23

Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Donna Ford: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Citation preview

Page 1: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa
Page 2: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2 2012-01-02 13:39:552012-01-02 13:39:55

Page 3: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Ford_Pasierbica.indd 1Ford_Pasierbica.indd 1 2012-01-02 13:35:102012-01-02 13:35:10

Page 4: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Ford_Pasierbica.indd 2Ford_Pasierbica.indd 2 2012-01-02 13:35:282012-01-02 13:35:28

Page 5: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Donna Ford

PasierbicaPrawdziwa historia

złamanego dzieciństwa

tłumaczenie

Agnieszka Myśliwy

Ford_Pasierbica.indd 3Ford_Pasierbica.indd 3 2012-01-02 13:35:282012-01-02 13:35:28

Page 6: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2012

Druk: Drukarnia Colonel, Kraków

Tytuł oryginałuTh e Step Child. A True Story of a Broken Childhood

Copyright © Donna Ford & Linda Watson Brown 2006First published by Vermilion, an imprint of Ebury Publishing. A Random

House Group Company

Copyright © for the translation by Agnieszka Myśliwy 2012

Projekt okładkiAdam Jaworski

Fotografi a na pierwszej stronie okładki© Shawn Gearhart/iStockPhoto.com

Opieka redakcyjnaJulita CisowskaAlicja Gałandzij

Opracowanie tekstuBarbara Gąsiorowska

Projekt typografi cznyDaniel Malak

ŁamaniePiotr Poniedziałek

ISBN 978-83-240-1685-3

Ford_Pasierbica.indd 4Ford_Pasierbica.indd 4 2012-01-02 13:35:282012-01-02 13:35:28

Page 7: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

65

rozdział

Mała wiedma

1964–1965

Pomimo wszystkich okropnych rzeczy, które He-len zaczęła mi robić, pierwsze lato przy Easter Road to jeden z niewielu okresów, z których mam

szczęśliwe wspomnienia. Większość dni – przed szkołą, przed biciem  – spędzaliśmy, przedstawiając mnie in-nym członkom rodziny, zwłaszcza rodzinie taty. Te ro-dzinne wizyty były zresztą jedynymi chwilami, kiedy się z nim widywałam – wszystkie inne nasze wspólne momenty ulatywały, bo spieszył się do pracy albo słu-chał krytycznych uwag Helen na mój temat. Gdy jed-nak odwiedzaliśmy jego rodzinę, mogłam przebywać z  nim dłużej. Obwożono mnie, popisywano się mną i cała ta szopka znacznie lepiej niż reszta pasowała do tego, czego oczekiwałam, gdy opuszczałam Barnardo.

Ford_Pasierbica.indd 65Ford_Pasierbica.indd 65 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 8: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

66

Sama nie wiem, co myśleć o moich krewnych. Było ich wielu – Fordowie stanowili sporą gromadkę – ale nikt z  nich nigdy się za mną nie ujął, choć wszyscy zawsze okazywali mi sympatię. Widzieli mój powrót na łono rodziny, znali moją historię – i to im wystar-czało. Pojawiają się w mej pamięci jak postaci w sztuce, jaką jest moje życie, ale tylko jako bohaterowie epizo-dyczni – może ja również właśnie kimś takim dla nich byłam. Byłam malutką Donną, córką Dona, która po-winna być wdzięczna tej miłej młodej dziewuszce He-len za to, że ją przygarnęła, gdy jej własna zła matka ją porzuciła.

Najpierw poznałam wujka George’a i ciocię Valerie. Mieszkali w „porządnym” domu w Clermiston, w pół-nocno-zachodniej części Edynburga. To, co stanowiło o „porządności” ludzi i dzielnicy, było dla wszystkich bardzo jasne. Przede wszystkim: należało utrzymy-wać porządek i nie wtrącać się w sprawy innych. Od-powiedni adres, bliskość terenów zielonych i niewielka liczba pubów w okolicy także dodawały rodzinie kilka punktów. George był bratem taty. Był od niego starszy i  bardziej niż on siwy. Nosił okulary i  zawsze zacho-wywał się bardzo poważnie, jakby bezustannie mar-twił się czymś, czego nie potrafi ł nawet nazwać. Mieli z żoną dwoje dzieci – Gordona i małą Valerie – i moim zdaniem spełniali wszelkie wymagania idealnej ro-dziny: mama, tata i  dzieci, których nie odsyłano do ośrodka.

Ford_Pasierbica.indd 66Ford_Pasierbica.indd 66 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 9: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

67

Wujek Alex był zupełnie inny. Miał wspaniałe po-czucie humoru i lubił psoty. Miał żonę i dzieci, ale jako Alexa – nie ojca czy męża, lecz człowieka – go pamię-tam. Był jedną z tych osób, które samą swoją obecnoś-cią pobudzają do uśmiechu, żartownisiem. Wszyscy za-wsze z radością go witali i zawsze się przy nim śmiali. Najbardziej zdumiewało mnie to, jak tata zmieniał się przy nim. Na co dzień bywał tak zmęczony, jakby dźwi-gał na barkach ciężar całego świata, przy bracie sta-wał się szczęśliwym młodym człowiekiem, który lubił wyjść na piwo, zażartować, był normalny. To nasze ży-cie rodzinne go unieszczęśliwiało, nawet ja to dostrze-gałam. Helen wiecznie na niego krzyczała albo nada-wała na mnie. Ciągle brakowało nam pieniędzy, więc oczekiwała, że będzie brał tyle nadgodzin i  dodatko-wych zmian, ile to tylko możliwe – oczywiście dzięki temu, że nigdy go nie było, łatwiej było jej traktować mnie tak, jak mnie traktowała. Marudziła, że nie stać jej na kupowanie różnych rzeczy, że mamy gorzej urzą-dzone mieszkanie niż inni, że nie ma ubrań, którymi mogłaby się chwalić przed przyjaciółkami. Wydawało mi się to dziwne, bo Helen zawsze dostawała to, czego zapragnęła. Gdy szłyśmy na zakupy, zawsze kupowała sobie szminkę lub coś błyszczącego, ale przy tacie ciągle narzekała na ubóstwo. Musiał być zmęczony, a w domu nie znajdował wytchnienia. Siedziała mu na karku, gdy wychodził, i czekała na niego, gdy wracał. Już w progu był informowany o wszystkich moich przewinieniach

Ford_Pasierbica.indd 67Ford_Pasierbica.indd 67 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 10: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

68

z danego dnia – większość z nich była zmyślona i opie-rała się głównie na ogólnych twierdzeniach typu: była

„niegrzeczna” i  „śmiesznie” na mnie patrzyła – i gro-miony za to, że sprowadził mnie do domu. Helen krzy-czała, by popracował nad wnęką, zrobił coś w domu, pomógł sąsiadom, którym ona to obiecała. Ten człowiek nigdy nie miał nawet chwili spokoju. Tylko w czasie wi-zyt u rodziny był inny, z korzyścią dla nas wszystkich.

Wujek Alex mieszkał z rodziną w Burntisland, nad-morskim miasteczku nad zatoką Firth of Forth, nie-daleko Bin, wzniesienia w centrum miasta, z którego widać było oba brzegi zatoki. Pamiętam, że odwie-dzaliśmy go latem, choćby na jeden dzień. Dzieci się bawiły, a  dorośli spędzali czas w  domu. Burntisland było wtedy niewielkie i wszyscy znali tam wszystkich. Dzisiaj mieszka tam około sześciu tysięcy osób i wielu mieszkańców Edynburga nadal postrzega je jako ide-alny cel jednodniowej wycieczki. Mnie po dziś dzień kojarzy się z zabawą – uwielbiałam tam jeździć; uwiel-białam chodzić na plażę i do parków. Uwielbiałam we-sołe miasteczko, choć zazwyczaj nie stać nas było na jego atrakcje.

Kilka lat później, gdy dołączyli do mnie Simon i Fran-ces, udawaliśmy, że jesteśmy w Burntisland sławnymi osobistościami. Moja kuzynka, jedna z  córek wujka Alexa, umawiała się z synem właściciela lodziarni Ma-cari  – i  w  tym zagmatwanym związku widzieliśmy nasz powód do sławy. Ilekroć mijaliśmy sklep, ilekroć

Ford_Pasierbica.indd 68Ford_Pasierbica.indd 68 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 11: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

69

witaliśmy się z bawiącymi się przed nim dzieciakami, głośno obwieszczaliśmy, że jesteśmy z  właścicielami Macari „spokrewnieni”. Jak wspaniale się wtedy czu-liśmy! Gdy nasza wizyta dobiegała końca, byliśmy już całkowicie przekonani  – choć nie udawało nam się przekonać nikogo innego – że do nas należy lodziar-nia i kawiarnia. Ironia tkwiła w tym, że nie stać nas było nawet na jeden wafelek na troje.

Tata miał też młodszą siostrę, którą regularnie od-wiedzaliśmy. Ciocia Madge była pupilkiem całej ro-dziny. Helen nazywała ją „starą panną” i dopiero po latach zrozumiałam, co miała na myśli. Dla Helen była to obraza, ale Madge chyba nie postrzegała tego w ten sposób. Zawsze robiła wszystko po swojemu i  upie-rała się przy swoim. Była szczególnie schludna i czysta i miała świetne maniery. Wygląd zewnętrzny był dla niej najważniejszy, doskonale pamiętam jej ubrania. Nosiła gustowne wełniane kostiumy w  stylu Chanel, nylonowe golfy, skórzane pantofl e na płaskim obca-sie, pasujące do nich torebki i  kapelusze. Robiła so-bie trwałą, taką w stylu irlandzkiej mamusi, i nosiła okulary. Nie ruszała się z domu bez pereł. Do dziś pa-miętam, jak ściągała rękawiczki palec po palcu. Pach-niała mdląco słodkimi perfumami i podkładem, pru-derią i poprawnością. Chodziła regularnie do kościoła i udzielała się w kościelnych organizacjach. Ilekroć ją odwiedzaliśmy, zawsze wzbudzała we mnie uczucie inności, właściwej i  niezachwianej. Wszystko to tak

Ford_Pasierbica.indd 69Ford_Pasierbica.indd 69 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 12: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

70

bardzo odróżniało ją od braci, że trudno było uwie-rzyć, iż łączą ich więzy krwi.

Chyba że się znało babcię Ford.

Babcia Ford była głową rodziny. Władała Fordami i nikt nie śmiał z nią dyskutować. Oczywiście Helen niezbyt się tym przejmowała, ale dla swoich dzieci babcia Ford była osobą, z którą należało się liczyć. Często się śmiała. Miała kręcone siwe włosy. Drobna, okrągła i ciepła, czę-sto nas przytulała, gdy przyjeżdżaliśmy do niej z wi-zytą. Doskonale pamiętam zapach jej potraw i to, że za-wsze miała coś do zrobienia w kuchni. Ani chwili nie spędzała bezczynnie, zawsze była gotowa do pracy, cho-dziła w fartuchu w kwiaty, z chusteczką do nosa w jed-nej kieszeni i łakociami w drugiej. Za każdym razem gdy o niej myślę, w uszach rozbrzmiewa mi tykanie jej zegara z kukułką. Jej sypialnia pachniała lawendą, a sa-lon węglem. Była taką babcią, z którą zawsze chciałam się zaprzyjaźnić, lecz umarła, gdy byłam jeszcze mała, a  ciocia Madge zajęła jej miejsce jako żeńska głowa rodziny. Często zastanawiam się nad tym, czy potra-fi łabym zwrócić się do babci, gdy sprawy przybrały naprawdę kiepski obrót. Gdy Helen zaczęła dręczyć mnie tak, że nie widziałam końca tego, czy znalazłabym sprzymierzeńca, a może nawet ucieczkę w osobie babci Ford? Wiem, że to tylko marzenia, „gdybanie”, ale wy-daje mi się, że była kobietą, która przestrzegała zasad

Ford_Pasierbica.indd 70Ford_Pasierbica.indd 70 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 13: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

71

i oczekiwała tego samego od innych – może więc od-mieniłaby moje życie, gdyby żyła trochę dłużej.

Wciąż wracam myślami do jej maleńkiego domku, ciepłego i  poprawiającego nastrój, który przycupnął pod mostem kolejowym przy Ashley Terrace. Nigdy nie jeździłam tam z  Helen, tylko z  tatą, autobusem linii 44. Nieczęsto ją odwiedzałam, nie pamiętam też, by ona przyjeżdżała do nas, ale mam o niej tylko miłe wspomnienia – a to bardzo wiele w dzieciństwie tak ograbionym z miłości. Pamiętam, że gdy umarła, tata powiedział mi, że upadła i uderzyła się w głowę. Nie wzięłam udziału w  pogrzebie, rozmawiałam o  niej z tatą tylko wtedy, kiedy Helen nakazywała mu wziąć dzieci na spacer. Czasami, gdy tata nie był w pracy, He-len polecała mu zabrać nas na całodniową wycieczkę: często chodziliśmy do Holyrood Park albo bocznymi ulicami do Princess Street, Mound i Bridges aż do For-rest Road. Opowiadał nam historię o terierze Bobbym i pokazywał nam swój rewir pocztowy, jako że wtedy pracował jako listonosz. Często zabraniano mi brać w tym udział, ale gdy mogłam wyjść, chłonęłam każde jego słowo, kiedy oprowadzał nas po mieście. Gdy mia-łam go tylko dla siebie, próbowałam z  nim rozma-wiać. Był znacznie milszym człowiekiem, gdy uwal-niał się od Helen. Wtedy mówił trochę o babci Ford i o swoim ojcu.

W takie dni Helen oznajmiała zazwyczaj, że musi się „zająć swoimi sprawami” i potrzebuje do tego spokoju.

Ford_Pasierbica.indd 71Ford_Pasierbica.indd 71 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 14: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

72

Pamiętam przypadki, gdy kazano mi zostać w domu, bo, według Helen, byłam niegrzeczna. Wtedy musia-łam sprzątać, szorować podłogi drewnianą szczotką i mydłem karbolowym i trzepać dywany. Miałam pięć, może sześć lat. Helen kazała mi deptać koce w wannie, potem je wykręcać i wieszać na sznurkach na podwó-rzu. Lubiła też zmuszać mnie do sprzątania łazienki – upewniała się przy tym, że wkładam całą prawą rękę do toalety i dokładnie szoruję wszystkie miejsca pod obrzeżem muszli i pod powierzchnią wody, i uderzała moją głową w  sedes, jeśli nie była zadowolona z  re-zultatów.

Składaliśmy liczne wizyty, podczas których prezen-towano mnie krewnym, jeździliśmy na wycieczki – to wszystko jednak nie miało wpływu na brutalną rze-czywistość, w  której żyłam. Zawsze musiałam wró-cić do „domu”. A w tym „domu” czekał ktoś, kto wrył się w moją pamięć, kogo do dziś pamiętam lepiej niż wszystkich członków mojej rodziny razem wziętych.

Helen.

Wyglądała jak typowy produkt swoich czasów. Choć widziałam ją niedawno w sądzie jako kobietę w bliżej nieokreślonym średnim wieku, to Helen z lat sześćdzie-siątych wciąż nawiedza mnie w snach i zabiera z powro-tem na Easter Road. Miała nijakie brązowe włosy do ramion. W ciągu dnia, jeśli nie wychodziła i nie miała

Ford_Pasierbica.indd 72Ford_Pasierbica.indd 72 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 15: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

73

gości, zbierała je do tyłu w przetłuszczony kucyk. Jeśli natomiast coś miało się wydarzyć – przyjęcie albo wie-czór z przyjaciółmi – spędzała całe godziny na układa-niu ich. Obserwowałam, gdy je zakręcała, upinała na czubku głowy albo czesała je tak długo, aż przestawały się ruszać. Co kilka sekund aplikowała lakier  – naj-bardziej lubiła Bel-Air i Elnett – mocną, oszałamiającą, trującą mgiełkę, która wypełniała pokój, zaznaczając wyraźnie, że tego wieczoru Helen WYCHODZI. Cza-sami proponowała, bym jej pomogła. Podczas moich pierwszych miesięcy na Easter Road taka propozycja była dla mnie jak dar losu, i tak właśnie ją traktowałam. Podawała mi rzadki grzebień, a ja z całych sił starałam się upiąć jej włosy. Wtedy była jeszcze spokojna i nosiła maskę. Z czasem jednak coraz trudniej było mi znosić taką bliskość z nią i robienie czegoś tak zwyczajnego dla kobiety, która zamieniła moje życie w piekło – to było jak dodatkowy policzek. Na początku potrafi łam go-dzinami stać na odwróconym do góry dnem koszu na pranie albo na stercie starych gazet i czesałam, czesa-łam, czesałam. Wyjmowałam z koszyka wielkie, okrą-głe, kłujące wałki i ostrożnie umieszczałam je pomię-dzy jej potarganymi włosami albo starałam się odwinąć końcówki zgodnie z panującą modą.

Niewiele więcej można było zrobić, by Helen wyglą-dała dobrze. Czas, który poświęcała włosom, był do-piero początkiem rytuału, jednak wszelkie wysiłki ni-weczyły jej okulary i zęby. Okulary nosiła mniej więcej

Ford_Pasierbica.indd 73Ford_Pasierbica.indd 73 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 16: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

74

takie jak Deirdre z serialu Coronation Street – wielkie, plastikowe, perłowe oprawki ze srebrnymi zausznikami. Dominowały na jej twarzy i ośmieszały każdy wysiłek nadania sobie szyku. To było jednak nic w porównaniu z  jej zębami. Sztuczne zęby Helen klekotały, gdy mó-wiła; zawsze wydawało mi się, że musi ciągle walczyć, by jej nie wypadły. Byłam przekonana, że próbują uciec, i obserwowałam je z fascynacją i nadzieją, że pewnego dnia po prostu wylecą z jej ust i wtedy będzie musiała się zamknąć.

Te rozklekotane sztuczne zęby, oprawki Deirdre i za-wsze przekrzywiony kok nie pasowały zbytnio do jej stylu ubierania się. Uwielbiała minispódniczki. Wtedy nie było ważne, czy twoje nogi dobrze w  takiej dłu-gości wyglądają; jeśli moda nakazywała ci noszenie cze-goś, w czym wyglądałaś okropnie, po prostu ślepo jej słuchałaś. Najbardziej lubiła takie wełniane w kratkę, które łączyła z opinającymi nylonowymi sweterkami. Doskonale pamiętam jej nogi, pewnie dlatego że by-łam taka mała, i  pamiętam, że niezależnie od tego, jak grube rajstopy wkładała, zawsze widać było na nich plamy. Nazywaliśmy to „kratką od kominka”  – nogi kobiety przybierały taki cętkowany wygląd, je-śli ich właścicielka bardzo lubiła przesiadywać blisko ognia.

W domu Helen zawsze nosiła kapcie. Była wysoka, albo mnie się taka wydawała, prawie tak wysoka jak mój tata (a on jest dosyć niski). W kapciach – śmierdzących

Ford_Pasierbica.indd 74Ford_Pasierbica.indd 74 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 17: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

75

i  rozpadających się – kończyły się grube rajstopy, na których spoczywała krótka wełniana minispódnica, w  którą Helen wpychała nylonowy sweterek. Na pal-cach miała mnóstwo złotych pierścionków z wielkimi kamieniami – uwielbiała biżuterię ze sztucznych bur-sztynów. Oczy podkreślała niebieskim cieniem i eyeli-nerem, a całokształt wieńczyła jej ulubiona fryzura, ka-skada loczków, i satynowa chustka związana pod brodą, jeśli musiała akurat wyjść do sklepu.

Fizyczna obecność Helen towarzyszy mi nawet dziś. Jest tyle różnych aspektów tej historii – wiem, co pla-nowała, co ostatecznie zrobiła, ale czasami wystarczą mi takie drobiazgi, by zrekonstruować przeszłość. Jak wyglądała moja macocha? Jak się ubierała? To są fakty, mogę je zrozumieć, wciąż jednak nie dostrzegam sensu w fi zycznym, psychicznym i seksualnym okrucieństwie, którego padłam ofi arą.

Mieszkanie przy Easter Road było wilgotne i  zimne. Paliliśmy w kominku prawie bez przerwy, a Helen cią-gle podsycała ogień pogrzebaczem. Ogień wydawał się zawsze ledwie tlić, więc pogrzebacz musiał być zawsze tuż obok, pod ręką, rozgrzany do białości. Pewnego dnia, gdy miałam pięć lat, Helen nagle odrzuciła po-grzebacz. Jak zwykle nie miałam pojęcia, co takiego zrobiłam, że aż tak się zdenerwowała. Może coś powie-działam; może sobie śpiewałam; może wpatrywałam

Ford_Pasierbica.indd 75Ford_Pasierbica.indd 75 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 18: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

76

się w jej rozklekotane sztuczne zęby. Zerwała się z ko-lan z furią w oczach. Zaczęłam się trząść jak osika, gdy się na mnie rzuciła.

– Chodź tu natychmiast, ty mała wiedźmo! – krzyk-nęła. Chwyciła mnie za włosy i  pociągnęła do ko-minka. – Klękaj tutaj! – syknęła. – Ja ci dam...

Upadłam na kolana obok niej, a ona sięgnęła po po-grzebacz, wciąż jeszcze rozgrzany od ognia.

– Wyciągnij ręce – poleciła. – Co? – zakwiliłam. – Wyciągnij ręce!  – ryknęła. Wyciągnęłam ręce,

dłońmi w dół. – Do góry – krzyknęła. – Odwróć dłonie!Odwróciłam dłonie, a ona zaczęła zbliżać do nich po-

grzebacz. Robiła to bardzo wolno. Cal po calu czułam zbliżające się ciepło. Moje małe drżące dłonie wiedziały, że to naprawdę zaboli. Nigdy sama nie dotknęłabym pogrzebacza – wiedziałam, że to niebezpieczne – więc czyn Helen mógł oznaczać tylko jedno: chciała zrobić mi krzywdę, i tym razem chciała to zrobić na serio. Po-grzebacz był coraz bliżej.

– Proszę cię, Helen, proszę...  – Zaczęłam płakać. Wiedziałam, już w tym wieku, że nie powinnam przy niej okazywać emocji. Nie wiem, czy to dlatego że wtedy jeszcze bardziej się wściekała, czy może dlatego że chciałam zachować dla siebie jakąś cząstkę, której ona nie mogła dostać, w  każdym razie zawsze stara-łam się nie płakać i nic po sobie nie pokazywać. Tym razem jednak niebezpieczeństwo było tak poważne, że

Ford_Pasierbica.indd 76Ford_Pasierbica.indd 76 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 19: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

77

nie wytrzymałam.  – Proszę, proszę, nie oparz mnie, nie oparz mi rąk.

Zaczęła się śmiać. – Mała Donna boi się, że oparzy sobie rączki? Mała

Donna się boi? Cóż, może więc trzeba było się za-stanowić, zanim zaczęłaś się zachowywać jak mała wiedźma! – dokończyła z krzykiem.

Nie dbałam o to, co mówi, pogrzebacz się odsunął. Jeszcze przed sekundą był tak blisko, że czułam bijący od niego żar. Wetknęła go w ogień, a ja odetchnęłam z ulgą i uciekłam do swojego pokoju. Może nawet He-len zna granicę. Gdyby oparzyła mi ręce, wszyscy by to zobaczyli, więc może to po prostu czcze pogróżki, tłu-maczyłam sobie w duchu.

Powinnam wiedzieć lepiej. Helen nie zrezygnowała tak łatwo z nowej rozrywki. W kolejnych dniach i ty-godniach prawie zaprzyjaźniłam się z pogrzebaczem. Za każdym razem wydawało mi się, że jest o cal bliżej. Czasami ocierał się o mnie. Trzymała go tak blisko mo-jej twarzy, że czułam ciepło, choć nigdy mnie nim nie dotknęła. Byłam śmiertelnie przerażona, że mnie opa-rzy. Co ją do tego skłaniało?

– Robię to tylko dlatego, że jesteś taka niegrzeczna – mawiała.

Nie chciałam być niegrzeczna, chciałam być dobra; nie wiedziałam jednak, na czym polegają moje prze-winienia.

Ford_Pasierbica.indd 77Ford_Pasierbica.indd 77 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 20: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

78

Wokół mnie toczyło się zwyczajne życie. Helen cią-gle na mnie krzyczała i wyzywała mnie, lekkie klapsy i kuksańce zamieniły się w prawdziwe ciosy i kopniaki. Byłam bita regularnie, bez żadnego powodu. Mieszka-nie po lewej stronie zajmowali państwo Woods. Byli uroczy i starałam się z nimi widywać, kiedy tylko mo-głam. Z  czasem zaczęłam marzyć, że to właśnie oni mnie uratują, że to oni zobaczą, jak podła jest Helen, ale ona umiała zachować pozory – jestem pewna, że do dziś pamiętają ją jako młodą kobietę z dzieckiem na biodrze, mającą ciężkie życie.

Nie pamiętam, bym kiedykolwiek miała coś, co nale-żało tylko do mnie, coś osobistego. W moim pokoju wi-siało zdjęcie Frances, Simona i mnie w Barnardo, i tylko ono nadawało wnętrzu odcień przytulności, na którym mogłam się skupić. Wciąż czekałam na ich powrót do domu przekonana, że wszystko się zmieni, gdy przy-jadą. Na zdjęciu Frances lekko się uśmiechała, ale wszy-scy troje wyglądaliśmy na smutnych i zagubionych. He-len często wyśmiewała to zdjęcie – jej zdaniem byłam na nim nadąsana. To było jej ulubione powiedzenie –

„zetrzyj ten nadąsany grymas z twarzy!” albo „i o co się dąsasz?”. Nie wiedziałam, co ma na myśli, ale wiedzia-łam, że to właśnie ją denerwuje.

Jeśli chodzi o  wyposażenie naszego mieszkania, ciężko przypomnieć mi sobie cokolwiek niezwiąza-nego z tym, co mi wtedy robiono. Mieliśmy telewizor, ale mnie nie wolno było go oglądać. Zazwyczaj stałam

Ford_Pasierbica.indd 78Ford_Pasierbica.indd 78 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 21: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

79

w kącie albo na korytarzu, gdy zaczynały się ulubione programy Helen. Wiem, jak wyglądał telewizor, gdy był wyłączony – wielki czarny ekran w drewnie z bakelito-wymi gałkami – lecz migający obraz stanowił tylko tło dla moich kar. Z Cars, Dixon of Dock Green, Coronation Street – rozpoznawałam muzykę z czołówek i głosy bo-haterów, ale to nie ze mną się komunikowali.

Podobnie było z radiem. Helen uwielbiała muzykę – radio i  gramofon Dansette nazywała swoimi „skar-bami”. W  niedzielne popołudnia gotowała posiłki, których nigdy nie wolno mi było jeść, a  ich zapachy mieszały się z dźwiękami Sing Something Simple i wy-sokimi nutami, które wydobywali z  siebie wokaliści wykonujący stare numery. Helen słuchała Beatlesów, Andy’ego Williamsa, Nancy i  Franka Sinatry, Sandy Shaw. Wystarczy kilka akordów Th ese Boots Are Made for Walking, bym przeniosła się w czasie.

Muzyka nie zmiękczała Helen. Była zaledwie ścieżką dźwiękową dla przemocy i zaniedbań wobec mnie. Po kilku miesiącach zaczęłam żyć w  ciągłym napięciu, bezustannie czekając. Wiedziałam, że zostanę prędzej czy później ukarana.

Odeśle mnie do wilgotnej wnęki, bym w niej godzi-nami stała.

Będzie mnie bić.Głodzić.Policzkować.Rozbierać i kazać czekać w lodowatej łazience.

Ford_Pasierbica.indd 79Ford_Pasierbica.indd 79 2012-01-02 13:35:292012-01-02 13:35:29

Page 22: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

Kopać.Grozić mi.Przysuwać mi rozpalony pogrzebacz do twarzy.Mówić, że jestem brzydka.I nauczyłam się tego oczekiwać.

Ford_Pasierbica.indd 80Ford_Pasierbica.indd 80 2012-01-02 13:35:302012-01-02 13:35:30

Page 23: Pasierbica. Prawdziwa historia złamanego dzieciństwa

81

rozdział

Moje małe ycie

1964–1967

Tak wyglądało moje życie przy Easter Road. To otrzymałam w  zamian za Haldane House. By-łam za mała i zbyt niedoświadczona, by zdawać

sobie sprawę z  tego, że Helen utrzymywanie takiego stanu rzeczy nie wystarczy. Ona musiała czuć, że spra-wuje władzę i wywołuje we mnie strach, a ja zaczyna-łam już przywykać do kar, które mi wymierzała.

Byłam na tyle mała i na tyle naiwna, że wciąż wie-rzyłam w poprawę sytuacji. Po kilku tygodniach przy Easter Road nadeszło kolejne wiekopomne wydarzenie w moim życiu. Szłam do szkoły! Dla większości dzieci pierwszy dzień szkoły podstawowej to wielka sprawa. Tygodnie przygotowań, kupowanie mundurka, nowego piórnika i ołówków, aż w końcu nadchodzi ten dzień.

Ford_Pasierbica.indd 81Ford_Pasierbica.indd 81 2012-01-02 13:35:302012-01-02 13:35:30