102
rozmowa z Emanuelem Kulczyckim Naukowiec – zawód dla zdeterminowanych singli Dominika Rafalska Żłobek ważniejszy od etatu na uczelni DODATEK SPECJALNY - najlepsze projekty naukowe studentów i doktorantów Czy Harvard będzie biało-czerwony? Czy konkursy na uczelniach są ustawiane? Jak wydobyć informacje do pracy dyplomowej? • Tomasz Rudowski Jak rozwijano koncepcję rozwoju • Ewa Górska In vitro i biopolityka w krajach arabskich • Agata Szepe Wioska zagubiona w niepamięci • Marta Czapnik Uchodźcy w naszych głowach Paweł Orzechowski Respondent na widelcu ISSN 2299-3088 Nr 1 (4) 2015 www.struna.edu.pl Diamenty szlifowane na zimno Grzegorz Blicharz, Ewa Górska, Katarzyna Jaromin-Gleń, Agata Agnieszka Konczal, Daniel Kontowski, Łukasz Mirocha, Mateusz Sobolewski, Anna Stroynowska-Czerwińska, Bartosz Wilk

wydawnictwa Funduszu Pomocy Studentom nr 4 - wersja internet.pdf · 2018. 9. 23. · StRuNa 5 – promocja nowych rozwiązań prawnych i organizacyjnych w środowisku kół naukowych

  • Upload
    others

  • View
    2

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

  • rozmowa z Emanuelem Kulczyckim Naukowiec – zawód dla zdeterminowanych singli

    Dominika RafalskaŻłobek ważniejszy od etatu na uczelni

    DODATEK SPECJALNY - najlepsze projekty naukowe studentów i doktorantów

    Czy Harvard będzie biało-czerwony?

    Czy konkursy na uczelniach są ustawiane?

    Jak wydobyć informacje do pracy dyplomowej?

    • Tomasz Rudowski Jak rozwijano koncepcję rozwoju • Ewa Górska In vitro i biopolityka w krajach arabskich •• Agata Szepe Wioska zagubiona w niepamięci • Marta Czapnik Uchodźcy w naszych głowach •

    • Paweł Orzechowski Respondent na widelcu •

    ISSN 2299-3088 Nr 1 (4) 2015 www.struna.edu.pl

    Nr 1 (4) 2015

    w

    ww

    .struna.edu.pl

    Diamenty szlifowane na zimno Grzegorz Blicharz, Ewa Górska, Katarzyna Jaromin-Gleń, Agata Agnieszka Konczal, Daniel Kontowski, Łukasz Mirocha, Mateusz Sobolewski, Anna Stroynowska-Czerwińska, Bartosz Wilk

    wydawnictwa Funduszu Pomocy Studentom

    poglądy studentów i doktorantów na temat szkolnictwa wyższego oraz perspektyw zatrudnienia zebrane w czterech tomach

    dostępne w wersji papierowej oraz elektronicznej na:

    www.konfrontacje.edu.pl

    Warszawa 2012/2013

    Studenci i doktoranci o roli uczelni w przygotowaniu ich do podjęcia aktywności zawodowej

    Warszawa 2013/2014

    DOBRE STUDENCKIE

    PRAKTYKI KODEKS, OPINIE, PRZYKLADY

  • StRuNa – Biuletyn Młodych Naukowców

    StRuNa – Young Scientists Journal

    ISSN 2299-3088

    niezależne ogólnopolskie czasopismo informacyjno-naukowe

    © Copyright by Fundusz Pomocy Studentom,

    Warszawa 2012, 2015

    © Copyright by Authors, Warszawa 2015

    [email protected]

    redakcja Robert Pawłowski (redaktor naczelny)

    dr Dominika Rafalska (zast. redaktora naczelnego)

    dr Adriana Bartnik (zast. redaktora naczelnego)

    Tomasz Lewiński (zast. redaktora naczelnego)

    Dariusz Bednarczyk

    dr Katarzyna Julia Furman

    Anna Gutkowska

    Alicja Kruszyńska

    Anna Książkowska

    Paweł Strawiński

    Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść

    mate riałów przesłanych jej do publikacji przez autorów.

    Redakcja nie zwraca materiałów niezamó wio nych.

    Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian

    i skrótów.

    wydawca Fundacja „Fundusz Pomocy Studentom”

    KRS 0000305179

    NIP 701-01-23-771

    ul. Krakowskie Przedmieście 24/108

    00-927 Warszawa

    [email protected]

    www.pomocstudentom.pl

    http://www.facebook.com/FunduszPomocyStudentom

    nr 1 (4) 2015nakład: 1270 egz.

    opracowanie graficzne: Antoni Marcin Frontczak

    rozwiązania informatyczne: Kamil Łucznik

    zdjęcia: archiwa prywatne autorów

    skład: Apla Press

    Numer przygotowany w ramach zadania zleconego

    Minis ter stwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą

    StRuNa 5 – promocja nowych rozwiązań prawnych

    i organizacyjnych w środowisku kół naukowych studentów

    i doktorantów.

    www.struna.edu.plWspólna strona dla przedsięwzięć realizo wanych

    w ramach programu StRuNa, w tym:

    – bazy danych StRuNa zawierającej informacje

    o organizacjach studentów i doktorantów

    posiadających cele naukowe oraz o realizowanych

    przez nie projektach,

    – konkursu StRuNa w kategoriach Projekt Roku,

    Koło Naukowe Roku, Opiekun Roku,

    Konferencja Roku, Wyprawa Roku,

    – czasopisma „StRuNa – Biuletynu Młodych Naukowców”.

    StRuNa w sieci również na:

    http://www.facebook.com/StudenckiRuchNaukowyStRuNa

  • nr 1 (4) 2015

    Rada programowa czasopisma „StRuNa”

    2

    prof. dr hab. Katarzyna Chałasińska-Macukow

    prof. dr hab. Mirosław Duchowski

    prof. dr hab. Małgorzata Fuszara

    prof. dr hab. Piotr Garstecki

    prof. dr hab. Mirosław Handke

    prof. dr hab. Zbigniew Judycki

    prof. dr hab. inż. Waldemar Kaczmarek

    prof. dr hab. Elżbieta Kaczyńska

    prof. dr hab. Marta Kicińska-Habior

    prof. dr hab. Wiesław Krajka

    prof. dr hab. Marcin Król

    prof. dr hab. Jacek Kurczewski

    prof. dr hab. Zbigniew Marciniak

    prof. dr hab. Alojzy Nowak

    prof. dr hab. Wojciech Pluskiewicz

    prof. dr hab. Krystyna Pyrzyńska

    prof. Jerzy Stuhr

    prof. dr hab. Bogusław Śliwerski

    prof. dr hab. Łukasz Turski

    prof. dr hab. Marek Wąsowicz

    prof. dr hab. inż. Władysław Wieczorek

    prof. dr hab. Wiesław Władyka

    prof. dr hab. Tadeusz Wolsza

    prof. dr hab. Leszek Zasztowt

    prof. dr hab. Andrzej Zoll

    prof. dr hab. Katarzyna Żukrowska

    dr hab. Magdalena Biesaga

    dr hab. Urszula Jarecka, profesor UW

    dr hab. Janusz Knorowski, profesor ASP

    dr hab. Andrzej Kraszewski, profesor PW

    dr hab. Grzegorz Leszczyński, profesor UW

    dr hab. Janusz Majcherek, profesor UP

    dr hab. Krystyna Ostrowska, profesor UW

    dr hab. inż. Janusz Piechna, profesor PW

    dr hab. Monika Płatek, profesor UW

    dr hab. Arkady Rzegocki

    dr hab. inż. kpt. ż. w. Adam Weintrit, profesor AM

    dr hab. Waldemar Zubrzycki, profesor WSPol

    ks. dr hab. Władysław Zuziak, profesor UPJPII

    dr Agata Fijalkowski

    dr Aneta Gawkowska

    dr Anna Krajewska

    dr Magdalena Sobolewska

    dr Joanna Śmigielska

    dr János Tischler

    dr Marzena Trybull-Piotrowska

  • www.struna.edu.pl

    3

    Spis treści

    3

    WYWIAD 4 Środowisko wybiera milczenie rozmowa Dominiki Rafalskiej z dr. Emanuelem Kulczyckim, przewodniczącym Rady Młodych Naukowców

    OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU 10 Po pierwsze pasja, po drugie mistrz Grzegorz Blicharz

    14 Transformacja grantu – postulaty i życzenia Daniel Kontowski

    17 W odniesieniu sukcesu pomaga praca zespołowa Katarzyna Jaromin-Gleń

    19 Oryginalność i interdyscyplinarność Agata Agnieszka Konczal

    21 Zmiana ścieżki kariery Mateusz Sobolewski

    23 Nowe perspektywy i nowe problemy Ewa Górska

    26 Bardziej przezroczysty Diamentowy Bartosz Wilk

    28 Zaangażowanie, planowanie, wytrwałość Anna Stroynowska-Czerwińska

    30 Szansa na umiędzynarodowienie polskiej nauki Łukasz Mirocha

    PUBLICYSTYKA 32 Dziecko / problem na uczelni Dominika Rafalska

    ELEMENTARZ MŁODEGO NAUKOWCA 39 Dostęp do informacji publicznej podczas pisania pracy dyplomowej Monika Skoczko-Piskorz

    INFORMACJE 42 Konkursy czy „ustawki”?

    43 Studia dla wybitnych

    ARTYKUŁY NAUKOWE MAKROEKONOMIA

    46 Ewolucja koncepcji rozwoju po II wojnie światowej Tomasz Rudowski

    KULTUROZNAWSTWO

    58 Kontrolując rozrodczość: regulacje prawne zapłodnienia pozaustrojowego w wybranych państwach arabskich Ewa Górska

    ETNOLOGIA

    70 Schönwald. Genius loci Agata Szepe

    SOCJOLOGIA

    76 Społeczne konstruowanie wizerunku uchodźcy Marta Czapnik

    BADANIA OPINII

    86 Respondent na widelcu Paweł Orzechowski

  • Środowisko wybiera milczenie

    4

    „StRuNa”: Czy naukowiec to zawód? Emanuel Kulczycki: Tak. Aby uprawiać naukę, potrzebne są pieniądze. A my pracujemy w instytucjach, które nie tylko finansują nasze badania, ale także pensje. Naukowiec to zdecydowanie zawód.

    Jak Pan ocenia prestiż finansowy tego zawodu? Wydaje się, że sy-tuacja wielu polskich naukowców jest niepewna: brak stabilnego zatrudnienia na uczelniach, niskie pensje, konieczność dorabiania lub granty – dające solidne podstawy, ale trudne do zdobycia…Chyba wszyscy zgadzają się co do tego, że finanse naukowców są na po-ziomie bardzo niskim, żeby nie powiedzieć – tragicznym. Podejrzewam, że niewiele osób decyduje się na wykonywanie tego zawodu ze względu na pieniądze. Z jednej strony mówi się, że nie ma funduszy na zatrud-nienie młodych. Z drugiej młodzi naukowcy widzą, że po osiągnięciu pewnej pozycji na uczelni można już się nie starać.Dlatego jestem przekonany, że potrzebna jest większa stabilność dla młodych naukowców i zdecydowanie bardziej rygorystyczne podejście do tych, którzy nic nie robią.

    Ale na razie naukowiec to zawód dobry dla kogoś, kogo współ-małżonek czy partner pracuje w zupełnie innym miejscu, np. robi karierę w biznesie?W ogóle to najłatwiej wykonywać ten zawód, będąc singlem! Proces badawczy wymaga ciągłego kontaktu z ludźmi, mobilności. Przeciętne-go polskiego naukowca nie stać na nią nawet na poziomie krajowym, zwłaszcza gdy ma rodzinę.Widzę tu dwa rozwiązania. Oba realne, tylko musi tu być tak zwana wola polityczna. Pierwsze to zdecydowany wzrost nakładów na naukę

    – znacznie więcej niż 2 proc. PKB, o których ciągle się słyszy. O to musi zadbać rząd.

    rozmowa z dr. Emanuelem Kulczyckim, przewodniczącym Rady Młodych Naukowców

    Dominika Rafalska

    nr 1 (4) 2015

    fot.

    arc

    hiw

    um

    pry

    wat

    ne

  • Drugi problem jest taki, że z jednej strony mamy w Polsce niewystarczająco dużo naukowców na tysiąc mieszkańców, a z drugiej – zbyt wielu takich, którzy jedynie blokują miejsca na uczelniach. I tu mamy pa-radoks: potrzebujemy dwa razy więcej naukowców, a jednocześnie mamy ich za dużo.

    Dochodzimy tu do tematu rzetelnej oceny prac na-ukowych. W środowisku od lat mówi się o fikcyj-nych konkursach np. na stanowisko adiunkta, roz-pisywanych pod konkretnego kandydata. Podobnie z wydawaniem książek naukowych będących kom-pilacją poprzednich prac autora, pisaniem recen-zji przez zaprzyjaźnionych profesorów lub takich, którzy mają do spłacenia jakiś dług wdzięczności, rozdzielaniem grantów… Wszyscy o tym wiedzą, nikt nie protestuje. Może od wyeliminowania ta-kich patologii trzeba zacząć reformę polskiej nauki?To prawda – mamy fikcyjne czy ustawiane konkur-sy. Ale te konkursy trzeba rozpisywać, jeśli uczelnie chcą kogoś ponownie zatrudnić czy przedłużyć okres zatrudnienia na wyższym stanowisku. Mnie nie prze-szkadzałby tzw. chów wsobny na polskich uczelniach, pod warunkiem że mielibyśmy bardzo dobrych kan-dydatów do pracy naukowej. Wydaje mi się, że zmiana statusu naukowca w Polsce powinna zacząć się wręcz od poziomu studentów czy uczestników studiów doktoranckich, którzy są maso-wo przyjmowani tylko po to, aby uczelnia otrzymywa-ła finansowanie, a samodzielni pracownicy naukowi mogli np. spełnić warunek konieczności wypromo-wania doktora. Wyeliminowanie patologii, o których Pani mówi, jest więc realne… gdybyśmy tylko tego chcieli. Pamiętaj-my, że za bardzo wiele rzeczy odpowiadamy my – śro-dowisko. Prawo może jest kiepskie, a systemy oceny

    – zbyt zbiurokratyzowane. Ale jednocześnie to my je-steśmy ekspertami i to my jako naukowcy wymyślamy systemy oceny.

    Od czego więc zacząć?Powinniśmy zacząć od początku – od sposobu przyj-mowania studentów na uczelnie. Dalej – doktorat musi być rzeczywiście prestiżowym stopniem nauko-wym, a habilitacja nie może istnieć tylko po to, aby

    5WYWIAD

    zatrzymać zalew kiepskich doktoratów… Przecież o tym mówi się oficjalnie – habilitacja jest ostatnią tamą zatrzymującą tych, którzy nigdy nie powinni byli zrobić doktoratu.

    Jest jeszcze jeden problem – stara gwardia pra-cowników naukowych, którzy są „nie do rusze-nia”… Dlatego kiedy zapytała Pani o zmiany, wspomniałem tylko o jednym elemencie – lepszym kształtowaniu narybku. Wydaje mi się, że jedynym rozwiązaniem, którego jednak absolutnie nie rekomenduję, byłaby totalna czystka i rewolucja. Innymi słowy – przy-chodzi jakiś rząd, który stwierdza, że całe pokolenie trzeba usunąć w cień. To oczywiście nie byłoby dobre, bo jednocześnie zostaliby usunięci wielcy mistrzowie. Natomiast nie jestem aż takim optymistą, by uwierzyć, że udałoby się zreformować pokolenie, które z per-spektywy młodych blokuje miejsca. Myślę, że można coś zmienić wyłącznie pracą u podstaw – wychowując nowe pokolenia z innym podejściem do nauki.

    Dlaczego Pana zdaniem polskie uczelnie, nawet te najlepsze, zajmują nieodmiennie odległe miejsca w rankingach lub nie występują w nich wcale? Wydaje mi się, że akurat rankingi są najmniejszym problemem polskiej nauki. Bardziej powinniśmy się przejmować tym, co zrobić, żeby rodzima nauka mo-gła służyć przemysłowi, gospodarce czy społeczeństwu.Cały budżet polskiej nauki nie jest większy niż bu-dżet Harvardu. Jeśli chcielibyśmy więc dostać się do pierwszej setki w jakimkolwiek rankingu, to musieli-byśmy skierować wszystko, co mamy, do jednego mia-sta, na jedną uczelnię. Dla nas jako kraju, który 25 lat temu przeszedł transformację, jest to tak naprawdę strata pieniędzy. Polska nauka nigdy nie będzie na światowym podium. Powinniśmy raczej dopilnować, aby na naszych uczelniach dobrze pracowało się pol-skim naukowcom, aby polskie pojedyncze zespoły były znane na świecie.

    Zostawmy zatem rankingi. Mówi Pan, że waż-niejsze od nich jest to, aby na przykład polski przemysł mógł korzystać z dobrodziejstw my-śli inżynierskiej, odkryć czy patentów. Wiemy

    www.struna.edu.pl

  • jednak, że współpraca polskiego przemysłu z uczelniami jest słaba, że na uczelniach pracuje się na przestarzałym sprzęcie, a opracowywane tam teorie nie mają wiele wspólnego ze stanem aktualnej wiedzy technicznej…Zgodzę się, one są przestarzałe i w ogóle niegotowe na współpracę z przemysłem. To, co nosi nazwę kul-tury organizacyjnej w przemyśle, sprawia, że nie jest on w stanie dogadać się z przedstawicielami politech-nik czy uniwersytetów. Uczelnie chcą długofalowego finansowania badań, a przemysł – efektów. Co więcej, nie chodzi o efekty publikacyjne, ale o patenty, wdro-żenia, rozwiązania. Przez wiele lat pracowałem przy projektach na Poli-technice Poznańskiej, gdzie widziałem, w jaki sposób świetne wyniki badań naukowych są komunikowane na zewnątrz. Byłem zaskoczony np. tym, że na poli-technice o osiągnięciach danego naukowca musiał się wypowiadać jego przełożony lub wręcz dziekan… Do rozmów z biznesem czy przemysłem nie był wysyłany ten, który się zna, tylko jego przełożony. I to między innymi mam na myśli, mówiąc o nieodpowiedniej kulturze organizacyjnej na naszych uczelniach. Wy-daje nam się ciągle, że liczba przypiętych medali jest ważniejsza od tego, co naprawdę umiemy. Gdyby mnie Pani zapytała, czy uczelniami powinni zarządzać menedżerowie, to uważam, że tak. Mogło-by to doprowadzić do pewnych pozytywnych zmian. Zdaję sobie jednak też sprawę z niebezpieczeństw…

    Jakich?Gdyby to było zrobione ad hoc, to podejrzewam, że doszłoby do strajku włoskiego. Uczelnie stwierdziłyby pewnie, że nie będą się poddawać dyktatowi korpo-racjonizmu. Drugim niebezpieczeństwem mogłoby być to, że taki menedżer zwracałby uwagę przede wszystkim na produktywność, efektywność, koszty i przychody. Uważam jednak, że pomysł stworzenia zarządców na uczelniach jest dobry.

    Znów dochodzimy do wątku, który przewija się w naszej rozmowie – uczelnie są skostniałe?Obawiam się, że zmiana mentalności pracowników naukowych, którzy zastali się w jednym miejscu, jest niemożliwa…

    6 ZAWÓD NAUKOWIEC

    Zmieniając temat, czy uważa Pan, że każdy na-ukowiec powinien być dydaktykiem? Czy po--winno się narzucać naukowcom określone pensum dydaktyczne i płacić za „wyrobione go-dziny”?Podstawą zatrudnienia naukowca w Polsce jest rze-czywiście realizacja pensum, podczas gdy oceniany jest on z działalności naukowej. To mała schizofrenia. Uważam, że część naukowców powinna poświęcać się głównie nauce, podczas gdy inni byliby przede wszystkim dydaktykami. Nie mówię oczywiście o cał-kowitym oderwaniu od badań czy od zajęć ze studen-tami. Mówię o minimalnym poziomie zaangażowania naukowego i dydaktycznego, np. jednym wykładzie w semestrze. Moim zdaniem świetnym rozwiązaniem byłaby moż-liwość wykupienia się z dydaktyki grantem. Czyli naukowiec deklaruje, że część pieniędzy z grantu zostanie przeznaczona na to, aby uczelnia mogła za-trudnić innego dydaktyka, który prowadziłby za niego niektóre zajęcia. Bo nie oszukujmy się – przeciążenie dydaktyką wpływa na jakość badań naukowych.

    W jaki sposób?Prof. Marek Kwiek realizuje badania porównujące europejskie systemy szkolnictwa wyższego. Wynika z nich, że produktywność młodych naukowców w Polsce jest niższa niż naszych kolegów z zagranicy. Jedną z podstawowych przyczyn jest obciążenie dy-daktyczne. Nie możemy oczekiwać, że młodzi będą produkować świetne prace naukowe, jeśli jednocze-śnie narzucamy im pensum, które przekracza ramy zdrowego rozsądku. Znam bardzo wiele osób, których pensum wynosi ponad 500 godzin rocznie.

    Mówimy o pensum obowiązkowym czy o godzi-nach nadliczbowych?Mam na myśli osoby, których pensum podstawowe wynosi 240 godzin, a pozostałe 300 to godziny „fa-kultatywno-obligatoryjne”. Innymi słowy, „proszę wziąć te godziny, ponieważ nikt inny nie może ich zrealizować”. Co więcej, niektóre jednostki nie płacą za te nadgodziny i nawet zabraniają ich wykazywania w oficjalnych dokumentach.

    nr 1 (4) 2015

  • Jest Pan przewodniczącym Rady Młodych Na-ukowców. Jakie problemy najczęściej sygnali--zuje Państwu środowisko naukowe?Pierwsza kategoria to absurdy biurokratyczne: spra-wozdawczość, sposób realizowania projektów, sytu-acje, które wynikają nie tyle z prawa, co z praktyki na uczelniach. To jest najtrudniej zmienić, bo nawet jeśli prawo jest dobre w jakimś zakresie, to praktyka uczelni bywa bardzo specyficzna…Druga kategoria to sposoby zatrudniania na uczel-niach: konkursy, które są albo fikcyjne, albo ustawia-ne, albo brakuje o nich informacji, albo są ogłaszane zaledwie kilka dni przed rozstrzygnięciem. Trzecia to awanse naukowe. W tej chwili najwię-cej głosów otrzymujemy w związku z habilitacją. W 2011 r. zmieniła się ustawa, a od 2013 r. obowiązuje tak zwany nowy tryb habilitacji. Mamy prawo, które się zmieniło, ale mentalność i sposób postępowania niektórych rad – nie.

    Jako organ doradczy Ministerstwa Nauki i Szkol-nictwa Wyższego sygnalizujecie Państwo te pro-blemy wyżej?Tak. Staramy się też sugerować rozwiązania. Udało nam się na przykład ostatnio zmienić definicję mło-dego naukowca. Dołożyliśmy przepis, że jeśli kobie-ta naukowiec była na urlopie macierzyńskim, to ten okres może włączyć do lat swojej młodości. Udało nam się to zmienić zarówno w ustawie, gdzie mamy definicję młodego naukowca, jak i w Narodowym Centrum Nauki.

    Co to znaczy „włączyć do lat swojej młodości”?W uproszczeniu, jeśli definicja mówi, że młody na-ukowiec to taki, który nie ukończył 35. roku życia, to urlop macierzyński jest traktowany jako „usprawie-dliwiona” przerwa w karierze. Ten okres 12 miesięcy można dodać do wspomnianych 35 lat.

    To oczywiście dobrze, że urlop macierzyński przedłuża kobietom „okres młodości”, ale czy tu kryją się najważniejsze problemy tej grupy? Jak Pan wie, wielu pracowników naukowych, w tym kobiety, jest zatrudnianych na uczelniach na kontraktach czasowych. Charakteryzują się one

    7WYWIAD

    tym, że pewnego dnia wygasają, a pracodaw-ca, jeśli nie chce, nie musi ich przedłużać. Co z kobietami pracującymi na uczelniach, których umowa wygasa akurat w trakcie trwania urlo-pu macierzyńskiego? Tylko od dobrej woli ich przełożonych zależy, czy będą one miały szansę wrócić do pracy…Nie jestem specjalistą w tym zakresie, ale te kwestie reguluje chyba prawo pracy.

    Prawo pracy w żaden sposób nie chroni kobiet w takich sytuacjach. Jeśli kobieta jest zatrudnio-na na umowę na czas określony, która wygasa w trakcie trwania urlopu macierzyńskiego, to uczelnia nie ma obowiązku jej przedłużać. Jako powód można zawsze podać bliżej nieokreśloną

    „trudną sytuację wydziału”, redukcję etatów, re-organizację czy (sic!) niż demograficzny…Nie mam wątpliwości, że jest to zła sytuacja. Staram się jednak zastanowić, stając się poniekąd adwoka-tem diabła, czyli stając po stronie uczelni, czy za-trudnianie nas na umowach czasowych nie wynika z tego, że osoby zatrudnionej na czas nieokreślony nie można praktycznie zwolnić.

    Można ją zwolnić, przedstawiając konkretne za-rzuty natury merytorycznej.A czy zna Pani sytuację, w której pracownik zatrud-niony na czas nieokreślony został zwolniony?

    Ja osobiście nie znam pracowników naukowych, którzy po obronie doktoratu zostali przyjęci do pracy na czas nieokreślony. Wszyscy są zatrud-niani na umowach na czas określony mających różną nazwę – umowa o pracę, mianowanie, zlecenia… Pan zna osoby młode zatrudnione na czas nieokreślony?Tak, w moim instytucie jest kilka takich osób. Wydaje mi się, że może to wynikać z siły związków zawodo-wych i ze sposobu zarządzania konkretną uczelnią.

    Czyli to dobra wola rektora?Polityka kadrowa uczelni. W tej chwili pracujemy nad zaleceniami, które chcemy przedstawić uczelniom, w zakresie zatrudniania młodych naukowców. Są to

    www.struna.edu.pl

  • tak zwane dobre praktyki. Konsultuję to z pewnym projektem europejskim, który przewiduje włączanie młodych naukowców w politykę kadrową. Także ten zły przykład, o którym Pani wspomniała, mógłby po-kazywać, dlaczego potrzebne jest coś lepszego.

    Mam poważne wątpliwości, słysząc określenie „dobre praktyki”. Wydaje mi się, że to za mało jak na polskie warunki. Czy tutaj nie są potrzeb-ne jakieś rozwiązania systemowe, żeby młodzi naukowcy czuli, że wykonują zawód mający solidne podstawy, dający stabilność finansową i pewne zatrudnienie? Tak aby nie bali się za-kładać rodzin, kobiety – rodzić dzieci? Żeby były pewne, że po urlopie macierzyńskim wrócą do pracy? Kodeks dobrych praktyk – jak najbardziej, ale czy to nie za mało?Uważam, że w systemie, w którym uczelnie bardzo mocno cenią swoją autonomię, jest to jedyne, co moż-na zrobić. Bo jeśli będziemy chcieli narzucić im nawet najlepszą praktykę, to od razu odpowiedzą, że godzi to w ich autonomię, że ich polityka kadrowa polega

    na tym, aby wymuszać jak największą konkurencję, i że to jest najlepsze dla nauki w ich rozumieniu.

    Czyli problemem jest zbyt duża autonomia uczelni?Nie, nie powiedziałbym tego. Problemem jest to, kogo środowisko wybiera na osobę, która ma za-rządzać uczelnią. Tylko od rektora zależy, czy nowi pracownicy będą zatrudniani na 2 lata, 5 lat, czy na czas nieokreślony. I gdyby wybrać kogoś, z kim moż-na negocjować takie rzeczy, albo wybrać go dlatego, że proponuje coś, co jest dla nas dobre, to nie byłoby problemu… Nie potrzeba byłoby ani dobrych praktyk, ani odgórnych zaleceń. Natomiast odgórne zalecenia mogłyby godzić w tak rozumianą autonomię uczelni. Uczelnie wywalczyły sobie autonomię i takie są tego konsekwencje.To my jako środowisko powinniśmy głośniej mówić, że pewne rzeczy nas nie zadowalają. Ale my jakoś bardzo cicho siedzimy.

    rozmowa przeprowadzona 22 października 2015 r.

    Emanuel Kulczycki– doktor filozofii, specjalizujący się w metateorii komunikacji oraz naukometrii. Przewodniczący V kadencji Rady Młodych Naukowców – organu doradczego ministra nauki i szkolnictwa wyższego, członek Rady Naro--dowego Programu Rozwoju Humanistyki przy MNiSW, Krajowej Rady Bibliotecznej przy MKiDN, Komitetu Nauk Filozoficznych PAN (komisja ds. badań w zakresie filozofii i ich upowszechniania) oraz zespołu specja-listycznego do oceny czasopism naukowych dla potrzeb przyszłej oceny parametrycznej i sporządzenia wy-kazu wybranych czasopism naukowych. Adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autor bloga „Warsztat badacza” traktującego o narzędziach badawczych, przepisach regulujących pracę naukową i procesach zarządzania nauką.

    8

    nr 1 (4) 2015

    ZAWÓD NAUKOWIEC

  • www.struna.edu.pl

    Opinie laureatów Diamentowego Grantu

  • Po pierwsze pasja,po drugie mistrz

    10

    wa prywatnego i publicznego: w jaki sposób państwo ma udział w spadku? Czy państwo w ogóle powinno uczestniczyć w dziedziczeniu? Odpowiedzi udzie-lam na podstawie doświadczenia prawa rzymskiego, prawa polskiego oraz rozwiązań innych państw. Nie mniej bliskie jest mi rzymskie prawo zobowiązań. Dotychczas przeprowadziłem badania w zakresie prowadzenia cudzych spraw bez zlecenia oraz umo-wy pożyczki morskiej. Interesuję się również zagad-nieniem dobra wspólnego i jego powiązaniami z zarządzaniem commons. Jako absolwent filozofii ana-lizuję także klasyczną myśl metafizyczną i jej powią-zania ze współczesną filozofią.

    ***

    We wniosku grantowym musiały zostać od-zwierciedlone wyniki w nauce, nagrody czy stypen-dia, publikacje, wyjazdy zagraniczne, a tym samym znajomość języków, aktywność w środowisku akade-mickim. Dzisiejszy świat naukowy wymaga pracy na wielu polach i wychodzenia na forum międzynaro-dowe. Od pierwszego roku studiów uczestniczyłem z sukcesem w prawniczych konkursach wydziałowych i ogólnopolskich. Od drugiego roku zaangażowałem się w koło naukowe prawa rzymskiego i w prowa-dzenie zajęć fakultatywnych z prawa rzymskiego: studenci studentom. Mają one swoją piękną histo-rię – od 1851 r. prowadzone są w Krakowie w ramach Towarzystwa Biblioteki Słuchaczów Prawa. Za zachę-

    Grzegorz Blicharz

    Jestem doktorantem w zakresie nauk prawnych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuję się prawem rzymskim i za-chodnią tradycją prawną, które traktuję jako punk-ty odniesienia dla współczesnego prawa cywilnego. Zainteresowanie historycznym doświadczeniem prawa rozpoczęło się dużo wcześniej niż same stu-dia doktoranckie. W trakcie studiów magisterskich zafascynowało mnie szersze spojrzenie na rozwiąza-nia prawne. Aktualny tekst ustaw, ostatnie orzecze-nia czy tworząca się doktryna nie wyczerpują całego świata myśli prawnej. Nauki prawne nie rozwijają się w sposób linearny, dlatego zawsze można zapy-tać, czy dawne rozwiązanie nie było bardziej słuszne czy użyteczne. Pytanie staje się tym bardziej zasadne, gdy kierowane jest do źródeł, dzięki którym poznaje-my prawo rzymskie – fundament, na którym powsta-ły europejskie nauki prawne i uniwersytet jako taki. Spojrzenie na prawo jako na zbiór rozwiązań wyma-ga odwołania nie tylko do tradycji prawnej, lecz także do porządków prawnych innych niż krajowy. Metoda pracy naukowej, która łączy analizę dogmatyczną z perspektywą historyczną oraz prawnoporównawczą, pomaga mi nie tylko w rozwijaniu pasji, jaką jest pra-wo rzymskie, lecz także w prowadzeniu badań, które mogą stać się użyteczne dla współczesności.

    Obecnie w projekcie badawczym realizowanym w ramach programu Diamentowy Grant zajmuję się prawem spadkowym – rzymskim i współczesnym. Badam zagadnienie, które lokuje się na granicy pra-

    nr 1 (4) 2015

  • tą mojego opiekuna naukowego ks. prof. Franciszka Longchamps de Bériera już od drugiego roku studiów zacząłem uczęszczać na seminarium z prawa rzym-skiego. Konferencje ogólnopolskie i międzynarodowe stawały się kolejnymi okazjami, aby poznawać lepiej tę dziedzinę prawa. Zaraz potem pojawiły się artyku-ły naukowe, recenzje czy sprawozdania. Pomny rad kierowałem się zasadą, że ważna jest zarówno treść artykułu, jak i to, gdzie został opublikowany. Zawsze wykorzystywałem czas wakacji na pracę nad języka-mi: angielskim, w tym angielskim prawniczym, nie-mieckim i włoskim. Dzisiaj ich znajomość musi być potwierdzona formalnie, stąd przywiązywałem wagę do zdawania certyfikowanych egzaminów – TOEFL, TOLEC, CILS – czy uzyskania certyfikatu JCJ. To otwiera drogę do zagranicznych wyjazdów. Brałem udział w konferencjach międzynarodowych i zagra-nicznych szkołach letnich prowadzonych przez Ac-ton Institute, a wyjazd na studia w Rzymie w ramach programu Erasmus wykorzystałem na napisanie pracy magisterskiej. Dla studenta prawa ważna jest także praktyka, nie tylko ta obowiązkowa wymagana w ramach programu studiów. Jednocześnie społecz-ny wymiar naszego zawodu wymaga ćwiczenia się w empatii, dlatego zdecydowałem się na pomoc w bezpłatnej poradni prawa mieszkaniowego i spadko-wego dla ubogich prowadzonej przez Stowarzyszenie Ars Legis św. Ivo Helory – Patrona Prawników.

    Solidna nauka i uzyskiwanie bardzo dobrych wyników były moim priorytetem. Biorąc pod uwagę osiągnięcia naukowe, nie bez znaczenia były stypen-dia uczelniane i ministerialne, które udawało mi się uzyskiwać. Zawsze warto się o nie ubiegać, ponieważ dodają pewnej wiarygodności i potwierdzają zasad-ność dalszego wspierania rozwoju kandydata. Potem jest oczywiście własna ciężka praca i umiejętność or-ganizowania czasu. Istotnie, studia uczą samodziel-ności i podejmowania wyborów również co do wyko-rzystania wolnego czasu. W związku z tym na drugim roku studiów zdecydowałem się rozpocząć równole-gle drugi kierunek – filozofię. Fascynowała mnie od czasu liceum, a w trakcie studiów uznałem, iż dzięki niej uniknę zamknięcia w jednej specjalizacji i na-uczę się interdyscyplinarnego podejścia do anali-zowanych zagadnień. Trudno rozstrzygnąć, co było

    decydujące w przyznaniu dofinansowania z Diamen-towego Grantu na projekt badawczy, który realizuję. Każdy czynnik jest ważny. Niewątpliwie decydująca jest solidna praca od początku studiów; niespokojna ciekawość, której nie zaspokaja wiedza podręczniko-wa; nauka języków obcych i wyjazdy zagraniczne; ak-tywność dobrze ukierunkowana, która nie polega na ściganiu się w liczbie osiągnięć; dobra współpraca z mistrzem. Dzięki tym czynnikom sukces w programie Diamentowy Grant staje się bardziej realny.

    ***

    Wydaje się, że te wszystkie sukcesy, które później stanowią o dorobku młodego naukowca, zależą od podstawowego czynnika, jakim jest współpraca z mi-strzem – opiekunem naukowym. Otrzymałem szansę, aby odnaleźć swojego mistrza już na pierwszym roku studiów w osobie ks. prof. Franciszka Longchamps de Bériera, kierownika Katedry Prawa Rzymskiego UJ. Jego wskazówki oraz sposób nauczania inspi-rują mnie i zachęcają do ciągłego doskonalenia się. Samodzielność i wyznaczanie własnych ścieżek są bardzo ważne, ale charakterystyczne dla naukowca dojrzałego. Stąd zawsze zadawałem pytania, pro-siłem o radę opiekuna naukowego, który widzi sze-rzej i więcej. Podstawą przyznania tytułu laureata programu jest projekt badawczy, który ma zostać zrealizowany. Istotny jest jego poziom naukowy, za-sadność i metodologia prowadzonych zadań. W tym punkcie zbiegają się osobiste sukcesy i zdolności z wiedzą oraz wizją opiekuna naukowego. Właśnie ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier zainspirował mnie już na trzecim roku studiów magisterskich do podjęcia zagadnienia udziału państwa w spadku. Za jego sugestią zapoznałem się z najnowszymi publi-kacjami polskimi i zagranicznymi, aby samodzielnie podjąć decyzję. Temat wciągnął mnie i zacząłem nad nim pracować, kiedy Diamentowy Grant jeszcze nie istniał. Gdy rok później program został ogło-szony, o wiele łatwiej było mi przygotować projekt. Pomoc mistrza, dostępność i udzielane wskazówki oraz uwagi były nieocenione. Teraz, kiedy już powoli kończę projekt, wyraźnie widzę zasadność podjęte-go zagadnienia, jego przydatność dla współczesności

    11OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU

    www.struna.edu.pl

  • oraz wieloaspektowość, która nie była widoczna na pierwszy rzut oka dla studenta trzeciego roku. Do końcowego efektu konieczna jest współpraca nauko-wa, która jest wyzwaniem w czasach coraz większej anonimowości studiów. Wsparcie Uniwersytetu Ja-giellońskiego oraz Wydziału Prawa i Administracji przy składaniu i przygotowywaniu projektu było jak zawsze profesjonalne. Sprawna obsługa i fachowe doradztwo pozwoliły dobrze skonstruować koszto-rys projektu, który ma również duże znaczenie dla sukcesu wniosku. Powinien przecież być rozsądny, spójny i dostosowany do planowanych zadań badaw-czych. Jest świadectwem umiejętności zarządzania, które dzisiaj w większym niż kiedykolwiek stopniu wymagane są także od naukowców.

    ***

    Nie miałem wątpliwości, jakie kryteria powinien spełniać młody naukowiec oraz przedstawiany pro-jekt, aby uzyskać wsparcie z Diamentowego Grantu. Należy podkreślić jednak, że zmieniały się w czasie i obecnie nie są dokładnie takie same jak w pierw-szej edycji, w której brałem udział. Nieścisłości, które dotyczyły formalnego wymogu ukończenia trzeciego roku jednolitych studiów magisterskich lub ukoń-czenia studiów licencjackich czy inżynierskich, zo-stały wyklarowane, dla dobra programu, który jest świetnym sposobem łowienia talentów. Ci, którzy myślą o prowadzeniu badań naukowych, otrzymują niezwykłą szansę ich samodzielnego realizowania, szybszego podążania ścieżką naukową oraz nabywają doświadczenie finansowania projektów badawczych. Wymagane osiągnięcia i sukcesy mieszczą się w stan-dardach wszelkich ministerialnych konkursów i sty-pendiów. Wartością dodaną jest projekt. Jego ocena jest niewątpliwie kluczowa. Dla każdego, kto ubiega się o grant, jasne jest zatem, że nie może ograniczyć się tylko do osobistych sukcesów. Powinien wykazać, dlaczego wybrane przez niego zagadnienie jest war-te realizowania i oryginalne. Przeszkody, które mogą się pojawić, są pochodną stanu nauki w ogóle. Nie jest tajemnicą, że większe uznanie – zarówno z punk-tu widzenia naukowego, jak i praktycznego – mają nauki ścisłe. Nauki społeczne nie cieszą się już tak

    dużą estymą, dlatego w przypadku prawa projekt nie powinien ograniczać się do analizy tylko krajowego porządku prawnego. Nauki humanistyczne z kolei coraz częściej muszą obszernie uzasadniać swoje znaczenie i przydatność. Ostatnie wyniki Diamen-towego Grantu wskazują jednak, że doceniono wiele projektów, które nie były związane z naukami ścisły-mi. To dobry znak, który potwierdza, że do rywaliza-cji o Diamentowy Grant mogą przystępować studenci wszystkich nauk.

    Poziom trudności Diamentowego Grantu oce-niam jako bardzo wysoki, biorąc pod uwagę posia-dane doświadczenie w ubieganiu się o inne nagro-dy, w tym zagraniczne. W trakcie realizacji projektu badawczego wziąłem udział w dwóch konkursach międzynarodowych: zdobyłem drugą nagrodę w Sesji Młodych Badaczy podczas Kongresu Societas Hum-boldtiana Polonorum w 2013 r. w Poznaniu oraz wy-grałem razem z grupą polskich studentów i doktoran-tów Konkurs na Projekt Społeczny podczas Kongresu UNIV Forum 2014 w Rzymie. Ponadto zakwalifikowa-łem się do ministerialnego programu TransForma-tion.doc na zagraniczne szkolenie z zakresu soft skills. Stosowane kryteria były bardzo surowe, lecz nie aż tak jak w programie Diamentowy Grant. Decydujący jest wymóg przedstawienia projektu, który może być przecież realizowany nawet cztery lata. Współgra on z potencjałem, jaki Diamentowy oferuje młodemu naukowcowi.

    ***

    Diamentowy Grant otwiera szerokie możliwości związane z prowadzeniem projektu badawczego. Po pierwsze, pozwala na gromadzenie literatury pol-skiej i zagranicznej, aktualizowanie polskich księgo-zbiorów o istotne dla opracowywanego zagadnienia pozycje. Dzięki tej szansie np. w ubiegłym roku doko-nałem zakupu sześciotomowej słynnej analizy eko-nomicznej starożytnego Rzymu autorstwa Tenneya Franka, dotychczas niedostępnej w całości w Polsce, a w trakcie projektu zrealizowałem zakup ok. 30 mo-nografii. Po drugie, grant umożliwia zagraniczne wy-jazdy badawcze. W moim przypadku był to półroczny pobyt na specjalistycznych studiach z prawa rzym-

    12 PO PIERWSZE PASJA, PO DRUGIE MISTRZ

    nr 1 (4) 2015

  • skiego na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie, a przede mną jest wyjazd badawczy do Instytutu Maxa Plancka Prawa Prywatnego Międzynarodowego i Prawa Porównawczego w Hamburgu oraz do Peace Palace Library w Hadze. Ponadto środki udostępnio-ne w grancie pozwalają na uczestniczenie w konfe-rencjach zagranicznych, które służą umiędzynaro-dowieniu osiąganych wyników badawczych i pod-dawaniu ich pod dyskusję. Dzięki temu od początku realizowania grantu wygłaszałem referaty podczas corocznego światowego kongresu prawa rzymskie-go SIHDA w Salzburgu, Neapolu i Stambule. Kongres gromadzi zazwyczaj ok. 300 uczestników z ponad 50 państw, zatem jest dobrą okazją, aby skonfrontować własne wyniki z ekspertami z całego świata.

    Obecnie szczególną wagę przywiązuje się do pu-blikacji i aktywnego udziału w konferencjach o za-sięgu międzynarodowym. Przed młodym naukowcem stawia się również wymóg uczestniczenia w pracach

    badawczych czy to w ramach macierzystej uczelni, czy we współpracy z zagranicznymi ośrodkami. Po-siadając doświadczenie konkursu Societas Humbold-tiana Polonorum oraz programu TransFormation.doc, wydaje mi się, że warte przemyślenia byłoby włącze-nie w proces rekrutacji krótkiej prezentacji propono-wanego projektu. Trzyminutowe nagranie dźwięko-we lub wideo jest wyzwaniem. Dla mnie było bardzo dobrym doświadczeniem, ponieważ wymaga solid-nego przemyślenia całego zagadnienia i wyłowienia tego, co najbardziej istotne. Umiejętność syntezy jest dzisiaj konieczna również z tego względu, aby spraw-nie i komunikatywnie przekazać fascynujące nas idee. Ponadto szansa usłyszenia siebie i zobaczenia się na ekranie to okazja do rozwijania kompetencji miękkich, niezbędnych, jeśli myśli się o popularyzo-waniu osiąganych wyników naukowych.

    13

    www.struna.edu.pl

    OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU

  • Transformacja grantu– postulaty i życzenia

    14

    Studia na UW rozpocząłem w 2007 r. w Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Hu-manistycznych, a moim wiodącym kierunkiem była socjologia. Nietypowa formuła studiów pozwala zdo-być dyplom z kilku kierunków, a przede wszystkim włączać do programu zajęcia z różnych wydziałów (a nawet z innych uczelni). Moja droga obejmowała kursy z filozofii, prawa, polonistyki i filologii klasycz-nej – w tym dwa ostatnie realizowane na UJ.

    Gdy jesienią 2011 r. aplikowałem o Diamentowy Grant, miałem na swoim koncie licencjaty z socjologii oraz unikatowego kierunku artes liberales oferowa-nego przez Kolegium Artes Liberales UW. Do moich osiągnięć w owym czasie należało dziewięć wystą-pień na konferencjach naukowych (jedno na zagra-nicznej), kilka artykułów przyjętych przez studenckie czasopisma naukowe lub rozdziałów w pracach zbio-rowych, a także udział w projektach zrzeszających zaangażowanych studentów. Czytając jednak po la-tach swoją aplikację, widzę, że byłem zbyt ambitnym i bardzo pewnym siebie młodym człowiekiem.

    ***

    Do dzisiaj pozostaje dla mnie zagadką, czy ist-niały jakieś merytoryczne argumenty, by umieścić Diamentowy Grant poza strukturą i procedurami Narodowego Centrum Nauki (NCN). Szkoda, bo lekko niejasna sytuacja tego bardzo potrzebnego programu negatywnie kontrastuje z również adresowanym do

    Daniel Kontowski

    doktorantów grantem Preludium, który oferuje teraz znacznie mniejsze wsparcie finansowe. Dobrą zmia-ną było natomiast wykluczenie z późniejszych edycji doktorantów i – o ironio – laureatów Diamentowego z poprzednich edycji.

    Aplikowanie o granty to osobna umiejętność, któ-ra tylko do pewnego stopnia pokrywa się z pracą nad publikacjami naukowymi. Nie ma szans, by student studiów magisterskich posiadł ją w stopniu wystar-czającym, by konkurować z doświadczonymi dokto-rantami. Jednocześnie aplikowanie bardzo podnosi jakość prowadzonych prac naukowych. Niedoświad-czonym badaczom trudno ocenić, jak wiele czasu zaj-muje stworzenie dobrego wniosku. Sensowna opie-ka naukowa nad przyszłymi doktorantami powinna sprzyjać strategicznemu podejściu do przyszłej ka-riery naukowej.

    W pierwszej edycji Diamentowego Grantu współ-czynnik sukcesu był zaskakująco wysoki, co z czasem uległo normalizacji. Nie było zewnętrznych recenzji

    – wnioski oceniali anonimowi eksperci ministerstwa. Widziałem recenzję mojego wniosku i z perspekty-wy czasu nazwałbym ją nadmiernie entuzjastyczną. Podejrzewam, że pod uwagę wzięto nie tylko wartość propozycji badawczej, ale również moje osobiste za-angażowanie w społecznie istotny temat.

    Nauki przyrodnicze i techniczne mają w tym programie przewagę nad humanistycznymi i spo-łecznymi w ilości przyznawanych grantów. Ten stan rzeczy nie dowodzi jednak istnienia systemowej dys-

    nr 1 (4) 2015

  • kryminacji określonych dziedzin. Podobnie dzieje się także w innych konkursach, które mają wyśrubowa-ne kryteria. Wniosków o międzynarodowe stypendia doktoranckie na pobyty w zagranicznych ośrodkach badawczych (Etiuda w NCN) w humanistyce i na-ukach społecznych jest nieco więcej, ale najlepsze z nich są średnio 20 proc. tańsze od nauk technicznych czy medycznych, co sugeruje słabsze powiązania międzynarodowe. Polscy humaniści są od lat słabsi w międzynarodowych publikacjach i aplikowaniu o granty niż ich koledzy z innych dziedzin. Po uważ-nym przyjrzeniu się tytułom projektów nagrodzo-nych Diamentowym Grantem okazuje się, że niektó-re dyscypliny wyróżniają się pozytywnie (np. historia starożytna, psychologia), innych zaś nie ma wcale (filozofia). Młodzi naukowcy więcej skorzystają na przemyśleniu swoich strategii niż na zakładaniu ko-mitetów kryzysowych. Projekty oceniają przecież ich koledzy po fachu.

    Mimo że po czterech latach przyznawania grantu wzrosła zarówno konkurencja, jak i – powiedziałbym

    – tolerancja dla najmłodszych badaczy na uniwersy-tetach, pewne rzeczy pozostają bez zmian. Diamen-towy to przedsięwzięcie jednoosobowe, w którym odpowiedzialność na wszystkich etapach spada na barki dwudziestokilkulatków. Miałem szczęście, że podczas aplikowania mogłem liczyć na pomoc star-szych kolegów, ale warto pamiętać, że nie jest to po-moc systemowa. Na poziomie uniwersyteckim czy wydziałowym brakuje strukturalnego wsparcia dla studentów ubiegających się o grant. Mam na my-śli warsztaty z obmyślania inspirujących projektów badawczych, pisania przekonujących propozycji ba-dawczych oraz fachową obsługę administracyjną w budżetowaniu tych wniosków.

    Problem ten dotyczy polskich uczelni na wszyst-kich poziomach – od Diamentowego i Preludium po wnioski o środki unijne składane przez uznanych na-ukowców. Tymczasem przyznane granty to nie tylko prestiż i inwestycja we własną (także potencjalną) kadrę naukową, ale także niemałe środki finansowe z narzutów (10-20 proc. wartości grantu) i dodatkowe punkty w algorytmie decydującym o wysokości dota-cji. Niedostateczne wsparcie dla kandydatów jest po-lityką krótkowzroczną, niemniej przełamanie feudal-

    nych relacji starszeństwa na wielu uczelniach wydaje się na razie niemożliwe. Rynek badań naukowych za kilka lat zweryfikuje, która polityka jest rozsądniejsza.

    ***

    Myślę, że większość problemów związanych z Diamentowym pojawia się  dopiero po przyznaniu grantu. Brak wsparcia systemowego w aplikowaniu przekłada się na późniejszy brak wsparcia w czasie realizacji projektu.

    O ile wynagrodzenie dla laureata ustalone jest na rozsądnym poziomie, pozwalającym zamieszkać i utrzymać się w każdym polskim mieście, o tyle środ-ki na realizację bardziej ambitnych, zagranicznych projektów badawczych mogą okazać się niewystar-czające. Duże różnice kursowe potrafią  zmusić do ostrej rewizji planów wyjazdowych (tylko w ciągu 18 miesięcy dolar zyskał 30 proc., co w moim wypadku zmniejszyło planowany budżet o jedną trzecią). W kolejnych latach kwota maksymalnego finansowania niewątpliwie powinna rosnąć, nawet kosztem ilości finansowanych projektów.

    Diamentowy to także uczelniana biurokracja. Do-piero po powrocie z wyjazdów dowiedziałem się, że uczelnia mogła wyrobić mi kartę kredytową do gran-tu. Takie rozwiązanie ma liczne zalety, ale przede wszystkim pozwoliłoby uniknąć wykładania dużych sum z własnej kieszeni i ponoszenia przez laureata kosztów przewalutowania.

    Przecieranie szlaków – choć chwilami uciążliwe – okazało się w sumie pozytywnym doświadczeniem, a Diamentowy nauczył mnie pokory, samodzielno-ści, odpowiedzialności i umiejętności zdobywania przychylności innych ludzi. Ale przede wszystkim otworzył mnie na kontakty międzynarodowe, któ-rych znaczenie dla przyszłych badaczy jest nie do przecenienia.

    Warto zwrócić uwagę na problemy bardziej za-sadnicze. Jeśli doktoranci na wielu uczelniach nie są traktowani jako samodzielni badacze, to w jeszcze większym stopniu odnosi się to do laureatów progra-mu. Praca naukowa, jak każda inna, wymaga stano-wiska pracy – jego zapewnienie leży w gestii uczelni. Konkretnie oznacza to: biurko, komputer, dostęp do

    15

    www.struna.edu.pl

    OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU

  • najważniejszych baz literatury fachowej. Uczelnie postrzegają granty raczej jako nagrodę niż inwesty-cję, a laureatów jako szczęściarzy, którzy mogą sobie zapewnić te trzy rzeczy samodzielnie. Moim zda-niem odbije się to na jakości prac badawczych – nie będą tak dobre, jak mogłyby być. Dobrej nauki nie da się „robić po kosztach”, a rolą kierownictwa każdej instytucji jest optymalna alokacja posiadanych zaso-bów. Sprawa ma charakter bardziej zasadniczy. Już we wniosku grantowym powinno się określić nie tylko to, co student wykona, które wydatki ministerstwo roz-liczy i jakie wynagrodzenie wypłaci, ale też na jakiej umowie student chciałby być zatrudniony, kto będzie miał prawa autorskie i do czego, jaki będzie zakres odpowiedzialności opiekuna naukowego (który teraz podpisuje się na wniosku, ale nie na umowie).

    Przede wszystkim jednak koszty pośrednie po-winny być przekazywane uczelni na podstawie obu-stronnego zobowiązania aplikującego studenta i jego jednostki. Zatem uczelnia powinna zadeklarować, jakie zaoferuje warunki pracy, a ministerstwo umo-wą powinno wymusić na uczelniach zapewnienie wszystkim laureatom komputera, własnego biurka, ksero, biblioteki i dostępu do potrzebnych sprzętów i źródeł. Warunkiem minimum powinno być, że laure-aci są traktowani jak pracownicy, którymi de facto są.

    Kolejnym dowodem myślenia „odcinkowego” w zakresie wspierania młodych naukowców jest przepis, zgodnie z którym można otworzyć przewód doktorski w oparciu o sam Diamentowy Grant, ale nie można zostać przyjętym na studia doktoranckie bez tytułu magistra. Jeśli intencją autorów Diamentowego było przyspieszenie ścieżek naukowych absolwentów, takie rozwiązanie zupełnie pogrzebało możliwość realizacji tego celu. W polskich realiach doktorat z wolnej stopy nie jest rozwiązaniem dla młodych na-ukowców i trudno oczekiwać, by było inaczej. Auto-nomia uczelni nie będzie zagrożona, jeśli decyzja o przyjęciu na studia doktoranckie w przypadku przy-

    znania grantu pojawi się już na poziomie wniosku o Diamentowy. Ogromnie uprościłoby to procedury aplikacyjne, skróciło czas potrzebny na obronę dok-toratu oraz zrównało status młodych badaczy i dok-torantów.

    Na koniec chciałbym upomnieć się o pracę w grupach. Obecnie nie istnieje program grantowy dla młodych naukowców, który pozwalałby na apliko-wanie zespołom badawczym. A jest to ważne z wielu względów. Zespołom można powierzyć większe środ-ki na realizację bardziej ambitnych przedsięwzięć. Budowanie zespołów przed doktoratem sprzyja roz-wojowi – niemal nieistniejących – horyzontalnych relacji na polskich uczelniach. W ciągu ostatnich de-kad liczba publikowanych artykułów wieloautorskich wzrosła we wszystkich dyscyplinach, nie wyłączając humanistyki. Tymczasem studia doktoranckie to zbyt często przygoda indywidualna. Warto to zmienić.

    Idąc krok dalej, należałoby zapytać, czy polityka rozwoju szkolnictwa wyższego nie powinna upo-mnieć się o współpracę międzynarodową najmłod-szych badaczy. Jeśli najzdolniejszych z nich uznano już za godnych grantów, może trzeba zrobić krok dalej, w stronę internacjonalizacji. Nauka nie zna granic – granice ma tylko wyobraźnia w myśleniu o nauce. Młodzi ludzie mają dzisiaj w Polsce coraz szersze horyzonty, podróżują, wyjeżdżają na zagra-niczne stypendia. Może warto odczarować mało na-ukowego Erasmusa i zastąpić go międzynarodowym programem badawczym? Może warto popatrzeć nie tylko na Europę Zachodnią?

    Nie mam złudzeń, że którakolwiek z postulowa-nych zmian zostanie wprowadzona. Ale może z moją refleksją zgodzą się inni młodzi laureaci, którzy będą głośno upominać się o lepsze traktowanie. Wierzę, że za kilka lat to oni staną się ambasadorami zmian na polskich uczelniach.

    16

    nr 1 (4) 2015

    TRANSFORMACJA GRANTU – POSTULATY I ŻYCZENIA

  • www.struna.edu.pl

    17

    W odniesieniu sukcesu pomaga praca zespołowa

    Grant uzyskałam i realizowałam, będąc student-ką Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Lu-belskiej. Specjalizuję się w oczyszczaniu ścieków oraz emisji gazów cieplarnianych w oczyszczalniach prze-pływowych i porcjowych.

    W momencie składania wniosku miałam na swo-im koncie publikacje z listy filadelfijskiej oraz punk-towane publikacje z listy Ministerstwa Nauki i Szkol-nictwa Wyższego. Otrzymywałam stypendium mini-stra za wybitne osiągnięcia naukowe. Brałam udział w wielu zagranicznych i krajowych konferencjach. Byłam współzałożycielem, prezesem lub członkiem kilku kół naukowych, a także Klubu Dyskusyjnego

    „For & Against”, którego spotkania odbywały się w języku angielskim.

    Do otrzymania przeze mnie Diamentowego Gran-tu przyczyniło się wsparcie ze strony nauczycieli akademickich, którzy mieli duże doświadczenie w działalności grantowej, jak również ze strony admi-nistracji, która pomogła mi przygotować prawidłowy kosztorys badań.

    ***

    Moim zdaniem w Polsce nadal jest zbyt mało konkursów, które wspierają młodych naukowców. Drugim problemem jest wysokość kwot wynagro-dzenia. Niestety w wielu przypadkach jest to jedyne źródło utrzymania studenta czy doktoranta. Ponad-to jest zbyt mało specjalistów (doświadczonych na-

    Katarzyna Jaromin-Gleń

    ukowców), którzy chcieliby być ekspertami w takich konkursach czy opiekunami takich jeszcze nieoszli-fowanych „diamentów”.

    Młodzi naukowcy starający się o grant stają w szranki z konkurentami z bardzo różnych dziedzin. Jasne jest, że nie można dla każdego aplikującego stworzyć osobnego panelu naukowego. W efekcie często popularne dziedziny wygrywają nie tylko ze względu na jakość wniosku. Młodzi naukowcy, star-tując w konkursach, muszą przedstawiać dorobek na-ukowy na dość wysokim poziomie, a bez dofinanso-wania badań czy działalności naukowej trudno mieć takie osiągnięcia. I tu koło się zamyka.

    Tym, co pomaga w ubieganiu się o nagrodę, są ba-dania prowadzone w znanych i odnoszących sukcesy zespołach. Osoby w nich pracujące zawsze będą mia-ły pewną przewagę nad pojedynczymi naukowcami.

    Dlatego uważam, że powinno być więcej rozwią-zań organizacyjnych, które będą skłaniać młodych naukowców do tworzenia zespołów. Daje to dwie znaczące korzyści – po pierwsze, podnosi jakość i rozszerza zakres wykonywanych badań, a po drugie, pomaga w nauce tworzenia zespołu i zarządzania nim.

    ***

    Często największą przeszkodą na drodze do Dia-mentowego Grantu jest przełamanie się i podjęcie decyzji o złożenia wniosku. Sam formularz wniosku

  • jest dość przejrzysty, a jego wypełnienie nie stanowi problemu.

    W przypadku Diamentowego Grantu wysokość wsparcia jest w zupełności wystarczająca – mam tu na myśli również wysokość wynagrodzenia kierowni-ka grantu. Oczywiście wychodzę z założenia, że moja praca ma poprawić stan środowiska na Ziemi (jest to

    samo w sobie bardzo cenne doświadczenie, które do-wartościowuje fakt, że robię coś dla świata), jednak świadomość, że otrzymuje się godne wynagrodzenie, pozwala w stu procentach poświęcić się planowaniu badań, wykonywaniu analiz oraz publikowaniu wy-ników.

    nr 1 (4) 2015

    18 W ODNIESIENIU SUKCESU POMAGA PRACA ZESPOŁOWA

  • www.struna.edu.pl

    19

    Oryginalność i interdyscyplinarność

    Jestem doktorantką w Instytucie Etnologii i An-tropologii Kulturowej Uniwersytetu im. Adama Mic-kiewicza w Poznaniu. W swoich badaniach zajmuję się antropologią środowiska i ekologią polityczną. Interesuje mnie zarządzanie zasobami naturalnymi (leśnictwo, myślistwo), lokalne i narodowe dyskursy dotyczące przyrody i lasu, a także koncepcje dzikości, bioróżnorodności i zrównoważenia oraz środowisko przedstawiane i rozumiane jako dobro publiczne, na-rodowa, wspólna własność czy dziedzictwo. Zajmuję się głównie przestrzenią leśną, dlatego też projekt, który zgłosiłam do programu Diamentowy Grant, nosił tytuł Społeczna i kulturowa rola lasu. Badania z zastosowaniem perspektywy antropologicznej.

    ***

    Myślę, że atutami złożonej przeze mnie aplikacji były: rzadko podejmowane do tej pory w Polsce ba-dania, interdyscyplinarne ujęcie tematu oraz punkt dotyczący kontynuacji współpracy z zagranicznymi naukowcami. Jednocześnie we wniosku wykazałam, iż już na poziomie studiów licencjackich byłam aktywną badaczką, a także brałam udział w konfe-rencjach i publikowałam pierwsze teksty naukowe. Na pewno na moją korzyść zadziałała aktywność w różnych stowarzyszeniach i kołach naukowych. Podanie o Diamentowy Grant pisałam pod czuj-nym okiem mojej promotorki (wówczas pracy ma-gisterskiej, obecnie doktorskiej), która jest również

    Agata Agnieszka Konczal

    opiekunem naukowym mojego projektu w ramach Diamentowego.

    Osobom ubiegającym się o Diamentowy Grant bez wątpienia pomaga innowacyjność ich projektów. Jeśli podobny wniosek złoży troje lub czworo studen-tów, oczywiste jest, że ich pomysły nie będą postrze-gane jako nowatorskie ujęcie tematu. To wpływa też w pewien sposób na skalę trudności uzyskania gran-tu. Przedstawiany przez nas projekt powinien poka-zywać, że przynajmniej próbujemy wytyczyć nowe ścieżki, że mamy potencjał obiecującego młodego naukowca.

    Po drugie, uczelnie nie powinny ograniczać się do przekazania informacji o możliwości uzyskania wsparcia. Myślę, że potrzeba znacznie większego wsparcia ze strony rektoratów i dziekanatów w pro-cesach ubiegania się o granty, a także już w czasie ich realizacji (zwłaszcza w pokonaniu przeszkód biu-rokratycznych, które na każdym kroku towarzyszą grantowiczom).

    ***

    Diamentowy Grant daje ogromne możliwości laureatom. Przede wszystkim zyskujemy środki na realizację naszych badań. Jest to niezbędne w takiej dyscyplinie jak antropologia kulturowa, gdzie bada-nia terenowe są podstawowym elementem procesu zbierania materiału badawczego, który z kolei jest kluczowy dla dalszych analiz i całej pracy. Jednak to,

  • co z mojej perspektywy jest jedną z najcenniejszych konsekwencji przyznania Diamentowego Grantu, to fakt otrzymania w jego ramach środków na zagra-niczną wizytę studyjną na University of Alberta w Edmonton i tym samym umożliwienie mi współpracy z tamtejszym wybitnym środowiskiem naukowym.

    Wiedza i doświadczenia, które stamtąd przywiozłam, procentują na każdym etapie moich aktualnych ba-dań, pracy naukowej, analiz – śmiało mogę powie-dzieć, że są po prostu bezcenne.

    20

    nr 1 (4) 2015

    ORYGINALNOŚĆ I INTERDYSCYPLINARNOŚĆ

  • Zmiana ścieżki kariery

    Specjalizuję się w prawie ochrony konsumen-ta, prawie zobowiązań, ekonomicznej i społecznej analizie prawa. Opublikowałem kilka artykułów na-ukowych, wystąpiłem na kilkunastu ogólnopolskich i zagranicznych konferencjach naukowych, byłem redaktorem naczelnym pisma naukowego, aktywnie działałem w kołach naukowych oraz w Europejskim Stowarzyszeniu Studentów Prawa, odbyłem staże za-graniczne oraz liczne praktyki zawodowe w kraju, a przede wszystkim miałem dobry pomysł na projekt naukowy, co było podstawą przyznania mi Diamen-towego Grantu.

    Obecnie jestem doktorantem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

    ***

    Procedury przyznawania Diamentowego Gran-tu – kiedy otrzymywałem tę nagrodę – nie były jasno określone, wiele zależało od komisji przyznającej to wyróżnienie. Cieszę się, że mi się udało, jednakże nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego akurat ja otrzy-małem grant. Należy jednak wskazać, że tego typu nagrody przyznawane są na podstawie nieostrych kryteriów. Trudno mi sobie wyobrazić ujęcie proce-dury wyłaniania laureatów jedynie w przyjęte z góry ramy punktowe, zwłaszcza gdy porównuje się różne dyscypliny i dziedziny nauk, zazwyczaj bardzo od siebie odległe.

    Mateusz Sobolewski

    Uzyskanie Diamentowego Grantu było dla mnie najważniejszym impulsem do rozpoczęcia kariery naukowej. Przesądziło pozostaniu i pracy w kraju zamiast emigracji. Mam nadzieję, że na bazie pracy z Diamentowego Grantu uda mi się obronić dokto-rat i kontynuować pracę naukową, łącząc ją z pracą zawodową. Uzyskanie wsparcia pozwoliło mi przede wszystkim na wyjazdy zagraniczne do miejsc, do których prawdopodobnie nigdy bym nie pojechał

    – byłem na uniwersytetach: Harvarda, Yale, Colum-bii, Bayreuth i wielu innych. Poznałem wybitnych naukowców i zyskałem ogromną inspirację do pra-cy naukowej. Uzyskanie Diamentowego Grantu było najważniejszym wydarzeniem na mojej drodze na-ukowej i zawodowej, dzięki tej nagrodzie moja karie-ra potoczyła się zupełnie inaczej.

    Ta nagroda jest trudna do przecenienia, ale wcale nie z uwagi na jej wartość finansową – po odliczeniu prowizji dla UAM, podatków oraz kwot, które moż-na wydać jedynie na określone cele, nie zostało zbyt wiele. Pomimo otrzymywania miesięcznej „pensji” z Diamentowego i tak jestem zmuszony pracować za-wodowo, aby móc się utrzymać bez wsparcia rodzi-ców. Uczelnia nie przyznała mi stypendium zarówno na pierwszym, jak i na drugim roku studiów dokto-ranckich, więc nie mogę poświęcić się wyłącznie pra-cy naukowej, a coraz bardziej angażuję się w pracę zawodową.

    21

    www.struna.edu.pl

  • ***

    Uważam, że oprócz Diamentowego Grantu po-winno istnieć więcej stypendiów, takich jak w pro-gramie Etiuda: bez rozliczania, bez podatków, bez zwrotu kosztów za wyjazdy.

    Jeżeli państwo chce zatrzymać najlepszych na-ukowców, musi stworzyć im warunki finansowe do życia w naszym kraju na poziomie, który będzie ich satysfakcjonował. Stypendium dla doktorantów to na większości wydziałów fikcja. Znam młodych naukow-ców, którzy robiąc doktorat, pracują w restauracjach

    albo w sklepach za najniższą pensję krajową, bo nie mają środków na utrzymanie się w Warszawie, Kra-kowie czy Poznaniu, do których przyjechali z mniej-szych miejscowości. Nie mając stypendium, muszą pracować, a pracując zawodowo, nie tworzą i nie odkrywają, ale wypalają się, tracąc poczucie sensu kariery naukowej, o której marzyli. W ten sposób tra-cimy najlepszych. Żałuję też, że polski biznes nie ma motywacji, żeby wyszukiwać i wspierać konkretnych naukowców, innowacyjnych twórców.

    22

    nr 1 (4) 2015

    ZMIANA ŚCIEŻKI KARIERY

  • 23

    Nowe perspektywy i nowe problemy

    O dofinansowanie z Diamentowego Grantu za-częłam się starać, będąc studentką prawa na Uni-wersytecie Jagiellońskim. Jednocześnie kończyłam ostatni rok kulturoznawstwa ze specjalizacją kultury Bliskiego Wschodu na tej samej uczelni. Zamierza-łam specjalizować się w kulturach prawnych świata arabskiego – nie tylko w prawie muzułmańskim, ale też świeckich porządkach prawnych regionu i prawie zwyczajowym.

    W momencie aplikowania o grant pisałam pracę magisterską na temat współczesnego sądownictwa zwyczajowego na terytoriach okupowanej Palestyny. Tematem grantu była jednak bioetyka w państwach arabskich, którą interesowałam się od kilku lat.

    Od początku studiów starałam się rozwijać na-ukowo. Rozwinęłam umiejętności organizacyjne oraz nauczyłam się pisać i rozliczać wnioski o dofinan-sowania. Jednocześnie brałam udział w krajowych i międzynarodowych konferencjach, publikowałam w wydawnictwach naukowych. Poznałam język arabski. Działałam również w kole naukowym, w tym przez rok byłam jego prezesem. To studia bliskowschodnie okazały się kluczowe dla zaplanowania grantu.

    Na napisanie projektu poświęciłam kilkanaście dni i nocy. Po kilku miesiącach Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego opublikowało wyniki, następ-nie podpisało umowę z moim uniwersytetem, a ten ze mną – i mogłam zacząć prace w ramach grantu.

    Mija rok od rozpoczęcia projektu. Pozwala to spojrzeć nań z szerszej perspektywy i pokusić się o

    Ewa Górska

    ocenę otrzymanej nagrody. Zaznaczam, że poniższe uwagi to tylko moje opinie i propozycje oparte na własnych doświadczeniach. Zapewne nie na każdym wydziale i nie na każdym uniwersytecie sytuacja grantowiczów jest taka sama.

    ***

    Zacznijmy od gorzkich konstatacji. Z perspekty-wy roku od uzyskania grantu z przykrością muszę stwierdzić, że studenci mojego uniwersytetu nie są przygotowani do składania wniosków grantowych tej skali. Po ukończeniu pierwszego kierunku studiów rok temu zaczęłam studia doktoranckie. W pierw-szym semestrze fantastyczne zajęcia z pisania pro-jektów otworzyły mi oczy na to, jak niedoskonały był mój wniosek. Diamentowy Grant to dofinansowanie badań studenta na sumę do 200 000 zł na projekt trwający do czterech lat. Jest to bardzo duża suma (zwłaszcza w porównaniu z innymi dostępnymi gran-tami badawczymi, nawet dla kadry pracowników na-ukowych) i ogromna szansa. Ale projekt tej wielkości trzeba dobrze przygotować. Jeśli nasz projekt badań wygra konkurs grantowy, będziemy z nim związani przez kolejnych kilka lat, a wprowadzenie zmian i po-prawek nie jest proste. Z perspektywy czasu – roku prowadzenia badań i wiedzy uzyskanej na studiach doktoranckich – wiem, że teraz napisałabym projekt zupełnie inaczej. Niestety jako studenci na ogół nie mamy możliwości uczestniczenia w zajęciach z pisa-

    www.struna.edu.pl

  • nia wniosków i projektowania badań, a jeśli nawet się to zdarza – ich jakość pozostawia wiele do życzenia.

    Inną trudnością, z którą mierzą się chyba wszyscy „diamentowicze”, jest biurokratyzacja i skomplikowa-ne procedury administracyjne. Nauka radzenia sobie z nimi zaczyna się od razu po otrzymaniu grantu. Więk-szość z nas nie spodziewa się, jak duże będzie opóź-nienie z podpisaniem umów między ministerstwem a uniwersytetem oraz między uniwersytetem a laure-atem grantu. Termin rozpoczęcia grantu przypada na dzień podpisania umowy pomiędzy ministerstwem a naszą jednostką naukową i wtedy powinniśmy zacząć zaplanowane prace. Jednak laureat musi też podpisać umowę z uniwersytetem, a to – jak się okazuje – nie jest takie proste. Z jednej strony teoretycznie powin-niśmy już prowadzić badania, z drugiej strony w prak-tyce zajmujemy się kompletowaniem wymaganych dokumentów. Przedłużenie tych formalności na ogół opóźnia pierwsze wypłaty z programu nawet o kilka miesięcy. Dlatego zaczynając badania w ramach Dia-mentowego, nie miałam wypłaty „grantowej” jeszcze przez trzy czy cztery miesiące, a w tym samym czasie studiowałam na dwóch kierunkach i musiałam nadal pracować dorywczo, żeby się utrzymać.

    Biurokracja i procedury administracyjne to pro-blem, który napotykają „diamentowicze” nie tylko na początku badań, przy podpisywaniu umów. Formal-ności związane z obsługą administracyjną naszego grantu różnią się od innych, przez co najprostsze czynności, jak choćby zakup sprzętu czy materiałów do badań, czasem wymagają wysyłania dziesiątek maili i rozpytywania w różnych biurach i działach. W większości wypadków wszystkie czynności związane z formalną stroną grantu wymagają wielu dni dopy-tywania kolejnych osób.

    Inną rzeczą, która mnie martwi jest kwestia wy-nagrodzenia. W Diamentowym Grancie minimalne miesięczne wynagrodzenie wynosi 2500 zł. Dla stu-denta czy doktoranta to wielka szansa na prowadze-nie badań bez zamartwiania się o kwestie finansowe. Ale osobiście nie czuję się komfortowo w stosunku do starszych kolegów „po fachu”. Jak to możliwe, że ja, niedoświadczona młoda studentka z niedoskona-łym wnioskiem grantowym, mogę realizować swój projekt przez kilka lat, nie martwiąc się o pensję i

    pracę, a starsi, bardziej doświadczeni naukowcy nie mogą liczyć na takie wynagrodzenia w ramach gran-tów dostępnych dla nich z  Narodowego Centrum Nauki? Żeby przypomnieć: od marca 2015 r. ograni-czono wynagrodzenia w ramach projektów Preludium z NCN do 1000 zł. Centrum tłumaczyło, że to pracow-nicy naukowi powinni zatrudniać doktorantów (i wy-płacać im wynagrodzenia) w ramach projektów So-nata i Opus. Jednak nie każdy pracownik takie granty ma i nie w każdym projekcie są środki, żeby zatrud-nić wszystkich doktorantów, którzy na to zasługują. Wynagrodzenia dla pracowników naukowych w tych projektach też nie zawsze sięgają wspomnianego wy-żej pułapu 2500 zł. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że dofinansowanie z Diamentowego Grantu powinno być niższe, choć może na tym etapie kariery bardziej przydałoby się wsparcie merytoryczne niż wyłącznie finansowe. Tak naprawdę to raczej szersza diagno-za polskiego systemu nauki, w którym zarabianie pieniędzy – wcale przecież nie takich dużych – bu-dzi niepokój. Niepokój co do możliwości przyszłych zarobków (w zasadzie pewność, że będą niższe, jeśli dalej będziemy pracować w projektach naukowych) i co do możliwości przyszłego zatrudnienia i dalszego rozwoju kariery.

    Otrzymanie grantu i decyzja o kontynuowaniu nauki poniekąd zdeterminowały bowiem moją ka-rierę naukową – kiedy skończę grant, będę miała blisko 30 lat, a moje CV będzie oparte na projektach naukowych. To niejako skazuje mnie na pracę w na-uce, w systemie grantowym, który jednak… nie ofe-ruje wynagrodzeń pozwalających się utrzymać! Nie chcę zostać źle zrozumiana – świadomie wybrałam karierę naukową. Jednocześnie boję się przyzwyczaić do komfortu „wysokiej” pensji, jaką oferuje mi obec-na nagroda, wiedząc, że w przyszłości nie mogę być pewna stabilnego zatrudnienia, raczej będę skazana na walkę o kolejne granty.

    Grant „rozpieszcza” zresztą nie tylko finansowo, ale też przyzwyczaja do prowadzenia własnych (fascy-nujących) badań, co powoduje, że studia mogą stać się męczącym obowiązkiem. Zwłaszcza w wypadku ba-dań takich jak moje, które wymagają przebywania w terenie – na Bliskim Wschodzie. Nie zawsze łatwo jest pogodzić badania zaplanowane w programie z obo-

    24

    nr 1 (4) 2015

    NOWE PERSPEKTYWY I NOWE PROBLEMY

  • 25

    wiązkami na uczelni, a żeby nie stracić grantu, trzeba kontynuować naukę na kierunku, na którym się go uzyskało. Nie jest to jednak coś, o czym myśli młody student, składając wniosek o Diamentowy Grant czy zostając jego laureatem. Jest to z kolei problem, który mogłaby rozwiązać uczelnia, wspierając organizacyj-nie laureatów i umożliwiając nam bardziej elastyczne organizowanie studiów. Niestety, regulaminy studio-wania w żaden sposób nie są do tego dostosowane.

    Otrzymanie grantu było ogromną szansą i wyróż-nieniem. Sam konkurs – jeśli chodzi o organizację ze strony ministerstwa – jest fantastyczną okazją dla studentów, którzy marzą o karierze naukowej. Dia-mentowy Grant jest więc z pewnością szansą na naukę w praktyce, otwiera perspektywy, jeśli chodzi o kolej-ne nagrody i wyróżnienia. Pozwala też przekonać się, na czym polega życie naukowca, i przemyśleć swoje wybory. Jednak w moim wypadku rok prowadzenia badań w ramach Diamentowego Grantu powoduje, że zastanawiam się nad zrezygnowaniem z kariery na-ukowej w Polsce na rzecz większej stabilności i jedno-cześnie elastyczności w rozwoju mojej dalszej pracy naukowej. Myślę o wyjeździe za granicę, a czasami w ogóle o zrezygnowaniu z nauki. Nikt z nas, laureatów, nie chce przyznać tego głośno, ale wyróżnienie, jakim jest Diamentowy Grant, jest też źródłem stresu i pro-blemów. Stres dopasowywania życia (przez kilka lat!) do harmonogramu grantu, ogrom obowiązków ba-dawczych, które trzeba pogodzić z nauką i egzamina-mi na studiach, oraz brak jakiegokolwiek wsparcia ze strony uniwersytetu i ministerstwa potrafi być parali-żujący. Wymarzony grant może stać się obciążeniem i często się nim staje, z racji nieprzemyślanej formuły oraz braku elastyczności regulujących go przepisów.

    ***

    Nie jest moim celem sugerowanie tu zmian sys-temowych na uniwersytecie pod kątem laureatów Diamentowego Grantu. Proponowałabym natomiast zmienić nieco formułę samego programu. Problem braku przygotowania studentów do projektowa-nia badań można rozwiązać, proponując laureatom mentoring po uzyskaniu grantu i większą elastycz-ność procedur. A może projekty składane w konkursie powinno się traktować dopiero właśnie jako projekty i umożliwić ich korektę w konsultacji ze specjalista-mi w danej dziedzinie po wygraniu konkursu? Może moglibyśmy też być obsługiwani przez jednego, wy-branego pracownika administracyjnego na uniwersy-tecie, który orientowałby się w specyfice tego progra-mu i pomagał nam przebrnąć przez formalności bez zbędnej straty czasu na bieganie od biura do biura?

    Otrzymując grant, pensję, środki na badania, dostajemy naprawdę wiele. Jednak dla młodych

    „diamentowiczów” pieniądze niekoniecznie są tym, czego najbardziej potrzebują. Potrzebujemy do-świadczenia i wsparcia pracowników naszych uczel-ni, a tego często nie otrzymujemy. To z kolei raczej powoduje rozgoryczenie, niż daje motywację do by-cia naukowcem w Polsce. Dlatego największym atu-tem Diamentowego Grantu jest dla mnie możliwość uczenia się na błędach. Wiem, że mój kolejny wnio-sek grantowy (jeśli jakiś jeszcze napiszę) będzie dużo lepszy i bardziej przemyślany. Wiem, że mój doktorat będzie lepiej przygotowany. Wiem też, że poważnie zastanowię się nad ubieganiem się o kolejne krajowe granty. Czy o to chodziło? Obawiam się, że nie.

    www.struna.edu.pl

    OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU

  • Bardziej przezroczystyDiamentowy

    26

    Jestem studentem V roku prawa na Uniwersytecie Szczecińskim. Na studiach zawsze interesowały mnie kwestie związane z sytuacją jednostki w państwie, zwłaszcza wolności i prawa obywatelskie. Specjali-zuję się w prawie do informacji publicznej, jestem aktywnym członkiem stowarzyszenia Sieć Obywatel-ska Watchdog Polska. Wykorzystuję prawo do infor-macji jako dziennikarz „Gazety Goleniowskiej” oraz jako obywatel, który interesuje się sprawami gminy, w której mieszka, i chce wpływać na lokalną rzeczy-wistość.

    Przez dwa najbliższe lata będę realizował projekt badawczy „Ochrona Pomników Zagłady w polskim systemie prawnym”, gdyż zostałem laureatem IV edycji konkursu Diamentowy Grant.

    Tytułowe Pomniki Zagłady to osiem miejsc w Pol-sce, zostały wymienione w Ustawie o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady z 1999 r. Moim celem jest przeanalizowanie, dlaczego zostały one objęte szczególną ochroną oraz czy taka ochrona jest konieczna i proporcjonalna z punktu widzenia wol-ności i praw człowieka i obywatela. Interesuje mnie także, jak w praktyce funkcjonują przepisy ustawy oraz czy w innych krajach europejskich dostrzega się potrzebę szczególnego traktowania określonej grupy zabytków.

    Podczas pierwszych wystąpień na konferencjach i w publikacji [B. Wilk, Ochrona Pomników Zagłady poprzez ograniczanie wolności zgromadzeń – koniecz-na i proporcjonalna? [w:] Dziedzictwo, dobra kultu-

    Bartosz Wilk

    ry, zabytki, ochrona i opieka w prawie, P. Dobosz, K. Szepelak, W. Górny (red.), Kraków 2015, s. 647-660] odniosłem się do wpływu przepisów chroniących Po-mniki Zagłady na ograniczenie wolności zgromadzeń. Realizacja nagrodzonego projektu pozwoli mi na ca-łościowe zbadanie sytuacji prawnej tych zabytków.

    W konkursie Diamentowy Grant oceniane były cztery kwestie. Po pierwsze, wartość naukowa pro-jektu badawczego. I tu wykazałem, że temat nie zo-stał wcześniej kompleksowo zbadany oraz że efekty moich badań mogą przynieść istotne wnioski doty-czące sposobu stanowienia prawa oraz wolności oby-watelskich. Po drugie, osiągnięcia naukowe aplikują-cych. Wykazałem swoje uczestnictwo w dwóch konfe-rencjach międzynarodowych oraz ośmiu ogólnopol-skich. Poza tym udokumentowałem sześć autorskich publikacji oraz wskazałem kolejne sześć, które zosta-ły oddane do recenzji. Przedstawiłem efekty aktyw-nej pracy w czterech kołach naukowych. Po trzecie, kosztorys. Obowiązkowo musiałem uwzględnić w nim koszty swojego wynagrodzenia jako kierownika projektu (60 000 zł) oraz koszty administracyjne (tzw. koszty pośrednie, w moim projekcie wyniosły one 6292 zł). Poza tym uwzględniłem w projekcie koszty zakupu fachowej literatury, wyjazdów oraz udziału w konferencjach (łącznie 2920 zł). Czwarty element oceny, czyli możliwość wykonania projektu, z uwagi na dorobek naukowy i kwalifikacje wykonawców oraz wyposażenie uczelni nie odnosił się do mojego pro-jektu.

    nr 1 (4) 2015

  • Wniosek do ministerstwa pod względem meryto-rycznym przygotowałem sam, zmodyfikowałem go później zgodnie ze wskazówkami opiekuna nauko-wego, dr. hab. prof. US Jerzego Ciapały. Uczelnia po-mogła dostosować go pod względem technicznym i finansowym (zwłaszcza w odniesieniu do wymogów stawianych kosztorysowi) oraz wprowadzić do mini-sterialnego serwisu Obsługa Systemów Finansowa-nia.

    Z radością przyjąłem wyniki IV edycji konkur-su Diamentowy Grant, bowiem znalazłem się na 13. miejscu wśród tegorocznych laureatów. Jednakże oprócz listu gratulacyjnego oraz decyzji administra-cyjnej stanowiącej podstawę do otrzymania przez moją uczelnię dofinansowania nie otrzymałem infor-macji zwrotnej o tym, jak dokładnie został oceniony złożony przeze mnie wniosek. Lista rankingowa opu-blikowana na stronie ministerstwa nie zawiera też informacji o tym, ile punktów zdobyły poszczególne nagrodzone projekty.

    Uważam, że informację zwrotną o ocenie przed-łożonego wniosku powinny otrzymać wszystkie oso-by, które wzięły udział w konkursie. Ma to dla nich istotne znaczenie, zarówno przy planowaniu kolej-nych projektów badawczych, jak i przy planowaniu dalszej aktywności naukowej. Chciałbym wiedzieć, jak oceniono moje osiągnięcia naukowe. Czy większy wpływ na pozytywną ocenę miała aktywność na kon-ferencjach naukowych, czy raczej opublikowane tek-sty naukowe? Czy działalność w kołach naukowych miała istotne znaczenie dla oceny wniosku?

    Kosztorys mojego projektu opiewa summa sum-marum na 69 202 zł. Choć to kwota niemała, z punk-tu widzenia zasad Diamentowego Grantu można ją ocenić jako skromną, bo górna granica możliwego dofinansowania wynosi 200 000 zł. Czy mój projekt zaplanowałem zbyt skromnie, nie wliczając do nie-

    go wydatków, które de facto poniosę? A może bardzo ostrożne szacunki przyczyniły się do ostatecznego sukcesu?

    Stoję na stanowisku, że informacje o ocenie pro-jektów powinny być powszechnie dostępne i publi-kowane w Biuletynie Informacji Publicznej ministra nauki i szkolnictwa wyższego. To pomoże innym studentom, którzy w kolejnych edycjach zamierzają wystartować w konkursie Diamentowy Grant. Będą wiedzieli, na co zwracać uwagę przy planowaniu swojej aktywności oraz przygotowywaniu projektu badawczego. Tyczy się to zwłaszcza projektów na-grodzonych.

    Uzyskanie tych informacji jest jeszcze bardziej niezbędne z punktu widzenia osoby, której projekt nie został przyjęty przez ministerialny zespół. Ujaw-nienie szczegółowych informacji o wynikach konkur-su pozwoliłoby wyeliminować zarzuty, że został on przeprowadzony według nieznanych i nieprzejrzy-stych zasad, oraz wzmocniłoby zaufanie studentów, a tym samym zachęciłoby do wzięcia udziału w tym konkursie. Wiedza o ilości punktów przyznanych złożonemu przez nich wnioskowi pozwoliłaby zro-zumieć werdykt ministerialnego zespołu i zaakcep-tować go.

    Wysokość możliwego dofinansowania w Diamen-towym Grancie stanowi wystarczające wsparcie dla studenta, bowiem pozwala na pokrycie wielu wydat-ków ponoszonych w związku z projektem (w tym na wynagrodzenie personelu pomocniczego). Przede wszystkim jednak zapewnia studentowi finansową niezależność, bowiem w projekcie obligatoryjnie trzeba uwzględnić wynagrodzenie dla studenta jako kierownika projektu badawczego, które wynosi 2500 zł brutto miesięcznie.

    27

    www.struna.edu.pl

    OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU

  • Jestem absolwentką biotechnologii i przez ostat-nie lata zajmowałam się regulacją ekspresji genów z wykorzystaniem niekodujących RNA (tego dotyczył też mój projekt realizowany w ramach Diamentowe-go Grantu). Obecnie rozpoczęłam pracę w projekcie krystalograficznym, którego celem jest poznanie struktury pewnego kompleksu białkowego.

    Od początku studiów uczestniczyłam w pracach Koła Naukowego Studentów Biotechnologii „Ope-ron”, gdzie szczególnie zaangażowałam się na IV roku studiów. Wtedy wspólnie z koleżankami zdecy-dowałyśmy się reaktywować Sekcję Medyczną Koła Naukowego. W ramach działalności Sekcji Medycz-nej „mAb”, obok regularnych spotkań tematycznych, brałam udział w licznych konferencjach naukowych oraz przedsięwzięciach popularyzujących naukę (Po-znański Festiwal Nauki i Sztuki, Noc Naukowców). Oprócz nauki oraz działalności organizacyjnej od po-czątku studiów uczestniczyłam w kilku projektach naukowych, zdobywając pierwsze doświadczenia labo-ratoryjne. Odbyłam też trzymiesięczny staż w ramach programu Erasmus – praktyki w jednym z  instytutów naukowych w Monachium. Zdobyte tam doświadcze-nie bardzo mi się przydało w późniejszej pracy, ponie-waż po raz pierwszy mogłam intensywnie pracować w laboratorium oraz w międzynarodowym zespole. Wy-niki mojej pracy miałam okazję prezentować na kon-ferencjach w ramach sesji referatowych i plakatowych.

    Aktywności, którym poświęcałam czas w trakcie studiów, były dla mnie kluczowe w  rozwoju ścieżki

    Zaangażowanie,planowanie,wytrwałość

    28

    Anna Stroynowska-Czerwińska

    naukowej i zaowocowały m.in. najpierw dwukrotnym przyznaniem stypendium ministra nauki i szkolnic-twa wyższego za osiągnięcia w nauce, a następnie przyznaniem Diamentowego Grantu oraz wyróżnie-nia w konkursie Dziewczyny przyszłości. Śladami Marii Skłodowskiej-Curie. W lutym 2013 r. wraz z innymi nagrodzonymi powołaliśmy Stowarzyszenie Laure-atów Diamentowego Grantu.

    Program Diamentowy Grant jest skierowany do osób, które ukończyły studia I stopnia lub są na po-dobnym etapie edukacji (absolwenci trzeciego roku studiów jednolitych lub czwartego roku studiów me-dycznych). W ocenie wniosków Diamentowego Gran-tu brana jest pod uwagę przede wszystkim wartość naukowa projektu oraz dotychczasowy dorobek na-ukowy studenta (w tym udział w praktykach zagra-nicznych oraz w programach międzynarodowych). Dlatego na początku należy dobrze przemyśleć i przedstawić hipotezę oraz zaplanować zadania ba-dawcze. Istotna jest również zasadność zaplanowa-nych kosztów w stosunku do zakresu i przedmiotu ba-dań oraz wykonalność projektu. Myślę, że problema-tyczna może być ocena dorobku studenta, która może się znacznie różnić w zależności od reprezentowanej dziedziny naukowej. W biologii molekularnej wyko-nanie analiz do dobrej publikacji eksperymentalnej trwa latami, a niestety system nagradzania wspiera zazwyczaj strategię ilościową, a niekoniecznie jako-ściową (dużo słabych publikacji zamiast pojedynczej dobrej). W ten sposób system szkolnictwa wyższego

    nr 1 (4) 2015

  • może nie zauważyć talentów, które od początkowego etapu edukacji pracują intensywnie, ale jeszcze bez widocznych i mierzalnych efektów.

    Założeniem konkursu Diamentowy Grant jest umożliwienie najlepszym studentom rozpoczęcia pracy naukowej (doktoratu) przed ukończeniem studiów magisterskich oraz prowadzenie własnego projektu badawczego. Bycie kierownikiem grantu jest zazwyczaj dużym wyzwaniem, ale jednocześnie przyczynia się do rozwoju samodzielności nauko-wej studenta na bardzo wczesnym etapie. W kwocie grantu (oprócz wydatków na materiały i  aparaturę) zawarte jest wynagrodzenie dla laureata, co znacz-nie uszczupla możliwości realizacji projektów eks-perymentalnych, które są zazwyczaj bardzo kosz-towne. Dlatego maksymalna kwota, o którą można się ubiegać, ustalona na tym samym poziomie nie-zależnie od dziedziny (w dotychczasowych edycjach to 200 000 zł), znacznie ogranicza planowane analizy oraz czas trwania projektu. Z tego też powodu Rada Młodych Naukowców (organ doradczy ministra nauki i szkolnictwa wyższego) zaproponowała w uchwale w sprawie uwag do regulaminu Diamentowego Grantu rozróżnienie finansowe w  zależności od dziedziny nauki, tzn. „250 000 zł w przypadku projektów z ob-szaru nauk przyrodniczych,  medycznych, ścisłych i technicznych oraz 150 000 zł w przypadku projektów z obszaru nauk humanistycznych”.

    Dzięki otrzymaniu Diamentowego Grantu pozna-łam realia pracy w polskich jednostkach naukowych, zasady prowadzenia własnego projektu i szacowania kosztów związanych z realizacją zadań badawczych. Odpowiedzialność za prowadzenie badań pomogła

    mi rozwinąć większą samodzielność naukową oraz utwierdziła mnie w przekonaniu, że nauka jest moją pasją. Ponadto zrozumiałam, że nauka wymaga cier-pliwości i niezałamywania się niepowodzeniami.

    Trzeba jednak przyznać, że konkursy dla młodych naukowców takie jak Diamentowy Grant spotkały się z oporem wśród doświadczonych naukowców. Dla-tego pomimo dobrych intencji twórców programu niekoniecznie wszyscy laureaci Diamentowego przy-spieszyli swoją ścieżkę naukową.

    Moim zdaniem należy wspierać laboratoria, któ-rych kierownicy tworzą pozytywne warunki rozwoju rozpoczynającym karierę naukową studentom i dok-torantom. Jednym z elementów takiego wsparcia mogłaby być pozytywna stymulacja relacji mistrz – uczeń poprzez system nagród dla najlepszych opie-kunów i promotorów naukowych. Ta relacja istotnie wpływa na szybkość i jakość pracy naukowej młodego naukowca. Nagroda – nazwijmy ją roboczo PROmo-tor – mogłaby służyć wyróżnianiu zgłaszanych przez studentów i  doktorantów opiekunów naukowych, którzy pozytywnie stymulują ich rozwój zarówno merytoryczny (liczba i jakość publikacji), jak i oso-bowościowy (stypendia wyjazdowe, granty). Gdyby nagroda była prestiżowa, może wpłynęłoby to na po-prawę zachowań niektórych opiekunów naukowych, którzy bywają źródłem blokad w rozwoju młodej oso-by? Dodatkowo taki konkurs byłby ważną wskazówką dla studentów odnośnie do wyboru potencjalnie do-brych miejsc pracy. Być może również zachęciłoby to większą liczbę studentów do pozostania na studiach doktoranckich w Polsce?

    29

    www.struna.edu.pl

    OPINIE LAUREATÓW DIAMENTOWEGO GRANTU

  • Szansa na umiędzynarodowienie polskiej nauki

    30

    Łukasz Mirocha

    Jestem laureatem pierwszej edycji programu Diamentowy Grant z 2012 r. Edukację wyższą na poziomie I i II stopnia odbyłem w ramach studiów międzywydziałowych – najpierw na Uniwersytecie Śląskim (licencjat z filozofii), następnie w Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Hu-manistycznych UW. Swój projekt badawczy realizuję na Wydziale Artes Liberales UW, gdzie w 2013 r. roz-począłem studia doktoranckie.

    W ramach programu Diamentowy Grant kieruję projektem badawczym pt. Wizualność w epoce cyfrowych technologii obrazowania. Analiza relacji między analo-gowym a cyfrowym zapisem obrazu. Interdyscyplinar-ne badania poświęcone są analizie wpływu cyfrowych technologii obrazowania na estetykę oraz szeroko ro-zumianą warstwę wizualną współczesnych tekstów kultury (fotografii, materiałów wideo, grafiki kompu-terowej, graficznych interfejsów użytkownika itp.). W pracy korzystam głównie z metodologii i wiedzy nowo powstałych nurtów badawczych, znajdujących się na styku nauk humanistycznych, społecznych oraz infor-matyki i inżynierii – digital media studies, software stu-dies, critical digital humanities. Nurty te są reakcją na rosnący wpływ technologii komputacyjnych na współ-czesną kulturę i społeczeństwo. Aktywność naukowa prowadzona w ich duchu od dekady prężnie rozwija się w USA i Europie Zachodniej, natomiast w Polsce sta-wiane są w tym obszarze dopiero pierwsze kroki.

    Oczywiście nie miałbym szansy prowadzić tego typu badań bez wsparcia z zewnątrz. Program Dia-

    mentowy Grant oferuje finansowanie pracy naukowej w stosunkowo długim okresie (do 48 miesięcy), zaś otrzymywane w nim wynagrodzenie pozwala uwol-nić się od dodatkowej pracy zarobkowej – tak częstej praktyki wśród doktorantów. Do dzisiaj jest to jeden z nielicznych programów adresowanych do młodych uczonych przed doktoratem, który daje taki komfort. Program Preludium w Narodowym Centrum Nauki po głośnej ewolucji ograniczającej wynagrodzenie do poziomu 1000 zł brutto miesięcznie z całą pewnością nie jest jednym z nich. W przypadku Diamentowego Grantu wynosi ono 2500 zł brutto miesięcznie.

    Ponieważ tematyka mojej pracy badawczej wy-kracza poza tradycyjną działalność polskiej huma-nistyki, naturalna była dla mnie konieczność in-tensywnych konsultacji z ośrodkami i badaczami z zagranicy. Środki pochodzące z programu, w połącze-niu z innymi stypendiami, pozwoliły mi wziąć udział w kilkunastu międzynarodowych konferencjach i warsztatach naukowych, międzynarodowym projek-cie badawczym (koordynowanym przez dwa ośrodki europejskie i partnera azjatyckiego) oraz odbyć dwa staże – w Danii i Wielkiej Brytanii. Zwieńczeniem tych działań było opublikowanie artykułu w towa-rzystwie najwybitniejszych badaczy kultury cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego w monografii Postdigital Aesthetics: Art, Computation and Design“ (wydawnic-two Palgrave Macmillan, Basingstoke 2015). Razem z poznanym na jednej z konferencji naukowych pro-fesorem z USA przygotowujemy obecnie monografię,

    nr 1 (4) 2015

  • która zostanie wydana przez Institute of Network Cultures w Amsterdamie.

    ***

    Największym problemem z pełnym wykorzysta-niem programu były procedury wewnętrzne uczelni. Mimo że status laureata miał być dla nas bilet