73
kwiecień-maj 2010 przegląd strzelecki arsenał

przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

  • Upload
    others

  • View
    2

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiec

ień-m

aj 2010przeg

ląd strzelec

ki arsenał

Page 2: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 0�

OD REDAKTORA

Szanowni Państwo,

ostatnie dni skłaniają do refleksji i głębokiego zastanowienia. Gry, a czasami szamotaniny polityczne

potoczą się tak, jak toczyły się zawsze. Po wzbudzeniu, bez względu na wysiłki entuzjastów chaosu, zawsze

następuje wyciszenie. Może mieć ono różną intensywność i różnie przebiegać w czasie, ale efekt ostatecznej

stabilizacji jest przewidywalny. Czasami tylko chwiejnej stabilizacji...

Ostatnie dni jednak w sposób szczególny zwracają uwagę na kilka spraw. Są to problemy określenia

i egzekwowania precyzyjnych procedur, stosunku do tych procedur, sposobu ich realizacji. Są to również

zagadnienia występujące w sytuacji kryzysowej i tzw. planów ciągłości działania, realizowanych w takich

sytuacjach.

Jest to także problem, w moim rozumieniu podstawowy – problem odpowiedzialności.

Odpowiedzialności, z której nie zwalnia nikogo nawet odpowiedzialność przypisana innym...

Zapraszam do lektury ARSENAŁU.

Michał Maryniak

Page 3: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

0� kwiecień-maj 2010

SPIS

TRE

ŚCI

SergiuSz mitin

Piotr Szewczyk

Od wieków Bałkany znane są jako terytorium nieustannych walk na tle religijnym i etniczno-niepodległościowym.

Kiedy pokazano mi piąty z kolei egzemplarz SIG 220 z takim samym uszkodzeniem, zacząłem zbierać informacje na ten temat wśród kolegów z branży…

zbigniew Szkudlarek

Piotr StemPSki

W szeroko rozumianym treningu taktyki i techniki strzeleckiej bardzo ważne są systematyczne ćwiczenia. Chodzi tutaj nie tylko o samo strzelanie, ale również o tzw. trening na sucho, w którym nie oddaje się prawdziwych strzałów. Choć treningi takie są czasami nużące, to ze względu na korzyści, jakie przynoszą, nie można ich nie doceniać.

s. 06

Fot.

mar

cin

Jędr

zejc

zak

W tym roku Międzynarodowe Targi Broni IWA (International Waffen Ausstellung) w Norymberdze jeszcze bardziej urosły, goszcząc w swoich halach wystawowych ponad 1200 wystawców.

s. 10

s. 18

s. 24

Page 4: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 0�

SPIS TREŚCI

marek czerwińSki

W latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych nastąpił gwałtowny wzrost przestępczości. Przestępcy przemieszczali się samochodami zbudowanymi z blach znacznie grubszych niż obecnie.

marek antonowicz

ŁukaSz urbańSki

marcin JędrzeJczak Wąskim, zatłoczonym korytarzem porusza się osoba ochraniana w asyście operatora ochrony osobistej. Nagle z głębi korytarza pada strzał. Jedna z osób poruszają-ca się równolegle z osobą ochrania-ną pada na ziemię...

W lutym 2010 r. pojawiła się kolejna wersja resortowego projektu zmiany Ustawy o broni i amunicji1.

Do 28 lipca 2010 roku do prawa krajowego mają być wdrożone przepisy dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/�1/WE z 21 maja 2008 r. zmieniającej dyrektywę Rady 91/477/EWG w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni.

– To, że karabin należy czyścić po każdym strzelaniu, wykraczało poza ich postrzeganie żołnierskiego rzemiosła. Wielu Afgańczyków uważało, że broń czyści się sama, gdy się z niej strzela. Nie ma więc sensu smarowania lufy czy łożyska... – zauważa Jacek Matuszak, specja-lista zespołu odbudowy prowincji IV, V i VI zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie.

alekSander rawSki

raFaŁ krauzWysoka zdolność do sterowania procesami percepcyjnymi, intelektualnymi i emocjonalnymi jest niezbędna w walce sportowej.

grzegorz okońSkiWraz z chwilą zakończenia II wojny światowej i rozpoczęcia tzw. zimnej wojny, karabiny Mosina zostały obrócone przeciwko Stanom Zjednoczonym.

Na ziemiach naszego kraju przeszło wiele wojen, rozegrało wiele bitew, kampanii i powstań. Polskie lasy, pola, drogi, wsie i miasta wielokrotnie przemierzali najeźdźcy, wyzwoliciele czy obrońcy.

india

PaweŁ kaliSz

Jedna z najdłużej oczekiwanych wiatrówek ostatnimi czasy. Nowe dziecko inżynierów z Birmingham podbiło serca internautów, zanim tak naprawdę pojawiło się w Polsce. Jaka jest ta wiatrówka? Na to i inne pytania próbowaliśmy odpowiedzieć.

Co roku jest to samo. Najpierw zima trzyma, skuwa wszystko lodem. Potem następuje odwilż. Przychodzą ciepłe dni, powoli rodzi się nowe życie. Z niewiadomych powodów w tym roku podobnie jest w branży związanej z naszym hobby, jakim jest strzelectwo pneumatyczne.

PaweŁ kaliSz

Sezon ogórkowy, czyli zima w strzelectwie terenowym, minął i pora rozpocząć kolejny sezon strzelecki.

radoSŁaw rozum

s. 26

s. 30

s. 34

s. 38

s. 42

s. 52

s. 54

s. 60

s. 64

s. 68

s. 72

Page 5: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

0� kwiecień-maj 2010

IWA

2010

Nieco ryzykując powtórzenie się, muszę jednak po raz kolejny odno-tować wyjątkowo ciepłą, przyjazną atmosferę panującą na targach, co jest niewątpliwie największą zasługą ich organizatorów. Doskonała orga-nizacja i całkowicie płynne, precyzyj-ne, a jednocześnie jakby odbywające się w tle, nierzucające się w oczy działanie wszystkich bez wyjątku służb, które zapewniały sprawne funkcjonowanie tej imprezy. Niewąt-pliwie składa się to w dużej mierze na towarzyską jej atmosferę z jednej strony, z drugiej zaś zasługuje na uwagę jako niemalże podręcznikowy wzorzec skuteczności i sprawności działania, gdyż zapanowanie nad każdym najdrobniejszym szczegółem tak olbrzymiego przedsięwzięcia wcale nie jest łatwe i może służyć za przykład organizatorom podobnych imprez na całym świecie.

Nadal trwa przebudowa środkowej, skierowanej ku stacji metra, części kompleksu wystawowego, która powoli nabiera swoich ostatecz-nych kształtów i nie wykluczone, że w przyszłym roku powita gości IWA 2011 już w całej swej okazałości. Chociaż zauważyłem, że poprawiając to, co i tak dobrze działa, dość łatwo jest wpaść w przesadę i wprowadzić do wyglądu kompleksu elementy wywołujące skojarzenie z przepy-chem. Jest to dość nietypowe dla Niemców, którzy cały swój powojen-ny dobrobyt, wysoką stopę życiową i niezachwianą stabilność gospodar-ki zawdzięczają przede wszystkim właśnie rozsądnym, rozważnym i co za tym idzie, maksymalnie skutecz-nym sposobom gospodarowania i inwestowania.

Tak samo w ekspozycjach poszcze-gólnych wystawców coraz częściej można zaobserwować tendencję do znacznego zwiększania kosztów reprezentacyjnych. Jest to w jakimś

W tym roku Międzynarodowe Targi Broni IWA (International Waffen Ausstellung) w No-rymberdze jeszcze bardziej urosły, goszcząc w swoich halach wystawowych ponad 1200 wystawców.

W architekturze przebudowywanej części centrum wystawowego zaczyna uwidaczniać się przepych dawniej niecharakterystyczny dla rozsądnych, wielokrotnie rozważających skuteczność zainwestowania każdego grosza Niemców. Ot, chociażby ten pokaźny dach, w znacznej częścijuż wybudowany, który niczego nie osłania i ma służyć jedynie okazałemu wyglądowi.

Sterowany drogą radiową sterowiec reklamowy austriackiej firmy Swarovsky przez całe cztery dni trwania targów unosił się w powietrzu wielopiętrowego centrum serwisowego Ost. Trudno ocenić, ile kosztował ten popis, na ile zwiększył obroty firmy z jednej strony i jak odbił się na cenie końcowej wyrobów z drugiej. Zastanawia z kolei, dlaczego od dawna znana na rynku i renomowana z racji niepodważalnej jakości swoich wyrobów firma zdecydowała się sięgać do takich chwytów marketingowych.

stopniu zrozumiałe w przypadku nowo powstających firm, którym niełatwo zwrócić na siebie uwagę w czasach dzisiejszej podaży, wielo-

krotnie górującej nad zapotrzebowa-niem. Zadziwia natomiast uciekanie się do takich działań producentów znanych i szanowanych, cieszących

Page 6: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 0�

IWA 2010

Przyjazna, towarzyska atmosfera targów czasami skłania zwiedzających do zupełnie nietypowych stylizacji i strojów. Szkoci w kraciastych spódniczkach i ze sztyletami za grubą skarpetą wśród zwiedzających już dawno nikogo nie dziwią. W tym roku redaktor Włodzimierz Łuczyński ubrał się na wzór trapera z czasów kolonizacji amerykańskich puszcz. Strój robił wrażenie, mimo braku długaśnego skałkowego karabinu myśliwskiego i nieco niestylowych mokasynów.

Myśliwym – amatorom broni kombinowanej być może przypadnie do gustu nowy wyrób Hybrid niemieckiej firmy INNOGUN. Górna lufa, gładka lub gwintowana, w zależności od wybranej konfiguracji broni, ładuje się pojedynczym nabojem typowo dla broni myśliwskiej łamanej. Dolna zaś tworzy repetier przeładowywany wzorem broni typu „pump-action”, czyli wzdłużnym przesunięciem czółenka, pobierając naboje z magazynka pudełkowego. Dzięki modułowej budowie dolna lufa może być wymieniana, można ją również używać z innym modelem Impuls, czyli jednolufowym sztucerem w układzie „pump-action”.

W dziedzinie broni krótkiej do samoobrony Smith&Wesson zaproponował pistolet na tworzywowym szkielecie (A) kaliber .380 Auto (9 mm Short) i rewolwer (C) na szkielecie ze stopów metali lekkich kaliber .38 Special serii Bodyguard, wyposażone w miniaturowe wbudowane laserowe wskaźniki celu. Właściwie to wystawiony na targach pistolet był wyposażony w gniazdo do umieszczenia owego wskaźnika, natomiast samego wskaźnika brakowało (B). Jak mi wyjaśniono na stoisku, ze względu na obowiązujące w Niemczech przepisy prawne. Dziwne, ale rewolwer najwyraźniej tym samym przepisom nie podlegał (D).

się renomą, zdobytą jakością swoich wyrobów, nie zaś krzykliwymi chwy-tami marketingowymi.

Do skojarzeń z przepychem skłania też wielkość i ekskluzywny wygląd stoisk potentatów branży zbroje-niowej, dla których skierowana na rynek cywilny oferta stanowi jedy-nie marginalny ułamek całokształtu produkcji. Zwłaszcza w zestawieniu z niekoniecznie rewelacyjnym asor-tymentem wystawionych na owych stoiskach artykułów. Porównując efektywność wykorzystania nader kosztownych powierzchni wystawo-wych przez potentatów i przez małe firmy, którym rzeczywiście zależy na zyskownej sprzedaży, nasuwa się nieodparte wrażenie, że potentatom akurat na tym nie zależy wcale. Zwrócić uwagę nie na towar, lecz na markę – takie motto przyświeca dzisiejszemu marketingowi.

Z przyjemnością odnotowałem obecność na targach nowego pol-skiego stoiska, mianowicie wrocław-skiej firmy MacTronic, oferującej duży asortyment latarek do przeróż-nych zastosowań, od turystycznych i gospodarczych po sprzęt na użytek policji i służb specjalnych. Mimo całkiem nowoczesnego, trzymające-

go ogólny poziom targów wyglądu krajowych stoisk, rodzą się obawy, czy wyjdzie im na dobre przymus zmierzenia się pod względem eksklu-zywności ekspozycji z mocno stoją-cymi na nogach konkurentami.

Wiadomo przecież, że koszty re-prezentacyjne składają się na koń-cową cenę towarów, tak samo jak i koszty produkcji. Czy wykraczający

poza wszelkie granice zdrowego rozsądku wyścig marketingowy nie wyświadczy złej przysługi usi-łującym wejść na rynki światowe firmom krajowym? Czy nie zmusi je do pewnego wyjałowienia jakości i pozbawienia walorów użytkowych oferowanych wyrobów, skoro ich cena musi pozostać konkurencyjnie niska?

Page 7: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

0� kwiecień-maj 2010

IWA

2010

Minęły czasy, kiedy polowano dla zdobycia pożywienia. Dziś polowanie to hobby, zawierające pewne elementy obnoszenia się, jak zresztą każde hobby. Broń myśliwską dziś nie wystarczy włożyć do skromnego skórzanego lub – broń Boże! – brezentowego pokrowca, by osłonić ją przed kurzem, wilgocią i ewentualnością mechanicznego uszkodzenia. Kufer, czy jak to czasami się mówi kejs, do przenoszenia broni musi być nie mniej reprezentacyjny niż sama broń, bo przy okazji niejako mówi o pozycji posiadacza w społeczeństwie w ogóle i wśród braci łowieckiej szczególnie. Oferta kufrów do przechowania i przenoszenia broni myśliwskiej na targach była nie mniej rozmaita niż samej broni.

Z pewnym zaciekawieniem przekonałem się, że wykonawcami misteryjnych grawerunków na broni myśliwskiej najczęściej są kobiety. W zasa-dzie, jeśli dobrze pomyśleć, można byłoby tego się spodziewać, gdyż praca ta nie jest szczególnie skomplikowana pod względem wykorzystywanej techniki i wymaga bardziej cierpliwości, niż umiejętności posługiwania się skomplikowanym sprzętem. Przy równych zdolnościach artystycznych, kobiety akurat zazwyczaj cechują się bez porównania większą cierpliwością.

Strzelcom sportowym, stawiającym pierwsze kroki w konkurencjach w strzelaniu z broni pneumatycznej, można polecić nowy rosyjski (Bajkał) pistolet MP 651 na dwutlenek węgla. Względnie niedroga broń dla początkujących dysponuje praktycznie wszystkimi akcesoriami dorosłej broni sportowej.

Amerykańska firma TIMBERLINE zleciła produkcję swego noża Wallstreet Tactical, wedle projektu Tima Hermana, chińskim kooperantom. Wzornictwo, materiały i jakość wykonania są bez najmniejszego zarzutu. Szczególnie elegancko nóż wygląda w pudełku – całkiem dobry prezent.

Turystom, speleologom czy amatorom wspinaczki górskiej może przydać się nowa latarka-czołówka firmy Fenix. Zasilana z czterech baterii AA (lub odpowiednich aku-mulatorków) latarka zapewnia cztery stopnie wydajności świetlnej: 225, 120, 50 i 7 lumenów. Czas pracy przy zupełnie wystarczającym dla większości zastosowań turystycznych strumieniu świetlnym 50 lumenów wynosi 22 godziny. Elektroniczny regulator napięcia zapewnia stały poziom świecenia przy każdym ustawieniu aż do całkowitego rozładowania baterii. Latarka jest odporna na ulewny deszcz czy krótkie zanurzenie w wodzie na głębokość do 1 metra.

W warunkach miejskich z kolei bardzo przydatna może okazać się nowa latarka formatu breloczkowego Spotlight, oferowana przez amerykańską firmę Nite Ize. Firma ta w ubiegłym roku przejęła produkującą latarki LED, w tym taktyczne, firmę INOVA. W odróżnieniu od absolutnej większości latarek breloczkowych, Spotlight ma kształt półprzezroczystej kulki, generującej światło rozproszone, łagodnie i naturalnie oświetlające najbliższe otoczenie. Światło zapala się po ściśnięciu palcami ważącej zaledwie 17 g kulki, powtórne ściśnięcie przełącza latarkę w reżim światła migającego. Dwie litowe baterie typu 2016 zapewniają stałą gotowość latarki do użytku w ciągu kilkuletniego okresu oraz do 20 godzin ciągłego świecenia. Dostępne są latarki świecące białym, niebieskim, zielonym i czerwonym światłem oraz wersja migająca na przemian wszystkimi tymi kolorami.

Page 8: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 0�

IWA 2010

Amatorów chodzenia po lodzie, w tym wędkarzy zimowych, z pewnością zainteresują nakładki, łatwo zakładane na dowolne buty i wyposażo-ne w zapobiegające ślizganiu się niewielkie metalowe kolce.

Debiutująca w tym roku na targach wrocławska firma MacTronic prezentowała się bardzo przyzwoicie i wyraźnie trzymała poziom targów, zarówno pod względem wyglądu stoiska, jak i eksponowanych na nim wyrobów.

Zrobili psa w jelenia – takie skojarzenie przyszło mi do głowy, kiedy ten wyżeł całkiem poważnie miał ochotę rzucić się na wypchanego jelenia, zdobiącego jedno ze stoisk. No, cóż – uznanie dla kunsztu taksydermistów, którzy wykonali tego wypchańca...

Oryginalną metodę prezentacji nowej ochronnej powłoki na swojej optyce obrała firma Carl Zeiss. Każdy, kto ma do czynienia z urządzeniami optycznymi czy chociażby nosi okulary, doceni działanie powłoki, zapobiegającej zawilgotnieniu i zaparowaniu soczewek oraz ułatwiającej ich czyszczenie. Tyle że takie powłoki to żadna nowość, co najwyżej można mówić o nieco zmienionym składzie i nowej, zastrzeżonej nazwie handlowej.

Wystawcy czasami potrafią zaskakiwać, podając za swoje osiągnięcie i epokowe odkrycie rzeczy od dawna i dobrze znane. Na przykład to, że spodnie damskie powinny być uszyte inaczej niż męskie, z uwzględnieniem naturalnej różnicy w budowie ciała...

Page 9: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

10 kwiecień-maj 2010

Zast

awa

arm

s

Oprócz wewnętrznych sporów drugą destruk-cyjną siłą, która zbierała w tym rejonie krwawe żniwo były wszelkiego rodzaju najazdy, zabory i okupacje. Powody te oraz chęć obrony wła-snych interesów państwowo-narodowych skłoniły rządzących odrodzonego w XIX wieku Księstwa Serbii do budowy, pozwalającego na utrzymanie w miarę stabilnej sytuacji militarno-politycznej, przemysłu zbrojeniowego. Pierwsza dotycząca

Piotr Szewczyk

Od wieków Bałkany znane są jako terytorium nieustannych walk na tle religijnym i etniczno-niepodległościowym.

Nawet jeśli przez długi czas narody tam zamieszkałe żyły obok siebie we względnej zgodzie, to prawie zawsze pojawiały się mniej lub bardziej znaczące powody, by rozpocząć przeciwko sobie zaciętą walkę na śmierć i życie, przy okazji wciągając

w to inne państwa. Dlatego też region ten nazwany został kotłem bałkańskim.

było to, że przepływająca tamtędy rzeka Lepe-nica stanowiła naturalne źródło wody i energii. Dodatkowo działało tam kilka naprawiających i produkujących dla wojska broń palną warsztatów rusznikarskich, co pozwalało na sprawną rozbu-dowę i rozwój przyszłej fabryki.

W pierwszej połowie lat 50. XIX wieku do Kragu-jevaca przetransportowano z innych rejonów Serbii dodatkowe maszyny, proch oraz półprodukty do produkcji broni. Od tego właśnie momentu datuje się oficjalną działalność firmy Zastava. Z biegiem lat fabryka rozwijała się. Systematycznie wdrażano nowe pomysły i technologie, również zapożyczane od innych producentów broni, co pozwoliło jej utrzy-mać się na powierzchni przez dziesięciolecia.

W długiej historii zakładów skonstruowano też kilka bardzo ciekawych jednostek broni palnej, jak chociażby prototypy pistoletów: M 1931 systemu Jovanovica kaliber .380 ACP oraz pochodzący z 1947 roku pistolet konstrukcji Borislava Maksi-movica. Bardzo istotne, że zakłady koncentrowa-ły się nie tylko na produkcji broni artyleryjskiej i strzeleckiej dla wojska, która była sukcesywnie modernizowana, ale również broni na rynek cywilny. I tak pozostało do dzisiaj.

postanowiono o umieszczeniu w centrum

Serbii, w miejscowości kragujevac, central-

nego magazynu wojskowego.

tego zagadnienia konferencja odbyła się w latach 30. XIX wieku. W czasie kilkunastu dni jej trwania postanowiono o umieszczeniu w centrum Serbii, w miejscowości Kragujevac, centralnego maga-zynu wojskowego. O decyzji zadecydował fakt, że górzyście ukształtowane tereny były naturalną linią obrony przed ewentualnym najeźdźcą oraz doskonale kamuflowały fabryczne warsztaty i ludzi w nich pracujących. Nie bez znaczenia również

Page 10: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 11

Zastawa arm

sFabryka kieruje swoją ofertę nie tylko do jednej

grupy klientów, jakim są służby mundurowe, ale wychodzi również naprzeciw użytkownikom cywil-nym w Europie i w Stanach Zjednoczonych, gdzie prowadzi dystrybucję.

Aktualna oferta długiej wojskowej broni strzelec-kiej produkowanej przez firmę Zastava Arms oparta jest na karabinku Kałasznikowa, który doczekał się wielu lokalnych wzorów i odmian. Są nimi modele M 92, M 70 B1, M 70 AB2, M 72 B1, które przy-stosowane zostały do strzelania radziecką amunicją pośrednią kaliber 7,62 x 39, modele z serii M 21 dostosowane do amerykańskiej amunicji pośredniej 5,56 x 45 oraz strzelające amunicją karabinową 7,62 x 51 karabiny M 77 i M 77 B1.

Dwa ostatnie z wymienionych warte są opisania z racji użytego naboju oraz stosowanego przez zakłady Zastava specyficznego oznaczania broni. Modele M 77 M 77 B1 to broń przystosowana do strzelania zachodnią amunicją karabinową 7,62 x 51 NATO. Pomimo użycia tak silnego naboju, charakte-ryzują się one umiarkowanym odrzutem, co wywiera korzystny wpływ na celność broni. Waga karabinów wynosi 4,8 kg, długość 990 mm, długość lufy 550 mm. Broń strzela zarówno ogniem pojedynczym, jak i ciągłym. Szybkostrzelność praktyczna wynosi 600 strzałów na minutę, zasięg skuteczny 600 m. Prędkość początkowa pocisku osiąga 840 m/s. Do karabinów może być dołączany bagnet oraz zamon-

towany celownik optyczny i podwieszany granatnik w kalibrze 40 mm. Karabiny z serii M 77 mają specjalny celownik do granatów, a także specjalną nasadkę lufy do ich wystrzeliwania. Celowniki do granatnika mogą być stałe lub odłączane. Model M 77 to rkm-owa wersja wzoru M 77 B1. Warto zaznaczyć, że kilka lat temu oznaczenie M 77 B1 było stosowane tylko wobec rkm-ów kaliber 7,62 x 51 NATO zamiast oznaczenia M 77. Długość rkm-u

nicją mauserowską 7,92 x 57 mm karabinie M 76. Karabin M 76 dostosowany jest do amunicji 7,92 x 57 Mausera. Jego długość całkowita wynosi 1135 mm, długość lufy 550 mm. Na karabinie mogą być montowane celowniki optyczne lub do strzelania nocnego. Prędkość początkowa pocisku wynosi 730 m/s. Zasięg skuteczny wystrzelonego z M 76 pocisku wynosi 1000 m. Karabin zasilany jest z magazynków wymiennych o pojemności 10 naboi.

Obecnie produkowany wzór dostosowany zo-stał do radzieckiej amunicji karabinowej kaliber

Fabryka kieruje swoją ofertę nie tylko do

jednej grupy klientów, jakim są służby

mundurowe, ale wychodzi również naprze-

ciw użytkownikom cywilnym w europie i w

Stanach zjednoczonych, gdzie prowadzi

dystrybucję.

M 77 wynosi 1025 mm, długość lufy 535 mm. Broń ma ułatwiający przenoszenie chwyt transportowy oraz odłączany dwójnóg, co pozwala strzelać z niej przez otwory strzelnicze. Broń ta ma w komplecie 4 zapasowe magazynki oraz nakładkę do strzelania ślepą amunicją i granatami nasadowymi.

Zakłady nadal produkują długą samopowtarzalną broń snajperską opartą także na strzelającym amu-

Page 11: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

12 kwiecień-maj 2010

Zast

awa

arm

s

mechanicznych. Tego typu broń snajperska znaj-duje również zastosowanie w unieszkodliwianiu ładunków wybuchowych. Karabin zasilany jest z magazynka wymiennego o pojemności 5 nabo-jów. Ma on obrotowy zamek czterotaktowy typu mauzerowskiego.

M 93 sprzedawana jest również na cywilnym rynku amerykańskim jako karabin wyczynowo my-śliwski na grubego zwierza o nazwie Black Arrow.

7,62 x 54R i nosi oznaczenie M 91. Od modelu M 76 różni się on nieco większą długością broni, która wynosi 1195 mm i lufy o długości 620 mm. Prędkość początkowa pocisku osiąga 790 m/s. Zasięg skuteczny to 1000 m. W karabinie M 91 zastosowano wzorowaną na radzieckim karabinie SWD kolbę drewnianą z wycięciem.

Wszystkie serbskie Kałasz-nikowy działają na zasadzie odprowadzania gazów pro-chowych przez otwór w lufie, które nadają zespołowi tłoka,

tłoczyska i suwadła niezbędną do pracy broni energię kinetycz-

ną. Dwuryglowy zamek unierucha-miany jest przez obrót. Mechanizm

spustowy, oprócz samopowtarzalnych modeli myśliwsko sportowych umożliwia

strzelanie zarówno ogniem pojedynczym, jak i ciągłym. Dźwignia przełącznika ognia pełni

również funkcję bezpiecznika przed przypadko-wym wystrzałem. W karabinach z rodziny M 21 przełącznik ten został zamontowany po obydwu stronach, tak by mogli go swobodnie obsługiwać zarówno strzelcy prawo-, jak i leworęczni. Broń zasilana jest z wymiennych magazynków pudeł-kowych o pojemności 30 naboi lub montowanych w rkm-ach magazynków bębnowych o pojemności 75 sztuk. Zarówno modele strzelające amunicja pośrednią 7,62 jak i amerykańską 5,56 mają możliwość montowania na nich podwieszanych granatników w kalibrze 40 mm.

Do oferty wojskowej i policyjnej broni długiej dołączyły również snajperskie karabiny powta-rzalne M 93 i M 07. M 93 to wielkokalibrowa, strzelająca potężną amunicją .50 Browning (12,7 x 99 mm) lub 12,7 x 108 mm broń pozwalająca na skuteczne niszczenie na duże odległości zarówno celu żywego, jak i lekko opancerzonych pojazdów

Page 12: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 13

Zastawa arm

s

Ma on integralny dwójnóg i możliwość bardzo szybkiego zainstalowania celownika optycznego, co znacząco wpływa na celność. Umieszczony na końcu lufy hamulec wylotowy sprawia, że odrzut strzelającego tak potężną amunicją karabinu jest zmniejszany aż o 62%.

Najnowszy Karabin M 07 jest kontynuacją kara-binu snajperskiego, który miał identyczne ozna-czenie jak wielkokalibrowy karabin Black Arrow czyli M 93. Do produkcji modelu 07 używane są najwyższej jakości komponenty, co ma ogromny wpływ na wytrzymałość i celność broni. Najlepsze rezultaty pocisk wystrzelony z tego karabinu osią-ga na odległość 800 m. Broń ta jest stosunkowo łatwa w obsłudze i ergonomiczna. Można na niej z łatwością montować różne rodzaje celowników optycznych oraz instalować tłumik dźwięku. Broń ta jest oparta, tak jak jej poprzednik M 93, na niemieckim karabinie Mauser 98A. Karabin ma geo-metrycznie ukształtowaną kolbę i łoże, co pozwala na dostosowanie ich do wymiarów strzelającego. Do karabinu może być montowany dwójnóg.

Nieprzerwanie od lat 80. XIX wieku do dnia dzisiejszego zakłady Zastava zajmują się produk-cją karabinów powtarzalnych systemu Mausera,

nlicher, LK M 70 LUX, LK M 70 Exclusive i LK M 70 Lefthand produkowany z myślą o myśliwych leworęcznych.

Karabin LK M 85 Standard stał się konstrukcją wyjściową dla modeli LK M 85 Mannlicher, LK M 85 Lefthand, LK M 85 Hornet, LK M 85 LUX, a także pokrytego grawerowanymi ozdobnymi wzorami LK M 85 Exclusive oraz CZ 99 Precision oraz najnowszego, zasilanego z 5-nabojowego magazynka wymiennego karabinu, LK M 808 Standard. W zależności od modelu i potrzeb klienta, oferowane są w karabinach powtarzalnych M 70 trzy rodzaje mechanizmów spustowych: ze spustem standardowym, podwójnym regulowanym lub całkowicie regulowanym oraz trzy rodzaje łoży z kolbami. Na większości karabinów mogą być montowane celowniki optyczne. Długość luf w modelach LK M 70 wynosi w zależności od jego wzoru od 510 mm do 600 mm, waga 3500 lub 3600 g. Długość całkowita wzoru podstawowego LK M 70 Standard to 1145 mm, jego pochodnych 1055 mm. Pojemność magazynków w LK M 70 zależy od amunicji, którą strzela dany karabin i wynosi 3, 4 lub 5 naboi. Długość luf modeli LK M 85 Mannlicher wynosi od 460 mm od 510 do 560 mm w LK M 85 Standard. Długość całkowita LK M 85 zależy od wzoru i znajduje się w przedziale

Nieprzerwanie od lat 80. XiX wieku do dnia

dzisiejszego zakłady zastava zajmują się

produkcją karabinów powtarzalnych systemu

Mausera

a dokładnie jego rodzimej wersji M 48/63 wraz z wprowadzanymi do niej systematycznie przez dziesięciolecia ulepszeniami. W obecnej ofercie dostępna jest przede wszystkim (aż w 24 kalibrach) broń myśliwska i przeznaczona na rynek cywilny broń sportowa.

Podstawowymi wzorami broni długiej są kara-biny LK M 70 oraz LK M 85, na których oparte są również nowsze modele, takie jak LK M 70 Stainless Steel, LK M 70 Battue, LK M 70 Man-

Page 13: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

14 kwiecień-maj 2010

Zast

awa

arm

s od 1005 mm do1055 mm dla LK M 85 Standard i 955 mm dla LK M 85 Mannlicher. Waga broni od 2760 g do 2960 g. Standardowa pojemność magazynków dla LK M 85 to 5 naboi.

Karabin CZ 99, w odróżnieniu od innych modeli, przystosowany został do amunicji .17 HMR, .22 LR i .22 WMRF. Jest to broń idealnie nadająca się do strzelania sportowego, a także do polowań

sprzedawane na rynku cywilnym nieco zubożone wersje snajperskich M 76 i M 91, które mogą być również zasilane z magazynków 20-nabojo-wych. Bardzo ciekawie prezentuje się karabinek LKP PAP. Zamiast drewnianej, ma wykonaną z tworzywa sztucznego kolbę, z otworem ułatwia-jącym ułożenie kciuka. Na górnej części pokrywy komory zamkowej znajduje się, pozwalająca na

rygle wchodzące w wewnętrzne opory zamka. Mechanizm spustowy, tak jak w radzieckim pierwowzorze pozbawiony jest samonapi-nania, a mechanizm uderzeniowy jest typu kurkowego. W celu zabezpieczenia broni

ustawia się kurek na zębie bezpieczeństwa. Wyjątek stanowią tu modele M 70, M 88 i M 88 A, czyli skrócona wersja pistoletu M 70 A, które mają bezpieczniki skrzydełkowe umożliwiające bezpieczne noszenie broni z nabojem w lufie. Zo-stały one w modelach M 88 i M 88 A umieszczone na zamkach, a w M 70 na szkieletach broni.

Model M 57 przystosowany został do strzela-nia amunicją 7,63 x 25 Tokariewa. Zasilany jest z jednorzędowego magazynka o pojemności 9 nabojów, czyli o jeden nabój więcej niż w pisto-lecie radzieckim. Od oryginału różni się on także

to właśnie w Jugosławii (obecnie w Serbii) udało się skutecznie przebudować standardowy

pistolet tokariewa do amunicji 9 mm Parabellum i co najważniejsze, wdrożyć go do seryjnej

produkcji.

na małe zwierzęta. Jej długość całkowita wynosi dla amunicji .17 HMR 1040 mm, a dla kalibru .22 LR i .22 WMRF 1050 mm. Lufa ma długość 560 mm. Karabiny zasilane są z magazynków stałych o pojemności pięciu naboi. Waga broni to 2800 g.

Lufy sztucerów produkowane są ze stali chro-mowo wanadowej metodą kucia na zimno, co znacznie zwiększa ich żywotność i wytrzymałość w trakcie używania. Modele broni myśliwskiej mają różne długości luf, wagę oraz materiał, z którego wykonano kolbę wraz z łożem. W przypadku najnowszego karabinu LK 808 długość całkowita wynosi 1194 mm, długość lufy 650 mm. W gwincie lufy jest 6 bruzd o skoku 254 mm.

Oprócz powtarzalnej broni myśliwskiej i spor-towej przedsiębiorstwo oferuje użytkownikom cywilnym kilka modeli karabinów sportowych, będących przystosowanymi do strzelenia ogniem pojedynczym karabinkami Kałasznikowa. Są to modele: LKP M 90 SA, LKP M 77 SA, LKP M 76, LKP PAP. Od wersji wojskowej różnią się one brakiem możliwości prowadzenia ognia seryjnego oraz tym, że zasilanie odbywa się z magazynków o pojemności 10 naboi. LKP M 90 SA i LKP M 76 to nic innego, jak

montowanie celowników laserowych i taktycznych, szyna picatinny.

Zastava Arms ma w swojej ofercie również broń krótką. Obecnie produkuje się pistolety typu M 57, M 70 A, M 70, P 25, M 88 i M 88 A, będące ulepszonymi wersjami radzieckiego pistoletu TT wzór 33 oraz bardzo nowoczesne pistolety CZ 99, 999, 999 Scorpion, EZ, EZ Compact.

Serbskie tt-ki różnią się między sobą kształtem, wymiarami oraz zastosowanym nabojem. Zasada działania modeli M 57 i M 70A polega na wykorzystaniu krótkie-go odrzutu lufy, która ma dwa pierścieniowe

Page 14: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 15

Zastawa arm

sdługością całkowitą – model radziecki 196 mm, wersja serbska – 200 mm. Broń ta, jak wszystkie pochodzące od niej wzory serbskich TT, ma stałe przyrządy celownicze. Kolejne wzory M 70 A, M 88, M 88 A i M 70 dostosowane zostały do amunicji 9 mm Parabellum oraz 7,65 Browning.

Warto tutaj nadmienić, że to właśnie w Jugosławii (obecnie w Serbii) udało się skutecznie przebudo-wać standardowy pistolet Tokariewa do amunicji 9 mm Parabellum i co najważniejsze, wdrożyć go do seryjnej produkcji. Ma on nazwę M 70 A. Poza nieco mniejszą masą nie różni się niczym od M 57. Tak jak on ma tą samą długość całkowitą 200 mm, wysokość 130 mm oraz dłu-gość lufy 116 mm, a także mecha-nizm spustowo-uderzeniowy. Również jego pojemność magazynka wynosi 9

typowo kompaktowa wymiarami, nieco większa od pistoletu kieszonkowego. Jej długość całkowita to 165 mm, a wysokość 115 mm. Długość lufy wynosi 94 mm czyli o 2 mm mniej niż w pistoletach serii M 88 i M 88 A. M 70 przeznaczony został jako broń

nabojów. Pistolet ten ma dwie skrócona wersje: M 88 i najnowszą M 88 A. Różnią się one od M 70 A mniejszą, 175-mm długością, krótszą 96-mm lufą i innym typem okładzin chwytu oraz sposo-

zapasowa dla oficerów wojska oraz policjantów, a także jako cywilny pistolet do samoobrony. W odróżnieniu od klasycznego M 57 pistolet ten działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, w którym w przeciwieństwie do innych działających na tej zasadzie konstrukcji, przy demontażu broni lufa jest wyjmowana. Model ten zasilany jest z magazynka o pojemności 8 nabojów. Jego długość całkowita wynosi 165 mm. Broń ta jak wszystkie pełnowy-miarowe pistolety Zastavy systemu Tokariewa jest wykonana całkowicie ze stali, dlatego waży 725 g, co przy pistolecie o tak małych gabarytach ma niewątpliwie wpływ na zwiększenie jego celności i zmniejszenie odrzutu.

Fabryka Zastava Arms oferuje również dostoso-wany do amunicji 6,35 x 15,5 Browning pistolet kie-szonkowy P 25. Broń ta działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, ma mechanizm spustowy bez samonapinania i mechanizm uderzeniowy typu kurkowego. Szczątkowe przyrządy celownicze są stałe. Jest to pistolet o bardzo niewielkich wymia-rach, bowiem jego długość całkowita wynosi tylko 115 mm, natomiast długość lufy 56 mm. Dzięki zastosowaniu w nim elementów z utwardzanego stopu aluminium jest to broń bardzo lekka o masie 320 g. Okładziny chwytu w pistolecie wykonane są z drzewa orzechowego.

Wszystkie serbskie TT-ki mogą być oksydowane lub zostać pokryte ochronną warstwą chromu, a także mieć białoczarne wykończenie. Oprócz wersji

miała w swojej ofercie pistolety tt strzelające

amunicją 10 mm AUto oraz .45 AcP

bem zabezpieczenia. W wersji M 88 powszechnie montowane są okładziny orzechowe. Najnowsza wersja M 88 A ma okładziny wykonane z tworzywa sztucznego. Pistolet ten waży 775 g czyli o 5 g mniej niż M 88. Kolejną innowacją wprowadzoną w modelu M 88 A jest magazynek posiadający przedłużenie, czyli tak zwane kopytko. Rozwiązanie to jest znane w Polsce dzięki zastosowaniu go

w pierwszej połowie lat 50. XiX wieku do kragujevaca przetransportowano z innych rejonów

Serbii dodatkowe maszyny, proch oraz półprodukty do produkcji broni. od tego właśnie

momentu datuje się oficjalną działalność firmy zastava.

w rodzimych pistoletach P 64. Umożliwia ono lep-szy uchwyt broni, jak również pozwala na szybszą wymianę magazynków i prawidłowe umieszczenie ich w chwycie. Pistolet ten jest produkowany na rynek amerykański, również w wersji strzelającej amunicją .40 S&W. Dla tego naboju broń zasi-lana jest z magazynków o pojemności 6 naboi. Strzelająca amunicją 7,65 x 17 SR M 70 to broń

użytkowych pistolety te produkowane są jako bardzo pięknie grawerowana broń kolekcjonerska (o nazwie LUX) zaopatrzona w ozdobne okładziny chwytu, która z powodzeniem może stać się prawdziwą ozdobą wielu kolekcji, jak również drogim prezentem wrę-czanym na przykład głowom państw.

Kilka lat temu, kiedy fabryka po zniszczeniach dokonanych przez lotnictwo NATO powróciła na

Page 15: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

16 kwiecień-maj 2010

Zast

awa

arm

s rynek broni palnej, miała w swojej ofercie pistolety TT strzelające amunicją 10 mm AUTO oraz .45 ACP. Miało to być rozwinięcie i pokazanie wszystkich możliwości tulskiej tokariewki, a także wyznaczenie dla tego pistoletu zupełnie nowej drogi. Niestety broń ta od jakiegoś czasu nie jest już produkowana, a szkoda, bo był to dość dobrze przemyślany spo-sób jej dalszego rozwoju, podobny do tego, który stosują z dużym powodzeniem u siebie Amerykanie wobec starego dobrego Colta M 1911 A1.

W latach 90. firma skonstruowała oparty na niemiecko-szwajcarskich pistoletach SIG SAUER pistolet CZ 99. Tak naprawdę jest to ich rozwinięcie. Broń ta wyposażona jest w mechanizm spustowy

czarnym lub utwardzaną warstwą chromu. Pistolety są również produkowane jako grawerowana wersja kolekcjonerska zaopatrzona w pokryte kolorowymi wzorami drewniane okładziny chwytu.

Model CZ 99 jest przepisową bronią armii i policji serbskiej. Na jego bazie firma produkuje pistolety z serii 999. Zasada działania i sposób zaryglowania jest identyczny jak w CZ 99. Również dźwignię zwalniacza kurka umieszczono po obydwu stro-nach, znacznie zwiększając jej manewrowość. CZ 999 jest o 8 mm dłuższy niż CZ 99, ale za to ma lufę jak w CZ 99, czyli 108 mm. Modele CZ 99 i CZ 999 charakteryzują się doskonałą ergonomią. Lufy w nich montowane wykonywane są metodą kucia

M 93 sprzedawana jest również na cywilnym rynku amerykańskim jako karabin wyczynowo

myśliwski na grubego zwierza o nazwie Black Arrow.

podwójnego działania, umożliwiający strzelanie zarówno z opuszczonego, jaki i z napiętego kurka. Pistolet nie ma żadnych bezpieczników zewnętrznych, chociaż taka wersja CZ 99 była kiedyś produkowana. Do zabezpieczenia broni służy wewnętrzna blokada iglicy, która pozwala na bezpieczne noszenie pistoletu z nabojem w lufie i dzięki temu na szybkie jego użycie. Do opusz-czenia napiętego kurka służy specjalna dźwignia, spełniająca jednocześnie funkcję zatrzasku zatrzy-mującego zamek po ostatnim wystrzale. Dźwignia ta, jak i zatrzask magazynka, zostały zamontowane po obydwu stronach pistoletu, co pozwala na swo-

na zimno oraz dodatkowo pokrywane wewnątrz warstwą chromu, co zwiększa ich odporność na zużycie i niszczące działanie gazów prochowych oraz korozji. Łatwość obsługi pistoletów zapewnia dodatkowo wskaźnik obecności naboju w komorze nabojowej oraz wskaźnik trzech ostatnich naboi w magazynku.

Kilka lat temu produkowana była sportowa wer-sja pistoletu CZ 999 o nazwie Zastava TOP 20. Broń ta nie miała mechanizmu samonapinania, a spust w niej regulowano tak, by siłę jego nacisku dostosować do wymagań strzelca. Magazynki do pistoletu TOP 20 były uniwersalne zarówno do

oprócz powtarzalnej broni myśliwskiej i sportowej przedsiębiorstwo oferuje użytkownikom

cywilnym kilka modeli karabinów sportowych, będących przystosowanymi do strzelenia

ogniem pojedynczym karabinkami kałasznikowa.

bodną jego obsługę, zarówno strzelcom prawo-, jak i leworęcznym. Zasada działania modelu CZ 99 opiera się na wykorzystaniu energii krótkiego odrzutu lufy, która ryglowana jest poprzez jej ruch w pionie. Lufa nie ma, tak jak w przypadku wcześniej opisanego modelu M 57, pierścienio-wych rygli, lecz specjalnie ukształtowaną komorę nabojową, która wchodzi w opory ryglowe okna wyrzutowego łusek.

Broń produkowana jest w dwóch wersjach dosto-sowanych do strzelania amunicją 9 mm x 19 Para-bellum oraz .40 S&W. W wersji 9 mm Parabellum pistolet zasilany jest z magazynka o pojemności 15 nabojów, a w wersji 40 S&W magazynki mają pojemność 10 nabojów. Długość całkowita broni wynosi 190 mm, długość lufy 108 mm i wysokość 140 mm. Przyrządy celownicze w pistoletach są stałe. Dzięki szkieletowi wykonanemu ze stopu utwardzanego aluminium udało się zmniejszyć wagę całkowitą broni, która wynosi 960 g. Broń może być pokryta antykorozyjną powłoką w kolorze

amunicji 9 mm Parabellum, jak i 40 S&W, a ich pojemność wynosiła dla broni 9 mm Parabellum 16 sztuk, dla broni w kalibrze 40 S&W 12 sztuk. Stosowane były również magazynki o zwiększonej pojemności – dla amunicji 9 mm Parabellum – 18 naboi, dla 40 S&W – 14 naboi. Wydłużona 125 mm lufa umożliwiała montowanie kompensatora podrzutu, co bardzo korzystnie wpływało na kom-fort strzelania. Duża, sięgająca 1040 g waga broni i długa lufa sprawiały, że pistolet był bardzo celny i doskonale nadawał się do strzelania sportowego typu IPSC. Długość całkowita broni wynosiła 218 mm. Szkielet pistoletu posiadał integralną szynę picatinny, co umożliwiało montaż latarek taktycz-nych i celowników laserowych. Specjalne okładziny chwytu i spust typu combat sprawiały, że broń doskonale nadawała się do strzelania oburącz.

Najnowsze wzory z serii 999 to 999 Scorpion, EZ 9/40 oraz model EZ Compact. Od pierwowzo-ru różnią się one przede wszystkim wagą, która w przypadku CZ 999 Scorpion wynosi 935 g, mo-

Page 16: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 17

Zastawa arm

sdeli EZ 9 i EZ 40 – 950 g i ich wersji kompaktowej 912 g. Zasilane są one również z magazynków o pojemności 15 nabojów w wersji 9 mm Para-bellum i 10 nabojów dla wersji strzelającej ame-rykańską amunicją 40 S&W. Pistolety EZ 9 i EZ 40 mają dodatkowo umożliwiającą montowanie na nich latarek taktycznych i celowników laserowych

szynę picatinny. Przyrządy celownicze są regulo-wane lub stałe i jak w innych CZ 99 i 999 mają ułatwiające celowanie po zmroku punkty trytowe. Na celność pistoletów EZ i komfort strzelania korzystnie wpływa montowanie w nich lekkich półokrągłych kurków szkieletowych. Lekki szkielet zmniejsza wagę całkowitą i sprawia, że broń jest wygodna w noszeniu. Pistolety EZ noszące ozna-czenie Compact są skrócone w porównaniu z pi-stoletami pełnowymiarowymi. Ich długość całkowita wynosi 188 mm, długość lufy 98 mm. Tak jak one

posiadają na szkielecie integralną szynę picatinny. Różnią się one nieco innym znacznie ułatwiającym celowanie typem celownika stałego.

Zastava Arms wsławiła się również jako pro-ducent dobrej jakości rewolwerów M 83, inaczej nazywanych R 357, które przez wiele lat znajdo-wały się w jej ofercie. Broń ta strzelała amunicją

.357 Magnum (9 x 33R) i słabszą .38 Special (9 x 29R). Rewolwery te miały szkielety typu średniego, porównywalne ze szkieletami typu K firmy Smith&Wesson. Mechanizm spustowy był po-dwójnego działania, pojemność bębenka wynosiła 6 naboi. Broń ta produkowana była z trzema długo-ściami luf, a w zależności od ich długości, ważyła 900 g dla lufy 2,5 cala, 1000 g dla lufy o długości 4 cale i 1180 g z lufą 6-calową. W późniejszym okresie, oprócz rewolwerów M 83, produkowane były również modele sportowe przystosowane do amunicji .22 LR oraz modele myśliwsko-wyczynowe w kalibrze .44 Magnum (11,2 x 2R).

� Fot.�mat.Zastava�Arms

Page 17: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

18 kwiecień-maj 2010

pole

mik

akiedy pokazano mi piąty z kolei egzemplarz SiG 220 z takim samym uszkodzeniem, zacząłem zbierać informacje na ten temat wśród kolegów z branży…

Zbigniew SZkudlarek

Okladka.indd 1

2010-04-27 14:16:32

Na początek wypada zadać sobie pytanie, po co nam ta broń?

Jeżeli odpowiedz brzmi, że jest to broń pomocnicza służb mundurowych (czyli broń, która spędza więcej czasu w kaburze niż na strzelnicy) lub jest przeznaczona do rekreacyjnego użycia przez cywilnego użytkownika – wybór trafiony. Jeżeli oczekujemy od pistole-tów SIG Sauer serii 220 wytrzymałości broni używanej przez wyczynowców (50 000, a nawet do 200 000 strzałów rocznie) – będą kłopoty. Poza tym za pęknięty szkielet w przypadku służby mundurowej płacą podatnicy. Cywilny użytkownik musi nadwerężać własny

swego czasu przez armię szwajcarską. Ten wykonany całkowicie ze stali pistolet, oprócz dobrej celności i trwałości, miał też odpowiednią cenę: na rynku amery-kańskim na początku lat 70. kosztował ponad 1500 dol. Dla przykładu: pistolet Colt Government Mk 4 serii 70 (zmo-

problemem jest użycie stopu alu-

minium jako materiału konstruk-

cyjnego szkieletu w modelach

broni krótkiej, opartej na systemie

krótkiego odrzutu lufy

dyfikowany model 1911 A1) kosztował wówczas prawie sześć razy mniej.

Większość opisów pistoletów SIG Sau-er seria 220 ogranicza się do kopiowania fabrycznych reklamówek bądź opinii użyt-kownika opartej często na teście kilkuset strzałów. Na tej podstawie wypisuje się

portfel. Efektem końcowym tego stanu rzeczy jest to, ze pistolety SIG Sauer serii 220 na rynku amerykańskim nie mają takiej renomy jak w Polsce. W Kanadzie zaś można je spotkać na wyprzedaży po 750 dol. kanadyj-skich.

W polskich wydawnictwach od kilkuna-stu lat wypisuje się peany na cześć tych pistoletów; nawet określa się je jako Rolls-Royce’y wśród pistoletów. Samochody firmy R-R to przede wszystkim symbol trwałości. Tego nie można powiedzieć o żadnym modelu SIG Sauer serii 220, a już szczególnie o wcześniejszej jego wersji z aluminiowym szkieletem. Za wspomnianego Rolls-Royce’a wśród pistoletów można z pewnością uważać wcześniejszy model SIG 210, używany

Page 18: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 19

polemika

też rewelacyjne, a niezgodne z prawdą opinie dotyczące tego pistoletu.

SIG Sauer 220, będący następcą modelu 210, ukazał się na rynku oko-ło 1975 roku. Konstrukcyjnie oba te

z poprzednikiem. Jako nowość w tym modelu zastosowano zmodyfikowany system ryglowania Browninga, nazwany od nazwiska konstruktora systemem Petersa (pojedynczy występ ryglujący na

Pęknięcia rożnych elementów broni krótkiej w trakcie intensywnego

używania zdarzają się w prawie wszystkich modelach pistoletów.

lufie). Ryglowanie w rozwiązaniu Petersa upraszczało produkcję lufy i zamka oraz zwiększało odporność broni na zacięcia w razie zapiaszczenia.

Rowki prowadnic zamka wykonano

Glock 17 wczesnej produkcji - pojedynczy kołek mocujący blok ryglowy

Glock nowszej konstrukcji - zwracają uwagę dwa kołki mocujące blok ryglowy

modele znacznie się różniły. Zgodnie z obowiązującą tendencją SIG 220 był pistoletem z mechanizmem spustowym SA/DA. Ciężar broni miał być mniejszy, a koszty produkcji niższe w porównaniu

Page 19: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

20 kwiecień-maj 2010

pole

mik

ana zewnętrznej powierzchni szkieletu, na całej jego długości (dla magazyn-ków jednorzędowych). Podobnie jak w ówczesnej nowości – pistolecie H&K P9 S – zamek SIG Sauer serii 200 składa się z dwóch głównych części. Osobne wykonanie bloku mieszczące-go wyciąg i iglicę upraszczało i pota-niało produkcję. Analogicznie, w celu obniżenia ceny produkcji, wewnątrz oryginalnego aluminiowego szkieletu zastosowano oddzielny stalowy blok ryglowy osadzony na osi zaczepu do rozbierania broni. I tu zaczęły się kło-poty. Sam blok nie był problemem, był i jest nim do dziś sposób osadzenia tej części. Przy bardziej intensywnym strzelaniu aluminiowy szkielet pękał w rejonie otworu na oś zaczepu. Szczelina pęknięcia rozprzestrzenia się od obrzeża tego otworu przez pro-wadnice zamka do górnej powierzchni szkieletu (patrz: foto).

sywny przekrój poprzeczny szkieletu w płaszczyźnie otworu na oś zaczepu zamka. Biorąc dodatkowo pod uwagę

0.45 ACP). Kiedy pokazano mi piąty z kolei egzemplarz SIG 220 z takim sa-mym uszkodzeniem, zacząłem zbierać informacje na ten temat wśród kolegów z branży (rzecz działa się na początku lat 80. XX wieku w Kanadzie)

Potwierdzono, że w SIG 220 taki typ uszkodzenia nie jest rzadkością. Późniejsza utrata kontraktu na dostawę 315 930 pistoletów kal 9 x 19 PARA dla US Army przez firmę SIG Sauer była spowodowana głównie pęknięciami szkieletów, o czym jakoś zapomina się we wszystkich znanych mi polskich opracowaniach.

O pękaniu szkieletów oczywiście wiedzieli producenci, gdyż wnoszo-no reklamacje. Są to fakty znane niektórym użytkownikom i rusznika-

Przyczyną pęknięć były dynamiczne obciążenia bocznych powierzchni otworu na oś zaczepu, powstające w wyniku uderzeń zamka i lufy w blok ryglowy (zaś za jego pośrednictwem w oś zaczepu) w trakcie strzelania. Przekrój poprzeczny szkieletu pistoletów serii 220 w płasz-czyźnie tej osi charakteryzuje się niedo-stateczną grubością bocznych ścianek. Użycie stopu aluminiowego jako materia-łu konstrukcyjnego pogarszało sytuację. Zatem, nazywając rzecz po imieniu, był to ewidentny błąd konstrukcyjny.

użycie sprężynowego zderzaka zamka faktycznie zmniejsza energię

jego uderzenia w blok ryglowy przy ruchu wstecznym, ale też zwiększa

prędkość jego powrotu, co z kolei powoduje zwiększone obciążenie

krytycznego węzła podczas ryglowania.

większą wytrzymałość stali w porów-naniu z aluminium, w CZ 75 ten typ pęknięć nie występuje.

Miałem okazję zetknąć się z paroma wczesnymi egzemplarzami SIG Sauer serii 220 z pękniętymi w tym miejscu szkieletami (kalibry 9 x 19 PARA oraz

Szkielet 1911 A 1 - zwraca uwagę proporcjonalnie niżej niż w SIG serii 220 umieszczony otwór na osi zaczepu zamka

1911 A 1 - znacznie grubsza ścianka szkieletu na wysokości osi zaczepu zamka

pistolety o aluminiowych szkiele-

tach na kontynencie amerykań-

skim zyskały opinię broni, którą

można dużo nosić, ale znacznie

mniej używać

Dla lepszej ilustracji problemu można porównać prawidłowo pod względem wytrzymałościowym skonstruowany analogiczny węzeł, na przykład w pistolecie CZ 75, tj. wyjątkowo ma-

Page 20: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 21

polemika

rzom. Oczywiście firma SIG Sauer nie informuje o takich detalach. Pró-bowano ratować sytuację. Program PIP (Product Improvement Program) obowiązuje także w zakładach SIG. Główny problem szkieletów serii SIG

wspomnianych pęknięć zastosowano dodatkowe zabezpieczenie. Jest to sprężynowy zderzak zamka umiesz-czony na żerdzi sprężyny powrotnej, a użyty na przykład w modelu 226 X-FIVE. Przypomina to nieco wcze-śniejsze rozwiązanie znane z modelu H&K USP oraz H&K 23. Rozwiązania

H&K oraz SIG różnią się tym, że w modelach H&K tylna cześć pro-wadnicy sprężyny powrotnej spełnia dodatkowo funkcję bloku ryglowego.

Użycie sprężynowego zderzaka zamka faktycznie zmniejsza energię jego uderzenia w blok ryglowy przy ruchu wstecznym, ale też zwiększa

O pękaniu szkieletów oczywiście

wiedzieli producenci, gdyż wno-

szono reklamacje. Są to fakty

znane niektórym użytkownikom i

rusznikarzom.

220 wynika z tego, że producent trzy-ma się pomysłu oddzielnego bloku ryglowego – upraszcza to technologię wykonania szkieletu. Problem pękają-cego szkieletu uratować mogła tylko terapia wstrząsowa, w tym wypadku zmiana konstrukcji szkieletu. Na to się jednak SIG nie zdobył.

W późniejszym modelu SIG 226 uży-to stali jako materiału konstrukcyjnego. Zwiększyło to nieco wytrzymałość krytycznego przekroju. Dużo póź-niej dla zabezpieczenia szkieletu od

1911 A 1 - neoprenowy zderzak zamka widoczny na żerdzi sprężyny powrotnej

Page 21: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

22 kwiecień-maj 2010

pole

mik

aprędkość jego powrotu, co z kolei powoduje zwiększone obciążenie krytycznego węzła podczas ryglowa-nia. X-FIVE jest zbyt krótko w użyciu, żeby ocenić zalety wspomnianego rozwiązania. Mogę się tu powołać na skutki użycia podobnego rozwiązania w niektórych pistoletach 1911 A1. Sztywna sprężyna zderzaka zamka umieszczona jest tam wewnątrz żerdzi sprężyny powrotnej i za po-średnictwem popychacza oddziałuje na umieszczoną w zamku wkładkę

W celu usunięcia problemu, zasto-sowano dla wszystkich modeli Glocka dwa kołki ustalające blok ryglowy. Zasadniczą różnicą między Glockiem a SIG SAUER serii 220 jest tu materiał szkieletu. Polimer użyty w Glocku jest podatny, aluminium i stal stopowa użyta w SIG nie.

Pęknięcia rożnych elementów broni krótkiej w trakcie intensywnego używa-nia zdarzają się w prawie wszystkich modelach pistoletów.

Pękają opory sprężyn powrotnych w pistoletach Mauser C 96.

Powiększa się odległość zaporowa pistoletów P 08 na skutek wyrobienia przegubów zamka.

niej części, o ile nie jest używany po-limerowy zderzak zamka (montowany na żerdź sprężyny powrotnej).

Pęka dolna krawędź okna wylotowe-go zamka CZ 75.

Zamki P 38 i Beretty 92 pękają pio-nowo na wysokości wycięć na rygle (autor niniejszego opracowania zaliczył

Miejsce pękania szkieletu w pistoletach SIG Sauer serii 220

SIG 210

ryglowanie w rozwiązaniu Petersa upraszczało produkcję lufy i zamka

oraz zwiększało odporność broni na zacięcia w razie zapiaszczenia

swoje osadzenie wewnątrz szkieletu. W efekcie wystąpił niewielki ruch kątowy dookoła kołka, na którym był osadzony, aż do momentu wystąpienia niesprawności broni (patrz: foto Glock 17 wczesnej produkcji z pojedynczym kółkiem).

Przednia cześć rowków prowadnic zamka w szkielecie nieśmiertelnego 1911 A1 ma tendencję do wzdłużnych pęknięć. Pęka tam także mostek nad otworem dla zaczepu zamka. Po dłuższym użyciu może także wystąpić poprzeczne pękniecie zamka w przed-

Sam blok nie był problemem, był i

jest nim do dziś sposób osadzenia

tej części.

sprężyny powrotnej. Porównując przekroje poprzeczne szkieletów obu pistoletów we wspomnianych krytycz-nych przekrojach, widać znacznie grubszą ściankę w przypadku 1911 A1. Poza tym sam otwór na wspo-mnianą oś jest bardziej odsunięty od górnej krawędzi szkieletu. Pęknięcia szkieletu 1911 A1 w płaszczyźnie osi zaczepu nigdy nie występują, pękały za to prowadnice zamka w szkieletach pistoletów potraktowanych wspomnia-nym zderzakiem. Dłuższe prowadnice zamka w szkielecie SIG będą tu na pewno zaletą w porównaniu z 1911 A1. Wymieniony zderzak zamka nigdy nie był adaptowany przez firmę Colt, ani innych producentów klonów 1911 A1. Była to prywatna produkcja, która jeszcze szybciej zniknęła z rynku, niż się pokazała.

Oddzielny blok ryglowy zastosowano także w pistoletach Glock. Rozwiąza-nie to się sprawdzało do momentu drastycznego zwiększenia prędkości odrzutu zamka w modelu 20 (silny nabój 10 mm). Blok ryglowy zaczął w przyspieszony sposób wyrabiać

Page 22: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 23

polemika

takie uszkodzenie w P 38). Dorzucić można, że urwana tylna część pęk-niętego zamka starszej wersji modelu 92 raziły strzelca w twarz w momencie odpalenia. Warto tu wspomnieć cho-ciażby o dochodzeniu w armii Stanów Zjednoczonych na ten temat. W mode-lu 92 „All Steel” wspomniany krytyczny przekrój zamka został wzmocniony przez podniesienie jego ścianek.

W glockach pękają wzdłużnie komo-ry nabojowe oraz wkładki prowadzące zamków.

• nie jest zalecane używanie amuni-cji o podwyższonych ciśnieniach, tj. +P (ta informacja znajduje się w instrukcjach prawie wszystkich modeli z krótkim odrzutem lufy, a mających aluminiowe szkielety);

• tzw. sprasowywanie zamka (regu-lacja pionowego i poziomego luzu prowadnic zamka dla zwiększenia celności broni) ze względu na trwałość przeróbki praktykowane jest tylko w modelach o stalowych szkieletach. W odniesieniu do alu-

CZ 75 - zwraca uwagę masywna obudowa osi zaczepu zamka

Potwierdzono, że w Sig 220 taki typ uszkodzenia nie jest rzadkością.

Późniejsza utrata kontraktu na dostawę 315 930 pistoletów kal 9 x 19

Para dla uS army przez firmę Sig Sauer była spowodowana głównie

pęknięciami szkieletów, o czym jakoś zapomina się we wszystkich

znanych mi polskich opracowaniach.

Wszystkie wymienione uszkodzenia są wynikiem niewłaściwej konstrukcji elementów poddanych dynamicznym obciążeniom w trakcie odpaleń.

Użycie stopu aluminiowego do konstrukcji szkieletów na przykładzie wczesnych modeli SIG 220 i innych

Dodatkowym problemem jest użycie stopu aluminium jako materiału kon-strukcyjnego szkieletu w modelach broni krótkiej, opartej na systemie krótkiego odrzutu lufy. Wspomnianego aluminiowe-go szkieletu powinno się bezwzględnie unikać z następujących powodów: • w modelach z aluminiowymi szkie-

letami będzie występowało szybsze wyrobienie prowadnic zamka;

miniowego szkieletu jest to tylko strata czasu.

Z wymienionych powodów pistolety o aluminiowych szkieletach na konty-nencie amerykańskim zyskały opinię broni, którą można dużo nosić, ale znacznie mniej używać (czyli coś dla służb mundurowych). Aluminiowy szkielet to nie tylko problem wcze-snych pistoletów SIG Sauer serii 220. Można dla przykładu wymienić pistolety Walther P 1 oraz Colt Commander. Pierwszy to powojenna wersja słynnego Walther P 38, drugi to skrócony model 1911 A1. Oba dla zmniejszenia cięża-ru zostały wyposażone w aluminiowe szkielety. Przy bardziej intensywnym

używaniu pistoletów od razu ujawniła się zmniejszona trwałość prowadnic zamka. Colt Commander kal. 0.45 ACP miał też nieprzyjemny odrzut. Szkielety Colt Commander opatrzone były nu-merami seryjnymi rozpoczynającymi się od CLW (Colt Light Weigth). Dla poprawienia trwałości broni (tudzież zwiększenia popytu – chodzi o rynek

dla lepszej ilustracji problemu

można porównać prawidłowo

pod względem wytrzymałościo-

wym skonstruowany analogiczny

węzeł, na przykład w pistolecie

CZ 75, tj. wyjątkowo masywny

przekrój poprzeczny szkieletu w

płaszczyźnie otworu na oś zacze-

pu zamka.

amerykański) wykonano odpowiedniki tych modeli ze stalowymi szkieletami: pierwszy jako Walther P 38 Classic, drugi jako Colt Combat Commander. Jako ciekawostkę można dodać, że Colt Commander miał w zamyśle pro-ducenta już w latach 50. zastąpić model 1911 A1, będący wtedy w wyposażeniu sił zbrojnych USA. Popyt na tę broń nie był duży. Następne konstrukcje Colta oparte na modelu 1911 A1 miały już tylko stalowe szkielety.

Prawdziwą porażką, jeśli idzie o wy-trzymałość szkieletu, był produkowany w drugiej połowie lat 70. hiszpański Star PD kal. 0.45 ACP. Pęknięcia z przodu rowków prowadnic szkieletu w tej zmodyfikowanej, lekkiej wersji modelu 1911 A1 mogły wystąpić jesz-cze przed 2000 strzałów.

Użycie stali jako materiału konstruk-cyjnego szkieletu SIG 226 należy uznać za krok w dobrym kierunku, ale jest to tylko rozwiązanie połowiczne. Drastyczne pogrubienie ścianek szkie-letu w przekroju krytycznym, całkowita rezygnacja z koncepcji oddzielnego bloku ryglowego lub inny sposób jego osadzenia, może uczynić z pistoletów SIG Sauer serii 220 pistolety o dobrej trwałości.

Fot ze zbiorów Autora

Page 23: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

24 kwiecień-maj 2010

Gloc

k

Wyrobienie odpowiednich nawyków i prawidłowych odruchów podczas posługiwania się bronią palną wy-maga wielokrotnego wykonywania określonych czynności. Powtarza się je w zależności od poziomu wyszkole-nia i metody treningowej, na przy-kład dzieląc na fazy albo wykonując w cyklu ciągłym, przechodząc od powolnych ruchów do wykonywanych z maksymalną prędkością. Następnie łączy się jedno ćwiczenie z innymi i tak powstaje cały scenariusz rozbu-dowanego treningu w bezpiecznym, szybkim i skutecznym posługiwaniu się bronią.

W celu ułatwienia treningów bez-strzałowych powstają różnorakie akcesoria, od amunicji szkolnej, aż po broń przeznaczoną wyłącznie do ćwiczeń. Na przykład są glocki z czerwonymi szkieletami i dodatko-wym oznaczeniem literą P. Zachowują one zgodność obsługi z pistoletami bojowymi, ale mimo działania mechani-zmu spustowego, nie mają możliwości oddania strzału. Zupełnie inną grupę akcesoriów stanowią mniej lub bardziej zaawansowane trenażery strzeleckie.

Piotr StemPSki

W szeroko rozumianym treningu taktyki i techniki strzeleckiej bardzo ważne są systematyczne ćwiczenia. chodzi tutaj nie tylko o samo strzelanie, ale również o tzw. trening na sucho, w którym nie oddaje się prawdziwych strzałów. choć treningi takie są czasami nużące, to ze względu na korzyści, jakie przynoszą, nie można ich nie doceniać.

Bardzo prostym sposobem na prze-prowadzenie bezpiecznego treningu na sucho jest możliwość zastąpienia lufy bojowej jej treningowym odpo-wiednikiem. Nie wymaga to dużych nakładów finansowych, jak w przypad-ku całego pistoletu typu P i pozwala na ćwiczenie wszystkich czynności obsługowych na własnej broni.

Lufa treningowa do pistoletu Glock 17 firmy 5.11 wykonano z tworzywa sztucznego. Komora nabojowa nie ma lewej ścianki, a otwór wlotowy kształ-tem przybliżony jest do prostokąta. W środku komory znajduje się po-przeczna, pionowa przegroda dzieląca ją na pół. U góry przy wlocie do ko-

mory, podobnie jak w lufie prawdziwej, ukształtowany jest występ współ-pracujący z czółkiem zamka, a pod komorą usytuowane są dwa występy. Jeden odpowiada za przekoszenie lufy, utrzymanie urządzenia powrotnego i współdziałanie z zatrzaskiem demon-tażowym broni. Drugi w trakcie powrotu zamka unosi komorę, ale w odróżnie-niu od występu przy prawdziwej lufie, nie ma wślizgu nabojowego. Główna część lufy w przekroju poprzecznym przybiera kształt krzyża i tylko w dwóch miejscach ma okrągłe wzmocnienia. Zabezpieczenie przed wprowadzeniem naboju do komory uzyskano poprzez zastosowanie prostokątnego otworu

Porównanie luf do Glocka 17, prawdziwej i treningowej

Page 24: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 25

Glockwlotowego o wysokości mniejszej od średnicy pocisku, pionowej przegrody wewnętrznej oraz eliminację wślizgu nabojowego. W przypadku próby przeładowania broni z amunicją, wysu-wający się z magazynka nabój uderza w występ pod komorą i unieruchamia zamek w tylnym położeniu.

Przed ćwiczeniami z bronią należy ją rozłożyć i zamiast prawdziwej lufy,

o krzyżowym kształcie, a okienko wyrzutowe wypełnia prostopadłościan komory nabojowej. Cały element jest żółty, więc wyraźnie kontrastuje z czernią pistoletu.

Broń z zamontowaną lufą trenin-gową, podczas czynności obsługo-wych, funkcjonuje w typowy sposób. W trakcie odciągania zamka lufa poru-sza się wraz z nim, a następnie zostaje

liwości przypadkowego wprowadzenia naboju, więc z tak przygotowanym pi-stoletem można w bezpieczny sposób ćwiczyć na przykład posługiwanie się bronią krótką w ochronie osób, odpie-ranie ataku na konwój, walkę w bez-pośrednim kontakcie z przeciwnikiem uzbrojonym w nóż lub inne narzędzie. Można również przeprowadzać treningi grupowe, wchodzenia do pomiesz-

wstawić opisywany tu plastikowy ele-ment. Składanie broni dzięki występowi pod lufą treningową, o który zaczepia się żerdź sprężyny powrotnej, przepro-wadza się w identyczny sposób jak z lufą bojową. Po złożeniu od przodu z zamka na około 1 cm wystaje część

przekoszona i zatrzymana. Z kolei powracający zamek przesuwa lufę w przednie położenie. Podczas tego ruchu następuje uniesienie komory nabojowej i zaryglowanie. Jeżeli zamek był odciągany z pustym magazynkiem w chwycie, to zostanie on zablokowany na zatrzasku, a przez okienko wyrzuto-we będzie widoczny prostokątny wlot do komory nabojowej.

Dzięki elementowi zastępującemu lufę można doskonalić różne czynności obsługowe. Dobywać broń, przełado-wywać, wymieniać magazynki, symu-lować usuwanie zacięć, przyjmować określone postawy strzeleckie. Jak wspomniano, do komory nie ma moż-

czeń, wzajemnego ubezpieczania się osób wykonujących konkretne zadania itd. Z tak przystosowaną bronią można z powodzeniem prowadzić szkolenia, nie tylko na strzelnicach, ale również w terenie otwartym, w salach gimna-stycznych, a także innych pomieszcze-niach, w których zwykle nie prowadzi się tego typu zajęć. Dzięki żółtemu kolorowi lufy treningowej osoby współ-ćwiczące i instruktor prowadzący zajęcia z daleka widzą, że broń jest bezpieczna. Dodatkowa korzyść ze stosowania plastikowego elementu jest ochrona prawdziwej lufy i czółka zamka przed ewentualnym zbijaniem podczas setek przeładowań, które wykonuje się w trakcie treningów na sucho. Po zaję-ciach można szybko rozłożyć pistolet, wymienić lufy i znowu mieć w pełni sprawną broń bojową.

Jeśli chodzi o glocki, to firma 5.11 oferuje lufy treningowe do modeli: 17/22/31, 19/23/32, 26/27, 20/21.

Fot. Autor

Glock 17 z lufą treningową widoczną w okienku wyrzutowym i z przodu zamka

Zamek, lufa treningowa i urządzenie powrotne Glocka 17 w widoku od dołu

Page 25: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

26 kwiecień-maj 2010

amun

icja

mag

num

W 1934 roku za pomocą przedłu-żenia łuski i zwiększenia ładunku prochowego w 38 Special opracowano nabój kal. 357 Magnum, Dokładnie 8 kwietnia 1935 roku rewolwer i nowy nabój (po specjalnym pokazie) zostały zaakceptowane przez szefa FBI J. Ed-gara Hoovera. Przez dwie dekady (aż do wprowadzenia w 1955 roku kalibru 44 Magnum) 357 Mag. był najsilniej-szym nabojem rewolwerowym świata. Początkowo policjanci i agenci FBI bali się tego mocnego naboju, głów-nie z powodu nadmiernej penetracji i znacznego odrzutu broni. Kolejnym powodem niechęci była konieczność noszenia ciężkiego rewolweru, bowiem 357 Mag. wymagał mocnej, odpornej

na wysokie ciśnienia broni. Także huk wystrzału był nieprzyjemny, zwłaszcza z luf trzycalowych i krótszych.

Na światową sławę 357 Mag. musiał poczekać do lat pięćdziesiątych, kiedy to opracowano lepiej ekspandujące pociski i znacznie lżejszą broń, po-czątkowo na średnim, a potem nawet lekkim (ale wzmocnionym) szkielecie. Z długich luf rewolwerów (powyżej 165 mm) pocisk o masie 10,25 g osiągał nawet do 1100 J energii kinetycznej, czyli trzy razy więcej niż stary 38 Special.

Także dla myśliwych nabój kal. 357 Magnum był cennym darem – wszak w USA dość powszechnie poluje się z bronią krótką. Można go używać tak-

że w broni długiej, zwłaszcza lekkich sztucerach systemu „lever action”.

Średni nabój kal. 357 Magnum, z lufy sztucerowej długości 508–610 mm może uzyskać energię około 1200–1550 J, na 100 m spada ona jednak do około 700–1020 J. Kształt pocisku jest najczęściej zaokrąglo-ny lub ścięty (z wyjątkiem nowych pocisków Hornady typu FlexTip), co oczywiście nie służy balistyce, ale sprzyja przekazaniu energii w tuszy. Penetracja 9-milimetrowych pocisków nie jest nadmierna: na 100 m blok żelatynowy, będący odpowiednikiem tkanki zwierzęcej, jest przebijany na głębokość 33–48 cm (w zależności od masy i typu pocisków).

Marek Czerwiński

W latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych nastąpił gwałtowny wzrost przestępczości. Przestępcy przemieszczali się samochodami zbudowanymi z blach znacznie grubszych niż obec-nie. już samo przestrzelenie drzwi pojazdu było trudne, a przecież często zachodziła konieczność strzaskania bloku silnika. Sytuacji tej nie mógł sprostać popularny nabój 38 Special. „trzydziestka ósemka” była amunicją celną, ale za słabą energetycznie, by skutecznie zatrzymywać pojazdy czy penetrować nawet prymitywne po-czątkowo kamizelki kuloodporne.

Page 26: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 27

amunicja m

agnum

Policjanci w USA twierdzą, że sku-teczniejsza od 357 Magnum jest tylko bomba atomowa. Wiele w tym prawdy. Posługując się współczynnikiem raże-nia, obalającego TKO (Taylor knock out) uzyskujemy dla ciężkiego pocisku tego kalibru wielkość 12,0. Jak na na-bój do broni krótkiej to dużo, bowiem 9 mm Para osiąga tylko 6,7 w skali Taylora, a mocny 45 ACP dochodzi do 11,85.

Obecnie służby policyjne i spe-cjalne przechodzą coraz częściej na pistoletowy nabój 40 S & W, który charakteryzuje się łuską krótszą od 357 Magnum i kryzą z wtokiem. Pozwala to na lepsze wykorzystanie go w broni samopowtarzalnej. Mniej popularnym, pistoletowym odpowiednikiem 357

Mag. jest 357 SIG. W niczym nie umniejsza to roli dobrego, rewolwe-rowego kaliber 357 Magnum.

Reasumując, 357 Magnum, mimo upływu ponad 75 lat od jego opraco-

stosuje się go z powodzeniem do polowań z bliska na mniejsze gatunki jeleni, a w Afryce nawet na impale.

Kaliber 44 Remington Magnum powstał w 1955 roku, przez wydłu-

Firma Typ pocisku, masa (g) Prędkość początkowa (m/s)

1.05.1950 Energia kinetyczna Eo (J)

E 50 Długość lufy (mm)

LAPUA FMJ CEPP SUPER 9,7 370 327 664 527 140

LAPUA SJFN 9,7 385 342 719 569 140

GECO FMJ 10,2 445 395 1010 796 210

GECO SP 10,2 445 390 1010 780 210

HIRTENBERGER SP 10,2 460 430 1079 943 210

SELLIER & BELLOT FMJ i SP po 10,2 425 380 926 739 150

IMI SP 10,2 425 390 920 740 150

SAKO TCJ 10,2 400 348 819 620 150

MAGTECH SP 10,52 376 – 724 – 102

WINCHESTER PG 11,66 360 332 755 641 127

WINCHESTER JHP 10,24 376 336 725 580 127

w 1934 roku za pomocą przedłużenia łuski i zwiększenia ładunku pro-

chowego w 38 special opracowano nabój kal. 357 Magnum, Dokładnie

8 kwietnia 1935 roku rewolwer i nowy nabój (po specjalnym pokazie)

zostały zaakceptowane przez szefa FBi J. edgara Hoovera.

wania, nadal cieszy się sporym sza-cunkiem na całym świecie. Uważany jest za najlepszy nabój rewolwerowy XX wieku i sprawdza się też w broni długiej. W Stanach Zjednoczonych

żenie łuski naboju rewolwerowego 44 Special i znacznego zwiększenia ładunku prochu. W jego opracowaniu uczestniczyły firmy Smith & Wesson i Remington. Największą sławę mocnej

Page 27: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

28 kwiecień-maj 2010

amun

icja

mag

num

„czterdziestce czwórce” przydały filmy z Clintem Eastwoodem w roli „Brudnego Harrego”. Kreowany przez Eastwooda inspektor Callaghan wszystkie proble-my rozstrzygał za pomocą groźnego Smith & Wessona Model 29. Wylot lufy potężnego rewolweru (kal. 10,97 mm) robił wrażenie na przestępcach. Także

musiał poczekać jeszcze kilkanaście lat. Po dziś dzień 454 Casull ma opi-nię jednego z najmocniejszych seryj-nych nabojów rewolwerowych świata. I choć pojawiły się monstrualne naboje w rodzaju 460 czy 500 Smith & Wesson, to jednak wydaje się, że

zwłaszcza w przypadku tego ostat-niego mamy do czynienia z pewnym nadużyciem, bo broń tego kalibru przed strzałem należałoby wkręcić w imadło.

Maksymalna długość łuski 454 Casull wynosi 35,179 mm, naboju 44,831 mm.

torii toru lotu stosunkowo wolnych pocisków tego kalibru absolutnie nie sprzyja dalekim strzałom, niezależnie od indywidualnych doświadczeń strzel-ców z USA.

Historia potężnego naboju rewol-werowego 454 Casull jest związana z Dickiem Casullem oraz Jackiem

Masa pocisku (g) Typ pocisku Długość lufy (mm) Proch, typ i masa (g) Prędkość początkowa (m/s) E o (J)

15,5 JHP 190,5 H110; 2,52 637 3145

19,44 JHP 190,5 H110 2,05 542 2860

Firma Typ pocisku Masa (g) Vo (m/s) lufa 6 ½ cala Eo (J) lufa 6 1/2 cala Eo (lufa 508 mm)

MAGTECH SP 16,85 548 2540 3450

WINCHESTER SP 19,44 495 2386 3510

WINCHESTER PARTITION GOLD 16,85 549 2539 3480

Producent Masa, typ pocisku (g)

Vo (m/s) dla lufy rewolwerowej 152 – 165 mm

Eo (J) -pomiar przy długości lufy 152 – 165 mm

Eo (J) przy lufie 508 mm

FIOCCHI 12,96 FMJ 460 1371 2056

FIOCCHI 15,55 SP 445 1539 2308

MAGTECH 15,55 SP 360 1010 1600

IMI 15,55 SP 390 1280 1920

SELLIER & BELLOT 15,55 SP 360 1008 1590 *

Robert de Niro w kultowym filmie „Tak-sówkarz” posługiwał się długolufowym rewolwerem kal. 44 Magnum, zresztą tej samej firmy. Niewielu strzelców umie prowadzić realny trening z broni krótkiej tego kalibru, chyba że z uży-ciem słabszej amunicji sportowej typu

Semiwadcutter lub zamiennych nabo-jów 44 Special. W broni długiej, nawet w lekkim sztucerze o masie około 2,7 kg, nabój pokornieje, a odrzut wyda-je się porównywalny lub minimalnie mocniejszy niż przy strzelaniu z broni kaliber 243 Winchester.

Bardzo dużo dla opracowania oraz popularyzacji kalibru zrobił znakomity

Fulmerem. Pochodzili oni z Salt Lake City w stanie Utah. Przez wiele lat eksperymentowali z amunicją 45 Colt, stosując naważki prochu dochodzące do granicznych krotności elaboracji podstawowej. Nie udało się im jednak z krótkiej lufy bezpiecznie przekroczyć

Eo = 1400 J, czyli poruszali się w granicach wyznaczonych przez 44 Remington Magnum. Dopiero mini-malne zwiększenie długości łuski i pogrubienie jej ścian doprowadziło konstruktorów do efektu finalnego: przekształcenia starego naboju 45 Colt w potężny 454 Casull. Stało się to w 1950 roku, lecz na popularność nabój

Kaliber Masa pocisku (g)

Prędkość początkowa pocisku wystrzelonego z lufy 10-calowej (254 mm) (m/s)

TKO

357 Magnum 10,25 457 12

44 Magnum 15,5 427 21

454 Casull 16,8 19,44 22,0 548 518 550 30 33 41

45–70 26,2 403 35

30 –06 10,85 790 19,5

strzelec i publicysta Elmer Keith, który z rewolwerami 44 Magnum skutecznie i z dalekich dystansów polował na jeleniowate. Amerykańskie przepisy dotyczące odległości strzelań nie mają jednak żadnej korelacji z naszymi. I słusznie, bowiem obniżenie trajek-

Łuskę od Colta przedłużono w na-boju kal. 454 także po to, by uniknąć tragedii związanych z omyłkowym załadowaniem naboju 454 Casull do bębna rewolweru 45 Colt. Gdyby taka możliwość istniała, mogłoby dochodzić do rozerwania broni i niebezpiecznych

zranień strzelca. Początkowo 454 Casull określany

był jako 454 Magnum, ale ponieważ był prawie dwukrotnie mocniejszy

Przez dwie dekady (aż do wpro-

wadzenia w 1955 roku kalibru 44

Magnum) 357 Mag. był najsilniej-

szym nabojem rewolwerowym

świata.

od 44 Remington Magnum, nazwę zmieniono, upamiętniając nazwisko pierwszego z konstruktorów. 44 Ma-gnum, mimo wszystkich zalet, miał pewien niedobór energii kinetycznej, odczuwalny przy strzelaniu zwierzyny grubej. Jako potężny nabój do broni krótkiej był zupełnie wystarczający, jednak w sztucerze często się nie sprawdzał. Zwłaszcza gdy chodziło o polowanie na gruboskórną, odporną na strzał zwierzynę Pocisk 454 Casull o

Page 28: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 29

amunicja m

agnummasie około 16 g z lufy rewolweru o dłu-gości 165 mm (6 ½ cala) osiągał pręd-kość wylotową około 526 m/s. Energia dochodziła do 2350 J. To mniej więcej tyle, ile może osiągnąć indywidualnie elaborowany pocisk kal. 44 Magnum, ale ... wystrzelony z długiej lufy sztucera typu „lever action”. Z kolei 454 Casull

skich dystansach strzału są dwukrotnie skuteczniejsze od mocnych przecież 30 – 06 czy 308 Winchester. Najwyż-szym współczynnikiem TKO dysponuje nabój z pociskiem 22-gramowym.

Z dłuższej lufy sztucera pocisk osiąga energię kinetyczną około 3300–3850 J, w zależności od typu

Początkowo policjanci i agenci FBi bali się tego mocnego naboju,

głównie z powodu nadmiernej penetracji i znacznego odrzutu broni.

kolejnym powodem niechęci była konieczność noszenia ciężkiego

rewolweru, bowiem 357 Mag. wymagał mocnej, odpornej na wysokie

ciśnienia broni. Także huk wystrzału był nieprzyjemny, zwłaszcza z luf

trzycalowych i krótszych.

odpalony z broni długiej o zbliżonej lufie dysponuje energią przekraczającą 3600 J. Przy tak obiecujących parametrach energetycznych nie trzeba było długo czekać, by 454 zaczął służyć myśliwym polującym nie tylko z rewolwerów, ale i z broni długiej.

Mocny 454 Casull dysponuje pewną przewagą nad stoperami w rodzaju 444 Marlin czy 45 – 70 Goverment – ma bowiem znacznie krótszą łuskę. Jest

i masy pocisku oraz wielkości ładun-ku prochowego. Przybliża to nabój 454 Casull do świetnej (zwłaszcza na pędzenia) amunicji 444 Marlin, przy czym krótszy 454 Casull pozwala na załadowanie do magazynu rurowego większej ilości nabojów. 454 Casull, wraz z szybkostrzelną bronią przeła-dowywaną dźwignią wahliwą, wydaje się ciekawą propozycją właśnie na polowania zbiorowe.

Na światową sławę 357 Mag. musiał poczekać do lat pięćdziesiątych,

kiedy to opracowano lepiej ekspandujące pociski i znacznie lżejszą

broń, początkowo na średnim, a potem nawet lekkim (ale wzmocnio-

nym) szkielecie.

to czynnik istotny, gdyż przyspiesza przeładowanie. Zastanówmy się nad ważnym (zwłaszcza dla polujących w Afryce) współczynnikiem TKO. Choć w Europie klasyfikacja kalibrów według tego współczynnika nie jest zbyt popularna, wysoka wartość TKO zapewnia znacznie większe prawdopo-dobieństwo położenia grubego zwierza pierwszym strzałem.

Uśrednione wielkości współczynnika dla nabojów 454 Casull wynoszą 30–42 (w zależności od masy pocisków i Vo czyli praktycznie wielkości ładunku prochowego). Warto wiedzieć, że dla 44 Magnum parametr ten zawiera się w granicach 21, a dla pocisku kal. 308 Win. tylko 18,9. Można więc (z pew-nym uproszczeniem) wysnuć wniosek, że najcięższe pociski 454 Casull pod względem rażenia obalającego na bli-

Indywidualne, wzmocnione elabo-racje mogą dać wyjątkowe parametry amunicji, nawet przy dość krótkiej lufie. Pokazuje to poniższa tabela. Wykorzy-stano pociski firmy Freedom Arms.

z długich luf rewolwerów (powyżej

165 mm) pocisk o masie 10,25 g

osiągał nawet do 1100 J

Strzelając tak elaborowaną amunicją ze sztucera, uzyskamy dla pocisku lżej-szego Eo = 4400 J i około 4010 J dla JHP 19,44 g. Reasumując, 454 Casull jest bardzo skutecznym stoperem. Na bliskich dystansach może powalić niedźwiedzia. W Afryce bywa używany przy polowaniach na „wielką piątkę” jako tzw. broń wsparcia. Rywalizuje w tej roli z kalibrem 444 Marlin.

Page 29: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

30 kwiecień-maj 2010

praw

o

Na wstępie należy zaznaczyć, że ustawa ta ma zastosowanie wyłącznie do profesjonalistów wytwarzających m.in. broń palną lub zajmujących się jej obrotem. Osoby te stanowią grupę tzw. przedsiębiorców koncesjonowanych, tj. przedsiębiorców wykonujących działal-ność gospodarczą w zakresie wytwa-rzania materiałów wybuchowych, broni, amunicji oraz wyrobów o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym oraz obrotu nimi. Oznacza to, że zmiany przepisów zaproponowane w odniesieniu do tej regulacji nie będą dotyczyły zwykłych posiadaczy broni palnej, a więc takich, którzy nie są związani z handlem bronią palną, jak myśliwi czy sportowcy.

Pośrednictwo Dyrektywa 2008/51 wymaga wpro-

wadzenia do prawa krajowego wielu definicji m.in. pośrednika i sprzedawcy. Mając na uwadze, że obecnie ustawa nie posługuje się tymi pojęciami wprost, ale odwołuje się do zakresu dzia-łań wykonywanych przez pośrednika i sprzedawcę zaproponowano zmianę definicji „obrotu”, zgodnie z którą ob-rót to „działalność handlowa dotyczą-ca materiałów wybuchowych, broni, amunicji oraz wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym lub policyj-nym, w tym pośrednictwo polegające na negocjowaniu, doradztwie handlowym, pomocy w zawieraniu umów oraz orga-nizowaniu przemieszczania materiałów wybuchowych, broni, amunicji oraz wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, z wyłą-czeniem spedytorów, wykonywana na

Marek antonowiczDo 28 lipca 2010 roku do prawa krajowego mają być wdrożone przepisy dyrektywy parlamentu Europejskiego i rady 2008/51/wE z 21 maja 2008 r. zmieniającej dyrektywę rady 91/477/EwG w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni. rząd planuje to wdrożenie przez zmianę dwóch ustaw. w poprzednim numerze szczegółowo omówiłem propozycje zmian w pierwszej z nich, tj. w ustawie o broni i amunicji. obecnie przedstawię propozycje rozwiązań zaproponowane w drugiej regulacji prawnej, tj. w ustawie o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicja oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, zwanej dalej ustawą.

terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Jest to rozszerzenie wobec obecnie funkcjonującego zakresu koncesjono-wania, ponieważ zostaną nim objęci pośrednicy, których działalność polega na doradztwie lub kojarzeniu partnerów handlowych.

Definicja pośrednictwa zawarta w dyrektywie 2008/51 obejmuje również spedytora. Ze względu na to, że kwestie dotyczące spedytorów określono już w ustawie z 29 listopada 2000 r. o obro-cie z zagranicą towarami, technologiam

1) bronią palną pozbawioną cech użyt-kowych;

2) uzbrojeniem pozbawionym cech użyt-kowych (bojowych).

W przypadku pierwszej kategorii wyrobów należy zauważyć, że zasady pozbawiania broni cech użytkowych określa szczegółowo ustawa z 21 maja 1999 r. o broni i amunicji. Regulacja ta zwalnia osoby posiadające taką broń z obowiązku uzyskania pozwolenia na nią (art. 11 pkt 9). W zawiązku z tym w pro-jekcie uznano za właściwe odejście od dalszego koncesjonowania tego rodzaju wyrobów. Broń palna pozbawiona cech użytkowych podlega ewidencjonowaniu przez jednostkę potwierdzającą to pozba-wienie. Tak więc spełniona jest zasada określona w dyrektywie 2008/51, że moż-na odtworzyć historię każdej jednostki broni od wytworzenia do końcowego użytkownika.

Jeżeli chodzi o drugą kategorię wyro-bów, ustawa, poza bronią palną zdefinio-waną w dyrektywie 2008/51, obejmuje również uzbrojenie, tzn. broń wojskową (wojenną) oraz wyroby o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym. W celu za-chowania spójności rozwiązań ustawo-wych, w odniesieniu do wszystkich grup towarów objętych koncesjonowaniem, zaproponowano drugą grupę wyłączeń spod koncesjonowania obrotu – wyroby takie, jak działa (haubice, armaty, moź-dzierze, haubicoarmaty), czołgi i inne pojazdy wojskowe lub wojenne, jednostki pływające oraz statki powietrzne po-zbawione cech użytkowych (bojowych). Uzbrojenie to nie podlega co prawda przepisom dyrektywy, jednak zasadne

spełniona jest zasada określona

w dyrektywie 2008/51, że można

odtworzyć historię każdej jed-

nostki broni od wytworzenia do

końcowego użytkownika.

i i usługami o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa, a także dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, uznano za zbędne rozszerzanie koncesjonowania w obro-cie krajowym na działalność wykonywa-ną przez tę grupę przedsiębiorców.

Pozbawianie cech użytkowychObecnie obowiązujący art. 6 ust. 2

ustawy reguluje przypadki, w których nie jest wymagane posiadanie koncesji. Wyłączenie to ma charakter bardzo wą-ski i dotyczy jedynie obrotu niektórymi wyrobami pirotechnicznymi. W projekcie zaproponowano rozszerzenie tego kata-logu wyłączeń o obrót dwiema nowymi kategoriami wyrobów:

Page 30: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 31

prawo

Lp. Nazwa instytucji Zakres opiniowania

1. Instytut Przemysłu Organicznego w Warszawie

Wytwarzanie i obrót materiałami wybuchowymi, amunicją oraz wyrobami o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, zawierającymi materiały wybuchowe oraz środkami toksycznymi i ich prekursorami, a także związaną z tym technologią

2. Instytut Mechaniki Precyzyjnej w Warszawie

Wytwarzanie i obrót bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym

3. Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia w Zielonce

Wytwarzanie i obrót materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym

4. Instytut Techniczny Wojsk Lotni-czych w Warszawie

Wytwarzanie i obrót bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym

5. Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej w Sulejówku

Wytwarzanie oraz obrót wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym w zakresie techniki pancernej i samochodowej

6. Wojskowy Instytut Łączności w Zegrzu

Wytwarzanie i obrót wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym w zakresie techniki i sprzętu elektronicznego

7. Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii w Warszawie

Wytwarzanie i obrót wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym w zakresie środków toksycznych i ich prekursorów, środków radioaktywnych, indywidualnych i zbiorowych środków ochrony przed skażeniami, środków zapalających oraz środków do maskowania aerodyspersyjnego

8. Wojskowy Instytut Techniki Inżynieryjnej we Wrocławiu

Wytwarzanie i obrót materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym

9. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego

Wytwarzanie oraz obrót wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym w zakresie ochrony informacji niejawnych

10. Służba Kontrwywiadu Wojskowego

Wytwarzanie oraz obrót wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym w zakresie ochrony informacji niejawnych

jest dopuszczenie możliwości obrotu uzbrojeniem i zakupu uzbrojenia, które trwale utraciło atrybuty bojowe, a więc przeznaczenie wojskowe lub policyjne. Uzbrojenie to cieszy się rosnącym za-interesowaniem kolekcjonerów, a także miłośników oręża, którzy w ten sposób zdobywają wiedzę historyczną o okolicz-nościach jego wytworzenia i użycia.

Zgodnie z nowo projektowanym art. 19a działa (haubice, armaty, moździerze, haubicoarmaty), czołgi i inne pojazdy wojskowe, wojenne jednostki pływające oraz statki powietrzne będą mogły być pozbawione w sposób trwały cech użyt-kowych, stanowiących o ich przeznacze-niu, przez uprawnionego przedsiębiorcę, zgodnie ze specyfikacją techniczną, która określa szczegółowo sposób pozbawia-nia cech użytkowych danego rodzaju, typu i modelu broni i wyrobu, wydaną przez jednostkę uprawnioną i zatwier-dzoną przez jednostkę uprawnioną do potwierdzania pozbawienia uzbrojenia cech użytkowych. Przez pozbawienie broni oraz wyrobów o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym w sposób trwały i nieodwracalny cech użytkowych projekt ustawy rozumie działanie, mające na celu eliminację cech użytkowych, przesądzających o przeznaczeniu woj-skowym lub policyjnym. Zakłada się, że do pozbawiania cech użytkowych upraw-niony będzie przedsiębiorca wykonujący działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania danego rodzaju broni lub wyrobu o przeznaczeniu wojskowym lub

policyjnym. Jednostkami uprawnionymi do potwierdzenia pozbawienia cech użytkowych oraz wydania specyfikacji technicznej byłyby instytucje określone w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z 21 lutego 2002 r. w sprawie instytucji wyda-jących opinie o możliwości spełnienia wa-runków technicznych i organizacyjnych podczas wytwarzania i obrotu materiała-mi wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, stosownie do poniżej wskazanych kompetencji.

Pozbawianie cech użytkowych broni i wyrobów o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym podlegałoby ewidencjo-nowaniu.

Projekt ustawy przewiduje ponadto delegację do wydania przez Ministra Obrony Narodowej rozporządzenia w sprawie określenia m.in. trybu potwier-dzania pozbawienia cech użytkowych oraz sposobu znakowania broni i wyro-bów pozbawionych cech użytkowych, a także zakresu informacji umieszczanych w ewidencji, a także jednostek uprawnio-nych do wydawania specyfikacji technicz-nych oraz pozbawienia cech użytkowych i zatwierdzania specyfikacji technicznej. Ponadto takie rozporządzenie miałoby określać sposób postępowania z bronią i wyrobami przekazanymi do pozba-wienia cech użytkowych, opracowania specyfikacji technicznej oraz potwier-dzenia pozbawienia cech użytkowych, a także stawki odpłatności za wydanie specyfikacji technicznej i dokonanie

oceny zgodności pozbawienia broni oraz wyrobów o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym cech użytkowych z od-powiednią specyfikacją techniczną.

Wymogi dla osób ubiegających się o koncesjęW kwestii zmian wymogów dla osób

ubiegających się o wydanie koncesji zaproponowano wprowadzenie dwóch zmian.

Po pierwsze w art. 8 ust. 1 pkt 1 projektu ustawy wprowadzono z pozoru nieistotną zmianę techniczną, polegająca na rozdzieleniu treści przepisu oznaczo-nego literą g (określa jeden z wymogów przewidzianych dla osób fizycznych ubiegających się o wydanie koncesji) na dwie jednostki redakcyjne, tj. literę g i h. Projektowany punkt oznaczony literą g stanowi, że koncesji udziela się osobie fizycznej, która nie była skazana prawo-mocnym orzeczeniem za umyślne prze-stępstwo lub przestępstwo/wykroczenie skarbowe, natomiast zapis pod literą h – że przeciwko takiej osobie nie toczy się postępowanie w sprawach o takie przestępstwo lub wykroczenie. Wpro-wadzenie tego podziału ma znaczenie dla przesłanek cofnięcia koncesji przez organ koncesyjny, określonych w art. 17 ust. 2 pkt 2 lit. a. Zgodnie z zapropono-wanym brzmieniem organ koncesyjny cofnie koncesję albo zmieni jej zakres, jeśli przedsiębiorca przestanie spełniać warunek niekaralności za umyślne prze-stępstwo lub przestępstwo/wykroczenie

Page 31: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

32 kwiecień-maj 2010

praw

oskarbowe. Nie zostanie jej pozbawiony, jeśli byłoby przeciwko niemu wszczęte postępowanie w sprawach o takie prze-stępstwo lub wykroczenie.

Należy bowiem zauważyć, że cofnięcie koncesji w razie wszczęcia postępowania w sprawie o umyślne przestępstwo lub wykroczenie ma charakter niezwykle restrykcyjny i może doprowadzić do likwi-dacji prowadzonego przedsiębiorstwa. Wszczęte postępowanie może zakończyć się uniewinnieniem, jednak wieloletnie procedury sądowe w połączeniu z do-tychczasowym przepisem, nakazującym obligatoryjne cofnięcie koncesji, stają się zbyt wielką dolegliwością dla obrotu gospodarczego. Z praktyki stosowania tego przepisu wynika, że postępowania takie są prowadzone w znacznej części w związku z ustawą prawo zamówień publicznych, również wtedy, gdy nieza-

przepisu przewiduje złagodzenie tej sankcji przez wprowadzenie jednego istotnego wyjątku. Mianowicie odmowa udzielenia koncesji nie nastąpiłaby w przypadku, gdyby przedsiębiorca nie podjął, w terminie 6 miesięcy od dnia udzielenia koncesji lub od planowanej daty rozpoczęcia wykonywania działal-ności gospodarczej, działalności obję-tej koncesją, mimo wezwania organu koncesyjnego, lub trwale zaprzestał wykonywania działalności gospodarczej objętej koncesją.

Zawieszenie działalności gospodarczej oraz udzielanie promesy

Obecnie obowiązujący art. 17a ustawy przewiduje, iż do kontroli działalności koncesjonowanej - w zakresie nieuregu-lowanym - mają zastosowanie przepisy ustawy z dnia 2 lipca 2004 r o swobo-dzie działalności gospodarczej. Należy

nych stosuje się przepisy ustawy z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej”.

Rozszerzone uprawnienia organu koncesyjnegoKonsekwencją określonej w dyrektywie

kontroli historii broni jest proponowane wprowadzenie art. 17b, zgodnie z którym organ koncesyjny uzyskałby uprawnienie do określenia obowiązków przedsię-biorcy w razie wszczęcia postępowania w sprawie cofnięcia koncesji, takich jak możliwość wyznaczania:1) terminów zbycia posiadanych przez

przedsiębiorcę materiałów wybucho-wych, broni, amunicji, wyrobów o przeznaczeniu wojskowym lub policyj-nym, dokumentacji technologii, oraz

2) sposobu zabezpieczenia dokumen-tacji dotyczącej wytwarzania i obrotu ww. wyrobami.

Należy zauważyć, iż ustawa w do-tychczasowym kształcie nie reguluje sposobu zabezpieczenia i zbycia to-warów będących w posiadaniu przed-siębiorcy, któremu cofnięto koncesję. Zachowaniu kontroli nad przepływem broni ma służyć uprawnienie dla organu koncesyjnego, który, mając na uwadze skalę prowadzonego przedsiębiorstwa, może indywidualnie określić sposób zabezpieczenia broni, termin jej zbycia lub zdeponowania w razie niemożności zbycia w określonym terminie.

Znakowanie broni palnej oraz amunicjiW celu efektywnego śledzenia historii

broni palnej dyrektywa 2008/51 przewi-działa wiele regulacji, dotyczących zna-kowania broni palnej, a także opakowań amunicji. Jako punkt odniesienia dla systemu znakowania w całej Unii Euro-pejskiej dyrektywa uznała Konwencję z dnia 1 lipca 1969 r. o wzajemnym uzna-waniu oznakowania broni strzeleckiej, której stroną nie jest Polska.

Obecnie sposób oznakowywania broni palnej jest uregulowany w art. 18 i 27 ustawy. Pierwszy z tych przepisów dotyczy oznakowywania broni palnej i jej istotnych części wytwarzanych w kraju. Drugi – oznakowywania broni palnej importowanej.

Projekt zmiany ustawy zakłada wpro-wadzenie nowych uregulowań zarówno jeśli chodzi o broń palną wytwarzaną w kraju, jak i importowaną. Zgodnie z nowo projektowanym art. 18 i 27

zaproponowane rozwiązanie ma zatem charakter bardziej restrykcyjny

niż propozycje zawarte w projekcie ustawy o broni i amunicji, w którym

nie wymaga się podpisu elektronicznego.

dowolony z wyniku przetargu konkurent podejmuje działania, mające na celu zdyskredytowanie przedsiębiorcy, który wygrał postępowanie.

Po drugie projekt przewiduje także doprecyzowanie art. 8 ust. 2 ustawy, dotyczącego przesłanek udzielania koncesji przedsiębiorcy. Doprecyzowanie to jest związane z propozycją objęcia koncesjonowaniem pośredników, któ-rzy z racji wykonywanego zawodu nie mają bezpośredniej styczności z bronią palną, w tym z jej magazynowaniem. Zgodnie z zaproponowanym brzmie-niem pośrednicy nieposiadający prawa magazynowania broni palnej nie byliby zobowiązani do dostarczenia opinii o lokalu, jego konstrukcji, bezpieczeń-stwie procesów technologicznych i ich wpływie na środowisko. Opinie takie w dalszym ciągu byłyby wymagane przy ubieganiu się przez przedsiębiorcę o koncesję na wytwarzanie broni palnej lub obrót nią wraz z jej magazynowaniem.

Złagodzenie warunkówodmowy udzielenia koncesji Obecnie obowiązujący art. 16 ust. 1 pkt

3 ustawy przewiduje obowiązek odmowy udzielenia koncesji, jeśli przedsiębiorcy cofnięto ją w ciągu ostatnich 10 lat. Przygotowana propozycja zmiany tego

zauważyć, iż tak zredagowane odesłanie do ustawy o swobodzie działalności go-spodarczej jest niewystarczające. Poza jej uregulowaniami pozostają bowiem kwe-stie związane z zawieszeniem działalności gospodarczej oraz udzielaniem promesy. Instytucja zawieszenia działalności go-spodarczej zawarta w art. 14a ustawy o swobodzie działalności gospodarczej została wprowadzona w wyniku doda-nia art. 1 pkt 6 ustawy z dnia 10 lipca 2008 r. o zmianie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz zmianie niektórych innych ustaw.

Ponadto należy zauważyć, że zarówno promesa koncesji, jak i zawieszenie dzia-łalności mają również pośredni związek z wprowadzonym dyrektywą nowym zakresem pojęcia „obrotu”, który obejmie pośredników. Przedsiębiorcy prowadzący działalność w tym zakresie powinni mieć możliwość wystąpienia o promesę, aby należycie przygotować się do działalności koncesjonowanej, mieć możliwość i czas na zgromadzenie niezbędnych środków i narzędzi do podjęcia działalności po uzyskaniu koncesji, a także - po podjęciu tej działalności, w określonych prawem warunkach - do jej zawieszenia.

W związku z powyższym nowoprojek-towany art. 17a przewiduje wprowadze-nie reguły iż „w sprawach nieuregulowa-

Page 32: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 33

prawo

oznakowanie broni wytwarzanej w kraju i broni importowanej powinno obejmować: kraj producenta, nazwę wytwórcy, numer seryjny i rok wytworzenia, jeżeli nie został zawarty w numerze seryjnym. Oznakowa-nie mogłoby także alternatywnie zawierać niepowtarzalny i łatwy do identyfikacji kod cyfrowy lub alfanumeryczny z numerem seryjnym broni palnej. Takie oznakowanie należałoby umieszczać na każdej istotnej części broni palnej. Nowym rozwiązaniem, przyjętym w projekcie w ślad za dyrektywą 2008/51, jest także wymóg znakowania broni palnej przekazywanej z zapasów rządowych.

Projekt przewiduje również delegację do wydania przez ministra gospodarki rozporządzenia określającego wzór oznakowania broni palnej, zawierający kod cyfrowy lub alfanumeryczny.

Podobnie jak w przepisach obecnie obowiązujących, oznakowanie broni należałoby do producenta. Co do broni importowanej – jeżeli nie byłaby ona właściwie oznakowana, mógłby ją oznakować przedsiębiorca, posiadający koncesję na wytwarzanie broni, w sposób umożliwiający identyfikację kraju impor-tera oraz przedsiębiorcę importującego (art. 27 ust. 4).

Kolejną nową propozycją przewidzianą w projekcie w ślad za dyrektywą 2008/51 jest wymóg oznaczania pojedynczych podstawowych opakowań amunicji. Oznakowanie takie powinno obejmować nazwę wytwórcy, numer identyfikacyjny partii, kaliber i typ amunicji (art. 18a).

Ewidencja broni palnejJednym z wymogów przewidzianych

przez dyrektywę 2008/51 w kwestii efektywnego śledzenia broni palnej jest stworzenie i prowadzenie we wszyst-kich państwach członkowskich UE ewidencji broni palnej. Co do zasady, przepisy krajowe w tej materii są zgodne z uregulowaniami europejskimi. Niemniej jednak konieczne stało się uregulowanie w ustawie dwóch kwestii:1) przekazania przez przedsiębiorcę, po

zakończeniu działalności gospodar-czej, ewidencji dotyczącej wytwarzania i obrotu właściwemu organowi admi-nistracji państwowej, oraz przechowy-wania przez ten organ dokumentacji przez okres nie krótszy niż 20 lat; projekt przewiduje także wydanie rozporządzenia określającego tryb i szczegółowe warunki przekazywania dokumentacji;

2) ewidencjonowania broni palnej pocho-dzącej z zapasów rządowych.

Jednocześnie projekt przewiduje wprowadzenie delegacji ustawowej dla ministra gospodarki do wydania rozpo-rządzenia w sprawie ewidencjonowania wytworzonych materiałów wybuchowych, broni, amunicji i wyrobów o przeznacze-niu wojskowym lub policyjnym.

Transakcje handlowe przez internetProjekt przewiduje wprowadzenie

udogodnień w zawieraniu transak-cji handlowych przez internet przez przedsiębiorców koncesjonowanych,

uprawnionymi do poświadczania zgód przewozowych i uprzednich zgód przewo-zowych są organ koncesyjny, tj. minister spraw wewnętrznych i administracji oraz właściwy terytorialnie komendant woje-wódzki policji. Projekt zakłada odejście od alternatywnego systemu poświad-czania obu wymienionych dokumentów i powierzenie tego zadania wyłącznie komendantowi wojewódzkiemu policji. W związku z tym proponuje się wykreślenie organu koncesyjnego jako uprawnionego do poświadczania zgód przewozowych i uprzednich zgód przewozowych. Zapro-ponowane rozwiązanie wynika ze zniko-mej liczby przedsiębiorców występujących do organu koncesyjnego o uzyskanie poświadczeń wymienionych dokumentów. Obecnie organ koncesyjny poświadcza je praktycznie dwóm przedsiębiorcom. Nie ma zatem uzasadnienia pozostawianie tego uprawnienia w kompetencji obu organów, a co za tym idzie – rozproszenie dokumentacji dotyczącej przemieszczania broni palnej lub amunicji.

Sankcje karneDyrektywa 2008/51 nałożyła na pań-

stwa członkowskie Unii Europejskiej obowiązek wprowadzenia przez państwa członkowskie UE systemu sankcji za nieprzestrzeganie przepisów krajowych przyjętych zgodnie z dyrektywą 2008/51 oraz obowiązek podjęcia wszelkich niezbędnych środków w celu stoso-wania tych sankcji. Mając na uwadze, że sankcje takie są, co do zasady, już przewidziane w prawie polskim, w ustawie zaproponowano wprowa-dzenie jedynie niewielkich zmian. W związku z tym w projekcie znalazły się propozycje przepisów dotyczących nie-dopełnienia obowiązku znakowania broni oraz nieprzekazywania dokumentacji przez przedsiębiorców po zakończeniu działalności gospodarczej. W pierwszym przypadku przewiduje się sankcję karną w postaci pozbawienia wolości od roku do lat 10. W razie działania nieumyślne-go, sprawca podlegałby karze pozbawie-nia wolności do lat 3. Ponadto, w razie skazania za wymienione przestępstwo, orzekany byłby obligatoryjnie przepadek amunicji oraz innych przedmiotów, które służyły lub były przeznaczone do popeł-nienia przestępstwa. Za niedopełnienie obowiązku przekazania dokumentacji przewiduje się karę grzywny, karę ogra-niczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Jako punkt odniesienia dla sys-

temu znakowania w całej Unii

europejskiej dyrektywa uznała

konwencję z dnia 1 lipca 1969 r.

o wzajemnym uznawaniu ozna-

kowania broni strzeleckiej, której

stroną nie jest Polska.

w sposób podobny do zmian zapro-ponowanych w części nowelizującej ustawę o broni amunicji. Zmieniany art. 30 ustawy przewiduje, że strony, które wybrały tę formę zawierania transakcji byłyby zobowiązane do opatrywania dokumentów dotyczących obrotu bronią i amunicją bezpiecznym podpisem elek-tronicznym, weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu. Zaproponowane rozwiązanie ma za-tem charakter bardziej restrykcyjny niż propozycje zawarte w projekcie ustawy o broni i amunicji, w którym nie wymaga się podpisu elektronicznego.

Przewiduje się także w tym wypadku wydanie przepisów wykonawczych, określających warunki sprzedaży, doty-czące obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i tech-nologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym oraz dotyczące obrotu bronią i amunicją za pośrednictwem internetu.

Zmiana organu poświadczającego zgody przewozowe

Obecnie obowiązująca ustawa w rozdziale 5a – Przemieszczanie przez przedsiębiorców broni palnej przewiduje, że w wypadku wewnątrzwspólnotowego przemieszczania broni palnej, organami

Page 33: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

34 kwiecień-maj 2010

pra

wo

- pol

emik

a

W lutym 2010 r. pojawiła się kolejna wersja resortowego projektu zmiany Ustawy o broni i amunicji1. W artykule Marka Antonowicza, koordynatora Ze-społu Prawa Europejskiego i Umów Międzynarodowych Biura Prawnego Komendy Głównej Policji Zmiany

nego przez wypaczenie sensu zarówno Ustawy o broni i amunicji z 1999 r., jak i przepisów okołoustawowych2. Publika-cja wywołała poruszenie i jest szeroko komentowana, bowiem w środowisku strzeleckim projekt resortowy wywołuje negatywne emocje. Czy słusznie?

Aby odpowiedzieć na pytanie, czy resort spraw wewnętrznych w porozu-mieniu z KGP przygotowują regulację racjonalną, czy zaostrzającą przepisy tam, gdzie nie wymaga tego doro-bek prawny Unii Europejskiej3, warto przeanalizować nie tylko wspomniany artykuł, ale również sam projekt zmian przepisów prawa, dostępny na stro-nach internetowych KGP, jak i wypo-wiedzi medialne funkcjonariuszy.

Paraliż?Wydaje się, że stanowisko policji jest

w kwestii dostępu do broni jednolite. Zarzuca się projektowi społecznemu, że rzekomo za bardzo liberalizuje prawo i wprowadza brak kontroli na przy-kład nad ilością wydawanej broni, co w praktyce ma skutkować powstaniem

swoistych prywatnych arsenałów4. Za-rzut ten nie jest niczym nowym i stanowi przedłużenie aktualnej filozofii dostępu (a raczej jego braku) do broni palnej – szczególnie sportowej, której w Pol-sce, inaczej niż w krajach sąsiednich, jest najmniej5.

Obecnie, aby rozszerzyć o kolejne jednostki broni decyzję o posiadaniu pozwolenia na broń palną do celów sportowych, Wydziały Postępowań Admi-nistracyjnych Komend Wojewódzkich Po-licji żądają od sportowców legitymowania się odpowiednią ilością tzw. osobo-star-tów w poszczególnych konkurencjach. Tymczasem Polski Związek Strzelectwa Sportowego w uchwale nr 62 z 2005 r., rozstrzygnął, że zawodnik czynnie upra-wiający sport6 powinien rocznie wykazać się minimum sześcioma startami łącznie w różnych konkurencjach. Bardzo często zdarza się, że organy administracyjne policji, odmawiając wydania pozwoleń na broń sportową, zaskakują sportowców swoją (sprzeczną z zasadą wyrażoną w art. 6 kpa7), wykładnią i wymagają, aby dla każdej wnioskowanej jednostki

1. Zob. Biuletyn Informacji Publicznej Komendy Głównej Policji, treść projektu dostępna pod adresem: http://bip.kgp.policja.gov.pl/portal/kgp/7/7835/Projekt_ustawy_o_zmianie_ustawy_o_broni_i_amunicji_oraz_ustawy_o_wykonywaniu_dzi.html

2. Art. 29 ust. 1 Ustawy o sporcie kwalifikowanym z 29 lipca 2005 r., na podstawie którego zawodnicy mają przyznawane przez właściwy związek strzelecki licencje uprawniające do uczestnictwa w rywalizacji w sporcie kwalifikowanym, a także art. 53b Ustawy o kulturze fizycznej, z 18 stycznia 1996 r., określający, jakie wymogi powinna spełniać osoba ubiegająca się o wydanie pozwolenia na broń do celów sportowych na podstawie przepisów Ustawy o broni i amunicji, Kodeks postępowania administracyjnego m. in. w zakresie ustanowionej w nim zasady państwa prawa wyrażonej w art. 6 i stanowiącej, że organy administracji publicznej (tu wydziały postępowań administracyjnych policji) działają na podstawie przepisów prawa.

3. Dyrektywa Rady nr 91/477/EWG z 18 czerwca 1991 r. W sprawie kontroli nabywania i posiadania broni (Dz. Urz. WE L 256 z 13.09.1991) zmieniona dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2008/51/WE z 21 maja 2008 r. zmieniająca dyrektywę Rady 91/477/EWG W sprawie kontroli nabywania i posiadania broni (Dz. Urz. UE L 179/5 z 08.07.2008 r.).

4. Zob. Wywiad z nadinsp. Waldemarem Jarczewskim zastępcą komendanta głównego policji, „Policja 997”, 2010, nr 61/04.5. Opracowanie Marcina Mroza, Posiadanie broni strzeleckiej przez osoby fizyczne: prawo, polityka, praktyka, Analizy Biura Analiz

Sejmowych, nr 7 (15) 19 marca 2009, s. 4, wskazuje, że liczba pozwoleń dla osób fizycznych według stanu na koniec roku 2007 (w tysiącach sztuk) wynosiła dla broni do celów: łowieckich 121, ochrony osobistej 20, sportowych 15 (sic!). Z danych statystycz-nych publikowanych na stronie internetowej KGP, http://www.statystyka.policja.pl/portal.php?serwis=st&dzial=930&id=50841&se-arch=20031 wynika, że na dzień 12 grudnia 2009 r., liczba pozwoleń dla osób fizycznych wynosiła dla broni do celów: łowieckich 123 186, ochrony osobistej 18 349, sportowych 14 131. Powyższe dane obrazują tendencję wzrostową jedynie w przypadku broni do celów łowieckich. Liczba pozwoleń sportowych i do ochrony osobistej sukcesywnie spada. Jest to efekt restrykcyjnej polityki wydawania i cofania pozwoleń. Aktualnie według danych Komisji Sejmowej Przyjazne Państwo (luty 2010 r.) Liczba wydanych pozwoleń na broń na 1000 mieszkańców wynosi w Polsce 3,5. Dla przykładu w Czechach 30, Niemczech i Słowacji po 40, zaś w Finlandii 308, Szwajcarii 200. Uzasadniona jest więc teza, że Polska w swoim regionie jest krajem o najsłabszym poziomie wyszkolenia strzeleckiego i najbardziej restrykcyjnym modelu prawnym regulującym dostęp do broni palnej.

6. Prawo do posiadania broni nie jest nagrodą za wybitne osiągnięcia sportowe. Istotne jest tzw. czynne uprawianie sportu realizujące się między innymi w udziale w dostępnych zawodach. Wyrok WSA w Warszawie z 16.10.2007 r., VI SA/ Wa 1570/07,

Łukasz urbański

bandyta zawsze będzie mieć broń.

uczciwy obywatel niekoniecznie.

w przepisach dotyczących broni, opu-blikowanym w Arsenale nr 3 (72) z marca 2010 r., autor recenzuje ów pro-jekt. Artykuł ten pomija jednak fakt, że w Komisji Sejmowej Przyjazne Państwo, wypracowano inny projekt (na bazie projektu autorstwa posła Andrzeja Czumy, zwany dalej projektem społecz-nym), który jest przedstawiany przez autorów jako odpowiedź na wieloletnie utrudnianie dostępu do broni palnej. Chodzi o utrudnianie potwierdzone bogatym orzecznictwem sądownictwa administracyjnego, wskazującym, na notoryczne naruszanie prawa material-

Page 34: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 35

prawo - polem

ikabroni dokumentować ww. ilość startów w każdej konkurencji. W latach 2006–2009 skrajnie restrykcyjne podejście do kwestii wydawania pozwoleń na broń wraz z nieprawnymi żądaniami legitymo-wania się wybitnymi wynikami w sporcie sparaliżowało rozwój strzelectwa w spor-towej grupie powszechnej, którą tworzy kilkanaście tysięcy strzelców8.

Również strzelców czarnoprochowych, uczestniczących we współzawodnic-twie sportowym czy rekonstrukcjach historycznych z użyciem broni palnej wytworzonej przed 1850 r., spotyka ad-ministracyjne hamowanie rozwoju pasji9. Mimo iż obowiązująca Ustawa o broni i amunicji10 w art. 11 ust. 1 stanowi, że pozwolenia na broń nie wymaga się w przypadku posiadania broni palnej wytworzonej przed rokiem 1850 lub repliki tej broni (a zatem intencją ustawo-dawcy był nieskrępowany dostęp do tej broni11), obecnie sparaliżowano dostęp do czarnego prochu dla osób, które legalnie posiadają broń wymienionych kategorii. Jednoznacznie w tej kwestii wypowiedział się Sąd Najwyższy, stojąc na stanowisku, że nie jest wymagane po-zwolenie na posiadanie czarnego prochu, mogącego być także częścią amunicji do broni palnej wytworzonej przed 1850 r., w odniesieniu do której, stosownie do art. 11 pkt 1 ustawy z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji, nie jest wymagane pozwolenie na posiadanie w rozumieniu art. 9 tejże ustawy12.

Wydaje się, że analiza intencji twórców resortowego projektu Ustawy o zmianie ustawy o broni i amunicji oraz ustawy o wykonywaniu działalności gospodar-czej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub poli-cyjnym, w sprawie dostępu do broni

palnej sensu largo, powinna rozpocząć się od proponowanych zmian w zakresie dostępu do broni czarnoprochowej, tym bardziej że przez ponad 6 lat wolnego dostępu do tej kategorii pozwoleń jej posiadacze udowodnili, że nie są zagro-żeniem dla bezpieczeństwa i porządku publicznego13.

We wspomnianym na wstępie ar-tykule, autor podnosi istotną kwestię definicji repliki broni palnej czarnopro-chowej, a zatem problem nieuregulo-wany dotychczas w sposób przejrzysty ustawowo. Jednakże zachwalanie w tym względzie projektu resortowego zdaje się być na wyrost. Jeśli przy-jąć, że zgodnie z art. 7 ust. 1b pkt 3 przyjmuje się, że w rozumieniu ustawy repliką broni palnej czarnoprochowej jest urządzenie, którego budowa pod względem zastosowanych do jego wytworzenia rodzajów materiałów odwzorowuje konkretny model broni palnej, to można zadać sobie pytanie, czy przepis ten nie stanowi sposobu na delegalizację posiadanych replik broni, które nie zostały wyproduko-wane z zastosowaniem wymienionego wymogu materiałowego. Spełnienie takiego wymogu mogłoby się okazać w praktyce w ogóle niewykonalne lub nieopłacalne w dzisiejszej, innej prze-cież technologii produkcji broni14.

Wydaje się, że powyższe resortowe rozwiązanie nie tylko nie rozstrzyga problemu, lecz stwarza ryzyko powsta-nia kolejnych komplikacji. A przecież w przedmiotowej kwestii warto zacy-tować stanowisko posła Bronisława Komorowskiego, który podczas prac sejmowych nad nowelizacją aktualnie obowiązującej ustawy stwierdził w dniu 18 grudnia 2002 r., że: sprawa doty-czy broni historycznej i jej replik. W absolutnej większości krajów UE broń

wyprodukowana przed rokiem 1850 nie podlega przepisom dotyczącym broni palnej. De facto dopiero w roku 1870 rozpoczęto na masową skalę produkcję broni odtylcowej. W większości krajów broń historyczna, która nie ma naboju scalonego, jest wyłączona spod reguł związanych z bronią palną. Dotyczy to także replik, które na ogół są solidniej wykonane i pewniejsze w użyciu przy strzelaniu hobbystycznym. Broń histo-ryczna może uszkodzić przede wszyst-kim strzelca. Moja poprawka zmierza do tego, aby w pełnej zgodzie z Dyrektywą Rady Europy i regułami obowiązującymi w większości krajów europejskich wy-łączyć broń historyczną, używaną tylko przez hobbystów, a jest ich w Polsce coraz więcej, spod działania reguł uzy-skiwania pozwolenia na broń palną. To nie są groźne urządzenia, żadni bandyci z takiej broni nie strzelają, używają jej wyłącznie hobbiści15.

Cóż z tego, jeśli błędne rozumienie przepisów przez organ administracyj-ny doprowadziło do sytuacji, w której stawiano zarzuty karne osobom, które w dobrej wierze zakupiły na przykład czarny proch16. Również w dobrej wie-rze setki strzelców kupowało i wciąż kupuje rewolwer Colt Navy 1851. Co prawda rewolwer ten został przyjęty na uzbrojenie armii Stanów Zjednoczonych w 1851 r., jednakże źródła historycz-ne podają, że faktyczne wytworzenie (a zatem wydaje się, iż właściwa i zgodna z obecnie obowiązującą ustawą podstawa do klasyfikacji tej broni jako niewymagającej pozwolenia) nastąpiło w 1847 r.17 Niewątpliwie wzór 1851 świadczy o dacie przyjęcia broni do uzbrojenia, lecz nie powinien on być utożsamiany z datą skonstruowania czy rozpoczęcia produkcji18. Ta wątpliwość, sprzecznie z zasadą in dubio pro reo,

7. Ustawa z 14 czerwca 1960 r., Kodeks postępowania administracyjnego, z późniejszymi zmianami.8. Odpowiedź inicjatywy klubów i organizacji sportowych „Tak – dla pozwoleń na broń sportową” z 24 sierpnia 2009 r., na pismo z-cy

dyrektora Biura Prawnego KGP z 26 maja 2009 r., skierowane do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, http://www.mm.pl/~pimos/090824KGP_RPO.pdf

9. Por. Czy Policja łamie prawo?, „Arsenał” 2010, nr 3 (72), s. 22 [artykuł o problemach strzelectwa historycznego].10. Tekst jedn. Dz. U. 2004, Nr 52, poz. 525 ze zm.11. Biuletyn Sejmowy nr 1338/IV, z 18 grudnia 2002 r., wypowiedzi posłów.12. Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 24 lutego 2010 r. (sygn. akt I KZP 29/09).13. Należy zauważyć, że broń czarnoprochowa, z uwagi na brak scalonego naboju i ładowanie odprzodowe odbiega znacząco

sprawnością bojową od współczesnych rodzajów broni palnej.14. Produkcja ta pozwala na stworzenie bezpieczniejszego od oryginału egzemplarza broni przez zastosowanie nowoczesnych,

lepszych i wytrzymalszych materiałów.15. „Biuletyn Sejmowy” nr 1338/IV, op. cit.16. Uchwała Sądu Najwyższego z 24 lutego 2010 r., sygn. I KZP 29/09 jednoznacznie stanowi, że na czarny proch pozwolenia

nie wymaga się, zatem powinien on być w wolnej sprzedaży.17. Problem rewolweru czarnoprochowego Colt Navy 1851 budzi duże emocje. Nowelizacja Ustawy o broni i amunicji z 2004

r., w art. 11 pkt 1 stanowi, że pozwolenia na broń nie wymaga się w przypadku posiadania broni palnej wytworzonej przed rokiem 1850 lub replikę tej broni.

Page 35: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

36 kwiecień-maj 2010

pra

wo

- pol

emik

ajest przyjmowana za podstawę wszczy-nania postępowań karnych przeciwko posiadaczom Colta Navy.

Dobrodziejstwo?Niewątpliwie słusznym kierunkiem

projektu resortowego jest rozwiązanie problemu Europejskiej Karty Broni Palnej, który wielokrotnie i zasadnie wskazywały władze związków sporto-wych. Jednak nie jest tak, jak pisze autor, że naprawa kardynalnego błędu aktualnych przepisów, które wprowadzały dla wydania EKBP wymóg wklejenia w formularz zdjęcia wnioskodawcy (jak zrobić zdjęcie instytucji, np. klubowi?), ma rozwiązać problem tzw. sportowej grupy powszechnej. Dotychczas poli-cja odmawiając im pozwoleń na broń sportową uporczywie wmawiała, że nie muszą mieć broni własnej, aby uprawiać sport. Takie rozwiązanie jest przecież racjonalne jedynie w przypadku wąskiej grupy zawodników wyczynowych, na przykład reprezentantów kraju, którzy otrzymują stypendia, broń i amunicję klubową do treningów. Państwa, klubów i związków sportowych nie stać na zakup wyczynowego sprzętu szerszej grupie zawodników. A już zapewne nie tym z licznej grupy powszechnej. To dobrze, że planuje się wyczynowcom oraz klubom i związkom ułatwić życie. Niemniej między wierszami czytać można, że filozofię do-stępu do broni na wzór EKBP próbuje się rozciągnąć na resztę kilkunastotysięcznej rzeszy zawodników grupy powszechnej. Jaki jest skutek błędnego postrzegania problemu widać od lat – grupa strzelców sportowych maleje z wiadomym skutkiem dla wyników kadry. Przecież im sport powszechniejszy, tym większa szansa na wyłonienie nowych talentów.

Właściwym kierunkiem projektu resortowego jest niewątpliwie rezy-gnacja z obowiązku zatrudniania przez klub osoby fizycznej dopuszczonej do posiadania broni. Jednakże tzw. dopuszczenie do posiadania broni,

w szczególności w przypadku zawod-ników grupy powszechnej nie może być alternatywą dla indywidualnego posiadania pozwolenia na broń palną (tu sportową).

Pozostałe kwestie poruszane przez autora wspomnianego artykułu, takie jak sprzedaż przez internet, depozyt, zgoda przewozowa, nie stanowią najistotniej-

wierne odzwierciedlenie definicji części broni palnej z uwagi na fakt, iż w dal-szej części ustawa o broni i amunicji nie posługuje się tym pojęciem, ani nie wydaje się celowym, aby się nim posługiwała. Istotne znaczenie ma na-tomiast pojęcie istotnych części broni palnej (art. 5 ust. 1 ustawy o broni i amunicji), które uważa się za broń19,

18. Por. K. Szymczak, Czy Policja łamie prawo?, „Przegląd Strzelecki Arsenał” 2010 nr 3 (72), s. 22. Niezależnie od przekonania o słuszności stanowiska środowiska strzeleckiego, wydaje się, że w związku z okólnikiem rozesłanym przez policję do sklepów z bronią (wskazującym potrzebę posiadania pozwolenia na ten model Colta), właściwe jest wstrzymanie się od zakupu takiej broni do czasu wyjaśnienia sprawy. Okólnik może przywodzić zarzut powielaczowego trybu jego wprowadzenia, schematem przypominający sporządzenie kontrowersyjnej tzw. czarnej listy modeli broni zakazanych do rejestracji dla osób fizycznych, posiadających pozwolenie na broń – zob. Ł. Urbański, Zabronić, zabrać, zezłomować, „Przegląd Strzelecki Arsenał” 2009, nr 7(64), s. 20–24.

19. Zob. „Biuletyn Informacji Publicznej Komendy Głównej Policji”, op. cit.20. Ibid.21. R. Wójcik, Lochy Pasłęka, wyd. CB Agencja Wydawnicza 2000 r., s. 20922. Do rozważań w tym względzie skłania analiza spraw: mjr. Waldemara Nowakowskiego, powstańca warszawskiego

oraz Janusza D. U obu osób ujawniono broń palną związaną z walką o niepodległość Polski. Wadliwe przepisy prawa, w praktyce uniemożliwiły im zalegalizowanie broni. Zob. Ł. Urbański, Ars boni, Przegląd Strzelecki Arsenał, nr 1 (70) styczeń 2010 r., s. 30-33

czy resort spraw wewnętrznych w porozumieniu z kGP przygotowują

regulację racjonalną, czy zaostrzającą przepisy tam, gdzie nie wymaga

tego dorobek prawny unii Europejskiej

szych bolączek polskiego sportowca, zatem polemika w tym zakresie wydaje się być zbędna, gdyż zaciemniałaby rzeczywisty obraz projektu.

WnioskiWydaje się słuszne twierdzenie, że

projekt resortowy wprowadza dalsze utrudnienia w dostępie do broni palnej w Polsce. Zaostrza bowiem kryteria w sferach, których zaostrzenia nie wyma-ga Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/51/WE z 21 maja 2008 r., zmieniająca dyrektywę Rady 91/477/EWG w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni.

Przykładowo art. 1 ust.1a stanowi, że do celów dyrektywy „część” ozna-cza jakikolwiek element lub część zamienną, zaprojektowane specjalnie do broni palnej i zasadnicze dla jej funkcjonowania, w tym lufę, szkielet lub komorę zamkową, suwadło lub bębe-nek, trzon lub zatrzask zamkowy oraz jakiekolwiek urządzenie przeznaczone bądź przystosowane do tłumienia hałasu spowodowanego wystrzałem. W obecnie obowiązującej Ustawie o broni i amunicji w art. 5 ust 1. stwierdza się, że gotowe lub obrobione istotne części broni lub amunicji uważa się za broń lub amunicję. Stanowisko resortowe: Nie znajduje uzasadnienia

zdaje się być kontrowersyjne. Skoro ustawa nie posługuje się wymienionym pojęciem, nie powinny być wprowa-dzone opisane zaostrzenia. Raczej powinno to skłaniać do zastanowienia nad możliwością przeredagowania aktualnie obowiązującej ustawy. Tego w projekcie z oczywistych przyczyn nie postuluje się.

Idąc dalej, dyrektywa w pkt. 1b. stanowi, że „istotny element” oznacza mechanizm zamkowy, komorę oraz bębenek broni palnej, które będąc osobnymi przedmiotami, włączone są do kategorii broni palnej, w której są lub mają być osadzone. Jest to o wiele korzystniejsze dla strzelców rozwiązanie niż istniejące w aktualnej ustawie. Jeśli więc intencją projekto-dawcy byłoby właściwe zrozumienie problemów miłośników strzelectwa, należałoby polską ustawę zaprojek-tować tak, aby nie zaostrzała w tym względzie standardu unijnego. Faktem jest, jak pisze się, w uzasadnieniu projektu resortowego, że art. 5 ust. 2 ustawy o broni i amunicji obejmuje definicją „istotnych elementów” wszyst-kie elementy określone w art. 1 ust. 1 b dyrektywy. A także, iż dyrektywa określając minimalne wymagania nie stoi na przeszkodzie, aby w polskiej definicji „istotnych części broni palnej”

Page 36: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 37

prawo - polem

ikadodatkowo wprowadzić szkielet broni, baskilę i lufę20.

Niewątpliwie rozwiązanie takie nie jest sprzeczne z art. 3 dyrektywy, który stanowi, że państwa – członko-wie Unii Europejskiej mogą uchwalać przepisy bardziej restrykcyjne, niż przewidziane w dyrektywie. Niemniej trudno oprzeć się wrażeniu, że resort wszędzie tam, gdzie się da dokłada starań, aby maksymalnie rozszerzyć obszar penalizowania posiadania bez zezwolenia poszczególnych części broni palnej. Części, które same w sobie nie stanowią zagrożenia.

Przykładowo w obecnym stanie praw-nym, nie jest możliwe bez pozwolenia kolekcjonowanie będących niekiedy dziełami sztuki grawerskiej baskili broni śrutowej. Zmian w tym względzie nie należy też szukać w projekcie resorto-wym, który w polskiej definicji „istotnych części broni palnej” utrzymuje pojęcia, takie jak szkielet broni, baskila i lufa. Inne podejście w tej kwestii wydaje się historycznie niemożliwe do przy-jęcia przez resort. A przecież na takie dobrodziejstwo ustawy czekają nie tylko sportowcy i posiadacze broni na przykład do celów łowieckich, ale rów-

decyzję pozytywną, zatem elementu najistotniejszego. A przecież nowelizując przepisy, należy pozostawić jak naj-mniejszą swobodę decyzyjną organom administracji. W innym wypadku organy te będą narażone na pokusy naginania prawa, tj. przy uzasadnianiu decyzji od-mownych, w szczególności przekracza-nia granicy swobodnej oceny materiału dowodowego, wyrażonej w art. 80 kpa. Zbyt dalekie odejście od legalistycznego modelu systemu prawa dostępu do broni palnej, a zatem wprowadzenia czy-telnych i enumeratywnie wymienionych przesłanek dla wydania, jak i cofania pozwoleń na broń, w prostej drodze może spowodować zarzut tworzenia systemu, jeśli nie korupcjogennego, to zapewne irracjonalnie wypaczonego.

Bandyta zawsze będzie mieć broń. Uczciwy obywatel niekoniecznie.

Podsumowując wydaje się, iż projekt resortowy wychodzi naprzeciw jedynie oczekiwaniom związków sportowych, rozwiązując ich główne postulaty. Nie można jednak zapominać, że to kluby tworzą związki sportowe. Kluby zaś nie mają racji bytu bez ich członków – strzelców sportowych grupy po-wszechnej. Ci ostatni nie mają zapewne

skrajnie restrykcyjne podejście do kwestii wydawania pozwoleń na broń

wraz z nieprawnymi żądaniami legitymowania się wybitnymi wynikami

w sporcie sparaliżowało rozwój strzelectwa

nież rzesze kolekcjonerów-miłośników historii materialnej.

O problemach kolekcjonerów milita-riów pisze Ryszard Wójcik w książce Lochy Pasłęka: Znane mi sprawy to ukartowane zamachy policjantów łakomych kolekcjonerskiej zdobyczy, spragnionych awansu jako nagrody za wykrycie groźnego „terrorysty”[...]21. Jeśli teza autora książki wydanej 10 lat temu jest i dziś prawdziwa22, to wspomniany problem miłośników strze-lectwa, również w kontekście dostoso-wania polskiego prawa do dyrektyw unijnych, wiele tłumaczy.

Znamienne, że autor w swoim komen-tarzu do projektu ustawy nie poświęca w istotnym stopniu uwagi potrzebie wprowadzenia jasnych kryteriów wy-dawania pozwoleń na broń. Być może wynika to stąd, że brak w projekcie re-sortowym próby wprowadzenia ostrych pojęć określających, kiedy wydać

nic przeciwko prawu życzliwemu mniej-szości – tj. zawodnikom wyczynowym. Z jednym wszakże warunkiem, że sta-nowione prawo nie będzie hamować legalnego i indywidualnego dostępu do broni palnej sportowej. Odpowiedź na pytanie czy polski sport strzelecki czeka ustawowy paraliż lub dobro-dziejstwo, znajdzie niebawem epilog na ulicy Wiejskiej. Jednakże trudno oprzeć się wrażeniu, że jeśli projekt resortowy miałby stanowić podstawę przyszłej ustawy, może on nie tylko spetryfikować aktualnie wypaczony przez organy administracyjne policji, model dostępu do broni palnej sporto-wej, a nawet sparaliżować działalność strzeleckiej grupy powszechnej. Warto aby reprezentanci narodu dla przyszłej ustawy wybrali co najlepsze zarówno z projektu społecznego - wypracowa-nego w Komisji Sejmowej Przyjazne Państwo, jak i projektu resortowego.

Page 37: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

38 kwiecień-maj 2010

szko

leni

a

Marcin JędrzeJczak Wąskim, zatłoczonym korytarzem porusza się osoba ochraniana w asyście operatora ochrony osobistej. nagle z głębi korytarza pada strzał. Jedna z osób poruszająca się równolegle z osobą ochranianą pada na ziemię, operator dostrzega w odległości kilku metrów z przodu mężczyznę z wycelowaną bronią. następuje natych-miastowa reakcja. lewą ręką chwyta za bark i skręca osobę ochranianą, robiąc sobie miejsce na prawą rękę z bronią. oddaje jeden strzał w środek ciała napastnika, puszcza osobę ochranianą, wyprzedza ją, stając na linii strzału i strzela dublet do zataczającego się napastnika. oceniając sytuację jako względnie bezpieczną, natychmiast przystępuje do ewakuacji w kierunku przeciwnym do zagrożenia, cały czas kontrolując bronią zagrożony sektor.

W Polsce rynek prywatnej ochrony osobistej w praktyce ogranicza się do pracy 1 na 1, czasem 2 na 1. Sytuacje 3 na 1 lub więcej to spo-radyczne przypadki. Na co dzień te trudne i niewdzięczne zajęcie, jakim jest zapewnianie bezpieczeństwa oso-bie, wykonywane jest w minimalnym wariancie 1 na 1.

Jest to rozwiązanie dalekie od ideału, ale cóż, życie.

Nie znaczy to, że nie należy wiedzieć, jak organizować, realizować i co za tym idzie, ćwiczyć rozbudowane warianty eskorty pieszej.

W ostatnią sobotę lutego firma Tra-ining Squad zorganizowała warsztaty strzeleckie dla operatorów ochrony osobistej.

Uczestnicy szkolenia to osoby na co dzień pracujące w sektorze sze-roko pojętego bezpieczeństwa. Są tu

przedstawiciele prywatnego sektora ochrony, a także byli i czynni funk-cjonariusze pododdziałów antyterro-rystycznych, przedstawiciele sektora bezpieczeństwa lotniczego, jak i tzw. wolni strzelcy pracujący okazjonalnie z VIP-em na krótkotrwałych zleceniach. Są to osoby z dużym doświadczeniem w zakresie taktyki specjalnej, ochrony VIP-a i pracy z bronią palną.

Program szkolenia został przygo-towany tak, aby odzwierciedlał jak najbardziej realnie sytuacje, w jakich może znaleźć się pracownik ochrony osobistej w kraju, jak i zagranicą. Główny temat szkolenia to natych-miastowa reakcja na zagrożenie z wy-korzystaniem broni palnej – pierwszy kontakt, praca z bronią w środowisku

Page 38: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 39

szkolenia

Wszystkie ćwiczenia były dostosowane do potrzeb realizacji zadań związanych z ochroną VIP-a. Właściwa praca na broni krótkiej czy długiej jest bardzo ważnym elementem składniowym taktyki ochrony. Użycie broni palnej to ostateczność, ideałem byłoby tak wszystko przewidzieć i zaplanować, aby nie istniała konieczność jej uży-wania. Jednak jeśli pojawi się zagro-żenie, to trzeba być perfekcjonistą w jej użyciu. Praca z bronią w zespole ochronnym wymaga intensywnego i ciągłego treningu.

Po opanowaniu poszczególnych elementów techniki nastąpiły strzela-nia z wykorzystaniem dwóch jedno-stek, w parach, w ruchu do przodu i do tyłu, praca na zasłonach. Nie-zwykle ważnym elementem tej części treningu było jak najszybsze nawią-zanie kontaktu ogniowego z napast-

nikiem i przejęcie inicjatywy. Ważnym elementem jest również umiejętna praca na bezpieczniku broni długiej. Środowisko pracy operatorów ochro-ny osobistej to bardzo trudne miejsce działania, gdzie występuje wiele osób postronnych i trzeba umieć korzystać z karabinu w takich sytuacjach. Jak to podsumował jeden z uczestników szkolenia, będący dodatkowo ratow-nikiem medycznym: „Bezpośredniego trafienia z karabinu, najczęściej się nie leczy”.

Procedury udzielania pomocy medycznej osobom poszkodowanym i elementy samoratownictwa Na początek zaprezentowano no-

woczesne opatrunki uciskowe OLA-ES, staz taktycznych CAT i SOFTT, następnie przystąpiono do nauki za-

ciasnych pomieszczeń. Po przybyciu wszystkich uczestników nastąpiła re-jestracja, następnie omówienie tema-tów szkolenia. Proponowany materiał szkolenia przewidywał wystrzelenie około czterystu sztuk amunicji w ciągu dziewięciu godzin.

Bez zbędnych dyskusji bezzwłocznie przystąpiono do pracy.

Przygotowanie do pracy w zespole ochronnym z bronią długą i krótką, i walki na krótkich dystansach w pomieszczeniachNa początek uczestnicy szkole-

nia zapoznali się z techniką pracy z dwiema jednostkami broni. Ćwiczono obsługę broni krótkiej i karabinu AK.

Page 39: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

40 kwiecień-maj 2010

szko

leni

akładania staz osobie poszkodowanej oraz sobie samemu w pozycji leżącej i klęczącej.

Aby trening był jak najbardziej realny, podczas zakładania staz uczestnicy szkolenia wykonywali zadania strze-leckie. Na początku bardzo proste: podjęcie kontaktu, strzelanie dubleta-mi, usuwanie zacięć, komunikacja w zespole, aż po bardziej złożone: praca w zespole, naprzemienne pokrycie sek-torów ostrzału, korzystanie z magazyn-ków innego członka zespołu. W tych złożonych elementach ćwiczeń bardzo często jeden z uczestników ćwiczenia znajdował się na przedpolu. Zadania nie ułatwiał prowadzący ćwiczenie instruktor, dysponując karabinem AK załadowanym ślepą amunicją.

Okazało się, że czynności, które bardzo sprawnie i łatwo wykonujemy statycznie, podczas strzelania i pozo-rowania realnych działań sprawiają sporo kłopotu.

Kolejny etap to ewakuacja pod ostrzałem z miejsca niebezpiecznego, gdzie nie ma możliwości udzielania pomocy i działania te ograniczają się zazwyczaj, w dużym uproszczeniu, do uciśnięcia rany. Należy ewakuować się do strefy względnie bezpiecznej, gdzie możemy przystąpić do udzielania pomocy poszkodowanemu dostępnymi i najczęściej bardzo ograniczony-mi środkami. Błyskawiczna ewaku-acja z tzw. strefy śmierci decyduje o życiu poszkodowanego. Uczestnicy szkolenia zapoznali się z kilkoma technikami ewakuacji, między innymi takimi jak chwyty ewakuacyjne i za pomocą płachty ewakuacyjnej, będą-cej w wyposażeniu dużych zestawów medycznych w samochodach.

Podczas tych ćwiczeń uczestnicy zrozumieli, jak ważna jest siła, zgranie i komunikacja zespołu.

Ćwiczenia opracowano zgodnie z wytycznymi TCCC (Tactical Combat Casualty Care)

Elementy czarnej taktyki, wejścia do pomieszczeń według wariantów High Risc Arresti Hostage Rescue Team Taktyka i technika zdobywania po-

mieszczeń nie należy do zadań ope-ratorów ochrony osobistej, ale ewaku-acja do bezpiecznego pomieszczenia po ataku, lub odwrotnie – ewakuacja z niebezpiecznego pomieszczenia

na zewnątrz obiektu, wymaga użycia taktyki specjalnej, jaką jest zdobywanie pomieszczeń, pokonywanie korytarzy i klatek schodowych.

Środowisko pracy ochrony osobistej to głównie teren zabudowany, miejski. Konieczność umiejętności poruszania się i walki w tym środowisku jest poza wszelką dyskusją. Na początek są działania w zespołach trzyosobowych, wejście typu zatrzymanie wysokiego ryzyka – pracuje się wtedy z bronią krótką. Każdy uczestnik szkolenia występuje na wszystkich pozycjach w zespole i tak aż do właściwego opanowania techniki.

Wejście zakładnicze realizowane było przy użyciu środków pozorowania pola walki z wykorzystaniem granatów hukowych.

Na zakończenie uczestnicy szkolenia realizowali szturm na pomieszczenie w zespole sześcioosobowym. Zało-żeniem ćwiczenia było załamanie się szturmu jeszcze przed wejściem do pomieszczenia na skutek wybuchu granatu bojowego, który odbił się od framugi przy próbie wrzucenia do wnętrza pomieszczenia i upadł pod nogi zespołu szturmującego. Treno-wano też zachowanie w sytuacji, kiedy w pomieszczeniu nastąpił wybuch IED (Improvised Explosive Devices), który dotkliwie ranił jednego członka zespołu. Ćwiczący musieli na bieżąco w warunkach stresu wybierać odpo-wiednie warianty działania i stosować nabytą wcześniej wiedzę.

Na strzelnicy do dyspozycji ćwi-czących znajdował się rozkładany

Page 40: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 41

szkolenia

„Killing House”, dzięki któremu re-alizm ćwiczeń był bardzo wysoki.

Kontakt ogniowy podczas szyku pieszego. Na zakończenie szkolenia uczestni-

cy odbyli serię strzelań w eskorcie z osobą ochranianą w dwóch etapach: statycznie i w ruchu. Ćwiczenia pole-gały na wykonywaniu strzelań, zbijając lub zasłaniając VIP-a, strzelając zza pleców z jednej lub z dwóch rąk, na ewakuacji kończąc. W działaniach ochronnych prawdopodobieństwo użycia jednej ręki podczas strzela-nia jest ogromne i trzeba to stale ćwiczyć.

Ostatni etap strzelań polegał na użyciu pistoletu w dystansie 1,5 m, przeciwko atakowi z przodu, tyłu i

boku. Ćwiczono zejście z linii ataku z błyskawicznym kontaktem ogniowym w staniu i w klęku. Jak się okazuje, można to zrobić bardzo szybko, ale w tym fachu należy brać odpowiedzial-ność za każdy wystrzelony pocisk.

Koniec zajęć. Sprawdzenie sprzę-tu, sprzątanie. To pierwszy moment rozluźnienia od kilku godzin. Ze względów bezpieczeństwa, jak i me-todyki szkolenia poziom adrenaliny i koncentracji u uczestników szkolenia przez cały okres takich zajęć (ćwi-czenia z wykorzystaniem broni palnej są bardzo wymagające) jest zawsze utrzymywany przez prowadzących na bardzo wysokim poziomie. Instrukto-rzy i przedstawiciele Training Squad podsumowali cały dzień szkolenia.

Materiał przerobiony podczas szko-lenia został wysoko oceniony przez uczestników szkolenia. Powstało wiele wątków dyskusyjnych dotyczących założeń taktycznych, jak i samych ele-mentów technicznych, co niewątpliwie korzystnie podwyższyło poziom szko-lenia. Wspólne omawianie problemów, dyskusja i wymiana doświadczeń to ważny element każdego szkolenia, który umożliwia wypracowanie nowych technik i procedur. Efektem końcowym jest wyznaczenie kolejnego terminu warsztatów w lecie tego roku.

Podziękowania dla sekcji strzeleckiej MLKS Nadnarwianka za udostępnienie strzelnicy.

Page 41: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

42 kwiecień-maj 2010

szko

leni

a

– Tych żołnierzy niczego nie uczymy. Oni już dobrze znają swoje rzemiosło. Natomiast staramy się przekazać im wiedzę, którą zdobyliśmy w Afganista-nie podczas służby w Operacyjnych Zespołach Doradczo-Łącznikowych ds. Policji. Mam nadzieję, że pomo-że im to przeżyć, wykonać zadania i cało wrócić do swojego kraju – mówi sierżant Grzegorz Danko, instruktor U.S. Army.

Na misji międzynarodowych sił ISAF (International Security Assistance For-ce) przebywał dwanaście miesięcy, głównie w bazach amerykańskich na granicy z Pakistanem oraz w prowincji Ghazni. Afgańscy terroryści niejedno-krotnie ostrzeliwali konwoje, w których się znajdował. Sierżant miał szczęście, bo tylko raz był ranny. Na początku 2010 roku, wraz z siedmioma innymi amerykańskim instruktorami, przyjechał do Polski, aby pomóc przygotować

– To, że karabin należy czyścić po każdym strzelaniu, wykraczało poza ich postrzeganie żołnierskiego rzemiosła. Wielu afgańczyków uważało, że broń czyści się sama, gdy się z niej strzela. nie ma więc sensu smarowania lufy czy łożyska... – zauważa Jacek Ma-tuszak, specjalista zespołu odbudowy prowincji iV, V i Vi zmiany Polskiego kontyngentu Wojskowego w afganistanie.

AleksAnder rAwski

naszych żołnierzy do działania w Ope-racyjnych Zespołach Doradczo-Łączni-kowych ds. Policji VII Zmiany Polskiego Kontyngentu w Afganistanie.

Wybuchowa pułapka Droga w pobliżu placu ćwiczeń

Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Zza zakrętu wolno wyjechało kilka pojazdów. Na czele konwoju znajdował się land rover. Za nim – dwa lekko opancerzone wozy Dzik II. Niespodzie-wanie, pod prowadzącym pojazdem, wybuchła mina. Z pobliskich zarośli padły strzały z broni maszynowej. Tam też pojawiło się dwóch mężczyzn w tradycyjnych ubraniach afgańskich z gotowymi do strzału ręcznymi granat-nikami przeciwpancernymi RPG 7. W wyniku ostrzału żołnierz w land roverze został ranny. Koledzy przenieśli go do innego pojazdu...

– To tylko symulacja sytuacji, z któ-rą nasi żołnierze mogą się spotkać w Afganistanie. Wybuch miny pozo-rowała petarda i świeca dymna. Dziki zastąpiły kołowe transportery opance-rzone Rosomak, a land rovery pojazdy MRAP, na których przyjdzie żandarmom działać podczas misji. Istota działania patrolu jest taka sama, bez względu na jakim pojeździe byłby on prowadzony. W terrorystów wcielili się wojskowi żandarmi z Mińska Mazowieckiego... – tłumaczy mjr Grzegorz Pardo, który

Page 42: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 43

szkolenia

w VII zmianie PKW w Afganistanie bę-dzie dowodził Ope-racyjnym Zespołem Doradczo-Łączni-kowym ds. Policji (Police Operational Mentor Liaison Team – POMLT).

Oddział Specjalny Żandarme-rii Wojskowej z Mińska Mazowieckiego przygotowuje cztery takie zespoły (łącznie 88 osób).

– Nie mamy dużych doświadczeń własnych, jeżeli chodzi o misję w Afganistanie, gdzie polska żan-darmeria wejdzie do działań bojo-wych tak znacznymi siłami właśnie w 2010 roku. Na poligonie w Bemo-wie Piskim w grudniu ubiegłego roku i niedawno – w lutym żandarmi solidnie przygotowywali się do misji. Było to

podsumowanie wcześniejszego wielomiesięcznego szkolenia w garnizonie – informuje płk Da-riusz Bogacki, komendant Od-działu Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim.

Zadaniem POMLT-ów jest doradza-nie afgańskiej policji (Afghan National Police – ANP) w zakresie prowadze-nia bieżących działań policyjnych na obszarze swojej odpowiedzialności, pomoc w planowaniu operacji bez-pieczeństwa sił ISAF i w prowadzeniu gospodarki materiałowej. POMLT-y zajmą się też szkoleniem afgańskich policjantów. Polscy specjaliści po-prowadzą również szkolenia strze-leckie, naukę podstawowych technik interwencyjnych, walki wręcz, a także będą uczyć wykonywania zadań na punkcie kontrolnym. W Polskim Kon-tyngencie Wojskowym w Afganistanie

żołnierze Żandarmerii Wojskowej służą od pierwszej zmiany. Do końca 2009 r. w kraju tym przebywało ponad dwustu żandarmów, którzy swoje zadania wykonywali w trzech struk-turach: Wydziale ŻW, Operacyjnych Zespołach Doradczo-Łącznikowych ds. Policji oraz w plutonie ochrony Zespołu

Page 43: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

44 kwiecień-maj 2010

szko

leni

aObudowy Prowincji Ghazni (IV zmiana Odział Specjalny ŻW w Warszawie). W V zmianie dwóch żołnierzy z sekcji przewodników OSŻW w Warszawie służyło na Międzynarodowym Lotnisku Portu Lotniczego w Kabulu (KAIA).

Z pistoletem w kaburze W Afganistanie tworzenie OMLT-ów

nie jest nowością. Pierwszy polski wojskowy zespół doradczy rozpoczął swoją działalność w lutym 2007 r. w ramach zadań I zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Działał w prowincji Paktia. Był przydzielony do batalionu (afg. kandak) 3. brygady, który

stanowił odwód 203 Korpusu Narodowej Armii Afgańskiej (Afgan National Army – ANA). Liczebność kompanii nie była jednolita, a w składzie batalionu znaj-dowało się trzystu oficerów i żołnierzy. Kompania wsparcia dysponowała cięż-kimi granatnikami przeciwpancernymi SPG 9. Najczęściej sprzęt pochodził z lat 70. i 80. Zdarzało się także uzbro-jenie pamiętające początek XX wieku. Podstawowym środkiem transportu są nieopancerzone pojazdy typu pick-up z zamontowanymi na trójnogach karabina-mi maszynowymi PK lub DSzK.

– Taki zespół doradczy liczył czter-dziestu żołnierzy. Ich większość pocho-

dziła z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Wyjątek stanowili: lekarz (z Korpusu Północny Wschód ze Szczecina), oficer naprowadzania lotnictwa (z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej) i ratownik medyczny (1 Brygada Saperów) – wylicza Jacek Matuszak, z sekcji informacyjno-pra-sowej I zmiany PKW w Afganistanie, specjalista zespołu odbudowy prowin-cji do spraw kontaktu z mediami IV, V i VI zmiany polskich sił zbrojnych.

W całym zespole nie wydzielono sztabu. Przyczyną był nieliczny stan osobowy. Strukturę OMLT dostosowa-no do struktury afgańskiego batalionu

Page 44: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 45

szkoleniaANA: dowódca, pluton ochrony, zespół medyczny (lekarz, ratownik medyczny i kierowca-sanitariusz), zespoły dorad-cze 1., 2. i 3. kompanii piechoty, zespół doradczy kompanii wsparcia, zespół doradczy kompanii dowodzenia.

Działalność OMLT-ów miała wszech-stronny charakter. Pierwszym etapem było nawiązanie dobrych stosunków z dowódcą i kadrą kandaku. Nie było to trudne, ponieważ koszary ANA znajdowały się obok bazy, w której stacjonowali polscy żołnierze. Kolejny etap to wspólne wykonywanie zadań: wyjazdy w celu kontroli stałych punktów obserwacyjnych, patrolowa-

nie okolicznych dróg, eskortowanie pojazdów i kolumn, prowadzenie operacji typu cordon and search w okolicznych wioskach (Polacy nie brali w nich aktywnego udziału, nadzo-rując jedynie sposób stosowania pro-cedur oraz zachowania), wyjazdy do strefy nadgranicznej (polski zespół cho-ciaż nie brał udziału w wymianie ognia i znajdował się poza bezpośrednią strefą działań, ale przebywał w rejonie przez cały okres starcia). Problemem były kwestie logistyczne. Ze względu na małą liczbę pojazdów będących w wyposażeniu batalionu, nie były łatwe do rozwiązania. Polski OMLT nie miał

pojazdów, które mógłby udostępnić afgańskiej stronie. Dlatego w przypad-ku konieczności przewiezienia większej ilości sprzętu lub żywności do wysu-niętej bazy (FOB Zormat) korzystano z pomocy Amerykanów. Podobnie było w sytuacji, gdy brakowało namiotów, sprzętu biwakowego i innych przed-miotów przydatnych do prowadzenia kilku lub kilkunastodniowych działań w terenie.

Z czasem okazało się, że dużo więk-szego wsparcia potrzebują afgańskie siły bezpieczeństwa. OMLT-y zajęły

Page 45: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

46 kwiecień-maj 2010

szko

leni

asię więc szkoleniem tutejszej policji. Jednak okazało się, że specyfika szkolenia policjantów jest inna niż wojska. Stąd pojawiła się koncepcja, aby tym zajęli się żandarmi. Pierwsze takie próby działania, jeszcze nie sformalizowanych POMLT-ów, spoczęły m.in. na zespole ochrony polskiego zespołu odbudowy prowincji (Pro-vincial Reconstruction Team – PRT), które stały się istotnym elementem

w strukturze ISAF. PRT potraktował to jako dodatkowe zajęcie. Nawał pracy związanej z ochroną polskich specjali-stów spowodował, że nie dało się tego zrealizować właśnie w takiej formie. Po doświadczeniach kolejnych zmian kontyngentów ISAF zdecydowało się na utworzenie policyjnych zespołów doradczo-łącznikowych. W każdym regionalnym dowództwie powstało kilka takich zespołów.

Polskie dwa POMLT-y zaczęły funk-cjonować dopiero w VI zmianie PKW (od października 2009 r. były dwa po 22 żołnierzy). Zasięgiem objęły prowincję Ghazni. Są przymiarki, aby jeden przenieść do Gardes (prowin-cja Paktia), gdzie kiedyś stacjonował pierwszy polski wojskowy zespół operacyjno-łącznikowy (OMLT). Takie zespoły policyjne wystawiają także kontyngenty m.in.: amerykański, brytyj-ski, niemiecki i francuski. Pomysł jest taki, żeby wszystkich afgańskich poli-cjantów szkolić według takich samych zasad i regulaminów bez względu na to, który kontyngent prowadzi to szko-

lenie. Po zakończeniu edukacji powinni mieć ten sam zakres wiedzy i te same umiejętności. Zapewne ciekawostką jest to, że pod Kabulem utworzono afgańską akademię policyjną. Zajęcia prowadzą instruktorzy z francuskiego POMLT-u.

Szturm ograniczonyJacek Matuszak przyznaje, że dla in-

struktorów wojskowych OMLT najważniej-sze było zdobycie zaufania Afgańczyków. Trudno im zaimponować tym, że nasi żoł-nierze zdobyli doświadczenie na dwóch, a nawet trzech wojskowych misjach

w Afganistanie czy Iraku. Oni bowiem mają za sobą kilkadziesiąt lat wojny. Wojaczka nie jest więc im obca. Istotne było też przekonanie Afgańczyków, że nie tylko działamy atakując.

– Każdą akcję trzeba zaplanować, przy-gotować logistycznie, zadbać o środki transportu, dostawę wyżywienia...

Dla Afgańczyków nie było to takie oczywiste! Jeszcze ciągle działają na zasadzie „biegniemy do przodu i jakoś to będzie, kiedy zakończymy strzela-nie” – przyznaje Matuszak.

Tymczasem OMLT działał w rejonie górzystym (powyżej 2300 m n.p.m.)

Page 46: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 47

szkolenia

i poruszał się po bezdrożach. W tych warunkach szczególne znaczenie miało właściwe przygotowanie dzia-łań, zwłaszcza zabranie odpowiedniej ilości żywności i wody. Kolejnym pro-blemem było wprowadzanie procedur działania, niestosowanych w tych

Page 47: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

48 kwiecień-maj 2010

szko

leni

a

siłach zbrojnych. Afgańska armia ma własne regulaminy wojskowe, które niezbyt przystają do współczesnych czasów i są słabo znane żołnierzom, a szczególnie młodej kadrze. Każdą więc zmianę, sugerowaną przez ze-społy doradcze, należało uzgadniać z przełożonymi na różnych stanowi-skach dowodzenia.

Współdziałanie z afgańską armią utrudniało nieprzestrzeganie dyscy-pliny przez większość żołnierzy.

– W początkowym okresie funk-cjonowania zespołów doradczych, kiedy szkolono afgańskie bataliony, zdarzało się, że w kompanii procent samowolnych oddaleń przekraczał nawet 50 procent. Sytuacja stawa-ła się szczególnie trudna, kiedy w trybie pilnym trzeba było wysłać kompanię lub dwie do jakieś akcji w terenie. Wtedy okazywało się że w koszarach z 350-osobowego batalionu pozostało zaledwie 90 żoł-nierzy – informuje Matuszak.

Page 48: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 49

szkoleniaDlaczego dochodziło do takich przy-

padków? Przyczyna wydawała się prosta. Żołnierze, którzy służą w batalionach nie pochodzą z regionu, w którym stacjo-nuje jednostka. To przemyślany zabieg. Chodzi o uniknięcie powiązań klanowych i tzw. podwójnej lojalności w stosunku

do własnej rodziny lub lokalnej grupy przestępczej. Kiedy Afgańczyk otrzymywał żołd, samowolnie opuszczał jednostkę i jechał do swojej rodziny, aby jej przekazać zarobione pieniądze. Powrót do koszar następował po dwóch, trzech dniach, a nawet zdarzało się, że po tygodniu.

Nerwy jak postronkiŻołnierze afgańscy nie są nauczeni

dbania o powierzone im mienie woj-skowe, zwłaszcza o broń znajdującą się w wyposażeniu batalionu, m.in.: kbk AK kaliber 7,62 mm, karabiny maszynowe PK kaliber 7,62 mm, DSzK

Page 49: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

50 kwiecień-maj 2010

szko

leni

akaliber 12,7 mm czy 7,62 mm karabiny wyborowe SWD.

– To, że karabin należy czyścić po każdym strzelaniu, wykraczało poza ich postrzeganie żołnierskiego rze-

miosła. Wielu żołnierzy uważało, że broń czyści się sama, gdy się z niej strzela. Nie ma więc sensu smarowania lufy czy łożyska karabinu – zauważa Matuszak.

Z czasem udało się ich przeko-nać o słuszności takich czynności i pokazać, jak należy prawidłowo dokonywać takiej obsługi. Jacek Ma-tuszak wspomina też inną sytuację. Kiedyś przysłuchiwał się rozmowie amerykańskiego sierżanta z zespołu doradczego z pułkownikiem, dowódcą batalionu afgańskiej armii. Miała ona burzliwy charakter. Mocno zirytowany sierżant krzyczał na oficera. W ten sposób przekazywał mu polecenie i narzucał konkretne rozwiązania. Na-turalne dla Afgańczyka poczucie dumy i własnej wartości nie pozwalało się podporządkować. Następnego dnia

Afgańczyk już nie życzył sobie spotkań z nerwowym Amerykaninem. Polski sposób porozumiewania się opierał się na dialogu i przedstawianiu wzajemnie różnych koncepcji. Wtedy rozmowa na temat zasadności podjętej decyzji wydłużała cały proces, ale zapewniała akceptację przyjętych rozwiązań przez obie strony.

– Pierwszego dnia wysłuchiwaliśmy, co Afgańczycy mają do powiedzenia na temat planowanej operacji bojowej. Drugiego dnia słuchaliśmy, jak oni chcą ją przeprowadzić. Dopiero na trzeci dzień tłumaczyliśmy, że ich po-mysł jest dobry, ale może tym razem lepiej to zrobić po naszemu. W ten sposób nie ucierpi ich duma i po-czucie wartości ich wojskowej wiedzy – opowiada Matuszak.

W przekazywaniu wiedzy dochodziła jeszcze dodatkowa trudność – wśród szeregowych żołnierzy i funkcjo-nariuszy bezpieczeństwa jest dużo analfabetów. Niewielu oficerów potrafi porozumieć się w języku angielskim. Niektórzy, zwłaszcza starsi, posługiwali się językiem rosyjskim, ale czynili to niechętnie. Warto zaznaczyć, że OMLT I zmiany PKW mógł korzystać tylko z lokalnych tłumaczy, gdyż w zespole nie było ani jednego tłumacza zatrud-nionego przez Centralne Wojskowe Misje Pokojowe – przypomina Jacek Matuszak.

Page 50: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 51

szkoleniaW domowych pieleszachW Islamskim Państwie Afganistanu

struktury policyjne są czymś nowym. Nawet w Kabulu, na szczeblu central-nym, zastanawiano się, co policjanci powinni umieć po wstępnym szkoleniu. Jest też problem z wyposażeniem i uzbrojeniem funkcjonariuszy, a także z ich sprawnością fizyczną. Polski POMLT z afgańskimi funkcjonariu-szami wykonywał zadania patrolowe (m.in. głównej drogi zaopatrzenia) oraz uczestniczył we wspólnych akcjach. Oznaczało to konieczność regularnego opuszczania bazy i ponoszenia takiego jak Afgańczycy ryzyka, związanego z ewentualnymi atakami rebeliantów. Zdarzało się, że odpalona zdalnie mina uszkodziła afgański lub koalicyjny pojazd.

W operacjach przeszukiwania wio-sek także udział brali miejscowi po-licjanci, którzy jako pierwsi wchodzili pomiędzy zabudowania. Natomiast żołnierze POMLT-u utrzymywali tzw. strefę zewnętrzną. Były przypadki, że planowaną operację szybko trzeba było odwołać, ponieważ nienauczony dyscypliny pododdział policji afgań-skiej, po prostu nie stawił się na miej-sce zbiórki. Niejednokrotnie zdarzało się, że kiedy działania przedłużały się do kilku godzin, to afgańscy policjanci zniechęcali się i wcześniej wracali do koszar. O tym nie informowali strony

sojuszniczej. To naszych żołnierzy wystawiało na dodatkowe ryzyko.

Jacek Matuszak uważa, że w Afga-nistanie tylko częściowo można było wykorzystać polskie doświadczenia z działalności zespołów MiTT (Men-toring Training Team), które w Iraku zajmowały się szkoleniem irackiej armii. Chociażby dlatego, że praca z armią iracką była zupełnie inna niż z armią czy policją afgańską.

Page 51: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

52 kwiecień-maj 2010

tren

ing

spor

tow

y

Bardzo często słyszę od wielu za-wodników, zarówno wyczynowych, jak i strzelających w grupie powszech-nej, że podczas treningu mogą bić rekordy i sięgają wyżyn mistrzostwa sportowego, jednak podczas startu wynik jest znacznie niższy. Technika dopracowana podczas wielu godzin treningów w klubie, sprzęt i akcesoria przygotowane niemal do perfekcji, amunicja przystrzelana do lufy, świetne warunki atmosferyczne, więc w czym tkwi problem?

Aby nasze działanie było sprawne i skuteczne, niezbędny jest odpowiedni poziom pobudzenia, motywacji oraz umiejętności. Na naszą działalność wpływ wywiera również otoczenie i po-wstające w nim sytuacje. Jednak nawet wysoka motywacja bez umiejętności nie zapewni dobrych wyników i odwrotnie – wysokie umiejętności bez motywacji nie przyniosą sukcesów.

Naukowcy opisujący emocje startowe określili trzy poziomy aktywacji zawodni-ków. Nadmierne i obniżone pobudzenie wpływają negatywnie na efektywność działania sportowca. Najlepsze wyniki uzyskuje się przy optymalnym poziomie napięcia emocjonalnego.

Wpływ pobudzenia i motywacji na działalność człowieka badali R.M. Yerkes i M.D. Dodson, którzy sformułowali dwa prawa.

Pierwsze określa wzrost pobudzenia równocześnie ze wzrostem efektywno-ści i sprawności działania do momentu uzyskania pewnego optymalnego poziomu. W przypadku, gdy poziom aktywacji przekroczy wartość opty-malną, skuteczność walki sportowej stopniowo pogarsza się.

Drugie prawo Yerkesa-Dodsona mówi o tym, że im trudniejsze jest zadanie, przed którym stoimy, tym niższy jest poziom optymalnego po-budzenia. Zadania łatwe są dobrze wykonane nawet wtedy, gdy poziom

Rafał KRauz

wysoka zdolność do sterowania procesami percepcyjnymi, intelektualnymi i emocjonalnymi jest niezbędna w walce sportowej.

pobudzenia emocjonalnego należy do bardzo wysokich.

Zatem wysoki poziom pobudzenia i nadmierna motywacja wydają się działać niekorzystnie na skuteczność i efektywność w grupie strzelań precyzyjnych, ponieważ opanowane nawyki czuciowo-ruchowe i umiejętności są trudne, skomplikowane i potrzeba szczególnej dokładności wykonania oraz dostrzegania bodźców zewnętrz-nych. Występujące tu ruchy wymagają niezwykle dokładnego dawkowania siły, szybkości i różnicowania rytmu. W zmieniających się i nieprzewidzianych sytuacjach (strzelanie przy zmiennych warunkach atmosferycznych, np. silny, zmienny wiatr) niezbędna jest natychmia-stowa decyzja o wyborze działania.

Dodatnie oddziaływanie wysokiego poziomu pobudzenia wyraźnie wystę-puje w grupie strzelań dynamicznych, gdzie potrzebne są przejawy szybkości, zwłaszcza prostych odpowiedzi czucio-wo-ruchowych.

Psychologowie sportu uważają, że trening psychologiczny powinien obej-mować sposoby radzenia sobie ze stresem, budowanie pewności siebie, wzmocnienie koncentracji lub umiejęt-ności skupienia uwagi, wizualizację oraz ukierunkowanie na cel.

Typową reakcją w sytuacjach stresu-jących jest lęk – stan złego samopo-czucia wywołany zagrożeniem, wobec którego człowiek czuje się bezbronny. Wpływa on na sferę emocjonalną i za-burza procesy myślowe. Lęk powoduje pobudzenie układu nerwowego i objawia się wzrostem częstości skurczów serca i ciśnienia krwi, powiększeniem źrenic oczu, przyspieszonym oddechem, wy-schniętymi ustami itp.

W literaturze spotykamy się z licznymi metodami, które pomagają sportowcom w radzeniu sobie z napięciem emocjonal-nym. Jednym z nich jest celowa zmiana kierunku myśli, którą osiąga się przez

wykonywanie czynności niemających związku ze startem, a nawet działalnością sportową, np. czytanie książki, słuchanie muzyki, itp.

Nie chcąc rezygnować z treningu strzeleckiego, na kilka dni przed startem można skoncentrować się na technice oddania strzału. W takiej sytuacji nie strzelamy na wynik czy na skupienie, ale celowo przenosimy myśli na poprawne wykonanie poszczególnych elementów cyklu złożenia do strzału (zgrywanie przyrządów celowniczych, praca palca na spuście, wytrzymanie po strzale itp.).

Kolejnym sposobem zmiany napięcia emocjonalnego jest zorganizowanie i przeprowadzenie odpowiedniej roz-grzewki. Jeżeli zawodnik przeżywa nadmierny stres, zaleca się ćwiczenia z mniejszą intensywnością, natomiast gdy poziom pobudzenia jest zbyt niski, rozgrzewka powinna być krótsza, ale bardziej intensywna.

Innym sposobem regulacji stanu pobu-dzenia może być masaż. W zależności od sposobu wykonywania działa on pobudzająco lub uspokajająco.

Mocne i intensywne oświetlenie na strzelnicy, hałas czy odgłosy strzałów rozgrywanej konkurencji również stają się czynnikami stymulującymi, więc celowe wydaje się izolowanie zawodników wyso-ko pobudzonych. Natomiast przebywanie w takim otoczeniu będzie sprzyjające dla osób, którym potrzebny jest wyższy poziom pobudzenia.

Bardzo często w strzelectwie stosuje się wiele ćwiczeń oddechowych, mają-cych na celu lepsze utlenienie organizmu. Stosuje się je kilka dni przed startem i skierowane są one na powstrzymywanie oddechu. Ćwiczenia te wykonuje się w różnych pozycjach i często stosuje się je ze zmianami napięcia mięśniowego.

Określając efektywne sposoby redukcji napięcia sportowca nie możemy zapominać o treningu re-laksacyjnym. Regularnie stosowany,

Page 52: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 53

trening sportowy

powoduje zmniejszenie nerwowości, redukuje stres, poprawia samopoczu-cie fizyczne i psychiczne, zmniejsza nadciśnienie i poprawia pracę serca, układu trawiennego i wegetatywnego, rozwija wyobraźnię i procesy myślowe, wzmacnia zaufanie do siebie oraz poczucie bezpieczeństwa.

Najbardziej podstawowa i wstępna to relaksacja układu mięśniowego, kiedy to odczuwamy, że nasze mięśnie są cięż-kie. Poczucie ciężaru mięśni odpowiada stanowi rozluźnienia.

Dalszym krokiem może być relaksacja układu wegetatywnego (np. narządów trawiennych), kiedy odczuwamy fizyczne ciepło w różnych częściach ciała. O ile odczucie ciężaru było wyrazem rozluź-nienia układu motorycznego (relaksacja mięśni), to odczucie ciepła wiąże się z rozluźnieniem układu wegetatywnego (relaksacja psychofizyczna) – mięśni poszczególnych organów wewnętrznych, które nie są bezpośrednio zarządzane świadomą wolą.

Kolejnym stopniem jest relaksacja emocjonalna, kiedy osiągamy łatwość w wywoływaniu w wyobraźni przyjem-nych wyobrażeń i obrazów. Po rozluźnie-niu mięśni, uspokojeniu oddechu, odczu-ciu ogólnej ciepłoty w ciele (lub lokalnie w wybranych partiach), zazwyczaj łatwo przychodzi nam rozluźnianie się (uwalnia-nie od napięć) dzięki wyobrażeniu sobie jakichś przyjemnych obrazów z natury. Możemy na przykład wyobrażać sobie, że leżymy na plaży i słyszymy szum fal, wygrzewamy się na słońcu, dotykamy całym ciałem przyjemnego, ciepłego pia-sku itd. Możemy wyobrażać sobie piękno lasu, śpiew leśnych ptaków itp.

Istotne jest to, że obrazy w naszej wy-obraźni mogą pogłębiać poziom naszego rozluźnienia. Wewnętrzne obrazy bardzo silnie wpływają na nasze emocje i tego typu rozluźnianie się podczas wyobrażania sobie przyjemnych scenerii mają silne dzia-łanie terapeutyczne. Dlatego relaksacja emocjonalna jest znacznie łatwiejsza dzięki zastosowaniu gry wyobraźni.

Następnie możemy osiągnąć relaksa-cję mentalną i rozluźnienia napięć ego – kiedy czujemy się w pełni jednością – z innymi ludźmi, życiem i całym kosmo-sem. W zasadzie relaksacja mentalna to już właściwa medytacja. O ile zatem rozluźnianie mięśni przez odczuwanie ich ciężaru, rozluźnianie napięć wege-tatywnych dzięki odczuwaniu ciepła w ciele, czy rozluźnianie emocjonalne

za pomocą pracy z wyobraźnią jest w zasadzie relaksacją, to rozluźnianie napięć mentalnych stanowi przejście do kolejnej fazy – od relaksacji do medytacji.

Przykładem tego typu relaksacji mentalnej jest medytacja uważności. Są to te techniki medytacji, które nie polegają na pracy z koncentracją, ale na samym skupianiu się na stanie wewnętrznej przytomności i obecności. Kiedy na przykład przez jakiś czas koncentrujemy się na jakimś punkcie, a potem pozostawiamy stan skupienia, ale już bez żadnego konkretnego punktu, na którym by się ono osadzało, to jest to właśnie relaksacja mentalna lub inaczej – medytacja uważności. Należy ten stan utrzymywać przez jakiś czas, na przykład początkowo przez kilka minut. Z czasem staje się to coraz łatwiejsze.

Zazwyczaj trening relaksacyjny zaczyna się od rozluźnianiu układu mięśniowego. Niemiecki lekarz i te-rapeuta J.H. Schultz opracował na podstawie techniki jogi tzw. trening autogenny. Polega on na skupianiu się na swoich ramionach, a następnie na monotonnym, stosunkowo długim, po-wtarzaniu sobie następującej myśli:

„rozluźniam swoje ramiona, rozluź-niam swoje ramiona, rozluźniam swoje ramiona...;

moje ramiona rozluźniają się, roz-luźniają się,

stają się ciężkie, coraz cięższe, coraz cięższe...;

moje ramiona są ciężkie, są bardzo ciężkie...,

moje ramiona są w pełni rozluźnione siłą mego umysłu”.

Powinniśmy powtarzać sobie tego typu sugestię (lub podobną) przez parę minut (w myśli, szeptem lub słuchając jej z kasety), a następnie zaprzestać mówienia (na głos i w myśli) cze-gokolwiek, a jedynie przez moment wczuwać się w odczucia płynące z tego rejonu ciała. Tę samą procedurę można powtarzać z innymi częściami ciała – za każdym razem koncentrując swoją uwagę na danej części ciała. Następnie powtarzamy sugestię, po czym wczuwamy się bezstronnie w daną okolicę ciała, pozwalamy działać naszej intuicji i wchodzimy w stan obserwacji.

Inną, bardzo popularną metodą relaksacyjną, jest tzw. trening Jacob-

sona". Polega on na naprzemiennym napinaniu i rozluźnianiu poszczegól-nych partii ciała. Zazwyczaj zaczyna się od napinania prawej, a potem lewej nogi, następnie prawej, potem lewej ręki, następnie mięśni brzucha, mięśni pleców, ramion i szyi i na końcu twarzy.

Każdy rejon ciała najczęściej napi-na się 2–3 razy. Po każdym napięciu (około 5 sekund) należy całkowicie rozluźnić ten obszar ciała i wczuwać się w stan rozluźnienia. Ćwiczący po-winien odczuć różnicę, jaka pojawia się we wrażeniach płynących z ciała, gdy mięśnie były napięte oraz gdy są rozluźnione. Powoduje to nauczenie się pewnych reakcji naszego układu autonomicznego oraz większą świa-domość stanu napięcia mięśni.

Często w nauczaniu relaksu stoso-wane są urządzenia, które stanowią bardzo pomocny element wzmac-niania i przekazywania informacji o reakcjach płynących z naszego organizmu. Jest to tzw. biofeedback, czyli biologiczna informacja zwrotna. Szczególną formą takiej informacji jest sygnał z aparatu rejestrującego w danym momencie którąś z funkcji fizjologicznych organizmu, na przykład tętno, oddech, ciśnienie krwi, napięcie mięśni czy oporność elektryczną skóry (reakcję skórno-galwaniczną – RSG). Aparat taki, dzięki zastosowaniu od-powiednich czujników (czujnik odde-chu), elektrod (EKG, badanie tętna, RSG) przekazuje potencjał aktywności (wzmacniając go) i przemienia ten sygnał organizmu w audiowizualne informacje zwrotne (biofeedback displays). Zewnętrzna informacja ukazuje osobie, jaki jest wewnętrzny stan danej części organizmu i czy jej funkcja wymaga korekty (odpowied-nio – zwiększenia lub zmniejszenia napięcia danego mięśnia).

Istnieje wiele sposobów i metod wzmacniania odporności psychicznej zawodnika. Powinny być stosowane profilaktycznie w całym procesie szkoleniowym. Wysoka zdolność do sterowania procesami percepcyjnymi, intelektualnymi i emocjonalnymi jest niezbędna w walce sportowej.

Czołowi zawodnicy coraz częściej przekraczają granice możliwości psy-chofizycznych, dlatego coraz częściej w klubach sportowych spotykamy się z psychologiem sportu.

Page 53: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

54 kwiecień-maj 2010

hist

oria

Historia karabinów Mosina nie jest ściśle związana z Rosją. Choć popular-nie zwane po prostu mosinami kojarzą się z Tułą, Iżewskiem i Siestrorieckiem, to pierwsze z nich produkowane były we Francji, w zakładach Manufacture Nationale d'Armes de Chatellerault.

GrzeGorz okoński

Wraz z chwilą zakończenia ii wojny światowej i rozpoczęcia tzw. zimnej wojny, karabiny Mosina, oprócz pi-stoletów maszynowych PPsz i PPs, podstawowy oręż rosyjskich żołnierzy, zostały obrócone przeciwko stanom Zjednoczonym. Nie wszyscy jednak wiedzą, że właśnie te karabiny konstrukcji siergieja iwanowicza Mosina wcześniej były produkowane dla rosjan m.in. w... amerykańskich zakładach zbrojeniowych!

dla nich uzbrojenie. Z dwóch ostatnich rodzajów, a także z artylerii, oddzia-łów inżynieryjnych i pomocniczych wycofywano mosiny, przekazując je pierwszoliniowym jednostkom, ale i tam nie dla wszystkich ich starczyło. W związku z tym żołnierzy wyposażano nawet w przestarzałe karabiny Berdana II, wprowadzone w 1870 roku. Z tymi czarnoprochowymi jeszcze karabinami kalibru 10,67 mm zetkną się w boju pod Jezupolem polscy legioniści, o czym napiszą we wspomnieniach:

już przestarzałe w końcu XIX wieku, sporadycznie używano ich jeszcze w czasie II wojny światowej, zaś z magazynów armii fińskiej wycofano je w połowie XX wieku...

Takie łatanie dziur nie było jednak rozwiązaniem wystarczającym i kwa-termistrzostwo armijne stanęło przed podjęciem decyzji – w jaki sposób szybko uzupełniać braki w uzbroje-niu, by dać żołnierzowi broń jemu już znaną i objętą opieką własnych służb zaopatrzeniowych. Zakupy zagraniczne (karabiny Arisaka i Winchester, w sumie 2 461 000 sztuk z importu z Japonii, Wielkiej Brytanii i USA) oraz wpro-wadzanie zdobycznych manlicherów i mauserów (około 700 000 karabinów) były rozwiązaniem doraźnym, powodo-wały ponadto konieczność zapewnienia amunicji, części zamiennych oraz konieczność doszkalania żołnierzy. Optymalnym rozwiązaniem byłoby roz-szerzenie produkcji karabinów Mosina na zakłady zagraniczne i zamówienie w nich dużej partii dla carskiej armii. Francja już raczej nie wchodziła w grę,

rosjanie zamówili produkcję

karabinów wzór 1891, bagnetów

do nich i amunicji w dwóch zakła-

dach: remington Arms – Union

Metallic Cartridge Co. i New en-

gland Westinghouse.

Francuzi wytwarzali tę nowoczesną wówczas broń dla cara, dopóki Rosja nie zakupiła odpowiednich maszyn i nie uruchomiła masowej produkcji we własnych fabrykach. Gdy jednak Rosja przystąpiła do wojny świato-wej i zaczęła ponosić straty, szybko okazało się, że własna produkcja jest niewystarczająca.

Już w 1915 roku – gdy straty w broni sięgnęły aż 240 000 sztuk na miesiąc (!) – wyszło na jaw, że możliwości pozyskiwania uzupełnień broni znisz-czonej, zużytej czy utraconej w boju z własnych zakładów są niewystar-

Amerykanie podjęli się wytwarzania rosyjskich karabinów Mosina,

odebrali dokumentację oraz wzorcowe egzemplarze i w zakładach

remingtona odkryli różnice między nimi.

czające. Ratowano się podobnie jak Niemcy, ogołacający jednostki szkolne i drugoliniowe z karabinów wz. 98, za-stępowanych starymi Gew. 88: podzie-lono armię rosyjską na jednostki trzech kategorii – pierwszoliniowe, tyłowe i wewnętrzne, klasyfikując odpowiednio

„…nasi jeńcy to młodziki, dwudziesto-paroletni chłopcy, ostatnie powołanie. I rzecz dziwna. Znajdujemy u nich same tylko berdanki, jednostrzałowe karabiny”. Co ciekawe, berdany, któ-rych wyprodukowano ponad 3 miliony sztuk dla rosyjskiej armii, a które były

Page 54: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 55

historia

gdyż jej zbrojeniówka pracowała pełną parą na potrzeby własnej armii. Rosja-nie zlecili więc, jeszcze w 1915 roku, produkcję broni Amerykanom...

Dla caraRosjanie zamówili produkcję kara-

binów wzór 1891, bagnetów do nich

zamówionych mosinów wykonano około 2,5 miliona sztuk. Oprócz tego, jeszcze w listopadzie 1914 roku, strona rosyjska podpisała umowę z Winchester Repeating Arms Co., dotyczącą dostawy 293 816 karabinów Winchester wz. 95 (w terminologii ro-syjskiej – wz. 1915), przerobionych na

i amunicji w dwóch zakładach: Re-mington Arms – Union Metallic Cartrid-ge Co. i New England Westinghouse. Pierwszy z nich otrzymał zamówienie na 1,5 miliona karabinów z bagnetami i 100 milionów sztuk nabojów, a drugi – 1,8 miliona karabinów z bagnetami. Ocenia się dziś, że z tych 3,3 miliona

standardowy rosyjski nabój 7,62 x 54, bagnetów do nich i amunicji.

Amerykanie podjęli się wytwarzania rosyjskich karabinów Mosina, odebrali dokumentację oraz wzorcowe eg-zemplarze i w zakładach Remingtona odkryli różnice między nimi. W efekcie inżynierowie ponownie przygotowali

Page 55: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

56 kwiecień-maj 2010

hist

oria

rysunki, wprowadzając przy okazji pewne udogodnienia.

W latach 1915–17 linie produkcyjne Remingtona opuściło 840 310 kara-binów, a Westinghouse’a – dalszych 770 000. W styczniu 1917 roku wy-słano do Rosji odpowiednio 131 400

ostatecznie dalszych zakupów, zado-walając się dostarczonymi w styczniu partiami. Wobec wielkiego kryzysu gospodarczego, rosnącej inflacji i kartek na chleb, Rosjanie nie mogli sobie pozwolić na zakup karabinów – po prostu nie mieli pieniędzy. Uza-sadnili jednak rezygnację z dostaw rzekomo niską jakością amerykańskich karabinów. Wydaje się, że ten pretekst nie miał praktycznego uzasadnienia.

bankructwa. By ich przed tym ratować, w styczniu 1918 roku rząd amerykański zgodził się kupić będące w zapasach Westinghouse’a karabiny, a ponadto partię dalszych 200 000, która była już w produkcji, lub w planach, trzeba było zrealizować z powodu zaangażowania

Według współczesnych źródeł broń z zakładów Remingtona i Westin-ghouse’a nie odbiegała jakością od rosyjskich pierwowzorów, co więcej – była od nich staranniej wykonana. Sami Rosjanie wcześniej także chwalili poziom wykonawstwa i sygnalizowali, że będą dalej zainteresowani przyję-ciem dalszych dostaw.

Interweniuje rządWobec utraty odbiorcy obaj produ-

cenci, którzy zainwestowali przecież w maszyny i produkcję, stanęli u progu

krótko po niej – także do regularnych jednostek wojskowych, jednak wyłącz-nie do szkolenia. Nazywane rosyjskimi karabinami, mosiny otrzymały oficjal-ną nazwę, będącą zresztą wiernym tłumaczeniem rosyjskiej „trzyliniówki” – „Russian Three-line Rifle, Caliber 7,62 mm (.3 inch)”.

Przy okazji stworzono ciekawą, choć zapewne niezbyt wartościową pod względem walorów bojowych wersję – tzw. karabinki kadetów, czyli skrócone karabiny Mosina, ścięte tak, by długością przypominały karabiny

remington produkował w najlep-

szym momencie 5000 sztuk kara-

binów dziennie, a Westinghouse

zgłaszał, że miesięcznie wytwarza

blisko 160 000 sztuk.

i 225 260 sztuk od tych producentów. Według Terence’a Lapina Remington produkował w najlepszym momen-cie 5000 sztuk karabinów dziennie, a Westinghouse zgłaszał, że miesięcz-nie wytwarza blisko 160 000 sztuk.

Pozostałe jeszcze wówczas u produ-centów karabiny próbowano skierować do uzbrojenia armii amerykańskiej – w tej sprawie kierownictwo Westin-ghouse’a monitowało już na początku 1916 roku (10 lutego w piśmie informo-wało, że produkuje rosyjskie wojskowe karabiny, które po niewielkich modyfi-kacjach mogą być przystosowane do amunicji amerykańskiej), aczkolwiek bez efektów. Dopiero po wydarzeniach rewolucji lutowej 1917 roku, w wyniku której obalono monarchię, Amerykanie zostali zmuszeni do podjęcia decyzji o przyszłości magazynowanych kara-binów. Okazało się bowiem, że rosyj-ski rząd mimo pierwszych deklaracji o utrzymaniu dostaw broni, odmówił

Wobec utraty odbiorcy obaj pro-

ducenci, którzy zainwestowali

przecież w maszyny i produkcję,

stanęli u progu bankructwa.

surowców. Podobnie rząd kupił od Re-mingtona blisko 79 000 niezapłaconych karabinów plus dodatkowych 600 000. Cenę jednego karabinu ustalono na 30 dolarów. Remington uratowany od upadku przez wiele lat jednak czekał na uregulowanie rachunku. Straty szaco-wał na 300 000 dolarów i tak niewielkie dzięki interwencji rządowej.

Ex-rosyjskie formalnie, a teraz ame-rykańskie mosiny trafiły do rąk gwar-dii narodowych – m.in. Colorado i Alaski, zmilitaryzowanych organizacji i częściowo – ponad 208 000 sztuk dostarczonych w czasie wojny lub

Page 56: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 57

historia1903 Springfielda. Wykorzystywano je w szkolnictwie wojskowym, aby pozy-skać ze szkół regulaminowe karabiny, przekazywane następnie jednostkom liniowym.

Wreszcie niektóre karabiny, po-zostawione w USA, zostały razem ze springfieldami wykorzystane do prac nad karabinem automatycz-nym, prowadzonych przez Reming-tona. Według Terence’a Lapina jeden z takich przerabianych egzemplarzy mógł dotrwać w którejś z kolekcji do naszych czasów.

Karabiny na eksportNowe, dobre jakościowo i warto-

ściowe jako sprzęt bojowy mosiny nie zyskały większego zainteresowania w Stanach Zjednoczonych. Oprócz

karabinów podarowali młodemu pań-stwu – Czechosłowacji, wysyłając je w grudniu 1918 roku przez Vancouver w Kanadzie do Władywostoku (spotyka się też informację, że dla Czechów przeznaczono 30 000 tych karabinów). Stamtąd część tej broni faktycznie trafiła do rąk Czechów, byłych jeńców armii austro-węgierskiej, walczących w barwach Legionu Czeskiego z bol-szewikami, ale część uległa zniszcze-niu i rozgrabieniu. Okazało się nawet, że później skradzionymi partiami broni handlowali w Chinach Japończycy.

Inne amerykańskie mosiny również skierowano do Rosji w 1918 roku na pokładach statków wiozących żołnierzy, którzy mieli interweniować

załogi portu w Archangielsku. Dodaj-my, że wobec fatalnego rozpoznania wywiadowczego, nieuwzględniającego prymitywnych realiów tamtejszych działań wojennych, Amerykanie podjęli taką decyzję, spodziewając się łatwiej-szego zaopatrzenia własnych wojsk w zdobyczną, pasującą do tej broni amunicję. Trafiły również tą drogą do rąk żołnierzy z interwencyjnych jedno-stek brytyjskich i francuskich.

Do dziś zachowały się relacje i fotografie walczących na lądzie od-działów piechoty morskiej i marynarzy

mosiny otrzymały oficjalną nazwę, będącą zresztą wiernym tłumacze-

niem rosyjskiej „trzyliniówki” – „russian Three-line rifle, Caliber 7,62

mm (.3 inch)”.

sporadycznego wykorzystywania we własnych jednostkach, Amerykanie sprzedawali je do Meksyku, a 77 000

w wojnie domowej, wysłanych dla osłony ewakuowanego Legionu Cze-skiego lub mających stanowić część

NOWE PASKI.indd 35 2010-04-28 11:07:47

Page 57: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

58 kwiecień-maj 2010

hist

oria z USS Olimpia, uzbrojonych właśnie

w mosiny. Trzeba jednak przyznać, że Amerykanie preferowali rodzime kara-biny wz 1903 Springfielda lub Enfieldy 1917, których część również posiadali w czasie interwencji.

Znaczna część karabinów produkcji Remingtona i Westinghouse’a już nie wróciła do Stanów Zjednoczonych wraz z opuszczającymi Rosję oddzia-łami i pozostawiona na pastwę zwy-cięskich wojsk bolszewickich.

Okazja za trzy dolaryAmerykanie skierowali też maga-

zynowane dotąd mosiny na rynek cywilny, sprzedając je po niskiej cenie, zaledwie 3 dolarów, obywatelom do celów sportowych i polowań, gdzie używane były jeszcze w latach 30. Jednocześnie przystosowywano je do popularnej amunicji .30-06 Springfield. Prawdę mówiąc, nie było to rozwiąza-nie bezpieczne, szczególnie w świetle dziś uznawanych przepisów – stąd spotykane jeszcze w obrocie w USA takie karabiny są traktowane bardziej jako eksponaty kolekcjonerskie, niż jako używana do strzelania broń.

Wiele cywilnych mosinów było rów-nież przerabianych przez handlujące bronią firmy, zwłaszcza duże wyspe-cjalizowane domy handlowe, pod ką-tem wygody cywilnych użytkowników, szczególnie strzelców sportowych. Wymieniano w nich przyrządy celow-nicze i kolbę – tę ostatnią przykładowo zastępowano kolbą skróconą i zaopa-trzoną w chwyt pistoletowy.

podczas gdy amerykańskie mosiny zachowały alfabet łaciński.

Mosiny produkcji zakładów We-stinghouse występują w dwóch wariantach oznakowania: napis New England mają umieszczony bądź w formie łuku nad dwugłowym orłem, na samej górze napisu (jest to wersja wcześniejsza), bądź w linii prostej, pod orłem (serie późniejsze). Wszyst-kie egzemplarze z oznaczeniem

Westinghouse są datowane rokiem zamówienia – 1915, a nie produkcji, niezależnie od tego, czy powstały w 1915, 1917, czy nawet w 1918 roku. Ponadto za „1915” umieszczono stylizowaną literkę „r”, odpowiednik rosyjskiego „g” – od wyrazu „god” – „rok”. Wytwórca znakował też części symbolem wyglądającym jak litera H,

której pozioma kreseczka wychodzi na zewnątrz w prawo w formie strzałki.

Remington z kolei datował swoje egzemplarze zgodnie z latami wypro-dukowania, a części sygnował literą R w kółku. Nazwa producenta na lufie we wcześniejszych egzemplarzach ma litery z końcówkami linii wychodzącymi poza literę, a w późniejszych – każda litera jest w wykreślona jedną ciągłą linią, bez zdobień na końcówkach.

Kolby wykonywano z ciemnego drew-na orzecha włoskiego. Na części z nich – tych wykonywanych przez Westingho-use’a – umieszczano po lewej stronie mały napis cyrylicą – „Angljski zakaz” – czyli angielskie zamówienie, angielski kontrakt. Oznaczało to, że produkowa-no je na maszynach w Chicopee Falls, Massachusetts, należących formalnie

rosyjskie karabiny znakowane

były cyrylicą, podobnie francuskie,

podczas gdy amerykańskie mosi-

ny zachowały alfabet łaciński.

Według źródeł amerykańskich za-pasy broni wysprzedawane przez National Rifle Association skończyły się w roku 1929.

Rozpoznajemy producentówProducenci karabinów Mosina produ-

kowanych dla cara są łatwo rozpozna-walni, po sygnaturach umieszczanych na tylnej części lufy, za komorą zam-kową. Rosyjskie karabiny znakowane były cyrylicą, podobnie francuskie,

Page 58: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 59

historia

do rządu brytyjskiego, który był także gwarantem zapłaty za wyprodukowany pierwszy milion karabinów.

Karabiny reprezentowały typ tzw. dłu-giego karabinu piechoty, a więc pierw-szego podstawowego modelu, jednak różniły się już od pierwszych wersji z XIX i pierwszych lat XX wieku. Miały już nowszy typ celownika – Konowa-łowa, nakładkę na lufę zapobiegającą poparzeniu ręki strzelca przy intensyw-nym prowadzeniu ognia, a pas nośny troczono im do kolby – przeprowadza-jąc przez otwory w drewnie, wzmoc-nione blaszanymi oczkami, a nie, jak pierwsze serie karabinów, mocując do uszek pod przednim bączkiem i w przedniej części pudełka magazyn-ka. Ich bączki były także inne – bez uszka i ze śrubą schowaną bardziej w bączku, a nie wyeksponowaną.

Amerykańsko-rosyjskie z FinlandiiDziś w prywatnych i muzealnych

kolekcjach, podobnie jak w obrocie handlowym w państwach, które pro-wadzą rozsądną i logiczną politykę związaną z bronią historyczną, moż-na spotkać amerykańskie mosiny. Są to przeważnie karabiny produkcji

Westinghouse’a późniejszych serii i Remingtona. Spotykane w Europie, mają często cechy wskazujące na ich pochodzenie z magazynów armii fińskiej – np. punce SA. Ocalały one dzięki temu, że wpadły w ręce Finów w 1919 roku, zostały zdobyte na Rosjanach w czasie wojny rosyjsko- fińskiej lub przekazane przez Niem-ców, z łupów po I wojnie światowej, lub nawet jeszcze po początkowych sukcesach kampanii 1941 roku. Fino-wie jeszcze przez wiele lat trzymali je w magazynach, wprowadzając na ry-nek kolekcjonerski dopiero w ostatnich dziesięcioleciach.

Źródła:Terence W. Lapin,

The Mosin-Nagant Rifle [brak daty i miejsca wydania].

Grzegorz Okoński, Mosiny z carskim orłem, „Militaria” 2008,

nr 2(23).http://www.mosinnagant.com

http://7.62x54r.nethttp://www.texastradingpost.com

Fot. Ze zbiorów autoraoraz historyczne -

http://www.texastradingpost.com

NOWE PASKI.indd 33 2010-04-28 11:13:17

Page 59: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

60 kwiecień-maj 2010

hist

oria

Operacja wschodniopruska i na-macalne ślady jej pozostałości będą kanwą tego tekstu. Jak wiadomo z historii, przeprowadzona w styczniu i lutym 1945 roku siłami 2 i 3 Frontu Białoruskiego operacja miała za zada-nie odciąć i zlikwidować siły niemieckie w Prusach Wschodnich. Niemal trzykrot-nie większe formacje radzieckie (14 armii ogólnowojskowych, armia pancerna, 8 korpusów zmechanizowanych, 2 armie lotnicze i inne) – w sumie liczyły około 1 700 000 żołnierzy. Stanęły do walki z broniącymi się związkami taktycznymi wojsk niemieckiej Armii „Mitte” (2. i 4. Armia, 3. Armia Pancerna, w odwodzie Korpus Pancerny „Gross Deutschland” i inni), czyli siłami liczącymi około 600 000 żołnierzy. Przewaga pancerna ra-dzieckiej strony była druzgocąca – niemal

IndIa

Na ziemiach naszego kraju przeszło wiele wojen, rozegrało wiele bitew, kampanii i powstań. Polskie lasy, pola, drogi, wsie i miasta wielokrotnie przemierzali najeźdźcy, wyzwoliciele czy obrońcy. arena wydarzeń jest tak wielka, jak wielki jest nasz kraj. W każdym zakątku, sięgając nieco poniżej poziomu gruntu, leżą namacalne ślady jego historii. tej najdawniejszej i tej całkiem nieodległej. Pomimo opowiadań poszukiwaczy skarbów o coraz bardziej przetrzebionych lasach, o coraz bardziej pustych polach i zdecydowanie zbyt wielkiej liczbie miłośników tego hobby są jeszcze tereny, gdzie czas zatrzymał się w miejscu, a ziemia potrafi przemówić. Gdzie las po kawałku odsłania swoją tajemnicę, a rzeka zdaje się przekazywać swoim szumem świadectwo zapomnianych wydarzeń ostatnich dni stycznia 1945 roku.

terenie, usianym całym pasem fortyfikacji stałych i polowych oraz twierdz, mający sprzyjające do obrony ukształtowanie terenu (lasy, jeziora, rzeki, kanały, obszar pofałdowany), mimo tak nikłych sił, mogli mieć szansę na osiągnięcie przewagi taktycznej i skuteczne opóźnienie marszu Rosjan – to czynniki ogólnie panujące-go chaosu przekreśliły ich nadzieje na

pięciokrotna. 3500 czołgów przeciwko ledwie 750 pojazdom obrońców. I cho-ciaż wydaje się, że Niemcy wspomagani dodatkowo przez Volksstrum na własnym

Od wczesnych lat 80. ziemie,

przez które przetoczyła się opisy-

wana operacja, są przedmiotem

zainteresowania poszukiwaczy.

obronę. A co za tym idzie, pozwoliły Armii Radzieckiej na bardzo szybkie przełamanie ich linii oraz zamknięcie w kotłach i przyparcie odciętych wojsk do morza oraz Zalewu Wiślanego.

Od wczesnych lat 80. ziemie, przez które przetoczyła się opisywana ope-

Page 60: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

NOWE PASKI.indd 3 2010-04-28 10:52:23

kwiecień-maj 2010 61

historia

racja, są przedmiotem zainteresowania poszukiwaczy. Nie sposób wymienić choć jeden wzór karabinu, którego tu nie wyjęto. Trudno wymienić wieś z wy-mienionego obszaru, wokół której nic się nie działo. Niełatwo też znaleźć miejsce, które z pełnym przekonaniem można uznać za nienaruszone przez wojnę. Tu rozgrywały się małe i duże dramaty. Stąd uciekano na zbawienną mierzeję. Stąd płynęły pierwsze niepokojące wie-ści o działaniach wojsk tyłowych armii radzieckiej. I tu – w Prusach Wschodnich dotykały one nie tylko ludność niemiecką, ale też mazurską. Tragedia mieszała się z radością zwycięstwa.

Pierwsza wyprawa Dziś obok siebie mieszkają tam Pola-

cy i niewielu Niemców. Dzięki tym naj-

starszym mieszkańcom można poznać, a czasem uczestniczyć w wielkim spek-taklu wspomnień. Dlatego też prędzej czy później każdy poszukiwacz skar-bów musi zawitać w ten rejon. Po to, by na własne oczy zobaczyć, dotknąć bądź poznać wydarzenia opowiedziane ustami obserwatorów. Często, a może niestety ostatnim świadkiem zostaje tylko las, pole lub rzeka. Rzeka, nad którą w tym wypadku pojechał jeden z moich znajomych.

To miał być rekreacyjny wyjazd. Taki, ot — wiosenny. W dodatku z rodziną. Odpoczynek po niekochanej specjalnie przez poszukiwaczy zimie. Bez nasta-wienia na kopanie czy poszukiwania, a tym bardziej na skarby. Jednak jak to zwykle na takich rodzinnych wy-jazdach bywa, już pod paru dniach

Page 61: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

62 kwiecień-maj 2010

hist

oria

wytrawnemu poszukiwaczowi czegoś brakuje. Broń Boże! Nie luzu i zdjęcia rodzinnych kajdan. Jemu brakuje histo-rii, lasu, smaku słonej ziemi, zapachu rdzy, dotyku chłodnego, chropowatego metalu… Słowem tego, co czasem trudno ogarnąć umysłem osobie niemającej możliwości uczestniczenia w podobnych odczuciach. I zwykle na takich rodzinno-rekreacyjnych wyjaz-dach zawsze musi przyjść ten jakże znany poszukiwaczom moment. Czas do lasu...

Zimno wiosennego ranka nie zrażało Tomka. Przemierzał znajomy las, by po godzinie z niesmakiem wsiąść do ciepłego auta i z przekleństwem na ustach ruszyć. Pustka krzyczała goły-mi, bezlistnymi drzewami. A i ziemia nie chciała ujawnić tajemnicy. Ale, ale. Rzucił okiem na okolice. Niemożliwe. Tyle lat, a jednak tego lasu nie znał. Za oknem majaczył całkiem nieznany pas brunatnoczarnych koron drzew. Czy tu może coś być? Przecież w każ-dej z okolicznych wsi jest co najmniej po kilkunastu posiadaczy magicznej maszynki o nazwie detektor. Cudem by było, gdyby nikt tu nie zawitał. A może? Coś, gdzieś… podpowiedzia-ło… A może jednak? Nie znał relacji z tego kawałka ziemi, nie dysponował opisami walk z tego lasu. Ba! Wręcz w tym miejscu znalazł się niemal przypadkiem. Jednak prześwitująca słońcem przestrzeń wołała. Korony drzew chyliły się pod siłą wiatru. Ma-gia miejsca zagrała, aż tak bardzo, że wcisnął hamulec. Po to, by minuty później rozkładać wykrywacz i ruszyć w las. Las, w którym nie było nawet fragmentu okopu. Las, w którym nie było śladów po jakiejkolwiek walce. Ot, taki dziwny las. My, poszukiwacze

nazywamy takie miejsca – magne-tycznymi. Krzyczącymi. Lasami, które chcą zdradzić tajemnicę i podzielić się swoim kawałkiem historii.

Pierwszy sygnał wręcz poraził. Wielki. Niespodziewany, a jednak podświadomie oczekiwany. Parę ru-

podmyta skarpa zapraszała do zejścia w wodę. Sonda popularnego „smętka”, poprowadzona nad wodą, zagrała. Głośno i wyraźnie. Taki sygnał nie mógł czekać. Tomek na szczęście był z grubsza przygotowany na kopanie w wodzie, gdyż miał ze sobą kalosze. Niewiele to na pierwsze podejście, ale zawsze coś. Potwierdził sygnał i zbytnio nie wysilając się, zwyczaj-nie, bez szukania, niemal z wierzchu rzecznego piasku wyjął pierwszego mausera. Jakież było zaskoczenie. Polak. Prawdziwy polak w środku nie-mieckiego kotła. Kolba celowo odłama-na. Reszta drewna nadal trzyma lufę. Zamek wyjęty. Na komorze zamkowej wybite mocno i wyraźnie: PFK War-szawa 1928. W tym stanie znalezisko musiało wywołać euforię. Nieczęsto zdarzają się dziś takie rarytasy. Nawet w miejscach odwrotu wojsk nie ma nigdy gwarancji, że pod łopatą zagra akurat nasz rodzimy sprzęt. W jakich okolicznościach tu się znalazł? Właśnie w tej rzece? W miejscu, dokąd chyba nie dotarł żaden inny poszukiwacz? Nie było czasu na myślenie i rozwie-wanie wątpliwości. Znalezisko trafiło z powrotem do wody. Drewno wyma-gało szybkiego zabezpieczenia, a przy-najmniej niepozbawiania go warunków, w jakich przeleżało ponad 60 lat.

Rzeka wołała. Detektor sygnalizował kolejne ciekawe miejsce. Ledwie 3 me-try dalej. O dziwo, oprócz sygnału, po wnikliwym przyjrzeniu się można było wypatrzeć wystającą lufę. Kolejny! Tym razem 98k. Niemiec. Również z ułamaną kolbą, bez zamka. I ponownie trafia do

dzięki tym najstarszym mieszkań-

com można poznać, a czasem

uczestniczyć w wielkim spektaklu

wspomnień.

chów saperką i wyłoniła się łuska. Nie byle jaka. 88 mm. Skorodowana jak sto nieszczęść. Częściowy tulipan (tak poszukiwacze nazywają łuskę rozerwaną w górnej części, z której tworzy się wzór tulipana).

Kolejne sygnały doprowadziły do wijącej się w lesie rzeczki. Malowniczo

Page 62: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 63

historiawody. Następne sygnały to cztery zamki. Luzem. Te niestety wymagały większego zaangażowania w ich wydobycie. Stan zachowania rekompensował wszystko. A szczęśliwy znalazca już wiedział, że miejsce jest nad wyraz ciekawe. Rzeka miała swoja tajemnicę, którą należało odkryć do końca. Nie minęło 10 minut, gdy głośnik poinformował o następnym dużym znalezisku. Dla odmiany mauser czeski. Super. Każdy inny. To dopie-ro początek –kopania w wodzie, jak i zaskoczenia z powodu wyjmowanej broni. Tuż obok jest bowiem już czwarta sztuka. Jugosłowiański mauser. Jak poprzednie bez zamka, ze zniszczoną kolbą. Jaka historia zdarzyła się w tym miejscu? Skąd taki przekrój broni? W do-datku celowo unieruchomionej? Tomek jeszcze tego nie wiedział. Pchnięty chę-cią działania ruszył 50 metrów w górę rzeki. Niestety. Sygnały się skończyły. Ledwie maska przeciwgazowa i trochę drobiazgów. Zmiana kierunku. Dół rzeki i kolejne 50 metrów też okazały się puste. Wiadomo już, że skrywana przez strumień historia rozegrała się na 20 metrach położonych najbliżej skarpy. Na tym też odcinku skupił się znalazca tak różnorodnego arsenału. I nie trzeba było długo czekać. Woda przemawiała. Tym razem zazdrośnie chroniła znaleziska. Chwila grzebania w żwirku i mule, by drugi czech ujrzał światło wiosennego słońca. Efekt poszukiwań przypominał koncert życzeń. Dla miłośnika karabinów systemu Mauser to miejsce i ta woda były istnym El Dorado. Trzy godziny szczęścia. O jakim nawet nie marzył bohater tej historii. Przy tej piątej sztuce lekko mu przemknęło przez myśl, że owszem fajnie, ale byłby szczęśliwszy, gdyby jednak woda wypluła drugiego polaka. I jakież było zdziwienie, kiedy marzenie stało się realne. Rzeka sypała darami. Jest! Radomiak był następny. Dla odmiany zaczęły się pojawiać ele-menty wskazujące na być może coś większego i niemieckiego. Najpierw w wodzie zaszemrał tylec od MG 15, by chwilę potem dno odsłoniło podwójny, bębnowy magazynek. Czyżby koniec mauserów? A może wreszcie? Ileż można to samo łowić? Dwa, trzy nawet, ale sześć? Robi się nudno. MG jednak na razie nie było. Znów parę zamków. I kolejna iskierka nadziei. Skrzynka na magazynki do MG 13, do tego 4 sztuki magazynków. I znów przerywnik. W postaci pierwszego bagnetu

S 84/98/34. Bagnet jest w świetnym stanie. Bez trudności daje się wyjąć z pochwy. Widać, że był mało używany, bowiem na głowni brak charaktery-stycznego śladu wytarcia od częstego wkładania do pochwy. Tuz obok niego mocny dźwięk. Co tym razem? Drob-

(Bergmanna). Ciekawa konstrukcja. Z ryglowanym zamkiem. Wymóg takiej budowy wymuszony był warunkami dopuszczenia broni dla jednostek policji niemieckiej. Ówcześnie broń ze swobodnym zamkiem nie mogła być w jej wyposażeniu. Oprócz poli-cji broń ta trafiła też do wyposażenia jednostek SS. I to właśnie znalezisko pozwoli w przyszłości, w jakimś stopniu zrobić zarys historii rzeki w północnej Polsce.

Tego dnia Tomek zakończył szu-kanie. Wyłowione znaleziska czekały w wodzie. Trzeba było szybko je za-bezpieczyć tak, by uratować kolby.

Rzeka, niewątpliwie na tym prze-kopanym skrawku ziemi znana w środowisku poszukiwaczy z Operacji Wschodniopruskiej, okazała się swo-istą niespodzianką. Odkryje jeszcze wiele skarbów, ale o tym w następnym numerze.� Fot.� ze� zbiorów�Autorki

a może? Coś, gdzieś… podpo-

wiedziało… a może jednak? nie

znał relacji z tego kawałka ziemi,

nie dysponował opisami walk

z tego lasu.

nica? Czy wreszcie jakiś „emgolec”? Chwila grzebania w piachu. I prawdziwa odmiana. Pistolet MP 35. Ba! Naraz dwie sztuki. Tradycyjnie bez zamków. Kolby ułamane. To się nazywa fart!

Pistolet maszynowy MP 35 jest rozwinięciem konstrukcji MP 34

Page 63: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

64 kwiecień-maj 2010

broń

pne

umat

yczn

a

Na forach internetowych w zeszłym roku często przewijało się pytanie o nowy produkt BSA. Nie bez powodu. Wiatrówki tej firmy mają liczne grono miłośników, których liczba co prawda nie przekracza (przynajmniej w Polsce) liczby użytkowników takich karabinków, jak AirArms S 400 czy różnych modeli Daystate, jednak wiatrówki BSA są chwa-lone. Za wzornictwo, za niezawodność, za rozwiązania techniczne.

Osobiście pierwszy raz zetknąłem się z tą wiatrówką na tegorocznych targach IWA. Przyznam, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak czym innym jest zobaczyć karabin na stoisku, a czym innym wziąć do ręki i postrzelać z niego. Dlatego, kiedy więc wreszcie dotarł testowy egzemplarz R 10 do re-dakcji, z wielką ochotą zabrałem się do dokładniejszych oględzin.

ObietnicaKarabin dotarł do mnie w wielkim pu-

dle. W środku było drugie, kartonowe, w które fabrycznie pakowane są wiatrów-ki. Podobnie jak w przypadku produktów Daystate, w środku znajdowała się płyta CD z instrukcją obsługi. To chyba nowy standard wytyczany przez brytyjskich producentów. W wytłoczkach z kartonu unieruchomiona była wiatrówka i zestaw

Paweł Kalisz

Jedna z najdłużej oczekiwanych wiatrówek ostatnimi czasy. nowe dziecko inżynierów z birmingham podbiło serca internautów, zanim tak naprawdę pojawiło się w polsce. Jaka jest ta wiatrówka? na to i inne pytania próbowaliśmy odpowiedzieć.

kluczy oraz końcówki do ładowania. Całość sprawia, że mamy karabin cał-kiem dobrze zabezpieczony na czas transportu, jednak następnym zakupem, zaraz po karabinku i śrucie, powinien być jakiś futerał lub kufer na broń.

Co dostajemy w zestawie dodatkowych akcesoriów? Przede wszystkim kilka klu-czy imbusowych w różnych rozmiarach, niezbędnych do regulacji wiatrówki. A regulować można całkiem sporo, więc klucze z pewnością się przydadzą.

powiedzieć, że bardzo mi się podoba takie podejście do klienta.

Karabin. Jak już można się domyślić, ma wykręcaną butlę z powietrzem. Nie jest może ona tak olbrzymia jak w Daystate Airwolf, ale i tak robi wrażenie. Tym bardziej, że całość sprawia wrażenie wiatrówki lekkiej i małej. Zresztą, de facto, jest lekka i mała. Karabin ma zaledwie 940 mm długości, a całość bez lunety waży niewiele ponad 3 kg.

Lufa jest krótka, dodatkowo na całej długości przykryta płaszczem. Innymi słowy mamy do czynienia z modną ostatnimi czasy imitacją sztucera var-mintowego. Zewnętrzny płaszcz, oprócz funkcji ozdobnej, odgrywa też rolę tłumika. Niezbyt skutecznie co prawda, jednak trzeba przyznać, że strzał jest trochę wytłumiony.

Osadę – bardzo ładną, składną, doskonale wyważoną – wykonano z drewna orzechowego z wstawkami z palisandru. Ryflowania na chwycie są takie, jak powinny być, wykonane estetycznie i elegancko. Z tyłu mamy regulowaną stopkę. Ergonomii nie mogę nic zarzucić. Jest bliska dosko-nałości jak na karabin bez regulacji baki. Nie jest zresztą właściwie po-trzebna, przy zastosowaniu standar-dowego montażu, policzek sam się

gdybym dziś stał przed koniecz-

nością zakupu wiatrówki PCP,

niewątpliwie rozważałbym kupno

właśnie Bsa R 10

Dodatkowo są dwie różne końcówki do ładowania – pierwsza dla posiadaczy zestawu do ładowania z wężykiem, czyli tych, którym nie chce się przy każdym ładowaniu odkręcać kartusza. Druga końcówka jest dla oszczędnych, pozwala ładować butlę bezpośrednio wkręconą w butlę ze sprężonym powietrzem, z pominięciem wężyków. Podobne roz-wiązanie spotkać można w przypadku wiatrówek Weihrauch HW 100 i muszę

Page 64: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 65

broń pneumatyczna

układa na bace tak, że oko znajduje się dokładnie w osi optycznej lunety. W osadę dodatkowo wkręcone są bączki do pasa. Biorąc pod uwagę pierwotne przeznaczenie tej wiatrówki jako karabinu do polowania na drobne szkodniki, możliwość założenia pasa nośnego bez ponoszenia dodatkowych wydatków na bączki bardzo cieszy.

Mniej zadowoleni będą esteci, którzy oprócz walorów użytkowych zwracają uwagę na wygląd broni i wykończenie. Mnie nie podobają się dwie rzeczy. Po pierwsze spust, w dużej części plasti-kowy, wygląda jakby był z zupełnie innej bajki. Nawet mojej oceny nie poprawi to, że spust jest regulowany w kilku płaszczyznach. Żółta kartka za wygląd należy się także wykończeniu systemu. Zupełnie nie rozumiem, jak można było wypuścić z fabryki taką chropowatą, nierówną oksydę.

Przyznam się też, że zupełnie nie ro-zumiem przeznaczenia czegoś na kształt szyny między lufą a kartuszem. Zamon-tować na tym niczego się nie da, bo za ciasno, wygląd ma nieszczególny. Czy to tylko taka sztuka dla sztuki, czy może jednak „szyna” ma jakieś przeznaczenie? Cóż, ja nie wiem...

Na koniec części o wyglądzie po-chwalę jeszcze elegancko wykonaną dźwignię ładowania i końcówkę osłony lufy. Nakrętka z dziurami nie jest oczy-wiście żadnym separatorem, to atrapa w czystej postaci, jednak wygląda bardzo dobrze. Zaś po jej odkręceniu odsłania się gwint, który można wykorzystać na inne potrzeby, chociażby na dokręcenie tłumika lub prawdziwego separatora.

Całość sprawia dobre wrażenie i zda-je się obiecywać, że wiatrówka równie dobrze strzela, jak dobra jest jej ogólna prezencja.

PrzygotowanieŻeby zacząć strzelać, trzeba najpierw

wykonać kilka czynności. Ja zacząłem od regulacji spustu.

Regulować można zarówno położenie języka spustowego, jak i siłę i długość pierwszej, i drugiej drogi. Od razu nad-mienię, że nie jest to spust matchowy, równie dobry jak w karabinkach FWB, Anschuts czy Steyr i należy się liczyć z tym, że nawet godzina kręcenia śru-bokrętem w tę czy tamtą stronę nie da nam w efekcie spustu, który wystarczy musnąć palcem żeby oddać strzał. Nie, BSA zawsze robił sprzęt bardziej myśliwski niż sportowy i tej tradycji pozostał wierny.

Przy regulacji położenia języka spusto-wego trzeba pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, języka nie można opuścić zbyt nisko, bo będzie ocierał o kabłąk osłaniający spust. Po drugie, po usta-wieniu, trzeba bardzo uważnie dokręcać śruby. Nie można za mocno, bo plastik pęknie, nie można jednak za słabo, bo plastik ma dziwną tendencję do ślizgania się i w efekcie po kilkunastu strzałach język spustowy zaczyna tańczyć we wszystkie strony.

Regulacja siły nacisku i długości pierwszej drogi wymaga odkręcenia i zdjęcia osady. Po odłożeniu drewna widzimy, jak działa spust. Regulować można długo i w końcu jakoś doszedłem z tym spustem do porozumienia. Jednak jedna rzecz mi się bardzo nie spodobała. W pewnym momencie doszedłem do etapu, gdy wszystko było niemal bliskie doskonałości, lekko wcisnąłem spust, który doszedł do końca pierwszej drogi. A kiedy go puściłem bez oddania strzału, on nie wrócił na swoją pozycję wyjścio-wą tylko pozostał na wpół przyciśnięty. Wydaje mi się, że odpowiada za to sama

Kartusz robi wrażenie. Oprócz tego daje możliwość strzelenia prawie dwieście razy z karabinka. Tylko czemu ma służyć to żebrowanie miedzy lufą a osadą?

Page 65: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

66 kwiecień-maj 2010

broń

pne

umat

yczn

a

konstrukcja urządzenia spustowego. Jak widać na zdjęciu, jeden element ma możliwość blokowania się w gnieździe. Można to oczywiście przesmarować, co zresztą uczyniłem, ale wystarczy kilka ziaren piasku, żeby znów zaczęło się blokować. Chyba ktoś nie do końca przemyślał konstrukcję...

Kiedy już skończyłem prace nad spustem, przystąpiłem do ładowania kar-tusza. I znów natrafiłem na utrudnienia. Niezależnie od tego, czy próbowałem ładować kartusz wykręcony, czy też z wykorzystaniem wężyka – gdzieś była jakaś nieszczelność i część powietrza uciekała bokiem. Być może ten problem dotyczył tylko testowego egzemplarza, przyznam, że nie spotkałem się z innymi głosami krytycznymi w tej kwestii, jednak niesmak pozostał. Na szczęście jakoś udawało się nabić butlę, choć nie do maksymalnego ciśnienia, więc ostatnią czynnością konieczną do rozpoczęcia strzelania było napełnienie magazynka. Jednak najpierw należy go wyjąć. W tym celu trzeba przesunąć do przodu suwak umieszczony na końcu systemu, zaraz przy lufie. Blokada magazynka zostaje zdjęta, ale wyjąć się go nie da. Trzeba jeszcze naciągnąć dźwignię ładowania. Bez sensu, tak jakby dźwignia z przodu nie wystarczyła jako skuteczna blokada. Pół biedy, jeśli robimy to co dziesięć strzałów. Jednak na zawodach po każ-dym strzale należy wyjąć magazynek, przynajmniej tak to powinno wyglądać w świetle regulaminów FT czy HFT. Mocowanie się z dźwignią co chwila jest niepotrzebnym traceniem czasu i nerwów.

Natomiast sam magazynek jest bar-dzo dobry. Klasyka gatunku, jeśli chodzi

o magazynki BSA – metalowy, samoin-deksujący, z wewnętrzną sprężynką. Z jednej strony wsadza się śrut i jeśli jest to śrut dobry, to jakoś nie wypada. Z drugiej strony wylatuje, jeśli zdecydo-waliśmy się oddać strzał. Nic dodać, nic ująć. Magazynek mieści dziesięć

StrzelanieKiedy już udało mi się zwalczyć wszyst-

kie przeciwności losu i mogłem spokojnie udać się na strzelnicę, ucieszyłem się. Oto miałem w ręku bardzo dobrą, ładną i składną wiatrówkę. Obiekt pożądania wielu znajomych z forum internetowego. Nie pozostało mi nic innego, jak cieszyć się chwilą i strzelać.

Trzeba przyznać, że w przypadku BSA ta czynność jest bardzo przyjemna. Zamek czterotaktowy chodzi gładko, bez zacięć, tak jak chodzić powinien. Szybko nauczyłem się też jeszcze jednej rzeczy – jeśli nie domknie się blokady magazynka z przodu, to śrut wchodzi do lufy z oporem, prawdopodobnie nawet lekko się przy tym deformując, gdyż na tarczy widać od razu niepokojące odsko-ki. Kiedy jednak dopełni się wszystkich powinności, karabin strzela świetnie.

Celność? Rzecz dyskusyjna. Owszem, jest celny, ale bez jakiś szczególnych rewelacji. Ot, zwykły karabin klasy PCP. Problemem mogło być jednak niedobra-nie odpowiedniego śrutu. Pomny tego, że lufy BSA są wybredne i nie lubą Exacta 4,50, wziąłem też kilka innych kalibrów, jak również śrut Field Target Trophy H&N. Ten ostatni zresztą latał najcelniej. Nie-stety, nie miałem możliwości sprawdzić, jak sprawuje się śrut Crosman Premier, a z moich poprzednich doświadczeń z BSA S 10 pamiętam, że ten latał naj-celniej. W czasie testu R 10 pozostałem zatem przy FTT.

Najlepsze skupienie, jakie udało mi się uzyskać na 50 m, to dziura o średnicy mniej więcej 13 mm. Można powiedzieć z całą stanowczością, że nie jest to wyborny wynik. Jednak R 10 nie

Spust jest regulowany, jednak w przypadku tego modelu rozwiązanie mechaniczne dalekie jest od dosko-nałości

Po lewej stronie systemu umieszczono prosty, ale skuteczny w działaniu bezpiecznik

Całość sprawia dobre wrażenie

i zdaje się obiecywać, że wia-

trówka równie dobrze strzela, jak

dobra jest jej ogólna prezencja.

śrucin typu diabolo, przy czym jest na tyle szeroki, że mieszczą się nawet dość długie pociski.

BSA R 10 to, jak sama nazwa wska-zuje, wiatrówka dziesięciostrzałowa. A co oznacza literka R? Nie mniej, nie więcej, tylko regulator.

Page 66: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 67

broń pneumatyczna

projektowano jako karabinek tarczowy tylko wiatrówkę do zwalczania szkod-ników. Przy takim założeniu R 10 jest wystarczająco celna. Polować można by bardzo długo, bowiem kartusz zaczyna świecić pustkami dopiero w okolicach 150 strzałów. A pamiętajmy, że kartusz nie był napełniony całkowicie. To świet-ny wynik. Tym bardziej, że strzały za sprawą regulatora są bardzo stabilne. Na ważonym śrucie (wybrane pociski o tolerancji masy 0,006 grama) różnica w prędkości wylotowej nigdy nie była większa niż 2 m/s. To wystarczy, by nie martwić się o różnicę w opadzie między poszczególnymi strzałami na odległość 40, a nawet 50 m.

Tym samym można też karabin polecić wszystkim miłośnikom strzelectwa pneu-matycznego, którzy próbują swoich sił w zawodach HFT. Z tą tylko uwagą, że albo zamówią gdzieś wkładkę jednostrza-łową, albo będą się na zawodach moco-wać po każdym strzale z magazynkiem. To właściwie jedyna niedogodność.

PodsumowanieWiatrówka nie jest doskonała. Nig-

dy zresztą takiej jeszcze nie widzia-łem, każda ma jakieś wady. Oprócz wad, być może występujących jedynie w testowanym egzemplarzu (nieszczel-ności podczas ładowania kartusza) przez ogólne niedoróbki (fatalne wykończenie systemu z brzydką oksydą), szybko dochodzimy do niewątpliwych zalet tego karabinka.

Po pierwsze regulator – działa, na-prawdę działa i robi to skutecznie. W tej klasie sprzętu, za tę kwotę trudno o konkurencyjny model, który będzie miał

równie sprawnie działający regulator. Po drugie – łatwość i przyjemność obsługi karabinka. Wszystko jest tam, gdzie powinno być i działa tak, jak należy. Zakres regulacji spustu czy regulacja stopki pozwalają każdemu strzelcowi dobrać optymalne dla siebie ustawienia lub przynajmniej bliskie optymalnym. Lekkim zgrzytem jest tu konstrukcja mechanizmu spustowego, ale jeśli się dba o karabin i nie rzuca nim w piach, to żadne nieszczęście nie powinno się zdarzyć.

Wiatrówka jest dostatecznie celna, by móc z nią startować na zawodach, a jednocześnie dzięki magazynkowi świetnie się sprawdzi podczas rekreacyj-nego strzelania na łące czy na działce.

Do fabrycznych bączków można zamontować nie tylko pas, ale i bipod i doskonalić swoje umiejętności strze-leckie.

Wiatrówka może się podobać, powiem więcej – nie spotkałem jeszcze osoby, która by jednoznacznie powiedziała, że karabin jest brzydki. Nawet jeśli ktoś nie lubi wielkich kartuszy pod lufą, to zwra-cał uwagę, jaka ładna jest osada. A ta rzeczywiście może się podobać.

Mówiąc krótko i całkiem szczerze – gdybym dziś stał przed konieczno-ścią zakupu wiatrówki PCP, niewątpliwie rozważałbym kupno właśnie BSA R 10. To dobry karabin za całkiem rozsądną cenę.

Dziękuję firmie Militaria za użyczenie karabinu BSA R 10 do testów

oraz firmie Incorsa za udostępnienie na potrzeby testu śrutów JSB i H&N.

Zdjęcia: Paweł Kalisz

R jak Regulator, 10 jak dziesięciostrzałowy.

Page 67: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

68 kwiecień-maj 2010

broń

pne

umat

yczn

a Paweł Kalisz

co roku jest to samo. najpierw zima trzyma, skuwa wszystkolodem. potem następuje odwilż. przychodzą ciepłe dni, powoli rodzi się nowe życie. z niewiadomych powodów w tym roku podobnie jest w branży związanej z naszym hobby, jakim jest strzelectwo pneumatyczne.

Page 68: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 69

broń pneumatyczna

Page 69: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

70 kwiecień-maj 2010

broń

pne

umat

yczn

aTen rok zapowiada się nader cie-

kawie. Spodziewać się można kilku wiatrówek, nad którymi pracowano w zeszłym roku, a ujrzały one światło dzienne na targach IWA. Do sprze-daży płyną też szerokim strumieniem modele dotąd raczej niedostępne, a jeśli już, to w formie nielicznych, raczej wystawowych egzemplarzy. Ot, choćby BSA R 10, o której piszemy w tym numerze Arsenału.

Jak jednak wiadomo, wiatrówki to nie wszystko. Niezależnie od tego, czy to karabin PCP, czy pistolet na CO2, jedno jest pewne. Żeby strzelać, trzeba mieć śrut. Żeby strzelać celnie, trzeba mieć dobry śrut. A co to znaczy dobry? To taki, jeśli każdy pocisk wygląda tak samo jak reszta jego kolegów w pudełku. Taki, który nie różni się ani masą, ani kształtem od wszystkich pozostałych pocisków z całej serii.

Taka amunicja kosztuje, często nie-mało, ale kosztować musi. Zawodnik nie włoży do lufy śrutu, który będzie się charakteryzował niską powtarzalnością produkcji. Uzna, że szkoda nerwów na amunicję latającą, jak chce i dokąd chce. Co najlepsze – będzie miał rację.

Prawda ta dotyczy zresztą nie tylko zawodników. Każdy z nas, strzelających z wiatrówki, cieszy się, gdy trafi dokład-nie w punkt, w który celował. Umiejętno-ści strzeleckie to jedno, ale ważny jest także celny karabin lub pistolet i dobór właściwego śrutu. A oferta rynkowa jest bardzo bogata. Co więcej – właśnie pojawiło się kilka nowości.

JSB Exact Jumbo Monster

glądają elegancko, a przede wszystkim są bardziej czytelne niż naklejki starego wzoru. Dodatkowo na wieczku jest obrazek przedstawiający zarys kształtu śrutu, który można znaleźć w puszce. W przypadku Exact Jumbo Monster jest to pocisk przypominający klepsydrę. Krótki kielich, po środku walec, od góry całość zakończona jest półokrągłą główką, w kształcie przypominającą znaną nam główkę z JSB Exact. Śrut jest wykonany poprawnie, choć można się przyczepić do lekko nierównych krawędzi na brzegu kielicha. Nie wpływają jednak one jakoś rażąco na balistykę pocisku, bo śrut jest celny. Leci tam, gdzie się chce, a nawet silniejszy poryw wiatru jest mu niestraszny. Żeby strzelać z JSB Exact Jumbo Monster, trzeba wszelako speł-nić jeden warunek – należy posiadać mocną wiatrówkę, a biorąc pod uwagę kaliber, nie ma się co silić na strzelanie z Monstera w karabinka pozostającego w limicie 17 J. To śrut przeznaczony do polowań i strzelania na większe odległości z wiatrówek FAC.

JSB Match Diabolo Monster Hunter

serii osiągnąć na 50 m, skupienie na tarczy na poziomie 2 x 1,8 cm, o tyle w przypadku Monster Hunter skupie-nie wyniosło około 2,3 x 2,1 cm. Dla porządku dodam, że wszystkie testy śrutu w kalibrze 5,5 mm wykonywałem karabinkiem FX Monsoon.

Exact King

Kaliber 5,5, a masa 1,645 g. Rze-czywiście, jakiś monster. Taki śrut nie tylko szczura zabije na miejscu, ale i większej zwierzynie dałby radę. W moje ręce trafiło opakowanie, w którym zmieszczono 200 sztuk tej amunicji.

Przede wszystkim widać, że w JSB rozpoczęto prace nad unifikacją szaty graficznej naklejek. Czarne, z sza-rymi napisami z nazwą śrutu, białe litery dobrze widoczne na czarnym tle z oznaczeniem masy, ilości i kalibru wy-

Ufff... Bardzo długa nazwa. Żeby mi redaktor naczelny nie zarzucił, że specjalnie używam takiej długiej, by tekst miał więcej znaków i poważniej wyglądał, skrócę tę nazwę godną wpi-su do metryki hiszpańskiego następcy tronu do krótszego Monster Hunter. Tym bardziej, że właściwie wciąż nie wiadomo, czy ta nazwa jest prawidło-wa. Śrut został przywieziony wprost z targów IWA jeszcze w opakowaniu zastępczym, więc właściwie wszystko jest możliwe. Monster Hunter bardzo przypomina poprzednio wymieniony JSB Exact Jumbo Monster. Ta sama masa, tyle samo sztuk w pudełku. Są jednak dwie różnice. Pierwsza to kształt główki – zamiast łagodnie za-okrąglonej, mamy szpic z delikatnym spłaszczeniem na samym końcu. Druga różnica to niestety celność. Do 30 m lata tak samo, niestety później celność spadła. O ile z JSB Exact Jum-bo Monster udało mi się w najlepszej

Występuje w puszkach po 150 i po 350 sztuk. Wygląda jak Exact, lata jak Exact i właściwie na tym można by za-kończyć opis, gdyby nie jeden szczegół. Masa tego pocisku jest identyczna jak poprzednich, natomiast kaliber wynosi... 6,35 mm. Tak, właściciele wiatrówek FAC o kalibrze większym niż 5,5 mm wreszcie doczekali się jakiejś dobrej amunicji. Owszem, wcześniej był dostępny śrut Haendler Natermanna 6,35 mm, jednak Exact lata jakoś lepiej, celniej. Inna rzecz, że do testów wziąłem karabin Norica, który z definicji nie jest wiatrówką do bicia rekordów powtarzalności, jednak nawet w ten sposób można stwierdzić, że lufa Norica bardziej lubi śrut JSB.

Exact Jumbo RS

Chyba czas zacząć myśleć o zaku-pie wiatrówki kaliber 5,5 mm. Takiego wysypu amunicji dla jednego kalibru nie widziałem od dawna, przy czym co jeden pocisk to lepszy, choć o innym przeznaczeniu. RS pochodzi z nowej rodziny śrutów ultralekkich. Trudno mówić o tym w przypadku pocisku o masie 0,870 g, jednak w kalibrze 5,5 mm niewiele jest lżejszych. Kształt śrutu ma identyczne proporcje jak RS w kalibrze 4,5 mm – kielich długości mniej więcej połowy wysokości po-cisku, mocne taliowanie po środku i główka, właściwie niemal identyczna jak w reszcie rodziny śrutów Exact.

Kolokwialnie mówiąc, Jumbo RS jest niegłupi. Pocisk jest na tyle ciężki, że

Page 70: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 71

broń pneumatyczna

drobne porywy wiatru nie robią na nim żadnego wrażenia. Stabilnie leci do celu, nawet jeśli po drodze trafi w jakąś trawkę, to po prostu ją ścina i uderza w punkt celowania. Jedno-cześnie jest na tyle lekki, że można z niego strzelać nawet z wiatrówek 5,5 mm w limicie 17 J, oczywiście nie wspominając o mocniejszych wiatrów-kach FAC. Jumbo RS jest bardzo celny, w najlepszej serii na 50 m uzyskałem skupienie 1,7 x 1,9 mm. Pakowany jest w puszki po 500 sztuk. Warto przy tym na chwilę wspomnieć o samej puszce. Nie wiem jak innych, ale mnie bardzo denerwują puszki, w których jedynym zabezpieczeniem przed otwarciem jest taśma samoprzylepna, spinająca krawędzie. Jest to niezwykle nieprak-tyczne rozwiązanie, wygodne może dla producenta, ale z pewnością nie dla użytkownika. Duże puszki JSB, to zupełnie nowa jakość. Puszki mają na rancie przetłoczenia, które skutecznie zabezpieczają przed niepożądanym otwarciem. Nic dodać, nic ująć...

Exact RS

lotu. Właściwie mogę stwierdzić, że na wietrze nie sposób go używać. Jednak, podkreślę to wyraźnie – podczas bez-wietrznej pogody nie ma sobie równych. Z pewnością znajdzie liczne grono miłośników, zarówno strzelających z wiatrówek około limitu 17 J, jak i wśród strzelców HFT 3/4 z wiatrówkami w któ-rych energia nie przekracza 7–8 J.

JSB Match Diabolo Extra Selected Top Quality Airgun Pellets

Śrut pakowany jest w wielkie puszki (takie same jak na przykład Jumbo RS z dobrym zamknięciem). Jednak w środku jest tylko 300 sztuk. Jak to możliwe? Otóż ktoś poszedł za ciosem i postanowił za wszelką cenę zabezpieczyć owoc pracy selekcjonerki. W środku puszka wyłożona jest gąbką. Z każdej strony. Można tym rzucać, a śrut nie jest ani przez moment narażony na uszkodzenie. Wrażenia ekskluzywności dopełnia czarne etui zapinane na suwak z logo JSB. Jak dla mnie bomba. Podobno cena ma być zbli-żona do paczki zwykłego JSB Exact 500 w puszce 500 sztuk. Zobaczymy...

Nowe szaty króla

Kaliber 4,5 mm, śrut jest bardzo lekki. Kształt pocisku identyczny jak w większym bracie. Pakowany w pusz-ki po 500 sztuk.

Śrut jest niesamowity. Kiedy pierwszy raz wziąłem go do ręki i wsadziłem do lufy, robiłem to bez przekonania. Okazało się jednak, że strzelając z karabinku Steyr LP 110 HP, uzyska-łem skupienie o wiele lepsze niż wcze-śniej na dobranym do tej konkretnej lufy śrucie JSB Exact 4,52. Na 50 m w dziesięciostrzałowej serii udało mi się zrobić jedną dziurę o średnicy około 8 mm. Dodam, że śrut nie był w żaden sposób czarowany, bez wa-żenia, mycia czy smarowania – prosto z puszki wędrował do lufy.

Niestety, nie ma nic darmo. Wspo-mniany test wykonałem w hali. Przy zerowym wietrze. Jednak już na dworze przy lekkich podmuchach skupienie było wyraźnie gorsze. Przy silnym wietrze widać było w lunecie, jak śrut kilka razy na przestrzeni 50 m zmieniał kierunek

Tak. Jeśli ktoś myślał, że nazwa JSB Match Diabolo Monster Hunter jest długa, to co pomyśli teraz? Na szczęście nie warto sobie zawracać głowy tymi wszyst-kimi oznaczeniami. W skrócie – ten śrut to zwykły Exact, ale jednocześnie niezwykły. Swego czasu w żartach nazwałem ten śrut super hiper extra selected i ta nazwa w zasadzie oddaje wszystko.

Produkowany jest na nowych ma-trycach. Od kierownictwa JSB uzy-skałem informację, że matryce służą do produkcji tego śrutu maksymalnie 3 miesiące, po czym dalej robiony jest na nich „zwykły exact”. Co dalej? Po prostu, siedzi sobie miła pani w kan-torku i ogląda każdy śrut przez lupę,

czy aby nie ma żadnych zadziorów lub niedoskonałości kształtu. To wszystko? Bynajmniej. Ta sama pani, albo inna (tej informacji już nie uzyskałem) waży każdy pocisk. Zakładana tolerancja wynosi 0,002 różnicy dla wszystkich 300 sztuk śrucin w pudełku. Kiedy sam ważyłem śrut ,wydawało mi się, że tolerancja 0,006 grama będzie wystarczająca. Zarzuciłem ważenie. Jestem na to za leniwy, ale przyznam, że chętnie zapłacę miłej Czeszce za to, żeby zrobiła to za mnie.

Może trochę przesadziłem, może nie króla. Trochę zmyliła mnie ta wieża, jaką Haendler Natermann ma w swoim logo. Tak bajkowo się zrobiło.

Czy H&N wypuścił nowy śrut? Tak, przynajmniej jeden, nazywa się Econ i jest śrutem z przeznaczeniem dla strzelectwa tarczowego na małe odległości, średnio precyzyjnego, o masie 0,48 g, z zastosowaniem do karabinków 7,5 J.

Skąd to wszystko wiem? Z naklejki na pudełko. H&N wprowadził nowy wzór naklejek. Moim zdaniem dużo czytel-niejszy od starych. Kiedyś poznawało się amunicję po kolorze, zielony glat albo żółta barracuda – to już historia. Dziś mamy barracudę i sport, a każdy rodzaj pocisku ma naklejkę z wielką ilością informacji. Począwszy od kalibru, masy i ilości w puszce, przez kształt i przeznaczenie, skończywszy na oce-nie precyzji strzału. Wszystko podane w czytelnej formie piktogramów i cy-frowych oznaczeń. Można dyskutować nad urodą nowej szaty graficznej, która dla jednych będzie elegancka, a dla drugich ponura. Jednak moim zdaniem eksperyment się udał i nowe naklejki powinny znaleźć naśladowców wśród innych producentów śrutu.

� Dziękuję� firmia� Incorsa��za�udostępnienie� śrutów�do� testów

Zdjęcia:�Paweł�Kalisz

Page 71: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

72 kwiecień-maj 2010

zaw

ody

Sezon pucharowy 2010 r. zapowiada się ciekawie, aczkolwiek kalendarz za-wodów nie jest zbyt fortunny z powodu natężenia terminów w pierwszych kilku tygodniach, w trakcie których wykonuje-my 60–70% zaplanowanych imprez krajo-wych. To zdecydowanie zbyt intensywnie, zarówno czasowo, jak i ze względów eko-nomicznych. Wiele osób łączy wyjazdy z innymi, w ten sposób redukując koszty, ale jest wiele takich osób, które podróżują wraz z rodzinami, a więc koszty wyjazdu, pobytu czy chociażby startowego są co najmniej podwójne. To żadne wyjście. Z takiego niezbyt fortunnego kalendarium korzyści nie czerpią ani organizatorzy z powodu małej frekwencji, ani sami zawodnicy, którzy zwyczajnie będą mieć mniej startów. Cóż. Takie doświadczenie prawdopodobnie spowoduje bardziej przemyślane tworzenie kalendarza na rok 2011. Jak będzie rzeczywiście, prze-konamy się wkrótce.

Tegoroczny kalendarz wygląda na-stępująco:28.03.2010 WKFT, inauguracja Pucharu PFTA; 10.04.2010 – 11.04.2010 Gdynia (pierwszy dzień liczony do Pucharu); 23-24.04.2010 Morsko (pierwszy dzień liczony do Pucharu); 1-3.05.2010 Trzebież (pierwszy dzień liczony do Pucharu);. 15.05.2010 Mistrzostwa Polski FT/HFT Borków, 16.05.2010 Mistrzostwa Polski FT/HFT Borków, 20.06.2010 Piekary, VII Mistrzostwa Łodzi i okolic; 31.07.2010 Siepraw-Łyczanka, KSPST, VI Memoriał Adama „Frasa” Frasińskiego; 15.08.2010 Poznań-Chemiczna, III Puchar Wielkopolski Memoriał Wisełki; 5.09.2010Bujaków, PucharHunterów, zakończenie Pucharu PFTA.

Sezon ogórkowy, czyli zima w strzelectwie terenowym, minął i pora rozpocząć kolejny sezon strzelecki.

Radosław Rozum

Do Pucharu będzie liczonych 5 najlep-szych startów w FT i HFT, a do zdobycia jest maksymalnie 500 punktów.

Punkty liczone są tak jak do tej pory bywało, czyli zwycięzca zawodów otrzy-muje 100 pkt., a kolejni dokładnie tyle, ile wynosi procent ich skuteczności w stosunku do najlepszego wyniku. Jest to sprawdzony system i najbardziej spra-wiedliwy albo inaczej mówiąc, najmniej niesprawiedliwy.

W tym roku, tak samo jak w ubie-głym, inauguracja sezonu przypadła warszawskiemu klubowi WKFT. Miejsce zawodów – Chrcynno (lasy starego po-ligonu rakietowego), termin – niedziela 28.03.2010 r.

Pogoda była jedyną niewiadomą. Zima dość długo u nas gościła i do niemal ostatniej chwili nie było wiadomo, czy zawody obędą się w wiosennych warunkach, czy jeszcze zimowych. Jeszcze tydzień wcześniej sypał śnieg i strzelać w takich warunkach oczywiście się da, ale gdzie tu przyjemność, gdy w butach mokro albo być może figurka przymarzła.

PrzygotowaniaNa szczęście wiosna zimę wypłoszyła

i na niedzielę, na czas zawodów, progno-zy zapowiadały pogodę dość przyzwo-itą. Na sobotę klub WKFT zaplanował przygotowania i ustawianie toru według regulaminu na rok 2010. Standardo-we 40 celów, w tym 8 wymuszonych

z uwzględnieniem granicznych odległo-ści. Po wykonanej pracy obowiązkowa kiełbaska z ogniska, ciastka, herbata i rozjechaliśmy się do domów.

Dzień zawodówWczesna pobudka, szybkie śniadanie

i wyjeżdżamy. Pogoda dobra, lekki wiatr, przesuwające się chmury po niebie, ale nie pada.

Dojeżdżamy na miejsce około 8. Jest jeszcze dość pusto, lecz od razu przy-stępujemy do pracy. Cześć osób ustawia Zero Range, a więc strzelnicę techniczną – treningową. Inni sprawdzają tor, by usunąć ewentualne nieprawidłowości. Jeszcze inni (m.in. nasze urocze klubo-wiczki) zajęły się stroną formalną, czyli rejestracją zawodników. Było co robić – blisko 130 zawodników spragnionych po długiej zimie strzelania zawitało na pierwsze pucharowe zawody sezonu. Dwoje uczestników przyjechało aż z Wę-gier. W sumie z osobami towarzyszącymi obecnych było ponad 160 osób.

Odprawa przeprowadzona przez Pabla około godziny 10.45, ustalenie grup, rozdanie kart startowych oraz stoperów i zawody czas zacząć. Rozpoczęły się o godzinie 11. Tor rozstawiony był w formie kółka, a więc start i meta znajdowały się mniej więcej w tym samym miejscu. Figurki rozstawiono dość różnorodnie, były strzały poziome, strzały kątowe, dominowały cele na dystansach 30–40 m. Dla wymogów konkurencji FT do-

Page 72: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

kwiecień-maj 2010 73

broń pneumatyczna

datkowe figurki ustawiono pomiędzy 40 a 50 metrem. Nie zabrakło też paru celów z KZ 15 mm.

W tym roku obowiązuje nieco zmie-niony regulamin, który po burzliwych dyskusjach został ostatecznie zatwier-dzony. Główne różnice, w porównaniu z poprzednim, polegają na tym, że cele ze strefą trafień 40 mm (tak zwana kill zone w skrócie KZ) powinny się znaj-dować powyżej 30 metra. Inną nowinką jest obligatoryjne 8 celów, na których obowiązuje pozycja wymuszona, a więc stojąca bądź klęcząca. Do tej pory by-wało z tym różnie. Zdarzało się, że były tylko 4 bądź 6 takich strzałów. Czasami cele wielkości stodoły znajdowały się tak blisko, że nie stanowiły zupełnie żadnego wyzwania. Jak coś się nazy-wa zawody, to niech ma odpowiedni poziom, strzelecki również. Kiedyś, gdy tory ustawiano „spontanicznie”, było ciekawiej, ale z czasem stawały się albo coraz łatwiejsze, albo umiejętności strzelców wzrastały. Myślę, że zarówno jedno, jak i drugie. Tak czy inaczej, najrozsądniej było to skonkretyzować w regulaminie. Było to o tyle trudne, że kontrargumenty oponentów były takie, iż na Wyspach strzela się do dużych celów i taki jest sens strzelania tereno-wego. Zgadzam się z tym, ale... tam zawsze wieje wiatr, ponadto ostatnimi czasy można zaobserwować tendencję, że KZ są coraz mniejsze. Kiedyś takie cele stanowiły rzadkość, dziś się je coraz częściej stosuje, zarówno w FT jak i HFT. Dlaczego? Z kilku powodów. Używany sprzęt jest coraz lepszy, ro-sną umiejętności strzelców i są długie dogrywki, które potrafią trwać nawet godzinę. Anglię, którą często bierzemy jako przykład, nie koniecznie bierzmy za wzór. Tam i u nas są różne uwa-runkowania. W Polsce strzelców jest już sporo, ale to ciągle tylko procent w porównaniu z Anglią.

W Polsce tory są wspólne dla strzelców FT i HFT. W takim przypadku poszkodo-wana jest jedna albo druga konkurencja, ponieważ tor jest zbyt łatwy dla jednych, a zbyt trudny dla innych. Stąd pomysł, by były dalsze figurki przeznaczone dla FT i aby tor był nieco trudniejszy. Według mnie jest to właściwa droga. Strzelamy coraz lepiej, więc dbajmy o to, żeby i tory nadal były wyzwaniem. Argument, że „komplet nie pada”, to żaden argu-ment. Co zrobić, gdy o wyniku decyduje przypadek na jednym czy drugim celu,

bo jednemu zawiało, a innym nie? Co wtedy, gdy reszta celów jest łatwa do tego stopnia, że w zasadzie z góry można sobie wpisać trafienia i nie ma gdzie gonić bądź uciekać, nie mówiąc o braku frajdy? Właśnie o to chodzi. Niech każdy cel będzie wyzwaniem. Niech coś się dzieje przez całe zawody. Zawody to 40 strzałów, a nie 1 lub 2.

WKFT starało się o uatrakcyjnienie toru dla strzelców obu konkurencji. Sądzę, że w dużej mierze się to udało. FT miało swoje dalekie strzały, a HFT utrudnione cele i konieczna była gimnastyka, aby znaleźć czysty strzał. Może jedynie figur-ki, do których należało strzelać z pozycji wymuszonych mogłyby stać nieco dalej, ale i tak znajdowały się na granicznych regulaminowych dystansach.

Jedna z figurek odmówiła posłuszeń-stwa. Na szczęście awaria została szybko zauważona i figurkę wymieniono.

Zawody przebiegły dość sprawnie, a pogoda była łaskawa dla większości grup. Dla mojej niestety nie – ostatnie pół godziny strzelaliśmy w rzęsistym deszczu, a momentami... Składam się do strzału i słyszę stukanie. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem spadające kulki lodu. Grad. Cóż, w zeszłym sezonie deszcz był niemalże tradycją – na co drugich zawodach padało i większość ludzi przywykła.

Zawody (część strzelecka) zakończy-ły się około 16.30. Właściciele terenu poczęstowali zawodników ciepłym po-siłkiem. W czasie zawodów roznoszono też kanapki. Kiedyś, gdy zawody trwały 2–3 godziny, głód nie stanowił problemu. Obecnie, gdy jest tak wielu uczestników, a zawody trwają 5–6, a czasami nawet więcej godzin, zjedzenie posiłku w czasie ich trwania jest istotne.

Rozpoczęło się zliczanie wyników, niezbędne okazały się dogrywki zarówno w FT, jak i w HFT.

Podczas gdy część osób sprzątała tor, odbyło się wręczenie pucharów oraz tradycyjne losowanie upominków wśród wszystkich obecnych uczestników.

Firma Incorsa jest związana z naszym środowiskiem strzeleckim od dawna. Również tym razem stanęła na wysokości zadania i poza pucharami ufundowała mnóstwo upominków w postaci śrutu, smarów, olejków, futerałów i innych gadżetów. Firma Ostrowski Arms wraz ze Stanisławem Żyłą również ofiarowała kilka upominków.� Fot.�Paweł�Kalisz

ep

Page 73: przegląd strzelecki arsenał - Militaria.pl

74 kwiecień-maj 2010

list

a dy

stry

buto

rów

Wydawca: DVC sp. z o.o.ul. Marconich 3

02-954 Warszawa

Prezes Zarządu: Dariusz Dąbrowski

Adres redakcji: ul. Marconich 3, 02-954 Warszawa

www. arsenal.dvc.pl e-mail: [email protected]

tel. (022) 858 20 40, fax (022) 858 28 98

Redaktor naczelny:Michał Maryniak

tel. 0 694 423 748 e-mail: [email protected]

Sekretarz redakcji:Monika Dąbrowska

e-mail: [email protected]. 0 694 423 750

Redaktorzy:Jerzy Bielecki

e-mail: [email protected]

Włodzimierz Łuczyńskie-mail: [email protected]

Piotr Kocyane-mail: [email protected]

Paweł Kalisze-mail: [email protected]

Korekta: Dorota Rembiszewska

Dział reklamy i marketingu:Monika Dąbrowska

tel. (0-22) 858 28 98 w. 1(0-22) 858 20 40 w. 1

e-mail: [email protected]

Kolportaż i prenumeratatel. (0-22) 858 20 40 w. 1

(0-22) 858 28 98 w. 1

Koncepcja edytorska:m3studio

e-mail: [email protected]

Wydawca i redakcja nie odpowiadają za treść reklam.

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo

do redagowania nadesłanych tekstów. Wszystkie prawa do tekstów i fotografii zastrzeżone. Korzystanie z nich lub ich

fragmentów możliwe tylko za pisemnym zezwoleniem.

Zabroniona jest bezumowna sprzedaż czasopisma po cenie niższej od ceny detalicznej ustalonej przez wydawcę.

Sprzedaż numerów aktualnych i archiwalnych po innej cenie

jest nielegalna i grozi odpowiedzialnością karną.

Warszawa 2010

przegląd strzelecki

BiAŁystoK„Hubertus” ul. Saturna 41 tel.(0-85) 653 22 25

ByDgoszCztM Militaria ul. Gdańska 74 tel. (052) 322 76 46

BytoM„F.H.U. „JARD-B” ul. Moniuszki 5 tel. (0-32) 787 46 23

CzęstoCHoWA„Kolter” – salon Broni ul. Kopernika 2 tel. (0-34) 368 04 44

DzieMiAnyzakład Rusznikarski, obrót Bronią i Amunicją Piotr skawiński ul. Partyzantów 5A tel. (059) 822 72 93

gDAńsKFHU „Czapla” ul. Matejki 6 tel. (0-58) 347 02 40

„przegląd strzelecki ArseNAŁ” do nabycia w salonikach prasowych: rUcH, kolporter, Hds, eMpik oraz w wybranych sklepach branżowych:

gDyniAtM Militaria ul. Świętojańska 84 tel. (058) 620 14 63KAtoWiCetM Militaria pl. Miarki 2 tel. (032) 202-51-90

KielCe„Absolutus” – sklep z bronią ul. Seminaryjska 6 tel. (0-41) 368 75 58

ŁÓDŹtM Militaria ul. Piotrkowska 25 tel. (42) 632-53-89

Księgarnia Wojskowa im. gen. grota-Roweckiego ul. Tuwima 34

PoznAń„Magnum” – Klub strzelecki ul. Witosa 45 tel. (0-61) 848 78 96

RzeszÓW„teMAR” pl. Wolności 2 tel.(0-17) 852 49 36

WARszAWA„Artemix” – sklep z bronią ul. Wolność 5 tel. (0-22) 862 14 51

„BUos” ul. Korkowa 167 tel. (0-22) 812 40 35

„tHz inCoRsA” sp. z o.o. ul. Marconich 3– Hurtownia broni tel. (0-22) 858 20 36– sklep z bronią tel. (0-22) 885 28 00

PHU squad Quad ul. Puławska 99 tel. (0-22) 353 86 54

tM Militaria ul. Tamka 49 tel. (022) 829-41-05

WĄgRoWieC„Arsenał” ul. Kolejowa 6A tel. (0-67) 262 02 42

WRoCŁAW„AssA” – salon broni ul. Bogusławskiego 55 tel. (0-71) 332 61 25

tM Militaria ul. Oławska 16 tel. (071) 344-17-15

zAMość„salon Myśliwski Hubertus” ul. Nowy Rynek 20 tel.(0-84) 639 23 37

sprzedaż prowadzą również:

ww

w

ww

w

w

w

w

w

w

ww

w

w

w

KARABINKI PNEUMATYCZNE KARABINKI PNEUMATYCZNE