View
216
Download
0
Category
Preview:
Citation preview
Lublin 2011
Obrzędy doroczne w Polsce
Wybrane tradycyjne obrzędy doroczne.
Mariola Tymochowicz
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 2
Wydawca Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie ul. 3 Maja 18/5, 20-078 Lublin, Polska e-mail: info@pcn.lublin.pl www.pcn.lublin.pl Materiały przeznaczone do nieodpłatnej dystrybucji w celach edukacyjnych.
Wydawca dziękuje Dyrekcji Muzeum Lubelskiemu w Lublinie za nieodpłatne udostępnienie do publikacji zdjęć z Działu Etnografii.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 3
Spis treści
WSTĘP ....................................................................................................................................... 4
OBRZĘDY DOROCZNE .......................................................................................................... 5
Katarzynki i Andrzejki ........................................................................................................... 5
św. Mikołaj ............................................................................................................................. 6
Wigilia .................................................................................................................................... 7
Boże Narodzenie .................................................................................................................... 9
Trzej Królowie ..................................................................................................................... 10
Matki Boskiej Gromnicznej ................................................................................................. 10
Ostatki .................................................................................................................................. 10
Wielkanoc ............................................................................................................................ 11
Lany Poniedziałek ........................................................................................................... 13
Zielone Świątki ................................................................................................................ 14
Marzanna, gaik, maik .......................................................................................................... 14
Boże Ciało ........................................................................................................................... 16
Noc świętojańska ................................................................................................................. 16
Dożynki ............................................................................................................................... 17
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 4
WSTĘP
Obrzędy doroczne przez całe wieki stanowiły nierozerwalny element kultury
mieszkańców polskich wsi. Powstały w oparciu o cykl prac rolnych. Nawiązywały też do
tradycji chrześcijańskich wymieszanych z elementami pogańskimi i różnymi zwyczajami
zaczerpniętymi z innych kultur europejskich. Świętom tym towarzyszyły rozmaite tradycje
ludowe, wierzenia i praktyki magiczne, różnorodne zwyczaje i obrzędy domowe, towarzyskie
i gospodarskie, zwyczaje grup rówieśniczych, zabawy oraz poczęstunki. Sprzyjało to scalaniu
nie tylko rodziny, ale też społeczności lokalnej.
W opracowaniu przedstawione zostały wybrane tradycyjne obrzędy doroczne
obchodzone w określonych porach roku. Ogólny zarys obrzędu odnosi się do całego kraju,
Pojawiające się regionalne różnice zostały szczegółowo wskazane. .
Druga część publikacji ukazuje najważniejsze rekwizyty obrzędowe wykorzystywane
podczas obrzędów dorocznych. Wśród nich umieszczono m.in. różnego rodzaju ozdoby
stosowane w izbie wiejskiej podczas świąt czy uroczystości rodzinnych.
Kolejna część opracowania zawiera opisy wykonania przykładowych ozdób
świątecznych. Znane od kilkudziesięciu lat, wciąż są obecne w naszych domach,
współtworząc wyjątkową świąteczną atmosferę. Są ważnym elementem obrzędów, łącząc
tradycję ze współczesnością.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 5
OBRZĘDY DOROCZNE
Katarzynki i Andrzejki
Święta Katarzyna jest patronką wzorowych żon i kawalerów, pragnących się ożenić.
Dlatego w wigilię dnia św. Katarzyny wróżby matrymonialne odbywali kawalerowie.
Zazwyczaj młodzi chłopcy przygotowywali sobie karteczki z imionami dziewczyn i wkładali
je pod poduszki. Rano wyciągali jedną kartkę z imieniem przyszłej żony.
Inna wróżba polegała na otarciu twarzy kobiecą koszulą lub zapaską przed pójściem
spać. Wówczas miała się przyśnić przyszła wybranka. Najpopularniejszą wróżbą było
wkładanie do wody gałązki wiśni lub czereśni. Jeśli gałązka zakwitła w wigilię Bożego
Narodzenia, chłopiec mógł liczyć na to, że wybranka obdarzy go uczuciem.
Zwyczaj wróżb związanych z dniem św. Katarzyny zanikł w połowie XIX wieku.
Popularne stały się za to spotkania organizowane wieczorem tego dnia. Młodzież zazwyczaj
zbierała się w karczmie lub dużej chacie i wspólnie tańczyła ostatni raz przed postem, zgodnie
z przysłowiem: Św. Katarzyna klucze pogubiła, a św. Jendrzej znalazł i zamknął skrzypki
zaraz.
Wieczór w wigilię św. Andrzeja przeznaczony był na dziewczęce wróżby
matrymonialne. Przed przystąpieniem do wróżb dziewczęta starały się pozyskać pomoc i
opiekę św. Andrzeja poprzez modlitwy i zachowywanie postu.
Wieczorami zbierały się w jednej izbie i wspólnie przystępowały do wróżb mających
wskazać im przyszłego męża oraz czas zamążpójścia. Do bardzo powszechnych wróżb
wykonywanych tego dnia należało lanie wosku (a także ołowiu lub cyny). Roztopiony wosk
wylewano na wodę przez dziurkę od klucza, słomę, miotłę lub podkowę i po zastygnięciu
przyglądano się mu pod światło - interpretując kształt cienia.
Na Pomorzu kształty wylane z wosku tłumaczono w następujący sposób: jeśli
widoczny był anioł lub jakaś skrzydlata postać - zwiastowało to dobrą nowinę; brama, drzwi –
zapewniało bliskie szczęście, czapka – kłopoty; drzewo – dobry los; dzban – zdrowie; harfa –
zgodę, miłość; półksiężyc – miłosne przygody; jabłko, śliwka – dobrobyt; zamek –
propozycję małżeńską od księcia.
Podobną wróżbą było palenie papieru i obserwowanie poruszających się cieni na
ścianie. Pomocne były też różne przedmioty, np. kłębki kądzieli symbolizujące dziewczynę i
miłego jej sercu chłopca. Kłębuszki te podpalano i kiedy uleciały w górę obserwowano, czy
połączą się i razem spłoną, co wróżyło dozgonną miłość. W podobnym celu na wodę
puszczano dwie igły lub świeczki umocowane na tekturkach czy w łupinkach orzechów.
Panny na Śląsku puszczały natomiast na wodę trzy igły lub świeczki - trzecia symbolizowała
księdza, który związek miał pobłogosławić przed ołtarzem.
Były też wróżby z udziałem zwierząt. Dziewczęta np. wychodziły przed chałupę i
nasłuchiwały, z której strony szczeka pies. Z tej strony, z której dochodziło szczekanie, miał
pochodzić przyszły mąż.
Oto przykłady innych wróżb andrzejkowych: panny przygotowywały placki zwane
andrzejkami, kukiełkami lub gomułkami. Każda przynosiła ze sobą garść mąki lub żyta, które
mielono w żarnach w odwrotnym kierunku, tj. w lewą stronę. Mąkę rozczyniały wodą
przyniesioną w ustach z wiadra stojącego przy studni. Należało upiec placki w piecu, pod
który podkładano kradzione od sąsiadów drewno. Później każda z dziewcząt znaczyła placek
swoim imieniem. Smarowały go tłuszczem i kładły na wieku dzieży lub maglownicy.
Następnie wpuszczały do domu psa i ta panna, której placek pies zjadł jako pierwszy miała
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 6
najszybciej wyjść za mąż. Jeśli pies złapał placek i pobiegł do progu, wróżyło to szybkie
zamążpójście, natomiast wejście psa pod łóżko - szybką śmierć właścicielki placka. Jeśli pies
tylko nadgryzł placek oznaczało to, że kawaler ją rzuci. Dziewczęta wróżyły też ze sztachet
lub dranek w płocie i drew przyniesionych z cudzego podwórka. Jeśli ich liczba była parzysta
to znaczyło, że panna tego roku wyjdzie za mąż, jeśli nie, to musiała czekać do następnego
roku. Panny z zasłoniętymi oczami podchodziły też do kołków w płocie. Jeśli któraś wybrała
cienki kołek, to jej mąż miał być chudy, jeśli krzywy, to przyszły mąż mógł być kulawy.1
Wielką wagę przywiązywano też do snów. W noc św. Andrzeja mógł we śnie pojawić
się ukochany, zwłaszcza jeśli pod prześcieradło włożyło się coś z męskiej garderoby.
W dzień św. Andrzeja, tuż po przebudzeniu, dziewczyny losowały karteczki z
męskimi imionami, które wieczorem ukryły pod poduszką. Wybrana karteczka wskazywała
imię przyszłego męża.. Aby odstraszyć złe duchy, mogące odwieść kandydata na męża od
wejścia do ich domu, nacierały drzwi i furty czosnkiem. Na dróżkach, przed drzwiami siały
len i konopie, które zagrabiały męskimi spodniami, aby konkurent zjawił się jak najszybciej.2
św. Mikołaj
W polskiej tradycji ludowej św. Mikołaj był patronem pasterzy bydła i opiekunem ich
trzód, które chronił przed wilkami. Jednocześnie był opiekunem wilków i dbał, aby w zimie
nie poginęły z chłodu i głodu. Gospodarze i pasterze modlili się więc niegdyś do św.
Mikołaja, a w dniu jego święta, czyli 6 grudnia, składali mu ofiary, zwane wilkami. Wieszali
wówczas na ołtarzach wieńce z lnu i konopi, kładli na nich jaja kurze i gęsie, zaprowadzali
też na plebanię owce i baranki.
We wsiach Beskidu Śląskiego w dniu 6 grudnia zachował się do dzisiaj zwyczaj
chodzenia po wsi przebierańców w dwóch grupach: mikołajów białych (biskup Mikołaj,
wikary, ministranci, doktor, drużba, pan młody, żołnierz – pozytywne postaci) i czarnych
(diabły, Cyganie, Żyd, niedźwiedź, koń z jeźdźcem – negatywne). Inne postaci, takie jak
garncarz, śmierć czy leśniczy przyłączają się do danej grupy w zależności od sytuacji.
Obydwie grupy odwiedzały domostwa i odgrywały scenki zgodne z ustalonym scenariuszem.
Za swój występ otrzymywały datki, którymi później się dzielono.3
W nowszej tradycji europejskiej i polskiej, św. Mikołaj jest przede wszystkim znany
jako opiekun, przyjaciel i dobrodziej dzieci. W dniu jego święta grzeczne dzieci
obdarowywane są prezentami, zaś niegrzeczne otrzymują rózgę.
Zwyczaj obchodzenia domów przez przebranego św. Mikołaja i rozdawania dzieciom
upominków w dniu 6 grudnia (prawdopodobnie niemieckiego pochodzenia) znany był w
Polsce już w XIX w. Św. Mikołaj, w towarzystwie aniołka z dzwoneczkiem i rogatego diabła,
odwiedzał domy. W czasie wizyty przepytywał dzieci z pacierza, dowiadywał się od
rodziców jak się sprawowały, a następnie wręczał im łakocie.
1 J. Adamowski, M. Tymochowicz, Obrzędy i zwyczaje doroczne z obszaru województwa lubelskiego (próba
słownika), [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny, Kultura ludowa, red. A. Gauda, Lublin 2001, s. 38. 2 B. Ogrodowska, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Mały słownik, Warszawa 2001, s. 10.
3 Tamże, s. 122.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 7
Wigilia
Wigilia Bożego Narodzenia (24 grudnia) – dzień poprzedzający święta Bożego
Narodzenia. Przez cały ten dzień obowiązywał wszystkich ścisły post i nie wolno było po
zachodzie słońca wykonywać żadnych ciężkich prac. Dawniej wierzono, że wszelkie
działania prowadzone w tym dniu mają szczególną moc, a także wpływ na nadchodzący rok.
Górale często mawiali: Jaka Wigilia taki cały rok. Dlatego też starano się tak postępować, by
nie zrobić czegoś, co uprzykrzyłoby życie w przyszłym roku. Dzieci starały się być grzeczne,
aby uniknąć kary. W tym dniu należało się też dobrze ubrać, zjeść. Nie można było nic
pożyczać, aby tego przedmiotu nie brakowało przez cały przyszły rok. Dobrą wróżbą było,
jeśli pierwszy w tym dniu nawiedził dom mężczyzna . Zwiastował on pomyślność na cały rok
i zapowiadał byczka od pierwszej ocielonej krowy.4 Nie wolno też było wykonywać wielu
czynności, takich jak spluwanie na podłogę, wylewanie wody, pomyj, mielenie zboża, cięcie
sieczki. Należało też ostrożnie używać ostrych narzędzi, by nie zranić, przygnieść czy
znieważyć przebywających wśród ludzi dusz zmarłych przodków.
Od samego rana zajmowano się przygotowaniem potraw świątecznych oraz
przystrajaniem izby. Tradycyjną formą świątecznej dekoracji był pająk zawieszany u powały,
a także podłaźnik zwany też podłaźnicą, jutką, wiechą, sadem, rajskim drzewkiem, bożym
drzewkiem. O świcie w Wigilię wybierano się do lasu po młode drzewka świerku albo gałęzie
sosnowe, jodłowe, z których przygotowywano podłaźnik. Jeśli gospodarzowi udało się
szybko tego dokonać, to mógł liczyć na szybki wzrost i dojrzewanie zbóż. Często podłaźnik
wieszano w ciszy i nie zapalano światła, żeby nie stracił swoich mocy. W niektórych
regionach, na przykład w Beskidzie, wieszano wierzchołkiem w dół kilka podłaźników.
Przystrajano izbę także światami z opłatka, przyklejano nowe wycinanki. Ramy obrazów
zdobiono kwiatami z bibuły, w oknach zawieszano wykonane z białej bibuły firanki.
Uzupełnieniem dekoracji były gałązki świerku lub jodły
wkładane za obrazami.
Przed wieczerzą wigilijną gospodarz przynosił do
izby snopek samego żyta lub żyta, owsa i pszenicy zwany
królem (nazywany bywał też trzema królami, dziadem,
kolędnikiem, babą). Wnosząc go do izby, gospodarz
zdejmował czapkę i mówił: Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus! Na szczęście, na zdrowie ze świętą Wiliją, daj nam
Boże ten rok szczęśliwie sprowadzić, drugiego, lepszego
doczekać. Na te słowa rodzina odpowiadała: Na wieki
wieków. Amen. Daj nam Boże5
Król wigilijny, Korytków Duży pow. Biłgoraj,
fot. J. Urbanowicz, 1968, Archiwum Muzeum Lubelskiego w Lublinie
4 F. Kotula, Przeciw urokom, Warszawa 1989, s. 115.
5 . Nowak, Adwent i Boże Narodzenie w regionie tomaszowskim, Lublin 2003, s. 139.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 8
Snop stał w kącie domu do Trzech Króli. Po okresie Godnych Świąt ziarno z tego snopka
dodawano do ziarna siewnego, a słomę rżnięto na sieczkę i dawano bydłu. Zapewnić to miało
błogosławieństwo w dobytku i przyszłorocznych plonach. Robiono z niego też powrósła,
którymi przewiązywano drzewa owocowe. Gospodarz bardzo często po kolacji wybierał się
do sadu, gdzie przed każdym drzewem zamachiwał się siekierą i pytał: Będziesz rodzić, bo jak
nie, to cię zetnę, a druga osoba odpowiadała w imieniu drzewa: Będę.6 Po tych czynnościach
pewni byli urodzaju. Wykonywano to zaraz po pośniku albo dopiero na św. Szczepana.
W Dzieżbinie w Kaliskiem gospodarz zabierał ze sobą kilka słomek na pasterkę i wracając
obwiązywał nimi drzewka.7
Na przełomie XIX i XX w. zaczęto stawiać w izbach choinki, które przyozdabiano
łańcuchami z bibuły, zabawkami wykonanymi ze słomy i bibuły oraz jabłkami, orzechami i
ciastkami własnego wyrobu. Zwyczaj ten na wschodzie kraju upowszechnił się dopiero po II
wojnie światowej.
Do izby przynoszono także wiązkę słomy, którą rozkładano na podłodze, zatykano za
obrazy i siestrzan, aby jak najbardziej upodobnić mieszkanie do stajni, w której urodził się
Jezus. Słoma leżała do św. Szczepana, a czasem nawet do Nowego Roku. Uprzątniętą słomę
zanoszono do obory i podkładano kurom pod gniazda. Robiono z niej też powrósła, którymi
przewiązywano drzewa owocowe, aby sprowadzić urodzaj.
Siano natomiast rozściełano na stole, a czasami pod stołem i na stołkach, na których
siedzieli biesiadnicy. Pod siano na stole sypano zwykle garść żyta, owsa i pszenicy. Na
zaścielony obrusem stół w trzech jego rogach kładziono chleb i opłatek, a w okolicy Biłgoraja
(Lubelszczyzna) na talerzyku stawiano czosnek i miód oraz kolędę, czyli kolorowy opłatek
dla zwierząt.
Czas rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej (inaczej zwanej pośnikiem, wiliją, postnikiem,
kolędą itp.) wyznaczała pierwsza pojawiająca się na niebie gwiazda. Rozpoczynano ją
pacierzem, po czym łamano się opłatkiem – symbolem pojednania z ludźmi i Bogiem.
Następnie gospodarz lub ktoś najstarszy z rodziny składał życzenia. Wieczerzę wigilijną
spożywano dawniej z jednej wspólnej miski. Posiłek składał się z ustalonego zestawu
nieparzystej liczby potraw. Pokarmy wigilijne musiały być z pola, z lasu, z łąki i wody, bo jak
mawiano Pan Bóg tak urządził, że to jest wszystko dla człowieka. Uczestnicy wieczerzy
zobowiązani byli spróbować wszystkich potraw, by nie zabrakło ich w przyszłym roku.
Do najbardziej typowych pokarmów wigilijnych na Lubelszczyźnie należą: barszcz z
mąki żytniej lub owsianej, barszcz z buraków, groch polny, fasola, grzyby, kartofle, różnego
rodzaju kasze, pierogi, kluski, kisiel, śledzie i inne ryby. Na wschodnim pograniczu wieczerzę
rozpoczynano lub kończono kutią. Jest to potrawa przygotowana z pszenicy tłuczonej w
stępie, wymieszanej z miodem i utartym makiem.
Na Kurpiach natomiast jadano kapustę kwaszoną, śledzie, kasze, kluski z makiem,
(które w Kaliskiem nazywano makiełkami), zupę owocową z kluskami i miodem. Na Pogórzu
i u Lachów Sądeckich jadano groch ze śliwkami, kaszę jęczmienną tzw. siekankę, także ze
śliwkami, żur z owsa lub zupę grochową, karpiele, kapustę postną, ziemniaki, różnego
rodzaju pierogi z kapustą, śliwkami, jabłkami, serem, gotowany bób, pęczak i płatki –
kwadratowe ciasteczka moczone w oleju. Dawniej jadano też siemianke - utłuczone w stepie
siemię lniane i konopne, przypominające gęste mleko, którym smarowano chleb. Nie jadano
tu ryb, ciasta i nie pito alkoholu.8
Natomiast na Górnym Śląsku wieczerza wigilijna składała się z zupy grochowej lub
grzybowej, a dawniej z zupy siemieniotki, ryby smażonej, ziemniaków, kapusty. Na deser
podawano makówkę - kawałki bułki drożdżowej przełożonej słodkim makiem i zalanej
6 A. Magdziakowa, Rok obrzędowy mojego regionu, Lublin 2003, s. 17.
7 K. Skłodowska-Antonowicz, Obrzędy doroczne i zwyczaje na Kujawach, „Literatura Ludowa”,1964 nr 4,s. 21.
8 B. Ogrodowska, Święta polski, tradycja i obrzędy, Warszawa 2000, s. 39.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 9
mlekiem oraz moczki – rodzaj budyniu z pokruszonych pierników rozmoczonych w
kompocie porzeczkowym z dodatkiem bakalii.9
Podczas wieczerzy odkładano z każdej potrawy po łyżce do osobnej miski i tego
samego wieczora lub na drugi dzień rano z kolorowym opłatkiem i chlebem zanoszono je
bydłu. Po kolacji śpiewano kolędy.
W trakcie wieczoru wigilijnego powszechny był zwyczaj wróżenia: na urodzaj,
pomyślność w gospodarstwie, długość życia i zamążpójście panien. Obserwowano między
innymi jaka pogoda jest tego dnia, z czego można było wnioskować, czy będzie urodzaj w
nowym roku. Wierzono, że jeśli niebo było wygwieżdżone, to kury będą się dobrze niosły, a
jeśli było zasnute chmurami, to krowy będą się dobrze doiły. Podczas wieczerzy rzucano do
pułapu groch i kutię na urodzaj. Im więcej grochu lub pszenicy przykleiło się do sufitu, tym
większy miał być jego zbiór.
Po skończonej wieczerzy panny wychodziły z domu i wołały: Hop, hop! i z której
strony odezwało się echo, z tej miał przybyć kawaler. Panny i kawalerowie wyciągali także
źdźbła siana spod obrusa, jeżeli było zielone to zapowiadało szybkie zamążpójście. Z kolei z
długości wyciągniętych źdźbeł wróżono o długości życia, a brak czyjegoś cienia zapowiadał
śmierć tej osoby.
Aby zapewnić sobie urodzaj w okolicach Biłgoraja spożywano wieczerzę na dzieży –
symbolicznym atrybucie płodności, co miało zapewnić obfitość chleba, czyli podstawowego
pożywienia. 10
Na Podlasiu w tym dniu trzeba było kilkakrotnie zamieść dom, żeby pszenica była
czysta. Aby zapewnić sobie zdrowie i pomyślność na cały rok, przed wieczerzą myto się w
wodzie, do której wrzucano pieniądze. Uzdrawiającą moc miały okruszki siana ze stołu
wigilijnego, które zbierano i przechowywano, a gdy kogoś z rodziny zawiało to sypano je na
węgiel i okadzano nimi chorego. Pilnowano też, żeby podczas wieczerzy nie odkładać na stół
łyżki, bo będzie bolał krzyż. Nie należało pić wody, bo w żniwa będzie się miało duże
pragnienie.11
W wigilijny wieczór chłopcy robili rozmaite psoty, szczególnie w tych zagrodach,
gdzie mieszkały młode dziewczyny. Ściągali bramy i chowali je, rozbierali wóz, który w
częściach wynosili na dach stodoły, zatykali kominy. Przed północą większość domowników
wybierała się na pasterkę do pobliskiego kościoła.
Boże Narodzenie
Pierwszy dzień świąt starano się spędzać tylko w gronie rodzinnym. Udawano się do
kościoła, a podczas reszty dnia unikano ciężkich prac. Starano się także nie spać, aby zboże
nie zalegało na polach. Nie należało też brać słomy do ust, bo wierzono, że będą bolały zęby.
W drugi dzień świąt (św. Szczepana) w kościele podczas mszy święcono owies,
którym obsypywano księdza i siebie nawzajem. Poświęcony owies dawano kurom, żeby się
dobrze niosły, a także dosypywano do ziarna siewnego. Od rana przybywali też kolędnicy,
którzy odwiedzali domostwa do Trzech Króli czy nawet do Matki Boskiej Gromnicznej.
W Polsce znane są różne formy kolędowania z żywymi zwierzętami, z maszkarami,
z gwiazdą, szopką czy innymi przedmiotami. Przychodziły także grupki przebierańców
odgrywających scenki związane z Bożym Narodzeniem, np. herody. Kolędowała młodzież,
9 Tamże, s. 39.
10 J. Petera, Lubelskie zwyczaje świąteczne, „Sztandar Ludu”, R27:1971, nr 306., s.4.
11 J. Adamowski, M. Tymochowicz, op. cit., s. 39.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 10
starsi mężczyźni lub dzieci, którzy odwiedzali domostwa, przekazując domownikom życzenia
na nowy rok, za co otrzymywali datki.
Trzej Królowie
W tym dniu w kościele święcono kredę i kadzidło, które przygotowywano z owoców
jałowca, ziół i żywicy. Poświęconą kredą pisano na drzwiach wejściowych do domów i stajen
pierwsze litery imion Trzech Króli – K+M+B (Kacper, Melchior, Baltazar). Wierzono, że
zabieg ten ochroni obejścia od złych mocy i czarownic. Kadzidła wykorzystywano do
zabiegów magicznych i leczniczych. Okadzano nimi chorych ludzi i zwierzęta.
Matki Boskiej Gromnicznej
W kościele święcono w tym dniu świecę zwaną gromnicą. Dymem z gromnicy
naznaczano znak krzyża na głównej belce pułapowej, co miało chronić dom od gromów, a
domownikom wróżyło pomyślność. Podpalano także dzieciom włosy w czterech miejscach
naokoło głowy, żeby się nie bały piorunów i burz, a także aby uchronić je od chorób uszu.
Świecę tę zapalano zawsze podczas burzy, żeby zabezpieczyć zabudowania od piorunów, ale
też zapalono ją w różnych ważnych dla domowników momentach życia, w tym w czasie
śmierci. Wierzono również, że Matka Boska Gromniczna i jej atrybut – świeca - chronią
przed wilkami. Z tym dniem związane są także prognozy pogody, o czym mówią przysłowia
np.: Gdy na gromnice mróz, schowaj sanie, szykuj wóz.
Ostatki
Okres od Nowego Roku do Wielkiego Postu był czasem zabaw i ogólnej wesołości.
Zwano go karnawałem. Był to dobry okres na organizowanie wesela a także czas rozmaitych
spotkań przy muzyce, tańców i śpiewów. Szczególnie obchodzone były ostatnie dni
zapustów, zwane ostatkami, mięsopustem, zapustami lub kusakami. Rozpoczynał je Tłusty
Czwartek. W dniu tym przygotowywano pączki i faworki, którymi częstowano gości podczas
wieczornego spotkania. Spożywano również mięso, białe pieczywo i wznoszono toasty
wódką. W ostatni wtorek młodzi organizowali specjalne spotkania taneczne, na które
zapraszano muzykanta i przygotowywano rozmaite potrawy. Po wsi chodzili zapustni
przebierańcy, którzy płatali figle, a tam gdzie pojawiały się postacie zwierzęce, takie jak
niedźwiedź, koza, turoń, konik, bocian, żuraw, odgrywane przez nich scenki miały
zwiastować wiosnę, odrodzenie przyrody i oczywiście zapewnić szczęście domownikom. Po
krakowskich wsiach chodził zapust, który ubrany był w kożuch odwrócony sierścią do
wierzchu, opasany powrósłem, w wysokiej czapce z tektury ustrojonej wstążkami, gałązkami
choiny. W ręku trzymał toporek z dzwonkiem. Straszył on dzieci, a gospodarzom życzył
urodzaju.12
Dopraszał się jadła. Zapraszany był przez wszystkich i obdarowywany jak i inni
przebierańcy przychodzący w tym okresie.
W ostatnim dniu zapustów podczas zabaw, na których starano się najeść do syta,
wykonywano obrzędowy taniec na urodzaj. Kobiety wysoko podskakiwały, by len i konopie
wysoko wyrosły. Na Podlasiu tańczyły w koło, by kapusta rosła duża i okrągła. Mężczyźni
12
A. Zadrożyńska, K. Braun, Zielnik świętowań polskich, Warszawa 2003, s. 342.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 11
tańczyli, by dobrze wyrosły ziemniaki, owies, żyto. W tym dniu odbywało się również
rytualne wprowadzenie do grona gospodyń młodych mężatek, zwane wkupnem do bab.
Pannom, które nie wyszły za mąż przypominano, że nie mają na co czekać, przyczepiając im
do ubrań klocki drewniane, ości ryb, malując ośmieszające rysunki na płotach czy drzwiach
domów. W Wielkopolsce, na Kujawach, na Ziemi Łęczyckiej i Sieradzkiej panny, które nie
wyszły za mąż w karnawale brały udział w zabawie zwanej podkoziołkiem. Zapraszane były
do karczmy, gdzie tańczyły i musiały złożyć okup przed wystruganą figurką chłopca czy
wizerunkiem kozła.13
Miały miejsce ponadto zwyczaje niszczenia lub symbolicznego
grzebania różnych postaci, np. ścinanie śmierci podczas jedlińskich kusaków czy na
Kujawach zabijanie grajka. Zwyczaje te stanowiły ostateczne pożegnanie się z zabawami,
ponieważ od godziny dwunastej w nocy rozpoczynał się okres Wielkiego Postu. Wówczas to
gospodynie dokładnie wygotowywały garnki w wodzie z ługiem, szorowały je, aby pozbyć
się resztek tłuszczu i w ten sposób przygotować się do postu i czasu wyciszenia.
Wielkanoc
Wielki Tydzień rozpoczynał się od Niedzieli Palmowej (zwanej też Kwietną,
Różyczkową, Wierzbną), podczas której święcono palmy. Poświęconym palmom
przypisywano duże znaczenie. Zaraz po wyjściu z kościoła uderzano nimi i mawiano: Palma
bije, nie ja bij; za tydzień Wielkanoc. Dzięki tym działaniom miała przechodzić na ludzi jej
życiodajna moc. W celach leczniczych połykano bazie, by gardło nie bolało. Palmę, czy
przygotowane z niej krzyżyki, zatykano w polu, by chroniły plony przed gradobiciem i
robactwem. Kiedy bydło wypędzano po raz pierwszy w pole uderzano je po grzbiecie palmą.
Miało to zapewnić mu zdrowie. Na Kaszubach poświęconą palmę zatykano w ule i wplatano
w sieci, aby zapewnić sobie obfitość. Poświęcone bazie wrzucano do ziarna siewnego i
ziemniaków, aby obrodziły, a ziarno było tak grube jak bazie.14
Zatykano ją za obraz, by
strzegła mieszkańców domu przed różnego rodzaju zagrożeniami, a w ciągu roku
wykorzystywano ją do poświęcania świeconą wodą różnych przedmiotów. Czyniono tak m.in.
przed rozpoczęciem określonych prac polowych.
Niedziela Palmowa, Wola Domaszewska, pow. łukowski
fot. J. Urbanowicz, 1961, Archiwum Muzeum Lubelskiego w Lublinie
13
B. Ogrodowska, Święta polskie. Tradycja i obyczaje, Warszawa 1996, s. 130. 14
A. Zadrożyńska, K. Braun, op. cit. s. 33-34.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 12
W Wielki Czwartek milkły dzwony, a w ich miejsce używało się kołatek, które miały
w razie burzy zastąpić dzwony i odstraszać burzowe chmury oraz wszelkie zło. Tego dnia
(albo w Wielką Środę lub Piątek) na Ziemi Sądeckiej i w okolicach Gorlic odbywało się także
wieszanie, palenie lub topienie Judasza. Najpierw osądzano go, a później dokonywano
egzekucji. W Wielki Piątek przygotowywany był w nawach bocznych kościoła Grób
Chrystusa, którego strzegły Straże Grobowe.
W Wielką Sobotę święcono jadło. Zanoszono je do poświęcenia, w dużych koszach,
do dworu lub pod kapliczkę, gdzie przyjeżdżał ksiądz. Z czasem zwyczaj ten przeniesiono do
kościoła. Święcono jaja, wcześniej ozdobione, bochenek chleba, kiełbasę, boczek i inne
mięsa, masło, ser, placki, ciasto (baby kołaczne, mazurki), chrzan – to co podawane było na
śniadaniu wielkanocnym. Wieczorem święcono ciernie i ogień, który przenoszony był do
domu za pomocą świecy czy huby, by rozpalić w piecu nowy ogień.
Święcenie wielkanocne, M. Pociecha, repr. Z. Gloger, Rok polski w życiu, tradycji i pieśni,
Warszawa 1908, Archiwum MuzeumLubelskiego w Lublinie
Wielkanocną Niedzielę rozpoczynano od mszy rezurekcyjnej, po której we
wschodniej Polsce wszyscy starali się jak najszybciej powrócić do domu. Wróżyło to pannom
szybkie zamążpójście, a gospodarzowi szybkie zakończenie żniw. Przed rozpoczęciem
śniadania rodzina dzieliła się jajkiem i składano sobie życzenia wszelkiej pomyślności.
Wszystkim wcześniej poświęconym produktom przypisywano szczególną moc
i wykorzystywano je do różnych praktyk magicznych, z czym związane były rozmaite zakazy
i nakazy. Skorupki z poświęconych jaj rozrzucano po kątach izby, aby zabezpieczyć w ten
sposób dom przed robakami. Podkładano je także pod pierwszy zwieziony snop do stodoły,
żeby chroniły zboże przed myszami. Rozrzucano je po polu, by niszczyły chwasty i na
rozsadę kapusty, aby robaki jej nie jadły. Podkładano je kurom pod gniazda, żeby się dobrze
niosły. Poświęcone niegotowane jajka dawno krowom, by miały dużo mleka. Jajko toczono
też po grzbiecie krów i koni, żeby były tłuste, lśniące, zdrowe i odporne na choroby.
Poświęconą słoniną smarowano krowom chore wymiona, a ludziom ręce i nogi, żeby nie
zostały pokaleczone podczas żniw. Słoninę chowano do skrzyni, aby się świnie dobrze
chowały. Sól sypano do studni, żeby woda była zawsze czysta. Kości ze święconego
zakopywano w ogrodzie dla odstraszenia kretów, dawano je także psom, by nie chorowały na
wściekliznę. Wkładano też kości pod krokiew, aby chroniły dom od piorunów. Uważano, że
jeśli myszy zjedzą okruszki po święconym pokarmie przestaną rosnąć im zęby. Trochę
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 13
święconki dawano zwierzętom, żeby dobrze się chowały. Kawałek ziemniaka zakopywano na
wygonie, aby były bogate zbiory.15
Tego dnia nie odmawiano sobie jedzenia. Odpoczywano i
wszystkich przybyłych gości obdarowywano pięknymi pisankami. Stanowiły one także dar
dla przychodzących wówczas kolędników: od panny dla kawalera, od matki chrzestnej dla
chrześniaków. Panny mogły się także pisankami wykupić od polewania wodą.
Lany Poniedziałek
W drugi dzień Świąt Wielkanocnych, zwany dyngusem, śmigusem, w południowej i
środkowej Polsce znany był zwyczaj oblewania wodą młodych dziewcząt. Natomiast na
północy był tak zwany suchy lub zielony śmigus,
polegający na dotykaniu się lub smaganiu
rozwiniętymi zielonymi gałązkami lub uplecionymi
z nich batami. Na Śląsku Cieszyńskim istniał
zwyczaj oblewania wodą, czyli mycia młodych
dziewcząt i gospodyń, a następnie suszenie ich
przez żartobliwe bicie wierzbowymi gałązkami.
Zarówno polewanie wodą, jak dotykanie zieloną
gałązką miało zapewnić: dostatek wody, ciągłość
wegetacji, oczyszczenie, zdrowie, urodę i płodność.
Śmigus, Michał Elwiro Andriolli, 1882, repr. Z. Gloger, Rok polski w życiu, tradycji i pieśni, Warszawa 1908,
Archiwum Muzeum Lubelskiego w Lublinie
Każda dziewczyna we wsi powinna być oblana. Nieoblanie jej świadczyło, że nie
cieszy się powodzeniem wśród chłopców. Na Kujawach bardzo powszechne były
przywoływania dyngusowe – wywoływano wówczas wszystkie panny, deklarując tym
samym sympatię, zainteresowanie, wygłaszano pochwałę ich urody, a niekiedy wypowiadano
im przestrogi, napominano o zachowaniu higieny. Mogły być wygłaszane także epitety pod
adresem nielubianych, niegospodarnych dziewcząt, np.: Zaprzągajcie konie, woły, bo
wywieziema fafaoły – Maryśki Doredowny – a brać na nią cztery fury piasku (do
szorowania), - pięć fur pyrzu, dwadzieścia kubłów wody i mydliska, do wypłukania w gnoiska
- cztery długie grace, do wymiatania w s...cze, bo-ć czarna !16
W niektórych miejscowościach oblewano się wodą we wtorek. Zdarzało się, że
zabawa trwała aż do niedzieli przewodniej, kiedy to dziewczęta, dziękując za oblewanie,
wręczały chłopcom wykonane przez siebie pisanki.
W tym dniu odbywało się także chodzenie po dyngusie, nazywane wołoczebne.
Młodzież i dzieci chodziły po domach, składały życzenia, śpiewały pieśni i prosiły o dary.
Na Mazowszu chłopcy chodzili po dyngusie, w Polsce centralnej, Łowickiem, Sieradzkiem,
Łęczyckiem, na Śląsku i w Wielkopolsce chodzono z kurkiem dyngusowym. W południowej
Małopolsce chodzili po wsi przebierańcy zwani tu śmigurtami, śmigutciarzami, dziadami
śmigusowymiwiżdżami, ukacami lub słomiakami – w swoim ubraniu musieli mieć słomiany
element i wyróżniali się tym, że chodząc po domach nic nie mówili a o datki prosili na migi.
W okolicach Mielca chodziły śmigutry, które wygłaszały wierszowane życzenia.
W podkrakowskich wsiach chodzili przebierańcy, zwani Siuda Baba - byli to chłop i baba,
15
J. Adamowski, M. Tymochowicz, op. cit., s. 51. 16
O. Kolberg, Dzieła wszystkie, Kujawy, t. 3, Wrocław-Poznań 1962, s. 215.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 14
którzy zaczepiali przechodniów i prosili o zapłatę. Na Ziemi Krakowskiej dzieci chodziły z
ogródkiem lub ogrójczykiem – wózeczkiem, na którym wiozły figurę Chrystusa
Zmartwychwstałego i śpiewały pieśni o Zmartwychwstaniu Pańskim. Dzieci chodziły też z
traczykami wielkanocnymi, barankiem czy pasyjką.17
Do dnia dzisiejszego w Poniedziałek Wielkanocny spod kościoła w Pietrowicach
wyrusza konna procesja obchodząca pola. Na czele tego orszaku jedzie ksiądz i dwóch
jeźdźców, z czego jeden trzyma krucyfiks, a drugi figurę Chrystusa Zmartwychwstałego.
Konna procesja po obejściu pól dociera do Kościoła i tam odprawiane jest nabożeństwo, które
kończy się błogosławieństwem wszystkich zebranych osób.
Zielone Świątki
Dom i podwórko w tym dniu należało zaścielić tatarakiem (zwanym inaczej
lepiechem), a gałązki wierzby i klonu powtykać wszędzie, gdzie tylko można było w
chałupie, stodole, oborze. Kobiety zatykały gałązki również na polu, gdzie rósł len, konopie i
warzywa, ponieważ obrzęd ten miał charakter wegetacyjny, agrarny i pasterski.
Pastuszkowie mieli wówczas swoje święto, z rana splatali z zielonych gałązek wianki
lub bukiety i przystrajali nimi bydło. W niektórych wsiach dodatkowo nogi krów okręcano
lipowym łykiem, aby chroniło je przed czarami. Wieczorem, przyprowadziwszy bydło do
domu, otrzymywali od gospodarza pieniądze, a gospodyni częstowała ich pszennymi
plackami i pierogami. Wierzono także, że kto pierwszy przypędzi zwierzęta do zagrody, temu
będą się dobrze chowały, a krowy będą dawały mleko przez cały rok. W wielu regionach
Polski odbywały się wówczas obrzędy inicjacyjne – wyzwoliny młodzików, którzy po raz
pierwszy podejmowali obowiązki pastucha.18
Natomiast dziewczęta w tym dniu wiły wianki z polnych kwiatów, którymi
przyozdabiały kaplice i krzyże przydrożne. Odbywała się także procesja wokół polnych
zasiewów, po której spędzano w jedno miejsce żywy inwentarz, żeby go ksiądz poświęcił.
W okolicach Rzeszowa, na Śląsku i Wielkopolsce w noc poprzedzającą Zielone
Świątki wykonywano maje, wichy. Stawiali je kawalerowie chcący się przypodobać swoim
sympatiom przed ich domami. Maje robiono z wysokiej jodełki obciętej z gałązek i
oczyszczonej z kory. Pozostawiano tylko sam wierzchołek, który przystrajano wstążkami z
kolorowej bibuły. Tak przygotowany maj wkopywano przed domem dziewczyny lub
przybijano na drzewie, aby górował nad otoczeniem. (patrz też:
thttp://tvp.info/informacje/polska/dzis-obchodzimy-zielone-swiatki/4679167)
Marzanna, gaik, maik
Wczesną wiosną (w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, zwaną Białą, Czarną albo
Śmiertną, a współcześnie 21 marca – początek kalendarzowej wiosny) na wsiach w
zachodniej i południowo-zachodniej części kraju miał miejsce zwyczaj palenia lub topienia
marzanny, zwanej także moreną, marzanikiem (od słów: "mor", "mara", "zmora"), śmiecią,
śmierztecką, śmiertką, śmiercichą. Była to kukła przedstawiająca postać kobiety, uważana za
personifikację zimy, chorób, śmierci i zła z jakim zmagali się ludzie podczas zimy. Starsze i
małe dziewczęta niosły ją ponad głowami (albo wiozły na taczce) w uroczystym orszaku, od
domu do domu, od obejścia do obejścia, aby zabrała z nich całe zło i nieszczęścia. Śpiewały
przy tym:
17
B. Ogrodowska, Święta… op. cit., s. 218-220. 18
B. Ogrodowska, Zwyczaje… op. cit., s.273.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 15
Marzaneczka rosła aże nam urosła
Jak sosna, jak sosna.
Niesiemy Marzankę z obory, z obory
Nie bójcie się ludzie tej mory
Marzaneczka rosła ...
Kędy cię Marzanko nieść mamy,
Kiedy my drużeczki nie znamy.
Marzaneczka rosła...
Wynieście mnie dzieweczki
Tu na te pagóreczki,
Potem wrzućcie do wody,
O, do głębokiej wody.19
Podczas wyprowadzania marzanny ze wsi trzeba było pamiętać o pewnych zakazach.
Nie wolno było dotykać pływającej w wodzie kukły, bo groziło to uschnięciem ręki. Trzeba
też było jak najszybciej po zakończeniu zabawy powrócić do wsi, nie odwracać się za siebie,
bo można było się rozchorować. Pamiętano, by się nie potknąć i nie upaść, bo to mogło
wróżyć śmierć w ciągu roku.20
Marzanna, Śląsk Opolski, CAF,
Archiwum Muzeum Lubelskiego w Lublinie
Po utopieniu marzanny przychodziła kolej na wywoływanie wiosny poprzez
wniesienie do wsi zielonego gaika - maika (Śląsk) zwanego także latem, nowym latkiem
(Wielkopolska), lateczkiem lub latorośkiem. Była to gałąź sosny lub świerku, pięknie
przystrojona wstążkami i ozdobami z papieru, wydmuszkami jaj i innymi podobnymi
ozdobami. Gaik był symbolem wiosny – wędrowano z nim od chaty do chaty z radosnym
19
H. Bigeleisen, U kolebki ; Przed ołtarzem ; Nad mogiłą, Lwów 1929, s. 496. 20
B. Ogrodowska, Zwyczaje… op. cit., s. 113.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 16
śpiewem i okrzykiem: Mor ze wsi, nowe latko do wsi! Za wniesienie gaika, czyli
wprowadzenie wiosny do wsi, dziewczęta otrzymywały od gospodyń jajka, kawałki placka
lub obwarzanki, a także drobne pieniądze.
Na Śląsku Cieszyńskim obrzęd gaika odbywał się po raz drugi w Poniedziałek
Wielkanocny i był powtórzeniem wcześniejszej ceremonii. Na Ziemi Opoczyńskiej w tym
dniu chodzili chłopcy po dyngusie niosąc ze sobą gaik – świerk metrowej wysokości lub kulę
ażurową wykonaną z giętych leszczynowych prętów i przystrojonych wstążeczkami, z
krzyżem na szczycie i dużym czerwonym jabłkiem w środku.21
Boże Ciało
Jest to święto obchodzone dziesięć dni po Zielonych Świątkach. Trwa przez okres
oktawy. W samą uroczystość Bożego Ciała odbywa się procesja do czterech ołtarzy
polowych. Po odejściu procesji od ołtarzy wierni starali się zabrać do domu gałązki z brzóz,
którymi były ozdobione ołtarze. Wkładano je za obrazy święte, w strzechy chałup, obory i
stodoły, aby chroniły domowników przed chorobami, a obejście przed pożarem.
W następnych dniach odprawiano nabożeństwa, które miały wybłagać urodzaj na polach.
Ostatniego dnia zwanego Zielonym Czwartkiem następowało poświęcenie wianuszków
uwitych z ziół i kwiatów. Musiała być ich nieparzysta liczba (3, 5, 7, 9), a przygotowywano je
między innymi z rozchodnika, śmietanki, macierzanki, lipy, mięty, pokrzywy, koniczyny,
chabrów, dziewanny. Poświęcone wianuszki po przyjściu do domu wieszano koło drzwi
wejściowych, aby chroniły obejście. Później wykorzystywano je także przy leczeniu
rozmaitych chorób ludzi i zwierząt. Chorych wówczas okadzano dymem z poświęconych ziół.
Podkładano je również zmarłemu pod poduszkę. Niewykorzystane w danym roku wianuszki
należało spalić.22
Noc świętojańska
Święto związane jest z przesileniem dnia z nocą, przypadające na wigilię św. Jana
(24 czerwca), obchodzone na cześć słońca i miłości. Należy do najstarszych słowiańskich
obrzędów ludowych, sięgających jeszcze czasów przedchrześcijańskich. Na Podlasiu,
Mazowszu i Rusi obrzędowość sobótkowa znana jest pod nazwami kupała, kompała,
kumpałecka, kupalnocka.
W wigilię św. Jana dziewczęta i kobiety zbierały różne zioła, gałęzie drzew i maiły
nimi strzechy domów. Rośliny wieszane na budynkach i płotach były używane później do
różnych zabiegów leczniczych i magicznych np. liście łopianu szczególnie pomagały na ból
głowy. Zaparzane z mlekiem podawano dzieciom, gdy miały boleści żołądkowe.23
Wigilię św. Jana uważano również za dzień odpowiedni do wykonywania różnych
zabiegów związanych z wegetacją roślin. Kobiety wiązały węzły na szczypiorze cebuli i
czosnku, aby porosły duże głowy. Gałązki leszczyny wtykano w łany zbóż, żeby ich wichura
nie powaliła, a łopian w zagony lnu, aby rósł duży.
Najważniejszą rolę w uroczystościach świętojańskich odgrywały zapalane wówczas
ogniska, zwane sobótką. Dawniej przed rozpaleniem ogniska sobótkowego gaszono we wsi
wszystkie ognie. „Nowy ogień” rozniecano nad wodą lub na wzgórzach czy polanach leśnych
i od niego rozpalano ogniska w domach. Młodzież przez nie przeskakiwała, by zboże i len
wyrosło jak najwyżej. Do ogniska wrzucano także zioła o znaczeniu leczniczym i magicznym
21
Tamże s. 57. 22
J. Adamowski, M. Tymochowicz, op. cit., s. 55. 23
J. Adamowski, M. Tymochowicz, op. cit., s. 56.
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 17
takie jak bylica, pokrzywa czy piołun, aby uchronić się od choroby i niepowodzenia. Ogień
palony w tym dniu miał też moc odwracania zarazy i chorób od bydła, dlatego przepędzano je
przez wygaszone sobótkowe ogniska. Oczyszczającą i leczniczą moc miała także dla ludzi i
zwierząt woda, dlatego należało się w tym dniu wykapać. Odtąd można się było również
spokojnie kąpać we wszystkich zbiornikach wodnych. Wcześniej kąpiel groziła utopieniem
czy porwaniem przez demony wodne.
Przed wschodem słońca w wigilię św. Jana dziewczęta puszczały na wodę uwite z ziół
(macierzanki, rozchodnika lub mirtu) dwa wianki, ze świeczką w środku. Miały one
wywróżyć im szybkie zamążpójście. Jeśli wianek utonął, oznaczać to mogło nawet śmierć
osoby, której go przypisywano.
W tym magicznym dniu według dawnych przekazów spod ziemi odzywały się głosy
zatopionych dzwonów i ludzi. W lasach na krótko zakwitał kwiat paproci, po który
wyprawiali się liczni śmiałkowie. Wierzono także, że tego dnia słońce trzy razy wschodzi, a
piękna pogoda wróżyła obfite plony.
Dożynki
Były największym w roku świętem gospodarskim, stanowiły ukoronowanie
całorocznego trudu, od efektów którego zależała ludzka egzystencja. Odbywały się po
zakończeniu wszystkich najważniejszych prac polowych – po zebraniu plonów, a głównie
zbóż. W dawnej Polsce zwano je również wieńcowem lub okrężnem.
Dożynki obchodzono w Polsce prawdopodobnie już w XVI lub na przełomie XVI i
XVII wieku, kiedy na naszych ziemiach rozwinęła się gospodarka folwarczno - dworska.
Urządzali je dla żniwiarzy (służby folwarcznej i pracowników najemnych) właściciele
majątków ziemskich. Był to poczęstunek i tańce, które były formą podziękowania za dobrze
wykonaną pracę przy żniwach i zebrane plony. Nie brakowało w tym obrzędzie elementów
starszych, archaicznych, które bywają tłumaczone jako pozostałości ofiar składanych
bóstwom urodzaju. Do takich należały różne praktyki i do niedawna zachowane zwyczaje
związane np. z ostatnią garścią, kępą lub (rzadziej) pasem niezżętego zboża, które po żniwach
jakiś czas pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości wegetacji zbóż i ciągłości urodzaju.
Te ostatnie pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką (na Mazowszu i Podlasiu),
perepełką (na kresach wschodnich), brodą (we wschodniej części Mazowsza), kozą (w
Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Poznańskiem); zwano je także wiązką, wiązanką lub
garstką. Ścinano je bardzo uroczyście i mógł to zrobić tylko najlepszy kośnik, po czym
wręczano je żniwiarkom - przodownicom, aby uplotły z nich wieniec.
Obchody dożynkowe rozpoczynały się od uwicia wieńca z pozostawionych na polu
zbóż, z kiści czerwonej jarzębiny, orzechów, owoców, kwiatów i kolorowych wstążek.
Wieńce dożynkowe miewały zwykle kształt wielkiej korony lub koła. W przeszłości
umieszczano w nich także żywe (a z czasem sztuczne) koguty, kaczęta lub małe gąski, bo
miało to zapewniać piękny i zdrowy przychówek gospodarski. Przygotowany wieniec niosła
najlepsza żniwiarka, a w drodze śpiewano różne pieśni opowiadające o trudach z jakimi się
zmagano, o plonie, wyrażano także troskę o przyszłe urodzaje. Najczęściej śpiewano taką,
albo bardzo podobną pieśń:
Plon, niesiemy plon
W jegomości dom,
żeby dobrze plonowało,
dziesięć korcy z kopy dało,
Plon, niesiemy plon
ORPEG Polonijne Centrum Nauczycielskie w Lublinie 18
Aby szefli dużo dało
I dukatów naskulało
Plon niesiemy plon24
Pieśni te, niekiedy o wielu zwrotkach, mówiły o różnych miejscowych wydarzeniach,
troskach i radościach, wytykały wady surowym ekonomom, wychwalały szczodrość
dziedziców i ich gospodarność lub przeciwnie, wytykały im skąpstwo, nieudolność i
spowodowane tym braki w gospodarstwie. Były układane na bieżąco i stanowiły aktualną
kronikę wsi.
Gospodarz dożynek, którym najczęściej bywał dziedzic, z szacunkiem przyjmował
wieniec od przodownicy, osobiście wnosił go do domu i ustawiał na stole, po czym prosił
przodownicę do tańca. Następnie prowadził wszystkich do stołów ustawionych na dziedzińcu
lub w stodole i częstował ich dobrym jedzeniem i napitkiem. Po uczcie rozpoczynały się
tańce, trwające nieraz do późnych godzin nocnych. Wieniec dożynkowy przechowywano w
stodole aż do następnego roku, a ziarno z niego dodawano do worków z ziarnem siewnym.
Zachowane w Polsce do dzisiejszych czasów obchody dożynkowe mają kilka wieków
tradycji, chociaż nieco zmieniły swój charakter i przeszły interesującą ewolucję. U schyłku
XIX wieku, wzorem dożynek dworskich, zaczęto urządzać dożynki chłopskie, gospodarskie.
Bogaci gospodarze wyprawiali je dla swych domowników, rodziny, parobków i najemników.
Przebiegały one bardzo podobnie do dożynek dworskich, chociaż były znacznie skromniejsze.
W okresie międzywojennym zaczęto organizować dożynki gminne, powiatowe i parafialne
oraz państwowe w Spale. Organizowały je lokalne samorządy i partie chłopskie, a przede
wszystkim koła Stronnictwa Ludowego, kółka rolnicze, kościół, często także i szkoła.
Dożynki tamtych czasów były manifestacją odrębności chłopskiej. Z zabawy urządzanej
głównie dla czeladzi dworskiej stały się świętem całego rolniczego stanu, połączonym z
wystawami rolniczymi, festynami, występami ludowych zespołów artystycznych.
24
O. Kolberg, Dzieła wszystkie, Wielkie Księstwo Poznańskie, t. 9, cz. I, Wrocław- Poznań 1963, s.155.
Recommended