7
Rozmowy __________________________________________ __________ Grzegorz Jarzyna Krzysztof Warlikowski Teatr może pokazać niemożliwe Grzegorz Jarzyna i Krzysztof Warlikowski sięgają po teksty brytyjskiej dramatopisarki Sary Kane. W teatrze Rozmaitości przygotowują warszawską premierę "Oczyszczonych" w reżyserii Warlikowskiego, w lutym na afiszu pojawi się "4.48 Psychosis" w reżyserii Jarzyny. Grzegorz Jarzyna i Krzysztof Warlikowski sięgają po teksty brytyjskiej dramatopisarki Sary Kane. W przyszłym tygodniu w teatrze Rozmaitości - warszawska premiera "Oczyszczonych" w reżyserii Warlikowskiego, w lutym na afiszu pojawi się "4.48 Psychosis" w reżyserii Jarzyny. Dorota Wyżyńska: Co Was zaintrygowało w twórczości Sary Kane? Krzysztof Warlikowski: Jej dramaturgia nie wyrasta z zmienili płeć, żeby móc kochać i być kochanym. Tancerka z peep-show, którą w "Oczyszczonych" gra Staszka Celińska, to kobieta, która odmówiła sobie prawa bycia normalną, kochaną, prawa do uczciwego życia. To bankructwa nie tylko pieniężne, ale przede wszystkim moralne. Czuje się niepotrzebna, odrzucona. Przychodzi do niej człowiek, który mówi, że jest lekarzem duszy. Poddaje się jego terapii. Jak przyjmowali aktorzy te ekstremalne sceny? Czy mieli podczas prób blokadę, opory? Czy trudno było się im zmierzyć z tekstami Sary Kane? Krzysztof Warlikowski: Ta atmosfera przekroczenia była od samego początku. "Oczyszczeni" to osobista spowiedź. Znaleźliśmy się w podobnej sytuacji: siedzimy przy stole i

Rozmowy (G. Jarzyna, K. Warlikowski) - Teatr może pokazać niemożliwe.docx

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Rozmowy (G. Jarzyna, K. Warlikowski) - Teatr może pokazać niemożliwe.docx

Rozmowy __________________________________________________

__

Grzegorz Jarzyna Krzysztof Warlikowski

Teatr może pokazać niemożliwe

       Grzegorz Jarzyna i Krzysztof Warlikowski sięgają po teksty brytyjskiej dramatopisarki Sary Kane. W teatrze Rozmaitości przygotowują warszawską premierę "Oczyszczonych" w reżyserii Warlikowskiego, w lutym na afiszu pojawi się "4.48 Psychosis" w reżyserii Jarzyny.

Grzegorz Jarzyna i Krzysztof Warlikowski sięgają po teksty brytyjskiej dramatopisarki Sary Kane. W przyszłym tygodniu w teatrze Rozmaitości - warszawska premiera "Oczyszczonych" w reżyserii Warlikowskiego, w lutym na afiszu pojawi się "4.48 Psychosis" w reżyserii Jarzyny.

Dorota Wyżyńska: Co Was zaintrygowało w twórczości Sary Kane?

Krzysztof Warlikowski: Jej dramaturgia nie wyrasta z intelektualnej refleksji. To pisanie w ciemnym pokoju. To bezbronna spowiedź, zadziwienie nad światem. Podobnie pisała Anna Frank, która wyglądając przez okno, z naiwnością dziecka zastanawiała się, dlaczego niedawno mogła bawić się na podwórku, a teraz siedzi zamknięta. Niemcy zabronili Żydom prawa do życia. Nie wiem, przez jakie piekło przeszła Sarah Kane? Czy została wykluczona ze społeczeństwa jako osoba homoseksualna?

Grzegorz Jarzyna: Kiedy czytam "4.48 Psychosis", czuję, że ona rzuca na szalę siebie. Zrezygnowała z typowej formy dramaturgicznej. Zapisuje kawałki z życia. Pogrąża się coraz bardziej. To bagno, które wciąga. To, co ją boli "wymiotuje" na kartki

zmienili płeć, żeby móc kochać i być kochanym.

Tancerka z peep-show, którą w "Oczyszczonych" gra Staszka Celińska, to kobieta, która odmówiła sobie prawa bycia normalną, kochaną, prawa do uczciwego życia. To bankructwa nie tylko pieniężne, ale przede wszystkim moralne. Czuje się niepotrzebna, odrzucona. Przychodzi do niej człowiek, który mówi, że jest lekarzem duszy. Poddaje się jego terapii.

Jak przyjmowali aktorzy te ekstremalne sceny? Czy mieli podczas prób blokadę, opory? Czy trudno było się im zmierzyć z tekstami Sary Kane?

Krzysztof Warlikowski: Ta atmosfera przekroczenia była od samego początku. "Oczyszczeni" to osobista spowiedź. Znaleźliśmy się w podobnej sytuacji: siedzimy przy stole i spowiadamy się sobie. Nie możemy wobec tak osobistych wyznań być nieprawdziwi. Żeby uniknąć nieprawdy, musieliśmy uruchomić nasze stresy, nasz ból, nasze nieprzystosowanie do świata.

Renate Jett, aktorka z Austrii, chciała zrezygnować. Na jednej z pierwszych prób powiedziała: "Przepraszam, ale wracam właśnie z łąk i gór i nie chcę należeć do tego świata, o którym opowiada spektakl". Nie chciała wchodzić w to, czym żyła jeszcze pięć lat temu. Małgosia Hajewska (Grace), żeby zagrać kobietę, której życie polega na krzyku: "Pozwólcie mi być mężczyzną", nie mogła podejść do tej roli obojętnie. To materiał,

Page 2: Rozmowy (G. Jarzyna, K. Warlikowski) - Teatr może pokazać niemożliwe.docx

papieru. A przy tym jest elokwentna, oczytana. Są tu aluzje, odniesienia do literatury klasycznej, do Biblii.

Krzysztof Warlikowski: I jeszcze jedno - ona pisze tak, że reżyser powinien puknąć się w głowę. To świat niemożliwy. Na szczęście teatr ma tę przewagę choćby nad filmem, że może pokazać niemożliwe. Sztuki Sary Kane są dla mnie jak zeszyty małych dziewczynek. Między kulfonami pojawiają się kolorowe szlaczki w kwiatki.

O sztukach Sary Kane pisze się: "skandalizujące", "drastyczne". Co zrobić, że uniknąć tak powierzchownego odczytywania jej twórczości?

Grzegorz Jarzyna: Mówi się: "skandal", "prowokacja", a tymczasem właśnie jej twórczość paradoksalnie nie ma nic wspólnego z medialną chęcią wypłynięcia na powierzchnię. Nie dlatego opisuje stany ekstremalne, bo to modny temat. Nie zastanawia się, czy wywoła skandal, czy się dobrze sprzeda. To proste uderzenie. Dla niej wolność polega na tym, że pokazuje to, co jest w niej w środku. Choć wciąż nasze pierwsze skojarzenie to: "Sarah Kane to ta, która miała 28 lat i popełniła samobójstwo".

">Shopping and Fucking< Ravenhilla jest brutalne, skandaliczne, a jeszcze gorsza jest twórczość Sary Kane". Tak mówimy i piszemy o niej w Polsce. Ale myślę, że to kwestia czasu, kilku premier.

A jak jest postrzegana na świecie?

Grzegorz Jarzyna: W Wielkiej Brytanii, w Niemczech już przeszła fala sensacji związana z jej twórczością. Premiera "Blasted" ("Zbombardowani") oczyściła teren. Wszyscy, którzy mieli się obrazić, już się obrazili. Ci, co chcieli coś dostrzec, dostrzegli. Następne utwory przyjmowano już bez bagażu sensacji, ale jako kolejny fenomen literacki.

którego nie da się zreferować przy stoliku.

Jacek Poniedziałek, który gra jednego z homoseksualistów, musiał wytworzyć w sobie czułość dla partnera. Homoseksualista u Sary Kane nie jest - niczym w amerykańskich dramatach - bohaterem komicznym. Tu jest osobą gorzko okaleczoną, wystawioną niczym szczur na eksperymenty: obcięcie języka, rąk, nóg. Bo mówił, pisał, wreszcie tylko tańczył swoją homoseksualną miłość.

Stanisława Celińska kilka razy próbowała się wycofać ze spektaklu. Powiedziała, że nie chce sięgać do rejonów, do takich tęsknot w sobie. Wybrała się do jednego z warszawskich peep-show. Spotkała tam kobietę "normalną, "mieszczańską", która w przerwie robiła sweterek na drutach. Zapytała o powody takiej decyzji: straciła pracę, więc z koleżanką otworzyły peep-show.

A jak jest na próbach "4.48 Psychosis" w teatrze Rozmaitości?

Grzegorz Jarzyna: Nasz spektakl dopiero powstaje. Na tym etapie próby są męczarnią - każdy wers w tym tekście jest dołujący. Aktorzy w "Oczyszczonych" poświecają swoje ciała, u nas to sprawa bardziej mentalna. Jesteśmy w ciągłej depresji. Na początku próby włączam muzykę, która robi za kołderkę, jest nam wtedy nieco cieplej.

Nie ma wątpliwości, że znajdą się widzowie, którzy nie wytrzymają napięcia "Oczyszczonych" i "4.48 Psychosis". To teatr, który dotyka. Być może ktoś wybiegnie, trzaskając drzwiami, ktoś wstanie podczas spektaklu z krzykiem albo zamknie oczy, bo to, co zobaczy na scenie, wyda mu się zbyt intymne. Czy Wam - jako widzom - zdarzały się podobne reakcje w teatrze?

Krzysztof Warlikowski: Teatr powinien dotykać. Tylko taki teatr mnie interesuje. Głównym wrogiem teatru jest nuda albo głupota. Wychodzę zażenowany, kiedy

Page 3: Rozmowy (G. Jarzyna, K. Warlikowski) - Teatr może pokazać niemożliwe.docx

Jaka była prywatnie?

Grzegorz Jarzyna: W Royal Court mówią, że była osobą szalenie skromną, wyciszoną. Myślę, że pisanie było dla niej wentylem, dzięki któremu mogła się odblokować, dać upust niechcianej energii. Do 19. roku życia była osobą bardzo religijną, później zdecydowanie odeszła od Kościoła. W "4.48 Psychosis" pojawiają się parafrazy Księgi Izajasza i Ozeasza, a całość nawiązuje do filozofii światła, na której oparty jest Nowy Testament.

"4.48 Psychosis" to opowieść o kobiecie na granicy, o osobie, której wszystkie myśli biegną ku samobójstwu. Napisała ten poemat tuż przed śmiercią.

Grzegorz Jarzyna: Ale prapremiera "4.48 Psychosis" w Londynie odbyła się dopiero rok po samobójczej śmierci autorki. Reżyser z Royal Court - James McDonald - zdawał sobie sprawę, że gdyby tekst pojawił się na scenach wcześniej, momentalnie padłby ofiarą mediów. Zostałby odczytany jako skandaliczny, prowokacyjny testament autorki. Zależało mu, żeby nie wiązać "Psychosis" z jej śmiercią. Żeby utwór nie został odebrany jedynie jako zapis samobójczyni, ale znacznie szerzej: jako historia kogoś, kto znalazł się w sytuacji granicznej, w sytuacji bez wyjścia.

4.48 to godzina samobójców...

Grzegorz Jarzyna: Ludzie popełniają samobójstwa nad ranem, kiedy wschodzi słońce, zaczyna się nowy dzień. W nocy człowiek jest bezkarny: nigdzie się nie spieszy, nikt nie zadzwoni. Wtedy przychodzą myśli czyste, nieskażone przez codzienność. Sam dobrze to znam. Sceny do moich spektakli wymyślam w nocy. Noc nas oczyszcza. Jesteśmy spowici ciszą, zostajemy sami ze sobą i możemy usłyszeć swój głos. Kiedy zbliża się poranek, kończę swoje pisanie. Czuję, że zaczynają mnie atakować problemy: nowy dzień, nowe zadania. Coś

przedstawienie jest niemądre, miota się między prowokacją i nie ma siły. Wtedy się wstydzę, męczy mnie ta nieuczciwość. Oglądałem wiele spektakli, które mną wstrząsnęły. Czułem się po nich bankrutem, a mimo to nie chciałbym o nich zapomnieć...

Grzegorz Jarzyna: Bardzo przeżyłem spektakl Krzyśka - "Oczyszczonych" we Wrocławiu - ale ani przez chwilę nie chciałem wyjść z teatru. Dla mnie mógł on trwać jeszcze pięć godzin. Zatopiłem się w tym świecie... Póki siedzę w wygodnym fotelu w teatrze, póty czuję się komfortowo. Ktoś mi wyświetla wstrząsającą historię, a ja w spokoju, nie płacąc za to sobą, mogę dokładnie ją przeanalizować. Próbuję zrozumieć ten ból, ten proces... Zamykam oczy i wycofuję się, kiedy podobna historia zdarza się w życiu.

Mamy dar od Boga - laboratorium - teatr, w którym możemy zastanawiać się, rozstrząsać bardzo istotne tematy. Chciałbym, żeby w"Psychosis" było coś z reportażu. Wtedy być może odnajdziemy w nim siebie. Myślę, że "Psychosis" przyciągnie ludzi, którzy są na granicy. Może kogoś uratuje... Po premierze "Festen" wiele osób przychodziło do mnie, żeby powiedzieć, że w dzieciństwie podobnie jak bohaterowie przedstawienie byli wykorzystywani seksualnie. Obcy ludzie opowiadali mi o swoich związkach z wujkiem, bratem i dziękowali za to, co zrobiliśmy. Zrozumiałem, że dla jednej takiej osoby warto było przygotować ten spektakl. Mam nadzieję, że podobnie będzie teraz.

Rozmawiała Dorota Wyżyńska

Teatr, który dotyka

Rozmową z Grzegorzem Jarzyną i Krzysztofem Warlikowskim rozpoczynamy dyskusję o teatrze, który dotyka. O ekstremalnych przeżyciach teatralnych.

Czekamy na listy czytelników: Opowiedzcie o teatrze, który Wami wstrząsnął, napiszcie o spektaklach, które były dla Was

Page 4: Rozmowy (G. Jarzyna, K. Warlikowski) - Teatr może pokazać niemożliwe.docx

podobnego może jest w transie przedsamobójczym. Bohaterka "Psychosis" nocą czuje się komfortowo. Jej monologi są jasne i klarowne. Nadchodzi świt - zaczyna się wyścig z czasem. Przez jej głowę przelatują sceny z przeszłości: z przyjacielem, z kochanką, z lekarzami. Echa porażek, niemożność zrozumienia siebie, niemożność dojścia do drugiego człowieka.

Bo pod drastycznymi opisami można u Kane odnaleźć wołanie o człowieka, wołanie o miłość. Co pisze o miłości?

Krzysztof Warlikowski: W "Psychosis" pada zdanie: "Pieprzę Boga, który pozwolił mi kochać kogoś, kto nie istnieje...".

Grzegorz Jarzyna: Ona łaknie miłości. Wysyła miłość, ale nie ma adresata. Kocha Boga, brata, kobietę, siebie, ale nie może ich odnaleźć. "To siebie nigdy nie spotkałam, siebie, której twarz wykleja wnętrze mojego umysłu" - to ostatnie słowa "Psychosis". Rzeczywistość rozminęła się z Sarą Kane. Urodziła się nie w swoim czasie i nie w swoim ciele.

Krzysztof Warlikowski: Okazuje się, że pod koniec XX wieku kluczowym problemem staje się miłość. Bo o czym są te wszystkie kasowe filmy, które oglądamy? O miłości, o potrzebie kochania. Czy staliśmy się aż tak bardzo sentymentalni? A może miłość jest się dziś bolesnym problemem. Coraz więcej samotnych kobiet, samotnych mężczyzn.

Grace, bohaterka "Oczyszczonych", kocha swojego brata, chce stać się mężczyzną. Dochodzi do zmiany płci. To problem, o którym wciąż się w Polsce nie mówi. Nie dopuszczamy go do siebie, ale przecież - czy w Warszawie, czy w Londynie - mamy przyjaciół, którzy

przekraczaniem granic, o doświadczeniach teatralnych, których nie sposób zapomnieć. Nasz adres: "Stołeczna Gazeta Wyborcza", Czerska 8/10, 00-732 Warszawa, z dopiskiem "Teatr, który dotyka", lub e-mailem: [email protected]

Wasze listy opublikujemy na naszych łamach.

"Oczyszczeni" - spektakl powstał w koprodukcji wrocławskiego Teatru Współczesnego, Teatru Polskiego w Poznaniu i teatru Rozmaitości w Warszawie. Reżyseria: Krzysztof Warlikowski, scenografia: Małgorzata Szczęśniak, muzyka: Paweł Mykietyn, reżyseria świateł: Felice Ross. Przekład sztuki: Krzysztof Warlikowski i Jacek Poniedziałek. Występują m.in.: Stanisława Celińska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Mariusz Bonaszewski, Redbad Klynstra, Jacek Poniedziałek.

Premiera warszawska - 18 stycznia w teatrze Rozmaitości.

"4.48 Psychosis" - przedstawienie powstało w koprodukcji Teatru Polskiego w Poznaniu i warszawskich Rozmaitości. Reżyseria: Grzegorz Jarzyna, scenografia: Małgorzata Szczęśniak, muzyka: Paweł Mykietyn, Piotr Domiński, opracowanie muzyczne: Grzegorz Jarzyna, reżyseria świateł: Felice Ross. Przekład - Klaudyna Rozhin. Występują: Magdalena Cielecka, Mariusz Benoit i inni. Warszawska premiera - 22 lutego w teatrze Rozmaitości.

dowGazeta Stołeczna12 stycznia 2002