1
8 nasze sprawy 28 września 2017 r. Ziemia Piotrkowska Jak się mata kochane ludzie!!! Ta Merkel to jest farciara. Znowu wygrała wybory. Może dlatego, że ma takie dobre serduszko. Naściągała tylu imigrantów, że rodacy powinni się wściec ze złości, a tu - klękajcie narody. Ponoć Polaków też kocha, chociaż my to raczej emigranty. Miejmy tylko nadzieję, że będzie lepiej, niż na załączonym przykładzie. Wyobraźmy sobie taką sytuację: Po długiej tułaczce do Polski dociera imigrant z Syrii. W dowód wdzięczności zatrzymuje na ulicy pierwszą napot- kaną osobę i mówi: - Dziękuje za wpuszczenie mnie do tego kraju. Dziękuję za mieszkanie, pieniądze na jedzenie, opiekę medyczną, darmową szkołę i zwolnienie z podatków. - To pomyłka – odpowiada przechodzień – Ja jestem Afgańczykiem. Więc Syryjczyk idzie do kolejnej osoby: - Dziękuję, że stworzyliście taki piękny kraj. - To nie ja, ja jestem z Iraku- słyszy w odpowiedzi. Wreszcie widzi matkę z dzieckiem: - Czy pani jest Polką? – pyta. - Nie pochodzę z Indii. - To gdzie się podziali wszyscy Polacy? Kobieta zerka na zegarek i mówi: - Pewnie są w pracy. W Ameryce też ostatnio nie najlepiej się dzieje. Trump chce zniszczyć Koreę Północną, tak się na nią wkurzył, a Kim Dzong Un wcale się nie boi, albo udaje, że się nie boi. Co z tego wszystkiego wyniknie, aż strach się bać. Pamiętacie, jak przyjechał do Polski prezydent Trump? Przewodnik oprowadza go po mieście. W pewnym momen- cie mówi: - To, panie prezydencie, jedyny w swoim rodzaju gmach… - Też mi coś- przerywa dostojny gość - U nas w Ameryce mamy takich gmachów tysiące! - Bardzo możliwe- rzecze na to przewodnik- bo to dom wariatów. A my w takim świecie pełnym iluzji i kłamstwa musimy żyć. Nawet politycy się pogubili, sami nie wiedzą, do jakiej partii się przepisać, żeby mieć zapewnioną przyszłość. Do domu pewnego burmistrza przychodzą dziennikarze. Drzwi otwiera im jego syn. - Powiedz nam, twój tata jest w PSL, PO, czy w PIS ? - Mój tata jest teraz w WC. Przypominam wszystkim kobietom, że w sobotę obchodzimy Dzień Chłopaka. Złóżcie swojemu mężczyźnie życzenia. Nie musi być prezent. Wystarczy, że pamiętacie o nim. Chociaż może już się zestarzał i skapcaniał, ale przecież to facet, który nie tak dawno, jako młody chłopak, biegał po dyskotekach i zrywał laski. Udowodnijcie, że macie lepszą pamięć, niż Józek. Karolak Józek był sprzedawcą w sklepie zoologicznym. Przychodzi do sklepu klient i mówi: - Chciałbym kupić tego żółwia z wystawy, który stepuje. - Stepujący żółw?! – woła Józek- O Boże. Zapomniałem wyłączyć grzałki do piasku! Wszystkiego najlepszego chłopaki!!! Muszę jeszcze dodać, że większość opisywanych przeze mnie wydarzeń i postaci jest fikcyjna, a wszelkie podo- bieństwa do rzeczywistości są przypadkowe i niezamierzone. Tolek Gałązka ma głos Psychologia ... psychologii W cholerę z tym zdrowiem A ntoni Kępiński, lekarz legendarny jakich dzisiaj – z najwyższym szacunkiem dla medyków – nie sposób już dzisiaj spotkać, zaważył kiedyś, że psy- chiatra obcując przez wiele lat z oso- bami chorymi, o ile posiada otwarty umysł i zdolność uczciwej obserwa- cji , nie może nie dojść do wniosku, że ci których społeczeństwo obda- rzyło stygmatem psychicznej dewia- cji, czują jednak głębiej, widzą wię- cej i generalnie przeżywają świat jak gdyby pełniej niż tak zwani zdrowi. Tyle ze strony ostatniego lekarza humanisty. Dzisiaj lekarze nie leczą już chorych tylko choroby w związ- ku z tym, o tym o czym pisze Kępiń- ski nie wiedzą nic i nic nie mają do powiedzenia, nawet jeśli się wymą- drzają w tej kwestii. Podobnie zresz- tą jak psycholodzy, którzy dziś nie zajmują się człowiekiem tylko bio- grafią, dynamizmami, intelektem albo osobowością. Dlatego upra- szam uprzejmego Czytelnika aby tekst niniejszy odczytywał wyłącz- nie jako przemądrzałą spekulacje, a jeśli ta w nim poruszy jakąś głośno brzmiącą strunę duszy, niech sobie spróbuje na tej strunie wygrać włas- ną melodię, być może – jak ufam – pozostającą w harmonii z tym co w duszy gra piszącemu te słowa. Carl Gustav Jung przywołując swoje doświadczenia z podróży po Ameryce Południowej opisuje z kolei rozmowę z szamanem ple- mienia Pueblo, który odnosząc się do białych zdobywców kontynentu wypowiada znamienne słowa. Powiada mianowicie, że biali popeł- niają straszną rzecz niszcząc ich ple- mię, a to dlatego że to właśnie indiań- skie modlitwy powodują, że codziennie rano wstaje słońce. Kiedy ich zabraknie któregoś dnia słońce nie powstanie na nieboskłon i zapa- nuje wieczna noc. Noc która ogarnie również białych. Pisze dalej Jung że można by uznać taki rodzaj wiary za postać łagodnego obłędu, gdyby nie porównać go z pustką i bezsensem jaki w gra w duszy nowoczesnego człowieka, wyleczonego z naiwnej wiary w to, że jego modlitwa albo magia albo cokolwiek innego o czym powiedzielibyśmy – zabobon ociera- jący się o obłęd – utrzymuje kruchą równowagę świata. Popatrzmy na wszystkich tych którzy w zdrowym duchu nowoczes- nego naturalizmu wierzą – bo prze- cież nie wiedzą, wiedza ta bowiem wykracza poza granice poznania – że egzystencja ogranicza się do niespeł- na stu lat biologicznej aktywności w materialnej rzeczywistości. Zdro- wy ogląd jaki prezentują bez wątpie- nia nie ma w sobie nic z zabobonu ani psychozy, wręcz przeciwnie jest na wskroś racjonalny i rozsądny, zdro- wy jak rydz chciałoby się rzec. Przy okazji natomiast implikuje tak zdro- wy społecznie pęd za życiem, zorien- towanym na to co doczesne więc organoleptycznie satysfakcjonujące. Jedzmy i pijmy bo jutro pomrzemy jak powiada klasyk. Na dodatek uczciwy rzut oka na tych jedzących i pijących, pozwala zauważyć że oty- łość i nadciśnienie tętnicze albo cho- roba alkoholowa czy inne efekty owej doktryny chlania i picia na umór, w perspektywie kresu biolo- gicznego a więc ostatecznego, nie- specjalnie cieszą. W poniedziałek wszyscy w pracy jacyś markotni, mimo że w piątek, sobotę i niedziele pilnie odprawiali egzorcyzmy nad duchem ascezy i cieszyli się życiem oraz nieskrępowaną swobodą i zdro- wym oglądem rzeczywistości, który zdobyli po pozbywszy się średnio- wiecznych wizji świata rodem z ciemnogrodu. W tym miejscu postawmy krop- kę. Żarty na bok jakkolwiek są to żarty, czy raczej śmiech przez łzy. Pora powiedzieć wprost, że obraz zdrowia psychicznego jaki sprzedaje dzisiaj na straganach psychobiznesu jest zaprzeczeniem tego co w natu- ralny sposób jest obecne w człowie- ku. Nasza natura jest na wskroś sym- boliczna, intuicyjna, potrzebuje obrazów, metafor, ilustracji, a nie jedynie i nie przede wszystkim nawet, wzorów matematycznych i fizycznych na opisanie świata. Nade wszystko potrzebuje również nadać sens sobie samemu i światu który go otacza. Inaczej mówiąc człowiek zdrowy to jedynie czło- wiek wierzący – niekoniecznie w sensie religijnym rzecz jasna – homo fides. Natomiast homo ratio- nalis zawsze i bez wyjątku okaże się ostatecznie istotą chorą na duszy, a wreszcie zwykle i na ciele. Potrze- ba nam na nowo mówić głośno o potrzebie wiary i to na dodatek mówić o niej językiem naszej epoki. Takim językiem mówił na przykład Paul Tillich, definiując wiarę jako ostateczną troskę. Tej ostatecznej troski nam potrzeba, o czym zawsze wiedzieli wielcy psycholodzy, niech więc nam dzisiaj mali psycholodzy nie próbują zastępować owego osta- tecznego zatroskania jakąś utopią zdrowia. Nawet jeszcze mniejsi od nich psycholodzy z prowincji nie dadzą się na tą orwellowską nowo- mowę nabrać. miCHAŁ SZULC BILARDZIŚCI Z RĘKORAJA WICEMISTRZAMI POLSKI UKS KIELCE 2017 W dniach 22-24.09 2017r. w Kielcach odbyły się mistrzostwa Polski Uczniowskich Klubów Sportowych w bilard. W zawodach Uczestniczyła 122 zawodników i zawodniczek z 19 najlepszych klubów w Polsce. Tytuł Wicemistrza Polski wywalczyli Krystian Bednarek w kategorii młodzik oraz Oskar Jamorski w kategorii junior młodszy. (M) Gmi nA mOSZCZEniCA

Psychologia psychologii W choler/ z tym zdrowiemziemiapiotrkowska.pl/wp-content/uploads/2017/09/PCSTZIP0928s008.pdf · A my w takim świecie pełnym iluzji i kłamstwa musimy żyć

Embed Size (px)

Citation preview

8 n a s z e s p r a w y 28 września 2017 r.Z i e m i a P i o t r k o w s k a

Jak się mata kochane ludzie!!!

Ta Merkel to jest farciara. Znowu wygrała wybory. Może dlatego, że ma takie dobre serduszko. Naściągała tyluimigrantów, że rodacy powinni się wściec ze złości, a tu - klękajcie narody. Ponoć Polaków też kocha, chociaż my toraczej emigranty. Miejmy tylko nadzieję, że będzie lepiej, niż na załączonym przykładzie. Wyobraźmy sobie takąsytuację:

Po długiej tułaczce do Polski dociera imigrant z Syrii. W dowód wdzięczności zatrzymuje na ulicy pierwszą napot-kaną osobę i mówi:- Dziękuje za wpuszczenie mnie do tego kraju. Dziękuję za mieszkanie, pieniądze na jedzenie, opiekę medyczną,darmową szkołę i zwolnienie z podatków.- To pomyłka – odpowiada przechodzień – Ja jestem Afgańczykiem.Więc Syryjczyk idzie do kolejnej osoby:- Dziękuję, że stworzyliście taki piękny kraj.- To nie ja, ja jestem z Iraku- słyszy w odpowiedzi.Wreszcie widzi matkę z dzieckiem:- Czy pani jest Polką? – pyta.- Nie pochodzę z Indii.- To gdzie się podziali wszyscy Polacy?Kobieta zerka na zegarek i mówi:- Pewnie są w pracy.

W Ameryce też ostatnio nie najlepiej się dzieje. Trump chce zniszczyć Koreę Północną, tak się na nią wkurzył,a Kim Dzong Un wcale się nie boi, albo udaje, że się nie boi. Co z tego wszystkiego wyniknie, aż strach się bać.Pamiętacie, jak przyjechał do Polski prezydent Trump? Przewodnik oprowadza go po mieście. W pewnym momen-cie mówi:- To, panie prezydencie, jedyny w swoim rodzaju gmach…- Też mi coś- przerywa dostojny gość - U nas w Ameryce mamy takich gmachów tysiące!- Bardzo możliwe- rzecze na to przewodnik- bo to dom wariatów.A my w takim świecie pełnym iluzji i kłamstwa musimy żyć. Nawet politycy się pogubili, sami nie wiedzą, do jakiej

partii się przepisać, żeby mieć zapewnioną przyszłość. Do domu pewnego burmistrza przychodzą dziennikarze. Drzwi otwiera im jego syn.- Powiedz nam, twój tata jest w PSL, PO, czy w PIS ?- Mój tata jest teraz w WC.Przypominam wszystkim kobietom, że w sobotę obchodzimy Dzień Chłopaka. Złóżcie swojemu mężczyźnie

życzenia. Nie musi być prezent. Wystarczy, że pamiętacie o nim. Chociaż może już się zestarzał i skapcaniał, aleprzecież to facet, który nie tak dawno, jako młody chłopak, biegał po dyskotekach i zrywał laski. Udowodnijcie, żemacie lepszą pamięć, niż Józek.Karolak Józek był sprzedawcą w sklepie zoologicznym. Przychodzi do sklepu klient i mówi:- Chciałbym kupić tego żółwia z wystawy, który stepuje.- Stepujący żółw?! – woła Józek- O Boże. Zapomniałem wyłączyć grzałki do piasku!Wszystkiego najlepszego chłopaki!!!Muszę jeszcze dodać, że większość opisywanych przeze mnie wydarzeń i postaci jest fikcyjna, a wszelkie podo-

bieństwa do rzeczywistości są przypadkowe i niezamierzone.

Tolek Gałązka ma głos

Psychologia ... psychologii

W cholerę z tym zdrowiemAntoni Kępiński, lekarz

legendarny jakich dzisiaj –z najwyższym szacunkiem

dla medyków – nie sposób już dzisiajspotkać, zaważył kiedyś, że psy-chiatra obcując przez wiele lat z oso-bami chorymi, o ile posiada otwartyumysł i zdolność uczciwej obserwa-cji , nie może nie dojść do wniosku,że ci których społeczeństwo obda-rzyło stygmatem psychicznej dewia-cji, czują jednak głębiej, widzą wię-cej i generalnie przeżywają świat jakgdyby pełniej niż tak zwani zdrowi.Tyle ze strony ostatniego lekarzahumanisty. Dzisiaj lekarze nie lecząjuż chorych tylko choroby w związ-ku z tym, o tym o czym pisze Kępiń-ski nie wiedzą nic i nic nie mają dopowiedzenia, nawet jeśli się wymą-drzają w tej kwestii. Podobnie zresz-tą jak psycholodzy, którzy dziś niezajmują się człowiekiem tylko bio-grafią, dynamizmami, intelektemalbo osobowością. Dlatego upra-szam uprzejmego Czytelnika abytekst niniejszy odczytywał wyłącz-nie jako przemądrzałą spekulacje,a jeśli ta w nim poruszy jakąś głośnobrzmiącą strunę duszy, niech sobie

spróbuje na tej strunie wygrać włas-ną melodię, być może – jak ufam –pozostającą w harmonii z tym cow duszy gra piszącemu te słowa. Carl Gustav Jung przywołującswoje doświadczenia z podróży poAmeryce Południowej opisujez kolei rozmowę z szamanem ple-mienia Pueblo, który odnosząc się dobiałych zdobywców kontynentuwypowiada znamienne słowa.Powiada mianowicie, że biali popeł-niają straszną rzecz niszcząc ich ple-mię, a to dlatego że to właśnie indiań-skie modlitwy powodują, żecodziennie rano wstaje słońce. Kiedyich zabraknie któregoś dnia słońcenie powstanie na nieboskłon i zapa-nuje wieczna noc. Noc która ogarnierównież białych. Pisze dalej Jung żemożna by uznać taki rodzaj wiary zapostać łagodnego obłędu, gdyby nieporównać go z pustką i bezsensemjaki w gra w duszy nowoczesnegoczłowieka, wyleczonego z naiwnejwiary w to, że jego modlitwa albomagia albo cokolwiek innego o czympowiedzielibyśmy – zabobon ociera-jący się o obłęd – utrzymuje kruchąrównowagę świata.

Popatrzmy na wszystkich tychktórzy w zdrowym duchu nowoczes-nego naturalizmu wierzą – bo prze-cież nie wiedzą, wiedza ta bowiemwykracza poza granice poznania – żeegzystencja ogranicza się do niespeł-na stu lat biologicznej aktywnościw materialnej rzeczywistości. Zdro-wy ogląd jaki prezentują bez wątpie-nia nie ma w sobie nic z zabobonu anipsychozy, wręcz przeciwnie jest nawskroś racjonalny i rozsądny, zdro-wy jak rydz chciałoby się rzec. Przyokazji natomiast implikuje tak zdro-wy społecznie pęd za życiem, zorien-towanym na to co doczesne więcorganoleptycznie satysfakcjonujące.Jedzmy i pijmy bo jutro pomrzemyjak powiada klasyk. Na dodatekuczciwy rzut oka na tych jedzących ipijących, pozwala zauważyć że oty-łość i nadciśnienie tętnicze albo cho-roba alkoholowa czy inne efektyowej doktryny chlania i picia naumór, w perspektywie kresu biolo-gicznego a więc ostatecznego, nie-

specjalnie cieszą. W poniedziałekwszyscy w pracy jacyś markotni,mimo że w piątek, sobotę i niedzielepilnie odprawiali egzorcyzmy nadduchem ascezy i cieszyli się życiemoraz nieskrępowaną swobodą i zdro-wym oglądem rzeczywistości, któryzdobyli po pozbywszy się średnio-wiecznych wizji świata rodemz ciemnogrodu. W tym miejscu postawmy krop-kę. Żarty na bok jakkolwiek są tożarty, czy raczej śmiech przez łzy.Pora powiedzieć wprost, że obrazzdrowia psychicznego jaki sprzedajedzisiaj na straganach psychobiznesujest zaprzeczeniem tego co w natu-ralny sposób jest obecne w człowie-ku. Nasza natura jest na wskroś sym-boliczna, intuicyjna, potrzebujeobrazów, metafor, ilustracji, a niejedynie i nie przede wszystkimnawet, wzorów matematycznychi fizycznych na opisanie świata.Nade wszystko potrzebuje równieżnadać sens sobie samemu i światu

który go otacza. Inaczej mówiącczłowiek zdrowy to jedynie czło-wiek wierzący – niekonieczniew sensie religijnym rzecz jasna –homo fides. Natomiast homo ratio-nalis zawsze i bez wyjątku okaże sięostatecznie istotą chorą na duszy,a wreszcie zwykle i na ciele. Potrze-ba nam na nowo mówić głośnoo potrzebie wiary i to na dodatekmówić o niej językiem naszej epoki.Takim językiem mówił na przykładPaul Tillich, definiując wiarę jakoostateczną troskę. Tej ostatecznejtroski nam potrzeba, o czym zawszewiedzieli wielcy psycholodzy, niechwięc nam dzisiaj mali psycholodzynie próbują zastępować owego osta-tecznego zatroskania jakąś utopiązdrowia. Nawet jeszcze mniejsi odnich psycholodzy z prowincji niedadzą się na tą orwellowską nowo-mowę nabrać.

miCHaŁ SZULC

BILARDZIŚCI Z RĘKORAJAWICEMISTRZAMI POLSKI UKS KIELCE 2017W dniach 22-24.09 2017r. w Kielcach odbyły się mistrzostwa PolskiUczniowskich Klubów Sportowych w bilard.

W zawodach Uczestniczyła 122 zawodników i zawodniczek z 19 najlepszychklubów w Polsce.Tytuł Wicemistrza Polski wywalczyli Krystian Bednarekw kategorii młodzikoraz Oskar Jamorski w kategorii junior młodszy. (M)

Gmi na mOSZCZEniCa