6
U W I E R Z M Y Tygodnik Katolicki 22 grudnia 2013r. IV Niedziela Adwentu NR 38. POCZET ŚWIĘTYCH TEMAT TYGODNIA EWANGELIA CHRYSTUSOWI Zmartwychwstanie Jezus urodził się z Maryi zaślubionej Józefo- wi, potomkowi Dawoda Św. Florian

Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

U W I E R Z M Y

Tygodnik Katolicki 22 grudnia 2013r. IV Niedziela Adwentu NR 38.

POCZET ŚWIĘTYCH TEMAT TYGODNIA

EWANGELIA

CHRYSTUSOWI

Zmartwychwstanie Jezus urodził się z Maryi zaślubionej Józefo-wi, potomkowi Dawoda

Św. Florian

Page 2: Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

2

Redakcja w składzie: Stanisław Pietrykowski redaktor naczelny Damian Siegmund Mateusz Kwapich Mateusz Obrzut Marcin Horczak Kamil Lorenc

Stopka redakcyjna

Drodzy Czytelnicy! To już ostatnie dni okresu Adwentu. Wszyscy kierujemy nasze myśli ku stajence betlejemskiej gdzie narodzi się nam nasz Zbawiciel - Jezus Chrystus. W te ostatnie przedświąteczne dni pragniemy jak co tydzień zaprezentować wam kolejny numer naszego tygodnika. W nowym numerze znajdziemy życiorys św. Floriana i niedzielną Ewangelię z py-taniami do medytacji. Tematem tygodnia jest zmartwychwstanie. Czym ono jest z teologicznego punktu widzenia. Numer zamyka kolejna część Nauczania bł. Jana Pawła II. Życzymy Państwu miłej niedzieli i owocnego przeżywania ostatnich dni Adwentu.

Redakcja Uwierzmy Chrystusowi

Źródło zdjęć Sen św. Józefa. Obraz Georges'a de La Toura Krzyż http://www.flickr.com/photos/4thglryofgod/8609030890/ Sharon

Page 3: Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

3

EWAN-

GELIA

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa

było tak. Po zaślubinach Matki Je-

go, Maryi, z Józefem, wpierw nim

zamieszkali razem, znalazła się

brzemienną za sprawą Ducha

Świętego. Mąż Jej, Józef, który był

człowiekiem sprawiedliwym i nie

chciał narazić Jej na zniesławienie,

zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Gdy powziął tę myśl, oto anioł

Pański ukazał mu się we śnie i

rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój

się wziąć do siebie Maryi, twej

Małżonki; albowiem z Ducha Świę-

tego jest to, co się w Niej poczęło.

Porodzi Syna, któremu nadasz imię

Jezus, On bowiem zbawi swój lud

od jego grzechów . A stało się to

wszystko, aby się wypełniło słowo

Pańskie powiedziane przez Proro-

ka: Oto Dziewica pocznie i porodzi

Syna, któremu nadadzą imię Em-

manuel, to znaczy: Bóg z nami.

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczy-

nił tak, jak mu polecił anioł Pański:

wziął swoją Małżonkę do siebie.

ROZWAŻANIE Przypomnę sobie wszystkie sytuacje mojego życia, kiedy cierpiałem i buntowałem się, nie mogąc zro-

zumieć woli Bożej w moim życiu

Jaka jest moja pierwsza reakcja w sytuacjach, kiedy czuję się skrzywdzony lub przeżywam jakiś za-

wód?

Czy mogę powiedzieć, że w swoim życiu pragnę nade wszystko wypełnienia planów Bożych?

Zakończę moją modlitwą Aktem Miłości - "Boże choć Cię nie pojmuję".

Page 4: Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

4

ŚW. FLORIAN POCZET ŚWIĘTYCH

urodził się około 250 roku w Zeiselmauer

w Dolnej Austrii. W młodym wieku został

dowódcą wojsk rzymskich, stacjonujących

w Mantem, w pobliżu Krems. Podczas

prześladowania chrześcijan przez Diokle-

cjana został aresztowany wraz z 40 żołnie-

rzami i przymuszony do złożenia ofiary

bogom. Wobec stanowczej odmowy wy-

chłostano go i poddano torturom. Przywie-

dziono go do obozu rzymskiego w Lorch

koło Wiednia. Namiestnik prowincji, Akwi-

lin, starał się groźba mi i obietnicami

zmusić oficera rzymskiego do

odstępstwa od wiary. Kiedy jednak

te zawiodły, kazał go biczować, po-

tem szarpać jego ciało żelaznymi

hakami, wreszcie uwięziono kamień

u jego szyi i zatopiono go w rze-

ce Enns. Było to 4 maja

304 roku. Jego ciało

znalazła Waleria i ze czcią je

pochowała.

Św. Florian jest patronem archidiecezji

wiedeńskiej, Bolonii, Chorzowa, hutników,

strażaków i kominiarzy. Oręduje w czasie

klęsk pożaru, powodzi i sztormów.

to ostateczne przezwyciężenie śmierci,

przywrócenie umarłemu człowiekowi

życia, które ma trwać na wieki

Chodzi o ostateczne, wiecznotrwałe życie człowieka

w jego cielesno-duchowej całości. Zmartwychwstanie ma

mieć charakter powszechny.

Wszyscy ludzie mają być Bożą mocą przywróceni do no-

wego, nieutracalnego życia, jakkolwiek nie wszystkich

czeka ten sam los.

W czasach Pana Jezusa nauka o zmartwychwstaniu była

niemal powszechnie przyjmowana przez Żydów; nie

uznawali jej jedynie saduceusze. Jezus wyjaśniał że życie

zmartwychwstałych będzie uduchowione, inne niż tu na

ziemi.

Apostołowie podkreślali mocno ścisły związek zmartwych-

wstania Chrystusa z naszym zmartwychwstaniem. Uwa-

żali że zmartwychwstanie Pana Jezusa jest początkiem

i przyczyną naszego zmartwychwstania.

To co, o zmartwychwstaniu głosił Jezus i Apostołowie,

zostało sformułowane w najstarszych symbolach wiary.

Apologeci w chrześcijańskiej starożytności bronili wiary

w zmartwychwstanie przeciwko platońskim i gnostyckim

teoriom pomniejszającym wartość ludzkiego ciała i świata

materialnego.

TEMAT TYGODNIA

ZMARTWYCHWSTANIE

Page 5: Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

NAUCZANIE BŁ. JANA PAWŁA II

ENCYKLIKA REDEMPTOR HOMINIS (cz. 14.)

5

Zachowując przeto w żywej pamięci ob-raz, jaki w sposób tak bardzo wnikliwy i kompetentny nakreślił Sobór Watykański II, postaramy się obraz ten raz jeszcze dostosować do „znaków czasu”, a także do wymogów sytuacji, która stale się zmienia i narasta w określonych kierun-kach.

Człowiek dzisiejszy zdaje się być stale zagrożony przez to, co jest jego własnym wytworem, co jest wynikiem pracy jego rąk, a zarazem — i bardziej jeszcze — pracy jego umysłu, dążeń jego woli Owo-ce tej wielorakiej działalności człowieka zbyt rychło, i w sposób najczęściej nie przewidywany, nie tylko i nie tyle podle-gają „alienacji” w tym sensie, że zostają odebrane temu, kto je wytworzył, ile — przynajmniej częściowo, w jakimś po-chodnym i pośrednim zakresie skutków — skierowują się przeciw człowiekowi. Zostają przeciw niemu skierowane lub mogą zostać skierowane przeciw niemu. Na tym zdaje się polegać główny rozdział dramatu współczesnej ludzkiej egzysten-cji w jej najszerszym i najpowszechniej-szym wymiarze. Człowiek coraz bardziej bytuje w lęku. Żyje w lęku, że jego wy-twory — rzecz jasna nie wszystkie i nie większość, ale niektóre, i to właśnie te, które zawierają w sobie szczególną mia-rę ludzkiej pomysłowości i przedsiębior-czości — mogą zostać obrócone w spo-sób radykalny przeciwko człowiekowi. Mogą stać się środkami i narzędziami jakiegoś wręcz niewyobrażalnego samo-zniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i kata-strofy zdają się blednąć. Musi przeto zrodzić się pytanie, na jakiej drodze owa

dana człowiekowi od początku władza, mocą której miał czynić ziemię sobie poddaną (por. Rdz 1, 28), obraca się przeciwko człowiekowi, wywołując zro-zumiały stan niepokoju, świadomego czy też podświadomego lęku, poczucie za-grożenia, które na różne sposoby udziela się współczesnej rodzinie ludzkiej i w różnych postaciach się ujawnia.

Ów stan zagrożenia człowieka ze strony wytworów samego człowieka ma różne kierunki i różne stopnie nasilenia. Zdaje się, że jesteśmy coraz bardziej świadomi, iż eksploatacja ziemi, planety, na której żyjemy, domaga się jakiegoś racjonalne-go i uczciwego planowania. Równocze-śnie eksploatacja ta dla celów nie tylko przemysłowych, ale także militarnych, niekontrolowany wszechstronnym i au-tentycznie humanistycznym planem roz-wój techniki, niosą z sobą często zagro-żenie naturalnego środowiska człowieka, alienuje go w stosunku do przyrody, od-rywa od niej. Człowiek zdaje się często nie dostrzegać innych znaczeń swego naturalnego środowiska, jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia. Tymczasem Stwórca chciał, aby człowiek obcował z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny „pan” i „stróż”, a nie jako bezwzględny „eksploatator”.

Rozwój techniki oraz naznaczony pano-waniem techniki rozwój cywilizacji współczesnej domaga się proporcjonal-nego rozwoju moralności i etyki. Tym-czasem ten drugi zdaje się, niestety, wciąż pozostawać w tyle. I stąd też ów skądinąd zdumiewający postęp, w któ-rym trudno nie dostrzegać również tych

rzeczywistych znamion wielkości czło-wieka, jakie w swych twórczych zaląż-kach objawiły się na kartach Księgi Ro-dzaju już w opisie jego stworzenia (por. Rdz 1-2), musi rodzić wielorakie niepoko-je. Niepokój zaś dotyczy zasadniczej i podstawowej sprawy: czy ów postęp, którego autorem i sprawcą jest człowiek, czyni życie ludzkie na ziemi pod każdym względem „bardziej ludzkim”, bardziej „godnym człowieka”? Nie można żywić wątpliwości, że pod wielu względami czyni je takim. Pytanie jednak, które uporczywie powraca, dotyczy tego co najistotniejsze: czy człowiek jako czło-wiek w kontekście tego postępu staje się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej świadomy godności swego człowieczeń-stwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty na drugich, zwłaszcza dla po-trzebujących, dla słabszych, bardziej gotowy świadczyć i nieść pomoc wszyst-kim?

Jest to pytanie, które muszą stawiać sobie chrześcijanie właśnie dlatego, że Jezus Chrystus tak wszechstronnie uwrażliwił ich na sprawę człowieka. Ale pytanie to muszą stawiać sobie równo-cześnie wszyscy ludzie, a zwłaszcza te środowiska i te społeczeństwa, które mają szczególnie aktywny udział w pro-cesach współczesnego postępu. Patrząc na te procesy i uczestnicząc w nich, nie możemy tylko poddawać się euforii, nie możemy wpadać w jednostronne unie-sienie dla naszych osiągnięć, ale musimy wszyscy stawiać sobie z całą rzetelno-ścią, obiektywizmem i poczuciem moral-nej odpowiedzialności zasadnicze pyta-nia związane z sytuacją człowieka dziś i

Page 6: Uwierzmy chrystusowi nr38 22 grudnia 13r

6

w dalszej perspektywie. Czy wszystkie dotychczasowe i dalsze osiągnięcia tech-niki idą w parze z postępem etyki i z du-chowym postępem człowieka? Czy czło-wiek jako człowiek w ich kontekście rów-nież rozwija się i postępuje naprzód, czy też cofa się i degraduje w swym człowie-czeństwie? Czy rośnie w ludziach, w „świecie człowieka”, który jest sam w sobie światem dobra i zła moralnego, przewaga tego pierwszego czy też tego drugiego? Czy w ludziach, pomiędzy ludź-mi, pomiędzy społeczeństwami, naroda-mi, państwami rośnie sprawiedliwość, solidarność, miłość społeczna, poszano-wanie praw każdego — zarówno człowie-ka, jak narodu czy ludu — czy też, wręcz przeciwnie, narastają egoizmy różnego wymiaru, ciasne nacjonalizmy w miejsce autentycznej miłości ojczyzny, a wreszcie dążenie do panowania nad drugimi wbrew ich słusznym prawom i zasługom, dążenie zwłaszcza do tego, aby cały roz-wój materialny, techniczno-produkcyjny, wykorzystać dla celów wyłącznego pano-wania nad drugimi, dla celów takiego czy innego imperializmu?

Oto pytania zasadnicze, których nie może nie stawiać Kościół, ponieważ w sposób mniej lub bardziej wyraźny stawiają sobie te pytania miliardy ludzi żyjących we współczesnym świecie. Temat rozwoju i postępu nie schodzi z ust, tak jak nie schodzi ze szpalt dzienników i publikacji we wszystkich prawie językach współcze-snego świata. Nie zapominajmy wszakże, iż w tym temacie zawiera się nie tylko twierdzenie i pewność, zawiera się w nim również pytanie i niepokój. To drugie jest nie mniej ważne jak pierwsze. Odpowiada ono naturze ludzkiego poznania. Jeszcze bardziej odpowiada podstawowej potrze-bie troski człowieka o człowieka, o samo jego człowieczeństwo, o przyszłość ludzi na tej ziemi. Kościół, który jest ożywiony wiarą eschatologiczną, uważa równocze-śnie tę troskę o człowieka, o jego człowie-czeństwo, o przyszłość ludzi na tej ziemi, a więc o kierunek całego rozwoju i postępu — za istotny dla swego posłannictwa, za nierozerwalnie z nim związany. Początek tej troski Kościół znajduje w samym Jezu-sie Chrystusie — jak o tym świadczą Ewangelie — w Nim też stale pragnie ją rozwijać, odczytując sytuację człowieka w świecie współczesnym wedle najważniej-szych znaków naszego czasu.