środki, lub ma duże luki w finansowaniu. Zawsze łatwo jest znaleźć osoby, które będą gotowe promować szczytny cel. Pozyskanie środków finansowych na ich utrzymanie jest zawsze trudne. Możemy zmienić tę sytuację dzięki nowej kulturze dawania

EFEKTYWNE DAWANIE S.12

Dobrusia KarbowiakStowarzyszenie

Otwarte Klatki

Bądź nadzieją dla ZWIERZĄT

Możesz nazywać mnie „Marta”. To nie jest moje prawdziwe imię, ale dla swojego bezpieczeństwa wolę go nie ujawniać.

Jestem aktywistką śledczą Otwartych Klatek. Przy okazji każdego śledztwa spotykam zwierzę-ta, których obrazu nigdy nie wymażę z pamięci.

Widziałam lisa, który całymi godzinami drapał drzwiczki klatki, podejmując skazaną na niepowo-dzenie próbę wydostania się na wolność i uniknię-cia śmierci. Widziałam kurę, która zmarła z wycieńczenia, zanim ukończyła pierwszy rok życia. Widziałam konia, który wariował ze strachu, kiedy ładowano go do tira, który miał zabrać go w podróż bez powrotu.

Życie zwierząt na fermach przemysłowych to piekło na ziemi. Śledztwa prowadzone przeze mnie i innych aktywistów śledczych Otwartych Klatek wydobywają cierpienie zwierząt na światło dzienne.

Dzięki śledztwom jesteśmy w stanie stawiać przed sądem pracowników i właścicieli ferm, zmuszać firmy do zmiany swojej polityki wobec zwierząt oraz inspirować ludzi do podejmowania lepszych decyzji dotyczących tego, co jedzą.

Widok cierpiących zwierząt jest dla mnie bardzo trudny. Jednak będę dalej to robić, ponieważ wiem, jak ważna jest to praca, i jak wiele możemy dzięki temu zdziałać. Nie mogę jednak robić tego sama. Potrzebuję Twojej pomocy.

Przyłącz się do Otwartych Klatek, do mnie, i zacznij walczyć o zapomniane i krzywdzone zwie-rzęta. Wpłać dotację, która pozwoli nam pokazać światu prawdziwe oblicze hodowli zwierząt, albo zostań członkiem wspierającym.

Twoje wsparcie pozwoli nam wysłać więcej aktywistów śledczych na fermy przemysłowe, pozwoli zakupić dobrej jakości sprzęt oraz pokryje koszta dojazdów związane z dokumentowaniem krzywdy zwierząt.

Dla zwierząt,

Aktywistka śledcza Otwartych Klatek

Możesz nas wesprzeć finansowo poprzez przelew na nasze konto. Działanie Stowarzyszenia opiera się obecnie głównie na prywatnych środkach członków i członkiń, dlatego każda kwota

jest ważna i mile widziana.81 2030 0045 1110 0000 0257 1960

Stowarzyszenie Otwarte Klatkiul. Fredry 5/3A61-701 Poznań

Tytuł przelewu: DAROWIZNASWIFT: GOPZPLPW

IBAN: PL 81 2030 0045 1110 0000 0257 1960Przyjmujemy także dotacje w kryptowalucie Bitcoin. Nasz adres

BTC to 1HJttVjitMAeJ2uLtAya1bgdtcXEwSdAqm

Page 3: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl4

JASNA STRONA MOCYO bawy o to, że będąc na diecie roślinnej nie da się uprawiać profesjonalnie czy

nawet hobbistycznie sportu, wkrótce miną bezpowrotnie. Ruszamy bowiem z kampanią, dzięki której przekonacie się, że można jeść smacznie

i roślinnie, i rosnąć przy tym w siłę.

Lubię mieć świadomość, że mogę rozwijać siłę i uzyskać optymalne zdrowie na diecie roślinnej. Nie uznaję kompromi-sów w sprawie wyznawanych przeze mnie wartości - wyznaje Mike Mahler, jeden z najbar-dziej uznanych instruktorów kettlebells na świecie, organi-zator seminariów sportowych, autor bestsellerowych wydaw-nictw DVD i dziesiątek artyku-łów (m.in. w Ironman Magazine i Hardcore Muscle Magazine), weganin od ponad 20 lat.

Wiecie, jak to jest przebiec 217 kilometrów ultramaratonu i ustanowić nowy rekord trasy? Jak to jest przenieść na ple-cach stelaż z 550-kilogramo-wym obciążeniem i pobić dotychczasowy rekord świata?

Oba te wyczyny są dziełem wegańskich sportowców – osób, które swoją dietę opierają na produktach roślinnych, wyłą-czając z niej mięso, nabiał i wszelkie produkty pochodzenia zwierzęcego. Pierwszy – Scott Jurek – to legenda ultramaratonu, prawdopodobnie jeden z najbar-dziej utytułowanych zawodników, zwycięzca najbardziej ekstremal-nych wyścigów świata. Drugi – Patrik Baboumian – strongman i mistrz Niemiec z 2011 roku, zwycięzca europejskich zawodów trójboju siłowego i rekordzista Guinessa w sportach siłowych.

Zalety diety roślinnej docenia-no jednak na długo przed pojawieniem się współczesnego, zawodowego sportu. Badania archeologiczne wskazują, że dieta starożytnych gladiatorów

w zdecydowanej większości składała się z produktów roślin-nych: fasoli, jęczmienia, pszenicy, owsa i suszonych owoców. Energię i siłę do walki czerpali w olbrzymiej części z roślin, nie z mięsa.

Dieta bezmięsna była obecna również wśród siłaczy XIX wieku. Bernarr Macfadden, jeden z pionierów „kultury fizycznej” w Stanach Zjednoczonych, pomimo ciężkiej pracy na roli i codziennego przerzucania sztangi, również zrezygnował z mięsa w swoim menu.

Obecnie dieta roślinna zysku-je coraz większe grono zwolenników, nie tylko wśród amatorów, ale i w środowisku zawodowych sportowców – nie-zależnie od uprawianej dyscypliny.

Mac Danzig w świecie sportów walki, Rob Bigwood – zawodowy armwrestler, Mike Mahler repre-zentujący środowisko treningu z kettlebells, Joni Purmonen – strongman, Timothy Shieff – jeden z najlepszych freerunerów na świecie, Rich Roll – zaliczony przez magazyn Men’s Fitness do grona 25 najsprawniejszych mężczyzn na świecie. Lista nazwisk wciąż rośnie. Codziennie nowe osoby przekonują się o zaletach diety roślinnej.

Dlaczego sportowcy rezygnują w swoim menu z produktów odzwierzęcych – rzekomo najlep-szego źródła białka?

Dla jednych weganizm to wybór etyczny, niezgoda na współczesną eksploatację zwierząt. Dla innych dieta roślinna to najlepsza forma zapobiegania chorobom cywilizacyjnym i najskuteczniejsza broń w walce o silne i zdrowe ciało. Wszyscy oni, niezależnie od powodów, stanowią żywy dowód na to, że do osiągania sukcesów sportowych (nawet na zawodowym poziomie) nie potrzebujemy białka zwierzęcego.

Dołącz do naszej kampanii i sam przekonaj się, w jaki sposób powinna wyglądać dobrze zbilan-sowana dieta roślinna. Jak wyko-rzystać jej zalety do zachowania optymalnego zdrowia, co zrobić, żeby uchronić się przed ewentual-nymi niedoborami. Naucz się trenować na roślinach!

Rośliny i sportSok z buraków, pomidorów

i wiśni, egzotyczne jagody, szpi-nak. Coraz więcej jest dowodów na to, że niektóre rośliny popra-wiają sportową formę. Sportowcy

na cały świecie włączają je do swoich planów żywieniowych i zauważają poprawę wyników. Obecnie jesteśmy pewni, że w roślinach drzemie potencjał do zwiększania wydolności sportowców. Chcemy Ci zaproponować eksperyment, którego celem jest to, by pójść krok dalej i oprzeć jadłospis głównie na roślinach, natomiast ograniczyć produkty, które pocho-dzą od zwierząt.

Brzmi jak szaleństwo? Być może na pierwszy rzut oka, jednak absolutnie tak nie jest. Pewnie martwisz się o białko, ale to mniejszy kłopot niż Ci się wydaje. Przede wszystkim w rzeczywistości nie potrzebujesz białka, tylko aminokwasów w nim zawartych. Wszystkie z nich znajdziesz w produktach roślinnych.

Od razu przyznajmy, że nie zawsze w satysfakcjonujących proporcjach. Wyjątkiem jest soja i komosa ryżowa, w których skład aminokwasów jest podobny do białek zwierzęcych. Inne produkty roślinne mają zbyt mało niektó-rych aminokwasów, a zbyt dużo innych. Na szczęście odpowied-nio komponując posiłki, jesteś w stanie dostarczyć organizmowi wszystkich potrzebnych mu aminokwasów we właściwych proporcjach. Świetny przykład współgrania ze sobą naturalnych produktów i zarazem doskonały pomysł na pełnowartościowy posiłek to tradycyjne meksykań-skie połączenie fasoli z kukurydzą.

Skoro jesteśmy już przy łącze-niu białek komplementarnych (o uzupełniającym się profilu aminokwasów), zaznaczmy, że nie jest konieczne pilnowanie tego

przy każdym posiłku, choć dora-dzamy to sportowcom. Poza tym: czemu nie, skoro wychodzą z tego bardzo smaczne dania?

Żeby potwierdzić siłę roślin-nych białek, chciałbym Ci opowie-dzieć o eksperymencie z białkiem ryżu. Białko to wypada bardzo kiepsko na tle innych białek, nawet roślinnych. Jest niedoboro-wy w lizynę, ma niezbyt dużo leucyny oraz nie najlepszą straw-ność. Grupa badaczy postanowiła przeciwstawić to niezbyt odżyw-cze białko odżywce serwatkowej. Białko z serwatki słusznie uchodzi za bardzo wysokiej jakości i wyjątkowo sprzyja budowaniu masy mięśniowej, co potwierdza-ją i badania eksperymentalne, i praktyka wielu zawodników.

W dobrze zaprojektowanym doświadczeniu wzięło udział 24 wytrenowanych zawodników, których poddano progresywnemu treningowi siłowemu, po którym dostali odżywkę z białka ryżu lub serwatki. Przez 3 miesiące treno-wali w ten sposób 3 razy w tygo-dniu. Po tym okresie zmierzono ich postępy. Każda z grup zbudowała nieco beztłuszczowej masy ciała i obwodów, straciła odrobinę tłuszczu, natomiast zyskała siły. Nic zaskakującego. Zdziwić może, że nie było żadnej różnicy między grupami. Tym bardziej nie byłoby różnicy, gdyby porównano serwat-kę z roślinnym białkiem lepszej jakości, np. z soi lub grochu.

Przy odpowiednio skompono-wanej diecie i odpowiedniej poda-ży białka, nie ma problemu z budowaniem masy mięśniowej na produktach roślinnych. O tym, jak to powinno wyglądać i czego się spodziewać, dowiesz się dzięki naszej kampanii. Więcej szczegó-łów już wkrótce!

Page 4: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl6 otwarteklatki.pl 7

Jesteś wielokrotnie nagradzanym zawodnikiem i współzałożycielem

jednej z najpopularniejszych obecnie szkół sportów walki w Warszawie, Academii Gorila. Jak w ciągu ostatnich lat zmieniało się zainteresowanie sportami walki?

Sporty walki ćwiczę od kilkunastu lat. Jestem trenerem Muay Thai i wielokrotnie nagradzanym zawodnikiem BJJ, MMA i Submission Fighting. Academia Gorila to założony przeze mnie GYM i najszybciej rozwijający się klub sportów walki w Polsce. W ciągu kilku ostatnich lat sporty walki przeżywają swój renesans. Jest to na pewno związane z obecnością w mediach głównego nurtu, ale również z szybkim rozwojem mediów społecznościowych. Zmienia się też podejście ludzi do uprawiania sportu. Teraz w dobrym tonie jest coś ćwiczyć, a sporty walki to bardzo wdzięczny temat. Dbasz o siebie i nabywasz praktycznych umiejętności, których, mam nadzieję, nigdy nie będziesz musiał użyć

Pomysł na kampanię sportową poprowadzoną przez Otwarte Klatki

wyszedł od Ciebie. Czy myślisz, że weganizm/wegetarianizm, postrzegane przecież jako

domena kobiet, mają szansę się przyjąć wśród osób uprawiających sporty walki czy siłowe, zdominowane przez mężczyzn?

Nawyki żywieniowe się zmie-niają, w sporcie również. Kiedy zaczynałem trenować boks tajski, nikomu nie mówiłem, że nie jem mięsa. Bałem się, że trener mnie wyrzuci z sali. Dziś znam szereg sportowców, którzy bazują na diecie roślinnej w „drodze wojow-nika”. Nie jest to nic dziwnego. Coraz więcej sportowców wprost deklaruje, że nie je mięsa. Jestem całym serduchem z nimi - pod warunkiem, że kumają, że ryba to mięso. Wegetarianizm ma wielkie szanse się przyjąć w świecie sportu, bo sportowcy BARDZO dbają o zdrowie.

To argument zdrowotny będzie tym decydującym. To on zadecy-duje, że dieta bezmięsna będzie święcić jeszcze większe triumfy niż dotychczas.

Sam jesteś wegetarianinem. Czy spotykasz się, na przykład na zawodach,

z typowymi przytykami na temat takiego sposobu odżywiania? No bo skąd ty bierzesz białko?

Jestem wegetarianinem kilkanaście lat, z czego parę lat byłem weganinem. Typowe przytyki odnoszące się do mojej diety kończą się, gdy wchodzę na podium Mistrzostw Polski. Wyniki sportowe i moja forma mnie bronią. To zamyka usta „hejterom”.

Co poradziłbyś osobie, która już ćwiczy i chce przestać jeść mięso oraz

takiej, która jest weg(etari)aninem/weg(etari)anką i chce zacząć regularnie uprawiać sport? Takie 3 złote rady.

Każdemu, kto ćwiczy, polecam jedno. Dbajcie o swoje ciało i nie dajcie sobie wmówić, że mięso jest nie-zbędne do czegokol-wiek. Można robić

dobre wyniki sportowe bez tego syfu. Zdrowo, etycznie i smacznie. Po pierwsze: zbilansowana dieta to podstawa, na kanapkach z dżemem daleko nie zajedziecie. Po drugie: ostrożnie podchodźcie do „najnowszych wyników badań”. Trendy w dietetyce zmieniają się bardzo szybko, a nasze ciała to nie poligon doświadczalny. I wreszcie po trzecie: trenuj ciężko, jedz zdrowo, wygrywaj łatwo.

TRENUJ CIĘŻKO, JEDZ ZDROWO,

WYGRYWAJ ŁATWOWywiad z

GRZEGORZEM SOBIESZKIEM

Kiedy zaczynałem trenować boks tajski, nikomu nie mówiłem, że nie jem mięsa. Bałem się, że trener mnie wyrzuci z sali.

JEST PRZEREKLAMOWANA

Przypomnij sobie ostatni raz, kiedy byłaś na jakiejś imprezie i zaszoko-wałaś swoich znajomych przera-żającymi statystykami mówiącymi o globalnym ociepleniu czy skali ubóstwa w Brazylii. To, co czułaś w tamtym momencie, to prawdo-podobnie nie była wyłącznie empatia czy smutek z powodu nie najlepszej kondycji świata. Nie - jeżeli chcesz być ze sobą szczera, musisz przyznać, że poczułaś się dobrze jako posłannik złych wiadomości. A to dlatego, że pomogłaś zwiększyć świado-mość innych.

Obecnie żyjemy w czasie, który można by nazwać złotą erą zwiększania świadomości. Opako-wania papierosów zawierają drastyczne informacje dotyczące szkodliwych substancji w nich zawartych.

Billboardy, ogłoszenia społecz-ne, a nawet filmiki zamieszczone na YouTube ostrzegają przed otyłością, przemocą w szkołach czy pisaniem SMS-ów w trakcie jazdy samochodem. Hashtagowy aktywizm, najnowsza technologia zwiększania świadomości, rośnie w siłę. Nigdy przedtem szerzenie wiedzy na temat różnego rodzaju niebezpieczeństw nie było tak zauważalną częścią codziennego życia i rozmów.

Paradoksem tego „zwiększania świadomości” jest to, że nie pozwala ono osiągnąć zbyt wiele. Założenie, na jakim opiera się ta strategia wpływania na ludzkie zachowania - czyli to, że ludzie podejmują złe decyzje, bo brakuje im informacji, które pomogą im podjąć dobrą decyzję - jest, poza kilkoma wyjątkami, błędne. Co gorsze, szerzenie wiedzy w nieprzemyślany sposób może przynieść skutek przeciwny do oczekiwanego, powodując nega-tywne zachowania. Zwiększanie świadomości bywa ulubionym zajęciem pewnej grupy zaangażo-wanych aktywistów, dla których może to być bardzo dobrą meto-dą na poprawę samopoczucia, ale nie zmienia świata w znaczący sposób.

„Od ponad 50 lat wiemy, że dostarczenie wyłącznie informacji nie wpływa na zmianę zachowania ludzi” - twierdzi Victor Strecher, profesor Uniwer-sytetu Michigan. Ta teza jest potwierdzana przez różne kręgi naukowców zajmujących się badaniami nad ludzkim zacho-waniem - od zdrowych zacho-wań, poprzez te odbiegające od normy, aż po zachowania patologiczne. Istnieje mnóstwo powodów, dla których ludzie

zachowują się tak, jak się zacho-wują, ale świadomość dotycząca skutków ich działań znajduje się dość nisko na liście.

Przykłady potwierdzające powyższe stwierdzenie można mnożyć. Rządowe programy dotyczące zwalczania narkomanii wśród młodych kosztują miliony, a ich skuteczność jest wątpliwa. Przykładem jest tu amerykański program pod nazwą „Prowadzenie aktywnej reklamy i komunikacji publicznej w celu zmniejszenia niebezpieczeństwa zażywania narkotyków przez młodzież”, który okazał się całkowita klapą – do takiego stopnia, że wpływ, jaki wywarł na zachowanie dziecia-ków, był absolutnie odmienny od zakładanego. Zgodnie z raportem

AUTOR: Jesse SingalTŁUMACZENIE Z ANGIELSKIEGO: Marlena Kropidłowska

Page 5: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl8 otwarteklatki.pl 9

z 2004 r. program spowodował, że młodzież była bardziej skłonna do palenia marihuany lub postrze-gania palenia jako czegoś korzystnego.

Jedno z badań wykazało, że w przypadku osób cierpiących na cukrzycę nie istnieje korelacja pomiędzy poziomem wiedzy dotyczącej zasad, jakich należy przestrzegać przy tej chorobie, a rezultatami zdrowotnymi. Inne badanie pokazało, że rodziny o niskich dochodach, które otrzymały informację o państwowej pomocy przeznaczonej na studia dla niezamożnych osób, wypełniały

wniosek o to dofinansowanie nie częściej niż ci, którzy tej informa-cji nie otrzymali (chyba że otrzy-mali również wsparcie w wypeł-nianiu formularza - do tego odniesiemy się później).

Liczenie kalorii - wydawałoby się oczywiste przełożenie wiedzy na efekty - również okazuje się nie działać. Prezentacje skierowane do młodzieży szkolnej, nakierun-kowane na zwiększanie świado-mości w zakresie zagrożenia, jakim jest znęcanie się nad rówieśnikami, również okazały się nieefektywne, o czym pisze psycholożka Hana Shepherd.

W najbardziej niefortunnych

przypadkach pogłębianie świado-mości może przynieść wręcz odwrotny do zamierzonego efekt. Kampanie antynarkotykowe są jednym z przykładów, ale istnie-ją też inne. W jednym z badań goście Parku Narodowego Ska-mieniałego Lasu w Arizonie okazywali się bardziej skłonni do kradzieży skamielin, gdy byli informowani o tym, że inni zwie-dzający często zabierają ze sobą skamieliny. Mechanizm ten jest związany z faktem, że podanie informacji „normalizuje niepożą-dane zachowanie”; mówiąc prościej: „jeżeli wszyscy kradną drewno, to kogo to obchodzi, czy

ja też wezmę trochę?”. Ta sama logika stosuje się do bardzo wielu zachowań związanych z ochroną środowiska.

Autorzy Międzynarodowego Komitetu dokonującego przeglą-du literatury w kontekście zapo-biegania przemocy ze względu na płeć doszli do podobnego wniosku: „Kampanie świadomościowe [dotyczące przemocy ze względu na płeć] często reprodukują pewne-go rodzaju normę, że dane zacho-wanie [w tym przypadku zachowa-nie przemocowe] jest czymś typowym dla danego środowiska. Być może w ten sposób te kampa-nie przyczyniają się do legitymizo-

wania przemocowych zachowań zamiast wspierać zachowania prowadzące do minimalizacji przemocy ze względu na płeć”.

Laurie Ball Cooper, jedna z autorek przeglądu, potwierdza: „Jeżeli skupiasz się na tym, jak powszechne jest dane zachowanie, właściwie możesz zmniejszyć prawdopodobieństwo, że naoczny świadek zaangażuje się w proble-matyczną sytuację. Postrzeganie danego zachowania jako powszechnego może też spowodo-wać, że sprawca będzie wierzył, że to, co robi, nie przyniesie nega-tywnych następstw”. (Trzeba jednak podkreślić, że autorka

dodała, iż tego typu kampanie mogą mieć ważne cele inne niż zmiana zachowań, jak na przykład zaoferowanie dotychczas milczą-cym kobietom forum do podziele-nia się tym, co je spotkało.)

Zatem w tym przypadku, jak i w wielu innych, analizując bilans zysków i strat, należałoby stwier-dzić, że byłoby lepiej, gdyby ludzie byli mniej świadomi przewagi niepożądanych zachowań, ponie-waż świadomość może tylko pogłębić ich rozpowszechnione występowanie.

Oczywiście istnieje raczej niepodważalny kontrargument przeciwko całkowitemu negowa-

niu znaczenia świadomości. Jeżeli ludzie nie zdają sobie w ogóle sprawy z tego, że pro-blem to problem, to uświadamia-nie ich jest z całą pewnością czymś istotnym. Byłoby niemą-drym upieranie się przy tym, że np. trwająca dziesięciolecia batalia o upublicznienie zależno-ści pomiędzy paleniem a rakiem nie była czymś istotnym. Podsta-wą świadomości jest to, że możemy traktować ją jako „pierw-szy krok” w drodze do zmiany zachowań.

Problemem jest jednak to, że gdy pewien poziom świadomo-ści zostanie osiągnięty, to pozy-tywne skutki, jakie możemy osiągnąć poprzez jego dalsze zwiększanie, są nieznaczne. W większości przypadków niepo-żądane zachowania nie są po prostu wywoływane wyłącznie przez brak wiedzy.

Ludzie nie podejmują decyzji - w szczególności decyzji szybkich, pod wpływem zmęczenia czy odrucho-wych, które prowadzą do tylu negatywnych skut-ków - w sposób przemyślany.

„Tym, czego więk-szość z nas sobie nie uświadamia, jest zjawi-sko nazwane przez psychologów w latach 90. poznawczym skąpstwem” – mówi Dietram Scheufele, profesor nauk komunikacyjnych Uniwersyte-tu Wisconsin – Madison. Oznacza to, że „wszyscy posługujemy się tak małą ilością informacji, jak to tylko możliwe, by podjąć decyzję”, opierając się na skrótach poznaw-czych, społecznych wzorcach i innych niekoniecznie intelektual-nych czynnikach.

Doskonałym przykładem jest nadwaga. Nie brakuje informacji związanych z zagrożeniami, jakie niosą niezdrowe diety i zbyt wysoka waga - przynajmniej w USA. Ken Resnicow, kolega po fachu Strechera, przekonuje: „Praktycznie nikt nie uważa, że powinien jeść więcej frytek czy słodkich napojów”.

Ale ludzie i tak je jedzą - i to nie tylko dlatego, że frytki i słodkie napoje są smaczne, ale też

dlatego, że istnieje presja społecz-na, by je jeść, a także dlatego, że stres popycha nas do poszuki-wania tłustych i słodkich rzeczy, oraz z wielu innych powodów. Te produkty są jedzone nie dlate-go, że ich smakosze nie rozumie-ją, że kiepsko się odżywiają.

Jak to zatem działa? Jak skutecznie możemy modyfikować zachowania naszego „poznawczo skąpego” gatunku? Jest to zależ-ne od wielu czynników. „W każ-dym przypadku musimy opierać się na twardych dowodach i analizować, co się sprawdza. Dla różnych grup różne rozwiązania będą tymi najskuteczniejszymi” – mówi Harold Pollack, badacz na Uniwersytecie Chicago.

Powołując się na Strechera, możemy powiedzieć, że tym, co się liczy, jest połączenie zmiany zachowania z pewnymi kluczowy-mi składnikami tożsamości. „Zauważyliśmy, że ludzie zaczyna-

ją deklarować kluczowe wartości, jakimi kierują się w życiu, lub zaczynają się zastanawiać nad ważnymi aspektami, które są dla nich wewnętrznymi wartościami – takimi jak, Chcę być dobrym ojcem, Chcę być dobrym mężem, Chcę kontrolować własne życie, Bardzo troszczę się o moją wspól-notę – te wzniośle i górnolotnie brzmiące hasła to po prostu kwestie wartości, które faktycznie motywują ludzi do zmian”.

Jedną z metod, które pomaga-ją w motywowaniu do zmian, jest to, co psycholodzy nazywają „wywiadem motywującym”, czyli forma pogłębionego wywiadu, który poszukuje, jak mówi sama definicja tej procedury, „identyfika-cji, analizy i niejednoznaczności w podejmowaniu decyzji związa-nych ze zmianami zachowania”. Pollack twierdzi, że obecne w środowisku medycznym wywiad

motywujący i jemu podobne techniki „odgrywają znacznie ważniejszą rolę w treningu perso-nalnym niż odgrywały w przeszłości”.

Zatem możemy wywniosko-wać, że z jednej strony pracownik biurowy pali, bo lubi przyjacielską atmosferę, jaka panuje podczas przerwy (albo kilku przerw) na dymka - innymi słowy doświadcza bardzo dużej presji społecznej, by zapalić. Z drugiej zaś strony ma poczucie winy, kiedy pali przy swojej córce. Skuteczny wywiad motywujący mógłby pomóc zidentyfikować te sprzeczne czynniki i stać się pierwszym krokiem dla pracownika biurowe-go, który zgodziłby się palić wyłącznie w pracy, co ostatecznie mogłoby doprowadzić do całkowi-tego rzucenia nałogu.

Powyższe rozważania można zastosować również do obszaru mass mediów, np. kwestii ogło-

szeń społecznych. Dobrym przykładem może być reklama wyprodukowana dla brytyjskiego Minister-stwa Zdrowia pod nazwą „Przerażeni i zmartwieni”, będąca częścią kampanii antynikotynowej, którą Resnicow cytuje jako wyjątkowo efektywny przykład.

Reklama nie ma nic wspólne-go z twardymi faktami dotyczą-cymi palenia, skupia się raczej na naładowanym emocjonalnie motywie strachów związanych z ojcostwem i z dzieciństwem. Działa ona, trafiając do doro-słych palaczy, którzy są rodzica-mi i są wyczuleni na kwestie rodzicielstwa.

Kolejnym aspektem nie-zwykle istotnym dla zwień-czonej sukcesem zmiany zachowań są wszelkie normy społeczne, które mogą być naprawdę potężnym narzę-dziem, jeżeli są wykorzysty-wane w prawidłowy sposób. Shepherd, badająca przemoc wśród młodzieży, i jej znajo-ma Betsy Levy Paluck z Princeton (która była współ-autorką badań nad przemocą ze względu na płeć) pracowa-ły z normami społecznymi,

„(...) tym, co się liczy, jest połączenie zmiany zachowania z

pewnymi kluczowymi składnikami tożsamości.”

(...) „wszyscy posługujemy się tak małą ilością

informacji, jak to tylko możliwe, by podjąć decyzję”,

opierając się na skrótach poznawczych, społecznych

wzorcach i innych niekoniecznie intelektualnych

czynnikach.

Page 6: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

by wywrzeć wpływ na zmniej-szenie skali przemocy.

Podczas gdy wiele z wcześniej-szych kampanii przeciwko prze-mocy wśród młodzieży składało się w dużej mierze z nieefektyw-nych i potencjalnie kontrproduk-tywnych reklam społecznych i prezentacji pokazywanych przysy-piającym dorosłym, Shepherd i Paluck potraktowały problem bardziej analitycznie. Poszły do szkół, prześledziły sieci społecz-ne, jakie tam występowały, i zidentyfikowały najważniejsze dzieciaki w tych sieciach. Następ-nie zapewniły tym dzieciom szkolenia mówiące o tym, jak trzeba reagować na sytuacje, w których może dojść do znęca-nia się nad słabszymi.

Dlaczego akurat to zadziałało lepiej niż zwykłe przedstawianie

rzeczowych statystyk na temat przemocy wśród młodzieży? Jak twierdzą Shepherd i Paluck, przemoc w szkołach nie pojawia się dlatego, że większość uczniów ją akceptuje, ale ze względu na coś, co badacze nazywają „efek-tem demokratycznej ignorancji” – każdy myśli, że wszyscy inni akceptują takie zachowanie. Dlatego Shepherd i Paluck spró-bowały wyprowadzić uczniów z błędnego koła takiego przekona-nia poprzez zaangażowanie najbardziej znaczących członków społeczności, którzy mieliby wkraczać do akcji i reagować w przypadku aktów znęcania się.

Wreszcie należy podkreślić, że oprócz ignorowania lub błędne-go odczytywania wpływu norm społecznych i kwestii tożsamo-ściowych na kształtowanie zachowań, kampanie świadomo-ściowe zdają się nie zauważać tego, jak mieszanka biedy i stresu

może prowadzić ludzi do podej-mowania decyzji, które określiliby-śmy jako dalekie od idealnych.

W jednym z badań wykazano, że rodziny, które zostały poinfor-mowane o możliwości uzyskania finansowej pomocy oraz którym jednocześnie udzielono wsparcia przy wypełnianiu formularzy, miały wyższe wskaźniki zgłasza-nia się po tę pomoc niż rodziny, które otrzymały wyłącznie infor-mację. Logicznie nie ma to żadne-go uzasadnienia – czym jest kilka godzin spędzonych na przedziera-niu się przez napisany w biurokra-tycznym stylu formularz w porów-naniu z szeregiem korzyści, jakie można było otrzymać po jego wypełnieniu?

Jednak dla przepracowanych, mało zarabiających rodzin okaza-ło się to zasadniczą i onieśmiela-

jącą przeszkodą. Badacze, tacy jak Eldar Shafir i Sendhil Mulla-inathan, wykaza-li, że czynniki stresowe wynika-jące z biedy mogą znacząco ograniczyć „możliwości poznawcze”, sprawiając, że na

przykład przebrnięcie przez dużą ilość dokumentów stanie się trudniejsze. (Nie oznacza to, że biedni mają słabsze zdolności poznawcze, ale raczej to, że muszą zmierzyć się z wycień-czającym stresem i czynnikami rozpraszającymi.) Tak więc stwierdzenie, że wystarczy poin-formować ubogie rodziny, iż należy im się pomoc finansowa, brzmi wystarczająco dobrze – bo niby czemu nie mieliby chcieć skorzystać z pomocy – ale niestety to stwierdzenie ignoruje realia sytuacji.

To, co łączy wszystkie efektyw-ne metody wpływania na zacho-wania ludzi to to, że atakują one źródła ludzkich zachowań w skomplikowany sposób, w związku z czym praca nad nimi wymaga dużego wysiłku. Nato-miast zwiększanie świadomości jest łatwiejsze i bardziej bezpo-średnie - to może pomóc wytłu-

maczyć, dlaczego jest tak powszechnym i dominującym sposobem działania pomimo braku empirycznych dowodów na to, że działa.

Aktywiści, politycy, a także działacze zajmujący się zdrowiem czy w ogóle szerzej pojętymi kampaniami społecznymi są tak samo podatni na „poznawcze skąpstwo” jak wszyscy inni – czę-sto idą oni po linii najmniejszego oporu, wybierając „szerzenie świadomości” zamiast dokonania dokładnej i empirycznej oceny tego, co działa, i tego, co nie działa. (Nieraz łatwiej chwalić się widowiskową kampanią społecz-ną niż skromniejszymi, ale prze-myślanymi i skutecznymi działaniami.)

Na bardziej podstawowym poziomie duża część naszej ślepej fascynacji „szerzeniem świadomości” opiera się zwyczaj-nie na tym, że czujemy się dobrze z takimi działaniami. Ta teza znajduje zastosowanie nie tylko w przypadku tych, którzy pracu-jąc z osobami o niskich docho-dach – jak to wyjaśnia Resnicow – opierają się na pobłażliwych, romantycznych sentymentach takich jak: „Ach, gdybym tylko mógł ich poinformować!”. Można ją też zastosować w dużo szer-szym kontekście pojawiania się uczucia przyjemności, gdy roz-przestrzeniamy wśród naszych przyjaciół informacje o problemie lub niesprawiedliwości.

Tutaj wracamy do tych wszystkich hashtagów, imprez i wirtualnego świata. Mówiąc ogólnie, wszystkie te uświada-miające przemowy bezpośrednio nie krzywdzą nikogo. Ale w większości przypadków też nikomu nie pomagają i powinie-neś mieć to na uwadze, kiedy następnym razem będziesz puszyć się w blasku tak-bardzo-świadomego-tweeta.

Artykuł ukazał się w dziale Science of Us na stronie New York Magazine. Link do oryginału.

(...) mieszanka biedy i stresu może prowadzić ludzi do podejmowania decyzji, które określilibyśmy jako

dalekie od idealnych.

otwarteklatki.pl10

Weronika Kolińska

SYLWETKI AKTYWISTEK I AKTYWISTÓW

Od najmłodszych lat uważa-łam się za miłośniczkę zwierząt. Jako dziecko

uwielbiałam całymi dniami obser-wować życie owadów i innych małych stworzeń w moim ogro-dzie lub oglądać filmy przyrodni-cze Davida Attenborougha. Poza tym uwielbiałam też rysować.

Jako zadeklarowana miło-śniczka zwierząt długo jednak ignorowałam kwestię jedzenia mięsa. Dopiero w wieku 23 lat zostałam wegetarianką i zaintere-sowałam się prawami zwierząt. Po kilku miesiącach przeszłam na weganizm i zaczęłam brać udział w akcjach i protestach. Do Otwar-tych Klatek dołączyłam na początku 2014 roku.

Podobnie jak moja fascynacja

zwierzętami, rysunek również pozostaje wielką częścią mojego życia. Inspiruje mnie natura - uwielbiam rysować gałęzie, korzenie, odtwarzać detal sierści i piór. Na co dzień zajmuję się projektowaniem nadruków na odzież. Moje prace utrzymane są w skali szarości i ponurym nastroju. Chętnie tworzę też utrzymane w zupełnie innym duchu ilustracje związane z ideą praw zwierząt.

Jako graficzka w Otwartych Klatkach mogę wykorzystywać moje umiejętności do działania na rzecz zwierząt. Mam też wiele okazji i doskonałą motywację, by pogłębiać moją wiedzę i uczyć się zupełnie nowych rzeczy, na

przykład pracując nad składem broszur i e-booków. Poza tym zajmuję się także streetworkiem - uwielbiam rozmawiać z ludźmi o diecie roślinnej i działaniach naszego stowarzyszenia.

otwarteklatki.pl 11

Page 7: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl 13

Krzysztof Witalewski

Odkrycie prawdy o tym, jak wygląda rzeczywistość przemysłowego chowu

zwierząt, właściwie wystarczyło mi do tego, żebym nie chciał mieć nic wspólnego z tym procederem. Mimo to uświadomienie sobie,

że „etycznego traktowania zwie-rząt” w żaden sposób nie da się dziś pogodzić z jedzeniem mięsa, mleka i jajek, zajęło mi trochę czasu, a stopniowa rezygnacja z tych produktów – nawet kilka lat.

Kiedy w końcu zostałem weganinem, poczułem, że to dla mnie za mało i chciałbym robić więcej, żeby zmieniać los zwie-rząt. Przez kilka miesięcy przyglą-dałem się różnym organizacjom, przychodziłem na protesty i akcje uliczne, spędzałem długie godzi-ny, moknąc pod płotami cyrków z teleobiektywem kamery wycelo-wanym w kraty ciasnych przy-czep, za którymi smutno kręciły się lwy.

Otwarte Klatki zmieniły moje spojrzenie na aktywizm. Tutaj nauczyłem się, jak ważne są

efektywność działania, nastawie-nie na osiąganie celów i reali-styczna ocena rzeczywistości. Chcę, żeby moja energia przekła-dała się na konkretne zmiany w świecie i ratunek dla jak najwięk-szej liczby zwierząt. Cały czas się rozwijam i staram się inspirować innych aktywistów i aktywistki do tego samego.

Od pracy najchętniej odpoczy-wam na nartach, w lesie albo na festiwalach muzycznych i filmo-wych. Z tych ostatnich czerpię inspirację do własnych projektów dokumentalnych. Nie wiem, czy zostanę kiedyś następcą Herzoga albo Kieślowskiego, ale tworzenie materiałów dla Otwartych Klatek i rozwijanie grupy filmowej przyno-si mi dziś ogromną satysfakcję.

EFEKTYWNE DAWANIE

otwarteklatki.pl12

Przynajmniej takie priorytety najprawdopodobniej podpowiada nam nasza intuicja. Psychologia poznawcza poddaje jednak w wątpliwość to, czy możemy polegać na swoich przeczuciach i także w tej sytuacji uzasadnione jest przypuszczenie, że ma to sens

1. MARTWY PUNKT ETYKI KONSUMENCKIEJ.Problemem z postępowaniem

i sposobem myślenia nastawio-nym na etykę konsumencką nie jest to, że jest to kwestia mało ważna. Chodzi raczej o to, że istnieją sprawy znacznie waż-niejsze niż konsumpcja, które są jednak bagatelizowane. Takie niewłaściwe ustalanie prioryte-tów jest bardzo powszechne i pociąga za sobą ogromne (negatywne) konsekwencje. Większe znaczenie ma na przy-kład nie decyzja, jakie produkty kupujemy, lecz czy w ogóle je kupować (w zakresie wykracza-jącym poza niezbędną podsta-wę, która pozwala zachować produktywność) czy zamiast tego przeka-zać pieniądze organi-zacji pozarządowej.

Choć przeczucie może podpowiadać nam co innego, decy-zja ta ma dużo więk-szą wagę - wielu wegetarian najpraw-dopodobniej czułoby się źle, gdyby przez rok jadło cielęcinę (w tym czasie mogliby spożyć około 50 kg cielęciny). Oznacza-łoby to zjedzenie mniej więcej jednego cielaka. Gdyby zamiast cielęciny spożywali kurczaki, liczba zjedzonych zwierząt wyniosłaby około 25 – a ponad-to pociągałoby to za sobą skutek w postaci uwolnienia równowartości tony CO2 do atmosfery. Intuicyjnie poczuje-my się gorzej w związku z opisaną sytuacją niż wtedy, gdy nie przekazujemy 1 000 $, na których przekazanie możemy sobie pozwolić, mimo że decyzja o nieprzekazaniu pieniędzy

oznacza krzywdę setek zwierząt i emisję dziesiątek ton CO2. Dlaczego tak się dzieje?

2. MĄDRE PRZEKAZYWANIE ŚRODKÓW JEST (DUŻO) WAŻNIEJSZE NIŻ WŁAŚCIWE WYBORY KONSUMENCKIEPrzeciętny mięsożerca zjada w

swoim życiu setki zwierząt, co dodatkowo prowadzi do uwolnie-nia równowartości około tony CO2 rocznie więcej niż ma to miejsce w przypadku osoby, której dieta składa się głównie z roślin. Wyni-ka z tego, że jeżeli uda nam się zachęcić jedną osobę do wyklu-czenia produktów odzwierzęcych ze swojej diety, możemy oczeki-wać, że uratujemy dzięki temu setki zwierząt i zapobiegniemy emisji dziesiątek ton CO2. Podaż produktów odzwierzęcych być może nie zmaleje od razu, nie-mniej w ujęciu długofalowym zmiana w popycie prawdopodob-

nie pociągnie za sobą adekwatną zmianę podaży.

W związku z tym nasuwa się pytanie - czy możliwe jest zachę-cenie co najmniej jednej osoby (lub odpowiednika jednej osoby) dysponującej 1 000 $ do wyeli-minowania produktów odzwie-rzęcych ze swojej diety (która to osoba w innym wypadku raczej nie zdecydowałaby się na taką zmianę)? Kwota 1 000 $ umożli-wiłaby rozdanie tysięcy ulotek lub wygenerowanie tysięcy kliknięć na takich stronach internetowych, jak na przykład www.jakonetoznosza.pl za

pośrednictwem reklam na Facebooku.

Kwotą 1 000 $ można też dofinansować pensję pracownika organizacji pozarządowej, co wiąże się z kosztem ok. 50 000 $ rocznie, tym samym pomagając w promowaniu pozytywnych zmian w społeczeństwie. Przypu-śćmy, że taki pracownik zachęci co najmniej 50 osób w ciągu roku, by przeszły na dietę składającą się głównie z roślin – wówczas taka osoba ocaliłaby setki zwie-rząt i zapobiegłaby uwolnieniu dziesiątek ton CO2 do atmosfery. (Przekonanie 50 osób nie wyma-ga dotarcia do tych 50 osób bezpośrednio. Na przykład gdy dana osoba dotrze do 25 osób, z których każda przekona średnio jedną inną osobę, wówczas w rezultacie swoją dietę zmieni łącznie 50 osób.)

Jeżeli ten – być może ostrożny – szacunek nie jest zupełnie nierealny, wówczas nieprzekaza-nie 1 000 $ rocznie pociągałoby za sobą konsekwencje dużo poważniejsze niż spożywanie cielęciny przez rok. Przeczucie podpowiada nam, że jest wręcz

odwrotnie - że konsumpcja cielęci-ny jest gorsza niż nieprzekazywanie pieniędzy. Jak wytłumaczyć taką sprzeczność?

Pójdźmy dalej tym tokiem myślenia - co by było, gdyby-śmy musieli uisz-czać opłatę w wysokości dodatko-

wego 1 000 $ rocznie, aby unik-nąć konsumowania cielęciny? Gdyby na przykład produkty roślinne były o 1 000 $ rocznie droższe, co oznaczałoby, że musielibyśmy płacić dodatkowe 2,5 $ dziennie, aby je kupić? Czy wegetarianie byliby gotowi zapła-cić taką cenę, gdyby te 2,5 $ mieściło się w ich budżecie? Większość z nich prawdopodob-nie nawet by się nie zawahała - co roku wciskaliby przycisk z napi-sem 1 000 $, aby nie musieć zjeść jednego cielaka (lub 25 kurczaków). Niemniej jeżeli ktoś jest gotów wydać 1 000 $, aby

Duży wpływ na nasze myślenie intuicyjne ma etyka konsumencka - wydaje nam się, że odpowiedzialne postępowanie zgodne z

normami praw człowieka i praw zwierząt wiąże się przede wszystkim z odpowiedzialną kon-sumpcją. Przykładowo, planując zakup nowych ubrań, możemy sprawdzić rankingi „clean clothes”, w których oceniane są warunki pracy panujące w poszczególnych firmach. Możemy spróbować rzadziej podróżować samolotami, aby ograniczyć emisję dwutlenku węgla. Może-my też unikać produktów odzwierzęcych, aby zachować „czyste konto” w kontekście dobrosta-nu zwierząt.

AUTOR: ADRIANO MANNINOTŁUMACZENIE: ANNA KOZŁOWSKA

(...) większość obywateli bogatych państw ma możliwość ocalić życie

setkom tysięcy zwierząt.

Page 8: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl14 otwarteklatki.pl 15

uniknąć zjedzenia jednego zwie-rzęcia (lub nawet 25 zwierząt), wówczas sprzeczne i nieracjonal-ne wydaje się nieprzyciśnięcie tego przycisku, jeżeli miałoby to zapobiec zjedzeniu setek zwierząt.

Podsumowując: jeżeli moje własne wybory konsumenckie pociągają za sobą pozytywny wpływ X, wówczas dwie inne osoby mogą łącznie osiągnąć wpływ dwukrotnie większy, tj. 2X. Oznacza to, że jeżeli z powodze-niem przekonam – bezpośrednio lub dzięki przekazaniu pieniędzy – dwie osoby do przejścia na dietę roślinną, skutek jest zdwo-jony (!) w stosunku do wpływu moich własnych wyborów konsu-menckich dokonywanych przez całe życie. Jeżeli jestem w stanie zachęcić 10 osób, wpływ wyniesie 10X i tak dalej. W przypadku większych kwot, stanowiących 10–50% dochodów danej osoby, możliwe jest osiągnięcie wpływu 100X, a nawet 1000X. Dzięki temu taka osoba ocala setki tysięcy zwierząt i zapobiega uwolnieniu dziesiątek tysięcy ton CO2.

Może to brzmieć abstrakcyjnie, ale jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, sedno sprawy zdaje się tkwić w tym, że większość obywa-teli bogatych państw ma możli-wość ocalić życie setkom tysięcy zwierząt. Przy porównywalnym nakładzie zasobów dużo lepsze

byłoby teoretycznie zwiększenie stopnia roślinnego odżywiania się danej osoby z 0% do 90% (+90%) niż podniesienie tego wskaźnika u siebie z 90% do 99% (+9%). Powszechny nacisk na konsump-cję wydaje się zatem etycznie nieuzasadniony.

3. EFEKTYWNE KONTRA NIEEFEKTYWNE PRZEKAZYWANIE ŚRODKÓWPowyższy argument nie odnosi

się do dowolnego rodzaju daro-wizn, a raczej do takich, które prowadzą do skutecznego rozpo-wszechniania informacji i przeko-nywania społeczeństwa; nie wszystkie wpłaty natomiast przekazywane są na ten cel. Organizacja Animal Charity Evaluators dąży do dokonania empirycznej oceny tego, które organizacje prozwierzęce – a raczej które działania odnoszące się do dobrostanu i praw zwierząt – mają największy wpływ. Z badań przeprowadzonych przez tę organizację wynikają interesu-jące wnioski.

Niemal 100% zwierząt, które niepotrzebnie krzywdzimy, to zwierzęta wykorzystywane do produkcji żywności. Mimo to obecnie na pomoc zwierzętom w tym obszarze przeznaczanych

jest mniej niż 1% środków przeka-zywanych w USA na cele związa-ne ze zwierzętami. Największa część takich środków trafia do schronisk.

Utrzymanie krowy w schroni-sku dla zwierząt wiąże się z kosztami rzędu kilku tysięcy dolarów rocznie, co przy założe-niu, że krowa żyje dziesięć lat, oznacza, że łączny koszt wynosić będzie dziesiątki tysięcy dolarów. Dziesiątki tysięcy dolarów pozwo-liłyby rozprowadzić ponad 100 000 ulotek lub kupić 50 000 kliknięć w reklamy na Facebooku zawierające odnośniki do przeko-nujących filmików. Nawet jeśli z powodu takiej reklamy tylko jedna osoba spośród tych 50 000 podejmie decyzję o przejściu na dietę roślinną, unikniemy cierpie-nia setek zwierząt oraz emisji dziesiątek ton CO2.

Wszystko to oczywiście nie jest aż tak proste. Krowa żyjąca w schronisku dla zwierząt to nie „tylko” cenne życie, jakie udało się uratować, a raczej ocalić od cierpienia - ma także moc symbo-liczną – służy za wywołujący głębokie emocje przykład, że możemy traktować zwierzęta dobrze, zobowiązując się do niestosowania wobec nich prze-mocy i szanując ich wartość. Taki przekaz społeczny pozwoli ocalić kolejne zwierzęta. Niemniej przekaz ten w dalszym ciągu wymaga rozpowszechniania, aby

został usłyszany i aby przyniósł skutek – a to możliwe jest tylko dzięki ulotkom, reklamom interne-towym lub organizacjom, które promują dialog społeczny i polityczny.

Optymalne wykorzystanie środków (na rzecz zwierząt) polegałoby zatem na utrzymywa-niu liczby zwierząt przebywają-cych w schroniskach na niskim poziomie i przekazywaniu środ-ków na działania służące rozpo-wszechnianiu informacji i zachę-caniu ludzi do zmiany diety. Taki podział środków pochodzących od darczyńców na podstawie efektywności może zdawać się abstrakcyjny i „wyrachowany”. Jest to jednak tylko próba realiza-cji tego, czego uniwersalne współczucie wymaga, tj. uratowa-nia tak wielu czujących zwierząt, jak to możliwe. Obranie innych strategii stałoby w sprzeczności z poglądem, że każde życie się liczy i że ma taką samą wartość.

Ważne jest zatem, aby zopty-malizować rozpowszechnianie ulotek i reklam na Facebooku według kryteriów skuteczności psychologicznej. Nie wszystkie docelowe grupy społeczne wyka-zują taki sam potencjał reakcji na wpływ - badania z zakresu psy-chologii społecznej potwierdziły, że młodzi ludzie są bardziej otwarci na nowe idee i wykazują wyższe prawdopodobieństwo ich przyjęcia i aktywnego promowa-nia. Ponadto młodzi ludzie mają przed sobą wiele lat życia, które mogą przeżyć na diecie roślinnej (i promować tę dietę w społeczeń-stwie). W przyszłości będą mieli moc podejmowania decyzji dotyczących finansów, a także decyzji społecznych i politycznych – postępowe propozycje dotyczą-ce prawa w zakresie stosunku do zwierząt będą wówczas miały dużo większą siłę przebicia w polityce.

W praktyce z rozważań tych wynika, że datki są dużo bardziej efektywne, jeśli są przeznaczane na rozprowadzanie ulotek na uniwersytetach i w szkołach niż w miejscach, w których trafiłyby do innych grup demograficznych. Reklamy na Facebooku umożli-wiają obranie szczególnie wąskiej

grupy docelowej i monitorowanie skuteczności.

4. MIESIĘCZNY BUDŻET I WYBÓR KARIERY: „ZARABIAĆ, BY DAWAĆ”Jak zastosować w praktyce

zasadę, że „mądre przekazywanie środków jest (dużo) ważniejsze niż właściwe wybory konsumenc-kie”? Ludzie płacą zazwyczaj około 50–100 $ rocznie tytułem członkostwa w organizacjach prowegetariańskich (dane dla USA; składka członkowska w Otwartych Klatkach to 240 zł rocznie – przyp. red.).

Pierwszym krokiem mogłoby być przekazywanie takiej samej kwoty miesięcznie organizacjom, które są skuteczne. Rosnąca liczba wegetarian – podobnie jak coraz większa liczba semiwegeta-rian i mięsożerców – decyduje się przeznaczać 10% swojego docho-du organizacjom pozarządowym. (W świetle powyższych argumen-tów można wywnioskować, że osoby, które odczuwają negatyw-ny wpływ ocieplenia klimatu, i zwierzęta hodowlane – gdyby musiały wybierać – wolałyby efektywnego darczyńcę jedzące-go mięso niż wegetarianina lub weganina, który nie przekazuje darowizn. Innymi słowy - jeżeli nie masz wewnętrznej gotowości, by przejść na dietę roślinną, sposo-bem na wywarcie (większego)

wpływu może okazać się przeka-zywanie środków, by wielu innych ludzi przeszło na taką dietę).

Suma 10% może się wydawać zbyt dużą kwotą jak na początek, często jednak okazuje się, że to tylko złudzenie - ludzie, którzy zarabiają średnią krajową w bogatych krajach, nawet po przekazaniu 10% swojego docho-du będą należeć do najzamożniej-szych i najbardziej uprzywilejowa-nych mieszkańców naszej planety. Ponadto badania psycho-logiczne wskazują, że środki przekazywane na cele dobroczyn-ne należą do tych wydatków, które w rzeczywistości nas uszczęśli-wiają. Co więcej wydaje się, że utrata luksusu traci na znaczeniu, gdy zauważymy, co leży na drugiej szali w kontekście całego świata: czy wolałbym żyć w świecie nr 1, w którym zarabiam o 10% więcej, a tysiące (setki tysięcy) zwierząt doświadczają dodatkowych cierpień, czy w świecie nr 2, w którym moja pensja jest o 10% niższa, a tysią-ce (setki tysięcy) zwierząt unikają cierpienia?

Osoby, dla których przekazy-wanie 10% nie stanowi problemu, wykazują większe prawdopodo-bieństwo zwiększenia datków do 20%, 30%, a może nawet 50%. Coraz większa liczba ludzi usiłuje wprowadzić tę ideę w życie i przekonuje się oczywiście, że 20% dużego dochodu to kwota więk-sza niż 20% małego dochodu.

Page 9: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl16 otwarteklatki.pl 17

Podejście to jest obecnie przedmiotem dyskusji w dziedzi-nie „etyki w wyborze kariery” i znane jest pod hasłem „zarabiać, by dawać” - można i prawdopo-dobnie powinno się dążyć do podejmowania lepiej płatnej pracy; nie po to, by się wzbogacić, ale po to, by przekazywać pienią-dze na rzecz zapobiegania takiej ilości zbędnego cierpienia, jak to tylko możliwe. Znaczenie i charak-ter pojęcia zarabiać, by dawać wynikają z następującego faktu: większość aktywistów na rzecz praw człowieka i praw zwierząt ze względów finansowych nie jest w stanie poświęcać się realizacji szczytnego celu w pełnym wymia-rze godzin, chociaż takie rozwią-zanie przyczyniłoby się do ogrom-nego dobra i zapewne z chęcią zgodziliby się działać w ten sposób.

W związku z tym racjonalna strategia nastawiona na realizację celów/wygraną wyglądałaby następująco: aktywiści na rzecz praw człowieka i praw zwierząt, którzy mają możliwość podjęcia dobrze płatnej pracy, powinni dążyć do maksymalizacji wysoko-ści swojej pensji po to, by sfinan-sować jak największą liczbę stanowisk dla aktywistów.

5. „DAWANIE DOBREGO PRZYKŁADU” – W KIERUNKU NOWEJ KULTURY DAWANIARozsądna doza optymizmu

wydaje się w tym kontekście uzasadniona, jeśli weźmiemy pod uwagę, że etyczne znaczenie (efektywnego) dawania zyskuje uznanie i wprowadzane jest w życie przez coraz większą liczbę ludzi. Osoby te przyczyniają się do rozwoju nowej kultury dawania.

Tradycyjnie darczyńcy często kierowali się nieracjonalnym motto „czyń dobro i zachowuj to dla siebie”, tj. nie rób szumu wokół osobistych datków, a nawet przekazuj anonimowo. Można tej dewizie oddać to, że mogłaby okazać się przydatna do określe-nia (w pewnych okolicznościach), czy darczyńcy kierują się pobud-

kami altruistycznymi czy (też) egoistycznymi. Jeżeli ktoś podaje fakt przekazania pieniędzy do wiadomości publicznej, może to oznaczać, że kieruje nim chęć zyskania określonej reputacji społecznej.

Darczyńcy, którzy kierują się czystym altruizmem, w szerszym kontekście generują większą wartość, ponieważ będą skłonni przekazywać pieniądze także wtedy, gdy w kontekście społecz-nym nic na tym nie zyskają. To jednak w żadnym wypadku nie broni tej złotej myśli. Po pierwsze, darczyńcy umotywowani pobud-kami egoistycznymi mają oczywi-ście dużo większy wpływ na nieistniejących darczyńców. Po drugie, motywacja zdaje się co do zasady nieistotna - w ostatecz-nym rozrachunku liczy się skutek osiągnięty dzięki przekazanym środkom, nie zaś to, co dzieje się w głowie przekazującego. Po trzecie i najważniejsze, motto to nie ma zastosowania w przypad-ku darczyńców racjonalnych. Ci ostatni przekazują pieniądze, ponieważ środki wpływające na wybory konsumenckie innych osób mogą mnożyć pozytywne skutki. Ponadto zdają sobie sprawę, że skutek datku może pomnożyć się jeszcze bardziej, jeżeli zmotywujemy inne osoby do wpłacania darowizn.

Zachowanie faktu przekazywa-nia środków dla siebie nie służyło-by zatem osiąganiu celu. Wręcz przeciwnie - racjonalni darczyńcy powinni dążyć do ustanowienia otwartej kultury dawania, aby promować normę społeczną polegającą na efektywnym dawa-niu. Dyskusja na temat skutecz-ności różnych celów, na które przekazywane są pieniądze, a także na temat kwot, jakie się przekazuje (w ujęciu bezwzględ-nym i względnym), powinny stanowić element tej kultury.

Sytuacja jest analogiczna w przypadku wyborów konsumenc-kich - jeżeli chcemy społecznie zmotywować innych do zmiany nawyków konsumpcyjnych (tj. bezpośrednio, nie poprzez datki), istotne jest, by dawać dobry przykład publicznie. Nie powinniśmy zatem zachowywać

zmian wyborów konsumenckich dla siebie, a podawać je do wiado-mości publicznej. (Jeżeli pożąda-ne jest podanie zmiany wyborów konsumenckich do wiadomości publicznej oraz jeżeli datki są ważniejsze niż sama konsumpcja, wówczas zdaje się, że jeszcze bardziej pożądane jest ujawnianie faktu przekazania przez siebie pieniędzy).

W pierwszym akapicie niniej-szego artykułu stwierdzono, że przekazywanie środków jest dużo ważniejsze niż konsumpcja. Drugim elementem jest oczywi-ście bezpośrednie działanie polegające na inspirowaniu innych ludzi do zmiany zachowań. Wspomniane powiązanie z konsumpcją jest zatem następu-jące - będziemy mniej skuteczni w przekonywaniu innych do zmiany ich wyborów konsumenckich, jeżeli nie będziemy dawać przy-kładu. (Osobisty dobry przykład jest ważniejszy niż skutek własnej konsumpcji). Aby jednak nadać temu bezpośredniemu działaniu większa skalę społeczną, musi-my umożliwić ludziom wykonywa-nie go na pełen etat. Do tego potrzebne jest przekazywanie dużych sum.

Obecnie większość organizacji promujących dietę roślinną, podobnie jak wiele postępowych organizacji pozarządowych, może wymienić wiele celów, na które przydadzą się dodatkowe środki, lub ma duże luki w finansowaniu. Zawsze łatwo jest znaleźć osoby, które będą gotowe promować szczytny cel. Pozyskanie środków finansowych na ich utrzymanie jest zawsze trudne. Możemy zmienić tę sytuację dzięki nowej kulturze dawania.

Artykuł ukazał się na stronie GBS Schweiz. Aby przeczytać artykuł w oryginale i sprawdzić listę źródeł, kliknij tutaj.

Uczymy się i przekazujemy wiedzę dalejo rozwoju kampanii Sklepy Wolne od Futer opowiada Małgorzata Szadkowska, koordynatorka kampanii w Polsce

Współpraca międzynarodowa i wymiana doświadczeń

Działanie na rzecz poprawy losu zwierząt zawsze związane jest z podejmowaniem różnego rodzaju decyzji. Niektóre z nich od razu wydają się proste i oczywi-ste, inne wymagają znalezienia odpowiedniego rozwiązania i tym samym zastanowienia się nad nimi przez dłuższą chwilę. Współ-praca z międzynarodowymi organizacjami pozwala działa-czom Stowarzyszenia Otwarte Klatki wybierać z wieloletnich doświadczeń innych aktywistów to, co najlepsze, czyli to, co sprawdzone i dało już pozytywne efekty. Wiedza to potęga, jak

twierdził pewien znany angielski filozof - i temu stwierdzeniu przyklaskujemy. Z chęcią wymie-niamy się doświadczeniami, ale sami też wspieramy inne organi-zacje w kampanii Sklepy Wolne od Futer.

CHINY: Dzięki współpracy z organizacją z Chin (ACTAsia for Animals) miałam możliwość wysłania i zaprezentowania międzynarodowej publiczności polskich firm odzieżowych, które wspierają kampanię Sklepy Wolne od Futer. Tym samym rodzime marki dołączyły do marek z USA, Wielkiej Brytanii, Belgii, Korei oraz Chin i 18 stycznia tego roku przedstawiły swoje najnowsze kolekcje i projekty w Art Studio

Levi. Na wybiegu w Pekinie znaleźli się: projektantka Gosia Sobiczewska z swoją marką EST by ES, Such A Sucz, FOLK DESI-GN i Slogan Ecostreetwear, a wśród zaproszonych gości m. in. przedstawiciele polskiej ambasady.

WŁOCHY I WIELKA BRY-TANIA: Chcąc uczyć się od naszych kolegów i koleżanek po fachu, Otwarte Klatki wysłały swoich przedstawicieli na świa-towe zjazdy koalicji Fur Free Alliance. Pierwszy z nich odbył się jesienią w Rzymie i ugości-ła nas tam włoska organiza-cja LAV. Miałam okazję poznać ludzi, którzy prowadzą kampa-nię Fur Free Retailer od wielu

Stowarzyszenie Otwarte Klatki w 2013 roku stało się oficjalnym przedstawicielem międzynarodowej koalicji Fur Free Alliance w Polsce. Fur Free Alliance jest sojuszem organizacji prozwierzęcych z całego świata, a jego celem jest doprowadzenie do zakończenia hodowli zwierząt na futro. Do sojuszu należą organizacje z Europy, Azji, obu Ameryk, Australii i Afryki. Pod koniec roku 2013 Otwarte Klatki zostały organizatorem spotkania Fur Free Alliance w Warszawie i wtedy też, jako partner, przystąpiły do realizacji kampanii Fur Free Retailer, czyli Sklepy Wolne Od Futer.

Page 10: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl 19

lat i skutecznie namawiają wło-skich projektantów na rezy-gnację z naturalnych futer, a ostatnio przeprowadzi-li w swoim kraju badania na temat ich toksyczności. Dru-gie spotkanie koalicji odby-ło się wiosną w Londynie, w siedzibie brytyjskiej organiza-cji World Animal Protection. Po kilku dniach spędzonych z aktywistami z całego świata, mogę zdecydowanie powie-dzieć, że na tle innych organi-zacji Otwarte Klatki ze swoją kampanią wypadają świetnie.

ŁOTWA: Tak jak kiedyś Otwarte Klatki zaczynały kampanię w Polsce i szuka-ły pierwszych partnerów do rozmów, tak teraz inne młode organizacje liczą na nasze wsparcie i przekazanie swo-jej wiedzy w temacie. Mam okazję pomagać łotewskiej organizacji Dzīvnieku brīvība w szkoleniu aktywistów, któ-

rzy dopiero rozpoczną swoje działania w kampanii Fur Free Retailer na Łotwie.

Rozwój kampanii w Polsce

Do kampanii w ciągu ostatniego pół roku dołączyło 8 marek modo-wych, w tym jedna z największych i najbardziej znanych polskich firm odzieżowych – Solar Company SA. Firma posiada ponad 240 punktów handlowych w Polsce i za granicą, a przystępując do naszej kampanii, zdecydowała się zrezygnować ze sprzedaży etoli z naturalnego futra. Kolejne marki, które dołączyły do Sklepów Wolnych od Futer to Mint a nd Pepper, YES TO DRESS, Veganise, Wisłaki, Mimiś, Alexandra K oraz projektantka Kamila Gawrońska – Kasperska. Aktualnie akcję wspiera 18 polskich firm odzieżowych i trwają rozmowy z kilkoma innymi.

Kampania od początku ma bardzo dobry odbiór w polskich

mediach, zwłaszcza internetowych, a wśród ponad już 70 publikacji pojawił się ostatnio artykuł w drukowanym magazynie „Moda Forum” oraz publikacje w interneto-wych magazynach Avanti oraz Zwierciadło. Naszymi partnerami w tej kampanii zostały również portal Luksus.pl i najbardziej rozpozna-walna marka edukacyjna w polskim środowisku modowym – szkoła, która ma wyłączność na najwięk-sze nazwiska polskich projektan-tów – Międzynarodowa Szkoła Kostiumografii i Projektowania Ubioru (MSKPU).

Niedawno spotkałam się z Magdaleną Płonką, wykładowczy-nią MSKPU (i autorką książki „Etyka w modzie”), która powiedziała mi, że Otwarte Klatki są pierwszą polską organizacją prozwierzęcą, której udało się nawiązać skutecz-ny dialog ze środowiskiem mody. Jestem dumna, że tworzę historię tej organizacji i koordynuję najlep-szą (w moim odczuciu. z kampanii.

otwarteklatki.pl18

KALENDARIUM

ORGANIZUJEMYLublin: Veganmania 31 maja, Centrum Kultury, link do wydarzenia

Poznań: Veganmania 14 czerwca, link do wydarzenia

Wrocław: Veganmania 20 czerwca, link do wydarzenia

BĘDZIEMY ZE STOISKIEMŻelebsko: Ultra Chaos Piknik 26-28 lipca

Katowice: Muszołwnik Murcki Festiwal 6 czerwca, link do wydarzenia

Kostrzyn nad Odrą: Przystanek Woodstock 30 lipca - 1 sierpnia

Ponieważ Biuletyn pojawia się raz na kwartał, nie możemy podać wszystkich wydarzeń, które zorganizujemy albo w których weźmiemy udział, ale o kilku wiemy już na pewno.

Page 11: Otwarte Klatki Biuletyn 2/2015

otwarteklatki.pl20

W zeszłym roku opublikowaliśmy materiały ze śledztwa na fermie kur hodowanych na jajka Fermy Drobiu Borkowski. Pokazaliśmy, jak pomimo tego, że zwierzęta trzymane są w tzw. wzbogaconych klatkach, wciąż pojawiają się problemy związane z ich zdrowiem i dobrostanem. Widzieliśmy kury ranne, z wydziobanymi piórami, a nawet martwe, pozostawione w klatce, po których chodziły inne kury.

W tym roku zwracamy się z apelem do sklepów i sieci handlowych. Chcemy pokazać, że jako konsumenci nie zgadzamy się na traktowanie kur jak maszynek do znoszenia jaj. Chcemy, aby były one traktowane jak czujące istoty. Liczymy więc na to, że sklepy podejmą tę ważną i niezwykle potrzebną decyzję i wycofają ze swoich półek jajka pochodzące z chowu klatkowego, tzw. „trójki”.

www.jakonetoznosza.pl

PODPISZ APEL DO SKLEPÓW I SIECI HANDLOWYCH W POLSCE O POPRAWĘ LOSU KUR