8
l Chór Aleksandrowa - str. 2 l Przestrzeń Banacha na „Zieleniaku” - str.3 l Tajemnica „Świtu” - str. 4 l ISSN 2082-6516 Rok II nr 16 (21) l 3 LISTOPADA 2011 l Bezpłatnie UWAGA! WSPÓLNOTY MIESZKANIOWE planujące podłączenie do sieci cieplnej SPEC: tylko do końca roku projekty przyłączy, węzłów cieplnych i doposażenia w instalacje CO i CWU nawet 60% taniej. Oferta nie dotyczy budynków podłączonych do węzłów grupowych Informacje pod nr tel.: 22 886-44-39 lub e-mail: [email protected] www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl Doktor Ryszard Mikołajew- ski, laryngolog od blisko 20 lat pracujący z osobami niedosły- szącymi, wyjaśnia jakie korzy- ści przynosi jego pacjentom noszenie małych, prawie niewi- docznych i bardzo dyskretnych aparatów słuchowych Oticon Intiga, dostępnych w ofercie sieci gabinetów protetyki słu- chu Fonikon. Południe: Panie Doktorze, czym Oticon Intiga różni się od innych dostępnych apara- tów słuchowych? dokończenie na stronie 4 Wstydzisz się wielkiego aparatu słuchowego? Już nie musisz! http://www.facebook.com/Poludnie.gazeta Południe on-line dostępne na: smartfonie, tablecie facebook’u! POLUB NAS! Więcej informacji na naszej stronie: www.poludnie.com.pl We wtorek, 1 listopada o godz. 14.40 boeing 767 PLL LOT awaryjnie wylądował na Lotnisku im. Chopina. Lądowa- nie okazało się szczęśliwe. Nikt nie ucierpiał. Na pokładzie było 221 pasażerów i 10 człon- ków załogi. Samolot rejsowy PLL LOT leciał z Nowego Yorku do Warszawy. W trakcie lotu załoga zgłosiła usterkę systemu hydraulicznego. Dowiedzieli- śmy się o tym od Marcina Piro- ga, prezesa PLL LOT. - Samolot miał planowo wy- lądować o 13.35. Przez godzinę krążył nad Warszawą. O godz. 14.40 siadł na pasie. – poinfor- mował Przemysław Przybyl- ski, rzecznik prasowy Lotniska Chopina w Warszawie. – Do następnego dnia, do 8.00, lot- nisko będzie zamknięte. Lą- dowanie awaryjne przebiegło pomyślnie i nikomu nic się nie stało. Wszyscy pasażerowie zostali ewakuowani. Nikt nie został ranny. Lotniskowi lekarze badają pasażerów. Okazało się, że przyczyną awarii było niewysunięcie się podwozia. Samolot krążył nad Warszawą z kilku powodów. Konieczny był czas na przy- gotowanie pasa startowego do awaryjnego lądowania. Na pasie została położona „po- duszka” ze specjalnej substan- cji gaśniczej, której zadaniem było zmniejszyć tarcie oraz dostarczyć dwutlenek węgla w związku ze snopem iskier, które powstają w wyniku tarcia kadłuba o pas lotniska. Pilot samolotu odczytuje wskaźniki i nie może zobaczyć, czy podwo- zie faktycznie nie wysunęło się. To zobaczyć mogły służby na- ziemne lotniska. Widzieli to też piloci dwóch wojskowych F-16. Dwa F-16 z 32 wystartowały z bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku w ramach dyżuru bojowe- go. Jak powiedział rzecznik pra- sowy Dowództwa Sił Powietrz- nych ppłk Robert Kupracz, jeżeli jakikolwiek samolot lub śmigło- wiec ma problemy w polskiej strefie powietrznej, automa- tycznie jest podrywana do lotu para dyżurna myśliwców. Jej zadaniem jest nawiązać kontakt z załogą i pomóc w rozwiązaniu problemów. Piloci wojskowi po- informowali załogę boeinga, że podwozie nie wyszło. dokończenie na stronie 5 Polska dziękuje Z Bohdanem Tomaszew- skm – legendą polskiego teni- sa i dziennikarstwa rozmawia Dariusz Maciejewski - Czy prócz tego, że od wielu lat na kortach Warsza- wianki odbywa się Turniej o Puchar Tomaszewskiego, może Pan powiedzieć o in- nych jeszcze związkach z Mo- kotowem? - Urodziłem się w Warszawie, ale nigdy nie mieszkałem na Mokotowie. Mieszkałem kiedyś w Śródmieściu, na Czerniako- wie i na Saskiej Kępie. Obecnie znów mieszkam w Śródmie- ściu. Ale do Mokotowa mam ogromny sentyment z okresu okupacji. Moje środowisko kon- spiracyjne to wspaniałe dziew- częta i wspaniali chłopcy, któ- rzy mieszkali przy ul. Łowickiej oraz Fałata. Często więc tam bywałem. Przed wojną mój ojciec – inżynier – miał firmę, której biuro mieściło się przy ul. Puławskiej 12. Firma zajmo- wała się montażem urządzeń wentylacyjnych i grzewczych. Teraz z Mokotowem związany jestem tylko poprzez ten teni- sowy turniej kadetów. Szkoda, że władze miejskie od lat nie potrafią w pełni wykorzystać tej bazy i tego potencjału, któ- ry znajduje się na Warszawian- ce, a zamiast pomagać temu zasłużonemu przecież klubowi, starają się raczej – mam ta- kie wrażenie – przeszkadzać. A przecież Warszawianka, jeśli chodzi o korty tenisowe, nawet w porównaniu z Wimbledonem nie ma się czego wstydzić. I nie jest to tylko moja opinia. - Skąd się wziął w Pańskim życiu pomysł na grę w tenisa? - Jako 10-12 letni chłopiec byłem zafascynowany piłką nożną. Grałem w pierwszym w Warszawie Międzyszkolnym Klubie Sportowym, który dzia- łał w szkołach mieszczących się przy ul. Polnej, Noakowskiego i Śniadeckich. dokończenie na stronie 8 Rakieta i mikrofon James Madison Dzień 1 listopada skłania do refleksji. Każdy może za- służyć na wdzięczną pamięć. Do takich, którym należy się pomnik, niewątpliwie należy James Madison, konstruktor polityki amerykańskiej, spraw- dzającej się od ponad dwustu lat i pozostającej do dzisiaj niedoścignionym obywatel- skim wzorem. Nazwę Madi- son, mało kto kojarzy w Polsce inaczej niż z bokserską walką Gołoty w Madison Square Garden, ale dla nowożytnej demokracji nazwisko Jamesa Madisona jest tym, kim był dla ekonomii Adam Smith (współ- czesny zresztą Madisonowi), autor metafory o niewidzial- nej ręce rynku w gospodarce kapitalistycznej. Madison, to dwukrotny prezydent USA (1809-1817) i przede wszyst- kim ojciec Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki, zro- dzonej tak naprawdę w ge- nialnej głowie tego wybitnego męża stanu, który patronuje halom, ulicom, szkołom, ato- mowym okrętom podwodnym itd. Stolicą stanu Wisconsin jest miasto Madison. Myśl polityczna Jamesa Madisona legła u podsta- wy tworzącego się wówczas w Ameryce nowoczesnego, demokratycznego państwa. Madison wyznaczył ramy jego funkcjonowania, określane póź- niej jako „madisonian model”. Oparty jest na fundamental- nej zasadzie „check & balance” (kontroluj i równoważ), polega- jącej na hamowaniu oraz rów- noważeniu władzy. dokończenie na stronie 6 Święto Niepodległości Uczniowie Szkoły Podstawo- wej nr 88 we Włochach, z koła „Polska niejedno ma imię”, wystąpią 10 listopada o godz. 14.00 na scenie Muzeum Nie- podległości podczas uroczystości związanych z obchodami Święta Niepodległości. Masz pomysł dla Ochoty? W niedzielę 6 listopada w godz. 12.00–14.00 na pla- cu Narutowicza odbędzie się spotkanie burmistrza dzielnicy z mieszkańcami. Będzie okazja dowiedzieć się m.in., co to jest Ochocki Model Dialogu Obywa- telskiego. Spotkanie będzie mieć charakter poznawczy i konsulta- cyjny, stąd jego hasło „Filtruje- my pomysły dla Ochoty”. Masz pomysł? Przyjdź i wrzuć do studni z pomysłami! Oskar i pani Róża We wtorek, 8 listopada, o godz. 17.30 w kościele p.w. św Jakuba Apostoła przy pl. Naru- towicza odbędzie się spektakl „Oskar i pani Róża”, według przejmującego opowiadania Eri- ca-Emmanuela Schmitta, przygo- towany przez teatr impresaryjny „Scena 07”. Jest to historia śmier - telnie chorego chłopca piszącego listy do Boga. Wstęp wolny. Wolskie wspomnienia Prawie 500 zdjęć, dokumen- tów, nagrań oraz innych ekspo- natów związanych z historią dzielnicy można było obejrzeć na wystawie „Ze wspomnień mieszkańców Woli”. Ta intere- sująca panorama minionego wieku powstała dzięki zainte- resowaniu mieszkańców, którzy odpowiedzieli na zaproszenie organizatorów. Zbieranie pa- miątek związanych z dziel- nicą prowadzi Muzeum Woli (ul. Srebrna 12). Polacy na Węgrzech jesienią 1939 Losy Polaków tułaczy, którzy znaleźli się na Węgrzech jesie- nią 1939. Spotkanie przygo- towane przez Stowarzyszenie Uniwersytetu Trzeciego Wieku Omega z udziałem ambasa- dora Węgier, Akosa Engelmay- era, odbędzie się 9 listopada o godz. 11.00 w DK Rakowiec przy ul. Wiślickiej 8. dokończenie na stronie 6

Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Poludnie Bemowo Ochota Ursus Wlochy Wola nr 16 z dnia 03 11 2011

Citation preview

Page 1: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

l Chór Aleksandrowa - str. 2 l Przestrzeń Banacha na „Zieleniaku” - str.3 l Tajemnica „Świtu” - str. 4 lISSN 2082-6516

Rok II nr 16 (21) l 3 LISTOPADA 2011 l Bezpłatnie

UWAGA! WSPÓLNOTY MIESZKANIOWE

planujące podłączenie do sieci cieplnej SPEC:

tylko do końca roku projekty przyłączy, węzłów cieplnych i doposażenia w instalacje

CO i CWU nawet 60% taniej.Oferta nie dotyczy budynków

podłączonych do węzłów grupowych

Informacje pod nr tel.: 22 886-44-39 lub e-mail: [email protected]

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl

Doktor Ryszard Mikołajew-ski, laryngolog od blisko 20 lat pracujący z osobami niedosły-szącymi, wyjaśnia jakie korzy-ści przynosi jego pacjentom noszenie małych, prawie niewi-docznych i bardzo dyskretnych aparatów słuchowych Oticon

Intiga, dostępnych w ofercie sieci gabinetów protetyki słu-chu Fonikon.

Południe: Panie Doktorze, czym Oticon Intiga różni się od innych dostępnych apara-tów słuchowych?

dokończenie na stronie 4

Wstydzisz się wielkiego aparatu słuchowego? Już nie musisz!

http://www.facebook.com/Poludnie.gazeta

Południe on-line dostępne na: smartfonie,

tablecie facebook’u!

POLUB NAS!

Więcej informacji na naszej stronie:

www.poludnie.com.pl

We wtorek, 1 listopada o godz. 14.40 boeing 767 PLL LOT awaryjnie wylądował na Lotnisku im. Chopina. Lądowa-nie okazało się szczęśliwe. Nikt nie ucierpiał. Na pokładzie było 221 pasażerów i 10 człon-ków załogi. Samolot rejsowy PLL LOT leciał z Nowego Yorku do Warszawy. W trakcie lotu

załoga zgłosiła usterkę systemu hydraulicznego. Dowiedzieli-śmy się o tym od Marcina Piro-ga, prezesa PLL LOT.

- Samolot miał planowo wy-lądować o 13.35. Przez godzinę krążył nad Warszawą. O godz. 14.40 siadł na pasie. – poinfor-mował Przemysław Przybyl-ski, rzecznik prasowy Lotniska Chopina w Warszawie. – Do następnego dnia, do 8.00, lot-nisko będzie zamknięte. Lą-dowanie awaryjne przebiegło pomyślnie i nikomu nic się nie stało. Wszyscy pasażerowie zostali ewakuowani. Nikt nie został ranny. Lotniskowi lekarze badają pasażerów.

Okazało się, że przyczyną awarii było niewysunięcie się podwozia. Samolot krążył nad Warszawą z kilku powodów. Konieczny był czas na przy-gotowanie pasa startowego do awaryjnego lądowania. Na pasie została położona „po-duszka” ze specjalnej substan-cji gaśniczej, której zadaniem było zmniejszyć tarcie oraz dostarczyć dwutlenek węgla w związku ze snopem iskier, które powstają w wyniku tarcia kadłuba o pas lotniska. Pilot samolotu odczytuje wskaźniki i nie może zobaczyć, czy podwo-zie faktycznie nie wysunęło się. To zobaczyć mogły służby na-

ziemne lotniska. Widzieli to też piloci dwóch wojskowych F-16.

Dwa F-16 z 32 wystartowały z bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku w ramach dyżuru bojowe-go. Jak powiedział rzecznik pra-sowy Dowództwa Sił Powietrz-nych ppłk Robert Kupracz, jeżeli jakikolwiek samolot lub śmigło-wiec ma problemy w polskiej strefie powietrznej, automa-tycznie jest podrywana do lotu para dyżurna myśliwców. Jej zadaniem jest nawiązać kontakt z załogą i pomóc w rozwiązaniu problemów. Piloci wojskowi po-informowali załogę boeinga, że podwozie nie wyszło.

dokończenie na stronie 5

Polska dziękuje

Z Bohdanem Tomaszew-skm – legendą polskiego teni-sa i dziennikarstwa rozmawia Dariusz Maciejewski

- Czy prócz tego, że od wielu lat na kortach Warsza-wianki odbywa się Turniej o Puchar Tomaszewskiego, może Pan powiedzieć o in-nych jeszcze związkach z Mo-kotowem?

- Urodziłem się w Warszawie, ale nigdy nie mieszkałem na Mokotowie. Mieszkałem kiedyś w Śródmieściu, na Czerniako-wie i na Saskiej Kępie. Obecnie znów mieszkam w Śródmie-ściu. Ale do Mokotowa mam ogromny sentyment z okresu

okupacji. Moje środowisko kon-spiracyjne to wspaniałe dziew-częta i wspaniali chłopcy, któ-rzy mieszkali przy ul. Łowickiej oraz Fałata. Często więc tam bywałem. Przed wojną mój ojciec – inżynier – miał firmę, której biuro mieściło się przy ul. Puławskiej 12. Firma zajmo-wała się montażem urządzeń wentylacyjnych i grzewczych. Teraz z Mokotowem związany jestem tylko poprzez ten teni-sowy turniej kadetów. Szkoda, że władze miejskie od lat nie potrafią w pełni wykorzystać tej bazy i tego potencjału, któ-ry znajduje się na Warszawian-ce, a zamiast pomagać temu

zasłużonemu przecież klubowi, starają się raczej – mam ta-kie wrażenie – przeszkadzać. A przecież Warszawianka, jeśli chodzi o korty tenisowe, nawet w porównaniu z Wimbledonem nie ma się czego wstydzić. I nie jest to tylko moja opinia.

- Skąd się wziął w Pańskim życiu pomysł na grę w tenisa?

- Jako 10-12 letni chłopiec byłem zafascynowany piłką nożną. Grałem w pierwszym w Warszawie Międzyszkolnym Klubie Sportowym, który dzia-łał w szkołach mieszczących się przy ul. Polnej, Noakowskiego i Śniadeckich.

dokończenie na stronie 8

Rakieta i mikrofon

James Madison

Dzień 1 listopada skłania do refleksji. Każdy może za-służyć na wdzięczną pamięć. Do takich, którym należy się pomnik, niewątpliwie należy James Madison, konstruktor polityki amerykańskiej, spraw-dzającej się od ponad dwustu lat i pozostającej do dzisiaj niedoścignionym obywatel-skim wzorem. Nazwę Madi-son, mało kto kojarzy w Polsce inaczej niż z bokserską walką Gołoty w Madison Square Garden, ale dla nowożytnej demokracji nazwisko Jamesa Madisona jest tym, kim był dla ekonomii Adam Smith (współ-czesny zresztą Madisonowi), autor metafory o niewidzial-nej ręce rynku w gospodarce kapitalistycznej. Madison, to dwukrotny prezydent USA (1809-1817) i przede wszyst-kim ojciec Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki, zro-dzonej tak naprawdę w ge-nialnej głowie tego wybitnego męża stanu, który patronuje halom, ulicom, szkołom, ato-mowym okrętom podwodnym itd. Stolicą stanu Wisconsin jest miasto Madison.

Myśl polityczna Jamesa Madisona legła u podsta-wy tworzącego się wówczas w Ameryce nowoczesnego, demokratycznego państwa. Madison wyznaczył ramy jego funkcjonowania, określane póź-niej jako „madisonian model”. Oparty jest na fundamental-nej zasadzie „check & balance” (kontroluj i równoważ), polega-jącej na hamowaniu oraz rów-noważeniu władzy.

dokończenie na stronie 6

Święto Niepodległości

Uczniowie Szkoły Podstawo-wej nr 88 we Włochach, z koła „Polska niejedno ma imię”, wystąpią 10 listopada o godz. 14.00 na scenie Muzeum Nie-podległości podczas uroczystości związanych z obchodami Święta Niepodległości.

Masz pomysł dla Ochoty?

W niedzielę 6 listopada w godz. 12.00–14.00 na pla-cu Narutowicza odbędzie się spotkanie burmistrza dzielnicy z mieszkańcami. Będzie okazja dowiedzieć się m.in., co to jest Ochocki Model Dialogu Obywa-telskiego. Spotkanie będzie mieć charakter poznawczy i konsulta-cyjny, stąd jego hasło „Filtruje-my pomysły dla Ochoty”. Masz pomysł? Przyjdź i wrzuć do studni z pomysłami!

Oskar i pani RóżaWe wtorek, 8 listopada,

o godz. 17.30 w kościele p.w. św Jakuba Apostoła przy pl. Naru-towicza odbędzie się spektakl „Oskar i pani Róża”, według przejmującego opowiadania Eri-ca-Emmanuela Schmitta, przygo-towany przez teatr impresaryjny „Scena 07”. Jest to historia śmier-telnie chorego chłopca piszącego listy do Boga. Wstęp wolny.

Wolskie wspomnienia

Prawie 500 zdjęć, dokumen-tów, nagrań oraz innych ekspo-natów związanych z historią dzielnicy można było obejrzeć na wystawie „Ze wspomnień mieszkańców Woli”. Ta intere-sująca panorama minionego wieku powstała dzięki zainte-resowaniu mieszkańców, którzy odpowiedzieli na zaproszenie organizatorów. Zbieranie pa-miątek związanych z dziel-nicą prowadzi Muzeum Woli (ul. Srebrna 12).

Polacy na Węgrzech jesienią 1939

Losy Polaków tułaczy, którzy znaleźli się na Węgrzech jesie-nią 1939. Spotkanie przygo-towane przez Stowarzyszenie Uniwersytetu Trzeciego Wieku Omega z udziałem ambasa-dora Węgier, Akosa Engelmay-era, odbędzie się 9 listopada o godz. 11.00 w DK Rakowiec przy ul. Wiślickiej 8.

dokończenie na stronie 6

Page 2: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl2

Oklaski na stojąco oraz kil-kukrotne żądania bisów – tak entuzjastycznej reakcji publicz-

ności nie wywołał bynajmniej występ rockowej kapeli czy gwiazd muzyki pop, ale koncert dostojnego Chóru Aleksandro-wa. 28 października artyści z Rosji zaprezentowali się war-szawiakom w Sali Kongresowej w ramach kończącej się trasy koncertowej ich zespołu po Pol-sce. Tej jesieni był to ich drugi występ w stolicy.

Chór Aleksandrowa, zało-żony w 1928 r. przez swojego dzisiejszego patrona – kom-pozytora i pedagoga, autora muzyki do hymnu ZSRR Alek-sandra Wasiljewicza Aleksan-drowa - jest uznawany za naj-

słynniejszą tego typu grupę z Rosji. Obok chórzystów w jego skład wchodzą również dyry-

genci, orkiestra i tancerze. Ra-zem 130 profesjonalnych mu-zyków, chórzystów i tancerzy. Pełny skład zespołu to blisko 300 osób. Wśród występują-cych zobaczyliśmy i usłyszeli-śmy takie talenty, jak wirtuoz bałałajki Konstantin Ignatiew, narodowy artysta Rosji, Igor Rojewski czy śpiewający tak-że po polsku znakomity męski duet Dmitrij Bykow i Wiktor Sanin. Cechą charakterystycz-ną zespołu są nienaganne, od-świętne mundury wojskowe, w których artyści najczęściej występują na scenie. W port-folio chóru znajduje się ponad

dwa tysiące różnorodnych pod względem gatunkowym utwo-rów, od rytmicznych piosenek

Chór Aleksandrowa

Fala oburzenia znów wez-brała, gdy okazało się, że grafficiarze zakradli się na tory postojowe i pomalowali naj-nowszy nabytek SKM - żółto--czerwonego elfa. Zawrzało na forach internetowych. Ktoś na-pisał: zakazać sprzedaży farb w sprayu!

Od czasu, gdy puszki z ła-twym w użyciu kolorowym aerozolem są na wyciągnięcie ręki, zjawisko mazania wszyst-kiego... na wyciągnięcie ręki przybrało na sile. To fakt.

Blok i farby- Nie ma znaczenia stan, histo-

ria, przeznaczenie i wola właści-ciela ściany, a raczej powierzchni, czego dobitnie dowodzi atak na nowiutki pociąg - mówią strażni-cy miejscy, którzy łapią wandali na gorącym uczynku. Historycy sztuki nie zapisali, gdzie poja-wiły się pierwsze warszawskie malunki, aspirujące do miana sztuki, choćby przez małe s. Czy na blokowiskach, czy na pozor-nie bezpańskich ścianach opo-rowych nasypów, tuneli, filarach estakad?

Pociąg został przywróco-ny do pierwotnego wyglą-

du. Kontrkultura trafiła na kontrzabezpieczenie. Zapła-cimy, jak zawsze w takich razach ja, Ty, oni i on - graffi-ciarz awangardzista, któremu być może obetną jakąś lekcję w szkole (jeśli do niej cho-dzi), albo pozbawią innych okruchów świadczeń społecz-nych.

Czy widzieliście prawdzi-wego grafficiarza przy pracy? Ale nie takiego, którego dzieło oceniają policjanci, strażnicy miejscy, czy szybki w rękach poszkodowany? Bo tacy spray-arze działają na ogół niepo-strzeżenie.

Psssssss...Ja widziałem artystę. Praw-

dziwego. I udało mi się zamie-nić z nim kilka słów. Tworzył na obrzeżach festiwalu hip-hopo-wego, w minioną sobotę w par-ku Górczewska. Trafiłem na ko-niec, który wieńczył dzieło, gdy kilkoma delikatnymi ruchami ręki panującej nad wybucho-wą, wiosenną zielenią dołożył jeszcze tego waloru.

Nie chciał wystąpić ofi-cjalnie (ujawniając nazwisko czy choćby pseudonim), co

z żalem musiałem uszanować. Dzieło okazało się użyteczne i docenione przez kilka osób, które zrobiły sobie smaczne pamiątkowe zdjęcia. Smaczne? Tak. Z hamburgerem i słynnym napojem.

Gość z gazety to zupełna degradacja. I dla mnie (ro-zumiem) i dla niego, gdyby znalazł się w niej ze swym dziełem, na dodatek jeszcze wypowiadając się.

Gdzie przebiega cienka sprayowa linia dzieląca nie-okiełznaną, wolną, kontestują-cą - ba anarchiczną i wulgarną (te wszystkie HWDP itp.) maza-ninę od sztuki akceptowanej, tolerowanej a nawet podziwia-nej i awansowanej do rangi murali?

To pytanie zadałem sobie, gdy Jarosław Dąbrowski, bur-mistrz Bemowa otwierał na początku lata projekt Forty Forty. W przestronnych komo-rach historycznych fortyfikacji na Bemowie, co niejedno prze-żyły, zagościli twórcy street artu - najlepsi, jak przekony-wali ludzie z Fundacji Sztuki Zewnętrznej.

Cienka sprayowa linia

Niebieskie tabliczkiNie wszyscy mają szansę

zmieścić się na fortach, nie wszyscy chcą dobrodziejstwa wskazanego, koncesjonowane-go miejsca. Dowodzi tego reak-cja na inicjatywę Zarządu Dróg Miejskich, który sprawuje pie-czę nad obiektami inżynieryj-nymi - m.in. ściany (p)o których marzą(żą) grafficiarze. Jednym z 28 miejsc w Warszawie, gdzie można tworzyć graffiti są mury

oporowe zagłębienia pod tora-mi kolejowymi koło stacji PKP Warszawa Włochy. Warunkiem malowania na tych ścianach było jednak... dostarczenie projektów. Ktoś wyobraził so-bie, że jest miejsce dla czterech artystów (grup), a jeśli będzie nadmiar chętnych, wtedy o prawie do sprayowania miała zadecydować komisja konkur-sowa. O urzędowa naiwności... Może przyczyną nieporozumie-

nia we Włochach była niższa ranga miejsca?

Dobre graffiti zdobi miasto. Zwłaszcza tam, gdzie ciężka, sza-ra monotonna budowla zyskuje dzięki niemu wyraz. Czasem jest to manifestacja troski o jakąś sprawę (np. na rondzie Tybetu), kiedy indziej - piękna kompozy-cja, triumf formy i koloru.

mb Graffiti na rondzie Tybetu.

Fot. Sowa

żołnierskich po dzieła muzyki klasycznej, od pieśni sakral-nych po pełne patosu utwory muzyki narodowej i ludowej, od repertuaru światowych tenorów po przeboje muzyki rozrywkowej.

Rozmaitość była słyszal-na również w czasie koncertu w Warszawie. Podczas trwa-jącego trzy godziny widowi-ska publiczność mogła usły-szeć zarówno ponadczasową „Kalinkę”, nieco tajemnicze „Oczi cziornyje”, jak i włoskie „O sole mio”. Nie zabrakło „Lotu trzmiela” Rimskiego-Kor-

sakowa i radzieckiej „Katiuszy”. Największy aplauz wzbudziły jednak polskie utwory: wznio-słe „Czerwone maki na Monte Cassino”, wesołe „Brunetki, blondynki” i rytmiczne „Hej, sokoły”.

– Rosja, to kraj o wielu obli-czach. Chór Aleksandrowa po-kazał nam kawałek tej barwnej i radosnej Rosji, której często próżno szukać w mediach – mówił zachwycony koncertem widz poproszony przeze mnie o krótką opinię. Ktoś z opusz-czającego Salę Kongresową tłumu dodał: – Właściwy ze-

spół we właściwym miejscu. Chór Aleksandrowa przygo-towanymi utworami i chore-ografią znakomicie wpisał się w klimat Pałacu Kultury i Na-uki, rosyjskiego daru dla na-szego narodu.

Chór Aleksandrowa wystąpił w Warszawie dzięki staraniom Europejskiej Agencji Reklamo-wej i jej prezesa Piotra Skulskie-go. To wielkie przedsięwzięcie logistyczne należy traktować jako sukces.

Piotr Pieńkosz Fot. Leonard Karpiłowski

Page 3: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 3

ciel społeczności kupieckiej na targowisku przy Banacha twier-dzi, że z pracujących obecnie ok. 700 podmiotów handlo-wych na nowych warunkach utrzyma się niewiele ponad 30 proc.

MnożenieKupcy, stragany, masa to-

warowa nie rozmnożą się. Mnożenie może za to odbić się na cenach. Zmodernizowa-na, a więc wykonana od nowa, z nowych materiałów, w nowej i bogatszej formie zabudo-wa targowiska znajdzie wyraz w jakimś przewidywalnym mnożniku cen. Mnożnik ten z pewnością będzie większy od 1. Marże i masa zysku uzy-skiwane przez działających w obecnych warunkach kup-ców są zróżnicowane. Zależą od indywidualnej zręczności, kosztów, źródeł zaopatrzenia, a także asortymentu oferowane-go przez każdego z nich. Nowe targowisko – z dużym prawdo-podobieństwem – zmieni się nie tylko estetycznie, ale i pod względem stanu osobowego, a także zawartości na półkach, na straganach, w boksach… Czy będzie to nadal ulubione miej-sce dzisiejszych klientów?

DzielenieNastąpi po obu stronach

lady. Ubędzie kupców, których część wyeliminuje prosty ra-chunek kosztów. Nie wszyscy udźwigną stawki czynszowe, jakie podyktuje rynek – tak, tak! – na etapie licytacji. Do tej pory środowisko kupieckie występowało w miarę solidar-nie, podejmując akcje protesta-cyjne przeciw nieokreślonym próbom modernizacji bazaru,

ze wszystkimi zewnętrznymi znamionami niezadowolenia.

- Bardzo długo traktowano ludzi tu pracujących przedmio-towo. Tak wyszło, że ja handluję. Ludzie u mnie coś kupują, czyli to, co robię, jest społecznie po-trzebne, uznawane. Moi klienci nie są bogaczami – mówi męż-

czyzna, o którym białe kołnierzy-ki niezaglądające w „czeluście” bazarowych alejek może nawet nie wiedzą. - Przecież nie rozsta-wię swojego kramu koło urzędu. Tam z pewnością bym przeszka-dzał i raził – mówi, prosząc, żeby nie wymieniać go z nazwiska. - Krąży już dowcip – dorzuca - że „TBS zastąpi tbs”. Czyli ten miej-ski biznes budowlany - tutejszą… tandetę, bałagan i syf.

No i co? Uwierzylibyście w tak daleko posuniętą autoiro-nię? Jest, proszę!

* * *Zmiana w przestrzeni Ba-

nacha jest konieczna i nie-uchronna. Konieczna jest także obywatelska troska władz dzielnicy i miasta – przede wszystkim miasta - o ludzi pracujących na baza-rze. Zbigniew Lippe, niegdyś

wiceprezydent Warszawy od-powiedzialny za sprawy han-dlu, obecnie zaangażowany jako przedstawiciel jednej ze stron społecznych w sprawę bazaru, wskazał swego cza-su na potrzebę zrozumienia istoty tej formy handlu, waż-nej dla kupców i ich klientów. Przykładów pozytywnego działania formy bazaru do-starcza nieomal cały świat. W dzisiejszych warunkach nic nie przeszkadza podejrzeć najlepszych w tej dziedzinie.

Od 20 czerwca 2007 r., kiedy na sesji Rady Dzielnicy Ochota potwierdzono wolę tworzenia Muzeum Ochoty, minęły pięćdziesiąt dwa mie-siące. To dużo czasu. Od chwili, gdy władze Warszawy zabrały się za przestrzeń Banacha, tę ochocką, minęło dużo więcej.

Wyznaczony obecnie horyzont czasowy przeprowadzenia zmian sięga 2015 r. W proce-sie uczestniczą przedstawiciele Ochockiego Modelu Dialogu Obywatelskiego – zespołu eks-perckiego, który zaangażował się w mediację między strona-mi konfliktu przy Banacha Kto chce poznać OMDO, nie tylko wirtualnie, ma taką szansę już w najbliższą niedzielę na pl. Narutowicza.

Tekst i zdjęcie: Michał Borzymiński

dodanie kolejnego oddziału do Muzeum m.st. Warszawy. To w znacznej mierze trudny do podważenia argument w dyskusji społecznej na temat „przestrzeni Banacha”. Tragedia ludzi zbieranych w tym miejscu w sierpniu 1944 r., okrutnie dręczonych i zabijanych, naka-zuje godne upamiętnienie ofiar i zaznaczenie miejsca, gdzie działa się straszna historia.

OdejmowaniePrzestrzeń jest zamknięta,

działka w obrębie geode-zyjnym. W widoczny sposób wyznacza ją przebieg kilku ulic. Żeby dodać nowe w tej skończonej przestrzeni, trzeba odjąć coś starego. Odjęta bę-dzie - poprzez przeniesienie na czas budowy na targowisko zastępcze, a potem, przy urzą-dzaniu zupełnie nowego han-dlu - pewna liczba kupców ze zbioru istniejącego obecnie. Już w trakcie organizowania targo-wiska zastępczego przy ul. Ma-jewskiego kupcy będą ubiegać się o prawo pozostania i pracy uczestnicząc w przetargu. Jeśli o wyznaczoną powierzchnię będzie starało się więcej ludzi niż wystarczy miejsc, nastą-pi kolejne odejmowanie. Tym razem tych, którzy powiedzą w licytacji pas. Teoretycznie może się więc zdarzyć, że ci pragnący pozostać na placu za wszelką cenę wylicytują stawki większe niż szczęśliwcy, którzy w pierwszym przetargu zapew-nili sobie miejsce na targowi-sku. Podobny mechanizm odej-mowania zostanie powtórzony przy podziale miejsc do handlu na zmodernizowanym bazarze. Dariusz Kałwajtys, przedstawi-

Spokojnie. Nie będzie wy-kładu z matematyki wyższej. Zajmiemy się prostymi rachun-kami, z których wynika, że tzw. modernizacja przestrzeni u zbiegu Banacha i Grójeckiej, gdzie znajduje się słynne targo-wisko, sprowadza się do czte-rech działań.

DodawanieZ planów ujawnionych

przez Urząd Dzielnicy Ocho-ta m.st. Warszawy do wglądu np. na str. internetowej www.urzadochota.waw.pl wynika, że mają być dodane nowe składniki. Najważniejszym jest zróżnicowana zabudowa, któ-rej dominującą część według projektantów (architektów, ale i urzędników, którzy pro-wadzą to zamierzenie) będą stanowić budynki mieszkalne Towarzystwa Budownictwa Społecznego (TBS). TBS miej-ska spółka niepostrzeżenie weszła w buty developerskie i ubiega się o dobre lokalizacje. Z kilkunastu zrealizowanych stołecznych inwestycji TBS Praga Południe (przymierza-jącego się do „Zieleniaka”) co najmniej parę stanęło w miej-scach, gdzie nowe urządzenie przestrzeni historycznej było i jest w ostrej sprzeczności z oczekiwaniami społeczności lokalnej (por. zabudowę przy obecnym skwerze 16 września 1944 r. we Włochach). Istot-nym składnikiem zmiany, jaka według urzędowych koncepcji modernizacji ma się dokonać u zbiegu Banacha i Grójeckiej, jest budowa i organizacja Mu-zeum Ochoty. Muzeum, to nie tylko moda na tworzenie inte-gralnej instytucji kultury czy

Przestrzeń Banacha na „Zieleniaku”

a skąd bezradne niedojdy?Zawsze mówię, że podró-

że kształcą. Obserwowałem niedawno w Waszyngtonie dyskusję nt. rynku mieszkanio-wego. W dyskusji wziął udział m.in. amerykański minister ds. mieszkalnictwa, a także przed-stawiciel jednego z niemieckich banków udzielających kredyty hipoteczne.

Amerykanin opowiadał, jak oni pomogli tym, którzy wzięli kredyty, a teraz nie mogą ich spłacić. Mój komentarz: efekt tej pomocy jest taki, że rynek mieszkaniowy pozostaje ciągle w stanie nierównowagi, bo wspomagani rzadko mają kło-poty ze spłatą tylko dlatego, że stracili przyzwoicie płatną pracę, a znacznie częściej, bo nigdy nie powinni brać takich kredytów. W rezultacie wspie-rani przez opiekuńcze państwo płacą przez parę miesięcy, a potem znów klapa. Rynek dalej kurczy się, ceny spadają, bo wiadomo, że będzie więcej domów na sprzedaż.

To jest dzisiaj na Zachodzie - można by powiedzieć - zi-diocenie standardowe, więc niewarte w gruncie rzeczy fe-lietonu. Ale rzeczony minister Donovan opowiadał też, jakie to programy rozwinęli oni dla upośledzonych mniejszości: Afro-Amerykanów (politycznie poprawna wersja, wcześniej-sza wersja, to czarni, a jeszcze wcześniejsza, to Murzyni), La-tynosów, itd., itp. i kukuryku. Można powiedzieć, że jedna wielka piaskownica dla dzieci – i do tego wyłożona pianką gumową od środka i z zaokrą-glonymi kantami, żeby nikt się tam nie uderzył zbyt mocno.

A potem zabrał głos Niemiec. I powiedział: my staramy się uczyć ludzi odpowiedzialności. Spółdzielnie oszczędnościowo--mieszkaniowe zawierają umo-wy z ludźmi, czasem z młody-mi już pracującymi, a czasem nawet z ich rodzicami, którzy płacą uzgodnioną miesięczną składkę za swoje (niezarabiające jeszcze) dzieci. Umowa jest na

8-10-12 lat. I ludzie oszczędza-ją – mówił. – Gdy już zbiorą te 20 czy więcej tysięcy euro przez te lata, to spółdzielnia pożyczy jemu, czy jej, taką samą sumę, jaką ów oszczędzający(a) zebrał. I to zwykle wystarcza na 40% ceny mieszkania lub domu. Wte-dy, gdy zbiorą łącznie owe 40% z własnych oszczędności i kredy-tu od spółdzielni, mogą z kolei ubiegać się o kredyt na pozosta-łe 60% (większej części wartości domu czy mieszkania nie finan-suje się kredytem hipotecznym, co warto zapamiętać!).

Z tego, co widzę, jak działa administracja Obamy, wątpię, by minister tej akurat admi-nistracji wyciągnął sensowne wnioski z tego, co usłyszał od owego bankowca z Bawarii. A powinien. Minister Donovan rozliryczniał się nad kłopota-mi tych disadvantaged, którzy mają mniejszy zgromadzony majątek i dlatego tworzy się dla nich specjalne programy. Ale może warto, by zastanowił się, czy oni będą mieć dosta-

teczne bodźce. Czy będą w tych warunkach chcieli więcej pracować, nie wydawać wszyst-kiego, tylko część oszczędzać i inwestować, aby dojść do tego większego majątku.

Nie tak dawno pisałem o państwie opiekuńczym i jego psychologicznych skutkach

w postaci wyuczonej bezrad-ności beneficjentów – i jej konsekwencjach: pasywności, poczuciu mniejszej wartości i innych psychicznych zabu-rzeniach. Obserwujemy je właśnie na ulicach Barcelony, Madrytu, Aten, Rzymu, czy Londynu.

A teraz py-tanie za jeden (najwyżej!) punkt i bez nagrody za zgadnięcie, bo odpowiedź jest oczywista. Gdzie są większe szan-se ukształtowania się ludzi odpo-wiedzialnych za swój los: w Niem-czech czy w dzisiejszej Ameryce?

Jan Winiecki

Felieton polityczno-ekonomiczny

Skąd się biorą ludzie odpowiedzialni,

5 bm. (sobota) upływa termin opłaty składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne przez państwowe samorządowe jednostki budżetowe, zakłady budżetowe, jednostki pomocnicze.

10 bm. upływa termin złożenia deklaracji ZUS przez osoby prowadzące działalność gospodar-czą nie zatrudniających pracowników i płacenia składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne (na drukach ZUS-DRA).

15 bm. upływa termin wpłaty składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne przez osoby prowadzące działalność gospodarczą i zatrudniające pracowników.

Strefa Bezpiecznych Usług28 października Urzad Dziel-

nicy Bemowo podpisał poro-zumienie z bemowską Policją, którego celem jest zmniejszenie liczby przestępstw i wykroczeń popełnianych na terenach obiek-tów handlowo-usługowych.

- Dzięki temu projektowi chcemy w znaczący sposób zwiększyć po-czucie bezpieczeństwa mieszkań-ców Bemowa - stwierdził Jarosław Dąbrowski, burmistrz Bemowa.

Policjanci będą także uczest-niczyć w szkoleniach persone-

lu oraz pracowników ochrony w zakresie poprawy bezpieczeń-stwa. Akcja Strefa Bezpiecznych Usług jest także skierowana do klientów podmiotów gospodar-czych. Bierze w niej udział także Urząd Dzielnicy Wola.

Page 4: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl4

Zespół dyplomowanych fi-zjoterapeutów i lekarzy pra-cujących w firmie Fizjo Med Poland istniejącej od 1997 r. udowodnił, że poprawa rezer-wy ruchowej w stawie objętym chorobą zwyrodnieniową oraz przywrócenie prawidłowego na-pięcia otaczających staw tkanek miękkich powoduje znaczną po-prawę funkcji oraz redukcję do-legliwości pacjenta. To zmienia dotychczasowe spojrzenie na re-habilitację kręgosłupa i stawów.

Pracowaliśmy nad doborem odpowiednich technik manual-nych uznanych w świecie medycz-nym od kilku lat. W tym okresie pomogliśmy kilku tysiącom ludzi! Dziś wiemy, że wyniki naszych obserwacji oraz doświadczenie, które posiadamy umożliwia nam skuteczne leczenie wielu dysfunk-cji narządu. To przełom w reha-bilitacji twierdzi Krzysztof Narosz szef zespołu terapeutycznego. Techniki, które wybraliśmy do naszej pracy są bardzo subtelne, a co za tym idzie nie powodują powikłań czyli pogorszenia stanu pacjenta. Jednym słowem może być tylko lepiej! Po pierwszej kon-sultacji wiemy czy jesteśmy w sta-nie Ci pomóc.

Lekarze, którzy obserwują wyniki naszej pracy, są zdu-mieni. Mając dotąd do dys-

pozycji tylko fizykoterapię zdają sobie sprawę z ograniczeń. Dziś inaczej patrzą na możliwości re-habilitacji ortopedycznej.

Najlepsze efekty uzyskujemy w rehabilitacji: stanów zwyrodnie-niowych stawów, dyskopatii, bólu kolan, bólu biodra, bólu głowy, ner-wobólach, rwy kulszowej, zespołu bolesnego barku, łokcia tenisisty i golfisty, zespole cieśni nadgarstka.

A oto kilka opinii naszych pa-cjentów:

Paweł, 51 l.: Jestem neu-rochirurgiem od lat cierpiałem z powodu bólu kręgosłupa, jednak decyzję o operacji odwlekałem. Moi koledzy dali mi wizytówkę Pana Narosza i zdecydowałem się na reha-bilitację. Nie zdawałem sobie dotąd sprawy, że jest możliwe usuniecie mo-ich problemów bez operacji. Polecam.

Maria, 69 l.: Moje kolano nie pozwalało mi wyjść z domu ,ból był tak duży. Córka woziła mnie na rehabilitację do Fizjo Medu i dziś już pierwszy raz od roku sama po-szłam do sklepu! Bardzo Wam dziękuję.

Kazimiera, 72 l.: Od lat leczy-łam swój chory bark nie spalam w nocy ze względu na ból, w dzień nie mogłam ruszyć ręką.

Po konsultacji nabrałam nadziei dziś śpię w nocy spokojnie i na-dal pracujemy nad ruchomością. Bardo się cieszę wspaniali tera-peuci. Jestem szczęśliwa, że trafi-łam na takich ludzi.

W opini pacjentów najskutecz-niejsi terapeuci w Warszawie.

W dniach od 3 do 16 listo-pada prowadzimy konsultacje pacjentów. Liczba miejsc ograni-czona. Obowiązuje telefoniczna rejestracja wizyt!

Przełom w leczeniu stawów i kręgosłupa!Bemowo, ul. Tkaczy 13 Mokotów, ul. Różana 51

ul. Tkaczy 13 (Bemowo Jelonki), tel. 22 666 05 77ul. Różana 51 (Mokotów), tel. 22 498 18 55

www.terapia-manualna.com

Krzysztof NaroszGabinet terapii narządu ruchuul. Różana 51

tel. 22 498-18-55 22 848-76-01

Laureat tytułu Firma Godna Zaufania

zapraszapon.-pt. w godz. 9:00-17:30

www.fonikon.plRefundacja NFZ

Autoryzowany dystrybutor:

Producent najlepszych apa-ratów słuchowych

Zapraszamy do naszych gabinetów:

ul. Dąbrowskiego 16 (róg Bałuckiego), tel. 22 498 75 40

ul. Stępińska 19/25 (Szpital Czerniakowski),

tel. 22 392 68 40ul. Leszno 17

(przychodnia specjalistyczna), tel. 22 862 99 90

ul. Ciołka 11 (przychodnia specjalistyczna),

tel. 22 877 07 63 ul. Kartezjusza 2

(przychodnia specjalistyczna), tel. 22 683 82 39

Posiadamy sieć 12 gabinetów na terenie całej Warszawy. Zapytaj o najbliższy gabinet:

22 392 76 19.

dokończenie ze strony 1Dr Ryszard Mikołajewski:

Lista zalet i innowacji jest dłu-ga, wymienię zatem dwie naj-istotniejsze. Po pierwsze, jest to najmniejszy na świecie aparat słuchowy z łącznością bezprze-wodową, a więc poza wspie-raniem normalnego słyszenia pozwala na bezprzewodowe łączenie się z telefonami ko-mórkowymi oraz innymi urzą-dzeniami audio, jak np. telewi-zor czy telefon stacjonarny. Po drugie, w przypadku noszenia dwóch aparatów słuchowych przy ubytkach obuusznych, dwa aparaty Oticon Intiga działają jak jedno urządzenie i współpracują ze sobą, co do-tychczas było niemożliwe w tak zminiaturyzowanych aparatach słuchowych.

Czemu służy „współpraca aparatów słuchowych mię-dzy sobą”?

RM: Pozwala na lepsze słyszenie i rozumienie mowy w trudnych warunkach aku-stycznych (np. w gwarnej re-stauracji lub na ruchliwej ulicy) oraz umożliwia lepszą lokaliza-cję źródła dźwięku dzięki prze-strzennemu słyszeniu.

Czy w związku z tym zale-ca się noszenie dwóch apara-tów słuchowych przez osoby mające niedosłuch w obu uszach?

RM: Z całą pewnością ta-kie rozwiązanie jest dla nich bardzo korzystne. Każdy mój pacjent, któremu zaleciłem noszenie dwóch aparatów, po-twierdzi moje słowa.

Czym różni się słysze-nie w jednym od słyszenia w dwóch aparatach słucho-wych?

RM: Hałas otoczenia utrud-nia rozumienie mowy. Dla osób z ubytkiem słuchu wyodręb-nienie poszczególnych głosów jest trudne. Mózg potrzebuje informacji z obu uszu, aby skutecznie rozróżniać dźwięki w trudnych sytuacjach słu-chowych, takich jak rozmowa

Wstydzisz się wielkiego aparatu słuchowego? Już nie musisz!

w zatłoczonej kawiarni lub w pomieszczeniu, do którego do-biegają hałasy przejeżdżających ulicą pojazdów. Dwa aparaty słuchowe pozwalają wspomóc naturalną zdolność mózgu do tłumienia hałasów dochodzą-cych z tła, dzięki czemu mowa staje się bardziej wyraźna.

Komu zatem zaleciłby Pan noszenie aparatów Oticon Intiga?

RM: Te aparaty słuchowe przeznaczone są dla osób ze średniego stopnia ubytkiem słuchu oczekujących dyskretne-go rozwiązania, które sprawdzi się w każdej sytuacji. Szcze-gólnie zalecam wypróbowanie dwóch aparatów słuchowych, by odnieść pełną korzyść z funkcji bezprzewodowej łącz-ności ułatwiającej naturalne słyszenie. Aparaty Oticon Inti-ga są świetnym rozwiązaniem zarówno dla pierwszorazowych użytkowników jak i pacjentów, którzy korzystali już wcześniej z aparatów.

Oticon Intiga - Nowoczesny aparat słuchowy miniaturowych rozmiarów jest prawie niewi-doczny na uchu. Zaawansowana technologia pozwala na łącze-nie się z telefonami komórko-wymi, telewizorami i innymi urządzeniami audio. Poprawia jakość słyszenia i rozumienia

mowy nawet w trudnych warun-kach akustycznych.

Powakacyjna promocja firmy Fonikon – Osoby, które zdecydują się zakupić w listo-padzie dwa aparaty słuchowe otrzymają 500 zł upustu. Ilość aparatów w promocji ograni-czona. Promocja potrwa do 18 listopada.

Zapraszamy wszystkie zain-teresowane osoby na bezpłat-ne badanie słuchu i konsultację protetyka słuchu. Osobom nie-pełnosprawnym proponujemy wizyty domowe. Z uwagi na duże zainteresowanie naszymi usługami, prosimy o telefonicz-ne umawianie wizyt.

Gazeta lokalna z natury rzeczy interesuje się sprawa-mi lokalnymi. Toteż czytamy to, co inne media, zwłaszcza te wielkie, piszą na tematy bliskie mieszkańcom, w tym przypadku Mokotowa. Nicze-go nie czytamy bezkrytycznie, bo taka jest dziennikarska natura. Dlatego zapoznałem się z publikacjami „Świt pełen mrocznych tajemnic” i „Świt rodziny Siwaków” pióra Jaro-sława Osowskiego („Gazeta Stołeczna” z 22 października 2011 r.). Przypomnę, że „Po-łudnie” kilkakrotnie pisało o sporze pomiędzy Spółdzielnią Inwalidów „Świt” a miastem stołecznym Warszawą.

Dziennikarz „Gazety Sto-łecznej” poinformował, że prezes Spółdzielni jest synem Albina Siwaka, zbrojarza-be-toniarza, który zrobił karierę w PRL. W Wikipedii można wyczytać, że Albin Siwak był członkiem Biura Politycznego KC PZPR w latach 1981-1986. W PZPR był związany z frak-cją moczarowską i antysyjo-nistyczną. Bezkompromisowy przeciwnik „Solidarności”. Żyję na tyle długo, by wie-dzieć, że nie był on jednak – jak stwierdził dziennikarz - ambasadorem w Libii. Am-basadorem był Stanisław Ku-kuryka, a Albin Siwak radcą.

Tylko jaki to ma mieć związek ze „Świtem”? Czy to ma być mroczna tajemnica?

Wytykanie synowi poglądów ojca czy działalności politycz-nej jest niegodne. Przykładanie tego do działalności prezesa Spółdzielni prowadzi do su-gestii, że w rodzinie Siwaków występują złe geny rodzinne. Geny polityczne.

Albin Siwak doprowadził do odejścia z funkcji prezesa SBM „Ursynów”, bezpartyj-nego prezesa Stanisława Ol-szewskiego, syna policjanta zamordowanego w Katyniu, sybiraka, wybitnego współ-twórcy dzisiejszego Ursynowa. Jako ursynowianin mam więc podstawy być po przeciwnej stronie niż członek ówczesnych władz partyjnych. Wydźwięk publikacji „Gazety”, w tym wskazywanie na syna Albina Siwaka, że jest be, prowadzić może do wniosku o utrwalaniu krzywdzącej opinii o spółdziel-czości. Wpieranie czytelnikom, zwłaszcza młodym, że wszyst-ko, co było przed pierwszymi wolnymi wyborami, było nic nie warte, to tak, jakby wy-przeć się własnej historii. Hi-storii narodu polskiego. Nie odpowiada mi jakiekolwiek dzielenie Polaków. Do głowy by mi nie przyszło, żeby dys-kredytować ludzi za poglądy,

kolor skóry, wykształcenie czy wyznawaną religię. Byłoby to odwoływanie się do niskich pobudek, brak poszanowania jednostki ludzkiej.

Albin Siwak nie jest jednak ojcem prezesa Spółdzielni „Świt”. Powiedział mi to jednoznacznie Waldemar Siwak. Taki fakt powi-nien dać do myślenia redaktoro-wi, który skierował tekst Jarosła-wa Osowskiego do druku.

Natomiast jeśli idzie o rela-cje Spółdzielnia – miasto War-szawa, to zwracam uwagę na fakt, że „Świt” dotychczas nie otrzymał zwrotu pieniędzy za wywłaszczoną nieruchomość. Ponosi natomiast rozliczne stra-ty, w tym konsekwencje działań obniżających wiarygodność. Do dzisiaj miasto nie odbudowało zlikwidowanego węzła cieplne-go, w związku z czym Spółdziel-nia musiała przenieść produkcję do wynajętych pomieszczeń. Ponadto miasto zniszczyło przy-łącze kanalizacji deszczowej i w efekcie piwnice budynku Spółdzielni zalewane są wodą.

Czy krytyka prezesa musi przyczyniać się do pogor-szenia pozycji Spółdzielni na rynku, a tym samym osób w niej zatrudnionych? Śledząc rozmaite publiczne wypowie-dzi można by przypuszczać, że komuś zależy na wykurzeniu „Świtu” z zajmowanego prze-

Tajemnice „Świtu”zeń terenu przy ul. Taśmowej pomiędzy ulicami Marynarską a Cybernetyki. Łakomy kąsek dla deweloperów. Gdy spojrzeć na całokształt sprawy twier-dzenie, że „Świt” blokował budowę wiaduktu Cybernetyki na torami, jest nieuprawnione. Odsyłam do wcześniejszych publikacji „Południa”.

„Świt” został skrzywdzony przez przepisy prawa. Gdy gmina wypłaci odszkodowa-nie, to wywłaszczony musi od kwoty odszkodowania za-płacić podatek VAT i podatek dochodowy. Gminie nie wol-no do wartości nieruchomości dodać kwoty VAT. Podatek

dochodowy jest podatkiem od wzbogacenia się. W rze-czywistości to nieprawda, bo pozyskane z odszkodowania środki podmiot gospodarczy przeznaczyć musi na odtwo-rzenie. A zatem ostrożnie z ferowaniem wyroków.

Spór Spółdzielni z ratuszem dowodzi, że prezes dba o in-teres Spółdzielni. Gdyby czy-nił przeciwnie, odpowiadałby prawnie i materialnie za dzia-łalność na szkodę prowadzone-go podmiotu gospodarczego. Czynienie z tego zarzutu jest więc wątpliwe.

Natomiast mój niepokój wzbudzają płatności Spół-

dzielni dla pracowników oraz ewentualne różnice między ceną towaru w sklepie firmo-wym a ceną komisową dla handlowców. Pisze o tym Jaro-sław Osowski. Cena w sklepie powinna być wyższa, a jaka jest pytam niniejszym prezesa Waldemara Siwaka. Chciałbym też poznać dokumenty, z któ-rych wynikają relacje pomię-dzy liczbą osób pracujących w produkcji i w handlu. Cie-kawi mnie również, jak i kiedy zmieniała się liczba członków Spółdzielni. Nie mam bowiem w zwyczaju wydawać pochop-nych sądów.

Andrzej Rogiński

Page 5: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 5

Co wtedy? Możesz liczyć na uzyskanie rekompensaty albo pomocy wynikającej z ustano-wienia obszaru ograniczonego użytkowania wokół Lotniska Chopina.

Od 4 sierpnia br. nowe zasa-dy stały się obowiązującym pra-wem, zmieniającym na korzyść sytuację sąsiadów lotniska na Okęciu w porównaniu z regu-lacjami uprzednio obowiązują-

cymi. Przypomnijmy, że obo-wiązująca wcześniej procedura uzyskania pomocy prowadziła poprzez sale sądowe. Na skła-danie wniosków z roszczeniami mieszkańcy mają dwa lata.

Nie wszyscy wiedzą, jak po-prowadzić sprawę roszczeń, aby uzyskać pomoc i poprawić swoją sytuację. Wychodząc na-przeciw oczekiwaniom ludności w tej sprawie, Urząd Dzielnicy

Włochy zaangażował prawnika, który udziela porad w spra-wach związanych z Obszarem Ograniczonego Użytkowania (OOU) w poniedziałki w godzi-nach od 18 do 20, w budynku

Szkoły Podstawowej nr 227 przy ul Astronautów 17. Prawnik bę-dzie przyjmował interesantów w kolejne poniedziałki robocze, do końca bieżącego roku.

Na biurku mecenasa Ra-fała Jędrzejewskiego leży lista podpisana przez osoby, które były u niego zasięgnąć bezpłatnej porady prawnej w sprawie uciążliwości są-siedztwa portu lotniczego. – Mieszkańcy dowiadują się od mnie o możliwościach docho-dzenia roszczeń w stosunku do portu lotniczego w związ-ku z ustanowieniem Obszaru Ograniczonego Użytkowania – mówi Rafał Jędrzejewski. - Wyjaśniam możliwość i wa-runki wystąpienia z trzema ro-dzajami roszczeń. Po pierwsze wynikającymi z ustawy Pra-wo ochrony środowiska, czyli roszczeń o wykup nierucho-mości, po drugie roszczeń od-szkodowawczych, gdy mogła nastąpić utrata wartości nie-

ruchomości w związku z usta-nowieniem OOU, ewentualnie brak wzrostu wartości nieru-chomości, jaki mógłby być, gdyby nie było tego obszaru i po trzecie, gdy formułowa-ne są roszczenia o tzw. mo-dernizację akustyczną, czyli zapewnienie dobrego klimatu akustycznego w pomieszcze-niach mieszkalnych w nieru-chomościach znajdujących się na OOU, gdy nastąpiło prze-kroczenie norm hałasu.

Nie ma typowych spraw. Każda jest uwarunkowana okolicznościami prawnymi i faktycznymi. Zatem każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i nie przyjmować zawsze za pewnik tego, że ktoś powiedział nam czy zasugero-wał, „że coś się należy”. Przed poważnym zaangażowaniem się w sprawę i np. wystąpie-niem na drogę sądową warto zastanowić się i ocenić zasad-ność roszczenai. Należy liczyć się z kosztami, wynikającymi z wartości przedmiotu sprawy, zaangażowaniem prawnika i czasem, jaki zajmie nam do-chodzenie swoich racji.

Także lotnisko ze swej stro-ny uruchomiło infolinię dla mieszkańców Warszawy i oko-licznych gmin. Pod numerem tel. 22 574 04 05 czynnym od poniedziałku do piątku w godz. 9–17 można zadawać pytania o nasze uprawnienia, np. do świadczenia finansowe-go ze strony lotniska. Oczywi-ście pod warunkiem, że miesz-kamy w granicach OOU. Jak to sprawdzić? Najlepiej wcho-dząc na stronę internetową www.odpowiedzialnelotnisko.pl.

Tekst i zdjęcie: Michał Borzymiński

Na zdjęciu: Al. Krakowska w obrębie Obszaru Ograniczone-go Użytkowania.

Gdy lotnisko jest za bliskodokończenie ze strony 1

Wówczas zostały wdrożone odpowiednie procedury. Gdy samolot doleciał do Warszawy miał 7 t paliwa. Przez kilkadzie-siąt minut sporo spalił. Podczas lądowania miał już tylko 3 t paliwa.

Lotnisko i załoga przygo-towały się do awaryjnego lą-dowania samolotu bez wysu-niętego podwozia. Wiele osób musiało wykonać perfekcyjnie swoje czynności. Stawką było życie pasażerów i załogi.

O godz. 14.40 samolot do-tknął pasa lotniska i sunął pewnie po ułożonej na nim substancji gaśniczej. W trak-cie przesuwania się statku powietrznego po pasie widać było snopy iskier, a nawet pło-mienie. Wzdłuż trasy ustawione były wozy bojowe lotniskowej straży pożarnej. Po zatrzyma-niu się samolotu nastąpiła błyskawiczna ewakuacja pasa-żerów.

Samolot prowadzili kapitan Tadeusz Wrona i I pilot Jerzy Szwarc.

- Duży szacunek dla naszych pilotów. Wszystkie procedury w samolocie zadziałały. Nie

było paniki na pokładzie. Uznanie dla załogi. Duży profe-sjonalizm – powiedział Marcin Piróg, prezes PLL LOT. – Dzię-kuje wszystkim.

- Pilotował kpt. Tadeusz Wrona, znakomity szybownik. To lądowanie było majstersz-tykiem – stwierdził znany pilot kpt. Jerzy Makula.

Lotnisko zostało zamknięte do następnego dnia. Sprawą zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotni-czych.

Bronisław Komorowski, prezydent RP złożył publicznie podziękowanie pilotom, służ-bom lotniska, a także pasaże-rom, którzy – jak dowiedział się od kpt. Tadeusza Wrony – współdziałali z załogą.

- Tu nic się nie udało. To za-działał system. Zdjęcia z awa-ryjnego lądowania obiegną cały świat. Będą świadczyły dobrze o pilotach, o polskim przewoźniku. Sprawdzili się lu-dzie. Im wszystkim w imieniu całej Polski dziękuję – powie-dział Bronisław Komorowski.

Andrzej Rogiński Fot. Marcin Młodzianko/

Lotnisko Chopina

Polska dziękuje

Z ogromnym zdumieniem przeczytałem tekst pt. „War-szawskie Okęcie omijają po-dróżni i przewoźnicy. Duża szansa dla Modlina” autorstwa Martina Stysiaka opublikowa-ny 28 października w serwisie Wyborcza.biz. Tekst zbudowa-ny jest na bazie nieprawdzi-wych informacji pochodzących wyłącznie z jednego źródła i wymaga sprostowania błę-dów faktograficznych oraz ko-mentarza.

Podstawą artykułu są wypo-wiedzi pana Tomasza Kułakow-skiego, który przedstawiany jest jako niezależny ekspert branży lotniczej. Czytelnikom należy się wyjaśnienie, że pan Kułakowski do czerwca 2008 r. pełnił funkcję dyrektora sprze-daży i marketingu na Europę Środkowo-Wschodnią w linii Ryanair i zabiegał o prefe-

rencyjne stawki na lotnisku w Warszawie. Zarządzające lot-niskiem przedsiębiorstwo Porty Lotnicze nie ugięło się presji przewoźnika, w przeciwień-stwie do władz wielu innych portów w Europie, które płacą Ryanairowi za „promocję”.

Bazując na opiniach eks-perta autor tekstu dowodzi, że warszawskie lotnisko jest jednym z najdroższych w Euro-pie. Na potwierdzenie tej tezy przytacza dane z 2006 r., któ-re są równie aktualne jak i wie-dza Tomasza Kułakowskiego na ten temat. Wyjaśniam więc, że obecnie lotnisko Chopina należy do najtańszych por-tów w Europie i oferuje prze-woźnikom całą gamę zniżek i rabatów (np. za uruchomie-nie nowego dalekodystanso-wego połączenia linia lotnicza może być zwolniona z 99 proc.

opłaty przez okres dwóch lat). Można to łatwo sprawdzić ko-rzystając z niezależnego porta-lu analitycznego www.airport-charges.com, który gromadzi i porównuje dane o wysokości opłat lotniskowych z tysiąca portów lotniczych na całym świecie.

Nie jest również prawdą, że po wycofaniu się Ryanaira i easyJeta zniknęła możliwość taniego latania z Warszawy. Obecnie na Lotnisku Chopina regularnie operuje czterech przewoźników lowcostowych, w tym Wizz Air – największa tania linia na polskim ryn-ku, którzy w 2010 r. obsłużyli w Warszawie blisko 1,5 mln pa-sażerów (to mniej więcej tyle, ile wyniósł cały ruch na lotniskach w Poznaniu lub Wrocławiu).

Wmawianie czytelnikom, że cena biletów lotniczych zależy

od polityki portu lotniczego jest czystą manipulacją. Cena – oczywiście po uwzględnie-niu kosztów – zależy przede wszystkim od polityki ceno-wej linii lotniczej i popytu na danym kierunku. Udział wszystkich opłat lotniskowych w cenie biletu wynosi jedynie około 4 proc. Operator portu lotniczego nie ma również żadnego wpływu na ceny paliwa sprzedawanego przez niezależny podmiot gospo-darczy.

Chciałbym ponadto wyja-śnić, że lotnisko w Modlinie powstaje z inicjatywy Portów Lotniczych, które są dziś jed-nym z czterech udziałowców spółki budującej ten port. Jesz-cze przed powołaniem spółki Porty Lotnicze sfinansowały opracowanie całej potrzebnej do budowy dokumentacji tech-

nicznej i uzyskały stosowne po-zwolenia. Założeniem budowy portu w Modlinie od początku była obsługa tanich linii lotni-czych w niższym standardzie, niż ten, który oferowany jest na Lotnisku Chopina. Oba porty mają się wzajemnie uzupełniać w swojej ofercie, a nie rywali-zować. Przedstawianie ich jako konkurencji świadczy o niezro-zumieniu przez autora tej kon-cepcji i błędnej ocenie rozwoju rynku.

Nie mogę także pozostawić bez komentarza kilku błędów logicznych tekstu red. Stysia-ka. O ile we wstępie (leadzie) swojego artykułu pisze, że

„Modlin pozyskał już Ryana-ira”, to w dalszej części tekstu informuje, że negocjacje wciąż trwają. Tytuł artykułu, który brzmi „Warszawskie Okęcie omijają podróżni” przeczy da-nym przedstawionym w treści o 8,7 mln pasażerów obsłużo-nych w porcie w 2010 r. Spro-stowania wymaga też błąd dotyczący nazwy lotniska. „Okęcie” od blisko dwóch lat nie jest oficjalną nazwą war-szawskiego portu. Właściwa nazwa brzmi: „Lotnisko Chopi-na w Warszawie”.

Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Lotniska

Chopina w Warszawie

Rzecznik odpowiada na artykuł portalu Wyborcza.biz

Lotnisko Chopina drogie? To nieprawda

Bezpieczne osiedleUrząd Dzielnicy Bemowo zaprasza do ratusza na listopado-

we spotkania grup osiedlowych poświęcone bezpieczeństwu: 8 XI (Os. Jelonki, Os. Przyjaźń, Bemowo III), 15 XI (SM Górczew-ska), 17 XI (Os. Bemowo I i II, Os. Górce Stare i Nowe), 23 XI (Os. Bemowo IV, okolice Fortu Wola i Lotniska Bemowo), 29 XI (Os. Bemowo III, Os. Boernerowo, Os. Groty) Wszystkie w godz. 10.00–11.30. W spotkania wezmą udział dzielnicowi policji oraz strażnicy miejscy.

Pytanie o parkingAnkieta ma rozstrzygnąć przyszłą organizację parkingu przy

ul. Obrońców Tobruku, między placem zabaw a Bemowskim Ośrodkiem Piłki Nożnej. Jest propozycja, aby dotychczasowy nie-strzeżony parking podzielić na dwie części i w jednej zorganizo-wać postój płatny, strzeżony. Reszta placu będzie niestrzeżona. Zainteresowani mogą wziąć udział w ankiecie dostępnej na stro-nie urzędu.

Page 6: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl6

Biblioteka Publiczna w Dzielnicy Bemowo, Czytelnia XVII, ul. Powstańców Śląskich 173.11. godz. 18.00. - „Poetyckie wypominki z Miłoszem wg Abecadła”.

Artystyczny Dom Animacji, ul. ks. J. Chrościckiego 14Kino Studyjne ADA: 4.11. godz. 19.30 - animacje ze Studia Filmów Ry-sunkowych w Bielsku; 6.11. godz. 18.00 - „Inkarnacja”; 14.11. godz. 19.00 - Festiwal „Lalka Też Człowiek”, animacje; 16.11. godz. 19.00 - Festiwal „Lalka Też Człowiek”, animacje.

Centrum Artystyczne Arsus, ul. Traktorzystow 144.11. godz. 19.00 - „Na początku było info” promocja książki Macieja Wiącka; 5.11. godz. 17.00 - „Nieśmiertelni” wernisaż zbiorowej wystawy malarstwa czynna do 30.11; 9.11, godz. 18.00 - Koncert kapeli podwór-kowej z Targówka; 13.11. godz. 12.30 - „Kot w butach” w wykonaniu aktorów warszawskich; 14.11, godz. 9.00 i 11.00 - „Czrmen” widowisko teatralno-muzyczne .

Dom Kultury „Kolorowa”, ul. gen. K. Sosnkowskiego 16 9.11. godz. 18:00 - Koncert zespołu operetkowego Belcanto.

Dom Kultury „Miś”; ul. Zagłoby 176.11. godz. 12.30 – „O tym jak wesołe słonko leśny kwartet pogodziło” bajka dla dzieci; 14-30.11. godz. 1000 – 1600 - „Dziecięcych wspomnień czar, ilustracje do ulubionej bajki” wystawa plastyczna prac konkurso-wych; 15.11. godz. 17.00 - „Zaśpiewajmy narodowi i Ojczyźnie” program literacko-muzyczny w wykonaniu Klubu Seniora „Wesoła Chata”.

dokończenie ze strony 1

Książka z autografem

Prowadziła małą firmę kra-wiecką i sprzedawała sukienki, była właścicielką księgarni i bi-bliotekarką, pisze książki – Ma-nula Kalicka gościem spotkania czytelnikami w Wypożyczalni nr 28 przy ul. 1 sierpnia 36a. W środę, 9 listopada o godz. 17.00 będzie możliwość zdobycia autografu i kupienia książek.

34 spaceryTrzeci rok spacerów na Woli

organizowanych przez Urząd Dzielnicy wraz z Klubem Mi-łośników Warszawy i Mazowsza PTTK był dla ok. 1500 osób oka-zją do poznania wielokulturowej historii miasta. 34 spacery tema-tyczne przygotowało dziewię-cioro przewodników. Organiza-torzy zapraszają na kolejny cykl spacerów wiosną 2012 r.

Ćwicz dla zdrowiaUrząd Dzielnicy Bemowo za-

prasza na zajęcia prozdrowot-ne (tel. 22 53 37 860 czynny w godz. 9–15). Ćwiczenia gim-nastyczne dla osób w średnim wieku oraz starszych (50+). Ponadto grupy ABT (ang. abdo-minal, buttocks, things, czyli brzuch, pośladki, uda) oraz „na spłaszczenie brzucha”. Znajdź czas i chęci, dla zdrowia i zgrab-nej sylwetki!

Plenerowa „siłka”Na Bemowie i we Wło-

chach. Podczas spaceru w par-ku Górczewska i koło stawów Cietrzewia można skorzystać z ogólnodostępnych zestawów do ćwiczeń. Przed ćwiczeniami siłowymi warto zadbać o krótka rozgrzewkę. Przy okazji może wpadnie Wam do głowy pomysł na lepsze nazwy tych miejsc?

Plac zabaw w parku im. ks. Janusza

6000 m kw. wynosi po-wierzchnia nowo urządzonego placu zabaw dla dzieci na Woli. Oryginalne, kolorowe i bez-pieczne urządzenia ustawione na elastycznym podłożu, które zabezpiecza przed ciężkimi urazami (w granicach rozsądku opiekunów małych użytkowni-ków!). Zestawy wspinaczkowe, sprawnościowe, integracyjne, plus huśtawki, bujawki i pia-skownice.

Układ odpornościowy

Warszawska Szkoła Zdrowia zaprasza na wykład „Choroby na skutek wadliwego działania układu odpornościowego”, który wygłosi dr n. med. Paweł Grze-siowski. Wykład odbędzie się we wtorek 8 listopada o godz. 17.00 w auli Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania, przy ul. Rejtana 16. Wstęp wolny.

ciu lat jest patronem biblioteki dzielnicowej. Właśnie minęła 110. rocznica urodzin pisarza, którego powieść „Na krawę-dzi”, wydaną siedemdziesiąt pięć lat temu, porównywano z „Czarodziejską Górą” To-masza Manna. Jeśli ktoś lubi książki historyczne, to warto by sięgnął na półkę po dzieła Grabskiego, którego dbałość o prawdę i najdrobniejsze szcze-góły można uznać za wzorcową dla twórców tego gatunku.

Wspomnienie literackie W. J. Grabskiego odbyło się 25

października, dokładnie w dniu jego urodzin, z udziałem prof. Macieja Władysława Grabskie-go, syna pisarza (na zdjęciu z lewej). Spotkanie to było tak-że okazją do wyróżnienia ur-suskich bibliotekarzy, w szcze-gólności obchodzącej jubileusz pracy zawodowej Małgorzaty Kołodziejczyk, zastępczyni dyrektora biblioteki. Pod jej kierunkiem biblioteka w Ursu-sie przygotowała dzielnicowy konkurs „Słoneczna Zakładka”

zgłoszony na warszawską Gieł-dę Edukacji Kulturalnej. Obec-ni byli przedstawiciele władz dzielnicy z burmistrzem Wiesła-wem Krzemieniem.

Kilkadziesiąt miejsc na sali było wypełnione osobami, któ-re mogły przyjść na godz. 15. Trochę szkoda, że oprócz mło-dych uczestników – wolonta-riuszy, tak mało było uczniów. Zaplanowana na dziewięćdzie-siąt minut sesja to raptem dwie lekcje szkolne. Interesująca rozmowa o życiu i twórczości Grabskiego z udziałem profe-

sorów polonistyki i znawców literatury, okazja wysłuchania fragmentów książek czytanych przez aktora Stanisława Górkę, z pewnością były godne szer-szego, młodego audytorium.

No właśnie. Młodzi czytelni-cy w bibliotece…

Są czy ich nie ma? Wiosną przyglądaliśmy się

ciekawemu przedsięwzięciu organizowanemu wspólnie przez biblioteki publiczne na Woli i Pradze Południe pod

nazwą „Czytać, to uczestniczyć w kulturze bez ograniczeń”. Jego współorganizatorami są biblioteki dzielnicowe, które m.in. w ten sposób dowiadują się o potrzebach i oczekiwa-niach młodych czytelników.

Powstała strona interneto-wa oraz profil na Facebooku nazwany „Poczytasz, Mordo?”. Można się tam spotkać wirtu-alnie i wyrazić swoje zdanie na temat biblioteki, literatury bądź czytelnictwa – o tym dowie-dzieliśmy się przed wakacjami.

- Odbyła się sesja poświę-cona ocenie tego zamierzenia, podczas której podzieliliśmy się obserwacjami z bibliotekami, szkołami – mówi Agnieszka Proszowska, animatorka pro-jektu z bibliotek wolskiej.

- Czytacie dalej? – zapytali-śmy.

- Nie tylko czytamy. Po pierwszym etapie wyłoniła się grupa liderów, którzy nie tylko czytają, ale również chcą pisać. Dla nich zostały zorganizowane warsztaty literackie odbywają-ce się w każdy piątek o godz. 16.30 w Bibliotece nr 32 przy ul. Twardej 64. Uczestnicy po-znają tajniki pracy pisarskiej – informuje Agnieszka Pro-szowska. Na zajęciach, które prowadzi Marek Łuszczyna, polecana jest literatura do przeczytania. Lektury omawia-ją na kolejnym spotkaniu. I pi-szą. Wybrane teksty znajdą się w zbiorze opowiadań Wydaw-nictwa „Jaguar”. Podsumowa-nie projektu zaplanowane jest na grudzień podczas specjal-nego wieczoru autorskiego. Do grupy można jeszcze dołączyć!

Tekst i zdjęcie: Michał Borzymiński

porozmawiać. Nie tylko o książ-kach, bohaterach literackich, wydarzeniach odnajdywanych czasem w głębokich wspomnie-niach osobistych mieszkańców. - Zapraszamy na spotkanie 16 listopada nt. „Kobieta arabska we współczesnej literaturze”. Swój udział zapowiedziała pani, która kilka lat mieszkała w Kuwejcie, a dziś jest nasza sąsiadką – mówi M. Milewska

Biblioteka we Włochach ma również specjalną ofertę dla najmłodszych. Można przypro-wadzić małe dzieci. W progra-

mie czytanie i zabawa. Waru-nek: ukończone co najmniej dwa lata i gotowość dziecka do takiego spotkania. Uwaga! Za-jęcia odbywają się z udziałem rodziców.

110. rocznica urodzin W. J. Grabskiego

W sąsiedniej dzielnicy, Ursu-sie, też działa biblioteka. Biblio-teka ma patrona wyjątkowego – Władysława Jana Grabskiego pisarza i publicystę powiąza-nego rodzinnie z wybitnymi osobami życia naukowego, społecznego i politycznego. W dawnych i nowych czasach. W. J. Grabski przeżył długie lata w Gołąbkach. Od dziesię-

Dzielnicowe biblioteki, mimo wielkiej konkurencji nowych i nowszych mediów, przycią-gają niemałą grupę ludzi, dla której czytanie książek, a także ten przedziwny duch miejsca, stanowią wartość bezcenną. Nie do zastąpienia przez inne, czasem bardzo ciekawe propo-zycje płynące ze świata szero-ko rozumianej kultury, z bliska i z daleka.Dyskusyjny Klub Książki

we Włochach- W Bibliotece Publicznej

we Włochach rusza właśnie przedsięwzięcie, które idzie dalej niż codzienne udostęp-nianie księgozbioru w wypoży-czalniach i czytelni naukowej. W ramach Dyskusyjnego Klu-bu Książki odbywają się spo-tkania chętnych do rozmów o książkach - w trzecie środy miesiąca o godz. 18.00 w Pa-łacyku Koelichenów w parku Kombatantów – mówi Małgo-rzata Milewska, animatorka Klubu. To jakby naturalna kon-tynuacja cyklicznych spotkań z pisarzami, autorami dzieł po-czytnych, podczas których też rozmawia się o książkach, ale jakoś inaczej. Nie wszyscy czują się wtedy na siłach, by wydo-być z siebie głos. Ograniczają się raczej do pytań i uprzejme-go wysłuchania, co też gość ma do powiedzenia. Czasem jeden czytelnik - sympatyk lub opo-nent - potrafi zdominować spo-tkanie. Nad wszystkim czuwa na szczęście moderator, który może studzić lub podgrzewać atmosferę.

Zapraszani do włochowskiej biblioteki tacy autorzy, jak: Wojciech Albiński, Marek No-wakowski czy dr Robert Gaw-kowski dzięki osobistym związ-kom z Włochami i tutejszymi ludźmi podczas spotkań osią-gnęli to, że dzisiejsi włochowia-nie zostali trochę dłużej, żeby

Dzielnicowe biblioteki publiczne

Kultura bez ograniczeń

dokończenie ze strony 1Gdyby ludzie byli anioła-

mi, żadne rządy nie byłyby potrzebne, pisał w sławnych esejach „Federalist Papers”. W republice, ustroju polegają-cym na rządach wybieralnych reprezentantów, konieczna jest skuteczna kontrola obywateli nad polityką, aby ta przynosiła pożytek ludziom. Władza wy-konawcza musi być permanent-nie szachowana przez ustawo-dawczą i odwrotnie. Nie może być tak, jak to obserwujemy u nas, że rząd i jej partia (egze-kutywa) decyduje de facto kto ma zostać personalnie posłem (legislatywą). To jest anty--„check & balance”, w którym Sejm przyklepuje to, co rząd zmajstruje. Nikt nikogo sku-tecznie nie sprawdza i nie kon-troluje. Amerykanie, realizując madisonowski model polityki, wybierają wszędzie, gdzie wy-dawane są publiczne pieniądze. O desygnowaniu swoich repre-zentantów do rządzenia decy-

dują nie partie, a bezpośrednio obywatele, którzy w wyborach oddają głosy nie tylko na prezy-denta, kongresmenów, senato-rów, radnych czy gubernatorów, ale i prokuratorów, szefów lokal-nej policji czy rady miejscowych szkół. Z takich doświadczeń bie-rze się społeczeństwo obywatel-skie, a nie z tego, że władza na górze wie lepiej, czego potrze-bują „doły”, ilu radnych, jak ich wybierać, ile im płacić.

Niestety, nam w Polsce jesz-cze daleko do amerykańskiego modelu demokracji. Polska jest rządzona wypadkową sił kil-ku głównych kooperatyw, bo z partiami w sensie amerykań-skim nie mają one wiele wspól-nego. Wybory zaś stanowią plebiscyt, którego uczestnicy powierzyć mogą jednej z sitw prawo do łupienia kraju przez następną kadencję. Łupem zaś partiokracja uczyniła praktycz-nie wszystko, do posady szefa miejskiego basenu, a bodaj czy już nie babci szaletowej. Desy-

gnowani przez partie radni czy posłowie lub - jak kto woli - wy-brani dzięki partyjnemu sys-temowi wyborczemu, zapomi-nają o jednym: że mają służyć ludziom, a nie partii. Byt poli-tyczny określa im świadomość, jakby powiedział to dziadek Marks. Działają tak, jakby nie rozumieli, że z permanentnej kontroli władzy i autentycznej konkurencji o zdobycie uznania w oczach wyborców bierze się pomyślność i bogactwo kraju i obywateli. Na drugim końcu jest po prostu bieda.

I tu kłania się cały czas Ja-mes Madison, którego dzieło w 1863 r. Abraham Lincoln podsumował najlepszą defini-cją demokracji, stwierdzając: „rząd ludu, przez lud i dla ludu, nie zniknie z powierzchni zie-mi” (government of the people, by the people, for the people, shall not perish from the earth).

Mariusz Wis, prezes Fundacji im. J. Madisona

Centrum Rozwoju Demokracji

James Madison

Page 7: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 7

l Naprawa pralek, lodówek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

AUTO-MOTOl Kupię każdy samochód z

lat 97 - 2010, najwięcej zapłacę, szybki dojazd, gotówka od ręki, 500-666-553.

l Skup aut po 97 roku, najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonalna obsługa, 500-540-100.

USŁUGI

AGD - RTVNAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

l ALKO przeprowadzki, 512-139-430.

l DEZYNSEKCJA skutecznie, 22 642-96-16.

l Gazowe kotły, kuchnie - serwis, montaż, hydraulika, tel. 600-709-630.

l Sprzątanie piwnic, wywóz mebli, 694-977-485.

l Wywóz - Mebli, gruzu, liści, oczyszczanie piwnic, garaży, 600-359-594.

ZDROWIEl Fizjoterapia, masaż,

kompleksowo, Kleszczowa 1A, www.rehabilitacjalecznicza.pl 22 863-13-17 w godz. 13.00 - 19.00.

l Masaże - tylko dla panów, Puławska 43 m. 1, 22 848-99-99.

l Protetyka - Protezy z miękką wyściółką, z przyssaw-kami, szkielety bezklamrowe, korony, naprawa protez, tel. 694-898-532.

NIERUCHOMOŚCIl Bezpośrednio sprzedam dom

(możliwość zamiany) 250/1000, Ursynów, ul. Białozora 16, Puławska/Żołny, 601-20-40-73.

l Pilnie poszukujemy nieruchomości dla Klientów - Mieszkanie 24.com - tel. 22 409-88-93 - Ochota, ul. Kaliska 15.

l Pilnie poszukuję nieruchomości dla klientów - Mieszkanie24.com - Zgłoś 609-13-33-44.

l Sprzedam 79 mkw., Ursynów, 793-973-996.

l Sprzedam mieszkanie - 3 pokoje, 45 mkw. - Wołomin, os. Nafty, cena 230 tys., tel. 888-231-279.

KUPIĘl Antyki, monety, znaczki,

meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Antyki za gotówkę, obrazy, platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

PRACA - daml Agencja - panie (18 - 35),

super zarobki/tylko lokal, Puławska 43 m. 1, 22 848-99-99.

l Kupię książeczkę miesz-kaniową, 518-76-10-55.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

KANCELARIARADCóW PRAWNyCH

metro pl. Wilsona,ul. Słowackiego 5/13 lok. 142

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

Czy znacie piosenkę, gra-ną czasem na potańcówkach z udziałem mocno zróżnicowa-nych wiekowo balowiczów, któ-rej kolejne zwrotki zaczynają się od słów: piękny jest świat, gdy się ma… 20… 30… itd. lat? Do sześćdziesiątki leci gładko! Później? Też się da zaśpiewać. No i mamy jeszcze w zapasie… „Wesołe jest życie staruszka!”

Październik, który zaczyna się od Międzynarodowego Dnia Seniora (1.10.) przyniósł – zwłaszcza w dzielnicach Ochota i Wola – prawdziwe bo-

gactwo imprez adresowanych do ludzi starszych. Odczyty, koncerty, projekcje filmów, przedstawienia teatralne, wy-stawy - dostępne bezpłatnie. 28 października na Woli było podsumowanie, a na Ochocie mają plan do połowy listopa-da. W dzielnicach kiełkują Rady Seniorów.

Współczesna cywilizacja chy-ba się trochę opamiętała, choć kult młodości mocno się rozpy-chał przez ostatnie lata. W na-szym kraju, gdzie średnia wieku ciągle rośnie (czytaj: starzejemy się) już nie można udawać, że problemu nie ma. Jedną z do-brych odpowiedzi na pytania egzystencjalne wieku zaawan-sowanego są organizowane od kilku lat Senioralia. Kolejne odbyły się w niedzielę 23 paź-dziernika w gmachu Biblioteki Narodowej.

Niedzielne spotkanie (wcze-śniej, w sobotę, było oficjalne otwarcie w Mazowieckim Urzę-dzie Wojewódzkim) to takie trochę odwrócone juwenalia, łączące walory kiermaszu, spo-tkania towarzyskiego, wymiany informacji, prezentacji twór-czości artystycznej, konsulta-cji i porad m.in. medycznych,

kosmetycznych, finansowych, dietetycznych. Ale nie tylko. W centrum uwagi organizato-rów i uczestników Senioraliów była duża reprezentacja Uni-wersytetów Trzeciego Wieku z Warszawy i województwa mazowieckiego. Już na pierw-szy rzut oka, oglądając po kolei stoiska w Sali Tatrzańskiej BN, widać było, że choć na pozór podobne, subtelnie zaznacza-ły swą odrębność i specyfikę. W Uniwersytetach Trzeciego Wieku nie ma rejonizacji, Jeśli możesz i bardzo chcesz, wy-

bierz ten, który będzie najlepiej odpowiadał twoim zaintereso-waniom. To niewątpliwy bonus dla mieszkańców Warszawy, którzy wzdłuż samej pierwszej linii metra mają kilka interesu-jących propozycji.

- Nasze uniwersytety dzia-łają na rzecz środowiska lokal-nego – mówi Maria Lehman, prezes Stowarzyszenia UTW Omega - w naszym przypadku na rzecz mieszkańców WSM Ra-kowiec. Na otwarte spotkania zapraszamy do DK Rakowiec przy ul. Wiślickiej. Prowadzimy zapisy, podobnie jak inne UTW, na nowy rok 2011/12. Do koń-ca listopada zajęcia są otwarte.

Patrząc na łowickie wycinan-ki (stoisko UTW w Łowiczu), ktoś wtrąca, że nie lada atrak-cją mogłaby być wymiana wi-zyt studyjnych między różnymi uniwersytetami. A przecież jest jeszcze tyle propozycji wyjaz-dowych, choćby agroturystycz-nych!

Część stołecznych uniwer-sytetów jest dotowana przez Urząd Miasta. Wgląd w ich pra-cę nie wyczerpuje możliwości poznania potrzeb środowiska ludzi starszych. Dlatego pod-czas Senioraliów ’11 prowadzo-

no ankietę. Wiele odpowiedzi wskazuje na brak informacji o istniejącej ofercie. A jak wspomnieliśmy o Woli i Ocho-cie, było z czego wybierać.

- Anonimowe odpowiedzi pozwolą urzędowi miasta lepiej poznać państwa oczekiwania – wyjaśnia młoda dziewczyna starszemu panu, trochę nieuf-nie wertującemu kilkustronico-wy kwestionariusz.

Kilkanaście metrów dalej kolejna ankieta. Agencja pro-mocyjna z Olsztyna badała kuli-narne preferencje seniorów pod

kątem spożycia ryb i ich obec-ności w codziennej diecie. Akcja jest współfinansowana przez UE ze środków Europejskiego Fun-duszu Rybackiego zapewniają-cego inwestycje w zrównoważo-ne rybołówstwo. Zachęcają do zwiększenia spożycia ryb, także w Polsce. - A w Brukseli… tnie się limity połowowe dla pol-skich rybaków – dziwi się dwóch panów przeglądających koloro-wy folder z przepisami na dania z ryb. Pytanie o porty niegdyś pełne kutrów, a dziś świecące pustkami, oddaje żywe zaintere-sowanie seniorów przemianami ostatnich lat.

Przez cały dzień trwały wy-stępy artystyczne: 22 zespoły, ponad 300 osób na scenie.

- Przyjechaliśmy z Łochowa – mówi Jolanta Abramczyk z działającego tam przy Miej-skim i Gminnym Ośrodku Kul-tury zespołu Łochowianie. - W programie mamy widowisko „W naszej wsi wesoło” i kabaret śpiewany. Na Senioraliach wy-stąpili już po raz drugi.

Oprócz organizatorów i uni-wersytetów trzeciego wieku była duża reprezentacja przed-siębiorstw, które miały do za-oferowania produkty i usługi

adresowane specjalnie do se-niorów. - Janku może chciał-byś taki telefon? – pyta męża kobieta zafascynowana apara-tami zaprojektowanymi z my-ślą o ludziach, którzy wygodę użytkowania przedkładają po-nad nowinki techniczne i wielo-funkcyjność ultranowoczesnych modeli. Można było zapytać, obejrzeć, zostawić telefon, by umówić się na spotkanie w późniejszym terminie. W sta-raniach o względy i przychylność seniorów też jest konkurencja.

Na koniec dnia w sali debat jeszcze jedno spotkanie. Tym razem gość szczególny: pod-komisarz Radosław Kołek z Ko-mendy Stołecznej Policji. Krótka prelekcja „Bezpieczny senior” o zagrożeniach i nowych prze-stępstwach uświadomiła zebra-nym, że są ważnym „targetem”, także dla przestępców.

Tekst i zdjęcie: Michał Borzymiński

Ulica Wolska. Opuszczony, nieduży budynek, w cieniu wy-remontowanego biurowca, który powstał w najlepszych czasach Fotonu. Przy wejściu ostatni ślad użytkowania – domofon. Na pierwszy rzut oka w dobrym stanie. Ale milczy. To milczenie

tylko potwierdza, że dawni użyt-kownicy już się wyprowadzili.

Nad wejściem oryginalny, choć prosty w formie, kiedyś podświetlany kaseton z charak-terystycznym napisem. Pięć li-ter, w środku „t” z rozciągniętym daszkiem. FOTON. To marka

polskiego producenta materia-łów światłoczułych, przez wiele lat w Polsce najbardziej dostęp-nych, do utrwalania pamięci o ludziach, miejscach i wyda-rzeniach. Polska radiologia medyczna tu zaopatrywała się w klisze do zdjęć rentgenowskich.

Foton do wzięcia!

Dni Seniora 2011

Trudno się starzeć bez powodu

- Szkoda by było, żeby wyje-chał na zwałkę przy czekającej nasz rozbiórce – mówi Jerzy Abramowicz, człowiek, któ-ry w porozumieniu z nowym właścicielem budynku doglą-dał tego miejsca. Cały kwartał starych budynków przemysło-

wych ma ustąpić nowej zabu-dowie. To nieubłagany wyrok postępu. Taka kolej rzeczy, w miejscu gdzie tyle się działo. Pan Jerzy przepracował ponad czterdzieści lat w Fotonie, więc czuje ducha tego miejsca i war-tość historyczną napisu.

Kto chciałby ocalić ten ślad pamięci o starej polskiej foto-chemii, która urodziła się tu,

na Woli? W dokumentach jest długa lista nazwisk związanych z Fotonem, poczynając od ro-dziny Franaszków. Być może po szczęśliwym zdemontowaniu kaseton trafi do któregoś mu-zeum: Warszawy? Woli? Techni-ki? A może Muzeum Neonu – choć ten obiekt neonem akurat nie jest?

Tekst i zdjęcie: mb

Page 8: Poludnie Bemowo nr 16 03 11 2011

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny: Andrzej RogińskiRedaktor prowadzący wydanie:

Michał Borzymiński [email protected]

Redakcja czynna w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00

pt. w godz. 9.00 - 16.00W tych godzinach

przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PresspublicaISSN 2082-6516

Wydawca jest członkiem Warszawskiego Towarzystwa

Prasy LokalnejRedakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 17 listopada 2011

dokończenie ze strony 1Ale w wieku 12 lat byłem

na wakacjach w Konstancinie i tam pewnego dnia zobaczy-łem, jak inne dzieci w ogrodzie po sąsiedzku przez rozwieszo-ny sznurek drewnianymi pac-

kami odbijały piłkę. Zafascy-nowało mnie to i tam się odbył pierwszy turniej z moim udzia-łem, w którym zresztą sromot-nie przegrałem. Ale wtedy też tam zrodziła się moja mi-łość do tej dyscypliny sportu. W 1933 r. miałem wielkie szczęście, ponieważ przepro-

wadziliśmy się do budynku spółdzielczego na Czerniako-wie, gdzie obok znajdował się należący do spółdzielni kort tenisowy. Były też boiska do siatkówki i koszykówki. Miesz-kańcy byli bardzo usportowie-

ni. To był sport międzypoko-leniowy i to było wspaniałe. Oficer WP, mieszkający w tym budynku i pracujący na terenie KS Legia przy ul. Myśliwieckiej, powiedział mi kiedyś, że jako tenisista mógłbym przydać się temu klubowi. Pierwszy raz poszedłem tam z mamą, która czekała na mnie za ogrodze-niem kortu, gdy ja 45 minut grałem z Heleną Łuniewską, wtedy wicemistrzynią Polski. Później ona, i znakomici wtedy Ignacy Tłoczyński oraz Jadwi-ga Jędrzejowska, potwierdzili opinię o mojej przydatności dla Legii.

- Jaki to był klub w latach trzydziestych ubiegłego stu-lecia?

- Wspaniały. Tam był sport, tenis, ale też kwitło życie to-warzyskie. Stałym gościem na kortach był Janusz Kusociński, który w tenisa nie grał, ale przychodził. Przychodziły też takie osobowości jak Kazi-mierz Sosnkowski czy Marian Hemar. To życie bardzo mnie wtedy wciągnęło. To był mój drugi dom. Doszło do tego, że w pewnym momencie zaczą-łem chodzić na Legię zamiast do szkoły i mogło to mieć dla mnie bardzo przykre kon-sekwencje. Przyszło jednak opamiętanie. Wielką postacią był też Adam Baworowski. Urodził się w Wiedniu w ro-dzinie arystokratycznej. Wie-le razy jako tenisista odnosił znaczące sukcesy w barwach Austrii. W 1938 r., po przy-łączeniu Austrii do Rzeszy, uciekł do Polski i grał wiele razy w naszych barwach, tak-że przeciwko Niemcom, i od-nosił sukcesy. Nie zapomnieli mu tego i w czasie okupacji został aresztowany, a później wcielony do karnej kompanii.

Zginął pod Stalingradem, ale jeszcze przed śmiercią zasły-nął z tego, że w samolocie, który przyleciał po rannych żołnierzy, odstąpił swoje miej-sce innemu ciężej rannemu koledze.

Pamiętam, że kiedy poje-chałem na swój pierwszy po-ważny turniej juniorski i po-niosłem klęskę, to po powrocie do Warszawy spodziewałem się ostrej krytyki w klubie. Ja-kież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że o mojej porażce w ogóle nikt nie mówił. Ale kiedy za rok w tym samym turnieju odniosłem sukces i rozpierała mnie duma, też nikt o tym nie mówił. Później zrozumiałem, że takie wtedy na Legii były metody wycho-wawcze stosowane wobec młodych sportowców.

- Dość wcześnie trafił Pan do konspiracji...

- Już w listopadzie 1939 r. zostałem zaprzysiężony. Do konspiracji już na samym po-czątku okupacji trafiło wielu sportowców, także tenisistów – na przykład Janusz Kuso-ciński czy Ignacy Tłoczyński. To było środowisko bardzo patriotyczne, a przy tym było to środowisko prawdziwych przyjaciół, którzy mieli do siebie bezgraniczne zaufanie i zawsze mogli na siebie liczyć, co w konspiracji miało swoją szczególną wartość i bardzo wielkie znaczenie. Okupacja to był sprawdzian formatu ludzi. Na przykład Jadwiga Jędrzejowska. Była mistrzynią gry w tenisa i jak dotychczas jedynym polskim finalistą Wimbledonu w 1937 r. Była też stałą partnerką miksto-wą króla Szwecji Gustawa V w turniejach towarzyskich. Jesienią 1939 r. do drzwi jej mieszkania zapukało dwóch wysokiej rangi funkcjonariu-szy gestapo. W tamtym czasie taka wizyta mogła się wiązać wyłącznie z kłopotami, WIEL-KIMI KŁOPOTAMI. Gesta-powcy poinformowali jednak

Jędrzejowską, że na osobisty rozkaz Heinricha Himmlera i za wstawiennictwem Gusta-wa V mają jej umożliwić emi-grację do Szwecji. Jadwiga Jędrzejowska kategorycznie odmówiła. Jaką trzeba być patriotką, żeby w tamtych czasach podjąć taką decyzję i w ogóle mieć odwagę, żeby odmówić takim osobom i w takich okolicznościach. Sprze-ciw przecież też mógł mieć swoje poważne następstwa.

Mój udział w powstaniu warszawskim to heroiczna i właściwie już od połowy sierpnia 1944 beznadziejna obrona Starówki. Szczególnie zapamiętałem noc z 14 na 15 sierpnia. Czekaliśmy na kolej-ny aliancki zrzut na pl. Kra-sińskich. Kiedy nadlatywały samoloty, Niemcy otworzyli piekielny ogień. W tym huku nawet nie było słychać, że spadł trafiony jeden z Libera-torów. Później ktoś nam o tym powiedział i pobiegliśmy ra-tować zestrzelonych lotników. Nie żyli. Ich ciała były częścio-

wo nadpalone. Załoga była australijsko-nowozelandzka. To byli młodzi ludzie. Bohate-rowie, którzy przylecieli z po-mocą dla polskich bohaterów, a przecież to w zasadzie nie była ich sprawa.

- Po wojnie Pańskie życie to nadal tenis i początki ka-riery dziennikarskiej, tyle że w Szczecinie. Jak to było?

- Namówiony przez koman-dora Konstantego Jacynicza w 1946 r. trafiłem do Szcze-cina. Wtedy krążyła taka opinia, że to wolne miasto i będzie nam tam łatwiej żyć i organizować sport. Nie do końca to się sprawdziło. W 1946 r. prawie nie było tam Polaków. Ale rzeczywi-ście przystąpiliśmy z wielkim entuzjazmem do organizacji SKT Szczecin. Na odkrytym korcie centralnym nie było linii, nawierzchnia była znisz-czona, a pośrodku stał wrak wojskowego samolotu ze zna-kami Luftwaffe. Jeńcy nie-

mieccy pomagali nam gorli-wie w doprowadzaniu tego kortu do pełnej okazałości. Zacząłem pracę w „Kurierze Szczecińskim”. W tym czasie paliłem coraz więcej papiero-sów - i tak zaczął się począ-tek końca czynnego uprawia-nia przeze mnie sportu. Ale w 1947 r. byłem jeszcze sklasy-fikowany na 9. miejscu wśród seniorów w Polsce. W 1948 r. dostałem propozycję pracy w „Expressie Wieczornym” i wróciłem do Warszawy.

- Twierdzi Pan, że „sport sam w sobie jest piękny, ni-czego nie trzeba dodawać. Sport jest demokratyczny i sprawiedliwy. Jest zaprze-czeniem fałszu, przemo-cy i hipokryzji. Jest aktem dzielności i poświęcenia”. A co może Pan powiedzieć o dziennikarstwie?

- Sport znalazł się w dzisiej-szych czasach w poważnym niebezpieczeństwie ze wzglę-du na ogromne pieniądze, które zaczęły się z nim wią-zać. To jest niebezpieczne dla

natury ludzkiej. W związku z tym zmienia się także cha-rakter dzisiejszej prasy, która nadmiernie goni za sensacją. To odbija się na jakości warsz-tatu dziennikarskiego. Wydaje

mi się, że zbyt przygniatająca jest dzisiaj potęga statystyki. Dzisiejsze pokolenie bardzo dobrze zna się na sporcie, ale ginie wartość samej zdrowej rywalizacji. Wkrada się nuta szowinizmu. Każdy chce za wszelką cenę sprzedać gazetę i w tym pośpiechu i gonitwie za sensacją coraz mniej staje się ważna kultura języka pol-skiego. A język dziennikarstwa sportowego powinien być rów-nie ważny, jak w każdej innej dziedzinie, którą się relacjo-nuje. Mam też inną refleksję. Po latach pracy, uważam, że najcenniejszym elementem pracy sprawozdawcy sporto-wego jest CISZA, czyli nie-przeszkadzanie telewidzom w oglądaniu sportowego spek-taklu. Dziś, kiedy na starcie finału MŚ stają biegacze na 100 metrów, komentatorzy, zamiast milczeniem budować napięcie i dramaturgię tego bardzo krótkiego przecież wi-dowiska, zarzucają nas dzie-siątkami różnych informacji statystycznych. To drażni. Ja

nie mówię tak tylko od siebie. Ja to mówię w imieniu wielu telewidzów i radiosłuchaczy.

- Dziękuję za rozmowę.

Fot. Leonard Karpiłowski

Rakieta i mikrofon

Bohdan TomaszewskiLegenda polskiego dziennikarstwa. Relacjonował igrzyska

olimpijskie, mistrzostwa świata i wiele innych najpoważniej-szych imprez sportowych. Urodził się w Warszawie 10 sierp-nia 1921 r. Karierę sportową jako tenisista rozpoczął w Le-gii Warszawa w 1936 r. Pobierał nauki u „Staszica”. W czasie wojny na tajnych kompletach uzyskał świadectwo dojrzało-ści. Wziął udział w powstaniu warszawskim jako żołnierz AK (ps. „Mały”). Po wojnie trafił do Szczecina, gdzie rozpoczął pracę w „Kurierze Szczecińskim” i kontynuował karierę spor-tową w barwach SKT Szczecin. W 1955 został sprawozdaw-cą radiowym, a później telewizyjnym. Napisał m.in. „Dzie-sięć moich olimpiad”, „Romantyczne mecze”, „Łączymy się ze stadionem”, „Proszę o klucz”, „Przeżyjmy to jeszcze raz”, „Do ostatniego tchu”. W 1994 r. przyznano mu Diamento-wy Mikrofon „za indywidualność sprawozdawcy i reportera sportowego”. W czasie stanu wojennego odmówił współpracy z redakcją. Na antenę wrócił w 1989 r. Dostał Dziennikarski Laur Stowarzyszenia Dziennikarz Polskich za „niedościgniony wzór dziennikarskiego profesjonalizmu”. W 2005 r. został od-znaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Bohdan Tomaszewski wraz z małżonką Izabellą na kortach Warszawianki

Bohdan Tomaszewski w rozmowie z autorem tekstu