Upload
marcus-salinas
View
59
Download
2
Embed Size (px)
Citation preview
Robin Hobb
Zocisty Bazen
Golden Fool
Tumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
Wydanie oryginalne: 2003
Wydanie polskie: 2005
PROLOG
STRATY
Uczucia zwizane ze strat zwierzcia, z ktrym byo si zwizanym Rozumieniem, trudno
wyjani nawet komu pozbawionemu tej magii. Osoba potrafica skwitowa mier
zwierzcia sowami To by tylko pies nigdy tych uczu nie pojmie. Inni, umiejcy zdoby si
na wicej wspczucia, postrzegaj tak strat jako mier czworononego ulubieca. Nawet
ci, ktrzy mwi: To pewnie jakby straci dziecko albo on, wci widz tylko jedn
stron medalu. Strata ywego stworzenia, z ktrym byo si zwizanym Rozumieniem, to co
wicej ni odejcie towarzysza czy ukochanej osoby. To bya naga amputacja poowy mego
fizycznego ciaa. Widziaem mniej wyranie, a mdy smak jedzenia odebra mi apetyt. Gorzej
syszaem i...
Rkopis, rozpoczty przed tak wielu laty, koczy si natokiem kleksw i dziurek, ktre
powstay na skutek gniewnych uderze pirem. Pamitam chwil, kiedy zdaem sobie spraw,
e uoglnienia zmieniy si w mj wasny, intymny opis blu. W miejscu, gdzie podeptaem
cinity na podog zwj, s zagicia. A dziwne, e tylko go gdzie odkopnem, a nie
wrzuciem do ognia. Nie wiem, kto si nad nim zlitowa i woy do stojaka. Moe Motek,
robicy porzdki po swojemu metodycznie i bezmylnie.
Taki los nierzadko spotyka moje pisarskie prby. Wysiki spisania historii Krlestwa
Szeciu Ksistw czsto rozmyway si w histori mojego ycia. Traktat o zioach zbacza w
dygresje o rozmaitych lekarstwach na dolegliwoci wywoywane uywaniem Mocy. Moje
studia nad biaymi prorokami zagbiaj si zbyt wnikliwie w ich relacje z katalizatorami. Nie
wiem, czy to zarozumialstwo zawsze popycha mnie do rozwaa nad moim wasnym yciem,
czy moja pisanina stanowi aosn prb wyjanienia wasnych losw samemu sobie. Miny
dziesitki lat, a ja noc w noc bior do rki piro i pisz. Wci usiuj zrozumie, kim jestem.
Wci sobie obiecuj, e nastpnym razem pjdzie mi lepiej, ywic nazbyt ludzkie
przekonanie, e zawsze bdzie jaki nastpny raz.
Nie zrobiem tak jednak, kiedy straciem lepuna. Nie obiecaem sobie, e znw si
zwi z jakim zwierzciem i bd lepiej traktowa mojego nastpnego partnera. To byaby
zdradziecka myl. mier lepuna wywrcia mnie na nice. Bezporednio po tym wydarzeniu
kroczyem przez ycie poraniony, nie zdajc sobie sprawy, jak bardzo mnie ono okaleczyo.
Byem jak kto, kto narzeka na swdzenie odcitej nogi. Swdzenie odwraca uwag od
wiadomoci, e ju do koca ycia bdzie si kule. Tak wic aoba po mierci wilka ukrya
peny zakres zniszcze, jakie ta mier we mnie poczynia. Byem zdezorientowany, sdzc,
e mj bl i strata s tym samym, a w rzeczywistoci jedno stanowio wycznie objaw
drugiego.
W dziwny sposb byo to powtrne uzyskanie dojrzaoci. Tym razem nie wszedem w
wiek mski, lecz raczej powoli uwiadomiem sobie, kim jestem. Okolicznoci wcigny
mnie z powrotem w dworskie intrygi Koziej Twierdzy. Cieszyem si przyjani Bazna i
Ciernia. Staem u progu prawdziwego zwizku z wrk Dziewann. Mj chopiec, Traf,
caym sercem odda si terminowaniu oraz romansom i wygldao na to, e rozpaczliwie
usiuje przebrn przez jedno i drugie. Ksi Sumienny, znajdujcy si w przededniu
zarczyn z narczesk Wysp Zewntrznych, zwrci si do mnie jak do mentora; nie tylko jako
nauczyciela posugiwania si Moc i Rozumieniem, ale i kogo, kto przeprowadzi go do
mskoci przez bystrzyny dorastania. Nie brako mi ludzi, ktrym na mnie zaleao ani na
ktrych zaleao mnie. Mimo to byem bardziej samotny ni kiedykolwiek przedtem.
A najdziwniejsza z tego wszystkiego okazaa si powoli budzca si wiadomo, e sam
wybraem to odosobnienie.
lepun by niezastpiony; podczas wsplnie spdzonych lat bardzo mnie zmieni. Nie by
poow mnie; cho razem stanowilimy cao. Nawet kiedy w naszym yciu pojawi si Traf,
ujrzelimy w nim mod istot, za ktr wsplnie musimy wzi odpowiedzialno. Decyzje
podejmowa jednolity zesp, skadajcy si z wilka i ze mnie. Bylimy partnerami. Gdy
lepun odszed, poczuem, e nigdy ju nie zaznam podobnego zwizku, czy to z
czowiekiem, czy ze zwierzciem.
Kiedy jako modzieniec spdzaem czas w towarzystwie ksinej Cierpliwej i jej sucej
Lamwki, czsto syszaem, jak bez ogrdek oceniaj mczyzn przebywajcych na dworze.
Obie kobiety dzieliy przekonanie, e osoba po trzydziestce, ktra jest samotna,
prawdopodobnie taka ju pozostanie.
Ma swoje przyzwyczajenia kwitowaa ksina Cierpliwa plotk, e jaki siwiejcy
szlachcic nagle zacz si zaleca do modej dziewczyny. Wiosna zawrcia mu w gowie,
ale maa wkrtce si przekona, e w jego yciu nie ma miejsca na partnerk. Za dugo
wszystko robi po swojemu.
I tak, bardzo powoli, zaczem postrzega samego siebie. Czsto bywaem samotny.
Wiedziaem, e sigam Rozumieniem, poszukujc towarzystwa, chocia bya to czynno
odruchowa, podrygiwanie odcitej koczyny. Nikt, czowiek ani zwierz, nie mgby
wypeni luki, jaka zostaa w moim yciu po lepunie.
Powiedziaem o tym Baznowi w jednej z nielicznych rozmw w czasie drogi powrotnej
do Koziej Twierdzy. Obozowalimy wtedy przy trakcie. Zostawiem go z ksiciem i
Leszczyn, owczyni krlowej; usiedli przy ognisku, usiujc odegna nocne zimno i posili
si skromnymi zapasami. Ksi spospnia i zamkn si w sobie, wci cierpic wiey bl
po stracie kocicy. Przebywanie w jego pobliu byo dla mnie jak przysuwanie oparzonej doni
do pomienia tym dotkliwiej czuem wasny bl, dlatego pod pretekstem przyniesienia
drewna oddaliem si od ogniska.
Zima oznajmiaa swoj blisko ciemnym, chodnym wieczorem. W ponurym wiecie nie
zachoway si adne kolory i z dala od ognia szukaem drewna po omacku. W kocu daem
sobie z tym spokj i usiadem na kamieniu nad brzegiem strumienia, czekajc, a oczy
przyzwyczaj mi si do ciemnoci. Siedzc tak w samotnoci i czujc wdzierajce si
wszdzie zimno, straciem ch szukania drewna, a waciwie robienia czegokolwiek.
Patrzyem przed siebie, suchaem szumu strumienia i wchaniaem ponury mrok nocy.
W ciemnoci przyszed do mnie po cichu Bazen. Usiad na ziemi obok mnie i przez jaki
czas milczelimy. A potem pooy mi do na ramieniu i powiedzia:
Chciabym ci jako uly w alu.
To byy zupenie niepotrzebne sowa i trefni chyba to wyczu, bo zamilk. Moe to duch
lepuna zgani mnie za gburowate milczenie wobec naszego przyjaciela, bo po pewnej chwili
sprbowaem znale jakie sowa, ktre rozjaniyby mrok midzy nami.
To jak rozcicie na gowie, Banie. Zagoi si z czasem i najlepsze yczenia na wiecie
tego nie przypiesz. Nawet jeliby istnia sposb na rozproszenie tego blu, jakie zioo czy
alkohol, ktry by go przytpi, nie skorzystabym z niego. Nic nigdy nie zagodzi alu po
mierci lepuna. Mog jedynie liczy na to, e przyzwyczaj si do samotnoci.
Wbrew moim wysikom te sowa i tak brzmiay jak wyrzut. A nawet gorzej, sprawiay
wraenie, jakbym uala si nad sob. Dobrze wiadczy o moim przyjacielu, e nie obrazi si
za nie. Wsta tylko z wdzikiem i cicho westchn.
A zatem ci zostawi. Myl, e wolisz opakiwa go samotnie, i uszanuj twoj
decyzj. Nie uwaam jej za najmdrzejsz spord wszystkich twoich decyzji, ale j uszanuj.
Milcza przez chwil. Teraz co zrozumiaem; przyszedem tu, bo chciaem, by wiedzia,
e jestem wiadom twego blu. Nie dlatego, e mgbym ci od niego uwolni, ale dlatego e
chciaem da ci zna, e dziel go poprzez nasz wi. Podejrzewam, e jest w tym
domieszka samolubstwa, i chciaem, eby wiedzia i o tym. Wsplne dwiganie ciaru
moe go nie tylko zmniejszy, ale i przyczyni si do powstania wizi midzy tymi, ktrzy go
nios. eby nikt nie musia zmaga si z nim w pojedynk.
Wiedziaem, e w jego sowach jest jakie ziarno mdroci, co, nad czym powinienem
si zastanowi, lecz byem zbyt zmczony i zdruzgotany, by je wyuska.
Za chwil wrc do ogniska powiedziaem i Bazen wyczu w mym gosie odpraw.
Zdj rk z mojego ramienia i odszed.
Zrozumiaem jego sowa dopiero pniej, kiedy si nad nimi zastanowiem. Wtedy
chciaem zosta sam; nie byo to nieuniknione nastpstwo mierci wilka ani nawet starannie
rozwaona decyzja. Z otwartymi ramionami przyjmowaem moj samotno, flirtowaem z
blem. Postpowaem tak nie pierwszy raz.
Obracaem t myl ostronie, bya bowiem wystarczajco ostra, by mnie zabi. Sam
wybraem lata odosobnienia z Trafem w mojej chatce. Nikt mnie nie skaza na to wygnanie.
Ironia tkwia w tym, e byo to spenienie mego czsto wypowiadanego yczenia. Przez ca
modo zawsze twierdziem, e tak naprawd chc prowadzi ycie, w ktrym mgbym
dokonywa wasnych wyborw, niezaleny od obowizkw zwizanych z moim
pochodzeniem i pozycj. Zdaem sobie spraw z kosztw tego yczenia dopiero wtedy, gdy
los je speni. Mogem pozby si odpowiedzialnoci wobec innych i y tak, jak chciaem,
tylko wtedy, gdy przeciem jednoczenie czce mnie z nimi wizy. Nie mogem mie i
jednego, i drugiego. By czci rodziny czy jakiejkolwiek spoecznoci znaczy mie
obowizki i by odpowiedzialnym, zwizanym zasadami przyjtymi przez t grup. Przez
jaki czas yem z dala od tego wszystkiego, ale teraz wiedziaem, e takiego dokonaem
wyboru. Postanowiem odrzuci obowizki wobec rodziny i przyjem wic si z t
decyzj izolacj. Wwczas wmawiaem sobie, e to los zmusi mnie do odegrania tej roli. Tak
jak teraz te dokonywaem wyboru, mimo e usiowaem przekona samego siebie, i
podam jedynie ciek wytyczon mi przez los.
Uwiadomienie sobie, e samemu jest si rdem wasnej samotnoci, nie uleczy jej.
Bdzie jednak krokiem ku zrozumieniu, e nie jest ona nieunikniona i e decyzja tkwienia w
niej nie musi by nieodwoalna.
ROZDZIA 1
SROKACI
Srokaci zawsze utrzymywali, e pragn jedynie wolnoci od przeladowa, ktrymi od
pokole nkano Rozumiejcych w Krlestwie Szeciu Ksistw. Ich zapewnienia mona
odrzuci jako zarwno kamstwo, jak i sprytne oszustwo. Srokaci pragnli wadzy. Ze
wszystkich Rozumiejcych Krlestwa Szeciu Ksistw zamierzali stworzy zjednoczon si,
ktra by powstaa przeciwko monarchii, przeja nad ni kontrol i oddaa wadz w ich rce.
Twierdzili midzy innymi, e od abdykacji Rycerskiego wszyscy krlowie s samozwacami i
e nieprawe pochodzenie Bastarda Rycerskiego Przezornego zostao mylnie uznane za
przeszkod uniemoliwiajc mu odziedziczenie tronu. Legendy o Wiernym Bastardzie,
ktry wsta z grobu, by suy krlowi Szczeremu podczas jego misji, rozpleniy si ponad
wszelki rozsdek, a przypisyway Bastardowi Rycerskiemu moce, czynice z niego niemal
bstwo. Z tego powodu Srokaci byli take znani jako wyznawcy kultu Bastarda.
Te mieszne twierdzenia miay w pewnym stopniu uzasadni denia Srokatych do
obalenia monarchii Przezornych i osadzenia na tronie kogo spord siebie. W tym celu
rozpoczli oni przemyln kampani zmuszania ludzi obdarzonych Rozumieniem do
przyczania si do nich pod grob ujawnienia, e ludzie ci wadaj zwierzc magi. By
moe taka taktyka zostaa podyktowana postpowaniem Kebala elaznorkiego, przywdcy
Zawyspiarzy podczas wojny ze szkaratnymi okrtami, powiada si bowiem, e przyciga on
do siebie zwolennikw nie dziki charyzmie, lecz wiza ich strachem przed tym, co mgby
uczyni ich domom i rodzinom, gdyby nie dostosowali si do jego planw.
Srokaci postpowali w prosty sposb. Rodziny skaone Rozumieniem albo przystpoway
do ich sojuszu, albo byy o praktykowanie Rozumienia publicznie oskarane, co prowadzio
do egzekucji. Podobno Srokaci czsto rozpoczynali podstpny atak na obrzeach jakiej
potnej rodziny, ujawniajc najpierw sug czy mniej zamonego kuzyna i przez cay czas
dajc jasno do zrozumienia, e jeli senior niezomnej familii nie speni ich da, to i jego
spotka ostatecznie taki sam koniec.
Nie jest to postpowanie ludzi, ktrzy pragn pooy kres przeladowaniom swoich
pobratymcw. Jest to postpowanie bezwzgldnej frakcji, zdecydowanej zdoby wadz przez
podporzdkowanie sobie ludzi wasnego pokroju.
Wiolarz Spisek Srokatych
Zmieniy si strae. Dzwon i okrzyk stranika miejskiego ledwie przebi si przez
odgosy burzy, ale go usyszaem. Noc oficjalnie si skoczya, nadchodzi ranek, a ja wci
siedziaem w domku Dziewanny, czekajc na Trafa. Wraz z ni cieszyem si ciepem jej
przytulnego kominka. Jaki czas temu wrcia jej siostrzenica i zanim posza spa, chwilk z
nami porozmawiaa. Spdzalimy z Dziewann czas, dokadajc drew do ognia i plotkujc o
bahostkach. W domku wrki byo ciepo i mio, a jej towarzystwo przyjemne, i oczekiwanie
na mojego chopca stao si pretekstem do robienia, co mi si podobao, czyli po prostu do
spokojnego siedzenia. Rozmawialimy z przerwami. Dziewanna zapytaa, czy udao mi si
zaatwi moje sprawy. Odparem, e tylko towarzyszyem mojemu panu. Nie chcc, by
zabrzmiao to zbyt szorstko, dodaem, e wielmony pan Zocisty zdoby kilka pir do swojej
kolekcji, a potem opowiedziaem o Mojejkarej. Wiedziaem, e wrki tak naprawd nie
interesuje mj ko, ale suchaa z yczliwoci. Sowa przyjemnie wypeniay dzielc nas
niewielk przestrze.
W rzeczywistoci nasze interesy nie miay nic wsplnego z pirami i wizay si bardziej
ze mn ni z wielmonym panem Zocistym. Wsplnie odbilimy ksicia Sumiennego z rk
Srokatych, ktrzy najpierw si z nim zaprzyjanili, a potem go schwytali. Przywielimy go
do Koziej Twierdzy tak, e aden z wysoko urodzonych dworzan niczego si nie domyli.
Dzisiejszego wieczoru arystokracja Krlestwa Szeciu Ksistw ucztowaa i taczya, a jutro
miaa sformalizowa zarczyny ksicia Sumiennego z zawyspiarsk narczesk Elliani.
Pozornie nic si nie zmienio.
Niewiele osb miao si dowiedzie, ile kosztowao nas z ksiciem bezbolesne
przywrcenie normalnoci na zamku. Jego kotka, z ktr by zwizany Rozumieniem, oddaa
za niego ycie. Ja straciem wilka. Przez niemal dwadziecia lat lepun by moim drugim ja,
opiekunem poowy mojej duszy, a teraz odszed. Spowodowao to w moim yciu tak gbok
zmian, jak zgaszenie lampy w ciemnym pokoju. Nieobecno wilka wydawaa si dotykalna,
bya ciarem, ktry musiaem dwiga oprcz aoby. Noce byy ciemniejsze. Nikt ju nie
czuwa za moimi plecami. Mimo to wiedziaem, e bd y. Czasami ta wiadomo
wydawaa si najgorszym co mnie spotkao.
Powstrzymaem si przed cakowitym pogreniem w alu nad sob. Nie tylko ja kogo
straciem. Chocia ksi by zwizany z kotk krcej, wiedziaem, e on te bardzo cierpi.
Rozumienie tworzy midzy czowiekiem i zwierzciem zoon magiczn wi. Przerwanie
jej nigdy nie jest atwe. Niemniej jednak chopiec zapanowa nad swoj aob i dzielnie
stwarza pozory, e wypenia swe obowizki. Ja nie musiaem jutro wieczorem stawi czoa
wasnym zarczynom. Od wczorajszego popoudnia, kiedy wrcilimy do Koziej Twierdzy,
ksi natychmiast zosta wcignity w wir swoich codziennych zaj. Zeszego wieczoru
bra udzia w uroczystociach powitalnych przyszej maonki. Dzisiaj bdzie musia
umiecha si i uczestniczy w biesiadzie, prowadzi rozmowy, przyjmowa yczenia,
taczy i sprawia wraenie zadowolonego z tego, co zgotowa mu los i matka. Pomylaem o
jaskrawym wietle, piskliwej muzyce, miechu oraz gonych rozmowach i pokrciem gow,
peen wspczucia dla Sumiennego.
O czym mylisz, e tak krcisz gow, Tomie Borsuczowosy?
Moje rozmylania przerwa gos Dziewanny; uwiadomiem sobie, e milcz ju do
dugo. Odetchnem gboko i znalazem nieszkodliwe kamstwo.
Burza nie chce jako ucichn, prawda? aowaem tych, ktrzy musz tej nocy by
poza domem. Jakie to szczcie, e nie jestem jednym z nich.
No tak. Dodam do tego, e jestem ci wdziczna za towarzystwo powiedziaa z
umiechem wrka.
A ja tobie mruknem niezrcznie.
Spokojne spdzanie nocy w towarzystwie miej kobiety byo dla mnie nowym
dowiadczeniem. Jej kot mrucza na moich kolanach, a sama Dziewanna robia co na
drutach. Przytulne ciepo ognia odbijao si w kasztanowych pasmach jej krconych wosw i
piegach porozrzucanych na przedramionach. Twarz te miaa piegowat, bynajmniej nie
pikn, ale spokojn i sympatyczn. Tego wieczoru rozmawialimy o wszystkim, poczwszy
od zi, z ktrych zrobia herbat, i tego, jak drewno wyrzucone przez morze pali si czasami
kolorowym ogniem, a skoczywszy na nas. Odkryem, e Dziewanna jest o jakie sze lat
modsza ode mnie, a ona wyrazia zdumienie, kiedy stwierdziem, e mam jakoby czterdzieci
dwa lata. Dodaem ich sobie siedem; starszy wiek stanowi cz mojej roli Toma
Borsuczowosego. Sprawio mi przyjemno wyznanie wrki, e widziaa we mnie raczej
swego rwienika. adne z nas nie przywizywao jednak wagi do wypowiadanych sw.
Kiedy tak siedzielimy przy kominku i cicho rozmawialimy, poczyo nas interesujce,
lekkie napicie, niczym wibrujca struna.
Zanim udaem si na wypraw ze Zocistym, spdziem z Dziewann jedno popoudnie.
Pocaowaa mnie wtedy. Nie towarzyszyy temu adne sowa, adne zapewnienia o mioci
czy komplementy. By tylko ten jeden pocaunek, przerwany powrotem jej siostrzenicy z
targu. Teraz adne z nas nie bardzo wiedziao, jak wrci do chwili, w ktrej bya moliwa
taka intymno. Co prawda nie byem pewien, czy chc to powtrzy. Nie byem gotw na
drugi pocaunek, nie mwic ju o tym, do czego mgby on doprowadzi. Miaem na to zbyt
obolae serce. Chciaem jednak siedzie przy jej kominku. Brzmi to jak sprzeczno sama w
sobie i moe ni byo. Nie pragnem nieuniknionych komplikacji, do ktrych
doprowadziyby pieszczoty, lecz ponisszy tak strat w Rozumieniu, czerpaem z
towarzystwa tej kobiety pociech.
Nie przyszedem tu jednak dla Dziewanny. Chciaem si zobaczy z Trafem, moim
przybranym synem. Przyby niedawno do miasta lecego u stp Koziej Twierdzy i zatrzyma
si u wrki. Chciaem sprawdzi, czy dobrze mu si terminuje u stolarza Dbka. Musiaem
mu te powiedzie o mierci lepuna, cho bardzo si tego baem. Wilk wychowa chopaka
w takim samym stopniu, jak ja. Krzywic si na sam myl o przekazaniu tej wieci, miaem
jednak nadziej, e, tak jak mwi Bazen, zmniejszy to nieco ciar mojego smutku. Z
Trafem mogem dzieli aob, bez wzgldu na to, jak bardzo to byo samolubne. Przez
ostatnie siedem lat Traf nalea do mnie. Razem ylimy i przebywalimy w towarzystwie
wilka. Jeli nadal naleaem do kogo lub do czego, to do mojego chopca. Bardzo chciaem
to poczu.
Jeszcze herbaty? zapytaa Dziewanna.
Nie chciaem wicej herbaty. Wypilimy ju trzy dzbanki i dwa razy odwiedziem
wygdk. Mimo to wrka proponowaa mi ten napj na znak, e mog jeszcze zosta, bez
wzgldu na pn albo wczesn godzin. Poprosiem wic o kolejn porcj i Dziewanna
odoya robtk, by powtrzy rytua napeniania czajnika wie wod z beczuki i
zawieszania go na haku nad ogniem. Na zewntrz wichura szarpaa i omotaa okiennicami w
nowym przypywie wciekoci. A potem to nie bya ju wichura, tylko stukajcy do drzwi
Traf.
Dziewanna? zawoa niepewnym gosem. Nie pisz jeszcze?
Nie pi odpara i odwrcia si od czajnika. Na twoje szczcie, bo inaczej ty
spaby w szopie z kucem. Ju otwieram.
Uniosa skobel, a ja wstaem, delikatnie zrzucajc kota z kolan.
Imbecyl. Kotu byo wygodnie.
Koper obruszy si, zeskakujc na podog, ale by zbyt otpiay od ciepa, by przyoy
si do protestu. Wskoczy tylko na krzeso Dziewanny i zwin si tam, nie raczc nawet na
mnie spojrze.
Kiedy Traf pchn drzwi, razem z nim do chatki wpada wichura. Podmuch wiatru
wpdzi do pokoju krople deszczu.
Ale pogoda. Wsad koek na miejsce, chopcze skarcia Trafa wrka. Posusznie
zamkn za sob drzwi i zaryglowa je, a potem stan przed nimi, ociekajc wod.
Na dworze szaleje burza stwierdzi z bogim pijackim umiechem, ale oczy
rozwietlao mu co wicej ni wino. Byszczao w nich zadurzenie tak wyrane, jak krople
deszczu spywajce mu z prostych wosw na twarz. Dopiero po kilku chwilach Traf
zorientowa si, e jestem w pokoju i go obserwuj.
Tom! Wreszcie wrcie! zawoa w kocu, rozpocierajc ramiona z pijack
ywioowoci, a ja ze miechem uciskaem mojego mokrego chopaka.
Nie zalej Dziewannie caej podogi! zbesztaem go.
Nie, nie powinienem tego robi. No tak. No to nie zalej oznajmi i cign
przemoczony paszcz. Powiesi go na koku przy drzwiach i zdj wenian czapeczk, by te
obcieka z wody. Usiowa zdj buty na stojco, ale straci rwnowag, wic usiad na
pododze i tam dokoczy dziea. Odchyli si i ustawi buty przy drzwiach pod paszczem, po
czym wyprostowa si z bogim umiechem. Poznaem dziewczyn, Tomie.
Naprawd? Sdzc po zapachu, mylaem, e poznae butelk.
O, tak przyzna bez enady. To te. Ale wiesz, musielimy wypi zdrowie ksicia. I
jego przyszej. I za szczliwe maestwo. I za duo dzieci. No i za takie samo szczcie dla
nas. Umiechn si do mnie gupkowato. Mwi, e mnie kocha. Podobaj si jej moje
oczy.
To dobrze.
Ile razy w yciu Trafa ludzie patrzyli na jego odmienne oczy, jedno piwne, a drugie
niebieskie, i czynili znak przeciwko zu? Poznanie dziewczyny, ktra uznaa je za atrakcyjne,
musiao by balsamem na dusz chopaka.
I nagle uwiadomiem sobie, e nie pora obcia go teraz moimi smutkami. Odezwaem
si agodnie, lecz stanowczo:
Chyba powiniene si pooy, synu. Przecie twj mistrz bdzie ci rano oczekiwa u
siebie.
Wyglda, jakbym go zdzieli ryb. Umiech znikn mu z twarzy.
Ojej. To prawda. Bdzie na mnie czeka. Stary Dbek wymaga, by jego terminatorzy
przychodzili do pracowni przed czeladnikami, a czeladnicy pracowali ju w najlepsze, kiedy
sam si w niej pojawia. Zebra si w sobie i powoli wsta. Tomie, terminowanie u niego
wcale nie spenia moich oczekiwa. Zamiatam, nosz deski i obracam suszce si drewno.
Ostrz narzdzia, czyszcz narzdzia i nacieram narzdzia oliw. Potem znw zamiatam.
Wcieram olej w ukoczone przez czeladnikw sprzty. A przez te wszystkie dni ani razu nie
trzymaem w rku narzdzia po to, by co nim zrobi. Cay czas sysz tylko Patrz, jak to si
robi, chopcze albo Powtrz, co ci wanie powiedziaem i Nie o to prosiem. Odnie to
na stos drewna i przynie mi drobnoziarnist wini. I wiesz co? Oni mnie przezywaj.
Wieniakiem i tpakiem.
Dbek przezywa wszystkich swoich terminatorw, Trafie. agodny gos Dziewanny
uspokaja i pociesza, ale i tak dziwnie byo mie trzeciego uczestnika naszej rozmowy.
Cae miasto o tym wie. Jeden z czeladnikw przej nawet swoje przezwisko, kiedy otworzy
wasny warsztat. Teraz za st Prostaka paci si spore pienidze.
Dziewanna wrcia ju do swego krzesa i robtki, ale nie usiada jej miejsce wci
zajmowa kot.
Usiowaem nie okaza, jak bardzo zmartwiy mnie sowa Trafa. Spodziewaem si
usysze, e uwielbia swoje zajcie i jest mi wdziczny, e udao mi si umieci go u Dbka.
Wierzyem, e jego terminowanie okae si jedyn rzecz, ktra si powioda.
No c. Uprzedzaem ci, e bdziesz musia ciko pracowa zaczem.
I byem na to gotowy, Tomie, naprawd. Jestem gotw przez cay dzie ci drewno,
dopasowywa je i ksztatowa. Nie spodziewaem si jednak miertelnej nudy. Zamiatanie,
polerowanie i przynoszenie rnych rzeczy... Jeli chodzi o nauk, to rwnie dobrze mgbym
zosta w domu.
Niewiele rzeczy kuje tak dotkliwie, jak bezmylne sowa z ust modzieca. Jego pogarda
dla naszego dawnego ycia, wyraona tak jasno, odja mi mow.
Popatrzy na mnie oskarycielsko.
A gdzie ty bye i dlaczego znikne na tak dugo? Nie wiedziae, e ci potrzebuj?
Spojrza na mnie spod przymruonych powiek. Co zrobie z wosami?
Obciem je odparem. Przecignem z zakopotaniem doni po skrconych w
aobie kosmykach. Nagle nie chciaem powiedzie nic wicej. Wiedziaem, e to tylko
chopak, ktry widzi we wszystkim najpierw to, co dotyczy bezporednio jego samego.
Niestety, ju sama lakoniczno mojego wyjanienia powiedziaa mu, e nie usysza ode
mnie wszystkiego. Powid wzrokiem po mojej twarzy.
Co si stao? zapyta ostro.
Zaczerpnem tchu. Nic ju nie da si zrobi.
lepun nie yje powiedziaem cicho.
Ale... to moja wina? On uciek ode mnie, ale si nim opiekowaem, przysigam, e si
nim opiekowaem. Dziewanna moe ci powiedzie...
To nie twoja wina. Poszed za mn i mnie znalaz. Byem przy nim, kiedy umiera. To
nie przez ciebie, Trafie. Po prostu si zestarza. Nadszed jego czas i lepun odszed ode
mnie.
Wbrew wszelkim wysikom sowa wizy mi w gardle.
Ulga, ktra pojawia si na twarzy chopca, wbia mi si w serce kolejn strza. Czy
poczucie, e w niczym nie zawini mierci wilka, byo dla niego waniejsze od tego, e
lepun nie yje? Zrozumiaem go jednak, kiedy powiedzia:
Nie mog uwierzy, e go nie ma.
To bya prawda. Dopiero za dzie, a moe kilka dni, uwiadomi sobie, e stary wilk ju
si nie pojawi. lepun ju nigdy nie rozcignie si obok niego przy kominku, nigdy ju nie
szturchnie go bem, by Traf podrapa go za uszami, nigdy ju nie ruszy u jego boku na
polowanie na krliki. Do oczu napyny mi zy.
Wszystko bdzie dobrze. Tylko troch to potrwa zapewniem go zduszonym gosem.
Miejmy nadziej odpowiedzia ponuro.
Id do ka. Jeszcze zdysz si przespa par godzin.
Tak zgodzi si. Chyba powinienem si pooy. Postpi krok w moj stron.
Tak mi przykro, Tomie powiedzia i jego niezrczny ucisk prawie zniwelowa ze
wraenie, jakie zrobiy na mnie jego wczeniejsze sowa. Podnis na mnie wzrok i zapyta z
powag: Przyjdziesz jutro wieczorem, prawda? Musz z tob porozmawia. To bardzo
wane.
Przyjd. Jeli Dziewanna nie bdzie miaa nic przeciwko temu.
Wypuszczajc Trafa z obj, spojrzaem ponad jego ramieniem na wrk.
Dziewanna nie bdzie miaa przeciwko temu nic a nic zapewnia mnie; miaem
nadziej, e tylko ja sysz w jej gosie dodatkow ciep nut.
Dobrze, zatem do wieczora. Kiedy bdziesz trzewy. A teraz do ka, chopcze.
Zmierzwiem mu wilgotne wosy i usyszaem wymruczane w odpowiedzi Dobranoc.
Traf poszed do swojej sypialni, a ja nagle znalazem si sam na sam z Dziewann. Na
kominku zapada si koda i przez chwil jedynym dwikiem rozlegajcym si w pokoju by
syk iskier.
No tak. Musz i. Dzikuj, e pozwolia mi tu zaczeka na Trafa.
Dziewanna po raz kolejny odoya robtk.
Bardzo prosz, Tomie Borsuczowosy.
Mj paszcz wisia na koku przy drzwiach. Zdjem go i okrciem sobie nim ramiona.
Wrka uniosa rce, by mi go zapi. Nasuna mi kaptur na podcite wosy i z umiechem
pocigna za brzegi kaptura, przycigajc moj twarz do swojej.
Dobranoc powiedziaa bez tchu.
Uniosa podbrdek. Pooyem donie na jej ramionach i pocaowaem j. Chciaem to
zrobi, a jednak dziwiem si, e sobie na to pozwoliem. Przecie taka wymiana pocaunkw
moga doprowadzi tylko do komplikacji i kopotw.
Czy wyczua moje obawy? Kiedy oderwaem wargi od jej ust, potrzsna lekko gow i
chwycia mnie za rk.
Za duo si martwisz, Tomie Borsuczowosy. Uniosa moj do i zoya na jej
wewntrznej stronie ciepy pocaunek. Niektre rzeczy s o wiele mniej skomplikowane,
ni sdzisz.
Poczuem si niezrcznie, ale wykrztusiem:
Byoby cudownie, gdyby to bya prawda.
Jaki dworny jzyk. Jej sowa ogrzay moje serce, ale po chwili dodaa: Ale agodna
mowa nie uchroni Trafa przed ugrzniciem na mielinie. Niedugo bdziesz musia wzi
tego modego czowieka w ryzy. Trzeba mu naoy pewne ograniczenia, bo inaczej miasto
zagarnie go dla siebie. Nie byby pierwszym porzdnym chopcem ze wsi, ktry stoczy si w
miecie.
Chyba znam mojego wasnego syna powiedziaem nieco cierpko.
Moe znasz chopca. Ja si boj o modego mczyzn. Omielia si rozemia z
mojego marsa i dorzucia: Zachowaj to spojrzenie dla Trafa. Dobrej nocy, Tomie. Do jutra.
Dobrej nocy, Dziewanno.
Wypucia mnie, a potem stana w drzwiach i odprowadzaa mnie wzrokiem.
Obejrzaem si na ni, na posta rysujc si w plamy ciepego, tego wiata. Wiatr szarpa
jej krconymi wosami. Zamachaa do mnie, wic jej odmachnem, a wtedy zamkna drzwi.
Westchnem i mocniej otuliem si paszczem. Najwikszy deszcz ju przeszed i burza
uspokoia si do podmuchw wiatru, czajcych si na rogach ulic, ale przedtem poigraa sobie
z dekoracj miasta. Porywisty wicher zrzuci girlandy na ulice, gdzie miotay si wowymi
ruchami, i poszarpa na strzpy proporce. Zwykle w uchwytach przy drzwiach tawern pony
pochodnie, wskazujce klientom drog, ale o tej porze albo si wypaliy, albo zostay zdjte.
Wikszo tawern i zajazdw zamkna na noc swoje podwoje. Wszyscy porzdni ludzie oraz
wikszo nieporzdnych od dawna leeli w kach. Szedem piesznie zimnymi, ciemnymi
ulicami, polegajc bardziej na wyczuciu kierunku ni na wzroku. Kiedy wydostan si z
przytulonego do skay miasta i zaczn wspina krt drog przez las do Koziej Twierdzy,
zrobi si jeszcze ciemniej, ale t drog znaem od dziecistwa. Stopy same zaprowadz mnie
do domu.
Kiedy wychodziem spomidzy ostatnich rozrzuconych domw miasta, uwiadomiem
sobie, e id za mn jacy ludzie. Wiedziaem, e mnie ledz, a nie tylko podaj t sam
drog, bo kiedy zwolniem, oni zrobili to samo. Najwyraniej nie zamierzali mnie dogoni,
dopki nie wyjd z miasta. To nie wiadczyo dobrze o ich intencjach. Moje wiejskie nawyki
obrciy si przeciwko mnie, bo wyszedem z zamku bez broni. Miaem za pasem n, jaki
przydaje si kademu mczynie dziesitki razy dziennie, ale nic wikszego. Mj nieadny,
zwyczajny miecz schowany w sfatygowanej pochwie wisia na cianie w moim pokoiku.
Powiedziaem sobie, e prawdopodobnie s to tylko zwykli rabusie, szukajcy atwego upu.
Zapewne myleli, e jestem pijany i niewiadom ich obecnoci. Gdy tylko stawi im czoo,
uciekn.
Wta to bya pociecha. Wcale nie chciaem walczy. Miaem dosy wszelkich
konfliktw i byem zmczony zachowywaniem czujnoci. Wtpiem, by ich to obchodzio,
zatrzymaem si wic i odwrciem na ciemnej drodze, by stan twarz w twarz z
napastnikami. Dobyem noa, stanem w rozkroku i czekaem.
Za mn cisz mci jedynie szum wiatru w drzewach tworzcych sklepienie nad drog. Po
chwili usyszaem fale rozbijajce si o dalekie urwiska. Nasuchiwaem szelestu krzakw
roztrcanych przez ludzi czy szurania krokw na drodze, ale nic nie usyszaem. Straciem
cierpliwo.
Wyacie! ryknem w noc. Niewiele moecie mi zabra oprcz noa, ale nie
dostaniecie go trzonkiem do przodu. Miejmy to ju za sob!
Po tych sowach nastpia cisza i moje wykrzykiwanie w ciemno nagle wydao mi si
gupie. Kiedy niemal uznaem, e wyobraziem sobie tych przeladowcw, co przebiego mi
przez stop. Byo to jakie drobne, zwinne i szybkie zwierztko; szczur, asica albo moe
nawet wiewirka, ale oswojona, bo uszczypna mnie w nog. Zdenerwowaem si i
odskoczyem. Z prawej strony dobieg mnie stumiony miech. Kiedy odwracaem si w jego
kierunku, usiujc dojrze co w ciemnym lesie, z lewej, z do bliska, rozleg si gos:
Gdzie twj wilk, Tomie Borsuczowosy?
W tych sowach dwiczaa drwina i wyzwanie. Usyszaem za plecami zgrzytanie
pazurw na wirze; to mogo by jakie due zwierz, moe pies, ale kiedy si odwrciem,
wtopio si ju w mrok. Znowu si odwrciem do wtru cichego miechu. Co najmniej
trzech mczyzn, pomylaem, i dwoje zwierzt zwizanych Rozumieniem. Staraem si
myle tylko o czekajcej mnie walce i niczym poza ni. Nad penym znaczeniem tego
spotkania zastanowi si pniej. Oddychaem powoli, gboko, i czekaem. Otworzyem
zmysy cakowicie na noc, odpychajc od siebie nag tsknot nie tylko za ostrzejszym
postrzeganiem otoczenia przez lepuna, ale te za dodajc otuchy wiadomoci, e strzee
mnie mj wilk. Tym razem usyszaem chrobot ap zbliajcego si mniejszego zwierzcia.
Wyrzuciem nog w jego stron, gwatowniej ni zamierzaem, ale tylko je musnem.
Znikno.
Zabij je! rzuciem w zaczajon noc, ale moja groba spotkaa si jedynie z
szyderczym miechem. A potem narobiem sobie wstydu wciekym krzykiem: Czego ode
mnie chcecie?! Zostawcie mnie w spokoju!
Echa tego dziecinnego pytania i proby uleciay z wiatrem. Straszna cisza, jaka potem
zapada, stanowia cie mojej samotnoci.
Gdzie twj wilk, Tomie Borsuczowosy?! zawoa kto w ciemnoci i tym razem by
to gos kobiety, rozedrgany od tumionego miechu. Tsknisz za nim, odszczepiecze?
Strach, ktry pyn w moich yach razem z krwi, zmieni si nagle w lodowat
wcieko. Nie rusz si std, dopki ich wszystkich nie zabij i nie zostawi na drodze ich
dymicych wntrznoci. Moja pi zacinita na trzonku noa nagle rozlunia si i ogarna
mnie fala spokoju. Czekaem na nich nieruchomy, opanowany. Zaatakuj mnie nagle ze
wszystkich kierunkw, zwierzta przy ziemi, a ludzie wyej, broni. Miaem tylko n. Bd
musia zaczeka, a si zbli. Gdybym zacz ucieka, dopadliby mnie z tyu. Lepiej
zaczeka i zmusi ich, by wyszli na mnie. Wtedy ich zabij, zabij wszystkich.
Naprawd nie wiem, jak dugo tam staem. Takie napicie moe sprawi, e czas staje w
miejscu albo mknie wichrem. Odezwa si jaki ptak, odpowiedzia mu drugi, a ja wci
czekaem. Kiedy nocne niebo zaczo janie, odetchnem gbiej. Rozejrzaem si uwanie
dookoa, zapuszczajc wzrok midzy drzewa, ale niczego nie zobaczyem. Poruszay si
jedynie jakie ptaszki, polatujce wysoko w gaziach drzew, i spadajce srebrem, potrcone
przez nie krople deszczu. Moi przeladowcy zniknli. Zwierztko, ktre mnie uksio, nie
zostawio adnych ladw na wilgotnych kamieniach drogi. To wiksze, ktre przeszo za
mn, postawio ap w bocie na skraju drogi. May pies. I to wszystko.
Odwrciem si i podjem wdrwk do zamku. Po kilku krokach zaczem dre, ale
nie ze strachu to opuszczao mnie napicie, a na jego miejscu pojawia si wcieko.
Czego chcieli? Przestraszy mnie. Uwiadomi mi swoj obecno, da mi do
zrozumienia, e wiedz, kim jestem i gdzie mieszkam. No to im si udao, i nie tylko to.
Zmusiem si do uporzdkowania myli i sprbowaem chodno oceni zagroenie, jakie
stanowili. Rozcignem je te na innych. Czy wiedz o Dziewannie? Czy szli za mn od jej
drzwi, a jeli tak, to czy wiedz te o moim chopcu?
Przeklem wasn gupot i lekkomylno. Jak mogem sobie wyobraa, e Srokaci
dadz mi spokj? Wiedzieli, e pan Zocisty przyby z Koziej Twierdzy i e jego sucy,
Tom Borsuczowosy, jest obdarzony Rozumieniem. Wiedzieli, e Tom odrba Chwalebnemu
rk i odebra im ksicego zakadnika. Bd chcieli zemsty. Mogliby jej z atwoci
dokona przez wywieszenie jednego ze swoich zwojw, w ktrym ujawniliby, e uprawiam
Rozumienie, pogardzan zwierzc magi. Zostabym za to powieszony, powiartowany i
spalony. Czy sdziem, e ukryj si przed nimi w Koziej Twierdzy albo w miecie?
Powinienem by wiedzie, e stanie si co takiego. Wrciwszy na dwr, do jego intryg i
polityki, wystawiem si na wszystkie spiski i knowania zwizane z wadz. Przyznaem z
gorycz, e wiedziaem, e tak bdzie. Przez jakie pitnacie lat trzymaem si dziki tej
wiedzy z dala od Koziej Twierdzy. Zwabi mnie do niej tylko Cier i jego proba o pomoc w
odbiciu ksicia Sumiennego. Teraz czuem dotyk zimnej rzeczywistoci. Miaem przed sob
jedynie dwie drogi postpowania: albo przeci wszelkie wizy i uciec, jak kiedy, albo
rzuci si caym sob w wir intryg, jaki zawsze stanowi dwr Przezornych. Gdybym zosta,
musiabym znw zacz myle jak skrytobjca, zawsze wiadom ryzyka i grocych mi
niebezpieczestw oraz tego, jaki maj one wpyw na otaczajcych mnie ludzi.
A potem wepchnem myli na ciek majc wicej wsplnego z prawd. Skrytobjc
bd musia znowu by, a nie tylko myle jak on. Kiedy napotkam ludzi zagraajcych
mojemu ksiciu albo mnie, bd musia by gotw ich zabi. Nie da si bowiem unikn
naszego zwizku: ci, ktrzy chcieli rozdrani Toma Borsuczowosego szyderstwami z jego
Rozumienia i mierci wilka, wiedzieli, e ich pogardzan zwierzc magi dysponuje te
ksi Sumienny. To by ich rodek nacisku na ksicia, argument, ktrym posu si nie
tylko po to, by zakoczy przeladowania ludzi obdarzonych Rozumieniem, ale te po to, by
zyska wadz dla siebie. Wcale mi nie pomagaa wiadomo, e czciowo opowiadam si
po ich stronie. Sam wiele wycierpiaem przez to, e byem skaony Rozumieniem. Nie
chciaem patrze, jak inni uginaj si pod tym ciarem. Gdyby nie stanowili takiego
zagroenia dla mojego ksicia, by moe przystabym do nich.
Wcieke tempo marszu zaprowadzio mnie do bramy Koziej Twierdzy. Znajdowaa si
przy niej wartownia, z ktrej dochodziy mskie gosy i brzk naczy stoowych. Jeden z
onierzy, modzieniec moe dwudziestoletni, rozpar si w drzwiach z chlebem i serem w
jednej rce, a kuflem piwa w drugiej. Zerkn na mnie i majc pene usta, kiwniciem gowy
przepuci mnie przez bram. Zatrzymaem si, czujc, jak po ciele rozlewa mi si niczym
trucizna fala gniewu.
Wiesz, kim jestem? spytaem go wojowniczo.
Wzdrygn si i przyjrza mi si uwaniej. Najwyraniej ba si, e urazi jakiego
drobnego szlachcica, ale rzut oka na moje ubranie uspokoi go.
Jeste sucym z twierdzy, prawda?
Czyim sucym? zapytaem. To gupota w taki sposb zwraca na siebie uwag, ale
nie potrafiem si powstrzyma. Czy zeszej nocy przeszli tdy jacy inni ludzie, czy s teraz
w twierdzy? Czy jaki nieuwany stranik wpuci tu ludzi chccych zabi ksicia?
Wydawao si to bardzo moliwe.
No... nie wiem! wyrzuci z siebie chopak. Wyprostowa si, ale i tak musia patrze w
gr, by zgromi mnie wzrokiem. Skd mam to wiedzie? Co mnie to obchodzi?
Poniewa strzeesz gwnego wejcia do Koziej Twierdzy, ty przeklty gupcze. Twoja
krlowa i twj ksi zawierzyli twojej czujnoci i temu, e nie wpucisz tu ich wrogw. Po
to tu jeste. Tak?
No... tak. Chopak potrzsn gniewnie gow i odwrci si nagle do drzwi wartowni.
Sokole! Moesz tu przyj?
Sok by mczyzn od niego wyszym i starszym. Porusza si jak szermierz, a jego
oczy byszczay nad siw brod. Oceniy zagroenie, jakie przedstawiaem, i wzrok stranika
zelizn si po mnie obojtnie.
O co chodzi? zapyta nas obu. W jego gosie brzmiao nie ostrzeenie, lecz pewno,
e poradzi sobie z kadym z nas tak, jak na to zasugujemy.
Stranik machn kuflem w moj stron.
Zoci si, bo nie wiem, komu suy.
Co?
Jestem sucym wielmonego pana Zocistego wyjaniem. Niepokoi mnie, e
wartownicy pilnujcy tej bramy tylko obserwuj ludzi wchodzcych do twierdzy i z niej
wychodzcych. Ja to robi ju od jakich dwch tygodni i ani razu nikt mnie nie okrzykn.
Nie wydaje mi si to waciwe. Kiedy odwiedziem to miejsce przed dwudziestu laty,
wartownicy penicy tu sub traktowali swoje zadanie powanie. Kiedy...
Kiedy istniaa taka potrzeba przerwa mi Sok. Podczas wojny ze szkaratnymi
okrtami. Teraz mamy pokj, czowieku, a do twierdzy i miasta przyjechao na zarczyny
ksicia peno Zawyspiarzy i szlachty z innych ksistw. Chyba nie sdzisz, e wszystkich
znamy.
Przeknem lin, aujc, e w ogle si odezwaem, ale postanowiem doprowadzi
rzecz do koca.
Wystarczy jeden bd, by nad naszym ksiciem zawiso niebezpieczestwo.
Albo jeden bd, by obrazi jakiego zawyspiarskiego wielmo. Ja wykonuj rozkazy
krlowej Ketriken, a ona powiedziaa, e mamy by serdeczni i gocinni. Nie podejrzliwi czy
nieprzyjemni. Chocia wobec ciebie mgbym zrobi wyjtek.
Umiech, jakim mnie obdarzy, zagodzi nieco te sowa, ale byo jasne, e nie w smak
mu krytyka jego postpowania.
Skoniem przed nim gow. le si do tego zabraem. Powinienem zainteresowa t
spraw Ciernia i zobaczy, czy moe jemu uda si postawi ich w stan wikszej czujnoci.
Rozumiem powiedziaem pojednawczo. No tak. Tylko si zastanawiaem.
No to jak nastpnym razem bdziesz std wyjeda na tej swojej karej klaczy,
pamitaj, e nie trzeba wiele mwi, by wiele wiedzie. Ja te si nad czym zastanawiam.
Jak si nazywasz?
Tom Borsuczowosy, sucy wielmonego pana Zocistego.
Ach tak. Jego sucy. Umiechn si porozumiewawczo. Oraz jego osobisty
obroca? Tak, syszaem co o tym. I o innych rzeczach te. Nie jeste czowiekiem, jakiego
spodziewabym si u jego boku. Spojrza na mnie dziwnie. Czuem, e powinienem jako na
to zareagowa, ale powcignem jzyk, nie wiedzc, do czego pije Sok. Po chwili
wzruszy ramionami. No c. Cudzoziemiec zawsze bdzie myla, e mieszkajc w Koziej
Twierdzy, musi mie osobistego stranika. No dobrze, id ju, Tomie Borsuczowosy. Teraz
ju ci znamy i mam nadziej, e odtd bdziesz spa spokojniej.
Tak wic wpucili mnie do zamku. Oddalaem si od nich z poczuciem zaenowania i
niezadowolenia. Postanowiem porozmawia z Ketrikien i przekona j, e Srokaci wci
stanowi realne zagroenie dla Sumiennego. Wtpiem jednak, czy w najbliszych dniach
krlowa znajdzie dla mnie choby chwil czasu. Tego wieczoru miay si odby zarczyny.
Krlowa bdzie mylaa tylko o negocjacjach z Zawyspiarzami.
W kuchni wrzao. Pokojwki i paziowie przygotowywali cae szeregi dzbankw z herbat
i waz z owsiank. Unoszce si z nich zapachy obudziy we mnie gd, zatrzymaem si wic,
by przygotowa tac ze niadaniem dla pana Zocistego. Naoyem na pmisek wdzon
szynk i wiee bueczki, a obok postawiem garnczek z masem i konfitury z truskawek. Z
kosza z gruszkami zerwanymi w zamkowym sadzie wybraem kilka twardych owocw. Gdy
wychodziem z kuchni, pozdrowia mnie ogrodniczka z paskim koszem kwiatw w rku.
Jeste sucym pana Zocistego? zapytaa, a kiedy kiwnem gow, zatrzymaa mnie
gestem i pooya na mojej tacy wizank wieo citych kwiatw oraz bukiecik licznych
biaych pczkw. Dla jego wielmonoci poinformowaa mnie niepotrzebnie i popieszya
w swoj stron.
Po schodach dotarem do komnat Zocistego, zastukaem i wszedem do rodka. Drzwi do
jego sypialni byy zamknite, ale zanim skoczyem nakrywa do stou, wszed do pokoju, w
peni ubrany. Lnice wosy odgarn z czoa i zwiza na karku niebiesk jedwabn wstk.
Przez rami przerzuci niebieski akiet; mia na sobie koszul z biaego jedwabiu, spienion
na piersi od koronek, oraz obcise spodnie o odcie ciemniejsze od akietu. Dziki zocistym
wosom i bursztynowym oczom osign efekt letniego nieba. Umiechn si do mnie ciepo.
Mio mi, e uwiadomie sobie, i twoje obowizki wymagaj wczesnego wstawania,
Tomie Borsuczowosy. Gdyby tylko podobnie obudzi u siebie wraliwo na przyodziewek.
Skoniem si mu z powag i odsunem krzeso od stou.
Po prawdzie nie kadem si do ka powiedziaem, cicho i swobodnie, raczej jako
przyjaciel ni sucy. Traf wrci do domu bladym witem. A w drodze powrotnej
natknem si na kilkoro Srokatych.
Umiech znikn z twarzy Bazna. Nie usiad na krzele, tylko chwyci mnie za rk
chodnymi palcami.
Jeste ranny? zapyta z niepokojem.
Nie zapewniem go i gestem zaprosiem do stou. Usiad niechtnie. Stanem z boku i
odkryem stojce przed nim naczynia. Nie mieli takiego zamiaru. Chcieli tylko da mi do
zrozumienia, e wiedz, jak si nazywam, gdzie mieszkam i e posuguj si Rozumieniem.
Oraz e mj wilk nie yje.
Te ostatnie sowa wymwiem z wysikiem. Zupenie jakbym mg y z t prawd, jeli
tylko nie ubieraem jej w sowa. Kaszlnem i popiesznie wziem do rki kwiaty. Podaem
Baznowi bukiecik i mruknem:
Postawi je przy twoim ku.
Dzikuj odpar gosem rwnie cichym, jak mj.
Znalazem w jego pokoju wazon. Najwyraniej nawet ogrodniczka znaa nawyki pana
Zocistego lepiej ode mnie. Nalaem do wazonu wody z dzbanka stojcego obok miski i
ustawiem kwiaty na nocnym stoliku. Kiedy wrciem do pokoju, Zocisty ju woy akiet.
Biay bukiecik przypi sobie na piersi.
Musz jak najszybciej porozmawia z Cierniem powiedziaem, nalewajc mu herbaty.
Nie mog jednak omota w jego drzwi.
Zocisty unis filiank i upi nieco pynu.
Nie moesz dosta si do jego komnat tajemnymi przejciami?
Spojrzaem na niego.
Znasz tego starego lisa. Jego tajemnice s wycznie jego tajemnicami. Nie chce si
narazi na ryzyko, e ktokolwiek bdzie go szpiegowa w chwili nieuwagi. Na pewno ma
dostp do tych korytarzy, ale ja go nie znam. Czy zeszej nocy pooy si spa bardzo pno?
Zocisty skrzywi si.
Kiedy postanowiem uda si na spoczynek, jeszcze taczy. Gdy pragnie si zabawi,
znajduje zdumiewajce zasoby energii jak na starego czowieka. Pol mu jednak wiadomo
przez pazia. Zaprosz go na popoudniow przejadk. Nie bdzie to dla ciebie za pno?
Usysza niepokj w moim gosie, lecz o nic nie pyta. Byem mu za to wdziczny.
Dobre i to zapewniem go. Wczeniej pewnie nie bdzie potrafi jasno myle.
Pokrciem gow, jakby to miao uporzdkowa moje myli. Nagle trzeba myle o tylu
sprawach, o tyle rzeczy musz si martwi. Jeli ci Srokaci wiedz o mnie, to wiedz i o
ksiciu.
Rozpoznae ktrego z nich? To ludzie z bandy Chwalebnego?
Byo ciemno i trzymali si z dala ode mnie. Syszaem gos kobiety i mczyzny, ale
jestem pewien, e byo ich co najmniej troje. Jedno z nich zwizane z psem, inne z drobnym,
zwinnym ssakiem, szczurem, asic czy moe wiewirk. Zaczerpnem tchu. Chc, eby
wartownicy przy bramach Koziej Twierdzy zwikszyli czujno. Ksiciu przez cay czas
powinien kto towarzyszy. Jaki dobrze uminiony nauczyciel, jak to kiedy zasugerowa
sam Cier. Musz te ustali z nim sposoby kontaktowania si w razie, gdybym natychmiast
potrzebowa jego pomocy lub rady. I trzeba codziennie patrolowa twierdz w poszukiwaniu
szczurw, szczeglnie w komnatach ksicia.
Zocisty zaczerpn tchu, by si odezwa, ale zaniecha pytania i powiedzia tylko:
Obawiam si, e musz ci da jeszcze jeden temat do przemylenia. Zeszego wieczoru
ksi Sumienny przekaza mi licik z pytaniem, kiedy zaczniesz go uczy posugiwania si
Moc.
Tak napisa?
Niechtne kiwnicie gow pana Zocistego przerazio mnie. Miaem wiadomo, e
ksi za mn tskni; wiedz t dawaa mi nasza wi zrodzona z Rozumienia. Ja sam
wzniosem mury obronne, by ukry przed modziecem moje myli, lecz on nie mia takich
umiejtnoci. Kilka razy wyczuem jego sabe wysiki signicia ku mnie, lecz zignorowaem
je, obiecujc sobie, e wkrtce nadejdzie stosowniejsza chwila. Najwyraniej mj ksi nie
by tak cierpliwy.
Trzeba chopca nauczy ostronoci. Niektrych spraw nigdy nie powinno si
powierza papierowi, a te...
Jzyk stan mi nagle kokiem w ustach. Chyba zbladem, bo pan Zocisty gwatownie
wsta i podsuwajc mi swoje krzeso, zmieni si w mego przyjaciela Bazna.
Dobrze si czujesz, Bastardzie? Zblia si atak?
Opadem na krzeso. Krcio mi si w gowie, tak gboka bya otcha mojego
szalestwa, ktre nagle dostrzegem. Ledwie mogem zaczerpn tchu, by przyzna si, jakim
jestem idiot.
Dure. Wszystkie moje zwoje, caa pisanina. Tak szybko przybyem na wezwanie
Ciernia, e zostawiem je w mojej chatce. Powiedziaem Trafowi, by przed wyruszeniem do
Koziej Twierdzy zamkn dom, ale on na pewno ich nie ukry, tylko zamkn drzwi do
mojego gabinetu. Jeli Srokaci s na tyle sprytni, by powiza mnie z Trafem...
Nie dokoczyem myli. Nie musiaem Baznowi mwi nic wicej. Jego oczy zrobiy si
ogromne. Przeczyta wszystko, co tak lekkomylnie przelaem na papier. Zostaa tam
ujawniona nie tylko moja tosamo, lecz take wiele spraw zwizanych z Przezornymi, ktre
lepiej byoby pozostawi w zapomnieniu. W tych przekltych zwojach odsoniem te wiele
moich wasnych czuych punktw. Sikork, moj utracon mio. Pokrzyw, moj crk z
nieprawego oa. Jak mogem by tak gupi, by przelewa takie myli na papier? Jak mogem
pozwoli, by faszywa pociecha, jak przynosio pisanie o takich sprawach, doprowadzia do
ich ujawnienia? aden sekret nie jest bezpieczny, chyba e jest zamknity wycznie w
umyle jego posiadacza. Wszystko to powinno byo zosta spalone dawno temu.
Prosz ci, Banie. Porozmawiaj z Cierniem w moim imieniu. Musz tam jecha.
Zaraz. Dzisiaj.
Bazen pooy mi rk na ramieniu.
Bastardzie. Jeli zwoje znikny, ju jest za pno. Jeeli Tom Borsuczowosy opuci
dzisiaj zamek w dzikim popiechu, wzbudzi tylko ciekawo i ch pocigu. Moesz
doprowadzi Srokatych prosto do tych zapiskw. Po tym, jak ci osaczyli, bd si
spodziewa twojej ucieczki. Bd obserwowa bramy Koziej Twierdzy. Przemyl to na
chodno. By moe twoje obawy s bezpodstawne. W jaki sposb mieliby powiza Toma
Borsuczowosego z Trafem, nie mwic ju o dowiedzeniu si, skd chopak przyby? Nie
podejmuj adnych lekkomylnych dziaa. Spotkaj si najpierw z Cierniem i powiedz mu o
swoich obawach. I porozmawiaj z ksiciem Sumiennym. Dzi wieczorem odbd si jego
zarczyny. Chopak dobrze si trzyma, ale to cienka i krucha fasada. Spotkaj si z nim, dodaj
mu otuchy. Przerwa i po chwili zaproponowa: Moe by wysa kogo innego...
Nie wpadem mu w sowo. Musz pojecha sam. Niektre zwoje zabior, a reszt
zniszcz.
Signem mylami do atakujcego koza, ktrego Bazen wyrzebi na mym stole.
Emblemat Bastarda Rycerskiego Przezornego zdobi blat Toma Borsuczowosego. Teraz
wydawao mi si, e i w tym tkwi zagroenie. Postanowiem go spali. Spali ca chatk. Nie
zostawi adnych ladw, e kiedykolwiek tam mieszkaem. Nawet zioa rosnce w ogrodzie
mwiy o mnie zbyt wiele. Nie powinienem zostawia po sobie tej skorupy, ktr kady
mg przetrzsn; nie powinienem pozwoli sobie na zostawienie tak wyranych ladw.
Bazen poklepa mnie po ramieniu.
Zjedz co poradzi. Potem umyj twarz i przebierz si. Nie podejmuj adnych
pochopnych decyzji. Jeli nie zboczymy z kursu, przetrwamy to, Bastardzie.
Borsuczowosy przypomniaem mu i wstaem. Postanowiem, e musimy mocno si
trzyma naszych rl. Bagam o wybaczenie, panie. Poczuem chwilow sabo, ale ju
odzyskaem siy. Przepraszam, e zakciem ci niadanie.
Przez chwil w oczach Bazna byszczao nie skrywane wspczucie. A potem bez sowa
zaj swoje miejsce przy stole. Napeniem jego filiank; Zocisty jad w zamyleniu.
Kryem po pokoju, wynajdujc sobie zajcia, ale jego wrodzona dbao o porzdek nie
pozostawiaa mi wielkiego pola do popisu w roli sucego. Nagle uwiadomiem sobie, e
stanowi ona cz jego prywatnoci. Nauczy si nie zostawia adnych ladw swej bytnoci
oprcz tych, ktre chcia pokaza innym. Dobrze by byo, gdybym te przyj tak zasad.
Czy mj pan pozwoli mi si oddali na kilka chwil? zapytaem.
Odstawi filiank i zastanawia si przez moment.
Oczywicie. Niedugo wyjd, Borsuczowosy. Nie zapomnij sprztn po niadaniu,
przynie wie wod do mycia, wyczy kominek i przynie drew. Potem mgby nadal
szlifowa z gwardzistami umiejtno posugiwania si mieczem. Spodziewam si, e
bdziesz mi towarzyszy podczas popoudniowej przejadki. Prosz, ubierz si odpowiednio.
Tak, panie powiedziaem cicho. Zostawiem go przy stole i poszedem do mojego
wasnego, ciemnego pokoiku. Zastanawiaem si krtko. Bd tu trzyma tylko rzeczy
odpowiednie dla Toma Borsuczowosego. Umyem twarz i przygadziem zmasakrowane
wosy. Woyem niebieski strj sucego. Potem zebraem wszystkie stare ubrania, juki,
zawinitko z wytrychami i narzdziami, ktre dostaem od Ciernia, oraz jeszcze kilka
przedmiotw zabranych z chatki. Kiedy popiesznie wszystko przerzucaem, natknem si na
skurczon od morskiej wody sakiewk z czym cikim w rodku. Rzemyki wyschy i
zesztywniay, musiaem wic je rozci, by otworzy sakiewk. Kiedy wytrzsnem jej
zawarto, ciki przedmiot okaza si t dziwn figurk, ktr ksi podnis na play
podczas naszej niefortunnej przygody z Moc. Wsadziem j z powrotem do zniszczonej
sakiewki, by odda mu j pniej, i pooyem na wierzchu uoonej kupki. Nastpnie
zamknem zewntrzne drzwi sypialni, uruchomiem zamek ukryty w cianie i przeszedem
przez pogrony w cakowitej ciemnoci pokj, by nacisn odpowiedni fragment muru.
Podda si mojemu naciskowi bezszelestnie. Niemiae smugi dziennego wiata, padajce z
gry, wiadczyy o szczelinach, przez ktre soce dostawao si do tajemnych przej
twierdzy. Zdecydowanym ruchem zamknem za sob drzwi i rozpoczem wspinaczk do
wiey Ciernia.
ROZDZIA 2
SUCY CIERNIA
Chopak Biay mia krlika, ktrego nadzwyczaj lubi. Krlik mieszka w jego ogrodzie,
przychodzi na woanie i caymi godzinami potrafi bez ruchu odpoczywa na jego kolanach.
Katalizatorem Chopaka bya bardzo moda kobieta, niewiele starsza od dziecka. Nazywaa si
Czerwona, lecz Chopak zwa j Dzikook, poniewa jedno jej oko zawsze zerkao w bok.
Nie lubia krlika, bo ilekro sadowia si obok Chopaka, zwierztko usiowao j odegna,
mocno j podgryzajc. Pewnego dnia krlik zdech i kiedy Czerwona znalaza go w ogrodzie,
wypatroszya go, obdara ze skry i pokroia na kolacj. Chopak Biay zauway nieobecno
swego ulubieca dopiero wtedy, gdy go zjad. Czerwona z radoci mu oznajmia, e podaa
krlika na kolacj. Skarcona, bez skruchy odpara: Ale panie, sam to przewidziae. Czy
nie napisae w swoim sidmym zwoju: Prorok odczuwa gd ciepa jego ciaa, cho
wiedzia, e bdzie to oznaczao jego koniec?.
Skryba Kucharzyn, o biaym proroku Chopaku
Byem mniej wicej w poowie drogi do wiey Ciernia, kiedy nagle uwiadomiem sobie,
co tak naprawd robi. Uciekaem, zmierzaem do mysiej dziury i ywiem tajemn nadziej,
e znajd tam mojego dawnego mentora, ktry powie mi, jak mam postpi tak jak to robi
w czasach, gdy terminowaem u niego jako przyszy skrytobjca.
Zwolniem kroku. Postpowanie odpowiednie dla siedemnastolatka nie przystoi
trzydziestopicioletniemu mczynie. Czas, bym zacz znajdowa wasn drog w wiecie
dworskich intryg. Albo ebym cakowicie go porzuci.
Mijaem jedn z niewielkich nisz w korytarzu, znamionujcych obecno judasza. Staa
tam aweczka. Pooyem na niej toboek z moim dobytkiem i usiadem, by zebra myli.
Jakie wyjcie, rozsdnie rzecz biorc, jest dla mnie najlepsze?
Zabi ich wszystkich.
Byby to dobry plan, gdybym wiedzia, kim s. Drugie wyjcie byo bardziej
skomplikowane. Musiaem chroni przed Srokatymi nie tylko ksicia, ale i siebie. Odoyem
na bok obawy o wasne bezpieczestwo, by zastanowi si nad tym, ktre grozio
Sumiennemu. Ich broni bya moliwo ujawnienia, e wadamy zwierzc magi. Ksita
Krlestwa Szeciu Ksistw nie zaakceptowaliby takiej skazy u swego monarchy.
Zniszczyoby to nie tylko nadziej Ketriken na pokojowy sojusz z wyspami Zewntrznymi,
ale prawdopodobnie doprowadzioby rwnie do obalenia tronu Przezornych. Nie sdziem
jednak, by takie skrajne dziaanie miao dla Srokatych jak warto. Uyteczno ich wiedzy
skoczyaby si wraz ze zdemaskowaniem Sumiennego. Co gorsza, razem z nim zniszczyliby
krlow, ktra popieraa wrd swego ludu tolerancj dla obdarzonych Rozumieniem. Nie.
Groba zdemaskowania Sumiennego bya uyteczna tylko o ile ksi pozostawa nastpc
tronu. Nie bd chcieli go zabi, a jedynie nakoni do swej woli.
A co to mogo oznacza? Czego by dali? Czy tego, by krlowa surowo egzekwowaa
prawo zakazujce zabijania obdarzonych Rozumieniem tylko za to, e maj t magi we
krwi? Czy moe chcieliby czego wicej? Byliby gupcami, gdyby nie usiowali
zagwarantowa sobie choby skrawka wadzy. Jeli istniej ksita czy szlachta pradawnej
krwi, Srokaci by moe staraliby si uzyska dla nich krlewsk przychylno.
Zastanawiaem si, czy na uroczysto zarczyn przybyli na dwr Brzeczkowie. Warto by si
tego dowiedzie. Matka i syn zdecydowanie s pradawnej krwi i spiskowali ze Srokatymi, by
uprowadzi ksicia. Czy teraz zechcieliby odegra bardziej aktywn rol? I w jaki sposb
Srokaci chc przekona Ketriken, e ich groby s powane? Kogo lub co mog zniszczy dla
pokazania swej siy?
Odpowied bya prosta: Toma Borsuczowosego. Jeli chodzi o nich, byem tylko
pionkiem w grze, pomniejszym sucym, ale i nieprzyjemnym osobnikiem, ktry ju
zniweczy ich plany i okaleczy jednego z ich przywdcw. Pokazali mi si zeszej nocy,
pewni, e przeka t wiadomo osobom wadajcym Kozi Twierdz. A potem, by
udowodni Przezornym, e nie s nietykalni, Srokaci powal mnie tak, jak psy powalaj
jelenia. Moja klska stanie si lekcj pogldow dla Ketriken i Sumiennego.
Ukryem twarz w doniach. Najlepszym wyjciem dla mnie jest ucieczka. Wrciwszy
jednak do Koziej Twierdzy, choby na tak krtko, nie chciaem jej znw opuszcza. Ten
zimny kamienny zamek by mi niegdy domem i cho pochodziem z nieprawego oa,
Przezorni byli moj rodzin.
Nagle usyszaem jaki szmer. Wyprostowaem si i wtedy uwiadomiem sobie, e przez
grub cian z kamienia dociera do mojej kryjwki gos modej dziewczyny. Z pen znuenia
ciekawoci pochyliem si ku judaszowi. Moim oczom ukazaa si bogato umeblowana
sypialnia. Zwrcona plecami do mnie staa ciemnowosa dziewczynka. Na krzele obok
kominka rozpiera si siwy starszy wojownik. Niektre blizny na jego twarzy powstay z
delikatnych naci, w ktre wcierano popi, uwaanych przez Zawyspiarzy za ozdob, lecz
inne wiadczyy o zetkniciu oblicza wojownika z kling. Wosy i krtk brod przetykaa mu
siwizna. Czyci i obcina sobie paznokcie podrcznym noem, a dziewczynka wiczya przed
nim taneczny krok.
...I dwa do boku, jeden w ty i obrt nucia bez tchu, drobnymi stopami wykonujc
wasne polecenia. Kiedy obrcia si lekko z furkotem haftowanych spdnic, przez chwil
migna mi jej twarz. To bya narczeska Elliania, przysza maonka Sumiennego.
Niewtpliwie przygotowywaa si do ich pierwszego wsplnego taca.
I znowu dwa kroki do boku, dwa do tyu i...
Jeden krok do tyu, Elli przerwa jej starszy mczyzna. A potem obrt. Sprbuj
jeszcze raz.
Dziewczynka znieruchomiaa i powiedziaa co szybko we wasnym jzyku.
wicz mow tych rolnikw, Ellianio. Pasuje do ich taca odpar z niewzruszonym
spokojem.
Nie chc oznajmia dziewczynka z rozdranieniem. Ich bezbarwny jzyk jest tak
samo mdy, jak ten taniec. Wypucia rbek spdnicy z doni i zaoya rce na piersi. Jest
gupi. Wszystkie te kroczki i obroty. Zupenie jak gobie, ktre przed parzeniem si kiwaj
gwkami i wzajemnie si dziobi.
Owszem zgodzi si mczyzna. A jak mylisz, dlaczego to robi? Przewicz to
jeszcze raz. I zrb to teraz bezbdnie. Jeli potrafisz zapamita kroki do wicze z mieczem,
potrafisz opanowa i to. A moe woaaby, by ci wynioli rolnicy myleli, e Runy Boga
przysay na on dla ich adnego ksicia jak niezdarn niewolnic?
Skrzywia si, pokazujc bardzo biae zby. A potem chwycia spdnice, uniosa je
skandalicznie wysoko, ukazujc bose stopy i goe nogi, i powtrzya kroki w szaleczym
tempie.
Dwa kroki do boku, jeden do tyu i obrt, dwa kroki do boku, jeden do tyu i obrt, dwa
kroki do boku...
Jej wcieka recytacja zmienia peen wdziku taniec w gorczkowe podskoki. Mczyzna
umiecha si do rozhasanej dziewczynki, lecz nie przerywa zabawy. Runy Boga,
pomylaem i wydobyem z pamici znajome brzmienie tych sw. Tak Zawyspiarze nazywali
porozrzucane wyspy, tworzce ich krain. A na jedynej zawyspiarskiej mapie, jak widziaem
w yciu, kada z drobinek ldu wyaniajca si z lodowatych wd rzeczywicie bya
oznaczona runami.
Dosy! prychn nagle wojownik.
Dziewczynka szybko oddychaa, twarz miaa zaczerwienion z wysiku. Zatrzymaa si
jednak dopiero wtedy, gdy mczyzna nagle wsta i chwyci j w objcia.
Dosy, Ellianio. Dosy. Pokazaa mi, e potrafisz to zataczy, i to bezbdnie. Na
razie przesta. Natomiast wieczorem musisz by wcieleniem wdziku, pikna i czaru. Jeli
pokaesz, e jeste zonic, twj adny ksi moe si zdecydowa na pokorniejsz pann
mod. A tego by nie chciaa.
Postawi j na ziemi i z powrotem usiad na krzele.
Owszem, chciaabym odpara byskawicznie.
Jego odpowied bya bardziej wywaona.
Nie. Nie chciaaby. Chyba e chciaaby poczu na siedzeniu mj pas?
Nie.
Odpara tak sztywno, e od razu pojem, i jego groba nie bya goosowna.
Nie zgodzi si z ni. A i mnie nie sprawioby to przyjemnoci. Jeste jednak crk
mojej siostry i nie dopuszcz do okrycia wstydem rodu naszych matek. A ty?
Nie chc okry wstydem rodu moich matek. Dziewczynka oznajmia to, stojc prosto,
jakby pokna kij. W miar jednak, jak mwia dalej, zaczy jej si trz ramiona. Ale ja
nie chc polubi tego ksicia. Jego matka wyglda jak niena harpia. Przez niego stan si
gruba od dzieci, a wszystkie bd blade i zimne jak lodowe upiory. Prosz ci, Peottre,
zabierz mnie do domu. Nie chc mieszka w tej wielkiej, zimnej jaskini. Nie chc, eby ten
chopak robi mi to, od czego ma si dzieci. Chc tylko mieszka w niskim domu naszych
matek i jedzi na moim kucu w wietrzn pogod. I chc mie wasn d, w ktrej
wiosowaabym po Sendalfiordzie, i wasne ywy, ebym moga si wyprawia na ryby. A
kiedy dorosn wasn awk w domu matek i mczyzn, ktry wie, e naley mieszka w
domu matek ony. Chc tylko tego, czego chce kada dziewczynka w moim wieku. Ten
ksi oderwie mnie od rodu moich matek, jak odrywa si gazk od winoroli, i zrobi si
tu krucha i sucha, a poami si na kawaeczki!
Ellianio, Ellianio, serce moje, przesta! Mczyzna wsta pynnym ruchem
wojownika, cho by typowym, krpym i masywnym Zawyspiarzem. Podnis dziewczynk,
a ona skrya twarz na jego ramieniu. Wstrzsa ni szloch i w oczach wojownika stany zy.
Cicho ju, cicho. Jeli bdziemy sprytni, jeli bdziesz silna i szybka, i zataczysz jak jaskki
nad wod, to nigdy do tego nie dojdzie. Nigdy. Dzisiaj odbd si tylko zarczyny, moja
byskotko, a nie lub. Mylisz, e Peottre by ci tu zostawi? Gupiutka rybka! Nikt nie zrobi z
tob dziecka dzisiaj w nocy ani adnej innej nocy jeszcze przez wiele lat! A nawet wtedy
stanie si to tylko za twoj zgod. To ci obiecuj. Sdzisz, e okrybym wstydem rd naszych
matek, pozwalajc na co innego? To tylko taniec, ale musimy go wykona bezbdnie.
Postawi j z powrotem na ziemi, unis jej podbrdek, by musiaa na niego spojrze, i
grzbietem poznaczonej bliznami doni star z policzkw dziewczynki zy. No, ju. Ju.
Umiechnij si do mnie. I pamitaj. Pierwszy taniec musisz zataczy z tym adnym
ksiciem, ale drugi jest dla Peottrego. Poka mi wic, jak zataczymy razem, poka mi te
gupie podskoki rolnikw.
Zacz nuci co niemelodyjnie, by podda rytm, i dziewczynka wycigna do wuja
drobne donie. Razem ruszyli w tan; ona poruszaa si jak puch ostu na wietrze, a on jak
szermierz. Obserwowaem ich taniec. Bosonoga dziewczynka skupia wzrok na oczach
mczyzny, a wojownik patrzy nad jej gow w przestrze, ktr widzia tylko on.
Taniec przerwao im stukanie do drzwi.
Wej! zawoa Peottre i do rodka wkroczya suca z przewieszon przez rami
sukienk. Peottre i Elliania odstpili gwatownie od siebie i znieruchomieli. Gdyby do pokoju
wlizn si w, nie mogliby zachowa si ostroniej. Kobieta miaa jednak na sobie strj
zawyspiarski, bya jedn z nich.
Zachowywaa si dziwnie. Nie dygna. Rozpostara sukienk, by si jej przyjrzeli, i
potrzsna ni, demonstrujc strj w caej krasie.
Narczeska woy j dzisiejszego wieczoru.
Peottre powid wzrokiem po sukience. Ja sam nigdy nie widziaem czego podobnego.
Bya to damska suknia skrojona dla dziewczynki. Bladoniebieski materia odsania dekolt.
Piana koronek i przemylne zaszewki z przodu zbieray materia w fady, co pomoe
narczesce uda, e ma biust. Elliania poczerwieniaa. Peottre by bardziej bezporedni. Stan
midzy siostrzenic a sukienk, jakby chcia dziewczynk przed ni obroni.
Nie. Nie woy.
Owszem, woy. Pani si podoba. Mody ksi uzna j za niezwykle atrakcyjn.
To nie bya opinia, lecz polecenie.
Nie, nie woy. To kpina z tego, kim jest Elliania. To nie jest strj dla narczeski Runw
Boga. Gdyby to woya, obraziaby rd naszych matek.
Peottre postpi krok do przodu i nagym ruchem rki strci sukienk z rk sucej na
ziemi.
Mylaem, e kobieta cofnie si albo poprosi o wybaczenie. Zamiast tego spojrzaa tylko
na niego beznamitnie i po chwili oznajmia:
Pani mwi: To nie ma nic wsplnego z Runami Boga. To jest sukienka, ktra
przypadnie do gustu mczyznom z Krlestwa Szeciu Ksistw. Ona j woy. Przerwaa,
jakby si nad czym zastanawiaa, i dodaa: Jeli jej nie woy, sprowadzi
niebezpieczestwo na rd waszych matek.
Pochylia si i podniosa sukienk, jakby to, co zrobi Peottre, byo wybrykiem
kaprynego dziecka.
Stojca za wujem Elliania wydaa cichy okrzyk, w ktrym zabrzmiaa nuta blu. Kiedy
Peottre si odwraca, migna mi jej twarz, zastyga w kontrolowanym bezruchu, lecz na czole
dziewczynki pojawiy si nagle kropelki potu, a ona sama poblada tak bardzo, jak poprzednio
bya zaczerwieniona.
Przesta! powiedzia wojownik cicho i najpierw pomylaem, e odezwa si do
dziewczynki, ale on obejrza si przez rami. Kiedy jednak przemwi ponownie, wcale nie
sprawia wraenia, e zwraca si do sucej. Przesta! powtrzy. Przebieranie jej za
dziwk nie stanowio czci naszej umowy. Nie zmusisz nas do tego. Przesta albo j zabij i
stracisz tu swoje oczy i uszy.
Doby zza pasa n, podszed do kobiety i przyoy ostrze do jej garda. Suca nie
zblada ani nie wzdrygna si; staa spokojnie z byszczcymi oczyma, niemal umiechajc
si szyderczo. Nie zareagowaa na jego sowa. Wtem Elliania zaczerpna chrapliwie tchu i
zgarbia si. Po chwili si wyprostowaa.
Jednym pynnym ruchem Peottre porwa strj z rk kobiety. Jego n musia by ostry jak
brzytwa, poniewa bez najmniejszego wysiku rozci nim przd sukienki. Rzuci trzepoczce
kawaki materiau na podog i podepta je.
Wyno si! rzuci do kobiety.
Wedle twego yczenia, panie, oczywicie mrukna, lecz w jej gosie pobrzmiewaa
nuta szyderstwa, potem odwrcia si i wysza z komnaty. Nie pieszya si, a Peottre
odprowadza j wzrokiem, dopki nie zamkny si za ni drzwi. Wtedy odwrci si do
Ellianii.
Bardzo ci boli, rybko?
Potrzsna gow, wysoko unoszc podbrdek. Odwane kamstwo, poniewa
wygldaa, jakby miaa zemdle.
Wstaem cicho. W czoo wbiy mi si drobinki kurzu od opierania si o mur.
Zastanawiaem si, czy Cier wie, e narczeska nie chce polubi naszego ksicia.
Zastanawiaem si, czy wie, e Peottre nie uwaa zarczyn za wicy gest. Zastanawiaem
si, jaka choroba dolega narczesce, kim jest Pani i dlaczego suca bya taka niegrzeczna.
Upchnem strzpy informacji razem z pytaniami w zaktkach umysu, wziem toboek i
znw ruszyem do wiey Ciernia. Dziki szpiegowaniu przynajmniej na krtk chwil
zapomniaem o wasnych troskach.
Wszedem po ostatnim stromym odcinku schodw do komnaty na szczycie wiey i
pchnem mae drzwi. Z jakiej odlegej czci zamku dobiegy mnie dwiki muzyki.
Prawdopodobnie minstrele przygotowywali si do wieczornych uroczystoci. Dostaem si do
pokoju Ciernia, wykorzystujc tajne wejcie za stojakiem na wino. Wstrzymaem oddech,
cicho popchnem ramieniem stojak na miejsce i pooyem obok niego moje zawinitko.
Mczyzna pochylony nad roboczym stoem Ciernia mrucza gardowo co do siebie, jakby
recytowa piewnie list skarg. Muzyka staa si goniejsza i wyraniejsza. Od kta przy
kominku i miecza Szczerego dzielio mnie pi krokw. Kiedy mczyzna odwrci si do
mnie, wanie dotknem rkojeci. By to ten gupek, ktrego zauwayem przed dwoma
tygodniami na dziedzicu stajni. Zaskoczony, przechyli trzyman w rkach tac z
miseczkami, tuczkiem i filiank, tak e caa ta porcelana zjechaa na bok. Szybko postawi
tac na stole. Muzyka ucicha.
Przez jaki czas patrzylimy na siebie skonsternowani. Linia powiek mczyzny
sprawiaa, e wydawa si stale zaspany. Z jego ust wystawa koniec jzyka, przytknity do
grnej wargi. Mae uszy cile przylegay mu do gowy pod nierwno ostrzyonymi wosami.
Ubranie na nim wisiao; rkawy koszuli i nogawki zostay obcite na kocach, co wiadczyo,
e donasza rzeczy po kim rolejszym. Sam by niski i pulchny i wszystkie osobliwoci jego
wygldu budziy dziwny niepokj. Przebieg mnie ostrzegawczy dreszcz. Wiedziaem, e ten
czowiek nie stanowi dla mnie zagroenia, ale nie chciaem, by znajdowa si w pobliu. Z
tego, jak si krzywi na mj widok, byo wida, e podziela moje uczucia.
Odejd! odezwa si gardowym, ale cichym gosem.
Zaczerpnem tchu i powiedziaem spokojnie:
Mnie wolno tu przebywa. A tobie?
Domyliem si, e to sucy Ciernia, chopak, ktry przynosi mu drewno oraz wod i
sprzta komnat. Nie wiedziaem jednak, jak bardzo stary mu ufa, wic nie wypowiedziaem
jego imienia. Chyba stary skrytobjca nie mg by na tyle nieostrony, by powierzy
tajemnic swoich ukrytych przej pgwkowi.
Ty. Odejd. Nie wid mnie!.
Zachwiaem si pod potnym pchniciem Mocy, ktrym mnie zaatakowa. Gdybym nie
wznis wczeniej swoich murw obronnych, to na pewno bym tak zrobi, to znaczy odszed i
go nie widzia. Byskawicznie zacieniajc i pogrubiajc chronice mnie ciany, zadaem
sobie przelotnie pytanie, czy ju mi to kiedy robi. A jeli tak, to czy pamitabym to?
Zostaw mnie! Nie rb mi krzywdy! Odejd, mierdzipsie!.
Odczuem jego drugie pchnicie, ale ju mnie tak nie przestraszyo. Mimo to nie
opuciem murw obronnych, by odpowiedzie mu Moc.
Nie zrobi ci krzywdy powiedziaem drcym gosem, chocia bardzo si staraem go
uspokoi. Nigdy nie miaem takiego zamiaru. Zostawi ci w spokoju, jeli tego chcesz, ale
nie odejd. I nie pozwol, eby tak mnie popycha.
Usiowaem mwi stanowczym tonem dorosego, karccego dziecko za ze zachowanie.
Sucy prawdopodobnie nie mia pojcia, co robi; niewtpliwie uywa tylko broni, ktra ju
si sprawdzia.
Ale na jego twarzy zamiast skruchy pojawi si gniew. I czyby strach? Jego oczka, kiedy
je zmruy, niemal znikny w fadach tuszczu. Przez chwil nie zamyka ust, a jzyk
wysun jeszcze bardziej. Potem wzi tac i z powrotem postawi na stole z tak si, e
podskoczyy wszystkie naczynia.
Odejd! powtrzy Moc gniewne sowa. Nie widzisz mnie!.
Podszedem chwiejnie do krzesa Ciernia i rozsiadem si na nim.
Widz ci odparem beznamitnie. I nigdzie nie pjd. Skrzyowaem rce na
piersi. Miaem nadziej, e nie dostrzega, jak bardzo jestem roztrzsiony. To ty powiniene
wykonywa swoj prac i udawa, e mnie nie widzisz. A kiedy skoczysz, powiniene
odej.
Nie zamierzaem mu ustpi; nie mogem tego zrobi. Gdybym std wyszed,
wyjawibym mu, w jaki sposb przyszedem, a jeeli tego nie wiedzia, nie chciaem mu tego
pokazywa. Odchyliem si na oparcie krzesa i staraem si sprawia wraenie odpronego.
Spojrza na mnie zym wzrokiem; jego wcieke uderzenia Moc w moje mury obronne
przeraay mnie. By silny. Jeli jest tak silny bez szkolenia, to jaki okae si jego talent,
gdyby nauczy si nad nim panowa? To bya przeraajca myl. Patrzyem na zimny
kominek, ale ktem oka obserwowaem sucego. Albo skoczy prac, albo postanowi nic
nie robi. W kadym razie podnis tac, przeci pokj i pocign stojak na zwoje. Z tego
wejcia skorzysta raz na moich oczach Cier. Sucy znikn, ale kiedy stojak wrci na
swoje miejsce, znw dosign mnie jego gos i Moc.
mierdzisz jak psia kupa. Porba ci i spali.
Jego gniew by jak cofajca si fala, ktra zostawia mnie na brzegu. Po pewnym czasie
przycisnem donie do skroni. Zaczo mi si dawa we znaki napicie towarzyszce
podtrzymywaniu tak szczelnych i grubych cian, ale jeszcze nie miaem ich opuci. Gdyby
udao mu si wyczu, e osabiam oson, i gdyby wanie wtedy nakaza mi co Moc, to
ulegbym mu, tak jak Sumienny uleg mojemu impulsywnemu rozkazowi, by ze mn nie
walczy. Obawiaem si, e jego umys wci nosi lad tamtego polecenia.
To bya kolejna sprawa, ktr musiaem si zaj. Czy ten rozkaz wci go ogranicza?
Postanowiem sobie wtedy, e musz doj, jak si odwouje rozkaz wydany Moc.
Wiedziaem, e jeli mi si nie powiedzie, stanie si to wkrtce przeszkod do powstania
midzy nami jakiejkolwiek prawdziwej przyjani. A potem zastanowiem si, czy ksi w
ogle wie, co mu zrobiem. To by przypadek, powiedziaem sobie, i od razu wzgardziem
tym kamstwem. Ten rozkaz w umyle ksicia wypali mj wybuch zoci. Wstydziem si
tego uczynku i im szybciej go cofn, tym wiksz korzy przyniesie to nam obu.
Znw niejasno zdaem sobie spraw z dwikw muzyki. Wykonaem ostrony
eksperyment. W miar, jak powoli opuszczaem mury, muzyka stawaa si w moim umyle
coraz goniejsza. Zakrycie uszu rkami niczego nie zmienio. Muzyka Mocy. Nigdy nawet
nie wyobraaem sobie czego takiego, a tworzy j ten pgwek. Kiedy przestaem zwraca
na ni uwag, wtopia si w szemrzc fal myli, zawsze obecn na skraju mojej Mocy. W
wikszoci byy to bezksztatne szepty, podsuchane myli ludzi, ktrzy mieli akurat tyle
talentu, by ich najwaniejsze myli wczyy si w nurt Mocy. Jeli skupiaem na nich swoje
umiejtnoci, czasami potrafiem wydoby z umysw tych ludzi cae myli i obrazy, lecz oni
sami nie dysponowali tak Moc, by mnie wyczu, a co dopiero mi odpowiedzie. Ten
pgwek by inny. Ogie Mocy pon w nim z rykiem, a ta muzyka stanowia ar i dym
jego dzikiego talentu. Nie stara si go ukrywa; prawdopodobnie nie mia pojcia, jak to
zrobi, ani powodu, by to uczyni.
Odpryem si, podtrzymujc tylko mury obronne, pozwalajce ukry moje prywatne
myli przed kiekujcym talentem Sumiennego. A potem z jkiem ukryem twarz w doniach
czaszk zacz mi rozsadza bl wywoany uyciem Mocy.
* * *
Bastardzie?
Obecno Ciernia wyczuem na moment przed tym, jak dotkn mego ramienia. Mimo to
obudziem si gwatownie i uniosem rce, jakbym si broni przed ciosem.
Co ci dolega, chopcze? zapyta ostro i pochyli si jeszcze bardziej, by przyjrze mi
si z bliska. Masz przekrwione oczy! Kiedy ostatnio spae?
Chyba teraz. Udao mi si sabo umiechn. Przecignem domi po obcitych
wosach. Mokre od potu, przylegay pasko do gowy. Pamitaem jedynie strzpy ulotnego
koszmaru. Poznaem twojego sucego oznajmiem drcym gosem.
Motka? No tak. Nie jest to najbystrzejszy czowiek w twierdzy, ale doskonale suy
moim celom. Trudno mu wyjawi jakie sekrety, skoro nie ma do rozumu, by rozpozna
tajemnic, nawet gdyby si o ni potkn. Ale dosy o nim. Przyszedem na gr, gdy tylko
dotara do mnie wiadomo pana Zocistego, majc nadziej, e ci zapi. O co chodzi z tymi
Srokatymi w miecie?
Napisa ci o nich? zapytaem, nagle rozsierdzony.
Nie dosownie. Tylko ja mogem si tego domyli. Mw.
Szli za mn zeszej nocy... dzi o wicie. eby mnie przestraszy i da zna, e mnie
znaj. e w kadej chwili mog mnie odnale. Cierniu, nie myl o tym przez chwil.
Wiedziae, e twj sucy... jak on si nazywa? Motek? Wiedziae, e on dysponuje
Moc?
Do czego? Tuczenia filianek? Stary prychn, jakbym opowiedzia kiepski art.
Westchn i z niesmakiem machn rk w kierunku zimnego kominka. Ma codziennie
rozpala ogie i cigle o tym zapomina. O czym ty mwisz?
Motek jest obdarzony Moc. Szczodrze obdarzony. Niemal mnie powali, kiedy go tu
przez przypadek zaskoczyem. Gdybym nie podtrzymywa murw obronnych, by pilnowa
umysu przed Sumiennym, to Motek wymazaby mi chyba z gowy wszystkie myli.
Powiedzia, ebym odszed i go nie widzia. I ebym nie robi mu krzywdy. I wiesz co,
Cierniu, myl, e on to ju robi wczeniej. Kiedy widziaem, jak na dziedzicu stajni
drocz si z nim chopcy, i usyszaem, zupenie jakby kto gono powiedzia: Nie widcie
mnie. I wtedy stajenni rozeszli si do swoich zaj, a ja nie pamitam, ebym w ogle go
tam spotka.
Cier powoli opad na krzeso. Wycign rk i chwyci mnie za do, jakby to mogo
uczyni moje sowa bardziej zrozumiaymi. A moe chcia sprawdzi, czy nie owadna mn
gorczka.
Chcesz mi powiedzie, e Motek dysponuje Moc powiedzia ostronie.
Tak. Jest surowa i nieuksztatowana, lecz ponie w nim jak ognisko. Nigdy nie
zetknem si z czym podobnym. Zamknem oczy, przycisnem donie do skroni i
sprbowaem na powrt scali czaszk. Czuj si, jakby mnie kto pobi.
Masz. Moe to ci sprawi ulg powiedzia po chwili szorstko Cier.
Wziem zimn, wilgotn szmatk i pooyem j sobie na oczach. Wiedziaem, e nie ma
sensu prosi go o co mocniejszego. Uparty starzec uzna, e stosowane przeze mnie leki na
umierzenie blu umniejsz moje zdolnoci nauczenia Sumiennego posugiwania si Moc.
Nie ma co tskni za ulg, jak mgby mi przynie kozek. Jeli na zamku jeszcze go troch
zostao, by dobrze ukryty.
I co ja mam z tym zrobi? mrukn.
Uniosem rg szmatki, by na niego zerkn.
Z czym?
Z Motkiem i jego Moc.
Zrobi? A co moesz zrobi? Ten pgwek jest ni obdarzony.
Usiad na swoim krzele.
Z tego, co przetumaczyem ze zwojw traktujcych o Mocy, wynika, e stanowi on dla
nas niejakie zagroenie. Jego talent jest dziki, nikt go nie uczy i Motek nie wie, co to
dyscyplina. Posugujc si Moc, moe niechccy przeszkodzi Sumiennemu w nauce.
Rozzoszczony, potrafi uy Mocy przeciwko innym; zreszt najwyraniej ju to robi. Co
gorsza, mwisz, e jest silny. Silniejszy od ciebie?
Uniosem rk w bezradnym gecie.
Nie mam pojcia. Mj talent zawsze by nieobliczalny, Cierniu. Nie znam adnego
sposobu na zmierzenie go. Nie czuem si jednak tak osaczony od czasu, gdy cay krg Mocy
Konsyliarza uderzy we mnie swymi poczonymi siami.
Hm. Odchyli si na krzele i wbi wzrok w sufit. By moe najbardziej rozwanym
posuniciem byoby go po prostu umierci. Oczywicie bez przemocy. To nie jego wina, e
stanowi dla nas zagroenie. Mniej radykalnym wyjciem byoby podawanie mu kozka, by
stumi lub zniszczy jego talenty. Poniewa jednak twoje lekkomylne naduywanie tego
ziela w cigu minionych dziesiciu lat nie pozbawio ci cakowicie umiejtnoci
posugiwania si Moc, mniej ufam w jego skuteczno ni autorzy zwojw o niej
traktujcych. Skaniam si ku trzeciej drodze, by moe nie tak bezpiecznej. Zastanawiam si,
czy wanie dlatego mnie ona pociga, e ewentualne korzyci dorwnuj ryzyku.
Uczy go? Jknem na widok niemiaego umiechu starego. Cierniu, nie. Nasza
wiedza nie daje nam pewnoci, e moemy bezpiecznie uczy Sumiennego, a on jest
posusznym chopcem o bystrym umyle. Ten twj Motek ju jest nastawiony do mnie
wrogo. Jego obelgi budz we mnie lk, e jako wyczu moj zdolno Rozumienia. A to,
czego sam si nauczy, wystarczy, by stanowi dla mnie zagroenie, jeli sprbowabym
nauczy go czego wicej.
A zatem uwaasz, e powinnimy go zabi? Albo okaleczy jego talent?
Nie chciaem podejmowa takiej decyzji. Nie chciaem nawet wiedzie, e way si taka
decyzja, a mimo to znw siedziaem po uszy w intrygach Przezornych.
Ani jedno, ani drugie mruknem. Nie moglibymy go po prostu wysa gdzie
bardzo daleko std?
Bro, ktr wyrzucimy dzi, jutro poczujemy na gardle odpar nieustpliwie Cier.
Dlatego dawno temu krl Roztropny zatrzyma swojego wnuka z nieprawego oa przy sobie.
Musimy podj podobn decyzj w sprawie Motka. Wykorzysta go albo unieszkodliwi.
Nie ma poredniej drogi. Wycign do mnie rk doni ku grze i doda: Tak jak
widzielimy to w przypadku Srokatych.
Nie wiem, czy chcia mnie w ten sposb skarci, ale jego sowa i tak mnie ubody.
Odchyliem si na oparcie krzesa tak, by zimny okad zsun mi si na oczy.
A co miaem zrobi? Zabi ich wszystkich, nie tylko Srokatych, ktrzy wywabili
ksicia, ale i starszyzn pradawnej krwi, ktra przysza nam z pomoc? A potem owczyni
krlowej? I rodzin Brzeczkw? I Urodn, przysz maonk Uprzejmego Brzeczki, i...
Wiem, wiem przerwa mi Cier poszerzanie krgu ofiar skrytobjstw, ktre i tak nie
uchroniyby naszego sekretu przed ujawnieniem. A mimo to zobacz, co si dzieje. Pokazali
nam, e s szybcy i sprawni. Wrcie do Koziej Twierdzy ledwie dwa dni temu, a oni byli
czujni i gotowi na twj powrt. Czy si myl, e zeszego wieczoru po raz pierwszy
wypucie si do miasta? Pokrciem gow. A oni natychmiast ci znaleli. I zadbali o
to, by wiedzia, e ci ledz. Rozmylny ruch. Zaczerpn gboko tchu; widziaem, jak
analizuje ten problem, usiujc dostrzec, co chcieli nam przekaza Srokaci. Wiedz, e
ksi jest Rozumiejcy. Wiedz, e Rozumiejcy jeste ty. Mog zniszczy kadego z was,
kiedy tylko zechc.
O tym ju wiedzielimy przedtem. Myl, e mieli inny cel. Odetchnem,
uporzdkowaem myli i opisaem z grubsza tamto spotkanie. Teraz widz je w nowym
wietle. Chcieli, ebym si przestraszy i zastanowi, co mog zrobi, by przestali mi
zagraa. Mog stanowi dla nich niebezpieczestwo, ktre wyeliminuj, albo sta si dla
nich przydatny. Nie tak dokadnie widziaem to wczeniej, lecz teraz wnioski wydaway si
oczywiste. Przestraszyli mnie, a potem pozwolili odej, bym mia czas na uwiadomienie
sobie, e adn miar nie dam rady zabi ich wszystkich. Nie miaem moliwoci
dowiedzenia si, ile osb zna ju moj tajemnic. Mogem zachowa ycie tylko wtedy,
gdybym sta si dla nich uyteczny. Czego ode mnie zadaj? Moe jako szpieg w Koziej
Twierdzy. Albo jako bro w zamku, kto, kogo bd mogli zwrci przeciwko Przezornym
od wewntrz.
Cier bez wysiku ledzi tok moich myli.
Czy sami nie obralibymy takiej drogi? Hm. Tak. Radz ci ostrono, przynajmniej
przez jaki czas. Ale i otwarto. Bd gotw na nastpne spotkanie. Zorientuj si, czego chc
i co proponuj. W razie koniecznoci daj im do zrozumienia, e zdradzisz ksicia.
Mam sob pomacha jak przynt.
Wyprostowaem si i zdjem okad z oczu.
W kciku ust Ciernia czai si umieszek.
Wanie. Wycign rk, wic podaem mu wilgotn szmatk. Przechyli gow,
przygldajc mi si krytycznie. Wygldasz okropnie. Gorzej ni czowiek po tygodniowym
pijastwie. Bardzo ci boli?
Poradz sobie odparem szorstko.
Zadowolony skin gow.
Obawiam si, e bdziesz musia. Ale za kadym razem bl si zmniejsza, prawda?
Twoje ciao uczy si go zwalcza. Moe jak szermierz, przyzwyczajajcy minie do
wielogodzinnych wicze.
Pochyliem si i z westchnieniem potarem piekce oczy.
Myl, e raczej jak bkart, ktry uczy si znosi bl.
No c. Tak czy owak, jestem zadowolony odpowiedzia z roztargnieniem.
Pomylaem, e nie znajd u starego wspczucia. Wsta. Id si umyj, Bastardzie. Zjedz
co. Niech ci widz. Chod uzbrojony, ale nie ostentacyjnie. Zastanowi si. Zapewne
pamitasz, gdzie trzymam trucizny i narzdzia. We, czego ci trzeba, ale zostaw spis, ebym
wiedzia, co ma uzupeni mj ucze.
Nie odpaliem, e niczego nie wezm, e od dawna nie jestem skrytobjc. Ju nawet
mylaem o kilku proszkach, ktre mogyby mi si przyda, gdyby znw zaskoczy mnie
liczniejszy wrg, tak jak dzi rano.
Kiedy zobacz tego twojego nowego ucznia? zapytaem swobodnym tonem.
Ju go widziae. Cier umiechn si. A kiedy go poznasz? Nie jestem pewien,
czy byoby to rozsdne albo przyjemne dla ktregokolwiek z was. Albo dla mnie. Bastardzie,
zamierzam ci prosi o honorowe zachowanie w tej sprawie. Zostaw mi ten sekret i nie prbuj
go rozwika. Zaufaj mi, e tak bdzie lepiej.
Skoro ju mwimy o wikaniu, chciabym ci powiedzie o czym jeszcze. Przystanem
po drodze na gr i usyszaem gosy. Zajrzaem do komnaty narczeski. Mam pewne
informacje, ktrymi chyba powinienem si z tob podzieli.
Popatrzy na mnie z ukosa.
Kuszce. Bardzo kuszce. Ale nie udao ci si cakowicie odwrci mojej uwagi.
Obietnica, Bastardzie, zanim sprbujesz skierowa moje myli na inn ciek.
Prawd mwic, nie chciaem jej dawa. Pona we mnie ciekawo, a nawet jaka
dziwna zazdro. Byo to wbrew wszelkim naukom, jakich udziela mi stary. Nauczy mnie,
bym dowiadywa si jak najwicej o wszystkim, co si wok mnie dzieje. Nigdy nie
wiadomo, co si moe okaza uyteczne. Jego zielone oczy patrzyy na mnie zowrogo, a
wreszcie spuciem wzrok. Pokrciem gow, ale powiedziaem:
Obiecuj, e nie bd si rozmylnie stara odkry tosamoci twojego nowego ucznia.
Czy mog jednak zapyta o jedno? Czy on wie o moim istnieniu, czy wie, czym i kim byem?
Mj chopcze, ja nie zdradzam cudzych tajemnic.
Westchnem cicho z ulg. Nieprzyjemnie byoby wyobraa sobie, e kto w twierdzy
mnie obserwuje, wiedzc kim jestem i pozostajc w ukryciu przede mn. Przynajmniej byem
z tym nowym uczniem na rwnej stopie.
A teraz narczeska.
I zoyem mu raport, cho ju nigdy nie spodziewaem si tego robi. Tak jakbym by
chopcem, powtrzyem mu dokadnie podsuchane sowa, a potem Cier pyta, co moim
zdaniem te sowa znacz. Odpowiedziaem bez ogrdek.
Nie wiem, jak rol peni ten mczyzna w oddaniu narczeski w rce krlowej
Ketriken. Nie sdz jednak, by czu si zwizany zarczynami, a rady, jakie daje
dziewczynce, upewniaj j, e ona sama nie musi si czu do niczego zobowizana.
To nadzwyczaj interesujca i cenna ciekawostka, Bastardzie. Ich dziwna suca te
mnie intryguje. Kiedy czas ci pozwoli, mgby znw ich podejrze i da mi zna, co
odkrye.
Czy rwnie dobrze nie mgby tego zrobi twj nowy ucze?
Znw si dopytujesz i dobrze o tym wiesz. Tym razem jednak odpowiem. Nie. Mj
ucze wie niewiele wicej o sieci tajemnych przej w zamku, ni ty swego czasu. To nie jest
wiedza dla uczniw. Maj do zajcia z pilnowaniem siebie i wasnych tajemnic, ebym im
powierza moje. Chyba jednak ka mojemu uczniowi zwraca szczegln uwag na t
suc. To element tej nowej ukadanki, ktrego boj si najbardziej. Ale judasze i tajemne
przejcia Koziej Twierdzy nale tylko do nas. A wic usta wykrzywi mu dziwny umiech
chyba moesz si uwaa za wyzwolonego na czeladnika. Nie chodzi o to, e jeste
skrytobjc. Obaj doskonale wiemy, e to ju przeszo.
Ten art trafi w czue miejsce. Nie chciaem myle, jak gboko wniknem w moje
stare role szpiega i skrytobjcy. Ju zabiem dla mojego ksicia, i to kilka razy. Uczyniem to
w gniewie, kiedy broniem samego siebie i ratowaem ksicia Sumiennego. Czy znw
zabibym dla Przezornych, potajemnie, posugujc si trucizn, z zimn wiadomoci
koniecznoci? Najbardziej niepokojce w tym pytaniu byo to, e nie potrafiem na nie
odpowiedzie. Skierowaem myli na bardziej produktywne cieki.
Kim jest ten czowiek w komnacie narczeski? To znaczy poza tym, e to jej wuj
Peottre?
No tak. Twoje pytanie zawiera odpowied. To jej wuj, brat jej matki. Wedle dawnych
zwyczajw Wysp Zewntrznych jest waniejszy ni jej ojciec. U Zawyspiarzy liczy si rd
matki. Wanymi mczyznami w yciu dzieci s bracia ich matki. Mowie wstpowali do
klanw swoich on, a dzieci przyjmoway emblemat klanu matek.
Skwitowaem jego sowa skinieniem gowy. Podczas wojny ze szkaratnymi okrtami
czytaem zwoje na temat Zawyspiarzy, ktre znajdoway si w bibliotece Koziej Twierdzy,
usiujc zrozumie wojn, jak nam wypowiedzieli. Suyem te na pokadzie okrtu
Rurisk z uciekinierami z wysp Zewntrznych i od nich dowiedziaem si nieco o ich
ziemiach i zwyczajach. To, co teraz mwi Cier, pasowao do moich wspomnie.
Mj mistrz potar w zamyleniu podbrdek.
Kiedy Arkon Krwawooki zaproponowa nam ten sojusz, mia wsparcie hetgurdu.
Przyjem propozycj oraz to, e jako ojciec Ellianii moe zaaranowa jej maestwo.
Pomylaem, e Wyspy Zewntrzne odrzuciy swoje matriarchalne zasady, ale teraz
zastanawiam si, czy to moliwe, e rodzina Ellianii wci je wyznaje. Dlaczego jednak nie
ma tu adnej krewniaczki, ktra by przemawiaa w jej imieniu i ukadaa si o warunki
zarczyn? Wydaje si, e robi to Arkon Krwaw