62
Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej Anselm Griin Źródła siły wewnętrznej Unikać wyczerpania -wykorzystywać pozytywne energie JEDNOSC HERDER Kielce 2006 Spis treści Wprowadzenie Strona 1

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Griin

Źródła siły wewnętrznej

Unikać wyczerpania -wykorzystywać pozytywne energie

JEDNOSC HERDER Kielce 2006

Spis treści

Wprowadzenie Strona 1

Page 2: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej1. Mętne źródła Negatywne emocje Destrukcyjne wzorce życiowe Religijna przykrywka 2. Czyste źródła Nawiązanie do dzieciństwa Zagrożenia w życiu duchowym Drogi ku własnym zasobom energii Wyobraźnia Wspomnienie Aktywna wyobraźnia Jak rodzi się zdrowie Wewnętrzne dziecko 3. Źródło Ducha Świętego Uzdrawiające impulsy Owoce Ducha Cnoty i wartości Sens i kierunek 4. Droga duchowa Słowa pełne mocy Medytacja i modlitwa Moc rytuałów Okresy ciszy i spokoju Doświadczenie natury 5. Obrazy biblijne 6. Źródła, z których czerpię 7. Poszukaj swoich własnych źródeł

Wprowadzenie

Kto spotyka ludzi zmęczonych i wyczerpanych, zauważa, iż są nie tylko zrezygnowani i zniechęceni, ale w dosłownym lego słowa znaczeniu nie mogą nawet zaczerpnąć tchu. Mówią często o tym, że potrzebują czasu, aby dojść do siebie. Kiedy towarzyszę takim ludziom jako kierownik duchowy, słyszę niejednokrotnie, jak bardzo szukają nadziei. Najwyraźniej w swoim obecnym stanie nie czują w sobie źródła, z którego mogliby zaczerpnąć. W tym kontekście pojawia się obraz zapieczętowanego źródła. To, co dotąd było dla nas źródłem siły, nagle wysycha. Ten, kto jest wyczerpany, czuje się wewnętrzniepusty i oschły. Traci potencjał twórczy i kreatywność. Przestaje czuć samego siebie, jest niezadowolony, oschły, jakby zmiażdżony przez tych i wszystkich ludzi, którzy ciągle czegoś od niego chcą.Dzisiaj mówi się nie tylko o wyczerpaniu, ale też o wypaleniu. Chodzi jednak o podobne doświadczenie: Człowiek nie ma już siły, nie czuje w sobie życia. Te symptomy pojawiają się najczęściej u ludzi bezpośrednio pomagających innym, ale stanowią też zagrożenie dla osób dźwigających większą odpowiedzialność i żyjących pod presją osiągania sukcesu. Kiedy trener piłkarski Otmar Hitzfeld, znajdujący się w sytuacji wzmożonej presji społecznej, został zapytany, czy chce trenować niemiecką drużynę narodową, odmówił, twierdząc, iż jego wewnętrzne „akumulatory" są wyczerpane. Pewien menedżer powiedział, że czuje się „wypalony jak rakieta". A każdy wie, że wypalona rakieta nie jest już nikomu do niczego potrzebna. Samochody, którym brak benzyny, można zatankować.

Strona 2

Page 3: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejAkumulatory ponownie naładować. Lecz my nie jesteśmy maszynami.Co się dzieje z naszą duchową energią, kiedy czujemy się bez lił? Jak możemy odnaleźć ponownie źródło naszego życia?Ludzie wyczerpani i wypaleni tęsknią za źródłami energii, z których mogliby czerpać. „Moje źródło energii" - taką reklamę rozmieściła na ogromnych plakatach jedna z firm zajmujących się dystrybucją wody mineralnej. Inna zaś używała sloganu „źródło czystej siły" i łączyła z tym takie wartości jak: witalność, siła, atrakcyjność, młodość i zdrowie. Najwidoczniej chciała odpowiedzieć na ludzkie tęsknoty za młodością i wital-nością. Wielekursów dla menedżerów koncentruje się dzisiaj na „ładowaniu akumulatorów", na docieraniu do wewnętrznych źródeł energii. Psychologia mówi obecnie o duchowych resursach. Słowo to pochodzi z języka francuskiego i określa zasoby, po które się sięga, oraz rezerwuar, z którego można czerpać. Wywodzi się ono z łacińskiego słowa „resurgere", co znaczy „powstać ponownie".Resursy są często ukryte głęboko pod powierzchnią. Należy najpierw je odkryć. Jeśli dotrę do wewnętrznego centrum, w którym jest zebrana cała siła, wtedy przez moje myślenie i działanie zacznie przepływać wystarczająca ilość energii, wtedy coś we mnie rozkwitnie. W każdym z nas istnieje takie wewnętrzne centrum pełne energii, pełne nadziei. Aby przebić się przez skorupę, przykrywającą to miejsce, potrzeba ciszy. Tylko wtedy nasze życie będzie mogło rozkwitnąć i przynieść owoce.Wiele osób ma dzisiaj poczucie, iż źródło, z którego czerpią, zmętniało i straciło swoją orzeźwiającą siłę. Albo jest zabrudzone przez niedobre dla duszy postawy czy też przez emocje, które z zewnątrz wprowadzają zamęt do tego czystego źródła. Wiele łudzi tęskni więc za orzeźwiającą i ożywiającą przejrzystością. Kiedy podczas wykładów mówię o źródłach, z których czerpiemy, a przede wszystkim o źródłach duchowych, często słyszę następujące pytania: Jak mam dotrzeć do tego wewnętrznego centrum, gdzie znajduje się źródło Ducha Świętego?W tych pytaniach wyczuwam nie tylko świadome bądź nieuświadomione przekonanie o niezdrowej sytuacji życiowej, ale również głęboką tęsknotę za tym, co nas uzdrawia i dodaje sił.Inni zaś mają wrażenie, że ich źródło napotyka na przeszkody i grozi wyschnięciem. Woda wydaje się płynąć głęboko pod powierzchnią. U proroka Jeremiasza znajduje się obraz przedstawiający ogromną cysternę, z której wycieka woda i wsiąka bezużytecznie wziemię. Biblia nazywa też Boga niewyczerpanym źródłem. Jeremiasz przypomina ludziom,że opuścili Boga - źródło żywej wody, aby „wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody" (Jr 2,13). Jest to obraz, przemawiający dzisiaj do wielu ludzi, gdyż nie wiedzą oni, gdzie znajduje się woda, którą kiedyś czerpali. Gdzieś wyschła.Studnie i źródła należą do ważniejszych obrazów naszej kultury, ponieważ życie bez wodynie jest możliwe. Kiedy mnisi z Miinsterschwarzach w czasie ponownego zasiedlania klasztoru w roku 1913 wiercili studnię, już na głębokości pięciu metrów natknęli się na wodę. Ale była to jedynie woda powierzchniowa i szybko wysychała. Kiedy było gorąco, przestawała płynąć. Była też często zmącona. Mnisi musieli wiercić głębiej. Dopiero na głębokości 80 metrów znaleźli wodę gruntową. Była ona prawie niewyczerpana. Nawet w czasie największej suszy i najbardziej gorącego lata nie wysychała.Uważam, że jest to piękny obraz: Jeśli nie zejdziemy wystarczająco głęboko, będziemy znajdować ciągle mętną wodę. Czasami te źródła wydają się czyste, ale jeśli czerpiemy z nich przez dłuższy czas, zaczynają wysychać. Są to źródła wytryskające jedynie na powierzchni naszej duszy. Jeżeli pojawiają się w życiu jakieś trudności, źródła te wysychają. Są też często zmącone przez wpływy z zewnątrz. Niektóre źródła są już same z siebie mętne, tak że nie mogą dostarczać wystarczającej ilości energii. Jeśli chcemy

Strona 3

Page 4: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejznaleźć przejrzystą i dającą życie wodę, nie możemy pozostać na powierzchni. Musimy przedostać się do takich źródeł, które nas rzeczywiście orzeźwią, uczynią nasze życie owocnym i rozjaśnią w nas nasze ciemności.Każdy z nas zauważył na pewno różnicę: Czasami możemy pracować i działać bardzo długo i nie odczuwamy wyczerpania. Kiedy jesteśmy na przykład na urlopie i budzimy się w słoneczny poranek, bez trudu decydujemy się na długą wędrówkę. Mimo niedogodności, sprawia nam ona radość. Są jednak też dni, kiedy nam się nic nie udaje. Czujemy się zmęczeni i wyczerpani. Nie mamy żadnego zapału. Paraliżuje nas poczucie zniechęcenia. Chcielibyśmy nie widzieć tego, co mamy dzisiaj do zrobienia. Może nas blokować strach przed jakimś współpracownikiem. Presja, odczuwana w pracy, zabiera nam całą energię. Pojawia się więc pytanie: Skąd mamy czerpać nową siłę?Możemy z pewnością zauważyć, iż czasami coś w nas jakby tryska i wszystko dookoła zdaje się rozkwitać. Doświadczamy również czegoś przeciwnego: Nieraz jesteśmy wyczerpani, niezadowoleni i zgorzkniali. Można więc stwierdzić, iż zawsze, kiedy czujemy się wyczerpani, czerpiemy z mętnego źródła.Być wyczerpanym oznacza coś innego, niż być zmęczonym. Istnieje przecież zwykłe zmęczenie. Kiedy wracamy do domu po długiej wędrówce, jesteśmy właśnie zmęczeni. Lecz przy takim zmęczeniu czujemy też zadowolenie. Mamy kontakt z własnym wnętrzem.Odczuwamy wdzięczność za to, czego dokonaliśmy. Czujemy w sobie pulsujące życie. Kiedy mieliśmy w pracy męczący dzień, jesteśmy zmęczeni. Lecz to zmęczenie jest równocześnie przepełnione wdzięcznością. Trwa w nas pozytywne uczucie, iż opłaciło siędziałać na rzecz innych. Oczywiście to zmęczenie wiąże się z reguły z wynikami naszej pracy. Jeśli odnieśliśmy sukces, jest to zmęczenie pozytywne, podczas kiedy porażka powoduje niezadowolenie. Kiedy jesteśmy wyczerpani, zgorzkniali, niezadowoleni i odczuwamy pustkę, powinniśmy postawić sobie pytanie: Z jakiego źródła czerpaliśmy? Nie jest czymś niezwykłym fakt, iż czerpiemy także z mętnych źródeł. Nasze zadanie polega na dostrzeżeniu tego i kopaniu głębiej, aby dotrzeć do przejrzystych i orzeźwiających źródeł.Źródła miały w sobie od zawsze coś fascynującego i były uważane za szczególne miejsca,przyciągające ludzi. Woda podtrzymuje i odnawia życie. Ponieważ woda źródlana pochodzi z głębi ziemi, co sprawia, że jest niezwykle czysta, dlatego też uważano źródła za coś świętego i wymagającego ochrony. Woda źródlana gasi nie tylko chwilowe pragnienie, ale stale wytryska i przyczynia się przez to do ciągłej odnowy życia. Bardzo często otaczano źródła szczególną czcią i utożsamiano z jakimś bóstwem. W religiach starożytnych źródła uważano za miejsca boskich sił. Już od dawien dawna ludzie czuli, iż ze źródła pochodzi nie tylko życie zewnętrzne, ale i wewnętrzne. W Grecji strażnikiem źródeł był Apollo - bóg poznania. Czyste źródła były znakiem obietnicy jasnego myślenia, niezmąconego poprzez różnego rodzaju afekty. Miejsca, w których znajdowały się źródła, były też często wyroczniami. Pielgrzymowano do nich, aby z tej boskiej rzeczywistości zaczerpnąć wskazówki dla własnego życia. W Izraelu studnie uważano za święte. StudniaJakuba w Sychar do dzisiaj fascynuje pielgrzymów. Kiedy piją tę świeżą wodę, zaczynają rozumieć, dlaczego Jezus właśnie tutaj prowadził z Samarytanką rozmowę o wodzie żywej. W baśniach mówi się często o studniach młodości, przy których można czuć się jaknowo narodzony, tam zostaje odnowione to, co było stare i zużyte.Chrześcijańska pobożność ludowa zwraca uwagę na tęsknotę, kojarzoną przez ludzi ze źródłem, i łączy ją z czcią oddawaną Maryi oraz z różnymi cudownymi doświadczeniami. W Lourdes na przykład objawienia Maryjne połączone są z pojawieniem się nowego źródła, podobnie jest też w Bad Elster czy w Wemding, gdzie znajduje się miejsce pielgrzymkowe. Przy tych źródłach pobożni pielgrzymi oczekują na uzdrowienie czy

Strona 4

Page 5: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejzłagodzenie swoich cierpień i bólu oraz mają nadzieję na odnowę życia. Ludzie już od niepamiętnych czasów szukali przy czystych i leczniczych źródłach wskazówek dla siebie.To, o czym mówi historia religii i pobożność ludowa, chciałbym przenieść na płaszczyznę duchową i terapeutyczną. Tutaj chodzi również o kryteria prawidłowego ukierunkowania życia, gdyż pytamy, dlaczego nie możemy szukać oparcia na płaszczyźnie zewnętrznej, jeżeli oczekujemy uzdrowienia, umocnienia i odnowy, lecz musimy dotrzeć do wewnętrznych źródeł, którymi nas obdarzył Bóg, abyśmy mogli z nich pić, a przez to umacniać się i orzeźwiać.Od źródeł, z jakich czerpiemy, zależy powodzenie naszego życia. Chciałbym w tej książceskoncentrować się na tych, które zaopatrują nasze życie w świeżą i orzeźwiającą wodę. Są to dla mnie postawy i nastawienie do życia przekazane przez rodziców lub wrodzone. Do takich źródeł zaliczam również źródło, które nigdy nie wyschnie, ponieważ jest Boskie inieskończone; nazywam je źródłem Ducha Świętego. Wielu ludzi tęskni za tym najgłębszym i czystym źródłem Ducha Świętego, które leczy rany i obdarza siłą do pokonywania coraz większych trudności. Równocześnie wielu doświadcza, iż istnieją zagrożenia dla tego wewnętrznego źródła, zrodzone z negatywnych postaw we własnym życiu lub z wpływów z zewnątrz. Dlatego na początku chciałbym wymienić owe mętne źródła, z których czerpiemy. Dopiero po rozpoznaniu ich dotrzemy do najczystszych źródeł znajdujących się w głębi naszej duszy. Są one niewyczerpane, gdyż nie pochodzą od nas, ale od samego Boga. 1. Mętne źródła

Często słyszę skargi od ludzi, którzy cierpią z powodu stresu panującego w miejscu pracy.Współpracownicy są zachęcani, aby ciągle pięli się wzwyż i zdobywali kolejne stopnie kariery, nie zważając na kolegów. Innych ludzi traktuje się tylko jako środek do osiągnięcia sukcesu. Jest popyt na zachowania agresywne i zdolności do przepychania się łokciami. Cechy te są uważane za konieczne i oczywiste na pozycjach przywódczych. Zdolność do przyjmowania obciążeń jest zaletą, którą trzeba umieć w każdej chwili udowodnić. Każdy jest w ten sposób zmuszany, aby sam wywierał presję na innych. Chce się zmuszać zarówno współpracownika, jak i na przykład dostawcę, aby (według naszego przekonania) dał z siebie maksimum możliwości. A to, że wielu nie wytrzymuje tego ciągłego napięcia, nikogo nie interesuje. Postawy agresywne nie przyczyniają się do zwiększenia osiągnięć, ale wręcz przeciwnie: blokują kreatywność i powodują nowe problemy: strach, zniechęcenie i wyczerpanie. Wiele osób spycha te ciągłe napięcia do podświadomości i zapada na różne choroby. Nadciśnienie stało się chorobą powszechną,gdyż ludzie nie radzą sobie z wewnętrzną presją. Jeśli się od nich czegoś wymaga i nie pokazuje jednocześnie, z jakich źródeł mają czerpać, aby sprostać oczekiwaniom, dochodzi w konsekwencji do przeciążenia. Odnotowuje się coraz więcej przypadków depresji. Depresja jest u wielu krzykiem duszy przeciw zbyt wysokim wymaganiom. Mówi się dzisiaj o depresji wyczerpania, która występuje wtedy, kiedy wyczerpuje się, tzn. wysycha, wewnętrzne źródło, ponieważ chce się je wykorzystywać zbyt szybko i gwałtownie.To, czy nasza praca wypływa z mętnego, czy czystego źródła, rozpoznajemy po energii, która promieniuje z człowieka. Pewien pracownik wielkiej firmy opowiadał mi o kierowniku działu, który pracował czternaście godzin dziennie, a mimo to jego dział był najbardziej niezadowolony z całego zespołu. Jeśli zapytamy, dlaczego tak było, stanie się oczywiste, iż pracował tak dużo tylko dlatego, aby go nikt nie poddał nawet najmniejszej krytyce. Nie chciał zajmować stanowiska wobec współpracowników i ich spraw, lecz chował się za

Strona 5

Page 6: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejparawanem pracy. Jeśli ktoś mówi: „Musisz najpierw pracować tyle, co ja, żebyś mógł zabierać głos", możemy przypuszczać, że czerpie z mętnego źródła. Pracuje tak dużo, żeby inni współpracownicy nie pozbawili go pewności siebie. Może się też zdarzyć, iż ktośucieka w pracę, aby uniknąć krytyki swojej żony i dzieci. Kiedy dzieci proszą, żeby poświęcił im trochę czasu, wtedy mówi: „Co jeszcze powinienem robić? I tak mam mnóstwo obowiązków!" Z takiej postawy emanuje agresja. Można tak zapracowywać się dzień w dzień, a harówka nie przyniesie błogosławieństwa, ale niezadowolenie i zgorzknienie. Jeśli ktoś czerpie ze źródła Ducha Świętego, emanuje z niego lekkość, kreatywność i po prostu życie. Radość z pracy udzieli się również wszystkim współpracownikom. Ktoś taki będzie nie tylko pracował, ale prawdziwie żył w tej pracy. Udzielanie czegoś z siebie nie wyczerpie go. Żeby odkryć w sobie to czyste źródło, musimy najpierw skonfrontować się z mętnymi źródłami, aby przez nie przedostać się do tego najczystszego, znajdującego się na dnie naszej duszy.

Negatywne emocjeNegatywne emocje czynią mętnymi źródła, z których czerpiemy. Nasze emocje, jak wiemy,mają różne oddziaływanie na życie. Zabarwiają je pozytywnie lub negatywnie. Działają ożywczo lub w sposób destruktywny i niszczący. Jeśli mają negatywny wpływ na nasze życie, przeradzają się wreszcie w postawy, które zostają utrwalone i coraz bardziej kształtują nasze życie.Strach może odgrywać w życiu rolę ostrzegawczą, a przez to dążącą do ochrony życia, czyli pozytywną. Ale jako siła destruktywna może nas obezwładniać, paraliżować i blokować. Spotkanie z człowiekiem owładniętym strachem jest dla mnie doświadczeniem ogromnie męczącym. W takich wypadkach często nie wiem, co mam powiedzieć. Nie mogę wydobyć z siebie słowa. Strach przeszkadza mi w robieniu tego, co normalnie bym zrobił. Pozwalam wtedy mieć wpływ na mnie komuś innemu. Oprócz tego socjalnego strachu przed innym człowiekiem i jego osądem, istnieje też strach przed zrobieniem czegoś źle, przed popadnięciem w winę. Myślimy wtedy: Lepiej nic nie robić, niż obarczyć się winą. Inni ludzie z kolei cierpią na różne fobie. Tak jest na przykład w przypadku tremyegzaminacyjnej. Kiedy rozmawiamy z tymi ludźmi, wiedzą wszystko, a w czasie egzaminu tkwiąca w nich panika nie pozwala im powiedzieć tego, czego się nauczyli. Czują się jakby odcięci od myślenia. Strach ma tendencję do coraz mocniejszego zawładnięcia nami. Ten, kto cierpi na tremę przed egzaminem, jest na niej tak bardzo skoncentrowany, że blokuje go ona o wiele wcześniej. Człowiek taki nie jest już w stanie się uczyć ani panować nad swoimi zdolnościami. Strach kosztuje go bardzo dużo, zabiera wiele sił, tak, że w końcu zaczyna się obawiać strachu i coraz bardziej pogrążać w sytuację, która wydaje się bez wyjścia.Ambicja może również mącić źródła naszej siły oraz możliwości regeneracji. Dzieje się tak, kiedy jest ona zbyt duża. Pewna dawka ambicji jest czymś pozytywnym, jeśli tylko pomaga nam pracować sumiennie i pilnie, aby rozwijać nasze zdolności. Ale ambicja może stać się wewnętrznym więzieniem, z którego będzie nam bardzo trudno się wydostać. Przesadna ambicja ma coś wspólnego z chciwością: chciwością szacunku, poważania, uznania i sławy. Jeśli ktoś podda się temu, straci kontakt z samym sobą i z tym, co w danej chwili robi. Będzie kierowany chciwością. Chciwość pobudza wprawdzie jego siły, ale ponieważ nie pochodzi z najgłębszego źródła, ale rodzi się z jego własnej woli, stanowi rabunek samego siebie i bezwzględne wykorzystywanie źródeł energii. Przesadna ambicja sprawia, iż pracę cechuje jakaś surowość. Istnieją ludzie ambitni, którzy zdążają do celu po trupach. Chodzi im tylko o jedno: własną chwałę, własną karierę. Inni są z obojętnością pomijani. Na polu zawodowym wybujała ambicja jest

Strona 6

Page 7: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejuważana za siłę napędową i motywację, a więc za cechę na wskroś pozytywną. Jej destrukcyjne następstwa nie ograniczają się tylko do sfery zawodowej. Również w życiu rodzinnym i prywatnym przesadna ambicja jest bardzo szkodliwa. Jeśli jestem zbyt ambitny w sprawie wychowania dzieci, to ostatecznie nie chodzi mi o ich godność i dobro,lecz o mnie samego, gdyż chcę po prostu pochwalić się dziećmi. Wykorzystuję dzieci do swoich własnych celów. To jest właśnie mętne źródło, utrudniające życie rodzinne.Pracoholizm jest dziś zaakceptowanym społecznie uzależnieniem. Uzależnienie łączy się z żądzą poważania. Człowiek uzależniony nie może obejść się bez tego, czego tak namiętnie szuka. Boi się poznać prawdę o sobie, gdyż chce nadal karmić się swoim uzależnieniem. Niektóre zakłady zatrudniają pracoholików jako menedżerów. Uważają, że tacy ludzie są najlepsi, ponieważ będą dużo pracować, a to wyjdzie firmie na dobre. Pracoholicy pracują wprawdzie dużo, ale często z tego nic nie wychodzi, ponieważ oni potrzebują pracy, żeby ukryć swoją wewnętrzną pustkę. Trzymają się kurczowo aktywności. A ponieważ nie mają dystansu wobec pracy, nie są kreatywni ani innowacyjni.Stają się ślepi. Najważniejsze jest dla nich tylko to, aby ciągle mieć coś do roboty. Mają wtedy wrażenie, że są potrzebni, pożyteczni. Podejmują się każdej pracy, ale niewiele dokonują. Pracoholizm jest mętnym źródłem. Kto z niego czerpie, ten wyczerpuje nie tylkosiebie samego, ale też ludzi w swoim otoczeniu. Jego praca nie będzie błogosławieństwem ani dla niego, ani dla innych.Perfekcjonizm to kolejne mętne źródło. Ten, kto chce wszystko wykonywać perfekcyjnie, sam wywiera na siebie presję. A ta wewnętrzna presja paraliżuje go i zabiera mu ostatecznie całą energię. Perfekcjonista nie potrafi w pełni skoncentrować się na pracy i zapomnieć o wszystkim innym. A przy tym ciągle się zastanawia, czy wykonuje swoje zadania idealnie. Sam wywiera na siebie presję robienia wszystkiego bezbłędnie. Najczęściej ta właśnie presja prowadzi do błędów. Czasami perfekcjonista jest bardziej skoncentrowany na perfekcyjnym wykonywaniu pracy, innym razem na osądzie innych ludzi, na tym, co drudzy o nim pomyślą. Jedno i drugie odcina go od wewnętrznego źródła.Pragnienie udowodnienia czegoś samemu sobie jest również rozpowszechnioną postawą,która może prowadzić do wyczerpania. Zawsze wtedy, kiedy nie koncentrujemy się na pracy czy na ludziach, ale krążymy wokół siebie, wokół swojego znaczenia, sukcesu, uznania, czerpiemy z mętnego źródła, które wkrótce zostanie wyczerpane. Henri Nouwen,znany profesor uniwersytecki i kierownik duchowy, pisze w swoim opowiadaniu „Słuchałem ciszy" o rozmowie z Johnem Eudes Bambergerem, opatem z klasztoru trapistów, do którego wstąpił, bo szukał przemiany swojego życia. Powiedział opatowi, że po wykładach i rozmowach z ludźmi czuje się często bardzo wyczerpany. Odpowiedź była jasna i jednoznaczna: „Jesteś wyczerpany, ponieważ każdemu, kto przyjedzie na twoje wykłady, chcesz dowieść, że wybrał prawidłowy wykład. A pacjentom chcesz udowodnić, że wybrali właściwego terapeutę. Ta chęć udowadniania wyczerpuje cię. Jeśli czerpałbyś ze źródeł modlitwy, twoje wykłady nie byłyby tak wyczerpujące". Podczas czytania tego wyjaśnienia natychmiast zaświtała mi nowa myśl. Podobnie było ze mną. Kiedy przed dwudziestu laty wygłaszałem wykłady, sam wywierałem na siebie presję. Chciałem dowieść słuchaczom, że jestem dobrym mówcą. Cierpiałem z powodu ambitnych wyobrażeń, że wszyscy powinni być zadowoleni po wysłuchaniu wykładu. Jeśli umiemy odpowiednio posługiwać się głosem, to wygłoszenie wykładu nie jest męczące. Męcząca staje się presja, którą sami na siebie wywieramy. Czy to jest ambicja, aby przewyższać innych, czy też zmuszanie się do udowadniania czegoś lub chęć, aby wszyscy byli zadowoleni, chęć bycia lubianym i uznawanym, to ostatecznie wszystkie te postawy wewnętrzne prowadzą do wyczerpania. Jeśli będę mówił to, co dyktuje mi serce, to wykład

Strona 7

Page 8: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejnie będzie zabierał mi energii, ale stanę się dzięki niemu jeszcze bardziej ożywiony.Wywieranie na siebie presji oczekiwań jest częstą postawą, z którą się spotykam. W czasie rozmów z nauczycielami stwierdzam, iż sami uważają, że konieczne jest optymalneprzygotowywanie lekcji. Potrzebują dużo czasu, zanim lekcja będzie wyglądała tak, żeby byli z niej zadowoleni. Lecz w ten sposób prawie nigdy nie mogą skończyć pracy i tracą przy tym wszelką radość. Nie mają już żadnej satysfakcji w byciu kreatywnym i szukaniu nowych dróg w czasie zajęć. Skąd pochodzi ta presja, aby wykonywać wszystko możliwie jak najlepiej? Kto wywiera na nich tę presję? Kiedy stawiam to pytanie, słyszę zaraz, że odpowiedzialna jest za to szkoła, że dyrektor żąda od nich perfekcji i rodzice oczekują tak wiele. Moja odpowiedź brzmi wtedy: Ostatecznie to ja sam wywieram na siebie tę presję. Uginam się pod różnymi wymaganiami, przed roszczeniami pochodzącymi od mojego własnego „nad-ja" lub oczekiwań innych. Mamy wtedy prawo powiedzieć: Nie muszę przecież spełniać wszystkich oczekiwań. Inni mogą wyrażać swoje oczekiwania, ale ja jestem wolny i to ode mnie zależy, czy na nie odpowiem.W podobnej sytuacji jak nauczyciele, jest też wielu kapłanów. Przed każdym kazaniem wywierają na siebie presję, ponieważ chcą koniecznie kierować się wszystkimi oczekiwaniami słuchaczy. Jedni chcą przemawiać do ludzi wykształconych, inni zaś do prostych. Niektórzy chcą trafić szczególnie do młodych i szukają na siłę niekonwencjonalnego i nowoczesnego języka, który naśladowałby żargon młodzieży. Pytam wtedy, czy nie tworzą sobie jakichś wyobrażeń o słuchaczach. Jestem przekonany,że tworzą sobie obrazy, zamiast skoncentrować się na konkretnych słuchaczach i mówić im o tym, co poruszyło ich własne serce. Często jest to poprzeczka własnych zamiarów i celów, która każe im robić coś szczególnego. Słuchacze natychmiast zauważą, czy kaznodzieja chce osiągnąć coś określonego, czy też jest „przeźroczysty" i „przepuszczalny" dla działania Ducha Świętego.To samo, co obserwuję u nauczycieli i kapłanów, zauważam też u pozostałych ludzi, zajmujących publiczne stanowiska: u mówców, polityków, przywódców, ale też sprzedawców i różnych przedstawicieli handlowych. Wśród nich spotykam wielu, którzy żyją pod presją. Widać po nich, iż bardzo przejęli się tym, aby jak najlepiej wypaść przed innymi. Spotykam w nich wtedy przede wszystkim nie ich samych, ale przedstawicieli firmy, którzy starają się dobrze odegrać swoją rolę. Tracą oni niezmiernie dużo energii, ponieważ koncentrują się przede wszystkim na prawidłowej prezentacji, a nie na prawidłowej relacji do samego siebie. Chcą mieć możliwie jak największy utarg i efektywnie reklamują produkty, ale tracą przy tym swoją osobowość. „Sprzedać komuś kota w worku" oznacza, że ktoś chce mi wcisnąć podejrzaną rzecz. Przedstawiciele handlowi, którzy chcą mi coś wmówić, aby jedynie pozbyć się swoich towarów, nie mają u mnie uznania. Zatracają się za swoją rolą. Trudno dostrzec człowieka, który się za nią kryje. Ponieważ nie wyczuwam ich jako ludzi, odstraszają mnie raczej, zamiast zachęcać do kupna. Z innymi będzie podobnie - ich życie nie stanie się przez to łatwiejsze, a droga do sukcesu będzie raczej trudniejsza.Rywalizacja i konkurencja mają dzisiaj duży wpływ na nasze życie. Jakże często nie koncentrujemy się w pełni na tym, co w danym momencie robimy, ale ciągle porównujemy się z innymi. Odbieramy otaczających nas ludzi jako rywali. Sami stawiamy się pod presją,że musimy być lepsi od innych, bo w przeciwnym razie nie awansujemy, a ocena przez środowisko wypadnie na naszą niekorzyść. Takie myślenie skoncentrowane na konkurencji ma swoją przyczynę w zaniżonym poczuciu własnej wartości. Gdy nie jestem zadowolony z siebie, muszę potwierdzić swoją wartość w oczach innych poprzez udowadnianie im swojej przewagi. Ten, kto żyje w harmonii ze sobą, umie przyjąć życie takim, jakie ono jest. Nie ma potrzeby ciągłego porównywania się z innymi. Porównywanie

Strona 8

Page 9: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejsię z ludźmi zabiera energię, ponieważ myślenie o zwalczaniu konkurencji jest wyczerpujące. Czujemy się otoczeni ze wszystkich stron ludźmi, którzy chcieliby nas prześcignąć i musimy mieć się nieustannie na baczności, żeby w porę odpierać ataki rywali. Jednak prowadzona walka jest tylko pozorna. Na nic się nie zda, a będzie nas kosztowała sporo energii.Przymus kontrolowania i chęć sprawdzania wszystkiego jest kolejnym mętnym źródłem, z którego czerpiemy. Chcemy mieć kontrolę nad naszymi emocjami. Boimy się, że stracimy panowanie nad sobą. Inni mogliby wtedy odkryć nasze słabości i stłumione emocje. Chcielibyśmy też kontrolować swoje życie i móc wszystko przewidzieć. Są ludzie, którzy muszą kontrolować całe otoczenie i wszystkich wokół. Chcą, żeby wszystko było jasne, uporządkowane i pod kontrolą. W przeciwnym razie boją się, że stracą panowanie nad życiem. Podkreślam z całą mocą, że nasze upewnianie się i presja, żeby mieć wszystko pod kontrolą, wysysają nas. Czujemy się przeciążeni, ponieważ boimy się, iż moglibyśmy utracić kontrolę. Psychologia głosi zasadę, iż temu, kto chciałby wszystko kontrolować, wszystko w końcu wymyka się spod kontroli. Zaufanie odciąża nas, a strach prowadzi do jeszcze większej chęci kontrolowania. „Zaufanie jest dobre, a kontrola jeszcze lepsza" - topowiedzenie przypisywane Leninowi stwarza wśród ludzi napiętą atmosferę. Oczywiście kontrolowanie swoich emocji jest czasami sprawą bardzo ważną i konieczną.Towarzyszyłem raz duchowo kobiecie, która była wykorzystywana seksualnie i pod wpływem tych traumatycznych doświadczeń, chciała zawsze kontrolować swoje uczucia, aby znowu nie znaleźć się w podobnej sytuacji. Ale jednocześnie cierpiała z powodu wewnętrznego przymusu kontrolowania, ponieważ odcinał on ją od źródła uczuć. Jej życiebyło bardzo męczące. Czuła się wyczerpana i pusta. Z wielką cierpliwością musiała dopiero uczyć się zachowywania spokoju, zaufania do życia i powierzania się Bogu. W ten sposób zyskała kontakt z własnymi uczuciami i nową energię, i dopiero wtedy rozkwitła jej radość życia.Brak pewności siebie jest tak samo niebezpieczny. Ten, kto ma zaniżone poczucie własnej wartości, odbiera innych jako zagrożenie. Znam osoby, które z wielkim trudem odbudowywały swoje zaniżone poczucie własnej wartości. Nabyły większej pewności siebie, reagują w sposób pewniejszy i nie pozwalają tak szybko wpędzić się w wątpliwości. Spotykają jednak ludzi, zabierających im całą energię. Są to ci, którzy zdają się znać ich piętę achillesową i z tego słabego miejsca wysysają ich całą siłę. Osoby te czasami zadają sobie pytanie, dlaczego w obecności danego człowieka czują się tak słabo. Kto zna bliżej ich historię, zauważy, że jest to związane z ich stosunkiem do matki. Jeśli ich matka nie obdarzała ich zaufaniem, lecz ciągle krytykowała, będą spotykać kobiety, które wysyłają podobne „fale" jak ich matka. Ich wewnętrzne źródło zacznie wysychać. Wygląda to tak, jak gdyby te „matki - kobiety" miały tajemny dostęp do ich wewnętrznego źródła energii i wyczerpywały ją. Wielu nie umie się przed tym bronić.Istnieją ludzie, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, którzy jakby wysysają z innych energię. Pewna kobieta opowiadała mi, że bliskość jej męża sprawiała, iż czuła się coraz słabsza. On musiał sobie i jej udowadniać swoją siłę poprzez poniżanie jej. To działało na nią paraliżująco. Czasami spotykam też mężczyzn cierpiących na depresję, którzy wysysają z innych energię. Ma się wrażenie, jak gdyby położyli ssącego węża przy naszym wrażliwym i słabym miejscu i w ten sposób wysysali z nas całą energię. Dlaczego czujemysię w obecności niektórych ludzi jacyś słabsi? Dlaczego oni mają nad nami taką władzę? Mogę to sobie wytłumaczyć tylko w jeden sposób: Są to często ludzie, którzy nie potrafią czerpać z własnego źródła sił. Mają w sobie coś destruktywnego, coś, co hamuje życie. Nie mogą oni dopuścić do tego, aby w drugim człowieku rozkwitło życie. W czasie rozmówzauważyłem również, iż ludzie uciekający w idealistyczne wyobrażenia, zamiast

Strona 9

Page 10: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejdostrzegać rzeczywistość, odbierają mi energię. Mam wtedy wrażenie, jakbym mówił do ściany. Tacy ludzie mają w sobie coś nieokreślonego, niejasnego. Za wysokimi ideałami dostrzegam ich ubóstwo. Jednak nie da się do nich dotrzeć. Rozmowy z nimi są bardzo wyczerpujące. Ci ludzie dotykają mojego słabego punktu. Nawet jeśli przezwyciężyłem swą destruktywną stronę, to w czasie spotkań z takimi ludźmi ona się ponownie uaktywnia. Ważnym krokiem prowadzącym ku uzdrowieniu jest uświadomienie sobie tych zależności.Depresja jest chorobą, na którą cierpi dziś wielu ludzi. Kiedy zapadają na tę chorobę, czują się pozbawieni chęci do życia. Wszystko jawi im się jako bardzo trudne, męczące i wyczerpujące. Mają wrażenie bezsilności. Najmniejsze czynności kosztują ich wiele wysiłku. Wielu wie, że dobrze im robią spacery po lesie. Lecz nawet do tego czasami trudno jest im się zmusić. Są jakby sparaliżowani. Nie mają ochoty na nic. Najchętniej leżeliby przez cały dzień w łóżku. Lecz także to nie przynosi im ulgi czy zadowolenia. Niektórzy próbują wtedy przeciwdziałać nastrojom depresyjnym i zmuszają się do jakiejś pracy. Starają się pracować jak do tej pory. Lecz potem czują się zupełnie wyczerpani. Depresja jest często wezwaniem do szukania większego spokoju i odnajdywania w nim wewnętrznego źródła, głębszego niż własna wola, ambicja czy uzależniony od osiągnięć obraz samego siebie. Depresję wywołuje wiele przyczyn fizycznych i duchowych, mających swe źródła w sytuacjach życiowych i psychice człowieka. Daniel Heli, psychiatraszwajcarski, sądzi, iż u wielu ludzi depresja jest krzykiem duszy wołającej o pomoc w obliczu zbyt wielkich zmian lub wyobcowania. Człowiek potrzebuje miejsc, w których się może zakorzenić. Kto ciągle jest w drodze i nie może zaznać spokoju, u tego dusza reaguje często stanami depresyjnymi. Mówi się nawet o depresji pochodzącej z wyczerpania. Depresja pokazuje nam też czasami, że przekroczyliśmy jakąś miarę. Nie słuchaliśmy sygnałów duszy, domagającej się spokoju. Dopiero poprzez depresję zaczynagłośno krzyczeć, tak że musimy ją wreszcie usłyszeć. Jeśli tak jest, to depresja stanowi zaproszenie do wejścia w ciszę i zanurzenia się w wewnętrznych, uzdrawiających i pokrzepiających źródłach.Złość jest dla wielu tym, co mąci ich wewnętrzne źródło. Kiedy podczas wykładów wspominam o nieczystych źródłach, z których tak często czerpiemy, słuchacze stawiają mipytania dotyczące złości. Jest to uczucie pojawiające się z różnych powodów i mogące zatruć nasze życie. Ludzie, którzy o tym opowiadają, nie lubią złości, ale nie potrafią się przed nią bronić. Za bardzo poddają się wpływowi innych. Nie mają kontaktu z własnym wnętrzem. Nie chronią swojego wewnętrznego źródła, lecz pozwalają innym wejść do niego i je mącić. Złość zanieczyszcza nasze wewnętrzne źródło, a często nawet nas od niego całkowicie odcina. Tkwiąca w nas złość jest wtedy tak mocna, że ma wpływ na całe nasze myślenie i odczuwanie. Te negatywne emocje zatrzymują naszą energię, która już nie może swobodnie przepływać. Niemieckie słowo złość (Arger) pochodzi od słowa „arg",co oznacza „zły, niedobry". Złościć się oznacza zatem robić coś złego. Słowo to (Arger) pochodzi też od rdzenia „ergh = być zdenerwowanym, roztrzęsionym". Złość jest więc mocnym wewnętrznym poruszeniem, które kosztuje nas tak dużo sił, że zostajemy odcięci od wewnętrznego źródła. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, pozwalamy, aby inni mieli nad nami władzę, aby nas paraliżowali i nami kierowali. Ważne jest, abyśmy przyjrzeli się naszej złości i jej powodom - i być może temu, co ma nam ona do powiedzenia - i nabrali dystansu do tego, co na nas ciąży i chce nami zawładnąć. Tylko w taki sposób będziemy mogli przedostać się do wewnętrznego źródła, które wytryska w nas spod warstwy, jaką stanowi złość.

Destrukcyjne wzorce życioweStrona 10

Page 11: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejNie jesteśmy w stanie zmienić z dnia na dzień wspomnianych tu emocji: strachu, ambicji, żądzy, perfekcjonizmu, depresji, złości. Zostały one najczęściej głęboko utrwalone w naszych postawach, stały się jakimś wzorcem. Od tych paraliżujących postaw życiowych możemy uwolnić się tylko wtedy, kiedy zapytamy o ich przyczyny. Konieczne jest do tego dokładne przyjrzenie się owym wzorcom. Powstają one już we wczesnym dzieciństwie poprzez zebrane przez nas doświadczenia oraz skierowane do nas werbalne i niewerbalne informacje. „Wiadomości" te wpisały się głęboko w naszą duszę i wywierają wpływ na różne sytuacje dnia codziennego. Nie wiemy na przykład, dlaczego reagujemy na coś stanami lęku albo depresji lub dlaczego coś nas wyczerpuje. Musimy, jak już wspomniałem, odkryć tkwiące za tym przyczyny. Dopiero wtedy będziemy mogli nabrać dotego wszystkiego dystansu i zyskać nową perspektywę oraz jedność.Postawa, która wypływa z naszej historii życia, ma swój początek w głębokim poczuciu własnej bezwartościowości. Jeśli ktoś odczuwa strach, będzie ciągle żył pod presją udowadniania swojej wartości. Chciałby to robić poprzez jak największą ilość godzin spędzonych w pracy i jak najlepiej wykonane zadania. Taka świadomość kierowana strachem prowadzi ludzi pobożnych na przykład do tego, iż chcą przed Bogiem wykonywać wszystko perfekcyjnie i niezmiernie dokładnie pragną zachowywać wszystkie przykazania. Może ona prowadzić też do pragnienia osiągania jak najlepszych wyników, żeby samemu czuć się wartościowym lub żeby inni nas docenili i zauważyli. Jednak osobakierowana strachem, chociaż zada sobie wiele trudu, i tak nie zwiększy poczucia swojej wartości, za którym tak bardzo tęskni. Będzie się zapracowywać, co wkrótce spowoduje jejogólne wyczerpanie. Wiele osób doświadczyło w dzieciństwie, że oczekuje się od nich jaknajlepszego funkcjonowania. Osiągnięcia były jedyną drogą do zdobycia przychylności dorosłych,. rodziców lub nauczycieli. Przesadne skoncentrowanie na sukcesie doprowadziło do tego, że wielu całkowicie wyparło swoje uczucia. Początkowo było to być może pomocne, ponieważ w ten sposób mogli wiele osiągnąć. Lecz z czasem, około pięćdziesiątego roku życia, czują się całkowicie odcięci od swoich uczuć. A praca staje się wtedy bardzo uciążliwa. Jakoś funkcjonują, ale nie mają w sobie żadnego zapału. Emocje, jak sama nazwa wskazuje (słowo emocje pochodzi od łacińskiego emove-re = poruszać, napędzać) są siłami, które dodają nam zapału. Ludzie, którym brak bodźca emocjonalnego, muszą wszystko wykonywać jedynie za pomocą rozumu i woli. Ale bez emocji rozum i wola są jak nienaoliwiony silnik.Innym rodzajem strachu jest strach przed własną grzesznością i głęboko tkwiące poczucie, że już przez samo swoje istnienie ściągamy na siebie winę. Tacy ludzie ciągle przepraszają, nawet jeśli na przykład proszą o rozmowę. Mają poczucie, że są winni, ponieważ „kradną" czyjś czas. Tacy ludzie próbują potem zmyć z siebie tę rzekomą winę, poświęcając się innym bez reszty. Nie pomagają bliźnim dlatego, że sprawia im to radość,lecz ponieważ odczuwają presję, aby uwolnić się od winy. Jednak takie nastawienie wewnętrzne prowadzi do zatracenia poczucia własnych granic. Poczucie winy nie jest dobrym bodźcem do wykonywania czegokolwiek. Jest wyczerpujące i przeszkadza nam cieszyć się działaniem. Wszystko, co robimy, będzie wydawało się nam zbyt małe. Poczucie winy jest nienasycone, a jego dynamika ma niszczący skutek, ponieważ popycha nas do przerastających nasze siły zadań, które mają uwolnić nas od tych nieprzyjemnych uczuć. Jeśli ktoś żyje z piętnem strachu, to robiąc coś, co przeczy jego doskonałemu obrazowi samego siebie, natychmiast zostaje owładnięty ogromnym poczuciem winy, które odbiera mu całą energię.Pewna kobieta nie mogła sobie wybaczyć, że oddała do domu opieki społecznej ciężko chorą i cierpiącą na demencję matkę. Nawet po śmierci matki nie znikło jej poczucie winy. Prawie codziennie budzi się i zasypia z tymi wyrzutami. Nie pomaga jej żadna racjonalna

Strona 11

Page 12: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejargumentacja, że obiektywnie nie było możliwe inne rozwiązanie. Opieka nad matką przekraczała jej siły. Takie „racjonalne" przemyślenia nie rozwiązują tego rodzaju poczucia winy, które mąci nasze źródło lub całkowicie je wyczerpuje. Dotkniętemu tym człowiekowi nie jest z pewnością łatwo przedrzeć się przez te odczucia i dotrzeć w głębinyduszy, gdzie wytryska czyste i życiodajne źródło, wolne od stawianych sobie zarzutów. Człowiek taki musi najpierw uwolnić się od iluzji, że można w życiu całkowicie uniknąć grzechów. Dopóki będzie myślał, iż da się żyć bez popełniania grzechów, dopóty nie wejdzie do swojego wewnętrznego źródła.Inna kobieta, piastująca bardzo odpowiedzialne stanowisko, czuła się wyczerpana. Wyjechała do sanatorium, żeby trochę odpocząć, lecz to jej niewiele pomogło. Pojechała więc na kolejną kurację, ale wciąż czuła się bardzo zmęczona. W czasie rozmów okazało się, że fizyczny odpoczynek nie będzie w tym wypadku skuteczny. Przyczyną wyczerpaniabył wzorzec życiowy tej kobiety. Wychowywała się na gospodarstwie. Jej ojciec był służącym u swojego brata, a więc u jej wujka. Wujek nie miał dzieci i dlatego zazdrościł bratu. Kobieta ta -jako najstarsza z czworga rodzeństwa - żyła jako dziecko pod ciągłą presją. Wówczas była to presja, aby jak najlepiej spełniać oczekiwania wujka i troszczyć się o to, aby między jej ojcem i wujkiem nie dochodziło do kłótni. W wieku dziecięcym dręczyły ją więc dwie obawy, będące ponad jej siły: Czy da radę? Czy zdoła zapobiec kłótni? Czy podoła temu, czego się od niej oczekuje? Można sobie łatwo wyobrazić, że takie pytania są w zasadzie nadmiernym żądaniem wobec każdego, kto ma poczucie odpowiedzialności. Kto się nimi kieruje, ten czerpie z mętnego źródła. Każdy zajmujący kierownicze stanowisko wie, że musi stawić czoło konfliktom. Jeśli każdy konflikt usuwa mi grunt spod nóg, to zabiera mi tym samym wiele energii. Każdy konflikt bardzo mnie wtedy wyczerpuje. Nie mam siły podołać wyzwaniom. Są ludzie, którzy w obliczu konfliktów czują pozytywną siłę i mają ochotę do rozwiązywania problemów. To sprawia im przyjemność. Jeśli jednak ma na kogoś wpływ fałszywy wzorzec, o którym wyżej wspomniałem, to człowiek taki w obliczu napięć i przeciwności zostaje owładnięty strachem. W jego wspomnieniach pojawiają się trudne sytuacje z dzieciństwa. Dziecko pragnie doświadczać poczucia bezpieczeństwa. Konflikty burzą to poczucie i napełniają człowieka strachem. Ten, kto czerpie z mętnych źródeł konfliktów, będzie ciągle cierpiał z powodu wyczerpania. Nie pomoże żaden dobry urlop ani kuracja. Należy najpierw popracować nad wzorcami życiowymi, a następnie od nich się zdystansować.Kolejnym wzorcem życiowym, który miał na tę kobietę zły wpływ, była presja, aby sprostaćwszystkim oczekiwaniom. Nikt nie może przecież każdemu dogodzić. Kiedy jednak spróbuję sprostać wszystkim oczekiwaniom swojego otoczenia, wtedy będę się czuł niezmiernie przeciążony. Czasami te wymagania są realne, często jednak wymyślone. Chcę wszystkim dogodzić, ale tak naprawdę nie wiem, czego oni ode mnie oczekują. Jeślikieruję się ich oczekiwaniami, wpadam w pułapkę: W jaki sposób mogę wszystkiemu sprostać? Zaczynam pracować aż dostaję zawrotu głowy. Moje siły są na wykończeniu. Ostatecznie to wcale nie jest takie ważne, czego inni chcą. Muszę wyczuć, co jest zgodnez moim wnętrzem. Jeśli znajdę kontakt sam ze sobą, dotrę też do swoich wewnętrznych zasobów.Kolejna kobieta już od dzieciństwa kierowała się następującym wzorcem: Zawsze, kiedy coś robiła, stawiała sobie pytanie: „Czy to jest dobre?" Ostatecznie za tym pytaniem kryła się niepewność: „Czy ja sama jestem w porządku? Czy mogę być taka, jaka jestem?" Takie nastawienie kosztowało ją wiele trudu. Musiała wciąż podejmować duży wysiłek, aby docierać do swego wewnętrznego źródła sił. Pytanie, czy sama jest „w porządku", zagrodziło jej drogę prowadzącą do wewnętrznego źródła, a przez to utrudniło dostęp do kreatywności i radości życia.

Strona 12

Page 13: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejOd czternastu lat jestem kierownikiem duchowym osób pracujących w duszpasterstwie, które cierpią na syndrom „burn out". W czasie rozmów poruszamy najczęściej kwestię wypalenia zawodowego. Pewien terapeuta sformułował problem następująco: „Kto dużo daje, ten też dużo potrzebuje". Takiego stwierdzenia nie można oczywiście stosować do wszystkich, ale pasuje ono w dużej mierze do wypalonych duszpasterzy. Dają dużo, ponieważ dużo potrzebują. Angażują się w parafii, ponieważ chcą być lubiani, ponieważ potrzebują akceptacji, potwierdzenia, uznania. Jeśli jednak ktoś daje w celu zdobycia akceptacji i uznania, nigdy nie dostanie tego, czego oczekuje. Będzie w krótkim czasie ogromnie wyczerpany. Często ten wzorzec ma swój początek w doświadczeniach z dzieciństwa. Przede wszystkim księża bardzo przywiązani do matki mogą chcieć traktować parafię jako „matkę zastępczą". Pewien kapłan był bardzo oddany swojej parafii.Chciał czuć się w niej, jak u siebie w domu. Jednak żadna parafia nie może stać się dla księdza domem rodzinnym. To byłoby dla niej - a przez to dla konkretnych ludzi - zbyt dużym obciążeniem. Wygórowane oczekiwania ze strony księdza są ostatecznie oczekiwaniami kierowanymi do matki i przenoszonymi na parafię. Wobec parafii chciałby być takim, jak w stosunku do matki - zawsze grzecznym i dobrym chłopcem, przez wszystkich lubianym i cieszącym się uznaniem. To jednak prowadzi do poczucia ciągłego przeciążenia. Nawet najmniejsza krytyka wyprowadza go z wewnętrznej równowagi. Chciałby przecież wszystkim dogodzić i być przez wszystkich lubianym.Podobne wzorce spotykamy w firmach. Ktoś nadmiernie przywiązany do matki traktuje firmę jako matkę zastępczą. W ten sposób czerpie ustawicznie z mętnego źródła. Poświęca się dla firmy, żeby być przez wszystkich lubianym. Ma jednak poczucie, że jego zaangażowanie nie wystarcza. Nie otrzymuje po prostu tego, za czym w głębi serca tęskni. Niezależnie od tego, czy przesadne przywiązanie do matki ma swoje źródło w jej nadopiekuńczości, czy w rozczarowaniu nią, człowiek taki szuka w firmie podobnego wsparcia, jakie ma bądź miał u matki, lub pragnie, aby wynagrodziła mu ona niedostateczną miłość matki. Jedno i drugie prowadzi w konsekwencji do przeciążenia.Pewien mężczyzna opowiadał, że kiedy miał dwanaście lat, małżeństwo jego rodziców przeżywało kryzys. Napięta atmosfera między rodzicami sprawiała, że nie miał odwagi mówić o swoich potrzebach. Rodzice byli tak zajęci sobą, że nie chciał im sprawiać dodatkowych kłopotów. W ten sposób nauczył się tłumić własne potrzeby. Jako dorosły mężczyzna na kierowniczym stanowisku próbował uwzględniać potrzeby współpracowników i spełniać je wedle możliwości. To doprowadziło jednak do jego całkowitego załamania. Czuł on, że ma też swoje potrzeby i stopniowo nauczył się, że tylko wtedy, kiedy potraktuje je poważnie i zatroszczy się o siebie, będzie w stanie wypełniać zadania kierownika i jego siły nie ulegną wyczerpaniu.Pewna nauczycielka angażowała się bardzo w sprawy swoich uczniów, lecz miewała coraz częstsze stany wyczerpania. W czasie rozmów tłumaczyła to w ten sposób, że zamiłowanie pedagogiczne tak dużo ją kosztuje. Kto jednak w swoim działaniu kieruje się zamiłowaniem, ten ma radość z pracy wychowawczej. A kto ma radość z tego, co robi, tenzbyt szybko nie ulega wyczerpaniu. Zamiłowanie jest źródłem, które tak szybko nie wysycha. Po kilku rozmowach stało się jasne, że za tym obrazem etosu pedagogicznego kryło się coś jeszcze. Kobieta była najmłodszą z trzech córek. Przez wiele lat żyła pod presją udowadniania ojcu swojej wartości. Szwajcarska terapeutka Julia Oncken sądzi, iż największą raną zadawaną córce przez ojca, jest jej lekceważenie. Strach spowodowany takim zranieniem wywołuje trzy wzorce zachowań: córka stara się odgadywać każde życzenie ojca; usiłuje poprzez osiągnięcia udowodnić ojcu swoją wartość; lub obiera drogę sprzeciwu i zaczyna prowadzić z nim trudne dyskusje. Celem tych zachowań jest chęć bycia wreszcie zauważoną przez ojca. Kiedy jednak kobieta stara się robić wszystko,

Strona 13

Page 14: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejżeby ojciec zwrócił na nią uwagę, jej tęsknota nigdy nie zostanie zaspokojona. Będzie dawać więcej, niż pozwalają jej na to siły. A to prowadzi do wyczerpania.Żona pewnego pastora ewangelickiego opowiadała mi, że jej najmłodsza córka sprzeciwiasię często ojcu. Wystąpiła nawet z Kościoła, aby ojciec ją zauważył. Jednak nawet ten krok nie skłonił go do lepszego zajęcia się córką i troski o nią. Nie dziwi więc, że córka pozostała bardzo nieszczęśliwa. Jej czyn nie wypływał z decyzji sumienia czy konfliktu na podłożu teologicznym, ale jego motywem było pragnienie, aby ojciec poświęcił jej wreszcietrochę uwagi. Straciła przez to kontakt ze swoim wnętrzem. Całą tkwiącą w niej siłę zużyła, na sprzeciw wymierzony w stronę ojca. Nie starczyło jej już energii, aby zaangażować się aktywnie w życie.W czasie pewnego kursu mówiliśmy o własnej drodze życia. Uczestnicy opowiadali o tym,jak odkryli swoje wewnętrzne źródło, ale również, jakie blokady im w tym przeszkadzały. Czasami płynie w nich życie. Pewna kobieta zauważyła, że praca idzie jej jak po maśle, ażnagle pojawia się w jej wnętrzu głos ojca, który mówi: „Musisz skoncentrować się na jednejrzeczy. Życie jest ciężkie. Tylko wtedy, kiedy się trudzisz, wszystko będzie dobrze". Ten wewnętrzny głos przeszkadza jej w zaufaniu samej sobie. Nie potrafi się już wtedy cieszyć, że praca idzie jej tak łatwo. Zaczyna poddawać się presji, iż musi wykonać jeszcze coś trudnego, żeby zadowolić ten wewnętrzny głos ojca. Nie potrafi radować się tym wszystkim, co wytryska z jej wewnętrznego źródła. Cieszyć się można tylko wtedy - sugeruje jej wewnętrzny głos ojca - kiedy się człowiek natrudził.Inna kobieta czuła już w czasie studiów, że czegoś dokonuje i że osiągnięcia dodają jej skrzydeł. Również w swoim zawodzie odkryła siłę, która pozwala jej szybko i skutecznie rozwiązywać problemy, pojawiające się w jej zawodzie adwokata. Czuje jednak w sobie też jakąś blokadę. Jest to głos babci, który mówi: „Jako dziewczynka musisz być posłuszna. Odnoszenie sukcesów zostaw mężczyznom. Musisz przede wszystkim robić to, czego inni nie chcą wykonywać. Musisz służyć innym". Głos babci blokuje siłę tej kobiety i przeszkadza zaufać temu, co wytryska z jej wewnętrznego źródła. Chociaż kobieta odczuwała w sobie dużo energii, czuła się równocześnie zablokowana. Energia nie mogła w niej swobodnie przepływać. Blokował ją wewnętrzny głos babci. Doprowadziłoto do wewnętrznej zapory, którą da się przezwyciężyć jedynie za pomocą dużego nakładu sił. Siła nie może swobodnie przepływać, ponieważ jest wykorzystywana do hamowania energii. Kobieta czuje się przez to wyczerpana i pozbawiona radości. Całą siłę zużywa na budowanie zapory.Pewien mężczyzna opowiadał, że jego matka nigdy nie potrafiła się czymkolwiek cieszyć. Kiedy była ładna pogoda, mówiła, że zaraz zacznie padać. Kiedy komuś w rodzinie coś się udało, twierdziła, że ma to swoją wysoką cenę i wkrótce się dowiedzą, ile za to szczęście będą musieli zapłacić. Takie pesymistyczne nastawienie matki hamowało oczywiście jej syna we wszystkim, co robił. Nie potrafił cieszyć się sukcesami. Ze strachem czekał tylko na to, że może w każdej chwili coś się nie udać lub przydarzyć jakieś nieszczęście.Wzorce życiowe, które przejmujemy od rodziców, odciskają się w nas bardzo głębokim piętnem. Nawet jeśli patrzymy na nie racjonalnie i odrzucamy całkiem świadomie, jakoś nanas oddziałują i oddzielają naszą duszę od żywego źródła w naszym wnętrzu.

Religijna przykrywkaLudzie mają skłonność do usprawiedliwiana swojego postępowania wartościami wyższymi. Nie tylko w polityce zauważamy, iż prowadzi to do ideologicznego maskowania postaw mających zupełnie inną motywację. Staje się sprawą nie tylko problematyczną, alerównież niebezpieczną, kiedy nasze mętne źródła owijamy pobożnym płaszczykiem lub

Strona 14

Page 15: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejnasze chore wzorce postępowania tłumaczymy motywacjami religijnymi. Sądzimy wtedy, iż będziemy czerpać z duchowego źródła, a w rzeczywistości jest to źródło mętne, z którego nie może wypłynąć błogosławieństwo. Niektórzy ludzie nie potrafią rozwiązywać konfliktów. Znam to z własnego doświadczenia. W naszej rodzinie harmonia była czymś bardzo ważnym. To doprowadziło jednak do zagrzebywania konfliktów. Przez długi czas nie umiałem prawidłowo obchodzić się z konfliktami. Nawet dzisiaj nie jest to moją mocną stroną. Wiem jednak, że moje zadanie polega na tym, aby nie uciekać od napięć, ale jeśli się pojawią, należy im bezpośrednio stawić czoła i szukać wspólnego rozwiązania. Jeśli rozwiążę jakiś konflikt, czuję się lepiej i pojawia się we mnie nowa energia. Kiedy go od siebie odpycham, odbiera mi on wewnętrzny zapał. Znam wielu ludzi, którzy źle radzą sobie z konfliktami i rozumiem to. Jeżeli jednak swoją niezdolność do rozwiązywania konfliktów usprawiedliwiają nastawieniem chrześcijańskim, wtedy jestem krytyczny. W takich wypadkach czuję, iż swoją słabość tłumaczą motywacjami religijnymi i chcą w niej widzieć duchową siłę. Wtedy słyszymy najczęściej zdanie: „Jezus wzywa nas do niesieniaswojego krzyża." Ludzie, którzy uważają konflikty za krzyż nałożony przez Jezusa, wykorzystują Jego słowa w celu ucieczki przed konfliktami. Reagują pasywnie i chętnie przyjmują rolę ofiary. Jednak jako ofiary stają się jednocześnie sprawcami, ponieważ poprzez odmowę stawienia czoła konfliktom prowokują w swoim otoczeniu dalszą agresję.Zamiast zmierzyć się z własnym źródłem agresji, prowokują do niej innych. Do tego dochodzi jeszcze niepoprawne rozumienie słów Jezusa. Używają ich, aby usprawiedliwić własne zachowanie. Jezus jednak został ukrzyżowany dlatego, że stawiał czoła konfliktom, głosił obraz Boga sprzeczny z wyobrażeniem przyjętym wśród faryzeuszy. Wypędzając handlarzy ze świątyni, przeciwstawił się potężnej grupie religijnej. Niesienie krzyża na wzór Jezusa oznaczałoby więc mierzenie się z konfliktami. Kto swoją ucieczkę interpretuje jako krzyż, nie zauważa, iż kryje swoje mętne źródło pod płaszczykiem religijności. To nie przyniesie błogosławieństwa, a takie złe rozumienie „niesienia krzyża" będzie tylko wzniecać konflikty.Jak już powiedziałem, istnieje nie tylko religijny sposób interpretacji własnych zachowań. Swoją niezdolność do rozwiązywania konfliktów można ukryć również pod płaszczykiem ideologicznym. Verena Kast w książce „Pożegnanie z rolą ofiary" ukazała, jak niektórzy ludzie oswoili się z rolą ofiary i przez to sami stali się winowajcami. Ich ofiara działa na innych negatywnie, wywołuje agresję i czyni ich często ofiarami. Pascal Bruckner określił tę ofiarniczą mentalność jako typową cechę naszego społeczeństwa. Wielu czuje się ofiarami. Przedsiębiorcy czują się ofiarami polityki, pracownicy ofiarami pracodawców. Kobiety czują się ofiarami mężczyzn i odwrotnie, mężczyźni uważają się za ofiary kobiet. Jeśli ktoś utwierdzi się w roli ofiary, będzie widział winę tylko po stronie innych i będzie się wzbraniał przed przejęciem odpowiedzialności za swoje życie. To nie przyczyni się do rozwiązania problemów. Człowiek taki pozostanie w roli oskarżyciela i zaneguje swoje życie.Pewna kobieta poświęciła się zupełnie ludziom potrzebującym pomocy. Była już tym bardzo wyczerpana i w czasie rekolekcji chciała zregenerować siły. Początkowo było bardzo trudno do niej dotrzeć, ponieważ każdą wypowiedzianą wątpliwość, czy rzeczywiście zważała na swoje ograniczenia lub dlaczego tak się bezgranicznie poświęca,uzasadniała zawsze pełnym namaszczenia wskazaniem na wolę Jezusa: „Jezus chce, żebym była całkowicie dla innych". Oczywiście Jezus nie chce, żebyśmy narcy-stycznie krążyli tylko wokół siebie, lecz żebyśmy koncentrowali się na innych i byli im jakoś pomocni. Jezus nie chce jednak, żeby to nas zniszczyło. Zapraszał przecież swoich uczniów, żeby odpoczęli w miejscu samotnym i spokojnym. Jeśli spełniamy Jego wolę, wychodzi nam to na dobre, a nasze zaangażowanie w sprawy innych staje się pełne

Strona 15

Page 16: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejżycia. Także wówczas dochodzimy do naszych granic i doświadczamy zmęczenia, lecz jedynie ciągłe zmęczenie wskazuje na to, iż pod pobożnymi formułkami kryje się inny wzorzec życia. Moja rozmówczyni dopiero po kilku rozmowach przyznała, iż jako dziecko czuła się bardzo często tak, jakby nie było dla niej kąta na tym świecie. W rodzinie nie znalazła dla siebie miejsca. Chciała więc zasłużyć sobie na to miejsce, jakby wykupić je, poprzez całkowite zaangażowanie na rzecz innych. Nic dziwnego, że to nie „funkcjonowało".Zawsze, kiedy jesteśmy wyczerpani, powinniśmy postawić sobie pytanie, czy nie kryje się za tym jakiś fałszywy życiowy wzorzec. Bardzo bolesne może być odkrycie, że to nie moje wspaniałe ideały tak mnie wyczerpują, lecz idealizowanie niezdrowych postaw życiowych, które odcinają mnie od mojego wewnętrznego źródła. Łatwiej jest oczywiście wytłumaczyć swoje wyczerpanie względami religijnymi czy jakąś ideologią i w ten sposób dowartościować je przed samym sobą i innymi, niż skonfrontować się z prawdziwymi motywami i potrzebami, które się za tym kryją. Poznanie siebie jest zawsze bolesne, ale ono wyzwala i prowadzi do odkrycia moich prawdziwych, choć z początku zamaskowanych, potrzeb i wiedzie do niewyczerpanego źródła.Innym powodem wyczerpania może być zużywanie zbyt dużej ilości energii, aby tłumić to, czego w sobie nie akceptujemy. C. G. Jung mówi o ciemnych stronach jaźni. Jeśli ktoś spycha w cień wiele aspektów swojego człowieczeństwa, to brakuje mu ich w różnych życiowych sytuacjach. Ktoś taki wykorzystuje swój „motor" życia w małym procencie. Dużajego część jest zablokowana wskutek wyparcia. Jako kierownik duchowy rozmawiam z ludźmi, którzy są wyczerpani, ponieważ obawiają się spojrzeć w oczy prawdzie o sobie. Ciemne strony w nas są ważnym nośnikiem energii; są żyzną glebą, na której może wyrosnąć dobra roślina naszego życia. Jeśli ktoś odcina te ciemne strony, odgradza się od ważnego źródła energii.W czasie pewnej rozmowy na temat wyczerpania i przeciążenie kapłanów jeden ksiądz, odpowiedzialny w diecezji za duszpasterstwo referentów pastoralnych, powiedział, że w czasie jego święceń biskup stwierdził: „Kapłan powinien dać zmiażdżyć się ludziom jak ziarno". Taka postawa utrwaliła się w mentalności niektórych księży i kształtuje ich zachowanie, co prowadzi do wyczerpania. Jeśli ktoś uważa, że powinien być jedynie dla innych, a swoje własne potrzeby musi całkowicie ignorować, czerpie z mętnego źródła. Ono wygląda wprawdzie pobożnie, ale nie wytryska z Ducha Jezusa, lecz z niezdrowego ducha nieludzkiej i ostatecznie agresywnej teologii. Tłumienie własnych potrzeb jest wyrazem ostrej agresji, skierowanej przeciw nam samym. Z takiej autoagresji nie wyniknie błogosławieństwo, lecz bezwzględność i okrucieństwo.Źródło agresji zostaje często zasypane poprzez religijne wyobrażenia. Agresja należy, obok seksualności, do najważniejszych energii życiowych. Jednak fałszywie rozumiana asceza chrześcijańska zaniedbała to źródło. Agresja jest siłą pozwalającą zaangażować się w coś, doprowadzić coś do skutku. Słowo agresja pochodzi od „aggredi" - wziąć się zacoś, przystępować do czegoś. Jest ona ważnym źródłem energii dla każdego z nas. Bez niej popadlibyśmy w depresję lub nasze życie straciłoby swój blask. Strach przed agresją tkwi w wielu ludziach, ponieważ ma ona coś wspólnego z walką. A my chcielibyśmy osiągnąć cel życia najlepiej bez walki. Strach przed agresją jest często strachem przed życiem z jego wyzwaniami. Chciałoby się uniknąć walki na arenie życia i pozostać najchętniej w roli widza.Pewien mężczyzna, którego w dzieciństwie oduczano porywczości i wybuchowości, w ciągu życia nauczył się całkowicie tłumić swoją agresję. Jako dziecko czuł, że wobec gniewu ojca nie ma żadnych szans. Więc się podporządkował. Żeby nie czuć się przegranym, interpretował swój brak agresji motywacjami religijnymi, powoływał się na

Strona 16

Page 17: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejKazanie na Górze, w którym Jezus mówi: „Błogosławieni cisi". Jednak w wieku 40 lat zaczął zapadać na depresję. Brakowało mu źródła agresji. Aby odzyskać radość z wykonywanej pracy, musiał skonfrontować się z siłą płynącą z agresji. Doświadczenie pokazuje, że kto nie potrafi czerpać ze zdrowego źródła agresji, ten ostatecznie skieruje przeciw sobie tkwiącą w nim agresję.Inni zaś interpretują swoją niezdolność do stawienia czoła konfliktom przysłowiem: „Mądrygłupszemu ustępuje". Tkwi w tym oczywiście jakaś prawda, jeżeli jednak w ten sposób tłumaczę niezdolność do wyrażania swoich potrzeb, to moje ustępstwo nie rozjaśni tu niczego. A niejasności doprowadzą do agresji. Podobnie jest z przesadnym dążeniem do harmonii. Człowiek, który koncentruje się przede wszystkim na zachowaniu harmonii, ma wysoko wykształconą zdolność pozytywnego myślenia i oceniania. Zależy mu na tym, żeby ludzie żyli ze sobą w zgodzie. Jeśli jednak dążenie do harmonii polega na tym, że nie zauważa się konfliktów lub tłumi je, to taka postawa nie przyniesie błogosławieństwa. Niektórzy łączą swoją potrzebę harmonii z zarzutami stawianymi innym, którzy nie są takiego samego zdania. Tacy ludzie wywołują w innych poczucie winy i nie zauważają, że wywierają na nich presję, a swoje zdanie uważają za absolutnie obowiązujące.Nie zawsze jest łatwo zadecydować, czy jakieś przekonanie religijne jest prawdziwe, czy też jest tylko ideologią, mającą na celu zakryć nasze mętne źródła. Dla mnie na przykład bezżeństwo stanowi dużą wartością. Znam jednak duchownych, którzy swoją niezdolność do małżeństwa podnoszą do idei celibatu. Ważne jest, aby umieć rozróżnić, czy bezżeństwo jest tylko naginane do motywów religijnych, czy stanowi autentyczną duchową drogę. Takie kryterium będzie miało duże oddziaływanie na psychikę człowieka ina jego otoczenie. Jeśli ktoś żyje w zgodzie z ideą celibatu, wtedy stanie się ona dla niego płodna. Będzie czuł w sobie życiodajne siły i jego życie stanie się dla innych błogosławieństwem. Jeśli jednak swoją niezdolność do relacji międzyludzkich i przyjaźni będę tłumaczył charyzmatem bezżeństwa, wtedy moje życie stanie się walką i będzie miało również negatywny wpływ na innych. Moje głoszenie Ewangelii Jezusa stanie się z powodu stłumionych potrzeb coraz bardziej zafałszowane. Wtedy poprzez głoszenie Ewangelii będę się starał zaspokoić swoje pragnienie znaczenia, a żądzę władzy poprzez czynienie innym wyrzutów.Medytacja jest dla mnie ważną drogą prowadzącą do kontaktu z moim wewnętrznym źródłem. Znam jednak ludzi, którzy medytują, żeby uciec od życia. Uciekają w medytację, ponieważ nie są zdolni do relacji z ludźmi. Tę niezdolność do kontaktów z innymi przesłaniają motywacją religijną. Czują się kimś szczególnym i nie zauważają, że ich medytacja nie prowadzi do życia, ale do izolacji. Tę izolację rozumieją jednak jako miejsce, w którym mogą żyć zgodnie ze swoją duchowością. Od takich ludzi nie emanuje żadna siła. W czasie medytacji krążą jedynie wokół siebie, zamiast czerpać z wewnętrznego źródła, być prawdziwie dla ludzi i angażować się w pracę.Można nadużywać wszystkich duchowych dróg. W tradycji chrześcijańskiej dużą rolę odgrywało pojęcie ofiary. Moja mama na przykład często ofiarowywała swoją chorobę za dzieci, a później wnuki. To pomagało jej znosić chorobę z wewnętrzną radością i nie narzekać na nią bez końca. Kiedy jednak taka mentalność jest zbyt wyolbrzymiona, może stać się wyrzutem kierowanym do innych: „Ofiaruję się za ciebie, ponieważ jesteś tak egoistyczny i myślisz tylko o swoich interesach. Ofiaruję się za ciebie, a ty jesteś tak niewdzięczny". Wtedy ofiara może wywołać w kimś poczucie winy i wywierać presję. Ofiara oznacza tak naprawdę oddanie. A ofiara, za pomocą której wywieram presję, nie jest oddaniem, ale środkiem, aby kogoś od siebie uzależnić i zobowiązać do wdzięczności. Wtedy wypływa ona z mętnego źródła i powoduje niejasności oraz zamieszanie.

Strona 17

Page 18: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej 2. Czyste źródła

Tęsknimy w życiu za czymś, co dodawałoby nam nowej energii, siły, zapału. Tęsknota za czystym źródłem jest pragnieniem, aby istniało i przepływało przez nas prawdziwe życie. Przepływ zawsze oznacza życie. W psychologii mówi się dzisiaj o uczuciu „flow". Uczucie „flow" istnieje w nas wtedy, kiedy oddajemy się pracy, wychodzimy ku ludziom i to nas pochłania tak bardzo, że zapominamy o sobie. Wtedy przestaje być ważne, co inni o nas myślą lub jak oceniają naszą pracę. Zanurzamy się całkowicie w tym, co robimy. Nasza energia zostaje pochłonięta przez zajęcie. Jeśli ktoś pracuje pod wpływem uczucia „flow", jest o wiele wydajniejszy, niż ten, kto musi się wykazać jakimiś osiągnięciami. Już św. Benedykt miał na myśli właśnie to doświadczenie, kiedy w swojej regule wymagał od rzemieślników pracujących w klasztorze, żeby swój zawód wykonywali w całej pokorze. Dla nas, współczesnych, jest to język zupełnie obcy. Benedykt mówi rzemieślnikom, aby nie wiązali ze swoją pracą żadnych dodatkowych zamiarów. Nie powinni wynosić się ponad innych ani szukać poprzez swoją pracę sukcesów czy zasług. Pokora oznacza oddanie się pracy, koncentrację, pełne zaangażowanie w nią oraz zapomnienie przy tym osobie i sprawach pobocznych.Każdy w momencie narodzin otrzymał źródła, z których może czerpać. Rodzice, wychowawcy, przyjaciele i krewni oraz wszystkie przeżycia sprawiły, że otrzymał zasoby, z których może korzystać. Nie pochodzą one tylko od rodziców, ale są darem Bożym, tkwią w charakterze człowieka, w jego istocie.Dzisiejsza psychologia nie zadowala się jedynie leczeniem urazów powstałych w dzieciństwie, lecz próbuje pomóc ludziom dotrzeć do ich własnych zasobów. Każdy człowiek posiada w sobie źródła, z których może czerpać; istnieją też różne drogi dotarciado nich. Jeśli ktoś drąży tylko na powierzchni, dotrze jedynie do wód powierzchniowych, anie do źródła ukrytego w głębi. Musimy wiercić wystarczająco głęboko, aby odkryć w nas źródło, które nie wysycha, ponieważ tkwi w naszej istocie, w naszej największej głębi. Dostęp do niego nie jest aż tak trudny.

Nawiązanie do dzieciństwaOdkrywam swoje osobiste źródło, kiedy stawiam sobie pytanie: Z czego czerpałem siły będąc dzieckiem? Skąd płynęła najczęściej moja energia? W co mogłem bawić się całymi godzinami bez poczucia zmęczenia? Jeśli zacznę przypominać sobie te sytuacje, dotrę doźródeł swojej siły. Niektórzy sądzą, że dziecko tylko naśladuje to, co robią rodzice. Jednakkażda matka i każdy ojciec wiedzą, że każde dziecko jest niepowtarzalne. Każde dziecko już od urodzenia ma w sobie coś innego, wyjątkowego. Ma swój własny sposób śmiania się, poruszania, reagowania. Kiedy jest trochę większe, rozwija własne strategie troski o siebie, zaznaczania swojej odrębności. Każde dziecko bawi się na swój sposób. Jedno potrafi zapomnieć o wszystkim, kiedy zobaczy na łące biedronkę. Inne bawi się kamykami na drodze i przez to rozwija swoją fantazję. Kiedy spotykamy się ze sposobem zachowania, który był typowy również dla nas, nawiązujemy kontakt z własnym sercem. Wtedy odkrywamy naszą pierwotną istotę i znajdujemy w sobie źródło, z którego moglibyśmy czerpać również dzisiaj. Jeśli już odkryliśmy to nasze pierwotne i osobiste źródło i czerpiemy z niego, czujemy w sobie przepływające życie, jakąś lekkość. Zawsze, kiedy chcemy narzucić sobie coś z zewnątrz, kosztuje nas to dużo siły. Własne źródło natomiast pomnaża nasze siły.W czasie pewnego kursu dla dyrektorów szkół zaproponowałem uczestnikom, aby zaczęli szukać własnych źródeł i postawili sobie pytanie, w co najchętniej się bawili w wieku

Strona 18

Page 19: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejdziecięcym. Pewien mężczyzna opowiadał, że całymi godzinami przesiadywał na strychu itam budował własny świat. Nadawał mu własne zasady i wymyślone przez siebie reguły gry. Kiedy porównał tę zabawę ze swoją obecną pracą na stanowisku dyrektora szkoły, zauważył, że wielką przyjemność sprawia mu kreowanie czegoś nowego, bardziej ludzkiego świata, w którym dzieci dobrze by się czuły. Buduję wraz z koleżankami i kolegami nową kulturę wspólnego bycia razem. Stwarzam klimat przyjazny ludziom. Zamiast narzekać na nowe przepisy wydawane przez ministerstwo, sam zmieniam coś wewłasnym środowisku szkolnym. Nie pozwalam się paraliżować biurokratom, lecz kieruję się natchnieniami pochodzącymi z własnego źródła. Dyrektor poczuł, że właśnie ten obrazz dzieciństwa dodaje mu sił i nabrał nowej ochoty do pracy.Pewna dyrektorka opowiadała, że najchętniej grała w piłkę ręczną. Przy tej zabawie zapominała o upływającym czasie. Kiedy wspólnie zaczęliśmy się zastanawiać, co to ma oznaczać dla jej obecnej funkcji, stwierdziła: Mój styl kierowania szkołą podobny jest do podawania piłki. Nigdy nie zamierzała poprzez swój styl kierowania naśladować kolegów i poprzez dyrektyw-ne czy autorytarne zachowanie narzucać wszystko z góry. Siły dodawała jej umiejętność podawania piłki koleżankom i kolegom. Nie musiała wszystkiegosama wykonywać, mogła część pracy przekazać innym i w ten sposób podtrzymywać „grę". Jej sposób kierownictwa polegał na angażowaniu w grę innych nauczycieli oraz uczniów, żeby oni też mieli radość ze wspólnego działania. Ten obraz - oraz wspomnieniedzieciństwa - odkrył przed nią jej własne zdolności. Zrozumiała charakterystyczny dla niej sposób wykonywania zawodu. Różne koncepcje kierowania, z którymi zapoznała się podczas licznych szkoleń, były wprawdzie interesujące, ale miała wrażenie, że uwzględnianie ich jest zbyt wyczerpujące. Poprzez świadome spojrzenie na swój styl kierownictwa weszła w kontakt z własnym źródłem. Zrozumiała wtedy, iż może z niego czerpać nie obawiając się zbytniego przeciążenia i strachu, że jej praca jest za bardzo wyczerpująca.Inny dyrektor szkoły, który wychował się na wsi w gospodarstwie, opowiadał, że już jako dziecko chętnie pracował w otoczeniu natury. W obecnym zawodzie pedagoga ujawnia się jego chęć pielęgnacji i opieki. Jako nauczyciel za swoje najważniejsze zadanie uważa nie to, aby przekazać uczniom jak najwięcej wiadomości, ale aby wspomóc ich rozwój. Podobnie jak przy pielęgnacji roślin i zwierząt trzeba być ostrożnym, tak też rozumie on swoje powołanie pedagoga, polegające na wydobywaniu z dzieci tego, co najlepsze. Konieczność podlewania, pikowania, nawożenia ziemi, przycinania roślin, aby możliwy byłwiększy wzrost - to wszystko zostało przeniesione na jego obecną działalność. Wcześniej często narzekał, że jako dyrektor szkoły jest redukowany do roli zarządcy i biurokraty. Teraz dotarł do swojego wewnętrznego źródła. Oczywiście nawet on nie może tak po prostu przeskoczyć zewnętrznych realiów życia szkolnego. Ale zamiast pozwolić, aby krępowały go zewnętrzne zarządzenia, może czerpać ze swojego osobistego źródła. Kierowanie szkołą zaczęło sprawiać mu teraz coraz większą przyjemność.Pewna kobieta wspominała, że jako dziecko z największą troskliwością i cierpliwością pielęgnowała ranne zwierzęta. Czuła, że pomaganie chorym ludziom jest jej mocną stroną. Kierując się swoim wewnętrznym impulsem została terapeutką. Dopiero teraz jednak uwolniła się od presji, iż musi znaleźć dla każdego odpowiedni rodzaj terapii. W jej wspomnieniach odżyło ponownie poczucie cierpliwości i miłości, którymi obdarzała chore zwierzęta. Znowu mogła spojrzeć na swoich pacjentów jakby nowymi oczyma i zwracać się do nich z największą dobrocią i spokojem.Pewien mężczyzna w wieku dziecięcym bardzo dużo czytał. Sądził, że zawsze będzie czytał z takim samym zainteresowaniem. Źródło to przejął ze swojego dzieciństwa. W czasie rozmowy stało się jasne, jakie znaczenie ma dla niego czytanie obecnie.

Strona 19

Page 20: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejWczuwanie się w innych ludzi i w ich sytuację uważał za sprawę ważną. Opowiadając o tym, zrozumiał, że to jest jego zadaniem również dzisiaj. Obraz ten pasuje do jego pracy wbanku, w której chodzi przede wszystkim o ukierunkowanie na sukces. Ważne jest wczuwanie się w ludzi. Zamiast się denerwować, kiedy w czasie rozmów nie zawsze mogę przeforsować swoje rozwiązania, delikatnie wycofuję się i próbuję zrozumieć ludzi, którzy są tak różni. To jest tak, jak w czasie czytania: Czytam biografię konkretnych ludzi, którzy zostali mi jakoś powierzeni. Próbuję wczuć się w nich i jak najlepiej ich zrozumieć. To jest za każdym razem fascynujące. Sposób, w jaki nauczył się patrzeć na swoją sytuację, uwolnił go od poczucia, iż musi zawsze przeforsowywać swoje zdanie. Uczyniło go to bardziej kreatywnym i otwartym na prawdziwe rozwiązania.Jedna kobieta opowiadała, że jako dziecko chętnie bawiła się lalkami. Najważniejsze było dla niej, żeby lalki miały co jeść. Nie została jednak właścicielką gospody, ale nauczycielką. Ten obraz mówi nam już dużo o jej wewnętrznej motywacji. Chce być nauczycielką, która nauczając, daje dzieciom dobry pokarm. Dzieci powinny zabrać ze sobą do domu coś, co może stanowić ich pożywienie.Innej nauczycielce, która również w dzieciństwie chętnie bawiła się lalkami, zależało przede wszystkim na tym, żeby lalki miały ładne otoczenie. Sama została wychowawczynią. Obraz, który stał się dla niej owocnym źródłem, podkreśla chęć mówienia dzieciom, że życie jest piękne, że istnieje na świecie wiele piękna, które można podziwiać. Dużą radość sprawia jej budzenie w dzieciach wrażliwości właśnie na ten wymiar rzeczywistości. Wielką radość sprawia jej również piękne dekorowanie domu. Piękno jest w filozofii Platona postacią bytu, jego wyrazem. Wszelki byt jest prawdziwy, dobry i piękny. Poprzez piękno mam więc udział w bycie. Wtedy utrzymuję kontakt z samym sobą, doświadczam siły i żywotności. Poprzez piękno mam również udział w bycie boskim. Doświadczenie piękna staje się źródłem żywotności i radości.Wszystkie przedstawione tutaj historie wskazują na to, iż wewnętrzne źródła chronią nas przed niebezpieczeństwem nałożenia na nas sztywnego gorsetu i zmuszenia nas do pracy, która by pochłonęła całą naszą energię. Jeśli czerpiemy z naszego wewnętrznego czystego źródła, jesteśmy w stanie dużo i dobrze pracować. Będziemy tę pracę wykonywać z energią i radością. To źródło obdarza nasze ciało i duszę czymś orzeźwiającym i sprawia, że w tym, co robimy, będziemy też odnosić sukcesy. Jeśli zaczynamy pracę z takim właśnie wewnętrznym nastawieniem, przyniesie ona lepsze owoce, niż gdybyśmy się nie wiadomo jak wysilali. Szukając sytuacji z dzieciństwa, przez które byliśmy całkowicie pochłonięci i w czasie których ogarniało nas uczucie „flow", chcemy odkryć w pierwszej kolejności to, co jest dla nas ważne i skąd wytryska nasza dobra energia.W każdej chwili mogę odkryć, co pomaga mi dotrzeć do osobistego źródła i co sprawia, żemoże ono swobodnie przeze mnie przepływać. Decydujące jest, żeby ono we mnie wytrysnęło. Jeśli tak się stanie, dotrę do źródła, które wszczepił we mnie, w moją istotę, sam Bóg. Zagrożenia w życiu duchowymJak zauważyliśmy, każdy z nas ma w sobie takie czyste źródło, z którego może czerpać. Często jednak dostęp do niego jest zablokowany. Możemy je nawet odczuwać, ale jak tylko próbujemy z niego zaczerpnąć, odżywają w nas wzorce uniemożliwiające to. W czasie kursu prowadzonego pod hasłem: „Znajdź swój ślad życia" rozmawiałem z wielomauczestnikami. W czasie ćwiczenia polegającego na wyobrażeniu sobie sytuacji z dzieciństwa, na których mogliśmy się całkowicie skoncentrować i które powodowały w nasswobodny przepływ energii, odkrywamy źródła wewnętrznej żywotności. Daje się jednak

Strona 20

Page 21: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejczęsto zauważyć, że te źródła zostały zasłonięte. Od dzieci oczekuje się, że spełnią życzenia rodziców. Niektórzy rodzice odczuwają obawy, kiedy widzą odmienność swoich dzieci. Jeśli mają już bawić się godzinami, to nich przynajmniej zajmą się czymś sensownym. Bywa, że dzieci w swojej kreatywności coś stworzyły, lecz zostało to wyśmiane. W wielu przypadkach takie doświadczenia prowadzą do braku zaufania we własne źródło, do prób dopasowania się do wyobrażeń dorosłych i blokują własną energiężyciową. Wskutek tego źródło przestaje wytryskać. Kiedy tylko odezwało się to pierwotne źródło i jakieś zajęcie zaczynało sprawiać ludziom radość, pojawiał się głos zakazujący impodążania za własnymi odczuciami. Mają jedynie kierować się rozumem i zastanowić się, co jest bardziej sensowne i jak mogą zarobić pieniądze. Takie wskazówki spowodowały, że z biegiem czasu znikło w nich wiele impulsów. Narzucony przez innych gorset zachowań jest zagrożeniem skierowanym przeciw czystemu źródłu w nas.Innym niebezpieczeństwem jest dawanie innym zbyt dużej władzy nad nami. Nie mamy wtedy kontaktu sami ze sobą, ale pozwalamy obcym rządzić nami. Podam typowy przykład: Pewna kobieta opowiadał mi, że w obecności jednej koleżanki nie może być sobą. W czasie pracy za bardzo się na tej osobie koncentruje i robi wszystko, żeby jej dogodzić. Znika przy tym gdzieś jej własna siła. Życie staje się wtedy męczące i wyczerpujące. Kobieta zaczyna się blokować, traci kontakt ze sobą, a bliskość koleżanki wyprowadza ją z własnego wnętrza. Jej życiodajna siła gdzieś zanika.W czasie rozmowy podczas jednego z kursów zadawaliśmy sobie pytanie: Co może nas odgradzać od naszego wewnętrznego źródła? Ktoś stwierdził, że praca z ludźmi jest zawsze wyczerpująca. Zewnętrzną pracę mógłby wykonywać bez problemu, kierując się impulsami pochodzącymi z wewnętrznego źródła i nie prowadziłaby ona do wyczerpania. Lecz kiedy czuje się odpowiedzialny za innych, to po całym dniu pełnym rozmów jest zupełnie wyczerpany. Jeśli jestem odpowiedzialny za ludzi, to rzeczywiście nie jest łatwo zdystansować się od ich problemów. Dzieje się tak szczególnie wtedy, kiedy rozmowy nie przyniosły żadnego rozwiązania, ale jeszcze zaostrzyły problem. Jeśli doświadczam tego zbyt często, powinienem sobie postawić pytanie: Dlaczego rozmowa z tą czy inną osobą zabiera mi tyle energii? Jakie są moje oczekiwania dotyczące rozmowy? Jaka energia emanuje od danego człowieka? Czy umiem zaakceptować swoje granice? Należałoby przemyśleć, czy nie powinienem zmienić swojego nastawienia do odpowiedzialności. Najlepsze byłoby następujące nastawienie: Wprawdzie nie potrafię rozwiązać problemu, ale nie mogę też powiedzieć, że to jest tylko czyjś problem. Ponieważ następnego dnia znów spotkam się z tym człowiekiem i jego nierozwiązanymi problemami. Moim zadaniem jest uwolnienie się od swoich zbyt wyidealizowanych wyobrażeń. Nie muszę przecież rozwiązać wszystkich problemów. Mogę żyć także z nierozwiązanymi problemami. Być może moja potrzeba harmonii jest zbyt duża. Muszę zgodzić się wewnętrznie na wejście następnego dnia w sytuację pełną napięć. Jeśli to zaakceptuję, napięta sytuacja nie będzie zabierała mi energii. Być może na drugi dzień spojrzę na daną sprawę zupełnie inaczej i przyjdzie mi do głowy jakieś rozwiązanie. Stworzenie zdrowego dystansu do własnej odpowiedzialności i jednoczesne nieunikanie jej, jest zawsze kroczeniem po krawędzi przepaści. Tylko wtedy, kiedy zdołam zdystansować się od swojej odpowiedzialności, praca z ludźmi przestanie zabierać mi całą energię i będę potrafił zachować kontakt z własnym źródłem, mimo nierozwiązanych problemów.Kiedy wygłaszam wykład o wewnętrznych źródłach, pojawiają się z reguły następujące pytania: „Jak mogę odnaleźć swoje źródło, jeśli mam ogromne kłopoty z dziećmi, które zeszły na złą drogę?" Lub: „Jak mogę czerpać z wewnętrznego źródła, jeśli żyję przepełniony strachem lub cierpię na depresję?" Wiele ludzi jest tak przytłoczonych problemami, że oddalają ich one od tego wewnętrznego ośrodka. Mają wtedy wrażenie,

Strona 21

Page 22: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejże powinni z całych sił walczyć z tymi trudnymi sytuacjami. Potrzebują do tego bardzo dużo energii - jak królik, który wpatruje się w węża. Królik potrafiłby uciec przed wężem, jest przecież o wiele szybszy niż on. Ale koncentracja na nim odbiera mu całą siłę i paraliżuje wszelką kreatywność. Podobnie jest z wieloma ludźmi, którzy wpatrują się za bardzo i wyłącznie w to, co zewnętrzne, zapominając przy tym o swoim źródle wewnętrznym. Kontakt z własną głębią jest bardzo ważny. Szczególnie kiedy napotykamy na zewnętrzne trudności, zejście w głąb jest nieodzowne. Istnieje na to kilka pomocnych i całkiem prostych rad. Jedną z nich może być położenie ręki na brzuchu i wyobrażenie sobie, że istnieje we mnie jakieś źródło, z którego wytryska siła, kreatywność, życie. Mogęsobie samemu zaufać. Rozwiązanie jest ukryte w moim wnętrzu. Mogę postawić sobie pytanie: Co się we mnie pojawia, kiedy zagłębię się w siebie? Jakie myśli wtedy przychodzą?Oczywiście nie mogę odsunąć na bok troski o własne dzieci. Ona zawsze będzie mi towarzyszyć. Ale to ode mnie zależy, ile energii poświęcę troskom. Mam wybór. Mogę zamęczać się troskami lub oddać je Bogu. Spojrzenie skierowane ku Bogu doprowadzi do mojego źródła. W pięknej pieśni ułożonej przez Georga Neumarka pt. „Kto tylko odda Bogu ster", śpiewamy: „Co nam pomogą nasze troski, co da ciągłe wzdychanie? Czy zdziała coś nasz żal każdego ranka?" Poeta daje zaraz następującą odpowiedź: „Wznoś śpiew, modlitwy, idź po Bożej drodze, wykonuj wiernie swe zadania i ufaj niebu i błogosławieństwu, co spływa wciąż na duszę twą. Kto ufa Bogu, temu niczego nie brak". Również taka pieśń może nam pomóc w zachowaniu dystansu do trosk i dotarciu do wewnętrznego źródła.Jezus pokazał nam na swoim przykładzie, jak należy reagować na trudne sytuacje. Kiedy faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, czuł, że wywierają na Niego presję. Wiedział, że wszystko, co powie, może być użyte przeciw Niemu. Gdyby wdał się w sprzeczkę z faryzeuszami, przegrałby. On zaś się schylił i zaczął pisać palcem po ziemi. W tej napiętej sytuacji był to dla Niego sposób, aby wejść wkontakt ze swoim wewnętrznym źródłem. Potem podniósł się i rzekł do stojących wokół: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem" (J 8,7). Po usłyszeniu takiego zdania faryzeusze nie mieli już nic do powiedzenia. Zaczęli odchodzić jeden po drugim. Jezus nie przyjął ich reguł gry. Powstrzymał się i poprzez tę chwilę zastanowienia zagłębił się w sobie. W tej głębi odnalazł pojawiające się rozwiązanie. W reakcji Jezusa widzę dla siebie ważny wzór: Zamiast wpatrywać się w innych i łamać sobie głowę, jak zaspokoić ich oczekiwania lub jak zareagować na ich wrogie ataki, muszę najpierw się zastanowić i wejść w kontakt z własną głębią. Jeśli wejdę w siebie, odnajdę tam rozwiązanie, które wytryska z wewnętrznego źródła, a nie z reakcji na innych.

Drogi ku własnym zasobom energiiKlasyczna psychoterapia koncentrowała się na analizie problemów. Obecnie nastąpiła korzystna zmiana. Coraz więcej terapeutów, zamiast koncentrować się na problemach i ich „przepracowywaniu", wskazuje pacjentom na korzystne stany, na sytuacje, w których mogą łatwiej rozwiązywać swoje problemy. Pacjent powinien czerpać ze swoich własnych źródeł i w ten sposób dobrze układać sobie życie. Oczywiście zranienia z przeszłości będą się co jakiś czas pojawiać. Nie wolno ich tłumić. Terapeuta musi uwolnić się spod presji, aby przepracować wszystkie zranienia pacjentów. Często pomoc w odkryciu jego własnych zasobów energii jest nie tyle prostsza, co korzystniejsza. Nauczy się on wtedy samemu szukać dróg i kształtować swoje życie. Dostęp do zasobów jest wieloraki.

WyobraźniaStrona 22

Page 23: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejWażnym sposobem dotarcia do własnych zasobów jest wyobraźnia. Każdy jest w stanie wyobrazić sobie określoną sytuację lub wewnętrzne postawy. Zdolność do imaginacji uwalnia nas spod wpływu i panowania świata zewnętrznego, w którym się znajdujemy. Możemy w wyobraźni stworzyć własny świat. Spotkałem ludzi, którzy właśnie z powodu trudnego dzieciństwa używali wyobraźni, żeby zbudować własny świat. Oczywiście stworzona przez nas rzeczywistość może stać się też ucieczką od tej prawdziwej. Czasami jednak aktualna rzeczywistość jest dla dziecka tak trudna do zniesienia, że ma tylko tę drogę. Pewien mężczyzna opowiadał mi, że jako siedmioletnie dziecko często nakrywał się z głową i rozświetlał ten swój wewnętrzny świat latarką. Potem zdał się na swoją wyobraźnię. Wymyślił sobie przyjaciela, który jest z nim zawsze i z którym można w każdej chwili coś nowego wymyślić. Był to dla niego wówczas ważny sposób na uniknięciazwątpienia. Jego fantazja doprowadziła później do tego, że zakładając firmę z innymi ludźmi, zbudował sobie własny świat.Lekarka i terapeutka Luise Reddemann w terapii skierowanej na leczenie przeżyć traumatycznych stosuje chętnie właśnie zdolność wykorzystywania wyobraźni. Podczas jednego wykładu o wykorzystywaniu zasobów energii w terapii zacytowała wiersz J. R. Jimeneza, w którym poeta wykorzystuje zdolność tworzenia czegoś za pomocą wyobraźni jako przeciwwagę dla negatywnych doświadczeń i przezwycięża przez to zagrożenia zewnętrzne.„Nie trapi mnie zamglone słońce, Bo mam niebieskie źródło w sobie.Ciemność, czy jasność - cóż to wszystko znaczy, Gdy stwarzam w sercu rozżarzony dom?Już się nie troszczę o ludzką miłość, Bo w mej duszy płonie miłość wieczna".W tym wierszu widać wyraźnie, co znaczy kontakt z własnym źródłem wewnętrznym. Za pomocą wyobraźni stwarzam sobie swój własny świat. Może on być tak samo rzeczywisty iskuteczny jak świat zewnętrzny, który mnie zasmuca i obciąża. Są ludzie ciągle skarżący się na samotność i uzależniający swoje szczęście w życiu od miłości otrzymanej od innych. Jimenez wskazuje na inną drogę. Mogę w swojej duszy stworzyć miejsce, gdzie miłość będzie trwała wiecznie. To znaczy, że nie będę koncentrować się na braku miłości,z powodu którego cierpię. Nie będę patrzeć na innych, żeby sprawdzić, czy mnie kochają,czy nie. Mogę sobie wyobrazić, że jest we mnie źródło Bożej miłości, które nigdy nie wysycha, nigdy się nie kończy, ponieważ trwa wiecznie. Takie wyobrażenie uwolni mnie od sparaliżowania przez koncentrację na braku doświadczenia miłości.Luise Reddemann wskazuje na to, że zdolność dotarcia poprzez wyobraźnię do własnegoźródła jest bardzo stara. Już uczniowie greckiego filozofa Epikura, który wskazywał drogi osiągnięcia szczęścia, „udawali się za pomocą wytworów wyobraźni do miejsca poza swoją własną egzystencją, żeby sobie uświadomić, jak małe są ich troski i kłopoty widziane z tej perspektywy". Obecnie „sztuka" ta nic się nie zmieniła. Możemy sobie wyobrazić, że stoimy na jakiejś górze lub lecimy samolotem, i stąd spojrzeć na własne życie. Wtedy wiele spraw, o które się przesadnie troszczymy, wyda nam się względnych.Już w czasach Jezusa rzymski poeta Owidiusz dawał podobne rady: „Radością jest przemierzać gwiezdne ścieżki, radością opuścić ziemię i jej ociężałą siedzibę, pędzić na obłokach, wspiąć się na barki olbrzyma i spojrzeć z wysoka na błądzących wokół ludzi". Takie wytwory wyobraźni - psychologia nazywa je wizualizacjami - pomagają nam zanurzyć się w naszym źródle, skąd wytryska siła, cisza, opanowanie, wewnętrzny pokój. Współczesne badania mózgu wykazały, że „żywa wizualizacja uaktywnia te same komórki, co wyobrażone działanie". Wskazuje na to Luise Reddemann, która na przykładzie Laury Wil-kinson specjalizującej się w skokach do wody z wieży, zwraca uwagę, jaką siłę może wytworzyć wewnętrzne wyobrażenie. Wil-kinson w czasie przygotowań do olimpiady w 2000 roku złamała sobie trzy palce u nogi. Nie mogła przez

Strona 23

Page 24: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejto trenować i skakać do wody. Co wtedy robiła? Siadała każdego dnia na wieży i wyobrażała sobie aż po najmniejsze szczegóły każdy ze skoków. Zdobyła złoty medal.Psychoterapeuci radzą nam, żebyśmy postawili sobie pytanie, gdzie się dobrze czujemy i wewnętrznie wchodzili w te sytuacje. W ten sposób odnajdziemy drogę do tkwiących w nas źródeł możliwości i energii. Problemy, cierpienia i słabości motywują nas, abyśmy zamiast koncentrować się na nich, przede wszystkim zważali na to, co nam najlepiej wychodzi, w czym widać nasze zdolności. Zachęcają nas, abyśmy przyjrzeli się swoim możliwościom i talentom. Każdy z nas posiada mocne strony. Często jednak nie zauważamy ich, ponieważ jesteśmy skoncentrowani tylko na słabościach.

WspomnienieOprócz wyobraźni również przywoływanie wspomnień jest ważnym źródłem, z którego możemy czerpać. Grecy znają dziewięć muz, patronek różnych sztuk i udanego życia. Matką muz jest Mnemozyne, wspomnienie. Grecy najwidoczniej przekonali się, że przywoływanie wspomnień jest dużą pomocą na drodze do udanego życia. Ostrzegają nas, abyśmy nie pili ze źródła zapomnienia i prowadzą nas do źródła wspomnień. Cycero przekazał potomnym, że Grecy mówili sobie na pocieszenie: „Przypomnij sobie, że jesteś od urodzenia człowiekiem!" Trzeba myśleć o swoim boskim pochodzeniu. Uświadomienie sobie tego może uleczyć nasze rany. Św. Augustyn opisał wspomnienia jako ważne miejsce doświadczenia Boga. W głębi swojej duszy człowiek spotyka Boga, który jest mu bliższy niż on sam sobie. Według Augustyna we wspomnieniach człowiek powraca pamięcią do swojego „prapoczątku i źródła życia" (R. Kórner). Henri Nouwen określił zdolność do pracy ze wspomnieniami jako najważniejsze zadanie duszpasterza. Żywi przekonanie, iż kierownik duchowy powinien leczyć ludzi poprzez wprowadzanie ich we wspomnienia. Bez przypomnienia sobie minionych ran nie może być uzdrowienia. Wszystko zależy jednak od tego, w jaki sposób będziemy wspomnienia przywoływać. Nasze samopoczucie uzależnione jest od rodzaju wspomnień. „Wyrzuty sumienia są wspomnieniem przytłaczającym. Poczucie winy jest wspomnieniem oskarżającym. Wdzięczność jest wspomnieniem radosnym, a na wszystkie te uczucia mają wpływ minione przeżycia i to, jak je przyjęliśmy w naszym życiu. Postrzegamy świat poprzez pryzmat wspomnień". Według Henriego Nouwena przywoływanie wspomnień dawnych ran jest warunkiem ich uzdrowienia. Cytuje on niemieckiego filozofa Maxa Schelera: „Przywoływanie wspomnień jest początkiem uwalniania się od potajemnej władzy wspominanych spraw lub wydarzeń". Wspominając bolesne wydarzenia ze swojego życia,uwalniam się od destrukcyjnej władzy tych doświadczeń. Usuwam przez to kurz, który zebrał się na dnie mojej duszy. Tylko w taki sposób słońce Boskiej miłości może wydobyć ze mnie kwiaty.Nie chodzi jednak tylko o nagromadzone w nas bolesne wspomnienia, których nie mogliśmy usunąć. Droga uzdrowienia polega na przypominaniu sobie w szczególności wszystkich pięknych przeżyć. Mogą to być doświadczenia, kiedy czuliśmy się szczęśliwi i żyliśmy w harmonii ze sobą. Może to być piękna wyprawa górska, radosne spotkanie lub poczucie, że czegoś udało nam się dokonać. Powinniśmy sobie przypomnieć, jak wcześniej przezwyciężaliśmy kryzysy. Każdy posiada swoistą zdolność do pokonywania trudności. Jeśli świadomie przypomnimy sobie tę zdolność, zacznie ona w nas ponownie działać.Te aspekty terapeutyczne wskazują również na wymiar teologiczny, jeśli przywołamy we wspomnieniach to, co Bóg nam podarował w życiu, gdzie mogliśmy Go doświadczyć, kiedy odwrócił nieszczęście i okazał nam swoją miłość. Wiara żywi się wspomnieniami dzieł Bożych. Istota wiary polega na tym, iż wśród burz życia posiadamy mocne oparcie.

Strona 24

Page 25: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejLiturgia żyje wspomnieniami czynów zbawczych Jezusa i poprzez to uobecnia je. Mamy udział w zbawczym działaniu minionych zdarzeń, kiedy je wspominany i przedstawiamy w czasie liturgii. Platon rozwija podobną koncepcję przywoływania wspomnień. Według tegogreckiego filozofa dusza wspomina swoją istotę, którą miała przed narodzeniem. W kontekście chrześcijańskim można by powiedzieć: Przypominany sobie naszą prawdziwą istotę, nasz Boski rdzeń, obraz Boży w nas. Pamięć o tym pierwotnym i nie- zafałszowanym obrazie uwalnia nas od zbytniego przywiązania do konfliktów codzienności. Ukazuje nam, że pośrodku życiowych burz istnieje w nas coś jeszcze. To pomoże nam stworzyć wewnętrzny dystans, wolność i pokój.Verena Kast zachęca, żeby przypominać sobie przede wszystkim sytuacje radosne. Powinniśmy napisać swoją biografię radości. Przypominając sobie, co nas w życiu ucieszyło i jaki wyraz daliśmy tej radości, odczujemy radość ponownie. Według Ve-reny Kast radość jest wzniosłym uczuciem, dokonującym w nas przebudzenia. Każdy wie z własnego doświadczenia, że pracuje dobrze i chętnie, kiedy czuje radość. Wiemy jednak, że nie potrafimy stworzyć radości. Możemy jedynie przypominać sobie radość, której już doświadczyliśmy. Poprzez akt wspomnienia owo stwórcze źródło w nas ożywi się. „W radości, jednym z tak zwanych wzniosłych uczuć, doświadczamy pełni istnienia, witalności, energii, cielesności, zjednoczenia z innymi ludźmi, doświadczamy własnej istoty poprzez zapomnienie o sobie, na nowo przeżywamy nadzieję. Odkrywamy, że w każdym człowieku, chociażby jego życie było nie wiadomo jak ciężkie, istnieją oazy radości, które poprzez przywołanie we wspomnieniach promieniują ponownie".Podobnie jak Verena Kast również Eckhard Schiffer, ordynator chrześcijańskiego szpitala,zachęca nas do przywoływania w pamięci dobrych przeżyć z dzieciństwa. Ma on na myśli przede wszystkim przeżycia, które „nasyciły" nasze zmysły. Jeśli jako dzieci często oddawaliśmy się intensywnej zabawie i doświadczaliśmy świata wszystkimi zmysłami, to wystarczy kilka zapachów lub obrazów, żeby powrócić w wyobraźni do tych uszczęśliwiających doświadczeń. Wtedy nie będziemy potrzebowali ciągle nowych bodźców zewnętrznych, żeby coś przeżyć. Za pomocą fantazji możemy stworzyć nasz własny świat: „Jestem całkowicie wolny i samodzielny - a to dzięki bujnej wyobraźni, ponieważ wszystko, czego potrzebuję do dobrego samopoczucia, potrafię sam stworzyć!... Radość, również radość życia, ma swój początek w niewyczerpanej fantazji prowadzącej do postrzegania wewnętrznego". Schiffer opowiada o szwedzkiej pisarce Astrid Lindgren, która w autobiografii pisze o swoim dzieciństwie: „W naszych zabawach byliśmy całkowicie wolni. Nikt nas nie nadzorował. Mogliśmy się bawić i bawić". Książki Astrid Lindgren przemawiają do tak wielu ludzi prawdopodobnie dlatego, że autorka pisząc je, czerpała z czystego źródła swoich wspomnień. Lekkość jej książek pochodzi najwyraźniej z tej lekkości, której doświadczyła podczas dziecięcych zabaw. Jeśli ktoś w dzieciństwie bawił się z fantazją i nie czuł przy tym zmęczenia, ten już jako dorosły będzie potrafił w czasie pracy wciąż pozostawać w kontakcie z niewyczerpanym źródłem swojej fantazji, którą wykorzystywał jako dziecko przy wymyślaniu zabaw.Poetycka książeczka dla dzieci Leo Lionniego o myszce Fredce pokazuje, jak wspomnienie barw lata uzdalnia myszkę do opowiadania w czasie zimy o jego kolorach. Pomaga to nie tylko samej myszce Fredce, ale przynosi również ciepło i światło w czasie mroźnej zimy innym myszkom. Nie na darmo historia ta poruszyła miliony ludzi na całym świecie. Jeśli ktoś potrafi przypominać sobie piękne przeżycia z przeszłości, czerpie ze źródła, które nigdy nie wyschnie. Staje się on również dla swojego otoczenia źródłem wdzięczności i radości. Opowiadając o swoich doświadczeniach, pomaga słuchaczom przypomnieć sobie szczęśliwe przeżycia.

Strona 25

Page 26: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejAktywna wyobraźniaWażnym sposobem, pozwalającym odkryć swoje zapasy energii, jest aktywna wyobraźnia,o której mówił C. G. Jung. Polega ona na wyobrażeniu sobie treści tkwiących w podświadomości. Według C. G. Junga podświadomość jest źródłem odnowy życia. Osiągamy ją właśnie przez aktywną imaginację wskazującą nam dalsze drogi, którymi możemy pójść oraz odkrywającą przed nami źródła, które mamy do dyspozycji. Jung rozwinął koncepcję aktywnej imaginacji przede wszystkim w kontekście interpretowania snów i stwierdził, iż uświadamianie sobie i wydobywanie na powierzchnię poprzez malowanie, taniec lub wyobraźnię nieświadomych treści, ma dla duszy uzdrawiające działanie. Jung świadomie nazywa tę imaginację „aktywną". Z jednej strony chodzi mu o to, aby działo się to, co się dzieje, o danie szansy wyobraźni, żeby mogła się ujawnić. Z drugiej zaś chodzi o kierowanie wyobraźnią. Wychodzi ona od treści snów lub tego, co nieuświadomione, a ja zakazuję sobie pogrążania się jedynie w destrukcyjnych wyobrażeniach czy myślach pełnych chęci zemsty. Potrzeba tu przede wszystkim postawyetycznej.Zastosowanie aktywnej wyobraźni w pracy ze snami mogłoby wyglądać następująco: Wyobrażam sobie, że znajduję się sam w jakimś kinie. Obok mnie stoi aparat do wyświetlania filmów. Wkładam do niego film ze swoimi snami i zaczynam go wyświetlać. Mogę zmniejszyć tempo wyświetlania, jeśli mnie coś poruszy. Mogę też zatrzymać poszczególne obrazy, żeby się w nie bardziej wgłębić. Wtedy zaczynam rozmawiać z figurami obrazów lub patrzę po prostu na obraz i pozostaję pod jego wpływem. Jeśli obrazsenny wniknie we mnie, może mieć uzdrawiające oddziaływanie.Pewna kobieta cierpiąca na depresję opowiadała mi, że śniło jej się raz jaskrawe światło. Po przebudzeniu czuła się lepiej. Tłumaczenie tego snu nie miałoby sensu. Lepiej będzie, jeśli zastanowię się nad obrazem wewnętrznego światła. W ten sposób światło może przeniknąć moją wewnętrzną ciemność i zlikwidować ją. Poczuję się wtedy o wiele lepiej. Pojawi się odczucie, iż źródło światła jest we umie i chciałoby opromienić wszystko.Jeśli ktoś może, to niech kontynuuje sen o światłości. Później spojrzy na ten obraz i puści wodze swojej fantazji. Sen może poprowadzić w kierunku życia i światłości. Czasami we śnie pojawia się rozwiązanie jakiegoś problemu. Pewna studentka akademii muzycznej śniła o mężczyźnie, który zbliżał się do niej z nożem. Zbudziła się z krzykiem. W czasie aktywnej imaginacji nadal śniła ten sen. Wtedy mężczyzna podał jej nóż. Zrozumiała, że musi się bardziej oszczędzać, że należy ograniczyć godziny poświęcane na studia i grę na fortepianie. Imaginacja nauczyła ją zdolności ustanawiania granic.Verena Kast rozwinęła metodę aktywnej wyobraźni. Radzi, żeby w czasie imaginacji przypominać sobie minione sytuacje iwczuwać się w nie albo wyobrażać sobie coś przyszłego, co może nam przynieść jakieś dobro. Można sobie na przykład wyobrazić rozwiązanie jakiegoś problemu lub wewnętrzną postawę, jaką chciałoby się rozwinąć. Można też przedstawić sobie różne warianty swoich cech. Verena Kast wykorzystuje tę metodę w terapii: „Poprzez imaginację można stworzyć sobie przestrzeń, w której będziemy się dobrze czuć, przestrzeń, w której ustabilizujemy naszą tożsamość oraz weźmiemy się za rozwiązywanie problemów".Metoda imaginacji została rozwinięta przez amerykańskiego psychologa Carla Simontona i posłużyła mu do leczenia chorych na raka. Przez wizualizację chce obudzić w pacjencie siłę potrzebną do zwalczenia choroby. Ważny jest dla niego również wymiar religijny. Zachęca pacjentów do zmiany systemu wartości i wzmocnienia wiary. Często nasze poglądy są przyczyną problemów, jakie mamy. Wiara jest według niego sposobem patrzenia i rozumienia życia, pomaga nam w przeżywaniu go.Podobnie jak Carl Simonton pracuje również Jeanne Achter-berg: „Nasza dusza myśli

Strona 26

Page 27: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejpoprzez obrazy", twierdzi z przekonaniem. Kiedy skupiam się na pozytywnych obrazach, działają one na duszę uzdrawiająco. Kiedy pozostaniemy pod ich wpływem, będzie to z korzyścią dla duszy i ciała. Jeanne Achterberg prosi pacjentów, żeby wyobrazili sobie jakieś uzdrawiające miejsce, gdzie będą czuli się najlepiej. Takie wyobrażenie ożywia i leczy duszę i ciało.Aktywna imaginacja wykorzystuje siłę wyobraźni człowieka. W naszej duszy znajdują się uzdrawiające obrazy. Należy je tylko uaktywnić. Również Biblia oferuje nam takie obrazy, na przykład obraz płonącego krzewu, świątyni, winnego krzewu. Jeśli te obrazy jakoś do nas dotrą i nas przenikną, wprowadzą nas do naszego wnętrza, gdzie znajdziemy wytryskujące źródło. Nie chodzi przy tym o medytowanie nad tymi biblijnymi obrazami, ale o wyobrażenie ich sobie i o to, aby jakoś mnie przeniknęły. Ja jestem tym płonącym krzewem, pustym i wypalonym, a jednocześnie pełnym ognia, napełnionym Bożą wspaniałością. Jestem świątynią, dużą i piękną. Mieszka we mnie nieskończony Bóg. Jestem krzewem winnym włączonym do obiegu Boskiej miłości. Obrazy pokazują mi, kim i jakim tak naprawdę jestem. Uzdrawiają moje chore wyobrażenie o samym sobie, które tak często przeszkadza mi w życiu i blokuje możliwości, którymi mnie Bóg obdarzył.Możemy również ćwiczyć tę aktywną wyobraźnię, kiedy coś nam się nie układa. W ten sposób zyskamy dystans do zdarzeń zewnętrznych. Nawet jeśli jesteśmy otoczeni wrogo nastawionymi ludźmi, możemy dzięki wyobraźni wejść w świat, w którym będziemy się dobrze czuć. Skazany na śmierć przez nazistów działacz oporu, a zarazem teolog ewangelicki Dietrich Bonho-effer, ćwiczył właśnie tę umiejętność będąc w więzieniu. Wyobraźnia pozwoliła mu wewnętrznie uwolnić się z więzienia. Imaginacja bardzo pomagała mu przetrwać te nieludzkie warunki i zachować swoją godność.

Jak rodzi się zdrowieOd kilku lat istnieje w psychologii nowy kierunek, tak zwana salutogeneza. Został on rozwinięty przez żydowskiego terapeutę Arona Antonovsky'ego. Antonovsky stwierdził w czasie terapii ofiar holokaustu, iż te same trudne doświadczenia u jednych prowadzą do załamania i choroby, a innych wzmacniają i czynią zdrowszymi. Postawione przez niego pytanie, brzmiało następująco: Jakie warunki muszą zostać spełnione, żeby człowiek doświadczając zranień nie załamywał się, ale wzrastał? Następnie skoncentrował się na pytaniu, co czyni człowieka zdrowym, a nie na tym, co przyczynia się do choroby. Jest to zasadnicza zmiana perspektywy. W międzyczasie ten sposób patrzenia został przejęty przez wielu innych terapeutów i lekarzy. W psychologii zdrowia istnieje kierunek, w którymchodzi o to, aby doprowadzić człowieka do odkrycia jego własnych zasobów, z których będzie mógł czerpać, aby prawidłowo kierować swoim życiem.Salutogenezę można by określić jako „pojawianie się zdrowia". Łacińskie słowo „salus" oznacza nie tylko zdrowie, lecz również zbawienie. Zbawianie jest ważnym pojęciem w nauce chrześcijańskiej. Jezus jest Zbawicielem, Lekarzem przynoszącym nam zbawienie. Psycholog pastoralny Christoph Jacobs w swojej pracy doktorskiej próbuje połączyć obecną wiedzę medyczną z koncepcją Antonovsky'ego i zastosować ją w leczeniu duszpasterzy, którzy są często wyczerpani. Zamiast koncentrować się tylko na symptomach wyczerpania, zachęca, aby pacjenci pielęgnowali wewnętrzne zasoby. Jacobs objaśnia model salutogenezy Antonovsky'ego w następujący sposób: Dla odzyskania zdrowia duszy i ciała decydujące jest poczucie koherencji, to znaczy: zaufaniei zakorzenienie w świecie, który jest sam w sobie dobry. Poczucie koherencji mówi nam, iżwszystko się łączy, wynika jedno z drugiego. Odnosi się to nie tylko do świata zewnętrznego, ale również do wewnętrznego życia duszy. Wszystko, co w sobie odkrywam, ma prawo istnieć. Mogę to zrozumieć i formować. We wszystkim, co pojawia

Strona 27

Page 28: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejsię w mojej duszy lub co pochodzi ze świata zewnętrznego, odkrywam wyzwanie, które może mnie prowadzić do wzrostu. Nie czuję się przeciążony ani przez swoją psychikę, aniprzez świat zewnętrzny. A wręcz przeciwnie: mam radość ze wzrastania, z pracy nad sobąi pracy w świecie oraz z angażowania się w jego sprawy.Jacobs opisuje znaczenie poczucia koherencji w następujący sposób: Poczucie koherencji wyraża się w rozumieniu (interpretacji tego świata), tworzeniu (zasobach, talentach) i znaczeniu (wyzwaniach, zaangażowaniu). Żeby powstało poczucie koherencji konieczne są trzy czynniki: konsystencja (zdolność do zrozumienia i wyjaśniania doświadczeń życiowych), równowaga między przeciążeniem a brakiem obciążenia i udziałw procesie podejmowania decyzji. Przeciwieństwem konsystencji jest kruchość. Niektórzy już od urodzenia doświadczają swojego życia jako kruchego. Nie potrafią zbudować domuswojego życia na pewnym gruncie. Jest im bardzo trudno układać sobie życie. Skoro tylkouda im się zrozumieć swoje życie, znajdują sposób, aby je prawidłowo kształtować. Dla odzyskania zdrowia ważne jest znalezienie równowagi między przeciążeniem a zbyt małym obciążeniem. Jeśli ktoś jest stale przeciążony, nie będzie w stanie wziąć swojego życia w garść. A kto jest ciągle za mało obciążony, traci siły, ochotę do pracy nad sobą i gnuśnieje. Dla ludzi, którzy uciekają przed każdym przeciążeniem, samo życie stanie się ciężarem. Uważają, że mogą swoje życie chronić przed przeciążeniem. A w rzeczywistości sami przez to się obciążają. Zamiast zmagać się z zewnętrznymi trudami i poprzez to wzrastać, czynią swoje życie ciężarem, który ledwie mogą unieść. Do tych wewnętrznych czynników zalicza się komponent socjalny: udział w procesie podejmowania decyzji. Potrzebuję poczucia, że mogę współdecydować o własnym życiu, decydować o sprawach pojawiających się w pracy i o przyszłości swojego otoczenia. Jeśli ktoś ma poczucie, że decyzje o jego przyszłości spoczywają w obcych rękach, traci kontakt ze swymi wewnętrznymi zasobami.Aron Antonovsky rozróżnia zasoby osobiste i socjalne. Jeśli ktoś czerpie z obu tych źródeł, przeżywa stres nie jako coś uciążliwego, ale jako wyzwanie.Do osobistych zasobów zalicza: zdrowie psychiczne; poczucie koherencji; ufność i optymizm; pełne nadziei i ufności nastawienie do życia, które jest w stanie przetrwać niepowodzenia; subiektywne przekonanie, że mamy wpływ na ważne wydarzenia w naszym życiu; zaufanie do samego siebie jako przekonanie o posiadaniu kompetencji koniecznych do pokonywania problemów; wyzwanie jako przekonanie, że zmiany są czymś normalnym i stanowią bodźce do wzrostu; poczucie własnej wartości, stabilny system wewnętrzny, który nie jest zagrożony załamaniem się; stabilną emocjonalność; beztroską ocenę samego siebie w sensie zdolności do zachowania lub odbudowania pogody ducha również przy znaczących zmianach. Wszystkie te zasoby może człowiek znaleźć w samym sobie. Może je również rozwinąć. Niekiedy są one zasłonięte przez zranienia i sytuacje konfliktowe. Wtedy praca terapeuty czy kierownika duchowego polegana doprowadzeniu pacjenta czy penitenta do jego własnych zasobów i na otwarciu mu oczu na fakt, iż posiada zdolność rozwiązywania konfliktów i radzenia sobie z wyzwaniamiżycia.Tak samo ważne są zasoby socjalne, którymi możemy dysponować. Badania stanu zdrowia ludzi wykazały, że dobre stosunki międzyludzkie przyczyniają się istotnie do zachowania zdrowia i udanego życia. Mówi się o „socjalnym systemie odpornościowym", który pomaga człowiekowi bronić się przed zarazkami chorobowymi pochodzącymi z zewnątrz. Poczucie, iż jest się potrzebną częścią społeczeństwa, ma duże znaczenie dla zdrowia i długości życia człowieka. Do zasobów socjalnych należą według Jacobsa: „Korzystne ogólne warunki życia w rodzinie lub wspólnocie (poważanie, ciepło, szacunek, wzajemna pomoc i wspieranie się); korzystne warunki pracy (dobry klimat pracy,

Strona 28

Page 29: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejodpowiednie możliwości podejmowania decyzji, odpowiednie warunki rozwoju własnych oczekiwań); dobre stosunki sąsiedzkie; korzystne warunki materialne (mieszkanie, dochód); pomocne instytucje socjalne (zdrowie, wychowanie, bezpieczeństwo socjalne, kultura itd.); pewna sytuacja polityczna".Jeśli środki socjalne są w wielu przypadkach wystarczające, możemy być tylko za to wdzięczni. Często jednak musimy je dopiero stworzyć lub przynajmniej przyczynić się do ich umocnienia. Dotyczy to przede wszystkim zorganizowania miejsc pracy. Dużo zależy od przywódców, gdyż powinni stworzyć klimat, w którym ludzie będą chętnie pracować i zorganizują pracę tak, że będą mieli odpowiednie pole do współdecydowania, a przebieg pracy stanie się klarowny. Troska o środki socjalne jest zadaniem firm, wspólnot wiejskich i miejskich, parafii, ale też pomocy sąsiedzkiej. Wykorzystanie istniejących już środków, troska o nie oraz wzmacnianie ich leży w interesie każdego.Model salutogenezy kieruje nas ku następującej kwestii: Szukanie wewnętrznych źródeł jest decydującym krokiem mającym wpływ na zdrowie człowieka. Nie powinniśmy się koncentrować tylko na naszych zranieniach, lecz starać się dostrzec, jakie środki mamy obecnie do dyspozycji. Te źródła są w nas częściowo ukształtowane poprzez doświadczenia z dzieciństwa. Możemy dostać się do nich stwarzając odpowiednie warunki, jak na przykład udział w decyzjach czy wyrównany stosunek między przeciążeniem a zbyt małym obciążeniem.Myśli rozwinięte przez Antonovsky'ego w koncepcji saluto-genezy natychmiast do mnie przemówiły. Czuję, że wskazują dobry sposób na dotarcie do wewnętrznych źródeł i czerpanie z nich. Koncepcja ta potwierdza moją własną teorię, że w czasie towarzyszenia duchowego należy wskazywać ludziom ich własne zasoby, zamiast rozmawiać o ich zranieniach. W każdym z nas znajdują się źródła, z których możemy czerpać. Są to źródładające siłę, leczące nasze rany, uzdalniające nas do samodzielnego kształtowania życia oraz pielęgnowania zdrowia i radości życia.

Wewnętrzne dzieckoInnym źródłem, z którego możemy czerpać i które dziś ponownie odkrywa wielu psychologów, jest tak zwane wewnętrzne dziecko. Powstało już wiele książek na ten temat. Każdy z nas nosi w sobie dziecko, którym kiedyś był. Jest ono dzieckiem zranionym, dlatego powinniśmy wziąć je na ręce, pocieszyć i zatroszczyć się o nie. Zamiast narzekać, spróbujmy po macierzyńsku i ojcowsku zająć się małym opuszczonym chłopcem czy dziewczynką - dzieckiem, którym sami jesteśmy. Przejmijmy odpowiedzialność za bezradne i poranione dziecko w nas. Ono jest przecież dzieckiem Bożym. Ono jest odpowiedzialne za potencjał kreatywności i fantazji, który w sobie odkrywamy. Są to dary otrzymane od Boga przy narodzinach. Są to nasze zdolności, sposób myślenia i odczuwania oraz nasz osobisty sposób rozumienia i układania życia.W książce „Znajdź własną drogę" pisałem o wczesnych zranieniach, których doświadczyliśmy jako dzieci. Po wykładzie na ten temat pewna kobieta zapytała mnie, co ma teraz robić z raną zadaną jej przez ojca. Ojciec opuścił ją zaraz po urodzeniu i nigdy nic o nim nie wiedziała. Nie wie, kim i jaki był. Odczuwa jedynie ranę opuszczenia. Powiedziałem jej następującą rzecz: Ważne jest, aby dostrzec i dopuścić do siebie ten ból, i nie tłumić go. Jednak nikt nie może ciągle trwać przy bólu. Jeśliby tak zrobił, patrzyłby na siebie wciąż z perspektywy nieobecnego ojca. Nie jest się przecież na zawsze opuszczonym. Nie jest się tylko dzieckiem ojca, który się nigdy o nas nie troszczył. Każdy nosi w sobie archetyp ojca. Ten archetypiczny obraz może przenosić ta opuszczona kobieta na ludzi, którzy staną się dla niej ojcem zastępczym i w jakimś stopniu dadzą jej zakosztować ojcowskiej troskliwości. Jednak ona sama nosi w sobie

Strona 29

Page 30: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejjakieś ojcowskie cechy i powinna spróbować stać się ojcem dla dziecka będącego częściąniej, dać mu oparcie i odwagę, aby mimo poczucia opuszczenia otworzyło się na świat. W końcu doświadczy Boga jako swojego Ojca, jako kogoś, kto zawsze jest po jej stronie, ochraniają swoją dłonią i daje mocne oparcie.Wcześniej terapeuta próbowałby przepracowywać ten ból opuszczenia. Terapia zorientowana na zasoby istniejące w człowieku nie pomija opuszczenia, ale pomaga pacjentowi dotrzeć do jego własnych źródeł. Są to w pierwszym rzędzie przeżycia dające dziecku poczucie bezpieczeństwa i pokoju. Należy zapytać, czego pacjent już dokonał i towzmacniać. Kobieta, o której mowa, aż do dnia dzisiejszego odczuwała opuszczenie. Chociaż dowiodła, że tkwi w niej siła, to jednak wciąż cierpi z powodu opuszczenia. Czasami ma wrażenie, iż nie potrafi już żyć. Może jednak oprzeć się na tym, co otrzymała od matki, która była zaangażowana w jej wychowanie. To jest pozytywnym źródłem, z którego może czerpać. Rozwinęła już też swoją siłę przebicia. Istnieją jak widać pozytywne zasoby, które należy świadomie rozwijać i wzmacniać.Spotykam wciąż ludzi, którzy się skarżą, że matka i ojciec bardzo ich zranili i niewiele im dali. Cierpią z powodu braku uznania i pochwał ze strony rodziców. Jeszcze w wieku 50 czy 60 lat tęsknią za tym, aby zostać pochwalonymi przez ojca lub usłyszeć od matki, że ich kocha. Ta tęsknota jest zrozumiała, ale uzależnia. Ważne, żeby umieć być samemu dla siebie ojcem i matką. Tkwiące we mnie cechy ojcowskie i macierzyńskie mogę podarować opuszczonemu dziecku, które jeszcze się we mnie odzywa.Istnieje we mnie nie tylko opuszczone dziecko, lecz także dziecko Boże. Wewnętrzne dziecko jest dzieckiem Bożym. Pokazuje mi, że żyje we mnie nie tylko opuszczone dziecko, lecz ktoś większy ode mnie. Dziecko Boże jest źródłem kreatywności i fantazji, żywotności i zaufania, siły i energii. Będę mógł wejść w kontakt z Bożym dzieckiem mieszkającym we mnie jedynie wtedy, kiedy zaakceptuję również dziecko poranione. Według C. G. Junga dziecko Boże jest obrazem archetypicznym, mającym w sobie siłę potrzebną do odnowienia życia. Jeśli dojdzie ono w nas do głosu, otworzy źródło energii, które zacznie tryskać pomysłami i kreatywnością. Kiedy Jung przeżywał swój osobisty kryzys i w jego życiu nastąpił zastój, pojawiło się nagle wspomnienie dzieciństwa: „Bawiłem się wówczas z wielką radością cegłami... Wspomnienie to pojawiło się ku memu zdziwieniu, a z nim przypomniały mi się pewne uczucia. Aha, rzekłem do siebie, tutaj jest życie. Mały chłopiec jeszcze istnieje i tryska z niego twórcze życie, którego mi teraz brakuje". Wspomnienie kreatywnych zabaw z młodości pomogło Jungowi przezwyciężyć wewnętrzny kryzys i poczuć się znowu pełnym życia i zapału. Z jego doświadczenia możemy skorzystać również i my. Jeśli czujemy się wypaleni, powinniśmy przywołać w pamięci Boże dziecko tkwiące w nas i przypomnieć sobie, jak się bawiło i jaką posiada fantazję oraz kreatywność. Kontakt z tym Bożym dzieckiem mieszkającym we mnie sprawi,iż pojawi się we mnie nowa chęć do życia. 3. Źródło Ducha Świętego

Powinniśmy być wdzięczni za źródła, które w sobie odkrywamy. Są one darem Bożym danym nam od urodzenia. Posiadanie takiej czy innej zdolności nie jest naszą zasługą. Niektóre źródła zawdzięczamy naszym rodzicom, wychowaniu i przyjaciołom. Musimy jednak przedostać się głębiej, minąć te ludzkie źródła i dotrzeć do rzeczywistości, którą można by porównać do wód gruntowych. Ludzkie źródła są orzeźwiające i ważne, ale też ograniczone. A my tęsknimy za źródłem niewyczerpanym, które nie pochodzi tylko od nas samych, ale jest darem Boga. Takie źródło Ducha Świętego wytryska w każdym człowieku. Często jednak jesteśmy od niego odcięci lub nie zważamy na nie. Duchowość

Strona 30

Page 31: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejoznacza dla mnie życie, wytryskujące ze źródła Ducha Świętego. Słowo duchowość pochodzi od łacińskiego słowa „spiritus" - „duch". Życie duchowe pochodzi więc od DuchaŚwiętego. Ale co to konkretnie oznacza? Jak możemy żyć, czerpiąc ze źródła Ducha Świętego? Jak możemy doświadczyć tego wewnętrznego źródła? Jak rozpoznam, że żyję czerpiąc ze źródła Ducha Świętego?Odpowiedzi na te pytania chciałbym zaczerpnąć z tradycji biblijnej i filozoficznej. Zajmę się też sposobem, w jaki źródło Ducha Świętego objawia się w naszym życiu i jak możemyz niego czerpać. To, co nazywamy źródłem Ducha Świętego, nie jest niczym abstrakcyjnym, ale czymś skutecznym i obrazowym. Objawia się w konkretnych postawach i cnotach, które ożywiają i oczyszczają moc naszej duszy. Jeśli ktoś będzie czerpał z tego źródła, doświadczy nowego smaku życia, wolności, pełni, żywotności i miłości. To, co z człowieka emanuje, dowodzi, z jakiego źródła on czerpie. Żądza władzy i znaczenia, chciwość i próżność dadzą się łatwo rozpoznać na przykład w czasie wykładu lub publicznego wystąpienia. Zauważa się, czy ktoś chce zwrócić uwagę na samego siebie, czy też pragnie być przeźroczysty, aby ukazywać Kogoś większego od siebie. Słyszy się to już po głosie, widzi po gestach i słownictwie. Jeśli ktoś czerpie ze źródła Ducha Świętego, słuchacze będą czuli się dobrze, odniosą wrażenie, że zostali zaproszeni do udziału w czymś szerszym, większym.Widzimy to nie tylko u innych, ale możemy dostrzec u samych siebie. Jeśli ktoś czerpie zeźródła Ducha Świętego, ma w sobie poniekąd niewyczerpaną energię. Jego praca odznacza się jakąś lekkością. Nie wyczuwa się w niej wysiłku. Zawsze, kiedy jesteśmy wyczerpani lub niezadowolenie z siebie, oznacza to, że nie czerpaliśmy ze źródła Ducha Świętego. Jeśli jesteśmy szczerzy w stosunku do siebie, zauważymy, iż chodziło nam o własny sukces, o aprobatę i oklaski. Objawia się to nie tylko przy okazji wielkich wystąpień, ale również w czasie codziennej pracy. Gdy jesteśmy zdenerwowani i czujemy się wyzyskiwani, wtedy źródłem, z którego czerpiemy, jest własne ego. Chcemy sobie czegoś dowieść, potwierdzić własną wartość, zostać zauważonymi.Ważnym kryterium, po którym możemy rozpoznać, czy czerpiemy ze źródła Ducha Świętego, jest to, czy zajmujemy się tym, co akurat należy czynić. Piszemy i pisanie całkowicie nas pochłania; telefonujemy i zajęci rozmową nie patrzymy na zegarek i nie myślimy o tym, co mamy jeszcze załatwić. Taki jest sens benedyktyńskiego powiedzenia: „Aby we wszystkim był uwielbiony Bóg". Benedykt ostrzega mnichów, żeby z powodu swoich zawodowych umiejętności nie wynosili się nad innych i nie sądzili, że przez pracę przyniosą klasztorowi wielkie korzyści. Jeśli ktoś tak uważa, to nie jest myślami przy pracy, ale zajmuje się jedynie swoimi myślami. Skupia się na innych i zastanawia się, jak zrobić na nich wrażenie. Mnich powinien „wykonywać swoją pracę w całkowitej pokorze" (RB 57,1). Powinien też swoje wyroby sprzedawać trochę taniej, żeby - powtórzmy - „we wszystkim był uwielbiony Bóg" (RB 57,9). Benedykt poprzez te wskazówki nawiązuje do fragmentu z Pierwszego Listu św. Piotra: „Jeżeli ktoś ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże. Jeżeli ktoś pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela,aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa" (1 P 4,11). Mnich we wszystkim, co czyni, powinien kierować się mocą Bożą. Lub mówiąc inaczej: powinien wszystkie swoje słowa i czyny wyprowadzać ze źródła Ducha Świętego. Wtedy jego słowai czyny zyskają całkiem inny blask, będą odbiciem piękna, lekkości, przejrzystości. Z takiego człowieka będzie promieniował Boży blask. A to zostanie dostrzeżone przez innych. Wyczują szybko, czy ktoś tylko chce zaprezentować samego siebie, czy jest otwarty na coś większego od siebie.Jeśli pracując będziemy czerpać ze źródła Ducha Świętego, to nasza praca będzie miała określone oddziaływanie. Odczujemy zadowolenie z pracy. Wokół nas zacznie coś

Strona 31

Page 32: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejrozkwitać. Również inni ludzie z naszego otoczenia znajdą radość z tego, co czynią. Praca wypływająca ze źródła Ducha Świętego ma w sobie coś lekkiego. Emanuje z niej fantazja i kreatywność. To wszystko oddziałuje pozytywnie również na innych. Owa lekkość i radość z pracy nie pochodzi od nas samych, ale pojawia się dopiero wtedy, kiedy pozostajemy w kontakcie z wewnętrznym źródłem i pozwalamy, aby przenikało naszą aktywność. Będziemy wprawdzie zmęczeni, ale nie wyczerpani. Jeśli przez cały dzień solidnie pracowaliśmy, wieczorem czujemy się zmęczeni. Lecz jest to zmęczenie szczególnego rodzaju: czujemy się z nim dobrze. Jesteśmy wdzięczni, że z całych sił angażowaliśmy się dla chwały Bożej i ku pożytkowi ludzi. Wyczerpanie jest czymś innym. Czujemy się wtedy wypaleni, niezadowoleni. Jesteśmy zmęczeni i nie możemy nawet zasnąć. Wpływ, jaki wywiera na nas praca, jest kryterium sprawdzającym, z jakiego źródłaaktualnie czerpiemy. Jeśli czerpiemy z mętnego źródła, nie powinniśmy się denerwować i zwalczać to mętne źródło. O wiele bardziej chodzi o to, aby wiercić i schodzić coraz głębiej. Pod mętnym źródłem odnajdziemy czyste źródło Ducha Świętego. Ono jest w nas już gotowe. Chodzi tylko o to, aby odkryć je na samym dnie duszy.

Uzdrawiające impulsyObraz źródła, które powinno nas inspirować w mowie, życiu, trosce o zdrowie, spotykamy w Nowym Testamencie przede wszystkim w Ewangelii św. Jana. Jezus obiecuje temu, kto w Niego wierzy, że „rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza" (J 7,38). Ewangelista Jan interpretuje to wytryskające w nas źródło jako źródło Ducha Świętego: „A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego" (J 7,39).W czasie rozmowy z Samarytanką przy źródle Jakuba Jezus obiecuje jej wodę, która ugasi pragnienie na zawsze. Kobieta nie będzie musiała ciągle czerpać wody ze studni Jakuba. W niej samej znajduje się źródło. Może z niego zawsze pić. Jezus mówi o źródle, które daje ufającym Mu: „Woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu" (J 4,14). Kobieta jest zafascynowana tą obietnicą i prosi Jezusa: „Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać" (J 4,15). Dobrze rozumiemy tę prośbę. Również my mamy poczucie, że uciążliwe jest czerpanie z różnych niewiadomych źródeł, zwłaszcza, że zaopatrzenie to wystarcza nam tylko na krótki czas. Tęsknimy wtedy za wewnętrznym źródłem wytryskającym bezustannie. To źródło właśnie obiecuje nam Jezus. Dla Samarytanki jest to źródło, przy którym ugasi swoje pragnienie życia wiecznego obiecanego jej przez Jezusa. Życie wieczne jest życiemw pełni, życiem skoncentrowanym na danym momencie, na chwili, która będzie trwać nieskończenie. Jest istnieniem, w którym zbiegają się czas i wieczność, niebo i ziemia, Bóg jednoczy się z człowiekiem. Jezus obiecuje kobiecie wodę, która ugasi jej najgłębsze pragnienia i uchroni ją od wewnętrznego wyschnięcia. Mówi On również o źródle nigdy nie ustającej miłości. Jego rozmowa z Samarytanką dotyczy też sześciu mężczyzn, którzy nie nasycili jej tęsknoty za miłością. Jeśli skosztuje wody, danej przez Jezusa, to jej tęsknota za miłością znajdzie ukojenie. Przestanie wtedy oczekiwać od mężczyzny, że zaspokoi jej pragnienie miłości. W sobie odkryje źródło nieskończonej Bożej miłości, źródło Ducha Świętego.Obraz źródła jest centralnym i wciąż powtarzającym się symbolem w Ewangelii św. Jana. Dwie najważniejsze historie uzdrowienia w tej Ewangelii rozgrywają się w pobliżu źródła czy sadzawki. W obu przypadkach Jezus pragnie, aby chorzy dotarli do swojego wewnętrznego źródła, które przecież ostatecznie pochodzi od Boga. Według św. Jana chory dopiero wtedy zostanie uzdrowiony, gdy nauczy się pić ze źródła Ducha Świętego. W pierwszej historii chodzi o sparaliżowanego, dotkniętego chorobą już od 38 lat. Nie ma on siły koniecznej do przezwyciężenia choroby. Leży wśród wielu innych chorych,

Strona 32

Page 33: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejzgromadzonych wówczas wokół sadzawki Betesda, żeby w czasie poruszenia wody zejść do niej i doznać uzdrowienia. Paralityk nie miał żadnej szansy, aby dostać się do sadzawki. Zawsze ktoś go wyprzedzał. Jezus uzdrowił go poprzez swoje spojrzenie i zrozumienie. Samo zrozumienie jednak nie wystarczy. Jezus wyprowadza chorego z koncentracji na sobie samym stawiając mu prowokujące pytanie: „Czy chcesz wyzdrowieć?" (J 5,6). Uważamy, że każdy chce być zdrowy. Istnieją jednak chorzy, którzy zżyli się za swoją chorobą. Choroba daje im pewne przywileje; nie muszą brać odpowiedzialności za swoje życie i mogą korzystać z opieki innych. Jezus poprzez swoje pytanie chce z chorego wydobyć tkwiącą w nim siłę. Również w chorym znajduje się źródło energii. Chory musi zagłębić się w to wewnętrzne źródło, bo to dopiero jest warunkiem uzdrowienia.Jednak paralityk próbuje wykręcić się od odpowiedzi. Mówi, dlaczego nie może wyzdrowieć. Jezus reaguje na te wymówki z pełnym zrozumieniem i współczuciem, jak byśmy tego być może oczekiwali. Ale jednocześnie wzywa go: „Wstań, weź swoje nosze i chodź!" (J 5,8). Chciałoby się powiedzieć, że tymi słowami Jezus wprowadza chorego do jego wewnętrznego źródła. Uzdrowienie to według Jezusa nawiązanie kontaktu z wewnętrznym źródłem. Unika On usuwania choroby samym tylko słowem lub dotykiem. Chory sam może wstać i iść. Żeby to jednak było możliwe, musi przestać czerpać z mętnego źródła, którym jest rozczulanie się nad sobą. Musi wiercić głębiej, żeby przedostać się do wewnętrznego źródła, z którego wytryska energia potrzebna mu do życia.Drugie zdarzenie rozgrywa się nad sadzawką Siloam. Ta historia ukazuje, jak mętne źródło zaciemnia spojrzenie. Jeśli ktoś z niego czerpie, nie jest w stanie dostrzegać rzeczy takimi, jakimi są. Czerpanie ze źródła Ducha Świętego sprawia, że nasze spojrzenie staje się czyste i przejrzyste; możemy widzieć rzeczywistość taką, jaka jest. Sziloach - jak mówi Jan - znaczy „Posłany" (J 9,7). Sadzawka wskazuje więc na Jezusa, Posłańca Bożego. Jezus uzdrawia tam niewidomego od urodzenia. Splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego. A następnie polecił mu: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloam" (J 9,7). Kiedy ślepiec się umył, natychmiast przejrzał. Jezus najpierw konfrontuje niewidomego z prawdą. Wskazuje mu na to, iż powstał z ziemi i jest pełen brudu. Na oczy, do tej pory zamknięte, kładzie błoto. Zamyka je przez to jeszcze bardziej. Niewidomy musi spojrzeć głębiej i odkryć swoją prawdziwą istotę. Dopiero potem Jezus rozkazuje mu, żeby się obmył. Ślepiec musi zmyć z siebie wszystkiezanieczyszczenia, które zaćmiewały jego prawdziwą istotę i oczyścić się z brudu, który oddzielał go od jego prawdziwego źródła. Niekiedy po jakiejś terapii ludzie rzeczywiście zaczynają lepiej widzieć. Pewien mężczyzna, cierpiący na krótkowzroczność, nagle zostałuzdrowiony. W czasie terapii zdobył się na odwagę i spojrzał w oczy prawdzie o sobie, co spowodowało, że zaczął też widzieć rzeczywistość bez zakłóceń.Źródło - jak pokazują te dwie historie - ma pięć znaczeń. Ono orzeźwia, oczyszcza, uzdrawia, wzmacnia oraz sprawia, iż możemy wydać lepsze owoce.Źródło Ducha Świętego orzeźwia. Jeśli ktoś z niego czerpie, sprawia wrażenie człowieka pełnego zapału. Jego myśli nie są zgnuśniałe, ale wciąż świeże i nowe. Taki człowiek jest pełen twórczych pomysłów.Źródło Ducha Świętego oczyszcza. Obecnie wiele osób czuje się wewnętrznie zanieczyszczonymi. W czasie pracy z ludźmi oddziałują na nas niejasne i mętne emocje pochodzące z otoczenia. Cierpimy na emocjonalne zanieczyszczenie środowiska. Tęsknimy tym bardziej za obmyciem w nieskazitelnym źródle Ducha Świętego. Pierwotny iniezafałszowany obraz Boga w nas jest zabrudzony obrazami narzuconymi nam przez innych. Przypomnienie sobie o wewnętrznym źródle Ducha Świętego może nam pomóc w

Strona 33

Page 34: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejuwolnieniu się od tych brudów, aby mógł zajaśnieć w nas ponownie czysty obraz Boga.Może dojść również do uzdrowienia, jak przedstawiają to historie z Ewangelii św. Jana. Kierownictwo duchowe jest moim zdaniem wskazywaniem ludziom drogi prowadzącej do ich wewnętrznego źródła. Kiedy się to uda, następuje często też uzdrowienie, a duchowe zranienia tracą swoją moc. Orzeźwiająca i uzdrawiająca woda przepływa przez rany, oczyszcza je i leczy. C. G. Jung przekonał się, że człowiek dopiero wtedy zostaje rzeczywiście uzdrowiony, kiedy wejdzie w kontakt z tym, co w nim Boskie. Skuteczne uzdrowienie wymaga uzdrawiającego źródła. Ta uzdrawiająca energia znajduje się w nas. Jest ona darem Boga. Jezus uzdrawia ludzi, wskazując im na ich wewnętrzne źródło. W sekwencji na Zesłanie Ducha Świętego śpiewamy: „Ulecz serca ranę". Duch Święty, którego istnienie w sobie odczuwamy, jest uzdrawiającą siłą. Jeśli pozwolimy, aby przeniknął nasze rany, możemy zaufać, że zostaną uleczone. One nie znikną, ale Duch Święty jest jak balsam, który uśmierza ból i swoją uzdrawiającą mocą pokrzepia człowieka.Źródło Ducha Świętego użyźnia nas i pomaga wydawać dobre owoce. Wielu doświadcza z bólem, że ich życie jest jak bezpłodna pustynia. Nic nie rozkwita, wszystko jest wypalone, puste, wyschłe. Brakuje energii i porywających pomysłów. Ludzie wykonują wprawdzie swoją pracę, ale nie są kreatywni. Nie tworzą niczego, bo byłoby jakimś zasiewem dla tego świata. Kiedy Alfred Delp w 1944 roku medytował w więzieniu nad tą sekwencją, zaczął odczuwać, iż miniony czas był czasem bezpłodnym. Uważał, że trafiają się całe generacje, którym nic „mądrego" nie przychodzi do głowy. To, co Alfred Delp odczuwał przed sześćdziesięciu laty odnosi się jeszcze bardziej do naszych czasów. Mimo wszelkich wynalazków i nowości technicznych nasze czasy wydają się być pozbawione wewnętrznej płodności. W polityce widać jedynie koncentrację na symptomach. Brak jednak przekonujących idei i wizji, które by coś zmieniły. Nasze czasy potrzebują źródła Ducha Świętego bardziej niż jakiekolwiek inne.W przypowieści o krzewie winnym Jezus mówi: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5). Spotkałem wiele ludzi, którzy starają się coś zrobić ze swoim życiem. Jednak mimo wysiłków ich życie pozostaje bezowocne. Oznacza to, że chcą wszystkiego dokonać swoimi siłami. Nasze życie zaowocuje dopiero wtedy, kiedy stanie się przejrzyste i zacznie odbijać Boga.Posługując się przykładem winnego krzewu, Jezus chce nam powiedzieć, że nasze życie przyniesie owoc tylko wówczas, gdy pozostaniemy w łączności z prądem Bożej miłości i będziemy czerpać z jej źródła.

Owoce DuchaNa przykładzie dziewięciu owoców Ducha, wyliczonych przez apostoła Pawła w Liście do Galatów, widzimy, że źródło Ducha Świętego czyni nasze życie owocnym. Paweł rozumie Ducha Świętego jako źródło, z którego wyrasta wiele owoców. Są to ostatecznie owoce, które przejmuje z etyki filozofów greckich. Można by te dziewięć cnót określić również mianem źródeł, z których możemy czerpać. Pomagają nam one uporać się z życiowymi trudnościami. Jeśli będziemy o nie zabiegać, uczynią nasze życie wartościowym. W języku łacińskim nazywają się one „virtutes", czyli siły, źródła sił, z których czerpiemy, aby nasze życie było coraz lepsze. Za pomocą tych cnót wchodzimy w kontakt z potencjałem naszej duszy, który pomaga nam panować nad życiem. Św. Paweł chce, aby nasze życie było udane, aby dało się w nim dostrzec działanie Ducha Świętego. Możemy Go poznać po owocach.„Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie" (Ga 5, 22-23). Św. Paweł mówi o owocach Ducha

Strona 34

Page 35: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejŚwiętego w liczbie pojedynczej, ponieważ ma na myśli jedno i to samo źródło. Duch Święty jest źródłem rodzących się w człowieku owoców. Owoce objawiają się w różnych postawach, dających człowiekowi oparcie, oraz w cnotach, których człowiek potrzebuje, aby jego życie było udane. Znowu chodzi o wielorakie kontakty. Nie możemy patrzeć na cnoty tylko jako na owoce wyrastające ze źródła Ducha Świętego. Prowadzą nas one do wewnętrznego źródła, z którego wyrastają. Są dla nas samych źródłem sił, czyniących nasze życie owocnym i udanym.Miłość to pierwsza postawa wymieniana przez św. Pawła. Jej greckim odpowiednikiem jestsłowo agape. Apostoł ma na myśli nie tylko wymagania miłości, ale jej jakość, którą czasami w sobie czujemy. Niekiedy możemy odczuć, że nie tylko kochamy jednego człowieka, ale sami jesteśmy miłością. Doświadczamy wtedy miłości jako siły i źródła. Onaprzepływa przez nas nieustannie. Św. Paweł mówi: „Miłość nigdy nie ustaje" (1 Kor 13,8). Ewangelista Jan przedstawiał miłość płynącą w nas za pomocą różnych obrazów. Jednymz nich jest na przykład wesele w Kanie Galilejskiej. Jeśli staniemy się jedno z Bogiem, woda przemieni się w nas w wino, a nasze życie zyska nowy smak, smak miłości. Na przykładzie winnego krzewu św. Jan mówi nam, jak mamy być z tym krzewem złączeni. Krzew winny jest symbolem i źródłem miłości. Na płaszczyźnie symbolicznej wino utożsamia się z miłością. Jeśli doświadczamy w sobie miłości jako źródła, zaczyna ona wytryskać z nas ku wszystkiemu, co istnieje: ku otaczającej nas przyrodzie, ku ludziom, a nawet ku przedmiotom znajdującym się w naszym pokoju. Nie musimy się wtedy zmuszać do miłości, bo ona po prostu jest i nadaje naszym czynom inny smak. Przebywanie z innymi ludźmi przestaje sprawiać nam trudność, ponieważ tryskająca w nas miłość pozwała nam odczuć tę, która pochodzi od innych.Takie doświadczenie często spotyka się u ludzi wykonujących prace socjalne. To, czy ktoś jest wyczerpany, czy nie, zależy od tego, czy lubi innych ludzi. Jeśli komuś zbliżenie się do ludzi sprawia trudność, to każde spotkanie będzie odbierał jako pracę i ciężar. Jeśliktoś kocha ludzi, będzie chętnie z nimi przebywał, a odchodząc od nich poczuje w sobie nowe siły. Nie chodzi więc o to, aby udzielać innym rady i powiedzieć, że ci, którzy pracują z ludźmi, muszą się starać ich kochać. Wymuszanie miłości nie tylko szybko wyczerpuje, ale daje się również odczuć innym jako przymus i nie znajduje w nich odzewu. Jeśli jednak ufamy, że jest w nas źródło miłości, wtedy chętnie będziemy przebywać z innymi. Nie będziemy musieli nic szczególnego robić, tylko pozwolić, aby przepływała przez nas miłość, a w zamian otrzymamy również dużo miłości. Tę miłość św. Paweł rozumie jako źródło Ducha Świętego. Ma ona oczywiście swoje podłoże w doświadczaniu miłości ze strony rodziców i przyjaciół; jest jednak czymś więcej niż tylko źródłem naturalnym, gdyż stanowi niewyczerpany dar Boży.Radość jest drugą postawą, drugim źródłem, z którego czerpiemy w czasie naszego życia.Każdy wie, że może pracować więcej i lepiej, jeśli wykonywane zadanie przynosi mu radość. Skąd ta radość pochodzi? Dlaczego jakaś praca sprawia mi radość, a inna nie? Czy to zależy od warunków zewnętrznych? Czy od mojej wewnętrznej postawy, mojego nastawienia? Z pewnością są czynności, które wychodzą nam lepiej niż inne. Być może już w dzieciństwie chętnie je wykonywaliśmy lub też przypominają nam one coś, co wówczas napełniało nas radością. Niektóre prace wywołują w nas opór. Być może przypominają nam coś, co musieliśmy wykonywać jako dzieci, chociaż chętniej byśmy się wtedy bawili. A może wykonując jakąś pracę czuliśmy, że również rodzice nie mieli do niejochoty. W każdym razie nie jesteśmy zdani jedynie na uczucia, towarzyszące nam w dzieciństwie. We wszystkim, co robimy, możemy znaleźć radość, która zawsze istnieje gdzieś na dnie naszego serca. Każdy w dzieciństwie odczuwał kiedyś radość, czy to przy zabawie, czy z okazji uroczystości, czy w czasie spacerów lub prac, które wykonywał

Strona 35

Page 36: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejwspólnie z mamą lub tatą.Radość odczuwamy nie tylko wtedy, kiedy wspominamy minione zdarzenia. Ona jest w nas również teraz. Chodzi o to, żeby uwierzyć w to wewnętrzne źródło i uświadomić sobie jego istnienie. Często jesteśmy od niego odcięci; zostało ono przysypane przez różne sprawy. Jeśli głęboko wsłuchamy się w siebie, to odkryjemy pod warstwą smutku i gniewu źródło radości. Jeśli będziemy z niego czerpać, odczujemy radość z życia, z ludzi, z pracy, ze wszystkiego, co nas spotyka. W zdarzeniach życiowych nie będziemy widzieć zagrożenia, ale dary Boga, coś, co On nam powierza i czego od nas oczekuje. Taka radość pochodzi z serca i przenika wszystkie nasze czyny. Będą więc one coraz doskonalsze.Według św. Pawła radość - podobnie jak miłość -jest wielką siłą. Przez nią objawia się w nas Duch Święty, który posługuje się radością, aby mówić o tryskającym w nas źródle. Czasami sprawia, że zaistnieje konkretny powód radości, a będzie nim na przykład głęboki wewnętrzny zachwyt Panem, Jego bliskością, pochodzącymi od Niego darami. Radość możemy odczuwać nawet w czasie zmartwień i strapień. Jest ona w nas nawet wtedy, kiedy czujemy się słabi lub cierpimy z powodu ludzkiej złośliwości. Oczywiście, sposób odczuwania radości zależy od charakteru danego człowieka. Istnieją ludzie, którzymają po prostu radosne usposobienie lub zostało im to wpojone przez wychowanie. Są teżmelancholicy ze skłonnością do depresji. Może to mieć uwarunkowania fizyczne i duchowe. Niektórzy nie będą mogli pokonać tych skłonności czy predyspozycji, bo to należy do ich natury. Nie można od nich oczekiwać w takim samym stopniu, że będą potrafili czerpać ze źródła radości. Mimo to św. Paweł ufa, że Duch Święty stwarza w każdym człowieku źródło radości, nawet w tym skłonnym do depresji i rozpaczy, który musi przedzierać się poprzez uczucia smutku i strachu do trwałej radości ukrytej na dnie duszy. Ojcowie Kościoła mówią, że radość istnieje w nas nawet w czasie prześladowań, choroby, czy w obliczu zbliżającej się śmierci.Pokój jest trzecim źródłem Ducha, z którego możemy czerpać. Pokój to dar Boży. Hebrajskie słowo pokój (shalom) oznacza, jak twierdzą egzegeci, „istotę szczęścia, dobra,zbawienia" oraz „pomyślność i pełnię życia". Nowy Testament mówi o Jezusie: „On bowiem jest naszym pokojem" (Ef 2,14). Pierwsi chrześcijanie słuchali najwyraźniej nie tylko Dobrej Nowiny o pokoju, ale samego Jezusa odbierali jako człowieka, z którego emanuje pokój i który sam ze sobą żyje w pokoju.Ludzie żyjący w pokoju z samymi sobą będą wykonywać swoje zadania ze spokojem i opanowaniem. Jeśli ktoś jest skłócony sam ze sobą, to wszystko, za co się weźmie, nuży go i męczy. Wewnętrzne opory i blokady bardzo mu ciążą. Przyczyną wyczerpania bywajączęsto takie właśnie blokady i wewnętrzne rozdarcia.Pewna kobieta, która chciała dużo pracować, z wielkim trudem nadążała za innymi. W czasie rozmowy stało się jasne, co ją kosztowało tyle energii. Nie miała wewnętrznej harmonii. Przy każdej wykonywanej czynności zadawała sobie pytanie: Co pomyślą o mnie inni? Nie zależało jej przy tym aż tak bardzo na uznaniu, czy solidnym wykonaniu zadania, ale pracując zastanawiała się, czy inni czasem nie odczytają z jej twarzy dręczących ją fantazji seksualnych. Te natrętne myśli, pochodzące z jej wewnętrznego rozdarcia, sprawiały, że była spięta i zablokowana.Jeśli ktoś żyje w harmonii z samym sobą, potrafi dobrze skoncentrować się na pracy. To, co zostało przez nas wyparte i z czym nie pojednaliśmy się w nas samych, stanowi istotnąprzeszkodę w życiu i w pracy oraz zabiera nam bardzo dużo energii. W czasie rozmów z ludźmi, którzy czują się wypaleni, widzę wyraźnie, że ich wyczerpanie nie wynika z dużej ilości czy z rodzaju wykonywanej pracy ani nawet ze stawianych im wysokich wymagań lub z warunków życiowych. Najczęściej powodem tego jest odczuwany przez nich

Strona 36

Page 37: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejniepokój. Bronią się ostatecznie przed życiem, jakie daje im Bóg. Oddają się fantazjom i marzą o tym, jak mogłaby wyglądać ich egzystencja. Właśnie ten rozdźwięk między iluzjami a rzeczywistością zabiera im tyle wewnętrznej siły.Pokój jest według św. Pawła owocem Ducha. Nie oznacza to oczywiście, że sam spadnie nam z nieba. Musimy umieć przyjąć dar pokoju, jednając się wewnętrznie ze sobą, akceptując swoje nieprzyjemne słabe i ciemne strony. Zawrzeć pokój - pacisci - znaczy taknaprawdę prowadzić rozmowę, pertraktować. Musimy rozmawiać z pojawiającymi się w nas myślami i uczuciami. Musimy się z nimi skonfrontować i zapytać je, do czego zmierzają. Następnie trzeba zobaczyć, czy możemy się nimi kierować. Wszystko, co się wnas pojawia, ma prawo tam być. Nie możemy tego tak po prostu stłumić. Jeśli zdławimy coś siłą, będzie wrzało w nas nadal i stanie się wewnętrzną blokadą, zabierającą nam wiele energii. Dopiero kiedy się z tym pogodzimy, ów obszar duszy stanie się drogą prowadzącą do życia. Wtedy nawet nasze ciemne strony nie będą nas odcinać od wewnętrznego źródła, ale właśnie na nie wskazywać.Cierpliwość lub wspaniałomyślność, zależnie od tego, jak przetłumaczy się greckie słowo „makrothymia", jest również sposobem wypowiadania się Bożego Ducha. Bóg, jak mówi Biblia, jest Bogiem cierpliwym. On ma czas. Jest w stosunku do nas cierpliwy i wybacza nam wspaniałomyślnie nasze winy. Ta Boża cierpliwość powinna być dla nas przykładem, abyśmy byli dla siebie nawzajem wyrozumiali i okazywali innym cierpliwość, zamiast wyliczać ich błędy. Wspaniałomyślność wyraża się w cierpliwości, którą powinniśmy mieć w stosunku do siebie samych oraz innych ludzi. Jej obrazem jest szerokie serce. Istnieją ludzie z natury wspaniałomyślni, podczas kiedy innych cechuje małoduszność. Niezależnie jednak od wrodzonych skłonności naszym zadaniem jest dotarcie do źródła cierpliwości, które zaszczepił w nas Duch Święty. Jeśli ktoś został obdarzony cierpliwością lub wypracował ją poprzez łagodność wobec samego siebie, nie będzie zużywał całej energii na codzienne sprawy. Można tu przywołać obraz małego i dużego garnka. Jeśli spróbuję zagotował mleko w małym garnku, łatwo może wykipieć. W dużym garnku będzie miało więcej miejsca. Ludzie o ciasnym sercu szybko wpadają w złość z byle powodu, nie potrafią znieść innych oraz odmiennego sposobu myślenia czy zachowania. W pracy na przykład denerwują się, bo koleżanka ma taką, a nie inną sukienkę. Obrażają się z powodu tego, co opowiada lub myśli sąsiadka. Złoszczą się, że wazon nie stoi dokładnie tam, gdzie go postawili. Irytują się z byle powodu i narzekają, jakie złe jest to życie. Ciasne serce zabiera im dużo energii. Wszystko, co nie zgadza się z ich ciasnym horyzontem, wyprowadza ich z równowagi i kosztuje ich wiele sił. Jeśli będęmiał szerokie serce, zaoszczędzę wiele energii. W szerokim sercu wiele się zmieści. Może być ono wspaniałomyślne, cierpliwe, wielkoduszne.Kasjan, najważniejszy pisarz chrześcijańskiego Zachodu, mówi o tym, że cierpliwość rozszerza duszę i stwarza w niej uzdrawiającą przystań oraz miejsce schronienia przed codziennymi konfliktami, poleca więc swoim czytelnikom: „Niech w waszej duszy, rozszerzonej przez cierpliwość i opanowanie, zrodzi się przystań i miejsce kontemplacji, gdzie zniknie wszelki posiew gniewu". Jest to piękny obraz. Wielkoduszność czyni z naszego serca przystań, w której znajdziemy pokój, gdyż nie ma tam miejsca na gniew. Gniew gnieździ się tam, gdzie panuje ciasnota. Szerokie serce jest miejscem schronienia dla roztropności i rozwagi. Dusza potrzebuje miejsca do rozważań i medytacji. W ciasnocie będzie krążyła wokół tych samych myśli. Tylko szeroki horyzont pozwala dostrzec coś nowego, a ta otwartość czyni ducha wolnym.Nasuwa się pytanie: Jak osiągnąć tę wielkoduszność? W jaki sposób mogę ją wykorzystać jako źródło wewnętrznej siły? Według św. Benedykta droga do tego celu prowadzi poprzez szczere spotkanie z samym sobą i samopoznanie. Nie chodzi tu o

Strona 37

Page 38: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejzacięte śledzenie siebie. Poznanie siebie musi się łączyć z łagodnym spojrzeniem na własną rzeczywistość. Tylko wtedy, kiedy pozbędę się iluzji, że muszę być perfekcyjny, jakto sobie nieraz wyobrażałem, zacznie wzrastać we mnie cierpliwość i wielkoduszność. Stopniowo zacznę stawać się też coraz bardziej wielkoduszny w stosunku do ludzi z mojego otoczenia. Patrząc na swoją własną drogę, muszę się przyznać, że na początku trudno mi było zaakceptować moje słabości i błędy. Wstąpiłem do klasztoru z wielką ambicją. Chciałam koniecznie zwalczyć i wykorzenić wszystkie moje wady. Początkowo ta walka kosztowała mnie rzeczywiście bardzo dużo energii. Jeśli zawiodłem, obwiniałem sięi potępiałem. Zaciskałem zęby i walczyłem nadal. Nie odnosiłem jednak większych sukcesów, tylko traciłem coraz więcej energii. Dopiero później zauważyłem, jak bardzo w tej walce krążyłem wokół siebie. Nie pozostawało mi prawie wcale energii, którą powinienem wykorzystać w pracy. Dopiero kiedy uwolniłem się od idealnego i urojonego obrazu samego siebie, udało mi się stać bardziej wielkodusznym. A w konsekwencji zarówno życie duchowe, jak i praca zewnętrzna, nie były już takie uciążliwe jak przedtem. Uwolniłem się od uporczywej koncentracji na sobie samym, a wspaniałomyślność była źródłem, które wyswobodziło mnie z ciasnych pojęć utworzonych przeze mnie samego. Uczyniła mnie też ona lepszym dla otoczenia, ponieważ nie denerwuję się ciągle na współbraci, nie odpowiadającym moim idealnym wyobrażeniom o tym, jaki powinien być zakonnik. Szerokie serce może w większym stopniu niż ciasne udzielać się na zewnątrz. Jest to dla mnie nie tylko kwestia higieny psychicznej i dobrej atmosfery wokół, ale ciągłej pracy duchowej, mającej na celu rozszerzenie serca. Wymaga to uwagi i wrażliwości na odkrywane w sobie egoistyczne tendencje. Jak tylko zauważam,. że moje myślenie staje się ciasne, próbuję wsłuchać się w siebie i wyobrazić sobie Jezusa. Wtedy moje serce rozszerza się, a małoduszne myśli znikają.Dobroć, z greckiego chrestotes, jest kolejną cnotą. Ten grecki termin oznaczał pierwotnie uczciwość, solidność. Jednocześnie ma też inne znaczenia, jak uprzejmość, grzeczność, łagodność. Tradycja przypisuje często taką postawę władcy, którego się chwali, gdy jest łagodny i łaskawy. Czasami stoiccy filozofowie zarzucają ludziom posiadającym takie cechy zbytnią ustępliwość. Niemieckie słowo łagodność - „Milde" - pochodzi od „mahlen" -mleć. Człowiek łagodny jest więc człowiekiem „zmielonym" w młynie życia, poznał bolesnedoświadczenia. To one sprawiały, że stał się łagodny. Jednak delikatność, łagodność, ustępliwość łączy się w greckim określeniu „chrestotes" z odwagą i dzielnością. Człowiek łagodny dzielnie walczył z konfliktami pojawiającymi się w jego życiu i to one ukształtowaływ nim postawę dobroci i łagodności. Nie jest to miękkość, ale dzielność. Postawa dobroci ma wpływ na jego życie. Ta dobroć jest siłą, z której wynika dobro, nawet w obliczu oporu negatywnych sił.Bycie dobrym - agathosyne - jest postawą, którą św. Paweł wymienia obok dobroci. Oznacza ona w gruncie rzeczy coś bardzo podobnego. Słowa tego używa się na określenie człowieka, który wszystkie swoje myśli i zamierzenia kieruje ku dobru i chce dlainnych tylko dobra. Słowo „chrestotes" określa raczej zdolność do bycia dobrym i wyrozumiałym, a „agathosyne" charakteryzuje człowieka skoncentrowanego na dobru, żyjącego sprawiedliwie, mającego dobre usposobienie. Obie postawy są dla nas źródłami,z których możemy czerpać. Kto patrzy na siebie i innych z dobrocią i łagodnością, ten nie pozwoli, aby błędy miały na niego szkodliwy i blokujący wpływ. Człowiek taki kieruje się dobrem i wierzy w nie, nawet jeśli ciągle spotykają go rozczarowania. A wiara w dobro w człowieku wyzwala ostatecznie jeszcze więcej dobra. Ktoś taki czyni dobro, ponieważ dostrzega je w innych.Wierność - pistis - jest kolejnym owocem Ducha wymienianym przez św. Pawła. Obok wierności, pistis może oznaczać również wiarę i zaufanie. Nie chodzi tutaj o wiarę w

Strona 38

Page 39: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejBoga, ale o zaufanie cnocie wierności, która ma wpływ na wszystkie moje poczynania. Niemieckie słowo „wierność" pochodzi od słowa „wytrwały, niewzruszony, nieugięty". Jeśli ktoś kieruje się cnotą wierności, jest niezłomny. Wytrwałość w postępowaniu nie będzie go kosztowała aż tyle energii, co kogoś, kto ciągle się zastanawia, co powinien robić i za kim się opowiedzieć. Człowiek wytrwały nie odczuwa potrzeby, aby ciągle bronić swojego punktu widzenia, ponieważ przekonania są w nim głęboko zakorzenione, a on sam kierujesię tym, co dyktuje mu serce. Wierność idzie w parze z przywiązaniem, łączy mnie z ludźmi, dla których pracuję, każe pamiętać o zadaniach, które rzetelnie wykonuję. Wierność dodaje wszystkim moim czynom naturalności i jasności. Nie muszę wciąż na nowo podejmować decyzji. Wiem, co mam robić i pomagam też innym ludziom. Wypełniam zadania, powierzone mi przez Boga. Jeśli ktoś jest wierny ludziom i swoim zdaniom, oszczędza wiele energii, którą inni tracą na zastanawianie się, czy czasami nie powinni robić czegoś innego. Wierność „związuje", ale jednocześnie wyzwala i dodaje przez to duszy nowych sił.Zaufanie, podobnie jak wierność, jest ważnym źródłem, z którego możemy czerpać siły. Jeśli ktoś jest ciągle nieufny, zużywa wiele energii, żeby zawsze wszystko kontrolować. Już św. Benedykt wzywał opatów, aby nie byli nieufni, ponieważ nigdy nie osiągną pokoju.Człowiek nieufny łamie sobie głowę nad tym, co inni knują. Zużywa wiele energii, żeby bronić się przeciw rzekomym zamiarom innych ludzi. Walczy ciągle z negatywnymi wytworami swojej fantazji, zamiast zdać się po prostu na to, co niesie życie. Wiem z doświadczenia, że ten, kto uważa, iż musi mieć zawsze wszystko pod kontrolą, traci w końcu kontrolę nad życiem. Być może sądzi, że musi kontrolować swoje uczucia. Lecz w najmniej spodziewanym momencie traci panowanie nad sobą i ujawnia, ile emocjonalnegonieporządku kryje się za kontrolowaną fasadą. Jeśli ktoś chce na przykład kontrolować całą firmę, wzbudza taki opór, że ciągle będzie musiał koncentrować się na jego poskramianiu. Księgowość może mu nie dostarczać wszystkich informacji, a współpracownicy usuną się w takie strefy, do których nikt nie będzie miał dostępu. Jeśli ktoś czerpie ze źródła zaufania, będzie zużywał mniej energii przy kierowaniu firmą, a w swojej codziennej pracy stanie się bardziej opanowany i spokojny. Postawa zaufania pozwoli mu też zaoszczędzić więcej energii w życiu rodzinnym, prywatnym. Nie będzie nieufnie spoglądał na swoją żonę i dzieci, gdyż zrezygnuje z chęci kontrolowania wszystkiego. Jest wdzięczny za swoją rodzinę i przyjaciół i nie zastanawia się bezustannie, czy oni też są szczerzy w swych wyznaniach.Łagodność - praytes - wymienia św. Paweł jako kolejne źródło. Egzegeta Heinrich Schiler opisuje tę postawę jako „zachowanie łagodne, wolne od gniewu i kłótliwości, pokojowe nastawienie do bliźnich". W języku greckim człowiek łagodny jest przeciwstawiony zaciętemu. Epiktet, jeden z filozofów stoickich, dostrzega w łagodności spokój i opanowanie, które „nie napełnia się goryczą ani złością w obliczu nieprzyjemności wynikających ze strony ludzi czy zdarzeń losowych". Nie ma on na myśli pasywnej tolerancji, lecz przemyślane opanowanie i spokój, które ukazują mądrość wewnętrzną. Ona wyróżnia człowieka szlachetnego i wykształconego (Platon). Filozofowie nazywają łagodność ozdobą duszy, ważną przede wszystkim u panujących, a także u kobiet. Nie możemy jej jednak ograniczać ani płcią, ani statusem socjalnym.Psycholog i duchowny - Ewagriusz z Pontu - nazwał łagodność cechą prawdziwie uduchowionego mnicha. Jego zdaniem łagodność cechuje przede wszystkim Jezusa i Mojżesza. W jednym liście pisze: „Sławcie łagodność Mojżesza, większą niż u innych ludzi... Zdobywajmy łagodność tego, który powiedział: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych". Kto uczy się łagodności, tego Chrystus pokrzepi w swoim królestwie, mówi Ewagriusz. Oznacza to, iż

Strona 39

Page 40: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejczłowiek łagodny dozna orzeźwienia pochodzącego z wewnętrznego źródła. A źródło to wytryska tam, gdzie przebywa Bóg i gdzie człowiek uwolnił się od wpływu własnych negatywnych emocji oraz myśli innych ludzi.Myli się ten, kto sądzi, iż człowiek łagodny nie posiada żadnej siły, ale cechuje go jedynie słabość i tchórzliwość. W rzeczywistości jest całkiem inaczej. Człowiek łagodny nie denerwuje się na każdego, kto powie coś przeciw niemu. Nie reaguje drażliwie na krytykę.Nie złości się, jeśli ktoś ma mu coś do zarzucenia, ale przygląda się krytyce, nie czując się przy tym osobiście dotkniętym. Niemieckie słowo łagodny - „sanft" - pochodzi od przymiotnika „sammeln" - skoncentrowany, skupiony - i określa człowieka, który żyje w zgodzie z innymi i w pokoju z samym sobą. Jest wewnętrznie tak uporządkowany, że wszystko w nim jakby do siebie „pasuje". Jeśli ktoś osiągnął taki stan spokoju, to zużywa mniej energii. Człowiek łagodny konsekwentnie zmierza do cełu, ponieważ łagodność zakłada odwagę, aby w skupieniu i spokoju czynić to, co się uznało za stosowne. Człowiek łagodny nie osiąga niczego przemocą i nie „idzie po trupach". Na dłuższą metę jego konsekwencja jest efektywniejsza niż gwałtowne akcje.Opanowanie jest kolejnym owocem Ducha wymienianym przez św. Pawła. Pole znaczeniowe słowa enkrateia rozciąga się na wiele innych pojęć, jak na przykład: powściągliwość, panowanie nad sobą, dyscyplina. Taka postawa jest darem, ale jednocześnie zadaniem. Św. Paweł ukazuje na przykładzie sportowca, że zawsze trzeba ćwiczyć. Powściągliwość czy wstrzemięźliwość jest ważnym terminem w filozofii greckiej. Enkrates to człowiek posiadający władzę nad czymś, a przede wszystkim nad samym sobą. Filozofia stoicka stworzyła wzór prawdziwie wolnego człowieka, który nie jest od niczego uzależniony, ale panuje nad wszystkim w wolności. Jest on również wolny wobec swoich pragnień i potrzeb. Św. Paweł wskazuje na to, że człowiek pełny Ducha otrzymał wolność od Boga. Nie musi zwalczać swych potrzeb i pożądań. Jest wobec nich wolny, ponieważ pozwala się prowadzić Duchowi.Kiedy mamy na myśli panowanie nad sobą, mówimy też o dyscyplinie. Tę postawę urzeczywistnia człowiek, który sam sobą kieruje i prowadzi siebie tam, gdzie chce, w przeciwieństwie do tego, którym kierują inni, który jest targany to tu, to tam, i nie może się nawet bronić. Panowanie nad sobą stanowi źródło siły. Jeśli ktoś będzie z niego czerpał, jego życie stanie się łatwiejsze i bardziej udane. Nie będzie musiał ciągle walczyć ze swoimi potrzebami, nastrojami i słabościami. Stanie się wolny i będzie potrafił poświęcić się swoim zewnętrznym zadaniom i wyzwaniom.Ani według filozofii stoickiej, ani według św. Pawła panowanie nad sobą nie oznacza byciaspiętym. Ideałem nie jest człowiek, który zaciska zęby i tłumi w sobie wszystkie emocje i namiętności, lecz człowiek wolny, posiadający dystans do własnych instynktów. Nie chodzi tutaj o tłumienie, ponieważ właśnie ono koncentruje mnie na tym, co chcę na siłę zwalczyć. Najważniejsze jest panowanie nad sobą, samodzielne kształtowanie życia, a niekierowanie się zachciankami i pragnieniami. To powiedzie się tylko wtedy, kiedy przyjrzę się swoim namiętnościom i żądzom i zacznę posługiwać się nimi w pełnej wolności. Jeśli ktoś pozwoli, aby opanowały go namiętności, straci swoją wewnętrzną siłę. Nie będzie żył siłą podarowaną mu przez Boga, ale pozostanie w mocy obcych sił, które zabiorą mu jegowłasną energię. Jeśli ktoś ma nad sobą władzę, będzie miał również władzę, aby kierowaćsprawami wokół siebie tak, jak rzeczywiście tego pragnie.

Cnoty i wartościWskazaliśmy już na to, iż wszystkie cnoty są ostatecznie źródłami, z których możemy czerpać siłę. Starożytni dostrzegali w cnotach przede wszystkim nie wymagania, które człowiek musi spełnić, lecz dary Boże, które każdy sam musi urzeczywistniać. Można by

Strona 40

Page 41: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejtakże powiedzieć, że cnoty są dla Rzymian źródłami siły, którymi posila się nasze życie.Często cnoty nazywamy wartościami. Czynią one nasze życie wartościowym; wzmacniają naszą prawdziwą wartość. Angielskie słowo oznaczające wartości to „values"; pochodzi ono od łacińskiego „valere". Valere znaczy: być zdrowym, dobrze się czuć, mieć siłę, posiadać wartość. Wartości są więc źródłami, z których czerpiemy zdrowie, ale również źródłami siły, pożwałającej nam pokonywać życiowe trudności. Jeśli traktujemy cnoty i wartości jako źródła naszej siły, to tracą one moralizujący posmak nadany im przez minione stulecia. Stają się czymś wartościowym, czymś, co pomaga nam w życiu. Stają się źródłami, z których czerpiemy dobre samopoczucie i zdrowie.Starsze niż dziewięć owoców Ducha, wymienionych przez św. Pawła w Liście do Galatów,są cztery cnoty kardynalne, opisane przez Platona i Arystotelesa. Są nimi: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo. Dla Greków stanowią one kwintesencję prawdziwego człowieczeństwa. Człowiek powinien na drodze swojego rozwoju urzeczywistniać je. Cnoty są jednocześnie siłą wpływającą na kształt naszego życia. Za Arystotelesem nazywa się je cnotami kardynalnymi, od słowa „cardo" oznaczającego zawiasy drzwiowe, konieczne do zamykania i otwierania drzwi. Od cnót kardynalnych zależy dostęp do naszego wewnętrznego potencjału oraz to, czy nasze siły będą mogły wypływać i działać na zewnątrz. Św. Tomasz z Akwi-nu przejął te cnoty i na nich zbudowałswój chrześcijański obraz świata. Już filozofowie greccy uważali je za drogę rozwoju bogactwa duszy, twierdzili też, że prowadzą one człowieka do jego prawdziwego ja. Można je traktować również jako źródła, z których należy czerpać, aby nasze życie było udane.Według Platona sprawiedliwość zdobył ten człowiek, który uzyskał równowagę między trzema częściami duszy (nous = boskim rozumem, duchem, thymos = popędliwością, sferą uczuć i pragnień, epithymnia = pożądliwością). Platon uważał, że sprawiedliwość jest najpierw właściwością duszy. Człowiek jest sprawiedliwy, jeśli działa zgodnie z własnąistotą i wszystkiemu, co w nim jest, poświęca właściwą uwagę. Arystoteles, uczeń Platona,widzi w sprawiedliwości cnotę społeczną. Sprawiedliwym jest człowiek bezstronnie pośredniczący między dwoma rywalizującymi grupami, który nie zważając na własne potrzeby, ocenia właściwie i każdemu przydziela to, co dobre. Ważną zasadą w rzymskim rozumieniu sprawiedliwości jest „suum cuique" = „każdemu to, co się jemu należy". Sprawiedliwy jest ten, kto pozwala drugiemu być sobą, utwierdza go w jego inności i pomaga mu w osiągnięciu tego, co się mu należy. W średniowieczu zawsze przedstawiano sprawiedliwość jako kobietę trzymającą wagę. W ręce miała ona miecz, a na oczach opaskę. Oznacza to, że sprawiedliwość nie pozwala się zaślepić, ale podejmuje decyzje bez względu na osobę. Oddaje człowiekowi w jego odrębności to, co mu się należy.Człowiek sprawiedliwy stwarza wokół siebie klarowną przestrzeń. Nie ma potrzeby stosowania jakichś zabiegów taktycznych i kierowania się najróżniejszymi obcymi poglądami. Ta wewnętrzna przejrzystość pozwala zaoszczędzić energię. Ludzie sprawiedliwi są błogosławieństwem dla wspólnoty. Mają wyczucie tego, co najlepsze. Są niezależni i wolni. Emanuje od nich coś, w obliczu czego czujemy się dobrze. Możemy brać z nich przykład. Człowiek sprawiedliwy oddaje sprawiedliwość innym ludziom i jest w stanie sprostać rzeczywistości, żyje z nią w zgodzie. Nie traci energii na walkę z rzeczywistością, ale porządkuje wszystko w sposób spójny i harmonijny. Ten, kto oddaje innym to, co się im należy, jest wolny od intryg, które wiele grup i państw kosztują tyle energii. Kto odda się na służbę cnocie sprawiedliwości, ten będzie postrzegał ją jako jasnyprobierz swoich czynów oraz jako czyste źródło użyźniające jego działanie.Męstwo było pierwotnie cnotą żołnierzy. Filozofowie greccy odnieśli ją również do siebie.

Strona 41

Page 42: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejCzłowiek mężny trwa przy swoim zdaniu i realizuje konsekwentnie to, co uznał za dobre. Nie pozwala, aby konflikty skłoniły go do zmiany opinii. Walczy o to, co jawi mu się jako dobre. Niemieckie słowo „mężny" ma różne znaczenia: niezłomny, mocny, ważki, waleczny, śmiały, odważny. Człowiek mężny nie pozwoli łatwo zbić się z tropu. Stoi mocno na swoim stanowisku i nie ma w nim chwiejności. Angażuje się w dyskusje i przeprawy z innymi ludźmi. Człowiek mężny jest gotowy do sprzeczki i toczenia boju, lecz nie jest kłótliwy. Jeśli wdaje się w spory, to tylko po to, aby coś wyjaśnić. Walczy w obronie życia. Jest śmiały. Nie walczy ślepo, ale chce się najpierw dobrze zorientować w sytuacji, zanim będzie gotowy do starcia. Jest odważny; walcząc, patrzy z perspektywy serca. Nie pozwala, żeby kierowały nim abstrakcyjne zasady, ale jego żywe i ciepłe serce.Męstwo objawia się również w cierpliwości, która pomaga w znoszeniu bólu i cierpienia. Wiąże się z wytrzymałością. Człowiek mężny nie ucieka przed życiem i jego wyzwaniami ani przed tym, co go bezpośrednio spotyka. Według św. Benedykta męstwo było ważną cechą mnicha. Mnich nie ucieka przed walką z demonami, z ogarniającymi go namiętnościami i emocjami. Trwa w sobie i jest wytrzymały. Św. Tomasz z Akwinu nazywacierpliwość ważną towarzyszką męstwa. Według definicji Jose-fa Piepera polega ona na tym, aby „nie pozwolić zranieniom, powstałym w wyniku realizacji dobra, odebrać sobie radości i jasności duszy". Według Hildegardy z Bingen cierpliwość jest „kolumną, której nic nie przewróci".Opis męstwa stworzony przez św. Tomasza z Akwinu i Jo-sefa Piepera, który przekłada filozofię scholastyczną na język współczesny, pozwala nam zrozumieć, że również ta cnota jest ważnym źródłem, z którego możemy czerpać. Powstaje pytanie, czy to źródło jest nam po prostu dane, czy też musimy je wypracować. Również Grecy widzą w cnocie męstwa źródło siły pochodzącej od Boga oraz postawę, w którą musimy się „wko-rzenić" poprzez pracę nad sobą i przybieranie formy, jaką chce nam nadać Bóg. Jeśli będziemy starać się o męstwo, otrzymamy siłę potrzebną do radzenia sobie z trudnościami życia. Nie będziemy uciekać przed każdym wyzwaniem. Nie będziemy odbierać każdego konfliktu jako żądania niszczącego wszystkie nasze sily. Męstwo stanie się dla nas raczej zachętą do stawiania czoła konfliktom i wzrastania poprzez nie.Umiarkowanie jest trzecią cnotą kardynalną.Domaga się najpierw, żebym zaakceptował swoje możliwości. Dopiero wtedy będę w stanie żyć według mojej miary. Każdy człowiek ma indywidualne uwarunkowania, swój własny potencjał sił i możliwości. Rozpoznać własną miarę oznacza zrozumieć, czemu mogę podołać i co leży w zakresie moich możliwości. Jeśli ktoś nie zachowuje umiaru, niebędzie też zdrowy. Człowiek, któremu brak umiaru, przeciąża samego siebie. W języku greckim ta cnota jest nazywana „sophrosyne = porządkujące zrozumienie". Starożytni mówią o „tempe-rantia". „Temperare" oznacza: prawidłowo porządkować, scalać, ujarzmiać, chronić. Cnota ta zawiera w sobie zdolność do uporządkowania życia w sposób, jaki odpowiada mojej istocie, naturze, mojej mierze, czyli mojej „menzurze". Celem umiarkowania jest spokój duszy, wewnętrzna równowaga, harmonia, życie w zgodzie ze sobą. Stan taki osiągnę tylko wtedy, kiedy wszystko w sobie zdołam uporządkować.Umiarkowanie było w średniowieczu cnotą rycerską. Wymaga bowiem dużej dyscypliny, a dyscyplina jest sztuką i umiejętnością wzięcia życie w swoje ręce i uporządkowania go tak, jak wymaga tego moja wewnętrzna natura. Jeśli ktoś rozpoznał swoją miarę, będzie potrafił zmobilizować własne siły i skoncentrować je na wyznaczonym celu. To wymaga rezygnacji ze wszystkiego, co tę miarę przekracza. Umiarkowanie jest dla Greków pięknem. Człowiek znający swoją miarę nie przeciąża się. Ale też nie ulega lenistwu. Umiarkowanie nie jest przeciętnością, ale poznaniem tego, co jest zgodne z moją istotą i

Strona 42

Page 43: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejgotowością do życia według własnej natury. Jeśli ktoś żyje odpowiednio do swoich możliwości, nie będzie wyzyskiwał swojego wewnętrznego źródła. Będzie mógł zawsze z niego czerpać. Swojej miary nie znajduje się raz na zawsze. Trzeba wciąż od nowa sprawdzać, co obecnie leży w zasięgu moich możliwości. Jeśli staję się zgorzkniały, to oznacza, że je przekroczyłem. Jeśli gnuśnie-ję wewnętrznie, jest to znak, że jeszcze nie znalazłem swojej miary. Umiarkowanie łączy się zawsze ze zdrowym napięciem. Napięcie wytwarza energię. Trzeba wyważyć, jakie napięcie jest dla mnie najodpowiedniejsze. Ze strachu przed stresem wielu ludzi nie znajduje prawidłowej miary. Psychologia mówi dzisiaj o „eustresie", czyli stresie pozytywnym. Istnieje nie tylko stres destruktywny, ale teżdobry i przyjemny, wytwarzający we mnie energię potrzebną do życia. Napięcie może być również zbyt małe i spowodować załamanie się we mnie energii. Jeśli ktoś nie dostrzega w sobie żadnego napięcia, to dla niego już samo życie staje się ciężarem. Nie będzie potrafił na zewnątrz nic zdziałać. Już fakt, że żyje, stanie się dla niego obciążeniem, na które zacznie narzekać. Znaleźć prawdziwą miarę, oznacza też odkryć napięcie, które zacznie wytwarzać we mnie energię. Ani przeciążenie, ani zbyt małe obciążenie nie wychodzi mi na dobre, lecz jedynie miara, którą przeznaczył dla mnie Bóg. Żeby to odkryć, muszę dojść aż do granic możliwości, w przeciwnym razie zawsze będę odmierzałzbyt małą miarą.Roztropność, czwarta cnota kardynalna, to umiejętność rozpoznania, co tu i teraz jest dla mnie i dla innych odpowiednie i korzystne. Roztropność, jak twierdzi św. Tomasz z Akwinu, zakłada poznanie dobra. Stanowi ona coś więcej niż wiedzę i jest ukierunkowana na czyn. Według Arystotelesa roztropność warunkuje wszystkie inne cnoty. Nazywa ją woźnicą cnót. Najpierw muszę prawidłowo ocenić rzeczywistość, dopiero później będę mógł prawidłowo działać. Roztropność rozpoznaje środki konieczne do tego, aby życie uznać za udane. Jest kreatywna, rozpoznaje to, co aktualnie jest najlepsze, aby następował rozwój wewnętrzny i zewnętrzny.Św. Tomasz z Akwinu łączy roztropność (prudentia) ze zdolnością przewidywania (providentia). A Pieper opisuje to w następujący sposób: Człowiek roztropny umie wznieśćsię ponad chwilową sytuację i ocenić „czy określone działanie będzie naprawdę drogą prowadzącą do realizacji celu?" Niemieckie słowo „klug" znaczy też: subtelny, delikatny, ukształtowany, sprawny wewnętrznie, odważny, dzielny, rezolutny. Człowiek roztropny niekieruje się tylko rozumem, ale również sercem. Korzysta mądrze z nadarzających się okazji. Dostrzega delikatne różnice, niewidoczne dla innych.Roztropność chroni nas przed niepotrzebnymi błędami. Jezus chwali roztropnego mężczyznę, który zbudował swój dom na skale. Mężczyzna ten wiejakiema to znaczenie. Działa z rozwagą. Buduje dom na stabilnym gruncie. Burze życia nie będą w stanie mu zaszkodzić. Jezus chwali roztropność niesprawiedliwego zarządcy, który prawidłowo ocenia swoją sytuację i robi to, co możliwe. Przeciwstawia też panny roztropne głupim, żyjącym jedynie z dnia na dzień. Mądre panny umieją przewidywać. Troszczą się o to, abymieć przy sobie wystarczającą ilość oliwy, nawet gdyby musiały dłużej czekać. Te trzy przykłady pokazują, że roztropność pomaga nam w życiu. Panny nieroztropne tracą o wiele więcej energii, żeby w środku nocy iść do wsi i kupić oliwę. Potem okazuje się, że przychodzą za późno. Nieroztropny mężczyzna buduje dom na piasku. Budowa domu kosztuje go tyle samo sił, co tamtego, roztropnego. Kiedy nadeszła burza, jego dom runął.I cały nakład sił poszedł na marne. Człowiek roztropny oszczędnie rozporządza energią, którą Bóg dał mu do dyspozycji. A ponieważ jej nie trwoni, ma wystarczającą ilość zapasów, z których może czerpać. Jego źródło nigdy nie wyschnie, ponieważ potrafi je odpowiednio ocenić.

Strona 43

Page 44: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejSens / kierunekWielu ludziom życie jawi się jako coś bardzo trudnego, ponieważ nie dostrzegają jego sensu. Nie wiedzą, czego tak właściwie chcą. Viktor E. Franki, żydowski psycholog, rozpoznał w duchowym wymiarze czynnik decydujący o zdrowiu bądź chorobie. W tak częstym w dzisiejszym świecie doświadczeniu bezsensu dostrzega przyczyny neurozy i w tym kontekście mówi o neurozie noogennej. Franki sam przeżył w obozie koncentracyjnymsytuacje, kiedy zagrożone jest poczucie sensu życia. To doświadczenie było dla niego strasznego. Przetrwał poczucie bezsensu, ponieważ samodzielnie odkrył sens życia.Coraz więcej ludzi zadaje sobie dziś pytanie, chociaż w sytuacjach o wiele mniej ekstremalnych, dlaczego w ogóle żyją, jaki sens ma ich życie. Poczucie bezsensu odbieraim resztki energii. A ich źródła wewnętrzne wysychają całkowicie.W czasie rozmów spotykam ludzi, którzy skarżą się, że wiele rzeczy im się nie udaje. Coś zaczynają, ale ponieważ nie mają celu, nie potrafią konsekwentnie wytrwać na obranej drodze. Nie wiedzą nawet, czy ona wiedzie gdzieś dalej. Realizują krótkoterminowe cele na drodze kształcenia zawodowego, studiów, małżeństwa. W końcu sami nie wiedzą, czy chcą pracować w danym zawodzie i po co właściwie zaczęli studiować. Pragnęliby założyć rodzinę, ale wątpią w to, czy będą z partnerem lub partnerką w ogóle do siebie pasować. Coraz więcej ludzi cierpi dziś na brak orientacji w świecie. Znajdują się na jakiejś drodze, ale nie wiedzą, czy chcieliby nią dalej iść. Jak tylko pojawią się trudności i przeszkody, tracą całą energię. Nie mają żadnej motywacji do podjęcia walki. Zadają sobie pytanie, czy w ogóle opłaca się żyć i trudzić.Niektórzy nie widzą sensu życia, ponieważ stawiają sobie zbyt duże wymagania. Czują swoją bezsilność w obliczu sytuacji na świecie i nie wiedzą, jak mają poprawić swoje warunki. Jako jednostka nie mają szansy stworzenia pokoju na świecie. Są skoncentrowani na problemach światowych i uważają, że bezsensowne jest podejmowanie jakichkolwiek kroków przeciw zjawiskom, na które nie mają wpływu. Nie potrafią wtedy dostrzec sensu, który mogliby nadać swojemu życiu. Nie odnajdę go poprzez próbę zmiany całego świata. Sens polega na tym, że będę żył konkretnym życiem, którym obdarzył mnie Bóg i zostawię na świecie swój osobisty ślad. Każdy z nas wstaje rano, spotyka ludzi, rozmawia z nimi, patrzy na nich. Każda twarz ma jakieś oddziaływanie. Każdy poprzez swój głos wprowadza nas w jakiś nastrój, a swoimi słowamistwarza jakąś atmosferę. Co powinno promieniować od nas do naszego otoczenia? Musimy się nad tym zastanowić, ponieważ w ten sposób przyczynimy się do tego, że naszświat stanie się bardziej ludzki. Nie chodzi tutaj w pierwszym rzędzie o jakieś dokonania. Każdy człowiek jest inny. Sens mojego życie nie polega na dokonywaniu wielkich rzeczy, lecz na życiu w autentyczny sposób, żeby to, czym obdarzył mnie Bóg, stało się dla świata czymś płodnym. Jeśli znalazłem sens swojego życia, będę miał też wystarczająco siły, aby coś uczynić dla świata, aby stał się bardziej ludzki. Chcąc rozpoznać swoje życiowe zadanie, muszę spojrzeć najpierw szczerze na swoją historię życia i swoje zdolności. Muszę znaleźć własną miarę i własne powołanie. To będzie możliwe tylko wtedy, kiedy wsłucham się w siebie i poznam, w czym czuję się najlepiej, co sprawia, że zaczynam mieć więcej energii i moje serce rozszerza się. Kiedy rodzi się we mnie pokój i radość? Każdy człowiek ma swoje specjalne powołanie do określonego sposobu życia, który pozwoli mu w jakimś stopniu przyczynić się do tego, aby ten świat coraz bardziej zbliżał się do pierwotnego ideału, odpowiadającego woli Boga.Spotykam ludzi, wymieniających różne możliwości, które mogliby urzeczywistnić. Ale przy każdej z nich pojawiają się przeszkody i problemy. Młodzi nie wiedzą, czy opłaca się wysiłek, aby ukończyć studia. Nie wiedzą, czy powinni związać się z danym mężczyzną czy kobietą, czy też czekać na tego wymarzonego lub tę wymarzoną. Niepewność

Strona 44

Page 45: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejparaliżuje ich. A skutek jest następujący: życie wydaje im się za bardzo męczące. Patrząc z zewnątrz, można stwierdzić, że wcale tak nie musiałoby być. Żyją w dobrych warunkach,mają wystarczającą ilość pieniędzy, są zdrowi, ale poczucie bezsensu odbiera im chęć do życia. Nie potrafią się na nic zdecydować i w nic zaangażować. Ich wątpliwości rzucają cień na wszystko. Nic nie daje im poczucia sensu, nie widzą przed sobą drogi. Nie umieją kształtować swojego życia. Ich energia ginie bez celu.Według pesymistycznej psychologii Zygmunta Freuda życie nie ma sensu: „Sens życia nie istnieje. Kto pyta o sens życia, ten jest chory!" Natomiast logoterapia Viktora Frankla podkreśla poczucie sensu życia jako siły prowadzącej do uzdrowienia. Franki nie daje jednej i wszędzie obowiązującej odpowiedzi, jak na przykład tradycja chrześcijańska, według której sensem życia jest poznanie Boga i zbliżenie się do Niego. Alfred Langle, uczeń Viktora Frankla, pod pojęciem sensu rozumie „szczególny rodzaj ukształtowania sytuacji". Bezsens - twierdzi z głębokim przekonaniem Franki - czyni człowieka chorym. Dlatego człowiek we wszystkim, co robi, musi pytać o sens. Kiedy przyjdzie mu skonfrontować się z cierpieniem i chorobą, jeszcze usilniej pyta o sens całego życia. Franki opisuje „trzy drogi prowadzące do poczucia sensu": wartości związane z przeżyciami, wartości twórcze i nastawienie. Jeśli przeżywam coś bardzo intensywnie, jak na przykład piękno kwiatu lub harmonię muzyki Mozarta, wtedy to przeżycie jest napełnione sensem, nawet jeśli przy tym nie myślę o sensie. Jeśli ktoś korzysta w życiu ze wszystkich zmysłów, to odczuwa jego sens. Warunkiem znalezienia sensu życia jest też możliwość wzięcia go w swoje ręce oraz samodzielne i twórcze kształtowanie go. Nie chodzi tutaj o wielkie dzieła, którymi ktoś mógłby się pochwalić. Viktor Franki ma to właśnie na myśli, kiedy mówi: „Powieść, którą ktoś przeżył, jest nieporównywalnie większym twórczym dokonaniem, niż jej napisanie". Biblia wyraża twórczą wartość człowieka poprzez przykład rozesłania. Człowiek został przez Boga posłany na ten świat, aby go kształtować, pielęgnować, ochraniać. Życie nabiera sensu dopiero wtedy, kiedy człowiek rozpozna zadanie, które ma na tym świecie do wypełnienia i zacznie je realizować.Kiedy człowiek jest bezsilny wobec swojego losu - na przykład nieuleczalnej choroby lub straty ukochanej osoby, wtedy poczucie sensu życie zależy od nastawienia, z jakim znosi to, co go spotyka, oraz od jego reakcji. Nastawienie nie jest czymś, co zostaje mi dane. Sam o nim decyduję. Mogę pracować nad odpowiednim nastawieniem, które będzie mi pomocą w życiu rodzinnym, w pracy, chorobie, konfliktach.Jeśli ktoś nie może znaleźć sensu, traci też całą energię. Sens jest swojego rodzaju motywacją. Wprawia w ruch. Ukierunkowanie na cel wytwarza energię. Czasami w czasie rozmów jestem przerażony, jak często ludzie żyją bez poczucia sensu. Mówią coś o sobie,lecz bez spojrzenia na szerszy kontekst. Cierpią, ale ja nie dostrzegam gotowości do wzięcia życia w swoje ręce. Nikt nie jest w stanie nadać sensu naszemu życiu. Każdy musi go znaleźć sam. Każda sytuacja ma swój sens, jeśli tylko dobrze się przyjrzę i będę gotowy do aktywnego kształtowania jej. Sens, który nadaję całemu życiu i każdej konkretnej sytuacji, jest czymś, z czego czerpię siłę, co czyni moje życie owocnym. Jeśli nie dostrzegam sensu, tracę kontakt z własnym źródłem, błądzę, nie odkrywając życiodajnych możliwości, które wytryskają u moich stóp. 4. Droga duchowa

Dotychczasowe przemyślenia pokazały wyraźnie, jak ważne jest czerpanie z czystego źródła. W dalszym ciągu będziemy zadawać pytanie, w jaki sposób możemy do niego dojść. Tradycja duchowa ukazuje nam różne drogi prowadzące do tego najgłębszego

Strona 45

Page 46: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejośrodka naszej duszy. Tam, w głębi nas, wytryska źródło Ducha Świętego, które utrzymuje przy życiu poszczególne źródła cnót i wartości. Wszystkie drogi duchowe mają ostatecznie za zadanie wprowadzić nas do naszego wewnętrznego źródła. Modlitwa i medytacja, msza święta i rytuały, czytanie Pisma Świętego i cisza nie są drogami do źródła, lecz same są źródłami, źródłami, z których możemy czerpać. Jeśli ktoś medytuje przez pół godziny, czuje się potem wzmocniony i odnowiony wewnętrznie. Nie chodzi tylko o drogi, którymi sami kroczymy, ale o drogi, którymi chodzi z nami Bóg. Doświadczenie Boga w modlitwie czy przyrodzie nie jest wynikiem naszych starań, ale stanowi dar łaski. Łaska oraz pozytywne doświadczenia są ważnym źródłem, które orzeźwia nasze życie i czyni je owocnym.

Słowo pełne mocyDla wielu chrześcijan Biblia stanowi źródło życia. Czytają ją codziennie i doświadczają dzięki niej pociechy i umocnienia. Dla niektórych konkretne fragmenty stały się ich ulubionymi i towarzyszą im przez całe życie. Często jest to cytat wybrany przed bierzmowaniem lub jakiś psalm. Kiedy zapytałem Marię, cierpiącą na raka pracownicę naszej administracji, jakie słowa były dla niej ważne w życiu, wymieniła spontanicznie Psalm 23: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie". Ten wers często jej się przypominał, kiedy nie czuła się najlepiej. W obliczu śmierci odkryła źródło, którym żyła. Kolejnym cytatem był początek pieśni, medytacji nad słowami Jezusa: „Pójdźcie za Mną, mówi Chrystus, nasz Pan". W tej pieśni jest mowa o krzyżu, który każdy musi wziąć na siebie. Można by sądzić, że słowa te zawierają w sobie jakąś groźbę. Lecz dla tej kobiety stały się one pocieszeniem. Kiedy jej plany zostały przekreślone przez los, słowa te były jej podporą, na której mogła się oprzeć. W czasie choroby dodawały jej siły do dalszej walki i chroniły przed rezygnacją.Pewna terapeutka, mająca duże doświadczenie zawodowe w pracy z ludźmi, doświadczającymi nieraz głębokich zranień, opowiadała mi kiedyś, że dla niej osobiście bardzo ważny jest wers z Drugiego Listu do Koryntian: „Lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,9). Czuła mianowicie, że te słowa mogą być uzdrawiającą siłą dla ludzi poranionych wewnętrznie. Chcielibyśmy, żeby dzięki terapii i kierownictwu duchowemu zostały wyeliminowane wszystkie nasze psychiczne rany, żeby nie było w nas czułych miejsc czy słabości. Ale taki stan to iluzja. Pocieszeniem może być doświadczenie św. Pawła odnośnie do własnej słabości. Najpierw apostoł bardzo gorliwie przestrzegał przykazań. Kiedy runął dom jego życia, poświęcił się z podobną siłą głoszeniu Dobrej Nowiny. Jednak jego neurotyczne struktury pozostały. Cierpiał z powodu słabości, która była dla niego przykra. Kiedy głosił Ewangelię, nie miał w sobie tyle pewności, ile by sobie życzył. Prosił Chrystusa, aby go odtego uwolnił. Być może uważał, że dla jego pracy misyjnej będzie lepiej, jeśli Pan uwolni go od słabości. Mógłby wtedy pracować owocniej. Chrystus jednak powierzył Pawłowi, takiemu, jaki był, misję głoszenia Ewangelii. Boża łaska ukazuje swoją siłę właśnie w słabości. Takie słowa wyzwalają spod wewnętrznej presji osiągnięć. Pomagają zaakceptować swoją wrażliwość, zahamowania, słabości. Nie musimy już walczyć przeciwsobie i naszej ludzkiej kondycji naznaczonej słabością. Pośród swojej niemocy czujemy nową siłę pochodzącą z naszego wiecznie wytryskują-cego źródła. Źródło Ducha Świętego przenika nasze struktury psychiczne. Liczą się nie tylko moje mocne strony, ale też słabości, poddane oddziaływaniu Ducha Świętego. Nie chodzi o to, abym przezwyciężał swoje słabości lub z sukcesem je tłumił, lecz abym właśnie pośród nich doświadczył Ducha Świętego. Wtedy Duch Boży będzie mógł działać jeszcze wyraźniej niż przez moje mocne strony, które mogą być powodem do podkreślania własnego „ja".

Strona 46

Page 47: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejPośród swoich słabości jestem „przepuszczalny" dla Bożego Ducha.Słowa Jezusa wypowiedziane do paralityka: „Wstań, weź swoje łoże i chodź!" były dla mnie przez długi czas ważnym źródłem. Kiedy zacząłem prowadzić kursy, przygotowywanie się do nich kosztowało mnie wiele czasu. Długo myślałem, jaką formę nadać kursowi lub jakie wprowadzić ćwiczenia. Po każdej jednostce ćwiczeniowej zastanawiałem się, czy dane ćwiczenie rzeczywiście najlepiej pasuje do całości i czy uczestnicy odniosą z tego największą korzyść. Dzisiaj już wiem, że chodziło mi nie tyle o logiczną koncepcję, co o moją prezentację na zewnątrz. Chciałem wszystkim dogodzić. Miałem ambicję, żeby uczestnicy uważali mój kurs za bardzo dobry. Sam przez to wywierałem na siebie presję, aby zdziałać możliwie jak najwięcej. Kosztowało mnie to wiele sił. Pomagały mi wtedy słowa Jezusa. Czasami nie byłem pewny, jakie ćwiczenia wprowadzić i rozważałem różne możliwości. Przestałem jednak łamać sobie głowę nad tym, który pomysł będzie najlepszy. Kiedy wchodziłem do sali konferencyjnej, powtarzałemsłowa Jezusa: „Wstań, weź swoje łoże i chodź!" i ufałem pierwszemu natchnieniu. Zdanie Jezusa wypowiedziane do paralityka uwolniło mnie od presji robienia wszystkiego perfekcyjnie. Moje natchnienia pochodziły odtąd nie tylko z głowy i nie tylko z chęci robienia wszystkiego jak najlepiej, lecz z mojej głębi. Słowa te pomogły mi nawiązać lepszy kontakt ze swoim wnętrzem. Od tego czasu kursy są dla mnie mniej męczące. Wierzę, że mój większy spokój udziela się również uczestnikom i uwalnia ich od chęci oceniania wszystkiego i zastanawiania się, czy spotkanie było rzeczywiście najlepsze.Biblia jest dla mnie niewyczerpanym źródłem. Nawet jeśli wielokrotnie zastanawiam się nad poszczególnymi fragmentami, zawsze odkrywam coś nowego. Zależnie od mojego wewnętrznego usposobienia, nawet stare i znane słowo zaczyna do mnie przemawiać w nowy sposób. Czuję, że nie są to tylko słowa wielkiej poezji, ale słowa pełne Ducha, które mają w sobie życie. To właśnie ma na myśli psalmista, kiedy mówi: „Twoje słowo jest lampą dla moich kroków i światłem na mojej ścieżce" (Ps 119,105). Potrzebne jest oczywiście działanie Ducha Świętego, żeby słowa Biblii stały się światłem w moim życiu. Jezus obiecał nam Ducha Świętego, który nam wyjaśni to, o czym On nauczał (J 14,26). Jest On Duchem prawdy, dlatego doprowadzi nas do całej prawdy (J 16,13). Dzięki pomocy Ducha Świętego rozumiem słowa Jezusa w całej pełni. Przychodzi moment, kiedyotwierają mi się oczy i zaczynam widzieć więcej. Czasami podczas trudnej rozmowy, kiedytrudno jest mi coś wyjaśnić, przypomina mi się słowo Jezusa. Staje się ono światłem w ciemności i wskazuje nową drogę, której nie znalazłbym, kierując się tylko swoim rozumem. Trzeba jednak nieustannie się ćwiczyć, aby żyć słowem Pisma, ciągle je czytać i medytować nad nim. Tylko w ten sposób będzie mogło przeniknąć mnie do głębi, kształtować wewnętrznie i prowadzić ku życiu.

Medytacja i modlitwaW tradycji duchowej medytacja była uważana za ogromną pomoc w drodze do własnej głębi i w odkryciu źródła Ducha Świętego. Bardzo ważną rolę odgrywał tutaj oddech. W tradycji chrześcijańskiej połączono oddech z wypowiadaniem słów z Biblii lub modlitwy do Jezusa Chrystusa: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną". Jeśli ktoś będzie powtarzał te słowa w rytmie swojego oddechu, może poczuć, że jego oddech staje się jak wiertło przewiercające warstwy oddzielające go od jego wewnętrznego źródła.Czasami wiertło gdzieś ugrzęźnie. A dzieje się tak wtedy, kiedy medytacja jest powierzchowna. Kiedy jednak oddech wraz ze słowami prowadzi w głąb, zaczynamy odczuwać wewnętrzne źródło, które nigdy nie wysycha. W czasie wydechu łączymy się z tym źródłem, a przy wdechu duszę i ciało przenika ożywcza i oczyszczająca woda.Tradycja zakonna zna dwa sposoby medytacji: ruminatio i lectio divina. W ruminatio

Strona 47

Page 48: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejczłowiek łączy oddech z jakimś słowem i koncentruje się przy tym na oddechu, aby wnikał w coraz głębsze pokłady duszy, gdzie wytryska wewnętrzne źródło. Słowo wypowiadane cicho, wraz z każdym oddechem, strzeże ducha, żeby nie zgubił drogi, oraz otwiera drzwi do wewnętrznego miejsca ciszy, w którym mieszka sam Bóg. W tym miejscu największegomilczenia dostrzegamy w sobie wiecznie tryskające Boskie źródło. Dopóki przez medytację pozostaniemy w kontakcie z tym wewnętrznym źródłem, nie będziemy czuli się wyczerpani.W czasie lectio divina czytamy Pismo Święte tak, żeby jego słowa przenikały nas coraz głębiej i poruszały nasze serce. Medytacja według tej metody oznacza „rozkoszowanie się" słowami Pisma, tak żeby wywołały w naszym wnętrzu słodki posmak. Wtedy zaczynamy rozumieć, co Jezus miał na myśli, mówiąc o działaniu swojego słowa: „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was" (J 15,3). Słowa Biblii budzą w nas jasność i czystość; konfrontują nas z tym, co w nas najlepsze. Wprowadzają głębokipokój wewnętrzny. Słowa Jezusa zawsze budziły radość w sercach słuchających: „To wampowiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna" (J 15,11)- Słowa Jezusa prowadzą nas do radości, ukrytej w głębi naszego serca, i napełniają nasząradość Jego radością, która jest niewyczerpana, ponieważ pochodzi od Boga. Celem lectio divina jest contemplatio. Mnisi rozumieją przez to stan największego milczenia. Nie myślę już wtedy o słowach Pisma, ale to one wprowadziły mnie w ciszę. Tam dotykam Boga i staję się z Nim jedno. Tam wytryska Boskie źródło miłości. Pozostaję wtedy w zgodzie ze swoim życiem, napełniony miłością, która przeniknęła mnie poprzez słowo Boże i sprawiła, że wytrysnęło we mnie źródło miłości.Również św. Teresa z Avila widzi w prostych, wypowiadanych przez nas codziennie modlitwach, drogę prowadzącą do głębi naszego życia. Codzienna modlitwa „Ojcze nasz",„Zdrowaś Maryjo" czy różaniec nie są tylko zewnętrznymi czynnościami. Jeśli ktoś dobrze się modli, to modli się również w Duchu Świętym i przez Ducha Świętego. Nie chodzi przy tym o jakieś religijne osiągnięcia. Słowa modlitwy powinny przypominać nam o istniejącymw nas wewnętrznym źródle, abyśmy uczyli się z niego czerpać i nie kierowali się tym, co pochodzi z mętnego źródła naszych zachcianek. Taki jest też cel krótkich aktów strzelistych, jak na przykład: „W imię Jezusa" lub „Z Bożą pomocą". Te krótkie modlitwy pozwalają człowiekowi odczuć, że istnieje w nim coś, z czego może czerpać. Wielu osobom wystarczy, że usiądą w ciszy i zagłębią się w Bożą obecność. To pomaga im się wyciszyć. Czują, że w ciszy się regenerują, odzyskują świeżość i doświadczają umocnienia.Kasjan informuje nas o metodzie medytacji wykorzystującej wyobraźnię. Już 1600 lat temurozwinął metodę, która dziś została ponownie odkryta przez psychologię i uznana za skuteczną. W czasie medytacji mamy sobie wyobrazić, że na okazywaną nam złość reagujemy łagodnie. Nie jest to postanowienie uczynione przez wolę. Kasjan rozumie medytację jako ćwiczenie się w postawie wewnętrznej. W czasie medytacji wyobrażamy sobie postawę, którą chcemy osiągnąć, lub o której powiedział nam Jezus w Ewangelii. Kasjan zachęca nas, abyśmy przez codzienną medytację ćwiczyli się w doskonałej cierpliwości i poleca medytującemu: „Niech medytujący, wyobrażając sobie to, co trudne i nie do wytrzymania, rozważa ze skruszonym sercem, z jaką cierpliwością ma stawić temu czoła".W codziennym życiu nie jest łatwo to zrealizować. Pewna zakonnica opowiadała mi, że ciągle się złości na niektóre siostry. Jej złość stała się klinem, który wbił się między serce igłowę, i odciął dostęp do wewnętrznego źródła. Siostra ta, jak tylko otworzy usta, reaguje ze złością. Wygląda to tak, jak gdyby z jej wnętrza wypływała fala brudnej wody i zalewałają. Nie jest w stanie postępować rozumnie. Zawsze też denerwuje się, że daje przez to

Strona 48

Page 49: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejinnym siostrom władzę nad sobą. Wskazówki Kasjana mogłyby być tutaj jakąś pomocą. Musiałaby sobie wyobrazić, że panuje w niej wielki pokój, że jest zanurzona w wewnętrznym źródle, pełnym ciszy, delikatności i spokoju. Nie pozwoliłaby wtedy odciąć się od swojego wewnętrznego centrum. Wszystkie jej reakcje i odpowiedzi pochodziłyby od niej samej, a siostry nie mogłyby wywoływać w niej reakcji usprawiedliwiania i obrony.Chciałbym teraz przełożyć odkrycia Kasjana na ćwiczenie, pomocne również dzisiaj:Usiądź i odpręż się. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że siedzisz w swoim pokoju na ulubionym miejscu. Czujesz przechodzący przez twoje ciało oddech, a wraz z oddechem przenika cię spokój.Dobrze jest tak, jak jest. Jestem w zgodzie sam ze sobą, spokojny w swoim wnętrzu, skoncentrowany na wewnętrznym źródle.Następnie wyobraź sobie, że przychodzi człowiek, z którym najchętniej rozmawiasz. Jak przebiegałaby rozmowa, gdybyś był całkiem spokojny, zakorzeniony w sobie, a jednocześnie otwarty na drugiego człowieka? Gdybyś był wolny od presji spełniania oczekiwań innych i robienia dobrej miny, gdybyś świadomie dostrzegał drugiego, jego twarz, słowa i gdybyś mówił to, co tak naprawdę wypływa z twojego serca?Następnie pożegnaj się z tym człowiekiem i skup się na tym, aby być zanurzonym w swojej głębi.Potem wyobraź sobie, że teraz przychodzi do ciebie człowiek, który cię ogranicza, napawa strachem, z którym niechętnie rozmawiasz i być może jesteś w konflikcie. Jak wyglądałaby rozmowa, gdybyś był zupełnie spokojny i nie pozwolił narzucić sobie jego reguł gry, gdybyś nie dał się wpędzić przez jego słowa w tak zwany kozi róg? Jak byś go widział, gdybyś nie patrzył na niego z perspektywy jego agresji, ale odkryłbyś tkwiącą w nim tęsknotę? Spróbuj zauważyć godność drugiego człowieka i wyobraź sobie, co i w jaki sposób chciałbyś mu powiedzieć.Następnie pożegnaj się i wczuj się w siebie, aby sprawdzić, czy nadal jesteś skupiony w swoim wnętrzu.Taka medytacja może być dla ciebie dobrym ćwiczeniem, żebyś w trudnych sytuacjach codzienności również umiał kierować się własnym wnętrzem i nie pozwolił, aby inni narzucali ci swoje reguły gry. Jeżeli chęć bycia uprzejmym dla wszystkich ludzi będzie podyktowana wolą, wtedy w chwili próby przypomni ci się to postanowienie. Jeśli jednak wczasie medytacji starałeś się zaszczepić w sobie postawę spokoju, wtedy krytyczne spojrzenia lub raniące słowa współpracowników sprawią, że powróci doświadczenie będące owocem medytacji. Będziesz wciąż trwał w swoim wnętrzu. A to skupienie w sobiei czerpanie z wewnętrznego źródła sprawi, że nikt z zewnątrz nie będzie mógł tobą manipulować. Zaczniesz mówić to, co pochodzi z twojego wnętrza. Wtedy spotkanie z trudnym człowiekiem nie będzie męczące i nie ograniczy cię. Pozostaniesz całkowicie wolny wewnętrznie. Nie pozwolisz wyrwać się ze swojego wnętrza i odciąć od źródła.Medytacja ma nas wprowadzić do naszego wnętrza. Driic-kheim łączył słowo „meditatio" ze słowem „medium - środek". W czasie medytacji odnajduję własne centrum, gdzie wytryska źródło Ducha Świętego i gdzie odkrywam swoje zasoby i możliwości. Tak długo, jak inni będą mną kierowali, moje emocje pozostaną pod ich wpływem; nie będą więc czyste. Kasjan rozumie medytację jako oczyszczanie emocji. Jeśli nie chcę, żeby targała mną złość, niecierpliwość, zazdrość czy zawiść, konieczne jest oczyszczenie emocji. Medytacja jako oczyszczenie emocji jest drogą prowadzącą do uzdrowienia duszy.

Moc rytuałówDobrym sposobem na dotarcie do wewnętrznego źródła są też codzienne rytuały. One przypominają nam, czym tak naprawdę żyjemy. Są czasem świętym, dzięki nim możemy

Strona 49

Page 50: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejdoświadczać samych siebie, skupionych we własnym wnętrzu. Rytuały pomagają nam odczuć, że żyjemy samodzielnie i nie jesteśmy do nikogo „przyklejeni". Każdy ma swoje własne rytuały. Nie możemy przez cały dzień skupiać się na wewnętrznym źródle. Ale potrzebujemy codziennych rytuałów, które pomogą nam się zatrzymać, żeby w wytryskującym w nas źródle odnaleźć swoje centrum. Bez tego zatrzymania się źródło w nas wyschnie lub stracimy z nim kontakt. Być może pomocne będą następujące wskazówki:Porannym rytuałem może stać się gest wyciągniętych rąk na znak błogosławieństwa. Wyobraź sobie, że przez twoje ręce spływa Boże błogosławieństwo na miejsce twojego zamieszkania i miejsce pracy. Wtedy pójdziesz do pracy z innym nastawieniem. Nie będziesz odnosił wrażenia, że pomieszczenia pełne są kłótni i intryg, zmącone negatywnymi uczuciami i stłumionym złym nastawieniem. Wejdziesz do pokoju, na którym będzie spoczywać Boże błogosławieństwo. Wyobraź sobie, że to błogosławieństwo zsyłasz na ludzi, z którymi się dziś spotkasz, na swoją rodzinę, przyjaciół, kolegów i koleżanki z pracy. Być może w czasie spotkań przypomnisz sobie o błogosławieństwie przesłanym rano tym ludziom. Spotkania będą wtedy zupełnie inne.Wieczornym rytuałem może być gest skrzyżowanych na piersiach rąk. Wyobraź sobie, że zamykasz drzwi do swojego wnętrza i teraz już jesteś sam z Bogiem. Za pomocą skrzyżowanych rąk ochraniasz wewnętrzne miejsce, w którym mieszka w tobie sam Bóg. Tam, na dnie duszy, wytryska niewyczerpane źródło. Chociaż w ciągu dnia dużo z siebie dawałeś, nie jesteś wyczerpany. Źródło wytryska nadal, ponieważ pochodzi od Boga. Być może czujesz się zmęczony, ale to nie jest wyczerpanie. Wiesz, że ze źródła będziesz mógł czerpać również następnego dnia.Szczególnie w te dni, kiedy jesteś przeciążony terminami, potrzebujesz takich krótkich rytuałów, żeby odczuć, iż wszystko, co cię dziś spotka, będziesz czynił pamiętając o swymwewnętrznym źródle. Wtedy przekonasz się, że rozmowy, spotkania i zadania nie są w ogóle wyczerpujące. Właśnie wtedy, kiedy masz dużo pracy, potrzebujesz wewnętrznej pewności, że jest w tobie źródło, które nigdy nie wyschnie.

Okresy ciszy i spokojuWszyscy potrzebujemy okresów ciszy i spokoju, kiedy możemy schronić się przed tak często otaczającym nas hałasem, hałasem panującym w pracy, w czasie rozmów, wykładów. Każdy ma inną metodę wycofywania się ze zgiełku. Jeden idzie na spacer, drugi organizuje sobie tak zwany „dzień pustyni" - dzień duchowego pogłębienia i koncentracji, i wyłącza się spod presji codzienności. Ktoś inny zaś zamyka się w swoim pokoju i wyłącza telefon, żeby nikt mu nie zakłócał spokoju. Każdy z nas potrzebuje możliwości wycofania się, aby znaleźć punkt oparcia, wyciszenie. Wycofanie się jest związane z troską o siebie samego. W ten sposób ochraniam się, obchodzę się ze sobą delikatnie, żeby wewnętrzne źródło znów mogło wytrysnąć.Dawni mnisi porównywali takie okresy ciszy i skupienia do spokojnej wody. Pewna historiaopowiada, jak trzech studentów zostało mnichami. Każdy sobie coś postanowił. „Pierwszy chciał godzić zwaśnionych i tym samym wypełniać słowa Pisma, które mówi: Błogosławieni czyniący pokój. Drugi chciał odwiedzać chorych. Trzeci poszedł na pustynię, aby tam żyć w ciszy. Pierwszy, który pragnął godzić zwaśnionych, nie był w stanie wszystkich pogodzić. Pełen zwątpienia udał się do tego, który służył chorym i znalazł go również w przygnębieniu, ponieważ również on nie mógł do końca zrealizować swoich zamiarów. Postanowili obaj poszukać trzeciego, który poszedł na pustynię, opowiedzieli mu o swoich kłopotach i prosili go, żeby im szczerze powiedział, czego jemu się udało dokonać. Ten przez chwilę milczał, potem nalał wody do pojemnika i poprosił,

Strona 50

Page 51: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejżeby do niego zajrzeli. Woda była najpierw niespokojna. Po pewnym czasie poprosił ich, żeby zajrzeli znowu i rzekł: Zobaczcie, że woda całkiem się uspokoiła. Oni spojrzeli i zobaczyli w niej swoje odbicie jak w lustrze. Ten zaś mówił dalej: Tak dzieje się z człowiekiem, który przebywa wśród ludzi. Z powodu niepokoju i zamieszania nie może widzieć swoich grzechów. Kto zaś przebywa w ciszy i samotności, ten wkrótce dostrzeże swoje błędy".Dzisiaj wiele ludzi ma podobne doświadczenia, jak ci trzej młodzi mnisi. Chcieliby angażować się na rzecz innych i pomagać im, ale czują, że ich zamiary nie wychodzą tak,jak by sobie tego życzyli. Sama wola nie wystarczy, żeby urzeczywistniać ideały. Potrzebadoświadczenia wewnętrznej ciszy, w której będziemy mogli zobaczyć się takimi, jacy naprawdę jesteśmy. Kiedy w ciszy woda naszej duszy się uspokoi, wtedy będziemy mogli jej zaczerpnąć; a rozpoczęte dzieło uda nam się zakończyć pomyślnie. Tak długo, jak jesteśmy wewnętrznie wzburzeni, nie dostrzeżemy przepływającej przez nas energii. Aby odkryć tkwiące w nas siły, potrzeba spokoju.Wiele osób zmęczonych codziennymi napięciami szuka dziś oaz spokoju. W miejscach pracy dostrzegamy, jak wielka jest tęsknota za ciszą, wycofaniem się. Do naszego domu gościnnego przyjeżdża wiele ludzi, którzy chcieliby tu spędzić kilka dni w ciszy. Tęsknią za tym, aby wyłączyć się z hałasu codzienności, zagłębić w modlitwie i pooddychać cichą atmosferą klasztoru. W ciszy nawiązują kontakt z samym sobą. A to nie zawsze jest przyjemne. Dlatego szukają duchowego wsparcia, żeby lepiej poradzić sobie z wewnętrznym chaosem, dającym o sobie znać. Po kilku dniach ciszy czują się umocnieni igotowi do dalszych codziennych zmagań, gdyż zaczerpnęli z wewnętrznego źródła.

Doświadczenie naturyDla wielu osób ważnym źródłem, z którego mogą czerpać, jest natura. Po wędrówce przezlas czują się odświeżeni. Lub siadają na trawie i patrzą przed siebie na krajobraz, przysłuchują się ptakom, czują wiatr, rozkoszują się promieniami słońca. W obecności natury możemy być tacy, jacy naprawdę jesteśmy. Nie musimy wykazywać się osiągnięciami, nikt nas nie ocenia. Jest nam po prostu dobrze. Stanowimy część natury. Czujemy się z nią związani, czerpiemy z tkwiących w niej sił i z przenikającego ją Ducha. Na łonie natury mogę poczuć, że życie, które dostrzegam wokół, przepływa również przeze mnie. Ożywia mnie ono i napełnia nową siłą.Wiele ludzi opowiada mi, że ważnym źródłem, z którego czerpią siły, są zwierzęta. Pewnakobieta była wdzięczna za swojego psa. On zmusza ją, żeby dwa razy dziennie wychodziła na spacer. A kiedy ma zmartwienie, znajduje u niego pociechę, ponieważ on nie ocenia i nie sądzi, ale po prostu przy niej jest. Inni podobnie traktują konia. Kiedy go głaszczą, karmią, czy też na nim jeżdżą, czerpią z niego nowe siły witalne. Doświadczają wolności, więzi i elementarnego zrozumienia. Pewna kobieta, wychowana na gospodarstwie, opowiadała mi, że po powrocie ze szkoły zawsze najpierw szła do stajni, żeby opowiedzieć krowom, co ją spotkało danego dnia. Miała wrażenie, że jej słuchają, kiedy do nich mówi. Czuła się bezpieczna i zrozumiana. Taka możliwość czerpania siły pomęczącym i zabierającym energię pobycie w szkole, była dla niej bardzo ważna.Szczególnie ludzie aktywni bardziej doświadczają mocy pochodzącej ze źródła dzięki wędrówkom, a nie przez spokojne siedzenie. Kiedy wspinają się na górę, nabierają energii. Jeśli byli wcześniej wyczerpani, sfrustrowani pracą, to wędrówka wprowadza ich ponownie do wewnętrznego źródła. Być może w czasie wspinaczki są spoceni i zmęczeni,lecz mimo trudu, doświadczają wewnętrznego orzeźwienia. Przenika ich nowa siła. Problemy dnia codziennego zupełnie znikają. Głowa czuje się znowu wolna. Niektórzy po pracy jeżdżą na rowerze. To pomaga im się uwolnić od ciężarów dnia. Rozkoszują się

Strona 51

Page 52: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejkrajobrazem, podziwiają jego uroki i czują, jak serce się przy tym rozszerza. Pewien mężczyzna opowiadał mi, że już od dzieciństwa rower był dla niego symbolem wolności. Jeżdżąc na nim, miał wrażenie, że bierze życie w swoje ręce. Sam kierował rowerem i nie był ustawiany przez mamę czy dziadka. Jeszcze dzisiaj wspomina te wrażenia.Wiele osób już w wieku dziecięcym na łonie natury nabierało dystansu do rodziców, ich oczekiwań i osądów. Tam nikt od nich niczego nie żądał. Tam mogli robić to, co chcieli. Jeśli dzisiaj już jako dorośli gdzieś wędrują, to budzi się w nich na nowo uczucie wolności i bezpieczeństwa. Pewna kobieta opowiadała mi, że jako dziecko mogła godzinami siedzieć na łące i odczuwała łączność z otaczającą ją naturą, z kwiatami, owadami, ptakami, wiatrem. Czuła się niesiona przez ziemię. Mogła po prostu jej się powierzyć. Leżąc na łące patrzyła w niebo i obserwowała, jak chmury ciągłe zmieniały swoje kształty. Był to dla niej raj na ziemi. Dzisiaj na łonie natury szuka takich miejsc, w których mogłaby tylko patrzeć, wąchać, dotykać i słuchać. To jej wystarczy, bo jest tak, jak kiedyś, w dzieciństwie. Kiedy przypomina sobie doświadczenie bezpieczeństwa i wolności, czuje, żeotaczające ją życie znowu ją napełnia. Duch obecny w stworzeniu przenika również ją. Jest to Duch Boży, który właśnie w przyrodzie ukazuje swą potęgę i obdarza ją nową siłą.Przeżycia związane z naturą, doświadczane w czasie wędrówek, jazdy na rowerze lub gdy leżymy na łące, dobrze na nas oddziałują, ponieważ przypominają nam ważne chwile z dzieciństwa i uświadamiają nam bardzo wyraźnie, że w stworzeniu Bożym otrzymujemy przedsmak niewyczerpanej pełni życia, w której będziemy mieć udział. Nie możemy się więc nigdy napatrzeć do syta. Natura jest zaproszeniem, aby pić wciąż ze źródła życia. 5. Obrazy biblijne

W Biblii obraz źródła odgrywa ważną rolę. Wskazuje ono ostatecznie na bardzo intensywne doświadczenie: Kiedy człowiek spotyka Boga i doświadcza Go w Jego tajemnicy, wytryska w nim źródło. Sam Bóg staje się dla człowieka źródłem. Tak też mówi o Bogu psalm: „Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość" (Ps 36,10).Bóg poi ludzi potokiem swoich rozkoszy (Ps 36,9). Bóg „zdroje kieruje do strumieni, co pośród gór się sączą" (Ps 104,10). On włożył w ludzkie serce tęsknotę za źródłem Boskiejmiłości. „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!" (Ps 42,2). Bóg przemienia zatwardziałość człowieka w „krynicę wody" (Ps 114,8). Człowiek modlący się doświadcza Boga jako źródła, które go orzeźwia, ożywia i porusza zatwardziałe serce. Tak, jak po długiej wędrówce pragnie się spotkać bijące źródło, tak teżpobożny człowiek tęskni za Bogiem. Doświadczenie Boga jest jak źródło, z którego możemy pić, aby wzmocnić się na drodze przez pustynię tego świata. W psalmie 87 psalmista śpiewa: „W tobie są wszystkie me źródła" (PS 87,7). Chodzi tutaj o Jeruzalem, lecz współczesna piosenka wskazuje za pomocą tych słów na Boga: „Wszystkie moje źródła są w Tobie, mój dobry Boże". Takie słowa są świadectwem. Bóg stał się dla modlących się źródłem, z którego mogą pić. Kiedy zaczerpną z tego źródła, ożyje to, co było suche i sztywne. Można tu przywołać obraz skał na pustyni. Kiedy Mojżesz dotknął ich swoją laską, wytrysnęły z nich strumienie wody żywej. Tak też spotkanie z Bogiem sprawia, że z zatwardziałych i zgorzkniałych serc wytryska orzeźwiająca woda.W Księdze Przysłów bojaźń Boża jest źródłem życia. Jeśli traktuję Boga poważnie, pozwalam się Mu prowadzić i liczę się z Jego rzeczywistością, wtedy czerpię ze źródła, które nigdy nie wysycha. W biblijnej Księdze Przysłów autor zaczerpnął słowa z uniwersalnego skarbca mądrości. Ważnym obrazem jest tutaj źródło widziane w różnych kontekstach: „Nauka mądrego jest źródłem życia, by sideł śmierci uniknąć" (Prz 13,14).

Strona 52

Page 53: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejŹródło życia znajduje się również w rozumie człowieka (Prz 16,22). Czasami słowa wychodzące z ust jakiegoś człowieka „są wodą głęboką, potokiem obfitym, źródłem mądrości" (Prz 18,4). A człowiek „prawy, co przed występnym się chwieje, jest źródłem zmąconym i studnią zniszczoną" (Prz 25,26). Opisane tutaj doświadczenie może stać się również dzisiaj naszym udziałem. Niekiedy zdarza się, że czytamy książkę, a jej słowa stają się dla nas orzeźwiającym źródłem. Lub ktoś powie słowo, które zapadnie nam w serce i poruszy tkwiące w nas źródło, często zasypane. Kiedy stracimy kontakt z naszym prawdziwym „ja" i pozwolimy innym sobą manipulować, źródło w nas zostanie zasypane. Jeśli dzięki spotkaniom z mądrymi ludźmi docieramy do mądrości, to odkrywamy w sobie źródło tryskające życiem.W Pieśni nad pieśniami Oblubieniec nazywa Oblubienicę zapieczętowanym źródłem (Pnp4,12). I wychwala ją poprzez porównanie ze źródłem: „[Tyś] źródłem mego ogrodu, zdrojem wód żywych" (Pnp 4,15). Ukochany człowiek jest jak źródło, z którego możemy czerpać. Doświadczenie to opisywali we wszystkich epokach poeci w pieśniach miłosnych. Kobieta jest dla mężczyzny źródłem inspiracji, które go uskrzydla, ale także źródłem miłości, orzeźwiającym go. I odwrotnie, również mężczyzna może stać się dla kobiety źródłem, z którego będzie mogła czerpać siłę i energię potrzebną w codziennym życiu.U proroka Izajasza źródło jest obrazem zbawienia, przygotowanego przez Boga. Do nas odnosi się Boża obietnica: „Wy zaś z weselem wodę czerpać będziecie ze zdrojów zbawienia" (Iz 12,3). A tym, którzy się czują wyschnięci jak pustynia, Bóg składa obietnicę: „Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze, spragniony kraj w krynicę wód" (Iz 35,6f). Słowa Boga są dla nas pociechą. Każdy z nas przeżywa okresy pustyni, ale pośrodku pustyni znajdują się źródła,z których możemy pić. Ta obietnica uwalnia nas od koncentracji na tym, co w nas uschłe. Źródło nie będzie nawadniało jednak całej pustyni, ale tylko mały jej skrawek. Musimy wytrzymać to napięcie, że jesteśmy pustynią, na której wytryska źródło. Wystarczająco często czujemy się wysuszeni jak pustynia. Wszystko w nas jest puste. Lecz mimo wszystko powinniśmy wierzyć, że w naszym centrum wytryska źródło, które czyni pustynięwzględną.Bóg przez swojego Ducha przemienia nasze zatwardziałe serce w żywe źródło i wiedzie nas pełen miłosierdzia do źródeł swojego zbawienia (por. Iz 49,10). U proroka Izajasza Bóg sam nazywa siebie źródłem wody żywej. Ludzie jednak gardzą tym źródłem. Wykopali sobie popękane cysterny, które nie utrzymują wody (Jr 2,13). Bóg grozi narodowi zagładą, ponieważ Go opuścił. Za obraz nieszczęścia prorok Ozeasz uważa wyschnięte źródła (Oz 13,15). Tak, jak za czasów Ozeasza, tak też dziś fałszywi prorocy mówią o źródłach, które jednak szybko wysychają. Przedstawiają nam metody osiągnięciaszczęścia. Kiedy jednak początkowa euforia minie, obiecywane szczęście okazuje się dziurawą cysterną, przez którą przecieka woda.Prorok Ezechiel w swojej wizji widzi źródło znajdujące się w świątyni, które wytryska spod progu i daje tyle wody, że powstaje wielki strumień wpadający do morza. Woda pochodząca ze źródła świątynnego oczyszcza słoną wodę morską. „Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będzie tam też niezliczona ilość ryb, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione" (Ez 47,9). Ojcowie Kościoła odnieśli tę wizję do boku Jezusa, z którego na krzyżu wypłynęła krew i woda. Woda wypływająca ze źródła Jego Serca uzdrawia nasze rany i obdarza nas pełnią życia.W ostatniej księdze Nowego Testamentu, Apokalipsie św. Jana, zbawienie, otrzymane od Chrystusa, jest zobrazowane za pomocą źródła. „Paść ich będzie Baranek, który jest

Strona 53

Page 54: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejpośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia" (Ap 7,17). Chrystus sam poprowadzi nas do źródeł, z których będziemy mogli pić wodę żywą. W wizji końcowej Chrystus siedzący na tronie zaprasza nas: „Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia" (Ap 21,6).Różne fragmenty Pisma Świętego, tutaj przedstawione, zachęcają do medytacji. Jeśli pozwolisz, aby przeniknęły cię biblijne obrazy źródła, dotrzesz do swojego wewnętrznego źródła. A źródło to zawsze uzdrawia, ożywia i przynosi owoce. Potrzebujemy słów Biblii, żeby przypominały nam o wewnętrznych źródłach i sprawiały, że one znowu wytrysną. Według Biblii Bóg jest tym właściwym źródłem, z którego czerpiemy. Jeśli pijemy z Boskiego źródła, ono nas uświęca i uzdrawia. Jeśli pijemy ze źródła mętnego, będziemy chorzy. Jeżeli nasze wewnętrzne źródła są zasypane, nasze życie nie będzie przynosić owoców i skostniejemy. Nic nas nie ożywi. Woda życia jest świeża i orzeźwiająca, a nie zatęchła, czyli taka, jaką się przechowuje w cysternach. Bóg jest zawsze Bogiem żywym i takim dla nas pozostanie, jeśli pozwolimy, żeby płynęło przez nas Jego źródło, jeśli będziemy z niego pić, ażeby samemu stać się źródłem dla innych.

6. Źródła, z których czerpię

W czasie kursów jestem często pytany, z jakich źródeł ja sam czerpię. Kiedy ludzie się dowiadują, czym się zajmuję w klasztorze i jak wygląda moja działalność zewnętrzna, uważają, że jest tego za dużo. Ja jednak osobiście nie mam poczucia, że jestem przeciążony czy zestresowany. Wiem, że to nie jest moja zasługa. Kiedy zastanawiam się nad tym, z jakich źródeł czerpałem dotychczas i nadal czerpię, mogę tylko odczuwać wielką wdzięczność za wszystko, co mi zostało podarowane przez rodziców, współbraci, przyjaciół i oczywiście Boga. On jest i pozostanie najważniejszym źródłem mojego życia.Jestem wdzięczny za moje dzieciństwo. Spotkania z wieloma ludźmi, którzy opowiadali mi o swoim nie zawsze łatwym dzieciństwie, sprawiają, że patrzę z jeszcze większą wdzięcznością na czas i warunki mojego dorastania. Było nas siedmioro rodzeństwa. Ciągle coś się działo, nigdy nie czułem się samotny. Mój ojciec był człowiekiem głęboko religijnym. W życiu jednak nie zawsze miał łatwo. Potrzeba było wielkiej odwagi, żeby w młodym wieku przeprowadzić się z Zagłębia Rury do Bawarii i to tylko dlatego, że nie był zadowolony, iż musiał chodzić do pracy w dniu katolickiego święta Trzech Króli. Pośród nowych warunków z wielkim trudem zaczynał wszystko od nowa. Przez wszystkie lata miałteż dla nas zawsze czas. Na swój sposób wprowadził nas w tajemnice życia.Moja matka miała raczej zamiłowania praktyczne. Prowadziła gospodarstwo domowe i pilnowała, aby dzieci przestrzegały konkretnych reguł. Również ona miała silną wiarę, nie koncentrowała się jednak przesadnie na dogmatach. Kiedy w roku 1971, krótko przed moimi święceniami kapłańskimi, zmarł mój ojciec, matka stała się jeszcze bardziej dojrzała. W podeszłym wieku, mimo kłopotów ze wzrokiem, zachowała radość ducha. Kierowała się wielkim wyczuciem i szerokim sercem. Chociaż była bardzo związana z Kościołem, mówiła otwarcie, jeśli jej się coś nie podobało w rzymskich dekretach. Nasi rodzice dali nam więc mocne fundamenty. Oczywiście również oni nie byli bezbłędni. Już jako dzieci dostrzegliśmy ich wady, chociaż nie były to jakieś wielkie zagrożenia, które by nas niepokoiły. Dali nam wprawdzie wiele, ale też nie wszystko, czego byśmy potrzebowali. Pozostały we mnie jakieś deficyty, które w czasie mojego pierwszego kontaktu z psychologią boleśnie sobie uświadomiłem. Poczułem, że nie doświadczyłem ażtyle czułości i delikatności, ile bym sobie życzył. To, że każdy z nas był przez rodziców akceptowany i kochany, było oczywiste, nawet jeśli nie zostało bezpośrednio wyrażone.

Strona 54

Page 55: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejMam jednak poczucie, że dzieciństwo jest ważnym źródłem, z którego mogę czerpać.Jako dziecko miałem zawsze niesamowite pomysły. Pewnego dnia chciałem zbudować staw rybny. U pewnego murarza wyprosiłem worek cementu. Następnie wykopałem dół wokół wysepki. Z cementu i piasku zrobiłem zaprawę murarską i zace-mentowałem ściany. Ryby i rośliny przyniosłem ze znajdującego się nieopodal jeziora. Obok stawu rybnego postawiłem tabliczkę: „Wejście na wysepkę kosztuje: 10 centów". Najwyraźniej już wtedy odezwała się we mnie żyłka do interesów. W klasztorze chciałem zakopać tę umiejętność. Nie pasowała do mojego obrazu zakonnika. Opat zachęcił mnie jednak, abym wykorzystał ją dla dobra klasztoru. Umiałem zawsze w sposób kreatywny obchodzić się z pieniędzmi i wiedziałem, jak można je zarobić, nie wykorzystując przy tym innych ludzi.Nie chodzi oczywiście o to, żeby w wieku dorosłym kontynuować dziecięce zabawy. Mogąmi jednak one wskazać drogę do wewnętrznego źródła. Jako dziecko chciałem być murarzem. Gdybym nim został, mógłbym rozwinąć wiele zdolności. Dzisiaj to rzemiosło jest dla mnie dużą pomocą przy pisaniu książek. Poprzez pisanie chciałbym zbudować dom. Ludzie czytający taką książkę powinni się czuć zrozumiani i zaakceptowani. Jeśli ktoś wie, że jest zrozumiany, otwiera się na innych. Jest mocniejszy i czuje się jak w domu. Po jakimś czasie zastanowienia i wewnętrznej rozmowy ze swymi myślami i doświadczeniami może iść z nową siłą w życie, aby działać kreatywnie i kształtować bardziej ludzki świat. W czasie pisania czuję, że ten obraz i wyrażona za jego pomocą intencja staje się dla mnie źródłem, z którego słowa po prostu same wypływają. Gdybym miał inną motywację, to znaczy, gdybym pisał, żeby zaspokoić czyjeś oczekiwania, żeby odnieść sukces wydawniczy lub żeby dokonać czegoś perfekcyjnego, byłoby to czerpanie z mętnego źródła, które szybko by się wyczerpało. Obraz murarza i budowniczego pomaga mi zrealizować przez pisanie to, co uważam za sensowne. Przynosi mi to wtedy radość, dodaje nowych sił i nie odbiera energii.W dzieciństwie mieliśmy dużo swobody i przestrzeni, w której mogliśmy rozwijać naszą wyobraźnię. Wymyślaliśmy ciągle nowe gry i zabawy, i bardzo chętnie majsterkowaliśmy. Chociaż zewnętrzne warunki były raczej skromne, towarzyszyło nam poczucie bezpieczeństwa. Po moich rodzicach odziedziczyłem postawę zaufania, że otaczające mnie problemy są do rozwiązania, i że sam mogę kształtować swoją przyszłość. Wszystkoto, co myśleli o nas inni, było ważne i przez dłuższy czas zbijało mnie z tropu. Dostrzegłem jednak, że mój ojciec żył tym, co czuł w swoim wnętrzu. Taka postawa z czasem dała mi poczucie wolności i odwagi do życia własnym życiem.Ojciec zostawiał nam wolną rękę. Jeśli mieliśmy jakiś pomysł, był z tego dumny i wspierał nas. Kiedy w wieku 14 czy 16 lat pojechaliśmy rowerami do Austrii czy Szwajcarii, nie prawił nam morałów. Miał do nas zaufanie, że będziemy się dobrze zachowywać i wrócimycali i zdrowi do domu. To zaufanie pomogło mi później w pracy z młodzieżą. Łatwiej mi było zaufać młodym ludziom i nie bać się, że coś się nie powiedzie. A były to czasami wielkie kursy na ponad 300 osób i rzeczywiście wszystko zawsze odbywało się bez zakłóceń.Jestem wdzięczny za parafię, na terenie której wyrosłem. W 1947 roku nasz kościół w Locham był pierwszą świątynią zbudowaną po wojnie w diecezji monachijskiej. Był to skromny kościół, ale czułem się w nim bardzo dobrze. W naszej parafii zawsze się coś działo. Mieliśmy zaangażowanych proboszczów i wikarych. Spotykaliśmy się w grupach młodzieżowych. Już jako dziecko byłem otwarty na uroczyste msze św., jak na przykład w czasie Świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy czy Bożego Ciała. Zawsze coś w mojej duszy było mocniej poruszone. Miło wspominam nabożeństwa majowe, piękne pieśni Maryjne i kościół wypełniony przyjemnym zapachem kwiatów. Odczuwało się w kościele

Strona 55

Page 56: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejwtedy jakąś delikatność. W czasie nabożeństw rodziło się we mnie poczucie bezpieczeństwa i miłości.Wdzięczny jestem także za szkołę, do której uczęszczałem. W podstawówce nauka sprawiała mi radość. Był to dla mnie raczej rodzaj zabawy, niż dążenie do osiągnięć. Już w wieku dziesięciu lat zamieszkałem w internacie w St. Ludwig, w pobliżu Miinsterschwarzach, 300 kilometrów od rodzinnego domu. Było mi ciężko, kiedy musiałempo każdym pobycie w domu znowu jechać do internatu. Lecz spotkałem tam dobrych nauczycieli, którzy mi pokazali, jak można się uczyć dobrze i efektywnie. Wzbudzili we mnie zamiłowanie do wielu przedmiotów, jak na przykład matematyki, języków obcych, muzyki. Moja matka była bardzo muzykalna, ojciec już nie. Nie czułem się raczej mocny z muzyki, ale kiedy w wieku 14 lat zacząłem się uczyć grać na wiolonczeli, bardzo to polubiłem. Ojciec Otto, który uczył mnie gry na tym instrumencie, pokazał mi, jak mogę w wieku dojrzewania kształtować swój głos. Sam nie był perfekcjonistą, ale miał dobre wyczucie dla zdolności i możliwości uczniów. Od kiedy obudziła się we mnie miłość do muzyki, stała się dla mnie ważnym źródłem, z którego mogę czerpać. Chętnie słucham kantat Bacha, często przez słuchawki, żeby całkowicie oddać się słuchaniu. Dotykam wtedy moich duchowych tęsknot. Muzyka wprowadza mnie w głębię mojego serca. Sprawia, że odczuwam to, co mnie tak naprawdę podtrzymuje i wspiera. Porusza mnie również muzyka klasyczna, mam na myśli utwory Mozarta, Beethovena i Haydna. Kiedy coś mnie denerwuje w administracji, włączam płytę z operą Mozarta „Cosi fan tut-te" lub z „Weselem Figara". Orzeźwiająca muzyka rozwiewa zły nastrój i wnosi radość w serce.To, czego nauczyłem się od ojca i co pogłębiłem jeszcze w internacie i w szkole, to zdrowa dyscyplina. Sportowiec potrafi przegrać i nie narzeka, takie było jego nastawienie.Nauczył mnie też trwania przy jednej rzeczy. Podczas nauki w szkole średniej znalazłem swój sposób uczenia się: Nigdy nie koncentrować się zbyt długo na jednej rzeczy, ale kierować uwagę naprzemiennie na różne przedmioty. Ten sposób rozkładania czasu, zgodny z moim wewnętrznym rytmem, jest dzisiaj dla mnie ważnym źródłem, z którego czerpię. Nie odnoszę wrażenia, że wymuszam na sobie dyscyplinę. Jest ona raczej formą mojej pracy i odpowiada potrzebom duszy.Zachowuję wprawdzie dyscyplinę, jeśli chodzi o organizację czasu, ale mam za to bałaganna biurku. To chyba także odziedziczyłem po ojcu. Kiedy w czasie Świąt Bożego Narodzenia potrzebowaliśmy jego biurka, żeby na nim postawić choinkę, mama po prostu zgarniała wszystko na podłogę. Każdego roku stanowiło to dla mojego ojca problem, ponieważ nie mógł później znaleźć tego, czego szukał. Nie wiem, dlaczego ten zwyczaj przejąłem po nim. Zrobienie porządku w pokoju i posprzątanie biurka to czynności, które wciąż przekładam na później, aż będę miał więcej czasu, a to zdarza się bardzo rzadko. Wiele rzeczy leży więc porozkładanych dookoła. Codziennie zajmuję się tylko przychodzącymi listami. Jeśli jednak korespondenci chcą, żebym wykonywał za nich pracę biblioteczną i szukał im odpowiedniej literatury lub kiedy piszą mi prawie całe powieści, wtedy budzi się we mnie sprzeciw i odkładam te listy.Czasami współbracia nie mogą zrozumieć, dlaczego napotykając na niektóre problemy nie zareaguję gwałtowniej lub nie wyrażę głośniejszego sprzeciwu. Czuję, że tego też nauczyłem się od ojca. Istniały obszary, na których toczył zacięte boje. Zawsze kiedy czuł się niesprawiedliwie traktowany przez państwo, był w stanie działać bardzo energicznie i pisać listy pełne wzburzenia. Lecz w wielu innych sprawach pozostawał spokojny. Niektóre rzeczy nie wydawały mu się ważne, ponieważ czerpał z innego źródła. Jeśli ktoś uważa jakieś problemy za zbyt błahe, wtedy one go nie wzruszają tak mocno, żeby się w nie angażował. Pod tym względem mój ojciec jest dla mnie istotnym wzorem.Ważnym źródłem, które otworzył przede mną mój ojciec, jest natura. Kiedy byliśmy

Strona 56

Page 57: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejdziećmi, bardzo chętnie chodził z nami na spacery do lasu, opowiadał o ptakach i drzewach. Wieczorami kierował nasz wzrok ku gwiazdom. Do dziś ważnym źródłem, z którego czerpię, są wędrówki, przebywanie na łonie natury, obserwowanie, wąchanie, słuchanie, wczuwanie się w nią. W stworzeniu spotykam Stwórcę, który stworzył także mnie. Spotykam Boga, dobrego jak matka, koło którego czuję się bezpiecznie oraz otoczony miłością, delikatnością, życiem.Kiedy byliśmy dziećmi, ojciec dużo z nami rozmawiał. Opowiadał nam o swoim życiu, wyjaśniał, co go poruszyło, co nim kierowało, aby żyć tak, a nie inaczej. Rozmowy te były zawsze zanurzeniem się w czymś nieznanym, tajemniczym. Również dzisiaj biorę udział wudanych rozmowach. Często poruszamy tematy przerastające mnie. Nie dyskutujemy tak po prostu o jakichś przedmiotach, nie wymieniamy teoretycznych wiadomości, ale rozmowy rozgrywają się na całkiem innej płaszczyźnie. Rozmowy z kobietami są często bardzo inspirujące. Zauważam zwykle, że się rozumiemy i mówimy o tym samym. Rozmówczyni wydobywa ze mnie coś, czego sam w danym kontekście bym nie ujrzał. Takie doświadczenie jest nie tylko ożywiające, ale stanowi zachętę do dalszego szukania klucza, który by otworzył drzwi tajemnicy.Doświadczenia związane z czytaniem należą do tych bardzo osobistych, związanych z dzieciństwem, szczególnie jak pomyślę o ojcu, który w każde niedzielne popołudnie zagłębiał się w książkę. Kiedy moja najstarsza siostra zaczęła czytać Karola Maya, częstonie mogła znaleźć swoich książek, ponieważ tato je pożyczał i sam czytał. W późniejszychlatach wolał książki religijne. Czytał do późnej starości, ponieważ chciał wiedzieć, jak inni widzą i pojmują życie i wiarę. W wieku 68 lat nauczył się jeszcze języka rosyjskiego, ponieważ był zawsze zafascynowany tym krajem i jego mentalnością. Natomiast ja w młodości nie byłem zagorzałym czytelnikiem. Ważniejsza była dla mnie zabawa. Teraz jednak czytanie stało się dla mnie ważnym źródłem. Niektóre książki ogromnie mnie wciągają. Wcześniej robiłem wyciągi z całych książek. Podkreślałem najważniejsze miejsca, wypisywałem fragmenty na karteczkach i porządkowałem w pudełeczkach wedługtematów. Obecnie ważniejsze jest dla mnie zagłębienie się w książkę i wejście w jej świat. Z każdej książki emanuje jakaś szczególna atmosfera. Czuję, że już samo zanurzenie się w tej atmosferze jest dla mnie dobre. Nie czuję się postawiony pod presją, aby urzeczywistniać to, co przeczytałem. Już samo czytanie - na przykład pism mistyków czy Ojców Kościoła - zmienia mnie i mój wewnętrzny nastrój. Istnieją też oczywiście inne książki, które studiuję bardziej wnikliwie. One zawierają ważne dla mnie zdania i otwierająprzede mną nowe horyzonty.Również mojej matce, kobiecie na wskroś praktycznej, zawdzięczam ważne źródła. W wielu sprawach jest dla mnie inspirującym wzorem aż do dnia dzisiejszego. Dzielnie stawiała czoła wyzwaniom, rozwiązywała problemy i wszystko dobrze organizowała. Przezcałe życie zachowała optymizm. Kiedy w podeszłym wieku już nic nie widziała, nie narzekała, tylko starała się dostrzec w chorobie pozytywne strony i przyjmować swoje słabości z humorem. Duchowo trzymała się bardzo dobrze. Miała też wrodzoną zdolność słuchania innych. Kiedy w czasie akcji organizowanych przez Caritas szła do ludzi w miasteczku, przeznaczała na to wiele czasu, żeby mieć możliwość porozmawiania z nimi. Nie bała się na przykład wejść do domu, w którym panowała jeszcze żałoba po zmarłym. Słuchała innych i odpowiadała w prostych słowach, nigdy jednak nie pouczając, ale rozumiejąc i współczując. Posiadała umiejętność nawiązywania rozmów z ludźmi i wydobywania z nich tego, o co im tak naprawdę chodziło. To nie była ciekawość, ale zainteresowanie człowiekiem. Zawsze chciała dać ludziom odczuć, że ich rozumie, modli się za nich i że istnieje sposób na poradzenie sobie z cierpieniem.Dzisiaj czerpię przede wszystkim ze źródła mojego życia zakonnego. Pierwsze trzy

Strona 57

Page 58: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejgodziny dnia są czasem ciszy, modlitwy i medytacji. Mam wtedy poczucie, że te trzy godziny, należące do Boga, należą również do mnie. Są to godziny, kiedy jestem zanurzony we własnym wnętrzu i kiedy otwieram się na Boga - właściwe źródło mojego życia. Nawet jeśli mam wiele do zrobienia, to te trzy godziny są dla mnie czasem świętym,kiedy nie pozwalam, żeby mi cokolwiek przeszkodziło. Rytm dnia, wraz z godzinami modlitw, jest dla mnie ważnym planem, który pomaga mi utrzymywać stały kontakt z własnym wewnętrznym źródłem. Szczególnie ważny jest dla mnie śpiew psalmów. Oczywiście śpiewanie jest czasami męczące, szczególnie kiedy chór nie utrzymuje tonu. Ale zawsze cieszę się, kiedy się zbliżają nieszpory i będziemy przez pół godziny śpiewać psalmy. Uważam to często za luksus, nawet jeśli mam wiele do zrobienia. Trzymanie się wyznaczonych godzin modlitw pomaga mi nabrać dystansu do mojej pracy i pokazuje, co tak naprawdę się liczy: „Niech Bóg będzie we wszystkim uwielbiony!"To, że moja droga zakonna stała się dla mnie w życiu ważnym duchowym źródłem, zawdzięczam wielu współbraciom, a przede wszystkim mistrzowi nowicjatu, ojcu Augustynowi Hahnerowi. Był on uzdolnionym organistą i nauczycielem, ale nie typowym mistrzem nowicjatu. Najpierw sam musiał się zagłębiać w duchowość monastyczną. Przeżywał jednak swoje kapłaństwo i życie zakonne w sposób dla mnie bardzo przekonujący. Wzmocnił tkwiącą we mnie już od dziecka miłość do liturgii. Kiedy przygotowywał wprowadzenia na temat różnych świąt i uroczystości, nie mówił o teologii danego święta, ale nawiązywał do własnych doświadczeń. Bardzo mnie poruszyło jego wprowadzenie nas w obchody dnia Wszystkich Świętych. Opowiadał, że kiedy jako żołnierz przebywał na froncie, myślał tego dnia o tym, iż jego współbracia zaczynają właśnie śpiewać nieszpory z antyfoną: „ Vidi turbam magnam - Ujrzałem wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć". To jego osobiste wprowadzenie przypomina mi się co roku, kiedy sam śpiewam tę antyfonę. Z takiej perspektywy niebo otwiera się nad polami walki tego świata i nad moimi osobistymi zmaganiami. Ciążące mi troski i problemy stają się wtedy mało ważne.Również codzienna msza święta jest dla mnie bardzo ważnym źródłem. Oczywiście zdarza mi się być roztargnionym i zajętym własnymi problemami i myślami. Kiedy jednak skoncentruję się na Eucharystii, wtedy doświadczam w sobie dużych zmian. Śmierć, ciemność, skostnienie stają się miejscem zmartwychwstania, światła i nadziei. W czasie przeistoczenia trzymam ręce nad chlebem i winem, nad moją codziennością, i błagam Ducha Świętego, żeby ją przemienił, aby wśród moich codziennych magań wytrysnęło Jego źródło. Komunia święta jest dla mnie najbardziej intensywnym spotkaniem z Jezusem Chrystusem. Wyobrażam sobie, jak Chrystus - a z Nim Jego Duch - przenikają mnie. I ten Duch Jezusa jest źródłem, z którego czerpię przez cały dzień. Dzięki Komunii świętej uświadamiam sobie, co tak naprawdę jest w moim życiu najważniejsze: nie moje dokonania, lecz to, żebym się stał „przepuszczalny" dla Jezusa Chrystusa i Jego Ducha. Proszę potem Jezusa, żeby Jego Duch przeniknął moje słowa i czyny. To nadaje mojemu życiu inny smak i uwalnia mnie od presji, którą sam czasem wzbudzam, że mam zawsze promieniować uprzejmością i spokojem.Jeśli mam prowadzić rozmowy, które nie należą do łatwych, przez moment się modlę, żebym był „przepuszczalny" dla Ducha Bożego. Próbuję wtedy powrócić myślami do Eucharystii. Chroni mnie to przed zarażeniem się emocjami innych ludzi oraz czyni bardziej wrażliwym w stosunku do mojego rozmówcy. Jestem wolny od presji przekonywania innych i przeforsowywa-nia swojego zdania. Zdaję się na Boga i ufam, że Jego Duch jest przecież między nami. Kiedyś bardziej brałem na siebie problemy, o których dowiadywałem się w czasie rozmów. Ciążyły one na mnie jak głaz i pochłaniały wiele sił. Jeśli w ciągu dnia żyję Eucharystią, ciężar ten przemienia się i staje się lżejszy.

Strona 58

Page 59: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejJestem wdzięczny za wszystkie źródła, z których mogę codziennie czerpać. Wskazali mi je moi rodzice, nauczyciele, wychowawcy, współbracia. Wiem, że nie są one moją zasługą, ale darem Bożym, który czczę przede wszystkim poprzez korzystanie z niego. Opowiedziałem tutaj o tych źródłach, żeby czytelnik zastanowił się nad swoim życiem i szukał źródeł, podarowanych mu przez Boga na drogę jego życia. 7. Poszukaj swoich własnych źródeł

Nikt nie może kopiować życia drugiej osoby. Każdy musi odkryć swoje własne zasoby. Również ty, drogi Czytelniku, jesteś wezwany do tego, aby znaleźć własne źródła. Zwróć uwagę na to, co rozwija i wzmacnia twoje życie. Wyrusz na poszukiwanie i zacznij je sięgając do dzieciństwa.Skąd, jako dziecko, czerpałeś energię? Nad jakim zajęciem mogłeś spędzać całe godziny? Gdzie, jako dziecko, najchętniej wypoczywałeś? W co się najchętniej bawiłeś? Czym się zachwycałeś? W co angażowałeś swoje siły?Jakie źródła otrzymałeś od rodziców? Czego nauczyłeś się od swojego ojca i matki? Jak twój ojciec zmagał się z wyzwaniami życia? Czym żyła twoja matka? Co odziedziczyłeś poojcu i matce? Czy czujesz, że korzenie rodziców i dziadków, z których wyrosło twoje życie,były zdrowe? A może masz wrażenie, że korzenie są uszkodzone lub nawet zatrute? Co więc sobie zaszczepiłeś, żeby móc żyć?Odpowiadając na te pytania, zaufaj swojemu wyczuciu. Niektórym jest trudno szukać sytuacji z dzieciństwa, w których byli naprawdę sobą, żyli w harmonii ze sobą, czuli się zadowoleni i szczęśliwi. Jak tylko zaczniesz przypominać sobie dzieciństwo, zawsze pojawią się jakieś obrazy, które ci pokażą, co było twoim zamiłowaniem i w czym się najlepiej czułeś. Dużą pomocą będzie przyjrzenie się tym obrazom. Zaufaj beztroskiemu uśmiechowi, który wyłoni się z tych obrazów. Wtedy byłeś naprawdę sobą. Być może poprzez te obrazy odkryjesz w sobie obszary dzisiaj zasypane, które powinieneś na nowo odnaleźć.Źródło pragnie bić. Wody pochodzącej ze źródła nie możesz zatrzymywać jedynie dla siebie. Tylko wtedy pozostanie ona świeża, kiedy będzie wciąż wytryskać. W przeciwnym razie stanie się zatęchła i straci swoją moc. Źródło chce wytryskać w tobie, ale też i rozlewać się na innych. Gdzie płynie dziś w tobie energia? Tam, gdzie przepływa przez ciebie życie, jesteś w kontakcie z podstawą twojej egzystencji. Być może masz wrażenie, że życie chwilami raczej kuśtyka. Pomyśl wtedy, dokąd chciałaby popłynąć twoja energia, co by cię ożywiło. Czy byłby to piękny urlop w obcym kraju? A może praca, w którą byś sięchętnie zaangażował? Albo jakieś kreatywne zajęcie?Porozmyślaj o tym, co chętnie byś robił. Nie przekreślaj swoich marzeń argumentami, że są one i tak nierealne. Kiedy się marzy, ważne jest, aby dopuścić do siebie pragnienia i nie pytać zaraz o możliwości ich realizacji. Dopiero przy drugim kroku powinieneś przemyśleć, jak mógłbyś pragnienia obrócić w czyn. Czy można urzeczywistnić te marzenia w twoim obecnym zawodzie? Czy musiałbyś poszukać sobie innej pracy? Czy dane marzenie jest obrazem tego, co właśnie robisz? Wtedy ten obraz mógłby ci pomóc rozniecić w sobie na nowo energię. Miałbyś dla swojej pracy motywujący cię obraz. Taki obraz nada twoim działaniom sens i wzbudzi radość. Coś w tobie zostanie poruszone.Przyjrzyj się dokładnie swojemu życiu. Od czasu do czasu powinniśmy zastanawiać się nad naszą pracą i sytuacją panującą w rodzinie i wspólnocie oraz postawić sobie pytanie, czy wszystko jest w porządku. To, co stało się rutyną, zabiera nam energię. Wprawdzie żyjemy i pracujemy tak, jak dotychczas, ale nie mamy wewnętrznego zapału, zachwytu, iskry. Istnieją czynności, których wykonywanie dodaje nam energii, oraz zabierające

Strona 59

Page 60: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejenergię. Wszystko, co robisz w ciągu dnia, możesz podzielić według tego rozróżnienia: czy coś wytwarza w tobie energię, czy ją zabiera. Jeśli to uczyniłeś, zobaczysz, czy jesteśw kontakcie ze swoim wewnętrznym źródłem, czy nie. Nikt nie może oczywiście ograniczać się do czynności dających lub zabierających energię. Codzienne życie składa się także z rutyny i trudności. Możesz sobie jednak postawić pytanie, czy to, co ci zabiera energię, jest rzeczywiście konieczne. Jeśli musisz to naprawdę robić, poszukaj motywacji mówiącej o tym, dlaczego musisz wykonać tę prostą lub nieprzyjemną pracę.Stawiaj sobie zawsze pytanie, co jest twoim osobistym powołaniem, twoją misją. Spróbuj opisać sens twojego życia. Jest on decydującym warunkiem dla przepływu wewnętrznego źródła. Żyjemy nie tylko dla siebie. Sens życia nie polega na tym, żeby nam się dobrze powodziło i żebyśmy się dobrze czuli. To doprowadziłoby do bezowocnego krążenia wokół siebie. Oczywiście pytanie o dobre samopoczucie jest ważne. Nie powinniśmy działać wbrew swojej naturze, ale przy całym zaangażowaniu na zewnątrz troszczyć się też o siebie. Duchowa tradycja wciąż nam powtarza: Szanuj własną duszę. Nie oznacza tonarcystycznej koncentracji na sobie, ponieważ naprawdę dobrze czujemy się tylko wtedy, kiedy wypływa z nas źródło i jest również pomocą dla innych. Znam ludzi, którzy zawsze szukają jedynie tego, co im samym ma pomóc i może im coś „dać". Kierowani takim nastawieniem zapisują się na kolejne kursy, ciągle się doszkalają. Czasami mam wrażenie, że ta cała aktywność ma tylko funkcję zastępczą. W ekonomii produkcji wymienia się input i output. Niektórzy koncentrują się na samym inpucie. Wciąż w siebie coś przyjmują, ale nic z nich przy tym nie „wychodzi". Nic dalej nie płynie. Zaufaj swoim kompetencjom, odkryj własne możliwości i pozwól, aby inni też coś z tego mieli. Wtedy to, co stanowi źródło twojego życia, będzie również pomocą dla innych.Postaw sobie pytanie, w jaki sposób możesz stać się błogosławieństwem dla innych. Biblijne pojęcie misji i posłannictwa jest ważne w odniesieniu do twojego życia. Jesteśmy posłani na ten świat, żeby wypełnić swoją misję. Pierwszy nakaz dany przez Boga Adamowi i Ewie brzmi: „Bądźcie płodni" (Rdz 1,28). Nie oznacza to jedynie obowiązku zrodzenia potomstwa, ale pokazuje, że ich życie ma przynieść owoc ziemi i ludzkości. Na początku historii zbawienia Bóg dał Abrahamowi nakaz i jednocześnie obietnicę: „Staniesz się błogosławieństwem" (Rdz 12,2). Naszym zadaniem jest stawać się dla siebienawzajem błogosławieństwem. Każdy wypełni ten nakaz w swój osobisty sposób. Jeden stanie się błogosławieństwem dla ludzkości, ponieważ dokona ważnego odkrycia, drugi jako mąż stanu przyczyni się do podniesienia dobrobytu swojego kraju, a ktoś inny stworzy dzieło sztuki o nieprzemijającej wartości. Chodzi tutaj jednak nie tylko o dzieła i korzyści. Niektórzy staną się błogosławieństwem przez samo swoje istnienie, przez swoje osobiste oddziaływanie. Pewien mężczyzna, gnębiony często nastrojami depresyjnymi, opowiadał mi, jak dobrze mu zrobiło, kiedy zagadnął radosną i uprzejmą sprzedawczynię w sklepie i wywiązała się z tego przemiła rozmowa. Każdy ma swoje osobiste oddziaływanie, ty również. Każdy może stać się światłem i rozświetlić ciemności innych. Każdy spotyka codziennie różnych ludzi i pozostawia w nich swój osobisty ślad. Ten ślad bywa różnie nacechowany, może być gniewny i pełen niezadowolenia, ale też uprzejmy, łagodny, dodający otuchy, orzeźwiający, uwalniający. Wybierz pozytywne możliwości. Wyjdzie to na dobre tobie i innym. Nie porównuj się z innymi i nie poddawaj się pokusie umniejszania swojej wartości tylko dlatego, że inni dokonują czegoś większego. Nie pytaj siebie tylko o osiągnięcia. Ważne jest co innego: czy przekazujesz temu światu sens i coś, co mogłoby go ożywiać? Jaki ślad życia pozostawiasz poprzez to, kim jesteś i co masz?Zaproponuję ci ćwiczenie, które czasem zadaję jako kierownik duchowy. Wyobraź sobie, że krótko przed śmiercią piszesz do swojego przyjaciela czy przyjaciółki, co chciałeś

Strona 60

Page 61: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejpowiedzieć i przekazać przez swoje życie. Nie chodzi tutaj o jakąkolwiek naukę, lecz o to, co chciałbyś wyrazić poprzez swoją egzystencję. O czym chciałbyś zaświadczyć? Czy tylko o sobie, czy też o czymś więcej: o miłości i miłosiernym Bogu? Co ludzie mogą odczytać z twojego życia? Jaką nowinę chciałbyś przekazać innym? Co chciałbyś, żeby ludzie mówili po twojej śmierci? Jakie wrażenie pragnąłbyś pozostawić? Jakie obrazy życia chciałbyś utrwalić w sercach ludzi? Nawet jeśli nasze motywacje są wielopłaszczyznowe i nie da się ich zredukować do jednej sprawy, ważne jest, żeby zdać sobie sprawę, co jest najgłębszą motywacją twojego życia. Dlaczego wstajesz każdego ranka? Czy to jest tylko rutyna, bo po prostu tak trzeba i musisz zarabiać pieniądze? Czy może masz głębszą motywację? Co chciałbyś przekazać poprzez swoje życie?Potrzebujesz dla swojego życia jakiegoś obrazu, wtedy wytry-śnie w tobie źródło.Jeśli postawisz sobie pytanie o swoją misję, nie oznacza to nastawienia: muszę zmienić cały świat. Jednak każdy, również ty, odciska na tym świecie jakiś ślad poprzez swoje osobiste „promieniowanie", poprzez wypowiadane słowa, przez myśli i uczucia, które wokoło rozprzestrzenia. Nie jesteśmy odpowiedzialni za cały świat. Ale odpowiadamy za świat wokół nas. To, co od nas wychodzi, jest jak kamień, który wrzucony w wodę pozostawia kręgi. Pewna kobieta powiedziała mi: „Co mam właściwie robić dla świata? Mam depresję i muszę i tak dużo walczyć, żeby jakoś sobie z nią radzić". A ja jej odpowiedziałem: „Nie możesz ulegać presji, że musisz coś zrobić dla świata. Nie musisz również napełniać świata radością. Twoim osobistym zadaniem jest radzenie sobie z depresją i w pewnym sensie pogodzenie się z nią. Wtedy przez chorobę będziesz promieniowała na świat łagodnością i nadzieją. Świat stanie się dzięki tobie jaśniejszy i zdrowszy. Istnieje jeszcze inna możliwość. Możesz zarzucać ludziom ze swojego otoczenia, że brak im zrozumienia dla twojej sytuacji, że są winni twojej depresji. Wtedy będziesz wzbudzała poczucie winy i niezadowolenie".Każdy z nas jest odpowiedzialny za to, jak przyjmuje napotykane trudności. Tą odpowiedzialnością jesteś obarczony także ty. Możesz przyjmować trudności, godzić się znimi i przez to je przemieniać. Możesz także stać się zgorzkniałym. Kiedy jesteśmy zgorzkniali, złe nastawienie promieniuje z nas na innych. Jeśli jest w nas ciemność, świat wokół stanie się ciemniejszy. Naszym zadaniem jest rozjaśnienie tego świata.Przede wszystkim w krytycznych sytuacjach wyboru postaw sobie z całą świadomością pytanie o swoją misję. Niemiecki słowo „Sendung" -misja, posłannictwo, posłanie -ma taki sam rdzeń jak „Sinn" - sens, ale też ma coś wspólnego z wyruszeniem w drogę. Ta misja posyła cię w świat. W czasie podróży odkryjesz kierunek, który cię poprowadzi do celu. Twoja misja sprawi, że wytryśnie w tobie źródło i wyprowadzi cię z bezowocnego samoograniczenia i izolacji. Przepływ życia jest koniecznym warunkiem do dobrego samopoczucia. Jeśli twoje życie staje się dla innych błogosławieństwem, zostaniesz obdarowany przez tych, którym sam coś od siebie dajesz i otrzymasz wdzięczność. Nie dzielimy się z innymi po to, żeby otrzymać wdzięczność i akceptację, lecz dlatego że czujemy się do tego przynagleni od wewnątrz. Jedynie w taki sposób powstanie wymiana darów, która będzie podtrzymywała życie w tobie i budziła je w innych ludziach. To napełni cię trwałą radością i wdzięcznością. Wsłuchuj się więc w swoje uczucia. Jeśli poczujesz się wyczerpany, zgorzkniały, wykorzystany, czy przewrażliwiony, będzie to znakiem, że w swojej misji nie czerpiesz z czystego źródła Ducha Świętego, ale że wmieszały się jeszcze inne motywy, jak na przykład ambicja, poczucie, że jesteś kimś szczególnym i dążenie do wynoszenia się ponad innych. Bądź zawsze szczery w stosunku do siebie i ćwicz się w rozróżnianiu duchów, żebyś poprzez zaangażowanie na rzecz innych czerpał z wewnętrznego źródła, które nigdy nie wyschnie, ponieważ jest z Boga.

Strona 61

Page 62: Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznej

Anselm Grün OSB _Źródła siły wewnętrznejŻyczę ci, drogi Czytelniku i droga Czytelniczko, owocnego poszukiwania własnych źródeł.Życzę ci też, żebyś poprzez czytanie tej książki rozpoznał w sobie mętne źródła i przekopał się przez nie głębiej, aż do centrum swojej duszy, żeby odkryć tam czyste źródło Ducha Świętego, które orzeźwia, ożywia, wzmacnia, oczyszcza, wydaje owoce będące radością również dla innych.Niech obrazy przedstawiające mętne oraz czyste źródła, źródła dzieciństwa i źródło Ducha Świętego, wytryskujące w samym centrum duszy, pomogą ci uczynić twoje życie owocnym, żeby promieniowały z ciebie na całe twoje otoczenie otwartość, radość, wolność, miłość i błogosławieństwo.

Strona 62