Stanisław Andrzej Średziński
Kobiety
o których w Łodzi
zapomnieć nie można
VI
Maria o dwóch obliczach
(Maria Rodziewiczówna)
Fundacja KAMENA Łódź
2017
Stanisław Andrzej Średziński Kobiety, o których w
Łodzi zapomnieć nie można.
Cz. VI Maria o dwóch obliczach (Maria Rodziewi-
czówna) ©2017
Zdjęcia
pochodzą z ogólnodostępnych stron internetowych
Opracowanie graficzne i komputerowe – autor
Okładka – collage w oparciu o:Dąb Dewajtis za; http://bialczynski.pl/2015/11/08/strazniczka-wiary-
przyrody-maria-rodziewiczowna-1864-1944-i-jej-
dewajtis/
ISBN
Wydawca:
Fundacja KAMENA Łódź
ul. Woronicza 12/2
91-030 Łódź
tel. 694 246 866
Druk
Drukarnia CUK
Ul. Tuwima 20
Tel. 42 633 46 73
Opisanie życia Marii Rodziewiczówny
w niewielkiej broszurce to zadanie
wręcz karkołomne a tu jeszcze, zgodnie
z zasadą moich opowieści, trzeba uza-
sadnić umieszczenie, tej niezwykle cie-
kawej postaci, w historii naszego mia-
sta. Zacznijmy jednak od początku.
Zaciszny dwór w Pieniuhy niedaleko
Wołkowyska zamieszkuje Henryk Ro-
dziewicz, herbu Łuk, ze swoja małżon-
ką Amelia z Kurzenieckich. Sielskie
życie ziemiańskiej rodziny przerywa w
lutym 1863 roku powstanie narodowe.
Małżonkowie nie są zwolennikami
walki zbrojnej. Tym bardziej, że w
czerwcu pani Amelia okazuje się być,
po raz kolejny, w błogosławionym sta-
nie. Radość miesza się jednak z wojen-
nym zamętem. Szlachectwo zobowiązu-
je. Henryk nie idzie do powstania, ale
udostępnia pomieszczenia do składo-
wania broni. To wystarczy. Któregoś
dnia dochodzi do rewizji i życie Ro-
dziewiczów zmienia się nieodwracal-
nie. Majątek zostaje skonfiskowany,
Henryk wysłany na Sybir. Amelia mo-
że urodzić dziecko a potem na własny
koszt wyjechać do męża na zesłanie.
2 lutego 1864 roku rodzi się Maria i
niemal od razu przechodzi pod opiekę
dziadków Kurzewnieckich. Dziadkowie
jednak wkrótce umierają i kilkuletnia
Marysie przechodzi pod opiekę ich da-
lekiej krewnej. Pod jej opieka pozostaje
do siódmego roku życia, kiedy to na
mocy amnestii wracają z zesłania ro-
dzice.
Maria znów wkracza w obcy świat.
Nawiązuje nowe więzi z rodziną w nie-
zwykle ciężkich warunkach. Zamiesz-
kują w Warszawie gdzie ojciec obejmu-
ję lichą posadę zarządcy kamienicy a
matka zatrudnia się w fabryce papiero-
sów. Dopiero, gdy dziewczynka kończy
jedenaście lat, ojciec otrzymuje po bez-
dzietnym bracie majątek ziemski Hru-
szowa na Polesiu. Jest rok 1875
Dziewczynka już w Warszawie rozpo-
częła naukę na pensji, teraz jednak od-
dana zostaje na pensję Sióstr Niepoka-
lanek w Jazłowcu, gdzie przełożoną
Jest Marcelina Darowska (beatyfiko-
wana przez Jana Pawła II), zwana przez
Marię „Mateczką”
Trzy lata spędzone na pensji to dla Ma-
rii najważniejszy okres życia. Tu,
dziewczęta, w religijnej i patriotycznej
atmosferze przygotowywane były do
roli matki i żony, ale rozwijały tez swo-
je talenty. Tu właśnie Rodziewiczówna
poczyniła pierwsze pisarskie próby.
Niestety, śmierć ojca i całkowite zadłu-
żenie majątku zmusiły siedemnastolet-
nią dziewczynę do powrotu. Opuściła
pensję i wkroczyła w nowy okres swo-
jego życia.
Jest rok 1881. Maria systematycznie
przejmuje wszystkie obowiązki po swo-
im zmarłym ojcu. Nie jest jej łatwo.
Wszędzie kobieta traktowana jest z lek-
ceważeniem. Włościanie w majątku
zaczynają lekceważyć swoje obowiązki,
grabią, co się da. Rodziewiczówna wie,
że musi utrzymać majątek i spłacić
ogromne długi pozostawione przez po-
przedników. Jak wspominają jeszcze
do dziś mieszkańcy tamtych okolic,
dziedziczka trzymała wszystko twardą
ręką? Jeśli szedłeś po chrust, maliny
czy grzyby do jej lasu istniała zasada:
jedna część dla ciebie, dwie części dla
dworu. Tak samo było z innymi powin-
nościami. Najważniejszy był dwór.
Dość powiedzieć, ze Maria mając 23
lata, przejęła w 1887 roku formalnie
cały ojcowski majątek i zarządzając
nim przez ponad pięćdziesiąt lat wy-
prowadziła go z długów spłacając rów-
nież swoje rodzeństwo. A nie była to
sprawa prosta, bo gospodarstwo pełne
borów i nieużytków miało stosunkowo
mały areał uprawny.
Walka o pozycje czy też jeszcze inne
okoliczności sprawiły, że młoda wła-
ścicielka porzuciła damskie stroje i za-
chowywała się jak typowy ziemianin.
Raz nawet sądzona była za pobicie nie-
sfornego parobka, co też obrazuje jej
ówczesny status.
Ta sama harda, walcząca o przetrwanie
bojowniczka siada jednak wieczorami i
pisze. Spod jej pióra wypływają opo-
wiadania, nowele i powieści pełne mi-
łości do ziemi ojczystej, troski o pol-
skość wschodnich rubieży, obawy o
rusyfikację ludności o zalew prawosła-
wia. Jej pisarski styl zupełnie nie pasuje
do postaci, którą kreuje w życiu. Pisze,
co prawda z oburzeniem o poczyna-
niach Żydów, winiąc ich za lichwę, któ-
ra powoduje upadek wielu majątków,
ale równocześnie pomaga odbudować
cheder – żydowska szkołę religijną w
pobliskim Kobryniu. Toczy boje z pra-
wosławnymi chłopami z jej włości a
równocześnie organizuje dla nich w
majątku pomoc medyczną.
Praca pisarska to dla Marii drugie ży-
cie. Mając osiemnaście lat, drukuje w
Dzienniku Anonsowym dwie nowele:
Gamę uczuć i Z dzienniczka reportera.
Mając dwadzieścia, nawiązuje współ-
pracę z pismem dla kobiet ŚWIT reda-
gowanym w Warszawie przez Marię
Konopnicką. Publikuje opowiadanie
Jazon Bobrowski, a w 1885 humoreskę
Farsa panny Heni. Mając dwadzieścia
dwa lata wygrywa konkurs ŚWITU na
powieść. Jej Straszny dziadunio dru-
kowany jest potem w odcinkach.
Za pieniądze uzyskane z nagród literac-
kich zwiedza Europę. Poznaje Francję,
Włochy, Niemcy, Szwecję i Norwegię
Maria nie jest sama. W tej ciągłej walce
towarzyszą jej przyjaciółki: Jadwiga
Skirmunttówna bądź Heleną Weycher-
tówna. Znajduje też czas by miesiące
zimowe spędzić w Warszawie. Tu też
dostrzega nędzę i poniżenie kobiet. Za-
kłada tajne stowarzyszenie kobiet
UNIA wspomaga utworzenie taniego
sklepu oraz sklepu z twórczością ludo-
wą.
Jej miejscem na świecie pozostaje jed-
nak Hruszowa. Tu razem z przyjaciół-
kami buduje w leśnych ostępach chatę,
nazwaną Czahary1 , w której przyja-
ciółki spędzają tygodnie w bezpośred-
nim kontakcie z przyrodą. Napięcia,
jakie towarzyszą rewolucji radzieckiej
powodują, że domek zostaje przenie-
siony z lasu i postawiony na terenie
dworu.
W czasie I Wojny Światowej Maria
Rodziewiczówna jest w Warszawie.
Tworzy szpital polowy, tanie kuchnie
uliczne. Wraca na krótko do majątku by
tam również organizować pomoc dla
ofiar wojny.
W roku 1919 Maria odkupuje dworek
Wyraj w Zagórzu koło Warszawy bę-
dący wcześniej w posiadaniu rodziny
1 czahary reg. «mokradła porosłe krzewami i karłowa-tymi drzewami»- SJP PWN
Jerzego Szaniawskiego a potem Rodzi-
ny Bolesława Prusa. Tu, w wyniku na-
padu rabunkowego, pięćdziesięciopię-
cioletnia kobieta zostaje postrzelona w
twarz i skrępowana. Po odejściu na-
pastników ostrzem siekiery rozcina
więzy i sama opatruje ranę. Kula trafiła
w policzek i wyszła za uchem. Nie oby-
ło się bez interwencji medycznej.
Osłabiony organizm podatny jest na
inne choroby. Antraks2, róża zagrażają
życiu. Pisarka wolno wraca do zdro-
wia a pamiątką bytności w tym, jednak
uroczym, zakątku jest powieść Lato
leśnych ludzi, w której pod postaciami
trzech mężczyzn autorka opisuje przy-
2 Wąglik (łac. anthrax) – choroba zakaźna, zaraźliwa,
wywoływana przez Gram-dodatnią bakterię nazywaną laseczką wąglika ( wikipedia)
gody swoje i przyjaciółek w domku
Czahary.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej
Rodziewiczówna w Warszawie pełniła
funkcje sekretarki Zarządu Głównego
PCK oraz komendantki Kobiecego
Komitetu Ochotniczej Odsieczy Lwowa
na miasto Warszawę, za co odznaczono
ja później
Po tej wojnie stosunki z ludnością ule-
gły pogorszeniu. Propaganda bolsze-
wicka, konflikty na tle narodowościo-
wym i religijnym sprawiły, że miesz-
kanki Hruszowej przestały się czuć
bezpiecznie. Mimo to Maria, już wtedy
pięćdziesięcioletnia kobieta, nie zaprze-
stała dbałości o rodzinny majątek. Po
latach ciężkiej pracy, oddłużony, mógł-
by stać się opoką do końca życia.
Niestety wspomniana tu n napięcia oraz
zatarg z władzami Kobrynia dotyczący
oddania części majątku dla osadników z
centralnej Polski sprawiły, ze Rodzie-
wiczówna nie złożyła broni. Stała się
protektorką i współzałożycielką Związ-
ku Szlachty Zagrodowej i przystąpiła
do Obozu Zjednoczenia Narodowego.
Była nawet w jego władzach, ale po
roku, nie zgadzając się z programem, z
partii tej wystąpiła.
II Wojna Światowa pomieszała wszyst-
kie plany. Zaraz po wkroczeniu Rosjan
do Polski, majątek przejął komitet miej-
scowej ludności. Panie otrzymały w
pałacu skromny kąt, ale i w nim nie by-
ło bezpiecznie. Ludzie rabowali
wszystko. Do dziś odnaleźć można w
podkobryńskich wsiach rodowe sztućce
Rodziewiczów i inne dobra pochodzące
z majątku.
Kobiety nie miały innego wyjścia jak
tylko ucieczka. NA podstawie zdoby-
tych fałszywych dokumentów Rodzie-
wiczówna i Skirmunttówna dostały się
do niemieckiego obozu przejściowego
dla wysiedlanych Polaków. Mieścił się
w Łodzi przy ul. Łąkowej 4
I tu stała się rzecz, która wiąże siedem-
dziesięciosześcioletnią pisarkę w z na-
szym miastem:
"I oto pewnego marcowego dnia [1940
r.], kiedy słońce złotymi promieniami
świeciło nad miastem, a przez okna sal
obozu ogrzewało zziębniętych wysie-
dleńców, Maria Rodziewiczówna usa-
dowiona pod ścianą fabryki na krzeseł-
ku, czekała od kilku godzin na dorożkę,
które miała ją wywieźć do przyjaciół w
mieście. (...) Wieść o tym rozleciała się
po obozie lotem błyskawicy. Jakiś
ogromny odruch umiłowania dla tej
wybitnej literatki poruszył ludzkie ser-
ca. By nie zwrócić uwagi wachmanów,
podchodziły pojedyncze matki, dziew-
częta i chłopcy, i całowali ręce i kolana
p. Marii, dając tym wyraz głębokiej czci
i umiłowania za zasługi dla Narodu
Polskiego w okresie zaboru i niewoli
naszej ziemi Ojczystej. Na podwórko
wjechała nareszcie długo oczekiwana
dorożka. Panią Marię ulokowano w tej
skromnej bryczce. Otwarła się żelazna
brama obozu i dorożka odjechała do
miasta. Stojący na warcie wachmani,
zahipnotyzowani okazywanym głębokim
szacunkiem wysiedlonych dla opuszcza-
jącej obóz staruszki, stanęli na bacz-
ność. (...)"3
Starsze kobiety dzięki opiece rodziny
Mazaraki osiadły pod Tuszynem, ale
wkrótce wyjechały do Warszawy gdzie
przeżyły piekło Powstania Warszaw-
skiego.
Po kapitulacji Maria osiadła w majątku
Mazarakich Żelazna pod Warszawą a
dokładnie w leśniczówce Leonów,
gdzie zmarła w listopadzie 1944 roku
przeżywszy osiemdziesiąt lat.
W roku 1948 prochy Marii Rodziewi-
czówny przeniesiono do Alei Zasłużo-
nych na Powązkach.
3 Za: Marian B. Michalik [red.]Kronika Kobiet, Wy-dawnictwo KRONIKA, warszawa 1993