Upload
others
View
2
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
~ 1 ~
~ 2 ~
S³awomir Suchodolski – W krainie sanacyjncyh absurdów
~ 3 ~
Warszawa 2018
~ 4 ~
S³awomir Suchodolski – W krainie sanacyjncyh absurdów
Copyright © by S³awomir SuchodolskiCopyright to this edition © by Wydawnictwo Prohibita
ISBN:978-83-65546-42-5
Redakcja i korekta:Anna Olechno
Projekt ok³adki:Maciej Harabasz
Wydawca:Wydawnictwo PROHIBITAPawe³ Tobo³a-Pertkiewicz www.prohibita.pl
[email protected]: 22 424 37 36www.facebook.com/WydawnictwoProhibitawww.twitter.com/Multibookpl
Sprzeda¿ ksi¹¿ki w Internecie:
~ 5 ~
„Hej, tam w Warszawie jest pan minister
siwy i taki mi³y,
przez okno rzuca spojrzenia bystre,
bo chce, by dla ciebie by³y
zim¹ sopelki, œniegi i lody:
wszystkie zimowe wygody.
Je¿eli tedy sanki us³yszysz
i dzwonki ich tajemnicze,
wiedz: to minister w skupionej ciszy
nacisn¹³ taki guziczek,
¿e sanki dzwoni¹ i gwiazdki lœni¹
nad miastem i nad wsi¹”.
Konstanty Ildefons Ga³czyñski
(fragment wiersza Zima z wypisów szkolnych z 1936 roku)
~ 6 ~
S³awomir Suchodolski – W krainie sanacyjncyh absurdów
~ 7 ~
Wstêp,Wstêp,Wstêp,Wstêp,Wstêp,
czyli... „nie chcem, ale muszem”czyli... „nie chcem, ale muszem”czyli... „nie chcem, ale muszem”czyli... „nie chcem, ale muszem”czyli... „nie chcem, ale muszem”
W³aœnie postawi³em ostatni¹ kropkê w ostatnim, szes-
nastym rozdziale. Odczuwam radoœæ, ale jednoczeœnie
i zmêczenie. Nie ma co ukrywaæ – pisanie ksi¹¿ek to
nie tylko pasjonuj¹ca przygoda intelektualna; to równie¿ wyczerpu-
j¹ce zajêcie. Moja radoœæ coraz bardziej blednie, przygasa, a zmêcze-
nie zaczyna ci¹¿yæ m³yñskim kamieniem, gdy uœwiadamiam sobie,
¿e przecie¿ trzeba jeszcze napisaæ wstêp. A ja... nie lubiê pisaæ wstê-
pów; nie lubiê, i ju¿! Pewnie dlatego zaczynam kombinowaæ, jakby
tu siê „wymiksowaæ” od tej „przyjemnoœci” i ju¿ w duchu uk³adam
sobie listê argumentów „na nie”: „Stary, a kto dziœ czyta wstêpy?!
Ludzi, którzy bior¹ w ksiêgarni ksi¹¿kê do rêki przyci¹ga tytu³, «krzy-
kliwa» ok³adka i nazwisko autora. Nastêpnie potencjalni czytelnicy
sprawdzaj¹ cenê, wertuj¹ ksi¹¿kê w poszukiwaniu ilustracji przyku-
waj¹cych wzrok, wodz¹ palcem po spisie treœci, lecz, na mi³y Bóg,
nie czytaj¹ wstêpów!”. Zaraz potem nachodz¹ mnie w¹tpliwoœci:
„Przecie¿ wstêpu nie trzeba czytaæ w ksiêgarni. Mo¿na spokojnie
zapoznaæ siê z jego treœci¹ w zaciszu domowym. W tego typu publi-
kacjach, jak W sanacyjnej krainie absurdów, wstêp jest potrzebny.
A czy go ktoœ bêdzie czyta³, czy nie... – to ju¿ nie problem autora”.
~ 8 ~
S³awomir Suchodolski – W krainie sanacyjncyh absurdów
Koñczê z hamletyzowaniem, podejmujê ostateczn¹ decyzjê („Pi-
szê wstêp!”) i coraz bardziej przekonujê siê do m¹droœci zawartej
w... jednym z wa³êsizmów: „Nie chcem, ale muszem”. „No wiêc có¿
z tego” – strofujê siebie w myœlach – „¿e postawi³eœ ostatni¹ kropkê
w ostatnim, szesnastym rozdziale, skoro nie zrobi³eœ jeszcze czegoœ,
co staro¿ytni Rzymianie okreœlali jako: Ultimam manum imponere”.
W dos³ownym t³umaczeniu ów zwrot znaczy³: „Przy³o¿yæ ostatni¹
rêkê”. Wobec tego „nie chcem, ale muszem przy³o¿yæ rêkê po raz
ostatni”, czyli muszê wprowadziæ do mojego dzie³a – przed wypusz-
czeniem go w œwiat – ostanie poprawki: coœ trzeba wyci¹æ, coœ po-
prawiæ, a coœ dopisaæ. Czujê rozpieraj¹c¹ mnie dumê, poniewa¿ do-
kona³em twórczej syntezy: uda³o mi siê po³¹czyæ wodê (wa³êsizm)
z ogniem (rzymsk¹ sentencj¹).
* * *
Co sk³oni³o mnie do tego, by po raz trzeci w ci¹gu ostatnich
trzech lat zaostrzyæ pióro, a w zasadzie dok³adniej rzecz ujmuj¹c
– odkurzyæ klawiaturê laptopa? S¹dzê, ¿e niebagateln¹ rolê
odegra³o tu ¿yczliwe zainteresowanie Czarn¹ ksiêg¹ sanacji
(PROHIBITA, 2017 r.) zarówno ze strony publicystów (np. Stani-
s³awa Michalkiewicza, Jana Piñskiego), jak i – co by³o dla mnie kom-
pletnym zaskoczeniem, gdy¿ ksi¹¿ka nie mia³a charakteru publi-
kacji popularnonaukowej czy naukowej – œwiata nauki (np. opinia
dra Wojciecha J. Muszyñskiego, redaktora naczelnego czasopisma
„Glaukopis”). Oczywiœcie takie opinie s¹ wyj¹tkiem, poniewa¿ wiêk-
szoœæ naszych publicystów, koryfeuszy, luminarzy bierze udzia³
w nieustaj¹cym, permanentnym festiwalu (szczególnie przybiera-
~ 9 ~
j¹cym na sile w³aœnie teraz, w setn¹ rocznicê odzyskania niepodle-
g³oœci) piania hymnów pochwalnych na czeœæ sanacji. Jedni robi¹
to, poniewa¿ f aktycznie wierz¹ w zalety sanacyjnych rz¹dów.
Drudzy zaœ – a pewnie tych jest wiêcej – wychwalaj¹ i bêd¹ wy-
chwalaæ Pi³sudskiego i sanacjê w obawie przed utrat¹ stanowisk,
uczelnianych synekur, redaktorskich sto³ków, rz¹dowych dotacji czy
unijnych grantów na badania. I jedni i drudzy s¹ impregnowani na
fakty, na prawdê; i jedni i drudzy bêd¹ piaæ te swoje hymny po-
chwalne – o „rozwoju motoryzacji w latach 30.”, o „dynamicznym
rozwoju gospodarki za sanacji”, o „genialnym Pi³sudskim” – a¿ do
zachrypniêcia. W efekcie zalewa „nam Polskê nowy potop, nie
szwedzki wprawdzie, lecz rodzimy, frazesu, szablonu, go³os³owia,
s³owolejstwa, bana³u, glajchszaltungu myœlowego. Leje siê tego
cz³owiekowi zewsz¹d, lepko, cuchn¹co, powy¿ej uszu i za ko³nierz.
Ton¹ nam w tym potopie sprawy wielkie, zagadnienia historycznej
skali, w prze³omowych naprawdê latach”. Któ¿ napisa³ te s³owa?
Kto mia³ odwagê? Mo¿e to któryœ z naszych odwa¿nych „niezale¿-
nych publicystów” czy historyków ¿yj¹cych na pañstwowym gar-
nuszku? A sk¹d! Autorem tych s³ów by³ znakomity przedwojenny
publicysta, Ksawery Pruszyñski (Zagoñczyk publicystyki polskiej
„Ilustrowany Kurier Codzienny”, nr 7 z 7 stycznia 1939 r.). Napisa³
je jeszcze w trakcie trwania karnawa³u mocarstwowej Polski, na
osiem miesiêcy przed jej upadkiem...
Kiedy powiedzia³em jednej znajomej jaki tytu³ bêdzie nosi³a
moja nowa ksi¹¿ka, us³ysza³em w odpowiedzi: „O, to œwietnie, bo
bêdzie mo¿na siê poœmiaæ z jakichœ biurokratycznych absurdów”.
Muszê przyznaæ, ¿e skrzywi³em siê w tym momencie, i to z dwóch
powodów. Po pierwsze dlatego, ¿e absurdy niekoniecznie musz¹ byæ
œmieszne, choæ faktycznie na ogó³ kojarz¹ siê z czymœ, co mo¿e wy-
wo³aæ uœmiech na twarzy – przynajmniej uœmiech niedowierzania.
Wstêp
~ 366 ~
S³awomir Suchodolski – W krainie sanacyjncyh absurdów
Spis treœci:Spis treœci:Spis treœci:Spis treœci:Spis treœci:
Wstêp, czyli... „nie chcem, ale muszem”
7
Rozdzia³ I.
„Ma siê wra¿enie,
¿e z Polski wypuszczaj¹ za kaucj¹”,
czyli k³opoty z otrzymaniem paszportu
13
Rozdzia³ II.
Zakazane Targowisko pró¿noœci,
zapleœnia³y gobelin oraz ksi¹¿ki naukowe za jaja i bekony,
czyli urzêdy celne i s³u¿by graniczne w akcji
45
Rozdzia³ III.
Koniec podró¿y dooko³a œwiata,
czyli jak urzêdnicy i funkcjonariusze
sanacyjnego pañstwa witali bohaterów
63
Rozdzia³ IV.
„Okolicznoœci wskazuj¹ce na zeœrodkowanie stosunków
osobistych i gospodarczych”,
czyli obowi¹zek meldunkowy w teorii i praktyce
73
Rozdzia³ V.
„Radosna twórczoœæ” braci
Jêdrzejewiczów, czyli sanacyjna
„pieriekowka dusz” dzieci i m³odzie¿y
93
~ 367 ~
Rozdzia³ VI.
Sami swoi, czyli afera podrêcznikowa
119
Rozdzia³ VII.
„Nadcz³owiek” i „kamieñ wêgielny Polski”,
czyli kult Józefa Pi³sudskiego w Wojsku Polskim w latach 1935-1939
131
Rozdzia³ VIII.
„Nie pisaæ nic o wczorajszym pobycie pani premierowej
w Teatrze Polskim!”, czyli sanacyjne no¿yce
cenzorskie tn¹ a¿ mi³o
153
Rozdzia³ IX.
„Komendant uzna³ mnie za godnego
wynoszenia gówien po Najjaœniejszej Rzeczypospolitej Polskiej!!”,
czyli (nie)kontrolowany ekshibicjonizm genera³a Sk³adkowskiego
191
Rozdzia³ X.
„Nieestetyczny krzy¿”, „Zburzyæ te domy!” oraz „pan Popio³ek
na hulaj-siekierze”, czyli problemy z „estetyzacj¹” Polski
209
Rozdzia³ XI.
Order Odrodzenia Polski pierwszej klasy
„za czytanie gazet i picie herbaty z konfiturami”
oraz „ordienonoscy ugarnirowani medalami”,
czyli sanacja nadaje odznaczenia
229
~ 368 ~
S³awomir Suchodolski – W krainie sanacyjncyh absurdów
Rozdzia³ XII.
„Baga¿ zwyk³y” i „koszta opakowania zw³ok Stanis³awa Augusta”,
czyli wo³czyñska tragifarsa
w trzech ods³onach z dodatkiem konkluzji
255
Rozdzia³ XIII.
Ksawerego Pruszyñskiego podró¿e po Polsce,
czyli jak inspektor w Krakowie poucza³ Hiszpanów,
tudzie¿ piêæ lekcji ekonomii politycznej
285
Rozdzia³ XIV.
„Demokracja – demokracj¹,
ale ktoœ tym przecie¿ musi rz¹dziæ”,
czyli kulisy wyborów w Tupad³ach
309
Rozdzia³ XV.
Brat Wincenty contra totalträgerzy,
czyli jak chciano „stotalizowaæ”
i „wysiudaæ” pustelnika
319
Rozdzia³ XVI.
„Krakau! Bravo Krakau!”, czyli jak
sanacyjni dzia³acze sportowi skrzywdzili Kazimierza Fia³kê
335
Bibliografia
347
Indeks nazwisk
359