249
WSPOMNIENIA S. ŁUCJI Z FATIMY

WSPOMNIENIA S. ŁUCJI Z FATIMY - rivelazioniprivate.org · W drugim tomie, pt. „Wspomnienia S. £ucji z Fatimy, II.”, który wkrótce siê uka¿e, widz¹ca opisuje swoje wspomnienia

  • Upload
    letuong

  • View
    220

  • Download
    1

Embed Size (px)

Citation preview

WSPOMNIENIA

S. ŁUCJI

Z FATIMY

WSPOMNIENIA S. £UCJI

Z FATIMY

Tom I

Zebra³:O. LUDWIK KONDOR SVD

Wprowadzenie i przypisy:O. DR JOACHIM M. ALONSO CMF († 1981)

SECRETARIADO DOS PASTORINHOSRua de S. Pedro, 9 – Apartado 6

P -2496-908 FÁTIMA – PORTUGAL

4

ImprimaturFatimae, Octobris 2007 Antonius, Episc. Leir. - Fatimensis

Wydanie VI

PaŸdziernik 2007r.

Opracowanie tekstu: Aleksandra Go³uch

Ok³adka tytu³owa:Siostra £ucja od Niepokalanego Serca Maryina miejscu pierwszego objawienia Anio³a, 16 maja 2000 r.

4 str. ok³adki:Plac Sanktuarium Fatimskiego po 13 maja 2000 r.

ISBN: 978-83-7014-581-1ISBN: 978-972-8524-67-8

Depósito Legal: 265 772/07

5

S£OWO WSTÊPNE WYDAWCY

Najnowsze wydanie wspomnieñ siostry £ucji zosta³owzbogacone o now¹ czêœæ. Pierwsze cztery wspomnienia zosta³ynapisane na polecenie biskupa diecezjalnego Leirii, José AlvesCorreia da Silva, a Za³¹czniki I i II – relacja objawienia z Pontevedrai Tuy – jako wype³nienie obietnicy z 13 czerwca 1917 „powtórnegoprzyjœcia, proœba o Komuniê wynagradzaj¹c¹ w pierwsze sobotymiesi¹ca i poœwiêcenie Rosji” – zosta³y uzupe³nione o nowydokument o trzeciej czêœci „tajemnicy” fatimskiej. Jan Pawe³ II poleci³Kongregacji Nauki Wiary opracowanie w³aœciwego komentarza dooficjalnego tekstu tajemnicy. Wraz z publikacj¹ tego tak d³ugotrzymanego w tajemnicy dokumentu, og³oszono wiêc ca³e orêdzie,które Najœwiêtsza Panna powierzy³a trójce ma³ych widz¹cych.

Niniejszy tom I, zatytu³owany „Wspomnienia S. £ucji z Fatimy,I.”, opisuje poza objawieniami Anio³a i Matki Bo¿ej równie¿ ¿ycietrójki pastuszków, którzy wiernie, a wrêcz w sposób heroicznywype³niali wo³anie orêdzia fatimskiego, i dlatego pokazuj¹ wszystkimwierz¹cym, przede wszystkim dzieciom, drogê do œwiêtoœci.

W drugim tomie, pt. „Wspomnienia S. £ucji z Fatimy, II.”, którywkrótce siê uka¿e, widz¹ca opisuje swoje wspomnienia o ojcu ( Pi¹tewspomnienie) i o matce ( Szóste wspomnienie).

Beatyfikacja Franciszka i Hiacynty 13 maja 2000 r. przez JanaPaw³a II w Fatimie zainaugurowa³a w Koœciele now¹ epokê. „Wy-s³awiam Ciê, Ojcze, poniewa¿ objawi³eœ to wszystko prostaczkom”.Chwalebny Jezus przyjmuje dzisiaj uroczyst¹ formê beatyfikacjipastuszków – Franciszka i Hiacynty. Koœció³ chce przez ten obrzêdpostawiæ na œwieczniku dwie œwiece, które zapali³ Bóg, ¿eby oœwietliæludzkoœci jej ciemne i pe³ne niepokojów godziny... Oby orêdzie ich¿ycia pozosta³o zawsze ¿ywe, ¿eby oœwietlaæ drogê ludzkoœci!” ( JanPawe³ II, w Fatimie, 13 maja 2000 r.)

6

Zawartoœæ tych wspomnieñ zupe³nie usprawiedliwia trud, zjakim opracowywaliœmy tê pozycjê, któr¹ teraz przedstawiamy dolektury. Za ³askawym pozwoleniem Jego Ekscelencji KsiêdzaBiskupa z Leirii – Fatima oparliœmy nasz¹ pracê na oryginalnychpismach pierwszych czterech wspomnieñ. Postawiliœmy sobieponadto trud, by oddaæ prawdziwoœæ s³ów jak te¿ ich duchowypunkt widzenia. Poza tym by³o konieczne uwzglêdnienie w tekœciespecyfiki tamtejszego otoczenia i ducha czasu. W tej pracykorzystaliœmy z pomocy najlepszych znawców tematu z Fatimy: O.Dr Joachima M. Alonso, CMF (†1981). ̄ eby nikogo nie opuœciæ,wiêc w tym miejscu chcielibyœmy podziêkowaæ wszystkim, którzypracowali przy tym dziele.

Do publikacji trzeciej czêœci tajemnicy wykorzystaliœmydokument Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie „Orêdzie fa-timskie” w t³umaczeniu polskim, by w pe³ni oprzeæ siê na oficjalnymg³osie Koœcio³a.

W naszym nowym wydaniu chcielibyœmy zagwarantowaæ, ¿es³owa siostry £ucji zdobêd¹ serce i ducha czytelników i odcisn¹ siêw nich g³êboko.

Pozostaje nam tylko dziêkowaæ Panu za niepowtarzaln¹ ³askê,¿e nasi czytelnicy mog¹ mieæ w rêce ksi¹¿kê, która bêdzie im pomagaælepiej poznaæ i kochaæ Matkê Bo¿¹ i Nasz¹ Niebiesk¹ Matkê.

O. Ludwik Kondor SVDWicepostulator procesu kanonizacyjnego

Franciszka i Hiacynty

7

WPROWADZENIEO. Dr Joachim Alonso CMF

1. WSTÊP DO „WSPOMNIEÑ” SIOSTRY £UCJI

Zanim damy w³aœciwe wprowadzenie do tego wydania„Wspomnieñ”, czytelnik dostanie krótkie wyjaœnienie o tym, jakieby³y nasze zamiary, jakie s¹ granice, które sobie postawiliœmy imetoda pracy, jak¹ pod¹¿yliœmy.

To wydanie wspomnieñ siostry £ucji jest bezpoœrednim iwiernym t³umaczeniem portugalskich tekstów, z oryginalnych listów,które znajduj¹ siê w biskupim archiwum w Leirii. Pozwolenie na ichpublikacjê zawdziêczamy Biskupowi Leirii – Fatima. Nie chodzitu oczywiœcie o krytyczne opracowanie dok³adnego sensu s³ów.Ale chcemy zapewniæ, ¿e idziemy za wydaniem krytycznymDocumentaçao Critica de Fatima, przygotowanym przez Zespó³Studiów przy Sanktuarium. Bardziej t³umaczyliœmy oryginalneteksty i oddaliœmy mo¿liwie najlepiej wiernoœæ i pewnoœæ s³ówAutorki. Ostateczne i krytyczne opracowanie powinno zostaæwydane w pracy, któr¹ siê przygotowuje.

Niniejsze wydanie jest wiêc pospolitym i prostym opracowaniemwartoœciowych tekstów, które zadziwi³y ca³y œwiat. Nie nazywamyich „pospolitymi”, poniewa¿ nie pozwalaj¹ nam na to wymaganiakrytyczne, o których bêdziemy mogli przeczytaæ obok. Tak naprzyk³ad nie jest konieczne kierowaæ uwagê naszych czytelników naka¿d¹ wskazówkê i Ÿród³o, na których opieraj¹ siê nasze twierdzenia.Mo¿emy zupe³nie zapewniæ naszych czytelników, ¿e tu wewprowadzeniu i w uwagach nie wnosimy ¿adnych twierdzeñ, którenie by³yby zgodne z pracami ekspertów.

Taka „pospolita” pozycja musi mieæ jednak pewne granice.Zbêdne jest pomna¿anie wskazówek i uwag. Czytelnik nie powinienmieæ ¿adnych trudnoœci przy lekturze. Dlatego dajemy koniecznewyjaœnienia tam, gdzie dobór s³ów i tok myœlenia Autorki tego

8

wymaga. Na tym g³ównie polega kierunek naszej pracy. Nieukazuje nam dobrze to opracowanie takiego tekstu jak £ucji, któryju¿ jest prosty i jasny ze wzglêdu na sw¹ niezwyk³oœæ, przedstawionybez ¿adnego normalnego rozdzia³u, który ju¿ w tekœcie posiadaw³asny porz¹dek. Dlatego podzieliliœmy wspomnienia na czêœci,rozdzia³y i podrozdzia³y, w których tekst sam jest tak u³o¿ony lubwymaga tego jego logiczna budowa. ̄ eby u³atwiæ czytelnikowi, ¿echodzi o coœ napisanego przez nas, a nie przez siostrê £ucjê,oznaczyliœmy to kursyw¹ lub pismem pogrubionym. Mamynadziejê, ¿e czytelnik miêdzy stronami, po d³ugich opisach bêdziemia³ te¿ chwile spokoju, dlatego poszczególne fragmenty tekstuopatrzyliœmy krótkimi tytu³ami. W ten sposób tekst oryginalnyzyskuje wiele porz¹dku i jasnoœci, nie trac¹c przy tym swejintegralnoœci.

Numerowane przypisy powinny pomóc czytelnikowi lepiejzrozumieæ ka¿dorazowo zwi¹zki.

Na pocz¹tek przedstawiamy wiêc krótk¹ biografiê siostry£ucji, nastêpnie charakterystykê jej zdolnoœci pisarskich, a nazakoñczenie ogólne uwagi wstêpne o jej wspomnieniach.

PóŸniej bêdziemy podawaæ do ka¿dego wspomnienia osobnewprowadzenie zawieraj¹ce genezê, czas, charakterystykê otoczenia,intencjê i ich ogóln¹ zawartoœæ.

2. BIOGRAFIA £UCJI

„30 marca 1907 roku zosta³o ochrzczone dziecko p³ci ¿eñskiejimieniem £ucja, urodzone w Aljustrel 22 marca tego¿ roku o godz.19.”, brzmi tekst w Ksiêdze Chrztów. Rodzicami byli Antonio dosSantos i Maria Rosa, zamieszkali w Aljustrel, miejscowoœci nale¿¹cejdo parafii Fatima.

£ucjê, najm³odsz¹ z siedmiorga dzieci - 6 dziewcz¹t i ch³opiec -otaczano w dzieciñstwie szczególn¹ czu³oœci¹. W rodzinie jednaknie brakowa³o trosk ani cierpienia, a wzorowa matka pokonywa³aje w chrzeœcijañskim duchu. £ucja w wieku 6 lat przyjê³a Komuniê

9

œw., a opis tego wydarzenia dostarcza czytelnikowi szczególniemi³ych wzruszeñ.

Warunki domowe wymaga³y, by £ucja rozpoczê³a swe ¿ycie jakopasterka. Jej towarzyszkami w 1915 roku byli ch³opiec i 4 dziewczynkiz Aljustrel i okolicy. Od 1917 zaœ roku chodzili z ni¹ wy³¹cznie kuzynkaHiacynta i kuzyn Franciszek Marto. Jest to rok objawienia siê MatkiBoskiej. £ucjê spotka³o tu wyró¿nienie wyj¹tkowe. Matka Boskawy³¹cznie jej przekaza³a orêdzie dla œwiata, które w przysz³oœci mo¿naby³o wyjawiæ. £ucja prze¿ywa³a razem z Franciszkiem i Hiacynt¹ró¿norakie trudnoœci i cierpienia z powodu objawieñ; jedyna z tejtrójki przez d³u¿szy czas pozostanie na ziemi, aby spe³niæ swoj¹ misjê.

Matka Boska poleci³a jej, by nauczy³a siê czytaæ. Dopiero wiêcpo objawieniach zaczê³a uczêszczaæ do szko³y, a maj¹c zdolnoœci idobr¹ pamiêæ bardzo szybko nauczy³a siê czytaæ i pisaæ.

Po objawieniach znalaz³a siê £ucja w sytuacji „wizjonerki” zwynikaj¹cymi st¹d niebezpieczeñstwami. Nale¿a³o siê ni¹ zaj¹æ. Jejwychowanie sta³o siê pierwsz¹ trosk¹ nowego biskupa diecezji Leiria.Pragn¹³ zachowaæ j¹ z dala od niebezpieczeñstw, które nios³a zasob¹ atmosfera pogoni za cudami. 17 czerwca 1921 roku wst¹pi³ado Kolegium Sióstr œw. Doroty w Vilar, miejscowoœci nale¿¹cej domiasta Porto. Jej rysopis z tego okresu, zgodny ze znanymifotografiami jest nastêpuj¹cy: „ twarz owalna, du¿e, ¿ywe oczy, cienkiebrwi, wysokie czo³o, p³aski nos, szerokie usta, grube wargi, okr¹g³ypodbródek, w³osy blond, u³o¿one. Rêce surowe, normalnej wielkoœci.Choæ niskiego wzrostu, by³a stosunkowo du¿a jak na swój wiek (13lat i 6 miesiêcy). Rysy raczej surowe jednak twarz sympatyczna,promieniuj¹ca ¿yciem nadprzyrodzonym. ¯ywa, inteligentna,skromna i niezarozumia³a.”

W wieku 14 lat i 3 miesiêcy wst¹pi³a do kolegium w Porto.Otrzyma³a tam bardzo dobre wychowanie religijne i moralne.Wykszta³cenie jej nie przekracza³o poziomu szko³y podstawowej.

Jeszcze przed wst¹pieniem do kolegium pragnê³a poœwiêciæ siêBogu w ¿yciu zakonnym. Pierwsz¹ sw¹ mi³oœæ kierowa³a do

1 0

Karmelu. Jednak przyk³ad jej wychowawczyñ i wdziêcznoœæ wobecnich zadecydowa³a o wst¹pieniu do Instytutu œw. Doroty.

Portugalskie siostry œw. Doroty mia³y wówczas ( 1921-1925)nowicjat w Hiszpanii w Tuy. Osiemnastoletnia £ucja wst¹pi³a tam24 X 1925 r. W celu odbycia postulatu skierowano j¹ do domu wPontevedra przy ul. Travesia de Izabela. Tu przebywa³a od 25 X1925 do 20 VI 1926 r. W tym¿e roku wst¹pi³a do nowicjatu, któryrozpoczê³a ob³óczynami 2 X 1926 r. Po dwu latach z³o¿y³a œluby 3 X1928 r. Pozosta³a w tym domu do chwili z³o¿enia œlubów wieczystych3 X 1934 r. Kilka dni póŸniej przeniesiono j¹ do klasztoru wPontevedra. W maju 1937 roku powróci³a do Tuy, gdzie pozosta³aa¿ do koñca maja 1946 roku, kiedy to wys³ano j¹ do Portugalii.Kilka dni poœwiêci³a wówczas na zwiedzanie i identyfikowanie miejscobjawieñ w Cova da Iria i w Aljustrel, potem skierowano j¹ do domuw Sardão w Vila Nova de Gaia, niedaleko Porto.

Gdy obudzi³a siê w niej dawna têsknota za ¿yciem w samotnoœcii kontemplacji, otrzyma³a od papie¿a Piusa XII zezwolenie naprzejœcie do karmelitanek. Wst¹pi³a tam aby modliæ siê i pokutowaæ25 III 1948 r a¿ do swojej œmierci w dniu 13 lutego 2005, w wieku97 lat. Zosta³a pochowana zgodnie ze zwyczjem zakonu przyklasztorze w Coimbrze, a 19 lutego 2006 zosta³a przeniesona doFatimy i pochowna w bazylice obok s. Hiacynty.

3. O LITERACKICH ZDOLNOŒCIACH SIOSTRY £UCJI

Na podstawie zebranych pism o Fatimie mo¿na powiedzieæ tosamo, na co entuzjastycznie wskaza³ portugalski pisarz Antero deFigueiredo w swojej ksi¹¿ce. „Ale po³ysk tej ksi¹¿ki, to ogromneœwiat³o wyp³ywaj¹ce szczerze i g³êboko, z godnej podziwu, prostejduszy wizjonerki £ucji od Jezusa.” Pogodziliœmy siê z tym, ¿e wpismach £ucji mo¿na jeszcze zauwa¿yæ pewien brak w wykszta³ceniuliterackim. Ale przecie¿ to, co u innych by³oby ledwie zdolnym donaprawy b³êdem, £ucja naprawia swym wrodzonym talentem.Czêsto wyznaje sw¹ „niezdolnoœæ i niedoci¹gniêcie”. Mówi

1 1

dos³ownie: „Ani razu nie opanowa³am w³aœciwie pisowni”. Mimoto trudnoœci w ortografii nie przeszkadzaj¹ jej jasnemu ieleganckiemu stylowi pisania.

Siostrê £ucjê jako autorkê „Wspomnieñ” cechuje szczeroœæ iotwartoœæ. Wypowiada siê w sposób jasny i przejrzysty, posiadag³êbok¹ wra¿liwoœæ, bujn¹ wyobraŸniê i zdrowy humor, nadaj¹cypolot opowiadaniu. Wykazuje delikatn¹ ironiê oraz wyj¹tkow¹pamiêæ, kiedy chodzi o szczegó³y i okolicznoœci. W dialogachprezentuje siê jako ich aktywna wspó³uczestniczka. Równie¿krajobraz jawi siê przed jej oczyma w sposób bardzo plastyczny.Opisuj¹c Hiacyntê i Franciszka, ich spowiedników oraz inne osoby,wykazuje wyj¹tkowy zmys³ spostrzegawczoœci. Jest œwiadomastosowania w swych opisach dygresji i umiejêtnie nawraca do tematu.Czasem mo¿na zauwa¿yæ u niej pewien wp³yw kwiecistej lekturyklasztornej. Jednak zawsze góruje naturalnoœæ, ¿ywoœæ i radoœæ. Ktonie przypomnia³by sobie chêtnie jej nocnego po¿egnania zukochanymi miejscami objawieñ w wieczór przed jej wyjazdem doPorto? Kto nie podziwia³by uroku, z jakim opisa³a buty ze srebrnymiklamrami nale¿¹ce do kanonika? Jak nie powinno siê byæ przesadniezdziwionym przy notatkach tamtej „piosenki góralskiej”? Od samegopocz¹tku £ucja wypowiada swe myœli w sposób zrozumia³y. Dziêki¿ywej wyobraŸni oddaje wyczerpuj¹co w³asne myœli i mimo zajêædomowych, odrywaj¹cych j¹ od pisania, konsekwentnie powracado zaczêtego w¹tku. Œwiadczy to o du¿ej równowadze duchowej.

£ucja czêsto wyznaje, ¿e czuje natchnienie przy pisaniu. Tegoprzekonania £ucji o pomocy Boga, tak zwanej inspiracji Bo¿ej przypisaniu nie nale¿y rozumieæ w œcis³ym tego s³owa znaczeniu, to znaczyjako natchnienia profetycznego. £ucja odczuwa po prostu pomocBoga przy pisaniu. Jednak przy uwa¿nym czytaniu mo¿na zauwa¿yæ,¿e £ucja nie bierze tych s³ów dos³ownie. Sama wyjaœnia termin„natchniony”, mówi¹c, ¿e czuje siê wewnêtrznie pobudzona dopisania.

Nie chodzi tu wiêc o tak¹ bezb³êdnoœæ jak w Piœmie œw.; £ucjamo¿e siê myliæ w interpretacji mistycznej treœci swych prze¿yæ,w³aœnie z powodu trudnoœci w sposobie interpretacji. Czasami

1 2

w¹tpi sama, czy to Bóg do niej przemawia. Innym razem przyznaje,¿e by³oby wprost niemo¿liwoœci¹ wyjawiæ coœ z tego, co otrzyma³aw stanie mistycznej ³aski. Krytyk znajdzie u niej pomy³ki w datach,wydarzeniach i okolicznoœciach. A je¿eli nawet w pewnych wa¿kichmomentach zapewnia nas, ¿e przekazuje wprost s³owa Matki Bo¿ej,«ipsissima verba» , nie oznacza to w rzeczywistoœci nic innego jakzapewnienie, ¿e stara siê byæ tak szczer¹, jak tylko to jest mo¿liwe. Wwypadku wiêc, gdy jest pewna siebie i nadmienia o tym, s³owa jejpokrywaj¹ siê z treœci¹ przekazu.

Gdy chodzi o daty, niepewnoœæ £ucji jest zrozumia³a. £ucja,Franciszek i Hiacynta jako dzieci nie potrafi³y jeszcze liczyæ dni imiesiêcy, nie mówi¹c ju¿ o latach. Na przyk³ad £ucja nie przypominasobie daty zjawienia siê Anio³a. Mo¿e przypomnieæ to sobie okreœlaj¹ctylko pory roku, które dzieci z gór zna³y dobrze.

G³ówna przyczyna s³abej pamiêci polega zapewne narzeczowym charakterze wspomnieñ, które zawsze skierowane s¹ naistotê rzeczy.

Ponadto czytaj¹c wspomnienia nale¿y pamiêtaæ o jednejzasadniczej sprawie: gdy chodzi o nadprzyrodzone prze¿yciamistyków, zawsze mamy do czynienia z przek³adem, któryniekoniecznie odpowiadaæ musi dos³ownemu przekazowi Bo¿emu.Nie to oznacza wcale, ¿e tylko temu mo¿na wierzyæ, kto osobiœcieprze¿ywa³ nadzwyczajne zjawienia.

W celu lepszego zrozumienia tekstu chcielibyœmy jeszcze zwróciæuwagê na jedn¹ trudnoœæ. Nale¿y odró¿niæ to, co £ucja przekazujenam jako „orêdzie nieba”, od tego, co stanowi jej „w³asne rozwa-¿anie”. Jeœli chodzi o wspomniane trudnoœci mistycznej interpretacji,pierwsze zawiera wiêksz¹ gwarancjê prawdziwoœci ni¿ drugie. Je¿elibowiem Bóg da³ pewne wyraŸne znaki, aby ukazaæ sw¹ obecnoœæ wwydarzeniach fatimskich, mo¿emy wtedy przyj¹æ, ¿e chcia³ te¿ wszczególny sposób, by Jego orêdzie, podane wybranym dzieciomprzez Maryjê, zosta³o wiernie przekazane. Jeœli uznajemy, ¿e Bógprzekaza³ Koœcio³owi Ewangeliê musimy przyj¹æ, ¿e obdarzy³ Koœció³charyzmatem prawdy, by nieomylnie tê Ewangeliê przekazywa³.Czêsto mo¿emy obserwowaæ £ucjê zastanawiaj¹c¹ siê nad s³owem

1 3

i wydarzeniem; jest wiêc doskona³¹ interpretatork¹, ale zawszetylko interpretatork¹. Dlatego s³owa £ucji w tej dziedzinie niepotrzebuj¹ szczególnej asystencji Boga, jaka zachodzi w wypadkuEwangelii.

4. LITERACKI GATUNEK „WSPOMNIEÑ”

Pisma, które czytelnik trzyma w rêku nazwaliœmywspomnieniami, poniewa¿ przypominaj¹ w istocie wczeœniejszedzie³a tego gatunku literackiego, chocia¿ miejscami maj¹ formê listulub okazyjnie autobiografii.

Od pocz¹tku siostra £ucja nie mia³a ¿adnych literackich ambicji,¿eby napisaæ te godne podziwu dokumenty. Pisa³a, poniewa¿ zosta³ojej to nakazane. I mo¿na byæ pewnym, ¿e siostra £ucja nigdy byniczego z w³asnej woli nie napisa³a. Nie znaczy to, ¿e czasami podczaspracy nie czu³a zachwytu ze wzglêdy na same rzeczy, którewspomina³a, i z powodu wra¿enia, ¿e „tworzy literaturê”. Bo przecie¿to zawsze zostanie spontaniczn¹ i jasn¹ literatur¹, w której powstajeelegancki styl sam z siebie, a nie jest niczym kierowany. Jeszczedu¿o mniej mog³a martwiæ siê o gatunek literacki, bo wcale niewiedzia³a, co mo¿e oznaczaæ s³owo „wspomnienia”, gdyby niemo¿liwoœci jej umys³u. Sama powiedzia³a nam kiedyœ, ¿e nie wiedzia³a,jak mia³a wype³niaæ otrzymane polecenie, aby napisaæ o ¿yciuFranciszka i Hiacynty. Zwraca³a siê wiêc w ca³ej swej naturalnoœcido Biskupa, czy aby na pewno opowiedzia³a mu na podstawie swychwspomnieñ tê historiê. Dlatego nie powinno siê traktowaæ tych pismskierowanych do biskupa jako d³ugich listów. To by³a czysta fikcja,w tym przypadku „literacka”, ¿eby wybrn¹æ z konfliktu. Dlategomo¿na z ca³¹ pewnoœci¹ nazwaæ to „wspomnieniami”, bo mowa turzeczywiœcie o gatunku literackim, w którym autor chce siê podzieliæwspomnieniami, dotycz¹cymi jego (lub innych), za jego w³asn¹ zgod¹lub kogoœ innego. Chodzi jednak nie o biografiê lub autobiografiê wœcis³ym sensie. £ucja nie zamierza³a i nie mog³a tego zamierzyæ, ¿eprzedstawi nam biografiê Hiacynty czy Franciszka. Równie¿ nigdynie chcia³a nam dawaæ autobiografii. Chodzi jej jedynie o szereg

1 4

wspomnieñ dotycz¹cych najwa¿niejszego wydarzenia w ¿yciuHiacynty i Franciszka i równie¿ – chocia¿ oczywiœcie wbrew jej woli– w jej w³asnym ¿yciu. Ale biografia i autobiografia ró¿ni siê odwspomnieñ tym, ¿e te ostatnie nie chc¹ dzieliæ niczego wiêcej jaktylko wspomnienia; podczas gdy inne gatunki literackie wymagaj¹czegoœ zupe³nego i systematycznego oraz zak³adaj¹ pewne warunkinp. analizê dokumentów. £ucja natomiast nie musi z tym pismemnic wiêcej robiæ jak tylko rzuciæ okiem na swe wspomnienia, by jepoprawiæ. A jakie to wspania³e wspomnienia!

Wiêc gdy chodzi³o o ¿ycie Franciszka i Hiacynty, sz³o równie¿ ojej w³asne ¿ycie; ona jednak chcia³a przekazaæ to wszystko, co by³ozwi¹zane z objawieniami „Senhora” (Pani), nie widzia³a wiêc wiêcejtego jako wspomnienia, ale jako teraŸniejszoœæ, która odcisnê³a siêogniem w jej duszy. Ona sama wskazuje nam, ¿e „te rzeczy tak daleceodcisnê³y siê w jej duszy, ¿e nie jest mo¿liwe, by je zapomnia³a”.Dlatego wspomnienia siostry £ucji s¹ takim pismem, do którego siêwraca, i które s¹ na zawsze wyryte w najg³êbszej g³êbi duszy Autorki.Ona wydaje siê przez to lepiej „widzieæ” ni¿ sobie „przypominaæ”.Tak wielka jest prostota wspomnieñ, ¿e mo¿na powiedzieæ, ¿epotrzebuje tylko wszystko wewnêtrznie odczytywaæ.

5. TEMAT „WSPOMNIEÑ”

We wprowadzeniu do ka¿dego Wspomnienia rozwijamyszczegó³owo centralny temat, do którego siê ono odnosi.

Jednak¿e wydaje siê nam wa¿nym zauwa¿enia w tym miejscu,¿e jednym z kluczowych celów „Wspomnieñ siostry £ucji” jestrozpowszechnienie informacji o ¿yciu b³ogos³awionych Franciszkai Hiacynty i ukazanie ich cnót do naœladowania. Nie ma w¹tpliwoœci,¿e od samego pocz¹tku naturalna szczeroœæ i ¿yczliwoœæ ma³ego bratai siostry poci¹ga nas. A poniewa¿ jesteœmy zdania, ¿e to mo¿e byæpierwszy krok do zdobycia wiêkszej motywacji i ochoty donaœladowania, mamy zamiar przedstawiæ ich najwczeœniejszyhistoryczny opis, który, jak wierzymy, istnieje.

1 5

Odnosimy siê do s³awnego listu dr Carlosa de AzevedoMendes do swej narzeczonej, w którym przekazuje on swojewra¿enia z odwiedzin w Aljustrel i Cova da Iria, 7 wrzeœnia 1917 r.

Opisuje on Hiacyntê i to, jakie wywar³a na nim wra¿enie:„Hiacynta, ma³a i bardzo wstydliwa, stopniowo przybli¿a³a siê domnie. Posadzi³em j¹ na skrzyni, a sam usiad³em w pobli¿u. I wtedyobserwowa³em j¹ bardzo uwa¿nie. Upewni³em siê, ¿e jest anio³em.Czerwona chustka w liœcie, z koñcami zawi¹zanymi z ty³u,przykrywa³a jej g³owê. By³a stara i podarta. Nosi³a ma³y p³aszczyk,który nie by³ w³aœciwie w najlepszej czystoœci, i czerwonaw¹ spódnicêogromnej szerokoœci, jak¹ siê nosi³o w tamtym regionie. Tak w³aœnieby³ ubrany nasz anio³. Chcia³bym opisaæ jej twarz, ale czujê, ¿e bêdêjedynie w stanie podaæ przybli¿ony opis. Chusta, któr¹ nosi³aakcentuje jej rysy. Mia³a ¿ywe, atrakcyjne, czarne oczy, anielski wyraztwarzy i ujmuj¹c¹ powierzchownoœæ; ca³a twarz jest nadzwyczajna inie mogê za bardzo wskazaæ, co nas tak przyci¹ga. Jest bardzonieœmia³a i mieliœmy trudnoœci w us³yszeniu tej odrobiny, któr¹powiedzia³a w odpowiedzi na moje pytania. Po spêdzeniu z ni¹ chwiliczasu na rozmowie i zabawie, przyszed³ Franciszek. Hiacynta zaczê³anabieraæ pewnoœci. W koñcu pojawi³a siê £ucja. Nie mo¿esz sobiewyobraziæ radoœci Hiacynty na widok kuzynki. Œmia³a siê, pobieg³ado niej i nie odchodzi³a. To by³a wspania³a scena...”

Krótka relacja kanonika Formigão zgadza siê doskonale zpowy¿sz¹: „Jest nazywana Hiacynt¹ od Jezusa i ma siedem lat...wysoka jak na swój wiek, odrobinê szczup³a, ale mimo to nienazwa³oby siê jej chud¹, proporcjonalna twarz, ciemna karnacja,skromnie ubrana, jej spódnica siêgaj¹ca do kostek, wygl¹d zdrowegodziecka, doskona³a pod wzglêdem psychicznym i moralnym.Zaskoczona obecnoœci¹ obcych, którzy mi towarzyszyli, i których siênie spodziewa³a, pocz¹tkowo by³a ogromnie za¿enowana, na pytania,które jej zada³em odpowiada³a pojedynczymi sylabami i tonem g³osu,który by³ prawie nies³yszalny.

Dr Carlos Mendes mówi niewiele o Franciszku, mimo ¿e jegoportret jest kompletny i pe³en wyrazu: „... Franciszek przyszed³. Wczapce naci¹gniêtej na g³owê, bardzo krótka marynarka, koszula

1 6

wystaj¹ca spod kamizelki, obcis³e spodnie, oto ma³y cz³owiek.Przystojny ch³opiec. Jasne spojrzenie i psotna twarz. Odpowiada³na moje pytania w sposób prostolinijny.”

20 dni póŸniej, 27 wrzeœnia, kanonik Formigão tak¿eprzyszed³, ¿eby przes³uchaæ dzieci w Aljustrel. Pierwszegoprzes³uchiwa³ Franciszka. Przez chwilê kontekst jego odpowiedziby³ nie na temat, ale kolejne wra¿enia uczonych i pobo¿nych ksiê¿yby³y interesuj¹ce. „Dziewiêcioletni ch³opiec wszed³ bez wahaniado pokoju, w którym byliœmy, z na³o¿on¹ czapk¹, bo niew¹tpliwienie pamiêta³, ¿e powinien j¹ œci¹gn¹æ. Zaprosi³em go, by usiad³obok mnie. Pos³ucha³ natychmiast i nie okaza³ niechêci.

Te dwa dodatki z prawdziwych, oryginalnych dokumentówpokazuj¹ nam, ¿e Franciszek przed i podczas objawieñ Naszej Paniby³ osob¹ ¿yw¹ i prostolinijnym pastuszkiem, doskona³ym „serrano”( m³odzieñcem z gór) bez problemów, wad moralnych i jakichkolwiekkompleksów.

3 3

PIERWSZE WSPOMNIENIE

Wprowadzenie

Z pewnoœci¹ nie jest to pierwsza rzecz, któr¹ napisa³a s. £ucja,ale by³ to jej pierwszy d³u¿szy zapis. Z wczeœniejszego okresu posiadamylisty, wiele listów, protoko³ów z przes³uchañ, wiadomoœci itd. Teraz jednakprzedstawiamy d³ugi i wa¿ny dokument. Jeœli s. £ucja nie napisa³a goz w³asnej inicjatywy, dlaczego dosz³o do jego powstania?

12 wrzeœnia 1935 r. przewieziono doczesne szcz¹tki Hiacynty zVila Nova de Ourém na cmentarz w Fatimie. Przy tej okazji zrobionoliczne zdjêcia zw³ok. Jedno z nich pos³a³ ks. Biskup siostrze £ucji,przebywaj¹cej w klasztorze w Pontevedra. £ucja dziêkuj¹c za przesy³kêz dnia 17 XI 1935 r. napisa³a miêdzy innymi: „(...) Dziêkujê serdecznieza zdjêcia; nie potrafiê nawet wyraziæ, jak bardzo je ceniê, a zw³aszczazdjêcie Hiacynty. Najchêtniej zerwa³abym te przeœcierad³a, które j¹okrywaj¹, by zobaczyæ j¹ w ca³oœci; obudzi³a siê we mnie ochota, byodkryæ zw³oki, by³am jakby nieœwiadoma, ¿e chodzi jedynie o fotografiê,tak bardzo siê wzruszy³am. Jaka¿ to radoœæ, zobaczyæ najbli¿sz¹przyjació³kê z lat mojego dzieciñstwa! Hiacynta pod wzglêdem wiekuby³a tylko dzieckiem, jednak potrafi³a æwiczyæ siê w cnocie i przez umar-twienia okazywaæ swoj¹ mi³oœæ ku Bogu i Najœwiêtszej Dziewicy ...”

Te tak ¿ywe wspomnienia s. £ucji o jej ma³ej kuzynce Hiacynciesta³y siê okazj¹ do tego, by ks. Biskup poleci³ jej napisaæ o Hiacynciewszystko, co jeszcze o niej pamiêta. Zaczê³a pisaæ w drugim tygodniugrudnia 1935 r., a skoñczy³a na Bo¿e Narodzenie, czyli po nieca³ychczternastu dniach. £ucja skomponowa³a to pismo jak ¿elazny odlew.Ukazuje nam obraz Hiacynty, której duszê ca³kowicie wype³niaNiepokalane Serce Maryi, œwiat³o Fatimy. Celem tego pisma jest przedewszystkim ukazanie nam obrazu Hiacynty, jaki przedstawia s. £ucjawe wspomnieniach. Nie zamierza³a ona pisaæ „ historii” objawieñ. Tes¹ jedynie konieczn¹ ram¹ otaczaj¹c¹ postaæ Hiacynty. Styl wypowiedzijest prosty i – chcia³oby siê powiedzieæ – w niektórych miejscach„dziecinny”, poniewa¿ otoczenie i temat tego wymaga³. £ucja nigdynie zagubi³a ¿ywego stosunku do wydarzeñ, które opisywa³a.

3 4

WSTÊP

1. Modlitwa i pos³uszeñstwo £ucji

J. M. J.

Najprzewielebniejszy Ksiê¿e Biskupie!1

Po uproszeniu opieki Najœwiêtszego Serca Jezusowego i MatkiBo¿ej, naszej czu³ej Matki, oraz œwiat³a i ³aski u stóp tabernakulum,aby nie napisaæ niczego, co by nie s³u¿y³o wy³¹cznie chwale PanaJezusa i Najœwiêtszej Dziewicy, zabieram siê do pracy, mimo niechêci,jak¹ czujê, gdy¿ nie mogê powiedzieæ nic, albo prawie nic oHiacyncie, nie wspominaj¹c poœrednio lub bezpoœrednio mojej nik³ejosoby.

Jestem jednak pos³uszna woli Waszej Ekscelencji, bo ta wolajest dla mnie równoznaczna z wol¹ Bo¿¹. Rozpoczynam wiêc têpracê, prosz¹c Najœwiêtsze Serce Jezusa i Maryi, aby j¹ ³askawiepob³ogos³awili, i pos³u¿yli siê tym moim aktem pos³uszeñstwa dlanawrócenia biednych grzeszników, dla których tak bardzo poœwiêci³asiê ta dusza.

Wiem, ¿e Wasza Ekscelencja nie spodziewa siê po mnie opisudoskona³ego, poniewa¿ zna moj¹ nieudolnoœæ i braki. Bêdê siêstara³a opowiedzieæ o Hiacyncie to, co pozosta³o mi w pamiêci.Dobry Bóg da³ mi ³askê bycia jej najbli¿sz¹ powierniczk¹, dla którejmam wielkie poszanowanie z powodu jej œwi¹tobliwoœci, zachowujêdla niej wielk¹ sympatiê, szacunek i uwagê.

2. Niektóre rzeczy maj¹ byæ na razie pominiête

Pomimo mojej najlepszej woli, by byæ pos³uszn¹ WaszejEkscelencji, proszê, aby mi pozwolono pomin¹æ pewne szczegó³y,poniewa¿ odnosz¹ siê równie¿ do mnie, pragnê³abym, aby zosta³yujawnione dopiero na progu wiecznoœci. Spodziewam siê, ¿e Wasza

1 Msgr. José Correia da Silva, pierwszy biskup na nowo erygowanej diecezji Leiria(1872 – 1957), do której nale¿y Fatima.

3 5

Ekscelencja nie bêdzie zdziwiony, ¿e pragnê zachowaæ na wiecznoœæniektóre tajemnice i wspomnienia. Czy¿ Panna Najœwiêtsza nieda³a mi tu przyk³adu?

Czy¿ Pismo œw. nie mówi nam, ¿e Maryja zachowywa³a wszystkierzeczy w swym sercu2 , i kto lepiej, ni¿ to Niepokalane Serce, móg³bynam odkryæ tajemnice Boskiego Mi³osierdzia? A jednakprzechowywa³a je jakby w zamkniêtym ogrodzie dla Boskiego Króla.

Pamiêtam jeszcze zasadê, któr¹ we mnie wpoi³ pewienczcigodny kap³an, kiedy mia³am zaledwie 11 lat.

Przyszed³, jak wielu innych, postawiæ mi pytania. Miêdzy innymipyta³ mnie o pewn¹ sprawê, o której nie bardzo chcia³am mówiæ.Po wyrecytowaniu ca³ego repertuaru pytañ, nie otrzymawszy na tentemat zadowalaj¹cej odpowiedzi (zrozumia³ prawdopodobnie, ¿echodzi³o tu o sprawê zbyt delikatn¹), pob³ogos³awi³ mnie i powiedzia³:

– „Robisz dobrze, moje dziecko. Tajemnica córy królewskiejwinna pozostaæ ukryta w g³êbi serca”.

Nie rozumia³am wówczas znaczenia tych s³ów, ale wiedzia³am,¿e pochwali³ moje zachowanie – a poniewa¿ nie zapomnia³am tychs³ów –, rozumiem je teraz. Ten czcigodny kap³an3 by³ wówczasdziekanem w Torres Novas. Ten wielebny nie zdaje sobie sprawy, iledobrego tych kilka s³ów sprawi³o mojej duszy, i dziêki nim zachowujêgo w mej wdziêcznej pamiêci.

Niemniej jednak poradzi³am siê kiedyœ pewnego œwi¹tobliwegokap³ana, co do tego zastrze¿enia, poniewa¿ nie wiedzia³am, co mamodpowiedzieæ, gdyby mnie zapytano, czy Najœwiêtsza Pannapowiedzia³a mi jeszcze coœ wiêcej. Ten ksi¹dz, wówczas dziekanOlival4 , powiedzia³ nam:

– „Robicie dobrze, moje dzieci, zachowuj¹c dla Boga tajemnicêwaszych dusz. Gdy bêd¹ wam stawiali to pytanie, odpowiedzcie:Tak, jeszcze coœ powiedzia³a, ale to tajemnica. Je¿eli bêd¹ wamstawiali wiêcej pytañ na ten temat, pomyœlcie o tajemnicy, jak¹

2 £k 2, 19, 513 Ks. António de Oliveira Reis ( † 1962), w tym czasie dziekan z Torres Novas.4 Ks. Faustino José Jacinto Ferreira ( † 1924).

3 6

wam powierzy³a ta Pani5 , i powiedzcie: Matka Boska powiedzia³anam, abyœmy nie mówili tego nikomu i dlatego nie mówimy tego.Zachowajcie zatem wasz¹ tajemnicê pod ochron¹ NajœwiêtszejPanny”.

Jak dobrze zrozumieliœmy wyjaœnienie i wskazówki tegoczcigodnego starca! Zbyt du¿o czasu poœwiêci³am temu wstêpowi iWasza Ekscelencja pewnie powie, ¿e nie wie jaki by³ tego cel.Postaram siê rozpocz¹æ opowiadanie tego, co pamiêtam z ¿yciaHiacynty. Poniewa¿ nie dysponujê wolnym czasem, w cichychgodzinach pracy, na kawa³ku papieru, o³ówkiem schowanym podbielizn¹ do szycia bêdê notowa³a to, co Najœwiêtsze Serce Jezusa iMaryja zechc¹, abym sobie przypomnia³a.

3. Modlitwa do Hiacynty

O ty, co przez ziemiêPrzesz³aœ w locie,Hiacynto droga,W bólu silnymKochaj¹c Jezusa,Nie zapomnij proœby,Któr¹ Ci z³o¿y³am.B¹dŸ mi przyjació³k¹.Przed tronem Panny Maryi,Lilio czystoœci, per³o b³yszcz¹ca,Tam w niebie,Gdzie ¿yjesz tryumfuj¹ca,Serafinie mi³oœci!Wraz z twym braciszkiemMódl siê za mnieU stóp Pana.6

5 Senhora – Pani, tak nazywa³a £ucja Maryjê6 Mimo niedostatecznego wykszta³cenia £ucja posiada³a ¿y³kê poetyck¹, napisa³a

ró¿ne wiersze.

3 7

I. CHARAKTERYSTYKA HIACYNTY

1. Usposobienie

Ekscelencjo!

Przed wydarzeniami 1917 roku, nie czu³am wiêkszego poci¹gudo towarzystwa Hiacynty i Franciszka ni¿ do innych dzieci. £¹czy³ynas tylko wiêzy pokrewieñstwa.

Przeciwnie, obecnoœæ Hiacynty stawa³a siê czasem doœæ niemi³adla mnie z powodu jej dra¿liwego charakteru. Przy najmniejszejk³ótni, które czêsto powstaj¹ miêdzy dzieæmi w czasie zabaw,Hiacynta siada³a w k¹cie nad¹sana. Aby wróci³a do zabawy, niewystarcza³y najczulsze s³owa, które w takich wypadkach dziecidoskonale potrafi¹ mówiæ. Trzeba jej by³o wtedy pozostawiæ mo¿noœæwybrania zabawy i towarzysza, z którym chcia³a siê bawiæ. Niemniejjednak ju¿ wtedy mia³a serce bardzo dobre. A dobry Bóg da³ jejcharakter delikatny i ufny, który równoczeœnie czyni³ z niej istotêmi³¹ i przystêpn¹. Nie wiem, dlaczego Hiacynta i jej braciszek Franekmieli do mnie specjalne zaufanie i zawsze mnie szukali, abym siê znimi bawi³a. Nie lubili towarzystwa innych dzieci i zawsze mnie prosili,abym im towarzyszy³a do studni, któr¹ mieli moi rodzice na koñcuogrodu.

Tam Hiacynta zawsze wybiera³a gry, w jakie mieliœmy siê bawiæ.Jej ulubion¹ gr¹ by³a prawie zawsze zabawa w kamyczki lub guziki.Wówczas siada³a przy studni lub w cieniu drzew i tam siê bawi³yœmy.Z tego powodu mia³am czêsto du¿e zmartwienie, poniewa¿ kiedywo³ano nas do sto³u, brakowa³o mi guzików u sukienki. Zwyklewygrywa³a ona i to wystarczy³o, aby moja matka na mnie krzycza³a.Trzeba by³o szybko je przyszywaæ. Ale co mia³am zrobiæ, by mi jezwróci³a? Oprócz wady d¹sania siê mia³a równie¿ i tê, ¿e by³a chciwa.Chcia³a zawsze zatrzymaæ guziki a¿ do nastêpnej gry, aby niemusia³a odrywaæ w³asnych. Zwraca³a mi je dopiero wtedy, gdy jejgrozi³am, ¿e nie bêdê siê wiêcej z ni¹ bawiæ.

3 8

Czêsto siê zdarza³o, ¿e nie mog³am ca³kowicie zaspokoiæ¿yczenia mojej ma³ej przyjació³ki. Poniewa¿ jedna z moich starszychsióstr by³a tkaczk¹, a druga krawcow¹ i obie nie wychodzi³y z domu,nasze s¹siadki chc¹c wyjœæ na pole, prosi³y moj¹ matkê, aby pozwoli³aim zostawiæ dzieci na naszym podwórku, ¿eby siê bawi³y ze mn¹pod opiek¹ moich sióstr. Moja matka zawsze zgadza³a siê, chocia¿moim siostrom zabiera³o to sporo czasu. Ja musia³am wtedyzabawiaæ dzieci i uwa¿aæ, aby nie wpad³y do studni, która siê tamznajdowa³a. Trzy wielkie drzewa figowe ochrania³y dzieci przedupa³em s³onecznym. Ich konary s³u¿y³y im za huœtawki, a stareklepisko za salê jadaln¹.

Kiedy w takie dni przychodzi³a Hiacynta ze swoim braciszkiemi chcia³a, abyœmy poszli do naszego ustronia, odmawia³am jejt³umacz¹c, ¿e moja mama kaza³a mi tu pozostaæ. Wtedy oboje niebardzo siê z tym godzili, ale brali udzia³ w naszej zabawie.

W czasie przerwy obiadowej moja mama uczy³a swoje dziecikatechizmu, szczególnie gdy zbli¿a³ siê Wielki Post.

– „Nie chcê siê za was wstydziæ, gdy ksi¹dz proboszcz bêdziewas pyta³ z katechizmu”.

Tak wiêc wszystkie te dzieci bra³y udzia³ w nauce katechizmu.Hiacynta równie¿ tam by³a.

2. Jej delikatnoϾ

Pewnego dnia jedno z tych dzieci oskar¿y³o drugie, ¿e u¿y³onieprzyzwoitych s³ów. Moja mama zgani³a je ostro mówi¹c, ¿e niemówi siê takich brzydkich rzeczy, ¿e to jest grzech, i ¿e Dzieci¹tkuJezus sprawia to przykroœæ. Ci ludzie, którzy zgrzeszyli pójd¹ dopiek³a, jeœli siê nie wyspowiadaj¹. Hiacynta nie zapomnia³a tej lekcji.Nastêpnym razem, kiedy siê dzieci znowu zebra³y, zapyta³a:

– „Czy dziœ twoja mama pozwoli pójœæ?”– „Nie”.– „No to ja pójdê z Franciszkiem na nasze podwórko”.– „A dlaczego nie zostaniesz tutaj?”– „Moja mama nie chce, abyœmy tu byli, gdy tamci s¹ tutaj.

3 9

Powiedzia³a, abyœmy siê bawili na naszym podwórku. Nie ¿yczysobie, abyœmy siê uczyli tych brzydkich rzeczy, które s¹ grzechem,i których Dzieci¹tko Jezus nie lubi”.

A potem powiedzia³a mi cichutko na ucho:– „Je¿eli twoja mama pozwoli, przyjdziesz do nas do domu?”– „Tak!”– „No to idŸ i zapytaj j¹”.Wzi¹wszy brata za rêkê, posz³a do domu.Jak ju¿ wspomnia³am, jej ulubion¹ zabaw¹ by³a gra w fanty.

Jak Ekscelencja na pewno wie, ten co wygra, ka¿e coœ zrobiæ temu,co przegra³. Jej najbardziej lubi³a kazaæ biec za motylami i tak d³ugobiegaæ, a¿ siê z³apie jednego i jej przyniesie. Innym razem kaza³aszukaæ kwiatka, który jej siê podoba³. Pewnego dnia bawiliœmy siê unas w domu i mnie przypad³o kazaæ jej coœ zrobiæ. Mój brat siedzia³przy stole i pisa³. Kaza³am jej go uœciskaæ i poca³owaæ, ale onaodpowiedzia³a:

– „Tego nie! Ka¿ mi zrobiæ coœ innego. Dlaczego nie ka¿esz mipoca³owaæ Pana Jezusa, który tam jest?”

Na œcianie wisia³ krucyfiks.– „Dobrze – odpowiedzia³am jej –, wejdŸ na krzese³ko, zdejmij

Go, przynieœ tutaj, a nastêpnie na kolanach uœciskaj Go trzy razy iuca³uj: raz za Franciszka, raz za mnie i raz za siebie”.

– „Pana Jezusa poca³ujê, ile razy zechcesz”.I pobieg³a przynieœæ krucyfiks. Uca³owa³a Go, uœcisnê³a z takim

namaszczeniem, ¿e nigdy nie zapomnê tego widoku. Potempopatrzy³a z uwag¹ na Pana Jezusa i zapyta³a:

– „Dlaczego Pan Jezus jest przybity do krzy¿a?”– „Dlatego, ¿e umar³ za nas”.– „Opowiedz mi, jak to siê sta³o”.

3. Jej mi³oœæ do ukrzy¿owanego Zbawiciela

Moja mama wieczorami zawsze opowiada³a nam bajki. I wœródbajek o czarodziejach, z³otych ksiê¿niczkach, królewskich go³¹bkach,o których opowiada³ nam tak¿e mój ojciec i moje starsze siostry,

4 0

mama opowiada³a nam o Mêce Pañskiej, o œw. Janie Chrzcicieluitp. Dziêki temu pozna³am historiê Mêki Pañskiej. A poniewa¿wystarczy³o mi us³yszeæ opowiadanie jeden raz, aby móc jepowtórzyæ ze wszystkimi szczegó³ami, zaczê³am wiêc opowiadaæmoim towarzyszom „Historiê Naszego Pana”, jak j¹ nazwa³am.Kiedy moja siostra7 przechodz¹c obok nas zauwa¿y³a, ¿e trzymamyw rêkach krucyfiks8 , zabra³a nam go i gani¹c mnie mówi³a, ¿esobie nie ¿yczy, abyœmy siê bawili rzeczami œwiêtymi. Hiacyntawsta³a, podesz³a do mojej siostry i powiedzia³a:

– „Mario, nie gniewaj siê. To moja wina, ale ju¿ siê to niepowtórzy”.

Moja siostra pog³aska³a j¹ i kaza³a nam siê bawiæ na podwórkuza domem, twierdz¹c, ¿e w domu niczego w spokoju nie zostawimy.

Tak wiêc poszliœmy dalej opowiadaæ nasz¹ historiê przy studni,o której ju¿ mówi³am, i któr¹ – poniewa¿ by³a ukryta za kasztanami,gór¹ kamieni i zaroœlami – w kilka lat póŸniej upatrzyliœmy sobiejako miejsce naszych rozmów i naszych ¿arliwych modlitw, a tak¿e –aby wszystko powiedzieæ Waszej Ekscelencji – miejsce naszych ³ez,czasem bardzo gorzkich. Mieszaliœmy nasze ³zy z wod¹, aby je wypiæz tego samego Ÿród³a, gdzie je wylewaliœmy. Czy¿ ta cysterna nieby³a obrazem Maryi, w sercu której suszyliœmy nasze ³zy, a czerpalinajczystsze pocieszenia?

Ale wróæmy do naszej historii. S³ysz¹c o cierpieniu Pana Jezusa,ma³a Hiacynta wzruszy³a siê i rozp³aka³a. PóŸniej jeszcze wiele razyprosi³a, aby j¹ jej powtórzyæ. P³aka³a ze wspó³czucia i mówi³a:

– „Biedny Pan Jezus! Ja nigdy nie pope³niê ¿adnego grzechu,bo nie chcê, aby Pan Jezus cierpia³ jeszcze wiêcej”.

4. Jej wra¿liwoœæ

Maleñka lubi³a bardzo chodziæ o zmierzchu na klepisko,po³o¿one naprzeciw naszego domu, popatrzeæ na zachód s³oñca, anastêpnie na gwieŸdziste niebo. By³a zachwycona piêknymi,

7 Najstarsza siostra £ucji, Maria dos Anjos ( † 1986).8 Do dziœ mo¿na ogl¹daæ ten krucyfiks w domu rodzinnym £ucji.

4 1

ksiê¿ycowymi nocami. K³óciliœmy siê o to, kto z nas zdo³a policzyægwiazdy, o których mówiliœmy, ¿e s¹ lampami anio³ów.

Ksiê¿yc by³ latarni¹ Matki Boskiej, a s³oñce Pana Jezusa. DlategoHiacynta mówi³a czasami:

– „ Wolê jedn¹ lampê Matki Bo¿ej, bo nas ani nie pali, ani nieoœlepia. A lampa Pan Jezusa – tak”.

Rzeczywiœcie s³oñce w tych stronach w niektóre dni bardzopiek³o, a ma³a by³a bardzo w¹t³a i cierpia³a wskutek upa³u.

5. Dzieciêca katecheza

Moja siostra, która by³a gorliw¹ czcicielk¹ Serca Jezusowego,zawsze ile razy by³a uroczysta Komunia œw. dla dzieci, bra³a mnie zesob¹, abym i ja swoj¹ odnowi³a.

Moja ciotka wziê³a kiedyœ sw¹ córeczkê, aby pokazaæ jej têuroczystoœæ. Malutka przygl¹da³a siê „anio³kom”, które rzuca³ykwiatki. Odt¹d od czasu do czasu odsuwa³a siê od nas, kiedyœmy siêbawili, zbiera³a pe³en fartuch kwiatków i obrzuca³a mnie nimi.

– „Hiacynto, po co to robisz?”– „Robiê jak anio³ki, rzucam ci kwiatki”.Moja siostra mia³a zwyczaj przebieraæ podczas dorocznej

uroczystoœci, chyba Bo¿ego Cia³a, kilka dziewczynek za anio³ki, którepotem w czasie procesji sz³y przy baldachimie i rzuca³y kwiatki.Poniewa¿ ja by³am zawsze jedn¹ z wybranych, kiedyœ, gdy mojasiostra przymierza³a mi sukienkê, opowiedzia³am Hiacyncie ouroczystoœci, która siê zbli¿a³a, i o tym, ¿e bêdê rzuca³a kwiaty PanuJezusowi. Malutka prosi³a mnie wówczas, abym siê wstawi³a u mojejsiostry, aby i ona mog³a kwiatuszki sypaæ. Obie o to prosi³yœmy. Mojasiostra zgodzi³a siê. Przymierzy³a jej równie¿ sukienkê i nauczy³anas, jak mamy rzucaæ kwiaty Panu Jezusowi. Hiacynta zapyta³a:

– „A czy zobaczymy Pana Jezusa?”– „Tak – odpowiedzia³a moja siostra –, ksi¹dz proboszcz Go

poniesie».Hiacynta skaka³a z radoœci i ci¹gle pyta³a, czy d³ugo jeszcze do

uroczystoœci.

4 2

Nadszed³ wreszcie upragniony dzieñ i maleñka szala³a zeszczêœcia. Ustawiono nas obie po jednej stronie o³tarza, zaœ w czasieprocesji ko³o baldachimu, ka¿d¹ z pe³nym koszyczkiem kwiatów.W miejscach wyznaczonych przez moj¹ siostrê rzuca³am PanJezusowi kwiaty. Ale pomimo wielu znaków, jakie dawa³amHiacyncie nie uda³o mi siê jej nak³oniæ, aby rzuci³a chocia¿ jedenkwiatek. Ca³y czas patrzy³a na ksiêdza proboszcza i nic wiêcej. Ponabo¿eñstwie moja siostra prowadzi³a nas z koœcio³a i zapyta³a:

– „Hiacynto, dlaczego nie rzuca³aœ kwiatków Panu Jezusowi?”– „Bo Go nie widzia³am”.A potem zapyta³a mnie:– „A ty widzia³aœ Dzieci¹tko Jezus?”– „Nie. Ale czy ty nie wiesz, ¿e Dzieci¹tka Jezus w Hostii nie

widaæ, jest ukryte. To ten sam Jezus, którego otrzymujemy wKomunii œw.”

– „A ty rozmawiasz z Nim, gdy przystêpujesz do Komunii œw.?”– „Rozmawiam”.– „A dlaczego Go nie widzisz?”– „Bo jest ukryty”.– „Poproszê moj¹ mamê, ¿eby mi te¿ pozwoli³a przyst¹piæ do

Komunii œw.”– „Ksi¹dz proboszcz nie da ci jej, zanim nie bêdziesz mia³a 10 lat” 9.– „Ty te¿ ich jeszcze nie masz, a ju¿ przyst¹pi³aœ do Komunii œw.”– „Ale ja zna³am ca³y katechizm, a ty go nie znasz”.Poprosili mnie wiêc, abym ich nauczy³a. Sta³am siê zatem kate-

chetk¹ swoich dwojga towarzyszy, którzy uczyli siê z nadzwyczajnymzapa³em. A ja, gdy mnie pytano odpowiada³am na wszystko. A teraz,gdy ich mia³am uczyæ, pamiêta³am tylko niektóre rzeczy, cospowodowa³o, ¿e pewnego dnia Hiacynta powiedzia³a do mnie:

– „Naucz mnie innych rzeczy, bo te ju¿ umiemy”.Przyzna³am siê, ¿e nie pamiêtam. Chyba, ¿e bêd¹ mi stawiali

pytania, i doda³am:–„Poproœ twoj¹ mamê, ¿eby ci pozwoli³a pójœæ do koœcio³a na

lekcje katechizmu”.9 Hiacynta urodzi³a siê 11 marca 1910 r.

4 3

Dwoje malutkich, którzy pragnêli gor¹co otrzymaæ Pana Jezusaukrytego, jak mówili, zwróci³o siê z proœb¹ do swojej matki. Mojaciotka zgodzi³a siê, ale pozwoli³a im tylko kilka razy pójœæ, bo uwa¿a³a:

– „ Koœció³ jest doœæ daleko, a wy jesteœcie jeszcze bardzo mali,a w ka¿dym wypadku ksi¹dz proboszcz nie da wam Komunii œw.,zanim nie bêdziecie mieli 10 lat”.

Hiacynta ci¹gle zadawa³a mi pytania odnoœnie ukrytego PanaJezusa. Pamiêtam, ¿e pewnego razu mnie zapyta³a:

– „ Jak to jest, ¿e tylu ludzi naraz mo¿e Jezusa ukrytego przyj¹æ.Czy ka¿dy po kawa³ku?”

– „ Nie, nie widzisz, ¿e jest du¿o hostii i ¿e w ka¿dej znajduje siêDzieci¹tko Jezus?”

Ile¿ g³upstw mog³am jej nagadaæ!

6. Hiacynta, ma³a pastuszka

W tym czasie, Ekscelencjo, osi¹gnê³am wiek, w którym mojamatka posy³a³a swoje dzieci paœæ trzodê. Moja siostra Karolina10

skoñczy³a 13 lat i musia³a rozpocz¹æ pracê. Wobec tego moja matkamnie powierzy³a opiekê nad nasz¹ trzod¹. Powiadomi³am o tymmoich towarzyszy i powiedzia³am im, ¿e ju¿ nie bêdê wiêcej bawiæsiê z nimi. Ale malcy nie mogli siê pogodziæ z naszym rozstaniem.Poszli do swojej matki i poprosili j¹, aby im pozwoli³a chodziæ zemn¹. Nie zgodzi³a siê. Musieliœmy siê pogodziæ z nasz¹ roz³¹k¹.Przychodzili wiêc prawie co dzieñ pod wieczór i czekali na mnieprzy drodze, a potem szliœmy na klepisko pobiegaæ trochê, czekaj¹ca¿ Matka Boska i anio³owie pozapalaj¹ swoje lampy i postawi¹ je woknie, aby nam przyœwieca³y, jak mówiliœmy. Gdy nie by³o ksiê¿yca,mówiliœmy, ¿e lampa Matki Boskiej nie ma oliwy. Dwóm malcomtrudno by³o pogodziæ siê z nieobecnoœci¹ ich dawnej towarzyszki.Dlatego stale i usilnie prosili sw¹ mamê, aby im równie¿ pozwoli³apaœæ trzodê. Moja ciotka prawdopodobnie, aby siê pozbyæ ichci¹g³ych próœb, pomimo tego, ¿e byli jeszcze za mali, powierzy³aim opiekê nad owieczkami.

10 Umar³a w 1994 r.

4 4

Promieniuj¹c z radoœci przyszli, aby mnie o tym powiadomiæ,i uzgodniliœmy, w jaki sposób moglibyœmy co dzieñ ³¹czyæ naszestada. Ka¿de z nas mia³o wypuœciæ swoje stado o ustalonej przezmatkê godzinie i kto z nas przyjdzie pierwszy, mia³ czekaæ wBarreiro. Tak nazywaliœmy ma³y staw, który znajdowa³ siê u stópgóry. Kiedy przyszliœmy na miejsce decydowaliœmy, jakie wybraæpastwisko na dany dzieñ, i szliœmy tam zadowoleni i szczêœliwi,jakbyœmy szli na jak¹œ zabawê.

Tutaj ma Ekscelencja Hiacyntê w nowej roli ma³ej pastuszki.Owieczki pozyskaliœmy dlatego, ¿e podzieliliœmy miêdzy nie naszpodwieczorek. Dziêki temu, gdyœmy przyszli na nasze pastwiska,mogliœmy siê spokojnie bawiæ, bo owieczki trzyma³y siê nas i nieoddala³y siê. Hiacynta bardzo lubi³a przys³uchiwaæ siê echu z g³êbidoliny. Dlatego chêtnie siadaliœmy na najwiêkszej skale u szczytu icieszyliœmy siê g³oœnym wo³aniem imienia. Imieniem, które najlepiejsiê odbija³o, by³o Maria. Hiacynta czasem odmawia³a w ten sposóbca³e „Zdrowaœ Maryjo”, wymawiaj¹c nastêpne s³owo dopiero wtedy,gdy poprzednie umilk³o.

Lubiliœmy równie¿ nuciæ pieœni. Chêtniej ni¿ œwieckie piosenki,których znaliœmy doœæ du¿o, Hiacynta œpiewa³a „Zdrowaœ, SzlachetnaPatronko”, „Przeczysta Dziewico”, „Anio³owie, œpiewajcie ze mn¹’.Lubiliœmy bardzo tañczyæ i wystarczy³o nam, abyœmy us³yszeli innychpastuszków graj¹cych na jakimkolwiek instrumencie, zarazpuszczaliœmy siê w pl¹sy. Hiacynta, mimo ¿e by³a bardzo malutka,mia³a do tego specjalne zdolnoœci.

Polecono nam, abyœmy po posi³ku odmawiali ró¿aniec. Aponiewa¿ zawsze by³o nam za ma³o czasu na zabawê, wiêc wyna-leŸliœmy dobry sposób na szybkie za³atwienie pacierza. Mianowicie:przesuwaliœmy paciorki mówi¹c jedynie „Zdrowaœ Maryjo, ZdrowaœMaryjo, Zdrowaœ Maryjo...” Gdy doszliœmy do koñca tajemnicy,robiliœmy du¿¹ przerwê, wymawialiœmy jedynie s³owa „Ojcze nasz”.I w ten sposób w mgnieniu oka, mieliœmy odmówiony ró¿aniec.

Hiacynta równie¿ bardzo chêtnie bra³a bia³e baranki na kolana,siada³a z nimi, œciska³a je i ca³owa³a, a wieczorem przynosi³a jena rêkach do domu, aby siê nie mêczy³y.

4 5

Któregoœ dnia, wracaj¹c do domu, wesz³a w œrodek stada.– „Hiacynta – zapyta³am –, dlaczego tam idziesz w sam œrodek

stada?”– „Po to, aby zrobiæ tak jak Pan Jezus, który na tym obrazku,

co mi dano, znajduje siê te¿ w œrodku pomiêdzy wieloma owieczkami,a jedn¹ trzyma na rêkach”.

7. Pierwsze objawienie

Oto Ekscelencjo, tak mniej wiêcej prze¿y³a Hiacynta te 7 latswego ¿ycia, gdy nadszed³ 13 maja 1917 r. piêkny i pogodny dzieñjak wiele innych. Wybraliœmy tego dnia przypadkowo, je¿eli w zamy-s³ach Opatrznoœci istniej¹ przypadki, na pastwisko dla naszego stadapole nale¿¹ce do moich rodziców, które nazywa³o siê Cova da Iria.

Wybraliœmy jak zwykle ko³o Barreiro, o którym ju¿ wspo-mina³am, miejsce na pastwisko na ten dzieñ, do którego musieliœmyprzejœæ przez ugór, co nam podwoi³o drogê. Musieliœmy zatem iœæpowoli, aby owieczki mog³y siê paœæ po drodze, i w ten sposóbprzyszliœmy na miejsce oko³o po³udnia.

Nie zatrzymujê siê tutaj, aby opowiedzieæ, co zdarzy³o siê tegodnia, poniewa¿ Ekscelencja zna to wszystko, by³oby to wiêc, jak misiê wydaje, strat¹ czasu. Gdyby nie obowi¹zuj¹ce mniepos³uszeñstwo, uwa¿a³abym tak¿e za stratê czasu pisanie dalszychwspomnieñ. Nie widzê bowiem ¿adnej w tym korzyœci, chyba ¿eEkscelencja chce wyci¹gn¹æ z tego wnioski o niewinnym ¿yciuHiacynty.

Zanim zacznê opowiadaæ Ekscelencji to, co pamiêtam z tegonowego okresu ¿ycia Hiacynty, muszê zaznaczyæ, ¿e s¹ pewne rzeczyw objawieniach Matki Boskiej, co do których zgodziliœmy siê, ¿e nigdynikomu nie powiemy. Teraz mo¿e bêdê zmuszona poruszyæ niektórez tych rzeczy, aby powiedzieæ, sk¹d Hiacynta zaczerpnê³a tyle mi³oœcido Pana Jezusa, do cierpieñ i do grzeszników, dla zbawienia którychtak bardzo siê poœwiêca³a.

Ekscelencja wie, jak¹ ona by³a; nie mog¹c zachowaæ dla siebietyle radoœci, z³ama³a nasz¹ umowê, aby nikomu nie powiedzieæ.

4 6

Kiedy tego samego popo³udnia pod wp³ywem niespodziewanegozdarzenia pozostawaliœmy zamyœleni, Hiacynta od czasu do czasuwykrzykiwa³a z entuzjazmem:

– „O, jaka piêkna Pani!”– „Ju¿ widzê - mówi³am –, ¿e ty to jeszcze komuœ opowiesz”.– „Nie powiem, nie – odpowiada³a –, b¹dŸ spokojna”.Kiedy nastêpnego dnia jej brat przybieg³, aby mi powiedzieæ, ¿e

Hiacynta poprzedniego wieczora opowiada³a o tym w domu, onas³ucha³a oskar¿enia w milczeniu.

– „Widzisz, dobrze przeczuwa³am” – powiedzia³am jej.– „Czu³am coœ takiego w sobie, co mi nie pozwoli³o milczeæ” –

odpowiedzia³a Hiacynta ze ³zami w oczach.– „Teraz nie p³acz, ale nie mów ju¿ nikomu wiêcej, co ta Pani

nam powiedzia³a”.– „Ja ju¿ powiedzia³am. Powiedzia³am, ¿e ta Pani obieca³a nas

zabraæ do nieba”.– „I zaraz musia³aœ o tym mówiæ”.– „Przebacz mi, ale ju¿ wiêcej nikomu niczego nie powiem”.

8. Rozmyœlanie o piekle

Kiedyœmy tego dnia przyszli na pastwisko, Hiacynta usiad³a nakamieniu zamyœlona.

– „Hiacynta, chodŸ siê bawiæ!”– „Dzisiaj nie chce mi siê bawiæ”.– „Dlaczego nie chce ci siê bawiæ?”– „Dlatego, ¿e siê zastanawiam. Ta Pani powiedzia³a nam,

abyœmy odmawiali ró¿aniec i ponosili ofiary o nawróceniegrzeszników. Teraz, gdy bêdziemy odmawiali ró¿aniec, to bêdziemyodmawiali ca³e „Zdrowaœ” i „Ojcze nasz”. A ofiary, jak mamy jeponieœæ?”

Franciszek wynalaz³ od razu sposób z³o¿enia dobrej ofiary.– „Damy nasz posi³ek owcom i z³o¿ymy ofiary z jedzenia”.W parê minut potem ca³y nasz posi³ek zosta³ rozdzielony

pomiêdzy nasz¹ trzodê. I tak spêdziliœmy ten dzieñ na czczo niczym

4 7

najsurowszy kartuz. Hiacynta siedzia³a w dalszym ci¹gu na swymkamieniu z min¹ zamyœlon¹ i zapyta³a:

– „Ta Pani powiedzia³a te¿, ¿e du¿o dusz idzie do piek³a. A co tojest piek³o?”

– „To jest jama zwierzêca i wielki stos (tak nam t³umaczy³a mojamatka), dok¹d idzie ten, kto grzeszy i nie spowiada siê; i pozostajetam na zawsze w p³omieniach”.

– „I nigdy stamt¹d nie wychodzi?”– „Nie!”– „A po wielu, wielu latach te¿ nie?”– „Nie! Piek³o nie ma koñca”.– „A niebo tak¿e nie?”– „Kto do nieba przyjdzie, nigdy go ju¿ nie opuszcza.”– „A ten, kto idzie do piek³a, te¿ nie?”.– „Nie widzisz, ¿e s¹ wieczne i nigdy nie maj¹ koñca”.Wtedy po raz pierwszy zrobiliœmy rozmyœlanie o œmierci i o

wiecznoœci. Najwiêksze wra¿enie na Hiacyncie zrobi³a wiecznoœæ.Nawet bawi¹c siê pyta³a od czasu do czasu:

– „Ale s³uchaj, po wielu latach piek³o jeszcze siê nie skoñczy?”Innym razem:– „A ci ludzie, którzy siê tam pal¹, nigdy nie umieraj¹? I nie

zamieniaj¹ siê w popió³? A je¿eli byœmy siê modlili za grzeszników,Pan Jezus uwolni ich stamt¹d? A przez nasze ofiary te¿ nie? Biedni!Musimy siê za nich du¿o modliæ i du¿o ofiar za nich ponosiæ”.

A potem doda³a:– „ Jaka dobra jest ta Pani! Obieca³a zabraæ nas do nieba”.

9. Nawrócenie grzeszników

Hiacynta tak wziê³a sobie do serca ofiary za nawróceniegrzeszników, ¿e nie opuszcza³a ¿adnej okazji, jaka siê nadarza³a.By³y tam dzieci dwóch rodzin mieszkaj¹cych w Moita11 , którechodzi³y po proœbie. Spotkaliœmy je kiedyœ id¹c na pastwisko znasz¹ trzod¹. Hiacynta spostrzeg³szy je powiedzia³a:

11 Ma³a miejscowoœæ na pó³noc od miejsca objawienia.

4 8

– „Dajmy tym biedakom nasz posi³ek za nawróceniegrzeszników”.

I pobieg³a im go zanieœæ. Po po³udniu powiedzia³a mi, ¿e jestg³odna. By³o tam kilka drzew oliwkowych i dêby. ̄ o³êdzie by³y jeszczeniedojrza³e. Mimo to uwa¿a³am, ¿e mo¿emy je jeœæ. Franciszek wspi¹³siê na drzewo oliwne, aby nape³niæ kieszenie, ale Hiacyncie przysz³odo g³owy, ¿e moglibyœmy jeœæ gorzkie ¿o³êdzie dêbowe, aby ponieœæofiary. I tak skosztowaliœmy tego popo³udnia tej smacznej potrawy.Dla Hiacynty by³a to jedna z jej normalnych ofiar. Zbiera³a ¿o³êdziedêbowe lub oliwki. Któregoœ dnia powiedzia³am jej:

– „Hiacynta, nie jedz tego, to bardzo gorzkie”.– „Jem w³aœnie dlatego, ¿e jest gorzkie. A tê ofiarê ponoszê za

nawrócenie grzeszników”.To nie by³y nasze jedyne ofiary postne. Umówiliœmy siê, ¿e ile

razy spotkamy te biedne dzieci, damy im nasze jedzenie. A biednedzieci, zadowolone z naszej ja³mu¿ny, stara³y siê spotkaæ nas i czeka³yna nas na drodze.

Kiedy je tylko zobaczyliœmy, Hiacynta bieg³a zanieœæ im naszca³y posi³ek dzienny, i to z tak¹ radoœci¹, jak gdyby nie odczuwa³ajego braku. W te dni naszym pokarmem by³y orzeszki pinii, korzonkiz kwiatów dzwonkowych, maj¹ce w korzeniu ma³¹ cebulkê wielkoœcioliwki, morwy, grzyby i coœ, co zrywaliœmy z korzeni, nie pamiêtam,jak to siê nazywa, lub owoce, je¿eli by³y w pobli¿u na polach naszychrodziców.

Hiacynta by³a niestrudzona w wynajdywaniu ofiar. Któregoœdnia s¹siad nasz zaofiarowa³ mojej matce pastwisko dla naszej trzody.Ale by³o to daleko, a byliœmy w pe³ni lata. Moja matka tê hojn¹ ofiarêprzyjê³a i pos³a³a mnie tam. Poniewa¿ w pobli¿u by³ staw, gdzie trzodamog³a siê napiæ, wiêc s¹dzi³a, ¿e by³oby dobrze, abyœmy w cieniudrzew spêdzili nasz¹ przerwê obiadow¹.

Po drodze spotkaliœmy naszych kochanych biedaków i Hiacyntapobieg³a, aby daæ ja³mu¿nê. Dzieñ by³ piêkny, ale s³oñce bardzopra¿y³o i wydawa³o siê, ¿e na wyschniêtej ziemi wszystko siê spali.Pragnienie dawa³o siê we znaki, a nie by³o ani kropelki wody dopicia. Pocz¹tkowo ofiarowaliœmy wspania³omyœlnie tê ofiarê za

4 9

nawrócenie grzeszników, ale gdy minê³o po³udnie, nie mogliœmywiêcej wytrzymaæ. Zaproponowa³am wtedy moim towarzyszompójœæ do pobliskiej miejscowoœci i poprosiæ o trochê wody. Zgodzilisiê na moj¹ propozycjê, posz³am wiêc zastukaæ do drzwi pewnejstaruszki, która mi wrêczy³a dzbanek wody, a tak¿e kawa³ek chleba,który przyjê³am z wdziêcznoœci¹, i pobieg³am podzieliæ z moimitowarzyszami. Da³am od razu dzbanek Franciszkowi ipowiedzia³am, ¿eby siê napi³.

– „Nie chcê” – odpowiedzia³.– „Dlaczego?”– „Chcê cierpieæ za nawrócenie grzeszników”.– „Hiacynta, napij siê ty!”– „Ja te¿ chcê z³o¿yæ ofiarê za nawrócenie grzeszników”.W rezultacie wyla³am wszystk¹ wodê w kamienne wy¿³obienie,

by owce mog³y siê jej napiæ i odnios³am dzbanek w³aœcicielce. Upa³stawa³ coraz silniejszy. Koniki polne i œwierszcze ³¹czy³y swe œpiewyz rechotaniem ¿ab w pobliskim stawie. Hiacynta os³abiona g³odemi pragnieniem powiedzia³a do mnie ze sw¹ zwyk³¹ prostot¹:

– „Powiedz œwierszczom i ¿abom, ¿eby siê uspokoi³y, tak mnieboli g³owa!”

Potem zapyta³ siê Franciszek:– „Nie chcesz ofiarowaæ tego bólu za grzeszników?”Biedne dziecko œcisnê³o g³owê r¹czkami i odpowiedzia³o:– „Tak, chcê. Niech œpiewaj¹ i rechocz¹”.

10. Sprzeciw rodziny

W tym czasie rozesz³a siê wiadomoœæ o wydarzeniu. Moja matkazaczê³a siê niepokoiæ i chcia³a za wszelk¹ cenê, abym temuzaprzeczy³a.

Pewnego razu, zanim wysz³am z trzod¹, chcia³a mnie zmusiæ,abym siê przyzna³a, ¿e sk³ama³am. Nie szczêdzi³a w tym celu próœb,gróŸb ani nawet kija od miot³y. Nie osi¹gn¹wszy ¿adnej innejodpowiedzi poza g³uchym milczeniem lub potwierdzeniem tego, coju¿ powiedzia³am, kaza³a mi wypuœciæ trzodê, gro¿¹c, abym dobrze

5 0

pomyœla³a o tym w ci¹gu dnia; bo ona nigdy nie pozwala³a swymdzieciom na k³amstwo, a zw³aszcza tego rodzaju; wieczoremzmusi³a mnie do pójœcia do tych osób, które oszuka³am, aby siêprzyznaæ, ¿e sk³ama³am i prosiæ o przebaczenie.

Wysz³am wiêc z moimi owieczkami. Tego dnia moi towarzyszeczekali ju¿ na mnie. Widz¹c mnie p³acz¹c¹, przybiegli zapytaæ mnieo powód. Opowiedzia³am im, co siê sta³o, i doda³am:

– „A teraz wy mi powiedzcie, co mam robiæ. Moja mama chceza wszelk¹ cenê, abym powiedzia³a, ¿e sk³ama³am. Jak mog³abymto powiedzieæ?”

Wtedy Franciszek zwróci³ siê do Hiacynty:– „Widzisz, ¿e to jest twoja wina. Po coœ to powiedzia³a?”Biedne dziecko, z³o¿ywszy rêce, prosi³o nas o przebaczenie.– „•le zrobi³am– powiedzia³a p³acz¹c –, ale ja ju¿ nigdy wiêcej

nikomu nic nie powiem”.A teraz Ekscelencja zapyta, kto j¹ nauczy³ tego aktu pokory?

Nie wiem. Mo¿e widzia³a swe rodzeñstwo prosz¹ce o przebaczenierodziców w wigiliê Pierwszej Komunii œw. A mo¿e Hiacynta by³a t¹,wed³ug mnie, której Najœwiêtsza Panna uprosi³a wiêksz¹ obfitoœæ³ask poznania Boga i cnoty.

Kiedy póŸniej wezwa³ nas ksi¹dz proboszcz12 , aby nas wybadaæ,Hiacynta spuœci³a g³owê i z trudem uda³o siê ksiêdzu uzyskaæ odniej zaledwie dwa lub trzy s³owa. Kiedyœmy wysz³y, zapyta³am j¹:

– „Dlaczego nie chcia³aœ odpowiadaæ ksiêdzu proboszczowi?”– „Poniewa¿ obieca³am ci nic wiêcej nikomu nie mówiæ”.Któregoœ dnia zapyta³a:– „Dlaczego nie mo¿emy powiedzieæ, ¿e ta Pani kaza³a nam

ponosiæ ofiary za grzeszników?”– „Aby nas nie pytano, jakie ofiary ponieœliœmy”.Moja matka denerwowa³a siê coraz bardziej w zwi¹zku z

rozwojem wydarzeñ. Zrobi³a w tym celu jeszcze jeden wysi³ek, abyzmusiæ mnie do przyznania siê do k³amstwa. Pewnego dniazawo³a³a mnie i powiedzia³a, ¿e mnie zaprowadzi na plebaniê.

12 Pierwsze przes³uchanie przez proboszcza odby³o siê w koñcu maja 1917 roku.

5 1

– „Jak tam przyjdziesz, uklêkniesz, powiesz, ¿e sk³ama³aœ, ipoprosisz o przebaczenie”.

Przechodz¹c ko³o domu mojej ciotki, moja matka wst¹pi³a tamna chwilê. Skorzysta³am z okazji, aby opowiedzieæ Hiacyncie, o cochodzi³o. Widz¹c mnie zmartwion¹, uroni³a kilka ³ez i powiedzia³ami:

– „Zaraz wstajê i wo³am Franciszka. Pójdziemy do twojej studni,aby siê pomodliæ. PrzyjdŸ tam, jak wrócisz”.

Po powrocie pobieg³am do studni i znalaz³am ich tam obojemodl¹cych siê na klêczkach. Zobaczywszy mnie Hiacynta przybieg³a,uœciska³a mnie i zapyta³a, jak mi posz³o. Opowiedzia³am im wszystko.Na to odpowiedzia³a:

– „Widzisz, nie powinniœmy siê baæ niczego. Ta Pani pomaganam zawsze i jest taka dobra dla nas”.

Odk¹d Matka Boska nauczy³a nas sk³adaæ ofiary Panu Jezusowi,zawsze, ilekroæ uzgodniliœmy coœ uczyniæ czy wycierpieæ, Hiacyntapyta³a:

– „Czy powiedzia³aœ ju¿ Jezusowi, ¿e to z mi³oœci dla Niego?”Je¿eli odpowiedzia³am jej, ¿e nie, sk³ada³a r¹czki, wznosi³a oczy

do nieba i mówi³a:– „To ja Mu powiem – i mówi³a – O Jezu, z mi³oœci ku Tobie i za

nawrócenie grzeszników”.

11. Mi³oœæ do Ojca Œwiêtego

Raz przyszli dwaj ksiê¿a, aby nas przepytaæ. Polecili nam, abyœmysiê modlili za Ojca Œwiêtego. Hiacynta zapyta³a, kim jest OjciecŒwiêty, a ci dobrzy ksiê¿a wyt³umaczyli nam, kto to i jak bardzopotrzebuje modlitwy. Hiacynta poczu³a tak¹ mi³oœæ do OjcaŒwiêtego, ¿e zawsze, ile razy Panu Jezusowi swe ofiary sk³ada³a,dodawa³a:

– „I za Ojca Œwiêtego”.Po skoñczeniu ró¿añca odmawia³a zawsze trzy „Zdrowaœ

Maryjo” na intencjê Ojca Œwiêtego, a czasem te¿ mawia³a:

5 2

– „Ach, jak bardzo chcia³abym zobaczyæ Ojca Œwiêtego.Przyje¿d¿a tutaj tyle ludzi, ale Ojciec Œwiêty tu nigdy nieprzyje¿d¿a!”13

W swojej dzieciêcej naiwnoœci s¹dzi³a, ¿e Ojciec Œwiêty móg³byodbyæ tê podró¿ jak inni ludzie.

Pewnego dnia mój ojciec i mój wuj14 dostali wezwanie, aby naszaprowadziæ do Prezydium Powiatowego15 . Mój wuj powiedzia³, ¿enie zaprowadzi swych dzieci, bo jak twierdzi³:

– „Nie mam obowi¹zku prowadziæ do s¹du dzieci, które jeszczenie s¹ odpowiedzialne za swe postêpowanie. A poza tym dzieci niewytrzymaj¹ drogi na piechotê a¿ do Vila Nova de Ourém. Zobaczê,czego od nas chc¹.”

Mój ojciec myœla³ inaczej:– „Moj¹ córkê zaprowadzê, niech siê tam t³umaczy ze spraw,

których ja w ogóle nie rozumiem”.Skorzystali wiêc z tej okazji, aby nam jak najwiêcej strachu

napêdziæ.Kiedyœmy nazajutrz przechodzili ko³o domu wuja, mój ojciec

zaczeka³ chwilê na niego. Pobieg³am do ³ó¿ka Hiacynty, aby siê zni¹ po¿egnaæ. Poniewa¿ nie wiedzia³am, czy siê jeszcze zobaczymy,uœciska³am j¹. A biedne dziecko p³acz¹c powiedzia³o do mnie:

– „Je¿eli by ciê zabili, powiedz im, ¿e ja i Franciszek jesteœmytacy sami, i ¿e te¿ chcemy umrzeæ. Pójdê zaraz z Franciszkiem dostudni, aby siê tam za ciebie modliæ”.

Gdy wróci³am pod wieczór, pobieg³am do studni. Oboje tambyli na klêczkach, pochyleni nad krawêdzi¹ studni, p³akali trzymaj¹csiê za g³owy. Jak tylko mnie zobaczyli, byli zaskoczeni.

– „Jeszcze ¿yjesz! By³a tutaj twoja siostra po wodê i powiedzia³anam, ¿e ju¿ ciê zabili. Tyleœmy siê ju¿ modlili za ciebie i p³akali”.

13 13 maja 1967 r. Pawe³ VI jako pielgrzym nawiedzi³ Sanktuarium Fatimskie; 13maja 1982 r., 13 maja 1991 r. i 13 maja 2000 r. do Fatimy przyby³ Papie¿ JanPawe³ II.

14 Ojciec £ucji nazywa³ siê António dos Santos ( † 1919), jej wuj Manuel PedroMarto ( † 1957) by³ ojcem Franciszka i Hiacynty.

15 Administratorem by³ Artur de Oliveira Santos ( † 1955)

5 3

12. W wiêzieniu w Ourém

Kiedyœmy po pewnym czasie zostali aresztowani, najbardziejcierpia³a Hiacynta wskutek nieobecnoœci rodziców. Ze ³zamisp³ywaj¹cymi po policzkach mówi³a:

– „Ani twoi, ani moi rodzice nie przyszli nas odwiedziæ. Niedbaj¹ wiêcej o nas”.

– „Nie p³acz – powiedzia³ jej Franciszek. – Ofiarujemy toJezusowi za grzeszników”.

I podniós³szy oczy i r¹czki do nieba, pocz¹³ mówiæ modlitwêofiarowania:

– „O mój Jezu, z mi³oœci ku Tobie i za nawrócenie grzeszników”.A Hiacynta doda³a:– „Równie¿ i za Ojca Œwiêtego i jako zadoœæuczynienie za

grzechy pope³nione przeciw Niepokalanemu Sercu Maryi”.Kiedy po rozdzieleniu znowu umieœcili nas we wspólnej celi

wiêziennej, mówi³a, ¿e wkrótce po nas przyjd¹ i zaczn¹ nas sma¿yæ.Hiacynta zbli¿y³a siê do okna, które wychodzi³o na targowisko zbyd³em.

S¹dzi³am pocz¹tkowo, ¿e chcia³a rozerwaæ siê widokiem, alewkrótce przekona³am siê, ¿e p³aka³a. Przyprowadzi³am j¹ do siebiei zapyta³am, dlaczego p³acze.

– „Dlatego, ¿e umrzemy nie zobaczywszy ani naszych tatusiów,ani naszych mam” – odpowiedzia³a i ze ³zami sp³ywaj¹cymi jej popoliczkach doda³a: – Chcia³abym przynajmniej zobaczyæ moj¹mamê!”

– „A wiêc nie chcesz z³o¿yæ tej ofiary za nawróceniegrzeszników?”

– „Chcê, chcê!”Ze ³zami w oczach, wznios³a rêce i oczy do nieba i odmówi³a

modlitwê ofiarowania:– „O mój Jezu, z mi³oœci do Ciebie, za nawrócenie grzeszników,

za Ojca Œwiêtego, i jako zadoœæuczynienie za grzechy pope³nioneprzeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi”.

WiêŸniowie, którzy byli œwiadkami tej sceny, chcieli naspocieszyæ:

5 4

– „ZdradŸcie tê tajemnicê panu staroœcie. Co was to obchodzi,¿e ta Pani tego nie chce”.

– „Co to, to nie! – odpowiedzia³a z zapa³em Hiacynta. – Wolêraczej umrzeæ”.

13. Ró¿aniec w celi

Postanowiliœmy zatem odmówiæ nasz ró¿aniec. Hiacynta zdjê³amedalik, który mia³a na szyi, poprosi³a jednego z wiêŸniów, aby gopowiesi³ na gwoŸdziu na œcianie. Uklêkliœmy przed tym medalikiemi zaczêliœmy siê modliæ.

WiêŸniowie modlili siê wspólnie z nami, je¿eli w ogóle umielisiê modliæ; w ka¿dym razie klêczeli. Po skoñczeniu ró¿añca Hiacyntapowróci³a do okna i p³aka³a.

– „Hiacynto, nie chcesz z³o¿yæ tej ofiary Panu Jezusowi?”–zapyta³am j¹.

– „Chcê, ale myœlê o mojej mamie i p³aczê mimo woli”.Poniewa¿ Najœwiêtsza Panna powiedzia³a nam, abyœmy sk³adali

równie¿ nasze modlitwy i umartwienia za grzechy pope³nioneprzeciw Niepokalanemu Sercu Maryi, postanowiliœmy, ¿e ka¿dy znas wybierze inn¹ intencjê.

Jeden za grzeszników, drugi za Ojca Œwiêtego, a trzeci jakozadoœæuczynienie za grzechy pope³nione przeciwko NiepokalanemuSercu Maryi. Jak tylko zrobiliœmy to postanowienie, zapyta³amHiacyntê, jak¹ intencjê chcia³aby sobie wybraæ?

– „Ja ofiarujê na wszystkie intencje, bo wszystkie mi siêpodobaj¹”.

14. Zami³owanie Hiacynty do tañca

By³ miêdzy wiêŸniami jeden, który gra³ na akordeonie. Zacz¹³wiêc graæ, a inni œpiewali, aby nas rozerwaæ. Pytali nas, czy umiemytañczyæ. Odpowiedzieliœmy, ¿e umiemy „fandango” i „virê”. Hiacyntatañczy³a z biednym z³odziejem. Ten, gdy zauwa¿y³, jak maleñkaby³a Hiacynta, wzi¹³ j¹ na rêce. Oby Matka Boska zlitowa³a siênad jego dusz¹ i nawróci³a go.

5 5

Teraz powie Ekscelencja: „Co za piêkna gotowoœæ domêczeñstwa!” To prawda. Ale byliœmy dzieæmi, nie zdawaliœmysobie z tego sprawy. Hiacynta bardzo lubi³a tañczyæ i mia³a kutemu specjalne zdolnoœci. Pamiêtam, ¿e p³aka³a któregoœ dnia pobracie, który by³ na wojnie, i o którym myœleli, ¿e poleg³. Aby j¹rozerwaæ, urz¹dzi³am taniec z dwojgiem jej rodzeñstwa. Biednedziecko tañczy³o i wyciera³o ³zy. Nieraz wystarczy³o, ¿e pastuszkowiezagrali na jakimœ instrumencie, aby Hiacynta zaczê³a tañczyæ nawetsama. Ale kiedy zbli¿a³a siê uroczystoœæ œw. Jana lub zapusty,oœwiadczy³a, mimo wielkiej chêci do tañca:

– „Teraz ju¿ nie bêdê wiêcej tañczyæ”.– „Dlaczego?”– „Bo chcê Panu Jezusowi z³o¿yæ tê ofiarê”.A poniewa¿ to my organizowaliœmy wszelkie zabawy, skoñczy³y

siê tañce, które siê przy tych okazjach zwykle urz¹dza.

II. PO OBJAWIENIACH

1. Modlitwa i ofiary przy Cabeço ( czyt. Kabeso - wzgórze)

Moja ciotka znudzona tym, ¿e ci¹gle musi posy³aæ po swojedzieci, aby spe³niæ ¿yczenie osób, które chcia³y z nami rozmawiaæ,poleci³a swemu synowi Janowi16 paœæ owce. Ten rozkaz by³ bardzoprzykry dla Hiacynty z dwóch powodów: po pierwsze, ¿e terazmusia³a rozmawiaæ ze wszystkimi, którzy jej szukali, a po wtóre, ¿enie bêdzie mog³a byæ ze mn¹ przez ca³y dzieñ. Trzeba siê jednakby³o z tym pogodziæ. Aby siê ukryæ przed ludŸmi, którzy jej szukali,chowa³a siê z braciszkiem w skalnej jaskini17 na zboczu góry, którale¿y naprzeciw naszej wioski, i na której znajduje siê wiatrak. Po jejwschodniej stronie jest ska³a, a pod ni¹ otwór, tak dobrze zrobiony,¿e chroni³ doskonale przed deszczem i skwarem. Poza tym zas³oniêta

16 Johannes (Jan) Marto, brat Hiacynty ( † 2000)17 Jaskinia skalna nazywa siê Loca do Cabeço, a pagórek, na którym siê ona

znajduje – Cabeço (Kabeso)

5 6

by³a przez liczne drzewa oliwkowe i dêby. Ile modlitw i ofiar z³o¿y³otam to dziecko naszemu dobremu Bogu!

Na zboczu tej góry by³o du¿o rozmaitych kwiatów. Miêdzy innyminiezliczona iloœæ lilii, które Hiacynta bardzo lubi³a. Zawsze, gdy podwieczór czeka³a na mnie przy drodze, przynosi³a mi lilie lub innyjakiœ kwiatek. Wielk¹ przyjemnoœæ sprawia³o jej, zbli¿anie siê do mnie,obrywanie p³atków i rzucanie ich na mnie.

Natomiast moja matka zadowoli³a siê wyznaczeniem mipastwiska tak, aby wiedzia³a, gdzie mnie szukaæ, gdy trzeba by³omnie zawo³aæ. Je¿eli moi towarzysze byli blisko, powiadamia³am icho tym i zaraz tam przychodzili.

Hiacynta biega³a tak d³ugo, a¿ mnie znalaz³a. Kiedy siê zmêczy³aposzukiwaniem mnie, siada³a i wo³a³a mnie tak d³ugo, a¿ siêodezwa³am i wysz³am jej naprzeciw.

2. Mêczarnia przes³uchañ

Moja matka zdenerwowana tym, ¿e moja siostra traci³a wieleczasu, by mnie szukaæ i zastêpowaæ na pastwisku, zdecydowa³a siêsprzedaæ trzodê i w porozumieniu z moj¹ ciotk¹ pos³aæ nas do szko³y.

Hiacynta lubi³a bardzo podczas przerwy odwiedzaæ NajœwiêtszySakrament. Wówczas mówi³a:

– „Wydaje siê, ¿e zgadli, gdzie jesteœmy. Jak tylko siê wchodzido koœcio³a, od razu tyle osób zadaje nam pytania. Ja wola³abymbyæ sama i rozmawiaæ d³ugo z ukrytym Jezusem, ale nigdy nam tonie pozwalaj¹”.

Rzeczywiœcie, ci proœci ludzie ze wsi nigdy nam nie dali spokoju.Opowiadali nam z ca³¹ prostot¹ wszystkie swe zmartwienia i troski.Hiacynta okazywa³a im wspó³czucie, zw³aszcza gdy chodzi³o ojakiegoœ grzesznika. Mówi³a wtedy:

– „Musimy modliæ siê i sk³adaæ Panu Jezusowi ofiary o nawró-cenie, aby biedak nie dosta³ siê do piek³a”.

W³aœnie mi siê coœ przypomina. Opowiem o jednym wydarzeniu,które wyjaœnia, w jaki sposób Hiacynta stara³a siê unikaæ osób, którejej poszukiwa³y. Szliœmy któregoœ dnia18 do Fatimy i bêd¹c ju¿ bliskoszosy zauwa¿yliœmy, ¿e z samochodu wysiad³a grupa pañ i kilku

5 7

panów. Ani chwili nie w¹tpiliœmy, ¿e nas szukaj¹. Uciec nie zauwa¿eniju¿ nie mogliœmy. Szliœmy wiêc dalej w nadziei, ¿e nas nie poznaj¹.Zbli¿ywszy siê do nas, te panie zapyta³y, czy nie znamy pastuszków,którym ukaza³a siê Matka Bo¿a. Odpowiedzieliœmy, ¿e tak. A czywiemy, gdzie mieszkaj¹. Daliœmy im dok³adne wskazówki, jak tamiœæ i pobiegliœmy w pole schowaæ siê w krzakach.

Hiacynta zadowolona z dobrego rezultatu tego doœwiadczeniapowiedzia³a:

– „ Zawsze tak zrobimy, gdy nas bêd¹ szukaæ”.

3. Œwi¹tobliwy Ojciec Cruz

Jednego dnia ks. dr Cruz z Lizbony przyszed³ nas przes³uchi-waæ 19. Po przes³uchaniu poprosi³, abyœmy poszli wskazaæ mu miejsce,w którym ukaza³a siê nam Matka Boska. Ksi¹dz jecha³ na tak ma³ymosio³ku, ¿e nogami prawie siêga³ ziemi. My szliœmy po obu stronach.Nauczy³ nas ca³¹ litaniê aktów strzelistych, z których Hiacynta dwawybra³a i które ustawicznie powtarza³a, a mianowicie: „O mój Jezu,kocham Ciê”, „S³odkie Serce Maryi, b¹dŸ moim ratunkiem”.Pewnego dnia w czasie swej choroby powiedzia³a do mnie:

– „Tak bardzo lubiê mówiæ Jezusowi, ¿e Go kocham. Gdy Muto powtarzam wiele razy, wydaje mi siê, ¿e mam ogieñ w piersiach.Ale nie parzê siê przy tym”.

Innym razem mówi³a:– „Tak bardzo kocham Pana Jezusa i Matkê Bosk¹, ¿e mi siê

nigdy nie sprzykrzy powtarzaæ Im, ¿e ich kocham”.

4. £aski otrzymane za przyczyn¹ Hiacynty

W naszej wiosce ¿y³a pewna kobieta, która ile razy nas spotka³azawsze nam wymyœla³a. Spotkaliœmy j¹ kiedyœ, gdy wychodzi³a zkarczmy.

18 Sta³o siê to rok po objawieniach, a wiêc w okresie 1918 – 1919.19 Ojciec Franciszek Cruz, jezuita, (1859 – 1948). S³uga Bo¿y, którego proces

beatyfikacyjny siê rozpocz¹³.

5 8

Biedaczka, poniewa¿ nie by³a zupe³nie trzeŸwa, tym razemwyzywa³a nas bez koñca. Kiedy wreszcie zamilk³a, Hiacyntapowiedzia³a do mnie:

– „Musimy poprosiæ Matkê Bosk¹ i z³o¿yæ ofiarê o nawrócenietej kobiety. Ona wypowiada tyle grzechów, ¿e pójdzie do piek³a, je¿elisiê nie wyspowiada”.

Po kilku dniach przebiegaliœmy obok domu tej kobiety. NagleHiacynta zatrzyma³a siê i odwracaj¹c siê zapyta³a:

– „S³uchaj, to jutro zobaczymy tê Pani¹?”– „Tak”.– „No, to nie bawmy siê wiêcej. Z³ó¿my tê ofiarê za nawrócenie

grzeszników”.I nie zastanawiaj¹c siê, ¿e mo¿e j¹ ktoœ widzieæ, wznios³a r¹czki

i oczy do nieba i odmówi³a modlitwê ofiarowania. Ta kobietapodgl¹da³a nas przez szparê. Potem powiedzia³a mojej matce, ¿eten akt Hiacynty zrobi³ na niej takie wra¿enie, ¿e nie potrzebowa³ainnego dowodu, aby uwierzyæ w prawdziwoœæ wydarzeñ. Odt¹d nietylko, ¿e przesta³a nam wymyœlaæ, ale ustawicznie nas prosi³a, abyœmyprosili za ni¹ Matkê Bo¿¹ o odpuszczenie grzechów.

Pewnego dnia spotka³a nas inna biedna kobieta, która uklêk³aprzed Hiacynt¹ z p³aczem i prosi³a nas, abyœmy wstawili siê do MatkiBo¿ej o uleczenie z ciê¿kiej choroby. Hiacynta widz¹c przed sob¹klêcz¹c¹ kobietê zasmuci³a siê i wziê³a j¹ za dr¿¹ce rêce, aby jej pomócwstaæ. Kiedy zauwa¿y³a, ¿e nie potrafi, uklêk³a równie¿ i zmówi³a zt¹ kobiet¹ jedno „Zdrowaœ”, poprosi³a kobietê, aby wsta³a ipowiedzia³a jej, ¿e Matka Bo¿a j¹ wyleczy. Hiacynta nie przesta³acodziennie modliæ siê za tê kobietê, a¿ po jakimœ czasie ta kobietaprzysz³a, aby podziêkowaæ Matce Bo¿ej za wyleczenie.

Innym razem ¿o³nierz jakiœ p³aka³ jak dziecko. Otrzyma³ rozkazudania siê na front, a w domu zostawia³ ob³o¿nie chor¹ ¿onê itroje ma³ych dzieci. Prosi³ albo o uzdrowienie ¿ony, albo oodwo³anie powo³ania na front. Hiacynta zaproponowa³a muodmówienie z ni¹ ró¿añca. Potem rzek³a:

– „Niech pan nie p³acze. Matka Boska jest taka dobra! Napewno obdarzy ³ask¹, o któr¹ pan prosi”.

5 9

I nie zapomnia³a o swoim ¿o³nierzu. Koñcz¹c ró¿aniec, zawszejedno „ Zdrowaœ” odmawia³a za niego.

Po kilku miesi¹cach zjawi³ siê z ¿on¹ i z trojgiem dzieci, abydziêkowaæ Matce Bo¿ej za obie uzyskane ³aski. Z powodu chorobyw przeddzieñ wyjazdu zosta³ zwolniony ze s³u¿by wojskowej, a jego¿ona zosta³a cudownie uleczona przez Matkê Bo¿¹.

5. Coraz wiêcej ofiar

Pewnego dnia powiedziano nam, ¿e przyjedzie pewienœwi¹tobliwy kap³an, który potrafi odgadywaæ, co siê dzieje w g³êbiduszy ka¿dego. Dziêki temu sprawdzi, czy mówimy prawdê, czy te¿nie. Hiacynta wo³a³a pe³na radoœci:

– „Kiedy przyjdzie ten ksi¹dz, co odgaduje? Je¿eli odgaduje, tomusi dobrze wiedzieæ, ¿e mówimy prawdê”.

Pewnego dnia bawiliœmy siê przy studni, o której ju¿wspomina³am. Matka Hiacynty mia³a tam w pobli¿u winnicê. Uciê³akilka winogron i przynios³a nam do zjedzenia. Ale Hiacynta nigdynie zapomnia³a swych grzesznikach:

– „Nie jedzmy ich, ale z³ó¿my to jako ofiarê za grzeszników”.Potem pobieg³a zanieœæ winogrona innym dzieciom, które bawi³y

siê na ulicy. Wróci³a rozpromieniona. Spotka³a naszych dawnychbiedaków i da³a im te owoce.

Innym razem moja ciotka nas zawo³a³a, abyœmy zjedli figi, któreprzynios³a do domu, a wygl¹da³y rzeczywiœcie bardzo smacznie.Hiacynta zadowolona usiad³a wraz z nami ko³o kobia³ki i wziê³apierwsz¹ figê, aby j¹ zjeœæ. Ale nagle przypomnia³a sobie i powie-dzia³a:

– „Prawda! Dziœ jeszcze nie z³o¿yliœmy ¿adnej ofiary zagrzeszników! Musimy to uczyniæ”.

Po³o¿y³a figê z powrotem do kosza, z³o¿y³a ofiarê, izostawiliœmy te figi za nawrócenie grzeszników.

Hiacynta czêsto powtarza³a takie ofiary, ale nie bêdê wiêcej otym opowiadaæ, bo bym nigdy nie skoñczy³a.

6 0

III. CHOROBA I ŒMIERÆ HIACYNTY

1. Hiacynta ofiar¹ zapalenia p³uc

W ten sposób p³ynê³y dni Hiacynty: ona i Franciszek zachorowalina zapalenie p³uc20 .W przeddzieñ choroby mówi³a:

– „Tak mnie boli g³owa i tak mi siê chce piæ. Ale nie bêdê pi³a,aby móc cierpieæ za grzeszników”.

Wszystkie wolne od lekcji i pracy chwile spêdza³am u boku moichtowarzyszy. Któregoœ dnia, gdy w drodze do szko³y wst¹pi³am donich, Hiacynta powiedzia³a:

– „S³uchaj, powiedz Panu Jezusowi ukrytemu, ¿e Go lubiê, i ¿eGo bardzo kocham”.

Innym razem rzek³a:– „Powiedz Jezusowi, ¿e Mu posy³am wiele mi³ych pozdrowieñ”.Kiedy j¹ pierwsz¹ odwiedza³am w mieszkaniu, ona mówi³a:– „Teraz idŸ, odwiedŸ Franciszka, ja poniosê ofiarê i zostanê

sama”.Któregoœ dnia moja ciotka przynios³a fili¿ankê mleka i kaza³a

jej wypiæ.– „Nie chcê, mamo” – odpowiedzia³a odsuwaj¹c r¹czk¹ fili¿ankê.Moja ciotka upiera³a siê trochê, ale potem wysz³a mówi¹c:– „ Nie wiem, jak mam zmusiæ j¹ do jedzenia czegokolwiek przy

takim braku apetytu”.Jak tylko zosta³yœmy same, zapyta³am j¹:– „Dlaczego nie jesteœ pos³uszna mamie i nie z³o¿ysz tej ofiary

Panu Jezusowi?”S³ysz¹c to uroni³a kilka ³ez, które mia³am szczêœcie zetrzeæ, i

odpowiedzia³a:– „Nie przysz³o mi to teraz do g³owy”.Zawo³a³a matkê, poprosi³a j¹ o przebaczenie powiedzia³a jej,

¿e zje wszystko, co bêdzie chcia³a. Matka przynios³a jej fili¿ankê mleka.Wypi³a je nie okazuj¹c najmniejszej niechêci. A potem rzek³a domnie:

20 Hiacynta zachorowa³a w paŸdzierniku 1918. Franciszek nied³ugo potem.

6 1

– „¯ebyœ ty wiedzia³a, ile mnie kosztowa³o wypicie tego mleka!”Przy innej okazji powiedzia³a mi:– „Za ka¿dym razem jest mi trudniej piæ mleko czy rosó³, ale

nic nie mówiê. Przyjmujê wszystko z mi³oœci do Pana Jezusa iNiepokalanego Serca Maryi, naszej Niebieskiej Matki”.

Któregoœ dnia zapyta³am j¹:– „Czujesz siê lepiej?”– „Wiesz dobrze, ¿e nie – odpowiedzia³a i doda³a –, mam takie

bóle w piersiach. Ale nic nie mówiê. Cierpiê za nawrócenie grzesz-ników”.

Któregoœ dnia, gdy przysz³am j¹ odwiedziæ, zapyta³a mnie:– „Z³o¿y³aœ ju¿ dzisiaj du¿o ofiar? Ja tak! Moja mama wysz³a, a

ja chcia³am ju¿ tyle razy odwiedziæ Franciszka i nie posz³am”.

2. Odwiedziny Matki Boskiej

Tymczasem polepszy³o siê jej trochê. Mog³a jeszcze wstaæ ispêdza³a ca³e dni siedz¹c przy ³ó¿ku braciszka.

Któregoœ dnia wezwa³a mnie, abym szybko przysz³a. Przybie-g³am.

– „Matka Bo¿a nas odwiedzi³a i powiedzia³a, ¿e przyjdziewkrótce zabraæ Franciszka do nieba; a mnie zapyta³a, czy chcia³abymjeszcze wiêcej grzeszników nawróciæ. Odpowiedzia³am Jej, ¿e tak.Wtedy powiedzia³a mi, ¿e dostanê siê do szpitala i bêdê tam bardzocierpieæ. Bêdê cierpia³a za nawrócenie grzeszników jako zadoœæuczy-nienie za zniewagi wyrz¹dzone Niepokalanemu Sercu Maryi i zmi³oœci do Pana Jezusa. Zapyta³am, czy ty pójdziesz ze mn¹. Odpo-wiedzia³a mi, ¿e nie. To jest dla mnie najciê¿sze. Powiedzia³a mi, ¿ezawiezie mnie tam moja matka, i ¿e zostanê tam sama”.

Nastêpnie doda³a:– „O gdybyœ ty posz³a ze mn¹! To mnie najwiêcej kosztuje, ¿e

muszê iœæ bez ciebie. Szpital to pewnie taki bardzo ciemny dom,gdzie nic nie widaæ, a ja bêdê tam cierpieæ w samotnoœci. Ale tonie ma znaczenia. Cierpiê z mi³oœci do Pana Jezusa jako zadoœæu-czynienie Niepokalanemu Sercu Maryi za nawrócenie grzesznikówi za Ojca Œwiêtego.”

6 2

Gdy nadesz³a dla jej braciszka chwila pójœcia do nieba21 , da³amu polecenie:

– „Pozdrów ode mnie Pana Jezusa i Matkê Bosk¹ i powiedzim, ¿e bêdê cierpieæ, ile tylko zechc¹, za nawrócenie grzeszników ijako wynagrodzenie za zniewagi wyrz¹dzone Niepokalanemu SercuMaryi”.

Cierpia³a bardzo z powodu œmierci brata. Pozosta³a d³ugozamyœlona, a gdy j¹ pytano, o czym myœli, odpowiada³a:

– „O Franciszku. Ach, gdybym go mog³a zobaczyæ!”I p³aka³a gorzko. Któregoœ dnia powiedzia³am jej:– „Dla ciebie to ju¿ d³ugo nie potrwa, gdy pójdziesz do nieba.

Ale ja?”– „Biedna, nie p³acz. Tam bêdê bardzo, bardzo du¿o modliæ siê

za ciebie. Matka Boska chce, aby tak by³o. Gdyby sobie tego odemnie ¿yczy³a, by³abym te¿ zadowolona, móc jeszcze wiêcej cierpieæza grzeszników”.

3. W szpitalu w Ourém

Nadszed³ wreszcie dzieñ, w którym musia³a pójœæ do szpitala22 ,gdzie naprawdê musia³a wiele wycierpieæ.

Gdy jej matka przysz³a do niej z wizyt¹, zapyta³a j¹, czy majakieœ ¿yczenie. Odpowiedzia³a, ¿e chcia³aby mnie zobaczyæ. Mojaciotka, mimo licznych trudnoœci, zabra³a mnie tam. Hiacynta, jaktylko mnie zobaczy³a, uœciska³a z radoœci¹ i poprosi³a matkê, abymnie tam zostawi³a, gdy pójdzie po zakupy. Zapyta³am j¹ wtedy, czybardzo cierpi.

– „Tak, cierpiê, ale ofiarujê to za grzeszników i jako wyna-grodzenie Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Potem opowiada³a z entuzjazmem o Panu Jezusie i o MatceBoskiej, i powiedzia³a:

21 Franciszek zmar³ 4 IV 1919 r.22 Chodzi o szpital œw. Augustyna w Vila Nova de Ourém. Tu zosta³a przyjêta 1 VII,

a zwolniona 31 VIII 1919 r.

6 3

– „Tak, chêtnie cierpiê dla Nich z mi³oœci, aby Im siêprzypodobaæ. Oni bardzo lubi¹, gdy ktoœ cierpi za nawróceniegrzeszników”.

Czas przeznaczony na wizytê min¹³ bardzo szybko, a moja ciotkaju¿ wróci³a z miasta, aby mnie zabraæ. Zapyta³a sw¹ córeczkê, czyma jakieœ ¿yczenie. Ona poprosi³a, ¿eby mnie znowu przyprowadziæ,gdy przyjdzie z nastêpn¹ wizyt¹. A moja dobra ciotka chc¹c zrobiæradoœæ swej córeczce, zabra³a mnie na drugi raz znowu.

Zasta³am Hiacyntê znów uradowan¹, ¿e mo¿e cierpieæ z mi³oœcidla Boga i Niepokalanego Serca Maryi, za grzeszników i za OjcaŒwiêtego. To by³o jej celem, o którym zawsze mówi³a.

4. Powrót do Aljustrel ( czyt. Al¿usztrel )

Po pewnym czasie wróci³a. do domu rodziców (w koñcu sierpnia1919 roku) z otwart¹ ran¹ w piersiach. Cierpia³a podczascodziennych zabiegów bez skargi, nie daj¹c najmniejszego znakuniechêci. Najbardziej mêczy³y j¹ czêste wizyty ludzi, którzy jej szukali,a przed którymi nie mog³a teraz uciec.

– „Ofiarujê równie¿ i to za nawrócenie grzeszników – mówi³a zrezygnacj¹. – O jak¿e chcia³abym pójœæ do Cabeço i odmówiæró¿aniec w naszej grocie. Ale ju¿ nie jestem w stanie. Gdy pójdzieszdo Cova da Iria, pomódl siê za mnie. Z pewnoœci¹ nigdy ju¿ tamwiêcej nie pójdê” – mówi³a ze ³zami.

Pewnego dnia powiedzia³a do mnie moja ciotka:– „Zapytaj Hiacyntê, o czym ona myœli, gdy pozostaje tak d³ugo

nieruchoma z twarz¹ ukryt¹ w rêkach?”Ju¿ j¹ o to pyta³am. Ale ona siê tylko uœmiecha³a i nie odpo-

wiada³a.– „Myœlê – odpowiedzia³a – o Panu Jezusie, o Matce Boskiej, o

grzesznikach i ( wymieni³a kilka rzeczy z tajemnicy). Bardzo lubiêrozmyœlaæ”.

Moja ciotka zapyta³a mnie o odpowiedŸ swej córeczki. Zuœmiechem opowiedzia³am jej wszystko. Wtedy ciotka powiedzia³amojej matce, co jej opowiedzia³am:

6 4

– „Nie rozumiem. ¯ycie tych dzieci jest zagadk¹”.Moja matka doda³a:– „Gdy s¹ same, rozmawiaj¹ bez przerwy jak wodospad, tak ¿e

ani s³owa siê nie rozumie, chocia¿by cz³owiek wytê¿y³ s³uch. A gdytylko ktoœ wejdzie, spuszczaj¹ g³owy i ju¿ s³owa nie rzekn¹. Nie mogêzrozumieæ tej tajemnicy”.

5. Nowe odwiedziny Najœwiêtszej Maryi Panny

Znowu Najœwiêtsza Panienka przysz³a odwiedziæ Hiacyntê, abyuprzedziæ j¹ o nowych cierpieniach i ofiarach.

– „Da³a mi znaæ o tym. Powiedzia³a mi, ¿e pojadê do Lizbonydo innego szpitala, ju¿ nie zobaczê ani ciebie, ani swoich rodziców.Bêdê jeszcze du¿o cierpia³a i umrê samotnie, ale mam siê nie baæ.Ona przyjdzie po mnie, aby mnie zabraæ do nieba”.

P³aka³a œciskaj¹c mnie i mówi³a:– „Nigdy wiêcej ju¿ ciê zobaczê. S³uchaj, módl siê za mnie, bo

muszê umrzeæ w samotnoœci”.A¿ do wyjazdu do Lizbony23 cierpia³a straszliwie. Przytula³a siê

do mnie i mówi³a p³acz¹c:– „Nigdy ciê ju¿ nie zobaczê. Ani mojej matki, ani mego

rodzeñstwa, ani mego ojca, nigdy ju¿ nikogo zobaczê. A potem umrêsamiutka”.

– „Nie myœl o tym” – powiedzia³am jej któregoœ dnia.– „Pozwól mi myœleæ, bo im wiêcej myœlê, tym wiêcej cierpiê, a

ja chcê cierpieæ z mi³oœci do Pana Jezusa i za grzeszników. Ju¿ siênie przejmujê boleœciami. Matka Bo¿a przyjdzie po mnie, ¿eby mniezabraæ do nieba”.

Czasem ca³owa³a krzy¿, œciska³a go i mówi³a:– „O mój Jezu, ja Ciê tak kocham i chcê cierpieæ z mi³oœci ku

Tobie”.

23 21 I 1920 r. zosta³a przywieziona do Lizbony, gdzie najpierw przyjêto j¹ doMatki Bo¿ej Cudownej przy ul. Estrela 17. 2 II przewieziono j¹ do szpitala D.Estefanii. Tam zmar³a 20 II 1920 r. o godz. 22.30.

6 5

Ile¿ razy mówi³a:– „O Jezu, teraz mo¿esz nawróciæ wielu grzeszników, bo ta

ofiara jest bardzo wielka”.Nieraz mnie pyta³a:– „Czy ja umrê nie otrzymawszy Jezusa ukrytego? Gdyby choæ

Matka Bo¿a mi Go przynios³a, gdy po mnie przyjdzie!”Zapyta³am j¹ raz:– „Co bêdziesz robiæ w niebie?”– „Bêdê bardzo kochaæ Jezusa, Niepokalane Serce Maryi,

modliæ siê du¿o za ciebie, za grzeszników, za Ojca Œwiêtego, za moichrodziców i rodzeñstwo, i za wszystkich ludzi, którzy mnie prosili omodlitwê”.

Gdy matka by³a smutna, widz¹c j¹ tak chor¹, mówi³a jej:– „Mamo, nie martw siê, idê do nieba. Tam bêdê siê du¿o za

ciebie modliæ”.Innym razem mówi³a:– „Nie p³acz, czujê siê ju¿ dobrze”.Gdy j¹ pytano, czy nie potrzebuje czegoœ, odpowiada³a:– „Dziêkujê, nic nie potrzebujê”.A gdy wyszli, mówi³a:– „Mam wielkie pragnienie, ale nie bêdê pi³a, ofiarujê to

Jezusowi za grzeszników”.Kiedy ciotka pewnego dnia zadawa³a mi jakieœ pytanie, Hiacynta

zawo³a³a mnie i powiedzia³a:– „Nie chcê, abyœ mówi³a komukolwiek, ¿e cierpiê, nawet mojej

matce, bo by siê martwi³a”.Któregoœ dnia znalaz³am j¹, jak ca³owa³a obrazek Matki Boskiej

i mówi³a:– „O moja Mamuœko Niebieska, a wiêc muszê umrzeæ

samiutka”.Biedne dziecko wydawa³o siê przestraszone, ¿e musi umrzeæ

samo. Aby jej dodaæ otuchy, mówi³am jej:– „Czego siê przejmujesz, ¿e masz umrzeæ samotna, przecie¿

Nasza Dobra Pani przyjdzie po Ciebie?”

6 6

– „Rzeczywiœcie! Nie przejmujê siê tym! Ale nie wiem, jak tobêdzie, czasem zapominam, ¿e Ona przyjdzie po mnie. Wiem tylkoto, ¿e umrê, a ciebie nie bêdzie przy mnie”.

6. Wyjazd do Lizbony

Nadszed³ wreszcie dzieñ wyjazdu do Lizbony. Przy po¿egnaniuserce siê kraja³o. D³ugo mnie trzyma³a za szyjê i p³acz¹c mówi³a:

– „Nigdy siê ju¿ nie zobaczymy. Módl siê bardzo za mnie, a¿pójdê do nieba! Potem ja tam bêdê siê modliæ za ciebie. Nie wyjawnigdy nikomu tajemnicy, nawet gdyby ciê mieli zabiæ. Kochaj bardzoPana Jezusa i Niepokalane Serce Panny Maryi i sk³adaj du¿o ofiarza grzeszników”.

Z Lizbony jeszcze mnie powiadomi³a, ¿e Matka Boska ju¿ j¹odwiedzi³a.

Poda³a jej dzieñ i godzinê œmierci i poleci³a jej, aby by³a bardzodobr¹.

POS£OWIE

W ten sposób, Ekscelencjo, opowiedzia³am to, co pamiêtam z¿ycia Hiacynty. Proszê naszego dobrego Boga, aby zechcia³ przyj¹æten akt pos³uszeñstwa dla wzniecenia w duszach ognia mi³oœci doSerca Jezusa i Maryi.

Teraz proszê o jedn¹ ³askê, a mianowicie, je¿eli Ekscelencjaopublikuje coœ z tego, co tu powiedzia³am 24 , to proszê to zrobiæw ten sposób, aby pod ¿adnym warunkiem nie by³o mowy o mojejbiednej, niegodnej istocie. Przyznajê jednak, ¿e ucieszy³abym siêbardzo, gdybym siê dowiedzia³a, ¿e Ekscelencja spali³ tenmanuskrypt nie czytaj¹c go nawet, poniewa¿ napisa³am go jedynie,aby byæ pos³uszn¹ woli naszego dobrego Boga, wyra¿onej w¿yczeniu Ekscelencji.

24 Te wspomnienia £ucji zosta³y wykorzystane przez dr José Galamba de Oliveiraw ksi¹¿ce pt. „Hiacynta – kwiat z Fatimy”, maj 1938 r.

6 7

DRUGIE WSPOMNIENIE

Wprowadzenie

Pierwsza relacja £ucji o Hiacyncie wykaza³a jej prze³o¿onym, ¿ejeszcze wiele spraw zachowuje w tajemnicy i jedynie z pos³uszeñstwamog³aby je ujawniæ. W kwietniu 1937 r. o. Fonseca pisa³ do ks. Biskupa:„ Pismo s. £ucji o Hiacyncie ka¿e przypuszczaæ, ¿e historia objawieñzawiera jeszcze wiele ciekawych i nieznanych dotychczas szczegó³ów.Czy mo¿na by lub czy wypada³oby nak³oniæ s. £ucjê, by sumiennie i zewangeliczn¹ prostot¹ napisa³a na czeœæ Matki Bo¿ej wszystko, co sobieprzypomina? To jest propozycja! Je¿eli jest ona po¿yteczna, mo¿e j¹zrealizowaæ jedynie Wasza Ekscelencja”.

Rzeczywiœcie, biskup José wyda³ takie polecenie w porozumieniuz matk¹ Mari¹ do Carmo Corte Real, prze³o¿on¹ prowincjaln¹ sióstrœw. Doroty. £ucja odpowiedzia³a biskupowi listem z dnia 7 listopada1937 roku: „ Ju¿ dzisiaj zaczynam, jeœli taka jest wola Bo¿a”. Te notatkizaczê³a pisaæ 7 listopada, ukoñczy³a 21 listopada. A wiêc poœwiêci³aczternaœcie dni na tak d³ugi opis, wykonuj¹c przy tym swoje zwyk³e,domowe zajêcia. Jest tego 38 kartek, zapisanych po obu stronachpismem drobnym i prawie bez poprawek. To œwiadczy o bystroœciumys³u s. £ucji, o jej zrównowa¿onym charakterze i bezpoœrednioœci.

W tym wspomnieniu zaskoczenie wywo³a³y ju¿ tematy: pojawieniesiê anio³a, nadzwyczajne ³aski przy Pierwszej Komunii œw. £ucji,objawienie siê Serca Maryi w czerwcu 1917 r. i wiele dotychczas nieznanych szczegó³ów.

Cel tego opisu s. £ucja okreœli³a w nastêpuj¹cy sposób: „Ukazaæhistoriê fatimsk¹ tak¹, jaka ona jest”. Nie chodzi wiêc o biograficznedaty, jak w poprzednim opisie, gdzie w³aœciwie objawienia pozostawa³yw cieniu, teraz przeciwnie, same objawienia stoj¹ na pierwszymmiejscu.

Usposobienie £ucji podczas pisania wyra¿aj¹ jej w³asne s³owa:„Teraz nie bêdê siê rozkoszowa³a sama tajemnicami Twojej mi³oœci,ale inni bêd¹ opiewaæ w przysz³oœci wielkoœæ Twego mi³osierdzia. Otoja s³u¿ebnica Pañska; niech On siê dalej nimi pos³u¿y, jak Mu siêpodoba”.

6 8

WSTÊP

J. M. J.

Wolo Bo¿a, ty jesteœ rajem1 .

Ekscelencjo!

Oto jestem z piórem w rêku, aby spe³niæ wolê mego Boga Aponiewa¿ nie mam ¿adnej innej intencji, rozpoczynam z has³em,które pozostawi³a nam w spadku nasza œwiêta za³o¿ycielka, i za jejprzyk³adem w ci¹gu tego pisania powtórzê wielokrotnie: „Wolo Bo¿a,ty jesteœ moim rajem”.

Niech mi Ekscelencja pozwoli wnikn¹æ dobrze w ca³y sens tejzasady, aby siê sta³a dla mnie norm¹ w chwili, gdy niechêæ lub mi³oœædo mego sekretu mia³yby mnie sk³oniæ do przemilczeniaczegokolwiek.

Mia³abym ochotê zapytaæ, komu ma to moje pisanie s³u¿yæ,kiedy nawet pisaæ poprawnie nie potrafiê 2 . Ale o nic nie pytam.Wiem, ¿e doskona³oœæ pos³uszeñstwa nie pyta o powody. Wystarczaj¹mi s³owa Ekscelencji, które mnie zapewniaj¹, ¿e jest to dla naszejNajœwiêtszej Matki Niebieskiej. W przeœwiadczeniu, ¿e tak jest istotnie,proszê o b³ogos³awieñstwo i opiekê Jej Niepokalanego Serca ipokornie klêcz¹c u Jej stóp pos³ugujê siê Jej s³owami, aby mówiædo mego Boga: „Oto najbardziej uni¿ona z Twoich s³u¿ebnic, omój Bo¿e, która w ca³kowitym oddaniu siê Twojej najœwiêtszejwoli zedrze zas³onê swej tajemnicy i pozwoli spojrzeæ na historiêFatimy tak¹, jaka jest w istocie.

Nie bêdê mia³a wiêcej przyjemnoœci napawaæ siê jedynie z Tob¹tajemnicami Twej mi³oœci, lecz w przysz³oœci i inni wraz ze mn¹ bêd¹opiewaæ wielkoœæ Twego mi³osierdzia.”

1 Chodzi o powiedzenie za³o¿ycielki Zgromadzenia SS. Œw. Pauli Frassinetti.2 Ortografia jest wprawdzie niedostateczna, nie dotyczy to jednak jasnoœci stylu w

pismach £ucji.

6 9

I. PRZED OBJAWIENIAMI

1. Dzieciñstwo £ucji

Najprzewielebniejszy Ksiê¿e Biskupie!

„Pan spojrza³ na niskoœæ s³u¿ebnicy swojej3 , dlatego te¿ narodyœpiewaæ bêd¹ o wielkoœci Jego mi³osierdzia”. Wydaje mi siê,Ekscelencjo, ¿e dobry Bóg obdarzy³ mnie ju¿ u¿ywaniem rozumu,gdy by³am jeszcze ca³kiem ma³ym dzieckiem. Pamiêtam, ¿e ju¿ wobjêciach matki zdawa³am sobie sprawê z mojego postêpowania.Pamiêtam, jak mnie do snu ko³ysa³a œpiewaj¹c ró¿ne pieœni. Aponiewa¿ by³am najm³odsz¹ spoœród piêciu córek i jednego syna4 ,którymi Pan Bóg obdarzy³ moich rodziców, pamiêtam, ¿e dochodzi³omiêdzy nimi do k³ótni, bo wszyscy chcieli mnie mieæ na rêkach ibawiæ siê ze mn¹. W takich wypadkach, aby nikt nie by³ gór¹, mojamatka zabiera³a mnie z ich r¹k. Je¿eli sama mia³a wtedy du¿o roboty,oddawa³a mnie ojcu, który ze swej strony obdarza³ mnie czu³oœciamii pieszczotami.

Pierwsze, czego siê nauczy³am, by³o „Zdrowaœ Maryjo”, bo mojamatka zazwyczaj bawi³a mnie, gdy uczy³a moj¹ o 5 lat starsz¹ siostrêKarolinê. Moje dwie starsze siostry by³y ju¿ doros³e. Moja mamachcia³a, poniewa¿ jak papuga wszystko powtarza³am za nimi, abymnie wszêdzie zabiera³y ze sob¹. One by³y przewodniczkamim³odzie¿y, jak siê to mówi³o w naszej wiosce. Nie by³o zabawyczy tañca, gdzie by ich nie by³o. Czy w zapusty, czy na œw. Jana,czy na Bo¿e Narodzenie, jedno by³o pewne: zabawa musi byæ.Poza tym by³o winobranie. A w czasie zbioru oliwek tañczonoprawie codziennie. W czasie g³ównych œwi¹t parafialnych, jak SercaJezusowego, Matki Bo¿ej Ró¿añcowej, œw. Antoniego i innych, by³azawsze wieczorem loteria ciastek i nigdy nie zabrak³o tañca. Ponadtobrano nas na ka¿de prawie wesele, bo moja matka by³a albo

3 £k 1, 484 Jej rodzeñstwo nazywa³o siê: Maria dos Anjos ( †1986), ( †) Teresa, (†) Manuel

(t), (†) Gloria, (†) Carolina. £ucja urodzi³a siê 22 marca 1907 r.

7 0

kuchark¹ weseln¹, albo œwiadkiem œlubu. Przy takich weselachtañce trwa³y od zakoñczenia posi³ku do œwitu nastêpnego dnia.Moje siostry, które zawsze musia³y mnie mieæ przy sobie, stara³ysiê równie¿ mnie piêknie wystroiæ. A poniewa¿ jedna z nich by³aszwaczk¹, nigdy nie brakowa³o mi eleganckiego stroju, u¿ywanegow tym czasie przez nasze wieœniaczki: spódnica plisowana, paseklakierowany, chustka kaszmirowa z koñcami zarzuconymi na plecyi kapelusz ze z³oconymi per³ami i kolorowymi piórami. Wydawa³osiê nieraz, ¿e ubieraj¹ lalkê, a nie dziecko.

2. Ludowe zabawy

W czasie tañców stawia³y mnie na skrzyni albo na innymwysokim przedmiocie, aby mnie nie podeptano. Musia³am zanuciæpieœni dostosowane do gitary czy akordeonu. Tego nauczy³y mniemoje siostry, jak równie¿ tañczyæ walca na wypadek, gdyby komuœzabrak³o partnerki. A robi³am to z wyj¹tkow¹ zrêcznoœci¹, bozwraca³am uwagê na siebie wszystkich obecnych, którzy mi bilibrawa. Nie brakowa³o mi te¿ nagród i prezentów od ludzi, którzychcieli sprawiæ radoœæ moim siostrom.

W niedzielne popo³udnie ca³a ta m³odzie¿ zbiera³a siê na naszympodwórku: latem w cieniu trzech wielkich drzew figowych, zim¹ wstodole, która znajdowa³a siê tam, gdzie obecnie stoi dom mojejsiostry, aby tam ca³e popo³udnie spêdziæ przy ró¿nych grach ipogawêdkach. Na Wielkanoc urz¹dzano losowanie migda³ów, przyczym wiêkszoœæ mnie zwykle przypada³a, gdy¿ niektórzy robilispecjalnie tak, aby mi siê przypodobaæ. Moja matka zazwyczaj siada³awtedy w drzwiach kuchni, które wychodzi³y na podwórko.

Stamt¹d mog³a obserwowaæ, co siê dzia³o: czasami czyta³a,innym razem gawêdzi³a z ciotkami lub z s¹siadkami, które do niejprzychodzi³y. Zachowywa³a sw¹ zwyk³¹ powagê i wszystkie wiedzia³y,¿e co ona powie, jest jakby s³owem Bo¿ym i nie mo¿na by³o jej siêsprzeciwiaæ. Nigdy nie zauwa¿y³am, aby ktoœ odwa¿y³ siê przy nieju¿yæ jakiegoœ s³owa obraŸliwego lub wulgarnego. Mówi³o siê zwyklemiêdzy tymi ludŸmi, ¿e moja matka by³a wiêcej warta ni¿ wszystkiejej córki razem wziête. Pamiêtam, jak matka wielokrotnie mówi³a:

7 1

– „Nie wiem, co ci ludzie maj¹ za przyjemnoœæ chodziæ pocudzych domach i plotkowaæ. Dla mnie nie ma nic przyjemniejszego,jak posiedzieæ w domu i poczytaæ jak¹œ dobr¹ ksi¹¿kê. Te ksi¹¿kidaj¹ tyle dobrego; a ¿ywoty œwiêtych s¹ tak cudne!”

Wydaje mi siê, ¿e ju¿ opowiedzia³am Ekscelencji, jak spêdza³ampowszednie dni, otoczona dzieæmi z naszej wioski, których matki,aby móc pójœæ w pole, prosi³y moj¹ matkê, by je mog³y przy mniezostawiæ. Wydaje mi siê równie¿, ¿e we wspomnieniu o mojej kuzynce,które pos³a³am Ekscelencji, ju¿ wspomina³am, jakie by³y moje zabawyi rozmowy. Obecnie nie bêdê siê nad tym zatrzymywaæ.

Tak otoczona czu³oœciami i obsypywana pieszczotamiosi¹gnê³am 6 rok ¿ycia. I aby powiedzieæ prawdê, œwiat zacz¹³ siêdo mnie uœmiechaæ, a szczególnie zaczê³a siê zakorzeniaæ w moimbiednym sercu pasja do tañca. Przyznajê, ¿e gdyby nasz dobry Bógnie obdarzy³ mnie swoj¹ specjalna ³ask¹, diabe³ by³by mniedoprowadzi³ do upadku.

O ile siê nie mylê, opowiedzia³am równie¿ Ekscelencji w tymsamym opisie, jak moja mama latem w czasie odpoczynkupopo³udniowego uczy³a swe dzieci katechizmu. Zim¹ nasze lekcjeodbywa³y siê wieczorem po kolacji przy ognisku, gdzie piek³yœmy ijad³yœmy kasztany i s³odkie ¿o³êdzie.

3. Pierwsza Komunia œwiêta

Tymczasem zbli¿a³ siê dzieñ wyznaczony przez ksiêdzaproboszcza na uroczyst¹ Pierwsz¹ Komuniê œw. dla dzieci. Mojamatka pomyœla³a sobie, ¿e jeœli jej córeczka zna katechizm i ukoñczy³a6 lat, to mo¿e mog³aby ju¿ przyst¹piæ do Pierwszej Komunii œw. Wzwi¹zku z tym pos³a³a mnie z moj¹ siostr¹ Karolin¹ na lekcjekatechizmu, których jako przygotowanie na ten dzieñ udziela³dzieciom ksi¹dz proboszcz. Posz³am wiêc rozpromieniona z radoœciw nadziei, ¿e wkrótce po raz pierwszy przyjmê mego Boga. Ksi¹dzproboszcz udziela³ lekcji siedz¹c na krzeœle na podium. Przywo³a³mnie do siebie i je¿eli jakieœ dziecko nie umia³o odpowiadaæ nazadane pytania, aby je zawstydziæ, kaza³ mi odpowiadaæ.

7 2

Wreszcie nadesz³a wigilia owego wielkiego dnia i ksi¹dzproboszcz wezwa³ wszystkie dzieci do koœcio³a na rano. Tam mia³ostatecznie powiedzieæ, które dzieci przyst¹pi¹ do Komunii œw. Jakie¿by³o moje zmartwienie, kiedy ksi¹dz proboszcz zawo³a³ mnie do siebiei g³aszcz¹c mnie powiedzia³, ¿e muszê jeszcze zaczekaæ, a¿ bêdê mia³a7 lat. Zaczê³am p³akaæ i szlochaj¹c po³o¿y³am moj¹ g³owê na jegokolanach, jak gdybym by³a u mojej matki. W tej pozycji znajdowa³amsiê jeszcze, gdy do koœcio³a wszed³ ksi¹dz, którego proboszczsprowadzi³ do pomocy w s³uchaniu spowiedzi œw.5 Ksi¹dz ten zapyta³mnie o powód moich ³ez. A kiedy dowiedzia³ siê, zaprowadzi³ mniedo zakrystii, zapyta³ mnie z katechizmu i o tajemnicê Eucharystii.Nastêpnie wzi¹³ mnie za rêkê, zaprowadzi³ do ksiêdza proboszcza ipowiedzia³:

– „Ksiê¿e proboszczu, proszê pozwoliæ jej przyst¹piæ do Komuniiœw. Ona rozumie lepiej ni¿ wielu innych”.

– „Ale ma dopiero 6 lat” – odpowiedzia³ ksi¹dz proboszcz.– „Nic nie szkodzi. Mogê wzi¹æ na siebie odpowiedzialnoœæ, je¿eli

ksi¹dz proboszcz nie chce”.– „No, dobrze – odpowiedzia³ poczciwy ksi¹dz proboszcz. – IdŸ

dziecko, powiedz swojej matce, ¿e przyst¹pisz jutro do Komunii œw.”

Moja radoœæ nie mia³a granic. Klaszcz¹c w d³onie z radoœci,bieg³am przez ca³¹ drogê, aby zanieœæ tê dobr¹ wiadomoœæ mojejmatce. Zaraz zaczê³a mnie przygotowywaæ do spowiedzi œw., doktórej mia³am ju¿ po po³udniu przyst¹piæ. Kiedy przysz³yœmy dokoœcio³a, powiedzia³am matce, ¿e chcia³abym siê wyspowiadaæ utego obcego ksiêdza. Ten ksi¹dz spowiada³, siedz¹c na krzeœle wzakrystii. Moja matka uklêk³a przy wielkim o³tarzu niedaleko drzwirazem z innymi kobietami, które czeka³y na kolejkê swoich dzieci.Tam przed Najœwiêtszym Sakramentem dawa³a mi swoje ostatnienapomnienia.

5 Zosta³ póŸniej zidentyfikowany ze œwi¹tobliwym O. Cruz ( †1948).

7 3

4. Matka Bo¿a uœmiecha siê do £ucji

A gdy przysz³a na mnie kolej, uklêk³am u stóp naszego dobregoBoga, reprezentowanego przez swego s³ugê, b³agaj¹c o odpuszczeniemoich grzechów.

Gdy skoñczy³am, zauwa¿y³am, ¿e wszyscy siê œmiali. Moja matkazawo³a³a mnie i powiedzia³a:

– „Moja córko, nie wiesz, ¿e spowiedŸ odbywa siê po cichu, ¿ejest to tajemnica? Wszyscy ciê s³yszeli, tylko pod sam koniecpowiedzia³aœ coœ, czego nikt nie zrozumia³”.

W drodze do domu matka próbowa³a w ró¿ny sposób wydobyæode mnie to, co ona nazywa³a tajemnic¹ spowiedzi, ale moj¹odpowiedzi¹ by³o tylko g³êbokie milczenie. Teraz zdradzê tajemnicêmojej pierwszej spowiedzi. Ów dobry ksi¹dz po wys³uchaniu mniepowiedzia³ tych kilka s³ów:

– „Moje dziecko, twoja dusza jest œwi¹tyni¹ Ducha Œwiêtego.Zachowaj j¹ zawsze czyst¹, aby On móg³ w niej prowadziæ dalej œwiêtedzia³anie”.

S³ysz¹c te s³owa, poczu³am siê przejêta szacunkiem do megowewnêtrznego „ ja” i zapyta³am dobrego spowiednika, jak powinnampostêpowaæ.

– „Uklêknij tam u stóp Matki Bo¿ej i proœ J¹ z ca³ym zaufaniem,aby mia³a pieczê nad twym sercem i przygotowa³a je, abyœ jutroprzyjê³a godnie Jej ukochanego Syna i zachowa³a swe serce jedyniedla Niego».

W koœciele by³a niejedna figura Matki Bo¿ej, ale poniewa¿ mojesiostry zawsze ozdabia³y o³tarz Matki Boskiej Ró¿añcowej 6 , by³amprzyzwyczajona modliæ siê przed tym o³tarzem. Dlatego i tym razemposz³am tam prosiæ z ca³¹ ¿arliwoœci¹, do jakiej tylko by³am zdolna,aby Matka Najœwiêtsza zachowa³a tylko dla Boga moje serce. Kiedypowtarza³am kilkakrotnie to pokorne b³aganie z oczyma utkwionymiw statuê, wydawa³o mi siê, ¿e Nasza Dobra Pani uœmiecha siê do

6 Ta piêkna statua stoi dziœ jeszcze w koœciele parafialnym po prawej stronie nawybocznej.

7 4

mnie, i ¿e mi przytakuje spojrzeniem i gestem dobroci. By³am takprzepe³niona radoœci¹, ¿e nie mog³am powiedzieæ s³owa.

5. Wigilia wielkiego oczekiwania

Moje siostry pracowa³y ca³¹ noc, aby mi zrobiæ bia³¹ sukienkê iwianuszek z kwiatów. Ja z radoœci nie mog³am spaæ. Godziny ci¹gnê³ysiê bez koñca. Ci¹gle wstawa³am, sz³am do nich i pyta³am, czy ju¿nie dzieñ, czy nie chcia³yby mi przymierzyæ sukienki, wianka itd.

Wreszcie zaœwita³ dzieñ, ten szczêœliwy dzieñ, ale jak d³ugo totrwa³o zanim wybi³a 9 godzina! Ubrana w bia³¹ sukienkê czeka³am,a¿ moja siostra Maria zaprowadzi mnie do kuchni, abym przeprosi³arodziców, poca³owa³a ich w rêkê i poprosi³a o b³ogos³awieñstwo.

Po zakoñczeniu tej ceremonii moja matka da³a mi jeszczeostatnie napomnienia. Powiedzia³a mi, o co mam prosiæ PanaJezusa, gdy bêdê Go mia³a w sercu, i po¿egna³a siê ze mn¹ tymis³owami:

– „Nade wszystko proœ Pana Jezusa, aby ciê uczyni³ œwiêt¹”.S³owa, te tak g³êboko wyry³y mi siê w sercu, ¿e by³y pierwszymi,

które powiedzia³am Panu Jezusowi, gdy Go przyjê³am. Jeszcze dziœwydaje mi siê, ¿e s³yszê echo g³osu mojej matki, która je powtarza.

I tak posz³am do koœcio³a z moimi siostrami, a brat mój niós³mnie na rêku, abym siê nie zakurzy³a w drodze.

Gdy tylko przysz³am do koœcio³a, pobieg³am do o³tarza MatkiBoskiej odnowiæ moj¹ proœbê. Tam pozosta³am, rozwa¿aj¹cwczorajszy uœmiech, póki moje siostry nie przysz³y po mnie, abymnie zaprowadziæ na moje miejsce.

By³o du¿o dzieci. Ustawione by³y w cztery szeregi od wejœciado koœcio³a a¿ do balustrad: dwa szeregi dziewczynek i dwach³opców. Poniewa¿ ja by³am najmniejsza, postawiono mnie ko³oanio³ków na stopniu przy balaskach.

7 5

6. Wielki dzieñ

Rozpoczê³a siê suma i w miarê, jak zbli¿a³a siê ta chwila, mojeserce bi³o ¿ywiej w oczekiwaniu wizyty wielkiego Boga, Który mia³zejœæ z Nieba, aby po³¹czyæ siê z moj¹ biedn¹ dusz¹. Ksi¹dz proboszczzszed³ na dó³, aby w szeregach rozdawaæ Chleb Anio³ów. Mia³amszczêœcie byæ pierwsz¹. Gdy kap³an schodzi³ ze stopni o³tarza,wydawa³o mi siê, ¿e mi serce z piersi wyskoczy. Ale jak tylko po³o¿y³na mych ustach bia³¹ Hostiê, poczu³am radoœæ i niewzruszony spokój.Poczu³am siê tak przesi¹kniêta atmosfer¹ nadprzyrodzon¹, ¿eobecnoœæ Boga stawa³a mi siê wyczuwalna, jak gdybym Go widzia³ai s³ysza³a zmys³ami.

Skierowa³am wiêc doñ moje proœby:– „Panie, spraw, abym sta³a siê œwiêt¹. Zachowaj moje serce

zawsze czyste tylko dla Ciebie”.W tym momencie wydawa³o mi siê, jakby nasz dobry Bóg w

g³êbi mego serca wyraŸnie do mnie przemówi³:– „£aska, która ci dzisiaj zosta³a dana, pozostanie ¿ywa w twej

duszy, wydaj¹c owoce dla ¿ycia wiecznego”.Czu³am siê przemieniona w Bogu. Gdy nabo¿eñstwo siê

skoñczy³o, by³a prawie pierwsza po po³udniu, bo kazanie iodnowienie œlubów chrzcielnych trwa³o d³ugo. Moja matka przysz³apo mnie zaniepokojona, obawiaj¹c siê, ¿e zemdlejê z g³odu. Aleczu³am siê tak nasycona Chlebem Anio³ów, ¿e nawet nie by³abym wstanie przyj¹æ jakiegokolwiek pokarmu. Od tej pory straci³amupodobanie i poci¹g, jaki zaczyna³am odczuwaæ do rzeczyœwiatowych, i czu³am siê dobrze jedynie w jakimœ odosobnieniu, gdziemog³abym sama wspominaæ rozkosze mojej Pierwszej Komunii œw.

7. Rodzina £ucji

Tê samotnoœæ rzadko kiedy udawa³o mi siê osi¹gn¹æ, musia³amprzecie¿, jak ju¿ Ekscelencji wspomnia³am, opiekowaæ siê dzieæmi,które nam powierza³y s¹siadki. Moja matka spe³nia³a tu i ówdzierolê pielêgniarki. Gdy chodzi³o o jak¹œ lekk¹ dolegliwoœæ,przychodzi³o siê do niej z proœba o radê. Jeœli chory nie móg³

7 6

przyjœæ, ona sz³a do niego. A je¿eli przed³u¿a³y siê choroby i stanchorego tego wymaga³, kaza³a moim siostrom spêdzaæ noce przy³ó¿ku chorego, tak aby cz³onkowie jego rodziny mogli odpocz¹æ.Je¿eli chora by³a jakaœ matka maj¹ca dzieci, które przeszkadza³ychorej, zabiera³a dzieci do naszego domu. Wtedy ja musia³am jezabawiaæ. Uczy³am je wtedy wprawiaæ w ruch motowid³o,uruchamiaæ cewkê, nawijaæ nici i poruszaæ czó³enko na kroœnie.

Mieliœmy z tym du¿o pracy, poniewa¿ u nas w domu by³ozwykle du¿o dziewcz¹t, które przychodzi³y uczyæ siê tkactwa i szycia.Te dziewczêta okazywa³y zwykle du¿o przywi¹zania do naszejrodziny i mawia³y, ¿e dni spêdzone u nas zaliczaj¹ donajpiêkniejszych w swoim ¿yciu.

Poniewa¿ moje siostry w pewnych okresach musia³y w ci¹gudnia pracowaæ w polu, dlatego tka³y i szy³y wieczorami. Po kolacji imodlitwie, która po niej nastêpowa³a, a któr¹ rozpoczyna³ mójojciec7, zaczyna³o siê pracowaæ. Wszyscy mieli coœ do roboty. Mojasiostra Maria sz³a do warsztatu; ojciec nawija³ jej cewki; Teresa iGloria szy³y; matka przêd³a; Karolina i ja po sprz¹tniêciu kuchnimusia³yœmy wyci¹gaæ fastrygi, przyszywaæ guziki itd. Mój brat, abyœmynie posnê³y, gra³ na harmonijce, przy akompaniamencie którejœpiewa³yœmy rozmaite pieœni. Bardzo czêsto przychodzili s¹siedzi,aby nam towarzyszyæ.

Mawiali, ¿e pomimo i¿ nie dawaliœmy im spaæ, by³o weso³o izapominali o wszystkich zmartwieniach, gdy siê przys³uchiwalinaszym pieœniom. Czêsto s³ysza³am, jak kobiety mówi³y mojej matce:

– „Jaka ty musisz byæ szczêœliwa. Jakie rozkoszne dzieci da³ci Pan Bóg!”

Kiedy przysz³a odpowiednia pora ³uszczyliœmy kukurydzê przyœwietle ksiê¿yca. Sadzali mnie wtedy na stosie kukurydzy, a gdy siêpojawi³ jakiœ czerwony kaczan, musia³am wszystkich obecnychuœciskaæ.

7 Chocia¿ ojciec £ucji czasem okazywa³ sk³onnoœci do wina, by³ jednak zawszeusposobienia g³êboko religijnego.

7 7

8. Refleksja Autorki

Nie wiem, czy wydarzenia, które dopiero co opowiedzia³am omojej Pierwszej Komunii œw. by³y rzeczywistoœci¹ czy te¿przywidzeniem dziecka. Jedno wiem, ¿e zawsze mia³y i po dziœ dzieñmaj¹ wielki wp³yw na zjednoczenie mojej duszy z Bogiem.

Nie wiem te¿, po co Ekscelencji opowiadam wszystkie szczegó³yz ¿ycia rodzinnego, ale Bóg mnie do tego sk³ania. On zna powód,dla którego to czyniê. Mo¿e po to, aby Ekscelencja zrozumia³, ¿e tymboleœniej odczu³am cierpienia zes³ane mi przez Boga, kiedy przedtemby³am tak rozpieszczana.

Poniewa¿ Ekscelencja poleci³ mi wyliczyæ wszystkie cierpienia,którymi mnie nawiedzi³ Pan, jak i ³aski, którymi z Mi³osierdzia swegomnie obdarzy³, wydaje mi siê, ¿e bêdzie ³atwiej mi opowiedzieæ jetak, jak po sobie nastêpowa³y8 . Poza tym jestem spokojna, bo wiem,¿e Ekscelencja wrzuci do pieca wszystko to, co uzna, ¿e nie ma ¿adnejwartoœci dla chwa³y Boga i Matki Najœwiêtszej.

II. OBJAWIENIA

1. NiewyraŸne objawienia w 1915 r.

W ten sposób skoñczy³am 7 rok ¿ycia. Moja matkazadecydowa³a, ¿e powinnam zacz¹æ paœæ nasze owce. Ani ojciec,ani siostry nie podziela³y tego zdania. Poniewa¿ mnie bardzo lubili,chcieli dla mnie zrobiæ wyj¹tek. Ale matka nie ust¹pi³a.

– „Jest taka, jak wszystkie – mówi³a. – Karolina ma ju¿ 12 lat,wiêc mo¿e zacz¹æ pracowaæ w polu lub uczyæ siê tkactwa lubkrawiectwa, co woli”.

Poruczono mi wiêc opiekê nad nasz¹ trzod¹9 . Wiadomoœæ otym, ¿e rozpocznê ¿ycie pastuszki, rozesz³a siê szybko miêdzypastuszkami i prawie wszyscy ofiarowali siê byæ mymi towarzyszami.

8 Powœci¹gliwoœæ £ucji jest zrozumia³a. To œwiadczy jeszcze bardziej o jej szczeroœcipodczas pisania.

9 Chodzi o rok 1915.

7 8

Wszystkim da³am pozytywn¹ odpowiedŸ i z wszystkimi umówi³amsiê, by iœæ w góry. Nastêpnego dnia góry by³y pe³ne pastuchów itrzody. Wygl¹da³y, jakby by³y pokryte chmurami. Ale ja nie czu³amsiê dobrze wœród takiego wrzasku. Wybra³am spomiêdzy nich tylkotrzy za swoje towarzyszki i nic innym nie mówi¹c wybra³yœmyprzeciwleg³e pastwiska. Moimi wybranymi by³y: Teresa Matias, jejsiostra Maria Rosa i Maria Justino 10. Nazajutrz sz³yœmy na górêzwan¹ Cabeço. Skierowa³yœmy siê na zbocze góry zwrócone napó³noc. Na po³udniowym zboczu znajduje siê Valinhos, któreEkscelencja na pewno z nazwy ju¿ zna. Na wschodnim zboczuznajduje siê ska³a, o której mówi³am ju¿ Ekscelencji we wspomnieniuo Hiacyncie.

Wesz³yœmy z nasz¹ trzod¹ prawie na sam szczyt góry. U naszychstóp by³ rozleg³y gaj, który siê rozci¹ga³ a¿ do równiny na dole. Oliwki,dêby, sosny ros³y w ca³ej okolicy. Oko³o po³udnia zjad³yœmy posi³ek,a potem namówi³am moje towarzyszki do odmówienia ró¿añca, naco one chêtnie przysta³y. Gdy tylko rozpoczê³yœmy, zobaczy³yœmynad drzewami, jakby w powietrzu, wisz¹c¹ statuê ze œniegu,b³yszcz¹c¹ w promieniach s³onecznych.

– „Co to takiego?” – zapyta³y moje towarzyszki zatrwo¿one.– „Nie wiem”.Odmawia³yœmy w dalszym ci¹gu nasz pacierz z oczyma

utkwionymi w postaæ, która znik³a, jak tylko skoñczy³yœmy siêmodliæ. Wed³ug mego zwyczaju nie chcia³am w ogóle o tym mówiæ.Ale moje towarzyszki, jak tylko wróci³y do domu, zaraz zaczê³yopowiadaæ, co widzia³y.

Wiadomoœæ siê rozesz³a i któregoœ dnia, gdy wróci³am do domu,moja matka mnie zapyta³a:

– „S³uchaj, mówi¹, ¿eœ ty tam nie wiem co widzia³a. Coœ takiegowidzia³a?”

– „Nie wiem”.A poniewa¿ nie umia³am siê wys³owiæ, doda³am:– „Wygl¹da³o to, jak jakaœ osoba owiniêta w przeœcierad³o”

10 Wszystkie trzy by³y przes³uchane przez O. Kondora.

7 9

Nastêpnie chcia³am powiedzieæ, ¿e nie mog³am zobaczyæ jejtwarzy, doda³am:

– „Nie wiem, czy mia³a oczy i rêce”.Moja matka zakoñczy³a pogardliwym gestem, mówi¹c:– „ Dziecinne g³upstwa” 11 .

2. Zjawienie siê Anio³a w 1916 r.

Po jakimœ czasie wróci³yœmy z nasz¹ trzod¹ na to samo miejscei wszystko powtórzy³o siê w takiej samej formie. Moje towarzyszkiznowu opowiada³y o tym wydarzeniu. Po pewnym czasie jeszczeraz to samo. To by³ ju¿ trzeci raz, jak moja matka s³ysza³a we wsi,podczas gdy ja s³owem o tym nie wspomnia³am. Zawo³a³a mniewiêc trochê zdenerwowana i zapyta³a:

– „Zobaczymy, co wy mówicie, co wy tam widzicie?”– „Nie wiem, mamo, nie wiem, co to jest”.Ludzie zaczêli siê œmiaæ z tego. A poniewa¿ od mojej Pierwszej

Komunii œw. by³am przez jakiœ czas jakby nieprzytomna, gdy o tychwydarzeniach myœla³am, pyta³y mnie moje siostry:

– „Widzisz kogoœ owiniêtego w przeœcierad³o?”Takie pogardliwe s³owa by³y dla mnie bardzo bolesne, gdy¿ nie

by³am przyzwyczajona do czegoœ podobnego, lecz tylko dopieszczot. Ale to by³o jeszcze nic! Nie wiedzia³am bowiem jeszcze,jakie dobry Bóg ma wobec mnie zamiary. W tym czasie Franciszeki Hiacynta prosili i uzyskali od swych rodziców, jak ju¿wspomina³am Ekscelencji, zgodê, ¿e bêd¹ mogli paœæ sw¹ trzodê.Opuœci³am wiêc moje towarzyszki i zamieni³am je na moichkuzynów: Franciszka i Hiacyntê. Zdecydowaliœmy wtedy paœæ nasz¹trzodê na polach nale¿¹cych do wujostwa i do moich rodziców,aby nie spotykaæ siê w górach z innymi pastuszkami.

Pewnego dnia poszliœmy z naszymi owieczkami na pole moichrodziców, które siê znajduje u podnó¿a wspomnianej góry, zwrócone

11 To niejasne objawienie siê Anio³a mia³o za cel przygotowaæ £ucjê na przysz³ewydarzenia.

8 0

w kierunku wschodnim. Ta posiad³oœæ nazywa siê „Chousa Velha”.Przed po³udniem zacz¹³ padaæ drobniutki, deszcz, trochê wiêkszyod rosy. Weszliœmy po stoku góry, a nasze owieczki w œlad za nami,aby znaleŸæ schronienie w skalnej grocie. Wtedy to po raz pierwszyweszliœmy do tej b³ogos³awionej groty. Znajduje siê ona w œrodkugaju oliwnego nale¿¹cego do mego ojca chrzestnego Anastazego.Stamt¹d widaæ ma³¹ wioskê, w której siê urodzi³am, dom moichrodziców, miejscowoœci Casa Velha i Eira da Pedra. Gaj oliwny,nale¿¹cy do ró¿nych w³aœcicieli, ci¹gnie siê a¿ do granic tych wiosek.Tam spêdziliœmy dzieñ, mimo ¿e deszcz przesta³ padaæ, a s³oñcepokaza³o siê w pe³nym blasku, czyste i jasne. Zjedliœmy posi³ek,zmówiliœmy ró¿aniec i nie wiem, czy nie by³ on jednym z tych, jakju¿ mówi³am, ¿e kiedy nam pilno by³o do zabawy, przesuwaj¹cpaciorki mówiliœmy jedynie s³owa „ Zdrowaœ Maryjo” i „ Ojcze nasz”.Kiedy skoñczyliœmy pacierz, zaczynaliœmy siê bawiæ w kamyki.

Bawiliœmy siê ju¿ jakiœ czas, gdy zerwa³ siê silny wiatr, potrz¹sa³drzewami. My patrzyliœmy, co siê dzieje i zauwa¿yliœmy wtedy, ¿eponad gajem oliwkowym kieruje siê w nasz¹ stronê ta postaæ, októrej ju¿ mówi³am12 . Hiacynta i Franciszek nigdy jeszcze jej niewidzieli, a i ja nic im o niej nie mówi³am. W miarê jak siê przybli¿a³a,mogliœmy rozpoznaæ jej rysy: m³odzieniec 14 - czy 15 -letni, bielszyod œniegu, przeœwietlony promieniami s³onecznymi, by³ przeŸroczystyjak kryszta³. A by³ bardzo piêkny. Zbli¿ywszy siê do nas powiedzia³:

– „Nie bójcie siê, jestem Anio³em Pokoju, módlcie siê razem zemn¹”, i uklêkn¹wszy pochyli³ g³owê a¿ do ziemi i kaza³ nampowtórzyæ trzy razy te s³owa:

– „O mój Bo¿e, wierzê w Ciebie, uwielbiam Ciê, ufam Tobie ikocham Ciê. Proszê, byœ przebaczy³ tym, którzy nie wierz¹, Ciebienie uwielbiaj¹, nie ufaj¹ Tobie i nie kochaj¹ Ciebie”.

Potem wstaj¹c rzek³:– „Módlcie siê w ten sposób! Serca Jezusa i Maryi s³uchaj¹

uwa¿nie waszych s³ów i próœb”.

12 Pierwsze objawienie Anio³a. (zawsze tego samego).

8 1

Te s³owa wyry³y siê w naszej pamiêci tak, ¿e nigdy ich niezapomnieliœmy. Odt¹d padaliœmy czêsto na ziemiê i modliliœmysiê s³owami Anio³a a¿ do znu¿enia. Zaraz nakaza³am o tymobjawieniu milczeæ, co tym razem, dziêki Bogu, uczynili.

Po d³u¿szym czasie 13 , pewnego letniego dnia, gdyœmy spêdzaliw domu przerwê obiadow¹, bawiliœmy siê przy studni, któr¹ mielimoi rodzice na podwórku, a któr¹ nazywaliœmy Arneiro (w piœmie oHiacyncie mówi³am ju¿ Ekscelencji o tej studni). Nagle zobaczyliœmyobok nas tê sam¹ postaæ Anio³a, jak mi siê wydawa³o. Przemówi³:

– „Co robicie, módlcie siê, módlcie siê wiele! Najœwiêtsze SercaJezus i Maryi chc¹ wam okazaæ mi³osierdzie. Ofiarujcie zawsze BoguNajwy¿szemu wasze modlitwy i ofiary”.

– „Jak mamy pe³niæ ofiary?” – zapyta³am.– „Ze wszystkiego, co mo¿ecie, sk³adajcie Bogu ofiary, jako akt

zadoœæuczynienia za grzechy, którymi jest obra¿any, oraz zanawrócenie grzeszników. Œci¹gniecie w ten sposób pokój na wasz¹Ojczyznê. Ja jestem jej Anio³em Stró¿em, Anio³em Portugalii. Przedewszystkim przyjmujcie i znoœcie z poddaniem cierpienia, które Bógwam zeœle”.

Up³ynê³o sporo czasu, kiedy poszliœmy paœæ nasz¹ trzodê naposiad³oœci moich rodziców. Ta znajduje siê na stoku wspomnianejju¿ góry, trochê powy¿ej Valinhos. Jest to gaj oliwny, który nazywamyPregueira. Po zjedzeniu posi³ku postanowiliœmy pójœæ do groty,która znajduje siê po drugiej stronie góry. Musieliœmy w tym celuobejœæ stok i wspi¹æ siê na ska³y, które s¹ na szczycie Pregueiry.Owieczki zdo³a³y przejœæ z wielkim trudem. Jak tylko tamprzyszliœmy, na klêczkach i z twarzami pochylonymi ku ziemizaczêliœmy powtarzaæ modlitwê Anio³a:

– „O mój Bo¿e, wierzê w Ciebie, uwielbiam Ciê, ufam Tobie,kocham Ciê itd.”

Nie wiem, ile razy powtórzyliœmy tê modlitwê, kiedyzauwa¿yliœmy jakiœ nadzwyczajny blask nad nami. Wyprostowaliœmysiê, ¿eby popatrzeæ, co siê dzieje, i zobaczyliœmy Anio³a, trzymaj¹cego

13 Drugie objawienie tego samego Anio³a.

8 2

w lewej rêce kielich; nad kielichem unosi³a siê œwiêta Hostia, z którejsp³ywa³y krople krwi do kielicha14 . Nagle kielich z Hosti¹ zawis³ wpowietrzu, Anio³ klêkn¹³ przy nas i kaza³ nam powtórzyæ trzy razy:

– „Trójco Przenajœwiêtsza, Ojcze, Synu i Duchu Œwiêty,ofiarujê Wam Najdro¿sze Cia³o i Krew, Duszê i Bóstwo Pananaszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich o³tarzachœwiata jako zadoœæuczynienie za zniewagi, œwiêtokradztwa iobojêtnoœci, którymi jest obra¿any. Przez niezmierzone zas³ugiPrzenajœwiêtszego Serca i za przyczyn¹ Niepokalanego Serca Maryib³agam o nawrócenie biednych grzeszników”.

Nastêpnie Anio³ podniós³ siê z klêczek, wzi¹³ do swych r¹k kielichi Hostiê. Hostiê œw. da³ mi, a Krew z kielicha rozdzieli³ miêdzyHiacyntê i Franciszka 15 , mówi¹c równoczeœnie:

– „Przyjmijcie Cia³o i pijcie Krew Jezusa Chrystusa, tak straszniezniewa¿anego przez niewdziêcznych ludzi, pokutujcie za ich grzechyi pocieszajcie Boga waszego”.

I ponownie uklêkn¹wszy powtórzy³ z nami znów trzy razy têsam¹ modlitwê: „O Trójco Przenajœwiêtsza.” i znik³. Myœmy pozos-tawali nadal na klêczkach powtarzaj¹c wci¹¿ te same s³owa. Gdyœmysiê podnieœli, spostrzegliœmy, ¿e by³ ju¿ wieczór i czas powrotu dodomu.

3. K³opoty w domu

Ekscelencjo! Dotar³am do koñca opowiadania o trzech latachmojego pasterzowania od 7 do l0 roku ¿ycia. W ci¹gu trzech latnasz dom, œmia³o mogê powiedzieæ i nasza parafia, zmieni³yca³kowicie swój wygl¹d.

Ks. Pena przesta³ byæ naszym proboszczem i zosta³ zast¹pionyprzez ks. Boicinha16 . Ten nadzwyczaj gorliwy ksi¹dz, zapoznawszy

14 Trzecie i ostatnie objawienie tego samego Anio³a.15 Franciszek i Hiacynta jeszcze nie przyjêli swej Pierwszej Komunii œw. Tej nigdy

nie uwa¿ali za sakramentaln¹ Komuniê œw.16 W³aœciwe jego nazwisko brzmia³o: Manuel Marques Ferreira. Umar³ w styczniu

1945 r.

8 3

siê z niechrzeœcijañskimi zwyczajami, jakie istnia³y w parafii, jakzabawy i tañce, zacz¹³ je w kazaniach niedzielnych na ambonieostro piêtnowaæ. Wykorzystywa³ ka¿d¹ okazjê, aby publicznie iprywatnie zwalczaæ ten z³y zwyczaj.

Moja matka, jak tylko us³ysza³a proboszcza mówi¹cego w tensposób, zakaza³a moim siostrom chodziæ na zabawy. Przyk³ad moichsióstr poci¹ga³ i innych. I zwyczaj ten pocz¹³ powoli zanikaæ. Taksamo by³o z dzieæmi, które jak ju¿ wspomnia³am Ekscelencji w relacjio mojej kuzynce, urz¹dza³y swoje tañce oddzielnie. Pewnego dniaktoœ zapyta³ moj¹ matkê:

– „Dot¹d taniec nie by³ grzechem. Ale teraz ju¿ jest grzechem,poniewa¿ przyszed³ nowy proboszcz. Jak to z tym jest?”

– „Nie wiem – odrzek³a moja matka. – Wiem tylko, ¿e ksi¹dzproboszcz nie chce, aby siê tañczy³o, i dlatego moje córki nie bêd¹chodzi³y na zabawy. Najwy¿ej pozwolê im trochê zatañczyæ w gronierodzinnym, bo ksi¹dz proboszcz mówi, ¿e w domu tañczyæ nie jestniczym z³ym”.

W tym mniej wiêcej czasie moje dwie starsze siostry opuœci³ydom ojcowski, aby zawrzeæ zwi¹zki ma³¿eñskie. Mój ojciec da³ siêwci¹gn¹æ w z³e towarzystwo i wpad³ w tragiczn¹ namiêtnoœæpijañstwa, przez któr¹ straciliœmy ju¿ niejeden nasz grunt 17. Gdymatka zauwa¿y³a, ¿e nasze œrodki utrzymania coraz bardziej malej¹,postanowi³a pos³aæ na s³u¿bê jako pomoc domow¹ moje dwiesiostry: Gloriê i Karolinê.

Zosta³ wiêc w domu mój brat, który zajmowa³ siê gospodar-stwem, jakie nam jeszcze pozosta³o, moja matka, która dba³a o dom,i ja, aby paœæ trzodê. Moja biedna matka ¿y³a pogr¹¿ona w g³êbokiejgoryczy i kiedy wieczorem usiedliœmy w trójkê przy piecu czekaj¹cna kolacjê i ojca, matka patrz¹c na puste miejsce swych innych córekrzek³a z g³êbokim ¿alem:

17 Nie trzeba by³o przesadzaæ ze zmian¹ ¿ycia ojca £ucji. Chocia¿ prawd¹ jest, ¿euleg³ sk³onnoœci do picia wina, nie trzeba go jednak uwa¿aæ za alkoholika. Jeœlichodzi o jego obowi¹zki religijne, jest doœæ pewne, ¿e ich przez kilka lat w parafiiFatima nie wype³nia³, poniewa¿ nie rozumia³ siê z proboszczem. Ale spe³nia³ jew Vila Nova de Ourém.

8 4

– „Mój Bo¿e! Dok¹d posz³a radoœæ z tego naszego domu?”Potem opar³a g³owê o stolik obok stoj¹cy i zap³aka³a. Mój brat

i ja ³¹czyliœmy nasze ³zy z jej ³zami. By³a to jedna z najsmutniejszychscen, przy których by³am obecna. Czu³am, jak mi siê kraja³o serce zbólu i têsknoty za moimi siostrami, i ze wspó³czucia dla matki. Choæby³am jeszcze dzieckiem, rozumia³am doskonale sytuacjê, w jakiejznaleŸliœmy siê. Przypomnia³am sobie wtedy s³owa Anio³a:

– „Przede wszystkim przyjmijcie w pokorze ofiary, które Bógwam zeœle”.

Usuwa³am siê wtedy w odosobniony k¹cik, aby przez mojecierpienie nie powiêkszaæ cierpieñ mojej matki. Tym miejscem by³azwykle nasza studnia. Tam na klêczkach pochylona nad p³ytami,które j¹ pokrywa³y, ³¹czy³am z jej wod¹ moje ³zy i ofiarowa³am Boguswe cierpienie.

Czasem Hiacynta i Franciszek znajdowali mnie tam zap³akan¹.Poniewa¿ szlochaj¹c nie mog³am mówiæ, cierpieli ze mn¹ i te¿ p³akali.Wtedy Hiacynta g³oœno odmawia³a nasz¹ modlitwê ofiarowania:

– „Mój Bo¿e, jako akt zadoœæuczynienia i za nawróceniegrzeszników ofiarujemy Ci wszystkie te cierpienia i ofiary”.

Tekst ofiarowania nie zawsze by³ ten sam, ale sens by³ zawszejednakowy.

Mnóstwo cierpieñ zaczê³o nadwerê¿aæ zdrowie mojej matki.Kiedy nie by³a ju¿ w stanie pracowaæ, sprowadzi³a do domu moj¹siostrê Gloriê, aby siê ni¹ zajê³a i prowadzi³a dom. Radzono siêwielu lekarzy i chirurgów z okolicy. Bra³a ró¿ne lekarstwa, alebezskutecznie.

Dobry proboszcz zaofiarowa³ siê zawieœæ j¹ w swej bryczcezaprzê¿onej w mu³y do Leirii, aby tam posz³a do lekarzy. Pojecha³atam w towarzystwie mojej siostry Teresy, ale wróci³a do domu nawpó³ ¿ywa ze zmêczenia drog¹ i utrudzona badaniami, nieosi¹gn¹wszy ¿adnego pozytywnego rezultatu.

Wreszcie posz³a do jednego chirurga, który przyjmowa³ w S.Mamede i który orzek³, ¿e moja matka cierpi na wadê serca. Maprzesuniêty krêg w krêgos³upie i opad³e nerki. Podda³ j¹ bardzo ostrej

8 5

kuracji z naœwietlaniem i rozmaitymi lekarstwami, które jej trochêpomog³y.

Oto sytuacja, w jakiej znajdowaliœmy siê, gdy nadszed³ dzieñ 13maja 1917 roku. Mój brat osi¹gn¹³ w tym czasie wiek poborowy. Aponiewa¿ cieszy³ siê doskona³ym zdrowiem, nale¿a³o siê spodziewaæ,¿e zostanie poci¹gniêty do wojska.

Ponadto by³a wojna, nie mo¿na by³o siê spodziewaæ jegozwolnienia.

Moja matka obawiaj¹c siê, ¿e nie bêdzie nikogo do pracy wpolu, wezwa³a równie¿ do domu moj¹ siostrê Karolinê. Tymczasemojciec chrzestny mego brata obieca³, ¿e go zwolni ze s³u¿by wojskowej.Wykorzysta³ swe znajomoœci z lekarzem inspekcyjnym i dobry Bógsprawi³, ¿e matce ul¿y³o na sercu.

4. Objawienie siê Matki Bo¿ej

Nie zatrzymujê siê tu, aby opisaæ objawienie z dnia 13 maja.Ekscelencja zna je dobrze i by³oby to jedynie z mojej strony strat¹czasu. Ekscelencja wie tak¿e, jak moja matka dowiadywa³a siê otym wydarzeniu, i jak siê wysila³a, aby mnie zmusiæ do przyznaniasiê, ¿e sk³ama³am. S³owa, które Najœwiêtsza Panienka wypowiedzia³ado nas tego dnia, i których przyrzekliœmy nigdy nie wyjawiæ, by³ynastêpuj¹ce: ( powiedziawszy nam, ¿e pójdziemy do nieba, zapyta³a):

– „Czy chcecie ofiarowaæ siê Bogu przez przyjêcie wszelkichcierpieñ, które On zechce na was zes³aæ jako akt zadoœæuczynieniaza grzechy, którymi On jest obra¿any, i za nawrócenie grzeszników?”

– „Tak, chcemy” - by³a nasza odpowiedŸ.– „Bêdziecie wiêc bardzo cierpieæ, ale ³aska Boska bêdzie wasz¹

pomoc¹”

13 czerwca w naszej parafii obchodzono uroczystoœæ œw.Antoniego. W tym dniu by³o zwyczajem wypuszczaæ trzodê wczesnymrankiem, a o godz. 9 ju¿ zamykaæ, aby mo¿na by³o pójœæ do koœcio³ana odpust. Moja matka i moje siostry, widz¹c jak bardzo lubi³amodpust mówi³y:

8 6

– „Ciekawe jesteœmy, czy opuœcisz odpust, aby pójœæ do Covada Iria rozmawiaæ z t¹ Pani¹”.

Tego dnia nikt do mnie s³owa nie powiedzia³, a odnosili siê domnie jak ktoœ, kto powiada – zostawcie j¹, zobaczymy, co zrobi.

Wypuœci³am moj¹ trzodê wczesnym rankiem z zamiaremzamkniêcia jej w chlewie o dziewi¹tej, aby pójœæ na Mszê œw., nadziesi¹t¹, a nastêpnie do Cova da Iria. Tymczasem ledwo wzesz³os³oñce, przywo³a³ mnie mój brat do domu, poniewa¿ przysz³o tamwielu ludzi, którzy chcieli ze mn¹ rozmawiaæ. On zosta³ wiêc przytrzodzie, a ja posz³am dowiedzieæ siê, czego ode mnie chc¹.

By³o tam kilka kobiet i mê¿czyzn, którzy przyszli z Minde, z okolicTomar, Carrascos, Boleiros itd.18 i chcieli mi towarzyszyæ do Covada Iria. Powiedzia³am, ¿e jeszcze jest wczeœnie i zaproponowa³amim pójœæ ze mn¹ na Mszê œw. na godzinê 8. Potem wróci³am dodomu. Ci dobrzy ludzie czekali na mnie na naszym podwórku wcieniu naszych drzew figowych.

Moja matka i moje siostry utrzymywa³y postawê pogardliw¹,co by³o dla mnie naprawdê bardzo przykre i kosztowa³o mnie tyle,co zniewaga. Oko³o godziny 11 wysz³am z domu, wst¹pi³am do domumego wujostwa, gdzie czekali na mnie Hiacynta i Franciszek, istamt¹d poszliœmy do Cova da Iria w oczekiwaniu upragnionejchwili. Wszyscy ci ludzie szli za nami, zadaj¹c tysi¹ce pytañ.

Tego dnia czu³am siê g³êboko zgorzknia³a. Widzia³am moj¹matkê zatroskan¹, która za wszelk¹ cenê chcia³a mnie zmusiæ,abym przyzna³a siê do k³amstwa. Chcia³am j¹ zadowoliæ, ale nieznajdowa³am sposobu, jak to uczyniæ nie k³ami¹c. Od ko³yski matkawpaja³a swoim dzieciom straszny wstrêt do k³amstwa i kara³a ostrotego, kto sk³ama³. Zawsze mówi³a:

– „Osi¹gnê³am to, ¿e moje dzieci mówi³y prawdê, a teraz mamprzepuœciæ coœ podobnego u mojej najm³odszej? Gdyby to jeszczechodzi³o o drobnostkê... Ale takie k³amstwo, które œci¹ga tu tak¹masê ludzi wprowadzonych w b³¹d...”

Po tych narzekaniach zwróci³a siê do mnie i powiedzia³a:

18 Te miejscowoœci le¿¹ w obrêbie 25 km od Fatimy.

8 7

– „Rób, co chcesz! Ale przestañ oszukiwaæ tych ludzi i przyznajsiê, ¿e sk³ama³aœ, albo zamknê ciê w komorze, gdzie nie ujrzysz nawetœwiat³a s³onecznego. Do tylu przykroœci jeszcze mi tego brakowa³o”.

Moje siostry bra³y stronê mojej matki i czu³am wokó³ siebieatmosferê prawdziwej niechêci i wzgardy.

Wspomnia³am wtedy minione czasy i pyta³am sama siebie, gdziejest ta mi³oœæ, któr¹ jeszcze tak niedawno okazywa³a mi mojarodzina? Moj¹ jedyn¹ ulg¹ by³y ³zy wylane przed Bogiem, gdy Musk³ada³am swoj¹ ofiarê.

Tego dnia Najœwiêtsza Panienka jak gdyby zgaduj¹c, co siê dzieje,powiedzia³a mi jeszcze:

– „Bardzo cierpisz? Nie traæ odwagi. Nie opuszczê ciê nigdy.Moje Niepokalane Serce bêdzie twoj¹ ucieczk¹ i drog¹, któradoprowadzi ciê do Boga”.

Kiedy Hiacynta zobaczy³a mnie p³acz¹c¹, pociesza³a mniemówi¹c:

– „Nie p³acz, to s¹ na pewno te ofiary, o których mówi³ namAnio³, ¿e Bóg nam je zeœle, cierpisz po to, aby Mu zadoœæuczyniæ inawróciæ grzeszników”.

5. W¹tpliwoœci £ucji 19

W tym czasie proboszcz w naszej parafii dowiedzia³ siê, co siêdzieje, i kaza³ powiedzieæ mojej matce, aby mnie przyprowadzi³a doniego. Moja matka odetchnê³a, s¹dz¹c, ¿e proboszcz weŸmie na siebieodpowiedzialnoœæ za te wypadki. Dlatego powiedzia³a mi:

– „Jutro pójdziesz na rann¹ Mszê œw., potem pójdziesz naplebaniê. Niech proboszcz zmusi ciê do powiedzenia prawdy. Niechbêdzie, co chce, niech ciê ukarze surowo, niech zrobi z tob¹, co mu

19 Trzeba zauwa¿yæ, ¿e chodzi o stan zak³opotania i bezradnoœci, a nie o w³aœciwew¹tpliwoœci, które zosta³y wywo³ane wskutek nieporozumieñ we w³asnej rodzinie.Do tego do³¹czy³a siê roztropna postawa proboszcza.

8 8

siê podoba, niech ciê zmusi do przyznania siê, ¿e sk³ama³aœ, a jawtedy bêdê zadowolona”.

Moje rodzeñstwo stanê³o równie¿ po stronie mojej matki iwymyœla³o niezliczone groŸby, aby nastraszyæ mnie przed spotkaniemz proboszczem. Powiadomi³am Hiacyntê i Franciszka o tym, co siêdzia³o, oni mi odpowiedzieli:

– „My te¿ pójdziemy. Proboszcz kaza³ równie¿ naszej matceprzyprowadziæ nas do siebie. A nasza matka nic nam o tym niemówi³a. Cierpliwoœci! Je¿eli nas bêd¹ bili, przecierpimy to z mi³oœcido Pana Jezusa i grzeszników”.

Nastêpnego dnia posz³am wiêc z matk¹, która w drodze nieodezwa³a siê do mnie ani s³owem. Przyznam siê, ¿e dr¿a³am na myœlo tym, co siê stanie. Podczas Mszy œw. ofiarowa³am Panu Bogu mojecierpienia, a potem przesz³am za matk¹ przez plac koœcielny iposz³am po schodach na ganek plebanii. Kiedy wchodzi³yœmy napierwsze stopnie, matka odwróci³a siê do mnie i powiedzia³a:

– „Nie denerwuj mnie ju¿ wiêcej. Powiedz teraz ksiêdzuproboszczowi, ¿e sk³ama³aœ, aby w niedzielê móg³ og³osiæ w koœciele,¿e to wszystko by³o k³amstwem i sprawa skoñczona. Coœ podobnego!Wszyscy biegn¹ do Cova da Iria, aby siê tam modliæ pod dêbem!”

Nic wiêcej nie mówi¹c zapuka³a do drzwi. Otwar³a nam siostraksiêdza proboszcza. Kaza³a nam wejœæ, usi¹œæ na ³awce ichwileczkê zaczekaæ. Wreszcie przyszed³ ksi¹dz proboszcz,zaprowadzi³ nas do kancelarii, da³ znak mojej matce, aby usiad³ana ³awce, a mnie poleci³ zbli¿yæ siê do biurka. Gdy zauwa¿y³am zjakim spokojem i uprzejmoœci¹ ksi¹dz mnie wypytuje, by³amzdumiona i z napiêciem czeka³am na to, co nast¹pi. Badanie by³obardzo szczegó³owe, a nawet przykre, ¿e siê tak wyra¿ê. Ksi¹dzproboszcz da³ mi ma³¹ przestrogê, gdy powiedzia³:

– „Nie wydaje mi siê, aby to objawienie by³o z nieba. Gdy siêcoœ podobnego zdarza, posy³a zwykle Pan Bóg te dusze, którym siêudziela, do spowiednika czy proboszcza, aby im zdaæ sprawozdanie.A tu jakaœ powœci¹gliwoœæ, coœ niewyraŸnego i mo¿e to byæ sztuczkadiabelska. Zobaczymy. Przysz³oœæ poka¿e, co mamy o tym myœleæ”.

8 9

6. Hiacynta i Franciszek dodaj¹ odwagi £ucji

Jak bardzo mnie te s³owa bola³y, wie tylko sam Bóg, bo Onjedyny zna tajniki serc ludzkich. Zaczê³am wiêc mieæ w¹tpliwoœci,czy te objawienia nie pochodz¹ od diab³a, który w ten sposób chcia³bymnie zgubiæ. A poniewa¿ s³ysza³am, ¿e diabe³ istotnie przynosi zawszeze sob¹ niepokój i zamieszanie, dosz³am do wniosku, ¿e odk¹dwidzia³am te rzeczy, w naszym domu nie by³o wiêcej ani radoœci, anispokoju. Co za mêczarnie prze¿ywa³am!

Rozmawia³am z Hiacynt¹ i Franciszkiem o moich w¹tpli-woœciach. Hiacynta odpowiedzia³a:

– „To na pewno nie jest diabe³! Nie! Mówi¹, ¿e diabe³ jest bardzobrzydki i znajduje siê pod ziemi¹, w piekle, a ta Pani jest taka piêknai widzieliœmy, jak wznosi³a siê do nieba!”

Bóg chcia³ widocznie w ten sposób zmniejszyæ nieco mojew¹tpliwoœci. Ale w ci¹gu tego miesi¹ca straci³am zapa³ do ofiar iumartwieñ i waha³am siê, czy nie nale¿a³oby w koñcu powiedzieæ,¿e sk³ama³am, i w ten sposób skoñczyæ z tym wszystkim.

Hiacynta i Franciszek mówili mi:– „Nie rób tego, czy nie wiesz, ¿e wtedy byœ sk³ama³a, a k³amaæ

to grzech?”W takim stanie mia³am sen, który powiêkszy³ jeszcze ciemnoœci

mej duszy. Widzia³am diab³a œmiej¹cego siê, ¿e mnie oszuka³.Usi³owa³ wci¹gn¹æ mnie do piek³a. Widz¹c siê w jego szponachzaczê³am tak krzyczeæ, wo³aj¹c Matkê Bo¿¹, ¿e obudzi³am moj¹matkê, która przestraszona zapyta³a, co mnie siê sta³o. Niepamiêtam, co jej odpowiedzia³am. Pamiêtam tylko, ¿e tej nocynie mog³am ju¿ zasn¹æ, bo ze strachu by³am jak sparali¿owana.Ten sen pozostawi³ w moim umyœle chmurê prawdziwego strachui zmartwienia. Jedyn¹ moj¹ ulg¹ by³o wyp³akaæ siê w samotnoœci.Nawet towarzystwo moich kuzynów wywo³ywa³o we mnie niechêæ idlatego ich unika³am. Biedne dzieci! Czasem mnie szuka³y, wo³a³ymnie, a ja by³am w pobli¿u, ale nie odpowiada³am, ukryta w jakimœk¹ciku, do którego nie zagl¹da³y.

Zbli¿a³ siê dzieñ 13 czerwca. A ja w¹tpi³am, czy tam pójdê.Myœla³am, je¿eli to diabe³, po có¿ tam pójdê. Aby go zobaczyæ? A

9 0

je¿eli mnie zapytaj¹, dlaczego nie idê, odpowiem, bo siê bojê, ¿eto diabe³, który nam siê ukaza³, i dlatego nie idê. Hiacynta iFranciszek niech robi¹, co chc¹. Ja ju¿ wiêcej nie pójdê do Cova daIria. Postanowienie zrobione i by³am mocno zdecydowana je wykonaæ.

Ju¿ po po³udniu 12 czerwca przychodzili ludzie, aby byæœwiadkami wydarzenia w dniu nastêpnym. Zawo³a³am wiêc Hiacyntêi Franciszka i powiadomi³am ich o mojej decyzji. Ci odpowiedzieli:

– „A my idziemy! Ta Pani kaza³a nam przyjœæ”.Hiacynta ofiarowa³a siê osobiœcie z Pani¹ rozmawiaæ. Ale

przykro jej by³o, ¿e ja nie pójdê, i zaczê³a p³akaæ. Zapyta³am j¹,dlaczego p³acze.

– „Bo ty nie chcesz iœæ”.– „Nie, ja nie pójdê. S³uchaj, je¿eli Pani zapyta o mnie, powiedz

jej, ¿e ja nie przysz³am, bo siê bojê, ¿e to diabe³”.Zostawi³am ich, a ja siê ukry³am, abym nie musia³a rozmawiaæ

z ludŸmi, którzy przyszli wypytywaæ mnie. Moja matka s¹dzi³a, ¿eca³y ten czas bawi³am siê z dzieæmi naszej wioski, podczas gdy ja siêukrywa³am za krzakami, znajduj¹cymi siê na gruncie naszego s¹siadaobok naszego Arneiro, trochê na wschód od studni, ju¿ wielokrotniewspomnianej. Gdy wróci³am wieczorem do domu, matka robi³a miwymówki:

– „A to ma³a œwiêta ze spróchnia³ego drzewa. Ca³y wolny czasspêdza na zabawie, i to tak, ¿e nikt nie mo¿e jej znaleŸæ”.

Nastêpnego dnia, kiedy zbli¿a³a siê godzina wyjœcia, poczu³amsiê nagle pchana jak¹œ dziwn¹ si³¹, której nie by³am w stanie siêoprzeæ.

Wyruszy³am wiêc, umyœlnie przechodzi³am obok domu wujka,aby zobaczyæ, czy by³a tam jeszcze Hiacynta. Zasta³am j¹ w jej domurazem z Franciszkiem. Oboje na kolanach przed ³ó¿kiem p³akali.

– „No, to co, nie idziecie?” – zapyta³am ich.– „Bez ciebie nie mamy odwagi iœæ. ChodŸ z nami”.– „Idê” – odpowiedzia³am.Wtedy ich twarze rozjaœni³y siê i poszli ze mn¹. Ludzie czekali

na nas t³umnie po drodze i z trudem uda³o nam siê przejœæ na miejsce.By³ to dzieñ, w którym Najœwiêtsza Panienka objawi³a nam tajemnicê.

9 1

Potem, aby wznieciæ mój ostyg³y zapa³, powiedzia³a:– „Ofiarujcie siê za grzeszników, mówcie Jezusowi wiele razy,

a szczególnie, kiedy ponosicie jak¹œ ofiarê: O Jezu, czyniê to z mi³oœciku Tobie, za nawrócenie grzeszników i na zadoœæuczynienie zagrzechy pope³nione przeciw Niepokalanemu Sercu Maryi”.

7. W¹tpliwoœci matki £ucji

Dziêki naszemu dobremu Bogu, podczas tego objawienia znik³ychmury z mej duszy i odzyska³am znowu spokój.

Moja biedna matka niepokoi³a siê coraz bardziej, widz¹c tê masêludzi przychodz¹cych ze wszystkich stron.

– „Ci biedni ludzie – mówi³a –, przychodz¹ tutaj oszukani zpewnoœci¹ przez wasze k³amstwa. A ja naprawdê nie wiem, co mamrobiæ, aby im oczy otworzyæ”.

Pewnego dnia jeden mê¿czyzna, który z nas bezczelnie kpi³,wyzywa³, a nawet nieraz bi³, zapyta³ moj¹ matkê:

– „Ciotko Mario Rosa, a co ty powiesz o widzeniach twojejcórki?”

– „Nie wiem – odpowiedzia³a. – Wydaje mi siê, ¿e jestoszustk¹, któr¹ ca³y œwiat uwa¿a za wariata”.

– „Nie mów tego g³oœno, bo j¹ jeszcze ktoœ zabije. S¹ ludzie,którzy maj¹ na to ochotê”.

– „Ach, na tym mi nie zale¿y. Byleby j¹ doprowadzili dowyznania prawdy. Ja zawsze powiem prawdê, choæby by³a przeciwmoim dzieciom. Przeciwko komukolwiek, nawet przeciwko mnie”.

I rzeczywiœcie tak by³o. Moja matka mówi³a zawsze prawdê,chocia¿by by³a na jej niekorzyœæ. Za ten dobry przyk³ad my, dzieci,jesteœmy jej bardzo wdziêczne. Pewnego dnia znów próbowa³azmusiæ mnie do wyznania mego k³amstwa, jak siê wyra¿a³a. I dlategopostanowi³a zaprowadziæ mnie nazajutrz 20 znowu na plebaniê, abymprzyzna³a siê proboszczowi, ¿e sk³ama³am, abym prosi³a oprzebaczenie i odprawi³a pokutê, któr¹ mi proboszcz na³o¿y. Atak

20 Wspomnianym „nastêpnym dniem” by³ 11 sierpnia.

9 2

by³ tym razem naprawdê silny, a ja nie wiedzia³am, co zrobiæ. Podrodze wst¹pi³am do domu mego wujka. Poinformowa³am krótkoHiacyntê, która jeszcze by³a w ³ó¿ku, i posz³am dalej za moj¹ matk¹.

We wspomnieniach o Hiacyncie ju¿ powiedzia³am Ekscelencji,jak ona i jej brat prze¿ywali to doœwiadczenie, które nam Pan Bógzes³a³, i jak czekali na mnie przy studni modl¹c siê. Po drodze mojamatka prawi³a mi kazanie. W pewnym momencie powiedzia³am jejdr¿¹cym g³osem:

– „Ale¿, mamo, jak mam powiedzieæ, ¿e nic nie widzia³am, skorowidzia³am?”

Moja matka zamilk³a.A kiedy dosz³yœmy do plebanii, rzek³a:– „S³uchaj teraz dobrze. Ja tylko chcê, abyœ powiedzia³a prawdê.

Je¿eli widzia³aœ, to powiedz, ¿eœ widzia³a. Ale je¿eli nie widzia³aœ, toprzyznaj siê, ¿e sk³ama³aœ”.

Potem wesz³yœmy po schodach do góry i dobry proboszcz przyj¹³nas w kancelarii z ca³¹ uprzejmoœci¹, powiedzia³abym nawet bardzoserdecznie. Wypytywa³ mnie z ca³¹ powag¹, ale po ojcowsku.Pos³uguj¹c siê ró¿nymi fortelami, aby sprawdziæ, czy nie zaprzeczêsobie lub czy nie pomylê jednej rzeczy z drug¹. W koñcu po¿egna³siê z nami, wzruszaj¹c ramionami, jakby chcia³ powiedzieæ:

– „Nie wiem, co o tym s¹dziæ i co z tym zrobiæ”.

8. GroŸby administratora

Po kilku dniach wujek, ciocia i moi rodzice otrzymali polecenieod w³adz, aby nastêpnego dnia o oznaczonej godzinie stawili siê wstarostwie, mój wuj z Hiacynt¹ i Franciszkiem, mój ojciec ze mn¹.Starostwo znajduje siê w Vila Nova de Ourém. Trzeba tam by³o iœædobre trzy mile - odleg³oœæ powa¿n¹ dla trojga dzieci w naszym wieku.A jedynym œrodkiem lokomocji w tamtych czasach by³y albo w³asnenogi albo jakiegoœ osio³ka. Mój wuj oœwiadczy³ od razu, ¿e stawi siêsam, ale dzieci swych nie przyprowadzi.

– „Na piechotê nie wytrzymaj¹ tej drogi – mówi³ -, a na grzbiecieos³a nie utrzymaj¹ siê, bo nie s¹ do tego przyzwyczajone. Poza tymnie mam obowi¹zku dwoje takich ma³ych dzieci prowadziæ na s¹d.”

9 3

Moi rodzice myœleli inaczej.– „ Moja pójdzie! Niech odpowie sama. Ja nic z tych rzeczy

nie rozumiem. A je¿eli k³amie, bêdzie dobrze, gdy zostanie ukarana”.Nazajutrz wczesnym rankiem posadzili mnie na osio³ka, z

którego spad³am w drodze trzy razy. Pojecha³am w towarzystwieojca i wuja. Zdaje siê, ¿e ju¿ opowiedzia³am Ekscelencji, ile Hiacyntai Franciszek wycierpieli tego dnia, s¹dz¹c, ¿e mnie zabij¹. Co mnienajbardziej bola³o, to obojêtnoœæ, jak¹ mi okazywali rodzice, któr¹odczuwa³am tym bardziej, gdy widzia³am z jak¹ mi³oœci¹ wujostwootacza³o swoje dzieci. Pamiêtam, ¿e w czasie tej podró¿y, dosz³amdo takiej refleksji: Jak ró¿ni s¹ moi rodzice od wujostwa. Aby swedzieci obroniæ, sami staj¹ w urzêdzie. Moi rodzice oddaj¹ mnie znajwiêksz¹ obojêtnoœci¹ w³adzom. Niech robi¹ ze mn¹, co chc¹.Cierpliwoœci, mówi³am sobie w duszy. Mam przecie¿ to szczêœciecierpieæ z mi³oœci ku Tobie, mój Bo¿e, za nawrócenie grzeszników.Ta myœl dodawa³a mi otuchy w ciê¿kich chwilach. Starostaprzes³uchiwa³ mnie w urzêdzie powiatowym w obecnoœci ojca, wujai wielu innych osób, o których nie wiem, kim byli. Starosta chcia³mnie zmusiæ, abym mu wyjawi³a tajemnicê, i ¿ebym przyrzek³a nieiœæ wiêcej do Cova da Iria. Aby to osi¹gn¹æ, nie szczêdzi³ pochlebstw,a w koñcu i gróŸb. Widz¹c, ¿e nic nie wskóra³, odprawi³ mniezapewniaj¹c, ¿e jednak o wszystkim dowie siê, chocia¿bym mia³a¿yciem przyp³aciæ z tego powodu. Wujka mego upomnia³ za to, ¿enie spe³ni³ jego rozkazu, i wreszcie pozwoli³ nam wróciæ do domu.

9. Szkody wyrz¹dzone rodzinie £ucji

W gronie naszej rodziny by³o jeszcze inne zmartwienie, jakmówiono, z mojej winy. Cova da Iria by³a posiad³oœci¹, która nale¿a³ado moich rodziców. Na dole by³o trochê ziemi doœæ urodzajnej, gdzieuprawiano kukurydzê, jarzyny itp. Na zboczach znajdowa³o siê kilkaoliwek i dêbów. Otó¿ odk¹d ludzie zaczêli siê tam zbieraæ, niemogliœmy tam wiêcej niczego ju¿ uprawiaæ. Ludzie wszystkopodeptali. Wielu ludzi przyje¿d¿a³o konno i zwierzêta zjada³y iniszczy³y wszystko do reszty. Moja matka biadol¹c nad t¹ strat¹mówi³a do mnie:

9 4

– „Gdy teraz bêdziesz chcia³a jeœæ, pójdziesz poprosiæ o to têPani¹”.

A moje siostry dodawa³y:– „Teraz powinnaœ tylko jeœæ to, co roœnie w Cova da Iria”.Wszystko to by³o dla mnie tak bolesne, ¿e nie mia³am odwagi

wzi¹æ do ust ani kawa³ka chleba. Moja matka, aby mnie zmusiæ dowyznania prawdy, jak to nazywa³a czêsto, uderza³a mnie drewnemprzeznaczonym na opa³ lub kijem od miot³y. Ale poniewa¿równoczeœnie by³a matk¹, stara³a siê potem wzmocniæ mojeos³abione si³y i martwi³a siê widz¹c mnie chud¹ i ¿ó³t¹ na twarzy.Obawia³a siê bowiem, abym nie zachorowa³a. Biedna matka! Terazrozumiem po³o¿enie, w jakim siê znalaz³a, i bardzo mi jej ¿al. Onanaprawdê mia³a racjê, gdy uwa¿a³a mnie za niegodn¹ takiej ³aski,dlatego by³a przekonana, ¿e k³amiê. Dziêki specjalnej ³asce PanaJezusa nigdy siê nie oburza³am na takie obchodzenie siê ze mn¹.Poniewa¿ Anio³ przepowiedzia³ mi, ¿e Bóg zeœle mi cierpienia,we wszystkim tym widzia³am wolê Bo¿¹.

Mi³oœæ, szacunek i powa¿anie, które by³am matce winna,wzrasta³y we mnie stale, jak gdybym doznawa³a najczulszej mi³oœci.A dziœ jestem jej bardziej wdziêczna za to, ¿e mnie tak traktowa³a,ni¿ gdybym wzrasta³a w dalszym ci¹gu wœród pieszczot i czu³ostek.

10. Ojciec duchowny £ucji

Zdaje mi siê, ¿e w ci¹gu tego miesi¹ca 21 zjawi³ siê tu po razpierwszy dr Formigão (czyt. Formig¹), aby mnie przes³uchiwaæ.Wypytywa³ mnie bardzo powa¿nie i bardzo szczegó³owo. Bardzo misiê podoba³, poniewa¿ mówi³ mi wiele o praktykowaniu cnót, ucz¹cmnie wielu sposobów ich praktykowania. Pokaza³ mi obrazek œw.Agnieszki, opowiedzia³ o jej mêczeñstwie i zachêci³ do naœladowaniajej. Czcigodny ksi¹dz przychodzi³ co miesi¹c i stawia³ pytania, nakoniec dawa³ mi zawsze jak¹œ dobr¹ radê, wyœwiadczaj¹c mi w tensposób dobry uczynek. Któregoœ dnia powiedzia³ mi:

21 Dr Manuel Nunes Formigão Junior, póŸniejszy wielki aposto³ Fatimy, poszed³po raz pierwszy na miejsce objawienia nie w sierpniu, ale 13 wrzeœnia.

9 5

– „Dziecko, musisz bardzo kochaæ Pana Jezusa za tyle ³ask idobrodziejstw, których ci u¿ycza.”

To zdanie tak siê wyry³o w mojej duszy, ¿e od tej poryprzyzwyczai³am siê stale mówiæ Panu Jezusowi:

– „Mój Bo¿e! Kocham Ciê z wdziêcznoœci za ³aski, których miu¿yczy³eœ”.

Nauczy³am Hiacyntê i jej braciszka tego aktu strzelistego, którytak polubi³am. Ona tak go sobie wziê³a do serca, ¿e w czasienajciekawszej gry zapyta³a:

– „Zapomnieliœcie powiedzieæ Panu Jezusowi, ¿e Go kochacieza ³aski, których wam udzieli³?”

11. Uwiêzienie w Ourém

Tymczasem zaœwita³ poranek 13 sierpnia. Ju¿ poprzedniegowieczora przychodzili ze wszystkich stron ludzie. Wszyscy chcieli naszobaczyæ, zapytaæ i powierzyæ nam swe proœby, abyœmy je przekazaliNajœwiêtszej Panience. Byliœmy w rêkach tych ludzi jak pi³ka wrêkach dzieci. Ka¿dy ci¹gn¹³ nas w swoj¹ stronê i stawia³ pytania,nie pozostawiaj¹c czasu na jak¹kolwiek odpowiedŸ.

W tym t³oku mój ojciec rozkaz otrzyma³, aby mnie zaprowadziædo mojej ciotki, gdzie czeka³ na mnie naczelnik. Mój ojcieczaprowadzi³ mnie tam.

Gdy przysz³am, naczelnik znajdowa³ siê w izbie razem z Hiacynt¹i Franciszkiem.

Tam nas przes³uchiwa³ i robi³ nowe wysi³ki, aby nas zmusiæ dozdradzenia tajemnicy oraz wymusiæ obietnicê, ¿e ju¿ wiêcej niepójdziemy do Cova da Iria. Gdy nic nie wskóra³, poleci³ memu ojcui wujowi zaprowadziæ nas na plebaniê. Nie zatrzymujê siê tu wiêcej,aby opowiedzieæ, co siê dzia³o w tym wiêzieniu, poniewa¿ Ekscelencjawszystko to ju¿ zna.

Jak ju¿ mówi³am Ekscelencji, co mnie najbardziej dotknê³o inad czym najbardziej cierpia³am z moimi kuzynami, to ca³kowiteopuszczenie nas przez rodzinê. Po powrocie z tej podró¿y czy z tegowiêzienia, nie wiem, jak to mam nazywaæ (by³o to, o ile siê nie mylê,

9 6

15 VIII 22 ), kazano mi ( z radoœci z powodu mego powrotu dodomu) zaraz wypuœciæ trzodê i iœæ z ni¹ na pastwisko. Wujek iciocia chcieli zostaæ w domu ze swymi dzieæmi i dlatego na ichmiejsce pos³ali ich brata Jana. Poniewa¿ by³o ju¿ póŸno,zatrzymaliœmy siê w pobli¿u naszej ma³ej wioski w Valinhos.

Jaki przebieg mia³o nastêpne wydarzenie, Ekscelencja te¿ ju¿wie, wiêc i nad tym nie bêdê siê zatrzymywa³a. Najœwiêtsza Panienkapoleci³a nam znowu praktykowaæ umartwiania i na koniecpowiedzia³a:

– „Módlcie siê, módlcie siê du¿o i ponoœcie ofiary zagrzeszników, bo wiele dusz idzie do piek³a, gdy¿ nie ma nikogo, ktoby siê poœwiêca³ za nie i modli³ siê”.

12. Mêczarnie i cierpienia

Po kilku dniach szliœmy z naszymi owieczkami po drodze, naktórej znalaz³am kawa³ek sznura od wozu. Podnios³am go i dla¿artu owinê³am sobie ramiê. Zauwa¿y³am, ¿e ten sznur sprawiami dotkliwy ból. Powiedzia³am wtedy do moich kuzynów:

– „S³uchajcie! To boli! moglibyœmy siê nim wi¹zaæ i nosiæ nasobie jako umartwienie z mi³oœci do Jezusa”.

Biedne dzieci przytaknê³y memu pomys³owi i ka¿dy z nas poprzeciêciu na trzy czêœci owi¹za³ go sobie wokó³ bioder. Czy togruboœæ i szorstkoœæ sznura by³a temu winna, a mo¿e dlatego, ¿e zamocno go zwi¹zaliœmy, w ka¿dym razie ten rodzaj pokuty sprawia³nam okropny ból. Hiacynta czêsto nie mog³a siê powstrzymaæ od³ez. Gdy mówi³am, by go zdjê³a, odpowiada³a przecz¹co:

– „Nie! Chcê z³o¿yæ tê ofiarê Panu Jezusowi na zadoœæuczy-nienie i za nawrócenie grzeszników”.

22 £ucja twierdzi tu i na innym miejscu, ¿e objawienie w Valinhos by³o 15 VIII, tj.w dniu jej powrotu z Vila Nova de Ourém. Jest to pomy³ka. Dniem powrotu zOurém by³ z pewnoœci¹ 15 VIII, ale objawienie mia³o miejsce dopiero w nastêpn¹niedzielê, tj. 19 VIII 1917 r.

9 7

Innym razem bawiliœmy siê zbieraj¹c po murach chwasty, któregdy siê je œciska w rêkach, wydaj¹ trzask. Hiacynta zbieraj¹c techwasty, urwa³a niechc¹co kilka pokrzyw, którymi siê poparzy³a.Czuj¹c ból œcisnê³a je jeszcze bardziej w rêkach i powiedzia³a do nas:

– „Patrzcie! Znowu coœ, aby czyniæ pokutê!”Od tej pory przyzwyczajaliœmy siê do tego, by ch³ostaæ siê czasem

po nogach pokrzywami, aby Bogu jeszcze jedn¹ z³o¿yæ ofiarê.Je¿eli siê nie mylê, w czasie tego miesi¹ca rozpoczêliœmy

oddawaæ nasz posi³ek naszym ma³ym biedakom, o czym ju¿opowiedzia³am Ekscelencji we wspomnieniach o Hiacyncie. Mojamatka te¿ siê w ci¹gu tego miesi¹ca nieco uspokoi³a. Czêœciejmawia³a:

– „Gdyby by³a choæ jeszcze jedna osoba, która te¿ coœ widzia³a,to mo¿e bym i ja uwierzy³a! Ale miêdzy tyloma ludŸmi tylko oniwidzieli!”

W tym miesi¹cu ró¿ni ludzie mówili mi, ¿e widzieli rozmaiterzeczy. Jedni, ¿e widzieli Matkê Bo¿¹, inni dziwne znaki na s³oñcuitd. Moja matka mówi³a wtedy:

– „Przedtem wydawa³o mi siê, ¿e gdyby by³a jeszcze jakaœosoba, która coœ widzia³a, to bym uwierzy³a, a teraz tyle ich mówi,¿e widzia³o, a ja mimo to nie mogê uwierzyæ!”

Natomiast mój ojciec w tym czasie zacz¹³ stawaæ w mojejobronie nakazuj¹c milczenie, jak tylko ktoœ zacz¹³ na mnie krzyczeæ.Mawia³ zwykle:

– „Nie wiemy, czy to prawda, ale tak¿e nie wiemy, czy tok³amstwo”.

W tym czasie mój wujek zmêczy³ siê natrêctwem obcych, ludzi,którzy nieustannie przychodzili, aby nas zobaczyæ i rozmawiaæ z nami.Zacz¹³ wiêc wysy³aæ swego syna Jana, aby pas³ trzodê, a Hiacyntê iFranciszka zostawia³ w domu. Wkrótce potem sprzeda³ owce. A ja,poniewa¿ nie lubi³am innego towarzystwa, zaczê³am chodziæ samaz trzod¹.

Jak ju¿ opowiada³am Ekscelencji, Hiacynta i jej braciszek, szlize mn¹, gdy pas³am blisko, a je¿eli pastwisko by³o oddalone, czekalina mnie na drodze.

9 8

Muszê przyznaæ, ¿e te dni by³y dla mnie naprawdê szczêœliwe,kiedy sama wœród mych owieczek ze szczytu góry czy z g³êbin dolinymog³am podziwiaæ piêkno nieba i dziêkowaæ Bogu za ³aski, jakiemi zsy³a³. Kiedy g³os jednej z moich sióstr przerwa³ moj¹ samotnoœæwo³aj¹c mnie, abym przysz³a do domu porozmawiaæ z t¹ lub ow¹osob¹, która mnie szuka³a, czu³am g³êbok¹ niechêæ i pociesza³amsiê tylko tym, ¿e mogê i z tego z³o¿yæ ofiarê Bogu. Pewnego dniaprzysz³o rozmawiaæ z nami trzech panów. Po bardzo nieprzyjemnymprzes³uchaniu ¿egnaj¹c siê powiedzieli:

– „NaradŸcie siê, w jaki sposób powinniœcie tê tajemnicêwyjawiæ. Bo je¿eli nie, to starosta jest zdecydowany was zlikwidowaæ”.

Hiacynta z rozpromienion¹ twarz¹ powiedzia³a:– „Ach jak to dobrze! Ja tak kocham Pana Jezusa i Matkê Bosk¹,

a wtedy wkrótce Ich ujrzymy!”Chodzi³y pog³oski, ¿e starosta istotnie chcia³ nas zabiæ. Jedna z

moich ciotek zamê¿na i mieszkaj¹ca w Casais przysz³a do nas zzamiarem zabrania nas do siebie. Poniewa¿ mówi³a:

– „Mieszkam w innym powiecie i ten starosta nie mo¿e wasstamt¹d zabraæ”.

Ale jej zamiar nie zosta³ zrealizowany, bo myœmy nie chcieli pójœæi odpowiedzieliœmy:

– „Je¿eli nas zabij¹, nie szkodzi! Pójdziemy do nieba!”

13. 13 wrzeœnia

I tak zbli¿y³ siê dzieñ 13 wrzeœnia. Tego dnia Najœwiêtsza Panna,po tym, co ju¿ opowiedzia³am, rzek³a nam:

– „Bóg jest zadowolony z waszych ofiar, ale nie chce, abyœciespali z powrozem na biodrach. Noœcie go jedynie w ci¹gu dnia”.

Pos³uchaliœmy dok³adnie jej rozkazów, a ¿e jak w ubieg³ymmiesi¹cu Bóg chcia³, jak siê zdaje, objawiæ coœ specjalnego, mojamatka ¿y³a nadziej¹, ¿e tego dnia niejedno siê wyjaœni. Poniewa¿dobry Bóg – mo¿e dla dania nam okazji z³o¿enia Mu jakiejœ nowejofiary – nie uczyni³ nic nadzwyczajnego, moja matka zniechêci³asiê i przeœladowanie w domu rozpoczê³o siê od nowa. Mia³a du¿o

9 9

powodów do zmartwieñ. Do ca³kowitej straty w Cova da Iria, gdzieznajdowa³o siê dobre pastwisko dla naszej trzody, i gdziezmarnowaliœmy nasze produkty rolne, do³¹czy³y siê pewneprzekonania, ¿e te wydarzenia nie by³y niczym innym jak chimeramii wymys³em dzieciêcej fantazji. Jedna z moich sióstr nie robi³a prawienic innego, jak tylko chodzi³a po mnie i zastêpowa³a przy owcach,abym mog³a przyjœæ porozmawiaæ z ludŸmi, którzy o to prosili.

Dla rodziny bogatej by³aby ta strata czasu niczym, ale dla nas,którzyœmy musieli ¿yæ z pracy naszych r¹k, by³a czymœ powa¿nym.

Z tego powodu moja matka w krótkim czasie zosta³a zmuszonado sprzedania naszej trzody, która by³a wielk¹ podpor¹ w utrzymaniunaszej rodziny. Ja by³am winna temu wszystkiemu i w momentachkrytycznych rzucano mi ten zarzut prosto w twarz.

Mam nadziejê, ¿e dobry Bóg przyj¹³ ode mnie tê ofiarê, któr¹Mu z³o¿y³am, zawsze zadowolona z mo¿noœci poœwiêcenia siê dlaNiego i dla grzeszników.

Ze swej strony moja matka znosi³a wszystko z bohatersk¹cierpliwoœci¹ i oddaniem. A je¿eli mnie karci³a i kara³a, to tylkodlatego, poniewa¿ s¹dzi³a, ¿e k³amiê. Czasem zupe³nie pogodzonaz cierpieniem, którym Bóg j¹ nawiedza³, mówi³a:

– „Czy to wszystko jest kar¹, któr¹ Pan Bóg zsy³a na mnie zamoje grzechy? Je¿eli tak jest, niech Bóg bêdzie pochwalony”.

14. Ofiarny duch £ucji

Jednej z s¹siadek przysz³o kiedyœ do g³owy powiedzieæ, ¿e pewnipañstwo dali mi, nie pamiêtam ile, pieniêdzy. Moja matka zawo³a³amnie zaraz i zapyta³a o to. Poniewa¿ odpowiedzia³am, ¿e nic niedosta³am, chcia³a mnie zmusiæ, abym je jej odda³a, i w tym celupos³u¿y³a siê kijem od miot³y. Kiedy ju¿ mia³am kurz z ubrania dobrze,wytrzepany, wmiesza³a siê w to jedna z moich sióstr, Karolina, zinn¹ dziewczyn¹ z naszego s¹siedztwa, która nazywa³a siê Virginia,obie wyjaœni³y, ¿e by³y obecne przy przes³uchaniu przez tych pañstwa,i ¿e widzia³y, ¿e oni nic mi nie dawali. Po tej obronie mog³am udaæsiê do mojej ulubionej studni i tam Bogu tak¿e i tê ofiarê z³o¿yæ.

100

15. Ciekawe odwiedziny

O ile siê nie mylê, równie¿ w ci¹gu tego miesi¹ca 23 zjawi³ siê unas m³ody cz³owiek, bardzo wysoki, na którego widok dr¿a³am zestrachu. Gdy zobaczy³am wchodz¹cego do naszego domu jakiegoœpana (który musia³ schylaæ g³owê, aby przejœæ przez drzwi), pytaj¹-cego o mnie, myœla³am, ¿e znajdujê siê w obecnoœci Niemca. Aponiewa¿ by³a wtedy wojna i starsi straszyli dzieci mówi¹c:

– „O! Idzie Niemiec, aby ciê zabiæ” – s¹dzi³am, ¿e wybi³a dlamnie moja ostatnia godzina.

Ten cz³owiek zauwa¿y³ mój strach.Stara³ siê mnie uspokoiæ, posadzi³ mnie na swych kolanach i

zadawa³ pytania z ca³¹ uprzejmoœci¹. Kiedy skoñczy³, zwróci³ siê domojej matki, czy pozwoli mi pójœæ z nim, bym pokaza³a mu miejsceobjawieñ i pomodli³a siê tam z nim. Otrzyma³ pozwolenie i poszliœmy.

Ale ja dr¿a³am ze strachu, id¹c sama po tych œcie¿kach wtowarzystwie nieznajomego. Uspokoi³a mnie jednak myœl, ¿e jeœlimnie zabije, to zobaczê Pana Jezusa i Matkê Bosk¹.

Kiedy przyszliœmy na miejsce, ukl¹k³ i poprosi³ mnie, abymodmówi³a z nim ró¿aniec i poprosi³a Najœwiêtsz¹ Pannê o ³askê,której on bardzo pragn¹³, mianowicie: aby pewna panienkazgodzi³a siê na zwi¹zek ma³¿eñski z nim. Zdziwi³a mnie ta proœbai pomyœla³am sobie:

– „Je¿eli ona siê tak ciebie boi jak ja, nigdy ci nie powie ‘tak’.”Po zakoñczeniu odmawiania ró¿añca, m³ody cz³owiek

odprowadzi³ mnie do naszej wioski, po¿egna³ siê grzecznie i poleci³mi sw¹ proœbê. Jak szalona pobieg³am wtedy do domu wujostwa, wobawie, ¿e on mo¿e jeszcze wróciæ.

Jakie¿ by³o moje zdumienie, gdy w 13 X znalaz³am siê nagle poobjawieniach w ramionach tej osobistoœci, unosz¹c siê ponadg³owami ludu. Rzeczywiœcie, to by³o bardzo dobre! Wszyscy moglizaspokoiæ sw¹ ciekawoœæ zobaczenia mnie. Po chwili ten dobrypan nie widz¹c, gdzie stawia nogi, potkn¹³ siê o jakiœ kamieñ iupad³! Ja nie upad³am, bo zawis³am w t³umie, który mnie œciska³.

23 Dotyczy to odwiedzin dr Carlosa de Azevedo Mendes, 8 IX 1917 r.

101

Inni ludzie wziêli mnie zaraz na rêce, a pan znikn¹³. Po jakimœczasie zjawi³ siê z t¹ panienk¹, ale ju¿ jako ma³¿onk¹. Przyjecha³podziêkowaæ Najœwiêtszej Pannie za otrzyman¹ ³askê i prosiæ J¹ ob³ogos³awieñstwo. Ten m³ody cz³owiek jest dzisiaj panem doktoremKarolem Mendes z Torres Novas.

16. 13 paŸdziernika

Jesteœmy wiêc, Ekscelencjo, w dniu 13 paŸdziernika. Ekscelencjawie ju¿ wszystko, co siê tego dnia sta³o. S³owami, które najbardziejwyry³y mi siê w sercu podczas tego objawienia, by³a proœbaNajœwiêtszej Matki Niebieskiej:

– „Nie obra¿ajcie wiêcej Pana Boga, jest ju¿ i tak bardzoobra¿any” 24.

Jaka skarga mi³oœci, jaka czu³a proœba! Tak pragnê³am, abyjej echo odbi³o siê na ca³ym œwiecie, i aby wszystkie dzieci MatkiNiebieskiej us³ysza³y dŸwiêk Jej g³osu!

Rozesz³a siê pog³oska, ¿e w³adze postanowi³y spowodowaæwybuch bomby w pobli¿u nas w momencie objawienia. Nie ba³amsiê tego, a kiedy o tym mówi³am moim ma³ym krewnym,odpowiedzieli:

– „Ach jakby to by³o dobrze, gdybyœmy otrzymali tê ³askê pójœciastamt¹d do nieba wraz z Nasz¹ Kochan¹ Pani¹”.

Niemniej jednak moi rodzice przerazili siê i po raz pierwszychcieli mi towarzyszyæ. Mówili:

– „Je¿eli nasza córka ma umrzeæ, chcemy umrzeæ u jej boku”.Mój ojciec wzi¹³ mnie za rêkê i zaprowadzi³ na miejsce objawieñ.

Ale od chwili objawienia nie zobaczy³am go wiêcej, a¿ do wieczora,gdy znalaz³am siê w gronie rodziny. Popo³udnie tego dnia spêdzi³amz moimi kuzynami, jakbyœmy byli jakimiœ dziwnymi stworami, któret³um chcia³ widzieæ i obserwowaæ. Wieczorem by³am naprawdêbardzo zmêczona przez te wszystkie pytania i przes³uchania. A te

24 Jesteœmy w posiadaniu cennego protoko³u proboszcza z Fatimy. Przyprzes³uchaniach tematem pytañ by³y te same wydarzenia.

102

nie skoñczy³y siê nawet wieczorem. Wiele osób, które nie mog³y zemn¹ rozmawiaæ, pozosta³o do nastêpnego dnia i czeka³o na swoj¹kolej. Niektóre chcia³y mnie wypytaæ póŸnym wieczorem, ale ja poko-nana zmêczeniem po³o¿y³am siê na ziemiê i usnê³am. Dziêki Bogunie zna³am jeszcze wtedy strachu przed ludŸmi ani egoizmu. Dlategoby³am zupe³nie ufna wobec ka¿dego jak wobec w³asnych rodziców.

Nastêpnego dnia przes³uchania trwa³y dalej, ale lepiejpowiem, w nastêpnych dniach, bo od tej pory prawie codzienniedo Cova da Iria przychodzili ró¿ni ludzie prosiæ o opiekê MatkêBo¿¹ i wszyscy chcieli zobaczyæ wizjonerów, zadaæ im pytania izmówiæ z nimi ró¿aniec.

Czasem czu³am siê tak zmêczona powtarzaniem ci¹gle tegosamego w kó³ko i modlitw¹, ¿e szuka³am, pretekstu, aby siê wymigaæi uciec.

Ale ci biedni ludzie tak nalegali, ¿e musia³am zrobiæ wysi³ek,czasem niema³y, aby ich zadowoliæ. Powtarza³am wtedy moj¹zwyk³¹ modlitwê w g³êbi serca:

– „Z mi³oœci ku Tobie, Bo¿e, na zadoœæuczynienie za grzechypope³nione przeciw Niepokalanemu Sercu Maryi, za nawróceniegrzeszników i za Ojca Œwiêtego.”

17. Przes³uchanie przez kap³anów

Mówi³am ju¿ Ekscelencji we wspomnieniach o mojej kuzynce,jak dwaj czcigodni kap³ani przyszli i opowiedzieli nam o OjcuŒwiêtym, i o potrzebie modlitwy za niego. Odt¹d wiêc w ka¿dejmodlitwie czy poniesionym cierpieniu pamiêtaliœmy o JegoŒwi¹tobliwoœci. Poczuliœmy tak wielk¹ mi³oœæ do Ojca œw., ¿e kiedypewnego dnia ksi¹dz proboszcz powiedzia³ do mojej matki, ¿eprawdopodobnie bêdê musia³a pojechaæ do Rzymu, aby byæprzes³uchana przez Jego Œwi¹tobliwoœæ, klaska³am z radoœci wd³onie i mówi³am do moich kuzynów:

– „Co za szczêœcie, jeœli bêdê mog³a zobaczyæ Ojca Œwiêtego!”A oni na to ze ³zami w oczach:– „My nie pojedziemy, ale poniesiemy tê ofiarê dla niego”.

103

Ksi¹dz proboszcz przeprowadzi³ ze mn¹ ostatni wywiad. Czaswyznaczony na wydarzenia skoñczy³ siê i proboszcz nie wiedzia³,co ma o tym wszystkim s¹dziæ. Tak¿e on zacz¹³ okazywaæ swojeniezadowolenie:

– „Po co te t³umy padaj¹ na kolana w jakiejœ dzikiej zaroœli,podczas gdy Bóg ̄ ywy, Bóg naszych o³tarzy, w PrzenajœwiêtszymSakramencie pozostaje sam, opuszczony w tabernakulum? Po co tepieni¹dze, które pozostawiaj¹ tam pod dêbem, je¿eli nie mo¿naukoñczyæ budowy koœcio³a z powodu braku pieniêdzy” 25 .

Dobrze pojê³am jego rozumowanie, ale có¿ ja mog³am zrobiæ?Gdybym by³a pani¹ tych ludzi, skierowa³abym ich z pieniêdzmi dokoœcio³a. Nie by³am ni¹ jednak, z³o¿y³am wiêc Bogu jeszcze i tê ofiarê.

Poniewa¿ Hiacynta mia³a zwyczaj podczas badañ spuszczaæg³owê, patrzeæ w ziemiê i ani s³owa nie powiedzieæ, prawie zawszemnie wo³ano, aby zaspokoiæ ciekawoœæ pielgrzymów. Stale wiêcwo³ano mnie, abym zosta³a wypytana przez tê lub inn¹ osobê, przeztego lub innego kap³ana. Przy jakiejœ okazji przyjecha³ ksi¹dz z TorresNovas 26 , aby mnie przes³uchaæ. Wypytywa³ mnie tak szczegó³owoi tak precyzyjnie, ¿e mia³am pewne skrupu³y z powodu zatajeniapewnych rzeczy. Poradzi³am siê w tej sprawie moich kuzynów:

– „Nie wiem, czy Ÿle nie robimy nie mówi¹c wszystkiego, gdypytaj¹ nas, czy Matka Boska nie powiedzia³a nam czegoœ wiêcej?Nie wiem, czy nie k³amiemy, je¿eli powiadamy, ¿e nam wyjawi³atajemnicê, a resztê przemilczamy”.

– „Nie wiem – odpowiedzia³a Hiacynta. – To ty, £ucjo, niechcesz, abyœmy o tym mówili”.

– „Pewnie, ¿e nie chcê – odpowiedzia³am. – Potem zaczn¹nas pytaæ, jakie robimy umartwienia! Tego nam jeszcze brakowa³o!Patrz! Gdybyœ milcza³a i nic nie powiedzia³a, nikt by nie wiedzia³,¿e widzieliœmy Matkê Bo¿¹, ¿eœmy z Ni¹ rozmawiali tak samo jakz Anio³em, i nikt nie musia³by o tym wiedzieæ!”

25 Z dokumentów owych czasów wynika, ¿e powodem odejœcia proboszcza by³ytrudnoœci, które widzia³ przed sob¹ w zwi¹zku z budow¹ koœcio³a.

26 Kanonik Ferreira, wówczas proboszcz w Torres Novas, przyzna³ póŸniej, ¿e onby³ tym natrêtnym przes³uchuj¹cym.

104

Biedne dziecko, s³ysz¹c moje wywody, zaczê³o p³akaæ, i tak jakw maju, jak to ju¿ opisa³am w jej historii, prosi³a mnie o przebaczenie.

Pozosta³am wiêc ze swymi skrupu³ami sama, nie wiedz¹c, wjaki sposób rozwi¹zaæ moj¹ w¹tpliwoœæ. Po krótkim czasie zjawi³ siêinny kap³an z Santarem. Wydawa³ siê bratem pierwszego albo przy-najmniej razem siê przygotowali: te same pytania i pu³apki, ten samsposób œmiania siê i szydzenia, nawet postawa i rysy twarzy wydawa³ymi siê takie same. Po tym przes³uchaniu moje w¹tpliwoœci siê zwiêk-szy³y i naprawdê nie wiedzia³am, co mam robiæ. Nieustannie pro-si³am Boga i Matkê Najœwiêtsz¹, aby mi powiedzieli, co mam robiæ.

– „ O mój Bo¿e i moja Niebieska Matuchno! Wiecie, ¿e niechcê Was obra¿aæ k³amstwami, ale sami widzicie, ¿e by³obyniedobrze powiedzieæ wszystko, coœcie mi mówili”.

W czasie tych w¹tpliwoœci mia³am szczêœcie rozmawiaæ zdziekanem z Olival 27 . Nie wiem, dlaczego mia³am do niegozaufanie i przedstawi³am mu swoje w¹tpliwoœci. Ju¿ pisa³am wewspomnieniach o Hiacyncie, jak nas ten ksi¹dz poucza³, abyzachowaæ tajemnicê.

Da³ nam jeszcze dodatkowe wskazówki dotycz¹ce ¿yciaduchowego. Przede wszystkim wskaza³ nam sposób, jak wewszystkim podobaæ siê Bogu, sk³adaj¹c Mu niezliczone ma³e ofiary.

– „ Je¿eli macie, moje dzieci, apetyt na coœ, powstrzymajcie siêi zjedzcie coœ innego, a tê ofiarê z³ó¿cie Bogu; je¿eli macie ochotêpobawiæ siê, nie bawcie siê, ale z³ó¿cie Bogu drug¹ ofiarê. Je¿eli waswypytuj¹ i nie mo¿ecie siê wyt³umaczyæ, Bóg tak chce, z³ó¿cie Mujeszcze tê ofiarê”.

Istotnie, zrozumia³am s³owa czcigodnego kap³ana i odt¹d bardzogo polubi³am! On nigdy nie straci³ z oczu mojej duszy i od czasu doczasu raczy³ albo sam mnie odwiedziæ, albo pos³ugiwa³ siê jedn¹pobo¿n¹ wdow¹, która ¿y³a w malutkiej wiosce blisko Olival.Nazywa³a siê p. Emilia 28. Ta pobo¿na kobieta chodzi³a czêsto doCova da Iria na modlitwê. Potem wstêpowa³a do nas. Prosi³a, aby

27 Chodzi o O. Faustino.28 Miejscowoœæ nazywa siê Soutaria. Dom pani Emilii zosta³ zamieniony na kaplicê.

105

mi pozwolono spêdziæ kilka dni u niej, a ona zaprowadzi³a mniedo domu ksiêdza dziekana. Ten by³ tak mi³y, ¿e zaprasza³ mniedo siebie na dwa, trzy dni, mówi¹c, ¿e robi to dla towarzystwajednej z jego sióstr. Mia³ tê cierpliwoœæ, aby mi du¿o czasu poœwiêciæna naukê doskona³oœci chrzeœcijañskiej. Udzieli³ mi du¿opraktycznych wskazówek. Chocia¿ wtedy jeszcze nie mia³amzielonego pojêcia o kierownictwie duchowym, mogê œmia³opowiedzieæ, ¿e ten ksi¹dz by³ moim pierwszym ojcem duchownym.Zachowujê zatem tego kap³ana we wdziêcznej pamiêci.

III. PO OBJAWIENIACH

l. Pierwszy raz w szkole

O rety! Piszê tak bez³adnie, a niektóre rzeczy ju¿ zapomnia³am.Ale robiê, jak mi Ekscelencja kaza³: mianowicie, abym pisa³a w miarê,jak sobie wszystko przypominam, i z ca³¹ prostot¹. Tak wiêc chcêrobiæ, nie zwracaj¹c uwagi ani na porz¹dek, ani na styl. Wydaje misiê, ¿e w ten sposób moje pos³uszeñstwo jest najdoskonalsze, a zatemprzyjemniejsze Panu Bogu i Niepokalanemu Sercu Maryi.

Wracam wiêc do rodzinnego domu. Ju¿ mówi³am Ekscelencji,¿e moja matka by³a zmuszona sprzedaæ nasz¹ trzodê, pozostawi³azaledwie trzy owce, które zabieraliœmy ze sob¹ w pole. Gdyœmy nieszli, dawaliœmy im w zagrodzie coœ do jedzenia. Moja matka pos³a³amnie wtedy do szko³y. W wolnych chwilach, które mi pozostawa³y,chcia³a, abym uczy³a siê tkaæ i szyæ. W ten sposób mia³a mnie wdomu i nie musia³a traciæ czasu na szukanie mnie.

Pewnego piêknego dnia moje siostry mówi³y o tym, aby pójœæz innymi dziewczêtami na winobranie do pewnego bogatego panaz Pé de Cão 29 . Moja matka zadecydowa³a, ¿e mog¹ pójœæ, ale i jaz nimi pójdê. Mówi³am te¿ ju¿ na pocz¹tku, ¿e moja matka nigdzieim nie pozwala³a wychodziæ, je¿eli mnie nie zabior¹.

29 Ta posiad³oœæ w pobli¿u Torres Novas nale¿a³a do in¿. Mario Godinho. Onosobiœcie zrobi³ zdjêcie dzieci 13 lipca 1917 r., które jest w naszym posiadaniu.

106

2. £ucja i jej proboszcz

W tym czasie ksi¹dz proboszcz zacz¹³ równie¿ przygotowywaædzieci do uroczystej Komunii œw. Poniewa¿ ja od 6 lat powtarza³amuroczyst¹ Komuniê, moja matka postanowi³a, ¿e w tym roku niepójdê. Z tego powodu nie posz³am na lekcje katechizmu. Kiedy innedzieci po skoñczonych lekcjach bieg³y na werandê plebanii, jawraca³am do domu, aby kontynuowaæ moje szycie lub tkanie.Poczciwemu proboszczowi nie podoba³a siê moja nieobecnoœæ nalekcjach katechizmu i jego siostra, któregoœ dnia, gdy wychodzi³amze szko³y, kaza³a jednemu dziecku zawo³aæ mnie. Spotka³o mnieono ju¿ na drodze do Aljustrel ko³o domu jednego biednegocz³owieka, którego nazywano Caracol.

Dziecko powiedzia³o mi, ¿e siostra proboszcza kaza³a mniezawo³aæ, wiêc powinnam do niej przyjœæ. Myœl¹c, ¿e to znów na jakieœprzes³uchanie, prosi³am o wyt³umaczenie mnie, bo moja matkakaza³a mi ze szko³y niezw³ocznie wróciæ do domu. I nie mówi¹cnic wiêcej pobieg³am jak g³upia, przez pola szukaj¹c kryjówki, gdzienie mogliby mnie znaleŸæ. Tym razem jednak zabawa kosztowa³amnie drogo.

Po kilku dniach w parafii by³a wielka uroczystoœæ. Na sumêprzyjechali ksiê¿a z s¹siedztwa. Po zakoñczeniu uroczystoœci ksi¹dzproboszcz zawo³a³ mnie i w obecnoœci wszystkich tych ksiê¿y zgani³surowo, ¿e nie przychodzi³am na lekcje katechizmu, i ¿e nie stawi³amsiê na wezwanie jego siostry. W koñcu poruszono wszystkie mojewady, a kazanie pokutne trwa³o bardzo d³ugo.

Nie wiem, w jaki sposób zjawi³ siê tam jakiœ dobry kap³an, którypróbowa³ mnie obroniæ; chcia³ mnie usprawiedliwiæ t³umacz¹c, ¿emo¿e moja matka mi nie pozwoli³a. Ale poczciwy proboszczodpowiedzia³:

– „Matka?! Matka to œwiêta! To ona jest stworzeniem, zktórego nie wiadomo, co wyroœnie!”

Ten dobry ksi¹dz, który póŸniej zosta³ dziekanem w TorresNovas, zapyta³ mnie wtedy uprzejmie o powód, dlaczego niechodzi³am na katechizm. Oœwiadczy³am, ¿e moja matka takzadecydowa³a. Widocznie ksi¹dz proboszcz nie wierzy³ mi, bo kaza³

107

zawo³aæ moj¹ siostrê Gloriê, która sta³a na placu koœcielnym, abydowiedzieæ siê od niej prawdy. Sprawdziwszy, ¿e tak by³o, jakmówi³am, oœwiadczy³:

– „No, to dobrze, ale bêdziesz chodzi³a na lekcje katechizmu,które jeszcze pozosta³y do koñca, a póŸniej wyspowiadasz siê u mnie,przyjmiesz uroczyst¹ Komuniê œw. wraz z innymi dzieæmi albo tu wparafii nie otrzymasz wiêcej Komunii œw.”

S³ysz¹c to moja siostra powiedzia³a, ¿e piêæ dni przed Komuni¹œw. mia³am z nimi wyjechaæ, i ¿e sprawia³oby to nam trudnoœci; je¿eliksi¹dz proboszcz zechce, mog³aby siê wyspowiadaæ i przyst¹piæ doKomunii œw. w jakikolwiek dzieñ przed wyjazdem. Dobry proboszcznie zgodzi³ siê na te proœby i podtrzymywa³ stanowczo swoje zdanie.

Kiedy przysz³yœmy do domu, powiadomi³yœmy o tym matkê,która równie¿ posz³a prosiæ ksiêdza, aby mnie wyspowiada³ i da³ miKomuniê œw. innego dnia. Ale wszystko by³o na pró¿no. Moja matkapostanowi³a, ¿e wobec tego w nastêpnym dniu po uroczystejKomunii œw. mój brat wyprawi siê w podró¿ ze mn¹, mimo dalekieji uci¹¿liwej drogi.

S¹dzê, ¿e krwawe poty na mnie wystêpowa³y na sam¹ myœl, ¿emam siê spowiadaæ u proboszcza. Strasznie siê go ba³am! P³aka³amze zmartwienia. W przeddzieñ proboszcz kaza³ wszystkim dzieciomprzyjœæ po po³udniu do koœcio³a do spowiedzi. Posz³am wiêc zeœciœniêtym sercem. Wchodz¹c do koœcio³a, zauwa¿y³am, ¿e by³o wiêcejspowiadaj¹cych ksiê¿y. W jednym z konfesjona³ów w g³êbi koœcio³asiedzia³ O. Cruz z Lizbony. Ja ju¿ z nim rozmawia³am i bardzo mi siêpodoba³. Nie zauwa¿y³am, ¿e w jednym z otwartych konfesjona³óww œrodku koœcio³a siedzia³ proboszcz, i wszystko widzia³. Pomyœla³amsobie:

– „Najpierw pójdê wyspowiadaæ siê u O. Cruz i zapytam siê,co mam robiæ. Potem pójdê do proboszcza”.

O. Cruz przyj¹³ mnie z ca³¹ uprzejmoœci¹ i wys³uchawszy mnie,da³ mi naukê. Powiedzia³, ¿e je¿eli nie chcê iœæ do proboszcza, niemuszê. Z tego powodu nie mo¿e mi odmówiæ Komunii œw. Uszczê-œliwiona t¹ rad¹ odmówi³am pokutê i uciek³am z koœcio³a w strachu,¿e ktoœ mnie jeszcze zawo³a.

108

Nastêpnego dnia posz³am w mojej bia³ej sukni, obawiaj¹csiê jeszcze, ¿e mi bêdzie odmówiona Komunia œw. Ale proboszczzadowoli³ siê tym razem zwróceniem mi uwagi po skoñczonejuroczystoœci, ¿e moje niepos³uszeñstwo nie usz³o jego uwagi, widzia³bowiem, ¿e siê spowiada³am u innego ksiêdza.

Ze wzglêdu na wydarzenia, dobry proboszcz stawa³ siê corazbardziej niezadowolony i nerwowy. Pewnego piêknego dnia opuœci³parafiê 30, rozesz³a siê wtedy pog³oska, ¿e proboszcz odszed³ z megopowodu, nie chc¹c przyj¹æ odpowiedzialnoœci za wydarzenia.Poniewa¿ by³ proboszczem gorliwym i kochanym przez ludzi,mia³am z tego powodu ró¿ne przykroœci. Niektóre kobiety, kiedymnie spotyka³y folgowa³y sobie, wyzywaj¹c mnie w brzydki sposób.Czêsto mnie nawet policzkowa³y lub kopa³y.

3. Franciszek i Hiacynta wspó³uczestnicz¹ w cierpieniu £ucji

Hiacynta i Franciszek rzadko kiedy doznawali tych „pieszczot”,których niebo nam nie sk¹pi³o, poniewa¿ rodzice ich nie pozwalali,aby ktokolwiek ich dotkn¹³. Ale cierpieli ze mn¹, p³akali widz¹c mnieza³aman¹ i upokorzon¹.

Pewnego dnia Hiacynta powiedzia³a mi:– „Jakby to by³o dobrze, gdyby moi rodzice byli tacy jak twoi,

aby ludzie mogli mnie te¿ biæ, gdy¿ wtedy mog³abym wiêcej ofiarz³o¿yæ Bogu”.

Niemniej jednak potrafi³a doskonale wykorzystaæ ka¿d¹ okazjêdo umartwienia.

Mieliœmy równie¿ zwyczaj od czasu do czasu nic nie piæ przez9 dni albo nawet przez ca³y miesi¹c. Zrobiliœmy te ofiary w pe³nisierpnia, kiedy upa³ by³ niemo¿liwy. Wracaliœmy któregoœ dnia zmodlitwy ró¿añcowej z Cova da Iria i kiedy zbli¿yliœmy siê do stawu,który znajdowa³ siê przy drodze, Hiacynta rzek³a:

– „S³uchaj, tak mi siê chce piæ i tak bardzo boli mniej g³owa.Napijê siê troszeczkê tej wody”.

30 Na pewno to nie by³o powodem. Raczej trudnoœci, które proboszcz mia³ zeswymi parafianami z powodu przebudowy koœcio³a.

109

– „Tej nie – odpowiedzia³am. – Moja matka nie chce, abyœmyst¹d pili wodê, bo ona mo¿e nam zaszkodziæ. Poprosimy o wodêMariê dos Anjos” (by³a to nasza s¹siadka, która niedawno wysz³a zam¹¿ i mieszka³a tam w cha³upce).

– „Nie, tej dobrej wody nie chcê. Napijê siê tej, bo zamiast z³o¿yæBogu ofiarê z pragnienia, z³o¿ê Mu j¹ z napicia siê tej brudnej wody”.

Rzeczywiœcie woda z tego stawu by³a bardzo brudna. Ró¿ni ludzieprali tam sw¹ bieliznê i zwierzêta tam pi³y i k¹pa³y siê. Dlatego mojamatka zwraca³a bardzo uwagê na to, aby jej dzieci nie pi³y tej wody.Innym razem Hiacynta mówi³a:

– „Pan Bóg musi byæ zadowolony z naszych ofiar, poniewa¿mnie siê chce tak strasznie piæ. Ale nie bêdê piæ. Chcê cierpieæ zmi³oœci dla Niego”.

Któregoœ dnia siedzieliœmy na progu domu mojego wujka izauwa¿yliœmy, ¿e jacyœ ludzie zbli¿aj¹ siê do nas. Franciszek i jauciekliœmy zaraz do pokoju, aby siê schowaæ pod ³ó¿kiem. Hiacyntapowiedzia³a:

– „Ja siê nie ukryjê, z³o¿ê tê ofiarê Panu Bogu”.Ci ludzie zbli¿yli siê, rozmawiali z ni¹, czekali przez d³u¿szy czas,

gdy mnie szukano, wreszcie poszli sobie. Wysz³am wtedy z mojejkryjówki i zapyta³am Hiacyntê:

– „Co odpowiedzia³aœ, gdy ciê pytali, gdzie jesteœmy?”– „Nic nie odpowiedzia³am. Spuœci³am g³owê, wbi³am wzrok w

ziemiê i nic nie mówi³am. Zawsze tak robiê, gdy nie chcê powiedzieæprawdy, a k³amaæ równie¿ nie chcê, bo k³amaæ to grzech”.

Rzeczywiœcie zawsze tak postêpowa³a i nie warto by³o zadawaæjej pytañ, bo po prostu nie odpowiada³a. Przewa¿nie jednak niebyliœmy w stanie sk³adaæ tego rodzaju ofiary, gdyœmy mogli uciec.

Innego dnia siedzieliœmy o kilka kroków od ich domu w cieniudwóch drzew figowych, które zwisa³y na drogê. Franciszek oddali³siê nieco, aby siê bawiæ. Kiedy zauwa¿y³, ¿e zbli¿a³o siê kilka pañ,przybieg³, by nas o tym powiadomiæ. Poniewa¿ w tych czasachu¿ywa³o siê kapeluszy o rondach wielkoœci sita, myœleliœmy, ¿e w takimnakryciu g³owy nie zobacz¹ nas, i bez namys³u wdrapaliœmy siê na

110

figi. Gdy tylko te panie przesz³y, zsunêliœmy siê co prêdzej z drzewai w poœpiesznej ucieczce ukryliœmy siê w polu kukurydzianym.

Ten nasz sposób by³ równie¿ jednym z powodów skarg ksiêdzaproboszcza. Szczególnie skar¿y³ siê na to, ¿e uciekamy przedkap³anami. To prawda, ksi¹dz proboszcz mia³ racjê, ale czyniliœmyto tylko dlatego, ¿e zw³aszcza ksiê¿a bardzo nas wypytywali. Gdyœmysiê znaleŸli w obecnoœci jakiegoœ kap³ana, ju¿ przygotowaliœmy siêdo z³o¿enia Panu Bogu jednej z wiêkszych ofiar.

4. Zakaz pielgrzymki do Fatimy

Tymczasem i rz¹d nie godzi³ siê z postêpem wydarzeñ. Ludziebowiem ustawili na miejscu objawieñ dwa s³upy w rodzaju ³uku zlatarniami i dbali o to, ¿eby latarnie wci¹¿ siê pali³y. Pewnej nocyw³adze pos³a³y kilku mê¿czyzn samochodem, aby wyrwali s³upy,wyciêli d¹b, na którym mia³y miejsce objawienia, i wszystko wywieŸli.Rankiem szybko rozesz³a siê wiadomoœæ o tym wydarzeniu.Pobieg³am tam, ¿eby sprawdziæ, czy to prawda. Ale jaka¿ by³a mojaradoœæ, gdy stwierdzi³am, ¿e ci biedni ludzie siê pomylili, zamiastwyci¹æ d¹b, wyciêli jedno z drzew oliwkowych! Pomodli³am siê wtedydo Matki Boskiej, prosz¹c j¹ o przebaczenie tym ludziom i prosi³amo ich nawrócenie.

Po pewnym czasie, 13 V, nie pamiêtam ju¿ czy 1918 czy 1919roku 31 , wczesnym rankiem rozesz³a siê pog³oska: w Fatimie znajdujesiê oddzia³ kawalerii dla powstrzymania ludzi wybieraj¹cych siê doCova da Iria. Wielu, na wpó³ przestraszonych, przynios³o mi têwiadomoœæ, twierdz¹c, ¿e z pewnoœci¹ jest to ostatni dzieñ mego¿ycia. Nie zwracaj¹c uwagi na to, co mówili, wybra³am siê w drogêdo koœcio³a. Przyszed³szy do Fatimy, przesz³am miêdzy koñmi, którewype³nia³y plac przed koœcio³em, wesz³am do koœcio³a, wys³ucha³amMszy œw., któr¹ odprawia³ nieznajomy ksi¹dz, przyst¹pi³am doKomunii œw. i odmówiwszy modlitwy dziêkczynne, wróci³amspokojnie do domu nie molestowana przez nikogo. Nie wiem, czy

31 Chodzi o 13 V 1920 r. To s¹ daty, których £ucja sama nie potrafi³a zidentyfikowaæ.

111

mnie nie widzieli, czy te¿ nie zwrócili na mnie najmniejszej uwagi.Po po³udniu pomimo ci¹g³ych wieœci, ¿e wojsko daremnie próbowa³oludzi powstrzymaæ, posz³am tam, aby odmówiæ ró¿aniec. W drodzeprzy³¹czy³a siê do mnie grupa kobiet, które przysz³y z daleka. Gdyzbli¿a³am siê ju¿ do miejsca, dwóch wojskowych na koniachch³oszcz¹c je biczami, pêdzi³o, aby nas dogoniæ. Kiedy zbli¿yli siêdo nas zapytali, dok¹d idziemy. Wtedy kobiety œmia³o odpowiedzia³y,¿e je to nic nie obchodzi. Ch³ostali wiêc konie robi¹c wra¿enie, jakbynas chcieli zmaltretowaæ. Kobiety zaczê³y uciekaæ ka¿da w inn¹stronê, w jednej wiêc chwili znalaz³am siê sama w obecnoœci dwóchjeŸdŸców. Zapytali mnie o nazwisko, na co odpowiedzia³am bezwahania. Zapytali wiêc, czy to ja mo¿e jestem t¹ wizjonerk¹.Odpowiedzia³am, ¿e tak. Kazali mi wobec tego przejœæ przez œrodekdrogi i iœæ miêdzy dwoma koñmi. Kierowali siê w stronê Fatimy.Kiedy zbli¿aliœmy siê do stawu, o którym ju¿ uprzednio mówi³am,pewna biedna kobieta, która tam mieszka³a, a o której te¿ ju¿mówi³am, zobaczywszy mnie z pewnej odleg³oœci pomiêdzy koñmi,wysz³a na œrodek drogi i jak druga Weronika stara³a siê dodaæ miodwagi. ̄ o³nierze zmusili j¹, by natychmiast siê odczepi³a i biednakobieta posz³a, g³oœno p³acz¹c i ubolewaj¹c nad moim nieszczêœciem.Kilka kroków dalej kazali mi siê zatrzymaæ i zapytali, czy ta kobietaby³a moj¹ matk¹. Odpowiedzia³am, ¿e nie. Nie uwierzyli mi i zapytalimnie, czy ten dom, to nasz dom. Znowu odpowiedzia³am, ¿e nie.Widocznie mi nie wierzyli i kazali mi iœæ dalej, a¿ do domu moichrodziców. Gdyœmy doszli do pola po³o¿onego tu¿ przed Aljustrel wpobli¿u ma³ego Ÿród³a, kazali mi siê zatrzymaæ. Widz¹c tam otwarterowy do flancowania sadzonek drzew mówili miêdzy sob¹, zpewnoœci¹ aby mnie zastraszyæ:

– „Tutaj s¹ otwarte groby, jedn¹ z naszych szabel zetniemy jejg³owê i tu j¹ pochowamy. W ten sposób raz na zawsze zakoñczymytê sprawê”.

S³ysz¹c tê rozmowê wydawa³o mi siê, ¿e rzeczywiœcie mojaostatnia godzina wybi³a. Ale by³am spokojna, jakby to nie o mniechodzi³o. Po chwili namys³u drugi powiedzia³:

– „Nie, nie mamy na to pozwolenia”.

112

I kazali mi iœæ dalej. Przesz³am w ten sposób przez nasz¹ ma³¹wioskê, a¿ dosz³am do domu moich rodziców. Wszyscy stali wdrzwiach i oknach, aby patrzeæ, co siê dzieje. Jedni œmiali siê z zado-wolenia, inni okazywali mi swoje wspó³czucie. Gdy zbli¿yliœmy siêdo naszego domu, kazali mi zawo³aæ moich rodziców. Nie by³o ich.

Jeden zsiad³ z konia, aby sprawdziæ, czy siê nie ukryli.Przeszuka³ dom i nie znajduj¹c nikogo zakaza³ mi wychodziæ tegodnia z domu. Nastêpnie wsiad³ na konia i obaj odjechali.

Pod wieczór rozesz³a siê pog³oska, ¿e wojsko siê wycofa³o,zwyciê¿one przed lud. Przed zachodem s³oñca odmawia³amró¿aniec w Cova da Iria w towarzystwie setek ludzi.

PóŸniej opowiadano, ¿e gdy mnie prowadzono, kilka kobietposz³o powiedzieæ mojej matce o tym, co siê sta³o. Onaodpowiedzia³a:

– „Je¿eli to prawda, ¿e ona widzia³a Matkê Bosk¹, to MatkaBoska j¹ obroni, a je¿eli k³amie, to dobrze, ¿e bêdzie ukarana” ipozosta³a jak przedtem spokojna.

A mo¿e ktoœ zapyta, gdy to siê wszystko dzia³o, gdzie byli moitowarzysze?

Nie wiem. Nic sobie w tym momencie nie przypominam o nich.Byæ mo¿e, ¿e rodzice ze wzglêdu na pog³oski nie pozwolili im tegodnia wychodziæ z domu.

5. Ciê¿ka choroba matki £ucji

Panu Bogu musia³o siê widocznie podobaæ widzieæ mniecierpi¹c¹, bo przygotowa³ dla mnie kielich bardzo gorzki, który wkrótkim czasie mia³ mi daæ wypiæ. Moja matka zachorowa³a ciê¿koi to do tego stopnia, ¿e pewnego dnia zdawa³o nam siê, ¿e umiera.Wobec tego wszystkie jej dzieci zebra³y siê wokó³ ³ó¿ka, aby otrzymaæjej ostatnie b³ogos³awieñstwo i uca³owaæ umieraj¹c¹ rêkê. Bêd¹cnajm³odsz¹, by³am ostania. Moja biedna matka widz¹c mnie, o¿y³atrochê, zarzuci³a mi rêce na szyjê i wzdychaj¹c zawo³a³a:

– „Moja biedna córko! Co siê z tob¹ stanie bez matki?Umieram z sercem z³amanym z tego powodu”.

113

I wybuchaj¹c gorzkim szlochem, przyciska³a mnie corazbardziej do siebie. Moja starsza siostra wyrwa³a mnie si³¹ z jejobjêæ i zapro-wadziwszy do kuchni zabroni³a wracaæ do izby chorej,a na koniec powiedzia³a:

– „Matka umiera zatroskana z powodu cierpieñ, których tyby³aœ przyczyn¹”.

Uklêk³am, sk³oni³am g³owê na ³awkê i w g³êbi smutku, jakiegojeszcze nigdy nie odczuwa³am, z³o¿y³am dobremu Bogu moj¹ ofiarê.

Po chwili moje dwie starsze siostry, widz¹c, ¿e stan matki jestbeznadziejny, powróci³y do mnie mówi¹c:

– „£ucjo, je¿eli to prawda, ¿e widzia³aœ Matkê Bo¿¹, to idŸ terazdo Cova da Iria i poproœ J¹ o uzdrowienie naszej matki. Przyrzeknijjej, co chcesz, spe³nimy to i uwierzymy”.

Nie zwlekaj¹c ani chwili wybra³am siê w drogê. Aby nie byæwidzian¹, sz³am œcie¿kami miêdzy polami odmawiaj¹c ró¿aniec.Przed³o¿y³am proœbê Matce Najœwiêtszej p³acz¹c, ale do domupowróci³am pokrzepiona nadziej¹, ¿e Matka Najœwiêtsza wrócizdrowie mej matce ziemskiej. Gdy wchodzi³am do domu, moja matkaczu³a siê trochê lepiej. A po trzech dniach mog³a ju¿ wykonywaæswe prace domowe.

Ja obieca³am Matce Najœwiêtszej, ¿e je¿eli mnie wys³ucha, to wtowarzystwie mych sióstr bêdê przez 9 dni przychodzi³a, odmawiaj¹cró¿aniec na kolanach od szczytu drogi a¿ do dêbu. A ostatniegodnia, chcia³am przyprowadziæ dziewiêcioro biednych dzieci, a potemdaæ im kolacjê. Tak wiêc chodzi³yœmy spe³niæ nasze przyrzeczenie.Moja matka sz³a z nami i mówi³a:

– „Matka Bo¿a mnie uzdrowi³a, a mnie siê wci¹¿ zdaje, ¿e tonieprawda i nie mogê uwierzyæ. Ciekawe. Nie wiem, jak to jestmo¿liwe!”

6. Œmieræ ojca

Dobry Bóg da³ mi tê pociechê, ale nied³ugo znów zapuka³ dodrzwi z inn¹ ofiar¹. Mój ojciec by³ mê¿czyzn¹ zdrowym, silnym, którynawet nie zna³ bólu g³owy. A oto po nieca³ych 24 godzinach, prawie

114

nagle, podwójne zapalenie p³uc zabra³o go do wiecznoœci32 .Mój ból by³ tak wielki, ¿e myœla³am, i¿ umrê. On by³ jedynym,

który stale sta³ po mojej stronie, i gdy wszystko w domu by³oprzeciwko mnie, on jeden bra³ mnie w obronê. Zamknê³am siê wpokoju i wo³a³am:

– „Mój Bo¿e! Mój Bo¿e! Nigdy nie myœla³am, ¿e zeœlesz mityle cierpienia! Ale cierpiê z mi³oœci ku Tobie, na zadoœæuczynienieza grzechy pope³nione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi,za Ojca Œwiêtego i za nawrócenie grzeszników”.

7. Choroba Hiacynty i Franciszka

W tym okresie Hiacyncie i Franciszkowi pogorszy³o siê rów-nie¿ 33. Hiacynta mówi³a mi czasem:

– „Czujê tak wielki ból w piersiach, ale nie mówiê nic mojejmatce, chcê cierpieæ dla Pana Jezusa na zadoœæuczynienie za grzechypope³nione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi, za Ojca Œwiê-tego i za nawrócenie grzeszników”.

Gdy któregoœ dnia z rana przysz³am do niej, zapyta³a mnie:– „Ile ofiar z³o¿y³aœ tej nocy Panu Jezusowi?”– „Trzy. Wsta³am trzy razy odmówiæ modlitwê Anio³a”.– „Ja Mu ofiarowa³am bardzo du¿o, nie wiem, ile tych ofiar

by³o, poniewa¿ mia³am silne bóle, ale nie skar¿y³am siê”.Franciszek by³ spokojniejszy. Czyni³ zwykle to, co my robimy.

Rzadko kiedy sam coœ proponowa³. W swej chorobie cierpia³ zbohatersk¹ cierpliwoœci¹, bez jêku i bez najmniejszej skargi.Zapyta³am go pewnego dnia na krótko przed œmierci¹:

– „Franciszku, czy bardzo cierpisz?”– „Tak, ale znoszê wszystko z mi³oœci do Pana Jezusa i Matki

Boskiej”.

32 Ojciec £ucji umar³ 31 lipca 1919 r.33 Franciszek i Hiacynta zachorowali prawie równoczeœnie, w koñcu paŸdziernika

1918 r.

115

Któregoœ dnia da³ mi powróz, o którym ju¿ opowiada³am, ipowiedzia³:

– „WeŸ, zabierz go, zanim moja matka zobaczy. Nie jestem ju¿wstanie wk³adaæ go na siebie”.

Jada³ wszystko, co mu matka przynosi³a, i nie zauwa¿y³am, ¿ebykiedyœ grymasi³. Nadszed³ jednak dzieñ jego odejœcia do nieba34 . Wpoprzedni wieczór powiedzia³ do mnie i swej siostrzyczki:

– „Idê do nieba, ale tam bêdê bardzo prosi³ Pana Jezusa iMatkê Bosk¹, aby was te¿ prêdko zabrali”.

Zdaje mi siê, ¿e ju¿ wspomnia³am we wspomnieniach oHiacyncie, jak ciê¿kie by³o dla mnie to rozstanie. Dlatego nie bêdêju¿ powtarza³a. Hiacynta by³a ju¿ wtedy chora i jej stan pogarsza³siê z dnia na dzieñ. Równie¿ i tego nie bêdê opisywa³a, bo ju¿ tozrobi³am. Opowiem jedynie o niektórych heroicznych cnotach, którepraktykowa³a Hiacynta, i o których, zdaje siê, jeszcze nie wspom-nia³am.

Jej matka wiedzia³a, jak bardzo nie lubi³a mleka. Pewnego dniaprzynios³a jej wraz z fili¿ank¹ mleka piêkn¹ wi¹zkê winogron.

– „Hiacynto – rzek³a .– Zjedz to! Je¿eli nie mo¿esz wypiæ mleka,zostaw, a zjedz winogrona”.

– „Nie, mamo, nie chcê winogron, zabierz je! Daj mi raczejmleka, wypijê je”.

Nie okazuj¹c najmniejszej niechêci, wypi³a je. Moja ciotkaoddali³a siê zadowolona, s¹dz¹c, ¿e niechêæ jej córeczki do mlekazanik³a.

Potem Hiacynta zwróci³a siê do mnie i powiedzia³a:– „Mia³am tak¹ ochotê na winogrona i tak mi by³o ciê¿ko wypiæ

mleko, ale chcia³am z³o¿yæ Panu Jezusowi tê ofiarê”.Innego dnia z rana znalaz³am j¹ bardzo zmienion¹ i zapyta³am

jej, czy czuje siê gorzej.– „Tej nocy – odpowiedzia³a –, mia³am wielkie bóle i chcia³am

z³o¿yæ ofiarê Panu Jezusowi przez nieprzewracanie siê w ³ó¿ku, idlatego wcale nie spa³am”.

34 Franciszek umar³ 4 kwietnia 1919 r.

116

Kiedy indziej powiedzia³a:– „Gdy jestem sama, wychodzê z ³ó¿ka, aby zmówiæ modlitwê

Anio³a. Ale teraz nie jestem ju¿ w stanie pochyliæ g³owy do ziemi, boupadam. Modlê siê jedynie na klêczkach”.

Pewnego dnia mia³am okazjê rozmawiaæ z ksiêdzem dziekanemi pyta³ mnie o Hiacyntê, jak siê czuje. Powiedzia³am mu to, cowiedzia³am o jej stanie zdrowia, a potem opowiedzia³am, to co onami powiedzia³a, ¿e nie by³a ju¿ w stanie pochyliæ siê a¿ do ziemi, gdysiê modli³a. Wtedy ksi¹dz dziekan kaza³ mi powiedzieæ jej, ¿e niechce, aby wychodzi³a z ³ó¿ka do modlitwy. Ma zostaæ w ³ó¿ku imodliæ siê, jak mo¿e, bez przemêczania siê. Przekaza³am jej topolecenie przy pierwszej okazji, a ona zapyta³a:

– „A Pan Jezus bêdzie zadowolony?”– „Bêdzie – odpowiedzia³am. – Pan Jezus chce, ¿ebyœmy robi³y

to, co ksi¹dz dziekan nam ka¿e”.– „No dobrze, nie bêdê ju¿ wiêcej wstawa³a”.Kiedy tylko mog³am, chodzi³am chêtnie do Cabeço do naszej

ulubionej groty, aby siê tam, modliæ. Poniewa¿ Hiacynta bardzo lubi³akwiaty, w drodze powrotnej zrywa³am lilie i piwonie, i zanosi³am jejmówi¹c:

– „Masz, s¹ z Cabeço”.Ona bior¹c je, ze ³zami w oczach mówi³a:– „Nigdy ju¿ tam nie pójdê! Ani do Valinhos, ani do Cova da

Iria! A tak bym chcia³a!”– „Ale co, ci na tym zale¿y, je¿eli pójdziesz do nieba, zobaczysz

Pana Jezusa i Matkê Najœwiêtsz¹!”– „Tak, to prawda” – odpowiada³a i by³a zadowolona.Obrywa³a p³atki z kwiatków i liczy³a je wszystkie. W kilka dni po

zachorowaniu da³a mi powróz, którego u¿ywa³a:– „Przechowaj go, obawiam siê, ¿e moja matka go zobaczy.

Je¿eli mi siê polepszy, znów go chcê u¿ywaæ”.Ten powróz mia³ trzy wêz³y i by³ splamiony krwi¹. Zachowa³am

go w ukryciu a¿ do chwili, kiedy definitywnie opuœci³am domrodzinny. Potem nie wiedz¹c, co mam z nim zrobiæ, spali³am gowraz z powrozem jej braciszka.

117

8. £ucja tak¿e chora

Ró¿ni ludzie, którzy przychodzili do nas z daleka, widz¹c mnieblad¹ i anemiczn¹, prosili matkê, aby mi pozwoli³a spêdziæ kilka dniw ich okolicy, twierdz¹c, ¿e zmiana powietrza dobrze mi zrobi. Mojamatka siê godzi³a i zabierano mnie raz tu, raz tam.

W tych podró¿ach nie zawsze spotyka³am siê z szacunkiem itroskliwoœci¹. Obok ludzi, którzy mnie podziwiali i uwa¿ali za œwiêt¹,byli te¿ inni, którzy mi wymyœlali i nazywali hipokrytk¹, marzycielk¹i czarownic¹. To nasz dobry Bóg wrzuca³ sól do wody, aby siê niezepsu³a. Dziêki Boskiej Opatrznoœci przesz³am przez ogieñ, niespaliwszy siê, ani nie poznawszy tego robaka zarozumia³oœci, któryzwyk³ wszystko niszczyæ. W takich okolicznoœciach zwykle myœla³amsobie:

– „Wszyscy siê myl¹. Nie jestem ani œwiêta, jak mówi¹ niektórzy,ani k³amczuchem, jak mówi¹ inni. Tylko Bóg wie, kim jestem”.

Po powrocie bieg³am do Hiacynty, która mi mówi³a:– „S³uchaj, nie wyje¿d¿aj wiêcej. Tak têskni³am za tob¹! Odk¹d

wyjecha³aœ, nie rozmawia³am z nikim. Z innymi nie umiem roz-mawiaæ”.

Nadszed³ wreszcie czas jej wyjazdu do Lizbony. Ju¿ opisa³amnasze po¿egnanie. Nie powtarzam wiêc tego tutaj. Jaki¿ smutekodczuwa³am widz¹c siê osamotnion¹! W tak krótkim czasie naszdobry Bóg zabra³ mi do nieba mego kochanego ojca, nastêpnieFranciszka, a teraz Hiacyntê, której ju¿ nie zobaczê wiêcej na tymœwiecie.

Gdy tylko mog³am, ucieka³am do Cabeço, chroni³am siê wgrocie skalnej, aby tam siê wyp³akaæ i u¿aliæ przed samym Bogiem.Gdy schodzi³am ze stoku, wszystko przypomina³o mi moich drogichtowarzyszy: kamienie, gdzie tyle razy siedzieliœmy, kwiaty, którychju¿ nie zbiera³am, bo nie mia³am ich komu zanosiæ, Valinhos, gdzierazem cieszyliœmy siê rozkoszami raju.

Jak gdyby pow¹tpiewaj¹c w rzeczywistoœæ i na wpó³ przytomna,wesz³am któregoœ dnia do domu mojej ciotki, kieruj¹c siê do izbyHiacynty i zawo³a³am j¹. Jej siostrzyczka Teresa, widz¹c mnie tak¹,

118

zatrzyma³a mnie mówi¹c, ¿e Hiacynty ju¿ tam nie ma. Po krótkimczasie, przysz³a wiadomoœæ, ¿e pofrunê³a do nieba 35. Jej cia³oprzywieziono do Vila Nova de Ourém. Ciotka zaprowadzi³a mniektóregoœ dnia do jej grobu w nadziei, ¿e siê trochê uspokojê. Aleprzez d³u¿szy czas wydawa³o siê, ¿e mój smutek stale wzrasta³. Gdycmentarz by³ otwarty, siada³am przy grobie Franciszka lub ojca,spêdzaj¹c tam d³ugie godziny.

Dziêki Bogu, po jakimœ czasie moja matka zadecydowa³a siêpojechaæ do Lizbony i zabraæ mnie ze sob¹ 36.

Dziêki poœrednictwu pana doktora Formigão, jedna pobo¿napani przyjê³a nas do siebie do domu i zaofiarowa³a siê p³aciæ zamoje kszta³cenie w pensjonacie, gdybym chcia³a pozostaæ. Matka ija przyjê³yœmy z wdziêcznoœci¹ wielkoduszn¹ ofertê naszejdobrodziejki, która nazywa³a siê Assunção Avelar.

Moja matka zasiêgnê³a rady lekarzy i us³ysza³a, ¿e powinna siêpoddaæ operacji nerek i krêgos³upa, ale lekarze nie gwarantowali zajej ¿ycie, gdy¿ mia³a ponadto wadê serca. Wróci³a wiêc do domupozostawiaj¹c mnie pod opiek¹ tej pani.

Kiedy wszystko ju¿ by³o gotowe i dzieñ mojego wst¹pienia dopensjonatu wyznaczony, powiedziano, ¿e rz¹d dowiedzia³ siê, ¿eznajdowa³am siê w Lizbonie, i poszukiwano mnie.

Wobec tego zawieziono mnie do Santarem do domu panadoktora Formigão, gdzie siê ukrywa³am przez kilka dni . Niepozwolono mi nawet iœæ na Mszê œw. Wreszcie, siostra ksiêdzaprzywioz³a mnie do domu, obiecuj¹c za³atwiæ przyjêcie dopensjonatu, jaki wówczas prowadzi³y Siostry Œw. Doroty w Hiszpanii.Gdy wszystko siê uspokoi, przyjad¹ po mnie. Wszystkie te wydarzeniarozerwa³y mnie trochê i smutek zacz¹³ powoli znikaæ.

35 Hiacynta zmar³a 20 lutego 1920 r.36 £ucja by³a w Lizbonie od 7 VII do 6 VIII 1920 r. Potem przysz³a do Santarém,

stamt¹d powróci³a do Aljustrel 12 VIII.

119

9. Pierwsze spotkanie £ucji z ks. Biskupem

W tym czasie Ekscelencja przyby³ do Leirii i nasz dobry Bógpowierzy³ Waszej Ekscelencji pieczê nad biedn¹ owczarni¹ od tylulat pozbawion¹ pasterza 37 . Nie brakowa³o ludzi, którzy s¹dzili, i¿mog¹ mnie nastraszyæ przyjazdem Ekscelencji, tak jak to ju¿poprzednio zrobili po przybyciu pewnego dobrego kap³ana.Mówiono, ¿e Ekscelencja zna wszystko, ¿e odgaduje i przenika dog³êbi sumienia, i ¿e teraz wykryje wszystkie moje intrygi. Dalekaod strachu pragnê³am tej rozmowy i myœla³am:

– „Je¿eli to prawda, ¿e wie wszystko, to wie te¿, ¿e mówiêprawdê”.

I kiedy pewna dobrotliwa pani z Leirii ofiarowa³a siêzaprowadziæ mnie do Ekscelencji, z radoœci¹ przyjê³am tê propozycjê.Posz³am w oczekiwaniu na tê szczêœliw¹ chwilê.

Nareszcie nadszed³ ten dzieñ. Po przyjœciu do pa³acu biskupiegokazano mi wejœæ razem z t¹ pani¹ do sali i poczekaæ chwilê.

Zjawi³ siê sekretarz Waszej Ekscelencji 38, który rozmawia³uprzejmie z moj¹ towarzyszk¹, p. Gild¹, zadaj¹c mi od czasu doczasu jakieœ pytania. Poniewa¿ spowiada³am siê ju¿ dwukrotnie uniego, zna³am go. Dziêki temu rozmowa z nim by³a dla mnieprzyjemna.

Po chwili przyszed³ ks. dr Marques dos Santos 39, w swychpantoflach z klamrami, owiniêty w obszern¹ pelerynê. Pierwszy razwidzia³am kap³ana w ten sposób ubranego i dlatego zwróci³am naniego wiêksz¹ uwagê. Zacz¹³ wiêc rozwijaæ swój zestaw pytañ, którywydawa³ siê nie mieæ koñca. Od czasu do czasu œmia³ siê z moichodpowiedzi, a chwila rozmowy z ks. Biskupem jakoœ nie chcia³anadejœæ.

37 Nowy biskup, Mons. José Alves Correira da Silva, przyszed³ do diecezji 5 VIII1920 r.

38 O. Augusto Maia ( †1959).39 Msgr. Manuel Marques dos Santos (1892 – 1971).

120

Wreszcie zjawi³ siê znów sekretarz Waszej Ekscelencji, bypowiedzieæ towarzysz¹cej mi pani, aby przeprosi³a ks. Biskupa, gdywejdzie, t³umacz¹c siê, ¿e ma jeszcze w mieœcie sprawy do za³atwienia,bo byæ mo¿e ks. Biskup chcia³by ze mn¹ porozmawiaæ w cztery oczy.

Us³yszawszy to polecenie, ucieszy³am siê niezmiernie.Pomyœla³am sobie:

– „Ksi¹dz Biskup wie wszystko, nie bêdzie mi zadawa³ zbytwiele pytañ, jak bêdzie ze mn¹ sam na sam. Ach, jak to dobrze!”

Gdy wszed³ ks. Biskup, dobra pani umia³a doskonale odegraæsw¹ rolê i w ten sposób mia³am szczêœcie rozmawiaæ z ks. Biskupemw cztery oczy.O czym mówiliœmy w czasie tego spotkania, nie bêdê opisywa³a,gdy¿ Ekscelencja pamiêta wszystko lepiej ni¿ ja. Rzeczywiœcie, gdyzobaczy³am, z jak¹ dobroci¹ Ekscelencja mnie przyjmuje, nie zadaj¹cnajmniejszego pytania osobliwego lub niepotrzebnego, troszcz¹csiê jedynie o dobro mej duszy, i ofiaruj¹c zaj¹æ siê t¹ biedn¹ owieczk¹,któr¹ mu Pan powierzy³, jeszcze bardziej uwierzy³am, ¿e Ekscelencjawie wszystko. Nie waha³am siê ani chwili oddaæ siê w rêce WaszejEkscelencji. Warunki postawione mi przez Ekscelencjê by³y dla mniebardzo ³atwe: zachowaæ absolutn¹ tajemnicê o tym, co Ekscelencjami powiedzia³, i byæ dobr¹. Zachowa³am wiêc moj¹ tajemnicê a¿do chwili, kiedy Ekscelencja zwróci³ siê do mojej matki o pozwolenie.

10. Po¿egnanie z Fatim¹

Wyznaczono wreszcie dzieñ odjazdu. W ostatni wieczór posz³amz ciê¿kim sercem po¿egnaæ siê ze wszystkimi naszymi drogimimiejscami. By³am pewna, ¿e moja stopa ostatni raz st¹d odchodzi: zCabeço, Rocha, Valinhos, z koœcio³a parafialnego, gdzie dobry Bógrozpocz¹³ swe dzie³o mi³osierdzia, z cmentarza, gdzie zostawiammego kochanego ojca i Franciszka, którego jeszcze nie mog³amzapomnieæ.

Z nasz¹ studni¹ po¿egna³am siê, gdy ju¿ œwieci³ ksiê¿yc; ze starymklepiskiem, gdzie tyle razy spêdza³am d³ugie godziny przypatruj¹csiê œlicznemu gwieŸdzistemu niebu, cudownym wschodom i

121

zachodom s³oñca; gdy by³am zachwycona, kiedy krople rosypokrywaj¹ce rankiem góry w s³oñcu b³yszcza³y jak per³y, gdy wie-czorem œnieg, który spad³ w ci¹gu dnia, zwisa³ z jode³ i przypomina³piêknoœæ raju!

Nastêpnego dnia 40 nie ¿egnaj¹c siê z nikim o godzinie drugiejrano puœci³am siê w drogê w towarzystwie matki i biednego robotnikaimieniem Manuel Correia, zabieraj¹c ze sob¹ moj¹ nienaruszon¹tajemnicê.

Przechodziliœmy obok Cova da Iria, aby siê po¿egnaæ. Od-mówi³am tam po raz ostatni ró¿aniec i odchodz¹c odwraca³am siêpóki by³a widoczna, aby jeszcze raz powiedzieæ: „ Do widzenia”.

Przyszliœmy do Leirii oko³o 9. Tam spotka³am siê z pani¹Filomen¹ Miranda, moim póŸniejszym œwiadkiem bierzmowania,której Ekscelencja poleci³, aby mi towarzyszy³a. Poci¹g odchodzi³ o2 po po³udniu. Sta³am wiêc na dworcu, aby uœciskaæ na po¿egnaniemoj¹ biedn¹ matkê. Sta³a smutna i p³aka³a.

Poci¹g odjecha³, a razem z nim moje biedne serce pe³ne têsknotyi niezapomnianych wspomnieñ.

POS£OWIE

S¹dzê, Ekscelencjo, ¿e zerwa³am najpiêkniejszy kwiat,najdelikatniejszy owoc z mego ma³ego ogrodu, aby go teraz z³o¿yæw mi³osierne rêce naszego dobrego Boga, reprezentowanego przezWasz¹ Ekscelencjê. Bêdê siê modli³a, aby Bóg spowodowa³ ichowocowanie w duszach na ¿ycie wieczne. A teraz gdy Bóg upodoba³sobie pokorne pos³uszeñstwo ostatniej ze swych stworzeñ, koñczês³owami Maryi, któr¹ On w swym nieskoñczonym mi³osierdziu da³mi za Matkê, Opiekunkê i wzór, a którymi równie¿ rozpoczê³ampisaæ: „Oto ja s³u¿ebnica Pañska, niech w dalszym ci¹gu pos³ugujesiê mn¹, jak Mu siê podoba”.

40 £ucja opuœci³a Aljustrel 16 czerwca 1921 r. wczesnym rankiem i po kilkugodzinach przyby³a do Leirii. St¹d pojecha³a dalej do Porto, do Kolegium

122

P.S. Jeszcze kilka wspomnieñ o Hiacyncie

Zapomnia³am powiedzieæ, ¿e Hiacynta jad¹c do szpitala w ViaNova de Ourém i w Lizbonie wiedzia³a, ¿e nie jedzie tam nawyleczenie, ale na cierpienia. Na d³ugo, zanim ktokolwiek mówi³o jej pójœciu do szpitala, powiedzia³a któregoœ dnia:

– „Matka Bo¿a chce, abym posz³a do dwóch szpitali, ale nie poto, aby siê wyleczyæ, lecz aby jeszcze wiêcej cierpieæ z mi³oœci doPana Jezusa i za grzeszników”.

Dok³adnych s³ów wypowiedzianych tylko do niej w czasieobjawieñ nie znam, bo nigdy o nie nie pyta³am. S³ucha³am tylko,gdy mi przypadkowo coœ z tego zdradzi³a. W tym opowiadaniustara³am siê nie powtarzaæ tego, co opisa³am poprzednio, aby nieby³o zbyt przewlek³e.

11. Popularnoœæ i wp³yw £ucji na otoczenie

Mo¿e wydaæ siê z tego pisma, ¿e w domu nie zazna³am przyjaŸniani mi³oœci. Tak nie jest. Ma³a wybrana cz¹stka trzody Pañskiejokazywa³a mi wyj¹tkow¹ sympatiê: by³y to ma³e dzieci. Przybiega³ydo mnie, szalone z radoœci, a kiedy wiedzia³y, ¿e bêdê pas³a moj¹trzodê w pobli¿u naszej wioski, chmarami przychodzi³y, aby spêdziæze mn¹ dzieñ. Matka zwykle mówi³a:

– „Nie wiem, co ty masz w sobie przyci¹gaj¹cego. Dzieci biegn¹do ciebie jak na zabawê”.

Czêsto bawi³am siê z moimi towarzyszkami w Vilar i odwa¿ê siêpowiedzieæ, ¿e to samo dzieje siê teraz z moimi wspó³siostrami wzakonie. Kilka lat temu mówi³a mi Matka Mistrzyni, obecnie MatkaProwincjalna 41 :

– „Siostra ma taki wp³yw na siostry, ¿e je¿eli zechce, mo¿e imzrobiæ du¿o dobrego”.

A jeszcze niedawno powiedzia³a mi Matka Prze³o¿ona wPontevedra 42 :

41 Matka Maria do Carmo Corte Real.42 Matka Carmen Refojo, prze³o¿ona w Pontevedra od 1933 do 1939 r.

123

– „Siostra jest czêœciowo odpowiedzialna wobec Pana Jezusaza stan gorliwoœci lub zaniedbania sióstr w przestrzeganiu regu³y,gdy¿ zapa³ wzrasta lub stygnie podczas rekreacji, siostry w czasierekreacji robi¹ to samo co siostra. W niektórych rozmowach, któresiostra prowadzi³a w czasie rekreacji, niejedna siostra otrzyma³alepsze zrozumienie regu³y i postanowi³a zachowaæ j¹ z wiêksz¹sumiennoœci¹”.

Sk¹d to pochodzi? – Nie wiem. – Mo¿e jeszcze jeden talentwiêcej, który Pan Jezus zechcia³ mi powierzyæ, a z którego za¿¹darozrachunku. Obym umia³a nim gospodarowaæ, aby Mu go zwróciætysi¹ckrotnie.

12. Wspania³a pamiêæ £ucji

Mo¿e ktoœ chcia³by zapytaæ, jak to mo¿liwe, ¿e siostra takdok³adnie wszystko pamiêta? Nie wiem, jak to jest. Nasz dobry Bóg,który rozdziela swe dobra wed³ug w³asnego upodobania, udzieli³ mite¿ trochê pamiêci, i dlatego tylko On wie, jak to jest mo¿liwe. Pozatym wydaje mi siê, ¿e istnieje ró¿nica miêdzy sprawami nadprzyro-dzonymi i przyrodzonymi: gdy rozmawiamy z istot¹ prost¹zapominamy powoli, o czym siê mówi³o.

Tu natomiast nadprzyrodzone sprawy wyciskaj¹ w naszejduszy tak silne znamiê, ¿e nie ³atwo jest je zapomnieæ.

124

TRZECIE WSPOMNIENIE

Wprowadzenie

Widzieliœmy, ¿e dwa poprzednie wspomnienia napisa³a £ucja podwp³ywem biskupa z Leirii i O. Fonseca. Równie¿ tej relacji nie spisa³az w³asnej inicjatywy. Otó¿ z okazji roku jubileuszowego 1942zastanawiano siê nad nowym wydaniem ksi¹¿ki pt. Hiacynta - kwiatz Fatimy, która doczeka³a siê dwóch wydañ: w maju i paŸdzierniku1938 r. Uwa¿ano, ¿e £ucja mo¿e wnieœæ do niej wiele istotnychuzupe³nieñ.

Biskup José zawiadomi³ wiêc £ucjê o odwiedzinach dr Galamby,który chcia³ jej postawiæ kilka dodatkowych pytañ na temat ¿yciaHiacynty. Siostra £ucja przeczuwa³a, ¿e koniecznie bêdzie musia³awyjawiæ obie czêœci tajemnicy z lipca 1917 r., ¿eby mog³a ukazaæwewnêtrzne ¿ycie Hiacynty. Dlatego wstrzyma³a przekazanie pism,by uzupe³niæ relacjê o obie te czêœci, zanim ukoñczy swe wspomnieniao niej.

Dr Galamba nie spotka³ siê jednak tym razem z £ucj¹. Mimo tomyœla³a o tym zadaniu od koñca lipca, kiedy to otrzyma³a polecenieod biskupa. Opis dwóch czêœci tajemnicy skoñczy³a 31 sierpnia i zarazzosta³ on przes³any biskupowi do Leirii. Wstêp w owym opisie zgadzasiê z tym, co podaje £ucja w liœcie do O. Gonçalves: „Ks. Biskup pisa³mi i zapowiedzia³ przes³uchanie przez dr Galambê. Poleci³ mi, bymprzypomnia³a sobie jeszcze wszystko o Hiacyncie, poniewa¿przygotowuje siê o niej nowe wydanie. To polecenie zapad³o w g³¹bmej duszy jak promieñ œwiat³a, który ukaza³ mi, ¿e nadszed³ moment,by wyjawiæ pierwsze dwie czêœci tajemnicy i dodaæ w nowym wydaniuksi¹¿ki dwa rozdzia³y: jeden o piekle, drugi o Niepokalanym SercuMaryi. Mam jednak w¹tpliwoœci, czy je ujawniæ. Brudnopis jest ju¿gotowy, mam, jednak w¹tpliwoœci, czy to wys³aæ, czy mo¿e raczejwrzuciæ do ognia. Jeszcze nie wiem, co zrobiê”. Nastawienie s. £ucjipodczas pisania tych wspomnieñ jest takie samo jak w poprzednich: zjednej strony ogromna niechêæ, z drugiej zaœ ca³kowite pos³uszeñstwoi przekonanie, ¿e chodzi o „chwa³ê Bo¿¹ i zbawienie dusz”.

125

WSTÊP

J.M.J.

Najprzewielebniejszy Ksiê¿e Biskupie!

Pos³uszna poleceniu Waszej Ekscelencji, danemu mi listem z26 lipca 1941 r., aby dalsze wspomnienia o Hiacyncie odœwie¿yæ ispisaæ, zastanowi³am siê i mam wra¿enie, ¿e przez Wasz¹ Ekscelencjêprzemawia do mnie Bóg, i ¿e nasta³a chwila, aby odpowiedzieæ nadwa pytania, które mi najczêœciej stawiano, a na które dotychczasnie odpowiedzia³am.

Wydaje mi siê, ¿e mi³ym bêdzie Bogu i Niepokalanemu SercuMaryi, je¿eli w ksi¹¿ce o Hiacyncie dodany zostanie jeden rozdzia³ opiekle, a drugi o Niepokalanym Sercu Maryi1 .

Ksiêdzu Biskupowi wyda siê zapewne œmia³e i nieoczekiwanetakie twierdzenie, ale nie jest ono moim: a Bóg uka¿e ks. Biskupowi,¿e tu chodzi tylko o uwielbienie Boga i o zbawienie duszy. Bêdêmusia³a przeto coœ z tajemnicy powiedzieæ i daæ odpowiedŸ napierwsze pytanie.

1. Co jest z t¹ tajemnic¹?

Jaka jest tajemnica?Wydaje mi siê, ¿e mogê to powiedzieæ, bo z nieba otrzyma³am

na to pozwolenie. Przedstawiciele Boga na ziemi pozwolili mi na toju¿ wiele razy i w wielu listach. S¹dzê, ¿e jeden z nich znajduje siêu ks. Biskupa. Napisany zosta³ przez ksiêdza José BernardoGonçal-ves 2 , który ka¿e mi napisaæ do Ojca Œwiêtego 3. Jedenpunkt w tym liœcie odnosi siê do wyjawienia tajemnicy.

1 Te rozdzia³y zosta³y faktycznie opublikowane nie w drugim (paŸdziernik 1938),ale w trzecim wydaniu (paŸdziernik 1942).

2 Ojciec Józef Bernardo Gonçalves by³ jednym z jej ojców duchownych ( †1966).3 List do papie¿a Piusa XII zosta³ wys³any 2 XII 1940.

126

Ju¿ o tym mówi³am, ale aby nie przed³u¿aæ tego pisma, któremia³o byæ krótkie, ograniczy³am siê do tego, co najkonieczniejsze,zostawiaj¹c resztê (jeœli Bóg pozwoli) na lepsz¹ okazjê.

W drugim piœmie opisa³am ju¿ w¹tpliwoœci, które mniedrêczy³y od 13 czerwca do 13 lipca, a które ca³kowicie znik³y wczasie tego ostatniego widzenia.

2. Wizja piek³a

A wiêc tajemnica sk³ada siê z trzech odmiennych czêœci. Z tychdwie teraz wyjawiê 4 . Pierwsz¹ wiêc by³a wizja piek³a 5 .

Pani Nasza pokaza³a nam morze ognia, które wydawa³o siêznajdowaæ w g³êbi ziemi, widzieliœmy w tym morzu demony i duszejakby by³y przezroczystymi czarami lub brunatnymi ¿arz¹cymi siêwêgielkami w ludzkiej postaci. Unosi³y siê w po¿arze, unoszone przezp³omienie, które z nich wydobywa³y siê wraz z k³êbami dymu.Pada³y na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich po¿arów,bez wagi, w stanie niewa¿koœci, wœród bolesnego wycia irozpaczliwego krzyku. Na ich widok mo¿na by og³upieæ i umrzeæze strachu.

Demony mia³y straszne i obrzydliwe kszta³ty wstrêtnych,nieznanych zwierz¹t. Lecz i one by³y przejrzyste i czarne.

Ten widok trwa³ tylko chwilê. Dziêki niech bêd¹ MatceNajœwiêtszej, która nas przedtem uspokoi³a obietnic¹, ¿e nas zabierzedo nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie by³o, s¹dzê, ¿ebylibyœmy umarli z lêku i przera¿enia.

Nastêpnie podnieœliœmy oczy ku naszej Pani, która nampowiedzia³a z dobroci¹ i ze smutkiem:

– „Widzieliœcie piek³o, dok¹d id¹ dusze biednych grzeszników.Aby ich ratowaæ, Bóg chce ustanowiæ na œwiecie nabo¿eñstwo do

4 Trzeba pamiêtaæ, ¿e chodzi o jedn¹ tajemnicê z³o¿on¹ z trzech czêœci. £ucjaopisuje tu dwie pierwsze. Trzecia czeœæ zosta³a napisana 3 stycznia 1944 r.Opublikowano j¹ 26 czerwca 2000 r. (Zobacz Za³¹cznik III).

5 £ucja bardzo konkretnie opisuje piek³o.

127

mego Niepokalanego Serca6 . Jeœli zrobi siê to, co ja wam mówiê,wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na œwiecie. Wojnasiê skoñczy7 . Ale je¿eli siê nie przestanie obra¿aæ Boga, to zapontyfikatu Piusa XI8 rozpocznie siê druga, gorsza. Kiedy ujrzycienoc oœwietlon¹ przez nieznane œwiat³o, wiedzcie, ¿e to jest wielkiznak9 , który wam Bóg daje, ¿e ukarze œwiat za jego zbrodnie przezwojnê, g³ód i przeœladowania Koœcio³a i Ojca Œwiêtego. ̄ eby temuzapobiec, przyjdê, by ¿¹daæ poœwiêcenia Rosji memu NiepokalanemuSercu i ofiarowania Komunii œw. w pierwsze soboty nazadoœæuczynienie10 . Je¿eli ludzie me ¿yczenia spe³ni¹, Rosja nawrócisiê i zapanuje pokój, je¿eli nie, Rosja rozszerzy swoje b³êdne naukipo œwiecie wywo³uj¹c wojny i przeœladowania Koœcio³a.Sprawiedliwi bêd¹ mêczeni, Ojciec Œwiêty bêdzie bardzo cierpieæ,wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje mojeNiepokalane Serce. Ojciec Œwiêty poœwiêci mi Rosjê11 , która siênawróci, a dla œwiata nastanie okres pokoju12 . ”

6 Wielka obietnica o zbawieniu dusz jest w orêdziu fatimskim czêsto po³¹czona zorêdownictwem Niepokalanego Serca Maryi.

7 Mowa jest o pierwszej wojnie œwiatowej 1914 – 1918.8 £ucja jeszcze raz wyraŸnie potwierdzi³a imiê papie¿a Piusa XI. Na zarzut, ¿e II

wojna œwiatowa (1939 – 1945) rozpoczê³a siê za pontyfikatu Pisa XIIodpowiedzia³a, ¿e aneksja Austrii w 1938 r. by³a ju¿ w³aœciwym pocz¹tkiem wojny.

9 £ucja uwa¿a³a, ¿e nadzwyczajny blask pó³nocny w nocy 25 I 1938 r. by³ znakiemBoga zapowiadaj¹cym wybuch wojny.

10 Te obietnice ponownego przyjœcia spe³ni³a Matka Bo¿a 26 XII 1925 r., gdy£ucja przyby³a do Pontevedra. (Za³¹cznik I). 13 czerwca 1929 Matka Bo¿a prosi³a£ucjê w objawieniu, by poœwiêcono Rosjê jej Niepokalanemu Sercu.

11 Siostra £ucja uwa¿a, ¿e poœwiêcenie Rosji, którego dokona³ Papie¿ Jan Pawe³II wraz z biskupami ca³ego œwiata 25 marca 1984 r. przed cudown¹ figurk¹ zFatimy, na Placu Œw. Piotra w Rzymie, gdzie zaprosi³ biskupów z 2600 diecezji,w piœmie apostolskim z 8 grudnia 1983 r., zosta³o przyjête przez niebo. Dlawa¿noœci poœwiêcenia wystarczy³a moralna jednoœæ biskupów z Ojcem Œwiêtym.Przez to poœwiêcenie zosta³y (wed³ug s. £ucji) uruchomione zdumiewaj¹ce zmia-ny polityczne na wschodzie. Przez to wype³ni³a siê obietnica Maryi z 1917 r.„Ojciec Œwiêty poœwiêci mi Rosjê, która zostanie nawrócona”.

12 Ta obietnica jest bezwarunkowa. Na pewno zostanie spe³niona, ale nie znamydnia, w którym siê to stanie.

128

3. Silne wra¿enie na Hiacyncie

Ekscelencjo, pisa³am ju¿ Ekscelencji we wspomnieniach, któreprzys³a³am po przeczytaniu ksi¹¿ki o Hiacyncie, ¿e ona przejmowa³asiê bardzo niektórymi rzeczami wyjawionymi w tajemnicy.

Rzeczywiœcie tak by³o. Wizja piek³a przera¿a³a j¹ do tego stopnia,¿e wszystkie kary i umartwienia wydawa³y siê jej zbyt ma³e, abyuzyskaæ u Boga ³askê wybawienia niektórych dusz. Obecnieodpowiem na drugie pytanie, które z wielu stron do mnie dociera³o.

Jak to siê sta³o, ¿e taka ma³a Hiacynta, mog³a zrozumieæ duchaumartwienia i pokuty i z takim zapa³em mu siê oddaæ? Wydaje misiê, ¿e by³a to najpierw szczególna ³aska, której Bóg za poœrednictwemNiepokalanego Serca Maryi chcia³ udzieliæ; po drugie widok piek³ai nieszczêœcia dusz, które siê tam dostaj¹.

Niektórzy ludzie, nawet pobo¿ni, nie chc¹ dzieciom mówiæ opiekle, ¿eby ich nie przera¿aæ, Bóg jednak nie zawaha³ siê pokazaægo trojgu dzieciom, z których jedno mia³o zaledwie 6 lat. On wiedzia³,¿e z przera¿enia mog³yby umrzeæ, ¿e siê tak wyra¿ê.

Hiacynta czêsto siada³a na ziemi lub na jakimœ kamieniu izadumana zaczyna³a mówiæ:

– „Piek³o! Piek³o! Jak mi ¿al tych dusz, które id¹ do piek³a, itych ludzi, którzy tam ¿ywcem p³on¹ jak drzewo w ogniu!”

Dr¿¹c, klêka³a z rêkami z³o¿onymi, aby powtarzaæ modlitwê,której nauczy³a nas Nasza Droga Pani:

– „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas odognia piekielnego, zaprowadŸ wszystkie dusze do nieba, a szczególniete, które najbardziej potrzebuj¹ Twojego mi³osierdzia”.

Obecnie Ekscelencja rozumie, dlaczego odnios³am wra¿enie,¿e ostatnie s³owa tej modlitwy dotycz¹ dusz, które znajduj¹ siê wnajwiêkszym lub najbli¿szym niebezpieczeñstwie potêpienia.

Hiacynta pozostawa³a d³ugo na kolanach powtarzaj¹c tê sam¹modlitwê. Od czasu do czasu wo³a³a mnie albo brata ( tak jakby siêbudzi³a ze snu):

– „Franciszku! £ucjo! Czy wy nie chcecie siê ze mn¹ modliæ?Musimy siê du¿o modliæ, ¿eby ratowaæ dusze przed piek³em! Idzieich tam tak wiele! Tak wiele!”

129

Innym razem pyta³a:– „Dlaczego nasza Pani nie pokazuje piek³a grzesznikom?

Gdyby je widzieli, nie grzeszyliby, aby siê tam nie dostaæ. Musiszpowiedzieæ Tej Pani, ¿eby pokaza³a piek³o wszystkim tym ludziom(to siê odnosi³o do ludzi, którzy siê znajdowali w Cova da Iria),widzia³abyœ jak siê nawracaj¹”.

PóŸniej trochê rozdra¿niona zapyta³a mnie:– „Dlaczego nie powiedzia³aœ tej Pani, aby pokaza³a piek³o

tym ludziom”.– „Zapomnia³am” – odpowiedzia³am.– „Ja te¿ nie pamiêta³am o tym” – mówi³a smutnie.

Czasami pyta³a jeszcze:– „Jakie grzechy ci ludzie pope³niaj¹, ¿e id¹ do piek³a?”– „Nie wiem, byæ mo¿e, ¿e nie chc¹ chodziæ na Mszê œw. w

niedzielê albo kradn¹, albo mówi¹ brzydkie s³owa, albo przeklinaj¹,albo bluŸni¹”.

– „I za takie jedno s³owo id¹ do piek³a?”– „Pewnie, bo to jest grzech!”– „A có¿ by ich kosztowa³o, gdyby milczeli i chodzili do koœcio³a

na Mszê œw.? O jak mi ¿al tych grzeszników! O gdybym im mog³apokazaæ piek³o!”

Czasem tuli³a siê nagle i mówi³a:– „Ja idê do nieba, ale ty tu zostaniesz. Je¿eli nasza Pani pozwoli,

powiedz wszystkim tym ludziom, czym jest piek³o, aby ju¿ nie grzeszylii tam siê nie dostali”.

Czasem znowu namyœla³a siê i po chwili mówi³a:– „Tylu ludzi idzie do piek³a! Tylu ludzi w piekle!”Aby j¹ uspokoiæ powiedzia³am:– „Nie bój siê, ty pójdziesz do nieba”.– „Na pewno – odpowiedzia³a spokojnie –, ale chcia³abym,

aby wszyscy ludzie tam poszli”.Kiedy dla umartwienia nie chcia³a jeœæ, mówi³am jej:– „Hiacynto, pos³uchaj, jedz teraz!”– „Nie, ofiarujê to umartwienie za tych ludzi, którzy za wiele

jedz¹”.

130

Kiedy ju¿ podczas swej choroby sz³a w zwyk³y dzieñ na Mszêœw., mówi³am jej:

– „Hiacynto, nie idŸ, jesteœ chora, dzisiaj nie jest niedziela”.– „Nie szkodzi! Idê za grzeszników, którzy nie chodz¹ do koœcio³a

w niedzielê”.Je¿eli czasami s³ysza³a przekleñstwa, zakrywa³a twarz d³oñmi i

mówi³a:– „O mój Bo¿e! Ci ludzie nie wiedz¹, ¿e dostan¹ siê do piek³a za

u¿ywanie takich s³ów. Przebacz im, mój Jezu i nawróæ ich. Oni napewno nie wiedz¹, ¿e to obraza Boska. Mój Jezu, jak mi ich ¿al!Proszê Ciê za nich!”

I powtarza³a modlitwê, któr¹ nas nauczy³a Nasza Pani:– „O mój Jezu przebacz nam... itd.”

4. Refleksja £ucji

W tym miejscu, Ekscelencjo, przychodzi mi jeszcze coœ namyœl. Czasami pytano mnie, czy Nasza Pani w którymœ ze swychobjawieñ zaznaczy³a, jakiego rodzaju grzechy najwiêcej obra¿aj¹Boga. Mówi¹ bowiem, ¿e Hiacynta wymieni³a w Lizbonie grzechycielesne13 . Hiacynta stawia³a mi czêœciej to pytanie. Byæ mo¿e, ¿ej¹ w Lizbonie to pytanie drêczy³o i postawi³a je Matce Bo¿ej, i ¿e wodpowiedzi ten grzech zosta³ wymieniony.

5. Niepokalane Serce Maryi

W ten sposób, Ekscelencjo, wydaje mi siê, ¿e ju¿ pierwszaczêœæ tajemnicy zosta³a przeze mnie ujawniona.

Druga tajemnica odnosi siê do nabo¿eñstwa NiepokalanegoSerca Maryi. Jak ju¿ poprzednio mówi³am, Nasza Pani 13 VI 1917r. zapewni³a mnie, ¿e nigdy mnie nie opuœci, i ¿e Jej NiepokalaneSerce bêdzie zawsze moj¹ ucieczk¹ i drog¹, która mnie bêdzie

13 Prawd¹ jest, ¿e Hiacynta na swój wiek nie mog³a jeszcze mieæ pe³negorozeznania, co ten grzech oznacza. To nie znaczy, ¿e ze swoj¹ wrodzon¹ intuicj¹nie mia³aby rozumieæ wa¿noœci tego grzechu.

131

prowadzi³a do Boga. Mówi¹c te s³owa, roz³o¿y³a swe rêce. Naszeserca przeszy³a œwiat³oœæ, która wyp³ynê³a z jej wnêtrza. Wydaje misiê, ¿e tego dnia to œwiat³o mia³o przede wszystkim utwierdziæ wnas poznanie i mi³oœæ szczególn¹ do Niepokalanego Serca Maryi14 ,tak jak to by³o w dwóch innych wypadkach odnoœnie do Boga ido tajemnicy Trójcy Przenajœwiêtszej.

Od tego dnia odczuwaliœmy w sercu bardziej p³omienn¹ mi³oœædo Niepokalanego Serca Maryi. Hiacynta mówi³a mi nieraz:

– „Ta Pani powiedzia³a, ¿e jej Niepokalane Serce bêdzie twoj¹ucieczk¹ i drog¹, która ciê zaprowadzi do Boga. Kochasz j¹ bardzo?Ja bardzo kocham Jej Serce, ono jest tak dobre!”

Kiedy Nasza Doba Pani w lipcu powiedzia³a nam w tajemnicy,jak to ju¿ wczeœniej opisa³am, ¿e Bóg chce ustanowiæ na œwiecienabo¿eñstwo do Jej Niepokalanego Serca, aby zapobiec przysz³ejwojnie, i ¿e przyjdzie, aby ¿¹daæ poœwiêcenia Rosji jej NiepokalanemuSercu i Komunii œw. wynagradzaj¹cej w pierwsze soboty, Hiacyntas³ysz¹c to powiedzia³a do mnie:

– „Tak mi ¿al, ¿e nie mogê przyjmowaæ Komunii œw. nazadoœæuczynienie za grzechy pope³nione przeciwko NiepokalanemuSercu Maryi!”

Mówi³am te¿ ju¿, ¿e Hiacynta spoœród aktów strzelistych, któreO. Cruz nam poleci³, wybra³a nastêpuj¹cy:

– „S³odkie Serce Maryi, b¹dŸ moim ratunkiem”.Gdy wypowiada³a te s³owa, dodawa³a ze swoj¹ zwyk³¹ prostot¹:– „Lubiê tak bardzo Serce Maryi! Jest to przecie¿ Serce naszej

Matki Niebieskiej. Czy ty te¿ lubisz powtarzaæ: S³odkie Serce Maryi,b¹dŸ moim ratunkiem? Ja to tak chêtnie czyniê, tak bardzo to lubiê!”

Czêsto zrywa³a kwiaty polne i œpiewa³a sobie na melodiê,któr¹ spontanicznie sama wymyœla³a:

– „S³odkie Serce Maryi, b¹dŸ moim ratunkiem. NiepokalaneSerce Maryi, nawróæ grzeszników, wybaw dusze z piek³a”.

14 Mi³oœæ Hiacynty do Niepokalanego Serca Maryi by³a jakby wlan¹ cnot¹, jaknam £ucja opowiada. To da siê jedynie wyt³umaczyæ wielk¹ ³ask¹ mistyczn¹,której dozna³a.

132

6. Wizja o Ojcu Œwiêtym

Pewnego dnia w czasie godzin odpoczynku, gdy byliœmy ko³ostudni moich rodziców, Hiacynta usiad³a na kamieniach przy studni.Franciszek poszed³ ze mn¹ szukaæ w pobliskich zaroœlach dzikiegomiodu na tamtejszym zboczu. Po chwili Hiacynta zawo³a³a:

– „Widzieliœcie Ojca Œwiêtego?”– „Nie!”– „Nie wiem, jak to by³o, ¿e zobaczy³am Ojca Œwiêtego w bardzo

du¿ym domu, klêcza³ przy stoliku, mia³ twarz ukryt¹ w d³oniach ip³aka³. Na zewn¹trz by³o du¿o ludzi, niektórzy rzucali w niegokamieniami, inni wykrzykiwali i wymawiali brzydkie s³owa 15. BiednyOjciec Œwiêty, musimy siê za niego du¿o modliæ!”

Wspomnia³am ju¿, ¿e pewnego dnia dwóch ksiê¿y prosi³o omodlitwy za Ojca Œwiêtego, i wyt³umaczyli nam, kim on jest.Hiacynta zapyta³a mnie:

– „Czy to ten sam, którego widzia³am p³acz¹cego, i o którymnam Ta Pani mówi³a w tajemnicy?”

– „Tak, to on” – odpowiedzia³am.– „Na pewno Ta Pani pokaza³a go te¿ tym ksiê¿om. Widzisz,

nie pomyli³am siê. Trzeba siê du¿o modliæ za niego”.Przy innej okazji poszliœmy do groty przy Cabeço. Kiedy tam

przyszliœmy, uklêkliœmy i pochyliliœmy siê a¿ do ziemi, powtarzaj¹cmodlitwê Anio³a. Trochê póŸniej Hiacynta podnios³a siê ipowiedzia³a do mnie:

– „Czy nie widzisz dróg, œcie¿ek i pól, pe³nych ludzi, którzyp³acz¹ z g³odu, bo nie maj¹ nic do jedzenia. A Ojciec Œwiêty modlisiê w koœciele przed Niepokalanym Sercem Maryi, i razem z nimmodli siê bardzo du¿o ludzi?”

15 Po og³oszeniu trzeciej czêœci „tajemnicy”, mo¿na lepiej zrozumieæ, dlaczegoHiacynta w swych widzeniach tak dobrze rozpozna³a Ojca œw. Na pytanie AbpaBertone 27 kwietnia 2000 r., czy g³ówn¹ postaci¹ widzenia móg³by byæ Papie¿,siostra £ucja odpowiedzia³a twierdz¹co i dalej: „Nie znaliœmy imion papie¿y;Pani nie powiedzia³a nam imion papie¿y; nie wiedzieliœmy, czy to by³ BenedyktXV, Pius XII, Pawe³ VI czy Jan Pawe³ II, ale to by³ papie¿, który cierpia³, i zktórym myœmy równie¿ cierpieli.” (Zobacz Za³¹cznik III.)

133

Po kilku dniach zapyta³a mnie, czy mo¿e mówiæ, ¿e widzia³aOjca Œwiêtego i tych ludzi.

– „Nie! Czy nie widzisz, ¿e nale¿y to do tajemnicy, i ¿e w tensposób mog³oby siê wszystko zaraz wydaæ?”

– „Dobrze, wobec tego nic nie powiem”.

7. Wizja wojny

Pewnego dnia posz³am do jej domu, ¿eby z ni¹ trochê pobyæ.Znalaz³am j¹ siedz¹c¹ na ³ó¿ku bardzo zamyœlon¹.

– „Hiacynto, o czym myœlisz?”– „O wojnie, która przyjdzie. Umrze tylu ludzi i prawie wszyscy

pójd¹ do piek³a 16. Wiele domów zostanie zrównanych z ziemi¹ iwielu ksiê¿y zostanie zamordowanych. Zobacz, ja pójdê do nieba, aty kiedy zobaczysz w nocy to œwiat³o, o którym Ta Pani mówi³a, tak¿euciekaj do nieba”17.

– „Czy nie wiesz, ¿e nie mo¿na uciec do nieba?”– „To prawda, ¿e nie mo¿esz. Ale siê nie bój, bo ja w niebie bêdê

bardzo du¿o modliæ siê za ciebie, za Ojca Œwiêtego, za Portugaliê,aby wojna tu nie przysz³a 18, i za wszystkich kap³anów”.

Ekscelencja pamiêta zapewne, ¿e kilka lat temu Bóg ukaza³ tenznak, który astronomowie nazwali „zorz¹ polarn¹” 19. Nie wiem,przypuszczam jednak, ¿e gdyby bli¿ej zbadali, poznaliby, ¿e w takiejformie nie mog³a siê pokazaæ zorza polarna. Niech bêdzie, jak chce,Bóg siê tym znakiem pos³u¿y³, abym zrozumia³a, ¿e Jegosprawiedliwoœæ jest gotowa spuœciæ miecz na ludzi, i dlatego zaczê³amprosiæ uparcie o Komuniê œw. wynagradzaj¹c¹ w pierwsze soboty io poœwiêcenie Rosji. Moim celem by³o uzyskanie nie tylko

16 Przesadza³a na pewno, ¿e ta wizja wywo³a³a w ma³ej Hiacyncie tak wielkieprzera¿enie.

17 Chodzi o II wojnê œwiatow¹. Hiacynta prze¿y³a drug¹ czêœæ tajemnicy w mistycznysposób.

18 Portugalia, mimo wielkich niebezpieczeñstw, zosta³a faktycznie uchowana od IIwojny œwiatowej.

19 Patrz przypis 9

134

mi³osierdzia i przebaczenia dla ca³ego œwiata, ale szczególnie dlaEuropy.

Bóg w swym nieskoñczonym Mi³osierdziu da³ mi odczuæ, gdyta straszna chwila zbli¿a³a siê, i Ekscelencja wie bardzo dobrze, ¿eprzy ka¿dej okazji na to wskazywa³am. Wci¹¿ jeszcze powtarzam,¿e modlitwy i pokuta odprawione w Portugalii jeszcze nieprzeb³aga³y sprawiedliwoœci Bo¿ej, bo nie sz³y w parze zzadoœæuczynieniem ani z popraw¹ ¿ycia. Mam nadziejê, ¿eHiacynta wstawia siê za nami w niebie.

W ksi¹¿ce pt. „Hiacynta” napisa³am ju¿, ¿e ona przejmowa³asiê bardzo niektórymi sprawami ujawnionymi w tajemnicy: a wiêcwizj¹ piek³a, rozpacz¹ tylu dusz, które s¹ potêpione, przysz³¹ wojn¹,której okropnoœci wydawa³y siê jej bliskie, a na myœl o niej dr¿a³a zestrachu. Kiedy widzia³am, ¿e jest zamyœlona, pyta³am:

– „Hiacynto, o czym myœlisz?”Nierzadko odpowiada³a mi:– „O tej wojnie, która ma przyjœæ, o tylu ludziach, którzy umr¹ i

pójd¹ do piek³a. Tak mi ich ¿al! Gdyby przestali obra¿aæ Boga, nieprzysz³aby wojna i nie poszliby do piek³a!”

Czasami mawia³a tak¿e:– „¯al mi ciebie. Franciszek i ja pójdziemy do nieba, a ty

zostaniesz tutaj sama. Prosi³am Nasz¹ Pani¹, ¿eby ciê te¿ zabra³a donieba, ale Ona chce, ¿ebyœ tu zosta³a jeszcze jakiœ czas! Kiedy przyjdziewojna, nie bój siê; w niebie bêdê prosi³a za Tob¹”.

Krótko przed wyjazdem do Lizbony, w jednej z takich chwil,kiedy wydawa³a siê byæ przygnêbiona têsknot¹, powiedzia³am jej:

– „Nie ¿a³uj, ¿e nie mogê iœæ z tob¹. Mo¿esz spêdzaæ czasmyœl¹c o Naszej Pani i o Bogu i powtarzaæ wiele razy s³owa, któretak lubisz: „Mój Bo¿e, kocham Ciê, Niepokalane Serce Maryi,S³odkie Serce Maryi itd.”

– „To na pewno – odpowiedzia³a z zapa³em –, nigdy siê niezmêczê powtarzaniem tych s³ów, a¿ umrê, a potem œpiewaæ jebêdê wielokrotnie w niebie”.

135

8. Sens milczenia £ucji

Byæ mo¿e, Ekscelencjo, ¿e niektórym wyda siê, ¿e powinnamju¿ dawno by³a wyjawiæ te wszystkie rzeczy, poniewa¿ wiele z nichmia³oby kilka lat temu podwójn¹ wartoœæ 20 . By³oby tak, gdyby Bógchcia³ mnie przedstawiæ œwiatu jako proroka. Ale myœlê, ¿e to nieby³o w Bo¿ych zamiarach. Gdyby tak by³o, s¹dzê, ¿e w 1917 rokuby³by mnie zobowi¹za³ do mówienia, a nie do milczenia, a tozobowi¹zanie do milczenia zosta³o potwierdzone przez Jegoprzedstawicieli 21 .

Jestem przekonana, Ekscelencjo, ¿e Bóg chcia³ jedynie pos³u¿yæsiê mn¹, aby przypomnieæ œwiatu koniecznoœæ unikania grzechu iobowi¹zek zadoœæuczynienia Bogu przez modlitwê i pokutê.

Gdzie¿bym siê mog³a ukryæ, aby nie odpowiadaæ na niezliczonepytania, które mi stawiano w tych sprawach? Jeszcze teraz odczuwamblady strach na myœl, co mo¿e jeszcze przyjœæ! I chocia¿ le¿y przedemn¹ list, w którym Wasza Ekscelencja mi nakazuje napisaæ wszystkoto, co sobie jeszcze przypominam, mimo i¿ wiem, ¿e jest to chwilaprzez Boga wskazana, ¿eby to zrobiæ, ale czujê tak¹ niechêæ doujawnienia, ¿e siê waham i walczê z sob¹, czy powinnam wys³aæto pismo, czy te¿ spaliæ. Nie wiem jeszcze, która strona zwyciê¿y.Stanie siê, jak Bóg chce. Milczenie by³oby dla mnie wielk¹ ³ask¹.

Jak mog³abym opisaæ piek³o? Nie znalaz³abym odpowiednichs³ów do opisania rzeczywistoœci, gdy¿ to, co powiedzia³abym, jestniczym, daje jedynie s³abe wyobra¿enie. Poszukuj¹c odpowiednichwyrazów, mog³abym teraz tak powiedzieæ, a za chwilê znowu inaczej.Wprowadzi³abym tyle zamieszania, ¿e dzie³o Bo¿e zosta³obyunicestwione. Dlatego dziêkujê Bogu i wierzê, ¿e wszystko jestdobre, co Bóg czyni.

20 O proroctwach £ucji nie mo¿na powiedzieæ, ¿e s¹ post eventum (po wszystkim)z tego powodu, ¿e prze³o¿eni jej pisma, które zosta³y napisane wczeœniej, wydalido publikacji dopiero po tych wydarzeniach.

21 Wokó³ publikacji pism fatimskich panuje jakaœ cudowna Economia silentii tzn.szczególna troska, której nie da siê inaczej wyt³umaczyæ, jak tylko przez godn¹podziwu Opatrznoœæ Bo¿¹, która kierowa³a tymi wydarzeniami.

136

Zazwyczaj Bóg daje swoim objawieniom dok³adnezrozumienie wewnêtrzne ich znaczenia. Nie chcê jednak o tymmówiæ, gdy¿ obawiam siê, ¿e w³asna wyobraŸnia mog³aby mniemyliæ, co jest bardzo mo¿liwe. Hiacynta wydawa³a siê mieæ takiezrozumienie w bardzo wysokim stopniu.

9. Mi³oœæ Hiacynty do Niepokalanego Serca Maryi

Krótko przed pójœciem do szpitala mówi³a Hiacynta mi:– „ Ju¿ nied³ugo pójdê do nieba. Ty tu zostaniesz, aby ludziom

powiedzieæ, ¿e Bóg chce wprowadziæ na œwiecie nabo¿eñstwo doNiepokalanego Serca Maryi. Kiedy nadejdzie czas, aby o tym mówiæ,nie kryj siê. Powiedz wszystkim ludziom, ¿e Bóg daje nam ³aski zapoœrednictwem Niepokalanego Serca Maryi, ¿e ludzie musz¹ jeuprosiæ przez to Serce, ¿e Serce Jezusa chce, aby obok Niego wiel-biono Niepokalane Serce Maryi. Niech prosz¹ o pokój NiepokalaneSerce Maryi, bo Bóg temu Sercu powierzy³ pokój na œwiecie. Ach,gdybym mog³a w³o¿yæ w serca wszystkich ludzi ogieñ, który p³oniew g³êbi mojego serca, i który sprawia, ¿e kocham tak bardzo SerceJezusa i Serce Maryi!” 22 .

Któregoœ dnia ktoœ podarowa³ mi obrazek Serca Jezusowego,doœæ ³adny, jak to ludzie nieraz potrafi¹ zrobiæ. Zanios³am goHiacyncie.

– „Chcia³abyœ ten obrazek?”Wziê³a go do rêki, spojrza³a z uwag¹ i powiedzia³a:– „Jest taki brzydki! Niczym nie przypomina naszego Pana,

który jest taki piêkny. Ale chcê go mieæ, bo to zawsze jest On”.Zawsze go mia³a z sob¹. W nocy i chorobie k³ad³a go pod

poduszk¹, a¿ siê podar³. Ca³owa³a go czêsto i mówi³a:– „Ca³ujê Mu Serce, gdy¿ to najbardziej kocham. Kto móg³by

mi podarowaæ obrazek z Sercem Maryi? Czy nie masz ¿adnegoobrazka z Sercem Maryi? Chcia³abym mieæ oba razem”.

22 To polecenie Hiacynty, aby szerzyæ w œwiecie nabo¿eñstwo do NiepokalanegoSerca Maryi jest godne uwagi. Nawet dla £ucji by³o ono wielkim bodŸcem w¿yciu.

137

Innym razem przynios³am jej obrazek, na którym by³ Kielich iHostia œw. Wziê³a go, poca³owa³a i promieniej¹c z radoœcipowiedzia³a:

– „Jezus ukryty! Kocham Go bardzo, chcia³abym Go tak bardzoprzyj¹æ w koœciele! Czy w niebie te¿ siê przyjmuje Komuniê œw.?Je¿eli tam siê dostaje Komuniê œw., to ja bêdê j¹ przyjmowaæcodziennie. Gdyby tak Anio³ przyszed³ do szpitala, aby mi przynieœæKomuniê œw.! Jakbym siê cieszy³a!”

Kiedy czasami wraca³am z koœcio³a i wchodzi³am do niej, pyta³amnie:

– „Przyjê³aœ Komuniê œw.?”Je¿eli mówi³am, ¿e „tak”, prosi³a:– „PrzyjdŸ tu bli¿ej, ca³kiem blisko, masz przecie¿ Jezusa

ukrytego w swoim sercu”.Kiedy indziej powiedzia³a do mnie:– „Nie wiem, jak to jest. Czujê w sobie Pana Jezusa i

rozumiem, co mi mówi, choæ Go nie widzê ani s³yszê; ale takdobrze jest byæ z Nim”.

Znowu innym razem powiedzia³a:– „S³uchaj, wiesz co? Pan nasz jest smutny. Pani powiedzia³a

nam, ¿eby Go nie obra¿aæ wiêcej, gdy¿ ju¿ i tak jest bardzo obra¿any,ale nikt siê tym nie przejmuje. Ludzie w dalszym ci¹gu pope³niaj¹ tesame grzechy”.

POS£OWIE

Oto, Ekscelencjo, co zapamiêta³am o Hiacyncie i czego jeszcze,zdaje siê, nie mówi³am. Sens tego, co powiedzia³am, jest dok³adny23.Nie wiem, czy w sposobie wyra¿ania siê nie ma b³êdów. Czy czasemnie poprzekrêca³am s³ów. Np. gdy mówiliœmy o Naszej Dobrej Pani.Czasem mówiliœmy Nasza Dobra Pani, innym razem Ta Pani. Teraz

23 Rozró¿nienie miêdzy sensem i dos³ownym brzmieniem jest bardzo wa¿ne dlazrozumienia pism £ucji.

138

ju¿ nie wiem, kiedy u¿ywaliœmy pierwszego s³owa, a kiedy drugiego.Tak te¿ jest z innymi ma³ymi szczegó³ami, które jak mi siê wydaje,nie maj¹ znaczenia.

Ofiarujê naszemu Bogu i Niepokalanemu Sercu Maryi tê ma³¹pracê jako owoc mego biednego i pokornego pos³uszeñstwa tym,którzy mi przedstawiaj¹ Boga. Chcia³abym, ¿eby mog³y przynieœæowoce o s³u¿y³y chwale Boga i dla dobra dusz.

Tuy, 31 - 08 - 1941.

139

CZWARTE WSPOMNIENIE

Wprowadzenie

Ta najd³u¿sza relacja równie¿ powsta³a nie z inicjatywy £ucji, alez polecenia prze³o¿onych. 7 paŸdziernika przybyli do Valença doMinho ks. Biskup z Leirii i dr Galamba, dobrze przygotowani na tospotkanie. Tutaj przyjecha³a równie¿ S. £ucja. Odebrali od niejwspomnienia o tajemnicy fatimskiej i wyrazili nowe ¿yczenia. £ucjaprzes³a³a ju¿ 5 1istopada ks. Biskupowi pierwszy gotowy zeszyt zopisem. Drugi i ostatni zeszyt ukoñczy³a 8 grudnia.

Czego wiêc jeszcze oczekiwano od £ucji? Ktoœ chcia³ ju¿ „wszystko” wiedzieæ, jednak biskup bardzo m¹drze zauwa¿y³: „ Nie, tegojej nie naka¿ê”. Mimo wszystko tym razem od £ucji ¿¹dano wiele.Mia³a:

1. udzieliæ pisemnej odpowiedzi na pytania dr Galamby, na którenie odpowiedzia³a ustnie z powodu braku czasu.

2. napisaæ wszystko, co sobie przypomina o Franciszku, jak tozrobi³a w przypadku Hiacynty.

3. napisaæ dalsze szczegó³y o zjawieniach siê Anio³a.4. napisaæ now¹ historiê objawieñ.5. zanotowaæ wszystko, co sobie jeszcze przypomni o Hiacyncie.6. spisaæ tak¿e œwieckie pieœni, które œpiewali.7. przeczytaæ ksi¹¿kê O. Fonseca i zanotowaæ wszystko, co wydaje

siê jej nieœcis³e.£ucja potraktowa³a te wszystkie pytania z sumiennoœci¹ godn¹

uwagi, odpowiadaj¹c na nie jasno, dok³adnie i wyczerpuj¹co. S³uszniemog³a odpisaæ biskupowi José: „S¹dzê, ¿e napisa³am wszystko, co mina razie zleci³ Ekscelencja”.

Przemilcza³a œwiadomie tylko trzeci¹ czêœæ tajemnicy fatimskiej.Jeœli chodzi o ducha, w którym pisa³a to wspomnienie, nie ró¿ni³ siêon od tego z jej wczeœniejszych pism: „Pos³uszeñstwo i oddanie Bogu,który we mnie dzia³a. W rzeczywistoœci jestem tylko nêdznym inieudolnym narzêdziem, którym On chce siê pos³u¿yæ. Ten BoskiMalarz pewnego dnia zamieni w popió³ swoje niepotrzebne ju¿narzêdzie a¿ do wielkiego dnia wiecznego Alleluja”.

140

1 Pisze w domu nowicjackim w Tuy, na strychu.

WSTÊP

1. Zaufanie i oddanie

J. M. J.Najprzewielebniejszy Ksiê¿e Biskupie!Po pokornej modlitwie u stóp tabernakulum i przed

Niepokalanym Sercem Maryi, Naszej Drogiej Matki Niebieskiej,prosz¹c o ³askê, aby nie pozwoli³a mi napisaæ ani jednej litery, któraby nie zosta³a napisana ku Jej chwale, zaczynam moj¹ pracê wspokoju i szczêœciu tych, którzy s¹ pewni, ¿e we wszystkim postêpuj¹zgodnie z wol¹ Bo¿¹.

Wiêc znajduj¹c siê w rêku Boga i pod opiek¹ NiepokalanegoSerca Maryi, sk³adam raz jeszcze w rêce Waszej Ekscelencji owoce zmego jedynego drzewa – pos³uszeñstwa.

2. Trudne warunki, w których £ucja pisze

Przed rozpoczêciem pracy chcia³am otworzyæ Nowy Testament,jedyn¹ ksi¹¿kê, któr¹ chcê mieæ tutaj przede mn¹ w tym samotnymk¹cie na strychu, przy œwietle nêdznego okienka dachowego, gdzieusuwam siê, ¿eby unikaæ w miarê mo¿noœci oczu ludzkich. Za stó³s³u¿¹ mi kolana, a za krzes³o stara walizka.

– „Dlaczego nie pisze w celi? – mo¿na zapytaæ.Dobry Bóg pozbawi³ mnie celi, pomimo ¿e tu w domu1 jest ich

du¿o wolnych i nie zajêtych. Zapewne dla wype³nienia Jegozamiarów bardziej odpowiedni¹ by³aby sala pracy i rekreacji, gdzieniewygodnie jest wprawdzie do pisania w ci¹gu dnia, ale za towieczorem mo¿na wygodnie odpocz¹æ. Lecz jestem zadowolona iBogu dziêkujê, ¿e urodzi³am siê biedn¹, i z mi³oœci do Niego jeszczebiedniej ¿yæ mogê. O mój Bo¿e! Nie o tym jednak chcia³am pisaæ!

Wracam do myœli, któr¹ mi Bóg poda³, kiedy otworzy³am NowyTestament. W Liœcie œw. Paw³a do Filipian 2, 5-8 czytam, co nastêpuje:„To d¹¿enie niech was o¿ywia; ono te¿ [by³o] w Chrystusie Jezusie.

141

On to, istniej¹c w postaci Bo¿ej, (...) ogo³oci³ samego siebie,przyj¹wszy postaæ s³ugi, (...) uni¿y³ samego siebie, staj¹c siêpos³usznym a¿ do œmierci - i to œmierci krzy¿owej”. Po chwilizastanowienia czyta³am dalej w tym samym rozdziale, wersy 12 i13: „ (...) Zabiegajcie o w³asne zbawienie z bojaŸni¹ i dr¿eniem (...).Albowiem to Bóg jest w was sprawc¹ i chcenia, i dzia³ania zgodniez Jego wol¹”.

Wiêc dobrze, nie potrzebujê wiêcej jak pos³uszeñstwo i oddaniesiê Bogu, który we mnie dzia³a. W rzeczywistoœci jestem tylkonêdznym i nieudolnym narzêdziem, którym On chce siê pos³u¿yæ. Ijak malarz rzuca nieu¿yteczny pêdzel w ogieñ na spalenie, tak i BoskiMalarz zamieni w popió³ grobowy swoje niepotrzebne ju¿ narzêdziea¿ do dnia wieczystego Alleluja. Pragnê gor¹co tego dnia, gdy¿ gróbnie niszczy wszystkiego, a szczêœcie mi³oœci wiecznej i nieskoñczonejrozpoczyna siê ju¿ teraz 2 .

3. Z pomoc¹ Ducha Œwiêtego

Ekscelencjo!7 X 1941 r. w Valença ks. dr Galamba zapyta³ mnie:– „Kiedy Siostra powiedzia³a, ¿e pokuta zosta³a wype³niona tylko

czêœciowo, by³o to Siostry osobiste przekonanie, czy te¿ zosta³o toobjawione?”

Wydaje mi siê, Ekscelencjo, ¿e w tych wypadkach nie mówiêani nie piszê niczego od siebie samej. Muszê dziêkowaæ Bogu zapomoc Ducha Œwiêtego, któr¹ odczuwam, kiedy mam coœpowiedzieæ lub napisaæ. Je¿eli czasem moja w³asna wyobraŸnia lubumys³ podsuwa mi coœ, odczuwam to natychmiast i przerywam moj¹pracê a¿ do chwili, gdy w g³êbi duszy odczujê, co Bóg chce po-wiedzieæ 3 . Ale po co ja to wszystko mówiê? Nie wiem tego. Bóg towie. On natchn¹³ Ekscelencjê, aby mi poleci³ powiedzieæ wszystko, iœwiadomie niczego nie przemilczaæ.

2 Ten wstêp œwiadczy o inteligencji, naœwietla literackie zdolnoœci £ucji.3 £ucja nie zamierza³a jednak nigdy powiedzieæ, ¿e czuje siê natchniona jak œwiêci

pisarze.

142

I. CHARAKTERYSTYKA FRANCISZKA

1. Jego duchowoϾ

Teraz zaczynam, Ekscelencjo, najpierw pisaæ to, co wed³ug woliBo¿ej przypominam sobie o Franciszku. Mam nadziejê, ¿e Nasz Panpoda mu do wiecznoœci w niebie, co ja o nim piszê na ziemi, aby uJezusa i Maryi wstawi³ siê za mn¹ w tych dniach.

PrzyjaŸñ, która mnie ³¹czy³a z Franciszkiem, polega³a na naszympokrewieñstwie 4 i na wspólnocie ³ask, danych nam przez Niebo.

Franciszek nie wydawa³ siê wcale byæ bratem Hiacynty, bo aninie by³ do niej podobny rysami twarzy, ani praktykami cnót. Nie by³jak ona uparty i ¿ywy. Przeciwnie, by³ spokojny i pob³a¿liwy. W czasienaszych zabaw, gdy ktokolwiek odmawia³ mu prawa do wygranej,nie upiera³ siê, ustêpowa³ bez oporu mówi¹c tylko:

– „Myœlisz, ¿e wygra³eœ? Wiêc dobrze! Mi to nie przeszkadza!”Nie okazywa³ te¿ ¿adnej sk³onnoœci do tañca; wola³ graæ na

fujarce, gdy inni tañczyli.W czasie gry by³ doœæ ¿ywy. Jednak ma³o dzieci lubi³o siê z nim

bawiæ, bo zwykle przegrywa³.Ja osobiœcie te¿ nie mia³am dla niego wiele sympatii, poniewa¿

by³am ¿ywa, i denerwowa³a mnie jego spokojna natura. Czasamibra³am go za ramiê, zmusza³am, aby usiad³ na ziemi lub na kamieniu,i kaza³am mu siedzieæ spokojnie, a on mnie s³ucha³, jak gdybymby³a dla niego autorytetem. Potem by³o mi go ¿al. Sz³am po niego,bra³am za rêkê, a on szed³ z tak¹ sam¹ dobroci¹, jakby nic nie zasz³o.Je¿eli inne dzieci chcia³y mu coœ zabraæ, mówi³:

– „Pozwól im! Co mi na tym zale¿y!”Przypominam sobie, jak przyszed³ do nas jednego dnia z

chusteczk¹, na której widnia³ obraz Matki Boskiej z Nazaretu. Ktoœprzyniós³ mu j¹ ze straganu. Pokaza³ mi j¹ z wielk¹ radoœci¹, awszystkie dzieci przysz³y siê ni¹ zachwycaæ. Chusteczka zaczê³aprzechodziæ z r¹k do r¹k i wkrótce znik³a. Szukano jej, ale nie

4 By³ ze strony ojca kuzynem £ucji.

143

znaleziono. Trochê póŸniej odnalaz³am j¹ w kieszeni jednegomalca. Chcia³am mu j¹ zabraæ, ale on twierdzi³, ¿e jest jego, ¿e muj¹ te¿ przyniesiono ze straganu. Wtedy Franciszek, aby skoñczyæ zk³ótni¹ zbli¿y³ siê i powiedzia³:

– „ Zostaw mu j¹! Có¿ mi na tej chusteczce zale¿y!”Wydaje mi siê, ¿e gdyby urós³, jego g³ówn¹ wad¹ by³oby nie

przejmowanie siê niczym.Kiedy w wieku 7 lat zaczê³am paœæ moj¹ trzodê, wydawa³ siê

byæ obojêtny. Przychodzi³ wieczorem ze swoj¹ siostrzyczk¹, abyczekaæ na mnie, ale wydawa³o siê, ¿e robi to raczej, aby jej sprawiæradoœæ ni¿ z przyjaŸni do mnie. Czekali na mnie na podwórzu moichrodziców, a kiedy Hiacynta bieg³a mi na spotkanie, gdy tylko us³ysza³adzwoneczki owieczek, on czeka³ na mnie siedz¹c na stopniachkamiennych przy drzwiach naszego domu. Potem szed³ bawiæ siê znami na starym klepisku, podczas gdyœmy tam czekali, a¿ NaszaPani i anio³owie zapal¹ swoje lampy na niebie. Liczy³ je równie¿ zzapa³em, ale nic go bardziej nie zachwyca³o jak cudowny wschód izachód s³oñca. Póki widaæ by³o jeszcze choæ jeden promyk s³oñca,nie interesowa³o go, czy ju¿ jakaœ lampa zosta³a zapalona.

– „¯adna latarnia nie jest taka piêkna, jak ta Naszego Pana” -mówi³ do Hiacynty, która lubi³a bardziej lampkê Matki Boskiej,poniewa¿ s¹dzi³a:

– „Sprawia, ¿e oczy nie bol¹”.Zachwycony wodzi³ oczyma za promieniami, które odbija³y siê

w szybach domów s¹siednich wiosek albo w kroplach rosy na liœciachdrzew i zaroœli, i b³yszcza³y jak gwiazdy, w jego mniemaniu, tysi¹crazy piêkniejsze ni¿ te anio³ów.

Kiedy nalega³ na swoj¹ matkê prosz¹c, ¿eby mu pozwoli³a pójœæze mn¹ ze swoj¹ trzod¹, czyni³ to g³ównie, aby sprawiæ radoœæHiacyncie, która lubi³a go bardziej ni¿ swego brata Jana. Pewnegodnia, kiedy jego matka zdenerwowana odmówi³a mu, powiedzia³ zeswoim zwyk³ym spokojem:

– „ Mnie mamo nie zale¿y na tym, tylko Hiacynta chce, abym zni¹ poszed³”.

144

Przy innej okazji powiedzia³ to samo. Jedna z moich dawnychkole¿anek przysz³a do domu, aby mnie zaprosiæ, ¿ebym jejtowarzyszy³a, bo mia³a tego dnia dobre pastwisko. Poniewa¿ by³pochmurny dzieñ, posz³am zapytaæ moj¹ ciotkê, czy Hiacynta iFranciszek lub jego brat Jan te¿ pójd¹, gdy¿ w ostatnim wypadkuwola³abym raczej towarzystwo mojej dawnej kole¿anki. Moja ciotkapostanowi³a, ¿e tym razem powinien pójœæ Jan. Ale Franciszekjeszcze raz poszed³ do matki, ¿eby j¹ poprosiæ, jednak kiedy us³ysza³krótkie i proste „ nie”, odpowiedzia³:

– „Mnie to jest obojêtne. Tylko Hiacynty mi ¿al”.

2. Naturalne sk³onnoœci

Gdyœmy byli w górach, najchêtniej siadywa³ na najwy¿szej skalei gra³ na fujarce albo œpiewa³. Je¿eli jego siostrzyczka biega³a zemn¹, on pozostawa³ zajêty muzyk¹ i œpiewem. Czêsto œpiewa³nastêpuj¹c¹ pieœñ:

„Kocham Boga w niebie,kocham Go na ziemi,Kocham na polach kwiaty,kocham owce w górach,

Jestem biednym pastuszkiem,Modlê siê zawsze do Maryi,Poœrodku mego stada,w s³oñcu po³udnia,

Z moimi barankaminauczy³em siê skakaæ.Jestem gór weselem,jestem lilij¹ doliny.”

W naszych grach uczestniczy³ tylko, gdyœmy go zapraszali. Aleczasami okazywa³ ma³o ochoty mówi¹c:

– „Idê ju¿, ale wiem, ¿e przegram”.

145

Gry, któreœmy znali, i które by³y nasz¹ rozrywk¹, to gra wkamyczki, w kulki, w fanty, w pierœcionki, w guziki, w kr¹¿ki, w krêglei w karty. Graliœmy w karty, gdzie trzeba by³o odnajdywaæ króle,walety, siódemki itd. Mieliœmy dwie talie kart: jedna nale¿a³a do mnie,druga do nich. Ulubion¹ gr¹ Franciszka by³a „bisca”.

3. Jego udzia³ w objawieniach Anio³a

W czasie ukazania siê Anio³a upad³ na ziemiê jak jego siostra ija, poruszony jak¹œ nadprzyrodzon¹ si³¹. Ale modlitwy nauczy³ siês³uchaj¹c, jak my j¹ odmawiamy, gdy¿ jak twierdzi³, od Anio³a jejnie s³ysza³.

Kiedyœmy siê k³aniali a¿ do ziemi, ¿eby odmówiæ tê modlitwê,on pierwszy by³ zmêczony tak¹ postaw¹. Pozosta³ jednak naklêczkach albo usiad³, a¿ skoñczyliœmy. Potem mówi³:

– „Nie wytrzymam d³ugo w takiej postawie jak wasza. Plecymnie tak bardzo bol¹, ¿e nie dam rady”.

W czasie drugiego ukazania siê Anio³a przy studni, po chwiliskupienia zapyta³:

– „Tyœ rozmawia³a z Anio³em: Co on ci powiedzia³?”– „Nie s³ysza³eœ?”– „Nie! Widzia³em, ¿e z tob¹ rozmawia³. S³ysza³em, coœ ty

powiedzia³a, ale co On ci powiedzia³, nie wiem”.Poniewa¿ atmosfera nadprzyrodzonoœci, w której pozostawi³ nas

Anio³, jeszcze nie minê³a, powiedzia³am, ¿eby mnie zapyta³ o tonastêpnego dnia albo zapyta³ Hiacyntê.

– „Hiacynto, opowiedz mi, co powiedzia³ Anio³”.– „Powiem ci jutro; dziœ nie mogê mówiæ”.Nastêpnego dnia, gdy tylko zbli¿y³ siê do mnie, zapyta³:– „Spa³aœ tej nocy? Ja myœla³em ci¹gle o Aniele, co te¿ ci móg³

powiedzieæ”.Opowiedzia³am mu wiêc wszystko, co powiedzia³ Anio³ w czasie

pierwszego i drugiego zjawienia. Ale widocznie nie rozumia³znaczenia tych s³ów, bo pyta³:

– „Któ¿ to jest Najwy¿szy? Co to znaczy: Serce Jezusa i Maryibêd¹ s³ucha³y waszych próœb?”

146

A gdy otrzyma³ moj¹ odpowiedŸ, zamyœli³ siê trochê, ale znowustawia³ inne pytanie.

Lecz ja by³am jeszcze pod wra¿eniem i powiedzia³am mu, ¿ebyzaczeka³ do nastêpnego dnia, bo tego dnia jeszcze nie mogê mówiæ.Poczeka³ zadowolony, ale przy najbli¿szej okazji znowu zacz¹³ pytaæ,na co Hiacynta odpar³a:

– „Pos³uchaj! O tych sprawach wiele siê nie mówi”.Gdyœmy mówili o Aniele, nie wiem, coœmy czuli. Hiacynta

mówi³a:– „Nie wiem, co odczuwam! Nie mogê jednak ani mówiæ, ani

bawiæ siê, ani œpiewaæ, i nie mam si³y do niczego”.– „Ja tak¿e nie – odpowiedzia³ Franciszek –, ale nic nie szkodzi.

Anio³ jest piêkniejszy ni¿ to wszystko; myœlmy raczej o nim”.Przy trzecim zjawieniu siê Anio³a obecnoœæ nadprzyrodzonoœci

by³a jeszcze silniejsza. Przez kilka dni nawet Franciszek nie odwa¿y³siê mówiæ. PóŸniej powiedzia³:

– „Lubiê bardzo ogl¹daæ Anio³a. Najgorsze jest to, ¿e potemnie jestem zdolny do niczego. Nawet chodziæ nie mogê. Nie wiem,co mi jest”.

Mimo to, po trzecim objawieniu Anio³a zda³ sobie sprawê, ¿eju¿ jest wieczór. On zwróci³ nam na to uwagê, aby zagnaæ trzodê dodomu.

W kilka dni póŸniej, gdy ju¿ powróciliœmy do normalnego stanu,Franciszek zapyta³:

– „Anio³ da³ ci Komuniê œw. Ale co da³ nam, Hiacyncie i mnie?”– „To by³a tak¿e Komunia œw.” – odpowiedzia³a Hiacynta,

nieopisanie szczêœliwa.– „Czy nie widzia³eœ, ¿e Krew kapa³a z Hostii?”– „Ja czu³em, ¿e Bóg jest we mnie, ale nie wiedzia³em, jak to siê

sta³o”.Potem ukl¹k³, sk³oni³ g³owê ku ziemi, pozosta³ w tej pozycji

bardzo d³ugo powtarzaj¹c wraz ze swoj¹ siostr¹ modlitwê Anio³a:„O Trójco Przenajœwiêtsza”.

Powoli przesz³a ta atmosfera i 13 maja bawiliœmy siê znowu zt¹ sam¹ radoœci¹ i swobod¹ ducha jak dawniej.

147

4. Wp³yw pierwszego objawienia

Ukazanie siê Naszej Pani znowu nas zatopi³o w tej nadprzy-rodzonej atmosferze, ale w sposób du¿o ³agodniejszy. Zamiast tegounicestwienia w Boskiej obecnoœci, które nas parali¿owa³o, tozjawienie da³o nam spokój i ogromn¹ radoœæ, która nam nieprzeszkadza³a w mówieniu o tym, co zasz³o. Je¿eli jednak chodzi opromienie, które sp³ywa³y na nas, z r¹k Naszej Pani i wszystko, cosiê z tym ³¹czy³o, czuliœmy wewnêtrznie coœ, co nam nakazywa³omilczenie.

Opowiedzia³yœmy nastêpnie Franciszkowi wszystko, co NaszaPani nam powiedzia³a. On szczêœliwy, okazywa³ radoœæ z powoduobietnicy, ¿e dostanie siê do nieba. Krzy¿uj¹c rêce na piersi wo³a³:

– „O Moja Droga Pani! Bêdê odmawia³ tyle ró¿añców, ilebêdziesz chcia³a!”

Od tej chwili zwykle siê od nas oddala³, jak gdyby szed³ na spacer.Gdy go wo³a³am i pyta³am, co robi, podnosi³ rêkê i pokazywa³ró¿aniec.

Je¿eli go prosi³am, aby przyszed³ siê bawiæ z nami, a póŸnej znami siê modliæ, odpowiada³:

– „Potem bêdê siê z wami modli³. Czy nie pamiêtasz, ¿e NaszaPani powiedzia³a, ¿e muszê odmawiaæ du¿o ró¿añców?”

Pewnego dnia powiedzia³ do mnie:– „Cieszy³em siê na widok Anio³a. A jeszcze wiêksz¹ radoœæ

odczuwam na widok Naszej Pani. Ale najpiêkniejszy by³ Pan Jezusw tym œwietle, które Nasza Pani w³o¿y³a nam do serca. Tak bardzokocham Boga! Ale On jest smutny z powodu tylu grzechów! My nieœmiemy grzechu pope³niæ”

Wspomnia³am ju¿ w drugim wspomnieniu o Hiacyncie, jakprzyniós³ mi wiadomoœæ, ¿e nie dotrzyma³a naszej umowy, by nikomunic nie powiedzieæ. A poniewa¿ by³o moim ¿yczeniem, ¿eby zachowaætajemnicê, doda³ smutny:

– „Ja, gdy moja matka mnie pyta³a, czy to jest prawda, musia³empowiedzieæ, ¿e tak, ¿eby nie sk³amaæ”.

Czasami mówi³:

148

– „Nasza Pani powiedzia³a, ¿e bêdziemy bardzo cierpieæ! Nicnie szkodzi. Wszystko przecierpiê, co tylko bêdzie chcia³a! Ja tylkochcê dostaæ siê do nieba!”

Gdy pewnego dnia okazywa³am niezadowolenie z powoduprzeœladowania powstaj¹cego przeciw mnie w rodzinie i poza ni¹,próbowa³ mnie pocieszyæ i powiedzia³:

– „Przestañ! Czy Nasza Pani nie powiedzia³a ci, ¿e bêdziemymusieli wiele cierpieæ, aby zadoœæuczyniæ naszemu Bogu i jejNiepokalanemu Sercu za tyle grzechów, którymi s¹ obra¿ani? Onis¹ tacy smutni! Je¿eli tymi cierpieniami mo¿emy ich pocieszyæ,powinniœmy siê cieszyæ”.

Kiedy w kilka dni po pierwszym zjawieniu siê Naszej Pani przy-szliœmy na pastwisko, wdrapa³ siê na wysok¹ ska³ê i wo³a³ do nas:

– „Nie przychodŸcie tutaj! Zostawcie mnie samego!”– „Dobrze”.Razem z Hiacynt¹ zaczê³yœmy ³apaæ motyle, i aby ponieœæ ofiarê,

wypuszcza³yœmy je z powrotem. O Franciszku zapomnia³yœmy. Gdynadesz³a pora obiadowa zauwa¿y³yœmy, ¿e Franciszka nie ma.Posz³yœmy go zawo³aæ:

– „Franciszku, czy nie chcesz przyjœæ na podwieczorek?”– „Nie. Jedzcie spokojnie, ja odmawiam ró¿aniec. Przyjdê siê

modliæ. Zawo³aj mnie potem”.Kiedy go znowu posz³am wo³aæ, powiedzia³ mi:- „ PrzyjdŸcie tutaj do mnie, aby siê modliæ!”Wesz³yœmy na szczyt ska³y, gdzie starczy³o z ledwoœci¹ miejsca,

abyœmy mogli w trójkê klêczeæ, a ja zapyta³am go:– „Ale co ty tu robisz tak d³ugo?”– „Myœlê o Bogu, który jest taki smutny z powodu tylu grze-

chów! Gdybym tylko by³ zdolny do zrobienia Mu radoœci!” 5

Jednego dnia zaczêliœmy œpiewaæ chórem o radoœciach gór:

Aji trari lari, laj, laj.

W tym ¿yciu wszystko œpiewa ze mn¹ na wyœcigi,œpiewa pastuszka w górach i praczka nad rzek¹.

5 Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e Franciszek posiada³ dar najwy¿szej kontemplacji.

149

To g³os szczyg³a mnie budzi,gdy o wschodzie s³oñca œpiewa w zaroœlach.

Wieczorem to g³os puszczyka, który chce mnie przeraziæ!A dziewczyna przy kukurydzy œpiewa tak¿e przy œwietle ksiê¿yca.

S³owik na równinie œpiewa, œpiewa dzieñ ca³y!Œpiewa synogarlica w lasku, œpiewa skrzypi¹cy wóz!

Pagórki s¹ ogrodem, który uœmiecha siê wci¹gu dniaI kropla rosy b³yszcz¹ca w górach!

Gdy skoñczyliœmy tê pieœñ, chcieliœmy j¹ powtórzyæ, aleFranciszek przerwa³:

– „Nie œpiewajmy jej wiêcej. Od czasu, gdy widzieliœmy Anio³a iNasz¹ Pani¹, nie mam ju¿ ochoty do œpiewania”.

5. Wp³yw drugiego objawienia

W czasie drugiego objawienia 13 VI 1917 r. Franciszek przej¹³siê bardzo przenikaniem promieni wychodz¹cych z r¹k Matki Boskiej,jak ju¿ wspomnia³am w drugim opisie. By³o to w chwili, gdy NaszaPani powiedzia³a:

– „Moje Serce Niepokalane bêdzie twoim schronieniem i drog¹,która ciê zaprowadzi do Boga”.

Franciszek zdawa³ siê w tej chwili nie rozumieæ tego, mo¿edlatego, ¿e powy¿szych s³ów nie s³ysza³. Ale potem spyta³:

– „Dlaczego Nasza Pani sta³a z sercem w rêce, rozlewaj¹c naœwiat to wielkie œwiat³o, które jest Bogiem? Ty by³aœ z Nasz¹ Pani¹ wœwietle sp³ywaj¹cym ku ziemi, a Hiacynta ze mn¹ w tym, którepodnosi³o siê ku Niebu”.

– „To dlatego – odpowiedzia³am mu -, ¿e ty i Hiacynta pójdziecienied³ugo do nieba. Ja jeszcze jakiœ pozostanê z NiepokalanymSercem Maryi czas na ziemi”.

– „Ile lat tu jeszcze pozostaniesz?”– „Nie wiem. Jeszcze doœæ d³ugo”.

150

– „Nasza Pani ci to powiedzia³a?”– „Tak!”.– „A ja to widzia³em w tym œwietle, które nas przeniknê³o”.Hiacynta to potwierdzi³a:– „Tak, tak by³o! Ja to te¿ tak widzia³am!”Czasem mówi³:– „Ci ludzie ciesz¹ siê ju¿, bo im mówimy, ¿e Nasza Pani kaza³a

odmawiaæ ró¿aniec i nauczyæ siê czytaæ! A có¿ by to by³o, gdyby siêdowiedzieli, ¿e nam pokaza³a Boga w swoim Niepokalanym Sercu,w tym tak wielkim œwietle? Ale to jest tajemnica. Tego im nie powiemy.Lepiej, ¿eby nikt o tym nie wiedzia³”.

Gdy nas po tym objawieniu pytano, czy Nasza Pani nam nicwiêcej nie powiedzia³a, odpowiedzieliœmy:

– „Tak, powiedzia³a coœ jeszcze, ale to jest tajemnic¹”.Gdy nas pytano, dlaczego to ma byæ tajemnic¹, wzruszaliœmy

ramionami, spuszczaliœmy g³owy i milczeliœmy. Ale po 13 lipcaodpowiadaliœmy:

– „Nasza Pani powiedzia³a nam, ¿e nie powinniœmy siê tym znikim dzieliæ”.

Odnosi³o siê to do tajemnicy, której nam nakaza³a strzec NaszaPani.

6. Franciszek podnosi na duchu £ucjê

W czasie tego miesi¹ca powiêkszy³a siê iloœæ przychodz¹cychludzi, a z nimi ci¹g³e wypytywania i krytyki. Franciszek cierpia³ nadtym bardzo i skar¿y³ siê swej siostrze:

– „Jaka szkoda! Gdybyœ milcza³a, nikt by o tym nie wiedzia³.Gdyby to nie by³o k³amstwem, powiedzielibyœmy wszystkim tymludziom, ¿e nic nie widzieliœmy i wszystko by³oby skoñczone. Ale taknie mo¿e byæ!”

Kiedy widzia³ mnie bezradn¹ i pow¹tpiewaj¹c¹, p³aka³ i mówi³:– „Jak¿e ty mo¿esz myœleæ, ¿e to by³ szatan. Czy nie widzia³aœ

Naszej Pani i Boga w tak wielkim œwietle? Jak my tam pójdziemybez ciebie, je¿eli ty masz rozmawiaæ!”

151

Po wieczerzy ju¿ noc¹ wróci³ do mego domu, zawo³a³ mniena stare klepisko i powiedzia³:

– „Pos³uchaj! Czy pójdziesz jutro?”– „Nie pójdê. Ju¿ ci powiedzia³am, ¿e wiêcej ju¿ tam nie pójdê”.– „Ale jakie to smutne! Dlaczego ty teraz tak myœlisz? Czy nie

widzisz, ¿e to nie mo¿e byæ szatan. Bóg ju¿ jest taki smutny z powodutylu grzechów, a teraz je¿eli ty tam nie pójdziesz, bêdzie jeszczesmutniejszy. PójdŸ!”

– „Ju¿ ci powiedzia³am, ¿e nie pójdê, nie warto mnie wiêcejprosiæ”.

Wtedy pobieg³am z powrotem do domu. Po kilku dniachpowiedzia³ mi:

– „Tej nocy nie spa³em wcale, ca³¹ noc p³aka³em i modli³emsiê, ¿eby Nasza Pani sk³oni³a ciê do pójœcia”.

7. Wp³yw trzeciego objawienia

W czasie trzeciego objawienia Franciszek by³ najmniej przejêtywizj¹ piek³a, choæ tak¿e zrobi³a na nim wielkie wra¿enie. Najwiêkszewra¿enie na nim zrobi³ i ca³¹ uwagê skupi³ Bóg, TrójcaPrzenajœwiêtsza w tym œwietle ogromnym, które nas przenika³o dog³êbi duszy. Potem powiedzia³:

– „Myœmy p³onêli w tym œwietle, które jest Bogiem, i niespaliliœmy siê. Jakim jest Bóg! Tego nie mo¿na by powiedzieæ! Tak,tego w³aœnie nikt nie zdo³a wypowiedzieæ! Ale jaka szkoda, ¿e Onjest taki smutny! Gdybym Go móg³ pocieszyæ!”

Pewnego dnia pytano mnie, czy Nasza Pani kaza³a nam modliæsiê za grzeszników. Odpowiedzia³am przecz¹co. Gdy wypytywanoHiacyntê, zaraz mnie zawo³a³ i powiedzia³:

– „Teraz sk³ama³aœ! Jak mog³aœ powiedzieæ, ¿e Nasza Pani niekaza³a nam modliæ siê za grzeszników? Czy nie kaza³a nam siê modliæza grzeszników?”

– „Za grzeszników nie! Kaza³a modliæ siê o pokój, ¿eby wojnasiê skoñczy³a. Za grzeszników kaza³a ponosiæ ofiary”.

– „Rzeczywiœcie! A ju¿ myœla³em, ¿e sk³ama³aœ”.

152

8. Zachowanie siê Franciszka w Ourém

Ju¿ mówi³am, ¿e ca³y dzieñ p³aka³ i modli³ siê w trwodze, byæmo¿e wiêkszej ni¿ moja, kiedy mój ojciec dosta³ wezwanie, ¿eby mniezaprowadziæ do Vila Nova de Ourém6 . W wiêzieniu by³ bardzopogodny i stara³ siê dodaæ odwagi Hiacyncie, w chwilach têsknotyrozwesela³ j¹. Kiedyœmy odmawiali ró¿aniec w wiêzieniu, zauwa¿y³,¿e jeden z wiêŸniów klêczy w berecie na g³owie, podszed³ do niego ipowiedzia³ mu:

– „Je¿eli pan chce siê modliæ, to proszê zdj¹æ beret”.Ten biedny cz³owiek odda³ mu go bez sprzeciwu, a Franciszek

po³o¿y³ go na ³awce.Podczas gdy badano Hiacyntê, Franciszek powiedzia³ do mnie

z najwiêkszym spokojem i radoœci¹:– „Je¿eli nas naprawdê zabij¹, bêdziemy nied³ugo w niebie!

Wspaniale! Mnie nie zale¿y na niczym innym”.A po chwili milczenia doda³:– „Daj Bo¿e, aby Hiacynta siê nie ba³a. Zmówiê za ni¹ „ Zdrowaœ

Maryjo””.I zaraz zdj¹³ czapkê i modli³ siê. Gdy stra¿nik zobaczy³ go w

postawie modlitewnej, zapyta³ go:– „Co ty tam mówisz?”– „Odmawiam „Zdrowaœ Maryjo”, aby Hiacynta siê nie ba³a”.Stra¿nik machn¹³ pogardliwie rêk¹ i nie przeszkadza³.Kiedy po powrocie z Vila Nova de Ourém zaczêliœmy odczuwaæ,

¿e ogarnia nas obecnoœæ nadprzyrodzona, czuliœmy, ¿e zbli¿a siê jakieœobjawienie niebieskie, Franciszek niepokoi³ siê wtedy bardzo, ¿eHiacynty nie ma.

– „Szkoda, je¿eli Hiacynta nie przyjdzie na czas!”I prosi³ swego brata, aby szybko po ni¹ pobieg³.– „Powiedz jej, ¿eby siê poœpieszy³a!”Kiedy brat odszed³, mówi³ mi:– „Je¿eli Hiacynta nie zd¹¿y, bêdzie jej bardzo smutno”.

6 11 VIII £ucja zosta³a przez swego ojca zaprowadzona do starosty. Marto niechcia³ przyprowadziæ swoich dzieci.

153

Po objawieniu powiedzia³ do siostry, która chcia³a pozostaædo wieczora:

– „Nie! Musisz wróciæ, bo matka ci dziœ nie pozwoli³a wyjœæ zowcami”.

I aby jej dodaæ odwagi, odprowadzi³ j¹ do domu.Gdy w wiêzieniu zauwa¿yliœmy, ¿e minê³a godzina po³udniowa,

i ¿e nam nie pozwalaj¹ iœæ do Cova da Iria, Franciszek powiedzia³:– „Byæ mo¿e Matka Boska tu siê nam uka¿e?”Nastêpnego dnia by³ bardzo smutny i p³acz¹c powiedzia³:– „Nasza Pani by³a z pewnoœci¹ bardzo smutna, ¿e nie poszliœmy

do Cova da Iria i wiêcej siê nam nie uka¿e. A ja siê tak bardzocieszy³em na Jej spotkanie!”

Kiedy Hiacynta w wiêzieniu p³aka³a z têsknoty za matk¹ irodzin¹, Franciszek stara³ siê j¹ pocieszyæ i mówi³:

– „Je¿eli ju¿ nie zobaczymy naszej matki, to trudno! Ofiarujemyto za nawrócenie grzeszników. Gorzej by by³o, gdyby Matka Boskasiê ju¿ nie pokaza³a. To bola³oby, mnie najbardziej. Ale i to ofiarujêza grzeszników”.

Potem zapyta³ mnie:– „S³uchaj! Czy Matka Boska wiêcej nam siê nie uka¿e?”– „Nie wiem, myœlê ¿e tak”.– „Têskniê za Ni¹ tak bardzo!”Objawienie w Valinhos by³o potem dla niego podwójn¹ radoœci¹.

Zamêcza³ siê trosk¹, ¿e Ona ju¿ nie wróci. Potem powiedzia³:– „Na pewno nie ukaza³a siê nam 13, bo nie chcia³a przyjœæ do

domu starosty, mo¿e dlatego, ¿e on jest taki niedobry!”

9. Franciszek przy ostatnich objawieniach

Kiedy powiedzia³am mu po trzynastym wrzeœnia, ¿e wpaŸdzierniku uka¿e siê nam tak¿e Nasz Pan, ucieszy³ siê bardzo.

– „Ach jak to dobrze! Dotychczas widzieliœmy Go dopiero dwarazy, a ja Go tak kocham!”

Od czasu do czasu pyta³:– „Ile jeszcze dni brakuje do 13? Nie mogê siê ju¿ doczekaæ, by

zobaczyæ Pana Jezusa”.

154

Potem pomyœla³ trochê i powiedzia³:– „Ale pos³uchaj! Czy On bêdzie zawsze taki smutny? Tak mi

Go ¿al, ¿e jest taki smutny! Ofiarujê Mu wszystkie umartwienia, któremogê wykonaæ. Czasem to nawet nie uciekam przed tymi ludŸmi,¿eby móc ponieœæ ofiarê”.

Po 13 paŸdziernika mówi³:– „Cieszy³em siê, gdy zobaczy³em Chrystusa7 , ale wola³bym Go

widzieæ w tym œwietle, w którym myœmy siê znajdowali. Nied³ugo ju¿Chrystus zabierze mnie do siebie i wtedy bêdê zawsze Go ogl¹da³”.

Pewnego dnia zapyta³am Franciszka:– „Dlaczego opuszczasz g³owê i nie dajesz ¿adnej odpowiedzi,

kiedy ciê pytaj¹?”– „Dlatego, ¿e wolê, abyœ ty i Hiacynta odpowiada³a. Ja nic nie

s³ysza³em, mogê tylko powiedzieæ, ¿e widzia³em. A je¿eli powiemcoœ, czego ty nie chcesz?”

Od czasu do czasu oddala³ siê od nas niepostrze¿enie. Kiedyzauwa¿y³yœmy, ¿e go nie ma, zaczyna³yœmy go szukaæ i wo³aæ.Odpowiada³ nam wówczas zza jakiegoœ murka, zaroœli lub krzewu,gdzie klêcza³ i modli³ siê.

– „Dlaczego nam nie powiesz, abyœmy siê modli³y z tob¹?” –pyta³am czasem.

– „Dlatego, ¿e wolê modliæ siê sam”.Ju¿ opowiedzia³am w notatkach do ksi¹¿ki o Hiacyncie, co siê

zdarzy³o w miejscowoœci zwanej Vargas. Uwa¿am, ¿e nie muszê tegopowtarzaæ.

Pewnego razu id¹c do domu, przechodziliœmy obok domu mojejchrzestnej matki. Prawie skoñczy³a przygotowanie miodu pitnego.Zawo³a³a nas, ¿eby nas poczêstowaæ. Weszliœmy, a Franciszek by³pierwszy, który dosta³ kubek do wypicia. Wzi¹³ i nie pij¹c wcaleodda³ go Hiacyncie, ¿eby wypi³a najpierw ze mn¹. Potem odwróci³siê i znik³.

– „Gdzie jest Franciszek?” – zapyta³a moja matka chrzestna.– „Nie wiem! Przed chwil¹ jeszcze tu by³”.

7 Powo³uje siê na objawienia w czerwcu i lipcu. Widzieli Pana w tajemniczymœwietle Matki Bo¿ej.

155

Nie wróci³ ju¿. Hiacynta i ja podziêkowa³yœmy za poczêstuneki posz³yœmy do niego. Nie w¹tpi³yœmy ani przez chwilê, ¿e siedzina zrêbie studni, o której ju¿ tyle razy mówi³am.

– „Franciszku! Nie pi³eœ miodu! Matka chrzestna tyle razy ciêwo³a³a, a tyœ nie przyszed³”.

– „Kiedy wzi¹³em kubek, przypomnia³em sobie nagle, ¿e jest tookazja do umartwienia, aby pocieszyæ Chrystusa, a kiedy wyœcie pi³y,uciek³em tutaj”.

10. Zwyczaje i pieœni ludowe

Miêdzy moim domem i Franciszka mieszka³ mój chrzestny ojciecAnastazy, ¿onaty z jedn¹ kobiet¹, ju¿ nie bardzo m³od¹, której Bógnie da³ potomstwa. Byli to rolnicy zamo¿ni. Nie musieli pracowaæ.Mój ojciec przej¹³ ich gospodarstwo i pilnowa³ robotników. Byli zato wdziêczni, a czuli s³aboœæ do mnie, szczególnie pani domu, któr¹nazywa³am chrzestn¹ matk¹ Teres¹. Je¿eli tam nie posz³am za dnia,musia³am iœæ na noc spaæ, gdy¿ mówi³a, ¿e nie mo¿e siê obejœæ bezswego „k¹seczka miêsa” ! Tak mnie nazywa³a.

W dni œwi¹teczne lubi³a mnie stroiæ swoimi z³otymi ³añcuszkamii ogromnymi kolczykami, które opada³y mi a¿ na ramiona, a nag³owê wk³ada³a œliczny kapelusik ze z³otymi per³ami, w które by³ywetkniête ró¿nokolorowe pióra. Na zabawach nie by³o dzieckapiêkniej ustrojonego ode mnie. A moje siostry i kuma Teresa by³ydumne ze mnie. Inne dzieci otacza³y mnie gromadami i zachwyca³ysiê blaskiem tylu ozdób. Prawdê powiedziawszy, ja lubi³am bardzozabawê, a pycha by³a moj¹ najwiêksz¹ wad¹. Wszyscy okazywali misympatiê i szacunek oprócz jednej sierotki, któr¹ siê kuma Teresazajê³a, gdy umar³a jej matka. Widocznie obawia³a siê, ¿e jej zabiorêczêœæ spadku, na który czeka³a, i na pewno by³aby siê nie myli³a,gdyby Bóg nie przeznaczy³ mi innego, o wiele cenniejszego spadku.

Gdy tylko poczê³a siê szerzyæ wiadomoœæ o objawieniach, ojciecchrzestny okaza³ siê zupe³nie obojêtny; matka chrzestna by³astanowczo przeciwna. Zaczê³am wtedy unikaæ jej domu, jak tylkomog³am. A ze mn¹ zaczê³a znikaæ gromada dzieci, które siê tam

156

czêsto zbiera³y, i na które kuma tak lubi³a patrzeæ, gdy tañczy³y iœpiewa³y. Dawa³a im wtedy figi, orzechy, migda³y, kasztany i inneowoce. Gdy w pewn¹ niedzielê po po³udniu przechodzi³am zFranciszkiem i Hiacynt¹ obok jej domu, zawo³a³a na nas:

– „ChodŸcie tu, moje cygani¹tka, chodŸcie! Tak dawno ju¿ tunie byliœcie!”

I zaczê³a nam rozdawaæ swoje ³akocie. Inne dzieci, jak gdybyodgad³y nasze przybycie, zaczê³y siê gromadziæ. A dobra kumazadowolona, ¿e znowu widzi u siebie tak¹ gromadkê od d³u¿szegoczasu rozproszon¹. Po tym jak obsypa³a nas ró¿nymi s³odyczami,chcia³a nas widzieæ tañcz¹cych i œpiewaj¹cych.

– „A wiêc dobrze! Co to powinno byæ? Co to powinno byæ?”Wybra³a „Zawiedzionego gratulanta”, gra o nagrodê. Ch³opcy

z jednej strony, dziewczynki z drugiej.

IChór:

Ty jesteœ s³oñcem tej ziemi,nie odmawiaj jej swych promienii wiosennych uœmiechów!

Ach, nie zmieniaj na westchnienie,winszujemy tej dziewczynieprzy nowego s³oñca blasku,bo z uœmiechem odgadujes³odycz innej aurory.

Ten rok jest bogaty w kwiecie,bogaty w owoce i szczêœcie.Ten rok nowy w swojej bielinadchodzi bogaty w nadziejê.

To najpiêkniejszy upominek,twoje najlepsze ¿yczenia,Ustrój¿e nim czo³o,to jest twój piêkny wieniec.

157

Jeœli przesz³oœæ by³a piêkna,to przysz³oœæ piêkniejsz¹ masz.Powinszowania za rok ubieg³y,powinszowania na nowy rok.

W tym ¿yciu, Atlantyku kwiecie,w czasie przyjacielskiej ucztyChwalmy weso³ymi œpiewyogród i ogrodnika.

Wzruszaj¹ ciê kwiatytwego ojczystego gniazda.Twój dom i prawdziwa mi³oœæ,to s¹ wiêzy twego serca.

II Chór:

Czy uwa¿asz, ¿e to szlachetnie,gdy Berlenga i Carvoeiros8

Widz¹c maszt statku z daleka,gasz¹ swe morskie latarnie.

Ale morze ³amie siê wœciekle,wiruj¹c w wieczn¹ przeszkodêI co nocy nowa burza,ka¿da burza to jest grób.

Smutne wydmy Papoa,Estelas i Farlihoes8.Jakie¿ smutne echowo³a w ka¿dej nowej wielkiej fali.

8 Ma³e wysepki, wzglêdnie grupa ska³ podwodnych w pobli¿u wschodniegowybrze¿a Atlantyku.

158

Ka¿da ska³a przy tych falachmo¿e œmierci byæ powodem,Ka¿da fala œpiewa ¿ale,a krzy¿ wspomina rozbicie.

Ale ty chcesz byæ okrutny,znikn¹æ, choæ jesteœ œwiat³em,Które daje ¿ycie na morzui prowadzi ma³e ³odzie.

III Chór:

Ja nie p³aczê przy po¿egnaniu,wahanie trwa³o minutê,Ofiara na ca³e ¿ycie.

JedŸ, ale niebo niechaj¿e przetnieprzez ³askê swoj¹ te strumienie,A kwiaty, œmierci wspomnienie,nie bêd¹ twoj¹ mogi³¹.

JedŸ, ja pozostanê smutnai w ¿a³obie jest œwi¹tynia,Biæ bêdzie dzwon o œmiercina szczycie dzwonnicy.

Ale ty mnie porzucaszprzy wejœciu do kaplicy,Pisaæ bêdê me skargina czarnej tablicy.

By³ tu ogród piêkny i weso³y,dzisiaj na tej ziemi kwiaty nie rosn¹.Nie brakowa³o mu starania,ale zabrak³o ogrodnika.

159

Czekam, ¿e mi Opatrznoœæ³ask swych nie odmówi,Oczekujemy jednak ³ask tychz ojczystych gniazd.

(Tekst oryginalny rymuje siê).

11. Franciszek, ma³y moralista

Przy dŸwiêkach weso³ej pieœni zaczê³y siê zbieraæ s¹siadki.Gdyœmy skoñczyli, one prosi³y o powtórzenie. Ale Franciszek zbli¿y³siê do mnie i powiedzia³:

– „Nie œpiewajmy ju¿ tego! Pan Jezus na pewno nie lubi, gdy toœpiewamy”.

Wiêc uciekliœmy prêdziutko od tej gromady dzieci do naszejulubionej studni.

Poniewa¿ z pos³uszeñstwa wszystko napisa³am, zakrywamwprawdzie twarz ze wstydu. Ale Wasza Ekscelencja pochwali³ proœbêdr Galamby, abym napisa³a te œwieckie piosenki, które œpiewaliœmy.Oto s¹! Nie wiem wprawdzie po co, ale wystarczy, ¿e wiem, ¿e wolaBoga zosta³a spe³niona.

Tymczasem zbli¿y³ siê karnawa³ 1918 r. Ch³opcy i dziewczêta wtym roku zebrali siê jeszcze na zabawy i rozrywki. Ka¿dy przyniós³coœ z domu; jedni oliwê, inni m¹kê, inni miêso itd., i zebrano wszystkow jednym domu, przeznaczonym na to. Dziewczêta przygotowa³ywspania³¹ ucztê. W tych te¿ dniach jad³o siê i tañczy³o do póŸnejnocy, szczególnie ostatniego dnia.

Dzieci poni¿ej 14 lat mia³y swoj¹ ucztê w innym domu. Przysz³ywiêc ró¿ne dziewczêta, ¿eby mnie zaprosiæ, a¿ebym z nimiprzygotowa³a nasze œwiêto. Pocz¹tkowo odmówi³am. Ale ostateczniezgodzi³am siê na ustêpstwo, zw³aszcza ¿e bardzo mnie o to prosili p.José Carreira z Casa Velha z córk¹ i dwoma synami, którzy dali swójdom do dyspozycji m³odzie¿y. On sam jak i jego ¿ona nalegali, abymprzyjê³a zaproszenie. Zmiêk³am wiêc i posz³am tam z wielk¹ grup¹,¿eby obejrzeæ to miejsce. By³a to du¿a izba, prawie ¿e sala do zabawy,i du¿e podwórze, gdzie miano podawaæ jedzenie. Wszystko

160

uzgodniono, posz³am wiêc do domu pozornie uradowana, ale wg³êbi duszy z wyrzutami sumienia. Kiedy podesz³am do Hiacynty iFranciszka, opowiedzia³am im, co zasz³o.

– „I ty powrócisz do tego kucharzenia, do tych zabaw?” – zapyta³mnie powa¿nie Franciszek. – Czy ju¿ zapomnia³aœ, ¿e obiecaliœmyju¿ nigdy do tego nie wracaæ?”

– „Nie chcia³am iœæ. Ale sam widzisz, ¿e nie daj¹ mi spokoju iprosz¹, abym przysz³a. Nie wiem, co robiæ!”

Rzeczywiœcie, ustawicznie mnie proszono, i wiele kole¿anekzesz³o siê, aby siê ze mn¹ bawiæ. Niektóre nawet z odleg³ych wiosek:z Moity – Ró¿a, Anna Caetano i Anna Brogueria, z Fatimy dwiecórki Manuela Caracol, z Boleiros dwie córki Manuela da Ramira idwie córki Joaquima Chapelets z Amoreira, dwie de Silvas, z CurraisLaura Gato, Josefa Valinho i wiele innych, których imion ju¿ sobienie przypominam, z Boleiros, z Comba da Pederneira itd. Do nichdo³¹czy³y ponadto te z Eira da Pedra, Casa Velha i Aljustrel. Jak¿ewiêc mog³abym wszystkie nagle zawieœæ, beze mnie nie wyobra¿a³ysobie zabawy, a jak mia³am im wyt³umaczyæ, ¿e z takimi zabawamimusia³am skoñczyæ?

Ale Bóg tak natchn¹³ Franciszka:– „Wiesz, co masz zrobiæ? Wszyscy ludzie wiedz¹, ¿e ukaza³a ci

siê Matka Bo¿a. Dlaczego nie powiesz, ¿e obieca³aœ Jej, ¿e wiêcejnie bêdziesz chodziæ na zabawy, i ¿e dlatego nie przyjdziesz! Nastêpniew te dni schronimy siê do groty Cabeço. Tam nikt nas nie znajdzie!”

Przyjê³am ten pomys³, a poniewa¿ raz zdecydowa³am, nikt ju¿nie myœla³ o organizowaniu podobnych zabaw. By³o to b³ogos³a-wieñstwem Bo¿ym. Kole¿anki, które mnie przedtem odwiedza³y dlazabawy, teraz przychodzi³y w niedzielê, abym z nimi sz³a do Cova daIria odmówiæ ró¿aniec.

12. Franciszek, mi³oœnik samotnoœci i modlitwy

Franciszek by³ ma³omówny. Aby siê modliæ i sk³adaæ swojeofiary, lubi³ siê ukrywaæ przed Hiacynt¹ i przede mn¹. Czêstoodnajdywaliœmy go za jakimœ murem albo krzakami, gdzie siêukrywa³. Tam modli³ siê na kolanach albo rozmyœla³, bo mawia³:

161

– „Pan Jezus jest taki smutny z powodu tylu grzechów”.Gdy go pyta³am:– „Franciszku, dlaczego nie wo³asz mnie ani Hiacynty, abyœmy

siê z tob¹ modli³y?”Odpowiada³:– „Wolê modliæ siê sam, aby rozmyœlaæ i pocieszaæ Pana Jezusa,

który jest taki smutny!”Pewnego dnia zapyta³am go:– „Franciszku, co wolisz: pocieszaæ Pana Jezusa, czy nawracaæ

grzeszników, ¿eby ju¿ wiêcej dusz nie sz³o do piek³a?”Odpowiedzia³:– „Wolê pocieszaæ Pana Jezusa. Czy nie zauwa¿y³aœ, jak Matka

Boska w ostatnim miesi¹cu zasmuci³a siê, kiedy mówi³a, ¿eby wiêcejnie obra¿aæ Pana Boga, który jest i tak bardzo obra¿any? Ja bymchcia³ pocieszyæ Pana Jezusa, a potem nawracaæ grzeszników, ¿ebyGo ju¿ nie obra¿ali”.

Kiedy chodzi³am do szko³y, a przysz³am do Fatimy, mówi³ mi:– „Pos³uchaj! Ty idŸ do szko³y, a ja zostanê tu w koœciele przy

Jezusie ukrytym. Ja nied³ugo pójdê do nieba, wiêc nie warto mi siêuczyæ. Gdy bêdziesz wraca³a, zawo³aj mnie”.

Najœwiêtszy Sakrament znajdowa³ siê wtedy przy wejœciu dokoœcio³a po lewej stronie. Franciszek wciska³ siê pomiêdzychrzcielnicê i o³tarz, i tam go zastawa³am, gdy wraca³am. ( NajœwiêtszySakrament znajdowa³ siê tam, bo remontowali koœció³ 9.)

Kiedy zachorowa³, czêsto mówi³ mi, gdy w drodze do szko³yprzechodzi³am obok ich domu:

– „Pos³uchaj, idŸ do koœcio³a i uk³oñ siê ode mnie PanuJezusowi. Najbardziej mnie martwi, ¿e nie mogê ju¿ tak d³ugoprzestawaæ z Panem Jezusem ukrytym”.

Kiedy pewnego dnia dosz³am do jego domu, po¿egna³am grupêdzieci szkolnych, które sz³y ze mn¹, i wesz³am, ¿eby odwiedziæ jego ijego siostrê. Poniewa¿ us³ysza³ ha³as, zapyta³:

– „Sz³aœ z nimi wszystkimi?”

9 Uwaga ta pochodzi od samej £ucji.

162

– „Tak!”– „Nie chodŸ z nimi. Mo¿esz siê nauczyæ grzeszyæ. Po szkole idŸ

raczej na chwilê do koœcio³a odwiedziæ Jezusa ukrytego, a potemwracaj do domu sama”.

Pewnego dnia zapyta³am go:– „Franciszku, bardzo Ÿle siê czujesz?”– „Tak! Ale cierpiê, ¿eby pocieszyæ Pana Jezusa”.Kiedyœmy innego dnia wesz³y z Hiacynt¹ do jego pokoju,

powiedzia³ nam:– „Dzisiaj nie mówcie du¿o, bo mnie bardzo g³owa boli”.– „Nie zapomnij – powiedzia³a Hiacynta – ofiarowaæ tego za

nawrócenie grzeszników”.– „Tak, ale wpierw ofiarujê to, ¿eby pocieszyæ Pana Jezusa i

Matkê Bosk¹. Potem ofiarujê to za grzeszników i za Ojca Œwiêtego”.Pewnego dnia zasta³am go bardzo weso³ego i zapyta³am:– „Czujesz siê lepiej?”– „Nie, czujê siê du¿o gorzej. Ale ju¿ nied³ugo i pójdê do nieba.

Tam bêdê móg³ bardzo pocieszaæ Pana Jezusa i Matkê Bo¿¹.Hiacynta bêdzie siê du¿o modliæ za grzeszników i za Ojca Œwiêtego,i za ciebie. A ty zostaniesz tutaj, poniewa¿ Matka Boska tego sobie¿yczy! Zrób wszystko, co Ona ci ka¿e”.

Kiedy Hiacynta przejêta by³a jedn¹ myœl¹ nawracaniagrzeszników i wybawienia dusz z piek³a, on myœla³ tylko o pocieszaniuJezusa i Matki Boskiej, którzy mu siê wydawali tacy smutni.

13. Wizja szatana

Przypomina mi siê obecnie fakt od tego odmienny.Znajdowaliœmy siê pewnego razu w miejscu zwanym Pedreira.Podczas gdy owce pas³y siê, skakaliœmy ze ska³y na ska³ê, a naszeg³osy wywo³ywa³y echo w tych g³êbokich w¹wozach. Franciszek, jakto by³o jego zwyczajem, usun¹³ siê do otworu skalnego.

Po d³u¿szej chwili s³yszeliœmy, jak krzycza³ wo³aj¹c nas i MatkêBosk¹. Zaniepokojone tym, co mog³o siê by³o wydarzyæ, zaczê³yœmygo szukaæ wo³aj¹c:

163

– „Gdzie jesteœ?”– „Tutaj! Tutaj!”Trwa³o jednak trochê, zanim go odnalaz³yœmy. Nareszcie

znalaz³yœmy go, dr¿¹cego ze strachu, ci¹gle klêcza³ i by³ takprzera¿ony, ¿e nie by³ wstanie wstaæ.

– „Co ci jest? Co siê sta³o?”G³osem na wpó³ st³umionym ze strachu powiedzia³:– „Tu by³o jedno z tych zwierz¹t piekielnych, które plu³o na mnie

ogniem”.Ani Hiacynta, ani ja nie widzia³yœmy niczego. Zaczê³yœmy siê

wiêc œmiaæ i powiedzia³am do niego:– „Ty nie chcia³eœ nigdy myœleæ o piekle, ¿eby siê nie nabawiæ

strachu, a teraz pierwszy siê boisz”.Kiedy bowiem Hiacynta poczê³a siê baæ na myœl o piekle, on j¹

uspokaja³:– „Nie myœl tyle o piekle! Myœl raczej o Jezusie i o Maryi, bo ja

wcale nie myœlê o piekle, ¿eby siê nie przestraszyæ!”A wcale nie by³ taki strachliwy. Szed³ noc¹ sam bez ¿adnych

trudnoœci do ka¿dego ciemnego k¹ta. Bawi³ siê jaszczurkami iwê¿ami, które znajdowa³. Nawija³ je na kij i nalewa³ im mlekaowczego do skalnych szczelin, aby mog³y piæ. Wsuwa³ siê do grot,szukaj¹c jam lisich, króliczych lub zajêczych, itd.

14. Kwiatuszki fatimskie

Bardzo lubi³ ptaki. Nie móg³ patrzeæ, gdy im ktoœ krad³ gniazda.Kruszy³ zawsze czêœæ swego chleba na kamieniu, ¿eby mia³y coœ dojedzenia. Potem siê oddala³ i wo³a³ na nie, jak gdyby go rozumia³y.Nie pozwala³, ¿eby siê ktoœ zbli¿y³, aby ich nie przestraszyæ.

– „Biedactwa! Takie jesteœcie g³odne!”- mawia³ do nich. –ChodŸcie! ChodŸcie jeœæ!”

A one ze swoimi ¿ywymi oczyma nie dawa³y siê d³ugo prosiæ.Przylatywa³y du¿ymi gromadami. Zadowolony przypatrywa³ siê im,jak fruwa³y na drzewa z pe³nymi gardzio³kami œpiewaj¹c i œwiergocz¹cradoœnie, a on je naœladowa³ z namaszczeniem, w³¹czaj¹c siê do ichchóru.

164

Pewnego dnia spotkaliœmy ch³opczyka, który niós³ w rêkuz³apanego ptaszka. Pe³en litoœci Franciszek obieca³ mu 20 groszy,je¿eli go puœci, ch³opiec zgodzi³ siê na umowê, ale chcia³ mieæ wpierwpieni¹dze. Franciszek wróci³ wtedy do domu z Careira, która siêznajduje trochê poni¿ej Cova da Iria, aby przynieœæ te 20 groszy iuwolniæ wiêŸnia. Kiedy póŸniej go zobaczy³ odlatuj¹cego, klaska³ wd³onie z radoœci i mówi³:

– „Uwa¿aj! Nie daj siê wiêcej z³apaæ!”By³a tam pewna staruszka, nazywaliœmy j¹ ciotka Maria Careira,

któr¹ synowie zwykle wysy³ali paœæ kozy i owce. Byd³o to by³ooswojone i czasem rozbiega³o siê na wszystkie strony. Kiedyspotkaliœmy j¹, Franciszek bieg³ pierwszy z pomoc¹. Pomaga³ jejsprowadziæ trzodê z powrotem na pastwisko i zgania³ rozproszonezwierzêta. Biedna staruszka dziêkowa³a mu tysi¹ckrotnie i nazywa³ago swoim anio³em stró¿em.

Gdy przechodzili tam chorzy, mówi³ pe³en wspó³czucia:– „Nie mogê patrzeæ na tych ludzi. Tak mi ich ¿al!”Kiedy nas wo³ali do ludzi, których do nas posy³ano, pyta³:– „Jeœli s¹ wœród nich chorzy, to ja nie idê. Nie mogê na nich

patrzeæ. Tak mi ich ¿al! Powiedzcie im, ¿e ja siê za nich modlê!”Raz chciano zabraæ nas do Montelo do domu pewnego

cz³owieka nazywaj¹cego siê Joaquim Chapeleta. Franciszek niechcia³ pójœæ.

– „Ja nie pójdê. Nie mogê patrzeæ na tych ludzi, którzy chcielibymówiæ, a nie potrafi¹” (ten cz³owiek mia³ matkê niemowê).

Kiedy wróci³am wieczorem z Hiacynt¹, pyta³am o niego moj¹ciotkê.

– „Nie wiem! Szuka³am go ju¿ ca³e popo³udnie. By³y tu pewnepanie, które chcia³y siê z wami zobaczyæ. Was nie by³o. On znik³ inie chcia³ siê pokazaæ. Teraz szukajcie go same!”

Usiad³yœmy trochê na ³awce przy drodze, myœl¹c, ¿e pójdziemypóŸniej do Loca do Cabeço, bo by³yœmy przekonane, ¿e tam siêznajdzie. Zaledwie jednak moja ciotka wysz³a z domu, zawo³a³ nanas ze strychu przez dziurê. Zawsze tam ucieka³, gdy spostrzeg³, ¿eid¹ ludzie. Stamt¹d z wysoka wszystko obserwowa³. Powiedzia³:

165

– „By³o tyle ludzi! Niech Bóg broni, gdyby mnie tu samegoz³apali! Có¿ móg³bym im powiedzieæ?”

( W kuchni w suficie by³ otwór. Gdy siê postawi³o krzes³o nastó³, mo¿na siê by³o dostaæ na strych.)

15. Ró¿ne wydarzenia

Jak ju¿ mówi³am, moja ciotka sprzeda³a swoj¹ trzodê wczeœniejni¿ moja matka. Od tego czasu rano przed wyjœciem z domupowiadamia³am zawsze Hiacyntê i Franciszka, na jakie pójdêpastwiska. Oni tam zaraz przychodzili, gdy tylko mogli wymkn¹æ siêz domu.

Kiedy pewnego dnia przysz³am tam, ju¿ czekali na mnie.– „A jak to siê sta³o, ¿e przyszliœcie tak wczeœnie?”– „Przyszed³em, dlaczego, sam nie wiem. Dawniej nie zale¿a³o

mi na tobie i przychodzi³em z powodu Hiacynty. Ale teraz odwczesnego ranka ju¿ nie mogê spaæ, tak siê œpieszê, ¿eby siê znaleŸæprzy tobie!”

Gdy min¹³ 13 dzieñ w miesi¹cach objawieñ, w przeddzieñnastêpnego trzynastego mówi³:

– „S³uchajcie! Jutro wczesnym rankiem wymknê siê przezogródek do Loca do Cabeço. Wy, jak tylko bêdziecie mog³y, te¿ tamprzyjdŸcie”.

O Bo¿e! Przecie¿ ju¿ zaczê³am pisaæ o okolicznoœciach jegochoroby a¿ do zgonu prawie, a teraz widzê, ¿e powróci³am doweso³ych czasów górskich i do œwiergotania ptasz¹t. Przepraszam.Piszê tutaj to, co mi siê przypomina, jak taki krab, który biega tam iz powrotem, nie przejmuj¹c siê celem swej wêdrówki. Pozostawiamtê pracê dr Galambie, mo¿e z niej skorzystaæ, je¿eli zechce. Ale s¹dzê,¿e bardzo ma³o bêdzie z niej mia³ pociechy albo wcale.

Wracam wiêc do choroby Franciszka. Ale przedtem jeszcze coœinnego z jego krótkiego pobytu w szkole.

Wysz³am pewnego dnia z domu i spotka³am moj¹ siostrê Teresê,od niedawna zamê¿n¹ i mieszkaj¹c¹ w Lomba. Przysz³a na proœbêinnej kobiety z pobliskiej wioski, której syna uwiêzili oskar¿aj¹c go.

166

Ju¿ nie pamiêtam o jak¹ zbrodniê. Gdyby nie móg³ wykazaæ swejniewinnoœci, by³by skazany na wygnanie lub przynajmniej nawieloletnie wiêzienie. Prosi³a mnie wiêc usilnie w imieniu tej kobiety,której chcia³a pomóc, abym uprosi³a tê ³askê u Matki Bo¿ej.

Id¹c potem do szko³y, w drodze opowiedzia³am moim kuzynom,co zasz³o. Gdyœmy przyszli do Fatimy, Franciszek powiedzia³ mi:

– „S³uchaj! Podczas gdy ty pójdziesz do szko³y, ja pozostanê zJezusem ukrytym i bêdê go o to prosi³”.

Po wyjœciu ze szko³y przysz³am po niego i zapyta³am:– „Czy prosi³eœ o, tê ³askê Pana Jezusa?”– „Tak! Powiedz twojej siostrze Teresie, ¿e za kilka dni ten syn

wróci do domu”.Rzeczywiœcie w kilka dniu póŸniej biedny ch³opak by³ ju¿ w domu

i 13 przyszed³ z ca³¹ rodzin¹ podziêkowaæ Matce Boskiej zaotrzyman¹ ³askê.

Innego dnia, wychodz¹c z domu, zauwa¿y³am, ¿e Franciszekszed³ bardzo powoli.

– „Co ci jest? – zapyta³am go. – Wygl¹dasz, jakbyœ nie umia³chodziæ!”

– „Boli mnie bardzo g³owa i myœlê, ¿e padnê”.– „To nie idŸ, zostañ w domu”.– „Nie zostanê! Wolê raczej zostaæ w koœciele z Jezusem

ukrytym, podczas gdy ty pójdziesz do szko³y.Pewnego dnia, kiedy Franciszek wprawdzie ju¿ chory, móg³

jeszcze wyjœæ na spacer, posz³am z nim do Loca do Cabeço i doValinhos. Gdyœmy wrócili, zastaliœmy pe³no ludzi w domu. Wœródnich by³a jedna biedna kobieta, która przy stole z rozlicznymidewocjonaliami zdawa³a siê œwiêciæ ró¿añce, krzy¿yki, medaliki itp.Hiacynta i ja zosta³yœmy otoczone przez wielu ludzi, którzy chcielinas wypytywaæ. Franciszek zosta³ zaczepiony przez tê kobietê, którago prosi³a o pomoc.

– „ Ja nie mogê poœwiêcaæ – odpowiedzia³ jej powa¿nie –, apani te¿ nie, to mo¿e tylko ksi¹dz”.

S³owa powiedziane przez ch³opca roznios³y siê natychmiastmiêdzy ludŸmi, jak gdyby Franciszek u¿y³ g³oœnika i biedna kobieta

167

musia³a siê natychmiast usun¹æ. Ludzie poczêli j¹ wyzywaæ i ¿¹dalizwrotu przedmiotów, które jej przed chwil¹ wrêczyli.

Ju¿ mówi³am, pisz¹c o Hiacyncie, jak mu siê uda³o pójœæ jeszczekilkakrotnie do Cova da Iria; jak u¿ywa³ sznura pokutnego i jak migo odda³, jak w upalnym dniu pierwszy pomyœla³ o umartwieniu, bynie piæ; i jak czêsto przypomina³ swej siostrze, aby cierpieæ zagrzeszników. Uwa¿am wiêc, ¿e nie trzeba tego tu powtarzaæ.

Pewnego dnia dotrzymywa³am mu trochê towarzystwa. By³amprzy jego ³ó¿ku wraz z Hiacynt¹, która mog³a trochê wstaæ. Nagleprzysz³a jej siostra Teresa i donios³a, ¿e t³um ludzi idzie drog¹ i napewno nas poszukuj¹. Jak tylko wysz³a, powiedzia³am Franciszkowi:

– „Dobrze. Wy ich tutaj przyjmijcie, ja siê schowam”.Hiacynta zd¹¿y³a jeszcze uciec za mn¹ i schowa³yœmy siê w

beczce, która sta³a przy drzwiach do ogrodu. Zaraz potemus³ysza³yœmy gwar ludzi, którzy ogl¹dali dom i wychodz¹c do ogrodu,ocierali siê o wspomnian¹ beczkê. Ca³e szczêœcie, ¿e otwór beczkiby³ po drugiej stronie. Kiedy zauwa¿y³yœmy, ¿e sobie ju¿ poszli,wysz³yœmy ze swej kryjówki i posz³yœmy do Franciszka. Opowiedzia³nam, co zasz³o.

– „By³o bardzo du¿o ludzi i chcieli, ¿ebym powiedzia³, gdziejesteœcie. A przecie¿ sam nie wiedzia³em. Chcieli was zobaczyæ i prosiæo wiele rzeczy. By³a równie¿ jedna kobieta z Alqueidão, która chcia³auzdrowienia pewnego chorego i nawrócenia jednego grzesznika.Za tê kobietê bêdê siê modli³! Wy proœcie za innych, których jestwiele.”

Ta kobieta zjawi³a siê nied³ugo po œmierci Franciszka i poprosi³amnie, abym jej pokaza³a, gdzie jest jego grób. Chcia³a tam pójœæ,¿eby mu podziêkowaæ za te dwie ³aski, które on jej uprosi³.

Na drodze do Cova da Iria, tu¿ za Aljustrel na zakrêcie, zostaliœmypewnego dnia zaskoczeni przez grupê ludzi, którzy Hiacyntê i mnieposadzili na murku, aby nas lepiej widzieæ i s³yszeæ. Franciszek siêjednak broni³. Udawa³, ¿e boi siê, ¿e spadnie. Potem wymykaj¹c siêpowoli, opar³ siê o stary mur naprzeciw. Pewna kobieta i jej synwidz¹c, ¿e im siê nie uda rozmawiaæ z nami na osobnoœci, jak tego

168

pragnêli ludzie, przyszli i uklêkli przed nim i b³agali, aby uprosi³ uMatki Bo¿ej zdrowie dla ojca i ³askê dla syna, aby nie musia³ iœæ nawojnê. Franciszek uklêkn¹³ równie¿, zdj¹³ czapkê i prosi³, aby z nimodmówili ró¿aniec. Zgodzili siê i zaczêli siê modliæ. Wkrótce wszyscyci ludzie przestali stawiaæ pytania, uklêkli i te¿ siê modlili. Potemtowarzyszyli nam do Cova da Iria. Po drodze odmawiali z nami drug¹czêœæ ró¿añca, a na miejscu trzeci¹. Nastêpnie po¿egnali siêzadowoleni.

Ta biedna kobieta obieca³a wróciæ, by podziêkowaæ naszejkochanej Pani, je¿eli zostanie wys³uchana i naprawdê powróci³a.Nie tylko z synem, ale i z uzdrowionym mê¿em. (Byli to ludzie z S.Mamede i nazywali siê Casaleiros).

16. Choroba Franciszka

W czasie choroby Franciszek by³ zawsze pogodny i zadowolony.Czasami go pyta³am:

– „Bardzo cierpisz, Franciszku?”– „Dosyæ, ale nic nie szkodzi. Cierpiê, ¿eby pocieszaæ Naszego

Pana. Ju¿ nied³ugo pójdê do nieba!”– „Tam nie zapomnij prosiæ Nasz¹ Pani¹, ¿eby mnie te¿ wkrótce

zabra³a”.– „O to nie bêdê prosi³! Ty doskonale wiesz, ¿e Ona ciê tam

jeszcze nie chce”.W dzieñ przed œmierci¹ powiedzia³:– „Pos³uchaj! Czujê siê bardzo Ÿle! Ju¿ nied³ugo pójdê do nieba!”– „Ale pamiêtaj, abyœ nie zapomnia³ i tam modliæ siê za

grzeszników, za Ojca Œwiêtego, za mnie i za Hiacyntê”.– „Tak! Bêdê o to prosi³. Ale wiesz, powiedz to raczej Hiacyncie,

bo ja siê bojê, ¿e zapomnê, kiedy zobaczê Pana Jezusa. Wola³bymGo wtedy pocieszyæ”.

Jednego dnia wczesnym rankiem przysz³a jego siostra Teresazawo³aæ mnie.

– „ChodŸ prêdko! Franciszek czuje siê bardzo Ÿle, a chcia³by cijeszcze coœ powiedzieæ!”

169

Ubra³am siê szybko i posz³am. Prosi³, ¿eby matka i rodzeñstwowyszli z pokoju. To, co mi mia³ do powiedzenia jest tajemnic¹. Wyszli,a on powiedzia³:

– „Przed Komuni¹ œw. chcê siê wyspowiadaæ, a potem umrzeæ.Powiedz mi, czy zauwa¿y³aœ, ¿e kiedyœ zgrzeszy³em, a potem idŸ doHiacynty i j¹ zapytaj”.

– „By³eœ niepos³uszny kilkakrotnie twojej matce – odpowie-dzia³am mu –, gdy ci mówi³a, ¿e masz w domu zostaæ, wymyka³eœsiê do mnie albo chowa³eœ siê”.

– „To prawda. Ten grzech pope³ni³em. Teraz idŸ do Hiacyntyi zapytaj, czy ona te¿ sobie jakiœ przypomina”.

Posz³am. Hiacynta pomyœla³a chwilê i powiedzia³a:– „Pos³uchaj! Powiedz mu, ¿e jeszcze przed ukazaniem siê nam

Matki Boskiej ukrad³ ojcu 10 groszy, ¿eby kupiæ harmonijkê od JoséMarto z Casa Velha, i ¿e kiedy ch³opcy z Aljustrel rzucali kamieniamina tych z Boleiros i on kilka razy rzuci³”.

Kiedy mu o tym donios³am, odpowiedzia³:– „Z tego siê ju¿ wyspowiada³em, ale chcê siê jeszcze raz

wyspowiadaæ. Byæ mo¿e, ¿e z powodu tych grzechów Pan Jezus jesttaki smutny. Ale gdybym nie umar³, nie pope³ni³bym ju¿ ¿adnegogrzechu. Teraz bardzo za nie ¿a³ujê”.

I ze z³o¿onymi rêkami modli³ siê:– „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od

ognia piekielnego, zaprowadŸ wszystkie dusze do nieba, a szczególniete, które najbardziej potrzebuj¹ Twojego mi³osierdzia. Pos³uchaj,i ty proœ Pana Jezusa, aby mi przebaczy³ moje grzechy”.

– „B¹dŸ spokojny, bêdê Go o to prosi³a. Gdyby Pan Jezus ciich nie przebaczy³, Nasza Dobra Pani nie powiedzia³aby Hiacyncie,¿e przyjdzie wkrótce, aby ciê zabraæ do nieba. Teraz idê na Mszê œw.i bêdê prosi³a za tob¹ Jezusa ukrytego”.

– „Poproœ Jezusa ukrytego, aby ksi¹dz proboszcz da³ miKomuniê œw.”

– „Dobrze”.Kiedy wróci³am z koœcio³a, Hiacynta ju¿ wsta³a i siedzia³a na

jego ³ó¿ku. Franciszek, jak tylko mnie zobaczy³, zapyta³:

170

– „Prosi³aœ Jezusa ukrytego, aby ksi¹dz proboszcz da³ miKomuniê œw.?”

– „Tak!”– „W niebie bêdê siê za to za ciebie modli³”.– „Bêdziesz? Przed kilku dniami powiedzia³eœ, ¿e nie bêdziesz!”– „Chodzi³o o to, ¿e ma ciê wkrótce zabraæ do nieba. Ale je¿eli

chcesz, bêdê siê o to modli³. Matka Boska niech zrobi, co bêdziechcia³a”.

– „Tak, chcê, abyœ o to prosi³”.– „A wiêc dobrze, b¹dŸ spokojna. Bêdê o to prosi³”.Zostawi³am ich oboje, aby pójœæ do mej roboty i zadañ szkolnych.

Kiedy wróci³am wieczorem, Franciszek promienia³ z radoœci.Wyspowiada³ siê, a ksi¹dz proboszcz powiedzia³ mu, ¿e nazajutrzprzyniesie Komuniê œw.

Po Komunii œw. w dniu nastêpnym powiedzia³ do swejsiostrzyczki:

– „Dzisiaj jestem szczêœliwszy od ciebie dlatego, ¿e mam w moimsercu Jezusa ukrytego. Idê do nieba, ale tam bêdê bardzo prosi³Pana Jezusa i Nasz¹ Pani¹, ¿eby was tak¿e zabrali nied³ugo do siebie”.

Ten dzieñ, prawie ca³y spêdzi³am razem z Hiacynt¹ przy jego³ó¿ku. Bo nie móg³ siê ju¿ sam modliæ, prosi³ nas, abyœmy odmówi³yza niego ró¿aniec. Na koniec powiedzia³ do mnie:

– „Na pewno w niebie bêdê bardzo têskni³ za tob¹! Jakby by³o³adnie, gdyby Nasza Pani i ciebie wkrótce zabra³a do nieba!”

– „Nie bêdziesz têskni³! Na pewno nie! Co za pomys³! Przy PanuJezusie i przy Matce Boskiej, którzy s¹ tacy dobrzy!”

– „Tak, to prawda! A mo¿e nawet nie pomyœlê o tobie.”Teraz ja dodajê: mo¿e rzeczywiœcie wcale o tym nie pomyœla³!

Cierpliwoœci!

17. Œwiête konanie

By³a ju¿ noc, gdy siê z nim po¿egna³am.– „Franciszku, do widzenia! Je¿eli odejdziesz do nieba tej nocy,

pamiêtaj, nie zapomnij o mnie, s³yszysz?”

171

– „ Nie zapomnê o tobie. B¹dŸ spokojna”.I uj¹³ moj¹ praw¹ rêkê, œciska³ j¹ przez d³u¿sz¹ chwilê mocno i

patrzy³ na mnie ze ³zami w oczach.– „ Czy chcesz jeszcze czegoœ?” – zapyta³am go ze ³zami, które

mi sp³ywa³y po policzkach.– „ Nie!” – odpowiedzia³ s³abym g³osem.Poniewa¿ ta scena by³a zbyt wzruszaj¹ca, moja ciotka kaza³a

mi wyjœæ z pokoju.– „ A wiêc do widzenia, Franciszku! Do zobaczenia w niebie!”– „ Do widzenia”.I niebo przybli¿y³o siê. Ulecia³ tam nastêpnego dnia w

ramionach Matki Niebieskiej10 .Têsknoty opisaæ nie mo¿na. Jest ona smutnym cierpieniem,

które rani serce lata ca³e. To wspomnienie przesz³oœci siêga echemdo wiecznoœci.

By³a noc, ja œni³am spokojnie,¿e w tej œwi¹tecznej upragnionej chwiliZwi¹zek niebieski miêdzy nami i anio³ami siê dokonuje.

Nikt nie by³ myœla³, ¿e z³oty wieniec z kwiatów,które ziemia da³a, jest równy temu, który niebo mu ofiarowa³o.W anielskiej piêknoœci, która budzi têsknotê.

Matczynych ust uœmiech, radoœæ.W niebieskim raju ¿yje w Bogu mi³oœci¹ upojony,pe³en wznios³ych radoœci, prze¿y³ te kilka lat.¯egnaj.

18. Œwieckie pieœni

Jak sobie dr Galamba ¿yczy³, poda³am ju¿ w ¿yciorysieFranciszka kilka œwieckich pieœni, zanim rozpocznê inny temat,chcia³abym podaæ jeszcze kilka innych pieœni do wyboru, gdyby siêna coœ mog³y przydaæ.

10 Nastêpnym dniem by³ 4 IV 1919.

172

„Góralka”

l. Góralko, góralko,o orzechowych oczach,kto ci da³, góralkowygl¹d tak uroczy?Wygl¹d tak uroczy,nigdy nie widzia³em ja nic podobnego!

Ref.: Po¿a³uj, góralko, po¿a³uj, góralko, mnie ch³opca biednego!

2. Góralko, góralkoz wiruj¹c¹ spódniczk¹,kto ci to pozwoli³byæ tak eleganck¹?Tak eleganck¹,nigdy nie widzia³em ja nic podobnego!

Ref.: Po¿a³uj, góralko, po¿a³uj, góralko, mnie ch³opca biednego!

3. Góralko, góralkoz tym ró¿owym gorsem,kto ci da³, góralko,te œliczne kolory?Te œliczne kolory,nigdy nie widzia³em czegoœ tak piêknego!

Ref.: Po¿a³uj, góralko, po¿a³uj, góralko, mnie ch³opca biednego!

4. Góralko, góralko,ozdobiona z³otem,kto ci da³, góralko,szerok¹ spódnicê?Szerok¹ spódnicê,Nigdy nie widzia³em czegoœ tak piêknego!

Ref.: Po¿a³uj, góralko, po¿a³uj, góralko, mnie ch³opca biednego!

173

„ B¹dŸ ostro¿ny”

1. Jeœli idziesz w góry,idŸ¿e pomalutku,uwa¿aj, by nie wpaœædo jakiejœ dziury!

2. Nie wpadnê do przepaœci,bo te góraleczki pomog¹ mi pewnie.Pomog¹ mi pewnie,czy chc¹, czy nie chc¹, góraleczki, serce moje!

3. One pomog¹, one bêd¹ siê o mnie martwi³y,to s¹ góraleczki do kochania dobre.S¹ do kochania dobre,czy chc¹, czy nie chc¹, góraleczki, serce moje!

II. HISTORIA OBJAWIEÑ

WSTÊP

Obecnie, Ekscelencjo, przystêpujê do opisania najtrudniejszejz tych wszystkich spraw, które Wasza Ekscelencja poleci³ mi opisaæ.Podczas gdy Ekscelencja poleci³ mi szczegó³owo opisaæ zjawieniesiê Anio³a, z uwzglêdnieniem osobistych wra¿eñ wed³ug mo¿noœci,dr Galamba nakaza³ mi, abym równie¿ opisa³a zjawienie siê MatkiBoskiej.

– „Proszê jej poleciæ, ks. Biskupie, aby opisa³a wszystko, alenaprawdê wszystko. Na pewno bêdzie musia³a w czyœæcu wielecierpieæ dlatego, ¿e tyle przemilcza³a!” – pisa³ dr Galamba.

Je¿eli o to chodzi, nie ma najmniejszej obawy. Zawsze by³ampos³uszna, a pos³uszeñstwo nie boi siê kary. Przede wszystkim by³ampos³uszna natchnieniom Ducha Œwiêtego; a nastêpnie rozkazomtych, którzy w Jego imieniu do mnie przemawiali. Pierwszy rozkaz i

174

zlecenie da³ mi Dobry Bóg przez s³owa Waszej Ekscelencji. Zzadowoleniem przypomnia³am sobie z dawnej przesz³oœci s³owaksiêdza dziekana z Torres Novas:

– „Tajemnica córy królewskiej jest w jej sercu”.Zaczynaj¹c rozumieæ znaczenie tych s³ów, powiedzia³am sobie:

„ Moja tajemnica jest dla mnie”. Dziœ ju¿ tak nie powiem. Ofiarowanana o³tarzu pos³uszeñstwa mówiê:

– „Moja tajemnica nale¿y do Boga. Sk³adam j¹ w Jego rêce.Niech z ni¹ robi, co mu siê podoba”.

Ks. dr Galamba powiedzia³:– „Wiêc, ks. Biskupie! Proszê jej poleciæ, ¿eby powiedzia³a

wszystko. Nie powinna niczego ukrywaæ!”Ekscelencja by³ zapewne natchniony przez Ducha Œwiêtego,

kiedy oœwiadczy³:– „Tego nie rozka¿ê. W sprawie tajemnicy nie wtr¹cam siê”11 .Dziêki Bogu! Ka¿dy inny rozkaz by³by dla mnie Ÿród³em

zak³opotania i skrupu³ów. Pyta³am siê tysi¹c razy: Kogo powinnams³uchaæ? Boga czy Jego przedstawiciela?

I byæ mo¿e, nie znajduj¹c rozwi¹zania, doznawa³abym osobistejtortury.

Nastêpnie Wasza Ekscelencja mówi³ dalej w imiê Boga:– „Niech siostra opisze zjawienie siê Anio³a i Matki Boskiej, bo

jest to dla chwa³y Boga i Matki Bo¿ej”.Jaki Bóg jest dobry! On jest Bogiem pokoju i t¹ drog¹ prowadzi

tych, którzy Mu ufaj¹.Zaczynam wiêc pracê, ¿eby spe³niæ rozkaz Waszej Ekscelencji i

¿yczenie ks. dr Galamby. Z wyj¹tkiem jednej czêœci tajemnicy, którejmi jeszcze nie wolno wyjawiæ, powiem wszystko. Œwiadomie niczegonie zatajê. Mo¿liwe, ¿e pominê niektóre szczegó³y bêd¹ce bezznaczenia.

11 To jest powodem, dlaczego £ucja nie napisa³a trzeciej czêœci tajemnicy.

175

l. Zjawienie siê Anio³a

Wed³ug mego obliczenia, zdaje siê, ¿e pierwsze zjawienie siêAnio³a by³o w roku 1915. Zjawi³ siê wprawdzie Anio³, który jeszczewtedy nie odwa¿y³ siê ca³kowicie ukazaæ.

S¹dz¹c wed³ug pory roku wydaje mi siê, ¿e musia³o to byæpomiêdzy kwietniem a paŸdziernikiem 1915 r.

Na zboczu Cabeço, które jest zwrócone na po³udnie, kiedyodmawia³am ró¿aniec z trzema dziewczêtami: Teres¹ Matias, MariaRosa Matias, jej siostr¹, i Mari¹ Justin¹ z wioski zwanej Casa Velhazobaczy³am, ¿e ponad drzewami doliny, która rozci¹ga³a siê u naszychstóp, unosi siê jakiœ ob³ok bielszy od œniegu, przezroczysty, w kszta³cieludzkiej postaci. Moje towarzyszki pyta³y mnie, co by to mog³o byæ.Odpowiedzia³am, ¿e nie wiem. Dwa razy powtórzy³o siê to samo wró¿nych dniach.

To zjawisko pozostawi³o mi w duszy pewne wra¿enie, któregonie umiem okreœliæ. Powoli zaciera³o siê to wra¿enie i s¹dzê, ¿e gdybynie nastêpne fakty, by³abym o tym zupe³nie zapomnia³a.

Daty nie mogê okreœliæ dok³adnie, bo w owym czasie nieumia³am jeszcze liczyæ lat ani miesiêcy, ani nawet dni tygodnia.Wydaje mi siê jednak, ¿e musia³o to byæ wiosn¹ 1916 r., kiedy Anio³pokaza³ siê nam po raz pierwszy w Loca do Cabeço.

W moim piœmie o Hiacyncie wspomnia³am ju¿, jak wchodziliœmyna zbocza szukaj¹c schronienia. Jak po spo¿yciu podwieczorku i pomodlitwie zobaczyliœmy w pewnym oddaleniu, ponad drzewami wkierunku wschodnim, œwiat³o bielsze od œniegu w kszta³cie m³odzianaprzejrzystego, bardziej lœni¹cego ni¿ kryszta³ w blasku s³onecznym.W miarê jak siê zbli¿a³, mogliœmy rozpoznaæ jego rysy. Byliœmy bardzozaskoczeni i przejêci. Nie mogliœmy wypowiedzieæ ani s³owa.

Zbli¿ywszy siê do nas, powiedzia³:– „Nie bójcie siê, jestem Anio³em Pokoju! Módlcie siê ze mn¹”.Uklêkn¹³ i pochyli³ g³owê a¿ do ziemi.Porwani si³¹ nadprzyrodzon¹ robiliœmy to samo i powtarzaliœmy

s³owa wymawiane przez niego:– „O mój Bo¿e, wierzê w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie,

176

kocham Ciê. Proszê Ciê, byœ wybaczy³ tym, którzy nie wierz¹, którzyCiê nie uwielbiaj¹, którzy Ciê nie kochaj¹, którzy Ci nie ufaj¹”.

Po powtórzeniu tego trzy razy, powsta³ i powiedzia³:– „Tak macie siê modliæ! Serce Jezusa i Maryi s³uchaj¹ z uwag¹

waszych próœb”.I znikn¹³.Atmosfera nadprzyrodzonoœci, która nas otacza³a, by³a tak silna,

¿e przez d³ugi czas prawie nie zdawaliœmy sobie sprawy z naszegoistnienia. Pozostawaliœmy w tej samej pozycji, w której nas zostawi³Anio³ i powtarzaliœmy ci¹gle tê sam¹ modlitwê. Obecnoœæ Bogaodczuwaliœmy tak silnie i g³êboko, ¿e nawet nie odwa¿yliœmy siêrozmawiaæ ze sob¹. Jeszcze nastêpnego dnia odczuwaliœmy, ¿e naszedusze wci¹¿ s¹ ogarniête t¹ atmosfer¹, która bardzo powoli znika³a.

¯adne z nas nie myœla³o, by mówiæ o tym zjawieniu. Takapostawa sama siê narzuca³a. To by³o coœ tak osobistego, ¿e nie by³o³atwo powiedzieæ o tym chocia¿by s³owa. Mo¿e to zjawienie zrobi³ona nas tym wiêksze wra¿enie, poniewa¿ by³o ono pierwsze.

Nastêpne zjawienie mia³o miejsce latem. W dniach najwiêkszegoupa³u prowadziliœmy nasz¹ trzodê w po³udnie do domu, aby j¹wyprowadziæ znowu pod wieczór. Popo³udniowe godzinyodpoczynku spêdzaliœmy w cieniu drzew, które otacza³y studniê, wielerazy ju¿ wspomnian¹. Nagle zobaczyliœmy tego samego Anio³a przednami:

– „Co robicie? Módlcie siê! Módlcie siê du¿o! Serce Jezusa iMaryi chc¹ przez was okazaæ (œwiatu) wiele mi³osierdzia. Ofiarujciebezustannie Najwiêkszemu modlitwy i umartwienia”.

– „Jak mamy siê umartwiaæ?” – zapyta³am.– „Z wszystkiego, co tylko mo¿ecie, zróbcie ofiarê jako

zadoœæuczynienie za grzechy, którymi On jest obra¿any i dlauproszenia nawrócenia grzeszników. W ten sposób œci¹gniecie pokójna wasz¹ Ojczyznê. Jestem Anio³em Stró¿em Portugalii. Przedewszystkim przyjmijcie i znoœcie z poddaniem cierpienia, które wamBóg zeœle”.

Te s³owa Anio³a wry³y siê w naszych umys³ach jako œwiat³o, którenam pozwoli³o zrozumieæ, kim jest Bóg, jak nas kocha, i jak pragnie

177

byæ przez nas kochany. Poznaliœmy wartoœæ umartwienia, jak onoBogu jest przyjemne, i jak przez nie nawracaj¹ siê grzesznicy.

Od tego czasu zaczêliœmy ofiarowywaæ Bogu wszystko, co nasbola³o, ale nie szukaliœmy innych umartwieñ i pokuty z wyj¹tkiemgodzin przebytych na klêczkach przy powtarzaniu modlitwy, którejnas Anio³ nauczy³.

Trzecie zjawienie, wydaje mi siê, mia³o miejsce w paŸdziernikualbo w koñcu wrzeœnia, w tym czasie przerwy obiadowej niespêdzaliœmy ju¿ w domu. Jak ju¿ wspomnia³am pisz¹c o Hiacyncie,przeszliœmy z Pregueiry (lasku oliwnego nale¿¹cego do moichrodziców) do Loca de Cabeço okr¹¿aj¹c zbocza wzgórza od stronyAljustrel i Casa Velha. Tam odmówiliœmy najpierw ró¿aniec imodlitwê, której nas nauczy³ Anio³ w czasie swego pierwszegozjawienia. Kiedy tam byliœmy, ukaza³ siê nam Anio³ po raz trzeci.Trzyma³ w rêce kielich, nad którym unosi³a siê œwiêta Hostia, z którejsp³ywa³y krople Krwi do kielicha. Nagle kielich z Hosti¹ zawis³ wpowietrzu, a Anio³ uklêkn¹³ na ziemi i powtórzy³ trzy razy modlitwê:

– „Trójco Przenajœwiêtsza, Ojcze, Synu, Duchu Œwiêty,uwielbiam Ciê ze czci¹ najg³êbsz¹. Ofiarujê Ci przenajdro¿sze Cia³o,Krew, Duszê i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnegona wszystkich o³tarzach œwiata, na przeb³aganie za zniewagi,œwiêtokradztwa i zaniedbania, które Go obra¿aj¹. Przez niezmierzonezas³ugi Jego Najœwiêtszego Serca i Niepokalanego Serca Maryiproszê Was o nawrócenie biednych grzeszników”.

Nastêpnie podnosz¹c siê z klêczek wzi¹³ znowu w rêkê kielich iHostiê. Hostiê poda³ mnie, a zawartoœæ kielicha poda³ Hiacyncie iFranciszkowi do wypicia mówi¹c równoczeœnie:

– „Przyjmijcie Cia³o i Krew Jezusa Chrystusa, okropniezniewa¿anego przez niewdziêcznych ludzi. WynagrodŸcie ich grzechyi pocieszajcie waszego Boga!”

Potem znowu uklêkn¹³ i odmówi³ z nami trzy razy tê sam¹modlitwê: „Trójco Przenajœwiêtsza” i znik³.

Poruszeni si³¹ nadprzyrodzon¹, która nas otacza³anaœladowaliœmy we wszystkim Anio³a, tzn. uklêkliœmy jak on na ziemii powtarzaliœmy modlitwy, które on odmawia³. Si³a obecnoœci Bo¿ej

178

by³a tak intensywna, ¿e prawie ca³kowicie nas poch³ania³a iunicestwia³a. Zdawa³o nam siê nawet, ¿e przez d³u¿szy czas zostaliœmypozbawieni u¿ywania zmys³ów. W czasie tych dni wykonywaliœmynasze zewnêtrzne czynnoœci jak gdybyœmy byli poruszani przez têsam¹ istotê nadprzyrodzon¹, która nas do tego sk³oni³a. Spokój iszczêœcie, które odczuwaliœmy, by³y bardzo wielkie, ale tylkowewnêtrznie, najzupe³niej skupiaj¹ce duszê w Bogu. A równie¿os³abienie fizyczne, które nas ogarnê³o, by³o wielkie.

2. Milczenie £ucji

Nie wiem, dlaczego zjawienia siê Matki Boskiej wywo³a³y w nasca³kowicie inne dzia³anie: ta sama radoœæ wewnêtrzna, ten samspokój i to samo poczucie szczêœcia. Ale zamiast tego os³abieniafizycznego, pewna wzmo¿ona ruchliwoœæ; zamiast tego unicestwieniaw Bo¿ej obecnoœci, wielka radoœæ; zamiast trudnoœci w mówieniu,udzielaj¹cy siê entuzjazm. Lecz pomimo tych uczuæ jakaœ wewnêtrznasi³a zmusza³a mnie do milczenia, szczególnie o niektórych rzeczach.W czasie przes³uchañ odczuwa³am pewien wewnêtrzny g³os, którymi powiada³, aby bez uszczerbku prawdzie nie wyjawiæ tego, co mabyæ przemilczane.

W tym wzglêdzie pozostaje mi jedna w¹tpliwoœæ: czy niepowinnam by³a powiedzieæ wszystkiego w czasie przes³uchaniakanonicznego. Ale nie odczuwa³am ¿adnych skrupu³ów, ¿eprzemilcza³am, gdy¿ wówczas nie zdawa³am sobie sprawy zeznaczenia tego przes³uchania. Uwa¿a³am je za jedno z wielu, doktórych ju¿ by³am przyzwyczajona. Dziwi³ mnie trochê rozkazprzysiêgi. Ale poniewa¿ to mój spowiednik, ¿¹da³ z³o¿enia przysiêgi,nie mia³am ¿adnych trudnoœci. Nie przypuszcza³am w owej chwili,¿e szatan wykorzysta ten moment, aby mnie zamêczaæ skrupu³amibez koñca. Ale dziêki Bogu ju¿ wszystko przesz³o!

I jeszcze inny powód utwierdza mnie, ¿e dobrze zrobi³am milcz¹c.W czasie przes³uchania kanonicznego jeden z pytaj¹cych, ks.

dr Marques dos Santos uwa¿a³, ¿e mo¿e przed³u¿yæ listê pytañ i zacz¹³

179

g³êbiej dr¹¿yæ. Zanim odpowiedzia³am, spojrza³am pytaj¹co namego spowiednika. Wielebny Ojciec wybawi³ mnie z zak³opotaniaodpowiadaj¹c za mnie. Zwróci³ badaj¹cemu uwagê, ¿e przekraczaswoje kompetencje.

Prawie to samo zdarzy³o mi siê przy przes³uchaniu przez O.Fischera. Poniewa¿ otrzyma³ zlecenie od Waszej Ekscelencji i odWielebnej Matki Prowincjalnej, wydawa³o mu siê, ¿e ma prawo pytaæmnie o wszystko. Ale dziêki Bogu przyszed³ w towarzystwie megospowiednika. W pewnej chwili postawi³ dobrze przemyœlane pytaniew sprawie tajemnicy. Poczu³am siê zak³opotana i nie wiedzia³am,co odpowiedzieæ. Spowiednik dobrze mnie zrozumia³ i b³yskawicznieodpowiedzia³ za mnie. Badaj¹cy zrozumia³ równie¿ i zadowoli³ siêprzykryciem mi twarzy czasopismem, które trzyma³ w rêce.

W ten sposób Bóg mi okaza³, ¿e jeszcze nie nadszed³ czas przezNiego wyznaczony.

Zacznê wiêc teraz opisywaæ objawienia Matki Bo¿ej. Nie bêdêsiê zatrzymywa³a przy opisywaniu okolicznoœci poprzedzaj¹cychka¿de zjawienie, które nastêpowa³o, gdy¿ ks. dr Galamba ³askawiezwolni³ mnie z tego.

3. 13 maja 1917

13 maja 1917 r. bawiliœmy siê z Hiacynt¹ i Franciszkiem naszczycie zbocza Cova da Iria. Budowaliœmy murek dooko³a gêstychkrzewów, kiedy nagle ujrzeliœmy jakby b³yskawicê.

– „Lepiej pójdŸmy do domu – powiedzia³am do moich krew-nych. – Zaczyna siê b³yskaæ, mo¿e przyjœæ burza”.

– „Dobrze!” – odpowiedzieli.Zaczêliœmy schodziæ ze zbocza, poganiaj¹c owce w stronê drogi.

Kiedy doszliœmy mniej wiêcej do po³owy zbocza, blisko du¿ego dêbu,zobaczyliœmy znowu b³yskawicê, a po zrobieniu kilku kroków dalej,ujrzeliœmy na skalnym dêbie Pani¹ w bia³ej sukni, promieniuj¹c¹jak s³oñce. Jaœnia³a œwiat³em jeszcze jaœniejszym ni¿ promienies³oneczne, które œwiec¹ przez kryszta³owe naczynie z wod¹.Zaskoczeni tym widzeniem zatrzymaliœmy siê.

180

Byliœmy tak blisko, ¿e znajdowaliœmy siê w obrêbie œwiat³a,które J¹ otacza³o, lub którym Ona promienia³a, mniej wiêcej wodleg³oœci pó³tora metra. Potem Nasza Droga Pani powiedzia³a:

– „Nie bójcie siê! Nic z³ego wam nie zrobiê!”– „Sk¹d Pani jest?” – zapyta³am.– „Jestem z Nieba!”– „A czego Pani ode mnie chce?”– „Przysz³am was prosiæ, abyœcie tu przychodzili przez 6

kolejnych miesiêcy, dnia 13 o tej samej godzinie. Potem powiem,kim jestem i czego chcê. Nastêpnie wrócê jeszcze siódmy raz”12 .

– „Czy ja tak¿e pójdê do nieba?”– „Tak!”– „A Hiacynta?”– „Te¿!”– „A Franciszek?”– „Tak¿e, ale musi jeszcze odmówiæ wiele ró¿añców”.Przypomnia³am sobie dwie dziewczynki, które niedawno umar³y.

By³y moimi kole¿ankami i uczy³y siê tkactwa u mojej starszej siostry.– „ Maria das Neves jest ju¿ w niebie?”– „ Tak, jest”. (Zdaje siê, ¿e mia³a jakieœ 16 lat.)– „ A Amelia?”– „ Zostanie w czyœæcu a¿ do koñca œwiata”13 . (S¹dzê, ¿e mog³a

mieæ 18 do 20 lat.)– „ Czy chcecie ofiarowaæ siê Bogu, aby znosiæ wszystkie

cierpienia, które On wam zeœle jako zadoœæuczynienie za grzechy,którymi jest obra¿any i jako proœba o nawrócenie grzeszników?”

– „ Tak, chcemy!”– „ Bêdziecie wiêc musieli wiele cierpieæ, ale ³aska Bo¿a bêdzie

wasz¹ si³¹!”

12 Siódmym razem by³o objawienie ju¿ 16 czerwca 1921 r. w przeddzieñ odjazdu£ucji do Vilar de Porto. Chodzi o objawienie z osobistym orêdziem dla £ucji,dlatego nie uwa¿a³a go za tak wa¿ne.

13 Oczywiœcie nie trzeba tego braæ dos³ownie. Do koñca œwiata ma oznaczaæ bardzod³ugi czas

181

Wymawiaj¹c te ostatnie s³owa (³aska Bo¿a itd.) roz³o¿y³a poraz pierwszy rêce przekazuj¹c nam œwiat³o tak silne, jak gdybyodblask wychodz¹cy z Jej r¹k. To œwiat³o dotar³o do naszegownêtrza, do najg³êbszej g³êbi duszy i spowodowa³o, ¿eœmy siêwidzieli w Bogu, który jest tym œwiat³em, wyraŸniej ni¿ wnajlepszym zwierciadle. Pod wp³ywem wewnêtrznego impulsurównie¿ nam przekazanego, padliœmy na kolana i powtarzaliœmybardzo pobo¿nie:

– „O Trójco Przenajœwiêtsza, uwielbiam Ciê. Mój Bo¿e, MójBo¿e, kocham Ciê w Najœwiêtszym Sakramencie”.

Po chwili Nasza Droga Pani doda³a:– „Odmawiajcie codziennie ró¿aniec, aby uzyskaæ pokój dla

œwiata i koniec wojny!”Potem zaczê³a siê spokojnie unosiæ w stronê wschodu i wreszcie

znik³a w nieskoñczonej odleg³oœci. Œwiat³o, które J¹ otacza³o zdawa³osiê torowaæ Jej drogê do przestworza niebieskiego. Z tego powodumówiliœmy nieraz, ¿e widzieliœmy, jak siê niebo otwiera³o.

Wydaje mi siê, ¿e pisz¹c o Hiacyncie albo w jakimœ innym liœcieju¿ podkreœli³am, ¿e przed Nasz¹ Pani¹ nie mieliœmy strachu, leczprzed nadchodz¹c¹ burz¹, przed któr¹ chcieliœmy uciec. Ukazaniesiê Matki Boskiej nie wzbudzi³o w nas ani lêku, ani obawy, ale by³odla nas zaskoczeniem. Gdy mnie pytano, czy odczuwa³am lêk,mówi³am „tak”, ale to siê odnosi³o do strachu, jaki mia³am przedb³yskawic¹ i przed nadchodz¹c¹ burz¹; przed któr¹ chcieliœmyuciekaæ, bo b³yskawice widzieliœmy tylko podczas burzy. B³yskawicete nie by³y jednak w³aœciwymi b³yskawicami, lecz odbiciem œwiat³a,które siê zbli¿a³o. Gdyœmy widzieli to œwiat³o, mówiliœmy nieraz, ¿ewidzieliœmy przychodz¹c¹ Nasz¹ Dobr¹ Pani¹.

Ale Matkê Bo¿¹ mogliœmy w tym œwietle dopiero rozpoznaæ,kiedy by³a ju¿ na skalnym dêbie. Poniewa¿ nie umieliœmy sobie tegowyt³umaczyæ i chc¹c unikn¹æ dra¿liwych pytañ mówiliœmy nieraz, ¿ewidzimy, jak przychodzi, a innym razem mówiliœmy, ¿e Jej niewidzimy. Kiedy mówiliœmy „ tak”, widzimy J¹ jak przychodzi, mieliœmyna myœli œwiat³o, które siê zbli¿a³o, a którym w³aœciwie by³a Ona. Aje¿eli mówiliœmy, ¿e nie widzimy, jak przychodzi, znaczy³o to, ¿e

182

widzieliœmy J¹ dopiero, gdy by³a nad skalnym dêbem.4. 13 czerwca 1917

13 czerwca 1917 r. po odmówieniu ró¿añca z Hiacynt¹,Franciszkiem i innymi osobami, które by³y obecne, zobaczyliœmyznowu odblask œwiat³a, które siê zbli¿a³o (to coœmy nazwalib³yskawic¹), i nastêpnie ponad dêbem skalnym Matkê Bo¿¹, zupe³niepodobn¹ do postaci z maja.

– „Czego Pani sobie ¿yczy ode mnie?”– „Chcê, ¿ebyœcie przyszli tutaj dnia 13 przysz³ego miesi¹ca,

¿ebyœcie codziennie odmawiali ró¿aniec i nauczyli siê czytaæ. PóŸniejwam powiem, czego chcê”.

Prosi³am o uzdrowienie jednego chorego.– „Je¿eli siê nawróci, wyzdrowieje w ci¹gu roku”.– „Chcia³abym prosiæ, ¿eby nas Pani zabra³a do nieba”.– „Tak! Hiacyntê i Franciszka zabiorê nied³ugo. Ty jednak tu

zostaniesz przez jakiœ czas. Jezus chce siê pos³u¿yæ tob¹, aby ludziemnie poznali i pokochali. Chcia³by ustanowiæ na œwiecie nabo¿eñstwodo mego Niepokalanego Serca”14 .

– „ Zostanê tu sama?” – zapyta³am ze smutkiem.– „Nie, moja córko! Cierpisz bardzo? Nie traæ odwagi. Nigdy

ciê nie opuszczê, moje Niepokalane Serce bêdzie twoj¹ ucieczk¹ idrog¹, która ciê zaprowadzi do Boga”.

W tej chwili, gdy wypowiada³a te ostatnie s³owa, otworzy³a swojed³onie i przekaza³a nam powtórnie odblask tego niezmiernegoœwiat³a. W nim widzieliœmy siê jak gdyby pogr¹¿eni w Bogu. Hiacyntai Franciszek wydawali siê staæ w tej czêœci œwiat³a, które wznosi³o siêdo nieba, a ja w tej, które siê rozprzestrzenia³o na ziemiê. Przedpraw¹ d³oni¹ Matki Boskiej znajdowa³o siê Serce, otoczonecierniami, które wydawa³y siê je przebijaæ. Zrozumieliœmy, ¿e by³o toNiepokalane Serce Maryi, zniewa¿ane przez grzechy ludzkoœci, które

14 Tu z poœpiechu £ucja opuœci³a koniec zdania, który w innych dokumentachbrzmi nastêpuj¹co: „Kto je przyjmuje, temu obiecuje zbawienie dla ozdoby Jegotronu”.

183

pragnê³o zadoœæuczynienia.To, Ekscelencjo, mieliœmy na myœli, kiedyœmy mówili, ¿e Matka

Boska wyjawi³a nam w czerwcu tajemnicê. Nasza Pani nie rozkaza³anam tego zachowaæ w tajemnicy, ale odczuwaliœmy, ¿e Bóg nas dotego nak³ania.

5. 13 lipca 1917

13 lipca 1917 r. krótko po naszym przybyciu do Cova da Iria dodêbu skalnego, gdy odmówiliœmy ró¿aniec z ludŸmi licznie zebranymi,zobaczyliœmy znany ju¿ blask œwiat³a, a nastêpnie Matkê Bosk¹ nadêbie skalnym.

– „Czego sobie Pani ode mnie ¿yczy?” – zapyta³am.– „Chcê, ¿ebyœcie przyszli tutaj 13 przysz³ego miesi¹ca, ¿ebyœcie

nadal codziennie odmawiali ró¿aniec na czeœæ Matki BoskiejRó¿añcowej, dla uproszenia pokoju na œwiecie i o zakoñczenie wojny,bo tylko Ona mo¿e te ³aski uzyskaæ”.

– „Chcia³abym prosiæ, ¿eby Pani nam powiedzia³a, kim jest iuczyni³a cud, ¿eby wszyscy uwierzyli, ¿e nam siê Pani ukazuje”.

– „PrzychodŸcie tutaj w dalszym ci¹gu co miesi¹c! WpaŸdzierniku powiem, kim jestem i czego chcê, i uczyniê cud, abywszyscy uwierzyli”.

Potem przed³o¿y³am kilka próœb, nie pamiêtam, jakie to by³y.Przypominam sobie tylko, ¿e Nasza Dobra Pani powiedzia³a, ¿etrzeba odmawiaæ ró¿aniec, aby w ci¹gu roku te ³aski otrzymaæ. I wdalszym ci¹gu mówi³a:

– „Ofiarujcie siê za grzeszników i mówcie czêsto, zw³aszcza gdybêdziecie ponosiæ ofiary: O Jezu, czyniê to z mi³oœci dla Ciebie, zanawrócenie grzeszników i za zadoœæuczynienie za grzechy pope³-nione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Przy tych ostatnich s³owach roz³o¿y³a znowu rêce jak w dwóchpoprzednich miesi¹cach. Promieñ œwiat³a zdawa³ siê przenikaæziemiê i zobaczyliœmy jakby morze ognia, a w tym ogniu zanurzenibyli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych,roz¿arzonych wêgli, które p³ywa³y w tym ogniu. Postacie te by³y

184

wyrzucane z wielk¹ si³¹ wysoko wewn¹trz p³omieni i spada³y zewszystkich stron jak iskry podczas wielkiego po¿aru, lekkie jakpuch, bez ciê¿aru i równowagi wœród przeraŸliwych krzyków, wyciai bólu rozpaczy wywo³uj¹cych dreszcz zgrozy. (Na ten widokmusia³am krzyczeæ «aj»* , bo ludzie to podobno s³yszeli.) Diabliodró¿niali siê od ludzi sw¹ okropn¹ i wstrêtn¹ postaci¹, podobn¹do wzbudzaj¹cych strach nieznanych jakichœ zwierz¹t, jednoczeœnieprzezroczystych jak roz¿arzone wêgle.

Przera¿eni, podnieœliœmy oczy do Naszej Pani szukaj¹c u Niejpomocy, a Ona pe³na dobroci i smutku rzek³a do nas:

– „Widzieliœcie piek³o, do którego id¹ dusze biednychgrzeszników. ̄ eby je ratowaæ, Bóg chce rozpowszechniæ na œwiecienabo¿eñstwo do mego Niepokalanego Serca. Je¿eli siê zrobi to, cowam powiem, wielu przed piek³em zostanie uratowanych i nastaniepokój na œwiecie. Wojna zbli¿a siê ku koñcowi. Ale je¿eli ludzie nieprzestan¹ obra¿aæ Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa XI rozpoczniesiê druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznaneœwiat³o15 , wiedzcie, ¿e jest to wielki znak od Boga, ¿e zbli¿a siê karana œwiat za liczne jego zbrodnie, bêdzie wojna, g³ód, przeœladowanieKoœcio³a i Ojca Œwiêtego.

Aby temu zapobiec, przybêdê, aby prosiæ o poœwiêcenie Rosjimemu Niepokalanemu Sercu i o Komuniê œw. wynagradzaj¹c¹ wpierwsze soboty16 . Je¿eli moje ¿yczenia zostan¹ spe³nione, Rosjanawróci siê i zapanuje pokój17 , je¿eli nie, bezbo¿na propagandarozszerzy swe b³êdne nauki po œwiecie, wywo³uj¹c wojny iprzeœladowanie Koœcio³a, dobrzy bêd¹ mêczeni, a Ojciec Œwiêtybêdzie musia³ wiele wycierpieæ. Ró¿ne narody zgin¹. Na koniecjednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Œwiêty poœwiêci

* Uwaga t³umacza: w romañskich krajach „ aj” albo „aja” jest okrzykiem bólu.15 Ma na myœli nadzwyczajne œwiat³o pó³nocne, które widziano w nocy 25 stycznia

1938 r. w ca³ej Europie, tak¿e w Polsce. £ucja uwa¿a³a je wci¹¿ za znak obiecanyz nieba.

16 Patrz: Za³¹cznik I17 Patrz: Za³¹cznik II

185

mi Rosjê, która siê nawróci i przez pewien czas zapanuje pokójna œwiecie. W Portugalii bêdzie zawsze zachowany dogmat wiaryitd. Tego nie mówcie nikomu; Franciszkowi mo¿ecie to powiedzieæ.Kiedy odmawiacie ró¿aniec, mówcie po ka¿dej tajemnicy: O mójJezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ogniapiekielnego, zaprowadŸ wszystkie dusze do nieba, a szczególniete, które najbardziej potrzebuj¹ Twojego mi³osierdzia”.

Nasta³a chwila ciszy, a ja zapyta³am:– „Pani nie ¿yczy sobie ode mnie niczego wiêcej?”– „Nie, dzisiaj ju¿ nie chcê od ciebie niczego wiêcej”.I jak zwykle unios³a siê w stronê wschodu, a¿ znik³a w

nieskoñczonej odleg³oœci firmamentu.

6. 13 sierpnia 1917

13 sierpnia 1917 r. poniewa¿ ju¿ opowiada³am, co tego dniazasz³o, nie bêdê siê powtarzaæ, ale przechodzê do objawienia wed³ugmnie z dnia 15 pod wieczór 18 .

Poniewa¿ wówczas jeszcze nie umia³am odró¿niæ poszcze-gólnych dni miesi¹ca, byæ mo¿e, ¿e siê mylê. Ale zdaje mi siê, ¿e by³oto tego samego dnia, kiedy wróciliœmy z wiêzienia z Vila Nova deOurém.

Kiedy z Franciszkiem i jego bratem Janem prowadzi³am owcedo miejsca, które siê nazywa Valinhos, odczu³am, ¿e zbli¿a siê i otaczanas coœ nadprzyrodzonego, przypuszcza³am, ¿e Matka Boska mo¿enam siê ukazaæ i ¿a³owa³am, ¿e Hiacynta mo¿e Jej nie zobaczyæ.Poprosi³am wiêc jej brata Jana, ¿eby po ni¹ poszed³. Poniewa¿ niechcia³ iœæ, da³am mu 20 groszy; zaraz pobieg³ po ni¹. Tymczasemzobaczy³am z Franciszkiem blask œwiat³a, któreœmy nazwalib³yskawic¹. Krótko po przybyciu Hiacynty zobaczyliœmy Matkê Bosk¹nad dêbem skalnym.

18 £ucja myli siê, je¿eli uwa¿a, ¿e objawienie zdarzy³o siê w tym samym dniu, kiedywyszli z wiêzienia z Vila Nova de Ourém. Objawienie mia³o miejsce w nastêpn¹niedzielê, tj. 19 sierpnia.

186

– „Czego Pani sobie ¿yczy ode mnie?”– „Chcê, abyœcie nadal przychodzili do Cova da Iria 13 i

odmawiali codziennie ró¿aniec. W ostatnim miesi¹cu uczyniê cud,aby wszyscy uwierzyli”.

– „Co mamy robiæ z pieniêdzmi, które ludzie zostawiaj¹ w Covada Iria?”

– „Zróbcie dwa przenoœne o³tarzyki. Jeden bêdziesz nosi³a ty zHiacynt¹ i dwie inne dziewczynki ubrane na bia³o, drugi niech nosiFranciszek i trzech ch³opczyków. Pieni¹dze, które ofiaruj¹ na teo³tarzyki, s¹ przeznaczone na œwiêto Matki Boskiej Ró¿añcowej, areszta na budowê kaplicy, która ma tutaj powstaæ”.

– „Chcia³am prosiæ o uleczenie kilku chorych”.– „Tak, niektórych uleczê wci¹gu roku” – i przybieraj¹c wyraz

smutniejszy powiedzia³a: – Módlcie, módlcie siê wiele, czyñcie ofiaryza grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potêpienie, bo niemaj¹ nikogo, kto by siê za nie ofiarowa³ i modli³”.

I jak zwykle zaczê³a unosiæ siê w stronê wschodu.

7. 13 wrzeœnia 1917

Kiedy zbli¿y³a siê godzina, przeciska³am siê z Hiacynt¹ iFranciszkiem przez t³um ludzi, który nam ledwo pozwala³ przejœæ.Ulice by³y pe³ne ludzi. Wszyscy chcieli nas widzieæ i rozmawiaæ znami. Tam siê jeden drugiego nie ba³. Wiele osób, nawet zacne paniei panowie przeciskali siê przez t³um, który nas otacza³. Padali nakolana przed nami, prosz¹c, byœmy Matce Bo¿ej przedstawili ichproœby. Inni, którzy nie mogli siê do nas dostaæ, wo³ali z daleka:

– „Na mi³oœæ Bosk¹, proœcie Matkê Bosk¹, ¿eby mi wyleczy³amego syna kalekê”.

Ktoœ inny wo³a³:– „Niech wyleczy moje niewidome dziecko”.A znowu inny:– „A moje jest g³uche”.I znowu inny:– „Niech mi przyprowadzi z wojny do domu mego mê¿a i mego

187

syna”.– „Niech mi nawróci grzesznika”.– „Niech mnie uzdrowi z gruŸlicy” itd.Tam ukaza³a siê ca³a nêdza biednej ludzkoœci, niektórzy krzyczeli

z drzew, inni z muru, na którym siedzieli, aby nas zobaczyæ, gdyprzechodziliœmy. Jednym obiecuj¹c spe³nienie ich ¿yczeñ, innympodaj¹c rêkê, aby mogli siê podnieœæ z ziemi, mogliœmy siê dalejposuwaæ dziêki kilku mê¿czyznom, którzy nam torowali drogê przezt³um.

Kiedy teraz czytam w Nowym Testamencie o tych cudownychscenach, które siê zdarza³y w Palestynie, kiedy Pan Jezus przechodzi³,przypominam sobie te, które jako dziecko mog³am prze¿yæ naœcie¿kach i ulicach z Aljustrel do Fatimy do Cova da Iria. DziêkujêBogu i ofiarujê Mu wiarê naszego dobrego ludu portugalskiego.

Myœlê, ¿e je¿eli ci ludzie na kolana padali przed trojgiem biednychdzieci, jedynie dlatego, ¿e z mi³osierdzia Bo¿ego dozna³y ³askirozmawiania z Matk¹ Bosk¹, to co by dopiero robili, gdyby widzieliprzed sob¹ samego Jezusa Chrystusa? Wiêc dobrze, ale to wszystkodo tego nie nale¿y. By³o to raczej poœlizgniêcie siê pióra w tymkierunku, do którego w³aœciwie nie zmierza³am. Cierpliwoœci, znowucoœ zbêdnego! Nie usuwam jej jednak, aby nie niszczyæ zeszytu.

Doszliœmy wreszcie do Cova da Iria ko³o dêbu skalnego izaczêliœmy odmawiaæ ró¿aniec z ludem. Wkrótce potem ujrzeliœmyodblask œwiat³a i nastêpnie Nasz¹ Pani¹ nad dêbem skalnym.

– „Odmawiajcie w dalszym ci¹gu ró¿aniec, ¿eby uprosiæ koniecwojny. W paŸdzierniku przybêdzie równie¿ Nasz Pan, Matka Bo¿aBolesna i z Góry Karmelu, œw. Józef z Dzieci¹tkiem Jezus, ¿ebypob³ogos³awiæ œwiat. Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar, alenie chce, ¿ebyœcie w ³ó¿ku mia³y sznur pokutny na sobie. Noœcie gotylko w ci¹gu dnia”.

– „Polecono mi, ¿ebym Pani¹ prosi³a o wiele rzeczy: ouzdrowienie pewnego chorego i jednego g³uchoniemego”.

– „Tak, kilku uzdrowiê, innych nie. W paŸdzierniku uczyniê cud,aby wszyscy uwierzyli”.

I zaczynaj¹c siê wznosiæ, znik³a jak zwykle.

188

8. 13 paŸdziernika 1917

Wyszliœmy z domu bardzo wczeœnie, bo liczyliœmy siê zopóŸnieniem w drodze. Ludzie przyszli masami. Deszcz pada³ ulewny.Moja matka w obawie, ¿e jest to ostatni dzieñ mojego ¿ycia, z sercemrozdartym z powodu niepewnoœci tego, co mog³o siê staæ, chcia³ami towarzyszyæ. Na drodze sceny jak w poprzednim miesi¹cu, aleliczniejsze i bardziej wzruszaj¹ce. Nawet b³oto nie przeszkadza³o tymludziom, aby klêkaæ w postawie pokornej i b³agalnej. Gdyœmy przybylido Cova da Iria ko³o skalnego dêbu, pod wp³ywem wewnêtrznegonatchnienia prosi³am ludzi o zamkniêcie parasoli, aby móc odmówiæró¿aniec. Nied³ugo potem zobaczyliœmy odblask œwiat³a, a nastêpnieNasz¹ Pani¹ nad dêbem skalnym.

– „Czego Pani sobie ode mnie ¿yczy?”– „Chcê ci powiedzieæ, ¿eby zbudowano tu na moj¹ czeœæ

kaplicê. Jestem Matk¹ Bosk¹ Ró¿añcow¹. Trzeba w dalszym ci¹gucodziennie odmawiaæ ró¿aniec. Wojna siê skoñczy i ¿o³nierzepowróc¹ wkrótce do domu”.

– „Ja mia³am Pani¹ prosiæ o wiele rzeczy: czy zechcia³aby Paniuzdrowiæ kilku chorych i nawróciæ kilku grzeszników i wiele wiêcej”.

– „Jednych tak, innych nie. Musz¹ siê poprawiæ i niech prosz¹o przebaczenie swoich grzechów”.

I ze smutnym wyrazem twarzy doda³a:– „Niech ludzie ju¿ d³u¿ej nie obra¿aj¹ Boga grzechami, ju¿ i

tak zosta³ bardzo obra¿ony”.Znowu rozchyli³a szeroko rêce promieniej¹ce w blasku

s³onecznym. Gdy siê unosi³a, Jej w³asny blask odbija³ siê od s³oñca.Oto, Ekscelencjo, powód dlaczego zawo³a³am, aby ludzie spojrzelina s³oñce. Zamiarem moim nie by³o zwrócenie uwagi ludzi w tymkierunku, gdy¿ nie zdawa³am sobie sprawy z ich obecnoœci. Zrobi³amto jedynie pod wp³ywem impulsu wewnêtrznego, który mnie do tegozmusi³.

Kiedy Nasza Pani znik³a w nieskoñczonej odleg³oœci firmamentu,zobaczyliœmy po stronie s³oñca œw. Józefa z Dzieci¹tkiem Jezus i

189

Nasz¹ Dobr¹ Pani¹ ubran¹ w bieli, w p³aszczu niebieskim. Zdawa³osiê, ¿e œw. Józef z Dzieci¹tkiem b³ogos³awi œwiat ruchami rêki nakszta³t krzy¿a.

Krótko potem ta wizja znik³a i zobaczyliœmy Pana Jezusa z Matk¹Najœwiêtsz¹. Mia³am wra¿enie, ¿e jest to Matka Boska Bolesna.

Pan Jezus wydawa³ siê b³ogos³awiæ œwiat w ten sposób jak œw.Józef. Znik³o i to widzenie i zdaje siê, ¿e jeszcze widzia³am MatkêBosk¹ Karmelitañsk¹.

POS£OWIE

Oto, Ekscelencjo, historia objawieñ Matki Boskiej w Cova daIria w 1917 roku.

Zawsze, gdy z jakiegoœ powodu musia³am mówiæ o nich,stara³am siê uczyniæ to jak najzwiêŸlej z pominiêciem intymnychspraw osobistych, bo by mnie to bardzo wiele kosztowa³o. Aleponiewa¿ s¹ one Bo¿e, a nie moje, i poniewa¿ Bóg teraz Wasz¹Ekscelencjê o nie pyta, oddajê je niniejszym. Œwiadomie nie zatrzy-mujê niczego, co do mnie nie nale¿y. Wydaje mi siê, ¿e brak tylkokilku ma³ych szczegó³ów odnosz¹cych siê do próœb, które przed-stawi³am. Poniewa¿ by³y to sprawy bardziej materialne, nie mia³ydla mnie specjalnego znaczenia i byæ mo¿e nie utkwi³y mi tak ¿ywow pamiêci. A poza tym by³o ich tak wiele! Mia³am i z tym tyle roboty,aby sobie przypomnieæ niezliczone ³aski, o które mia³am Matkê Bo¿¹prosiæ, ¿e mo¿e tu i tam wœlizgnê³a siê jakaœ pomy³ka, kiedy np.powiedzia³am, ¿e wojna skoñczy siê w tym samym dniu, tj. 13 19 .

Wiele ludzi by³o zdumionych pamiêci¹, któr¹ Bóg mi raczy³ daæ.Dziêki nieskoñczonej dobroci Bo¿ej jest to pod ka¿dym wzglêdemnaprawdê wielki dar. Jednak w nadprzyrodzonych sprawach nietrzeba siê dziwiæ, ¿e tak g³êboko odciskaj¹ siê w pamiêci, ¿e po prostunie mo¿na ich zapomnieæ. W ka¿dym razie sensu spraw, które oneoznaczaj¹, nigdy siê nie zapomina, je¿eli Bóg sam nie sprawi, ¿e siê

19 Prawdê mówi¹c, £ucja nie powiedzia³a wprost, ¿e wojna skoñczy siê w tymsamym dniu. Nak³oniona zosta³a do tego przez wiele nagl¹cych pytañ, które jejstawiano.

190

je zapomni.

III. DALSZE WSPOMNIENIA O HIACYNCIE

1. Cudowne uzdrowienie

Prosi³ mnie ks. dr Galamba, abym opisa³a jeszcze kilka dalszych³ask otrzymanych za wstawiennictwem Hiacynty. Pomyœla³am trochêi przypominam sobie tylko dwa wydarzenia.

Pierwsze dotyczy dobrej pani Emilii, o której mówi³am ju¿ wdrugim piœmie o Hiacyncie. Przysz³a po mnie, ¿eby mnie zabraæ doOlival do domu ksiêdza dziekana. Hiacynta posz³a ze mn¹. Kiedyprzysz³yœmy do wsi, w której mieszka³a ta dobra wdowa, by³a ju¿noc. Pomimo to wiadomoœæ o naszym przybyciu rozesz³a siê wkrótcei dom p. Emilii zosta³ szybko otoczony mnóstwem ludzi. Chcieli naszobaczyæ, wypytaæ i przed³o¿yæ proœby itd. ̄ y³a tam pewna pobo¿nakobieta, która w swym domu odmawia³a ró¿aniec z mieszkañcamitej ma³ej wioski. Przysz³a wiêc prosiæ, abyœmy posz³y do jej domuodmówiæ ró¿aniec. Chcia³yœmy siê usprawiedliwiæ t³umacz¹c, ¿eodmówimy ró¿aniec z p. Emili¹, ale ona tak prosi³a, ¿e trzeba by³oust¹piæ. Na wiadomoœæ, ¿e idziemy, ludzie pobiegli t³umnie do domutej dobrej kobiety, ¿eby sobie zaj¹æ miejsca. My mia³yœmy dziêki temuprzejœcie wolne.

Gdy by³yœmy w drodze, wysz³a nam naprzeciw dziewczyna,mog³a mieæ 20 lat. P³acz¹c upad³a na kolana i prosi³a, ¿ebyœmyprzysz³y do jej domu, chocia¿by tylko jedno „Zdrowaœ” odmówiæ ozdrowie jej ojca, który od przesz³o 3 lat ma bezustann¹ czkawkê inie ma spokoju. Przy takich scenach nie mo¿na by³o siê sprzeciwiaæ.Pomog³am biednej dziewczynie wstaæ z klêczek i poniewa¿ by³o doœæpóŸno, (sz³yœmy bowiem przy œwietle latarni), powiedzia³amHiacyncie, ¿eby tam zosta³a, ja tymczasem pójdê odmówiæ ró¿aniecz ludŸmi, i wracaj¹c zawo³a³am j¹. Zgodzi³a siê. W drodze powrotnejwst¹pi³am równie¿ do tego domu.

Zasta³am Hiacyntê siedz¹c¹ na krzeœle naprzeciw cz³owieka,który równie¿ siedzia³ na krzeœle. Nie wygl¹da³ staro, ale by³

191

wychudzony i p³aka³ ze wzruszenia.Otacza³o go kilka osób, które nale¿a³y do rodziny. Kiedy

Hiacynta mnie zobaczy³a, wsta³a, po¿egna³a siê, i obieca³a, ¿ebêdzie pamiêtaæ o nim w modlitwie. Potem posz³yœmy do domup. Emilii.

Nastêpnego dnia wysz³yœmy wczesnym rankiem do Olival iwróci³yœmy dopiero po trzech dniach. Kiedy przyby³yœmy do domup. Emilii, zjawi³a siê tam te¿ wspomniana ju¿ dziewczyna wtowarzystwie swego ojca, który wygl¹da³ du¿o lepiej, bezjakiegokolwiek objawu nerwowoœci i os³abienia fizycznego.Podziêkowali za otrzyman¹ ³askê i oœwiadczyli, ¿e ta uporczywaczkawka ju¿ go opuœci³a. Za ka¿dym razem, kiedy tam przechodzi³am,ta dobra rodzina zawsze okazywa³a mi wdziêcznoœæ i podkreœla³a, ¿eojciec zosta³ kompletnie uleczony, i ¿e ju¿ nie mia³ ¿adnego atakuczkawki.

2. Powrót syna marnotrawnego

Drugi wypadek ³¹czy³ siê z moj¹ ciotk¹ Wiktori¹, zamê¿n¹ wFatimie. Mia³a ona syna, który by³ prawdziwym synemmarnotrawnym. Nie wiem, kiedy opuœci³ dom rodzicielski i nikt niewiedzia³, co siê z nim sta³o. Moja ciotka bardzo zmartwiona przysz³apewnego dnia do Aljustrel, ¿eby mnie poprosiæ o wstawiennictwo uMatki Boskiej za jej synem. Poniewa¿ mnie nie zasta³a, poprosi³a oto Hiacyntê. Ta obieca³a modliæ siê za niego.

W kilka dni póŸniej ów syn wróci³ do domu prosz¹c rodziców oprzebaczenie, a póŸniej przyszed³ do Aljustrel, aby opowiedzieæ oswoim nieszczêsnym losie. Kiedy wszystko roztrwoni³, co ukrad³rodzicom, (tak opowiada³), b³¹ka³ siê jakiœ czas jako w³óczêga, apotem, ju¿ nie pamiêtam dlaczego, dosta³ siê do wiêzienia w TorresNovas. Po jakimœ czasie uda³o mu siê pewnej nocy uciec z wiêzienia.Jako uciekinier dosta³ siê noc¹ w góry i lasy jod³owe. Czu³ siêca³kowicie zagubiony. Przejêty strachem w ciemnoœciach g³êbokiejnocy znalaz³ jako jedyne wyjœcie z sytuacji modlitwê. Pad³ na kolanai zacz¹³ siê modliæ. Po kilku minutach, tak twierdzi³, ukaza³a mu siê

192

Hiacynta. Wziê³a go za rêkê, zaprowadzi³a na asfaltow¹ drogêprowadz¹c¹ z Alqueido do Reguengo. Tam da³a mu znak, aby szed³têdy dalej. Kiedy siê rozwidni³o, znalaz³ siê na drodze do Boleiros,rozpozna³ miejsce, w którym siê znajdowa³ i wzruszony szed³ dodomu rodzicielskiego. Zapewnia³, ¿e Hiacynta mu siê ukaza³a, i ¿e j¹wyraŸnie rozpozna³. Zapyta³am Hiacynty, czy to prawda, ¿e do niegoposz³a? Odpowiedzia³a, ¿e nie. Nie zna ani gór, ani lasów jod³owych,gdzie ten cz³owiek móg³ siê tu³aæ.

– „Ja siê tylko modli³am i prosi³am bardzo za niego Nasz¹ Dobr¹Pani¹, bo mi ¿al by³o ciotki Wiktorii”.

To by³a jej odpowiedŸ. Jak to siê wiêc sta³o? Nie wiem. Bógraczy wiedzieæ.

IV. OPINIA O ŒWIÊTOŒCI HIACYNTY

l. Wyjaœnienie

Jeszcze powinnam odpowiedzieæ na jedno pytanie ks. drGalamby: „Co odczuwali ludzie u Hiacynty?”

Jest to trudna odpowiedŸ, bo zazwyczaj nie wiem, co siê dziejewe wnêtrzu innych osób. Dlatego nie wiem, co odczuwaj¹. Mogêjedynie powiedzieæ to, co ja sama odczuwa³am i opisaæ, jak inniwyra¿ali swe uczucia.

2. Hiacynta, zwierciad³o Boga

Ja odczuwa³am zazwyczaj to, co siê czuje w pobli¿u osoby œwiêtej,która we wszystkim wydaje siê byæ z³¹czona z Bogiem.

Hiacynta mia³a usposobienie zawsze powa¿ne, skromne i mi³e,które œwiadczy³o o obecnoœci Boga w ca³ym jej postêpowaniu, cospotyka siê u starszych ludzi, bardzo cnotliwych. Nigdy niezauwa¿y³am u niej przesadnej lekkomyœlnoœci, ani tak czêsto u ma³ychdziewcz¹t spotykanego zapa³u do stroju i gier. To dotyczy okresu poobjawieniach. Bo przedtem by³a bardzo swawolna i kapryœna. Niemogê powiedzieæ, ¿eby inne dzieci za ni¹ przepada³y jak za mn¹.

193

Mo¿e powodem tego by³o, ¿e Hiacynta nie zna³a tylu piosenek ihistoryjek, by dzieci zaj¹æ i zainteresowaæ; albo te¿ jej usposobienieby³o za powa¿ne na jej wiek. Jeœli jakieœ dziecko albo nawet doroœliw jej obecnoœci powiedzieli lub uczynili coœ nieodpowiedniego,zwraca³a im zaraz uwagê tymi s³owami:

– „Nie róbcie tego, obra¿acie Boga, Pana naszego, który i takjest ju¿ bardzo obra¿any!”

Jeœli osoba doros³a lub dziecko nazwa³o j¹ dewotk¹, zakonnic¹itp., co siê czêsto zdarza³o, spogl¹da³a na mnie z pewn¹ powag¹ ibez s³owa oddala³a siê. To mo¿e by³o powodem, ¿e nie cieszy³a siêzbytni¹ sympati¹. Kiedy by³am u niej, zbiera³y siê zaraz dziesi¹tkidzieci, lecz gdy tylko odesz³am, Hiacynta zostawa³a wkrótce sama.Jednak, kiedy by³am z ni¹ razem, dzieci polubi³y i jej towarzystwo.Dzieci obejmowa³y j¹ z niewinn¹ czu³oœci¹. Chêtnie siê z ni¹ bawi³y.Czêsto prosi³y mnie, ¿eby j¹ zawo³aæ, kiedy jej nie by³o. Jeœli mówi³am,¿e nie chce przyjœæ, bo s¹ niegrzeczne, obiecywa³y, ¿e bêd¹ grzeczne,je¿eli przyjdzie.

– „IdŸ j¹ zawo³aæ i powiedz jej, ¿e bêdziemy grzeczne, jeœliprzyjdzie!”

Gdy j¹ odwiedza³am czasem w chorobie, znajdowa³am poddrzwiami wiêksz¹ grupê czekaj¹cych na mnie dzieci, które chcia³ywejœæ ze mn¹ i zobaczyæ j¹. Pewien szacunek powstrzymywa³ je.Przed odejœciem pyta³am nieraz Hiacyntê:

– „Chcesz, abym powiedzia³a niektórym dzieciom, ¿eby zosta³yu ciebie dla towarzystwa?”

– „Dobrze. Ale te, które s¹ mniejsze ode mnie”.Wtedy wszystkie siê ubiega³y i krzycza³y:– „Ja chcê zostaæ! Ja chcê zostaæ!”Potem Hiacynta zabawia³a je zabawia³a i uczy³a „Ojcze nasz” i

„ Zdrowaœ”, znaku Krzy¿a œw. i œpiewa³a z nimi ró¿ne piosenki. Bawilisiê w kamyczki siedz¹c na jej ³ó¿ku albo na ziemi w œrodku pokoju,gdy mog³a opuœciæ ³ó¿ko. U¿ywali do tego ma³ych jode³ek, kasztanów,s³odkich ¿o³êdzi, suszonych fig itd., których wed³ug cioci, nigdy niemog³o zabrakn¹æ, bo wtedy dzieci zostan¹ przy jej córeczce.

Odmawia³a z nimi ró¿aniec, poleci³a ¿adnego grzechu nie

194

pope³niæ, aby nie obraziæ Pana Boga i nie dostaæ siê do piek³a.Niektóre z nich spêdza³y tam prawie ca³e przedpo³udnie i ca³epopo³udnie, i by³y przy niej bardzo szczêœliwe. Ale po wyjœciustamt¹d nie mia³y ju¿ odwagi wróciæ z t¹ poufa³oœci¹, która cechujedzieci. Czasami szuka³y mnie i prosi³y, by iœæ z nimi. Inne czeka³yna mnie przed domem, a¿ moja ciotka albo Hiacynta sama jezawo³a³a i poprosi, by wejœæ i przyjœæ do niej. Widocznie lubianoj¹ i jej towarzystwo, ale pewna nieœmia³oœæ i powa¿anie krêpowa³yi sk³ania³y do zachowania dystansu.

3. Hiacynta wzorem cnót

Równie¿ doroœli odwiedzali j¹ i podziwiali jej postawê, któraby³a zawsze jednakowa: cierpliwa i bez najmniejszej skargi, ca³kowiciebezpretensjonalna. Jak j¹ matka po³o¿y³a, tak pozosta³a. Kiedy j¹pytano, czy czuje siê lepiej, odpowiada³a:

– „Czujê siê zawsze tak samo – albo – Uwa¿am, ¿e jest mi gorzej.Bardzo dziêkujê!”

Ze smutnym wyrazem twarzy siedzia³a spokojnie przed swoimigoœæmi. Ludzie zostawali nieraz d³ugo przy niej i czuli siê bardzoszczêœliwi. Tam te¿ mia³y miejsce szczegó³owe i mêcz¹ce przes³u-chania. A zaraz potem, nie okazuj¹c najmniejszej niecierpliwoœciczy niechêci, mówi³a do mnie:

– „Mnie ju¿ tak g³owa bola³a od s³uchania tych ludzi! Teraz,kiedy nie mogê uciec i schowaæ siê, sk³adam Panu Jezusowi teofiary”.

S¹siadki cerowa³y nieraz bieliznê u niej i mówi³y:– „Chcê trochê popracowaæ przy Hiacyncie. Nie wiem, co to

jest, ale cz³owiek czuje siê przy niej tak dobrze”.Przynosi³y te¿ swoje ma³e dzieci, które siê z ni¹ bawi³y, a matki

by³y swobodniejsze przy szyciu. Na zadane pytania odpowiada³auprzejmie, ale krótko. Jeœli siê coœ niedobrego powiedzia³o,reagowa³a zaraz:

– „Nie mówcie tego, bo przez to obra¿acie Pana Boga”.Jeœli opowiadano coœ niedobrego o swoich rodzinach,

odpowiada³a:

195

– „Nie pozwalajcie waszym dzieciom grzeszyæ, bo mog¹ siêdostaæ do piek³a”.

Je¿eli chodzi³o o doros³ych:– „Powiedzcie im, ¿eby tego nie czynili, bo to jest grzech.

Obra¿aj¹ tym Pana Boga i mog¹ zostaæ potêpieni”.

Obcy ludzie, którzy odwiedzali nas z ciekawoœci, wyczuwali uniej coœ z nadprzyrodzonoœci. Gdy do nas przychodzili, aby ze mn¹rozmawiaæ, mówili nieraz:

– „W³aœnie rozmawialiœmy z Hiacynt¹ i Franciszkiem. Odczuwasiê przy nich coœ jakby nadprzyrodzonego”.

Nieraz nawet chcieli, bym ja im wyt³umaczy³a, sk¹d to uczuciemo¿e pochodziæ. Poniewa¿ nie wiedzia³am, wzrusza³am ramionamii milcza³am. Czêœciej s³ysza³am, jak ludzie o tym rozmawiali.

Pewnego dnia przyszli do naszego domu dwaj ksiê¿a z jednympanem. Podczas gdy moja matka otwiera³a im drzwi i zaprasza³a doœrodka, ja szybko popêdzi³am na strych, ¿eby siê schowaæ. Mojamatka, powitawszy ich, zostawi³a ich samych, wysz³a na podwórko,by mnie zawo³aæ, bo tam poprzednio by³am. Nie mog³a mnie jednakznaleŸæ, choæ d³ugo szuka³a. Tymczasem ci kochani panowie zaczêlirozmowê na temat objawieñ:

– „Zobaczymy, co ta nam powie” – powiedzia³ jeden.– „Ja jestem pod wra¿eniem niewinnoœci i szczeroœci ma³ej

Hiacynty i jej braciszka. Je¿eli ta te¿ taka jest, uwierzê. Nie wiem, coodczu³em przy tych dwu malcach!

– „Mam wra¿enie, ¿e siê tam coœ nadprzyrodzonego wyczuwa”– doda³ jeden z ksiê¿y.

– „Mnie siê dobrze zrobi³o na duszy, gdy z nimi rozmawia³em”.Moja matka mnie nie znalaz³a, a ci panowie musieli zrezygnowaæ

z rozmowy ze mn¹ i poszli.– „ Czasami – mówi³a im moja matka – odchodzi gdzieœ, ¿eby

siê bawiæ z innymi dzieæmi i nikt nie mo¿e jej znaleŸæ”.– „¯a³ujemy bardzo! By³o nam bardzo mi³o rozmawiaæ z tymi

dwoma malcami i chêtnie porozmawialibyœmy z pani córk¹.Przyjdziemy kiedy indziej”.

196

W pewn¹ niedzielê po nabo¿eñstwie moje kole¿anki z Moity,Maria Rosa, Anna Caetano i Maria Anna Brogueira prosi³y moj¹matkê, ¿eby mi pozwoli³a pójœæ do nich, spêdziæ z nimi dzieñ. Kiedyotrzyma³y pozwolenie, prosi³y mnie, abym zabra³a ze sob¹ Hiacyntêi Franciszka. Moja ciocia te¿ siê zgodzi³a i poszliœmy razem do Moity.Po jedzeniu g³ówka Hiacynty zaczê³a siê chyliæ do snu. Pan JoséAlves kaza³ jednej ze swoich siostrzenic po³o¿yæ Hiacyntê do swojego³ó¿ka. Za chwilê ju¿ smacznie spa³a. Wielu ludzi z tej wioski zaczê³osiê gromadziæ, aby z nami spêdziæ popo³udnie. Tak bardzo chcielizobaczyæ Hiacyntê, ¿e co chwilê zagl¹dali do izby, czy siê ju¿ nieprzebudzi³a. Byli zachwyceni widz¹c, ¿e spa³a g³êboko, z uœmiechemna ustach, ze z³o¿onymi r¹czkami, wzniesionymi do nieba. Wygl¹da³ajak anio³ek. Pokój wnet siê zape³ni³ ciekawskimi. Wszyscy chcieli j¹zobaczyæ i bardzo niechêtnie wychodzili jedni, aby zrobiæ miejscedrugim. ̄ ona p. José Alves i siostrzenice mówi³y:

– „To musi byæ anio³”.Przejête pewnym szacunkiem pozostawa³y na klêczkach przy

jej ³ó¿ku, a¿ j¹ o wpó³ do pi¹tej obudzi³am. Chcieliœmy pójœæ doCova da Iria, aby odmówiæ ró¿aniec i potem wróciæ do domu.Siostrzenice p. José Alves, to s¹ te ju¿ wy¿ej wspomniane siostryCaetano.

4. Inna ni¿ Franciszek

Franciszek by³ pod tym wzglêdem trochê inny; zawszeuœmiechniêty, zawsze uprzejmy i ustêpliwy. Bawi³ siê ze wszystkimidzieæmi. Nigdy nie zwraca³ nikomu uwagi. Nieraz siê wycofywa³,gdy coœ nie gra³o. Je¿eli siê go pytano, dlaczego odchodzi,odpowiada³:

– „Bo nie jesteœcie dobrzy – albo – dlatego, ¿e nie chcê siê wiêcejbawiæ”.

W czasie jego choroby dzieci wchodzi³y i wychodzi³y z jegopokoju z najwiêksz¹ swobod¹. Rozmawia³y z nim przez okno. Pyta³yczy mu lepiej itd. Gdy pytano, czy chce, ¿eby któreœ z dzieci pozosta³o

197

przy nim dla towarzystwa, odpowiada³, ¿e nie. Wola³ raczej byæsam.

– „Ja tylko lubiê, kiedy ty jesteœ albo Hiacynta” - mówi³ miczasem.

Przed doros³ymi, którzy go odwiedzali, zachowywa³ siê spokojniei odpowiada³ krótko na ich pytania. Ludzie, którzy go odwiedzali,miejscowi jak i pozamiejscowi, siedzieli nieraz d³ugo przy jego ³ó¿kui mówili:

– „Nie wiem, co Franciszek ma w sobie! Cz³owiek czuje siê tutak dobrze!”

Niektóre s¹siadki, które przez pewien czas siedzia³y w pokojuFranciszka, rozmawia³y na ten temat z moj¹ matk¹ i ciotk¹:

– „To jest tajemnica, której siê nie rozumie! S¹ dzieæmi jak inne,nic nie mówi¹, a jednak wyczuwa siê u nich co innego ni¿ u innych!”

– „Wchodz¹c do pokoju Franciszka ma siê wra¿enie, ¿e siêwchodzi do koœcio³a” – mówi³a jedna s¹siadka imieniem Romanado mojej ciotki.

A podobno nigdy nie wierzy³a w objawienia.W tej grupie by³y trzy inne kobiety ¿ony: Manuela Faustino,

José Marto i José Silva.Nie dziwiê siê wcale, ¿e ludzie odnosili takie wra¿enie, bo u innych

znajduj¹ zwykle tylko pierwiastek przemijaj¹cego ¿ycia. A widok tychdzieci wznosi³ ich myœli do Matki Niebieskiej, z któr¹ jak powiadano,dzieci mia³y mieæ ³¹cznoœæ; ku wiecznoœci, do której tych dwojewkrótce z radoœci¹ wyruszy; do Boga, którego, jak sami twierdz¹,wiêcej kochaj¹ ni¿ w³asnych rodziców; i do piek³a, do którego dostan¹siê ludzie, je¿eli nadal bêd¹ grzeszyæ. Na zewn¹trz s¹ to dzieci jakinne, mówili ludzie, ale ci dobrzy ludzie przywykli widzieæ tylkomaterialn¹ stronê ¿ycia. Gdyby potrafili wznieœæ siê choæ trochêduchem, z ³atwoœci¹ by zobaczyli, ¿e coœ w tych dzieciach jest, co jeod innych mocno odró¿nia³o.

W tej chwili przypomina mi siê inne wydarzenie, które dotyczyFranciszka, i chcia³abym je te¿ opisaæ.

Pewnego dnia wesz³a do pokoju Franciszka jedna kobieta z Casa

198

Velha imieniem Marianna. By³a zmartwiona, gdy¿ jej m¹¿ wyrzuci³syna z domu i prosi³a o ³askê pojednania syna z ojcem. Franciszekjej odpowiedzia³:

– „Niech pani bêdzie spokojna. Ja nied³ugo pójdê do nieba ikiedy tam bêdê, poproszê o tê ³askê Matkê Bosk¹”.

Nie pamiêtam dok³adnie, ile jeszcze dni brakowa³o do jegoodejœcia do nieba. Ale dobrze sobie przypominam, ¿e w popo³udnietego dnia, w którym Franciszek umar³, syn prosi³ po raz ostatni ojcao przebaczenie. Raz mu go ju¿ odmówi³, bo syn nie chcia³ siê poddaæwymaganym warunkom. Teraz jednak podda³ siê wszystkiemu, czegoojciec od niego wymaga³ i pokój zapanowa³ znowu w tym domu.Jedna siostra tego ch³opca imieniem Leokadia wysz³a nastêpnie zam¹¿ za brata Hiacynty i Franciszka i jest teraz matk¹ tej bratanicyHiacynty i Franciszka, któr¹ Ekscelencja niedawno widzia³wstêpuj¹c¹ do klasztoru SS. Dorotek w Cova da Iria.

POS£OWIE

Wydaje mi siê Ksiê¿e Biskupie, ¿e napisa³am wszystko, co midotychczas Ks. Biskup poleci³. Do dziœ zrobi³am wszystko, comog³am, ¿eby nie wyjawiæ tego, co stanowi rdzeñ objawieñ MatkiBoskiej w Cova da Iria. Zosta³am zobowi¹zana o tym mówiæ ipróbowa³am tylko pobie¿nie opisaæ, aby nie wyjawiæ tego, cochcia³am zachowaæ w tajemnicy. Teraz jednak, gdy pos³uszeñstwotego wymaga³o; Proszê bardzo, oto jest to! Stojê teraz jak szkieletodarty ze wszystkiego, nawet za ¿ycia, a mo¿na by mnie wystawiæ wMuzeum Narodowym. Przypomina³by zwiedzaj¹cym marnoœæ inicoœæ wszystkiego, co przemija.

Niech¿e dobry Bóg i Niepokalane Serce Maryi zechc¹ przyj¹ætê nêdzn¹ ofiarê, o któr¹ Wasza Ekscelencja mnie prosi, aby wduszach o¿ywiaæ wiarê, nadziejê i mi³oœæ.

Tuy, 8 - 12 - 1941 r.

199

ZA£¥CZNIK I

Wprowadzenie

Tekst, który przytoczymy poni¿ej, zosta³ napisany przez siostrê£ucjê w koñcu 1927 r., z nakazu jej kierownika duchownego ks. P.Aparicio, S J. Napisa³a go wkrótce po objawieniu, które dokona³osiê w jej pokoju ( celi zakonnej) 10 grudnia 1925 r. PóŸniej tekst tenona sama zniszczy³a. Poni¿szy dokument jest ju¿ drug¹ redakcj¹,ca³kowicie zgodn¹ z pierwsz¹. Zosta³ tu tylko dodany paragrafwprowadzaj¹cy. W tekœcie £ucja wyjaœnia, w jaki sposób otrzyma³apozwolenie z nieba, aby ukazaæ œwiatu czêœæ tajemnicy. To pismozosta³o nazwany przez nas: „TEKSTEM WIELKIEJ OBIETNICYNIEPOKALANEGO SERCA MARYI”. Rzeczywiœcie jest to wyraŸnemi³osierdzie Bo¿e i bezinteresowna wola Bo¿a, ¿e dano nam ³atwy ibezpieczny œrodek do zbawienia, tym bardziej, ¿e opiera siê nanajzdrowszej tradycji katolickiej dotycz¹cej poœrednictwa Maryi.

W tym tekœcie podane s¹ konieczne warunki dotycz¹cepierwszych piêciu sobót miesi¹ca, jako wynagrodzenia zniewaguczynionych Niepokalanemu Sercu Maryi. Nie powinno siêzapominaæ o intencji wynagrodzenia Sercu Maryi...

TEKST WIELKIEJ OBIETNICY NIEPOKALANEGOSERCA MARYI, DANEJ W PONTEVEDRA (HISZPANIA)

J. M. J.

17 grudnia 1927 r. posz³a do tabernakulum Pana Jezusazapytaæ, jak ma spe³niæ proœbê do niej skierowan¹: Czywprowadzenie nabo¿eñstw do Serca Maryi nale¿y do tajemnicy, jak¹jej Najœwiêtsza Panna powierzy³a?

Pan Jezus powiedzia³ jej wyraŸnie te s³owa:– „ Córko moja, napisz, o co ciê prosz¹, i napisz te¿ wszystko,

co ci Matka Bo¿a powiedzia³a o tym nabo¿eñstwie. Gdy chodzi oresztê tajemnicy, zachowaj nadal milczenie”.

200

Oto, co jej w 1917 r. na ten temat powierzono.£ucja prosi³a, aby zosta³a zabrana do nieba. Najœwiêtsza Panna

odpowiedzia³a:– „Tak, Hiacyntê i Franciszka wkrótce zabiorê do siebie, ty

jednak musisz tu na ziemi jeszcze d³u¿ej pozostaæ. Pan Jezus chcesiê tob¹ pos³u¿yæ, bym by³a bardziej znana i mi³owana. Chcewprowadziæ na œwiecie czeœæ mego Niepokalanego Serca. Tym,którzy przyjm¹ to nabo¿eñstwo, obiecujê zbawienie, i te dusze bêd¹przez Boga kochane jak kwiaty postawione przeze mnie dla ozdobyJego tronu”.

– „Wiêc zostanê tu sama?” – zapyta³a smutna £ucja.– „Nie córko. Ja ciê nigdy nie opuszczê. Moje Niepokalane Ser-

ce bêdzie twoj¹ ucieczk¹ i drog¹, która ciê zaprowadzi do nieba”.

10 grudnia 1925 r. zjawi³a siê Najœwiêtsza Panna w Pontevedra,a z boku w jasnoœci Dzieci¹tko. Najœwiêtsza Dziewica po³o¿y³a £ucjirêkê na ramieniu i pokaza³a serce otoczone cierniami, które trzyma³aw drugiej rêce. Dzieci¹tko powiedzia³o:

– „Miej wspó³czucie z Sercem Twej Najœwiêtszej Matki, otoczo-nym cierniami, którymi niewdziêczni ludzie rani¹ je wci¹¿ na nowo,a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powy-ci¹ga³”.

Potem powiedzia³a Najœwiêtsza Panna:– „Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi

niewdziêczni ludzie przez bluŸnierstwa i niewdziêcznoœæ stale rani¹.Przynajmniej ty staraj siê mnie pocieszyæ i przeka¿ wszystkim, ¿e wgodzinê œmierci obiecujê przyjœæ na pomoc z wszystkimi ³askamitym, którzy przez 5 miesiêcy w pierwsze soboty odprawi¹ spowiedŸ,przyjm¹ Komuniê œw., odmówi¹ jeden ró¿aniec i przez 15 minutrozmyœlania nad piêtnastu tajemnicami ró¿añcowymi towarzyszyæmi bêd¹ w intencji zadoœæuczynienia”.

15 lutego 1926 r. znowu objawi³o siê jej Dzieciê Jezus. Pyta³osiê jej, czy ju¿ rozpowszechni³a nabo¿eñstwo do Matki Najœwiêtszej.£ucja przedstawi³a Mu trudnoœci, które mia³ spowiednik iodpowiedzia³a, ¿e matka prze³o¿ona by³a gotowa je rozpowszechniæ,

201

ale spowiednik oœwiadczy³, ¿e sama nic nie poradzi. Jezusodpowiedzia³:

– „To prawda, ¿e twoja prze³o¿ona sama nic nie poradzi, ale zmoj¹ ³ask¹ mo¿e wszystko”.

£ucja przedstawi³a Panu Jezusowi trudnoœci, jakie niektóredusze mia³y co do spowiedzi w sobotê i prosi³a, aby spowiedŸ œw.mog³a byæ 8 dni wa¿na.

Pan Jezus odpowiedzia³:– „Tak, mo¿e byæ wa¿na nawet wiele d³u¿ej pod warunkiem, ¿e

s¹ w stanie ³aski, gdy mnie przyjmuj¹, i ¿e maj¹ zamiar zadoœæuczyniæNiepokalanemu Sercu Maryi”.

– „Mój Jezu, a gdy ktoœ zapomni wzbudziæ tê intencjê?”Jezus odpowiedzia³:– „To mog¹ uczyniæ to przy nastêpnej spowiedzi œw., gdy siê

nadarzy okazja”.

W kilka dni póŸniej siostra £ucja spisa³a swoje widzenie, którezosta³o przes³ane ks. Manuelowi Pereira Lopes, który póŸniej zosta³wikariuszem generalnym diecezji Porto, a który by³ spowiednikiem£ucji w czasie jej pobytu w przytu³ku Vilar w Porto. Dokument ten -orygina³ – jest opublikowany przez ks. dr Sebastiana Martins dosReis w ksi¹¿ce: „ Jedno ¿ycie w s³u¿bie Fatimy” (str. 336-357).

15 lutego 1926 r. by³am bardzo zajêta prac¹ i w ogóle o tym niepamiêta³am. Wysz³am, aby wyrzuciæ œmieci, gdzie kilka miesiêcyprzedtem spotka³am dziecko, pytaj¹c je czy umie „Zdrowaœ Maryjo”.Ono odpowiedzia³o mi, ¿e tak. Prosi³am wiêc, by odmówi³o. Samojednak nie wiedzia³o, jak rozpocz¹æ, wiêc ja z nim odmówi³am trzyrazy. Po skoñczeniu prosi³am, by ono samo te¿ powtórzy³o. Onojednak milcza³o i nie by³o w stanie samo odmówiæ. Zapyta³am wiêc,czy wie, gdzie jest koœció³ Matki Boskiej. Odpowiedzia³o, ¿e tak.Prosi³am wiêc, ¿eby chodzi³o tam ka¿dego dnia odmówiæ nastêpuj¹c¹modlitwê: „Matko Moja Niebieska, daj mi Twojego Syna Jezusa!”Nauczy³am je tej modlitwy i powróci³am do domu.

15 lutego 1926 r. powróci³am tam jak zwykle, spotka³am dzieckopodobne do tamtego, wiêc zapyta³am:

202

– „Prosi³eœ Matkê Bo¿¹ o Dzieciê Jezus?”Dziecko zwracaj¹c siê do mnie zapyta³o:– „Ty rozpowszechniasz po œwiecie to, o co Matka Bo¿a ciê

prosi³a?”W tym momencie przemieni³ siê w ch³opca, od którego bi³a

jasnoœæ. Rozpozna³am, ¿e by³ to Pan Jezus, powiedzia³am:– „Mój Jezu, Ty dobrze wiesz, co mi powiedzia³ mój spowiednik

w liœcie, który Ci czyta³am. Powiedzia³, ¿eby to widzenie siêpowtórzy³o, ¿eby by³y dane jakieœ znaki potwierdzaj¹ce, i ¿eprze³o¿ona sama nic nie dokona, aby to zdarzenie mog³o byæ znaneszerszemu ogó³owi”.

– „To prawda, ¿e prze³o¿ona sama nic nie mo¿e, lecz z moj¹³ask¹ wszystko mo¿e. Wystarczy, ¿e spowiednik pozwoli ci, i ¿e twojaprze³o¿ona to og³osi, a na pewno to bêdzie przyjête nawet bezpodania, komu to by³o objawione”.

– „Mój spowiednik pisa³ w liœcie, ¿e to nabo¿eñstwo jest œwiatuniepotrzebne, poniewa¿ du¿o ludzi przyjmuje Ciebie (KomuniêŒwiêt¹) w pierwsze soboty miesi¹ca na uczczenie Matki Bo¿ej ipiêtnastu tajemnic ró¿añca”.

– „To prawda, moja córko, ¿e wielu ludzi zaczyna, lecz ma³o ktokoñczy i ci, którzy koñcz¹, maj¹ za cel otrzymaæ przyrzeczone ³aski.Ja jednak wolê tych, którzy odprawi¹ piêæ pierwszych sobót w celuwynagrodzenia Niepokalanemu Sercu Mojej Matki Niebieskiej, ni¿tych, którzy odprawi¹ piêtnaœcie bezdusznie i z obojêtnoœci¹”...

ZA£¥CZNIK II

Wprowadzenie

Tekst tego drugiego za³¹cznika nie jest napisany przez siostrê£ucjê, lecz ma wszystkie gwarancje prawdziwoœci, ze wzglêdu na to,¿e zosta³ napisany przez kierownika duchowego £ucji, JózefaBernarda Gonçalves, S J., w czasie trwania kierownictwa, a któryprzepisa³ dok³adnie notatki siostry £ucji.

203

Widzenie, o którym mówi tekst, siostra £ucja mia³a 13 czerwca1929 r. w kaplicy domu zakonnego w Tuy ( Hiszpania). Zaczyna siêono opowiadaniem wizji o Trójcy Œwiêtej, której towarzyszy MatkaBo¿a, ukazuj¹c swoje Serce, jak podczas objawieñ w czerwcu i lipcu1917 r.

Przyrzeczenie dawniej dane, obecnie zosta³o zrealizowane.Siostra £ucja s³yszy Niepokalan¹ Dziewicê, która prosi o poœwiêcenieRosji swemu Niepokalanemu Sercu, mówi¹c w jaki sposób ma onobyæ dokonane.

TEKST PROŒBY O POŒWIÊCENIE ROSJINIEPOKALANEMU SERCU MARYI

Czêœciej chodzi³ O. Gonçalves do naszej kaplicy, aby s³uchaæspowiedzi. Ja spowiada³am siê u niego, poniewa¿ dobrze siê z nimrozumia³am, spowiada³am siê przez trzy lata u niego, bo przez tenokres by³ tu sekretarzem ojca prowincja³a.

W tym czasie Najœwiêtsza Maryja Panna zwróci³a mi uwagê, ¿ezbli¿y³ siê moment, w którym mia³am Koœcio³owi œw. przekazaæ Jej¿yczenie poœwiêcenia Rosji i obietnicê jej nawrócenia. Dokona³o siêto w nastêpuj¹cy sposób:

(Tuy, Hiszpania 13 VI 1929 r.) - Uprosi³am u mych prze³o¿onychi mego spowiednika zezwolenie na odprawienie godziny œw. ka¿dejnocy z czwartku na pi¹tek od 11 do pó³nocy.

Pewnej nocy by³am sama. Uklêk³am przy balaskach w œrodkukaplicy, aby odmówiæ modlitwê Anio³a. Poniewa¿ czu³am siêzmêczona, wsta³am i modli³am siê dalej z podniesionymi rêkami.Pali³a siê tylko wieczna lampka. Nagle zrobi³o siê jasno w ca³ej kaplicywskutek nadprzyrodzonego œwiat³a, a na o³tarzu pokaza³ siê jasnykrzy¿ siêgaj¹cy a¿ do sufitu. W jaœniejszym œwietle mo¿na by³ozobaczyæ w górnej czêœci krzy¿a oblicze i górn¹ czêœæ cia³a cz³owieka,nad piersi¹ go³¹bka, równie¿ ze œwiat³a, a do krzy¿a przybite cia³odrugiego cz³owieka. Trochê ni¿ej bioder w powietrzu wisia³ kielich iwielka Hostia, na któr¹ z oblicza Ukrzy¿owanego i z jednej ranypiersiowej spada³y krople krwi. Z Hostii sp³ywa³y te krople do kielicha.

204

Pod prawym ramieniem krzy¿a sta³a Najœwiêtsza Maryja Panna. By³ato Matka Boska Fatimska ze swym Niepokalanym Sercem w lewejrêce, bez miecza i ró¿, ale z cierniow¹ koron¹ i p³omieniem. Podlewym ramieniem krzy¿a widnia³y wielkie litery jakby z czystej wodyŸródlanej, które bieg³y na o³tarz tworz¹c s³owa: „£aska i Mi³osierdzie”.

Zrozumia³am, ¿e zosta³a mi przekazana tajemnica TrójcyPrzenajœwiêtszej i otrzyma³am natchnienie na temat tej tajemnicy,której mi jednak nie wolno wyjawiæ. Potem Matka Boska rzek³a domnie: – „Przysz³a chwila, w której Bóg wzywa Ojca Œwiêtego, abywspólnie z biskupami ca³ego œwiata poœwiêci³ Rosjê memuNiepokalanemu Sercu. Obiecuje j¹ uratowaæ za pomoc¹ tego œrodka.Tak wiele dusz zostaje potêpionych przez sprawiedliwoœæ Bo¿¹ zpowodu grzechów przeciwko mnie pope³nionych. Przychodzê wiêcprosiæ o zadoœæuczynienie. Ofiaruj siê w tej intencji i módl siê”.

Przekaza³am to mojemu spowiednikowi, który mi poleci³ spisaæ,czego Matka Bo¿a ¿¹da³a.

PóŸniej, przy pomocy odczucia wewnêtrznego Matka Bo¿apowiedzia³a mi skar¿¹c siê:

– „Nie chcieli us³uchaæ mojej proœby! Jak król Francji* bêd¹¿a³owaæ i poœwiêc¹ mi Rosjê, lecz bêdzie za póŸno. Rosja rozszerzyswoje b³êdy po ca³ym œwiecie, wywo³uj¹c wojny i przeœladowaniaKoœcio³a. Ojciec Œwiêty bêdzie bardzo cierpia³”.

*„W 1689 r., rok przed œmierci¹ œw. Ma³gorzata Maria próbuje na ró¿ne sposoby ipoprzez ró¿ne inicjatywy, dostarczyæ do „Króla S³oñce”, Ludwika XIV z Francji,pos³annictwo Najœwiêtszego Serca Jezusa wraz z czteroma postulatami: umie-szczenie Najœwiêtszego Serca Jezusa w królewskim herbie; wybudowanie œwi¹tyniku czci Najœwiêtszego Serca Jezusa gdzie zosta³by oddany Jemu ho³d przez dwórkrólewski; król powinien powierzyæ siê Najœwiêtszemu Sercu; powinien te¿ w StolicyŒwiêtej, u¿ywaj¹c swojego autorytetu, postaraæ siê o zatwierdzenie Mszy œw. kuczci Najœwiêtszego Serca Jezusa.Jednak nic nie zostaje osi¹gniête. Wydaje siê, ¿e król nie mia³ nawet mo¿liwoœcizapoznania siê z pos³annictwem.Ludwik XVI, w 1792, przyjmuje idee œlubowania Najœwiêtszemu Sercu Jezusa.Œlubowanie to dokonuje tylko w wiêzieniu, obiecuj¹c zrealizowanie wszystkichpostulatów zakomunikowanych przez œw. Mariê Ma³gorzatê, po swoim uwolnieniu.Jednak, z wyroków Bo¿ej Opatrznoœci by³o ju¿ za póŸno: Ludwik XVI zosta³ œciêtyna gilotynie 21 stycznia 1793.”

MOVIMENTO MARIANO BETANIA
Evidenziato
MOVIMENTO MARIANO BETANIA
Evidenziato

205

ZA£¥CZNIK III

Najbardziej strze¿ona czêœæ tajemnicy fatimskiej, za zgod¹Kongregacji Nauki Wiary, zosta³a og³oszona 26 czerwca 2000 r. wRzymie. Dziêki tej publikacji przes³anie z Fatimy osi¹ga sw¹aktualnoœæ i nadzwyczajne znaczenie. Oto jest tekst tego dokumentu.

KONGREGACJA NAUKI WIARY

ORÊDZIE FATIMSKIE

WPROWADZENIE

Na prze³omie drugiego i trzeciego tysi¹clecia Papie¿ Jan Pawe³ IIpostanowi³ opublikowaæ zapis trzeciej czêœci „ tajemnicy fatimskiej”.

Po dramatach i okrucieñstwach XX stulecia, jednego zkluczowych okresów ludzkich dziejów, którego kulminacyjnymmomentem by³ krwawy zamach na „s³odkiego Chrystusa na ziemi”,zostaje oto ujawniona rzeczywistoœæ, która wspó³tworzy historiê, azarazem wyjaœnia jej g³êboki sens w perspektywie duchowej,niechêtnie przyjmowanej przez wspó³czesn¹ mentalnoœæ, pozo-staj¹c¹ pod wp³ywem racjonalizmu.

Objawienia i nadprzyrodzone znaki wystêpuj¹ w ca³ych dziejach,wkraczaj¹ w centrum ludzkich wydarzeñ i towarzysz¹ historii œwiata,zdumiewaj¹c wierz¹cych i niewierz¹cych. Zjawiska te nie mog¹ byæsprzeczne z treœci¹ wiary, natomiast winny byæ skupione wokó³centralnego motywu Chrystusowego przepowiadania – wokó³mi³oœci Ojca, która pobudza ludzi do nawrócenia i daje im ³askê,aby potrafili zawierzyæ Mu z synowsk¹ ufnoœci¹. Tak¹ wymowê marównie¿ orêdzie z Fatimy, którego nagl¹ce wezwanie do nawróceniai pokuty wprowadza nas w istocie w samo serce Ewangelii.

Fatima to bez w¹tpienia najbardziej profetyczne z objawieñnowo¿ytnych. Pierwsza i druga czêœæ „tajemnicy”, które zostaj¹opublikowane w pierwszej kolejnoœci w trosce o kompletnoœædokumentacji, dotycz¹ przede wszystkim straszliwej wizji piek³a, kultu

206

Niepokalanego Serca Maryi i drugiej wojny œwiatowej orazzapowiadaj¹ ogromne szkody, jakie Rosja mia³a wyrz¹dziæ ludzkoœciprzez odejœcie od wiary i wprowadzenie komunistycznegototalitaryzmu.

W 1917 r. nikt nie móg³by sobie wyobraziæ tego wszystkiego:troje pastorinhos (pastuszków) z Fatimy widzi, s³yszy i zapamiêtujeobjawienia, a £ucja, œwiadek ¿yj¹cy do dzisiaj, na polecenie biskupaLeirii i za przyzwoleniem Matki Bo¿ej utrwala je na piœmie.

Odnoœnie opisu pierwszych dwóch czêœci „tajemnicy”, ju¿ zreszt¹wczeœniej opublikowanych i st¹d powszechnie znanych wybrano tekstzapisany przez siostrê £ucjê w trzecim wspomnieniu datowanym31 sierpnia 1941 r,; w czwartym wspomnieniu z 8 grudnia 1941 r.siostra £ucja uzupe³nia je kilkoma uwagami.

Trzecia czêœæ „tajemnicy” zosta³a spisana „na polecenie JegoEkscelencji biskupa Leirii i Matki Najœwiêtszej...” 3 stycznia 1944 r.

Istnieje jeden tylko rêkopis, którego fotokopia zostaje tutajzamieszczona. Zapieczêtowana koperta by³a przechowywananajpierw przez biskupa Leirii. Aby zapewniæ lepsz¹ ochronê „tajemnicy”, koperta zosta³a przekazana 4 kwietnia 1957 r. doTajnego Archiwum Œwiêtego Oficjum. Siostra £ucja zosta³a o tympowiadomiona przez biskupa Leirii.

Zgodnie z rejestrem Archiwum, 17 sierpnia 1959 r. komisarzŒwiêtego Oficjum o. Pierre Paul Philippe O.P., w porozumieniu zJego Eminencj¹ kard. Alfredo Ottavianim, dostarczy³ kopertêzawieraj¹c¹ zapis trzeciej czêœci „ tajemnicy fatimskiej” Janowi XXIII.Jego Œwi¹tobliwoœæ „ po pewnych wahaniach” odpowiedzia³:„Poczekajmy. Bêdê siê modli³. Powiadomiê ojca o mojej decyzji”.1

Papie¿ Jan XXIII postanowi³ póŸniej odes³aæ zapieczêtowan¹kopertê do Œwiêtego Oficjum i nie ujawniaæ trzeciej czêœci „tajem-nicy”.

27 marca 1965 r. Pawe³ VI odczyta³ jej treœæ wraz z substytutem,Jego Ekscelencj¹ arcybiskupem Angelo Dell’ Acqua, i odes³a³ kopertêdo Archiwum Œwiêtego Oficjum, postanawiaj¹c nie publikowaætekstu.

207

Z kolei Jan Pawe³ II poprosi³ o dostarczenie mu koperty ztrzeci¹ czêœci¹ „tajemnicy” po zamachu 13 maja 1981 r. JegoEminencja kard. Franjo Seper Prefekt Kongregacji przekaza³ 18lipca 1981 r. Jego Ekscelencji arcybiskupowi Eduardo MartinezowiSomalo, substytutowi Sekretariatu Stanu, dwie koperty – bia³¹ zoryginalnym tekstem siostry £ucji w jêzyku portugalskim, orazpomarañczow¹ z t³umaczeniem « tajemnicy » na jêzyk w³oski. 11sierpnia tego¿ roku arcybiskup Martinez zwróci³ obydwie kopertydo Archiwum Œwiêtego Oficjum.2

Jak wiadomo, Papie¿ Jan Pawe³ II od samego pocz¹tku powzi¹³myœl o zawierzeniu œwiata Niepokalanemu Sercu Maryi i sam u³o¿y³modlitwê, która mia³a zostaæ odczytana podczas liturgii, któr¹ nazwa³« Aktem zawierzenia », sprawowanej w bazylice Matki BoskiejWiêkszej 7 czerwca 1981 r., w uroczystoœæ Zes³ania Ducha Œwiêtego– dzieñ wybrany jako wspomnienie 1600. rocznicy SoboruKonstantynopolitañskiego I i 1550. rocznicy Soboru Efeskiego.Poniewa¿ Papie¿ nie móg³ w niej uczestniczyæ, odtworzono jego

1 Z dziennika Jana XXIII, zapis z 17 sierpnia 1959 r.: „Audiencje: O. Philippe,Komisarz Œw. O., dostarcza mi list zawieraj¹cy trzeci¹ czeœæ tajemnic fatimskich.Postanawiam odczytaæ go z moim spowiednikiem”.

2 Nale¿y przypomnieæ komentarz, jaki Ojciec Œwiêty zawar³ w katechezie podczasaudiencji generalnej 14 paŸdziernika 1981 r. na temat „Wydarzenie majowe:Wielkie Bo¿e Doœwiadczenie”, w: Insegnamenti di Giovanni Paolo II, IV, 2, Cittàdel Vaticano 1981, 409 - 412.

208

przemówienie uprzednio zarejestrowane. Poni¿ej zamieszczamytekst odnosz¹cy siê bezpoœrednio do Aktu zawierzenia:

„O, Matko ludzi i ludów, Tobie znane s¹ wszystkie ich cierpieniai nadzieje, Ty czujesz po macierzyñsku wszystkie zmagania miêdzydobrem i z³em, œwiat³oœci¹ i ciemnoœci¹, jakie wstrz¹saj¹ œwiatem -przyjmij nasze wo³anie skierowane w Duchu Przenajœwiêtszymwprost do Twojego Serca i ogarnij mi³oœci¹ Matki i S³u¿ebnicy tych,którzy najbardziej na to czekaj¹ – a zarazem: na których zawierzenieTy równie¿ czekasz szczególnie. WeŸ w sw¹ macierzyñsk¹ opiekêca³¹ rodzinê ludzk¹, któr¹ z ¿arliwoœci¹ Tobie, o Matko, zawierzamy.Niech dla nas wszystkich przybli¿y siê czas pokoju i wolnoœci, czasprawdy, sprawiedliwoœci i nadziei”.3

Jednak¿e Ojciec Œwiêty, pragn¹c jak najwierniej spe³niæ ¿¹dania«Naszej Pani» z Fatimy, postanowi³ w ci¹gu Œwiêtego RokuOdkupienia nadaæ jeszcze pe³niejsz¹ formê aktowi zawierzenia z 7czerwca 1981 r., ponowionemu póŸniej w Fatimie 13 maja 1982 r.

Dlatego 25 marca 1984 r. na placu Œw. Piotra, dlaupamiêtnienia fiat wypowiedzianego przez Maryjê w dniuzwiastowania, w duchowej jednoœci z wszystkimi biskupami œwiata,uprzednio «zwo³anymi», Papie¿ zawierza Niepokalanemu SercuMaryi ludzi i narody wypowiadaj¹c s³owa, które nawi¹zuj¹ do¿arliwych próœb zanoszonych w 1981 r.:

„I dlatego, o Matko ludzi i ludów, która znasz wszystkie ichcierpienia i nadzieje, która czujesz po macierzyñsku wszystkiezmagania miêdzy dobrem i z³em, œwiat³oœci¹ i ciemnoœci¹, jakiewstrz¹saj¹ wspó³czesnym œwiatem – przyjmij nasze wo³anieskierowane w Duchu Przenajœwiêtszym wprost do Twojego Serca iogarnij mi³oœci¹ Matki i S³u¿ebnicy Pañskiej nasz ludzki œwiat, któryTobie zawierzamy i poœwiêcamy, pe³ni niepokoju o doczesny iwieczny los ludzi i narodów. Zawierzamy Ci i poœwiêcamy zw³aszcza

3 Orêdzie radiowe odtworzone podczas liturgii w bazylice Matki Boskiej Wiêkszej– Akt czci, wdziêcznoœci i zawierzenia Maryi Pannie Theotokos, w: Insegnamentidi Giovanni Paolo II, IV, 1, Città del Vaticano 1981, 1246.

209

tych ludzi i te narody, które tego zawierzenia i poœwiêceniaszczególnie potrzebuj¹.

“Pod Twoj¹ obronê uciekamy siê, Œwiêta Bo¿a Rodzicielko!”.Naszymi proœbami racz nie gardziæ w potrzebach naszych!”.

W dalszym ci¹gu Papie¿ wyraŸniej nawi¹zuje do konkretnychproblemów, jak gdyby komentuj¹c Orêdzie Fatimskie na tle smutnychwydarzeñ, które potwierdzi³y jego prawdziwoœæ:

„Staj¹c oto przed Tob¹, Matko Chrystusa, przed TwoimNiepokalanym Sercem, pragniemy wraz z ca³ym Koœcio³emzjednoczyæ siê z ofiar¹, któr¹ z mi³oœci do nas Syn Twój z³o¿y³ zsamego siebie Ojcu: “ Za nich Ja poœwiêcam w ofierze samego siebie– powiedzia³ – aby i oni byli uœwiêceni w prawdzie” ( J 17, 19).Pragniemy zjednoczyæ siê z naszym Odkupicielem w tym poœwiêceniusiê za œwiat i za ludzi, które w Jego Boskim Sercu ma moc wyjednaæprzebaczenie i staæ siê zadoœæuczynieniem.

Moc tego poœwiêcenia trwa po wszystkie czasy i ogarniawszystkich ludzi, ludy i narody, przezwyciê¿a wszelkie z³o, jakie duchciemnoœci potrafi wzbudziæ w sercu cz³owieka i w jego historii i jakieistotnie wzbudzi³ w naszych czasach.

O, jak g³êboko odczuwamy potrzebê ofiarowania siê za ludzkoœæi za œwiat, za œwiat naszych czasów, w zjednoczeniu z samymChrystusem! Œwiat bowiem musi mieæ udzia³ w odkupieñczej ofierzeChrystusa za poœrednictwem Koœcio³a.

Znakiem tego jest obecny Rok Odkupienia: nadzwyczajnyJubileusz ca³ego Koœcio³a.

B¹dŸ b³ogos³awiona w tym Roku Œwiêtym ponad wszelkiestworzenie, S³u¿ebnico Pañska, która okaza³aœ najpe³niejszepos³uszeñstwo Bo¿emu powo³aniu!

B¹dŸ pozdrowiona Ty, która jesteœ ca³kowicie zjednoczona zodkupieñcz¹ ofiar¹ Twojego Syna!

Matko Koœcio³a! Oœwiecaj Lud Bo¿y, id¹cy drogami wiary,nadziei i mi³oœci! Oœwiecaj zw³aszcza ludy, których ofiarowania izawierzenia przez nas oczekujesz. Pomó¿ nam ¿yæ w prawdzie ofiaryChrystusa za ca³¹ ludzk¹ rodzinê wspó³czesnego œwiata.

210

Zawierzamy Ci, o Matko, œwiat, wszystkich ludzi i wszystkienarody, zawierzamy Ci tak¿e samo poœwiêcenie œwiata, sk³adaj¹c jew Twoim macierzyñskim Sercu.

O, Niepokalane Serce! Pomó¿ nam odeprzeæ groŸbê z³a, któretak ³atwo zakorzenia siê w sercach ludzi wspó³czesnych, a któregonieobliczalne skutki ci¹¿¹ ju¿ dziœ nad naszym ¿yciem i zdaj¹ zamykaædrogi ku przysz³oœci!

Od g³odu i wojny, wybaw nas !Od wojny atomowej, od niewyobra¿alnego samozniszczenia,

od wszelkich wojen, wybaw nas !Od grzechów przeciw ¿yciu cz³owieka od chwili poczêcia, wybaw

nas !Od nienawiœci i poni¿ania godnoœci synów Bo¿ych, wybaw nas !Od wszelkiej niesprawiedliwoœci w ¿yciu spo³ecznym,

narodowym i miêdzynarodowym, wybaw nas !Od pochopnego deptania przykazañ Bo¿ych, wybaw nas !Od prób zacierania w ludzkich sercach prawdy samego Boga,

wybaw nas !Od utraty œwiadomoœci dobra i z³a, wybaw nas !Od grzechów przeciw Duchowi Œwiêtemu, wybaw nas ! wybaw

nas !O Matko Chrystusa, przyjmij to wo³anie brzemienne cierpieniem

wszystkich ludzi ! Brzemienne cierpieniem ca³ych spo³eczeñstw !Pomagaj nam zwyciê¿aæ moc¹ Ducha Œwiêtego wszelki grzech:

grzech cz³owieka i “grzech œwiata”, grzech w ka¿dej postaci.Niech w dziejach œwiata ujawni siê raz jeszcze nieskoñczona

moc zbawcza Odkupienia: moc mi³osiernej Mi³oœci ! Niech onapowstrzyma z³o ! Niech przemieni sumienia! Niech w TwoimNiepokalanym Sercu uka¿e siê wszystkim œwiat³o Nadziei !”.4

Siostra £ucja osobiœcie potwierdzi³a, ¿e taki uroczysty ipowszechny akt poœwiêcenia odpowiada³ temu, czego ¿¹da³a Matka

4 W Jubileusozwym Dniu Rodzin Papie¿ zawierza Maryi ludzi i narody, w:Insegnamenti de Giovanni Paolo II, VII, 1, Città del Vaticano 1984, 775 – 777.

211

Bo¿a ( ‘Sim, está feita, tal como Nossa Senhora a pediu, desde odia 25 de Março de 1984 ’„Tak, zosta³o uczynione, jak prosi³a NaszaPani, 25 marca 1984”: list z 8 listopada 1989 r. ). A zatem wszelkiedyskusje i jakiekolwiek dalsze petycje s¹ bezpodstawne.

Do opublikowanej dokumentacji w³¹czono obok rêkopisówsiostry £ucji cztery inne teksty: 1) list Ojca Œwiêtego do siostry £ucjidatowany 19 kwietnia 2000 r.; 2) relacjê z rozmowy z siostr¹ £ucj¹,jaka odby³a siê 27 kwietnia 2000 r.; 3) oœwiadczenie odczytane napolecenie Ojca Œwiêtego w Fatimie 13 maja br. przez Jego Eminencjêkardyna³a Angelo Sodano, Sekretarza Stanu; 4) komentarzteologiczny Jego Eminencji kardyna³a Josepha Ratzingera, PrefektaKongregacji Nauki Wiary.

Wskazówkê dla interpretacji trzeciej czêœci „tajemnicy” siostra£ucja zawar³a ju¿ w liœcie do Ojca Œwiêtego z 12 maja 1982 r. Piszew nim:

„ Trzecia czêœæ tajemnicy odnosi siê do s³ów Matki Bo¿ej: ‘Je¿elinie, [Rosja] rozszerzy swoje b³êdne nauki po œwiecie, wywo³uj¹c wojnyi przeœladowania Koœcio³a, Dobrzy bêd¹ mêczeni, a Ojciec Œwiêtybêdzie mia³ wiele do cierpienia, ró¿ne narody zgin¹’ (13 – VII - 1917).

Trzecia czêœæ tajemnicy jest symbolicznym objawieniemodnosz¹cym siê do tej czêœci Orêdzia, która spe³ni siê zale¿nie odtego czy przyjmiemy ¿¹dania zawarte w samym Orêdziu: ‘Je¿eliprzyjm¹ moje ¿¹dania, Rosja nawróci siê i zaznaj¹ pokoju; je¿eli nie,rozszerzy swoje b³êdne nauki po œwiecie itd.’.

Poniewa¿ nie przyjêliœmy tego wezwania zawartego w Orêdziujesteœmy œwiadkami jego spe³nienia, a Rosja rzeczywiœcie zala³a œwiatswoimi b³êdami. A chocia¿ nie ogl¹damy jeszcze ca³kowitegowype³nienia siê ostatniej czêœci tego proroctwa, widzimy, ¿estopniowo zbli¿amy siê do niego wielkimi krokami. Nast¹pi ono,je¿eli nie zawrócimy z drogi grzechu, nienawiœci, zemsty,niesprawiedliwoœci, ³amania praw cz³owieka, niemoralnoœci,przemocy itd.

I nie mówmy, ¿e to Bóg tak nas karze; przeciwnie, to ludziesami œci¹gaj¹ na siebie karê. Bóg przestrzega nas cierpliwie i wzywa

212

do powrotu na dobr¹ drogê, szanuj¹c wolnoœæ, jak¹ nampodarowa³; dlatego to ludzie ponosz¹ odpowiedzialnoœæ”.5

Decyzja Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II, by og³osiæ trzeci¹ czêœæ „tajemnicy” fatimskiej, zamyka pewien etap historii, naznaczonytragicznie przez ludzk¹ ¿¹dzê w³adzy i niegodziwoœæ, ale przenikniêtytak¿e mi³osiern¹ mi³oœci¹ Boga i troskliw¹ czujnoœci¹ Matki Jezusa iKoœcio³a.

Dzia³anie Boga, Pana dziejów, i wspó³odpowiedzialnoœæcz³owieka, prze¿ywaj¹cego swoj¹ wolnoœæ jako dramat i owocny dar,to dwa filary, na których wznosi siê historia ludzkoœci.

W objawieniach fatimskich Matka Bo¿a przypomina nam o tychzapomnianych wartoœciach, o tej przysz³oœci cz³owieka w Bogu, wktórej mamy czynny i odpowiedzialny udzia³.

Abp TARCISIO BERTONE, SDBEmerytowany Arcybiskup Vercelli

Sekretarz Kongregacji Nauki Wiary5 Oryginalny tekst listu.

213

« TAJEMNICA » FATIMSKA

PIERWSZA I DRUGA CZÊŒÆ « TAJEMNICY »W REDAKCJI ZROBIONEJ PRZEZ SIOSTRÊ £UCJE

W « TRZECIM WSPOMNIENIU » Z 31 SIERPNIA 1941,PRZEZNACZONEJ DLA BISKUPA LEIRII - FATIMY

( tekst oryginalny)

214

215

(t³umaczenie) 6

Bêdê musia³a przeto coœ z tajemnicy powiedzieæ i daæodpowiedŸ na pierwsze pytanie. Co jest z t¹ tajemnic¹? Wydajemi siê, ¿e mogê to powiedzieæ, bo z nieba otrzyma³am na topozwolenie. Przedsta-wiciele Boga na ziemi pozwolili mi na toju¿ wiele razy i w wielu lis-tach. S¹dzê, ¿e jeden z nich znajduje siêu ksiêdza Biskupa. Napisa-ny zosta³ przez ksiêdza José BernardoGonçalves, który mi ka¿e napi-saæ do Ojca Œwiêtego. Jeden punktw tym liœcie odnosi siê do wyja-wienia tajemnicy. Ju¿ o tymmówi³am, ale aby nie przed³u¿aæ tego pisma, które mia³o byækrótkie, ograniczy³am siê do tego, co najko-nieczniejsze,zostawiaj¹c resztê (jeœli Bóg pozwoli) na lepsz¹ okazjê.

W drugim piœmie opisa³am ju¿ w¹tpliwoœci, które mnie drêczy³yod 13 czerwca do 13 lipca, a które ca³kowicie znik³y w czasie tegoostatniego widzenia.

A wiêc tajemnica sk³ada siê z trzech odmiennych czêœci. Z tychdwie teraz wyjawiê.

Pierwsz¹ wiêc by³a wizja piek³a.Pani Nasza pokaza³a nam morze ognia, które wydawa³o siê

znajdowaæ w g³êbi ziemi, widzieliœmy w tym morzu demony i duszejakby by³y przezroczystymi czarami lub brunatnymi ¿arz¹cymi siêwêgielkami w ludzkiej postaci. Unosi³y siê w po¿arze, unoszone przez

6 W „czwartym wspomnieniu” z 8 grudnia 1941 roku siostra £ucja pisze:„Zaczynam wiêc moj¹ pracê, ¿eby spe³niæ rozkaz Waszej Ekscelencji i ¿yczeniedr Galamby. Z wyj¹tkiem jednej czêœci, której mi jeszcze nie wolno wyjawiæ,powiem wszystko. Œwiadomie niczego nie zatajê. Mo¿liwe, ¿e pominê niektóreszczegó³y bêd¹ce bez znaczenia.”

216

p³omienie, które z nich wydobywa³y siê wraz z k³êbami dymu.Pada³y na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich po¿arów,

bez wagi, w stanie niewa¿koœci, wœród bolesnego wycia i rozpacz-liwego krzyku. Na ich widok mo¿na by og³upieæ i umrzeæ ze strachu.

Demony mia³y straszne i obrzydliwe kszta³ty wstrêtnych,nieznanych zwierz¹t. Lecz i one by³y przejrzyste i czarne. Ten widoktrwa³ tylko chwilê. Dziêki niech bêd¹ Matce Najœwiêtszej, która nasprzedtem uspokoi³a obietnic¹, ¿e nas zabierze do nieba ( w pierwszymwidzeniu). Bo gdyby tak nie by³o, s¹dzê, ¿e bylibyœmy umarli z lêku iprzera¿enia.

Nastêpnie podnieœliœmy oczy ku naszej Pani, która nampowiedzia³a z dobroci¹ i ze smutkiem: «Widzieliœcie piek³o, dok¹did¹ dusze biednych grzeszników. Aby ich ratowaæ, Bóg chceustanowiæ na œwiecie nabo¿eñstwo do mego Niepokalanego Serca.Jeœli zrobi siê to, co ja wam mówiê, wiele dusz zostanie uratowanych,nastanie pokój na œwiecie. Wojna siê skoñczy. Ale je¿eli siê nieprzestanie obra¿aæ Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie siêdruga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oœwietlon¹ przez nieznane œwiat³o,wiedzcie, ¿e to jest wielki znak, który wam Bóg daje, ¿e ukarze œwiatza jego zbrodnie przez wojnê, g³ód i przeœladowania Koœcio³a i OjcaŒwiêtego. ̄ eby temu zapobiec, przyjdê, by ¿¹daæ poœwiêcenia Rosjimemu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii œw. w pierwszesoboty na zadoœæuczynienie. Je¿eli ludzie me ¿yczenia spe³ni¹, Rosjanawróci siê i zapanuje pokój, je¿eli nie, Rosja rozszerzy swoje b³êdnenauki po œwiecie, wywo³uj¹c wojny i przeœladowania Koœcio³a.Sprawiedliwi bêd¹ mêczeni, Ojciec Œwiêty bêdzie bardzo cierpieæ,wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje mojeNiepokalane Serce. Ojciec Œwiêty poœwiêci mi Rosjê, która siênawróci, a dla œwiata nastanie okres pokoju.»7

7 W cytowanym „ czwartym wspomnieniu” siostra £ucja dodaje: „ W Portugaliibêdzie zawsze zachowany dogmat wiary, itd.”.

217

TRZECIA CZÊŒÆ „TAJEMNICY”

( tekst oryginalny)

218

219

220

221

(t³umaczenie) 8

„ J.M.J.Trzecia czêœæ tajemnicy wyjawionej 13 lipca 1917 w Cova da

Iria - Fatima.Piszê w duchu pos³uszeñstwa Tobie, mój Bo¿e, który mi to

nakazujesz poprzez Jego Ekscelencjê Czcigodnego Biskupa Leirii iTwoj¹ i moj¹ Najœwiêtsz¹ Matkê.

Po dwóch czêœciach, które ju¿ przedstawi³am, zobaczyliœmy polewej stronie Naszej Pani nieco wy¿ej Anio³a trzymaj¹cego w lewejrêce ognisty miecz; iskrz¹c siê wyrzuca³ jêzyki ognia, które zdawa³osiê, ¿e podpal¹ œwiat; ale gas³y one w zetkniêciu z blaskiem, jakipromieniowa³ z prawej rêki Naszej Pani w jego kierunku; Anio³wskazuj¹c praw¹ rêk¹ ziemiê, powiedzia³ mocnym g³osem: Pokuta,Pokuta, Pokuta! I zobaczyliœmy w nieogarnionym œwietle, którymjest Bóg: “coœ podobnego do tego, jak widzi siê osoby w zwierciadle,kiedy przechodz¹ przed nim” Biskupa odzianego w Biel “mieliœmyprzeczucie, ¿e to jest Ojciec Œwiêty”. Wielu innych Biskupów,Kap³anów, zakonników i zakonnic wchodz¹cych na strom¹ górê,na której szczycie znajdowa³ siê wielki Krzy¿ zbity z nieociosanychbelek jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego kor¹;

Ojciec Œwiêty, zanim tam dotar³, przeszed³ przez wielkie miastow po³owie zrujnowane i na po³y dr¿¹cy, chwiejnym krokiem,udrêczony bólem i cierpieniem, szed³ modl¹c siê za dusze martwychludzi, których cia³a napotyka³ na swojej drodze; doszed³szy do szczytugóry, klêcz¹c u stóp wielkiego Krzy¿a, zosta³ zabity przez grupê¿o³nierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej istrza³ami z ³uku i w ten sam sposób zginêli jeden po drugim inniBiskupi, Kap³ani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób œwieckich,mê¿czyzn i kobiet ró¿nych klas i pozycji. Pod dwoma ramionamiKrzy¿a by³y dwa Anio³y, ka¿dy trzymaj¹cy w rêce konewkê z kryszta³u,do których zbierali krew Mêczenników i ni¹ skrapiali dusze zbli¿aj¹cesiê do Boga.

8 T³umaczenie odtwarza wiernie tekst oryginalny, w tym tak¿e niedoskona³oœciinterpunkcji, co zreszt¹ nie przeszkadza w zrozumieniu tego, co widz¹ca chcia³apowiedzieæ.

Tuy - 3 - 1 - 1944”.

222

WYJAŒNIENIE „ TAJEMNICY”

LIST JANA PAW£A II DO SIOSTRY £UCJI(tekst oryginalny)

Reverenda IrmãMaria Lúcia

Convento de Coimbra

Na exultância das festas pascais, apresento-lhe os votos deCristo Ressuscitado aos discípulos: “A paz esteja contigo!”

Terei a felicidade de poder encontrá- la no tão aguardado diada beatificação de Francisco e Jacinta que, se Deus quiser, beatificareino próximo dia 13 de maio.

Tendo em vista, porém, que naquele dia não haverá tempo paraum colóquio, mas somente para uma breve saudação, encarregueiexpressamente de vir falar consigo Sua Exelência Monsenhor TarcisioBertone, Secretário da Congregação para a Doutrina da Fé. É aCongregação qua colabora mais diretamente com o Papa para adefesa da verdadeira fé católica, e que conservou, como saberá,desde 1957, a Sua carta manuscrita contendo a terceira parte dosegredo revelado dia 13 de julho de 1917 na Cova da Iria, em Fátima.

Monsenhor Bertone, acompanhando pelo Bispo de Leiria, SuaExelência Monsenhor Serafim de Sousa Ferreira e Silva, vem emMeu nome fazer-lhe algumas perguntas sobre a imterpretação da“terceira parte do segredo”.

Reverenda Irmã Lucia, pode falar abertamente e sinceramente

223

a Monsenhor Bertone, que Me referirá diretamente as suas respostas.Peço ardentemente a Mãe do Ressuscitado pela Reverenda

Irmã, pela Comunidade de Coimbra e por toda a Igreja.Maria, Mãe da humanidade peregrina, nos mantenha sempre

estreimente unidos a Jesus, Seu dilecto Filho e nosso Irmão, Senhorda vida e da glória.

Com uma especial Benção Apostólica.

Vaticano, 19 de Abril de 2000

Joannes Paulus II

224

(t³umaczenie)

Czcigodna SiostraMaria £ucja

Klasztor w Coimbrze

W radoœci œwi¹t paschalnych pozdrawiam Siostrê s³owami, jakieChrystus zmartwychwsta³y skierowa³ do uczniów: „Pokój z tob¹!”.

Z radoœci¹ spotkam siê z Siostr¹ w dniu oczekiwanej od dawnabeatyfikacji Franciszka i Hiacynty, których - jeœli Bóg pozwoli -og³oszê b³ogos³awionymi 13 maja tego roku.

Zwa¿ywszy jednak, ¿e nie bêdzie wówczas czasu na rozmowê, ajedynie na krótkie spotkanie, zleci³em Jego Ekscelencji arcybiskupowiTarcisio Bertone, Sekretarzowi Kongregacji Nauki Wiary, aby odby³rozmowê z Siostr¹. Kongregacja najœciœlej wspó³dzia³a z Papie¿emw obronie prawdziwej wiary katolickiej i –jak Siostrze wiadomo -przechowywa³a od 1957 r. rêkopis listu Siostry, zawieraj¹cy trzeci¹czêœæ tajemnicy, objawionej 13 lipca 1917 r. w Cova da Iria w Fatimie.

Arcybiskup Bertone przybêdzie wraz z ordynariuszem Leirii,Jego Ekscelencj¹ arcybiskupem Serafimem de Sousa Ferreira e Silva,aby w moim imieniu zadaæ Siostrze kilka pytañ dotycz¹cychinterpretacji „trzeciej czêœci tajemnicy”.

Proszê czcigodn¹ Siostrê, aby zechcia³a rozmawiaæ otwarcie iszczerze z arcybiskupem Bertone, który przeka¿e Siostry odpowiedzimnie osobiœcie.

Modlê siê gor¹co do Matki Zmartwychwsta³ego w intencjiczcigodnej Siostry, Wspólnoty w Coimbrze i ca³ego Koœcio³a.

Maryja, Matka pielgrzymuj¹cej ludzkoœci, niech zachowa naszawsze w jednoœci z Jezusem, swoim umi³owanym Synem i naszymBratem, Panem ¿ycia i chwa³y.

Ze specjalnym B³ogos³awieñstwem Apostolskim.

JAN PAWE£ II

225

Watykan, 19 kwietnia 2000 r.ROZMOWA Z SIOSTR¥ MARI¥ £UCJ¥ OD JEZUSA

I OD NIEPOKALANEGO SERCA

Spotkanie siostry £ucji z Jego Ekscelencj¹ arcybiskupemTarcisio Bertone, Sekretarzem Kongregacji Nauki Wiary, wys³an-nikiem Ojca Œwiêtego, i z Jego Ekscelencj¹ arcybiskupem Serafimemde Sousa Ferreira e Silva, ordynariuszem Leirii - Fatimy, odby³o siêw czwartek 27 kwietnia br. w Karmelu œw. Teresy w Coimbrze. Siostra£ucja okazywa³a jasnoœæ umys³u i spokój; bardzo cieszy³a siê zplanowanej wizyty Ojca Œwiêtego w Fatimie i beatyfikacji Franciszkai Hiacynty, której od dawna oczekiwa³a.

Biskup Leirii-Fatimy odczyta³ osobisty list Ojca Œwiêtego,wyjaœniaj¹cy przyczyny wizyty. Siostra £ucja czu³a siê zaszczycona iponownie odczyta³a list osobiœcie, trzymaj¹c go w rêkach. Stwierdzi³a,¿e jest gotowa odpowiedzieæ szczerze na wszystkie pytania.

Jego Ekscelencja arcybiskup Tarcisio Bertone wrêcza jejwówczas dwie koperty: zewnêtrzn¹, w której mieœci siê inna,zawieraj¹ca trzeci¹ czêœæ «tajemnicy» fatimskiej. Siostra £ucja,dotykaj¹c jej rêk¹, stwierdza natychmiast: «to mój list», a nastêpnie– odczytuj¹c go – dodaje: «to moje pismo».

Z pomoc¹ biskupa Leirii-Fatimy zostaje odczytany i przet³uma-czony tekst oryginalny, napisany w jêzyku portugalskim. Siostra £ucjadzieli siê swoj¹ interpretacj¹, wedle której trzecia czêœæ « tajemnicy »zawiera prorocz¹ wizjê, porównywaln¹ do wizji znanych z historiiœwiêtej. Ponownie wyra¿a przekonanie, ¿e wizja fatimska dotyczyprzede wszystkim walki ateistycznego komunizmu z Koœcio³em ichrzeœcijanami i opisuje ogromne cierpienia ludzi przeœladowanychza wiarê w XX wieku.

Na pytanie: «Czy g³ówna postaæ z wizji to Papie¿?», siostra £ucjaodpowiada natychmiast twierdz¹co i przypomina, ¿e troje pastuszkówbardzo bola³o nad cierpieniem Papie¿a, zaœ Hiacynta powtarza³a:«Coitadinho do Santo Padre, tenho muita pena dos pecadores!»(«Biedniutki Ojciec Œwiêty, bardzo cierpiê z powodu grzeszników!»).Siostra £ucja mówi dalej: «Nie znaliœmy imienia Papie¿a, Pani nie

226

powiedzia³a nam imienia Papie¿a, nie wiedzieliœmy, czy to by³Benedykt XV, Pius XII, Pawe³ VI czy Jan Pawe³ II, ale to Papie¿cierpia³ i z jego powodu my tak¿e cierpieliœmy».

Co tyczy siê fragmentu, gdzie mowa jest o Biskupie odzianymw biel, to znaczy o Ojcu Œwiêtym – jak zrozumieli natychmiastpastuszkowie podczas «wizji» – który zostaje œmiertelnie ugodzony ipada na ziemiê, siostra £ucja podziela w pe³ni przekonanie Papie¿a,¿e to « macierzyñska d³oñ kierowa³a biegiem kuli i Papie¿ w agoniizatrzyma³ siê na progu œmierci» (JAN PAWE£ II, Rozwa¿anieskierowane z Polikliniki Gemelli do biskupów w³oskich, 13 maja 1994 r.).

Poniewa¿ siostra £ucja, przed przekazaniem ówczesnemubiskupowi Leirii – Fatimy zapieczêtowanej koperty, zawieraj¹cejtrzeci¹ czêœæ «tajemnicy», napisa³a na kopercie zewnêtrznej, ¿e bêdziemóg³ j¹ otworzyæ patriarcha Lizbony lub biskup Leirii dopiero poroku 1960, arcybiskup Bertone zapytuje:« dlaczego w³aœnie po roku1960? Czy to Matka Bo¿a wyznaczy³a tê datê?» Siostra £ucjaodpowiada: « To nie Matka Bo¿a, ale ja sama umieœci³am datê 1960,bo wed³ug mojego rozeznania przed 1960 r. nie mo¿na by³o tegozrozumieæ, zrozumiano by to dopiero po roku 1960. Teraz mo¿nazrozumieæ lepiej. Ja opisa³am to, co widzia³am, interpretacja nienale¿y do mnie, ale do Papie¿ ».

Na koniec tematem rozmowy staje siê nie publikowany dot¹drêkopis, który siostra £ucja sporz¹dzi³a jako odpowiedŸ na licznelisty czcicieli Matki Bo¿ej i pielgrzymów. Praca nosi tytu³ «Apeleorêdzia Fatimskiego» i zawiera myœli i refleksje, wyra¿aj¹ce uczuciasiostry £ucji oraz jej czyst¹ i prost¹ duchowoœæ, ujête w kluczukatechetycznym i parenetycznym. Zapytano siostrê £ucjê, czy by³abyzadowolona z publikacji tej pracy, na co odpowiedzia³a: «Jeœli OjciecŒwiêty wyrazi zgodê, bêdê siê cieszyæ, w przeciwnym razem bêdêpos³uszna decyzji Ojca Œwiêtego».

Siostra £ucja pragnie przed³o¿yæ tekst do aprobaty w³adzomkoœcielnym i ¿ywi nadziejê, ¿e swoimi pismami przyczyni siê doprowadzenia ludzi dobrej woli drog¹ wiod¹c¹ do Boga, ostatecznegokresu wszelkich ludzkich d¹¿eñ.

Na zakoñczenie rozmowy nastêpuje wymiana ró¿añców: siostrze

227

£ucji zostaje wrêczony ró¿aniec ofiarowany przez Ojca Œwiêtego,ona zaœ przekazuje kilka ró¿añców wykonanych przez siebieosobiœcie.

B³ogos³awieñstwo udzielone w imieniu Ojca Œwiêtego koñczyspotkanie.

OŒWIADCZENIE JEGO EMINENCJI KARDYNA£A ANGELOSODANO SEKRETARZA STANU JEGO ŒWI¥TOBLIWOŒCI

Na zakoñczenie uroczystej Mszy œwiêtej, sprawowanej podprzewodnictwem Jana Paw³a II w Fatimie, Sekretarz Stanu kardyna³Angelo Sodano z³o¿y³ w jêzyku portugalskim nastêpuj¹ceoœwiadczenie, które zamieszczamy poni¿ej w przek³adzie na jêzykpolski.

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Na zakoñczenie tej uroczystej liturgii uwa¿am za swój obowi¹zekz³o¿yæ w imieniu wszystkich obecnych najserdeczniejsze gratulacjenaszemu ukochanemu Ojcu Œwiêtemu Janowi Paw³owi II z okazjijego zbli¿aj¹cych siê 80. urodzin, a zarazem podziêkowaæ mu zabezcenn¹ pos³ugê, jak¹ pe³ni dla dobra Œwiêtego Koœcio³a Bo¿ego,i przekazaæ najlepsze ¿yczenia od ca³ego Koœcio³a.

Ojciec Œwiêty poleci³ mi, abym przy tej uroczystej okazji, jak¹jest jego wizyta w Fatimie, przekaza³ wam, co nastêpuje. Jakwiadomo, przyby³ on do Fatimy, aby dokonaæ beatyfikacji dwojgapastorinhos (pastuszków). Pragnie jednak nadaæ swojej pielgrzymcetak¿e znaczenie nowego aktu wdziêcznoœci wobec Matki Bo¿ej zaopiekê, jak¹ otacza³a go w minionych latach pontyfikatu. Ta opieka– jak siê wydaje – jest zwi¹zana równie¿ z tak zwan¹ trzeci¹ czêœci¹« tajemnicy » fatimskiej.

Tekst ten jest zapisem proroczej wizji, podobnym do proroctwbiblijnych, które nie opisuj¹ szczegó³owo przysz³ych wydarzeñ, ale

228

syntetycznie i zwiêŸle ukazuj¹ na jednolitym tle fakty odleg³e odsiebie w czasie, nie okreœlaj¹c dok³adnie ich kolejnoœci ani d³ugoœcitrwania. Tak wiêc tekst ten nie mo¿e byæ odczytany inaczej, jaktylko w kluczu symbolicznym.

Wizja fatimska dotyczy przede wszystkim walki systemówateistycznych przeciw Koœcio³owi i chrzeœcijanom oraz opisujeniezmierne cierpienia œwiadków wiary w stuleciu zamykaj¹cymdrugie millennium. Jest to niekoñcz¹ca siê Droga Krzy¿owa, którejprzewodnicz¹ papie¿e dwudziestego wieku.

Wed³ug interpretacji samych pastorinhos, potwierdzonej te¿niedawno przez siostrê £ucjê, «biskup odziany w biel», który modlisiê za wszystkich wiernych, to Papie¿. Równie¿ on, krocz¹c z trudemku krzy¿owi poœród cia³ zabitych mêczenników (biskupów, kap³anów,zakonników, zakonnic i licznych wiernych œwieckich), pada na ziemiêjak martwy, ra¿ony strza³ami z broni palnej.

Po zamachu w dniu 13 maja 1981 r. Ojciec Œwiêty jest bardzomocno przekonany, ¿e to «macierzyñska d³oñ kierowa³a biegiem tejkuli», dziêki czemu «papie¿ w agonii» zdo³a³ siê zatrzymaæ na «proguœmierci» (JAN PAWE£ II, Rozwa¿anie skierowane z PoliklinikiGemelli do biskupów w³oskich, w: Insegnamenti, XVII/l, Cittá delVaticano 1994, 1061). Przy okazji pobytu w Rzymie ówczesnegobiskupa Leirii-Fatimy Papie¿ postanowi³ przekazaæ mu kulê, którapozosta³a w papieskim samochodzie po zamachu, abyprzechowywano j¹ w sanktuarium. Z inicjatywy biskupa zosta³a onapotem umieszczona w koronie wieñcz¹cej statuê Matki Bo¿ejFatimskiej.

Wydarzenia roku 1989 doprowadzi³y póŸniej - w Zwi¹zkuRadzieckim i wielu krajach Europy Wschodniej - do upadku re¿imukomunistycznego, który g³osi³ ateizm. Równie¿ za to Ojciec Œwiêtydziêkuje z g³êbi serca Najœwiêtszej Maryi Pannie. Jednak¿e w innychczêœciach œwiata nie usta³y niestety ataki na Koœció³ i na chrzeœcijan,nios¹ce z sob¹ brzemiê cierpienia. Chocia¿ wydarzenia, do którychodnosi siê trzecia czêœæ «tajemnicy» fatimskiej, zdaj¹ siê ju¿ nale¿eædo przesz³oœci, wezwanie Maryi do pokuty i nawrócenia,wypowiedziane na pocz¹tku dwudziestego wieku, pozostaje do dziœ

229

aktualne i pobudza do dzia³ania: «Pani orêdzia zdawa³a siê zeszczególn¹ przenikliwoœci¹ odczytywaæ “znaki czasu”, znakinaszego czasu. (...) Nagl¹ce wezwanie Maryi do pokuty nie jestniczym innym jak tylko przejawem Jej macierzyñskiej troski o losludzkiej rodziny, potrzebuj¹cej nawrócenia i przebaczenia » JANPAWE£ II, Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Chorego 1997 r., n. 1, w:Insegnamenti, XIX/2, Cittá del Vaticano, 1996, 561).

Aby umo¿liwiæ wiernym jak najlepsze przyswojenie sobie orêdziaMatki Bo¿ej Fatimskiej, Papie¿ powierzy³ Kongregacji Nauki Wiaryzadanie publikacji trzeciej czêœci «tajemnicy» po uprzednim opraco-waniu stosownego komentarza.

Bracia i siostry, dziêkujmy Matce Bo¿ej Fatimskiej za opiekê,Jej macierzyñskiemu wstawiennictwu powierzajmy Koœció³ TrzeciegoTysi¹clecia.

Sub Tuum praesidium confugimus, Sancta Dei Genetrix!Intercede pro Ecclesia. Intercede pro Papa nostro Ioanne Paulo II,Amen.

Fatima, 13 maja 2000 r.

230

KOMENTARZ TEOLOGICZNY

Tak zwana trzecia « tajemnica » fatimska, której zapis po d³ugimczasie zostaje tu w ca³oœci opublikowany na polecenie Ojca Œwiêtego,by³a przedmiotem tak licznych spekulacji, ¿e uwa¿ny czytelnik tegotekstu zapewne dozna rozczarowania lub uczucia g³êbokiegozdziwienia. Nie zostaje bowiem ujawniona ¿adna wielka tajemnicaani uchylona zas³ona przysz³oœci. Widzimy Koœció³ mêczennikówminionego ju¿ stulecia ukazany w obrazie, który opisany jest trudnozrozumia³ym jêzykiem symbolicznym. Czy w³aœnie to MatkaChrystusa pragnê³a przekazaæ chrzeœcijañstwu i ludzkoœci w epocewielkich problemów i niepokojów? Czy ma to nam pomóc napocz¹tku nowego tysi¹clecia? Czy te¿ s¹ to tylko projekcje wew-nêtrznego œwiata dzieci, wyros³ych w klimacie g³êbokiej pobo¿noœci,ale zarazem przera¿onych kataklizmami, jakie zagra¿a³y ich epoce?Jak powinniœmy rozumieæ tê wizjê, co o niej myœleæ?

Objawienie publiczne i objawienia prywatne - ich miejsce w teologii

Zanim podejmiemy próbê interpretacji, której zasadniczy zarysmo¿na znaleŸæ w oœwiadczeniu, z³o¿onym przez kardyna³a Sodano13 maja tego roku na zakoñczenie liturgii eucharystycznejsprawowanej pod przewodnictwem Ojca Œwiêtego w Fatimie,konieczne s¹ pewne wstêpne wyjaœnienia dotycz¹ce sposobu, w jakizgodnie z nauczaniem Koœcio³a nale¿y rozumieæ w kontekœcie ¿yciawiary zjawiska takie jak objawienia fatimskie. Nauczanie Koœcio³arozró¿nia miêdzy «objawieniem publicznym» a «objawieniamiprywatnymi». Miêdzy tymi dwiema rzeczywistoœciami istnieje ró¿nicanie tylko stopnia, ale tak¿e istoty. Okreœlenie « objawienie publiczne» oznacza dzia³anie objawiaj¹ce Boga, skierowane do ca³ej ludzkoœci,któremu nadano formê literack¹ w dwóch czêœciach Biblii - w Starymi Nowym Testamencie. Nazywamy je «objawieniem», poniewa¿ wnim Bóg stopniowo da³ siê poznaæ ludziom, do tego stopnia, ¿e samsta³ siê cz³owiekiem, aby przyci¹gn¹æ do siebie i ze sob¹ zjednoczyæ

231

ca³y œwiat przez swego wcielonego Syna Jezusa Chrystusa. Niejest to zatem przekaz czysto intelektualny, ale ¿ywotny proces, wktórym Bóg zbli¿a siê do cz³owieka; naturalnie, w tym procesiepojawiaj¹ siê tak¿e treœci, które s¹ przedmiotem zainteresowaniarozumu i pomagaj¹ w rozumieniu tajemnicy Boga. Proces tenogarnia ca³ego cz³owieka, a wiêc tak¿e – ale nie tylko – rozum.Poniewa¿ Bóg jest jeden, tak¿e Jego wejœcie w historiê, któreprze¿ywa On wraz z ludzkoœci¹, jest jedyne i zachowuje swojeznaczenie w ka¿dej epoce, a jego zwieñczeniem by³o ¿ycie, œmieræi zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Chrystusie Bógpowiedzia³ wszystko, to znaczy wypowiedzia³ samego siebie, idlatego objawienie zakoñczy³o siê wraz z urzeczywistnieniemtajemnicy Chrystusa, które znalaz³o wyraz w Nowym Testamencie.Aby wyjaœniæ, na czym polega ten ostateczny i ca³kowity charakterobjawienia, Katechizm Koœcio³a Katolickiego przytacza tekst œw.Jana od Krzy¿a:

«Od kiedy Bóg da³ nam swego Syna, który jest Jego jedynymS³owem, nie ma innych s³ów do dania nam. Przez to jedno S³owopowiedzia³ nam wszystko naraz. ( ...) To bowiem, o czym czêœciowomówi³ dawniej przez proroków, wypowiedzia³ ju¿ ca³kowicie, daj¹cnam swego Syna. Jeœli wiêc dzisiaj ktoœ chcia³by Go jeszcze pytaælub pragn¹³by jakichœ wizji lub objawieñ, nie tylko postêpowa³byb³êdnie, lecz tak¿e obra¿a³by Boga, nie maj¹c oczu utkwionychjedynie w Chrystusa, szukaj¹c innych rzeczy lub nowoœci» (KKK, 65,œw. Jan od Krzy¿a, Subida al Monte Carmelo, II, 22).

Fakt, ¿e w Chrystusie oraz poprzez œwiadectwo, jakie daj¹ oNim ksiêgi Nowego Testamentu, zakoñczy³o siê jedyne objawienieBo¿e skierowane do wszystkich narodów, wi¹¿e Koœció³ z jedynymwydarzeniem historii œwiêtej oraz ze s³owem Biblii, które potwierdzai interpretuje to wydarzenie; nie znaczy jednak, ¿e Koœció³ mo¿e dziœwpatrywaæ siê wy³¹cznie w przesz³oœæ i jest skazany na jej ja³owepowtarzanie.

Katechizm tak o tym mówi: «Chocia¿ jednak Objawienie zosta³oju¿ zakoñczone, to nie jest jeszcze ca³kowicie wyjaœnione; zadaniem

232

wiary chrzeœcijañskiej w ci¹gu wieków bêdzie stopniowe wnikanie wjego znaczenie» (n. 66). Te dwa aspekty - wiêŸ z jedynym wydarzeniemoraz postêp w rozumieniu go - zosta³y bardzo dobrze przedstawionew mowach po¿egnalnych Chrystusa, gdzie rozstaj¹c siê z uczniami,mówi do nich: «Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz[jeszcze] znieœæ nie mo¿ecie. Gdy zaœ przyjdzie On, Duch Prawdy,doprowadzi was do ca³ej prawdy, bo nie bêdzie mówi³ od siebie(...). On Mnie otoczy chwa³¹, poniewa¿ z mojego weŸmie i wamobjawi» (por., 16, 12-14). Z jednej strony Duch prowadzi i w ten sposóbotwiera dostêp do wiedzy, której brzemienia wczeœniej nie mo¿naby³o udŸwign¹æ, bo brakowa³o podstawy ku temu - na tym poleganigdy do koñca nie zmierzona rozleg³oœæ i g³êbia chrzeœcijañskiejwiary. Z drugiej strony to prowadzenie jest jakby «braniem » ze skarbnicysamego Jezusa Chrystusa, której niewyczerpana g³êbia objawia siêdziêki temu przewodnictwu Ducha. Katechizm przytacza w tymkontekœcie g³êbokie s³owa papie¿a Grzegorza Wielkiego: «S³owa Bo¿ewzrastaj¹ wraz z tym, kto je czyta » (n. 94, GRZEGORZ WIELKI, InEz. 1, 7, 8). Sobór Watykañski II wskazuje trzy zasadnicze drogi, naktórych urzeczywistnia siê przewodnictwo Ducha Œwiêtego wKoœciele, a zatem tak¿e « wzrastanie s³owa »: dokonuje siê ono poprzezkontemplacjê oraz dociekanie wiernych, przez g³êbokie rozumienie,p³yn¹ce z. doœwiadczenia duchowego, oraz przez nauczanie tych,«którzy wraz z sukcesj¹ apostolsk¹ otrzymali niezawodny charyzmatprawdy» (Dei Verbum, 8).

W tym kontekœcie mo¿emy teraz poprawnie zrozumieæ pojêcie«objawienia prywatnego», które odnosi siê do wszystkich wizji iobjawieñ, jakie nast¹pi³y po ukszta³towaniu siê Nowego Testamentu;jest to zatem kategoria, do której musimy zaliczyæ orêdzie fatimskie.Pos³uchajmy jeszcze, co mówi na ten temat przede wszystkimKatechizm: «W historii zdarza³y siê tak zwane objawienia prywatne;niektóre z nich zosta³y uznane przez autorytet Koœcio³a. ( ...) Ich rol¹nie jest ( ...) “uzupe³nianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, leczpomoc w pe³niejszym prze¿ywaniu go w jakiejœ epoce historycznej »(n. 67). Zostaj¹ tutaj wyjaœnione dwie rzeczy:

233

1. Autorytet objawieñ prywatnych ró¿ni siê zasadniczo odautorytetu jedynego objawienia publicznego: to ostatnie domagasiê, byœmy przyjêli je z wiar¹, w nim bowiem Bóg sam przemawiado nas ludzkimi s³owami i za poœrednictwem ¿ywej wspólnotyKoœcio³a. Wiara w Boga i w Jego S³owo odró¿nia siê odjakiejkolwiek innej wiary, ufnoœci czy ludzkiej opinii. Przekonanie,¿e to Bóg mówi, daje mi gwarancjê, ¿e spotykam tu sam¹ prawdê,dziêki czemu zyskujê pewnoœæ, jakiej nie mo¿na osi¹gn¹æ w ¿adnejinnej formie ludzkiego poznania. Na tej pewnoœci budujê swoje¿ycie i jej zawierzam siê w chwili œmierci.

2. Objawienie prywatne wspomaga tê wiarê i okazuje sw¹wiarygodnoœæ w³aœnie przez to, ¿e odsy³a mnie do jedynego obja-wienia publicznego. Kardyna³ Prospero Lambertini, przysz³y papie¿Benedykt XIV, tak mówi³ o tym w swoim klasycznym traktacie, którysta³ siê póŸniej miarodajnym punktem odniesienia w sprawachbeatyfikacyjnych i kanonizacyjnych: « W przypadku objawieñ, którezyska³y tego rodzaju aprobatê, ich przyjêcie przez wiarê powszechn¹nie jest obowi¹zkowe; nie jest nawet mo¿liwe. Objawienia tedomagaj¹ siê raczej przyjêcia przez wiarê indywidualn¹, pos³uszn¹regu³om roztropnoœci, która nam je ukazuje jako prawdopodobne iwiarygodne dla pobo¿nego umys³u ».

Flamandzki teolog E. Dhanis, wybitny znawca tego zagadnienia,stwierdza syntetycznie, ¿e na koœcieln¹ aprobatê dla objawieniaprywatnego sk³adaj¹ siê trzy elementy: zwi¹zane z nim orêdzie niezawiera ¿adnych treœci przeciwnych wierze i obyczajom; zas³ugujena og³oszenie, a wierni s¹ upowa¿nieni do przyjêcia go w sposóbroztropny (E. DHANIS, Sguardo su Fatima e bilancio di unadiscussione, w: La Civiltál Cattolica, 104, 1953 II, 392 - 406,zw³aszcza 397). Orêdzie takie mo¿e skutecznie pomagaæ w lepszymzrozumieniu i prze¿ywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nienale¿y go lekcewa¿yæ. Jest to pomoc, która zostaje nam udzielona,ale z której nie mamy obowi¹zku korzystaæ .

Kryterium prawdziwoœci i znaczenia objawienia prywatnego jest

234

zatem jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Je¿eliobjawienie oddala siê od Niego, jeœli staje siê od Niego niezale¿nealbo wrêcz chce uchodziæ za inny i lepszy zamys³ zbawienia,wa¿niejszy od Ewangelii, wówczas z pewnoœci¹ nie pochodzi odDucha Œwiêtego, który prowadzi nas w g³êbiê Ewangelii, a nie pozani¹. Nie wyklucza to, ¿e objawienie prywatne mo¿e inaczej rozk³adaæakcenty, prowadziæ do powstania nowych form pobo¿noœci lub dopog³êbienia i upowszechnienia ju¿ istniej¹cych. Przy tym wszystkimjednak musi byæ pokarmem dla wiary, nadziei i mi³oœci, które s¹ dlaka¿dego niezmienn¹ drog¹ zbawienia. Mo¿emy dodaæ, ¿e objawieniaprywatne czêsto maj¹ Ÿród³o przede wszystkim w pobo¿noœci ludoweji na ni¹ oddzia³uj¹, dostarczaj¹ jej nowych bodŸców i wskazuj¹ jejnowe formy. Nie wyklucza to, ¿e mog¹ one mieæ wp³yw nawet naliturgiê, czego œwiadectwem s¹ na przyk³ad œwiêta Bo¿ego Cia³a iNajœwiêtszego Serca Pana Jezusa. Pod pewnym wzglêdem w relacjimiêdzy liturgi¹ a pobo¿noœci¹ ludow¹ odzwierciedla siê relacja miêdzyObjawieniem a objawieniami prywatnymi: liturgia stanowi kryterium,jest form¹ ¿ycia Koœcio³a jako ca³oœci, karmi¹c¹ siê bezpoœrednioEwangeli¹. Religijnoœæ ludowa oznacza, ¿e wiara zapuszcza korzeniew sercu poszczególnych narodów, tak ¿e zostaje wprowadzona wcodzienn¹ rzeczywistoœæ. Religijnoœæ ludowa jest pierwsz¹ ipodstawow¹ form¹ « inkulturacji » wiary: winna siê zawsze poddawaækierownictwu liturgii i iœæ za jej wskazaniami, ale sama z koleiwzbogaca wiarê tym, co czerpie z serca.

Tak wiêc przeszliœmy ju¿ od definicji negatywnych, które by³ypotrzebne przede wszystkim, do pozytywnego okreœlenia objawieñprywatnych: jak mo¿na je poprawnie zaklasyfikowaæ w oparciu oPismo Œwiête? Do jakiej nale¿¹ kategorii teologicznej? Najstarszyzachowany list œw. Paw³a, a byæ mo¿e najstarsze w ogóle pismoNowego Testamentu, czyli Pierwszy List do Tesaloniczan, zdaje siêwskazywaæ odpowiedŸ. Aposto³ mówi w nim: « Ducha nie gaœcie,proroctwa nie lekcewa¿cie. Wszystko badajcie, a co szlachetne -zachowujcie » (5, 19-21). W ka¿dym czasie dany jest Koœcio³owicharyzmat proroctwa, który nale¿y badaæ, ale którego nie mo¿na

235

te¿ lekcewa¿yæ. W tym kontekœcie nale¿y pamiêtaæ, ¿e proroctwow rozumieniu biblijnym nie oznacza przepowiadania przysz³oœci,ale wyjaœnianie woli Bo¿ej na chwilê obecn¹, która wskazuje tak¿ew³aœciw¹ drogê ku przysz³oœci. Kto przepowiada wydarzeniaprzysz³e, zaspokaja ciekawoœæ rozumu, który pragnie przedrzeæsiê przez zas³onê przysz³oœci; prorok natomiast przychodzi zpomoc¹ zaœlepionej woli i myœli i wyjaœnia wolê Bo¿¹, rozumian¹jako nakaz i wskazanie dla teraŸniejszoœci. Przepowiadanieprzysz³oœci ma w tym przypadku drugorzêdne znaczenie. Istotnejest nadanie aktualnej wymowy jedynemu Objawieniu, które dotykag³êboko mnie samego: prorocze s³owo jest przestrog¹ lub pociech¹albo jednym i drugim. W tym sensie mo¿na powi¹zaæ charyzmatproroctwa z pojêciem « znaków czasu », na które rzuci³ noweœwiat³o Sobór Watykañski II: « Umiecie rozpoznawaæ wygl¹d ziemii nieba, a jak¿e obecnego czasu nie rozpoznajecie? » (£k 12,56).W myœl tych s³ów Jezusa « znaki czasu » nale¿y rozumieæ jakoJego w³asn¹ drogê, Jego samego. Wyjaœniaæ znaki czasu w œwietlewiary znaczy rozpoznawaæ obecnoœæ Chrystusa w ka¿dym czasie.

Taki jest w³aœnie cel objawieñ prywatnych uznanych przezKoœció³, a wiêc tak¿e objawieñ fatimskich: maj¹ nam pomagaæ wrozumieniu znaków czasu i w znajdywaniu w³aœciwych odpowiedzina nie w œwietle wiary .

Struktura antropologiczna objawieñ prywatnych

W dotychczasowych rozwa¿aniach staraliœmy siê okreœliæ, jakiemiejsce zajmuj¹ objawienia prywatne w teologii, teraz zaœ, zanimpodejmiemy próbê interpretacji orêdzia fatimskiego, musimy jeszczespróbowaæ wyjaœniæ pokrótce ich charakter antropologiczny (psycho-logiczny). Antropologia teologiczna rozró¿nia w tej dziedzinie trzyformy postrzegania, lub „wizji”, a mianowicie: wizjê zmys³ow¹, awiêc zewnêtrzne postrzeganie cielesne, postrzeganie wewnêtrzne iwizjê duchow¹ ( visio sensibilis – imaginativa – intellectualis). Jestoczywiste, ¿e w przypadku wizji z Lourdes, Fatimy itp. nie mamy doczynienia z normalnym zewnêtrznym postrzeganiem zmys³owym:

236

widziane w nich obrazy i postaci nie s¹ zewnêtrznym elementemprzestrzeni, jak na przyk³ad drzewo czy dom. Jest to zupe³nieewidentne na przyk³ad w odniesieniu do wizji piek³a ( opisanej wpierwszej czêœci «tajemnicy» fatimskiej) czy te¿ do wizji zawartej wtrzeciej czêœci «tajemnicy», ale to samo mo¿na z ³atwoœci¹ wykazaætak¿e w przypadku innych wizji, przede wszystkim dlatego, ¿e niewidzieli ich wszyscy obecni, ale tylko sami «widz¹cy». Jest te¿oczywiste, ¿e nie s¹ to bezobrazowe «wizje» duchowe, z jakimi mo¿nasiê spotkaæ w wy¿szych stopniach mistyki. Nale¿¹ one zatem dopoœredniej kategorii postrzegania wewnêtrznego, które dlawidz¹cego ma niew¹tpliwie moc uobecniania, tak ¿e wizja jest dlaniego równowa¿na z zewnêtrznym zjawiskiem postrzegalnymzmys³owo.

Widzenie wewnêtrzne nie oznacza, ¿e mamy do czynienia zwytworem fantazji, który jest jedynie wyrazem subiektywnejwyobraŸni. Oznacza raczej, ¿e dusza styka siê z czymœ rzeczywistym,chocia¿ ponadzmys³owym, i zyskuje zdolnoœæ widzenia tego coniewidzialne, niepostrzegalne dla zmys³ów – do postrzegania«zmys³ami wewnêtrznymi». Dusza styka siê tu z prawdziwymi«przedmiotami», choæ nie nale¿¹ one o œwiata zmys³owego, dojakiego przywykliœmy. Potrzebna jest do tego wewnêtrzna czujnoœæserca, której najczêœciej cz³owiekowi brakuje, bo zbyt silny jest naciskrzeczywistoœci zewnêtrznej oraz obrazów i myœli wype³niaj¹cychumys³. Osoba widz¹ca zostaje wyprowadzona poza czyst¹zewnêtrznoœæ i styka siê z g³êbszymi wymiarami rzeczywistoœci, którestaj¹ siê dla niej postrzegalne. Byæ mo¿e pozwala to zrozumieæ,dlaczego w³aœnie dzieci s¹ uprzywilejowanymi adresatami takichobjawieñ: ich umys³ nie jest jeszcze zbyt zniekszta³cony, ichwewnêtrzna zdolnoœæ postrzegania, nie zosta³a jeszcze nadmiernieuszczuplona. «Nawet usta dzieci i niemowl¹t oddaj¹ Ci chwa³ê» –odpowiada Jezus s³owami psalmu 8 ( w. 3) na zarzuty arcykap³anówi starszych, którzy oburzali siê na dzieci wo³aj¹ce «hosanna!» (Mt21, 16).

237

«Wizja wewnêtrzna», jak powiedzieliœmy, nie jest wytworemwyobraŸni, lecz prawdziwym sposobem postrzegania rzeczywistoœci.Wi¹¿e siê jednak z pewnymi ograniczeniami. Ju¿ w postrzeganiuzewnêtrznym zawsze wchodzi w grê tak¿e czynnik subiektywny:nie postrzegamy czystego przedmiotu, ale dociera on do nas przezfiltr zmys³ów, które musz¹ go dla nas « prze³o¿yæ ». Jest to jeszczebardziej oczywiste w przypadku wizji wewnêtrznej, zw³aszczawówczas, gdy dotyczy ona rzeczywistoœci, które same w sobiewykraczaj¹ poza nasz widnokr¹g. Podmiot, czyli cz³owiek widz¹cy,zostaje tu zaanga¿owany jeszcze g³êbiej. Widzi tak, jak mu pozwalaj¹jego konkretne mo¿liwoœci, na miarê dostêpnych mu sposobówobrazowania i poznania.

W wizji wewnêtrznej proces przek³adu dokonuje siê na jeszczewiêksz¹ skalê ni¿ w wizji zewnêtrznej, tak ¿e podmiot wspó³u-czestniczy w istotnej mierze w kszta³towaniu obrazu tego, co mu siêukazuje. Jedyny obraz, jaki mo¿e powstaæ, musi byæ na jego miarê iodpowiadaæ jego mo¿liwoœciom. Wizje te nie s¹ wiêc nigdy zwyk³ymi«fotografiami» rzeczywistoœci pozaziemskiej, ale wyra¿aj¹ tak¿emo¿liwoœci i ograniczenia podmiotu postrzegaj¹cego.

Mo¿na to wykazaæ na przyk³adzie wszystkich wizji wielkichœwiêtych; oczywiœcie, dotyczy to te¿ wizji dzieci fatimskich. Obrazyprzez nie nakreœlone nie s¹ bynajmniej czystym wytworem ichwyobraŸni, ale owocem rzeczywistego postrzegania natury wy¿szej iwewnêtrznej; jednak¿e nie nale¿y sobie te¿ wyobra¿aæ, jakoby zosta³atu na chwilê uchylona zas³ona rzeczywistoœci pozaziemskiej i ukaza³osiê w swojej najczystszej istocie niebo, jakie mamy nadziejê kiedyœogl¹daæ w ostatecznym zjednoczeniu z Bogiem. Obrazy s¹ raczej -by tak rzec - syntez¹ bodŸca pochodz¹cego z Wysoka oraz mo¿liwoœci,jakimi dysponuje podmiot postrzegaj¹cy, to znaczy dzieci. Z tegopowodu jêzyk obrazowy w tych wizjach jest jêzykiem symbolicznym.Kardyna³ Sodano mówi o nich, ¿e «nie opisuj¹ szczegó³owo przys-z³ych wydarzeñ, ale syntetycznie i zwiêŸle ukazuj¹ na jednolitym tlefakty odleg³e od siebie w czasie, nie okreœlaj¹c dok³adnie ichkolejnoœci ani d³ugoœci trwania» .To zagêszczenie czasu i przestrzeni

238

w jednym obrazie jest typowe dla tego rodzaju wizji, którenajczêœciej mo¿na odczytaæ dopiero a posteriori. Nie ka¿dy elementwizji musi tu mieæ konkretny sens historyczny. Istotna jest wizjajako ca³oœæ, a podstaw¹ rozumienia szczegó³ów musi byæca³okszta³t obrazów. Centralna treœæ danego obrazu ujawnia siêostatecznie w œwietle tego, co stanowi absolutne centrumchrzeœcijañskiego « proroctwa »: centrum znajduje siê tam, gdziewizja staje siê wezwaniem i znakiem wskazuj¹cym drogê ku woliBo¿ej.

Próba interpretacji « tajemnicy » fatimskiej

Pierwsza i druga czêœæ « tajemnicy » fatimskiej zosta³y ju¿ takszeroko omówione w literaturze dotycz¹cej tego tematu, ¿e nie mapotrzeby wyjaœniaæ ich tutaj po raz kolejny. Chcia³bym jedyniepokrótce zwróciæ uwagê na punkt najbardziej istotny. Przez jedn¹straszn¹ chwilê dzieci doœwiadczy³y wizji piek³a. Widzia³y upadek«dusz nieszczêsnych grzeszników». Z kolei zostaje im powiedziane,dlaczego wystawiono je na to prze¿ycie: aby «je zbawiæ » – ukazaæim drogê zbawienia. Przychodz¹ tu na myœl s³owa z Pierwszego ListuPiotra: «cel waszej wiary – zbawienie dusz» (1, 9). Jako droga dotego celu wskazany zostaje – ku zaskoczeniu ludzi z anglosaskiego iniemieckiego krêgu kulturowego – kult Niepokalanego Serca Maryi.Aby to zrozumieæ, wystarczy tu krótkie wyjaœnienie. W jêzykubiblijnym « serce » oznacza centrum ludzkiego istnienia, skupiaj¹cew sobie rozum, wolê, temperament i wra¿liwoœæ, w którym cz³owiekznajduje sw¹ jednoœæ i swe wewnêtrzne ukierunkowanie. «Niepoka-lane serce » to wed³ug Mt 5, 8 serce, które dziêki oparciu w Boguosi¹gnê³o doskona³¹ jednoœæ wewnêtrzn¹ i dlatego «ogl¹da Boga».«Kult» Niepokalanego Serca Maryi oznacza zatem zbli¿anie siê dotakiej postawy serca, w której fiat – «b¹dŸ wola twoja» – staje siêcentrum kszta³tuj¹cym ca³¹ egzystencjê. Gdyby ktoœ podniós³zastrze¿enie, ¿e nie powinniœmy jednak stawiaæ istoty stworzonejmiêdzy nami a Chrystusem, nale¿a³oby przypomnieæ, i¿ Pawe³ niewaha³ siê powiedzieæ do swoich wspólnot: naœladujcie mnie! ( 1 Kor

239

4, 16; Flp 3, 17; 1 Tes 1, 6; 2 Tes 3, 7.9).Na przyk³adzie Aposto³a mog¹ siê one namacalnie przekonaæ,

co znaczy iœæ za Chrystusem. My natomiast od kogó¿ moglibyœmyuczyæ siê tego w ka¿dej epoce lepiej ni¿ od Matki Chrystusa?

Tak wiêc dochodzimy wreszcie do trzeciej czêœci « tajemnicy »fatimskiej, która tutaj po raz pierwszy zostaje opublikowana wca³oœci.

Jak wynika z zamieszczonych wczeœniej dokumentów, inter-pretacja, któr¹ kardyna³ Sodano przedstawi³ w swoim oœwiadczeniuz 13 maja, zosta³a najpierw przed³o¿ona bezpoœrednio siostrze £ucji.Wypowiadaj¹c siê na ten temat, siostra £ucja zauwa¿y³a przedewszystkim, ¿e zosta³a jej dana wizja, ale nie jej interpretacja.Interpretacja, powiedzia³a, nie nale¿y do widz¹cego, ale do Koœcio³a.Jednak¿e po odczytaniu tekstu stwierdzi³a, ¿e przedstawionainterpretacja odpowiada temu, czego sama doœwiadczy³a, i ¿e ze swejstrony uznaje j¹ za prawid³ow¹. W dalszym ci¹gu niniejszychrozwa¿añ mo¿emy zatem jedynie daæ pog³êbione uzasadnienie dlatej interpretacji, wychodz¹c od kryteriów wczeœniej omówionych.

Podczas gdy kluczem do pierwszej i drugiej czêœci «tajemnicy»s¹ – jak przypomnieliœmy – s³owa « zbawiaæ dusze », kluczem do tej«tajemnicy» jest potrójne wo³anie: «Pokuta, Pokuta, Pokuta!».Przychodz¹ na myœl pierwsze s³owa Ewangelii: paenitemini et crediteevangelio (Mk 1, 15). Rozumieæ znaki czasu znaczy: rozumieæ piln¹potrzebê pokuty – nawrócenia – wiary. Jest to w³aœciwa odpowiedŸna moment dziejowy nios¹cy wielkie zagro¿enia, które zostan¹ukazane w nastêpnych obrazach. Pozwolê sobie w tym miejscu naosobiste wspomnienie: siostra £ucja powiedzia³a mi w rozmowie,¿e coraz wyraŸniej uœwiadamia sobie, i¿ celem wszystkich objawieñby³o nak³onienie do nieustannego wzrastania w wierze, nadziei imi³oœci – ca³a reszta mia³a prowadziæ tylko do tego.

Przyjrzyjmy siê teraz bli¿ej poszczególnym obrazom. Anio³ zognistym mieczem stoj¹cy po lewej stronie Matki Bo¿ej przypominapodobne obrazy z Apokalipsy. Przedstawia groŸbê s¹du, wisz¹c¹nad œwiatem. Myœl, ¿e œwiat mo¿e sp³on¹æ w morzu ognia, nie jawi

240

siê ju¿ bynajmniej jako czysty wytwór fantazji: cz³owiek sam przezswoje wynalazki zgotowa³ na siebie ognisty miecz. Wizja wskazujepotem na si³ê, która przeciwstawia siê mocy zniszczenia – jaœniej¹cablaskiem postaæ Matki Bo¿ej i pochodz¹ce w jakiœ sposób od tegoblasku – wezwanie do pokuty. W ten sposób zostaje podkreœloneznaczenie wolnoœci cz³owieka: przysz³oœæ nie jest bynajmniejnieodwo³alnie przes¹dzona, a obraz, który widzia³y dzieci, nie jestwcale filmem ukazuj¹cym z wyprzedzeniem przysz³oœæ, w którejniczego ju¿ nie mo¿na zmieniæ. W rzeczywistoœci ca³e widzenieodbywa siê wy³¹cznie po to, aby przypomnieæ o wolnoœci i nadaæ jejkonstruktywny kierunek. Celem wizji nie jest zatem pokazanie filmuz przysz³oœci ju¿ raz na zawsze ustalonej. Jej cel jest dok³adnieprzeciwny -ma ona mobilizowaæ si³y do przemiany ku dobru. Dlategoca³kowicie chybione s¹ fatalistyczne interpretacje «tajemnicy», wktórych stwierdza siê na przyk³ad, ¿e sprawca zamachu z 13 maja1981 r. by³ jedynie narzêdziem Bo¿ego planu, kierowanym przezOpatrznoœæ, i dlatego nie móg³ dzia³aæ w sposób wolny; to samodotyczy innych, podobnych opinii, z jakimi mo¿na siê spotkaæ. Wizjamówi raczej o niebezpieczeñstwach i o sposobach uchronienia siêod nich.

Kolejne zdania tekstu raz jeszcze ukazuj¹ bardzo wyraŸniesymboliczny charakter wizji: Bóg pozostaje nieporównywalnie wielkii jest œwiat³oœci¹, która przerasta wszelk¹ nasz¹ zdolnoœæ widzenia.Ludzie jawi¹ siê jak gdyby w zwierciadle. Musimy mieæ zawsze nauwadze to wewnêtrzne ograniczenie wizji, której granice zostaj¹ tuwyraŸnie ukazane. Przysz³oœæ widoczna jest tylko «jakby w zwier-ciadle, niejasno» (1 Kor 13, 12). Rozwa¿my teraz poszczególneobrazy, jakie pojawiaj¹ siê kolejno w zapisie «tajemnicy». Miejsceakcji zostaje oznaczone przez trzy symbole: strom¹ górê, wielkiemiasto w po³owie zrujnowane i na koniec wielki krzy¿, zbity znieociosanych belek. Góra i miasto symbolizuj¹ miejsce, w którymtoczy siê historia ludzi: historia jako mozolne wspinanie siê ku górze,historia jako œrodowisko ludzkiego tworzenia i wspó³istnienia, alezarazem jako miejsce zniszczenia, w którym cz³owiek sam unicestwi

241

dzie³o w³asnych r¹k. Miasto mo¿e byæ miejscem wspólnoty ipostêpu, ale tak¿e miejscem skrajnych niebezpieczeñstw i zagro¿eñ.

Na górze wznosi siê krzy¿ – cel i punkt orientacyjny historii. Wkrzy¿u zniszczenie zosta³o przemienione w zbawienie; krzy¿ jawi siêjako znak nêdzy historii i jako obietnica dla niej.

Pojawiaj¹ siê tu z kolei postaci ludzkie: biskup odziany w biel(«mieliœmy przeczucie, ¿e to jest Ojciec Œwiêty»), inni biskupi, kap³ani,zakonnicy i zakonnice, na koniec mê¿czyŸni i kobiety ró¿nych klas ipozycji spo³ecznych. Papie¿ wydaje siê wyraŸnie poprzedzaæpozosta³ych, dr¿¹c i cierpi¹c w obliczu wszystkich otaczaj¹cych gookropnoœci. Nie tylko budowle miasta s¹ na pó³ zburzone – drogaPapie¿a wiedzie poœród martwych ludzkich cia³. Droga Koœcio³azostaje tu zatem opisana jako Droga Krzy¿owa, jako wêdrówka przezczas przemocy i zniszczenia. W tym obrazie mo¿na dostrzec historiêca³ego minionego stulecia. Podobnie jak ró¿ne miejsca na ziemi s¹syntetycznie ukazane w dwóch obrazach -góry i miasta – i zwróconeku krzy¿owi, tak te¿ ró¿ne chwile dziejowe s¹ przedstawioneskrótowo: w widzeniu mo¿emy rozpoznaæ minione stulecie jako wiekmêczenników, jako wiek cierpieñ i przeœladowañ Koœcio³a, jako wiekwojen œwiatowych i licznych wojen lokalnych, które mia³y miejsce wjego drugiej po³owie i sprawi³y, ¿e ludzkoœæ zazna³a nowych formokrucieñstwa. W« zwierciadle » tej wizji widzimy przechodz¹cychœwiadków wiary kolejnych dziesiêcioleci. Odnoœnie tego wydaje siêwa¿nym przytoczyæ zdanie z listu, jaki siostra £ucja napisa³a do OjcaŒwiêtego 12 maja 1982 r.: « trzecia czêœæ «tajemnicy» odnosi siê dos³ów Naszej Pani: «Je¿eli nie, (Rosja) rozszerzy swoje b³êdne naukipo œwiecie, wywo³uj¹c wojny i przeœladowania Koœcio³a. Dobrzy bêd¹mêczeni a Ojciec Œwiêty bêdzie mia³ wiele do cierpienia, ró¿nenarody zgin¹».

W Drodze Krzy¿owej tego minionego stulecia postaæ Papie¿aodgrywa szczególn¹ rolê. W obrazie uci¹¿liwego wchodzenia naszczyt góry mo¿na z pewnoœci¹ dostrzec jednoczesne odwo³anie doró¿nych papie¿y, którzy poczynaj¹c od Piusa X a¿ do obecnegoPapie¿a mieli udzia³ w cierpieniach swojego stulecia i starali siê iœæ

242

przez nie drog¹ wiod¹c¹ ku krzy¿owi. W wizji równie¿ Papie¿zostaje zabity na drodze mêczenników. Czy¿ Ojciec Œwiêty, kiedypo zamachu z 13 maja 1981 r. poleci³ przynieœæ sobie tekst trzeciej«tajemnicy», móg³ nie rozpoznaæ w nim w³asnego przeznaczenia?Tamtego dnia znalaz³ siê bardzo blisko granicy œmierci i sam takwyjaœnia³ potem swoje ocalenie: « macierzyñska d³oñ kierowa³abiegiem tej kuli i Papie¿ ( ...) w agonii ( ...) zatrzyma³ siê na proguœmierci » ( 13 maja 1994 r. ). Fakt, i¿ « macierzyñska d³oñ » zmieni³abieg œmiercionoœnego pocisku, jest tylko jeszcze jednym dowodemna to, ¿e nie istnieje nieodwo³alne przeznaczenie, ¿e wiara i modlitwato potê¿ne si³y, które mog¹ oddzia³ywaæ na historiê, i ¿e ostateczniemodlitwa okazuje siê potê¿niejsza od pocisków, a wiara od dywizji.

Zakoñczenie « tajemnicy » przywodzi na myœl obrazy, które £ucjamog³a widzieæ w ksi¹¿kach do nabo¿eñstwa, a których treœæ nawi¹zujedo odwiecznych intuicji wiary. Jest to wizja krzepi¹ca, w której historiape³na krwi i ³ez zostaje jak gdyby poddana uzdrawiaj¹cej mocy Boga.Anio³owie stoj¹cy pod ramionami krzy¿a gromadz¹ krewmêczenników i «skrapiaj¹ » ni¹ dusze, które zbli¿aj¹ siê do Boga.Krew Chrystusa i krew mêczenników s¹ tu ukazane razem: krewmêczenników wyp³ywa z ramion krzy¿a. Ich mêczeñstwo po³¹czonejest wiêzi¹ solidarnoœci z mêk¹ Chrystusa, stanowi z ni¹ jedno.Mêczennicy dope³niaj¹ braki udrêk Chrystusa dla dobra Jego Cia³a(por. Kol 1,24). Samo ich ¿ycie sta³o siê Eucharysti¹, wpisan¹ wtajemnicê ziarna, które obumiera o przynosi owoc. Tertulianpowiedzia³, ¿e krew mêczenników jest zasiewem. Podobnie jak zeœmierci Chrystusa, z jego otwartego boku narodzi³ siê Koœció³, takte¿ œmieræ œwiadków wydaje owoce dla przysz³ego ¿ycia Koœcio³a.

Wizja z trzeciej czêœci « tajemnicy », na pocz¹tku tak wstrz¹saj¹ca,koñczy siê zatem obrazem pe³nym nadziei: ¿adne cierpienie nie jestdaremne i w³aœnie Koœció³ cierpi¹cy, Koœció³ mêczenników staje siêdrogowskazem dla cz³owieka poszukuj¹cego Boga.

Mi³oœciwe d³onie Boga przyjmuj¹ nie tylko cierpi¹cych takichjak £azarz, który dost¹pi³ wielkiego pocieszenia i jest tajemniczymobrazem Chrystusa, który dla nas zechcia³ siê staæ ubogim £azarzem;

243

chodzi tu o coœ wiêcej: z cierpienia œwiadków wyp³ywa mococzyszczaj¹ca i odnawiaj¹ca, poniewa¿ ponawia ono wteraŸniejszoœci cierpienie samego Chrystusa i wnosi w obecn¹rzeczywistoœæ jego zbawcz¹ skutecznoœæ.

Dochodzimy w ten sposób do ostatniego pytania: co oznacza«tajemnica» fatimska jako ca³oœæ z³o¿ona z trzech czêœci? Co manam powiedzieæ? Przede wszystkim musimy stwierdziæ zakardyna³em Sodano, ¿e «wydarzenia, do których odnosi siê trzeciaczêœæ «tajemnicy» fatimskiej, zdaj¹ siê ju¿ nale¿eæ do przesz³oœci».Je¿eli by³y tu przedstawione konkretne wydarzenia, to nale¿¹ ju¿one do przesz³oœci. Kto siê spodziewa³ sensacyjnych przepowiedniapokaliptycznych o koñcu œwiata lub o przysz³ych wydarzeniachhistorycznych, z pewnoœci¹ dozna zawodu. Fatima nie pozwala namzaspokoiæ tego rodzaju ciekawoœci, podobnie zreszt¹ jak ca³a wiarachrzeœcijañska nie chce i nie mo¿e byæ po¿ywk¹ dla naszej ciekawoœci.To, co pozostaje, mogliœmy dostrzec od razu na pocz¹tku naszychrozwa¿añ nad zapisem «tajemnicy»: jest to zachêta do modlitwy,ukazanej jako droga do «zbawienia dusz», a zarazem wezwanie dopokuty i nawrócenia.

Chcia³bym na koniec powróciæ jeszcze do kluczowych s³ów«tajemnicy» fatimskiej, które s³usznie zyska³y wielki rozg³os: MojeNiepokalane Serce zwyciê¿y. Co to oznacza? Serce otwarte na Bogai oczyszczone przez kontemplacjê Boga jest silniejsze ni¿ karabiny iorê¿ wszelkiego rodzaju. Fiat wypowiedziane przez Maryjê, to s³owoJej serca, zmieni³o bieg dziejów œwiata, poniewa¿ Ona wyda³a naten œwiat Zbawiciela – poniewa¿ dziêki Jej «Tak » Bóg móg³ siê staæcz³owiekiem w naszym œwiecie i pozostaje nim na zawsze. Szatanma moc nad tym œwiatem, widzimy to i nieustannie tego doœwiad-czamy; ma moc, bo nasza wolnoœæ pozwala siê wci¹¿ odwodziæ odBoga. Od kiedy jednak sam Bóg ma ludzkie serce i dziêki temuskierowa³ wolnoœæ cz³owieka ku dobru, ku Bogu, wolnoœæ doczynienia z³a nie ma ju¿ ostatniego s³owa. Od tamtej pory nabieramocy s³owo: «Na œwiecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagê: Jam

244

zwyciê¿y³ œwiat» ( J 1 16,33). Orêdzie z Fatimy wzywa nas, byœmyzaufali tej obietnicy.

JOSEPH Kard. RATZINGERPrefekt Kongregacji Nauki Wiary

245

SPIS TREŒCI

S³owo wstêpne wydawcy ......................................................... 5

WPROWADZENIE1. Wstêp do „ wspomnieñ” siostry £ucji ....................................... 72. Niekompletna biografia £ucji ................................................... 83. O literackich zdolnoœciach siostry £ucji ..................................... 104. Literacki gatunek „wspomnieñ” ............................................... 135. Temat „Wspomnieñ” ............................................................... 14

PIERWSZE WSPOMNIENIEWprowadzenie ........................................................................ 33Wstêp .................................................................................... 34

1. Modlitwa i pos³uszeñstwo £ucji ................................................ 342. Niektóre rzeczy maj¹ byæ na razie pominiête ............................. 343. Modlitwa do Hiacynty ............................................................. 36

I. CHARAKTERYSTYKA HIACYNTY1. Usposobienie. ........................................................................ 372. Jej delikatnoœæ. ....................................................................... 383. Jej mi³oœæ do ukrzy¿owanego Zbawiciela .................................. 394. Jej wra¿liwoœæ ......................................................................... 405. Dzieciêca katecheza ................................................................ 416. Hiacynta, ma³a pastuszka ........................................................ 437. Pierwsze objawienie ................................................................ 458. Rozmyœlanie o piekle ............................................................... 469. Nawrócenie grzeszników ......................................................... 47

10. Sprzeciw rodziny ..................................................................... 4911. Mi³oœæ do Ojca Œwiêtego ......................................................... 5112. W wiêzieniu w Ourém ............................................................. 5313. Ró¿aniec w celi ....................................................................... 5414. Zami³owanie Hiacynty do tañca. .............................................. 54

II. PO OBJAWIENIACH1. Modlitwa i ofiary przy Cabeço ................................................. 552. Mêczarnia przes³uchañ ........................................................... 563. Œwiêtobliwy Ojciec Cruz ........................................................ 574. £aski otrzymane za przyczyn¹ Hiacynty .................................. 575. Coraz wiêcej ofiar ................................................................... 59

III. CHOROBA I ŒMIERÆ HIACYNTY1. Hiacynta ofiar¹ zapalenia p³uc ................................................. 60

246

2. Odwiedziny Matki Boskiej ...................................................... 613. W szpitalu w Ourém ............................................................... 624. Powrót do Aljustrel ( czyt. Al¿usztrel) ...................................... 635. Nowe odwiedziny Najœwiêtszej Maryi Panny ........................... 646. Wyjazd do Lizbony................................................................. 66

Pos³owie ............................................................................. 66

DRUGIE WSPOMNIENIEWprowadzenie ........................................................................ 67 Wstêp ............................................................................. 68

I. PRZED OBJAWIENIAMI1. Dzieciñstwo £ucji .................................................................... 692. Ludowe zabawy ...................................................................... 703. Pierwsza Komunia œwiêta ........................................................ 714. Matka Bo¿a uœmiecha siê do £ucji ........................................... 735. Wigilia wielkiego oczekiwania .................................................. 746. Wielki dzieñ ............................................................................ 757. Rodzina £ucji ......................................................................... 758. Refleksja Autorki ..................................................................... 77

II. OBJAWIENIA1. NiewyraŸne objawienia w 1915 r .............................................. 772. Zjawienie siê Anio³a w 1916 r .................................................. 793. K³opoty w domu ..................................................................... 824. Objawienie siê Matki Bo¿ej ...................................................... 855. W¹tpliwoœci £ucji .................................................................... 876. Hiacynta i Franciszek dodaj¹ odwagi £ucji ................................ 897. W¹tpliwoœci matki £ucji ........................................................... 918. GroŸby administratora ............................................................ 929. Szkody wyrz¹dzone rodzinie £ucji ............................................ 93

10. Ojciec duchowny £ucji ............................................................ 9411. Uwiêzienie w Ourém ............................................................... 9512. Mêczarnie i cierpienia ............................................................. 9613. 13 wrzeœnia ............................................................................ 9814. Ofiarny duch £ucji ................................................................. 9915. Ciekawe odwiedziny .............................................................. 10016. 13 paŸdziernika ...................................................................... 10117. Przes³uchanie przez kap³anów ................................................ 102

III. PO OBJAWIENIACH1. Pierwszy raz w szkole .............................................................. 1052. £ucja i jej proboszcz ................................................................ 106

247

3. Franciszek i Hiacynta wspó³uczestnicz¹ w cierpieniu £ucji ...... 1084. Zakaz pielgrzymki do Fatimy ................................................... 1105. Ciê¿ka choroba matki £ucji .................................................... 1126. Œmieræ ojca ............................................................................ 1137. Choroba Hiacynty i Franciszka ............................................... 1148. £ucja tak¿e chora ................................................................... 1179. Pierwsze spotkanie £ucji z ks. Biskupem................................. 119

10. Po¿egnanie z Fatim¹ ............................................................... 120Pos³owie ............................................................................. 121P.S. Jeszcze kilka wspomnieñ o Hiacyncie .............................. 122

11. Popularnoœæ i wp³yw £ucji na otoczenie ................................. 12212. Wspania³a pamiêæ £ucji ......................................................... 123

TRZECIE WSPOMNIENIEWprowadzenie ........................................................................ 124Wstêp ............................................................................. 125

1. Co jest z t¹ tajemnic¹? ............................................................ 1252. Wizja piek³a ............................................................................ 1263. Silne wra¿enie na Hiacyncie .................................................... 1284. Refleksja £ucji ........................................................................ 1305. Niepokalane Serce Maryi ........................................................ 1306. Wizja o Ojcu Œwiêtym ............................................................. 1327. Wizja wojny ............................................................................ 1338. Sens milczenia £ucji ............................................................... 1359. Mi³oœæ Hiacynty do Niepokalanego Serca Maryi ....................... 136

Pos³owie ............................................................................

CZWARTE WSPOMNIENIEWprowadzenie ........................................................................ 139Wstêp .................................................................................... 140

1. Zaufanie i oddanie .................................................................. 1402. Trudne warunki, w których £ucja pisze ..................................... 1403. Z pomoc¹ Ducha Œwiêtego ...................................................... 141

I. CHARAKTERYSTYKA FRANCISZKA1. Jego duchowoœæ .................................................................... 1422. Naturalne sk³onnoœci .............................................................. 1443. Jego udzia³ w objawieniach Anio³a ......................................... 1454. Wp³yw pierwszego objawienia ................................................ 1475. Wp³yw drugiego objawienia .................................................... 1496. Franciszek podnosi na duchu £ucjê ....................................... 1507. Wp³yw trzeciego objawienia .................................................... 151

248

8. Zachowanie siê Franciszka w Ourém ....................................... 1529. Franciszek przy ostatnich objawieniach................................... 153

10. Zwyczaje i pieœni ludowe ........................................................ 15511. Franciszek, ma³y moralista ...................................................... 15912. Franciszek, mi³oœnik samotnoœci i modlitwy ............................ 16013. Wizja szatana ......................................................................... 16214. Kwiatuszki fatimskie ............................................................... 16315. Ró¿ne wydarzenia .................................................................. 16516. Choroba Franciszka ............................................................... 16817. Œwiête konanie ...................................................................... 17018. Œwieckie pieœni ...................................................................... 171

II. HISTORIA OBJAWIEÑWstêp .................................................................................... 173

1. Zjawienie siê Anio³a ................................................................ 1752. Milczenie £ucji ....................................................................... 1783. 13 maja 1917 ......................................................................... 1794. 13 czerwca 1917 ..................................................................... 1825. 13 lipca 1917 .......................................................................... 1836. 13 sierpnia 1917 ..................................................................... 1857. 13 wrzeœnia 1917 .................................................................... 1868. 13 paŸdziernika 1917 .............................................................. 188

Pos³owie ............................................................................. 189

III. DALSZE WSPOMNIENIA O HIACYNCIE1. Cudowne uzdrowienie ............................................................. 1902. Powrót syna marnotrawnego ................................................... 191

IV. OPINIA O ŒWIÊTOŒCI HIACYNTY1. Wyjaœnienie ............................................................................ 1922. Hiacynta, zwierciad³o Boga ..................................................... 1923. Hiacynta wzorem cnót ............................................................ 1944. Inna ni¿ Franciszek ................................................................. 196

Pos³owie ............................................................................. 198

ZA£¥CZNIK I Wielka obietnica ..................................................... 199ZA£¥CZNIK II Proœba o poœwiêcenie Rosji ..................................... 202ZA£¥CZNIK III Orêdzie fatimskie .................................................... 205