Upload
siw-znak
View
220
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Jonathan Cott Yoko i John. Dni, których nigdy nie zapomnę: Gdy się poznali, podarowała mu karteczkę z napisem »Oddychaj«. Tak rozpoczęła się najpiękniejsza w dziejach popkultury definicja słowa »kochaj«. Wielu zarzucało Yoko, że to z powodu szalonej miłości do niej Lennon porzucił Beatlesów. Ci, którzy znali Yoko i Johna naprawdę dobrze, wiedzieli, że była dla niego największą inspiracją i to dzięki niej rozwinął się jako artysta.
Citation preview
„Gdy się poznali, podarowała mu karteczkę z napisem Oddychaj. Tak rozpoczęła się najpiękniejsza w dziejach popkultury defi nicja
słowa kochaj”.Anna Gacek, dziennikarka Programu Trzeciego Polskiego Radia
„Jonathan Cott ma wyjątkowy talent: potrafi pokazać ludzkie oblicze rozmówcy, nie odzierając go przy tym z jego magii”.
Richard Gere
Wielu zarzucało Yoko, że to z powodu szalonej miłości do niej Lennon porzucił Beatlesów. Ci, którzy znali Yoko i Johna naprawdę dobrze, wiedzieli, że była dla niego największą inspiracją i to dzięki niej rozwinął się jako artysta.
On: niekwestionowana ikona kultury XX wieku.
Ona: awangardowa artystka, wnuczka bankierów i spadkobier-czyni arystokratycznego rodu. Studiowała razem z dziećmi cesa-rza Hirohito. W jej żyłach płynie krew cesarza z IX stulecia. Jako jedna z niewielu może się pochwalić współpracą z tak różnymi muzykami, jak John Cage, Ornette Coleman i Lady Gaga.
Mało kto poznał tę parę tak dobrze jak Jonathan Cott, który przyjaźnił się z nimi od 1968 roku. Przez cały ten czas był jedną z najbliższych im osób – widział ich w najbardziej intymnych chwilach, odwiedzał ich w apartamentach, bywał z nimi w studiach nagraniowych i na impre-zach towarzyskich. Przegadał z nimi niejedną noc. To on jako pierwszy rozmawiał z Lennonem, gdy ten poznał Yoko – i to on przeprowadził z nim ostatni wywiad prasowy na 3 dni przed śmiercią muzyka.
Cena detal. 34,90 zł
JO
NA
TH
AN
C
OT
T
YOKO iJOHN DNI, KTÓRYCH NIGDY NIE ZAPOMNĘ
JO
NA
TH
AN
CO
TT
YOKO
iJO
HN D
NI, KTÓ
RYCH N
IGD
Y NIE ZA
POM
NĘ
ISBN 978-83-240-2353-0
„Jonathan Cottzdobył rzeczniezwykle trudną– zaufanie Johna Lennona i Yoko Ono. Ta książkapodsumowuje ich ponadczterdziestoletnią znajomość”.PIOTR METZ
Cott_Yoko i John__okladka__DRUK.indd 1 2013-01-09 15:09:58
Jonathan Cott
yoko i john Dni, których nigdy nie zapomnę
tłumaczenie Łukasz Müller
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 2 2012-12-17 11:18:17
Jonathan Cott
yoko i john Dni, których nigdy nie zapomnę
tłumaczenie Łukasz Müller
KraKów 2013
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 3 2012-12-17 11:18:17
Tytuł oryginałuDays That I’ll Remember. Spending time with John Lennon and Yoko Ono
Copyright © 2013 by Jonathan CottThis translation published by arrangement with Doubleday, an imprint of The Knopf Doubleday Publishing Group, division of Random House, Inc.
Copyright © for the translation by Łukasz Müller 2013
Projekt okładkiMagda Kuc
Fotografia na pierwszej stronie okładki© Susan Wood/Hulton Archive/Getty Images
Opieka redakcyjnaJulita CisowskaJakub Kulasa
AdiustacjaJulita Cisowska
KorektaBarbara Gąsiorowska
Projekt typograficzny i łamanieIrena Jagocha
ISBN 978-83-240-2353-0
Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2013
Druk: Drukarnia Opolgraf
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 4 2012-12-17 11:18:17
27
– Zapraszam do naszego sanktuarium! – powie-dział John Lennon, witając mnie energicznie z udawaną ceremonialnością przed wejściem
do gabinetu Yoko Ono w ich mieszkaniu na parterze Da-koty – niby-gotyckiego, udającego zamek gmachu z wim-pergami, gargulcami i bramami z kutego żelaza, stojącego w nowojorskiej dzielnicy Upper West Side. Zdjąłem buty i wszedłem do wysokiego opalizującego pokoju z białą wy-kładziną na podłodze, a Yoko, która siedziała przy dużym inkrustowanym złotem biurku, wstała, żeby się przywitać.
Był piątek 5 grudnia 1980 roku. „Rolling Stone” przy-gotowywał artykuł na pierwszą stronę o Johnie i Yoko do swojego pierwszego numeru z 1981 roku, a ja przyszedłem, żeby zrobić z Johnem wywiad z okazji wydania ich wspól-nego nowego albumu Double Fantasy. Już od dość dawna
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 27 2012-12-17 11:18:18
28
nie rozmawiali z prasą. Po narodzinach syna Seana w 1975 roku John i Yoko zabrali się, według ich własnych słów, do
„wiosennego przewietrzania naszych umysłów” i przestali dokładać do ognia w tym, co Joni Mitchell nazwała kiedyś
„machiną do robienia gwiazd”. Przez pięć lat nie nagry-wali żadnych płyt, nie tworzyli nowej muzyki ani dzieł sztuki i nie pojawiali się publicznie. Podczas gdy Yoko pil-nowała rodzinnych interesów, John został samozwańczą panią domu, opiekując się synem i zajmując się obowiązka-mi domowymi. Przychodzi tu na myśl pozostawiony przez greckiego historyka Herodota opis pewnych niezwykłych zwyczajów praktykowanych przez Egipcjan w V wieku p.n.e.: „Kobiety u nich przebywają na rynku i handlują, a mężowie siedzą w domu i przędą”*. Wyglądało na to, że The Lenonos – by posłużyć się nazwą wydawnictwa mu-zycznego Johna i Yoko – prowadzili dom jak w starożyt-nym Egipcie! Albo postawiony na głowie dom z rymowan-ki dla dzieci, gdzie, jak nas informował John w piosence Cleanup Time, królowa jest w skarbcu i „liczy pieniądze”, a król został w kuchni i „piecze chleb z miodem”.
W wywiadzie przeprowadzonym przez dziennika-rza Cheta Flippo doradca medialny Elliot Mintz – który w 1971 roku blisko się zaprzyjaźnił z Johnem i Yoko – opo-wiadał, że pewnej nocy John zadzwonił do niego do Los Angeles. „Było bardzo późno – wspominał Mintz – a John
* Herodot, Dzieje, tłum. Seweryn Hammer.
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 28 2012-12-17 11:18:18
29
oświadczył: »Elliot, przytrafiło mi się dzisiaj coś niesamo-witego«. Powiedział to z taką nabożną czcią, iż myślałem, że zaraz wyjawi mi jakieś naprawdę istotne duchowe prze-życie. Więc podparłem się na łóżku i powiedziałem: »Tak?«. A John na to: »Upiekłem swój pierwszy bochenek chleba i nie uwierzyłbyś, jak idealnie wyrósł, więc zrobiłem zdję-cie polaroidem i myślę, że uda mi się wysłać ci je kurierem jeszcze dzisiejszej nocy«”.
Mintz wyjaśnił, że John i Yoko korzystali z usług ku-rierskich zamiast z poczty, bo ludzie często przywłaszcza-li sobie na pamiątkę ich listy i paczki, kiedy widzieli na kopertach nazwisko któregoś z nich. „Zatem ktoś odbierał wiadomość – drążył temat Mintz – wsiadał do samolotu i le-ciał z nią, gdzie tylko było trzeba, a następnie wręczał oso-bie, dla której była przeznaczona”. Mintz rzeczywiście otrzy-mał zdjęcie z polaroidu. Tydzień czy dwa później przyleciał do Nowego Jorku i zaszedł do Dakoty. „Pewnego wieczoru siedzieliśmy przy stole kuchennym – powiedział Mintz – a John przyniósł jakiś przedmiot zawinięty w srebrną folię. Był to kawałek chleba, który zachował dla mnie ze swoje-go pierwszego bochenka. Więc połamaliśmy się chlebem”.
John na kilka minut wyszedł z „sanktuarium”, a ja usiadłem obok Yoko na ogromnej perłowobiałej plu-szowej kanapie. W tym delikatnie oświetlonym, nie-
skazitelnym gabinecie zauważyłem czarne pianino, a nad
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 29 2012-12-17 11:18:18
30
nim na ścianie malarski portret przedstawiający Johna i Seana, obu z włosami do ramion, siedzących na plaży na Bermudach. Na stoliku do kawy stała kasetka z dębowego drewna inkrustowana kością słoniową i jadeitem, a w kil-ku szklanych gablotach spoczywały artefakty ze starożyt-nego Egiptu, które Yoko ceniła za ich piękno i właściwo-ści magiczne.
Potem spojrzałem do góry i poczułem się, jakbym wstę-pował – a nie zapadał – w sen, bo nagle zdałem sobie spra-wę, że cały sufit jest w istocie iluzjonistycznym obrazem nieba pełnego unoszących się płynących obłoków, delikat-nych jak babie lato. „Above us only sky” (Nad nami tylko niebo). Od razu przypomniał mi się list otwarty napisa-ny przez Johna i Yoko, opublikowany na ostatniej stronie
„New York Times” 27 maja 1979 roku. Nosił tytuł „List miłosny od Johna i Yoko do ludzi, którzy pytają nas co, kiedy i dlaczego” i kończył się następująco: „Pamiętajcie, nasze milczenie jest milczeniem podyktowanym miłoś-cią, nie obojętnością. Pamiętajcie, że piszemy na niebie, nie na papierze – to jest nasza piosenka. Podnieście wzrok i popatrzcie w niebo (…) a zobaczycie, że spacerujecie po niebie, które rozciąga się do ziemi. My jesteśmy bardziej częścią nieba niż ziemi”. Chociaż oczarowany ciemnonie-bieskim światłem nadal bujałem w obłokach, powoli zmu-siłem się do zejścia na ziemię, kiedy Yoko zaczęła mi wy-jaśniać, jak doszło do powstania albumu Double Fantasy.
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 30 2012-12-17 11:18:18
31
Poprzedniej wiosny – jak mi powiedziała – John z jej błogosławieństwem wyczarterował Megan Jaye, piętna-stometrowy slup cumujący w Newport w stanie Rhode Is-land, i 4 czerwca wypłynął z czteroosobową załogą w rejs na Bermudy. Trasa liczyła 635 mil. John nauczył się wcześ-niej żeglować w zatoce Long Island Sound, nad którą on i Yoko mieli drugi dom w Cold Spring Harbor, i od daw-na pragnął wyruszyć w długi rejs po oceanie. 9 paździer-nika miał skończyć czterdzieści lat i jak napisał w Borro-wed Time – piosence, którą skomponował po ukończeniu tej podróży – „Now I am older / The future is brighter and now is the hour” (Teraz jestem starszy / Przyszłość jest jaśniejsza i teraz nadeszła godzina).
Plan zakładał, że Sean poleci z nianią na Bermudy, kie-dy już John tam dopłynie, żeby ojciec i syn mogli spędzić razem dwa czy trzy tygodnie wakacji, pływając i żeglując. Yoko miała zostać w domu i „porządkować interesy” – jak to ujęła. Jednak w połowie morskiej podróży Johna przez Trójkąt Bermudzki rozpętał się sztorm. Wiał huraganowy wiatr, a wysokość fal dochodziła do siedmiu metrów. Ka-pitan i członkowie załogi się pochorowali, więc John, nie-podatny na chorobę morską, musiał na sześć godzin prze-jąć ster. Smagany wiatrem i zalewany wodą, czuł się – jak później mówił – niczym wiking, „wyśpiewując na całe gardło szanty i krzycząc na bogów”. Zastanawiając się nad swoją przygodą, John powiedział mi potem: „Płyniesz taką
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 31 2012-12-17 11:18:18
32
pierdoloną łódką przy wietrze wiejącym 110 mil na godzinę i naprawdę odkrywasz, co jest prawdziwe, a co nie”.
Wynajął otynkowaną willę w okolicy o idyllicznej na-zwie Fairylands (Baśniowa Kraina) na peryferiach Ha-milton i codziennie chodził z Seanem na plażę, żeby pły-wać i budować zamki z piasku. Właśnie tam natknęli się na pewną artystkę, która zdobyła się na odwagę i podeszła do nich, żeby zapytać, czy może ich namalować. Nieoczeki-wanie John wyraził zgodę. Przez kilka dni przychodził do niej z Seanem, żeby pozować do portretu. Kiedy wrócił do Nowego Jorku, sprezentował obraz Yoko jako niespodzian-kę i to właśnie ten portret zauważyłem na ścianie nad pia-ninem w jej gabinecie.
Pewnego dnia John zabrał Seana do bermudzkiego ogrodu botanicznego, gdzie pod jednym z cedrów natknął się na delikatne biało-żółte kwiaty o nazwie Double Fan-tasy (Podwójna Fantazja). „To gatunek frezji – wyjaśnił John – ale dla nas oznacza sytuację, kiedy dwoje ludzi wy-obraża sobie ten sam obraz w tym samym czasie. To jest ta tajemnica”. Potem przechadzał się pewnego wieczoru po Hamilton i chcąc się przekonać, jakiego rodzaju muzyki ludzie tam słuchają, chodził od klubu do klubu – co ostat-ni raz robił w latach siedemdziesiątych w Los Angeles – aż w końcu trafił do lokalu o nazwie Disco 40. „Na piętrze grali disco – powiedział mi później – ale na dole nagle usłyszałem po raz pierwszy kawałek B-52’s Rock Lobster.
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 32 2012-12-17 11:18:18
33
Znasz go? Brzmi jak muzyka Yoko, więc powiedziałem so-bie: czas wyjąć stare wiosło i obudzić żonę!”
John zaczął pisać piosenki i robił to w błyskawicznym tempie. Woman zajęła mu podobno około piętnastu minut. W jednej z tych nowych piosenek, Dear Yoko, nawiązy-wał do swojego koszmarnego rejsu, mówiąc Yoko, że nawet podczas sztormu jej duch czuwał nad nim. Równocześnie w Nowym Jorku Yoko także zaczęła pisać piosenki. Jak-by na potwierdzenie jej przekonania, że – jak kiedyś za-uważyła – „możesz przez telefon namalować obraz z oso-bą na biegunie północnym”, ona i John zaczęli codziennie do siebie dzwonić i śpiewali sobie nawzajem piosenki, któ-re skomponowali pomiędzy rozmowami. Podczas jednej z nich John zaśpiewał jej Beautiful Boy, a Yoko powiedzia-ła: „Ja też napisałam piosenkę. Nazywa się Beautiful Boys. Pozwól, że ci ją zaśpiewam”. Kiedy John wrócił do Nowe-go Jorku, Yoko spytała: „Chcesz to zrobić?”, a John odpo-wiedział: „Tak”.
John wrócił teraz do „sanktuarium”, a Yoko oświad-czyła, że opuszcza nas na chwilę, żebyśmy mogli po-rozmawiać. Kiedy usiadł na kanapie, powiedziałem
mu, że Yoko zdradziła mi, jak powstawała płyta, i zauwa-żyłem, że Double Fantasy jest prawdopodobnie pierwszym albumem w historii skomponowanym przez telefon.
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 33 2012-12-17 11:18:18
34
– Tak – powiedział John ze śmiechem – to jest gra. Gra serc, heart play, z naciskiem na „ear” (ucho) w środ-ku pierwszego wyrazu!
– Słyszałem, że przez ostatnie pięć czy sześć lat miałeś gitarę, która wisiała na ścianie za twoim łóżkiem – powie-działem – i że zdjąłeś ją dopiero niedawno, żeby zagrać na Double Fantasy. To prawda?
– Kupiłem tę piękną elektryczną gitarę mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wróciłem do Yoko i urodziło nam się dziecko – odpowiedział. – To nie jest zwyczajna gitara, nie ma korpusu, tylko gryf i takie coś w kształcie rury, co wygląda jak sanki. Można wydłużać górę dla rów-nowagi, w zależności od tego, czy siedzisz, czy stoisz. Gra-łem na niej trochę, a potem powiesiłem za łóżkiem, ale zerkałem na nią od czasu do czasu, bo nigdy nie wykorzy-stałem jej do niczego profesjonalnego, nigdy tak napraw-dę na niej nie zagrałem. Nie chciałem chować jej w taki sposób, jak się chowa instrument, bo patrzenie na to było-by zbyt bolesne – jak Artie Shaw, który zrobił wielką rzecz, a potem nigdy już nie zagrał na swoim klarnecie. Ale cza-sem na nią patrzyłem i zastanawiałem się: „Czy kiedy-kolwiek ją zdejmę?”. Nad gitarą umieściłem drewnianą dziewiątkę, którą przysłał mi jakiś dzieciak, i sztylet po-darowany mi przez Yoko. Został przerobiony z kuchenne-go noża z czasów amerykańskiej wojny secesyjnej i służył do odcinania złych wibracji, do symbolicznego odcinania się od przeszłości. Ta gitara była jak obraz, który wisi na
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 34 2012-12-17 11:18:18
35
ścianie, ale nigdy go tak naprawdę nie zauważasz, aż nagle, niedawno, pomyślałem: „Świetnie! W końcu mam okazję się przekonać, o co chodzi z tą gitarą”, no i zdjąłem ją i wy-korzystałem przy nagrywaniu Double Fantasy.
– Więc ta gitara nie łkała delikatnie za twoimi pleca-mi przez te pięć lat? – spytałem.
– Moja nigdy nie łka – odparł. – Moja wyje albo wca-le nie gra!
– Odtwarzałem Double Fantasy wiele razy – zacząłem mu mówić, bardzo podekscytowany – i jest fantastyczna, ale słuchałem jej tylko przez ostatnie trzy czy cztery dni i żałuję, że nie miałem jej wcześniej…
– Jak się czujesz? – przerwał mi John i spojrzał na mnie z uśmiechem oznaczającym przerwę w wywiadzie. – Nie musisz się śpieszyć, mamy przed sobą wiele godzin. Te ostatnie kilka tygodni było dla nas jak ponowne spotka-nie. Płyta jest już gotowa, przeszła już wszelkie testy, jakie miała przejść, słuchacze ją zaakceptowali i kupili. Jestem zadowolony, Yoko jest zadowolona, jesteśmy zadowoleni, że znów pracowaliśmy razem i że rozmawiamy z prasą.
– Nie miałeś nic przeciwko odpowiadaniu na te wszyst-kie typowe pytania? – zapytałem.
– To jest gra – odparł – ale całe życie jest grą, praw-da? A czy tym samym ta gra jest niemoralna? To znaczy, czy mamy ją traktować bardzo poważnie, czy tylko trochę poważnie? Przecież to jest bardzo poważna sprawa – w al-bum włożono dużo pieniędzy, dużo potu i krwi… więc
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 35 2012-12-17 11:18:19
36
teraz znów trzeba znosić te bzdury, zgadza się? No i robi-my to, bo rzeczywiście chcemy to robić, i sądzę, że może-my się przy tym dobrze bawić, a ludzie chcą mieć płytę, oczywiście, że chcą, bo inaczej by jej nie kupili. Ostatnio udzieliliśmy bardzo miłego wywiadu bardzo miłemu re-porterowi. Naprawdę mi się podobał, był inteligentnym facetem i nie chciałem go w żaden sposób urazić. Ale kie-dy opisał mnie w swoim artykule, zorientowałem się, że wcale mnie nie widział.
– W jakim sensie? – spytałem. – Napisał, że noszę okulary w drucianej oprawce,
a przecież nie noszę takich okularów od 1973 roku. Wi-dzisz, jakie mam okulary? Normalne, w niebieskiej pla-stikowej oprawce.
– No to, żebym i ja nie wpadł w podobną pułapkę – za-proponowałem – może mógłbyś opisać czytelnikom maga-zynu, co masz teraz na sobie?
– Okej – zaczął John. – Powiedz im, że on ma na sobie sztruksy i te same czarne kowbojskie buty, które kupił so-bie w Nudie’s w 1973 roku…
– Co to jest Nudie’s? – spytałem. – To jest słynny kowbojski sklep w Hollywood, z któ-
rego Elvis miał ten strój ze złotego brokatu. Nad wejściem są rogi byka. Wszyscy znają to miejsce.
– Wszyscy oprócz mnie. – Teraz ty też… Poza tym ma na sobie sweter od Cal-
vina Kleina i podartą koszulkę z Mickiem Jaggerem, którą
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 36 2012-12-17 11:18:19
37
dostał, kiedy Stonesi koncertowali w 1970 roku czy jakoś tak. Myślę, że należała do ich technicznego i ktoś mi ją dał. Na szyi ma naszyjnik z małym trzyczęściowym diamento-wym serduszkiem, który wiele lat temu kupił jako upomi-nek na zgodę po jakiejś kłótni z Yoko. Oddała mu go póź-niej w ramach swego rodzaju rytuału. Czy to wystarczy?
– Dzięki! Uratowałeś mnie. – W każdym razie to była frajda rozmawiać z ludźmi
i pozować do zdjęć… no, może nie pozować, ale fajnie było widzieć, że po dziesięciu latach oni nadal tu są. Widzie-liśmy się z Ethanem Russellem, który robił nam zdjęcia w 1969 roku. Była tutaj także Annie Leibovitz. To ona zro-biła mi pierwsze zdjęcie na okładkę „Rolling Stone” i na-dal zajmuje się tym samym. Fajnie było zobaczyć tych wszystkich ludzi, których kiedyś znaliśmy, i znów robić to co dawniej – wszyscy się trzymamy. A kiedy my dwaj się poznaliśmy?
– Poznałem ciebie i Yoko w Londynie 17 września 1968 roku – odpowiedziałem, przypominając sobie dokładną datę pierwszego z wielu spotkań.
Byłem po prostu szczęściarzem, który znalazł się we właściwym czasie we właściwych miejscach. Rok wcześniej zostałem absolwentem Uniwersytetu Ka-
lifornijskiego w Berkeley z tytułem magistra literatury, ale uroki studenckiego życia bladły w świetle wydarzeń,
Cott_Yoko i John_DRUK.indd 37 2012-12-17 11:18:19
„Gdy się poznali, podarowała mu karteczkę z napisem Oddychaj. Tak rozpoczęła się najpiękniejsza w dziejach popkultury defi nicja
słowa kochaj”.Anna Gacek, dziennikarka Programu Trzeciego Polskiego Radia
„Jonathan Cott ma wyjątkowy talent: potrafi pokazać ludzkie oblicze rozmówcy, nie odzierając go przy tym z jego magii”.
Richard Gere
Wielu zarzucało Yoko, że to z powodu szalonej miłości do niej Lennon porzucił Beatlesów. Ci, którzy znali Yoko i Johna naprawdę dobrze, wiedzieli, że była dla niego największą inspiracją i to dzięki niej rozwinął się jako artysta.
On: niekwestionowana ikona kultury XX wieku.
Ona: awangardowa artystka, wnuczka bankierów i spadkobier-czyni arystokratycznego rodu. Studiowała razem z dziećmi cesa-rza Hirohito. W jej żyłach płynie krew cesarza z IX stulecia. Jako jedna z niewielu może się pochwalić współpracą z tak różnymi muzykami, jak John Cage, Ornette Coleman i Lady Gaga.
Mało kto poznał tę parę tak dobrze jak Jonathan Cott, który przyjaźnił się z nimi od 1968 roku. Przez cały ten czas był jedną z najbliższych im osób – widział ich w najbardziej intymnych chwilach, odwiedzał ich w apartamentach, bywał z nimi w studiach nagraniowych i na impre-zach towarzyskich. Przegadał z nimi niejedną noc. To on jako pierwszy rozmawiał z Lennonem, gdy ten poznał Yoko – i to on przeprowadził z nim ostatni wywiad prasowy na 3 dni przed śmiercią muzyka.
Cena detal. 34,90 złJ
ON
AT
HA
N
CO
TT
YOKO iJOHN DNI, KTÓRYCH NIGDY NIE ZAPOMNĘ
JO
NA
TH
AN
CO
TT
YOKO
iJO
HN D
NI, KTÓ
RYCH N
IGD
Y NIE ZA
POM
NĘ
ISBN 978-83-240-2353-0
„Jonathan Cottzdobył rzeczniezwykle trudną– zaufanie Johna Lennona i Yoko Ono. Ta książkapodsumowuje ich ponadczterdziestoletnią znajomość”.PIOTR METZ
Cott_Yoko i John__okladka__DRUK.indd 1 2013-01-09 15:09:58