120
W końcu świat

W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

W końcu świat

Page 2: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

Biblioteka „Toposu”, T. 94

Page 3: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

Wojciech Kudyba

W końcu świat

Biblioteka „Toposu”Sopot 2014

Page 4: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,
Page 5: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

5

Od autora

Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. Raczej z tych, a nie innych, zamieszczonych tu, a nie gdzie indziej. Większość z nich ukazała się przecież w kolejnych tomach publikowa-nych w Bibliotece „Toposu” – myślę o zbiorach Tyszowce i inne miasta (2005), Gorce Pana (2008), Ojciec się zmienia (2011). W końcu świat nie jest jednak prostą próbą złączenia dawnych tekstów jedną okładką. Tylko kilka z nich nie potrzebowało odnowy. Pozostałe się zmieniły – niekiedy w sposób radykalny.Może dlatego, że to ja próbowałem się zmienić, rozszerzyć własną przestrzeń wewnętrzną – kształtowały mnie zdarzenia, lektury, spotka-nia, podróże, długie nieraz rozmowy. Pewna część poprawek ma zwią-zek z troską o zmianę językowego wolumenu wiersza – bardzo mi zale-żało, by był jak najszerszy, chwytał rozmaite pokłady tradycji i rejestry polszczyzny. Niektóre zabiegi – z troską o rozszerzenie sensu pojedyn-czych utworów poprzez wpisanie ich w pewne pasma archetypicznych obrazów. Jeszcze inne zmiany – z próbą powiększenia obszaru najbliż-szych kontekstów: biograficznych, geograficznych, literackich. Bardzo ważne wydało mi się ujednolicenie interpunkcji: żeby było widać, że normy wciąż jednak istnieją. Nie daję przecinka w klauzuli wersu, poza tym jednak staram się przestrzegać zasad. We wszystkich warstwach wypowiedzi lirycznej próbuję osiągnąć efekt poruszonej formy (chciał-bym by jednocześnie była zachowana i przekroczona).Wyraźne są też zmiany kompozycyjne. Nie zachował się układ wierszy, pojawiający się w dawnych tomach, z niektórych liryków w ogóle zre-zygnowałem. Zależało mi na tym, by W końcu świat był nową, spójną całością. Właśnie ze względu na mechanizmy spójności tekstu doko-nywałem rozmaitych przesunięć, zmian tytułów, poprawek wewnątrz wierszy, a także dopisywałem nowe utwory. Myślenie o naturze, o lite-raturze, o wierszu w kategoriach „całości” wydaje mi się ważne. Chcia-łem, żeby W końcu świat był „cały”. Nie wiem czy jest.

Page 6: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,
Page 7: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

IInne miasta

Page 8: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,
Page 9: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

9

Dzieci

Emilowi

Dokąd prowadzi droga? Dokąd podróż wiecznaPrzez czas? Do Turkowic? W stronę Tomaszowa?Dokąd nadrzecznym wałem – tam gdzie wciąż od nowaPismo piasku układa historię miasteczkaI nas samych? Kiedy, w jakim punkcie na mapieKończy się to miejsce i zaczyna inne?Stajemy w progu i w ciemnościach zimnePowietrze nagle staje się dla nas obłokiem

Światłem, które dziś musi starczyć za odpowiedź:Droga jest zaufaniem. Kain, Abel, NoeAbraham i Izaak, Józef, Syn Jakuba – To mógł być każdy z nas. W zeschłej trawie smugaŚladów wciąż głębsza: podróż musi być ukryta.Pada śnieg. Ktoś, kto obejmuje w progu, znikaW głębi – być może na długie tygodnie. Zima.W sadzie, wśród drzew srebrzystych anioł się zatrzymał.

On będzie odtąd znakiem, zamkiem, wichrem, gońcem; Choć wciąż niegotowi, wyruszamy w końcuSuniemy w bruk stukając, smęcąc senne grodyGrzechocząc tornistrami w bramy do ogrodówW zieloną furtkę, która wolno liczy wszystkichMierzy skrzypieniem czas, a za nią potok bystry – Mokra, mroczna ulica, woda zapomnieniaDroga dawno zrobiona, która nas przemienia.

Stroskani, w środku nocy stajemy, słuchamyPośród tak wielu światów – niepewni, zbłąkaniSzukamy odpowiedzi, lecz same pytania(–

Page 10: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

10

I to, co najważniejsze, jedno, które mamy:Czy właśnie w tej godzinie jakiś głos nieznanyPosłaniec cichy, twardy, cierpliwy jak skałaNie zatrzyma się przy nas, wezwie po imieniuOtoczy głazem, cieniem i przygarnie ziemią?

Lecz nie. Przed nami jeszcze dzień podarowanyŚwit jak lipowe wzgórze cięte alejamiKtóre wciąż się wznoszą, układają w muryBlask, który się staje kształtem; obłok, któryJest budowlą i miastem, spotkaniem, rozmowąNaszym dawnym mieszkaniem nagle staje kołoGrobów, w cerkwi, której nie ma, śpiewa pomyłuj Pisze ikony, sypie kwiatami jaśminu.

Potem mknie wzdłuż ogrodu, porusza koloryWyrywa z ciemności domy, wpada do oboryI w żłobie krów, tam, gdzie Bóg złożonyCierpiał i błogosławił, gdzie miejsce naszej jest obronyPrzed złem, tam stawia złote zastępy aniołów.W melancholijnej mgle, trującym dymie gnojuTrwa jak karbunkuł, wraca i siada za stołemZawsze czysty. Mamrocząc, trafiamy pod szkołę

I znikamy. A w mieście zaczyna się życie:Znów targ i złote światło leje się obficieNa baby i ogórki, na kury i chłopówNa zioła i selery, wciąż znajduje sposóbBy w młynie znaleźć Józia zwanego PierdołąI na białym od mąki czole, zaraz kołoSkroni wycisnąć mu znak wybrania, iść dalejWciąż dalej, by w chałupie Pierdzimka, tak starejJak świat, ogłosić dobrą nowinę zbawienia.Dzwoni dzwonek, biegniemy i nic się nie zmienia)–

Page 11: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

11

Prócz nas samych. Wciąż Huczwa swe mistyczne wodyPrzelewa wśród łąk i wciąż Pana ArnoldowyGłos nawiedza Klątwy – chodzi JurydykąStuka w wieczornym bruku, staje przy pomnikuKonfederatów, płacze w wietrze synagogiJahwe się tam z nim modli, ciszą chce pogodzićZłączyć milczeniem, głazem, trawą, gwiazdą rannąPustynią, wężem, drzewem z Ziemią Obiecaną – Bo wciąż modlą się lipy w alejach kościoła.Wciąż dalej, wciąż musimy jechać: ktoś nas woła…

Page 12: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

12

Siwa Dolina

Dotknięci wodą, poruszeni ogniemWiele lat temu, nagle nieruchomoZ grabiami w ręku, w porze sianokosówWśród huku dział, kartaczy, przekleństw oraz jękuW dzień, który babcia Anna nazywała sądnymGdy wiatr jej spódnicę rzucił na ramionaI kiedy padła wygódka w polu, piorunem rażona.

Zwinięci w kłębek, skuleni pod skrawkiemStarej gazety, dachem łopianu, pod miedząDo góry brzuchem, z drugiej strony liściaNiektórzy całkiem zagrzebani w ziemiWciąż tam jesteśmy – modląc się, poszcząc, śpiewając – Chrząszcze, robaki, ludzie, ropuchy, szerszenieW samym środku łąki, otuleni sianem.Teraz i na wieki wieków. Amen.

Page 13: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

13

Zwierzę poetyckie

Tamtego popołudnia w upalnym ogrodzieZa ogrodzeniem sadu, który w tle miał kościółPod krzakiem porzeczek, całkiem taka samaJak później my: chropawa, w depresji, nadętaZ długim, giętkim językiem, manią prześladowcząGotowa oplućWielka, szara, naga.

Nieśliśmy ją w procesji, drogą wśród mchów i zawodzeńSkładaliśmy ostrożnie na ścieżce, podsuwali muchyNie chciała jednak ofiar, wolno kicała przed siebieSamotnie unosząc swoją gorzką wiedzęNa czterech łapach.

Nikt nie przypuszczał Że kiedyś jeszcze będzie mógł ją spotkaćW tym miejscu – tam gdzie tak chętnie lubiła się chować –Z drugiej strony miastaW korzeniach traw, w rogu cmentarza.

Page 14: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

14

Plewienie marchwi

Plewienie marchwi, dawno, skarb ukryty w roliTopos ogrodu, wyrywanie chwastówProsta przypowieść – być może o perle;Trudno w nią wierzyć: ktoś w chaosie świataWciąż buduje harmonięZiemia jest bezładem.

W pustkowiu znaczeń, w rozproszeniu sensuWśród resztek zepsutych pokarmów, słów W wiosennym gnojuWciąż ten sam promień – złocisty rdzeń marchwiPnie się ku górze, zapuszcza korzenieSchyla pod dłonią wiatruKreśli znak na grzędzie: nawet kompostyŚmieci mogą służyć światłuNawet padlina staje się kwitnącym sadem.

Page 15: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

15

Zakryta Studnia

Na majdanie, pod wierzbąZnamienny początek – cembrowina studniKręgi jeden po drugim ku samej istocieŻelazna pompa, przy niej stare wiadroGłębokie dzwony i czerwcowy zapachŁagodnych łąk.

Nienaruszona.Zbliżaliśmy się ostrożnie, kamiennymi schodamiW poprzek skarpy, ścieżkami pełnymi winniczkówOd strony rzeki, przesmykiem znanym tylko namWtajemniczonymPrzez zarośla i dzikie bzy, między płotemI rowem melioracyjnym, poza zasięgiem domówZawsze twarzą do słońcaWciąż do niejBezwiednie.

Napełniona. Widzialne centrum – nazbyt oczywisteBy mogło być przedmiotem zwątpienia.Złote znaki porostów, szlachetnyKarbunkuł mchu, błyskawicePodziemnego lustra nie mogły nie przyciągaćNaszych wypraw, mrocznych śpiewów, rytuałów; Zwalczaliśmy wszelkie przeszkody, spiętrzone pokrzywySkładaliśmy ofiary, zaklinali deszczeByleby trwała.

Nawet jeśli byliśmy gdzie indziej, onaWciąż tam była:Sama w sobieZupełnie osobna.

Page 16: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

16

Mozaika

Tuż za drogą przez sad, zaraz po południuWąską ścieżką w zaroślach konopi, chaszczach tatarakuPorzucając w zamęcie broń, okręty z koryPióropusze, śpiewy, przepaski na biodrachNiecierpliwie, w największej, jak się nam zdawałoTajemnicy.

Z pozoru tylko klasyczny chłód Obcy nam – niewychowanym barbarzyńcom –Cierniki migocące w zanurzonych dłoniach Zapach dzikich, nieznanych trawWielkie, tęczowe owady, przepływanie blaskuByć może również szeroki pień wierzby – zawsze ten sam:Długie wąskie liście, mokra kora gałązekZ której robiliśmy wojenne świstawkiJakiś daleki odgłos, potem jeszcze jeden – od pól.

W istocie jednak niezbadane źródło. PraprzyczynaRzeczy, byliśmy bardzo blisko i znowuByło widać, jak bije spod kamieni i jak się zaczynaJedna z rzek. Kładliśmy ręce i nasze milczenieW czystych początkach miasta, drogi, domu.W miejscu uniesień – klęcząc, połączeni Światłem, byliśmy jak mozaika PanaJak żywe kamienie.

Page 17: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

17

Odnalezione

To, co odnalezione: dawna ścieżka w trawach,Nieskończona rozmowa, której jasny promieńWchodzi w kolory łąki – wciąż głębiej i głębiej;Wiatr, który stał się ogniem, deszcz ukryty w górzeWąwóz żłobiony w glinie, wozy z sianem, lato.

Także daleki dąb przy trakcie, ale przede wszystkimStary staw: ogród zapieczętowany rzęsą.Nie mogliśmy do niego wchodzić Wiedzieliśmy tylko, że tam jest: w środku.Że istnieje wewnętrzne królestwo – sploty dziwnych roślinOsobne tańce tajemniczych zwierząt, ich płynne krokiZupełnie inny rodzaj oddychania, niepojęta mowa.Mimo nieustannego ruchu niecierpliwych warg – milczenie;Szelest trzcin, z których robiliśmy strzałyNiepewne proroctwa.

Nocami odnajdywał nas czasem przed domem.Krążyliśmy wokół światła zajęci kolacją.Być może zbliżał się wtedyNa wyciągnięcie ręki – spokojnyI głęboki, ale rano był w tym samym miejscuCo zawsze.Wciąż w tym samym.

Page 18: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

18

Tomaszów

pamięci Majki

Chodziliśmy po stawie dziadka. Tak jak należało – wolno – Chybocąc na powierzchni, patrząc, co jest w głębi:Majka w srebrnych sandałkach, ciocia Wanda w futrzeBabcia – trochę nieswoja, tata – jakby chwiejny.

Tuż nad lustrem, za którym był piasek.Niepewnie, krok za krokiemPod nami był cmentarzDrobne ognie na falach, kępy wodorostówCiemne gałęzie, wśród których czekała na nas wielka rybaAlbo Lewiatan.

W końcu ja sam: w niebieskich krótkich spodniachZ ciemną gromnicą w ręku, w komży, wraz z innymi, kołemOkręgiem, który ogarniał wciąż więcej i więcej – Aż po horyzont.Byliśmy Kościołem.

Page 19: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

19

Woda

Wojtkowi Kassowi

Wciąż między nami jej niepewny promień W splątanym ogrodzie bardzo dawno, teraz:Ścieżka przy płocie, dwie zbutwiałe żerdzieNa które wspina się mech mokradłaMiarowe skrzypienie.

Magia mechaniki prostej, rychły ruch wahadłaPrzestronna przestrzeń, pluszczące przestworzaTo one były kiedyś naszym sprzymierzeńcem:Jedno poruszenie wiosła i byliśmy nad głębiąCałkiem sami.

Co mogła mówić? Jaki rodzaj znakówMogła wysyłać do nas, pochylonych w łódce?Widzieliśmy tak naprawdę niewiele:Skrawki dawnych sieci, stare wiadro Kamień na dnie, piasek, niestrudzoną rybę.

Mimo to przecież czuliśmy, jak spływałaPrzez nasze ręce niepewnym promieniem. Nie można było nigdy zdobyć jej na zawsze. Była inna niż my i wciąż nas zmieniała.

Pranie, 2004/2012

Page 20: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

20

Wóz siana

Był to wóz drabiniasty, wieczorem nad rzekąSunął w zaroślach, szeptał w sennych polachSkrzypiał, kołysał, wolno toczyły się kołaW piskliwym piasku, w monotonnym wstawaniu mgłyKtóra nie chciała się skończyć.

Leżeliśmy w sianie – biedni, rozrzuceniW starych kapotach, gaciach, trzymając się rzeczyJakby to one mogły nas odmienić:Niezgrabne grabie, widły jak korzenieWtulone w miękkie trawy, kolory, zapachyNieznanych ziół.Coś nas niosło.

Coś grało.Był to koniec maja lub początek czerwca, zagapieniZ otwartymi ustami trwaliśmy przed cudemKtóry się wciąż powiększał, wspinał w góręWybuchał w chmurach, opadał w strumieniachPodobny do nas, całkiem inny, rozpromieniałSkry w skrętkach kłosów, lśniących sierściach ścierniskChrzęszczących ostach, mrocznych czerwiach czernicDziwił się w dzikim lesie i do tańca prosił.

Był to wielki wóz siana, był to Kościół.

Page 21: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

21

Cegielnia

Niezbyt często, być może jedynie W popołudnia podkreślane specjalnym koloremRaz w tygodniu, albo jeszcze rzadziejU szczytu moreny, całkiem samiWciąż w tym samym miejscuNieruchomo.

I wciąż w podobny sposób:Wpatrzeni w kruszący się kominW zębate koła porzucone w doleW zielone okna wody, w skupieniu, jakby nic Nie było przypadkiem – ani teatr dziwnych figur z piaskuAni śmieci szarpane wiatrem, ani gazety – podobne Do strzępów kiedyś odbytej rozmowy. Jakby rzeczywiścieTo właśnie miało się zdarzyć: najpierw rozpad Potem wzniosły hymn powietrzaRuch w górę, gorzki dym, zmęczenie.

Nikt od dawna nie wyrabiał tu cegły.Rzeczy były wyłącznie znakami obrzędu.Opustoszały boży erem trwał Bez żadnej przeszkody na samym końcu Jasnej, glinianej doliny – samotnie. Na jej brzegach rósł krwawnik, nad nim nosiłKadzidło wiatr i słońce pomałuRozpalało swój warsztat, jakby chciałoWypalić w tym miejscu Kościół, zanim ciałoOgarnie cień i sny ostatnie wsuną się we włosy.

Page 22: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

22

Pogoda

pamięci mamy

Była wtedy pogoda, jedliśmy w ogrodzieSłońce – jakby ukryte – obracało świat.Przedmioty były lekkie Zmieniała się ziemiaKładłaś na głowie rękę Miała w sobie blask.

Wszystko było w przemianie – zaufanie, taniecWszystkie kolory rzeczy, jakby opadł brudW tym, co chcieliśmy chronić, w trosceKtoś odsuwał ciemność.Pytaliśmy czy umrzeszObiecał, że nie.

Page 23: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

23

Środek i obwód

Środek może byś wszędzie, w jakimkolwiek miejscu:Schody jak świder, lekkie obroty księżycaNasz dawny ogród, cisza za wiśniami, w przejściuPomiędzy grochem i porzeczkami, litaŚciana liści dzikiego wina, cień dębówNad Huczwą, różańcowa droga po okręgu.

Inaczej obwód – linia horyzontu Stale daleka, pierzchliwa, niesforna: las w LipowcuZamość, dukt do Częstochowy, lecz nagle Kmołomyja, Győr, Alwernia, Split, Nehoju.Dopóki nie zapadnie zmierzch – zawsze wokołoStrzępów map, planów, schyleni, ciągle w niepokoju.

Nieprzekraczalne, zatem pewne, niepochwytneMiasta w środku ziemi, których obwód nigdzie:Są jak trudna Rozmowa, zawsze nieskończonaJak ktoś, kto długo woła i bierze w ramiona.

Page 24: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

24

Stary Sącz

pour Maya et Christophe

Odwiedzaliśmy miasto, nikogo nie byłoW trawach znalazłaś rzekęW niebie – szczyty ruin;

W środku – złote drzewo(W gniazdach spali ludzie)Właśnie piło ze źródła – w czarnym cieniu.

Musieliśmy się żegnać, wciąż nie było czasuO czymś mówiły kamienieKtoś słuchał ich historii, a może też Nikt.

Rynek w grudce bursztynuKtoś podnosił do okaJakby znalazł nas w morzuJakby miał jakiś plan.

26.07.2013

Page 25: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

25

Wstępowanie

Wstępując do Tyszowiec – w pośpiechu, w widzeniaZawsze tak, jakby się odwiedzało niewielkąKrainę Wszystkich Świętych, jeżdżenie na świętaDo Częstochowy, Grabarki, do Jerozolimy:Najpierw Zamość, Tomaszów, smak dymu, chłód wodyDługie słuchanie wiatru, języka dolinyPotem tylko dukt drogi, stukot deszczu o dach Pismo, które nie kłamie – podnosi się wieżaI słychać dawne dzwony, to jest: zaproszenieGdy wschodzi blask i ścieżką biegnie obietnica.

Jak zwykle o tej porze wszędzie pełno wronNależy się spieszyć. Być może jest tylko to:Niecierpliwa wędrówka do Świętego Miasta,Śpiewanie, wstępowanie, długie, jasne bramyRozmowy z guślarzami, mroczny ogień wódkiSzeptanie modlitw, długie różańce pogrzebówŻegnanie wodą, dymem, mozolna obecność.

Lecz potem także chodzenie na cmentarz – do tychKtórzy żyją. Zapalanie ognia. Co rokuCoraz ich więcej i więcej też dzikiej różyGłogów, ostów, mniej gestów, lecz coraz wyraźniejOko w oko z ciemnością. Już późno. Za muramiW miejscu, gdzie była cerkiew zaczyna się wieczór.

A zatem zmierzch. Powolne odwiedzanie nocy.Kadisz nad grobem cadyka – tam, gdzie dawno temuZrywaliśmy kwiaty lipy. Jeszcze tylko długieSzukanie naszego domu na Średniej – trudnePo omacku. O tej porze nie ma nikogoKto by wskazał drogę. Jedynie mała gwiazda.

Dom zawsze gdzie indziej.

Page 26: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

26

Miasta

Nigdy ich nie maKiedy są potrzebneMapy okazują się puste, długie, sine drogiBiegną zupełnie obce, nie kończą się domemJest noc, znaki wskazują wyłącznie na siebieWciąż trzeba jechaćŻadnego kurhanu.

Być może jednak w miejscu Gdzie wąż dotyka się ziołaGdzie świeci lampa I słychać ciągnące żurawieNa wysokie mury okryte czerwienią Wstępuje późne złotoI wieża ratusza woła do otwartych dolin; Być może wciąż wznosi się Zamość Ktoś układa w całośćNasze ulice, kładzie w środku rynek.

Naprawdę trudno to wytłumaczyć: pozbawieni Potrzebnych zmysłówPchani jedynie niezrozumiałą potrzebą wspólnoty Wciąż próbujemy szukać niewidzialnych murów Przeczuwamy flanki;Za zasłoną ciemności Odgadujemy obecność logicznego planu Osiedli i placów, spodziewamy się Bulwarów i parków, mamy nadziejęNa hejnał i ruchome święta Wierzymy w istnienie świątyni.

Lecz nie w środku.Wciąż na zewnątrz.

Page 27: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

27

Zamość

Na grudce ziemi leży płatek śnieguSą w nim ogrody, domy, ulicami płynie tłumMożna tu mieszkać, woda daje życieŚwiatło – przemianę, pełne kształty – sens.

Na szarym końcu zimy zbudowano miastoNa wschodzie – gwiazdę, ratusz, siedem wieżSzli trzej królowie – w rozsypce, bez formy – Widzieli w rynku święto, ktoś ich zbierał, mogli wejść.

Page 28: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

28

Ziemia święta

Wybiera się na święto, coś do kogoś mówiDo kolegiaty, katedry, zmieniają się lataJest się dzieckiem, starcem, droga wpada w ciemnośćZiemia trochę się trzęsie, wychodzi z niej tłum.

Jedzie się do świętego miasta, szuka przebaczeniaWin, w zgiełku, w złocistych kramachKupuje się serce, w drzwiach bierze krople na głowęGryzie się sumienie, klepie nad ławką pacierzGniecie lekki grzech.

Ktoś rozdziera zasłonę, wchodzi się do domuCoraz wyżej i wyżej, pod żyrandol z gwiazdWszyscy siedzą za stołemKtoś nam daje znakiZ odwrotnej strony świataDlatego, że jest.

Page 29: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

29

„On będzie miasto”

W końcu staje się miastem – cierpliwie na wzgórzuOtoczony mgłą znaków, tumultem proporcówStara się powstrzymać chaos, zmusza do rozróżnień: Już z daleka zaznacza przewagę kierunków pionowychGotyk okolic, porządek arkad, ulicProste reguły naw, nadrzecznych promenad i sklepień.

Gdyby chciał, mógłby zapewne stać się też ogrodemZamkniętym od strony zmierzchu, otwartym w głąb domuRodzajem wieczornej rozmowy i żwirową ścieżką, gdyby chciałMógłby stać się rzeką lub zamkiem ze zwodzoną bramą.

Jest naszym miastem. Na dziedzińcuUjęty w kamienne trakty, powiązany mostkami Strumień coś mówi, na powrót ktoś opowiada tę historię I można stać się częścią nowiny, rodzajem przesłaniaKtóre powoli przesuwa się w cieniuPod wiatr.

Niektórzy sądzą, że tak naprawdę jest zupełnie prosty.Jeśli się stoi akurat na skarpie, widać, jak wyznacza drogi:Ze wszystkich stron biegną w pośpiechu, unoszą.Dokądkolwiek byśmy nie poszli, jest zawsze u kresuGdziekolwiek byśmy się nie udali – będzie.

Page 30: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

30

Kraków

Przy krawężniku znalazłem muszelkę i poczułem, że jestem trawiony

Marcin Świetlicki

Jesteś miastem: dalekim, bliskim miejscem zamieszkaniaI szron na oknach, ślad kredy nad drzwiami w mieszkaniachSą Twoim czułym znakiem; Przejrzysty szyfr śniegu, pismo mchów, porostówWzory przebiśniegów – wszystko to zaklęcia: tak, tak; nie, nieJęzyk zakochanych i płyną ulicami miarowe sylabyZłoty sygnał słońca wydobywa hejnał, pod bramąPrzystaje ktoś, kto się przeżegnał i samąDłonią, ramieniem ogłasza narodziny świata.Wyłączam budzik, wstajęZa pięć ósma tramwaj.

Lecz słowo raz powiedziane, musi brzmieć do końcaWięc, jak co dzień, przekupki spośród róż tysięcyWybierają jedną, by ją dać Maryi Pannie. Jest chłodno.W chłodnym zamku duszy Syn Boży na sianiePodnosi rękę dotykając serca i czuję dreszcz, krew Krzepnie, świat nagle ciemnieje, tak, wiem: z tego miejscaZ choroby, która ziębi, grzeje, oddala i zabija będę ocalony.W chłodnym zamku duszy Boży Syn, skrwawiony, oczyszczaWodą, wypala ropiejące rany, kręte krzywoprzysięstwaNieczyste zamiary. Powoli wstajęTrzymając się muru kościoła. Przede mną fasada:Zimowa ściana dnia. Odchodzę, upadam.

A przecież jesteś tym miastem. Tak, mieszkamy w Tobie – Od Piasku po Kobierzyn, Swoszowice, DąbieSpięte żebrami mostów dzielnice są jak Twoje Ciało(–

Page 31: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

31

I Słowo, poprzez które wszystko, co się stało, trwaI nie znika pośród śmieci, gnijących piszczeli – ŚwiętyŚwięty świeci nad aureolą stacji paliw i burdeli, przenikaWszystko, osiada na słupach ogłoszeń, w dziennikach, kładzieSwą nowinę w ustach wysłannika, który nie wie, co mówiMilczy, rozmawiając. Wśród obcych bogówTak, wśród nich mieszkamy w Tobie.Jesteś wielką rybą i trawisz nas ogniem.

Łagiewniki 17/18.04.2004

Page 32: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

32

Częstochowa

„Nie chciał, żebym go widziałaZasłaniał świat farbą Wszędzie spadała ciemnośćKtoś płakał przy drzwiachW nocy znikały rzeczy, gubiły się drogiNie było róży, jabłka, przepadł złoty stół.

To było jak sen niedobryPatrzyłam na wzgórze: stał zamekWisłą płynęła smoła, padał czarny śniegMrok wciąż oblepiał gwiazdy, wielkie, jasne miastaChciałam mu spojrzeć w oczyChciał zasłonić Twarz”.

9.12.2012

Page 33: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

33

Page 34: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

34

Alwernia

Wiosną Rozmowa jest jak lasy Umbrii,Gdy lekko wspina się na szczyt la Verna – Falując przypomina o ich tańcachO zabawach na niebie, bo właśnie gra wiatr I w zamku z piasku dzwonią święte dzwony.

Gdybyśmy chcieli, można ją odwiedzićTak jak się odwiedza skałę nad doliną – Można wejść, lecz jeszcze lepiej jest w niej śpiewać – Nosić do gniazda trawę, wzmacniać pokój z piór.

Kiedy to mówisz, przypomina KlaręMamę, gdy pali w piecu, błogosławi wiatrŻegna nas drewnem, wychodzi, przed domemZwołuje wszystkich, sypie złoty chleb

Jak liście brzozy. Wkrótce przyjdzie jesieńJej słowa, pochylone, opadają z siłSą jak przewoźnik, kiedy jedną rękąWskazuje dla nas miejsceDrugą – chce odepchnąć prom.

Jest bardzo blisko, bo robi się ciemnoI woda coraz szybciej niesie nas na dno.

La Verna 2002/Alwernia 2012

Page 35: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

35

Rozmowa

o. Wacławowi Oszajcy

Rozmowa jest jak podróż, jak szukanie miejsca – W ruchu, w naszym domu, w środku historii;Wciąż trzeba jej szukać, odchodzić, powracaćJechać do Tomaszowa, mieć wszystkiego dość.

Wyruszać z Krasnobrodu, Zamościa, TyszowiecWczesną wiosną nagle pozostawiać śladyJesienią poznać szlak Wzdłuż działów wodnych Przez zamęt unosić jej łagodny promień:Złociste światło limfy, nurt krwiW autobusach, na łódkach – nieskończony rytm.

Lub przeciwnie: ledwie zamknąwszy powiekiW chwili, która może okazać się wiecznaPoczuć jak niesie – niczym wielki, atlantycki wiatr:Zawsze do wewnątrz.Ruch bywa wtedy tańcemWędrówka – słuchaniem.Wiele podróży ma taki charakter: muzyczny.

Page 36: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

36

Dom

Być może jest domem i drzwi tej RozmowyWychodzą wprost na ścieżkę z mleczami i chrzęstemLecz, kiedy mówisz do Niego, może być warownią: Kamienną flanką ze strzelistym oknemW którym mieści się miasto i sznurówka drogi.

Jej bramy mogą chronić, lecz nie zamykają.Przeciwnie: wciąż się tu wchodzi i wychodzi.Latem są świerszcze, wielki wóz i mleczna droga Zimą zawieja, rój polarnych gwiazd.

Rozmawiając w ten sposób można więc czasamiDojść do siebie, albo do jakiegoś miejsca.Jeśli jest nim drewutnia, trzeba wziąć siekierę.Jeśli jednak trafimy pod wrota kaplicyNależy wszystko zostawić przed progiem i wodą.

Zdarza się jednak, że nie przestając być domem, Staje się płomieniem. Można przy nimOgrzać ręce przed długą podróżą. Pachnie dym.Ktoś poprawia drewno. Jest noc i każde słowoMoże teraz stać się iskrą.

Page 37: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

37

Miejsce

Rozmowa to miejsce zupełnie osobneJest nią dawna twierdza, na pewno łagodnePłomienie wieży, ciemne ziarno wodyBarczyste bramy Zamościa, stugłowyStyczniowy wiatr, przejrzysty wzór szronuOstre krzewy, zapomniane drzwi do domu.

Lecz jesienią może stawać się cierpliwąDoliną Huczwy, a także wysoką dąbrową Za polami tytoniu, pełną znaków, łagodnąSmugą wrzosowiska, wschodnim wzgórzemTam, gdzie zawsze zbieraliśmy rozchodnikW połowie drogi do Zakrytej Studni.

Tymczasem jednak wciąż mamy pogodę. Słowa nas opuszczają, wchodzą w głąb ogrodu.Mama zrywa strąki fasoli, serca pomidorówW garnku na kuchni czekają oskrobane Ziemniaki, tutki porów i trzeba iść po wodę. Nic nie zapowiada burzy, żadnych szturmów.

Przeciwnie: struga płynie do wiadra bardzo wolno.Ze spokojem pulsuje we mnie jej milczący głos.

Brzmi jak wezwanie – zupełnie osobne, skierowaneTylko i wyłącznie do mnie.

Page 38: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

38

Oderwanie

A jednak nie powinna się zbytnio odrywaćOd ziemi, zwłaszcza od traw I od wędrownych dmuchawcówOpuszczać Siwej Doliny, tomaszowskich lasówByłoby dobrze, gdyby trzymała się wiatru.

Niektórzy sądzą nawet, że w samym środku Powinna mieć strumień.Że nad strumieniem powinien być mechJaszczurki w słońcu.Zaraz za łąką powinna być Piaszczysta droga z miedząNa której rosną krwawnik, bylica i rdest.Gdybyśmy szli dalej W którymś miejscu powinna być drewniana furtkaNa którą po deszczu wolno Wspina się ślimak winniczek.W głębi powinien być dom i ktoś, do kogo się idzieW środku domu – pokój z dużym stołemI cieniem. Na stole może leżeć książka.

Są jednak i tacy, którzy widzą w podobnej RozmowiePewien rodzaj spichrza – Z wielką bramą, przez którą wjeżdżają traktory ze zbożem.

Jest i wersja kameralna: domowa spiżarnia,Z której w zimie podkrada się grzybyGruszki w occie, kompoty ze śliwek i sok.

Page 39: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

39

Ktoś, kto rozmawia

Ktoś, kto rozmawia, ten, kto jest w środkuKto jest ogrodem, miastem, zieloną kryjówkąKogo można porównać do liściastej bramy Do ścieżki przez blade zboże, do splątanych malin.

Ten, kto w nas mieszka, który nie jest namiJak nie są nami kolory nad rzekąPiaszczyste koleiny, skrzypiące rozworyTen, który woła, ktoś, kto jest muzyką.

Którego głos jest czysty, kogo słychać rankiemKto mógłby stać się ptakiem, złotą linią wschodu,Ten, który płynie, który wciąż przybywaKtoś, kto osłania, kto nie ma obwodu.

Page 40: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

40

Miejsca czyste

Miejsca zupełnie czyste – lessowe wąwozyKiedy podnosi się rosa i słychać poranne rozmowyPolne drogi, zioła, otwarte ogrodyWieczne ognie, śpiewy, zapomniane domy.

Zawsze niespodziewanie: w środku historiiKtóra, jak się zdawało, była o czymś innym.Nagle, jakby czekały tylko na nas:MorenaŹródło w trawachCegielniaJezioro.

Zawsze te same, wciąż inne, ciągle w innym miejscu

Miejsca zupełnie czysteWody przezroczyste.

Page 41: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

41

Ogród

Zapomniany ogród, w którym drobne ptakiBudują gniazda, nasze dalekie wzniesienieŁąka, która płynie przez białe obłokiGorzki zapach burzy, wieczorne milczenie.

Jest zawsze obok, jakby był bukowym lasemPełnym czarnych borówek i dalekich krokówWszędzie tak samo, już teraz na zawszeNigdy gdzie indziej, wciąż jest w samym środku.

Zdarza się, że boli, niepokoi, męczyJak ciemny wiatr, bywa najcięższymProchem na końcu palca, pyłem na językuZiarnem pod złym posłaniem, echem krzyku.

A także czymś łagodnym: dzieciństwem, skowronkiemPodwodną pradoliną, opieką południaGlinianą drogą do polaStarym stawem, studnią.

Jest zieloną moreną, czeka u wrót dolinW górach, pod szarym śniegiem, zawsze dookołaTrwa złota noc, ktoś maluje światło Anioły stoją na rodzinnych polach.

Page 42: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

42

Stolica

Zmienić się, dbać o ogród – wiosną, mimo wszystkoPod warstwą śmieci, błota, mierzwy i nawozuOdnaleźć dawny wzór: zarysy grządek, ścieżek;Zaufać temu, co proste, przejmować się mrozem.

W lecie zrywać maliny, w rozproszeniu liściW leśnych labiryntach szukać wyraźnego znaku:Kamieni, węży, gąsienic, świetlików, pająkówPrzypatrywać się liliom, śledzić drogi ptaków.

Jesienią kłaść się na wzgórzu, udawać korzenieSłuchać jak dzwonią dzwony, wybijają dla nasTakt: odchodzenia, powrotu, rytm, który ocala.Milczeć, powoli stawać się stolicą Pana.

Page 43: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

II Inne góry

Page 44: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,
Page 45: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

45

Kowaniec

To, co nas zmienia – jasny potok, wodaW żeliwnych rynnach, w iskrachRubinowych rowachPodziemna rzeka, która nas nurtujeŁagodzi głazy, kuje z wielkim trudemStal, mikę skaleń, nieustannie toczyPrzez wioski, jary, krajobrazy, krajeOdwrócone na drugą stronęInne, niepojęte.To, co w nas tkwi – ta zadraWciąż dotyka, męczy To, co zostaje, nie daje spokojuCzuwa w kamieniachNa skraju ogroduNa wielkiej grani, na granicyCoś, co jest cisząCoś, co głośno krzyczy.

Page 46: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

46

Pasterka

pamięci ks. Józefa Tischnera

Wszyscy już spali, w płytkich kolebkach dolinGaszono smutne ognie miast, ciemność tuliła Do siebie szorstkie pola, długie, czarne drogiWolno znikały ślady, zimny wiatr okrywał Świat śniegiem – białym, śmiertelnym – chłodnym popiołem.Nisko, w wąwozach stygł puls strumieni, lecz górąWciąż ktoś chodził, jak anioł wspinał się z mozołemNa jodły, ostre skały, zbiegał granią, chmurąNiecierpliwie na skrzydłach kręcił się w zamieciDmuchał w świstawki, tańczył, wołał coraz głośniejŻebyśmy szli czym prędzej, by zobaczyć DziecięW pasterskiej kaplicy i chóry radosne.

Nie mogliśmy się zbudzić i sen nieprzespanyTwardy wciąż nas morzył, przytrzymywał w środkuZiemi, wśród mysich korytarzy, pod świerkamiW kopcach, w wielkich kopułach mrowisk, w równym rządkuPrzed piękną królową larw. To nie było łatwe:Wyplątać się z miękkich, słodkich korzeni, z liściPachnących jesienią, ciemnym, mokrym wiatremPrzedzierać się wciąż w górę, wierzyć, że się ziściCud – źli, grzebaliśmy się w dole, pod tabliczkąŚmiertelnego szlaku. Chcieliśmy być całością. Wymęczeni, w rozsypce stanęliśmy bliskoDrzwi, lecz ktoś szedł i w jasny prowadził nas kościół.

Page 47: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

47

Koliba

Szuka się domu, zielonej koliby Każdego dnia, nocą, z okutymi drzwiamiZ gontowym dachem, z echem ukrytym w koronieCzarnych jaworów, z dalekim wołaniemWśród śnieżnych łąk.

Tak, jakby nas zwabiała – wiatrem, ciepłem, blaskiemCiemnym obrzędem, świecą, mrocznym dymem – W to miejsce: przy wiecznym ogniu– śpiewnym, kolorowym – W którym zawsze ktoś jestI które jest czyśćcem.

Musi tu być – o, tak! Jest na pewnoNa Jaworzynie, przy Zbójeckiej JamieNa listku szronu, w gniazdku, okruszynie śnieguSama jedna na czubku szpilkiZamiast złego.

Page 48: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

48

Widok ze Sralówek do doliny ucichłej

Boże, jak tam jest cicho – Z drugiej strony góryW nocy, w śnieżnej dolinieKtóra nie ma miejsca

W szałasach na szpilkach szronuW schroniskach na soplachW miastach na czubkach świerkówW krainach na jodłach

W domach, które stały się ogniemDrobnym, rozproszonymZgubionym w świecieW samym środku światła

Wszędzie i nigdzieW wielkiej tajemnicyW zmarzniętych trawachW srebrnych źdźbłach koniczyn.

Jak tam spokojnie – Wolno idą chmuryKtoś je popycha kijemGra na listku;Pod lodem rzeka Modli się za namiPo niebie płyną złote ryby Jak święciParami.

Page 49: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

49

Cierń

W drodze na Kudłoń, w skał zwaliskachGdzie drzemią stawy, w borówczyskachChwyćcie nas krzewy dzikiej różyNad przepaściami chrońcie w burzachWstrzymajcie męką, nie pozwólcieByśmy zginęli, wciąż się módlcie.

Ciernie tarniny, czułe zadryPrzebijcie nasze serca twardeWzywajcie nas przez łzy czerwonePrzez smutne liście, mgieł zasłonęPrzez granie, żleby, ostry granitOtwórzcie nasze skryte rany.

Sędziwe świerki, dobre jodłyLeczcie nas z lęku dżdżem łagodnymZorane boki, krwawe potokiWynieścież nas nad obłoki.

Page 50: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

50

Anioły

Krzysztofowi Kuczkowskiemu

W grudniu mkną w srebrnych szronachW przejrzystych nieboskłonach Biegną po ciemnych gwiazdachLiczą uśpione miasta.

Na porzuconych polachZbierają w maju pstre ziołaLeżą w pachnących miedzachLiczą śpiące osiedla.

W lipcu, w porannym chłodzieCicho chodzą po wodzieNa brzegu chmury słodkiejLiczą drzemiące opłotki.

We wrześniu w wielkim oknieGrają nocą w dwa ognieBawią się w domu księżycemLiczą senne ulice.

W listopadzie u PanaSiadają na kolanachI w Jego dłoniach zmęczonychChowają obudzonych.

Page 51: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

51

Sykstyna. Kulig

Na czym kto ma – na mgłach, obłokachW złocistych szronach, wirach, trąbachW bieliźnie, nago, tyłkiem świecącLecimy w zimie w dal przedwieczną

Wciąż coraz szybciej, Boży kuligRwie, dzwoni, niesie ponad góryI nie jest łatwo – na zakręcieWypada dziadek jak nieszczęścieDobrze, że ktoś, kto w chmurach tańczyłChwycił go prędko na różańcuW ostatniej chwili już na brzeguOtchłani złapał na szkaplerzuWuja Romana i dwie siostryW pogoni, która się nie kończy

Przeciwnie – jazda coraz większa Na Sądny Dzień, na gwiazdach, tęczachW dziuplach, roztokach, wiecznych śniegachPo łąkach, których nigdzie nie maMkniemy, śpiewając – żywi, zmarliNiepostrzeżenie, niewidzialniMocno trzymamy się za ręceBy nikt nie zginął, wszyscy święciSuną nad nami, wciąż czuwająBo sanki szarpią, to znów stająI Pan podnosi rękę wielkąJakby się kijkiem chciał odepchnąć.

Page 52: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

52

Noc

Beacie

Zostań, czuwajmy – płonie ogieńW sypkim listowiu, w szklistym szronieNadchodzi słodka noc, nuci w powojachSchyla się ciężki cień w altanie, w winogronachSzeleści w ostach, wciąż opadaSzara szadź światła, kładzie, składaNa skraju sennej studni swój blask – coraz głębiej.Dudni jak echo, jak niepewneWołanie w wielkich górach, wiatr, jak dobra wodaSzlachetny, święty szmer, miarowa mowa…

Musimy zostać, idzie ciemność – W tym, a nie innym miejscu, zawsze wewnątrzW kryjówce, w państwie pod wykrotemW monarchii much, nad lichym knotemŚwieczki, w ratuszu, w samym środku świataW norce pod progiem, w królewskich komnatachKreta – tam, gdzie nikogo nie ma i dokądWciąż idzie ktoś, kto chce dziś spocząć.

Page 53: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

53

Sen

Asi Kolesińskiej

„To nie jest sen – z gałęzi spada rosaNa płocie skrzeczą sroki, wstań i zobacz:Pomiędzy domy drogą pełną kurzuKtoś nagle wpada, mknie bez truduAż po horyzont, krąży wokółChce pląsać, tańczyćUczy kroków i choć wciąż śpimy, nie ustajeSzepcze do ucha, śpiewa w ścianieHuczy w kominie, stuka obcasami – w brukW chodnik, w deski, skrzypi drzwiami.

W pościeli, w mroku, gdy nas znajdzie,Porywa w rytmie, w sennej sannieKaże się trzymać, wciąż przyspieszaCiągle przemienia, leczy, czekaW tym samym miejscu – w słońcach, w znakachI chce nas nieść na koniec świata”.

Page 54: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

54

List od mamy (I)

„Wiem, ja też cię szukałam, siadałam na brzeguPłynęły długie obłoki, malowałam wzoryW jasnych ziarenkach piasku, każde było inneChciałam, żeby wołała ziemiaMówił za mnie proch.

Wołał, żebym płynęła, rzucałam chleb mewomMusiałam przejść przez wodę, nie mogłam się oprzeć: Żadna nie odleciała głodna; czekała mnie podróżNa samo dno, coraz wyżej, straciłam je z oczu.

On był ukryty w głębi, musiałam się zmienićNiczego nie zatrzymywać, wierzyć, dać się ponieśćJak wiatr. On nie ma barwy. Ten, kto go chce malowaćMusi stawać się światłem – błyskiem na wodnych drogach”.

Page 55: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

55

List od mamy (II)

„Mogłam się w niej przeglądać, malowałam oczyW świetlistej wodzie – cienie, kreski powiekW zwierciadle, potem rzęsy, pytać o to samo:- Kim jestem?- Tym, kim będziesz.- Kto to widzi?- Ja.

W tle wiła się zwykła drogaUciekał horyzont: koniczyny, dziurawceWielkie buki, czas, malały czarne wzgórzaKończyło się miasto. Nad nim długie obłokiZbiegały się w punkt”.

Page 56: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

56

Żal

Mieliśmy iść na Gorc, lecz w środku drogiChwycił nas deszcz – zatrzymał w nocy srogiejDusznej szeleścił, szeptał, szył, namawiał szumemChował w szałasach, okrywał całunemMchów, porywał nagle w wichrze krętymW lotne obłoki, okrągłe odmętyW szalonym graniu, w tańcu, w fujawicyW dziurawcach, rdestach, w złotych błyskawicachMieszał nas z trawą, z błotem, pstrym poszyciemWodził, oczyszczał, nęcił, szeptał skrycieŻe w jednej chwili, nie wiadomo kiedyZabierze nas do siebie, wyrwie z ziemi…

Wyraźnie tracił głowę, zaplątanyChyba nas mylił z kimś innym, strugamiPłynęły ciężkie wody pod TurbaczemI płynął po nas deszcz, który był płaczem.

Page 57: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

57

Czekanie

pamięci Marka

Na Obidowcu, na KiczorzeNigdzie nas nie byłoPod kępą macierzankiW lasach żywokostówW borówkach, na mojkachW bukowinach cudnychW widłakach, w paprotnikachPod księżycem huby.

Płynęły chmury. Nagle nas zabrakłoZostał pluszcz na kamykuW trzepocie potokuW tym dziwnym miejscuPełnym wiecznej troskiJak gdyby z drugiej stronyW samym środku wiosny.

Tam skąd się przychodziGdzie znikają lodyW słońcu nad pustym boremSuchym Groniem, wśród jarzębinWciąż lecą pszczoły złotym hucznym rojemPachną modrzewie. Coś się święci.

Page 58: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

58

Duch

pamięci Jana Pawła II

Czerwony ogień, który ciągle płonie – przed zmierzchemSnem w srebrnej koronie sosnyW omiegach na Groniu – w wielkim milczeniuW trawie, w opuszczonym domu. Ukryty żar

Który nas zmienia – zawsze w środkuW wełniankach, w podcieniach ogromnych ostówNocą w Ochotnicy, wśród wiatrołomówW miotłach ciemiężycy. Mała iskierka

Zagubiona w borach – uśpiona w dziuplachW pieczarach, w popiołach dawnych ogniskPrzysypana pyłem, głownia gorącaOtoczona dymem – potężna, ciągle większa

I większa, bo wciąż chce rozpalaćZapaść, zamieszkać na dobre na halachNa samej górze, w krainie na brzegach – ciągle nas łączyćCiągle nas rozdzielać.

Page 59: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

59

Przebudzenie

Mogły nas zbudzić zielone dzięciołyCytrynowe wilgi, czarniawe gawronyJakiś drobiazg, cokolwiek – sowa, szelest, rosaW śmiertelnej ściółce, w zimowych wąwozachW twardej pościeli, w ciężkim białym puchuZajętych snami, wśród mrocznych mar, w ruchuKtóry nie dawał ulgi, jakby był błądzeniemMógł nas obudzić ogień, mogły długie cienieDymu, najlżejsze szepty, zwykłe prośbyIgiełki świerków, świeczki, zorze mroźneBo wciąż za nami ktoś mówił Szeptał z drugiej stronyJeszcze mogliśmy się odwrócićNa Wierchu SpalonymDawał sygnały chorągiewką chmuryObiecywał ogrody, nowe ziemie, góryMogliśmy jeszcze zmienić wszystkoW psiarkach, w paprociach na Solnisku.

Page 60: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

60

Spowiedź

To nie był śnieg, lecz wielki spokójNa Wyszni, w olchach, wśród wykrotówWolno szła mgła – ogromna ulgaSpływała w dół, w dolinach, w studniachBez dna, bez łez, żal nas ogarniałNiewysłowiony – milczał, targałBez słów, wciąż ginął, znów wybuchałNie był to mrok, lecz straszna skruchaKtoś palił ogień na DermowejTo nie był grom, lecz długa spowiedźW Łopusznej pod tęczowym mostemW kaczeńcach, w gółkach, w głazach ostrychZnów nas zatrzymał wiatr-szaleniecTo nie był deszcz, lecz przebaczenie.

Page 61: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

61

Idzie dysc

Idzie dysc, idzie woda, wciąż się stajeCzymś innym: listkiem cierpkiego szczawiuRabarbarem, podbiałem, mleczem, skorusynąModrzewiem, wierzbą, bzem, wiechlinąJak gdyby wszystko chciał przemienićMigoce nocą wśród kamieniMógłby powrócić w białe chmury, ale zostajePoi sznury dzikich łabędzi, owiec srebrnychUwija się, dopóki nie napełni ziemi.

Idzie dysc, idzie wielka zawieruchaSzumi jak płacz, jak łzy ChrystusaNad miastem, w ziemi wciąż trwa łaskaPali gromnice, dudni w dzwonach, w basztachWoła w ruinach mgła obrotnaStuka w grób, w drzwi zamknięte, w okna.

Page 62: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

62

Sromowce

Tak, to jest bagno, pod nami jest przepaśćTrzymamy się jakoś w łupinie orzechaSplatają się dłonie, długie czułki, pióraWitki, szczypczyki, łamliwe odnóża

Łączą w mistyczny Kościół nasze drobne kościMisterne ssawki, dzioby, zakręcone włoskiTuż nad otchłanią dają jasny znak pokojuWszystkim, którzy są na dnie: pożeraczom gnoju

Pantofelkom, złośliwym rakom, próżnym stułbiomChytrym szczeżujom, gnidom niosą światłość cudnąŚlimakom zrobionym w trąbę, zwykłym bubkomLarwom, spleśniałym glonom przekazują ufność

Tak, to bajoro, nurt porusza miłośćCisza pod nami, noc, która jest siłąNa wodorostach płyną wielkie miastaA ponad nimi niebieska rozgwiazda.

Page 63: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

63

Stare Maniowy

Niebieskie wody, wysokie, bez końcaPodwodne lasy głębokie z kotlinąSłodkich liści, jagód i pachnących grzybówMiasta, których nie widać, które ciągle płyną

Nic, co można by zachować, tylko zaufanieNic z tego, czego można się trzymać, tylko drobne faleRyby, jak opiekuńcze duchy oświetlają ciemnośćNiosą nas lekko w noc bezbrzeżnąWśród zapomnianych ulic, miejsc, które się zdają – Umarłych sadów, domów, które wciąż się stająCzymś więcej; pośród krętych wirów, strasznej zawieruchyWpadają w wąwóz, grają dzwoneczkami z muszliJakby dawały komuś znak: w ciszy, w milczeniuPrzystają zatrzymane w wielkim odpocznieniuNa samym skraju. Już dzień. Szumi głęboka polanaNiedzica. Kładą nas wolno na lipowych marachLeniwie przeciągamy się, drapiemy, spoglądamy w góręNa obłok, który może być potworem, na wysoką chmuręKtóra, być może, jest ratunkiem i zniża się dla nasJak deszcz, jak zwinne sieci Pana.

Page 64: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

64

Robotnicy

Każdego ranaCiągnęliśmy po kamiennej ścieżceCiężkie źdźbła, zjadaliśmy cuchnąceResztki, trujące okruszki, pyłkiMarzyliśmy, budując mostyZ sosnowych szpilek, z suchychPatyczków, z koryWielkie schronienia.

W południe niektórzy zamieraliPod ziemią na jakiś czas, a potemZnów ścigaliśmy się zawzięcieTocząc przed sobą nasz dumny skarbWspaniałą kulę łajnaDo domu.

Ale wieczorami służyliśmy tylko imSrebrnym świetlikom, duchomTylko dla nich otwieraliśmy skrzydła.

Page 65: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

65

Marnotrawny

Z gniazdek, z pustych orzechówZ liści, z czarnych grzybówWolno z leniwych malinOspale buczyną

Z mrowisk wielkich jak miastaZ podziemnych gospodarstwNa brzuchu, na kolanachZ dziur, na chwiejnych nogach

W brązowym pancerzykuZ grobu, z morowego saduZ drzewa, z wiszącym ptaszkiemGłową na dół

Z dalekich dolin do domuZ duszą na ramieniuCiężką jak złoty księżycJak drogie kamienie.

Page 66: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

66

Duchy (I)

Tu i jeszcze gdzieś indziejLatem na LubaniuW przestronnych kłączach skrzypówW miękkich sercach jaskrów

W parzydłach, złotowłosachNocą na polanachW pustych szałasach, w gniazdachW podziemnych koszarach

Każdy z czymś innym – z różąZłotym kółkiem w głowieZ zieloną lilią, z czaszkąZ lekkim fiołkiem, z koniem

W długich nazwach, w prośbachWciąż tak, jak w powietrzuW dolinie, w dawnych domachZawsze w samym wnętrzu

Tam, gdzie się milczy, wołaCuci wodą żywąPełno ich dookołaJakoby nikogo nie było.

Page 67: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

67

Duchy (II)

Są w baniorach, strugach, dokąd idą śniegiBlisko, jak najbliżej, tuż pod ciemną korąZ samego rana, tak by było słychaćDzwonienie sasanekI świstunkę, gdy niesie wysoko swój skarbNa wyciągnięcie ręki.

Zazwyczaj niepostrzeżenie:Na wielkim liściu babki, który stał się statkiemNa brzegu wody, mgły, złotego lipcaKiedy znikają cienie i w znakach błyskawicNagle nabiega ciemnośćW samym środku.

Tuż obok – Wśród słonecznych wędrowców, na skrzydełkach klonówNa końcu trawy, mchu, babiego lataZawsze gdzie indziej.

Zbierzcie się, zbierzecie się wszyscyWołajcie, wołajcie, by przyszli.

Page 68: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

68

Tam

Są prawie wszyscy: z tamtej strony góryZa modrzewiowym lasem, w srebrnych strągachJak owce, wełniste chmury, kłębiaste cietrzewieŁagodny ogień, szorstki, czuły wiatrNa mokrym niebie.

Ciągle chodzą, śpiewają, niełatwo ich spotkaćZnikają za drzewami w wielkich ziołoroślach W białych dolinach, wśród mgiełW świątecznych domach – na samym brzeguW błyszczących koronach.

Zawsze jakby zdziwienie: patrzą, otulają dymemPodsuwają miseczki z wodą, rzucają okruchyLodu. Nocami zapalają świeczki knotami do dołu

Przesuwają doniczki, poprawiają kwiatyW długie noce zimowe plotą wieńce bogateDo końca nad głowamiGdy umieramy.

Page 69: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

69

Mama

Zapomniana kryjówka, wciąż trzeba jej szukaćW pośpiechu, w górach, w śladachW złotych trawach; ciągle się zmieniaćW przejrzystych strumieniach, nigdy do końcaZawsze jest ucieczką.

W różach, w buczynach ktoś ją wciąż ukrywaW łaskawych zamkach, wiernych lipachW jarzębinach. Trwa jak warowne miastoKtoś ją wciąż ochrania – w czarnych bzachW grotach, w twardych skałach.

Jest jasnym źródłem, zamkniętym ogrodemW samym środku świataNaszym dawnym domemNie można jej zatrzymać, jakby była bramąZa każdym razem innaJest gwiazdą zaranną.

Ciągle w tym samym miejscu, zawsze w długiej drodzeNa Jaworzynie, w białej wieży BulandowejZapala się w ciemnościach, nieci iskrę srebrnąI biegnie prędko, nieustannie wewnątrz.

Page 70: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

70

Kopia Górka

pamięci ks. Franciszka Blachnickiego

Czerwiec. Krościenko. Szepcze srebrny CedronNocą po Gorcach szumią o czymś deszczeTrwa namiot spotkań, drozdy wiją gniazdoW zielonych cieniach. Nie odjeżdżaj jeszcze.

Już późno, jesień schodzi z RadziejowejW długie doliny, coś mówi w obłokachWe mgle na polach – znów staje się wiecznośćNiepostrzeżenie. Zostań chwilę chociaż.

Gdzieś tu, pod śniegiem musi być WieczernikZ kuźni na wzgórzu lecą drzazgi złotaProsto na drogę i palą się w oknachNie odchodź, dzień się już nachylił – popatrz.

Znów w Wielkiej Nocy Ktoś odmienia życieZbliża się cisza, Ktoś wędruje w świetleBłyszcz lśni jak Tabor, budzą się zawilceCzemu Cię nie ma, chociaż ciągle jesteś?

Page 71: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

71

Szlak

Jeśli wybrać źródło, szło się po stopniach mroku Zbigniew Herbert

Nie była to zwykła droga – kręta, kamienistaZ dzikim czosnkiem, rdestem, kolorami ochryW gęstych borówkach, psiarkach, z drozdem i obłokiemPomiędzy bukami, przysypana liśćmi.

Nie był to szlak utarty, ciągle w innym miejscuNiż powinien: w ściółce, z drugiej strony lasuZa wodą, za zieloną skałą, zimnym źródłemOtoczony zapachem mgły, ustronnyUkryty.

Zawsze przed nami – pod dachem dmuchawcówW chaszczach chabrów – jakby błądzenieNie zostawiało śladów, jakby deszcz czterdziestodniowyZa każdym razem wszystko zmywałI chował się w górze.

Pełzliśmy wciąż od nowa – górą, doliną, górąWśród czarnych chrząszczy, mrówek, wielkich świerszczyTam, gdzie było najjaśniej, gdzie wśród mrocznych gęstwinCoś świeciło. Zawsze po raz pierwszy.

Page 72: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

72

Tymianek

Zawsze czekać, powracać, wciąż być niedalekoNa samym brzegu z widokiem na rzekęI czarne wierzby, trzepot dzikich kaczekNa skraju lustra, nieopodal miasta

W wielkim domu za ścianą pełną dawnych głosówW milczącym oknie, za którym otwiera się ogródI krążą ciężkie ważki, mosiężne chrabąszczeTuż nad ziemią, jesienią, przy ścieżce na cmentarz

W soplach, przeczystych wieżach – złotych, dawidowychW zimnych ogniach, purpurach, w ciepłym świetle śnieguW środku zimy, pod lasem, na granicy cieniaW skrzypiącej szędzielinie, ciągle bardzo blisko

Nad Pucułowskim Stawkiem, na zielonej skarpieW wąskich przesmykach, nad starym szałasemWciąż chodzić w miejscu, krążyć wokół ranyDo czarnej ziemi przykładać tymianek.

Page 73: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

73

Jamna

pamięci Kostka

W Jamnej Dunajec był JordanemSzumiała jesień – w lasach pomieszaneDrzewa stały podobne do aniołówZa nimi Ktoś, kto Bramą był OgroduCzekał w splątanych liściach, szeptałŚwiecił niepewną iskrą huby, dreptałW prawo, to znowu w lewo, wciąż powracałZe wszystkich stron i z żadnej z nich, otaczałDymem, wiankami z ziół, trawy muzykąUnosił się w obłokach, biegł w strumyku,Padał wraz z deszczem, wędrował z kroplamiWpadał do środka, pozostawał z namiDo samej skarpy, dalej – do urwiskaNiósł przez zieloną wodę, przez ogniskaOstrożnie kładł na srebrnych kopach sianaPoił pachnącym winem, opowiadał – W Jamnej jedliśmy chleb i ryby z PanemNa drugim końcu świata, nad Jordanem.

Page 74: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

74

Cuda, wianki

Wreszcie uwierzyć, dać się ponieśćW tymotkach, w mchach na drugą stronęW skrzypcach, na basach, w odpocznieniuW turzycach, jaskrach na JasieniuWytańczyć w wiankach, ostach, ziołachW ostrych jedlinach, jasnych szronachOdpływać wpław lub na okręcieZ olchowej kory, na pajęczejNitce, na mleczu, tak jak oddechPłynąć nad mgłą – przez wody chłodnePrzeczyste, sunąć w lekkiej trumnieW płomykach, w smugach, w blasku cudnymDo góry brzuchem, patrzeć w nieboLiczyć obłoki, płatki śnieguSarny na skałach, nic nie mówićSłuchać jak cichną cienie długiePodobne do skrzydlatych duchówW podziemnych gniazdach, dziuplach głuchychZostać na chwilę w kwiatach, wstążkachNareszcie zmienić się do końca.

Page 75: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

IIIKogo brak

Page 76: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,
Page 77: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

77

Z Rilkego (fragment)

Kocha się Ojca? – Czy raczej wypadaGdy nas opuszcza, z jego pustych dłoniJak kamień? Czy się nie odkładaDzień za dniem, cicho jego słów zmęczonychDo kufra – między baśnie zakurzone?

Jak rzeki z działu wód, z gór, z jego sercaWypływa los: cierpienie, miłośćCzy Ojciec musi zostać tylko tym, co było?Spłowiałą barwą? Czymś, o czym się nie pamięta?Gestem, zapachem ubrań, pomarszczoną ręką?

Bohater naszych dawnych opowiadańZmienia się: gdy dorastamy, jak liść spada.

Page 78: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

78

Woda

Jak deszcz, jak wieczór, liśćKtóry opada – ktoś, kto chce zostaćW jesiennych litaniachWsuwać się w ziemię, w zimieWciąż do wewnątrzAż do korzeni, iść przez ciemność

Spoczywać, drążyć, nie ustawaćBez ruchu, prędkoW głuchych korytarzach – jak czarne ziarnoMieszać ciężkie mady, zmieniać kamienieBudować osady.Na giętkich kłączach wznosić stare miastaNa pniach, łodygach – dworceLotniska na chwastach.

Kim jest ten, który jestJak szmer codziennyJak krople w oknieRuchliwy-niezmienny?

Page 79: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

79

Ogień

Jak szept uparty, gdy przychodziSłota, skrada się, zmieniaW ruchliwych pochodach; wpada przez szparyGwiżdże pod oknamiWybiega, wraca, znikaPrzepada w piwnicachChowa się w spiżarniach, kominachNa strychach.

Dręczy jak wyliczankaKsięga zapieczętowana kurzemSama jedna – milczącaNa najwyższej z półekWśród dawnych skarbów: w pleśniW złotych pajęczynach, w szlachetnej szacie mchówW zielonych grzybach.

Nocna wichuro, błysku w ciemnych wodachW czarnych kaplicach, w śmiertelnych ogrodach;Wieczny Wyrzucie Zostawiłeś ślad.

Jesteś jak żar, jak ogieńKtóry nam z nieba spadł.

Page 80: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

80

Wiatr

Nie można Go zobaczyć – w ruchuNie tu, dookołaW znikaniu, w drodzeW wierceniu się kurzu

Słuchać w deszczowej rynnieMiędzy dachówkamiSenny szept w ścianieSzpara w szarym murze.

Nie pozwala się chwytać, zamykać, rozumiećWywołać z ognia, z grobuZ czarnych dziur, z powietrza

Nasz Ojciec – który jestKtórego nie mamy

Trochę jak dzieci.

Page 81: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

81

Ziemia

Może jest w ziemi, zamknięty w modrzewiachBezbronny w bukach, słodki w środku klonuPod wiankiem świerku, może pod liliamiJest jego skrytka, może na cmentarzu.

Może jest szeptem, może NiesłychanymWiatrem w kominie, może schodzi w chmurachZostawia w sieni ślady, pod okapem – ogieńMoże tu wraca, może nam nie umarł.

Może się czasem śni, może wciąż stukaKopie pod nami dołki, kładzie fundamentyW ciemności, w ziemi wznosi miasto złoteWypala glinę – wielki Pan, nasz Ojciec.

Page 82: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

82

To

Mówiłem do Niego z ziemi, z glinyZ mułu, z czarnych ziaren, z trawyNisko, z korzeniZ bólu: to „ja”.

On był jak reszta, ostatnia częśćZgubiony kamyk – w poręZawsze nie w porę, czczony-zapomnianyNa samym dnieTo, co pozostajeTen szorstki osad, zgrzyt, ten błyskTo zaufanie.

To: tak, nie, tak; ten takt, niepewnośćŚmiertelny ogród – ta wzajemnośćPalą się kwiaty, całe życie w ogniachŚwiatło w środku świataTo „jestem”, to: „zostań”.

Page 83: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

83

Page 84: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

84

Glina

Na początku bez formy – przypominał glinęNa wzgórzach stały ugry, lasy z plastelinyNad nimi straszne sepie, mroczne chmury z ciastaW dole piaskowa wioska i żwirowe miasto.

Od wschodu zielone bagna, pośrodku – ostrówMech na brzegach, w gałęziach świeże kwiaty z woskuWśród flauszowych zarośli, wzdłuż jedwabnej strugiTrochę przytulnych ptaków, kilku miękkich ludzi.

Wciąż można było coś zrobić: dodać drogę z włóczkiPrzesunąć szmaciane błota, osuszyć ogródkiZ mąki zbudować kościół, z cynamonu – klasztorZ czarnego pieprzu – faktorię, z ciemnej masy – państwo.

Nie był jeszcze zbyt twardy. Zbliżała się próbaSzedł ogień, nad nim ciemna smugaNocy. Potrzebne było tylko to: zdecydowanieNie musiałem Cię słuchać. Nie mogłeś mnie zawieść.

Page 85: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

85

Gwiazdy

Pamiętasz, czasem w polu paliliśmy ogieńZaraz powstawał świat –Ruch: rój planet, gonitwa, wschody i zachodyPory roku, mijanie, zapalczywe kręgiZnaczenia w kropkach światła; losy skryte w niebie.

Wcale nie taki duży. Zaraz za nim – otchłańOddzielenie bez granic: czarne krzaki malinMroczne gąszcze leszczyny, nieprzebyte lasyAlbo cierpliwość – strumień, gorzkie zioła, czyściec.

Nieskończony, w rozpadzie: ćmy, komary, muchyNabzdyczone, kąśliwe, niezdarne, jęcząceCzasami mnie drażniły, lecz wolałem litość:Ratunek spalonych, zbieranie upadłychGwiazd – do kubka. Żebyś mógł je wskrzesić.

Page 86: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

86

Szklarnia

Na granicy ogrodu, całkiem niepodobnyZ własnym, kruchym niebem, wodą nad sklepieniemLekko spłaszczoną ziemią, niemal przezroczystyŚwiat na podstawie gnojuJeszcze ciepły.

Jeden z możliwych – w środku była dżunglaW lianach spały lemury, pawie, pomidoryPrężyły się bakłażany, czyhały ogórkiGrasował dziki powój, mnożyły się mszyce.

Za drzewami papryki pojawiał się wulkan.Mieszkał w nim Czarny Piotruś i jego plemionaSzarzy ludzie o spiczastych uszachJacyś biali, zwinięci w kulkę, bardzo duże glisty.

Cóż mieliśmy począć? Musieliśmy słuchać:Zsyłać konewką deszcze, bronić od zarazyPotępiać gąsienice, oświecać zielonychChuchać na zimne, biegać jak z pęcherzem.

Dzień w dzień przez cały sezon.

Czy też Ci się śniło, że tam zostajesz?Że schodzisz do piekiełMiędzy czarne larwy, stonogi, chrząszczeStajesz się jak oni – nieosłonięty – I że Cię zjadają?

Page 87: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

87

Wódz

Niełatwo było Cię słuchaćWodzu w papierowej czapceRano wyruszać w poleWozić w czarnej kanceŚliwkowy kompot; w skrzynce – kluczePlandeki, dwie bułki w kruszonceZłudzenia, szpadel, młotkiMotyki na słońce.

Nie było lekko, zwykle było ciężkoRozstawać się z marzeniami, z światemWlec powolną ścieżkąNa wojnę z podstępnym diabłemSkrytym pod postacią perzuW naszych burakach.

Pamiętasz, rycerzu, jak kiedyś wieczoremWydarliśmy mu całą ziemięZagon za zagonem?

Page 88: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

88

Ogród klasyków

Granicę zmysłów wyznaczają wiśnieZa nim koniec: zdziczałe jabłoniePodstępne jaskry, wrogie kresy ostówRubieże lebiod, złośliwe łopuchySplątane zioła, ciemny chaos chwastówStraszny bór pokrzyw, przed którym bezradnyCofał się język.

Jaką pociechę niósł prostokąt grządek Rozumne odległości, oswojone marchwiePiękna swoboda umysłu, pierwiastki szczypiorkówSkrócone wzory mnożenia, zakopane w ziemi!

Jak wielką ulgę pszczoły – beztroskie bzykanieMądra polityka grochu – trzymanie się silnychWspaniałe imperia mrówek, wielki wyścig szczurówDrapieżne instalacje krzyżaka, głośne happeningi bąków!

Był, jaki byłBez Ojca, ogrodzony płotemZ szorstką, kamienną ścieżką, Mogło się wydawaćŻe nie ma wyjściaŻe mieści się w głowieŻe jest skończony

Zanim jeszcze umarł.

Page 89: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

89

Przemilczenia

Czego Ci wtedy nie mówiłem – na pewno poezji Osi wszechświata, najnowszego miastaDwunastu czarnych żuków, tęczowych zwiadowcówWyniosłej kupy gnoju z widokiem na cmentarz.

Tych wszystkich poselstw – szarych eminencjiPodchodów pleśni, skradania się piwnicPazia królowej, który ciągle przypominał larwęSmutnego świetlika, który chciał być chrząszczem.

Tego zbliżania się, czasu, rozkładania potrawNagłego odchodzenia gazów, tworzenia się glebyNaszego ogrodu z czarną rzepą, z padliną w środkuBłyszczącej gwiazdy Wenus, która wyszła z muszli.

Page 90: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

90

Ogród kabalistów

Zmieścić świat w jednym miejscuW sadzie, w dziwnym drzewieW ogrodzie, w gospodarstwieW lekkim tańcu, w śpiewie: siedem okręgów burzyOczy wszechwiedząceCzternaście złotych jeziorCzarne bagno, słońce.

To światło ma znaczenieZnaki skryto w ziemi – W liściach, w wężach, w zaroślachW opowieściach, w drżeniu.

Dwadzieścia osiem sylab –Wpędzać Go do grobu, potemChłód, krzyk, trzask bramyStukot kroków, podróż.

Czterdzieści dziewięć – bez końcaPrzypominać sobieTen rytm, to podobieństwoDo Ojca – podstawianie wzoru.

Nadchodzi nagły obrót, ciemnośćJakby czekał w niebieTo śnieżne światło łąki:Siedemdziesiąt siedem.

Page 91: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

91

Żegnanie

pamięci taty

Musisz tu zostać, wschodzi czarne ziarnoW korzeniach płynie rzeka, w liściach – światło.W jodłowych wiankach, srebrnych kwiatach rośnie ogień.Ziemia jest teraz ciepła; jesteś prochem.

Nic nie móc, milczeć, błądzić, nie ustawaćByć w czyichś rękach, unosić dookołaŚwiata, zniżać się, troszczyć, nie móc odejśćZiemia jest teraz ciszą; woda – głodem.

17 marca 2009

Page 92: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

92

List (I)

„Teraz śpię – długo, w świerkachUsypiam w szarym szronieW gwiazdach, w ziarnach pod ziemiąSzron to Jego oddech.

Wciąż śpięCiągle gdzie indziejTo może być kościół: unoszenie się, szelestEcha tamtych rozmów.

Ich płomień jest oddechemTo może być ogród: czerwona ściana nocyCzarne zamki grobów.

Są trzy rodzaj snu – gdy nas zabiera ogień,Kiedy porywa wiatr, kiedy zamyka w sobie”.

Page 93: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

93

List (II)

„Dziś pracowałem przy klombie, w środku była różaOgród zmieniał kolory, deszcz zmieniał się w słońceNiepodobne do siebie z drzew spadały kropleZawsze gdzie indziej.Ktoś wracał po tęczowym moście.

Przypominałem sobie, że wyszedłem z ziemiZ szukania, oddzielenia, wytyczania granicJa i nie ja, podlewałem trawnikWszędzie leżało światłoZ nieba schodził ogień.

Tak, była w samym środku, wokoło był ogródJakby ktoś na nas patrzył, drzwi były otwarteMogła o tym nie wiedzieć: róża jest kwitnieniemW kwiatach nie ma ‘dlaczego?’ w róży nie ma siebie”.

Page 94: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

94

Z Rilkego (II)

Jego troskliwość jest jak kamieńJak kamień toczy się wołanieSpada lawina, ciężkie morzeSłyszeć ją, słuchać, dać się ponieść?

Dręczący dramat: trwa rozmowaWciąż nazbyt głośna, giną słowaZostają formy, puste ustaZnikliwe zgłoski, dźwięki-truchła.

Nagle stajemy się kimś obcymZ naszą miłością, żarem gorzkimJak gdyby śladem jego życiaByła śmierć – otchłań, ciemność, zgliszcza.

Jest naszym Ojcem – nawet nazwaNas dzieli. Chciałbym Cię nazywać SynemŻebyś był słońcem, gwiazdą, kimś jedynym Kochanym dzieckiem, które rozpoznajęPo latach – gdy się ze mną starcem staje.

Page 95: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

95

Kamień

Od początku do końca W środkuPrzypomina kamieńOn będzie dla nas wszystkimTętni świat bez granic.

Kręcą się srebrne miasta, błądzą czarne drogiPowstają złote góryPłyną twarde wody.

Na morzu łupki łódekOsiedla na falachBiegnie żółw, za nim człowiekW powietrzu tkwi strzała.

Wielki młyn miele piasekRzeka wznosi domySłońce wypala miastoDziecko je trzyma na dłoni.

Page 96: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

96

Gwiazda w końcu świata

Ziemia ma w końcu gwiazdęKoniec świata – miasto.Zbiegają się uliceMasa – zmienia w światło.

Dziecko jest starsze od nasZwijają stulecia.Ten, kto by umarł – żyje.Ten, kto jest bliski – czeka.

Page 97: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

97

Kolęda

Światło jest śniegiem, gwiazda – lodemMróz skrzypi, błyszczy obrus drogiUsnęły szare ptaki pod jemiołąTo, co się musi zdarzyć, jest rozmową.

Wysokie chóry, Kogoś nie maNa niebie płyną srebrne rybyZłocistą jodłę wiozą ciężkie sanieRozmową jest to wszystko, co się staje.

Ktoś się podnosi, Kogoś wołaZ Kimś będzie szedł przez śmierci bramęŚpi czarna szopa, noc otwiera ranęTo, co się musi zdarzyć, jest spotkaniem.

Page 98: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

98

Przyjście

A jednak przyszedł.

Coś się musiało staćKtoś Go wołał.

Był cały jak śnieg.Płakał.

Page 99: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

99

Ten, kto zostaje

Robi się późno, dzień się zmienia w ciemnośćW ziemi jest gorycz, w drzewa wchodzi płomieńW ogrodzie rosną cienie i popiołyZostaje tylko Ten, kto musi odejść.

Nie można sobie znaleźć miejsca, ktoś odchodziCiało jest cierniem, ból – wygnaniemKtoś kogoś woła, ktoś komuś umieraTen, który musi odejść, pozostaje.

Page 100: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

100

Gród

Miasto na bagnach, pachną dzikie trawyZmienia się księżyc, straże strzegą mostuPod domem lampka, na drzwiach złote światłoKtoś, kogo nie ma, mieszka w środku.

Dzielą się solą, pochylają głowySkądś słychać granie, zbliża się ulewaKtoś przez pokoje niesie ogieńJest tylko Ten, którego nie ma.

Page 101: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

101

Mała ojczyzna

Rozmowa jest małym światem – ma świecący środekDługie, mleczne podróże, czarne dziury w niebieUcieczki, zawracanie, gniew, lenistwo, otchłańSłodkie, niebieskie ciała, kręcenie się w kółko.

Lekki szept, oddech wciąż zmieniają ziemięWędrują w kamieniach, przenoszą się w ziarnieNiepostrzeżenie kładą wielkie drogiBudują ciepłe domy, wytyczają ogród.

Jak łatwo Słowo może stać się miastem!Przez rynek płynie rzeka, na brzegach są drzewaTych, którzy jedzą ich liście, nie dotkną chorobyCi, co piją jej wodę, będą żyli w śpiewie.

Page 102: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

102

Las

Czym był ten las liściasty, ta rozmowaSzelest, ten szmer, trzask chrustu, zawodzenie czajkiTen grząski grunt, niepewność, turzyce, kaczeńceTo zapadanie się, znikanie, zbliżanie się Obcość?

Co znaczyły podejścia – wyciąganie rękiSkradanie się w ciemności, łowy nietoperzyTo szamotanie się, te rany – płacz Ściskanie zębów, pisk rudzikaBas sowy, ten bólTa obecność?

Czym była leśna rzeka? – Schronieniem?Nadzieją? Z brzegami w ostach, w szuwarachZ pijawkami w głębi; musieliśmyNad nią mieszkać, to znaczy: gdzie indziejByć może obietnicą…Być może pragnieniem…

Page 103: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

103

Z Rilkego (III)

Co zrobisz Boże, gdy odejdę?Twoje naczynie (kiedy się rozbije?)Twój napój (gdy go pleśń okryje?)

Twa szata, Twoje zatrudnienieTwoje znaczenie znikną ze mną.

Stracisz mnie, stracisz swe mieszkanieNajbliższe słowo, powitanie;Z Twych stóp zmęczonych szemrząc spłynieSzorstki aksamit, którym byłem.

Spadnie Twój gwiezdny płaszcz – spojrzeniaCiepłe jak pościel, w której spałemBędą mnie szukać lata całeW zachodach słońca, w czarnych cieniachJakbyś urodził głaz – nie mnie.Co zrobisz Boże? Drżę…

Page 104: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

104

Opowieść Ojca (I)

Musiałeś odejść, musiałem być obokW progu, w drzwiach, we śnieW przejściu, w bramieZapalać czarne świeczki, ćwiczyć cię w czuwaniu

Pisać listy na piasku – bez słówBez goryczy, na marginesieNa granicy

Trochę się martwić – zbierać martwe kwiatyRozrzucać kompost, palić chwastyWymieniać zapasy.

Musiałeś odejść. Chciałem być gotowyWciąż w ruchu, w ziemiW ogniu – roztargniony

Leniwe lata, dni, miesiące chłodneNie mogłem zasnąć.Nie mogłeś zapomnieć.

Page 105: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

105

Opowieść Ojca (II)

Jak zbieracz – w liściachLeśnych skrytkach, norachW śmieciach, trochę na oślepW martwych polach

Tak, jakby Mnie nie byłoZ raną na ramieniuBez głowy, z nosem przy ziemiW środku, w kamieniu

W nocy, w ogrodzieJak ostatni głupek(Krok w krok tropicielWącha łajno suche)

Bez powoduBez znaku, bez śladu, bez słowaZawsze w okruchach. We śnieZawsze nieopodal.

Page 106: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

106

Historia

„Będziesz mnie szukał, będę Ci umierałKurczył się w śpiewach, w zawodzeniachNiesiony, jakby mnie nie byłoZa snopem kwiatów, za jedlinąJakbym nie płynął w gładkim statkuNie tańczył pośród gwiazd dwunastuW ogrodzie, nocą, w lekkim ogniuDotkniesz Mnie światłem, wyrwiesz z grobuNa łące z czarną wierzbą, złotymi chmuramiŚwięcił na rynku, wołał kadzidłamiBędziesz jadł mój chleb i pił moje wino Co począłbyś, gdybym Ci zginął”?

Page 107: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

107

Dziesięć słów Ojca

Schowasz Mnie w nocy, w sennym drzewie; w gwiazdachMnie skryjesz, otoczysz milczeniem; będziesz otulałMroźną korą, szędzieliną, łagodnymŚniegiem, zanurzał w gęstwinachKorzeni traw, w swych dłoniach chowałW rękawach, w mufkach, chował, jak się chowaSkowronka: w lekkiej ziemi, w niebieBędziesz Mnie nosił w sercu, przykryjesz kamieniemZamkniesz mnie w zamku – będę Twą obronąBędziesz uciekał – będę Twoją wolą.

Page 108: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

108

Próba życiorysu

Urodziłem się w Tomaszowie Lubelskim. Rok też jest istotny (1965), ale miejsce wydaje mi się ważniejsze. To miejsca nas ustanawiają, organizują wyobraźnię. To one są czymś pierwotnym. Czas jest wobec nich czymś wtórnym. W Tomaszowie mieszkali moi dziadkowie i spora część rodziny, czuliśmy się tam zawsze u siebie. W 1968 r. moi rodzice stracili pracę, przeprowadziliśmy się do Tyszowiec, ale Tomaszów był zawsze ważny; potem – już po rozdrobnieniu województw – Zamość. Miejsca organizują nam nie tylko wyobraźnię, ale także język. W Tyszowcach przed wojną mieszkało tylko kilka polskich rodzin. Przeważającą większość stanowili Żydzi i Ukraińcy. Podobnie było w wielu wołyńskich miasteczkach. Mój tata mówił po ukraińsku tak samo dobrze, jak po polsku. Zdaje mi się też, że moja niania była Ukrainką, bo piosenki, których mnie nauczyła, mają więcej słów obcych niż polskich. W Tyszowcach chodziłem do szkoły podstawowej i do liceum. Kiedy rok przed maturą przeczytałem Sklepy cynamonowe Brunona Schulza, świat stał się czymś zupełnie innym, uzyskał wielowymiarowość i głębokość. Schulz zrobił ze mnie poetę.To inicjacyjne doświadczenie popchnęło mnie do studiowania polonistyki, równocześnie uzupełniałem też wykształcenie muzyczne. Dyplomu organistowskiego nigdy nie zrobiłem, za bardzo uwiodła mnie literatura, a potem także pewna nowosądeczanka. W 1989 r. obroniłem magisterium, założyłem rodzinę i zacząłem pracę w nowosądeckim liceum. Na spotkania doktorantów jeździłem z Sącza nocnym pociągiem, nocnym też się wracało, buty trzeba było przywiązać blisko głowy, spało się na bagażu, żeby nie ukradli. Pod koniec studiów i jeszcze na początku lat 90. początek wakacji spędzałem w jednej ze szkół we Fribourgu w Szwajcarii. Zdarzało się, że w czasie przerwy biegłem na wykład Emmanuela Levinasa. Byłem asystentem pomocnika woźnego. Zajmowałem się myciem okien.Potem studiowałem też jeden semestr w Belgii, w uniwersytecie Mons-Hainaut i w sumie kilka semestrów w uniwersytetach niemieckich (w Bochum, Münster, Eichstätt i Kiel) dzięki rozmaitym stypendiom. Debiutowałem w 1992 r. na łamach „W drodze”, wygrałem tam konkurs poetycki, potem współpracowałem też z lubelskim „Akcentem”.

Page 109: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

109

W 1993 otrzymałem wyróżnienie w konkursie lubelskiego oddziału SPP na tomik – dzięki temu mógł się on ukazać. Wiele lat publikowałem w różnych czasopismach literackich – lepszych i gorszych. Dość długo szukałem własnej drogi – może dlatego, że miałem alergię na „bruLion”, a może przez to, że raz po raz zdradzałem poezję z krytyką, krytykę z historią, a historię z teorią literatury (chociaż kochałem je wszystkie); może też z powodu częstych wyjazdów za granicę i tego, że od czasu do czasu zmieniałem pracę. Na początku 2001 r. trafiłem na łamy „Toposu” – najpierw jako recenzent, potem także poeta (w 2002 r. otrzymałem II nagrodę w konkursie im. R. M. Rilkego) i eseista. Dziś wiem, że jestem częścią środowiska, które stopniowo konstytuowało się wokół tego czasopisma, pracowało nie tylko nad tekstami, ale też samoświadomością. W Bibliotece „Toposu” opublikowałem trzy tomy poetyckie i jeden krytyczny (liryki z tomiku Gorce Pana wyróżniono nagrodą im. Józefa Mackiewicza w 2008 r.). Z czasem zrozumiałem, że moje kolejne książki naukowe (doktorat w 1998 r. i habilitacja w 2008 r.) nie są obojętne dla mojego dojrzewania jako krytyka, że też jakoś pracują, odzywają się m.in. w szkicach interpretacyjnych zamieszczonych niedawno w „toposowej” książce Wiersze wobec Innego (2012). Co więcej, że poszerzają wyobraźnię, wzbogacają perspektywę poznawczą, która pojawia się w liryce. To przekonanie pojawiło się już parę lat temu, gdy byłem wykładowcą w PPWSZ w Nowym Targu i po zajęciach chodziłem w Gorce; gdy zawiązałem rozmaite przyjaźnie w krakowskim oddziale SPP. Próbuję jakoś to łączyć: pracę w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (jestem zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego w Katedrze Literatury Współczesnej), warsztaty w Studium Literacko-Artystycznym w UJ, zainteresowania krytyczno-literackie, wędrówki, wiersze. Wciąż mi się wydaje, że jedno życie to za mało… Wojciech Kudyba

Page 110: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

110

ROZPOZNANIA

TYSZOWCE I INNE MIASTA (2005)

Piotr W. Lorkowski, Wezwanie i Rozmowa, „Fraza” 2006 nr 4: W świadomości ponadlokalnego czytelnika zapisały się Tyszowce dzięki sienkiewiczowskiej Trylogii jako miejsce zawiązania antysz-wedzkiej konfederacji (1655). Co bardziej dociekliwi przypomną sobie urodzonego tutaj, zmarłego zaś na niemieckim wygnaniu, wciąż zapo-znanego poetę Arnolda Słuckiego (1920–1972). Potem zapadło nad nimi długie milczenie. Aż zjawiły się nam, zmartwychwstały i powró-ciły Tyszowce wskrzeszone, w pewnym sensie stworzone od nowa, w wierszach Wojciecha Kudyby.

Karol Maliszewski, „Rytm który ocala”. Notatki o dojrzałym debiucie „Czas Kultury” 2005 nr 2: W tak zakreślonej ramie, tworzonej przez wiersze bezpośrednio odnoszące się do tytułowych Tyszowiec, poeta pomieścił kilkanaście utworów niezwykle mocno ze sobą związanych, tworzących wręcz małe poematy czy też cykle wierszy. We wszyst-kich są Tyszowce, we wszystkich istotny jest ruch, dążenie, wędrówka i nazywanie przestrzeni według klucza „sacrum” – po prostu są miejsca bardziej i mniej ważne, święte albo zgoła zupełnie świętości pozba-wione. Czy to nie jest w tej książce najcenniejsze i czy to właśnie nie decyduje o dojrzałości tego debiutu?

Artur Nowaczewski, Czytanie Tyszowiec i innych miast, „Fronda” 2005 nr 3: Bohatera Tyszowiec otacza nie tylko piękno natury, przej-mująca materialność rzeczowników, ale także przyjaźń nazw własnych (…). Sensualność poezji Wojciecha Kudyby, obfitość szczegółów jest wpisana harmonijnie w większą całość, która tę poezję przekracza (…). Napotykane przez bohatera miasta – to także dotknięcie historii kon-kretnej, rozpisanej na lata i stulecia. Miasto zatem to nie tylko jego mury, ale także ludzie. Miasto to polis. Czytanie miast jest więc także wędrówką w głąb kultury. Polis – bezpośrednio dziedziczy Kudyba po Herbercie.

Page 111: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

111

Marek Bernacki, „Rozmowa z Nim jest jak podróż – zawsze w innym miejscu” – o poezji Wojciecha Kudyby, „Akcent” 2006 nr 2: Trzeba zaznaczyć, że wszystkim wymiarom poetyckiego wędrowania towa-rzyszy w wierszach Wojciecha Kudyby głęboki namysł i ekstatyczny zachwyt nad rzeczami tego świata. Dla wędrowca znakami pełnymi ukrytych treści stają się rzeczy najzwyklejsze w świecie: ogród, staw, żaba, studnia, źródło, morena, ścieżka czy droga. Choć te pojedyncze rzeczy-znaki występują niemal w każdym wierszu zamieszczonym w tomie, to jeden z nich wart jest szczególnej uwagi. Mowa o hymnicz-nej medytacji znacząco zatytułowanej Miejsca czyste, nawiązującej do epifanicznych wierszy Miłosza (np. do Godziny), a w finale także do lozańskiej liryki Mickiewicza.

Przemysław Dakowicz, Potrzeba całości, „Tygiel Kultury” 2005 nr 7–9: W trakcie lektury zbioru wierszy Tyszowce i inne miasta Wojciecha Kudyby uparcie towarzyszyło mi zdziwienie – jedność obrazu i myśli, niemal tożsamość treści i formy, jakaś zaskakująca, tak rzadko obecna we współczesnej poezji wewnętrzna harmonia, czyniąca wszystkie ele-menty dzieła koniecznymi, spotkały się tutaj z bogactwem obrazowania, wielością przedmiotów, miejsc, krajobrazów, wydarzeń z przeszłości, z prawdziwym ziemskim gąszczem, labiryntem znaczeń, w którym czytelnik porusza się niejako oszołomiony, odurzony kształtami, bar-wami, zapachami, by ostatecznie dać się poprowadzić do „środka”, do „centrum”.

Wojciech Ligęza, Rozmowa jest miejscem, „Tygodnik Powszechny” (Książki w Tygodniku) 2006 nr 7–8: Poezja Wojciecha Kudyby roz-grywa się między pewnością dotknięcia ziemi a błądzeniem-poszu-kiwaniem, bowiem w tych wierszach człowiek nieustannie stara się odczytać tajemną mowę rzeczy, zmierzyć z niepoznawalnym, odgad-nąć Boskie przesłanie. Znaki są na pół zatarte, lecz nie ma wątpliwo-ści, że należy się wczytywać w „przejrzysty szyfr śniegu” (Kraków), wsłuchiwać – „w mowę rzecznego pomostu” (Woda). Cały świat jest bowiem przesłaniem.

Zofia Zarębianka, „Miejsca święte” w wierszach Wojciecha Kudyby, „Dekada Literacka” 2007 nr 5–6: W obrębie całego tomu mamy (…) do czynienia z pewnym procesem duchowym, którego znakiem wydaje

Page 112: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

112

się porządek wędrówki. Jej zasadnicze przystanki symbolizowane są przez wymienione już wcześniej rekwizyty przestrzenne. Pełnią one funkcję słów-kluczy i mają zasadnicze znaczenie nie tylko dla ukazania wewnętrznej natury kreowanych przez Kudybę obrazów poetyckich, ale stanowią o ich mityczno-baśniowym charakterze, determinując sferę sensów głębokich tej twórczości. Jeżeli przyjąć, że ogród oraz miasto pozostają wobec siebie w opozycji, to można w precyzyjny sposób wyznaczyć szlak podróży bohatera lirycznego. Ogród miano-wicie wskazuje na rzeczywistość pierwotną, na rajski początek, nie-winność oraz szczęśliwość, przez co ukazuje się jego ścisłe powiązanie semantyczne ze znaczeniami niesionymi przez dzieciństwo. Miasto, rozumiane jako „miejsce święte”, Jerozolima, ukazuje natomiast kres, ostateczny cel podróży, szczęśliwość wieczną, niebieską, pozaziemską, wreszcie: samego Boga. Podróż odbywa się od ogrodu ku miastu.

Anna M. Szczepan-Wojnarska, Nad wierszami Wojciecha Kudyby „Tyszowce i inne miasta”, „Topos” 2005 nr 3: Utworem szczegól-nej urody pozostaje dla mnie Cegielnia – w sposób nieco tajemniczy i dyskretny wprowadza w rzadki proceder podpatrywania sakraliza-cji nie jako procesu społecznego, ale jako naturalnego biegu rzeczy. Sakralizacja dokonuje się w momencie zamarcia i zaprzeczenia. To, co służyło budowaniu, samo popada w ruinę, nieobecność człowieka sygnalizowana jest przez odpady, resztki, śmieci stając się miejscem bożym – „bożym eremem”, w którym słońce chce wypalić Kościół, nieprzypadkowo pisany wielką literą, bo to Kościół w ogniu wypróbo-wany, apokaliptyczny.

GORCE PANA (2007)

Maciej Urbanowski, Rekomendacje, „Rzeczpospolita”. Dodatek „Rzecz o książkach” z 5–6 stycznia 2008: Uwaga, arcydzieło. Trzy-dzieści trzy wiersze opisujące w zmysłowy, bardzo malarski sposób baśniowe piękno Gorców, których przemierzanie staje się sposobem głębokiego, a zarazem jakby ludowego doświadczania Boga. Niektóre z liryków, np. Sykstyna. Kulig czy Przysłop powinny się stać klasyką. Moim zdaniem najważniejsza książka poetycka roku 2007.

Page 113: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

113

Maciej Urbanowski, O Gorcach Pana Wojciecha Kudyby, „Arcana” 2008 nr 2: (…) Gorce Pana są arcydziełem, bo czytając je odczuwa-łem emocje, jakie w moim przekonaniu towarzyszą lekturze dzieł naj-większej rangi, a więc zachwyt, wzruszenie, poruszenie, radość. Ale też dodam – gdyby mnie ktoś naciskał – że w mojej definicji „arcydzieła” ważne jest przekonanie, że cechą arcydzieła jest jego artystyczna doskonałość i unikalność zarazem, ale też związane jakby z samym tym słowem, prześwitujące przez nie, pojęcie „dzielności”, czyli wpisany jest weń projekt heroicznego życia...To wszystko znajduję w wierszach Kudyby, które widzę jako orygi-nalny, wyjątkowy projekt artystyczny i duchowy.

Andrzej Sulikowski, Gorczański wóz z sianem, „Pogranicza” 2008 nr 3: Sam tytuł książki brzmi zagadkowo dla kogoś nie obeznanego z tutej-szymi górami. Pradawna nazwa kompleksu górskiego ma się wywodzić od czasownika „gorzeć” i oznacza tereny puszczańskie pozyskane przy użyciu ognia pod uprawę rolniczą czy wypas bydła, a więc metodą pier-wotną. Działo się to wszystko w pierwszych wiekach państwowości polskiej albo jeszcze wcześniej. Coś z prasłowiańskiej żarliwości poja-wia się także w wierszach Kudyby, powstałych przecież na początku XXI wieku. Jest to dowód na wrażliwość poety, wydobywającego z atmosfery Gorców dawne złoża religijne i przyrodnicze.

Adriana Szymańska, Poeta – mistyk, „Przegląd Powszechny” 2008, nr 3: (…) dla poety świat z jego pięknem i zgrozą istnieje nie jako tło, ale jako integralna część ludzkiego bytu, ludzkiego ducha i ich Boskiego Opiekuna. Wszystko składa się tu w wielkie misterium, w którym żywi spotykają się ze zmarłymi, grzesznicy ze świętymi, przedmioty z ich twórcami, a natura jest Kościołem, w którym najistotniejszą formą obrzędów religijnych jest wspólna modlitwa wszystkich: Boga, ludzi, roślin i zwierząt, obłoków i duchów, żywiołów przyrody, światła i cieni.

Tomasz Burek, To, co nas przemienia, „Arcana” 2009 nr 1: Pozosta-jąc w swej pierwotnej, wizualnej warstwie poezją wiernie odmalowa-nego krajobrazu i nie zacierając w rzeczach ich sensualnej, fizycznej i topograficznej konkretności, Gorce Pana okazują się być w drugiej warstwie – muzykalnej, śpiewno-brzmieniowej, i w trzeciej – intelek-tualnej, poezją wybitnie religijną. Wszystkie elementy i zjawiska ze

Page 114: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

114

świata przyrody są tu bowiem pokazywane w całej ich bytowej realno-ści i substancjalności, a zarazem traktowane jako znaki, którymi „coś”, inne od natury i od nas, nadprzyrodzone, sygnalizuje swoją obecność. (…) Bliski ekstazie zachwyt pięknem świata i jasna świadomość prze-obrażającej mocy Krzyża w dziejach człowieka czynią z Gorców Pana stop liryczny wyjątkowo szlachetnej próby.

Adrian Gleń, „Zostań, czuwajmy, płonie ogień”. Wojciecha Kudyby „Gorce Pana” [Notatki osobiste], „Topos” 2008 nr 4: Tomik nowosą-deckiego poety czytam jako refleksję na temat fundamentalnego cha-rakteru poznawania i percepcji. Nasze widzenie świata, uczy Kudyba, zależy także od pozycji ciała, niepowtarzalnej i momentalnej faktury barw wyznaczanych przez stany światłości. (…) Problem usytuowa-nia człowieka względem świata widzę jako jeden z podstawowych w refleksji Kudyby. Gdzie jesteśmy? – pytanie niebanalne. Gdzie jeste-śmy prawdziwie – w górze, w dolinie, w drodze, na szlaku, w zatrzy-maniu?

Jadwiga Puzynina, O poruszającej poezji Wojciecha Kudyby, „Porad-nik Językowy” 2013 nr 5: Nowością są w Gorcach Pana elementy ludowości, obecne m.in. w tytułach, takich jak Pieśniczka o dzikiej róży (są też Pieśniczki: o barankach, wieczorna i poranna), Bajdałka o Bukowinie, Idzie dysc, Cuda, wianki. (Te dwa ostatnie żartobliwe tytuły poeta zderza z treściami poważnymi i wyrażonymi zupełnie nie ludową formą). Elementami ludowej stylizacji są pojawiające się w tekstach wierszy gwarowe słowa, takie jak np. fujawica ‘zamieć’, mojki ‘młode odrosty drzew iglastych’, baniory ‘zagłębienia w korycie rzeki wyżłobione wirowym ruchem wody’, strągi ‘zagrody dla owiec’; elementami stylizacji są też takie nazwy roślin, jak psiarki ‘górskie liche trawy’, skorusyna ‘jarzębina’, wiechlina ‘rodzaj trawy występują-cej w Gorcach’. Poeta wprowadza też (zwłaszcza w większości wierszy o tytułach wziętych z gwary), tematy i obrazy świata charakterystyczne dla myśli i twórczości ludowej; śledzi obecność tak ważnego dla niego wątku więzi z Bogiem w pobożności i fantazji ludowej.

Stefan Sawicki, „Gorce Pana”, czyli próba neosymbolizmu, w: Słowa i metody. Księga dedykowana profesorowi Jerzemu Święchowi, pod red. A. Kochańczyk i in. Wyd. UMCS, Lublin 2009, s. 605: Mowa tu

Page 115: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

115

o wierszach, które bez wahania odczytujemy jako lirykę religijną. Nie jest ona często obecna we współczesnej poezji. W wierszach Kudyby charakterystyczny jest autorski sposób prezentacji ewokowanej w nich rzeczywistości, który można by paradoksalnie nazwać symbolizmem realistycznym. Motywy silnie obecne w świecie fizycznym stają się motywami symbolicznymi w rzeczywistości metafizycznej: albo bez-pośrednio, albo przez uczestnictwo w wymowie całości utworu. Sieć skojarzeń nie pozostawia wątpliwości, że chodzi tu o rzeczywistość, na którą wskazuje semantyka Pisma, zwłaszcza Ewangelii, a przecież nie narusza to naszego poczucia, że jesteśmy tu u siebie.

OJCIEC SIĘ ZMIENIA (2011)

Ewa Kiedio, Musisz mnie szukać, „Dywiz. Pismo katolickie” 2012 nr 5: Woj ciech Kudyba mówi coś, co powie każdy mądry czło wiek: pewien język komu ni ko wa nia tre ści wiary prze tarł się i ci, któ rzy pró bują go jesz cze uży wać, wcho dzą w stan śmieszności. Obra zo wa nie użyte przez samego Kudybę szczęśliwie jed nak tę pułapkę omija, pozwa la jąc na odbiór wie lo płasz czy znowy, będąc to tym, to znów owym, niczym na pewno, za zasłoną opisu zwy kłych wyda rzeń pozwa la jąc jed nak opusz-kami musnąć Tajem nicę. Czy ta jąc, jesteśmy Gdzie Indziej. Widzialny znak nie wi dzial nej łaski – tak defi niuje się sakra ment. I coś z tego odbija się w poetyce Kudyby.

Adriana Szymańska, Pożegnanie – spotkanie, „Przegląd Powszechny” 2011 nr 5: Wojciech Kudyba w sposób niemalże abso-lutny spełnia moje wyobrażenie o poezji doskonałej […].

Krzysztof Lisowski Przemiany Ojca, „Nowe Książki” 2011 nr 6: Poszczególne wiersze z książki Kudyby można traktować jak rozpisane na cząstki misterium wtajemniczania i objaśniania […] Oto byliśmy kiedyś bezrozumnymi czy bezrefleksyjnymi dziećmi, potem ludźmi „nieuważnymi”, o rozproszonej uwadze, traktowaliśmy Obecność Ojca jako coś – w ludzkim pejzażu – istniejącego od zawsze i zawsze natu-ralnego. I nagle następuje przemiana. Ojciec odchodzi, przemienia się w proch, nie słyszymy jego głosu, ale mamy w pamięci jego słowa, uwagi, wskazówki, napomnienia. (…). Warto zauważyć, że Kudyba (…) potrafi te najważniejsze sprawy egzystencjalne „uzwyczajnić”

Page 116: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

116

poprzez stosowanie języka konkretnego, dykcji pełnej uważności, czu-łości dla detalu. A to sztuka, która nie zawsze się udaje nawet najwięk-szym poetom.

Wojciech Kass, Korespondencja z ojcem (o poezji Wojciecha Kudyby), „Topos” 2011 nr 6: Kto mówi z tych wierszy? Mówi ojciec i syn zara-zem, którzy są w mężczyźnie. Ta granica jest jednoznaczna, całkiem uchwytna. W głębi nich dokonuje się przekaz – wymiana i przemiana, ustalają się płaszczyzny wspólne i łączne oraz odrębne i różniące. Ojciec umiera, lecz trwa w synu, ale i w synu coś umiera, gdy odchodzi ojciec. Tracą siebie i znajdują, oddalają się od siebie i zbliżają, przepa-dają i znów się spotykają.

Grzegorz Kociuba, Bohater dawnych opowiadań, „Twórczość” 2012 nr 3: Majsterstwo tomu Kudyby daje o sobie znać nie tylko w semantycz-nej gęstości i stylistycznej konsekwencji poszczególnych wierszy czy też w zwartej i przejrzystej kompozycji książki. Widać ją również we współdziałaniu kilku narracji, pozwalających oświetlać rzeczywistość od różnych stron.

Krzysztof Koehler, Ojciec się zmienia, „Arcana” 2013 nr 1: Jego wiersz, wciągający maestrią, jego opowieść, jakby rozsuwająca precy-zyjnie różne warstwy języka, próbuje się ojcostwem nasycić uciekając do wspomnień, fragmentów, grzebiąc gdzieś w rupieciach, pod korą drzew, pod skórą widzialnego, w świętych opowieściach, w mitach. Prowadzi swoją męską opowieść Kudyba na granicach: doświadczenia duchowego i widzialności, doświadczenia osobistego i generacyjnego współ-zrozumienia, szukając znaków, śladów Ojca, sam mocne ślady odciskając w mule życia.

[Wybór i redakcja not od Redakcji.]

Page 117: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

117

SPIS TRESCI

OD AUTORA .......................................................................................5

I. INNE MIASTADzieci ...................................................................................................9Siwa Dolina ........................................................................................12Zwierzę poetyckie ...............................................................................13Plewienie marchwi .............................................................................14Zakryta Studnia ..................................................................................15Mozaika ..............................................................................................16Odnalezione .......................................................................................17Tomaszów ...........................................................................................18Woda ...................................................................................................19Wóz siana ...........................................................................................20Cegielnia ............................................................................................21Pogoda ...............................................................................................22Środek i obwód ...................................................................................23Stary Sącz ...........................................................................................24Wstępowanie ......................................................................................25Miasta ................................................................................................26Zamość ...............................................................................................27Ziemia święta .....................................................................................28„On będzie miasto” ...........................................................................29Kraków ...............................................................................................30Częstochowa ......................................................................................32Alwernia .............................................................................................34Rozmowa ............................................................................................35Dom ....................................................................................................36Miejsce ...............................................................................................37Oderwanie ..........................................................................................38Ktoś, kto rozmawia .............................................................................39Miejsca czyste ....................................................................................40Ogród .................................................................................................41Stolica ................................................................................................42

Page 118: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

118

II. INNE GÓRYKowaniec ............................................................................................45Pasterka .............................................................................................46Koliba .................................................................................................47Widok ze Sralówek do doliny ucichłej ................................................48Cierń ..................................................................................................49Anioły .................................................................................................50Sykstyna. Kulig ...................................................................................51Noc .....................................................................................................52Sen ......................................................................................................53List od mamy (I) .................................................................................54List od mamy (II) ................................................................................55Żal ......................................................................................................56Czekanie .............................................................................................57Duch ...................................................................................................58Przebudzenie ......................................................................................59Spowiedź ............................................................................................60Idzie dysc ............................................................................................61Sromowce ...........................................................................................62Stare Maniowy ...................................................................................63Robotnicy ...........................................................................................64Marnotrawny ......................................................................................65Duchy (I) ............................................................................................66Duchy (II) ...........................................................................................67Tam .....................................................................................................68Mama .................................................................................................69Kopia Górka .......................................................................................70Szlak ...................................................................................................71Tymianek ............................................................................................72Jamna .................................................................................................73Cuda, wianki ......................................................................................74

Page 119: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

119

III. KOGO BRAKZ Rilkego (fragment) ..........................................................................77Woda ...................................................................................................78Ogień ..................................................................................................79Wiatr ...................................................................................................80Ziemia ................................................................................................81To ........................................................................................................82Glina ..................................................................................................84Gwiazdy ..............................................................................................85Szklarnia ............................................................................................86Wódz ...................................................................................................87Ogród klasyków .................................................................................88Przemilczenia .....................................................................................89Ogród kabalistów ...............................................................................90Żegnanie .............................................................................................91List (I) .................................................................................................92List (II) ...............................................................................................93Z Rilkego (II) ......................................................................................94Kamień ...............................................................................................95Gwiazda w końcu świata ....................................................................96Kolęda ................................................................................................97Przyjście .............................................................................................98Ten, kto zostaje ...................................................................................99Gród .................................................................................................100Mała ojczyzna ..................................................................................101Las ....................................................................................................102Z Rilkego (III) ..................................................................................103Opowieść Ojca (I) ............................................................................104Opowieść Ojca (II) ...........................................................................105Historia ............................................................................................106Dziesięć słów Ojca ...........................................................................107

PRÓBA ŻYCIORYSU .....................................................................108ROZPOZNANIA .............................................................................110

Page 120: W końcu świat - mbc.cyfrowemazowsze.plmbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/25497/00029942-0001.pdf · Odczuwam potrzebę wytłumaczenia się z wierszy. Nie z liryki w ogóle. ... Grobów,

© by Wojciech Kudyba, Sopot 2014

Redaktor tomu: Krzysztof Kuczkowski

Zdjęcia: Na I str. okładki: Hieronim Bosch, Wóz z sianem (fragment części środkowej), ok. 1516, panel (tryptyk) olej na desce, rozmiar: 135 x 200 cm, 135 x 100 (x 2), Muzeum Prado.Ilustracje na str. 33 i 83: Maya Noval.Portret autora na IV str. okładki – Tomasz Sławiński.

DTP:Marcin Ekert

Druk:Firma Poligraficzna CMYK

Wydawca:Towarzystwo Przyjaciół Sopotu

Seria wydawnicza: Biblioteka „Toposu”, T. 94

Adres wydawcy:Towarzystwo Przyjaciół SopotuRedakcja „Toposu”81-706 Sopotul. Czyżewskiego 12Tel. 585 510 756www.topos.com.ple-mail: [email protected]

ISBN 978-83-61002-58-1