386

Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 2: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 3: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 4: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0REN KIERKEGAARD

POWTÓRZENIE. PRZEDMOWY

Page 5: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 6: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0REN KIERKEGAARD

POWTÓRZENIE. PRZEDMOWY Przełożył i opracował

BRONISŁAW ŚWIDERSKI

WARSZAWA

Page 7: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Książka powstała w latach 1998-2000 w kopenhaskim S0ren Kierkegaard Forskningscenteret, finansowanym ze środków fundacji Danmarks Grundforskningsfond.

Tłumacz i wydawnictwo dziękują duńskiej fundacji Konsul George Jorck og Hustru Emma Jorck's Fonden,

duńskiej Radzie d/s Literatury - Litteraturradet -oraz Ambasadzie Królestwa Danii w Polsce

za wsparcie udzielone publikacji.

Copyright © for the Polish translation Bronisław Świderski, 2000 Copyright © for the prefaces, notes and essay Dar Bronisław Świderski, 2000

Copyright © for the Polish edition Wydawnictwo W.A.B., 2000

Wydanie I Warszawa 2000

Page 8: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0ren Kierkegaard jako Constantin Constantius

Powtórzenie

Johan Ludvig Heiberg jako krytyk Kierkegaard a

Rok astronomiczny

S0ren Kierkegaard jako Constantin Constantius

List otwarty Constantina Constantiusa

do Pana Profesora Heiberga

S0ren Kierkegaard jako Nkolatis Notabene

Przedmowy

Page 9: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Podstawa tłumaczenia: Powtórzenie (Gjentagelsen) i Przedmowy (Forord) zostały przetłumaczone z duńskiego oryginału, zamieszczonego w: S0ren Kierkegaards Skrifter (red. N. J. Cappel0rn, J. Garff, J. Kondrup, F. H&uberg Mortensen), SKS 4, Kopenhaga 1998. Komentarze zostały opracowane m.in. na podstawie S0ren Kierkegaards Skrifter. Kommentarbind, SKS K4, Kopenhaga 1998. List otwarty Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga, kawalera orderu Dannebrog został przełożony z duńskiego oryginału na podstawie tekstu Sendebrey til Hr. Professor Heiberg R. afD.fra Constantin Constantius, zamieszczonego w: S0ren Kierkegaards Papirer(wyd. P. A. Heiberg i V. Kuhr), t. IV, Kopenhaga 1962. Rok astronomiczny (Det astronomiske Aar) Johana Ludviga Heiberga został przetłumaczony z duńskiego oryginału zamieszczonego w: „Urania. Aarbog for 1844" (red. J. L. Heiberg), Kopenhaga 1843.

Page 10: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Słowo od tłumacza

Jak poradzić sobie z odepchniętą miłością i niespełnioną ambicją, nie ulegając pokusie zgorzknienia, cynizmu lub lekkomyślności? Jak zachować ludzką godność w niesprzyjających warunkach? Czy nie jest to aktualny temat, w dodatku wart trudów tłumacza?

Duński filozof S0ren Kierkegaard (1813-1855) zakochał się w młodszej o dziesięć lat Reginie Olsen, córce radcy stanu, ajednak nie był szczęśliwy. W 1841 roku zrywa z dziewczyną i odsyła jej pierścionek zaręczynowy. Ale wkrótce zadaje sobie pytanie, czy nie można powtórzyć nieszczęśliwej miłości tak, by zakończyła się szczęśliwie. Odwrócenie losu nie jest rzeczą niemożliwą. Wszak poszczęściło się Hiobowi. Nie tylko z powrotem otrzymał wszystko, co stracił, ale został podwójnie wynagrodzony.

Właśnie refleksja nad możliwością powtórzenia jest tematem dzieła zatytułowanego Powtórzenie. W trakcie pisania utworu Kierkegaard dowiaduje się o zaręczynach Reginy z Fritzem Schleglem. A więc wszystko stracone? Więc powinien ustąpić przed rzeczowością rzeczywistości? Kierkegaard nie uznaje porażki. Broni swej racji. Pisze.

W latach 1843-1844 stworzy wiele dzieł polionimicznych, między innymi wspomniane Powtórzenie, List otwarty Constantina Cons-tantiusa do Pana Profesora Heiberga oraz Przedmowy; ten ostatni tom, złożony z ośmiu „przedmów" do istniejących lub nieistniejących książek, został, rzecz jasna, opatrzony przedmową i króciutkim po-słowiem. Powtórzenie omówił w swym piśmie przywódca duńskich

7

Page 11: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

heglistów, dramatopisarz, dyrektor Teatru Królewskiego i cenzor, astronom-amator oraz gospodarz najświetniejszego salonu Kopenhagi - profesor Johan Ludvig Heiberg (1791-1860). Recenzja wywołała gwałtowną reakcję zaatakowanego autora; błyskawicznie napisał uszczypliwy List otwarty Constantina Constantinsa, który, choć „otwarty", nigdy nie został doręczony adresatowi - ani chyba nikomu innemu, na długo pozostając w Kierkegaardowskich Papierach (Papirer). Także w Przedmowach raz po raz wymierza ciosy osobie uczonego i jego poglądom.

Kierkegaard od dawna pragnął zbliżyć się do Heiberga. W1837 roku zaczął pisać obszerne omówienie opublikowanej wtedy powieści Hansa Christiana Andersena Jedynie skrzypek. Recenzja, zatytułowana Z papierów jeszcze żyjącego, była przeznaczona dla wydawanego przez Heiberga czasopisma „Perseusz", opatrzonego podtytułem wskazującym na wpływ Hegla: „Pismo poświęcone idei spe-kulatywnej".

Andersen był już znanym pisarzem. Kierkegaard dopiero próbował nim zostać. Ponieważ dobre dotąd stosunki między Andersenem a Heibergiem uległy ochłodzeniu, Kierkegaard postanowił to wykorzystać. W swej recenzji bezlitośnie wykazuje liczne odstępstwa Andersena od reguł ustanowionych przez Heiberga. „Nie znajdziemy tutaj ani śladu tego stadium, które Andersen powinien osiągnąć po przejściu stadium lirycznego - mianowicie eposu", stwierdza, niewolniczo naśladując zasady heibergowskiej estetyki, nieco różnej od heglowskiej: Heiberg umieścił na pierwszym miejscu lirykę, następnie epos i dramat, gdy Hegel zaczynał od eposu. Ponadto przyszły autor dzieł pseudonimowych starał się w krytycznej recenzji naśladować składnię i styl Heiberga. Wszystko na próżno... Heiberg nie rozpoznał w tekście ani własnego stylu, ani adoratora. I chociaż Kierkegaard dokonał na jego żądanie kilku poprawek, recenzja nie ukazała się w Heibergowskim „Perseuszu". Kierkegaard wydał ją własnym sumptem w 1838 roku. Oznaczało to izolację, a raczej: sa-mo-dzielność, intelektualną i towarzyską, przyszłego współautora (wszak pisał je wraz z pseudonimami) Powtórzenia i Przedmów,

8

Page 12: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Podane fakty stanowią nie tylko interesujące biograficzno-his-toryczne tło twórczości Duńczyka. Przywołane zostały, aby zadać jeszcze raz jedno z podstawowych pytań, jakie stawiają sobie obecnie badacze duńskiego filozofa. Czy twórczość Kierkegaarda była bezpośrednio skierowana przeciwko myśli Hegla, jak chce tradycja akademicka, czy jest raczej reakcją na odrzucenie przez środowisko duńskich heglistów, a zatem „zabarwiona" lokalnym kolorytem filozoficznym, „kopenhaskim" słownikiem, metaforą i geografią? A może była połączeniem obu reakcji?

Jako tłumacz nie chcę tego rozstrzygać. Pozostawiam problem czytelnikowi, zamieszczając Heibergowską recenzję Powtórzenia po tekście Kierkegaarda, wraz z gwałtowną odprawą, jakiej Con-stantin Constantius udzielił Heibergowi w swym Liście otwartym... Chodzi mi o to, by kompozycja prezentowanej książki pozwoliła polskiemu czytelnikowi zarówno na zapoznanie się z biograflczno--historycznym kontekstem przetłumaczonych tekstów, jak i z zawartymi w nich poglądami Kierkegaarda na historię, literaturę, filozofię i teologię.

Z przedstawionych tutaj dzieł jedynie Powtórzenie ukazało się w całości w moim tłumaczeniu w warszawskiej edycji Alethei z 1992 roku. Ale dopiero w 1998 pojawiło się w Danii wydanie definitywnie ustalające tekst Powtórzenia. Owa komentowana edycja, będąca dziełem zespołu badaczy związanych z instytucją S0ren Kierke-gaard Forskningscenteret, umożliwiła mi zweryfikowanie mego wcześniejszego przekładu Powtórzenia. Pozostałe teksty ukazują się w całości po raz pierwszy w języku polskim.

* * *

Nie chcę zwodzić: tłumaczenie Kierkegaarda jest zajęciem ryzykownym. Duńczyk był pisarzem dialogicznym do szpiku kości. Najchętniej zwracał się do swego „jedynego" czytelnika, którego w dodatku prosił (w PapirerYlll 1 A 32-38), by czytałjego książki na głos - podobnie uczyni młody bohater Powtórzenia z Księgą Hioba. Wybrany przez filozofa czytelnik-partner wiedział o wielu spra-

9

Page 13: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wach. Przede wszystkim nie rozstawał się z Biblią, jak na dobrego chrześcijanina przystało. Interesował się grecką mitologią i filozofią oraz niemiecką literaturą. Czytał Cervantesa i Defoe, Szekspira i Kartezjusza. Ponadto był Duńczykiem, co nie jest rzeczą obojętną. Znał bowiem geografię i historię swego kraju. Wiedział, kto mieszka na wyspie Mols i jak wygląda oficjalna tabela rang, wprowadzona w 1808 roku. Nie przechodził obojętnie obok dzieł duńskich pisarzy: Heiberga, Adlera, Poula Martina M0ilera, Holberga... Sumienny tłumacz powinien znaleźć ekwiwalent tej wiedzy - by obdarzyć nią swego czytelnika. Zabiera się więc do pracy: pisze komentarze i przypisy.

Komentarze, którymi opatrzyłem tłumaczenie, mają przede wszystkim na celu przybliżenie polskiemu czytelnikowi pisarskiego warsztatu Kierkegaarda, poprzez (1) wskazanie na literackie, filozoficzne i teologiczne inspiracje dzieł Duńczyka, (2) prezentację tej części jego biblioteki, która wiąże się z tłumaczonymi dziełami, (3) opis jego retoryki, zwrócenie uwagi na charakterystyczne rozwiązania stylistyczne i interpunkcyjne, (4) prezentację Kierkegaar-dowskich autokomentarzy oraz (5) przedstawienie niektórych problemów tekstologicznych przez ujawnienie rozwiązań translator-skich w innych językach.

Page 14: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

O Powtórzeniu

Z zachowanego rękopisu Powtórzenia można wyczytać, że Kier-kegaard do ostatniej chyba chwili wahał się, z jakich słów ułożyć podtytuł dzieła. Przekreślone zostały takie warianty, jak: „bezowocna próba", „odkrywcza próba" i „próba filozofii eksperymentalnej". Pojęcie eksperymentu poddanego empirycznej kontroli zostało spopularyzowane w Danii przez niemiecko-duńskiego filozofa i przyrodnika Johanna Nicolaia Tetensa (1736-1807), który w dziele Philosophische Versuche iiber die menschliche Natur und ihre Entwick-lung, Kopenhaga 1777, nie obawiał się wziąć na warsztat własnych odczuć zmysłowych. Pewne wątki tej filozofii człowieka podjęli duńscy filozofowie i poeci, Frederik Christian Sibbern (1785-1872) i jego uczeń Poul Martin M0ller (1794-1838). Obaj uczyli Kierkegaar-da filozofii na Uniwersytecie Kopenhaskim.

W swej twórczości Kierkegaard chętnie łączył pojęcia „psychologii" i „eksperymentu", na przykład trzecia część pisanych przez Hilariusa Bogbindera Studierpaa Livets Vej z 1845 roku nosi podtytuł Winny? - Niewinny? Historia cierpienia. Eksperyment psychologiczny braciszka Taciturnusa. Jednak te pojęcia znaczyły dla Duńczyka coś innego niż dla nas. Powtórzenie napisał dla Kierkegaarda Constantin Constantius, a to ostatnie nazwisko przywołuje łacińskie pojęcie stałości, niezmienności. Niezmienny, „zimny" (tak zostanie nazwany w książce Constantius), oto tylko jeden „punkt widzenia" dzieła. Drugą postawę prezentuje „młody człowiek", jakże zmienny, łatwo przechodzący od zachwytu do gniewu, od miłości do rozpaczy. Ich znajomość cechuje zarówno aprobata i zrozumienie, jak i odrzuce-

11

Page 15: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nie. W późniejszym dziele Afsluttende widenskabelig Efterskrift Ul De Philosophiske Smuler (1846) Kierkegaardjako Johannes Climacus napisze o znaczeniu eksperymentu psychologicznego w Powtórzeniu. Podkreśli, że eksperyment jest warunkiem partnerskiej komunikacji między ludźmi: „Książka Powtórzenie została na stronie tytułowej nazwana «psychologicznym eksperymentem». Szybko stało się dla mnie oczywiste, iż oznacza to formę komunikatu poddanego podwójnej refleksji. Z tego mianowicie powodu, że wtedy komunikat przybiera formę eksperymentu, wytwarza własny opór, eksperyment zaś umacnia bezbrzeżną przepaść pomiędzy czytelnikiem i autorem, wkłada między nich żarliwość rozwodu, tak iż prostoduszne pojmowanie staje się niemożliwe. Eksperyment jest świadomym i przekornym odwołaniem komunikatu, co zawsze jest ważne dla kogoś, kto egzystuje - a zarazem pisze dla kogoś, kto egzystuje, i nie chce, by ich związek zmienił się w bazgroły kogoś, kto bije pianę dla innego ubijacza piany" (S. Kierkegaard, Afsluttende uvidenska-belig Efterskńft, w: Samlede Vo3rker, t. VII, Kopenhaga 1902, s. 223). Warto zwrócić uwagę, że dla takiej partnerskiej komunikacji jest pożądane osłabienie znaczenia granych na co dzień ról - społecznych komunikatów. Wszak Kierkegaardowski „eksperyment psychologiczny" łączy się z brakiem nazwisk rodowych w Powtórzeniu, co uniemożliwia społeczną identyfikację narratora i bohaterów. Są oni „nadzy" i „równi", bo pozbawieni pozycji, tradycji narodowej i rodzinnej. Dotyczy to zarówno bohaterów książki, przedstawionych wyłącznie jako młodzieniec i dziewczyna, jak i rzeczywistego autora, który niejako scedował swą możnowładczą rolę na wasala-pseudo-nim - Constantina Constantiusa. Również trzecia, ostatnia część dzieła skierowana została do bezimiennego „Dobrze urodzonego Pana N. N., właściwego czytelnika tej książki". Czy ten sam N. N. stanie się, jako Nicolaus Notabene, autorem Przedmów z 1844 roku?

Page 16: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0ren Kierkegaard jako Constantin Constantius

Powtórzenie Próba psychologii eksperymentalnej

przez Constantina Constantiusa

Page 17: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 18: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Na dzikich drzewach rosną pachnące kwiaty, na ogrodowych - owoce.

Filostrat Flawiusz Starszy, Żywoty bohaterów

Każdy wie, że gdy eleaci zaprzeczyli istnieniu ruchu, Diogenes2

wystąpił przeciwko nim. Naprawdę wystąpił, gdyż nie mówiąc ani słowa, zrobił kilka kroków w przód i w tył, i w ten sposób, jak mniemał, zupełnie pokonał przeciwników. Ponieważ od dłuższego czasu

1 Filostrat Flawiusz Starszy (178-248), filozof grecki. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece niemiecki przekład tej książki: Flavius Philostratus, Werke (xl. Fr. Jacobs, Stuttgart 1828, cytowany fragment: 1.1, s. 20). Por. Auktionsprotokol overS0ren Kierkegaards Bogsamling - AS KB 1143.

2 Szkoła eleacka została założona ok. 540 roku p.n.e. przez Ksenofanesa z Kolofonu w jońsko-greckiej kolonii Elea, dzisiaj Velia, w południowych Włoszech. Eleaci wątpili w prawdziwy byt tego, co zmienne. Do ich przedstawicieli zalicza się m.in. Parmenidesa i Zenona. Szczególnie ten ostatni wyróżnił się paradoksami o logicznej niemożliwości stwierdzenia jakiejkolwiek formy ruchu. Diogenes z Synopy (ok. 400-ok. 328-323 p.n.e.) był założycielem szkoły cynickiej. Cynicy odrzucali społeczne konwencje i zasady. Nawiązując do anegdoty o eleatach i Diogenesie, Hegel określił działanie tego ostatniego jako stillschweigend, co, być może, skłoniło Kierkegaarda / Constantiusa do użycia sformułowania „nie mówiąc ani słowa" (por. Geschichte der Philosophie, w: G. W. F. Hegel, Werke. Vollstandige Ausgabe, I-XVIII, Berlin 1832-1845; t. XIII, Berlin 1836, s. 314). Kierkegaard posiadał Geschichte der Philosophie w swojej bibliotece (ASKB 557-559).

15

Page 19: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

i przy różnych okazjach zajmowało mnie pytanie, czy powtórzenie jest możliwe, jakie ma ono znaczenie i czy rzeczy tracą, czy zyskują na powtórzeniu, niespodziewanie powiedziałem sobie: jedź do Berlina, gdzie już raz byłeś, tam się przekonasz, czy powtórzenie jest możliwe i co ono znaczy. W domu nie potrafiłem rozwiązać tego problemu. Mówcie, co chcecie, ale bez wątpienia gra on ważną rolę w nowszej filozofii3, gdyż powtórzenie odpowiada w pewnym sensie temu, co Grecy nazwali wspomnieniem. Uczyli oni, że wiedza jest wspomnieniem, nowa filozofia zaś twierdzi, że całe życie to powtórzenie4 .

Leibniz5jestjedynym współczesnym filozofem, który ma o tym

3 Chodzi o filozofię pokartezjańską. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece dzieła tego myśliciela (R. Descartes, Opera philosophica, Amsterdam 1678, ASKB 473).

4 Odnosi się to do pojęcia anamnezji, głoszącej, że poznawanie i wiedza to przypominanie/ wspominanie. Platon odróżnia szukanie znaczenia za pomocą zmysłów (gr. doxa) od poznawania (gr. episteme), dotyczącego prawd wiecznych, którego przedmioty są niezmienne i niezależne od zmysłów. W platońskim dialogu Menon (85-86) Sokrates pokazuje, wja-ki sposób „wydobył" z niewolnika wiedzę o geometrii, która „leżała" w jego duszy, być może jako rezultat poprzedniej egzystencji. Dla rozjaśnienia problemu warto także przypomnieć słowa W. Tatarkiewicza: „W wiedzy, jak ją pojmował Platon, tkwiła zagadka: Jakże możemy znać cośkolwiek od urodzenia, nie oglądawszy tego jeszcze? Jak w szczególności możemy znać idee, z którymi nigdy nie spotykamy się, a których wrodzone pojęcia przede wszystkim dotyczą? Zagadkę tę Platon rozwiązał w taki sposób: przyjmował, że umysł nasz oglądał idee w poprzednim życiu i zachował o nich pamięć; to tłumaczy, że znaje od urodzenia i tak bezpośrednio, jak gdybyje oglądał. Dlatego to w życiu obecnym nie po-trzebujemyjuż zdobywać wiedzy o ideach; wystarcza, że ją sobie przypominamy; wiedza wrodzona jest «przypomnieniem»" (W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, Warszawa 1958,1.1, s. 121).

5 Gottfried Wilhelm Leibniz (1646-1716), filozof niemiecki. W tekście aluzja do Leibnizowej nauki o harmonii przedustawnej: Bóg stworzył monady, „wkładając" w nie rozwój świata, którego są częścią. Komunikacja dwóch monad, czyli aktualizacja owej przez Boga stworzonej po-tencjalności, jest swoistym powtórzeniem. W latach 1840-1842 Kierkegaard wnikliwie studiował Theodyceę Leibniza (wyd. V, Hanower-Lipsk

16

Page 20: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

jakieś pojęcie. Powtórzenie i wspomnienie to ten sam ruch, lecz skierowany w przeciwne strony, gdyż to, co się wspomina, już było, powtarza się więc „do tyłu". A właściwe powtórzenie to wspomnienie zwrócone ku przyszłości. Dlatego powtórzenie, o ile jest możliwe, czyni człowieka szczęśliwym, wspomnienie natomiast czyni go nieszczęśliwym, zakładając oczywiście, że jednostka pragnie żyć i że od narodzin nie będzie szukała pretekstu, by wyślizgnąć się życiu, na przykład udając, że czegoś gdzieś zapomniała.

Miłość wspomnienia jest szczęściem doskonałym, powiedział pewien pisarz6. Miał oczywistą rację, o ile się tylko pamięta, że

1763) i posiadał ją w swojej bibliotece (ASKB 619) obok łacińskiego wydania dzieł filozofa, Guil. Leibnitti Opera philosophica, Berlin 1840 (ASKB 620). Uwagi o lekturze utworów Leibniza znaleźć można w Pap. IV C 9, C 12, C 29 i dalsze.

6 Tym pisarzem jest Kierkegaardowski pseudonim Victor Eremita, który napisze w Albo-albo, wydanym w tym samym roku, co Powtórzenie: „Oto moje nieszczęście: u mego boku zawsze kroczy anioł śmierci i choć nie skrapiam krwawym znakiem drzwi wybranych, abyje omijał, on właśnie wstępuje w te drzwi, gdyż dopiero miłość wspomnienia jest szczęśliwa" (S. Kierkegaard, Albo-albo, „Diapsalmata", tł.J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1982,1.1, s. 44). Przekład polski został porównany z oryginałem Enten-Eller, SKS 2, s. 49, i poprawiony. Dlaczego poprawiony? Bo Iwaszkiewicz nie zwrócił na przykład uwagi na istniejącą w tekście inwersję, jeden z ulubionych chwytów retorycznych Kierkegaarda. Tekst powiada: „Erindringens Kjcerlighed", czyli „miłość wspomnienia", a to wcale nie oznacza „wspomnienia miłości", jak tłumaczy Iwaszkiewicz, bo to ostatnie brzmi po duńsku „kjoerligheds erindring". U Kierkegaarda powtórzenie i wspomnienie to kategorie pozostające w opozycji wobec siebie, bohater Powtórzenia musi zatem wybrać między afektem do wspomnienia, miłością (do) wspomnienia, które za Grekami kieruje go w przeszłość -i upodobaniem do powtórzenia, które pobudza do egzystencjalnego działania. Cytat z Albo-albo jest przecież także swoistą inwersją, przewrotną grą na starotestamentowym tekście: „[Pan mówi:] Krew będzie wam służyła do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską" (Księga Wyjścia, 12,13; cytaty biblijne - o ile nie podano innego źródła - pochodzą z Biblii Tysiąclecia, Poznań-Warszawa 1990). Omawiane miejsce sprawia kłopot tłuma-

17

Page 21: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wpierw miłość czyni człowieka nieszczęśliwym. Jedynie miłość powtórzenia jest prawdziwym szczęściem. Podobnie jak miłość wspomnienia pozbawiona jest niepokoju nadziei, zapierających oddech odkryć przygody - lecz także i smutku wspomnienia. Przynosi za to błogosławioną pewność chwili. Nadzieja jest sztywna, ciasna i błyszczy jak nowa, jeszcze niewypróbowana odzież. Nie wiadomo zatem, czy właścicielowi jest w niej do twarzy i czy dobrze leży. Wspomnienie zaś jest ubraniem znoszonym, które choć nadal piękne, stało się za ciasne, bo właściciel wyrósł był z niego. Powtórzeniejest ubiorem nie do zdarcia, w sam raz dopasowanym, ani nie uciska, ani nie spada. Nadzieja jest śliczną, wymykającą się z rąk dziewczyną, a wspomnienie niepowabną, choć miłą w tej chwili staruszką. Powtórzenie pozostaje ukochaną, zawsze pociągającą żoną, bo tylko to, co nowe, może znużyć. To, co dawne, wcale nie nuży i czyni cię szczęśliwym - dzięki powtórzeniu. Zupełnie szczęśliwy może być tylko ten, kto nie oszukuje siebie wmówieniem, że powtórzeniejest czymś nowym - bo właśnie nowość nuży.

Młodość łączy się z nadzieją, wspomnienie z młodością, ale tylko odwaga pragnie powtórzenia. Tchórzem jest ten, kto żyje tylko nadzieją. Rozwiązły, kto żyje tylko wspomnieniem. Mężczyzną zaś ten, kto pragnie powtórzenia, i im lepiej wyrazi, że to pojmuje, tym

czom. W. Lowrie rozumie wyrażenie „Erindringens Kjoerlighed"Jako „the love ofrecollection" (S. Kierkegaard, Repetition, tł. W. Lowrie, Princeton 1941, s. 35), a inny amerykański tłumacz, H.V. Hong, jako „recollection's love" (S. Kierkegaard, Repetition, w: Kierkegaard's Writings, t. VI, tł. H. V. Hong i E. H. Hong, Princeton 1983, s. 133). Tłumaczenie niemieckie brzmi: „die Liebe der Erinnerung" (S. Kierkegaard, Die Wiederholung, L. Richter, Hamburg 1991, s. 8), a francuskie: „Uamour fait de ressouve-nir" (S. Kierkegaard, La Repetition, w: (Euvres completes, t. V, tł. P.-H. Tis-seau i E.-M.Jacquet-Tisseau, Paryż 1972, s. 4). Tłumacz szwedzki dokładnie naśladuje tekst Powtórzenia: „erinringens karlek" (S. Kierkegaard, Upprepningen, tł. S. Borg, wyd. Nimrod, b.m., 1995, s. 7), Duńczyk zaś P. Hansen, który ponad sto lat temu przetłumaczył tekst na rosyjski, ma niejakie kłopoty: „Odin pisatieUskazał, czto jedinstwiennaja sczastliwaja łubów' eto lubow'-wospominanije iii lubow\ stawszaja wospominanijem" (S. Kierkegor, Powtorienije, Moskwa 1997, s. 8).

18

Page 22: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

głębszym stanie się człowiekiem. Ten, kto nie rozumie, że życie jest powtórzeniem i że na tym polega piękno życia, sam siebie karze i nie zasługuje na nic lepszego niż to, co mu się przydarzy - na własny koniec. Gdy nadzieja jest kuszącym owocem, który nie syci, a wspomnienie garścią nic niewartych pordzewiałych monet, powtórzenie jest chlebem codziennym, który syci i niesie błogosławieństwo. Dopiero gdy ktoś okrążył swe życie, może stwierdzić, czy posiada odwagę zrozumienia, że życie jest powtórzeniem - i czy go to cieszy.

Ten, kto nie okrążył życia, zanim zaczął żyć7, nigdy żyć nie będzie. Ten, kto doświadczył życia i prędko się nim nasycił, słabej jest budowy. Żyje zaś ten, kto wybrał powtórzenie. Nie pobiegnie za motylami, jakby był małym chłopcem, nie wespnie się na palce, łakomy wspaniałości świata, ponieważ już je poznał. Nie tka także, jak stara prządka, tkaniny na krosnach wspomnień, lecz spokojnie idzie swą drogą, rad z możliwości powtórzenia. Właśnie: czym byłoby życie, gdyby nie było powtórzenia? Kto chciałby być tablicą, na której czas co chwila pisze inne słowa, lub nagrobkiem przeszłości? Kto chciałby podlegać temu, co się nieustannie zmienia, co jest nowe i co wciąż od nowa bałamuci duszę? Gdyby Bóg nie zapragnął powtórzenia, nie powstałby świat. Bóg wybrałby wówczas łatwe plany nadziei lub wszystko odwołał, zachowując wspomnienie. Nie zrobił tego: dlatego istnieje świat. Istnieje, bo jest powtórzeniem. Powtórzenie jest rzeczywistością i powagą bytu. Ten, kto wybrał powtórzenie, dojrzewa w powadze. Oto moje votum separatum [łac. odrębne zdanie], które także głosi, że siedzenie na kanapie i dłubanie w zębach oraz bycie, na przykład, radcą stanu8 nie ma nic wspólnego z powa-

7 Chodzi tutaj o życie świadome, oparte na refleksji nad własnymi i cudzymi doświadczeniami.

8 Określenie „radca stanu" (w oryginaleJustitsraad) było związane z wprowadzoną w Danii w 1808 r. dziewięciostopniową tabelą rang urzędniczych i szlacheckich i oznaczało przynależność do V (wysokiej) klasy. Niektóre rangi określano jako „rzeczywiste", by odróżnić je od niższych stopni pro forma. Autor Powtórzenia wielokrotnie ironizuje w swej twórczości na temat systematyki stworzonej przez heglistów, porównując ją do tabeli rang. W omówieniu powieści Andersena zatytułowanej

19

Page 23: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

gą życia. Także leniwy spacer po ulicy i, dajmy na to, bycie jego wie-lebnością9 nie ma nic wspólnego z powagą egzystencji, i podobnie powaga życia omija królewskiego koniuszego. To wszystko jest dla mnie tylko żartem, często w dodatku niedobrym. Jedynie miłość wspomnienia może być szczęśliwa, powiedział pewien pisarz10, który według tego, co o nim wiem, lubi zwodzić, choć nie tak, by mówił j edno , a myślał co innego, lecz tak, że zaostrza swą myśl, aż ta - o ile ją schwycisz z równą energią, w następnej chwili okaże się czymś innym. To zdanie zostało przez niego wypowiedziane w sposób, który łatwo cię skłoni, by przyznać mu rację i zapomnieć, że wypowiada najgłębszą melancholię. Nie można lepiej wypowiedzieć głębokiego smutku, skoncentrowanego w replice.

Prawie rok minął od czasu, gdy zacząłem bacznie obserwować pewnego młodzieńca, którego zresztą widywałem już wcześniej, gdyż jego ujmująca powierzchowność i uduchowione spojrzenie niemal mnie oczarowały. Gest, jakim unosił głowę, oraz błyskotliwość wypowiedzi świadczyły o głębokiej naturze, grającej na więcej niż jednej nucie. Niepewność modulacji ujawniała, że był w tym uwodzicielskim wieku, który niedojrzałość ducha (a wcześniej ciała) wypowiada załamującym się głosem. Dzięki beztroskiej atmosferze kawiarni zbliżyłem się do niego i skłoniłem, by uznał mnie za powiernika, moje słowa zaś potrafiły ujawnić jego skrytą melancholię.

Jedynie skrzypek (1837) Kierkegaard tak powiada: „Nie należy rozumieć heglistów zbyt dosłownie, kiedy mówią o swym stosunku do rzeczywistości, bo gdy w związku z tym odwołują się do nieśmiertelnego dzieła swego mistrza (jego Logiki), przypomina mi to reguły rządzące tabelą rang, gdzie zaczyna się od sekretarzy (Sein, czysty byt), dochodzi do «in-nych sekretarzy» (das Andere, das Besondere, Nichts - przecież dlatego mówi się także, iż inni sekretarze sind so viel wie Nichts), by stworzyć kategorię «sekretarzy rzeczywistych»; nie ma zatem potrzeby badać, czy w rzeczywistości istnieje jakiś konkretny «sekretarz rzeczywisty»" (por. Aj en endnu Levendes Papirer, SKS 1, s. 18).

9 W oryginale Velcervwrdighed, określenie pastora niższej rangi, umieszczonego na samym dole tabeli rang.

10 Por. przypis 6.

20

Page 24: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Jak Farinelli11 oswobodziłem zatem „zwariowanego króla" z kryjówki ciemności, co - biorąc pod uwagę młodość i podatność mego przyjaciela - mogłem uczynić bez używania kleszczy. Tak przedstawiał się nasz związek, gdy odwiedził mnie rok temu, zupełnie wytrącony z równowagi. Jego ruchy były wyrazistsze niż zazwyczaj, sylwetka powabniejsza, a wspaniałe, wielkie oczy jeszcze większe. Krótko mówiąc: promieniał. Kiedy wyjawił mi, że jest zakochany, natychmiast pomyślałem, jak szczęśliwa musi być dziewczyna tak bardzo kochana. Już od jakiegoś czasu był zakochany, lecz ukrył to nawet przede mną. Teraz osiągnął swój cel: wyznał miłość i został przyjęty". Choć zazwyczaj przyjmuję wobec ludzi postawę obserwatora, wobec niego nie umiałem tego uczynić. Mówcie, co chcecie, zakochany po uszy młodzieniec jest czymś tak pięknym, że gdy go zobaczysz, zapominasz o radości obserwacji. W istocie, głębokie ludzkie uczucia rozbrajają obserwatora. Jedynie gdy zamiast uczuć jest pustka lub gdy kryją się one za kokieterią, pozostajesz obserwatorem. Ale jak można pozostać pozbawionym ludzkich cech obserwatorem i nie poczuć się przeszyty promieniowaniem powagi człowieka, który modli się z całej duszy? Za to słuchając kazania dobrze przygotowanego księdza, który wiele razy, i bez żadnej zachęty ze strony wiernych, zapewnia w kunsztownie zbudowanych zdaniach, że naucza prostej wiary, która jest odległa od wyszukanej mowy, a która w modlitwie ofiaruje to, czego on, wedle własnych słów i zapewne nie bez racji, choć na próżno, poszukuje w poezji, sztuce i nauce... -wtedy trzeba przytknąć mikroskop do oka, zatkać uszy na potok gadulstwa i zamknąć żaluzje, owe kraty krytyka, smakującego każdy dźwięk i każde słowo. Chłopiec, o którym mówię, był głęboko, żarli-

11 Farinelli, właśc. CarloBroschi (1705-1782), kastrat, jeden z najsłynniejszych włoskich śpiewaków operowych. W latach 1737-1759 przebywał w Hiszpanii, gdzie miał uleczyć króla z głębokiej melancholii. Sztuka G. H. Saint-Georges'a Farinelli została przetłumaczona na duński przez J. L. Heiberga i z sukcesem wystawiana w kopenhaskim Teatrze Królewskim w latach 1837-1841, a później wznawiana wiele razy.

21

Page 25: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wie, pięknie i pokornie zakochany. Już od dawna nie cieszyłem się tak bardzo, bycie obserwatorem jest bowiem często wyczerpujące. Czyni ono człowieka równie melancholijnym jak zawód policjanta. A gdy obserwator dobrze wypełnia swe obowiązki, staje się prawie szpiegiem w służbie wyższej sprawy, bo sztuka obserwacji polega na ujawnieniu tego, co ukryte. Młodzieniec bez zbędnych słów opowiadał o swej wybrance. Jego mowa nie zawierała ani banalnych analiz, które często towarzyszą panegirykom zakochanych, ani samochwalstwa, że nibyjest sprytnym chłopcem, który zdobył taką dziewczynę, ani pewności siebie: jego miłość była zdrowa, czysta i niezepsuta. Z ujmującą otwartością wyjawił przyczynę swej wizyty: pragnie kontaktu z zaufanym człowiekiem, by w jego obecności głośno rozmawiać ze sobą. Bezpośrednim powodem wizyty była obawa, że cały dzień spędzi u ukochanej i w ten sposób stanie się dla niej ciężarem. Był wiele razy pod jej domem i za każdym razem zmuszał się do odwrotu. Zaproponował mi przejażdżkę - aby się rozerwać i by czas szybciej upłynął. Chętnie się zgodziłem: od chwili, w której powierzył mi swój sekret, całkowicie byłem do jego usług. Tego mógł być pewien. Pół godziny, które mieliśmy do przybycia powozu, poświęciłem na przeglądanie rachunków, młodzieńcowi zaś zaproponowałem, by zapalił fajkę i przejrzał album leżący na stole. Lecz on nie potrzebował takich zajęć: był zbyt zajęty sobą. Niespokojny, nie usiadł ani na chwilę, lecz chodził prędko po pokoju w jedną i drugą stronę. Jego kroki, ruchy i gesty były nader wymowne: spalała go miłość. Jak dojrzałe winne grono, które u szczytu dojrzewania stało się przezroczyste i jasne, gdyż sok powoli nasycił delikatny miąższ; jak łupina owocu, która właśnie pękła, bo owoc dojrzał był w całej krasie - prawie tak ukazała się miłość wyrażona w jego postaci. Nie mogłem powstrzymać się od śledzenia go kątem oka, sam na wpół zakochany, gdyż wygląd takiego młodzieńca nie jest mniej uwodzicielski niż młodej dziewczyny.

Często się zdarza, że zakochani uciekają się do słów poety, by w błogosławionym szczęściu ujawnić słodkie udręki miłości. Z nim

22

Page 26: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

też tak było. Spacerując w jedną i drugą stronę, powtarzał raz po raz zwrotkę Poula M0llera12:

Sen o wiośnie życia, już tak odległej, Przysiadł na moim fotelu, Głęboka tęsknota ku tobie biegnie,

Jedyna. Tyś słońcem dla wielu!

Jego oczy napełniły się łzami, rzucił się na krzesło, recytując co chwila tę zwrotkę. Ta scena zrobiła na mnie wstrząsające wrażenie. Mój Boże, pomyślałem, przypadek takiej melancholii nie zdarzył się dotąd w mej praktyce. Wiedziałem, że ma melancholijną naturę, ale żeby miłość tak na niego podziałała! A przecież jak konsekwentny jest każdy, nawet niezwykły stan duszy, gdy stanie się dla niej powszedni. Ludzie często krzyczą na melancholika: Zakochaj się, a wtedy zniknie problem. Lecz jeżeli naprawdę jest melancholi-kiem, jak dokonać tego, by jego dusza zaprzestała melancholijnie zajmować się tym, co dlań najważniejsze? Chłopiec był głęboko i żarliwie zakochany - to oczywiste - a przecież od razu, prawie od pierwszego dnia gotów był wspominać miłość. W istociejuż zakończył ten związek, gdyż zaczynając, dokonał straszliwego kroku: przeskoczył życie. Gdyby dziewczyna jutro umarła, nie nastąpiłaby żadna zmiana: ponownie by skoczył, jego oczy znowu napełniłyby się łzami i znowu powtórzyłby słowa poety. Cóż to za dziwna dialektyka!

Tęskni za dziewczyną, zmusza się, by nie siedzieć u niej całymi dniami - a przecież od pierwszej chwili jest starcem w tym związku. Musiało tu zajść jakieś nieporozumienie. Przez dłuższy czas nic mnie tak silnie nie poruszało, jak to wydarzenie. Był nieszczęśliwy, to jasne, i nie mniej jasne było, że także dziewczyna jest nieszczęśli-

12 Poul Martin M0ller (1794-1838), pisarz i filozof duński zaprzyjaźniony z Kierkegaardem. Jako profesor filozofi Uniwersytetu Kopenhaskiego był jednym z nauczycieli Kierkegaarda. Tutaj chodzi o wiersz M0llera Den Gamie Elsker (Stary kochanek), zamieszczony w Efterladte Skrifter, Kopenhaga 1839,1.1, s. 12. „Sen" w cytowanym wierszujest oczywiście swoistym „wspomnieniem". W bibliotece Kierkegaarda znajdowały się pisma P. M. M0llera (ASKB 1574-1576).

23

Page 27: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wa, choć nikt nie potrafił przewidzieć, jak się sprawy potoczą. Jedno było pewne: nikt lepiej od niego nie potrafił głosić miłości wspomnienia. Wspomnienie ma wielką zaletę: zaczyna się od utraty. Jest zatem niezawodne, bo niczego stracić nie może.

Zajechał powóz. Jechaliśmy Strandvejen13, by później zjechać na leśne dróżki. Ponieważ wbrew woli stałem się obserwatorem, nie potrafiłem powstrzymać się od pewnych eksperymentów, których celem było, mówiąc językiem marynarzy, wysondowanie dna jego melancholii. Poruszyłem wszystkie możliwe struny erotyczne: nic. Zbadałem skutki zmiany otoczenia. Na próżno. Ani bezgraniczna zuchwałość morza, ani uspokajająca cisza lasu, ani zapraszająca samotność wieczoru nie potrafiły wydobyć go z melancholijnej tęsknoty, która raczej oddalała od ukochanej, niż zbliżała do niej. Jego błąd był nieuleczalny. Polegał na tym, że młodzieniec znalazł się na końcu zamiast na początku - dla człowieka taki błąd jest lub stanie się śmiertelny.

A jednak twierdzę, że był naprawdę usposobiony erotycznie, ten zaś, kto nie przeżył tego na początku miłości, ten nie kochał ani razu, poznając za to, być może, inne uczucia. Spotęgowane wspomnienie jest odwiecznym wyrazem miłości u jej początku, jest znakiem prawdziwej miłości. Jednak z drugiej strony należy wspomnienia używać z ironiczną giętkością. Tej umiejętności zabrakło młodzieńcowi, gdyż jego dusza była zbyt słaba. To zapewne prawda, że w takiej chwili zamiera życie. Jednocześnie należy posiadać tyle witalnej energii, by zabić śmierć - i przemienić ją w życie. O pierwszym brzasku miłości teraźniejszość i przyszłość zmagają się ze sobą, pragnąc odnaleźć swój odwieczny kształt. Wspomnieniejest właśnie powrotem wieczności do teraźniejszości. Jest nurtem teraźniejszości, oczywiście, o ile wspomnieniejest czyste.

Wróciliśmy do domu i pożegnałem go. Moje współczucie było niezwykle silne i nie potrafiłem pozbyć się myśli, że w krótkim czasie nastąpi straszliwy wybuch.

13 Istniejąca także i dzisiaj droga prowadzi z Kopenhagi do Elsynoru wzdłuż zalesionego nabrzeża 0resundu.

24

Page 28: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Przez następnych czternaście dni przychodził do mnie od czasu do czasu. Sam zaczął podejrzewać nieporozumienie: ta młoda, ubóstwiana dziewczyna stała mu się prawie ciężarem. A przecież była jego ukochaną, jedyną, którą kochał, jedyną, którą kiedykolwiek pokocha. Z drugiej strony, nie tyle kochał, ile po prostu za nią tęsknił. W tym czasie uległ dziwnej zmianie. Poetycka produktywność objawiła się u niego w takiej skali, że nigdy nie podejrzewałem, by to było możliwe. Naraz zrozumiałem wszystko. Młoda dziewczyna nie była ukochaną, a jedynie pretekstem - obudziła w nim poetyckość i uczyniła poetą. Dlatego tylko ją mógł kochać, nigdy jej nie zapomnieć, nigdy nie pokochać innej i tylko do niej nieprzerwanie tęsknić. Zagościła teraz w jego życiu, a pamięć o niej stała się wiecznie żywa. Znaczyła dlań tak wiele, uczyniła go poetą i właśnie dlatego podpisała na siebie wyrok śmierci.

Z biegiem czasu ich związek psuł się coraz bardziej. Jego melancholia wzrastała, a siły fizyczne topniały w duchowej walce. Pojął, że uczynił ją nieszczęśliwą, ale nie był świadom przewiny. Lecz właśnie to było nieznośne i poruszyło jego pasję w najdzikszy sposób, że zupełnie bez winy stał się winny jej nieszczęścia. Sądził, że głęboko ją zrani, wyznając wszystko. Znaczyłoby to bowiem tyle, co powiedzieć jej, że jest istotą niedoskonałą i że on sam poszedł dalej, odpychając stopień, który przekroczył. Do czego by to doprowadziło? Ponieważ wiedziała, że on nigdy nie pokocha innej, pozostałaby pogrążoną w żałobie wdową, żyjącą jedynie wspomnieniem jego - i ich związku. Nie mógł niczego wyznać, gdyż zbyt był z niej dumny. Mroczny smutek ogarniał go coraz bardziej i postanowił kontynuować fałszywą grę. Całą poetycką autentyczność obrócił teraz ku rozweseleniu dziewczyny i w całości przeznaczył dla niej to, czym mógłby obdarzyć wielu. Pozostałajegojedyną, jego ukochaną i ubóstwianą, choć o mało nie postradał zmysłów ze strachu przed tym okropnym kłamstwem, które coraz silniej więziło dziewczynę. W rzeczywistości jej istnienie lub nieistnienie było mu w pewnym sensie obojętne. Jedynie jego melancholia znajdowała radość w nadaniu czarodziejskiego uroku jej życiu. Rozumie się, że była

25

Page 29: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

szczęśliwa, gdyż nie podejrzewała niczego, pokarm zaś przez niego sporządzony tak bardzo smakował! On nie chciał być produktywny w ścisłym znaczeniu, gdyż wówczas musiałby ją opuścić. Dlatego trzymał swój talent, jak powiadał, między ostrzami nożyc, dla niej przycinając wszystko w bukiety. Niczego nie podejrzewała. Wierzę w to. Dziewczyna, która jest na tyle samolubna, by sycić się smutkiem innych, wywołuje oburzenie. Coś podobnego może sięjednak zdarzyć i sam byłem kiedyś bliski wykrycia podobnego przypadku. Skądinąd nic bardziej nie oczarowuje dziewczyny niż bycie kochaną przez naturę poetycko-melancholijną. O ile jest na tyle samolubna, by wmówić sobie, że bardziej go pokocha przez związanie ze sobą niż rezygnację z niego, wówczas otrzyma w życiu zupełnie łatwe zadanie, gdyż jednocześnie otoczy ją wieść o tym, że jest wierna, oraz cześć równa najwspanialej wydestylowanej miłości. Boże, uchroń człowieka od podobnej wierności!

Odwiedził mnie pewnego dnia. Mroczne namiętności całkowicie nim zawładnęły. W niepohamowanych słowach przeklinał życie, miłość i ukochaną dziewczynę. Od tej chwili nie pokazał się więcej. Prawdopodobnie nie mógł sobie wybaczyć, że wyznał obcemu człowiekowi, jakim ciężarem stała się dziewczyna. Wszystko zniszczył, nawet tę radość, że podtrzymywał jej dumę i uczynił swą boginią. Gdy napotykał mnie, unikał spotkania, gdy spotkał mnie, nie odzywał się wcale, za to udawał zadowolenie i pewność siebie. Zdecydowałem wówczas na własną rękę dowiedzieć się czegoś więcej i w końcu zacząłem od służących. Jeżeli masz do czynienia z melancholi-kiem, najwięcej dowiesz się o nim od służących. Przed sługą, przed panną służącą, tym starym, przeoczonym inwentarzem rodzinnym, melancholik otwiera się chętniej niż przed znajomymi o podobnym wykształceniu i z podobnej sfery. Znałem kiedyś melancholika, który przemierzał życie tanecznymi krokami, oszukał wszystkich (wraz ze mną), aż pewien fryzjer naprowadził mnie na właściwy trop. Fryzjer był niemłodym człowiekiem, źle mu się wiodło i sam obsługiwał klientów. Współczucie dla jego losu skłoniło melancholika do wyznań, więc fryzjer dowiedział się tego, o czym nikt nie wiedział.

26

Page 30: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Młody człowiek oszczędził mi jednak fatygi i sam zwrócił się do mnie, absolutnie zdecydowany nigdy więcej nie przekroczyć progu mojego domu. Zaproponował mi spotkanie w odległym miejscu i o określonej godzinie. Zgodziłem się chętnie i zakupiłem w tym celu dwie karty wstępu do Statsgraven, parku zasobnego w fosy z rybami. Tam spotkaliśmy się wczesnym rankiem, w chwili gdy dzień zmagał się z nocą, gdzie nawet pośród lata lodowaty powiew mroził przyrodę; tam spotkaliśmy się w oparach porannej mgły, wśród zroszonej trawy, a ptaki zrywały się do lotu, ponaglanejego okrzykiem. W chwili gdy dzień zwyciężył i wszystkie stworzenia zaczęły radować się życiem, gdy młoda, ukochana dziewczyna, którą czule napoił swym bólem, uniosła głowę znad poduszki i otworzyła oczy - gdyż podniósł się bóg snu, czuwający dotąd u jej wezgłowia, a bóg marzeń nocnych położył palec najej powiece, byjeszcze raz mogła osunąć się w krótki półsen, opowiadając jej to, czego nigdy nie przeczuwała, a mówił to tak cicho i miękko, że rozbudzona zapomniała o wszystkim - w tej chwili znowu się rozstaliśmy. Cokolwiek by jej bóg marzeń sennych opowiedział, nie mogłaby śnić o tym, co zaszło między nami. Czy to niezwykłe, że zbladł? Czy to niezwykłe, że jestem jego powiernikiem - i jemu podobnych?

Czas mijał. Naprawdę cierpiałem razem z młodzieńcem, który gasł z dnia na dzień. A przecież wcale nie żałowałem, że dzielę ból, gdyż wjego miłości idea była w ruchu. (Dzięki Bogu, można spotkać czasami taką miłość w życiu, na próżno jej szukać w powieściach i nowelach.) Tylko w takim wypadku miłość ma znaczenie, a ten, kto, choć przepełniony zachwytem, nie jest przekonany, że ideajest żywotną zasadą miłości i żejeżeli to konieczne, należy poświęcić dla niej życie, więcej, samą miłość, choćby jej nawet sprzyjała rzeczywistość - ten nie utworzy pary z poezją. Kiedy miłość mieści się w idei, wtedy żadne wzruszenie, żadne, nawet przelotne poruszenie niejest pozbawione znaczenia, gdyż obecnajest najważniejsza rzecz: poetycka kolizja, która, o ile wiem, potrafi być jeszcze straszniejsza od tej, którą opisuję. Lecz służyć idei, co w związku z miłością by-

27

Page 31: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

najmniej nie znaczy służyć dwóm panom 1 4 , to t rudna służba, gdyż żadna piękność nie jest tak wymagającajak idea i żadne dziewczęce dąsy nie są tak ciężkie do zniesienia jak gniew idei, której za nic nie można zapomnieć.

Gdybym miał zamiar dokładnie badać nastroje młodzieńca, tak jak j e poznawałem, nie mówiąc o tym, że gdybym, wzorem poetów, włączył wiele nieznaczących rzeczy, jak: salony i odzież, wspaniałe pejzaże, krewnych i przyjaciół, to moja historia stałaby się opowieścią bez końca. Wcale tego nie pragnę. Zjadam przecież sałatę, ale tylko środek. Liście są, jak sądzę, dla świń. Za Lessingiem15 wolę rozkosz poczęcia od ciężaru porodu. Jeżeli ktoś ma inne zdanie, bardzo proszę, mnie jest to obojętne.

Czas mijał. W miarę możności uczestniczyłem w nocnych przygotowaniach. Chłopiec dzikim krzykiem zdobywał energię, która miała wystarczyć na cały dzień; dzień, który przeznaczał na uwodzenie dziewczyny. Więził ukochaną, jak Prometeusz, który zamknął bogów w swej przepowiedni1 6 , choć sam był przykuty do skały i atakowany przez drapieżnego ptaka, szarpiącego jego wątrobę.

14 Jest to aluzja do Ewangelii wg św. Mateusza, 6,24: „Nikt nie może dwóm panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie".

15 Patrz: Sammtliche Schriften tegoż (Vorrede w: Fabeln - 1759; Berlin 1827, tom XVIII, s. 96), gdzie niemiecki filozof Gotthold Ephraim Lessing (1729-1781) mówi o trudnościach związanych z tworzeniem książek. Kierkegaard był właścicielem owego niemieckiego wydania Pism zebranych Lessinga (ASKB 1747-1762).

16 Wedle greckiej mitologii tytan Prometeusz ulepił z gliny pierwszych ludzi. Następnie ukradł ogień bogom olimpijskim, by zanieść go ludziom i w ten sposób uczynić ich życie łatwiejszym. Zeus ukarał Prometeusza, przykuwając go do skały na szczycie Kaukazu; ogromny orzeł codziennie wydziobywał wątrobę tytana, która odrastała w nocy. Ale także Prometeusz metaforycznie „uwięził" Zeusa, pierwszy bowiem poznał losy tego boga nad bogami. Powtórzył Zeusowi przestrogę, by nie poślubiał Tety-dy, córki Nereusa i Doris, gdyż syn zrodzony z tego związku miał być silniejszy od ojca. Bóg okazał swą wdzięczność, uwalniając tytana.

28

Page 32: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Codziennie tracił wszystko, bo każdy dzień był ostatnim. Ale tak długo być nie mogło. Rwał kajdany, które go więziły. Lecz im bardziej szalałajego namiętność, tym wspanialszy był jego śpiew, tym czulsze słowa - i tym cięższe kajdany. Nie potrafił przekształcić nieporozumienia w prawdziwy związek. Oznaczałoby to oddanie dziewczyny wiecznemu oszustwu. Wyjaśnienie pomyłki - tego, że była jedynie zewnętrznym kształtem, podczas gdy jego myśl i dusza szukały czegoś innego, co jej przypisywał - oznaczało znieważenie tak głębokie, iż jego duma buntowała się przeciwko temu. To była metoda, którą pogardzał bardziej od innych. Także w tym miał rację. Bo godnejest pogardy oszukać i uwieść dziewczynę, lecz jeszcze bardziej jest godne pogardy porzucić ją w taki sposób, że nie tylko nie stajesz się łajdakiem, lecz przeciwnie, gotujesz sobie świetne odejście, zarzucając jej, że nie była twoim ideałem, oraz pocieszając, że była twą muzą. Coś takiego można zrobić, gdy ma się praktykę w bałamuceniu dziewcząt: ona z konieczności przyjmie twoją propozycję, ty zaś wymigasz się łatwym kosztem, zostaniesz przyzwoitym, a nawet miłym człowiekiem, lecz później dziewczyna poczuje się w istocie bardziej zraniona niż ten, kto wie, że został zdradzony. Dlatego w każdym związku miłosnym, który pozostaje niezrealizowany (choć jest rozpoczęty), delikatność znieważa najmocniej. Ten, kto ma wyczucie erotyki, a niejest tchórzem, łatwo zauważy, żejedynym sposobem, który mu pozostał, by okazać dziewczynie poważanie, jest niedelikatność.

Chcąc, o ile to możliwe, zakończyć jego cierpienie, namawiałem go, by z całych sił zaryzykował pewną skrajność. To, o co mi wyłącznie chodziło, to znalezienie punktu łączącego. Uczyniłem więc następującą propozycję: Zniszcz wszystko, zmień się w człowieka godnego pogardy, który czerpie zadowolenie jedynie z uwodzenia i oszukiwania. Jeżeli to potrafisz, równowaga zostanie przywrócona; w każdym razie nie będzie można mówić o estetycznych różnicach, które jemu dały więcej racji17 niż dziewczynie, racji, którą ludzie

17 Słowo-rdzeń ret wyznacza w duńszczyźnie przeogromny obszar semantyczny, co wspaniale wykorzystał autor Powtórzenia. Ret oznacza między innymi posiadanie racji (at have ret, sprawa tak ważna dla młodzieńca

29

Page 33: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zbyt często są skłonni przyznawać tak zwanej niezwykłej osobowości. Niechaj ona stanie się zwycięzcą, otrzyma absolutną rację, on zaś - absolutny brak racji. Niech jednak nie czyni tego zbyt gwałtownie, gdyż w takim razie roznieciłby jej miłość. Proszę wpierw spróbować, o ile to możliwe, być dla niej nieco nieprzyjemnym. Nie drażnić, bo to podnieca. Nie, raczej niechaj będzie niestały, zrzędliwy, dziś zrobi to, jutro coś innego, lecz bez namiętności, z całkowitą beztroską, która jednak nie przekształca się w nieuwagę; przeciwnie, powierzchowna uprzejmość musi być taka jak zawsze, za to zamieniona w urzędowe, pozbawione wszelkiej żarliwości zainteresowanie. Zamiast pragnienia miłości należy bez przerwy przywoływać jakąś mdłą quasi-mi\ość, która nie jest ani obojętnością, ani pożądaniem. Niechaj całe zachowanie będzie równie nieprzyjemne jak widok zaślinionego mężczyzny. Nie może jednak zacząć, nim uzyska odpowiednią siłę, aby rzecz przeprowadzić, inaczej gra skończona, gdyż nie ma nikogo mądrzejszego od dziewczyny, która pyta: „jestem czy nie jestem kochana?" - i nie ma trudniejszej operacji niż samemu posługiwać się ekstyrpatorem18, narzędziem, o kto rym jedynie czas wie, jak powinno sieje z czasem wykorzystać. Gdy wszystko zostanie rozpoczęte, pozostanie mu zwrócić się do mnie, a ja zatroszczę się o resztę. Należy rozpuścić plotkę, że ma nową przygodę

oraz, jak się wkrótce okaże, dla Hioba) i przekonanie innych o tejże racji (talesigtilrette, co właśnie czynił Hiob wobec swych przyjaciół), zarówno zwrócenie się przeciw czemuś lub komuś (dyskusje młodzieńca z narratorem, Hiobowe spory z Bogiem - rettesigmod Gud), jak i podporządkowanie się innym podczas dyskusji (slaa el givesigtilrette). Omawiane pojęcie sygnalizuje także przebieg procesu (dialogu) sądowego (retsag, ret-tegang, wyrażenia nieobce Hiobowi, rozprawiającemu się z Bogiem dzięki argumentowi sprawiedliwości), naprawienie czegoś, na przykład wyrządzonej krzywdy (at rette op pa en uret) oraz określenie norm i praw społecznych (na przykład „prawo duńskie" - den danske ret). Wśród innych, wybranych znaczeń warto zwrócić uwagę na to, iż ret oznacza także „posiłek": zatem racja syci (por. Ordbogoverdet Danske Sprog, t. XVII, Gylden-dal, Kopenhaga 1982, s. 847-874).

18 Gracownik, kultywator do wyciągania chwastów i spulchniania gleby (łac. extirpatio - wykorzenienie), narzędzie ogrodnicze sprowadzane do Danii z Niemiec na początku XIX wieku.

30

Page 34: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

miłosną et ąuidem [łac. i to] raczej niepoetycznej natury, gdyż w przeciwnym razie jedynie rozdrażni dziewczynę. Wiem dobrze, że coś podobnego nie przyjdzie mu do głowy, gdyż obaj jesteśmy pewni, iż ona jest jedyną, którą kocha, chociaż dla niego jest niemożliwe przetłumaczenie tego czysto poetycznego związku na rzeczywistą miłość. Musi być jakaś prawda w tej plotce, o to sam się zatroszczę. Znajdę w mieście dziewczynę, z którą się umówię w tej sprawie.

Nie tylko wzgląd na młodzieńca skłonił mnie do opracowania tego planu. Nie mogę zaprzeczyć, że od pewnego czasu złym okiem patrzałem na jego ukochaną. Czy istotnie nic nie czuła? Czy nie współczuła jego cierpieniom? Nie wiedziała, jaka była ich przyczyna? A jeżeli współczuła, to dlaczego nic nie zrobiła, dlaczego wcale nie próbowała zbawić go za pomocą tego, czego pragnął, a co ona mogła mu dać - wolności? Wolność przez nią podarowana byłaby go zbawiła. Dzięki takiej wielkoduszności ponownie zdobyłaby nad nim przewagę i nie została zraniona. Potrafię wszystko przebaczyć dziewczynie, ale nigdy nie potrafię zapomnieć tego, że w miłości nie pojmuje zadania miłości. Jeżeli dziewczyna nie ofiarowuje się w miłości, to nie jest kobietą, lecz mężczyzną, i zawsze z przyjemnością pozwolę, by stała się ofiarą odwetu albo śmiechu. Jakież to zadanie dla autora komedii: pozwolić kochance, która wypiła krew swojego kochanka pod zasłoną miłości, aż on z nią zrywa, cierpiący i zrozpaczony, pozwolić zatem takiej kochance stać się Elwirą19, z brawurą grającą swoją rolę i opłakiwaną przez współczujących krewnych i przyjaciół, Elwirą, która nadaje ton w stowarzyszeniu śpiewaków--oszustów, Elwirą, która z naciskiem i emfazą umie mówić o męskiej niewierności - która, oczywiście, będzie ją kosztowała życie; Elwirą, która czyni to wszystko z taką siłą i pewnością, że nawet przez pół sekundy nie wyobraża sobie, że jej wierność prowadzi w istocie do odebrania życia ukochanemu. Wielkajest wierność kobieca, zwłaszcza niepożądana; niezgłębiona i niepojęta po wszystkie czasy. Oto

19 Postać z opery Lorenza da Ponte i Wolfganga Amadeusza Mozarta Don Giovanni (1787). Uwiedziona i porzucona Elwira głośno oskarża Don Juana o wiarołomstwo.

31

Page 35: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

scena nie do przepłacenia: kochanek zachował humor, wystarczający, by mimo cierpienia nie zmarnować na nią ani jednego gniewnego słowa, lecz ograniczyć się do bardziej wyrafinowanej zemsty. Zwodzi ją zatem i umacnia w przeświadczeniu, że została przez niego nikczemnie oszukana. Jeżeli i z tą dziewczyną tak by się rzecz miała, to mogę jej obiecać, że - o ile młodzieniec potrafi wykonać mój plan - zemsta ugodzi ją strasznie, choć nie przekroczy poetyckiej sprawiedliwości. Mimo że jest przekonany, iż powinien zrobić to, co najlepsze, przecież to właśnie najmocniej ją ukarze - o ile jest w sobie zakochana. Roztoczy nad nią tak wielką, jak to możliwe, erotyczną opiekę i właśnie w ten sposób najbardziej ją zrani -jeżeli dziewczyna jest w sobie zakochana.

Zgodził się i całkowicie zaakceptował mój plan. W magazynie mód znalazłem to, czego szukałem: młodą i bardzo ładną dziewczynę, której obiecałem zapewnić przyszłość, o ile zgodzi się na moją propozycję. Młodzieniec miał pokazywać się z nią w miejscach publicznych i odwiedzać ją w takich porach, by nikt nie miał wątpliwości co do natury ich porozumienia. W tym celu znalazłem jej mieszkanie w domu z wyjściem na dwie ulice. Wystarczyło przejść przez dom późnym wieczorem, by dzięki temu dać pewność służącym i poruszyć plotkę. Kiedy wszystko będzie przygotowane, już ja się zatroszczę, byjego ukochana nie pozostała w niewiedzy o nowym związku. Modystka nie była brzydulą. Lecz poza tym właśnie taka, by ukochana zdziwiła się bez zazdrości, iż właśnie ją wolał od niej. Gdy-byjego ukochana wpadła mi w oko, wybrałbym inną modystkę, lecz w tych sprawach niczego nie można wiedzieć na pewno. W dodatku, ponieważ nie chciałem zawieść młodego człowieka, uczyniłem wybór całkowicie zgodny z jego metodą.

Modystka została zaangażowana na rok; związek powinien być utrzymany tak długo, aby zupełnie oszukać ukochaną. W tym czasie on miał, o ile to możliwe, pracować nad wydobyciem się z egzystencji poety. Jeżeli mu się to uda, zostanie osiągnięte redintegratio in sta-tum pristinum [łac. powrót do poprzedniego stanu, powtórzenie]. Gdyby w ciągu roku również młoda dziewczyna, co było nader ważne, sama potrafiła uwolnić się od ich związku, on nie skwitował-

32

Page 36: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

by nierzetelnym rachunkiem rezultatu takiej operacji. Jeżeli się okaże, iż zniechęciła się w momencie powtórzenia, no cóż, wtedy wyjdzie najaw, że młodzieniec postąpił wielkodusznie.

W taki sposób wszystko zostało przygotowane. Wszystkie nici zbiegały się w moich rękach, a dusza z niecierpliwością oczekiwała na wynik. Lecz chłopiec zniknął i nie widziałem go już więcej. Nie miał siły na przeprowadzenie planu, ajego duszy zabrakło giętkości ironii. Nie miał siły, by złożyć ironiczny ślub milczenia, ani siły, by go dotrzymać, a tylko ten, kto milczy, może stać się naprawdę kimś. Tylko ten, kto potrafi prawdziwie kochać, naprawdę jest człowiekiem. Tylko ten jest twórcą, kto potrafi każdym wyrazem nazwać swą miłość. Tylko tenjest prawdziwym twórcą, kto potrafi dać wyraz miłości. W pewnym sensie było nawet lepiej, że młodzieniec nie spróbował tego, gdyż prawdopodobnie nie potrafiłby wytrzymać trudów przygody. Od początku byłem nieco niespokojny, gdyż potrzebował powiernika. Ten, kto umie milczeć, odkrywa alfabet, który ma tyle liter co zwykły. Wówczas wszystko może powierzyć temu dialektowi i żadne westchnienie nie jest tak głębokie, by nie odpowiadało śmiechowi w jego dialekcie, żadna prośba tak natarczywa, by - dzięki sprytowi - nie potrafił jej spełnić. Zbliży się chwila, w której poczuje się tak, jakby utracił rozum. Lecz to jest jedynie chwila, chociaż straszna. Jest jak gorączka, która pojawia się nocą, pomiędzy 11.30 a 12.00, a już o 1.00 pracujesz lepiej niż zwykle. Jeżeli wytrzymasz szaleństwo, z pewnością zwyciężysz.

Siedzę teraz i opowiadam wszem i wobec, co już zostało wspomniane, że właśnie miłość wspomnienia czyni człowieka nieszczęśliwym. Mój młody przyjaciel nie zrozumiał powtórzenia, nie uwierzył w nie i nie zapragnął go z całej mocy. Przekleństwo jego losu polegało na tym, że naprawdę kochał dziewczynę, lecz byją prawdziwie pokochać, wpierw musiałby się wyswobodzić z poetyckiego zamętu, w którym trwał. Mógł się dziewczynie przyznać. Jest to zupełnie odpowiedni sposób, jeżeli chcesz skończyć z dziewczyną. Ale tego nie chciał uczynić. Zupełnie się z nim zgadzam, że jest to niewłaściwe. W ten sposób odciąłby dziewczynę od możliwości bezpośredniej egzystencji, rozwijającej się zgodnie z jej własną naturą.

33

Page 37: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Być może uwolniłby się od niebezpieczeństwa zostania przedmiotem jej pogardy? A może od rosnącego lęku - czy uda mu się kiedyś odzyskać to, co utracił?

Kimże mógłby się stać, gdyby uwierzył w powtórzenie! Jaką żarliwość mógłby wówczas osiągnąć w życiu!

Uprzedzam jednak wypadki, właściwie wbrew woli. Moim zamiarem było jedynie pokazać chwilę, w której stało się oczywiste, że młodzieniec jest - w pełnym znaczeniu tego słowa - smętnym rycerzem20 jedynej szczęśliwej miłości wspomnienia. Czytelnik pozwoli mi zapewne jeszcze raz wspomnieć chwilę, gdy młodzieniec pijany wspomnieniem wszedł do mego pokoju z sercem wciąż ging ihm uber21 [niem. przepełnionym] zwrotką Poula M0llera i zwierzył mi się, iż usilnie próbuje nie bywać codziennie u ukochanej. Tę samą zwrotkę powtórzył owego wieczora, gdyśmy się rozstali. Nie potrafię jej zapomnieć. Łatwiej wymażę z pamięci fakt jego zniknięcia22

niż wspomnienie tej chwili. Mniej mnie zaniepokoiły informacje o nim niż ta sytuacja. Takjestem stworzony — w pierwszym dreszczu przeczucia moja duszajednocześnie odkrywa wszystkie konsekwencje, które z reguły potrzebują dłuższego czasu, by pojawić się w rzeczywistości. Nie sposób zapomnieć koncentracji przeczuć. Tak właśnie powinien zachować się obserwator, lecz wówczas bardzo cierpi. Pierwszy moment obserwacji może wywołać u niego nawet utratę przytomności. Lecz w chwili bladości zapładnia go idea i odtąd obserwator pozostaje w odkrywczym związku z rzeczywistością. Jeżeli człowiek nie posiada choć tyle kobiecości, by idea mogła utworzyć z nim właściwy związek, który zawsze odznacza się płodnością,

20 Aluzja do powieści Miguela de Cervantesa Saavedry Don Kichot, której pierwsze, czterotomowe duńskie tłumaczenie przez Charlotte Do-rotheę Biehl ukazało się w Kopenhadze w latach 1776-1777 pod tytułem Den sindrige Herremands Don Quixote afMancha Levnet og Bedrifter. W posiadaniu Kierkegaarda (ASKB 1937-1940).

21 Fragment pieśni Małgorzaty z pierwszej części Fausta Goethego (w. 2409). Kierkegaard miał w swej bibliotece Goethe's Werke, t. I-LV, Stuttgart 1827-1833 (ASKB 1641-1668). Cytat pochodzi z t. XII, s. 142.

22 W rękopisie to zdanie kończyły słowa: „jego śmierci".

34

Page 38: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

to nie nadaje się na obserwatora, gdyż ten, kto nie odkrywa wszystkiego, w istocie nic nie odkrywa.

Rozstając się tego wieczora, podziękował mi jeszcze raz za pomoc w spędzeniu czasu, który poruszał się zbyt wolno w stosunku do jego niecierpliwości. Wówczas pomyślałem: prawdopodobnie jest wystarczająco przygotowany, by wszystko opowiedzieć dziewczynie. Czy ona nie pokocha go jeszcze bardziej? Czy on właśnie tak zrobi? Odradziłbym mu, gdyby zapytał mnie o zdanie. Powiedziałbym: „Bądź z początku powściągliwy, jest to najmądrzejsze w czysto erotycznym sensie, chyba że twoja dusza jest tak poważna, że potrafisz skupić myśl na znacznie głębszych problemach". Na pewno postąpiłby nierozsądnie, gdybyjej wszystko wyznał.

Każdy, kto ma okazję obserwować młode dziewczęta i podsłuchiwać ich rozmowy, z pewnością słyszał często takie sformułowania: „N.N. jest dobrym człowiekiem, ale taki z niego nudziarz!" „Za to F.F. jest interesujący i dowcipny". Za każdym razem, gdy słyszę te słowa na wargach młodziutkiej dziewczyny, myślę: „Powinnaś się wstydzić: czy to nie smutne, że tak mówi młoda dziewczyna?" Jeżeli mężczyzna zatraci się w pogoni za mteresującymr przeżyciami,

23 Kategoria det interessante mówi o stosunku Kierkegaarda do współczesnych teorii estetycznych. To pojęcie stało się w Danii modnym wyrażeniem około 1830 r. Zapożyczone zostało z niemieckiej idealistycznej teorii sztuki jako określenie środków artystycznych, które w klasycznym ujęciu bynajmniej nie były „piękne". To, co interesujące, oznaczało -w przeciwieństwie do kuku klasycznego ładu i harmonii - napięcie i dys-harmonię, to, co problematyczne i pikantne, to, co nowe, fascynujące, a także to, co wyrafinowane. W swym omówieniu sztuki Oehlenschlage-ra Dina napisał Heiberg, że „to, co interesujące, jest współczesnym pojęciem, dla którego stary język nie ma odpowiedniego słowa. Ta okoliczność określa zarazem wielkość, kolosalność tragedii antycznej i jej ograniczenia, gdyż wynika z tego, że o ile ten rodzaj sztuki potrafi opisać postacie, o tyle zawodzi w ujawnieniu ich rozwoju. Właśnie tutaj, by tak rzec, niczego nie można rozwijać, równie mało jak w marmurowym posągu. Wszystko jest od początku artystycznie zdecydowane we wszystkich szczegółach, więcej: jest z góry zamierzone" (por. J. L. Heiberg, „Intelli-gensblade", Kopenhaga 1842, nr 16-17).

35

Page 39: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

któż go może ocalić, jeżeli nie dziewczyna? Lecz czy przy tym nie zgrzeszy? Bo albo wspomniany mężczyzna nie potrafi tego uniknąć, a wtedy żądanie jest nader niedelikatne - lub też potrafi, a wówczas... Gdyż młoda dziewczyna zawsze powinna być tak ostrożna, by nie przyciągać tego, co interesujące. Dziewczyna, która to robi, zawsze przegra z punktu widzenia idei, bo nigdy nie można powtórzyć tego, co interesujące. Zawsze wygra ta, która tak nie postępuje.

Jakieś sześć lat temu wybrałem się w podróż, 8 mil24 za miasto, i zatrzymałem w gospodzie, gdzie zjadłem obiad. Po przyjemnym i smacznym posiłku zapomniałem o wszystkich troskach. Stałem z filiżanką kawy w dłoni, wciągałem w nozdrza aromat, gdy w tej samej chwili młoda, zwiewna i urocza dziewczyna przeszła obok okna i skręciła w kierunku należącego do gospody podwórza, z czego wywnioskowałem, że zejdzie do ogrodu. Gdy jest się młodym... Zatem przełknąłem kawę, zapaliłem cygaro, gotów iść za wskazaniem losu i śladami dziewczyny, gdy ktoś zapukał do moich drzwi i wszedł - właśnie ta dziewczyna. Grzecznie się ukłoniła, pytając, czy do mnie należy powóz stojący na podwórzu, czy wracam do Kopenhagi i czy nie mógłbym jej zabrać ze sobą. Sposób, w jaki to wyraziła, był skromny i naprawdę godny kobiety. Wystarczył, bym od razu zamknął oczy na to, co interesujące i pikantne. Jechać osiem mil sam na sam w powozie z młodą dziewczyną, ze służącym i stangretem i mieć ją całkowicie w swej mocy to o wiele bardziej interesujące niż spotkać ją w ogrodzie! Jestem ponadto przekonany, że nawet człowiek bardziej lekkomyślny ode mnie nie czułby się wystawiony na pokusę. Zaufanie, jakie mi okazała, było skuteczniejszą tarczą niż dziewczęca zręczność i przebiegłość.

Jechaliśmy razem. W towarzystwie ojca lub brata nie mogłaby podróżować bezpieczniej. Powściągliwie milczałem, zwracając się do niej jedynie wtedy, gdy zdawało mi się, że pragnie coś powiedzieć. Stangretowi rozkazałem, aby się pośpieszył. Karmiliśmy konie pięć minut na każdym postoju. Wysiadałem i z kapeluszem w ręce pytałem, czy nie życzy sobie czegoś orzeźwiającego do picia. Mój

24 Mila duńska wynosi ok. 7,5 km.

36

Page 40: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

służący stał obok, z kapeluszem w dłoni. Gdy zbliżyliśmy się do stolicy, kazałem stangretowi zjechać na boczną drogę, wysiadłem i pieszo przeszedłem pół mili do Kopenhagi, by żadne przypadkowe spotkanie itp. nie wywołało jej zakłopotania. Nigdy nie próbowałem dowiedzieć się, kim była, gdzie mieszkała i co było powodem nagłej podróży. Na zawsze pozostała dla mnie miłym wspomnieniem, którego nie pozwoliłem sobie splamić żadną, choćby najniewinniejszą ciekawością. - Dziewczyna, która szuka tego, co interesujące, wpada we własne sidła. Dziewczyna, która nie szuka tego, co interesujące, wierzy w powtórzenie. Chwała dziewczynie, która od początku była taka - i tej, która z czasem taka się stała.

Zmuszony jes tem jednak powtórzyć, że to wszystko mówię w związku z powtórzeniem. Powtórzenie jest nową kategorią, którą należy odkryć. Jeżeli zna się nieco nową filozofię i nie jest całkiem na bakier z grecką, łatwo się zrozumie, że właśnie to pojęcie wyjaśnia związek pomiędzy eleatami i Herakli tem2 5 i że powtórzenie jest właśnie tym, co przez pomyłkę nazwano mediacją26. Wprost nie do wiary, jak wiele szumu powstało wokół mediacji w heglowskiej filozofii i jak wiele zwariowanego gadulstwa zyskało cześć i hono r pod tym szyldem. Należy raczej spróbować przemyśleć pojęcie mediacji i przyznać pewną rację Grekom. Rozwój greckiej nauki2 7 o by-

25 Jest to aluzja do sprzeczności istniejących między eleatami, którzy wątpili w prawdziwy byt tego, co zmienne, a greckim filozofem Heraklitem z Efezu (ok. 540-480 p.n.e.), który podkreślał znaczenie ruchu - tego, że wszystko jest płynne, dynamiczne i staje się własnym przeciwieństwem.

26 Kategoria mediacji jest duńskim odpowiednikiem heglowskiego pojęcia Vermittelung (por. G. W. F. Hegel, Wissenschaft der Logik, Werke, wyd. II, Berlin 1833, t. III, s. 100, 105, 110; t. IV, s. 75; Kierkegaard posiadał to właśnie wydanie w swoich zbiorach, ASKB 552-554). Pojęcie mediacji używane było przez duńskich heglistów, współczesnych Kierkegaardo-wi, np. przez A. P. Adlera w jego Populaire Foredrag over Hegels objective Logik, Kopenhaga 1842, § 9, s. 19, gdzie czytamy: „Mediacja jest pogodzeniem się przeciwieństw w wyższej jedności" (także tę książkę posiadał Kierkegaard, ASKB 383).

27 Związek bytu z nie-bytem to podstawowy problem Greków. Jest usytuowany w centrum zainteresowania filozofii eleackiej, tworzy punkt

37

Page 41: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

cie i nicości, rozwój kategorii „chwili" i „nie-bytu" itd. przebija heglowskie karty. Mediacja to obce słowo, a powtórzenie to dobry duński termin: gratuluję duńskiemu językowi nowego wyrażenia filozoficznego. W naszych czasach nie zostało wyjaśnione, jak przejawia się mediacja. Czy jest rezultatem poruszenia dwu momentów? W jakim znaczeniu jest w nich już uprzednio zawarta? A może jest ona czymś nowym, co zostało dodane - a jeżeli tak, to jak? W tym sensie w najwyższym stopniu godne uwagi są greckie rozważania dotyczące pojęcia kinesis28, które odpowiada współczesnemu terminowi „przejście". Dialektyka powtórzenia jest łatwa, bo to, co się

wyjścia wielu dialogów Platońskich, przede wszystkim Parmenidesa, oraz znajduje wyraz w arystotelesowskim pojęciu kinesis.

28 Kinesis - gr. ruch, zmiana. Przyjaciel Kierkegaarda P. M. M0ller w pracy Udkast iii Forelcesninger over den oeldre Philosophies Historie (w: Efterladte Skrifter, Kopenhaga 1842, t. II, s. 481, przyp. 25, w bibliotece Kierkegaarda pod numerem ASKB 1574-1576) nawiązuje do Arystotelesowskiej Fizyki: „Wszystkie stworzenia składają się z materii i formy - lecz jak te elementy są połączone? Jak staje się rzeczywistym to, co potencjalne? Przejście od możliwości do rzeczywistości Arystoteles nazywa ruchem (kinesis) i sądzi, iż w ten sposób usunął trudności, które istnieją w definicji tego pojęcia, gdzie ruchjest zarówno rzeczywisty,jak i nierzeczywisty, skorojest przejściem od możliwości do rzeczywistości". Przywołanie dzisiaj tego greckiego pojęcia pozwala także ujrzeć zmianę paradygmatu we współczesnej recepcji Kierkegaarda. Czy walczył on przede wszystkim z Heglem, pogardliwie pomijając współczesnych sobie duńskich heglis-tów, jak chciał kiedyś duński badacz prof. Tulstrup? Czy raczej przejął Hegla niejako „z drugiej ręki", z ręki duńskich heglistów? Duńscy badacze, skupieni w latach dziewięćdziesiątych XX w. w kopenhaskim S0ren Kierkegaard Forskningscenteret, prezentują właśnie to drugie, antytul-strupowe stanowisko. Ich komentarze, omawiające pojęcie kinesis, podkreślają wpływ nauczyciela i przyjaciela Kierkegaarda P. M. M0llera na twórczość duńskiego filozofa. Inni badacze, np. Amerykanin Howard V. Hong, sądzą, że Kierkegaard czerpał w tym wypadku inspiracje bezpośrednio z prac Hegla, szczególnie z Die Naturphilosophie. Encyclopadie derphilosophischen Wissenschaften, Werke, t. VII, § 349, s. 548 (por. przypisy Honga do jego tłumaczenia Powtórzenia w: S. Kierkegaard, Repetition, Kierkegaard^ Writings, t. VI, Princeton 1983, s. 366, przyp. 34). Debata na ten temat nie została zamknięta.

38

Page 42: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powtarza, już było, w przeciwnym razie powtórzenie jest niemożliwe. Właśnie dlatego, że było - powtórzenie staje się nowością. Gdy Grecy twierdzili, że poznanie jest wspomnieniem, mówili w istocie, że obecna egzystencja istniała kiedyś. Gdy my twierdzimy, że życie jest powtórzeniem, mówimy: egzystencja, ktorajuż była, teraz się staje. Kiedy brak pojęć wspomnienia i powtórzenia, życie rozprasza się w pustym i beztreściwym zgiełku. Wspomnienie jest „etnicznym"29 ujęciem życia; powtórzenie - współczesnym. Powtórzenie jest interesem metafizyki30, a jednocześnie „interesem", który osadza metafizykę na mieliźnie, jeżeli zainteresuje się powtórzeniem. Powtórzenie jest bowiem zawołaniem każdej kwestii etycznej; powtórzenie jest conditio sine qua non [łac. koniecznym warunkiem] kwestii dogmatycznej.

Każdy może powiedzieć, co sądzi o powtórzeniu, i każdy może osądzić, co mówię, naśladując Hamanna: „Exempel mit mancherlei Zungen mich ansdńlcke, und die Sprache der Sophisten, der Wortspiele, der Creter und Araber, Weiszen und Mohren und Creolen redę, Critik, Mythologie, rebus und Grundsdtze durch einander schwatze, und bald katanthropon bald katexochen argumentire". [„Przykłady z wielu języków pojawiają się na mych ustach: z języka sofisty i żonglera słowami, z języka Kreteńczyka i Araba, razem z pojęciami białego, Maura i Kreola, z pomieszania krytyki, mitologii i rebusu z zasadą, że każdy bełkot można wyrazić zarówno w prosty, jak i w niezwykły sposób".]3 1 Założywszy, że to, co mówię, niejest nagim kłam-

29 Tj. greckim, pogańskim. 30 Słowo „interes" jest tutaj użyte zgodnie z „duchem czasu" (por. I. Kant,

Kritik der Urteilskraft, wyd. II, Berlin 1793, s. 5-7, w bibliotece Kierkegaarda, ASKB 594; oraz G. W. F. Hegel, Encyclopddie der philosophischen Wissenschaften im Grundrisse, t. I-III, Berlin 1840-1845, ASKB 561-563). „Interes" metafizyki to jej pragnienie uzyskania wiedzy o prawdziwości powszechnych stwierdzeń i zasad. Zaprzeczając, by system heglowski mógł objąć „rzeczywistość", „powtórzenie osadza metafizykę na mieliźnie".

31 Johann Georg Hamann (1730-1788), filozof niemiecki. W swych pracach podkreślał znaczenie wewnętrznej żarliwości, fantazji i uczucia. Wywarł duży wpływ na romantyzm niemiecki - i na Kierkegaarda, który

39

Page 43: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

stwem, zrobiłbym najlepiej, wysyłając mój aforyzm solidnemu rzeczoznawcy. Być może coś by z tego wyszło; może przypis do Systemu? Cóż to za wspaniała myśl - a więc nie żyłem na próżno!

Wiele można by mówić o znaczeniu powtórzenia dla konkretnych rzeczy, bynajmniej nie obawiając się powtórzenia. Gdy profesor Ussing32 ze Stowarzyszenia 28 Maja użył w przemówieniu wyrażenia, które bynajmniej nie znalazło aprobaty, cóż uczynił profesor, który był wówczas porywczy i rezolutny? Uderzył pięścią w stół, wołając: „Powtarzam!" Sądził bowiem, że to co mówi, zyska na powtórzeniu. Kilka lat temu wysłuchałem księdza, który powtórzył to samo kazanie podczas dwu różnych uroczystości. Gdyby podzielał zdanie profesora, to wchodząc za drugim razem na ambonę, uderzyłby w pulpit i powiedział: „Powtarzam, co już powiedziałem w ubiegłą niedzielę". Nie zrobił tego, udając, że nie zaszło nic szczególnego. Widocznie nie podzielał zdania profesora Ussinga, a kto wie, być może i sam pan profesor już nie sądzi, że jego przemówienie zyskało na powtórzeniu? Gdy podczas dworskiego przyjęcia królowa opowiedziała dowcip, wszyscy dworzanie wybuchnęli śmiechem, także pewien głuchy minister, który powstał, poprosił o łaskę, by pozwolono mu opowiedzieć dowcip - i opowiedział poprzedni33. Oto pytanie: co myślał o powtórzeniu? Gdy nauczyciel mówi w klasie: ,Już po raz drugi powtarzam, że Jespersen ma cicho siedzieć...", i gdy ten sam Jespersen ponownie dostanie w dzienniczku

tutaj cytuje list Hamanna do J. G. Lindnera za Hamann '5 Schriften (wyd. F. Roth, Berlin 1821, 1.1, s. 467). Ośmiotomowe pisrna Hamanna zdobiły gabinet Kierkegaarda (ASKB 536-544).

32 Tage Algreen-Ussing (1797-1872) był prawnikiem i politykiem duńskim. 28 maja 1831 r. wprowadzono ustawę regulującą uprawnienia istniejących w Danii stanów. Stowarzyszenie 28 Maja założone zostało dla uczczenia tej ustawy. Wspomniana mowa prof. Ussinga została opublikowana w „Kj0benhavnsposten" 29 maja 1837, s. 596.

33 Epizod ten opowiedziany został przez niemieckiego pisarza Jean Paula (właśc. nazwiskoJ. P. F. Richter, 1763-1825) we Flegeljahre. EineBiogra-phie Nr 47. Patrz: Jean PauUs Sdmmtliche Werke, Berlin 1827, t. XXVIII, s. 108-118 (w posiadaniu Kierkegaarda, ASKB 1777-1799).

40

Page 44: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

uwagę za nieznośne zachowanie - wówczas powtórzenie ma całkowicie odmienne znaczenie.

Nie chcę zatrzymywać się przy tych przykładach, pragnę bowiem trochę opowiedzieć o odkrywczej podróży, którą przedsięwziąłem, by sprawdzić możliwość i znaczenie powtórzenia. Nikomu nic nie mówiąc, by czcza gadanina nie uczyniła mnie niezdolnym do eksperymentu i nie zraziła - w innym znaczeniu - do powtórzenia, popłynąłem parowcem do Stralsundu, gdzie wsiadłem w Schnellpost [niem. szybki dyliżans], jadący do Berlina. Uczeni sprzeczają się, które miejsce w dyliżansie jest najlepsze. Mój Ansicht [niem. pogląd] jest taki: wszystkie są równie okropne. Poprzednim razem miałem miejsce na przodzie (uważane przez wielu za wielką wygraną) i zostałem w ciągu trzydziestu sześciu godzin tak potrząśnięty razem z innymi współpotrząśniętymi, że - gdy dotarłem do Hamburga -nie tylko straciłem rozsądek, ale i władzę w nogach. My, sześć osób siedzących w powozie, dopracowaliśmy się j ednego ciała, aż pojąłem, co przydarzyło się mieszkańcom wyspy Mols34, którzy tak dłu-

34 Jedna z wysp duńskich. Tradycja przypisuje jej mieszkańcom lenistwo i prostactwo. Wymienioną przez Kierkegaarda historię znaleźć można w Beretning om de vidtbekjendte Molboers vise Gjerninger og tapre Bedrifter, De-nem til/Ere ogandre tilLcerdom ogFornojelse til Tiykken befordret, Kopenhaga 1827, nr 9, s. 15 i n. Zwróćmy przy tej okazji - ponownie - uwagę na ciężki los tłumacza. Czy wystarczy w tym wypadku przełożyć „słowa" Kierkegaarda, czy też, dla lepszego rozjaśnienia tekstu, należy przywołać kontekst własnej kultury? Amerykańscy tłumacze Hong i Hong zamiast informacji o nierozgarniętych mieszkańcach wyspy Mols wstawiają do głównego tekstu angielską legendę o WiseMen ofGotham (por. s. 151 cytowanego amerykańskiego wydania). Chodzi w niej o mieszkańców wioski Gotham, którzy, powiadomieni o rychłym przybyciu króla Jana (rządzącego w latach 1199-1216), postanowili udawać szaleńców, by uniknąć wydatków związanych z utrzymaniem dworu. Świetnie im się udało. Król, powiadomiony o ich pożałowania godnym stanie, rozbił obóz w innym miejscu. „Szaleńcy z Gotham" są bohaterami szesnasto-wiecznej angielskiej opowieści Merrie Taks of the Mad-Men of Gottam. Podobnie jak Hongowie postąpił tłumacz niemiecki Emanuel Hirsch, który pomija duńskich wyspiarzy i czyni w tekście aluzję do legendy o pozbawionych rozumu mieszkańcach niemieckiej Schildy (por.

41

Page 45: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

go siedzieli razem, że w końcu nie potrafili odróżnić własnych nóg od cudzych. Wybrałem coupe^5, by uniknąć podobnego losu i stać się członkiem mniejszego ciała. W końcu to jakaś zmiana! A jednak wszystko się powtórzyło. Pocztylion zadął w trąbkę, zamknąłem oczy. Ogarnęła mnie rozpacz i pomyślałem (co robię w takich okolicznościach): Bóg j e d e n wie, czy wytrzymasz? Czy rzeczywiście dojedziesz do Berlina? Ajeśli nawet tak się stanie, czy będziesz zdolny do smakowania samotności, czy też utrwalisz wspomnienie o sobie jako o członku większego ciała?

Zatem przybyłem do Berlina. O d razu pobiegłem do mego dawnego mieszkania36, by się przekonać, czy powtórzenie jest

S. Kierkegaard, Die Wiederholung. Drei Erbauliche Reden, 1843, Dusseldorf 1967, s. 24). Obie opowieści, angielska i niemiecka, należały do popularnych w średniowieczu historii sowizdrzalskich, znanych między innymi z Das Lalebuch z 1597 r. Stefan Borg, tłumacz szwedzki, zachowuje historię o mieszkańcach wyspy Mols, tych „przedstawicielach śmiesznych i naiwnych stron duńskiej egzystencji" (S. Kierkegaard, Upprepnin-gen, wyd. Nimrod, b.m., 1995, s. 26). A co ma zrobić polski tłumacz? Może powinien przenieść akcję do Pacanowa, który, według J. Krzyżanowskiego, grał podobną rolę: „Przed tysiącami lat, tak samo jak dzisiaj, mieszkańcy pewnych krajów, prowincji, miejscowości uchodzili za notorycznych durniów i stanowili przedmiot najrozmaitszych konceptów, które na ich temat opowiadali sąsiedzi. W starożytnej Grecji byli to mieszkańcy miasta Abdery, w średniowiecznych Niemczech mieszczanie z Schildy (Schildburger), w Rosji wieku XIX obywatele miasta zwanego Poszechodem. W Polsce dość wspomnieć nazwy Osieka czy Pacanowa, by wiadomo było, o co chodzi..." (J. Krzyżanowski, Mądrej głowie dość dwie słowie, Warszawa 1994, t. II, s. 297). Warto pamiętać, że w duńskiej anegdocie o mieszkańcach wyspy Mols nie istnieje owo socjologiczne napięcie między władcą a poddanymi, jakie występuje w angielskiej legendzie.

35 W czasach Kierkegaarda określenie otwartego miejsca z tyłu lub na przodzie dyliżansu.

36 Kierkegaard wyjechał po raz pierwszy do Berlina 25 października 1841 i powrócił do Kopenhagi 6 marca 1842; drugą podróż odbył 8 maja 1843 i powrócił do Danii pod koniec lipca tego samego roku. Podczas obu pobytów mieszkał przy ulicy Jagerstrasse 57, w domu, w którym w latach trzydziestych XIX w. mieściła się znana Cafe Stehely, gdzie spotykali się

42

Page 46: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

możliwe. Pragnę zapewnić czującego czytelnika, że poprzednim razem udało mi się otrzymać jedno z najprzyjemniejszych mieszkań w Berlinie; zapewniam o tym bardzo zdecydowanie, bo wiele mieszkań oglądałem. Plac Gensd'arme jest z pewnością najpiękniejszy w mieście, das Schauspielhaus37 i dwa kościoły38 wyglądają wspaniale, szczególnie oglądane z okna w świetle księżyca. To wspomnienie było jednym z powodów mojej podróży. Oto wchodzisz na pierwsze piętro domu rozjaśnionego gazowymi lampami, otwierasz małe drzwi i stajesz na progu. Na lewo przeszklone drzwi prowadzą do gabinetu. Przestępujesz próg i jesteś w przedpokoju. Obok gabinetu dwa pokoje podobnie wyglądające, identycznie umeblowane, tak jakbyś widział w lustrze ten sam pokój. Środkowy pokój jest dyskretnie oświetlony. Na biurku stoi świecznik, obok zgrabnie zaprojektowany fotel obity czerwonym pluszem. Pierwszy pokój niejest oświetlony. Blada poświata księżyca miesza się tu ze światłem padającym ze środkowego pokoju. Siadasz na krześle przy oknie, obserwujesz ogromny plac, widzisz cienie przechodniów ślizgające się po murach. Wszystko zamienia się w teatralną dekorację. Rozmarzona rzeczywistość migoce na dnie duszy. Masz ochotę narzucić palto, by rzucając badawcze spojrzenia i czujny na każdy dźwięk, cicho skradać się wzdłuż murów. Nie czynisz tego, lecz widzisz, że odmładza cię samo pragnienie. Wypalasz cygaro, wracasz do środkowego pokoju i rozpoczynasz pracę. Minęła północ. Gasisz lampę, zapalasz mały świecznik. Blask księżyca wszystko przezwycięża. Samotna chmura wydaje się jeszcze ciemniejsza, odgłos pojedynczego kroku potrzebuje wiele czasu, by ucichnąć. Bezchmurne sklepienie nie-

młodohegliści, artyści i intelektualiści, m.in. Karol Marks, który studiował w Berlinie w latach 1836-1841. W roku 1840 dom został przebudowany, na miejscu kawiarni urządzono Kónig-Salomo-Apotheke, a na pierwszym piętrze umieszczono (prawdopodobnie gipsowe) popiersie króla Salomona.

37 Chodzi tu o Das Kónigliche Schauspielhaus (późniejszy Staatliches, zwany też Grosses Theater) leżący przy Charlottenstrasse w pobliżu Unter den Linden.

38 Kościół katolicki Franzósische Kirche i luterański Neue Kirche znajdowały się w pobliżu Das Kónigliche Schauspielhaus.

43

Page 47: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

bios wygląda tak smutno i marząco, jakby już było po końcu świata i niebo bez przeszkód zajmowało się tylko sobą. Znowu wchodzisz do przedpokoju, potem do małego pokoju i kładziesz się spać - o ile należysz do szczęśliwców, którzy potrafią zasnąć...

O, tu właśnie powtórzenie okazało się niemożliwe. Mój gospodarz, aptekarz, hattesich yerandert [niem. zmienił się] w tym prostym znaczeniu, w jakim Niemcy rozumieją to słowo i w jakim, o ile wiem, wyrażenia „zmienić się" używa kopenhaska ulica. Krótko mówiąc, ożenił się. Chciałem mu pogratulować, ale nie władam niemieckim tak dobrze, by dobrać stosowne słowo lub szczodrze używany przy takich okazjach zwrot, więc ograniczyłem się do pantomimy. Położyłem rękę na sercu i spojrzałem na niego. Na mojej twarzy mógł znaleźć ciepło uczucia. Uścisnął mi dłoń. Po tym porozumieniu zaczął dowodzić estetycznej ważności małżeństwa39. Przekonał mnie równie prędko jak za pierwszym razem, kiedy mówił o doskonałości stanu kawalerskiego. Bo gdy rozmawiam po niemiecku, staję się najzgodliwszym człowiekiem na świecie. Mój gospodarz chciał mnie gościć, a ja pragnąłem zamieszkać u niego. Wynająłem zatem pokój i przedpokój. Gdy przyszedłem do domu pierwszego wieczora i zapaliłem światła, pomyślałem: O! O! O! Czy to jest powtórzenie? Byłem w złym nastroju, a może właśnie dobrze zestrojony z wymogami dnia, gdyż przeznaczenie tak dziwnie sprawiło, iż przybyłem do Berlina w allgemeine Buss- undBettag40. Berlin był zniszczony. Co prawda, nie obrzucano się nawzajem śmieciami, wołając: Memento o homo! quod cinis es et in cinerem reyertańs41, lecz mimo to całe miasto było zakurzone. Sądziłem z początku, że był to wynik polityki rządowej, lecz wkrótce przekonałem się, że to skutek

39 Jest to aluzja do rozważań zatytułowanych „Estetyczna ważność małżeństwa", zamieszczonych w drugiej części Albo-albo (por. S. Kierkegaard, Albo-albo, t. II, tł. K. Toeplitz, Warszawa 1982, s. 3-207).

40 Chodzi tu o dzień, w którym odprawia się pokutę za grzechy. 41 Podczas środy popielcowej ksiądz posypywał popiołem swoją głowę

i głowy wiernych, mówiąc: ,Memento homo, quiapulvis [u Kierkegaarda: cinis = popiół] es et in pulverem [u Kierkegaarda: cinere?n] revertaris"\ „Pamiętaj, człowieku, iż z prochu powstałeś i w proch się obrócisz".

44

Page 48: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

działania wiatru. Wiatr wziął na siebie owo zadanie i czynił, co chciał, wedle swego kaprysu, nie zważając na ordery i stanowiska. Bo w Berlinie co drugi dzień jest środa popielcowa. To wszystko jednak niezbyt ściśle łączyło się z celem mojego przyjazdu. Nie potrafiłem powiązać tych rzeczy z powtórzeniem: będąc poprzednim razem w Berlinie, nie zauważyłem podobnego fenomenu. Może dlatego, że było to zimą?

Jeżeli wygodnie i przyjemnie urządzisz się w mieszkaniu, jeżeli zyskasz w ten sposób stały punkt wyjścia, bezpieczną kryjówkę, dokąd możesz się zawsze wycofać, by w samotności spożyć swą zdobycz, wtedy będzie ci miło. Przypominam bowiem pewne drapieżniki, nie potrafię jeść, gdy ktoś mnie podgląda. Będziesz zatem mógł zapoznać się z niespodziankami miasta. Jeżeli jesteś wędrowcem ex professo [łac. ze względów zawodowych], tj. wysłannikiem, który podróżuje, by zaznać tego wszystkiego, co inni już poznali, lub opisać niezwykłe rzeczy w swym dzienniku (i w zamian wpisać własne nazwisko do Dziennika Wielkich Podróży), powinieneś zgodzić Lohndiener [niem. służący]: w ten sposób kupisz dasganze [niem. cały] Berlin za cztery Groschen [niem. grosz]. Dzięki tej metodzie staniesz się bezstronnym obserwatorem, na którego zeznaniach opierać się może każdy protokół policyjny. Jeżeli zaś nie podróżujesz dla załatwienia pilnej sprawy, skorzystaj z okazji - może zobaczysz coś, czego inni nie widzieli, a z kolei przeoczysz, co najważniejsze, i uzyskasz przypadkowe wrażenia, które nabiorą znaczenia tylko dla ciebie? Taki beztroski odstępca nie ma zazwyczaj innym nic szczególnego do powiedzenia, a gdy to czyni, szybko nadweręża dobrą opinię, jaką dobrzy ludzie mają o jego moralności i przyzwoitości. Czy drzwi wszystkich salonów nie powinny być zamknięte dla tego, kto długo przebywał za granicą, ale nigdy nie był auf der Eisenbahn [niem. na dworcu]? A co powiecie o człowieku, który był w Londynie i nigdy nie zobaczył Tunelu42? A co o tym, który pojechał do Rzymu, zakochał się w cząstce miasta, która stała się dla niego źród-

42 Budowa najstarszego tunelu pod Tamizą została rozpoczęta w roku 1825. Tunel został otwarty dla publiczności w 1843 r.

45

Page 49: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

łem niewyczerpanej radości - i opuścił stolicę, nie oglądając żadnych zabytków? Berlin ma trzy teatry. Opera i balet, pokazywane w budynku Opery, mają być grossartig [niem. wspaniałe], przedstawienia teatralne pouczające, kształcące i nie tylko do śmiechu4 3 . Wiem za to, że w Berlinie jest teatr, który zwie się Kónigstadter4 4 . Oficjalni podróżnicy rzadko odwiedzają ten teatr, choć częściej niż - co także ma znaczenie - owe przyjemne miejsca rozrywek, położone nieco na uboczu, gdzie Duńczyk może przy okazji przypomnieć sobie Larsa Mathiesena i Kehleta45. Gdy po przyjeździe do Stralsundu przeczytałem w gazecie, że w tym teatrze wystawianyjest Der Talisman46, zacząłem być dobrej myśli. Wspomnienie obudziło się w mej duszy. Jakby pierwsze wrażenie było jedynie wspomnieniem, odnoszącym się do odległej przeszłości, gdy byłem tam za pierwszym razem.

Chyba nigdy nie było młodzieńca z odrobiną fantazji, którego by nie uwięził czar teatru i pragnienie, by stać się cząstką tej sztucznej rzeczywistości, by - j ak sobowtór4 7 - móc usłyszeć i zobaczyć siebie, by podzielić na tyle części swoje ja, na ile to możliwe, by te cząstki scaliły się w nim ponownie. Oczywiście, takie chęci ma sięjedynie w bardzo młodym wieku. Budząca się fantazja śni o osobowości, wszystko inne ufnie śpi. W takim samooglądzie fantazji jednostka nie jes t rzeczywistą postacią, lecz cieniem, a raczej rzeczywista po-

43 Na fasadzie budynku i nad sceną Teatru Królewskiego w Kopenhadze po dziś dzień widnieje napis z 1774 r.: „Ej biot til lysC - nie tylko dla rozrywki, nie tylko do śmiechu.

44 Teatr ten, leżący na rogu Alexanderplatz i Alexanderstrasse, był czynny w latach 1828-1845. Wystawiał lekkie, farsowe przedstawienia, zwane po niemiecku Posse.

45 Znane traktiernie kopenhaskie. „Lars Mathiesen" był miejscem spotkań kopenhaskich intelektualistów.

46 Farsa Der Talisman Posse mit Gesang in drei Acten, została napisana przez J. Nestroya, muzykę do niej skomponował A. Muller. Prapremiera odbyła się w Wiedniu 16 grudnia 1840 r.

47 Postać sobowtóra jest często spotykana w literaturze romantycznej. Według wierzeń ludowych sobowtór może pojawić się w dwu miejscach jednocześnie, ale tylko w jednym z nich jest „naprawdę".

46

Page 50: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

stać pozostaje, choć niewidoczna, na miejscu i nie zadowala się rzucaniem jednego cienia, jednostka bowiem ma wiele cieni; wszystkie ją przypominają i w tym lub innym momencie mają równe prawo, by nią się stać.

Osobowość nie została jeszcze odkryta, jej energia występuje tylko w namiętnej możliwości, gdyż z życiem duchajest tak, jak to się dzieje z wieloma kwiatami - ich korony ukazują się na końcu. Jednak cienista egzystencja żąda zadośćuczynienia ijest zawsze źle, jeżeli jednostka nie znajdzie dość czasu, by się rozwinąć, ale z drugiej strony jest smutne lub komiczne, gdy człowiek omyli się i zamieni życie na taką egzystencję. Pretensje takiego człowieka, pragnącego stać się człowiekiem prawdziwym, będą wówczas równie wątpliwe jak pragnienie ludzi, którzy chcąc osiągnąć nieśmiertelność, nie zjawią się osobiście na Sądzie Ostatecznym, lecz pozwolą się reprezentować przez delegację złożoną z dobrych chęci, jednodniowych decyzji, planów na pół godziny etc. Główna teza brzmi tak: wszystko ma swój czas. Wszystko ma swój czas w młodości, a to, co wtedy miało swój czas, otrzyma także czas później. Starzec z równym pożytkiem gromadzi w życiu to, co wzbudza śmiech, jak i to, co wywołuje łzy.

Gdy będąc w górach, posłuchasz wiatru, który niezmiennie, nieprzerwanie, dzień za dniem przerabia ten sam temat, być może zapragniesz choć na chwilę abstrahować od ludzkiej niedoskonałości, by ucieszyć się obrazem konsekwentnej i ubezpieczonej wolności. Zapewne nie pomyślisz o chwili, w której wiatr (już od lat zamieszkujący góry) przybył w te strony jako ktoś nieznany, by dziko i bez sensu przebiegać przepaście i opadać w jaskinie - czasami z wrzaskiem, który jego samego zadziwiał, kiedy indziej z wołaniem tak pustym, że sam od siebie uciekał; niekiedy ze skargą, o której nie wiedział, skąd się wzięła, czasem z westchnieniem dobywającym się z dna tak głębokiego strachu, że wiatr samego siebie trwożył i wątpił przez chwilę, czy starczy mu odwagi, by osiedlić się na tej ziemi. Kiedy indziej z liryczną radością nucił „hopsasa", by - dobrze poznawszy swój instrument - złożyć wszystkie tony w jedną melodię, którą niezmiennie, dzień za dniem pragnął śpiewać. Podobnie błąkają się

47

Page 51: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zdolności jednostki wśród jej pragnień; raz odkrywa to, kiedy indziej coś innego. Lecz zdolności jednostki nie chcą być tylko wysłuchane, one nie cichną jak wiatr, są bowiem postacią i w tym samym czasie chcą być oglądane. Oto dlaczego każda z możliwości jest głośnym cieniem. Skryta w cieniu jednostka równie mało wierzy we wspaniałe, głośne uczucia, co w chytre podszepty złego, równie mało w szczęśliwy okrzyk radości, jak w nieskończone westchnienie boleści. Jednostka chce patetycznie widzieć i słyszeć, ale uwaga: samą siebie. Choć tak naprawdę wcale nie chce siebie usłyszeć. To nie wypada. W tym momencie pieje kogut48 , umyka profil zmierzchu, zamierają odgłosy nocy. Jeżeli takimi pozostaną, znajdziemy się na innych obszarach, tam gdzie wszystko podlega srogiej kontroli odpowiedzialności i gdzie napotkamy to, co demoniczne. By ukryć prawdziwe ja, skrywający siebie człowiek potrzebuje otoczenia lekkiego i wietrznego jak kształty cieni, jak perląca się piana słów, pozostawionych bez echa.

Takie otoczenie jest sceną nad wyraz dobrze nadającą się do Schattenspiel49, granej przez ukrywającą sięjednostkę. Pomiędzy cie-

48 Jest to aluzja do Ewangelii wg św. Jana 18, 26-27: Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: «Czyż nie ciebie widziałem razem z nim w ogrodzie?» Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut zapiał".

49 Schattenspiel - teatr cieni - to określenie nader popularnych w XIX w. gier towarzyskich, podczas których oświetlone mocnym światłem silhon-ette'y (płaskie sylwetki) i figury rzucały cień na białą ścianę lub rozpięte płótno. Estetyczne zainteresowanie Kierkegaarda silhouette<\m\ i dage-rotypami równa się chybajego niechęci do obrazów posiadających „klasyczną perspektywę". Perspektywę w sztuce uznał za technikę unieruchamiającą jednostkę, pozbawiającą ją swobody. Być może - paradoksalnie - schematyczne silhouette'y posiadały interesującą go dynamikę: dialektykę czerni i bieli, nocy i dnia etc. Nasycona taką dynamikąjest zapewne i farsa, o której autor Powtórzenia powie nieco dalej, iż „postaci farsy są rysowane [...] ogólnie, według abstrakcyjnego wzoru". Prawdopodobnie Kierkegaard/ Constantius był częściowo inspirowany studiami fizjonomicznymi Johanna Caspara Lavatera( 1741-1801), który wierzył, że dzięki poprawnemu odtworzeniu rysów twarzy i postaci odsłonić

48

Page 52: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

niami, wśród których zobaczy i siebie, jest także kapitan szajki złoczyńców, którego głos jest jego własnym. Na pewno rozpozna się w tym zwierciadlanym odbiciu, w męskiej postaci złoczyńcy, w bystrym i przeszywającym spojrzeniu, w zapisie gry namiętności na pomarszczonej twarzy; tam widać wszystko. Musi przygotować zasadzkę w dolinie, wsłuchać się w głosy podróżnych, zadąć w piszczałkę -i oto banda rzuca się naprzód. Głos rozbójnika musi przekrzyczeć hałas, on sam musi być okrutny, nakazuje więc wszystkich zarąbać, a po tem obojętnie odjechać - lecz pozostać rycerskim wobec przestraszonej dziewczyny itd., itp. Złoczyńca żyje przecież w niebezpiecznych lasach. Gdybyśmy mieli wysłać bohatera naszej wyobraźni w takie miejsce, wyposażyć go w to, co mu potrzebne, i poprosić jedynie, by na tyle zachował spokój, abyśmy mogli odejść kilka mil, a następnie całkowicie oddał się wrzącej namiętności... myślę, że zaniemówiłby zupełnie. Może wydarzyłoby mu się to, co przytrafiło się pewnemu człowiekowi, który kilka lat temu zaszczycił mnie literackim wyznaniem. Przyszedł, skarżąc się, że tak bardzo porusza go głębia doświadczanych idei, iż niczego nie może zapisać, bo nie umie pisać tak szybko! Poprosił mnie, bym wziął na siebie ciężar by-ciajego sekretarzem i pisał pod dyktando. Od razu zwietrzyłem pułapkę. Pocieszyłem go jednak, mówiąc, że w czasie pisania mogę się ścigać ze spłoszonym koniem, gdyż kładę na papierze tylko pierwszą literę słowa, gwarantując jednocześnie, że przeczytam wszystko, co napisałem. Moja chęć pomocy nie znała granic. Kazałem przynieść wielki stół i ponumerować wiele arkuszy, by nie tracić czasu na obracanie kart. Wyłożyłem tuzin stalówek z obsadkami, zamoczyłem

można wewnętrzną dialektykę duszy i ciałajednostki. W czasach Kierke-gaarda Lavater był wspominany w Danii po części z racji swego pobytu w Kopenhadze w 1793 r., gdzie nawiązał trwałe przyjaźnie, po części zaś z powodu swych książek. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece książkę Lavatera Physiognomische Fragniente zur Bejorderung der Menschenkentnisz undMenschenliebe, Lipsk-Winterthur 1775-1778 (ASKB 613-616). Interesujące jest także podobieństwo teatru cieni do wyobrażenia platońskiej jaskini; wskazuje to po raz kolejny na upodobanie autora Powtórzenia do greckiej filozofii.

49

Page 53: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pióro w kałamarzu i mężczyzna rozpoczął w ten sposób: Zatem, mój wielce szanowny panie, to, co chciałem opowiedzieć, to byłoby... Kiedy zakończył przemowę, odczytałem ją na głos i odtąd już nigdy nie pragnął mych sekretarskich usług. - Wspomniany złoczyńca uznałby zapewne ten przykład za nazbyt obszerny, choć w innym rozumieniu jest on zbyt wątły. Nie, pomalujmy mu raczej kulisy, gdzie jest drzewo, zawieśmy przed nim lampę, która uczyni oświetlenie jeszcze dziwniejszym, a las stanie się wówczas większy od prawdziwego, większy niż puszcze Ameryki Północnej - a przecież nasz bohater potrafi przeniknąć go swym głosem, nie obawiając się, że ochrypnie. Takie jest sofistyczne pragnienie fantazji, która chciałaby zmieścić cały świat w łupince orzecha, większej od całego świata, a przecież nie większej od człowieka, który potrafi ją zapełnić sobą.

Tęsknota za rolą teatralną i związanym z nią wywnętrzaniem się50 w żadnym wypadku nie oznacza scenicznego powołania. Kiedy się ono pojawia, talent natychmiast staje do jego dyspozycji, ale nawet najbogatszy, rozbudzony talent nie może się zmierzyć z tą tęsknotą, która jest tylko niedojrzałą fantazją. Stanie się za to czymś innym, gdy znajdzie swe źródło w próżności i chęci imponowania. Wówczas cała sprawa nie opiera się na głębszym fundamencie niż ten, który zbudowała próżność, chociaż i ów podkład bywa - niestety! - wystarczająco głęboki.

Choćby ta chwila zniknęła z życiajednostki, pojawi się przecież ponownie w dojrzalszym wieku, wtedy gdy dusza rozwinie się w prawdzie. Ale nawet wówczas może się okazać, że sztuka nie jest wystarczająco prawdziwa dla jednostki, gdyż człowiek ma czasami ochotę powrócić do poprzedniego stanu i dołączyć go do swojego nastroju. Niekiedy pragnie zostać komicznie poruszony i sam chce mieć komiczny, produktywny stosunek do teatralnego przedstawienia. Ze względu na doskonałość formy nie zadowoli go ani tragedia, ani komedia, ani operetka i dlatego zwróci się wówczas ku farsie.

50 Użyte w oryginale wyrażenie Expektońeren oznacza również swobodne, jawne, beztroskie wypowiadanie się.

50

Page 54: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Podobna rzecz powtarza się czasem na innych obszarach. Widzimy niekiedy dojrzałą jednostkę, która sycąc się ciężkim jad łem rzeczywistości, nie zwraca uwagi na udany obraz. Za to bardzo ją wzruszy sztych norymberski5 1 , podobny do tych, które niedawno wisiały na giełdzie52. Widać na nim krajobraz, który można napotkać wszędzie, lecz tej abstrakcji nie udało się wyrazić za pomocą sztuki. Efekt został osiągnięty dzięki przeciwstawieniu, właśnie przez przypadkową konkretyzację. A jednak chciałbym zapytać każdego, czy dzięki takiemu pejzażowi nie zobaczył wszystkich krajobrazów i czy nie zachował tego obrazu pod powieką dziecka? Dziecka, które poznało straszne pojęcia, od jakich można stracić przytomność, i które z papieru wycinało mężczyznę i kobietę, jacy -ściśle biorąc - bardziej byli mężczyzną i kobietą niż Adam i Ewa. Malarz pejzaży, niezależnie od tego, czy pragnie dać wierny obraz, czy też idealną reprodukcję, pozostawia często jednostkę obojętną, wspomniana litografia zaś potrafi wywołać nieopisane wrażenie. Nie wiadomo, śmiać się czy płakać, skoro działanie zależy od nastroj u oglądającego. Nie ma chyba człowieka, który nie zna chwil, jakim ani bogactwo języka, ani pasja wykrzyknika53 nie potrafi sprostać, jakich nie zadowoli żadne ludzkie słowo, żaden gest. Nic go nie ucieszy poza najdziwniejszymi skokami i fikołkami. Może ten człowiek uczył się tańca? Może często oglądał występy baletu i podziwiał kunszt tancerzy? Nadejdzie czas, gdy balet nie potrafi go już poru-

51 Pojęcie „sztychy norymberskie" (Nurenberger-Stykker) było określeniem miedziorytów i litografii bardzo popularnych w Danii w pierwszej połowie XIX wieku. Charakteryzowały się grubą, pozbawioną niuansów kreską i dość dowolnym położeniem farb, otwierającym pole dla nieograniczonych skojarzeń fantazji. Por. także przyp. 75.

52 Kopenhaska giełda powstawała za panowania Christiana IV, w latach 1622-1640. Dała także schronienie sklepom i s t raganom. W 1809 r. zarejestrowany został na giełdzie sklep handlarki dziełami sztuki, Sophii Meng, sprzedającej sztychy norymberskie, w 1843 r. zaś prowadził ich sprzedaż księgarzj . H. Schubothe, posiadający na giełdzie stragan oznaczony n u m e r e m 9.

53 O znaczeniu wykrzyknika dla Kierkegaardowskiej retoryki oraz dezaprobacie filozofa dla pytajnika mówi przyp. 120.

51

Page 55: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

szyć, choć wciąż przeżywa chwile, w których pragnie wycofać się do swego pokoju, by będąc sam ze sobą, stanąć w malowniczej pozie na jednej nodze i odnaleźć nieopisanie humorystyczny spokój - lub posłać cały świat do diabła i wszystko zakończyć jednym entrechat54.

Teatr Kónigstadter wystawiał farsę i, oczywiście, zebrał wysoce zróżnicowaną publiczność. Ten, kto chce studiować patologię śmiechu, porównując różnice stanów i temperamentów, nie powinien zaniedbać okazji, jaką oferuje wystawienie farsy. Zgiełk i głośny śmiech widowni z galerii i drugiego piętra jest czymś zupełnie odmiennym od aplauzu wykształconej i krytycznej publiczności; jest nieprzerwanym akompaniamentem, bez którego nie można wystawić farsy. Farsa bowiem zazwyczaj porusza się wśród niższych sfer życia i w niej galeria i drugie piętro od razu rozpoznają siebie, a ich zgiełk i okrzyki „brawo" nie są wynikiem estetycznej oceny poszczególnego artysty, ale czysto lirycznym ujawnieniem dobrego samopoczucia. Ci ludzie wcale nie są świadomi tego, co to znaczy być publicznością; chętnie zeszliby na ulicę lub tam, gdzie zaczyna się scena. A gdy tego nie mogą uczynić ze względu na odległość, zachowują się jak dzieci, którym pozwolono przez szybę zobaczyć uliczne zbiegowisko. Także parter i pierwsze piętro farsa pobudza do śmiechu, choć tenjest zasadniczo różny od okrzyku cymbryjsko-teutońskiego ludu55, a odmienności śmiechu nawet w tej sferze są nieskończenie zniuansowane, chociaż w innym znaczeniu niż śmiech, który rodzi naprawdę dobra komedia. Rzecz ocenia się jako doskonałą lub niedoskonałą, nieraz tak bywa. Lecz żadna ogólna opinia estetyczna nie pasuje do farsy, która nie potrafi ujednolicić nastroju bardziej wykształconej publiczności, bo rezultat zależy w znacznym stopniu od działania i napięcia samego widza. Indywidualność ujawni się wówczas w nowym znaczeniu i dzięki rozkoszowaniu się sztuką

54 Element choreografii baletowej, skok, podczas którego wielokrotnie krzyżuje się nogi.

55 Cymbrowie i Teutoni należeli do plemion germańskich. Podczas swej wędrówki na zachód i południe w II wieku p.n.e. napotkali Rzymian, którzy opisali okrucieństwa pierwszych jako terror cimbricus, a furię drugich jako/wror teutonicus.

52

Page 56: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zostanie wyzwolona od estetycznych zobowiązań wobec tradycji, zmuszającej, by podziwiać, śmiać się, być wzruszonym itd. Oglądanie farsy jest dla wykształconego człowieka tym samym co gra na loterii, w dodatku pozbawiona nieprzyjemności związanych z wygraniem pieniędzy. Ale taka niepewność nie odpowiada publiczności teatralnej, która często bagatelizuje farsę lub ją wyniośle pomija, co zresztą na złe wychodzi samej publiczności. Publiczność teatralna odznacza się zazwyczaj ograniczoną głębią, chce zatem... a w każdym razie wmawia sobie, że teatr ją uszlachetnia i wychowuje. Chciałaby mieć, a co najmniej chciałaby wmówić sobie, że otrzyma niezwykłe artystyczne przeżycie. Gdy tylko zauważy plakat, natychmiast chce wiedzieć, jaki będzie wieczór. Ale takich umów nie można zawierać z farsą, gdyż ta sama farsa może dostarczyć najróżniejszych wrażeń. Zupełnie nieoczekiwanie może się okazać, że najlepiej wystawiona farsa nie pozostawi żadnego wrażenia. Nie można tu polegać ani na sąsiadach mieszkających obok, ani tych naprzeciwko, ani na wypowiedziach opiniotwórczych gazet. Czy przedstawienie było, czy też nie było dowcipne? Tę sprawę każdy musi załatwić ze sobą i jak dotąd żadnemu recenzentowi nie udało się przepisać odpowiedniego ceremoniału56 wykształconej, a oglądającej farsę teatralnej publiczności. Tutaj nie może powstać żaden bon ton [fr. dobry ton, konwencja].

Zostaje zawieszona uspokajająca umowa o wzajemnym poważaniu, jaką zawiera teatr i publiczność. Oglądając farsę, możesz znaleźć się w najbardziej nieoczekiwanym nastroju, nigdy zatem nie możesz być pewien, czy zachowywałeś się w teatrze jak godny członek towarzystwa i czy śmiałeś się i płakałeś w odpowiednich chwilach.

56 Aluzja do artykułów J. L. Heiberga opublikowanych w latach 1827-1830 w „Kj0benhavns flyvende Post", wzywających kopenhaską publiczność teatralną do lepszego zachowywania się w miejscach publicznych, głównie w teatrach, oraz żądających od kopenhażan lepszego smaku w sprawach dotyczących teatru. Kierkegaard zakupił numery 1-100 pisma w 1836 r. i przechował je w swojej bibliotece (ASKB 1607).

53

Page 57: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Będąc sumiennym widzem, nie podziwiasz delikatnego rysunku charakterów (które istnieją w dramacie), gdyż postacie farsy są rysowane „ogólnie", wedle abstrakcyjnego wzoru. Sytuacje, akcja sceniczna i repliki są skrojone według tego wzoru. Można więc równie dobrze popaść w melancholię, jak i wybuchnąć śmiechem. W farsie nic nie powstaje za sprawą ironii. Tu wszystko jest naiwnością, widz sam musi działać, gdyż naiwność farsy jest przecież tak iluzoryczna, że wykształcony widz nie potrafi jej przyjąć w naiwności ducha. Lecz wielka część zabawy leży właśnie w samoodniesieniu się widza do farsy. To zadanie widz musi podjąć sam, nie zaś szukać na prawo i lewo (lub w gazetach) gwarancji, że istotnie dobrze się bawi. Za to dla wykształconego widza, który ponadto jest na tyle śmiały, by bawić się solo, i wystarczająco pewny siebie, by samemu się dowiedzieć, jak się bawi, bez potrzeby poznawania zdania innych, opowiadających mu o tym, dla niego zatem farsa ma zapewne inne znaczenie. Potrafi na wiele sposobów wpłynąć na jego nastrój, a to dzięki swej abstrakcyjnej przestrzenności lub przez przedstawienie konkretnej rzeczywistości. Oczywiście, o ile nie przyniesie on z domu ustalonego złego nastroju, by tylko nim rzecz mierzyć, lecz gdy zapragnie doskonalić się w odbieraniu nastrojów i tak otworzyć duszę, by nie tylkojeden nastrój mógł w niej zamieszkać, ale możliwość wszystkich.

Teatr Kónigstadter wystawił farsę i, moim zdaniem, uczynił to wspaniale. Moje zdanie jest oczywiście absolutnie osobiste, nikomu go nie narzucam i jednocześnie wypraszam sobie zdanie innych. By z sukcesem wystawić farsę, należy we właściwy sposób dobrać zespół. Nie powinno być w nim więcej niż dwóch-trzech bezsprzecznie utalentowanych aktorów lub, mówiąc inaczej: produktywnych geniuszy. Powinni być dziećmi dowcipu, pijanymi śmiechem tancerzami humoru, którzy - choć kiedy indziej, a nawet chwilę wcześniej, zachowują się jak zwyczajni ludzie - w momencie gdy usłyszą dzwonek reżysera, powinni ulec przemianie, zacząć rżeć i parskać jak szlachetny rumak arabski. Ich ruchliwe nozdrza poświadczą wówczas drżenie ducha, który w nich zamieszkał. Na-

54

Page 58: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przód, na dno dzikości! Nie będą pełnymi refleksji aktorami, którzy studiowali śmiech, ale raczej lirykami, skaczącymi w przepaść śmiechu i pozwalającymi, by miotała nimi po scenie jego wulkaniczna siła. Nie zaplanują z góry, co robić, lecz pozwolą chwili i naturalnym siłom śmiechu czynić, co potrafią. Mają odwagę zapragnąć tego, na co jednostka pozwala sobie, gdyjest sama, tego, co pomyleni czynią w obecności innych, a co geniusz pokazuje z genialnym autorytetem, pewny, że go wyśmieją. Aktorzy wiedzą, że ich oddanie nie ma granic, że istniejące w nich zapasy komizmu są niewyczerpane i że ich samych zadziwia prawie każda chwila. Potrafią podsycać śmiech przez cały wieczór, a nie kosztuje ich to więcej wysiłku niż mnie wyłożenie tego na papier.

Wystarczy, jeżeli teatr farsowy ma dwóch takich geniuszy; trójca to najwyższe wcielenie doskonałości, dalej zaś słabnie wrażenie -podobnie jest z człowiekiem umierającym na hiperstenię57. Pozostali aktorzy wcale nie muszą być utalentowani, nawet nie jest to wskazane. Ci aktorzy nie powinni być także dobierani według recepty na piękno, ale raczej zebrani przypadkowo, jak grupa ludzi, którzy zbudowali Rzym, co można zobaczyć na rysunku Chodowieckiego58. Nie należy nikogo wykluczać ze względu na błąd w budowie ciała, przeciwnie; taki przypadek ogromnie wzmocni wrażenie. Jeżeli ktoś ma krzywe nogi lub wystające kolana, jest przesadnie wysoki lub przed czasem zatrzymał się w rozwoju, krótko mówiąc, jest pod tym czy innym względem egzemplarzem z defektem, należy znaleźć dla niego miejsce w farsie. Rezultat jego wystąpienia będzie nieobliczalny. Bo tuż po tym, co idealne, znajduje się to, co przypadkowe. Pewna dowcipna głowa59 powiedziała, że można podzielić

57 Hiperstenia jest chorobą charakteryzującą się nadmierną aktywnością organizmu.

58 Daniel Nicolaus Chodowiecki (1726-1801) to rysownik niemiecki, ilustrator m.in. dzieł Lessinga, Goethego i Schillera. Kierkegaard / Con-stantius czyni tutaj aluzję do miedziorytu Chodowieckiego przedstawiającego założenie Rzymu i ilustrującego Eneidę Wergilego w trawestacji Aloysa Blumauera (Lipsk 1806, t. III).

59 J. L. Heiberg pisze (posługując się sygnaturą B. C.) o „owym znanym

55

Page 59: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ludzi na oficerów, dziewki służące i kominiarzy. Znajduję to nie tylko dowcipnym, ale i głębokim, i długo szukać spekulatywnie lepszej głowy, która by potrafiła stworzyć lepszą klasyfikację. Bo jeżeli klasyfikacja nie wyczerpuje idealnie swego obiektu, to należy wybrać przypadek, gdyż porusza on wyobraźnię. Jakaś „mniej więcej prawdziwa" klasyfikacja nie może zadowolić umysłu i jest niczym dla wyobraźni. Dlatego powinna być całkowicie odrzucona, choćby na co dzień obdarzana była wielką czcią, gdyż ludzie bywają niekiedy ograniczeni, kiedy indziej zaś posiadają niewiele wyobraźni. Jeżeli chce się pokazać człowieka w teatrze, należy to zrobić za pomocą idealnie przedstawionej konkretnej egzystencji - lub czegoś przypadkowego. Teatry, które nie chcą jedynie rozśmieszać, powinny wystawiać to pierwsze. Jednak zadowalają się aktorem, który jest pięknym chłopcem i dobrze się prezentuje, ma twarz odpowiadającą oczekiwaniom teatru i dobry głos. Mnie to rzadko zadowala, gdyż j ego gra wywołuje eo ipso [łac. właśnie dlatego] krytykę, a gdy tylko krytyka zostanie przebudzona, nie będzie łatwo rozstrzygnąć, co to znaczy być człowiekiem i jak zaspokoić ludzkie potrzeby. Z pewnością przyznacie mi rację, gdyż wystarczy pomyśleć, że nawet tak tęgi znawca człowieka - i siebie samego - j a k i m był Sokrates, „nie potrafił zdecydowanie stwierdzić, czy bardziej był człowiekiem, czy zwierzęciem, straszniejszym odTyfona"6 0 . W farsie podrzędni akto-

podziale ludzi na żołnierzy, niańki i kominiarzy" w artykule zatytułowanym O podziale („Kj0benhavns flyvende Post", nr 40, z 18 maja 1827 r.).

60 Dla Constantiusa teatr był polem zarówno estetycznych, jak i egzystencjalnych obserwacji. Może rozjaśni tę kwestię późniejsza notatka z Kier-kegaardowskich dzienników: „Gdy cała ludzkość jest zajęta płodzeniem, handlowaniem itd., krótko mówiąc, gdy tysiące są całkowicie pewne tego, że są ludźmi, a ponadto tego, iż wiedzą, co to znaczy być człowiekiem, Sokrates wybiera sobie (ironicznie) niższą pozycję, by zająć się tylkojed-nym pytaniem: co to znaczy być człowiekiem? Wyraża w ten sposób przekonanie, iż Treiben [niem. aktywność] owych tysięcy to jedynie iluzja, maskarada, tumult, hałas, pośpiech itd." {Pap. XI2, A 189 Jour. NB 35). Z Platońskiego Fajdrosa (230 a) wynika, że Sokrates bardziej interesował się sobą niż mitologicznymi opowieściami, chociaż, być może, był bar-

56

Page 60: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

rzy oddziałują za to dzięki abstrakcyjnej kategorii „w ogóle" i osiągają to wskutek przypadkowej konkretyzacji. W ten sposób nie docierają dalej niż do rzeczywistości. Nie jest to zresztą wcale potrzebne: widz zostaje komicznie pogodzony, obserwując, jak przypadkowa konkretyzacja, wkroczywszy w świat sztuki scenicznej, żąda, by uznać ją za ideał. Jeżeli już musi się uczynić wyjątek dla podrzędniejszych aktorów, niech się to stanie w wypadku amantki. Zdecydowanie nie może być zawodową artystką. Jej wybór musi uwzględniać u rodę i postawę: czy na scenie zachowuje się przyjaźnie i z dobrocią, czy miło na nią popatrzeć, czy przyjemnie ją mieć, by tak rzec, przy sobie?

Aktorzy teatru Kónigstadter odpowiadają dość dobrze moim życzeniom. Gdybym miał coś skrytykować, to wyłącznie role drugorzędne, gdyż złego słowa nie powiem o Beckmannie i Grobecke-rze61 . Beckmann jest zdecydowanie komicznym geniuszem, który w komedii dokazuje czysto lirycznie. Nie wyróżnia się charakteryzowaniem postaci, lecz energią nastroju. Nie jest może wielki w tym, co można zmierzyć miarą sztuki, jest za to godny podziwu w indywidualnej niepowtarzalności. Nie potrzebuje żadnej pomocy od innych, od scenografii czy inscenizacji, gdyż dzięki nastrojowi ma wszystko, czego potrzebuje. Na przekór scenografowi, swoim hum o r e m maluje własne dekoracje. To co Baggesen mówi o Sarze Nickels62, mianowicie, że wpada na scenę, ciągnąc za sobą wiejski

dziej skomplikowanym zwierzęciem niż Tyfon, syn Gai. Mitologia grecka przedstawia Tyfona jako przerażającą istotę, obdarzoną stoma smoczymi głowami - z ich oczu buchał ogień. Podczas walki z Zeusem Tyfon został strącony do Tartaru. Kierkegaard/ Constantius cytuje tutaj, we własnym tłumaczeniu, W. G. Tennemanna: Geschichte der Philosophie, Lipsk 1801, t. III, s. 302. Filozof posiadał w bibliotece tojedenastotomo-we dzieło (ASKB 815-826).

61 Friedrich Beckmann (1805-1866), to od roku 1824 znany aktor komiczny teatru Kónigstadter. Po zamknięciu teatru w 1845 r. został aktorem królewskim na dworze wiedeńskim. Phillip Grobecker (1815-1883) był bardzo popularnym aktorem, szczególnie cenionym w pantomimie.

62 Jens Baggesen (1764-1826), wybitny pisarz i poeta duński, w recenzji ze

57

Page 61: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pejzaż, równie dobrze można odnieść do B. - z tą różnicą, że on wchodzi. W prawdziwym teatrze rzadko widzi się aktora, który naprawdę umie stać lub chodzić. Poznałem dotąd tylko j e d e n wyjątek, ale tego, co potrafi B., jeszcze nie widziałem. On bowiem umie nie tylko chodzić, lecz także potrafi podchodzić. Bo podchodzenie jest czymś zupełnie innym i dzięki tej genialnej umiejętności B. improwizuje otoczenie całej sceny. Nie tylko potrafi zagrać wędrownego czeladnika63. Jak tamten umie podchodzić, i to w taki sposób, że kiedy widzisz beztroskiego i upar tego B. z woreczkiem na plecach i kij e m w dłoni, przeżywasz wszystko: opadający kurz polnej drogi, odsłaniający wesołą wioskę i jej cichy gwar, oraz ścieżkę obiegającą wiejską sadzawkę (gdy skręcić w bok, nie dochodząc do kowala). Potrafi wejść na scenę na czele uliczników, chociaż nie można ich zobaczyć. Nawet Dr Rygę w sztuce Król Salomon ij0rgen Kapelusz-nik64 nie potrafi wywołać takiego efektu. Tak, pan B. to czysty zysk dla teatru. Gdy go masz, nie potrzebujesz ani uliczników, ani kulis. Jednakjego wędrowny czeladnik nie jest postacią w pełni narysowaną, jest na to zbyt ulotny w swych, co prawda mistrzowskich, konturach. Jest on Incognito, w którym zamieszkał szalony demon kome-

sztuki Oehlenschlagera Ludlams Hule krytykuje sposób, w jaki Oehlen-schlager posługuje się postaciami scenicznymi, nieoczekiwanie wprowadzając na scenę nieznaną dotąd publiczności Sarę Nickels: „Gdy inni przechodzą obok groty, pewna całkowicie nieznana osoba, niejaka Sara Nickels, wpada na scenę, ciągnąc za sobą odległą chatę wiejską, położoną pośród wiejskiego pejzażu" (/. Baggesens Danske Vaerker, Kopenhaga 1832, t. XII, s. 25). Kierkegaard posiadał to dwunastotomowe wydanie (ASKB 1509-1520).

63 Wędrowny cyrulik Titus Feuerfuchs jest głównym boha te rem sztuki Der Talisman.

64 J o h a n Christian Rygę (1780-1842) był dok to rem medycyny, gdy w 1813 r. zadebiutował w kopenhaskim Teatrze Królewskim w komedii Oehlenschlagera Palnatoke (1809). W wodewiluj . L. Heiberga. Król Salomon ij0rgen Kapelusznik (1825) grał rolę Salomona, niemieckiego Żyda, który przybywszy do Danii, zostaje wzięty za barona o tym samym nazwisku. Por . / . L. Heibergs Samlede Skrifter. Skuespil, Kopenhaga 1833, t. II, s. 303-400 (ASKB 1553-1559).

58

Page 62: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

dii, który za chwilę się wyswobodzi i wciągnie wszystkich w niepohamowaną orgię. W tym sensie tańca B. z niczym nie można porównać. Oto już odśpiewał kuplet, rozpoczyna taniec. Próbuje tego, na czym można kark złamać. Wygląda na to, że - ściśle rzecz biorąc -nie szuka pociechy w kreowaniu efektu za pomocą tanecznej rutyny. Zupełnie zapomniał o sobie. Obłędu jego śmiechu nie można zmieścić ani w ruchu postaci, ani w replikach. Odpowiada mu jedynie wyczyn Mimchhausena 6 5 - schwycenie się za własną szyję i radowanie szalonymi pląsami w służbie nastroju. Każdy z nas dobrze wie (co już zresztą zostało powiedziane), że w tym właśnie cała pociecha, ale jedynie geniusz potrafi pokazać to na scenie. To rola wyłącznie dla genialnego autorytetu - w przeciwnym razie stanie się najobrzy-dliwszą rolą na świecie.

Każdy aktor komediowy grający w burlesce powinien mieć głos rozpoznawalny za kulisami, gdyż dzięki niemu wszyscy ustępują mu z drogi. B. ma wspaniały głos, co oczywiście nie znaczy tego samego, co mieć dobre gardło. Głos Grobeckerajest przenikliwy, lecz jego j e d n o słowo ma za kulisami ten sam rezultat co trzy zadęcia w trąbkę na Dyrehavsbakken66; jest się bowiem podatnym na to, co śmieszne. W tym sensie daję Gr. pierwszeństwo przed B. Niezwiąza-na radością roztropność jest podstawową cechą B. - co zbliża go do szaleństwa. Za to Gr. rośnie na tym, co sentymentalne i zanikające w szaleństwie. Takim go zapamiętałem w pewnej farsie, gdzie grał zarządcę dóbr, bez reszty oddanego chlebodawcom i wierzącego, że rozrywki umilają im życie, zawsze mającego w zapasie jakąś wiejską

65 Karl Friedrich Hieronymus von Munchhausen (1720-1797) był niemieckim arystokratą i oficerem, znanym z pełnych przesady opowieści o własnych przygodach. W tekście Constantiusa/ Kierkegaarda zawarta jest aluzja do opowieści o utonięciu Munchhausena wraz z koniem w trzęsawisku. Jedynym sposobem ocalenia życia (a także zakończenia anegdoty) pozostało „wyciągnięcie się z bagna za własną perukę", o czym Kierkegaard przeczytał w Baron von Munchhausens vidunderlige Rejser, Feldttog og Hcendelser,fortalte afham selv (wyd. A. C. Hanson, Ros-kildel834,s.27).

66 Ludowy plac zabaw w pobliżu Kopenhagi, za życia Kierkegaardajedynie latem otwarty dla publiczności.

59

Page 63: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zabawę na wypadek przyjazdu Wielmożnych Państwa. I oto wszystko jest przygotowane, Gr. decyduje się na granie Merkurego67. Nie zmienia liberii zarządcy, przypina tylko skrzydełka do stóp i wkłada kapelusz podróżny, by stanąć na jednej nodze w malowniczej pozie i rozpocząć do Państwa przemowę. Nie jest on tak znakomitym lirykiem jak B., uzyskał jednak liryczny kontakt ze śmiechem. Ma pewną skłonność do pedanterii i w związku z tym pokazuje czasami mistrzowskie rzeczy, szczególnie w wytrawnej komedii. Nie jest jednak, jak B., elementem fermentu w farsie. Jest za to geniuszem - geniuszem farsy.

Zatem wchodzisz do teatru Kónigstadter. Zajmujesz miejsce na pierwszym piętrze, gdyż tu nie przychodzi zbyt wielu widzów. Jeżeli chcesz zobaczyć farsę, powinieneś wygodnie siedzieć i pod żadnym pozorem nie dać się sterroryzować rzekomą ważnością sztuki. Bo to sprawia, że ludzie pozwalają się stłoczyć w teatrze i oglądają przedstawienie, jakby to była kwestia zbawienia. W tym teatrze powietrze jest względnie czyste, nie zatrute potem podatnej na sztukę publiczności lub złym oddechem widowni zachwyconej przedstawieniem. Możesz być prawie pewny, że dostaniesz dla siebie lożę na pierwszym piętrze. Jeżeli to niemożliwe, pozwalam sobie polecić czytelnikowi, który powinien przecież wynieść jakąś naukową korzyść z mego pisania, loże numer 5 i 6 links [niem. na lewo]. Można tam znaleźć miejsce z tyłu, w kącie, przeznaczone dla jednej osoby, które jest naprawdę wspaniałe. Siedzi się w dodatku samemu, teatr jest pusty, orkiestra gra uwerturę, muzyka dźwięczy w hallu, jest nawet nieco unheimlich68 [niem. nieprzyjemnie], bo tak pusto. Przychodzisz do teatru nie jako podróżny, nie jako esteta czy krytyk, lecz, o ile to możliwe, jako nikt - i jesteś zadowolony, że siedzisz dobrze i wygodnie, prawie równie dobrze jak we własnym pokoju.

67 Merkury - w mitologii greckiej posłaniec bogów, często przedstawiany z przypiętymi do stóp skrzydełkami.

68 Pojęcie unheimlich, oznaczające coś obcego, wywołującego lęk, nieprzyjemnego, było słowem-kluczem niemieckiego poety romantycznego E. T. A. Hoffmanna. Kierkegaard posiadał następujące jego dzieła: Aas-gewahlte Schriften, Berlin 1827-1828 (ASKB 1712-1716), oraz Erzahlun-gen aus seinen letzen Lebensjahren, Stuttgart 1839 (ASKB 1717-1721).

60

Page 64: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Orkiestra skończyła grać, kurtyna unosi się nieco - i wnet zaczyna inna orkiestra, nieposłuszna wobec pałeczki dyrygenta, lecz posłuszna wewnętrznej potrzebie: ta druga orkiestra to głosy natury na galerii, gdzie już przeczuto pana B. za kulisami. Zazwyczaj siedzę w loży trochę odchylony, nie mogłem zatem widzieć drugiego piętra ani galerii, która osłaniała moją twarzjak cień czapki. Dlatego hałas brzmiał jeszcze bardziej baśniowo. Gdzie tylko mogłem sięgnąć wzrokiem - pusto. Wielka przestrzeń teatru zamieniła się w brzuch morskiego potwora, który uwięził Jonasza69, a hałas na galerii przywodził na myśl ruchy viscerorum [łac. wnętrzności] wieloryba. Od momentu gdy galeria rozpoczęła swoją melodię, nie trzeba było żadnego akompaniamentu, gdyż galeria podnieciła B., a B. pobudził galerię.

O, moja niezapomniana nianiu, zwiewna nimfo, mieszkająca w strumieniu, który płynął nieopodal domu mego ojca! Byłaś wierną towarzyszką mych dziecinnych zabaw, nawet wtedy gdy zajmowałaś się sobą! Moja wierna pocieszycielko, ty, która mimo upływu lat zachowałaś niewinną czystość i która się wcale nie zestarzałaś, chociaż ja jestem stary. Cicha nimfo, do której znowu zdążam, tak bardzo zmęczony ludźmi i sobą, że potrzebuję wieczności, aby odpocząć. Nigdy nie wzbraniałaś mi tego, czego zabraniali ludzie, czyniąc wieczność równie zatroskanąjak czas ijeszcze straszliwszą od niego. Gdy leżałem u twego boku i znikałem dla siebie samego w przeraźliwych przestrzeniach nieba nad głową, zapominałem o sobie, otoczony twoim łagodnym szeptem. Ty, moje szczęśliwsze ja! Ty, zwiewne życie, które mieszka w strumieniu płynącym nieopodal domu mego ojca, gdzie leżę rozciągnięty, jakby ciało było kijem, odrzuconym przez wędrowca, ocalony i swobodny wśród melancholijnego szeptu. Tak spoczywałem w mej loży, porzuconyjak odzież pływaka, rozciągnięty w pobliżu strumienia śmiechu, radości i szczęścia, który nieprzerwanie pienił się obok mnie. Nie widziałem niczego poza przestrzenią teatru, nie słyszałem niczego poza hałasem, w któ-

69 Por. Księga Jonasza 2, 1: „Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce".

61

Page 65: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

rym zamieszkałem. Wstawałem tylko od czasu do czasu, oglądałem Beckmanna i śmiałem się aż do zmęczenia. Nasycony, znowu kładłem się u brzegu spienionej rzeki. To było szczęście, a przecież czegoś mi brakowało. Rozglądając się wokół siebie, odkryłem w pustce coś, co ucieszyło mnie bardziej, niż widok Piętaszka mógł uradować Robinsona Crusoe70. Naprzeciwko, w trzecim rzędzie loży siedziała młoda dziewczyna, w połowie zasłonięta przez starszego pana i damę, którzy mieli miejsca w pierwszym rzędzie. Młoda dziewczyna chyba nie po to przyszła, by się sama pokazać, gdyż w tym teatrze widz był zwolniony z obowiązku oglądania okropnych kobiecych kreacji. Siedziała w trzecim rzędzie, jej strój był prosty, nędzny, prawie domowy. Nie była otulona w sobole i kuny, lecz owinięta dużą chustą, z której jej głowa wychylała się pokornie, przypominając konchę konwalii wydobywającą się spośród liści. Gdy już nakarmiłem wzrok Beckmannem i pozwoliłem śmiechowi wstrząsnąć całym ciałem, gdy opadłem nasycony i pozwoliłem unieść się fali zachwytu i radości, wówczas wyszedłem z kąpieli i powróciłem do siebie. Moje oczy zaczęły szukać dziewczyny, a jej widok poruszył moją duszę przyjazną miękkością. Gdy podczas farsowej akcji ujawniło się patetyczne uczucie, spoglądałem na nią, a jej postać pomagała mi poddać się farsie, bo siedziała spokojnie, z leciutkim uśmiechem dziecinnego zachwytu. Jak i ja, przychodziła tutaj co wieczór. Czasem pytałem siebie o przyczynę, ale nawet ta myśl przekształcała się w uczucia, które biegły do niej. W pewnej chwili sądziłem, że dziewczyna musi bardzo cierpieć i mocno otula się chustą, by nie mieć nic wspólnego ze światem. Lecz wyraz jej twarzy przekonał mnie, że raczej była dzieckiem szczęścia, otulającym się szczelnie chustą, by tym bardziej móc się radować. Nie odgadła, że jest obserwowana, gdyż moje oczy były ostrożne. Byłoby to grzechem przeciw niej i czymś jeszcze gorszym dla mnie, istnieje bowiem taka niewinność i taka nieświadomość, którym przeszkadza nawet najczystsza myśl. Tego

70 The Life and Strange, Surprising Adventures of Robinson Crusoe, powieść pióra Daniela Defoe, została wydana w 1719 r. i przetłumaczona na duński w 1744-1745 r.

62

Page 66: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nie można odkryć samemu, lecz gdy się otrzyma wieść od anioła stróża, gdzie spoczywa najgłębsza tajemnica, nie należy jej naruszać - i smucić takim czynem anioła. Gdyby odgadywała moją milczącą, wpółzakochaną radość, rzecz byłaby nie do naprawienia, nawet za cenę jej całej miłości.

Znam pewne miejsce, kilka mil od Kopenhagi, gdzie mieszka młoda dziewczyna. Znam duży, zacieniony ogród z wieloma drzewami i krzewami. Znam nieopodal miejsce, gdziejest zbocze porośnięte krzakami i skąd można zobaczyć cały ogród, samemu zostając wpółukrytym w zaroślach. Nikomu nie powierzyłem tego sekretu, nawet mój stangret nie wie o niczym, gdyż oszukuję go, wysiadając nieco wcześniej i idąc w prawo zamiast w lewo. Kiedy moja dusza cierpi na bezsenność, a widok łóżka poraża bardziej od narzędzi tortur, bo bardziej niż chory boję się przywiązania do łóżka, wtedy jadę przez całą noc. Wczesnym rankiem leżę w kryjówce wśród zarośli. I gdy rodzi się życie, gdy słońce otwiera swoje oko, gdy ptak rozpościera skrzydła, a lis wynurza się z nory, gdy gospodarz staje w drzwiach chaty, oglądając swe pola, a dziewka od krów schodzi z wiadrem w dolinę, gdy parobek pozwala kosie zadźwięczeć i bawi się przy tych dźwiękach, które będą melodią dnia i pracy - wtedy zjawia się dziewczyna. O, ci, co potrafią spać! Co potrafią spać tak lekko, jakby sen wcale nie był cięższy od ciężaru dnia! Co potrafią tak wstać z łóżka, jakby się wcale nie kładli, bo łóżko sprawia wrażenie zimnego i świeżo obleczonego, jakby śpiący w nim nie spał, lecz jedynie nachylił się nad nim, by wszystko doprowadzić do porządku. Ci, co potrafią tak umrzeć, że ich śmiertelne łoże wygląda bardziej pociągająco w momencie śmierci, niż gdyby troskliwa matka poprawiła kołdrę i dmuchnęła na nią, by dziecko bezpiecznie zasnęło. Ale właśnie wychodzi dziewczyna, w zdziwieniu biegnie wkoło (a kto jest wówczas bardziej zachwycony: dziewczyna czy drzewa?), potem klęka na trawie, aby zebrać poziomki, wreszcie zatacza krąg i przystaje w zamyśleniu. Jak zniewalający to obraz! W nim moja dusza znajdzie w końcu spokój. Szczęśliwa dziewczyno! Jeżeli jakiś mężczyzna zdobędzie twą miłość, uczyń go szczęśliwym, bądź dla niego tym wszystkim, czym dla mnie byłaś, niczego nie czyniąc.

63

Page 67: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

W teatrze Kónigstadter miano wystawić Der Talisman. Wspomnienie na nowo ożyło w mej duszy. Widziałem wszystko tak wyraźnie, jak poprzednim razem. Pośpieszyłem do teatru. Nie mogłem dostać loży, nawet miejsc numer 5 i 6 links. Poszedłem więc w prawo. Natknąłem się tu na towarzystwo, które nie umiało się zdecydować, czy pragnie się bawić, czy nudzić - taką kompanię zdecydowanie należy uznać za nudną. Nie było prawie żadnej pustej loży. Nie mogłem odnaleźć młodej dziewczyny albo jeżeli nawet była, nie potrafiłem jej rozpoznać; być może była w towarzystwie. Beckmann nie umiał skłonić mnie do śmiechu. Wytrzymałem pół godziny, po czym opuściłem teatr, myśląc: nie masz powtórzenia. Głęboko mnie to poruszyło. Nie jestem już całkiem młody, znam życie i jeszcze przed pierwszą podróżą do Berlina odzwyczaiłem się od stawiania zamków na lodzie. Sądziłem jednak, że rozkosz, jakiej przedtem doznałem w teatrze, była solidniejszej natury, właśnie dlatego że już na wiele sposobów odczułem, co to znaczy być zredukowanym przez życie - ijak sobie pomóc, unikając poznania rzeczy na własnej skórze. Właśnie dlatego powinienem poczuć się zabezpieczony. Miałoby życie być bardziej zdradzieckie od pospolitego bankruta? On przecież zawsze oddaje... pięćdziesiąt procent, może trzydzieści, coś przecież oddaje. Komedia to najzwyklejsza rzecz, jakiej można zażądać - lecz nawet jej nie można powtórzyć!

Wracałem do domu, pochłonięty takimi myślami. Moje biurko było wysunięte, fotel z pluszowym obiciem wciąż istniał. Gdy go ujrzałem, opanowała mnie złość i o mało nie roztrzaskałem go na kawałki: w domu wszyscy spali i nikt nie mógł mi tego zabronić. Ale dlaczego przeszkadza ci pluszowy fotel, przecież to reszta świata nie pasuje do niego, zupełniejakbyjakiś mężczyzna nago chodził w trój-graniastym kapeluszu. Było już widno w pokoju, gdy bez jednej rozsądnej myśli położyłem się do łóżka. Na poły śniąc, na poły rozbudzony, wciąż widziałem ten sam fotel, aż wstając rano dotrzymałem danego sobie słowa i cisnąłem mebel w kąt.

Mieszkanie stało się nieprzyjemne, właśnie dlatego że było to niewłaściwe powtórzenie. Moje myśli były bezpłodne, zatroskana

64

Page 68: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wyobraźnia wciąż wyczarowywała tantalicznie71 atrakcyjne wspomnienia poprzedniego pobytu, a chwasty owych wspomnień dławiły jeszcze przed narodzeniem każdą nową myśl. Poszedłem do cukiernika, gdzie codziennie chodziłem za pierwszym razem, by delektować się napojem, który (wedle przepisu poety) był „klarowny, gorący, mocny i dawkowany z umiarem". Taki napój może śmiało stanąć obok tego, z czym go poeta porównał: mianowicie obok przyjaźni7 2 . J a w każdym razie lubię kawę. Może kawa będzie równie dobra jak za pierwszym razem? Prawie mogłem w to uwierzyć -a przecież nie smakowała mi. Słońce rozgrzało szyby cukierni, w lokalu było duszno jak w gorącym naczyniu, w którym zaraz zacznie wrzeć. Przeciąg jak lekki pasat przeszywał wnętrze i przeszkadzał myśleć o powtórzeniu, choćby nadarzyła się ku temu sposobność.

Wieczorem poszedłem do restauracji, gdzie chadzałem poprzednim razem i gdzie dobrze się czułem, zapewne dzięki sile przyzwyczajenia. Ponieważ chodziłem tam co wieczór, poznałem wszystko i wszystkich, wiedziałem, kiedy wychodzą senni goście, w jaki sposób pozdrawiają współtowarzyszy, czy nakładają kapelusze w wewnętrznej, czy zewnętrznej sali, więcej nawet: czy robią to przed, czy też po otwarciu drzwi. Nic nie umknęło mojej uwagi. Jak Prozerpina7 3 wyrywałem włosy z każdej, nawet zupełnie łysej głowy.

71 Tantal, król lidyjski, był synem Zeusa i ojcem Niobe. Według jednych wyjawił ludziom tajemnicę bogów, inni twierdzą, że ukradł z Olimpu nektar i ambrozję. Za karę cierpiał po śmierci głód i pragnienie, nie mogąc zerwać owoców z drzewa, pod którym stał, ani zaczerpnąć wody z rzeki, w której był zanurzony.

72 K i e r k e g a a r d / Constantius odwołuje się tutaj do wierszaPaaskńftpaa en Kaffekande (Napis na dzbanku do kamy) duńskiego poetyjohannesa Ewalda (1743-1781): „Twój płyn, szlachetny owocu Mokki, jest przyjaźni darem: / klarowny, gorący, mocny i dawkowany z umiarem". For.Johannes Eiualds samtlige Skrifter, Kopenhaga 1791, t. IV, s. 365. Pisma Ewalda znajdowały się w bibliotece Kierkegaarda (ASKB 1533-1536).

73 W Eneidzie Wergiliusza można przeczytać, że królowa Kartaginy Dodo mogła wejść do królestwa zmarłych pod jednym warunkiem: że władczyni podziemi, Prozerpinie (gr. Persefona) uda się wyrwać włos zjej głowy. Kierkegaard posiadał w swych zbiorach P. Virgilii Maronis Opera (red. J. Baden), t. I-II , Kopenhaga 1778-1780 (ASKB 192-193).

65

Page 69: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Tak, to było to samo, te same dowcipy, te same grzeczności, to samo towarzystwo - absolutnie ten sam lokal. Krótko mówiąc: to samo w tym samym. Salomon7 4 powiada, że dokuczliwość kobiety przypomina kapanie wody z dachu. Co mógłby powiedzieć o tej martwej naturze? Straszna myśl: tu powtórzenie jest możliwe.

Następnego wieczora byłem w Kónigstadter. Jedyne, co się powtórzyło, to niemożliwość powtórzenia. Unter den Linden była niewypowiedzianie zakurzona, każda próba wmieszania się w tłum dla zażycia ludzkiej kąpieli wysoce odstręczająca. Cokolwiek bym zrobił, wszystko na próżno. Mała tancerka, która za pierwszym razem oczarowała mnie swym wdziękiem, wtedy właśnie rozkwitającym... przekwitła. Ślepiec stojący obok Bramy Brandenburskiej , mój harfiarz, gdyż tylko j a troszczyłem się o niego, nosi teraz, za-miastjasnozielonej7 5 (to kolor mojej pełnej żalu tęsknoty), poszarzałą opończę, w której wygląda jak wierzba płacząca, stracony dla mnie, ocalony dla ludzkiej normalności. Wspaniały ongiś nos woźnego jest teraz biały; profesor A. A. zakupił nowe spodnie, prawie wojskowego kroju...

74 Aluzja do staro testamentowej Księgi Przysłów 19,13: „Strapieniem dla ojca - syn głupi, a rynną wciąż cieknącą - kłótliwa kobieta".

75 Jasnozielona barwa miała wyróżnione miejsce na Kierkegaardowskiej palecie kolorów. Łączyła się z radosnym wspomnieniem dzieciństwa, ze smutkiem związanym z j ego utratą oraz - ze sztychami norymberskimi. W Albo-albo napisze Kierkegaard / Victor Eremita: , Jaką dziwną żałością napełnił mnie widok jakiegoś biedaka, przekradającego się ulicami wjasnozielonym, nieco zniszczonym, pobłyskującym żółciami płaszczu. Było mi go żal, lecz najbardziej mnie wzruszyło, że barwa płaszcza tak żywo przypomniała mi o mych pierwszych, dziecinnych próbach w dziedzinie szlachetnej sztuki malarskiej. Ta barwa była właściwie j e d n y m z kolorów mego życia. Czy to nie smutne, że nie istniejąjuż na świecie te zmieszane kolory, które wciąż wspominam z tak wielką radością? Cały świat uznał j e za brzydkie, odrażające i pasujące wyłącznie do sztychów norymberskich" (Enten-Eller, SKS 2, s. 31 , tł. B. Ś.). Zrezygnowałem z istniejącego tłumaczenia, Iwaszkiewicz bowiem nie tylko pomija kilka zdań, ale w dodatku niewłaściwie tłumaczy kolor płaszcza (jako ,jasno-zielono-żółtawy"), a sztychy norymberskie nazywa „norymberskimi zabawkami" (Albo-albo, s. 23-24) . Patrz także przyp. 51 .

66

Page 70: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Gdy te zdarzenia powtarzały się przez kilka dni, zgorzkniałem. Dojadło mi powtórzenie i postanowiłem wracać do domu. Moje odkrycie, choć nieważne, było jednak dziwne: odkryłem bowiem, że powtórzenie jest niemożliwe, a przekonałem się o tym, powtarzając je wiele razy. Cała nadzieja w mym domu. Justinus Kerner76 opowiada gdzieś o człowieku, któremu dom obrzydł tak bardzo, że dosiadł konia i ruszył w szeroki świat. Nie odjechał daleko, gdy koń zrzucił go z siodła. Ten wypadek okazał się rozstrzygający. Bo gdy jeździec odwrócił się, by znowu dosiąść konia, jego wzrok ponownie padł na dom, który chciał opuścić i - patrzcie! - własny dom wydał mu się tak piękny, że natychmiast zawrócił. W moim domu, mogłem na to liczyć z dostateczną pewnością, wszystko będzie gotowe na przyjęcie powtórzenia. Zawsze byłem bardzo podejrzliwy wobec wszelkich zmian, do tego nawet stopnia, że znienawidziłem sprzątanie, a jeszcze bardziej szorowanie podłóg. Zatem na czas nieobecności pozostawiłem najsurowsze instrukcje, by me konserwatywne zasady były respektowane. I co się stało? Mój wierny sługa był innego zdania. Wyliczył sobie, że gdy zaraz po mym wyjeździe rozpocznie sprzątanie, z pewnością będzie gotów przed moim powrotem - a jest to człowiek, który wszystko potrafi doprowadzić do porządku. Więc wracam, dzwonię do drzwi, sługa otwiera. Oto znacząca chwila! Służący blednie jak trup, przez uchylone drzwi widzę coś okropnego: wszystko wywrócone do góry nogami! Zmartwiałem. Osłupiały sługa nie wie, co robić, wstrząsają nim wyrzuty sumienia - i zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Tego już było za wiele. Moja rozpacz osiągnęła najwyższy punkt, zupełnie upadłem na duchu i przestraszyłem się, że stanie się to, co najgorsze, że wezmą mnie za zjawę. Tak przecież uczyniono z radcą handlowym Grónmeyerem77. Zro-

76 Just inus Kerner (1786-1862), niemiecki poeta romantyczny. Kierke-gaard posiadał jego Die Dichtungen, Stuttgart-Tybinga 1834 (ASKB 1734).

77 W wodewiluJ. L. Heiberga Kj0ge Hunskors, wystawionym w Kopenhadze w 1831 r. (por.J. L. Heiberg, Skuespil, Kopenhaga 1835, t.V, s. 399-402), radca handlowy Grónmeyer przybywa do swej wsi i spotyka dawnego

67

Page 71: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zumiałem, że nie masz powtórzenia i że zwyciężyło moje dotychczasowe doświadczenie.

Jakże wstydziłem się, że ja, tak gorliwy krytyk młodzieńca, obecnie byłem w identycznym położeniu, prawie byłem nim samym. Jakby moje wspaniałe słowa - teraz za żadną cenę ich nie powtórzę - były tylko snem, z którego się zbudziłem, by pozwolić życiu ponownie, niewiernie i nieskończenie zabrać mi wszystko, co otrzymałem - nie dawszy żadnego powtórzenia. Czy nie jest tak, że im jest się starszym, tym bardziej oszukańcze wydaje się życie, i im jesteś mądrzejszy, im lepiej dajesz sobie w życiu radę, tym częściej błądzisz i tym bardziej cierpisz! Małe dziecko nie może sobie z niczym poradzić, ajakoś zawsze mu się uda. Pamiętam, że pewnego razu widziałem na ulicy niańkę pchającą wózek z dwojgiem dzieci. Jedno z nich nie miało chyba roku, zasnęło i leżało w wózku jak nieżywe. Drugie, może dwuletnia grubaska, wyglądało jak mała, okrągła dama z krótkimi rączkami. Rozepchnęła się w wózku i zajęła co najmniej dwie trzecie miejsca, a mniejsze dziecko leżało u jej boku, jakby było torebką, którą dama wzięła ze sobą do pojazdu. Z podziwu godnym egoizmem wydawała się nie troszczyć o żadną ludzką sprawę i o żadnego człowieka, poza samą sobą. Byleby tylko ona miała wygodne miejsce! Wtem nadjeżdża kareta, wózek jest w oczywistym niebezpieczeństwie, już biegną ludzie, niańce szybko udaje się popchnąć wózek do bramy. Wszyscy są przerażeni, ja również. W ciągu całego zdarzenia mała dama siedzi zupełnie spokojnie, nie zmieniając wyrazu twarzy i nie przestając dłubać w nosie. Myślała zapewne: a co to wszystko mnie obchodzi, to przecież rzecz niańki. Na próżno szukać u dorosłych tak heroicznej odwagi.

Im się jest starszym, im więcej wie się o życiu, im bardziej smakuje się jego przyjemności i rozwija zdolność smakowania, krótko mówiąc, im bardziej jest się kompetentnym, tym mniej jest się zadowolonym. Nigdy nie można być zawsze i całkowicie zadowolonym, a bycie nieco zadowolonym niejest warte zachodu. Już lepiej być zu-

parobka Nielsa, który bierze Grónmeyera za zjawę i próbuje odpędzić go widłami.

68

Page 72: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pełnie niezadowolonym. Z pewnością przyzna mi rację każdy, kto gruntownie przemyślał tę sprawę: nigdy nie zostało człowiekowi dane bezwarunkowe szczęście, nawet na pół godziny w ciągu całego życia. Nie muszę chyba mówić, że chodzi mi o coś więcej niż tylko o jedzenie i odzież. Raz byłem bardzo bliski tego stanu. Wstałem pewnego ranka, poczułem się doskonale. Dobre samopoczucie zwiększyło się przed południem, wbrew wszelkim analogiom - i dokładnie o pierwszej znajdowałem się wjego najwyższym punkcie. Poczułem przyprawiające o zawrót głowy maximum, którego nie znajdzie się na żadnej skali dobrego samopoczucia, nawet na termometrze poety. Ciało utraciło ziemską wagę, jakbym go wcale nie miał, właśnie dlatego że wszystkie organy radowały się dobrym samopoczuciem. Każdy nerw cieszył się sobą i wszystkim, każde zaś uderzenie pulsu, wskaźnik niepokoju organizmu, przypominało i przywoływało pragnienie chwili. Moje ruchy były płynne, nie jak lot ptaków, który tnie powietrze, pozostawiając ziemię za sobą, leczjak powiew powietrza nad wschodzącym ziarnem, jak kołysanie stęsknionego morza, jak senny przepływ chmury. Moja dusza była przezroczysta jak głębokie morskie dno, jak zadowolone z siebie milczenie nocy, jak monologująca cisza popołudnia. Każdy nastrój duszy spotykał się z melodyjnym rezonansem. Każda myśl proponowała siebie ze zbawiennym wdziękiem - najgłupszy pomysł na równi z najbogatszą ideą. Każde wrażenie było przeczute, nim nadeszło, a zatem czuwało w mej głębi. Jakby całe życie było zakochane we mnie. Wszystko drżało, wysyłając raport do mej istoty, wszystko mnie ostrzegało, wszystko było tajemniczo rozjaśnione w tym mikrokosmicznym zbawieniu, które wszystko sobie wyjaśniało, nawet to, co nieprzyjemne, nawet najnudniejszą uwagę, widok czegoś odrażającego, najgorsze zdarzenie. Jakjuż powiedziałem, dokładnie o pierwszej znalazłem się na szczycie, gdzie miałem przeczuć to, co najwyższe - gdy coś podrażniło mi oko. Nie wiem, czy była to rzęsa, piórko czy ziarenko kurzu. Wiem jedynie, że w tym samym momencie spadłem prawie w przepaść rozpaczy. Z łatwością pojmie to każdy, kto był równiejakja wysoko i kto na takiej wysokości również zajmował się zasadniczym pytaniem: jak można osiągnąć absolutne szczęście? Od tej chwili porzuciłem nadzieję, bym kiedykolwiek od-

69

Page 73: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

czuł absolutne szczęście. Ze wszystkich sił odrzuciłem nadzieję, którą kiedyś pieściłem, nie, nie, że będę zawsze i absolutnie szczęśliwy, ale że będę nim w pewnych chwilach, choćby tych chwil było tyle, że - jak powiada Szekspir - „rachmistrzowskie zdolności oberżysty wystarczą, byje zliczyć"78.

O to jak daleko doszedłem, nim poznałem młodzieńca. Gdy pytałem siebie lub byłem pytany o szczęście absolutne, ot, choćby takie na pół godziny - zawsze mówiłem renonce79. Później nadszedł czas, gdy zrozumiałem i zachwyciłem się ideą powtórzenia, i znowu stałem się ofiarą mego uwielbienia zasad. Bo jes tem przekonany, że gdybym nie wyjechał, by sprawdzić możliwość powtórzenia, to mógłbym wspaniale bawić się samą ideą. O, gdybym potrafił byćjak inni! Nie, j a muszę mieć zasady! Gdybym potrafił ubierać się jak inni; nie, j a będę chodził w ciężkich butach! Czyż nie jest tak, że wszyscy - zarówno duchowni, jak i laiccy mówcy, zarówno poeci, jak i prozaicy, zarówno szyprowie, jak i grabarze, zarówno bohaterowie, jak i łotrzy, są zgodni co do tego, że życie to strumień8 0? Skąd zatem moja nierozsądna idea i - co jeszcze mniej rozsądne - chęć

78 Por. W. Shakespeare, Troilus iKresyda, a. I, sc. 2. Kresyda w rozmowie ze swym wujem Pandarusem podkreśla młody wiek Troilusa: „P a n-d a r u s: ...he [Troilus] has not past three or four hairs on his chin. C r e s s i d a: Indeed, a tapster's arithmetic may soon bring his particu-lars therein to a total" (Troilus and Cressida, w: The Complete Works oj William Shakespeare, Londyn 1974, s. 653). Kierkegaard/ Constantius cytuje tu za niemieckim tłumaczeniem Shakespeare's dramatische W erkę (tł. A. W. Schlegel i L. Tieck, Berlin 1840, t. XI, s. 145), gdzie Kresyda powiada: „Ogewiss, einesBierzapfersRechnenkunstwiirdehinreichen, dieseEin-heiten in eine Summe zu ziehn". To właśnie wydanie znajdowało się w bibliotece Kierkegaarda (ASKB 1883-1888) razem z dwoma innymi niemieckimi edycjami Szekspira i obok dwu duńskich tłumaczeń angielskiego dramaturga. Szekspir był ważnym pisarzem dla Kierkegaarda.

79 Fr. - brak koloru w kartach. Tutaj chodzi o „spasowanie", ukrycie swego zdania

80 Jest to ponowna aluzja do Heraklitowej teorii o zmienności wszechrzeczy: wszystko jest płynne, dynamiczne i staje się własnym przeciwieństwem (patrz przyp. 25).

70

Page 74: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

uczynienia z niej zasady? Mój młody przyjaciel myślał: t rudno, niech będzie, jak jest, i dzięki temu miał się lepiej, niż gdyby pragnął powtórzenia. Bo w takim wypadku otrzymałby to, co dostał kochanek z ludowej piosenki, który zapragnął powtórzenia i otrzymał mniszkę z obciętymi włosami i bladymi wargami. Tamten kochanek bardzo pragnął powtórzenia. Dlatego j e osiągnął, a powtórzenie go zabiło.

Dos Nónnlein kam gegangen In einem schneeweiszen Kleid; Ihr Hddrl war abgeschnitten, Ihr rother Mund war bleich.

Der Knab, er sełz sich nieder, Ersasz auf einem Stein: Er weint die hellen Thrdnen, Brach ihm sein Herz entzwei.sl

[Mniszka się ukazała: Jej suknia śnieżnobiała, Jej włosy krótko ścięte, A czerwień ust zbielała.

Chłopiec przycupnął w dole, usiadł obok kamienia, wypłakał jasne oczy, serce mu pękło z cierpienia.]

Niech żyje trąbka pocztyliona! Z wielu powodów jest to mój instrument, a najbardziej dlatego, że z całą pewnością nigdy nie można z niego wydobyć poprzedniego tonu, gdyż w trąbce żyje nieskończenie wiele możliwości. Kto ją przyłoży do ust i przekaże jej swoją mądrość, ten nigdy nie będzie winien powtórzenia. Ten natomiast, kto nic nie mówiąc, wręczy trąbkę przyjacielowi ku przyjem

ni Johann G. Herder, Volkslieder, wydane przez Falka, Lipsk 1825,1.1, s. 57 (przypis autora). Kierkegaard posiadał to dwutomowe wydanie (ASKB 1487-1488).

71

Page 75: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nemu użytkowaniu, ten, nic nie powiedziawszy, wszystko wyjaśni. Chwalcie mój symbol, trąbkę pocztyliona! Dawniej asceci stawiali czaszkę na stole. Kontemplując ją, zdobywali wiedzę o życiu. I ja kładę trąbkę pocztyliona na moim stole, by mi zawsze przypominała o sensie życia. Niech żyje trąbka!

Lecz podróż nie opłaca trudów, gdyż wcale nie potrzebujesz ruszać się z miejsca, aby się przekonać, że powtórzenie nie istnieje. Gdy siedzisz w jadalni, gdzie wszystko jest marnością82 i przemijaniem, choć tkwisz bez ruchu, podróżujesz szybciej niż koleją żelazną. Niechaj mi wszystko o tym przypomina! Mój sługa włoży pocztową liberię, a ja pojadę na przyjęcie wyłącznie ekspresowym dyliżansem83.

Żegnaj! Żegnaj, bogata nadziejo młodości, dokąd tak szybko pędzisz? To, za czym gonisz, nie istnieje, podobnie jak i ty sama. Żegnaj, siło męskości! Czemu kopiesz butem ziemię? To, na czym stanęłaś, jest tylko ułudą. Żegnaj, zwycięska konsekwencjo, ty zapewne osiągniesz swój cel, bo nie potrafisz przyciągnąć działania bez odwrócenia się ku niemu - a właśnie tego nie możesz zrobić! Żegnaj, wspaniałości lasu! Przekwitłaś, gdy chciałem cię ujrzeć. Naprzód, płynąca rzeko, ty jedna wiesz, dokąd zmierzasz, gdyż tylko ty chcesz płynąć i zatracić się w morzu, które nigdy nie będzie przepełnione. Szybko, przed siebie, dramacie życia, którego nikt nie może nazwać komedią lub tragedią, gdyż nikt nie zna swego końca! Szybko, przed siebie, dramacie egzystencji, w którym nie otrzymuje się życia na nowo - podobnie jak pieniędzy. Czemu nikt nie powró-

82 Aluzja do Księgi Koheleta, czyli Eklezjastesa, 1,2: „Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami - wszystko marność".

83 Dyliżanse ekspresowe istniały w Danii już w XVII wieku. Korzystali z nich ci, którzy dość mieli powolnych i otwartych zwykłych dyliżansów pocztowych. W 1833 r. szesnaście tysięcy podróżnych wypróbowało ten szybki środek transportu na Zelandii, wyspie, gdzie leży Kopenhaga. Przy końcu lat trzydziestych XIX w. z dyliżansów ekspresowych korzystać już mogli mieszkańcy całej Danii.

72

Page 76: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

cii z krainy śmierci? Gdyż życie nie potrafi więzić tak dobrze jak śmierć, gdyż życie nie posiada tej umiejętności przekonywania, którą zna śmierć. Śmierć przekonuje wspaniale, o ile się jej tylko nie sprzeciwisz, o ile pozwolisz jej mówić. W każdej chwili przekonuje, i to jak! Kto potrafi się jej choćjednym słowem sprzeciwić, porzucając tęsknotę za elokwencją życia? O, śmierci! Wielka jest siła twego przekonywania, a poza tobą nie ma nikogo, kto potrafi mówić tak pięknie jak ów człowiek, którego wymowa zyskała mu miano peisi-thdntos8'1, gdyż z wielką siłą przekonywania o tobie mówił!

84 Gr. „ten, kto przekonuje do śmierci"; tak nazywano filozofa Hegezjasza (żył ok. 300 r. p.n.e.), który tak umiejętnie chwalił śmierć, że skłonił wielu uczniów do samobójstwa. Opowieść o Hegezjaszu przeczytać można wjedenastotomowej Historii filozofii W. G. Tennemanna (Geschichte der Philosophie, Lipsk 1798-1819, t. II, s. 106), którą Kierkegaard posiadał w swej bibliotece (ASKB 815-826).

73

Page 77: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Powtórzenie1

Minął jakiś czas. Gospodarny jak Ewa służący naprawił to, co należało. W mym gospodarstwie zapanował monotonny, jednostajny porządek. Wszystko, co nie potrafiło się poruszać, stanęło w określonym miejscu, a co nie stało, poruszało się w zaplanowany sposób: zegar stojący, sługa oraz ja, wyliczonymi krokami tam i z powrotem przemierzający podłogę. Chociaż właśnie przekonałem się, że powtórzenie nie istnieje, jest i pozostanie prawdą, że dzięki uporowi oraz osłabieniu zdolności obserwacji można osiągnąć taką jednostronność widzenia, która ma o wiele większą władzę znieczulającą niż najbardziej wyszukane rozrywki i która z biegiem czasu nabierze mocy formuły magicznej. Podczas wykopalisk w Pompei i Herculanum znaleziono wszystkie rzeczy na miejscu, dokładnie tak, jak je pozostawili właściciele. Gdybym żył w tamtych czasach, badacze starożytności ze zdumieniem odkryliby człowieka, który wyliczonymi krokami przemierza podłogę tam i z powrotem. Użyję każdego środka, gdy chodzi o zabezpieczenie ustanowionego i trwałego porządku. Czasem, jak cesarz Domicjan, zamykałem się w pokoju, by zbrojny w packę ścigać każdą rewolucyjną muchę86. Za

85 Dlaczego wyraz „powtórzenie" został powtórzony jako tytuł rozdziału, wyjaśnia List otwarty Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga, kawalera orderu Dannebrog, zamieszczony w dalszej części tej książki.

86 Wedle rzymskiego historiografa Swetoniusza cesarz Tytus Flawiusz Domicjan (51-96 n.e.) miał zwyczaj zamykać się w pokoju i łapać muchy, które następnie przekłuwał szpilką. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece biografię cesarza, C. Suetonii Tranąuilli Tolvf0rste romerske Keiseres

74

Page 78: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

to dałem spokój trzem natrętnym muchom, które fruwały87 po pokoju, od czasu do czasu bzycząc. Tak żyłem, zapomniawszy o świecie i przezeń zapomniany88, aż pewnego dnia otrzymałem list od młodego przyjaciela. Później nadeszły kolejne, każdy w mniej więcej miesięcznym odstępie. Niczego jednak nie mogłem z nich wyczytać o miejscu jego zamieszkania. Sam zaś nie podał adresu, co mogło wyglądać na mistyfikację. Było to precyzyjnie przeprowadzone -okres pomiędzy listami nie przekraczał pięciu tygodni i nie był krótszy od trzech tygodni i jednego dnia. Nie chciał mnie obarczać korespondencją, a choć pragnąłem odpowiedzieć, a przynajmniej coś powiedzieć, on nie życzył sobie odpowiedzi. Chciał się jedynie zwierzyć.

Z jego listów wyczytałem, co już wiedziałem wcześniej. Mając melancholijną naturę, był bardzo pobudliwy i pomimo irytacji, a zapewne i dzięki niej, pozostawał ze sobą w ciągłej niezgodzie. Chciał - i jednocześnie nie chciał - bym został jego powiernikiem. Owszem, przestraszyło go, że się nim stałem. Dzięki mej wyższości czuł się pewniej i właśnie to było dla niego nieprzyjemne. Zwierzał mi się i wcale nie pragnął odpowiedzi, więcej - nie chciał mnie widzieć. Wymagał ode mnie dyskrecji, niezłomnej dyskrecji, „na wszystko, co jest mi święte" - i jednocześnie był jakby rozgniewany tym, że milczenie zależy wyłącznie ode mnie. Nie chciał, by ktokolwiek, by choćjedna dusza wiedziała, że ma we mnie powiernika - zatem ani on, ani ja nie mogliśmy o tym wiedzieć. By wyjaśnić konfu-zję ku obopólnemu zadowoleniu i radości89, dał mi uprzejmie do

Levnetsbeskńvelse, tł.J. Baden, Kopenhaga 1802-1803, t. II, s. 231 (ASKB 1281).

87 Według niektórych komentatorówjest to aluzja do trzech pojęć heglowskich, mianowicie tezy, antytezy i syntezy.

88 Aluzja do Listów Horacego (por. Horacy, Listy, ks. I, List XI, w. 9: „I zapomniawszy swoich, od nich zapomniany" - tł.J. Czubek; cyt. za: Q. Ho-ratius Flaccus, Poezje (wydanie zupełne), Warszawa 1924. Kierkegaard posiadał w swych zbiorach Q Horatii Flacci Opera, Lipsk 1828, w tym wyd. List XI znajduje się na s. 580 (ASKB 1248).

89 Aluzja do komedii Ludviga Holberga Barselstuen (1724). Kierkegaard

75

Page 79: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zrozumienia, że właściwie uważa mnie za wariata. Skąd wziąć odwagę, by odpowiednio oddać zuchwalstwo takiego komentarza! Moja reakcja byłaby dodatkowym argumentem za trafnością oskarżenia, a powstrzymanie się od komentarza byłoby - w jego oczach - nowym dowodem na ataraksję90 i niemoc mojego ducha, niewrażliwego na bodźce zewnętrzne, by nie powiedzieć: na obrazę. Oto podziękowanie za to, żeś przez lata całe, dzień i noc, szkolił się w wyłącznie obiektywnym zainteresowaniu ludźmi, w miarę możliwości każdym, w kim żyje idea! W swoim czasie chciałem dopomóc mieszkającej w nim idei i oto otrzymuję zapłatę za to, że jednocześnie musiałem być - lub nie być - bytem i niczym91, wszystkim, co mu się podoba, i że nigdy nie dostałem najmniejszego podziękowania za to, że byłem obok i że pragnąłem ocalić go od sprzeczności. Gdyby pojął, jak wiele pośredniego uznania kryło się w jego Zumuthung [niem. żądaniu], z pewnością rozgniewałby się jeszcze bardziej. Bycie j ego powiernikiem było rzeczą trudniejszą od najtrudniejszych. Zupełnie zapomniał, że j ednym słowem mógłbym go zranić do żywego, na przykład zakazując pisać do siebie. Bo nie tylko ten został ukarany, kto zdradził eleuzyjskie misteria92, ale także ten, kto j e obraził, nie pozwalając się w nie wtajemniczyć. Wedle opowieści

posiadał dramaty Holberga w siedmiu tomach, Den Danske Skue-Plads, Kopenhaga 1758 i 1788 (ASKB 1561-1567). Wymieniona komedia znajduje się w drugim tomie, bez paginacji.

90 Gr. ataraksia: spokój ducha, samoopanowanie. 91 Jest to aluzja do złączonych ze sobą heglowskich kategorii „bytu" i „ni

cości" . Heglowska logika zaczyna się od „czystego bytu", blisko spokrewnionego z „nicością". Duński heglista J. L. Heiberg wyraził podobne myśli w artykule Det Logiske System („Perseus. Journal for den speculative Idee", nr 1 z czerwca 1887 i nr 2 z sierpnia 1838; ASKB 569) i być może do niego nawiązuje autor Powtórzenia.

92 Sekretne uroczystości ku czci greckiej bogini płodności, Demeter, i jej córki Persefony, obchodzone w greckim mieście Eleusis. Mówienie o nich pociągało za sobą karę. Kult ten był dostępny dla wszystkich, którzy zostali wtajemniczeni przez uczestnictwo w ceremoniach i rytuałach. Mogli nimi być zarówno wolni obywatele, jak i niewolnicy.

76

Page 80: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

greckich autorów to ostatnie zdarzenie dotyczy człowieka o nazwisku Demonaks 9 3 , który tylko dzięki zręcznej obronie ocalił własną skórę. Ale pozycja powiernika była jeszcze trudniejsza, gdyż młodzieniec był bardziej dziewiczy ze swymi misteriami, a jednocześnie gniewał się, gdy spełniłem to, czego najbardziej pragnął - mianowicie, kiedy milczałem.

Jeżeli uwierzył, że zupełnie o nim zapomniałem, to ponownie wyrządził mi krzywdę. Istotnie, po jego nagłym zniknięciu obawiałem się, że zrozpaczony, zrobi sobie coś złego. Ale takie zdarzenie rzadko da się ukryć przez dłuższy czas. Dlatego nic nie słysząc ani o niczym nie czytając, doszedłem do wniosku, że zapewne żyje, gdziekolwiek by był. Dziewczyna, którą porzucił, nie miała o niczym pojęcia. Pewnego dnia nie przyszedł i nie otrzymała już od niego znaku życia. Początki jej bólu nie zrodziły się nagle. Straszne podejrzenie zaczęło się powoli budzić i ból powoli zaczął umacniać się w sobie. Dlatego dziewczyna łagodnie osunęła się w rozmarzoną niejasność: co się stało? Co to znaczyło dla niej? Dziewczyna stała się dla mnie nowym materiałem obserwacyjnym. Mój przyjaciel nie należał do tych, którzy pragną sprawić ukochanej ból aż do szpiku kości, by ją następnie porzucić. Przeciwnie, w momencie jego zniknięcia znajdowała się w stanie godnym zazdrości: zdrowa, rozpromieniona, wzbogacona darami poety i - dzięki tej poetycznej iluzji

93 Demonaks, grecki filozof z II w. p.n.e., należał wprawdzie do szkoły cy-nickiej, lecz większą wagę przywiązywał do nauki praktycznej moralności niż do ascezy. Lukian powiada w Demonaktos bios (Żywocie Demonak-sa), że filozof protestował przeciw wtajemniczeniu go w eleuzyjskie misteria, twierdząc, iż zapytany, nie może o nich milczeć. Albo powinien je zalecić pytającemu, albo odradzić udział w nich. Kierkegaard opowiada w Pap. IV A 39, iż zapoznał się z tą opowieścią za pośrednictwem niemieckiego filozofa J. G. Hamanna, którego pisma w VIII tomach posiadał w swej bibliotece (HamannsSchriften, Berlin 1821-1843, gdzie o De-monaksie można przeczytać w t. VIII, cz. 1, Berlin 1842, s. 307; ASKB 536-544), chociaż także Lukiana miał na swoich półkach (Luciani Opera, Editio stereotypa, tom I-IV, Lipsk 1829; ASKB 1131-1134, orazLucians Schriften ans dem Griechischen iibers., t. I-IV, Zurych 1769; ASKB 1135-1138).

77

Page 81: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

- ożywiona radosnym przebudzeniem serca. Rzadko zdarza się znaleźć porzuconą dziewczynę w takim stanie. Gdyją ujrzałem kilka dni po jego zniknięciu, była żywajak świeżo złowiona ryba. Zazwyczaj taka dziewczyna przypomina wygłodzoną rybę, pływającą w sadzu.

Byłem wewnętrznie przekonany, że chłopiec żyje. Z zadowoleniem stwierdziłem, że nie sięgnął po rozpaczliwy środek, by podać się za zmarłego. To niewiarygodne, jak wiele zamieszania wprowadza w erotykę to, że j e d n o z partnerów pragnie umrzeć z rozpaczy lub uciec od wszystkich i wszystkiego. Dziewczyna zapewniała uroczyście, że umarłaby z rozpaczy94, gdyby jej kochanek okazał się oszustem. Ale jak widzicie, młodzieniec nie był oszustem, życzył jej nawet lepiej, niż to mogła pojąć. Lecz teraz nie potrafił zdecydować się na to, na co chyba powinien był zdecydować się wtedy, gdy wypełnił się czas9D - a wszystko dlatego, że dziewczyna zatrwożyła go kiedyś zapewnieniem, użyła przeciw niemu - j ak to określił - orator-skiej sztuczki, a w każdym razie stwierdziła coś, czego dziewczyna nigdy nie powinna zrobić, niezależnie od tego, czy uwierzyła, że kochanek istotnie jest oszustem (bo wtedy powinna być zbyt dumna, by powiedzieć coś takiego), czy też wciąż w niego wierzy (bo wówczas powinna pojąć, że wyrządza mu krzywdę, wołającą o pomstę do nieba). Umrzeć, by uciec od wszystkiego, to najpodlejszy, to tak bar-

94 Jest to, być może, aluzja do związku Reginy Olsen i S0rena Kierkegaar-da, i odpowiedzi dziewczyny na zerwanie ich narzeczeństwa przez S0re-na. W swym Dzienniku Kierkegaard pisze m.in.: „Młoda dziewczyna (której dziewczęca zuchwałość zdradzała wielką siłę i pozwoliła mi przeczuć wyjście z tego, co dzięki smutnemu, nieszczęśliwemu działaniu zostało już rozpoczęte, a wyjście było takie: unieważnić narzeczeństwo. Wpierw pozwoliła mocom przeczuć to, czego wcale nie pragnęła) w najuroczystszej chwili obarcza moje sumienie morders twem. Zmartwiony ojciec zapewnia i powtarza jak najuroczyściej, że to spowoduje śmierć dziewczyny. Czy żartowała? - nie mnie o tym sądzić. Odtąd z całej (choć nikłej) siły odda łem swe życie w służbę idei" (Pap. VII 1 A 126); por. także Pap. VIII 1 A 100 oraz Pap. IX A 408.

95 Aluzja do Listu do Galatów 4,4: „Gdy j ednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy służyli Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo".

78

Page 82: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

dzo raniący i poniżający dziewczynę sposób, jaki tylko można wymyślić. O n a pomyśli, że chłopiec nie żyje, włoży żałobę, rozpłacze się. Opłakuje zmarłego szczerze i prawdziwie. Gdy później odkryje, że chłopiec żyje i że najmniej ze wszystkiego myślał o śmierci, z pewnością poczuje wprost wstręt do własnych uczuć. Albo gdy ona dopiero w następnym życiu poweźmie podejrzenie... nie, nie o to, czy naprawdę umarł , gdyż temu nie będzie można zaprzeczyć, lecz czy umarł wówczas, kiedy to powiedział i kiedy ona rozpaczała? Taka sytuacja to zadanie dla apokaliptyka96, który rozumie Arystofanesa97

(mam tu na myśli Greka, a nie różne indywidua, które zostały nazwane apokaliptykami na tej samej zasadzie, na jakiej w średniowieczu mianowano doctores cerei98) i Lukiana" . To nieporozumienie można zresztą długo ciągnąć, gdyż skoro był martwy, martwym po-

96 Chodzi tu o twórcę „apokaliptyk", utworów opowiadających o życiu pośmier tnym. Por. Żaby Arystofanesa i Rozmowy zmarłych Lukiana. Także podtytuł u tworu J. L. H e i b e r g a £ n Sjcel e/ter D0den (Dusza po śmierci) brzmiał En apocalyptisk Comedie - komedia apokaliptyczna (por. J. L. Heiberg , Nye Digte, Kopenhaga 1841, które Kierkegaard posiadał w swojej bibliotece, ASKB 1562). Entuzjastyczny recenzent tego utworu, H. L. Martensen, określił go j ako „arystofaniczny" (por. „Faedrelandet" nr 398, z 10 stycznia 1841).

97 Arystofanes (ok. 445-386 p.n.e.), grecki komediopisarz. W komedii Żaby (405 p.n.e.) opisuje zejście Dionizosa do Hadesu w celu ocalenia poety Eurypidesa. Autor Powtórzenia znał zapewne ten utwór w niemieckim tłumaczeniu, posiadał bowiem trzytomowe wydanie Des Aristophanes Werke (tł. J. G. Droysen), Berlin 1835-1838, gdzie ta komedia znajduje się w t. III, s. 472 i n. (ASKB 1052-1054), lub po duńsku, w j e d n o t o m o wej edycji Aristophanes s Komedier (tł. J. Krąg), Odense 1825, s. 70 i n. (ASKB 1055).

98 Chodzi tu o uczonych należących do zakonów żebraczych, którzy otrzymywali s topnie na mniej cenionych uniwersytetach europejskich. W czternastowiecznej Anglii nazywani byli doctores cerei, czyli nieprawdziwymi doktorami . Być może autor Powtórzenia myli ich ze średniowiecznymi niemieckimi doctores bullati, którzy po prostu kupowali swe tytuły.

99 Lukian (ok. 120-80 p.n.e.) słynął z dialogów satyrycznych, w których ośmieszał religijne, filozoficzne i polityczne idee swych czasów. Kierkegaard posiadał j ego dzieła (por. przyp. 93).

79

Page 83: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zostanie. Pogrążona w żalu dziewczyna obudzi się wreszcie, by zacząć tam, gdzie zakończyli, zanim odkryje, że chodzi tu jedynie o zdanie wtrącone.1 0 0

Gdy otrzymałem jego list, żywe wspomnienie przebudziło się w mej duszy. W żadnym wypadku nie odebrałem jego historii z zimną krwią. Gdy doszedłem w liście do nie całkiem szczęśliwego wyjaśnienia, że jes tem słaby na umyśle, natychmiast pojąłem, że ujawnił najbardziej ukrytą tajemnicę. Jej strażnikiem była zazdrość, posiadająca więcej niż sto oczu101. Ponieważ byliśmy w osobistym kontakcie, nie uszło mej uwagi, iż od początku i z ogromną ostrożnością insynuował, że jes tem „dziwakiem". Cóż, na to musi być przygotowany każdy obserwator. Musi umieć dać spowiadającemu się niewielką gwarancję. Spowiadająca się dziewczyna zawsze żąda pozytywnej gwarancji, a mężczyzna - negatywnej. Ma to źródło w kobiecym oddaniu i pokorze oraz w męskiej dumie i samodzielności. Czy to nie pociecha, że ten, u kogo szuka się rady i objaśnień, jest szaleń-

100 Być może opisywaną relację śmierci i miłości rozjaśni nieco wypowiedź (tego samego?) Constantina Constantiusa, bohatera późniejszych nieco Stadier paa Livets Vej (1845), autorstwa Kierkegaarda / Hilariusa Bog-bindera: „Arystoteles [...] przedstawia prawdziwie, że kobieta nie nadaje się do tragedii. W oczywisty sposób znajdzie miejsce w patetycznych i poważnych dwertissement. Nie w pięcioaktowej sztuce, lecz w półtoragodzinnym, dramatycznym żarcie. Zatem umiera. Ale czy dlatego nie jest w stanie kochać? Owszem, chyba że uda sieją przywrócić życiu. Gdy powróci do życia, stanie się nowym człowiekiem, a nowy człowiek, inny człowiek, zaczyna, kocha po raz pierwszy..." (S. Kierkegaard, Stadier paa Livets Vej, SKS 6, Kopenhaga 1999, s. 56). Fr. divertissement (wł. diverti-mento) to popularny w XVIII wieku utwór o prostej budowie i środkach, nazywany także serenadą. We Francji również określenie wstawki baletowej w operze.

101 Jest to najprawdopodobniej aluzja do Owidiuszowych Metamorfoz (pieśń I, wers 625 i n.), gdzie Juno poleciła Argusowi chronić Io, córkę Inachus, bogini rzek, przed pożądaniem Jupitera (gr. Zeusa). Juno zamieniła Io w krowę, którą Argus przywiązał do drzewa, strzegąc jej setką swych oczu. Na rozkaz Jupitera Merkury uśpił Argusa, a Jupiter zabił go, po czym Juno zamieniła Argusa w pawia z ogonem ozdobionym oczyma, które zawiodły.

80

Page 84: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

cem? Bo wtedy nie trzeba się wstydzić. Rozmowa z takim człowiekiem przypomina przemowę do pnia, coś, co się „robi tylko dla kawału", gdyby ktoś zapytał o przyczynę. Obserwator musi być łatwy we współżyciu, w przeciwnym razie nikt się przed nim nie otworzy. Przede wszystkim musi uważać, by innym nie stawiać trudnych wymagań etycznych lub przedstawiać siebie jako człowieka naprawdę moralnego. Niechaj mówią: to zepsuty człowiek, brał udział w wielu podejrzanych sprawach - ergo ja., który jestem człowiekiem o niebo lepszym, mogę mu się zwierzyć! Niech i tak będzie. Nie żądam od innych niczego poza sekretem świadomości. Na nią liczę, a gdy jej ciężar jest znaczny, żadna cena nie jest dla mnie zbyt wysoka.

Już pierwszy rzut oka na list wystarczał, bym zdał sobie sprawę, że historiajego miłości sprawia większe wrażenie, niż się spodziewałem. Zrozumiałem, że pragnął ukryć przede mną pewne uczucia. Przecież wtedy byłem „dziwakiem", teraz jestem szalony, a to całkiem was Andres [niem. coś innego]. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko działanie religijne102. W ten sposób miłość prowadzi człowieka wciąż dalej i dalej. Muszę tu znowu potwierdzić, co stwierdziłem dawniej: „Życie jest niesłychanie głębokie, a jego opatrznościowa moc potrafi intrygować zupełnie inaczej niż wpływ wszystkich poetów in uno [łac. w jednej osobie]". Młodzieniec był tak stworzony i obdarowany przez naturę, że - tu byłem gotów pójść o zakład -nigdy nie zostanie schwytany w sieć miłości. W tym względzie istnieją wyjątki, które nie pozwolą się odmieniać przez zwykłe przypadki. Młodzieniec posiadał bardzo wiele ducha i ogromnie dużo wyobraźni. Gdyby tylko jego twórczość została rozbudzona, mogłaby mu wystarczyć na całe życie, pod warunkiem, że dobrze by siebie rozumiał i że ograniczył się do przyjemnych, domowych gier z duchem i wyobraźnią. Oto najdoskonalsza odpłata miłości, bo prawie nigdy nie pociąga za sobą miłosnych trudów i klęsk, wyraźnie zaś przypomina to, co jest najpiękniejsze w miłosnym upojeniu. Podobni do

102 U Kierkegaarda / Constantiusa: religi0s beycegelse. W Albo-albo pióra Kierkegaarda / Victora Eremity pojęcie to oznacza wybór egzystencji etyczno-religijnej.

81

Page 85: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

niego ludzie nie pragną kobiecej miłości. Zazwyczaj wyjaśniam to w ten sposób, że w poprzednim wcieleniu był on kobietą i teraz, gdy stał się mężczyzną103, zachował o tym wspomnienie. Miłość do kobiety zakłóci mu spokój i skomplikuje jego zadanie, skoro prawie potrafi zagrać jej partes [łac. role]. Będzie to przykre zarówno dla niej, jak i dla niego. Z drugiej strony miał bardzo melancholijne usposobienie. Jeżeli pierwsza rzecz chroniła go przed jeszcze bliższym spoufaleniem się z dziewczętami, to ostatnia miała zabezpieczyć w wypadku, gdyby jakaś przebiegła ślicznotka zechciała zastawić nań sidła. Głęboka melancholia współczującej natury jest i pozostanie najdoskonalszym upokorzeniem dla każdej kobiecej sztuczki. Jeżeli jakieś kobiecie uda się go przyciągnąć, młodzieniec w tym samym momencie, gdy ona świętuje zwycięstwo, rezonuje: czy jej nie krzywdzę? Nie grzeszę, ulegając uczuciu? Czy jej nie przeszkadzam?... A wtedy żegnajcie, kobiece sztuczki. Obecnie jego pozycja jest w dziwny sposób odwrócona. Znajduje się po stronie dziewczyny, szczególnie skwapliwie obserwuje jej wspaniałe cechy, prawie lepiej od niej potrafi je określić. Podziwia je bardziej, niż mogłaby tego pragnąć, lecz nic go nie skłoni, by poszedł dalej.

Nigdy nie sądziłem, iż da się uwikłać w historię miłosną! Lecz życie bywa tak sprytne! To nie uprzejmość dziewczyny go zgubiła, lecz żal, że wyrządził jej krzywdę i że wdarł się w jej życie. Zbliżył się do niej, niczego nie planując, przekonał się, że nie potrafi zrealizować miłości i że umie być szczęśliwy bez niej, o ile w ogóle potrafi być szczęśliwy, szczególnie ze swą nowo zdobytą wiedzą - zatem z nią zrywa. Ale obecnie nie może zapomnieć, żejej zaszkodził, choć

103 Jest to prawdopodobnie kontaminacja Owidiuszowych Metamorfoz (i opisanych w nich przemian kształtów i postaci) z Platońską Ucztą, na której Arystofanes przytacza mit o pochodzeniu miłości erotycznej: Zeus przeciął pierwszych ludzi na dwie części i odtąd te połowy odczuwają niezaspokojoną tęsknotę za ponownym zespoleniem, za powtórzeniem idylli. Kierkegaard posiadał jedenastotomowe wydanie Platona, Platonis Opera (wyd. F. Astius), t. I-XI, Lipsk 1819-1832 (ASKB 1K4-1154), a także tłumaczenia niemieckie (ASKB 1158-1163, 1168, 1170) i duńskie tego filozofa (ASKB 1164-1167, 1169).

82

Page 86: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

co to szkodzi, zaszkodzić czemuś, czego nie można kontynuować . Nawet gdyby nie był zaangażowany i gdyby ktoś powiedział: „Oto pewna dziewczyna, proszę zbliżyć się do niej i w niej się zakochać", odpowiedziałby prawie na pewno: „Nie zrobię tego za skarby całego świata, już raz pojąłem, do czego to prowadzi, a takich rzeczy się nie zapomina". Tak powinna wyglądać cała sprawa, o ile młodzieniec nie chce oszukiwać siebie. Dla niego jest wciąż oczywiste, że mówiąc po ludzku, nie może zrealizować swej miłości. Doszedł przecież do tej wspaniałej granicy105, którą można przekroczyć jedynie na mocy absurdu1 0 6 . O trudnościach tego przedsięwzięcia w ogóle nie myśli,

104 Proza autora Powtórzenia nie tylko rozważa problemy religijne i etyczno--filozoficzne, lecz jes t także elegancka, ironiczna, przewrotna. Obfituje w gry słów, jak choćby wspomnianąjuż inwersję, odwołuje się do wspólnej etymologii wyrazów bądź do ich podobieństwa graficznego. O to nie lada wyzwanie dla tłumacza: znaleźć odpowiednik dla wszystkich pozio-mówjęzyka, używanego przez autora, którego określa się w Danii terminem zarezerwowanym dla poetów - Digter. Opa t rzone przypisem zdanie tworzy w oryginale gra słów ret i uret: „...hanhargjort U ret, retsomom det erUret at bryde af..." (por. Gjentagelsen, w: SKS 4, Kopenhaga 1997, s. 55, podkr . - B. Ś.). Znane mi tłumaczenia nie potrafiły powtórzyć tej triady, zadowalając się użyciem dwa razy tego samego słowa. Dotyczy to nawet szwedzkiego tłumacza: „...han harhandlat oratt, alldelessom om det vore oratt, att bryta med hennę..." (S. Kierkegaard, Upprepningen, s. 61). Por. także najnowsze amerykańskie tłumaczenie: „...he has committed a wrong just as ifit were wrong to break off..." (S. Kierkegaard, Repetition. Kierkegaard's Writings, t. VI, s. 184) i nieco starsze: „...he cannotforget that he has done a wrong -just as ifit were a wrong to break off..." (S. Kierkegaard, Repetition, tł. W. Lowrie, Princeton 1941, s. 88). W sprawie znaczenia pojęcia ret w Powtórzeniu patrz także przyp. 17.

105 T o jes t do granicy, poza którą pojawia się wiara. 106 Wyrażenie „na mocy absurdu" (i kraft af det absurde) pojawia się wiele

razy w pseudonimowych pracach Kierkegaarda, p o raz pierwszy chyba w Powtórzeniu i w wydanej w tym samym czasie Bojaźni i drżeniu. Jest to parafraza określenia wiary przez afrykańskiego Ojca Kościoła Tertulia-na (Quintus Septimus Florentius Tertullianus, ur. p rawdop. 160 - zm. między 220 a 240 n.e.): „credo, ąuia absurdum (est)" (De carne Christi, 5). Kierkegaard używał kategorii det absurde, by oddzielić wiedzę od wiary. Wiedza skłania się ku obiektywizmowi pozbawionemu logicznej

83

Page 87: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

a może moja chytra głowa jest tutaj zbyt odkrywcza? Czy rzeczywiście kocha dziewczynę, czy też ona ponownie stała się okazją, aby go wzruszyć? Bez wątpienia, nie interesuje go już ani posiadanie jej w ścisłym rozumieniu tego słowa, ani też sens, w jaki posiadanie może się przeobrazić, lecz tylko powrót potraktowany bardzo formalnie. Gdyby następnego dnia dziewczyna umarła, wcale by mu to nie przeszkadzało, właściwie nie odczułby żadnej straty, gdyż jego istota pozostałaby spokojna. Rozterka, jaka w nim powstała na skutek kontaktu z dziewczyną, była już zaleczona, bo naprawdę do niej powrócił. O n a zaś nie była już rzeczywistością, ale refleksem107 j ego uczuć i zachętą do nich. Znaczyła dla niego tak wiele, że młodzieniec nigdy jej nie zapomni, choć to znaczenie nie zależy od niej samej, lecz od związku z nim. Jest prawie granicą jego istoty, a taki związek nie jest erotyczny.

Ujmując rzecz religijnie, było tak, jakby sam Bóg użył dziewczyny, by złowić młodzieńca: przecież dziewczyna nie jest rzeczywistością, ale tylko założoną na haczyk muchą chryzopą108. Jes tem absolutnie pewien, że młodzieniec wcale nie znał dziewczyny, niezależnie od tego, jak bardzo był do niej przywiązany i choćby zawsze

sprzeczności, a przedmiotem wiary jest właśnie absurd jako kategoria myślenia (por. Pap. X 6 B 79). Związane z absurdem jest pojęcie paradoksu. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece czterotomową Q. Sept. Flor. Tertulliani Opera (wyd. E. F. Leopold), Lipsk 1839 (ASKB 147-150).

107 W swej En Literair Ąnmeldelse {Recenzji literackiej, 1845), omawiającej powieść matki}. L. Heiberga, Thomasine Gyllembourg, To Tidsaldre {Dwa wieki), Kierkegaard definiuje „refleks" jako nieuświadomiony obraz rzeczywistości, przedostający się do sfery życia prywatnego, jako „refleks w życiu domowym" (S. Kierkegaard, En Literair Anmeldelse, w: 5. Kierke-gaards Samlede Vcerker, t. XIV, Kopenhaga 1963, s. 39). Przeciwstawiona mu „refleksja" to świadomość w stanie najwyższej potencji, wzorująca się na dialektyce Sokratesa.

108 Chrysops caecutiens (ślepak), owad „pospolity w całym Starym Świecie, o bardzo pięknych zielonozłotych oczach, mierzący 10 m m i ubarwiony czarno [...] Występuje od maja do sierpnia, atakując głównie konie, a także inne zwierzęta domowe oraz ludzi. Jest bardzo dokuczliwy..."; H. Sandner , Owady, Warszawa 1989, s. 2 9 1 . '

84

Page 88: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

mieszkała w jego myślach. Jest dziewczyną - i kropka. Czy, mówiąc bardziej konkretnie, jest taka, czy inna, cudowna, najmilsza, najwierniejsza, czy poświęci się dla miłości i zaryzykuje wszystko, aby poruszyć niebo i ziemię - o tym wszystkim chłopiec nie myślał. Gdyby miał zdać sprawę z tego, jakiego szczęścia oczekuje od naprawdę erotycznego związku, to prawdopodobnie nie powiedziałby ani słowa. To, co go podnieciło, zostało osiągnięte wjednej chwili: mianowicie, że mógł nasycić swą cześć i dumę. Jakby sprawą czci i dumy nie było pominięcie tych dziecinnych obaw! Mógł oczekiwać, że przypłaci osłabieniem charakteru, ale cóż to dla niego znaczyło - byle mógł zemścić się na życiu, które zadrwiło z niego, uczyniło go winnym, chociaż był niewinny! Życie utworzyło w tym punkcie tak bezsensowny związek z rzeczywistością, że musiał pogodzić się z faktem, iż każdy prawdziwy kochanek widział w nim oszusta. Czy wytrzymanie tego nie było prawdziwym zadaniem? A może zupełnie go nie rozumiem? Może coś ukrywa przede mną? Może naprawdę kocha? Wtedy cała historia zapewne tak się skończy, że zabije mnie za to, iż zwierzył mi się z najświętszej rzeczy. Jak widzicie, bycie obserwatorem to niebezpieczny zawód. Pragnąłbym obecnie, choćby w interesie wątku psychologicznego, oddalić dziewczynę na chwilę, a chłopcu wmówić, że wyszła za mąż. Założę się, że wówczas otrzymam zupełnie inne wyjaśnienie, gdyż jego sympatia jest tak melancholijna, że dla dobra dziewczyny wmawia sobie, iż ją kocha.

Problem, przed którym się zatrzymał, to - ni mniej, ni więcej -powtórzenie. Miał rację, nie szukając informacji o nim ani w greckiej, ani w nowszej filozofii, gdyż Grecy poruszali się w przeciwnym kierunku i Grek109 ze spokojnym sumieniem wybrałby w tym wypadku wspomnienie. Z kolei nowa filozofia nie czyni żadnego ruchu110, gdyż zazwyczaj potrafi onajedynie unieważniać111, a choćby

109 Odnosi się to do platońskiego pojęcia anamnezji, głoszącego, że poznawanie i wiedza jest przypominaniem/ wspominaniem. Patrz przyp. 4.

110 Chodzi o greckie pojęcie kinesis, oznaczające ruch, zmianę. Patrz przyp. 28.

111 W oryginale: ophawelse. U Kierkegaardajest to ironiczna kontaminacja duńskiego odpowiednika heglowskiego terminu Aujhebang (z Logiki te-

85

Page 89: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

i uczyniła jakiś ruch, będzie on związany z immanencją112 , podczas gdy powtórzenie jest i zostanie - transcendencją113. Na szczęście chłopiec nie szukał u mnie żadnego wyjaśnienia, gdyż odrzuciłem już moją teorię i oto się oddalam. Także dla mnie powtórzenie jest nazbyt t ranscendentne. Potrafię krążyć wokół siebie, ale nie umiem siebie porzucić: nie jes tem w stanie znaleźć punktu Archimedesa1 1 4 . Mój przyjaciel nie szuka na szczęście objaśnień u światowej sławy filozofa ani u profesora zwyczajnego115, lecz zwraca się do nieprakty-kującego myśliciela, który kiedyś posiadał wspaniałości tego świata, a później wycofał się z życia. Innymi słowy, chłopiec biegnie do Hioba, który nie stoi na katedrze i nie podpiera uspokajającymi gestami

goż) i duńskiego wyrażenia oznaczającego „robienie głupstw". Z tej kategorii korzystał m.in. J. L. Heiberg w swych wykładach filozoficznych, twierdząc, że „to, co się unieważnia {ophceves), nie zostaje zniszczone. Zniszczenie czegoś oznacza utrzymanie tego w tym samym punkcie, gdzie było, nim powstało; to zatem, co jest unieważnione, przecież było. Unieważnienie jest więc raczej zachowaniem"' (J. L. Heiberg Ledetraad ved ForelcBsningerne over Philosophiens Philosophie eller den specidative Logik vedden kongelige militaire H0iskole, Kopenhaga 1831-1832, s. 7, § 15, 2). Być może Kierkegaard polemizuje tu z oboma „panami H": zarówno z Heglem, jak i z Heibergiem. Kierkegaard posiadał trzytomową Wissen-schaft der Logik G. W. F. Hegla, Berlin 1833 (ASKB 552-554).

112 Immanencja określa granice ludzkich wyobrażeń oraz doświadczeń. W filozofii Hegla ta kategoria charakteryzuje rozwój (ruch) pojęć na skutek wewnętrznych sprzeczności, a zatem niespowodowany czynnikami zewnętrznymi. Rezultatem dialektycznego rozwoju jest urzeczywistnienie tego, co już na początku istniało jako możliwość.

113 Transcendencjami przeciwieństwem immanencji i oznacza przekroczenie granicy doświadczenia i rozsądku. Więcej o związku ruchu z miłością, immanencją i transcendencją mówi zamieszczony w tej książce List otwarty Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga.

114 Archimedes (287-212 p.n.e.), grecki matematyk, fizyk i wynalazca. Przypisuje mu się powiedzenie: „Wskaż mi punkt, o który mógłbym się oprzeć, a poruszę z posad Ziemię".

115 U autora Powtórzenia: professorpublicus ordinarius. Określenie professor or-dinarius oznaczało profesora zwyczajnego, dodany przez Kierkegaarda / Constantiusa wyraz publicus ironicznie podkreśla zależność profesorów od władz państwowych.

86

Page 90: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

prawdy swoich słów, lecz siedzi przy ognisku, drapie się skorupami rozbitego garnka1 1 6 i nie przerywając tej czynności, rzuca tylko ulotne słowa i uwagi. Tutaj chłopiec ma nadzieję znaleźć to, czego szuka. Sądzi, że w małym kółku, złożonym z Hioba, jego żony i trzech przyjaciół, prawda dźwięczy wspanialej, weselej i mocniej niż na greckiej uczcie117.

Chociaż chłopiec wciąż oczekuje mego wsparcia, nic z tego nie będzie. Nie potrafię działać religijnie118, gdyż jest to sprzeczne z moim charakterem. Nie chcę przez to zaprzeczyć realności takiego działania ani temu, że wiele można się nauczyć od naszego młodego człowieka.119 Jeżeli mu się uda, zostanie uwolniony od wszelkich ze

116 „Odszedł Szatan sprzed oblicza Pana i uderzył w Hioba wrzodem złośliwym od stopy aż do ciemienia. I wziął ten skorupę, aby się nią skrobać, i siadł w popiele. Rzekła tedy do niego żona: «Ciągle trwasz w nienagan-ności swojej? Przeklnij Boga i umrzyj!» A on rzekł do niej: «Mówisz, jakby jaka szalona mówiła. Dobro przyjęliśmy od Boga, a zła nie przyjmie-my?» W tym wszystkim nie zgrzeszył Hiob usty swoimi. Usłyszeli trzej przyjaciele Hioba o całym nieszczęściu, jakie na niego przyszło, i przybyli, każdy z miejsca swojego, Elifaz z Temanu, Bildad z Szuach i Sofar z Naama. Bo umówili się, aby pójść razem i pożałować go, i pocieszyć. A kiedy podnieśli oczy swoje z daleka i nie poznali go, zaczęli głośno płakać i rozdarli swoje płaszcze, i ciskali proch ku niebu nad swoje głowy. I siedzieli przy nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, i żaden nie przemówił do niego ani słowa, gdyż widzieli, że jego ból był bardzo wielki" (Księga Hioba 2, 7-12, tł. z hebrajskiego Cz. Miłosz, Paryż 1981, s. 66-67. Sądzę, że przekład Miłosza lepiej odpowiada poetyckiej tonacji Powtórzenia niż bardziej „prozaiczne" tłumaczenie Biblii Tysiąclecia. Wszystkie cytaty z Księgi Hioba pochodzą z tegoż wydania przekładu Miłosza.).

117 Jest to aluzja do Uczty Platona. Autor Powtórzenia pragnie podkreślić wyższość chrześcijańskiej, monoteistycznej Biblii nad politeistyczną, grecką mitologią oraz Hiobowego sposobu porozumienia się z Bogiem (transcendencją) za pomocą milczenia - nad platońskim dialogiem.

118 Patrz przyp. 102. 119 W rękopisie Powtórzenia widnieje w tym miejscu dodatkowe zdanie:

, Jeżeli mu się uda, nie znajdzie nikogo, kto będzie go podziwiał bardziej ode mnie". Ale w pierwszym, autoryzowanym wydaniu z 1843 r. zdanie to zostało przez autora usunięte, zapewne w czasie ostatniej korekty, już w drukarni. Kierkegaard aż do ostatniej chwili poprawiał swe rękopisy.

87

Page 91: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

mną zatargów. Jednego nie umiem zapomnieć, wciąż rozważając całą sprawę: znowu podejrzewam dziewczynę, że w ten czy inny sposób pragnęła uwięzić chłopca w jego melancholii. A w takim razie nie chciałbym być w jej skórze. To się źle skończy. Życie zawsze i jak najsurowiej mści się za takie zachowanie.

Wydanie drugie, na którym opiera się m.in. edycja gyldendalowska, ponownie umieściło to zdanie w tekście dzieła (por. Powtórzenie, w: S0ren Kierkegaarcls Samlede Vc£rker, Kopenhaga 1963, t. V, s. 162), a podobnie zrobili m.in. tłumacze na język angielski (Soren Kierkegaard, Fear and Trembling. Repetition, Princeton 1983, tł. Hong i Hong, Kierkegaard's Writings, t. VI, s. 187), francuski (La Repetition, w: S0ren Kierkegaard CEuv-res Completes, Paryż 1972, t. V, s. 55, tł. P.-H. Tisseau), niemiecki (S. Kierkegaard, Die Wiederholung, tł. L. Richter, Hamburg 1991, s. 54) i szwedzki (S0ren Kierkegaard, Upprepningen, tł. S. Borg, wyd. Nimrod, b.m., 1995, s. 64). Wyróżnić zatem trzeba edycję włoską i tłumacza Dario Bor-so, który sięgnął do pierwszego duńskiego wydania (por. S0ren Kierkegaard, La Ripetizione, Mediolan 1991, s. 84). Podobnie uczynił P. Han-sen, dokonując prawie sto lat temu przekładu najęzyk rosyjski (S. Kier-kegor, Poiotorienije, Moskwa 1997, s. 75). Tłumacz polski także postanowił uszanować wolę Autora.

Page 92: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

15 sierpnia

Mój milczący powierniku, Być może zadziwi Pana nieoczekiwany list od kogoś, kto już

dawno umarł dla Pana i został zapomniany, czy też został zapomniany, a zatem umarł. Nie liczę na więcej niż zdziwienie. Wyobrażam sobie Pana w tej chwili, przypominającego sobie całą historię i mówiącego: O, prawda, to ten nieszczęśliwie zakochany... jak to się skończyło? Tak, pamiętam, więc takie były symptomy! Naprawdę, pański spokój jest przerażający. Kiedy myślę o tym, krew burzy się w moich żyłach, a przecież nie potrafię się uwolnić. Pan z dziwną siłą przywiązał mnie do siebie. Rozmowa z Panem ma w sobie coś niewypowiedzianie kojącego i dobroczynnego, jakby rozmawiało się z samym sobą - albo z ideą. A gdy człowiek już się wypowiedział i znalazł w tym pociechę, nagle widzi Pańską chłodną twarz i myśli: Więc ten, kto stoi naprzeciwko ciebie, ten niesłychanie mądry człowiek, z którym rozmawiasz, jest właśnie taki! Tego można się porządnie przestraszyć! Mój Boże, człowiek cierpiący jest zawsze wrażliwy na własne cierpienie. Nie zwierzy się byle komu, lecz wybierze milczenie - a milczenie znajdzie azyl u Pana. A przecież, gdy prawie zostałem pocieszony, zacząłem się bać na nowo, gdyż Pańskie milczenie jest głębsze od grobu i chyba posiada wiele podobnych do niego zagadek. Pan wie o wszystkim, w niczym się nie myli i w następnej sekundzie potrafi ukazać nowy sekret, zaczynając wszystko od początku. Wówczas człowiek żałuje, że się Panu zwie-

89

Page 93: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

rzył. Mój Boże! Człowiek cierpiący jest zawsze wrażliwy na własne cierpienie. Pragnie, by ten, kogo w nie wtajemnicza, odczuł jego wagę i znaczenie. Pan nie zawodzi tych oczekiwań, gdyż Pan odczuwa każdy jego odcień lepiej ode mnie. W następnej chwili rozpaczam nad ową przewagą, spowodowaną tym, że wie się wszystko i że nic nie jest nowe lub nieznane. Gdybym był absolutnym władcą wszystkich ludzi, wówczas - pomóż im, Boże! - woziłbym Pana, zamkniętego ze mną w klatce, aby Pan tylko do mnie należał. A i wtedy odczuwałbym zapewne najboleśniejszy strach, codziennie Pana oglądając. Pan posiada demoniczną władzę, która potrafi skłonić człowieka do wypróbowania wszystkiego, do wytężenia sił, których nie ma i których nie pożąda na co dzień -jedynie na czas, w którym Pan patrzy na niego - a zatem do udawania tego, kim nie jest - by za to kupić akceptujący uśmiech, który nieskończenie nagradza. Chętnie oglądałbym Pana cały dzień, słuchał przez całą noc, a przecież, gdybym zaczął działać, za żadne skarby nie zrobiłbym tego w Pańskiej obecności. Pan potrafi wszystko zniszczyć jednym słowem. Nie mam odwagi przyznać się Panu do słabości, a gdybym to kiedyś zrobił, stałbym się najtchórzliwszym z ludzi. Sądziłbym bowiem, że wszystko straciłem. Oto łączą mnie z Panem niesłychanie silne więzy i ta siła mnie przeraża. Podziwiam Pana, a przecież niekiedy wydaje mi się, że Pan jest obłąkany. Czy nie jest rodzajem szaleństwa w takim stopniu podporządkować każdą namiętność, każde poruszenie serca i każdy nastrój zimnemu regulaminowi refleksji!120 Czy nie jest szaleństwem być normalnym w ten sposób - być

120 To i dwa następne zdania również w oryginale mają intonację zdań pytających, ale autor Powtórzenia opatrzył je wykrzyknikiem. Być może zamiana pytajnika na wykrzyknik to najkrótszy, graficzny znak stosunku Constantiusa i młodzieńca: miody człowiek pragnie okazać Constantiu-sowi zarówno szacunek, jak i sprzeciw, zaczyna grzecznym pytaniem, kończy bezapelacyjnym wykrzyknikiem, po którym, nieoczekiwanie, następuje myślnik, oznaczający u Kierkegaarda milczenie (co nie zawsze udało się oddać po polsku), a milczeniu (ironicznemu) Sokratesa i Chrystusa przypisywał filozof ogromne znaczenie. Ta „osobista" interpunkcja mówi zatem wiele o młodym człowieku: jest on jednocześnie

90

Page 94: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

jedynie ideą, a nie człowiekiem jak my, zmienni, poddający się, zatraceni i zatracający siebie! Czyż nie jest szaleństwem być zawsze czujnym, zawsze świadomym, nigdy niezrozumiałym ani rozmarzonym! - W tym momencie nie śmiem spotkać się z Panem, a przecież nie potrafię tego uniknąć. Dlatego piszę i bardzo proszę, by nie trudził się Pan z odpowiedzią. Zabezpieczam się, nie podając na kopercie mego adresu. Tego sobie życzę, bo dobrze jest pisać do Pana, gdy nie czuję się zagrożony i gdy jes tem przepełniony do Pana sympatią.

Pański plan był znakomity, więcej - niezrównany. Wciąż jeszcze w pewnych chwilach jak dziecko wyciągam ręce ku tej heroicznej postaci, którą Pan przedstawił kiedyś memu zachwyconemu spojrzeniu, tłumacząc, iż jest to moja przyszłość, tej heroicznej postaci, która miała uczynić mnie herosem - gdybym potrafił

zdolny do grzeczności i gwałtownego wzruszenia. Prawie równocześnie do głośnego protestu i cichej refleksji. Interpunkcja Kierkegaarda często bywa źródłem translatorskich strapień. Chociaż w dziewiętnastowiecznej Danii reguły gramatyczne były mniej restryktywne niż dzisiaj, Kierkegaard wypracował własny „rytm interpunkcyjny", odpowiadający jego retoryce. Tak pisał o tym w swym dzienniku około roku 1847, systematyzując wcześniejsze doświadczenia: „[Jeżeli chodzi o interpunkcję], nie naśladuję bez zastrzeżeń nikogo [...]. Szczególnie gdy chodzi o retorykę, moja interpunkcja odbiega [od normy], gdyż jest bardziej rozwinięta. To, co szczególnie mnie zajmuje, to owa architektoniczność-dia-lektyczność, która sprawia, że to, co dla oka ukazuje się jako proporcja zdania, dla samego zdania, o ile czytamyje na głos, okazuje się rytmem -bo ja wciąż myślę o czytelniku, który czyta na głos. Na ogół w niemądry sposób nadużywa się pytajników, abstrakcyjnie stawiając je po każdym pytaniu. Często korzystam ze średnika, a potem łącznego pytajnika. Właśnie to jest retorycznie poprawne. Nie da się wytrzymać wielokrotnego czytania pytań i nadawania im postaci pytań. Zaczyna się pędzić coraz prędzej przez cały rząd pytań. [...] Akcent etyczny, pojcciowy/>ra£g--nans, antyteza, jasność podwójnego członu obrazowania w jednej linii, to, co retoryczno-emfatyczne itd. - do tego wszystkiego używam dwukropka oraz - szczególnie do wyrażenia ironii - myślnika, by uczynić ją oczywistą" (Pap. VIII 1, A 32-38 - „Co nieco o mojej interpunkcji" oraz „Moja interpunkcja w przyszłości", s. 20-24).

91

Page 95: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przywdziać jej szaty. Oszołomiła mnie wtedy siła iluzji poddana całkowitemu szaleństwu fantazji. Więc tak miałem zakończyć życie: z powodu jednej dziewczyny! Miałem stać się nędznikiem i oszustem tylko po to, by pokazać, jak wysoko ją cenię, gdyż dla drobnych rzeczy nie składa się czci w ofierze! Wypalić piętno na swym ciele, zniszczyć swoje życie! Wziąć na siebie rolę zemsty i zagrać ją inaczej niż ci, co tylko potrafią ględzić! Tak, stać się herosem, nie w oczach innych, lecz wyłącznie we własnych! Niczego nie żądać od innych, pozostać sobą, kimś żywcem zamurowanym we własnej osobowości, w samym sobie mając świadka, sędziego i oskarżyciela! Sprzedać przyszłe życie za natłok myśli, towarzyszący krokom człowieka, który w ten sposób, mówiąc po ludzku, pożegnał się z rozumem! To zrobić dla dziewczyny! Jak Pan zauważył, gdybym mógł, korzystając z tego, że wszystko biorę na siebie, odwrócić całą rzecz, mówiąc na przykład dziewczynie bardzo rycerski i bardzo erotyczny komplement, pozostawiający w tyle najbardziej fantastyczne uczynki! To zdanie wywarło na mnie głębokie wrażenie. Było wypowiedziane bez egzaltacji - Pan i egzaltacja! - ze spokojnym i zimnym namysłem, oraz z taką wiedzą, jakby Pan tylko dla tej jednej sprawy przeczytał wszystkie baśnie o rycerzach. Odkrycie sfery erotyki było dla mnie tym, czym jest nowa kategoria dla myśliciela.

Na nieszczęście, nie byłem wówczas na tyle artystą, by mieć siłę i wytrzymałość do dokonania takiego czynu. Na szczęście, spotykałem Pana tylko w odludnych miejscach, a i to rzadko. Gdybym miał Pana u mego boku, siedzącego w tym samym pokoju, choćby to był jakiś kąt, czytającego, piszącego, robiącego błahe rzeczy, a przecież - to wiem na pewno, uważnie śledzącego wszystko - wówczas, jak sądzę, spróbowałbym od początku. To przerażające - tak mogło się zdarzyć. Bo czy nie przeraża to, że ukochaną zaklina się nieprawdą - z zimnym spokojem, dzień za dniem? Proszę pomyśleć, co by się stało, gdyby sięgnęła do środków, które stały do jej dyspozycji - do kobiecych zaklęć! Proszę pomyśleć, co by się stało, gdyby ze łzami w oczach błagała mnie i zaklinała na cześć, sumienie i szczęście, na mój spokój w życiu i po śmierci, na spokój na tym i na tamtym świecie! Na myśl o tym przechodzi mnie dreszcz.

92

Page 96: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Nie zapomniałem znaków, które Pan mi dawał i których nie śmiałem zlekceważyć, będąc zbyt oczarowany Jego słowami: , Jeżeli dziewczyna ma prawo korzystania z pewnych sposobów, należy j e wypróbować na sobie. Co więcej, czyniąc tak, niesie się jej pomoc. W stosunku do dziewczyny należy być na tyle rycerskim, aby nie tylko być sobą, lecz także oskarżycielem121 w jej imieniu. Jeżeli dziewczyna nie ma racji, wówczas to nic nie znaczy i należy o tym zapomnieć". To prawda, absolutna i całkowita prawda, aleja nie jes tem tak opanowany. „Oto niemądra sprzeczność, którą się często spotyka w ludzkim tchórzostwie i odwadze. Człowiek boi się oglądać straszne rzeczy, lecz ma odwagę j e czynić. Opuścił Pan dziewczynę: to straszna rzecz. Do tego starczyło Panu odwagi, lecz zabrakło jej , by zobaczyć jej bladość, policzyć łzy i być świadkiem opuszczenia. A przecież to nic w porównaniu z innym uczynkiem. Jeżeli Pan wiedział, czego Pan pragnie oraz dokąd i jak daleko Pan zmierza, to należało mocno zważyć i zaakceptować każdy argument , nie zaś umy-

121 W oryginale występuje wyrażenie Actor, które po łacinie oznacza oskarżyciela sądowego (por. SKS K4, s. 62). By określić aktora grającego w teatrze, używano w tym czasie pojęć acteur, aktor lub skuespiller. Szwedzki tłumacz Powtórzenia tłumaczy to słowo jako „aktor" (szw. aktor, por. S. Kierkegaard, Upprepningen, s. 67), rosyjski przekład mówi o „obrońcy" (zaszczitnik) dziewczyny (S. Kierkegor, Powtorienije, Moskwa 1997, s. 80), niemiecki zaś o „działaniu w imieniu dziewczyny" (por. S. Kierkegaard, Die Wiederholung, s. 56: „...in ihrem Namen zu handelri"). Taka rozbieżność wydobywa całkowicie odmienne sensy. W pierwszym wypadku stosunek mężczyzny i kobiety zakłada, że ten pierwszy jest zarówno „sobą", jak i „oskarżycielem w imieniu dziewczyny", czyli ma strzecjej czci i honoru i domagać się zadośćuczynienia w wypadku jej krzywdy. W drugim, gdy za tłumaczem szwedzkim uznamy, że wyraz Actor odnosi się do obszaru pantomimy czy teatru, związek mężczyzny i kobiety stanie się grą, zamianą masek, czymś, co oddalone jest od pojęć czci, honoru i powagi oskarżyciela. Natomiast niemiecka, „kompromisowa" propozycja zamazuje tak ważną dla autora Powtórzenia wyrazistość stosunku mężczyzny i kobiety. Kierkegaard z upodobaniem odwoływał się do retoryki sądowniczej i rozróżnienie między „oskarżycielem" i „obrońcą" było dlań znaczące.

93

Page 97: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

kac w nadziei, że Pańska wyobraźnia jest bardziej tępa niż rzeczywistość. Tutaj oszukuje Pan także siebie, gdyż - kiedy nadejdzie czas -Pańska żywa wyobraźnia ożyje w zupełnie inny sposób. Wtedy lepiej wyobrazi Pan sobie jej cierpienie, niż gdyby Pan je widział na własne oczy, tak zatrważające i odrażające, jak to tylko możliwe".

To prawda, że każde z tych słów jest prawdziwe, lecz jest to prawda tak zimna i konsekwentna, jakby świat był martwy. Ta prawda nie przekonuje mnie i nie porusza. Przyznaję, że jestem słaby, byłem słaby, nie stanę się ani zupełnie silny, ani zuchwały. Lecz proszę wszystko przemyśleć, proszę wmyślić się w moje położenie, proszę pamiętać, że Pan istotnie kocha tak mocno, jak ja ją kochałem. Oto jestem przekonany, że Pan zwyciężył, wszystko zniósł, pokonał wszelkie lęki, oczarował ją swoim fałszem. Co może się stać? Jeżeli szczęście nie uśmiechnie się do Pana w chwili tego wysiłku, jeżeli Pańskie włosy nie osiwieją, a Pańskie ciało nie odda ducha w godzinę później, należy, co Pański plan również zakładał, kontynuować fałsz. To się Panu uda, jestem o tym przekonany. Ale czy Pan się nie boi, że postrada rozum? Czy nie obawia się Pan zaginąć w potwornej namiętności, której na imię „pogarda dla ludzi"? Mieć rację i być wiernym, a jednak postępować jak nędznik, który w swoim oszustwie znieważa ludzką nędzę! Który często chełpi się sobą, lecz także drwi z tego, co dobre na świecie! Że ludzka głowa coś takiego potrafi wytrzymać! Czy nie sądzi Pan, że koniecznie należało częściej wstawać w nocy, by wypić szklankę zimnej wody, albo usiąść na posłaniu, by obrachować własne szanse?

Powiedzmy, że postąpiłbym, jak Pan tego pragnął - nie potrafiłbym wytrzymać kontynuacji. Wybrałem inny sposób, po cichu opuściłem Kopenhagę i pojechałem do Sztokholmu. Wedle Pańskiego planu było to niewłaściwe. Powinienem był wyjechać jawnie. Proszę sobie wyobrazić dziewczynę stojącą na Toldboden122 - aż mnie dreszcz przechodzi. Proszę sobie wyobrazić, że widzę ją dopiero w tym momencie, gdy wprawiono maszyny w ruch. Sądzę, że

122 Budynek celny w porcie kopenhaskim; nieopodal była przystań, skąd odpływały duńskie promy, m.in. do Szwecji.

94

Page 98: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

postradałbym rozum. Nie wątpię, że Pan miałby siłę, by pozostać spokojny. Gdyby to było potrzebne, gdyby Pan oczekiwał, że ona zjawi się na Toldboden, wówczas wziąłby Pan naszą modystkę, aby z nią wyjechać. Gdyby to było konieczne, Pan nie tylko by opłacił jakąś dziewczynę, lecz - by pomóc ukochanej - uwiódłby tę drugą, naprawdę uwiódł, zwiódł i porzucił, gdyby była taka potrzeba. Lecz proszę sobie teraz wyobrazić, że Pan budzi się w nocy i nie potrafi się rozpoznać, gdyż pomylił siebie z postacią, którą Pan wykorzystał do owych pobożnych oszustw. Przyznaję, Pan z pewnością nie twierdził, że należy lekkomyślnie coś takiego rozpocząć. Pan pozwolił sobie nawet napomknąć, że takie postępowanie nie jest konieczne, jeżeli wina nie leży po stronie dziewczyny, niezależnie od tego, czy jest ona tak bezmyślna, że nie szuka we wspomnieniu znaku sympatii, czy też na tyle egoistyczna, że pozwala mu zaginąć. Właśnie - czy nie nadejdzie chwila, w której zrozumie, co powinna uczynić, i w której zacznie rozpaczać nad tym, że tego nie zrobiła, choć główną przyczyną nie byłajej nieczułość, lecz osobowość tego drugiego? Czy nie spotka jej to, co mnie spotkało? Ona bynajmniej nie przeczuwała, jakie moce wprawiła w ruch, i wcale się jej nie śniło, jak wielkie namiętności wzbudziła. W ten sposób - chociaż niewinna -stała się winna wszystkiemu. Czy to nie było okrutne? Gdybym miał coś z tym zrobić, to już raczej wybrałbym kłótnię i gniew, a nie to milczące, obiektywne potępienie!

Nie! Nie! Nie! Nie mogłem i nie mogę! Nie chcę za nic w świecie! Nie! nie! nie! Mógłbym rozpaczać nad tymi wykrzyknikami, bo są zimne i przypominają nieruchomych włóczęgów stojących obok siebie, a także z tego powodu, że pierwsze „nie" wcale nie mówi więcej niż pozostałe. Powinny usłyszeć, jak je moduluje moja namiętność. Gdybym mógł być z Panem i gdyby moje ostatnie „nie" na zawsze pożegnało Pana, jak Don Juan Komandora123, którego dłoń

123 W finale Mozartowskiej opery Don Giovanni (a. II, sc. 20; por. przyp. 19) Don Juan spotyka sobowtóra zamordowanego przez siebie Komandora. Sobowtór pragnie, by Don Juan podaniem dłoni przypieczętował obietnicę ponownego spotkania.

95

Page 99: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nie była przecież chłodniejsza od Pańskiego rozumu, tak nieodparcie mnie pociągającego! Ale stając przed Panem, zapewne nie potrafiłbym powiedzieć więcej niż jedno „nie", gdyż Pan z pewnością przerwałby moje wysiłki, odpowiadając chłodno: Ależ tak! ależ tak!

To, co uczyniłem, było bardzo nędzne i niezręczne. Proszę śmiać się ze mnie. Kiedy pływak, który potrafi skoczyć z okrętowego masztu i wykonać salto mortale, zanim dosięgnie lustra wody, wyzwie innego, by zrobił to samo, tamten zaś, zamiast skoku, podejdzie do schodków, umoczy raz jedną, raz drugą nogę, by potem ciężko wpaść do wody - wówczas, tak, wówczas nie chcę wiedzieć, co zrobi ten pierwszy. Pewnego dnia zniknąłem. Nie mówiąc ani słowa, wsiadłem na parowiec płynący do Sztokholmu. Uciekłem, skrywając się przed wszystkimi. Niechaj niebiosa wskażą jej przyczynę.

Proszę Pana, czy nie spotkał Pan jej niedawno, tej dziewczyny, której imienia nigdy nie wymienię, której nazwiska nie potrafię napisać jak człowiek, gdyż moja dłoń drży z przerażenia? Czy widział ją Pan? Czy jest blada? A może umarła? Czy się smuci, czy znalazła jakieś wytłumaczenie, które ją ucieszyło? Czy wciąż stąpa tak lekko, czy też chodzi z pochyloną głową i ma ociężałą sylwetkę? Dobry Boże, moja wyobraźnia potrafi wszystko pokazać. Czyjej wargi są blade, te wargi, które tak podziwiałem, choć pozwoliłem sobie tylko całować dłoń?124 Czyjest poważna i zamyślona, ona, która potrafiła być szczęśliwa jak dziecko! Proszę, niech mi Pan odpowie. Nie, niech Pan lepiej nie pisze, nie chcę żadnego listu od Pana, nie chcę słyszeć o niej, nie wierzę w nic i nikomu, nawet jej. Choćby stanęła przede mną we własnej postaci, jeszcze cudowniejsza niż zazwyczaj, nie byłbym wcale zadowolony i nie uwierzyłbym jej wcale. Wziąłbym to za oszustwo, którego celem jest poniżenie mnie - lub pocie-

124 W rękopisie ciąg dalszy, prawdopodobnie nawiązujący do biografii Kierkegaarda: „Te usta i pocałunek, który rozkwitał na nich, a którego słodyczą syciłem się namiętniej niż [nordycki bóg] Thor, pijący wodę z mórz świata, pocałunek, który w następnej chwili wywoływał zdrowy rumieniec, choć sądziłem, że syciłem się krwiąjej ciała" (Pap. IV B 97:11, s. 252). Fragment ten nie wszedł do tekstu książki.

96

Page 100: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

szenie. Czy widział ją Pan? Nie, mam nadzieję, że nie pozwolił Pan sobie na mieszanie się do historii mojej miłości. Bo gdybym się tylko o tym dowiedział! Kiedy dziewczynę spotyka nieszczęście, natychmiast nadciągają głodne potwory, by zaspokoić psychologiczny głód i pragnienie - albo napisać opowiadanie. Gdybym odważył się ruszyć na te muchy i odgonić je od owocu, co dla mnie jest słodszy od innych, delikatniejszy i miększy od brzoskwini, która w chwili szczęścia ubiera się w jedwab i aksamit.

Co teraz robię? Próbuję od początku, a potem próbuję od końca. Uciekam od każdego przez świat przebudzonego wspomnienia, podczas gdy moja dusza nieprzerwanie zajmuje się wspominaniem w dzień i w nocy, na jawie i we śnie. Nigdy nie wymówię jej imienia i wdzięczny jestem losowi, że dzięki nieporozumieniu noszę fałszywe nazwisko. Nazwisko, moje nazwisko należy przecież do niej. Gdybym mógł się go pozbyć! Moje własne nazwisko wystarczy, by przypomnieć mi o wszystkim, całe życie wydaje się zawierać aluzje do przeszłości. Dzień przed moją podróżą przeczytałem w,,Adresseavi-sen"125: „sprzedam 16 łokci ciężkiego jedwabiu w związku ze zmianą decyzji". Jaka mogła być pierwsza decyzja? Może chodziło o suknię ślubną? Czemu nie mogę wystawić mego nazwiska na sprzedaż w gazecie, „w związku ze zmianą decyzji"? Gdyby duch wszechmogący zabrał mi nazwisko i ponownie je zaproponował, teraz obdarzone nieśmiertelną sławą, odrzuciłbym je daleko, bardzo daleko i błagałbym o najmniej znaczące, o najmniej mówiące nazwisko: nazwijcie mnie „Numer 14", jak jednego z tych błękitnych chłopców126.

125 „Adresseavisen" była gazetą złożoną z ogłoszeń i reklam. O d roku 1800 wychodziła sześć razy w tygodniu, w okresie 1843-1854 miała monopol na anonse i obwieszczenia władz. W 1841 r. nakład wynosił 7000 egzemplarzy. Cytowany przez autora Powtórzenia anons był zamieszczony w „Adresseavisen" nr 85, z 10 kwietnia 1843 r.

126 Chodzi o barwę mundurków, w które ubierani byli chłopcy z domu wychowawczego Det Kongelige Opfostringshus, założonego w Kopenhadze w 1753 r.

97

Page 101: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

W czym mi pomoże nazwisko, które nie jest moje? W czym pomoże

wspaniałe nazwisko, nawet gdyby byto moje -

bo czym są slatoy schlebiające pienia wobec dziewczyny czułego westchnienia?

Co teraz robię? W dzień chodzę śpiący, nocą leżę rozbudzony. Jes tem pracowity i ambitny, istny wzór porządku i gospodarności. Umoczę palec, spuszczę nogę, potem zatrzymam kołowrotek, nałożę nić na czółenko. Cienko przędę. Ale gdy wieczorem odkładam wrzeciono na miejsce, nigdzie śladu roboty i tylko mój kot wie, ile dotąd utkałem. Jes tem aktywny, rozsądny i niewzruszony - lecz gdzie się to wszystko podziało?128 Ugniatający torfowisko wyrobnik

127 Jest to fragment wiersza duńskiego poety romantycznego Adolpha Schack von Staffeldta (1769-1826), Elskovsbaaleł, zamieszczonego w tomie Samlede Digte, Kopenhaga 1843, t. II, s. 327. Kierkegaard posiadał dwutomową edycję tych Wierszy zebranych w swojej bibliotece (ASKB 1579-1580).

128 Według duńskiego komenta tora Powtórzenia (por. SKS 4K, s. 63-64) to niezwykłe zdanie odsyła czytelnika do opowiadania duńskiego prozaika S. S. Blichera (1782-1848), zatytułowanego Hosekrcemmeren (Pończosz-nik). Cecylia, oszalała z nieszczęśliwej miłości córka pończosznika, siedzi przy nieistniejącym kołowrotku i nuci miłosne piosenki (por. S. S. Bli-cher, Samlede Noveller, t. I-V, Kopenhaga 1833-1836, t. I, s. 213-235 . Biblioteka Kierkegaarda zawierała to wydanie, ASKB 1521-1523). Polski tłumacz jes t innego zdania: sądzę, iż połączenie nieszczęśliwej miłości z aktywizmem prowadzi nas poza granice Danii. Przypomnijmy bowiem, że metafora kołowrotka przywołana została już na początku Powtórzenia, gdzie ten, kto wierzy w powtórzenie, „nie tka [...], jak stara prządka, tkaniny na krosnach wspomnień, lecz spokojnie idzie swoją drogą, rad z możliwości powtórzenia". Metafora ta została więc już na początku przeciwstawiona światu greckich pojęć o wspomnieniu. A gdy przeczytamy dalszą część tekstu, zauważymy, że po przytoczeniu fragmen tu wiersza W. Mullera młodzieniec powie: „Mam przecież tę przewagę, że w każdej chwili mogę przerwać, tak jak w każdej chwili mogę przeciąć nić, którą przędę. W tym łaska Boga". Spytajmy: „przewagę" nad kim lub nad czym? Najprawdopodobniej należy czytać te zdania w kontekście Księgi Hioba, przeciwstawionej greckiej mitologii. Trzy

98

Page 102: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

jest cudotwórcą w porównaniu ze mną. Krótko mówiąc, jeżeli chce mnie Pan zrozumieć, jeżeli zechce Pan mieć obraz moich bezowocnych działań, to proszę wsłuchać się w podniosłe słowa poety o moich myślach. To wszystko, co mogę powiedzieć:

Die Wolken treiben hin und her, Sie sind so matt, sie sind so schwer; Da stiirzen rauschend sie herab, Der Schoos der Erde wird ihr Grab.129

[Chmury sunące tam i sam Dostojnie, ciężko ruszą w tan, Aż raptem spadną w dół bez siły, Na ziemi łono, w głąb mogiły.]

prządki, Kloto, która wije nić żywota, Lachezis, którają odmierza, i Atro-pos, którają „nieodwracalnie" przecina, obracają człowiekiem, „jakby był wrzecionem; a być może [...] już to wszystko wyprzędły u początku" (por. Z. Kubiak, Mitologia Greków i Rzymian, Warszawa 1997, s. 57). Młody bohater Powtórzenia przyjmuje zupełnie inną postawę: nie wierzy, że jego los został zdeterminowany „od początku", sądzi, że ma nad prządkami „przewagę", sam zatem chwyta „nić" egzystencji w swe dłonie, naśladując Hioba wadzącego się z Bogiem. (Lecz oto i wyjątek: w Odysei istnieje aktywistyczna wersja tkackiej metafory. Czekająca na Odyseusza Penelopa tka w dzień całun dla teścia i pruje go w nocy, unikając w ten sposób nowego małżeństwa.) Równie deterministyczna jak grecka jest mitologia skandynawska - i także ona została zanegowana w Powtórzeniu. W mitologii nordyckiej istnieją trzy prządki, zwane nomami. Siedzą one u stóp życiodajnego jesionu Yggdrasil i tkają nić ludzkiego żywota. Jak się wydaje, drzewo to zawierało w sobie nienarodzone jeszcze dusze (por. H. R. Ellis Davidson, Nordisk Mytologi, Kopenhaga 1996, s. 110). W ten sposób pojęcie „kołowrotka" nabrało w Powtórzeniu sensu filozoficznego i religijnego. Poświadczać ma wyższość Hiobowego i chrześcijańskiego monoteizmu i egzystencjalnego aktywizmu nad pogańskim, mitologicznym fatalizmem. Podkreśla, że „powtórzenie" jest działaniem, „ruchem naprzód".

129 Zacytowany fragment pochodzi z wiersza Wilhelma Mullera Derewigeju-de, Lipsk 1823, s. 10-12 (por. H. P. Rohde, Gaadefułde Stadierpaa Kierke-gaards Vej, Kopenhaga 1974, s. 101-108).

99

Page 103: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Więcej Panu powiedzieć nie potrzebuję, a raczej właśnie Pana potrzebuję, by opowiedzieć więcej i by rozsądnie i jasno wyrazić to, co ciemna myśl tylko pozwala przerażająco przeczuć.

Gdybym zechciał Panu wszystko opowiedzieć, mój list byłby nieskończenie długi, a przynajmniej tak długi jak zły rok i jak czasy, o których mówi się, że są nieprzyjemne130. Mam przecież tę przewagę, że w każdej chwili mogę przerwać, tak jak w każdej chwili mogę przeciąć nić, którą przędę. W tym łaska Boga. Kto uwierzył życiu, ten dobrze się zabezpieczył i wszystko osiągnął, podobnie jak mężczyzna, który ukrywa uczucia, zakrywając rozmodloną twarz kapeluszem bez denka.

Mój Panie, mam zaszczyt itd. - niezależnie od mych pragnień, pozostając oddanym Panu, bezimiennym przyjacielem.

130 Jest to aluzja do Księgi Koheleta, czyli Eklezjastesa, 12,1: „Pomnij jednak na Stwórcę swego w dniach swej młodości, zanim jeszcze nadejdą dni niewoli i przyjdą lata, o których powiesz: «Nie mam w nich upodo-bania»".

100

Page 104: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

19 września

Mój milczący powierniku, Hiobie! Hiobie! o Hiobie! czy rzeczywiście nie rzekłeś nic wię

cej ponad te wspaniałe słowa: Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione1 3 1 . Nie powiedziałeś nic więcej? Tylko to

131 „Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione" (Księga Hioba 1,21). Przekład Miłosza dosłownie odpowiada cytatowi z Biblii, posiadanej przez autora Powtórzenia: yyHerren gav, Herren tog Herrens navn vcere lovet" (SKS 4, s. 66). W Biblii Tysiąclecia mówi Hiob nieco inaczej: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione". Ponieważ odsyłam do Miłoszowego tłumaczenia Księgi Hioba, chciałbym wyjaśnić sprawę ściśle związaną z Powtórzeniem. Przedmowa do tego tłumaczenia, która wyszła spod pióra ks. Józefa Sadzika, tak omawia dzieło Kierkegaarda/ Constantiusa: „Młody S0ren Kierkegaard [w Berlinie] w 1843 roku pisywał do siebie samego listy pod pseudonimem Konstantego Konstancjusza. Listy te i medytacje, w których buchają kaskady gwałtownego bólu, graniczącego z szaleństwem [...] ukazały się drukiem pod wspólnym tytułem: Die Wiederholung..." oraz: „W zakończeniu [Księgi Hioba] jest mowa o tym, że Pan odmienił los Hioba, dając mu wszystko w dwójnasób [...] Przenikliwie pisał o tym Kierkegaard. Odmiana losu człowieka - to właśnie owa Wiederholung la repetition z berlińskich medytacji filozofa. Powtórzenie. Jedynie Bóg może powtórzyćludzkie życie, jakkolwiek byłoby ono tragiczne i dobiegało do końca" (ks. J. Sadzik, „Przesłanie Hioba", w: Księga Hioba, tł. Cz. Miłosz, Paryż 1981, s. 15 i 28). Niestety, wiele rzeczy nie odpowiada tu prawdzie. Kierkegaard nie pisywał pod pseudonimem listów do siebie (wtedy istot-

101

Page 105: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powtarzałeś w chwili swego upadku? Czemu milczałeś przez siedem dni i nocy? Co działo się wówczas w twojej duszy? Gdy całe twe życie upadło w gruzy i leżało wokół ciebie jak gliniane skorupy, czy od razu znalazłeś ten nadludzki spokój, od razu poznałeś wytłumaczenie miłości, lekkość zaufania i wiary? A może i Twoje drzwi są zamknięte dla strapionego? Być może i on nie znajdzie u Ciebie innej pociechy niż ta, którą ofiaruje miałka, świecka mądrość, układająca paragrafy132 o wspaniałości życia? Czy nie znasz innych słów? Czy nie odważysz się powiedzieć nic innego niż to, co cedzą przez zęby urzędowi pocieszyciele, ci sztywni mistrzowie ceremonii, którzy przekonują jednostkę , że w chwili upadku powinno się mówić: Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione. To dokładnie tak, jak powiedzieć kichającemu „na zdrowie". Nie! Ty, co w dniach swej mocy byłeś mieczem uciskanego, kosturem starca i laską kale-

nie byłby szaleńcem) i nie są one „listami Konstantego Konstancjusza", wprost przeciwnie, są listami do Constantiusa. Ks. Sadzik utożsamia Kierkegaarda z „autorem" Powtórzenia, redukując zresztą dzieło do korespondencji między narratorem i młodym bohaterem. Ale Powtórzenie nie jest „zbiorem listów". Jest powieścią, częściowo tylko inspirowaną klasycznym „romansem w listach". Jest także eksperymentem psychologicznym i wypowiedzią filozoficzno-religijną. Owa hybrydyczność tekstu nie pozwala czytać go „naiwnie". Przeciwnie. Jak wiadomo, Kierke-gaard nie chciał niczego głosić „wprost", cenił wypowiedź pośrednią, wyrażoną dzięki słowom innych, za pomocą komunikacji pośredniej. Właśnie taką wypowiedziąjest Powtórzenie, które, zdawałoby się, zdwaja głos już słyszany, ale, paradoksalnie, „od nowa", skoro został on podchwycony przez kogoś innego. Tak właśnie mówi bezimienny młodzieniec: z najwyższą namiętnością powtarza słowa starszego, „zimnego" przyjaciela-pseudonimu, od którego jednak „nie potrafi się oderwać". W dziele Kierkegaarda chodzi zatem nie tyle o „otrzymanie wszystkiego w dwójnasób", ale o zdwojenie, zdynamizowanie, zdialogizowanie jednostkowej refleksji, dzięki ujęciu zdarzenia (tu: nieszczęśliwej miłości) z dwu odmiennych pozycji intelektu i emocji.

132 Cieszący się wówczas uznaniem sposób wykładania wiedzy „systematycznej". Zarówno Hegel, jak i Heiberg dzielili swe książki na rozdziały i paragrafy.

102

Page 106: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ki1 3 3 - Ty nie zawiodłeś ludzi, gdy wszystko runęło. Pozostałeś wówczas ustami cierpiącego, wołaniem ciemiężonego, krzykiem zalęknionego, pocieszycielem tych, którzy w ciszy chowają ból, wiernym świadkiem upadku i cierpienia, mieszkających w sercu człowieka, jego niestrudzonym rzecznikiem, który ośmielił się skarżyć „w gorz-kości swej duszy"134 oraz walczyć z Bogiem. Czemu ukrywasz to wszystko? O, biada temu, kto pożera wdowy i sieroty135, by zabrać im spadek - lecz biada także temu, kto chytrze chce odebrać cierpiącemu skończony, pocieszający dar cierpienia, odbierając mu możność wypowiedzi i „sporów z Bogiem"136 . A może strach przed Bogiem takjest powszechny w naszych czasach, że cierpiący nie potrzebuje wcale tego, co było dawniej w zwyczaju? Może nie mamy już odwagi skarżyć się Bogu? Czy strach przed Bogiemjest większy, czy może obawa i tchórzostwo? Dzisiaj sądzi się, że poeci najlepiej znają prawdziwy wyraz cierpienia i zrozpaczony język namiętności. Jak

133 „Bo ratowałem ubogiego, kiedy wołał, i sierotę nie mającego pomocy. Błogosławieństwo ginącego zstępowało na mnie i serce wdowy przeze mnie śpiewało z radości. W sprawiedliwość oblekałem się i odziewała mnie , prawość była dla mnie szatą i turbanem. Oczami byłem ślepemu, nogami byłem ch romemu" (Księga Hioba, 29 ,12-15) . Wydaje się wskazane podan ie na tym miejscu informacji, iż Kierkegaard obchodził się z Biblią podobn ie jak z interpunkcją. Biblia była dlań okazją do gry słów, parafraz, aliteracji itd. Rzadko cytował w sposób akademicki, „wiernie". Nie należy chyba tego określać mianem „błędu", jak to czynią niektórzy badacze. Tak czytana Biblia umożliwiała bowiem duńskiemu filozofowi ujawnienie osobistego s tosunku do religii.

134 „Toteżja nie powściągnę ust moich, mówić będę w udręce mego ducha, skarżyć się w gorzkości mojej duszy" (Księga Hioba, 7,11).

135 „Biada wam, nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie obłudni! Iż pożeracie domy wdów, a to pod pokrywką długich modlitw; dlatego cięższy sąd odniesiecie" (Ewangelia wg św. Mateusza, 23, 14, w: Biblia Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego, Warszawa 1966, s. 27; ten fragment Biblii Tysiąclecia brzmi nieco inaczej. Patrz także: Księga Hioba, 29 ,12 -13 ) .

136 „Dlaczego spierasz się z Nim? Że nie wysłuchuje żadnych słów człowieka?" (Księga Hioba, 33,13) .

103

Page 107: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

adwokaci sądu okręgowego podnoszą sprawę cierpiących przed sąd współczującej ludzkości. Nikt nie ma odwagi pójść dalej. Dlatego mów, niezapomniany Hiobie! Powtarzaj wszystko, co powiedziałeś, wspaniały rzeczniku, który z krzykiem lwa stajesz przed Sądem Najwyższym! W Twoich słowach jest powaga, w Twym sercu Boża bo-jaźń, nawet wtedy gdy skarżysz się i gdy bronisz swej rozpaczy przeciw przyjaciołom, którzy powstają jak złoczyńcy, by zarzucić Cię przemowami! Ty, rozdrażniony, ćwiartujesz ich mądrość i wyśmiewasz ich obronę Boga, jakby chodziło o nędzny żart starego dworaka lub sytego wiedzą ministra. Ciebie pragnę; mężczyzny, który skarży się tak głośno, że skarga dosięga niebios, gdzie Bóg kuma się z Szatanem przeciw człowiekowi. Skarż się, Pan się nie zlęknie, on umie się bronić! Lecz jak ma się bronić, gdy nikt nie śmie wybuchnąć skargą, jaka przystoi człowiekowi? Mów, podnieś głos, krzycz! Bóg potrafi głośniej, jest przecież grzmotem, który także jest odpowiedzią: solidnym, wiernym i uczciwym wyjaśnieniem, wypowiedzią Boga, która choćby miała zranić człowieka, jest wspanialsza od czczej miejskiej paplaniny o sprawiedliwej opatrzności, wymyślonej przez ludzką mądrość i powtarzanej przez staruchy i półmężczyzn.

Mój niezapomniany dobroczyńco, cierpiący Hiobie! Chcę się przyłączyć do Twojej grupki i słuchać Ciebie. Nie odsyłaj mnie. Nie stanę się zdrajcą przy Twoim ognisku, a moje łzy nie będą fałszywe, choćbym nic więcej nie umiał niż płakać wraz z Tobą. Człowiek szczęśliwy szuka szczęścia, aby go posmakować, chociaż prawdziwe szczęście mieszka w nim samym. Podobnie cierpiący szuka cierpienia. Nie otrzymałem całego świata, nie miałem siedmiu synów ani trzech córek137, ale i ten może wszystko stracić, kto posiada niewiele. Kto utraci ukochaną, straci synów i córki. I padnie od śmiertelnych ran ten, kto straci cześć i dumę, a wraz z nimi sens i chęć życia.

Pański bezimienny przyjaciel

137 „I urodziło mu się siedmiu synów i trzy córki" (Księga Hioba, 1, 2).

104

Page 108: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

11 października

Mój milczący powierniku, Moje życie dobiegło końca, nie potrafię znieść niesmacznej

egzystencji, bez soli i sensu. Nawet gdybym był głodniejszy od Pier-rota138, nie przełknąłbym tych wyjaśnień, którymi ludzie częstują się nawzajem. Czasami wkłada się palec w ziemię, by powąchać, w jakim jest się kraju. Wkładam więc palec w egzystencję - i on niczym nie pachnie. Gdzie jestem? Co to znaczy - świat? Co mówi to określenie? Kto wciągnął mnie w to wszystko i pozostawił? Kim jestem? Jak przyszedłem na świat? Czemu mnie wpierw nie spytano, czemu nie zapoznano ze zwyczajami i normami, lecz zostałem wepchnięty w szereg, jakby zakupił mnie Seelenverkoper139? W jaki sposób stałem się udziałowcem w przedsiębiorstwie zwanym Rzeczywistością? Dlaczego mam być udziałowcem? Czy nie jestem niewinny? W przeciwnym razie, gdzież jest przewodniczący, chcę zabrać głos. Nie ma

138 W założonym w 1843 r. kopenhaskim ogrodzie rozrywek Tivoli występował także Pierrot: naiwny klown, ubrany w biały kostium, z czerwonymi ustami i pobieloną twarzą. Tradycja duńskiej pantomimy sięga włoskiej commedia delUarte.

139 Seelenverkoper, słowo-hybryda, pochodzenia holendersko-niemieckiego, oznaczające „sprzedawcę dusz". Potoczne określenie werbowników, oszustwem skłaniających marynarzy i żołnierzy do służby na okrętach lub w wojsku.

105

Page 109: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przewodniczącego? Gdzie mam więc udać się ze skargą?140 Życie jest wszak debatą, proszę zatem o rozważenie moich uwag. Jeżeli mamy brać życie takie, jakie jest, to chyba należy rozważyć, jakie jest w istocie? Co to znaczy: oszust? Czy Cycero nie powiedział, że można go odnaleźć, pytając: cui bono?141 Pozwalam każdemu zapytać i pytam każdego z was: co zyskuję, unieszczęśliwiając siebie i dziewczynę? Co to znaczy: wina? Czy to są czary? Czy nie należy precyzyjnie ustalić, dlaczego ktoś jest winny? Nikt nie odpowiada? Więc dla panów nie jest to wcale ważna sprawa?

Uspokaja mnie rozsądek, a raczej - może go utraciłem? Nie-kiedyjestem zmęczony i nasycony,jakbym umarł na chorobę zwaną obojętnością, kiedy indziej szaleję i w rozpaczy przebiegam świat od krańca do krańca, szukając kogoś, na kogo mógłbym wylać złość. Moja dusza krzyczy, sprzeczając się z samą sobą. Jak doszło do tego, że jestem winny? A może nie jestem winny? To dlaczego tak mnie nazywają we wszystkich językach świata? Jakiż to nędzny wynalazek, ludzki język: mówi się jedno, a myśli coś innego.

Czyżby nic nie zaszło w mym życiu? Czy to nie jest wydarzenie? Czy mogłem przewidzieć, że tak bardzo się zmienię, przemienię i odmienię, że stanę się innym człowiekiem? Może ujawniło się to, co dotąd spało na dnie duszy? A skoro spało, jak mogłem to przewidzieć? A jeżeli nie mogłem, to jestem niewinny. Gdybym zachorował na nerwy, czy wówczas również byłbym winny? Czemu ludzkie dźwięki, zwane językiem, są tak żałosne jak krakanie wron, zrozumiałe jedynie dla wtajemniczonych? Czy niemowa nie jest mądrzejszy, bo nigdy nie mówi? - Czy jestem niewierny? Gdyby ona wciąż mnie kochała i nigdy nie zakochała się w innym, pozostałaby mi wierna. Czyjestem niewierny -ja, który tylko ją chcę kochać? Oboje robimy przecież to samo. Czemu mam być oszustem? Dlatego że oszukuję - okazując wierność? Dlaczego ona ma rację, a nieja?Jeże-

140 Por. Księgę Hioba 19,7: „Oto wołam, cierpiąc gwałt, a nie jestem wysłuchany, krzyczę, a nie ma sądu".

141 Łac. „Kto odniesie z tego korzyść?"; Kierkegaard posiadał M. Tullii Cice-ronis Opera omnia, 1.1-VI, Halle 1757 (ASKB 1224-1229).

106

Page 110: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

li oboje jesteśmy wierni, to dlaczego ludzki język wyraża rzecz w ten sposób, że onajest wierna, ja zaś jestem oszustem?

Choćby cały świat powstał przeciw mnie, choćby wszyscy scholastycy142 pragnęli dyskutować o tym ze mną, choćby tu chodziło o życie - j a mam rację. Nikt mi jej nie odbierze, nawet gdyby nie było języka, w którym to mógłbym wyrazić. Postąpiłem słusznie. Moja miłość nie potrafi zamieszkać w małżeństwie. Zniszczyłbym ją, gdybym to uczynił. Być może, jedynie możliwość małżeństwa ją pociągała. Nic na to nie poradzę, podobnie było i ze mną. W tej chwili bowiem, gdy nadciąga rzeczywistość, wszystko jest stracone. Wtedy jest za późno. Rzeczywistość, w której dziewczyna otrzymała znaczenie, dla mnie była tylko cieniem, który biegł obok rzeczywistości mego ducha, cieniem, który czasem pobudzał mnie do śmiechu, a kiedy indziej przeszkadzał w życiu. W końcu dotknąłbym jej, niepewnie, jakbym dotykał cienia lub cieniowi dłoń podawał. Czy wtedy jej życie nie zostałoby zniszczone? Umarłaby dla mnie, a może nawet obudziłaby w mojej duszy pragnienie swojej śmierci. Gdybym ją wówczas zniszczył, w chwili, w której chciałem ją uczynić rzeczywistą, zamiast (w innym wypadku) zachować ją w prawdziwej, choć (w jeszcze innym rozumieniu) jakże przeraźliwej rzeczywistości... Cóż wtedy? Wtedy, powiada język, jesteś winny, bo powinieneś był to przewidzieć. -

Cóż za siła odbiera mi cześć i dumę, w dodatku w tak bezsensowny sposób? Czy jestem zgubiony? Jestem winny i jestem oszustem, niezależnie od tego, co robię - i gdy nie robię nic. A może zwariowałem? Najlepiej byłoby mnie zamknąć, gdyż ludzkie tchórzostwo najbardziej obawia się wyznań szaleńców i konających. Cóż to znaczy: szaleniec? Co mam uczynić, by cieszyć się poważaniem mieszczan i zostać uznany za mądrego? Czemu nikt nie odpowiada? Obiecuję raisonnable Douceur [fr. rozsądną nagrodę] dla odkrywcy nowego słowa. Zaproponowałem inne alternatywy. Czy znacie kogoś, kto jest tak mądry, że zna więcej niż dwie? Jeżeli nie znacie, to

142 Aluzja do debat scholastycznych toczonych w Europie, szczególnie w XIII-XV wieku, odnoszących się do chrześcijańskich dogmatów.

107

Page 111: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

czy są prawdziwe słowa, że jestem szaleńcem, wiarołomcą i oszustem, dziewczyna zaś jest wierna, rozsądna i poważana przez wielu? A może należy oskarżyć mnie o to, że robiłem to pierwsze w tak piękny sposób, jak to tylko możliwe? Podziękowanie! Gdy zobaczyłem, jak cieszyła się moją miłością, oddałem siebie i wszystko, co chciała, czarodziejskiej władzy uczucia. Co jest winą: że to potrafiłem zrobić, czy też że to zrobiłem? Kto tu zawinił, poza nią samą i tym trzecim, o którym nikt nie wie, skąd przychodzi? Tym, którego dotknięcie poruszyło mnie i odmieniło? Przecież to, co zrobiłem, u innych chwalicie. Mam więc płacić grzywnę dlatego, że jestem poetą? Nie zapłacę kary, żądam zwrotu tego, do czego mam prawo: mojej czci. Nikogo nie prosiłem, bym został tym, kim jestem, i nie chcę tego kupić za tak wysoką cenę.

Jeżeli jestem winny, muszę odpokutować winę. Proszę mi wytłumaczyć, jak to mam zrobić. Czy odpokutować za to, że świat bawi się mną jak dziecko chrabąszczem? A może najlepiej byłoby zapomnieć o wszystkim? Zapomnieć? Przecież zakończyłbym życie, gdybym zapomniał, bo co to za życie - wraz z ukochaną utraciłem cześć i dumę, i to w taki sposób, że nikt nie wie, jak to się stało. Dlatego nigdy nie potrafię ich odzyskać. Mam dać się wypchnąć tak, jak zostałem w to wepchnięty, wcale tego nie pragnąc?

W lepszej sytuacji ode mnie jest więzień, żywiący się chlebem i wodą. Moje myśli są bowiem, biorąc rzecz po ludzku, najchudszą dietą, jaką można sobie wyobrazić. A przecież znajduję w tym zadowolenie: mikrokosmicznej sytuacji bronię tak makrokosmicznie, jak to tylko możliwe143.

Z ludźmi nie rozmawiam. By zupełnie nie zerwać komunikacji i by nie dawać okazji do plotek - zebrałem garść wierszy, ważkich uwag, przysłów i krótkich sentencji autorstwa owych nieśmiertelnych Greków i Rzymian, których podziwiać będziemy po wszystkie

143 Chodzi o to, że autor wpisuje „zwykłe", „mikrokosmiczne" zdarzenie, jakim jest miłość dwojga ludzi, w kontekst greckiej mitologii i filozofii, europejskiej literatury, a przede wszystkim - Biblii i stworzenia ziemi i nieba.

108

Page 112: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

czasy. Do antologii dodałem wiele cytatów z podręcznika Balle-go1 4 4 , wydanego, dzięki posiadanemu przywilejowi, przez vajsenhu-sowskie145 sierocińce.

Gdy ktoś zada mi pytanie, jes tem gotów. Cytuję klasykę równie dobrze jak Peer Degn1 4 6 . Przytaczam także podręcznik Ballego: „Choćbyśmy osiągnęli sławę, o jakiej marzymy, nie powinniśmy dać się ponieść samozadowoleniu ani zadzierać nosa"147 . Naprawdę tak napisał, nie oszukuję. Ilu jest takich, którzy zawsze potrafią powiedzieć prawdę lub użyć zwięzłej sentencji? „Pod pojęciem świata rozumiemy zazwyczaj niebo i ziemię, ze wszystkim, co się między nimi znajduje".148

Co pomoże wyznanie, skoro nikt mnie nie rozumie? Mój ból i cierpienie są bezimienne jak i ja . Lecz chociaż nie mam imienia, może dla Pana zawsze będę kimś? W każdym razie chciałbym pozostać w Pańskiej pamięci jako

oddany Panu.

144 Nicolai Edinger Balie (1744-1816), duński teolog i profesor teologii, biskup Zelandii. Wraz z Christ ianem Bastholmem wydał w Kopenhadze w 1791 r. podręcznik do nauki religii Lcerebog i den Evangelisk-Christelige Religion, indrettet til Brug i de danske Skoler. Wprowadzony do wszystkich szkół, podręcznik ów nazwany został przez uczniów Balles Lcerebog (Podręcznik Ballego). Kierkegaard posiadał w swej bibliotece wydanie zl824r.(ASKB183).

145 Słowo Vajsenhus (niem. Waisenhaus) oznacza d o m dla osieroconych dzieci, instytucję znaną już w średniowiecznej Europie. W Danii została ona powołana do życia w 1727 roku dekre tem Fryderyka IV, który jednocześnie nadał jej przywilej wydawania i sprzedaży książek o charakterze religijnym.

146 Peer Degn to postać z komedii L. Holberga Erasmus Montanus ellerRas-mus Berg (1731). Podczas dyskusji z przybyłym z zagranicznych wojaży s tuden tem Rasmusem Bergiem Degn ujawnia całkowitą nieznajomość łaciny i autorów starożytnych. W duńskiej tradycji literackiej Peer Degn symbolizuje arogancką niewiedzę, pociągającą za sobą śmieszność.

147 Jes t to cytat z Balles Lcerebog, 6, III, § 2b („Om Pligterne" - „O obowiązkach").

148 Cytat z Balles Lcerebog, 1,1, § 2 („Om Gud og Hans Egenskaber" - „O Bogu i j ego właściwościach").

109

Page 113: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

15 listopada

Mój milczący powierniku, Gdybym nie miał Hioba! Nie potrafię drobiazgowo opisać, ja

kie znaczenie, jak wielkie znaczenie on dla mnie posiada. Nie czytam jego historii oczyma, jak zwykłej książki, lecz kładę ją na sercu i czytam okiem duszy. Jak w clairuoyance [fr. jasnowidzeniu] widzę proste rzeczy na różne sposoby. Nocą biorę Księgę Hioba do łóżka, niczym dziecko, które odrabia lekcje, wkładając podręcznik pod poduszkę, by wszystko umieć, gdy obudzi się rano. Każde słowo jest pokarmem, okryciem i lekiem dla udręczonej duszy. Jeden wyraz potrafi mnie zbudzić z letargu - wtedy zrywam się ogarnięty niepokojem - lub uspokoić bezowocny gniew w mym wnętrzu. Przerażenie znajduje wówczas przystań w cichym skurczu cierpienia. Pan czytał Księgę Hioba, prawda? Proszę przeczytaćjąjeszcze raz - ijesz-cze - i jeszcze raz. Nie mam odwagi przytoczyć w liście nawet jednego zdania z Księgi Hioba, choć przepisywanie po duńsku i po łacinie149 tego, co powiedział, czasem dużymi, a czasem małymi literami, ogromnie mnie raduje. Każde przepisane słowo jest jak plaster położony boską ręką150, grzejący obolałe serce. A komu, jak nie

149 W czasach Kierkegaarda teksty duńskie i niemieckie pisano i drukowano pismem „gotyckim", a teksty romańskie czcionką łacińską.

150 W oryginale: Gudshaandsplaster (dosłownie: „plaster boskiej dłoni"), plaster leczniczy, używany wówczas między innymi przeciw przeziębieniu.

110

Page 114: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Hiobowi, Bóg podał rękę? Lecz cytować go, nie, tego nie potrafię. Znaczyłoby to, że chcę przywłaszczyć sobie jego słowa w obecności innych. Robię to, gdy jestem sam - wtedy przywłaszczam wszystko. Lecz gdy obok jest ktoś... Zbyt dobrze wiem, co przystoi młodemu człowiekowi, gdy rozmawiają starsi.

Poza Hiobem w Starym Testamencie nie ma nikogo, do kogo człowiek może się uciec z większym zaufaniem, szczerością i wiarą. Wszystko jest w nim tak ludzkie, znajduje się bowiem na confinium [łac. obszarze granicznym]151 poezji. Nigdzie na świecie cierpienie nie znalazło takiego wyrazu. Kimjest Filoktet152 ze swymi skargami, czepiającymi się ziemi i nie sięgającymi bogów? Czym położenie Filokteta, zestawione z Hiobowym, gdzie Ideajest w ciągłym ruchu?

Proszę wybaczyć, że opowiadam o wszystkim naraz; ale przecież jest Pan moim powiernikiem - i nie może mi Pan odpowiedzieć. Bardzo bym się zaniepokoił, gdyby ktoś się przypadkiem dowiedział o mym stanie. Nocami każę palić światło w pokojach, oświetlam cały dom. Wstaję, czytam na głos, prawie krzyczę urywki z Księgi Hioba. Lub otwieram okno i wykrzykuję światu jego słowa. Nawet jeżeli Hiob był poetycką imaginacją, jeżeli nikt nie mówił w ten sposób, i wówczas jego słowa pozostaną moimi: chcę za nie odpowiadać. Inaczej nie potrafię. Któż inny bowiem posiada taki dar słowa, kto potrafi lepiej to wyrazić?

Choć czytam Księgę kolejny raz - i raz jeszcze - każde słowo jest nowe. Rodzi się od początku lub od nowa powstaje w mej duszy. Odurzam się, jak pijak, każdym łykiem cierpienia, by prawie utracić zmysły po tak powolnym piciu. Z drugiej strony pragnę tego z nieopisaną niecierpliwością. Wystarczy pół słowa i już moja dusza bieg-

151 Łacińskie wyrażenie confinium oznaczało także „obszar graniczny" między dwiema najlepszymi ocenami uniwersyteckimi, zatem stan nie-pochwytny za pomocą liczb.

152 W mitologii greckiej przyjaciel Heraklesa, podczas wyprawy na Troję ugryziony w nogę przez węża. Filoktet skarżył się tak natarczywie, a rana wydawała woń tak nieprzyjemną, że Grecy pozostawili go samego na wyspie Lemnos. Filoktet znany jest z tragedii Sofoklesa pod tymże tytułem.

111

Page 115: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nie ku jego myślom i żalom i znajduje je szybciej, niż sonda okrętowa dotyka dna morza, prędzej, niż błyskawica trafia w piorunochron. Moja dusza spieszy się, by tam przybyć.

Czasami się uspokajam. Nie czytam wówczas, ale siedzę pochylony jak stare ruiny i obserwuję wszystko. Jakbym był małym dzieckiem, raczkującym w pokoju lub siedzącym w kącie z zabawkami. Dziwnie wtedy się czuję. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego cierpią dorośli. Nie umiem pojąć, dlaczego walczą ze sobą, a przecież nie potrafię zatkać uszu. Wtedy myślę, że źli ludzie przysporzyli Hiobowi cierpień, że zawinili jego przyjaciele, którzy siedzą tuż obok i obrażają go. Wybucham wtedy głośnym płaczem. Trudny do określenia strach przed światem, życiem, ludźmi, przed wszystkim - dławi moją duszę.

Budzę się i znowu zaczynam czytać na głos, z całej mocy i z całego serca. Raptem milknę, nic nie widzę, niczego nie dostrzegam, poza odległym kształtem. Rozpoznaję w nim Hioba siedzącego przy ognisku z przyjaciółmi. Nikt nie mówi ani słowa153, lecz ta cisza kryje w sobie cierpienie, jak tajemnica, której nikt nie śmie wyjawić.

Wtem pryska cisza154 i cierpiąca dusza Hioba wybucha ogromnym krzykiem. Rozumiem go. Biorę jego słowa za swoje. W tej samej chwili odczuwam paradoks i śmieję się z siebie, jak śmiejemy się z małego dziecka, które włożyło ojcowskie ubranie. Bo czy nie należy się śmiać, gdy ktoś inny niż Hiob zapyta: Czy człowiek powinien tak prawować się z Bogiem155, jak ludzkie dziecię kłóci się z rówieś-

153 Aluzja do Księgi Hioba, 2, 13: „I siedzieli przy nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, i żaden nie przemówił do niego ani słowa, gdyż wiedzieli, że j ego ból był bardzo wielki".

154 Aluzja do Księgi Hioba 3, 1: „Nareszcie otworzył Hiob usta swoje i przeklął dzień swój".

155 W oryginale: „O, kunde en Mandgaae i Rette med Gud...". Przywołane już wcześniej s łowo/rdzeń ret (por. przyp. 17 i 104) wyznacza w duńszczyź-nie przeogromny obszar semantyczny. Przypomnijmy, że Kierkegaard korzystał z duńskiej Biblii z 1740 r., gdzie pytanie: „O, czy człowiek powinien prawować się z Bogiem", kończą słowa: ,jak ludzkie dziecię ze swym bliźnim?" („O, kunde en Man gaae i rette med Gud, som et Mennen-

112

Page 116: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nikami? Ogarnął mnie lęk (któregojeszcze nie pojmuję, lecz na pewno kiedyś go zrozumiem), że już teraz czyhają na mnie owe straszliwe, opisane w Księdze rzeczy i że j e przejmę, czytając o nich, tak jak można doświadczyć symptomów choroby, o której się czyta.

skes Barn medsinNceste", GT-1740, Job 16, 21). W tłumaczeniu Miłosza brzmi to inaczej: „Niech On [Bóg] rozsądzi między człowiekiem i Bogiem jak między synem Adama i bliźnim jego"; Księga Hioba, 16, 21. W polskim przekładzie została osłabiona fundamentalna, partnerska relacja człowieka z Bogiem, a niezakończone, procesualne „prawowanie się", które jest podstawą tego związku, zastąpił (jednorazowy?) akt osądu, nie podlegający apelacji. Autorowi Powtórzenia udało się znaleźć w duńszczyźnie odpowiednik i, być może, rozwinięcie starotestamento-wego związku między wiarą i prawem, umożliwiającego stały dialog człowieka z Bogiem. To dlatego Hiob powtarza, że Bóg nie może obejść się bez ludzkiej racji, którajest repliką Bożego słowa („Niechaj mnie zważy na wadze sprawiedliwej, a pozna Bóg niewinność moją", Księga Hioba 31,6).

113

Page 117: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

14 grudnia

Mój milczący powierniku, Wszystko ma swój czas. Szał gorączki ustąpił, czuję się rekon

walescentem. Oto tajemnica Hioba, jego siła, nerw i idea: Hiob ma rację. Pomimo wszystko. Za pomocą tego twierdzenia protestuje on przeciw wszystkim ludzkim wyjaśnieniom, a ta wytrzymałość i siła przekonują do jego siły i wiedzy. Każde ludzkie wyjaśnienie jest dlań jedynie nieporozumieniem. Cierpienie, jakiego doznaje, jest w obliczu Boga tylko sofizmatem, którego sam nie potrafi rozwiązać, pocieszając się, że uczyni to Bóg. Każde istniejące na świecie argumen-tum ad hominem [łac. argument o charakterze osobistym] zostało użyte przeciw niemu, lecz on śmiało potwierdza swe przekonania. Twierdzi, że jest w dobrym porozumieniu z Bogiem i że jest niewinny oraz czysty w głębi swego serca, co wie razem z Bogiem, choćby świat temu zaprzeczał. Oto wielkość Hioba! Jego pragnienie wolności nie gaśnie ani nie wiotczeje w niewłaściwych słowach. Zazwyczaj człowiek tłumi potrzebę wolności, gdyż brak mu odwagi. Zła bo-jaźń skłania go do przekonania, że cierpi za sprawą swych grzechów - choćby był niewinny. Nie posiada dość hartu w duszy, by przeprowadzić rzecz po swojej myśli, na przekór światu, który mu nieustannie wymyśla. Jeżeli jednostka sądzi, że dotyka jej nieszczęście z powodu grzechu, wówczas okazuje (być może) piękno, prawdę i pokorę duszy, ale ujawnia także, że pojmuje Bogajako odległego tyrana.

114

Page 118: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Człowiek wyraża tę myśl niezbyt sensownie, poprzez pragnienie podporządkowania Boga zasadom etycznym.156

Hiob nie był wcale demoniczny. Na przykład człowiek chętnie przyzna Bogu rację, nawet gdy sądzi, że ją sam posiada. Bardzo chce dowieść, że kocha Boga, nawet gdy Bóg wystawia kochanka na pokuszenie. A gdy Bóg nie chce odmienić świata wedle życzeń człowieka, ten pozostaje na tyle arogancki, by nadal Go kochać. Ta całkowicie demoniczna pasja w pierwszym rzędzie zasługuje na kurację psychologiczną, niezależnie od tego, czy humorem powstrzymuje zwadę (chcąc uniknąć dalszych przerw), czy też kulminuje w samolubnym sprzeciwie wobec siły własnych uczuć.

Hiob powtarza stwierdzenie: mam rację. Poświadcza w ten sposób szlachetność ludzkiej wolności, która wie, kim jest człowiek. Jest wiotkim i szybko więdnącym kwiatem157, który staje się wspaniały, dążąc ku wolności. Zdobywa świadomość, której nawet Bóg nie może mu odebrać, chociaż Bóg mu ją dał. Hiob powtarza to zdanie tak, że widzisz jego miłość i zaufanie, przesycone pewnością, że Bóg da sobie ze wszystkim radę, jeżeli tylko człowiek skłoni Go do rozmowy.

Przyjaciele nieustannie zadręczają Hioba, a zwada z nimi jest ogniem piekielnym, w którym hartuje się przekonanie: „przecież mam rację". Kiedy zaczyna mu nie dostawać siły i wyobraźni, kiedy obawia się, że pominie głos duszy i sumienia, kiedy wyczerpuje się fantazja, dzięki której boi się o siebie samego i o to, by nie rozgościły się w nim wygodnie wina i grzech - wtedy przyjaciele pomagają mu wyraźnymi wskazówkami i obraźliwymi uwagami, które jak

156 Jest to polemika z Kantem, który, zdaniem Kierkegaarda, pragnął podporządkować religię etycznemu kryterium „imperatywu kategorycznego". W bibliotece Kierkegaarda stały Kantowskie: Kritik der Urteilskraft, wyd. II, Berlin 1793 (ASKB 594), oraz Kritik derreinen Vernunft, wyd. IV, Ryga 1794 (ASKB 595).

157 Aluzja do Księgi Izajasza 40, 6-8: „Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat, gdy na nie wiatr Pana powieje. (Prawdziwie, trawą jest naród.) Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na niebie".

115

Page 119: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zazdrosne widełki różdżkarza wskazują to, co dotąd było głęboko ukryte. Ich koronnym argumentem jest jego nieszczęście. Dla nich wszystko jest jasne: albo Hiob utraci rozsądek, albo, wyczerpany, utonie w nędzy i cierpieniu, bezwarunkowo skapituluje. Elifaz, Bil-dad, Sofar, a nade wszystko Elihu158, który jest integer [łac. niezmo-żony], gdy inni są zmęczeni, omawiają ten sam temat159: nieszczęście Hioba jako karę. Hiob musi odpokutować, poprosić o przebaczenie, a wówczas wszystko będzie dobrze.

Ale Hiob powtarza swoje. Jego twierdzenie jest przepustką, dzięki której opuszcza świat i ludzi, jest ludzkim wekslem, oddanym do protestu, a jednak Hiob nie zostanie unicestwiony. Chwyta się wszystkich środków, aby wzruszyć przyjaciół. Na przemian odwołuje się do ich współczucia („miejcie litość nade mną"160) i oskarża („dopuszczacie się kłamstwa"161). Na próżno. Jego okrzyki bólu stają się jeszcze silniejsze. Wtórują im Hiobowe wyznania, które odrzucone przez przyjaciół, wybrały cierpienie za towarzysza. To jednak wcale przyjaciół nie porusza. Nie o to im idzie. Chętnie przyznaliby mu rację: tak, cierpi i ma powody, by krzyczeć. Czy „nie ryczy dziki osioł, gdy brak mu trawy"?162 Żądająjednak, by ujrzał w tym karę.

Jak więc wytłumaczyć Hiobowy upór? Tak: to jest próba. Jednak to tłumaczenie pociąga za sobą nową trudność, którą pragnę opisać w następujący sposób. Nauka roztrząsa i wyjaśnia życie, a w życiu związek człowieka z Bogiem. Czy istnieje nauka tak stworzona, by było w niej miejsce dla stosunku, który został określonyja-ko próba? Próba bynajmniej nie rozumiana abstrakcyjnie, lecz jako próbajednostki. Taka nauka nie istnieje i istnieć nie może. Do tego należy dodać pytanie, w jaki sposób człowiek dowiaduje się, że jest

158 Imiona biblijnych przyjaciół Hioba. 159 Aluzja do mowy Elihu, Księga Hioba, 32, 6-37, 24. 160 „Miejcie litość, miejcie litość nade mną, wy, przyjaciele moi, bo ręka Bos

ka mnie dotknęła" (Księga Hioba, 19, 21). 161 „Wy jesteście pobielacze kłamstwa, oszukańczy lekarze z was wszyst

kich" (Księga Hioba, 13,4). 162 „Czy ryczy dziki osioł na zielonej trawie albo wół u pełnego żłobu?"

(Księga Hioba, 6, 5).

116

Page 120: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

to próba. Ktoś, kto ma nikłe pojęcie o idei egzystencji i o istnieniu świadomości, od razu spostrzeże, że łatwiej to powiedzieć niż zrobić, łatwiej powiedzieć niż pominąć, łatwiej powiedzieć niż dotrzymać. Należy zacząć od oczyszczenia zdarzenia z kosmicznego związku, następnieje ochrzcić i nadać mu święte imię. Później idziemy na badanie do etyka, by na koniec powiedzieć: oto próba. Zanim to nastąpi, człowiek nie egzystujejakojednostka myśląca. Każde wyjaśnienie jest dla niego możliwe, a ruch namiętności nieograniczony. Tylko ci, którzy wcale nie mają lub mająjedynie mdłe pojęcie o duchowej egzystencji, są zawsze gotowi pocieszyć się półgodzinną lekturą. Podobnie wielu czeladników filozofii proponuje pośpiesznie zrobione produkty.

Nie w tym wielkość Hioba, że powiedział: Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione, co zresztą powiedział na początku i więcej nie powtórzył. Znaczenie Hioba polega na tym, że zakończył rozgrywane w sobie graniczne potyczki z wiarą i ukazał związany z tym niecodzienny wybuch dzikich i wojowniczych namiętności.

Dlatego Hiob nie uspokaja jak bohater wiary163, lecz koi tylko na chwilę. Hiob jest po prostu bogatą w znaczenia wypowiedzią człowieka w jego wielkim prawowaniu się z Bogiem, w tym długim i przerażającym procesie, który się zaczął, gdy Szatan położył zło między Bogiem a Hiobem, a który zakończy się zapewnieniem: to wszystko jest próbą.

Kategoria próby nie jest ani estetyczna, ani etyczna, ani dogmatyczna; jest transcendentna. Wiedza o próbie, o tym, żejest ona próbą, powinna znaleźć swe miejsce w teologicznej dogmatyce. Lecz gdy ta wiedza zostanie upowszechniona, elastyczność próby osłabnie i zacznie ona oznaczać coś innego. Kategoria próby jest absolutnie transcendentna i stawia człowieka w sytuacji osobistego

163 Bohaterem wiary nazywa autor Abrahama, centralną postać książki Kierkegaarda / Johannesa de Silentio Bojaiń i drżenie, wydanej równocześnie z Powtórzeniem (por. S0ren Kierkegaard, Bojaiń i drżenie. Choroba na śmierć, tł.J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1969).

117

Page 121: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

antagonizmu wobec Boga, w sytuacji, gdy człowiek nie może zadowolić się żadnym wyjaśnieniem z drugiej ręki.

Istnieją ludzie, którzy chętnie i szybko wyciągają to pojęcie przy każdej nadarzającej się okazji - na przykład, gdy tylko kasza zacznie się im przypalać164, co świadczy o tym, że go wcale nie rozumieją. Ten, kto posiada rozwiniętą świadomość świata, mocno się napracuje, zanim j e znajdzie. Tak właśnie jest z Hiobem, który ukazuje głębię swej świadomości przez niezłomność, z jaką unika gładkich póz etycznych i podstępnych ataków165. Hiob nie jest bohaterem wiary. Rodzi kategorię „próby", a czyni to w wielkich bólach, bo jako człowiek dojrzały nie może rzeczy dokonać z bezpośredniością dziecka.

Dobrze zdaję sobie sprawę, że pojęcie próby może zapragnąć odrzucić rzeczywistość, określając tę ostatnią jako próbę wobec wieczności. Ale ta świadomość nie zyskała władzy nade mną, gdyż próba jest kategorią ograniczoną, zatem eo ipso zdefiniowaną wobec czasu, czyli możnajej z czasem zaniechać.

164 W oryginale: „biot Gr0den bliver sveden\ dosłownie: „gdy kasza się przypala". W kierkegaardowskiej Danii kasza i jej p o c h o d n e stanowiły podstawę posiłków. Jeszcze duńskie książki kucharskie z przełomu XIX i XX wieku zaczynają się od opisu zaletgr0den (por. Fr0kenjensen Kogebog, Kopenhaga 1901). Być może nieco światła na rolę kaszy wśród kierkegaar-dowskich kulinariów rzuci następujący fragment z wydanego przez Vic-tora Eremitę Albo-albo (1843): „Pamiętam z czasów szkolnych, że w środę zawsze była kasza gryczana. Przypominam sobie, jak rozgotowana do białości była ta kasza, j ak masło pachniało mi pod nosem, jakie ciepło ogarniało, kiedy się spoglądało na tę kaszę, jaki byłem głodny i jak niecierpliwie oczekiwałem, by móc zacząć. Taki talerz gryczanej kaszy! Oddałbym zań więcej niż prawo pierworództwa" (S. Kierkegaard, Albo-albo, „Diapsalmata", tł. J. Iwaszkiewicz - tutaj t łumaczenie nieco zmienione przeze mnie , 1.1, s. 28, Warszawa 1982). H o n g mówi w swym tłumaczeniu o „przypalonej kaszy" (op. cit., s. 210), podobnie Duńczyk Hansen w rosyjskim przekładzie {op. cit, s. 101). Szwedzki tłumacz pomija to wyrażenie (op. cit., s. 85).

165 Por. List do Efezjan 6,11: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła".

118

Page 122: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Tyle wiem. Pozwalam sobie we wszystko Pana wtajemniczyć, pisząc bowiem do Pana, czynię to także dla siebie. Od Pana zaś, jak Pan wie, nie żądam niczego, prócz tego, bym mógł pozostać

oddanym mu.

119

Page 123: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

13 stycznia

Mój milczący powierniku, Sztorm ucichł - burza przeminęła - Hiob stanął przed sądem

ludzkości. Pan Bóg i Hiob porozumieli się i pogodzili, i jak za dawnych lat Bóg osłania Hiobowy namiot166. Ludzie także zrozumieli Hioba i przychodzą, by jeść z nim chleb i pocieszać go ze współczuciem. Jego bracia i siostry przynoszą podarki: każdy daje mu grosz i złoty pierścień167. Hiob został błogosławiony i wszystko otrzymał podwójnie. - To się nazywa powtórzenie.

Ile dobrego czyni burza! Jakie to szczęście być skarconym przez Boga! Zazwyczaj skarcony człowiek staje się jeszcze bardziej hardy, lecz gdzie Bóg sądzi, tam słabnie człowiek. Zapomina o bólu w miłości, którajest nauczycielem.

Kto wymyślił takie zakończenie? A przecież żadne inne nie jest do pomyślenia; podobnie jak i to zresztą. Gdy wszystko zastyga, gdy zamiera myśl, gdy mowa cichnie, a pełne rozpaczy wyjaśnienie

166 , Jak wtedy, w dniach mojej pełni, gdy Bóg czuwał nad moim namiotem" (Księga Hioba, 29,4) .

167 „I Pan odmienił los Hioba, kiedy wstawiał się za swoimi przyjaciółmi. Rozmnożył Pan wszystko, co posiadał Hiob, w dwójnasób. Przyszli do niego wszyscy bracia i wszystkie siostry, i wszyscy, którzy go znali dawniej, i jedli z nim chleb w jego domu, i żałowali go, i pocieszali z powodu całego nieszczęścia, które sprowadził Pan na niego. A każdy z nich dał mu po grudce srebra i po złotym pierścieniu" (Księga Hioba, 42,10,11) .

120

Page 124: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powraca do domu - wówczas potrzeba burzy. Kto to potrafi pojąć? I kto zdecyduje się na coś innego?

A może Hiob nie miał racji?168 To prawda. Stracił ją na zawsze, bo nie mógł apelować wyżej niż do tego sądu, który go skazał. Czy Hiob miał rację? Tak. Zdobył ją na zawsze, gdyż nie miał jej wobec Boga.

Tak wygląda powtórzenie. Kiedy przychodzi? Hm, być może nie należy o tym mówić w żadnym ludzkim języku. Kiedy powtórzenie spotkało Hioba? Wtedy gdy zaistniała największa, dająca się pomyśleć pewność i prawdopodobieństwo zajścia tego, co niemożliwe. Powoli Hiob traci wszystko. Stopniowo zanika nadzieja, gdyż nieubłagana rzeczywistość występuje przeciw niemu z coraz cięższymi zarzutami. Na pierwszy rzut oka wszystko jest stracone. Przyjaciele, przede wszystkim Bildad, widzą tylko jedno wyjście: Hiob powinien zaakceptować karę, a wtedy może mieć nadzieję na powtórzenie swego dostatku169. Ale Hiob nie chce tego. Wówczas węzeł komplikacji zostaje mocno zaciągnięty i tylko błyskawica może go przeciąć.

To opowiadanie niesie nieopisaną pociechę. Jakie to szczęście, że nie postąpiłem wedle Pańskiego zachwycającego i sprytnego planu. Być może, biorąc rzecz po ludzku, było to tchórzostwem z mojej strony... ale może teraz Opatrzność szybciej pospieszy mi na pomoc?

Jednego tylko żałuję: że nie poprosiłem dziewczyny, aby dała mi wolność. Jestem przekonany, że by to zrobiła. Kto jest w stanie pojąć dziewczęcą wielkoduszność? Choć nie żałuję tego aż tak bardzo, bo wiem, że zrobiłem tak, będąc dumny - z niej właśnie!

O, gdybym nie miał Hioba! Więcej już nie powiem, by nie przeciążać Pana monotonną pieśnią.

Oddany Panu

168 W swych notach pisze Kierkegaard: „Choćby człowiek miał całkowitą rację, to Bogu powinien powiedzieć: nie mam racji. Bo żaden człowiek nie potrafi absolutnie pojąć swej świadomości" (Pap. IV A 256).

169 Jeśli będziesz niewinny i prawy, czuwać będzie nad tobą i domostwo twoje sprawiedliwe odnowi" (Księga Hioba, 8, 6).

121

Page 125: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

17 lutego

Mój milczący powierniku, Siedzę. Za niewinność, jak to się mówi wjęzyku opryszków, czy

z łaski króla?170 Tego nie wiem. Wiem tylko, że siedzę i że nie mogę ruszyć się z miejsca. Stoję. Na palcach czy na całej stopie? Nie wiem. Wiem tylko, że stoję już cały miesiąc suspenso gradu [łac. bez ruchu], nie poruszając stopą i nie robiąc żadnego gestu.

Czekam na burzę - i na powtórzenie. Będę zadowolony, gdy nadejdzie burza, o, wprost szczęśliwy, choćby wyrok brzmiał: powtórzenie jest niemożliwe.

Co ma sprawić ta burza? Ma uczynić mnie zdolnym do bycia małżonkiem, choć to zniszczy moją osobowość. Będę wtedy niczym, stanę się nierozpoznawalny dla siebie samego, ale nic nie zachwieje mej decyzji, choć stoję na jednej nodze. Moja cześć będzie ocalona, duma zachowana i niezależnie od tego, jak bardzo mnie zmieni ten krok, mam nadzieję, że wspomnienie pozostanie ze mnąjak niewyczerpana pociecha. Pozostanie nawet wtedy, gdy zdarzy się to, czego obawiam się bardziej od samobójstwa, a co też będzie przeszkodą, choć według innej miary. Jeżeli nie nadejdzie burza, wymyślę krętactwo: nie umrę, lecz udam, że umarłem, by krewni i przyjaciele

170 Wedle starego duńskiego zwyczaju człowiek skazany na dożywocie mógł „z łaski króla" zostać umieszczony w domu poprawczym, a następnie -w niektórych wypadkach - całkowicie uwolniony.

122

Page 126: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

mogli mnie pochować. Gdy złożą mnie do trumny, w ciszy przytulę do siebie oczekiwanie. Nigdy się o tym nie dowiedzą, w przeciwnym razie będą mieć się na baczności, by nie pochować człowieka, w którym wciąż mieszka życie.

Poza tym robię wszystko, co w mej mocy, by stać się mężem. Siadam, by przyciąć włosy. Odrzucam wszystko, co nieporównywalne, by móc się z nim porównać. Co rano odrzucam niecierpliwość i nieskończoną tęsknotę duszy, ale to nie pomaga, skoro powracają za chwilę. Co rano dokładnie golę brodę z moich dziwactw, ale to nie pomaga. Następnego dnia broda jest równie długa. Wycofuję się, jak bankier, który wycofuje z obiegu banknoty, by wprowadzić nowe, chociaż rzadko mu się to udaje. Zamieniam cały majątek idei i jej listy zastawne na małżeńskie kieszonkowe. Jak niewiele dostanę w tej walucie!

Piszę krótko, bo moja pozycja i sytuacja nie pozwalają na wiele słów.

Oddany Panu

123

Page 127: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Choć od dawna odsunąłem się od świata i uciszyłem skłonność do teoretyzowania, nie mogę zaprzeczyć, że chłopiec wytrącił mnie nieco z wahadłowej równowagi i przyciągnął ku sobie. Tym bardziej że jasno pojąłem, jak wielkim nieporozumieniem byłajego sytuacja. Cierpiał na przedwczesną, melancholijną wielkoduszność, która poza sercem poety zawsze jest bezdomna. Czekał na burzę, by przemieniła go w męża. A może na zapaść nerwową (to przecież zupełnie inna sprawa)? Był z tych, co mówią: batalion, rozejść się!, chociaż należało odejść samemu, co także można tak ująć: powinna odejść dziewczyna. Gdybym nie był taki stary, z przyjemnością zająłbym się nią, po prostu, by pomóc człowiekowi.

Chłopiec się cieszy, że nie wykonał mego „sprytnego" planu. To do niego podobne. Nawet teraz nie dostrzega, że to właśnie było jak najbardziej właściwe. Układać się z nim jest -jak widać - rzeczą niemożliwą. Szczęśliwie, nie pragnie odpowiedzi. Byłoby bowiem śmieszne korespondować z człowiekiem, który w ręku trzyma burzę jako atut. O, gdyby miał moje doświadczenie! Nic więcej nie powiem. Czy wtedy gdy nastąpił fakt, na który liczył, zapragnął nadać mu religijny wymiar? O tym sam musi zdecydować; ja niczego dodać nie potrafię. Lecz zawsze jest dobrze zrobić, co przepisze ludzki rozum. Gdybym był na jego miejscu, lepiej potrafiłbym pomóc dziewczynie. Bo niewykluczone, że teraz będzie jej jeszcze trudniej go zapomnieć. Nie krzyczała, że to nieszczęście. Należy krzyczeć, bo dobrze, gdy z rany cieknie krew. Pozwólcie krzyczeć dziewczynie. Gdy się wykrzyczy, szybko zapomni o wszystkim.

124

Page 128: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Nie posłuchał mych rad, więc teraz dziewczyna najpewniej cierpi. Owszem, chętnie się zgodzę: dla niego jest to wyjątkowo fatalna sytuacja. Gdyby gdzieś żyła podobna dziewczyna, która byłaby mi wierna - wówczas obawiałbym się jej ponad wszystko w świecie, bardziej niż bojownik o wolność boi się tyrana. Przerażałaby mnie. Odczuwałbym jej obecność jak ból zęba.

Przerażałaby mnie, gdyż byłaby ideałem. Ja zaś jestem zbyt dumny, by tolerować fakt, że istnieje człowiek, który mocniej i wytrwałej ode mnie okazuje uczucia. Gdyby pozostała na szczycie ideału, musiałbym zaakceptować, że moje życie stanęło in pausa [łac. w oczekiwaniu], zamiast posuwać się do przodu. Może znajdzie się ktoś, kto nie potrafi się powstrzymać od okazania jej bolesnego zachwytu i kto będzie o nią tak zazdrosny, że chwyci się każdego sposobu, by ją zgubić, to znaczy: poślubić.

Gdyby dziewczyna powiedziała to, co się tak często mówi, pisze, drukuje, czyta, zapomina i znowu powtarza: „kochałam cię, teraz mogę to wyznać" („teraz", jakby przedtem nie mówiła tych słów setki razy), „kochałam ciebie bardziej od Boga" (a powiedzieć tak to wcale niemało... nawet w naszych czasach, w których bojaźń Boża jest coraz rzadszym fenomenem) - to także nie wprowadziłoby zamieszania do jego życia. Ideałem jest nie umrzeć z rozpaczy, lecz zachować (o ile to możliwe) dobre zdrowie i uśmiech - ocalając jednocześnie uczucie. Szukanie wtedy innego partnera jest wyrazem małości i słabości, prostackiej i plebejskiej wirtuozerii, którajednocześ-nie wprawia w ruch system alarmowy mieszczucha. Każdy, kto potrafi oglądać życie okiem artysty, łatwo zauważy, że takie poszukiwania są niewybaczalnym błędem, którego nie można naprawić nawet siedmiokrotnym małżeństwem.

Choć chłopiec kaja się za to, że nie poprosił dziewczyny, by zwróciła mu wolność, równie dobrze może tego zaniechać. To wcale by mu nie pomogło, gdyż według wszelkiego ludzkiego prawdopodobieństwa zwróciłby dziewczynę przeciw sobie. Gdyż prosić dziewczynę, by dała ci wolność, jest czymś innym niż przysłużenie się jej wyjaśnieniem, że była twą muzą. Ponownie widzimy, że jest poetą. Poeta jest wyśmienitym obiektem dziewczęcych drwin. Gdy dziew-

125

Page 129: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

czyna śmieje m u się prosto w twarz, on myśli, że jest wielkoduszna. Powinien się cieszyć, że nie zaczęła od tego. Wówczas naprawdę by się sparzył.

Jego dziewczyna powtarzała bowiem nie tylko tabliczkę erotycznego mnożenia, co jest dopuszczalne i gdzie jest w swym prawie171, ale także reguły małżeńskiego potęgowania. Wzywała Boga na świadka ślubu i zaklinała się na wszystko, co święte, włączając w to drogie wspomnienia, które mieszkały w jego duszy172. W ten sposób wiele dziewcząt, o ile tylko nadarzy się okazja, bezwstydnie pozwala sobie na kłamstwo, na które by sobie nie pozwolił nawet uwodziciel. Ten, kto w sprawach erotycznych opiera się na Bogu i pragnie miłości ze względu na Boga, zatraca się w chęci bycia mocniejszym od nieba i znaczniejszym od indywidualnego, wiecznego zbawienia. - 173

Wyobraźmy sobie, że dziewczyna chciała dać mu w ten sposób nauczkę, której miał nigdy nie zapomnieć ani nie przezwyciężyć, był bowiem na tyle rycerski, by nie wsłuchiwać się w moje rady, biorąc za to sobie do serca każde westchnienie dziewczyny i przechowując j e j ako wieczną prawdę. Wyobraźmy sobie, że niebawem pojął, iż była to przesada, niewielkie liryczne impromptu [fr. improwizacja], czułe divertissement [fr. rozrywka]... O, być może i tutaj pomogło mu pojęcie wielkoduszności.

171 W oryginale znowu pojawia się pojęcie ret: „det er lovligt} og hun i Ret-ten..."', odnoszące się zarówno do subiektywnej racji zakochanej dziewczyny, jak i do tego, że ma prawo po swej stronie (por. przyp. 155).

172 W rękopisie Powtórzenia znajdziemy pominiętą w druku notatkę, rozwijającą tę myśl: „Dziewczyna mogłaby osiągnąć nieopisane, podtrzymują-ceją przez długi okres zadowolenie, wiele dając mężczyźnie - oddając go samemu sobie! Jednak wybierają to tylko wyjątki. Najczęściej dziewczyna wybiera doszczętne zniszczenie człowieka, a potemjes t gotowa pocieszyć go swym uściskiem i gromadką dzieci" (Pap. IV B, 97:12).

173 W rękopisie Powtórzenia notatka pominięta w druku: „Zbawienie. Zbawienie. Ze względu na dobro młodych ludzi taka dziewczyna powinna być rozpoznawalna nie tylko przez posiadanie czarnego zęba, o nie, powinna mieć zieloną twarz. Być może, żądam za wiele. Wówczas byłoby tyle zielonych dziewcząt!" (Pap. IV B, 97:24).

126

Page 130: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Mój przyjaciel jest poetą, a poetę cechuje zauroczenie wiarą w kobietę. Ja zaś jestem - z całym szacunkiem - prozaikiem. Mam swoje zdanie na temat płci odmiennej, a właściwie nie mam żadnego zdania, jako że nader rzadko widziałem dziewczęta, których życie można by opisać za pomocą jasnego pojęcia. Najczęściej kobiecie brakuje konsekwencji, która jest konieczna, by człowiek stał się przedmiotem podziwu lub pogardy. Bo kobieta, nimjeszcze zacznie oszukiwać innych, zostaje oszukana przez samą siebie - stąd trudno przyłożyć do niej jakąś stałą miarę.

Mój przyjaciel doczeka się teraz. Nie pokładałem wielkiej nadziei wjego pragnieniu burzy i sądzę, że nie wyszedłby źle na przyjęciu mojej rady. W miłości chłopca żyła idea. Dlatego zainteresował mnie tak bardzo. Według mego planu idea miała stać się wzorcem, a wzorzec to najpewniejsza rzecz na świecie. Ten, kto troszczy się o wzorzec w życiu, będzie miał za błazna każdego, kto pragnie go oszukać. Idea się ujawniła. Był ją winien ukochanej - i sobie. Gdyby dziewczyna potrafiła żyć w sposób, który wcale nie wymagał specjalnych zdolności, a jedynie wewnętrznej żarliwości, to powiedziałaby w chwili, w której została opuszczona: „Nie mam z nim nic więcej wspólnego, niezależnie od tego, czy jest oszustem, czy nie, czy wróci do mnie, czy też nie. Zachowam jedynie ideał mojej miłości i jej czci bronić będę najlepiej, jak potrafię". Gdyby tak zrobiła, sytuacja chłopca stałaby się nieprzyjemna, gdyż na zawsze pozostałby pogrążony w bólu i w nieszczęściu współczucia. A przecież któż nie wybrałby właśnie tego, by móc -jak on - na dnie rozpaczy z radością podziwiać ukochaną! Jego życie zostałoby wówczas zatrzymane (i jej także), lecz zatrzymane jak strumień, zaczarowany potęgą muzyki. -Jeżeli dziewczyna nie potrafi zamienić idei w regulator życia, to chłopiec nie powinien swym bólem utrudniać jej wyboru innego zobowiązania.

127

Page 131: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

31 maja

Mój milczący powierniku, Wyszła za mąż! Za kogo? Nie wiem, gdyż czytając o tym, odczu

łem ból jak od uderzenia i wypuściłem gazetę z ręki, a po tem nie miałem cierpliwości, by się zagłębiać w detale. Znowu jes tem sobą: oto powtórzenie. Rozumiem wszystko, życie wydaje mi się piękniejsze niż przedtem. To nadbiegło także jak burza1 7 4 , choć jej wielkoduszności zawdzięczam, że tak się właśnie skończyło. Kogokolwiek wybrała, by nie powiedzieć: upodobała sobie, bo gdy chodzi o cnoty małżeńskie, każdy bije mnie na głowę, okazała mi wielkoduszność. Nawet gdyby on był najpiękniejszym mężczyzną na świecie, uosobie-

174 Ta burza bynajmniej nie jest identyczna z burzą i sztormem przywołanymi w kontekście dramatu Hioba i opisanymi w liście młodego człowieka z 13 stycznia. Biografia Hioba należy do historii ludzkości, jest więc częścią egzystencji każdego człowieka. Opuszczenie młodzieńca przez dziewczynę jest - z tej perspektywy - zdarzeniem przypadkowym. Rozjaśnia tę myśl notatka Kierkegaarda z 1841 r.: „I każdy, kto ufunduje swe życie na czymś przypadkowym, a czymś takim jest piękno, bogactwo, pochodzenie, nauka, sztuka, krótko mówiąc: na tym wszystkim, co nie jest częścią losu każdego człowieka, zbuduje «egzystencję złodziejską» [r0ver-existents\. A gdyby nawet ci się to powiodło... gdyby ktoś młodszy zwrócił się do ciebie z całym zaufaniem i prawem młodości, gdyż nie możesz odmówić młodszemu prawa do zadania ci pytania: na czym zbudowałeś swoje życie? - czy nie stanąłbyś wówczas zawstydzony, nie potrafiąc wtajemniczyć młodszego w swój spryt i podstęp?" (Pap. III A 135).

128

Page 132: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

niem męskiego uroku, potrafiącym oczarować każdą dziewczynę, i gdyby ona, dając mu swą rękę, pogrążyła w rozpaczy wszystkie kobiety - także wówczas postąpiłaby nader wielkodusznie, choćby dlatego że zupełnie o mnie zapomniała. Cóż piękniejszego od kobiecej wielkoduszności! Niech zszarzeje ziemski urok kobiety, niechaj jej oczy utracą blask, a gibkie plecy pochylą się z wiekiem, niechaj loki, pokornie schowane pod chustą, stracą czarodziejską władzę, a królewskie spojrzenie, niegdyś rządzące światem, z matczyną miłością skupi się na drobnej, pod jej opiekę oddanej gromadce! Nigdy nie zestarzeje się dziewczyna, która okazała taką wielkoduszność! Niechaj życie odpłaci jej tym, co zdobyła, niech dajej to, co najmocniej pokochała. Ja także zostałem wynagrodzony przez życie tym, co kocham najbardziej: powróciłem do siebie. Tak uczyniło życie, dzięki jej wielkoduszności. Znowu jestem sobą. Znowu posiadam owego „siebie", do którego nikt by nie podszedł na wiejskim gościńcu. Rozdarcie, które trapiło mą duszę - uleczone. Znowu jestem jednością. Sympatyczne obawy, które żywiły się dotąd moją dumą, zaniechały wysiłków rozdzielania i izolacji.

Czy to nie jest powtórzenie? Czyż nie dostałem podwójnie wszystkiego? Czy nie otrzymałem z powrotem siebie - w taki sposób, że odczuwam to podwójnie? I czym jest podwojenie ziemskich dóbr, nic niewartych dla ducha, wobec takiego powtórzenia? Jedynie dzieci nie dostał Hiob w podwójnej ilości, gdyż istnień ludzkich nie można podwoić w ten sposób. Tylko powtórzenie ducha jest możliwe, choć i on w doczesności nie będzie tak doskonały jak w wieczności, którajest prawdziwym powtórzeniem.

Znowujestem sobą. Maszynajest w ruchu. Zniszczony został powab iluzji, w którą byłem owinięty. Złamane czarodziejskie zaklęcie, które nie pozwalało mi powrócić do siebie. Już nikt ku mnie nie wyciąga rąk. Moje wyzwolenie jest pewne. Urodziłem się dla siebie, gdyż dopóty Ilithyia175 krzyżowała dłonie, rodząca nie mogła urodzić.

175 Ilithyia (właściwie Ejlejtyja), „ta, która przyszła w potrzebie" (por. Z. Kubiak, Mitologia Greków i Rzymian, s. 178-179), była grecką boginią płodności, często pomagającą przy porodach mitologicznych bohaterów. Zarówno Homer w Iliadzie (pieśń 19, w. 103-105), jak i Owidiusz w Meta-

129

Page 133: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

To wszystko już za mną. Mam wspaniałą łódź. Za chwilę będę tam, dokąd kieruje mnie pragnienie duszy i gdzie idee rozpryskują się za sprawą rozgniewanych żywiołów, a nieokiełznane myśli kłębią jak narody podczas wędrówki ludów... tam, gdzie w następnej chwili panuje cisza głębokajak milczenie południowych mórz, można więc usłyszeć własne słowa o tym, że ruch istnieje tylko w duszy człowieka, gdzie co chwila ryzykuje się życie, traci je - i odzyskuje na nowo.

Należę do idei. Gdy skinie na mnie, podążam za nią. Gdy wyznaczy mi spotkanie - czekam dni i noce, podczas których nikt mnie nie woła na obiad i nikt nie czeka z kolacją. Gdy idea wzywa, pozostawiam wszystko, a raczej: nie mam nic do pozostawienia. Nikogo nie zdradzam, nikogo nie zwodzę, jej tylko będąc wierny. Nikogo nie dręczę, więc moja duszajest wolna od udręki. A gdy wracam do domu, nikt nie próbuje zgadywać z mej twarzy, nikt nie chce czytać z moich gestów. Nikt nie domaga się wyjaśnień, których zresztą nie potrafiłbym udzielić. Czy czuję się zbawiony tym szczęściem? Czyjestem pogrążony w rozpaczy? Czy odzyskałem życie? Czyje straciłem?

Znowu podano mi do ręki upajający kielich. Już wdychamjego aromat i przeczuwam smak. Już rozpoznaję jego perlącą się muzykę - lecz najpierw toast: za tę, która uwolniła moją duszę, zamkniętą w samotności rozpaczy! Chwalmy kobiecą wielkoduszność! Niechaj żyje ucieczka myśli! Niech żyje zagrożenie życia w służbie idei! Niech żyją trudy walki! Niech żyje karnawałowy zgiełk zwycięstwa! Niechaj żyje taniec w chaosie nieskończoności! Niech żyje ruch fal, niosących mnie w przepaść! Niechaj żyje ruch fal, wznoszących mnie ku gwiazdom!

morfozach (pieśń 9, w. 281) mówią o bogini o tym imieniu. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece dwutomowe wydanie Neues mythologisches Wórterbuch F. A. Nitscha (wyd. II, Lipsk-Sorau 1821, t. II, s. 27; ASKB 1944-1945), gdzie Ejlejtyja opisana jest jako bogini nie stroniąca bynajmniej od czarów. Siadając przy rodzącej, potrafiła opóźnić poród przez założenie nogi na nogę i skrzyżowanie dłoni.

130

Page 134: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

<£> 1>

^r-

Z żki.

z sią

3 M ci 'F

OH #rH 0 £

S o V c !s o "a; N 4->

T3 >^ O Ui

N

P 3 <JJ £ N <U U .§ O *u Q M/3

1?

176 Określenie „dobrze urodzony" (w oryginale Velbyrdig) oznaczało przynależność do V (wysokiej) klasy w dziewięciostopniowej tabeli rang wprowadzonej w 1808 r. Niektóre rangi okreslanojako „rzeczywiste", by odróżnić je od niższych stopni pro forma. „Rzeczywisty" (czyli właściwy) czytelnik (pomimo, czy też właśnie dlatego, że jest N. N., nomen nescio?) jest czymś więcej niż „zwykłym czytelnikiem". Polskiemu czytelnikowi pozostawiam przyjemność rozstrzygnięcia, do kogo skierowana jest trzecia część Powtórzenia ijakie kłopoty stwarza ten podział, gdy chcemy określić gatunek książki (patrz przyp. 8).

131

Page 135: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Kopenhaga, w sierpniu 1843 roku

Drogi Czytelniku! Wybacz, że zwracam się do ciebie tak poufale, ale wszak rozma

wiamy unteruns [niem. sam na sam]. Chociaż jesteś literacką figurą, jesteś przecież jednostką. Nie jesteś dla mnie wielokrotnością, ale kimś jedynym. Jesteśmy razem: Ty i ja.

Jeżeli zgodzimy się, że nieodpowiednim czytelnikiem jest ten, kto czyta książki z przypadkowego, wcale z nimi nie związanego powodu, to pozostanie na tej ziemi niewielu właściwych czytelników -nawet dla tych autorów, którzy mają ich wielu. Komu bowiem wpadnie dzisiaj do głowy, by tracić czas na rozważenie pokrętnej idei, głoszącej , że być dobrym czytelnikiem to sztuka, która także wymaga czasu. Ta pożałowania godna okoliczność wpływa oczywiście na autora, który wedle mego zdania najlepiej uczyni, pisząc tak jak Klemens Aleksandryjski177, mianowicie, by heretycy nic z tego nie pojęli.

177 Klemens z Aleksandrii (właśc. Titus Flavius Clemens, ok. 150-ok. 215), jeden z greckojęzycznych ojców Kościoła. W dziele Stromateis, 5,9, przypomina czytelnikom, że tworzy alegorie dla wtajemniczonych (czyli chrześcijan) z obawy, by nie sprofanować świętych prawd Ewangelii, co mogłoby się stać, gdyby dotarły one do uszu pogan. W czasach Klemensa chrześcijaństwo nie było religią oficjalną. Warto także poznać zdanie Kierkegaarda o Klemensie: „To zabawne, że Klemens z Aleksandrii zachęcał do budowania alegorii, których poganie nie potrafili zrozumieć" (Pap. III B 5).

132

Page 136: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Ciekawska czytelniczka, która czyta zakończenie każdej leżącej na nocnym stoliku książki, by się dowiedzieć, czy kochankowie zwiążą się ze sobą, będzie rozczarowana. Bo owszem, kochankowie się ze sobą zwiążą, lecz mój przyjaciel, który takżejest mężczyzną, pozostanie samotny. A że nie można tego jednocześnie uzasadnić bagatelnym przypadkiem, sprawa wygląda naprawdę poważnie dla goniących za małżeństwem dziewcząt, które gdy tylko muszą wykreślić z planów jakiegoś mężczyznę, zmniejszają prawdopodobieństwo swej „przyszłości". - Być może zatroskany ojciec zacznie się obawiać, by jego syn nie wkroczył na drogę, którą idzie mój przyjaciel. Stwierdzi zatem, że książka nie pozostawia wrażenia harmonii i że nie jest wykończonym rynsztunkiem, pasującym na każdego muszkietera. - Geniusz jednego sezonu uzna, że opisany w książce wyjątek stwarza zbyt wiele problemów i bierze sprawę zbyt poważnie. -Miły przyjaciel domu na próżno będzie tu szukał objaśnienia codziennych rytuałów lub uświęcenia wróżb z herbacianych fusów. -Rzetelny obrońca rzeczywistości dojdzie zapewne do wniosku, że to wszystko jest o niczym. - Doświadczona swatka znajdzie książkę chybioną, bo najciekawsze jest przecież to, co ma zrobić dziewczyna, „by uczynić mężczyznę szczęśliwym". A że taka dziewczyna istnieje, a w najgorszym razie kiedyś istniała, nasza swatka jest święcie przekonana i opowiada o tym w bardzo przyjemny sposób. -Jego Ekscelencja skonstatuje, że książka jest zbyt filozoficzna. Myśl Jego Świątobliwości na próżno będzie szukała tego, czego masy dzisiaj tak bardzo łakną, mianowicie idei spekulatywnych. - Drogi Czytelniku! Długo możemy o tym mówić unter uns, gdyż z pewnością potrafisz zrozumieć, że wcale nie jest moim celem, by te głosy zjawiły się w rzeczywistości. Książka nie zyska przecież wielu czytelników.

Zwykłemu recenzentowi dostarczy upragnionej okazji, by precyzyjnie objaśnić, że nie jest ani komedią, ani tragedią, ani powieścią, eposem, epigramem ni nowelą, a także iż niewybaczalnym błędem są bezowocne próby powiedzenia: raz, dwa, trzy178. Nie zrozu-

178 Chodzi najprawdopodobniej o heglowskie kategorie tezy, antytezy i syntezy. Zawarte w tekście Powtórzenia krytyczne aluzje do Hegla i duń-

133

Page 137: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

mie porządku książki, bo nie pojmie, że jest pisana na wspak. Zamysł książki również nic mu nie powie, gdyż recenzent na ogół objaśnia egzystencję w taki sposób, że uśmierca zarówno ogół, jak i jednostkę. Lecz wymagać od przeciętnego recenzenta, by zainteresował się dialektycznym bojem, gdzie wyjątek staje przeciw ogółowi, tymi wielkimi i skomplikowanymi procedurami, w których wyjątek szturmuje i wykazuje swe uprawnienia - nieuprawniony wyjątek bowiem po tym można poznać, że obchodzi ogół z daleka - to zapewne żądać zbyt wiele.179 Taki pojedynek jest bardzo dialektyczny i zniu-ansowany i zakłada absolutną biegłość w dialektyce ogólnej. Wymaga również zręczności w parowaniu pchnięć -jednym słowem,jest równie trudny jak pragnienie, by zabić człowieka i jednocześnie pozostawić go przy życiu. Po jednej stronie stoi wyjątek, po drugiej ogół. Ich pojedynek jest niezwykłym konfliktem między gniewem i niecierpliwością ogółu wobec kłopotu, jaki sprawia wyjątek -a upodobaniem ogółu do wyjątkowości. Gdyż w końcu ogół raduje się z istnienia wyjątku równie mocno jak niebo z istnienia nawróconego grzesznika, który jest mu milszy niż dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych180. Po drugiej stronie staje zacięcie i upór wyjątku, wraz z jego słabością i chorobą. W owych zapasach ogół zmaga się z wyjątkiem, zmaga się w walce, a ten pojedynek wzmacnia siły wyjątku. Jeżeli wyjątek nie potrafi wytrzymać nacisku, to i ogół mu nie pomoże, tak jak niebo nie może pomóc grzesznikowi, który nie

skich heglistów są ściśle związane z podziałem Constantiusowej noweli na trzy części, jako ironiczną dekonstrukcją heglowskiej „triady". Także w ten sposób autor Powtórzenia pragnął wykpić „bezowocne" (tak brzmiał wcześniejszy podtytuł pracy) wysiłki niemieckiego filozofa ijego zwolenników.

179 Autor książki polemizuje tu ze stanowiskiem heglowskim, zakładającym wyższość tego, co ogólne, uniwersalne, nad tym, co jednostkowe, wyjątkowe.

180 Jest to aluzja do Ewangelii wg św. Łukasza 15,7: „Powiadam wam. Tak samo w niebie większa będzie radość z j ednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia".

134

Page 138: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wytrzymuje cierpień pokuty. Zwyciężyć zaś może tylko energiczny i konsekwentny wyjątek, który, walcząc z ogółem, zakwita jednocześnie jak kwiat na jego łodydze. Dzieje się to tak: rozmyślając nad własną sytuacją, wyjątek objaśnia zarówno siebie, jak i ogół. Zmieniając siebie, działa dla dobra ogółu. Objaśniając siebie samego, wyjaśnia to, co ogólne. Wyjątek rozpatruje zarówno ogół, jak i siebie, i gdy ktoś pragnie studiować ogół, wystarczy, by wziął pod uwagę uprawniony wyjątek181, który z większą wyrazistością niż ogół ujawni wszystko. Uprawniony wyjątek żyje w zgodzie z ogółem, ale ogół jest z gruntu polemicznie nastawiony wobec wyjątku. Bo ogół nie pragnie ujawnić aprobaty dla wyjątku, o ile wyjątek nie zmusi go do tego. Jeżeli zaś wyjątek nie potrafi tego dokonać, oznacza to, że jest wyjątkiem nieuprawnionym - stąd mądry ogół nie spieszy się z uznaniem każdego wyjątku. Jeżeli niebo raduje się bardziej z jednego nawróconego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, to przecież grzesznik nie wie o tym od samego początku. Odwrotnie, na początku odczuwa tylko gniew niebios i dopiero na końcu potrafi je skłonić, by oznajmiły dobrą nowinę.

Z biegiem czasu jest się znużonym wieczną gadaniną o ogóle, która powtarza się jak najnudniejszy banał. Zajmijmy się zatem wyjątkami. Jeżeli nie uda ich się wyjaśnić, będzie to oznaczało, że nie umiemy także wyjaśnić spraw ogólnych. Na ogół nie zdajemy sobie sprawy z tych trudności, gdyż nikt nie myśli o ogóle z zaangażowaniem, lecz wyłącznie płytko i lekko. Wyjątek zaś myśli o ogóle intensywnie i z energią.

Jeżeli postąpimy jak nasz wyjątek, uzyskamy nową tabelę rang182, a opuszczony wyjątek, o ile jest chłopcem do rzeczy, odzys-

181 Pytanie o uprawniony wyjątek i j ego izolację od tego, co ogólne, zostało postawione w wydanym jednocześnie z Powtórzeniem dziele Bojaźń i drżenie (por. „Problemat I: Czy może istnieć teleologiczne zawieszenie etyki?", w: S. Kierkegaard, Bojaźń i drżenie, tł. J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1969, s. 55-71) .

182 Patrz przyp. 8.

135

Page 139: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ka cześć i honor, podobnie jak zaniedbana przez złą macochę dziewczynka z bajki.

Poeta jest takim wyjątkiem. Wskazuje drogę do naprawdę arystokratycznych wyjątków: do wyjątków religijnych. Poeta jest w ogóle wyjątkiem. Poetę i jego dokonania spotyka zazwyczaj aprobata. Sądziłem, że jest rzeczą wartą zachodu powołać go do życia. Młodzieniec, którego przedstawiłem, jest poetą. Więcej nie potrafię uczynić. Bo choć umiem - z wielkim wysiłkiem - wyobrazić sobie poetę i utrwalić go na papierze, sam nie jestem poetą, moje zainteresowania są ulokowane gdzie indziej.

Moje zadanie pociąga mnie wyłącznie z powodów estetycznych i psychologicznych. Owszem, ja także wystąpiłem w książce, lecz gdy spojrzysz uważnie, drogi Czytelniku, łatwo zauważysz, że byłem wyłącznie dobrym, pomocnym duchem, zupełnie wobec chłopca obojętnym i nader odległym od tej postaci, której się obawiał. To była pomyłka i sam ją spowodowałem - by w ten sposób móc go lepiej przedstawić. Każdy ruch, jaki zrobiłem, był skierowany w jego stronę, tylko jego miałem in mente [łac. na uwadze], każde moje słowo było albo dźwiękiem brzuchomówcy, albo związane było z nim. Nawet kiepskie żarty i dowcipy powstawały ze względu na niego. Nawet te fragmenty, które kończą się melancholijnie, wskazują na niego i na jego przeżycia. W ten sposób mamy do czynienia z ruchem czysto lirycznym. Należy w nim widzieć to, co mówię, choć niezbyt jasno. Dopiero dzięki moim słowom można go lepiej zrozumieć. Zrobiłem dla niego, co mogłem, podobniejak teraz służę tobie, drogi Czytelniku, znowu będąc kim innym.

Walka z egzystencją rozpoczyna życie poety. Stawką jest znalezienie spokoju lub uzasadnienia, poeta bowiem zawsze musi przegrać pierwszy pojedynek, a jeżeli chce wygrać od razu, ujawnia, że nie ma uzasadnienia. Mój poeta znalazł uzasadnienie dzięki temu, że w momencie, w którym zapragnął siebie zniszczyć, uniewinniła go rzeczywistość. Jego dusza wzbogaciła się o religijny ton, który go unosi, choć nigdy nie doprowadzi do przełomu. Przykładem tego jest dytyrambiczna radość ostatniego listu, radość bez wątpienia zbudowana na religijnym nastroju, który pozostanie wewnętrzną

136

Page 140: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

żarliwością. Zachował ten nastrój dla siebie. Jak tajemnicę, której nie potrafi wytłumaczyć, choć tajemnica może poetycko objaśnić rzeczywistość. Tłumaczy więc to, co ogólne, jako powtórzenie, choć sam rozumie powtórzenie w inny sposób. Choćby rzeczywistość stała się powtórzeniem, dla niego właściwym powtórzeniem będzie dopiero spotęgowana świadomość.

Był zakochany, jak przystało poecie. Ale zakochanie było dwuznaczne: szczęśliwe i nieszczęśliwe, komiczne i tragiczne. Jeśli chodzi o dziewczynę, rzecz była komiczna: na początku był poruszony sympatią, potem cierpiał, bo ukochana cierpiała. Jeżeli myli się, jego śmieszność stanie przed nami w całej okazałości. Jeżeli zaś przypatrzy się sam sobie, zbliży się do tragedii, także gdy weźmie, w innym znaczeniu, swą miłość za ideał. Zachowa wspomnienie miłości idealnej i potrafi je wyrazić, ale wyłącznie jako nastrój, gdyż zabraknie mu faktów. Posiada świadomość faktów, a raczej nie ma świadomości, jedynie dialektyczną elastyczność, która czyni go producentem nastrojów. Ale ta produkcja jest tylko zewnętrznym zajęciem. Naprawdę interesuje go trudna do określenia religijność. Ruch w pierwszych listach, przynajmniej niektórych, był już bliski religijnego wyjścia, lecz w momencie gdy ustąpiło chwilowe zawieszenie183, otrzymał siebie z powrotem -jako poetę, religijność zaś spoczęła w ziemi, a raczej stała się niewyrażalnym fundamentem.

Nie zostałby poetą, gdyby miał mocniejsze podstawy religijne. Wówczas wszystko otrzymałoby sens religijny. Wydarzenie, w które został uwikłany, miało dla niego znaczenie, lecz gdyby sprzeciw nadszedł z góry, osiągnąłby inną siłę, nawet gdyby ją zdobył za cenę bolesnego cierpienia. Wówczas zacząłby działać z nową, żelazną konsekwencją i niezłomnością i zdobyłby stopień świadomości, którego by nie porzucił. Nowa świadomość nie byłaby dwuznaczna, lecz przejrzyście poważna, gdyż zdobyta przez niego - wobec Boga. W tym momencie wielki problem skończoności okazałby się nieważny, a najistotniejsza (w głębszym znaczeniu tego słowa) rzeczy-

183 W Bojaini i drżeniu opisane jest teleologiczne zawieszenie etyki. Tutaj chodzi o zawieszenie poetyckiej aktywności bohatera Powtórzeńia.

137

Page 141: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wistość nie wzruszyłaby go wcale. W sensie religijnym wyczerpałby wszystkie straszliwe konsekwencje, jakie mógł znaleźć w tym wydarzeniu. Gdyby rzeczywistość okazała się inna, wcale by się nie zmienił. Podobnie by było, gdyby nastąpiło najgorsze, coś, co mogłoby wzmóc jego przerażenie jeszcze bardziej niż to, co dotąd się stało. Wówczas z religijną bojaźnią i drżeniem184 - ale także z wiarą i zaufaniem - pojąłby, co czynił od samego początku, a zatem, do czego się w konsekwencji zobowiązał, chociaż to zobowiązanie prowadzić miało do dziwnych rzeczy. Dla młodzieńca, który był poetą, jest charakterystyczne, że nie osiągnąłjasnego wizerunku swojego uczynku, właśnie dlatego że zarówno chciał go zobaczyć, jak i nie pragnął tego w sferze zewnętrznej i widzialnej, a zatem zarówno chciał, jak i nie chciał widzieć. Natomiast jednostka religijna w sobie znajduje odpoczynek i odrzuca dziecinne żarty rzeczywistości.

Mój drogi Czytelniku! Widzisz teraz, że cała sprawa dotyczy młodego człowieka, wobec którego jestem jedynie skromną postacią, podobnie jak położna wobec dziecka, co właśnie przyszło na świat. Tak jest: prawie go urodziłem, przemawiam zatem jako starszy. Moja osobowość była tylko psychologiczną przesłanką, umożliwiającą mu dojście tam, gdzie nigdy sam by nie dotarł. Drugim elementem była naturalność, z jaką się poruszał. Był zatem od początku w dobrych rękach, a drażniłem się z nim jedynie dlatego, by miał się okazję pokazać. Od pierwszego spojrzenia uznałem, że jest poetą, choćby dlatego że wydarzenie, które nie naruszyłoby spokoju i ładu bardziej pospolitego człowieka i nie stałoby się dla niego niczym szczególnym - dla młodzieńca nabrało wręcz globalnego znaczenia.

Chociaż to ja wypowiadam się najczęściej na tych stronicach, zechciej, drogi Czytelniku (gdyż Ty rozumiesz wewnętrzny stan

184 Jest to aluzja do wspomnianej problematyki teleologicznego zawieszenia etyki w Bojaini i drżeniu. Por. także Pawłowy List do Filipian 2,12: „A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma".

138

Page 142: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

i poruszenia duszy - i dlatego nazywam Ciebie „drogim"), przede wszystkim młodzieńca zaszczycić swą uwagą. Z pewnością dobrze zrozumiesz wielokształtność jego przemiany i choć czasem poczujesz się nieswojo, nieco oszołomiony nagłym zanurzeniem w nastroju, przekonasz się w końcu, że wszystko zostało tu zmyślnie dopasowane jedno do drugiego, a każdy nastrój jest na swoim miejscu. To główna sprawa, gdyż tak ważnajest tutaj liryka. Być może od czasu do czasu jakiś kiepski dowcip czy rozwlekły spór przeszkodzi Ci w uważnej lekturze, lecz po chwili zapewne i z tym się pogodzisz.

Oddany Ci Constantin Constantius

Page 143: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 144: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

O Roku astronomicznym Johana Lućhdga Heiberga

Polemika i dialog były ulubionymi chwytami Kierkegaarda. Jego twórczość ma charakter intertekstualny. Jest bogato inkrustowana cytatami z greckiej mitologii i Biblii, zawiera aluzje do europejskiej literatury - niemieckiej, włoskiej, angielskiej i, oczywiście, duńskiej. Aby w pełni zrozumieć pisarstwo Duńczyka, należy poznać teksty tych, przeciw którym pisał. Jego ulubionymi przeciwnikami byli duńscy hegliści, szczególnie Johan Ludvig Heiberg. Zamieszczony w piśmie „Urania" krytykujący Powtórzenie tekst Heiberga stał się przedmiotem ataku Kierkegaarda: skłonił go do napisania Listu otwartego Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga i Przedmów.

Rodzice Johana Ludviga Heiberga (1791-1860) zajmowali się twórczością literacką. Ojciec, Peter Andreas, pozostawał pod wpływem Woltera i rewolucji francuskiej. W swych pismach i dramatach „szydził z króla i arystokracji". Za „obrazę majestatu", czyli naruszenie ustaleń cenzury, został w roku 1800 dożywotnio wydalony „z ziem i prowincji królestwa Danii". (Dodajmy, że w 1999 roku duński PEN-Club ustanowił nagrodę dla duńskiego intelektualisty--nonkonformisty i nadał jej imię właśnie Petera Andreasa Heiberga.) Matka Heiberga, Thomasine Gyllembourg-Ehrensvard, pisała opowiadania, a w jej słynnym salonie artystycznym zbierali się intelektualiści, aktorzy i poeci. Johan Ludvigjako młody człowiek interesował się Molierem, Dantem, Tieckiem i Calderonem. Odbył

141

Page 145: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

podróże do Sztokholmu, Paryża i Londynu. W 1822 roku objął stanowisko nauczyciela języka duńskiego w Kolonii. Dwa lata później podczas berlińskich wakacji poznał Hegla. Pod wpływem lektur niemieckiego filozofa powstała książka O ludzkiej wolności {Om den Men-neskelige Frihed, 1824), pierwsza prezentacja Hegla w Danii. Odtąd pozostaje wierny ideom Niemca, łącząc filozofię z działalnością poetycką, zainteresowanie astronomią z pisaniem krotochwil, a posadę profesora logiki w wyższej szkole wojskowej ze stanowiskiem dyrektora i cenzora teatru królewskiego - oraz redaktora wielu czasopism. Dzięki swojej pozycji mógł Heiberg narzucać Duńczykom mody intelektualne lub usuwać z centrum życia kulturalnego tych, którzy -jak Kierkegaard - nie przypadli mu do gustu.

Wydana przez Heiberga „Urania, rocznik 1844" (Kopenhaga 1843) ma 285 drukowanych na czerpanym papierze stronic i zawiera następujące pozycje: Kalendarz nieba na rok 1844, dla orientacji w obrotach i pozycjach ciał niebieskich pióra wydawcy i tegoż Rok astronomiczny. Następnie znajdziemy tu Rok kościelny autorstwa duńskiego heglisty, teologa Hansa Martensena, utwór Plejady elfów (Idylla) napisany przez Christiana Winthera, a także Kastora i Polluksa. Nowelę napisaną przez autorkę,, Codziennej historii" - ową autorką była matka Heiberga. Każda stronica rocznika była ujęta w czarną ramkę, a ongi biała, dziś przyżółcona okładka obficie zdobiona złotem. Wszystkie utwory wypełniające rocznik mają coś wspólnego z gwiazdami.

Rok astronomiczny zawiera krytyczne omówienie Powtórzenia. Autor Roku głosi pochwałę harmonii, rytmiczności natury i dopasowanego do niej ziemskiego życia. Kładzie nacisk na analogię między grecką mitologią a astronomią. Wykładając własną kosmogonię, idzie śladami Kanta i Hegla. Zakłada, że wszechświat jest zbudowany apriorycznie i systemicznie. W Allgemeine Naturgeschichte und Theorie des Himmels (1775) twierdzi Kant, że dalekie planety albo już są zamieszkane przez istoty rozumne, albo też kiedyś będą przez nie zamieszkane. Tę myśl przeniósł do swego eseju Heiberg. Nawiązanie do Filozofii przyrody czyni także z Hegla sprzymierzeńca Heiberga. Aprioryczności i systemiczności trzech myślicieli przeciwstawił

142

Page 146: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Kierkegaard egzystencjalny eksperyment psychologiczny, gdzie nic nie jest dane z góry, jedynie to, że wynik będzie niepewny.

W jednym z artykułów Heiberg określił „Uranię" jako „prezent noworoczny". Pojęcie dzieła literackiego jako „noworocznego podarunku" przyszło do Danii z Niemiec, gdzie było „chwytem reklamowym" młodych, walczących o uznanie romantyków. Książka potraktowana jako „prezent pod choinkę" miała ułatwić wprowadzenie do Danii (a może tylko do Kopenhagi?) francuskich i niemieckich idei i umożliwić propagandę europejskiej estetyki wśród „estetycznie wykształconych" czytelników. Takim pretekstem posłużył się na przykład Henrik Hertz, przedstawiciel „złotego wieku" kultury duńskiej, publikując Anonym Nytaarsgavefor 1832 {Anonimowy prezent noworoczny na rok 1832). W mającym poetycką formę utworze wyraził poparcie dla Heiberga w jego walce ze „stojącą na klasycznych pozycjach stroną Oehlenschlagera". Kolejny utwór Hertza, Foraarets Nytaarsgavefor 1833 {Wiosenny prezent noworoczny na rok 1833) jest romantyczną próbą przeciwstawienia natury - religii. W roku 1836 wydał kolejny „prezent noworoczny", zatytułowany Kjcerligheds Veje. Nytaarsgavefor 1836 {Drogi miłości. Prezent noworoczny na rok 1836).

Także inni pisarze nie gardzili „podarunkami noworocznymi". Przyjaciel Kierkegaarda poeta Hans Peter Holst wydawał własne Nytaarsgaver i nie kto inny, jak „H. Ch. Andersen wzbogacał w latach 1835, 1836 i 1837 «prezenty noworoczne» [Holsta], dając mu po 2-3 wiersze do każdego numeru..." (jak pisze Henning Fenger w Kierkegaard-Myter og Kierkegaard-Kilder, Odense 1976, s. 238).

Heiberg bardzo ucieszył się z Hertzowego Anonimowego prezentu noworocznego na rok 1832. Obaj panowie H. uznali ten gatunek za doskonałą metodę kształtowania estetycznego smaku czytelników. Umacniał bowiem pozycję nadawcy - czytelnikowi narzucał postawę wyznawczą, naśladowczą, w istocie konserwatywną. Nie mogło to ujść uwagi Kierkegaarda.

Page 147: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 148: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Johan Ludvig Heiberg jako krytyk Kierkegaarda

Rok astronomiczny

Page 149: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 150: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Czym jest rok, wszyscy wiedzą. Nie jest przecież od rzeczy głębiej zbadać jego znaczenie. Gdy powiadamy: „rok to określenie 365 lub 366 dni", ustalamy jego długość. Nie mówimy wtedy nic o roku jako takim. Rok bowiem nie tylko oznacza liczbę dni, ale także ich jakość. Sam w sobie wzbudza zainteresowanie nie tylko ową liczbą, ale także zamkniętym obiegiem okresowych przemian, które - przynosząc zmiany - nadają wartość dniom. W najogólniejszym znaczeniu rok, łacińskie annus, oznacza okres, w którym każde pojęcie stopniowo osiąga zamierzoną postać i dobiega końca.1 W ten sposób powraca do swych początków, by od nowa rozpocząć proces ewolucji.

Kształty roku są zmienne. Wszystko zależy od jego znaczenia. Tak zwany rok platoński wynosi 25 tysięcy lat.2 W tym czasie Zwierzyniec Niebieski czyni pełny obrót, by wrócić do pozycji, z której wyszedł - powrócić do siebie. Poeta Henrik Hertz 3 mówi o „wiosennym dniu noworocznym", łączy więc coroczne odrodzenie z epoką prawdziwszą niż ta, której początek zaznaczamy datą 1 stycznia4. Każ-

1 Podczas tworzenia swojej kosmologii Heiberg był wyraźnie inspirowany systemiczną dialektyką heglowską.

2 Obecnie uważa się, że pełny cykl znaków Zodiaku trwa prawie 26 tysięcy łat.

3 Henrik Hertz (1798-1870), poeta, prozaik i dramaturg pozostający pod wpływem m.in. Arystofanesa, Bellmana i - Heiberga.

4 Hertz w wydanym w Kopenhadze w 1833 roku tomie poezji pod tytułem ForaaretsNytaarsgavefor 1833 {Wiosenny prezent noworoczny na rok 1833)

147

Page 151: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

dy, kto uważnie śledzi decydujące daty własnego rozwoju, z pewnością uznaje za „prawdziwe dni nowego roku". Okres, który przebiega między takimi dwoma „dniami noworocznymi", czas, który j e jednocześnie dzieli i łączy, będzie dlań prawdziwym rokiem. Przecież w wyniku własnego rozwoju doszedł do czegoś w ciągu tego roku. Zakreślił koło, a otrzymany wynik stał się dlań nowym punktem wyjścia do działań skierowanych w stronę nowych obrotów i nowej sfery. Jakościowo rzecz biorąc, każdy człowiek ma własną miarę i na własną rękę określa czas. Także ludzkość zna swoją miarę: za każdym razem, gdy w rzeczywistym „dniu noworocznym" na scenie historii pojawi się nowa idea i stopniowo zacznie realizować własne przeznaczenie, by w końcu całkowicie zamknąć swój obrót, mówimy o przebiegu roku historycznego na scenie świata. Nie dającym się zetrzeć pismem zapisał on tablicę ludzkich wspomnień, a zrobił to o wiele lepiej niż przypadkowe rocznice, bezskutecznie skłaniające naszą pamięć do zachowania ich w umyśle.

Lecz pomińmy teraz nieskończone zróżnicowanie treści, sprawiające, że ludzkość ijednostka posiadają odrębne kalendarze, które tak różnie mówią o przeszłości i o tym, że lata raz są długie, raz krótkie. Zgódźmy się, że istnieje j eden rok, wspólny dla wszystkich: rok astronomiczny, zwany krócej rokiem. Prostą i naturalną tego przy-czynąjest fakt, że by zrozumieć odmienne rachuby czasu, trzeba się zgodzić, że nie można tego dokonać bez zredukowania ich dojednej , neutralnej i pozbawionej jakichkolwiek cech jakościowych liczby.

już w tytule określił wiosnę jako „prawdziwy" początek roku, związany z ożywieniem w przyrodzie. „Wiosna" kontra dzień noworoczny (obchodzony według chrześcijańskiego kalendarza) to przeciwstawienie natury - wierze, a szerzej - kulturze chrześcijańskiej. Ten sam wątek podjął w 1852 roku Hans Christian Andersen, pisząc Aarets Historie (Dzieje roku). Bohater utworu, stary wróbel „z białym czubem" (jest to prawdopodobnie aluzja do Heiberga lub Hertza), powiada: „Tak, tak, [ludzie] na pewno się omylili! [...] Mają teraz coś takiego, co nazywają kalendarzem, to ich własny wynalazek i według tego wszystko ma się odbywać, ale tak nie jest; rok zaczyna się, kiedy przychodzi wiosna, to jest naturalny bieg przyrody i według tego zawsze wszystko obliczam!" (H. Ch. Andersen, Baśnie, tł. S. Beylin i j . Iwaszkiewicz, Poznań 1999, s. 5).

148

Page 152: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Gdyjakiś człowiek chce opowiedzieć komuś o pewnym zdarzeniu, o wiele prościej jest powiedzieć na przykład tak: miało to miejsce „12 czerwca 1843 roku, o godzinie 6 po południu", choćby pragnęło się powiedzieć, że zdarzyło się to „tego i tego dnia, w owej chwili, gdy ukochana zgodziła się wyjść za mnie, otwierając nową epokę w moim życiu". Lecz wiążąca nas konieczność określenia czasu na zawsze pozostanie zewnętrzną i prozaiczną stroną sprawy, nawet wtedy gdy pragnie opisać sprawy wyższe od owych ściśle prywatnych - na przykład historię powszechną. Niejest to bynajmniej jedyny punkt widzenia, z którego można obserwować rok astronomiczny. Obok niego istnieje inne, głębsze uzasadnienie.

Rok bowiem, jak już zauważyliśmy, jest nie tylko zwykłym oznaczeniem pewnej liczby dni, ale określa także ich jakość. Nie można temu zaprzeczyć ani w wypadku roku astronomicznego, ani roku kalendarzowego. To określenie jakości jest wspólne wszystkim i wszystkich obowiązuje - a zatem musi mieć bardziej abstrakcyjny charakter niż określenia obowiązujące grupy i jednostki, w których ulega przemieszczeniu i indywidualizacji. Cykl pór rok u jakościowo określa rok astronomiczny, i to niezależnie od tego, czy odnosi się do przemian ziemskich (myślę o okresach wegetacji oraz rzeczach nieskończenie większych, które wegetacja za sobą pociąga, a które odnoszą się do życia moralnego i fizycznego) - czy też określamy cykl pór roku szerzej, bardziej kosmicznie, mając na myśli takie niebieskie fenomeny, jak różne pozycje Słońca wobec Ziemi i gwiazd stałych5.

W obu przypadkach rok tworzy naturalny odcinek, gdyż pory roku, odniesione zarówno do Ziemi, jak i do Kosmosu, kończą swój obrót wewnątrz określonych granic. Przy końcu roku możnaje znaleźć w punkcie wyjścia, przygotowane do tego, by wszystko w następnym roku mogło się powtórzyć. Rok polega więc zarówno na przemianie, jak i na. powtórzeniu.

5 Stellae fbcae świecą własnym światłem, podczas gdy planety odbijają światło słoneczne. W starożytności uważano gwiazdy stałe za złote gwoździe, solidnie przybite do niebieskiego firmamentu.

149

Page 153: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Przemiany zachodzą w ciągu jednego roku. Pory roku wcale siebie nie przypominają, ba, każdy dzień, każda godzina różnią się od siebie w szczegółach. Każda chwila posuwa wegetację o krok naprzód, zarówno wtedy, gdy przyroda się budzi, jak i kiedy zamiera. Każda chwila ukazuje nam Słońce i gwiazdy w nowym położeniu. Nieustanna przemiana jest co roku identyczna; przemiana staje się więc powtórzeniem. Ale w ciągu jednego roku trudno zobaczyć powtórzenie. Ukazuje się ono w nieskończonym ciągu lat, gdyjeden okres po prostu powtarza drugi. A przecież wydaje się, że nie istnieje powtórzenie w ścisłym znaczeniu tego słowa. Ziemskie przemiany pór roku podlegają bezwyjątkowej regule: nigdy się nie zdarza, by drzewa zazieleniły się zimą, a zasnęły latem. Jedno lato nigdy nie przypomina innego pod względem temperatury lub łagodności powietrza. Podobniejest z zimą. Meteorologia zna przeogromne zmiany. Przecież nigdy nie można stwierdzić z pewnością, jaka będzie jutro pogoda, a nawet jaka będzie za godzinę.

Te przemiany ^przypadkowe - przynajmniej my takje odbieramy. Nie tworzą żadnego cyklu, nie zakreślają koła, podczas którego konkretna zmiana stopniowo przechodzi wszystkie fazy. Taka przemiana unika spojrzenia rozsądku. Brakjej spokoju, który regularna zmiana zsyła psychice. Dlatego przemiana owa zasługuje raczej na nazwę niepokoju niż zmiany. Te ostatnie zakładają istnienie reguł. Co roku można napotkać niepokój i towarzyszącą mu niepewność. Jedynym powtórzeniem stają się wówczas - niepokój i niepewność. Prawdziwa przemiana się nie pojawia, nawet gdybyśmy sądzili, że jest towarzyszem powtórzenia.

Inaczej dzieje się przecież, gdy spojrzymy z kosmosu na pory roku, choćby nawet końcowy rezultat miał pozostać ten sam. Tutaj jesteśmy poza meteorologią. Przypadek zupełnie zniknął. Z tego punktu widzenia rokjest w pewnym sensie powtórzeniem, a w pewnym - przemianą, którą można nazwać zmianą, gdyż przebiega według określonych praw i można ją przewidzieć z całkowitą pewnością. Powtórzenie pojawia się w relacji Ziemi, Słońca i gwiazd stałych, których pozycje wobec siebie pozostają takie same każdego roku o tej samej porze. W każdym razie zmiany zachodzące z roku na rok

150

Page 154: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

są tak małe, że nie można ich zauważyć gołym okiem. Nie mają zatem wpływu ani na pojmowanie, ani na przeżywanie roku. Sekunda, w której Słońce lub stała gwiazda wstaje co roku o tej samej porze, jest tą samą sekundą, jaka istniała rok wcześniej i jaka za rok nadejdzie - chociaż widzimy, jak ciała niebieskie wschodzą i zachodzą na kopenhaskim horyzoncie. Nieznaczne przemiany będą widoczne dopiero po długim czasie. Temu właśnie spróbowano zaradzić, tworząc co cztery lata rok przestępny, w którym wszystko powraca do poprzedniego stanu, jeszcze zanim ktoś odczuł różnicę. Obliczając dłuższe okresy, unikamy roku przestępnego, by zapobiec mniejszemu błędowi, gdyż regularnie powtarzający się rok przestępny to, prawdę mówiąc, zbyt wiele.

Dzięki temu niewielkie zmiany w pozycji Słońca, mierzone o tej samej porze w ciągu wielu lat, nigdy nie urosną do takiej wielkości, która by w jakikolwiek, choćby najmniejszy sposób mogła wpłynąć na nasze przeżywanie roku. Jeżeli chodzi natomiast o zmiany w pozycji gwiazd stałych, trzeba czekać tysiące lat, nim zostaną zauważone przez kogoś, kto nie jest astronomem. Tymi gwiazdami kieruje powtórzenie.

Zmiana jest cechą Księżyca i planet, żeby już nie wspomnieć o kometach. Ze względu na istnienie tych ciał niebieskich żaden rok nie przypomina innego. Wciąż obiegamy Księżyc, ale prawie nigdy nie zdarza się to tego samego dnia w ciągu następujących po sobie lat. Ten sam miesiąc zaczyna się w jakimś roku w nowiu, a w innym - w pełni, i tak dalej. Ta okoliczność nie pozostaje bez wpływu na interesującą zmianę oblicza różnych lat. Inaczej wygląda zrównanie dnia z nocą, gdy krótka noc zostaje oświetlona przez osłabiony dziennym światłem Księżyc, jeszcze inaczej, gdy czarna północ sama zamienia się w przyjazny przedświt, którego czerwony blask łączy się z niebieskim niebem za pomocą tęczy, bogatej w barwę pomarańczową, żółtą i zieloną. Wiadomo, jak bardzo chwalimy Księżyc we wrześniu, kiedy jego pełnia przypada na początek miesiąca, jeszcze za panowania lata. Noce są wciąż gorące. To wszystko znika pod koniec miesiąca, gdyż zimajest temu niechętna.

151

Page 155: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Jeszcze większe zmiany powodują planety. Przez wiele lat Jupiter upiększa nasze letnie noce. Blednące gwiazdy stałe są ledwo o tej porze dostrzegalne. Jupiter błyszczy jak Król Nocy, osobiście nagradzający poddanych. Gdy pojawi się zimą, sprawia o wiele mniejsze wrażenie. Po pierwsze dlatego, że nie jest już absolutnym władcą nieba, gdyż Syriusz i inne gwiazdy stałe sąjego rywalami, po drugie, gdyż ludzie zwracają w okresie zimy mniejszą uwagę na naturę i mniej sąjej przyjaźni.

Niekiedy planeta potrafi tkwić wysoko na niebie i błyszczeć mocnym światłem przez całą noc. Kiedy indziej jakby nas unikała. Niezauważona, szybko się oddala za horyzontem, zupełnie zakryta mgłą. W tym roku Wenus pojawi się w środku maja jako gwiazda wieczorna na zachodniej półkuli nieba, i to tak wysoko, że zajdzie dopiero po północy - taki fenomen nie zdarzył się w ciągu wielu poprzednich lat. Jednocześnie zbliży się do niej Mars. Podobnie uczynią piękni bliźniacy, Kastor i Polluks. Ta konstelacja przypomina naszyjnik: Mars jest rubinem, Wenus - szafirem, a Kastor i Polluks - brylantami. Nieobecność Księżyca podwoi światło konstelacji, a noc wiosenna uczyni widok jeszcze piękniejszym. Jeśli ktoś w tym roku zaniedba przypatrzenia się owemu rzadkiemu widowisku, niechaj nie sądzi, że spektakl zostanie powtórzony za jego życia.

Nie trzeba nawet mówić o zmianie, którą przynosi nagłe i z reguły nieoczekiwane pojawianie się i znikanie komet. Doskonale jest wszystkim znana. To, co powiedziano powyżej, wystarcza, by stwierdzić, że w królestwie Księżyca, planet i komet każdy rok jest inny. Zachodzą tu szybkie przemiany; zupełnie inaczej jest w sferach słonecznych i gwiezdnych.

A przecież przy dokładniejszym zbadaniu okaże się, że te przemiany są jedynie iluzją. Powstały one stąd, że przypadkowo uznaliśmy rok słoneczny za okres, za pomocą którego możemy je mierzyć. Rok słoneczny jest jednak przydatny tylko w przypadku obliczania ruchu Słońca i gwiazd stałych, które zmieniają pozycje pod wpływem działalności Słońca. Nie nadaje się on natomiast do bada-

152

Page 156: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nia tych ciał niebieskich, które nie są rządzone cyklem słonecznym i które - właśnie dlatego - nie mogą zająć wszystkich pozycji wobec Słońca i Ziemi, czyli uczynić pełnego obrotu w ciągu roku słonecznego. Rok słoneczny nie jest ich rokiem. Posiadają inny czas, podczas którego rozpoczynają swój, pełen zmian, obrót. Wynika stąd, że zmiany w istocie są powtórzeniem - choć trwają dłuższy okres niż ten, którego potrzebuje Słońce i gwiazdy stałe. Żyjący w piątym wieku przed Chrystusem grecki astronom Meton nazwał ten okres „złotą liczbą". Określił bieg Księżyca na dziewiętnaście lat. W tym czasie Księżyc powtarza swoje pozycje wobec Słońca i Ziemi w taki sposób, że nów i pełnia przypadają na te same dni roku. Także zaćmienia Księżyca ów porządek naśladują.

Oczywiście, i tutaj mogą pojawić się drobne błędy, które zmniejszymy, wydłużając okres powtórzenia. Okres metonskijest tak dokładny, że pragnąc ustalić ruchy i pozycje Księżyca w roku obecnym, równie dobrze możemy użyć w tym celu dziewiętnastoletniego, jak i tegorocznego kalendarza. Jak długo sądzono, że Księżyc ma wpływ na pogodę, było rzeczą naturalną, że kalendarzowe przepowiednie nie były niczym innym niż opisem zbadanej dziewiętnaście lat temu pogody. Sądzono, że musi się ona powtórzyć, skoro -o czym wiedziano - powtarzają się fazy Księżyca. Innymi ciałami niebieskimi rządzą inne okresy, często bardzo długie. Im więcej ciał niebieskich pragniemy zobaczyć tego samego dnia, o tej samej godzinie i na tych samych pozycjach - tym większe okresy wchodzą w grę. Z łatwością mogą osiągnąć setki i tysiące lat. Liczba możliwych kombinacji, zachodzących pomiędzy większością ciał niebieskich lub między wszystkimi ciałami, może skłonić do postawienia pytania, czy te możliwości zostały zrealizowane w okresie dotychczasowego istnienia Ziemi, czy też ich czas dopiero nadejdzie.

Ruch nieba w ścisłym znaczeniu tego słowa - to powtórzenie. Nie należy tutaj oczekiwać czegoś absolutnie nowego. Możliwe jest pojawienie się nowo powstałej komety lub innych gwiazd, czy też ich zniknięcie na zawsze. Ale nawet wtedy nie można być pewnym, że zdarzyło się coś zupełnie nowego.

153

Page 157: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Pewnego wieczora, gdy Tycho de Brahe6 przechodził przez dziedziniec Uraniborgu, nieoczekiwanie zobaczył wielką i jasną gwiazdę. Kilka sekund wcześniej nie było jej na niebie. W ciągu niewielu tygodni jej światło i objętość stały się jeszcze większe, nawet większe odjupi tera . Była widoczna także w dzień. Następnie zaczęła się zmniejszać, by w ciągu kilku miesięcy zniknąć zupełnie. Chociaż Brahe napisał o niej książkę De Stella Nova, nie wiadomo, czy istotnie była „nowa", czy naprawdę pojawiła się po raz pierwszy i ostatni podczas j ego życia, czyjuż nigdy nie powtórzyła swej wizyty. Być może, zjawiała się wcześniej, wcale nie będąc zauważona. Być może, jej okres jest tak wielki, że owo pojawienie się rzeczywiście było pierwszym. Być może, po raz drugi pojawi się dopiero za wiele tysięcy lat.

Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że powtórzenia, które następują w ciągu tak długiego okresu, jakim jest życie człowieka lub j ego znaczna część (nie chcę mówić o tysiącach lat), nie mogą mieć takich nudnych cech, jakie charakteryzują j e d n o powtórzenie. Przedstawiają się one naszej świadomości bardziej jako przemiany niżjako powtórzenia. Dotyczy to także wyżej omówionego dziewiętnastoletniego okresu księżycowego. Lecz z innego, ważniejszego punktu widzenia można odwrócić omawianą relację, by zapytać: czy

6 Tycho de Brahe (1546-1601; łacińska forma imienia, Tycho, pochodzi od duńskiego Tyge), astronom i alchemik duński. Wieczorem 11 listopada 1572 roku przechadzał się po dziedzińcu dworu w Herrisvad. Ujrzał wówczas na niebie nieznaną gwiazdę w gwiazdozbiorze Kasjopei. W ciągu roku gwiazda malała coraz bardziej, by wreszcie zniknąć zupełnie. Odkrycie to zostało opisane przez astronoma w sprawozdaniu De nova Stella anni 1572, wydanym w następnym roku w Kopenhadze. Cztery lata później, w 1576 r., Brahe otrzymał od króla Fryderyka II wyspę Hvin, leżącą między Zelandią a Skaane (obecnie należy ona do Szwecji). Na tej wyspie stworzył swoje „państwo" - Uraniborg, gdzie posiadał nawet własną drukarnię. Pokładając całą nadzieję w pomiarach, odrzucił naukę Kopernika, której nie potrafił udowodnić za pomocą używanych wówczas instrumentów. Heiberg był zafascynowany postacią Tycho de Brahe, tłumaczył na duńskijego łacińskie wiersze, a swemu pismu nadał tytuł „Urania".

154

Page 158: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zmiana zostaje wchłonięta przez powtórzenie? Niezależnie od tego, jak wielka jest zmiana pozycji ciał niebieskich ijak znaczny jest jej wpływ na obraz nieba, żyjący w naszej barwnej i estetycznej wizji natury, zmiennej w różnych epokach i różnych okolicznościach, nie należy zapominać, że owa różnica dotyczy jedynie wzajemnego położenia i związku tych ciał. One wciąż pozostają te same, choć zmieniają położenie i pozwalają zaistnieć różnicy. Zmiana (lub przemiana) jest zatem taka sama, jaką widzimy w kalejdoskopie, gdzie liczba zmian jest nieskończona, a przecież monotonna i męcząca, gdyż wszystkie należą do tej samej sfery zewnętrznych powiązań. Choć są one posłuszne koniecznym i konkretnym prawom natury, nie grają w naszej świadomości innej roli niż ta, którą przypisujemy przypadkowi.

Nie wahamy się nazwać przypadkiem tego, że dwaj ludzie spotykają się na ulicy, bynajmniej nie umawiając się ze sobą. W istocie należałoby to nazwać koniecznością, skoro każdy z nich szedł tą samą drogą - i w tym samym czasie - choć w przeciwnym kierunku. Podobnie możemy określić drogę ciał niebieskich jako konieczność. Jest ona zamkniętą w sobie orbitą. Pozostaniejednak przypadkiem, że dwie z nich (lub więcej) znajdują się w takiej lub innej pozycji wobec siebie. Relacja nie dotyczy bowiem praw rządzących pojedynczą orbitą, chociaż bezwarunkowo wywodzi się z tych praw.

To, co w świecie ducha nazywamy przemianą, nie jest określeniem ścisłym. W zbiorach wierszy, które różnie przedstawiają te same idee, na przykład w sonetach Petrarki do Laury, napotykamy pewną monotonię. Zmianę ujrzymy u poetów, którzy niczego nie powtarzają, lecz w każdym utworze ukazują czytelnikowi nowy punkt widzenia. Tak jest na przykład u Goethego. Oczywiście, zarówno w świecie ducha, jak i natury spotkamy większe lub mniejsze okresy, wewnątrz których jakiś obrót zostanie zakończony - by zacząć się jeszcze raz. Nowy okres będzie czymś więcej niż jedynie powtórzeniem poprzedniego. To, co przy końcu wcześniejszego było rezultatem, teraz stanie się początkiem przyszłego okresu, który będzie bogatszy od swego poprzednika. Jego przebieg i zakończenie będą zasadniczo odmienne od poprzedniego okresu, choć sam obieg możemy uznać za powtórzenie.

155

Page 159: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Kiedy kupiec zrywa dawne kontakty i z uzbieranym kapitałem rozpoczyna nowe życie w obcym kraju - wówczas otwiera nowy okres, który w całości i in abstracto [łac. ogólnie] charakteryzuje się tymi samymi fazami, jakie posiadało jego dawne życie: spotkamy tu ten sam prymitywizm początku, te same starania o zdobycie kredytu, o otworzenie interesu i tak dalej. Jednak zarówno posiadany kapitał, który kupiec znowu wprowadza do obrotu, jak i poprzednio uzyskane doświadczenie tworzą zupełnie inny początek niż wówczas, kiedy nie miał nic lub całkiem niewiele. Nowy, bogatszy początek wpłynie decydująco na przebieg nowego okresu. Innymi słowy: prawdziwa przemiana składa się z rozwoju, a to oznacza, że staje się ona nowością dzięki powtórzeniu. Za każdym razem reprodukuje swoją substancję. To, co w poprzednim rozwoju spoczywało niczym kiełek, teraz w rezultacie powtórzenia otrzymuje własną egzystencję.

Takiego rozwoju nie znajdziemy w przyrodzie, której przedmioty, niezależnie od tego, jak bardzo różnią się w szczegółach, pozostają (gdy rozważamyjejako całości) na tej samej pozycji. Oczywiście, także w świecie organicznym istnieje rozwój. Ziarno jest kiełkiem, przechodzi różne stadia, nim rozwinie się w kwiat i owoc. Ziarna, które zawiera tenże owoc, są takie same jak te, które pobudziły roślinę do życia. Nowe pokolenia roślin po prostu powtarzają to, co już zaszło. W świecie ducha każde nowe pokolenie prześciga poprzedników i z ich osiągnięć buduje rzeczywiście nowy początek - taki, który prowadzi ku temu, co nowe. Należy zatem przyznać, że zmiany, które zachodzą w przyrodzie, nie zasługują na miano przemian. W istocie rządzi nimi prawo powtórzenia. Dotyczy to szczególnie ruchu ciał niebieskich. Tu zmiany zachodzą w zmiennych i przypadkowych kombinacjach zewnętrznych, a przyroda organiczna powstaje z immanentnego rozwoju pierwszych kiełków.

Powtórzenie jest zatem pojęciem nadrzędnym. Określa ono rok astronomiczny, pomimo zachodzących w tym okresie przemian, które bądź zakończyły swój obrót, bądź też są fragmentami innych okresów, niezależnych od roku słonecznego, choć znajdują się pod jego wpływem. Czy możemy w związku z tym stwierdzić (co już

156

Page 160: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zostało powiedziane o powtórzeniu), że okresowe, coroczne zmiany są nudne i monotonne? Postąpimy wówczas niesprawiedliwie, opisując naturę za pomocą określeń należących do sfery ducha, pojęć, które nie są dla niej odpowiednie. Nudzi, oczywiście, zwykłe powtórzenie, które nie odnawia swojej zawartości. W świecie ducha, którego zasadąjest rozwój, brak rozwoju określić należyjako nieistnienie ducha. Wówczas powtórzenie znika ze świata ducha. Lecz nie wynika z tego bynajmniej, że powtórzenie, które w świecie ducha wywołało wrażenie pustki, osiągnie podobny efekt w sferze przyrody. Wobec przyrody nie zgłaszamy tych samych żądań i oczekiwań, jakie mamy wobec świata ducha. Przeciwnie. Duch imponuje niepowstrzymanym rozwojem, przyroda zaś niepowstrzymanym powtórzeniem, którym rządzą bezwyjątkowe prawa. Jedynie dla tego, kto przeprowadza empiryczne obserwacje, regularność natury jawi się jako powtórzenie. Z punktu widzenia idei jest oczywiste, że re-gularnościąjest to, co się powtarza. Gdyby nie było ono regularnością, a zatem nie miało pozostawać takie samo, myślący obserwator natury musiałby mocniej zaakcentować bycie fenomenu w niezmiennej idei, niż przybycie tego samego fenomenu dzięki okresowemu powtórzeniu.

I w przyrodzie, i w świecie ducha należy uznać powtórzenie za coś więcej niż to, co się zazwyczaj określa tym mianem. W obu sferach powtórzenie różni się od siebie. W świecie ducha obserwujemy rozwój', który powtórzenie prowadzi za sobą i który w pewnym sensie likwiduje powtórzenie. W przyrodzie natomiast obserwujemy odpoczywającą wieczność (czyli ścisłość, pewność i bezbłędność), która pozwala powtórzeniu zaistnieć i dzięki temu może odsłonić własną egzystencję.

W niedawno wydanej książce, zatytułowanej nawet Powtórzenie*7, można znaleźć piękne i celne myśli o tym pojęciu. Autor nie

7* Gjentagelsen. Et Fors0g i den experimenterendepsychologi. AfConstantin Con-stantins (Kopenhaga 1843) [przypis Heiberga]. Jak widać, Heiberg nie próbował rozszyfrować pseudonimu, choć z pewnością domyślał się lub wiedział o związku Constantiusa z Kierkegaardem.

157

Page 161: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

potrafił jednak odróżnić fundamentalnego znaczenia, jakie powtórzenie posiada w sferze natury, od jego wpływu na sferę ducha. Wskutek tego popadł w takie zamieszanie, że nakazał powtórzeniu grać w przyszłej filozofii tę rolę, jaką dzisiaj gra to, „co przez pomyłkę nazwano mediacją"8. Owszem, można powiedzieć o naturze, że dzięki regularnym powtórzeniom stwarza własną mediację. Jednak, co zaznaczono powyżej, w sferze ducha mediacja zakłada coś więcej niż zwykłe powtórzenie. Wydaje się, że autor, przypisując powtórzeniu to właśnie znaczenie, miał na oku kategorie przyrodnicze i - sam nawet o tym nie wiedząc - rozszerzył owo pojęcie poza ich granice. Można tak sądzić dlatego, że łączy on powtórzenie z terminem pochodzącym z obszaru filozofii przyrody - z ruchem. Powiada, że powtórzenie może pogodzić eleatów z Heraklitem9, czyli dwie przeciwne sobie szkoły. Jedna z nich zaprzecza istnieniu ruchu, a druga wszystko w ruch wprawia. Nie tylko w tej książce, ale i w innych, które niewątpliwie wyszły spod tego samego pióra10, autor idzie w kierunku, który można nazwać filozofią życia. Zgodne współżycie z przyrodą ma dla takiej filozofii fundamentalne znaczenie. Ale zgoda na przyrodęjest nie na miejscu, gdy się nie ceni jej powtórzeń. Pamiętając o tym, przytoczę kilka zdań z książki, odnoszących się do omawianego pojęcia rozwoju:

„Powtórzenie odpowiada w pewnym sensie temu, co Grecy nazywali «wspomnieniem». Uczyli oni, że wiedza jest wspomnieniem, nowa filozofia zaś twierdzi, że całe życie to powtórzenie. [...] Powtórzenie i wspomnienie to ten sam ruch, lecz skierowany

8 S. Kierkegaard, Powtórzenie, por. obecne wydanie, s. 37. Następne zdanie Kierkegaarda brzmi tak: „Wprost nie do wiary, jak wiele szumu zrobiono wokół mediacji w heglowskiej filozofii i jak wiele zwariowanego gadulstwa zyskało cześć i honor pod tym szyldem". Te zdania nie mogły przypaść Heibergowi do gustu.

9 Tamże. 10 Wcześniej Kierkegaard opublikował Z papierów jeszcze tyjącego (1838),

O pojęciu ironii (praca magisterska, 1841), Albo-albo (1843). Wraz z Powtórzeniem ukazały się 16 października 1843 roku Bojaźń i drżenie oraz Trzy mowy budujące.

158

Page 162: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w przeciwne strony, gdyż co się wspomina - już było, powtarza się więc «do tyłu». A właściwe powtórzenie to wspomnienie zwrócone ku przyszłości. [...] To, co dawne, wcale nie nuży i czyni cię szczęśliwym - dzięki powtórzeniu. Zupełnie szczęśliwy może być tylko ten, kto nie oszukuje siebie wmówieniem, że powtórzenie jest czymś nowym, bo właśnie nowość nuży. [...] Lecz ten, kto nie rozumie, że ży-ciejest powtórzeniem i że na tym polega piękno życia, sam siebie karze i nie zasługuje na nic lepszego niż to, co mu się przydarzy - na własny koniec. Gdy nadzieja jest kuszącym owocem, który nie syci, a wspomnienie garścią nic niewartych pordzewiałych monet, powtórzenie jest chlebem codziennym, który syci i niesie błogosławieństwo. Dopiero gdy ktoś okrążył swoje życie, może stwierdzić, czy posiada odwagę zrozumienia, że życie jest powtórzeniem - i czy go to cieszy. [...] Gdyby Bóg nie zapragnął powtórzenia, nie powstałby świat. Bóg wybrałby wówczas łatwe plany nadziei lub odwołał wszystko, zachowując wspomnienie. Nie zrobił tego: dlatego istnieje świat. Istnieje, bo jest powtórzeniem"11.

„Dialektyka powtórzeniajest łatwa, bo to, co się powtarza -już było, w przeciwnym razie powtórzeniejest niemożliwe. Właśnie dlatego, że było - powtórzenie staje się nowością. Kiedy Grecy twierdzili, że poznanie jest wspomnieniem, mówili w istocie, że obecna egzystencja istniała kiedyś. Gdy my twierdzimy, że życie jest powtórzeniem, mówimy: egzystencja, która już była, teraz się staje. Gdy brak pojęć wspomnienia i powtórzenia, życie rozprasza się w pustym i beztreściwym zgiełku. Wspomnieniejest «etnicznym» ujęciem życia, powtórzenie - współczesnym".12

Jest to powiedziane pięknie i prawdziwie - o ile opatrzymy to odpowiednimi zastrzeżeniami. Trzeba bowiem pamiętać, że mó-

11 S. Kierkegaard, Powtórzenie, s. 16-19. 12 Tamże, s. 38-39. Greckie („etniczne", czyli pogańskie) wspomnienie

oznaczało (na przykład u Platona), że pamiętamy pewne idee z poprzedniego życia; dlatego wiedza o ideach jest statycznym wspomnieniem. Kierkegaard przeciwstawił temu stałe, dynamiczne, „powtarzalne" stwarzanie idei przezjednostki.

159

Page 163: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wiąc o powtórzeniu, celujemy dalej i wyżej niż w samo pojęcie. Ten, kto nie ma zmysłu powtórzenia, stracił życie. Nie dostanie mu odwagi, by rozpocząć od nowa - ani w krytycznych chwilach, które otrzyma na ziemi, ani w nowej postaci po śmierci. A przecież w powtórzeniu nie tyle kuszące jest ono samo, ile to, co z nim robi człowiek. Właśnie tutaj znajduje swoje miejsce mediacja. Autor niesłusznie sądzi, że należy podporządkować ją powtórzeniu. Przecież powtórzenie jest bezduszne i nudne w swej abstrakcyjnej, czysto obiektywnej postaci, nieprzemienionej przez zmediatyzowaną subiektywność w coś od siebie wyższego. Kto miałby chęć powtórzyć swoje życie w tej samej postaci, od kolebki po grób? Powtórzyć wszystkie błędy i nieporozumienia, wszystkie zmartwienia i nieszczęścia? Nawet radości i szczęścia nie chciałoby się powtórzyć bez żadnej zmiany, gdyż one wcale wtedy nie byłyby sobą. Za pierwszym razem przyjemności robią na nas wielkie wrażenie. Za drugim o wiele mniejsze. Mówi o tym przysłowie: „nie jedź tam, gdzie kiedyś było ci dobrze".

Autor, który szuka powtórzenia, nie powinien znowu jechać do Berlina13. Za to powtórna lektura książki lub ponowne obejrzenie obrazu podnosi i w pewien sposób przewyższa pierwsze wrażenie, gdyż dzięki temu można się lepiej zagłębić w przedmiot i żarliwiej go sobie przyswoić. Nie w powtórzeniu zatem znajdziemy to, co przyjemne, ale w tym, co powtórzenie ze sobą niesie - lub w co człowiek zamienia powtórzenie. To samo dotyczy oglądu przyrody, przede wszystkim roku naturalnego i astronomicznego. Przyroda zawsze mówi uniwersalnym głosem powtórzenia, szczególnie w swych okresowych cyklach pozwala je zauważyć. Powtórzenie brzmi jak głos zegarowego wahadła, które co sekunda donosi o zmianie, nie będącej przecież niczym innym, jak potwierdzonym przez siebie powtórzeniem. Co nam daje przyroda? Nic poza powtórzeniem. Od nas zależy, czy nadamy mu postać nowej idei. Przyroda jest bowiem jedynie podłożem dla kamieni szlachetnych naszej dzia-

13 Tak właśnie uczynił bohater Powtórzenia, raz jeszcze udając się do Berlina, by zbadać, czy „powtórzenie jest możliwe i co ono znaczy" (por. S. Kierkegaard, Poiotórzenie, s. 41 i nn.).

160

Page 164: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

łalności. Według pięknego porównania Calderona, temu, kto się raduje, przyroda daje podwójną radość, temu zaś, kto się smuci, niesie podwójny smutek. Przecież pszczoła wysysa nektar także z kwiatu, w którym pająk znajduje truciznę. Sympatia wobec przyrody, która pozwala zamienić jej powtórzenie w nowość i odmienność - oto klucz do prawdziwej mądrości życia. Jest to podstawa wszelkich porad, jak cieszyć się życiem i jak pomimo dojrzałego wieku zachować młodość.

Nikt tego lepiej nie wiedział niż Goethe. Nie tylko jego życie zostało ułożone zgodnie z tą zasadą. Gdy jego epoka przyniosła fenomen choroby moralnej, Goethe ujrzał w nim brak duchowego słuchu na regularny odgłos wahadła przyrody. W Werterze interesująco mówi o przyczynie tego stanu rzeczy. Powszechny upadek ducha, apatyczne niezadowolenie z życia, jakie dotąd można było znaleźć jedynie w angielskim spleenie, a w nowszych czasach w arogancji Francuzów, dotknęło wówczas wielu, szczególnie młodych - i to w samym centrum niemieckiej jowialności. Nawet Goethe nie ustrzegł się tej choroby. Kiedy pewien młodzieniec (jeden z tych najbardziej zagrożonych zarazkiem) popełnił samobójstwo wskutek nieszczęśliwej miłości, poeta uznał to za naturalny rezultat choroby. Bo ten, kto powtórzenie idei samoodradzającego się i zobowiązującego daru życia uzna za trud tylko i nic więcej, chętnie będzie szukał sposobów, by życie odrzucić. Goethe napisał Wertera poruszony nastrojem żalu i jasną wiedzą o jego przyczynach i skutkach. Dzięki temu rozpoznał kryzys w świecie pojęć (kryzys, który inni już zdążyli poznać na własnej skórze) - i został z niego wyleczony. Powrócił do poprzedniej równowagi, do dawnego poglądu na przyrodę i do dawnej radości życia. Szczegółowo to opisuje w sławnej autobiografii, między innymi w takich klasycznych frazach:

„Rozczarowanie do życia ma przyczyny fizyczne i obyczajowe. Te pierwsze pozostawmy lekarzom, te ostatnie - moralistom. Wskażmy jedynie główne miejsce, gdzie jest najlepiej widoczny przejaw tej tak dobrze przebadanej materii. Wszelka radość życia zależy od regularnego powtarzania się rzeczy przychodzących z zewnątrz. Zmiany dnia i nocy, pór roku, kwitnienie i owocowanie, i ty-

161

Page 165: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

le innych, w każdym okresie nowych objawów, którymi możemy i powinniśmy się cieszyć, oto właściwe sprężyny ziemskiego bytowania. Im bardziej jesteśmy otwarci na te radości, tym bardziej jesteśmy szczęśliwi. Jeśli jednak różnorodność zjawisk przewija się przed naszymi oczami bez naszego udziału, jeśli jesteśmy obojętni na te dary niebios, wtedy spada na nas największa bieda, najcięższa choroba: życie staje się dla nas odrażającym ciężarem. Opowiadają o pewnym Angliku, że powiesił się, by uniknąć codziennego wkładania i zdejmowania ubrania. Znam dzielnego ogrodnika, zawiadującego wielkim parkiem miejskim, który wykrzyknął kiedyś w złości: «Czyż zawsze, od rana do wieczora, mam tylko patrzeć na te przeciągające deszczowe chmury!» O jednym z naszych najbardziej zasłużonych mężów opowiadają, że z przykrością obserwował wiosenną zieleń, życząc sobie, by choć raz dla odmiany przybrała barwę czerwoną. To właśnie są objawy przesytu życiowego, który nierzadko kończy się samobójstwem, a zdarza się częściej, niż przypuszczamy, u ludzi oddających się rozmyślaniom i zagłębionych w sobie. Nic jednak gwałtowniej nie wywołuje tego przesytu niż powtórne przeżycie miłości. Pierwsza miłość jest, jak słusznie mówią, jedyną: w drugiej bowiem i za jej sprawą ginie najgłębszy sens miłości. Znika pojęcie wieczności i nieskończoności, które w istocie unosi i wypełnia miłość. Ona sama staje się równie znikomajak wszystkie powtarzające się zjawiska.

[...] Każdy młodzieniec przekonuje się szybko, jeśli nie wprost na sobie, to dzięki obserwacji innych, że epoki moralne zmieniają się tak samo jak pory roku. Wszystko podlega zmianom: przychylność wielkich, łaska możnych, pomoc protektorów, pochlebstwa tłumu, miłość ludzka, wszystkie te czynniki wirują dokoła nas i nie dają się schwycić, tak jak nie można pochwycić Słońca, Księżyca czy gwiazd; a jednak nie są to tylko zwykłe zjawiska przyrody. Utraci-liśmyje na skutek własnej lub cudzej winy, przez przypadek czy zrządzenie losu, przy tym są one zmienne i nigdy nie możemy ich być pewni.

Wrażliwy młodzieniec jeszcze bardziej obawia się nieuchronnego powtórzenia ludzkich błędów, gdyż poniewczasie pojmujemy,

162

Page 166: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

że kształcąc cnoty, kultywujemy błędy. Pierwsze związane są wspólnym korzeniem z ostatnimi, a ukryte sploty są równie mocne i liczne jak te, które roślina pokazuje nad ziemią, w świetle jasnego dnia. Podczas gdy cnoty uprawia się zwykle z własnej woli i z pełną świadomością, błędy czynimy nieświadomie i dlatego nas zaskakują. Przeto pierwsze rzadko przysparzają nam radości, drugie natomiast stają się dla nas męczarnią i udręką. Oto najtrudniejsze miejsce sa-mopoznania, które je niemalże udaremnia. Dodajmy do tego kipiącą w żyłach młodzieńczą krew, wyobraźnię dającą się w niektórych okolicznościach łatwo obezwładnić, chwiejną równowagę dnia powszedniego, a nie zdziwi nas niecierpliwa chęć uwolnienia się z takiej opresji."*14

Następnie Goethe pyta: co wywoływało w owym czasie nasycony hipochondrią nastrój? Przyczyną było czytanie przez Niemców melancholijnej angielskiej literatury. Goethe wymienia przede wszystkim Younga (autora Nocnych rozmyślań o życiu), Graya, Miltona i Osjana. Ten ostatni gra niepoślednią rolę w Werterze.

Przytoczone złote myśli zawierają całą dialektykę powtórzenia. Często słyszymy skargi, że powtórzenie jest nudne, gdyż nieprzerwanie przynosi nam to samo... Równie często można usłyszeć, że powtórzenie jest czymś płynnym i zanikającym, jest zatem idealnym sposobem osiągnięcia rzeczy nowych i odrzucenia starych. A przecież owo przeciwieństwo leży w naturze powtórzenia. Znika to, co ono przynosi, gdyż inaczej nie mogłoby zostać powtórzone. Jednocześnie musi być niezniszczalne, gdyż w przeciwnym razie nowość, którą przynosi, nie mogłaby przypominać tego, co już dawno zostało dane.

Ten, kto ma skłonność do obserwowania rzeczy w świetle hipochondrii, może, za sprawą natury, zarówno cierpieć (skoro

14* Aus meinem Leben, Wahrheit und Dichtung, 3-ter Theil, 13-tes Buch [przypis Heiberga]. J. W. Goethe, Z mojego życia. Zmyślenie i prawda, tł. A. Guttry, Warszawa 1957, tom II, s. 154-156 (tłumaczenie nieco zmienione; szkoda bowiem, że tłumacz, naśladując osiemnasto- i dziewiętnastowieczną polszczyznę, nadał myślom Goethego patynę, a odebrał energię i aktualność).

163

Page 167: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wszystko się zmienia), jak i gniewać się, że wszystko pozostaje bez zmian. W ten sposób pozwoli, by zmiana i stałość oddzieliły się od siebie we wnioskowaniu, by zaistniałyjakojednostki niezależne, nie posiadające na siebie wpływu. Istotnie, wówczas zasadnie cierpimy z pierwszego powodu i gniewamy się z drugiego. Troska o zdrowy stan moralny raczej każe nam zbliżyć do siebie przeciwne strony tego samego pojęcia. Otrzymamy wówczas wystarczający powód, by cieszyć się oboma. Bo gdy się dowiemy, że powróci to, co zniknęło, wówczas łatwiej zniesiemy samo zniknięcie. Gdy nauczymy się, że to, co niezmienne, przechodzi przez cykl przemian, zamiast pozostawać w stanie wiecznego spokoju, nie poczujemy nudy spowodowanej jednostajnością. Ale najważniejsze jest (co już zostało powiedziane), by obiektywne powtarzanie się natury spotkało się z subiektywnym rozumieniem. To ono przekształca powtórzenie w coś nowego. To, co natura nam dajejest talizmanem znanym ze starych baśni i posiadającym cudowne właściwości. Talizman nie zależy od moralności i dlatego może stać się błogosławieństwem wjednej dłoni, a przekleństwem w innej. Jednostkowy los opłakuje zazwyczaj skutki powtórzenia: oto gwiazdy powracają do punktu wyjścia, a człowiek znajduje się już w innej pozycji i w innym nastroju. Wszystko staje się czymś nowym.

Opisany przez Goethego mężczyzna, który życzył sobie, by wiosna choć raz przybrała czerwoną barwę, zapewne przez długi czas znajdował się w przykrym nastroju, którego monotonię przypisał porom roku. Gdyby ten człowiek wziął ślub wiosną, a pochował swoją żonę następnej wiosny, jego oko użyczyłoby wówczas obu wiosnom odmiennych barw. Nie potrzebowałby prosić natury, by uczyniła to zamiast niego.

Wszystkim wiadomo, że ludzie, których natura jest silnie zaznaczona spleenem, zostają wyleczeni w chwili wielkiego nieszczęścia. Ono uczy ich widzieć nic dotąd nie znaczące przedmioty w zupełnie nowym świetle. Wtedy ustępuje monotonny nastrój, który rządził ich światem. Lecz porzućmy teraz rozważania o nagłej zmianie, jaką jest zamiana szczęścia w tragedię. Przecież każdy człowiek doświadczył na własnej skórze, że nie ma takiej pory roku, nie ma

164

Page 168: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nawet takiej godziny, która niosłaby ze sobą dokładnie ten sam nastrój, taki jaki odczuwał wtedy, gdy gwiazdy rozpoczynały swój obrót. Im bardziej się przekonujemy, że różnice nastroju nie zawsze mająjakiś ważny powód, wprost przeciwnie, często są przypadkowe, a w każdym razie niezależne od naszej woli - tym częściej pocieszy nas i doda nam sił stwierdzenie, że powtarzająca swe dary natura nie podlega takim humorom i że przyroda, choćby została przez nas odtrącona, wnet powróci i znowu ofiaruje swe dary, które przedtem dawały nam radość i pocieszenie i które wciąż potrafią to uczynić. Natura bowiem jest zawsze taka sama - niezależnie od tego, czy człowiek pragnie być sobą, czy też kimś innym.

Tym, co powinno nas pouczyć, że coroczne powtórzenia należy oglądać w świetle przemian, jest nawet nie tyle zmiana naszych nastrojów, wywołana przez zewnętrzne okoliczności (nad którymi, w miarę możności, powinniśmy panować), lecz arogancja, z jaką nasza świadoma, wolna wola czyni z obrotów natury wielokształtne kamienie milowe, wyznaczające drogę naszego rozwoju. Tutaj rządzi powiedzenie: nulla dies sine linea [łac. ani jednego dnia bez linijki], ani jednego dnia bez zapisania czegoś, bez dowiedzenia się czegoś nowego o sztuce, nauce, życiu towarzyskim lub wewnętrznych przeżyciach, choćby nawet niewiele to znaczyło. Od skromnych odcinków czasu nie można żądać zbyt wiele. Gdyjednak nie dowiadujemy się niczego nowego w dłuższych okresach, jeżeli na przykład sądzimy, że pozostaliśmy w tym samym miejscu rozwoju, w którym znajdowaliśmy się w zeszłym roku o tej samej porze - wówczas mamy powody, by się nudzić i sprzeciwić powtórzeniu. A przecież nie chodzi tu o powtórzenie natury, ale tylko o to, że nie poszliśmy dalej w duchowym rozwoju. W takim razie niechaj rok stanie się zegarem, którego wskazówki uczynią nam wyrzuty, dokładnie odliczając stracony czas.

Przywykliśmy uważać kalendarzowe wskazówki za coś w istocie rzeczy nieważnego. Ich wartość ma się zmieścić w tym, że są potrzebne do przeprowadzenia działań w życiu zewnętrznym, empirycznym. Jeżelijednak udało się nam udowodnić, że empatyczne przeży-

165

Page 169: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wanie zachodzących w przyrodzie okresowych przemian i powtórzeń ma wielkie znaczenie dla wewnętrznego i refleksyjnego wyobrażenia o praktycznym życiu, to przyznajmy, że nie wystarczy zasięgnąć porady u przyrody, by dowiedzieć się, kiedy napisać list, spłacić długi itd. Dla własnego dobra człowiek powinien obdarzyć te przemiany głęboką uwagą, szczególnie gdy pragnie za pomocą swych oczu i myśli śledzić ruchy ciał niebieskich i ich zmienne pozycje wobec Ziemi.

Nie znaczy to jednak, że jesteśmy już w stanie studiować astronomię. Nie można tego wymagać od każdego. Można natomiast doradzić, by każdy, kto nie potrafi odsłonić sekretów natury, spróbował zobaczyć to, co natura dobrowolnie nam daje, zanim dzięki rzetelnym, naukowym badaniom skłonimy ją, by odkryła to, co przed nami skrywa. Z punktu widzenia etyki i estetyki rzeczą ważniejszą jest otworzyć oczy i umysł na to, co jest faktem i przejawem natury, niż stać się widzem wtajemniczonym w misteria natury rozgrywające się w zamkniętej pracowni. Ale nie wystarczy zadowolić się abstrakcyjnym wrażeniem, płynącym z uznania piękna natury, by otworzyć oczy i umysł. Nie wystarczy poetycka frazeologia, by opowiedzieć o zielonym lesie, niebieskim niebie, srebrnym księżycu i błyszczących gwiazdach. Te frazesy są bowiem tak znane, że nawet ślepcy mogą je powtórzyć. Należy umieć dostrzec różnice wśród mgły rzeczywistości i docenić wagę szczegółów.

Jeżeli zauważa się drzewa w lesie i widzi ich odmienność, nadającą lasowi niezwykły, estetyczny charakter, wówczas współuczestnictwo obserwatora obdarzy sympatią także rozgwieżdżone niebo. Nie wsadzi on gwiazd do jednego worka, lecz oddzieli je od siebie. Zwróci uwagę na indywidualne różnice wyglądu i ruchu gwiazd, z powodu których zajmują odmienne pozycje wobec swego ziemskiego świadka. Romantyczne widzenie natury zatrzymało się na mglistym wrażeniu spowodowanym światłemjakiejś jasnej gwiazdy. Głębsze rozumowanie romantyczne powinno wziąć pod uwagę indywidualne różnice. Wrażenie bowiem otrzymane od „jakiejś gwiazdy" różni się od obserwacji konkretnej gwiazdy, która na skutek swe-

166

Page 170: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

go położenia wobec Ziemi i z powodu nazwy przywołującej prastare mity i historyczne opowieści nawiązuje do uznanych idei, czyli indywidualizuje mgliste wrażenia.

Nie zaszkodziłoby powrócić do praktykowanej przez dawnych Greków zdrowej filozofii życia. Kiedy H o m e r powiada, że Odyseusz kierował okrętem według gwiazd, nie wymienia ich jedynie in ab-stracto, lecz wyraźnie stwierdza, że Odyseusz miał oczy przyklejone do Plejad, do Bootesa [Wolarza] i Niedźwiedzicy15, która „nigdy się nie kąpała w wodach Okeanosa"1 6 (co oznacza, że Niedźwiedzica nawet w Grecji nie zachodzi). Kalipso17 doradziła Odyseuszowi, by bacznie wypatrywał Niedźwiedzicy, jej znak zawsze powinien mieć z lewej strony.*18 Dana przez Kalipso rada, a także jej późniejsza uwaga dotycząca Niedźwiedzicy, która nieprzerwanie śledzi Or iona (być może dlatego, że Orionjest myśliwym), to dowód niemałej wiedzy o pozycjach gwiazdozbiorów wobec siebie i wobec Ziemi. Można z tego wyciągnąć także inną naukę, mianowicie tę, że należąca do Kalipso wyspa leżała na zachód od Itaki. Gdyby było inaczej, Odyseusz nie mógłby mieć Wielkiej Niedźwiedzicy z lewej, północnej strony. Natomiast z porządku, w jaki układa gwiazdy nowa poezja, nie można niczego wnioskować o ich położeniu. Można by powiedzieć, co zresztą nie jest całkowicie prawdziwe, że nie o to poezji

15 Wolarz albo Bootes, czasami nazywany Arctophylax, Niedźwiednik, od arctos (gr.) - niedźwiedź. Arktur to gwiazda w gwiazdozbiorze Wolarza, na niebie północnym, nieopodal gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy. W mitologii greckiej istnieje podanie o nimfie Kallisto, pożądanej przez Zeusa i z tego powodu znienawidzonej przez Herę, która zamieniła ją w niedźwiedzicę. Zeus umieścił Kallisto na niebie jako Ursa Maior. Jej syn, Arkas (lub Ikaros), podąża za matką jako „niedźwiednik".

16 Okeanos, syn Uranosa i Gai. W mitologii greckiej jest bogiem żywiołu wodnego i ojcem Okeanid.

17 Kalipso to nimfa wodna, która o siedem lat opóźniła podróż Odyseusza. Zakochana, zatrzymała go na wyspie Ogygia, prawdopodobnie będącej półwyspem Ceuta, położonym na wprost Gibraltaru, na afrykańskim brzegu Cieśniny Gibraltarskiej.

18* Odyseja, V, 270 i następne [przypis Heiberga].

167

Page 171: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

chodzi. Nie można jednak zaprzeczyć, że i poezji chodzi o to, by intuicja pozostała żywa.

Kiedy H o m e r opisuje nową broń, przygotowaną przez Hefajstosa dla Achillesa19, nie zadowala się stwierdzeniem, że także ziemia, morze, niebo, słońce, księżyc i gwiazdy zostały stworzone. Homer wymienia Plejady, Hiady20, Or iona i Niedźwiedzicę, o której ponownie mówi (i w tych samych słowach), że nieprzerwanie śledzi Or iona i nigdy nie kąpała się w wodach Okeanosa*21. U Anakreona można znaleźć sławny wiersz o Erosie, który przybrał postać chłopca. Zmoczony deszczem i zmożony chłodem, puka do drzwi poety. Zostaje wpuszczony, ogrzany, wytarty i nakarmiony. Czym odpłaca gościnnemu gospodarzowi? Strzałą w serce. Wiersz zaczyna się od krótkiego opisu tej nocnej chwili. Współczesny poeta powiedziałby zapewne w tym miejscu, że rzecz działa się w nocy lub o północy. O gwiazdach w najlepszym razie napisałby, że są za mgłą, gdyż akurat padało. Choćby potrafił j e opisać, ujrzane w przejrzystym powietrzu, z pewnością nie rzekłby nic ponad to, że - świeciły na niebie. Natomiast Anakreon pisze tak: „To było o północy, gdy Niedźwiedzica została zawrócona Bootesową dłonią"*22. Przedstawiano bowiem Bootesa pędzącego przed sobą Niedźwiedzicę (skoro Boo-tes narodził się tuż po niej według gwiezdnego kalendarza), Niedźwiedzica zaś, lub Wóz, jakjąjuż H o m e r określa, zmienia co godzinę pozycję na horyzoncie. Zwróćmy szczególnie uwagę na dyszel Wo-

19 Achilles wyruszył pod Troję razem z innymi herosami greckimi, Nestorem i Odyseuszem. Opuścił Greków, gdy Agamemnon odebrał mu ukochaną brankę Bryzejdę. Powrócił, by pomścić śmierć swego przyjaciela Patroklesa. W cudownej zbroi, ukutej przez Hefajstosa, boga ognia i kowali, stanął naprzeciw trojańskiego Hektora.

20 Hiady albo Płaczki, w mitologii greckiej nimfy, siostry Plejad. Umarły z rozpaczy po śmierci brata Hiasa i zostały przeniesione między gwiazdy w gwiazdozbiorze Byka.

21* Iliada, XVIII, 486 i nast. [przypis Heiberga]. 22* Anakreon. Carm. 3 [przypis Heiberga]. Anakreon zTeos (ur. 570 p.n.e.),

poeta grecki, autor pieśni biesiadnych i miłosnych.

168

Page 172: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zu, raz skierowany w górę, raz w dół, niekiedy przesunięty w prawo, by zaraz po tem znaleźć się po lewej stronie. Można by go wziąć na wskazówki zegara, odmierzające godziny. Natomiast pory roku potrafimy, jak wiadomo, przewidzieć, nie posługując się tą miarą.

Choć na opisywanym przez Anakreona niebie nie można było ujrzeć gwiazd, opowiada on, że Niedźwiedzica „już" się odwróciła, mianowicie opuściła pozycję, jaką zajmowała na początku nocy. Podobnie za pomocą niezbyt ściśle podanej godziny można ustalić porę nocy, choćby nocny mrok uniemożliwiał rzut oka na własny zegarek.

Omawiany wiersz został pięknie przetłumaczony na włoski. Jego pierwsza zwrotka mówi właśnie o nocy. Brzmi tak:

Fra l 'orror notturno oscuro, Quando Uorsa intorno intorno Alla man de l pigro Artur o Tarda vedesi girar, E sopiti in dolce obblio Stanno i miseri mortali, Le gid languide da mali Stanche membra a ristorar.

[Ciemności przerażają w nocy. Niedźwiedzica, posłuszna dłoni, Swoje ciało powoli toczy, Uchodząc przed gnuśnym Arkturem. O, wy biedni śmiertelni, Słodkim snem odurzeni, Wzmacniacie członki, zmęczeni zwyczajnym, ludzkim bólem.]

Zamiast nazwy „Bootes" przywołuje się tutaj Arktura, największą gwiazdę w zbiorze Wolarza. Arktur może bez wątpienia reprezentować cały gwiazdozbiór, którego grecka nazwa oznacza „niedźwiednika". Arktura nazywa się dalej pigro, gnuśnym, bo Bootes, będąc gwiazdozbiorem nieba północnego, porusza się powoli, a podobnie czyni Niedźwiedzica. Właśnie te malownicze szczegóły zostały odrzucone przez współczesną poezję. Ponadto dla Greków

169

Page 173: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

świetlisty wschód Plejad (gdy pokazują się po raz pierwszy na wschodnim niebie, tuż przed wschodem słońca) oznaczał początek wiosny. Już Hedozjusz o tym mówi. Był to znak dla rolnika, że powinien orać i siać. Podobnie jest z Syriuszem. Gdy po raz pierwszy pojawił się przed słońcem, oznaczał dla Egipcjan początek użyźniających wylewów Nilu.

Choć miało to jedynie znaczenie lokalne, dla Egipcjan, to przecież świetlisty wschód Syriusza uzyskał trwałe znaczenie dla kalendarza używanego na całym świecie. To on wyznacza okres „psich dni"23 i nadaje im imię. Można powiedzieć, że nasi przodkowie szukali kalendarza na pokrytym gwiezdnym pismem niebie. Byli także o wiele bardziej od nas otwarci na naturę. My zawieszamy kalendarz na ścianie i rzucamy nań wzrokiem przy okazji prozaicznych życiowych czynności. Chociaż za pomocą alfabetu możemy sporządzić precyzyjny opis zmiennych pór roku, nie należy zapominać, że litera kalendarza jest jedynie suchą i niedoskonałą kopią żywego pisma, którym posługuje się natura. Należy więc porównać martwą literę z żywą i zbliżyć je do siebie. Dopiero wówczas ta pierwsza ożyje, ajej waga wzrośnie. Jeszcze u Rzymian można znaleźć zainteresowanie żywym kalendarzem, nawet wówczas, gdy kalendarz miejski stał się bardziej precyzyjny. Mówi o tym Owidiuszowy poemat Fasti. Jego tytuł oznacza: roczniki rzymskie24. Ten poemat jest, rzec można, rzymskim kalendarzem, rozpisanym na wiersze i upiększonym poetyckimi ornamentami. Opisuje zarówno miejskie święta i ich historyczne lub mitologiczne pochodzenie, jak i prawa astronomii - o ile mogą stać się przedmiotem poetyckiej obróbki - i czyni to, dbając o szczegóły, których nie znajdziemy we współczesnych almana-

23 „Psie dni" to okres między 22 lipca a 23 sierpnia, gdy Słońce znajduje się w pobliżu Syriusza (Canicula), najjaśniejszej gwiazdy nieba południowego, z gwiazdozbioru Wielkiego Psa (Canis Maior). W mitologii greckiej Syriusz to pies Oriona, wraz z nim przeniesiony między gwiazdy.

24 Owidiusz (Publius Ovidius Naso, 43 p.n.e.-18 n.e.), wybitny liryk rzymski, autor m.in. Kalendarza (Fasti), zawierającego opis świąt i rocznic rzymskich.

170

Page 174: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

chach. Co znaczy, że wówczas było jeszcze żywe odczuwanie fenomenów natury. Mówi się tu o kosmicznych, stałych i świetlistych wschodach i zachodach najważniejszych gwiazd, wjakiej porze roku wschodzą i zachodzą, i czy czynią to w związku ze wschodem słońca, czyjego zachodem. Czy nieco wyprzedzają jego pojawienie się, czy też przepuszczają przodem zachodzące słońce.

Wschody i zachody zawsze grały wielką rolę w astronomii. Dawniej nie można było precyzyjnie oznaczyć, a zatem i pojąć wagi kulminacji25, która ma nieskończenie większe znaczenie od wschodów i zachodów i która zależy, by tak rzec, od każdego uczynionego na Ziemi kroku. Dlatego Owidiusz, spełniając żądania astronomów swych czasów, wymienia wschody i zachody najważniejszych gwiazd. Nie podaje sucho godziny, ale omawia jakościowy związek gwiazd ze wschodami i zachodami słońca. Jednocześnie nie boi się opiewać mitów, które mówią o powstaniu gwiazd. Ten dziwny poemat składa się w dwunastu ksiąg, a każda z nich omawia jeden miesiąc. Ostatnich sześć ksiąg nie zachowało się, mamy zatem dostępje-dynie do połowy dzieła.

Oto fakt, którego nie można podważyć: obecne pokolenie nie czuje się szczęśliwe. Niech już będzie, że jego cierpienia zostały spowodowane bólami porodowymi, na które nie ma lepszego lekarstwa niż sam poród. Porodu przecież nie można przyspieszyć. On także ma swój czas. W naszym interesie leży pozostanie cierpliwym w owym czasie, aby doczekać się początku nowej epoki. W ten sposób oddamy z nawiązką niezadowolenie, z którym nasze pokolenie idzie przez życie. Ma ono oczy zamknięte na wszystko, co piękne i przyjemne, i co życie ofiaruje nam niezależnie od okoliczności. To dlatego owo pokolenie tak bardzo zwraca się w stronę niewyraźnych celów, których nigdy nie może osiągnąć - a na pewno nie w taki sposób, w jaki tego pragnie. Często sięga ono po pustą rozrywkę dla zabicia czasu.

25 W astronomii „kulminacja" oznacza osiągnięcie najwyższego punktu na horyzoncie obserwatora.

171

Page 175: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Jest faktem, że religia utraciła dar uspokajania namiętności. Podobnie stało się z poezją i sztukami pięknymi, niezależnie od tego, jak bardzo są chwalone przez „ducha czasu". Mimo że są oneje-dynym świętem pośród codziennego, prywatnego i politycznego pośpiechu, w żaden sposób nie potrafią odpędzić demona powszedniego niezadowolenia ani obdarować czytelników treścią, która potrafi odbudować stabilną moralność pod skorupą naszej zewnętrz-ności. W takich okolicznościach należy zalecić wewnętrzne współżycie z naturą jako środek uspokajający, uśmierzający i stabilizujący.

Mam nadzieję, że nikt nie powie mi, iż współżycie z naturąjest możliwe jedynie dla kogoś, kto żyje na wsi, i że mieszkańcy dużych miast są z tego wyłączeni. Jest bowiem oczywiste, że naturę spotykamy i w mieście, i na wsi i że nie istnieje takie miejsce, gdzie człowiek mógłby się od niej całkowicie uwolnić. To bardzo ograniczony punkt widzenia - utożsamiać naturę jedynie z zielonym lasem. Wówczas kopenhażanie mogliby jeszcze bardziej ograniczyć owo pojęcie i stwierdzić, że natura znajduje się tylko w Charlottenlund i w Dyrehaven2b. Ale naturąjest wszędzie i wszędzie znajdziemy jej pobudzającą siłę i piękno. W powietrzu, którym nieprzerwanie oddychamy, wśród świateł oraz na niebie, którego nie umie zamknąć najwęższa ulica, a którym potrafimy się cieszyć nawet w najgęściej zabudowanych miastach. Fenomeny nieba są dla każdego. Od nich zależy nasze współżycie z naturą, dzięki nim natura ujawnia swe życie - wielkie, kosmiczne, ogólne i kierowane bezwarunkowym, wolnym od wszelkich przypadkowości prawem. Dzięki ich obserwacji budzi się w nas przeczucie tego, co wieczne i niezmienne.

To stwierdzenie ma wagę najwyższą. W ciągu niespokojnego ziemskiego bytowania dążymy do uspokojenia umysłu i do nadania mu równowagi wśród pędzącego strumienia czasu. Wiadomo, że można wyleczyć szaleńców i obłąkanych, zmuszając ich do prze-

26 W połowie XIX wieku były to zalesione okolice na północ od Kopenhagi, ulubione miejsce wycieczek mieszkańców stolicy, wśród nich Heiber-ga i Kierkegaarda, zdążających na „łono natury". Obecnie te strony zostały włączone w obręb stolicy.

172

Page 176: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

strzegania surowego porządku wśród codziennych, powtarzających się czynności. Więcej: ci z nich, którzy opanowali instrumenty, potrafią z dobrym skutkiem zagrać kwartety i symfonie. Rygorystyczne podporządkowanie się taktom skłania umysł do uznania nadrzędnych reguł, od których tylko obłąkany chce uciec. Jedynie dobrowolne podporządkowanie się regułom może stworzyć rytm życia - czyli jego piękno i wypływającą zeń radość.

Fenomeny niebieskie posiadają swój rytm. Nieprzypadkowo pitagorejczycy mówili o muzyce i harmonii sfer niebieskich. Niech nikt nie wyciąga z mych słów wniosku, że uważam nasz czas za szalony. Sądzęjedynie, żejest pełen melancholii, pomimo swej rzeczywistej i pozornej lekkomyślności. Sądzę, że większość ludzi jest niezadowolona, i to nie tylko z tego, co dzieje się w polityce, ale także z własnego położenia. Dążą do zmiany, zgodnie z myślą, że każda zmiana wyjdzie im na dobre. Pragną zwiększyć środki utrzymania, chcą więcej rozrywki. Lecz ci, co wreszcie osiągnęli cel, są równie niezadowoleni jak czekający na spełnienie swych nadziei. Ich melancholia graniczy ze słabością umysłu. Sądzę, że leki zapobiegawcze i leki uzdrawiające znaleźć można w tej samej kąpieli, w której świat antyczny znalazł godną podziwu równowagę i spokój ducha.

Planety są niebieskim zegarem, na którym my, ziemianie, musimy odczytać czas. Na Ziemi nie znamy sposobu, aby go inaczej określić. Czas jest nam przepisany przez świat istniejący poza nami, o którego właściwościach nic prawie nie wiemy, ale którego prawa musimy uznać bezwarunkowo - dla naszego własnego dobra. Niebiańskie przeznaczenie jest prawdziwym sednem astrologii. Nie musimy zwiększać jej znaczenia, przypisując gwiazdom bajeczny wpływ na los i temperament człowieka. Ich rzeczywisty wpływ jest wystarczająco silny, skoro wyznaczają nasz czas. Bez nich stalibyśmy się bezbronni. Czas jest empiryczną formą ducha i duszy - podobnie jak przestrzeń jest formą materii i ciała. Czas jest świecką formą, zawierającą subiektywność. Nasze najgłębsze ja, nasz nieskrępowany rozwój jest zatem - żyjemy przecież w świecie - uzależniony od obiektywnego prawa, któremu musimy być posłuszni, nawet gdyby sta-

173

Page 177: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wiający te wymagania świat nie był nasz, ale obcy i nieosiągalny. Gwiazdy zatem słusznie pozostają wzorem estetycznego pojmowania natury i nie będzie zupełnie od rzeczy porównanie ich pod tym względem z wagą, jaką przypisujemy innym elementom natury.

Poezja widzi w naturze odblask ludzkiego ja, które poszukuje i odnajduje swą postać w odległym świecie, tam gdzie zmysły posiadają swe odpowiedniki w ponadzmysłowych stanach i zachowaniach. Dotyczy to, oczywiście, nie tylko gwiazd, ale całej natury. Natura otrzyma idealne cechy, gdy uznamy ją za zewnętrzny refleks człowieka, widzącego w sobie absolutne centrum. Napotkamy tu j ednak ważną różnicę, związaną z istnieniem przedmiotów naturalnych. Możemy ją wywieść drogą dedukcji a priori [łac. z założenia, intuicyjnie] nawet wtedy, gdybyśmy nie napotkali jej w poezji. Chodzi o różnicę między naturą ziemi i nieba. Pierwsza jest symbolem przemijania, druga - tego, co piękne i co nie przemija. Obserwując kwiaty, las, ptaki, świst wiatru, szum potoku, blask słońca i księżyca, kształty chmur i tęczy oraz inne fenomeny meteorologiczne, przekonujemy się, że te wrażenia estetyczne są przemijające, że wprost umykają przed nami. Spieszmy się, jeżeli chcemy się nimi nacieszyć.

Obserwując z kolei ciała niebieskie, czujemy, że ich piękno jest wieczne, że mamy dość czasu, by się nimi cieszyć, i że nie rozczarują nas, umykając gdzieś w chwili, gdy ich szukamy. Dlatego gwiazdy nie są obiektem zainteresowania malarzy. Zadaniem sztuki jest bowiem uwieczniać to, co przemijające. Nawet Słońce i Księżyc nie stały się tematem obrazów lub też widnieją na płótnach, które nas wcale nie przyciągają. Natomiast ich zmieniające się światło jest wyzwaniem dla sztuki. O pięknie ziemskiej natury tak mówi Goethe:

Warum bin ich yerganglich, o Zeus? so fragte die Schónheit. Macht' ich doch, sagte der Gott, nur das Vergdngliche schón.

[Zeusie, czemu przemijam'? - zapytało Piękno. Bóg odpowiedział: Jedynie przemijanie mogę uczynićpięknym.^-1

27 Dystych ten należy do bloku tzw. Xenien, pisanych wspólnie przez Schillera i Goethego. Badacze są zgodni, iż powyższy cytat wyszedł spod

174

Page 178: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Piękno nieba zasługuje na równie wspaniały dystych o przeciwnej treści. Romantyzm już na początku zacierał tę różnicę. Dlatego Calderon28 mógł powtarzać, że gwiazdy są niebiańskim kwieciem, kwiaty zaś - ziemskimi gwiazdami. Tę metodę pedantycznie rozwinął w dwu słynnych sonetach zamieszczonych w El principe constante. W znakomitym niemieckim tłumaczeniu A. W. Schlegla29

dzieło to nosi tytuł DerstandhaftePrinz [KsiążęNiezłomny]. Tutaj analogia posunięta zastała bardzo daleko: gwiazdy będą przemijać jak kwiaty, gdyż gwiazdy rozkwitają najedną noc, kwiaty najeden dzień. Romantyzm nie bierze pod uwagę, że chodzi o te same gwiazdy i że wkrótce ujrzymy je ponownie, podczas gdy kwiaty zawsze będą inne. Subiektywnie zainteresowany sobą romantyzm pozwala zaniknąć różnicom obiektywnym. Gdyby zwrócił się ku pojęciu jedności, zobaczyłby wszędzie zarówno stałość, jak i zmienność. Przecież nowe kwiaty mają tę samą istotę, co dawne. Jednak romantyzm woli przeciwnika tej myśli. Kontempluje nieskończoność, zatem to, co skończone, musi stać się zmienne i wyblakłe.

Inni poeci zachowują omawianą różnicę. Szczególnie jest ona widoczna w poezji antycznej, skąd przeszła do nowszej, gdzie utrzymała się z pewnymi modyfikacjami. Elementy antyczne nie zostały jednak przyswojone przez romantyzm, który z poetycką obojętnością związał ze sobą indywidualne postacie starożytności. Grecka wyobraźnia zaludniła naturę żywymi istotami, utworzonymi na podobieństwo ludzkich. Ale czy istoty zamieszkujące ziemię nie różniły się od mieszkańców nieba? Ziemię zaludniły nimfy30: góry, lasy,

pióra Goethego, który opublikował go kilka razy, m.in. pod tytułem Kla-ge der Schónheit. Dwuwiersz został po raz pierwszy wydrukowany w Mu-sen-Almanach z 1797 roku. Nowe wydanie dzieł Goethego, tzw. monachijskie, przedrukowuje go aż trzy razy (patrzMunchner Ausgabe, t. IV, 1).

28 Pedro Calderon de la Barca (1600-1681), dramaturg hiszpański. Hei-berg tłumaczył go na duński.

29 August Wilhelm Schlegel (1767-1845), niemiecki poeta, krytyk i teoretyk romantyzmu. Znanyjako tłumacz Calderona i Szekspira.

30 Nimfy były córkami Zeusa. Piękne, długowieczne i śmiertelne, reprezentowały przyrodę; zamieszkiwały pola i lasy (driady), góry (oready), morza (nereidy), źródła i rzeki (najady), oraz oceany (okeanidy).

175

Page 179: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

źródła i morze były siedzibami oread, driad, najad i nereid - istot, które w całości zawdzięczały swe życie wyobraźni i które kąpały się w nieokreślonej, nieosobistej potoczności, gdyż każda driada, każda najada była dokładnie taka sama jak inne driady i najady. Nie były niczym innym niż egzemplarzami tego samego gatunku. Natomiast na niebie umieszczono Herkulesa, Perseusza i inne postacie, które choć mitologiczne, są także historyczne, i to bynajmniej nie dlatego, że kiedyś naprawdę żyły, lecz dlatego, że żyły w tradycji. W niej zostały obdarzone rzeczywistym, historycznym bytem. Zatem dla greckiej wyobraźni ziemia była obszarem fikcji, niebo - rzeczywistości. Ziemia to nieokreślona zwyczajność i substancjalność, niebo to królestwo osobowości.

Wynika stąd, że ziemia stwarza piękno, które przemija, niebo zaś piękno, które wiecznie trwa. To przekonanie było równie oczywiste dla Greków, jakjest dla nas. Nie oddali oni w lekkomyślny sposób królestwa wieczności wspomnianym postaciom, a podległą zmianom ziemię - pozbawionym osobowości, substancjalnym siłom. My także rozważamy niekiedy, czy odległe planety nie są zamieszkane przez istoty posiadające osobowość, chociaż nikt już nie wierzy, że gwiazdozbiory są postaciami. Ale i Grecy w to nie wierzyli. Wiedzieli bardzo dobrze, że ani Herkules, ani Perseusz nie znajdowali się na nieboskłonie w postaci dwu kolosalnych gwiazdozbiorów. W tej fantazji zawarty był przecież sens idei, którą i my poważamy. Jak długo uważano Ziemię za centrum, niebo zaś za obracającą się wokół Ziemi kulę, nie można było inaczej wyrazić przeczucia, że planety są królestwem osobowości. Dopiero po przewrocie koper-nikańskim i po uznaniu go przez cały cywilizowany świat musiała ustąpić pierwsza forma owego przeczucia, by zrobić miejsce dla innej, bardziej adekwatnej.

Poezja romantyczna czerpała (a może i wciąż czerpie) z mitologii antycznej. Greckie nimfy stały się elfami, wodnikami, skrzatami, krasnalami itd. Jednakże romantycy ograniczyli się jedynie do zaludnienia ziemi tymi mitycznymi postaciami. Niebo pozostawili nie-zaludnione, nie licząc całkiem zwyczajnego, bynajmniej nie astronomicznego uznania go za siedlisko Boga, aniołów i świętych. Niewy-

176

Page 180: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

kluczone przecież, że wnikliwsze zbadanie romantycznych mitów wykaże, iż co najmniej od czasu do czasu znajdziemy w nich przeczucie przyszłej nauki o gwiazdach jako miejscach przeznaczonych dla ludzi. Jako przykład chciałbym przywołać opowieść o Matce Boga, Marii, umieszczoną w baśniach braci Grimm31. Matka Boska unosi pewną dziewczynę na Księżyc, gdzie w pałacu o wielu komnatach mieszka Trójca Święta. Baśń zakłada zatem, że Księżyc nie jest jedynie świecącą kulką, i to tak małą, że możnają wziąć do ręki, lecz przeciwnie - podobnie jak Ziemia zajmuje on ogromny obszar i może stać się zarówno siedliskiem ludzi, jak i istot wyższych.

Pytanie o mieszkańców gwiazd zawsze budzi wątpliwości. Nie można go jednak zaniechać w artykule, którego zadaniem jest zwrócenie uwagi na etyczne i estetyczne znaczenie roku astronomicznego oraz pozyskanie dla naszej myśli więcej zwolenników, niż ich obecnie posiada. Gdy uznamy, że niezliczone planety mogą być mieszkaniem dla myślących, należących do naszego gatunku istot, wówczas gwiazdy z pewnością będą miały dla nas inne znaczenie niż wtedy, gdy nie potrafimy w nich ujrzeć nic poza kosztownym wybrykiem natury. Odrzucenie tego pytania nie odpowiada zatem intencjom naszego artykułu. Jednak rozstrzygnięcie problemu wymaga wielkiej rozwagi. Tani sceptycyzm, który daje się słyszeć z różnych stron, a którego ostrze skierowane jest przeciw odpowiedzi pozytywnej, stanowi przedmiot uwagi autora następnego artykułu32. Chcę jedynie zaznaczyć, że nawet antynomie, którymi kwituje się przypuszczenie o istnieniu życia na planetach, nie dają nam prawa do odrzucenia takiej myśli. Podobnie jak sprzeczność, którą Zenon33 znalazł w istnieniu ruchu, nie uprawnia nas do negowania istnienia ruchu. Przeciwnie, skłania nas raczej do rozwiązania węzła sprzeczności.

31 Najprawdopodobniej chodzi tu o Kinder- und Haus-Mdhrchen, gesammelt von die Briider Grimm, wyd. II, Berlin 1819-1822.

32 Mowa tu o artykule teologa Hansa Martensena Kirke-aaret (Rok kościelny), zamieszczonym w „Uranii 1844" tuż po artykule Heiberga.

33 Patrz przyp. 2 do tekstu Powtórzenia zamieszczonego w niniejszej publikacji.

177

Page 181: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Nie jest żadnym argumentem fakt, że dzisiaj każdy ma własne zdanie o tym, czy na planetach istnieje czy też nie istnieje życie, i że stało się to prawie sprawą wiary. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę tak liczne związane z tym wyobrażenia, na przykład, że na innych planetach człowiek otrzymuje nowe ciało po śmierci. Lepiej odrzucić te nierozsądne mrzonki i uwierzyć, że choć zmarli należą do przestrzeni kosmicznej, pozostają jednak na ziemi i zachowują ciało, które dla zmysłów ludzi żyjących stało się nieuchwytne. Pomińmy jednak owe wyobrażenia, będące zdaniem większości o tej sprawie. Większość powinna raczej zwrócić uwagę na inny, mocniejszy dowód istnienia współzależności między antycznymi i współczesnymi poglądami.

Zainteresowanie, którym zarówno dawni, jak i nowi poeci obdarzają gwiazdy, wydaje się trudne do wytłumaczenia. Chyba że stwierdzimy, iż bierze ono początek w niejasnym przeczuciu, że gwiazdy są zamieszkane przez ród nie różniący się w istocie od tego, który zaludnia Ziemię. Dlatego możemy odczuwać doń sympatię, chociaż w świecie zewnętrznym jesteśmy od niego nieodwołalnie oddaleni. Z podobną sympatią bracia myślą o sobie, choćby los już od urodzenia ich rozłączył, i to w taki sposób, że nie wiedzą ani nawet nie przeczuwają, czy się spotkają kiedykolwiek.

Mógłby ktoś teraz powiedzieć, że poezja zawsze interesowała się fenomenami ziemskiej natury, takimi jak światło słońca i księżyca, las, woda, chmury itd., bynajmniej nie znając owego uczucia. Czy nie powinna obdarzyć gwiazd takim samym zainteresowaniem? Uznać ich za elementy tego samego, naturalnego piękna? Tej uwadze przeciwstawię to, co zostało powiedziane wyżej: istnieje ważna różnica między sposobem, w jaki odbieramy piękno ziemi i urok nieba. Pierwsze łączymy z przemijaniem, drugie z trwaniem. Pierwsze wzbudza ciekawość dzięki swej malowniczej naturze, drugie na skutek estetycznej transcendencji.

Gdy zbadamy te dwa odmienne rodzaje piękna, znajdziemy dwa przeciwstawne wyobrażenia, które, być może niezbyt świadomie, opisują odmienne wrażenia estetyczne. Z jednej strony mamy do czynienia z wyobrażeniem malowniczego piękna ziemskiej natu-

178

Page 182: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ry jako refleksu powstającego za sprawą obserwującego podmiotu, jak to jest w Fichteańskim obiektywizmie34, który stawia na ,ja", by się wzmocnić i móc cieszyć sobą. Z drugiej strony chodzi o wyobrażenie świata, które bynajmniej nie stawia jedynie na jednostkowe ,ja", lecz które widzi rzeczywistość i jej cel. Właśnie to wyobrażenie stwierdza, że gwiazdy są gniazdami ludzi.

Niezależnie od tego, skąd wyjdziemy, zawsze zdążamy ku owemu stwierdzeniu, zawierającemu mniej lub bardziej świadome, potwierdzone poezją przeczucie. Choć zazwyczaj budzi wątpliwości wnioskowanie oparte na intuicji i zmierzające ku rzeczywistości, to przecież nasz wniosek zachowa ważność dla obszaru estetyki, gdzie właśnie wyobrażenie jest prawdziwą substancją idei.

Gdy porzucimy estetykę i zwrócimy się ku filozofii przyrody, musimy - o ile nadal chcemy odpowiedzieć na nasze pytanie -uznać istnienie teleologii przyrody. W tym celu należy skorzystać z wnioskowania indukcyjnego i przez analogię, które, co prawda, nie dadzą nam całkowitej pewności, są jednak jedynymi rodzajami wnioskowania umiejącymi poprowadzić w kierunku istotnie nowych i nieznanych prawd. Owszem, można nadużyć takiego rodzaju wnioskowania, szczególnie gdy posłużymy się nim jednostronnie. To dlatego (i nie bez związku z naszym tematem) omawia Hegel w swej Logice^ przykład fałszywej analogii: Ziemiajest zamieszkana, na Księżycu jest ziemia, a zatem Księżyc jest zamieszkany. Wnioskowanie jest fałszywe, gdyż mamy do czynienia zarówno z nader niekonkretną analogią, utrzymującą, że „na Księżycu jest ziemia", i ze zbyt szczegółowym celem naszego rozumowania: że właśnie ta, a nie inna planeta, w tym wypadku Księżyc, jest zamieszkana. Jest to pytanie tak szczegółowe, że w żaden sposób nie może go rozstrzygnąć analogia o charakterze uniwersalnym. Otrzymaliśmy przecież nie-

34 Johann G. Fichte (1762-1814), filozof niemiecki. Estetyka Fichtego zakładała, że rzeczy są przedstawieniem, „refleksem" jaźni. Wywarł on znaczny wpływ na Hegla.

35 Heiberg ma najprawdopodobniej na myśli przykład podany przez Hegla w Die Logik, Stuttgart 1964, § 190, s. 396.

179

Page 183: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

błahą lekcję: potrafimy pojąć plany natury, nie umiemy jednak w każdym konkretnym wypadku rozstrzygnąć, w jaki sposób natura te plany zrealizuje. Natura jest ograniczona zarówno czasem (nie należy zatem oczekiwać, by w każdej chwili była z tym lub owym całkowicie gotowa), jak i własną ułomnością. Od czasu do czasu rodzi bowiem ziarno, które nigdy nie wypuści pędów, oraz rzeczy ułomne i kalekie, będące w oczywistej sprzeczności z jej planami.

Analogia opowiada o wewnętrznej budowie ludzkiego ciała, choć wcale nie przebadano każdego człowieka, alejedynie kilku. Po-nieważjednak poznaliśmy teleologię ludzkiego ciała, nic nie ryzykujemy, przenosząc na wszystkich wiedzę nabytą podczas badania nielicznych. Nie musimy otwierać ciał żyjących, by upewnić się, że są oni podobnie zbudowani. Z drugiej strony, jeżeli ktoś cierpi, gdyż nie jest zupełnie normalny, nie dowiemy się o tym za sprawą uniwersalnej analogii. Wtedy należy się uciec do specjalnych kryteriów.

Podobnie jest, gdy poznajemy kosmiczną teleologię natury. Nasza wiedza powie nam jedynie o planach natury dotyczących planet. Nie dowiemy się niczego o kwestiach związanych z konkretnymi planetami. Która z nich zrealizowała swój plan? A może dopiero jest w trakcie jego spełniania? Czy nigdy nie osiągnie swego celu? Czy dobrze wypełnia własne przeznaczenie? Te szczegółowe pytania można postawić jedynie w szczęśliwych wypadkach, gdy posiadamy konkretne dane. Natomiast punkt wyjścia i pierwszy stopień kosmicznej teleologii możemy zobaczyć bez trudu. Planety widać gołym okiem; szybko się przekonamy, że wszystkie podporządkowane są tym samym kosmicznym warunkom. Mają kształt kuli, poruszają się zgodnie z prawem grawitacji i - o ile nie są centralnie położone - podlegają okresowej przemienności dnia i nocy oraz pór roku (podobnie jak to jest na Ziemi), chociaż pory roku mogą mieć różną długość. Jeżeli pozna się lepiej planety, można stwierdzić, że mają te same podstawowe formy co Ziemia: są tam zarówno ciała stałe, jak i stworzone z wodnych kropli oraz z powietrza. Jeżeli już pierwszy rzut oka wskazuje na podobieństwa, możemy stąd wnioskować, że i cel musi być podobny. Celem istnienia Ziemi z pewnością jest stworzenie człowieka, górującego nad naturą, która go spłodziła.

180

Page 184: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Nic ponad niego natura nie może wymyślić; człowiek jest zatem Te-los, czyli celem ostatecznym. Stąd można wnioskować, że inne planety otrzymają podobne przeznaczenie. Nasze wnioskowanie polega na przeskoczeniu od pierwszego stopnia do ostatniego; jest to jednak skok zupełnie naturalny. Można go usprawiedliwić, mówiąc, że w teleologii ostatni stopień zawsze zawiera w sobie pierwszy. Zrealizowany cel nie zawiera niczego, czego nie byłoby w planach. Między nimi znajdują się środki, które wiążą plan z realizacją, a których nie można ujrzeć gołym okiem, lecz dopiero po przeprowadzeniu drobiazgowych badań. Nie zrobiliśmy tego, pozwalamy sobie zatem pozostawić kolejne kroki naszego dowodzenia in suspenso [lac. w zawieszeniu], nie odważając się objąć ich wspomnianą analogią.

Bo chociaż natura używa w zasadzie tych samych środków do osiągnięcia tego samego celu, w niektórych wypadkach porusza się różnymi drogami. Możemy stwierdzić, że podobnie musi być na Ziemi i na innych planetach. I tam roślinna i zwierzęca natura musi być pośrednikiem między pierwszą fazą, nieorganiczną, a człowiekiem. Nie chcemy stwierdzić, że owa roślinność i świat zwierzęcy są wszędzie takie same, na przykład, że Jupiter posiada te same gatunki roślin i zwierząt co Ziemia. Przeciwnie, należy raczej sądzić, że odmienne warunki klimatyczne na różnych planetach doprowadziły do powstania odmiennej fauny i flory.

Skoro owe pierwsze, organiczne warunki bytu są wszędzie takie same, musi to także dotyczyć najwyższego celu natury; ludzie wszędzie bowiem przypominają siebie, z wyłączeniem tych odmień-ców, którzy dopiero dążą do tego celu. Nawet bowiem wariacje, które można napotkać wśród tworów natury, są podporządkowane te-leologicznemu celowi. W świecie roślin i zwierząt teleologia ma postać skończoną - stąd mamy do czynienia z ogromnym bogactwem odmian. Gdy jednak mówimy o inteligentnym produkcie natury, człowieku, to twierdzimy, że teleologia przyjmuje tutaj postać nieskończoną - i dlatego jest jedna.

Powróćmy obecnie do estetyki. Niechże stanie się naszą nicią przewodnią w labiryncie, gdzie tak łatwo ryzykujemy zagubienie drogi. Estetyczny punkt widzenia utrzymuje, że to, co zewnętrzne,

181

Page 185: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

odpowiada temu, co wewnętrzne, że jest zmysłowym odpowiednikiem tego ostatniego3 6 . Bez tego przekonania sztuka jest niemożliwa, a piękno staje się tylko wmówieniem. Wiele jest twarzy natury. Dlatego i rośliny, i zwierzęta mogą przybierać najdziwniejsze kształty. Inteligencjajest przecieżjedna - stąd istoty inteligentne znają tylko jedną postać - inteligentny ideał piękna, najlepiej przedstawiony w malarstwie i rzeźbie.

Gdyby na innych planetach żyli ludzie o sześciu nogach, przypominający insekty, lub byli tacy, jak to zostało opisane w Niebie Klimie37, czy po prostu tacy, jakich może sobie przedstawić najdziwniejsza wyobraźnia - wówczas ideał piękna zostałby unicestwiony. Sztuki piękne i nauka przestałyby istnieć. Lecz przecież sztuka, nauka i religia nie mogą być iluzją! Nie, tego nie możemy przyjąć! Już ra-

36 Wydane w 1843 roku Albo-albo otwiera słynne zdanie: „Czasami, kochany czytelniku, zapewne wątpiłeś nieco o prawdziwości znanej filozoficznej tezy, że to, co jest zewnętrzne, jest wewnętrzne, a to, co wewnętrzne, jest zewnętrzne" (tł.J. Iwaszkiewicza). W Nauce logiki (Wissenschaft der Logik, Jub. Ausgabe, tom IV, s. 655-661) omawia Hegel dialektykę tego, co wewnętrzne (istoty) i tego, co zewnętrzne (fenomenu) i uznaje rzeczywistość za odpowiedniość istniejącą między oboma stanami. Heiberg zajmował się tym tematem m.in. w wykładach wygłoszonych w Szkole Wojskowej w latach 1831-1832 (por.J. L. Heiberg, Ledetraad ved Forelce-sningerne over Philosophiens Philosophie eller den speculative Logik ved den kongelige militaire fi0iskole, Kopenhaga 1831-1832, II C, § 112—§ 115, s. 68-71). Także współczesny Kierkegaardowi i Heibergowi duński heg-lista A.P. Adler zajmował się tym problemem. Pisał m.in.: „Prawdą jest, że to, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne, istnieją w sobie. Właśnie dlatego są rzeczywiste; posiadają bowiem własne przeciwieństwa" (A. P. Adler, Populaire Foredrag over Hegels objective Logik, Kopenhaga 1842, §27,s. 158).

37 Powieść Niels Klims underjordiske Rejse (Podziemna podróż Nielsa Klima), pióra Ludviga Holberga, ukazała się anonimowo, po łacinie, w Lipsku w 1741 roku, ale już w następnym roku została przetłumaczona na duński. Stanowiła nieznaną w Danii mieszankę fantastycznej opowieści, satyry społecznej i utopii naukowej, która kontynuowała Robinsona Crusoe Defoe (1719), Listy perskie Montesquieu (1721) oraz Podróże Guliwera Swifta (1726).

182

Page 186: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

czej zgódźmy się, że z wyjątkiem Ziemi kosmos jest niezamieszkany. Takie przypuszczenie jest bardziej ludzkie niż poprzednie. Nie potrzebujemy przecież żadnego z tych domniemań, gdy bronimy idei jedności ludzkiego losu. Musimy ją podkreślić, i to nie tylko w sensie abstrakcyjnym, ale i w najmniejszym szczególe - o ile szczegół nie kłóci się z ideałem. Każde odstępstwo prowadzi do deformacji, nawet nieznacznych, na przykład do wyobrażenia sobie ludzi posiadających cztery lub sześć palców u rąk. Podobnie jest z wymyślaniem nowych i nieznanych organów zmysłowych. Zdrowe rozumowanie powinno trzymać się od tego z dala. Jeżeli ktoś pragnie wyobrazić sobie istotę mającą szlachetniejsze i bardziej wysublimowane od nas zmysły, powinien zacząć od wzmocnienia znanych, już istniejących organów, od wysublimowania ich struktury wewnętrznej. W żadnym wypadku nie należy wyobrażać sobie nowych organów, gdyż zniszczyłoby to nasz ideał piękna.

Inaczej dzieje się z anatomią człowieka. W tej ciemnej, pozbawionej piękna strukturze znaleźć można niezliczone deformacje, spowodowane warunkami życia. Tutaj natura pracuje w swoim tajnym, pozbawionym inteligencji królestwie, podporządkowanym te-leologii skonczonosci. Nie znajdziemy tu żadnego ideału. Ale nawet tutaj mamy do czynienia z jednością, ponieważ kształty zewnętrzne harmonijnie odpowiadają wewnętrznym, niewidocznym organom. Choćby nie wiem jak różne były warunki życia na planetach, muszą one, niezależnie od różnic anatomicznych, mieć jakiś wspólny mianownik. Wszędzie głowa musi zawierać mózg, piersi - narządy układu oddechowego, a brzuch - trawiennego.

Ktoś zapyta: czy na innych planetach nie mieszkają ludzie obdarzeni skrzydłami? Odpowiedź brzmi: nic nie stoi temu na przeszkodzie. Skrzydła są przecież zgodne z ludzkim ideałem piękna. Sztuka wiąże je z postaciami aniołów i geniuszy.

Skoro ideał ludzkiego piękna jest wszędzie taki sam, dotyczyć to musi także innych wyobrażeń idealnych. Dlatego jest czczą mrzonką przypuszczenie, że na innych planetach istnieje wiedza większa i głębsza od ziemskiej. Jeżeli sztuka, religia i filozofia są prawdziwe, to światło prawdy jest takie samo na naszej i na innych

183

Page 187: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

planetach. Przecież Bóg nie ukrywa się przed mieszkańcami Ziemi po to, by objawić się w innych miejscach kosmosu. Kiedy chwalimy Boga, uznajemy to, co najwyższe. Nasze poznanie nie może być niczym osłabione. Z drugiej strony nawet najwyższe poznanie zawiera wiele stopni, a zatem i rozwój. Po tej samej drodze jakiś człowiek zaszedł nieco dalej od innego. Przecież wszyscy jesteśmy przeznaczeni do osiągnięcia tego samego celu. Dzieli nas tylko niewiele znacząca różnica czasu. Wielu z nas marzy o podróżach na inne planety. Niektórzy chcą tego dokonać już teraz, inni po śmierci. Takie marzenie jest niewiernością, niewdzięcznością wobec Matki-Ziemi, która nas wykarmiła i do której należymy! To jej należy się cześć, podobnie jak domowej kolebce i temu, z czym czujemy się związani w naszym nieśmiertelnym królestwie. Złożenie przelotnej wizyty na obcej planecie, po to jedynie, by zobaczyć, jak ona wygląda, służy tej samej ciekawości, jaka skłania nas do poznawania rzeczy obcych i nieznanych. Nie ma tu nic do zdobycia w najgłębszym znaczeniu tego słowa. Nie ma tu nic dla Nauki38. Z pewnością natomiast byłoby to interesujące z punktu widzenia nauk szczegółowych, szczególnie empirycznych. Botanik, fizjolog, a nawet empirycznie zorientowany historyk mieliby podczas takiej wizyty pełne ręce roboty. Jednak dla kogoś, kto żyje w wyższych, a może nawet najwyższych kręgach idei, taka wizyta jest zupełnie zbyteczna.

Po przedstawieniu zasad, jakimi się kierujemy, przejdźmy do spraw szczegółowych, związanych z naszym tematem. Co widzimy na niebie? Po pierwsze, nasz własny system słoneczny, a przede wszystkim Słońce, Ziemię i pewną liczbę innych planet. Po drugie, niezliczoną liczbę tak zwanych gwiazd stałych, które znajdują się poza systemem słonecznym, ale o których wiemy z całkowitą pewnością, że są ciałami świecącymi, podobniejak nasze Słońce. Nie dająca się odrzucić analogia podpowie nam, że te niezliczone słońca muszą mieć to samo przeznaczenie, mianowicie, że są świecącym centrum

38 Heiberg przeciwstawia tu heglowską filozofię rozumianą jako Nauka i posługującą się pojęciami a priori - naukom empirycznym, do których zalicza między innymi botanikę, fizjologię i „empiryczną historię".

184

Page 188: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

innych, krążących wokół nich planet. Zgoda, niktjeszcze nie widział tych planet, znajdują się bowiem w znacznej od nas odległości. Żaden rozsądny i co nieco znający się na astronomii człowiek nie wątpi w ich istnienie. Nie należy także tracić nadziei, że pewnego dnia nasze przypuszczenia zostaną potwierdzone dzięki badaniom empirycznym. Astronomia już teraz, a szczególnie w ostatnim okresie, odniosła liczne tryumfy na dotąd nieosiągalnych obszarach. Odkryła na przykład, że obowiązujące w naszym systemie prawa grawitacji rozciągają się także na tak zwane gwiazdy podwójne (czyli gwiazdy stałe), które widzimy gołym okiem jako pojedyncze, a dzięki instrumentom jako dwie gwiazdy. Są one zbliżone do siebie i w długich okresach obiegają siebie zgodnie z prawem Keplera39.

Żadnej z nich nie można uznać za zwykłą planetę. Obie są słońcami tego samego systemu, co sprawia, że planety, sukcesywnie oświetlane przez dwa słońca, nabierają niezwykłych właściwości. Zmieniają barwy. Na przykład jedna jest czerwona, druga zielona. Nawet zwykła luneta pozwoli nam dojrzeć piękno barw Andromedy. Najważniejszy jest przecież fakt, że i tutaj obowiązuje prawo grawitacji. Przekonują nas do tego dane empiryczne. Rachunek prawdopodobieństwa określa położenie gwiazd zmiennych, które w dłuższych lub krótszych, ale zawsze dokładnie odmierzonych okresach, świecą silniej lub słabiej, a nawet potrafią zniknąć na jakiś czas. Można to zapewne wytłumaczyć w ten sposób, że planeta obiegająca pojedyncze ciało znajduje się w takim położeniu wobec Ziemi, że niekiedy odbija, a kiedy indziej przesłania światło gwiazd stałych. Chyba nie powiemy za dużo, twierdząc, że w każdym systemie znajdują się -jak i u nas - słońca i planety. Także u nas znajdziemy aspekt lunearny i komety. Pierwszy jest wyrażony przez satelity. Nie pragną one słońca, przesuwają się jedynie ku centrum. Komety zaś poruszają się wokół słońca.

Jeżeli spytamy, czy księżyce i komety można znaleźć także w innych systemach, powinniśmy otrzymać taką odpowiedź: jest nader

39 Johannes Kepler (1571-1630), niemiecki astronom i matematyk. Sformułował prawa dotyczące obiegu planet wokół Słońca.

185

Page 189: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

prawdopodobne, że natura, która tak bardzo upodobała sobie powtórzenie, powtarza się także w innych systemach, przynajmniej od czasu do czasu. Czyjest tu posłuszna wewnętrznej konieczności? Tego nie śmiemy twierdzić, gdyż przypadek istnieje nawet wśród satelitów naszego systemu. Jak wiemy, nie wszystkie planety mają satelity, komety zaś zdają się miećjeszcze bardziej przypadkową egzystencję. W wypadku planet wnioskowanie przez analogię zakłada o wiele więcej. Planety i słońce gwarantują bowiem wzajemne istnienie. Żadne ciało stałe nie może być planetą, nie mając swego słońca. I odwrotnie: żadna gwiazda nie może być słońcem (lub gwiazdą stałą), nie posiadając planet. Zresztą, zajmowanie się tymi szczegółami nie ma dla naszego pytania większego znaczenia. Najlepiej je oświetlimy, rozważając związek między badanymi aspektami w systemach słonecznych.

Zróbmy to, wychodząc od naszego systemu i przez analogię rozszerzając naszą wiedzę na inne planety. Ziemia jest planetą w naszym systemie i jest zamieszkana przez ludzi. Czy nie powinniśmy się spodziewać, że także inne planety naszego systemu są podporządkowane temu samemu przeznaczeniu? Nie jest to bynajmniej fałszywa analogia, podobna do tej, którą przytoczyliśmy poprzednio. Nie mówimy przecież tak: nasza planetajest zamieszkana, Jupiter jest planetą, zatem Jupiter jest zamieszkany przez ludzi. Nie twierdzimy o żadnej konkretnej planecie, że jest zamieszkana. Powiadamy jedynie, że przeznaczeniem planet jest bycie ludzkim mieszkaniem, bez rozważenia, które planetyjuż spełniły, a które dopiero zamierzają spełnić to przeznaczenie. Nasza analogia ma znaczenie o wiele głębsze. W systemie słonecznym planety mają konkretną egzystencję indywidualnego organizmu. Słońce, owo przeciwieństwo planet, majedynie byt abstrakcyjny. Żyje dla planet, służy im, chociaż jego masa i rozmiary są od nich większe. Słońce jest źródłem odnowy planet - a przecież samo nie jest odbiorcą swej dobroczynnej siły! Nie zna ani przemian dnia i nocy, ani pór roku. Nie opisuje żadnej drogi, obracając się wokół własnej osi. Brakuje mu życiodajnego pulsu i rytmu. Już z tego powodu jest oczywiste, że Słońce w równym stopniu może być zamieszkane i niezamieszkane,

186

Page 190: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

a z pewnością stronią od niego istoty rozumne. Wiemy zbyt mało o jego budowie, by stwierdzić coś z pewnością. Wszelkie pro et contra [łac. za i przeciw] muszą być równie przypadkowe. Niektórzy chcą, by Słońce było zamieszkane. Jest ono przecież największym, najwspanialszym i najbardziej niezależnym elementem naszego systemu - chociaż te właściwości zostały stworzone, by służyły naszej planecie. Inni są przeciwnego zdania. Dla nich Słońcejest wiecznie płonącą, a co najmniej niesłychanie gorącą planetą. A przecież i ogień, i nadmierne ciepło, którego się obawiają, zostało dosłownie wzięte z powietrza. Ciepło produkowane przez Słońcejest raczej rezultatem ziemskiej reakcji na światło: ciepło jest tworzone w takim samym stopniu przez Słońce, jak i przez Ziemię. Wiadomo, że ciepło słoneczne jest tym słabsze, im wyżej jesteśmy w górach. Na górskich wierzchołkach nawet latem nie jest w stanie stopić leżących tam śniegów.

Jeżeli uznamy nasze Słońce za nieprzydatne do rozwiązania interesującego nas problemu, to podobnie musimy uczynić ze słońcami znajdującymi się w innych systemach. Nie mówimy teraz o gwiazdach stałych, o tych nieprzeliczonych gwiazdozbiorach, które odkrywa przed nami przejrzysta noc, ale o niewidocznych dla oka planetach, obiegających gwiazdy stałe. Porównując każdy z tych niezliczonych lśniących punktów z liczbą ludzi, stwierdzimy, że każdy punkt nieskończonego kosmosu może być ludzkim siedliskiem.

Ten argument posiada większe znaczenie niż argumenty odnoszące się do naszego systemu słonecznego. Oglądając bowiem planety naszego systemu, możemy całkiem dorzecznie dojść do przekonania, że jedynie Ziemia jest zaludniona. A jeżeli natura tylko na jednej planecie zrealizowała swe przeznaczenie, oznaczać to musi, że zbłądziła na innych. Jednak wniosek, że miałaby pobłądzić niezliczoną ilość razy na tylu planetach, należących do innych systemów, jest sprzeczny z istniejącymi analogiami przyrodniczymi, a także z poglądami estetycznymi. Niezależnie od tego, co myślimy o planetach naszego systemu, wiemy przecież na pewno, że Ziemia zajmuje wśród nich miejsce szczególne. Inne planety nie mają warunków koniecznych do powstania inteligentnego życia. Łatwo

187

Page 191: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

można tu znaleźć tę czy inną właściwość, której inne nie mają, ale trudno rozstrzygnąć, która z tych właściwości sprzyja życiu. Chwalimy Jupitera za to, że ma cztery księżyce, Saturna zaś za to, że ma ich aż siedem, i w dodatku lśniący, podwójny pierścień. Zapewne nie jest to zbyt wygodne dla mieszkańców Jupitera i Saturna. Utrudnia im obserwację gwiazd stałych. Podobna trudność powstaje i u nas, gdy znika Księżyc. Mógłby ktoś powiedzieć, że nadzwyczaj ostre światło Merkurego pozwalajego mieszkańcom widzieć lepiej i dalej. Z równą racją można to powiedzieć o Uranusie, którego światło jest najsłabsze i dlatego najmniej oślepia. Jak widać, takie gadanie to zwykła paplanina.

By uznać korzystną pozycję Ziemi w naszym systemie, wystarczy zwrócić uwagę, że zawsze potrafi ona znaleźć „złoty środek" pomiędzy przeciwstawnymi skrajnościami. Z pewnością należy się jej centralne miejsce w systemie słonecznym. Nie jest ani najmniejsza, ani największa. Nie zbliża się zanadto do Słońca i nie ucieka odeń zbyt daleko. Jej pory roku odnawiają wegetację, co z pewnością wpływa na ludzkie działanie i energię. A teraz weźmy Jupitera. Jego pory roku prawie niczym nie różnią się od siebie. Gęstość jego atmosfery łagodzi różnicę między ciepłem i zimnem. Nie ma on tylu księżyców co Uranus czy Saturn. Nie jest jednak zupełnie pozbawiony księżyca, jak Mars, Wenus czy Merkury. To wszystko dowodzi, że nie możemy uznać Ziemi za planetę gorzej przystosowaną do ochrony inteligentnego życia niż inne planety naszego systemu. Jest raczej przeciwnie. Ziemiajest od nich doskonalsza.

Poza napięciem między aspektem słonecznym i planetarnym znajdziemy w naszym systemie jeszcze jedno: pomiędzy księżycami i kometami. O kometach należy powiedzieć, że ekscentryczność ich orbit wskazuje, że bynajmniej nie są zorganizowane w jakieś systemy. To przeświadczenie zostanie wzmocnione, gdy zwrócimy uwagę na ich niezwykłe właściwości. Są bowiem agregatami pełnymi wody i pyłu, przez które można zobaczyć obiegające je gwiazdy. Owszem, mają zaczątki stałej formy, tak zwane jądro, które jednak nie występuje u wszystkich komet. Komety nie mogą stać się ziemią ani dla człowieka, ani dla zwierząt. Co najwyżej, mogą dać życie naj-

188

Page 192: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

niższym formom zwierząt wodnych i roślin. Czy komety są przyszłymi planetami, które stopniowo konsolidują się i naśladują orbity planet? Czy ich przeznaczeniejest identyczne z przeznaczeniem planet? Czy zostały w nich zawarte najstarsze dzieje planet? Te wszystkie pytania pozostawmy do rozważenia naszym potomkom.

Inaczej jest w sferze lunearnej. Tutaj, jak już stwierdziliśmy, za punkt wyjścia musimy obrać nasz Księżyc. Znamy go tak dobrze, ze względu na jego bliskość, że mapa Księżyca jest o wiele bardziej szczegółowa i wzbudza o wiele większe zaufanie niż znane nam mapy środkowej Afryki. Pomyślcie: dobra luneta astronomiczna może tak bardzo przybliżyć Księżyc, jakby znajdował się w Paryżu czy w Hamburgu . Teleskop Herschla4 0 potrafi zbliżyć go na odległość ośmiu lub dziesięciu mil duńskich41 . Znamy starą legendę o Kirke4 2 , która potrafiła sprowadzić Księżyc na ziemię. Co o nim wiemy? Po pierwsze, jest obszarem wulkanicznym, poddanym działaniu bezlitosnych zmian przyrody. Po drugie, nie ma na nim ani wody, ani atmosfery, nie posiada zatem żadnej wegetacji. To wystarczy, by stwierdzić, że Księżyc nie jest zamieszkany przez ludzi. Można oczywiście trywialnie fantazjować o ludziach mających odmienne od nas właściwości i potrafiących obyć się bez powietrza, wody i roślin, ale my włóżmy to między bajki. Księżyc jest upostaciowaną suszą. Jest jak przeogromna bryła, kryształ węgla, który najmniejsza iskra może podpalić - o ile znajdzie się powietrze dla podtrzymania ognia.

40 Herschel to nazwisko rodziny astronomów brytyjskich. William Her-schel (1738-1822) był nadwornym astronomem króla Jerzego III, odkrył Uranusa w 1781 r. W badaniach pomagała mu siostra, Karolina (1750-1848), autorka katalogu gwiazd. Syn Williama, John Frederick William Herschel (1792-1871), kontynuował prace swego ojca. Tekst Heiberga najprawdopodobniej wskazuje na najstarszego z nich.

41 Mila duńska wynosi około 7,5 kilometra. Jako miara została oficjalnie zniesiona w 1907 roku.

42 Kirke, córka Heliosa i okeanidy Perseis, była czarodziejką. Potrafiła ściągać gwiazdy z nieba, przyrządzać trucizny i napoje miłosne, zdolne przemieniać ludzi w zwierzęta. Spotkało to towarzyszy Odyseusza, zamienionych przez Kirke w wieprze.

189

Page 193: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Czy można uogólnić opis Księżyca na inne satelity naszych planet, chociaż nie potrafimy zbadać ich właściwości ze względu na odległość od Ziemi? Nie można tego zakwestionować, jeżeli weźmiemy pod uwagę relację istniejącą między satelitami i kometami (momentami wtórnymi naszego systemu słonecznego) a planetami i Słońcem (momentami głównymi). Tę relację najlepiej ujął Hegel w Filozofii przyrody42. Planeta jest bowiem konkretnym, indywidualnym ciałem. Jako takie, jest zamkniętą w sobie, względną całością, zarówno autonomiczną, jak i zależną. Jest zależna od Słońca, wokół którego zakreśla swą coroczną pętlę. Jest autonomiczna, gdyż obraca się wokół własnej osi, a zatem sama tworzy dzień i noc. Natomiast o satelitach wiemy tyle, że ich autonomiajest mocno ograniczona wskutek ich uzależnienia od planet. Satelity bowiem, zataczając okrąg wokół planety (podobniejak planeta wokół Słońca), nie obracają się wokół własnej osi, a w każdym razie nie tak, jak to czynią planety. Zakreślają okrąg wokół planety, pozostając w tej samej, niezmiennej pozycji, wciąż zwracając ku niej tę samą stronę. Planeta zatem nigdy nie zobaczy innej strony satelity i odwrotnie: inne obszary satelity nigdy nie ujrzą planety. W rzeczywistości ma tu miejsce obrót wokół własnej osi lub rotacja, którą równie dobrze można nazwać bezruchem, gdyżjest to ruch wymuszony przez obrót wokół planety, ruch pozbawiony własnej woli i mocy. Rotacja satelity nie różni się od jego ruchu wokół planety. Jego doba, zawierająca dzień i noc, jest tej samej długości co obrót wokół planety. Na naszym Księżycu doba trwa od 29 do 30 ziemskich dni. Jest to czas potrzebny do całkowitego obrotu Księżyca wokół Ziemi. Satelita reprezentuje zatem to, co stałe i nieruchome - o ile taka właściwość może w ogóle istnieć w systemie złożonym z sił będących w ciągłym ruchu. Natomiast ekscentryczne, niezdyscyplinowane, często w ogóle niepowracające komety reprezentują miękki i niezdecydowany ruch - o ile coś takiego może pojawić się w systemie kierowanym surowymi prawami.

43 Por. G. W. F. Hegel, Die Naturphilosophie, Stuttgart 1965, § 274-279, s. 154-180.

190

Page 194: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Zależność i autonomia planet łączą się w konkretną jedność. Gdzie indziej żyją one z dala od siebie, jako abstrakcyjne, jednostronne pojęcia; zależność istnieje w satelitach, autonomia w kometach. Wnioskowanie indukcyjne i poprzez analogię powinno teraz wzbogacić opisywaną sprzeczność o niedostrzegalny gołym okiem element. Jest on częścią całości, jaką tworzy przeciwieństwo. To, co stałe i niezmienne, jest suche; to, co jest w ruchu, jest płynne. O kometach wiemy, że są złożone z wody i powietrza, o Księżycu zaś, że jest suchym kryształem, pozbawionym powietrza i wody. Stąd wnioskować możemy, że w naszym systemie wszystkie satelity są takimi suchymi kryształami, bez wody i powietrza. Brak im tego, co posiadają komety. Mają za to coś, czego brak kometom. W ten sposób wzajemnie uzupełniają swoje połowiczne żywoty, które jednocześnie mają charakter abstrakcji. Dzielą między sobą to, co stałe, i to, co płynne, a zatem rzeczy, które na konkretnych planetach łączą się ze sobą, jako różne elementy tego samego organizmu. Dlatego na nasze wcześniejsze pytanie, czy satelity są zaludnione, możliwa jest tylko odpowiedź: nie. I to samo powiemy o pierścieniach Saturna, które nie są niczym innym jak swoistą formacją satelity.

Długo można rozwodzić się nad tymi szczegółami. Można je także, jeżeli wolicie, zupełnie pominąć. Przyznajcie jednak, że rzecz w ogólnych zarysach tak się majak to zostało przedstawione. Wypada dodać, że podobne przeczucie zawiera antyczne porównanie gwiaździstego nieba z herosami Panteonu44. Przyznajcie, że owe stare, czcigodne konstelacje, już przedtem obdarzone bogactwem idei, staną się obecnie jeszcze bardziej interesujące. A przecież te złote wskazówki na wiecznym zegarze wieków nie potrzebują takich środków, by wzbudzić sympatię poetycznie nastrojonego obserwatora. Gwiazdozbiory są bowiem, jak to już stwierdziłem przy innej okazji, „prawdziwymi obrazami, które starożytność zawiesiła w ogromnej galerii, by wszyscy ludzie mogli je oglądać. Tutaj można zobaczyć, że niebo wcale nie jest obce ziemi. Jest raczej odblaskiem ziemskich lo-

44 Panteon (gr. Pantheion), tu: miejsce zgromadzeń bogów i herosów greckich.

191

Page 195: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

sów, myśli i snów. Należy uznać rozgwieżdżone niebo za wspaniale ilustrowane wydanie mitologii greckiej w niespotykanym dotąd formacie. Należyje oglądać oczyma starożytnych poetów. Nawet jeżeli ktoś zauważy, że poeci starożytności, takjak my, nie widzieli bogów i herosów z bliska, a jedynie ich odblask, musi się przecież zgodzić, że dzielimy ich intuicję, niebo zaś stało się żywym komentarzem do dzieł tych poetów, ich bezpośrednim interpretatorem"*45.

Oto grecka nauka o bogach, oto ich mityczna historia. Stworzyła ona niebiańskie gwiazdozbiory w formach, jakie znamy obecnie, i pod nazwami, które wciąż obowiązują. Niektóre z nich mają jeszcze starsze, chaldejskie i egipskie pochodzenie, które zostało zapamiętane. Dotyczy to choćby Wielkiego Psa, Syriusza, sprowadzającego wylewy Nilu. Ta ostatnia nazwa ma związek z Ozyrysem, gwiazdozbiorem o egipskim imieniu. Z Syrii przyszła nazwa Ryby południowej, matki dwudziestu Ryb ze Zwierzyńca Niebieskiego. Grecy mieli zwyczaj przyswajania sobie starszych kultur. Zmodyfikowali egipskie i inne nazwy gwiazdozbiorów, nadając im imiona występujące w greckich legendach. Od Egipcjan przejęli Syriusza -Wielkiego Psa, i nazwali go psem Aurory, gdyż biegnie przed swoją panią i zwiastuje wschód słońca - takjak to czyni Syriusz. Byk, który u Egipcjan zapowiada początek żniw, jest dla Greków przebraniem Jupitera, porywającego Europę.

Konstelacje są niezmiernie wiekowe, nawet w tej formie, jaką nadali im Grecy. Widać to z omawiających je cyklicznych mitów, przede wszystkim o wyprawie Argonautów bądź jeszcze starszych. Nie dotykają ich zaś Homerowe legendy. Co dowodzi, że już przed wojną trojańską gwiazdozbiory były nazwane i uporządkowane. W przeciwnym razie bohaterowie spod Troi z pewnością zażądaliby

45* „Intelligensblade", tom II, s. 41 [przyp. Heiberga]. Od marca 1842 do marca 1844 Heiberg wydawał czasopismo „Intelligensblade", gdzie najchętniej drukował własne artykuły. Ukazały się cztery roczniki pisma, które nie miało tak filozoficzno-naukowego charakteru, jak poprze-dzającyje „Perseusz. Pismo poświęcone idei spekulatywnej" (wydawany w latach 1837-1838). Głównymi tematami „Intelligensblade" były literatura i teatr, choć nie stroniono tam także od polityki i astronomii.

192

Page 196: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

miejsca na niebie. Ale nie było już wolnego miejsca ani dla Achillesa, ani dla Hektora, ani dla Agamemnona, ani też dla Ulissesa. Do Homera odnosi się mniej ważna i nowsza tradycja. Tak zwanego Małego Psa z gwiazdą Procjon nazywa się niekiedy psem pięknej Heleny, gdyż miała go zgubić podczas ucieczki z Parysem. Mówi się również o Plejadach, że początkowo powstały z sześciu gwiazd, siódma zaś, od której wzięły swą nazwę, zrodziła się po pożarze Troi. Sens tego podania znajdziemy u Owidiusza, który opowiada, jak Elektra46, owa siódma gwiazda, ukryła się, a raczej „zakryła oczy dłonią", by nie widzieć pożaru miasta*47. Była matką Dardanosa, nie mogła więc być obojętna. (W nawiasie należy dodać, że nie ma zgody co do liczby gwiazd w konstelacji Plejad. Niektórzy widzą całą konstelację jako mgławicę, inni zaś widzą jedną gwiazdę, dwie lub więcej. Przez teleskop można nawet zobaczyć ich ponad dwieście.)

Prawie całe niebo zostało zaludnione dzięki wyprawom Argonautów, którzy nadali mu postać klasyczną. Na niebie południowym błyszczy okręt Argo, którym płynęli. W naszym regionie ta wspaniała konstelacja jest zupełnie niewidoczna. Jedynie szczyt okrętowego masztu można zobaczyć na horyzoncie w zimową noc, gdy Regulus znajduje się pod znakiem Lwa. Następnie Baran rozkłada złotą skórę, którą Argonauci zdobyli w Kolchidzie, co było celem ich wyprawy. Dziwne, że żaden gwiazdozbiór nie przypomina nam Jazona, za to nikt inny nie został zapomniany. Herkules ma własną konstelację. Do niego są przypisani: Smok, który stróżował w hespe-ryjskim sadzie48, Strzała, którą Herkules zabił Sępa, Wąz Wodny, czyli wąż lernejski, Lew, który był lwem nemejskim, wreszcie Rak, którego Herkules przygniótł stopą podczas walki z wężem lernejskim. Nawet Droga Mleczna ma swe miejsce w micie Herkulesa. Przedstawia ona mleko rozlane przezJunonę podczas karmienia piersią Her-

46 Elektra była, wedle jednego z przekazów mitologii greckiej, córką Atlasa i Plejone. Ze związku z Zeusem urodziła Dardanosa, władcę Troi.

47* Fasti IV, 169 i nast. [przypis Heiberga]. Patrz przyp. 24. 48 Trzy Hesperydy strzegły zaczarowanego ogrodu z pomocą smoka Lado-

na. W ogrodzie rosły złote jabłka. Pozostałe nazwy astronomiczne nawiązują do słynnych dwunastu prac Herkulesa.

193

Page 197: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

kulesa. (Oczywiste jest, że i tym, i innym gwiazdozbiorom przypisuje się niekiedy odmienne znaczenie.) Obok Herkulesa także Kastor i Polluks zostali uwiecznieni w gwiazdozbiorze Bliźniąt. Do historii Kastora należy Źrebię, mały koń znajdujący się obok Pegaza. Powiada się o tym gwiazdozbiorze, że jest identyczny z koniem Cyllari-sem, którego Merkury podarował Kastorowi. Jeden z Argonautów, Eskulap, jest przedstawiony jako poskramiacz węży, gdyż wąż symbolizuje kunszt lekarski. Tezeusz został umieszczony w Północnej Koronie, wieńcu Ariadny. Orfeusz, który dzięki swym strunom przebłagał złe siły przyrody, grożące zatopieniem okrętu, mieszka na niebie w Lirze i w Łabędziu, w którego został zamieniony po śmierci.

Jeszcze starszy cykl heroiczny zajmuje nie mniej zaszczytne miejsce na niebie. Chodzi o mit Perseusza. Jest on przedstawiony w Perseuszu, w Głowie Meduzy, którą heros trzyma w dłoni, w Wielorybie, któryjuż ma połknąć Andromedę, by w ostatniej chwili, gdy Per-seusz pokaże mu głowę Meduzy, zamienić się w kamień, wreszcie w samej Andromedzie i jej rodzicach - Kefeusie i Kasjopei.

Pewne wątki heroicznej lub historycznej mitologii zachowane są w Delfinie, który uratował śpiewającego Ariona od śmierci z rąk złodziejaszków, i w Przewoźniku, czyli w królu Erichtoniuszu, wynalazcy wozu. Kapella, jasna gwiazda Przewoźnika, ma czysto mityczne znaczenie. Przypomina nimfę Amalteę, która na Krecie karmiła Jupitera koźlim mlekiem.

Inne gwiazdozbiory najczęściej mają mityczne pochodzenie, do którego trudno dopasować daty historyczne. W tym miejscu skupiam się na zdarzeniach historycznych lub związanych z epoką herosów. Jedne i drugie określają czas, w których powstały nazwy konstelacji. Na ich początek wskazują wyprawy Argonautów, które odbywały się około 1260 roku przed Chrystusem. Greckie gwiazdozbiory są zatem niezmiennie od ponad trzech tysięcy lat godnymi zaufania wskazówkami, dzięki którym nieskończone zastępy ludzi mogą odczytać czas na niebieskim zegarze. Nie potrafię lepiej zakończyć moich rozważań, niż cytując słowa, które w jednym z moich wierszy włożyłem w usta postaci uosabiającej rozgwieżdżone niebo:

194

Page 198: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Jeżeli chcesz zaznać spokoju, Nie pragnąc już marnego zgiełku, Tu się wznieś! Niechaj cię ukoi Wolny rytm, nie znający lęku.

Dotknięty głosów skłóceniem, Tłumów harmidrem i wyciem, Wzmocnij się wody milczeniem: Chrzest przyjmij na nowe życie.

Gwiazdy na swoich orbitach Milczą dźwiękami swej ciszy. Tę pieśń ulotną myśl chwyta, Ucho niczego nie słyszy.

Żyjesz, choć oko twe zgasło, Równy herosom i bogom, Wiedziony już baśnią jasną Po lśniącej orbity drodze.

Tu spotkasz królów i królowe, Dziwy, smoki, a także węże. Ich imiona wcale nienowe, Dźwięczą w pieśniach od lat tysięcy.

O, człowieku! Dar odrzuciłeś, Choć jam twa piastunka! Daremnie Co noc ci szeptałam baśń miłą, Abyś roił marzenia senne.49

49 Cytowane zwrotki zamykają, w nieco zmienionej postaci, utwór zatytułowany Charlottenlund, wchodzący w skład zbioru Danske Lokaliteter (Duńskie miejscowości). Po r . / L. Heibergs Samlede Skrifter, tom VIII, Kopenhaga 1862, s. 204-218.

Page 199: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 200: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

O Liście otwartym Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga

Od roku 1834 do 1855, daty swej śmierci, S0ren Kierkegaard pisał journaler - dzienniki, opublikowane później pod tytułem Papi-rer. Luźne refleksje, aforyzmy i uwagi inspirowane lekturą obcych autorów przeplatał wersjami własnych dzieł. Ale nie było tu nic z tego, co charakteryzowało modny wówczas, romantyczny journal inti-me, któremu autor powierzał „sekrety" obyczajowe i towarzyskie. U Kierkegaarda nie ma plotek ani intryg; niekonwencjonalnyjest tu jedynie intelekt i ortografia. Dzienniki traktował nie tyle jako warsztatowe próbki, pole intelektualnego falstartu, lecz jako najważniejszy obszar swego trudu. Tutaj mógł być pisarzem - i człowiekiem - autentycznym. Dzienniki chroniły go przed sprawami szkodliwymi dla twórczości: szybkim poklaskiem (lub takąż naganą) publiczności, krytyką niechętnych mu „znawców". Podział twórczości na dwie części nie był jego wynalazkiem, ale korzystał z niego przez całe twórcze życie. Część „jawna" to były dzieła opublikowane, które z kolei dzieliły się na utwory pseudonimowe bądź polionimiczne -oraz wydawane pod własnym nazwiskiem. Część „ukryta" to właśnie dzienniki. Obie dopełniają się i razem tworzą korpus twórczości Kierkegaarda.

O stosunku obu części do siebie pisał - właśnie w dziennikach - w 1837 roku, uciekając od „literackiej czkawki i mdłości", spowodowanych pokusą publikacji:

197

Page 201: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

„Sądzę, że zamiast tego lepsze byłyby częste zapisy [w dziennikach], udzielenie myślom zezwolenia, by - o ile to możliwe - ujawniły pępowinę pierwszego nastroju, zapomnienie o jakimkolwiek możliwym zastosowaniu tych myśli, by w ten sposób uzyskać giętkość pióra, łatwość artykulacji w piśmie podobną do tej, jaką częściowo posiadam w mowie... Takie ćwiczenia za kulisami z pewnością są konieczne..." {Pap. IIA 118).

Dzisiaj, gdy wysoko cenimy autentyczność pisarskiej intuicji, ujawniającej „pępowinę pierwszego nastroju", gdy ujmuje nas styl fragmentaryczny i aforystyczny, znaczenia jego dzienników nie można podważyć. Sam zresztą nadawał temu gatunkowi wysoką rangę - przykładem choćby włączenie do Albo-albo części zatytułowanej „Dziennik uwodziciela". A zresztą... czy jest lekkomyślnością stwierdzenie, że jego dzieła polionimiczne to swoiste - „dzienniki pseudonimów", dążących ku autentyczności?

Dlatego warto się uważnie pochylić nad wpisanym do dzienników Listem otwartym Constantina Constantinsa do Pana Profesora Hei-berga {Pap. IV B 110-118). Nie został on nigdy przeczytany przez adresata. Czy taka była od początku intencja autora, czy też w ostatniej chwili wycofał się z publicznej krytyki szanowanego wówczas autorytetu? Nie zawsze wygładzony styl oraz częste uwagi na marginesie zdają się przemawiać na korzyść pierwszego domysłu. Ale choć ten styl sprawia tłumaczowi dodatkowe trudności, jednocześnie ukazuje myśl Duńczyka w chwili, nim „pępowina pierwszego nastroju" została przecięta.

Page 202: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0ren Kierkegaard jako Constantin Constantius

List otwarty Constantina Constantiusa

do Pana Profesora Heiberga, kawalera orderu Dannebrog1

Page 203: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

l Patrz informacja o j . H. Heibergu w niniejszej książce, s. 141-142. Order Dannebrog, który Heiberg otrzymał, to jedno z najstarszych i najwyższych odznaczeń duńskich.

Page 204: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Czcigodny Panie Profesorze! Skoro wydałem książkę, w której ustanawiam wiarę w powtó

rzenie, musiałbym, właśnie, musiałbym urodzić się pod ciemną gwiazdą, gdybym bez oznak radości przyjął znaczne uznanie, okazane mi w tak pochlebny sposób. Czyż bowiem to, co nieborak z niskiej sfery zamieścił w odstręczająco wyglądającej książce i co tak bardzo zyskało na wartości dzięki powtórzeniu w postaci eleganckiego i wyszukanego prezentu noworocznego, podarowanego przez słynnego Profesora Heiberga, nie skłoni niedowiarków do wiary w powtórzenie? Wszak zostało ono wyniesione aż w rozgwieżdżone niebo, ono zaś - o tym wszyscy są przekonani - jest strefą najwyższą! Jedynie Arv i ekonom Jesper sądzą, że wyżej sięga niebo kryształowe2.

Jakże mam nie czuć się zaszczycony, widząc moje biedne myśli, lśniące jak gwiazdy na Pańskim niebie? Przyznaję: nie poznałem ich od razu, gdy je zobaczyłem wydrukowane ślicznymi literami we wspaniałej księdze! A rozpoznawszyje, wzruszyłem się, jak wzruszają się ubodzy rodzice, gdy widzą, że ich dzieci do czegoś doszły -i jednocześnie, jak owi rodzice, zwątpiłem (czy mogę pozwolić sobie na wyznanie?).

2 Arv i Jesper to postaci występujące w komediach Kolberga Jule-Stue (sc. 12) i Erasmus Montanus (a. III, sc. 5). WJule-Stue rozmawiają między innymi o tym, jak wysoko znajduje się niebo gwiaździste w stosunku do nieba kryształowego.

201

Page 205: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Powtórzenie w głębszym sensie ujawnia tutaj swoje znaczenie. To, co powiedziałem niezbyt jasno3, stało się jasne dzięki Pańskim, Panie Prof., poprawkom. Bo chociaż to, co powiedziałem, jest naprawdę piękne i celne4, dzięki Pańskiej poprawce stało się prawdziwie celne i piękne. - Nie potrafię lepiej określić, jak bardzo piękne jest to wszystko. W artykule Stjernehimlen [Rozgwieżdżone niebo]5, którym Pan zakwasił swój kwaśny noworoczny prezent w związku z Powtórzeniem, znajduje się wspomniana korekta tego, co powiedziałem o powtórzeniu. Artykuł ma znaczną objętość, mnie na szczęście dotyczy niewielka część. Tę niewielką część potrafię jako tako zrozumieć i jak sądzę, posiadam (na szczęście) wystarczające zdolności, by powiedzieć o niej kilka słów. Powiadam: na szczęście, gdyż byłbym nędzną figurą, gdybym zapragnął wypowiedzieć się o większej części artykułu, o owych tabelach na 60. stronicy.6 Gdy zakupiłem książkę i otworzyłemją, ujrzałem tabelę na pierwszej stronie. Otworzyłem na drugiej stronicy i ujrzałem tabelę. Przerzucałem strona za stroną, ale nie dotarłem dalej niż do 30. stronicy: straciłem przytomność, widząc7 niezliczoną ilość liczb, jak i przedstawiając sobie ogrom Pańskiej, Panie Profesorze, wiedzy. Na liczbach nigdy się szczególnie dobrze nie znałem, ajeżeli nawet mogę mówić ojakimś zrozumieniu, to nie starcza mi ono na wiele. Przynajmniej tyle zrozumiałem, z czym zgodził się także mój fryzjer, przywołany w związku z utratą przytomności, że nie chodzi tutaj o reguła Detris, niezależnie od tego, czy rzecz

3 [Na marginesie przypis Kierkegaarda:] i co skłaniało do błądzenia. 4 Tak określił Heiberg idee Powtórzenia na początku swego omówienia

w Roku astronomicznym, zamieszczonym w niniejszej publikacji. 5 Kierkegaardowi / Constantiusowi chodzi o artykuł Heiberga Rok astro

nomiczny z „Uranii [...] 1843". W Heibergowskich „Intelligensblade" nr 14 (z 1 października 1842) został zamieszczony artykuł Stjernehimłen, który także dotyczył astronomii.

6 Chodzi tu nie o wspomniany artykuł Heiberga, ale o inny, rozpoczynający „Uranię. Rocznik astronomiczny na 1844 rok", gdzie na stronicach 4-60 przedstawione były pozycje i ruchy ciał niebieskich.

7 [Na marginesie przypis Kierkegaarda]: i oglądając powtórnie. 8 Reguła de tribus, zwana także reguła de tri, określa arytmetyczne stosunki

proporcji. Wyrażenie Reguła Petri (reguła Piotrowa) nie ma sensu, poza,

202

Page 206: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

idzie o reguła Petri, czy o coś zupełnie innego. Powiadam: na szczęście, gdyż ostatnia część dysertacji jest bardziej zrozumiała, a przecież zakłada ona (by zostać zrozumianą, nie mówiącjuż o możliwości bycia zakwestionowaną) tak wielostronną wiedzę astronomiczną, że taki studentjakja, który miał na świadectwie tylko trójkę z astronomii, później nigdy się tą nauką nie zajmował i zawsze wiedział tak mało, dopiero teraz wie, jak bardzo zaniedbał swą wiedzę. Potrafi zatem czytać o niej, zmusić siebie do pewnegojej zrozumienia, lecz nigdy do tego, by być pewnym, że potrafiją pojąć, ajuż na pewno nie do tego, by zuchwale twierdzić, że potrafi stworzyć sobie o niej jakieś pojęcie. Na szczęście nie potrzebuję być nikim innym niż czytelnikiem, co właśnie pro virili [łac. zgodnie z możliwościami] pragnę osiągnąć. Dawniej sądziłem, Panie Prof., że potrafię zrozumieć Pańskie dokonania, i czerpałem radość z tego zrozumienia, by następnie spocząć w ramionach zachwytu. Moje obecne uwielbienie wobec Pańskich późniejszych osiągnięć się nie zmniejszyło, ale przybrało inną postać, niewytłumaczalną, kobiecą, entuzjastyczną, jaką z pewnością dzielę z wieloma współczesnymi, którzyjakja w napięciu oczekująjakiegoś rezultatu, chociaż, jakja, z szacunkiem pozostawiają ekspertom sąd o tym, czy aktualne Pańskie studia astronomiczne, astrologiczne, chi-romantyczne, nekromantyczne, talizmatyczne, chronologiczne, ho-roskopiczne i mataskopiczne służą nauce i ludzkości.9 Do nich należy sąd o tym, jak dalece za pomocą tych sztuk i nauk udało się Panu uzdrowić melancholię naszego czasu. Czy udało się Panu znaleźć tę organizację, której Pan poszukiwał w ostatnim wierszu10, zwracając oczy ku górze, ku niebu, gdzie Pan sam, jak ów niebiański radca stanu1 l, świeci przykładem?

być może, pragnieniem przedrzeźnienia retoryki Holbergowego Eras-musa Montanusa.

9 Kierkegaard lubił takie wyliczanki. Ta sama wyliczanka powtarza się w „Przedmowie IV", zamieszczonej w niniejszej publikacji.

10 Chodzi o sztukę Heiberga En Sjcel e/ter D0den {Dusza po śmierci komedia apokaliptyczna), opublikowaną w Nye Digte, Kopenhaga 1841.

li Najprawdopodobniej aluzja do nazwiska radcy stanu Rasmusa Stiern-holma (stierne - gwiazda), przedstawiciela organizacji filantropijnej Det Forenede VelgJ0renhedsselskab.

203

Page 207: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

[Ciąg dalszy, yyPap." B 110:]

Ale spieszę do rzeczy, do sprostowania, którym mnie Pan uraczył w swym artykule. By sprawa była jasna i nie wzbudzała wątpliwości, opiszę najpierw Pańskie pojmowanie powtórzenia, tak jak zostało ono przedstawione12, a także w jaki sposób wiąże je Pan ze mną, by potem przejść do myśli wyłożonych w mojej książeczce. Czytelnika proszę o wybaczenie dłużyzn.

A. Pańskie pojmowanie

Powtórzenie należy do królestwa fenomenów natury i jest błędem umieszczanie go w świecie ducha. Stąd miałem najprawdopodobniej „na oku kategorie przyrodnicze i - sam nawet o tym nie wiedząc - rozszerzyłem je poza granice przyrody"13. W świecie fenomenów naturyjest miejsce dla powtórzenia, zachowującego sięjak prawo - ten punkt widzenia jest idealny dla powtórzenia. Gdy bliżej rozważymy, w jakim związku pojawia się duch ostateczny i jak może się związać z powtórzeniem, wówczas wyjaśnienie tego stanie się tożsame z prawie całą zawartością Pańskiej dysertacji. Jeżeli dobrze Pana rozumiem, chodzi tu o otworzenie ludzkich oczu i zmysłów na powtórzenie jako fenomen natury, o przepełnienie ich serc sympatią do powtórzenia. Pod tym względem zasługa jest wyłącznie po Pańskiej stronie; ja nic o tym nie mówiłem w mojej książeczce i zapewne nikt chętniej ode mnie wśród całej ludzkości nie przyzna Panu tej zasługi.

Gdy moje oczy i serce zostaną kiedyś otworzone na boskie rozważania, gdy moja dusza naprawdę zrozumie cudowny entuzjazm wobec natury - a także skierowany do góry, do nieba, wówczas po-

12 [Na marginesie:] Tak jak to jest wyjaśnione ze względu na naturę i „wystarczająco podkreślone ze względu na istnienie ducha" (s. 98, w. 1). [Paginacja odnosi się tu do „Uranii [...] 1844"; chociaż cytaty z niej nie zawsze są wiernie przez Constantiusa przytoczone.]

13 Jest to nieco zmieniony cytat z Heibergowskiego Roku astronomicznego, zamieszczonego w niniejszym tomie.

204

Page 208: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zbędę się wątpliwości, że właśnie owa dysertacja rozbudziła we mnie to wszystko.

Za to w królestwie ducha powtórzenie nie istnieje. Tujesteśmy świadkami rozwoju, który powtórzenie zapoczątkowało - i który w pewnym sensie wyklucza powtórzenie. „Taki rozwój obcy jest naturze14, w świecie ducha każde nowe pokolenie prześciga poprzedników i z ich osiągnięć buduje rzeczywiście nowy początek, taki, który prowadzi ku temu, co nowe"15.

Od świata przyrody przechodzimy tutaj do królestwa ducha. Zgoda. Lecz czy dobra ducha nie leżą powyżej dziejów historii, o których dzisiaj tak wohlfeil [niem., tu: lekko] mówimy16: Tutaj każde pokolenie prześciga swych poprzedników i tam zaczyna, gdzie oni skończyli? Więc wcale nie ma duchowej egzystencji \Existents] jednostki? Czy także tutaj powtórzenie nie powinno być problemem, nie takim oczywiście, by powtórzenie nie istniało w porządku natury poza jednostką, ale dlatego, że jednostka pozostaje w stanie kontemplacji i zupełnej beztroski, pozwalając czasowi przepływać? Czyż nie byłby Pan łaskaw pomóc autorowi, który próbuje sił na polu psychologii eksperymentalnej, oświecając go w tak ważnym względzie?

Bo bardzo niewiele w Pańskim obszernym artykule o obecności powtórzenia w świecie ducha. To niewiele zaś to zbyt mało, by starczyło za wyjaśnienie, a zbyt wiele na prostą konstatację, Panie Prof.

Oto obszar naszego sporu, gdzie piętrzą się trudności i gdzie powstaje nieporozumienie. Pańskie spostrzeżenia są zawsze wspaniałe: albo niebo, albo historia świata. Owszem, niech jednostka pobiera u Pana lekcje, jak oglądać niebo17 i czcić to, co czcić należy, lecz poza niebem i historią świata istnieje jeszcze inna historia: jednostki. Czy nie interesuje ona Pana? Nie zostało to dobrze pokazane

14 [Na marginesie:] „Urania 1844", Kopenhaga 1843, s. 94, środek. 15 [Na marginesie:] „Urania", s. 95, góra. 16 [Na marginesie:] Co także każdy nędznik, który oblał egzamin, potrafi

roztrąbić. 17 [Na marginesie:] Co bynajmniej nie jest zadaniem wolności, lecz senty

mentalizmu bądź przypadku.

205

Page 209: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w tej niewielkiej, w dodatku niejasnej, części dysertacji, wyraźnie za to wynika z głównych wniosków pracy. Nasze czasy, powiada Pan, są nostalgiczne, ale i płodne. Rzeczywiście, ma Pan rację, twierdząc, że napisałem także inne książki prócz niewielkiego Powtórzenia, na przykład oskarżając mnie o napisanie Albo-albo, którego druga część właśnie o tym mówi. Co rodzi nasz czas, powiada Pan dalej, tego nikt nie wie, spróbujmy zatem miło spędzić czas - a jak Pan sam twierdzi, najmilej spędza się czas, studiując astronomię. Dobrze, pozwólmy czasowi być czasem, niech nawet przy pomocy astronomii spędzi nienarodzony płód, jeżeli czasem tak zechce. Lecz jednostka? Przecież odbieramy jej zadanie wolności, proponując wyłącznie astronomię.

Gdy jednak zwiążemy jednostki z wolnością, na co chyba może pozwolić sobie psycholog chowający w zanadrzu religijne pojęcia, wówczas -jako psycholog - odwróci on naszą uwagę od rzeczy wielkich i głośnych, takich jak niebo i historia świata, by zwrócić ją ku sprawom mniejszym, ku niewyczerpanemu i błogosławionemu przedmiotowi jednostkowej troski: ku temu, jakie znaczenie ma powtórzenie dla królestwa ducha - gdyż każda jednostka jest także bytem duchowym, a duch posiada własną historię. Ponownie spotykamy tu nasz problem i pytanie brzmi: jakie znaczenie otrzyma tu powtórzenie? To pytanie o stosunek wolności do fenomenów ducha, w którego kontekście jednostki żyją, gdyż historia jednostki rozwija się jako kontynuacjajej przeszłości i otaczającego człowieka małego świata jednostki. Jest to pytanie o powtórzenie wewnątrz jednostkowych granic, powtórzenie w życiu człowieka. Z pewnością wzbudzi podziw odkrycie całego ruchu historii i konstatacja, że każde nowe pokolenie zaczyna u końca drogi swych poprzedników. A moje odkrycia są błahe i bez znaczenia. Nie dziwi zatem, że Pan Profesor je przeoczył. Ale nasz problem zjawi się nieraz, gdy ta sama jednostka w ciągu swej historii raz po raz będzie od nowa otwierać życie. Powstanie także pytanie, czyjednostka potrafi to uczynić, czy też wystartowała za późno - i czy jest w stanie stratę nadrobić. Jednostka nie odnosi się bynajmniej kontemplująco do powtórzenia,

206

Page 210: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

gdyż te fenomeny, które towarzyszą powtórzeniu, są fenomenami ducha, lecz odnosi się do nich w swej wolności. Dlatego trzeba zadać inne, według mnie trudniejsze, ale i o wiele ważniejsze pytanie. Tylko o tym mówię w mojej małej książeczce, a zrobiłem tak chyba dlatego, że jestem psychologiem.

Na pytanie o stosunek powtórzenia do jednostki pojętej jako duch szukający wolności nie ma prawie miejsca w Pańskim „wyczerpującym" omówieniu. Pan widzi jednostkę bądź jako kontemplującą świat, bądź jako estetycznie dwuznaczną18. Powtórzenie istnieje, to zdaje się być zupełnie pewne. Zajmuje Pana pytanie, jak pomóc jednostce w odkryciu powtórzenia? Najważniejszy zaś problem wolności: czy istnieje powtórzenie? - pozostaje u Pana nietknięty. Aleja o nim przede wszystkim mówię i dlatego moja książka nosi tytuł Powtórzenie. Oczywiście, ujęcie jednostki jako estetycznie dwuznacznej może dać powód do powiedzenia tego i owego o powtórzeniu -lecz gdy się tę rzecz przeoczy, pozostawia się jedynie zamieszanie, nawet gdy udało się powiedzieć coś dobrego.

Pańską pomyłkę dobrze ilustrują „złote myśli Goethego", które - cytowane przez Pana - pozostały szczerozłote, lecz odebrały wolności życie. Przywołuje Pan słowa Goethego, by zaznaczyć swą aprobatę dla świata przyrody. Cytat jest długi. Zaczyna się od wyrażenia sympatii dla natury, w której istnieje powtórzenie, co się zupełnie nie wiąże z wolnościąjednostki. Ale tutaj cytat się nie kończy. Proszę popatrzeć, nagle cytat mówi coś nowego. Prowadzi ku stwierdzeniu, że akceptując powtórzenie w świecie przyrody, „wrażliwy młodzieniec obawia się nieuchronnego powtórzenia ludzkich błędów, gdyż poniewczasie pojmujemy, że kształcąc cnoty, kultywujemy błędy"19. Powtórzenie należy zarówno do fenomenów natury, jak i ducha. Na tym ostatnim obszarze powtórzenie oznacza powtórzenie naszych błędów i cnót; i jednych, i drugich. Tutaj istnieje powtórzenie i pyta-myjedynie, wjaki sposóbjednostka możeje odkryć.

18 Kierkegaard używa pojęcia „ cesthetisk tvetydig". 19 [Na marginesie:] s. 106.

207

Page 211: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

To stwierdzenie nie daje jednostkom wolności, a przecież z tego cytatu wyprowadza Pan dialektykę powtórzenia, tak jak Pan ją znajduje w „złotych myślach" poety. Przedtem zwraca Pan uwagę, iż Goethe łączy hipochondrię młodego człowieka i jego brak zainteresowania światem przyrody z lekturą angielskich autorów. Łatwo można spostrzec, iż hipochondria jest skutkiem obaw wrażliwego młodzieńca, bojącego się, że powtórzy własne błędy. Gdyby został zaznajomiony z dialektyką powtórzenia i pouczony, że powtórzenie żyje zarówno w świecie ducha, jak i w królestwie przyrody, oraz że dobro i zło powtarzają się jak dzień i noc, a także iż najważniejszym zadaniem jednostki jest zaakceptować owe przemiany, pozostając wrażliwym wobec nich - wówczas nie byłby hipochondrykiem.

Powtórzenie istnieje tak wśród fenomenów przyrody, jak i ducha. Jednostka nie jest stworzonajako duch szukający wolności, ma estetycznie dwuznaczny stosunek do powtórzenia i sama powinna zostać określona wobec swego obiektu, którego nie może zmienić. Powtórzenie fenomenów przyrody nie pozwala zmienić się jednostce. Powtórzenie fenomenów ducha należy potraktować w ten sam sposób, a wszystko stanie się tak, jak Pan tego sobie życzy. Znaczenie powtórzenia w świecie ducha zależy od tego, co powtórzenie przynosi ze sobą lub co jednostka z nim zrobi.20 Fakt, że dobro i zło się powtarza, należy potraktować w ten sam sposób jak to, że powtarzają się obroty gwiazd. Według kontemplującego i skończonego ducha nie ma żadnej różnicy między znaczeniem powtórzenia dla duchowej egzystencji jednostki i jego występowaniem w świecie przyrody, co wyraźnie wynika z uwag, kontynuujących cytowane słowa: „To samo dotyczy obserwacji natury, zarówno lat ziemskich, jak i gwiezdnych. Przyroda zawsze mówi uniwersalnym językiem powtórzenia. - Co nam daje przyroda, nie jest niczym innym niż powtórzeniem, i od nas zależy, czy potrafimy objąć rozumem fakt, że to, co absolutne, jest dla nas ciągle nowe".21

20 [Na marginesie:] s. 102, początek; s. 101, początek: „Pociągające w powtórzeniu niejest ono samo, ale to, co człowiek z nim zrobi".

21 [Na marginesie:] s. 102.

208

Page 212: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Rzecz zależy od indywidualnej wynalazczości nastroju. Podobnie jest ze stosunkiem jednostkowego ducha do powtórzenia fenomenów duchowych: im większe zmiany napotkamy, tym lepiej. Powtórzenie jest bowiem faktem, a jednostka może jedynie się z tym pogodzić - sentymentalnie lub dowcipnie, drwiąco albo wzruszająco, lekkomyślnie lub melancholijnie, itd. Nie majednak mowy o tym, by mogła uniknąć powtórzenia.

Tylko w jednym miejscu napotkamy, całkiem niespodziewanie, inny komentarz. W świetle zmian zostaniemy pouczeni (s. 110), że to, co nam mówi wiedza o rokrocznych powtórzeniach, zapewne jest „arogancją, z jaką nasza świadoma, wolna wola czyni z obrotów natury wielokształtne kamienie milowe, wyznaczające drogę naszego rozwoju"22. Jeżeli j ednak zechcemy to poważnie zrozumieć i uniknąć pochlebstw, na co zdaje się wskazywać ciąg dalszy („ani j ednego dnia bez zapisania czegoś, bez dowiedzenia się czegoś nowego o sztuce, nauce, życiu towarzyskim lub wewnętrznych przeżyciach"23) - to, jak sądzę, jednostka będzie miała tyle t rudu z rozwoj e m świadomej, wolnej woli, że zechce uniknąć straty czasu na uczucie sympatii do natury. Gdy jednostka to zrozumie, w tej samej chwili Pańska propozycja (by zastosować astronomię jako medium) stanie się niepotrzebna, gdyż w tej samej chwili jednostka otrzyma aż zbyt wiele roboty. Właśnie w tej samej chwili pojawi się interesujący mnie problem. Gdy mówimy o rozwoju świadomej, wolnej woli,

22 [Na marginesie:] Tutaj w najwyższym stopniu staje się ważne motto nul-ladiessine linea.

23 [Na marginesie:] s. 110. [Tuż obok drugi dopisek na marginesie:] Ponieważ Pan nie pojmuje rozwoju jednostki jako produkowania w ścisłym znaczeniu, leczjako rozwój, w którymjednostka pozostaje wewnątrz siebie, napotka ona tę trudność, że z królestwa wewnętrznego rozwoju, podobnie jak ze świata towarzyskiego lub sztuki i nauki prześle sobie wiadomości, których przyswojenie jest równoznaczne z jej rozwojem wewnętrznym, a które w najściślejszym znaczeniu należy rozumieć jako dalszą produkcję (za pomocą pióra i atramentu). Dlatego nie wydaje się, by owo motto nulla diessine linea mogło tutaj „otrzymać głębsze znaczenie".

209

Page 213: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powtórzenie nie może pozostać czymś mgławicowym, powstaje bowiem pytanie o możliwość zakwestionowania takiego powtórzenia, w którym przejawia się zło, i ustanowienie takiego powtórzenia, w którym pojawi się dobro. Problemem nie jest stosunek do powtórzenia, lecz pytanie, czy da się ono zrealizować tak, jak o to pytamy w interesie rozwoju wolnego ducha. Na próżno będziemy szukać wyjaśnienia. W Pańskiej argumentacji jest niezmiennie założone, iż powtórzenie zawsze istnieje. Ono po prostu jest.

Powtórzenie istnieje w świecie natury. Oznacza to, że wieczny duch zachowuje się kontemplująco, sympatyzując z własnym powtarzającym się ruchem. Te rozważania zajmują Pańską uwagę w całej dysertacji. Nie potrafię ocenić tego, co Pan stwierdził, powołując się na swoją astronomiczną wiedzę. Spróbuję za to z ogólniejszego punktu widzenia ocenić to, co Pan ogólnie twierdzi. Pan podkreśla sympatię do natury jako -jeżeli dobrze zrozumiałem - stosunek sentymentalny. Według mnie jest to jednostronne ujęcie. Powaga istnieje jedynie w stosunku wolności do zadań wolności, a poza tym wszędzie tam, gdzie duch ustosunkowuje się do siebie jako innego. To „inne" nie jest wolnością; tak komiczne stwierdzenie jest równie uprawnione jak owo sentymentalne. Ten, w kim przebudziła się namiętność wolności, zazwyczaj mało się troszczy o naturę. Uznają za nieważną. Dlatego, jak już zauważyłem, dziwnie brzmi w dysertacji, która pragnie pochwalić dobroczynny wpływ obserwacji natury na umysł, takie ujęcie dość izolowanej uwagi (o świadomej, wolnej woli, spieszącej po drodze rozwoju), które ma przydać głębszego znaczenia mottu nulla dies sine linea. Dlatego jest dziwne ujrzeć owo dość izolowane wyrażenie w dysertacji, która nie wyklucza czasu, lecz jedynie myśli o tym, jak dobrze spędzić czas, lub o środkach, za pomocą których można wyleczyć tę, dochodzącą prawie do szaleństwa, melancholię.

Istotnie, w fenomenach ducha znajdziemy powtórzenie. Estetycznie i dwuznacznie zdefiniowana jednostka ma, jako swe jedyne zadanie, oswoić się z nim, zaaprobować je i uzyskać z niego coś nowego. W mojej książeczce wiąże się z tym wiele komentarzy (później wyjaśnię, jak je należy rozumieć). Jeżeli tak rzecz ujmiemy, mądrość

210

Page 214: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

stanie się jedyną władczynią, która spróbuje nam pomóc, jak tylko będzie mogła, a doświadczenie wypowie się zarówno pro und contra [łac.-niem. - za i przeciw] w tej sprawie. Jako przykład mądrej nauki

przytoczę, co Pan mówi: że nie powinienem był jechać do Berlina. Fakt bowiem, że wiele miłych wrażeń za drugim razem czyni doznanie o wiele słabszym, został powszechnie uznany w przysłowiu: nie jedź tam, gdzie już byłeś.24

Doświadczenie może jednak powiedzieć coś przeciwnego. Zazwyczaj tylko Cyganie i wędrowni linoskoczkowie albo złodzieje mówią to, co zresztą przywódca Cyganów powiada w Precjozie25: „nie jedź tam, gdzie już byłeś", bo tym razem ludzie najprawdopodobniej lepiej zabezpieczą swe pieniądze i własność, lub też za drugim razem nie będzie nic, co by warto było ukraść. Ma Pan w ten sposób rację, Panie Profesorze. A przecież mówi się zazwyczaj, że odwiedziny jakiegoś miejsca po raz drugi są przyjemniejsze niż za pierwszym razem, opór nowości bowiem, który za pierwszym razem nie pozwolił nasycić się przyjemnością i dopiero stopniowo został przezwyciężony, na początku drugiego razu jest przezwyciężony całkowicie. Ponadto, ponieważ pociągające w powtórzeniu nie jest ono samo, „lecz to, co ludzie z nim zrobią", nie wymaga ostrości umysłu obserwacja, że ten, kto podróżuje, zyskuje pewność, że powtórzenie zamieni podróż w coś innego. Można w ten sposób długo uprawiać dialektykę. Czynię to jedynie, by pokazać (co później pokażę jeszcze lepiej), że dla mnie jest to tylko żart (który został u Pana potraktowany zupełnie poważnie), gdyż mam o wiele poważniejszy problem in mente [łac. na myśli]. - Pan ciągnie dalej: „Za to powtórna lektura książki lub ponowne obejrzenie obrazu podnosi i w pewien sposób przewyższa pierwsze wrażenie, gdyż dzięki temu można się lepiej zagłębić w przedmiot i żarliwiej go

24 [Na marginesie:] s. 101. 25 Chodzi o sztukę Piusa Aleksandra Wolffa Preciosa. Przetłumaczona na

duński przez C. J. Boye (Kopenhaga 1822), została wystawiona przez Teatr Królewski w Kopenhadze w 1843 r.

211

Page 215: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

sobie przyswoić"26. Czy tak wielkie miasto jak Berlin można porównać z książką i obrazem?27 Wówczas można by mówić o jeszcze większym nasyceniu się powtórzeniem, a gdy sieje odnalazło, nie należy bynajmniej sądzić, by (biorąc pod uwagę wielkość miasta i różnorodność miejskiego życia) przyczyna leżała w tym, iż za pierwszym razem czytało się lub oglądało nieuważnie. Można w ten sposób - ponownie - długo uprawiać dialektykę. To właśnie jest zabawne w powtórzeniu, i tego nigdy nie należy pojmować poważnie, czego zresztą nie zrobiłem w mojej książeczce, podczas gdy dla Pana wszystko, co dotyczy powtórzenia, jest równie ważne.

Powtórnego przeczytania książki i nasycenia się obrazem wcale nie można uznać za właściwe powtórzenie. Tu wciąż występuje dialektyczna dwuznaczność, żart w powtórzeniu, na co zwróciłem uwagę, ponieważ zwracam uwagę na powagę. Istnieje tylko jedno właściwe powtórzenie - powtórzenie własnej indywidualności w wyższej potędze. Tego powtórzenia wcale nie wymienia się u Pana, chociaż jest to powtórzenie sensu eminentori [łac. tu: w najgłębszym znaczeniu] i najgłębszy interes wolności. Jedynie dwa razy powtórzenie jest przywoływane do życia, za każdym razem przez młodego człowieka, którego uczyniłem przedmiotem moich myśli. Raz, opowiadając, w jaki sposób Hiob wszystko otrzymał podwójnie, zawoła: „Oto, co się zwie powtórzeniem!"28, podobnie za drugim razem, gdy dzięki pomocy Opatrzności uwolni się od komplikacji nieszczęśliwej miłości. I wtedy woła: „Czyż nie jest to powtórzenie? Czy nie dostałem podwójnie wszystkiego? Czy nie otrzymałem z powrotem siebie - w taki sposób, że odczuwam to podwójnie?"29

W załączonym liście powiadam, że młodzieniec objaśnia powtórzenie, które go spotkało, jako zaistnienie świadomości do

26 [Na marginesie:] s. 101. 27 [Na marginesie:] Szczególnie gdy powtarza się także przyjemność

płynącą z odwiedzania teatrów. 28 [Na marginesie:] Powtórzenie, s. 130. 29 [Na marginesie:] s. 142.

212

Page 216: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

drugiej potęgi. W następnej części mojej książeczki, która tym się wyróżnia, że słowo „powtórzenie" zostało tu znowu użyte jako tytuł części, znajduje się właściwe rozumienie powtórzenia.30 Na ten temat nie ma u Pana ani jednego cytatu. Pańskie cytaty nie wychodzą poza stronicę 40.31 Gdyby nie chodziło o Pana, Panie Profesorze, to przypuściłbym, że nie czytał Pan drugiej części książki. Sądząc tak, potrafiłbym w istocie wyjaśnić wszystko. Jedynie ten, kto przeczyta całą książkę, potrafi ją tak zrozumieć, jak ją rozumieć należy, podczas gdy czytana we fragmentach, owszem, poddaje się rozumieniu, ale jest ono inne niż to, które ja posiadam. Jeżeli coś takiego przydarzy się takiemu mężczyźnie jak Prof. H., to z pewnością, ze względu na piękno zawarte w pojedynczych wyrażeniach, chętnie pomoże on autorowi wywikłać się z nieporozumienia, w które sam go wplątał. Żaden autor nie może żądać więcej. Jestem, co prawda, na tyle nierozsądny, by odrzucić pomoc i po prostu zażądać, by książka została przeczytana w całości. Jednak nie sądzę, by Pan potrafił tak właśnie czytać książki. Tylko ta hipoteza potrafi wszystko wyjaśnić. Objaśnia, dlaczego Pan podaje lekturę książek jako przykład zdwojonego powtórzenia (przeciwstawiając to mojej podróży do Berlina), pomimo że druga część mojej książeczki wskazuje jedyny prawdziwy przykład - powtórzenie indywidualności. Wyjaśnia, czemu Pan może zakrzyknąć, obcując z moją książką: „Kto miałby chęć powtórzyć swoje życie w tej samej postaci? Tak, nawet radości i szczęścia nie chciałoby się powtórzyć bez żadnej zmiany"32, podczas gdy druga część powiada: powtórzenie dóbr ziemskich jest obojętne w porównaniu z takim powtórzeniem (czyli powtórzeniem indywidualności w drugiej potędze) i według zaleceń ducha.33 To wyjaśnia, dlaczego chce mnie Pan pouczyć, że istnieje coś „więcej" niż powtórzenie, które niesie

30 [Na marginesie:] Podczas gdy sam kończę pierwszą część, wątpiąc w możliwość powtórzenia.

31 [Na marginesie:] A tam nie ma nic o powtórzeniu, poza żartobliwymi lub zdesperowanymi wypowiedziami dotyczącymi jego możliwości.

32 [Na marginesie:] s. 101. 33 [Na marginesie]: Powtórzenie, s. 142.

213

Page 217: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ze sobą rozwój ducha. W drugiej części jest o tym o wiele lepiej powiedziane niż we wszystkim, co Pan dotąd napisał.

Pomińmyjednak ową drugą część i udajmy, że nikt z nas jej nie przeczytał. Spróbujmy przy Pańskiej pomocy zrozumieć te cytaty, które znalazły miejsce w Pańskim „prezencie noworocznym". Pańskie sprostowanie głosi, że to, co powiedziałem, odnosi się do związku powtórzenia istniejącego w naturze, moje wypowiedzi zaś (tak zrozumiane) są i piękne, i celne. Aleja czuję się wobec własnych tak cytowanych słów, jak (co już stwierdziłem) ubodzy rodzice wobec wyróżniających się dzieci - nie wiem, czy mogę pozwolić sobie na dawną poufałość? W dawnych czasach rozumieliśmy się nawzajem, lecz teraz słowa zaczęły nas różnić i nie potrafię ich zrozumieć. By jednak nie męczyć czytelnika przedstawieniem każdego z nich, zacznę od pierwszego, przypominającego fatalność mego położenia. Muszę jednocześnie podziękować Prof. Heiber-gowi za udzieloną mi pomoc, jak i - z drugiej strony - zgotować czytelnikowi nową trudność, by ujrzał sens w tym, co już kiedyś, być może, miało dla niego sens. „Powtórzenie odpowiada w pewnym sensie temu, co Grecy nazywali «wspomnieniem». Mówili oni, że wiedzajest wspomnieniem, a nowa filozofia twierdzi, że całe życie to powtórzenie".34 W ustach Pana Prof. Heiberga te słowa służą rozważeniu powtórzenia fenomenów natury. Spróbujmy zatem znaleźć ich znaczenie. Co w ogóle znaczy różnica między światem antycznym i współczesnym dla zaistnienia powtórzenia w świecie natury? W tej samej części dysertacji Prof. H. zaleca greckie obserwacje dotyczące istnienia powtórzenia w świecie natury. Jednak w całej mojej książce nigdzie nie dyskutuję powtórzenia w świecie natury. Mówiłem o powtórzeniu wobec problemu wolności. Znaczy to tyle, że grecka wolność nie jest ustanowiona jako wolność. Stąd owo pierwsze wyrażenie: wspomnienie. Jedynie we wspomnieniu można posiąść wieczne życie, a współczesne pojęcie popycha określenie wolności „do przodu" - na tym polega powtórzenie.

34 [Na marginesie:] Por. Powtórzenie, s. 91, u dołu.

214

Page 218: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Co spotkało ten cytat, spotkało i inne; straciły sens, przywołane przez rektora literatury, Prof. H., poprawione et encomio publico omati [łac. i zaszczycone publicznym uznaniem]. Jeden przykład powinien wystarczyć. Nie chcę pozbawić życia ani czytelnika, ani siebie (co stałoby się w wyniku uczynienia przedmiotem szerokiej dyskusji kilku moich wypowiedzi, które dla mnie są proste, naturalne i pozbawione wszelkich pretensji), jedynie dlatego, że Prof. H. spodobało się skorygować moje poglądy i przez to, co zupełnie naturalne, uczynić je czymś niezwykłym. Gdybym mógł sobie wyobrazić, że cytaty chodzą na własnych nogach, i podejrzewał, że uwiedzione i oczarowane pragnieniem światowego życia, zapragnęły pochlebić Prof. H., by dostać się do wnętrza jego pozłoconego prezentu noworocznego, potraktowałbym je jak synów marnotrawnych. Ale wiem, że są niewinne. Przebaczam im i proszę także czytelnika mojej książki, by im wybaczył, kiedy je napotka (co przedtem także mnie spotkało) nie jako skromne i niczego nie żądające, lecz wyróżnione i pomimo wyróżnienia nic nie mówiące. Lecz spójrzmy teraz na rezultat rozumowania Prof. Heiberga, na jego odpowiedź. Dowiadujemy się, że powtórzenie istnieje w naturze i że powtórzenie jest procesem w historii powszechnej. Co do znaczenia powtórzenia w świecie duchowych wartości, nie dowiemy się niczego, oprócz kilku luźnych uwag. Na końcu okaże się, że równieżja powiedziałem coś pięknego i celnego, dzięki poprawkom Profesora.35 Oto summa summarum. Gdyby nawet Prof. H. nic nie napisał, to naturalnie należało założyć, że jak każdy człowiek wykształcony, wie wiele, o ile nie więcej, o powtórzeniu. Jednak obecnie jesteśmy skłonni uwierzyć, że znamy maksimum jego wiedzy, w którą należy wtajemniczyć czytelników. Gdy pozwoliłem sobie wydać małą książeczkę o powtórzeniu, zachowałem się nieco inaczej. Nie chciałem wydać eleganckiej i błyszczącej książki, przeznaczonej dla dzieci lub pod choinkę, a szczególnie przydatnej

35 [Na marginesie:] Jak ważna jest ta wiedza w oczach Pana Profesora, dowiadujemy się stąd, że dla niego owa wiedza oznacza, iż poprawił moje wypowiedzi i pomógł mi powiedzieć coś pięknego i celnego.

215

Page 219: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w roli pełnego smaku prezentu. Założyłem u każdego czytelnika wiedzę, którą Pan Prof. głosi i z której korzysta - także do poprawiania moich wypowiedzi. W tym samym czasie stwierdziłem, że powtórzenie ma o wiele większe znaczenie w indywidualnej sferze życia. Ta myśl skłoniła mnie do pisania. Inne myśli i refleksje nad powtórzeniem sprowadziłem do postaci żartu. W ten sposób uniknąłem śmieszności w oczach czytelników, bynajmniej nie pouczając ich z powagą o tym, co każdy z nich dobrze wie. Główną myśl ukryłem w zawikłanym żarcie, aby uniemożliwić heretykom36

zrozumienie książki. W ten sposób wydałem książkę pozbawioną ważności i pretensji. Tak myślałem o stosunku czytelnika do książki: odkryje on główną myśl i niezależnie od tego, czy przyzna jej rację, czy też nie przyzna, będzie musiał przyznać, że dotąd jej nie znał. Przyzna więc, że dobrze się stało, iż rzecz została napisana. Zrozumie i żart (i zabawi się nim), i moją uprzejmość - to, że nie chciałem pisać banałów pouczającym tonem, lecz że oddałem je żartowi, gdyż założyłem, że są dobrze znane.

Niewielki wkład Constantina Constantiusa, autora Powtórzenia?1

Gdy Sokrates wyszedł poza bramy Aten, okazało się, że nic nie wie o okolicy. Fajdros38 zdziwił się, że musi prowadzić tego dziwnego człowieka tak, jakby był obcym, na co Sokrates odpowiedział: „Wybacz mi, mój drogi. Jestem bardzo ciekaw wiedzy, lecz krajobrazy i drzewa niczego mnie nie uczą. Czynią to zaś ludzie w mieście". Tę wypowiedź starałem się zapamiętać i uczynić jeszcze doskonalszą, tak jak nie wyróżniający się człowiek potrafi udoskonalić to, co powiedział duch, wyróżniający się w najpiękniejszy

36 Patrz Powtórzenie, s. 132 niniejszego wydania i przyp. 177 na tejże stronie. Klemens z Aleksandrii (właśc. Titus Flavius Clemens, ok. 150-ok. 215) pisał alegorie, by niewtajemniczeni niczego nie pojęli.

37 Dalszy ciąg: Pap. IV B 112, po zapisach o charakterze korektorskim. 38 [Na marginesie:] Por. Platon, Fajdros, wyd. Astius, s. 132.

216

Page 220: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

sposób. Dlatego poczytuję sobie za przyjemność uznać siebie za ucznia każdego człowieka. Lecz choćbym w ten sposób rozszerzał pojęcie ucznia, nie oznacza to przecież, że nie potrafię go znowu użyć w węższym znaczeniu, a gdy już mówimy o byciu uczniem w węższym znaczeniu, któż nie chciałby być uczniem Prof. Heiber-ga? Lecz chociaż było to moim gorącym życzeniem, wydało mi się tak trudne w ostatnim okresie! On zawsze ogarnia spojrzeniem sprawy tak wielkie, że nigdy nie potrafiłem za nim nadążyć. Niedawno jego spojrzenie zwróciło się w strony odległe, gdzie zatopiony w sobie geniusz, proroczo patrząc przed siebie, ujrzał system, realizację od dawna obmyślanych planów.39 W ciągu ostatnich dni jego spojrzenie zwróciło się ku górze, w stronę spraw niebieskich. Tam bada ruchy gwiazd40, temu zaś, kto zaniepokojony zapyta o rezultaty, odpowie, iż nic nie stoi na przeszkodzie, by na innych planetach wyobrazić sobie ludzi obdarowanych w sposób godny zazdrości, mianowicie skrzydłami41. Gdy na moment zwróci spojrzenie na ziemię, spostrzeże nie kraje, nie jednostki, nie części świata, lecz całą kulę ziemską. Z tego, zanikającego42, punktu widzenia pocieszy nas, że posiadając wielką duszę, posiądziemy odwagę zrozumienia, że „także w sensie astronomicznym Ziemia

39 Patrz „Wstęp" do 23. logicznych paragrafów w „Perseuszu" (chodzi o wydawane przez J. L. Heiberga pismo „Perseus. Journal for den spe-kulative Idee", nr 2, Kopenhaga 1838):, Au tor pozwala sobie niniejszym zgłosić swój pierwszy wkład do realizacji długo obmyślanego planu, mianowicie stworzenia systemu logicznego [...] - Ponadto ma na celu, poprzez owo stworzenie i jego kontynuację, otworzenie drogi dla takiej estetyki, której stworzenie od dawna byłojego życzeniem, lecz której nie może wysłać w świat, bez uprzedniego podarowania jej owego logicznego punktu widzenia, który byłby dla niej pomocą". (Zob. także „Przedmowę I", której zakończenie parodiuje cytowane słowa Hei-bega.)

40 [Na marginesie:] i szuka mieszkańców odległych planet. 41 Por. Prezent noworoczny („Urania 1844"), s. 139: „Ktoś zapyta: czy na in

nych planetach nie mieszkają ludzie, obdarzeni skrzydłami? Odpowiedź brzmi: nic nie stoi temu na przeszkodzie" [przypis Kierkegaarda].

42 [Na marginesie:] uniwersalnego.

217

Page 221: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zajmuje wysoce szacowne miejsce na niebie". Obie obserwacje są tak wspaniałe! O, nie każdy jest w stanie pobierać lekcje u mistrza! Moje spojrzenie nie sięga tak daleko. Jest nie tylko przywiązane do ziemi i tego, co bliskie, lecz także do jednostek. Dla mnie każdy człowiek jest wystarczającym źródłem obserwacji i zadowolenia -ktoś na ulicy, na drodze i w domu, sługa nie mniej niż filozof. Tak rozumiem i staram się coraz lepiej zrozumieć to, co udoskonalił ów grecki mędrzec, który zarzucił sztukę, „kiedy zrozumiał, że studiowanie rzeczy fizycznych nie jest naszą sprawą, i zaczął na rynku i w warsztatach filozofować o rzeczach etycznych" (por. Diogenes Laertius, [Żywoty filozofów] księga II, rozdz. 5, § 21: o Sokratesie).

[Ciąg dalszy, „Pap. " IVB 112:]

Do książki o Powtórzeniu jest dołączony list „Do właściwego czytelnika". Z listu dowiedzieć się można, że ja, jak Klemens Aleksandryjski, próbuję pisać w ten sposób, „by heretycy nic z tego nie pojęli".43

43 [Przyp. Kierkegaarda jako Constantiusa:] Por. Powtórzenie, s.147. [Paginacja odnosi się do pierwszego wydania Powtórzenia, z 1843 r.] Może się wydać dziwne, żejakiś autor zdecydował się pisać w ten sposób, lecz i to można wytłumaczyć. Gdy literatura naszego czasu pokazuje, że nic dobrego nie może powstać (z wyjątkiem tego, co dostarcza pojedynczy człowiek, któryjest częścią Daniijakojej chwała i sława, lecz obecnie, pisząc w obcym języku, czyni to, na co zasłużył: tworzy europejską miarę dla swej twórczości [chodzi najprawdopodobniej o Johana Nicolaia Madviga (1804-1886), którego pisma krytyczne, szczególnie o Cyceronie, zostały dobrze przyjęte w Danii i za granicą]), nie można usłyszeć ani słowa z powodu przyrzeczeń, dęcia w trąby, subskrypcyjnych okrzyków, toastów, anonsów, zapewnień, komplementów itd. Na takich udawanych działaniach mija rok. Około Wigilii zaczyna się ruch w literaturze, bo wiele nadzwyczaj eleganckich i błyszczących prezentów noworocznych przeznaczonych dla dzieci lub pod choinkę rywalizuje ze sobą w „Adresseavisen" [gazecie zamieszczającej ogłoszenia], by po zrobieniu furory w ciągu czternastu dni otrzymać dzięki uprzejmej krytyce miejsce w jakieś antologii jako przykłady

218

Page 222: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Pojęcie powtórzenia posiada historię, o ile zastosujemy j e do sfery indywidualnej wolności, gdyż wolność przebiega wiele stadiów, by dotrzeć do samej siebie, (a) Na początku mamy wolność j ako żądzę lub w żądzy zamieszkałą. Ta wolność boi się powtórzenia, gdyż powtórzenie posiada czarodziejską moc uwięzienia wolności, gdy po raz pierwszy udało mu sieją posiąść. A przecież powtórzenie pojawia się p o m i m o ogromnej przebiegłości żądzy. Wolność rozpacza w objęciach żądzy, a jednocześnie pojawia się w wyższej formie, (b) Wolność jest określona jako mądrość. Wolność pozostaje jedynie w skończonym stosunku do swego obiektu i jest określona j ako estetycznie dwuznaczna. Zakłada się istnienie powtórzenia, lecz zadaniem wolności jako mądrości jest zagospodarowywanie nowych obszarów powtórzenia. To stadium nazwać można, przywołując niedawne dzieło (Albo-albo), e tapem „płodozmianu"4 4 . „Płodozmian" pojawił się na momen t w Albo-albo, gdzie takie wyrażenie okazało się jednocześnie nieuprawnione. Ludzie, którzy nie potrafią wzbogacić wolności o wyższy stosunek do idei, chętnie domalowują temu oglądowi barwy najwyższej mądrości. Lecz skoro powtórzenie rozumiane jako mądrość jest jedynie zdefiniowane

zachwycające wszystkich estetycznie nastrojonych pisarzy. Bo estetyczny styl - to nasze hasło, estetyczny styl jest poważną sprawą, a można się go nauczyć, odrzucając idee i myśli. Dla literackiego środowiska jest niewytłumaczalne, iż spokojny autor, świadom tego, co czyni, pragnie uchylić się od opinii i pozwoli swojej książeczce pojawić się tak skromnie i cicho, jak to możliwe. W tym względzie długi okres Trinitatis [wielkanocny] jest bardzo dobrą porą roku, jeżeli chcesz się uwolnić od zatonięcia w noworocznych zabawach literackich natrętów i gdy bez trosk i zmartwień pragniesz oddalić się od rzesz kupujących i czytających. Wybieram to nieskończenie chętniej niż natrętne wmuszanie eleganckich i błyszczących prezentów, ułożonych w kartonowych pudłach i ofiarowywanych na Nowy Rok.

44 W oryginale: vexeldrift\ patrz Ordbog over det danske sprog, Kopenhaga 1952, t. XXVI, s. 931. „Płodozmian" sygnalizuje pragnienie nowości i zmiany i dlatego nie da się pogodzić z powtórzeniem. Wyrażenie „gospodarka przemienna" użyte przez polskiego tłumacza Albo-albo, wydaje się mniej szczęśliwą propozycją translatorską. Por. S. Kierke-gaard, Albo-albo, 1.1, tł.J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1979.

219

Page 223: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w swej skończoności, musi się ono znowu pojawić - mianowiciejako powtórzenie sztuczki, za pomocą której mądrość chce ogłupić powtórzenie, aby uczynić je czymś innym. Mądrość rozpacza. (c) Teraz wolność przybiera najwspanialszą postać, gdyż jest wolnością dla siebie. Wszystko się zmienia. Ukazuje się opozycja wobec pierwszego punktu widzenia. Najwyższym interesem wolności jest właśnie przywołanie powtórzenia. Obawia sięjedynie, czy zmiana nie uzyska władzy i nie zniszczy jej wiecznej istoty. Tutaj powtarza się pytanie: Czy powtórzenie jest możliwe? Wolność sama staje się powtórzeniem. A gdy wolność jednostki tak bardzo uzależni się od rezultatu jej działań wobec otaczającego ją świata, że nie potrafi, by tak rzec, powrócić do niej (powtórzyć się), wówczas wszystko będzie stracone. Bo wolność nie obawia się powtórzenia, lecz zmiany. To, czego pragnie, niejest zmianą, lecz powtórzeniem. Gdyby wola powtórzenia była stoicka, sprzeciwiłaby się sobie i skończyła, krusząc siebie, choćby miała w ten sposób wzmocnić powtórzenie. Byłoby to tym samym, co wyrzucenie jakieś rzeczy, aby ją na zawsze zapomnieć. A gdy odrzucimy stoicyzm, pozostanie nam tylko działanie religijne45 jako prawdziwy wyraz powtórzenia, który z emocjonalną elokwencją zaangażowanej wolności ujawni jej waleczną obecność. W Powtórzeniu chciałem opowiedzieć właśnie to, co umieściłem pod (c), jednak nie za pomocą języka nauki, a jeszcze mniej w tym naukowym znaczeniu, które każdemu rachmistrzowi naszego filozoficznego banku pozwala powiedzieć: raz, dwa, trzy...46 Chodziło mi o psychologiczny i estetyczny opis i obrazowanie. Za Grekami chciałem obdarzyć pojęcia indywidualnością i sytuacją i poddać je próbie wszelkich możliwych pomyłek. By te pomyłki mogły się pojawić, muszą uzyskać śmieszność lub pikanterię sytuacji, zróżnicowanie nastroju lub zwrotność ironii jako swą legitymację. To, jak sądziłem, byłem winien czytelnikowi i samemu

45 Kierkegaard używa pojęcia „religi0s beycegelse'". Powtórzenie jako „beycegelse" pojawia się w Albo-albo, gdzie oznacza wybór egzystencji etyczno-religijnej.

46 Chodzi tu o ironiczną polemikę z trzema heglowskimi terminami: tezą, antytezą i syntezą.

220

Page 224: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

sobie. Chciałem ocalić własną duszę od dusznych kazań wikarego, które, jak zakładam, zna każdy od dziecka. Powtórzenie (c) jest przedmiotem nieustannych żartów ze strony powtórzenia (a) i (b). Czasem bywa w życiu tak, że jakiś piwowar bardzo przypomina króla lub inną sławną postać z historii. I jak widok rozczarowanego piwowara pobudza do śmiechu nad tym złudzeniem, tak rozczarowują powtórzenia (a) i (b) w porównaniu z powtórzeniem (c). Kiedy indziej słyszymy przez ułamek sekundy niezmiernie małą część popisu samotnego flecisty, ajuż w następnej chwili odgłos powozów i zgiełk uliczny zmusza przekupkę z Amageru 4 7 do podniesienia głosu, by „szanowna pani" usłyszała cenę kapusty - i znowu przez chwilę cisza, w której można usłyszeć flecistę. Tak słyszymy w pierwszej części powtórzenie (c), wciąż przerywane zgiełkiem życia. Bywa też, że ktoś potrafi w j ednym prostym słowie ukryć głęboką wiedzę o życiu. O to siedzi w jadalni z wieloma ludźmi, z których każdy powtarza to słowo, ale on patrzy na usta młodej dziewczyny, ciekaw, co zechce n im wyrazić, a po tem mówi to ku jej zadowoleniu. Lecz dziewczyna wie, że to nieporozumienie, i pilnie baczy, czy w czasie przemowy doświadczonego mężczyzny nie zauważy czegoś lisiego w jego twarzy48. Dziewczyna wie, że to nieporozumienie i że on od

47 Za życia Kierkegaarda wyspa znajdująca się tuż za fosami stolicy. Dzisiaj dzielnica Kopenhagi.

48 Oto dobry przykład złych chwil, związanych z tłumaczeniem Kierkegaarda/ Constantiusa-intertekstualisty. Po duńsku zdanie to brzmi następująco: „uagtet hun veed det er en Misforstaaelse, ogseer bag den erfarne Mands 0re, hvad han mener, og lader det kommerfrem...". W angielskim, dosłownym tłumaczeniu zaś: „although she knows that it is a misunderstand-ing and behind the experienced man *s ear sees what he means and allows it to come forth..." (S. Kierkegaard, Fear and Trembling. Repetition, wyd. i tł. Howard V. Hong i Edna H. Hong, Princeton 1983, s. 303). Dosłownie przełożone wyrażenie „za uszami doświadczonego mężczyzny widać, co sądzi..." nie ma sensu, ani po angielsku, ani po polsku. Jest to częsta u Kierkegaarda gra słów, zbudowana tutaj na fundamencie takich duńskich przysłów i idiomów, jak: „Han haren Rcev bag 0ret" - dosłownie: „Ma lisa za uchem", co świadczy o dwulicowości i chytrości w ten sposób określonego człowieka, czy „en Skjcelm bag 0ref -

221

Page 225: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

czasu do czasu łączy byle jakie słowo z głębszą refleksją - podobnie miesza się w pierwszej części książki powtórzenie (c) z gwarem jadalni.

Włożyłem kostium stoika, by znaleźć się nieco wyżej od (a) i (b) i aby in abstracto [łac. ogólnie] wyrazić to, czego in abstracto nie można zrealizować. A także, by tak wszystko majeutycznie przygotować, aby młody człowiek sam odkrył powtórzenie (c), które zdecydowanie pojawia się w drugiej części. W życiu młodzieniecjest wyjątkiem49 i jak powtórzenie (c) toruje sobie drogę przez nieporozumienia. Pytanie młodego człowieka brzmi: Czy powtórzenie jest możliwe?Już wcześniej sparodiowałem to, wyruszając do Berlina, by sprawdzić, czy powtórzenie jest możliwe. Pomyłka polega na tym, że najbardziej żarliwe pytanie o możliwość powtórzenia formułujemy w sposób „zewnętrzny",jakby powtórzenie, o ilejest możliwe, znajdowało się poza jednostką, podczas gdy ono musi być wewnątrz niej. Także z tego powodu młodzieniec zachowuje się inaczej, pozostając zupełnie spokojny. W rezultacie podróży rozpaczam nad niepowodzeniem powtórzenia i ustępuję miejsca młodzieńcowi, by odkrył je dzięki instynktowi religijnemu.

On zaś osiąga to, stopniowo doświadczany przez życie. W tej potrzebie spotyka Hioba, który, jak mu się wydaje, przeżył powtórzenie, gdyż wszystko otrzymał podwójnie. Najbardziej pociąga młodzieńca to, że Hiob ma rację. O to bowiem przede wszystkim chodzi. Los wystawił młodzieńca na próbę, uczynił go winowajcą. A jeżeli tak, to już nigdy nie będzie sobą. Jego istota została rozszczepiona. Pytanie nie dotyczy „zewnętrznego" powtórzenia, ale powtórzenia jego wolności. Jes t wprost szczęśliwy, gdy

określenie kogoś, kto pragnie ukryć swe prawdziwe zamiary (por. Dansk Ordsprogs-Skat, oprać. E. Mau, Kopenhaga 1879, tom II, s. 202,617). Tak też często przymiotnik „lisi" używany jest w polszczyźnie; por. Ballady i romanse Mickiewicza: „Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie, a w sercu lisie zamiary". Nasz „doświadczony mężczyzna" chce prawdopodobnie uwieść młodą dziewczynę, nie odkrywając swych kart.

49 [Na marginesie:] por. Powtórzenie s. 151 i 152.

222

Page 226: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nadbiega burza, choćby wyrok brzmiał: powtórzenie jest niemożliwe"50. Burza przynosi mu rację; nie pragnie niczego więcej. Teraz Opatrzność nadciąga mu z pomocą, wybawia od komplikacji, więc chłopiec krzyczy: „Czy to nie jest powtórzenie? Czy nie dostałem wszystkiego podwójnie? Czyż nie otrzymałem z powrotem siebie - w taki sposób, że odczuwam to podwójnie? I czym jest podwojenie ziemskich dóbr, nic niewartych dla ducha, wobec takiego powtórzenia?"51 W załączonym do książki liście wyjaśniam, że „młody człowiek rozumie powtórzenie jako świadomość drugiego stopnia .

To, co najważniejsze, zostało powiedziane w ostatniej części Powtórzenia, która zaczyna się na stronicy 79 i, by zwrócić uwagę czytelnika, także nosi tytuł „Powtórzenie". To, co zostało przedtem powiedziane, jest zatem żartem lub jedynie względną prawdą, co wyraźnie zaznaczam, gdy (ja, wypowiadający te słowa) wątpię w możliwość powtórzenia. Na stronicy 92 powiadam: nie potrafię działać religijnie, jest to sprzeczne z moją naturą. Nie neguję przy tym potrzeby takiego działania ani tego, że wiele można się nauczyć od młodego człowieka. Piszę dalej w załączonym liście, że przy nim „jestem jedynie skromną postacią"53, że każdy ruch, jaki zrobiłem, miał wyłącznie na celu rzucenie nań strumienia światła54; wszak „od początku był w dobrych rękach, a drażniłem się z nim jedynie dlatego, by miał się okazję ujawnić".55 Gdy chce się wyrazić, że powtórzenie jest czymś innym w świecie jednostki niż powtórzenie w królestwie przyrody albo zwykłe powtórzenie, nie sądzę, że można to uczynić lepiej. Jeżeli człowiek pojmuje powtórzenie jako transcendentne, religijne działanie, istniejące dzięki temu, co absurdalne56, to osiąga wspaniałą granicę: wieczność jako prawdziwe

50 [Na marginesie:] por. Powtórzenie, s. 133. 51 [Na marginesie:] por. Powtórzenie, s. 142. 52 [Na marginesie:] por. „Powtórzenie II", s. 153. 53 [Na marginesie:] por. s. 156. 54 [Na marginesie:] por. s. 152. 55 [Na marginesie:] por. s. 156. 56 Kierkegaard używa tu pojęcia „i kraft afdet absurde". Jest to parafraza

223

Page 227: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powtórzenie. Sądzę, że wyrażam się wystarczająco jasno wobec właściwego czytelnika książki57, którego teraz proszę o wybaczenie, że wyjaśnieniem zacieramjej indywidualność, gdyż wyjaśniam to, co chętnie skrywa się w sobie i pragnie objawić się tylko właściwemu czytelnikowi, dzięki swemu dowcipnemu znaczeniu. Proszę o wybaczenie, że podkreślam je dla wielu oczu, choć pragnęło pozostać nieznaczące dla wielu (o ile to jest możliwe), by nie mając znaczenia, oswobodzić się od wagi sprostowań.

Wróćmy jednak do profesora Heiberga i owego złoconego prezentu gwiazdkowego. Pamiętamy, że jego cytaty nie wykraczają poza powtórzenie (c) na stronicy 40 i że nie omawiajego innych postaci. Jeżeli niewielkiej książce przypadł w udziale tak nieszczęśliwy los, że stała się przedmiotem obszernego sprostowania, to chyba powinno ono dotyczyć ostatniej części książki, gdzie zostało przedstawione prawdziwe powtórzenie? Wszystko zaś, co przed nim umieszczono, jest albo żartem, albo ma względne znaczenie, czasami prawdziwe, chociaż prawdziwe jedynie in abstracto - należy je zatem odwołać przed realizacją, co wyraźnie czynię, ujawniając moje wątpliwości. Owszem, te zróżnicowane wypowiedzi są, jakie są, jednak nigdzie, ani w pierwszej, ani w ostatniej części, nie rozważam kwestii powtórzenia w przyrodzie. Mówię wyłącznie o znaczeniu powtórzenia dla wolnego ducha jednostki, co przecież także jest w porządku, gdyż książkajest próbą psychologii eksperymentalnej, zgodnie ze swym tytułem.

określenia wiary przez afrykańskiego Ojca Kościoła Tertuliana (Quin-tus Septimus Florentius Tertullianus, ur. prawd. 160 - zm. między 220 a 240): „credo, ąuia absurdum (est)" (De carne Christi, 5). Kierkegaard używał kategorii „det absurde\ by oddzielić wiedzę od wiary. Wiedza pragnie obiektywizmu pozbawionego sprzeczności logicznej, przedmiotem wiary zaś jest właśnie absurd jako kategoria myślenia (Pap. X 6 B79).

57 „Właściwemu czytelnikowi książki, panu N. N." zadedykowana jest ostatnia część Powtórzenia.

224

Page 228: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Według sformułowania Prof. Heiberga powtórzenie jest ciągłe

Powtórzenie istnieje w przyrodzie i w niej objawia się jako prawo; to stwierdzenie zawiera bardzo idealistyczne sformułowanie powtórzenia. Gdy spytamy bardziej precyzyjnie, w jakim stosunku do powtórzenia pojawia się lub może pojawić skończony duch, odpowiedź na to zajmie prawie całą rozprawę P. Profesora. O ile dobrze zrozumiałem, pragnie ona otworzyć oczy i zmysły człowieka na istnienie powtórzenia wśród fenomenów natury, by dzięki temu uczynić jego serce czułym i współczującym. Cała zasługa, jakakolwiek by była, niewyrażalna w swej wielkości lub małości (nie śmiem się o tym wypowiadać), przypada wyłącznie Prof. Heibergowi. W mojej książeczce nie powiedziałem o tym ani słowa i chyba nie ma nikogo, kto uczciwiej i uważniej ode mnie się stara, by zasługa Pana Profesora dla ludzkości pozostała cała i nienaruszona. Gdyby moje oczy i serce zostały kiedyś uwiedzione jego niebiańskimi sformułowaniami, o! wówczas nie ulegnę zwątpieniu, że właśnie jego rozprawa wzbudziła we mnie to, co jedynie potrzebuje czasu, by się lepiej ujawnić. - Do tej chwili zrozumiałem tyle: powaga istnieje tylko w związku z wolnością i zadaniem wolności. Wszędzie indziej, tam gdzie duch jest związany z czymś innym i w taki sposób, którego nie można nazwać wolnością, równie uprawniona jest uwaga komiczna, jak i sentymentalna. Właśnie: równie uprawniona. Dlatego nic nie zawiera w sobie tak mocnej i jednocześnie tak pewnej krytyki elastyczności jednostki, jak moment, w którym jednostka uzna (za pomocą obserwacji albo w inny sposób), które fenomeny są godne poważnego potraktowania.

Powtórzenie istnieje w świecie ducha, co znaczy przecież więcej niż to, że tutaj „obserwujemy rozwój, który prowadzi powtórzenie za sobą i który w pewnym sensie likwiduje powtórzenie"58. Powtórzenie znajduje się zatem w świecie ducha, gdzie jest roz-

58 [Na marginesie:] por. Prezent noworoczny („Urania 1844"), s. 97.

225

Page 229: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wojem. Doszliśmy teraz do poprawki, bo właśnie to miałem przeoczyć, według słów Profesora, które chyba nie są tak złote jak słowa Goethego, znajdują się przecież w pozłacanej książce, zawierając w dodatku poprawkę. Jedynie bezmyślny człowiek może przeczytać Powtórzenie, nie odkrywając, że właśnie to jest tu zdecydowanie ujawnione, zilustrowane i wyrażone. Dla porządku: już wyżej cytowałem w kilku miejscach (do których odsyłam tego, kto mógłby o tym zapomnieć), że celem Powtórzenia jest coś więcej niż kilka oderwanych wypowiedzi. Tak rzecz brzmi w liście, wyjaśniającym wszystko: „Młody człowiek wykłada to jako podniesienie świadomości do drugiej potęgi". To powinno wystarczyć za najbardziej zdecydowane określenie. Powtórzenie jest rozumiane przeze mnie jako rozwój, gdyż świadomość do drugiej potęgi nie jest jakimś nic niemówiącym powtórzeniem, lecz powtórzeniem, w którym to, co nowe, posiada znaczenie absolutne wobec tego, co je poprzedza. Jest od niego jakościowo odrębne. Komu zatem chciał Profesor pomóc swoją poprawką? Nie zajmie ona wcale tych, którzy książki nie przeczytali. Ci nieliczni, którzy przeczytali książkę, wcale jej nie potrzebują. A może to mnie Profesor pragnie pomóc? Profesor jest bowiem przeświadczony, że jestem winny pomieszania, gdyż nie oddzieliłem znaczenia powtórzenia w naturze (czego zupełnie nie poruszałem) od jego znaczenia w świecie ducha (o którym to samo powiedziałem i zilustrowałem równie zdecydowanie, jak on to uczynił). Gdy profesor Hei-berg bierze swe opinie z powietrza, nie wypada jedynie wyrazić swego przekonania. Należy pójść dalej i wyjaśnić, jak zaistniało to, co wcale nie istnieje. To, co należy wyjaśnić, znajduje się na księżycu (hrabstwo księżycowe) - nic więc dziwnego, że wyjaśnienie dąży tam, gdzie spotka profesorskie pragnienie! Pan Profesor tak wyjaśnia nieporozumienie: w mojej pochwale powtórzenia59

59 [Na marginesie:] Uwaga. Przyjemnie jest powiadomić czytelnika, że Prof. znalazł ową pochwałę na stronicach 2 i 3, a także 34. Za to anijedno słowo z ostatniej części książki nie otrzymało prawa, by przeniknąć do tej pochwały, którą Profesor pozwolił mi wygłosić.

226

Page 230: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

miałem właściwie na oku kategorie natury. Że tak uczyniłem, „można sądzić choćby dlatego, że łączę powtórzenie z terminem pochodzącym z obszaru filozofii przyrody, mianowicie z ruchem".^

Kiedy wiemy na pewno (a to wykłada nam Pan Prof.), że powtórzenie należy zarówno do sfery ducha, jak i natury, chociaż w tym pierwszym znaczy coś innego niż w tym drugim, wynika stąd eo ipso, że ruch także należy do sfery ducha. W naszych czasach zaszliśmy tak daleko, że chcemy nawet wprowadzić ruch do logiki; w ten sposób powtórzenie zostało nazwane „mediacją". A przecież ruch jest pojęciem, którego logika nie potrafi udźwignąć. Mediację należy zatem ująć w związku z immanencją. Tak zrozumianej mediacji zupełnie nie da się ponownie użyć w sferze wolności, gdzie konsekwencja nigdy nie pojawi się dzięki immanencji, lecz jedynie dzięki transcendencji. Słowo „mediacja" stwarza wiele nieporozumień na terenie logiki, pozwala bowiem dołączyć do tego pojęcia wyobrażenie ruchu. „Mediacja" zaszkodziła sferze wolności, gdyż (wywiedziona z logiki) przyczyniła się do ujęcia transcendencji ruchu jako iluzji. By uniknąć tego błędu czy dwuznacznego kompromisu między logiką a wolnością, uznałem, że powtórzenie powinno się związać ze sferą wolności. Zakłada to ruch (zupełnie w porządku), co w gruncie rzeczy zostało przyznane przez Prof. Heiberga, gdy mówi, że powtórzenie w świecie ducha oznacza coś innego niż w naturze. Zatem, jak zostało powyżej stwierdzone, powiada on, że powtórzenie występuje w obu miejscach. A przecież mówię to po to, by przez chwilę dyskutować e concessis. Gdyby Panu Profesorowi spodobało się odwołać, co powiedział, wcale to mnie nie dotknie. Odrobina filozoficznego rozumowania, jaką posiadam, charakteryzuje się dobrą właściwością: zupełnie nie zależy od Prof. Heiberga. Jego wypowiedzi nie są też w stanie powstrzymać mego rozwoju. Nie zaniedbałem przecież zapoznania się z niemiecką filozofią, chcąc uczyć się od mistrzów tego, czego od nich można się nauczyć najlepiej. Ruch nie jest dialektyczny jedynie

60 [Na marginesie:] Por. Prezent noworoczny („Urania 1844"), s. 98.

227

Page 231: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w związku z przestrzenią (w tym znaczeniu, w jakim zajmował on Heraklita i eleatów, a później był tak bardzo używany i nadużywany przez sceptyków), lecz jest także dialektyczny w związku z czasem. W obu znaczeniach dialektyka jest taka sama, gdyż punkt i chwila odpowiadają sobie. Wymieniam właśnie te szkoły, ponieważ nie znam innych, w których dialektyka ruchu i czasu została tak zdecydowanie podkreślona, jak to zrobił Heraklit i eleaci w związku z przestrzenią. Zyskałem przy tym tyle, że przedsięwzięta przeze mnie podróż do Berlina została skąpana w komicznym świetle, a dzięki temu ruch stał się grą słów. To przecież dozwolone w książce, która w żadnej mierze nie przedstawia siebie jako dzieła naukowego, a której autor odczuwa obrzydzenie wobec owego nienaukowego sposobu, w jaki głosi się naukowość, i najchętniej pragnie pozostać poza owym harmidrem. Odległy od trywialnego pragnienia pouczania, znajduje on radość w założeniu możliwie pełnej wiedzy u czytelnika. Jeżeli pozwolimy ruchowi związać się z powtórzeniem istniejącym w sferze wolności, wówczas rozwój będzie odmienny od logicznego rozwoju i zrodzi przejście. W logice przejście jest milczeniem ruchu, rodzi się zaś w sferze wolności. Dzięki immanencji myśli możliwość określa samą siebie jako rzeczywistość w logice. Jedynie poprzez mówienie o ruchu i przejściu można przeszkodzić logicznemu procesowi milczącego zamknięcia. W sferze wolności zaś możliwość i rzeczywistość występująjako transcendencja. Już Arystoteles powiedział, że przejście od możliwości do rzeczywistości to kinesis. Nie mówił wtedy o logicznej możliwości i rzeczywistości, lecz o wolności - i dlatego miał rację, wprowadzając ruch. Podobnie w całej filozofii Schellinga ruch gra wielką rolę, nie tylko w filozofii natury stricte sic dicta [łac. w dosłownym znaczeniu], lecz także w filozofii ducha, w ogólnym pojęciu wolności. Najwięcej kłopotów sprawia właśnie włączenie wolności. Ale i w tym zasługa Schellinga, że pragnie ją włączyć, i to niejako frazes, który otrzymał miejsce w logice heglowskiej filozofii, by z wnętrza tej logiki ponownie siać nieporozumienia, zbyt wiele bowiem znaczy wewnątrz logiki i zbyt mało poza nią.

228

Page 232: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Chętnie przyznam: pozostało tyle problemów, z wdzięcznością zatem przyjmę każdą poprawkę, o ile tylko nie chce nic poprawić przez prawienie banałów, szczególnie o znaczeniu powtórzenia w świecie ducha. Tu mowa sprzeciwia się mowie, a „to więcej"61 (co nie jest ani widzialne, ani słyszalne) prawie anuluje powtórzenie i czyni je czymś innym. - Profesor znajduje prawdopodobnym, że miałem przede wszystkim na oku pojęcie natury, ponieważ „kieruję się w stronę -jak to się mówi -filozofii życia, ajej ważnym aspektem jest wrażliwe współżycie z naturą". Zapewne tak jest. Jedynie niedojrzały człowiek mógłby temu zaprzeczyć w obecności Prof. Heiberga, ponieważ nie zostało bliżej rozważone, czy przez filozofa życia rozumie on chaldejskiego pasterza owiec, spoglądającego w gwiazdy62, i co w ogóle przez to rozumie. Jedyny filozof życia, który istnieje w historii powszechnej, to Sokrates. Jak wiadomo, był on absolutnie obojętny na „sympatię wobec natury". Gdy pewien autor „próbuje swych sił w psychologii eksperymentalnej", jest mało prawdopodobne, by to, co go zajmuje, oznaczało sympatię do fenomenów natury. Lecz to nieprawdopodobieństwo pasuje (jakby było zupełnie „prawdopodobnym" dowodem), do tego, co należy wyjaśnić i dowieść, a także do poprawki, która nigdzie nie ma własnego miejsca zamieszkania. Mieszka tam, gdzie miejsce i dowód.

W świecie ducha powtórzenie istnieje (dla Prof. Heiberga). Jednak wyrażenie „świat ducha" jest wieloznaczne. Można go użyć wobec królestwa ducha na ziemi i wobec ducha indywidualnego. W świecie ducha na ziemi powtórzenie istnieje. Profesor powiada w związku z tym (by objaśnić odmienność takiego powtórzenia od tego, które dotyczy fenomenów natury), że podczas gdy żaden rozwój nie następuje w naturze, w świecie ducha każde nowe po-

61 [Na marginesie:] jednak, jak powiada Profesor, należy je zobaczyć. 62 [Na marginesie:] albo jakiegoś fantastycznego leniucha, który chciałby

odtworzyć życie nomadów, albo też jakiegoś potwora, troglodytę - lub emerytowanego urzędnika, rezydującego na wsi i życzliwego wobec natury.

229

Page 233: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

kolenie przekracza pokolenie poprzednie i wykorzystuje jego rezultaty do naprawdę nowych początków, to znaczy do takich, które prowadzą do czegoś istotnie nowego.6 3 Ta mądrość posiada tę niebagatelnie dziwną właściwość, że zawsze nadchodzi „potem" i że najlepiej wychodzą na niej te pokolenia, które śpią snem błogosławionych. W związku z problematyką wolności absolutnie niczego to nie wyjaśnia. Ponadto zdanie sformułowane w takich słowach jest znane nawet najmłodszym studentom, przypomina dziecięcą wyliczankę, to coś, o czym wie nawet nędznik, który oblewa końcowy egzamin teologiczny, bo choć nie rozumie ani słowa, zna j e dosłownie na pamięć; coś, co nauczyciel opowiada najmłodszym uczniom i włącza w najkrótsze streszczenie za jedną drachmę 6 4 . Można przecież (nie stając się winnym karygodnej bezmyślności) założyć powszechną wiedzę o tym zdaniu i - unikając oskarżenia o przesadne zaufanie do ludzkości, przyjąć, że ten, kto od czasu do czasu pisze rzeczy filozoficzne, nie jest zupełnie tego zdania nieświadom, a zatem nie należy go bezmyślnie poprawiać, powtarzając jakiś frazes.

A przecież istnieje także świat ducha, który należy do jednostki. Czy powtórzenie nie jest także tutaj problemem, i to, proszę zauważyć, takim, który powstaje, gdy powtórzenie znajduje się poza jednostką - w fenomenach natury lub wydarzeń, jednostka zaś z re-

63 [Na marginesie:] Por. Prezent noworoczny („Urania 1844"), s. 95. 64 [Na marginesie:] Por. Platon, Kratylos, jes t to wyrażenie Sokratesa.

[W polskim przekładzie Kratylosa fragment ten brzmi następująco: „Stare przysłowie mówi, że «rzeczy piękne są t rudne», gdy chce s ie je poznać. Podobn ie niełatwa jest nauka o nazwach. Gdybym był wysłuchał u Prodikosa pięćdziesięciodrachmowego wykładu, który, j ak on twierdzi, pozwala słuchającemu dowiedzieć się o tym, nic nie stałoby na przeszkodzie, byś zaraz dowiedział się prawdy o prawidłowości nazw. Nie wysłuchałem jednak , jedynie j ednodrachmowego , przeto nie wiem, jak się ma prawda o tym" (tł. W. Stefański, Wrocław 1990, s. 3). Nie-przyjaźni Sokratesowi sofiści, wśród nich Prodikos, sprzedawali swe umiejętności oratorskie za pieniądze. Sokrates twierdził zaś, że mądrości nie można kupić. Kierkegaard podzielał to stanowisko.]

230

Page 234: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

guły zachowuje się spokojnie wobec tego, co w zasadzie jej nie dotyczy, a z czym najwyżej potrafi dobrze spędzić czas? Czy to nie powinno być ważne? Czy nie należy właśnie o tym opowiedzieć, kiedy się poprawia autora, „który próbuje sił w psychologii ekspe-rymetalnej"?

W indywidualnym świecie ducha istnieje powtórzenie, powiada Prof. Heiberg. Tutaj pojawia się ono, jak i w innych miejscach, wobec kontemplującego ducha, lecz nie jako zadanie wolności. Teraz wyraźnie widzimy zamieszanie, które spowodował Pan Prof., chcąc poprawić to, czego prawdopodobnie (choć to całkowicie kłóci się z moim oczekiwaniem) nie miał czasu przeczytać, nawet gdy pragnął rzucić okiem na książkę, by ją poprawić. Ta książka nigdy nikogo do niczego nie zmuszała, nie wysuwała się naprzód, jakby posiadała jakieś znaczenie - o ile je posiada jakakolwiek książka w historii duńskiej literatury. Pytanie o powtórzenie jest dla Prof. H. pytaniem o znaczenie powtórzenia dla kontemplacji. Ono jest wszędzie i znaczy nieco więcej dla świata ducha niż natury. Jeżeli nie istnieje w tej chwili, to jednostka musi zaczekać, aż nadejdzie - a wówczas ona ponownie będzie w stanie zrobić owo „więcej", które istnieje w powtórzeniu. To „więcej", w które subiektywność wpisuje powtórzenie, to tyle, co niepowstrzymane „więcej" obserwacji - dlatego że owo „więcej" znajduje się w powtórzeniu, a obserwacja pragnie „je ujrzeć" (lub już je widzi), bądź dlatego że chodzi tu o wyrażenie arbitralności indywidualnej obserwacji wobec obserwowanego przedmiotu, o określenie jednostki zakwalifikowanej jako estetycznie dwuznaczna. Jeżeli zrozumiemy jednostkę w jej wolności, powstanie inne pytanie: czy można zrealizować powtórzenie? Powtórzenie w ważnym znaczeniu, jako zadanie dla wolności i które samo jest wolnością, co wyraża tytuł mojej książeczki. Wolnością, która w mojej książeczce została opisana i wyrażona w jednostce i sytuacji, co jest głównym zadaniem psychologa i co jest zgodne z jego uprawnieniami i chęciami, by estetycznie przedstawić tego, kto, odmiennie niż „naukowy" psycholog, precyzyjnie określa siebie mianem „eksperymentującego". O tak rozumianym powtórzeniu nie ma ani

231

Page 235: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

słowa u Prof. H. Problem powtórzenia otrzymał, według mnie, zupełnie inne sformułowanie: zapewne istnieje w dążeniu do tego, co religijne, co na tak wiele sposobów zostało zaznaczone i wystarczająco dopowiedziane. Gdybym w mojej książce nie zechciał wypowiedzieć się psychologicznie i estetycznie, a jedynie wysłał z ukrycia tajny raport do rąk czytelnika, u którego (co zawsze mnie cieszyło w związku z czytelnikiem) założyłem tyle wiedzy o nowej i starej filozofii oraz o problemach religijnych, ile sam posiadam, mógłbym z łatwością wywieść, w jaki sposób porusza się powtórzenie, nim zacznie określać pojednanie, które jest najgłębszym wyrazem powtórzenia. Ponieważ to miałem in mente, czuwałem, by nie pomieszać mediacji z powtórzeniem, gdyż mediacja znajduje się w immanencji i dlatego nigdy nie zobaczy przed sobą religijnego ruchu transcendencji (tutaj to, co dialektyczne, powstaje jedynie w związku z losem i opatrznością), by nie wspomnieć o rzeczywistości grzechu, której nie można unieważnić przez jakąkolwiek mediację. Że to miałem in mente, jasno wynika z moich definicji powtórzenia, które już cytowałem, mianowicie, iżjest ono transcendentnym, religijnym działaniem, istniejącym dzięki temu, co absurdalne, a powstającym, kiedy zbliżymy się do cudownej granicy, gdzie wypowiedzi staną się jedynie hasłami dla tego, kto posiada wiedzę - a ja zawsze z przyjemnością zakładam jej istnienie u mojego czytelnika - o filozoficznych problemach w różnych regionach.

Jak daleko znajduje się Pan Prof. H. od zrozumienia powtórzenia jako zadania wolności, ujawnia bardzo wyraźnie w sposobie, wjaki cytuje „złote słowa" Goethego. Cytowane w ten sposób, będą mogły, co najwyżej, zostać uznane za pozłacane. Te słowa zostały przytoczone, by podkreślić piękną sympatię do powtórzenia w naturze. Cytat jest nader długi. Na początku rzeczywiście mówi o sympatii do natury. Ale cytat biegnie dalej. I popatrzmy, nagle mówi coś innego, między innymi: „Wrażliwy młodzieniec jeszcze bardziej obawia się nieuchronnego powtórzenia naszych błędów, gdyż poniewczasie pojmujemy, że kształcąc cnoty, kultywujemy błędy". Powtórzenie jest zatem i tutaj (w fenomenach wolności, co

232

Page 236: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

znaczy: tutaj nie ma żadnej wolności), podobnie jak jest ono w naturze. Pozostaje pytanie, jakie znaczenie może mieć powtórzenie dla naszych rozważań, w których próbuje się rozgościć. To pytanie nie rozważa bynajmniej jednostki w związku z jej wolnością. Jednak tuż za cytatem z Goethego, który przypomina, że sam Goethe wyjaśnia brak sympatii do natury i hipochondrię zwyczajem czytania angielskich autorów - więc tuż za owym cytatem wykłada Prof. swą dialektykę powtórzenia. Łatwo stwierdzić, że hipochondria będzie zależała od tego, czy nasz wrażliwy młodzieniec obawia się powtórzenia swych błędów. Gdyby został zaznajomiony z dialektyką powtórzenia, potrafiłby sympatyzować z powtórzeniem. °

Zrozumienie powtórzenia w tym znaczeniu, w którym spróbowałem je oświetlić, przeciwstawiając żart rozpaczy, pozwoliło mu zaistnieć66 - co nie wpadło Prof. do głowy, choć pozwoliło mu poprawić moje rozumowanie. Wszystko znika, Panie Prof., gdy tylko zaczniemy myśleć o wolności, poważna wiedza o powtórzeniu jest żartem. Chociaż niechętnie opuszczam królestwo jednostki, chcę teraz (ponieważ Pan, Panie Prof., znowu zachowuje się w swej rozprawie jak zbawiciel i lekarz wszech czasów) przedstawić przykład szerszego porządku rzeczy, pokazać, jak daleko sięga rozumienie Prof. i jak bardzo potrafi on pomóc naszemu czasowi. Gdyby naród grecki przebudził się w tej chwili z letargu, otarł sen z powiek i zaczął myśleć o boskim okresie, w którym ludność całego świata była sprawiedliwie podzielona na dwie nierówne części: na Greków i barbarzyńców, i w którym mała Grecja posiadała wszystko, co piękne i wspaniałe, i tym usprawiedliwiała ów podział... Mała Grecja wiedziała, jak ma chronić swe posiadłości, czyniąc przesmyk termopilski jeszcze węższym, niż go otrzymała z ręki natury. Mieczem potrafiła dowieść tego, co dzięki wspaniałym

65 [Na marginesie:]: Uwaga. Na s. 110 Pan Prof.,jak się wydaje, mówi o tym nieco inaczej.

66 [Na marginesie:] w opisanym i wyrażonym, słyszalnym patosie namiętności.

233

Page 237: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

dowodom duchajuż przedtem zostało dowiedzione: że podział jest sprawiedliwy. A gdyby wówczas zadano im pytanie o powtórzenie? Wówczas Prof. H. zacząłby pouczać, że w świecie ducha powtórzenie oznacza więcej niż w świecie natury, że chodzi tu o obserwację rozwoju, każde bowiem pokolenie zaczyna tam, gdzie poprzednie skończyło. Jeżeli powtórzenie zostanie zrealizowane, obserwator zobaczy w nim owo „więcej", które istniało w związku z ówczesną Grecją. Czy mamy teraz szukać pretekstu, by wyjść i oglądać gwiazdy, aby nasi poeci mogli dokładnie podać, gdzie stały one na niebie w chwili, gdy odrodziła się Grecja, określając to za pomocą prostego frazesu, że znowu jest tak, jak było w dawnych czasach: to samo niebo i ta sama Grecja? Pozostaje pytanie, czy oglądając gwiazdy, odnajdziemy powtórzenie, tak jak znajdujemy fant, grając w fanty.

Ale to jedynie ogólny przykład. W jednostce powtórzenie ukazuje się jako zadanie wolności. Staje się pytaniem, jak zbawić osobowość od zniknięcia, od tego, aby nie stała się fantem wśród zdarzeń. W chwili gdy okaże się, że jednostka może się zagubić wśród zdarzeń swego losu, zatracić tak, że nigdy nie przestanie tego kontemplować - zagubi się, ajej wolność ulotni w okruchach życia, nie pozostawiając żadnej reszty. Wówczas problem nie stanie twarzą w twarz wobec wspaniałej wygody kontemplacji, lecz wobec zatrwożonej namiętności wolności. Właśnie to jest zadaniem psychologicznego opisu i określenia: nie wygłaszać - ponownie - in abstracto takiej czy innej tezy, iż wolność jest ubergreifende [niem. czymś znacznym], czego Prof. H. ani razu nawet nie podjął, lecz uczynić to in concreto, w sporze namiętności, co pojmie ten, kto istotnie wiąże powtórzenie z ruchem, nie sądząc, iż ruch jest jakimś trikiem, włączonym w streszczenie za jedną drachmę, zum Gebrauch [niem. do użytku] tego lub innego wypalonego autora literatury pięknej.

Poprawka, dzięki której Prof. Heiberg ułaskawił mój rozwój, jest taka, jak to wyżej pokazano. Łatwo spostrzec, jak dziwne światło pada na cytaty z mojej książki, które po porzuceniu wcześniejszych błędów i po zahartowaniu się podczas poprawek

234

Page 238: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

odnalazły obecnie67 honorowe miejsce w pozłacanym prezencie noworocznym. Ludzkie serce jest próżne i słabe, szczególnie serce autora. Ujrzeć swe nazwisko wymienione, jeżeli nawet nie w księdze życia, to choćby w pozłacanym prezencie noworocznym, być cytowanym jako ten, kto powiedział coś prawie pięknego i trafnego - czegóż więcej może pragnąć autor? Jeżeli ten, kto czyni dobro dzięki własnej wspaniałości, pozwoli sobie na małą, niewinną wolność bycia równie zdecydowanym w pojmowaniu, jak i w poprawianiu, należy porównać to z przyjęciem w poczet błogosławionych i następnie wykorzystać jako pochwałę, o ile nie chcesz pozostać głuptasem. Czyż Don Basilio nie mówi: Figaro jest głupi, skoro nie widzi, że związek hrabiego z Zuzanną może go obdarzyć niespodziewaną korzyścią68? Można to porównać z korzyścią, jaką może osiągnąć autor, o ile ma tyle szczęścia, że pewien wspaniały mężczyzna skusi jego niewinne i nieznaczne myśli, by stały się wielkimi w nonszalanckim i oszałamiającym związku.

Przejdźmy do cytatów. Poprawka brzmi tak: to, co powiedziałem, jest związane z powtórzeniem w naturze, i moja tak rozumiana wypowiedź jest bardzo piękna i trafna. W dawnych czasach rozumieliśmy się nawzajem - słowa i ja, lecz teraz one stały się tak wspaniałe, że nie potrafię ich pojąć. By jednak nie męczyć czytelnika przywoływaniem każdego z nich, zacznę od pierwszego i oddam się fatalnemu losowi, żądającemu ode mnie złożenia Prof. Heibergowi podziękowań za poprawki i pochwały, a także skłaniającemu mnie do ponownego przeszkodzenia czytelnikowi tym, co zawsze uważałem za coś nieznacznego: „Powtórzenie odpowiada

67 [Na marginesie:] Podczas gdy jednocześnie zostały poddane instruk-tywnej restrykcji specjalnej kontroli policyjnej. [Jest to, być może, aluzja do niekwestionowanego autorytetu Heiberga w środowisku kopenhaskich intelektualistów.]

68 Chodzi tu o operę buffo Wolfganga Amadeusza Mozarta (1756-1791), Wesele Figara (La nozze di Figaro, a. IV, sc. 7), z librettem Lorenza da Ponte, wg komedii Pierre'a Beaumarchais. Jej premiera odbyła się w wiedeńskim Burgtheater w 1786 r.

235

Page 239: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w pewnym sensie temu, co Grecy nazwali «wspomnieniem». Uczyli oni, że wiedza jest wspomnieniem, nowa filozofia zaś twierdzi, że całe życie to powtórzenie"69.

W ustach Pana Profesora te słowa określają powtórzenie w fenomenach natury - i tam znajdują swój sens. Co to znaczy - uczynić taką różnicę między antyczną i współczesną obserwacją powtórzenia w naturze? W następnej części rozprawy poleca Pan Prof. właśnie grecką obserwację i sympatię Greków do powtórzenia w naturze. Przecież w dawnych czasach słowa znaczyły coś innego, ale przynajmniej coś znaczyły. W mojej książeczce mówię nieprzerwanie o problemach wolności w życiu jednostki. Greckość była w jakimś sensie szczęśliwa, lecz gdy to szczęście zostało zatrzymane, wspomnienie ukazało się jako pocieszyciel wolności. Wolność otrzymała wieczne życie jedynie we wspomnieniu i w ruchu przywracającym wspomnienie. Współczesne rozumowanie musi zatem szukać wolności przed sobą. Dla greckiej uwagi wieczność (oglądana z punktu widzenia chwili) istnieje w przeszłości. Współczesne rozumowanie musi, z punktu widzenia chwili, szukać wieczności w przyszłości. A gdy szczęście znowu się zatrzyma, gdy nadejdzie kryzys, znaczy to, że wolność musi iść naprzód, a nie cofać się. Właśnie takie jest jej znaczenie. Na to nie trzeba w istocie żadnego dowodu, a przecież istnieje on w mojej książce, o ile czytelnik zaszedł tak daleko, że doszedł do stronicy 91, gdzie znajduje się uwaga dotycząca tego zdania.

Życie młodzieńca zostało zatrzymane. Nadszedł kryzys. Młody człowiek zderzył się z problemem powtórzenia. Ja zaś w rozpaczy zarzuciłem teorię powtórzenia, gdyż i mój punkt widzenia był związany z immanencją. Czynię jedynie uwagę, że dobrze robi, nie szukając objaśnień w greckiej filozofii, „gdyż Grecy poruszali się w przeciwnym kierunku i Grek wybrałby w tym wypadku wspomnienie". Kiedy młodzieniec szuka porady i pomocy u Hioba,

69 Jest to cytat z początku Powtórzenia, patrz s. 16 niniejszej książki.

236

Page 240: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powtórzenie zapewne zostało już odkryte. Nie jest bynajmniej moim zamiarem przeczenie temu, skoro Hiob już jest obecny, a przecież właśnie dlatego jest wskazane, by powtórzenie zostało odkryte przez nową filozofię. Dlatego bezpośredni ciąg dalszy powyższego cytatu (ze strony 91) brzmi: „nowa filozofia nie czyni żadnego ruchu, gdyż zazwyczaj potrafi ona jedynie unieważniać70, a choćby i uczyniła jakiś ruch, będzie on związany z immanencją, podczas gdy powtórzenie jest i pozostanie - transcendencją".

Jeżeli zechce się uznać zawartą w tym myśl, nie pragnąc bynajmniej krytykować mnie za to, iż w mym estetycznym i psychologicznym opisie nieprzerwanie troszczę się, by opisywana jednostka jednocześnie była repliką w swej indywidualności71 -wówczas wszystko jest, jak sądzę, wystarczająco jasne. Kiedy mówi się o wolności związanej z immanencją, to kryzys i podobne rzeczy są tylko iluzoryczne i dlatego wolność można z łatwością unieważnić. Lecz gdy rzecz zostanie podjęta zgodnie z interesem rzeczywistości, to pojawi się wyraźna różnica między greckim wspomnieniem a powtórzeniem, które przychodzi na skutek rozwinięcia kryzysu w ruch, a czyni to dzięki działaniu. To działanie jest opisane u Hioba - szczególnie tam, gdzie twierdzi, iż ma rację, gdyż namiętna bezsenność wolności oznacza poruszenie ducha (o cielesnym nie ma tu wcale mowy). Co przydarzyło się temu cytatowi, zdarzyło się i innym, właściwie większości z nich, gdyż zostały wywołane przez rektora literatury, Pana Prof. H., aby - przez niego poprawione et encomio publico ornati, straciły swe znaczenie. Przecież jeden przykład musi wystarczyć. Nie chcę pozbawić życia ani czytel-

70 W oryginale: ophcevelse, ironiczna kontaminacja heglowskiego terminu Auftiebung i duńskiego wyrażenia oznaczającego „robienie głupstw". Patrz przypis 111 do Powtórzenia.

71 Chodzi tu o wyrażenie iyReplik i Individualitet". (Hongowie opuszczają to pojęcie całkowicie, patrz: Fear and Trembling. Repetition, s. 318). Połączenie repliki z powtórzeniem oznaczać ma zapewne nieimma-nentny, transcendentny charakter tego ostatniego procesu. Por. także Dar, moje posłowie dyskutujące pojęcie repliki.

237

Page 241: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nika, ani siebie samego, ani tych biednych cytatów w rezultacie tak morderczej nudy.

Moja książeczka zapewne nie oczekiwała takiego losu. Założyłem u czytelnika dostateczną wiedzę o różnych sferach filozofii. Musiałem ubrać w szatę żartu i śmiechu to, co przyjmuje się za rzeczy wszystkim dobrze znane, by (ze skromnością, z jaką przekazuję te sprawy) uniknąć w oczach zdolnego czytelnika uchodzenia za gbura i niezdarę. Wszystko ułożyłem dowcipnie i starałem się, by również tutaj była głębsza myśl. A przecież ani j ednym słowem czy miną nie dałem do zrozumienia, że pragnę pouczać. Moim zadaniem było opisanie i wyrażenie, i dokonałem tego. Związek z czytelnikiem wyobrażam sobie następująco. Czytelnik odkrywa główną ideę: czy uważają za prawdziwą, czy też nie, przyznaje, że nigdy dotąd nie myślał w ten sposób. Zatem uznaje, iż jest w porządku, że to napisałem. Pojmie żart i będzie się nim bawił. Zrozumie moją uprzejmość, że nie pisałem banałów w pouczającym tonie i że znane sprawy oddałem żartowi w tym samym sensie, w jakim dwu filologów żartobliwie opowiada sobie, iż amo pochodzi od form czasownikowych amavi, amatum, amare 72, niezależnie od tego, że jest to

72 Są to cztery podstawowe formy łacińskiego czasownika kochać {amo - kocham). Od odmiany tego czasownika rozpoczynano w czasach Kierke-gaarda naukę łaciny w szkole. Autor Listu otwartego podkreśla w ten sposób trywialność nauki „filologów"-heglistów. W „Przedmowie VII", zamieszczonej w niniejszym tomie, ponownie napotkamy ten przykład: „Lecz choćby to, co powiedział Hegel, było równie pewnejak to, że amo pochodzi od form czasownikowych amavi, amatum, amare, nawet gdyby było równie oczywiste jak dowód na równanie Pitagorasa, pozostanie przecież równie beznadziejne..." (patrz niniejsze wyd., s. 311). Nieco inny kontekst tego samego wyrażenia został pośrednio przywołany w Albo--albo, wydanym w 1843 r., przed Powtórzeniem: „Potrafisz się długo rozwodzić o tchórzostwie i zniewieściałości tych, którzy kurczowo trzymają się tego, co pierwsze. Twierdzisz, że prawda jest w tym, co się zdobywa, a nie w tym, co się otrzymuje... Zacząłeś się rozpływać w ironicznych pochwałach na temat pierwszej miłości i w ogóle na temat wszystkiego, co pierwsze, a nawet «pierwszego lania, jakie jako uczeń otrzymałeś»...

238

Page 242: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

prawda i że zupełnie poważnie mówią to uczniom w szkole. Zrozumie moją uprzejmość - nawet wobec tego, co w książce znaczące, pozostałem w znacznym stopniu niepewny: czy mogę o tym pouczać? W żadnej chwili nie pisałem tak, by czytelnik odczuł choćby ślad pouczenia. Pisałem, będąc pewien, i nadal jestem tego pewien, że gdzieś znajduje się pojedynczy czytelnik, który doceni książkę i jeszcze bardziej doceni to, że właśnie tak ją napisałem - by ocalić duszę od nieludzkiej powagi, z jaką dzisiaj cedzi się banały. O nic innego nie zabiegam. I gdyby nawet rzeczywistość protestowała, czego dotąd nie uczyniła w sposób, który by mnie dotknął, nie ma to żadnego znaczenia, gdyż pozostanę, tak, pozostanę73 wierny powtórzeniu.

Zakończyłeś swe wywody piosenką Christiana Wilstera..." (Albo-albo, Warszawa 1982, t. II, tł. K. Toeplitz, s. 48). Warto dodać, że Christian Wilster (1797-1840) był filologiem i poetą, który w popularnej pod koniec lat dwudziestych XIX w. Studenteruise (Piosence studenckiej) napisał: „Pierwsze lanie, jakie w szkole dostałeś/ było za czasownik amare" (por. Ch. Wilster, Digtninger, Kopenhaga 1827, s. 38 i n.).

73 [Na marginesie:] nie kontemplująco, lecz poprzez działanie, będąc przekonany, że mam rację i...

Page 243: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 244: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

O Przedmowach

17 maja 1839 roku dwudziestosześcioletni Kierkegaard napisał w dzienniku: „Tylko jedna myśl przepełnia moją duszę, jedna tęsknota, jedno pragnienie - by zagubić się w lirycznym gąszczu przedmowy i tam hasać do woli. Jak poeta, który czasami czuje się poruszony liryką, a kiedy indziej pobudzony epiką, tak i ja, prozaik, odczuwam obecnie nieopisaną radość, że zarzuciłem myślenie obiektywne. Teraz mogę szeptem wyrażać życzenia i nadzieje, a wieczorem, gdy pojawia się Horacjańskie susurratio [łac. szept]1 - być sam na sam z czytelnikiem. Przedmowę bowiem należy zawsze przyjmować w barwach wieczoru, które są bez wątpienia piękniejsze od innych. Nie dziwi nas zatem, gdy czytamy, że Bóg spacerował w chłodzie wieczoru (Genesis)2, w porze, gdy natłok myśli wydaje się odległy i napuszony jak śmiech parobka" {Pap. IIA 432).

W chwili gdy Bóg spacerował „w chłodzie wieczoru", Adam i Ewa próbowali ukryć swe nieposłuszeństwo. Tego samego dnia, skuszeni obietnicami węża, zjedli owoc z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego. Ich postępek był przekroczeniem rajskich norm; ko-

1 Kierkegaard czytał Horacego w wydaniu Q Horatii Flacci opera, Lipsk 1828; cytat, do którego tu nawiązuje, znajduje się w owym wyd. na s. 11 (ASKB 1248).

2 W niektórych duńskich tłumaczeniach Genesis (Pierwsza Księga Mojżeszowa 3,8) Bóg chodzi „wieczorem po ogrodzie". W polskich - mowa jest o „powiewie dziennym" lub „wietrze dniowym".

241

Page 245: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

bieta i mężczyzna zostali skazani na wygnanie. Kierkegaardowska przedmowa jest więc związana z chwilą, w której człowiek na zawsze odchodzi od Boga. Jest tedy owocem wiedzy o rozdzieleniu, słowem wypędzonego, uchodźcy, emigranta, który nie stał się (jeszcze? nigdy?) częścią wspólnoty, a zatem nie chce lub nie potrafi „myśleć obiektywnie". Z pór dnia wybierze on wieczór, ze sposobów ekspresji - szept, a z form natury - gąszcz. Z tego materiału ulepi przedmowę, czyli, wedle późniejszego określenia Kierkegaarda, „sprawę nieznaczną".

W 1844 roku ukazuje się w kopenhaskiej oficynie C. A. Reitze-la książka zatytułowana Przedmowy. Dla rozweselenia niektórych stanów w miarę czasu i możliwości, pióra Nicolausa Notabene, atakująca system heglowski i Heiberga. Niewiele osób wiedziało o związkach S0rena Kierkegaarda z panem Notabene. Skrót nazwiska tego ostatniego mógł oznaczać NB, znak często spotykany w Kierkegaardowskim dzienniku, gdy autor chciał zaznaczyć sprzeciw albo zachwyt wobec myśli, czynu lub postawy.

Inicjały imienia i nazwiska autora Przedmów tworzą również inny znak - N. N., określenie osoby nieznanej, anonimowej. Oba tropy prowadzą w tę samą stronę: Nicolaus Notabene to głos nikomu nieznany, pojedynczy, osobny. Sygnalizujący sprzeciw wobec innych. Jego przedmowa nie jest „usystematyzowaną syntezą dziejów", ale jednostkową emocją, chwilowym pragnieniem, przymrużeniem oka... „Przedmowę pisze się tak, jak się ostrzy kosę, jak się stroi gitarę,jak się rozmawia z dzieckiem albo - jak się pluje przez okno", powie o tych „nieznacznych" czynnościach ten, kto sam jest nikim. Nicolaus Notabene wygłasza pochwałę przedmowy jako nowego rodzaju literackiego. Bo przedmowa pojawia się przed mową, czyli przed wspólnotą. Jest słowem tego, kto unika instytucji, systemów i grup ludzkich. Kto zawsze mówi „od siebie" i dlatego pozostanie anonimowy. W takim kontekście przedmowa nabiera cech nowego i przewrotnego gatunku: jest nie tylko słowem pojawiającym się przed ustaloną przez wspólnotę prawdą, ale przede wszystkim jest antymową - wciąż podejmowaną próbą mówienia tylko we własnym imieniu - i wbrew innym...

242

Page 246: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Zamieszczona na początku książki przedmowa do Przedmów opowiada o genezie tego nowego rodzaju literackiego. Jest ona nader prywatna, domowa: Nicolaus Notabene chce zostać pisarzem, ale żona obawia się, że ten zamiar zniszczy ich małżeństwo. Twórczość jest dla niej manifestem bezwzględnego indywidualizmu. Niesie tedy ze sobą śmiertelne zagrożenie dla wszystkich grup ludzkich, przede wszystkim dla najmniejszej i najważniejszej z nich: rodziny. Pan Notabene porównuje akcję żony z prześladowaniem wolności prasy. Ta kobieta - powiada - zachowuje się tak, jakby „zapragnęła skonfiskować wszystko, co dotąd napisałem, by użyć tego w lepszy sposób, choćby jako podstawki do haftu, jako materiału na papiloty itp. [...] A przecież nawet ten, kto podlega specjalnej cenzurze, ma nadzieję, że jego książka zostanie w końcu «zwol-niona»! Moja zaś praca została zdławiona w chwili narodzin". (Jesteśmy zatem blisko tematyki Powtórzenia: konfliktu między miłością młodzieńca a pojawieniem się u niego poetyckiej weny. W Przedmowach jednak usłyszymy także głos kobiety, niesłyszalny w pierwszym dziele.)

Dlaczego żona protestuje? Czy chodzi tu o opozycję między kaprysem jednostki a normą społeczną, czyli ujmując to inaczej, między „pisaniem" a „płodzeniem"? Przecież często mówi się o autorze: o, znowu spłodził dzieło. Czy uczynił to kosztem „obowiązków" małżeńskich? Czyżby przedmowa naprawdę była wrogiem biologii i konwencjonalnych norm małżeńskich? Mąż broni swojej racji. Według niego zasada twórczościjest esencjonalnie indywidualna, nie znosi obecności innych. Nawet kochającej żony. Co bynajmniej nie znaczy, że pisze przeciwko niej. W odpowiedzi usłyszy, że podróże męża do królestwa ducha obdarzają żonę samotnością. Nie jest to wymarzony dar dla młodej mężatki... Ale czyją dobrze zrozumiał? Czyjej reakcja jest istotnie „dławiąca"? Przecież kobiecy głos uznać można za naśladowanie irytującej taktyki Sokratesa, który powtarzał słowa przeciwnika jedynie po to, by poprowadzić go w stronę wiedzy, a raczej samowiedzy.

Inne, wewnątrzkulturowe napięcie powstaje między przedmową, przedstawionąjako nowy rodzaj literacki, a konwencjonalną ka-

243

Page 247: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tegorią „całej książki". (Warto dodać w nawiasie, że to napięcie można i dzisiaj zauważyć, a raczej usłyszeć. Pewien wydawca oburzył się, gdy go zapytałem, czy zechce wydać Kierkegaardowskie Przedmowy. - Proszę pana - odrzekł -jesteśmy poważnym wydawnictwem filozoficznym. My wydajemy cale książki!) Ta dystynkcja powstała w walce z duńskimi heglistami. Określenie „cała książka" wyrażało przecież ich skłonność do „całości", do „syntezy" i holistycznego oglądu świata i historii. Nicolaus Notabene przeciwstawia temu indywidualny apetyt na fragment. Na okruch. Na to, co zaczęte, a niedokończone. Co jednostkowe. Co słabe. Twórczość nieskrępowana ani konwencją, ani ideologią - oto jakie hasło przyświeca temu tekstowi Kierkegaarda i innym, pisanym pod pseudonimem lub pod własnym nazwiskiem. Ajednocześnie ta właśnie twórczość została przez niego określonajako „mała", „słaba", „nieważna", bagatelna... Spotykamy tutaj tak częste u Kierkegaarda związanie pisarskiej wolności z tym, co jednostkowe i kruche. Chętnie staje on przeciw władzy, autorytetowi i potędze - by bronić tego, co pojedyncze, wątłe, nieuznane.

Zauważmy, że Nicolaus Notabene konsekwentnie używa terminologii wojskowej; stosunek męża i żony to walka, to potyczka na argumenty. Pytanie, czy - i jaki - kompromis jest możliwy, pozostawmy ciekawości czytelnika. Bo tu wszystko dzieje się w horyzoncie czytelniczej świadomości. Od czasu do czasu czytelnik zostaje przywołany na świadkajednej bądź drugiej strony. Niechże nie sądzi, że jego miejsce (w Kierkegaardowskiej komunikacji) jest „wyżej" lub „obok"...

Przedmowy zostały zatem opatrzone autorską przedmową (jakżeby inaczej!), wyjaśniającą genezę i budowę tego „odrębnego rodzaju literackiego". Po niej następuje osiem przedmów do mniej lub bardziej nieistniejących książek.

„Przedmowa I" otrzymała przewrotny kształt wstępu do książki „pisanej z planem" (chciałoby się dodać: z planem heglowskim), a nie pod wpływem romantycznego natchnienia. Książki, którą w dodatku można zakupić jako „prezent na Gwiazdkę"! Klasycysta Heiberg słynął z wydawania wykwintnych książek, które aż się prosi-

244

Page 248: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ły, by położyć je pod choinkę. Zredukowanie literatury i filozofii do roli prezentu, do czegoś wyłącznie „miłego", „przyjemnego" i „pedagogicznego", musiało wywołać sprzeciw Notabene / Kierkegaar-da. Kierkegaard pozostawił w swych dziennikach ślad pracy, która miała zadrwić z owego „gwiazdkowego prezentu" i która zgodnie z Kierkegaardowskim poczuciem humoru została nazwana „prezentem noworocznym".

„Przedmowa II" rozpoczyna się jako omówienie Czterech nowel (1843) duńskiego pisarza Christiana Winthera. Jednocześnie we fragmencie, który w drukarni został wykreślony z rękopisu, Kierkegaard zwraca uwagę na artykuł Heiberga w „Intelligensblade" nr 35 z 1843 roku.

„Przedmowa III" parodiuje Heibergowskie „Posłowie do «Ura-nii»". Rocznik astronomiczny „Urania" miał być „prezentem gwiazdkowym dla estetycznie wykształconej publiczności" na Boże Narodzenie 1843 roku. „Posłowie do «Uranii»" opublikowano w styczniu 1844. Heibergbawi się w nim słowami „wstęp" i „posłowie": „Urania" miała być opatrzona wstępem, ale Heiberg szybko zarzucił ten zamiar - przecież książka powinna mówić „sama za siebie". A jednak, po dojrzalszym namyśle, konieczne okazało się wyjaśnienie czytelnikom, o co w niej chodzi. Stąd posłowie, które Notabene / Kierkegaard uznali za prowokację. Na posłowie odpowiedzieli przedmową.

„Przedmowa IV" kontynuuje ideę przejętą z „Przedmowy I", by okres Nowego Roku uczynić komercyjnym „festiwalem literackim", okresem, gdy książki „idą". Ponownie ujrzymy w tekście wyraźne aluzje do twórczości Heiberga.

„Przedmowa V" kieruje swą złośliwość przeciw partiom, stowarzyszeniom i organizacjom, wypowiadającym się w imieniu jednostki. Naśladuje (i parodiuje) oficjalne przemówienie, wygłoszone z okazji plenarnego zebrania „Towarzystwa Całkowitej Wstrzemięźliwości".

„Przedmowa VI" chce być wstępem do pisma wydanego ku zbudowaniu ludzi wykształconych. „Inspiracją" dla tego pisma są heglowskie Kazania biskupa Jakoba Petera Mynstera z 1823 roku i krytyczne omówienie AIbo-albo przez Hansa Petera Kofoed-Hansena.

245

Page 249: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

„Przedmowa VII" krytykuje kompilacyjny, nieosobisty stosunek do sztuki i procesu twórczego. Wedle pierwotnego zamysłu miała być wstępem do Pojęcia lęku. Prawdopodobnie została usunięta w druku, jej polemiczna tonacja bowiem znacznie różni się od poważnego tonu tego dzieła.

„Przedmowa VIII" to wstęp do obmyślanego przez Kierke-gaarda czasopisma „Philosophiske Overveielser" („Rozważania Filozoficzne"). Duńczyk wspomina o nim po raz pierwszy w swych dziennikach z 1842 roku, gdy pragnie stworzyć alternatywę dla heg-lowsko-heibergowskiego „pisania systemicznego" (Pap. IV A 2).

W ten sposób powróciliśmy na teren bitwy rozgrywającej się między Kierkegaardem a Heibergiem. Widzieliśmy jej początki. Spójrzmy na koniec: czy Kierkegaardowi udało się pokonać Heiberga? To naprawdę dziwne i zabawne - autor Przedmów poświęcił tyle czasu i energii na zwalczanie, często pod niezwykłymi pseudonimami, ulubieńca Kopenhagi! Ale im wspanialej atakował, im celniej argumentował, im lepiej uwodził literackim smakiem i erudycją, tym gorzej mu się wiodło. Gdyby nie zaczepiał Heiberga, ten banalny naśladowca Hegla byłby teraz ze szczętem zapomniany. Jeżeli dzisiaj wnikliwie czytamy jego pisma i prace o nim - to właśnie za sprawą Kierkegaarda. Był przecieżjego przeciwnikiem!

Page 250: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0ren Kierkegaard jako Nicolaus Notabene

Przedmowy Dla rozweselenia niektórych stanów

w miarę czasu i możliwości, pióra

Nicolausa Notabene

Page 251: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 252: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Przedmowa

Nieraz udało się doświadczalnie stwierdzić, że dzięki sprawom nieznacznym, po prostu drobiazgom, a więc: niezamierzonej uwadze, wybuchowi, który wymknął się spod kontroli, przypadkiem uczynionemu grymasowi i niespodziewanemu gestowi, można otworzyć serce drugiego człowieka i odkryć to, co pozostanie ukryte przed okiem bardziej ostrożnego obserwatora.

Ale by ta nieznaczna uwaga nie zmieniła się w świadomą swej siły pychę, natychmiast ją porzucam i zdążam do celu. Wobec całej książki przedmowa jest sprawą nieznaczną. A przecież, czyż dokładna lektura przedmowy nie prowadzi nas wprost do sedna sprawy? Nauka uczyniła naprawdę wiele, by uporządkować literaturę: każdej książce wskazała odpowiednie miejsce we współczesności, współczesności zaś - miejsce w historii. Nikt nie wie, ile byśmy zyskali, gdyby udało się nauczyć tego lub innego literata czytania wyłącznie przedmów - i niczego więcej. Zacząłby od najdawniejszych czasów i biegł naprzód, poprzez stulecia, aż do naszych dni.

W przedmowach pozostawiają swój ślad przypadki: dialekty, idiomy i prowincjonalizmy. Moda rządzi przedmowami inaczej niż książkami. Zupełnie jakby zmieniały ubrania. Raz są długie, raz krótkie. Czasem aroganckie, kiedy indziej - skromnisie. Tutaj sztywne, tam zaś niedbałe. Niekiedy zmartwione, nieledwie okazują skruchę. W innym wypadku są pewne siebie, wprost bezczelne. Raz nieomal odsłaniają słabe strony książki lub przyznają się do nich przed innymi. Kiedy indziej sąjakby porażone całkowitą ślepotą. Czasami

249

Page 253: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przedmowa daje przedsmak całej produkcji, w innych wypadkach zostaje po niej gorzki posmak.

To wszystko jest sprawą czysto rytualną. Nawet autor, którego książka wykracza poza swą epokę, poddaje się -jak nakazuje zwyczaj - temu, co nieznaczne: przedmowie, i dzięki niej próbuje sił w komicznym dla obserwatora zderzeniu ,jak?" z „dlaczego?". Im więcej o tym myślę, tym bardziej przekonuję się o pożytku mojej obserwacji. Po prostu należy pomyśleć o stronie przeciwnej, o greckiej naiwności,3 która daje wspaniałą podstawę do przedstawienia rezultatów. Lecz muszę zatrzymać mą myśl w pełnym biegu. Bo czy nie skieruje mnie na fałszywy trop, skoro wcale nie dysponuję naukową aparaturą?

Nowoczesna nauka zadała przedmowie śmiertelną ranę.4

Z naukowego punktu widzenia dawni autorzy godni są pożałowania. Naprawdę nie wiadomo, śmiać się tu czy płakać? Nieporadność w uchwyceniu sedna rzeczy czyni z nich postaci komiczne, a naiwność wzruszające - o ile ktoś jeszcze potrafi się wzruszyć. Obecnie taka sytuacja się nie powtórzy. Bo dzisiaj rozpoczyna się książki od sedna, a system bierze „z niczego". Co więc pozostało do powiedzenia w przedmowie?^

Dzięki takiemu biegowi rzeczy pojąłem, że przedmowajest odrębnym rodzajem literackim. Skoro przedmowę się odrzuca, najwyższy czas, by wyzwoliła się - tak jak to się stało ze wszystkim innym. Dopiero wówczas rzecz będzie w porządku.

3 W Dziennikach Kierkegaarda istnieje następująca uwaga dotycząca tego miejsca: „Grecy właściwie nie korzystali z przedmów, ale od razu, już w pierwszym zdaniu mówili, o co chodzi w książce" (Pap. V B 74,1). Odnosi się to do Homerowej Iliady i Odysei oraz do prac Herodota i Tukidydesa - ale nie do Platona czy Arystotelesa.

4 Chodzi tu zapewne o Heglowskie użycie przedmów, szczególnie o przedmowę do Fenomenologii ducha (1807).

5 We wstępie do Nauki logiki Hegel żąda, by logika zaczęła od „rzeczy samej", od „czystego bytu". Duński uczeń Hegla, J. L. Heiberg, ze stwierdzenia, iż „system musi zaczynać się z niczego", uczynił hasło obowiązujące duńskich heglistów. Por. J. L. Heiberg, Det Logiske System, w: „Per-seus. Journal for den spekulative Idee", Kopenhaga 1838, nr 2.

250

Page 254: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

W odległych czasach odnotowywano w przedmowach do książek sprawy zupełnie niewspółmierne. Obecnie można je znaleźć jedynie w przedmowie, która nie pociąga za sobą żadnej książki. W ten sposób, jak sądzę, spór został rozstrzygnięty ku obopólnemu zadowoleniu. Bo jeżeli przedmowa i książka nie muszą pędzić w tym samym zaprzęgu, niechże pierwsza rozwiedzie się z drugą. Nowe metody naukowe przekonały mnie, że musi dojść do rozejścia. Moją zasługąjest to, że odbędzie się ono w sposób poważny. Owo rozdzielenie to jedynie symptom, wskazujący na głębsze przyczyny.

Każdy estetycznie rozgarnięty pisarz zna chwile, w których wcale nie chce napisać książki, a jedynie przedmowę do niej - i to niezależnie od tego, czy książka wyszła spodjego, czy obcego pióra. Co oznacza, że przedmowa różni się istotnie od książki i że pisanie przedmowy jest czymś zgoła odmiennym od pisania książki. W przeciwnym razie chęć napisania przedmowy mogłaby pojawić się po napisaniu książki albo wówczas, gdy autor tylko myśli o książce i zadaje sobie pytanie: czy napisać przedmowę na początku, czy na końcu?

Jeżeli tak właśnie się dzieje, oznacza to, że autor chce załatwić jakąś sprawę - lub myśli o jakieś sprawie. Ale jeżeli jest inaczej i autor po prostu pragnie napisać przedmowę, to szybko dostrzeże, że nie może ona dotyczyć żadnej sprawy. W przeciwnym razie przedmowa stanie się całą książką, pytanie zaś o stosunek przedmowy do książki zostanie odrzucone. Przedmowa sama w sobie, przedmowa wyzwolona nie może mieć żadnej sprawy do załatwienia. Powinna raczej mówić o niczym, a tam, gdzie coś ją zajmuje, owo coś powinno być jedynie powierzchownym i udawanym działaniem.

W takim przypadku przedmowa zostanie określona czysto lirycznie6, zgodnie ze swoją naturą, podczas gdy przedmowa w wulgarnym, tradycyjnym ujęciu jest wyłącznie konwencjonalnym rytuałem. Prawdziwa przedmowa to nastrój. Przedmowę pisze się tak, jak się ostrzy kosę, jak się stroi gitarę, jak się rozmawia z dzieckiem

6 Najprawdopodobniej jest to ironiczna polemika z systemem estetycznym Heiberga, gdzie liryka oznaczała stadium bezpośredniości.

251

Page 255: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

albo -jak się pluje przez okno. Nie wiadomo, jak się to robi, ot, po prostu przychodzi ochota, by z fantazją dać upust twórczej potrzebie. Odczuwasz pragnienie, by napisać przedmowę. Bardzo chcesz lenessub noctem susurri [łac. cicho szeptać, gdy zapada noc]. Napisać przedmowę to znaczy zadzwonić do drzwi i natychmiast uciec. To przejść obok okna dziewczyny, by zbadać uliczny bruk. To ukarać wiatr uderzeniem laski. To zdjąć kapelusz, choć nikt nie nadchodzi.

Napisana przedmowa usprawiedliwia w pewnym stopniu pragnienie, by zostać dostrzeżonym - tak jak nieczyste sumienie w pewnym stopniu wymaga skrytosci. Przedmowa przypomina zwrot w tańcu, choć tancerz pozostaje w bezruchu. Przypomina przerzucenie lewej nogi przez siodło, skrócenie cugli po prawej stronie, rżenie wierzchowca: prrt, i to uczucie, że ma się w nosie cały świat. Napisać przedmowę to jakby bez żadnego ryzyka uczestniczyć w czymś wysoce ryzykownym. Jakby się stało na zboczu Valby-bakken7 i podglądało dzikie gęsi.

Pisanie przedmowy to jak zajeżdżanie dyliżansem na pierwszy postój: siedzisz w ciemnym pudle i przeczuwasz, co się za chwilę ukaże - więc najpierw będzie brama, potem otworzy się niebo, a nieco niżej pobiegnie przed siebie wiejska droga. Tuż obok wytęsknio-ne tajemnice lasu, podniecający kres ścieżki w gęstwinie, dźwięk trąbki pocztyliona i przyjazne zaproszenie echa. Słyszy się głośne cmokanie woźnicy, niespokojnie powtórzone przez leśne drzewa, i wesołą rozmowę podróżnych.

Przedmowę pisze się tak, jak się przybywa. Już jest się w przytulnych pokojach, wita przeczutą postać tęsknoty, siada w fotelu, nabija fajkę, zapala - i wciąż ma się sobie nieskończenie wiele do opowiedzenia.

7 Valbybakken to wzgórze w zachodniej części Kopenhagi. Na jego szczycie zbudowany został pałac Frederiksberg Slot. W potocznym użyciu Valbybakken oznacza także mentalną granicę, „koniec (kopenhaskiego) świata"; dzikie gęsi przyleciały zapewne zza tej granicy, symbolizują zatem to, co nowe, nieoswojone i niepokojące.

252

Page 256: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Pisanie przedmowy przypomina przeczucie: o, za chwilę się zakocham. Dusza jest w stanie słodkiego niepokoju, zagadka została zadana, każde zdarzenie może być wyjaśnieniem. Przedmowę pisze się tak, jak odgina się gałęzie jaśminu, by zobaczyć ją, dotąd ukrytą: swoją miłość. Tak, właśnie tak pisze się przedmowę... A jak wygląda ten, kto ją pisze?

Jak wczesny kwiat pojawia się między nami i znika, on, zawsze uśmiechnięty pędziwiatr, zadowolony z siebie, lekkomyślny, nierób - po prostu postać niemoralna! Nie idzie na giełdę, by zarobić pieniądze, ale tylko przez nią przechodzi. Nie przemawia na zebraniach plenarnych, bo powietrze jest tam nieświeże. Nigdzie nie wznosi toastów, skoro wiele dni przedtem trzeba je zgłosić policji. Nie służy systemowi, nie spłaca państwowego długu; tak, nawet on nie skłoni go do zachowania powagi. Idzie przez życie tak, jak mały szewczyk przechodzi przez ulicę: pogwizdując. Wtedy ten, kto czeka na swoje kalosze, musi zdobyć się na cierpliwość - dopóki pozostała choć jedna niewypróbowana ślizgawka, choć jedna maleńka rzecz, którą warto obejrzeć. Oto jak wygląda ten, kto pisze przedmowy.

Każdy może myśleć o tym, co chce i jak chce. Ze mną jest inaczej. Wiąże mnie dana obietnica i skłania obowiązek, bym zajął się wyłącznie tym rodzajem produkcji. Od razu wyznam czytelnikowi, jak te rzeczy mają się do siebie. Tak, tu jest właściwe miejsce: bo to, co należy do przedmowy, jest niczym kawiarniana plotka.

Choć moje małżeństwo jest tak szczęśliwe, jak to się przytrafia nielicznym ijak nieliczni czuję się wdzięczny za moje szczęście, przecież poznałem małżeńskie problemy, a poznałem je za sprawą mojej żony, bo sam nie przeczuwałem niczego. Było to kilka miesięcy po ślubie. Powoli przystosowywałem się do reguł małżeńskiego pożycia, gdy znowu pojawiło się pragnienie, które znałem od zawsze i któremu, święcie w to wierzę, powinienem się oddać - mianowicie chęć zajęcia się jakąś robotą literacką. Wybrałem zatem przedmiot pracy, wyłożyłem potrzebne książki - te, które sam posiadałem, i te, które pożyczyłem z Biblioteki Królewskiej - uporządkowałem notatki, a pióro umoczyłem w kałamarzu. Żona ledwie rozumiała, co się święci. Zaczęła uważnie śledzić moje ruchy. Od czasu do czasu

253

Page 257: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pozwalała sobie na dwuznaczną uwagę, na niejasną aluzję. Bynajmniej nie odpowiadały jej moje zajęcia w pracowni, długie tam przebywanie i literackie problemy. Aleja się nastroszyłem. Udałem, że wcale jej nie rozumiem, co zresztą na początku było prawdą.

Pewnego dnia zaskoczyła mnie i zmusiła do oficjalnego wyznania: więc tak, chcę zostać pisarzem! Dotądjej zachowanie było działaniem zwiadowczym. Obecnie stało się bardziej zdecydowane, aż w końcu wydała mi wojnę, et ąuidem [łac. i to] tak otwarcie, jakby zapragnęła skonfiskować wszystko, co dotąd napisałem, by użyć tego w lepszy sposób -jako podstawki do haftu,jako materiału na papiloty itp. Żaden pisarz nie znalazł się w gorszej sytuacji. Przecież nawet ten, kto podlega specjalnej cenzurze8, ma nadzieję, że jego książka zostanie w końcu „zwolniona"! Moja zaś praca była zdławiona w chwili narodzin. Także coś innego uświadomiło mi, że sytuacja jest coraz bardziej rozpaczliwa. Ledwo bowiem odkryłem, że jestem przedmiotem ataków skierowanych przeciw wolności prasy, zrozumiałem coś, czego przedtem zupełnie nie pojąłem: zaniechanie wydania mych prac będzie nieodwracalną stratą dla ludzkości. Cóż zatem miałem zrobić?

Nie mogłem, jak czynią to ocenzurowani autorzy, apelować do kancelarii królewskiej, do zgromadzeń stanowych, do czcigodnej publiczności lub do pamięci potomnych, skoro wszystko, życie i śmierć, zależało od - mojej żony! Znajomi uważają mnie za całkiem dobrego, wyćwiczonego dyskutanta. Ale ta umiejętność na nic mi się teraz nie zda. Bo choć gotów jestem dyskutować nawet z diabłem, nie potrafię dyskutować z żoną. Ona bowiem zna tylko jeden sylogizm, a może nawet nie zna żadnego. To, co uczeni nazywają sofistyką, ona - wcale nieuczona - nazywa „droczeniem się". Jej sposób postępowaniajest zupełnie prosty, to znaczy prosty dla tego, kto wie, jak należy postępować. Za każdym razem, gdy mówię, niezależnie od tego, czy układam to w formę sylogizmu, czy też nie, w długą

S W 1814 roku została wprowadzona w Danii cenzura prewencyjna druków liczących mniej niż 24 arkusze (384 stronice in octavo), często nazywana specjalną.

254

Page 258: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przemowę czy w krótką uwagę (forma nie ma tu znaczenia), jeżeli moja przemowa nie przypada jej do gustu, robi minkę, która jednocześnie jest uprzejma, pociągająca, dobra, czarująca, ale także tryumfalna i niszczycielska. Mówi wtedy:

- Droczysz się ze mną! Jaki tego skutek? A taki, że moje zdolności dyskutanta okazują

się artykułem luksusowym, całkowicie zbędnym w gospodarstwie domowym. Czyżja, wyćwiczony dialektyk, mogę przemawiać jak na procesie sądowym (który, według słów poety, bywa „szczególnie długi"9), jeśli moja żona, mówiąc kurz und bundig [niem. krótko i zwięźle], przypomina kancelarię królewską? Jedynie tym różni się od władzy, że jest uprzejma. Właśnie uprzejmość daje jej władzę, z której w każdej chwili potrafi korzystać w czarujący sposób.

Tak wygląda cała sprawa. Nigdy nie posunąłem się poza wstęp. Był to zwykły, według mnie, świetnie sformułowany wstęp. Pomyślałem, że gdybym nie był jego autorem, mógłbym rozbawić nim żonę. A może udałoby się pozyskać ją dla sprawy, czytając wstęp na głos? Byłem przygotowany na jej zręcznie sformułowany protest: ,Jak to! Więc już do tego doszło, że nie tylko bawię się pisaniem, ale zmuszam ją do słuchania odczytu!"

Omyliłem się. Przyjaźnie przyjęła moją propozycję. Słuchała. Śmiała się. Była zachwycona. Mam pewność, że wygrałem. Oto podchodzi do stołu, przy którym siedzę, i otacza ramieniem moją szyję. Prosi, bym powtórzył pewien fragment. Zaczynam czytać. Trzymam rękopis tak wysoko, by mogła zobaczyć moją twarz. Wychodzę ze skóry, aby dobrze wypaść. Ale nie wyszedłem jeszcze poza czytany fragment, gdy rękopis zaczął się palić. Nie zauważyłem, kiedy pod rękopis podsunęła zapaloną świecę! Teraz płomień ma władzę. Niczego nie mogę ocalić.

9 Aluzja do wiersza poety duńskiego Jensa Baggesena, zatytułowanego Kallundborgs Kr0nike, eller Censurens Oprindelse (Kronika kallundborska, albo o pochodzeniu cenzury) z 1786 roku. Por. dwunastotomowe/^n5 Bag-gesensDanske Vcerker, Kopenhaga 1827, t. I, s. 245 (ASKB 1509-1520). Duński proces sądowy opiera się na dialektycznym i często długim pojedynku oskarżyciela z obrońcą.

255

Page 259: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Wstęp idzie z ogniem, ku powszechnej radości, gdyż moja żona raduje się za nas dwoje. Klaszcze w dłonie jak rozbawione dziecko. Następnie rzuca mi się na szyję i ściska z taką namiętnością, jakbyśmy przez długi czas byli rozłączeni, a nawet straceni dla siebie. Nie potrafię wykrztusić ani słowa. Prosi o wybaczenie: przecież w ten sposób walczyła o moją miłość! Prosi tak wzruszająco! Prawie uwierzyłem, że czuła się tak, jakby straciła męża. Wyjaśniła, że bardzo się zmieniłem i że nie może dłużej tego wytrzymać.

- Twoje myśli - powiedziała - należą do mnie. Muszą do mnie należeć! Twoje spojrzenie jest moim chlebem powszednim. Twoja pochwała, twój uśmiech, twój żart są moim życiem, moim zachwytem! Pozostaw mije! Nie odbieraj, co słusznie mi się należy! Zrób to dla mnie! Dla mojej radości! Bym z radością czyniła to, co mnie naprawdę raduje: wciąż myślała o tobie! Bym nadal, dzień i noc, z radością mogła zalecać się do ciebie - takjak ty kiedyś zalecałeś się do mnie!

Co upoważniło moją żonę do takiego zachowania? Przecież zawsze była taka miła - nie tylko znajomi tak sądzili, ale przede wszystkim ja sam. Miła przez cały boży dzień! Jej zdanie było in con-tento [łac. w zarysie] następujące: mąż-pisarz wcale nie jest lepszy od męża, który co wieczór siedzi w klubie. O, nawet gorszy. Bo ten, kto chodzi co wieczór do klubu, musi przyznać, że jest to wykroczenie. Bycie pisarzem zaś to wykwintna forma niewierności, z której nie trzeba się spowiadać - chociaż skutki są o wiele gorsze. Ten, kto chodzi do klubu, jest tak długo nieobecny, jak długo nie ma go w domu - tymczasem pisarz!...

- Sam tego nie widzisz, ale zaszły w tobie ogromne zmiany! Od rana do wieczora skrywasz się szczelnie za zasłoną myśli. Szczególnie przy obiedzie. Siedzisz i patrzysz przed siebie, jakbyś był duchem albo królem Nebukadnesarem, odczytującym niewidoczne pismo10. Podobnie się dzieje, gdy robię ci kawę. Stawiam ją na

10 W Księdze Daniela 2 i 4 opisane są sny króla Nabuchodonozora (Nebu-kadnesara), objaśnione przez Daniela. Niewidoczne pismo wspomniane jest w rozdziale 5; pisze je dłoń dostrzeżona przez Baltazara (Belsaza-ra), syna Nabuchodonozora.

256

Page 260: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tacy, staję przed tobą i podaję z radością... Kłaniam ci się, a ty nic. O, wtedy ze strachu prawie upuszczam tacę, a przede wszystkim opuszcza mnie zadowolenie i radość i już nie umiem skłonić się przed tobą.

Tutaj moja żona zgrabnie umieściła katońskie praeterea censeo [łac. ponadto sądzę, że]11 - podobnie czyniła także przy innych okazjach i bynajmniej nie tak monotonnie, jak robił to Katon. Ona wszystko potrafi obrócić na swoją korzyść; jej argumentacja przypomina zaklinanie natury.

Gdyby podczas dyskusji mój przeciwnik wygłosił podobną przemowę, zapewne odwróciłbym się do niego plecami i powiedział o nim to, co mówi Magister u Holberga12: Cóż to za ignorant! Nie potrafi odróżnić ubi praedicamentale od ubi transcendentale1^.

Ale z moją żoną jest inaczej: jej argumenty szybko trafiają do serca, skąd zresztą wzięły swój początek. W ten sposób wyjaśniła mi, jak można stać się katolikiem, słuchając mszy po łacinie, gdyżjej argumentacja przypomina łacinę słuchaną przez kogoś, kto wcale nie zna tego języka. Argumenty żony zawsze podtrzymują na duchu, poruszają oraz wzruszają.

- Być pisarzem, kiedy jest się mężem - ciągnie - to oczywista niewierność, zaprzeczenie tego, co każe kapłan14. Bo na tym polega związek małżeński, że mąż mocno przywiązuje żonę do siebie. Nic ponadto.

11 Tak kończył Katon Starszy Cenzor (Marcus Portius Cato Maior Censo-rius, 234-149 p.n.e.) swe mowy w Senacie. Ostatnie słowa brzmiały: „...Carthaginem delendam esse"(„należy zniszczyć Kartaginę").

12 Chodzi o komedię Ludviga Holberga/aco6 von Tyboe (1725), gdzie Magister Stygotius krytykuje przepełniony „makaronizmami" język akademicki - i wyraża swe żale takim właśnie językiem.

13 Ubi (łac): gdzie? Predykatywne „gdzie?" jest arystotelesowską kategorią logiczną, a „gdzie?" transcendentalne - kategorią metafizyczną. Magister Stygotius krytykuje mieszanie tych terminów. Oznacza to bowiem nieumiejętność odróżnienia logiki od metafizyki.

14 Aluzja do Ewangelii wg św. Mateusza, 19,5: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem".

257

Page 261: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Odpowiadam, że chyba niezbyt dobrze słyszała słowa kapłana. A może wcale ich nie usłyszała? Czy nie powinnajeszcze raz pójść do księdza? Przecież małżeństwo jest przede wszystkim szczególnym obowiązkiem, właśnie - „niezwykłym" obowiązkiem, gdyż -jeśl i się nie chce popaść w niewiedzę - wszystkie obowiązki wobec Boga, bliźnich i samych siebie należy podzielić na zwykłe i niezwykłe.

Odpowiedziała mi, że znowu się z nią droczę, a „ponadto wcale nie zapomniała, co jest napisane w Podręczniku małżeńskim15

o szczególnych obowiązkach męża". Na próżno staram się jej wytłumaczyć, że miesza ze sobą pojęcia, że wyraża się nielogicznie i niegramatycznie, a także zaprzecza wszelkim zasadom interpretacji. Przecież w tym miejscu mówi się jedynie o szczególnych obowiązkach męża w małżeństwie, tak jak w następnym rozdziale jest mowa o takichże obowiązkach żony. Ale nic z tego. Moja żona trzyma się swego zdania, że „być pisarzem, kiedyjest się mężem, to najgorszy rodzaj niewierności". Proszę, teraz mówi już o „najgorszym" rodzaju!

Przypominam jej więc, że według praw boskich i ludzkich mężczyzna jest panem wszystkiego. W przeciwnym wypadku moja pozycja w świecie okaże się nader licha. Stanę się encliticon1^ względem niej. - No, powiedz, czy naprawdę tego chcesz? - Ale żona wyrzuca mi niezadowolenie:

- Przecież wiesz dobrze, że niczego od ciebie nie żądam. Przeciwnie. Jedynym moim pragnieniemjest być niczym przy tobie.

15 Jest to aluzja do podręcznika Lcerebog i den Evangelisk-christelige Religion, indrettet til Brug i de danske Skoler, pióra N. E. Balie i Ch. Bastholma, wydanego w Kopenhadze w roku 1791. Drugie wydanie ukazało się w 1824 roku i właśnie ono znajdowało się w bibliotece Kierkegaarda (ASKB 183). Podręcznik zawiera podrozdział „Mąż i żona", omawiający zasady małżeństwa. W § 2 stwierdza się, że „mąż szczególnie powinien kochać żonę, tak jak kocha samego siebie" (s. 87), w § 3 zaś, iż „żona szczególnie i z wewnętrznym oddaniem powinna kochać męża" (s. 88). Jak widać, daleko było jeszcze do równego traktowania płci (por. przyp. 144 do Powtórzenia).

16 Encliticon (gr.) to gramatyczne określenie słowa, które tak ściśle jest złączone z poprzednim, że traci samodzielne znaczenie.

258

Page 262: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Tutaj muszę zaprotestować. Jeżeli już mam być encliticon, to lepiej, by ona była raczej wszystkim - o ile jest to możliwe. Bo być encliticon względem nicości to prawie znaczy tyle, co „nie być". Ale żona spojrzała tylko na mnie i powiedziała:

- Znowu się ze mną droczysz. Mam konsekwentną żonę; nie porzuca swoich idei. Próbo

wałem zagrać na jej ambicji, mówiąc, że przecież przyjemnie widzieć moje, nasze nazwisko okryte sławą! Ona zaś jest moją zachwycającą Muzą! Nie chciała o tym słyszeć. Ta sława stanie się moim największym nieszczęściem i całkowitym upadkiem! O, z całego serca pragnie, by krytyka niedwuznacznie odesłała mnie z powrotem do domu. W bycie Muzą ani nie wierzy, ani sobie tego nie życzy. Prosi w duszy Boga, by nie dopuścił do unicestwienia małżeńskiego szczęścia.

Stała się nader wyniosła. Stwierdziła, że „skoro wszyscy zostali wysłuchani"17 , oto jej summa summarum [łac. rezultat ostateczny]: „albo będę prawdziwym mężem, albo... no tak, wtedy wszystko stanie się nieważne".

Prawdopodobnie niejeden czytelnik uzna jej argumentację za zbyt słabą; przynajmniej ja tak sądzę. Przecież całkowicie przeoczyła sporne kwestie, wywołujące potyczki graniczne między tym, co małżeńskie, a tym, co indywidualne. A one potrafią na długo zaprzątnąć głowę temu, kto szybko myśli - jak i temu, kto myśli precyzyjnie.

Ale żona miała jeden argument in subsidio [łac. w rezerwie, na boku], któremu czytelnik może przyznać nieco więcej racji. Gdy pewnego dnia znowu starliśmy się w wiadomej sprawie, potyczka zakończyła się redintegratio amoris [łac. odnowa miłości]18 - jak to

17 Aluzja do Epilogu Księgi Koheleta (12,13). Jej polski przekład brzmi: „Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój i przykazań jego przestrzegaj, bo cały w tym człowiek!"

18 Aluzja do komedii Andria pióra rzymskiego poety Publiusza Terencju-sza, wers 555. W duńskim tłumaczeniu z 1797 r. wers ten otrzymał postać odpowiadającą polskiemu wyrażeniu „kto się czubi, ten się lubi". W bibliotece Kierkegaarda znajdowały się Terentii P. Comoediae recens, Lipsk 1791 (ASKB 1290).

259

Page 263: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zazwyczaj bywa. Żona wzięła mnie ufnie pod rękę, spojrzała na mnie tak czule, jak tylko umiała, i rzekła:

- Mój drogi, nie chcę atakować bez ostrzeżenia. Miałam nadzieję, że w inny sposób potrafię cię skłonić do zaniechania literackiego przedsięwzięcia. Sądziłam, że uda mi się oszczędzić ci przykrości. Niestety! Dlatego oświadczam z całą otwartością, jakiej można żądać od własnej żony: uwierz mi, nie nadajesz się na pisarza! Za to - tak, śmiej się ze mnie - za to jako mąż jesteś geniuszem, pełnym talentów i niezwykłych możliwości. Będę cię nieprzerwanie podziwiała i jednocześnie z radością odczuwała własną nicość. Pozwól tylko, by mojej miłości towarzyszyła wdzięczność.

Nie chciała jednak dłużej tego omawiać. Kiedy zacząłem pytać ją o szczegóły, o ,jak?" i „kiedy?", podała nagle zupełnie inne powody. Stwierdziła, że „kiedyś pożałuję tego, że byłem jej niewierny, zostając pisarzem. Ale wówczas będzie za późno na żale. Pozostanie jedynie gorycz".

Jaki był zatem koniec tej potyczki? Kto wygrał: mój hostis domes-ticus [łac. wróg domowy] - czy pisarz? Wynik nietrudno zgadnąć, choć nie przyjdzie to łatwo czytelnikowi tych właśnie słów, skoro je czyta i widzi, że zostałem pisarzem. Koniec był bowiem taki, że przysiągłem nigdy nie zostać pisarzem. Ale jak wiadomo z uczonych dyskusji, właśnie wtedy gdy autor rozbił w puch nasze obiekcje, wygłaszamy na koniec jakąś lingwistyczną bagatelę, by ocalić choć trochę własnej racji. Podobnie i ja uzyskałem pozwolenie na pisanie przedmów - i niczego więcej. By tego dopiąć, wykorzystałem jako analogię fakt, że mężowie, którzy obiecują żonom nigdy więcej nie zażywać tabaki, otrzymują pozwolenie na posiadanie tylu tabakierek, ile tylko zapragną. Żona zgodziła się na moją propozycję, zapewne wyobrażając sobie, że nie potrafię napisać przedmowy bez napisania całej książki. Bo to po trafią jedynie sławni autorzy, którzy piszą przedmowy na zamówienie; w moim wypadku taka rzecz nie wchodziła przecież w rachubę. Tyle o moim przyrzeczeniu i zobowiązaniu. Owo nic, owe drobiazgi, które tutaj wydaję, piszę salva conscientia [łac. z czystym sumieniem]. Nie zważam na to, że żona nic o nich nie wie; skorzystałem w tym celu z pobytu na wsi.

260

Page 264: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Błagam krytyków: bądźcie mi przychylni! Pomyślcie, co się stanie, gdy zgodzicie się z moją żoną, że nie nadaję się na pisarza! Co stanie się ze mną, gdy wasza bezwzględność przeszyje mi serce! Co się stanie, gdy żona dowie się o tym! Na próżno będę wówczas szukał oparcia i współczucia u towarzyszki mego życia.

Najprawdopodobniej ucieszy ją wieść, że dostałem tak dobrą szkołę i że wojna nie jest zakończona. Potwierdzi to jej wiarę w sprawiedliwość Opatrzności i ogromnie umocni przekonanie, że „być pisarzem, kiedy jest się mężem, to najgorszy rodzaj niewierności".

261

Page 265: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

I

Cóż to za radość - napisać książkę! Bo tylko złe i zwodnicze słowa oznajmiają (a dlatego, że złe i zwodnicze, rzadko są słyszane i jeszcze rzadziej wspierane Głosem Czasu), że najwspanialszy jest ruch myśli podczas pracy, uderzenia serca dyktowane niepokojem rozważań, rumieniec i bladość człowieka wewnętrznego1 9 ,

19 Duńscy komentatorzy Kierkegaarda podpowiadają mi, że Nicolaus Notabene czyni tu aluzję do odczytów J. L. Heiberga wygłoszonych w Królewskiej Akademii Wojskowej i poświęconych Heglowskiej Logice spekulatywnej. Odczyt o „Konieczności" porusza m.in. następujące tematy, za Heglem ujęte w paragrafy: „1. Absolutna konieczność, (a) To, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne, albo siła i wyraz". Wykłady zostały opublikowane w latach 1831-1832. Por. J. L. Heiberg, Samlede Skrifter, Kopenhaga 1861, t. I, § 112-115, s. 252-258. Również inny duński heglista i przeciwnik Kierkegaarda, Adolph Peter Adler, omawia wzajemną zależność tego, co zewnętrzne, i tego, co wewnętrzne, w Popularnych wykładach o logice obiektywnej Hegla. Por. A. P. Adler, Populaire Foredrag over Hegels Objektive Logik, Kopenhaga 1842, § 27, s. 158-160 (ASKB 383). Wydaje się jednak, że pojęcie „człowieka wewnętrznego" przejął Nicolaus Notabene przede wszystkim od św. Pawła (List św. Pawła do Rzymian, 7,22: „Albowiem wewnętrzny człowiek ma upodobanie zgodne z prawem Bożym"; Drugi list św. Pawła do Koryntian, 4,16: „Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnętrzny, odnawia się z dnia na dzień"). Nie należy także zapominać o omawiających ten temat Wyznaniach św. Augustyna, biskupa Hippony. W bibliotece Kierkegaarda stało osiemnaście tomów Augustini Aurelii Opera, Bassani, 1797-1807, zakupionych przez

262

Page 266: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pojawiające się wśród przeczuć i presji, a wreszcie - szukanie i znajdowanie. O, nie! To, co najwspanialsze, to, co stanowi urok i nagrodę, nadejdzie dopiero później, wraz ze znaczeniem książki.

Cóż to za radość - napisać książkę, która nie zrodziła się z niewyjaśnionej wewnętrznej potrzeby i dzięki temu nie kłopocze się pytaniem, czy pasuje do świata! Książkę, która nie wygląda jak skulony i zawstydzony, ambiwalentny świadek grzesznej miłości. Książkę, która jest owocem małżeństwa zawartego z rozsądku między wydawcą a czytelnikami i która została napisana tak, jak chciał wydawca i jak tego wymaga nasz czas20. Książkę, której pojawienie się przypomina oficjalne powiadomienie o ślubie. Książkę, dla której krytyka już dawno znalazła cierpliwą niańkę. Książkę, którą wydaje się w odpowiednim momencie, by wynagrodzić wszystkich: autora, wydawcę, drukarza, introligatora, recenzenta i czytelnika...

Jeżeli chcesz wydać książkę, pomyśl najpierw, o jakiej porze roku powinna się ukazać. Pory są niesłychanie ważne. Z tym zgadzają się najlepsi i najmądrzejsi mężowie: najlepsza jest pora Nowego Roku. Słowa Holofernesa21 o wybijaniu taktu na torbach z kulami odnoszą się właśnie do książek wydawanych na Nowy Rok; bez tego sprawa nie jest warta złamanego grosza.

Ponadto, jeżeli chcesz wydać książkę, upewnij się, czy jest ona potrzebna. Powinieneś o to spytać wydawcę, filozofa, fryzjera lub przypadkowego przechodnia. Zapytaj ich: „Czego wymaga nasz czas?" Nawet jeżeli niczego nie wymaga, zawsze można znaleźć jakieś wymaganie, które jest zgodne z wymaganiem czasu, a o którym nie wolno zapomnieć. Nie każdy ma wystarczającą siłę woli, by zrozumieć wymagania czasu i nie pogrążyć się w wątpliwościach, czy aby czas nie ma zbyt wielu wymagań i czy czas, choć występuje w licz-

Kierkegaarda 23 maja 1843 r., czyli w czasie pisania Przedmów (ASKB 117-134).

20 Pojęcie „wymagania naszego czasu" było często używane przez J. L. Heiberga(por. Pap. IV B 101).

21 W komedii Holberga Ulysses von Ithacia (1725) wódz Holofernes daje żołnierzom rozkaz, by podczas marszu wybijali takt na torbach z kulami.

263

Page 267: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

bie pojedynczej, nie mówi wieloma glosami naraz - j a k to przydarzyło się piastunce Maren2 2 .

Jak napisałem, tak zrobiłem, i dlatego z najwyższym zadowoleniem przekazuję czcigodnej publiczności ów pod każdym względem elegancki i wykwintny prezent noworoczny2 3 .

Niczego nie zaniedbałem, spodziewam się zatem, że książka okaże się potrzebna czytelnikom, a może i każdej rodzinie, która obchodzi Nowy Rok i Boże Narodzenie? W takim razie książka będzie służyć j ako gustowny prezent, który można nawet zawiesić na choince, używając jedwabnej wstążki, przymocowanej do futerału.

Chwileczkę, coś j ednak zaniedbałem. To się przecież zdarza, a niekiedy bywa jeszcze gorzej; wówczas zapomina się o tym, co najważniejsze. Oto w świecie literackim obowiązuje zwyczaj składania uroczystych przysiąg. Sam ceremoniał nie jest dokładnie opisany. Wiadomo jedynie, że w przeszłości przysięgano na knura Freja24, że Hamlet przysięgał na pogrzebacz25 , a Żydzi mieli to czynić w sposób nieprzyzwoity26. Ale ceremoniał jest nieważny. Najważniejszajest przysięga.

22 W komedii Holberga Barselstuen (a. III, sc. 5), mowajest o piastunce Sire potrafiącej mówić dwoma głosami naraz. Piastunka Maren występuje natomiast w Hans Mikkelsens 4re Skiemte-Digte Holbergajako „zwierzę, co zwie się piastunką Maren".

23 Niewielkie utwory poetyckie i prozatorskie często bywały wówczas wydawane w grudniu jako „prezenty noworoczne". Chętnie robił to Heiberg. Nicolaus Notabene czyni tu aluzję do wydanej przez Heiberga „Uranii" (por. List otwarty Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga w niniejszej książce).

24 Frej (albo Froj, Freir) był w nordyckiej mitologii bogiem płodności. Wyobrażano go sobie siedzącego na knurze, który potrafił prześcignąć najszybszego rumaka.

25 Szekspirowski Hamlet przysięga by these pickers and stealers (a. III, sc. 2). Może podczas wystawienia Hamleta w Kopenhadze jeden z duńskich aktorów trzymał w ręku pogrzebacz, by „ułatwić" zrozumienie tej wypowiedzi?

26 W Księdze Rodzaju 24,9 i 47,29 opisanajest przysięga, której towarzyszy położenie dłoni „pod biodrem". Zapewne oznaczało to przysięgę na honor całego rodu.

264

Page 268: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

A zatem - przysięgam jak najszybciej zrealizować mój, obmyślany od trzydziestu lat, plan27 wydania drukiem systemu logicznego. Ponadto zobowiązuję się jak najszybciej zrealizować obietnicę złożoną przed dziesięciu laty i stworzyć system estetyczny. Po nim obiecuję system etyczny i dogmatyczny, krótko mówiąc -system skończony. Gdy obietnica zostanie spełniona, nasi potomkowie nie będą nawet potrzebowali uczyć się pisać, gdyż nie będzie już o czym pisać. Pozostanie jedynie czytanie - systemu.

27 Aluzja do Heibergowskiego planu stworzenia systemu logicznego i estetycznego. Plan ten został opisany w 2 numerze „Perseusza. Pisma poświęconego idei spekulatywnej" z sierpnia 1838.

265

Page 269: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

II

Być pisarzem w Danii to równie zawstydzające jak zostać wystawionym na widok publiczny, jak być umieszczonym na świeczniku; jest to szczególnie bolesne dla lirycznego twórcy, który ucieka od wszelkiego hałasu, bo qua [łac. jako] pisarz jest on nieco wstydliwy, choć jako człowiek wprost przeciwnie: nieciekaw ni pochwał, ni nagan, skrycie oddaje się posilnemu, przyjemnemu i słodkiemu marzeniu, że gdzieś tam mieszka czytelnik, który otworzy przed nim swoje serce, a raczej, by ująć rzecz estetycznie, zamknie za nim drzwi, aby w samotności porozmawiać z autorem.

Jeżeli ktoś sądzi, że w pierwszym zdaniu przesadziłem, niechaj zdobędzie się na cierpliwość, by móc rozważyć drugie: być pisarzem w Danii z grubsza oznacza pisarza kopenhaskiego (co mniej zawstydza niż zasłonięcie twarzy świecznikiem). W Kopenhadze została skoncentrowana energia czytelniczego świata, a przecież owa koncentracja wcale nie oznacza siły. O, nie - to raczej gwar, hałas, pośpiech i chęć, by zająć się czymś innym.

Ukazanie się książki to wydarzenie, które natychmiast wprawia w ruch czytelników. Zazwyczaj jest ktoś, kto wie o książce wcześniej od innych. Możemy go nazwać szczęśliwcem. W pośpiechu przebiega ulice, jak ów fryzjer, który wydał ostatnie tchnienie, by pierwszy opowiedzieć o zwycięstwie pod Maratonem28. Wołanie

28 Jest to konfabulacja dwu anegdot. Jedna została opowiedziana przez

266

Page 270: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

szczęśliwca wzbudza większą sensację niż okrzyk człowieka, który zauważył błysk w wodzie i oznajmia wiosce rybackiej: „o, śledzie!" Nasz znajomyjest dzieckiem szczęścia, szczęśliwszym od autora, bo wszędzie zapraszanym.

Wydaje się wręcz, że potrafi rzecz niezwykłą: umie dokonać zakupów przed otwarciem sklepu. Dzięki temu przypada m u część czci, zazwyczaj przeznaczonej dla autora. Krzykacz nie wie zbyt dobrze, w czym rzecz. Wie tylko, jak się książka nazywa i o co w niej chodzi. Ale to właśnie czyni go drogim dla publiczności. Bo jak Muza pobudza poetę, tak pogłoska wprawia w zachwyt czytelników; niewiele potrzeba temu, kto pragnie tak mało.

Zatem książka się ukazała. Świat czytelniczy zbiera się w synagodze2 9 , by miło spędzić czas:

- Czy przeczytał pan tę książkę? - Nie. Jeszcze nie, ale słyszałem, że to nic wielkiego. - Czy przeczytał pan tę książkę?

Plutarcha (ok. 45-120) w „O gadulstwie" (Moralia, 6), gdzie pewien fryzjer z Pireusu rozpuszcza wieść o porażce Ateńczyków w wojnie sycylijskiej (413 p.n.e.). Ponieważ zapomniał, od kogo się o tym dowiedział, skazano go na tortury za rozpuszczanie nieprawdziwych pogłosek. Gdy wiadomość okazała się prawdziwa, został uwolniony. Druga anegdota jest między innymi u Lukiana (ok. 120-po 180): o biegaczu Filippidesie, który pierwszy przybiegł z Maratonu do Aten (42 kilometry) z wieścią o zwycięstwie i zaraz potem zmarł z wyczerpania. Kierkegaard czytał o tym w czterotomowym wydaniu Luciani Opera, Lipsk 1829 (ASKB 1131-1134).

29 Najprawdopodobniej chodzi tu o spotkanie przyjaciół w kawiarni lub restauracji (od synagogę - zebranie). Amerykański tłumacz Przedmów wymienia znaną i chętnie odwiedzaną przez inteligencję kopenhaską Cafe Mimi (por. Prefaces. Writing Sampler, wyd. i tł. Todd W. Nichol, Princeton 1997, s. 174-175). Duński badacz Niels j0rgen Cappel0rn skłonny jest, jak powiedział w rozmowie ze mną, uznać wyrażenie „synagoga" za określenie „heibergowskiej kliki". Johnny Kondrup podaje w swoim komentarzu, że „kopenhaska synagoga zbudowana została w centrum miasta, na ulicy Krystalgade w 1833 roku" (SKS K4, Kopenhaga 1998, s. 580).

267

Page 271: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

- Nie. Ale przejrzałem ją w księgarni Reitzela30. Wiem jednak co nieco o autorze.

- Czy przeczytał pan tę książkę? - Nie, ale chciałbym ją zobaczyć. Obiecano mi ją pożyczyć

w trzech miejscach. Takie i podobne wyrażenia stają się przedmiotem wymiany,

hałas zaś i gwar rosną. „Dlaczego dzwon dzwoni? Bo wewnątrz jest pusty!" Więc i nasza synagoga jest jak dzwon kościelny - pusta głowa z wywieszonym językiem.

Gdy uczynimy jasnym dla oka to, co jest wyraźne dla ucha, zobaczymy czytelników tak stłoczonych, jakby stali na placu ćwiczeń. Wpadają na siebie w całkowitym zamieszaniu. Przypatrzmy się im bliżej: zobaczymy kilka postaci wyróżniających się wśród tłumu. Uderzą nas ich badawcze spojrzenia, niepewne zmrużenie powiek, wyciągnięte szyje i nadstawione uszy: to recenzenci. Mylisz się, jeżeli sądzisz, że recenzenta można nazwać policjantem w służbie dobrego smaku. Recenzent jest konspiratorem, czcigodnym członkiem Towarzystwa Nieumiarkowania. Kiedy posłyszy, co chciał usłyszeć, biegnie do domu. Pusta gadanina mąci mu w głowie: recenzent układa recenzję.

Czternaście dni później ponownie zbiera się ów widzialny świat czytelniczy w synagodze (porównaj różnicę między widzialnym i niewidzialnym Kościołem31). Zaczynają tam, gdzie skończyli:

30 Wydawca Carl Andreas Reitzel (1789-1853) otworzył w Kopenhadze w 1819 roku oficynę, która istnieje do dzisiaj. Był wydawcą wielu dzieł Kierkegaarda.

31 To ironiczna aluzja do klasycznej dystynkcji teologicznej, podziału na „Kościół widzialny" i „niewidzialny". Według św. Augustyna, biskupa Hippony (354-430), Kościół widzialny obejmuje zarówno świętych, jak i grzeszników. Do Kościoła niewidzialnego należą ci wybrani, którzy są istotnie związani z Chrystusem. Dystynkcja ta została zachowana w luteranizmie. W czasach Kierkegaarda duński teolog Hans Lassen Martensen powiązał ją z różnicą między katolicyzmem a protestantyzmem. W recenzji tomu poezji Heiberga Nye Digte Martensen stwierdził m.in.: „Przeciwieństwo między Kościołem widzialnym i niewidzialnym

268

Page 272: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

- Czy czytał pan tę znakomitą recenzję? -Nie . - Musi ją pan przeczytać. Niechże ją pan koniecznie przeczyta.

Jest napisana tak, jakbym sam ją napisał. -Jakie to dziwne! Twierdzę to samo, co napisał ten interesują

cy recenzent, chociaż tylko przejrzałem książkę u Reitzela. - Nie, jeszcze jej nie czytałem, ale słyszałem od przyjaciela

z prowincji, który ma diabelnie dobrą głowę i jest znawcą, że to nieudana książka, choć są w niej ładne miejsca.

Tak to się plącze jedno z drugim. Przyjaciel z prowincji nie przeczytał książki. Dostał list ze stolicy od kogoś, kto, co prawda, także nie czytał książki, ale przeczytał recenzję, która pisana była przez kogoś, kto nie czytał książki, ale (uwaga!) usłyszał, co o niej powiedział jakiś godny zaufania człowiek, który przejrzał książkę u Reitzela. Summa summarum: bynajmniej nie jest wykluczone, że może ukazać się rzecz, która wywoła sensację i pociągnie za sobą pochlebne omówienia, podczas gdy książka mogłaby, na dobrą sprawę, wcale nie istnieć lub - w najlepszym razie - zostać tak oszczędnie sformułowana jak okrzyk naszego biegacza. Gdy tylko rozpocznie się gadanina, wszystko będzie w porządku. A czemu nie miałaby się zacząć? Czy dlatego, że książkajest zbyt trudna? Przecież nie ma tego złego, co by na zdrowie nie wyszło.

Akceptując sąd widzialnego świata czytelników i zwyczajnych recenzentów, można wpaść w najgorsze pomieszanie. Pozwolę sobie objaśnić to pomieszanie, odwołując się do banalnego zdarzenia. Oto pewien człowiek zapragnął wynająć piwnicę w moim domu. Pomimo - ach, jakże oczywistej zacności itd. - nie wypadł najlepiej po zważeniu go na złotej wadze właściciela. Należało zatem porozmawiać o kaucji. Z całą uprzejmością przedstawiłem swoje zastrzeżenia. Lecz on spojrzał na mnie ze śmiechem i rzekł:

odbija się także w poezji. Poezja protestancka nie znajduje swojej istoty w błyszczących, oślepiających barwach, ale w niewidocznej woni ducha; nie tyle w zewnętrznym obrazowaniu, ile w uwewnętrznieniu myśli" („Faedrelandet" nr 400,12 stycznia 1841, szpalta 3223).

269

Page 273: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

- Do diabła, co się pan martwisz? Przecież sam jestem poręczycielem takiego jednego, co wynajął piwnicę na Strand-straede.

Musiałem przytrzymać się krzesła. Pociemniało mi w oczach -właśnie w momencie, gdy próbowałem zrozumieć, o czym mówi. Z pewnością w ten sam sposób recenzenci są poręczycielami czytelników. Nawet gdy uznamy recenzenta zajednostkę, będzie on daleki od tego, by być sobą. Jak mój podnajemca, chętnie pocieszy każdego, kto, zmartwiony, wskaże mu kłopot. Dobrze! Jeżeli kopen-hażanie lubią tę grę, to powiem Gliick zu [niem. wszystkiego najlepszego], bawcie się na zdrowie.

Kocham ludzkość uczuciem nie do opisania, szczególnie gdy wystawia się na śmiech. Jestem bowiem przyjacielem ludzi, ale jeszcze bardziej przyjaźnię się ze śmiechem. Oto prawdziwy dowcip, na który zwrócił już uwagę jeden z siedmiu mędrców32: podczas igrzysk walczą ze sobą znawcy sztuki, a oceniają ich ci, którzy wcale się na sztuce nie znają33.

Nie żądam bynajmniej, by od razu łamać laskę nad każdym sądem subiektywnym. Pytanie brzmi raczej, w jaki sposób ten sąd jest przedstawiony. Kiedy jednostka, charakteryzująca się zarówno humorem, jak i indolencją34, wydaje osobisty i uczuciowy sąd w trybie nie podlegającym apelacji - wtedy ma rację. Gdyby ktoś powiedział tak:

- Otworzyłem książkę tylko trzy razy i za każdym razem napotkałem słowo „słodki" - oto powód, dla którego jej nie przeczytałem;

32 Chodzi tu zapewne o Anacharsisa, wspomnianego u Diogenesa Laer-tiosa. W bibliotece Kierkegaarda znajdował się Diogenis Laertii De vitis philosophorum w dwu tomach, Lipsk 1833 (ASKB 1109).

33 W Grecji okresu klasycznego regularnie odbywały się igrzyska olimpijskie, istmijskie, pytyjskie i nemejskie. Tylko te pierwsze miały czysto sportowy charakter, w skład pozostałych wchodziły także konkursy śpiewu i tańca.

34 W dunszczyźnie „indolencja" oznacza m.in. bycie tym, kto „nie poddaje się naciskom zewnętrznym, kto słucha własnego głosu" (por. Ordbogover det danske sprog, t. IX, Gyldendal, Kopenhaga 1967 (I wyd. 1927).

270

Page 274: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

albo: - Spojrzałem jedynie na kartę tytułową i od razu zauważyłem,

że autor napisał słowo „indolencja" bez „d"35. To mi wystarczy; już wiem, że autor jest afektowany;

lub: - Kiedy otworzyłem książkę, przeczytałem następujące słowa:

„Należy wątpić we wszystko"36. O d razu odesłałem książkę z powrotem. Według mnie, to wstrętne wyrażenie! Wystarczy j e wypowiedzieć, by wywołać uczucie przykrości.

Otóż gdyby ktoś tak powiedział, ujawniłby swą indywidualność w całej jej przypadkowości - a to rzecz wcale niebłaha. Taki osąd całkowicie odbiega od wspomnianego sądu czytelników. Dlatego ani nasz partykularysta37, ani jego osąd nie jest lubiany. Bo czytelnicy szybko spostrzegą, że jest to - świadome lub nie - satyryczne przedstawienie ich osądu. Sąd świata czytelników jest pełen

35 Jest to najprawdopodobniej aluzja do artykułu Ogsaa en Opfordring til Statsgjoeldens Formindskelse ved frivillige Bidrag pióra J. L. Heiberga, w którym autor zachęca kolegów po piórze do walki z germanizmami wjęzyku duńskim - m.in. przez odrzucenie litery „t" w takich rzeczownikach pochodzenia niemieckiego, jak: „substanżs", „residente" i „intel-ligenżs". Program ten został wyłożony w Heibergowskim piśmie, nazwanym (właśnie:) „Intelligensblade", nr 2, z 1 kwietnia 1842. Nie był to bynajmniej żart primaaprilisowy: Heiberg był frankofilem i poważnie traktował swoją antyniemiecką krucjatę.

36 Aluzja do Kartezjuszowskiego ,JJe omnibus dubitandum esf, często cytowanego przez kopenhaskich heglistów. Kierkegaard użył tego wyrażenia w tytule szkicujohannes Climacus eller De omnibus dubitandum est, pisanego w latach 1842-1843 (por. Pap. IV B 1).

37 Żartobliwe określenie „partykularysta" przeciwstawia „cały świat czytelników" tej szczególnej części, jakąjest pojedynczy czytelnik, jedyny autentyczny partner Kierkegaardowskich autorów. Do takiego właśnie czytelnikajednostki zwraca się Kierkegaard, nazywając go z reguły „drogim czytelnikiem". Duński komentator Przedmów sądzi, że określenie „partykularysta" odnosi się do zwolennika partykularyzmu religijnego, który głosił, że Chrystus nie umarł dla wszystkich ludzi, lecz jedynie dla niektórych - dla wybranych, którzy zostaną zbawieni.

271

Page 275: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pretensji, jest „ważny", choć posiada ten sam punkt wyjścia, co osąd jednostki .

To oni, ci ortodoksyjni krzykacze, są najgorszymi wrogami i zdrajcami autora, który raczej w pojedynczym humoryście znajdzie ukrytego przyjaciela, wkładającego w lekturę całą żarliwość. Jedynie w ten sposób można ocalić duszę i książkę od zetknięcia z pustą gadaniną.

Aż w końcu los zmiłuje się nad naszym autorem: niebawem wyjdzie nowa książka, a on sam powróci do siebie, nieco oszołomiony i z obolałą głową, jak kot wybity z beczki38. Byle tylko czytelnicy mieli karnawał, mniejsza o autora. Ale karnawał musi być. Jeżeli brakuje autora, zawsze znajdzie się ktoś podejrzany o to, że „właśnie pisze książkę". A zatem - wrzućcie go do beczki! Zaczynamy zabawę! Do diabła z autorem, który nie potrafi znaleźć w tym skrytej uciechy i nie umie przechytrzyć czytelników! Niechaj się cieszą, że mają go w beczce - przecież to nigdy nie jest naprawdę on, nigdy j ego prawdziwa osobowość! Jest to jedynie osobowość, którą chce pokazać - jak noga, którą Morten Frederiksen3 9

podarował sprawiedliwości, uciekając z aresztu w Roskilde. Czemu nikt nie napisze Literackiej izby porodowej40? Spo-

38 „Kot wybity z beczki" - z odpowiadającymi polskiemu karnawałowi lutowymi świętami Festelavn związane było „wybijanie kota z beczki". Zwyczaj ten, przejęty w XVI wieku z Holandii, polegał na umieszczaniu czarnego kota w beczce, zawieszaniu jej na odpowiedniej wysokości i uderzaniu kijami w beczkę, aż się rozpadnie. Jeszcze w XIX wieku wkładany do beczki kot był żywy, później używano „kota" ze szmat lub papieru.

39 Morten Johan Frederiksen był słynnym rabusiem, zwanym także „mistrzem złodziei". W 1812 roku został złapany i osadzony w więzieniu w Roskilde. Ręce i szyję miał skutą kajdanami. Jedna noga była przymocowana do podłogi. Udało mu się uciec dzięki zrobieniu sztucznej nogi z siana i szmat; strażnik przykuł tę właśnie nogę do podłogi.

40 Jest to aluzja do komedii Holberga Barselstuen (Izba porodowa, 1723) wyśmiewającej przepisane konwencją grzecznościowe wizyty u młodej matki tuż po porodzie. W komedii wizyty te sprawiają więcej kłopotu niż

272

Page 276: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tkalibyśmy w niej mężczyzn uderzająco podobnych do damulek z owej komedii, którzy swoją gadaniną wpędzają nieszczęsnego autora do grobu i którzy, przepełnieni zazdrością, cieszą się z niepowodzenia innych. Ich język jest bardziej jadowity od mowy damulek. Dodajmy, by otrzymać pełny obraz, że rzadko brakuje tu wymarzonej roli kobiecej; jak u Holberga, role kobiece grane są przez mężczyzn41.

Najwięcej korzyści z tego stanu rzeczy mają recenzenci. Podtrzymywani przez publiczność, ze wszystkich sił tworzą żałosne nieporozumienie, dotyczące stosunku autora do czytelnika: autor jest mianowicie wstrętnym typem, który o niczym nie wie i nic nie rozumie, lecz ze strachem i trwogą wypatruje surowego sędziego -mądrego i pełnego wiedzy wyroku czcigodnej publiczności. Stwierdzenie, że publiczność może się czegoś nauczyć od autora, jest, rzecz jasna, takim samym głupstwem jak głoszenie, że profesor może się czegoś nauczyć od właśnie egzaminowanego studenta. Praca autora bowiem to egzamin pisemny. Nawet gdy wydaje się, że autor wypadnie całkiem nieźle, musimy go uznać za niespełna rozumu, bo inni poszli o wiele dalej właśnie dzięki temu, że nie zajmują się pisaniem! Przecież już stali się integralną częścią czcigodnej publiczności. Recenzenci zaś są podczaszymi i doradcami publiczności, jej chłopcami na posyłki. W ten sposób dopełnia się wspaniałe, wręcz doskonałe szaleństwo.

sam poród. Pytanie Nicolausa Notabene: „Dlaczego nikt nie napisze Literackiej izby porodowej?", zostało szybko zauważone. 26 marca 1845 roku Teatr Królewski wystawił komedię H. Ch. Andersena Den nye Bar-selstue (Nowa izba porodowa), której tematem jest właśnie „poród literacki" i która stała się jednym z największych sukcesów scenicznych duńskiego baśniopisarza. Prawdopodobnie sztuka ta była inspirowana Kierkegaardowskimi Przedmowami.

41 Podczas premiery Barselstuen w 1724 roku rolę położnej grał mężczyzna. Bynajmniej nie z przyczyn moralnych lub dramatycznych; po prostu teatr miał zbyt mało aktorek. Precedens szybko stał się tradycją i aż do 1827 roku rola położnej była grana przez mężczyzn.

273

Page 277: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Wystarczy rzucić okiem na pisma literackie, by zobaczyć, co nazywa się dzisiaj recenzją. Za nieszczęście uważa się sytuację, w której publiczna gadanina nie zostaje opublikowana. Dlatego każde pismo zakłada na swoich polach system kanalizacyjny. Recenzent otrzymuje stanowisko inspektora instalacji wodnej; pilnuje, by kanalizacyjne otwory nie zostały zatkane. W ten sposób wszystko idzie doskonale: płyn, którym tryska publiczność, zostaje skierowany z powrotem do niej.

Nie potrzeba żadnego dowodu, że właśnie tak się dzieje. A gdy ktoś go zażąda, prawdopodobnie uznam, że to trud niewart zachodu. Nawet sam profesor Heiberg, który bez wątpienia jest ulubieńcem publiczności i który unika okazywania jej złych humorów - nawet on wydaje się zdesperowany i pragnie odtrącić marnotrawnych synów publiczności, tak, ich właśnie42. Jakiż tego rezultat? Kto na tym traci? Przede wszystkim publiczność, szczególnie niewinni, którzy muszą cierpieć razem z winnymi. Profesor H. już nie chce być tym, kim był zawsze w respublica liłteraria: znakomitym ministrem spraw wewnętrznych oraz wspaniale utalentowanym ministrem policji i sprawiedliwości. Niezapomniany redaktor „Flyveposten"43 od dawna potrafił bawić się w chowanego.

42 Odnosi się to prawdopodobnie do biblijnej przypowieści o synu marnotrawnym (Łk, 15,11-32), jak i do Heibergowskiego omówienia Albo--albo, zatytułowanego Literackie ziarno zimowe („Intelligensblade" nr 24, 1 marca 1843, s. 285-292). W recenzji Heiberg stwierdził, że zwykły czytelnik jedynie zmarnuje czas. Z powodu objętości książki nie stać go będzie na nic innego niż przewertowanie stronic. Wedle Kierkegaarda Heiberg zawiódł jako krytyk, którego obowiązkiem powinno być przygotowanie czytelnika do lektury Albo-albo.

43 Pierwsze pismo Heiberga nosiło tytuł „Kj0benhavns flyvende Post" („Kopenhaska Poczta Latająca"). Wychodziło regularnie w latach 1827-1828 i ponownie w 1830 roku, nieregularnie zaś w formie „Inte-rimsblade" w latach 1834-1837. We „Flyveposten", jak nazywano pismo, Heiberg wyłożył swój program estetyczno-filozoficzny, dzięki czemu mógł odegrać rolę twórcy nowych, inspirowanych Heglem kierunków w estetyce i filozofii.

274

Page 278: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Wystarczył okrzyk: ciepło, ciepło, gorąco!, by znalazł i wykorzystał to, co dotąd było ukryte. Obecnie twórca wodewilów, podziwiany tak za dowcip i humor, jak i za lirycznie-muzyczną żarliwość, zmęczył się i próbuje się stać, jak by to powiedzieć, zupełnie innym człowiekiem.

Teraz, gdy znowu go potrzebujemy, i to zarówno ci, którzy pamiętają jego cięty dowcip, jak i młodsi, którzy nieprzerwanie próbują ożywić pamięć owych szczęśliwych czasów i pragną przywołać choć jeden dzień chwały - on sam chce jedynie stać się... nie, nie powiem, kim pragnie zostać. W „Intelligensblade" jego pisarska figura podlega tylu przemianom co chmura, którą Hamlet pokazał Poloniuszowi44, lub zwierzę z Recensenten ogDyret45, w chwili gdy pan Klatterup z wylewną służalczością wykorzystuje zachętę „Pierwszego Pana".

Kończę. Trzymam w pogotowiu słomianego chochoła, aby go zręcznie wrzucić do beczki. Sam stanę obok i będę cieszyć się zabawą. Nie jestem w stanie opanować jej gwałtowności. Mogę zaproponować jedynie powołanie komitetu w celu powzięcia decyzji, w jaki sposób powściągnąć owo krytyczne zachowanie. To byłoby już coś: określić, jaki powinien być krytyk (czego pojedynczy wyjątek zupełnie nie jest w stanie zrobić). Mianowicie: krytyk nie może być rabusiem, który napastuje niedawno wydaną książkę. Nie może być gadułą, który czepia się tekstu, by znaleźć tu miejsce

44 W Szekspirowskim Hamlecie (a. III, sc. 2) duński królewicz, chcąc sprawdzić prawdomówność ojca Ofelii, pokazuje Poloniuszowi chmurę, twierdząc, że przybiera ona różne kształty: to wielbłąda, to łasicy, to znów wieloryba.

45 W Heibergowskim wodewilu Recensenten og Dyret (Recenzent i zwierzę), z 1836 roku, bohater o nazwisku Trop ma zamiar wydać tragedię u drukarza Klatterupa. Zanim jednak stanie się sławny, postanawia zarobić nieco pieniędzy na pokazywaniu niezwykłego zwierzęcia. W scenie 27 Trop znika i drukarz musi uspokoić tłum, opisując na żądanie „Pierwszego Pana" zwierzę, którego nigdy nie widział. Por./. L. Heibergs Sam-ledeSkrifter. Skuespil, 1.1-VII, Kopenhaga 1833-1841; t. III, 1834, s. 275-285 (ASKB 1553-1559).

275

Page 279: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

i posłuch dla własnych uwag. Nie może być królem głupców, który w wydanej książce „znajduje powód" do otworzenia ust.

Recenzent powinien być taki: winien ryzykować honor, by stać się usłużnym duchem. Jeżeli zechce nim być, stanie się potrzebny publiczności i zadowoli autora, który wówczas bez lęku odda się w jego ręce. Obecnie, składając swą osobowość w recenzenckie dłonie, czuje się tak podle, jakby pozwolił uczniowi fryzjerskiemu obmacywać swą twarz lepkimi palcami.

Recenzja powinna być błogosławieństwem; obecnie przypomina kondolencje. Powinniśmy więc ją odrzucić, gdyż jedynie zwiększa, a raczej wywołuje ból. Boli bowiem tego, kto umiejąc się cieszyć i radować, wcale nie życzy sobie całkowitej utraty iluzorycznej wiary w czytelników.

276

Page 280: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

III

Sprzedany w ciągu dwu miesięcy nakład tysiąca egzemplarzy -czy to nie wystarczający dowód, jak bardzo na czasie46 jest mój noworoczny prezent? Tak szczęśliwy rezultat pochlebia mi i zadziwia - tym bardziej że skłania do konkluzji, iż książka była również kupowana w nowym roku, a nie jedynie do końca noworocznego wieczoru. Nie żyje na próżno autor, który potrafi zadowolić publiczność w okresie Wigilii i Nowego Roku. Nie została na próżno wydana książka, którą można zakupić podczas świąt. A cóż powiedzieć o autorze, który potrafi usatysfakcjonować także w styczniu? Co o książce, którą i w styczniu da się sprzedać?

Pragnę zapewnić czcigodną publiczność, że nie obdarzyła swoją dobrą wolą i zainteresowaniem tego, kto jest jej niegodny, tego, kto przywłaszcza nie swoje lub podszywa się pod obce imię i kto jest inny, niż tego oczekuje publiczność. Moja wiara w okres noworoczny jest niezachwiana i mam nadzieję, iż w następnym roku już w grudniu - i w porę - przygotuję prezent świąteczny, którego elegancji i poczuciu smaku nic nie będzie można zarzucić. Już teraz korzystam z okazji, by zapewnić szanowne rodziny, że nie powinny szukać innych prezentów ani innych zabawek na choinkę.

46 Najprawdopodobniej jest to aluzja do ulubionego wyrażenia J. L. Heiberga, mówiącego o tym, czego „wymaga nasz czas".

277

Page 281: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Wydanie drugie będzie niezmienione; cena wyniesie śmieszne trzy marki lub ósmą część tej ceny, jakiej żądały księgarnie za egzemplarz pierwszego wydania47.

W końcu chciałbym podziękować wysoce szanownemu recenzentowi za jego nader zajmujące omówienie, które zapewne niemało przyczyniło się do niepowstrzymanej sprzedaży książki. Gdy literatura i dziennikarstwo działają ręka w rękę - i tak wspaniale ze sobą współpracują, o, wtedy przyszłość Danii wydaje się zapewniona.

47 Przedmowy kosztowały u Reitzela 3,5 marki.

278

Page 282: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

IV

Jak wiadomo, w grudniu zaczyna się noworoczna literacka zabawa handlarzy literaturą. Wiele niezwykle interesujących i błyszczących książek, przeznaczonych dla dzieci i pod choinkę, a także niezawodnie nadających się na pełen smaku prezent, ociera się o siebie w ogłoszeniach „Adresseavisen"48 i innych gazet, by po zrobieniu furory w ciągu czternastu dni zostać przez uprzejmą krytykę skierowane do jakieś antologii jako inspirująca zachęta dla wszystkich estetycznie nastrojonych literatów. Hasłem dnia jest bowiem estetyczny styl - a taki styl jest nader poważną sprawą. Osiąga się go przez ćwiczenia wykluczające idee i myśli. - O, wielki Boże Chińczyków! Przysiągłbym, że w tym roku profesor Heiberg zatańczy wokół konia49 - i miałem rację: uczynił to. Bo gdy posiada się taką zbroję, bez wahania można stanąć przed zdziwionym tłumem. Nie może iść z nim w zawody Salomon Goldkalb50 w całej

48 Pełna nazwa gazety wydawanej w latach 1759-1909 brzmiała: „Ki0benhavns Kgl. allene privilegerede Adresse Contoirs Efterret-ninger". Na jej zawartość składały się głównie ogłoszenia, a ponadto poezja okolicznościowa, nowinki literackie i artykuły polityczne. Począwszy od roku 1800, gazeta wychodziła sześć razy w tygodniu, nakład zaś w roku 1841 wynosił 7000 egzemplarzy.

49 Chodzi tu najprawdopodobniej o klasycystyczny pomnik króla Christiana V na koniu, znajdujący się na placu Kongens Nytorv, w środku Kopenhagi. Okrzyk „Wielki Boże Chińczyków!" został użyty przez Heiberga w wodewilu Kj0ge Huuskors (1831).

50 Salomon Goldkalb to postać występująca w pierwszym wodewilu

279

Page 283: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

swej wspaniałości, gdyż w naszym wypadku mamy do czynienia z czystym złotem. Jeżeli nikt nie kupi tej książki, z pewnością uczyni to Izba Sztuki51.

W innych miesiącach można uniknąć wyglądu hajduka, uciec przed przykrością i nieporozumieniem. Niestety, nie zostanie się już pomylonym z kimś naprawdę znakomitym, za to z drugiej strony, toasty, ogłoszenia, komplementy, kłopoty z subskrypcją i wielokrotne zapewnienia, że „z pewnością sprawa zostanie załatwiona gdzie indziej", nie potrafią zagłuszyć krzyku anachorety5 2 , skupionego na wielkich dziełach, proroctwach, obietnicach i apokalipsach. To wszystko nie może przeszkodzić produkcji lub stworzyć nieporozumień; w subtelny sposób pomoże tylko temu, kto zechce książkę przeczytać.

Kto zatem może wypowiedzieć „się" o książce? Mój drogi czytelniku, jeżeli nie zostaniesz o tym poinformowany w inny sposób, to wiedz, że nasz literacki telegrafista, profesor Heiberg, najprawdopodobniej uprzejmie zgodzi się być poborcą po-dakowym i zacznie liczyć głosy, jak to w swoim czasie uczynił z Albo--albo, by następnie ogłosić to w „Intelligensblade"53.

Cóż pan profesor mógłby powiedzieć? Kto jest w stanie odgadnąć jego tajemnice, które obecnie stają się coraz bardziej zagadkowe? Nie można przecież unikać pracy, gdy czeka nas go-

Heiberga, Kong Salomon ogj0rgen Hettemager (1825). Jest on żydowskim handlarzem z Hamburga, który utracił wszystko, łącznie z ubraniem. Pojawia się niespodzianie w Danii odziany w pozłacany, błyszczący strój karnawałowy - i zostaje wzięty za bogatego barona Goldkalba z Frankfurtu.

51 Królewska Izba Sztuki istniała na dworze królewskim w latach 1650-1821. W czasach Kierkegaarda uważana była za zbiór bezwartościowych artefaktów.

52 W dziennikach Kierkegaarda znaleźć można następującą uwagę, objaśniającą powyższe zdanie: „Profesor H[eiberg] stał się anachoretą" (Pap. VB 90).

53 W artykule Litteraire Vintersced, zamieszczonym w „Intelligensblade" 24 marca 1843 r., Heiberg ukrywa własne zdanie o Albo-albo za stwierdzeniem, że tak „się" tę książkę czyta w Kopenhadze.

280

Page 284: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

dziwa zapłata. Nie należy się męczyć, wyczekująco stojąc na czubkach palców, o ile zachowamy wiarę, że wkrótce nadejdzie czas przemienienia5 4 ; tak wygląda moja nadzieja i tęsknota.

Już wcześniej mnie to ucieszyło i pozwoliło odpocząć w świątecznym nastroju zachwytu - wtedy gdy sądziłem, że po dokonaniu odpowiedniego wysiłku potrafię zrozumieć profesora. W późniejszym okresie mój podziw dla niego się nie zmniejszył, stał się jedynie czymś innym; niewytłumaczalną entuzjastyczną admiracją, którą dzielę zapewne z wieloma współczesnymi. Jak ja , z napięciem oczekują wyniku, chociaż - podobnie jak ja - sąd o tym, czy owe astronomiczne, astrologiczne, chiromanckie, nekromantycz-ne, horoskopowe, metoskopiczne i chronologiczne studia pana profesora5 5 mogą przynieść korzyść nauce i ludzkości, oddadzą w ręce fachowców. Sąd o tym, jak dalece za pomocą owych nauk i sztuk udało się panu profesorowi uzdrowić „melancholię naszego czasu"56, j ak i sąd o tym, czy udało mu się zgromadzić grupę wyznawców, by - świecąc własnym przykładem, zwrócić ich wzrok

54 Aluzja do nowotestamentowej opowieści o przemienieniu Jezusa, znanej z Ewangelii wg św. Mateusza, 17,1-8, św. Łukasza, 9,28-36, i św. Marka, 9, 2-8: „Po sześciu dniach Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich, jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła".

55 Powyższa wyliczanka zaczyna się od aluzji do astronomicznych zainteresowań Heiberga i parodiuje wypowiedźjednej z postaci Holber-gowskiego dramatu Den Stundel0se (1731). Żartowniś 01dfux podaje się w a. II, sc. 10 za pedantycznego niemieckiego uczonego i wymienia swoje zainteresowania: chiromantykę (czytanie z dłoni), nekromantykę (wywoływanie zmarłych), wiedzę o horoskopach (czyli o wpływie planet na charakter i los jednostki), metoskopię (wnioskowanie o myślach jednostki na podstawie rysów twarzy) i chronologię (naukę o czasie).

56 Zwrot „melancholia naszego czasu" został użyty przez Heiberga w artykule Rok astronomiczny, opublikowanym w „Uranii 1844", gdzie m.in. jest mowa o tym, że okres obecny jest melancholijny, jako lekarstwo zaś zaleca się „ściślejsze współżycie z naturą", szczególnie z rozgwieżdżonym niebem.

281

Page 285: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ku gwiazdom, jak to uczynił ów bynajmniej niezapoznany radca stanu57.

A przecież wynik będzie taki, jak należy. Czyż nie jest wspaniałe, że możemy oglądać pana profesora, gdy stojąc, profetycznie spogląda przed siebie? Może ukaże mu się System i sposoby realizacji dawno zaczętych planów? Może zatrzyma wzrok na rzeczach niebieskich, jak to się zdarzyło w ciągu ostatnich dni, obrachuje ilość gwiazd, policzy ich obroty, rozpocznie poszukiwania mieszkańców odległych planet58, by - porwany niezwykłym odkryciem59, iż także w astronomicznym znaczeniu Ziemia zajmuje niezwykle wyróżnioną pozycję na nieboskłonie60 - zapomnieć o Ziemi i ojej mieszkańcach, o państwach, królestwach, krajach, społeczeństwach i jednostkach. Niezależnie od wyniku, jest i pozostanie sprawą najwyższej wagi fakt, że profesor Heiberg zajął się astronomią. Czyż nie jest to szczęśliwe rozwiązanie -jeżeli nie dla astronomii, to w każdym razie dla teologii?

Gdy kilka lat temu pan profesor ujawnił w apokaliptycznym wierszu61 tajemnice nieba, a usłużna krytyka i pracowita publiczność całkiem wyraźnie dały do zrozumienia, że stał się nowym Dantem62, zacząłem się bać. Ten, kto wystarczająco troskliwie ob-

57 Chodzi zapewne o znanego filantropa kopenhaskiego Rasmusa Stiernholma (1790-1856); jego nazwisko (słierne - gwiazda) mogło na zasadzie asocjacji poprowadzić Kierkegaarda ku ulubionemu hobby Heiberga: studiowaniu gwiazd.

58 W artykule Heiberga Rok astronomiczny (patrz jego przekład w niniejszej książce) autor rozważa możliwość istnienia życia na innych planetach i odpowiada twierdząco na to pytanie.

59 Prawdopodobnie jest to aluzja do stwierdzenia pastora, historyka i poety Nicolaia Frederika Severina Grundtviga (1783-1872), który w 1825 r. sądził, iż dokonał „niezwykłego odkrycia": oto źródłem chrześcijaństwa nie miało być „słowo Pisma", tj. Biblia, lecz mówione „żywe słowo", poprzez stulecia głoszone w Kościele luterańskim i związane z jego liturgią.

60 To także cytat z Roku astronomicznego Heiberga. 61 Chodzi o wiersz Heiberga En sjcel efter D0den. En apocalyptisk Comedie,

zamieszczony w Nye Digte, Kopenhaga 1841. 62 Przyjaciel Heiberga, teolog Hans Martensen, w omówieniu En sjcel efter

282

Page 286: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

serwuje nasze zwyczaje, musi przyznać, iż obecnie pojawiły się fenomeny wskazujące na straszną rzecz: profesor H., który do tej pory był wyłącznie filozofem, nagle się przeobraził63 i ukazuje się jako ten, kto przyszedł na świat, by rozwiązać zagadkę teologii. To naprawdę dziwne, choć wcale nie jest zgodne z niczyim życzeniem. Prof. mógł wybrać - i wybrał: astronomię. Zatem niebezpieczeństwo minęło, gdyż nie należy się obawiać, by w przyszłości przedmiot badań astronomicznych został wyczerpany. Sposób działania jest bardzo prosty i przypomina ten, który Pernille z Hol-bergowskiego Stundesl0se wypróbowała na Vielgeschreyu64. Do gazet zaczynają napływać skierowane do pana prof. pytania dotyczące astronomii. Pewna zagraniczna gazeta zamieszcza jego astronomiczną wypowiedź. Gdy nie okaże się to wystarczające, pójdziemy aż do końca. Dwaj służący zostaną przebrani za przedstawicieli odległej, biegłej w astronomii nacji, którzy przybyli, by wyrazić uznanie panu prof., a także by przedłożyć mu astronomiczną zagadkę. Jeżeli ją rozwiąże, dowiedzie, iż jest wyczekiwanym zbawicielem owego narodu. W tym celu nakazano służącym, by natychmiast po otrzymaniu odpowiedzi pana prof. -wszystko jedno jakiej - padli na kolana i oddali mu cześć. W tej pozycji mają wyjawić sprawę do końca - iż zostali wysłani, by zabrać go ze sobą; założę się, że prof. H. porzuci nas i swoją ojczyznę i już nigdy nie napisze wodewilu. Powiedzcie, czy nie będzie to szczęściem dla teologii? Czy nie powinniśmy na wieki być wdzięczni

D0den zamieszczonym w gazecie „Faedrelandet" (10-12 stycznia 1841 roku) porównał Heiberga do Dantego, co sprowokowało Kierkegaarda do ironicznej noty w swym dzienniku o „duńskim Dantem" (Danmarks Dante, Pap. IV B 46).

63 Pierwsze przeobrażenie Heiberga nastąpiło w Hamburgu w 1824 r. Heiberg stał się wtedy heglistą. Owa metamorfoza miała nieomal charakter objawienia; Heiberg w jednej chwili -jak to później opisze -zrozumiał zasady heglowskiej filozofii (patrz Dansk poetisk Anthologie, red. Ch. Molbech, Kopenhaga 1830-1840, t. III, s. 275). W latach późniejszych wzrosło zainteresowanie Heiberga teologią.

64 W komedii Holberga Den Stundesl0se (1731) Pernille jest służącą, walczącą ze swoim panem Yielgeschreyem za pomocą intryg i podstępów.

283

Page 287: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

panu prof. H., który w swym czasie napisał Julesp0g og Nytaarsl0jer [Wigilijne żarty i noworoczne zabawy], że obecnie sam żartuje i bawi się na Nowy Rok, a robi to tak dobrze, że jest przekonany o własnej powadze?

Mój drogi Czytelniku! Ponieważ nie mam zwyczaju pisania przedmów do moich wszystkich dzieł, równie dobrze mogę i tej zaniechać. Nie dotyczy ona bowiem książki, która z przedmową lub bez niej (choć może zawierać ijedno, i drugie) całkowicie oddaje się pod Twoją opiekę.

284

Page 288: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

V

Pisanie to coś zgoła innego niż mówienie. Siedzenie przy biurku i kopiowanie jakiejś wypowiedzi jest tylko niewdzięcznym trudem w porównaniu z wystąpieniem na zgromadzeniu, z oglądaniem nieprzeliczonych tłumów, zachwyconych tym samym i z tej samej przyczyny, z pozwoleniem, by niczym modlitwa przed bitwą pojawiła się cisza, z przyzwoleniem, by słowo uderzyło jak odgłos walki, z zachwytem nad milczącą uwagą, ze słuchaniem szeptu zgody i z dotknięciem krzyku, który przekonaniom głosi „amen". Jedynie zgromadzenie plenarne wzbudza prawdziwy zachwyt. Szmer tłumu tak pobudza mówcę, jak muzyka wojskowa i świst cięciwy wojownika. Stowarzyszenie, którego mam zaszczyt być członkiem, stawia przed sobą tak wielkie cele, że i ja spróbuję udostępnić przemowę o wódce za pomocą druku. Słowo daję, nie żądam za to innej zapłaty niż aplauz, jaki otrzymałem owego wieczora, owego pamiętnego wieczora, który dla mnie na zawsze pozostanie niezapomniany. Interes stowarzyszenia, do którego należę duszą i ciałem, wymaga, bym był aktywnym członkiem. Ów interes domaga się, bym przez publikację przemówienia zwrócił uwagę na nasze cele i poprosił tych, co znajdują się daleko od nas, aby podeszli bliżej. Ten bowiem, kto choć raz uczestniczył w naszym spotkaniu, pozostanie nam wierny na wieki.

Towarzystwo Całkowitej Wstrzemięźliwości65 na próżno szuka

65 Kopenhaskie Towarzystwo Całkowitej Wstrzemięźliwości (Total-Afhol-denheds-Selskabet) powstało w 1843 r. Jego członkowie zobowiązali się

285

Page 289: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

równych sobie. Może z dumną pewnością stwierdzić, że te poszukiwania prowadzą na manowce. Bo co można znaleźć w cząstkowej wstrzemięźliwości, która nie jest ani zimna, ani gorąca i którą trzeba jedynie wyrzucić z ust66? Jaki jest cel licznych stowarzyszeń, które się teraz zakłada, jeżeli potrzeba znajdująca zaspokojenie wyłącznie w Towarzystwie Całkowitej Wstrzemięźliwości jest tam całkowicie błędnie rozumiana? Oto tworzy się organizację, chce się działać, lecz działanie organizacji wydaje się nie mieć żadnego znaczenia dla jednostek. Chociaż Społeczność Skandynawska67 dokonała zdumiewającego dzieła, należy wziąć ją pod mikroskop, by odkryć, ile zyskała na tym jednostka. Taka stowarzyszona aktywność jest równie bezsensowna jak głupota, gdy jednostka, by zadowolić siebie, sądzi, że otrzymuje godziwą zapłatę za trud, dokonany w pocie czoła. Ale cóż to za zapłata - całkowicie zatracić siebie lub stać się samotnym wobec samego siebie! Nie! Niechaj nagrodą będzie nam nasze stowarzyszenie, niechaj będzie pochwalone jako

do unikania wszelkich napojów alkoholowych. W tym samym roku powstała organizacja Den Danske Maadeholdsforening (Duński Związek Umiarkowanej Wstrzemięźliwości) zakazująca jedynie picia wódki i zezwalająca swym członkom na spożywanie wina i piwa.

66 Por. Apokalipsę św. Jana, 3,16: „A tak, skoro jesteś letni, ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust".

67 Duńscy i szwedzcy studenci pragnęli założyć w 1843 roku organizację pod nazwą Społeczność Skandynawska (Det Skandinaviske Samfund). Jej cele nie były polityczne, chodziło przede wszystkim o utrwalenie społecznych i kulturalnych więzi między Norwegią, Szwecją i Danią. Rząd duński zabronił jednak utworzenia tej organizacji, między innymi na skutek ingerencji ambasady rosyjskiej, obawiającej się współpracy stowarzyszeń studenckich na Półwyspie Skandynawskim. W odpowiedzi na to ludzie kultury i nauki w Danii zawiązali we wrześniu 1843 roku Towarzystwo Skandynawskie (Det Skandinaviske Selskab); przewodniczącym został teolog i polityk H. N. Clausen, a J. L. Heiberg był współzałożycielem i aktywnym działaczem. Jego celem było szerzenie wiedzy o krajach skandynawskich przez organizowanie odczytów i pokazów teatralnych oraz wydawanie pism okazjonalnych. Towarzystwo istniało w latach 1843-1856. Być może „Przedmowa V" czyni aluzję do tego właśnie Towarzystwa.

286

Page 290: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zapłata! Gdy jednostka czyni to, co w zasadzie jest dla niej zupełnie obojętne, dopiero wstępując w nasze szeregi, stanie się ważna dla wszystkich. Czy nie jest to prawdziwy cud? Czy nie jest to dowód na niezwykłe znaczenie naszego Towarzystwa? Gdy ktoś całkowicie powstrzymuje się od spożycia mocnych trunków, by zachować zdrowie duchowe lub cielesne, i dobrze wie, jaką zapłatę otrzyma -czy komuś takiemu wpadnie do głowy, by się tym chwalić? Przystępując do naszego Towarzystwa, od razu podkreśli znaczenie całej sprawy, o czym dobrze wie każdy, kto jest naszym członkiem. Dobrze wie o tym człowiek, który niegdyś był w mocy trunków, a obecnie przezwyciężył tę chęć i pragnie całkowitej wstrzemięźliwości. W tym jego chwała. Może ktoś wpadnie na myśl, że nie powinien się chwalić, chociaż bowiem zwyciężył, nie przezwyciężył wstydu, że był wówczas tak słaby. Jest szczęśliwy, że po długiej i smutnej podróży udało mu się dojść tam, gdzie jest taki jak inni: może cieszyć się trunkami lub od nich powstrzymać, nie odczuwając żadnej pokusy ani podczas powstrzymywania się, ani delektowania nimi.

Jeżeli jednak wstąpi do naszego Towarzystwa, stanie się nieskończenie ważny dla wszystkich. Być może powinien służyć Towarzystwu, pozwalając pokazywać się na targowiskach, by w ten sposób zrobić więcej od innych.

Rzeczy znaczące wiele znaczą; nic w tym dziwnego. Lecz sprawienie, by rzeczy nic nieznaczące znaczyły więcej niż owe najbardziej znaczące - o, to jest zadanie nie lada. To zadanie nie zostało przedtem na świecie rozwiązane, chyba że przypomnimy sobie owych doskonałych moralnie mnichów i mniszki, i nigdy nie zostanie rozwiązane w sposób, jaki proponuje nasze wciąż rozwijające się Towarzystwo Całkowitej Wstrzemięźliwości. Bo gdy mąż jest wierny swojej żonie, gdy cieszy się z tego i dzieli radość z żoną - co to za nagroda? Gdy Towarzystwo Całkowitej Wstrzemięźliwości przejmie także tę stronę życia, to jednostka po wstąpieniu do naszego Towarzystwa stanie się nieskończenie ważna (czy to nie jest cudowne?), nieskończenie ważna dzięki temu, że zrobi to, co każdy mąż zrobić powinien i co robią tłumy, nie wiedząc przecież, że jest

287

Page 291: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

to nieskończenie ważne. Tak dzieje się wszędzie poza Towarzystwem Całkowitej Wstrzemięźliwości: tam wciąż podtrzymuje się dawne powiedzenie, że człowiek czyniący swą powinność jest marnym sługą68. W Towarzystwie Całkowitej Wstrzemięźliwości to powiedzenie nie istnieje. Bo jak można wzmocnić i podźwignąć siły moralne człowieka, gdy wciąż mu powtarzamy, że nie czyni nic ponad swoją powinność? Jak daleko można rozciągać siły moralne poza to, co powszechne, by gwałtem wziąć Królestwo69, gdy poprzez czynienie tego, co obojętne, można stać się nieskończenie ważniejszym!

Nie chcę przecież ukrywać, co zresztą niezależnie od wielkości nagrody bynajmniej nie jest intencją Towarzystwa, że niebezpieczeństwo jest wielorakie, to bowiem, co obojętne, wciąż zachowuje skłonność do oporu, stając się nieskończenie ważne dzięki wszechmocnemu słowu Towarzystwa. Ponadto i całe Towarzystwo, i każdy jego członek są wojowniczy, wojując przeciw niedoskonałemu, upadłemu człowieczeństwu. Jeżeli nie wycofamy się jak coenobiter [tu: mnich, mieszkaniec klasztoru], jeżeli nie zerwiemy kontaktów z każdym, kto pije wódkę lub kieliszek wina (czego nie powinniśmy czynić, mając nadzieję na zbawienie innych), wówczas nastąpi przerażający wstrząs. Należy jednak wiarę zachować do końca. Gdyby jakiś czcigodny starzec zapragnął upiększyć uroczystą chwilę spożyciem tego napoju, który, jak się powiada, cieszy ludzkie serce, i gdyby postawił przed nami to, co przechowywał latami i przeznaczył na tę właśnie okazję, i gdyby nawet otarł łzę, wysuszając stary pucharek; gdyby to wszystko dopełniło uroczystego spożycia wina w pięknym i natchnionym porozumieniu i gdyby wtedy tylko jednej rzeczy żądano ode mnie: bym przytknął kieliszek do ust - to

68 Patrz Ewangelia wg św. Łukasza, 17,10: „Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»".

69 Patrz Ewangelia wg św. Mateusza, 11, 12: „A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je".

288

Page 292: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wolałbym raczej wszystko zniszczyć niż spróbować wina. Wówczas starzec, być może ze zdziwieniem, a może nie całkiem dobrze rzecz rozumiejąc, usłyszałby o cudownym, założonym w tych dniach Towarzystwie i zastanowiłby się nad moralną siłą, którą zapewnia ono swoim członkom.

Gdyby to był młody człowiek i właśnie przeżywał najszczęśliwszy dzień swojego życia, w którym otrzymał wszystko, czym mógłby się cieszyć przez resztę swych dni - i gdyby zaprosił mnie do siebie, jego dusza zaś zapragnęłaby ujrzeć perlące się wino, a nastrój uczyniłby jego postać jeszcze piękniejszą, tak jak młodość, która czując najlżejszy powiew, zrywa więzy, i gdyby tylko tego chciał ode mnie, czego, odurzony radością i niecierpliwym szczęściem, sam pragnął: napić się kroplę, nie tracąc trzeźwości, wypić tę rozczarowującą, raz tylko rozlaną pianę - to wolałbym raczej to wszystko zniszczyć niż spróbować rzeczy zakazanej. Wówczas młody człowiek powinien poczuć podziw i, zadowolony ze mnie, być może wstąpiłby do Towarzystwa Całkowitej Wstrzemięźliwości.

Tutaj przerywam przedmowę. Myśl o naszym Towarzystwie i jego celach wiedzie mnie daleko, dalej, niż Bachus porwał poetę70, gdyż każdy członek naszego Towarzystwa może być równie odurzony jak pijak, a jednak, zauważcie, proszę, odurzony zachwytem, który jest tym cudowniejszy, im mniej go potrzeba, by zostać odurzonym.

70 Jest to aluzja do Pieśni Horacego (ks. III, p. 25, w. 1).

289

Page 293: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

VI

Literatura duńska nie posiada dotąd dzieła, które oddziałałoby budująco na ludzi wykształconych, choć jego brak jest wśród nich powszechnie odczuwany71. Niechże ta okoliczność

71 „Przedmowa VI" opowiada o stosunku Kierkegaarda do Kościoła duńskiego, który za pomocą racjonalnych argumentów pragnął -zdaniem filozofa - „wykształcić" inteligencję duńską. Inspiracją „Przedmowy VI" stało się omówienie Albo-albo w czasopiśmie „For Literatur og Kritik. Et Fjerdingaarsskrift" wydawanym przez Towarzystwo Literackie na wyspie Fyn (Odense 1843, rocznik 1, zeszyt 4, s. 377-405). Autor recenzji ukrył się pod sygnaturą K-H. Był nim Hans Peter Kofoed-Hansen (1813-1893), teolog, powieściopisarz, używający pseudonimu Jean-Pierre. W swej recenzji stwierdził, że „Kościół jeszcze nie dowiódł, iż potrafi przeciągnąć na swoją stronę ludzi wykształconych [...] W każdym razie jak długo z kazalnicy unoszą się stare morały szewca-partacza i codzienne banały, które równie dobrze można sobie opowiedzieć, siedząc w domu na kanapie - lub też owe tak często powtarzane zapewnienia, do których już straciła zaufanie zmęczona nadzieją, strachem, trwogą i rozpaczą dusza, nie należy oczekiwać, by esteci lub ci, tak przecież liczni, którzy nie bacząc na trudy, wędrują w regiony refleksji i ironii, uznali się za «zbudowanych» i nawrócili na wiarę Kościoła, lub znaleźli kroplę pocieszenia dla rozszczepionej osobowości. Tak zwani «rozbu-dzeni» i «święci» mogą mówić, co chcą, jednak wykształconym ludziom naszych czasów nie wystarcza już staroświecko pojęte chrześcijaństwo lub stara wiara. Pragną, by zostały one przedstawione w nowej, świeżej formie, której jedynie łaźnia filozoficzna potrafi dostarczyć". Z wypowiedzią Kofoed-Hansena polemizował biskupjakob Peter Mynster w artykule Kirkelig Polemik („Intelligensblade", nr 41-42, 1 stycznia 1844,

290

Page 294: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

usprawiedliwi bezczelność, z jaką próbuje się tutaj rozwiązać to trudne zadanie; niechże życzy książce „wszystkiego dobrego na drogę" oraz powściągliwych ocen ludzi wykształconych, do których przecież dzieło jest skierowane.

Jeżeli chodzi o samą książkę, człowiek wykształcony szybko odkryje, że dwadzieścia cztery kazania, z których składa się dzieło, ujawniają pewne pragnienie, wiodącą myśl, systematyczną tendencję. Samo w sobie pojedyncze kazanie jest niczym i - dla siebie - nic nie znaczy, lecz uparcie wskazując poza siebie, prowadzi czytelnika w kierunku takiej całości, z której bez wysiłku złożyć można człowieka wykształconego. Jest oczywiste, że należy to czytać tak, jak zostało napisane, w inny sposób, niż zazwyczaj są pisane i czytane teksty budujące. Gdyby ktoś zechciał dla porównania wziąć najbardziej dotąd znany tekst budujący, Kazania biskupa Mynstera72, to w naszym zbiorze nie można dopatrzyć się jakichś tendencji. Nie jest naszym pragnieniem poniżyć dzieło, które -patrząc z pewnego, podrzędnego punktu widzenia - położyło wielkie, a częściowo i usprawiedliwione zasługi. Nie jest naszym celem sprowadzić na manowce sąd o czcigodnym autorze, który wspaniale wyróżnia się między nami jako kierownik i przywódca duńskiego Kościoła, choć jest w podeszłym wieku. Lecz prawdajest nam najdroższa: pomimo wszystkich zalet jego praca nas, ludzi wykształconych, nie zadowala. Jego antologia tworzy doskonałe koło, zaczyna się bowiem od kazania o znaczeniu godzin poświęconych modlitwie, kończy zaś kazaniem skierowanym przeciw zgorszeniu, lecz na próżno szukałbyś w tym projekcie naukowości.

s. 97-114). Określenie „wykształcony" lub „kulturalny" (dannede) było wówczas chętnie używane zarówno przez liberalnych reformatorów, jak i konserwatystów. Autor Przedmów zdaje się tu atakować obie strony.

72 Chodzi o pracę spowiednika królewskiego i prymasa duńskiego Kościoła, biskupaj. P. Mynstera (1775-1854), Prcedikenerpaa alle S0n- og hellig-Dage iAaret (Kazania na całoroczne niedziele i święta), t. I-II, Kopenhaga 1823. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece trzecie wydanie dzieła, z 1837 r. (ASKB 229-230). W chwili wydania Przedmów Mynster miał 68 lat.

291

Page 295: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Nasz czcigodny autor podarował każdemu świętu jedno kazanie i prawie spodziewa się, żejednostka weźmie książkę do ręki w czasie świąt, wyzwoli umysł od świeckiej rozrywki, przypomni sobie, że godzina modlitwy jest ściśle określona73, na głos przeczyta sobie (a może także i swym najbliższym?) zalecone kazanie, zostanie podczas tej lektury zbudowany, i, być może, nie zapomni jej nawet i przez tydzień. Z drugiej strony, po przeczytaniu kazania może z rozbawieniem zamknąć książkę, obojętny na to, w jakim związku kazanie pozostaje do innych, do całości, bez sprawdzenia i upewnienia się dzięki surowemu testowi, czy szanownemu biskupowi udało się stworzyć całość i czy w ogóle takie było pragnienie szanownego biskupa, mianowicie - stworzenie całości74.

Nie jest naszym zamiarem negowanie, że i tak zawężona lektura może mieć znaczenie. Owszem, można znaleźć wiele przykładów na to, że ludzie mniej wykształceni przez całe długie życie, rok za rokiem wydawali jakąś księgę od nowa, tak iż dla nich i ich rodu stała się ona książką, która od zawsze „wychodziła w tym roku"75. Jednak nasz zbiór świadczy o czymś innym. Cóż bowiem wynika zeń dla człowieka wykształconego? Przecież nie będzie on czytał w ten sposób, nie zostanie tak łatwo zaspokojony i dzięki temu zbudowany. By sposób lektury okazał się właściwy, wpierw należy tego człowieka nawrócić, jeszcze zanim zostanie zbudowany.

Również z innej strony budująca książka wychodzi od totalności i zmierza w jej kierunku. Znowu weźmy tu pod uwagę zbiór biskupa Mynstera, który przez zawarte w nim sprzeczności

73 W przedmowie do zbioru kazań napisał Mynster między innymi, że „rezultat pojawi się wtedy, gdy czytelnik skorzysta z książki podczas godzin modlitwy. Nie została bowiem napisana w celu szybkiego czytania w ciągu kilku wolnych chwil". W pierwszym kazaniu zaś powiada, iż „regularnie powinniśmy kierować umysł ku modlitwie, [uciekać] od hałasu tego świata, by szukać spokoju [w] celu cichego rozważenia tego, co święte i wieczne" (J. P. Mynster, Prcedikener..., 1.1, s. 4).

74 Pragnienie „stworzenia całości" przypisywał Kierkegaard heglistom. 75 Jest to aluzja do szeroko stosowanego sposobu reklamowania popular

nych książek i zbiorów piosenek: „Wydane w tym roku!"

292

Page 296: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

najlepiej oświetli wyższy punkt widzenia, odpowiedni dla człowieka wykształconego. Zapewne ów zbiór pragnie rozbudzić jednostkę i nasycić jej pragnienie poważniejszej, na sobie przeprowadzonej próby, pragnienie głębszej troski o siebie i o własne dobro, zbawienie i wieczne szczęście. Tak rzecz została przedstawiona. Często uniemożliwia to czytelnikowi uniknięcie myśli, że czytany tekst dotyczy właśnie jego. Nie chce, by mu przeszkadzano, gdyż pragnie zostać zbudowany. Nie chce, by mu przypominano o tym, co małe -o pojedynczych ludziach, o nim samym, gdyż właśnie zapomnienie jest budujące. Przedmiot uwagi rozważanej książki: życie kongregacji76, wspaniała definicja systemu, to, co czysto ludzkie - nic z tego nie skłania jednostki do myślenia o sobie lub do chęci ukończenia czegoś, lecz ma ją jedynie zbudować - o ile uda sieją skłonić do późniejszego namysłu. Tutaj jest totalność, do której się zmierza, człowiek wykształcony bowiem szuka kongregacji -jeżeli wolno mi wspomnieć słowa poety77, owego zamyślonego prof. Heiberga, któremu tyle zawdzięcza omawiane tutaj budujące dzieło, a który uczyni mi zaszczyt, pozwalając wskazać na siebie jako autorytet oraz pieśniarza wybranego przez ludzi wykształconych.

Jednocześnie nasze budujące pismo jest chrześcijańskie; to rozumie się samo przez się, zwraca się bowiem do ludzi wykształconych, a człowiek wykształcony jest, oczywiście, chrześcijaninem. To, co chrześcijaństwo próbowało osiągnąć w ciągu osiemnastu wieków, to właśnie stworzyć człowieka wykształconego, który jest najpiękniejszym kwiatem i najbogatszą pełnią chrześcijańskiego życia78. To, co chrześcijańskie, nie jest przecież czymś tak his-

76 Jest to prawdopodobnie polemika z nauką N. F. S. Grundtviga o wspólnocie wiernych i ich komunikacji za pomocą „żywego słowa" jako fundamencie chrześcijaństwa.

77 Aluzja do wiersza J. L. Heiberga Gudstjeneste (Nabożeństwo), ze zbioru NyeDigte (Kopenhaga 1841), gdzie zdeklarowanie protestancki anioł krytykuje poetę wyznającego panteizm. Anioł chce odwrócić uwagę poety od natury, mówiąc: „Zwiąż się z kongregacją / A poprzez nią z Bogiem".

78 Chodzi tu zapewne o polemikę z książką Heiberga Om Philosophiens Betydning for den nuvcerende Tid, której autor powiada między innymi:

293

Page 297: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

torycznie zamkniętym, byśmy z zazdrością mogli określić, że człowiek wykształcony jest chrześcijaninem. Odwrotnie, to człowiek wykształcony stanowi taką miarę i jednocześnie wzmacnia uświęcenie nauki, która zapewne zaczęła się jako rzecz wiejska (paganizm)79, lecz teraz, dzięki człowiekowi wykształconemu, otrzymała dostęp do kręgów, gdzie ton, maniery, elegancja, żart i duchowość zostały pogodzone z przezwyciężonymi sprzecznościami .

Lecz jeżeli chrześcijaństwo nie zostało zakończone w przeszłości, nie jest także zakończone w chwili bieżącej. Jego przyszłość jest otwarta i jeszcze może stać się tym, czym stać się powinno. Dopiero w tym zdaniu prawda stała się nieskończona - w tym, co skończone - podczas gdy na ogół rozumie się prawdę jako coś skończonego, coś, co nieruchomo stanęło na wieki. Nie! Człowiek wykształcony wie, że wszystko się rusza81 - lecz z tego powodu nie stanie się tchórzem i nie ucieknie. Bezczelnie puści się w ruch. Każda pozycja ma swe znaczenie, choćby nowa pozycja miała ją przezwyciężyć82. Stąd pochodzi ta niesłychana arogancja; żadna epoka nie doświadczyła niczego podobnego w przeszłości.

„Wykształcenie, które jest tak uznane w naszych czasach, tak zwykłe, że prawie wydaje się nam wrodzone, musiało raz za razem walczyć z barbarzyństwem i ciemnotą wieków. Idea luterańskiej reformacji potrzebowała setek lat, by stać się częścią powszechnej świadomości" (Kopenhaga 1833, s. 49 i n., ASKB 568).

79 Łacińskie słowo pagus - gmina, wieś, używane było jako określenie pogaństwa, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa - religii miast. W swej krytyce duńskiego chrześcijaństwa Nicolaus Notabene stawia sprawę „nagłowię".

80 Jest to parodystyczne przedstawienie reguły logiki spekulatywnej Hegla, gdzie dwa sprzeczne ze sobą pojęcia (lub pozycje) unieważnia się i „godzi" w trzecim, nowym.

81 Aluzja do wypowiedzi greckiego filozofa Heraklita (ok. 540-480 p.n.e.): „Wszystko płynie".

82 W heglowskiej Fenomenologii ducha (1807) znajdziemy ruch pojęć, przechodzących przez wiele coraz bardziej skomplikowanych etapów. Każde stadium przedstawione jest na początku jako prawdziwe, lecz w trakcie analizy ujawnia wewnętrzne sprzeczności; owo stadium podlega zatem negacji i musi ustąpić pola nowemu, szerszemu pojęciu.

294

Page 298: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Także niniejsza książka nie rozpacza z powodu myśli, że jej punkt widzenia wkrótce może zostać przezwyciężony przez nowy. Czemu miałaby się tego obawiać i ociągać ze zwróceniem do człowieka wykształconego? Nie! To raczej on powinien pójść dalej, a być może nawet wydać nowe dzieło, poza które autor niniejszej książki wyszedłby (znowu!) dalej.

Dlatego nie wydaję książki w ciszy, jakbym nie miał nic innego do roboty niż martwić się lub cieszyć, że jednostka znalazła tutaj spokój lub pouczenie. Książka spokojnie, z wysublimowanym samozaprzeczeniem oczekuje krytyki. Sprawiedliwa i fachowa krytyka odnajdzie w niej totalne poszukiwanie. Nawet jeżeli nie zyska poklasku, nawet gdy nie spełni oczekiwania krytyki, to fakt, że stała się przyczyną dyskusji, nie będzie bezowocnym czynem, sama dyskusja bowiem jest rzeczą budującą dla ludzi wykształconych.

295

Page 299: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

VII

Napisać książkę - to w naszych czasach rzecz łatwiejsza od innych, gdy - wedle zwyczaju - weźmiesz dziesięć dawnych książek, które mówią o tym samym, i wygotujesz z nich jedenastą na ten sam temat. W ten sposób równie łatwo otrzymasz godność pisarza, jak -wedle rady Holberga - godność praktykującego lekarza, gdy posiadając pieniądze, zaufanie i poważanie współobywateli, zakupisz nowe czarne ubranie i napiszesz na swoich drzwiach: i9N. N., praktisi-render Arzf^'. Czy właśnie teraz należy potraktować ową jedenastą książkę jako pracę wielce zasłużoną (zapewne stanie się nią kiedyś dzięki swej precyzji)? Przecież, choć jej wartości nie można szacować wysoko, nagrody zaś, która powinna jej przypaść, nie należy z nią wiązać, rywalizacja w napisaniu jedenastej książki nie jest w naszym czasie większa niż w jakimkolwiek innym. A skoro tak jest, wynika z tego, że nasza uwaga musi zostać skierowana gdzie indziej, odkąd zachwycającym celem stało się to, co samo w sobie nie jest zbyt ważne. Ten cel kusi każdego pisarzynę i obiecuje mu, żejedenasta książ-

83 W komedii Holberga Hexerie ellerBlind Alarm {Czary, albo fałszywy alarm, 1731), a. III, sc. 3, przebrany za skrzata bohater sztuki, Leander, radzi młodzieńcowi, który pragnie zostać lekarzem, by uszył sobie czarną koszulę i wynajął atrakcyjny lokal, a nad drzwiami umieścił napis: „Tutaj mieszka ów tak bardzo znany doktor Jansenius, który kuruje wszystkie rodzaje chorób". Zwrot tfN. N. praktisirender Arzt" to połączenie łacińskiego nomen nescio, N. N. - nazwisko nieznane, z niemieckim określeniem praktykującego lekarza.

296

Page 300: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

ka będzie ważniejsza niż wszystkie poprzedzające, niż owych dziesięć przed nią istniejących, które kosztowały autorów wiele wysiłku, oni bowiem od siebie nie odpisywali.

Będzie ważniejsza od tych dziesięciu książek razem wziętych, które wyprzedziły cudowną transsubstancjację84, dzięki której jedenasta księga przyszła na świat. „Czy to nie czary? A może tajedenas-ta księga jest fałszywym alarmem?" Temu, kto tak pyta, chciałbym odpowiedzieć głębokim głosem czasu: „Nieszczęśniku, nie rozumiesz ani mediacji, ani jej znaczenia dla nauki - i dla głów wypełnionych banałami".

Gdyby mediacja rzeczywiście była tym, za co się podaje, to prawdopodobnie istnieje tylko jedna moc, która z siłą i naciskiem potrafi z niej skorzystać. Jest to moc, która wszystko porusza, ijęzyk, który ją uznaje i który wiedzie ku tej boskiej radzie, na którą filozofowie ślą delegacje równie rzadko jak wiejscy gospodarze i skąd filozofowie otrzymują wiadomości równie rzadko jak owi gospodarze.

Skoro jednak autorzyjedenastej książki mniej od innych starają się słuchać, co dzieje się na wspomnianej radzie, łacno stąd wynika, że mediacja oznacza coś innego - by powiedzieć to bardziej zdecydowanie: ona nic nie oznacza, chociaż cieszy się boskim poważaniem i zachwytem i wszystkiemu przydaje absolutne znaczenie. Owszem, posiada magiczną i cudowną siłę, której nie ma, nie miało, nie będzie miało i nie może mieć żadne inne słowo zjakiegokolwiek ziemskiego lub niebiańskiego języka. Bo nawet w ustach głupca to słowo jest - lub będzie - najwyższą mądrością, wcale nie czyniąc z głupca mądrali domowego użytku. Jedenasta książka jest mediacją; nie przynosi żadnej nowej myśli i jedynie tym różni się od poprzednich, że słowo „mediacja" pojawia się wiele razy na każdej stronicy, oraz tym, że autor na początku każdego akapitu z patosem recytuje to samo ecie-pecie: nie możemy zatrzymać się przy dziesiątej - powinniśmy się poddać mediacji. Nietrudno dojść do wniosku, iż

84 Określenie przemiany jednej substancji w drugą. Kierkegaard czyni tu prawdopodobnie aluzję do liturgii eucharystycznej w Kościele katolickim, gdzie chleb i wino „stają się" ciałem i krwią Chrystusa.

297

Page 301: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nawet ambitna papuga mogłaby się tego nauczyć, to słowo bowiem głosi ewangelię wszystkim banalnym umysłom, wedle wzoru dotąd nieznanego na świecie. To słowo oznacza udzielenie odpustu, jakiego dotąd żaden papież nie udzielił, bo wtedy, gdy odpuszcza trudy pracy i ciężkiej kary, głosi je pewniej, niż jakakolwiek loteria zachwala główną nagrodę.

Ten, kogo zawstydza mediacja, to - oczywiście - czytelnik, któremu autor narzucił niemały ciężar i obowiązek myślenia o tym, co mówi. Autor odbiera mu absolutne znaczenie i nieśmiertelną zasługę, którą można osiągnąć, mówiąc: rozpocznijmy mediację. Podczas lekturyjedenastej książki często może zdarzyć się to, co spotkało mnie na Dyrehavsbakken85. Razem z dobrymi znajomymi podszedłem, by przez niewielkie szkiełko zerknąć w GuckkastenSQ. Moje oczy ucieszyło to, co oglądały, moje uszy zaś chwytały patetyczne objaśnienia właściciela projektora. Autor jedenastej książki lub - by pozostać na Dyrehavsbakken - posiadacz projektora i nieoceniony interpretator jego zawartości dzięki pokręceniu korbką liry dorzucił teraz cichą muzykę, która wprawiła duszę w odpowiedni nastrój.

Wtedy, dziwnym zbiegiem okoliczności, rysunek zniknął. Prócz pustego miejsca już nic nie można było zobaczyć w aparacie. Za to pełen zadowolenia właściciel rozkręcał muzykę i interpretację, skoro już nic nie dało się obejrzeć. Tak jest i z mediacją - znika i słychać jedynie melodramatyczny wykład autora. Twórca jedenastej książki i właściciel liry (obojętne, który z nich) nie będzie czytał książki ani zaglądał w projektor, lecz widz i czytelnik nie będą bynajmniej obojętni. Co należy zrobić, by temu zaradzić? Czytelnik

85 Na północ od Kopenhagi znajduje się zalesiony teren - Dyrehavsbakken - ze słynnym cudownym źródłem, nazwanym od imienia patronki Kirs-ten Piil. Wokół źródła ustawiano w czasach Kierkegaarda stragany z rozmaitymi towarami. Kupcom towarzyszyli klowni, prestidigitatorzy i, jak opowiada tekst, muzycy oraz właściciele prymitywnych projektorów.

86 Niemiecka nazwa specjalnego projektora, za pomocą którego można było powiększać wkładane do środka rysunki lub ukazywać je w trzech wymiarach.

298

Page 302: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

powinien stać się pisarzem, by zdobyć przewagę. W ten sposób różnica między czytelnikiem i autorem, jak wszystkie inne różnice, zostanie unieważniona w „wyższym idiotyzmie"87.

Za pomocą mediacji każdy jest w stanie otrzymać absolutne i nieśmiertelne znaczenie w mijającej historii powszechnej. Dziwne zatem, że nikt w „Adresseavisen"88 nie oferuje swych usług i że w ciągu mniej więcej trzech godzin nie potrafi wprowadzić w ideę mediacji każdego, kto ma jakiekolwiek uzdolnienia, dzięki czemu każdy może stać się kimś skończonym, a przecież w tym kierunku zmierza historia powszechna89 . Gdy w ten sposób zapewnimy sobie wielotysięczną przeszłość, pozostanie nam jedynie udoskonalić ideę zgromadzeń9 0 , dzięki której można zdobyć cały nadchodzący czas, tak iż każdy człowiek naszej epoki stanie się bifrontowo9 1 znaczący, bardziej, niż był Noe 9 2 .

Podporządkowanie się jednej , choćby najprostszej regule życia wymaga czasu i gorliwości; w żadnej mierze nie nadajednostce

87 W swych dziennikach Kierkegaard zaprojektował w 1838 r. satyryczne „dzieło" pod tytułem Discursive Raisonements og ubegribelige Apropos betrceffende den h0ieregalskabs Kategońe (Dyskursywne rozważania i niepojęte a propos dotyczące kategorii wyższego idiotyzmu, Pap. II A 808-813). Twierdził w nim, że filozofowie skorzystaliby na wprowadzeniu kategorii „wyższego idiotyzmu", syntetyzującej głupstwa głoszone przez spierających się filozofów. Jest to sarkastyczna aluzja do heglowsko--heibergowskiego pojęcia mediacji.

88 Gazeta złożona z ogłoszeń i reklam; patrz przypis 125 do Powtórzenia i przypis 48 do „Przedmowy IV".

89 Jest to aluzja do heglowsko-heibergowskich pojęć dotyczących „ruchu historii".

90 Na skutek przemian politycznych w Danii w pierwszej połowie XIX wieku, szczególnie w rezultacie wprowadzenia przez króla Fryderyka VI w 1834 roku doradczych zgromadzeń stanowych, bardzo popularna była idea zrzeszania obywateli w partie i stowarzyszenia. Jednocześnie Grundtvig podkreślał znaczenie dyskursu religijnego („żywego słowa") wspólnoty wierzących dla Kościoła.

91 Czyli dwulicowy; określenie to pochodzi od rzymskiego boga Janusa Bifronsa, mającego dwie twarze.

92 Por. Księga Liczb, 6-10.

299

Page 303: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

znaczenia ani wobec całości, ani wobec współżyjących z nią pokoleń. Lecz założyć stowarzyszenie - cóż może być większą cnotą niż utworzenie komitetu? To takie łatwe - i jest jednocześnie nieśmiertelną zasługą. Uczestnictwo w uroczystym bankiecie nie jest t rudne , a jednocześnie jest opus operatum [łac. dziełem dokonanym] wobec tego, co powszechne i przyszłe. Ponieważ patrzę w przyszłość, która wciąż skrywa się za mglistym welonem tego, co nadejdzie, i ukrywa uczynki ludzkości, widzę niesłychany kościół, a może inny wspaniały budynek, z którego dochodzi niepokojący hałas. O d czasu do czasu zamiera, by ponownie zabrzmieć głośniej niż przedtem, zmieszany z odgłosami pałek i bębnów, nad wejściem zaś do tego budynku moje oko ze zdziwieniem odkrywa następujący napis: „Tu się klei pęknięte szkło".

Jednak napisanie jedenastej książki także jest pracą i t rudnym zadaniem dla czasu pełnego pośpiechu i dla jednostki goniącej za absolutnym znaczeniem i nieśmiertelną zasługą. Gdyż tyle można powiedzieć dla uczczenia czasu: jest on wielkim celem, do którego każdy zmierza. Dla uczczenia czasu można jeszcze powiedzieć i to: każdy ten cel osiągnie. Czy nie można jednak pójść na skróty, wymijając jedenastą książkę? Czemu nie? Obietnica jedenastej książki jest jeszcze krótsza, a przecież pewniejsza i w każdym razie korzystniejsza. Obietnica (podobnie jak uprzejmość93) posiada tę

93 Jest to aluzja do znanego powiedzenia „uprzejmość nic nie kosztuje". Jak Kierkegaard poznawał przysłowia? Komentatorzy Przedmów odsyłają czytelnika do antologii duńskich przysłów pióra N. F. S. Grundtviga Danske Ordsprog og undheld (Kopenhaga 1845, s. 49; to przysłowie figuruje tam pod numerem 1294) i informują, iż Kierkegaard posiadał książkę Grundtviga w swej bibliotece (ASKB 1549). Ponieważ tłumaczowi zależy na podkreśleniu wielokształtnej intertekstualności tekstów Kierkegaarda, sądzi, że ten komentarz (SKS K4, s. 606) redukuje Duńczyka do „mola książkowego", ajego pisarskie inspiracje do tego, co „wyczytał u innych". Warto zatem podkreślić, że Kierkegaard uwielbiał uliczne rozmowy i że czerpał z nich wiele intelektualnych podniet. Był pisarzem, który „korzystał" równie chętnie z oka, jak i z ucha. Jednocześnie w komentarzu SKS K4 niepokoi anachronizm; słownik

300

Page 304: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wspaniałą zaletę, iż nic nie kosztuje tego, kto ją daje, a przecież można ją spokojnie określić jako książkę, i to znaczącą więcej niż wszystkie cuda świata. Ma ona godzący i łagodzący wpływ na odbiorcę, działa jak środek uspokajający, uwalniający od wszelkich lękiem podszytych zmartwień o objaśnienie jakiejś sprawy. Czasami masz przelotne wrażenie, że nie należy pozwolić prawdzie na poddawanie się rozpaczy. Czujesz się bezpieczny, masz dobry nastrój i poczucie odpowiedzialności - otrzymałeś obietnicę, na której możesz polegać. Dalsza część sprawy już cię nie dotyczy. Obecnie pan X. obiecał oświetlić tę sprawę zdecydowanie i do końca. Jakie jest zatem niebezpieczeństwo?

Obietnica dobrze nadaje się do transportu. Nie ma niczego, czego posłańcy nie braliby chętniej ze sobą niż puste obietnice. Obietnica, niezależnie od tego, że oznacza wszystko, dzięki uprzejmej postaci nie znaczy nic więcej niż tyle, że jest znakomitym składnikiem towarzyskiej herbatki, i cały wieczór obiega stół biesiadny, jakby była balladą o pijakach94, dana zaś przez kogoś obietnica bynajmniej nie przeszkadza komuś innemu w złożeniu obietnicy. Obietnica jest jak proszek tworzący w wodzie bąbelki, dzięki niej cała ludzkość zostaje znakomicie obsłużona.

Nie można z tego złożyć pełnego sprawozdania, nawet gdy ktoś pragnie chwalić filozoficzny optymizm, z którym już wiele lat

Grundtviga ukazał się wszak rok po wydaniu Przedmów. Udało mi się stwierdzić, że przysłowie „uprzejmość nic nie kosztuje" figuruje w czterotomowym słowniku języka duńskiego: Dansk Ordbog, udgivet af Videnskabernes Selskab, Kopenhaga 1802, t. II, s. 600 - opublikowanym przed ukazaniem się Przedmów.

94 Chodzi tu o znaną piosenkę, którą służący Christoff śpiewa w komedii Holbergajacob von Tyboe (1725), a. IV, sc. 5. Jej refren brzmi: „Wkoło, wkoło, wkoło, jak wesoło, jak wesoło, nasz toast biegnie w krąg". A. Thura zamieścił w Adskillige Betcenkninger og Indfald. Paa Versskrevne, og nu samlede og udgivne til at Icese af andrefor Tidsfordrw. {Różne myśli i pomysły. Pisane wierszem, teraz zebrane i wydane do czytania przez innych ku rozweseleniu), Kopenhaga 1741, nr 32, nieco inną wersję tej piosenki, z następującym refrenem: „Wkoło, wkoło, wkoło / Jak zbożnie / Jak wesoło/ Podnosimy kielich do ust".

301

Page 305: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

żyjemy w całkowitej zgodzie, nawet więcej: zbawieni na wieki. Posito [łac. przypuszczam], że wyobrażę sobie (a kiedy mówię posito, mam prawo wyobrazić sobie to, co niewyobrażalne), zatem posito, że wyobrażę sobie, iż pan A.A., którego prawdopodobnie nie dotyczą obietnice, sięga po pióro, aby opisać System. Posito, że wyobrażam sobie (a kiedy mówię posito, mam prawo wyobrazić sobie to, co jest mniej właściwe od innych rzeczy), zatem posito, że wyobrażę sobie, iż pan A.A.95 nie opisał Systemu i że uczynił to pan B.B. I cóż z tego? Pozwólmy sobie jeszcze chwilę pozostać przy tej myśli, z którą zżyliśmy się w ciągu tylu lat: myśli o możliwości nadziei dotyczącej Systemu. Zatem, by to krótko powiedzieć, posito, że wyobrażę sobie System, który przyszedł na świat tutaj, w Kopenhadze.. . i co z tego? Cóż, muszę go poznać, chyba że pan C C . będzie tak dobry i przyjazny ludziom, że natychmiast obieca streszczenie Systemu i wyrazi j ego punkt widzenia. Wówczas znowu zostaniemy zbawieni dzięki obietnicy. Lecz gdy to się nie zdarzy, trzeba będzie rzecz przeczytać. Jakaż strata! Czy ma to przynieść (w końcu) korzyść? Być może nie zadowoli nas w pełni - i coś takiego otrzyma nasz szanowny autor za

95 W swych notach do Przedmów Kierkegaard napisał na marginesie: „Pan A. A., prof. Heiberg", „Pan B. B., prof. Nielsen", „Pan C. C , p. Stilling". {Pap. V B 96, 9-12). Rasmus Nielsen (1809-1884) był od 1841 r. profesorem filozofii na Uniwersytecie Kopenhaskim. Początkowo zwolennik Hegla, około 1845 r. znalazł się pod wpływem Kierkegaarda i był jego przyjacielem aż do roku 1849. W latach 1841-1844 Nielsen wydał Den speculatwe Logik i dens Grundtrcek {Logikę spekulatywną w zarysie), mocno zaznaczoną heglowskimi ideami. Peter Michael Stilling (1812-1869) był także filozofem, rozpoczynającym karierę jako heglista. Pod wpływem Kierkegaarda zaczął w 1850 r. zwalczać swych niedawnych przyjaciół, szczególnie prof. H. L. Martensena. W okresie „heglowskiej gorączki", w roku 1842, Stilling wydał Philosophiske Betragtninger over den speculatwe Logiks Betydningfor Videnskaben, i An-ledning afProfessor R. Nielsens: „Den speculatwe Logik i dens Grundtrcek" {Filozoficzne uwagi na temat znaczenia logiki spekulatywnej dla nauki, z powodu książki profesora R. Nielsena „Logika spekulatywną iv zarysie"). Kierkegaard polemizował (ironicznie) z pracami Nielsena i Stillinga m.in. w recenzji zamieszczonej w „Faedrelandet" z 12 czerwca 1842 r.

302

Page 306: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

cały swój wysiłek, podczas gdy dzięki obietnicy mógłby łatwo uzyskać korzyść dla siebie i innych - o wiele większą, niż gdyby opisał cudowny System. Jakież to prostackie i niskie - dotrzymać, co się obiecało, podczas gdy prawdziwy wykwint ujawnia się jak wirtuozeria w tym, by obiecać, jak powiada malarz w Tymonie Szekspira: „Vortrefflich! Versprechen ist die Sitte derZeit, es offnet dieAugen der Erwartung: Vollziehen erscheint um so dummer, wenn es eintritt, und die einfaltigen, geringen Leute ausgenommen, ist die Bethdtigung des Wortes vllig aus der Modę. Versprechen ist sehr hofmdnnisch und guter Ton. Vollziehen ist eine Art von Testament, das von gefahrlicher Krankheit des verstandes bei dem zeugt, der es macht". (a. V, sc. 1) [Myśl przewyborna! / Znamieniem czasów naszych obiecywać, / Bo obietnica rozbudza ciekawość, / Gdy w wykonaniu zawsze coś ciężkiego; / Tylko w mo-tłochu niemądrych prostaków / Jeszcze w zwyczaju dotrzymanie słowa. / Obiecać to rzecz modna i dworacka; / Dotrzymać to jest niby jak testament, / Dowód choroby bardzo niebezpiecznej, / W głębiach rozumu wykonawcy tkwiącej.]96

W przyszłości, gdy system zostanie odczytany, lektura umożliwi, być może, rozróżnienie między tymi, którzy go rozumieją, i tymi, którzy go nie rozumieją. Pojawią się rozłamy i partie97, choć teraz cała ludzkość żyje w zgodzie i równości wobec obietnicy, która jest bliska każdemu człowiekowi.

Niniejsza książka, którą w ten sposób wydaję, jest napisana tak, jak pisano książki w dawnych czasach. Ten, kto ją napisał, wielokrotnie rozmyślał nad sprawą, o której mówi, i dlatego sądzi, że wie o niej więcej, niż zazwyczaj się o niej wie. Ponadto nie jest mu

96 Jest to cytat z niemieckiego przekładu Szekspirowskiego Tymona Ateńczyka (Timon of Athens). Tłumaczami byli A. W. Schlegel i Ludwig Tieck. Por. Shakespeare's dramatische Werke, w XII tomach, Berlin 1839-1841 (t. X, s. 327). Cyt. polski w tł. L. Ulricha; W. Szekspir, Dzieła dramatyczne, Warszawa 1973, t. V, s. 598.

97 Por. List do Galatów 5, 19-20: ,Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy..."

303

Page 307: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

bynajmniej obce to, co dotąd zostało o tym napisane, i pragnie każdemu przyznać rację. Zamiast niesłychanego zadania: zrozumienia każdego człowieka, wybrał takie, które można nazwać ciasnym i nierozsądnym - zrozumieć samego siebie, tu i teraz. Dlaczego chce być autorem? Czyjego zapał nie jest przypadkiem taki, jakim nigdy nie powinien być zapał ducha - refleksem spraw zewnętrznych? Nigdy nie zdecyduje się z wielkim przekonaniem napisać książki, aby pomóc innym. Wie bowiem, że każdy człowiek jest w zasadzie równie rozsądny, zatem każdy człowiek musi (w zasadzie) pomóc samemu sobie. Gdy zapał jest sprawą wewnętrzną i przychodzi z wewnątrz - wówczas pisze się książkę tak, jak drzewo rozpina swą koronę98. Jeżeli jest ktoś, kogo to cieszy, tym lepiej.

Jednocześnie, pragnąc w ten sposób zrozumieć samego siebie, idziemy do przodu wolniej i z niejakim trudem. Cokolwiek tu znajdziemy, coś radosnego bądź smutnego, skonsumujemy natychmiast in succum et sanguinem [łac. z kośćmi i krwią]99. Nie należy na przykład sądzić, że wszystkie dowody na nieśmiertelność duszy, które zostały dotąd przedstawione zarówno w chrześcijaństwie, jak i poza nim, są niewystarczające, gdyż prawdziwy dowód istnieje w mediacji wszystkich wymienionych. Szukasz przecież dowodu, który cię przekona, że nie skończy się na tym, by dowód na nieśmiertelność duszy stał się jedyną rzeczą nieśmiertelną, którą wypuszczamy na wiatr, takjak to dzieci robią z latawcami, nie mając nawet tego, co mają dzieci - sznurka do latawca.

98 Niektórzy tłumacze dodają tutaj za rękopisem: ,jak ptak śpiewa swą pieśń" (por. choćby S. Kierkegaard, Prefaces. Wńting Sampler, tł. T. W. Nichol, Princeton 1997, s. 40). Prawdopodobnie w trakcie korekty Kierkegaard skreślił ten fragment. Dlatego nie został on zaakceptowany przez moich kolegów-filologów, ustalających definitywny tekst duńskiego wydania (por. SKS 4, s. 608).

99 To określenie oznacza przyjęcie czegoś w pełni i pochodzi z Epistolae ad Atticum pióra rzymskiego polityka i filozofa Marcusa Tulliusa Cicero (106-43 p.n.e.), Epistolae.., były częścią M. Tullii Ciceronis Opera omnia, Halle 1756-1757, które znajdowały się w bibliotece Kierkegaarda (ASKB 1224-1229).

304

Page 308: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Posiadając wiedzę, nie będziesz obojętnyjak straganiarz, który troszczy sięjedynie o swój stragan, zatroskany, jak pozbyć się towaru, niepewny, czy otrzyma na aukcji najwyższą cenę. Narażasz życie, będąc przekonany, iż umiejętność sympathesai tais astheneiais ton anthropon [gr. współczucia ludzkim słabościom]100 jest prawdziwą zasadą poznania, w każdym bowiem człowieku istnieje skłonność do tego, co ludzkie, i to tym głębsza, im głębszym jest człowiekiem. Jesteś przekonany, iż nie ma prawdziwej wiedzy bez cierpienia, bo właśnie cierpienie jest znakiem wewnętrznego żaru, który daje wiedzę jednostce i zabezpieczają przed takim opowiedzeniem prawdy, jak to uczyniła oślica Balaama101. Przez cierpienie nie rozumie się zatem ani zawrotu głowy, ani nocnego ślęczenia nad księgami, lecz coś zupełnie innego, godność, z której nie jest wykluczony nawet największy prostak, uprawiacz nauki zaś tylko tym się odeń różni, że cierpi (o ile cierpi) wyraźniej i dobitniej, i w sposób świadomy. Jeśli jesteś wystarczająco arogancki, z zachwytem uwierzysz, iż cierpienie to boski sekret ziemskiego bytowania i że jedynie w cierpieniu można znaleźć porozumienie z Bogiem, a zatem ktoś pozbawiony mądrości jest szczęśliwcem, którego szczęście uczyniło tak lekkomyślnym, iż absolutnie nie cierpi. Człowiek poważny zawsze będzie od takiej myśli stronił, choćby nawet nie cierpiał z zewnętrznej przyczyny i za sprawą losu. Dzięki współczuciu dowie się, jak zbliżyć do siebie cierpienie. Nie życzyłby sobie stracić z pola widzenia ani

100 Parafraza cytatu z Listu do Hebrajczyków, 4, 15. W greckim tekście Biblii czytamy o „naszych" słabościach, zamiast o „ludzkich", uniwersalnych: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu".

101 W Księdze Liczb, 22, napotykamy opowieść o proroku Balaamie, który wbrew woli Boga wyruszył w podróż na grzbiecie oślicy. Trzy razy anioł zagrodził im drogę i trzy razy oślica pragnęła zawrócić, lecz prorok nie zauważył anioła i siłą zmusił zwierzę do kontynuowania podróży. Za trzecim razem Bóg obdarzył oślicę ludzkim głosem, by mogła zapytać Balaama, dlaczego została potraktowana chłostą. Najprawdopodobniej autor Przedmów czyni tu raczej aluzję do Balaama niż do jego oślicy.

305

Page 309: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

języka, ani mowy, by przybyć jak latarnik z odległych, nieznanych okolic - co się od czasu do czasu zdarza uczonemu i co sprawia, iż nieprzerwanie zderza się on z codziennością, a nie będąc tego całkowicie świadomym, obraża ducha języka i akcjonariuszy, mających prawo do wspólnego językowego majątku. Takie rozdzielenie jest smutne i niesie ze sobą jedynie iluzję, iż nauka jest w swej nieprzystępnej obcości większa niż to, co powszechne, chociaż na skutek tego spada w dół, stając się władzą ograniczoną - w tym znaczeniu, w jakim posiadanie piękna i bogactwa rozłącza i dzieli, a nigdy nie godzi.

Rozumiała to wspaniała nauka grecka i dlatego jest dobrodziejstwem zajmowanie się nią, nie opuściła bowiem ludzi, by zabrzmieć jak głos z nieba102, lecz pozostała na ziemi, na rynku, pośród ludzkich zajęć, co szczególnie dobrze zrozumiał mężczyzna, który porzucił sztukę, przestał zajmować się rzeczami widzialnymi, by zacząć filozofować w warsztatach i na rynku103. Nauka grecka tak bardzo podnosi na duchu, a jednocześnie unosi się nad nią pewien smutek myśli, który godzi nas z rzeczami widzialnymi. Ta nauka doskonale zna swe wysokie pochodzenie, nie zaprzecza mu, a przecież z owej różnicy nie czerpie próżnej radości; dlatego włącza się w codzienność. Jest jak Bóg przechadzający się w ludzkiej postaci i co chwila czyniący cuda ze zwyczajną, wstrzemięźliwą miną, we wszystkim przypominający pospolitego człowieka, choć pod wpływem lekkiego dotknięcia melancholii nie zgina karku i nie odmładza przesadnie swej postaci na skutek boskiego żartu. Nic więcej nie mam do dodania, chyba że przez chwilę miałbym się zająć myślą, która niewyraźnie, bo najwyraźniej nieproszona, pojawiła się

102 Jest to aluzja do Ewangelii wg św. Marka, 9, 7: „I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: Tenjest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie".

103 Chodzi tu o Sokratesa. W Żywotach i poglądach znakomitych filozofów Diogenesa Laertiosa (ks. 2, rozdz. 5, 21) znaleźć można takie słowa o Sokratesie: „Gdy zrozumiał, iż nie jest naszą sprawą zagłębianie się w rzeczy widzialne, zaczął filozofować w warsztatach i na rynku".

306

Page 310: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

podczas niniejszej prezentacji. Myślą o tym, w jakim stosunku pozostaję do czytelnika. Takie rozważania uważam za żart, za lekkomyślne zabijanie czasu, na które można poświęcić pół godziny, nie wcześniej niż po zakończeniu pracy. W naszych czasach inaczej się to ujmuje: nie sądzi się, że niemądra powaga, z jaką autor pragnie stworzyć i pozyskać sobie czytelników (jeszcze zanim zacznie pisać), że młodzieńcza lekkomyślność, z jaką tworzy plany i objaśnia je ludziom - że to wszystko istotnie jest powagą i dowodem na dojrzałość człowieka dorosłego. Ten, kto w rozważaniach o życiu i warunkach życia nie doszedł tak daleko, by dowiedzieć się, jak można sprostać poważnej próbie, i nie wie, czy cienka warstwa lodu utrzyma rozpędzonego łyżwiarza - ten człowiek nigdy nie osiągnie stanu powagi w naturalny sposób: ani dla siebie, ani we własnych działaniach.

Każdy jest sobie przeznaczony, a ten, kto pragnie stać się takim, otrzyma solidną podstawę, na której może się oprzeć i która go nie zawiedzie. Zapyta siebie, co i jak powinien uczynić, i gdy dzięki tym rozważaniom zacznie działać powoli i w ciszy, jego powaga nie zostanie naruszona. Kiedy ktoś pragnie utrzymać powagę, myśląc o tym, co może zrobić dla innych, oznacza to, że jest rzetelnym klownem, którego życie jest i pozostanie żartem, pomimo min i gestów, wspaniałej elokwencji i zasmucającego „robienia teatru"; istnienie tego wszystkiego nic nie znaczy, poza tym że dzięki ironii można zaczerpnąć tu nieco zadowolenia.

Czas pokaże, czy ten, kto pisze książkę, nadaje się do tej pracy. Czyją zakończy, czy w tej samej chwili nie przewróci na nią kałamarza lub nie zamieni kolejności kart rękopisu. Może odrzuci ją drukarz lub zagubi posłaniec, może spłonie pokój zecera lub nakład zostanie zniszczony - albo okaże się, że żaden człowiek nie lubi tego, co napisał. Nikt nie potrafi tego przewidzieć, ten zaś, kto jest na tyle mądry, by przewidzieć to wszystko zfaveur [fr. korzyścią] dla siebie, jest mądry, ale jeden Bóg wie, co rozsądny człowiek z tym robi. To, co każdy chce wiedzieć, brzmi następująco: czego pragnę, co potrafię, czego dokonałem? To wszystko powinno stać się tematem poważniejszych rozważań, które z kolei powinny w powadze

307

Page 311: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

odrodzić duszę. Uznać każdy powiew czasu za palec Opatrzności, mający znaczenie dla tego, co człowiek winien uczynić, to tak jakby uznać, żejest on uczniem krawieckim, a powiew wiatrujest tak silny, że może zdmuchnąć go ze stołu!104 To chcieć zaprosić do miasta lato przez noszenie zasadzonych w doniczce pędów cebuli105, to pragnąć zdobyć Ziemię Świętą, nie wiedząc, gdzie leży na mapie, zacząć krzyczeć na zgromadzeniu, choć samemu się pobłądziło i wzięło krowę za wiatrak106; wezwać wszystkich krawców, by wyjaśnić, jak się wiąże supełek na nitce107; chodzić cały dzień jako goniec i odrywać ludzi od pracy, by zaproponować im prenumera tę ; zrobić obiad z papieru, na którym spisano menu; nakarmić głodnych ideą stowarzyszenia, którego celem byłoby uszczęśliwienie wszystkich biednych -jeżeli to wszystko jest żartem, czasami nawet zabawnym, o ile został poważnie opowiedziany, to stanie się żartem rozpaczliwym, tym bardziej rozpaczliwym, im bardziej idiotyzm jest rzetelny.

104 Chodzi tu o popula rne od XVI wieku Przygody Dyla Sowizdrzała (TUI Eulenspiegel). Kierkegaard posiadał w swojej bibliotece duńskie t łumaczenie książki, zatytułowane Underlig og selsom Historie om TUI Ugelspegel, en Bondes S0n barnf0d udi det Land Brunsyig (Dziwne i szczególne przygody Dyla Sowizdrzała, chłopskiego syna, urodzonego w ziemi brunszwi-ckiej, ASKB 1469), bez daty wydania, z adnotacją „wydane w tym roku" (najprawdopodobniej między 1812 a 1842). Tytuł rozdziału XLVIII książki brzmi: Jak Sowizdrzał sprawił, że trzech uczniów krawieckich wypadło przez okno, po czym rzekł do zebranych: Patrzcie, wiatr zdmuchnął ich na dół" (s. 80).

105 Jeszcze nie tak dawno początek lata czczono w Danii majowymi pochodami młodzieży z zielonymi gałązkami w dłoniach.

106 Aluzja do przysłowia: „Nie odróżnia krowy od wiatraka (lub: wrót stodoły)", które oznaczało człowieka ograniczonego. Przysłowie to znajduje się między innymi w istniejącym jedynie w rękopisie słowniku M. Motha (1649-1719) - obecnie w posiadaniu kopenhaskiej Biblioteki Królewskiej.

107 Inna aluzja do przygód Sowizdrzałowych (op.ciL, rozdział XLIX): Sowizdrzał rozesłał listy do krawców z całych Niemiec, obiecując nauczyć ich sztuki, która zapewni im dobrobyt . Gdy krawcy przybyli, Sowizdrzał pouczył ich, jak przeciągnąć nitkę przez ucho igielne (s. 82 i n.).

308

Page 312: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Ten, kto pragnie zostać moim czytelnikiem, musi zgodzić się ze mną, że chociaż nauka skończyła ze wszystkim w naszej epoce, to, niestety, zapomniała o istocie wszystkiego. A oto istota rzeczy: nie można nic zrobić z udziałowcami lub z projektem prenumeraty, albo z kręgiem tancerzy skupionych wokół tego lub innego literackiego bożka. Tylko ten jest moim czytelnikiem, kto jest pewien, że każdy jest sobie przeznaczony i że to jest najważniejsza rzecz. Lecz dlatego nie umiem stwierdzić z pewnością, czy nie znajduje się on przede mną. Mimo to sądzę, że lektura tego, co piszę, ma dla czytelnika znaczenie - w ten lub inny sposób. Jednocześnie, powtórzę, oczywiście nigdy z poczuciem pewności nie wyobraziłbym sobie, iż jest konieczne, bym napisał książkę ze względu na innych. Dopiero gdy do pisania skłonią mnie zapał i pragnienie, dopiero gdy zakończę książkę - dopiero wówczas ujrzę mego czytelnika.

Dzięki temu wyobrażeniu jestem także uwolniony od związanego z losem książki zmartwienia nie na czasie. Prawdopodobnie niniejsza książka zostanie wydana, choć nie wiem tego z pewnością. Gdy znajdzie czytelnika, który wyciągnie z niej korzyść lub zadowolenie, będzie to dla mnie niepewnym i nieoczekiwanym dowodem, iż rachunek został wyrównany ku obopólnemu zadowoleniu i przyjemności.

Jeżeli chodzi o naszych systematyków i filozoficznych optymistów, zapewne dowiedzą się niebawem, że nic nie mogą zrobić. Niebawem, powiadam (właśnie: równie szybko myślę, jak to wyrażam), bo dla nich wszystko maszeruje „raz, dwa, trzy". Szybko zauważą, iż nie należy marnować czasu na marudera, który niczego nie widział na świecie i był jedynie w podróży po krainie własnej świadomości108, a zatem nie zajechał daleko, gdy systematyk ma wielkie doświadczenie i był już tam, „gdzie diabeł mówi dobranoc, zarówno w Trapezuncie, jak i w R."109. Niemożliwe, by znaleźli

108 Określenie „podróżnik po krainie własnej świadomości" to jedna z ważnych metafor-autodefinicji Kierkegaarda. Podobne epitomy występują także w Pap. XI2 A 171; V B 47:13.

109 Nieco zmieniony cytat z komedii Holberga Mester Gert Westphaler (1723; a. II, sc. 3). Jedna z postaci sztuki, Gunilda, gani Gerta, chwalącego się

309

Page 313: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

warte t rudu wadzenie się z powodu takiego podróżnika, tym bardziej że tak często musieli się wadzić o „nic"110. Niechże Bóg pobłogosławi, by tak się stało, jak widzę bowiem, j e d n o z moich najdroższych życzeń już zostało spełnione. Gdyby zaś tak się nie stało, gdyby wbrew wszelkim oczekiwaniom mieli wziąć się do mnie, proszę ich, by uczynili to zupełnie naturalnie. Jes tem - teraz i zawsze - całkowicie do ich usług. J edna jedyna prośba, j e d n a błagalna propozycja: z książką i ze mną zróbcie, co chcecie, ale - proszę - nie składajcie mnie za pomocą mediacji do systematycznej t rumny kramarza. Lękam się bowiem mediacji i nic na to nie poradzę. To słowo - nie samo w sobie, lecz poprzez swój nieskończenie monotonny wpływ na moją duszę - działa tak, jak dźwięk zgrzytającej dzień za dniem piły, jak skrzypienie, które według Sokratesa wydaje Ksantypa w nieprzerwanych kłótniach, jak tarcie zawieszonego na bloku sznura (Diogenes, 2,5,36)1 H .

Moja budowa, moje zdrowie, cała moja konstytucja nie pozwala na mediację. Niech będzie, że to mój brak; gdy sam się przyznaję, można na mnie polegać. Wystarczy, by ktoś wymienił słowo „mediacja", a wszystko staje się wielkie i przytłaczające. Nie czuję się

przejażdżką z duńskiej miejscowości Haderslev do Kilonii: „Toż Anders, Chrystianowy syn, był trzy do czterech razy w Burdzie [Bordeaux] i Równie [Rouen] we Francji, tam gdzie diabeł mówi dobranoc, w Trape-zundzie czy Katesundzie, a przecież nie mówi tyle o swych podróżach!" Starożytny Trapezunt (średniowieczna Trebizonda, obecnie turecki Trabzon) to nazwa miasta nad Morzem Czarnym. W XIII-XV w. istniało chrześcijańskie państwo greckie, Cesarstwo Trapezuńskie (Trebizon-dy), utworzone przy pomocy gruzińskiej królowej Tamary, rządzone przez ród Komnenów. Przetrwało upadek Konstantynopola.

110 Jest to aluzja do systemu logicznego Hegla (przejętego przez Heiberga), który „ma się zaczynać od «czystego bytu», identycznego z «nicością»". Por. przyp. 5 do Przedmów.

111 Odniesienie do Żywotów filozofów Diogenesa Laertiosa, gdzie Alcybiades tak krytykuje żonę Sokratesa, Ksantypę: „Alcybiades rzekł: Ksantypa jest nieznośna z tą swoją kłótliwością, na co Sokrates odpowiedział: Przyzwyczaiłem się do tego, jak do nieustannego skrzypienia zawieszonego na bloku sznura. Ty zaś naśladujesz gęganie gęsi".

310

Page 314: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wcale dobrze, jestem przybity i rozdrażniony. Starajcie się mi współczuć. Raczej zaoszczędźcie mediacji oraz stania się niezawinioną przyczyną wywoływania tego lub owego filozoficznego powtarzacza. Nie chcę jak dzieci w kościelnym chórze (dobrze to znam) raz po raz opowiadać historii o nowej filozofii, rozpoczynającej się od Kartezjusza, i bajki filozoficznej o tym, jak byt i „nic" łączą swe deficyty112, z czego powstaje przyszłość, a także jak wspaniałe rzeczy zdarzyły się w dalszym ciągu tej opowieści, która jest żywa i poruszająca, chociaż nie jest żadną opowieścią, lecz jedynie czystym ruchem logiki.

O tym wszystkim można przeczytać po niemiecku, a gdy się czyta Hegla, czegoś się tam człowiek nauczy i często z czcią powraca do Mistrza. Lecz choćby to, co Hegel powiedział, było równie pewne jak fakt, że amo [łac. kocham] pochodzi od form czasownikowych amavi, amatum, amare11^, gdyby było równie oczywiste jak dowód na równanie Pitagorasa, pozostanie równie beznadziejne jak starzec, który chce dodać sobie znaczenia przez napisanie o tym książki, nie przeznaczonej ani dla młodych, ani dla zupełnych nowicjuszy. Dla kogoś, kto musi wysłuchać takiego wykładu, rzecz jest śmiertelnie nudna, on sam bowiem może (gdy warunki życia uczynią to koniecznym, nawet gdyby nie sądził, że jest o czym pisać) odrobić tę lekcję równie dobrze jak każdy inny, kto został przyjęty na uniwersytet.

Gdyby to, co napisałem, odnosiło się do jakiejś wcześniejszej pracy - niezależnie od tego, co prawdopodobnie z talentem lub na skutek godnej wybaczenia niewiedzy przemilczałem, stwierdzam bez żadnej mediacji: nie jest moim pragnieniem bycie pisarzem, nie pożądam cudzych pieniędzy, dlatego zobowiązuję się każdemu kupującemu oddać je, kiedy rzecz zostanie udowodniona. Mówię bowiem za Hamannem: ,J\ficht eine blosse horme sondern ein furor

112 Aluzja do idei duńskich uczniów Hegla - J. L. Heiberga i H. L. Marten-sena.

113 Patrz przyp. 72 do Listu otwartego Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga.

311

Page 315: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

uterinus hat mich zu den meisten Aufdstzen getrieben Anstatt Geld zu neh-men, hdtte ich lieber Geld gegeben, und das Wiederspiel von andern Schrifstellern getrieben" (7, 205)114. [„Nie tyle czysty horme (gr. pociąg) co furor uterinus (łac. furia porodowa) zawiniła w powstaniu większości mych dzieł. Zamiast brać pieniądze, raczej je wydawałem, czyniąc odwrotnie niż inni pisarze".]

114 Cytat z listuj. G. Hamanna doj. G. Herdera z 6 lutego 1785 r. (patrz ośmiotomowe Hamann's Schriften, wyd. przez F. Rotha, Berlin-Lipsk 1821-1843. Tutaj chodzi o tom VII, 1825, s. 205).

312

Page 316: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

VIII

- Laertiado! co wróżę, będzie lub nie będzie. Wielkiego Apollina jam wieszcze narzędzie.

Tejrezjasz115

§ 1. T r u d n o ś c i o g ó l n e 1 1 6

Założenie pisma filozoficznego w Danii nie tylko wydaje się niełatwą sprawą. Jest nią naprawdę. Nawet j a nie powstrzymałem się od uczynienia tego, do czego poczuje się sprowokowany najbardziej życzliwy mi czytelnik, mianowicie od potrząśnięcia głową i ostrzegawczego oraz pełnego wyrzutu okrzyku: „Co się stało?"...117

115 Cytat z Satyr Horacego, Satyrarum liber II („quidquid dicam, aut erit aut non:/ Divinare etenim magnus mihi donat Apollo") w posiadanym przez Kierkegaarda wydaniu Q Horatii Flacci opera, Lipsk 1828, s. 211 (ASKB 1248). Przekład polski za: Q. Horatius Flaccus, Poezje, tł. J. Czubek, Warszawa 1924, Satyry, II, 5, s. 341. Tejrezjasz, syn nimfy Chariko, był wróżbitą, którego Odyseusz odwiedził w Hadesie, by spytać o drogę do domu i niebezpieczeństwa związane z tą podróżą. Patrz Odyseja, pieśń XI.

116 „Przedmowa VIII" parodiuje styl heglistów, układających swe prace w paragrafy i punkty.

117 Jest to aluzja do komedii HolbergaMesterGert Westphaler, a. I, sc. 3, gdzie Mistrz Gert mówi do żebraczki: „Tak, Mutterl Nigdy nie należy zadzierać z władzą. Bo popatrz, co się stało z Ariuszem, gdy zadarł ze swym biskupem!"

313

Page 317: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Takie pisma zakładali ludzie, którzy wyróżniają się pośród nas dzięki geniuszowi, talentom, bogactwu wiedzy lub nieograniczonemu zaufaniu czytelników, by po krótszym lub dłuższym okresie znowu tego zaniechać. O, nawet panu profesorowi Heibergowi nie udało się to przedsięwzięcie tak, jak tego pragnął. Jego „Perseus. Journal for den speculative Idee" [„Perseusz. Pismo poświęcone idei spekulatywnej"] ukazał się jedynie w dwóch zeszytach118. A przecież jest on najmężniejszym z mężczyzn, o ile ktoś jest mężny w naszym królestwie. Gdy rozpoczął swe dzieło, mógł być pewien władzy, pewien, że współpracownicy zaczną się wokół niego tłoczyć. Ktoś starszy może uzna, że było to przedsięwzięcie, które wymagało silnego poparcia w miły i bezwarunkowy sposób. Młodzieniec poczuje się pochlebiony na samą myśl o literackiej dystynkcji, o honorze współpracy z pismem profesora Heiberga. Żaden wśród młodych nie zrozumie tego lepiej ode mnie. Wciąż pamiętam, jak bardzo był zamroczony umysł młodzieńca, ośmielającego się w swoim czasie sądzić, że jego tekst nie został odrzucony119. Nigdy młody kadet nie spoglądał z większym podziwem na słynnego generała, pod którego sztandarem miał walczyć, niż ja patrzałem na niezapomnianego redaktora „Flyveposten". Pomimo że pismo już nie istnieje, nigdy nie zakwitło, nie zwróciło na siebie uwagi większej liczby prenumeratorów. Odzew bynajmniej nie był taki, jak się należało spodziewać120. A gdy tak się już wydarzyło, jakie jest

118 Były to raczej roczniki, z których pierwszy ukazał się w czerwcu 1837, a drugi w sierpniu 1838 r. (w bibliotece Kierkegaarda, ASKB 569).

119 Kierkegaard zamieścił w latach 1834-1836 cztery artykuły w piśmie Heiberga „Kj0benhavns flyvende Post", niepewne jest autorstwo piątego. Współpraca została przerwana w 1838 r., gdy Kierkegaard zaproponował Heibergowi publikację omówienia powieści H. Ch. An-dersena Jedynie grajek w „Perseuszu". Heiberg odmówił, co doprowadziło do zerwania stosunków między przyszłym filozofem i „niezapomnianym redaktorem".

120 W nrze 2 „Perseusza" zamieszczona została lista prenumeratorów, licząca 133 nazwiska, wśród nich Kierkegaarda. Na liście byli licznie reprezentowani księgarze, zamawiający wiele egzemplarzy, nakład pisma

314

Page 318: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

prawdopodobieństwo - wyłączając niemożliwość - że mnie się to przedsięwzięcie powiedzie? A raczej: jakie jest prawdopodobieństwo, że otrzymam coś jeszcze gorszego? Skoro czas pozwolił sobie pouczyć innych, że nie jest możliwe, zapewne nie mogę oczekiwać przyjaznej rady ze strony doświadczenia, już raczej ostrej i wyraźnej korekty, która nauczy mnie i mnie podobnych, by nie porywać się zuchwale na to, czego inni poniechali - nawet ci, którzy się pośród nas wyróżniają.

Prawda, że od tego czasu zainteresowanie filozofią zatoczyło szerokie kręgi. Prawda, że właśnie fakt, iż rzecz rozpoczął pan prof. Heiberg, może przynieść mi wiele korzyści, wiadomo bowiem, że często słabszemu udawało się, czego silniejszy nie potrafił; i czego bogaty nie otrzymał, przypadło w udziale biednemu, o ile nadszedł w odpowiednim momencie, by zebrać, co bogaty zasadził. Ajednak wyraźnie przeczuwam, iż prawdopodobieństwo, by moje przedsięwzięcie się powiodło, jest o wiele mniejsze, niż było ono w swoim czasie w stosunku do prof. Heiberga. Że słabość znajduje siłę, by dokonać tego, czego siła nie może - łatwo się mówi po fakcie. Gdy się zaczyna, nie można w tym znaleźć żadnej pociechy. Któż bowiem zna czas i możliwości?121 Żaden mężczyzna w naszym królestwie nie pracuje tak jak prof. Heiberg - lecz nawet jemu się nie powiodło.

Widoki są nie najlepsze, a moja pozycja całkiem niekorzystna: nie jestem prof. Heibergiem. Właśnie -jestem nawet czymś mniej

przewyższał zatem liczbę subskrybentów. Jeżeli chodzi o współpracowników i autorów pisma, to oba roczniki „Perseusza" zawierały sześć artykułów; cztery z nich wyszły spod pióra Heiberga. Dla porównania warto podać, że Przedmowy ukazały się w nakładzie 525 egzemplarzy. Kierkegaard opłacił koszty papieru i druku, zarabiając nawet nieco na książce, mimo iż w ciągu trzech lat sprzedanych zostało jedynie 208 egzemplarzy i że pierwszy nakład nie został wyczerpany do śmierci autora w 1855 r.

121 Jest to zarówno aluzja do Ewangelii wg św. Mateusza, 24, 36: „Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec", jak i do podtytułu Przedmów. Dla rozweselenia niektórych stanów w miarę czasu i możliwości.

315

Page 319: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

niż „niebyciem" prof. Heibergiem, jestem bowiem wyłącznie N.N.122 Ktoś starszy uzna zapewne moje przedsięwzięcie za niedojrzałe lub, co najwyżej, starczy mu cierpliwości, by zaczekać. Inaczej mówiąc, nie zechce mnie poprzeć, lecz osądzi. Ktoś młodszy bynajmniej nie poczuje się pochlebiony osiągnięciem wysokiej literackiej pozycji, jaką jest fakt bycia moim współpracownikiem. Wątpię, czy poruszą go moje modlitwy. Czemu zatem nie zaniecham tego wszystkiego? Czemu wciąż żywię nadzieję, że mnie się powiedzie? Dlatego że mój cel nie tylko jest zacny, ale także odmienny od celu tych, którzy dotąd pragnęli wydawać pisma filozoficzne. I ponieważ moje oczekiwania nie tylko są piękne, ale także odmienne od oczekiwań tych, którzy robili to przedtem.

§ 2. Cel mego pisma

Jakaż to radość ujrzeć, że filozofia zatacza tak szerokie kręgi w naszym kraju! Niebawem nie będzie ani jednego człowieka nieobjętego jej oddechem i niewtajemniczonego w jej błogosławieństwa. Lecz ta radość nie potrafi zwalczyć moich wątpliwości: czy istotnie ci wszyscy ludzie ąui nomen philosophiae dederunt [łac. którzy oddali swe imię w służbę filozofii] rozumieją, co zostało powiedziane - i co sami powiedzieli? Prześladują mnie wątpliwości, gdyż często zdarzało się, że przy pewnych okazjach sądziłem lub zostałem przekonany o tym, iż wielu moich współczesnych nie ma się zbyt dobrze, choć moje epoche [gr. powstrzymanie się] nie pozwoliło mi podawać się tu za filozofa. Gdy bowiem mimo wszelkich wysiłków nie potrafiłem wznieść się do tej przyprawiającej o zawrót głowy myśli, iż należy wątpić we wszystko, postanowiłem -by chociaż w cokolwiek zwątpić - pobudzić moją duszę do bardziej ludzkiego zadania: do zwątpienia, czy wszyscy filozofowie rozu-

122 N. N. - łac. nomen nescio, nazwisko nieznane. Skrót odpowiada inicjałom Nicolausa Notabene, który podpisanyjest na karcie tytułowej jako autor Przedmów. W rękopisie widniało w tym miejscu „Mag. Kierkegaard", ale to nazwisko zostało usunięte w druku.

316

Page 320: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

mieją, co zostało powiedziane - i co sami powiedzieli. Tej wątpliwości nie można przezwyciężyć wewnątrz systemu, ale tylko w życiu123. A skoro tak, co nam pomoże, że filozofia przezwycięży każdą wątpliwość? Pozostanie przecież wątpliwość, czy ludzie pojmą filozofię. A ta wątpliwość nie może być obojętna ani tym, którzy są zainteresowani filozofią, ani samej filozofii. Zainteresowani chcą przecież zrozumieć filozofię, filozofia zaś pragnie być zrozumiana. Nauka nie chowa wiedzy dla siebie. Pragnie ją wszystkim przekazać. Chce bowiem, by wszyscy ludzie doszli do poznania prawdy124. Nie żąda wiele, pojawia się w skromnej postaci, wyraża się ze słodyczą miłości. Czy nie jest tak, by dać jakiś przykład, że filozofujący księża raz za razem proklamują, iż „w naszych czasach jest konieczne, aby teolog był filozofem, by mógł zadowolić wymagania naszego czasu"125. Lecz skoro jest to konieczne, musi być także możliwe. Każdy teolog może więc zostać filozofem. Pojęcia „teolog" nie można w tym języku użyć sensu eminentori [łac. w wyróżnionym znaczeniu], w stosunku do jakiegoś pojedynczego wyróżniającego się teologa, nawet ja bowiem potrafię zauważyć, iż ze strony filozofii byłoby nader niefilozoficznie uznać, że coś stwierdziła za pomocą teologii. Byłoby nader niefilozoficznie ze strony filozofii zdefiniować byt najwyższy wewnątrz jakiegoś konkretnego bytu, takjakby to był inny byt.

Owo tak cieszące każdego absolwenta teologii stwierdzenie wzrasta z pobudzającą mocą, gdy rozważamy następujące słowa: „zadowolić wymagania naszego czasu". Łatwo można spostrzec, że słowa „czas" nie można zrozumieć w związku z jakimś konkretnym,

123 Aluzja do łacińskiej sentencji „non scholae, sed vitae discimus" (uczmy się nie dla szkoły, ale dla życia), tutaj skierowana przeciw heglowskiej myśli systemowej.

124 Por. Pawłowy Pierwszy List do Tymoteusza, 2, 3-4: Jes t to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy".

125 Wyrażenie „wymagania naszego czasu" było często używane przez heglistówj. L. Heiberga i H. L. Martensena. Stało się ono celem równie ironicznych ataków „Przedmowy I".

317

Page 321: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wyróżniającym się filozofem, gdyż ze strony filozofii byłoby niefilozoficznie stwierdzić, że owa wyróżniająca się jednostka powinna szukać u kogoś lub wymagać od kogoś tego, czego przede wszystkim powinna szukać u siebie i wymagać od samej siebie. Słowa „czas" nie można także zrozumieć jako idei czasu, jako personifikacji czasu, skoro byłoby całkiem niefilozoficznie ze strony filozofii nie odróżnić realiter [łac. istotnie, faktycznie] idei czasu od owego teologa kat,exochen [gr. w wyróżnionym znaczeniu = łac. sensu eminentori], który istotnie chciałby być ideą czasu. Popatrzcie, jak dobra stała się filozofia w ciągu ostatnich dni, jak daleka od starej, oszczędzającej się bogini, pozwalającej kochać się i podziwiać nielicznym, a ukazującej się jeszcze mniejszej ich liczbie. To czyni każdego teologa filozofem, a dzieje się tak po to, by mógł on zaspokoić wymagania naszego czasu, co jest rzeczą filozoficzną i co zakłada, że czas (suma jednostek) jest filozoficzny. Oto wspaniała nadzieja dla każdego absolwenta teologii! A więc nie ma już wątpliwości, że istotnie zrozumiało się, co się powiedziało i co zostało powiedziane?

To, co głosi teologia, jest głoszone przez wszystkie pozostałe nauki, wszystkie bowiem zbliżają się do filozofii. Ze wszystkich ust słychać, jak jakieś tutti [wł. wszyscy; tu w znaczeniu muzycznym -cała orkiestra]: „filozofia jest zgodna z wymaganiami naszego czasu". Filozofia głosi, że nasz czas jest rozumny, jego wymagania są zatem wymaganiami rozumu126. Chętnie myślę jak najlepiej o moich bliźnich, dlatego chętnie wierzę, iż każdy mówca wie, o czym mówi. Lecz mimo to zawsze pozostanie we mnie resztka wątpliwości.

Zapragnąłem odrzucić ową resztkę: osiągnięcie tego jest celem niniejszego pisma. Choć coraz więcej ludzi coraz mniej

126 Jest to aluzja do znanej sentencji ze wstępu do Heglowskiej Grundlinien der Philosophie des Rechts (1821): Was yernunftig ist, das ist wirklich;/ und was wirklich ist, das ist yernunftig („Co jest rozumne, jest rzeczywiste; / a co jest rzeczywiste, jest rozumne"), w: HegeUs Werke, Berlin 1833, t.VIII,s. 17(ASKB551).

318

Page 322: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

rozumie, o czym mówi filozofia naszego czasu, szczególnie gdy mówi o teologii, to wiedzą oni, jak to ukryć. Nawet gdy nie są,posito [łac. przypuszczam], znawcami filozofii, to przecież znają świat. Niestety, tej mądrości zawsze mi brakowało. Jak to wyżej zaznaczono, filozofia nie może być nam obojętna, niezależnie od tego, czy ją istotnie rozumiemy, czy też nie. A przecież można się o tym dowiedzieć jedynie z powodu głupoty kogoś w nią zaangażowanego, mądry człowiek bowiem nie pokaże tego po sobie.

Moim celem jest służenie filozofii, a moje kwalifikacje są takie: jestem wystarczająco głupi, by jej nie rozumieć. Nawet głupszy -wystarczająco głupi, by to ujawnić. Mimo to moje zadanie może jedynie wspomóc filozofię, bo filozofia nie poniesie żadnej szkody, gdy pojmie ją największy głupek. Właśnie wtedy odniesie swe największe zwycięstwo i dowiedzie swej racji, mogąc wszystkich zamienić w filozofów.

Czy to nie dobry cel? Czy nie różni się od celu tych, którzy przedtem chcieli wydawać pisma filozoficzne, chociaż wjednymjest zgodny z ich celem: w służbie filozofii? Są jednak różne służby. Jeden służy swą mądrością, inny głupotą. W związku z mym celem poważnie wypróbowałem siebie i dzięki testowi na samym sobie poczułem, że posiadam konieczne cechy. Pozwalam sobie to powiedzieć, nie naruszając ani mej skromności, ani przyzwoitości. Oto cechy, których potrzebuję: głupota i rezygnacja. Nie znajdziecie nikogo, kto by był tak uprzejmy, by to pierwsze uznać za warte dyskusji. Co się zaś tyczy drugiej cechy, to przyznając się do pierwszej, wyprowadzam przecież dowód, że znajduję się w posiadaniu tej drugiej. Nigdy bym się nią nie chwalił (jako cnotą), według wszelkiego prawdopodobieństwa bowiem dobrze się opłaci. Także wierny kochanek może powziąć zamiar sprawdzenia ukochanej, nie dlatego by coś na tym miała stracić, lecz aby ukazała się jego zakochanym oczom w swojej wyniosłej postaci. Kocham filozofię. Kocham filozofię od czasów mej wczesnej młodości. Nie muszę chyba zapewniać, iż czuję dla niej zbyt wiele czci, by pozwolić sobie najej sprawdzenie w ten sam sposób, jak to uczynił kochanek ze swą ukochaną. Uczynił to z własnej woli; to błąd, choć należy go

319

Page 323: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wybaczyć zakochanemu. Ja to czynię, prowadzony koniecznością. Wynik może się j ednak okazać ten sam - że filozofia ukaże się m e m u zakochanemu spojrzeniu jeszcze piękniejsza i wspanialsza niż kiedykolwiek. Czyżby jednak potrzebowała aż tyle rezygnacji, by ukazać słabość temu, kto jej oczekuje?

Kto nie pragnąłby (z braku czegoś wyższego) z radością stać się niezręcznym pytaniem, które wywołuje piękniejszy niż kiedykolwiek rumieniec na twarzy dziewczyny; prawie dziecinną prostotą, która uczyniła uśmiech na twarzy uczonego jeszcze poważniejszym niż zazwyczaj; głupotą, która dała początek żartowi; nieporozumieniem, które pozwoliło nauce lepiej wyjaśnić rzecz niż przedtem? Nie będę sprawdzał filozofii, naśladując naszego kochanka, zawsze ją bowiem kochałem. Moja miłość nie jest tak szczęśliwa, bym mógł ryzykować zuchwałe eksperymenty. Jeżeli ją sprawdzam, to jedynie za pomocą modlitw i błagań. Nie należę do mocarzy, którzy żyją za pan brat z filozofią i pozostają z nią na równej stopie. Jes tem jak biedny niewolnik w książęcym pałacu, który codziennie widzi królewski majestat, chociaż dzieli mnie od niego wciągająca przepaść. A przecież jak niewolnik w Palnatoke127 mam tylko j e d n o życzenie: zobaczyć to wszystko w całej okazałości. Czy nie powinno tak być? Filozofia nie odchodzi w ciemność, jak król Harald Blaatand, nie popełnia błędu, nie wkłada śmiertelnego giezła zamiast szaty koronacyjnej128 .

127 Chodzi o sztukę A. Oehlenschlagera Palnatoke (1809); jej głównymi postaciami są skorumpowany król Duńczyków Harald Blaatand (Harald Sinozęby), który panował w latach 950-985 , ijarl Palnatoke, popierający syna Hara lda w walce z ojcem. W akcie IV Harald zleca swemu niewolnikowi Skofte, by zamordował Palnatoke. Skofte stawia tylko j e d e n warunek: chce wpierw zobaczyć króla odzianego w szaty koronacyjne. Por. dziesięciotomowe Oehlenschlagers Tragódier, Kopenhaga 1842, t. II, s. 271-273 (ASKB 1601-1605).

128 W tej samej sztuce, Palnatoke, król Harald, chcąc spełnić prośbę Skofte, idzie w ciemności do swej komnaty. Nie zapalając światła, szuka szaty koronacyjnej, lecz gdy ukazuje się wreszcie Skofte, ma na sobie giezło, koszulę śmiertelną.

320

Page 324: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Czy nie powinno tak być? Czy filozofia bywa kiedykolwiek piękniejsza niż wtedy, gdy można ją pojąć - nawet nierozgarniętym umysłem? Lecz gdy nikt nie chce się do niego przyznać, nie chce tego ujawnić także filozofia.

Czy mój cel nie jest piękny? Czy nie różni się od celu innych, którzy przedtem chcieli wydawać takie pisma?

§ 3. Moje oczekiwanie

Skoro czytelnik poznał mój cel, poznał także moje oczekiwanie, oczekuję bowiem, iż osiągnę swój cel. Oczekuję szczęśliwego rezultatu, choć szczęśliwy rezultat zależy w tym wypadku od dwu rzeczy: od tego, czy moje przedsięwzięcie powiedzie się w zewnętrznym i komercyjnym sensie, oraz czy powiedzie się w wewnętrznym i naukowym znaczeniu.

W znaczeniu zewnętrznym moje oczekiwanie dotyczy prenumeratorów i współpracowników. Doświadczenie wykazało, że czasopismo filozoficzne nie może spodziewać się zgromadzenia znacznych zastępów. Oczywiste, że pomimo tego doświadczenia życzę mojemu czasopismu szczęścia - życzenie jest przecież sztuką wyzwoloną129. Być może wymaga wyjaśnienia fakt, że pomimo doświadczenia oczekuję szczęśliwego rezultatu. Oto ono: moje czasopismo różni się od poprzednich, ośmielam się zatem oczekiwać innego losu, różnica uprawdopodobnia bowiem pomyślny los.

Ten, kto powiada, że ludzie chętnie ze sobą współpracują, nie mówi ani nic nowego, ani nic nieprawdziwego. Ludzie chętnie wspomagają każde korzystne przedsięwzięcie, a przede wszystkim pomagają potrzebującym. Pragną jednak, by ich dobroczynna działalność i okazane przez nich usługi były jasne i wyraźne, a nie

129 Prawdopodobnie jest to aluzja do antycznych siedmiu sztuk wyzwolonych (septem artes liberales - tńvium: gramatyka, retoryka, dialektyka oraz quadrivium: geometria, arytmetyka, astronomia i muzyka), nie-związanych z działalnością nastawioną na bezpośrednią korzyść lub zysk.

321

Page 325: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

dwuznaczne i dyskusyjne. Bycie prenumeratorem mego pisma nie wiąże się z żadną wieloznacznością. Jeżeli potrafię zrobić, co uczynili inni, wydając czasopismo, można sobie wyobrazić, że skoro znam swój cel i umiem pouczyć lub przezwyciężyć, prenumerator otrzyma ode mnie coś bardziej drogocennego niż to, co ja od niego dostanę. Zatem prenumerator, który sądził, że uczynił dla mnie coś dobrego, w dziwny sposób stał się moim dłużnikiem. Tak, będąc prenumeratorem, jest daleki od możliwości stania się wyniesionym na piedestał dobroczyńcą. Przeciwnie, jak się wydaje, uczyni godne rozważenia wyznanie. Sytuacja popchnie go w stronę wątpliwości, a człowiek mający wątpliwości nie działa chętnie. Kiedy mój projekt prenumeraty dojdzie do rąk czytelników, być możejednostka powie sobie: „Zobaczmy, czego pragnie autor - czy chce zostać pouczony. Coś w tym jest i gdyby zasięg własnych interesów mi nie przeszkadzał, chętnie bym go pouczył. - Czego chce autor - czy chce zostać przezwyciężony (to rozumiem) - gdyby mój urząd nie zabierał mi tyle czasu, byłbym go z chęcią pognębił - ja, który od wielu lat czuję się prawdziwym, godnym i tryumfującym członkiem tryumfującego zgromadzenia130. Lecz, skoro obecnie nie mogę zrobić żadnej z tych rzeczy, zrobię dla niego co innego - zaprenumeruję".

Tutaj żadna wieloznaczność nie jest możliwa. Mój prenumerator stanie się prawdziwym dobroczyńcą - w każdym znaczeniu. Nie mogę mu niczego zaproponować poza pokwitowaniem i serdecznym podziękowaniem. Prenumerator nie powinien się lękać, iż w jakiś chytry sposób oddalę jego roszczenie do miana mego dobroczyńcy. Jest i pozostanie nim na wszelkie sposoby. Jes-

130 Aluzja do teologicznego pojęcia Ecclesia triumphans (Kościół tryumfujący), dotyczącego czasu po ostatecznym zwycięstwie Chrystusa. Obecny Kościół nazywany bywa mianem Ecclesia militans, dla podkreślenia jego sprzeciwu wobec warunków istniejących na ziemi. WInd0velse i Christendom (1850) Kierkegaard mówi o istniejącym Kościele ziemskim jako tryumfującym, pragnącym władzy na tym świecie i błędnie sądzącym, iż spełnianie kościelnych rytuałów czyni z człowieka chrześcijanina.

322

Page 326: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tern jego dłużnikiem, gdyż on opłaci prenumeratę, przeczyta pismo i pomyśli dobrze o mnie, a będę jeszcze większym, gdy naprawdę pomoże mi dzięki pouczeniu. Każdy człowiek czujący, który istotnie pragnie czynić dobrze, nie może uczynić nic lepszego niż zaprenumerowanie mojego czasopisma. Gdy mówię: każdy człowiek czujący, określam w ten sposób nieprzeliczone tłumy, i - popatrzcie - dlatego spodziewam się wielu prenumeratorów. Czyż nie zdobędę się na to? Nie ośmielę się oczekiwać takiego zainteresowania?

Jean Paul131 powiedział gdzieś: „Ludzie zawsze chętnie pomogą komuś nieść krzyż, gdy się dowiedzą, że jest to krzyż, do którego zostanie przybity".

Co się tyczy współpracowników, nie ośmielam się, jak wyżej zaznaczyłem, oczekiwać żadnego wsparcia. Jednak ten brak nadziei pozwala - z drugiej strony - rzucić światło na szczęśliwsze aspekty mojej propozycji. Gdybym miał wielu współpracowników, okoliczność ta dowodziłaby, że tylu innych spotkało to samo, co mnie: nie rozumieją filozofii. Lecz w tym samym stopniu, w jakim się to ujawniło, okazało się poważne ze względu na moje zasadnicze naukowe oczekiwanie, by zostać przezwyciężonym. Jeżeli mało kto rzecz zrozumie, stanie się to niebezpiecznym argumentem wobec każdej filozofii, szczególnie takiej, która chce być zrozumiana przez wszystkich132. Jeżeli zaś nie będę miał żadnego, ani jednego współpracownika, to moje naukowe oczekiwanie zwycięży w tak uprawdopodobnionym stopniu, iż stanie się prawie pewnością.

131 Jean Paul (właśc. Johann Paul Friedrich Richter, 1763-1825), pisarz niemiecki. Kierkegaard posiadał w swej bibliotece jego pisma zebrane, patrz: Jean PauUs sammtliche Werke, Berlin 1826-1828 (ASKB 1777-1799). Podanego cytatu nie udało się zlokalizować ani duńskim, ani amerykańskim, ani niemieckim, ani francuskim komentatorom. Por. także Ewangelię wgśw. Mateusza, 10,38; 16, 24.

132 W pracy Om Philosophiens betydning for den nuvcerende Tid (O znaczeniu filozofii dla naszego czasu), Kopenhaga 1833, J. L. Heiberg prosi czytelników, by wysłuchali odczytów, które „każdemu wykształconemu człowiekowi dadzą klarowny zarys filozofii" (s. 53).

323

Page 327: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Moje naukowe oczekiwanie polega na tym, że pragnę zostać przezwyciężony; zwyciężyć dzięki stracie, lub - by wyrazić rzecz w sposób, który oddaje moje uczucia - pozwolić dobrym ludziom, by nauczyli mnie filozofii. Zapewne ktoś powie: „Zbyt mało znaczysz. Szkoda wysiłku filozofii, by ciebie przezwyciężyć".

O, odejdź, wstrętna myśli! Czy ośmielę się uwierzyć, że w naszej filozoficznej współczesności istnieje ktoś, kto mógłby rezo-nować tak niefilozoficznie? Filozofia pragnie przecież stać się popularna, chce być zrozumiana przez wszystkich. Ja zaś znaczę tak mało, jak tego pragnę. Nie szukam miejsca w procesjach idących z biegiem czasu i noszących konkretną nazwę. Jednak dzięki rubryce „wszyscy" wślizgnę się do środka. Kategoria „wszyscy" nie dotyka żadnej błahej różnicy: wszystkich przyciąga do siebie. Filozofia nie jest przecież ziemską władzą ani zakochanym w sobie tyranem, który pragnie wojny, lecz kochającym ludzkość geniuszem, który chce wszystkich doprowadzić do uznania prawdy. Nie protestuję (wystrzegam się tego); szukam pouczenia. Im mniej znaczę, tym większy tryumf filozofii. Ten cel nie uświęci żadnego środka; bierzcie mnie po dobroci lub siłą, tak jak wam będzie wygodnie. Wszystko zniosę, wszystko przecierpię, wszystko zrobię, byle tylko udało mi się zostać wtajemniczonym, byle tylko pozwolono mi nigdy nie twierdzić tego, czego nie rozumiem, i nie żądano ode mnie, bym objaśnił innym to, czego sam nie widzę.

Ktoś powie, być może: „Żąda się od ciebie tylko tyle: milcz i słuchaj!" O Boże! Czas ucieka. To przecież niesprawiedliwe ze strony filozofii, która tak dobrze zna życie - obrażać tych, co milczą i oczekują czegoś po tamtej stronie życia, wyjaśnieniem, iż zostali oszukani. To niesprawiedliwe, że filozofia robi miny, aby mnie oszukać w ten sam, a właściwie - w jeszcze gorszy sposób. Ten bowiem nie straci nadziei, kto raz na zawsze zaniecha teraźniejszości, lecz mnie się oszukuje, wciąż przesuwając terminy.

Zachowajcie współczucie! Co przyjdzie mi z tego, że za dziesięć lat dowiem się, co powinienem był uczynić dziesięć lat wcześniej?

324

Page 328: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Będę całkowicie skonsternowany. Życie jest krótkie, nikt jednak nie sprawi, by sztuka zdała mi się zbyt długa; w każdym razie by była dłuższa niż życie133. Jeżeli zrozumienie Hegla ma zająć całe życie, to jego filozofia zawiera najgłębszą sprzeczność.

Lecz tego nie muszę się przecież obawiać. Gdy rozważam czas, jego moc i to, że nie mam żadnego współpracownika, to z pewnością nie na próżno szukam pouczenia. Aby wzmocnić się w tym rozumowaniu, chcę w kilku słowach omówić filozoficzne kompetencje naszego czasu.

Filozofia heglowska kwitnie u nas już od wielu lat. Jeżeli teraz filozofia, która już wszystko wyjaśniła, uczyni jeden krok naprzód i wyjaśni samą siebie - cóż to będzie za wspaniały widok! Być może nie udało mi się wyrazić tego zupełnie jasno. Będę do tego dążył i sądzę, że mniej więcej jestem to w stanie uczynić. Mój brak rozsądku nie jest bowiem identyczny z mglistym przeczuciem. Jedno wiem z wystarczającą pewnością, mianowicie to, czego nie wiem134. Wyjaśnienie jest jedyną rzeczą, której pragnę od mych współczesnych. Nie zaprzeczam więc, że Hegel wyjaśnił już wszystko; pozostawiam to tym wielkim duchom, które objaśniają także rzeczy nieistniejące. Trzymam się ziemi, twierdząc: nie pojmuję Heglowskich wyjaśnień.

Bynajmniej nie przeprowadzam tutaj żadnego innego wnioskowania niż takie: nie rozumiem go. Wyciąganie innych wniosków pozostawiam tym mocarzom, którzy w swej osobowości znajdą odpowiednią do tego legitymację. Ja zaś trzymam się ziemi,

133 Aluzja do łacińskiej sentencji „vita breuis, ars longa" („życie jest krótkie, sztuka trwa długo"), znanej z De brevitate vitae (O krótkości życia, I, 1) Seneki. J. L. Heiberg kończy tym zdaniem, skierowanym do publiczności, swój wodewil Apńlsnarrene (Żart primaaprilisowy, 1826). Por.

J. L. Heibergs Samlede Skńfter. Skuespil, Kopenhaga 1833-1841, t. IV, s. 121 (ASKB 1553-1559).

134 Por. słynną wypowiedź Sokratesa, bohatera Obrony Sokratesa Platona: „...mi się nie roi, iż wiem to, czego nie wiem" (cyt. za: Z. Kubiak Literatura Greków i Rzymian, Warszawa 1999, s. 235). Kierkegaard posiadał Platonis opera ąuae exstant, t. I-XI, Lipsk 1819-1832 (ASKB 1144-1154).

325

Page 329: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

nastrajam na inny ton - proszę, proszę o jakieś wyjaśnienie. Dodajmy: wyjaśnienie, które potrafię pojąć. Bo niewiele pomoże mi wyjaśnienie, które wyjaśnia wszystko u Hegla, ale tak, że nic z tego nie rozumiem. Dajcie mi wyjaśnienie, wezmę je a tout pńx [fr. za każdą cenę]. Rzućcie mi je ze wzruszeniem ramion - i za to podziękuję. Mamy w ojczyźnie tak wielu filozofów, którzy gorliwie i z powodzeniem zajęli się tą filozofią - tu ma źródło moje radosne oczekiwanie na wspomniane pouczenie.

Gdyby mimo to zaistniała jakaś trudność, pocieszam się, że także w moim kraju istnieją filozofowie, którzy przekroczyli Hegla135. Gdyby choć potrafili objaśnić, dokąd doszli, używając cichego sygnału telegraficznego136, otrzymają w zamian moje niewzruszone zaufanie. Jeżeli muszę już o coś prosić, poproszę, by ów sygnał miał postać kategorycznej definicji, by mógł - o ile to możliwe - zostać przeze mnie zrozumiany. Zwykłe wyjaśnienie: przekroczyłem Hegla, jest zbyt zwykłe, bym mógł związać z nim jakąś myśl, bardziej zaś precyzyjna definicja, zawierająca nazwisko rodowe i imię nadane na chrzcie, stwarza tak przeraźliwą sprzeczność z ową zwykłością, że aż mnie to oszałamia.

W tym momencie od razu przyznaję, że istnieje wiele niewyjaśnionych fenomenów. Czytałem dzieła filozoficzne, w których każda myśl, każde wyrażenie (prawie) było z Hegla137! Pomyślałem po ich lekturze: gdzie jest właściwie autor? To Hegel, powiedziałem sobie, jest autorem, a ten, kto napisał dzieło, jest jego

135 Duński filozof F. C. Sibbern podkreślił w omówieniu Heibergowskiego „Perseusza" (Kopenhaga 1837, nr 1), że Heiberg „potrafi zarówno poruszać się względnie swobodnie wśród heglowskich pojęć, jak i przekroczyć Hegla" (Maanedsskńfł for Litteratur, t. XIX, Kopenhaga 1839, s. 283-360). Inny heglista, H. L. Martensen, uznał m.in., iż religia i poezja cechują się wolnością, którą można pojąć jedynie za pomocą wiary, a nie racjonalnych pojęć filozofii (Maanedsskrift for Litteratur, t. XVI, s. 515-528).

136 W „Przedmowie IV" „telegrafistą" został nazwanyJ. L. Heiberg. 137 Aluzja do recenzji H. L. Martensena zamieszczonej w „Faedrelandet",

Kopenhaga 1841, omawiającej Nye Digte (Nowe wiersze) Heiberga.

326

Page 330: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

sekretarzem, choć jako taki jest solidny i precyzyjny. To mogłem zrozumieć. A jednak! Przecież tak nie było: autorem był człowiek, który wykroczył poza Hegla! Tu zatrzymuje się mój rozum. Autor powiada: przekroczyłem Hegla. Gdyby jego artykuł mógł mówić, zapewne powiedziałby: co za bzdura! Hegel potrafił tak zredagować nową filozofię, że wydaje się, iż wszystko zakończył, to „wszystko" zaś, co go poprzedzało, zmierzało ku niemu.

Ktoś inny poprowadzi teraz podobny wykład, w każdym punkcie przesycony ową ostateczną myślą, który jedynie o włos różni się od Heglowskiego; w ten sposób doda się końcowy paragraf, w którym zostanie udowodnione, że przekroczyło się Hegla. Ponownie zatrzymuje się mój rozum. A przecież czym jest to wszystko, czego oczekuję? Bagatelką. Wystarczą dwa słowa, malutka kategoryczna definicja dotycząca związku z Heglem.

Oto moje naukowe oczekiwanie: pomimo własnej głupoty powinno mi się udać zrozumieć mądrość filozofii. Jeżeli tak się stanie, nikt nie będzie miał powodów do skarg. Na pewno nie ja. Będę uważał siebie za najszczęśliwszego człowieka na ziemi, im bardziej bowiem jest się oddalonym od odwagi nadziei, tym bardziej jest się wdzięcznym. Nigdy nie zapomnę moich dobroczyńców, Wielmożnych Panów Prenumeratorów i tych wszystkich szlachetnych ludzi, dzięki którym osiągnąłem szczęśliwe postępy w filozofii.

Także filozofia nie ma powodów do skarg; będzie zadowolona, iż stała się zrozumiała dla coraz większej liczby ludzi.

A przecież może także stać się coś innego: mogę zostać uznany za tak głupiego, że nawet filozofia nie zechce się ze mną zadawać. „W takim razie wszystko stracone, pismo musi upaść". W żadnym wypadku! Bez względu na to, jak bardzo jestem głupi, wiem przecież, że to niemożliwe, by filozofia mogła odpowiedzieć tak niefilozoficznie. Powiedzieć, że jestem tak głupi, że nie można się ze mną zadawać, oznacza określić mnie zbyt niezdecydowanie, by to mogło zadowolić filozofię. Jeżeli filozofia nie potrafi mnie lepiej zdefiniować, to chyba nie bez racji sądzę, iż jej pozycja jest równie nieznośna jak moja, staniemy się zatem partnerami, pomimo tak

327

Page 331: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

znacznych między nami różnic. Jes tem tak głupi, że nie potrafię zrozumieć filozofii, przeciwieństwem tego jest fakt, że filozofia jes t tak mądra, iż nie potrafi pojąć mojej głupoty. Te sprzeczne sprawy spotkają się na wyższym poziomie dzięki mediacji, czyli we wspólnej głupocie. Dziwne, jak dobrze mi się udało! Bo czy tak nie jest? Czy filozofia nie uczy, że gdy skończoność oddziela się od nieskończoności, obie rzeczy stają się skończone138? Czy nie powtarza raz za razem: veńtas est indexsui etfalsi [łac. prawda stanowi kryterium dla siebie oraz fałszu]139?

Gdy filozofia coś wyklucza, ogranicza samą siebie. By temu zapobiec, musi okazać gotowość nieco lepszego wyjaśnienia mojej głupoty oraz tego, z czego ona się składa. Fakt, że dotąd nie zrozumiałem filozofii, nie powinien być przeszkodą w osiągnięciu wyjaśnienia, przeciwnie - przeszkodą byłoby, gdybym ją zrozumiał. Moja głupota ma wyjaśnić, czy zabrakło mi zdolności, czy też jest to wyrazem nieumiejętności. W innym wypadku moja głupota byłaby określeniem nieskończenie powolnego zbliżania się do filozofii. Gdy przyjmiemy takie przypuszczenie, pozostanie t rudność nie do usunięcia: poprzez negatywną definicję mojej granicy zostanę określony jako kontynuacja „tego, co inne"1 4 0 .

138 Jes t to u lubiona sentencja Hegla i heglistów. Por. Encyclopddie der philosophischen Wissenschaften im Grundrisse Hegla (cz. II, § 246, dodatek): ,JDas wahrhaft Unendliche ist die Einheit seiner selbst und des Endlichen; und das ist nun die Kategorie der Philosophie" (w: HegeUs Werke, Berlin 1842 [I wyd. 1817], t. VII, s. 20; ASKB 562). Również Heiberg we wspomnianym dziele Om Philosophiens Betydningfor den nuvcerende Tid powiada: „Poprzez uczynienie tego, co nieskończone, przeciwieństwem tego, co skończone, sprowadza sieje do tej samej kategorii, d o tego, co skończone" (s. 25).

139 Wyrażenie pochodzi z II części Etyki Barucha Spinozy (1632-1677). Kierkegaard posiadał j ego Benedicti de Spinoza opera philosophica omnia, Stuttgart 1830 (ASKB 788).

140 Pojęcie „tego, co inne" (tutaj na oznaczenie filozofii) zapożyczył autor Przedmów od Hegla, by ironicznie wykorzystać j e do własnych celów. Monistyczny system Hegla miał ambicję wyjaśnienia wewnętrznych sprzeczności istniejących w formach dualistycznych (ciało - dusza, człowiek - Bóg, państwo - obywatel itd.). W każdej z tych form znajduje

328

Page 332: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Stanę się zatem nieskończenie, nieskończenie, nieskończenie małą cząstką filozofa, a przecież zostanę nim, mimo wszystko. Należę do chaotycznej masy, w której prace organizacyjne prowadzą „ludzie wykształceni, jako wskaźniki inteligencji i ducha"141. To dzięki nim dostanę się na obszar filozofii. Co łatwo powiedzieć, ale niełatwo zrozumieć. Należy mi przynajmniej pomóc malutką radą, w jaki sposób ten, kto jest zbyt głupi, by zrozumieć filozofię, powinien odnieść się do człowieka wykształconego, dzięki któremu uczestniczy w powszechnym pojmowaniu filozofii. Czy mam go zrozumieć, czy też nie zrozumieć? Czy on sam, dzięki zrozumieniu człowieka wykształconego, rozumie to, co człowiek wykształcony: czy pojmuje filozofię? Czy też rozumie coś innego, a wówczas nie mamy racji mówiąc, iż dzięki człowiekowi wykształconemu otrzymamy dostęp do powszechnego rozumienia. A może jest jakiś inny powód, sprawiający, że filozofia nie chce się ze mną zadawać? Może definicja mojej głupoty brzmi tak samo jak definicja filozofii, czyli ten, kto nie potrafi zrozumieć filozofii, nie umie także przyjąć wyjaśnienia, czemu jej nie potrafi zrozumieć? Jeżeli tak, to muszę zapytać, jaki wpływ ma moje nierozgarnięcie na moją ludzką egzystencję jako taką. Czy pod jego wpływem przestałem być człowiekiem? Czy też, niezależnie od niego, wciąż posiadam to, co naprawdę należy do istoty człowieka, który dzięki owemu „temu" naprawdę chce być człowiekiem? Muszę także zapytać, czy pomimo mojej głupoty, mogę, jak inni, zostać zbawiony142? Jeżeli tak, spytajmy: czego powinienem oczekiwać? Czy stanie się to dzięki filozofii?

się „to, co inne", wobec czego należy zdefiniować element pozostały. Hegel próbuje udowodnić, że w każdym wypadku oba pojęcia są ze sobą związane.

141 Jest to prawdopodobnie aluzja do wspomnianej już książki Heiberga Om Philosophiens Betydning..., gdzie autor dzieli ludzkość na „masy" i geniuszy, którzy są „prawdziwymi reprezentantami ludzkości" na ziemi. Masy zaś dzielą się na „wykształcone" i „niewykształcone" (s. 14).

142 W wierszu Heiberga En Sjcel e/ter D0den (zamieszczonym w Nye Digte) dusza poczciwego mieszczucha, który nie rozumie filozofii, zostaje za karę zesłana do piekła.

329

Page 333: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Czy posiada ona tę dziwną cechę, iż zbawia wszystkich - zarówno tych, którzy ją pojmują, jak i tych, którzy jej nie rozumieją? A może, skoro jestem głupi, winienem temu zaprzeczyć? Nie wydaje się sprawiedliwe, by właśnie głupota skazywała na potępienie. Jak mogę żywić nadzieję, że zostanę zbawiony? Jeżeli powołuję się tutaj na „to, co inne", pozostaje pytanie, czy „to" zbawi mnie w moim wypadku - czyli: w mojej głupocie? Czy też chodzi tutaj o przypadkową przypadłość, która nie należy do istoty ludzkiej natury?

Jeżeli zgodzimy się z tym, zapytajmy, czy mogę być zbawiony jak inni ludzie, czy też jedynie tak, jak głupi ludzie zostaną zbawieni. Jeżeli zgodzimy się z tym, spytajmy, jak mogę zostać zbawiony w zgodzie z moim przypadkiem, skoro wówczas muszę zaprzeczyć temu, co jest dla mnie istotne, a taki sprzeciw jest potępieniem. Jeżeli ktoś odpowie, że głupota jest moją istotą - wówczas przestanę być człowiekiem, co przecież zostało wyżej odrzucone.

Jeżeli zaś zostanę zbawiony dzięki temu, co dla mnie istotne, i gdy to okaże się równie istotne dla ludzkiej natury, to ta sama rzecz, która mnie zbawi, będzie musiała zbawić wszystkich ludzi, więcej: właśnie ich zbawi, bo jedynie ten zostanie zbawiony, kogo istota zostanie zbawiona. Być może nie znaczy to nic ponad to, co uznano już dawno, gdy filozofia umiała się dobrze wypowiedzieć: inter accidentia sola, non autem inłerformas substantiales indwiduorum eiusdem speciei et minus repeńtur [łac. różnice stopnia istnieją jedynie między akcydensami, nie między substancjalnymi formami jednostek tego samego gatunku]143.

Jeżeli filozofia zostanie zbawiona dzięki swemu filozofowaniu, będziemy mieli do czynienia z przypadkowym zbawieniem. Istnieje bowiem coś wyższego od filozofii. Jest ono „wyższe", ponieważ unosi mnie i podobnych do mnie partaczy. Ajeżeli tak, to spytajmy, czy nadal należy określać filozofię jako to, co absolutne? A przecież, jeżeli niejest tym, co absolutne, to powinna zakreślić swoje granice. Gdybym miał zostać poetą, esteta z pewnością pouczyłby mnie,

143 Wyrażenie przejęte od Arystotelesa, który oddzielał „substancje" rzeczy od ich „przypadłości", akcydensów.

330

Page 334: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

jakie umiejętności są do tego konieczne. Pojąłbym wówczas, że nie jestem poetą, i pogodziłbym się z losem. Gdyjednak poezja pragnie przedstawić się jako absolut, nie ośmieli się mnie wykluczyć, to bowiem, co absolutne, jest wspólne wszystkim.

Nie sądzę więc, by koniecznie należało zamknąć moje czasopismo. Jestem jednak tak bardzo ociężały, tutaj zaś trzeba się nauczyć tak wiele! Pismo może równie dobrze przetrwać, nawet jeżeli moje oczekiwanie nie zostanie spełnione zgodnie z życzeniem. A przecież może zajść i coś innego: mogę zostać uznany za zupełnie niezdatnego, by inni zadawali się ze mną, „nie tyle przecież z powodu mojej głupoty, ile ze względu na nierozgarnięty sprzeciw. W takim razie wszystko przepadło. Prenumeratorzy odejdą, a ja zostanę uzany za niegodnego wsparcia. Pismo zostanie zamknięte".

To jest naprawdę ciężkie do zniesienia, szczególnie gdy rozważam niesławę, która przypadnie mi w udziale. Jednocześnie, o ile się nie mylę, istnieje prawdopodobieństwo, iż prenumeratorzy okażą mi nieco więcej cierpliwości - a filozofia lepiej rzecz wyjaśni. Filozofia trzyma przecież w swych rękach prawdę, a prawda jest i pozostanie najmocniejsza. Jak więc możliwe, by nierozgarnięty protest mógł stanąć naprzeciw niej? Wynik jest z góry przesądzony, chyba że sprzeciwiający się posiada prawie demoniczną siłę (lecz nie jest tak w moim przypadku) lub że jest na tyle mądry, by ukryć swój sprzeciw, na tyle mądry, by nie wystawiać się na unicestwiające razy prawdy. Jestem od tego bardzo daleki, przeciwnie - pragnę własnego unicestwienia, wiem bowiem, że stanowi ono warunek, „bym mógł zbudzić się do szlachetniejszej egzystencji"144. Gdyby mimo to zechciano obarczyć mój nierozgarnięty sprzeciw winą za to, że nie

144 W rękopisie Kierkegaard dodał: „por. Perseusz. Wstęp" (Pap. V B 96, 20), mając zapewne na myśli następujące zdanie z Heibergowskiego „Perseusza" nr 1: „Owszem, Perseusz oznacza po duńsku Niszczącego, ale jego zniszczenia nie były absolutnie negatywnymi dziełami czasu i śmierci - były heroiczne, miało z nich wypłynąć nowe i szlachetniejsze położenie" (s. 14). Zrodzony z Zeusa i Danae Perseusz, heros z Argolidy, był zabójcą swego dziadka Akrisjosa, a giganta Atlasa zamienił w górę.

331

Page 335: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

można się ze mną zadawać, to filozofia powinna przemówić takim głosem, jaki przysługuje dyscyplinie naukowej, i nie pleść bzdur, jakich spodziewamy się po filistrze. Powinna lepiej określić rodzaj mego nierozgarniętego sprzeciwu, który uniemożliwia komunikację. Muszę teraz zapytać: czy ów sprzeciw jest identyczny z głupotą? Czy głupota ma źródło w sprzeciwie, czy sprzeciw w głupocie? Jeżeli są identyczne, to cała rzecz powróci do punktu, który właśnie opuściliśmy. Jeżeli różnią się, to należy zapytać: w jaki sposób? W jakiej relacji? Czy ta odmienność wzrasta zgodnie z prawem dotyczącym rozwoju, tak iż sprzeciw zanika w tym samym stopniu, w jakim znika głupota? A może są odwrotnie proporcjonalne do siebie: gdy głupota zamieni się w mądrość, sprzeciw spotęguje się aż do najwyższej postaci? Należy dalej zapytać, w jaki sposób obie rzeczy odnoszą się do siebie w tym punkcie: czy sprzeciw potrafi się zabezpieczyć, czy też będzie zmuszony ugiąć się przed koniecznością mądrości? Spytajmy, czy - w pierwszym wypadku - potrafię, mimo własnego sprzeciwu, osiągnąć mądrość i czy - w drugim wypadku - pomimo mądrości nadal będę się mógł sprzeciwiać?

Sprawa musi być - w pierwszym wypadku - łatwa dla filozofii, prowadzącej mnie ku mądrości, zakładamy bowiem, że mądrość skrywa w sobie konieczność, która jest silniejsza od wypełnionej sprzeciwem woli. W drugim wypadku: istnieje przecież siła wyższa od poznania, wyższa od konieczności poznania. W takim razie spytajmy, czym jest ta siła i jak się ma do poznania? Zapytajmy, czy owa siła nie może stać się przedmiotem naukowego badania i jak się nazywa nauka, która ją bada, a także jak się odnosi do nauki o poznaniu? Czy będąc nauką, nie jest przedmiotem poznania? Jak się odnosi poznanie do siły, która okazała się silniejsza od poznania? Czy musi sama pomóc, aby poznanie mogło ją pojąć? Może poznanie potrzebuje jej asysty jedynie w tym wypadku, a może zawsze tak musi być? Czy nie ma tu żadnego wyjątku, a jeżeli tak - to jaki? Czy poznanie tego nie jest ważne, nim zacznie się poznawać coś innego? Co to jest za wyjątek i co z niego wynika, gdy mamy na względzie charakter poznania?

332

Page 336: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Czym jest poznanie, któremu sprzeciw nie może się sprzeciwić? Czy każde poznanie jest poznaniem koniecznym, czy też każde poznanie jest zarówno wolne, jak i konieczne w tym samym stopniu? Jeżeli tak jest, to wspomniana siła może mnie usunąć z uczestnictwa w pewnym rodzaju poznania. Czy ten rodzaj poznania (poza którego obszar potrafi mnie usunąć) jest z tego właśnie powodu czymś wyższym? A może pozostały rodzaj poznania jest wyższy od niego - z przeciwnego powodu? Jeżeli tak, to czy filozofia jest tym, co najwyższe, czy też jest jedynie - nawet na swych wyżynach - wiedzą o tym, co najwyższe, zgodnie z pozostałym rodzajem poznania?

Nie sądzę, by zamknięcie pisma było konieczne. Tyle pozostało do poznania, chociaż, co gorsze, bynajmniej nie jestem lotny! Pismo może się utrzymać, choćby dlatego że moje oczekiwania nie zostały całkowicie spełnione wedle życzeń.

Pragnę sobie wyobrazić jeszcze inną sytuację: oto filozofia z własnej woli zechce do mnie przemówić. Nie wiem, czy mam ją sobie wyobrazić jako mężczyznę, czy jako kobietę. Sądzę zatem, że najlepiej będzie ująć ją jako niewidzialny głos, który mówi, jakby przychodził z wnętrza (a może nawet z obłoków)145, który mówi do ciebie po ludzku (choćby przemowa pochodziła od Boga), tak miękko i przyjaźnie, że słuchanie go jest czystą przyjemnością. Bo filozofia jest zawsze przyjazna, to tylko filozofowie są bose [niem. rozgniewani].

Mniej więcej tak do mnie mówi: „Mylisz się. Nie zostało ci dane mnie pojąć. Lecz właśnie dlatego nie powinieneś gniewać się na mnie, bo nieja tworzę ludzi. Niejesteś w stanie mnie pojąć i choćbyś był jedynym człowiekiem dotkniętym tą przypadłością, nie mówię tego, by cię dotknąć. Moje ciche, spokojne, błogosławione życie nie rani nikogo. Lecz nie jesteś jedyny. To, co dotyczy ciebie, dotyczy także ludzkiej gromady, do której należysz. Ja zaś istniejęjedynie dla wybranych, dla tych, którzy uprzednio, w kolebce, zostali naznaczeni. By ci ludzie należeli do mnie, konieczny jest czas, pra-

145 Por. przyp. 102 (Ewangelia wg św. Marka, 9, 7).

333

Page 337: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

cowitość, okazja, pełna zachwytu miłość, gotowa kochać beznadziejnie, szlachetność i zrzeczenie się tego wszystkiego, co inni uważają za piękne, oraz tego, co jest takie. U kogo znajdę te rzeczy, tego wynagrodzę pocałunkiem idei. Uścisk pojęcia uczynię dlań owocnym. Pokażę mu to, czego chce ludzkie oko: pokażę, jak rośnie trawa146 w wyższym świecie, pozwolę mu pojąć i zobaczyć, jak myśli coraz produktywniej wrastają w siebie, jak zbiera się i w cichym rozwoju rozrasta to, co zostało pomieszane w językowej odmienności147, jak powszechnie jest obecne, zarówno w mowie prostaków, jak i mądrali. Nie mogę pokazać się tobie; nie możesz mnie pokochać148. Nie myśl, że to z powodu mojej dumy. Nie! Taka jest moja natura. Żegnaj! Nie żądaj tego, co niemożliwe. Chwal bogów za to, że jestem. Choć bowiem nie pojmujesz mojej natury, istnieją przecież ludzie, którzy to potrafią. Ciesz się z tego, że owi szczęśliwcy będąjeszcze szczęśliwsi. Zrób tak, a nie będziesz żałował".

Tak zrozumiałem ową przemowę. Po czym odpowiedziałem, pełen czci wobec wyniosłej istoty i szukając najodpowiedniejszych słów: „Każde słowo, które wypowiedziałaś, wyniosła istoto, zrozumiałem doskonale, chociaż wcześniej z bólem pojąłem, że nie znajduję się pomiędzy szczęśliwcami. Każde słowo upomnienia jest lekarstwem dla mej duszy, likwidując wcześniejsze ograniczenie. Podczas twej przemowy moje chore i przygnębione serce znowu

146 Parafraza powiedzenia „słyszeć, jak rośnie trawa", zanotowanego w duńskim słowniku przysłów Dansk Ordbog (Kopenhaga 1802, t. II, s. 426). Pochodzenie tego powiedzenia związane jest z mitologią nordycką: jeden z bogów, Heimdal, miał tak subtelny słuch, iż „słyszał, jak rośnie trawa".

147 Por. Księga Rodzaju, 11,1-9: „Mieszkańcy całej ziemi mielijedną mowę, czyli jednakowe słowa [...] i mówili jeden do drugiego: Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę [...] A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, i rzekł: Zejdźmy tam i pomieszajmy ich języki, abyjeden nie rozumiał drugiego".

148 W oryginale strona bierna. W duńszczyźnie „nie słychać" różnicy między wypowiedzią mężczyzny i kobiety, w polszczyźnie jest inaczej. Ponieważ autor Przedmów stwierdził, iż nie wie, czy filozofia jest kobietą, czy mężczyzną, tłumacz zmuszony był wprowadzić niewielkie zmiany.

334

Page 338: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

stało się zdrowe i szczęśliwe. Gdy mówiłaś o zrozumieniu dla zakochanych, zostałem oddalony od zgiełku świata, jakbym przybył na miejsce bezludne, dokąd zawsze zapraszasz swych wyznawców. Dobrze wiem, że nie jest to miejsce dla mnie, lecz przybycie tam musi być wspaniałe. Musi być szczęściem przyczynienie się do zapewnienia spokoju tej cichej pustelni, tak aby nie nadbiegł i nie zamącił jej ciszy zgiełk i trud świata. Jakąż piękną nagrodą musi być zobaczenie wybrańców opromienionych chwałą twej wspaniałości. A po to przecież pozwoliłaś każdemu, także mnie, byśmy robili swoje. Czy nie tak?

Lecz jeżeli tak właśnie jest, to czemu mówisz o tym, co się zdarzyło w ciągu ostatnich dni? Czemu nie wyślesz jednego ze swych kochanków, który nie tylko ma rozum w głowie, lecz także gniew w nozdrzach149, by zniszczył obłudnych zalotników, którzy profanują twą czystą istotę i przepełniają nas, słabych, lękiem, zmuszając do zrozumienia ciebie? Bo nie powinnaś sądzić, że sam na to wpadłem, nie, uwiodły mnie i mowa, i przykład innych. Wtedy ustąpi zamieszanie, wybrańcy pójdą za tobą, my zaś - ci inni - przestaniemy się martwić, że zostaliśmy odsunięci. Czyż nie jest prawdą (pozwolę sobie w to uwierzyć), że różnorodność życia ma najgłębsze źródło wjedności z absolutem150 i że szansa, by owajedność ukazała się nam, nie została odebrana żadnemu człowiekowi. Dzięki tej szansie życie wskaże na coś doskonalszego tam, gdzie jedność całkowicie wypełni każdego, nie będzie zaś -jak to się dzieje na tym świecie - zależeć od różnorodności. Potrafię zobaczyć doskonałość

149 Hebrajskie wyrażenie „ruah afo", znane m.in. z Księgi Hioba, 4, 9: „...złoczyńca, od gniewu Boga on ginie, upada od gniewu jego oburzenia" (cyt. z Biblii Tysiąclecia).

150 Pojęcia „absolutu" i „tego, co bezwarunkowe" były podstawowymi terminami pokantowskiej niemieckiej filozofii idealistycznej. Friedrich Wilhelm Josef Schelling (1775-1854) określał „to, co absolutne" jako „rozum uniwersalny", gdzie sprzeczności między subiektem i obiektem, duchem i naturą, wolnością i koniecznością zostają pogodzone ze sobą jako „identyczne". U Hegla „absolut" odpowiada „idei".

335

Page 339: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

i niedoskonałość różnorodności, jedną z bólem, drugą z radością. Lecz nie pojmuję, dlaczego różnorodność ma być doskonałością życia. Sądzę (nieprawdaż, ośmielam się sądzić), że życie doskonałe czyni z każdego -jednego ze wszystkich, ze wszystkich zaś - jedno. Temu nie możesz zaprzeczyć. Choć pochodzisz od bogów, jesteś tak ludzka! Czy uwierzenie w to nie oznacza bycia człowiekiem? Nie zaprzeczysz temu, by nie unieszczęśliwić ludzkości. To dzięki temu twoi kochankowie staną się szczęśliwi - a my, «inni», nie będziemy twymi kochankami".

Gdyby tak się stało, gdyby filozofia tak do mnie przemówiła w swej wyniosłej prostocie, to najlepsze, co mógłbym uczynić, byłoby zatrzymanie się. Im szybciej, tym lepiej. Mimo wszystko kontynuowanie byłoby niemęskim szturmem na filozofię za pomocą próśb. Chociażjuż dawno zaniechałem pretensji, by zostać filozofem, dopiero teraz zaniechałem nadziei na bycie nim. A przecież, mimo iż większość ludzi została usunięta poza filozofię, wielość rozważań musi ich interesować. Moje pismo nosi tytuł „Rozważania Filozoficzne"151. Rozważaniom mogę się poświęcić, nie będąc filozofem. A może mimo to mogęje nazwać „rozważaniami filozoficznymi", skoro istnieje nieprzerwane confinium [łac. obszar graniczny] między filozofią a nauką, do której się my, owi „inni", uciekamy. W tym sensie filozofia może nam pomóc, choćby przez odsunięcie (jeżeli nie w inny sposób). Czy w naszych czasach istnieje choć prawdopodobieństwo tego, by filozofia sama zechciała się, tak lub inaczej - byłoby dobrze, gdyby lepiej - objaśnić? Nie martwmy się na zapas. Jeżeli jednak pozostanie coraz bardziej tajemnicza, a w mowie coraz bardziej nieprzystępna, osiągnie na tej drodze

151 W listopadzie i grudniu 1842 r. Kierkegaard bawił się pomysłem założenia pisma zatytułowanego „Rozważania Filozoficzne": „Karte-zjusz zawarł wielką część swego systemu w sześciu pierwszych medy-tajach. Ale przecież nie zawsze trzeba pisać «systemowo». Pragnę wydawać w zeszytach «Rozważania Filozoficzne» i ujawnić w nich spontaniczne pomysły. Może pisanie po łacinie nie było złą rzeczą?" (Pap. IV A 2).

336

Page 340: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wspaniały cel: stanie się zrozumiała dla wszystkich. Być może moje wspaniałe oczekiwanie będzie spełnione, owo pium desiderium [łac. pobożne życzenie]: stać się filozofem.

Zwracam się z ufnością do mojej współczesności: nie zwątpiłem we wszystko. Zwracam się do tych, co we wszystko wątpią. Jakże to piękna nadzieja! Czy znaleźli zupełnie pewną wiedzę o wszystkim? Nie wiem, lecz musieli znaleźć jakąś wiedzę o czymś. Zapewne, jest wiele przesady w wielu mowach, które się słyszy o Systemie. Gdyby nic w nich nie było, byłoby to zbyt wielką sprzecznością; moja słaba głowa nie byłaby w stanie tego przemyśleć. Chciałbym, by był to jakiś naprawdę duński system152, produkt całkowicie rodzimy, i żebym ja stał się jego częścią. Będę zadowolony i szczęśliwy, choćbym nie był nikim innym niż wysłannikiem duńskiego systemu.

Dopóki to nie nastąpi, będę żywił nadzieję, iż moje piękne oczekiwanie zostanie spełnione. By tak się stało, ślę ostatnią prośbę do możnych tego świata i do dobrych ludzi, dzięki pomocy których rzecz ma być powołana do życia, o okazanie mi względów i wielkoduszności. Nie pojmijcie mnie źle. Niejest zgodne z mą wolą, byście zaprzestali zwracać się do mnie surowo, karać mnie i wysyłać do kąta. Chwytajmy się każdego środka, kiedy okaże się potrzebny: jakiegoś małego pereat [łac. niechaj zginie!]; jakiejś niewielkiej prenumeraty wśród tych studentów i absolwentów, którzy poczuli się wstrząśnięci moją głupotą. - Boję się, ale pragnienie, by stać się częścią Systemu, jest tak wielkie, że wszystko zniosę. Pragnę za to, byście oddalili ode mnie każde przypadkowe zwycięstwo, zaoszczędzili mi każdego niekoniecznego poniżenia - obu tych rzeczy, bo wcale nie przysłużą się głównej sprawie. Nie straszcie mnie autorytetami, bo wcale mi nie pomoże, że inni powiedzieli lub

152 Jest to zapewne aluzja do wysiłków J. L. Heiberga i Rasmusa Nielsena, mających na celu stworzenie systemu logicznego, „obejmującego wszystko".

337

Page 341: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zrozumieli coś, czego ja nie rozumiem. Nie pragniecie tego, co dla mnie jest najlepsze. Oto pewien przykład. Jeden z moich dobroczyńców, aby pomóc mi w uzyskaniu lepszego zrozumienia, wyprodukował objaśnienie wzięte od Arystotelesa153. Udało mi się je zrozumieć; jakże jestem z tego zadowolony! Lecz cóż: tego objaśnienia wcale nie ma u Arystotelesa. Mój dobroczyńca pragnął jedynie spróbować mnie przekonać, że Arystoteles mógł coś takiego powiedzieć! Lecz teraz jest to zupełnie obojętne, bo jeżeli objaśnienie istotnie coś objaśnia, to wszystkojedno, czy zostało wzięte od Arystotelesa, czy od dziewki służebnej. Życzyłbym sobie jednak, mając na oku dobro plotek i by nie osłabić zaufania do moich doradców, aby ludzie zostawili rzecz w spokoju -jeżeli coś innego nie jest absolutnie wskazane. Lecz cóż ma sprawić, by tak uczynili? Zwycięstwo nad moją niewiedzą to przecież zbyt małe zwycięstwo! Tryumf nad moim nieoczytaniem jest po prostu obrazą tego, kto zatryumfuje nade mną! To tak, jakby nauczyciel rywalizował z uczniem!

W tym, co zostało powyżej powiedziane, pragnąłem najlepiej, jak to potrafię, polecić moje przedsięwzięcie. Nie chciałem, by ucierpiało z powodu nieumiejętności captatio beneuolentia [łac. zjednywanie sobie względów]154 z prawa i z lewa. Zrobiłem, co było w mojej mocy, by zamienić każdego czującego człowieka w mego dobroczyńcę: mego prenumeratora, mego nauczyciela, mego do-

153 Aluzja do Heibergowskiego Roku astronomicznego, gdzie autor kieruje uwagę na analizowany w Powtórzeniu spór eleatów z Herakli tem. Nie-wymieniony wprost w artykule Heiberga Arystoteles próbował pogodzić obu greckich przeciwników.

154 Określenie klasycznego chwytu retorycznego, mającego na celu zwrócenie na siebie uwagi czytelników bądź słuchaczy i rozpoczynającego przemowę lub pismo.

338

Page 342: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

radcę. Nic więcej nie m a m do dodania, poza nadzieją, iż uczyniłem to, co konieczne. Nie ośmielam się zająć miejsca w piśmie wynurzeniami mego serca; idę niespiesznym krokiem po drodze myśli -

Zmarły dla wiełu zdarzeń na tej ziemi, wielorakich, różnorodnych, uroczystych i powszednich.

Patrz Baggesen S.V., t. VI, s. 143155.

155 Cytat z wiersza J. Baggesena Żart mego sobowtóra, albo miły nóż (1814), zamieszczonego wjens Baggesens danske Vcerker, Kopenhaga 1827-1832 (ASKB 1509-1520).

339

Page 343: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Dopisek

Nie trzeba chyba dowodzić, że owo pisanie ku rozweseleniu nie może doprowadzić do kłótni lub sporu bez obrócenia wniwecz wszystkich doświadczeń i pojęć. Bo przedmowa 1 5 6 zapobiega kłótniom, a ten, kto oddaje1 5 7 , rozpoczyna spór; nie z Przedmowami, lecz ze wszystkimi doświadczeniami i pojęciami.

156 W starych duńskich przysłowiach słowo „przedmowa" określać może wstępne porozumienie lub „dogadanie się", poprzedzające właściwą rozmowę (np. o interesach). W tekście mamy do czynienia z kontamina-cją dwu duńskich przysłów znanych co najmniej od XVII wieku: „Dogadanie się zapobiega kłótniom" i „Porozumienie nie prowadzi do kłótni" (por. Peter Syv, Aldmindelige Danske Ordsproge, t. I-II , Kopenhaga 1682-1688, t. II, s. 273).

157 Ironiczna aluzja do duńskiego przysłowia: „Ten, kto oddaje, rozpoczyna spór", znanego z rękopisu M. Motha (1649-1719). Być może przysłowie powstało p o d wpływem słów Jezusa: „A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie opo ru złemu; lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw m u i drugi" (Ewangelia wg św. Mateusza, 5, 39).

Page 344: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Bronisław Świderski

Dar

Page 345: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 346: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

W Powtórzeniu i w Przedmowach, a także w wielu innych dziełach Kierkegaarda omawiane jest pojęcie daru. „Czy nie dostałem podwójnie wszystkiego? - pyta młody bohater Powtórzenia, dowiadując się o zaręczynach ukochanej z innym. - Czy nie otrzymałem z powrotem siebie w taki sposób, że odczuwam to podwójnie? I czym jest podwojenie ziemskich dóbr, nic niewartych dla ducha, wobec takiego powtórzenia?"

Gdyby cała sprawa przebiegła inaczej i zakończyła się małżeństwem młodzieńca i dziewczyny (co pragmatyczny język duński określajako dar: de ungefik hinanden - młodzi „dostali" siebie), młody człowiek „otrzymałby" zapewne mniej, a z pewnością nie dostałby aż tyle, by mógł to odczućjako dar podwójny. Co było niezgodne z konwencjonalnymi wyobrażeniami, kierującymi postępowaniem ludzi żyjących w czasach Kierkegaarda. Według nich, zdradzony stracił. Nie wyszedł na swoje. Nie ma racji. Jak widzimy, określenia wyjęte ze słownika technik handlowych i sądowych zostały tutaj użyte do opisu tajemnicy miłości. Kierkegaard zamienia ten logiczny -i socjologiczny - pewnik w paradoks jednostki. Twierdzi, że ten, kto stracił, otrzymał „podwójny dar".

By opisać „zwykłą" nieodwzajemnioną miłość rozgrywającą się w dziewiętnastowiecznej Kopenhadze, zacznie szukać słów u Greków i Żydów, sięgnie do niemieckiej i angielskiej literatury, zabawi się duńskimi przysłowiami i piosenkami. Syn jednego z najbogatszych kupców i obywateli duńskich „zdekonstruuje" język swego ojca, by użyć go do zupełnie innych pytań: Czy w epoce tryumfu ku-

343

Page 347: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

piectwa i związanego z nim „myślenia paragrafami prawa" można być wielkodusznym, to znaczy dawać, nie pytając o „wyrównanie"? Czy także autor może być wielkodusznym „dawcą"? Czy książka może stać się darem?

Pojęcie książki jako daru nie było nieznane w dziewiętnastowiecznej Danii i Europie. Krytyk Kierkegaarda Johan Ludvig Hei-berg nazwał wydawaną przez siebie „Uranię" „prezentem gwiazdkowym dla wykształconej publiczności". Podobnie czynił liryk Henrik Hertz ze swymi dziełami, a Hans Christian Andersen raz w roku dawał kilka wierszy poecie Holstowi, aby mógł je włączyć do swego „prezentu noworocznego". Przeciw takiemu rozumieniu literatury -jako komercyjnego „daru" - skierowana jest złośliwość Przedmów, napisanych dla Kierkegaarda przez Nicolausa Notabene. Pana N. N. razi retoryczna ostentacja twórców „prezentów gwiazdkowych", angażujących status społeczny, autorytet i kontakty towarzyskie w to przedsięwzięcie. Jak greccy sofiści, widzą oni przed sobą elastyczną „czytelniczą masę". Chcą „pouczać, kształcić smak, poszerzać wiedzę", jednym słowem, górować nad czytelnikami. Pseudonimy Kierkegaarda stają po stronie Sokratesa, przeciwnika sofistów. „W żadnej chwili nie pisałem tak - powie Constantin Constantius w Liście otwartym do Pana Profesora Heiberga - by czytelnik odczuł choćby ślad pouczenia", podkreślając, że założył taką wiedzę u czytelnika, jaką sam posiada. Jeszcze dobitniej wyraził to w Powtórzeniu, zwracając się do N.N., swego „właściwego czytelnika": „Nie jesteś dla mnie wielokrotnością, ale kimś jedynym. Jesteśmy razem: Ty ija".

Właśnie pseudonim (lub polionim) pozwalał na zrealizowanie sokratejskiej zasady partnerstwa, gdzie jedna ze stron świadomie „pomniejsza" siebie. Pseudonim nie ma ani autorytetu, ani pozycji społecznej. Nie jest ani obywatelem, ani kupcem, ani prawnikiem. Jego wypowiedz nie ma politycznego znaczenia. Jest jedynie repliką, o której tak mówi inny pseudonim, Johannes Climacus, w Kończącym, nienaukowym dopisku1:

1 To dzieło, jedno z najważniejszych w twórczości Kierkegaarda, nie istnieje po polsku. Kilka przetłumaczonych fragmentów zamieściłem w polskich czasopismach, m.in., w „Tekstach Drugich", Warszawa 1998,

344

Page 348: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

„Moja pseudonimowość czy polionimiczność nie ma przypadkowego związku z moją osobą (a na pewno nie wiąże się z obawą przed karą prawa, którego, o ile wiem, wcale nie naruszyłem, drukarz zaś i urzędnik cenzury zawsze byli oficjalnie powiadomieni, kim jest autor publikacji), ale ma zasadniczy związek z samym procesem kreacji. To kreacja żąda w poetycki sposób bezwzględności wobec dobra i zła, wobec przemocy i pokory, wobec rozpaczy i zuchwałości, cierpienia i radości, itd., a czyni to ze względu na replikę i psychologiczne zróżnicowanie indywidualności. [...] To, co spisane, jest

nr 4 (52), s. 215-220, gdzie także dyskutuję polskie brzmienie tytułu. Po wydaniu Okruchów filozoficznych, obejmujących 98 stronic, Kierkegaard napisał w 1846 roku Afsluttende Uvidenskabelig Efterskńft til De Philosophiske Smuler. Mimisk-pathetisk-dialektisk Sammenskrift, Existentielt Indlceg ajJohannes Climacus. Udgiven af S. Kierkegaard - Kończący, nienaukowy dopisek do „Okruchów filozoficznych", rozpisany na 550 stronic. To nieistniejące po polsku dzieło znane jest u nas jako Zamykające, nienaukowe postscriptum. Niestety, przyswojony polszczyźnie tytuł, zapewne tłumaczenie francuskiego lub angielskiego tłumaczenia, jest leksykalnie i semantycznie błędny. Tytułowe słowo Afsluttende oznacza bowiem „kończące" bądź „kończąc". „Zamykać" odpowiada duńskiemu at lukke. Ale rzecz nie tylko w słowach (choć u Kierkegaarda wszystko, nawet milczenie, jest słowem). Ten chętnie używany przez nas tytuł zniekształca autorską ideę, niezależnie od tego, czy za autora uznamy Kierkegaarda, czy Climacusa. Ani Climacus, ani Kierkegaard bowiem nigdy nie chcieli niczego zamykać. Ich myślenie było dialogiczne i dialektyczne. Każda strona mogła (i powinna była) dokończyć swą wypowiedź, ale nie mogło to zamykać dyskursu. Również pojęcie postscriptum jest niewłaściwe: po prostu nie istnieje na karcie tytułowej oryginału. Kierkegaard bynajmniej nie stronił od tego słowa, ale już we „Wstępie" do pracy napisze, że to, co zostało wyłożone w Dopisku (po duńsku Efterskńft), „wyklucza możliwość oskarżenia autora, że najważniejsze rzeczy po kobiecemu zamieścił w postscriptum {PostScript)". Zresztą Kierkegaard z reguły odrzucał słowa pochodzenia obcego, gdy tworzył pojęcia filozoficzne (na przykład powtórzenie) i tytuły książek. I znowu: nie jest to jedynie spór leksykalny. Użycie duńskich słów pozwoliło filozofowi na posłużenie się figurą litoty, która stała się dosłowną bronią Duńczyka w walce z pompatycznym stylem oficjalnej filozofii. Trafnie wyczuł to Karol Toeplitz, nazywając inne dzieło Kierkegaarda Okruchami filozoficznymi.

345

Page 349: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

zapewne moje, lecz jedynie jako to, co dzięki słyszalności repliki włożyłem w usta produkującej, poetycko-rzeczywistej jednostki: mianowicie jej światopogląd. Opisana relacja jest bardziej rozwinięta niż u poety, który wymyśla postacie, by w przedmowach pozostać autorem. Ja zawsze pozostaję nieosobisty. Być może osobiście występuję w trzeciej osobie -jako sufler, poetycko tworzący autorów, których przedmowy także są ich autorstwa. A zatem w książkach pseudonimowych ani jedno słowo nie jest moje. [...] Nie mam do nich osobistego stosunku, gdyż niemożliwy jest taki stosunek wobec komunikatu obarczonego podwójną refleksją. [Jedynie] ja pod względem prawnym i literackim ponoszę odpowiedzialność [...], a cała poetycka kreacja byłaby eo ipso niemożliwa, bezsensowna lub nie do wytrzymania, gdyby replika miała być (prostodusznie rozumianymi) słowami producenta. Oto moja prośba i życzenie: ten, kto zechce przytoczyć choć jedno zdanie z moich książek, niech poda nazwisko pseudonimu, a nie moje. [...] Fikcyjny autor ma określony światopogląd; tak rozumiana replika może być znacząca, zabawna, pobudzająca, choć w ustach realnie istniejącego człowieka zabrzmiałaby dziwacznie, śmiesznie, wstrętnie".2

Co mówi powyższy cytat o replice? Odpowiedzi jest wiele. Jedna z nich ma charakter, powiedzmy, techniczny. Współcześni Kierkegaardowi autorzy, a także on sam zaginali arkusze papieru lub stronice kajetów tak, by linia zagięcia dzieliła je na dwie części. Na jednej pisali, druga pozostawała pusta, jako margines. Późniejsze poprawki, nowe myśli lub dodatki umieszczano na marginesie, a Kierkegaard nierzadko chętniej pisał na marginesie niż na właściwej części stronicy. W ten zarzucony w naszej epoce sposób pisarz i pytał siebie, i sobie odpowiadał.3 Stwierdzał i zaraz replikował.

2 Afsluttende Uvidenskabelig Efterskrift til De Philosophiske Srnuler, w: S. Kier-kegaards Samlede Vcerker (dalej jako SV), Kopenhaga 1902, t.VII, s. 545-547.

3 Georg Brandes był jednym z czytelników, którzy zwrócili na to uwagę. W książce S0ren Kierkegaard (1813-1855) tak pisze o swym bohaterze:

346

Page 350: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Gdzie był wówczas pisarz naprawdę? Być może schował się we wnętrzu cienkiej linii - osi dialogu, oddzielającej od siebie oba rodzaje wypowiedzi?

Pytanie o status repliki można także rozważyć z punktu widzenia estetyki. Wystarczy wskazać tradycje tak bliskiego Kierke-gaardowi dramatu: dramatyczne inscenizacje często oglądał w kopenhaskim Teatrze Królewskim i kilka razy w Berlinie; a także tradycje dramatycznego dialogu Platońskiego, z którego Duńczyk przejął postać majeutyka Sokratesa. W dramacie wypowiedź każdej postaci jest repliką i nierzadko nie potrafimy rozstrzygnąć, która z nich jest ważniejsza, która „bliższa" odczuciom autora. Kier-kegaard przestrzega przecież przed wzięciem repliki za „słowo producenta".

Inny czytelnik może stwierdzić, że chodzi tu o sposób, w jaki konstruujemy wiedzę i pojęcie prawdy. Sceptycyzm Kierkegaarda skłaniał go do negowania tezy, że na drodze racjonalnego i spe-kulatywnego poznania możemy napotkać wiedzę skończoną. Wolał temu przeciwstawić ów długi, niezakończony dialog, istniejący w jego rozmowach i książkach (ktoś obliczył, że duński filozof napisał około dwóch milionów słów), jako sposób na osiągnięcie prawdy - z tego właśnie powodu nieskończonej, nieabsolutnej, nieustającej... Czy sądził, że każde nowe pokolenie miało obowiązek włączenia się z „własną" repliką w dialog tak dawno zapoczątkowany, co najmniej w czasach „starych Greków"? W dziennikach napisał przecież, że w jego pismach pseudonimowych „człowiek młodszy góruje nad starszym"4.

Zapewne jest i taki czytelnik Kierkegaarda (a może to on właśnie jest owym „drogim czytelnikiem", o którym mówi pseudonim Climacus na początku Dopisku i pseudonim Constantius na końcu Powtórzenia}), który stwierdzi, że właściwą odpowiedź na

„Rozmawiał nie tylko ze swymi współczesnymi, ale także ze sobą - za pośrednictwem pióra". G. Brandes, Samlede Skńfter, Kopenhaga 1899, t. II, s. 252.

4 Pa/?., X 2 A 157, Kopenhaga 1968, s. 122.

347

Page 351: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

pytanie: „Dlaczego wypowiedź pseudonimu jest repliką?", można odkryć w królestwie teologii. Być może przytoczy słowa George'a Pattisona, angielskiego badacza Kierkegaarda: skoro „nie jesteśmy stwórcami naszego świata, lecz stworzonymi", to powinniśmy jednocześnie uznać „naszą nicość wobec Boga i odpowiedzialność wobec Niego".5 Jak widzimy, tutaj odpowiedź, replika, łączy się z poczuciem małości wobec Boga. Może zatem skromność lub niechęć do konkurowania ze Stwórcą nakazuje zrzec się godności autora-twórcy pierwszej wypowiedzi?

Ale replika może, jak sądzę, otrzymać także inny sens. Może wiązać się z dekonstrukcją procesu sądowego i z interioryzacją pojęć racji, kary i winy. Kierkegaard nieraz przywoływał pojęcie aktu oskarżenia. W dziennikach pisze m.in.: „Żyję dzięki zbrodni. Żyję wbrew woli Boga. Wina, która w pewnym sensie nie jest moja, choć w oczach Boga czyni mnie zbrodniarzem, zawarta jest w akcie dawania życia. Kara odpowiada winie: to utrata chęci życia".6

Jakimi słowy można obronić się przed takim oskarżeniem? Zapewne pierwszą, spontaniczną, wrodzoną, a nie wyuczoną obro-nąjest milczenie, któremu Kierkegaard przypisuje znaczną wartość. Szczególnie ważne są dwie jego cechy. Po pierwsze, powiada filozof, „Opatrzność [obdarowuje] milczeniem natury głębokie. Dzięki milczeniu człowiek ocala swe życie, w milczeniu zdobywa zbawienie".7 Po drugie, podkreśla, że „zasada milczenia jest zasadą refleksji"8. Jak wiemy, zasadą Kierkegaardowskiej refleksji jest ironia i wiele wskazuje na to, że jego milczenie jest ironiczne. Ironia to „kategoria negatywna", powiada książka O pojęciu ironii9; milczenie wypada więc uznać za taką negatywność, która dialektycznie doprowadzi do narodzin pseudonimu. Powróćmy teraz do wyznania zawartego w Dopisku; Kierkegaard bierze „prawnie i literacko

5 George Pattison, Art, Modernity and Faiłh. Restońng the Image, Londyn 1992, s. 24.

6 Pap.,XI2A439,s.439. 7 Tamże, XlA680,s. 431. 8 Tamże, VII 2 B 256,13, s. 284. 9 S. Kierkegaard, Om begrebet Ironi, w: SV, t. XIII, s. 108.

348

Page 352: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

odpowiedzialność za swe prace", choć „ani jedno słowo nie jest jego". Czy zatem on - milczy? Jak się wydaje, tylko jeden gatunek potrafi pogodzić oba stwierdzenia, rodzaj wypowiedzi, której nadajemy miano reportażu. Pozwala ona reporterowi, a mówimy, rzecz jasna, o reporterze idealnym, sumiennie cytować wypowiedzi innych, choć to on odpowiada (wobec redaktora, cenzora, prawa...) za wydrukowany tekst. Dla nas jest teraz istotne, że gdy inni mówią, reporter milczy. Szczególnie gdy mowa o centralnych dla Dopisku tematach, jak Bóg czy przeznaczenie. Kierkegaardowi bliska chyba była myśl, że pewien rodzaj doświadczenia konstytuuje granicę naszego medium -języka, i że przekroczenie tej granicy język powinien odpowiednio zaznaczyć. Choćby milczeniem. Albo cytatem -„słowem" milczenia (skoro autor nic nie mówi „od siebie"). Słownik Kierkegaarda określa to czasami mianem komunikatu pośredniego. Kierkegaardowska koncepcja języka z pewnością zbliża go do myśli Ludwiga Wittgensteina, który tak scharakteryzował Tractatus logico-philosophicus w liście do wydawcy: „Moja praca złożona jest z dwóch części: pierwszej, tej załączonej, i tej, której nie napisałem. I właśnie ta druga częśćjest najważniejsza... Wierzę [...], że udało mi się dobrze wyjaśnić pewne rzeczy dzięki ich przemilczeniu"}® Prawda, że także Kierkegaard mógłby napisać te słowa?

Milcząca obrona-negacja oskarżonego nie przeszkadza oskarżycielowi ponownie zabrać głosu. Jego wypowiedź prawnicy nazywają repliką.11 Ale i ona może być nieprzekonywająca, a z pe-wnościąjest stronnicza. Dlatego, powiadajedna z pseudonimowych postaci Okruchów filozoficznych, po wysłuchaniu repliki „chciałbym

10 Cyt. za A. Hannay, Kierkegaard, Londyn-Nowyjork 1991, s. 152 (podkreślenie - B. Ś.).

11 Chciałbym podkreślić, jak dokładnie Kierkegaard naśladuje duńską procedurę sądową, gdzie „na początku oskarżyciel przedstawia sprawę [sagens faktura] [...], po czym, zgodnie z paragrafem 928a, głos zabiera obrońca. [...] Oskarżyciel ma okazję odpowiedzieć obrońcy w swej replice, następnie obrońca może skorzystać z prawa dupliki". Por. podręcznik prawa karnego autorstwa G. Toftegaarda Nielsena, Straf-fesagens Gang Kopenhaga 1997, s. 147 i n.

349

Page 353: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

w tym miejscu przedstawić to, co w języku prawników nazywa się dupliką tego, do czego sam doszedłem i co zrozumiałem. Ty zaś musisz podczas prezentacji dupliki trwać przy swej racji i bronić jej swoim słowem. Wzywam cię do tego subpoena praeclusi etper-petui silentii [łac. pod groźbą kary zupełnego i nieprzerwanego milczenia]"12.

Spotykamy w tym tekście wiele wyrażeń prawniczych, między nimi duplikę, która jest odpowiedzią na replikę oskarżyciela i rację, której trzeba bronić słowem - w wypadku sądów duńskich i Climacusa - słowem pisanym. Jurysdykcja duńska bowiem wówczas i obecnie żąda pisemnej repliki i dupliki; co dla nas ważne, skoro ponownie podkreśla dialektyczny związek milczenia i słowa pisanego w twórczości Climacusa - i Kierkegaarda. Replika jest zatem „komunikatem obdarzonym podwójną refleksją", Kierke-gaardowską syntezą aktu oskarżenia i milczącej obrony. Z drugiej strony, replika nie jest prawdą ani zamkniętą, ani absolutną, skoro pociąga za sobą wypowiedź negującą - duplikę. Warto teraz przytoczyć Kierkegaardowskie zdanie, które bynajmniej niejednoznacznie wiąże jego dzienniki - miejsce urodzin i dojrzewania pseudonimów - z kategorią prawa: , Jeżeli ktoś zechce wydać dzienniki po mojej śmierci, najlepiej zrobi, nadając im tytuł Księgi Sędziego".13

Sędzia wysłuchuje w sądzie zarówno oskarżycielskiej repliki, jak i obrończej dupliki. Być może, granice poznawczego statusu repliki najlepiej zostały wyrażone w terminach prawniczych: „A może Hiob nie miał racji? - pyta bohater Powtórzenia, rozważając ten niezwykły biblijny dyskurs. - To prawda. Stracił ją na zawsze, bo nie mógł apelować wyżej niż do tego sądu, który go skazał. Czy Hiob miał rację? Tak. Zdobył ją na zawsze, gdyż nie miał jej wobec Boga". W swych notach Kierkegaard doda: „Choćby człowiek miał

12 S. Kierkegaard jako Johannes Climacus, Philosophiske Smuler eller en Smule Philosophi, w: S0ren KierkegaardsSkńfter(SKS 4), Kopenhaga 1997, t. IV, s. 270.

13 P^. ,XlA239,s. 158.

350

Page 354: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

całkowitą rację, to Bogu powinien powiedzieć: nie mam racji. Bo żaden człowiek nie potrafi absolutnie pojąć swej świadomości".14

Replika Hioba-oskarżyciela staje się paradoksem, gdy pragniemy ją ująć w ekwiwalentnym języku prawa, gdzie równość obu „stron" jest surowo przestrzegana. Przecież stosunek Boga do Hioba był daleki od jakiejkolwiek dającej się pomyśleć ekwiwalencji. Równie trudno wyrazić tę replikę za pomocą poezji: „Dzisiaj sądzi się - ciągnie bohater Powtórzenia - że poeci najlepiej znają prawdziwy wyraz cierpienia i zrozpaczony język namiętności. Jak adwokaci sądu okręgowego podnoszą sprawę cierpiących przed sąd współczującej ludzkości. Nikt nie ma odwagi pójść dalej. Dlatego mów, niezapomniany Hiobie!"

Poeci są, jak adwokaci" - ani jedni, ani drudzy nie są twórcami repliki. O ile dla świadomości heglowskiej sztuka, filozofia (a prawo było jej częścią) i religia są różnymi formami ducha absolutnego, to Kierkegaard nie traktował ich jako continuum. Dla niego „treść religii" była radykalnie, jakościowo różna od przekazu płynącego ze strony sztuki i filozofii. Dlatego wydaje się ciekawe, że autor, który twierdzi, że ani słownik poety, ani prawnika nie potrafią opisać egzystencji Hioba, nie czyni nic innego i konsekwentnie używa składni poety i retoryki prawniczej do wyrażenia sytuacji Przeklętego. Czy wynika to z przekonania, że nie należy o tym mówić „w żadnym ludzkim języku" (Powtórzenie), a zatem można to zrobić w każdym?

Replika jako wypowiedź pseudonimu (a Hiob także jest tutaj pseudonimem) nie chce się zadowolić wyłącznie językiem, a raczej używa go niejako z konieczności, w trybie negacji, unikając twierdzeń afirmatywnych, tak cenionych przez heglistów. Pseudonim ani nie twierdzi, że wszystko da się powiedzieć, ani też że wszystko, co zostało powiedziane, wyraża prawdę, a zatem kończy nasz wysiłek. Ciekawe, że właśnie replikę, w której zanegowane zostały prawdy prawa i poezji (lub ujmując to inaczej, zarówno akt oskarżenia, jak i estetycznie ujęta obrona), uznaje się za „punkt zerowy" Kierke-

14 Tamże, IV A 256.

351

Page 355: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

gaardowskiej wypowiedzi pseudonimowej. Jednocześnie jej negaty-wność jest natychmiast podwojona: wszak oskarżony ma prawo do dupliki, podważającej słowa pseudonimu. Przecież replika musi zrodzić duplikę! Będąca częścią procesu prawnego duplika otrzymuje u Kierkegaarda nową, dialektyczną zawartość. Staje się częścią systemu łączącego prawo (a zatem i filozofię) z wiarą.

Czyżby więc to dialektyczna duplika była „prawdziwą" wypowiedzią Kierkegaarda-dialektyka? Nie. Przecież pamiętamy, co powiedział: w książkach pseudonimowych „anijedno słowo nie jest moje". Zapytajmy zatem, biorąc go za słowo: jakie słowo jest jego? Jeżeli nasza (re)konstrukcja figury pseudonimu ma sens, to „słowo" Kierkegaarda musi znajdować się poniżej repliki - a zatem i poniżej poziomu dupliki. Musi je majeutycznie wyprzedzać, czyli może być jedynie milczącą obroną „prywatnej jednostki".15 Ta sprawa wydaje się ważna. Dlaczego bowiem autor w toku procesu nie miałby zrezygnować z jednostkowej wypowiedzi i skorzystać z „obiektywnej" terminologii prawniczej? Albo mówiąc inaczej, dlaczego odrzuca procedurę subsumpcji? Czemu nie chce ujrzeć siebie jako kolejnego przypadku „ogólnej kwalifikacji prawnej" (Hegel) i dlaczego jednocześnie wyraża tę niechęć za pomocą retoryki sądowej? Wydaje się, że należy tu wskazać na dialogiczność Kierkegaar-dowskiej wypowiedzi, którajest odpowiedzią jednostki.

Prawnicza retoryka repliki

Użycie retoryki sądowej do konstrukcji pseudonimu było świadomym zamierzeniem Kierkegaarda. W cytowanej na początku wypowiedzi łączy ze sobą pseudonim i prawo. Wydaje się, że właśnie słowami pseudonimów mógł odpowiedzieć Heglowi i kopenhaskim heglistom, szczególnie Heibergowi. Dla pseudonimu najważniejsza jest jednostka, a jej świadomość zostaje metaforycznie przed-

15 Pap., VII 2 B 88, s. 183: „Dzięki wymyślonym postaciom mówiącym «ja», znowu udało mi się skłonić współczesnych, by wysłuchali Ja mówiącego w swoim imieniu" (por. także X 1 A 531).

352

Page 356: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

stawiona przez kolejno prezentujące się strony procesowe (jak w sok-ratesowych dialogach), które bynajmniej nie prowadzą do wyroku zamykającego przewód sądowy. Bo proces rozwoju jednostkowej świadomości nie może zostać zamknięty. Dla Hegla jednostka jest częścią ogólnego procesu, któremu powinna się podporządkować, skoro „prawo, które w formie ustawy wstąpiło w istnienie, istnieje dla siebie, przeciwstawia się jako samoistne szczegółowej woli i szczegółowemu mniemaniu o prawie i musi zdobyć sobie ważność jako prawo ogólne. To poznanie i urzeczywistnienie prawa w jakimś szczegółowym wypadku, z wyłączeniem podmiotowego uczucia szczegółowego zainteresowania, przypada władzy publicznej - sądowi".16

Tak rozumiana legislacja charakteryzuje się dyskursywnością, racjonalnością i nieintuicyjnością wywodów obu stron: „W sądzie prawo nabiera takiej właściwości, że musi dać się udowodnić. Przewód sądowy daje stronom możność przedstawienia swych dowodów i podstaw prawnych, a sędziemu możność zapoznania się ze sprawą. Przewód ten jest sam prawem; jego przebieg musi przeto być prawnie określony"17 - twierdzi Hegel, a jak już wiemy, te wszystkie cechy stfmą się przedmiotem pseudonimowej parodii. Jednocześnie heglowski proces sądowy unieważnia jednostkową ontologię, spycha ją do roli „przypadku", co należy do zadań „sędziego prawnika, dla którego, jako organu prawa, przypadek musi być tak przygotowany, by można było dokonać jego subsumpcji, to znaczy, że musi się go uwolnić od jego zjawiskowych, empirycznych właściwości i podnieść do poziomu uznanego faktu i ogólnej kwalifikacji [prawnej]".18

Ta relacja została u Kierkegaarda odwrócona. Pseudonim (a w Powtórzeniu także młodzieniec i Hiob) ani na chwilę nie zrezygnuje z jednostkowej racji, ani myśli zaspokoić rację ogółu, procedurę subsumpcji zaś uzna za zewnętrzną, czyli za niedialektyczną, za

16 G. W. F. Hegel, Zasady filozofii prawa, tł. A. Landman, Warszawa 1969, s.215.

17 Tamże, s. 217. 18 Tamże, s. 219.

353

Page 357: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przemoc wobec wewnętrznego życia jednostki (jak widać, jesteśmy tu zupełnie blisko Karkowskiego Procesu). Kierkegaard przeciwstawia heglowskiej pedagogice - sokratejską maj eutykę „minimalnej ingerencji", gdzie nauczyciel stara się umniejszyć swą rolę (tak czyni Sokrates w Menonie). Pedagogika heglistów to sztuka „uczynienia z człowieka istoty etycznej. Patrzy ona na człowieka jak na istotę naturalną i wskazuje drogę jego nowych narodzin, drogę przemiany jego pierwszej natury w naturę drugą - duchową, tak iż pierwiastek duchowy staje się dla człowieka przyzxvyczajeniem. W przyzwyczajeniu znika przeciwieństwo między wolą naturalną a podmiotową, [...] myślenie takie wymaga, by wykształcenie ducha przeciwstawiało się dowolnym pomysłom, by pomysły takie zostały przełamane i przezwyciężone, a myślenie rozumowe miało wolną drogę".19

Kierkegaard podkreśla ze swej strony, że etyka jest nieza-kończonym procesem, wytoczonym „uzasadnionemu wyjątkowi", podczas którego wypowiada się wiele głosów. Wśród nich znajduje się i „nasza pierwsza natura". Te głosy rozprawiają, składają repliki i dupliki w tym samym „wnętrzu" - świadomości jednostki. To, co etyczne, nie przychodzi z zewnątrz, jako oczekiwanie ogółu, głoszącego „ogólne prawa", lecz przeciwnie, może się ujawnić, „istnieje bowiem wewnątrz jednostki".20 Tej majeutycznej dialektyce na nic nie przyda się przymus zewnętrzny, „przełamujący dowolne pomysły" jednostki, skoro owe pomysły (czytajmy: jednostkowe idee) są właśnie racją jednostki, podniesioną w niekończącym się procesie broniącej się i atakującej świadomości. „Hegel - napisze Kierkegaard - to taki Johannes Climacus [pseudonimowy autor Dopisku], który nie szturmuje nieba, jak to czynili Giganci [...], ale wspina się ku niemu za pomocą sylogizmów".21 Przywołany tutaj Johannes Climacus ironicznie i z humorem wskazuje na swego słynnego imiennika, greckiego mnicha z VII wieku, który napisał dzieło Scala paradisi, gdzie droga do nieba pokonywanajest stopniowo, szczebel

19 Tamże, s. 389. 20 Pap., t. VIII, s. 145. 21 Tamże, IIA 335, s. 138.

354

Page 358: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

po szczeblu. Dla Kierkegaarda istnieją, jak się wydaje, szczeble rozwoju świadomości, ale nie prowadzą one ani do konkluzji-wyroku (a gdy tak się dzieje, na przykład kiedy przyjaciele przekonują Hioba o jego winie, mamy do czynienia ze złą konkluzją i z wyrokiem opartym na błędnych przesłankach), ani do nieba. Szczeble Kierkegaarda tworzą raczej nieskończenie długie schody ruchome, po których bez przerwy krąży czujna świadomość, wciąż przypatrująca się sobie i z reporterskiego nawyku zapisująca wszystko, co usłyszy i dostrzeże. Wydaje się warte dyskusji, czy respektuje ona tę samą dialektykę, jaka rządzi świadomością Hegla?

Podczas lektury Kierkegaarda doznaję, być może mylnego, wrażenia, że duński filozof chętniej kieruje się dialektyką agonu; to pojęcie oznaczało w Grecji zarówno wojenną, sportową, jak i (dra-mato-)pisarską rywalizację. W 1850 roku Anty-Climacus wydaje In-dovelse i Christendom (Ćwiczenia chrześcijańskie) - pierwsze słowo duńskiego tytułu oznaczało po prostu „trening żołnierzy i sportowców, przygotowujących się do prawdziwej walki".22 Taka jest też tonacja książki, naśladującej pojedynek antagonistów w greckim dramacie. Struktura agonu pozwala, by pewne racje, choć pokonane, nie straciły swej autonomii i uniknęły deformacji, czym zawsze - zdaniem Duńczyka - grozi stosowanie heglowskiego Aufhebung (por. Powtórzenie). U Hegla, powiada Kierkegaard, początek staje się w końcu niemożliwy, a bezpośredniość zamienia się w to, co „przechowywane". Dialektyką agonu pozwoliła pseudonimom na ograniczenie pychy rzekomo wszechwładnie rządzących „ogólnych praw", a Kierkegaardowi - na afirmującą martyrologię, bez obawy, iż utraci jednostkową rację w otchłani wszystkożernego systemu. Umożliwiła zatem wypowiedzenie wojny pojęciu jednostki jako „przypadkowi podlegającemu subsumpcji", jednostki pozbawionej tego, co ją - w świecie ducha - różni od innych. Kierkegaardowska jednostka-pseudonim paradoksalnie istnieje (egzystuje) przed otrzymaniem nazwiska, czyli przed przyłączeniem jej do wspólnoty.

22 S. N. Dunning, Kierkegaards Dialectic of Inwardness. The Structural Analysis ofthe Theory ofStages, Princeton 1985, s. 291.

355

Page 359: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Kupiecka retoryka repliki

Prawdopodobnie każdego czytelnika Kierkegaarda uderza częste i chętne użycie wyrażeń handlowych obok terminologii prawniczej. Obie retoryki nierzadko się łączą. Przecież Przedmowy wykpiwają obrócenie działalności duchowej w towar (chociaż sam Kierkegaard był żywo zainteresowany osiągnięciem zysku ze sprzedaży swych książek). W „Przedmowie III" czytamy: „Sprzedany w ciągu dwu miesięcy nakład tysiąca egzemplarzy - czy to nie wystarczający dowód, jak bardzo na czasie jest mój noworoczny prezent?" A potem, w „Przedmowie IV": ,Jak wiadomo, w grudniu zaczyna się noworoczna literacka zabawa handlarzy literaturą [czyli autorów]". W czterostronicowej Przedmowie do tak ważnego Dopisku spotkamy takie zdania: „Autor jest w szczęśliwym położeniu, gdyż -właśnie jako autor - nikomu nie jest nic winien. Myślę tu o krytykach, recenzentach, pośrednikach, smakoszach stylu i im podobnych. [...] Z tymi dobroczyńcami jest jak z krawcem u [poety] Baggesena, który dobija nas rachunkami za kreacje. Zawdzięczamy im wszystko, i to bez możliwości spłacenia nową książką choćby części długu, gdyż wartość owej książki (o ile posiada ona jakąś wartość) znowu zawdzięczać będziemy sztuce i pomocy naszych dobroczyńców".23 Inny przykład: „Uprzejma natarczywość [wielbiciela] łatwo stanie się ciężarem dla pisarza, który (nim pojmie choć jedno słowo) już tonie po uszy w wydatkach, odpłacając uprzejmość, choć dotąd nikomu nie był nic winien. Gdy autor zapożyczy myśl u innego pisarza i nie wymieni go, lecz podmieni sens myśli, to wcale nie naruszy w ten sposób niczyich praw".24I wreszcie ostatni. „To, co zostało tutaj zaproponowane, jest małą książeczką [...]. Autor stał się wobec tego proprieterem, choć posiada jedynie Okruchy [filozoficzne]; taki stan majątkowy uniemożliwia zakup chłopów pańszczyźnianych do pomocy przy najczęstszych pracach, bycie zaś właścicielem nie pozwala mu na stanie się jednym z nich".25

23 S. Kierkegaard jako Johannes Climacus, Afsluttende..., s. VI. 24 Tamże, s. VIII (podkreślenie - B. Ś.). 25 Tamże, s . IX (podkreślenie - B. Ś.).

356

Page 360: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Obrazowanie, które określiłem jako handlowe, jest bardzo rozbudowane w tej niewielkiej całości, jaką jest Przedmowa do Dopisku. Mamy tu takie pojęcia wyjęte z kodeksu prawno-handlowego, jak dług, bycie winnym, rachunek, spłata, wartość, pożyczka, prawo, majątek i zakup, obok semantycznej gry łacińskim słowemproprietas - własność. W ostatnim zdaniu tej Przedmowy mówi się o chłopcu „oddanym w zastaw". Do tego dodać można wiele innych przykładów, z których najsmakowitsze jest chyba pojawiające się na stronicach Dopisku określenie „spekulant", oznaczające heglistę, zwolennika filozofii spekulatywnej.

Dlaczego Kierkegaard opisywał literaturę i filozofię, posługując się słownikiem handlu i prawa? Próba objaśnienia tego nie powinna chyba lekceważyć faktu, iż współczesne Kierkegaardowi (i nam) przepisy prawne i handlowo-flnansowe oparte były (i są) na zasadzie ekwiwalencji, zabezpieczającej istnienie i samogenerację systemu. „Równość wszystkich wobec prawa" jest dla nas hasłem oczywistym, obok innego heglowskiego stwierdzenia: Jednostki mają o tyle obowiązki wobec państwa, o ile jednocześnie mają też prawa".26 Również normy handlowo-ekonomiczne określają stan ekwiwalencji jako pożądany - postulują na przykład zrównanie popytu z podażą i zrównanie masy pieniądza z masą towarów na rynku. Nieco młodszy od Kierkegaarda niemiecki filozof Karol Marks krytykował „wyzysk" za to właśnie, że jest relacją nieekwi-walentną. Także zwykli konsumenci często wyrażają przekonanie o istnieniu relacji ekwiwalencji między ceną a jakością towaru, mówiąc: „Ten towar jest zbyt drogi", lub (rzadziej): „jest zbyt tani". Sens kupieckiej metaforyki Przedmów i Przedmowy do Dopisku stanie się może jeszcze wyraźniejszy, gdy uzmysłowimy sobie, że w epoce Kierkegaarda (i w naszej) przedmowa jako gatunek odgrywała (i odgrywa) rolę ekwiwalentu. Kwituje ona pomoc, jaką autor otrzymał od innych. Była (i jest) zatem czymś w rodzaju papieru wartościowego, który otrzymuje się po wpłaceniu pewnej sumy (uprzejmości, przychylnych porad...) do „banku" autora.

26 G. W. F. Hegel, Zasady filozofii prawa, s. 246.

357

Page 361: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Jak wiedzą czytelnicy Przedmów, Kierkegaard inaczej rozumiał przedmowę. Nawet w przedmowach ,jest nieosobisty". Nikogo nie znajduje godnym podziękowania, wielu godnymi zaczepki. Ponieważ także w innych książkach oraz w dziennikach hojnie czerpie ze słownika kupców, pozwolę sobie na pewne, być może błahe, spostrzeżenie. Wiemy, że ojciec S0rena był kupcem, i to nie byle jakim - self-made-manem: w młodości chłopem pańszczyźnianym, u schyłku życia człowiekiem bardzo bogatym. Wielu badaczy mówi o dziwactwach ojcowskich, o jego melancholii, o braku radości i o pietystycznym przestrzeganiu litery Biblii. Być może najostrzej formułuje to Georg Brandes, twierdząc, że Kierkegaard-ojciec „był w domu tyranem, a jego barczysta postać długo oddzielała S0rena od świata".27

Według dzienników Kierkegaarda-syna, jak i świadectw współczesnych, S0ren zawsze starał się okazywać ojcu szacunek. Ale może właśnie w swych dziełach pseudonimowych, w ironicznym zastosowaniu ojcowskiego słownika do krytyki istniejących stosunków, lepiej ujawnia się jego ocena świata kupców. Sądzę, że obok jawnych ataków na „niwelujący jednostkę" system, „w którym rządzą masy" - także przy pomocy ironii opowiedział, co sądzi o społeczeństwie posługującym się jednocześnie kodeksem handlowo--prawnym i książeczką do nabożeństwa.

Litota - cecha nieekwiwalentna

Obie retoryki, prawnicza i kupiecka, ujawniają postawę filozoficzną. Opowiadają o tym, co nie jest ani prawem, ani handlem. Związana jest z tym inna cecha Kierkegaardowskiej wypowiedzi, mianowicie wspomniana już wcześniej figura litoty. Mówią o niej choćby tytuły Climacusowych dzieł: Okruchy filozoficzne czy Dopisek. Sugerują ją Przedmowy, które później nazwie „sprawą nieznaczną". Pomniejszenie wagi pojęć stało się dosłowną bronią Duńczyka, skierowaną przeciw dominującej wówczas filozofii Hegla. Opo-

27 G Brandes, S0ren Kierkegaard, w: Samlede Skrifter, s. 256.

358

Page 362: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

wiadało o doświadczeniu jednostki niechętnej generalizacji i obiektywizacji swej wiedzy. We wstępie do Dopisku Climacus spotyka myślicielaheglistę, który tak woła: „Cóż to za niesłychana bezczelność i niezwykła próżność [...], tak podkreślać wagę swego malutkiego «ja» w naszym, przejętym historią powszechną, teocentrycz-nym, spekulatywnie istotnym dziewiętnastym wieku".

„Wstrząsnęło to mną - mówi Climacus - i złożyłbym uszy po sobie, gdybym nie był zahartowany przeciw wielu okropnościom. Ale mam tu czyste sumienie, gdyż nie ze względu na siebie byłem bezczelny, nie, to chrześcijaństwo zmusiło mnie do tego. To ono przywiązuje wielką wagę do mego malutkiego «ja» - i do każdego innego, równie niewielkiego «ja»".28

Maleńka jednostka została przeciwstawiona racjonalizującym naukom dziewiętnastego wieku, a jej doświadczenie - dla podkreślenia różnicy - ujęte w języku „opisu pomniejszającego", który w istocie wyraża sprawy niemałe. To, co marginalne, stało się centralne. Pseudonimowa strategia Duńczyka oznaczała odrzu-ceniejajako konwencjonalnie uprzywilejowanej (silniejszej, lepszej, prawdziwszej) pozycji nadawczej. Filozof uzyskał to poprzez bagatelizację autorytetu twórcy. Znaczna część pseudonimowych autorów, jak A / Młody człowiek z Albo-albo, bohater Powtórzenia czy Quidam z dzieła Stadier paa Livets Vei, pozbawiona jest statusu społecznego. Kierkegaard osiąga podobny rezultat „pomniejszenia nadawcy" przez odebranie swym pseudonimom tożsamości narodowej i mieszanie ze sobą kultur - właśnie tak, jak to się obecnie dzieje w Europie Zachodniej i jak to było za życia pisarza, gdy „cudzoziemcy": Niemcy, Żydzi, Norwegowie, Holendrzy..., stanowili znaczną część mieszkańców Kopenhagi, a oburzeni tym romantycy tworzyli pojęcie „czystości narodowej". Oto Climacus, zamieszkujący klasztor na górze Synaj, zostaje przywołany, by zrobił porządek z duńską literaturą dziewiętnastego wieku. W duńską debatę włączają się pseudonimy, podkreślające swą „obcość" łacińsko brzmiącymi nazwiskami, jak Constantin Constantius,

28 S. Kierkegaard jako J. Climacus, Afsluttende..., s. 7.

359

Page 363: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Frater Taciturnus, a nawet Johannes de Silentio; tutaj partykuła „de" dyskretnie wskazuje także na francuskie pochodzenie. Ale Kierkegaardowi i tego było mało. Może powodowała nim obawa, nieobca także Nietzschemu, że pozostanie sobą? Wprowadza więc nowy chwyt: pozwala pseudonimom ściągnąć siebie samego, ich twórcę, na dno fikcyjnego istnienia. „Nikt nie wie o tym, że siedzę tu sobie cichutko i mam zamiar robić to, co przystało pseudo-nimowym autorom - mówi Johannes Climacus w Dopisku - a za każdym razem, gdy wychodzą nasze książki, magister Kierkegaard dostaje za swoje".29 Przyznacie, że nie może niżej upaść człowiek, mający pozycję, powóz i posiadłość w samym środku stolicy.

W ten sposób także ja Kierkegaarda stało się pseudonimem -tylko mniej sprytnym od innych. Nie być autorytetem, nie posługiwać się atrybutami pozycji społecznej i kultury, „zanikać" -oto sposoby, dzięki którym twórczy, estetyczny stosunek autora do postaci zamienia się w sytuację etyczną. To dlatego możemy powiedzieć, że pseudonimy nie wypowiadają słów Kierkegaarda, lecz je, w sposób jak najbardziej niezależny, powtarzają, zgodnie z ideą książki zatytułowanej Powtórzenie. Ja, które nie jest ani uprzywilejowane, ani prawnymi regułami „zobiektywizowane", oto etyczna recepta Kierkegaarda. Właśnie tu łączy się litota z inną cechą pseudonimu: chętnym korzystaniem z komunikacji pośredniej. Ta komunikacja nawiązuje do majeutyki Sokratesa, o którym Duńczyk mówił, że „sam nie rodził, ale był położną". Prawda ma najlepsze warunki przyjścia na świat, „kiedy związana z komunikatem refleksja skupia się na odbiorcy. Mamy wtedy do czynienia z komunikatem etycznym, z majeutyką. Nadawca prawie znika, jest potrzebny jedynie po to, by Inny mógł zaistnieć".30

29 Tamże, s. 221. W swych dziennikach Kierkegaard napisał: „Oto moja granica: jestem pseudonimem. Powinienem płomiennie i gorąco przedstawić ideał, a gdy słuchacz lub czytelnik wzruszy się do łez, jedno pozostanie mi do powiedzenia: to nie jestem ja, to nie jest moje życie... mówiący jest bowiem nikim, jest pseudonimem. Wydawca istnieje rzeczywiście i wie, że będzie osądzony za pseudonimowe wystąpienie" (Pap., X2 A89-91,s. 69-70).

30 Pap.,VIII 2, s. 189.

360

Page 364: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Pseudonim ustanawiają (jako relację) właśnie dlatego, iż wychyla się ku Innemu, który się od niego radykalnie różni. W przeciwnym wypadku odbiorca zniknąłby razem z nadawcą, a pseudonim nigdy by się nie narodził.

„Nie należy mylić zwrócenia się przeciw sobie z [...] autodestrukcją". To pierwsze wyraża w istocie przekształcenie siebie, „stawanie-się-aktywne, jako moc afirmowania" - oto opinia De-leuze'a o Nietzscheańskim Zaratustrze, który także „pragnął swego zaniku".31 Nie wydaje mi się nadużyciem przywołanie tych słów, by oświetlić pozycję Kierkegaarda. Zniknięcie jest siłą. Nadawca znika, by dać jak najwięcej. Już w tym miejscu naszej rekonstrukcji figury pseudonimu przeczuwamy, jak silnie jest weń wpisana etyka daru. Spróbujcie bowiem odwzajemnić się pseudonimowi! (Na)dawcy, który znika! Nie może tu być mowy o żadnym „zrewanżowaniu" się, o żadnej ekwiwalencji.

Znaczące wydaje się podobieństwo pseudonimowego czynu do Levinasowskiego ruchu w stronę Twarzy. Także dla Francuza kontakt stwarzający jednostkę jest darem, a rozpoznanie drugiego oznacza obdarowanie, jak stwierdzi w Totalite et Injini. Działanie skupione na Innym nazwie Duńczyk reduplikacja. Oznacza ona: „być tym, co się twierdzi", albo „być tym, czego się naucza. Egzystującym".32 Bo, jak powie w innym miejscu dzienników, „rzeczywistość oznacza egzystencjalną reduplikację słowa".33 Reduplikacja była zatem kategorią łączącą „sądowy proces" świadomości - z działaniem. Nie ulega wątpliwości, że dla Kierkegaarda działanie było tożsame z pisaniem książek.

P seudon im j a k o postać etyczna

Czym jest zatem pseudonim? Jest, jak się zdaje, przestrzenią złożoną z „nic nie znaczących peryferii" i pozbawioną autoryta-

31 G. Deleuze, Nietzsche i filozofia, tl. B. Banasiak, Warszawa 1993, s. 75 i n. 32 Pap., IX A 208, s. 105; VIII 2 B 85, s. 17. 33 Tamże, VIII 2 B 85, s. 19.

361

Page 365: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tywnego centrum. Jest egzystencjalnym działaniem, istniejącym przed słowem. Na początku jest milczeniem. W swej negatywnosci oznacza wycofanie się, stworzenie (ironicznego) dystansu do samego siebie, „prawie zniknięcie". Pozytywność powstaje jednocześnie z tym ruchem: na skutek wycofania jawi się naszym oczom przestrzeń, do której pseudonim może zaprosić gości. Jeżeli wzrok nas nie zawiedzie, zobaczymy między nimi także „Drogiego Czytelnika". Pseudonim, który zrodził się na łożu estetyki jako figura literacka, przeistacza się w postać etyczną. W propozycję porozumienia. Zatem, z jednej strony, pseudonim jest słowem-czynem jednostki, budującej swą tożsamość. Być może, należy powiedzieć, że pseudonim jest najkrótszą definicją tożsamości. Z drugiej strony, przestrzeń między pseudonimem a Autorem (czy też kimś, kogo -może wbrew niemu samemu - tak nazywamy) jest tak znaczna, że każdy z nich pozostanie dla drugiego Obcym, Innym. Właśnie dzięki temu wypowiedź usłyszana w przestrzeni stworzonej przez pseudonim przestaje być monologiczna, staje się słowem przestrzennym, które nie jest niczyją własnością - a więc nie jest związane paragrafami prawa. Czym bowiem, zapyta Kierkegaard w Uczynkach miłości, ,jest prawo [w stosunku do etyki], czym nakaz prawa dla człowieka? [...] Ponieważ żaden człowiek w zasadzie nie przewyższa drugiego, zgodnie z moją zachcianką [mogę] dzisiaj uznać za nakaz prawa to, jutro zaś - coś innego. [...] A może wystarczy uznać kon-sens ludzkich mas - pewną liczbę głosów - za wystarczający do podjęcia decyzji?Jaka liczbajest tu konieczna? [A później], by zacząć działać, jednostka musi dowiedzieć się «od innych», czego żąda prawo, lecz każdy z tych «innych» jako jednostka musi także dowiedzieć się tego od «innych»".34

W tej replice wyrazi Kierkegaard również dzisiaj mocno odczuwane napięcie między tworzeniem norm prawnych przez „innych" ajednostkową, „moją" odpowiedzialnością wobec prawa. Odpowiedzialnością, która nie potrafi stworzyć trwałego, nieskażonego przemocą pojęcia „my". Kantowskiej wypowiedzi, opartej na

34 S. Kierkegaard, Kjcerlighedens Gjerninger, w: SV, t. IX, s. 112.

362

Page 366: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

autonomii moralnej jednostki, pseudonim przeciwstawi - zawsze i tylko jednostkową - odpowiedz, cząstkę dialogu wertykalnego. I taką samą odpowiedź da projektom „etyki mas". Kierkegaard oddziela de facto prawo od sprawiedliwości. Twierdzi, że zbudowane przez ludzi prawo jest abstrakcyjną przemocą. Jak pamiętamy, etyczne działanie jednostki zaczyna się od sprzeciwu wobec komunikacji bezpośredniej -jako nie-etycznej. Od niewiary, by moralność można było opowiedzieć innym; nie sposób uniknąć wtedy pustego moralizowania. Można nawet powiedzieć, że socjologia Kierke-gaarda ma charakter negatywny, ustępuje pola żarliwie głoszonej jednostkowej etyce pseudonimu. Główny bohater tej socjologii został obdarzony cechami charakteryzującymi, zdaniem duńskiego filozofa, heglowskiego obywatela i (dlatego) przedstawiony ironicznie. Duńczyk nazywa go filistrem (spidsborger), dla którego „utwór z morałem jest o wiele ważniejszy od inteligencji. Filistrzy nigdy nie odczują zachwytu wobec wielkości lub talentu, nawet w niezwykłym wymiarze. Ich morał to krótkie podsumowanie przeróżnych ogłoszeń policyjnych. Najważniejsze jest dla nich bycie pożytecznym obywatelem państwa i zgłoszenie swych uwag wieczorem w klubie. Nigdy nie odczuwają tęsknoty za tym, co nieznane. [...] Miłość filistra do Boga pojawia się wtedy, gdy jego czynności wegetatywne są w ruchu, dłonie wygodnie splecione na brzuchu, a oparta na miękkim fotelu głowa pozwala nieco zaspanemu spojrzeniu wznieść się aż pod sufit, tam gdzie jest to, co Wysokie. [...] Należy kochać bliźniego jak siebie samego, mówią filistrzy (te dobrze wychowane dzieci, pożyteczni obywatele państwa, którzy są tak podatni na każdą nadchodzącą grypę uczuciową), myśląc o tym, że należy podać nożyce do objaśniania świec temu, kto o nie poprosi. Nawet gdyby siedział daleko od ciebie, trzeba powiedzieć «bardzo proszę» i «z ogromną przyjemnością» powstać, by mu je podać. Podobnie należy pamiętać o odpowiedniej porze składania wizyt kondolencyjnych. Filistrzy nigdy nie odczuli, by świat odwrócił się do nich plecami. Żyją bowiem wewnątrz ławicy stowarzyszonych śledzi, które (oczywiście) nie zezwolą, by zdarzyło się coś takiego. Kiedy ktoś naprawdę potrzebuje ich pomocy, zdrowy

363

Page 367: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

rozsądek podpowie im, że skoro tak bardzo jej potrzebuje, to najprawdopodobniej nigdy nie znajdzie okazji, by się im odwdzięczyć -taki człowiek zatem nie może być ich bliźnim. [W istocie] nie znają żadnego bliźniego, gdyż ich «ja» jest zarazem ich bliźnim i samym sobą, co zostało wyrażone w powiedzeniu: «każdy jest najbliższy sobie» (czyli: jest się swym własnym bliźnim)".35

Zatem Kierkegaardowska krytyka filistra-obywatela: mieszczucha, kupca, policjanta (a w innych dziełach doda: prawnika, dziennikarza, poety...) wycelowana jest w cechę ekwiwalencji. Bardziej systematycznie wyłoży Duńczyk swą krytykę społeczną dziewięć lat później, w Omówieniu literackim (Litteraire Anmeldelse) z 1846 roku, a zatem dwa lata przed pojawieniem się Marksowskie-go Manifestu komunistycznego. Poruszany troską nieobcą i Marksowi - że antropologiczne, autentyczne potrzeby człowieka zostały schwytane w ciasne formy zupełnie im niesprzyjającej kultury pieniądza i polityki - proponuje Kierkegaard „rewolucję ducha". Jej sens zawartyjest w etymologii słowa „rewolucja". Łacińskie revolvere oznacza obracać się wokół czegoś, także siebie, czyli powracać do siebie. Do tego, co w jednostce niepowtarzalne i autentyczne. Dzięki temu jednostka rozpoznaje i realizuje najgłębsze potrzeby swego „człowieka wewnętrznego".36 Taki jest sens Powtórzenia.

Najłatwiej dokonać tego w milczeniu. Odrzucając milczenie, jednostka ryzykuje, że stanie się całkowicie zależna od „słowa oficjalnego": gazet, praw, reguł... Słuszne wydaje się stwierdzenie, że dla Kierkegaarda Bógjest źródem sprawiedliwości. I on także powinien być źródłem prawa, o ile prawo pragnie być sprawiedliwe. Ale sądzę, że myśl Kierkegaarda jest ciekawa zarówno dla chrześcijan, jak i dla niewierzących, a jego krytyka modernistycznej etyki i koncepcji prawa wydaje się trafna bez rozstrzygnięcia, czy Bóg jest realnością, możliwością, czy wręcz niemożliwością. Wszystkich

35 Pap. IIA 127-131, s. 73 i n. (lipiec-październik 1837). 36 Litteraire Anmeldelse zostało omówione w moim artykule Hurra!

Nareszcie jedna Europa!, zamieszczonym w czasopiśmie „ResPublica Nowa", Warszawa 1999, nr 3 (126).

364

Page 368: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

przecież interesuje pytanie: jak dalece powinniśmy być posłuszni prawu, które sami ustanowiliśmy? Jak uwierzyć, że racja większości, wyłoniona w procesie negocjacji, jest prawdą, a nie przypadkiem lub wyrazem siły państwa, posiadającego lokale wyborcze, policje i więzienia?

Pytania te zajmowały wielu ideologów demokracji. Jeden z nich, Jurgen Habermas, kładzie nacisk na wolną debatę, w której uczestniczyć może każdy, kto posiada kompetencje obywatelskie. Kantowskiej, monologicznej koncepcji rozumu obecnego w jednostkowej świadomości - przeciwstawia dialogiczną ideę rozumu „horyzontalnego", uczestniczącego w publicznym dyskursie i poszukującego konsensu za pomocą logicznej argumentacji, odległej od propagandy i manipulacji,37 Kierkegaardowskiej ciszy, sygnałowi dialogu wertykalnego - rację wyłonioną w toku nieprzerwanej debaty. Milczenie manifestowane na forum publicznym jest dla Habermasa nieczytelne. Kierkegaard natomiast powszechną debatę etyczną uznał za manifestację władzy politycznej, etyka zatem bezwarunkowo musi według niego ulec tej ostatniej. Także proponowana przez Habermasa „równość" racji etycznych38, wypowiadanych podczas debaty „we własnym imieniu", wyklucza Kierke-gaardowską strategię pseudonimową, oznaczającą mówienie „nie-swoim, pomniejszonym" głosem, wzmacniającym za to głos Innego.

Jak się wydaje, Habermasowskie, poheglowskie przekonanie o uniwersalnej ważności ekwiwalentnego dyskursu publicznego zakłada uprzednie skłonienie / zmuszenie jednostek do uznania norm dyskursywnych za obowiązujące. Okazuje się więc, że racjonalny rozum nie wyklucza przymusu. Podajmy znaczący przykład. Habermasowi można zarzucić, że nie docenia fenomenu obcości,

37 Por. M. Westphal, Commanded Love and Morał Autonomy: The Kierke-gaard-Habermas Debatę, w: N. J. Cappel0rn i H. Druser (red.) „Kierke-gaards Studies. Yearbook 1998", Berlin-Nowyjork 1998, s. 8-22.

38 J. Habermas, Communicative Freedom and Negative Theology, w: M. J. Matustik & M. Westphal (red.), Kierkegaard in Post / Modernity, Bloomington 1995, s.195 i n.

365

Page 369: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tak ważnego dla Kierkegaarda. Dla niemieckiego filozofa demokratyczne państwo jest koniecznym warunkiem, umożliwiającym powstanie obywatelskiej wspólnoty etycznej. Jego teoria dyskursu zakłada tylko jedno forum i jedną, upaństwowioną „obywatel-skość". Wewnątrz habermasowskiego państwa „komunikacyjną równość" obywateli gwarantują „równe" prawa: i te ograniczające władzę, i te, które gwarantują obywatelowi prawo do swobodnej wypowiedzi. Wspólnotą niemieckiego filozofa rządzi więc zasada ekwiwalencji i taka jest jego etyka, poruszana troską o dobro systemu. Mówiąc najkrócej, ta etyka nie zna ani pojęcia daru, ani miłości, która także jest darem. W swym wykładzie kopenhaskim z 1997 roku Habermas tak powiedział o obcości: „Obcy mogą uczestniczyć w dyskursie obywatelskim dopiero wówczas, gdy otrzymają obywatelstwo, nie wcześniej". Wydaje się, że właśnie postulat przymusowej akulturacji jako warunku równego uczestnictwa w demokratycznym dyskursie jest słabością tej koncepcji.39

Przeciwstawia on bowiem obywatela - jednostce, a socjologię -antropologii.

Być mniejszym

Kierkegaard skłania nas z kolei do zadania pytania: jak porozumieć się z innymi, nie będąc z nimi tożsamym? Jak zaświadczyć swoją biografię bez marginalizacji doświadczenia innych, czyli bez odwołania się do mechanizmów wspólnotowej

39 Por. J. Habermas, Obywatelstwo a tożsamość narodowa, tł. B. Markiewicz, Warszawa 1993, s. 34: „Pożądana polityczna akulturacja [obcych] nie dotyczy całości procesów socjalizacji". Nie wydaje się to przekonywające. Jak bowiem w „otwartym społeczeństwie demokratycznym", posługującym się niecenzurowanymi środkami przekazu, oddzielić akulturację polityczną od innych form socjalizacji? Dodajmy ponadto, że „obcy" otrzymują obywatelstwo w Europie Zachodniej dopiero po upływie około 6-8 lat. W tym czasie są pozbawieni pełnego udziału w „demokratycznym" dyskursie publicznym; słowo „demokratycznym" zostało ujęte w cudzysłów, bo jest wątpliwe, czy taka debata istotnie jest demokratyczna.

366

Page 370: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

tożsamości, niwelujących różnice? Jak uniknąć pokusy rozumienia „obcości" jako czegoś gorszego?

Kierkegaard lokuje owo „jak" w etycznej kategorii komunikacji pośredniej, która minimalizuje ideologiczną i polityczną pozycję nadawcy. Role społeczne jednostki przestają być dla niego najwyższym stopniem obywatelskiego rozwoju, stając się jedynie warunkiem rozwoju jednostki. Kierkegaardowska wolność (która dotyczy wyłącznie jednostki) to także wolność od zbyt silnych więzów narodowych, zależności od historii. Za platońskim Sokratesem i za Habermasem możemy powiedzieć, że etyka rodzi się na łożu dyskursu. Za Levinasem, że etyka wyprzedza dyskurs. Kierkegaard i tutaj ma własne zdanie. Wychodzi od dialektyki milczenia, która narzuca językowi niezwykłą strategię - łączy ze sobą patos, dialek-tykę i mimikę (na przykład w Dopisku, którego podtytuł brzmi: Dialektyczno-patetyczno-mimiczny zlepek). Patos ma oddziałać na nasze emocje, dialektyka na intelekt. Mimika zaś to ironizowanie, przedrzeźnianie, małpowanie - oraz milczenie.40 Takie połączenie osłabia zarówno uczuciowe oddziaływanie patosu, jak i powagę dialektyki. Łamie autorytet wypowiedzi i samego wypowiadającego jako „instancji nadawczej". To połączenie przedrzeźnia ideologiczne i polityczne racje autora, które przestają być dosłowne i „prawdziwe". Zatem replika, łącząca te trzy, zazwyczaj trzymające się z dala od siebie elementy, skłania nie obawiającą się „podwójnej refleksji" świadomość do - mówienia przeciwko sobie. Pseudonimy zaprzeczają sobie także w inny sposób. Chętnie tworzą pary, wzorowane na odwiecznym, ludowym wzorze, gdzie grubasowi towarzyszy chudzielec, smutnemu - żartowniś, pracowitemu -nierób, itd. Taką parę tworzą na przykład autorzy Pojęcia lęku {Przedmów. Obie prace zostały wydane tego samego dnia, 17 czerwca 1844 roku. Autor pierwszej z nich, Vigilius Haufniensis, charakteryzuje się powagą i żarliwością, autor drugiej, Nicolaus

40 Ironia, żart, humor stanowiły w oczach Kierkegaarda dar dla czytelnika. W Liście otwartym Constantius jest przekonany, że czytelnik „pojmie żart i będzie się nim bawił".

367

Page 371: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Notabene, jest złośliwy, przewrotny, śmieszny. Zarówno ten „chwyt", jak i wspomniane, od Greków przejęte figury retoryczne: patos, dialektyka i ironia, wzmagają „uwodzicielską" moc tekstu, zniewalają czytelnika Kierkegaarda.

Bo kto tak potrafi mówić? Oczywiście, jedynie pseudonim. Jednocześnie obawia się on, że usunięcie milczenia z przestrzeni publicznej podporządkuje to, co obce, odległe, co odmienne i nieznane - temu, co znamy - naszemu językowi, naszej kulturze. Wówczas to, co niewypowiedziane - obcość - przestaje istnieć. Pseudonim pragnie zatem ocalić jednostkowe milczenie (skoro „milczenie ocala jednostkę") i chyba właśnie dlatego został powołany do życia.

Etyka pseudonimu, zderzona twarzą w twarz z etyką demokratyczną, podkreśla słabości tej ostatniej. Demokratycznemu dialogowi Duńczyk przeciwstawił - jako swoją replikę - dialektyczny pseudonim, ogarniający milczenie oraz jakże różnorodne możliwości słowa: lirykę, esej, pastisz, satyrę, krytykę literacką, platoński dramat filozoficzny, analizę etyki, estetyki i religii, może nawet powieść41 oraz reportaż. Czułemu na punkcie równości obywatelowi przedstawia Duńczyk jednostkę odrzucającą „równość zobowiązań" po to, by ten „drugi mógł zaistnieć". Kierkegaard wzbogaca nas o możliwość wyboru. Obok etyki ekwiwalencji istnieje etyka daru.

41 Por. mój esej, zatytułowany Kierkegaard jako powieściopisarz, „Teksty Drugie", Warszawa 1994, nr 2.

Page 372: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Indeks osób

Abraham (bibl.) 117 Achilles (mit.) 168,193 Adam (bibl.) 51,113,241 Adler Adolph Peter 10, 37, 182,

262 Agamemnon(mit.) 168,193 Akrisjos(mit.)331 Alcybiades 310 Algreen-Ussing Tage 40 Almaviva, hrabia (lit.) 235 Amaltea(mit.) 194 Anacharsis 270 Anakreon 168,169 Andersen Hans Christian 8, 19,

143,148,273,314,344 Andromeda (mit.) 194 Archimedes 86 Argonauci (mit.) 192-194 Argus (mit.) 80 Ariadna (mit.) 194 Arion (mit.) 194 Ariusz313 Arkas (Ikaros; mit.) 167 Arv (lit.), postać z komedii Hol-

berga201 Arystofanes 79, 82,147, 250

Arystoteles 38,228,330,338 Astius F. 82 Atlas (mit.) 193, 331 Atropos (mit.) 99 Augustyn, św. 262, 268 Aurora (mit.) 192

Bachus (mit.) 289 Badenjacob 65, 75 Baggesenjens 57, 58, 255, 339 Balaam (bibl.) 305,356 Balie Nicolai Edinger 109, 258 Baltazar (Belsazar; bibl.) 256 Banasiak Bogdan 361 Basilio Don (lit.) 235 Bastholm Christian 109 Beaumarchais Pierre de 235 Beckmann Friedrich 57-62, 64 Bellman Carl Michael 147 Berg Rasmus (lit.), postać z kome

dii Holberga 109 Beylin Stefania 148 Biehl Charlotta Dorothea 34 Bildad(bibl.)87,116,121 Blicher Steen Steenson 98 Blumauer Aloys 55

369

Page 373: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Bootes (Wolarz, Arctophylax, Niedźwiednik; mit.) 167-169

Borg Stefan 18,42, 88, 93,118 Borso Dario 88 Boye Caspar Johannes 211 Brahe Tycho de 154 Brandes Georg 346, 347, 358 Bryzejda(mit) 168

Calderon de la Barca Pedro 141, 161,175

Cappel0rn Niels j0rgen 4, 267, 365

Cecylia (lit.), bohaterka opowiadania Blichera 98

Cervantes Saavedra Miąuel de 10, 34

Chariko(mit.)313 Chodowiecki Daniel Nicolaus 55 Christian IV, król duński 51 Christian V, król duński 279 Chrystus zob. Jezus Chrystus Christoff (lit.), służący, postać

z komedii Holberga 301 Clausen Henrik Nicolai 286 Constantin Constantius (pseudo

nim Kierkegaarda) 11-13, 15, 48, 55-57, 59, 65, 80, 81,86, 90, 101, 102, 134, 139, 141, 157, 197-199, 202, 204, 216, 218, 221,264,344,347,359

Crusoe Robinson (lit.) 62

Cyceron (Marcus Tullius Cicero) 106, 304

Cyllaris(mit.)194 Czubekjan75,313

Danae(mit.)331 Daniel (bibl.) 256 Dante Alighieri 141, 282, 283 Dardanos(mit.) 193 Defoe Daniel 10,62,182 Degn Peer (lit.), postać z komedii

Holberga 109 DeleuzeGilles361 Demeter(mit.) 76 Demonaks 77 Diogenes Laertios (Laertius) 218,

270,306,310

Diogenes z Synopy 15

Dionizos (mit.) 79 Dodo, królowa Kartaginy (mit.)

65 Domicjan (Titus Flavius Domicja-

nus), cesarz rzymski 74 Doris (mit.) 28 Droysen J. G. 79 Druser Hermann 365 Dunning Stephen N. 355

Dyl Sowizdrzał zob. Sowizdrzał Dyl

Elektra (mit.) 193

370

Page 374: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Elifaz (bibl.) 87,116 Elihu(bibl.)H6 Ellis Davidson H. R. 99 Elwira (lit.), postać z opery Mozar

ta 31 Erichtoniusz(mit.) 194 Eros (mit.) 168 Eskulap (mit.) 194 Europa (mit.) 192 Eurypides 79 Ewa (bibl.) 51,74,241 Ewald Johannes 65

Fajdros216 Falk, wydawca 71 Farinelli (właśc. Carlo Broschi) 21 Fenger Henning 143 Feuerfuchs Titus (lit.) 58 Fichtejohann Gottlieb 179 Figaro (lit.) 235 Filippides 267 Filoktet(mit.)lll Flawiusz Filostrat Starszy 15 Frater Taciturnus (pseudonim

Kierkegaarda) 11, 360 Frederiksen Morten Johan 272 Frej (Fr0j, Freir; mit.) 264 Fryderyk II, król duński 154 Fryderyk IV, król duński 109 Fryderyk VI, król duński 299

I Gaja (mit.) 57,167 GarffJoakim4 Goethe Johann Wolfgang 34, 55,

155, 161, 163, 164, 174, 175, 207,208,226,232,233

Goldkalb Salomon (lit.), postać z wodewilu Heiberga 58, 279, 280

Gray Thomas 163 Grimm bracia (Jacob i Wilhelm)

177 Grobecker Phillip 57, 60 Grói meyer (lit.), radca hand

lowy, postać z wodewilu Heiber-ga67

Grundtvig Nicolai Frederik Seve-rin 282,293,299, 300,301

Gunilda (lit.), postać z komedii Holberga 309

Guttry Aleksander 163 Gyllembourg-Ehrensvard

Thomasinel41,142

Habermas Jurgen 365-367 Hamann Johann Georg 39, 40,

77,311,312 Hamlet (lit.) 264,275 Hannay Alastair 349 HansenP. 18,88,118 HansonA. C.59

I Harald Blaatand (Sinozęby) 320

371

Page 375: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Haralda Blaatanda syn zob. Svend Widłobrody

Hedozjusz 170 Hefajstos (mit.) 168 Hegel Georg Wilhelm Friedrich

8, 9, 15, 37-39, 76, 85, 86, 102, 133, 134, 142, 179, 182, 190, 238, 246, 250, 262, 274, 294, 310, 311, 318, 325, 326-329, 335, 352-355,357,358

Hegezjasz z Cyreny (Aristippos) 73

Heiberg Johan Ludvig 4, 8-10, 21,35,55,58,67,76,79,86,102, 141-143, 145, 147, 148, 154, 157, 158, 163, 167, 168, 172, 175, 177, 179, 182, 184, 189, 192, 193, 195, 197-211, 213-217, 224-227, 229, 231-237, 242, 244-246, 250, 251, 262-265, 268, 271, 274, 277, 279-284, 286, 293, 294, 302, 310, 311, 314, 316, 317, 323, 325, 326,329,331,337,338,344,352

Heiberg Peter Andreas 141 Heimdal(mit.)168,193 Hektor (mit.) 168, 193 Helena (mit.) 193 Helios (mit.) 189 Hera (Junona,Juno; mit.) 80,167 Herakles (Herkules; mit.) 111,

176,193,194

Heraklit z Efezu 37, 70,158,228, 294,338

Herder Johann Gottfried 71,312 Herodot250 Hertz Henrik 143,147,148, 344 Herschel Caroline 189 Herscheljohn Frederick 189 Herschel William 189 Hesperydy(miL) 193 Hiady(mit.)168 Hias(mit.)168 Hilarius Bogbinder (pseudonim

Kierkegaarda) 11, 80 Hiob (bibl.) 7, 9, 86, 87, 98, 99,

101-104, 106, 110-118, 120, 121, 128, 212, 222, 235, 237, 335,350,351,355

Hioba synowie i córki (bibl.) 104 Hioba żona zob. Sitis Hirsch Emanuel 41 Hoffmann Ernst Theodor Ama

deus 60 Holberg Ludvig 10, 75, 76, 182,

201, 203, 257, 263, 264, 272, 273,281,283,296,309,313

Holofernes (tu: lit.), postać z komedii Holberga 263

Holst Hans Peter 143, 344 Homer 129,167,168,193,250 Hong EdnaH. 18,41,88,221,237 Hong Howard V. 18, 38, 41, 88,

118,221,237

372

Page 376: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Horacy (Quintus Horatius Flac-cus) 75,241,289,313

Junona, Juno zob. Hera Jupiter zob. Zeus

Inachus(mit.)80 Io (mit.) 80 Ilithyia (Ejlejtyja; mit.) 129,130 Iwaszkiewicz Jarosław 17, 66,117,

118,135,148,182,219 Izajasz (bibl.) 115

JacobsF. 15 Jacquet-Tisseau E.-M. 18 Jakub, św. 281 Jan Bez Ziemi, król angielski 41 Jan Chrzciciel, św. 288 Jan Ewangelista, św. 48,281,286 Janus Bifrons (mit.) 299 Jazon (mit.) 193 Jean Paul (właśc. Johann Paul

Friedrich Richter) 40, 323 Jerzy III, król angielski 189 Jesper (lit.) ekonom, postać z ko

medii Holberga 210 Jezus Chrystus 90, 194, 224, 268,

271,281,297,306,317,340 Johannes Climacus (pseudonim

Kierkegaarda) 12,271,344,345, 347,350

Johannes de Silentio (pseudonim Kierkegaarda) 117, 360

Jonasz (bibl.) 61 Juan Don (lit.) 31,95

Kafka Franz 354 Kalipso(mit.) 167 Kallisto(mit.)167 Kant Immanuel 39,115,142, 362 Kartezjusz (Renę Descartes) 10,

16,271,310 Kasjopea (mit.) 194 Kastor(mit.) 194 Katon Starszy Cenzor (Marcus

Porius Cato Maior Censorius) 257

Kefeus(miL) 194 Kepler Johannes 185 Kerner Justinus 67 Kierkegaard Michael P. 358 Kirke(mit.)189 Klatterup (lit.), postać z wodewilu

Heiberga 275 Klemens Aleksandryjski (Kle

mens z Aleksandrii, właśc. Titus Flavius Clemens) 132, 216, 218

Kloto (mit.) 99 Kofoed-Hansen Hans Peter (ps. Jean-Pierre) 245,290

Kohelet (Eklezjastes; bibl.) 72, 100,259

Komnenowie, ród 310 Kondrup Johnny 4,267 Kopernik Mikołaj 154

Page 377: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Komandor (lit.), postać z opery Mozarta 95

Krąg J. 79 Kresyda(lit.)70 Krzyżanowski Julian 42 Ksantypa, żona Sokratesa 310 Ksenofanes z Kolofonu 15 Kubiak Zygmunt 99,129, 325

Lachezis (mit.) 99 Ladon (mit.) 193 Landman Adam 353 Laura (lit.) 155 Lavater Johann Caspar 48,49 Leander (lit.), postać z komedii

Holberga 296 Leibniz Gottfried Wilhelm 16,17 Leopold E. F. 84 Lessing Gotthold Ephraim 28, 55 Levinas Emmanuel 361, 367 Lindner J. G. 40 Lowrie Walter 18, 83 Lukian z Samosaty 77, 79, 267

Łukasz, św. 134,281,288

Madvig Johan Nicolai 218 Małgorzata (lit.), postać z dra

matu Goethego 34 Marek, św. 281,306,333

Maren (lit.), postać z utworu Holberga 264

Maria Św., matka Jezusa Chrystusa 177

Markiewicz Barbara 366 Marks Karol (Karl Marx) 42, 357,

364 Martensen Hans Lassen 79, 142,

177,268,282,302,311,317,326 Mateusz, św. 28, 103, 257, 281,

288,314,323,340 Matustik M. J. 365 Mau E. 222 Meduza (mit.) 194 Meng Sophie 51 Merkury (mit.) 60,80,194 Meton, astronom grecki 153 Mickiewicz Adam 222 Milton John 163 Miłosz Czesław 87,101,113 Mojżesz (bibl.) 241 Molbech Christian 283 Molier (Moliere, właśc. Jean-Bap-

tiste Poquelin) 141 Montesąuieu Charles de 182 Mortensen Finn Hauberg 4 Moth Matthias 308, 340 Mozart Wolfgang Amadeus 31,

95,235 M0ller Poul Martin 10,11, 23, 34,

38

374

Page 378: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Muller A., kompozytor 46 Muller Wilhelm 98, 99 Munchhausen Karl Friedrich Hie-

ronymus von 59 Mynster Jakob Peter 245, 290-

292

Nabuchodonozor (Nebukadne-sar; bibl.) 256

Nereus (mit.) 28 Nestor (mit.) 168 Nestroy Johann Nepomuk 46 NicholToddW.267,304 NickelsSara57,58 Nicolaus Notabene (pseudonim

Kierkegaarda) 12,242 Niels (lit.), postać z wodewilu

Heiberga 68 Nielsen Rasmus 302, 337 Nietzsche Friedrich 361 Niobe(mit) 65 Nitsch F. A. 130 Noe (bibl.) 299

Odyseusz(mit.)99,167,168,189, 313

Oehlenschlager Adam Gottlob 35,58,143,320

Ofelia(lit.)275 Okeanos (mit.) 167,168 01dfux (lit.), postać z dramatu

Holberga281

Olsen Reginę 7, 78 Olsen, radca stanu 7, 78 Orion (mit.) 167,170 Orfeusz (mit.) 194 Osjan 165 Owidiusz (Publius Ovidius Naso)

80,82,129,170,171,193 Ozyrys (mit.) 192

Palnatoke (lit.), jarl, postać z dramatu Oehlenschlagera 320

Pandarus (lit.) 70 Parmenides z Elei 15 Parys (mit.) 193 Patrokles(mit.)168 Pattison George 348 Paweł, św. 138,262,317 Pegaz (mit.) 194 Penelopa(mit.)99 Pernille (lit.), postać z komedii

Holberga283 Persefona 76 Perseis (mit.) 189 Perseusz(mit.) 176,194, 331 Petrarka (Francesco Petrarca) 155 Pierrot(lit.)105 Piętaszek (lit.) 62 Piotr, św. 48,281 Pitagoras 238,311 Platon 16,38,56,82,87,159,216,

230,250,325,347

Page 379: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Plejone(mit.)193 Plutarch 267 Polluks(mit.)194 Poloniusz(lit.)275 Ponte Lorenzo da 31, 235 Prodikos 230 Prometeusz (mit.) 28 Prozerpina (Persefona; mit.) 65

Quidam (pseudonim Kierkegaar-da359

Reitzel Carl Andreas 242, 268, 269, 278

Richter L. 18,88 Rohde H. P. 99 RothF.312 Rygę Johan Christian 58

SadzikJózef, ksiądz 101,102 Saint-GeorgesG.H.21 Salomon, król żydowski (bibl.) 43,

66 Salomon (lit.) zob. Goldkalb Salo

mon Sandner Henryk 84 Schelling Friedrich Wilhelm Josef

228, 335 Schiller Friedrich 55,174 Schlegel August Wilhelm 70,175,

303

Schlegel Fritz 7 SchubotheJ.H.51 Seneka 325 Sibbern Frederik Christian 11,

326 Sire (lit.), piastunka, postać z ko

medii Holberga 264 Sitis (bibl.) 87 Skofte (lit.), niewolnik, postać

z dramatu Oehlenschlagera) 320 Sofar(bibl.)87,116 Sofokleslll Sokrates 16,56,90,216,218,229,

230, 243, 306, 310, 325, 344, 347, 354, 360

Sowizdrzał Dyl (lit.) 308 Spinoza Baruch 328 Staffeldt Adolph Schack von 98 Stefański Witold 230 Stiernholm Rasmus 203, 282 Stilling Peter Michael 302 Stygotius Magister (lit.), postać

z komedii Holberga 257 Svend Widłobrody 320 Swetoniusz (Suetonius Tranquil-

lus) 74 Swift Jonathan 182 Syv Peter 340 Syriusz(mit.)l70,192 Szekspir (William Shakespeare)

10,70,175,264,275,303

Page 380: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Tamara, królowa gruzińska 310 Tantal (mit.) 65 Tatarkiewicz Władysław 16 Tejrezjasz (mit.) 313 T e n n e m a n n W . G . 5 7 , 7 3 Terencjusz Publiusz (Publius Te-

rentius Afer) 259 Tertulian (Quintus Septimus Flo-

rentius Tertullianus) 83, 224 Tetens Johan Nicolai 11 Tetyda(mit.)28 Tezeusz(mit.) 194 Thor(mit . )96 ThuraA.301 TieckLudvig 70,141,303 Tisseau P.-H. 18, 88 Toeplitz Karol 44, 239, 345 Toftegaard Nielsen G. 349 Troilus (lit.) 70 Trop (lit.), postać z wodewilu

Heiberga275 Tukidydes 250 Tulstrup Niels 38 Tyfon(mit) 56,57

Ulisses (mit.) 193 Uranos (mit.) 167 Ulrich Leon 303

Victor Eremita (pseudonim Kier-kegaarda)17,66,81,118

Vielgeschrey (lit.) postać z komedii Holberga 283

Vigilius Haufniensis (pseudonim Kierkegaarda) 367

Wergili (Wergiliusz, Publius Ver-gilius Maro) 55, 65

Westphal M. 365 Westphaler Gert (lit.), postać z ko

medii Holberga 309,313 Wilster Christian 239 Winther Christian 142, 245 Wittgenstein Ludvig 349 Wolf Pius Aleksander 211 Wolter (Voltaire, właśc. Francois-

-Marie Arouet) 141

Young Edward 163

Zaratustra 361 ZenonzEle i l5 ,177 Zeus (Jupiter; mit.) 28, 57, 65, 80,

82,167,174,175,192-194,331 Zuzanna (lit.) postać z komedii

Beaumarchais'go i opery Mozarta 235

Page 381: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Spis treści

Słowo od tłumacza 7

O Powtórzeniu u

S0ren Kierkegaard jako Constandn Constantius Powtórzenie

13

O Roku astronomicznym

141

Johan Ludvig Heiberg jako krytyk Kierkegaarda Rok astronomiczny

145

O Liście otwartym Constantina Constantiusa do Pana Profesora Heiberga

197

Page 382: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

S0ren Kierkegaard jako Constantin Constantius List otwarty Constantina Constantiusa

do Pana Profesora Heiberga, kawalera o rderu Dannebrog

199

O Przedmowach

241

S0ren Kierkegaard jako Nicolaus Notabene

Przedmowy

247

Bronisław Świderski

Dar 341

Indeks osób 369

Page 383: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej
Page 384: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

Wydawca dziękuje Pani Krystynie Piotrowskiej za możliwość wykorzystania jej grafik na okładce i stronach tytułowych.

Projekt okładki i stron tytułowych: Maciej Sadowski Redakcja: Marianna Sokołowska

Korekta: Maria Kaniewska, Donata Lam Redakcja techniczna: Urszula Ziętek

Wydawnictwo W.A.B. ul. Nowolipie 9/11, 00-150 Warszawa

tel., fax 635 15 25, tel. 635 75 57 e-mail: [email protected] http://www.wab.com.pl

Skład: Komputerowe Usługi Poligraficzne, s.c.

Piaseczno, ul. Żółkiewskiego 7, tel. 756 74 81

Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S.A.

Kraków, ul. Wadowicka 8

ISBN 83-8822142-6

Page 385: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej

W serii z WAGĄ ukazały sie:

DROGA SERCA Eugen Drewermann, Dalaj Lama

ISTOTNEGO NIE WIDAĆ Eugen Drewermann

CZYSTOŚĆ I BRUD Georges Vigarello

CUDOWNE I POŻYTECZNE Bruno Bettelheim

HISTORIA EPIDEMII Jacques Ruffie, Jean Charles Sournia

NADZIEJE MEDYCYNY Jean Bernard

ANATOMIA UCZUĆ Boris Cyrulnik

SEKS I ŚMIERĆ Jacques Ruffie

INTYMNA HISTORIA LUDZKOŚCI Theodore Zeldin

HISTORIA STROJU Maguelonne Toussaint-Samat

SPÓR O DZIEDZICTWO EUROPEJSKIE Ewa Bieńkowska

WIEDEŃSKA APOKALIPSA Ewa Kuryluk

ŻYWOTY ŚWIĘTYCH POPRAWIONE Zbigniew Mikołejko

Page 386: Soren Kierkegaard - Powtorzenie, Próba psychologii eksperymentalnej