11
Tytuł: Krótka wizyta u Tatarów Autor: Cecylia & Jacek / MT 149 Termin: 24-27.04.2014 Dystans: ok. 1 400 km S E Z O N 2014 RELACJA 02/2014 GALERIA

Wizyta u Tatarów

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Autor: Cecylia & Jacek / MotoTurysta 149

Citation preview

Page 1: Wizyta u Tatarów

Tytuł: Krótka wizyta u Tatarów Autor: Cecylia & Jacek / MT 149 Termin: 24-27.04.2014 Dystans: ok. 1 400 km

S E Z O N 2014

R E L A C J A 0 2 / 2 0 1 4

G A L E R I A

Page 2: Wizyta u Tatarów

Nasze plany urlopowe na sezon 2014, zostały sprecyzowane ze sporym

wyprzedzeniem, ponieważ jak co roku, chcieliśmy się trochę przygotować

do zrobienia kilku tysięcy kilometrów i pojechać gdziekolwiek, żeby

przyzwyczaić tyłki do siedzenia. Od jakiegoś czasu ciągnie nas na wschód,

bo tam nas jeszcze nie było, dlatego wybraliśmy Podlasie.

Ilość kilometrów być może niezbyt imponująca ok. 1400, ale jak

na początek sezonu wystarczy. Na nocleg wybraliśmy Zajazd Tatarski

w Kruszynianach. Bardzo fajnie zrobiona „stara chata”, z zewnątrz

strzecha, drewniane, rzeźbione okiennice, kamienna studnia, a w środku

drewniane ławy, skóry i futra zwierząt i utkane w charakterystyczne,

regionalne wzory narzuty, kredensik jak u babci i oczywiście kominek.

Naprawdę na nas mieszczuchach ten folklor zrobił wrażenie, może tylko

cena za te atrakcje trochę przesadzona (65 zł. od osoby za nocleg

ze śniadaniem).

1 z 10

Page 3: Wizyta u Tatarów

Śniadanko było pyszne, wędliny, kiszone ogórki, marynowana papryka

i grzybki, wszystko własnej roboty, omlecik z powidłami (naprawdę

pyszne, domowe jedzenie). Po śniadanku jeszcze kawa i jabłecznik.

2 z 10

Najlepsza, po zjedzeniu

tego wszystkiego, była

miętowa herbata, ale nie

z torebki ekspresowej,

a zaparzone, wysuszone

liście, zebrane z pola

za chatą.

Skoro jesteśmy już przy jedzeniu, to warto napisać parę słów o kuchni

wschodniej/tatarskiej, która poza tym, że bardzo nam smakowała, to jest

naszym zdaniem wyjątkowa. Chyba w innych regionach Polski takich

potraw nie można znaleźć, no może z małymi wyjątkami. Oczywiście mimo

usilnych starań nie dało się spróbować wszystkiego, ale to co jedliśmy

– rewelacja !!!

Kartacze (cepeliny) – wielka

ziemniaczana pyza, nadziana

mięsem mielonym, polana

tłuszczykiem ze skwareczkami.

Page 4: Wizyta u Tatarów

Zawijaniec tatarski – ciasto makaronowe przekładane mięsem, pieczone

w piecu. Czebureki – duże pierogi nadziewane mięsem, smażone

w głębokim tłuszczu. Cebulniki – pierogi nadziane mięsem i cebulą,

pieczone w piecu.

Na marginesie tylko wspomnę, że takie

specjały warto popić czymś mocniejszym,

a najlepiej nalewką, również robioną wg

domowych przepisów przez właścicieli

Zajazdu. Z obszernej (ale niepełnej) listy,

którą widać na zdjęciu, spróbowaliśmy

prawie każdego smaku. Gorąco

polecamy „koniak” oraz „listkowiaka”,

który zdobył nagrodę w 2013 roku

w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo.

3 z 10

Page 5: Wizyta u Tatarów

Poza przyjemnie spędzonym czasie za stołem, udało nam się też

zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Dla nas dużą atrakcją były cerkwie

i meczety. W naszych okolicach nie ma ich zbyt wiele, na Podlasiu chyba

w każdej, nawet najmniejszej miejscowości, przez którą przejeżdżaliśmy

stał kościół, a zaraz niedaleko cerkiew. Najładniejsze, jakie widzieliśmy to

cerkiew i ruiny kościoła w Jałówce oraz w Gródku i Hojnówce.

4 z 10

Page 6: Wizyta u Tatarów

Przy okazji zwiedzania Monasteru

załapaliśmy się na koncert

dzwonów. Tego dnia po południu

rozpoczynał się koncert oficjalny,

a my mogliśmy posłuchać prób do

tego koncertu. To było naprawdę

coś! Jeden gościu, który ogarnia te

wszystkie sznurki i jeszcze

dyryguje drugim, daje mu znać

kiedy on ma pociągnąć za swój.

5 z 10

Niestety większość z nich była zamknięta, więc od środka zobaczyliśmy

tylko jedną w Białymstoku i Monaster Męski w Supraślu.

Page 7: Wizyta u Tatarów

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że koncerty carillonowe które odbywają się

u nas w Gdańsku w Kościele Św. Katarzyny, to jednak nie to samo. Różnica

polega na tym, że dzwon jest nieruchomy i po to trzeba pociągnąć za ten

sznurek, żeby serce uderzyło o dzwon, a w kościołach katolickich dzwon

trzeba rozbujać żeby uderzył o serce. No całe życie się człowiek uczy!

W Supraślu warto też zobaczyć muzeum ikon, które znajduje się tuż przy

budynkach klasztornych (wstęp 12 zł). Przepiękna i bogata wystawa,

w sumie ponad tysiąc pozycji. Co ciekawe w ostatnich latach głównym

źródłem pozyskiwania zbiorów stał się urząd celny.

W drodze do Supraśla trafiliśmy na położony na zboczu cmentarz,

na którym zostali pochowani powstańcy z Powstania Listopadowego.

6 z 10

Co do meczetów to zaliczyliśmy wszystkie w okolicy, czyli dwa:

w Kruszynianach i Bohonikach. Pozostałe 17 przy podziale granic załapało

się za wschodnią naszą granicą. Warto było zobaczyć, bo to dla nas też

egzotyka, a wstęp niedrogi 3 zł. W Kruszynianach przy okazji zwiedzania

meczetu przewodnik oprowadza też po cmentarzu muzułmańskim.

Większość nagrobków bardzo stara, zabytkowa, ale zaniedbana, jak mówił

Page 8: Wizyta u Tatarów

przewodnik, ich tradycja jest inna i po prostu nie dba się o groby.

Ciekawostką dla nas były nagrobki z napisami nie od tej strony co trzeba,

czyli na zewnętrznej stronie płyty. W Bohonikach z kolei atrakcją była

jurta, taka „turystyczna” (na podwórku gospodarstwa agroturystycznego),

za 2 zeta do skarbonki można było zajrzeć jak to tam sobie ludzie

żyli inaczej.

No, ale żeby nie było, że lataliśmy tylko po kościołach, to oczywiście

chcieliśmy jeszcze zobaczyć żubra. A gdzie lepsze miejsce, żeby zobaczyć

żubra niż Puszcza Białowieska?

7 z 10

Page 9: Wizyta u Tatarów

8 z 10

Odpowiedź jest prosta i nasuwa się sama – półka sklepowa

w jakimkolwiek supermarkecie lub małym lokalnym sklepiku, lodóweczka,

gdzie aż zielono od puszeczek z żuberkami . Niestety było dosłownie ciężko

znaleźć żubry w tej Puszczy. Poszliśmy najpierw do Muzeum Przyrodniczo

- Leśnego Białowieskiego Parku Narodowego. Muzeum bardzo ładne,

przewodnik multimedialny dla każdego do posłuchania, ale żubry,

tylko wypchane.

Pytamy się gościa od biletów (cena wstępu 13 zł.), gdzie można zobaczyć

żubra żywego, a on na to, że zimą przy paśnikach to mają swoje miejsca…

Drugi gościu na szczęście był bardziej kumaty i kazał nam jechać

do Rezerwatu Pokazowego Żubrów, jakieś 3 km dalej. A tam, proszę

bardzo, za 9 zeta żubry jak żywe (bo żywe!). Wybieg niestety mają taki jak

stąd w p…… bardzo daleko, czyli lepiej było je widać w naszym gdańskim

(oliwskim) ZOO. Ale spoko, nie ma się co czepiać, dobrze, że zwierzaki mają

dużo miejsca, a zdjęcia na maksymalnym zoomie też wyszły całkiem nieźle.

Page 10: Wizyta u Tatarów

Poza tym oprócz żubrów można było zobaczyć inne żywe zwierzątka,

ale najbardziej podobało nam się skrzyżowanie żubra z krową….

Kurde nie wiadomo co to było!!!

Zwiedzając tamte okolice,

oczywiście nie mogliśmy ominąć Białegostoku. Dojechaliśmy do centrum

i jak zawsze problem gdzie zaparkować, żeby nie płacić. Znaleźliśmy trochę

miejsca, żeby przycupnąć gdzieś z boczku przy samochodach i poszliśmy

zwiedzać. Długo nie musieliśmy iść, żeby się przekonać, że Białystok

właśnie otwierał sezon

motocyklowy.

9 z 10

Page 11: Wizyta u Tatarów

10 z 10

W drodze powrotnej przejechaliśmy przez środek Europy, malutkie

miasteczko Suchowola. Obliczeń dokonał oczywiście Polak w 1775 roku.

Od tamtej pory już kilku naukowców ponownie wyznaczało środek Europy,

no i można znaleźć go na Litwie, Austrii, Białorusi, Czechach, Estonii,

Niemczech, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Ukrainie. Ale my mamy swój

własny Polski.

Jak to mówią „cudze chwalicie…”

więc zanim pochwalimy kolejne

„cudze” musimy znaleźć kolejne

„swoje”, które warto by poznać.

Póki co poznaliśmy kilka atrakcji

ściany wschodniej.