110
Ludowe Towarzystwo Naukowo-Kulturalne Oddział w Garwolinie ZESZYTY HISTORYCZNE ZIEMI GARWOLIŃSKIEJ Zeszyt Nr 16 Publikację sfinansowało Starostwo Powiatowe w Garwolinie GARWOLIN 2010

W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

  • Upload
    dothuy

  • View
    314

  • Download
    13

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Ludowe Towarzystwo Naukowo-KulturalneOddział w Garwolinie

ZESZYTY HISTORYCZNE ZIEMI GARWOLIŃSKIEJ

Zeszyt Nr 16

Publikację sfinansowało Starostwo Powiatowe w Garwolinie

GARWOLIN 2010

Page 2: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Na okładce: „Orzeł katyński” – litografia Iwony Jończyk

Zespół redakcyjny:Tadeusz PiesioZbigniew WęgrzynekSławomir Zawadka

Ares redakcji:Ul. Staszica 1008-400 Garwolin

Wydano w 70. rocznicę „Zbrodni katyńskiej”

DRUK I OPRAWA USŁUGI POLIGRAFICZNO - INTROLIGATORSKIE

Wygoda 3908-440 Pilawa

Tel.:692-692-041

2

Page 3: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

SPIS TREŚCI

W. Kostecki, Ofiary Katyńskie ziemi garwolińskiej ................................................................4

R. Mazek, Dziewiętnastowieczne badania etnograficzne dotyczące Łukówca

przeprowadzone przez Stefanię Ulanowską (część I)…………………………….......……..12

S. J. Siudalski, Stacje kolejowe: Mirwan, Garwolin, Wilga, Ruda Talubska ………….....….33

T. Piesio, Aleksander Serwacy Niedbalski ……………………………………………..…….39

Z. Gnat-Wieteska, Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące w Garwolinie

w latach 1918 – 1939...............................................................................................................51

Wspomnienia Jana Ślińskiego, oprac. M. Kalbarczyk …………………………………...…..64

M. Matosek, Pociąg pancerny …………………………………………………………...…..67

M. Kalbarczyk, Stronnictwo Demokratyczne w powiecie garwolińskim 1944 – 1956 …….…72

S. J. Siudalski, Krótka historia Spółdzielni Rolniczej w Rębkowie – lata 1950-60 …….……82

W. Budyta, Karykatury znanych postaci historycznych …………………………………...…99

M. Kopczewska, Karykatury znanych postaci historycznych ………………………..……..102

A. Paduch, Pieśń wiatru..........................................................................................................105

A. Paduch, Tęsknota……........................................................................................................106

A. Paduch, Senne majaki…………………………………………………………………….107

S. J. Siudalski, Pszczoły..........................................................................................................108

S. J. Siudalski, Cztery pory roku – piosenka o Rębkowie.......................................................109

S. J. Siudalski, Dzika jabłoń...................................................................................................110

3

Page 4: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Włodzimierz Kostecki

Ofiary Katyńskie ziemi garwolińskiej

W bieżącym roku przypada tragiczna rocznica wydarzeń, które kładą się tragicznym cieniem na naszych dziejach. Przed siedemdziesięciu laty, kiedy po zdradzieckiej napaści na Polskę Związek Sowiecki okupował nasze Ziemie Wschodnie, w lutym 1940 roku dokonano pierwszej masowej deportacji, a w trzy miesiące później pierwszego masowego mordu, pozbawiając życia wiele tysięcy polskich jeńców, głównie oficerów i policjantów.

Z wnioskiem o rozstrzelanie jeńców wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. – zamkniętych w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie – oraz ludzi aresztowanych na Kresach RP wystąpił szef NKWD Ławrentij Beria. Uzgodniwszy to z Józefem Stalinem, w ściśle tajnej notatce Beria zapewniał towarzyszy z Biura Politycznego: „W obozach dla jeńców wojennych i więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi znajduję się duża liczba byłych oficerów armii polskiej, byłych pracowników policji polskiej i wywiadu, członków ujawnionych kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych, uciekinierów i in. Wszyscy są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju sowieckiego”.

Beria wnioskował również o tryb specjalny „z zastosowaniem najwyższego wymiaru kary – rozstrzelania”. Dodawał, że sprawy należy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i przedstawiania zarzutów czy aktu oskarżenia. Towarzysze z Biura Politycznego – oprócz Stalina – Wieczysław Mołotow, Kliment Woroszyłow, Michaił Kalinin, Anastas Mikojan i Łazar Kaganowicz przyjęli wnioski Berii. Do obozów jenieckich wyruszyły komanda śmierci, by sporządzić listy przeznaczonych na rozstrzelanie.

Wyroki śmierci wydawała w Moskwie „trojka” wysokich funkcjonariuszy NKWD: Leonid Basztakow, Bogdan Kobułow i Wsiewołod Mierkułow. Ich zadaniem było jednak tylko formalne podpisanie list skazańców sporządzonych przez czekistów w obozach i więzieniach.

Machina śmierci ruszyła 3 kwietnia 1940 r., gdy zaczęło się „rozładowywanie” obozu w Kozielsku. 4421 jeńców przewieziono do Katynia i zabito strzałami w tył głowy. 3894 Polaków ze Starobielska zamordowano w identyczny sposób w siedzibie NKWD w Charkowie i pogrzebano w pobliskich Piatichatkach. 6311jeńców z Ostaszkowa rozstrzelało NKWD w Kalininie (obecnie Twer), pochowano ich w Miednoje.

Ponadto w więzieniach na Ukrainie zamordowano 3435 Polaków. Część pochowano w podmoskiewskiej Bykowni. 3870 więźniów zginęło na Białorusi. Być może spoczywają w Kuropatach pod Mińskiem. Rodziny pomordowanych zesłano w głąb ZSRR.

Groby w Katyniu odkryli polscy robotnicy przymusowi w 1943 r. (stąd nazwa „zbrodnia katyńska”, inne miejsca kaźni Polaków nie były znane aż do 1990 r.). Następnie Niemcy przeprowadzili tam ekshumację, przywożąc na miejsce Polaków i międzynarodowych specjalistów – patologów. Władze Związku Radzieckiego natychmiast zaprzeczyły, że to one są odpowiedzialne za zbrodnię, oskarżając polski rząd w Londynie o „haniebną współpracę” z nazistami. Podczas procesu przywódców nazistowskich w Norymberdze w 1946 r. ZSRR oskarżyło o zamordowanie Polaków hitlerowskich zbrodniarzy, ale z powodu słabych dowodów w wyroku nie znalazło się słowo o Katyniu.

W PRL o zbrodni nie można było publicznie mówić ani pisać. Władze ZSRR dopiero w 1990 r. przyznały, że to bolszewicy są za nią odpowiedzialni. Ówczesny przywódca Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow przekazał Polsce część dokumentów o mordzie. Główne dokumenty dotyczące sprawy katyńskiej przekazano Polsce w 1992 r. z inicjatywy prezydenta Rosji Borysa Jelcyna.

4

Page 5: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Analizując biogramy ofiar katyńskich dochodzimy do konkluzji, że zamordowani pochodzili z całej ówczesnej Rzeczypospolitej, także z ziemi garwolińskiej, z którą byli związani poprzez urodzenie, działalność, pracę bądź wreszcie czyny bojowe.

Jest rzeczą charakterystyczną, iż jedyna jednostka wojskowa – 1 Pułk Strzelców Konnych z Garwolina – nie miał żadnego udziału w tragedii katyńskiej, gdyż wojenne losy pułku były związane z działaniami w centralnej Polsce przeciw oddziałom niemieckim. Dlatego też osoby prześladowane na terenach wschodnich, a związane z ziemią garwolińską to przede wszystkim oficerowie WP o różnych specjalnościach i przydziałach wojskowych oraz policjanci z posterunków powiatu garwolińskiego i innych, zmobilizowani na przełomie sierpnia i września 1939 r. i skierowani na Kresy.

Ich tragiczne losy dopełniły się poprzez pobyt w trzech obozach: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, i męczeńską śmierć w miejscach kaźni. Lista ofiar z powiatu garwolińskiego jest niepełna i będzie wymagała stałych uzupełnień. Braki w wykazie wynikają z dwóch przyczyn: po pierwsze – a dane o ofiarach katyńskich są bardzo skąpe i w wielu przypadkach trudno je wiązać z powiatem garwolińskim; po drugie – przekazana władzom polskim tzw. ukraińska lista katyńska obejmuje wyłącznie spis nazwisk więźniów polskich, bez szerszych danych, natomiast tzw. białoruska lista katyńska nie została Polakom w ogóle udostępniona.

Wobec licznych reform administracyjnych przyjęto jako podstawę opracowania obszar i kształt powiatu garwolińskiego w okresie międzywojennym (stan na 1939 r.).

Źródłami, z których korzystano, są: liczne opracowania dotyczące kwestii katyńskiej, księgi cmentarne Katynia, Charkowa i Miednoje, a także, w niewielu przypadkach, ustne relację rodzin ofiar.

Ofiary katyńskie ziemi garwolińskiejZamordowane w Katyniu w kwietniu/maju 1940 r.

1. Ppor. rez. Antoni Stanisław CZERMAK, ur. 10 VI 1896 r. w Przemyślu, Legionista, walczył na froncie włoskim i francuskim, w wojnie 1918-21 r. na froncie wołyńskim w 37 pp. Od 1923 r. nauczyciel w pow. garwolińskim, od 1937 r. instruktor w Junackich Hufcach Pracy w Przasnyszu.

2. Ppor. rez. Władysław DESZCZKA, ur. 2 III 1892 r. w Ostrożeniu, pow. garwoliński. Uczestnik I wojny światowej i wojny 1918-21 r. Hallerczyk. Dr, absolwent Wydz. Filozoficznego UW. Pracownik naukowy UW, następnie Wojskowego Instytutu Kartografii. Odznaczony KW.

3. Ppor. rez. Karol DZIUBIŃSKI, ur. 23 X 1897 r. w Sobieniach Jeziorach, pow. garwoliński. Absolwent Wydziału Lekarskiego UW (1923 r.). W 1918 r. żołnierz 36 pp., przydzielony do 8 szpitala okręgowego. Mgr farmacji, kierownik Apteki Ubezpieczeń społecznych w Warszawie.

4. Por. rez. Stanisław KARNKOWSKI, ur. 19 IX 1901 r. w Miastkowie Kościelnym. Architekt. Absolwent SPRArt. we Włodzimierzu Wołyńskim (1928 r.). Przydzielony do 9 dak.

5. Ppor. rez. Wacław KRĘGLICK, ur. 22 VII 1909 r. w Bystrzycy, gm. Piotrowice. Absolwent seminarium nauczycielskiego w Szczebrzeszynie (1929 r.). Ppor. od 1936 r., przydzielony do 15 pp., kierownik szkoły powszechnej w Krystynie, pow. garwoliński. Działacz PPS.

6. Ppor. rez. Karol KRZYCZKOWSKI, ur. 26 XI 1895 r. w Zamościu. Agronom, absolwent Akademii Rolniczej w Dublanach (1918 r.). Uczestnik wojny 1920 r. Ukończył SPRPiech. w Cieszynie (1928 r.). Przydzielony do 10 dyonu tab. Był dzierżawcą majątku Sarny, gm. Ułęż.

5

Page 6: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

7. Ppor. rez. Stanisław NIEDBALSKI, ur. 18 V 1911 r. w Drążgowie, pow. garwoliński. Absolwent szkoły rolniczej i SPRPiech. (1933 r.). Przydzielony do 15 pp. Instruktor rolny.

8. Ppor. rez. Józef NIWIŃSKI, ur. 17 III 1901 r. w Podzamczu, pow. garwoliński. Uczestnik wojny 1920 r. i III powstania śląskiego. Absolwent Wydziału Dróg i Mostów PW (1929 r.) i SPRSap. w Modlinie (1930 r.). Przydzielony do 2 baonu saperów. Inżynier zatrudniony w kamieniołomach w Janowej Dolinie.

9. Ppor. rez. Stanisław OWCZAREK, ur. 8 VII 1905 r. w Kozicach, pow. garwoliński. Absolwent Szkoły Średniej Techniczno Kolejowej i SPRŁącz. (1927 r.). W 1939 r. zmobilizowany do 4 baonu telegraficznego. Urzędnik.

10. Por. rez. Czesław PAWŁOWSKI, ur. 23 X 1893 r. w Rycicach, pow. garwoliński. W WP od 1918 r., służył w 36 pp. Ukończył Szkołę Pchor. w Warszawie (1920 r.). Absolwent Wydziału Prawa UW (1927 r.). Nauczyciel gimnazjalny w Warszawie.

11. Ppor. rez. Franciszek RAJEWSKI, ur. 6 X 1905 r. w Goździku, pow. garwoliński. Absolwent gimnazjum w Mińsku Maz. (1928 r.) i SPRPiech. nr 4 w Tomaszowie Maz. (1929 r.). Przydzielony do 15 pp.

12. Kpt. Czesław ROGOZIŃSKI, ur. 7 IX 1906 r. w Czerwonym Krzyżu, pow. garwoliński. Absolwent Korpusu Kadetów Nr 2 w Chełmnie (1927 r.) i Oficerskiej Szkoły Art. w Toruniu. Służył w 14 pap i 7 pac. Po ukończeniu wydziału chemii na PW (1936 r.) przydzielony do Wojskowego Instytutu Przeciwgazowego. Kpt. od 19 III 1938 r.

13. Ppor. rez. Stanisław RUMIANEK, ur. 10 V 1899 r. w Podzamczu, pow. garwoliński. Absolwent Wyższego Kursu Nauczycielskiego w Warszawie. Kierownik szkoły powszechnej w Częstochowie. Członek POW. W 1920 r. służył w 6 pp. Leg. Przydzielony do 27 pp.

14. Ppor. rez. Ryszard WIERZBICKI, ur. 3 III 1898 r. w Żelechowie, pow. garwoliński. Członek POW. w 1920 r. szef szwadronu tech. 7 p. uł. Od 1921 r. w rezerwie. Pracował m.in. jako referent w Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie. Przydzielony do 24 p. uł.

15. Ppor. rez. Edward ZALEWSKI (nazwisko rodowe Zaleski), ur. 2 I 1896 r. w Garwolinie. Komendant garwolińskiego POW. W 1920 r. służył w Oddz. Kier. Transportów Wojsk. Ppor. od 1925 r. Przydzielony do Departamentu Intendentury MSWojsk. Odznaczony Medalem Niepodległości.

16. Por. rez. Zygmunt Marian Żuchowski, ur. 22 XI 1902 r. w Złotym Potoku, pow. pińczowski. W 1920 r. żołnierz 2 pp. brygady syberyjskiej. Absolwent Wydziału Lekarskiego UW (1928 r.) i SPRSan. w Warszawie (1930 r.). Lekarz szpitala św. Konstancji w Maciejowicach. Por. od 1938 r. Przydzielony do 1 szpitala okręgowego.

Ofiary katyńskie ziemi garwolińskiejZamordowane w Charkowie w kwietniu/maju 1940 r.

1. Ppor. audytor rez. Zdzisław Feliks BARANIECKI, ur. 30 V 1895 r. w Kołbieli, pow. garwoliński. Przydzielony do 32 pp. Przynależny do Okręgu Korpusu I. Odznaczony Medalem Niepodległości. Adwokat z Warszawy.

2. Rtm. kaw. rez. Jerzy DZWONKOWSKI, ur. 22 XI 1892 r. w Warszawie. Współorganizator i uczestnik powstania wielkopolskiego. W 1919 r. wstąpił do 1 p. uł. wlkp. (późniejszy 15 p. uł.), walczył na froncie polsko-bolszewickim; ranny. „Odznaczył się szczególnie w bitwie pod Maciejowicami 16 sierpnia 1920 r. 15 p. uł. Miał za zadanie nie dopuścić do przekroczenia rz. Wisły przez oddziały sowieckie. Rankiem tego dnia, gdy bolszewicy zaatakowali, 15 p. uł. bronił podejść do rz. Wisły. Ppor. Dzwonkowski, będąc cały czas pod ogniem, z własnej inicjatywy porwał do boju rezerwowy pluton i z nim przyłączył się do maszerującego I szwadronu oraz zmusił nieprzyjaciela do cofnięcia się.

6

Page 7: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Tego samego dnia, gdy nieprzyjaciel z ciężkich dział zaczął niespodziewanie ostrzeliwać rejon postoju pułku, ppor. Dzwonkowski, nie zważając na otrzymaną ranę, osobiście wyprowadził z zasięgu ognia konie i sprzęt, a po wykonaniu tych czynności wyprowadził szwadron do boju. Dowodził nim do chwili, gdy powtórnie ranny, padł bez przytomności. Utrzymanie Maciejowic przez 15 p. uł. było pierwszym ciosem zadanym nieprzyjacielowi w rozpoczętej, zwycięskiej ofensywie. Za czyny te odznaczony został Orderem VM 5 kl.” Odznaczony także: Krzyżem Walecznych (czterokrotnie) i medalami pamiątkowymi.

3. Por. piech. rez. Franciszek FRELEK, ur. 18 XI 1901 r. w Parysowie. Absolwent seminarium nauczycielskiego i SPRPiech. W 1920 r. walczył na froncie w szeregach 201 pp., ranny pod Surażem. Przydzielony do 15 pp., nauczyciel.

4. Ppor. sł. zdr. rez. Władysław GALASIŃSKI, ur. 15 IX 1895 r. w Kościeliskach Nowych, pow. garwoliński. Absolwent Wydziału Lekarskiego UW i SPSan; dr medycyny. W 1918 r. wstąpił ochotniczo do Legii Akademickiej, potem służył w baonie san. Lekarz internista w Nowej Wsi w pow. katowickim.

5. Por. art. Eugeniusz Jakub GOLISZEWSKI, ur. 4 XII 1903 r. w Maciejowicach. Absolwent OSArt. (1928 r.) i WSInt. (1938 r.). Służył w 42 pp., 4 pac i 1 dyonie pomiarów art. W 1938 r. przeniesiony do Szefostwa Int. DOK IV.

6. Ppor. piech. rez. Jan Andrzej Hubert, ur. 13 XII 1910 r. w Bączkach, pow. garwoliński. Absolwent Wyższej Szkoły Handlowej w Poznaniu (1938 r.). Oficer 44 pp., urzędnik.

7. Ppor. piech. rez. Stanisław Ludwik JANICKI, ur. 1 VIII 1906 r. w Ułężu Górnym, pow. garwoliński. Absolwent SPRArt. we Włodzimierzu Wołyńskim (1932 r.) i Wyższej Szkoły Rolniczej w Czechosłowacji. Przydzielony do 28 pal.

8. Mjr piech. Feliks KOŁODZIEJCZYK, ur. 27 IV 1889 r. w Łętowie, pow. garwoliński. Od 1919 r. w WP, pełnił służbę w 7 psk, 49 p. strz, 65 i 12 pp. i w 6 DP. Przeniesiony w stan spoczynku 1935 r. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

9. Ppor. piech. rez. Kazimierz KUREK, ur. 7 II 1914 r. w Drachalicy, pow. garwoliński. Absolwent gimnazjum w Łukowie i dywizyjnego w kursu pchor. rez. piech. przy 15 pp. (1934 r.). Przydzielony do 15 pp. Ukończył SGH.

10. Gen. bryg. Kazimierz ŁUKOSKI-ORLIK, ur. 13 IX 1890 r. w Sokole, pow. garwoliński. Członek Drużyn Strzeleckich. Od 1914 r. żołnierz Legionów Polskich, od 1917 r. w Polnische Wermacht, następnie d-ca 14 p. str. II Korpusu Wschodniego, szef sztabu IV Dywizji Strzelców gen. Żeligowskiego i d-ca 2 pp. Później w Armii gen. Hallera d-ca 6 p. strz.; 1920 – 1927 d-ca odcinka „Słowacja” w Armii „Karpaty”. Odznaczony VM 5 kl., Orderem Odrodzenia Polski, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych (czterokrotnie), Złotym Krzyżem Zasługi.

11. Rtm. kaw. Stefan ŁUKOWSKI, ur. 29 II 1904 r. w majątku Żelazna, pow. garwoliński. Absolwent SPRpiech. w Warszawie (1924 r.), OSKaw. w Grudziądzu (1926 r.). Od 1931 r. był d-cą plut. SPKaw. w CWKaw. W 1939 r. adiutant 24 p. uł., ranny 6 września w Leszczynach.

12. Ppor. sap. rez. Franciszek MAJEWSKI, ur. 5 X 1902 r. w Garwolinie. Od 1923 r. w WP w 2 p. sap. Ukończył SPRSap. (1924), od 1925 w rezerwie. Urzędnik.

13. Kpt. art. Szczepan Tadeusz MAKULEC, ur. 24 XII 1895 r. w Garwolinie. Od 1916 r. członek POW. W WP od 1918r. w 8 pap. Ukończył SPArt. (1919 r.). Uczestnik wojny 1920 r. w szeregach 20 pap, walczył pod Radzyminem, Warszawą, Grodnem. Następnie służył w 7 pap i DOK IV, od 1938 r. jako kierownik ref. org.

14. Ppor. piech. rez. Zygmunt Franciszek MARCINEK, ur. 5 IV 1913 r. w Trojanowie. Absolwent gimnazjum w Grodzisku Maz. I dywizyjnego kursu pchor. rez. piech. przy 18 pp. (1935 r.). W1938 r. przydzielony do 72 pp.

15. Kpt. uzbr. st. sp. Antoni Teodozjan MAZUREK, ur. 26 III 1896 r. w Żelechowie, pow. garwoliński. Absolwent CS Pirotechnicznej (1921 r.) i Szkoły Zbrojmistrzów (1927 r.).

7

Page 8: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

W WP od 1918 r. w 1 baterii art. konnej, 12 pap, 2 pap i 21 pap; ranny. Po wojnie służył w Dep. Art. i Uzbr. MSWojsk., Instytucie Badawczym Broni Chemicznej, Zakładzie Amunicyjnym nr 3 i Gł. Skł. Uzbr. nr 4. W 1929 r. przeniesiony w stan spoczynku. Odznaczony Krzyżem Walecznych.

16. Rtm. kaw. Aleksander Sitek, ur. 20 IX 1897 r. w Miastkowie Kościelnym. W WP od 1918 r. Uczestnik wojny 1918-1921 w szeregach 2 p. uł., VII Brygadzie Jazdy, Szk. Podof. Zaw. Kaw. we Lwowie jako instruktor, 7 psk i CWKaw. W 1939 r. d-ca szwadronu marszowego 7 pskw OZ Wielkopolskiej B. Kaw. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

17. Kpt. art. Mieczysław SKARŻYŃSKI, ur. 13 X 1891 r. w Sobolewie, pow. garwoliński. W WP od 1918 r. jako ochotnik. Uczestnik wojny 1918-1921 w szeregach 3 esk. lot. i 8 dak. Mianowany ppor. w 1920 r. Ukończył SPchor. w Warszawie (1919 r.), SPArt. w Poznaniu (1921 r.) i Szkołę Młodszych Oficerów Art. w Toruniu (1925 r.). Służył w SPArt., od 1928 r. w p. manewrowym art. Ostatnio ofic. Mob. 31 pal. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

18. Ppor. sł. zdr. rez. Józef TRZPIL, ur. 13 II 1897 r. w Podzamczu, pow. garwoliński. Służbę wojskową rozpoczął w I Korpusie Wschodnim. W latach 1918-1921 pełnił służbę w 2 pap i szpitalu wojsk. w Radomiu. Ppor. w 1920 r. Po wojnie przeniesiony do rezerwy, przydzielony do kadry oficerskiej 9 Szpitala Okręgowego. Przydział mob. – 1 paplot. Dr medycyny.

19. Ppor. rez. Andrzej WAŚNIEWSKI, ur. 1913 r. Inżynier rolnik z Korytnicy k/Garwolina.20. Ppor. piech. rez. Witold Janusz ZIPSER, ur. 15 I 1909 r. w Podzamczu, pow.

garwoliński. Absolwent Gimnazjum im. J. Poniatowskiego w Warszawie (1929 r.), SPRPiech w Zambrowie (1930 r.) i Politechniki Warszawskiej. Przydzielony do 71 pp. Inżynier budownictwa, pracował w Zarządzie Drogowym w Brześciu.

Ofiary katyńskie ziemi garwolińskiejZamordowane w Kalininie (Twer) w kwietniu/maju 1940

1. St. przod. PP (Policji Państwowej) Jakub ANTOSIAK, ur. 9 VII 1892 r. w Sławicach Duchownych. W policji od 1919 r. W 1937 r. kmdt Post. w Woli Uhruskiej, pow. włodawski, potem kmdt post. w pow. garwolińskim, od października 1937 r. w Górznie, od 31 VIII 1938 r. do września 1939 r. w Garwolinie. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

2. St. post. PP Jan BARYŁKO, ur. 1900 r. w Oronnym, pow. garwoliński. W policji od 1923 r. W latach 1926-1933 służbę pełnił na Post. w Trojanowie, pow. garwoliński. We wrześniu 1939 r. z-ca kmdta Post. w Sobolewie. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

3. Przod. PP Marian BIARDA, ur. 29 XI 1902 r. w Starej Wsi. W WP ochotniczo od VII do XI 1920 r. w 22 pp. W policji od 1924 r., od 25 VII 1927 r. na Post. w Garwolinie (od 15 VIII 1937 r. jako kmdt), tam nadal we wrześniu 1939 r. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi i medalami pamiątkowymi.

4. St. post. PP Adam BIELECKI, ur. 20 I 1899 r. w Ostrożeniu Garwolińskim. Ochotniczo służył w WP, 22 pp., brał udział w walkach z Ukraińcami oraz wojnie 1920 r. W policji od 1922 r. Do 1930 r. służbę pełnił w Pińsku, następnie woj. kieleckim. We wrześniu 1939 r. na Post. w Wolanowie, pow. radomski. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi i medalami pamiątkowymi.

5. Post. PP Jan BORKOWSKI, ur. 13 I 1899 r. w Sobolewie. W policji od 1922 r. Ostatnio służbę pełnił w woj. nowogródzkim, we wrześniu 1939 r. na Post. w Klecku pow. nieświeski.

8

Page 9: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

6. Przod. PP Adam BRZOSTOWSKI, ur. 12 VIII1896 r. w Łaskarzewie. W policji od 1922 r. Służbę pełnił w woj. lubelskim, od 1932 r. w pow. garwolińskim – na Post. w Żelechowie, we wrześniu 1939 r. kmdt Post. w Sobolewie.

7. St. post. PP Ludwik CWYL, ur. w 1891 r. w Łaskarzewie. W policji od 1920 r. We wrześniu1939 r. pełnił służbę w jednym z komisariatów m.st. Warszawy.

8. St. post. PP Roman CZERMAŃSKI, ur. 28 V 1897 r. w Łaskarzewie. Żołnierz Legionów Polskich. W WP od XI 1918 do VII 1921 r. W policji od 1 III 1922 r. Przez wiele lat służbę pełnił w pow. krzemienieckim – we wrześniu 1939 r. na Post. w Wyszogródku.

9. Post. PP Jan DUDEK, ur. 20 X 1896 r. w Kłoczewie. Członek POW PS. „Osa”. W WP ochotniczo od listopada 1918 r. W policji od lipca 1922 r. Od 1924 r. służbę pełnił w pow. zamojskim. Od 1933 r. – i nadal we wrześniu 1939 – w Zamościu. Odznaczony Medalem Niepodległości i medalami pamiątkowymi.

10. Przod. PP Kazimierz FRELEK, ur. w 1889 r. w Parysowie. Przez wiele lat służbę pełnił w policji woj. lubelskiego – we wrześniu 1939 r. na Post. w Kosowie Lackim, pow. sokołowski.

11. St. przod. PP Jan GAŁĄZKA, ur. 21 XI 1891 r. w Krępie, pow. garwoliński. Ukończył szkołę ogrodniczą w Warszawie. Podczas I wojnie światowej w armii rosyjskiej. W policji od 1919 r. na Post. w Sochaczewie. Ukończył 14 VII 1920 r. Szkołę Okręg. PP w Płocku. We wrześniu 1939 r. służbę pełnił w Kdzie Pow. w Sochaczewie. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

12. Nadkomis. PP Wacław GOCŁAWSKI, ur. 16 IX 1890 r. w Warszawie. W policji od 1 VIII 1919 r. Początkowo służbę pełnił w Warszawie – w 1921 r. jako kier. jednego z komis., od 1931 do 1937 r. Kmdt Pow. Kielce. Od 22 XII 1938 r. przeniesiony do woj. lubelskiego na stanowisko Kmdt Pow. Garwolin i tam nadal we wrześniu 1939 r. Odznaczony Krzyżem Niepodległości, Srebrnym Krzyżem Zasługi i medalami pamiątkowym.

13. Post. PP Ignacy GÓRZYŃSKI, ur. 3 VIII 1899 r. w Gutanowie. W policji służył od 1923 r. We wrześniu 1939 r. na Post. w Górznie, pow. garwoliński. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

14. St. post. PP Jan JARZYNA, ur. 13 VIII 1898 r. w Łaskarzewie. Uczestnik wojny 1920 r., kpr. Służbę w policji pełnił w woj. poleskim, a od 1928 r. w woj. lubelskim, m.in. w Kdzie Pow. w Białej Podlaskiej, od 1938 r. w Kdzie Miasta i I Komis. w Lublinie, gdzie służył do września 1939 r. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

15. Post. PP Koronat JERMOŁAJEW, ur. 16 XII 1901 r. w Nosowicy Starej. W policji od 16 XI 1929 r. Początkowo służbę pełnił w woj. warszawskim. W sierpniu 1938 r. przydzielony na Post. w Kłoczewie pow. garwoliński i tam nadal we wrześniu 1939 r.

16. St. post. PP Józef JÓŹWICKI, ur. 1 VIII 1888 r. w Wildze. Służbę pełnił w policji woj. warszawskiego – we wrześniu 1939 r. na Post. w Rembertowie pow. warszawski.

17. St. post. PP Andrzej KALINOWSKI, ur. 6 III 1891 r. w Szumakach. W policji od 1924 r. Służbę pełnił w pow. garwolińskim, m.in. na Post. w Miastkowie Kościelnym, Żelechowie i Górznie. We wrześniu 1939 r. na Post. w Garwolinie.

18. St. post. PP Franciszek KISZCZAK, ur. 28 VIII 1898 r. w Białej. W policji od 1928 r. We wrześniu 1939 r. służbę pełnił w Kdzie. Pow. w Garwolinie.

19. Przod. PP Aleksander KONDRATOWICZ, ur. w 1897 r. We wrześniu 1939 r. służbę pełnił na stanowisku kmdta Post. w Żelechowie pow. garwoliński.

20. St. post. PP Aleksander KOWALCZYK, ur. w Tarnowie pow. garwoliński. W WP od 1919 r. do 1921 r., 27 pp., kpr. W policji od 1924 r. Służbę pełnił w woj. poleskim, we wrześniu 1939 r. na Post. Czernawczyce. Odznaczony Krzyżem Walecznych,

9

Page 10: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Brązowym Krzyżem Zasługi i medalami pamiątkowymi.21. Post. PP Jan KOWALSKI, ur. 21 XI 1902 r. w Woli Rębkowskiej. W policji od 1928 r.

W 1929 r. przydzielony do Dyonu Konnego m. st. Warszawy. Od Vi 1939 r. pełnił służbę w XXV komis. m. st. Warszawy i tam też we wrześniu 1939 r.

22. Post. PP Józef KULIGOWSKI, ur. 12 III 1898 r. w m. Strych k/Maciejowic. W WP od 1919 r., 10 pap. Uczestnik wojny 1920 r., szczególnie odznaczył się w bitwie pod Mariampolem 24 V 1920 r. „24 maja 1920 r. pierwszy pluton 3 baterii 10 pap, na pozycji w folwarku Mariampol podczas ataku nieprzyjaciela, gdy piechota własna zmuszona była do cofnięcia, dostał się pod silny ogień kaemów i rkm. Kanonier Kuligowski, celowniczy 1 działa, do końca pełnił swoją funkcję. Ogień z jego działa zniszczył nieprzyjacielskie stanowisko kaemów. Kanonier Kuligowski wytrwał na posterunku do rozkazu zaprzodkowania działa. Za niezłomną odwagę, zimna krew bohaterską walkę do końca odznaczony został Orderem VM 5 kl.” W policji od 1921 r. Początkowo służbę pełnił w woj. tarnopolskim, następnie od 1924 r. przez wiele lat w Łodzi – w 1939 r. w V Komis. W sierpniu 1939 r. zmobilizowany do 10 pal.

23. Post. PP Stanisław LIPSKI, ur. 19 IV 1896 r. w Łaskarzewie. We wrześniu 1939 r. pełnił służbę na Post. w Kasperowcach pow. zaleszczycki. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

24. Przod. PP Michał LIS, ur.19 24 IX 1897 r. w Wildze. W WP od 1919 r. do 1921 r. W policji od 1923 r., służył na różnych post. woj. poleskiego. Od 1937 r. w Komis. W Brześciu n/Bugiem, od 1938 r. kmdt Post. Łuszczyc pow. brzeski, tam nadal we wrześniu 1939 r. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi i medalami pamiątkowymi.

25. Post. PP Stanisław MIĄSEK, ur. 27 IV 1886 r. w Sobieniach Szlacheckich. W policji od 1920 r. We wrześniu 1939 r. pełnił służbę na Post. w Górznie pow. garwoliński.

26. St. post. PP Marian MICHALIK, ur. 19 III 1899 r. w Garwolinie. Członek POW. Uczestnik wojny 1920 r. Po ukończeniu NSzF w Mostach Wielkich przez wiele lat pełnił służbę w policji pow. drohobyckiego, od VI 1935 r. na Post. w Truskawcu Zdroju i tam nadal we wrześniu 1939 r.

27. St. post. PP Kazimierz MITEK, ur. 4 I 1898 r. w Garwolinie. W WP ochotniczo od 1918 r. W policji od 1922 r. Przez wiele lat służbę pełnił w pow. garwolińskim, następnie od 1936 r. w IV Komis. m. Lublina i tam nadal we wrześniu 1939 r.

28. Przod. PP Franciszek MOŻDŻEŃ, ur. 1891 r. We wrześniu 1939 r. pełnił służbę na Post. w Żelechowie pow. garwoliński na stanowisku kmdta. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.

29. Post. PP Julian OSTALSKI, ur. w 1899 r. w Rębkowie pow. garwoliński. W 1934 r. służbę pełnił w policji w Siedlcach.

30. St. post. PP Jan PIĘTKA, ur. 23 IX 1907 r. w Pilawie pow. garwoliński. Policji służył od 1932 r. Co najmniej od 1938 r. – i nadal we wrześniu 1939 r. – w Kdzie Miasta Łodzi. Odznaczony brązowym Krzyżem Zasługi.

31. Post. PP Witold Tomasz PIOTROWSKI, ur. 22 IX IX1909 r. w Warszawie. W policji od 1933 r. Ostatnio służbę pełnił w pow. garwolińskim – na Post. w Irenie (1938 r.), we wrześniu 1939 r. na Post. w Sobolewie.

32. Przod. PP Jan PREJZNER, ur. 25 VIII 1889 r. w Maciejowicach. W policji od 1918 r.– w 1920 r. w XIV Komis. m. st. Warszawy. W WP w 1920 r. 213 ochotniczy policyjny pp. W 1938 r. – i nadal we wrześniu 1939 r.– służbę pełnił w XXV Komis. m. st. Warszawy.

33. St. przod. PP Andrzej RACZKIEWICZ, ur. w 1905 r. We wrześniu 1939 r. służbę pełnił na Post. w Rykach pow. garwoliński.

34. Post. PP Edward REGIŃCZAK, ur. w 1899 r. w Trąbkach pow. garwoliński. W WP w latach 1919 - 1923. W policji od 1923 r. Służbę pełnił w woj. wołyńskim. We wrześniu

10

Page 11: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

1939 r. na Post. w Chorowie pow. zdołbunowski.35. Post. PP Antoni ROGALSKI, ur. 14 I 1896 r. w Suchatówce. W policji od 1925 r.

z przydziałem na Post. w Sobolewie pow. garwoliński. Od 1936 r. służył w woj. poleskim. We wrześniu 1939 r. na Post. w Linowie pow. Pużański.

36. Post. PP Stanisław SIERAŃSKI, ur. 14 IX 1914 r. w Łaskarzewie. Po ukończeniu 1936 r. NSzF Mostach Wielkich skierowany do woj. nowogródzkiego. We wrześniu 1939 r. służył na Post. w Łaniu pow. nieświeski.

37. St. post. PP Szczepan STEFAŃSKI, ur. 26 XII 1889 r. w m. Podole. Służbę pełnił w Warszawie, ostatnio w I , a w 1938 r. – i nadal we wrześniu 1939 r. – w XXVI Komis.

38. Post. PP Cyryl Metody STULIK, ur. 18 I 1911 r. w Podzamczu pow. garwoliński. W policji od 1935 r. Służbę pełnił w woj. poznańskim, skąd 1936 r. przeniesiony do woj. warszawskiego.

39. Ppor. piech. rez. Ludwik Kacper SZAŁAJKO, ur. 6 I 1895 r. w Birczy. Absolwent gimnazjum w Wiedniu. W Legionach Polskich od 1914 do 1916 r., potem w niewoli rosyjskiej. Do kraju powrócił w lipcu 1920 r. Nauczyciel z Żelechowa pow. garwoliński. W 1939 r. zmobilizowany do 8 pp Leg.

40. St. post. PP Ludwik TALAREK, ur. 20 III 1895 r. w Podłężu pow. garwoliński. Przez wiele lat służbę pełnił w policji woj. lubelskiego – we wrześniu 1939 r. w Lublinie.

41. St. post. PP Stanisław WISZNIEWSKI, ur. 17 V 1896 r. w Niewirkowie. W policji od 1922 r. we wrześniu 1939 r. pełnił służbę na Post. w Miastkowie Kościelnym pow. garwoliński. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.

42. Post. PP Stanisław WITAN, ur. 22 III 1889 r. w Żelechowie. W policji od 1919 r. Uczestnik wojny 1920 r. Służbę pełnił w pow. węgrowskim. We wrześniu 1939 r. na Post. w Łochowie. Odznaczony medalami pamiątkowymi.

43. St. post. PP Teofil ZAPAŁOWSKI, ur. w 1889 r. w Woli Władysławowskiej. W policji od 1919 r. We wrześniu 1939 r. służbę pełnił w jednym z Komis. m. st. Warszawy.

44. St. post. PP Marek ZAREMBA, ur. 13 IV 1884 r. w Kaleniu pow. garwoliński. W policji od 1920 r. We wrześniu 1939 r. służbę pełnił w Warszawie.

Przedstawiona wyżej lista osiemdziesięciu ofiar zamordowanych w ramach „zbrodni katyńskiej” ilustruje losy wielu ludzi związanych z ziemią garwolińską.

Upływ czasu, zawierucha wojenna, różne losy rodzin ofiar spowodowały, że niewielu już pamięta o tych oficerach i policjantach, którzy złożyli ofiarę życia na ołtarzu ojczyzny.

Niech to skromne wspomnienie będzie wkładem do narodowego przekazu „Ocalić od zapomnienia”.

11

Page 12: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Roman Mazek

Dziewiętnastowieczne badania etnograficzne dotyczące Łukówca przeprowadzone przez Stefanię Ulanowską (część I)

Podczas poszukiwań różnego rodzaju źródeł dotyczących historii Parysowa i jego najbliższych okolic zwróciłem uwagę na materiały etnograficzne. Okazało się, że wśród nich można znaleźć ciekawe i nieznane teksty, będące kopalnią wiedzy o naszych przodkach. Uwaga ta przede wszystkim dotyczy materiałów zebranych przed około 130 laty przez Stefanię Ulanowską. Badaczka ta należała do pierwszego pokolenia polskich etnografów, którzy szerokością swych zainteresowań, warsztatem naukowym oraz ogromną spuścizną należą wciąż do filarów polskiej etnografii. Jej rówieśnikami byli m.in. Oskar Kolberg, Zygmunt Gloger czy Izydor Kopernicki. Znana z badań na Śląsku, Łotwie, Ulanowska w latach siedemdziesiątych XIX wieku prowadził też badania terenowe dotyczące wsi mazowieckiej. Wybór padł na Łukówiec k. Parysowa. Dzięki jej zapiskom posiadamy niezwykle bogate, barwne źródło dokumentujące kulturę w różnych jej aspektach. Niezwykle istotnym jest fakt, że mamy do czynienia z zapisem profesjonalnego etnografa, który w gąszczu różnych informacji zwrócił uwagę na te, które są swoiste, niepowtarzalne dla tego regionu.

Materiał ten pozostawał praktycznie nieznany i niewykorzystywany, ani w pracach naukowych, ani krajoznawczych1. Znajomość badań Ulanowskiej ograniczała się zwykle do jej krótkiego artykułu z „Czasu Krakowskiego”, będącego swego rodzaju streszczeniem jej badań2. Tekst ten trafił do literatury dzięki zacytowaniu go przez Oskara Kolberga w tomie dotyczącym Mazowsza3. Główny trzon badań krakowskiej uczonej pozostał jednak nieznany i niewykorzystywany do czasów współczesnych. Nie odwołują się do niego także współcześni badacze zajmujący się tymi terenami4. A jest to świetny materiał porównawczy, będący punktem wyjścia do badań, na ile i jak zmienił się język i obyczaje tutejszej ludności w przeciągu ostatnich 130 lat.

Prezentowany tekst ukazał się w „Zbiorze Wiadomości do Antropologii Krajowej” – pierwszym polskim naukowym piśmie etnograficznym i folklorystycznym, wydawanym w latach 1877-1895 staraniem Komisji Antropologicznej Akademii Umiejętności w Krakowie5. Redaktorem pisma był Izydor Kopernicki, a publikowali w nim m.in. wspomniani Oskar Kolberg czy Zygmunt Gloger6.

„Niektóre materyjały etnograficzne we wsi Łukówcu (mazowieckim) zebrane przez Stefanię Ulanowską”

1 Fragment dotyczący pochodzenia mieszkańców Łukówca oraz gwary wykorzystałem w pracy Parysów do koń-ca XVIII wieku, parafia, miasto, sanktuarium, Lublin 2009, s. 55, 57. 2 S. Ulanowska, Z ziemi czerskiej, „Czas Krakowski” 1884, nr 171; por. P. Ajdacki, J. Kałuszko, W. Sobociński, Garwolin i okolice, Warszawa 2004, s. 231 – 232.3 O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 26, cz. III Mazowsze leśne, s. 360 – 361. 4 Por. M. Soczewka, Parysów. Stadium etnologiczno – historyczne osady mazowieckiej. Praca magisterska w Katedrze Etnologii UŁ, Łódź 1999, maszynopis w Bibliotece Publicznej w Parysowie.5 Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej t. VIII (1884), s. 247 – 323.6 Poniższa część jest obszernym fragmentem wydanych materiałów. W całości zaprezentowane zostały obrzędy weselne i świąteczne, wierzenia i okolicznościowe opowiadania. Pominięto kilka bajek oraz informacje o wystę-pujących roślinach i słownik. Poza kilkoma wyjątkami tekst nie został uwspółcześniony. Z jednej strony wynikał to z faktu, że trudno jest oddzielić fragmenty, w których autorka sama opisuje badaną społeczność, od tych, w których głos mają badani. Z drugiej strony pierwotny tekst Ulanowskiej ma w ten sposób charakter źródłowy.

12

Page 13: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

1. Kraj

Wieś Łukówiec leży w powiecie Garwolińskim guberni Siedleckiej, w dawnej ziemi Czerskiej, w tem miejscu właśnie, gdzie ziemia Czerska z ziemia liwską graniczy. Wiadomo, ze ziemia Czerska stanowiła osobną dzielnicę książąt Mazowieckich, miała 60 tysięcy morgów ziemi ornej, ludności przeszło 15 tysięcy, zamieszkałej w 538 wsiach należących do 50 parafii7. Miasteczko Czersk najdawniejsza osada Mazowiecka, dziś zubożałe i podupadłe, znajduje się w odległości czterech mil od Łukówca, niedaleko Wisły. Na wschód zaś, może o 1 ½ wiorsty za wsią jest miasteczko Parysów, gdzie się znajduje kościół parafialny, do którego Łukówiec należy. Parysów, dawniej Sieczcza, przepełnione dzisiaj Żydami, jest miejscem rodzinnem znakomitego rodu Parysów, z których Floryjan Parys, podkomorzy ostatnich książąt Mazowieckich, był twórcą wielkości rodziny i po którym szereg Parysów piastował urzędy sędziów i starostów Czerskich, oraz wojewodów Mazowieckich.

Okolica, w której leży wieś Łukówiec jest płaska, niska i piaszczysta; gdzie niegdzie widnieją jeszcze resztki zniszczonych lasów, częściowo na nowo dziś pielęgnowanych, w większości zaś na wielką skalę eksploatowanych przez Żydów. Wody brak zupełny, we wsi studnie i kilka małych stawów, dopiero w odległości dwóch wiorst bierze początek rzeka Świder, która pod Otwockiem do Wisły wpada. Chałupy kryte słomą i mające ze wszystkich stron okna, nie tak jak w Krakowskiem tylko w jednej ścianie od południa, - ciągną się szeregiem jedna za drugą wzdłuż drogi przerzynającej wieś z zachodu na wschód.

2. Lud

Łukówiec ma obecnie ludności 140 mieszkańców, składa się z dwóch części: z dawnego Łukówca na wschód w stronę Parysowa z Andrzejówki leżącej na zachód, już po skasowaniu pańszczyzny osiedlonej. W Łukówcu jest dzisiaj 19 gospodarzy, w liczbie ich jeden Żyd, który się rolnictwem trudni (bardzo lubiony, bo uczciwy i nie szachraj) i jeden szlachcic zagrodowy. Na tych 19 gospodarzy jest trzech takich, którzy jednocześnie i w Andrzejówce mają grunta, gdzie razem z nimi jest gospodarzy 10ciu, a w liczbie ich także jeden szlachcic.

Podług miejscowego opowiadania, lud ten ma pochodzić od Jadźwingów, - w istocie, przemawia za tem ich wzrost przeważnie wysoki, duże szerokie twarze i wydatne rysy, jako też niektóre wyrażenia widocznie z Litwy przyniesione. Mówiąc np. o człowieku dobrej tuszy, powiadają: wypas się jak Mendok, - piosenki mniejsze nazywają dajneckami. Wiadomo zaś, że dajna po litewsku pieśń oznacza. Spytani jakiego są pochodzenia, nazywają siebie Podlasianami, nigdy zaś Mazurami, - a o tych którzy bliżej ku Wiśle mieszkają, mówią, że to są Powislaki albo Urzycanie.

Nazwiska gospodarzy osiedlonych w Łukówcu: Bontruk, Dziewulski, Gajewski, Jałocha, Kuta, Piłka, Sionek, Stankiewicz, Syrzyska, Staros, Trojanek, Witkowski, Wójcik, Zawatka i Zabuklicki.

a) Mowa8

Gwara Łukowiecka należy do gwar mazurskich, dźwięki bowiem sz, ż, cz, występują w niej zawsze jako s, z, c, np. scygieł, sukać, cekać, Zyd, pańscyzna, zacyna. Dźwięk rz brzmi zawsze tak jak w mowie ogólnej; np. dobrze, trzy, patrzyli, rządzili.

Nadto w niektórych wyrazach sz i ż przechodzą w ś i ź, np. kosiula, Warsiawa, zielazo, ziaba, a cz brzmi jak ć, np. ćtyry.

Spółgłoska n w miękkich sylabach niektórych wyrazów przechodzi w m, np. mitka 7 Liber Terrae cernensis, Judiciorum in Polonia libri antiquissimi. Warszawa 1879. 8 Całą tę część językową opracował Dr. J. Hanusz.

13

Page 14: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

(nitka), miecki (niecki), mizsy (nizsy), śmig (śnieg), słomiecnik (słonecznik), Miemiec (Niemiec) itd. Wyraz trumna brzmi truma, niezmierny brzmi niewierny, a w wyrazie drzwi, dźwięk w przechodzi w pokrewne b: drzbi, za drzbiami.

Dźwięk ł brzmi bardzo wyraźnie, jednak więcej gardłowo, końcowe ł w imiesłowach przeszłych, jeśli nie stoi po samogłosce, ginie całkiem, np. niós, wiód, móg, ukrad, wlaz, podbig, - i to nawet w złożeniach, jak: przyniósem, mógem, wlazem, ukradem. Imiesłowy jak wziął, wzięła, wzięło, brzmią podobnie jak w wielu innych gwarach ludowych: wzion, wziena, wzieno, - podobnie zaconem, odcionem, zamknanna.

Wyraz wesele zmiękcza s na ś: wasiele, a jedwabny, jeleń, bywają wymawiane: niedwabny, leleń.

Spotyka się też tu rzadkie zjawisko, że przyimek ku brzmi Pu, np.: pu stołowi, pu kościołowi. Tak samo mówią w Krakowskiem koło Krzeszowic, jako też w okolicy Rabki.

Między samogłoskami zasługują na uwagę samogłoski ścieśnione e, o, a, które brzmią prawie jak y (i), u, o. Np. sidm (siedm), chlib, dysc, sirp, - dalej dopełniacz l.p. tygu, jidnygu, swojigu, suchygu, miłygu, - i nareszcie pán, dzbán, cás, dziád, choják, siátka, powiślák.

Samogłoski nosowe wymawiane bywają bardzo wyraźnie. Dźwięk ę brzmi w środku wyrazów jak francuskie aˆn, np. dziaˆncioły, maˆnscyzna, jaˆneminny, świaˆnty, gaˆnś. Końcowe zaś ę brzmi trochę ścieśniono: tę’, wodę’, pscołę’, tylko mię brzmi jak ma, np. on ma rzuciuł, on ma chce.

Są wypadki, w których nasze e zastępujące satrosł. W zakończeniu narzędnika l.p. ma brzmienie a, np. workam (workiem), trzonkam (trzonkiem), okam, przysłówki: całkam, chyłkam.

Samogłoska i przechodzi w iu przed sufiksem imiesłowu przeszłego ł , - np. postawiuł, posadziuł, zrobiuł, zapłaciuł, a ponieważ zobaczył, ruszył brzmią: zobacuł, rusuł, więc i był, było, brzmi: buł, buło.

Końcowe i brzmi y, np. jabkamy, nogamy, garkamy i w rodzaju męskim l.m. robiuły, chodziuły, pilnowały.

W deklinacji zasługują na uwagę imiona własne na o, jak Stacho, Walko, Felko, Jasko, - imię Józef odmienia się: Józwa, Józwowi. Wymienić też należy dopełniacze: owsu kupić, - l.m. sługów nie budzić, bajków nastroili, majster od uliców grabienia. Obok dativu dwoma, cześciej daje się słyszeć dwujmu, podobnie obujmu. W deklinacji zaimków zamiast sobie, mówia często se, chodzę se, myślę se.

W koniugacji zwracają na się uwagę formy czasu teraźn. jak bierzą, ubierzą (3 l.m.), przylata, zdyma (zdejmuje), zją (zjedzą), - tryb rozkazujący l. podw. chodźwa, jedźwa, róbwa; chodźta, jedźta, róbta, - wyraz bezokol. dostoić, odzywać się (rodzić się), imiesłowy przeszłe: najmali, zbrakowało (zabrakło), powyginywało (wyginęło), - ciekawe są też formy znysło (np. słońce znysło, zamiast wzeszło), nawynajdał (wynalazł), odsługali.

Przysłówek jino, tak powszechny gdzie indziej, wcale tu nie znany, - natomiast w częstem jest użyciu wyraz tela lub tyla, np. nie płaci towar tela cas.

b)Ubiór i tkaniny domoweUbranie letnie i zimowe, tak kobiet jak mężczyzn, zwykle w domu się robi. Każda baba

przędzie len i wełnę, uprządłszy daje farbować do Parysowa żydom. Len się farbuje na czarno i na niebiesko, wełnę zaś na czarno, czerwono, żółto, niebiesko, zielono. Dawniej baby same krasywały, lebiodą na czerwono, janowcem na żółto, ale teraz zaniechały tego zwyczaju. Tkactwem zaś zawsze się zajmują i doskonale je umieją.

I tak płótna robią kilka gatunków. Tłuścinne płótno jest najgrubsze, przędzie się z kłaków, to jest z samego wierzchu. Zgrzebionki też do tłuścinnego należą, ale się robią z konopi. Pod tłuścinnem już jest paczesie czyli średnie płótno i nareszcie pod paczusią len, z którego się przędzie na koszule i to jest najcieńsze. Prócz tego jest płótno, które się nazywa

14

Page 15: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

podwójka, bo jest tkane we dwie nitki i wzdłuż i w poprzek, używa się na męskie ubranie.Z wełny tką kilimy, pstruchy, siorce, z wełny zaś po połowie z lnem, kiecki, halki

i fartuchy. Kilim wygląda jak długi szal, służy za kapę do przykrycia łóżka i babom do odziania się na plecy jak szalem do kościoła. Robią go w szerokie pasy, które w poprzek idą. Pasy te albo są czarne z białem albo też niezmiernie jaskrawe czerwone z zielonem i niebieskiem albo też wszystkie maja kolory, to jest na białem tle czerwone, zielone, żółte i niebieskie, i taki kilim nazywa się pianć wiełnów. Jest to niezmiernie gęsta tkanina trwałości niesłychanej, robi się jak tam nazywają we ctery cepy, to jest na drelich.

Pstrych ma taką samą długość i szerokość jak kilim i do takiego samego służy uzytku ale stanowi drugorzędny gatunek. Tcze się bowiem tylko we dwa cepy, więc nie taki gruby, ma tylko dwa kolory czarny i biały, z których się tworzy mniejsza lub większa kratka.

Siorc służy na spodnicę, jest to tkane tak samo jak kilim we ćtery cepy na drelich, zawsze czarne z białem, albo z niebieskim, albo z czerwonem w wąziutkie paski, przez co spodnica taka zawsze jest pstra.

Kiecka służy także na spodnicę, jak samo jej nazwanie wskazuje, - robi się we dwa cepy w laski, to jest w paski, - halka zaś także na spodnicę robi się w kratkę, albo też w laski poprzeczne.

Fartuch nazywa się poprzeczny, jeżeli laski czyli paski idą w poprzek, - podłużny zaś jeżeli laski idą wzdłuż.

Na męskie ubrania codzienne, składające się ze spodni i krótkiej kurti obcisłej, tką podobną tkaninę jak na spodnice, tylko że nie w paski, ale jedna nitka żółta druga czarna, albo też jedna czerwona druga czarna, z czego powstaje pewna pstrocizna barwy.

Kobieta od święta ubiera się w ciemną spódniczkę w paski, w obszerny na wierzch fartuch jaśniejszy a drugi fartuch bierze na plecy, oba fartuchy są barwy popielato niebieskawej lub szarej. Całe to ubranie domowej roboty. Gorsetów już nie noszą, zaniechały, chociaż pamiętają, że matki jeszcze nosiły, - na to miejsce mają kaftaniki z domowej tkaniny albo też z perkalu. Na głowie mają białe czepce tiulowe z szeroką i gęsto nafałdowaną i ururkowaną szlarką, która twarz w koło otacza i kończy się z tyłu za uszami. Na czepek zawiązują jaskrawą czerwoną chusteczkę, tak że go całkiem przykrywają z wyjątkiem szlarki, która z pod chusteczki wygląda, końce zaś chustki raz jeden tylko związane, puszczają z tyłu na plecy. Kobieta tak ubrana robi wrażenie długiej pstrej gąsienicy o czerwonej głowie. W jesieni, gdy zimno się robi, biorą na plecy kilim albo pstrych.

W zimie nosiły dawniej kaftan z sukna granatowego z fałdami z tyłu, który się nazywał przyjaciółką. Do tego brały jeszcze kilim na plecy i fartuch na głowę i tak szły do kościoła. Dziś na zimę mają płaszcze na wacie krojem miastowym, a młodsze pokolenie chętnie przenosi kupne fartuchy i spódniczki nad domową tkaninę.

Mężczyźni prawie zupełnie zaniechali ubioru tradycyjnego: kapoty szarej sukiennej z potrzebami z czarnej taśmy z przodu, tąż taśmą naszytej z tyłu na szwach od ramion aż do pasa i suto od pasa z tyłu fałdowanej, - jako też wysokiej czapki rogatej czarnej, czarnym obszytej barankiem. Miedzy starszymi można jeszcze spotkać ten ubiór, ale młodsze pokolenie już woli miejskie paltoty i czapki z daszkami. Nie dość na tem, młodsze pokolenie już się wyśmiewa z sukmany, że niezgrabna, a rogatywkę nazywa ironicznie: ćtyry strony świata.

cc) Potrawy

Barszcz robią dwojaki, jeden z kwaszonych buraków, a drugi tak zwany barsc cyniony. Na ten ostatni odsiewają otręby, sypią do garczka i wolną wodą rozczynają, aby się zakwasiło. Potem gotują przyczyniając do tego otrąb lub mąki. Szczaw także gotują na barszcz.

Żur znowu tak się robi. Biorą trochę owsa, pszenicy i gryki, mielą razem i tę mąkę

15

Page 16: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

rozczyniają ciepłą wodą. Jak się ukwasi, leją na gorącą wodę i jeszcze tej samej mąki dodają. Sałatę utrą z solą, wleją octu i jedzą z chlebem. Jeżeli mleko jest kwaśne, to dodają.

Podczos to jest młode liście kapusty, dopóki główek nie ma, zaparzają, kwaszą i gotują. W zimie zaś, w poście mianowicie, robią z kapusty gołąbki. W tym celu trzeba wziąć dużych liści z główek kwaszonej kapusty, nałożyć do tego kaszy jaglanej sparzonej, każdy listek zwinąć osobno, złożyć do garczka ciasno, nalać gorącą wodą, wkrajać cebuli, popieprzyć, okrasić olejem, przyśpuntować z wierzchu patyczkami, żeby się listki nie rozdymały, przykryć i prażyć na węglach.

Sójka jest to pieróg z kapusty. Biorą kawał ciasta razowego, nakładną do tego kapusty siekanej i kaszy jaglanej sparzonej do miękkości, pokraszą olejem i pieką. Pieróg ten robi się długi, wygląda jak trzewik do góry obrócony.

Z razowej mąki z wodą gotują potrawę, która ma aż pięć nazw, a jedno i to samo oznacza. Nazywa się: syto, dziad, lemięska, prytocha, pierdziocha.

Dawniej jak była pańszczyzna i mieli większą biedę aniżeli teraz, to drobna marchew, pasternak, ćwikłę i rzepę suszyli na zimę. Marchew dzieci gryzły i miały uciechę, ćwikłę kwasili na barszcz, albo tak na ocet napić się, pasternak zaś gotowali na pośnik to jest na wilię, z pęcakiem, a rzepę z kaszą z kaszą jaglaną. Rzepy suszyli najwięcej nawet umyślnie siali ją na św. Annę na ugorze, żeby mieć drobną do suszenia. Takie suszone rzepki nazywali całki albo całecki.

Kiedyś w ciężkie lata, to i dziką marchew skrobali, gotowali i zasypawszy mąką, jedli. Teraz nie jedzą.

Na gorcycę, to jest na zieleninę gotują różne młode rośliny na wiosnę. Więc pokrzywę, tak zwaną zogawkę, lebiodę dopóki była we wsi, bo teraz gdzieś się podziała i nie rośnie, - także tłusty kiepek, skrzypek i kumosę czyli dziką gorczycę. Ugotuje się, posieka, posypie mąką, potem się praży w tygielku.

Na weselach i chrzcinach, prócz wódki i piwa, piją jeszcze krupnik, który się tak przyrządza. Bierze się miód, albo też cukru ugotuje na kanar, do tego dodaje się jeszcze cukru na biało i kwaśnej śmietany, zgotuje się to wszystko razem, wtedy leją do tego wódkę i tak piją.

3. Zwyczaje dorocznea) Wilia Bożego Narodzenia.

Baby w wilią rano wpadają na cudze podwórko i po kryjomu starają się porwać garść wiórów na szczęście.

Do wilii natrzęsą siana na stół, przykryją obrusem i jedzą wszyscy razem, parobcy z gospodarzem. W inne dni bowiem, nie jedzą przy stole, tylko przy ławce, siedząc na niskich stołeczkach. Jedzenie to wilijne nazywa się pośnik. Jak zjedzą każdy patrzy pod obrus co mu się urodziło, czasem znajdzie ziarenko pszenicy, a dziewuchom zwykle podkładają laleczki.

Dawniej sąsiedzi zbierali się do jednego gospodarza na wilię, zjedli, potem wszyscy szli do drugiego, potem do trzeciego, i tak z kolei do wszystkich. Teraz zaś każdy u siebie.

Na pośnik musi być 9 potraw, mianowicie: kapusta na rzadko z grzybami i kaszą jęczmienną, pęcak, kasza jaglana, kluski z mąki, kartofle tarte z olejem, gruszki suszone, gołąbki z kapusty, groch i pasternak albo rzepa suszona jeżeli kto ma.

Gdy zaczynają jeść, to najprzód ze wszystkiego dla bydła odbierają do osobnego garczka, wrzucą parę kawałeczków opłatka i niosą do stajni.

Powiadają, że w dzień wili o północy woda w wino się obraca i wszystko stworzenie gada do siebie. Jeden gospodarz ciekawy był czy to prawda, że zwierzęta gadają do siebie, poszedł do stajni i słyszał, jak jeden wół mówił do drugiego: „wiesz ty siwku (bo on siwy był), że my jutro gospodarza naszego powieziemy na cmentarz”. Rzeczywiście gospodarz ten umarł nazajutrz, bo nie trzeba Pana Boga doświadczać.

We wilię obwiązują drzewa wiązką słomy, żeby rodziły.

16

Page 17: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

b) Wilia Nowego roku

W wilię nowego roku dziewczęta robią różne wróżby. Ugotują syta, to jest takiej lemięski z maki żytniej z wodą, postawia z miską na słupie w płocie i krzyczą: hop! hop! Z której strony odpowie, to z tej strony przyjdzie kawaler. Kluski robią, kładą na desce rządkiem i dają psu – a której pies zje najprzód, to ta się pierwsza wyda za mąż. Biorą też drzewo i przynoszą narącze do izby, potem rachują: u której do pary, to i ona będzie miała parę.

c) Środa popielcowaW środę popielcową baby tańczą na konopie, to jest żeby konopie im urosły w lecie.

Każdego spotkanego na drodze mężczyznę, pana lub chłopa, prowadzą do karczmy i tam go golą, a on ich za to musi częstować. Do golenia biorą kawał patyka i prowadzą po twarzy, plują na patyk i udają że ostrzą, pocierając o spodnicę lub kapotę.

4. Obrzędya) Wesele

Wesela już się teraz nie odbywają z taką uroczystością jak dawniej, gdyż młodym nie chce się zachodu, a co większa, oni sobie już teraz lekceważą stare wiejskie zwyczaje i wstydzą się ich, uważając je za jakieś głupie zabobony. Wie też wiele obrzędów poszło dziś w zupełne zaniedbanie, inne zaś zachowują się po wsiach będących gdzieś na uboczu, ale w tych które są położone w pobliżu miasta lub kolei, znikają stopniowo.

Np. jeszcze przed dwudziestu laty, każde wesele tak w Łukówcu, jak i w innych wsiach okolicznych, rozpoczynało się od tego, że musieli nastroić równiankę, to jest rodzaj jakiegoś wianka czyli też bukietu. W dzień ślubu raniutko, schodziły się kobiety i dziewczęta do Swachy, lub też do kogoś z rodziny panny młodej i wszystkie przynosiły wstążki jakie tylko która miała we wsi. Starszy drużba musiał też być obecnym. Kobiety się częstowały, piły piwo, krupnik i tę równianke stroiły. Robiło się to dwojakim sposobem. Albo zrzynali płasko burak z wierzchu i kładli go na talerz a potem wsadziwszy w burak wrzeciono, przykrywali to na wierzch białą chusteczką, środek jej dając na koniuszek wrzeciona a cztery końce puszczając po bokach, przez co się tworzyło rodzaj piramidki. Wtedy porobiwszy kokardy z końcami z przyniesionych wstążek, przypinali je gęsto jedna obok drugiej, na tę białą chusteczkę, a na sam wierzch dawali kwiatek. Albo też postawili flaszkę na talerzu, do flaszki wkładali patyk i na ten patyk wtykali kartofel lub też główkę kapusty, potem tak samo przykrywali białą chusteczką i przystrajali bukietem u góry a do koła przyszpilali kokardy z długiemi końcami. Miało to bardzo ładnie wyglądać, szczególniej gdy te końce fruwały od wiatru.

Skoro równianka już była nastrojona, wtedy wołano starszego drużbę, żeby on obrał tę równiankę, gdyż obowiązkiem jego było odnieść ją do p. młodej. Ale drużba się drożył i dopominał się, że z czem on to weźmie? Że on potrzebuje coś jeszcze mieć do tego. Wtedy starsza druchna musiała mu nasypać orzechów pod chusteczkę albo kartofli drobnych lub też kamyków. On ręką patrzył pod chusteczkę, a jak znalazł kartofle czy tam kamyki to się żragał (wzdrygał) i uciekał. Dopiero druchna musiała lecieć za nim, wołać żeby się wrócił, kłócili się ze sobą, on jej śpiewał różne piosneczki, ona zaś musiała mu dać orzechów, ale go długo przedtem natrapiła. Nareszcie drużba dostawszy orzechów, mówił: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Jedną ręką brał równiankę, a drugą chował orzechy do kieszeni. Wtedy kobiety kradły mu je z kieszeni, on się bronił, a nie mógł, bo równiankę trzymać musiał. Robił się taki jarmarek. Potem, szli wszyscy drogą do pani młodyj, drużba wyskakiwał z ta równianką, a wszyscy chórem śpiewali:

1. Wiuła Marysia wianycyk,Wiuła Marysia wianycyk;

17

Page 18: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Z drobnyj rutycki syrdycek, Z drobnyj rutycki syrdycek;I puściła gu po stole,Do pani matuli w ukłoni, A matula gu nie bierze,Bo już od zalu nie moze.

Z drobnyj rutycki syrdycek, Z drobnyj rutycki syrdycek;I puściła gu po stole,Do pana ojca w ukłoni,A ojciec gu nie bierze,Bo juz od zalu nie moze.

Z drobnyj rutycki syrdycek, Z drobnyj rutycki syrdycek;I puściła gu po stole,Do pana młodygu w ukłoni,A młody gu przyjmuje,I całyj druzynie dziękuje.

Zbliżając się chałupy pani młodyj śpiewali ostatnią zwrotkę, a p. młody już tam był. Drużba pierwszy wchodził i mówił: „Cy z wolą pana młodygu cy nie z wolą?” – Swachny krzyczały: „Nie z wolą, nie! Pan młody nie chce wianka!” – drużba mówił: „To ja bierę”. Dopiero p. młody mówił: „Chcę, chcę wianka!” – wtedy drużba oddawał tę równiankę pani młodyj, a ona p. młodemu dawała do kapoty w połem, dopiero on to niósł do komory. Wtenczas się śmiali wszyscy i krzyczeli: „ Juz mu dała wianek! Juz mu dała!” Baby pchały ją za nim do komory, ona mie chciała, uciekała. Wtedy starsza druchna szła, rozbierała tę równiankę, składała wstążki i każdy swoją brał, a która wstążka była biała, to w nią p. młodą ubierali.

Teraz już tego wszystkiego nie robią. W dzień ślubu, rano, jak się poschodzą do p. młodej to naprzód śpiewają następującą piosenkę:

2. W niedzielę rano, w niedzielę rano,Drobny dysc padał,Moja najmilyjsa, moja najmilyjsa,Do mni nie gada.Gadaj mi gadaj, Jak ci się widzi,Capkę załozę i pas opasę,Pójdę do innyj.Wysła dziwcyna, wysła jidyna,Kiej rózowy kwiat,Rącki załamała, ocki zapłakała,Odmieniuł mi się cały świat.Cygo ty płaces, dziwcyno moja,Jak nimam płakać,Nimam lamyndować,Nie bandę twoja.

18

Page 19: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Bandzis dziwcyno, bandzie jidyna,Bandzie dali – Bóg,Ludzie mi cię rają, rodzice cię dają,Naprzód sam Pan Bóg.Ty pójdzis drogą, a ja doliną,Ty zakwitnis rózą, ty zakwitnis rózą,A ja kaliną.Ty pójdzis drogą, a ja gościńcem, Ty zakwitnis rózą, ty zakwitnis rózą,A ja młodzieńcem.Ty bandzis panią w tym nowym dworze,Ja bandę ksiandzym w nowym klastorze,Przyd tobą bandą capki zdymali,Przydymną bandą ludzie klankali.

Potem następuje ceremonia tak zwanych rozplecin, to jest że p. młodą czeszą do ślubu. Druchny śpiewają:

3. W niedzielę rano, Cas kapustę siekać,Nie moze się młoda pani,Rozplicin docykać.

Posła na wsiny, sprasać rodziny, Jesce jij nima, Juści sprosiła.

Bandzie ich mieć dosyć,Tylko tatula z matulą przeprosić.

Tu chcą p. młodą posadzić na stołku do rozplecin, a ona Pyrga (kopie) nogą do trzech razy. Druchny śpiewają tymczasem:

4. Chodzi druzbecka po sini, Nosi grzebiusyk w kiesyni,A ty druzbecka, słuzka mój,Rozcys ze, rozplić ze warkoc mój.A ty warkocu roskosny,Niedocykałeś do wiosny.

A ty warkocku zółciuchny,Bułeś u matuli miluchny,Bułeś u matuli w cysaniu,Tera u Jasieńka bandzis w targaniu.

Tu nareszcie p. młodą zniewalają usiąść na stołku i drużba z druchną biorą się do rozplatania. On chce rozplatać i ona chce, on chce wstążkę wziąść i ona chce, wydzierają sobie, aż tę wstążkę porwą. Bo p. młoda ma warkocz zapleciony wstążką, a ta wstążka powiązana na sopełki i drużba musi to rozplątać. Potem bierze grzebień i czesze, potrzącha warkoczem na talerz i mówi śmiejąc się, że ona ma wszy, więc on je na talerz wytrząść musi.

19

Page 20: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Po skończonych rozplecinach następują tak zwane pląsy, czyli proszenie o błogosławieństwo. Drużba wziąwszy talerz w rękę, prowadzi p. młodą do rodziców, potem do każdego z gości, a ona się każdemu kłania i każdego ujma pod nogi trzy razy, a druchny śpiewają tymczasem:

5. Upadnij MaryśPani matce do nóg,Pobłogosławi cię Najświantsa Panianka,Najpirw sam Pan Bóg.

Upadnij Maryś,Panu ojcu do nóg, Pobłogosławi cię Najświantsa Panianka,Najpirw sam Pan Bóg.

Ona się precz wszystkim kłania, druzba ja prowadzi, a druchny śpiewają do każdego coś odpowiedniego:

6. A pląsaj ze do tatula,Obiecował złota kulę,Trzyba jij dać, nie załować,Trzyba jij dać śrybła, złota,Nie załować, bo sirota.

A pląsaj ze do matuli, Obiecała na kosiule,Trzeba jij dać, nie załować, itd.

A pląsaj ze do braciska, Obiecywał na koniska,Trzeba jij dać, nie załować, itd.

A pląsaj ze do siostrzycki, Obiecała na trzewicki,Trzeba jij dać, nie załować, itd.

A pląsaj ze do wujenki, Obiecała fartuch cienki,Trzeba jij dać, nie załować, itd.A pląsaj ze do wujaska, Obiecywał na koniaska,Trzeba jij dać, nie załować, itd.

Tu swachny śpiewają:7. Niech swatowie wiancy dają,

Na owiesku zarabiają.

A swatowie im nawzajem odśpiewują:8. Niech swachenki wiancy dają, Na partyckach zarabiają.

Tu znowu druchny:9. Trzyba jij dać na sitko,

20

Page 21: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Bo jij trzyba na wsytko, Trzyba jij dać garnusek,Bandzie jadał Bembyłusek (?)Trzyba jij dać, nie załować,Trzyba jij dać śrybła, złota,Nie załować, bo sirota.

Podczas pląsów wyprawiają różne figle. Np. wujenka niby się droży, przy pierwszym

pokłonie daje jej grosz na talerz, - to ona jeszcze się kłania, wtedy kładnie wiecej, np. trzy grosze, - ona się kłania trzeci raz, wtedy jej kładnie pół rubla albo rubla i wtedy ona idzie dalej. A gdy się już wszystkim pokłoni i te pląsy się skończą, to ją sadzają za stół, a druchny śpiewają:

10. Kołym, kołym starsy druzbecka kołym,Niech ze zobacymy panią młodą za stołym,Kołym, kołym, starsy druzbecka, kołym,Niech ze zobacymy starsygu swata za stołym.

Wtedy starszy swat się podnosi, mówią pacierz i jedzą śniadanie na dwójkę, to jest na dwie potrawy. Zwykle dają kapustę na rzadko, okraszoną i kaszę, a przy śniadaniu znowu rzucają pieniądze na talerz, mężczyźni po dwa złote, kobiety po złotemu.

Po śniadaniu, gdy już czas do kościoła, wtedy państwo młodzi oboje obchodzą wszystkich z kolei, pod nogi ujmają i żegnają się. Swachny zaś stają w progu i śpiewają pożegnanie następujące:

11. Siadaj, siadaj, Maryś kochanie,Bo już koniki pozaprzągane, Już koniki stoją u wozu,Już ci tyn płac nie pomoze,Maryś kochanie!

Jakzyz ja bandę z wami siadała,Kiedym się z matką nie przygnała?Ostaj zdrowa pani matko,Chowałaś mię z młodu gładko,Tera nie bandzis!

Siadaj ze, siadaj na kowany wóz,Na prawą rąckę warkoczyk przywiąz.A jakzy ja bandę z wami siadała,Kiedym się z tatulem nie pozygnała?Ostaj z Bogam panie ojce,Bywali tu za mni gości,Tera nie bandą!

Siadaj, siadaj, Maryś kochanie,Bo już koniki pozaprzągane, Już koniki stoją u wozu,Już ci tyn płac nie pomoze,Maryś kochanie!

A jakzy ja z wami bandę siadała,

21

Page 22: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Kiedym się z siostrą nie pozygnała?Bądź ze zdrowa moja siostro,Biłyśmy się z młodu ostro,Tara nie bandziem.

Siadaj ze, siadaj na kowany wóz, Na prawą rąckę warkocyk przywiąz.Jakzy ja bandę z wami siadała, Kiedym się z bratem nie pozygnała?Ostaj ze zdrów miły bracie,Biłeś ty mię po kacie,Tera nie bandzis!

Siadaj, siadaj, Maryś kochanie,Bo już koniki pozaprzągane, Już koniki stoją u wozu,Już ci tyn płac nie pomoze,Maryś kochanie!

Jakzy ja bandę z wami siadała,Kiedym się z progamy nie pozygnała?Ostajcie się miłe progi,Chodziły tu moje nogi,Tera nie bandą!

Siadaj ze, siadaj na kowany wóz, Na prawą rąckę warkocyk przywiąz.Jakzy ja bandę z wami siadała, Kiedym się z ławami nie pozygnała?Ostajcie się miłe ławy ,Stawiałam tu na was strawy,Tera nie bandę!

Potem swachny zwracają się do druhen i tak śpiewają:12. Cymu druchny nie śpiwacie?

Cy rogowe pyski macie?Nie rogowe, rokitowe,Do gorzałki to gotowe.

A druchny znowu do drużbów spiewają:13. A widzis ty druzba, Gdzie jest twoja służba,

W sieni u podwoja, Tam jest słuzba twoja.

A drużbowie na to odpowiadają tak:14. Zagrajcie mi z góry, Bo mam w portkach dziury, Nie bandę ich łatał,

22

Page 23: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Bandę tak latał, Siajdyg, bajdyg, portki zgubiuł,

Za dziewczyną, bo ją lubiuł.

Drugi znowu skika i śpiewa:15. Po grobli, po grobli,

Tańcowali dwaj diabli, Napotkali diablicę, Podarli jij spodnicę.

Zatem zabierają się i jadą do kościoła, muzykanci na osobnym wozie, jeden gra na skrzypcach, drugi na bębenku lub na basetli, a swachny śpiewają:

16. Muzykancie, graj mi lepij, Przysieję ci zagon rzepy, Zagon rzepy, zagon całek, I na dupę ze sto pałek.

Muzykancie, bandzis wisioł, Skrzypce jutro, a ty dzisiaj; Muzykancie, bandzis w niebie, I skrzypecki koło ciebie.

Z muzykanta i z młynarza, To nie bandzi gospodarza; Bo młynarz mąkę kurzy, A muzykant ludzi durzy.

Potem jeszcze śpiewają:

17. Ej jedziemy, jedziemy, Dróżka nam nie spora, Podcinaj konika, Bo dziewczyna chora.

Jedziemy, jedziemy, Kandy my staniemy, W mieście pod lipamy, Tam bandzie płakać młoda pani.

P. młoda bierze z sobą do kościoła bochen chleba, modli się z nim przy wielkim ołtarzu, potem przed samym ślubem idzie do głównych drzwi i tam ten chleb dziadowi oddaje, a wtedy wraca do ślubu. Skoro już ślub wezmą i wychodzą z kościoła, wtedy druchny skikają i śpiewają:

18. A widzis ty moja Maryś, Na kościele dzwonek, Tamek ty zostawiuła, Swój ruciany wianek.

Nie takeś go zostawiuła,

23

Page 24: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Jakeś zapomniała, Juz nie bandzie, Po nigu wracała.Kobiety zaś śpiewają pod kościołem:

19. Wysła z kościółecka, Udezyła łupca (hołupca), Dostała, dostała, Jasieńka wyłupca.

Wysła z kościółecka, Już nie panienecka, Wiuwa jij się wiuwa, Na głowie siatecka.

Gdy odjeżdżają z kościoła napowrót, wtedy kobiety śpiewają:

20. Prosili mię na wasiele, Ja pianiandzy nie mam wiela; Musiałam się zapozycyć, Wasielowi dobrze zycyć. Drużba zaś śpiewa:

21. Prosili mię na wasiele, Za starsygu druzbę; Kazali mi wodę nosić, I zamiatać izbę. A ja się tyz rozgniewałem, Wlazłem za piec i tam spałem.

A druchny znowu śpiewają jadąc ze ślubu:

22. Tobie świeci miesiąc, A mnie świecą gwiazdy; Ciebie kocha jedyn, A mnie kocha każdy.

Po drodze zwykle wstępują do karczmy i tam p. młoda musi fundować wódkę, każdemu daje po kieliszku, potem swatowie się skłaniają na garniec wódki. Zatem p. młoda wyjma kiełbasę i ser, a skoro się posilą, druchny spiewają następującą śpiewkę, aby znaglić do powrotu do domu:

23. Swatowie nasi, Groch nam się skwasi, Do domu śpieszcie, Młodą panią bierzcie; Bi już cas, bo już cas, Ciemna nocka idzie, tangi las.

Tu występuje drużba, kłania się i pp. Młodzi się kłaniają i proszą gości na obiad do siebie do chałupy i co do jidnygu z karczmy zabierają. Wtedy jadąc wszyscy chórem

24

Page 25: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

śpiewają: 24. Wasiele jedzie, Kapusta w kłodzie, Mianso na kołku, Pasternak w dołku.

Przyjechawszy przed chałupę p. młodej, stać muszą, bo ich nie puszczają. Druchny więc zeskakują żywo z wozów, stają pod oknem i śpiewają:

25. Nas gaik zielony, Pianknie ustrojony, Zimny wiater wieje, Pono nam rozwieje.

Ja ze swym gaikiem, Przed piec, za piec, Za moim gaikiem, Gospodarski chłopiec.

Ja ze swym gaikiem, Po lipowym moście, Za moim gaikiem, Butelków ctyrnaście.

Siedzi gospodarz w rogu stołu, Suknia na nim złote koła; Nas gaik zielony,

Pianknie ustrojony, itd.

Gospodyni na zapiecku, W swoim złotym cypulecku; Nas gaik zielony,

Pianknie ustrojony, itd.

Gospodarzu z żółtą bródką, Wynieś ze nam flaskę z wódką;

Nas gaik zielony,Pianknie ustrojony, itd.

Gdy druchny skończą śpiewkę, wtedy ojciec p. młodej wychodzi, częstuje ich wódką, za to że śpiewały. Matka zaś wynosi chleb w obrusku zawiązany i oddaje starszemu drużbie, a ten obchodzi dokoła pp. młodych, gdyż wszyscy już z wozów pozłazili i stoją przed chałupą, lecz jeszcze nie mają prawa wejść. Pyta więc drużba p. młodej: „Co wolis? Cy chleb, cy pana młodygu?” Ona mówi że woli chleb, a drużba drugi raz obchodzi pp. młodych w koło i znowu się pyta p. młodej co woli? Ona zaś znowu mówi, że woli chleb. Dopiero za trzecim razem, jak drużba się pyta: „Co wolis? Cy chleb, cy p. młodygu?” Ona odpowiada: „I chleb i p. młodygu, żeby robił na nigu”. Wtedy odbiera ten chleb drużbie i ucieka z nim do izby, drużba ją goni, druchny, swachny go nie puszczają, a on się wydrze i jeżeli dogoni ją w sieni, to chleb odbiera, idzie do izby, obchodzi trzy razy stół di koła z tym chlebem, a potem kładzie go na piecu. Z pani młodej zaś wyśmiewają się wszyscy, że nie chwacka. Jeżeli jednak ona

25

Page 26: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

ucieknie przed drużbą do izby, to już on w izbie nie ma prawa odbierać i wtedy ona sama trzy razy stół obchodzi z chlebem, a potem kładzie go na rogu pieca.

Goście wchodzą do izby i zasiadają do stołu, a starszy drużba przynosi misy z jadłem i mówi: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” odpowiadają: „Na wieki!” – Drużba się pyta: „Z wolą, czy nie z wolą?” odpowiadają mu: „Z wolą! z wolą!” Wtedy drużba mówi trzymając miski:

Nie jadę wózkam,Ani kolaskam,Tylko idę z Bozą łaską,Od pana ojca i od pani matki,Od pani młodyj i od pana młodygu,Bo ja jestym słuzka jigu.Przyprawy z Warszawy,Sałata z całygu swiata,Pietruska ze Gdańska,Cybula od Srula,Opieprzone, posolone,Bardzo dobrze sporządzone,Prosę postratać,Bandziemy wiancyj przynasać.

Potrawy na ten obiad weselny dają takie: 1) barscy z dudkamy9, 2) pęcak, 3) rosół z grocham, 4) flaki z kasa jaglaną albo pasternak ze słonina i kartoflamy, i chleb na stole. W czasie obiadu przychodzi kucharka z warzęchą, obchodzi w koło i śpiewa, żeby jej co dali:

26. gotował pieprzno, Gotowała słono, Prosi kucharecka, Zyby jij co dano, A po tym wszystkim, Ukradła przandziono.

Rzucają jej po parę groszy do warzęchy, a gdy jedni się najedzą, drudzy z kolei zasiadają do stołu. Po obiedzie zaś swachny śpiewają:

27. Dziankujemy za obiad Starsy druzba nie podjad, Zarznijcie mu kobyłę, Niech się nazre po syję. Dziankujemy Panu Bogu, I tobie panie gospodarzu, Z twoją miła gospodynią; Boć to były przyprawy, Z Warsiawy, Pietruska ze Gdańska, Sałata z całego świata, Cybula od Srula.

Po obiedzie bawią się do wieczora, tańczą i śpiewają co kto umie. Swachny zwykle coś druchnom na złość przyśpiewują, jak np.:

9 Pokrajana wątrobę i płuca „lekkie” nazywają dudkami.

26

Page 27: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

28. Siedzi druchna za stołym, Jak wąklica10 z popiołym, Fartuch jij się podnosi, Bo już się druchna oprosi. Do koła starsy druzba, do koła, Wyciągnij starsą druzbę kosiorem11 z za stoła.

A druchna na to odśpiewuje nawzajem:

29. Gdyby swachna dobra była, Toby nic nie mówiła; Ale swachna nic ci potym, Sceka jak suka za płotym.

Baby znowu śpiewają:

30. Ta kobieta dobra była, Co na chłopie gnój woziła; Duze fury nakładała, Jesce kijem poganiała.

31. Jak mi bandzi, to mi bandzi, To się ozanię, to się ozanię; Cyli lepij, cyli gorzyj, To se odmianię.

A chociaz mi bida bandzi; To ustroję się, ładni bandzi.

Poset by ja poset, Z dziewcyną w oset; Wlazłbym i w pokrzywy, Żebym buł scanśliwy.

A z pokrzywów w Cybulę, Tam się do nij przytulę; A z Cybuli w kumosę, Bo nią ojca prosę.

Zwykle na weselu każdy śpiewa co tylko umie, jeden kończy, a drugi zaczyna, a inni tańczą tymczasem. Z pomiędzy najbardziej znanych i na każdem weselu śpiewanych piosenek, są następujące:

32. Matuleńku nasa, Na piecu kiełbasa, Zyby dobra była, Toby się smażyła.

33. dudni woda, dudni,Po kamieniach w studni;

10 Wąklica zn. Garnek rozbity. 11 Kosior to samo co ożóg.

27

Page 28: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Łatwo się rozkochać,A zapomnieć trudnij.

Kochaneczka moja,Utonanna w studni;Ja jij się załuję,Az podłoga dudni.

34. Ctery mile lasu,Jechał bez popasu;Jakze miał popasać,Kiedy niemiał casu?

Ctery mile, dwa dni,Koniki nie jadły;Nie jadły, nie piły,U dziewczyny były.

35. Co to za nowina,Dziewce Karolina,Panu ojcu Bartek,Matce Katarzyna.

Kiernozowi Bonek,Kobyle Jadwiga,Świni Małgorzata,A wilkowi Tomek.

Wieczorem, gdy już oczepiny mają nastąpić, Swachy oznajmiają o tem, śpiewając:36. Już słoniusko u zapiecka,Cas ci Maryś do cypelka.

Druchny zaś odśpiewują:

37. A Widzy ty Maryś w ogródeczku kwiatki, Tyś się ułascyła na kawałek siatki.

Potem swachny zabierają p. młodę i prowadzą albo do drugiej izby jeżeli jest, albo też do sąsiedniej chałupy do krewnych i tam się odbywa ceremonia oczepin. Swachna śpiewając zdejmuje p. młodej wianek a na to miejsce daje jej czepiec. Obecne są przytem same kobiety i dziewczęta – zwykle przytem częstują się, popijają, z kolei śpiewają, co która umie, a chłopom wstęp wtedy wzbroniony. Lecz oni zwykle zaglądają, śmieją się, że p. młodej „portki na głowie zakładają”, jeden, drugi wpada, a wtedy baby złapią jaką kieckę, to jest spodnicę i głowy im okręcają. Ci znowu bronią się, umykają, więc śmiech, gwar, żarty i figle coraz nowe.

Oto są niektóre piosnki zwykle przy każdych oczepinach śpiewane:38. Figiel Marysiu, figiel,Bandzi gorzałki z tygiel; Nakładź-ta miodu gansto,Zyby się kochali cansto.

28

Page 29: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

39. Kochaj ślifiercyka,Bandzis mieć chłopczyka;Z rąckamy, z nozkamy,Z carnymi ockami.

40. Ja sobi wdowula, [ :Ja sobi jec-kiec;Sprzedała koniki,Kupiuła cypiec.

Ja sobi wdowula, [ :Ja sobi jec-kiec;Sprzedała krowule,Kupiuła cypiec.

Ja sobi wdowula, [ :Ja sobi jec-kiec;Sprzedała świniuskę,Kupiuła cypiec.

Ja sobi wdowula, [ :Ja sobi jec-kiec;Sprzedała kokoski,Kupiuła cypiec.

Ja sobi wdowula,Ja sama Se pani;Choć się napiję,Nicht ma nie zgani.

41.Wysoki tatulo,Przełazem zagrodziuł,Zybym ja do jiguCórecki nie chodziuł.

Wezmę siekirecki,Poddziubnę kołecki,Jakem chodził, tak i bandę,Do swyj kochaneczki.

42. Carne ocki mamy,Na się spoglądamy,Co komu do tygu,Ze my się kochamy.

Carne ocki mamy,Ale nie jednakie,Bo twoje selmoskie,A moje nie takie.

29

Page 30: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

43. Modre ocki z carnymi,Nie zdadzą się z mojimi;Nie zdadzą się, nie zdadzą,Bo im ludzie nie dadzą.

Modre ocki, modre,Do kochania dobre,A ocki niebieskie,Do kochania pieskie.

44. Da zaprzągę gąsioraI gąskę siodłatą12;Da pojadę, pojadę,Po zonkę bogatą.

Da gąsior bandzi sygał,A gąska gangała;Da bandzi moja zonkaZ paradą jechała.

45. Drobny groch, drobny groch,Bo go drobno siała,Dobry Jaś, dobry Jaś,Bo takigu chciała.

Drobny groch, drobny groch,Drobne strącki na nim;Dobrygu Jasia ma,Dobrze jij za nim.

W niektórych wsiach tegoż samego powiatu, jak np. w sąsiedniej Kalonce czepią p. młodą w stodole na skrzyni, a jak ją stamtąd prowadzą napowrót do izby, to baby wpadają naprzód i we drzwi przed wchodzących ciskają wąklicę z popiołem, a gdy p. młoda wejdzie do izby, to znowu baby biorą drwa, walą niemi w stręgarze u sufitu i krzyczą: wiwat!

W innej jeszcze wsi sąsiedniej, w Starogrodzie, robią po oczepinach, stuliny. W tej izbie gdzie czepią, mają przygotowany placek i ser i zaraz po oczepinach daja to do chusteczki, obwijają, potem zawiniątko to kładą prześcieradło na pół przegante, to jest na pół złożone. Wtedy p. młoda bierze za jeden róg prześcieradła tego, p. młody za drugi, za inne dwa starszy drużba i starsza druchna i tak trzymając, niosą do rodziców. Gdy ojciec słysząc nadchodzących otworzy drzwi, wtedy oni mówią z sieni: „Niech bandzi pochwalony Jezus Chrystus! cy z wolą, cy nie z wolą?” Ojciec odpowiada: „Z wolą!” Wtedy oni wchodzą do izby i trzy razy, jak słońce schodzi, idą na obkoło stołu i na trzech rogach przyklękają i proszą, żeby ojciec błogosławił. Trzy razy tak stół obchodzą i przyklękają, a wtedy prześcieradło kładą na stole, i starszy drużba bierze ser i placek, kraje i każdemu daje po kawałeczku placka i sera. Tak każdy musi krajać, żeby koniecznie wszystkich obdzielić, żeby się każdemu dostało choć po malutkim kawałeczku.

W Łukówcu stulin takich nie robią, ale skoro oczepią p. młodą i napowrót ją przyprowadzają do izby, gdzie się wesele odbywa, wtedy p. młody musi swachny

12 Gęś siodłata jest biała, tylko ma ciemne pierze na grzbiecie.

30

Page 31: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

we drzwiach poczęstować i rzucić im pieniądze z mieskiem (z woreczkiem) na talerz, aby młoduchę kupić od kobiet. Baby wtedy śpiewają:

46. A widzis ty Jasiu głupiu, Jak Marysi ładnie w kapiu, Nasa Marysia, nasa,

Bandzi gorzałki flasa, Przyjdzi Jasieńko głupi, To Se ją od nas kupi.

Skoro p. młoda wejdzie do izby, wtedy każdy z obecnych musi przetańczyć z nią chmiela, a przetańczywszy dać na czepiec. Swat bowiem stoi z talerzem przy stole i tam mu się pieniądze rzucają. Kobiety śpiewają:

47. Ty chmielu, ty nieboze, To na dół, to ku górze; Żebyś ty chmielu po tyckach nie laz, Nie robiułbyś ty z panianek niewiast.

Ale ty chmielu po tyckach łazis, Nie jedną dziewcynę z wianecka zbawis; Ty chmielu, ty rozbójniku, Zabiułeś dziewcynę na pastyrniku.

Chmiel jest to po prostu oberek, ale nazwisko swoje zawdzięcza powyższej śpiewce. P. młoda tańczy najprzód z druchnami i kobietami i dobrze jej idzie, ale skoro tylko p. młody weźmie ją do tańca, wtedy ona utyka i kuleje, a wszyscy się śmieją i krzyczą na głos: „Okulawiuł! zagwozdzona!” to ją odgwazdzają i różne przy tem figle stroją.

Na chmielu kończy się wesele i p. młoda od oczepin aż do następnej niedzieli nazywa się psią babą. Najczęściej bawi jeszcze u rodziców swoich. Dopiero w pierwszą niedzielę po ślubie, wszyscy goście weselni schodzą się do matki p. młodego, która musi sprawić tak zwane psie-baby czyli poprawiny, wszystkich ugościć i poczęstować, aby synową wykupić. Wtedy p. młoda zostaje już w chałupie męża i odtąd uważana jest jako naprawdę już należąca do grona kobiet.

b) Chrzest.Chłopaka nowonarodzonego okręcają w kieckę, to jest w spodnicę, żeby go dziewuchy

lubiły, -dziewuchę zaś okręcają w portki, żeby się potem chłopcom podobała.Jak babka niesie chłopaka do chrztu, każe położnicy, t. j. matce, ponieść się na łóżku

i oknem wyjrzeć za dzieckiem. Za takim chłopakiem strasznie potem dziewczęta poglądają i latają za nim.

U chrztu, matka chrzestna powinna wziąć świecę, jak jej dziad podaje, u samej góry, aby dziecko miało długie włosy.

Chrzestni rodzice powinni stułę trzymać do końca, bo jak ją przedtem puszczą, to dziecko będzie długo siusiać.

c) Pogrzeb.Ci, co idą za pogrzebem, nie powinni się oglądać, bo jeszcze kto umrze.

Jak człowiek umrze, to biorą dwa stołki, kładą na nich deski, przykrywają słomą i na tem kładą nieboszczyka.

Kapoty na śmierć nie dają, - tylko kamizelkę, trzewiki i książkę do ręki, jeżeli umiał na książce.

Dawniej słomę z pod nieboszczyka palili, z obawy, że gdyby bydłu dali, toby zęby straciło, - teraz na to nie uważają.

31

Page 32: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Stefan Jerzy Siudalski

Stacje kolejowe: Mirwan, Garwolin, Wilga, Ruda Talubska

Linię kolejową nadwiślańską, którą obecnie traktujemy jako Warszawa – Lublin, oddano do użytku w sierpniu 1877 r. Wskutek budowy tej linii tory kolejowe odcięły część pól od wsi Rębków, a także cześć wsi, zwanej Kolonia Rębków.

Jak głosi legenda tory miały przechodzić przez skraj Garwolina, lecz nasyp i kolej przecięłyby pastwiska garwolskie. W związku z tym zebrano w mieście na łapówkę dla inżyniera, aby wytyczyć kolej daleko od miasta. Prawdopodobnie inżynier dostał także łapówkę od Hordliczki, aby kolej przechodziła obok jego dóbr, czyli bliżej Huty Garwolińskiej. Skutkiem tych dwóch łapówek stacja kolejowa Garwolin jest w odległości 5 km od miasta. Czy to jest legenda czy prawda? Trudno powiedzieć, ponieważ w tamtych czasach było regułą w zaborze rosyjskim prowadzenie linii kolejowych w pewnej odległości od miast. A więc nie tylko Garwolin miał do drogi żelaznej daleko.

Napisałem powyżej, że obecnie linię tę traktujemy jako Warszawa – Lublin. Jednak gdy ją budowano łączyła Mławę, przez Pragę (która nie była jeszcze częścią Warszawy) z Kowlem czyli był to linia mławsko - kowelska.

Na niemieckiej mapie z 1914 r. jest oznaczona stacja kolejowa Pilawa, przystanek kolejowy Wilga i Sobolew. Oprócz Wilgi nie ma żadnej innej stacji między Pilawą a Sobolewem. Natomiast przystanek Wilga jest na mapie dokładnie w tym miejscu, gdzie dziś znajduje się stacja kolejowa Ruda Talubska, czyli Wilga jest dawną nazwą dzisiejszej Rudy Talubskiej. Przystanek kolejowy Wilga jest umieszczony w rozkładzie jazdy z 1894 r., ale nie było go w momencie uruchamiania linii kolejowej w 1877 r., gdyż wtedy była stacja kolejowa Pilawa, a potem dopiero stacja Sobolew.

Na zdjęciu satelitarnym okolic Garwolina widać wyraźnie, że linia kolejowa omija Garwolin. Można było przecież poprowadzić tory po wschodniej granicy pól Woli Rębkowskiej, obok Miętnego, tuż przy granicy miasta i wyprowadzić je przy Czyszkówku. Jakie więc były powody takiego wytyczenia torów? Może faktycznie łapówka. Dodać warto, że ponoć był także projekt, aby linia kolejowa od Otwocka szła do Osiecka i przebiegała znacznie bliżej Wilgi. Włodzimierz Kostecki, w swoim opracowaniu na temat tej linii kolejowej napisał:"Droga Żelazna Nadwiślańska przebiegała nasz kraj z północnego zachodu na południowy wschód, a od Lublina do Kowla miała kierunek prawie z zachodu na wschód. Wisły dotykała w czterech punktach: pod Nowo-Aleksandrią (Puławami), Iwanogrodem (Dęblinem), Warszawą i Nowym Dworem. Była ona największą z dróg Królestwa. Obejmowała bowiem 491 wiorst. Z Mławy do Pragi wymierza 126 wiorst, do Iwanogrodu 215, do Lublina 282, do Kowla 433. Stacje na niej były następujące: Mława, Konopki, Ciechanów, Gąsącin, Nasielsk, Nowy Dwór, Jabłonna, Praga, Otwock, Pilawa, Sobolew, Iwanogród, Nowo-Aleksandria, Miłosin, Lublin, Mińkowice, Trawniki, Rejowiec, Chełm, Dorohusk, Lubomi, Kowel. Na odnodze zaś z Dęblina do Lukowa (długiej na 58 wiorst) stacje Rososz i Krzywda. Głównymi stacjami były: Mława, Praga, Lublin i Kowel".

Poniżej przedstawiono rozkłady jazdy pociągów, dotyczące opisywanego fragmentu linii kolejowej.

1. Rozkład jazdy z 1894 r.Między Pilawą a Sobolewem jest stacja Wilga, ale pociągi nie zatrzymywały się na niej.

Prawdopodobnie stacja służyła do zaopatrywania garnizonu rosyjskiego.

32

Page 33: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

2. Rozkład jazdy z 1910 r.Na tym rozkładzie jazdy w dalszym ciągu między Pilawą a Sobolewem jest tylko jedna stacja,

która nazywa się Wilga. Dla dalszych ustaleń ważne są czasy przejazdu pociągów: z Pilawy do stacji Wilga – 23 minuty, z Pilawy do Sobolewa z postojem na stacji Wilga – 47 minut Jeśli przyjąć przeciętną szybkość pociągu jako 30 km/h, to miedzy Pilawą a stacją Wilga było około 12 km. Dziś ta odległość jest określana na 11,9 km, czyli nie ma wątpliwości, że w 1910 r. stacja kolejowa Wilga była dokładnie w tym miejscu, gdzie obecnie znajduje się stacja kolejowa Ruda Talubska.

33

Page 34: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

3. Rozkład jazdy z 1914 r.Na tym rozkładzie widać między Pilawą a Sobolewem już kilka stacji: Mirwan, Garwolin,

Łaskarzew i Sobolew. Zniknęła natomiast stacja Wilga. Czas przejazdu z Pilawy do Sobolewa to 55 minut, czyli po uruchomieniu dodatkowych dwóch stacji przejazd wydłużył się o 8 minut. Czas przejazdu z Pilawy do stacji Mirwan wynosił 12 - 13 minut, a do stacji Garwolin 25 minut, czyli w 1914 r. stacja Garwolin to dzisiejsza stacja Ruda Talubska, a stacja Mirwan to dzisiejsza stacja Garwolin w Woli Rębkowskiej.

4. Rozkład jazdy z 1922 r.Jest czwarty rok niepodległej Polski. Miedzy Pilawą a Sobolewem są stacje kolejowe:

Garwolin – 15 minut jazdy (obecnie 6 minut); Ruda Talubska – 29 minut od Pilawy (obecnie 12 minut); Łaskarzew – 54 minuty (obecnie 20 minut); Sobolew – 1 godzina 11 minut (obecnie 28 minut). Z tych rozkładów wynika, że: a) dzisiejsza stacja Garwolin w chwili jej oddania nosiła nazwę Mirwan; stacja powstała między 1910 r. a 1914r., prawdopodobnie jesienią 1914 r., b) dzisiejsza stacja kolejowa Ruda Talubska nazywała się kolejno: Wilga (1894), Garwolin (prawdopodobnie wcześniej niż w 1914), Ruda Talubska (1922).

34

Page 35: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Pytanie o to, kiedy powstała stacja Garwolin, na które przez kilka lat nie znaliśmy odpowiedzi, zadał nieżyjący już dziś Ludwik Góźdź.Odpowiedź nie jest prosta, bo były dwie stacje Garwolin, a dzisiejsza stacja Garwolin powstała jako Mirwan!

Pierwszy raz o stacji Mirwan usłyszałem kilka lat temu od starego Żyda, który do Polski przyjechał po prawie 60 latach od wyjazdu do Palestyny. Pytałem wielu osób, zarówno mieszkańców Garwolina, Rębkowa jak i Woli Rębkowskiej, czy w przeszłości używano nazwy Mirwan i czy określano tak stację kolejową Garwolin, czy także miast Garwolin. Uzyskałem tyle sprzecznych informacji, że dopiero powyższe rozkłady jazdy wyjaśniły większość wątpliwości. Dlaczego większość, a nie wszystkie? Ponieważ udało się zawęzić czas powstania stacji w Woli Rębkowskiej z przedziału lat 1910 – 1922 jedynie do lat 1910 – 1914, ale bez wskazania dokładnej daty. Druga, ważna dla garwolaków informacja, Żydzi z Garwolina miasto Garwolin nazywali Mirwan przez cały okres międzywojenny, a pamięć tego przetrwała także w 2004 roku, w Izraelu.

Stacja kolejowa Garwolin nie ma opracowanej i spisanej historii. Mało kto wie, że stojące obecnie przy torach w Woli Rębkowskiej magazyny zostały pobudowane podczas okupacji niemieckiej. Poniżej przedstawiono jedno z nielicznych zdjęć stacji kolejowej Garwolin, które znajduje się na internetowej stronie: http://www.wolarebkowska.za.pl/stacja_pkp.jpg

35

Page 36: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Bardzo mało wiadomo na temat ratowania dzieci zamojszczyzny na stacji Garwolin. Jest zaledwie kilka zdjęć budynku stacyjnego umieszczonych w internecie. Z opracowania Gnata- Wieteski wiadomo, że podczas wojny Niemcy wielokrotnie urządzali łapanki na stacji Garwolin:l X 1943 r. – w poczekalni na st. kolejowej Garwolin aresztowano 5 osób, które nie posiadały kart prac,27 X 1943 r. – na st. kol. w Garwolinie aresztowano 12 osób i osadzono w areszcie w Garwolinie,28 X 1943 r. – aresztowania na st. kolejowej w Garwolinie. Zatrzymaną młodzież wywieziono do Warszawy,4 XII 1943 r. – starosta dr C. L. Freudenthal w asyście kilku urzędników starostwa i funkcjonariuszy Sonderdienst sprawdzał na stacji kolejowej w Garwolinie przepustki u osób jadących do Warszawy. Zatrzymano kilkanaście osób, które umieszczono na okres 14 dni w obozie pracy w Garwolinie,5 II 1944 r. – żandarmi obstawili stację kolejową Garwolin i sprawdzali przepustki u osób wysiadających z pociągów. Zatrzymanych, nie posiadających przepustek, zwalniano za opłatą w wysokości 200 zł,9 II 1944 r. – poczynając od tego dnia żandarmi kontrolowali co dzień przepustki u osób wysiadających na st. kol. Garwolin i u osób przybywających na stację,21 II 1944 r. – Gestapo z Warszawy przy współudziale żandarmerii i policji z Garwolina zatrzymywało na st. kol. Garwolin pociągi z Lublina i Warszawy. Zatrzymanych około 60 osób bez przepustek wywieziono do Warszawy,7 III 1944 r. – żandarmeria aresztowała na stacji kolejowej Garwolin ok. 40 osób,14 VI 1944 r. — łapanka w Garwolinie (ok. 40 osób) i na st. kol. Garwolin (kilkadziesiąt osób) do robót fortyfikacyjnych.

Jeśli ktoś ma zdjęcia lub jakieś informacje na temat stacji Garwolin, proszę o ich przesłanie na adres [email protected]. Zdjęcie poniżej przedstawia legitymacje (bilet) pracownika Kolei Nadwiślańskiej Józefa Witaka i jego żony Julianny z domu Kisiel.

36

Page 37: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Legitymacje pochodzą ze zbiorów rodzinnych rodziny Witak, a dokładnie ze zbiorów Haliny Tkacz, wnuczki Józefa Witaka.

Strona powstała dzięki grupie dyskusyjnej pl.misc.kolej. Dziękuję za pomoc i udostępnienie skanów rozkładów jazdy.

37

Page 38: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Tadeusz Piesio

Aleksander Serwacy Niedbalski

I. DZIECIŃSTWO I MŁODOŚĆ

1. W rodzinie i rodzinnej wsiAleksander Serwacy Niedbalski urodził się 13 maja 1895 r. w Drążgowie gm. Ułęż,

w ówczesnym powiecie garwolińskim (obecnie pow. Ryki), w chłopskiej rodzinie Aleksandra i Katarzyny z domu Bartyś, jako najstarszy z sześciorga rodzeństwa. Aleksander i Katarzyna Niedbalscy mieli czterech synów i dwie córki: Aleksandra, Mariannę, Genowefę, Jana, Tadeusza i Helenę.

Anonimowy autor wspomnień o Aleksandrze Niedbalskim ocenia ojca Aleksandra jako wzorowego rolnika, który „nie szczędził prałyby zapewnić licznej rodzinie odpowiednie warunki życia i rozwoju, przekazał dzieciom szacunek dla pracy rolnika i umiłowanie ojczystego zagonu”. O matce tenże autor wyraża się, że „umiała godzić wymagania gospodarstwa, rodziny i ojczyzny, wówczas będącej w jarzmie zaborców". Rodzice A. Niedbalskiego dostrzegali również korzyści płynące z oświaty. Od najmłodszych lat uczyli własne dzieci czytania i pisania. Troszczyli się nie tylko o dzieci swoje, lecz również o całą wieś, o czym świadczą uporczywe zabiegi ojca o uruchomienie szkółek w rodzinnej wsi.

Jak wspomina sam A. Niedbalski, do szkoły początkowej poszedł w szóstym roku życia, a więc w 1901 r., „jako wolny uczeń z umiejętnością biegłego czytania po polsku, co zaświadczam Ś.P Matce”. O początkach swej nauki szkolnej wyraża się niezbyt pochlebnie: W autobiogramie zamieszczonym w wydawnictwie o Sejmie i Senacie RP pisze: „Naukę lubiłem bardzo, ale pierwsze lata w szkole nie przysporzyły mi wiedzy i pozostawiły okropne wspomnienia rusyfikacji i ogłupiania”.

W innym miejscu pisze bardziej szczegółowo o początkach swej nauki. Niejaki Walewicz, którego Niedbalski określa, że był „pijak i bijak (...) ale nie rusyfikator. Mie oszczędzał, bo mu służyłem za wzór w czytaniu do podciągania licznych nieuków”. W drugim roku (1902-1903) nauczycielem był Ukrainiec Wrzos, który, jak się wyraził Niedbalski, „o 100km. od Warszawy chciał dzieci mazursko – podlaskie na małorusów wychować”. Od trzeciego do piątego roku nauki (1903-1906) uczył Rosjanin Slauta, „rygorysta i rusyfikator. Bił straszliwie wszystkich. Mnie za złe postępy w języku rosyjskim, za opór w uczeniu się tytułów domu panującego”.

W końcowym okresie uczęszczania Niedbalskiego do szkoły początkowej, w rodzinnej wsi rozgrywały się wydarzenia rewolucyjne lat 1905 – 1907. Wydarzenia te nie ominęły również dzieci szkolnych. Niedbalski opisuje swój i swych kolegów udział w strajku szkolnym, w czasie którego darto rosyjskie książki, niszczono portrety cara, domagano się nauki w języku polskim. „Nauczyciel stchórzył, zawiesił lekcje i zniknął na dłuższy czas.” Dzieła zaczętego przez dzieci szkolne dokończyła bojówka PPS, która według Niedbalskiego jesienią 1905 r. „zniszczyła nocą wszystkie podręczniki i pomoce naukowe, wyrzucając je na drogę wraz z połamanymi godłami państwowymi i portretami carów”. Według urzędowego pisma p.o. gubernatora siedleckiego A. N. Wołżyna do warszawskiego generał-gubernatora K.K. Maksimowicza wydarzenia te miały miejsce 18 maja 1905 r. Pismo to podkreślało aktywny udział w tej akcji miejscowych chłopów. Urszula Głowacka Maksymiuk ustaliła ,że sprawcami tych wydarzeń byli członkowie organizacji PPS w Serokomli.

„Gdy nauczyciel powrócił – pisze Niedbalski – szkołę uruchomił, lecz gdy rozdał przywiezione nowe rosyjskie książki – odrzuciliśmy je solidarnie i znów szkoła została zamknięta”. Wtedy ojciec Niedbalskiego na przełomie 1905 i 1906 r. uruchomił tajną szkołę

38

Page 39: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

polską w prywatnym domu swego kuzyna Stanisława Chadaja, opłacaną przez rodziców uczących się w niej dzieci. Nauczycielem był Drążgowianin Feliks Jamioła. „Szkoła istniała (...) do wisny1907 r. Uczyła dobrze”.

Od 1 kwietnia 1907 r. Aleksander Niedbalski kontynuował naukę w szkole początkowej w Sobieszynie. Z wielkim uznaniem wyraża się o nauczycielu tej szkoły Ludwiku Bartkiewiczu, którego jednak jako „nieprawomyślnego”, jesienią 1907 r. „zabrano ku naszej rozpaczy i przeniesiono na Litwę”. Wtedy ojciec Niedbalskiego ponownie zorganizował szkołę w Drążgowie, „ale w pierwszych dniach jej istnienia wyszły tak ostre zarządzenia władz zaborczych po rozwiązaniu PMS, że nauczyciel opuścił szkołę, a większość gromady uległa strachowi przed srożącą się reakcją porewolucyjną”. Od jesieni 1907 r. Niedbalski kontynuował naukę w Baranowie nad Wieprzem, przeprawiając się codziennie czółnem przez rzekę, a zimą pieszo po lodzie. W tym czasie ojciec czynił intensywne starania o ponowne uruchomienie szkoły w Drążgowie, tym razem na drodze legalnej. Doprowadził do wyremontowania budynku, zaangażował nauczyciela i wiosną 1908 r. mógł Niedbalski uczyć się znów w rodzinnej wsi. Odtąd, jak wspomina, zaczął „systematyczną naukę bez przerw wakacyjnych z zamiarem wstąpienia do jednego z dwóch polskich seminariów nauczycielskich o poziomie wyższym, założonych przez PMS jako jedynych w b. Zaborze rosyjskim”. Wtedy to pomagał nauczycielowi Andrzejowi Zielińskiemu, absolwentowi seminarium nauczycielskiego w Łęczycy, uczestnikowi walk o polską szkołę, w nauce około 100 dzieci różnych oddziałów skupionych w jednej izbie, a po lekcjach pobierał od „nauczyciela lekcje według programu wstępnego/warszawskich? Kursów Pedagogicznych.” Niedbalski wysoko ocenia talent pedagogiczny i zaangażowanie Andrzeja Zielińskiego. We wspomnieniach pisze: „Pod jego urokiem postanowiłem zostać nauczycielem ku rozpaczy Matki, chcącej uczyć syna na księdza”.

Szkoła w Drążgowie pod kierownictwem Andrzeja Zielińskiego nie ograniczała się do prowadzenia nauki według narzuconego programu, ale, jak wspomina Niedbalski, uczestniczyła w ruchu oświatowym wsi i okolicy. Zorganizowała wycieczkę „wiejskich dzieci do Warszawy, podejmowaną przez organizacje narodowe i ludowe stolicy. Pierwsze szkoły rolnicze rewizytowały nas (Kruszynek pod przewodnictwem Jadwigi Dziubińskiej). Wieś nasza brała żywy udział i w ruchu oświatowym, w znacznej mierze dzięki ośrodkowi takiemu jak Sobieszyn – średnia szkoła rolnicza, prowadzona przez Marymontczyków i Puławiaków, jak również i pierwsza w b. zab/orze/ ros/yjskim/ stacja doświadczalna tamże”.

Już w tym czasie, w wieku 13 lat bierze aktywny udział w działalności społecznej w swej wsi, porządkując bibliotekę pozostałą po rozwiązanej Polskiej Macierzy Szkolnej, „organizuje tajną bibliotekę ludową, umie zachęcić czytelników rówieśników i dorosłych”. W tym czasie od 1908 r. uczestniczy w kolportażu tajnej prasy ludowej i niepodległościowej.

2. Warszawskie Kursy PedagogiczneEgzamin wstępny na I Kurs Warszawskich Kursów Pedagogicznych zdał Niedbalski

w czerwcu 1910 r. Wspominając początki swej nauki w Warszawie pisze, że: „Wśród kandy-datów, jak potem i wśród uczniów większość wieśniaków, prostych chłopaczków, młodych, szczupłych, a po bruku warszawskim i malowanych schodach szkolnych stąpających ciężko i niemrawo”. Spotykali się jednak z życzliwym przyjęciem ze strony personelu szkoły, i jak to zobrazował jeden z nich tj. A. Niedbalski, wywoływali „uśmiech radości i rozczulenia oraz wiary w to jutro śnione i wyczekiwane, a jasne i w przyszłości przez takich właśnie synów wsi częściowo przybliżane. Dla pełności obrazu dodaje, iż byli i nie wieśniacy bardzo mili i sympatyczni, ciekawie nas obserwujący, (...) charakter jednak specyficzny nadawaliśmy my, wieśniacy”.

WKP powstały w 1906 r., by dać możność ukończenia nauki uczniom seminariów na-uczycielskich, którzy przerwali ją z powodu uczestnictwa w strajku szkolnym i wydarzeniach

39

Page 40: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

rewolucyjnych. Organizatorem i kierownikiem był znany działacz narodowy i ludowy Alek-sander Zawadzki – Ojciec Prokon. Wśród pracowników i kadry pedagogicznej znaleźli się tacy znani ludzie, jak: Ludwika Wysłouch-Zawadzka, siostra Bolesława Wysłoucha, współ-twórcy ruchu ludowego w Galicji oraz Mieczysław Brzeziński, wydawca i redaktor „Zorzy” i wielu innych zasłużonych pedagogów i wychowawców. „Wszyscy przeważnie mieli tytuły naukowe, byli autorami podręczników i innych prac w zakresie swych specjalności, a niektó-rzy wybitnie zapisali się w swoim zawodzie”. Ponieważ uczono wielu przedmiotów zakaza-nych przez władze carskie, „wprowadzono ukrytą sygnalizacje na wypadek nagłej wizytacji”.

Szkoła nie ograniczała się do wykonywania swych zadań dydaktyczno-wychowaw-czych jawnych czy tajnych. „Prócz nauki szkolnej wielką rolę odgrywała praca samokształce-niowa i organizacyjna wychowanków – jawna i tajna niepodległościowa. Ta druga obejmowa-ła nie wszystkich”. Dużą rolę wychowawczą odgrywały wycieczki, zarówno te krótkie w naj-bliższe okolice Warszawy, jak i dalsze, które głównie kierowano na wschodnie tereny dawnej Rzeczypospolitej: „Grodno, Suwałki, Wigry, Druskienniki, Kowno, Troki i Wilno, Białowieża i Kurpie”. Uczniowie, pod dyskretnym nadzorem nauczycieli, wydawali własne pisemko, w którym „ dominującą nutą biła pewność Niepodległej Polski”. Niedbalski był jednym ze współredaktorów tego pisemka. Wystawiali również sztuki teatralne i obchodzili uroczyście święta narodowe i rocznice historyczne. „Wesele Wyspiańskiego graliśmy w całości, gdy w teatrach grano tylko strzępy, u nas kosy – w teatrach tyczki”.

Na temat własnych postępów w nauce Niedbalski wyraża się, że „jako chorowity, lecz b/ardzo/ zdolny uczeń nie uczyłem się wcale przedmiotów rosyjskich, a polskie w miarę, za-leżnie od tego jak mnie pociągały, bo pochłonięty byłem niemal od pierwszych dni pracą or-ganizacyjną niepodległościową, (...). Mimo to egzaminy zdawałem celująco, lecz za zanie-dbywanie w ciągu roku obniżono mi oceny na dostateczne ze względów prestiżowych”. W podobny sposób ocenia jego naukę żona Helena, która pisze, że „Na I kursie uczył się dobrze. Na II i III-cim zaniedbywał się z powodu zajmowania się konspiracja i społeczna działalno-ścią”.

Ta właśnie „konspiracyjna i społeczna działalność” pochłonęła całkowicie Niedbalskie-go już od początku nauki na Warszawskich Kursach Pedagogicznych. Wśród uczniów WKP istniała tajna organizacja niepodległościowa, która miała powiązania z podobnymi organiza-cjami, obejmującymi, jak pisał sam Niedbalski, „polskie i rządowe seminaria męskie i żeń-skie”. Podkreślał również, że konspiracja ta doprowadzona była „do niedoścignionych wzo-rów, bo też ani razu nie było na WKP „wsypy”, czem wzbudziliśmy zazdrość w innych środo-wiskach młodzieży”. Niedbalski prezesował tej organizacji. Wydawała ona tajne pismo „Ko-lega”. Niedbalski był współpracownikiem tego pisma, a na III kursie jego redaktorem.

Na temat tej organizacji i udziału w niej Aleksandra Niedbalskiego nieco światła rzuca jego żona Helena, która pisze w swych wspomnieniach: „Brałam udział w tajnych zebraniach, utrzymywał kontakt z Zarzewiakami, a częściowo z odrodzoną młodzieżą narodową, która ze-rwała z ND, ich organizacje, polityczne partie chłopskie uważały za swój zarybek – przede wszystkim Narodowy Związek Chłopski, mniej Zaranie.” Wynika z tego, że organizacja ta miała powiązania z Narodowym Związkiem Chłopskim, jak i ruchem młodzieży wiejskiej skupionym wokół pisma „Drużyna”.

O pracy koła niepodległościowego Niedbalski mówił w 1932 r. na zjeździe koleżeńskim byłych uczniów WKP: „Prócz nielegalnych przedmiotów i lekcji szła duża robota, o której szkoła niby nie wiedziała. Więc np. tajne kółka niepodległościowe z dobranych kolegów, ob-jawiających zainteresowania polityczne. (...) Za moich czasów kuźnią tych prac był pokoik za

40

Page 41: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

zbiorową sypialnią na II piętrze i jej lokator Franek Wielgut". Jak dalej wspominał na tym zjeździe, na WKP istniał również „tajny skaut, a właściwie zaprawa do Strzelca”.

Swą służbę w Polskich Drużynach Strzeleckich podczas nauki na Warszawskich Kur-sach Pedagogicznych rozpoczął Niedbalski 15 stycznia 1912 r. i pełnił ją do wybuchu I wojny światowej, kiedy to przeszedł w szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej (POW).

Ponieważ Aleksander Zawadzki był twórcą i przywódcą Narodowego Związku Chłop-skiego, w swej pracy politycznej wykorzystywał również wielu bardziej wyrobionych i zaan-gażowanych społecznie uczniów WKP. Niedbalski już od 1910 r. brał udział w kolportażu taj-nego pisma „Polska”, które przywoził z Warszawy do domu i rozprowadzał w bliższej i dal-szej okolicy. Kiedy w 1913 r. zaczęła wychodzić legalna gazeta NZCh „Lud Polski”, Nedbal-ski kolportuje również i to pismo. Wspomina o tym na łamach redagowanej przez siebie „Woli Ludu”, gdy jako piętnastoletni chłopak przewoził na piersiach pod koszulą „bibułę” niepodległościową, jadąc na święta, czy na wakacje w strony rodzinne i gdy potem tę bibułę w rozmaity sposób rozpowszechniał w okolicy.

Jak już wspomniano, Niedbalski uczestniczył w budzącym się ruchu młodzieży wiej-skiej. Pismo „Drużyna” propagował również w swych stronach rodzinnych, o czym świadczą korespondencje z gminy Ułęż.

3. Działalność w stronach rodzinnych, studia na Wolnej Wszechnicy (1913 – 1915)

Ze wspomnień Heleny Niedbalskiej, żony Aleksandra, wynika, że po ukończeniu nauki na WKP wrócił on do stron rodzinnych, najprawdopodobniej w czerwcu 1913 r., a w lipcu te-goż roku „pierwszy raz był na Ryczy i poznał przyszłą swą żonę”. Jak dalej wspomina Helena Niedbalska „niby miał się przygotowywać do egzaminu rządowego, ale widocznie czuł, że ten nie będzie mu potrzebny, bo raczej poświęcił się pracy społecznej na wsi”. Podjął nato-miast studia na Wydziale Humanistycznym Towarzystwa Kursów Naukowych w Warszawie, nazywanych Wolną Wszechnicą Polską. Studiował tam w latach 1913 – 1915. Niestety, z po-wodu zaangażowania w działalność społeczną i coraz bardziej absorbującej go, zwłaszcza po wybuchu wojny, pracy w organizacjach niepodległościowych, studiów tych nie ukończył.

Jako świeżo „upieczony” nauczyciel zaangażował się czynnie w tajne nauczanie. Zorga-nizował tajną szkołę w Ryczy koło Nowodworu, obejmującą trzy oddziały, w których uczyło się około 60 dzieci. Oprócz tajnej szkoły dla dzieci wiejskich w Ryczy zorganizował i prowa-dził w Drążgowie tajny komplet przygotowujący kandydatów do seminariów nauczycielskich.

Równolegle z działalnością oświatową podjął Niedbalski zakrojoną na szeroką skalę działalność społeczną. Kontynuuje działalność rozpoczętą jeszcze przed pójściem do WKP, podejmuje wiele nowych inicjatyw. Jego żona wspomina, że: „poświęcił się pracy społecznej we wsi. Założył pierwsze chyba w Polsce Kongresowej Koło Młodzieży Wiejskiej, czytelnie, teatr amatorski, chór, początek kooperatywy i straży ogniowej – był prezesem wszystkich tych instytucji. Działalność koła młodzieżowego w Drążgowie była powiązana z ruchem mło-dzieży wiejskiej skupionym wokół pisma „Drużyna”. W 1913 r. na łamach „Drużyny” ukaza-ła się korespondencja z Drążgowa, której autorem był Tadeusz Gabryel. Wymienia on A. Nie-dbalskiego jako prezesa organizacji. Informuje, że założono w Drążgowie czytelnie, „opraco-wano regulamin i przystąpiono bardzo energicznie do pracy”.

Z korespondencji A. Niedbalskiego do „Wyzwolenia” w 1917 r. dowiadujemy się, że w przewodnią niedzielę 1914 r. młodzież z Drążgowa miała odegrać sztuki teatralne: „Łob-zowianie”, „Świt” i „Żyd w beczce”, lecz „w przeddzień tej imprezy pożar strawił 1/3 wsi”. Młodzi chcieli zakupić dom oficyny dworskiej po rozparcelowanym majątku za 1000 rubli.

41

Page 42: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Do tej transakcji nie doszło, jak pisał Niedbalski, z winy starszych. Podobnie z winy starszych nie została zrealizowana druga inicjatywa młodzieży z Drążgowa – budowa szopy strażackiej. Mimo tych przeszkód młodzież z Drążgowa zorganizowała u siebie Straż Pożarną. Próby jej zarejestrowania skoczyły się tym, że Niedbalski został „sromotnie za to zwymyślany i wyrzu-cony przez „naczelnika ujezda” i „naczelnika ziemskiej straży” (wobec czego straż istniała nielegalnie i miała sikawkę).

Jak już wspomniano, jeszcze w czasie nauki na WKP Niedbalski związał się z Narodo-wym Związkiem Chłopskim. Przynależność tą kontynuował po ukończeniu kursów i powro-cie do stron rodzinnych. Gdy NZCh przystąpił do Tymczasowej Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, Niedbalski został emisariuszem tej Komisji na pow. Gar-wolin i Puławy. Od listopada 1914 r. po nawiązaniu współpracy przez NZCh i POW z Konfe-deracją Polską, Niedbalski jest przedstawicielem Konfederacji na dwa wyżej wymienione po-wiaty. Od 1915 r., kiedy pracą polityczną i niepodległościową kierował Komitet Naczelny zjednoczonych Stronnictw Niepodległościowych, Niedbalski podjął współpracę z tymże Ko-mitetem.

Rozpoczętą podczas nauki przynależność do Polskich Drużyn Strzeleckich Niedbalski kontynuował w swych stronach rodzinnych po ukończeniu WKP. Jego bezpośredni przełożo-ny w PDS na Warszawskich Kursach Pedagogicznych, a po wojnie komendant korpusu kade-tów we Lwowie, ppłk. Franciszek Wielgut w zaświadczeniu wydanym w 1935 r. pisze: „Stwierdzam, że p. Aleksander Niedbalski (...) służył od dnia 15 stycznia1912 r. w szeregach Polskich Drużyn Strzeleckich, z których po wybuchu wojny światowej przeszedł automatycz-nie w szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej i pełnił w tej organizacji służbę do dnia 13 kwietnia 1915 roku, to jest do dnia aresztowania go przez Rosjan. Po uwolnieniu z więzienia rosyjskiego pozostał w szeregach POW. Jako członek POW używał pseudonimu Skrzetuski Tadeusz. Po przybyciu w strony rodzinne został mianowany tajnym emisariuszem Skonfede-rowanych Stronnictw Niepodległościowych na powiaty Garwoliński i Puławski”.

Obok agitacji za wstępowaniem do PDS, a potem POW, tworzenia drużyn strzeleckich i oddziałów POW na swoim terenie, Niedbalski utrzymywał łączność z organizacją działającą na Warszawskich Kursach Pedagogicznych. Po latach wspominał: „A czasu wojny, w tym po-koiku /w którym mieszkał Franciszek Wieluch – TP/ przebieraliśmy żołnierzy armii rosyjskiej na cywilów, tu był pierwszy punkt zbiorczy broni, pierwsza korekta nielegalnych wydaw-nictw z wojskowymi włącznie (POW), pierwsza pakownia rozsyłanych druków i rozdział ich”. Stąd Niedbalski przewoził tajną prasę i inne konspiracyjne materiały, które następnie kolportował na teren powiatów garwolińskiego i puławskiego. Jego żona wspomina, że: „pra-ca to była niebezpieczna, szczególnie przy przewożeniu rozmaitych wojskowych informacji. Po 7 miesiącach capnęli go Moskale w lokalu Woli Ludu Polskiego /pomyłka, zapewne cho-dzi tu o „Lud Polski – organ NZCh – TP/ i osadzili w nowym ratuszu przy Danielewiczow-skej. Administracyjnie został skazany do Tomska – Rosja. Siedział od 13 – IV do 20 – VII /1915 r./”. W cytowanej już Gawędzie Redaktora Niedbalski pisze: „Tego dnia /20 lipca 1915 r./ wydobyłem się z więzienia moskiewskiego na wolność”. Jak dalej wspomina jego żona, po przybyciu do kraju „ukrywał się w Warszawie, jako pracownik schroniska na Pradze przy ul. Mińskiej. To dawało mu pozycję prawną wobec Moskali”.

W Warszawie przebywał do czasu, kiedy wojska rosyjskie opuściły Królestwo. „Po wkroczeniu wojsk centralnych odwiedził rodzinne strony, odwiózł do Warszawy narze-czoną do Seminarium im. Orzeszkowej na II kurs. Miał wstąpić do Legionów, z powodu jed-nak zmiany kursu politycznego – wstrzymał się, przeszedł tylko do II pułku ułanów jego stry-jeczny brat Józef N.”.

42

Page 43: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

II. PRACA PEDAGOGICZNA I DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNO - POLITYCZNA W SIEDLCACH (1915-1929)

1. Praca pedagogiczna

Żona Aleksandra Niedbalskiego – Helena wspomina, że A. Niedbalski przybył do Sie-dlec w dniu 13 listopada 1915 r. Natomiast właściciel szkoły Leon Kozłowski stwierdza, że nauczanie w 6-klasowej szkole powszechnej „koncesjonowanej” na jego nazwisko rozpoczął on od 1 listopada 1915 r. Celem jego przybycia do Siedlec, było zaangażowanie go na wykła-dowcę metodyki na 6-tygodniowych „Kursach Metodycznych przeznaczonych dla przygoto-wania nauczycieli szkół powszechnych i zorganizowanych przeze mnie wspólnie z Siedlec-kim Kołem Polskiej Macierzy Szkolnej w 1915-16 roku szkolnym. Na tych kursach Pan Nie-dbalski wykładał naukę o Polsce, metodykę geografii, historii, śpiewu, gimnastyki, gier i za-baw oraz prowadził lekcje pokazowe i opracowywał ze słuchaczami lekcje próbne”.

Oprócz tego, że Niedbalski przeprowadził dwutygodniowe kursy dla nauczycieli, praco-wał również w tejże szkole jako nauczyciel. Leon Kozłowski zaświadcza, że „Pan Niedbalski był wychowawcą jednej klasy i miał 28 godzin lekcji tygodniowo w mojej szkole”. W szkole Leona Kozłowskiego pracował Niedbalski do 31 sierpnia 1916 r.

Następnie przez dwa lata, od 1 sierpnia 1916 r. do 31 lipca 1918 r., był zatrudniony w Gimnazjum Podlaskim. W roku szkolnym 1915/1917 Niedbalski uczył języka polskiego w klasach 0, 1 i 2 w wymiarze 18 godzin tygodniowo, arytmetyki w klasach 0 – sześć godzin tygodniowo, pogadanki przyrodnicze w klasach 0 – trzy godziny tygodniowo. Łącznie 27 go-dzin tygodniowo i wychowawstwo klasy 0. W roku szkolnym1917/18 uczył języka polskiego w klasach 0 i1 w wymiarze 19 godzin tygodniowo, arytmetyki w klasach 0 – sześć godzin, przyrody w klasach 0 – trzy godziny, prowadził pogadanki w klasach 1 – dwie godziny. Łącz-nie 29 godzin tygodniowo.

Pracę w tymże gimnazjum Niedbalski traktował jako duży sukces w swej karierze za-wodowej. Napisał bowiem po latach: „Wśród świetnego grona nauczycielskiego potrafiłem nadążyć kroku, jeżeli otrzymałem dość miłe zaświadczenie przy upaństwowieniu gimnazjum – pierwszym w Polsce przez MWR i OP (Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Pu-blicznego)”.

Gimnazjum Podlaskie zostało upaństwowione jeszcze za rządów Rady Regencyjnej. Zgodnie z umową zawartą przez Ministerstwo z „dotychczasowym właścicielem szkoły”, Państwo przejęło na okres roku umowy zawarte z personelem nauczycielskim tej szkoły. W myśl tej umowy Niedbalski został zatrudniony na czas od 1 sierpnia 1918 r. do 31 lipca 1919 r., za płacę „w wysokości 8260 Mk.(...) rocznie”. Do obowiązków jego należało: „udzie-lanie nauki w 28 godzinach tygodniowo, sprawowanie w 2 klasach funkcji wychowawcy, wy-konywanie prac związanych ze stanowiskiem nauczyciela i wychowawcy, branie udziału w ogólnej działalności wychowawczej i życiu szkoły, a oprócz tego pełnienie obowiązków bi-bliotekarza szkoły”.

Jak wynika z następnego zachowanego pisma z 17 lipca 1919 r. Ministerstwo WRiOP mianowało Niedbalskiego, teraz już bezterminowo z dniem 1 sierpnia 1919 r., „nauczycielem Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Żółkiewskiego w Siedlcach” i przyznało mu „pensję zasadniczą VIII kategorii płac w rocznej kwocie 4500 Mk. (...) dodatek wojenny w rocznej kwocie 1200 Mk.(...), oraz podwyższony dodatek ekonomiczny w kwocie 1200 Mk.”. Spo-

43

Page 44: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

łecznie pracował jako sekretarz Zarządu Siedleckiego Towarzystwa Nauczycieli Szkół Śred-nich i Wyższych. Swą pracę w zawodzie nauczycielskim Niedbalski przerwał w 1922 r., kiedy został zaabsorbowany obowiązkami poselskimi i działalnością polityczną.

2. Działalność niepodległościowa w Siedleckim

Po przeniesieniu się do Siedlec, już pod okupacją niemiecką Niedbalski kontynuował swą działalność niepodległościową w szeregach Polskiej Organizacji Wojskowej. W karcie ewidencyjnej, którą wypełnił dla Wojskowego Biura Historycznego w Warszawie napisał m.in: „odbyłem przeszło 300 zgromadzeń po wsiach, zakładając pierwszy stopień organizacji POW, współredagowałem odezwy, współpracowałem w prasie tajnej, firmowałem lokal na kursy wojskowe, skład broni dla Ober-Ostu po pokoju brzeskim, a po mobilizacji POW w li-stopadzie 1918 r. zostałem przydzielony przez komendanta Horyda Władysława do pacy poli-tycznej w okręgu siedleckim, by na gruncie wsi obronić i rozszerzyć wpływy obozu niepodle-głościowego”. Jak ustalił Jan Woźniacki w siedleckim w 1917 r. było 40 oddziałów POW, które na zewnątrz występowały jako koła młodzieży wiejskiej. Inny autor monografii szkoły rolniczej w Starej Wsi pisze, że: „Ośrodkami konspiracyjnej pracy niepodległościowej były wsie: Czuryły, Zbuczyn, Rzeszotków, Wodynie”.

W siedleckim Niedbalski kontynuował również niepodległościową działalność politycz-ną w ramach Konfederacji Polskiej. Wspomina o tym Aleksander Bogusławski, który wiosną 1916 r. z ramienia władz centralnych Konfederacji dokonywał objazdu „organizacji siedlec-kiej”. Robotę Konfederacji prowadzili tam – pisze Bogusławski – wychowankowie Warszaw-skich Kursów Pedagogicznych, nauczyciele: Leon Kozłowski, Aleksander Niedbalski i Józef Jóźwiak. Chociaż w siedleckie docierała „bibuła”, organizacja jednak, zwłaszcza w powiatach bardziej od Siedlec oddalonych, słabo funkcjonowała. Mimo tych uwag Bogusławski stwier-dził, że w organizacji siedleckiej zastał „lepszy stan organizacyjny niż w poprzednio wizyto-wanej lubelskiej”. Gdy na terenie okręgu siedleckiego powstała w 1916 r. organizacja Central-nego Komitetu Narodowego został członkiem Wydziału Narodowego tegoż Komitetu i udzie-lał się w szczególności w jego sekcji wiejskiej.

Za swą działalność niepodległościową Niedbalski został aresztowany przez władze nie-mieckie w pierwszej połowie września. „Po pierwszym przesłuchaniu został zwolniony. Kon-tynuacja śledztwa spowodowała jednak uwięzienie go przez wrzesień i październik”. Wolność odzyskał wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości.

3. Działalność w ruchu ludowym w Siedleckim (1915-1920)

Początki pobytu Niedbalskiego w Siedlcach zbiegły się z ważnymi wydarzeniami w ru-chu ludowym na terenie Królestwa Polskiego. Najważniejszym z nich było powstanie Pol-skiego Stronnictwa Ludowego na zjeździe, który odbył się w dniach od 4 do 6 grudnia 1915 r. Brak jest dokładnej daty powstania PSL w Siedleckiem. Szczepan Ciekot wspomina: „My tu na terenie też zorganizowaliśmy owo stronnictwo. Mieliśmy swój zarząd powiatowy i zaczęli-śmy tworzyć lokalne koła, a raczej grupy ludzi, którzy przy tym stronnictwie się opowiadali”. Tomasz Szczachura w monografii ruchu ludowego w Siedleckiem podaje bardzo nieprecyzyj-ną datę powstania PSL w Siedleckiem, wskazując na pierwszą połowę 1916 r. Pisze on, że: „choć Ciekot w swoim wspomnieniach pisał, że ludowcy powołali w Siedlcach Zarząd Powiatowy, jego wzmianka dotyczy właściwie Zarządu Okręgowego. Jeden z meldunków o przebiegu konferencji połączeniowej 8 grudnia 1915 r. podał, że ruch ludowy miał silne oparcie m. in. w Siedleckiem, z czego można wnosić, że było ono na niej reprezentowane”.

44

Page 45: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Na 26 listopada 1916 r. przywódca Narodowego Związku Chłopskiego Aleksander Za-wadzki zwołał wielki wiec chłopski w Warszawie dla poparcia aktu 5 listopada. Szczepan Ciekot wspomina: „Wybrałem się i ja na ten wiec. Pojechało nas z Siedlec i powiatu siedlec-kiego spora gromada, kilkadziesiąt osób”. Jak wiemy, wiec przerodził się w manifestację an-tyniemiecką. Dla Niedbalskiego było to ostateczne zerwanie z Aleksandrem Zawadzkim, pod którego wpływami pozostawał od czasu nauki na WKP.

Jak pisze Tomasz Szczachura: „Czołowym przywódcą PSL w okręgu siedleckim był Aleksander Niedbalski, syn chłopa z garwolińskiego, z zawodu nauczyciel gimnazjum, wychowanek Warszawskich Kursów Pedagogicznych, gdzie spotykał się z A. Zawadzkim. Przed wojną był też związany z NZCh, ale podczas okupacji nie poparł proniemieckiej polity-ki Zawadzkiego, opowiedział się za PSL i współdziałał z POW. Niedbalski był działaczem rzutkim, obdarzonym dużym talentem organizacyjnym, w pow. siedleckim pracował w wielu związkach i stowarzyszeniach społecznych”.

Na Walnym Zjeździe Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie” w dniach 22 i 23 lutego 1917 r. w Warszawie, Niedbalski, jako delegat na Zjazd, złożył sprawozdanie z działal-ności stronnictwa w okręgu siedleckim. Jeszcze pod okupacją niemiecką w październiku 1918 r. Niedbalski zainicjował wydawanie w Siedlcach regionalnego czasopisma pod nazwą „Lu-dowiec”. Pierwszy numer tego pisma ukazał się z datą 17 października 1918 r. Wydawanie tego czasopisma zakończono w styczniu 1918 r. Ogółem ukazało się 8 numerów.

W pierwszym numerze „Ludowca” ogłoszono skład Zarządu Okręgowego w Siedlcach, który przedstawiał się następująco: prezes – Kazimierz Szpinalski (Suchożebry), wiceprezes Piotr Juszczyk (Wiśniew), sekretarz – A. Niedbalski (Siedlce), zastępca sekretarza – Szczepan Ciekot (Krzymosza), skarbnik – Józef Jóźwik (Siedlce), członkowie – Z. Izdebski, J. Tarnow-ski, S. Mendza, Józef Małowieski i L. Zaręba. Według Tomasza Szczachury „przydział funk-cji w zasadzie miał charakter raczej formalny i nie odzwierciedlał wpływów poszczególnych działaczy, ani wkładu ich pracy”. Do czołowych działaczy PSL „Wyzwolenie” w Siedleckiem tenże autor zalicza Niedbalskiego i Ciekota. Z inicjatywy ludowców jeszcze przed odzyska-niem niepodległości zapoczątkowano tworzenie milicji wiejskiej. W tym celu na posiedzeniu zarządu okręgowego kółek rolniczych wybrano „Komisję do utworzenia milicji. Weszli do niej p.p. podprokurator Kliński, Niedbalski, Orzechowski i Rytel”. Jak donosił „Ludowiec” z 17 października1918 r.: „Komisja pracuje od tygodnia”.

Niedbalski współpracował z naczelnym organem PSL tygodnikiem „Wyzwolenie”. W 1917 r. zamieścił w nim obszerną korespondencję, a redakcja tego pisma wymieniła go w rzędzie swoich stałych współpracowników na rok 1918.

Aleksander Niedbalski czynnie uczestniczył również w rozwoju ruchu młodzieży wiej-skiej w powiecie siedleckim. Jako początek organizowania się młodzieży w tym powiecie przyjęto 1907 r., kiedy to z inicjatywy Aleksandra Pasiaka powstało we wsi Krzesk – Królowa Niwa Koło Młodzieży Wiejskiej. „Kolo to miało składać się z 50 tomów własną biblioteką. W 1913 roku warszawski księgarz Arct dał kołu 300 tomów bibliotekę”. Po wybuchu wojny i w czasie okupacji niemieckiej ruch młodzieży wiejskiej, jak już podano w niniejszym opraco-waniu, był ściśle związany z działalnością POW, a oddziały POW występowały oficjalnie jako koła młodzieży wiejskiej.

Pierwszą, wielką akcją, jaką podjęli działacze ludowi po odzyskaniu niepodległości, również w okręgu siedleckim, były wybory do Sejmu Ustawodawczego, których termin wy-znaczono na 19 stycznia 1919 r.

45

Page 46: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

W siedleckim okręgu wyborczym obejmującym powiaty: Siedlce, Sokołów Podlaski i Węgrów z listy PSL „Wyzwolenie” na pierwszym miejscu kandydował Szczepan Ciekot, na drugim Aleksander Niedbalski. Pozostałe miejsca na liście zajęli: Krysiak Wincenty – rol-nik z sokołowskiego, Panufnik Antoni – rolnik z węgrowskiego i Osipowiczówna Paulina – gospodyni z siedleckiego.

Głównym przeciwnikiem politycznym ludowców była tu Narodowa Demokracja, wy-stępująca pod nazwą Związek Ludowo – Narodowy, mający duże wpływy, zwłaszcza wśród szlachty zagonowej. Czołowym kandydatem endeków w siedleckiem był arcybiskup Józef Teodorowicz ze Lwowa. Szczepan Ciekot wspomina: „Cóż my mizeracy – chłopi możemy przeciw takiej potędze, porywamy się jak z przysłowiową motyką na słońce! Sytuacja trudna, ale nie rezygnujemy z walki. Przeciw sobie mamy ludzi sytuowanych, bogatych, wyrobio-nych i sprytnych oraz cały kler z ambonami, a nawet konfesjonałami. Ataki na nas sypią się z dwóch stron. Bronimy się, zwołujemy po wsiach zebrania, rozmawiamy z chłopami, odpiera-my ataki”.

Kandydaci PSL „Wyzwolenie” zorganizowali w okresie przedwyborczym szereg zjaz-dów, zebrań i wieców. 17 listopada 1918 r. odbył się w Siedlcach zjazd PSL, który według in-formacji „Ludowca” „był bardzo liczny i uchwalił 10 rezolucji”. Przekazano wyrazy uznania Józefowi Piłsudskiemu, wyrażono żądanie, aby rząd miał „przeważającą większość ludową” i stał „na gruncie manifestu Rządu Ludowego Polskiej Rzeczypospolitej”. Żądano kontroli „nad aprowizacją i zabezpieczenia majoratów” przed ich sprzedażą i dzierżawami, z myślą o ich rozparcelowaniu. Żądano również przeprowadzenia wyborów samorządowych na szcze-blu gromad, gmin i powiatu oraz uczciwej rywalizacji między partiami przed zbliżającymi się wyborami do Sejmu Ustawodawczego.

W dniu 1 grudnia 1918 r. PSL zorganizowało wiec w Sterdyni, pow. Sokołów Podlaski. Na wiecu tym „Endecy starali się narzucić (...) swoje uchwały, co im się nie udało”. 5 grudnia 1918 r. odbyło się zebranie koła PSL w Rzeszotkowie. Zebrano 3 tys. marek na pożyczkę pań-stwową i 600 dla PSL. 16 grudnia odbyło się zebranie koła w Suchożebrach, gm. Krześlin. W okresie kampanii wyborczej powstało wiele nowych kół PSL „Wyzwolenie”, np. w Przywo-rach, Dziewulach, Praszynie, Brzczowej, Woli Suchożebrskiej, Suchożebrach w powiecie sie-dleckim; w Węgrowie, Krynicy, Petrykozach, Nakorach, Przygodach w węgrowskim.

Poza tym działacze ludowi aktywnie uczestniczyli w wiecach organizowanych przez Narodową Demokrację. Korespondent „Ludowca” donosił m.in: „Na wiecu endeckim 24 li-stopada (1918 r.) przemawiali z naszej (PSL) strony ob. Ołdakowski Michał, Antoniak, Anto-ni i Władysław Kazimierczakowie. Dzięki naszym mówcom nie dopuszczono do uchwalenia rezolucji endeckiej”.

Wysiłki te nie mogły sprostać rozmachowi, jaki przybrała kampania endecka i jej meto-dom odżegnującym od czci i wiary wszystkich przeciwników. Arcybiskup Teodorowicz oso-biście uczestniczył „w wielkich wiecach w Siedlcach, Sokołowie, i Węgrowie, gdzie 14 stycz-nia 1919 r. powitała go brama triumfalna”. Według „Gazety Siedleckiej” w wiecu tym miało uczestniczyć około 40 tys. ludzi, w co autorzy monografii Węgrowa powątpiewają, ponieważ tylu ludzi rynek węgrowski by nie pomieścił.

Agitacja na rzecz Narodowej Demokracji była wspierana przez ziemiaństwo, silnie po-wiązane z tym ugrupowaniem politycznym. Znany działacz ludowy z powiatu węgrowskiego Władysław Okulus wspomina, jak do Czerwonki Liwskiej w początkach niepodległości przy-był „agitator partii narodowo-demokratycznej (...) bryczką i piękna parą dworskich koni i za-trzymał się u księdza”. Tenże agitator podczas wiecu, w czsie którego „Wyklinał masonów,

46

Page 47: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

socjalistów, ludowców, mianując ich wszystkich razem bolszewikami i żydowskimi sługusa-mi”, oznajmił również zebranym, że przed wyborami, ci wyklinani socjaliści i ludowcy „roze-ślą po kraju wielu płatnych agitatorów”. Wtedy to Okulus wytknął endeckiemu agitatorowi, że to właśnie on jest płatnym agitatorem, bo otrzymuje „dobre wyżywienie i noclegi, jeździ (...) pięknymi dworskimi końmi.

Tenże autor opisuje inny wiec endecki odbywający się na placu przed kościołem w Wę-growie, podczas którego główną rolę odgrywał „doktor Władysław Filewicz, właściciel ma-jątku Sinołęka (...). Wiec odbywał się w atmosferze i pod hasłem: „Bij – zabij wszystko, co sprzeciwia się woli i polityce panów dziedziców”. W czasie tego wiecu o głos poprosił dzia-łacz ludowy z węgrowskiego, doktor Karol Szamota. „Zaczął słowami „Jestem ludowcem”. To było wszystko, co na tym wiecu powiedział. Ciemny, fanatyczny tłum, odpowiednio przez swych prowodyrów pouczony, rozpoczął gwizd i wycie.” Tłum ten niepozwolił na wygłosze-nie przemówienia dr Szanocie, a wiec został wkrótce rozwiązany.

W celu umniejszenia roli PSL „Wyzwolenie”, endecy powołali do życia w siedleckiem Narodowe Zjednoczenie Ludowe. Partia ta powstała podczas zjazdu, który odbył się w Siedl-cach w dniu 19 listopada 1918 r. Jego twórcami według informacji „Ludowca” byli Leon Ko-złowski i p. Krupiński. „Pomagali im endecy z p. Skupem na czele”.

Na łamach „Ludowca” Niedbalski zamieszczał artykuły, które w przystępny sposób wy-jaśniały wyborcom podstawy programu politycznego PSL „Wyzwolenie”. Uzasadniał, że pod sztandarem PSL powinni się skupić wszyscy mieszkańcy wsi, niezależnie od wielkości gospo-darstwa, jak również bezrolni. „Ludowcy gospodarze, niech na to zwrócą ogromną uwagę. Bezrolni z nami, bo my chcemy dla nich roli”. Wśród członków i sympatyków PSL Niedbal-ski widział również drobną szlachtę, tak liczną na Podlasiu.

O chłopach, którzy popierali endecję pisał, że są „słabi, niezdecydowani, nieświeceni, zahukani, zabiedzeni materialnie lub duchowo, albo zarozumiale głupi”. Są oni podporą „bo-gaczy w polityce”. Są wykorzystywani przy wyborach, aby jak się wyraził „po ich karkach /wchodzili/ (...) do Sejmu panowie. (...) A ponieważ ludowcy chcą silne i demokratyczne rzą-dy mieć, więc bronią się przed przeciwnikami politycznymi i społecznymi”. Przestrzegał też, że wygrana endecji w wyborach może posłużyć elementom rewolucyjnym do dokonania krwawego przewrotu „ze wszelkimi groźnymi następstwami, które zniszczą i zniweczą zupeł-nie resztki kultury polskiej”.

W innym artykule Niedbalski określa narodowców jako partię „dziedziców i ciemnej drobnej szlachty (bo oświecona szlachta trzyma z ludowcami). Do nich należą też księża na-rodowcy, którzy przenoszą dwór nad chatę i zwalczają ludowców”. Zauważa, że są również księża, którym dobro ludu leży na sercu, ale jest ich niewielu i „czasami księża – ludowcy muszą się ze swymi przekonaniami kryć”. Wyjaśnia również kim są socjaliści, których okre-śla jako partię „robotników, czyli proletariatu (...) Ta partia uważa znów, że służba folwarczna powinna do niej należeć. Zdaje się jednak, że służba pójdzie za ludowcami, bo my dążymy do nadania na własność ziemi, a socjaliści obiecują tylko dzierżawę”.

Niedbalski ustosunkował się także do szermowania przez narodowców hasłem „Bóg i Ojczyzna”. Udowodnił, że głosiciele tego hasła, wcale tacy pobożni i patriotyczni nie są, i na ogół nie spełniają należycie obowiązków religijnych. „Dlaczego ci panowie zrobili się od razu tacy pobożni? Dlatego, że chcąc uzyskać głosy ludu wiejskiego przy wyborach trzeba udawać pobożnego (...) My ludowcy, nie wzywamy imienia Bożego nadaremno, bo nasz lud wiejski szanuje Imię Boże”.

47

Page 48: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Władysław Okulus w swych wspomnieniach przekazał również ciekawe spostrzeżenia odnośnie samego aktu głosowania, jakich doświadczył pracując w komisji wyborczej w Czer-wonce Liwskiej, pow. Węgrów, której to komisji przewodniczył ksiądz Brajczewski. Spośród biorących udział w głosowaniu: „Tylko niewielki procent wiedział co robi, reszta, szczególnie kobiety, niosły jedynki /numer listy endeckiej – TP/ jak relikwie w rękach i pytały, czy to do-bre. Niektórzy pytali, czy to aby nie jakaś nowa religia się tworzy”. Ci właśnie najmniej zda-jący sobie sprawę ze znaczenia aktu wyborczego stanowili klientelę wyborczą Narodowej De-mokracji. Dalej Okulus pisze, że: „Gdy przyszło do obliczania głosów z miłym zdziwieniem /zauważył/, że tych dwójek jest pewna, nawet dość pokaźna liczba”.

Nie we wszystkich komisjach wyborczych byli tak świadomi przedstawiciele ludo-wców, jak we wspomnianej Czerwonce Liwskiej. Tenże Okulus pisze dalej, że: „W Żelazowie gm. Jarczew nie było ani jednego głosu lewicowego – same jedynki. Członkowie tamtejszej komisji wyborczej opowiadali o tym z dumą, że ich gmina tak „obywatelsko”, „zaszczytnie” się spisała, a po cichu dodawali, że te głosy lewicowe, które były, spalono, żeby nie dopuścić do kompromitacji gminy i należycie przysłużyć się Ojczyźnie. (W komisji wyborczej byli moi bliscy – więc dane miałem dokładne.)”.

Wyniki uzyskane przez PSL „Wyzwolenie” w siedleckim okręgu wyborczym przedsta-wiały się następująco:– powiat Siedlce 21,1%,– powiat Sokołów Podlaski 12,9%,– powiat Węgrów 21,4%.

W wyniku tych wyborów ludowcy okręgu siedleckiego uzyskali tylko jeden mandat po-selski. Pozostałe cztery zdobyli Narodowi Demokraci na czele z arcybiskupem Teodorowi-czem. Z ramienia PSL „Wyzwolenie” posłem został Szczepan Ciekot, jako pierwszy na liście.

Bibliografia1. „Wilk”, Niedbalski Aleksander Serwacy, maszynopis Sobieszyn 13 maja 1988 r., zbiory Wandy Holzer.2. Sejm i Senat Rzeczypospolitej (1922-1927), Warszawa 1927.3. Niedbalski Aleksander, Wyjaśnienie do § 9. Wykształcenie w szkle niższej, maszynopis,

zbiory W. Holzer.4. Wyjaśnienie do § 15 ankiety personalnej, w posiadaniu W. Holzer.5. Karta ewidencyjna wypełniona przez A.Niedbalskiego dla Wojskowego Biura Historyczne-

go w Warszawie z 10 marca 1935 r., zbiory W. Holzer6. Niedbalski A., Ankieta z 10 marca1935 r. dla Wojskowego Biura Historycznego, zbiory W.

Holzer. 7. Gawędy Redaktora IV., „Wola Ludu” nr 30 z 26 lipca 1925 r.8. „Drużyna” nr 9 z 1 maja 1913 r. nr 12 z 1913 r.9. Nasi kandydaci na posłów z Siedleckiego Okręgu Wyborczego, „Podlaskie Nowiny Wybor-

cze” nr 5 z 8 października 1922 r.10. Kalabiński Stanisław, Tych Feliks, Walki chłopów Królestwa Polskiego w rewolucji 1905-

1907, tom I Warszawa 1958.11. Głowacka Maksymiuk Urszula, PPS i Bund w rewolucji 1905-1907 w guberni siedleckiej,

/w:/Rocznik Mazowiecki t. VI z 1976 r. 12. Niedbalski A., Moje wspomnienia szkolne, przemówienie wygłoszone na zjeździe kole-

żeńskim w 1932 r., maszynopis, zbiory Wandy Holzer.13. Niedbalski A., Wyjaśnienie do § 10, Wykształcenie w szkole średniej, maszynopis, zbiory

W. Holzer.

48

Page 49: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

14. Niedbalska Helena, Wspomnienia b. d. rękopis, zbiory W. Holzer.15. Gawędy Redaktora IV., „Wola Ludu” nr 30 z 26 lipca 1925 r. s.332.16. „Drużyna” nr 9 z 1 maja 1913 r. nr 12 z 1913 r.17. Holzer Wanda, Niedbalski 1895-1941, maszynopis zbiory W. Holzer. 18. Niedbalski A., Z Drążgowa na Podlasiu, „Wyzwolenie” nr 13 z 1 kwietnia 1917 r.19. Gimnazjum Państwowe im. Hetmana Żółkiewskiego w Siedlcach, zaświadczenie z 30

sierpnia 1930 r., zbiory W. Holzer.20. Szczechura Piotr, Ruch Ludowy w Siedleckim, Warszawa 1984. 21. Mrozik Beata, Działalność oświatowa i społeczno polityczna Aleksandra Niedbalskiego w

latach 1913 – 1939, Praca magisterska wykonana w Katedrze Pedagogiki Rolniczej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego pod kierunkiem prof. dr hab. Tadeusza Wieczorka, 26-06-1987 r., Biblioteka SGGW syg. 17324 R.

22. Woźnicki Jan, Funkcja społeczna Siedleckiej Szkoły Rolniczej w latach 1922-1945, Praca magisterska wykonana w katedrze pedagogiki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego pod kierunkiem prof. Dr Jana Dorteckiego, przy współudziale dr Tadeusza Wieczorka, Warszawa SGGW, Wydział Ekonomiczno-Rolny syg. 6881

23. Chorąży Jan, Szkoła Rolnicza im. Króla Kazimierza Wielkiego w Starej wsi pod Siedlca-mi, Praca dyplomowa wykonana pod kierunkiem prof. Władysława Grabskiego w grupie Agronomii Społecznej, rok 1937 syg. 1342

24. Bogusławski Aleksander, Ruch ludowy w czasie wojny 1914 -1918/w:/ Roczniki dziejów Ruchu Ludowego /dalej RDRL/ nr 1. z 1959 r.

25. Okulus Władysław, Pierwszy okres niepodległości /w:/RDRL nr10 z1968 r.26. Kołodziejczyk Arkadiusz, Trudne początki niepodległości /W:/ Węgrów – dzieje miasta i

okolicy w latach 1441 – 1944, Praca zbiorowa pod redakcją A. Kołodziejczyka i T. Swata, Węgrów 1991, Kołodziejczyk A. , Ruch ludowy a kościół rzymsko – katolicki w II Rze-czypospolitej, Warszawa 2002.

27. Nasi kandydaci na posłów z Siedleckiego Okręgu Wyborczego, „Podlaskie Nowiny Wy-borcze” nr 5 z 8 października 1922 r.

28. „Ludowiec” nr 1 z 17 października 1918 r.29. „O naszym zjeździe”, „Ludowiec” nr 2 z 3 grudnia1918 r.30. „Sterdyniak”, Z Sokołowskiego, „Ludowiec” nr 3 z 31 grudnia 1918 r.31. Dział Organizacyjny, „Ludowiec” nr 3 z 13 grudnia 1918 r.32. „Tadeusz Podlaski”, O błądzących owcach, „Ludowiec” nr 2 z 3 grudnia 1918 r.33. „N”, Małe rzeczy zgodą rosną, a wielkie niezgodą niszczeją, „Ludowiec” nr 5 z 31 grud-

nia 1918 r.34. Niedbalski Aleksander, Wojna, walka partyjna i wybory, „Ludowiec” nr 7 z 12 stycznia

1919 r.35. Żniwa w styczniu 1918 r. , „Ludowiec” nr 7 z 12 stycznia 1919 r.36. Pod jakimi hasłami walczą i co w nas wmawiają? „Ludowiec” nr 8 z 19 stycznia 1919 r.

49

Page 50: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Zbigniew Gnat-Wieteska

Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące w Garwolinie w latach 1918-1939

Tradycje szkoły średniej w Garwolinie sięgają 1907 roku. Działające wówczas w mieście koło Polskiej Macierzy Szkolnej, kierowane przez ks. Stanisława Mankiewicza, wikariusza parafii Garwolin i Franciszka Wiśniewskiego, pomocnika notariusza, przygotowywało się do otwarcia progimnazjum polskiego, pierwszej w dziejach miasta szkoły średniej. „Już w pierwszej połowie sierpnia 1907 r. – pisze w swoich wspomnieniach Dionizy Majewski – przyjechałem do Garwolina na .. nową posadę. Wprawdzie rok szkolny rozpocząć się miał dopiero 1 września, ale Zarząd koła Polskiej Macierzy Szkolnej, który tę szkołę organizował, wszystko chciał przygotować zawczasu, a więc skompletować także personel. I tu, w Garwolinie powtórzyło się to samo zjawisko, jakie miało miejsce w Łęczycy. Garwolin nie posiadał dotąd żadnej szkoły średniej, nawet takiej jak w Łęczycy 6-klasowej szkoły miejskiej, dzieci więc zdolne i mniej zdolne kończyć musiały swą edukację na szkole elementarnej. Tylko bardzo nieliczne jednostki – chłopcy z domów zamożnych – wyjeżdżali do odległej o 50 kilometrów Warszawy lub nieco dalszych, ale tańszych Siedlec. Teraz zaroiło się od kandydatów do szkoły średniej. Nam, nauczycielom, nie wypadało zajmować się przygotowaniem do egzaminów, które sami następnie mieliśmy przeprowadzać, miasto wrzało, a nie ustępowały mu okoliczne wioski. W wyznaczonym terminie, w końcu sierpnia przeprowadziliśmy egzaminy wstępne i zorganizowaliśmy trzy niższe klasy, dość liczne i na ogół nieźle przygotowane. Powstająca placówka otoczona była żywą sympatią miasta i okolicy, wszystko zapowiadało się jak najlepiej, ale zezwolenie na otwarcie szkoły nie przychodziło. Jeździli do Siedlec do gubernialnej dyrekcji naukowej działacze miejscowi, jeździł dyrektor, byłem także i ja, ale wszystkich nas zbywano niczym, nauczycielom proponowano przejście do szkół rządowych, stawiano szkole niepomyślne horoskopy – aż wreszcie bomba pękła. Polska Macierz Szkolna została rozwiązana, a więc dotychczasowe koło nie mogło uzyskać zezwolenia na prowadzenie szkoły, zorganizowanie specjalnego towarzystwa, które by akcję przejęło, było niemal niemożliwe, a w każdym razie nie mogło ono powstać niezwłocznie ze względów policyjnej natury. Rozwiązany Zarząd koła rozwiązał umowy z nauczycielami i uczniowie rozproszyli się. Tak pięknie zapowiadająca się placówka przestała istnieć”13.

W następnym roku rozpoczęła działalność 7-klasowa męska szkoła handlowa w Garwolinie. Dyrektorem jej był Raczkowski14. Zajęcia lekcyjne odbywały się w wynajętych na ten cel domach w mieście m.in. u Dobrowolskich przy ulicy Łukowskiej (obecnie Staszica). Przyjmowano do niej młodzież z wykształceniem elementarnym. Przedmioty zawodowe występowały dopiero w klasach wyższych: w klasie V – 2 godziny tygodniowo, w klasie VI – 9 godzin tygodniowo i w klasie VII – 20 godzin tygodniowo. W czterech klasach niższych nauczano tylko przedmiotów ogólnokształcących15. Szkoła przestała działać w okresie I wojny światowej, po wycofaniu się Rosjan z Królestwa Polskiego.

18 października 1918 roku rozpoczęła działalność Szkoła Powiatowa w Garwolinie, założona przez Radę Szkolną Okręgową16. Przyjmowano do niej osoby które ukończyły 13 Dionizy Majewski, Wspomnienia nauczyciela z lat 1893-1945. Wrocław-Warszawa 1959 r., s.64-65.14 Pamiatnaja kniżka sedleckoj guberni na 1909 r., cz.III, s.106.15 Maria Iwicka, Średnie szkolnictwo ekonomiczne w Polsce do roku 1939. Wrocław 1967 r., s.46-47.16 Gazeta Powiatowa dla Powiatu Garwolińskiego, Nr 38, 11.X.1918 r., s.204.

50

Page 51: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

szkołę ludową lub 4-oddziałową miejską. Opłata za naukę wynosiła 50 marek rocznie. W pierwszym roku działalności (1918/1919) szkoła miała tylko trzy klasy: wstępną, pierwszą i drugą. Zajęcia lekcyjne odbywały się w godzinach popołudniowych w budynku Szkoły Powszechnej przy ulicy Kościelnej. Dyrektorem był znany geograf Tadeusz Radliński.

W następnym roku mieszkańcy miasta i okolic rozpoczęli starania o uzyskanie zgody na otwarcie 4-klasowej szkoły w Garwolinie. W powyższej sprawie wystąpili do władz powiatowych. Rozpatrywał ją również Sejmik Powiatowy na swoim III plenarnym posiedzeniu w dniu 23 lipca 1919 r. Jego członkowie jednogłośnie wyrazili zgodę na otwarcie szkoły oraz przyznali 10 000 marek zapomogi na jej uruchomienie17. Niedługo później, 8 sierpnia, Zarząd Szkoły Towarzystwa Oświatowego w Garwolinie opublikował w miejscowej prasie odezwę „Do wszystkich rodziców pragnących kształcić swe dzieci” o treści: „Na jesieni bieżącego roku w Garwolinie otwartą będzie 4-klasowa szkoła średnia dla chłopców i dziewcząt, prowadzona według programu szkół państwowych, do której przyjmowane będą dzieci, które ukończyły szkółkę miejską, lub przynajmniej umiejące dobrze czytać i pisać. Roczna opłata szkolna za naukę wynosić będzie 400 marek, płatne z góry w dwóch ratach: w końcu września i na Nowy Rok. Zajęcia rozpoczną się pod koniec września, o czem nastąpi oddzielne zawiadomienie. Zapisy kandydatów do szkoły rozpoczęły się dn. 1-go sierpnia i będą trwały do 15 sierpnia. Zapisywać się można codziennie u organisty w Garwolinie, pana Furmanika. Dotąd zgłosiło się około stukilkudziesięciu kandydatów: chłopców i dziewcząt. Miejsc wolnych pozostaje ograniczona ilość – do 100. Kto więc z Was pragnie dać największe i najtrwalsze dobro swemu dziecku, to jest oświatę, niech spieszy do zapisu. Dla ułatwienia zapisu, nazwiska przyszłych uczniów i uczennic z oznaczeniem wieku i miejsca zamieszkania można podawać przez sołtysa lub wójta wprost do kancelarii Pana Komisarza”18.

Prace organizacyjne wymagały znacznych funduszy, a ponieważ ich brakowało 12 września miejscowa prasa opublikowała apel o treści: „W październiku rb. otwartą zostanie szkoła średnia z programem szkoły realnej opracowanym przez Ministerstwo Oświecenia publicznego. W roku bieżącym uruchomione będą pierwsze 4 klasy. Zarząd szkoły stara się o sprowadzenie PIERWSZORZĘDNYCH SIŁ NAUCZYCIELSKICH I POSTAWIENIE SZKOŁY NA WYSOKIM POZIOMIE. pociąga to za sobą tak znaczne wydatki, że nie mogą one być pokryte z samych wpisów, zwłaszcza, że liczy na napływ tylko ograniczonej ilości wychowańców. Na jednym z zebrań organizacyjnych, odbytem łącznie z p. Komisarzem Rządowym i Inspektorem Szkolnym powzięto myśl ściągnięcia brakujących funduszów drogą udziałów 100 markowych od tych wszystkich, którym sprawa otwarcia szkoły leży na sercu. Do wykupywania tych udziałów zobowiązani są moralnie przede wszystkiem ci, którzy w rb. lub w niedalekiej przyszłości mają zamiar w naszem gimnazjum kształcić swe dzieci. Udziały można nabywać w Urzędzie Powiatowym codziennie, począwszy od 7 września między godziną 9 rano i 3 popołudniu. Tylko członkowie udziałowcy będą mogli kształcić swoje dzieci”19. W tym też czasie członkowie Sejmiku Powiatowego na V plenarnym posiedzeniu w dniu 10 września podjęli uchwałę o utrzymywaniu szkoły20.

W piątek, 3 października 1919 roku, rozpoczęły się zajęcia lekcyjne w gimnazjum garwolińskim. Liczyło ono wówczas:

17 Tygodnik Informacyjny na powiat Garwoliński, Nr 42, 29.VIII.1919 r., s.353.18 tamże, Nr 37, 8.VIII.1919 r., s.214. Jan Furmanik był organistą w Garwolinie od 1892 do 25.IX.1952 r.19 tamże,. Nr 44, 12 września 1919 r., s.381. Otwarcie szkoły 8-o klasowej w Garwolinie. Komisarzem Rządo-wym był wówczas Stefan Boguszewski20 tamże, Nr 49, 17.X.1919 r.

51

Page 52: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

w klasie wstępnej - 18 uczniów i uczennic, w tym 4 przyjętych warunkowo,w klasie I - 27 „ „ , 10 „ „w klasie II - 57 „ „ , 16 „ „w klasie III - 45 „ „ , 1221.

Kilka dni później, po przeprowadzeniu dodatkowych egzaminów liczba uczniów znacznie się powiększyła. Ze względu jednak, że do klasy 4-ej zdały tylko 4 osoby, klasy tej nie otworzono. W roku szkolnym 1919/1920 Gimnazjum miało cztery klasy: wstępną, pierwszą, drugą i trzecią. Wpisowe wynosiło wówczas 50 marek.

Ryszard Siudalski, uczeń klasy wstępnej, wspominał po latach: „Gimnazjum borykało się z wielkimi trudnościami lokalowymi. Poszczególne klasy znajdowały się w podnajętych domach, na różnych, nieraz dość odległych uliczkach, toteż profesorowie z lekcji na lekcję gonili jak opętani. Dopiero w rok później gimnazjum uzyskało stałą siedzibę na ulicy Kościuszki. Pęd do nauki był wtedy wielki. Chętnych wielu. Starano się nadrobić wiekowe zaniedbanie. Nawet średniozamożni gospodarze zapisywali swoje dzieci, mimo dość wysokiego czesnego. Do gimnazjum przychodziły dzieci nawet z wiosek położonych w odległości pięciu, sześciu kilometrów. Na piechotę, w słotę i mróz, źle odziane, niedożywione, ale spragnione wiedzy. Opuszczenie lekcji było po prostu wykroczeniem. Doprofesorów odnoszono się z wielkim szacunkiem i uprzejmością, ba, nawet woźny cieszył się tu wielkim autorytetem. Na przerwach panowała cisza, bo przeważnie powtarzano zadane lekcje. Z dużym samozaparciem zdobywano wiedzę i szkołę traktowano jak świątynię. A profesorów mieliśmy naprawdę wspaniałych, ludzi z powołania i znających swój zawód oraz umiejących utrzymać swój autorytet. Dyrektorem gimnazjum był geograf Tadeusz Radliński, przyrody uczyła pani Helena Boguszewska, polskiego – Janina Święcicka, późniejsza działaczka PPS, matematyki – profesor Gorta, fizyki – Jagocki, rysunków – artysta rzeźbiarz, prof. Ptak. Wszystkich profesorów bardzo lubiliśmy i szanowali. Jedynie profesor języka niemieckiego, Lewicki, nie cieszył się naszym uznaniem, ale winien temu był niepopularny przedmiot i fakt, że, jak fama głosiła, nocami grywał na plebani w karty, a na lekcjach odsypiał”22.

4 grudnia 1919 roku podczas VI posiedzenia Sejmiku Powiatowego, jego członkowie podjęli uchwałę w sprawie kupna posesji Ekiersdorfa przy ulicy Warszawskiej ród Polskiej i przeznaczenia jej na siedzibę ośmioklasowego Gimnazjum w Garwolinie. Do pertraktacji w tej sprawie upoważnili Franciszka Rękawka, Jana Zalewskiego, Andrzeja Kawkę, dr Mieczysława Krassowskiego i Bronisława Bachańskiego23.

W lutym 1920 r. „Tygodnik Informacyjny” donosił: „Komitet Gospodarczy gimnazjum im. J. Piłsudskiego w Garwolinie zawiadamia zainteresowanych, iż Sejmik Powiatowy wziął utrzymanie szkoły całkowicie w swoje ręce. Wszystkie udziały w wysokości 100 mk. od osoby są ulokowane w Powiatowej Kasie Pożyczkowo-Oszczędnościowej w Garwolinie i stanowią fundusz żelazny szkoły. Fundusz ten stale będzie się powiększał przez wkładanie 100 markowych wpisów przez każdego nowo wstępującego ucznia. Niezależnie od wpisowego, tworzącego fundusz żelazny rodzice posyłający dzieci do szkoły są obowiązani do opłaty szkolnej w wysokości 500 marek rocznie w kl. wst. i I oraz 600-set w kl. IIA, IIB i III. Opłata szkolna ma pokrywać w części bieżące wydatki szkoły: resztę – pokrywa Sejmik. Utrzymanie i finansowe kierownictwo szkoły przejął Sejmik w swoje ręce jedynie mające na względzie 21 tamże, Nr 47, 3.X.1919 r., s.403.22 Ryszard Siudalski, Wiatr w oczy. Wspomnienia międzywojenne. Warszawa 1987, s.42-43. Helena Buguszew-ska, żona ówczesnego Komisarza Rządowego (starosty powiatu), była później znaną z radykalizmu pisarką.23Tygodnik Informacyjny na powiat Garwoliński, Nr 54, 21.XI.1919 r., s.468; Nr 3, 15.I.1920 r., s.21.

52

Page 53: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

prawidłowy jej rozwój, który nie byłby możliwym, gdyby czynności te sprawowała masa udziałowców nie będąca w stanie wnikać w potrzeby szkoły i sprawnie je zaspakajać. Organem wykonawczym wszystkich zarządzeń Sejmiku odnoszących się do Szkoły, oraz czuwającym nad jej potrzebami i przedkładającym takowe Sejmikowi jest Komitet Gospodarczy złożony z pp. Pawła Piesiewicza, Kałaski Piotra, Pawła Piesiewicza, Franciszka Maszkiewicza z Garwolina oraz p. Jana Makulca z Niecieplina” 24.

W roku szkolnym 1920/1921 zajęcia lekcyjne rozpoczęły się 3 września. Opłata za naukę w Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego w Garwolinie wzrosła do 4000 marek rocznie25. Nowo wstępujący do szkoły płacili także 400 marek na udział i 100 marek za egzamin26. Dyrektorem gimnazjum był wówczas Stefan Majewski, woźnym Onufry Skoczylas.

Cytowany wyżej Ryszard Siudalski, syn Franciszka Siudalskiego komisarza milicji w okresie pobytu bolszewików na terenie powiatu, poległego 16 sierpnia 1920 r., wspominał dalej: „Opłaty były wysokie, ale dopóki dyrektorem był profesor Radliński, zwalniano nas (jego i brata – przyp. ZGW) w drodze wyjątku od czesnego. Kiedy nastał nowy dyrektor, Majewski, wojujący endek (...) mieliśmy stale duże trudności. Wciąż trzeba było pisać prośby o zwolnienie z opłat lub rozłożenie na raty, odwołania itp. Ciągle groziło nam odesłanie do domu. Na każdym kroku dawano nam odczuć, że tylko z łaski pana dyrektora możemy uczęszczać na lekcje. (...) W ramach dożywiania, podczas wielkiej pauzy, otrzymywaliśmy posiłek, składający się z kubka kakao i bułki, lub, co bardziej lubiłem, z garnuszka fasolówki z kluskami. Tym można było się najeść. (...) Nie mogę powiedzieć, że nauka szła mi bardzo dobrze, więcej myślałem, skąd zdobyć coś do jedzenia niż o lekcjach. Niektóre przedmioty wchodziły mi same do głowy – wystarczyło tylko pilne wysłuchanie lekcji, ale zależało to przede wszystkim od umiejętności zainteresowania uczniów tematem. Taki profesor Sochacki na przykład, który barwnie i ciekawie umiał opowiadać o zamorskich krainach. Z geografii, przyrody, historii, fizyki i rysunków miałem dobre stopnie, natomiast niemiecki był nie do pokonania. A najdziwniejsza sprawa była z polskim. Zawsze miałem z wypracowania dwa stopnie: słaby za ortografię i dobry za treść. Na nauce odbijały się także warunki materialne. Brak zeszytów, pożyczane książki, męcząca droga do szkoły, zimno w domu, że ręce grabiały przy pisaniu, wszystko to nie sprzyjało uczeniu się. Większość nauczycieli znała nasze warunki i podchodziła do nas życzliwie, oprócz dyrektora Majewskiego i księdza wykładającego religię (ks. Michał Dąbrowski – przyp. ZGW), a był to przedmiot obowiązkowy”27.

W 1921 r. w sprawozdaniu z działalności Wydziału Powiatowego od 8 marca 1919 r. pisano m.in. „Jako jedną z większych prac Wydziału Powiatowego z zakresu oświaty zaznaczyć należy, uruchomienie w Garwolinie Gimnazjum im. J. Piłsudskiego, dobrze obecnie prosperującego i rozwijającego się”28.

24 lutego 1922 r. Sejmik Powiatowy przeznaczył w swoim preliminarzu budżetowym 8829000 marek na utrzymanie Gimnazjum. Wpływy ze szkoły określił na poziomie 7184000

24 tamże, Szkoła im. Józefa Piłsudskiego w Garwolinie, Nr 6, 17.II.1920 r., s.55-56.25 tamże, Nr 13, 29.IV.1920 r., s.119. Nie zdołano ustalić dokładnej daty nadania szkole imienia Józefa Piłsud-skiego. Nosiła już to imię w lutym 1920 r. (Tygodnik Informacyjny na powiat garwoliński, Nr 6, 17.II.1920 r. s,.55-56.26 tamże, Nr 21, 6.VII.1920 r., s.17927 Ryszard Siudalski, Wiatr w oczy.., s.52-53.28 Sprawozdanie z działalności Wydziału Powiatowego, „Dziennik Urzędowy. Organ Sejmiku Garwolińskiego” Nr 12, 1 czerwca 1921, s.111.

53

Page 54: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

marek29. 14 lipca tegoż roku Sejmik wytypował do działającej przy nim Rady Rodzicielskiej swoich przedstawicieli: Jana Krzysztoszka z gminy Wilga, Stanisława Zwolińskiego z Żelechowa, Jana Zalewskiego z gminy Górzno i Stanisława Bogusza z gminy Miastków30. W tym też roku opłata szkolna w Gimnazjum wzrosła do 5000 marek, a opłata za egzamin do 1000 marek31.

W roku 1922/1923 szkoła uzyskała prawa, zaś od roku szkolnego 1925/1926 doszła do pełnych 8 klas.

Duży wpływ na wychowanie uczniów wywierali prefekci: ks. Franciszek Cieśliński, ks. Michał Dąbrowski, ks. Jan Iwanczewski (CR) i od 1926 r. ks. dr Antoni Święcicki.

26 października 1923 r. rozpoczęła działalność Samopomoc Uczniowska, a niedługo później Koło Literackie. Do aktywnych jego członków należeli Jan Pióro, Z. Badurzanka, A. K. Kałaska, Władysława Stachowska i Antoni Pełka, którzy w styczniu 1924 r. wydali numer drugi miesięcznika młodzieży gimnazjalnej – „Młoda Myśl”. Redaktorem był Jan Pióro. W numerze tym ukazały się m.in.: wiersz Z. Badurzanmki – „Hejnał Noworoczny”, oraz opowiadania Władysławy Stachowskiej – „Dla ciebie Ojczyzno” i Antoniego Pełki – „U stóp kopca Kościuszki”.

W 1925 r. funkcję dyrektora Gimnazjum pełnił Jan Marcinkiewicz. W roku szkolnym 1926/1927 prof. Antoni Ratyński zorganizował koło historyczne. Należeli do niego: Stefan Michalik jako przewodniczący oraz Edward Serzysko, Franciszek Grodzicki, Wiktor Mazurkiewicz, Stanisława Miętus, Stanisław Makulec, Władysław Anczarski, Stanisław Żurawek, Justyna Pierożek, Apolonia Benicka, Stanisława Sekuła, Genowefa Rękawek, Piotr Ekiert i Kazimierz Mirowski jako członkowie32. W tym też czasie rysunki i roboty wykładał Wincenty Łukasiewicz. Jego dwa obrazy, malowany w 1894 r. obraz „Przemienienia Pańskiego” oraz obraz „Matki Boskiej Różańcowej”, znajdują się w kościele parafialnym w Garwolinie.

W połowie lat dwudziestych około 30 członków Hufca PW (Przysposobienie Wojskowe) uprawiało jazdę konną pod kierunkiem wachmistrza Michała Gniedziukowa. Konie udostępniał 1 pułk strzelców konnych stacjonujący w mieście od 1923 r.

Wielu uczniów angażowało się w działalność artystyczną. W połowie lat dwudziestych prof. Antoni Ratyński prowadził dorywczo teatr, a Franciszek Paśniczek, nauczyciel śpiewu – chór szkolny. Bujny rozwój teatru datuje się od 1928 r. Początkowo kierował nim polonista prof. Jan Miernowski, który wystawił m.in. „Dziady” Adama Mickiewicza33, a następnie profesor matematyki i fizyki Mieczysław Szeles. Ten ostatni występował także w reżyserowanych przez siebie sztukach. Pod jego kierunkiem teatr szkolny przygotował i wystawił m.in. „Damy i Huzary” Aleksandra Fredry oraz „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego34. Wystawiono także „Zemstę” i „Śluby panieńskie”. Potrzebne kostiumy członkowie teatru wypożyczali w teatrach warszawskich, m.in. w Reducie, a występowali na uroczystościach szkolnych oraz w Garwolinie, Łaskarzewie i Żelechowie. Duży wkład w rozwój życia artystycznego wniósł polonista, prof. Tadeusz Wyrzykowski. Pod jego kierunkiem poszczególne klasy przygotowywały wieczorki artystyczne. Sprawował on także opiekę nad redagowaniem gazetki – „Echo szkolne”. Ponadto z okazji uroczystości państwowych szkoła organizowała występy teatralne dla miejscowego społeczeństwa.

29 Dziennik Urzędowy. Organ Sejmiku Garwolińskiego, Nr 6, 21 marca 1922 r., XIX posiedzenie Sejmiku, 24 lu-tego 1922 r.30 tamże, Nr 13, 31.VII.1922 r., s.12431 tamże, Nr 12, 4.VII.1922 r., s.121. Początek zajęć lekcyjnych ustalono na 7 września 1922 r. Szkoła miała wówczas już 6 klas.32 Relacja Stefana Michalika z 14 lutego 1978 r.33 Relacja Kazimierza Dobrzyckiego z 6 kwietnia 1978 r.34 Relacja Kazimierza Dobrzyckiego z 6 kwietnia 1978 r. oraz Seweryna Piesiewicza z 15 maja 1978 r. Mieczy-sław Szeles pracował w Gimnazjum od 1.IX.1929 r. do 30.VI.1937 r.

54

Page 55: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Wystawiła m.in. „Gałązkę rozmarynu”.Około 1927 r. rozpoczęła działalność kilkuosobowa szkolna orkiestra dęta. Początkowo

kierował nią uczeń Piątek. W 1930 r. kierownictwo orkiestry objął Tadeusz Krzesimowski, a następnie prowadzili ją: Roman Sołtys i Józef Paczyński35. Orkiestra szkolna przygrywała młodzieży gimnazjalnej w czasie jej udziału w obchodach świat narodowych i poszczególnych organizacji np. Związku Strzeleckiego i PW.

16 października 1921 r., z inicjatywy władz szkolnych powstała w gimnazjum 28 osobowa, czterozastępowa 2 Garwolińska Drużyna Harcerska im. Zawiszy Czarnego36, kierowana przez drużynowego Jana Paśniczka i zastępowych: Edwarda Michalika, Jana Nowaka, Bronisława Talara i Jana Pióro. Drużyna popierana przez dyrekcję szkoły uzyskała m.in. pozwolenie na korzystanie ze szkolnych warsztatów introligatorskich. 1 grudnia 1921 r. zorganizowała własną Izbę Harcerską w lokalu Kasy Pożyczkowo-Oszczędnościowej.

W grudniu 1926 r. drużyna liczyła 16 harcerzy, w lutym 1928 – 35, w grudniu 1928 – 46, a w grudniu 1929 – 26. W 1927 r. opiekunem drużyny był prof. Mikołaj Hołubiec. Po nim funkcję tę objął prof. Mieczysław Szeles. Księgozbiór biblioteki harcerskiej założonej w 1921 r. liczył: w lutym 1922 – 40 książek, w lutym 1928 – 282, w styczniu 1929 – 300 książek.

W 1930 r. 17-letni Franciszek Wielgosz, uczeń 7 klasy, ukończył zorganizowany w Buczu w dniach 30 lipca – 28 sierpnia kurs dla przybocznych, zdobył stopień ćwika i w październiku objął funkcję drużynowego. W tym też czasie nastąpiła zmiana nazwy drużyny, z 2 na 26 Drużynę Harcerzy. W grudniu 1930 r. liczyła ona 20 członków i dzieliła się na dwa zastępy. Jej członkowie prowadzili warsztat introligatorski. Funkcje przybocznych pełnili: Jan Kapusta (później Zaniewski) i Bolesław Benicki. W okresie od 16 października 1921 r. do 10 maja 1936 r., kiedy została skreślona z listy drużyn „wobec nie wywiązywania się z obowiązków organizacyjnych oraz niskiego poziomu ideowego”37, funkcje drużynowych pełnili: Jan Paśniczek, Wacław Pióro, Edward Serzysko, Kazimierz Michalik (do 1928 r.), Paweł Michalik (13.X.1928 – 25.I.1930), p.o. Jan Przybysławski (25.I.1930 – ), Franciszek Wielgosz (X.1930-1932), Jan Kapusta (Zaniewski) i Zygmunt Wysokiński.

Członkowie drużyny brali udział m.in. w 1928 r. w 3-dniowym obozie wędrownym po trasie Garwolin-Łaskarzew-Sobolew-Śliz-Garwolin; w dniach od 12 do 28 lipca 1929 r. w II Narodowym Zlocie Harcerzy w Poznaniu, zdobywając w konkursie piosenki 3 miejsce oraz w lecie 1933 r. w obozie w Nowomalinie koło Ostroga. Środki finansowe na akcję obozową drużyna czerpała z urządzanych przedstawień teatralnych, loterii i dopłat dokonywanych przez rodziców harcerzy38.

W roku szkolnym 1925/1926 powstała w Gimnazjum 2-zastępowa Żeńska Drużyna Harcerek im. Emilii Plater. Do 1937 r., kiedy przestała działać, drużynowymi były: Apolonia Benicka (1925-1928), Wiktoria Monkiewicz (1928-1931), Jadwiga Ochniewicz, Janina Szarek, Natalia Radomyska i Marta Benicka (do 1937 r.). Członkinie drużyny uczestniczyły m.in. w 1927 r. w obozie w Puszczy Jodłowej, w 1928 – w Zlocie Harcerek w Rybienku koło Wyszkowa nad Bugiem oraz w 1930 – w obozie w Udryńcu przy ujściu Zbrucza do Dniestru.

35 Relacje: Kazimierza Dobrzyckiego z 6 kwietnia 1978 r., Mieczysława Szelesa z 23 lutego 1978 r., Aleksandra Krzysztoszka z 10 kwietnia 1978 r., oraz Mariana Sierocińskiego z 12 października 1979 r. M. Sierociński grał na alcie w orkiestrze R. Sołtysa. 36 Archiwum Akt Nowych (AAN) ZHP 1322, k.10-16. Garwolin, dn. 14.II.1922. II-ga Garwolińska Druż. im. Za-wiszy Czarnego. Do Naczelnictwa ZHP.37 Archiwum Akt Nowych ZHP 2462, k. 38. Rozkaz L.4 Komendanta Chorągwi Harcerzy w Lublinie z dnia 10 maja 1936 r.38 Zbigniew Gnat-Wieteska, Dzieje harcerstwa na ziemi garwolińskiej w latach 1913-1988. Kraków 1990 r., s.12-13.

55

Page 56: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Oprócz harcerstwa męskiego i żeńskiego działały także w szkole: koło Młodzieży Pol-skiego Czerwonego Krzyża, hufiec PW, świetlica szkolna, Sodalicja Mariańska prowadzona przez prefekta ks. dr Antoniego Święcickiego, LOPP, samorząd szkolny i koła przedmiotowe.

W piśmie z 22 stycznia 1931 r. do bp Henryka Przeździeckiego, ordynariusza diecezji ks. Święcicki pisał: Po kilkunastomiesięcznej próbie w tymczasowym zrzeszeniu sodalicyjnym uczennice gimnazjum garwolińskiego mogą już według mojego zdania stać się sodalistkami rzeczywistymi. Mam przeto zaszczyt najpokorniej prosić Waszą Ekscelencję aby łaskawie ery-gować raczył Sodalicję Mariańską z uczennic gimnazjum tutejszego pod wezwaniem NMP Niepokalanie Poczętej i pozwolił mi być jej moderatorem39. W skład Zarządu Sodalicji wcho-dziły wówczas: prezydentka Jadwiga Baranowska, sekretarka Maria Jarząbek, skarbniczka Michalina Jakimiak i bibliotekarka Stanisława Mucha.

W odpowiedzi na prośbę księdza prefekta, dekretem nr 521 z 24 stycznia 1931 r. bp Przeździecki erygował Sodalicję Mariańską przy kościele Przemienienia Pańskiego w Gar-wolinie.

28 listopada 1932 ks. dr Antoni Święcicki został mianowany na miejsce ks. Józefa Mak-ni, prefekta Gimnazjum Żeńskiego w Siedlcach, moderatorem Diecezjalnym Sodalicji Ma-riańskiej Uczniowskiej. Uważano, że posiadając motocykl mógłby odwiedzać częściej sodali-cje związkowe40. Powyższą funkcję ks. Święcicki pełnił przez okres dwóch lat. 26 czerwca 1934 r. pisał do ordynariusza diecezji: Przed dwoma laty Wasza Ekscelencja raczył mię za-mianować na stanowisko moderatora sodalicji mariańskiej uczni szkół średnich na diecezję Podlaską. Przez te dwa lata z praktyki przyszedłem do przekonania, że w żaden sposób nie mogę odpowiedzieć zadaniu tego szczytnego stanowiska, a to dlatego: 1. Garwolin jest zupeł-nie oddalony od środowisk sodalicji mariańskich. 2. najważniejsza, iż sam nie prowadzę so-dalicji męskiej, mam tylko w gimnazjum sodalicję żeńską. Proszę przeto najpokorniej Czci najgodniejszego Arcypasterza aby dla dobra Sodalicji raczył mię łaskawie zwolnić ze stano-wiska moderatora diecezjalnego41. Przychylając się do powyższej prośby, decyzją z 24 sierp-nia 1934 r. władza diecezjalna zwolniła ks. Święcickiego ze stanowiska moderatora diecezjal-nego, a na jego miejsce mianowała ks. prefekta Stanisława Leśniowskiego z Białej Podlaskiej.

W roku szkolnym 1933/1934 koło historyczne prowadziła prof. Izabela Pelz. W styczniu 1933 r. Sodalicja Mariańska liczyła 25 członkiń, później liczebność jej spadła, w lutym 1938 r. liczyła już tylko 16 członkiń. W roku szkolnym 1934/1935 rozpoczęła działalność Straż Przednia. Członkowie jej brali czynny udział przy organizowaniu imprez i obchodów szkolnych, redagowaniu gazetki oraz w pracach Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Polskiego Czerwonego Krzyża itp. Opiekunem był prof. Tadeusz Wyrzykowski. Samorząd szkolny realizował podstawowe cele samopomocowe, organizował imprezy dochodowe na rzecz kupna książek, opłacania wpisów za kolegów znajdujących się trudnych warunkach materialnych oraz organizował pomoc ze strony zdolniejszych mniej zdolnym uczniom.

W gimnazjum działał także sklepik szkolny, w którym sprzedawano m.in. zeszyty robione przez harcerzy. „Dyrektor Ligowska zakupiła ręczą maszynę do robienia zeszytów, - wspomina Marian Sierociński – sprowadziła papier z Warszawy, a ja przy pomocy kilku harcerzy robiliśmy zeszyty, które sprzedawaliśmy uczniom..”42.

W ramach Przysposobienia Wojskowego młodzież najstarszych klas przechodziła dwuletnie przeszkolenie I (wyszkolenie rekruckie piechoty) i II (wyszkolenie w zakresie

39 Archiwum Diecezjalne w Siedlcach. S. III. 7 t.1, k.158. ks. Antoni Święcicki. Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Ordynariusz Diecezji Podlaskiej w Siedlcach. Garwolin, 22 stycznia 1931 r.40 tamże, k.218. 41 tamże, k.270. ks. dr Antoni Święcicki. Jego Ekscelencja ksiądz Biskup Ordynariusz Diecezji Podlaskiej w Sie-dlcach. Garwolin, 26 czerwca 1934 r.42 Relacja Mariana Sierocińskiego z 12 października 1979 r.

56

Page 57: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

wiadomości i ćwiczeń drużyny piechoty) stopnia, które kończyła egzaminem na obozie ćwiczebnym, np. w 1934 r. w Kozienicach. Komendantami hufca PW byli m.in.: por. Henryk Bartoszewicz, por. Nienałtowski, por. Władysław Antoni Godzwon i por. Pająk.

Spośród dyscyplin sportowych młodzież gimnazjalna uprawiała głównie koszykówkę i siatkówkę. Brała także czyny udział w zawodach sportowych organizowanych z okazji uroczystości pułkowych przez dowództwo 1 pułku strzelców konnych w Garwolinie. I tak np. uczeń Kalinowski zajął w latach dwudziestych I miejsce w skoku o tyczce. Bardzo duży wkład w rozwój sportu szkolnego wniósł profesor gimnastyki i rysunków, Edward Ałaszewski, znany później karykaturzysta.

W 1928 r. egzamin dojrzałości typu matematyczno-przyrodniczego zdały tylko 4 osoby spośród 16 uczniów VIII klasy. „Wyniki nauczania w 8-smej klasie i egzamin dojrzałości – wspomina Apolonia Boniuk (z d. Benicka) – były owocem nieżyczliwego stosunku części nauczycieli do uczniów. Klasa miała duże braki z języka polskiego. P. Mincerowa, była żona kuratora Okręgu Szkolnego Poznańskiego, z nauczycielką języka niemieckiego p. Grudzińską stwierdziły, że nie warto pracować nad dziećmi chłopów i drobnego mieszczaństwa. P. Mincerowa w klasie szykanowała dziewczynki i marnowała czas na lekcjach na różne komentarze i aluzje. Postawę nauczycielstwa scharakteryzował dobry, sznowany i lubiany przez uczni nauczyciel matematyki p. J. Grabowiecki. Po jednym z zebrań Rady Pedagogicznej powiedział szczerze w klasie: „Nam nie zależy abyście maturę dostali.” Po maturze było mu przykro i przy spotkaniach z nami tłumaczył się. Na rok szkolny 1928/29 prawie cały personel łącznie z dyrektorem opuścił szkołę”43. Klasa VII była typu humanistycznego, ale dla osób powtarzających ostatni rok władze szkolne zorganizowały naukę typu matematyczno-przyrodniczego i część z nich zdała maturę w 1929 r. Po latach wielu uczniów ciepło wspominało prof. przyrody Adama Sochockiego. „Gorący miłośnik obranej przez siebie dyscypliny nauki, – jak wspomina A. Boniuk – potrafił obudzić zainteresowanie uczniów”44. Chemii w latach dwudziestych uczył prof. Błachnio, nauczyciel z dużym talentem pedagogicznym, nazywany przez uczni „Mojżeszem”. „Miał starannie wypielęgnowaną brodę – wspomina dalej A. Boniuk – i efektowne doświadczenia na pierwszej lekcji wywołały komentarz; „Mojżesz czyni cuda”45.

W 1930 r. koszt utrzymania Gimnazjum Koedukacyjnego Wydziału Powiatowego Sejmiku Garwolińskiego wynosił 56 tysięcy złotych rocznie. Osiem tysięcy z tej sumy pokrywał Sejmik Powiatowy w Garwolinie46. Liczba uczniów wynosiła wówczas około 125 osób. W roku szkolnym 1934/1935 wzrosła do 160, w następnym roku do 206, a w roku szkolnym 1936/1937 do 211 uczniów47. W czerwcu 1932 r. do matury przystąpiło 15 osób. Zdało 14-ie, jednej pozwolono zdawać powtórnie w terminie zimowym.

Szkoła posiadała własny pięknie haftowany sztandar. Poczet sztandarowy towarzyszył uczniom we wszystkich oficjalnych wystąpieniach szkoły.

W roku szkolnym 1934/1935 opłata za naukę w klasach I (dawniej trzecia), II (dawniej czwarta), V i VI wynosiła 35 złotych miesięcznie, w klasach VII i VIII – 45 złotych 48. Nieopłacenie nauki do 5-go każdego miesiąca groziło usunięciem ze szkoły do chwili uiszczenia opłaty. Dla niezamożnych, a dobrze uczących się uczniów dyrekcja gimnazjum przyznawała jednak znaczne ulgi w opłatach.

12 listopada 1934 roku gimnazjum przeniosło się do budynku po Żeńskiej Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej przy ulicy Długiej w Garwolinie. W uroczystości tej

43 Relacja Apoloni Boniuk z 30 maja 1978 r., s.2-3.44 tamże, s.2.45 tamże, s.1.46 Gazeta Powiatu Garwolińskiego, Nr 6, wrzesień 1930 r., s.6.47 Sprawozdanie z prac Powiatowego Związku Samorządowego w Garwolinie za rok 1936/1937., s.4648 Gazeta Powszechna Garwolińska, Nr 5, 2.IX.1934 r., s.3

57

Page 58: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

uczestniczyli m.in.: Lewicki, kurator Okręgu Lubelskiego, Włodzimierz Kałuba, starosta powiatu garwolińskiego i ks. Marian Juszczyk, proboszcz i dziekan garwoliński. Uczeń Stanisław Jaworski podziękował wówczas staroście w imieniu całego gimnazjum za nowy budynek szkolny, a chór gimnazjalny wykonał: „Pieśń o Hetmanie prawym” i „Czasem Tobie drogi Wodzu”49. Szkoła Podstawowa otrzymała wówczas wykończone piętro w nowo zbudowanej szkole przy obecnej Alei Żwirki i Wigury.

W roku szkolnym 1934/1935 rozpoczęła działalność bursa męska zlokalizowana w budynku Wydziału Powiatowego przy ul. Legionów 3. Wydział Powiatowy ofiarował jej całkowite urządzenie kuchni oraz udzielił pożyczki na kapitał obrotowy. Kierownictwo bursą sprawował samodzielny komitet opieki nad bursą na czele z prof. Godzwonem. W roku szkolnym 1935/1936 szkoła otrzymała nazwę: „Prywatne Koedukacyjne Gimnazjum im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Garwolinie”. W 1937 r. Wydział Powiatowy uzyskał zgodę na otwarcie liceum ogólnokształcącego. Dyrektorem szkoły była wówczas (od 1932 r.) Zofia Ligowska. Personel gimnazjalny liczył 14 osób, w tym 4 zatrudnione na niepełnym etacie.

W latach trzydziestych szkoła była w zasadzie samowystarczalna. W roku szkolnym 1934/1935 dopłata Wydziału Powiatowego wyniosła 2300 zł., w roku 1935/1936 – 500 zł. W następnym roku szkolnym (1936/1937) wzrosła ona aż do około 5000 zł. Wpływ na to miały: większa ilość udzielonych stypendiów dla niezamożnych uczennic i uczniów, wydatki na wyposażenie gabinetów przyrodniczego i fizycznego, sali robót ręcznych i pomocy szkolnych50. Mimo to szkoła odczuwała duże braki w dziedzinie pomocy szkolnych.

Największą bolączką szkoły był brak pomieszczeń na gabinety naukowe oraz ogólna ciasnota. Władze powiatowe zainicjowały więc rozbudowę budynku szkolnego. W roku szkolnym 1937/1938 szkoła uzyskała 4 nowe sale oraz specjalne pomieszczenie na mieszkanie dla woźnego51.

W okresie zagrożenia państwa ze strony Niemiec młodzież szkolna zorganizowała zbiórkę na Fundusz Obrony Narodowej i za zebrane pieniądze kupiła karabin z bagnetem, który przekazała 1 psk52.

W czasie kampanii wrześniowej 1939 r. absolwenci szkoły wzięli czynny udział w obronie ojczyzny. Kilku spośród nich, m.in.: Stanisław Bonder, Józef Miąsek, Stanisław Paulisz, Piotr Baran i Kazimierz Młynarski poległo na polu chwały. Bronisław Gajowniczek zginął w Warszawie we wrześniu 1939 r.

Dyrektorami szkoły w latach 1918 – 1939 byli:Radliński Tadeusz 1918 – 1920Majewski Stefan 1920 -Marcinkiewicz JanKopczyński Stefan - 1928Sieszputowski Tadeusz 1928 - 1929Paulisz Zygmunt 1929 – 1932Ligowska Zofia 1932 -

WYKAZ NAUCZYCIELI W LATACH 1918-19391. Ałaszewski Edward, gimnastyka i rysunki, 2. por. Bartoszewicz, gimnastyka,

49 Gazeta Powszechna Garwolińska, Nr 16, 18.XI.1934 r., s.3.50 Sprawozdanie z prac Powiatowego Związku Samorządowego.. s.46-47.51 tamże, s.47.52 Relacja Aleksandra Krzysztoszka z 10 kwietnia 1978 r.

58

Page 59: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

3. Baumgarten Dawid, 4. Bejman Mozes, 5. Błachnio „Mojżesz”, chemia, fizyka, roboty, 6. Boguszewska Helena, przyroda,7. Borkowska Irena, historia, geografia, 8. ks. Cieśliński Franciszek, religia, 9. ks. Barwik Adam, prefekt,10. Czubrzyński Antoni, łacina,11. ks. Dąbrowski Michał, religia,12. Frankiewicz Władysława, gimnastyka, 13. por. Godzwon Władysław Antoni, matematyka, PW,14. Gorta, matematyka,15. Grabowiecki Julian, matematyka,16. Grudzińska Elwira, niemiecki,17. Hołubiec Mikołaj, historia, 18. Hrycko Anna, rysunki, 19. ks. Iwanczewski Jan, prefekt,20. Jargocki, matematyka, fizyka,21. Klicki E., fizyka, 22. Kopczyński Stefan, przyroda, polski,23. Kostecka,24. ks. Kowalski Julian,25. Kozłowski Edmund, matematyka,26. dr Krassowski Mieczysław, higiena,27. Kurzawiński, gimnastyka, choreografia,28. Lewicki Antoni, historia, niemiecki,29. Ligowska Zofia, propedeutyka, geografia, 30. Lipiński Stanisław, łacina,31. Łukasiewicz Wincenty, rysunki, roboty,32. Majewski Stefan,33. Mazur Stanisław, historia, 34. Miernowski Jan, polski, 35. Mincer „Brigida”, polski,36. por. Nienałtowski,37. por. Pająk Marceli, 38. Paśniczek Franciszek, gimnastyka, śpiew,39. ks. Patalong Piotr, religia,40. Paulisz Zygmunt,41. Pelz Izabela, historia, propedeutyka filozofii, 42. Ptak, rysunki,43. Radliński Tadeusz, geografia,44. Ratyński Antoni, polski, historia,45. Ryngiel Mieczysław, niemiecki, 46. Sochacka Maria, przyroda, biologia, zoologia,47. Sochacki Adam, przyroda, geografia, 48. Stryjecka,49. inż. Szałańska Janina, fizyka,50. Szeles Mieczysław, matematyka, fizyka, chemia,51. Szymański R., matematyka,52. Sieszputowski Tadeusz, polski,

59

Page 60: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

53. Święcicka Janina, polski,54. ks. dr Święcicki Antoni, religia, 55. Ulanowski Władysław, łacina,56. Wyrzykowski Tadeusz, polski,57. Żakliński Antoni, niemiecki, rysunki.

WYKAZ MATURZYSTÓW(lata 1927-1939 – wykaz niepełny)

1927 ROK1. Anczarski Władysław 5. Rękawek Genowefa2. Makulec Stanisław 6. Sekuła Stanisława3. Pieniążek Kazimierz 7. Żurawek Stanisław4. Pierożek Justyna

1928 ROK1. Benicka Apolonia 3. Mirowski Kazimierz2. Mazurkiewicz Wiktor 4. Serzysko Edward

1929 ROK1. Baran Piotr 8. Michalik Janina2. Bielewicz Jan 9. Michalik Stefan3. Bonder Stanisław 10. Miętus Stanisława4. Dobrzycki Kazimierz 11. Rękawek Janina5. Gąsowska Zofia 12. Wolf Henryk6. Krupiński Bolesław 13. Zając Joanna7. Maszkiewicz Wacław

1930 ROK1. Abramczuk Anna 8. Krassowski Zbigniew2. Babik Wacław 9. Miąsek Józef3. Ekiert Piotr 10. Teperek Jan4. Gajownik Stanisław 11. Wąż Wanda5. Giewerc Józef 12. Witek Czesław6. Gruszecka Leokadia 13. Wyrzykowska Cecylia7. Kozłowska Janina 14. Zatyka Władysław

1931 ROK1. Berlewi Natalia 8. Paulisz Roman2. Jarząbek Natalia 9. Pawliszewski Antoni3. Kalisz Piotr 10. Stachowski Józef4. Koziołkowski Wacław 11. Szeles Wincenty5. Makulec Apolonia 12. Wygodzki Józef6. Michalik Jan 13. Zając Krystyna7. Monkiewicz Wiktoria

1932 ROK1. Baranowska Jadwiga 11. Myszkiewicz Anna2. Benicki Bolesław 12. Ochniewicz Stanisław3. Henneberg Ludwik 13. Paulisz Stanisław

60

Page 61: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

4. Jakimiak Michalina 14. Soszka Stefan5. Kałaska Mieczysław 15. Wielgosz Franciszek6. Kapusta Jan 16. Zając Genowefa7. Królik Stanisław 17. Zając Teofil8. Majewski Stanisław9. Młynarski Kazimierz10. Mucha Stanisława

1933 ROK1. Baranowski Stefan 6. Sierociński Marian2. Jarząbek Antoni 7. Witak Edward3. Kenig Stanisława 8. Zając Stefan4. Ochniewicz Jadwiga 9. Żmijewski Zygmunt5. Piesiewicz Feliks

1934 ROK1. Baranowska Irena 9. Mikowski Chemja Leizor2. Brzostowska Feliksa 10. Peraj Jerzy3. Czerniakowska Janina Irena 11. Piątek Stefan4. Grzechnik Edward 12. Płatek Antoni5. Głowacz Janina 13. Wyrzykowski Witold6. Głowicka Natalia 14. Zając Justyna7. Iwanow Mikołaj 15. Zwoliński Bogdan8. Majewski Stanisłąw 16. Żmijewski Tadeusz

1935 ROK1. Bogusz Jan 10. Michalik Maria2. Borkowska Józefa 11. Narkiewicz-Jodko Jolanta3. Furmanik Aleksander 12. Radomyska Natalia4. Gajowniczek Bronisław 13. Rapoport Szyja5. Kornacka Jolanta 14. Replańska Chudla6. Kotlarska Teresa 15. Rękawek Józef7. Kowalski Edward 16. Sołtys Roman8. Krzyśpiak Anna 17. Talar Bolesław9. Krzyśpiak Mieczysław 18. Witkowski Wacław

1936 ROK1. Augustyniak Katarzyna 10. Łaszkiewicz Tadeusz2. Drewnik Wacław 11. Malinowski Stanisław3. Durakiewicz Zygmunt 12. Miętus Mieczysław4. Gajdziński Franciszek 13. Ochniewicz Maria5. Górczyńska Józefa 14. Piesiewicz Seweryn6. Góźdź Franciszek 15. Plewko Antoni7. Janiszewska Wiesława 16. Sterna Jan8. Jaworski Stanisław 17. Trzeciak Stanisław9. Kozłowska Janina 18. Zając Stefan

1937 ROK1. Benicka Marta 7. Przychodzki Franciszek2. Białecka Teresa 8. Sitek Bolesław

61

Page 62: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

3. Dziwiszek Antoni 9. Wysokiński Zygmunt4. Jachowicz Cezary 10. Zając Helena5. Jarycki Stanisław 11. Zaremba Bolesław6. Kamaszewski Roman 12. Żochowski Władysław

1938 ROK1. Bereziecki Mieczysław 14. Krzysztoszek Aleksander2. Błachnio Wacław 15. Paczyński Jan3. Dąbrowski Wacław 16. Piątek Janina4. Dłużniewska Zdzisława 17. Rękawek Antoni z Puznowa5. Gora Stefan 18. Rękawek Antoni z Garwolina6. Jachowicz Zenon 19. Siarkiewicz Henryk7. Jeżewski Zbigniew 20. Soszka Zofia8. Kałaska Kazimierz 21. Szeląg Halina9. Kenig Mieczysław 22. Szyber Halina10. Kłoczewska Stanisława 23. Tyszko Janusz11. Korzeniowski Jan 24. Wielgosz Antoni12. Kostyra Julian 25. Witkowska Stanisława13. Kozłowska Stanisława

1939 ROK1. Budyta Stefan 4. Jasiński Aleksander2. Jakimiak Alicja 5. Makulec Stanisław3. Janiszewski Jerzy

62

Page 63: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Wspomnienia Jana Ślińskiego53

Słowem wstępnym i przypisami opatrzył Michał Kalbarczyk

Przedstawione poniżej wspomnienia Jana Ślińskiego (żołnierza BCH z gminy Miastków Kościelny) dotyczą wydarzeń z okresu wojny i okupacji. Wówczas żołnierze Polski Podziemnej, w tym Batalionów Chłopskich, toczyli na ziemi garwolińskiej nierówną walkę z niemieckim okupantem.

Początki działalności konspiracyjnejPo wybuchu wojny 1 września 1939 r. w okolicy mojej wsi nie było walk między

Niemcami, a wojskami polskimi. Nie było pozostawionej broni lub też sprzętu wojskowego, który mógłby służyć do dalszej walki. Polacy nie pogodzili się z przegraną wojną obronną 1939 r. i okupacją niemiecką, i zaczęli tworzyć struktury konspiracji. Jako przedpoborowy nie brałem udziału w walkach w obronie ojczyzny we wrześniu 1939 r.

Na przełomie 1939/1940 r. w mojej wsi Brzegi istniała już tajna organizacja wojskowa, do której należał mój brat żołnierz wojny obronnej 1939 r. Dzięki jego rekomendacji zostałem w dniu 11 kwietnia 1940 r. zaprzysiężony jako żołnierz ZWZ. Przysięgę odbierał Bronisław Jaroń ps. „Celina”.

W 1942 r. wraz z dowódcą placówki AK w Brzegach Józefem Domaszczyńskim ps. „Grab” zostałem wysłany do Warszawy na sześciotygodniowy kurs dla kierowców samochodów (wraz z nami byli koledzy z Woli Miastkowskiej, Jagodnego, z rejonu Stoczka i inni).

W 1942 r. mieszkał w Brzegach wysiedlony z poznańskiego Florian Pałędzki, który oddał się służbie Niemcom. Brał udział w łapankach, przygotowywał listy Polaków, którzy mieli być wywiezieni na przymusowe roboty. Pomimo kilku ostrzeżeń, by zaprzestał swojej działalności, pracował nadal na szkodę Polaków na rzecz Niemców. Sąd Polski Podziemnej skazał go na karę śmierci. Wyrok został wykonany54.

Działalność w konspiracyjnym ruchu ludowymW 1942 r. dowiedziałem się o istniejącym w powiecie garwolińskim zakonspirowanym

ruchu ludowym. Szukając kontaktu z kimś z podziemnego ruchu ludowego, skontaktowałem się z Piotrem Sitkiem, działającym przed wojną w „Wici”. On jednak należał do AK, lecz skontaktował mnie z Janem Siwkiem z Miastkowa Starego. Po pewnym czasie przyjechali do mnie Stanisław Serzysko ps. „Kordian” z Filipówki i Władysław Kondej ps. „Bogdan” i ustaliliśmy wspólnie, że w Brzegach będę organizował Bataliony Chłopskie. Udało mi się przekonać kilku kolegów o słuszności przejścia z AK do BCH i w konsekwencji przeszliśmy zachowując broń. Pomimo odejścia z AK trwała nasza – żołnierzy BCH – współpraca z AK. Świadczy o tym wspólnie przeprowadzona akcja na Urząd Gminy

53 Jan Śliński Żołnierz BCH rejonu Miastków Kościelny, po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej żołnierz II Armii Wojska Polskiego. Po II wojnie światowej członek PSL, następnie ZSL. Aktywnie działał w ZSL po 1956 r. W latach 1957-1985 prezes GK ZSL w Miastkowie Kościelnym. Był członkiem władz powiatowych ZSL w Garwolinie, po 1975 r. władz wojewódzkich tego ugrupowania.54 Wyrok na Florianie Pałędzkim wykonany został w dniu 22.05.1943 r. Szerzej Z. Gnat Wieteska, Armia Krajo-wa… s. 113.

63

Page 64: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Miastków, w wyniku której wyniesione zostały wszystkie dokumenty, w szczególności listy osób, które miały być wywiezione na roboty do Niemiec, dokumenty kontyngentowe, a także służąca do tego maszyna do pisania. Dokumenty te musiał też wynosić na nasze polecenie urzędnik gminny, który po wyzwoleniu zadenuncjował funkcjonariuszom NKWD żołnierza AK Odziemczyka, w wyniku czego ten spędził rok na zesłaniu w ZSRR.

W początkowej fazie działalności w Brzegach z AK do BCH przeszli mój brat Józef Śliński „Chłopicki”, bracia Jan Borkowski „Rozum”, Stanisław Borkowski „Dąbrowa”, Jan Błażejczyk, ps. „Chęć”, Borkowski Józef, Borkowski Wacław, Sitek Antoni, Sitek Stanisław, oraz Ja Śliński Jan „Orkan”, oraz nowoprzyjęty Jan Gruszczyński ps. „Lotnik”. Komendantem placówki został Józef Śliński podoficer Wojska Polskiego.

Współpraca z AKWe wspólnych działaniach AK i BCH należy wymienić akcję mającą na celu

wyratowanie trzody chlewnej przeznaczonej przez Niemców do wywiezienia. Odzyskana przez nas trzoda chlewna przekazana została ludności polskiej. Nie wszystkie jednak działania wspólne z AK miały pomyślne zakończenie. Akcja przejęcia zrzutu zakończyła się niepowodzeniem. W wyniku wymiany ognia zginął żołnierz AK Marian Głasek. Następnego dnia po potyczce Niemcy zapędzili miejscową ludność, by rozpoznała zabitego akowca. Nikt go nie zidentyfikował, a kolejnej nocy udało nam się zabrać ciało i pochować na cmentarzu w Zwoli. Pomyślnie zakończyła się akcja zniszczenia młockarni, która służyła Niemcom do młócenia zboża, które miało być wywożone przez okupanta. Przy pomocy żołnierzy podziemia z Garwolina udało nam się zniszczyć młockarnię. W wyniku akcji rany odniósł Piotr Matryba z AK. Drużyna oddziału specjalnego, którą dowodziłem – co potwierdza Paryszek – wykonała szereg akcji jak: likwidacje bimbrowni, zlewni mleka, unieruchomienie młyna w Miastkowie, zabierając pasy transmisyjne, a także szereg akcji na terenie Górzna, wykonanych wspólnie z oddziałem Stefana Gałkowskiego ps. „Leśny”.

Udział w święcie ludowym w Suchym BorzeW 1944 r. brałem udział w obchodach święta ludowego w Suchym Borze. Z mojej

drużyny OS brali także udział: Jan Borkowski ps. „Rozum” i Kazimierz Bakiera ps. „Biały”. Powracaliśmy ze święta całą noc i dopiero następnego dnia dotarliśmy do domu. Ubrani jako wojskowi z karabinami nie mogliśmy pokazać się we wsi. Zostaliśmy zmuszeni drugi dzień przeczekać w lesie. W pewnym momencie dostrzegliśmy, że do jednego z gospodarstw w mojej wsi przyjechali Niemcy. Otoczyli zabudowania szukając młodego chłopaka, który uciekł z robót przymusowych z Niemiec. Oddaliśmy strzały z lasu w kierunku Niemców, którzy nie chcąc wdawać się w wymianę ognia wsiedli do samochodu i odjechali. Okazało się że uratowaliśmy w ten sposób uciekiniera z robót, gdyż był on w tym czasie w swoim rodzinnym domu. Obawiając się o to, że zdekonspirowaliśmy się, postanowiliśmy przenieść się do innego lasu, gdzie doczekaliśmy nocy, która umożliwiła nam powrót do domu.

W 1943 r. zostałem zaatakowany przez mieszkańca mojej wsi, który wcześniej był przez nas ukarany za niegodne zachowanie wobec miejscowej ludności. W obronie własnej zmuszony zostałem do oddania strzału w jego kierunku. Ten uciekł, lecz następnego dnia jego ojciec udał się do Miastkowa, w celu poinformowania żandarmów o posiadanej przeze mnie broni. Spotkał organistę z Miastkowa, któremu powiedział, że doniesie na mnie żandarmom niemieckim, o tym że mam broń. Organista jednak wyperswadował mu ten zamiar. Nie wiedziałem o tym, a znajomi doradzili mi, żebym się ukrywał. Z obawy o los rodziny pozostałem jednak w domu. Po dwóch tygodniach spotkałem organistę z Miastkowa, który

64

Page 65: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

powiedział, że odwiódł niedoszłego donosiciela od jego zamiaru.

Udział w akcji „Burza”W lipcu 1944 r. moja drużyna OS brała udział w akcji, którą opisał Kazimierz Paryszek jako akcję polegającą na wywożeniu produktów żywnościowych z magazynu w Garwolinie. Wcześniej na wezwanie komendanta OS w gminie Górzno Stefana Gałkowskiego ps. „Leśny” pojechaliśmy do Chęcin i razem z żołnierzami Gałkowskiego udaliśmy się do wsi Unin, gdzie pobraliśmy zarekwirowane wcześniej z magazynów „Społem” Garwolin przez oddział Boruty produkty żywnościowe. Zabezpieczona żywność złożona została u Kałaski w Chęcinach. Kazimierz Paryszek wydał mi polecenie powołać 15 żołnierzy, których zadaniem miała być kontrola sytuacji po lewej stronie rzeki Wilgi we wsiach Miastków, Ryczyska, Glinki, Brzegi i Zgórze. Żołnierze ci stanowili uzupełnienie trzydziestoosobowego składu OS-u, którzy wykonywali podobne zadania. Wyrazem uznania i zaufania do mnie przez Kazimierza Paryszka było pozwolenie podejmowania samodzielnej decyzji w niektórych sprawach.

65

Page 66: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Mirosław Matosek

Pociąg pancerny

W połowie lipca 1944 roku wyruszył na bojowy szlak niemiecki pociąg pancerny Pz 74. Wchodził w skład 9 Armii, Grupy Armii A i operował w okolicach Warszawy. Na stacji w Sobolewie pojawił się czterokrotnie, a jego ruchy były bacznie obserwowane przez wywiadowców Armii Krajowej: kolejarzy i niepozornie wyglądających chłopców z młodzieżowej organizacji.

Na szlakuPociąg poruszał się wolno, zatrzymując się co kilkaset metrów. Przed opancerzoną

lokomotywą z tendrem pchającą platformę wypełnioną szynami kolejowymi szła szpica saperów badająca stan torów. Za nią toczył się cały skład. Znad wagonów artyleryjskich groźnie wystawały obrotowe wieże z zamontowanymi haubicami. W wagonach dowódcy i zastępcy, wyposażonych w radiostację i środki łączności wewnętrznej, mieściły się oddziały szturmowe piechoty.

Ochronę przed samolotami wroga zapewniały działka przeciwlotnicze zamontowane w wagonach artyleryjsko-przeciwlotniczych. Z dwóch opancerzonych platform, posiadających rampy, zjeżdżały lekkie czołgi, operujące samodzielnie w terenie. Uzupełnieniem składu były dwie platformy z pancerną nadbudową i wieżami czołgowymi. Platformy te miały własny napęd elektryczny i na krótkich dystansach mogły jeździć jako drezyny w celach rozpoznawczych.

Załoga pociągu liczyła około 150 żołnierzy, przeszkolonych wiosną 1944 roku w ośrodku formowania pociągów pancernych w Rembertowie. W większości byli to młodzi chłopcy, najmłodszego wojennego rocznika poborowych. Wśród nich było kilku posiwiałych weteranów pamiętających okopy pierwszej wojny światowej.

Niedaleko za stacją Sobolew, przy podjeździe kolejowym pociąg zatrzymał się na dłuższy postój. Z platform zjechały czołgi na rekonesans, kierując się w stronę odległej o osiem kilometrów szosy lubelskiej. Przed Sokołem czołgiści zabrali ze sobą miejscowego chłopa jako przewodnika. Pozostali żołnierze rozebrani do pasa opalali się pod lipcowym żarem na platformach obok zainstalowanych działek i karabinów maszynowych. Sprawnie działała kuchnia mieszcząca się w wagonie artyleryjskim, obsługiwana przez drużynę gospodarczą. Czuwały drużyny: techniczna, sanitarna i łączności.

Tylko niepokojące wieści o załamaniu się frontu wschodniego mogły mącić nastrój wypoczynku i wojennej męskiej przygody.

Do cywilów nie strzelaliMichał Stefaniak, starszy torowy Odcinka Drogowego Życzyn skończył codzienny

obchód torów i wstąpił do służbowego domku pod Grabniakiem. Mieszkał tu z rodziną. Żona przygotowywała posiłek. Przez okno widział jak młodsza córka Irena pasie krowę na kolejowej łące.

Nagle zaterkotał telefon. Maksymilian Michalczuk, dyżurny ruchu w Sobolewie i zięć Stefaniaka ostrzegał, że w stronę Dęblina dość szybko jedzie niemiecki pociąg pancerny. Michał poderwał się od stołu. Przykazał żonie, żeby nie podchodziła do okien i pobiegł na łąkę.

66

Page 67: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Do Irenki dobiegł równo z pociągiem. Zasłonił dziecko własnym ciałem i stał wyprostowany patrząc w oczy i wycelowane lufy przejeżdżającym żołnierzom, w każdej chwili spodziewając się strzału. Nie bał się śmierci. Jako chorąży armii carskiej nieraz zaglądał jej w oczy. Za walki w Mandżurii otrzymał krzyż świętego Jerzego. Modlił się tylko o życie dziecka.

Pociąg turkotał coraz szybciej. Niemcy w pełnej gotowości bojowej, w hełmach i bronią gotową do strzału oddalili się w stronę Dęblina. A tam sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie.

Odwrót26 lipca sowiecki 16 Korpus Pancerny Gwardii wchodzący w skład 8 Armii

gen. Wasilija Czujkowa wkroczył do Dęblina. Po kilkugodzinnej walce zdobyto cytadelę, a resztki niemieckich dywizji wycofały się za Wisłę. Następnego dnia 3 i 8 korpus pancerny 2 Armii Pancernej gen. Radziejewskiego rozpoczęły szybki manewr wzdłuż szosy lubelskiej i Wisły w stronę Warszawy.

W nocy z 26 na 27 lipca „Panzerzüg-74” cofał się przed idącym trop w trop radzieckim batalionem rozpoznawczym, trwał pojedynek artyleryjskich haubic. W okolicach Prandocina pociąg został obrzucony niecelnie bombami przez radzieckie samoloty, tzw. „kukuruźniki”. Dowódca podjął decyzję o wycofaniu się do Sobolewa.

Sobolew od dwóch dni był wolny. Po ucieczce żandarmów z miejscowego posterunku 24 lipca władzę przejęła Armia Krajowa. Dowódca placówki ppor. Marian Sierociński ps. „Długi” zajął budynek Urzędu Gminy. Wystawiono warty, a uzbrojone patrole krążyły po ulicach. Pod okiem doświadczonego instruktora Stanisława Wdowickiego, przedwojennego podoficera z 1 Pułku Strzelców Konnych z Garwolina, z zapałem ćwiczył musztrę oddział Młodzieży Wielkiej Polski.

Po uroczystym nabożeństwie w kościele parafialnym odczytano przemówienie przygotowane przez dowódcę rejonu Sobolew-Maciejowice por. Szczepana Ochaba-Lipińskiego ps. „Rusznica”. Nad budynkami urzędów i kilkoma domami prywatnymi powiewały biało-czerwone flagi.

Na stacji kolejowej zatrzymywano pociągi jadące w stronę Warszawy, rekwirowano broń. Zlikwidowano trzech własowców z ochrony mostu na Okrzemce. Doszło też do wymiany ognia na skraju osady z rozbitym kilkunastoosobowym oddziałkiem Wermachtu przemykającym się w stronę Wisły.

Euforia wywołana wolnością nie przeszkadzała mieszkańcom w respektowaniu zarządzeń komendanta. Funkcjonowały sklepy i urzędy. Tylko niejaki Wiśnioch zwany „Żwawokiem” za złamanie zakazu picia alkoholu otrzymał od akowców porcję batów. Sumiennie pełnili służbę kolejarze. Oni też pierwsi dowiedzieli się o nadciągającym torami śmiertelnym zagrożeniu dla miasteczka.

Zapis literataRejestratorem bydła i trzody chlewnej w gminie był w tym czasie literat Stanisław

Łukasiewicz, cięte pióro i wnikliwy obserwator. Zamieszczony niżej fragment tekstu pochodzi w wydanej w 1947 roku powieści na motywach autobiograficznych pt. „Okupacja”, z rozdziału „Ostatni pociąg pancerny”.

„O północy na stoliku dyżurnego ruchu zadzwonił telefon. Z trzeciej stacji sygnalizowano, że od Lublina idzie na Warszawę niemiecki pociąg pancerny. Zaalarmowany Skoczyński (rzeczywiste nazwisko Sierociński) przybiegł zaraz na dworzec. Uczepił

67

Page 68: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

się słuchawki telefonicznej wraz z kolejarzami, chcąc koniecznie dowiedzieć się szczegółów. Wkrótce otrzymano dodatkową informację, że pociąg idzie ostrożnie, zachowuje się spokojnie, bada tylko co chwila tor światłem reflektorów. Na terenie osady wzmożono środki ostrożności, patrole z bronią ukryły się w bramach i na podwórkach, ze stacji z ściągnięto wartę. Większy oddział z granatami i bronią przeciwpancerną zamknął się w magazynowni.

Kolejarze z kamiennymi twarzami i bijącymi sercami trwali na posterunkach. Po jakiejś godzinie dało się słyszeć w ciemnościach nocy głębokie i jakby znużone

sapanie. Z głuchym turkotem toczyła się z wolna po szynach już blisko, groźnie, ciężka masa o niewidocznych zarysach. I tuż przed stacją lunął naraz na tory oślepiający blask reflektora. Jaskrawe światło uskoczyło jeszcze na boki. Zmącało gęstą ciemność tu i tam i pociąg powoli wjechał na stację i z sennym teraz sapaniem przystanął.

Od lokomotywy i pierwszego wagony oderwały się światełka kieszonkowych latarek. Zabłysła w nich pierzchliwa smuga pary z ostrym sykiem wydostająca się cienkim strumieniem spod brzucha parowozu.

Z wolna otworzono drzwi do biura kolejarzy. W promieniach światła ukazało się kilku Niemców z pistoletami w rękach. Byli w gumowych panterkach, na głowach mieli głębokie, ponure hełmy. Ich blade, znieruchomiałe, do ostateczności wymęczone twarze, zapadłe i szklane oczy zdradzały długotrwały brak snu.

Niemcy patrzyli tępo, jakby podejrzliwie na siedzących przy stołach kolejarzy.- Ruhig? – zapytał jękliwie pierwszy, wysoki.- Ruhig! – odkrzyknęli mu kolejarze ze sztuczną wesołością.- Keine Banditen? - Keine Banditen! Jawohl! - Ist der weitere Weg gut? - Ganz gut! - Ist da Schnaps?- Ja, ja. Schnaps ist! Im Bufet! – Odrzekł dobrotliwym tonem zawiadowca. Niemcy wzięli w bufecie u Mierzwińskiego (Piotra Andrzejewskiego) parę butelek

wódki, kilka kiełbas i wkrótce ostrożnie, po cichu pociąg odszedł dalej.Niezadługo w tę noc spotka załogę pociągu własny, żałosny los wojenny…”

KlęskaZwiadowcy AK ustalili, że pociąg pancerny zatrzymał się cztery kilometry za stacją

Sobolew na wysokości wsi Leokadia. Dowódca „Pz-47” zarządził odpoczynek, wygaszono światła.

Tymczasem radziecki batalion rozpoznawczy przeszedł Okrzejkę i obszernym łukiem przez Jabłonowiec, Kobusy, Godzisz dotarł do Sobolewa od strony zachodniej. Rankiem 27 lipca wypatrzyli Rosjan wysłani przez Stanisława Wadowickiego bracia Andrzej i Janusz Jeryń, sieroty po maszyniście zabitym w katastrofie kolejowej.

Długa kolumna potężnych, trzyosiowych „Studebackerów”, do czterech były doczepione armaty, ostrożnie posuwała się w górę szosy. Na szerokich błotnikach pojazdów przycupnęli strzelcy z pepeszami gotowymi do strzału. Dojechali do stacji kolejowej. Spod plandek ze skrzyń pojazdów wysypali się „bojcy” przejmując we władanie miasteczko.

Zaraz za przejazdem kolejowym artylerzyści odprzodkowali działa i nieomal z marszu ostrzelali odjeżdżający pełną parą w stronę Warszawy pociąg pancerny.

Kolejne dwie doby załoga „Panzerzüg-74” brała udział w walkach na południowym odcinku Przedmieścia Warszawa dowodzonym przez gen. Fritza Franka. W oparciu

68

Page 69: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

o niedokończoną sieć fortyfikacji Niemcy rozpaczliwie usiłowali zatrzymać Sowietów i ustabilizować linię frontu. Pozycji od Wisły do Kołbieli broniła przybyła prosto z Węgier 73 Dywizja Piechoty, a dalej na wschód okopały się zaprawione w bojach oddziały Dywizji Spadochronowo-Pancernej „Herman Görig”.

Niemcy stawili zacięty opór. Pod Pogorzelą zniszczyli kilka sowieckich czołgów, ale utracili pociąg pancerny.

Która wersja prawdziwa?Paweł Ajdacki w książce „Przedmoście Warszawa” cytuje następujący meldunek

złożony przez komendanta „Panzerzüg-74” dowódcy 9 Armii gen. von Vormanowi: „Pociąg pancerny nr 74 został dziś rano o godz. 7.30 pod Pogorzelą, 5 km na wschód od Otwocka ostrzelany przez 4-6 czołgów nieprzyjaciela i zniszczony. Środki ogniowe pociągu pancernego walczyły aż do całkowitego wykruszenia się ich obsługi. Ogólne straty: 1 oficer, 2 podoficerów, 30 szeregowych. Dowódcy jednej z lekkich haubic baterii pociągu pancernego udało się przy tym na pewno zniszczyć 1 czołg. Próbowano wycofać pociąg pancerny. Maszynista próbował pociąg wycofać, aby wyciągnąć go spod ognia. Jednak po 150 metrach jazdy lokomotywa otrzymała wiele trafień i pociąg został unieruchomiony. Po utracie broni pociąg został wysadzony.”

O zniszczeniu „Panzerzüg-74” przez czołgi rosyjskie opowiadał mi przed laty nieżyjący już ojciec Leon Anatoliusz Matosek. W czasie okupacji mieszkał i pracował jako robotnik kolejowy w Celestynowie. Na miejscu zdarzenia był następnego dnia, rozmawiał z Rosjanami.

Z kolei uznani historycy jak A. Szczęśniak, na którego powołują się J. Gozdawa-Gołębiowski i Zb. Gnat-Wieteska, podają nieco inną wersję wydarzenia. Pociąg pancerny ostrzeliwujący maszerujące szosą lubelską wojska sowieckie wysadzili żołnierze AK. Jeden z oddziałów 1 Pułku Strzelców Konnych dowodzony przez kpt. W. Klimaszewskiego ps. „Łoza” podłożył na tory minę. Ładunek rozerwał się pod wagonem amunicyjnym. Ratujących się Niemców ostrzelano z broni maszynowej.

Faktem jest, że jeszcze w sierpniu 1944 roku wrak Pz-74 stał na torach w Pogorzeli. Z tego okresu pochodzi zamieszczona w Internecie fotografia. Są świadkowie, którzy twierdzą, że przez prawie dwa lata po wojnie część składu pociągu pancernego stała na bocznicy kolejowej w Pilawie.

69

Page 70: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

W sierpniu 1944 rozbity „Panzerzüg-74” stał na torach w Pogorzeli Warszawskiej. (Zdjęcie zamieszczone w Internecie)

Michał Stefaniak, starszy torowy Odcinka Drogowego Życzyn. (Fot. Archiwum)

70

Page 71: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Dyżurny ruchu Maksymilian Michalczuk. W głębi widać nieistniejący już budynek stacyjny w Sobolewie. (Fot. Archiwum)

71

Page 72: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Michał Kalbarczyk

Stronnictwo Demokratyczne w powiecie garwolińskim 1944 – 1956

Stronnictwo Demokratyczne to organizacja polityczna, która powstała w Warszawie tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Formalnie w 1938 r., a w roku następnym odbył się pierwszy kongres tego ugrupowania. SD stworzone zostało przez działaczy Klubów Demokratycznych powstałych w 1937 r. Trzon działaczy tej organizacji stanowiła inteligencja warszawska, rzemieślnicy, ale także przedstawiciele ruchu ludowego. Koła SD przed wybuchem wojny działały również m. in. w Krakowie, Łodzi i Lwowie.

W czasie II Wojny Światowej członkowie SD aktywnie walczyli z niemieckim okupantem. Wielu z nich należało do Armii Krajowej.

Powojenne losy SD na ziemi garwolińskiej sięgają jesieni 1944 r. Zbigniew Gnat - Wieteska stwierdził: „20 listopada 1944 r. po nawiązaniu kontaktu z ZG SD w Lublinie kilka osób spośród miejscowej inteligencji, m.in. Jan Cink, inż. Szymon Kozłowski i inż. Kazimierz Malinowski, założyło Koło Stronnictwa Demokratycznego w Garwolinie. Przewodniczącym Koła został Jan Cink. 1 sierpnia 1945 r. Koło liczyło 50 członków”. Należy zwrócić uwagę, że powojenna historia Stronnictwa Demokratycznego była równie skomplikowana, jak ówczesne losy Polski. W momencie zakończenia działań zbrojnych część działaczy SD pozostawała w konspiracji, inni zaś wstępowali do Stronnictwa Demokratycznego, które latem 1944 r. powstało w Lublinie. Powołanie koła SD w Garwolinie było związane z faktem, iż wielu ludzi nie mogło znaleźć swojego miejsca na ówczesnej scenie politycznej. Dlatego twórcy garwolińskiej komórki organizacyjnej SD oparli się o ZG ugrupowania działającego wówczas w Lublinie.

W następnych latach nastąpił rozwój organizacyjny Stronnictwa Demokratycznego na ziemi garwolińskiej. Powołany został Powiatowy Komitet SD (przewodniczący-Jan Cink) oraz zorganizowano następujące Koła:26 IX 1947 r. – Koło Terenowe SD w Garwolinie – przewodniczący Franciszek Zając25 I 1948 r. – Koło Miejskie SD w Żelechowie – przewodniczący Stanisław Walbeck3 X 1948 r. – Koło Terenowe SD w Wildze – przewodniczący Stefan Szewczyk

31 grudnia 1948 r. powiatowa organizacja Stronnictwa liczyła 69 członków, w tym w Kole Terenowym w Garwolinie było 55 członków, natomiast 30 czerwca 1949 r. organizacja skupiała już 80 członków, a 31 grudnia 1949 r. – 75 członków. SD oficjalnie wchodziło w skład Frontu Narodowego (późniejsza nazwa Frontu Jedności Narodu - przyp. M.K.), ale niektórzy jego działacze wspierali podziemie antykomunistyczne. Jan Cink współpracował z Podobwodem „Dęby B” WiN, prowadząc sprawy legalizacji.

Po śmierci w 1948 r. Jana Cinka, który jednocześnie od 1944 r. pełnił funkcję dyrektora Gimnazjum i Liceum w Garwolinie, przewodniczącym ZP SD w Garwolinie został Jan Chińczewski. W tej roli 18 października 1948 r. po raz pierwszy uczestniczył w posiedzeniu plenarnym WKW SD w Warszawie. Na kolejnym posiedzeniu 27 kwietnia 1949 r. stwierdził, że nie godzi się z tym, żeby przewodniczący Komitetu Powiatowego miał być pozbawiony mandatu na Kongres, jakkolwiek, przyznał, że § 69 statutu jest podstawą prawną do zmniejszenia ilości delegatów.

72

Page 73: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Zważywszy, że w 1949 r. stalinizm w Polsce zaczął zmierzać w kierunku apogeum, przewodniczący struktur powiatowych SD mógł wyrażać swoje obawy o przyszłość ugrupowania, w którym działał. Stad też wyrażał wątpliwości, czy ograniczenie wpływów przewodniczących powiatowych struktur Stronnictwa Demokratycznego nie będzie miało na celu osłabienie, a być może likwidację całego ugrupowania. Pomimo różnych trudności SD w powiecie garwolińskim funkcjonowało i rozwijało swoje szeregi, na co dowodem są dane zebrane w poniższej tabeli.Rozwój ugrupowania w latach 1945-1948 Nazwa koła Data

powstaniaLiczba

członków w 1945 r.

Liczba członków w VII 1946 r.

Liczba członków w X

1947 r.

Liczba członków w

1948 r.Miejskie Koło

Garwolin11 XI 1944 r. 56 96 40 55

Żelechów 25 I 1948 r. 14Wilga 3 X 1948 r. 9Razem 56 96 40 78

Źródło: F. Gryciuk, Stronnictwo Demokratyczne w Siedleckiem w latach 1945-1948, „ Szkice Podlaskie”, nr 5 1996 r. s. 51 – 52.

Dynamiczny rozwój SD na ziemi garwolińskiej w latach 1944- 1946 został zahamowany w 1947 r. Wówczas rozwiane zostały jakiekolwiek nadzieje na demokratyczny charakter państwa polskiego. Dlatego wielu ludzi zaprzestało działalności politycznej lub ograniczyło tę działalność do minimum. Natomiast zauważalna rozbudowa struktur SD w 1948 r. była efektem powstania PZPR i niechęci do niej nowo przyjętych działaczy Stronnictwa.

Struktura SD opierała się o koła podlegające władzom powiatowym. Na czele kół stały władze w osobach przewodniczącego i sekretarza. Pierwsze zarządy kół powiatowych garwolińskiej organizacji przedstawiały się następująco:Nazwa koła Przewodniczący Wiceprzewodniczący SekretarzGarwolin J. Cink F. Cieśliński K. MalinowskiŻelechów S. Walbeck A. Pikulski B. OpalaWilga S. SzewczykŹródło: F. Gryciuk, Stronnictwo Demokratyczne w Siedleckiem w latach 1945-1948, „ Szkice Podlaskie”, nr 5 1996 r. s. 51 – 52.

Różnice pomiędzy danymi, dotyczącymi liczby członków SD w powiecie garwolińskim, przedstawionymi przez Z. Gnata-Wieteskę, a F. Gryciuka wynikają z kilku przyczyn. Jedną z nich były rozbieżności związane z powstaniem koła w Wildze, co nastąpiło w 1948 r., a zatwierdzenia tej instancji, co nastąpiło w pierwszej połowie 1949 r.

Pomimo niezbyt licznie rozbudowanych powiatowych struktur, SD prowadziło działalność polityczną w granicach istniejących wówczas możliwości. Jedną z nich był udział w radach narodowych.

Podział mandatów w Powiatowej Radzie Narodowej był następujący:Przynależność

partyjna Radnych% VIII 1946 r.

PPR 12 6

73

Page 74: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

PPS 16 8SL 20 10

PSL 8 4SD 6 3

Bezpartyjni 36 18Źródło: T. Piesio, Historia Ruchu Ludowego w powiecie

garwolińskim w latach 1864-1949, Warszawa 2001 r.

Z powyższej tabeli wynika, że SD w powiecie garwolińskim posiadało zaledwie 6-procentowe wpływy w PRN. W porównaniu do wpływów SL, czy połączonych sił PPR i PPS było to marginalne poparcie ze strony miejscowego społeczeństwa, co wynikało choćby z rolniczego charakterem powiatu. Pomimo niewielkiego poparcia działacze garwolińskich struktur SD wchodzili w skład Rady Miasta, pełnili w niej funkcje przewodniczących.Przewodniczącymi RM byli następujący członkowie SD:Cieśliński Franciszek – 14 VII 1945 – 5 I 1946Bogucki Jan – 5 I 1946 – 8 IX 1946Panasiewicz Antoni – 8 IX 1946 – 7 XII 1948

W Starostwie Powiatowym w Garwolinie pracował przez pierwsze powojenne lata Tadeusz Dobrzycki. Pełnił funkcję referenta wojskowego. W końcu lat 40-tych został jednak zwolniony ze względu na swoją działalność z okresu wojny i okupacji.

Od lipca 1946 r. działalność garwolińskiej SD osłabła. W ciągu następnego roku liczba członków SD w powiecie gwałtownie spadła. W walnym zgromadzeniu członków SD w Garwolinie w dniu 26 października 1947 r. wzięło udział zaledwie 26 osób. Spowodowane to było m.in. migracją Garwolan, w tym również członków SD, na tzw. ziemie odzyskane. Niemożliwością jest ustalić, przedstawiciele której grupy zawodowej najliczniej reprezentowani byli w garwolińskiej SD. Dwaj główni działacze Chińczewski i Bogucki byli prawnikami. Cink i Panasiewicz to nauczyciele. Do powiatowych struktur należeli również inżynierowie (Kozłowski i Malinowski). Okres działalności rzemieślników w stronnictwie nastąpił w późniejszych latach.

W 1948 r. stan liczebny SD w powiecie garwolińskim zaczął się zwiększać. W kolejnych latach członkowie SD kontynuowali działalność w radach narodowych. Ilustruje to poniższa tabela:Powiat Radni

WRNZ poza rady

Radni MRN

Z poza rady

Radni PRN

Z poza rady

Radni GRN

Z poza rady

Razem radni

Razem z poza rady

Garwolin - - 7 - 1 - - - 8 -Źródło: Udział członków SD w radach narodowych, stan z 01.01. 1954 r. Działalność SD w województwie warszawskim, AAN sygn. 2/1503

Z powyższego widać, że radni SD z powiatu garwolińskiego nie należeli do Wojewódzkiej Rady Narodowej. Przyczyn tego było kilka. Mianowicie powiat garwoliński wśród powiatów województwa warszawskiego nie był największy. Ponadto SD – z racji rolniczego charakteru ziemi garwolińskiej – nie było szeroko rozbudowane i nie miało wielkiego poparcia. Trzecią przyczyną były zapewne ograniczenia wpływów Stronnictwa Demokratycznego w sprawowaniu

74

Page 75: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

władzy. Ograniczenia te wynikały z zasad funkcjonowania państwa, w którym przewodnią rolę pełniła PZPR.

Działalność członków Stronnictwa Demokratycznego zauważalna była natomiast w Powiatowej Radzie Narodowej. Wśród powołanych radnych Powiatowej Rady Narodowej w grudniu 1954 r. znalazł się Jan Chińczewski. Pełnił w niej funkcję przewodniczącego Komisji Finansów Budżetu i Planu. Widoczny natomiast był brak ławników, wywodzących się ze Stronnictwa Demokratycznego, w Powiatowym Sądzie w Garwolinie. Niewykluczone, że przyczyną tego były ograniczenia wpływów SD w poszczególnych płaszczyznach zawodowych. Przewodniczący SD Jan Chińczewski był przecież adwokatem. Prawnikami byli również inni działacze miejscowych struktur SD, np. Władysław Krzymowski (adwokat) i Jan Bogucki (sędzia). Władze PZPR uznały, że gdyby funkcje ławników pełniły osoby wywodzące się ze Stronnictwa Demokratycznego, to wówczas mogłyby wzrosnąć wpływy tego ugrupowania i jego działaczy. Potwierdza to tezę, że SD pomimo przynależności do Frontu Narodowego, pełniło funkcję najmniej licznego ugrupowania, które nie miało możliwości poszerzania swoich wpływów.

Działacze SD należeli do różnych organizacji społecznych. Przykładem jest jedno z ważniejszych towarzystw w Polsce pierwszej połowy lat pięćdziesiątych, tj. Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Radzieckiej. Spośród członków SD należących do TPRR, garwolińską instancję SD w tym towarzystwie reprezentował Władysław Krzymowski.imię i nazwisko zawód funkcja w PK SD ocena pracy w

TPPRmiasto

Władysław Krzymowski

adwokat członek zarządu słaba Garwolin

Źródło: Udział członków SD w pracy TPRR; stan na 1954 r. Protokoły Prezydium WK SD 1953 – 1955, AAN sygn. 753

Ocena pracy w TPPR określona mianem słabej, na pewno nie mogła świadczyć negatywnie o Władysławie Krzymowskim. Otóż przynależność do Towarzystwa Przyjaźni Polsko – Radzieckiej była wymogiem. Stąd mógł wynikać brak zaangażowania w jego prace.

W 1951 r. skład osobowy Powiatowego Komitetu SD w Garwolinie, wybrany na Zjeździe Delegatów przedstawiał się następująco: Chińczewski Jan, Kapica Andrzej, Hubat Jerzy, Skwarek Henryk, Piekut Antoni, Wielgosz Antoni, Chabrowski Stanisław, Rozbicki Lucjan, Parol Stanisław.

Na uwagę zasługuje fakt składu osobowego delegatów struktur powiatowych SD. Otóż dwaj pierwsi należeli do warstwy inteligenckiej (Andrzej Kapica był nauczycielem). Kolejna warstwa społeczna to kupcy i rzemieślnicy.

Ponieważ Polska czasów stalinowskich była państwem totalitarnym, przejawiało się to również w inwigilowaniu Stronnictwa Demokratycznego na ziemi garwolińskiej, czego dokonywał Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Garwolinie. W charakterystykach działaczy SD stwierdzono m. in.: „Chińczewski Jan ur. w Brooklinie USA, rzym.- kat. Ob. Polskie, adwokat, żonaty, porucznik rezerwy W.P. (…) zna język rosyjski, niemiecki i angielski. Do 1939 r. przebywał w Sobolewie pow. Garwolin, pracując jako adwokat. Politycznie nie udzielał się. Powołany na wojnę w 1939 r. jako oficer rezerwy, w czasie działań

75

Page 76: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

wojennych dostał się do niewoli niemieckiej, gdzie przebywał do 1948 r. Posiada własną kancelarię adwokacką w Garwolinie.(…) Do obecnej rzeczywistości ustosunkowany biernie.”

W powyższej charakterystyce Chińczewskiego dominują informacje, które PUBP uważał jako negatywne. Wyjątkowo niepożądane było urodzenie w USA. Ponadto przedwojenny stopień oficera rezerwy, a także inteligencka warstwa społeczna, do której zaliczał się inwigilowany działacz SD, były negatywnie odbierane. Kolejne negatywne cechy to zaliczenie przewodniczącego PK SD w Garwolinie do wyznawców rzymskokatolickich. Natomiast stwierdzenie o ustosunkowaniu do rzeczywistości jako bierne, można odbierać ambiwalentnie. Mianowicie nie był przeciwnikiem Polski stalinowskiej, ale też nie był jej zwolennikiem.

Spośród dwóch przewodniczących Stronnictwa Demokratycznego w powiecie garwolińskiego w latach 1944 – 1956, wcześniejszy szef tej instancji Jan Cink również został potraktowany negatywnie: „Wykształcenie wyższe – biologia,(…) w okresie okupacji uczył na tajnych kompletach gimnazjalnych: łacina, jęz. niemiecki, biologia. Przez pewien czas uczył też języka niemieckiego funkcjonariuszy kriminalpolitzei. W roku 1944 w miesiącu sierpniu (…) objął obowiązki (…) dyr. gimnazjum. (…) Na stanowisku tym nie wykazuje zdolności organizacyjnych i wychowawczych młodzieży w duchu ideologii nowej, demokratycznej Polski. Nie wnikał w życie konspiracyjne młodzieży do roku 1947 r. i nie starał się o rozładowanie atmosfery niechęci młodzieży w stosunku do władz demokratycznej Polski. Sam raczej też sympatyzował z tymi nastrojami, aczkolwiek należy do SD.”

Znajomość języków obcych odbierana była negatywnie. Fakt, jeżeli miał miejsce, uczenia w okresie okupacji niemieckiej języka niemieckiego funkcjonariuszy kriminalpolitzei wcale nie musiał świadczyć negatywnie o Janie Cinku. Mogło to stanowić swego rodzaju ochronę przed faktycznym udziałem w Tajnej Organizacji Nauczycielskiej. Ponadto zarzut braku wychowywania młodzieży w duchu nowej ideologii był jednym z poważniejszych, stawianych w czasach stalinowskich. Sympatyzowanie z nastrojami młodzieży, która nie była pozytywnie nastawiona do ówczesnej rzeczywistości również wpływało na negatywną ocenę Jana Cinka. Jednak najbardziej niekorzystne stwierdzenie, to fakt „klerykalnej atmosfery panującej w gimnazjum, której ton nadaje ksiądz prefekt Antoni Święcicki”. Otóż współpraca z kościołem była cechą dyskredytującą dyrektora gimnazjum.

PUBP interesował się również poglądami politycznymi i nastawieniami członków SD do nowej rzeczywistości. Przykładem może być charakterystyka Tadeusza Dobrzyckiego: „Do obecnej rzeczywistości ustosunkowany negatywnie. Zapatrywań jest sanacyjnych”. Nie tylko aktualne zapatrywania polityczne podlegały inwigilacji, ale także przedwojenna aktywność ówczesnych członków Stronnictwa Demokratycznego powiatu garwolińskiego. Działalność Tadeusza Dobrzyckiego z okresu międzywojennego również leżała w sferze zainteresowań Urzędu Bezpieczeństwa: „Do 1939 r. pracował jako urzędnik w Starostwie oraz był aktywnym działaczem sanacyjnym pełniąc funkcję Komendanta < Strzelca > oddziału Garwolin.”

Również postaciami innych członków SD interesował się UB. Względem jednego z nich stwierdzono że „opinią wśród miejscowego społeczeństwa cieszy się dobrą”, ale negatywnie odbierano to, że „jest wyznania rzymsko – katolickiego”. Fakt wyznawania wiary katolickiej był na tyle uznawany negatywnie, że gdy inny z działaczy SD był niewierzącym, odebrane to zostało jako zjawisko pozytywne.

76

Page 77: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Wszystkie te charakterystyki działaczy SD z powiatu garwolińskiego świadczą o tym, że władza ludowa traktowała SD jako ugrupowanie legalne wchodzące w skład Frontu Narodowego, ale jednocześnie nie ufała jego działaczom pod względem lojalności do PZPR i nowej rzeczywistości. Potwierdza to tezę, że w powojennym Stronnictwie Demokratycznym działali ludzie, którym ideologia PPR, a następnie PZPR była obca. Natomiast dzięki przynależności do SD mogli funkcjonować w strukturach państwowych.

Pomimo kontrolowania działalności, Stronnictwo Demokratyczne na ziemi garwolińskiej, prowadziło, w miarę możliwości, działalność polityczną i społeczną. Pod względem strukturalnym Powiatowy Komitet SD podlegał Wojewódzkiemu Komitetowi SD w Warszawie.Działalność SD w powiecie garwolińskim, ale też trudności organizacyjne instancji powiatowej oraz sytuację powiatu w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych przedstawiono przez WK SD w następujący sposób: „Praca na terenie powiatu garwolińskiego jest trudna. Miasto powiatowe wskutek działań wojennych uległo niemal całkowitemu zniszczeniu. Powiatowy Komitet do tej pory nie posiada własnego lokalu. Nie posiada również obsady sekretarza, pracuje tylko siła techniczna na pół etatu. Udział w Radach Narodowych stosunkowo liczny. Prace na odcinku społeczno – zawodowym nie są skoordynowane. Obserwujemy dużo improwizacji n. p. na odcinku TPPR, PKOP, LPŻ, walki z analfabetyzmem itp. Realne osiągnięcia ma powiatowy Komitet w akcji obrony pokoju (przy zakładaniu Komitetów i zbieraniu podpisów pod Apelem Sztokholmskim). W pracy tej brak jest czynnika inspirującego oraz kontrolnego. Stopień uświadomienia politycznego organizacji SD w powiecie garwolińskim oceniamy jako słaby. Duży procent członków jest jeszcze ciągle mało związany z ideologią Stronnictwa. W związku ze wzmacnianiem ustroju państwowego, osiągnięciami gospodarczymi Polski Ludowej, przeprowadzonym szkoleniem partyjnym oraz oddziaływaniem WżKW obserwujemy podnoszenie się poziomu ideologicznego członków, tym niemniej jest on nadal słaby. Stopień aktywności partyjnej ogółu członków w garwolińskim słaby. Wypływa to z braku sprężystości organizacyjnej prezydium PK, z braku obsady politycznej Sekretariatu oraz z przyczyn natury technicznej (brak lokalu). Dyscyplina partyjna w szeregach członkowskich w omawianym czasookresie słaba. Co prawda notuje się dążenie do przestrzegania dyscypliny partyjnej, dowodem czego jest wniosek PK o skreślenie z listy, członków nie przestrzegających obowiązków partyjnych, wezwanie do przeprowadzenia samokrytyki itp. Współpraca z PZPR zwłaszcza w terenie niedostateczna, Sami członkowie konstytuują brak zaufania do nich. W ostatnim czasie PK w Garwolinie pod naciskiem Wydziału Ekonomicznego W.K.W. rozpoczął energiczną akcję wśród rzemiosła. Część rzemieślników zwłaszcza członkowie byłego SP wykazują zainteresowanie sprawami Stronnictwa. Poprzez organizowanie rzemiosła w Koła SD obserwuje się jakby rozładowywanie nieprzychylnej atmosfery, co z kolei ma wpływ na uzdrowienie stosunków na odcinku gospodarczym powiatu garwolińskiego.”

Obydwie charakterystyki nie odbiegały od propagandy ówczesnych lat. Mianowicie występowała pochwała współpracy z PZPR i rozwinięcie wpływów w kierunku rzemiosła indywidualnego. Ponadto brak sekretarza na terenie PK SD Garwolin nie odebrany był pozytywnie względem funkcjonowania organizacji na terenie powiatu. Trudności organizacyjne wynikały zapewne z tego, że sporą część mieszkańców Garwolina stanowili rzemieślnicy indywidualni, patrzący z nieufnością na sytuację polityczną, która wówczas panowała w Polsce. Jednak obawiając się nacjonalizacji swoich warsztatów, część z nich, często

77

Page 78: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

dawnych członków SP, wstępowała do SD. Argumentem przemawiającym za wstępowaniem w szeregi Stronnictwa Demokratycznego była na pewno chęć działalności politycznej, co umożliwiała przynależność do tego ugrupowania. Udział członków Stronnictwa Pracy, którzy brali udział w zebraniach mających na celu włączenie ich w skład struktur Stronnictwa Demokratycznego w 1950 r. przedstawiał się w sposób następujący:Powiat Udział w działalności SP Udział w zebraniach

akcesyjnych SDGarwolin 20 11Źródło: Protokół z posiedzenia Sekretariatu WKW SD w dniu 18 VIII 1950 r., AAN sygn. 750

Likwidacja Stronnictwa Pracy i wstępowanie jego działaczy do SD również budziło zainteresowanie UB. Świadczy o tym charakterystyka pewnego działacza, sporządzona przez PUBP, w której stwierdzono: „Do 1939 r. służył w wojsku jako podoficer zawodowy (…) wstąpił do SP dla kariery, szczególnego udziału w tym stronnictwie nie brał. Do obecnego ustroju ustosunkowany wrogo.”

Powyższe informacje ukazywały w/w członka SP – według PUBP – negatywnie. Fakt służby jako podoficer zawodowy w okresie międzywojennym wpływał negatywnie na ocenę postaci według kryteriów ówczesnych władz (PZPR i PUBP). Dopełniało tej oceny wskazanie na wrogie ustosunkowanie do ówczesnego ustroju. Można więc stwierdzić, że członkowie SP z powiatu garwolińskiego uważani byli za ludzi „niepewnych”, których należało inwigilować i których ewentualny akces do SD był odbierany jako wsparcie grupy członków Stronnictwa Demokratycznego nieprzychylnie nastawionych do ówczesnej rzeczywistości.

Działalność SD w spółdzielniach rzemieślniczych na terenie Południowego Podlasia i Wschodniego Mazowsza w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych była ściśle podporządkowana ówczesnej linii politycznej. „Na terenie powiatu garwolińskiego na wniosek kolegi Nowickiego spółdzielnia postanowiła utworzyć 3 nowe punkty usługowe i podnieść wydajność pracy o 2% co da oszczędność 3000 zł.” Członkostwo w SD powodowało, że rzemieślnicy pracujący w tychże spółdzielniach mogli w miarę możliwości swobodnie funkcjonować, a jednocześnie nie stawać się celem agitacyjnym PZPR. Rzemieślnicy oraz inteligencja nie znajdowali pod względem światopoglądowym swojego miejsca w PZPR. W czasach stalinowskich bezpartyjność mogła spowodować zagrożenie egzystencji zawodowej. Dlatego Stronnictwo Demokratyczne należy uznać za ugrupowanie, które stało się swego rodzaju azylem dla wielu jego członków.

Działalność członków SD w różnych organizacjach społecznych przedstawiała się następująco: Powiat TPPR LK KOPGarwolin 32 4 1Źródło: Działalność SD w woj. warszawskim 48 – 75, AAN sygn. 2/1503

Udział największej liczby członków garwolińskiej instancji SD w Towarzystwie Przyjaźni Polsko Radzieckiej stanowi symbol tamtych czasów. Odmowa wstąpienia do TPPR, mogła spowodować nieprzyjemne konsekwencje w postaci np. oskarżenia o niechęć do ZSRR.Natomiast ilość członków i kół w Komitetach Powiatowych SD w roku 1954 była następująca:

78

Page 79: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Powiat PK MK kół członkówGarwolin 1 - 3 95Źródło: Stan członków SD w poszczególnych powiatach województwa warszawskiego; stan na 31. I. 1954 r. Działalność SD w województwie warszawskim, AAN sygn. 2/1503

Liczba członków SD nie była wówczas imponująca. Wynikało to z kilku czynników. Przede wszystkim w czasach stalinowskich wiele osób nie chciało się angażować w działalność polityczną. Ponadto charakter rolniczy powiatu garwolińskiego nie sprzyjał rozwojowi tego typu organizacji. W związku z tym do SD należeli ci, którzy z przyczyn ideologicznych nie mogli znaleźć się w PZPR, a z przyczyn choćby społecznych nie widzieli swojego miejsca w ZSL. Brak danych nie pozwala, niestety, bliżej scharakteryzować struktury społecznej SD na terenie powiatu garwolińskiego. Natomiast w samym Garwolinie i w gminie Garwolin struktura społeczna przedstawiała się następująco:

Liczba członków SD zamieszkałych w

Garwolinie i w gminie Garwolin

Liczba mężczyzn należących do SD zamieszkałych w

Garwolinie i w gminie Garwolin

Liczba kobiet należących do SD zamieszkałych w Garwolinie i w

gminie Garwolin55 40 15

Źródło: Stronnictwo Demokratyczne na terenie powiatu garwolińskiego, Ewidencja członków SD w Garwolinie, AIPN sygn. 0255/4 s. 12 – 13 (powyższe dane nie przedstawiają wszystkich członków SD z powiatu garwolińskiego – przyp. MK)

Należy zauważyć, że kobiety stanowiły 28,7% stanu osobowego SD w Garwolinie i w gminie Garwolin. W warunkach niewielkiego miasta powiatowego była to liczna reprezentacja tej płci. Ponad 71,3 % stanowili mężczyźni, co nie wydaje się zaskakujące.

Struktura zawodowa przedstawiała się następująco:Zawód członków SD zamieszkałych w

Garwolinie i w gminie GarwolinLiczba w danej grupie zawodowej

Adwokaci/notariusze 2nauczyciele 4urzędnicy 26

kupcy i rzemieślnicy 13emeryci 3

Pozostałe zawody 7Źródło: Stronnictwo Demokratyczne na terenie powiatu garwolińskiego, Ewidencja członków SD w Garwolinie, AIPN sygn. 0255/4 s. 12 – 13 (powyższe dane nie przedstawiają wszystkich członków SD z powiatu garwolińskiego – przyp. MK)

Zdecydowanie największą grupę stanowili działacze SD pracujący w różnego typu urzędach. Spowodowane to było zapewne koniecznością przynależności urzędników do jednego z trzech ugrupowań wchodzących w skład Frontu Narodowego. Kolejna liczna grupa to kupcy i rzemieślnicy. Zważywszy, że prywatna działalność była w czasach stalinowskich – eufemistycznie ujmując – negatywnie odbierana przez sprawującą władzę PZPR, przynależność

79

Page 80: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

do SD stanowiła możliwość egzystencji tej właśnie grupy zawodowej i społecznej. Przyczyny niewielkiej reprezentacji nauczycieli należy upatrywać choćby w charakterze rolniczym ziemi garwolińskiej. Należy też wspomnieć, że w nieodległe tradycje Stronnictwa Demokratycznego w Garwolinie wpisał się pierwszy przewodniczący PK SD Jan Cink, który był nauczycielem i dyrektorem Gimnazjum. Niewielka liczba prawników w garwolińskiej instancji SD miała przyczyny bardziej prozaiczne. Śmierć dwóch działaczy PK SD w połowie lat pięćdziesiątych, których profesją był zawód prawnika, uszczupliła tę grupę zawodową w w/w ugrupowaniu politycznym. Ponadto z racji niewielkiego miasta, jakim był wówczas Garwolin, nie mogło być dużej liczby prawników działających w najmniej licznym ugrupowaniu politycznym.

W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych zdecydowana większość działaczy SD na terenie Garwolina była w wieku powyżej trzydziestu lat. Świadczą o tym informacje zawarte w poniższej tabeli:

Wiek członków SD zamieszkałych w Garwolinie i w gminie Garwolin

Liczba członków SD zamieszkałych w Garwolinie i w gminie Garwolin

Przed 30-tym rokiem życia 230 – 40 lat 740 – 50 lat 10

Powyżej 50-tego roku życia 22Źródło: Stronnictwo Demokratyczne na terenie powiatu garwolińskiego, Ewidencja członków SD w Garwolinie, AIPN sygn. 0255/4 s. 12 – 13 ( powyższe dane nie przedstawiają wszystkich członków SD z powiatu garwolińskiego – przyp. MK )

Zdecydowanie największą grupę stanowili działacze powyżej 50 – tego roku życia. Nieco mniejszą grupę działaczy stanowiły osoby w wieku 40 – 50 lat. Byli to członkowie SD, którzy mieli doświadczenie zawodowe, niekiedy polityczne, a działalność w tym ugrupowaniu powodowała, że mogli w miarę spokojnie realizować się w pracy zawodowej. Kolejna grupa wiekowa to osoby, które w połowie lat 50-tych miały 30 – 40 lat. W związku z tym okres II Wojny Światowej przypadł na ich młodość, ale nie lata szkolne. Te bowiem przypadły najmłodszej grupie członków Stronnictwa Demokratycznego, którzy w połowie lat pięćdziesiątych nie przekroczyli trzydziestego roku życia. Działacze z tej grupy wiekowej dopiero w późniejszym okresie należeli do zarządu PK SD. Przez pierwsze 10 lat działalności Stronnictwa, w jego zarządzie zasiadali głównie członkowie należący do najstarszej grupy wiekowej.

Stronnictwo Demokratyczne było najmniej licznym ugrupowaniem spośród organizacji politycznych wchodzących w skład Frontu Narodowego, ale przede wszystkim mogło funkcjonować legalne. Dla pewnej grupy osób ówczesnego społeczeństwa polskiego stanowiło azyl. Nie mogło jednak, z przyczyn niezależnych od siebie, poszerzyć swoich wpływów politycznych. Pełniło taką rolę, jaką władze państwowe (głównie PZPR) mu przydzieliły.

Stronnictwo Demokratyczne było natomiast jedynym ugrupowaniem politycznym, które po 1948 r. choćby nazwą nawiązywało do okresu międzywojennego. Skupiało w swoich szeregach głównie inteligencję i rzemieślników, umożliwiając tym grupom zawodowym egzystencję. Było to bardzo ważne w pierwszym i jednocześnie najtrudniejszym okresie PRL, obejmującym lata 1944 – 1956.

80

Page 81: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Stefan Jerzy Siudalski

Krótka historia Spółdzielni Rolniczej w Rębkowie – lata 1950-60

1. Folwark w RębkowieRębkowski folwark występuje w lustracji królewskiej przeprowadzonej w 1565 r.

Znajduje się tam ważna informacja, iż wcześniej było w Rębkowie wójtostwo55. Oznacza to, że było to miejsce, gdzie rozstrzygano spory i wydawano wyroki, a sam folwark pełnił z tego powodu ważną funkcję wobec okolicznych wsi. Duże znaczenie wsi Rębkowa świadczy też o tym, że wieś musiała istnieć wiele wieków przed lustracją. Udokumentowane ślady osadnictwa, przy źródłach pod Borkami sięgają ponad 4500 lat wstecz (kultura amfor kulistych).

W folwarku, który do czasu włączenia Mazowsza do Korony (1529 r.) był książęcy, w czasach, gdy stał się królewski zatrudnionych było około 300 osób. Sama wieś Rębków liczyła wtedy około 1 tys. mieszkańców. Z tego około 700 stanowili chłopi gospodarze i ich rodziny, czyli ci co gospodarzyli na przydzielonej im ziemi, był to łan, czyli około 16 h. Ci chłopi odrabiali pańszczyznę na korzyść folwarku. Drugą grupę stanowili chłopi łanowi, którzy jak chłopi gospodarze mieli przydzieloną ziemię, ale zamiast świadczenia pańszczyzny wystawiali żołnierzy w przypadku wojny (piechota łanowa). Kolejna grupa to podsadki czyli tacy co ziemi nie mieli lub mieli jej mało i uprawiali małe sady. Mieszkało też we wsi kilka rodzin, które związane były dzierżawą z młynów (dwa)i karczmą.

Folwarkiem zarządzali przez setki lat dzierżawcy. Tak było do czasu, gdy około połowy XIX wieku, w okresie zaborów, folwark otrzymał (dostał na własność czy w dzierżawę) generał carski Zwierow (Zwierew).

W powstaniu styczniowym brało udział wielu chłopów z Rębkowa. Nie zachowały się na ten temat bezpośrednie przekazy, ale wynika to pośrednio z listy chłopów (48 osób) uwłaszczonych przez cara. Na liście znajduje się również wiele kobiet (10). W tamtych czasach tyle wdów albo kobiet, które gospodarowały bez mężów, może oznaczać jedno – ich mężowie zginęli albo zostali skazani na zsyłkę. Wspomniana lista uwłaszczonych jest następująca: Szewczyk Antoni, Bokus Szymon, Rek Franciszek, Rek Marcin, Talar Antoni, Gałązka Kazimierz, Piotrowski Jan, Niedźwiecki Mikołaj, Niedźwiecki Mikołaj, Lodowski Wojciech, Lodowski Mikołaj, Kisiel Marianna, Witak Józef, Zieliński Marcin, Zielińska Maria, Ostolski Karol, Karczmarczyk Michał, Witak Jadwiga, Siudalski Paweł, Mianowski Antoni, Witak Małgorzata, Krupa Andrzej, Tomaszek Szczepan, Świesiulski Władysław, Wójciak Seweryn, Rychlik Wojciech, Witak Marcin, Rychlik Wawrzyniec, Ruta Kazimierz, Witak Anna, Kruszewska Maria, Witak Małgorzata, Szymborski Kazimierz, Szewczyk Maria, Szymborski Onufry, Świesiulski Marcin, Traczyk Paweł, Głaszczka Stanisław, Dębecki Jan, Gęsiak Onufry, Biernacka Katarzyna, Winek Paulina, Wójciak Kazimierz, Ruta Jan, Ruta Ignacy, Wolski Antoni,

Zwierow, jako dzierżawca (właściciel?), pozostawił po sobie w Rębkowie dobrą opinię. Przydzielił kilku rodzinom ziemię za rzeką Wilgą i ta część wsi została nazwana Zwierowka – dziś Żwierówka. Po śmierci Zwierowa folwark odziedziczył (przejął) syn jego siostry – major Surkow. Była to swołocz pierwszej wody. Do jego ulubionych zabaw należało wywracanie 55 Wójtowstwo. — Było w tej wsi wójtowstwo, ale królowa nieboszka stara przefrymarczyła za insze imienie, a obróciła je na folwar

81

Page 82: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

ludzi rozpędzonym koniem, przy czym nie patrzył czy to dziecko, kobieta czy chłop. Po tym jak w 1905 roku chłopi 56 w Rębkowie zerwali carskie orły, Surkow wyjechał i już więcej się tam nie pokazał. Skończyła się jego bezkarność. Uznał pewnie, że już nie będzie mógł tratować ludzi.

Po Wielkiej Wojnie57, jak nazywano pierwszą wojnę światową, folwark został częściowo rozparcelowany. Jego ziemie po drugiej stronie rzeki Wilgi (zwane Zakrupie – czyli za młynem Krupy58) zostały przydzielone około 20 rodzinom59 (działki od 4 do 10 h). Tak powstała część Rębkowa zwana dziś Rębków Parcele60.

Pozostała część ziemi dawnego folwarku była własnością państwową i we dworze aż do 1944 roku mieszkali kolejni dzierżawcy, a w zabudowaniach mieszkalnych pracownicy rolni zatrudniani w folwarku np. fornale, kucharki itd.

Spis i plany folwarku wykonane około 1926 r. wskazywały na dobrą kondycję większości zabudowań. Zdjęcia z tamtego okresu potwierdzają, że w latach trzydziestych dbano o budynki. Także hodowane w folwarku zwierzęta uzyskiwały nagrody na wystawach (poniżej zdjęcie buhaja).

56 Chłopów aresztowano lecz cała wieś poszła do Garwolina i naczelnik zląkł się na tyle, a był to czas niepokojów, że wypuścił aresztowanych!57 Na wojnie zginęli: Wacław Mianowski, Walenty Makulec, Józef Makulec, Bokus, Józef Siudalski /zginął podczas rewolucji/ Paweł Siudalski, Ludwik Tracz – prawdopodobnie gdzieś się osiedlił i nie wrócił do rodziny.58 Młyn Krupa zbudował w 1614 roku, jest to miejsce gdzie i dziś jest młyn.59 Nazwiska tych którzy dostali ziemie z parcelacji majątku: Antoni Kwiatkowski, Andrzej Kościesza, Paweł Ostol-ski, Jan Ostolski, Jan Boratyński, spadkobiercy Franciszka Szczepańskiego, Józef Gendek, Jan Witak, Józef Ręka-wek, Jan Karczmarczyk, Jakub Boryń, Jan Mianowski, Piotr Sztylka, Ludwik Stefański, Stanisław Gendek oraz Franciszek Głowala, Władysław Głowala, Piotr Szponder, Mateusz Wiśniewski, Piotr Fidryk, Franciszek Zięcina, Jó-zef Żak, Władysław Parzyszek, Stanisław Traczyk, Józef Borkowski, Józef Ostolski, Paweł Dziwiszek.60 Do IIWS Parcelami nazywano także część pól rębkowskich leżących między drogą do mostu a Borkami.

82

Page 83: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Małżeństwo, które dzierżawiło folwark pod koniec lat dwudziestych, z wdzięczności za to, że urodziła im się córka61 postanowiło kamienną kapliczkę z figurką Matki Boskiej. Kapliczka stoi w Rębkowie do dziś, chociaż została przesunięta od pierwotnego miejsca o około 100m.

Od 1939 roku do 1944 folwark dzierżawił Celiński – na zdjęciu z żoną. Po prawej Stanisław Rumak (zdjęcie ze zbiorów Andrzeja Rumaka).

Ciężkie czasy dla folwarku przyszły wraz z Armią Czerwoną, a dokładnie ze zmianą narzuconego siłą ustroju. Forma zarządzania folwarkiem, która się sprawdziła na przestrzeni ponad 600 lat, została zastąpiona przez komunistyczny eksperyment, który prowadził do całkowitej zmiany zarówno własności jak i odpowiedzialności za podejmowane działania. Jak się ten eksperyment dla folwarku skończył, widać wyraźnie po zapisach z kolejnych zebrań członków Spółdzielni w Rębkowie.

Plan folwarku w Rębkowie (niekompletny).Na fotografii widoczny dwór i jego zabudowania. Dziś istnieje jedynie budynek dworu.

61 Około dziesięciu lat temu ta pani była w Rębkowie, wtedy mieszkała gdzieś koło Wrocławia,

83

Page 84: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Wojna oszczędziła folwark i do 1944 r. dotrwała większość zabudowań wyszczególnionych w spisie. Zabudowania dworu widziałem po raz pierwszy w 1954 r. i zarówno obora, stodoła, chlew, kurniki, piwnica, jak i zabudowania mieszkalne (dwór, dom mieszkalny i czworaki) były jeszcze w dobrym stanie. Dziś, czyli po ponad 50-latach, z tych wszystkich zabudowań ostały się jedynie dwa budynki – dwór i czworaki. Jak do tego doszło, że zabudowania, które przetrwały powstania i dwie wojny, nie przetrwały pierwszych piętnastu lat pokoju? Właśnie w tak krótkim czasie zostały zdewastowane. Odpowiedź znajduje się w Książce Protokółów Ogólnych Zebrań członków Spółdzielni Produkcyjnej prowadzonej od 17 września 1950 r. do 21 lipca 1960 r., gdy Spółdzielnię rozwiązano.

Spółdzielnia Rolnicza w Rębkowie została zawiązana w 1949 r. Można to ustalić na podstawie zapisów dotyczących obchodów dziesięciolecia istnienia Spółdzielni w 1959 r. Jest prawdopodobne, że ziemię folwarku rozparcelowano na podstawie dekretu PKWN z 6 września 1944 r. (trwało jeszcze powstanie warszawskie) i że przez kilka lat robotnicy folwarczni gospodarzyli na swoich nowo przydzielonych 2 hektarach, które im przypisano zanim wstąpili do Spółdzielni.

Nie wiadomo dokładnie na jakich zasadach działała ta Spółdzielnia (określana jako typ III). Na kolejnych zebraniach, zwłaszcza pod koniec jej działalności, wielokrotnie wskazywano, że konkretne typy podejmowanych działań w ramach Spółdzielni są niezgodne z zasadami i trzeba zmienić jej formę. Wskazuje to, że przygotowane być mogły centralnie jednakowe zasady, a raczej zakresy działania dla tego typu Spółdzielni.

Z protokółów zebrań wynika, że Spółdzielni nie przekazano zabudowań dawnego folwarku (np. zebranie z dnia 1.03.1951 r.), a i podczas kolejnych zebrań nie dyskutowano o przekazaniu budynków. Natomiast zarząd i członkowie przez cały okres działania Spółdzielni tak

84

Page 85: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

postępowali, jakby mieli prawo do wszystkich zabudowań pofolwarcznych. Jednakże jeśli budynki od 1944 r. do 1951 r. nie miały ustalonej formy własności, to praktycznie nikt z członków Spółdzielni nie mógł formalnie za nie odpowiadać ani nimi dysponować.

Czy po marcu 1952 r. budynki zostały jednak przekazane Spółdzielni? W protokółach nie ma o tym wzmianki, chociaż na zebraniach podejmowano uchwały zarówno co do rozbiórki i remontów budynków, jak i przydziałów mieszkań. Najbardziej prawdopodobne jest więc, że robiono to „prawem kaduka” z różną skutecznością.

Najskuteczniejsze okazały się decyzje o rozbiórkach kolejnych budynków. Do końca działania spółdzielni udało się rozebrać, spalić, zniszczyć większość zabudowań gospodarczych.

Dla jak najmniejszego zniekształcania obrazu tamtych wydarzeń poniżej podano obszerne, posegregowane tematycznie fragmenty protokółów, oznaczając je kursywą, z zachowaniem oryginalnej pisowni.

Zarządzanie budynkami

17 wrzesień 1950 – §4. Po dłuższej dyskusji zebrani uchwalają jednogłośnie usunąć z budynków mieszkalnych spółdzielni Ob. Bałuk, Król, Wilczka, Pyzę i Cabajewskiego, a Ob. Tobiasza przenieść do innego pokoju. W powyższej sprawie zebrani upoważniają Zarząd do wystąpienia z wnioskiem o eksmisję do Gm. Rady Narodowej.Komentarz: Z uchwały wynika, że budynki nie podlegały Spółdzielni

13 stycznia 1951 – §3. W podsumowaniu dyskusji postanowiono: …2) wystąpi do Prezydium Gm. Rady Narodowej w Woli Rębkowskiej. Okr. Mleczarni i Centrali Mięsnej w Garwolinie o zapłatę za korzystanie z budynków Spółdzielni.

13 stycznia 1951 – § 6 pkt C) nieruchomości: remont piwnicy tj. sklepienia i dachu, remont czworaka na urządzenie: łaźni, pralni, piekarni i zlewni mleka.Poza tym postanowiono rozebrać oborę i materiał z niej zabezpieczyć przed warunkami atmosferycznymi i kradzieżą.

1 marca 1951 – W sprawach organizacyjnych zabrał głos Ob. B.F. który przedstawił zebranym kwestie budynków gospodarczych i mieszkalnych spółdzielni. Następnie proponuje, aby zamieszkałych obecnie ludzi, którzy nie są członkami wyeksmitować z dziećmi 1 kwietnia r.b. i w lokalach tych umieścić członków, którzy potrzebują mieszkań. Następnie wyjaśniono ob. Szewczykównie – przew. Gm. Rady Narodowej – że dotychczas opiekę – zabudowaniami spółdzielni ma Prez. Gm. Rady Narodowej, gdyż jeszcze formalnie nie są przekazane Zarządowi Spółdzielni. Powyższą sprawę przekazania ustalono załatwić w najbliższym czasie.7 marzec 1951 – Ob. K.A. … zwrócił się do działkowiczów oznajmiając im, że z dniem 1 kwietnia rb. Będą zmuszeni opuścić pomieszczenia w zabudowaniach tj. domy mieszkalne i gospodarcze, stanowiące własność Spółdzielni Produkcyjnej. O ile ktoś z działkowiczów chce pozostać nadal, to winien zapisać się na członka Spółdzielni. Po przemówieniu wywiązała się obszerna dyskusja w której głos zabierali: Talarek, Boguszowa, Cabajewska w sprawie nie znajomości zadań i pracy w Spółdzielni, oraz to, że nie mają własnego funduszu na wybudowanie sobie

85

Page 86: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

odpowiednich własnych pomieszczeń.Komentarz: Działkowiczami nazywano tych, którzy dostali po około 2 h ziemi z reformy rolnej i nie przystąpili do Spółdzielni. Ludzie ci mieszkali w budynkach dworskich, ponieważ byli wcześniej zatrudnieni w folwarku. Brak informacji, aby przekazanie budynków folwarcznych dla Spółdzielni kiedykolwiek się odbyło, a zwłaszcza między pierwszym a siódmym marca 1951 r., co może oznaczać, że wszelkie podejmowane decyzje dotyczące budynków były bezprawne.

23 luty 1952 – punkt 2 Kier. Ref. Wiej. Wych. Budownictwa Pow. Rady Narodowej zapoznał zebranych z inwestycją jaka został przyznana na remont budynków w sumie 31,265,83 gr….Komentarz: nie wiem co oznaczała w tamtych latach kwota 31 tys., ale pomimo remontów znikały kolejne budynki folwarku, więc albo kwota była niewystarczająca albo źle przeprowadzano remonty albo pieniądze źle wydawano.

24 kwiecień 1952 – punkt 1. Ob. T.B. nie zaprzecza otrzymania wymówienia w ubiegłym roku w marcu, oraz twierdzi że mieszkania w tej chwili nie opuści z powodu prac wiosennych…. W związku z wymówieniem udał się do Ministerstwa Rolnictwa i dostał pism z Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych kierujące do Rady Powiatowej…. Twierdząc, że powyższą sprawę Wydział Rolny, w osobie kierownika Baczyńskiego, że powyższą sprawę będzie miał załatwioną pozytywnie…

25 kwiecień 1952 – pkt 2 Przewodniczący Spółdzielni oświadczył, że będzie przeprowadzany remont budynków zespołowych tak mieszkalnych, jak i części gospodarczych. W związku z tym oznajmił, że konieczne jest ustąpienie rodzin z budynków, które będą remontowane…..Pkt 3. Przewodniczący Sp-łdz omówił zły stan jednej obory zespołowej która została przekazana do PFZ. Po czym członkowie uznali, że obora ta nie jest zdatna do użytku oraz uchwalić ażeby oborę tę rozebrać i drzewo które będzie zdatne jako materiał budowlany obrucić na remont domu mieszkalnego i postawienie garażu na sprzęt rolniczy, natomiast drzewo które będzie nienadające się jako materiał budowlany rozdzielić miedzy członków na zaliczki jako opał…

8 lipca 1952 - punkt 3 W sprawie usunięcia działkowicza Ob. T. B. zabrał głos przewodniczący Spółdzielni Ob. W.R. mówiąc, iż Ob. T. zwracał się z prośbą do Zarządu Spółdzielni o pozostawienie go budynkach Sp-lni do chwili pobudowania własnego, na co członkowie bezsprzecznie zgodzili się aby Ob. T. przeszedł do budynku w którym obecnie mieszka członek S.. Ob. W. R. dał zapytanie Ob. T.B „jakie ma obywatel myśli względem naszej Sp-lni” , na co Ob. T. – odpowiedział, że tymczasowo nie myśli się zapisać, ponieważ ma małe dzieci i w Sp-lini z jego punktu obserwowania nie zdoła dać im utrzymania.Komentarz: Ta wypowiedź T. była powodem wieloletniej „wojny” między władzami Spółdzielni a T. przy czym nie ma żadnych dokumentów na podstawie których można by stwierdzić, że Spółdzielnia mogła zarządzać budynkami po rozparcelowanym majątku.

19 XII 1952 Z kolei omówiono sprawę działkowicza Ob. T.B. który lekceważąc sobie sprawy Sp-lni musi płacić komorne, ponieważ obywatel ten nie zawarł umowy a samowolnie wprowadził się w budynki Sp-lni.

86

Page 87: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

12 kwietnia 1953 - ..., mężczyzn jest mało ot i dlatego jest trudno, bo mężczyźni pomagają przy remoncie stodoły.

27 I 1955 - Członkowie Rolniczego Zespołu Spółdzielczego w Rębkowie z powodów osobistych nie zgadzają się na wyjazd Przew. Sp-lni Ob. W. R. jako przeszkodę podaje w obecnym okresie iż musi zająć się sprawą wyremontowania chlewni i obory i jako jeden mężczyzna w zespole członków nie może zostawić gospodarstwa bez opieki.

9 I 1956 – Drugim podaniem było ażeby sp-lnia sprzedała mieszkanie ob. T.B. I tu powiedział C. że to mieszkanie miało być sprzedane Ob B. i tu W. nadmienił, że B. to mieszkanie poszedł do powiatu i pieniądze miały pójść na dochód sp-lni i gdy dowiedział T. drzwi odbił siekierą i poprawił tam mury i zamieszkał wówczas B. cofnął pieniądze i tak zostało.Nadmienił przewodniczący że gdy zaniósł r-k to od żony T. dostał strasznych ubliżeństw i potem T. przyszedł do mnie do domu żeby mu zmniejszyć trochę stawkę.

24 I 1956 – Zawadka Stefania wypowiedziała się ażeby na jej polu była działka przyzagrodowa oraz chciałaby mieć mieszkanie.

27 III 1956 - /prawdopodobnie błąd w oznaczeniu miesiąca/- Co do T. to wystąpimy na drogę sądową. /Sprawa mieszkania/.

30 II 1956 – /prawdopodobnie błąd w oznaczeniu miesiąca/-Zabrała głos Ob. Z. powiedział że nie da ziemi dokąd nie będzie miała mieszkania.

3 VIII 1956 - .. i tu prosząc o głos ob. T. B. nadmienił że on przyszedł tu w sprawie ziemi którą ma sp-lnia ma zwrócić no i oczywiście on prosił ażeby koło jego działki gdyż o chce postawić mieszkanie...tylko z mieszkaniem G. wystąpimy do sądu z M. Z. i T. o ile nie zapłacą do dnia 5 wrzesnia…

19 lutego 1960 – G-owa nadmieniła że dniówki muszą być jeszcze do uzgodnienia. Co do rachunków które nie są ujęte jak T. i G. to nie kazano ujmować do bilansu gdyż oni nie będą i tak płacili …Komentarz: jest to dziesiąty rok walki i straszenia przez spółdzielnię obywatela T. – który wg spółdzielców mieszkał w ich zabudowaniach chociaż żaden dokument nie wskazuje aby budynki po byłym folwarku zostały oddane pod zarząd Spółdzielni.

5 marca 1960 - Członek sp-lni ob. L. wspomniała jeszcze sprawę kurnika nadmieniając ze nie jest on zdatny do użytku i należałoby zdecydować czy sprzedać czy też na opał.Komentarz: z dawnej świetności majątku zostało tylko dwa budynki – czworaki i dwór

21 lipca 1960 – Ob. B powiedział że mimo tego iż jestem pierwszy raz lecz sp-lnia wasza może mieć warunki do gospodarowania i do rozwoju a u was to budynki rozwalają się i nie ma kto o to

87

Page 88: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

zadbać… a u was to po tylu latach gospodarowania nie ma nic ani maszyn ani nic i ziemię macie bardzo dobrą …

Gospodarka na ziemi i ziemią

13 styczeń 1952 -§5…podanie nauczycielki Jadwigi Pludrakowskiej w sprawie wydzierżawienia 12 arów łąki i ziemi. Zebrani członkowie upoważniają Zarząd Spółdz. Do załatwienia powyższych spraw pozytywnie.

9 luty 1952 – punkt 3 … Młocka opóźniona z powodu złej pracy POMu, ponieważ maszyny psuły się w czasie największego nawału pracy.Pkt.8 … Przewodniczący PPRN w Garwolinie Ob. Przybysz Stanisław powiedział, że gdyby pole było dobrze uprawiane, dniówka byłaby o dużo większa.Pkt.11 W wolnych wnioskach zabrała głos Ob. B.F. mówiąc o małym zainteresowaniu przewodniczącego naszej Spółdzielni, jak również o złej gospodarce.

8 lipca 1952 - punkt 2.3 Dokonać omłotów bezpośrednio z pola w 40%, aby do dnia 20 sierpnia1952 r. odstawić Państwu 50% obowiązkowych dostaw i wydać członkom obowiązkowe zaliczki.Komentarz: Obowiązkowe dostawy były narzucone nie tylko Spółdzielniom, ale także rolnikom indywidualnym. Ceny skupu ustalało Państwo – ewentualny zysk mógł być łatwo zlikwidowany po przez regulację cen nie tylko skupu ale i artykułów kupowanych w państwowych sklepach.

10 czerwca 1953 pkt 4 W sprawie wyjazdu na sianokosy w olsztyńskie zabrał głos Ob. Przewodniczący mówiąc iż koszenie było niemożliwe ponieważ woda zalała całe łąki. Nasza Sp-lnia na wyjazd ten wydała przeszło 3000 tysiące złotych i teraz ciekawe którz tą stratę nam wróci, Sp-linia dostała na to kredyt, który musi wrócić.W wolnych wnioskach przewodniczący poruszył sprawę przyczepy, która stoi w Miętnym ponieważ popękała felga i nie ma jednej opony, dlatego też zwrócił się do dyrektora POM-u Gończyce o wypożyczenie opony, na co dyrektor zgodził się bezsprzecznie…. Poruszono tez kupno dentek do przyczepy, postanowiono złożyć zamówienie do motozbytu w Warszawie.

29 września 1953 – Następnie rostrzygnięto sprawę lepszej hodowli kur . Postanowiono wniosek, ażeby pozagradzać kury, wprawić w okna siatki i szyby, oraz grządki za co zobowiązano Ob. S.L. Komentarz: Jest rok 1953, od dnia kiedy wykonano zdjęcie kurników minęło co prawda prawie 20 lat, ale z tych zapisków wynika, że po dawnej świetności hodowli kur nie zostało prawie nic.

2 stycznia 1954 punkt 2 – ..zabrał głos tow. W.R. który z kolei powiedział, że powodu suszy zbiory były bardzo słabe, co było powodem małej dniówki obrachunkowej.…dlaczego obywatelu przed zebraniem mówiliście, że zamkniecie listę kandydatów na członków naszej spółdzielni –na co OB. S.L. odpowiedział że dlatego bo mamy mało ziemi a dużo ludzi…

22 stycznia 1954 – punkt 3 - W punkcie tym Ob. Kurowska Helena wystąpiła o przyjęcie

88

Page 89: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

na członka do sp-lni, mówiąc iż nie da wkładu ponieważ nie ma a natomiast prosi o półhektarową działkę.

14 lutego 1955 – punkt 3 – Członek Sp-lni L. J. Zadała pytanie: Do kogo należy się udać z odszkodowaniem jeżeli traktorzysta coś źle zrobi?Z kolei przystąpiono do punktu piątego tj. do przedstawienia kosztorysu z remontu budowy chlewni i obory....punkt piąty nie został rozwinięty gdyż członkowie muszą porozumieć się z majstrem, bo członkowie sp-lni chcą także pracować ażeby zmniejszyć koszt własny.

24 I 1956 – Pomoc P.O.M. dla sp-lni była niedostateczna gdyż agronom czy też instruktor polityczny widząc błędy na co dzień nie potrafił zebrać zebrania zarządu, jak zgrabki które na jesieni leżały i nie było kto zwieźć...Tow. Berbeć zaznaczył ze tutaj w sp-lni to praca będzie dla wszystkich bo na tej ziemi co posadzić to urośnie..

12 III 1956 – W omówieniu przewodniczącego wynika że sp-lnia do akcji wiosenno – siewnej jest nie przygotowana z powodu niewyczyszczonego ziarna siewnego itp.W. nadmienił że bardzo chętnie będzie obrządzał tylko nie ma cierpliwości doić krów.Natomiast co do mleka Bl-owa podała wniosek ażeby 1 litr kosztował 2.50 zł a W. wniosek 1 litr kosztował 2.00 zł i został przegłosowany wniosek W.R. więc mleko będzie kosztowało 2 zł lecz za mleko trzeba gotówkę wpłacać do kasy.

27 III 1956 – (prawdopodobnie błąd w oznaczeniu miesiąca) – Przewodniczący powiedział że ma pewne uprzedzenia do B. iż nie może być członkiem jeżeli zbieracie poza spółdzielnią 3 ha ziemia jest to wbrew statutom i powinniście oddać do spółdzielni ziemię. B. powiedział ze on ziemi z księżyca nie weźmie bo jej nie mam… bo ja mam 2 ha ale dzierżawy co wziąłem na 3 lata.

25 lutego 1959 – ob. Jankowski Zygmunt który wyjaśnił w sprawie wkładów członkowskich iż tak dłużej być nie może nie może gdyż członkowie muszą wnieść to co mają

28 kwietnia 1959 – Zabierając głos B.F. powiedział że my obecnie teraz podlegamy tylko związkowi lecz się okłamujemy bo na naszej ziemi inaczej gospodarować nie będziemy bo inwentarza nie mamy.Komentarz: W spółdzielni wcześniej hodowano konie, krowy owce i kury – co się stało, że miedzy 1953 r. a 1959 r. „zniknęły” wszystkie zwierzęta? Nie ma nic na ten temat w protokółach z zebrań do dnia 28 kwietnia. Dopiero na zebraniu w dniu 16 lipca jest informacja, że inwentarz rozprzedano.

Cd 28 kwietnia 1959 – Burek zwrócił się z prośbą czy będzie mógł paść swa owcę na co się wszyscy zgodzili byleby była uwiązana.

16 lipca 1959 – Ob. W.R. poruszył sprawę wkładów że dotychczas zawsze była mowa na zebraniach ze wszyscy wnosimy ziemie do spółdzielni a czekamy tylko na geometrę. Lecz

89

Page 90: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

dotychczas nikt nie wnosi… W. powiedział że dziś każdy powinien się wypowiedzieć kto wnosi ziemię a komu się to nie podoba i występuję ze spółdzielni.Ob. B.F oświadczył że wstyd byłoby obecnie spółdzielnię rozwiązać. Wnieść wkłady to niewiele daje gdyż członkowie mają ziemie rozrzuconą w różnych miejscowościach i daleko położoną od ziemi zespołowej w jaki sposób gospodarzyć na tych skrawkach ziemi.Komentarz: Jest to dziesiąty rok działania spółdzielni której podstawą działania było wniesienie wkładów do spółdzielni – przede wszystkim ziemi. Przez cały okres działalności spółdzielni nie zostały uregulowane najbardziej podstawowe sprawy stanowiące podstawę istnienia spółdzielni.

5 marca 1960 – W wolnych wnioskach zabierając głos ob. G-kowa że ma jedną urazę do Powiatowego Związku bo już tyle czasu ciągnie się sprawa w związku z ta działką a Powiatowy Związek jej w ogóle nie pomaga. Na co sekretarz Pow. Związku Ob. Jankowski nadmienił że Ob. G-kowa z żadną sprawą do Związku się nie zwracała więc z jakiej racji Pow. Związek ma jej załatwić bo gdyby się zwróciła to z pewnością nie odmówiłby pomocy.…miały być wszelkie sprawy uregulowane więc prosiliśmy o geometrę i mimo tego iż geometra dawno już ziemie pomierzył to sprawa ta stoi tak jak przedtem i gdy nie będzie prowadzone tak jak ja to zaznaczyłem w myśl statutu to ja pracował nie będę i wystąpię nawet z członka zarządu.

Wspólna praca – sukcesy, problemy i konflikty. Wrogie elementy.

17 wrzesień 1950 – § 7 W sprawach bieżących Ob. K. napiętnował członków którzy /szeptem na wsi/ ośmieszają prace spółdzielni. …..Ob. W. proponuje, aby w niedalekiej przyszłości zradiofonizować wieś Rębków, przez co nastąpi szybsze uświadomienie mieszkańców….Komentarz: Zamontowano w końcu we wszystkich domach głośniki zwane kołchoźnikami, które nadawały jeden, ocenzurowany program i w ten sposób odcięto od informacji ze świata. Część ludzi we wsi używała, przedwojennych jeszcze, radioodbiorników kryształkowych do bezpośredniego odbioru stacji radiowych, ale odbiornik radiowy był rarytasem przez prawie 20 lat po wojnie.

15 marzec 1951 – § 3 Następnie zcharakteryzowano dotychczasową pracę Zarządu Spółdzielni, który nie przejawia żadne żywotności za wyjątkiem paru osób.

13 styczeń 1952 – § 3 Sprawy gospodarki spółdzielni referował K.A. Prelegent zobrazował dotychczasową pracę w spółdzielni, w której tylko parę członków udziela się w pracy, a pozostali w ogóle nic nie robią… Następnie postanowiono, aby każdy członek spółdz. zwerbował 1 człowieka na członka do spół .i do pracy.

17 maja 1951 – § 2 Ob. K.A. szczegółowo omówił dotychczasową pracę spółdzielni produkcyjnej. Ze sprawozdania wynikło, że członkowie spółdzielni w 1951 r. nie odbyli żadnego zebrania, czyli jednym słowem Zarząd nie pracuje. Za wyjątkiem K.A. i W. R. nikt z członków spółdzielni nie pracował ani jednego dnia w pracy rolnej na ziemi spółdzielni.

90

Page 91: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

a)na wniosek F.B. – usunąć z członków spółdz. Józefa Rękawka obecnego sołtysa tut. Gromady za zły stosunek i wrogi stosunek do spółdzielni produkcyjnej … Stanisława Świesiulskiego który złożył podanie skreślić z listy członków spółdzielni.

Komentarz: Spółdzielnia liczyła wtedy 20 członków – na zebranie przyszło 12 osób.

9 luty 1952 – punkt 8 … Was wszystkich Spółdzielców rozbija i zniechęca do pracy wrogi element tutejszej gromady.

23 luty 1952 – Punkt 4 - K.A. powiedział w punkcie czwartym, iż uprzedni Zarząd Spółdzielni był wybrany, a nic nie pracował. Z kole zabrała głos D.G. mówiąc iż praca przewodniczącego A.K. była wroga ponieważ mało interesował się pracą, jak dało mi się widzieć w pracach młocki zimowej przewodniczący wszedł sobie do sąsieka i po skończonej pracy włożył ręce do kieszeni i poszedł do domu nie zamawiając pracowników do młocki na następny dzień….

12 maja 1952 – B.F. oznajmiając, że B. powiedział do niej w ten sposób „cholero oddaj mą ziemię’. Na to ob. B. odpowiedział że mógł ubliżyć bo był w nerwach i trzeba jednak wybaczyć…. Następnie S. L. powiedział, że kiedy wypędzając krowę z pastwiska Ob. B. odezwał się w te słowa „skórwysynu przestań zajmać krowę”

21 maja 1952 – pkt 2 ..Wróg interesuje się i wkrada się w sprawy budowy Spółdzielni Produkcyjnej. Co po większej części zostali ukarani, jednak na każdej gromadzie czycha wróg klasowy jeszcze, my tym nie zrażamy się i budujemy ….

8 lipca 1952 Punkt 4 – …Komisja Rewizyjna jest zarejestrowana przez Sp-lnie w Sądzie Okręgowym, jednak nie interesuje się pracą zkontrolowania magazynu, kasy i księgowości, jak również Przewodniczącego. …ponieważ Ob. K.A. zobowiązał się oborać ziemniaki jednak nie wykonał…

7 sierpnia 1952 pkt 3 - ..zabrała głos księgowa Sp-lni podaje wniosek o zwolnienie się z tego stanowiska księgowej, motywując oszczerstwami, ze strony nie których członków….

19 XII 1952 Zabierając głos tow. W.R. jako przewodniczący naświetlił pracę swą mówiąc, iż nie mając szkoły nie dawał sobie rad, ale jednak pracował w miarę swych możliwości: powiedział też, że Zarząd Sp-lni nie współpracował z przewodniczącym.Tow. Dądalski Jan podkreślił iż Sp-lnia ta powstała w wielkiej walce klasowej….. Następnie zabrał głos Sekretarz K.P. Partii, szeroko omawiając powstanie kapitalizmu, podkreślił wyzysk rzemieślników przez kupców. Dał przykład planowej gospodarki w Kołchozach Związku Radzieckiego.

12 kwietnia 1953 - Następnie poruszył sprawę małego zainteresowania się członków pracą w Sp-lni, kobiety tłumaczą się tym, iż nie maja czasu, mężczyzn jest mało ot i dlatego jest trudno, bo mężczyźni pomagają przy remoncie stodoły.

91

Page 92: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

10 czerwca 1953 pkt 6 Z kolei zabrała głos księgowa Ob. G.D. mówiąc, iż członkowie nie doceniają dobra własnego i naprzykład Ob. B. wpędza krowy w trawę która jest w mieszance zasianej wiosną. Krowa depcze, a nawet przygryza i z tego skótki, iż Sp-lnia później nie będzie miała co dawać inwentarzowi.

23 sierpnia 1953 Ad. Punktu 2 Akcja żniwna przebiegała nam dość sprawnie. Traktorzysta Ob. B.Z. w pracach swoich wywiązał się dobrze i był chętny do pracy. Natomiast mechanik z POM- Gończyce Ob. W. H. nie dopilnował snopowiązałki i zepsuła się w czasie pracy.Przewodniczący sp-lni poruszył również sprawę kłótni pomiędzy członkami, co jest wstydem względem chłopów indywidualnych i władz innych……… Tu Ob. Balasowa stwierdziła że żona członka S. nie potrzebnie przychodziła do stodoły i kłóci się z przewod. wyzywając od bandytów i używała różnych wulgarnych słów.Następnie księgowa Ob. G.D. zapoznała zebranych ze stroną finansową naszej sp-lni, poruszono tu dłużników jak: P.G.R.N w Woli Rębkowskiej, Mleczarnie i Ob. T.B który winien nam jest 3800 zł.W dyskusji poruszono jeszcze sprawę nie porządku w czworaku , zrobienie ubikacji z izby mieszkalnej przez rodzinę S….

29 września 1953 punkt 2 – W punkcie tym zabrał głos przewodniczący sp-lni mówiąc o naszej gospodarce o złym doglądaniu inwentarza to znaczy krów przez członka P.M. oraz świni przez tego samego członka. Ob. P.M. nie dość że nie dba o hodowlę, to bierze ospę spółdzielczą.

2 stycznia 1954 – punkt1 – Jeżeli chodzi o pracę samego Zarządu to muszę podejść bardzo krytyczni, gdyż jej w ogóle nie było…. Natomiast jeśli chodzi o współpracę z Komitetem Powiatowym P.Z.P.R. to mogę stwierdzić, że była współpraca w czym przejawiały się jaskrawo częste wizyty do naszej spółdzielni przez towarzysza Dądalskiego….… jako pierwsza zabrała głos Ob. G.G. która żądała wyjaśnienia dlaczego tow. W. nie ma wpisane wszystkich ziemniaków z wyliczenia mojego tow. W. winien mieć przybór, a na liście jest jeszcze należność. Tu zabrał głos tow. Dądalski mówiąc iż dzisiaj na zebraniu towarzysze musimy konkretnie podejść do zagadnień sp-lni mówić o bolączkach i niedociągnięciach. My jako partia jesteśmy ciągle z wami i zawsze będziemy służyć wam pomocą……Poruszona również sprawa księgowej przez tow. G.D. powiedziała, że Ob. S. L. poza zebraniem gadał głupstwa na księgową….. Wydział Polityczny zajmie się pracą uzgadniania wszystkich niedożeczeń i kłótni..

11 marzec 1954 – Ob. L.J. Podała wniosek ażeby przewod. dać miesięcznie 20 dniówek. Wtedy powstał wielki haos i Ob. G.G. Oraz Ob. B. F. Bez zezwolenia przewodniczącego zebrania opuściły zebranie z wielkim szumem.

1 styczeń 1954 – sprawozdanie jest umieszczone po tym z 11 marca 1954 – Poruszono sprawę rozliczenia w zbożu za pracę GOM stwierdzono iż zawieziono jęczmień którego nie przyjął GS jako selekcyjny mówiąc iż jest stęchły sprawa zawisła

92

Page 93: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

4 styczeń 1954 – pkt 5 -..Poruszyła również sprawę podjęcia pieniędzy z konta i nie rozliczenie się księgowej i przewodniczącego na sumę złotych 60 – na co księgowa odpowiedziała że 15 został obciążony Ob. W.R. Natomiast 45 zł pobrała księgowa na koszty przejazdu po zezwolenie na deski do Otwocka. Następnie zabrała głos Ob. Cabajewska Genowefa która prosiła o sprawdzenie zaliczki gotówkowej, którą księgowa zaraz sprawdziła i stwierdziła iż jest obciążona za dużo to znaczy pomyłkowa sumą złotych 15 – którą to sumę księgowa zobowiązuje się zwrócić Ob. C.G.Ob. L.J poruszyła sprawę hodowli trzody chlewnej i powiedziała iż członkowie nie interesują się co jest faktem ponieważ Ob. C.G. Nie chce obrządzać i zaistniał wypadek iż w dniu dzisiejszym świnie nie były karmione ze względu na wyjazd przewodniczącego....

14 lutego 55 – Zabrała głos L.J że obecna oborowa tj P.M. jako nieświadoma kobieta nie umiąc czytać i pisać to magazynierka sama kwity wystawia na poszczególne produkty za oborową. A Pyzowa tylko stawia krzyże nie wiedząc co podpisuje.

8 VI 1955 – Natomiast sprawa chodowli jest sprawą bardzo ciężką gdyż nie ma kto obrządzać krów.Uwaga: W protokóle jest też pierwsza wzmianka o stonce ziemniaczanej, ale polecano jej szukać w kopcach na kartofle!

9 I 1956 – Instruktor nadmienił że gdy dowód nie jest podpisany przez odbiorcę to odpowiada za to instruktor magazynier.j.n.p. ziemniaki które zostały rozchodowane a teraz nie ma uwidocznione w książkach…. Przewodniczący nadmienił ażeby raz przestać przy braniu bez wagi i jeśli stodoła będzie otwarta to uważam że u nas złodziei nie będzie…

24 I 1956 –Przechodząc do punktu 2a tzn do sprawozdania Komisji Rewizyjnej w którym zaczęła mówić L.J. która nadmieniła że Komisja Rewizyjna nie pracowała w ciągu roku gdyż L. i K. miały kury i nas właśnie nikt nie kontrolował jak G.D. będąc magazynierem wydawała z magazynu produkty na które w ogóle nie ma kwitu rozchodowego… jak również B. wziął koniczynę na wóz i pojechał do domu jak również córka jego H. niosła z pola co widziała członek zarządu Ob. K.H. jak również w księgowości były niedociągnięcia co było winą księgowej lecz była to wina i nasz bo instruktora nie było.….G. powiedziała żeby komisja wyjaśniła dlaczego teraz nie jest to uwidocznione więc K. nadmieniła że za sprzedane jajka kupowała produkty dla kur i przyjmuje te winę na siebie.…Zabrał głos przedstawiciel z województwa ażeby mu wyjaśnić skąd powstały niedobrania jak w zbożu tak i w gotówce…C. nadmieniła że jak na jesieni był traktorzysta to nie mógł ani zapalić ciągnika czy też coś zrobić.Zabrała głos G-a że wszyscy jesteśmy sobie winni bo tak jak pracowaliśmy tak mamy bo najwięcej jest ten winien kto najwięcej napracował się w polu.

30 I 1956 – Tow. Dądalski nadmienił że jeżeli widzi zło B. w tut sp-lni to niech nie wstępuje…

93

Page 94: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

B-sowa powiedziała że co która księgowa się rozejrzy to zaraz chce pójść.Tow. Berbeć nadmienił że o ile tu przyjechali to po to ażeby pomóc wybrać jednego człowieka do stałego obrządzania gdyż obrządki na miesiące żadnych rezultatów nie dawały…..Tymosiewicz zabierając glos nadmienił że C. zasługuje na uwagę i od dziś będzie traktowany obrządek jako praca chlubna i niech C. nie unosi się chonorami a do obrządku krów żeby był L. Dądalski nadmienił ze ma pełne zaufanie do L. i ja nie tylko popieram ale mam prośbę jako członka partii ażeby się zgodził.

28 IV 1956 - .. jeżeli sp-lnia będzie dobrze pracowała to będą kredyty przekreślone a jeżeli nadal będzie tak jak dotychczas to nie będzie czekania aż 3 lata tylko nawet po roku będzie ustalone żeby spłacać po 2.000 tysiące…Zabierając głos tow. Dądalski pytał magazyniera dlaczego wynikły nadwyżki i braki na co magazynierka tłumaczyła się że żyto to jest wina księgowości natomiast jęczmień był dany na targ przed bilansem i dlatego brakuje a peluszki dlatego że była przyjmowana z owsem a liczona jako peluszka. Z kolei zabrał głos Ob. W.R. nadmieniając że była oczyszczona peluszka brana na targ nazad nieprzywieziona co G. powiedziała że niebedzie złodziei do magazyny puszczała…Zabierając głos C. mówiła że peluszka była sypana nawet bez wagi że przewodniczący niósł worek peluszki nawet bez wagi i wsypał bez wagi mówiąc że to się wszystko znajdzie.

27 III 1956 - /prawdopodobnie błąd w oznaczeniu miesiąca/ - Przewodniczący nadmienił że w gospodarce winna być jedna grupa druga grupa to będzie polowa bo np. w 1955 r. krowy zupełnie nie były rozpętywane i to było bardzo tragicznie i dłużej być tak nie może …

3 VIII 1956 – wybór magazyniera – W.R. wypowiedział się, że on kandydatury nie przyjmuje a magazynu wcale nie przejmie. Także samo wypowiadała się H.K. ze ona nie ma szkoły i nie ma głowy do prowadzenia magazynu. C.G. nadmieniła że niezna się na rachunkach a także na książce….

25 stycznia 1959 – wybór zarządu – W. odmówił że nie przyjmie gdyż w zarządzie nie wytrzyma..Komentarz: Zwykle takie posady jak przewodniczący czy magazynier mają wielu kandydatów, a tu okazuje się, że trudno znaleźć chętnych – widać członkowie spółdzielni wiedzieli więcej na temat ciemnych stron tych stanowisk niż my dzisiaj.

25 lutego 1959 – Zaplanowano również żeby kupić elektryczna pralkę.

19 lutego 1960 – przystępując do punktu następnego tj. do spraw gospodarczych zabierając głos przewodniczący nadmienił iż jest wina księgowej jak również i przewodniczącego iż członkowie nie wywiązali się z zadłużeń wobec sp-lni otóż C.G. nie wpłaciła za 50 kg pszenicy natomiast L. za krowę którą sprzedała. Na co L. odpowiedziała że wpłaci do pierwszego 2.000 zł a resztę do kwietnia na co B. odpowiedział że gdy nie wpłaci będzie zrzucona z magazyniera i zawieszona w czynnościach. Na co L. powiedziała że gdy będzie zawieszona to nawet przez sąd nie wpłaci. Przewodniczący dał wniosek ażeby przegłosować zawiesić pobory i sprawę skierować do sądu…

94

Page 95: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Za wnioskiem Przewodniczącego był tylko jeden głos wstrzymało się głosów 8.

21 lipca 1960 - ... zabrał głos przedstawiciel Pow. Z.R.S.P. ob. Jurkiewicz nadmieniając iż tutejsza sp-lnia wygląda n pierwszy rok gospodarzenia a nie jak w rzeczywistości ze ona kończy 10-cio lecie…

Bierut, PKWN, PZPR i reszta, czyli problemy i sukcesy Spółdzielni, ZSRR i socjalizmu

Na każdym zebraniu Spółdzielni byli przedstawiciele ówczesnych władz politycznych. Czasami tylko byli i nie zabierali głosu – czasami wychwalali sukcesy ZSRR, dając jako przykład jakieś tam sowchozy czy kołchozy. Piszę „jakieś tam”, ponieważ dla członków spółdzielni ani wymieniane w wystąpieniach pochwalnych nazwy miejscowości, ani czyjego one były imienia nic nie oznaczały.

17 września 1950 – § 6 Przewodniczący Pow. Rad Narodowej Ob. P.S wygłosił dłuższe przemówienie o pracy zespołowej, kolektywnej, zdążającej do socjalizmu. Prelegent w sposób jasny i prosty scharakteryzował prace ludzi w ZSRR którzy dokonują gigantycznych czynów w budownictwie, komunikacji, rolnictwie itp. Praca ludzi w ZSRR winna stać się drogowskazem - i która winna być u nas w naszej spółdzielni.Komentarz: Myśmy mieli wypracowane wzorce przedwojenne np. w budynkach zajętych po wojnie przez Spółdzielnię była prowadzana od lat dwudziestych przynajmniej do wojny wzorcowa na cała Polskę hodowla kur zielononóżek – po wojnie zniknęły zarówno hodowla jak i same budynki. Budynki są widoczne na zdjęciach przedwojennych.

15 marzec 1951 – § 3 Zebrani po krótkiej dyskusji postanowili, aby Zarząd odbywał swe posiedzenia co tydzień w niedzielę o godz.. 10-tej, gdyż na zebrania te będzie przyjeżdżał Opiekun Ob. Modras z PPR Narodowej z Garwolina.Komentarz: Wybór dnia i godziny nie był przypadkowy. W tym czasie zwykle odbywały się w Garwolinie msze w kościele. Określenie „Opiekun” napisane dużą literą daje dużo do myślenia.

17 maja 1951 – § 2 Następnie dłuższe przemówienie wygłosił tow. Świątek – delegat z Województwa, który omówił zobowiązania statutowe członków spółdzielni, oraz stan rolnictwa w Polsce przedwrześniowej i obecnej o uprawie ziem i podnoszenie na wyższy poziom kultury rolnej. Jak powinna u nas wyjądować /?/ gospodarka rolna, prelegent dłuższym przemówieniu zcharakteryzował prace w kołchozach radzieckich w których był….Komentarz: Przenoszenie wzorców sowieckich na nasz grunt było z góry skazane na niepowodzenie, zresztą kilkadziesiąt lat później okazało się, że również i w sowietach pomysł z kołchozami był błędny.

10 kwiecień 1952 – Ob. Bielecki zabrał głos nawiązując do innych Spółdzielni i zapoznał zebranych z zobowiązaniami Spółdzielni Produkcyjnej Głosków i Komitetu Założycielskiego w Chotyni na uczczenie 60-lecia urodzin B. Bieruta…… wkraczamy w 3-ci rok planu 6-letniego i musimy podnieść wydajność z hektara…

95

Page 96: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Komentarz: Ziemia nie będzie rodziła więcej nawet jeśli wszyscy członkowie wszystkich spółdzielni uczczą 60 –lecie urodzin Bieruta. Z księgi zebrań nie można się zorientować jaka była wydajność z hektara, ale jest wzmianka o tym, że ziemie są dobre i co by nie posiać to urośnie.

19 XII 1952 – W dyskusji zabrał głos Ob. Ostolski Stanisław stawiając pytanie że jeżeli członkowie za dużo zarobią będą kapitalistami. Na to pytanie tow. Trzaska Bogdan odpowiedział: że kapitalista to ten który wyzyskuje siłę najemną, a członek pracuje kolektywie i jest wynagradzany za ilość i jakość pracy.Komentarz: powszechnym było przekonanie, że jeśli ktoś dużo zarabia, to wg nowego ustroju jest wrogiem klasowym

W dalszej dyskusji zabrała głos nauczycielka Pludrakowska i dała jako przykład członka Pyze Marię i wykazała iż w Sp-lni więcej zarobiła aniżeli w indywidualnym gospodarstwie.Komentarz: W ciągu dziesięciu lat, które obejmuje księga zebrań, jest to jedyny głos porównujący zarobki spółdzielców i rolników indywidualnych. Jest bardzo wątpliwe aby Pludrakowska miała jakiekolwiek pojęcie o dochodach rolników w tej wsi, ale głos zabrała i został zapisany.

10 czerwca 1953 pkt 4 – W związku z nadchodzącym świętem 9-rocznicy powstania P.K.W.N Sp-lnie podejmują szereg zobowiązań i tu zostało odczytane zobowiązanie Sp-lni z województwa poznańskiego.

W miarę upływu lat mniej było na zebraniach spółdzielców propagandy, a więcej pouczeń i prób łagodzenia konfliktów. Praktycznie na wszystkich zebraniach był obecny przedstawiciel władz partyjnych. Jego obecność niewiele wnosiła, ale przynajmniej nie dochodziło podczas zebrań do rękoczynów.

Betoniarka

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych betoniarka w kabaretach była symbolem zależności od ZSRR. W tej Spółdzielni poradzono sobie znacznie lepiej, na co wskazują zapiski z kolejnych zebrań.

25 lutego 1959 – Na warzywnictwo ogólne zebranie chętnie się zgodziło jak również na betoniarnię tylko żeby wziąć fachowca.

28 kwietnia 1959 – Przystąpiono do punktu następnego tj. do betoniarni w którym to punkcie zabrał głos ob. J.Z. nadmieniając ażeby członkowie się namyślili co maja robić bo cement już jest zagwarantowany i ze swojej strony chcemy wam pomóc ażebyście jako sp-lnia dostali cement.Natomiast W. zabierając głos stwierdził że jeżeli ma być betoniarnia na sp-lni to trzeba wybrać człowieka względnie zarząd ażeby był za to odpowiedzialny no i czy są pieniądze na to wszystko bo ja chciałbym żeby było prowadzone na sp-lnię… B. dał wniosek ażeby za betoniarnię odpowiedzialnym był W.R a do pomocy L.J. na co wszyscy członkowie zgodzili się jednogłośnie

96

Page 97: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

W. nadmienił ażeby wziąć krótkoterminową pożyczkę z banku na betoniarnię na co B. odpowiedział, że na żadne pożyczki się nie zgadza tylko gdy będą pieniądze to za swą gotówkę.

16 lipca 1959 – Druga sprawa to betoniarnia pod płaszczem spółdzielni prowadzi się betoniarnię, korzysta ze żwiru spółdzielczego choć mały to było trochę przydziałów cementu i z tych operacji spółdzielnia nie ma żadnych zysków a zyski czerpie tylko grupa ludzi. Wszystkie transakcje są przeprowadzane nie prawidłowo bo nie przechodzą przez księgowość spółdzielni.

31 lipca 1959 – Na wstępie posiedzenie poruszono sprawę betoniarni w której L.J. zabierając głos nadmieniła ażeby zwrócić uwagę na betoniarnię gdyż ona nie jest prowadzona przez księgowość mimo tego że ja wzięłam przez magazyn i choć była już na to zwrócona uwaga i zmuszony będzie przewodniczący na to wpłynąć, prawdopodobnie że oni coś notują ale tylko w swoich notatkach a do księgowej nie dają nic.

2 września 1959 – Przewodniczący nadmienił o betoniarnię ze myśmy się tym nie zajmowali i trzeba będzie ustalić ile procent dla tych którzy dali wkład.P. nadmienił iż z 35 ton cementu zrobione jest 7.000 tys pustaków za co jest 63 tys zł a z tego trzeba wyliczyć za pracę i inne wydatki.

22 stycznia 1959 /chyba 1960/ - Ob. Jurkiewicz zabrał głos w sprawie betoniarni gdyż trzeba od razu zamówić cement żeby potem przychodził regularnie przez cały rok i właśnie zebranie musi zdecydować przy produkcji prefabrykatów można będzie zatrudniać kobiety…

19 lutego 1960 – Instr. Rach. Ob. Jankowski zabierając głos nadmienił że w sprawie betoniarni należy zobowiązać Zarząd Sp-lni do ściągnięcia różnicy za cement po cenach wolnorynkowych i już niech nie wpłacają tych dwuch tysięcy

5 marca 1960 - W sprawie ujętej w dłużnikach betoniarni zabrała głos członek sp-lni Ob. G.G. która nadmieniła iż była uchwała ogólnego zebrania ażeby zespół betoniarski zapłacił tylko 2000 zł i należność za rok 58 tj 787 zł a tych dziewięciu tysięcy to w żadnym wypadku się nie zgodzi gdyż w betoniarni to nawet i członkowie zarabiali. Ob. J. powiedział ze nie tylko betoniarni ale nawet komu innemu gdyby sp-lnia sprzedała to także miała by ten czysty zysk około ośmiu tysięcy i trzeba będzie wpłacić. Przewodniczący wypowiadając się zaznaczył że nie wiedział iż sp-lnia może taki handel prowadzić i dlatego dał do betoniarni a oni więcej nie zapłacą tylko tyle co było uchwalone przez ogólne zebranie. Zabierając głos Ob. L. J. nadmieniła że gdy przyszedł dla sp-lni cement to pobrał go przewodniczący dając dla tego zespołu gdyż sp-lnia nie miała na czym robić bo nie było żadnych narzędzi z zobowiązali się wobec sp-lni zapłacić 2000 zł a gdy teraz dowiedzą się że aż tyle to z pewnością nie zechcą zapłacić. Ob. Skowron powiedział że gdyby cement sprzedany był do G-su to bez żadnych powikłań mielibyście czysty zysk a tak to te 2000 zł to żaden dla was zysk i wówczas gdyście dali należało od razu tak policzyć a w tej chwili to wygląda jak tu obecnych kilkoro członków bylibyście tą sprawą zainteresowani……Przedstawiciel z Pow. Komitetu P.Z.P.R. wyjaśnił że nie ma nad czym tak dyskutować ze względu iż postanowione i należy zapłacić a że pod szyldem sp-lni było zarabiane zarobkowo

97

Page 98: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

to trzeba będzie i nad całą sp-lnią się zastanowić i dyskusja winna iść zupełnie w innym kierunku … …następnie gdy nie będzie ściągnięte te osiem tysięcy od betoniarni to sprawa będzie oddana do prokuratury…

Zakończenie działalności Spółdzielni

Po jedenastu latach działania spółdzielni rolniczej w Rębkowie nadszedł jej kres. Tylko jedenaście lat, a ile się wydarzyło! Kilku przewodniczących, kilku magazynierów, ludzie wstępowali do spółdzielni, wyrzucano ich lub sami odchodzili. Wnosili do majątku spółdzielni ziemię albo i nie, potem zabierali ją z powrotem. Przez kilka lat próbowano wypracować sensowne zasady działania pracy spółdzielni.

Odkrywano po wielokroć mechanizmy, które od kilkuset lat działały sprawnie w większości sąsiadujących gospodarstw, ale były to gospodarstwa rolników indywidualnych, a tego nowy, przyniesiony z Sowietów ustrój w żaden sposób nie mógł zaakceptować. Doszukiwano się więc wrogów klasowych. Chłopi i część przedwojennych pracowników zatrudnionych w folwarku trafnie oceniało to, co się działo przez całe lata w spółdzielni. A działo się czasami ciekawie, czasami śmiesznie i tak naprawdę nie wiem czy to był bardziej kabaret, komedia, horror, tragedia czy po prostu kryminał. Chyba największym sukcesem Spółdzielni była w końcu betoniarka.

Podsumowanie

To się musiało się tak skończyć. Nie można nagle od ludzi nie mających gruntownego przeszkolenia, przywykłych, aby nimi kierowano, oczekiwać umiejętności podejmowania sensownych działań. Myślę, że najlepszym wskazaniem przyczyny niepowodzeń spółdzielni jest wypowiedź kilkuletniego przewodniczącego spółdzielni, W.R. „Chciałem ja najlepiej ale ja nie mam szkoły”

Na 24 obiekty, jakie były wymienione w spisie oceny folwarku z początku lat dwudziestych, pod koniec 1960 r. istniały już tylko dwa: czworaki i budynek dworu. Karczma wymieniona w spisie wykonanym po pierwszej wojnie światowej, spłonęła w 1924 roku. Jeden z budynków zapisany pod pozycją nr z 4 spisu był już wtedy ruiną. W czasie zarządu omawianej Spółdzielni zostało zmarnowanych 20 obiektów folwarku, w tym trzy studnie.

Czy tylko w tej spółdzielni tak marnowano budynki? Sądząc po tym jak niewiele zostało po dworach istniejących niegdyś w Polsce, które w około 80-90% zostały zdewastowane po drugiej wojnie światowej (wojnę akurat przetrwały), takie podejście do „wspólnej własności” było powszechne i za ten stan odpowiadają ówczesne władze Polski. Jest wysoce prawdopodobne, że polityka dewastacji była celowa. Wszak wszystko to, co działo się przed wkroczeniem wojsk sowieckich, było złe, a dobre dopiero przyszło ze Wschodu.

Przed wojną w okolicach Garwolina istniało około 160 młynów, z tego połowa to były młyny wodne. Wojny i okupacji niemieckiej nie przetrwały trzy młyny: jeden zniosła powódź, jeden się spalił, a jeden spalili Niemcy podczas pacyfikacji wsi Wanaty.

Obecnie z tych młynów pozostało około pięciu. Większość z nich zniszczono podatkami, domiarami w pierwszych latach po wojnie. Wyjątkową stratą są młyny wodne, ponieważ zapory spiętrzające przy nich wodę zasilały setki tysięcy hektarów ziemi, dzięki czemu nawet na słabych ziemiach rodziła się pszenica, a plony w minimalnym stopniu zależały od układu pogody.

98

Page 99: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Karykatury znanych postaci historycznych autorstwa Wiktorii Budyty z Wilgi.

99

Page 100: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

100

Page 101: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Karykatury znanych postaci historycznych autorstwa Moniki Kopczewskiej z Augustówki (gm. Pilawa).

101

Page 102: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

102

Page 103: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

103

Page 104: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

104

Page 105: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Andrzej Paduch

Pieśń wiatru

Budzę się rano, by wiatr usłyszećJak śpiewa melodię, jeszcze nie odkrytąPatrzę jak drzewami kołyszeI bawi się poranną ciszą

Posłuchaj mej pieśni, jeśli umiesz słuchaćPrawda w niej ukryta, jest niema i głuchaJeśli ją odkryjesz, zrozumiesz i zgłębiszOtworzysz wrota, mej wielkiej potęgi.

Chciał śpiewać dalej melodię tę dziwnąLecz nagle zaprzestał i wszystko ucichłoTylko echo grało, tańczyły dwa cienieJednym był smutek, drugim cierpienie.

Splecione razem w tańcu frywolnymWołały w kółko – wstań i idź wolny!W cierpieniu odkryjesz bogactwo swej duszySmutek cię umocni, do głębi poruszy.

Więc śpiewaj mi wietrze, tę melodię cudnąCom ją usłyszał w budzący się ranekBym mógł na nowo, odkrywać jej pięknoTę najczystszą prawdę – „w niej wiecznie płonący kaganek”.

Maj 2007r.

105

Page 106: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Andrzej Paduch

Tęsknota

Nie boję się, choć otwarte drzwiNie boję się ze mną jesteś tyA za nimi migocący ten wielki światWabi i mami, tysiącem krzykliwych aut

I słyszę jeszcze dziewczęcy śmiechUbrane w woal, tańczą wśród drzewI widzę twarze makijaż z nich znikłI te ogromne oczy zranione przez byt

Spójrz w moją stronę, być może znówOdkryjesz piękno dziko rosnących różPoczujesz zapach splecionych razem ciałI od nowa staniesz u miłości bram.

Czy ci je otworzy, ten szalony wiatr?Siłą swych ognistych, nabrzmiałych furią wargKróluję tu namiętność szlocha głośno i łkaI spija nektar szklanicami samego dna

Zamazał pędzel świat glorią barwCisza zastygła głośny grajek już zwiałBębni w bębenki upadłych duszA mnie jest smutno- nie ma ciebie i róż

Więc idę na klęczkach w wielkiej pokorzeSzukam twej twarzy wyciągam dłonieNie ma cię nigdzie, płacze ma duszaI na wieczną wędrówkę w niebyt wyrusza

Być może cię znajdę jak się skarb znajdujePo tamtej stronie nieba, wypieszczę mocno wycałujęI aniołom polecę, by cię na rekach piastowaliA sam pójdę do nikąd, bo mi ciebie nie dali.

Maj 2007r.

106

Page 107: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Andrzej Paduch

Senne majaki

Wędrując przez życie z zamkniętymi oczamiZ Morfeuszem, jak z bratem z jego sennymi majakamiWidząc te uśpione w dalekiej przeszłościPatyną pokryte, dzieciństwa wolności

Te same obrazy, w cieniu pędzla dłoniOwiane tajemnicą, śmiech w ukłon się stroiBy zachwycić radością, mądrością kiełkujeW śnie lunatyka, powiekami maluje

Zapach bzu się miesza, z alkoholu wyziewemTo dorosłość lawiruje, między ziemią a niebemW labiryncie przestworzy, rodzą się nadziejeBy lotem koszącym, upaść w zapomnienie.

Nadzieje, co zgasły dla wielu zbudzonychDla śpiących tlą się jeszcze, snem zauroczonymBy rodzić się na nowo, i niech się znów stanie Dzień..., noc, dzień noc i śmierć i zmartwychwstanie

A, gdy życie zatoczy, przeznaczenia kołoPowieki otworzysz, by zobaczyć na nowoJak zwycięża wiara, boleść ukryć musisz?Nim na walkę z życiem, rankiem znów wyruszysz.

Maj 2007r.

107

Page 108: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Stefan Jerzy Siudalski

Pszczoły

Bzy, bzy, bzy pszczółki trzyA przy ulu cała chmaraKażda pszczółka nektar niesieZ wrzosu niosą, blisko jesień

W ulu szum, pszczółek tłumKażda wie co robić maKarmią larwy, czyszczą ul. A tu nagle bum, bum, bum.

Błysk i huk, w ulu trwogaZdążą wrócić? OlabogaPierwsze krople pac, pac, pacPrzyleciały wszystkie z polaTaka to już pszczela dola.

Deszcz już przeszedł ,wszystko zmyłLecą pszczółki ile siłSzukać kwiatów i nektaruPyłek też potrzebny jestA tu znów przywiało deszcz

Zdążą wrócić? Zdążą, zdążąMądre pszczółki przecież sąW ulu ciepło, wręcz gorąco – każdy wieCo ma robić jak i gdzie

SJS 10.10.2007 15.32

108

Page 109: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Stefan Jerzy Siudalski

Cztery pory roku – piosenka o RębkowieKwitną, kwitną, kwitną sadyŁąki też zakwitną wnetBędzie kwiatów do przesadyGdy zakwitnie także bez.

A za bzem zakwitnie jaśminZa jaśminem pąki różPola żółcą się rzepakiemI akacja kwitnie już

Zboża kłosy pochyliłyW ulach słychać wielki szumPszczoły nektar przerabiają Będzie miodu na nasz stół

W szkole dzieci, w lesie ptakiUczą się jak trzeba żyćBo nie można byle jakimNa tym świecie tutaj być

A w Rębkowie, a w RębkowieWszędzie naszych przodków śladWszak mieszkają tutaj ludzieOd ośmiuset prawie lat

Kwitną, kwitną, kwitną wrzosyZłoci się gorczycy łanPozbierane z pola kłosyA na stole miodu dzban

Przyjdą chłody, przyjdą deszczeLiście gdzieś poniesie wiatrNie spostrzeżesz gdy za oknem Biały Będzie cały świat

Usiądź wtedy przy kominkuDrwa do ognia dołóż takAby ciepło i przytulnieByło w ten zimowy czas

Przejdzie zima, przyjdzie wiosnaZazielenia pola sięRzeką spłyną od nas chłodyNo i drzewa zbudzą się

Kwitną, kwitną, kwitną sadyŁąki też zakwitną wnetBędzie kwiatów do przesadyGdy zakwitnie także bez.

SJS Rębków lato 2006

109

Page 110: W Zeszycie Historycznym nr 16 z 2010 roku jest artykuł Stefana

Stefan Jerzy Siudalski

Dzika jabłoń

Z siekierą przyszedł drwal do drzewa co złe jabłka rodziByło to wtedy gdy kwitło więc mu nie zaszkodziłUrzekło, drzewo drwala, szumem pszczół, zapachem, barwami„Przeżyłaś jabłonko lat tyle więc ciesz się dalej wiosnami”.

Dobrze, że nie przyszedł jesienią gdy zły owoc jabłoń gubiWyrok byłby inny wtedy, a wiosną on jabłoń polubiłPożytek z niej mają pszczoły, ludzi barwami urzekaJeśli ktoś jest uważny, spostrzeże jak czas przy niej szybko ucieka

Zgubiła jabłonka kwiaty, powoli je wiatr strącał,Z pączków wyrosły listki w nieśmiałej barwie zieleni,Powoli ubrały jabłoń w suknię, co chroni od słońcaWiatr drzewem targał, deszcz moczył je aż do korzeni

Drzewo szeptało cicho: „kto los, kto los mój odmieni.Uciec nigdzie nie mogę, nawet wiatr mnie nie przeniesieRosnę tu już od lat tylu i idzie kolejna jesień.Ptaki co gniazda uwiły pisklęta już wychowały

Młode jak tylko latać się nauczyły gdzieś poleciałyA stare czasami usiądą, pokręcą się coś podziobiąI lecą dalej niepomne, że tu ich pisklęta chroniłam od słońca”Szu, szu, szumi, szeleści jabłoń – wysłuchaj mych żali do końca.

SJS 4 styczeń 2008 godzina 9.45

110