76
TRENDY Podkarpackie stylowe życie Nr 2(14) Kwiecień Maj 2012 RZESZÓW - ŁAŃCUT ISSN 2080-9832 moda MODNY WIEK moto Samochody „szyte na miarę” Parafia niemal jak mała firma Szkolnictwo Nowa jakość kształcenia dzięki UE SANOK Powrót Beksińskiego 51. Muzyczny Feswal w Łańcucie Wielka kulturalna majówka w Rzeszowie

TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

  • Upload
    sagier

  • View
    231

  • Download
    10

Embed Size (px)

DESCRIPTION

TRENDY Podkarpackie to magazyn kierowany do ludzi nowoczesnych i aktywnych, potrafiących cieszyć się życiem.

Citation preview

Page 1: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

TRENDYPodkarpackie

stylowe życie

Nr 2(14)Kwiecień Maj 2012

RZESZÓW - ŁAŃCUT

ISSN 2080-9832

moda MODNY WIEK

motoSamochody „szyte na miarę”

Parafia niemal jak mała firma

SzkolnictwoNowa jakość kształcenia dzięki UE

SANOKPowrót Beksińskiego

51. Muzyczny Festiwal w Łańcucie

Wielka kulturalna majówka w Rzeszowie

Page 2: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 3: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 4: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Film, jak na dobry obraz wojenny przystało, ma wszystkie niezbędne ele-menty gatunku: są czołgi, żołnierze, sa-moloty, helikoptery, odważni dziennika-rze i miłość. Do tego trzeba jeszcze do-dać piękne gruzińskie plenery i wprawną rękę reżysera, Renny’ego Harlina, twór-cy m.in. „Szklanej pułapki II”, „Łow-ców umysłów” i „Egzorcysty”. Inspi-racją do powstania filmu „5 dni wojny” były prawdziwe wydarzenia, które roze-grały się podczas błyskawicznej, pięcio-dniowej wojny między Rosją a Gruzją w 2008 roku. Wojny bardzo dziwnej, bo wojny, którą nikt się nie zainteresował. Był to czas olimpiady w Pekinie, kryzy-su finansowego w USA i mało kogo ob-chodziły wydarzenia gdzieś na krańcu świata. Naprzeciw siebie stanęły armie: pięciomilionowego narodu gruzińskie-go oraz 30 razy większej Rosji. W filmie Rosjanie wkraczają i zajmują gruziń-skie miasto Gori. Jest w tym jakaś strasz-na symbolika, bo właśnie w Gori urodził się Józef Stalin – największy dyktator sowieckiej Rosji. Gruzja ogłasza jedno-stronny rozejm. Rosjanie nawet nie za-

mierzają rozważać rozejmu i zajmują ko-lejne gruzińskie miejscowości. 12 sierp-nia 2008 r. w centrum Tbilisi zbiera się 150-tysięczny tłum. Saakaszwili wygła-sza przemówienie, a na wiecu jest obec-nych pięciu europejskich prezydentów, m.in. Lech Kaczyński, który był inspira-torem wsparcia dla Gruzji. Trzy dni póź-niej Rosja i Gruzja podpisują zawiesze-nie broni. Te ostatnie sceny tłumaczą, dlaczego Renny Harlin, reżyser filmu, na festiwalu w Walencji zadedykował go pamięci Lecha Kaczyńskiego – inicja-tora podróży i wsparcia dla Gruzinów. Z tego samego powodu w filmie znala-zły się archiwalne zdjęcia wystąpień Ka-czyńskiego. W USA obraz Harlina spot- kał się z zarzutami, że jest efektem gru-zińskiej propagandy, że brakuje w nim choćby z grubsza pokazanego punktu widzenia Rosjan na tę wojnę.

Nie zmienia to jednak faktu, że film jeszcze przed wejściem do kin cieszył się w Polsce sporym zainteresowaniem mediów. Na pewno niecodziennym zda-rzeniem był jego przedpremierowy po-kaz w Rzeszowie, na który Richard

KINEMATOGRAFIA

Rzeszowski dystrybutor głośnego filmu

„5 DNI WOJNY”

Coyle przemierzył 1000 kilometrów, ja-dąc z Wielkiej Brytanii na motorze. To-warzyszyła mu brytyjska ekipa telewi-zyjna oraz dwaj bracia. Spotkanie z Ri-chardem Coyle’em, które na dziedziń-cu galerii Millenium Hall poprowadził Grzegorz Boratyn, dziennikarz Telewi-zji Rzeszów, należało do jednych z naj-ciekawszych, jakie w ostatnich miesią-cach zdarzyły się w Rzeszowie. Sam Coyle wielokrotnie podkreślał swoje za-dowolenie z udziału we wspomnianym obrazie i znakomicie czuł się w Rzeszo-wie. Jak to zwykle bywa, uwiodła go nasza gościnność.

– „5 dni wojny” to nasz debiut w roli dystrybutora – mówi Barbara Ziembicka, dyrektor naczelna FT Films. – Wcześniej zajmowaliśmy się działalnością wydaw-niczą. Nie kryję, że wiążemy duże na-dzieje z tym filmem. Bardzo będziemy się cieszyć, jeśli do kin pójdzie go obej-rzeć co najmniej 200 tys. osób. ■

Tekst Aneta GierońFotografie Tadeusz Poźniak (2), FT Films (1)

Od 27 kwietnia w 50 kinach w całej Polsce, w Rzeszowie w Multikinie, oglądać można amerykańsko-gruziński obraz „5 dni wojny” z gwiazdorską obsadą. W filmie występują m.in.: Andy Garcia jako Micheil Saakaszwili, Val Kilmer oraz Richard Coyle. Film jest wyjątkowy z co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze, dystrybutorem filmu jest rzeszowska firma FT Films, której dyrektorem naczelnym jest Barbara Ziembicka. Jak nietrudno się domyślić, względy sentymentalne przesądziły o pierwszym w Polsce przedpremierowym pokazie filmu, który odbył się już 15 kwietnia w rzeszowskim Multikinie. Po drugie, film opowiadający o rosyjsko-gruzińskiej wojnie z 2008 r. zawiera w końcowych scenach archiwalne wystąpienia śp. Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Polski wspierającego Gruzję, i Kaczyńskiemu film jest dedykowany.

Od lewej: Richard Coyle i Grzegorz Boratyn.

Brytyjczycy w Galerii Millenium Hall w Rzeszowie.

Page 5: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 6: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

bez żartów

Trendomierz Kwiatka

Hormon szczęścia, czyli co oznacza zwrot „niewielka ilość czekolady”

W marcowo-kwietniowym nume-rze magazynu VIP Biznes&Styl opu-blikowaliśmy rozmowę z panią woje-wodą Małgorzatą Chomycz-Śmigielską. Temat przewodni: kobiety aktywne za-równo w domu, jak i w życiu publicz-nym. Uchylając nieco drzwi do dzienni-karskiej kuchni zdradzę, że miała to być rozmowa z dwiema kobietami z podkar-packiego świecznika. Oprócz pani woje-wody, zaprosiliśmy do niej także Annę Kowalską, wicemarszałek wojewódz-twa. Dzień wcześniej otrzymałem od rzecznika marszałka, Wiesława Beka, potwierdzenie, że wszystko jest aktual-ne. Kiedy, czekając już z panią wojewo-dą na panią marszałek, zaniepokojeni jej spóźnieniem zadzwoniliśmy do rzeczni-ka, okazało się, że pani marszałek jed-nak nie przybędzie, bo jest na gali sportu i się z niej nie wyrwie. No i znów okaza-ło się, że kobieta, nawet na stanowisku, zmienną jest – kiedy jednego dnia mówi, że przyjdzie, to wcale nie oznacza, że na-stępnego dnia przyjdzie na pewno. Poza tym dostaliśmy nauczkę, że dwie kobie-ty ze świecznika, zgromadzone w jed-nym miejscu i czasie, to chyba o jedną za dużo. Pani wojewoda pewnie jakoś prze-żyje afront ze strony koleżanki z Urzędu Marszałkowskiego. Szkoda jedynie, że już nie dowiemy się, ile zyskałaby nasza rozmowa dzięki udziałowi w niej pani Kowalskiej.

Przy okazji odnotujmy, że zastęp-czyni naszej rozmówczyni, pani wice-

wojewoda Alicja Wosik odniosła poważ-ny, wymierny sukces: zwyciężyła w ka-tegorii „zaproszeni goście” podczas pią-tej edycji Potyczek Ortograficznych, któ-re odbyły się w Jarosławiu. Sukces tym cenniejszy, że w Polsce, jak wiemy, (or-tograficzna) ryba psuje się od Najwyż-szej Głowy. A tu, proszę, władza pokaza-ła, że jednak potrafi. Gratulacje!

Nie od dziś wiadomo, że prezy-dent Tadeusz Ferenc to człowiek z wizją. Nie zadowala się więc nową trybuną Stadionu Miejskiego, lecz ma-rzy mu się większy cel: pełny owal wo-kół boiska piłkarskiego i toru żużlowego, przykryty dachem. Na 16 tysięcy miejsc. Za 100 mln zł. Z zapleczem full wypas. Panie Prezydencie, proszę nie zapomi-nać o dojazdach do stadionu. Kolejka na-ziemna i strumień bus-pasów to pomysły jak znalazł.

Władze gminy Baligród postano-wiły zarobić na Karolu Świerczew-skim, który zginął tamże w 1947 r. Te-raz ten generał Armii Czerwonej w pol-skim mundurze, alkoholik, w pełni dyspozycyjny wobec Stalina, zbrod-niarz sądowy odpowiedzialny za za-twierdzenie kilkudziesięciu wyroków śmierci na swoich podkomendnych, m.in. wywodzących się z AK, po woj-nie kłamliwie wykreowany przez ko-munistyczną propagandę na bohatera, ma się stać atrakcją turystyczną. Sza-nowne Władze Gminy, ja wiem, mó-

wią, że „pecunia non olet”. Ale, na miły Bóg, uwierzcie, że są „peku-nie”, które naprawdę śmierdzą! A jak nie macie innych pomysłów na pro-mocję gminy, to może powinniście od-dać pole bardziej łebskim następcom?

Na koniec zmiana klimatu. Coś… smacznego. Niedawno w telewizji śniadaniowej „złowiłem” informację, która sprawiła, że przez cały dzień i kilka następnych intensywnie wydzielał się we mnie hormon szczęścia. Otóż, jak dowio-dły badania, niewielkie ilości czekolady wpływają bardzo pozytywnie na nasz or-ganizm, m.in. sprzyjają odchudzaniu. Problemem kluczowym w tej informa-cji było to, co oznaczają owe „niewiel-kie ilości”. Dla jednego będzie to kostka czekolady na miesiąc. Dla mnie, niepo-prawnego łasucha, „niewielkie ilości” to, powiedzmy, pół tabliczki na dzień. Na swoją zgubę zacząłem szukać w Interne-cie więcej informacji na ten temat i na-trafiłem na artykuł, który uściślał, co to znaczą owe „niewielkie ilości”. Okaza-ło się, że chodzi o dwie kostki dziennie. Czar prysł, wydzielanie hormonu szczę-ścia zostało zahamowane. Phi, wypchaj-cie się z takimi newsami, podczas lektu-ry których człowiek tak się zdenerwuje, że musi sięgnąć po… tabliczkę czekola-dy. Zwłaszcza, gdy akcja dzieje się 12 kwietnia, w… Dzień Czekolady. Mniam, mniam! ■

Jaromir Kwiatkowski

Page 7: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

REDAKCJAredaktor naczelna Aneta Gieroń, [email protected], tel. 17 862-22-21zespół redakcyjny Anna Olech, [email protected], Katarzyna Grzebyk, [email protected] Jaromir Kwiatkowski, [email protected] Tadeusz Poźniak, [email protected]

skład Artur Buk

REKLAMA I MARKETINGdyrektor ds. promocji Inga Safader-Powroźnik, [email protected], tel. 17 862-22-21dyrektor ds. reklamy Adam Cynk, [email protected], tel. 17 862-22-21, 501 509 004dyrektor marketingu Przemysław Worwa, [email protected], tel. kom. 512 760 033biuro reklamy Grażyna Janda, [email protected], tel. kom. 502 798 600 Michał Michna, [email protected], tel. kom. 504 402 210

ADRES REDAKCJI

ul. Cegielniana 18c/235-310 Rzeszów

tel./fax 17 862-22-21

www.trendyrzeszow.ple-mail: [email protected]

WYDAWCASAGIER PR S.C.

ul. Cegielniana 18c/235-310 Rzeszów

18

31

14

54

62

40

12

10

6 Wielka majówka. Rzeszów w objęciach kulturalnej majówki

10 Ekologiczny biznes. Rometem 4E przejedziesz 100 kilometrów za… 5 złotych

12 Historia i turystyka. Twierdza Przemyśl

14 Zamek w Sanoku. Powrót Beksińskiego

18 Muzyka. Program 51. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie

28 Podróże. Andrzej Piętowski: Niech każdy znajdzie swój Everest

31 Parafia z bliska. Parafia niemal jak mała firma

40 Hotele historyczne. Kryjówka „Damy z łasiczką”

44 Mira Opalińska. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

48 Szkolnictwo. Nowa jakość kształcenia dzięki unijnym funduszom

54 Moda. Modny wiek

62 Motoryzacja. Samochody „szyte na miarę”

Page 8: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Tyle w sumie udało się zebrać ze sprzedaży biletów oraz aukcji dzieł sztuki. Na Galę przyszło ponad 800 osób, które zobaczyły Justynę Stecz-kowską w świetnym spektaklu muzycz-nym „Alkimja”, miały też szansę kupić prace znakomitych artystów: Rafała Ol-bińskiego, Elżbiety Pazery, Witolda Pa-zery, Władysława Bartka Talarczyka, Jarosława Jaśnikowskiego, Kamili Bed-narskiej, Magdaleny Uchman i Stanisła-wa Kulona. Najdrożej, bo za 5,2 tys. zł, została sprzedana praca Rafała Olbiń-skiego. Sam wieczór, zorganizowany w Europejskiej Galerii Sztuki w Mille-nium Hall, był pod każdym względem nietypowy.

Po pierwsze, był to debiut tak dużej imprezy w tym miejscu. Po drugie, wy-jątkowa była publiczność, która w ciągu jednego wieczoru musiała umieć odna-leźć się w klimacie muzycznego wido-wiska, ludzkiego cierpienia i chęci po-mocy drugiemu człowiekowi. Na pew-no bardzo pomocna w całej Gali była sama Justyna Steczkowska, która w dniu

występu znalazła też czas, by spotkać się z podopiecznymi i rodzinami z rze-szowskiego hospicjum. Dzielnie wspie-rał ją też Artur Barciś, znany aktor, któ-ry wspólnie z Moniką Szelą, aktorką rze-szowskiego Teatru Maska, poprowa-dził Galę oraz znalazł czas na spotkanie w hospicjum.

– Bardzo wiele zawdzięczamy bar-dzo wielu osobom – mówi Edyta De-dek z Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci. – Impreza nie miałaby szan-sy zaistnieć, gdyby nie wsparcie finan-sowe i organizacyjne pani Marty Półto-rak, właścicielki Galerii Milenium Hall. Wdzięczni jesteśmy też firmie BWS Za-czernie, która wszystkich gości poczę-stowała lampką wina, cukierniom Ama-retto i Mikołaj, które na galę podarowa-ły piękne, specjalne na tę okazję przy-gotowane wypieki oraz Rzeszowskiej SKOK.

Pieniądze, które udało się zebrać na Gali, fundacja wykorzysta na zakup nie-zbędnego sprzętu dla dzieci: inhalato-rów, tlenu, ssaków medycznych oraz

Charytatywnie

Dokładnie rok temu w Rzeszowie powstało pierwsze w Polsce stacjonarne hospicjum dla dzieci. Pierwsze urodziny udały się wspaniale. Fundacja Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci nie ustaje w zabiegach o wsparcie dla swoich podopiecznych. Na Wielkiej Gali Charytatywnej, zorganizowanej 18 kwietnia w Europejskiej Galerii Sztuki w Millenium Hall, dla rzeszowskiego hospicjum wystąpiła ambasadorka fundacji, Justyna Steczkowska. Rzeszowianie, którzy wzięli udział w imprezie, nie żałowali pieniędzy i po Gali na konto fundacji wpłynęły 34 tys. zł.

wszelkiego rodzaju rurek, które dzie-ciom wymieniane są co dwa tygodnie, a refundacja z NFZ obejmuje tylko jedną rurkę dla jednego dziecka na rok.

Fundację Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci wsparł także magazyn VIP Biznes&Styl. W marcowym numerze zaprosiliśmy wszystkich darczyńców, szczególnie właścicieli firm i dyrekto-rów instytucji z Podkarpacia, do udziału w akcji „Miej serce, pomóż Dzieciom”. Dzięki ofiarności tych Państwa, którzy w marcowym numerze VIP-a zamieścili świąteczne życzenia wielkanocne, udało się zebrać pieniądze, które trafiły na kon-to fundacji. Życzenia tych Państwa, któ-rzy zdecydowali się dołączyć do naszej akcji, oznaczone były specjalnym logo, my zaś 50 procent pieniędzy uzyska-nych z publikacji życzeń przekazaliśmy na potrzeby rzeszowskiego hospicjum. Bardzo dziękujemy za hojność i wspar-cie dla dzieci. ■

Tekst Aneta GierońFotografie Tadeusz Poźniak

Akcję magazynu VIP Biznes&Styl „Miej serce, pomóż Dzieciom” wsparli:

Justyna Steczkowska i rzeszowianie na rzecz dziecięcego hospicjum

TRENDY PodkarpackiePGE Obrót S.A. VIP Biznes&StylPolskie Górnictwo Naftowe

i Gazownictwo SA

Justyna Steczkowska.

Licytację dzieł sztuki poprowadzili Monika Szela i Artur Barciś.

Page 9: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 10: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

6 TRENDY kwiecień maj 2012

I choć kultura jest tematem trudnym w realizacji i promocji, to jednak może przynosić spektakularne efekty. Bogdan Szymanik, właściciel leskiego wydaw-nictwa „BOSZ”, które od dwóch dekad odnosi duże sukcesy w Polsce i Europie w trudnej branży wydawniczej, specjali-zującej, się w ekskluzywnych albumach, nie ma wątpliwości, że to właśnie poprzez kulturę mamy szansę najszybciej i naj-mocniej zaistnieć w Polsce i na świecie.

Można z tym polemizować lub nie, ale bezdyskusyjny pozostaje fakt, że Muzyczny Festiwal w Łańcucie, w tym roku organizowany już po raz pięćdzie-siąty pierwszy, jest jednym z najwięk-szych, najlepszych i najbardziej znanych muzycznych festiwali w Polsce. W tym roku być może zyska jeszcze większą

Tak barwnego, zasłuchanego, zapatrzonego i pełnego zdarzeń kulturalnych Rzeszowa nie mieliśmy od dawna. Tegoroczny maj próbuje udowodnić, że można, a nawet trzeba umieć łączyć ogień z wodą, kulturę wysoką z kulturą masową, by otrzymać bardzo wyszukaną porcję smakowitej kultury. Tak imprezowego miesiąca jak maj w Rzeszowie w tym roku już mieć nie będziemy, w dodatku będzie to miesiąc, który momentami zaproponuje rozrywkę na światowym poziomie. 51. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, którym żyje Rzeszów, i „Maskardy – Przeglądu Teatrów Ożywionej Formy”, organizowanego przez Teatr Maska, nie powstydziłyby się największe europejskie miasta.

Tekst Aneta GierońFotografie Tadeusz Poźniak

popularność, bo prolog festiwalu odbę-dzie się 13 maja na Zamku Królewskim w Warszawie.

– Mamy się czym chwalić, mamy się czym szczycić – uśmiecha się prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filhar-monii Podkarpackiej, naczelny dyrek-tor 51. Muzycznego Festiwalu w Łańcu-cie. – Koncert w Warszawie ma zwrócić uwagę na łańcucki festiwal i jego wielo-letnią, świetną tradycję. W zamku Lubo-mirskich na przestrzeni lat gościliśmy największe gwiazdy muzyki klasycznej na świecie.

W trakcie warszawskiego koncer-tu znakomity skrzypek, Konstanty An-drzej Kulka, oraz znany wioloncze-lista, Tomasz Strahl, wykonają m.in. utwory ze zbiorów muzykaliów biblio-

teki Muzeum-Zamku w Łańcucie. A to nie koniec promocji łańcuckiej impre-zy w Polsce. W Krakowie i Warszawie pojawią się plakaty zapraszające na im-prezę, które być może ściągną meloma-nów z różnych części Polski. Na nich oraz wszystkich tych, którzy od 19 do 26 maja uczestniczyć będą w 51. Muzycz-nym Festiwalu w Łańcucie, czeka w tym roku bardzo młoda, piękna i utalentowa-na grupa gwiazd.

Jak co roku, początek festiwalu wy-znaczy koncert plenerowy przed łańcuc-kim zamkiem, w którym udział wezmą ponad 3 tys. osób. W kolejnych dniach festiwalowych największymi gwiazda-mi będą m.in.: rosyjska pianistka Yulian-na Avdeeva, zdobywczyni Pierwszej Nagrody w XVI Międzynarodowym ►

WIELKA MAJÓWKA

Rzeszów w objęciach kulturalnej majówki

Muzyczny Festiwal w Łańcucie.

Page 11: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 12: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

8 TRENDY kwiecień maj 2012

Konkursie Chopinowskim w 2010 r., fenomenalna skrzypaczka koreańska, Soyoung Yoon oraz znakomita polska śpiewaczka operowa Ewa Małas-God- lewska, której piękny sopran pamięta-ją wszyscy widzowie filmu „Farinel-li – Ostatni kastrat”, do którego to filmu w partiach śpiewanych Godlewska uży-czyła swojego głosu. Największą festi-walową gwiazdą może się jednak oka-zać Cameron Carpenter, genialny amery-kański organista, który wystąpi ze swoim pierwszym koncertem w Polsce w bazy-lice oo. Bernardynów w Leżajsku.

– Zainteresowanie festiwalem jest tak duże, że bez problemu gromadzi-my kilkutysięczną widownię na kon-cercie plenerowym i gdyby sala balowa łańcuckiego zamku liczyła 2 lub 3 razy więcej miejsc, też bez problemu sprze-dalibyśmy wszystkie bilety – dodaje prof. Marta Wierzbieniec. – Muzycz-nym świętem żyje cały Łańcut, a Rze-szów jest nie mniej zainteresowany. Ranga imprezy jest tak duża, że jak po-wiedziano kiedyś, festiwal trwa tydzień, ale festiwalem żyje się przez cały rok. Pomysły na koncerty w Starej Ujeżdżal-ni czy bazylice oo. Bernardynów w Le-żajsku, to właśnie takie ukłony w stro-nę otwarcia festiwalu dla jak najwięk-szej liczby osób, które chcą brać udział w tej imprezie.

WIELKA MAJÓWKA

To, co zdaje się najistotniejsze w roz-woju kulturalnym miasta, to oferowanie jego mieszkańcom bardzo różnorodnych imprez kulturalnych i niezatrzymywanie się tylko na poziomie pikników oraz fes- tynów. Dlatego już 3 maja rzeszowianie świętować będą istnienie najpiękniej-szej ulicy w mieście – Paniagi, dziś uli-cy 3 Maja, a przed laty Pańskiej. Impreza ma charakter ulicznego jarmarku. Obok siebie występują muzycy, kuglarze, por-treciści, ale będzie też scena jazzowa przy pałacyku Lubomirskich, a na Ryn-ku gala operetkowa z udziałem znanych śpiewaków: Bogusława Morki, Jana Za-krzewskiego i Eweliny Hańskiej. Jak to na masowych imprezach zwykle bywa, tłumy ludzi spacerować będą wśród sto-isk z kiełbaskami, napojami, regional-nymi specjałami, naturalnymi kosmety-kami, a wszystkiemu temu towarzyszyć będzie gwar i głośna muzyka. Ale Pania-ga to nie koniec, a właściwie początek majowych imprez masowych w Rzeszo-wie. Już 6 maja w rytm piosenek Mary-li Rodowicz rzeszowianie fetować będą otwarcie stadionu miejskiego w Rzeszo-wie. I … po tej imprezie długo nudzić się nie będą, bo już od 11 do 14 maja potrwa Festiwal Przestrzeni Miejskiej. W hali wtryskarek Zelmeru w pierwszy dzień festiwalowy wystąpią: Muzykote-rapia i Niedźwiedź w Lesie, dzień póź-

niej – Sofa oraz brytyjski duet Smoove& Turrell. Festiwal odbywający się w sa-mym centrum Rzeszowa, na terenach po fabryce Zelmer, będzie prawdziwym świętem sztuki ulicznej. Nie zabraknie multimedialnej zabawy, pokazów, wy-staw, dyskusji i konferencji. Wprawdzie Rzeszów to nie Łódź i typowych starych terenów przemysłowych w centrum mia-sta nie mamy, ale obiekty po Zelmerze będą nienajgorszym tłem dla sztuki alter-natywnej i sporej grupy młodych kultu-ralnych buntowników.

W czasie, gdy jedni bawić się będą na stadionie lub Festiwalu Przestrzeni Miejskiej, inni mogą wziąć udział w bar-dzo dobrym przeglądzie teatralnym, jaki od 6 do 14 maja organizuje Teatr Maska. „Maskarada – Przegląd Teatrów Ożywio-nej Formy” odbędzie się w Rzeszowie już po raz trzeci. Impreza, która z roku na rok rośnie w artystyczną siłę, w roku 2012 zapowiada się na jedno z najwięk-szych wydarzeń teatralnych w Rze-szowie. Na pewno duża w tym zasługa dr. Jacka Malinowskiego, p.o. dyrekto-ra naczelnego i dyrektora artystycznego Teatru Maska, reżysera, absolwenta i ad-iunkta Akademii Teatralnej w Warszawie, Wydziału Lalkarskiego w Białymstoku, który „Maskaradę” wymyślił i umiejętnie rozwija. Znany i ceniony w środowisku teatralnym młody reżyser współpracuje

Noc Muzeów w Rzeszowie.

Page 13: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

WIELKA MAJÓWKA

z najlepszymi. W przeglądzie będzie aż 18 spektakli dla dzieci i dorosłych w wy-konaniu najważniejszych teatrów for-my w Polsce. Cztery spektakle, na któ-re wstęp będzie wolny, odbędą się na rze-szowskim Rynku. W niedzielę, 6 maja, ze spektaklem dla dorosłych „Planeta Lem” wystąpi Teatr Biuro Podróży. Dla rzeszo-wian tym większa to niespodzianka, że spektakl był jedną z kulturalnych wizytó-wek oglądanych w czasie niedawnej pre-zydencji Polski w Unii Europejskiej. Te-atr Biuro Podróży oklaskiwano w Brukse-li, Strasburgu, Berlinie, Kijowie i innych europejskich metropoliach, kilka mie-sięcy później jest szansa zobaczyć spek-takl także w Rzeszowie. W czwartek, 10 maja, będzie „Hamlet” w wykonaniu Wal-ny-Teatr. Także dla dorosłych 12 maja, w sobotę, zaprezentuje się Teatr na Roz-droży z Bańskiej Bystrzycy ze spektaklem „Kubo”. Ostatni darmowy spektakl, tym razem dla dzieci, odbędzie się w niedzie-lę, 13 maja, kiedy to Teatr Lalek z Użgoro-du wystawi „Skaczącą królewnę”. Za po-zostałe spektakle, które wystawiane będą w Teatrze Maska, widzowie już zapłacą, ale w znośnych granicach dla miłośników teatrów: 14 i 20 zł za bilet. Cena na pewno niewygórowana dla widzów najnowsze-go spektaklu „Anatomia psa” Teatru Wier-szalin, premierowej sztuki „Sprawa Dan-

tona” Teatru Malabar Hotel, czy spektaklu „Księżniczka Angina” w wykonaniu Bia-łostockiego Teatru Lalek.

Komu jednak kultury nigdy dość, 19 maja jest szansa spędzić piękną, majo-wą noc na VII Europejskiej Nocy Mu-zeów. W ubiegłym roku ponad 20 tys. rzeszowian dało się przyłapać na wizy-cie w muzeum. W tym roku też warto, bo wyjątkowe niespodzianki szykują: Mu-

zeum Okręgowe w Rzeszowie, Muzeum Etnograficzne, Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa, Muzeum Dobranocek oraz Muzeum Diecezji Rzeszowskiej. Kto zaś wytchnienia od muzealnych wrażeń będzie szukał w kawiarnianych ogród-kach na rzeszowskim Rynku, ten będzie świadkiem prezentacji zabytkowych po-jazdów, które wezmą udział w Rajdzie Nocy Muzeów. ■

„Niech żyje cyrk” (Teatr Maska w Rzeszowie).

Reklama

Page 14: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

10 TRENDY kwiecień maj 2012

Romet 4E będzie miał napęd elek-tryczny. Będzie przystosowany zarów-no do jazdy bardziej dynamicznej, jak i do ekonomicznej. – Przy jeździe bar-dziej dynamicznej będzie mógł rozwinąć prędkość do 65 km/h – informuje pre-zes Grzyb. – Będzie wyposażony w spe-cjalny ogranicznik, umożliwiający prze-łączenie systemu jazdy na bardziej eko-nomiczny, w którym będzie osiągał pręd-kość do 45 km/h. W jednym i drugim przypadku to optymalna prędkość dla warunków jazdy w mieście.

Electric, Economic, Ecologic, Easy. Elektryczny, ekonomiczny, ekologiczny i łatwy w obsłudze – to zalety, którymi reklamuje swoje najnowsze „dziecko” – samochód Romet 4E – firma Arkus&Romet Group z Podgrodzia k. Dębicy, znana dotychczas głównie jako producent jednośladów. – W czerwcu wypuścimy z produkcji pierwsze kilkadziesiąt aut i udostępnimy je w naszej sieci handlowej – zapowiada prezes Wiesław Grzyb. – Zainteresowani klienci będą mogli je przetestować.

Tekst Jaromir KwiatkowskiZdjęcia Arkus&Romet Group

Szybciej i bliżej, wolniej i dalej

W ekonomicznym systemie jazdy sa-mochód będzie wprawdzie wolniejszy, ale będzie miał większy zasięg: na jed-nym ładowaniu baterii akumulatora prze-jedzie ok. 180 km, podczas gdy w syste-mie dynamicznym 100 do 120 km.

Autko określane jest przez złośliw-ców mianem „skutera na czterech ko-łach”. W mediach pojawiły się także opi-nie, że Romet 4E będzie alternatywą dla skuterów i motocykli. Prezes Grzyb nie

do końca się z tym zgadza. – Klient może być różny – zastrzega. – Romet 4E to ty-powo miejskie, oszczędne autko, podob-nej wielkości jak smart. Dwuosobowe, z dużym bagażnikiem na zakupy.

Dwukrotnie tańsze od konkurencji

Ekonomiczność autka również nie podlega dyskusji, jako że jego eksploata-cja będzie rzeczywiście tania. Po trzech latach, jeżeli kierowca pokona w tym czasie 70 tys. km, wartość samocho-

EKOLOGICZNY BIZNES

Znany producent jednośladów z Podgrodzia k. Dębicy w czerwcu wprowadzi na rynek miejski pojazd z napędem elektrycznym

Rometem 4E przejedziesz 100 kilometrów za… 5 złotych

Page 15: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Rekl

ama

du zwróci się w 60 - 70 proc. Pokona-nie 180 km na jednym ładowaniu kosztu-je ok. 8 zł. Tak więc przejechanie 100 ki-lometrów będzie kosztowało poniżej 5 zł, podczas gdy litr paliwa kosztuje ok. 6 zł.

Najprostsza wersja Rometa 4E będzie kosztować ok. 20 tys. zł, model umoż-liwiający bardziej dynamiczną jazdę – ok. 30 tys. To przynajmniej dwukrotnie mniej niż wynosi cena innych, konkuren-cyjnych pojazdów na prąd, np. szwajcar-sko-polskiego trójkołowca z Pruszkowa, sprzedawanego pod nazwą Re-Volt.

Po 5 latach autko się zwraca

Wytrzymałość baterii jest oceniana na 400 cykli ładowań, co daje 3 lata jej

żywotności (przy założeniu, że średni roczny przebieg będzie wynosił ok. 23 tys. km rocznie). Tak więc, biorąc pod uwagę koszt zużycia energii i koszt wy-miany baterii w ciągu 3 lat oraz pokona-nie w tym czasie ok. 70 tys. km, koszt utrzymania Rometa 4E w stosunku do małolitrażowego samochodu osobowe-go, przy jeździe w warunkach miej-skich, daje oszczędności ok. 18 tys. zł.

– Reasumując: gdy użytkujemy po-jazd przez 5 lat, przy założeniu, że średnioroczny przebieg będzie wyno-sił 23 tys. km, biorąc pod uwagę tyl-ko oszczędności na kosztach eksploata-cji, Romet 4E zwraca się nam w ponad 100 proc. – podkreśla prezes Wiesław Grzyb. ■

O firmieFirma Arkus w Podgrodziu k. Dębicy rozpoczęła działalność handlową

w branży rowerowej w 1991 r. W połowie lat 90. rozpoczęła produkcję rowerów. W 1999 r. kupiła Zjednoczone Zakłady Rowerowe „Romet” S.A., stając się wła-ścicielem legendarnej polskiej marki Romet, obecnej na rynku rowerowym od 1948 r., a motoryzacyjnym od 1958 r. W 2000 r. firma rozpoczęła eksport swo-ich produktów do Europy Zachodniej. W 2005 r. nastąpiło kapitałowe połącze-nie trzech fabryk: Arkus Podgrodzie, Romet-Jastrowie, Romet-Kowalewo Wlkp. w jedną grupę kapitałową Arkus&Romet Group. Dwa lata później firma urucho-miła Fabrykę Skuterów i Motocykli Romet Motors. Od 2012 r. jest również wy-łącznym importerem motocykli koreańskiej marki Hyosung.

Aktualnie Arkus&Romet Group jest liderem jednośladów w Polsce oraz uzna-nym partnerem biznesowym na świecie. Pozycja i znaczenie grupy na polskim i zagranicznym rynku branży rowerowej i motoryzacyjnej stale rośnie. Wg ran-kingu polskich firm, opublikowanego przez „Rzeczpospolitą” (firma znalazła się w nim kolejny raz), pozycja Arkus&Romet Group od ub. roku przesunęła się o 131 miejsc w górę. Jak zaznacza W. Romański z „Rzeczpospolitej”: „Liście 2000 polskich przedsiębiorstw jak co roku towarzyszy wybór Dobrych Firm. Do-brych to znaczy rozwijających się nie tylko dynamicznie, ale i efektywnie. Takich, które mogą się pochwalić znakomitymi wynikami nie na przestrzeni ostatniego roku, ale przynajmniej kilku kolejnych analizowanych lat i wyróżniają się na tle branży, w której działają”. (Źródło: Ranking „Rzeczpospolitej”: Polskie Przedsię-biorstwa „Lista 2000”, 25 października 2011 r.).

Stoisko Rometu na Targach Motor Show w Poznaniu.

Page 16: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

12 TRENDY kwiecień maj 2012

Zamek w Krasiczynie, arboretum w Bolestraszycach i forty – z tych atrak-cji Przemyśl i jego okolice słyną od daw-na. Każdy wymieniony zabytek jest mag- nesem ściągającym co roku tysiące tury-stów z okolic Przemyśla, Podkarpacia, w końcu Polski i Europy. Zwłaszcza for-ty, unikatowe fortyfikacje na skalę euro-pejską. Budowle pamiętające czasy woj-ny krymskiej w połowie XIX wieku, gdy stosunki między Rosją a Austrią były na-pięte, mające chronić Bramę Przemyską na styku Kotliny Sandomierskiej i Kar-pat, którą od stuleci wiódł szlak handlo-wy z Polski i Rusi na Węgry, za prawie 22 mln zł zostaną zabezpieczone, wyre-montowane i zrewitalizowane. Wszyst-ko dzięki Związkowi Gmin Fortecz-nych, który powstał 4 lata temu, a do niego należą gminy: Bircza, Krasiczyn, Krzywcza, Medyka, Orły, Stubno, Żura-wica oraz wiejska i miejska gmina Prze-

myśl. Na terenie każdej z gmin znajdują się obiekty związane z systemem prze-myskich fortyfikacji, a samorządowcy od dawna zabiegali o pieniądze z Unii Europejskiej, które pomogłyby w zmo-dernizowaniu wyjątkowych zabytków, a tym samym ściągnięciu jeszcze więk-szej liczby turystów do miejscowości po-łożonych na wschodnich krańcach Pol-ski, tuż przy granicy z Ukrainą.

– Realizacja projektu rozpocznie się najprawdopodobniej w lipcu. Ciągle trwa jeszcze kompletowanie niezbęd-nych pozwoleń i opinii – mówi Beata Kop, dyrektor biura Związku Gmin For-tecznych. Ale czekać warto, program jest jednym z największych w Polsce projek-tów rewitalizacji terenów postmilitar-nych i postindustrialnych. Jego wartość to prawie 22 mln zł. 10 mln zł dołoży Eu-ropejski Fundusz Rozwoju Regionalne-go, ponad 7 mln wyłoży budżet państwa

i ponad 3 mln dodadzą gminy skupione w Związku Gmin Fortecznych.

Zdaniem Beaty Kop, zainwestowane pieniądze jeszcze bardziej uatrakcyjnią Twierdzę Przemyśl. A ta ma długą histo-rię. Po wojnach krymskich jej znacze-nie wcale nie zmalało, lecz wzrosło. Pod koniec XIX wieku Przemyśl był waż-nym węzłem kolejowym i drogowym na trasie z Wiednia do Lwowa. W cza-sie I wojny światowej przemyskie forty były jednym z najpotężniejszych obiek-tów obronnych w Europie. Dwa pier-ścienie fortyfikacji po wybuchu I woj-ny światowej przez kilka miesięcy po-wstrzymywały armię rosyjską maszeru-jącą na zachód i południe Europy. Dzi-siaj twierdza to 45-kilometrowe pasmo 15 głównych i kilkudziesięciu pomocni-czych fortów wokół Przemyśla i kilka-naście mniejszych obiektów militarnych w granicach samego miasta. Większość fortów jest dostępna dla zwiedzających. Niemal do każdego fortu można doje-chać samochodem.

– W ramach projektu do świetności przywrócone zostaną 24 obiekty – wyli-cza Beata Kop. Wśród nich forty, mosty, przeprawy drogowe, dwór w Babicach oraz pałac w Birczy.

W pałacu w Birczy, pochodzą-cym najprawdopodobniej z 1. połowy XVIII w., który przed wiekami kontrolo-wał drogi biegnące w kierunku Przemy-

Twierdza Przemyśl, jedna z największych twierdz w Europie – większe od niej są tylko twierdze w Antwerpii oraz Verdun – ma szansę stać się prawdziwą perełką turystyczną Podkarpacia. Przemyskie forty, znane i licznie odwiedzane przez pasjonatów historii, już wkrótce zmienią się nie do poznania. Związek Gmin Fortecznych w 2012 i 2013 roku wyda prawie 22 mln zł na rewitalizację fortów oraz budowę szlaków turystycznych w Twierdzy Przemyśl.

Tekst Aneta GierońFotografie Dariusz Delmanowicz

Historia i Turystyka

Twierdza

PrzemyślFort „San Rideau” w Bolestraszycach.

Page 17: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 13

śla i Sanoka oraz na południe, w kierun-ku Węgier, ma powstać centrum konfe-rencyjne. Piękny dwór w Babicach stanie się bazą noclegową dla turystów.

Rewitalizacja obejmie drogi forteczne zespołu koszarowego w Siedliskach, For-tu XV „Borek”, leżącego na terenie gmi-ny Medyka. Gmina miejska Przemyśl za-gospodaruje trasę od Bramy Sanockiej Dolnej, przez obiekt forteczny Brama Sa-nocka Górna i mur obronny, Fortu Trzy Krzyże do Bramy na Zniesieniu. W gmi-nie Stubno powstanie ścieżka historycz-no-przyrodniczo-dydaktyczna Stubno – – Starzawa – Kalników. W gminie Orły powstanie kładka nad drogą nr 77 – wszystko po to, by turyści piesi i ro-werzyści mogli bezpiecznie dostać się do fortu Duńkowiczki. Odnowiona zostanie też droga forteczna Kruhel Wielki – Prał-kowce oraz przebudowane będzie ogro-dzenie cmentarza wojennego żołnierzy austro-węgierskich w Brylińcu. ■

Fort I „Salis Soglio” w Siedliskach. Fort artyleryjski jednowałowy. Powstał w latach 1882-1886 według projektu szwajcarskiego inżyniera Daniela Salis--Soglio. Klasyfikowany jako nietypowy fort artyleryjski.Fort II „Jaksmanice” koło miejscowo-ści Jaksmanice. W latach 1854-1857 był to szaniec obozu warownego, przebudo-wany w latach 1878-1881 na artyleryjski fort jednowałowy. W 1915 r., po II ob-lężeniu Twierdzy Przemyśl, wysadzony w powietrze. Częściowo rozebrany w la-tach 1920-1930.Fort III „Łuczyce” koło miejscowości Łuczyce. W latach 1854-1857 szaniec obozu warownego, w latach 1892-1900 zmodernizowany na jednowałowy fort artyleryjski. Fort IV „Optyń” koło miejscowości Pikulice. Początkowo w latach 1854--1857 szaniec obozu warownego, prze-budowany w latach 1873-1878 i 1896-1900 na artyleryjski jednowałowy. Fort V „Grochowce” koło miejsco-wości Grochowce. Zbudowany w la-tach 1881-1887. Częściowo wysadzony w powietrze w 1915 r., po II oblężeniu Twierdzy Przemyśl.

Fort VI „Helicha” lub „Iwanowa Góra” koło miejscowości Kruhel Wiel-ki. W latach 1854-1857 szaniec obozu warownego, przebudowany w 1878 na artyleryjski fort jednowałowy. Wysadzo-ny w powietrze w 1915 r., po II oblęże-niu Twierdzy Przemyśl.Fort VII „Prałkowce” koło miejsco-wości Prałkowce. Zbudowany w latach 1881-1887, rozbudowany w 1914. Wy-sadzony w powietrze w 1915 r., po II ob-lężeniu Twierdzy Przemyśl. Fort VIII „Łętownia” koło miejsco-wości Łętownia. Zbudowany w latach 1880-1887 według projektu Antona Wer-nera. Fort IX „Brunner” koło miejscowości Ujkowice. Zbudowany w latach 1892--1894 według projektu płk. inż. Maury-cego von Brunnera. Fort X „Orzechowce” koło miejscowo-ści Orzechowce. Zbudowany w latach 1881-1887, w latach 1896-1900 zmoder-nizowany. Częściowo wysadzony w po-wietrze w 1915 r., po II oblężeniu Twier-dzy Przemyśl. Fort XI „Duńkowiczki” koło miejsco-wości Duńkowiczki. W latach 1854--1857 szaniec obozu warownego, w la-

tach 1881-1887 zbudowany na nowo, przebudowany w latach 1900-1903, wy-sadzony w powietrze w 1915 r., po II ob-lężeniu Twierdzy Przemyśl.Fort XII „Werner” koło miejscowości Żurawica. W latach 1854-1857 szaniec obozu warownego, zbudowany na nowo w latach 1881-1887 według projektu inż. Antona Wernera. Fort XIII „Bolestraszyce” lub „San Rideau” koło miejscowości Bolestra-szyce. W latach 1854-1857 szaniec obo-zu warownego, przebudowany w la-tach 1873-1880. Częściowo wysadzony w powietrze w 1915 r., po II oblężeniu Twierdzy Przemyśl. Fort XIV „Hurko”. Zewnętrzny głów-ny fort „Twierdzy Przemyśl”. Dzieło for-tyfikacyjne północno-wschodniego od-cinka obronnego Twierdzy, zbudowa-ny ok. 1884-1986 r. jako fort artyleryjski dwuwałowy przebudowany w 1900 r. na fort jednowałowy. Fort XV „Borek” koło miejscowości Siedliska. Zbudowany w latach 1892--1900. Został częściowo wysadzony w powietrze w 1915 r., po II oblężeniu Twierdzy Przemyśl.

Historia i Turystyka

Fort – budowla obronna polowa lub stała, budowana od XVII do początków XX w., przystosowana do obrony okrężnej. Forty zazwyczaj grupowane były w zespoły zwane twierdzami fortowymi i zdolne były do samodzielnej oraz długotrwałej obrony.

Pisząc tekst, korzystałam z informacji zawartych na stronie internetowej Związku Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl.

Forty Twierdzy Przemyśl:

Fort „Borek” w Siedliskach.

Page 18: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

14 TRENDY kwiecień maj 2012

Wspomnienie nieistniejącego domu rozpoczyna ekspozycję. Na fotografiach skromny parterowy budyneczek z drew-nianym gankiem wychodzącym na zdzi-czały ogród. Jego wnętrze wypełniały ry-sunki, obrazy i fotografie. W sieni usta-wiono pierwsze rzeźby artysty: ekspre-syjne czaszki; w pokoju Hamlet w czer-ni. Naprzeciw zawieszono fotograficz-ne autoportrety w stylu Witkacego. Bek-siński stroi błazeńskie miny: w mary-narskiej czapce, w sowieckiej uszance z ogromną czerwoną gwiazdą, w zbyt małej czapce gimnazjalisty i naciągnię-tej na uszy włóczkowej z lichej dziani-ny. Powagę zachowuje tylko na zdjęciu z fajką w ustach. Tylko że...Wiesław Ba-nach, dyrektor Muzeum Historycznego i autor ekspozycji, wyjaśnia:

– Beksiński nigdy nie palił. Papiero-sy paliła jego żona, Zofia. Artysta, wów-czas dyplomowany architekt z odpraco-wanym nakazem pracy, poważny pan in-żynier – pracownik Autosanu – nie stro-nił od wygłupów.

Może w ten sposób chciał podkreślić dystans wobec rzeczywistości, której nie dało się traktować na serio? Na krót-ko przedtem w Rzeszowie dostał wymó-

W odbudowanym, południowym skrzydle sanockiego zamku powstała nowa Galeria Zdzisława Beksińskiego. Jest czynna od końca kwietnia. Uroczyste otwarcie wystawy zaplanowano na drugą połowę maja: w przeddzień Nocy Muzeów, nazwanej teraz Nocami Kultury Galicyjskiej. Tak po dziesięcioleciach do swego miasta wrócił artysta, który nigdy nie ruszyłby się stąd, gdyby władze nie nakazały rozbiórki jego rodzinnego domu.

Tekst Antoni AdamskiFotografie Tadeusz Poźniak

ZAMEK W SANOKU

wienie po tym, jak złapano go na wyko-nywaniu rysunków w godzinach pracy. W Sanoku „zaczepił się” w fabryce na pół etatu. Choć rodzina cierpiała niedo-statek, artysta cieszył się, że mógł wresz-cie zająć się twórczością.

Zdjęcia sanockiego domu pochodzą z 1976 r. W rok później rodzina Bek-sińskich wyprowadza się do Warszawy. Przed przeprowadzką artysta spalił nie-udane – jego zdaniem – obrazy i rysunki. Beksiński zabiera ze sobą serię obrazów na szkle, które ukryte pod meblościan-ką staną się później prawdziwym zasko-czeniem dla pracowników Muzeum Hi-storycznego w Sanoku. Dziś zajmują osobną ścianę. Obok niewielka ekspo-zycja fotogramów z lat 50. i 60. Skrępo-wane sznurkiem ciało modelki to jedyny w swoim rodzaju „Akt”, leżąca na torach sylwetka samobójczyni – jak z policyj-nej kartoteki, twarze z wydartymi ocza-mi i ustami, kalekie lalki...

– Fotogramy Beksińskiego wyprze-dzają eksperymenty światowej awangar-dy. Pomyśleć, że wykonywał je w pro-wincjonalnym, odciętym od międzyna-rodowej sztuki Sanoku – mówi dyrektor Banach.

Przed wejściem do przeniesionej do Zamku warszawskiej pracowni przy ul. Sonaty 6/314 wiszą dwie maksymy:

Nie oszukuj się! Nikt nic nie widzi!

oraz:

Myślę więc mnie nie ma. Nie istnieję.Jestem wytworem myśli. To nie jest tak, że myśl rodzi się we mnie. To myśl mnie stwarza i wywołuje iluzję istnienia.

W warszawskiej pracowni całą ścia-nę zajmował regał szczelnie wypełnio-ny setkami kaset CD z muzyką poważną, która stale towarzyszyła artyście w cza-sie malowania. (Na ekspozycji zachowa-ła się tylko jedna płyta gramofonowa. To IX Symfonia Gustawa Mahlera – nagra-nie renomowanej czechosłowackiej wy-twórni Supraphon.) Na drzwiczkach me-blościanki plakat z sanockiej wystawy malarstwa, który Beksiński bardzo lu-bił, oraz odbitki grafiki komputerowej. Na tylnej ściance – w widocznym miej-scu koperta z testamentem, w którym ar-

Powrót BeksińskiegoMiny Beksińskiego.

Obrazy z „okresu fantastycznego”.

Page 19: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 15

ZAMEK W SANOKU

tysta cały swój majątek przekazał sanoc-kiemu Muzeum Historycznemu.

Centralne miejsce zajmują sztalugi z niedokończonym obrazem. To objęta rękami, pozbawiona twarzy głowa ano-nimowego człowieka – stałego bohatera tego malarstwa. W przeciwległym kącie wysokie lustro, które służyło do tego, by w całości obejrzeć malowany obraz.

– Pracownia była wąska, brakowało „odejścia”. Na sanockiej ekspozycji jest ona szersza o 1,30 metra niż w rzeczy-wistości – tłumaczy dyrektor W. Banach.

Przy przenosinach nie zapomnia-no o żadnym szczególe. Na stole trzeba jeszcze rozlać trochę farby, aby jego po-wierzchnia wyglądała tak jak dawniej. Za oknem naturalnej wielkości zdję-cie wstrętnego gierkowskiego blokowi-ska, na które codziennie spoglądał Bek-siński. Nie zwracał na ten widok uwagi. Dbał o to, by mieć spokojne miejsce do pracy. Porównywał je do skorupy ślima-ka, z której ani myślał wychodzić. Gdy-by nie zmusiły go do tego okoliczności (przymusowe wywłaszczenie domu pod miejską inwestycję), nigdy nie ruszyłby się z Sanoka. Przeżył ciężko nakazaną przez władzę przeprowadzkę. Nie znosił podróży do tego stopnia, iż nawet zrezy-gnował ze stypendium w USA. Nie cho-dził na przyjęcia i wystawy, odmawiał przyjazdu na wernisaże własnych ekspo-zycji. (Wyjątkiem były – ale też nie za-wsze – te organizowane w Muzeum Hi-storycznym w Sanoku).

Na osobnej półce kolekcja aparatów fotograficznych. Jedna z dwóch cyfró-wek Beksińskiego: niewielki, srebrzy-sty aparat firmy Fujifilm, który padł łu-pem morderców. Dyrektor Banach przy-wiózł go z więzienia, gdzie przecho-wywano dowody rzeczowe po procesie bandytów. Naprzeciw fotografia pojem-nika na lekarstwa. Składał się on z sze-ściu przegródek, na których zaznaczono pory dnia, o których należało je przyjmo-wać. Przegródki są puste. Tylko w ostat-niej, z napisem: „kolacja”, leżał komplet pigułek. Beksiński nie zdążył ich przy-

jąć. Zdjęcie zostało wykonane 20 lutego 2005 r., w pięć dni po morderstwie.

Dyr. Wiesław Banach: – Do dziś ści-ska mnie w dołku, kiedy patrzę na to wnętrze. Tędy prowadziło przejście na balkon, którym mordercy wlekli ciało. Nocowałem w tym mieszkaniu wielo-krotnie, także po śmierci Zdziska.

– Jak się śpi w mieszkaniu, gdzie po-pełniono morderstwo? – pytam.

– To było mieszkanie pełne dobrych fluidów. Beksiński był pogodny, przy-jazny, życzliwy wszystkim. Jego do-bre uczucia emanowały z tego wnętrza, a nie zło, które wtargnęło tu niespodzie-wanie. Co nie zmienia faktu, iż zmywa-liśmy jego krew z podłogi – odpowiada Wiesław Banach.

Na dwóch niższych kondygnacjach zgromadzone zostały prace Beksińskie-go ze wszystkich okresów twórczości:

– Klucz chronologiczny w wypadku Beksińskiego zawodzi, jest wręcz nie do przyjęcia. Trzeba było znaleźć inny po-rządek – wyjaśnia autor scenariusza.

Polega on na przenikaniu się różnych motywów, które wciąż na nowo opraco-

wywane towarzyszyły mu przez całe ży-cie: ludzka postać i zbliżenie twarzy, fan-tastyczne krajobrazy i budowle: wieże, gmachy, lochy i zamki, motyw krzyża i wiele innych. Na każdym piętrze waż-ne miejsce zajmuje twórczość z lat 70. To „okres fantastyczny” – jak określił go Wiesław Banach, dodając przy tym jesz-cze jedno określenie: „mistyczny”. Bo jest to twórczość mistyczna w tym zna-czeniu, w jakim była nią mroczna proza Franza Kafki. Pod koniec życia forma ob-razów ulega uproszczeniu i zmonumenta-lizowaniu. Anonimowe głowy pozbawio-ne są rysów twarzy, a postacie – cech in-dywidualnych. Przypominają ekshumo-wane z masowych grobów ciała pozba-wionych nazwisk ofiar. Ta ekspozycja to wstrząsający „Labirynt Beksińskiego”.

Wystawa Beksińskiego jest ekspozy-cją stałą. Towarzyszą jej czasowe wysta-wy artysty otwarte w Sandomierzu, Po-znaniu i Wrocławiu, które zostaną prze-niesione do Krakowa, Świdnicy i Za-mościa. Reklamują one sanocką Gale-rię – jeden z najważniejszych projektów polskiego muzealnictwa. ■

Zdzisław Beksiński w swoim warszawskim mieszkaniu.

Ostatni okres twórczości.

Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Histo-rycznego w Sanoku, w muzealnej replice warszawskiego mieszkania Beksińskiego.

Page 20: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Partnerzy medialni:

Sponsorzy główni Gali VIP-a:

Listę najbardziej wpływowych osób w naszym regionie ma-gazyn VIP Biznes&Styl po raz pierwszy opublikował w stycz-niu 2012 r. Ranking od pierwszej edycji zdobył tak duże za-interesowanie i uznanie, że magazyn VIP postanowił rokrocz-nie publikować listę najbardziej wpływowych na Podkarpaciu, jednocześnie dzieląc konkurs na cztery kategorie, a zwycięz-ców obdarowywać statuetkami VIP, wykonanymi przez zna-komitego podkarpackiego rzeźbiarza, Macieja Syrka.

Wielka Gala VIP-a, połączona z wręczeniem statuetek oraz recitalem Lory Szafran, odbędzie się 24 listopada 2012 r. w Fil-harmonii Podkarpackiej. Nagrody przyznane zostaną w czterech kategoriach: VIP Polityka 2012, VIP Biznes 2012, VIP Kultura 2012 oraz VIP Odkrycie Roku 2012. W najbliższych wydaniach magazynu VIP oraz Trendy Podkarpackie zaprezentujemy 10 no-minowanych osób w każdej z kategorii, z wyjątkiem Odkrycia Roku, które ma być największą niespodzianką w rankingu nasze-go magazynu. W tym numerze Trendów Podkarpackich w gronie pierwszych nominowanych prezentujemy nazwiska osób, któ-re znalazły się na szczycie listy pierwszego rankingu VIP-a.

VIP POLITYKA

Jan Bury, poseł, prezes podkarpackie-go PSL. Prawnik i polityk, w obecnej kadencji Sejmu przewodniczący Klubu Parlamentarnego. Inicjator Forum Inno-wacji w Rzeszowie.Elżbieta Łukacijewska, posłanka PO do Parlamentu Europejskiego. Przez 6 lat (2004-2010) była przewodniczącą, a następnie wiceprzewodniczącą Regio-nu Podkarpackiego PO.Mirosław Karapyta, polityk PSL i samo-rządowiec, doktor socjologii, wykładow-ca wyższych uczelni. Od 2010 r. marsza-łek województwa podkarpackiego.Tadeusz Ferenc, samorządowiec i po-lityk, od trzech kadencji prezydent Rze-szowa. Wcześniej był m.in. prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Nowe Mia-sto w Rzeszowie.

Także Czytelnicy Trendów Podkarpackich mogą typować i głosować we wszystkich czterech kategoriach, wysyłając zgłoszenia na adresy mailowe: [email protected] oraz [email protected].

Tekst Aneta GierońFotografia Tadeusz Poźniak

NOMINACJE

Ranking VIP Biznes&Styl

VIP BIZNES

Marek Darecki, prezes „WSK-PZL Rze-szów”, pomysłodawca i prezes Stowa-rzyszenia „Dolina Lotnicza”, które sku-pia dziś na Podkarpaciu prawie 100 firm z branży lotniczej.Adam Góral, doktor nauk ekonomicz-nych, współzałożyciel i prezes Asseco Poland SA. Prezes Podkarpackiego Klu-bu Biznesu, współzałożyciel Wyższej Szkoły Zarządzania w Rzeszowie.Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec. Absolwent Politechniki Krakowskiej, który sprowadził do Mielca produkcję le-gendarnych amerykańskich śmigłowców Black Hawk.Marta Półtorak, prezes Marma Polskie Folie, prezes sekcji żużlowej Stali Rze-szów, właścicielka Galerii Millenium Hall w Rzeszowie.

VIP KULTURA

Lucyna Mizera, dyrektor Muzeum Re-gionalnego w Stalowej Woli. Menedżer-ka kultury, która w nieco ponad 10 lat potrafiła w niewielkim mieście stworzyć znane i cenione w Polsce muzeum.Janusz Szuber, znakomity sanocki poeta. Autor wierszy, które stawiane są w tym samym szeregu, co twórczość Wisławy Szymborskiej i Adama Zagajewskiego.Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, twórca Gale-rii Zdzisława Beksińskiego. Sanocki za-mek zawdzięcza mu największą na świe-cie kolekcję prac Beksińskiego.Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Pod-karpackiego w Krośnie. Odkrywca gro-du z epoki brązu na Podkarpaciu. Twór-ca archeologicznego skansenu „Karpac-ka Troja” w Trzcinicy koło Jasła.

Najbardziej wpływowi na Podkarpaciu 2012

Od lewej: Elżbieta Łukacijewska, Jan Bury, Mirosław Karapyta.

Page 21: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 22: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

13 V 2012, GODZ. 18.00 (NIEDZIELA)PROLOG MUZYCZNEGO FESTIWALU W ŁAŃCUCIE NA ZAMKU KRÓLEWSKIM W WARSZAWIEZamek Królewski w Warszawie

Utwory ze zbioru muzykaliów Biblioteki Muzeum-Zamku w Łańcucie Orkiestra Kameralna Filharmonii PodkarpackiejVladimir Kiradjiev – dyrygentKonstanty Andrzej Kulka – skrzypceTomasz Strahl – wiolonczelaW programie: J.Elsner, L. Boccherini, J.R. Zumsteeg, F. Janiewicz

AB 19 V 2012, GODZ. 19.30 (SOBOTA)KONCERT PLENEROWY Park przed Muzeum-Zamkiem w Łańcucie

Kazimierz Kowalski zapraszaW krainie opery, operetki, musicaluMałgorzata Kulińska – sopranMałgorzat Kustosik – mezzosopranMirosław Niewiadomski – tenorAndrzej Niemierowicz – barytoncena biletu: 60 złAB – koncert abonamentowy

MUZYKA

Program 51. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie

Jeden z najwybitniejszych skrzypków swojego pokolenia, ojciec Gaby Kulki, profesor Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Cho-pina w Warszawie. Już jako 17-letni student uzyskał dyplom z wyróżnieniem na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. N. Paganiniego w Genui. Jednak jego międzynarodowa kariera rozpoczęła się od zdobycia I nagrody na Międzynarodowym Konkursie w Monachium. Wykonał ponad 1500 recitali i  koncertów z towarzyszeniem orkiestry na całym świecie. Gra ze słynnymi orkiestrami, występuje na festiwalach w Lucernie, Bordeaux, Berlinie, Brighton, Pradze, Barcelonie, w tym roku także na festiwalu łańcuckim. Doko-nuje wielu nagrań płytowych, radiowych i telewizyjnych.

Najmłodszy profesor sztuk muzycznych w Polsce. Ab-solwent Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie wiolonczeli prof. Kazimierza Michalika. Jako stypendy-sta rządu austriackiego odbył roczne Studium Podyplo-mowe w Hochschule für Musik und Darstellende Kunst w Wiedniu. Studiował również kameralistykę u wybitne-go skrzypka Krzysztofa Jakowicza, z którym występu-je od wielu lat. Artysta jest laureatem ogólnopolskich i  międzynarodowych konkursów w Poznaniu, Warsza-wie oraz m.in. I Nagrody V Międzynarodowego Kon-kursu Muzycznego im. N. Zabaleta w San Sebastian w Hiszpanii. Otrzymał również Nagrodę-Stypendium Polsko-Japońskiej Fundacji JESC.

TOMASZ STRAHL

KONSTANTY ANDRZEJ KULKA

Page 23: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

AB 20 V 2012, GODZ. 20.00 (NIEDZIELA)ORKIESTRA FILHARMONII LWOWSKIEJStara Ujeżdżalnia

Aidar Toribaev – dyrygentVadim Brodski – skrzypceW programie: H. Wieniawski, N. Paganini, P. Sarasate, F. SchubertCena biletu: 60 zł

AB 21 V 2012, GODZ. 19.00 (PONIEDZIAŁEK)KWARTET AKADEMOSSala balowa

W programie: L. van Beethoven, Ch. E. Ives, B. BartokCena biletu: 40 zł

AB 22 V 2012, GODZ. 19.00 (WTOREK)YULIANNA AVDEEVA – RECITAL FORTEPIANOWYSala balowa

Cena biletu: 100 zł

AB 23 V 2012, GODZ. 18.00 (ŚRODA)FLORIPARI – ZESPÓŁ MUZYKI DAWNEJ Z ZAMKU KRÓLEWSKIEGO NA WAWELUSala balowa

W programie: „Blaski i cienie miłości” – spektakl półsceniczny oparty na muzyce z czasów renesansu i baroku C. Monteverdiego, J. B. Lully’ego, J. Dowlanda, C. Negriego, F. Caroso, G. Ph. Telemanna, G. F. Haendla i innych europejskich twórców.Cena biletu: 40 zł

Rosyjski wirtuoz skrzypiec, potomek znakomitego Adolfa Brod-skiego, pierwszego wykonawcy Koncertu skrzypcowego Pio-tra Czajkowskiego. Zwycięzca VII Międzynarodowego Konkur-su Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego. Vadim Brodski gra na skrzypcach Gennaro Gagliano z 1747 roku. Jest jednym z nie-licznych skrzypków w historii, który miał zaszczyt zagrać w 1998 r. podczas tournée z orkiestrą Simfonica di  Savona na słynnym instrumencie Il cannone Guarneri del Gesu, należącym do Niccolo Paganiniego. W swojej karierze otrzymał pierwsze nagro-dy na wszystkich międzynarodowych konkursach skrzypcowych, w których uczestniczył: Wieniawski (Polska 1977), Paganini (Wło-chy 1984), Tibor Varga (Szwajcaria 1984). Koncertował z wielo-ma znakomitymi orkiestrami: Filharmonia Moskiewska, Filharmo-nia Petersburska, Filharmonia Narodowa w Warszawie, Mexico National Symphony, London Philharmonic Orchestra, Jerusa-lem Symphony, New Jersey Symphony i Orchestre de la Suisse Romande w Genewie.

VADIM BRODSKI

Rosyjska pianistka, która naukę gry na fortepianie rozpoczęła w wieku pięciu lat w Szkole Muzycznej im. Gniesinych w Moskwie pod kierun-kiem Eleny Ivanovej. Triumfatorka LXI Konkursu w Genewie w Szwaj-carii (2006) i laureatka wielu międzynarodowych konkursów dla mło-dych pianistów: Grand Prix I Ogólnorosyjskiego Otwartego Konkursu „New Names” w Moskwie (2000), I nagrody w V Konkursie „Arthur Rubinstein in Memoriam” w Bydgoszczy (2002) i I nagrody w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. I. J. Paderewskiego w Bydgoszczy (2007). W październiku 2010 roku zdobyła I nagrodę XVI Międzynarodowego Konkursu Fryderyka Chopina oraz nagro-dę Krystiana Zimermana za najlepsze wykonie sonaty Chopina. Pianistka koncertowała w Moskwie, w wielu innych miastach Rosji oraz kilkudziesięciu krajach, m.in.: w Austrii, Wielkiej Brytanii, USA, we Francji, w Niemczech, Izraelu, Belgii, Japonii, Grecji, we Włoszech i w południowej Afryce. W jej repertuarze koncertowym znajdują się utwory muzyki od baroku po XX wiek.

YULIANNA AVDEEVA

MUZYKA

Page 24: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

23V 2012, GODZ. 21.30 (ŚRODA)KWARTET OPIUM I ANNA SENIUKSala balowa

W programie: „Wieczór w Teatrze Wielkim”. poemat Stanisława Balińskiego, w którym poeta żartobliwie, z przekąsem i sentymentalnie opisuje świat artystów, śpiewaków i muzyków. Spektakl dopełni muzyka kwartetu OPIUM.Cena biletu: 80 zł

AB 24 V 2012, GODZ. 19.00 (CZWARTEK)Bazylika oo. Bernardynów w Leżajsku

Cameron Carpenter – organy„Od Bacha do Carpentera”Cena biletu: 70 zł

AB 25 V 2012, GODZ. 19.00 ( PIĄTEK)ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJSala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

Gabriel Chmura – dyrygentSoyoung Yoon – skrzypceW programie: H. Berlioz, J. SibeliusCena biletu: 60 zł

CAMERON CARPENTER31–letni amerykański organista, który już w wieku 11 lat jako cudow-ne dziecko wykonywał Das Wohltemperierte Klavier Bacha, a w 1992 roku dołączył do American Boychoir School jako chłopięcy sopran. Cameron Carpenter, który w swej działalności wykorzystuje wszel-kie możliwości drzemiące w organach piszczałkowych i wirtualnych, w repertuarze klasycznym czy popularnym zasłynął nie tylko jako od-twórca wielkich dzieł muzyki organowej, ale również jako kompozy-tor - jego własne utwory kładące nacisk na kolorystykę, świeckie war-tości i swobodę wykonawczą, podążają śladami takich artystów jak Percy Grainger, Sigfrid Karg-Elert czy Leopold Godowsky. Carpen-ter nazywany jest Lisztem organów z powodu fenomenalnej techni-ki gry. W swoim repertuarze posiada utwory mistrzów muzyki baro-kowej, aranżacje utworów Chopina, Godowskiego, Liszta, Schuman-na, Rachmaninowa oraz kompozycje własne. Za swój pierwszy album pt. Revolutionary, wydany przez wytwórnię Telarc, jako pierwszy or-ganista w historii uzyskał nominację do nagrody GRAMMY w kate-gorii album solowy.

Koreanka, zwyciężczyni XIV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, jest uważana za jedną z najwybit-niejszych skrzypaczek swojego pokolenia. Artystka naukę gry na skrzypcach rozpoczęła w wieku pięciu lat i szybko stała się gwiazdą w swojej ojczyź-nie. Soyoung Yoon ujmuje publiczność i muzyków swoimi hipnotyzującymi występami w najlepszych międzynarodowych konkursach skrzypcowych. Jest zwyciężczynią trzech najbardziej prestiżowych konkursów na świe-cie: Indianapolis International Violin Competition (2010), Queen Elisa-beth Competition in Brussels (2009) i Tchaikovsky Competition (2007) w Moskwie. Soyoung Yoon jest wybitną solistką występującą z takimi or-kiestrami jak: Moscow Virtuosi Orchestra, Zurich Chamber Orchestra, London Mozart Players, Sinfonieorchester des Norddeutschen Rundfunks, National Radio Orchestra of Kiev, Russian National Orchestra, Belgian National oraz współpracującą z najlepszymi dyrygentami: Gilbert Varga, Saulus Sondetzki, Muhai Tang i Justus Frantz.

SOYOUNG YOON

MUZYKA

Page 25: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 26: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

EWA MAŁAS-GODLEWSKAPolska śpiewaczka operowa, sopran liryczno-koloraturowy. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej we Wrocławiu w klasie prof. Danuty Paziukówny. Na począt-ku kariery występowała w Warszawskiej Operze Kameral-nej, gdzie śpiewała partie Noriny w „Don Pasquale” Doni-zettiego i Rozyny w „Cyruliku sewilskim” Rossiniego. Od kilkunastu lat mieszka we Francji, gdzie występowała w ta-kich teatrach jak: Opera Paryska, L’Opera Comique, Le Theatre du Chatelet, Théâtre des Champs Élysées, Des Amandiers Theatre in Nanterre i Opéra Bastille. Jej głos, zmiksowany z głosem amerykańskiego kontratenora Dere-ka Lee Ragina, został wykorzystany w filmie Gérarda Cor-biau „Farinelli – Ostatni kastrat”.

AB 26V 2012, GODZ. 19.00 (SOBOTA)Sala balowa

Ewa Małas- Godlewska – sopranL’Ensemble HyacinthusW programie: słynne arie operowe G.F. HaendlaCena biletu: 100 zł

Bilety na 51. Muzyczny Festiwal w Łańcucie są w sprzedaży od 10 kwietnia w kasie Filharmonii Podkarpackiej. Cena karnetu obejmującego 8 koncertów festiwalowych wynosi 430 zł.

MUZYKA

Reklama

Page 27: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 28: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

24 TRENDY kwiecień maj 2012

Nowy terminal przedstawia się impo-nująco: 250 pomieszczeń na 4 kondyg- nacjach, 250 kamer monitorujących ter-minal, 17 stanowisk do odprawy pasa-żerów, wreszcie – warunki pozwalające na obsłużenie 700 osób w ciągu godziny. Terminal ma około 90 tys. m sześć. ku-batury i prawie 14 tys. mkw. powierzch-ni użytkowej. Pierwsi pasażerowie zo-staną tu odprawieni 8 maja. Do samolo-tu wsiądą i wysiądą, nie dotykając bu-tem płyty lotniska. Umożliwi to specjal-ny rękaw łączący terminal bezpośred-

LOTNISKO W JASIONCE

„Nasze okno na świat”, „Podkarpacie nie leży w Polsce B” – takie zdania najczęściej padały podczas uroczystości otwarcia nowego terminalu na lotnisku w Jasionce. Nie ma w nich przesady. Terminal należy do najpiękniejszych i najnowocześniejszych w Polsce, a z lotniska już jesienią będzie można dotrzeć do kolejnych miast w Europie: Monachium, Dortmundu, Paryża, Hamburga, Rzymu, Amsterdamu i Oslo. Teraz – by ułatwić pasażerom sprawne dotarcie do Jasionki – pozostaje jeszcze połączyć lotnisko z koleją i autostradą.

Tekst Katarzyna GrzebykFotografie Tadeusz Poźniak

NOWY terminal i siedem nowych połączeń

nio z samolotem. Tego właśnie rękawa może Jasionce pozazdrościć wiele lot-nisk krajowych.

Budowa, która pochłonęła ponad 100 milionów złotych, trwała 15 miesięcy. Odpowiedzialna była za nią firma Skan-ska, mająca na swoim koncie wykonanie terminali pasażerskich, m.in. w Pradze, Budapeszcie, Sztokholmie i w Bostonie. Co nieczęsto się zdarza przy tak wielkich inwestycjach, wykonawca wywiązał się z umowy w terminie. Od stycznia w bu-dynku trwały prace kosmetyczne i przy-

gotowania do oficjalnego otwarcia, na które zaproszono ważne osobistości.

Wprawdzie prezydent Bronisław Ko-morowski nie mógł przyjechać, ale VIP- -ów nie brakowało. W otwarciu termi-nalu udział wzięli m.in. Cezary Grabar-czyk, wicemarszałek Sejmu; Tadeusz Jar-muziewicz, wiceminister transportu; Mi-chał Marzec, dyrektor generalny Przed-siębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze; konsul generalny USA, ambasador Ukra-iny, samorządowcy z Węgier, Chorwa-cji, Rumunii, Ukrainy i Słowacji, lokalni

Oficjalne otwarcie portu lotniczego Rzeszów-Jasionka.

Krystyna Skowrońska, posłanka PO; kapitan Tadeusza Wrona.

Od lewej: kapitan Tadeusz Wrona; Mirosław Karapyta, marszałek województwa podkarpackiego; Teresa Kubas-Hul, przewodnicząca Sejmiku Województwa Podkarpackiego.

Od lewej: Zbigniew Rynasiewicz, poseł PO; ks. biskup Kazimierz Górny, ordynariusz diecezji rzeszowskiej; Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa; Tadeusz Jarmuziewicz, wiceminister infrastruktury.

Page 29: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 30: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

26 TRENDY kwiecień maj 2012

LOTNISKO W JASIONCE

politycy oraz regionalni biznesmeni. Im-prezę prowadzili Magda Mołek i Mariusz Zieliński, z recitalem wystąpiła Sylwia Grzeszczak. Gościem honorowym był kapitan Tadeusz Wrona, absolwent Poli-techniki Rzeszowskiej, który odebrał ty-tuł honorowy i odznakę „Zasłużony dla województwa podkarpackiego”.

Nowa wieża kontroli lotów, hangary dla samolotów

Z nowym terminalem ma kompo-nować się, budowana także przez fir-mę Skanska, nowa wieża kontroli lotów. Nowa wieża w Jasionce będzie trzykrot-nie wyższa od starej. Cały obiekt będzie mierzył 33 m. Budynek zostanie powle-

czony blachą tytanowo-cynkową, z wy-ciętymi przeszkleniami, zaś lotnisko zo-stanie wyposażone w urządzenia, które umożliwią włączenie go w system kon-troli ruchu lotniczego w kraju i w Euro-pie. Prócz tego, za ponad 40 milionów złotych wybudowane zostaną dwa han-gary dla samolotów wraz z płytą posto-jową. Wykonawcą tego przedsięwzię-cia jest portugalski koncern Mota Engil Central Europe. Prace przy tej inwestycji mają potrwać do końca maja 2013 roku.

Do Paryża, Rzymu, Oslo i na Kos

Tuż przed oficjalnym otwarciem ter-minalu, prezes Portu Lotniczego „Rze-szów-Jasionka” Sp. z o.o. Stanisław No-

wak, ujawnił plany rozwoju połączeń. Od 29 października OLT Express będzie obsługiwał połączenia z Jasionki do Mo-nachium (2 razy w tygodniu), Dortmun-du (3 razy w tygodniu), Paryża (3 razy w tygodniu), Hamburga (2 razy w tygo-dniu), Rzymu (3 razy w tygodniu), Am-sterdamu (2 razy w tygodniu) i do Oslo (2 razy w tygodniu). Bilety już można re-zerwować na stronie przewoźnika. Z Ja-sionki można polecieć do: Barcelony--Girony, Birmingham, Bristolu, Dubli-na, East Midlands, Frankfurtu, Londynu, Manchesteru, Warszawy, Gdańska i Ka-towic. Odbywają się również loty czarte-rowe do Egiptu (od stycznia także zimą), Grecji, Turcji i Tunezji. Latem będzie można polecieć także na Kos. ■

Michał Marzec, dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze.

Dariusz Młotkiewicz, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Od lewej: Mirosław Karapyta, marszałek województwa podkarpackiego; Stanisław Nowak, prezes spółki Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka.

Renata Butryn, posłanka PO, z Mieczysławem Kasprzakiem, posłem PSL.

Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, z żoną Danutą.

Od lewej: Bogdan Rzońca, poseł PiS; Andrzej Matusiewicz, senator PiS; Paweł Baj, burmistrz Głogowa Małopolskiego.

Cezary Grabarczyk, wicemarszałek Sejmu.

Page 31: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 32: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

28 TRENDY kwiecień maj 2012

Ten wyczyn został w 1984 r. wpisa-ny do Księgi rekordów Guinessa. Został także opisany przez prestiżowy maga-zyn „National Geographic”, a amerykań-skie pismo „Paddler” uznało go za jedno z największych osiągnięć eksploracyj-nych XX wieku.

W kanionie kajakarze spędzili po-nad miesiąc, z czego 16 dni na wodzie. To było kilkanaście dni walki na śmierć i życie z żywiołem. – O ile duch nasz był silny, a my byliśmy gotowi stanąć „wszyscy za jednego, jeden za wszyst-kich”, o tyle brakowało nam odpowied-niego sprzętu i narzędzi – opowiada Pię-towski. – W każdej chwili nasza wypra-wa mogła się źle skończyć. Jakimś cu-downym zrządzeniem losu wyszliśmy z tego cało – przyznaje.

W Peru polskich kajakarzy został stan wojenny. W grudniu 1981 r. Piętow-ski wraz z kolegami założyli w Limie Komitet Obrony Solidarności, w którego skład wszedł m.in. późniejszy noblista, pisarz Mario Vargas Llosa. 28 grudnia zorganizowali w Limie Marsz solidarno-ści z Solidarnością. – Tego, czego CIA

nie dokonała milionami dolarów, my do-konaliśmy przez ten marsz, bo dla prze-ciętnego Peruwiańczyka sprawa Polski stała się tak klarowna, że tamtejsza par-tia komunistyczna rozbiła się na cztery frakcje, które już nigdy się nie połączy-ły. Sami się zneutralizowali – śmieje się podróżnik.

Zorganizowanie Komitetu zamknę-ło podróżnikom drogę do Polski na 9 lat. Osiedlili się w USA. Piętowski mieszka w Chicago. Matematyk z wykształcenia, na co dzień uczy tego przedmiotu w li-ceum miejskim E. G. Foreman H.S. Od 2004 r. kieruje letnią szkołą języka an-gielskiego w Dolinie Colca, dzięki której miejscowi, zwłaszcza młodzież, mogą lepiej wykorzystać turystyczne walory tego miejsca (dotychczas brak znajomo-ści języka stanowił w tym względzie po-ważną barierę).

Ale przepłynięcie Rio Colca to nie jedyne podróżnicze osiągnięcie Piętow-skiego. Jako pierwszy przepłynął ka-jakiem najwyższą część rzeki Apuri-mac w Peru, która daje początek Ama-zonce. W 1987 r. zdobył Mount McKin-

ley (6194 m n.p.m.) na Alasce. W 1998 i 1999 r. zorganizował i poprowadził dwie rekonesansowe wyprawy rowero-we do źródeł Amazonki. W następnym roku, pod patronatem Towarzystwa Na-tional Geographic i Instytutu Smith-sonian w Waszyngtonie, zorganizował i poprowadził międzynarodową ekspe-dycję „Source of the Amazon 2000”, która ustaliła z matematyczną dokład-nością położenie najdalszego źródła Amazonki w masywie Nevado Mismi w Peru. W 2002 r. zdobył wulkan Chim-borazo (6320 m n.p.m.) w Ekwadorze i przez tydzień wędrował przez las rów-nikowy w towarzystwie Indian Shuar (Jivaru) – legendarnych „łowców głów”. Jest członkiem prestiżowego The Explo-rers Club w Nowym Jorku.

Zapytany o radę dla tych, którym ma-rzą się wyprawy i odkrycia, niechby i na mniejszą skalę, odpowiada przewrotnie: – Unikajcie „all inclusive”. Tych sztucz-nych, „plastikowych” ośrodków, gdzie człowiek jest jakby „uwięziony”. Róbcie coś na własną rękę.

Druga część odpowiedzi to cytat z Piotra Chmielińskiego, który niedaw-no w programie „Kawa czy herbata” w TVP1 powiedział: „Niech każdy znaj-dzie swoją Amazonkę, swój Mount Eve-rest”. ■

Jaromir KwiatkowskiFotografie Zbigniew Bzdak

Andrzej Piętowski, zdobywca Rio Colca:

Podróże

Marsz solidarności z Solidarnością, Lima, 28 grudnia 1981 r.

W Wielką Sobotę przez kilka godzin gościł w Rzeszowie Andrzej Piętowski – kajakarz, podróżnik, odkrywca, kierownik wyprawy Canoandes’79, podczas której w 1981 r. kilku śmiałków, studentów krakowskiej AGH (wśród nich Piotr Chmieliński, pochodzący ze Słociny, dziś dzielnicy Rzeszowa) przepłynęło dziewiczą rzekę Rio Colca w Peru oraz dokonało eksploracji jej kanionu – najgłębszego na Ziemi.

Niech każdy znajdzie swój Everest

Andrzej Piętowski w kanionie Colca.

Spotkanie Komitetu Obrony Solidarności w Limie.

Od lewej: Andrzej Piętowski, Piotr Chmieliński

i pisarz Mario Vargas Llosa, późniejszy noblista.

Page 33: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 34: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

30 TRENDY kwiecień maj 2012

W styczniu ub.r. u Lilianki zdiagno-zowano w nadnerczu guza wielkości mandarynki. Został on szybko usunię-ty w Centrum Zdrowia Dziecka w War-szawie. – Rokowania były dobre – opo-wiada Ryszard Wójtowicz, ojciec dziew-czynki, adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Rzeszowskiego. – Lilian-ka dostawała chemię, leczenie miało się zakończyć do czerwca, a później miała powoli wracać do normalnego funkcjo-nowania i powracać do szpitala tylko na kontrole.

WARSZAWA, KRAKÓW I… NIEMCYNiestety, w czerwcu ub.r. okazało

się, że Lilianka ma wznowę: w miejscu pooperacyjnym są już dwa guzy, nastą-piły także przerzuty na kości. – W War-szawie na onkologii zastosowano moc-niejszą chemię, inne procedury – opo-wiada ojciec dziewczynki. – Po pół roku okazało się, że chemia częściowo zadziałała i nie ma dalszych przerzutów. Ale guz nie reagował tak, jak by życzy-li sobie tego lekarze. 3 marca tego roku zdecydowali się na następną operację, już ratującą życie – tracheotomię ner-ki. Uratowali jeszcze nerkę, ale okaza-ło się, że od kilku miesięcy ona już nie pracuje. Usunięto więc guza oraz nerkę wraz z węzłami chłonnymi. To wszyst-ko, co mogli zrobić w CZD, bo przy od-

3-letnia Lilianka Wójtowicz z Rzeszowa choruje na nowotwór złośliwy. Szansą na wyzdrowienie jest specja-listyczne leczenie za granicą. Niestety, jest ono drogie: rodzice dziewczynki muszą w ciągu kilku miesięcy

zebrać 80 tys. euro. Liczą w tym na pomoc wszystkich ludzi dobrej woli, w tym Czytelników „Trendów”.

dziale onkologii nie ma tam oddziału hematologii.

Okazało się, że dalsze leczenie jest możliwe w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. – Tam leczą inną metodą, polegającą na zastosowaniu tzw. maksymalnej chemii. Stosuje się ją do momentu, aż szpik kost-ny już się nie odbudowuje. Od chorego pobiera się zdrowe komórki macierzy-ste w takiej ilości, by starczyło na auto-przeszczep szpiku – opowiada Ryszard Wójtowicz. – Jest to metoda opracowana przez p. prof. Walentynę Balwierz, kie-rownik Kliniki Onkologii i Hematolo-gii Dziecięcej w Krakowie-Prokocimiu, we współpracy z ośrodkami europejski-mi i światowymi

Ten zabieg jest refundowany przez NFZ. – Ale żeby leczenie mogło zakoń-czyć się sukcesem, musi nastąpić ostat-ni, trzeci etap: leczenie antygenem GT2 – podkreśla ojciec Lilianki. Niestety, nie jest ono w Polsce refundowane. – A daje ponad 90-proc. szansę, że nie będzie wznowy – mówi pan Ryszard. – W USA takie operacje odbywają się od prawie 20 lat, w Europie od kilku, np. w Niem-czech i we Włoszech.

MUSIMY ZDĄŻYĆ DO WAKACJIProblem polega na tym, że koszt ta-

kiego leczenia w Niemczech wynosi ok.

80 tys. euro, co oczywiście przekracza fi-nansowe możliwości rodziców Lilianki. A czas nagli. – Gdy wszystko będzie szło zgodnie z procedurą i nie nastąpią żad-ne komplikacje, to leczenie w Krakowie powinno zakończyć się w czerwcu-lip-cu – informuje Ryszard Wójtowicz. – Tak więc dobrze by było, by operacja w Niem-czech odbyła się na wakacjach. Każdy miesiąc zwłoki to ryzyko, bo komórki no-wotworowe szybko się odbudowują.

Dziewczynka obecnie niemal cały czas spędza w szpitalu, z krótkimi prze-rwami na pobyty w domu. – To żywe dziecko – opowiada tata. – Gdy się le-piej poczuje, chciałaby wyjść na ze-wnątrz, a nie może, bo jest przykuta do łóżka. Czas po chemii jest bardzo cięż-ki, bywa, że Lilianka przez kilka dni nie może nic przełknąć, wtedy jest karmio-na pozajelitowo. 31 maja skończy 3 lata, lecz nie wie, co to jest przedszkole, zaba-wa. Szpital jej nie przeraża, bo właściwie nie zna innego życia.

Metoda tzw. maksymalnej chemii jest ryzykowna. – Ale musimy ryzyko-wać, bo nie ma na co czekać – podkreśla ojciec Lilianki.

Rodzice dziewczynki wierzą, że w wal-ce z chorobą córki nie zostaną sami. ■

Tekst Jaromir KwiatkowskiFotografia Tadeusz Poźniak

Drodzy Czytelnicy! Jeżeli ktoś z Państwa chciałby wesprzeć finansowo walkę rodziców Lilianki o życie i zdrowie córki, może dokonać wpłaty na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” Bank Pekao S.A. I O/Warszawa nr 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362

lub Bank BPH S.A. nr 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615, z dopiskiem „16079 Wójtowicz Lilianna”

MOŻESZ POMÓC

W ciągu kilku miesięcy trzeba zebrać 80 tys. euro na leczenie

dziewczynki za granicą

Pomë‘my chorej

Liliance Ryszard Wójtowicz z córką Lilianną.

Page 35: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 31

Proboszcz musi być nie tylko dobrym gospodarzem, ale coraz częściej pracodawcą, a nawet specjalistą od funduszy unijnych

PARAFIA Z BLISKA

– Życie każdej parafii to nie tylko nabożeństwa, lecz także spoczywająca na proboszczu i pozostałych księżach dbałość o jej mienie materialne – przypomina ks. Kazimierz Franczak, proboszcz parafii w  Niwiskach w diecezji rzeszowskiej. Czasami pochłania to sporo czasu. – Z drugiej strony też nie przesadzajmy: materialna strona funkcjonowania parafii to tylko część pracy kapłańskiej. Można i trzeba ją pogodzić z pracą duszpasterską – dopowiada ks. Stanisław Cebula, proboszcz parafii w Żołyni w archidiecezji przemyskiej.

Tekst Jaromir KwiatkowskiFotografie Tadeusz Poźniak

Parafia niemal jak mała firma

Ks. Stanisław Cebula, proboszcz parafii w Żołyni.

Page 36: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Podstawowy majątek każdej para-fii to kościół wraz z otoczeniem, czę-sto zabytkowy, z cennym wyposaże-niem, plebania oraz – zwłaszcza na wsiach – cmentarz. – Na co dzień mu-szę, jak dobry gospodarz, doglądać tego wszystkiego – opowiada ks. Ce-bula. – Jeżeli widzę np. urwany kawa-łek rynny, to nie mogę przejść obok niego obojętnie, bo za chwilę nastąpi destrukcja budynku.

Potwierdza to ks. Franczak: – Wiado-mo, że ciągle coś tam się psuje, coś trze-ba naprawić, więc życie parafii to nie tyl-ko nabożeństwa, lecz dopilnowanie tego wszystkiego. Jak również dbałość o to, by np. zapłacić w terminie podatek od nieruchomości czy gruntów, zapłacić za prąd, ogrzewanie itd. Jak w każdym go-spodarstwie.

Tuż przed naszym spotkaniem ks. Cebula był na cmentarzu, gdzie do-glądał prac przy odnowieniu ogrodze-nia, które się zawaliło. – Muszę być z ro-

PARAFIA Z BLISKA

Trzeba publicznie rozliczyć się ze składek

Reklama

Kościół pw. św. Jana Kantego w Żołyni.

Page 37: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

PARAFIA Z BLISKA

botnikami, postać z nimi, porozmawiać. Pańskie oko konia tuczy – śmieje się.

Kościół w Żołyni nie jest wpisany do rejestru zabytków, nie korzysta więc z funduszy z Urzędu Marszałkowskiego czy od konserwatora zabytków. Nie ko-rzysta też z bankowych kredytów. – Na co dzień, z niedużych środków, które zbieramy na tacę, finansujemy drobne remonty – mówi proboszcz.

Zdarza się jednak, że na większe pra-ce trzeba ogłosić składkę. Jak mówi ks. Cebula, nie ma z tym problemu. – Jed-nak aby pozyskać pieniądze składkowe, trzeba zdobyć zaufanie parafian – pod-kreśla. – Ludzie muszą widzieć, że robo-ta idzie. Potem publicznie się z tych prac rozliczam, tzn. podaję do wiadomości pa-rafian, ile zebrano, ile kosztowały pra-ce, ewentualnie ile jeszcze brakuje. Takie sprawozdanie składam po zakończeniu każdej roboty i zawsze na koniec roku.

Ks. Cebula podkreśla, że korzystanie ze środków własnych ma tę zaletę, iż ►

Reklama

Kurs ekonomii dla duchownych

Page 38: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

może sobie dobierać firmy, niekoniecz-nie spośród tych wysoko wyspecjalizo-wanych, a jednocześnie bardzo drogich.

Obaj księża mają w swoim życiu ka-płańskim okresy, kiedy kierowali para-fiami z zabytkowymi kościołami i stara-li się o pozyskiwanie funduszy zewnętrz-nych, także unijnych, na ich remonty.

Przed przyjściem do Żołyni ks. Ce-bula był proboszczem przemyskiej archi-katedry – zabytku bardzo wysokiej kla-sy – którą objął w 1996 r. – Kiedy przy-szedłem do Przemyśla, otworzyły się możliwości starania się o dotacje z róż-nych funduszy – wspomina. – Korzy-stałem z pieniędzy Fundacji Współpra-cy Polsko-Niemieckiej, z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, bo fun-dusze unijne były jeszcze w powijakach. Nauczyłem się rozliczać te pieniądze, bo my, księża, nie potrafiliśmy tego. Na-uka polegała na tym, że brałem pod pa-chę wnioski o dofinansowanie i prosiłem zaprzyjaźnione osoby, by pomogły mi je wypełnić. Dziś nie dałoby się tak funk-cjonować, musiałbym korzystać z dorad-ców finansowych.

W 1997 r., w gronie 5 osób z Prze-myśla, ks. Cebula wziął udział w szko-leniu w USA na temat rewitalizacji sta-

rych miast. – Tam szkolono nas m.in. jak pozyskiwać pieniądze, jak przygotowy-wać biznesplany, jak rozmawiać z ban-kami – opowiada. – To szkolenie bardzo mi się przydało. Nawet nie w tym sensie, że zastosowałem te rozwiązania. Po pro-stu poszerzyło moje horyzonty.

Ks. Franczak, zanim objął parafię w Niwiskach, w latach 2005-2010 był proboszczem parafii w Binarowej koło Biecza, z ponad 500-letnim, późnogotyc-kim kościołem drewnianym, wpisanym w 2003 r. na listę światowego dziedzic-twa UNESCO. – Prace przy takim zabyt-ku wiążą się z poważnymi wydatkami, bo muszą być zrobione fachowo – opo-wiada. – Od parafian można było pozys- kać niewiele pieniędzy, bo tamtejsza pa-rafia jest niewielka, a bezrobotnych spo-ro. Dlatego musieliśmy szukać funduszy gdzie indziej.

Podczas kadencji ks. Kazimierza udało się pozyskać ponad 100 tys. zł z Regionalnego Programu Operacyjne-go Woj. Małopolskiego, trochę u konser-watora zabytków, ok. 200 tys. zł z Mi-nisterstwa Kultury i 40 tys. zł z Fundu-szu Kościelnego. – Może wydawać się, że to niewiele, ale dla tak małej miej-scowości to były duże pieniądze, za któ-re można było wiele zrobić – podkreśla ks. Franczak.

Przyznaje, że kiedy przychodził do Binarowej, nie miał żadnego pojęcia, jak starać się o dofinansowanie z róż-nych funduszy. – Musiałem się podciąg- nąć, co pochłaniało wiele czasu i wy-siłku – opowiada. – Trzeba było się zo-rientować, kiedy są i jakie nabory. Jeź-dziłem na szkolenia dla duchownych i świeckich, jak pozyskiwać fundusze unijne na kulturę, turystykę itd. Czy-tałem podręczniki, szukałem informa-cji w Internecie. Szukałem również po-mocy u osób, które zajmują się pisa-niem wniosków o dofinansowanie unij-ne. Czasami udzieliły mi jakichś wska-zówek. W końcu tak się podciągnąłem, że jeden wniosek do Ministerstwa Kul-tury przygotowałem sam i dostałem do-finansowanie – śmieje się. ►

PARAFIA Z BLISKA

Reklama

Proboszcz – fachowiec od funduszy unijnych

Page 39: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 40: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

PARAFIA Z BLISKA

W Niwiskach, obecnej parafii ks. Franczaka, znajduje się kościół z 1880 r., z murem oporowym z przełomu XIX i XX w. – W zeszłym roku robiliśmy re-mont i konserwację tego muru, dzwon-nicy i elewacji kościoła – opowiada proboszcz. – Pozyskaliśmy pieniądze z Programu Operacyjnego Rozwój Ob-szarów Wiejskich. Korzystaliśmy z re-fundacji, tzn. trzeba było prace wyko-nać, zapłacić, rozliczyć i dopiero cze-kać, aż nam zwrócą 75 proc. wydatków z programu operacyjnego. Potrzeb-ny był więc wkład własny. Częścio-wo były to składki od parafian. Wzię-liśmy też 110 tys. zł kredytu bankowe-go, bo tyle nam brakowało. Samo zała-twienie kredytu pochłonęło wiele czasu i energii. Ale refundacja jest, kredyt zo-stał spłacony, a w przyszłym roku znów będziemy próbowali korzystać z dofi-nansowania, bo prac do wykonania jest jeszcze sporo, np. związanych z kon-serwacją ołtarzy.

Czy zarządzając parafialnym budże-tem proboszczowie korzystają z gło-su doradczego świeckich, np. członków Rady Duszpasterskiej? – Ten, kto ma kasę, planuje wydatki – mówi ks. Cebu-la. – Tak się składa, że składki są w ge-stii proboszcza. Oczywiście, radzę się różnych ludzi, ale decyzję muszę podjąć sam. Muszę poszukać, gdzie można ku-pić tańszy materiał, wynegocjować cenę. Tego nikt za mnie nie zrobi. Inaczej po-trzebny byłby w parafii ekonom, który by się tym zajmował, ale to system za-chodni. Czy ludzie świeccy dorośli już do takiego zaangażowania? Mam wąt-pliwości.

– Oczywiście, Rada Duszpasterska ma głos doradczy. Problem w tym, że nie mamy tam fachowców od finansów,

Proboszcz musi podjąć decyzję sam

Wnętrze kościoła pw. św. Jana Kantego w Żołyni.

Reklama

Page 41: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Parafia jak mały pracodawca

więc często muszę szukać pomocy gdzie indziej – przyznaje ks. Franczak. – Gdy-by tacy ludzie byli, na pewno by to od-ciążyło duszpasterzy. Członkowie rady są natomiast bardzo pomocni, gdy trze-ba gdzieś zadzwonić, pojechać, zawieźć pismo itd.

Parafie, zwłaszcza większe, peł-nią często rolę niewielkiego pracodaw-cy. W Żołyni zatrudnieni są: kościelny na cały etat oraz gospodyni i organista na pół etatu na umowę o pracę, z ubez-pieczeniem. – Mamy obowiązek tych ludzi ubezpieczyć, zresztą biskup bar-dzo pilnuje tych spraw – mówi ks. Cebu-la. – Więcej osób nie zatrudniamy, bo nie ma takiej potrzeby. Okazjonalnie zatrud-niam na umowy – zlecenia firmy do kon-kretnej pracy.

Proboszcz z Niwisk nie zatrud-nia nikogo. – Kościelny i organista na co dzień pracują gdzie indziej, tam są ubezpieczeni, a w parafii pracują jako wolontariusze, otrzymując zwyczajo-we ofiary, np. przy okazji pogrzebów – opowiada ks. Franczak. – To mała pa-rafia, nie ma tyle nabożeństw co w mie-ście, więc ich zatrudnienie byłoby dla nas ogromnym obciążeniem. General-nie jednak trend jest taki, by zatrudniać ludzi na etatach. ■

Reklama

PARAFIA Z BLISKA

Page 42: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

38 TRENDY kwiecień maj 2012

FINANSE

2910,76 zł – tyle, według danych Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego, wynosiło w lutym na Podkarpaciu przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw (w dniu pisania tego tekstu danych za marzec jeszcze nie było). To o ponad 1500 zł mniej niż w województwie mazowieckim (4470,81 zł). Choć poza Podkarpaciem jeszcze w czterech województwach przeciętne wynagrodzenie nie osiągnęło 3 tys. zł, to za naszym województwem znalazło się tylko warmińsko-mazurskie (2835,65 zł).

Tekst Jaromir KwiatkowskiFotografie Tadeusz Poźniak

– Musimy pamiętać, że ta przecięt-na płaca dotyczy przedsiębiorstw za-trudniających ponad 9 osób – podkreśla dr Krzysztof Kaszuba, ekonomista, rek-tor Wyższej Szkoły Zarządzania w Rze-szowie. – Na Podkarpaciu mamy ponad 100 tys. podmiotów gospodarczych za-trudniających poniżej 9 osób. Gdyby nie było tego progu, to przeciętna płaca by-łaby jeszcze niższa.

Ale już te dane oznaczają, że miesz-kaniec Podkarpacia dostaje „na rękę” przeciętnie ok. 2 tys. zł. Z moich kontak-tów wiem jednak, że dla wielu pracowni-

ków, w tym z wyższym wykształceniem i sporym stażem pracy, nawet ta kwota jest trudna do osiągnięcia.

ZAROBKI SĄ WYŻSZE TAM, GDZIE JEST PRODUKT FINALNY

Skąd się wzięły takie dysproporcje pomiędzy Podkarpaciem a Mazowszem, gdzie przeciętna płaca jest najwyższa, a oba województwa dzieli wręcz prze-paść – różnica wynosi ponad 1500 zł?

Krzysztof Kaszuba zwraca uwagę, że tak wysoką przeciętną płacę generują na Mazowszu Warszawa i okolice, gdzie za-robki są rzeczywiście wysokie. Na „pro-wincji” jest już o wiele gorzej. Po drugie, przedsiębiorstwa zlokalizowane w na-szym regionie zajmują się głównie mon-towaniem wyrobów czy produkcją de-tali i podzespołów, a nie produktu final-nego. – A wszędzie tam, gdzie wytwa-rza się produkt finalny, zarobki są wyż-sze – podkreśla ekonomista.

Wreszcie, wiele przedsiębiorstw działających na Podkarpaciu ma swo-

Pod względem przeciętnych zarobków jesteśmy na przedostatnim miejscu w kraju

Na Podkarpaciu zarabiamy średnio poniżej 3 tys. zł brutto

Page 43: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

je centrale poza naszym regionem, np. właśnie w Warszawie. – Tam są zarządy firm, specjaliści, marketing, tam więc zarob-ki są znacznie wyższe niż w produkcji – tłumaczy rektor WSZ.

Pewnym pocieszeniem dla mieszkańców Podkarpacia może być fakt, że mimo iż w Warszawie jest największa licz-ba firm, tam znajdują się siedziby największych pracodawców i pensje są znacznie wyższe niż w innych regionach kraju, to z drugiej strony są tam o wiele wyższe koszty życia (np. opłaty za mieszkanie, koszty spędzania wolnego czasu itd.).

W SEKTORZE PUBLICZNYM ZARABIAJĄ LEPIEJ NIŻ W PRYWATNYM

Na Podkarpaciu więcej zarabiają pracownicy sektora pu-blicznego niż prywatnego. W lutym przeciętne miesięczne wy-nagrodzenie brutto wynosiło dla tego pierwszego 3205,66 zł, dla drugiego – 2881,70 zł.

– Przedsiębiorstw sektora publicznego jest już na Podkar-paciu bardzo niewiele – wyjaśnia dr Kaszuba. – Sądzę, że do badań zostały wzięte głównie przedsiębiorstwa z większościo-wym udziałem skarbu państwa, np. energetyczne czy gazowe. I to one „zrobiły” lepszy wynik niż w przypadku sektora pry-watnego, bowiem – ze względu na ich specyfikę – zarobki są w nich wyższe niż przeciętna w kraju.

Jak wynika z danych statystycznych, w odniesieniu do lu-tego ub. roku największy wzrost przeciętnego wynagrodze-nia (o 23,1 proc.), odnotowano w sekcji „działalność profesjo-nalna, naukowa i techniczna”. – Do centrów naukowo-badaw-czych przerzuca się lepszych pracowników, o wyższych kwali-fikacjach, bardziej kreatywnych, a zatem lepiej zarabiających. Prawdopodobnie też zachęca się nowych pracowników wyż-szymi płacami – komentuje dr Kaszuba. – Tak wysoki wzrost przeciętnego wynagrodzenia wskazywałby, że takich firm jest niedużo, ale jednocześnie rośnie zatrudnienie w tych firmach.

Inne sekcje, w których dokonał się znaczący wzrost wyna-grodzeń, to: dostawa wody, gospodarowanie ściekami i rekul-tywacja (o 9 proc.), administrowanie i działalność wspierająca (o 8,3 proc.), przetwórstwo przemysłowe (o 7,3 proc.).

Wynagrodzenia uległy obniżeniu m.in. w budownictwie (o 2 proc.). – W branży budowlanej obserwujemy proces stabili-zacji, by nie rzec stagnacji – uważa rektor WSZ. – Ostatnio spa-dła aktywność na rynku budowlanym, co miało wpływ na wyso-kość zarobków. Poza tym zauważmy, że jesteśmy eksporterem usług budowlanych poza Podkarpacie: na dobre kontrakty poza regionem firmy wysyłają lepiej wykwalifikowanych, a przez to droższych pracowników. Wreszcie wielu pracowników o wyż-szych kwalifikacjach uciekło do pracy za granicę. ■

Dr Krzysztof Kaszuba, ekonomista, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania w Rzeszowie.

Page 44: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

40 TRENDY kwiecień maj 2012

Dzieje pałacu łączą się z rodem Sie-niawskich, fundatorów miasta. Wybu-dowali oni rezydencję przekształconą i poszerzoną w XVIII i XIX stuleciu. W 1713 r. Sieniawa przeszła na własność Czartoryskich. Książę Adam Kazimierz – komendant Szkoły Rycerskiej, jeden z twórców Komisji Edukacji Narodowej, popierał Konstytucję 3 maja i powsta-nie kościuszkowskie. Jego żona, Izabel-la z Flemingów Czartoryska, była twór-czynią polskiego muzealnictwa i słyn-nego Muzeum Czartoryskich. W czasie I wojny światowej pałac pełnił rolę szpi-tala dla austriackich żołnierzy, a później zaczął popadać w ruinę. Ostatnim wła-ścicielem i ordynatem sieniawskim był Józef Augustyn Czartoryski, żonaty z in-fantką hiszpańską Marią de Los Dolores Wiktorią Bourbon. Aresztowani przez gestapo, zostali deportowani do Hisz-panii w końcu 1939 r. Żyjący w Wiel-kiej Brytanii jego syn – ostatni męski po-tomek rodu – założył w 1991 r. w Kra-

HOTELE HISTORYCZNE

Pałac w Sieniawie słynie znamienitymi nazwiskami swych właścicieli - rodów Sieniawskich i Czartoryskich. Gościli w jego murach: Tadeusz Kościuszko, Julian Ursyn Niemcewicz, Juliusz Kossak, Aleksander I Romanow – car rosyjski. Tu ukrywano arcydzieła: „Damę z łasiczką” Leonarda da Vinci, „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta oraz „Portret młodzieńca” Rafaela Santi. Pałac położony we wspaniałym 30-hektarowym parku jest dziś luksusowym hotelem dla biznesmenów i myśliwych.

Tekst Antoni Adamski Fotografie Tadeusz Poźniak

kowie Fundację Książąt Czartoryskich. Najstarsze w kraju Muzeum wraz z Bi-blioteką Czartoryskich, zarządzane przez Fundację, mają odtąd „po wsze czasy” służyć narodowi.

W pałacu w Sieniawie dwukrotnie ukrywano perły Kolekcji Czartoryskich. Po raz pierwszy w czasie powstania li-stopadowego najcenniejsze obrazy: Leo- narda, Rembrandta i Rafaela zamurowa-no w alkowie, gdzie przechowywano je przez osiem lat. W czasie Wiosny Ludów w 1848 r. obrazy przewieziono do hotelu Lambert w Paryżu – siedziby Adama Je-rzego Czartoryskiego, a stamtąd do Kra-kowa. W czasie pierwszej wojny świato-wej wywiezione na przechowanie do Ga-lerii Drezdeńskiej, wróciły do Krakowa dopiero w 1920 r.

W sierpniu 1939 r. zapakowane do przygotowanych zawczasu cynowych skrzyń skarby malarstwa znów znala-zły się w Sieniawie, ukryte w pałaco-wej oficynie. Niemcy wkroczyli do Sie-

niawy 15 września. W trzy dni później Zofia Szmit – gospodyni Czartoryskich, poszła obejrzeć skrytkę. Ściana masku-jąca schowek była zburzona, skrzynie rozbite, a jubilerskie precjoza wywiezio-ne. Na podłodze walały się obrazy Rafa-ela i Rembrandta. Na „Damie z łasicz-ką” widać było ślad podeszwy wojsko-wego buta. Miejsce ukrycia zdradził hi-tlerowcom miejscowy młynarz Sauer, który później podpisał volkslistę. Pani Szmit wywiozła ocalałe skarby na za-chodni brzeg Sanu. Gdy 27 września Armia Czerwona wkroczyła do Sienia-wy, cenne obrazy były już w Pełkiniach. Tam przejęło je gestapo. Arcydzieła mia-ły trafić do Muzeum Rzeszy organizowa-nego przez Hitlera w Linzu. Ostatecznie znalazły się jednak na Wawelu, w sie-dzibie generalnego gubernatora Hansa Franka. W czasie jego ucieczki w 1945 r. skarby Czartoryskich trafiły do Bawa-rii. „Dama z łasiczką” Leonarda i „Kraj- obraz...” Rembrandta wróciły do Polski.

Damy z łasiczkąKryjówka

Pałac w Sieniawie.

Page 45: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

HOTELE HISTORYCZNE

Losy portretu Rafaela do dziś są niezna-ne. Może spoczywa w klimatyzowanym bankowym sejfie lub wisi w rezydencji jakiegoś milionera na wyspie u wybrze-ży Australii? Tam bowiem wiodą ostat-nie niepotwierdzone ślady.

Sieniawa miała znamienitych gości. W 1792 r. na zaproszenie Izabeli Czar-toryskiej przyjechał tu Tadeusz Ko-ściuszko, ceniony nie tylko za patrio-tyzm i męstwo, lecz także za zalety cha-rakteru. Jego pobyt przypomina kamień z napisem: „Na pamiątkę dni szczęśli-wych w Sieniawie 28.10.1792”, ufun-dowany przez gospodarzy. Nosi on na-zwę „kamienia szczęścia” i podobno temu, kto na nim usiądzie, szczęście przynosi. W Sieniawie życie kultural-ne rozkwitło na początku XIX stulecia. Bywał tu Julian Ursyn Niemcewicz, ad-iutant Kościuszki, pisarz, poeta i publi-cysta, przyszły członek Rządu Narodo-wego w powstaniu listopadowym. Od-wiedził Sieniawę Juliusz Kossak, świet-ny malarz – batalista, który pozosta-wił akwarelę przedstawiającą ówczesny wygląd pałacu. Przed rozbudową w la-tach 1879-82 była to budowla partero-wa, nawiązująca do bryły tradycyjnego dworu polskiego z alkierzami.

Pamiętny dla Sieniawy był dzień 28 grudnia 1818 r., kiedy wracając z Akwi-zgranu zatrzymał się tutaj Aleksan-der I Romanow, car Rosji. „Nigdy nie widziałem tak świetnego zgromadze-nia ani piękniejszych postaci... Tysiące świec jaśniało w całym pałacu” – wspo-minał Konstanty Prek, który wydarzenie utrwalił na płótnie. Adam Jerzy Czarto-ryski był wcześniej doradcą i ministrem spraw zagranicznych liberalnego cara. Zrezygnował z urzędu, gdy car podpisał

sojusz z Prusami, a marzenia Czartory-skiego o niepodległej Polsce okazały się mrzonką. Do dziś zachowała się sypial-nia cara z jego gabinetem, które tworzą obecnie najciekawszy z apartamentów historycznych.

Po II wojnie zniszczony pałac po-padał w ruinę. Na gzymsach wyrastały brzozy-samosiejki. Straż pożarna uczy-ła się gasić pożary na jego murach. Zdzi-czał zarośnięty chwastami park. Dopie-ro w latach 80. XX w. remontu podjął się Kombinat Rolno-Przemysłowy „Igloo- pol” z Dębicy, zlikwidowany jako po-zostałość socjalizmu. W połowie lat 90. obiekt przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, która w latach 1998-2003 wykonała kolejne prace kon-serwacyjne i remontowe, adaptując za-bytek na reprezentacyjny hotel. Dziś na-

leży on do Agencji Nieruchomości Rol-nych Oddział Rzeszów, zaś od połowy ubiegłego roku dzierżawi go Badford In-ternational Sp. z o.o. z Katowic.

Pałac położony w malowniczym 30-hektarowym parku jest dziś luksu-sowym hotelem dla biznesmenów i my-śliwych, którzy przyjeżdżają tu z wielu krajów Europy. Wokół Sieniawy rozcią-ga się bowiem obfity w zwierzynę, trze-ci co do wielkości kompleks leśny w kra-ju. Hotel dysponuje 60 pokojami (w tym 6 apartamentami) w sumie dla 135 osób. Pokoje zlokalizowane są nie tylko w pa-łacu, lecz także malowniczo położonych w parku w pawilonach: w Belwederze, dworze marszałkowskim, dworkach: myśliwskim i generalskim. W komna-tach pałacowych jest sześć sal konfe-rencyjnych. Największa to Cesarska dla 200 osób, najmniejsza Gabinet Aleksan-dra I – dla 20. Klubowa Sala Churchilla dysponuje bilardem, dobrze zaopatrzo-nym barkiem i kolekcją cygar. Kuchnia serwuje dania kuchni myśliwskiej (np. comber z dzika z kurkami i szafirową kapustą) oraz dworskiej (np. wykwint-na kaczka z jabłkami). W oficynie dwor-skiej – gdzie w 1939 r. mieściła się kry-jówka „Damy z łasiczką” – znajduje się restauracja i winiarnia. ■

Oficyna – tu w 1939 r. była zamurowana „Dama z łasiczką”.

Page 46: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

42 TRENDY kwiecień maj 2012

Małgosia Chlebek, Basia Kociu-ba, Ewa Bursztyka, Beata Cieszyńska- -Kraus oraz Ewelina Mazur są zapalni-kiem zdarzeń, które wyjątkowo atrak-cyjnie zaczynają wpisywać się w mapę możliwości Rzeszowa. Panie kilka mie-sięcy temu wpadły na pomysł organizo-wania targów rękodzieła artystycznego, a plan zmaterializował się błyskawicz-nie. Tuż przed Bożym Narodzeniem w Liceum Sztuk Plastycznych w Rzeszo-

Jedni marzą o pracy w korporacji, inni o niezależności. Wiek, wykształcenie nie mają tu znaczenia. I może to zaskakujące, ale coraz więcej młodych osób z dużych miast, z dobrym wykształceniem postanawia parać się rękodziełem artystycznym. Co z tego wyniknie? BuzzArt, czyli targi rękodzieła artystycznego, pięciu ambitnym, pracowitym dziewczynom z Rzeszowa i okolic już się udało zorganizować. Niewykluczone, że Rzeszów, określany przez gości z Polski jako miasto słynące z kościołów i galerii handlowych, wkrótce zasłynie jako zagłębie rękodzieła artystycznego. Choć łatwo nie będzie, bo tradycje targowe w mieście wojewódzkim mamy niebogate.

Tekst Aneta GierońFotografie Tadeusz Poźniak

wie odbyły się pierwsze targi, na które przyszło ponad 400 osób. Kilka miesięcy później nie mniej chętnych spacerowa-ło wśród ponad 50 straganów ustawio-nych tuż przed świętami Wielkiej Nocy. Pierwsi goście, trochę ostrożni, czy aby na pewno targi oferują tradycyjne, pięk-ne wyroby, czy może tandetną „chińsz-czyznę”, szybko się zdumieli, jak rę-kodzieło może być przydatne w domu; funkcjonalne i piękne. Targi mają w so-

bie coś z ludowego kiermaszu i designer-skich prezentacji. Obok siebie w pełnej harmonii leżą malowane, z prawdziwego drewna skrzynki na biżuterie, albo wie-szaki na klucze, a tuż obok piękne lampy z drutu, oryginalne skórzane torby, lub lniane fartuszki niczym sukienki z ko-lekcji najlepszych krawców.

Aneta Pfajfer-Boczkowska, absol-wentka filologii angielskiej, warsza-wianka, dobrych kilka lat temu osiadła

RĘKODZIEŁO

Buzzuje w nas miłość do piękna

Martyna Śliwa i Michał Nabgło.

Page 47: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 43

w domu na wzgórzu w niewielkiej wsi Przybówka niedaleko Krosna. W ręko-dziele znalazła dla siebie sposób na ży-cie. Szyje zabawki, torby, robi breloki. Jej gałgankowe koty zachwycają wie-lu, zwłaszcza że do każdego czworono-ga Aneta dołącza niecodzienną opowieść o kupionym właśnie kocie. Wszystkie jej zabawki mają imiona i historie, które w rękach kolejnych właścicieli zaczyna-ją żyć nowym życiem.

Czy można się z tego utrzymać? – Bywa trudno – odpowiada Aneta Pfaj-fer-Boczkowska. – Rękodzieło wymaga czasu, skupienia, zaangażowania. Ja w nie wierzę, założyłam własną firmę, stronę internetową, przez którą mam coraz wię-cej klientów i mam nadzieję, że moda na rękodzieło dopiero się w Polsce zaczyna.

Rękodzieło w rodzinie od pokoleń

Martyna Śliwa i Michał Nabgło żyją z rękodziełem i z rękodzieła. Ona koń-czy właśnie studia – wychowanie pla-styczne na Uniwersytecie Rzeszowskim. On dzielnie podtrzymuje targowe trady-cje, jakie wyniósł z rodzinnego Olkusza.

– Dużych pieniędzy z tego nie ma, ale satysfakcja ogromna – mówi Marta. – Ja maluję moje skrzynki, Michał robi okucia. Tak od 3 lat próbujemy rękodzie-łem zarazić wszystkich dookoła.

– Szkoda, że w Rzeszowie nie ma dłu-gich tradycji targowych, straganów w po-bliżu rynku, zamiłowania do tradycyjne-go rzemiosła, ale powoli, powoli zaczy-na się to zmieniać – tłumaczy Michał Na-bgło. – W galeriach handlowych systema-tycznie organizowane są kiermasze ręko-dzieła, a klienci coraz liczniej przekonu-ją się, że nie o „cepeliadę” w tym wszyst-kim chodzi, ale o oryginalne produkty, pojedyncze egzemplarze wykonane z na-turalnych surowców. Wszędzie na świe-cie ręcznie robione przedmioty użytko-we osiągają wysokie ceny, a liczba ich na-bywców ciągle rośnie.

Michał Nabgło przyznaje, że gdyby nie był pasjonatem rękodzieła, już daw-no zacząłby szukać pracy na etat, zamiast jeździć po całej Polsce, wystawiając to-wary na kiermaszach, a tym samym pod-trzymując rękodzielnicze tradycje już w trzecim pokoleniu swojej rodziny.

– Chcemy promować sztukę użytko-wą, rękodzielników jest bardzo wielu, ale jakoś nie podejmowali dotychczas usys-tematyzowanych działań, nie promowa-li zbiorowo swoich prac – mówi Małgo-rzata Chlebek, jedna z pomysłodawczyń BuzzArtu. – Teraz chcemy to zmienić, skupić wokół Składu Rękodzieła Arty-stycznego utalentowane osoby i wspól-

nie tworzyć stronę internetową, galerię, imprezy promujące lokalnych twórców. Wielu z nich ma własne strony interne-towe, ale te bez większej reklamy nie są masowo znane. Teraz w ramach Składu Rękodzieła Artystycznego chcemy ska-talogować i rozpropagować rękodzieło wszystkich twórców z nami związanych. Bardzo dużo informacji jest już na stro-nie www.rekodzielorzeszow.pl.

Założycielki BuzzArtu na każdym kroku podkreślają, że stawiają na ja-kość, tradycję i dobrą atmosferę. Wystę-pują w obronie piękna i kreatywności, na przekór bylejakości! – Chcemy udowod-nić, że tradycja w nowej, atrakcyjnej for-mie jest przedmiotem zainteresowania i jest chętnie kupowana przez klientów w każdym wieku, którzy cenią sobie ory-ginalność i którym zależy na własnym, niepowtarzalnym stylu – dodaje Małgo-rzata Chlebek.

Młoda założycielka BuzzArtu wie, co mówi. Sama jest absolwentką Szkoły Głównej Handlowej, ale jakoś nigdy nie widziała siebie wciśniętej w garsonkę, całe dnie spędzającej na spotkaniach biz-nesowych. Mogła robić karierę w War-szawie, gdzie pracowała w ambasadzie Szwajcarii, ale nie. Zobaczyła, spróbo-wała i podziękowała. Wróciła do Rze-szowa, tutaj wyszła za mąż za młode-go, zdolnego rzeźbiarza, Pawła Chlebka, i tutaj próbuje swoich sił w biznesie. Od kilku miesięcy Małgosia Chlebek wspól-nie z koleżankami z BuzzArtu wynajmu-je biuro i pracuje na własną rękę.

– Szeroko pojęta dekoracja to dla mnie, absolwentki Liceum Sztuk Pla-

RĘKODZIEŁO

stycznych w Rzeszowie, prawdziwy ży-wioł – śmieje się Małgosia Chlebek. – Zajmuję się aranżacją lokali prywat-nych, ale też użytkowych: hoteli, restau-racji, SPA.

Dekoracją wnętrz, marketingiem, re-klamą, działalnością PR-ową zajmu-ją się wszystkie założycielki BuzzArtu. Bo choć Skład Rękodzieła Artystyczne-go jest ich ukochanym dzieckiem, to cią-gle jeszcze raczkującym i przynoszącym więcej satysfakcji niż pieniędzy. ■

Od lewej: Pola Słomińska, Aneta Pfajfer-Boczkowska

i Klaudiusz Boczkowski.

Lampy z drutu.

Page 48: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

44 TRENDY kwiecień maj 2012

SKAZANA NA MUZYKĘMira Opalińska talent muzyczny ma we krwi. Rodzina Magoniów od strony mamy jest bardzo muzykalna. Czterej bracia

mamy i ich dzieci cały czas mają mniejszy lub większy kontakt z muzyką. Mira jest absolwentką Liceum Muzycznego w Rzeszo-wie. W 1997 r. wujkowie Miry: Wiesław i Zdzisław Magoniowie, założyli w Łańcucie zespół o nazwie Big Family Band. Z tym zespołem Mira wystąpiła w 2002 r. na scenie Filharmonii Rzeszowskiej, choć jej koncertowy debiut miał miejsce o wiele wcze-śniej. Jako 11-letnia uczennica zagrała przed występem słynnej pianistki Tatiany Szebanowej oraz na koncercie najlepszych dy-plomantów szkoły muzycznej I stopnia.

Mira Opalińska, rocznik 1982, podobno bardzo dobry rocznik. Zodiakalny Wodnik, którego cechami charakterystycznymi są: upór, dążenie do celu, ciągłe poszukiwanie nowego, dobroć i szczerość. Wodniki bywają też utalentowane muzycznie, czego dowodem jest artystyczna działalność Miry i jej partnera, Douglasa Whates’a, także zodiakalnego Wodnika.

MUZYKA

WSZĘDZIE DOBRZE, ALE W DOMU najlepiej

z Mirą Opalińskąrozmawia Elżbieta Lewicka

Page 49: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 45

W rzeszowskim Liceum Muzycznym Mira zaczęła słuchać nagrań słynnych big-bandów i koncertów jazzowych w rzeszow-skiej Bohemie. Ukończyła liceum w klasie fortepianu klasycznego, ale z powodu pewnych konfliktów z nauczycielem prowa-dzącym postanowiła, że nie będzie studiować fortepianu klasycznego, lecz jazzowy. Aby zdobyć pieniądze na prywatne lekcje u jednego z najlepszych pianistów jazzowych, Wojciecha Niedzieli, Mira sama udzielała lekcji gry na fortepianie i za zarobione w ten sposób pieniądze mogła raz w miesiącu, w Katowicach, odbyć lekcję u świetnego jazzmana. Podjęła też decyzję o nauce muzyki improwizowanej w słynnej, warszawskiej szkole przy Bednarskiej. Tam uczyła się pod kierunkiem samego Andrzeja Ja-godzińskiego. Mira, ku swojemu i profesora zadowoleniu, robiła duże postępy w nauce trudnej sztuki improwizacji, ale w poło-wie drugiego roku studiów na przeszkodzie stanęła kontuzja ręki. Mimo konsultacji u kilku lekarzy, nikt nie potrafił powiedzieć, czym owa kontuzja była spowodowana. W rezultacie nastąpiła roczna przerwa w grze na fortepianie. Kiedy udało się przywrócić sprawność ręki, pojawiła się propozycja wyjazdu za granicę, do pracy w musicalu. I tak 21-letnia dziewczyna wyjechała na 8 mie-sięcy, aby grać w Austrii, Szwajcarii i Niemczech musical „Abba i Beatlesi”. Po zakończeniu tej trasy dyrygent orkiestry zapro-ponował Mirze kolejny, 5-miesięczny kontrakt. Mira chciała jednak wrócić do nauki jazzu. Okres urlopu zdrowotnego dawno się niestety skończył, a miejsce u A. Jagodzińskiego nie mogło czekać w nieskończoność. Aby wrócić do Policealnego Studium Jaz-zowego na Bednarską, Mira zmuszona była ponownie zdawać egzaminy wstępne. Na szczęście były profesor przyjął ją serdecz-nie. Jazzową edukację w Warszawie zwieńczył koncert Miry w słynnym klubie Tygmont.

I CO DALEJ? Dla Miry odpowiedź przyszła z zagranicy. Tato, który pracował w Glasgow, odwiedził tamtejszy University of Strathclyde,

na którym istnieje wiele kierunków edukacji, także kierunki muzyczne, w tym jazzowy. Mira najpierw myślała o edukacji jaz-zowej w Katowicach, ale studia w Szkocji pociągały ją nie tylko ze względu na zmianę środowiska, ale także z powodu „przy-musowej” nauki języka angielskiego.

W październiku 2006 r. Mira Opalińska została studentką szkockiego uniwersytetu, a już miesiąc później wystąpiła w coty-godniowym programie BBC Radio Scotland. Audycja nosiła tytuł „Jazz House”. Mira pamięta z tamtego występu „na żywo” najbardziej to, że kompletnie nie rozumiała, co do niej mówią inni uczestnicy programu. Ideą audycji było opisywanie muzyką przedmiotu, który każdy uczestnik audycji wylosował z przepastnego „worka dyżurnego”. Mira trafiła na termos! Prowadzący program zadawał Mirze pytania i prosił, aby zagrała coś na temat termosu, a Mira... opowiedziała na antenie radiowej o tym, że nie lubi fortepianu elektrycznego, na którym kazano jej grać w tym programie. Jako pianistka, zdecydowanie preferuje fortepian akustyczny i tej wersji się będzie trzymać! Tu należy dodać, że Mira już co nieco mówiła po angielsku, natomiast zupełnie nie ro-zumiała, o co pyta prowadzący program. ►

Mira Opalińska i Douglas Whates.

MUZYKA

Page 50: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

46 TRENDY kwiecień maj 2012

SZKOŁA ŻYCIAPoczątkowo Mira mieszkała ze swoim tatą. Aby dojechać na uczelnię, codziennie musiała tracić na dojazd do szkoły 90 minut

w jedną stronę. Z sali z fortepianem korzystać mogła tylko na uczelni, więc spędzała tam większość swojego „zagranicznego” ży-cia. Z perspektywy czasu Mira ocenia pierwsze dwa lata w Szkocji jako w pewnym sensie stracone ze względu na brak znajomo-ści języka. W każdy weekend koleżanki umawiały się na spotkania towarzyskie, a Mira – z powodu bariery językowej – nie bra-ła udziału w tych imprezach. Wspomina jednak dużą życzliwość, jaką okazywali jej koledzy i koleżanki z roku – choć nie było tam ani jednego Polaka! Koleżanki pisały na przykład na kartce, kiedy jest sprawdzian, przypominały o ważnych terminach i py-tały, czy Mira rozumie. Tak więc w bardzo krótkim czasie Mira przeszła intensywny kurs nauki angielskiego i szkockiego. Dzię-ki coraz lepszej komunikacji werbalnej z otoczeniem, powoli zaczęła też poznawać scenę jazzową w Glasgow. Dużą pomoc od początku studiów okazywał też Stewart Forbes, wykładowca w klasie saksofonu. Mira zaczęła otrzymywać propozycje akompa-niowania przy egzaminach innych studentów oraz grania w klubach. W tej sytuacji bardzo przydała się znajomość klasycznej li-teratury muzycznej. Mira zaczęła być osobą rozpoznawalną.

URODZENI W RZESZOWIESteward Forbes, dobry duch University of Strathclyde, postanowił, że Mira jako jedyna Polka grająca w Glasgow jazz, powin-

na supportować występ Tomasza Stańki na Glasgow Jazz Festival. Dużym argumentem dla organizatorów był fakt, że zarówno Mira, jak i sława europejskiej trąbki jazzowej, Tomasz Stańko, urodzili się w Rzeszowie. Stewart grał w pierwszym składzie ze-społu, który Mira skompletowała na potrzeby festiwalowego koncertu. Od tamtej pory przez grupę firmowaną nazwiskiem pia-nistki przewinęło się sporo muzyków, choć od początku gra z nią kontrabasista i kompozytor, Douglas Whates, który jest także partnerem życiowym artystki. Zespół o nazwie Mira Opalinska International Quartet zaczął występować w szkockich klubach Glasgow i Edynburgu, dał też kilka koncertów w Polsce, a w 2009 i 2010 roku zagrał już samodzielne koncerty na Glasgow Jazz Festiwal.

Mimo krótkiego istnienia, skład zespołu zmieniał się już kilkakrotnie, ponieważ Mira... dziękuje za współpracę kolejnym muzykom, którzy nie spełniają jej oczekiwań artystycznych. Jest osobą o mocnym charakterze. Wciąż poszukuje optymalnych rozwiązań dla muzyki, którą tworzy. Efektem tych poszukiwań jest jej współpraca z najnowszym perkusistą kwartetu, który gra w sekcji rytmicznej samego Tomasza Stańki! To pochodzący z Finlandii Olavi Louhivuori, jeden z najbardziej interesujących jazzmanów europejskich młodego pokolenia. Na wiosnę 2011 r. Mira Opalinska Quartet zagrał trasę Glasgow- Edynburg- Lon-dyn, która zaowocowała kolejnym zaproszeniem, tym razem do Afryki. W listopadzie 2011 r. zespół Miry (znów w nieco zmie-nionym składzie) wyjechał do Nigerii.

Od pierwszego pomysłu na kwartet współpracuje z Mirą kontrabasista i kompozytor, Douglas Whates, skromny i utalentowa-ny muzyk. Mira, pytana jak to się stało, że jedynie Douglas nie został przez nią „wymieniony” na innego basistę, podkreśla, że każdy muzyk w jej zespole nie tylko musi podążać za liderką artystycznie, ale też powinien budować dobre relacje pomiędzy po-zostałymi członkami grupy. Jeżeli któregoś z tych elementów zaczyna brakować, Mira szybko kończy współpracę.

NAJWAŻNIEJSZE TO TRZYMAĆ PION!Wynajmowane w Glasgow mieszkanie było w typowym, angielskim stylu, na parterze. Bez trudu „wjechał” tam fortepian,

który Mira do dziś jeszcze spłaca. Początkowo sąsiedzi cieszyli się z towarzystwa młodej pianistki, ale nagle zaczęli wyznaczać godziny, w których Mira mogłaby ćwiczyć. Okazało się też, że właściciel mieszkania zamierza je sprzedać. Mira i Douglas sta-nęli przed dylematem: czy za wszelką cenę wynająć coś nowego i płacić 1000 funtów miesięcznie (które nie zawsze mogli za-robić jako muzycy), czy może przyjechać na Podkarpacie. Mama Miry zaakceptowała ten pomysł, a tato Douglasa wynajął ol-brzymiego vana, na który spakowali cały swój szkocki dorobek i... fortepian! Podróż promem do Amsterdamu trwała 14 godzin, nie licząc dalszej drogi. Fortepian bez najmniejszego szwanku przejechał pół Europy i stanął dumnie na środku salonu rodzinne-go domu Miry.

Od niedawna Mira i Douglas mieszkają w Kraczkowej. Jak przystało na artystów, nie oddzielają życia rodzinnego od zawodo-wego. Cały czas trwają dyskusje o muzyce i próby do kolejnych projektów. Mieszkanie w tej części Europy w ogóle ich nie prze-raża. Uważają, że nie ma znaczenia, czy wyjeżdża się na koncerty z Glasgow, czy z Kraczkowej. Najważniejsze, aby te koncerty były, zwłaszcza że są lepsze i gorsze miesiące, ale taki już jest los artystów. Najważniejsze to wiedzieć, czego się chce.

Pod koniec 2011 r. Mira i Douglas nagrali w Filharmonii Podkarpackiej płytę „Lumière”. Miesiąc temu promowali ją na kon-cercie. Marzeniem obojga jest dołączyć do grona najlepszych muzyków reprezentujących nurt o nazwie european jazz, który z powodzeniem od lat uprawiają np. Skandynawowie.

Kiedy grają w duecie, stapiają się w jeden instrument, proces twórczy pochłania ich całkowicie. Doceniają znaczenie ciszy i niuansów brzmieniowych. Granie i komponowanie jazzu dało Mirze nieograniczone poczucie wolności, podobnie jak jej nie-typowe hobby.

JAZZ A MOTOCYKLJazda na motocyklu wciąga Mirę zupełnie tak samo, jak granie jazzu. Tu też pojawia się to cudowne poczucie wolności.

Poza tym Mira jest urodziwą kobietą, a wystający spod kasku długi warkocz dopełnia niezwykłego widoku dziewczyny, która kieruje srebrną maszyną. Jest tylko jeden problem: delikatne dłonie pianistki nie mogą zmarznąć podczas jazdy, a plany na ten sezon są rozległe: poznanie podkarpackiego Szlaku Architektury Drewnianej, podróż nad Solinę i koniecznie jazda wielką pę-tlą bieszczadzką. Douglas na razie występuje w roli zadowolonego pasażera, ale Mira obiecuje, że niebawem sam będzie pro-wadził motocykl. Wyjazdów, w tym koncertowych, szykuje się sporo. Mira marzy, aby zawojować muzycznie Słowację i Cze-chy – to na początek! ■

MUZYKA

Page 51: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 47

Dla wielu osób znalezienie pierwszej poważnej pracy okazuje się nie lada wy-zwaniem. Uczestnictwo w targach pra-cy uważane jest za jedno z efektywniej-szych form poszukiwania zatrudnienia. Według organizatorów, z samego założe-nia niweluje problem selekcji ofert pracy i dostosowania ich do potrzeb i zaintere-sowań kandydatów. Studenci, nawiązu-jąc bezpośredni kontakt z pracodawcą, mogą zadać pytania i poznać specyfikę firmy, co z pewnością pomoże przy kon-struowaniu dokumentów aplikacyjnych na określone stanowisko.

– Targi pracy organizujemy już ósmy raz głównie dlatego, że z roku na rok te same firmy, oraz nowe, zgłaszają chęć za-prezentowania swoich ofert na targach. Studenci również chcą w taki nieformal-ny sposób spotkać się z przyszłymi pra-codawcami. Te nieformalne rozmowy po-zwalają uzyskać informacje, które trudno znaleźć w Internecie – mówi Paweł Du-

Podczas VIII Uniwersyteckich Targów Pracy niektóre stoiska przeżywały prawdziwe oblężenie. Młodzież, studenci oraz osoby poszukujące pracy miały okazję porozmawiać bezpośrednio z przedsiębiorstwami i instytucjami, szukającymi w ten sposób przyszłych pracowników. Wśród nich były m.in. duże firmy jak WSK - „PZL Rzeszów”, firmy z sektora bankowego, firmy specjalizujące się w pośrednictwie pracy oraz przedstawiciele służb mundurowych. Zwiedzający mogli także skorzystać z cyklu szkoleń kształtujących umiejętności przydatne na rynku pracy.

bis, p.o. kierownik Biura Karier Uniwer-sytetu Rzeszowskiego. – Potrzebę targów wymusza także sytuacja na rynku pracy. Ofert pracy, niestety, jest mało.

Zwiedzający targi mogli dowiedzieć się od specjalistów z Wojskowej Komen-dy Uzupełnień w Rzeszowie, na czym po-lega nabór i jakie etapy rekrutacji musi przejść osoba, która marzy o pracy żoł-nierza zawodowego. Zainteresowanych służbą w wojsku nie brakowało, ponie-waż służba ta wiąże się z pewnymi przy-wilejami. Jednak specjaliści z rzeszow-skiej WKU zaznaczali, że do tej specy-ficznej pracy trzeba mieć pewne predys-pozycje oraz umiejętności (np. kurs prawa jazdy kat. C). Oprócz WKU, do rekruta-cji zachęcali przedstawiciele innych służb mundurowych – izby celnej i policji.

Paweł Dubis przyznaje, że targi przy-noszą efekty. – Wprawdzie nie groma-dzimy statystycznych danych, ale do-cierają do nas sygnały, że niektóre firmy

znalazły swoich pracowników właśnie na organizowanych przez nas targach.

Oferta Uniwersyteckich Targów Pra-cy skierowana jest nie tylko do studentów i absolwentów, ale też do osób w każdym wieku poszukujących pracy. Na targach obecni byli m.in. przedstawiciele: Woj-skowej Komendy Uzupełnień, Podkarpac-kiego Banku Spółdzielczego, Alpha Per-sonal Service, Protrader, Banku Zachod-niego WBK, WSK „PZL-Rzeszów”, Carl-son Wagonlit Center Polska, Grupy Pra-cuj, a także Wojewódzkiego Urzędu Pra-cy, Powiatowego Urzędu, Państwowej In-spekcji Pracy oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Podczas VIII Uniwersytec-kich Targów Pracy odbył się również cykl szkoleń z zakresu autoprezentacji, metod poszukiwania pracy i zakładania własnej działalności gospodarczej. ■

Tekst Katarzyna GrzebykFotografie Tadeusz Poźniak

TARGI PRACY

Praca dla studentów

i nie tylko

Page 52: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

48 TRENDY kwiecień maj 2012

Każda uczelnia jeżeli chce się rozwi-jać, unowocześniać i efektywniej kształ-cić studentów, musi sama zabiegać o do-datkowe wsparcie finansowe. Możliwo-ści takie stwarzają konkursy pozwalające na zdobycie funduszy unijnych na peł-ne finansowanie albo współfinansowa-nie w kwotach, jakie jeszcze kilkanaście lat temu były nie do zdobycia. Stąd wiele uczelni na przestrzeni ostatnich lat poku-siło się o rozbudowę dotychczasowych obiektów, budowę nowoczesnych cen-trów czy unowocześnienie dydaktyki.

CO ŁĄCZY UCZELNIANE KOMPLEKSY NAUKOWO-BADAWCZE, NOWE KIERUNKI STUDIÓW ŚCIŚLE ZWIĄZANE Z POTRZEBAMI RYNKU, PŁATNE STAŻE DLA STUDENTÓW, STAŻE NAUKOWE W OŚRODKACH AKADEMICKICH NA CAŁYM ŚWIECIE DLA UCZELNIANYCH KADR I NOWOCZESNE POMOCE DYDAKTYCZNE? FAKT, ŻE SWOJE ISTNIENIE ZAWDZIĘCZAJĄ FUNDUSZOM UNIJNYM. DZIŚ PRAKTYCZNIE TRUDNO SOBIE WYOBRAZIĆ FUNKCJONOWANIE UCZELNI WYŻSZYCH BEZ WSPARCIA UNIJNEGO. FUNDUSZE TE SĄ OGROMNĄ SZANSĄ NA PODNIESIENIE JAKOŚCI KSZTAŁCENIA, A PRZEZ TO POZWALAJĄ BYĆ KONKURENCYJNYM W BRANŻY EDUKACYJNEJ.

Tekst Katarzyna GrzebykFotografie Tadeusz Poźniak

NOWE CENTRUM POLITECHNIKI

Reprezentacyjną inwestycją powsta-łą dzięki pieniądzom unijnym jest Re-gionalne Centrum Dydaktyczno-Konfe-rencyjne i Biblioteczno-Administracyjne Politechniki Rzeszowskiej. W jego skład wchodzi Zespół Dydaktyczno-Konferen-cyjny oraz Zespół Biblioteczno-Admini-stracyjny. Centrum służy m.in. do orga-nizacji niekomercyjnych spotkań, od-czytów, konferencji i sympozjów prze-prowadzanych w ramach współpra-

cy ponadregionalnej, podczas których naukowcy dzielą się m.in. z przedsię-biorcami wiedzą. Wyposażenie obiektu w nowoczesną aparaturę umożliwia pod-niesienie jakości kształcenia i pozyska-nie wykwalifikowanej kadry atrakcyjnej dla przedsiębiorstw.

Politechnika Rzeszowska może po-chwalić się jeszcze innymi inwestycja-mi finansowanymi z pieniędzy Unii Eu-ropejskiej. Są to m.in.: Laboratorium Badań Materiałów dla Przemysłu Lot-niczego, gdzie realizuje się projekty ►

SZKOLNICTWO WYŻSZE

NOWA JAKOŚĆ KSZTAŁCENIA DZIĘKI UNIJNYM FUNDUSZOM

Uczelniane centrum kryminalistyki w WSPiA w Rzeszowie.

Page 53: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 54: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

50 TRENDY kwiecień maj 2012

naukowo-badawcze o wielomiliono-wych nakładach, które mają duże zna-czenie w przemyśle lotniczym i obron-nym; prężnie działający Preinkubator Akademicki, wreszcie 11 kierunków za-mawianych na czterech wydziałach.

NOWOCZESNA BIBLIOTEKA W KATOWICACH

Po pieniądze unijne chętnie sięga Uni-wersytet Ekonomiczny w Katowicach. Dzięki nim powstał tu jeden z najokazal-szych, najnowocześniejszych i najpięk-niejszych budynków w Polsce – Cen-

trum Informacji Naukowej i Bibliote-ka Akademicka (całość kosztowała po-nad 79 milionów zł, z czego prawie 53 miliony to dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej; to wspólna inwestycja z Uniwersytetem Śląskim). Centrum za-pewnia bezpłatny dostęp do światowych zasobów profesjonalnych źródeł wiedzy najwyższej klasy i jest jedyną w regionie biblioteką „hybrydową”, która udostęp-niać będzie równolegle materiały dru-kowane i elektroniczne, na miejscu oraz w trybie zdalnym przez Internet.

–W ramach projektu Pro-Roz, naj-większego z projektów dydaktycznych

SZKOLNICTWO WYŻSZE

realizowanych na uczelni (o wartości 12 mln zł) uruchomione zostały nowe kie-runki kształcenia: finanse i zarządza-nie w ochronie zdrowia oraz gospodarka i zarządzanie publiczne z możliwością skorzystania z dodatkowej oferty, jak np. wyjazdy studialne, kursy i szkolenia, za-jęcia z praktykami, e-konsultacje. W ra-mach projektu odbyły się również liczne szkolenia dla kadry dydaktycznej i pra-cowników administracji – mówi prof. Jan Wojtyła. – Tylko w ramach tego pro-jektu wykorzystanych zostało ok. 500 płatnych praktyk i 70 staży absolwenc-kich. Są osoby, którym firmy zapropono-wały umowy o pracę.

Uniwersytet Ekonomiczny wraz Aka-demią Sztuk Pięknych w Katowicach re-alizuje też nowatorski projekt „Nowe me-dia i technologie wiedzy w programach studiów ekonomicznych – synergia teo-rii i praktyki”. Jego celem jest stworze-nie nowych kierunków studiów licencjac-kich, magisterskich i podyplomowych, które poza wiedzą teoretyczną zagwaran-tują studentom szeroko rozumianą prak-tykę. Proponowane kierunki kształce-nia wynikają z zapotrzebowania rynku na specjalistów w dziedzinach: informatyka (inżynieria wiedzy), zarządzanie kulturą, e-administracja i e-zdrowie.

Dr hab. Czesław Puchalski, prorek-tor ds. rozwoju i polityki finansowej

Uniwersytet Rzeszowski.

Politechnika Rzeszowska.

Page 55: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

SZKOLNICTWO WYŻSZE

Reklama

Uniwersytetu Rzeszowskiego, przyzna-je, że uczelnie, chcąc być konkurencyj-ne na rynku, muszą starać się o granty europejskie. Dlatego Uniwersytet Rze-szowski nie ustaje w zabieganiu o ta-kie dotacje. Obecnie realizuje 15 projek-tów – grantów dydaktycznych podnoszą-cych jakość kształcenia o wartości ponad 135 mln zł oraz projekty inwestycyjne, których celem jest poprawa warunków kształcenia (np. budowa nowych kom-pleksów naukowo-badawczych, w tym laboratorium mikroelektroniki i nano-technologii). – W ramach dydaktyki, by wzmocnić kształcenie na kierunkach za-mawianych, zakupiliśmy pomoce dydak-tyczne za ok. 6,5 miliona złotych. Dzięki tym projektom zapewniamy płatne prak-tyki i staże, przyznajemy specjalne sty-pendia, obejmujemy wsparciem studen-tów niepełnosprawnych, także podnosi-my kwalifikacje kadry uczelnianej, or-ganizując wyjazdy i staże do wiodących ośrodków akademickich na całym świe-cie – mówi dr hab. Czesław Puchalski.

Dzięki funduszom unijnym na uni-wersytecie powstało wiele nowych kie-runków i specjalności, podyktowanych potrzebami gospodarki. – Same dotacje

z budżetu nie pozwalają zaspokoić po-trzeb dydaktycznych. Żeby wzbogacać i uatrakcyjniać ofertę, musimy być aktyw-ni i brać udział w konkursach o pieniądze unijne. Rywalizujemy w tych konkursach z takimi gigantami jak Uniwersytet War-szawski czy Uniwersytet Jagielloński, i bardzo dobrze sobie radzimy – dodaje prorektor Uniwersytetu Rzeszowskiego.

SPEKTROKOMAPARATOR I WARIOGRAF W LABORATORIUM KRYMINALISTYCZNYM

Przemysław Pawlak, rzecznik Wyż-szej Szkoły Prawa i Administracji, po-twierdza, że dzięki funduszom unijnym uczelnia ciągle się rozwija i podnosi ja-kość kształcenia. Jednym z nich jest pro-gram „Dyplom WSPiA przepustką do biznesu”, mający na celu jak najlepsze przygotowanie studentów WSPiA do wykonywania zawodu. – Chodzi o to, aby nasi studenci byli wszechstron-nie przygotowani do obsługi firmy we wszystkich obszarach jej działalności. Aby od początku zatrudnienia byli swe-go rodzaju prawą ręką przedsiębiorcy – wyjaśnia Przemysław Pawlak. – Pro-

gram obejmuje również utworzenie stu-denckiego inkubatora przedsiębiorczo-ści. Tu studenci uczą się, krok po kroku, jak np. założyć firmę, przygotować biz-nesplan, reagować na potrzeby rynku.

Pięknym i udanym „dzieckiem” unij-nych funduszy jest „Collegium Securi-tatis”, najnowszy budynek WSPiA, wy-budowany za ponad 13 mln zł. Znajdują się tu m.in. najnowocześniejsze w Pol-sce uczelniane laboratorium kryminali-styczne; pełnowymiarowa, wielofunk-cyjna hala sportowa i koncertowa oraz laboratorium technik biurowych, aka-demicki inkubator przedsiębiorczości i nowoczesna sala komputerowa. W la-boratorium kryminalistycznym znajdu-je się m.in. mikroskop laboratoryjno-ba-dawczy do badań śladów biologicznych oraz video spektrokomaparator do bada-nia autentyczności dokumentów, takich jak paszporty czy wizy, jak również wa-riograf, czyli tzw. wykrywacz kłamstw i w pełni wyposażona walizka śledcza. W laboratorium praktyczne zajęcia od-bywają studenci, uczelnia chce również zająć się w nim wszechstronną analizą śladów oraz m.in. badaniem wypadków komunikacyjnych. ■

Page 56: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

52 TRENDY kwiecień maj 2012

Prywatne kształcenie nie bez powo-du od lat uznawane jest za pewnego ro-dzaju nobilitację. W przeszłości z pry-watnych lekcji – a potem z prywatnych szkół – korzystały dzieci bogato sytuo- wanych rodziców, którzy chcieli swoim pociechom zapewnić dostęp do nauki na najwyższym poziomie, i w jak najmniej licznym gronie. Dziś dostęp do szkolnic-twa prywatnego, począwszy od przed-szkoli, przez szkoły podstawowe, gim-nazja, szkoły ponadgimnazjalne, na stu-diach wyższych kończąc, jest praktycz-nie nieograniczony i – jak pokazuje do-świadczenie – jest na nie popyt.

PRYWATNE PRZEDSZKOLA CORAZ POPULARNIEJSZE

Bez istnienia prywatnych przed-szkoli, a nawet żłobków i akademii ma-luszka w naszym regionie, wielu ro-dziców nie wyobraża sobie pogodze-nia pracy zawodowej i posiadania dzie-

ci. Ponieważ miejsc w publicznych pla-cówkach nie wystarcza dla wszystkich zainteresowanych, rodzice decydują się płacić za pobyt i naukę dziecka w tych instytucjach.

Za edukacją w prywatnych przed-szkolach przemawia jednak coś wię-cej niż tylko brak miejsca w publicz-nych przedszkolach: dzieci uczą się i ba-wią w mniejszych grupach, mając lep-szy kontakt z nauczycielem; korzysta-ją też z licznych zajęć dodatkowych, jak warsztaty naukowe, zajęcia karate, lek-cje języka obcego, wycieczki, spotkania z ciekawymi osobami itp. Rodzice zaś mają pewność, że z dzieckiem nie stanie się nic złego, ponieważ wiele tych pla-cówek jest nowocześnie urządzonych i posiada specjalne zabezpieczenia (np. ochronę firmy ochroniarskiej, wejście do środka na kartę chip z indywidualnym kodem), a doskonale wykształcone opie-kunki są przeszkolone w zakresie udzie-lania pierwszej pomocy. Czesne, które

płacą rodzice, pozwala też na zakup po-mocy szkolnych i naukowych na odpo-wiednim poziomie.

NAUKA U SIÓSTR PIJAREK I PREZENTEK

Dużym zainteresowaniem uczniów, a także ich rodziców cieszą się szko-ły katolickie prowadzone przez zakon-nice. Ponieważ przez wieki tajniki na-uki dostępne były głównie stanowi du-chownemu, do dziś uważa się szkoły ka-tolickie za „świątynie wiedzy”. Jak po-daje „Rzeczpospolita”, w ostatnich kilku latach liczba takich placówek w Polsce zwiększyła się o 33 proc. (w 2003 r. było ich 407, obecnie jest 540). W Rzeszowie funkcjonują dwie takie instytucje: Szko-ła Podstawowa i Gimnazjum Sióstr Pi-jarek, rekrutujące m.in. dzieci z rodzin wielodzietnych oraz z trudną sytuacją fi-nansową, oraz Gimnazjum i Liceum im. Jana Pawła II Sióstr Prezentek. Ta ostat-nia jest bodajże najbardziej utytułowa-ną szkołą w regionie jeśli chodzi o lau-reatów olimpiad.

Dyrektor szkoły, siostra Anna Te-lus, przyznaje, że organizacja kształce-nia nastawiona jest na efektywność. Stąd w szkole tworzone są grupy o różnym poziomie zaawansowania, zwłaszcza na przedmiotach ścisłych. – Wychodzi-my z założenia, że olimpijczyk niewiele skorzysta siedząc w ławce z kolegą led-wie realizującym program. Dla lepszych uczniów tworzymy osobną grupę. To na-prawdę daje efekty – mówi s. Anna Telus. – Poza tym, celem szkoły jest wychowy-wanie w duchu chrześcijańskim poprzez stworzenie wspólnoty chrześcijańskiej, która także poza szkołą stosuje się do etyki i wartości chrześcijańskich. Od in-nych szkół różni nas zapewne to, że bar-dziej egzekwujemy wymagania stawiane uczniom. Co więcej, sami uczniowie do-magają się przestrzegania dyscypliny.

Młodzież garnie się do sióstr prezen-tek nie tylko ze względu na wysoki po-ziom nauczania. Podczas rozmów rekru-tacyjnych uczniowie przyznają, że chcą się uczyć w szkole, gdzie faktycznie przestrzega się dyscypliny i promowa-ne są wartości chrześcijańskie (ucznio-wie codziennie się modlą; biorą udział w rekolekcjach wyjazdowych). – Wbrew powszechnej opinii, że ciężko się do nas dostać, zazwyczaj przyjmujemy prawie wszystkich chętnych – uśmiecha się sio-stra Anna.

W KAMERALNYM GRONIE

Największą zmorą szkół publicz-nych są liczne klasy. W 30-, a nawet

Wysoki poziom nauczania, indywidualny kontakt nauczyciela z uczniem, nauczanie ściśle związane z wychowywaniem, wszechstronny rozwój w sferze moralnej, emocjonalnej i intelektualnej – każdy rodzic marzy, by jego dziecko mogło zgłębiać wiedzę w takich właśnie warunkach. Szkolnictwo publiczne, niestety, nie zawsze może te wymagania spełnić. Dlatego dużym zainteresowaniem cieszy się szkolnictwo prywatne i społeczne – na wszystkich poziomach – oraz będące zwykle prestiżowymi szkoły katolickie, które wprowadzają młodzież w świat uniwersalnych wartości chrześcijańskich. Choć nie zawsze przyświeca im taki cel, stanowią poważną konkurencję dla publicznych placówek oświatowych.

Tekst Katarzyna GrzebykFotografie Tadeusz Poźniak

EDUKACJA

W TAKICH SZKOŁACH AŻ CHCE SIĘ UCZYĆ

S. Anna Telus, Monika Mazgaj, Mateusz Kobak, Rafał Pytko, Piotr Kawałek, Kacper Świerzowicz.

Page 57: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Reklama

EDUKACJA

40-osobowych zespołach ciężko mówić o indywidualnym kontakcie nauczycie-la z uczniem. W takich warunkach wie-lu uczniów nie ma możliwości wyraże-nia własnego zdania. Ten brak indywi-dualnej pracy nauczyciela z uczniem sprawia, że rodzice posyłają je do szko-ły społecznej (specyfika szkoły społecz-nej polega na tym, że jest szkołą niepu-bliczną o uprawnieniach szkoły publicz-nej, dotowaną przez państwo oraz rodzi-ców – przyp. red.).

– W procesie nauczania bardzo ważne są warunki oraz atmosfera, w jakich na-uka się odbywa, gdyż edukacja to jedna z relacji międzyludzkich. Klasy w naszej szkole są kameralne, 8-, 10-, 12-, maksy-malnie 16-osobowe. Jesteśmy małą szko-łą, nienastawioną na masowość. Każ-dy uczeń u nas jest dostrzegany. Nie jest numerkiem w dzienniku, ale osobą, któ-rą rodzice powierzyli naszej opiece. Jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, któ-remu sprzyja indywidualizacja procesu nauczania. Wszyscy się znamy i znamy swoje potrzeby oraz możliwości – tłuma-czy Grażyna Szarama, dyrektor Zespo-łu Szkół Społecznych nr 2 w Rzeszowie. – Mówiąc to absolutnie nie neguję oświa-ty państwowej, przeciwnie – doceniam ją i szanuję. Jednak jako szkoła społeczna

chcemy lepiej dotrzeć do młodego czło-wieka, szerzej i głębiej pokazywać war-tości oraz uczyć szacunku dla drugij oso-by, jak też przygotować go do godnego i mądrego życia.

Grażyna Szarama zauważa też, że magnesem przyciągającym do szko-ły społecznej są nauczyciele, będący nie tylko są znakomitymi pedagogami, ale także pasjonatami, którzy w cieka-

wy i przystępny sposób przekazują wie-dzę i zarażają swoją pasją młodych lu-dzi. – Poza tym mamy bezpośredni kon-takt z rodzicem, więc gdy dzieje się coś niepokojącego albo pozytywnego, rodzic od razu o tym wie. Dlatego cieszymy się, że szkoły publiczne również zaczynają praktykować ten zwyczaj – dodaje dy-rektor Zespołu Szkół Społecznych nr 2 w Rzeszowie. ■

Grażyna Szarama z uczniami Zespołu Szkół Społecznych nr 2 w Rzeszowie.

Page 58: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

54 TRENDY kwiecień maj 2012

Przyglądając się obrazom dawnych mistrzów, można zauważyć ówczesną tendencję do ubierania dzieci w malut-kie kopie strojów dorosłych. Dla osób współcześnie podziwiających malarstwo np. Diego Velázqueza wydawać się to może dość groteskowe. Dzieci na jego obrazach wyglądają dzięki „dorosłym”

MODA

Modny wiek

strojom jak karykaturalnie pomniejsze-ni dorośli. I choć mówi się, że „nie sza-ta zdobi człowieka”, twierdzę, że odpo-wiednio dobrany do wieku strój może zrobić wiele dobrego dla naszego wize-runku.

W dzisiejszych czasach proponuję jednak odwrócić tendencje uwiecznio-

ne w malarstwie z przełomu XVIII i XIX wieku. Jeśli kiedyś córki ubierały się jak matki, teraz niech raczej matki ubierają się jak córki.

Należy jednak zastanowić się, czy wszystko, co pasuje do osoby 18-letniej, tak samo dobrze wyglądać będzie na osobie 45-letniej. Myślę, że raczej nie. ►

Magda Gessler.Kuba Wojewódzki.

Page 59: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Modny wiek

Page 60: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

56 TRENDY kwiecień maj 2012

MODA

Minispódniczki, topy odsłaniające brzuch u pań czy też krótkie szorty i roz-pięte do pępka koszule u panów mogą uczynić osobę dobiegającą już… dzie-sięciu lat śmieszną. Ale lista rzeczy za-kazanych w pewnym wieku nie jest taka znowu długa. Pamiętajmy, nikt z nas nie powinien czuć się skazany na bezkształt-ne garsonki czy też bure garnitury tyl-ko dlatego, że osiągnął już dojrzały wiek i być może nie ma idealnej figury.

Za przykłady godne naśladowa-nia niech posłużą nam gwiazdy telewi-zji. Magda Gessler, mimo swego wieku i niezupełnie smukłej sylwetki, nie rezy-gnuje z odważnych kolorów i krojów su-kienek. Na nogi z upodobaniem zakła-da dziewczęce balerinki, a na szyję pstre, powiewne szale. Do tego jeszcze burza blond loków. Wszystko na przekór kon-wencji, że z wiekiem sukienki powinny być coraz ciemniejsze i dłuższe, a wło-sy coraz krótsze. Mimo to mnie zawsze urzeka ona swoim wyglądem. W jej po-staci wszystko współgra i harmonizuje. Nie zaglądając pani Magdzie w metrykę, bez wątpienia stwierdzić też można, że

na pewno nie wygląda na swoje lata. Ze świata mężczyzn przytoczyć chciałabym przykład Kuby Wojewódzkiego. Dzię-ki całkowicie młodzieżowemu stylowi ubierania się oraz odważnym dodatkom (okulary, czapki), jemu także z dużą ła-twością udaje się zatrzymać czas.

Na koniec jeszcze dwie propozycje dla młodych kobiet, które często z racji wieku i nienagannej figury mogłyby so-bie pozwolić na każdą kreację, a ograni-czają się do dżinsowych rurek i białych podkoszulków. Dziewczyny, spróbujcie

poszaleć ze swoim wyglądem, bo potem może być za późno!

Jest jeszcze jedna bardzo istotna za-leta luźniejszego stylu ubierania. Dzięki niemu nie wyglądamy na osoby nadęte i nieprzystępne. Młodzieżowe, kolorowe rzeczy ocieplają nasz wizerunek i otwie-rają nas na innych ludzi i nowe sytuacje.

Warto więc może spróbować przeła-mywać konwencje, zakazy i nakazy. Pa-miętajmy, że możemy być modni nieza-leżnie od wieku. Wiek może stać się na-szym atutem, a nie przeszkodą. ■

Tekst Basia OlearkaProjekty i stylizacje Basia OlearkaFotografie Paweł Olearka, Archiwum Trendy PodkarpackieModelka Marta Lebioda

Page 61: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 62: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Najnowsze trendy w modzie ślub-nej, pokazy fryzur i makijaży ślubnych, degustacje misternie zdobionych tortów ślubnych i efektownej fontanny czekola-dowej oraz prezentacja firm zajmujących się organizacją wesel. To tylko część atrakcji, jakie miały miejsce podczas or-ganizowanej po razy pierwszy w Prze-myślu gali ślubnej.

Reklama

PRZEMYSKA GALA

Wszystko o ŚLUBIENarzeczeni oraz pary planujące ślub,

którzy odwiedzili I Przemyską Galę Ślub-ną w hotelu Gloria, mieli zapewniony bezpośredni dostęp do firm i osób, któ-rych usługi są przy wydawaniu przyjęcia weselnego niezbędne. Wśród wystawców znaleźli się również: fotografowie, ka-merzyści, cukiernie, osoby zajmujące się wynajmem eleganckich samochodów do

ślubu, wizażyści, dekoratorzy, kwiaciar-nie, styliści, wizażyści i dietetycy. Dzię-ki bogatej ofercie wystawców zwiedzają-cy mogli praktycznie na miejscu w szcze-gółach zaplanować swoje wesele.

Organizatorzy zapewnili także zwie-dzającym niespodzianki w postaci cen-nych nagród. Zwycięzcy cieszyli się m.in. z atrakcyjnych bonów na zakup sukni ślubnych, garniturów, wejściówek do spa, biżuterii, kosmetyków oraz licz-nych zniżek i kuponów rabatowych. ■

Fotografie Archiwum Trendy Podkarpackie

Od lewej: Zenon Gonera z żoną Barbarą, właściciel Salonów Jubilerskich GOLD LUX; Stanisława Smyk, kierownik Salonu Jubilerskiego; Joanna Pierożek - Rela, sprzedawca.

Od lewej: Małgorzata Kruk, konsultantka ślubna; Beata Dzik, partner zarządzający

Salonem Mody Ślubnej Gaja, organizatorka Gali Ślubnej;

Joanna Łać, konsultantka ślubna

Agata Zawada, przedstawicielka firmy Galicyjskie Składy Win sp. z o.o.

Page 63: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Reklama

PRZEMYSKA GALAOd lewej: Piotr i Sylwia Kędzior, przedstawiciele cukierni ALEKSANDRIA;

Bogumiła Kędzior i Lidia Kucab, pracownice zakładu produkcyjnego.

Od prawej: Greta Ostrowska, właścicielka Lejdis fitness club; Gabriela Cicińska, instruktorka fitnessu; Gabriela Panek; Daria Żurawska, menager Lejdis fitness club; Katarzyna Frydel, instruktorka fitnessu i jogi.

Od lewej: Łukasz Radymski, właściciel drukarni Focus Graf; Maja Ignaczewska, właścicielka MYA design studio graficzne.

Agnieszka Kościelna, dyrektor Hotelu Gloria; Jurij Turczyn,

właściciel Hotelu Gloria.

Elżbieta Jędrzejczyk, właścicielka firmy Edecor Studio.

Page 64: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

W Rzeszowie nie było kasyna od pra-wie dziesięciu lat. Poprzednie mieści-ło się w nieistniejącym już hotelu Rze-szów. Zamknięto je w 2002 roku z powo-du nie przedłużenia koncesji właścicielo-wi. Temat powstania salonu gry powrócił na sesję Rady Miasta Rzeszowa w 2010 roku. Po burzliwych dyskusjach, przy sprzeciwie części radnych, ostatecznie rada miejska zgodziła się na funkcjono-wanie tego typu formy rozrywki w sto-licy Podkarpacia. Zdania mieszkańców, chętnie dyskutujących na forach interne-towych na temat zasadności istnienia ka-syna w Rzeszowie, również były podzie-lone. Jedni widzieli w nim siedlisko na-

Reklama

KASYNO W RZESZOWIE

Po dziesięciu latach przerwy w Rzeszowie zaczęło funkcjonować kasyno. W samym centrum miasta, w  budynku, gdzie w przyszłości powstanie pięciogwiazdkowy hotel, można skorzystać z rozrywki rodem z Las Vegas czy Monte Carlo – twierdzą właściciele rzeszowskiego Hit Casino.

Tekst Katarzyna GrzebykFotografie Tadeusz Poźniak

Rozrywka niczym w Las Vegas

łogu i rozpusty, gdzie wielu może stracić dorobek życia, inni śmiali się z takiej ar-gumentacji, wyrażając chęć zakosztowa-nia tej rozrywki. Jeszcze inni uważali, że kasyno podnosi prestiż miasta, więc Rze-szów, pretendujący do miana miasta na wskroś nowoczesnego musi taki salon gier posiadać.

Sześć firm chciało otworzyć w Rzeszowie kasyno

Kiedy zapaliła się zielona lampka, zainteresowanych otworzeniem kasy-na w Rzeszowie było sześć firm. Przed-siębiorcy chcieli je otworzyć w: budyn-

ku dawnego Relaksu przy ul. Moniusz-ki, w Grand Hotelu przy ul. Kościuszki, przy ul. Cieplińskiego, a także w budyn-ku dawnego Polmozbytu przy ul. Lwow-skiej i w centrum handlowym Rotunda przy ul. Okulickiego. Koncesję przyzna-no firmie ZPR S.A., która zainteresowa-ła się lokalizacją w Rynku, w budynku, gdzie niedługo powstanie pięciogwiazd-kowy hotel.

Hit Casino zostało oficjalnie otwar-te 14 kwietnia (imprezę poprowadził Michał Figurski, goście bawili się przy muzyce zespołu Feel), ale funkcjonuje już dobrych kilka tygodni. W sali o po-wierzchni 580 mkw. dominuje styl typo-

Od lewej: Marta Budziszewska, dział marketingu Hit Casino; Michał Figurski; Dorota Rutkowska,

dyrektor Hit Casino w Rzeszowie.

Page 65: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

kwiecień maj 2012 TRENDY 61

KASYNO W RZESZOWIE

wo rozrywkowy: czerwień i złoto. Ścia-ny zdobią ekrany telewizyjne w złotych, stylizowanych na stare ramach; podło-gę – wzorzysta wykładzina dywanowa. Wystrój jest efektem współpracy firmy ZPR S.A. z projektantami wnętrz. Jak zapewnia Mariusz Grzejszczak, dyrektor marketingu kasyna, jest to najładniejszy tego typu obiekt w Polsce. – Byłem we wszystkich kasynach w Polsce i z całą pewnością mogę powiedzieć, że nigdzie nie ma takiego kasyna, jakie jest w Rze-szowie – deklaruje.

Bez dowodu osobistego nie wejdziesz

Klientem kasyna może zostać prak-tycznie każdy. Jedynym ogranicze-niem jest pełnoletniość. Osoba, któ-ra chce zakosztować rozrywki w kasy-nie, musi mieć przy sobie dowód osobi-sty – bez niego nie ma co marzyć o wej-ściu do środka. Na podstawie dowodu każdy zostaje obowiązkowo zarejestro-wany w systemie nie tylko za pierwszym razem, ale podczas każdej kolejnej wi-zyty. – Tak jest w całej Polsce. Goście kasyn muszą być pełnoletni – wyjaśnia Mariusz Grzejszczak, dyrektor marketin-gu firmy ZPR S.A. – Do rejestracji na-szych gości obliguje nas z kolei ustawa hazardowa. Dzięki temu zwiększony jest poziom bezpieczeństwa.

W kasynie zatrudnionych jest ok. czterdziestu krupierów. Czy to dużo? – Krupierzy pracują w systemie zmia-nowym. Przy stole mogą spędzić oko-ło 40 minut, ponieważ muszą sprawnie obsługiwać klientów – dodaje Mariusz Grzejszczak. W zdecydowanej więk-szości załogę kasyna tworzą pracowni-cy z Rzeszowa i okolic. Krupierzy mu-sieli swojej sztuki uczyć się od podstaw,

toteż brali udział w intensywnych, kilku-miesięcznych szkoleniach w innych ka-synach w Polsce.

W co można zagrać w Rzeszowie? Okazuje się, że we wszystko, co jest do-stępne w wielkim świecie hazardu. – Nasi klienci mają dostęp do wszystkiego, co jest w Las Vegas i Monte Carlo, a więc do ruletki, black jacka czy pokera – mówi dyrektor marketingu. Prócz gier zespoło-wych, swojego szczęścia mogą spróbo-wać osoby preferujące gry w pojedynkę. W kasynie znajduje się kilkadziesiąt no-woczesnych automatów do gry.

Hit Casino jest i będzie jedynym ka-synem w Rzeszowie. W miastach do 200 tysięcy mieszkańców może funkcjono-wać tylko jedna taka placówka. ■

Lek. med. Marzena Trąd, seksuolog; lek. med. Henryk Murjas, psychiatra.

Jaromir Rajzer, właściciel Certus Sp. z o.o, z żoną Agnieszką.

Page 66: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

62 TRENDY kwiecień maj 2012

Samochody te można porównać do kompletowania kobiecej garderoby. Po-dobnie jak zróżnicowane są kryteria do-boru garderoby w zależności od okazji, charakteru spotkania i samopoczucia, tak dużo jest kryteriów, którymi kierują się przedsiębiorcy przy zakupie najbardziej odpowiedniego dla prowadzonej przez siebie działalności samochodu użytko-wego. Powinien być „szyty na miarę”, dostosowany do warunków, w jakich bę-dzie pracował i zapewniający komfort jazdy jego użytkownikom.

– Takie samochody eksploatowa-ne są codziennie, więc auto musi być sprawne, nie może zawieść. Jedynie nowe auto może zagwarantować pew-ność działania w każdych warunkach – przyznaje Kazimierz Bator, główny

Zwrotny, ładowny, z funkcją wywrotki albo podnośnika, przystosowany do poruszania się po nieutwardzonych dro-gach, pełen nowatorskich rozwiązań technicznych, a jednocześnie komfortowo wyposażony - takie właściwości powinien posiadać samochód użytkowy wykorzystywany na co dzień przez wiele przedsiębiorstw. Ponieważ takie auta są inten-sywnie eksploatowane, muszą być pojazdami sprawnymi, najlepiej nowymi. Tylko wtedy nie zawiodą zaufania kierowcy.

Samochody „szyte na miarę”

MOTORYZACJA

specjalista ds. sprzedaży w Auto Wat-kem Sp. z o.o. w Rzeszowie.

Furgony i platformySamochodem dobrze sprawdzającym

się w każdych warunkach jest m.in. opel movano, dostępny w szerokiej gamie wersji nadwoziowych o różnych długo-ściach nadwozia i wysokościach dachu, z przednim lub tylnym napędem, w wer-sji furgon z pojedynczą lub podwójną ka-biną, w wersjach osobowych kombi i bus oraz jako podwozie do zabudowy, plat-forma lub fabrycznie przygotowany do zabudowy specjalistycznej. Wersje te pozwalają na zastosowanie go w różne-go rodzaju działalności.

Pojazdami o konstrukcji, wyposa-

żeniu i jakości optymalnie spełniający-mi potrzeby każdej firmy są samochody dostawcze renault master, gdzie dostęp-ne są specjalne wersje fabryczne: skrzy-nie aluminiowe i wywrotki. Produkowa-ne na bazie podwozi z pojedynczą i po-dwójną kabiną oferują od dwóch do sied-miu miejsc siedzących. Master dostoso-wuje się do potrzeb różnych branż; po-siada 3 wersje bazowe przeznaczone do zabudów specjalistycznych: furgon, pod-wozie z pojedynczą lub podwójną kabiną oraz platforma, umożliwiające praktycz-nie dowolną zabudowę spełniającą wy-magania klienta. Master dysponuje naj-szerszą gamą wersji fabrycznych i prze-znaczonych do zabudowy. Dostępny jest w 3 rozstawach osi i 3 wysokościach da-chu (masa całkowita od 2,8 do 3,5 t).

Page 67: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Reklama

MOTORYZACJA

Oferuje pojemność ładunkową od 8 do 20 m sześc. (wersje kontener) i pozwala uzyskać ładowność nawet 1600 kg.

Niezastąpione wywrotki Wariant wyładowczy jest jednym

z najbardziej pożądanych w samocho-dach użytkowych. Często jest jedyną szansą na dowóz ładunku w miejsca, gdzie niedozwolony jest wjazd ciężaró-wek. W takich warunkach niezastąpiona jest fabryczna wersja opla movano, do-stępna w wariancie wyładowczym na tył i obie strony lub tylko do tyłu. Auto wy-posażone jest w pięciopozycyjny siłow-nik elektrohydrauliczny (2 kW) o mak-symalnym wychyleniu 50°.

Wersja napędzana na tylną oś jest dostępna w dwóch długościach pod-wozia – krótsza z tylnymi kołami po-jedynczymi lub podwójnymi, dłuższa wyłącznie z podwójnymi. Wariant na-pędzany na przednią oś dostępny jest w dwóch długościach podwozia – dłuż-szy z kabiną załogową. Dopuszczalna masa całkowita wynosi 3500-4500 kg. Wariant wyładowczy dostępny jest tak-że w oplu vivaro.

Wywrotki produkowane są również na podwoziach renaulta mastera. – Znaj-dują one przeznaczenie przede wszyst-kim w pracach remontowo-budowlanych i porządkowych, szczególnie w takich miejscach, gdzie obowiązują ogranicze-

nia wjazdu dużych ciężarówek (np. w za-bytkowych centrach miast). W zależno-ści od indywidualnych potrzeb użytkow-nika, wyładunek może być jednostron-ny lub trójstronny – informuje Katarzy-na Zdeb, specjalista ds. marketingu ►

Page 68: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Reklama

w firmie Zodiac Witold Gut Sp. z o.o, Au-toryzowanego Partnera Renault. – Szero-kie zastosowanie mają wywrotki budow-lane, wykonane na podwoziu z tylnym napędem, wyposażone w podwójne tyl-ne koła oraz blokadę mechanizmu róż-nicowego – przystosowane do porusza-nia się po nieutwardzonych i błotnistych, grząskich drogach.

Istnieje także możliwość przysto-sowania renaulta trafica i renaulta ma-stera do przewozu osób niepełnospraw-nych, poruszających się na wózkach in-walidzkich. W tym celu, dla komfortu i bezpieczeństwa przewożonych pasa-żerów, montowane są specjalne podesty, uchwyty i zaczepy. Na bazie wersji plat-forma (master i trafic) są produkowane

MOTORYZACJA

samochody rekreacyjne (camping-car), służące do przewozu koni, a także do ob-woźnego handlu i gastronomii.

Renault proponuje również nadwo-zia izotermiczne przeznaczone do prze-wozu towarów wrażliwych na skoki tem-peratur. Nadwozia chłodnicze – z agrega-tem chłodzącym – umożliwiają przewóz ładunków w warunkach stałej temperatu-ry – żywności, leków albo towarów łatwo psujących się. W zależności od indywidu-alnych potrzeb transportowych, nadwo-zia izotermiczne i chłodnicze mogą być wyposażone w drzwi boczne, wewnętrz-ne ścianki działowe, agregaty chłodnicze, burty samozaładowcze, haki do przewozu mięsa, foliowe kurtyny w drzwiach, drugi poziom załadunku itp. Z kolei opel mova-no może służyć jako laweta.

Samochody użytkowe zwykle wypo-sażone są w specjalne systemy wspoma-gające bezpieczne poruszanie się zarów-no w kabinie, jak i przestrzeni bagażo-wo-ładunkowej (np. system ESP, czujni-ki parkowania czy statyczne doświetle-nie zakrętów). ■

Tekst Katarzyna GrzebykFotografie Opel i Renault

Page 69: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

1 czerwca Prezentacja szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjanych,

połączona z konkursami i zabawami dla uczniów; Krośnieńska trasa kultury – lokalna twórczość artystyczna

2 czerwcaI KrosnoGra – uczestnicy gry zmierzą się z zagadkami

dotyczącymi zabytków, historii i współczesności Krosna, by dotrzeć do punktów kontrolnych, gdzie czekać na nich będą zadania do wykonania; otwarcie Centrum Dziedzictwa Szkła

3 czerwca Mistrzostwa rowerowe na parkingu przy hali MOSiR; rodzinne

zabawy w ogródku jordanowskim, godz. 16 – korowód KROSNOludków z ogródka jordanowskiego na Starówkę,

występy zespołów artystycznych oraz koncert gwiazdy wieczoru

17 maja, Sanocki Dom KulturyGodz. 17.00. „Mayday”, spektakl Teatru Bagatela: sztuka Raya Cooneya w reżyserii Wojciecha Pokory.

18 maja Koncerty w Skansenie – Amfiteatrze Muzeum Budownictwa LudowegoGodz. 17.00 DVA – czeski zespół folkowo-rockowyGodz. 18.30 Camero Cat – zespół z pogranicza rocka, teatru i kabaretuGodz. 20 Czesław Śpiewa w wykonaniu Czesława Mozila

19 majaDrzwi otwarte w Skansenie (Muzeum Budownictwa Ludowego), Rynku Galicyjskim, Parku Etnograficznym (godz. 10.00 - 18.00, wstęp wolny)

Muzeum Historyczne: otwarcie nowej Galerii Beksińskiego (godz. 14.00 - 24.00, wstęp wolny)Godz. 14.00 – promocja nowego albumu o Beksińskim, wydawnictwo „Bosz”.Godz. 16.00 – rozmowy o kulturze z europosłami Jerzym Buzkiem, Elżbietą Łukacijewską,

wicemarszałek Anną Kowalską oraz z dziennikarką radiowej Dwójki Hanną Marią GiząGodz. 20.00 – koncert kwartetu „Art. Deco” z Krakowa z repertuarem utworów muzyki klasycznej cenionych przez Zdzisława Beksińskiego, pokaz premierowego filmu o Beksińskim w reż. Bartosza Konopki

Biesiada literackaGodz. 10.00 - 14.00 – kiermasz książki oraz dziecięcy konkurs plastyczny i teatralny – Nasi ulubieńcy; Plac Harcerza w SanokuGodz. 18.00 – piknik literacki w ogrodach Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sanoku

20 majaPaństwowa Szkoła MuzycznaGodz. 16.00 – Promocja płyty „Dwa Brzegi” Lecha DyblikaGodz. 18.00 – „Kobieta fatalna – Kobiety kochają, mordują i jeszcze o tym piszą, czyli mężczyźni fatalni też istnieją” – spotkanie z autorkami powieści kryminalnych, obyczajowych, komediowych i o miłości: Magdaleną Zimniak, Mariolą Zaczyńską, Anną Fryczkowską, Lucyną Olejniczak, Beatą Andrzejczuk, Marią Ulatowską, Agnieszką Lingas-Łoniewską i Manuelą Kalicką.Godz. 19.00 – Koncert Wiosenny muzyki kameralnej słuchaczy i nauczycieli Państwowej Szkoły Muzycznej w Sanoku

KULTURA Krosno SanokII NOCE KULTURY GALICYJSKIEJ W SANOKU

17 - 20 maja DNI KROSNA 1 - 3 czerwca

WystawyOd ucznia do mistrza - kowalstwoMuzeum Rzemiosła w Krośnie, Piwnica PodCieniamiCzynna do 13 maja„Od ucznia do mistrza” to cykl wystaw organizowanych od 2008 roku, które przybliżają historię lokalnych rzemiosł. Po piekarstwie, cukiernictwie i szewstwie w tym roku w Piwnicy PodCieniami jest prezentowane kowalstwo.

Broń świata w rękach polskiego wojownikaMuzeum Podkarpackie w KrośnieCzynna do 26 czerwca

Dyplom Liceum Plastycznego w KrośnieGaleria BWA, ul. Kolejowa 1Czynna do 11 maja

Wystawa prac uczestniczek Otwartej Pracowni RCKP w KrośnieSalonik Artystyczny – KrosnoCzynna do 9 czerwca

KoncertyKroke i Anna Maria Jopek Hotel i Restauracja Jaś Wędrowniczek11 maja, godz. 19.00

Page 70: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Z okazji pięciolecia działalności Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych X D.O.K. odbędzie się prezentacja pojazdów historycznych, uzbrojenia i umundurowania z okresu I i II wojny światowej w formie dioram historycznych, pokazów kawaleryjskich, pokazów multimedialnych, zabaw, konkursów, muzycznych koncertów tematycznych. Na zakończenie koncert zespołu „De Press”.

XVI Festiwal Przemyska Wiosna Poetycka „Rozczytany Przemyśl”

31 maja, godz. 19.00„Piwnica Artystyczna pod Niedźwiadkiem”, wstęp wolnyWieczór poetycko-muzyczny „Miłość Zwyczajnym Jest Cudem” z udziałem poetów Józefa Barana, Adama Ziemianina oraz śpiewającego aktora Andrzeja Słabiaka. Wystawa malarstwa „Po słonecznej stronie” autorstwa Dominiki Paczkowskiej.

1 czerwca, godz. 12.00 - 16.00 „Piwnica Artystyczna pod Niedźwiadkiem”, wstęp wolnyOtwarte spotkania z poetami, akcja „Widzę, więc czytam” – bezpłatne badanie wzroku

godz. 12.00 - 16.00Przemyska Biblioteka Publiczna ul. Słowackiego 15, wstęp wolnyKiermasz Magicznej Wyobraźni – książki dla dzieci, wymiana książek przeczytanych, wymiana zabawek, zabawy plastyczne i literackie. Godz. 16.00 - 18.00Piwnica Artystyczna pod Niedźwiadkiem, wstęp wolny Sesja literacka. Wisława Szymborska

Godz.19.30, Schody Rycerskie Wieczór poetycko-muzyczny w wyk. uczniów Zespołu Szkół Ekonomicznych w Przemyślu

Godz. 20.00, Schody RycerskieNoc Poetów (m.in. Józef Baran, Jerzy Janusz Fąfara, Jacek Napiórkowski, Krystyna Rodowska, Kamil Sipowicz, Adam Wiedemann, Bohdan Zadura, Adam Ziemianin); koncert „Poezja w muzyce” w wyk. zespołu Dusza we mgle

Podkarpacka Masakra Piłą Mechaniczną

27 maja, godz. 17.00 i 20.00sala widowiskowo-baletowa

przy ul. S. Konarskiego 5

KULTURA Przemyśl Jarosław

Premiera spektaklu „Podkarpacka Masakra Piłą Mechaniczną” w wykonaniu Sceny Komediowej Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK ze specjalnym udziałem Krzysztofa Kiersznowskiego. Bilety: 25 zł

„Rozkręcamy rehabilitację” I Koncert Charytatywny

Fundacji „Jerzyk”

13 maja. Hala Przemyskiego Ośrod-ka Sportu i Rekreacji. godz. 19.00Wystąpią: Monika Damaszko, Blady Kris, Ratatam, VolverBilety: 50 zł

Tribute to Miles16 maja. Klub Niedźwiadek PCKiN Zamek godz. 19.00Wystąpią Bill Evans (długoletni współpra-cownik Milesa Davisa), David Kikoski, Krzysztof Zawadzki i Michał Barański.Bilety: 25 zł

XXXIII Ogólnopolski Festiwal Kapel Folkloru MiejskiegoSala widowiskowa Centrum Kultury w Przemyślu11 - 13 majaKonkursowe spotkanie kapel podwórkowych, połączone z muzykowaniem na miejskich ulicach i osiedlach. Atrakcją pierwszego dnia będzie koncert poświęcony Kazimierzowi „Kijowi” Galikowskiemu, zmarłemu 10 lat temu muzykowi, kierownikowi Lwowskiej Kapeli Podwórkowej „Ta Joj”.

XI Przemyska Wiosna Fredrowska9 czerwca - 7 lipcaImpreza, podczas której teatry z Polski, Ukrainy i Słowacji prezentują twórczość dramatyczną Aleksandra Fredry. Swoje przedstawienia zaprezentuje również działający w Przemyślu najstarszy amatorski teatr „Fredreum”.

Wystawa zdjęć prezentujących dorobek stowarzyszenia X D.O.K.Rynek w Przemyślu. Od 20 maja do 1 czerwca

Piknik historyczny Dolna stacja kolejki linowej POSiR w Przemyślu. 26 maja

W y s t a w y

Page 71: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Wystawa zdjęć prezentujących dorobek stowarzyszenia X D.O.K.Rynek w Przemyślu. Od 20 maja do 1 czerwca

Czy pamiętacie Państwo program telewizyjny „Sonda”, prowadzony przez Zdzisława Kamińskiego i Andrzeja Kurka? Młodsze pokolenie pewnie nie, ale starsze do dziś ma wypie-ki na twarzy na wspomnienie tego, co wtedy można było zoba-czyć na szklanym ekranie. Najbardziej zawiłe zagadki techniki, astronautyki, zjawiska fizyczne – wszystko to w sposób genial-nie przystępny i barwny potrafili wyklarować autorzy programu. Od kilku lat podobną fascynację naukami przyrodniczymi, ści-słymi i technicznymi przeżywają najmłodsi i najstarsi goście od-wiedzający Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, Ogród Do-świadczeń w Krakowie albo Hewelianum w Gdańsku.

– Zainteresowanie otaczającym nas światem, prawami fizy-ki, medycyną jest ogromne – przyznaje Marlena Proszowska z rzeszowskiej firmy Polimedia, która wspólnie ze Stowarzysze-niem ExploRes jest organizatorem „Dnia Odkrywców – Trzecie-go Interaktywnego Pikniku Wiedzy”. – Tylko w ubiegłym roku w ciągu jednego dnia odwiedziło nas ponad 12 tys. osób. – Pik-nik ma tę ogromną zaletę, że każdy może z bliska zobaczyć najbardziej fascynujące zjawiska, doświadczenia i jednocześnie wziąć w nich udział. Poczuć siłę grawitacji, zobaczyć elektrycz-ność, posłuchać promieniowania lub spojrzeć na słońce przez te-leskop. W tym roku jak zwykle skoncentrujemy się na doświad-czeniach z fizyki, chemii, matematyki, ale będą też warsztaty z mumifikacji, gdzie poznamy tajniki starożytnego Egiptu, zo-baczymy lewitujące przedmioty oraz skosztujemy molekularnej kuchni, np. spaghetti o smaku czekolady, czy kawioru w kolo-rze i o smaku coca-coli.

Marlena Proszowska przyznaje, że impreza ma kilka ce-lów. Po pierwsze, chodzi o zainspirowanie każdego z nas, by-śmy umieli w życiu pożądać czegoś więcej, niż tylko chwil spę-dzonych w pracy i na kanapie przed telewizorem. Ważna jest

Jeżeli ktoś uważa, że lewitowanie, balsamowanie ciała albo wbicie gwoździa bananem jest niemożliwe, to jest większym ignorantem wiedzy, niż mu się zdawało. „Dzień Odkrywców – Interaktywny Piknik Wiedzy”, który już po raz trzeci odbędzie się 2 czerwca w Rzeszowie, jak zwykle zgromadzi kilkanaście tysięcy osób. I trudno się dziwić. Fizyka, matematyka, chemia i biologia są fascynujące, niekiedy wręcz magiczne. Pod jednym tylko warunkiem: że wykłady i zajęcia praktyczne prowadzą tacy entuzjaści nauki, jak goście rzeszowskiego Pikniku Wiedzy.

PIKNIK WIEDZY

też edukacja dzieci i młodzieży, by te nie unikały nauk ścisłych, ale je polubi-ły i wybierały nauki techniczne jako kie-runki kształcenia wyższego.

– Dzięki tej imprezie chcemy po-kazać, czym jest edukacja nieformalna, ile radości i korzyści może przynieść, jak bardzo może inspirować i pozytyw-nie „zakręcić” w głowie dzieciom, by te w przyszłości chciały zostać inżynierami, lekarzami, wynalazcami czy naukowca-mi – dodaje Marlena Proszowska, jeszcze do niedawna współprowadząca program „Radiolatorium” w Radiu Rzeszów, która to audycja była czymś w rodzaju popular-nej kiedyś telewizyjnej „Sondy”. ■

„Dzień Odkrywców – Trzeci Interaktywny Piknik Wiedzy”

odbędzie się w sobotę, 2 czerwca, od godz. 11 do 18 w okolicy placu

Armii Krajowej pomiędzy al. Lubomirskich i ul. Szopena

w Rzeszowie. Wstęp wolny.

Tekst Aneta GierońFotografie Archiwum firmy Polimedia

Reklama

W matematyce i fizyce można się zakochać

Page 72: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

6 MAJA godz. 21.00 – Planeta Lem (Teatr Biuro Podróży), spektakl plenerowy dla dorosłych; Rynek

7 MAJA godz. 9.00 Guzik – spektakl dla dzieci od 7 lat; mała scena Teatru Maskagodz. 18.00 Krabat (Grupa Coincidentia i Figurentheater Wilde&Vogel) – spektakl dla dorosłych; duża scena Teatru Maska

8 MAJA godz. 9.00 Bleee… (Teatr Maska) – spektakl dla dzieci od 5 lat; duża scena Teatru Maskagodz. 18.00 Krwawa jatka (Grupa Coincidentia) – spektakl dla dorosłych; duża scena Teatru Maska

KULTURA Rzeszów

9 MAJA godz. 10.00 Prawdziwe-nieprawdziwe (Teatr Baj) – spektakl dla dzieci od 7 lat; duża scena Teatru Maska

10 MAJA godz. 9.00 Dudi bez piórka (Teatr Baj Pomorski) – spektakl dla dzieci od 3 lat; duża scena Teatru Maskagodz. 19.00 Sprawa Dantona (Teatr Malabar Hotel) – spektakl dla dorosłych; duża scena Teatru Maskagodz. 21.00 Hamlet (Walny-Teatr) – spektakl plenerowy dla dorosłych; Rynek

11 MAJA godz. 9.00 Tomcio Paluszek (Teatr Banialuka) – spektakl dla dzieci od 3 lat; duża scena Teatru Maska

godz. 11.00 Alkasyn i Nikoleta (Teatru Lalek z Koszyc) – spektakl dla dzieci od 6 lat; mała scena Teatru Maska

12 MAJA godz. 18.00 Księżniczka Angina (Białostocki Teatr Lalek) – spektakl dla dorosłych; duża scena Teatru Maskagodz. 21.30 Kubo (Teatr na Rozdroży z Bańskiej Bystrzycy) – spektakl plenerowy dla dorosłych; Rynek

13 MAJA godz. 12.00 Skacząca królewna (Teatr Lalek z Użgorodu) – spektakl dla dzieci od 4 lat; Rynekgodz. 18.00 Anatomia psa (Teatr Wierszalin) – spektakl dla dorosłych; duża scena Teatru Maska

14 MAJA godz. 9.30 Czerwony Kapturek (Teatr Guliwer) – spektakl dla dzieci od 5 lat; duża scena Teatru Maskagodz. 19.00 Niech żyje cyrk! (Teatr Maska) – spektakl dla dorosłych; duża scena Teatru Maska

MASKARADA 2012. Rynek, Teatr Maska, 6 - 14 maja

Scena jazzowa przy pałacu Lubomirskich – koncerty zespołów jazzowych oraz koncert Krzysztofa Napiórkowskiego

Gala operetkowa przy ratuszu – w programie „Złote przeboje operetki” wystąpią: Bogusław Morka, Krystyna Tyburowska, Jan Zakrzewski i Ewelina Hańska. Towarzyszyć im będzie Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Zamojskiej.

Kino Letnie Zorza – bezpłatne pokazy filmów (m.in. „Pół żartem, pół serio”)

Święto Paniagi3 maja, ul. 3 Maja - RynekJarmark uliczny wzdłuż ul. 3 Maja

Reklama

Page 73: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Festiwal Przestrzeni Miejskiej11 - 14 maja11 MAJATereny po fabryce Zelmerwykłady stowarzyszenia „MiastoMojeAWnim”pokaz kreatorów przestrzeni Nawer vs Temporary Space Designkoncert zespołów Muzykoterapia i Niedźwiedź w lesie

12 MAJAkoncert zespołów SOFA i Smoove & Turrell

Europejska Noc Muzeów19 - 20 majaNa bezpłatne zwiedzanie wystaw zapraszają: Muzeum Okręgowe w Rzeszowie, Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie, Muzeum Dobranocek w Rzeszowie.

XIII PODKARPACKI RAJD POJAZDÓW ZABYTKOWYCH „RAJD NOCY MUZEÓW”18 - 21 majaRzeszów – Krosno – BoguchwałaII runda Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych; liga otwarta dla wszystkich posiadaczy zabytkowego pojazdu; wystawa motoryzacji i militariów przy Muzeum Techniki i Motoryzacji w Rzeszowie.

Otwarcie stadionu miejskiego w Rzeszowie6 maja

Koncert Maryli Rodowicz

Juwenalia16 - 18 maja

Podczas juwenaliów Uniwersytetu Rzeszowskiego, WSIiZ-u, WSPiA i WSIE zagrają m.in. zespoły Hey i Big Cyc.

KULTURA Rzeszów

12 - 14 MAJA TexTyle – trzydniowy, jeden z najwięk-szych butików na żywo ze współczesną modą polską i projektami wybranych artystów; pokaz kolekcji tegorocznej edycji Fashion Week Polska oraz vintage boutique z najoryginalniejszymi ubraniami w kraju

Koncerty

Święto Paniagi3 maja, ul. 3 Maja - RynekJarmark uliczny wzdłuż ul. 3 Maja

Reklama

Page 74: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012

Czy w Rzeszowie jest zapotrzebo-wanie na taką formę spędzania wolnego czasu? Michał Mucha, rodowity rzeszo-wianin, właściciel firmy Projekt Czar-ter, która przy rezerwacie przyrody Li-sia Góra otwiera wypożyczalnię sprzę-tu wodnego, twierdzi, że tak. Mimo iż jego firma od lat z powodzeniem czar-teruje jachty żaglowe na akwenie Jezio-ra Solińskiego, to właśnie w Rzeszowie dostrzega popyt na tego typu rozrywkę. Przemawia za tym co najmniej kilka ar-gumentów.

Ciepłe wiosenne popołudnia, długie weekendy, a wreszcie leniwe letnie dni w  mieście nie muszą ograniczać się już do spacerów po parkach czy brzegiem Wisłoka. Wraz z początkiem maja naprzeciwko placu zabaw przy rezerwacie Lisia Góra rusza wypożyczalnia sprzętu wodnego, gwarantująca mieszkańcom rozrywkę, o jakiej dotychczas mogli jedynie pomarzyć: rejsy po Wisłoku pontonem, kajakiem i rowerkami wodnymi w kształcie garbusa.

Reklama

REKREACJA

– Po pierwsze, nie każdy może sobie pozwolić na weekendowy wyjazd czy kilkudniowy urlop nad Soliną, by móc korzystać z uroków sportów wodnych. Rzeszów natomiast nie miał dla swoich mieszkańców podobnej propozycji, zaś samo spacerowanie brzegiem rzeki może być nudne – przyznaje Michał Mucha. – Po drugie, wiem, że jest sporo ludzi, którzy po pracy albo w weekendy chęt-nie spędziliby w ten sposób swój wolny czas, ale niekoniecznie nad Soliną. Do Rzeszowa i okolic przyjeżdża w sezo-

nie letnim wiele osób, które stąd wyemi-growały, i one też liczą na podobną roz-rywkę. Dlatego chcemy wypełnić tę lukę i stworzyć warunki do nowej formy ak-tywnego wypoczynku oraz przekonać do niej mieszkańców Rzeszowa.

Wreszcie tereny Lisiej Góry i Wisłok stwarzają dość dobre warunki dla upra-wiania tego typu wodnej rozrywki. Miej-sce jest urocze i sprzyja tym, którzy li-czą na wypoczynek jednocześnie z dala od centrum miasta, ale na tyle blisko, by móc udać się tam po pracy albo na week-endową kilkugodzinną wycieczkę. Dzię-ki sprzętowi wodnemu będzie można po-znać teren Wisłoka od niedostępnej dla spacerowiczów strony, a więc dopły-nąć do licznych zakątków. Niestety, Wi-słok narzuca też pewne ograniczenia. Dno rzeki jest mocno zanieczyszczone, a w niektórych miejscach tak płytkie, że na poważniejszą żeglugę po Wisłoku nie ma na razie co liczyć.

Wypożyczalnia ruszyła 1 maja. Moż-na tu wypożyczyć czteroosobowe pon-tony napędzane silnikiem elektrycznym, stwarzające dzięki temu warunki do ro-bienia zdjęć, delektowania się w trakcie rejsu widokami czy kawą (cena 25 zł za godzinę); kajaki trzyosobowe, z których komfortowo mogą korzystać rodziny z dziećmi (15 zł za godzinę), oraz cztero-osobowe rowerki wodne w kształcie gar-busa (20 zł za godzinę). ■

Tekst Katarzyna GrzebykFotografia Tadeusz Poźniak

W rejs po Wisłoku

Przystań Projekt Czarterwypożyczalnia sprzętu wodnego

będzie otwarta 7 dni w tygodniu: pon. - pt. od godz. 12 do godz. 18;

sob. - niedz. od godz. 10 do 18.

Sezon będzie trwał do końca września.

Michał Mucha, właściciel firmy Projekt-Czarter.

Page 75: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012
Page 76: TRENDY Podkarpackie nr 2 (14) kwiecień - maj 2012