152
ZARZĄD KRAJOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO BIULETYN BIULETYN Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego wydanie specjalne przy współpracy z Narodowym Bankiem Polskim Numer 2 (56) luty 2012 FORUM MYŚLI FORUM MYŚLI STRATEGICZNEJ STRATEGICZNEJ MYŚL STRATEGICZNA PUNKTY ZWROTNE SCENA GLOBALNA ISSN 1507-1383

Biuletyn 2/2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Luty 2012, Forum Myśli Strategicznej

Citation preview

Page 1: Biuletyn 2/2012

ZARZĄD KRAJOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO

BIULETYN

Polskiego Towarzystw

a Ekonomicznego

2 (56) luty 2012

BIULETYNBIULETYNPolskiego Towarzystwa Ekonomicznego

wydanie specjalne przy współpracy z Narodowym Bankiem Polskim

Numer 2 (56) luty 2012

FORUM MYŚLI FORUM MYŚLI STRATEGICZNEJ STRATEGICZNEJ MYŚL STRATEGICZNA PUNKTY ZWROTNESCENA GLOBALNA

Pełna oferta wydawnicza dostępna jest w księgarni internetowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

www.ksiazkiekonomiczne.pl

Teoria bezrobocia

w stanie równowagi

Christopher A. Pissarides

Nobli ci z ekonomii

Teoria bezrobocia w stanie równowagi_okładka.indd 1 29/03/2012 14:01:49

Dyspersja płacDLACZEGO PODOBNI PRACOWNICY ZARABIAJĄ RÓŻNIE?

Dal

e T.

Mor

tens

en

Nobli ci z ekonomii

Dyspersja płac_okladka.indd 1 18/04/2012 16:03:54

Christopher A. PissaridesTEORIA BEZROBOCIA W STANIE RÓWNOWAGI

Wkład Pissaridesa do najnowszych osiągnięć ekonomii pracy trudno przecenić. Jego teksty

– szczególnie te dotyczące teorii poszukiwań – należą do pozycji wyznaczających kierunki rozwoju ekonomii.

Książka Teoria bezrobocia w stanie równowagi nie tylko prezentuje dokonania ostatnich lat w ekonomii pracy, lecz

jest ich twórczym uogólnieniem. Książkę powinni przeczytać wszyscy, którzy chcą, opierając się na dobrych podstawach,

formułować opinie na temat rynku pracy.

Dale T. Mortensen DYSPERSJA PŁAC

Badanie kształtowania się płac i analiza przyczyn ich zróżnicowania – szczególnie jego części niezwiązanej bezpośrednio z indywidualną charakterystyką pracowników, to wciąż wielkie otwarte wyzwanie ekonomii. Znakomita książka Dale’a Mortensena prezentuje wyniki głębokiej analizy tych zagadnień, pozwala lepiej zrozumieć funkcjonowanie współczesnego rynku pracy, poszerza horyzonty naszego myślenia o gospodarce.

ISSN

150

7-13

83

Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 1Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 1 16/05/2012 15:09:5316/05/2012 15:09:53

Page 2: Biuletyn 2/2012

Recenzja naukowa: prof. dr hab. Bogumiła Szopa, dr Ryszard Kowalski

Redakcja naukowa: prof. dr hab. Antoni Kukliński, prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska, dr Artur Pollok

Redaktor prowadzący: Iwona Dudzik

Zespół redakcyjny: Stanisław Gliński, Agnieszka Jarczyńska

Redakcja merytoryczna: Danuta Jastrzębska

Biuro ZK PTE00-042 Warszawa, ul. Nowy Świat 49, tel. 22 551 54 01, faks 22 551 54 44e-mail: [email protected] www.pte.pl

Skład i łamanie: Elżbieta Giżyńska

Druk i oprawa: sowadruk.pl

Nakad: 3000 egz.

Za poglądy i opinie wyrażone w zamieszczonych w ,,Biuletynie PTE’’ artykułach odpowiadają wyłącznie ich autorzy, a Polskie Towarzystwo Ekonomiczne i redaktorzy – za ogólną koncepcję.

Zarząd Krajowy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego00-042 WARSZAWA, ul. Nowy Świat 49

tel. 22 551 54 01, 22 551 54 05, faks 22 551 54 44e-mail: [email protected] www.pte.pl

ODDZIAŁY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO

BIAŁYSTOK, 15-732, ul. CHOROSZCZAŃSKA 31tel. 793233238 tel./faks 85 652 09 25 e-mail:[email protected]

BIELSKO-BIAŁA, 43-309, ul. WILLOWA 2, bud. B, pok. 307tel. 33 827 92 15, tel./faks 33 827 93 39 e-mail: [email protected]

BYDGOSZCZ, 85-034, ul. DŁUGA 34tel. 52 322 65 52, faks 52 322 67 81 e-mail: [email protected]

CZĘSTOCHOWA, 42-200, ul. KILIŃSKIEGO 32/34tel. 34 324 97 33, 34 324 26 30 e-mail: [email protected]

ELBLĄG, 82-300, ul. GIERMKÓW 5tel. 504158840 e-mail: [email protected]

GDAŃSK, 80-830, ul. DŁUGI TARG 46/47tel. 58 301 54 61, 301 99 71, faks 58 301 52 46 e-mail: [email protected]

GLIWICE, 44-100, ul. ZWYCIĘSTWA 47tel./faks 32 231 45 84, 32 331 30 81 i 82 e-mail: [email protected]

KATOWICE, 40-129, ul. MISJONARZY OBLATÓW 27tel./faks 32 259 88 78, tel. 32 259 62 79 faks 32 258 54 82 e-mail: [email protected]

KIELCE, 25-406, ul. ŚWIĘTOKRZYSKA 21Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego w KielcachWydział Zarządzania i Administracjitel./faks 41 349 65 28 e-mail: [email protected]

KOSZALIN, 75-254, ul. FRANCISZKAŃSKA 52tel./faks 94 343 33 33 e-mail: [email protected] [email protected]

KRAKÓW, 30-003, ul. LUBELSKA 21tel. 12 634 32 59, faks 12 634 03 81 e-mail: [email protected]

LEGNICA, 59-220, RYNEK 28tel. 76 852 38 72 e-mail: [email protected]

LUBLIN, 20-704 ul. Przyjacielska 4tel./faks 81 532 84 14, 81 534 35 50 e-mail: [email protected]

ŁÓDŹ, 90-608, ul. WÓLCZAŃSKA 51tel. 42 632 28 17, tel./faks 42 632 44 20 e-mail: [email protected]

OLSZTYN, 10-117, ul. 1 MAJA 13tel. 89 527 24 49, 89 527 58 25 e-mail: [email protected]

OPOLE, 45-082, ul. OZIMSKA 46atel./faks 77 401 69 01, 77 401 69 00 e-mail: [email protected]

POZNAŃ. 61-779, ul. KLASZTORNA 24/25tel. 61 852 86 91 tel./faks 61 851 90 58 e-mail: [email protected]

RZESZÓW, 35-045, ul. HETMAŃSKA 15tel. 17 853 36 49, faks 17 853 38 15 e-mail: [email protected]

SZCZECIN, 71-414, pl. KILIŃSKIEGO 3tel. 91 455 34 55, faks 091 455 34 71 e-mail: [email protected]

TORUŃ, 87-100, ul. KOPERNIKA 21tel. 793 370 619 e-mail: [email protected]

WAŁBRZYCH, 58-300, ul. SZMIDTA 4atel. 74 842 62 60 [email protected]

WARSZAWA, 00-042, ul. Nowy Świat 49tel. 22 55 15 420, faks 22 55 15 444 e-mail: [email protected]

WROCŁAW, 50-146, ul. ŁACIARSKA 28tel./faks 71 343 63 18 e-mail: [email protected]

ZIELONA GÓRA, 65-066, ul. ŻEROMSKIEGO 3, skr. 165tel. 68 327 04 19, faks 68 320 25 89 e-mail: [email protected]

Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 2Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 2 16/05/2012 15:09:5716/05/2012 15:09:57

Page 3: Biuletyn 2/2012

1Biuletyn PTE nr 2 (52) kwiecień 2011

Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

CZĘŚĆ IKONGRES POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJ

Antoni Kukliński, Elżbieta MączyńskaPierwszy Kongres Polskiej Myśli Strategicznej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

CZĘŚĆ II PUNKTY ZWROTNE

Zdzisław SadowskiWielki kryzys a drogi ewolucji systemu rynkowego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

Jan WoronieckiU źródeł kryzysu: szansa czy zagrożenie dla kapitalizmu? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20

Antoni Kukliński Czy jest wyjście z sytuacji bez wyjścia? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35

Julian AuleytnerGlobalne problemy społeczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37

Elżbieta MączyńskaCywilizacyjne uwarunkowania rozwoju Polski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40

Zbigniew StrzeleckiInteligentna specjalizacja regionów w świetle inicjatyw Unii Europejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58

Stanisław OwsiakSpołeczny wymiar kryzysu – lekcja dla przyszłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62

CZĘŚĆ III SCENA GLOBALNA XXI W.

Antoni KuklińskiKryzys Wspólnoty Atlantyckiej XXI w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76

Andrzej P. WierzbickiZderzenie cywilizacji czy ignorancja podstawowych wartości Innego? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82

Ksawery Burski Rola Chin i Indii w kształtowaniu sceny globalnej XXI w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90

Page 4: Biuletyn 2/2012

2

Andrzej KassenbergGlobalne problemy ekologiczne i ich konsekwencje dla rozwoju gospodarczego . . . . . . . . . . . . 97

Julian AuleytnerGunter Pauli, The Blue Economy, 10 Years, 100 Innovations, 100 Million Jobs . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 110

Antoni KuklińskiRekonfi guracja sceny globalnej XXI w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112

CZĘŚĆ IV NAUKA I SZKOLNICTWO WYŻSZE – ELEMENTY MYŚLENIA STRATEGICZNEGO

Andrzej P. Wierzbicki Szkolnictwo polskie w perspektywie 2050 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119

Jan KozłowskiEwaluacja programów i instrumentów (polityki naukowej) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125

Dominika CzerniawskaOtwarty dostęp — nowe sposoby tworzenia i korzystania z wiedzy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 128

Bożena Bednarek-MichalskaOtwarta nauka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131

Paweł Szczęsny Otwieranie nauki – lekcja z globalizacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 138

Urszula Płowiec (1933–2011) – wspomnienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 144

Page 5: Biuletyn 2/2012

3Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Polskie Towarzystwo Ekonomiczne oddaje do rąk Czytelników Biuletyn Specjalny pt. „Myśl strategiczna. Punkty zwrotne – scena globalna”. Jest to już trzecia publikacja syntetyzująca dokona-nia – organizowanego przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne wspólnie z Polskim Towarzystwem Współpracy z Klubem Rzymskim – cyklu seminariów w ramach Forum Myśli Strategicznej. Forum to utworzone zostało w PTE w celu przeciwstawiania się i przeciwdziałania niebezpiecznej margi-nalizacji myśli strategicznej, zarówno w skali krajowej, jak i globalnej.

Wcześniejszy dorobek Forum Myśli Strategicznej został przedstawiony w formie dwóch specjal-nych „strategicznych” Biuletynów PTE. Pierwszy z nich, zatytułowany „Forum Myśli Strategicznej. Doświadczenia i perspektywy” (2010, nr 6, wydanie specjalne), zawiera główne refl eksje dotyczące dylematów kształtowania przyszłości. Drugi z kolei Biuletyn Specjalny pt. „Polska myśl strategicz-na. Na spotkanie z enigmą XXI wieku” ( 2011, nr 2) dotyczy kultury myślenia strategicznego. W Biu-letynie tym – co szczególnie istotne – została po raz pierwszy przedstawiona wstępna koncepcja PIERWSZEGO KONGRESU POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJ.

Przedkładana wnikliwemu osądowi Czytelnika niniejsza publikacja powstała jako efekt współ-pracy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego oraz Narodowego Banku Polskiego. Składa się z czte-rech części.

Część pierwsza zawiera rozwiniętą koncepcję PIERWSZEGO KONGRESU POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJ. Kreowanie i pobudzanie polskiej myśli strategicznej to obecnie – wobec wszech-ogarniającego świat shorttermizmu i marginalizacji myślenia strategicznego – jedno z fundamental-nych, wielkich wyzwań dla polskiej sceny społecznej, naukowej i politycznej.

Część druga obejmuje artykuły, w których podejmowana jest próba odpowiedzi na pytanie, czy obecny wielki kryzys światowy będzie źródłem zasadniczego punktu zwrotnego w historii global-nych układów gospodarczych, politycznych i społecznych.

Część trzecia dotyczy rekonfi guracji sceny globalnej XXI w. Najważniejszym elementem tej re-konfi guracji jest kryzys Wspólnoty Atlantyckiej oraz wzrastająca rola Chin i Indii we współczesnym świecie. W części tej uwzględniane są ponadto kwestie ekologii oraz przemian i innowacji techno-logii w skali globalnej. Ponownie – wobec wagi, kontrowersyjności problematyki i zainteresowania nią – podejmowana jest dyskusja na temat możliwości i ograniczeń rozwoju blue economy (błękitnej gospodarki). Ta nowa dziedzina umożliwia synergiczne łączenie zielonej gospodarki i makrowikino-mii. Blue economy tworzy proekologiczne możliwości przeformułowania modelu rozwoju gospodar-ki. Kwestie te charakteryzowane są w książce Guntera Pauli pt. The Blue Economy, 10 Years, 100 In-novations, 100 Million Jobs (Błękitna ekonomia, 10 lat, 100 wynalazków, 100 milionów miejsc pracy). Spośród

Wstęp

Page 6: Biuletyn 2/2012

4

tytułowych „100 wynalazków” przykładowo można wymienić technologie umożliwiające zastą-pienie produkcji jakże drogiego, szeroko stosowanego m.in. w medycynie, tytanu – jedwabiem. Książka Guntera Pauli była przedmiotem szczegółowej, krytycznej recenzji opracowanej przez Profesora Romana Galara (Biuletyn PTE, 2011, nr 2; http://www.pte.pl/pliki/pdf/Biuletyn_2_2011.pdf), a wcześniej recenzji Elżbiety Mączyńskiej i Zdzisława Sadowskiego (Biuletyn PTE, 2010, nr 6; http://www.pte.pl/pliki/pdf/biuletyn_pte_spec_2010.pdf).

Część czwarta niniejszego Biuletynu obejmuje dyskusję nad perspektywami rozwojowymi pol-skiego szkolnictwa wyższego oraz nad nowymi problemami transformacji nauki światowej.

Tytuł i treść tomu „Myśl strategiczna. Punkty zwrotne – scena globalna” należy rozpatrywać w kontekście inicjatywy zorganizowania PIERWSZEGO KONGRESU POLSKIEJ MYŚLI STRATE-GICZNEJ. Zwracamy się do Czytelników z zaproszeniem do wzięcia udziału w otwartej debacie poświęconej tematyce tego Kongresu. Zachęcamy do nadsyłania tekstów na adres e-mailowy Pol-skiego Towarzystwa Ekonomicznego: [email protected]. Szczegółowe informacje na temat tego Kongresu oraz Forum Myśli Strategicznej przedstawiane są na bieżąco na stronie internetowej PTE (http://www.pte.pl/).

Kierujemy ten Biuletyn do Czytelników z nadzieją, że jego lektura sprzyjać będzie pobudzaniu i rozwojowi myślenia strategicznego w Polsce w różnych jego wymiarach, w tym przede wszystkim naukowym, eksperckim i politycznym.

Zachęcamy do lektury i dyskusji.

Elżbieta MączyńskaPrezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

Page 7: Biuletyn 2/2012

5Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część I

KON

GR

ES POLSK

IEJ MYŚLI STR

ATEGIC

ZNEJ

Myśl strategiczna w warunkach cywilizacji nietrwałości

Myśl strategiczna rodzi się w polu kreatywne-go napięcia pomiędzy realistyczną diagnozą doświadczeń historycznych a  odważną wizją przyszłości. Takiego kreatywnego napięcia nie znajdujemy hinc et nunc ani w Waszyngtonie, ani w Brukseli. Można powiedzieć, że paraliż myśli strategicznej jest istotnym elementem obecne-go kryzysu Wspólnoty Atlantyckiej1. Polska jest fragmentem tej Wspólnoty, w  którym paraliż myśli strategicznej znajduje głębokie korzenie w  świadomości polskiego społeczeństwa. W  tej świadomości dominuje fascynacja myśleniem w kategoriach doświadczeń historycznych, co na drugi plan przesuwa myślenie futurologiczne – stymulujące procesy myślenia strategicznego2.

Trzeba podjąć próbę przezwyciężenia para-liżu myśli strategicznej zarówno w skali Wspól-noty Atlantyckiej, jak i w skali Polski. W takim szerokim kręgu motywacyjnym powstała kon-

1 The Atlantic Community. The Titanic of the XXI cen-tury?, red. A. Kukliński, K. Pawłowski, Nowy Sącz 2010.

2 Polonia Quo Vadis, red. A. Kukliński, K. Pawłowski, J. Woźniak, Kraków 2010.

cepcja PIERWSZEGO KONGRESU POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJ – Polonia Quo Vadis3 opublikowana w Biuletynie PTE – Polska Myśl Strategiczna. Na spotkanie z enigmą XXI w.

Sukces tego Kongresu może być punktem zwrotnym w historii polskiej myśli strategicz-nej. Można mówić o trzech wymiarach tego po-tencjalnego sukcesu:

Pierwszym wymiarem jest stymulacja pro-cesów poznania naukowego, z analizą prze-szłości i przyszłości myśli strategicznej.

Drugim wymiarem jest próba internaliza-cji myśli strategicznej poprzez struktury świadomościowe polskiego społeczeństwa.

Trzecim wymiarem jest próba oddziały-wania na modus operandi polskich elit po-litycznych oraz polskiego systemu władzy państwowej.

Te trzy wymiary nawiązują do dokonu-jących się zarówno na świecie, jak i w Polsce przewartościowań oraz zmian uwarunkowań społeczno-gospodarczych. Mimo że Fukuy-amowska teza o  końcu historii (czyli uznaniu

3 E. Mączyńska, A. Kukliński, Pierwszy Kongres My-śli Strategicznej Polonia Quo Vadis. Memorandum, „Biuletyn PTE”, kwiecień 2011.

PIERWSZY KONGRES POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJAntoni KuklińskiElżbieta Mączyńska

Page 8: Biuletyn 2/2012

6

Część

I

KON

GR

ES P

OLS

KIE

J M

YŚLI

STR

ATEG

ICZN

EJ

neoliberalnej formy kapitalizmu za model osta-teczny i  niezastępowalny) oraz doktryna neo-liberalna z  założenia oznaczały marginalizo-wanie refl eksji futurologicznej, pozostawiając przyszłość do uregulowania przez mechanizm wolnego rynku, to obecnie – wobec niezwykle złożonych problemów świata – potrzeba myśle-nia o przyszłości i działań na jej rzecz jest coraz powszechniej uznawana. Neoliberalne, igno-rujące doświadczenie historyczne przekonanie o niezawodności, nieomylności i efektywności wolnego rynku oraz jego mechanizmów, a także marginalizowanie roli państwa i sprowadzania go do roli „stróża nocnego” jest obecnie wery-fi kowane (choć powoli), przede wszystkim pod naciskiem wymowy globalnych kryzysowych doświadczeń ostatnich lat.

W  Polsce nadanie myśli strategicznej sto-sownej rangi jest szczególnie istotne zwłaszcza wobec wciąż silnie objawiającego się niedostatku polityki długookresowej i dotkliwych oznak wy-pychania spraw i rzeczy ważnych, fundamental-nych przez błahe lub ważne jedynie z pozoru. Nie bez racji jest wyrażona w  jednym z  wy-wiadów opinia znanego polskiego pisarza An-toniego Libery, że żyjemy w epoce wielkiej gry pozorów. W pogoni za Zachodem bezkrytycznie ulegamy rozmaitym modom i  trendom, co nie-kiedy przybiera formę żałosnego nuworyszostwa.

Tymczasem świat od co najmniej kilku de-kad znajduje się w stanie globalnie naruszonej równowagi. Naruszenie to wywoływane jest przez równoczesne „tektoniczne” ruchy pod-skórnych sił przemian. W okresach naruszonej równowagi teorie, ideologie i technologie prze-stają pasować do siebie. „Stare dobrze ugrunto-wane systemy społeczne muszą zwykle ponieść wyraźną porażkę, zanim będzie możliwe ich przystosowanie do nowego środowiska. Bez wi-docznej porażki większość umysłów pozostaje zamknięta”4.

4 L.C.  Thurow, Przyszłość kapitalizmu: Jak dzisiej-sze siły ekonomiczne kształtują świat jutra, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1999, s. 22. Nawiązaniem do tej koncepcji są zawarte w książce Roubiniego i Mihma roz-działy Tektonika płyt i Wszystko w rozpadzie. Zob. N. Roubi-

Jednym z najlepszych i zrazem najdotkliw-szych przykładów globalnie naruszonej równo-wagi jest sytuacja demografi czna. Obok bezro-bocia, ekologii, defi cytu fi nansów publicznych i  zmian w  układzie sił światowych – zajmuje czołowe miejsce w  rankingu najtrudniejszych problemów społeczno-ekonomicznych nie tyl-ko Polski, ale i świata. Nawiązując metaforycz-nie do fi lozofi cznego wiersza Wisławy Szym-borskiej Trzy słowa najdziwniejsze – demografi ę, bezrobocie i defi cyt można uznać nie tylko za najdziwniejsze, ale i najtrudniejsze „słowa”/pro-blemy5. Czyż bowiem nie jest dziwne, że współ-czesny, nafaszerowany wiedzą i  technologiami informacyjnymi świat nie może sobie poradzić z tak starymi, znanymi niemalże od zarania go-spodarki rynkowej, problemami. Wciąż nie chcą one „odejść do przeszłości”. Defi cyty fi nansów publicznych to nasilające się zjawisko, wynisz-czające całe kraje, zagrażające światu. Z bezro-bociem nie radzi sobie w pełni żaden kraj i sta-nowi ono swego rodzaju dżumę współczesności, dotykającą w wymiarze światowym niemalże miliard osób. Zaś kwestie demografi czne, wy-magające z natury podejścia długookresowego, są szczególnie narażone na wszelkie dysfunk-cje związane z  syndromem cyklu wyborczego i  z  tak charakterystycznym dla nowoczesnego świata cywilizacji wiedzy zjawiskiem „shorter-mizmu”, ze szkodliwą społecznie tendencją do marginalizacji refl eksji i wyobraźni, wizji pro-gnostycznej. Mimo dzielących ekonomistów różnic poglądów na temat polityki demografi cz-nej, są oni zgodni co do tego, że wśród cywiliza-cyjnych zagrożeń na czołowym miejscu sytuują się zagrożenia wynikające z niebywale szybkie-go wzrostu liczby ludności świata, z jednej stro-ny, a z drugiej, narastający dynamizm procesu starzenia się społeczeństw w  krajach wysoko

ni, S. Mihm, Ekonomia kryzysu, Warszawa 2011, Wolters Kluwer business , s. 84–141. 

5 W. Szymborska, Trzy słowa najdziwniejsze: „Kiedy wymawiam słowo Przyszłość, pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości. Kiedy wymawiam słowo Cisza, nisz-czę ją. Kiedy wymawiam słowo Nic, stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie”.

Page 9: Biuletyn 2/2012

7Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część I

KON

GR

ES POLSK

IEJ MYŚLI STR

ATEGIC

ZNEJ

rozwiniętych. Przekłada się to niekorzystnie na perspektywy harmonij nego rozwoju i wzrostu gospodarczego, a  zarazem to właśnie wzrost gospodarczy jest jednym z ważniejszych czyn-ników determinujących procesy demografi cz-ne, tak bardzo różne w krajach biednych i bo-gatych. Wskazuje to na wielką złożoność tego problemu6. Demografi a jest spektakularnym przykładem wagi myślenia strategicznego. Między rozwojem społeczno -gospodarczym a demografi ą występują wielorakie sprzężenia zwrotne, nie poddające się łatwo kompleksowej ocenie. Poprzestanie na ocenach ilościowych, bez pogłębionej, holistycznej analizy jakościo-wej, może prowadzić do nieuprawnionych wniosków, skutkujących kosztownymi błędami w  polityce społeczno-gospodarczej. Wyjątko-wo dobrze przystaje tu Einsteinowska maksy-ma, że „nie wszystko, co się liczy, jest policzal-ne i nie wszystko, co jest policzalne, się liczy”. Dlatego też obok analiz ilościowych niezbędne są pogłębione, holistyczne analizy jakościowe z uwzględnieniem rachunku kosztów i efektów zewnętrznych (externalities) i  długookresowej perspektywy. Nie można zatem twierdzić, że skoro liczba ludności w  skali światowej dyna-micznie rośnie, to tym samym problemy demo-grafi czne krajów i regionów o zmniejszającej się liczbie ludności (a do takich krajów należy Pol-ska) rozwiążą się same. Jeśli nawet mogłoby do tego dojść w  jakiejś bliżej nieokreślonej „dłuż-szej perspektywie”, co jednak nie jest pewne, to w żadnym razie na taki automatyzm nie można liczyć w najbliższych kilku dekadach. Stąd po-trzeba długookresowej, konsekwentnej, wolnej od presji cyklu wyborczego, holistycznej poli-tyki i  strategii długookresowej. W  zależności bowiem od jej kierunków i  efektywności (czy zaniechania) sprzężenia zwrotne między demo-grafi ą a wzrostem i rozwojem społeczno-gospo-

6 Kwestie te są omawiane m.in. w  Biuletynie nr 55 Rządowej Rady Ludnościowej, Warszawa 2010 oraz w: Problemy demografi czne Polski i  ich skutki ekonomiczne, Raport z pierwszego posiedzenia Narodowej Rady Roz-woju, Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 2010.

darczym mogą przynosić dodatnie efekty syner-giczne, generowane przez kapitał ludzki, lub też mogą skutkować synergią ujemną, poprzez np. rosnące bezrobocie i narastanie defi cytu fi nan-sów publicznych (m.in. wskutek niekorzystnej struktury demografi cznej, wyrażającej się we wzroście udziału osób w wieku poprodukcyj-nym). Rodzaj, skalę i wymiar synergii determi-nuje wiele powiązanych ze sobą czynników, nie tylko ilościowych (jak np. struktura wiekowa ludności, struktura wykształcenia, aktywność zawodowa, inwestycje i ich struktura) ale i jako-ściowych (jak np. poziom edukacji, kwalifi kacji, czynniki kulturowe, w tym kultura polityczna).

Wymienione kwestie wymagają wizji stra-tegicznej i  odejścia od priorytetu dla „krót-kiego zysku”, bez liczenia się z następstwami długookresowymi. Terror krótkiego zysku jest bowiem katalizatorem zjawisk kryzysowych. Przestrzegał przed tym już przed wieloma laty m.in. Lester Thurow: „Dokładnie w momencie, kiedy sukces gospodarczy wymaga dłuższych horyzontów czasowych, szeroka gama czynni-ków prowadzi do krótszych horyzontów cza-sowych”7. Niebywale szybkie tempo przemian, jakich doświadcza obecnie świat, sprawia bo-wiem, że przyszłość staje się coraz bardziej nie-jasna, a w  związku z  tym i  teraźniejszość nie w pełni satysfakcjonująca. W wyniku rosnącej dynamiki przemian we współczesnym świecie gospodarka nabiera w coraz większym stopniu cech „gospodarki nietrwałości”8. Wszystkie nie-malże działalności, w tym gospodarcze, stają się nietrwałe, a  ich cykle życia coraz krótsze. Do-tyczy to nie tylko technologii, produktów, ale i  stanowisk pracy, metod komunikowania się, produkowania i wymiany handlowej, edukacji, a nawet modeli życia rodzinnego oraz zawodo-wego. Niemalże wszystko staje się prowizorycz-ne. Rosnąca dynamika postępu technologicz-nego wskazuje, że trend nietrwałości będzie się umacniał. W  takich warunkach nietrudno

7 L.C. Thurow, op.cit., s. 383.8 A. Toffl er, Zmiana władzy. Wiedza, bogactwo i prze-

moc u progu XXI stulecia, Zysk i S-ka, Poznań 2003.

Page 10: Biuletyn 2/2012

8

Część

I

KON

GR

ES P

OLS

KIE

J M

YŚLI

STR

ATEG

ICZN

EJ

o zaburzenia i kryzysowe sytuacje w gospodar-ce, co potwierdza chociażby fakt, że w ostatnich trzydziestu latach w  świecie doszło do ponad stu kryzysów bankowych. Tempo przemian jest obecnie tak wielkie, że „przeszłość nie staje się historią, lecz od razu archeologią, (...) z którą już nie mamy żadnego emocjonalnego związku. To wielka słabość współczesnego człowieka, wiel-kie jego nieszczęście: nie może zakotwiczyć się w historii, bo minione zdarzenia znikają z jego świadomości”9. W  takich warunkach nie tylko przyszłość, ale i teraźniejszość jawią się jako co-raz mniej przejrzyste i coraz bardziej chaotycz-ne, trudne do zrozumienia, zwłaszcza w  sytu-acji mnożących się w wyniku rozwoju technik komunikacyjnych źródeł informacji. Jedną z konsekwencji tego są dysfunkcje w  systemie etycznym i erozja systemu wartości. Problemem jest zacieranie się lub zanikanie wyrazistych punktów odniesienia w  kształtowaniu syste-mów wartości w działalności gospodarczej, ale i w życiu ludzkim.

W takich warunkach łatwo o niedocenianie myśli strategicznej i tym bardziej fundamental-ne znaczenie ma przezwyciężanie terroru tak-tycznej myśli krótkookresowej oraz tworzenie klimatu dla pełnej absorpcji myśli strategicznej przez system polityczny. Aby podjąć tak wiel-kie wyzwania, proponowany Kongres musi za-pewnić wysoką jakość intelektualną oraz dużą skalę oddziaływania społecznego. Czy w Polsce uda się stworzyć warunki materialne do przy-gotowania i  realizacji takiego Kongresu? Przy-szłość przyniesie pozytywną lub negatywną odpowiedź na to pytanie. Można jednak już w tej chwili z całą odpowiedzialnością stwier-dzić, że warunki naukowe i instytucjonalne do przygotowania i realizacji Kongresu są w bar-dzo wysokim stopniu spełnione.

W  takim klimacie optymizmu naukowego i  instytucjonalnego chcielibyśmy naszkicować panoramiczną problematykę Kongresu. Pod-

9 M. Szulc, R. Kapuściński, Raport o  społeczeństwie. Dwa światy, 11 kwietnia 2002. http://www.reporter.edu.pl/raport_o_spoleczenstwie/raport_nadawca/dwa_swiaty_ryszard_kapuscinski

kreślamy – panoramiczną problematykę, a nie program Kongresu, który wyłoni się w dalszej fazie naszej dyskusji.

Myśl strategiczna — główne tezy

W dokumentach Kongresu powinny zna-leźć się próby odpowiedzi na pytanie, jak określić istotę myśli strategicznej oraz warun-ki rozwoju tej myśli. W tym kontekście chcie-libyśmy przedstawić osiem tez o myśli strate-gicznej10:1 Myśl strategiczna rodzi się w procesie per-

manentnej konfrontacji diagnozy doświad-czeń historycznych z wizją przyszłości.

2 Myśl strategiczna kształtuje się jako zja-wisko długiego trwania, obejmujące prze-szłość, teraźniejszość i przyszłość.

3 W  długim trwaniu myśli strategicznej po-jawiają się punkty zwrotne jako głębokie i szybkie zmiany struktury i sił napędowych rozwoju.

4 Myśl strategiczna jest myślą wyraźnie okre-ślonych podmiotów świata polityki, gospo-darki, kultury, nauki i edukacji.

5 Postęp myśli strategicznej uzależniony jest nie tylko od zjawisk spontanicznego rozwo-ju społeczeństwa, gospodarki, nauki i kul-tury. Myśl strategiczna jest również tworem działań sterowanych przez systemy pań-stwa i samorządu, korporacje transnarodo-we oraz przez systemy organizacji między-narodowych, takich jak ONZ, OECD, Bank Światowy i Unia Europejska.

6 Punktem wyjścia myśli strategicznej jest odważna, uczciwa i możliwie obiektywna analiza doświadczeń historycznych. Rerum cognoscere causas jest być może najważniej-szym motywem analizy diagnostycznej.

10 Por. A. Kukliński, w: Rozwój regionalny, polityka regionalna, studia regionalne, red. P. Artymowska, A. Ku-kliński, P. Żuber, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa, lipiec 2011.

Page 11: Biuletyn 2/2012

9Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część I

KON

GR

ES POLSK

IEJ MYŚLI STR

ATEGIC

ZNEJ

7 Albert Einstein powiedział: „Imagina-tion is more important than knowledge” (Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza). Trudno przecenić rolę wyobraźni w kształ-towaniu wizji przyszłości, która staje się inspiracją do tworzenia strategii. W  tym kontekście pojawia się kluczowe pytanie studiów strategicznych: Quo Vadis – dokąd idziesz?

8 Myśl strategiczna jest umiejętnością określe-nia struktury i priorytetów w  systemie ce-lów rozwoju danego podmiotu. Formułując pytanie Polonia Quo Vadis?, mówimy jedno-cześnie o wizji rozwoju Polski oraz o syste-mie priorytetów, które stają się podstawą de-cyzji strategicznych, określających kierunki rozwoju kraju.Warto zacytować trzy zasady myślenia stra-

tegicznego sformułowane przez R. Kuźniara11:

„Po pierwsze, rzetelne myślenie oznacza na-kaz niedopuszczenia do siebie iluzji myśle-nia życzeniowego czy ideologicznego. Stra-tegia jest przeciwieństwem ideologii.

Po drugie, myśleć strukturalne, czyli in-tegrować poszczególne elementy analizy w jedną całość.

Po trzecie, myślenie priorytetami oznacza dostrzeganie właściwej hierarchii spraw, problemów, zagrożeń”.

Myśl strategiczna jest „delikatną rośliną” rozwij ającą się tylko w  sprzyjających warun-kach „gleby i klimatu”, zarówno w kategoriach materialnych jak i  duchowych. Z  inicjatywy Kongresu w  przyszłości trzeba zainicjować opracowanie licznych case studies – studiów powstania, rozwoju i upadku myśli strategicz-nej państw, organizacji międzynarodowych oraz korporacji transnarodowych. To jest fa-scynująca domena studiów, będąca wielkim wyzwaniem dla szerokiego systemu nauk spo-łecznych.

11 R. Kuźniar, Polityka i siła, Studia Myśli Strategicz-nej, Scholar, Warszawa 2009.

Problemowy zakres KONGRESU POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJ

Na tle tych wstępnych uwag chcielibyśmy przedstawić koncepcję pięciu pól problemo-wych Kongresu.

I polem problemowym jest tysiąclecie pol-skiej myśli strategicznej. Chcielibyśmy zapro-ponować skupienie uwagi na trzech historycz-nych pomnikach tej myśli.

Pierwszym pomnikiem jest myśl strate-giczna pierwszych Piastów – strategia chrystia-nizacji Polski, innymi słowy strategia włączenia Polski do ówczesnej „Unii Europejskiej”. Dru-gim pomnikiem polskiej myśli strategicznej jest myśl strategiczna Polski Jagiellonów, będą-ca jednocześnie bardzo pięknym przykładem wielocywilizacyjnej integracji przestrzeni eu-ropejskiej. Trzecim pomnikiem polskiej myśli strategicznej jest długookresowa umiejętność wmontowania Polski w  struktury Unii Euro-pejskiej.

II polem problemowym jest analiza trzech globalnych metropolii myśli strategicznej XX i XXI w. Waszyngtonu, Brukseli i Pekinu.

1. Waszyngton był niewątpliwą, wielką cha-ryzmatyczną metropolią strategicznej myśli globalnej XX  w. W  Waszyngtonie powstały wielkie myśli strategiczne W. Wilsona, F. Roose-velta oraz G. Marshalla. Elity waszyngtońskie odegrały decydującą rolę w kształtowaniu no-wego porządku globalnego po II wojnie świato-wej oraz tworzyły strategię zimnej wojny, która doprowadziła do upadku sowieckiego impe-rium. Po jego upadku cały świat stał się poten-cjalnym polem dominacji amerykańskiej myśli strategicznej.

Niestety dominacja ta trwała bardzo krót-ko. Amerykańskie elity nie umiały replikować doświadczeń z końca II wojny światowej – nie wygenerowały nowej, globalnej myśli strate-gicznej, która stworzyłaby nowy porządek glo-

Page 12: Biuletyn 2/2012

10

Część

I

KON

GR

ES P

OLS

KIE

J M

YŚLI

STR

ATEG

ICZN

EJ

balny XXI w. Ten kryzys amerykańskiej myśli strategicznej był początkiem zmierzchu USA, jako największego supermocarstwa w dziejach świata. Na naszych oczach PAX Americana sta-je się zjawiskiem gasnącego trendu.

Nie znaczy to oczywiście, że jeszcze przez kilkanaście lat Waszyngton nie będzie najbar-dziej potężną metropolią globalnej myśli stra-tegicznej, dysponującą wspaniałym zapleczem intelektualnym i  instytucjonalnym. W  żadnej innej metropolii świata nie działa tak boga-ty i  sprawny zespół instytucji typu think tank, które są źródłem nowej myśli strategicznej. Niestety głęboko skłócony i podzielony świat amerykańskiej elity władzy stracił zdolność wchłaniania nowej myśli strategicznej tworzo-nej przez wspaniałe amerykańskie instytucje. Można mówić o paraliżu myśli strategicznej ca-łego amerykańskiego aparatu władzy.

W Waszyngtonie zarysowuje się dramatycz-na luka oddzielająca świat refl eksji intelektual-nej od realnego świata polityki krótkiego okre-su, a zwłaszcza od polityki elektoralnej.

W  blasku zachodzącego słońca będziemy jeszcze przez długie lata oglądali wybitne do-kumenty amerykańskiej i globalnej myśli stra-tegicznej tworzonej przez świat Waszyngtonu. Jednym z  tych dokumentów jest raport przy-gotowany przez National Intelligence Council12 pt. Global Trends 2025. A transformed World. Treść tego dokumentu powinna się stać przedmiotem uwagi jednego z naszych referatów kongreso-wych.

Powstanie, rozwój i  kryzys Waszyngto-nu, jako wielkiej metropolii globalnej myśli strategicznej, może być przedmiotem jednego z najbardziej dramatycznych referatów nasze-go Kongresu.

2. Bruksela błyszczała na fi rmamencie XX w. jako wielka metropolia globalnej myśli strate-gicznej. W Brukseli kształtowały się środowiska intelektualne i instytucjonalne, które sterowały

12 Global trends 2025. A transformed World, NIC, Wa-shington D.C., November 2008.

procesem powstania Unii Europejskiej – naj-większej innowacji instytucjonalnej XX  w.13 W  okresie założycielskim Unii Bruksela była symbolem innowacyjnej myśli strategicznej o  znaczeniu globalnym. Panowało wówczas przekonanie, że brukselskie metody integracji znajdą twórczą adaptację w  innych regionach świata, zwłaszcza w Azji i Ameryce Łacińskiej. Wydawało się, że Bruksela będzie równorzęd-nym partnerem Waszyngtonu w zakresie two-rzenia i  dyfuzji globalnej myśli strategicznej, jednak tak się nie stało. Bruksela w  tej chwili jest partnerem najsłabszym w  strategicznym trójkącie Waszyngton–Bruksela–Pekin. Pod-kreślając obecne słabości Brukseli w  zakresie tworzenia globalnej myśli strategicznej, trzeba przypomnieć o niewątpliwych sukcesach Bruk-seli w zakresie tworzenia i wdrażania systemu efektywnego programowania krótko- i średnio-okresowego.

Komisja Europejska stworzyła teorię i prak-tykę programowania jako jednego z ważnych instrumentów koordynacji bardzo różnorod-nych procesów rozwojowych Unii Europejskiej. Ten sprawny system programowania powinien być przedmiotem pogłębionych studiów proble-mowo-monografi cznych.

Wracając do nurtu myślenia strategicznego, proponuję, aby uczestnicy Kongresu zwrócili szczególną uwagę na dokument Europa 202014 z 3 marca 2010 r. Dokument ten był przedmio-tem wielogodzinnych adoracji, które przetoczy-ły się przez wszystkie państwa członkowskie. Niestety w  czasie tych adoracji zabrakło głosu naiwnego dziecka, że „król jest nagi”. Innymi słowy, Europa 2020 nie jest dokumentem myśle-nia strategicznego, a  tylko dokumentem w ka-tegoriach programowania średniookresowego. Nie jest to dokument europejskiej godziny prawdy ani wielkiej europejskiej myśli strate-gicznej.

13 Por. Unia Europejska. Dylematy XXI w., IV Konfe-rencja Krakowska, Kraków, czerwiec 2011.

14 Europa 2020, Komisja Europejska, Bruksela 3.3.2010, w: Forum Myśli Strategicznej. Doświadczenia i per-spektywy, „Biuletyn PTE”, październik 2010.

Page 13: Biuletyn 2/2012

11Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część I

KON

GR

ES POLSK

IEJ MYŚLI STR

ATEGIC

ZNEJ

Pozytywna lub negatywna ocena dokumen-tu Europa 2020 powinna być kontrowersyjnym przedmiotem jednego z  referatów kongreso-wych. Mocny głos Kongresu w sprawie tego do-kumentu usłyszy Bruksela, co otworzy drogę do dyfuzji rezultatów naszego Kongresu na scenie europejskiej.

3. W promieniach wschodzącego słońca moż-na zobaczyć proces powstania nowej metropo-lii globalnej myśli strategicznej XXI w. – Pe-kinu. Jest to metropolia nowego typu, w której działają mechanizmy nieznane w dziejach Wa-szyngtonu i Brukseli. Jednym z nich jest długo-okresowa mądrość strategicznego myślenia Ko-munistycznej Partii Chin obchodzącej jubileusz 90-lecia swego istnienia. Warto zwrócić uwagę na dwa artykuły, które ukazały się na łamach „IHT”15: China’s Communist Party at 90 i Great Par-ty, but where’s the Communism?

W odpowiedzi na pytanie zawarte w  tytu-le drugiego artykułu autor podkreśla, że „Par-tia nie reprezentuje już utopij nej ideologii. Jeśli ideologia partii w ogóle istnieje, to jest nią ide-ologia władzy”. Ta ideologia władzy jest jednak ideologią znacznie mocniej uzasadnioną i  sil-niejszą niż sądzi autor artykułu. Dlatego warto przeanalizować wypowiedź R.L. Kuhna pt. CPC helps build confi dent nation16. W  tym kontekście chcielibyśmy przedstawić następujące tezy17:1. Komunistyczna Partia Chin oferuje społe-

czeństwu chińskiemu dwie wizje dobrze ugruntowane doświadczeniem ostatnich 30 lat; a. pierwsza jest wizją Chin jako wiodącego

supermocarstwa XXI w. (duma narodo-wa Chińczyków dobrze zinternalizuje tą wizję);

b. druga jest wizją dynamicznego roz-woju gospodarczego Chin tworzącego

15 D. Shambaugh, M. Pei, IHT, July 1 2011.16 R.L. Kuhn, CPC helps build confi dent nation, China

Watch, China Daily, „IHT”, June 30 2011.17 Por. A. Kukliński, Chapter VIII. The transformation

of the megaspace of China, w: A. Kukliński, Megaspaces of the XXI century, Ministry of Regional Development, 2011.

zatrudnienie i dobrobyt w skali niespo-tykanej w  dotychczasowych doświad-czeniach historycznych.

2. Interpretacja doświadczeń chińskich jako kolejnego rozdziału w historii demokracji i  kapitalizmu jest niesłuszna. Chińczycy tworzą zupełnie nowy rozdział historii – rozdział oświeconego i  elastycznego tota-litaryzmu, który adaptuje do swoich celów strategicznych niektóre rozwiązania demo-kracji i kapitalizmu, nie przyjmując jednak liberalnej istoty tych rozważań.

3. W interpretacji chińskiego modus operandi decydującą rolę odgrywa trójkąt: autokra-cja–technokracja–planowanie strategiczne.

4. W  Pekinie, z wielkim sukcesem, rozwij a się Centralna Szkoła Partii, która kształci jej liderów, wzmacniając ich wiedzę i umie-jętności w zakresie podejmowania decyzji strategicznych18. W  szkole istnieje zadzi-wiająca tolerancja dla wolności wypowie-dzi oraz analizowania prawie wszystkich trudnych problemów kraju. Szkoła rozwi-ja między innymi programy współpracy z The Kennedy School of Government at the Harvard University.Ulegając czarowi nieodpartego sukcesu

Chin, trzeba jednak pamiętać o bogatej historii tego kraju, w którym po okresach długotrwałe-go rozwoju pojawiły się okresy chaosu i regresu. Czy można wykluczyć możliwość wystąpienia takiego regresu historii Chin XXI w.?19

Zakładamy, że porównawcza analiza trzech globalnych metropolii myśli strategicznej XX i XXI w. z pewnością będzie ważnym fragmen-tem Kongresu, który wzbudzi szerokie zaintere-sowanie naukowe, społeczne i polityczne.

18 Por. L. Jing, P. Yininh, Shaping Lives. The training ground for the future leaders of the Communistic Party of China. Z. Yinan, Teaching modern governance skills, China Watch, „IHT”, June 30 2011.

19 Przygotowanie referatu kongresowego wstępnie zatytułowanego Pekin jako nowa metropolia globalnej my-śli strategicznej XXI w. jest zadaniem wykonalnym, choć trudnym z uwagi na dużą liczbę wydawanych publika-cji dotyczących doświadczeń chińskich. Por. Special Re-port on China, „The Economist”, July 25 2011.

Page 14: Biuletyn 2/2012

12

Część

I

KON

GR

ES P

OLS

KIE

J M

YŚLI

STR

ATEG

ICZN

EJ

III pole problemowe kongresu stanowić będzie potrójne Quo Vadis jako laboratorium myśli strategicznej. W naszym doświadczeniu termin „laboratorium” wiąże się raczej z  pro-blematyką nauk przyrodniczych, a  zwłaszcza z problematyką fi zyki i chemii. Myślimy jednak, że pojęcie to powinno być zinternalizowane przez nauki społeczne. W tym duchu chcieliby-śmy zaproponować koncepcję potrójnego Quo Vadis jako laboratorium myśli strategicznej, jako wyzwania dla naszej wiedzy i wyobraźni.

Chodzi o zintegrowaną analizę potrójnego Quo Vadis:

Mundus Quo Vadis?Europa Quo Vadis?Polonia Quo Vadis?

IV polem problemowym Kongresu będą trzy referaty:• Problematyka i  strategia skoku cywilizacyjnego

Polski w XXI w.20,• Strategiczne problemy przyszłości Polski,• Polska 2030. Trzecia fala nowoczesności21.

V polem problemowym Kongresu będą przyszłościowe problemy rozwoju polskiej my-śli strategicznej, dzięki czemu Kongres stanie się rzecznikiem procesów szybkiego rozwoju regionalnej myśli strategicznej22. Będzie to jed-nocześnie inspiracja dla polskich regionów, aby wzmocnić dorobek intelektualny i pragmatycz-ny Forum Myśli Strategicznej oraz KONGRESU POLSKIEJ MYŚLI STRATEGICZNEJ. Regiony Małopolski, Dolnego Śląska, Górnego Śląska i Lubelski już wkroczyły na tę drogę. Vivant se-quentes! Oczywiście ten akcent regionalnej myśli

20 Por. Polska Myśl Strategiczna. Na spotkanie z enigmą XXI w., „Biuletyn PTE”, kwiecień 2011, s. 83; Polonia Quo Vadis, op.cit., s. 85.

21 M. Boni, Polska 2030 – trzecia fala nowoczesności, IV Konferencja Krakowska, Kraków, 13 czerwca 2011.

22 Por. Na spotkanie z enigmą XXI w., op.cit.; Rozwój regionalny, polityka regionalna, studia regionalne, op.cit.

strategicznej nie przesłoni syntetycznego spoj-rzenia na główną misję Kongresu, która powin-na stać się punktem zwrotnym w historii pol-skiej myśli strategicznej.

Czy uda się osiągnąć sukces na tym decydu-jącym polu? Jest to pytanie otwarte dotyczące syntezy dorobku Kongresu.

Prace przygotowawcze i główne wyznaczniki programu Kongresu

Przedstawione tu rozważania nie stanowią programu Kongresu, są zarysem jego problema-tyki, który zbliża nas do decyzji w sprawie jego programu.

Kongres powinien być przedsięwzięciem wielkiej skali o szerokim oddziaływaniu spo-łecznym. W  tym ujęciu słuszna jest wizja włą-czenia kilkuset osób w  proces przygotowania i realizacji Kongresu. Tak szeroki krąg nie stwo-rzy jednak zintegrowanej konstrukcji tematycz-nej i pragmatycznej, która stałaby się punktem zwrotnym w  historii polskiej myśli strategicz-nej. Trzeba zaprojektować węższy zespół ok. 30 osób, które będą kreatorami programu Kon-gresu. Propozycje ekspertyz to kwestia otwar-ta zarówno w ujęciu tematycznym, jak i osobo-wym. Na podstawie tych propozycji ustalony zostanie kalendarz rozmów z potencjalnymi re-ferentami i współtwórcami programu Kongre-su. Rozmowy te powinny być przeprowadzone w  ciągu najbliższych miesięcy. Po uzyskaniu pozytywnego rezultatu będziemy mogli powie-dzieć, że dysponujemy już realną wizją proble-matyki Kongresu.

Niezależnie od tego, czy PTE znajdzie środ-ki materialne na przygotowanie i realizację Kon-gresu, opublikuje polski i  angielski tom na te-mat: Mundus Quo Vadis? Europa Quo Vadis? Polonia Quo Vadis? Problemy myśli strategicznej XXI w.

Page 15: Biuletyn 2/2012

13Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Wynaturzenie gospodarki rynkowej

W debacie naukowej z okazji jubileuszu 90. rocz-nicy założenia Towarzystwa Ekonomicznego w Krakowie nadano tytuł „Wielki kryzys jako bilans otwarcia XXI wieku. Próba holistycznej interpretacji”. Bez pretensji do nadawania kry-zysowi fi nansowemu i gospodarczemu 2008  r. takiego znaczenia, warto zastanowić się nad ta-kim zastosowaniem tego pojęcia. Bilans otwar-cia w  swoim podstawowym znaczeniu służy przedstawieniu obrazu jakiegoś osiągniętego stanu przez podsumowanie wyników dotych-czasowej działalności i  stworzeniu podstawy dla nowego planu działania. Czy wielki kryzys rzeczywiście spełnia taką rolę w odniesieniu do gospodarki światowej XXI wieku?

Odpowiadając na to pytanie, trzeba spo-strzec, że kryzys ten nie był ani jedynym, ani pierwszym doniosłym wydarzeniem począt-ków XXI stulecia.

Wydarzeniem, które zmieniło świat, był bezprzykładny atak terrorystyczny na nowojor-skie wieżowce World Trade Center z  11 wrze-śnia 2001  r., który spowodował rozpoczęcie nieustającej wojny z terroryzmem. Wprowadził on atmosferę powszechnego zagrożenia i  nie-

pewności, zasadnicze zmiany warunków po-dróżowania oraz wzmocnienie aparatów nad-zoru i kontroli życia społecznego, co w praktyce oznacza zmianę w kierunku ograniczenia swo-bód osobistych. Atak ten zaś nie był przypadko-wym zdarzeniem, lecz wynikiem narastających napięć we współczesnym świecie.

Nie odmawiając doniosłości kryzysowi, może jednak lepiej przyjąć, że stał się on nie tyle bilan-sem otwarcia XXI stulecia, ile jednym z ważnych elementów takiego bilansu. Można uznać, że wraz z innymi zdarzeniami kryzys rzeczywiście przyniósł swego rodzaju podsumowanie stanu ewolucji systemu rynkowego, a zwłaszcza pew-nych bardzo istotnych przemian, jakim uległ światowy system i sposób działania gospodarki rynkowej w ciągu ostatnich paru dziesięcioleci. Kryzys 2008  r. nie był bowiem normalnym dla gospodarki rynkowej cyklicznym załamaniem koniunktury, lecz stał się wynikiem tego szcze-gólnego kierunku przemian.

Kierunek ten określam mianem wielkiego wynaturzenia. Gospodarka jest tą dziedziną działalności człowieka, która służy zaspokaja-niu ludzkich potrzeb życiowych. Podstawą tej działalności jest praca, tworząca wartość w po-staci najrozmaitszych dóbr i usług. Przed około 200 laty zaczął upowszechniać się sposób spo-łecznej organizacji produkcji i wymiany tych

Wielki kryzys a drogi ewolucji systemu rynkowegoZdzisław Sadowski

Page 16: Biuletyn 2/2012

14

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

wartości zwany systemem rynkowym. Choć nie wolny od wad, system ten wykazał wielką sprawność dzięki zorientowaniu na przedsię-biorczość i innowacyjność, a także dzięki swym walorom autoregulacyjnym, zapewniającym szybkie dostosowywanie procesów gospodar-czych do zmieniających się warunków. Grupie krajów przodujących zapewnił potężny rozwój gospodarczy, społeczny i cywilizacyjny. W cią-gu dwóch stuleci doprowadził do niebywałych zmian warunków życia w skali globu ziemskie-go, a wreszcie otworzył drogę do nowej cywili-zacji informacyjnej.

Jednakże – jak już wspomniałem – w ciągu ostatniego ćwierćwiecza ewolucja tego systemu przyjęła szczególny kierunek. Doprowadziła mianowicie do niebywałego rozrostu rynków fi nansowych, służących bogaceniu się nie przez pracę tworzącą nowe wartości, lecz przez spe-kulacyjne obracanie kapitałem fi nansowym w  dążeniu do osiągania zysków na zmianach giełdowych kursów akcji. Spekulacje giełdowe mają swoją długą historię, a wielki kryzys 1929 r. zaczął się od krachu giełdowego. Jednak przy wszystkich podobieństwach nie była to ta sama skala zjawisk. Historia 30 lat poprzedzających obecny kryzys pokazuje nieprawdopodobny rozwój rozmiarów i form spekulacji, opartej te-raz na zastosowaniu coraz bardziej wymyślnych narzędzi lokat kapitałowych, tzw. derywatów, a wraz z tym ogromny wzrost obrotów na ryn-kach fi nansowych, przekraczający wielokrotnie rozmiary handlu światowego1. Rynki fi nansowe stały się głównym ogniwem gospodarki, działa-jącym niezależnie od tzw. sfery realnej, czyli od procesów produkcji i handlu. Powstała rozległa struktura obejmująca system bankowy, rozgałę-ziony układ giełd pieniężnych oraz aparat do-radztwa fi nansowego z  fi rmami ratingowymi, zajmującymi się profesjonalnie ocenami atrak-cyjności różnych obszarów i  form lokowania kapitału. Firmy ratingowe uzyskały w praktyce

1 Znakomity obraz historii tego procesu kreśli Da-vid Harvey (2010). Znajdujemy tam m.in. informację, że w 2008 r. światowe obroty na rynkach fi nansowych osiągnęły poziom 600 bilionów dolarów w skali rocznej.

specjalny status organów sterujących między-narodowymi ruchami kapitału.

Działanie rynków fi nansowych ostatecznie sprowadza się do zaciągania i udzielania różne-go rodzaju kredytów oraz tworzenia lokat inwe-stycyjnych. Transakcje te są związane ze znacz-ną niepewnością i  ryzykiem, gdyż zależą od kształtowania się kursów walut i kursów gieł-dowych. Natomiast współczesne techniki infor-macyjne pozwalają na przemieszczanie kapitału w ciągu sekund. Taka ekspansja rynków fi nan-sowych z ciągłymi potężnymi ruchami kapitału musiała nadać gospodarce wielką wrażliwość na rozmaite zachwiania kursów giełdowych i kur-sów walut, wywoływane często przez zupełnie przypadkowe zjawiska lub wypowiedzi polity-ków. Gospodarka USA przeżyła w 2001 r. groź-ny kryzys fi rm internetowych (tzw. dot.com cri-sis). Było to poważne ostrzeżenie, ale nie zostało odpowiednio wykorzystane. Kryzys ten został przezwyciężony dzięki uruchomieniu nowego pola ekspansji fi nansowej opartego na akcji kre-dytowej skierowanej na budowę domów miesz-kalnych. Rozwinięta została na wielką skalę akcja udzielania przez banki tanich kredytów hipotecznych, a  następnie ich sekurytyzacji, czyli nadawaniu formy atrakcyjnych funduszy inwestycyjnych. Tworzono w  ten sposób nowy kapitał o  cechach wyraźnie wirtualnych, gdyż jego wartość opierała się wyłącznie na oczeki-waniach dotyczących kształtowania się kursu akcji tych funduszy, a ostatecznie – na przewi-dywaniach dotyczących wzrostu cen mieszkań.

Nie było nic dziwnego w  tym, że w końcu nastąpiło nagłe załamanie tego rynku. Samo zja-wisko załamania nie było nowe. Nowa była jego skala i szybkość rozprzestrzeniania się kryzysu. Pojawiły się kolosalne straty kapitałowe dla nie-fortunnych inwestorów oraz wielkie zagrożenie dla banków fi nansujących. Bankructwo dużego domu bankowego i groźba załamania się całe-go systemu bankowego zmusiła najpierw rząd USA, a następnie rządy europejskie do dofi nan-sowania banków kosztem wzrostu własnego za-dłużenia. Sytuację pogorszył spadek dochodów spowodowany przez załamanie się popytu ryn-

Page 17: Biuletyn 2/2012

15Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

kowego i powszechną recesję. Kryzys fi nanso-wy przeniósł się na realną gospodarkę i stał się ogólnym kryzysem gospodarczym.

Potrzeba przemiany systemowej

Zadaniem bilansu otwarcia jest dostarczenie podstawy do nowego planu działania. Kryzys 2008 r. stworzył taką podstawę w postaci kon-statacji, że nadmierna zależność od kapitału fi nansowego i  rynków fi nansowych stanowi istotne zagrożenie systemowe dla gospodarki światowej. Powstała zatem potrzeba powrotu do właściwych zasad gospodarowania przez przebudowę systemu fi nansów międzynarodo-wych w  kierunku zasadniczego ograniczenia swobody przepływu kapitałów i  roli rynków fi nansowych. Zadaniem banków i  biznesu fi -nansowego nie może być dominacja i  speku-lacja, lecz świadczenie społeczeństwu usług, związanych z  funkcjonowaniem sfery realnej. Światowy system fi nansowy powinno się zre-konstruować w  taki sposób, aby przekształcić go w instrument promowania etycznego i trwa-łego rozwoju świata.

Przez pewien czas mogło się zdawać, że teza ta stała się ogólnie przyjętym postulatem. Poja-wiły się różne pomysły jego realizacji. Przywo-łane zostało pozytywne doświadczenie umowy międzynarodowej z  Bretton Woods z  1944  r., która uporządkowała ówczesny system fi nan-sowy, wprowadzając mechanizm zapewniają-cy stabilizację kursów walut. Zaczęto na nowo rozważać koncepcję wprowadzenia pieniądza światowego niezależnego od dolara czy jakiej-kolwiek innej waluty krajowej. Znacznym za-interesowaniem zaczęła się cieszyć koncepcja wprowadzenia ogólnoświatowego podatku od transakcji fi nansowych, o  tyle ciekawa, że wobec ogromnej skali tych transakcji mogłaby przy minimalnym obciążeniu przynosić bardzo wielkie środki nadające się do wykorzystania na ważne cele społeczne.

Aby jednak dokonać przemiany systemowej w  skali światowej, niezbędne jest osiągnięcie szerokiego porozumienia międzynarodowego, zdolnego do podporządkowania sobie intere-sów kapitału fi nansowego. Może kiedyś do tego dojdzie. Na razie dość szybko się okazało, że nie udaje się wypracować tego rodzaju wspólnego stanowiska i doprowadzić do podjęcia działań naprawczych z powodu różnic bieżących intere-sów. Przede wszystkim zaś ze względu na to, że wielkie centra fi nansowe świata nie są zaintere-sowane osłabianiem swego znaczenia.

W  rezultacie świat wszedł w pełen napięć okres zmagań z  następstwami kryzysu. Po chwilowej niepewnej poprawie w 2010  r. stało się widoczne, że proces wychodzenia z wiel-kiego kryzysu XXI wieku będzie długi i  trud-ny (zob. np. LINK Global Economic Outlook 2010). Czołowe kraje wysoko rozwinięte – z USA na czele – doświadczają słabości ekonomicznej, na którą składają się: chwiejność fi nansowa, ogra-niczenia kredytowe, duże bezrobocie, słaby po-pyt wewnętrzny. Towarzyszą temu programy konsolidacji fi skalnej, oznaczające restrykcyjne oszczędności budżetowe. Dotyczy to w  szcze-gólności europejskiej strefy euro, której kilka krajów znalazło się w sytuacji wymagającej po-mocy ze strony innych państw członkowskich Unii Europejskiej.

Jednym z wielkich problemów gospodarki światowej pogłębionych przez kryzys jest nie-równowaga fi nansowa, wynikająca z wielolet-niego defi cytu płatniczego USA i z nagromadze-nia rezerw dolarowych przez Chiny. Już samo to, że w szybkim tempie kraj ten zaczął odgry-wać coraz większą rolę w globalnej gospodarce, jest problemem światowym. Chiny odznaczają się bardzo szybkim wzrostem gospodarczym, ich produkt krajowy brutto podwaja się co 7–8 lat, ich potencjał przemysłowy zwiększa się znacznie szybciej, jednocześnie zbliżają się do pozycji głównego światowego importera paliw i surowców, a przy tym ich eksport do niedaw-na znajdował się w fazie nieustannej ekspansji. Kryzys światowy wpłynął negatywnie na chiń-ski eksport, ale nie na ogólny wzrost, gdyż ten

Page 18: Biuletyn 2/2012

16

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

może orientować się na szybko rosnący rynek wewnętrzny.

Dzięki utrzymywanej przez wiele lat znacz-nej nadwyżce eksportowej chińskie rezerwy dolarowe przekraczają 2 biliony dolarów. Tra-dycyjnie główną formą ich przechowywania było lokowanie w  obligacjach państwowych USA. Od niedawna Chiny przystąpiły do loko-wania tego kapitału w nowy sposób, używając go do wykupu dobrze prosperujących świato-wych fi rm przemysłowych2. Zmiany te budzą zaniepokojenie zarówno z powodu rosnącej po-tęgi chińskiego kapitalizmu i siły mocarstwowej Państwa Środka, jak też z uwagi na obawę przed podporządkowaniem politycznym ciągle pa-nującemu w Chinach szczególnemu reżimowi, sterowanemu przez partię komunistyczną. Te obawy potęgują atmosferę niepewności w  go-spodarce światowej.

Niewątpliwie sytuacja pokryzysowa sprzyja dokonywaniu się zasadniczej zmiany geopoli-tycznej polegającej na osłabieniu pozycji USA, a  umacnianiu się nowych potęg o  dążeniach mocarstwowych: Chin, Indii czy Brazylii. Ostat-nio pojawiła się nowa inicjatywa międzynaro-dowa w  postaci grupy BRICS, do której obok trzech wymienionych wchodzi również Rosja i Unia Afryki Południowej, a który na razie dał tylko poznać swoje zamierzenia (por. Sanya Dec-laration 2011).

Kumulacja zagrożeń

Kryzys gospodarczy skupia powszechną uwagę ze względu na bezpośredni negatywny wpływ na ogólne warunki życia. Nie on jednak jest głównym elementem bilansu otwarcia XXI wie-ku. Wynaturzenie gospodarki określane czasem niezbyt dobrze brzmiącym terminem fi nansyza-cji nie stanowi bowiem jedynego zagrożenia dla świata. Od lat obserwuje się na scenie światowej

2 W  krótkim czasie kapitał chiński opanował już 6% światowej własności kapitałowej i  jego udział dalej rośnie, podczas gdy udział USA wynosi około 20%, choć przed 30 laty sięgał 50% (Being eaten… 2010, s. 81, 82).

zjawiska i procesy grożące nieodwracalnym po-garszaniem się warunków ogólnego rozwoju gospodarczego i społecznego. W procesie ewo-lucji warunków życia występują dwie wielkie grupy zjawisk zagrażających przyszłości, któ-re są już dobrze rozpoznane przez naukę, ale wciąż jeszcze nie są przedmiotem powszechne-go rozumienia. Jedna to rujnowanie środowiska ekologicznego przez wielostronną nadmierną eksploatację zasobów naturalnych. Druga to pogarszająca się sytuacja społeczna związana z  dysproporcjami poziomów życia pomiędzy krajami wyżej i mniej rozwiniętymi, lecz tak-że w wewnętrznych warunkach wielu krajów, w tym także wysoko rozwiniętych.

Zasoby naturalne globu ziemskiego są ogra-niczone i stopniowo się wyczerpują. Nie przej-mowano się tym dopóty, dopóki perspektywa ta była odległa. Obecnie jednak – z  powodu ogromnego przyrostu liczby mieszkańców świa-ta, zmuszającego do intensyfi kacji produkcji żywności, a także na skutek wielu dziesięcioleci intensywnej ekspansji przemysłowej – gospo-darka światowa znalazła się w  bezpośredniej bliskości tych granic, a nawet – jak sądzą niektó-rzy uczeni – zaczęła je przekraczać. Obserwuje się groźne zmiany warunków klimatycznych, związane z działalnością przemysłową człowie-ka. Uważa się, że w perspektywie kilkudziesię-ciu lat świat wejdzie w  sytuację niemożności utrzymania dotychczasowych warunków życia w skali globalnej.

Problem pogarszania się ekologicznych wa-runków życia na Ziemi jest tym trudniejszy do przezwyciężenia, że trwający szybki przyrost ludności świata powoduje nieustanny wzrost zapotrzebowania na żywność i produkcję dóbr powszechnego użytku3. Temu rosnącemu za-potrzebowaniu coraz trudniej sprostać. Zasoby ziemi uprawnej są ograniczone, a  ich wyko-rzystanie podlega wahaniom klimatycznym. Ponadto trzeba je dzielić między produkcję

3 Szacuje się, że w ciągu 40 lat liczba mieszkańców świata wzrośnie z obecnych 7 miliardów do 9 miliardów osób.

Page 19: Biuletyn 2/2012

17Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

roślinną (z uwzględnieniem roślin przemysło-wych) i zwierzęcą. Nieurodzaje, susze i powo-dzie coraz silniej odbij ają się na zaopatrzeniu, powodując niekiedy masowe klęski głodu (jak obecnie w Somali), a także okresowe silne wzro-sty cen podstawowych artykułów żywnościo-wych, które prowadzą do wybuchów rozległych protestów i rewolt zdesperowanej ludności (jak ostatnio w  arabskich krajach basenu Morza Śródziemnego).

Nasilają się zagrożenia wynikające z pogar-szania sytuacji społecznej świata, na tle nierów-ności w zakresie dochodów. Endemiczna bieda, w  jakiej żyją masy ludzi, kontrastuje z  potęż-nymi zasobami uprzywilejowanych jednostek, bogacących się nierzadko tylko w wyniku wspo-mnianego wynaturzenia systemu gospodar-czego4. Zjawiska te rodzą poważne następstwa zmieniające świat. Poszukiwanie lepszych wa-runków życia spowodowało nasilenie migracji z krajów ubogich do zamożnych. Powstawanie skupisk ludności napływowej o odmiennej kul-turze i obyczajowości sprawia, że rodzą się ani-mozje i konfl ikty o charakterze narodowym, re-ligij nym i rasowym. Wiek XXI staje się okresem rosnącej konfl iktowości, która przyjmuje naj-pierw postać sporów i protestów, pojedynczych aktów przemocy, potem ataków terrorystycz-nych, rewolucji, konfl iktów zbrojnych i  wojen lokalnych, a wreszcie terroryzmu światowego.

Zagrożenia te mają wspólną przyczynę – wynikają z  form i  sposobu działania współ-czesnej gospodarki, opartej na mechanizmach rynkowych. Przy wszystkich swoich zaletach system rynkowy wyzwalał zawsze zjawiska szkodliwe dla życia społecznego, gdyż nie za-pewniał ani pełnego zatrudnienia, ani spra-wiedliwego społecznie podziału wyników pro-dukcji, wytwarzając nierówności i sprzeczności społeczne. Współczesna ewolucja tego systemu nie tylko nie usunęła tych wad, lecz przeciwnie, doprowadziła do ich zaostrzenia i przekształce-

4 Jak w znanym przypadku szefów wielkich ban-ków amerykańskich, którzy wypłacili sobie wysokie premie w szczytowym okresie kryzysu dzięki zasilaniu banków z kasy państwowej.

nia w poważne zagrożenia dla przyszłości świa-ta. Zmienił się charakter konkurencji rynkowej, przyjmując postać powszechnej komercjalizacji wszystkich niemal dziedzin życia. Mechanizmy rynkowe stały się podstawowym regulatorem, sterującym współczesną cywilizacją, w  tym takimi dziedzinami jak informacja, edukacja, kultura, nauka, sport. Nastąpiło uzależnienie całego życia społecznego od decyzji opartych na kryterium opłacalności. W  tych warunkach przyśpieszeniu uległy procesy rujnowania śro-dowiska naturalnego, gdyż tradycyjny rachu-nek ekonomiczny nie zawiera należytej wyceny wartości zużywanych zasobów naturalnych. Wraz z ciągłym wzrostem skali produkcji musi to skutkować rujnowaniem ekosystemu, a we-dług bieżących badań już doprowadziło świat do tzw. defi cytu ekologicznego, czyli sytuacji, w której stan zasobów naturalnych przestał wy-starczać do utrzymywania światowej konsump-cji na dotychczasowym poziomie. Natomiast wady rynkowego systemu podziału powodują coraz bardziej nasilającą się polaryzację społe-czeństw z groźnymi następstwami dla porząd-ku i spokoju globalnego5.

Z tych rozważań wynika, że zjawiska zwią-zane z kryzysem fi nansowym i ekonomicznym łączą się z ogólniejszymi negatywnymi skutkami działania współczesnego systemu rynkowego, składając się razem na rzeczywisty bilans otwar-cia XXI stulecia. Z bilansu tego należy wyciągnąć wnioski dotyczące kierunków dalszych działań i dalszej ewolucji systemu gospodarczego.

W kierunku nowego ładu światowego

Zagrożenia przedstawione w niniejszym bilan-sie otwarcia są trudne do przezwyciężenia, ale myśl ludzka nie jest wobec nich całkowicie bez-

5 Według jednego z obliczeń ONZ-owskich świato-wy podział dochodów kształtuje się tak, że łączny do-chód roczny 50 najbogatszych osób odpowiada łączne-mu dochodowi 450 milionów najbiedniejszych.

Page 20: Biuletyn 2/2012

18

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

radna. Już od lat prowadzona jest walka o prze-ciwdziałanie zmianom klimatycznym poprzez zmianę nośników energii w  celu ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Ale zmia-ny klimatyczne z  globalnym ociepleniem na czele są tylko jednym z  następstw niszczenia środowiska naturalnego. Aby zapobiec dalszej rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych Ziemi, niszczeniu bioróżnorodności, degrada-cji i zakwaszeniu oceanów oraz utracie bezpie-czeństwa energetycznego oraz możliwości za-opatrzenia w  żywność i wodę, trzeba zmienić charakter wzrostu gospodarczego. Powinien on zostać oparty na nowych formach przedsię-biorczości i  innowacyjności, nastawionych na oszczędzanie energii i zasobów naturalnych6.

Dziś jest już sprawą dobrze rozpoznaną, że oprócz niezbędnych działań na rzecz uzdrowie-nia systemu fi nansów międzynarodowych oraz zapobieżenia zmianom klimatycznym powinno się jak najszybciej przystąpić do realizowania w skali globalnej dawno opracowanej koncepcji strategii trwałego rozwoju. Koncepcja ta opiera się na idei, według której mechanizmy rynko-we, konieczne dla prawidłowego funkcjonowa-nia gospodarki, potrzebują wsparcia w postaci rozumnego sterowania. Realizacja tejże kon-cepcji będzie wymagała budowania nowego ładu światowego, który można określić jako ekologiczno-społeczno-ekonomiczny. Ma on ustanowić takie formy wzrostu gospodarczego i ogólnego rozwoju, które zapewniałyby respek-towanie granic ekologicznych, eliminację en-demicznej biedy, inwestowanie w  rozwój dóbr publicznych oraz zapewnienie rozsądnego i od-powiedzialnego przywództwa wyposażonego w  aparaturę wczesnego ostrzegania. Za pod-stawę powinno się uznać konstatację, że losów społeczeństwa ludzkiego nie można powierzać rynkowi. Zalety systemu rynkowego sprawia-ją, że jest on niezbędny jako zasadnicza forma organizacji życia gospodarczego. Trzeba jednak

6 Zajmuje się tym m.in. najnowszy raport Klubu Rzymskiego, wydany w 2010 r. w formie książkowej pt. The Blue Economy: 10 Years, 100 Innovations, 100 Million Jobs, autorstwa Guntera Pauli.

świadomie korygować jego funkcjonowanie, eliminując wynaturzenia i  negatywne skutki jego działania.

Zmiany zachodzące obecnie w świecie obej-mują nie tylko sferę zaspokajania potrzeb mate-rialnych człowieka, lecz sięgają głęboko w sferę kultury, obyczajowości i  systemów wartości. Nie chodzi więc o tworzenie koncepcji nowego, statycznego ładu ustrojowego, lecz o określenie pożądanego kierunku oddziaływania na two-rzenie się mobilnego, adaptacyjnego układu, zdolnego do ciągłej, szybkiej absorpcji przemian w strukturze potrzeb i motywacji człowieka.

W  zglobalizowanym świecie skala proble-mów do rozwiązania wykracza poza możliwo-ści poszczególnych państw. Żaden kraj, nawet największy, nie rozwiąże sam tych problemów. Niezbędne jest wytworzenie ogólnego nasta-wienia na najszerszą współpracę międzynaro-dową, nakierowaną na określenie i  realizację wspólnych celów: obrony warunków życia ludzi przed narastającymi zagrożeniami oraz zapew-nienia stopniowej poprawy tych warunków. Do takiego wielkiego porozumienia międzynaro-dowego jest jednak wciąż bardzo trudno dopro-wadzić ze względu na istniejące różnice doraź-nych interesów.

Jeśli nie uda się zapewnić takiego dobrze zinstytucjonalizowanego współdziałania, to w dłuższej perspektywie trudno się spodziewać pomyślnej przyszłość świata. Musi następować stopniowe pogarszanie się warunków rozwoju, uderzając najpierw w  najsłabszych, czyli kra-je i warstwy ubogie. Ostateczną konsekwencją musiałaby się stać ogólna walka o przetrwanie. Trzeba więc znaleźć sposób przełamania róż-nic bieżących interesów i  odrzucenia krótko-wzroczności na rzecz wspólnego tworzenia no-wego ładu i budowania lepszej przyszłości.

Problemy światowe dotyczą również Polski. Wprawdzie w geopolitycznej grze sił nie może ona odgrywać istotnej roli, ale międzynarodowe ruchy kapitału, zjawiska o charakterze recesyj-nym oraz zmiany cen podstawowych paliw i su-rowców na rynkach światowych będą wywie-rały bezpośredni wpływ na położenie w kraju.

Page 21: Biuletyn 2/2012

19Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Na razie zadowala to, że sytuacja ekonomiczna Polski jest stosunkowo dobra. Po wzorcowym uniknięciu recesji w  czasie pierwszego ataku kryzysu kraj utrzymuje stabilny wzrost go-spodarczy na niezłym poziomie i  znajduje się w okresie intensywnego redukowania defi cytu budżetowego. Ma jednak poważne problemy strukturalne, które kryzys musiał wyostrzyć, takie jak: masowa bieda, bezrobocie, słabość sektora edukacji i nauki. Najbliższa przyszłość będzie pozostawać niepewna ze względu na zależność od otoczenia zewnętrznego. Polska musi więc być żywotnie zainteresowana wspie-raniem zarysowanych dążeń w  ramach coraz silniej integrującej się Unii Europejskiej.

Bibliografi a

Being eaten by the dragon (2010), „The Econo-mist”, 13–19.11.2010.

Harvey D.  (2010), The Enigma of Capital and the Crises of Capitalism, Oxford University Press, Oxford.

LINK Global Economic Outlook (2010), United Nations, New York, http://www.un.org/esa/poli-cy/link/presentations10/geo201010.pdf.

Pauli G.  (2010), The Blue Economy: 10 Years, 100 Innovations, 100 Million Jobs, Paradigm Publi-cations, Taos, NM.

Sanya Declaration 2011, Sanya, Hainan, Chi-na, 14.04.2011, http://news.xinhuanet.com/en-glish2010/china/2011-04/14/c_13829453.htm.

„Rekonfi guracja sceny globalnej XXI w.”14 listopada 2011r.

Antoni Kukliński: Dawniej świat był zorganizowany inaczej, były tysiące, czy setki tysięcy lokalnych scen. Każda lokalna scena miała swojego pierwszego aktora, każda miała swą wi-downię. W  tej chwili poszliśmy w  kierunku tego, że jest właściwie jedna wielka scena, jeden pierwszy aktor i  jedna widownia. W  tej chwili ten wielki porządek globalny, który trwał przez bardzo długie czasy załamuje się na naszych oczach i powstaje nowy porządek globalny.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html)

Page 22: Biuletyn 2/2012

20

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Wprowadzenie

Kryzys, z  którym się borykamy od 3 lat, daje o sobie wciąż znać w Europie i jego „ojczyźnie” – USA.  Póki co nie widać jego rychłego koń-ca. Doczekał się już wielu książek i artykułów o  jego genezie i  skutkach. Na ich podstawie można wyrobić sobie w miarę obiektywne zda-nie o  bezpośrednich przyczynach i  sprawcach najpoważniejszego globalnego załamania go-spodarczego po II wojnie światowej, zwłaszcza w krajach najwyżej rozwiniętych. Nadal jednak nie ma pogłębionej i wiarygodnej analizy – oraz diagnozy – rzeczywistych źródeł kryzysu, bez czego walka z  jego implikacjami w  krótko- i długookresowej perspektywie ma niewielkie szanse powodzenia, o  czym już się po trosze przekonujemy. Mam tu na myśli przesłanki sys-temowe dominującego w świecie ustroju, a więc kapitalizmu (pamiętając o  jego różnych od-mianach wynikających głównie z roli państwa w gospodarce) oraz dokonujące się przemiany natury socjologicznej i mentalnościowej ery tur-bokapitalizmu i „pędzącej globalizacji” w szero-kich warstwach społeczeństw starych i nowych krajów o  tym ustroju. Dopiero w ostatnich la-tach (ale nie tylko) pod presją kryzysu pojawiają się pierwsze naukowo uzasadnione opinie, że ten tak dotąd elastyczny ustrój znalazł się nie

w pierwszym może i nie ostatnim, ale jednak w punkcie zwrotnym oraz że nie mamy do czy-nienia z  cykliczną prawidłowością, nawet jeśli się nam zaczęło wydawać – mimo pęknięcia tzw. bańki internetowej 11 lat temu – iż udało nam się nad nią zapanować i ograniczyć przy-najmniej nawroty tej dokuczliwej właściwości kapitalizmu.

Bo nie jest to zwykły kryzys i to nie ze wzglę-du na zasięg. Inne są jego korzenie, rozleglejsze skutki. Kryzys ten dał asumpt do ostrzeżeń pod adresem banków i polityków, by nie ryzykować powrotu po cichu do business as usual, zwłaszcza w sektorze bankowym, gdy ustąpią najostrzej-sze objawy. Bez mała na palcach jednej ręki zliczyć można próby doszukania się powodów wystąpienia zjawisk kryzysowych w  świecie biznesu i gdzie indziej, wszyscy koncentrują się na instytucjach fi nansowych, które bezpośred-nio kryzys wywołały. Łatwo przypisać odpo-wiedzialność bankom i  spekulantom fi nanso-wym, politykom oraz instytucjom nadzorczym za to, co się stało, ale czy rzeczywiście cała wina leży po ich stronie? A  jeśli nie, to kto zawinił? Czy podjęte ad hoc środki zaradcze wobec sek-tora fi nansowego oraz cięcia i oszczędności w fi -nansach publicznych, uginających się pod cię-żarem i tak dynamicznie rosnącego zadłużenia na skutek niezakończonego (ilościowe poluzo-

U źródeł kryzysu: szansa czy zagrożenie dla kapitalizmu?Jan Woroniecki

Page 23: Biuletyn 2/2012

21Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

wanie) wpompowywania pieniędzy do gospo-darki i banków, mogą poprawić trwale sytuację? Czy nie należy się przyjrzeć mniej widocznym zjawiskom, które zaważyły na ryzykanckim za-chowaniu banków i rozmaitych funduszy (czyli generalnie biznesu) mnożących skomplikowane instrumenty fi nansowe? Czemu zanikły racjo-nalne zachowania i procedury ostrożnościowe w zamożniejszych gospodarstwach domowych oraz w sektorze fi nansowym i w biznesie? I jak to wszystko waży lub zaważyć może na ewolucji i czy nie stanowi zagrożenia dla ustroju, który – jak demokracja – ma liczne wady, ale nikt lep-szego nie wynalazł, zagrożenia tym razem pły-nącego od wewnątrz?1

Głębsze przyczyny kryzysu i jego skutki systemowe

Moim zdaniem, że źródeł kryzysu należy się do-szukiwać przede wszystkim w głębokich prze-mianach w mentalności ludzi i  infrastrukturze instytucjonalnej, obejmującej ustawodawstwo i uzanse krajowe i międzynarodowe, czyli sferę regulacyjną (zwłaszcza rynku) oraz organizacje, w  tym banki i przedsiębiorstwa. Przemiany te, nawarstwiające się, począwszy mniej więcej od lat 80. XX wieku, zdaniem zmarłego niedawno historyka Tony’ego Judta polegały na „obsesji na punkcie gromadzenia, kulcie prywatyzacji i sektora prywatnego, powiększającym się roz-ziewie między zamożnymi i biednymi (…) towa-rzyszącej tym zjawiskom retoryce: bezkrytycz-ny podziw dla niczym nieskrępowanego rynku, pogarda dla sektora publicznego, złudzenie nie-kończącego się wzrostu. Nie możemy tak dłużej żyć” (Judt 2010, s. 2). Opinia Tony’ego Judta nie jest odosobniona. Wystarczy przytoczyć skrajną

1 „Nie można ignorować pilnej potrzeby ratowania systemu (…) należy się zająć korzeniami zła (…) wielkim wykolejeniem” (Artus i Virard 2008, s. 72). „Pojawiła się pilna potrzeba przemyślenia na nowo i reformy global-nego systemu kapitalistycznego (…) zapobieżenia, by nie zniszczył sam siebie” (Soros 1998, s. XV).

może, ale niepozbawioną realnych przesłanek wypowiedź Güntera Grassa: „Kapitalizm zde-generował się, stał się maszynerią, która służy już tylko sobie samej. To nieprzyjazny ludziom moloch, którego nie ogranicza skutecznie żad-ne prawo… Czy mamy nadal godzić się na (…) system kapitalistyczny, w  którym świat fi nan-sów w dużej mierze oddzielił się od gospodarki, ale raz po raz zagraża jej za sprawą zawinio-nych przez siebie kryzysów? Czy takie artykuły wiary jak rynek, konsumpcja i zysk nadal mają być naszą religią? (…) jeśli demokracje zachod-nie okażą się niezdolne do tego, by za pomocą fundamentalnych reform przeciwstawić się gro-żącym im już obecnie i spodziewanym w przy-szłości niebezpieczeństwom, to nie poradzą sobie z  tym, co w  nadchodzących latach jest nieuniknione: kryzysami, rodzącymi następne kryzysy (…) rozpad porządku demokratycznego pozostawiłby jednak po sobie, o czym świadczy dostatecznie dużo przykładów, pustkę, a tę mo-głyby zagospodarować siły, których opis prze-kracza możliwości naszej wyobraźni” (Grass 2011). Dalej idzie marksizujący Paul Jorion, bo wieszczy upadek kapitalizmu, aczkolwiek i on nie podaje alternatywy (Jorion 2011).

Dotyczy to – o czym szerzej w dalszej czę-ści niniejszych rozważań – w szczególności roli i stosunku do państwa, co obecny kryzys zaczął już zmieniać, a także losów demokracji, nie mó-wiąc o perspektywach rozwoju gospodarczego i społecznego. Innymi słowy należy się odwołać do społecznej antropologii i behawiorystycznej strony tak niepokojących zjawisk kryzysowych, bez czego nieodzowna, ale przemyślana (a nie doraźna jak akcja gaszenia pożarów) zmiana postaw ludzi i instytucji (podmiotów gospodar-czych, ale także państwa jako stłamszonego re-gulatora) pozostanie nieosiągalna, a tym samym nie nastąpi trwałe uzdrowienie gospodarki glo-balnej i poprawa warunków bytowania miliar-dów ludzi. To z kolei, wraz z niebezpiecznym zwątpieniem i próbami szukania zamiast kapi-talizmu już nie „trzeciej” drogi, ale wielu innych dróg i bezdroży, pociąga za sobą dalsze niewy-obrażalne skutki o wymiarze cywilizacyjnym.

Page 24: Biuletyn 2/2012

22

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Tak jak w  przedstawionych przykładowo dwóch opiniach, troska daje o sobie znać u na-stępujących autorów: John C.  Bogle, Anatole Kaletsky, Antoni Kukliński, Robert B.  Reich, Zdzisław Sadowski, Joseph E. Stiglitz, Alvin and Heidi Toffl erowie, Bruce Scott, z których dorob-ku czerpałem, pracując nad niniejszym tekstem. Kierowałem się przy tym zapożyczoną od tego ostatniego defi nicją współczesnego kapitalizmu jako moim zdaniem najpełniejszą, bo najlepiej oddającą jego charakter: „Pośredni (stanowiony nie bezpośrednio przez władzę polityczną, ale raczej za pomocą reguł i  instytucji, jakie ona tworzy), trzystopniowy (rynki, instytucje, wła-dza polityczna) system rządzenia gospodarczy-mi stosunkami” (Scott 2009, s. 2, 4, 24). Defi nicja ta, zgodna zresztą z panującą obecnie w ekono-mii tendencją uwzględniania instytucjonalnych zrębów kapitalizmu, prawidłowo oddaje rolę państwa (rządu): przede wszystkim określania, rozsądzania i wdrażania reguł gry gospodarki kapitalistycznej, a  nie bezpośredniego uczest-nictwa w niej, poza niezbędnymi interwencja-mi i  rzadziej (przedsiębiorstwa użyteczności publicznej i uznane za strategiczne) funkcją ad-ministratora i  innowatora. Podjęte przez rządy kroki w obliczu kryzysu dobitnie wykazały, że nie da się polegać na niewidzialnej ręce rynku. Musi wkroczyć państwo z  pakietem pomoco-wym i nie tylko. Ale nawet bez kryzysu nie spo-sób sobie dziś wyobrazić funkcjonowania ryn-ków bez tworzonych przez rządy (samodzielnie bądź wspólnie, na płaszczyźnie wielostronnej) reguł, które dyktują prawa i obowiązki stron ob-rotu gospodarczego – czyli bez systemu rządze-nia (governance); „nieregulowany kapitalizm jest swoim najgorszym wrogiem: prędzej czy póź-niej musi paść ofi arą swych własnych ekscesów i znowu zwrócić się o pomoc do państwa” (Scott 2009, s. 4, 21, 25, 43–44, 67–68). Tego, które – od-sunięte do niedawna na drugi plan – nie speł-niło swych obowiązków, chociaż rosły koszty utrzymania aparatu państwowego.

Peter Drucker prawie 20 lat wcześniej (Druk-ker 1993, s. 157–166), Lester Thurow 12 lat temu (Thurow 1999, s. 231–232), a Joseph Stiglitz 2 lata

przed kryzysem (Stiglitz 2006, s. XIIV–XVI, 33, 48, 51) zwracali uwagę – odpowiednio: na rolę prawowitych władz w  demokracjach, rządu i sprawnego rządzenia (governance) w ukierun-kowaniu rozwoju; na to, że jedną z kluczowych słabości kapitalizmu stanowi brak zrozumienia dla potrzeby posiadania zdrowych instytucji publicznych i prywatnych; na rolę rządu i wagę właściwych proporcji (a proper mix) między rzą-dem i  rynkiem, dopasowanych do specyfi ki każdego kraju na danym etapie jego rozwoju. Stąd spóźnione, ale niezbędne troska i zabiegi o swoisty „powrót państwa”, niekiedy w kontro-wersyjnej hybrydowej formie kapitalizmu pań-stwowego (por. Leviathan... 2010, s.  9–10; Stop! The size and power... 2010, s.  21–23). Sęk jednak w tym, na ile rządy reprezentują wspólny (naro-dowy) interes, a nie interesy polityków i urzęd-ników bądź menedżerów i w jaki sposób należy przeformułować rolę państwa w obecnych wa-runkach, w  tym w odniesieniu do wpływania na decyzje fi rm (Lubowski 2010; Chang 2010, s. 1–6, 125–136, 176–177).

Nie oznacza to bynajmniej negowania czy pomniejszania roli rynku również we współ-czesnym i przyszłym kapitalizmie oraz zgloba-lizowanej gospodarce. Chodzi o udział państwa właśnie, który – w razie niedopasowania do da-nego etapu ewolucji gospodarki kapitalistycz-nej (w opcji „za dużo” lub „za mało” państwa) – powoduje spore kłopoty. Jak to postrzega Jo-seph Stiglitz, „nowoczesna ekonomia, z jej wiarą w wolny rynek i globalizację, obiecywała dobro-byt dla wszystkich. Tak wychwalana Nowa Go-spodarka – zadziwiające innowacje drugiej po-łowy XX wieku, w tym deregulacja i inżynieria fi nansowa, miały zapewnić lepsze zarządzanie ryzykiem, niosąc ze sobą koniec cykliczności w  gospodarce. (…) Wielka Recesja zachwiała tymi iluzjami. (...) Gospodarki potrzebują rów-nowagi między rolą rynków i rolą rządów. (…) Obecny kryzys wydobył na światło dzienne fundamentalne wady ( fundamental fl aws) syste-mu kapitalistycznego, przynajmniej jego wer-sji z ostatniej części XX wieku w USA” (Stiglitz 2010, s. XI–XIII, XXI). Podobny pogląd (fl aw in

Page 25: Biuletyn 2/2012

23Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

the model) zmuszony był ogłosić w październi-ku 2008 r. Alan Greenspan, przyznając, że mylił się, gdy sądził, iż banki uczynią, co trzeba, by ochronić swych akcjonariuszy i współpracują-ce z nimi instytucje, podczas gdy zamiast tego sektor fi nansowy praktycznie bez żadnego nad-zoru oferował derywaty za 20 bilionów dolarów już w połowie poprzedniej dekady (Tett 2010, s. IX–X, XIII, XVIII, 26–34, 37–47, 152, 297)2.

Działalność sektora bankowego należała do przejawów ogólniejszej niebezpiecznej ten-dencji – wirtualizacji gospodarki. Następował odwrót od produkcji materialnej, a nawet trady-cyjnie rozumianych usług jako głównego nurtu w  gospodarce i  źródła zysku, na rzecz wspo-mnianej inżynierii fi nansowej, bo to ona wróży-ła – oczywiście do czasu – największe dochody. „Taka wirtualna gospodarka ma wielki poten-cjał destrukcji swej bazy – realnej gospodarki” – przepowiadał 10 lat przed wybuchem kryzy-su John Gray (2009, s. 62, 73). Nie jest prawdą powszechnie głoszona teza, że „nikt nie przewi-dział kryzysu”. Poza nim i Josephem Stiglitzem np. Charles Handy i  Jeremy Rifkin ostrzegali przed skutkami zawierzenia rynkom bez kory-gowania ich poczynań i przed utratą systemu wartości na rzecz maksymalizacji zysku i kon-sumpcji oraz przed płynącymi stąd zagrożenia-mi dla tkanki i  spójności społecznej, wreszcie przed frustracją na tle szybko rosnących dys-proporcji w zakresie płac i stopnia zamożności (Gray 2001, s. 423; Handy 1998, s. 17–31, 53–54; Rifkin 2001, s. 309)3.

Pozostaje sprawą dyskusyjną, na ile przy-czyniła się do wybuchu kryzysu globalizacja, której wielu, np. cytowani już Patrick Artus i Marie-Paule Virard, przypisuje winę jako ge-neratorowi nierówności i  nierównowagi nie

2 Felix Rohatyn nazwał je „fi nansowymi bombami wodorowymi” (Tett 2010, s. 36), a Warren Buffet – też przed 2008 r. – „bronią fi nansowego masowego rażenia” (Chang 2010, s. 239). Zastanawiające, że nawet dziś znaj-dują się obrońcy tych „bomb” (por. Hailes 2011); słuszna polemika z nimi – zob. Michael Maslinski (2011).

3 „Możemy mieć wzrost, ale większości ludzi może się gorzej powodzić” (Stiglitz 2006, s. 23).

tylko w obrębie społeczeństw, ale między kra-jami, a w dodatku to, że mniej rozwinięte kra-je zaczęły kredytować te najwyżej rozwinięte, żeby ich społeczeństwom pomagać żyć ponad stan (Artus i Virard 2008, s.  7–90). Wyrastają-cy na nowego guru do spraw globalizacji Dani Rodrik tłumaczy generowane dysproporcje re-latywnie słabymi podstawami instytucjonalny-mi rządzenia (governance) globalnych rynków w  porównaniu z  narodowymi, regulowanymi przez system danego państwa; tę dysharmonię określa jako „miękkie podbrzusze” globalizacji. Za najistotniejsze wyzwanie stojące przed świa-tową gospodarką uważa dążenie do godzenia priorytetów wynikających z  globalizacji, de-mokracji i narodowych interesów (Rodrik 2011, s. XVI–XVIII). Tak czy owak, pozostaje faktem, że „może się okazać trudne utrzymanie moc-nej gospodarki globalnej, jeżeli część świata nadal wytwarza daleko więcej niż konsumuje, a inna część, która powinna oszczędzać, by za-spokoić potrzeby starzejącej się populacji, na-dal konsumuje znacznie więcej, niż wytwarza” (Stiglitz 2010, s. XXIII). Te dysproporcje, w po-łączeniu z  „nawisem płynności” w  rezultacie sanacyjnych działań ratunkowych dla banków, nie tylko wzmagają niepewność co do kondycji gospodarki i nasilają jej podatność na cykliczne wahania, ale także prowadzą do pokusy rewizji otwarcia gospodarek narodowych i odwrotu od multilateralizmu w chwili, gdy jest najbardziej potrzebny (Global Risks 2010... 2010, s. 7–11, 36).

Behawioralne przemiany u podłoża kryzysu

Kapitalizm oparty wyłącznie na siłach rynku i  fundamentalizm rynkowy są większym nie-bezpieczeństwem dla otwartego społeczeństwa niż jakakolwiek totalitarna ideologia, manka-menty te trzeba usunąć, by uniknąć nieszczę-ścia – apelował 10 lat przed kryzysem George Soros (1998, s. XVI, XXI–XXII). Niestety, wzrost gospodarczy i  dobrobyt wydawały się zagwa-

Page 26: Biuletyn 2/2012

24

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

rantowane, a dochody coraz łatwiejsze do osią-gania w drodze sprytnych inwestycji i zwyczaj-nie na kredyt, co uśpiło czujność bankierów i polityków, a  także wielu fi rm i  gospodarstw domowych.

Kumulacja trudności i  błędów, ignoran-cja wobec zaostrzających się wewnętrznych sprzeczności systemowych, a  także gorącz-kowe poszukiwania remediów w  warunkach rozprzestrzeniającego się kryzysu skłaniają do konstatacji, że w  istocie gra toczy się o  przy-szłość kapitalizmu i kształt jego następnej „wer-sji”, ale także o demokrację i o pozycję cywili-zacji euroatlantyckiej i  jej dorobku4. Jak dotąd na zakrętach historii kapitalizm przejawiał, pod wpływem presji społecznej, dużą zdolność dostosowawczą, a  jednocześnie był w  stanie rewolucjonizować struktury społeczne; pyta-nie tylko, czy zawsze w korzystnym kierunku. Ostatnio bowiem doszło do daleko posuniętej atomizacji i  rozwarstwienia społeczeństwa, obserwuje się też zjawisko pozbawienia wła-ścicieli, za ich zgodą lub bez uświadomienia sobie tego przez nich, decyzji o dysponowaniu ich własnymi środkami. Zmieniły się rynki, motywacje i zachowania instytucji, w  tym re-gulacyjnych (częstokroć w  stronę deregulacji i pozostawienia biegu spraw rynkom). Nie wi-dząc alternatywy dla globalnego kapitalizmu, Anatole Kaletsky przyznaje jednak, że „to, co się załamało 15 września 2008  r. (…) było całą fi lozofi ą polityczną i systemem ekonomicznym, sposobem myślenia o życiu na świecie”; pocie-sza się, że „zarówno w kapitalizmie, jak w de-mokracji nieodparta logika wydaje się prze-mawiać za autonaprawą, a nie autodestrukcją” (Kaletsky 2010, s.  1, 16, 20). Na razie wszakże proces destrukcji powstrzymały doraźnie rządy pieniędzmi podatników…

Co jednak czyni ten kryzys innym niż po-przednie, poza rzecz jasna jego skalą i  skalą środków zaradczych, podjętych przez wiele krajów? Czy w  analizach przyczyn kryzysu –

4 Przestrzegał przed tym Hubert Vedrine (2007, s. 52).

głównie bezpośrednich – nie zostały przeoczo-ne ważne przemiany i tendencje, które były jego praprzyczyną? Zwłaszcza w  sferze społecznej, w  obszarze ludzkich zachowań oraz w  zakre-sie motywacji członków społeczeństwa? Czy w rezultacie nie ślizgamy się niechcący po po-wierzchni zjawisk?

Na trop pomogli mi wpaść autorzy, zajmu-jący się – każdy na swój sposób – rozważaniami wkraczającymi w  przestrzeń zarezerwowaną dla futurologii: Herbert G. Wells i Alvin i Heidi Toffl erowie. Zajęli się oni (aczkolwiek pierwszy tylko na marginesie) kwestią ewolucji ludz-kiej natury, zwłaszcza obszarem pragnień i  ich spełniania przez homo oeconomicus. Toffl erowie rozwinęli mianowicie teorię podwójnej natury współczesnego człowieka: stał się on „prosu-mentem”, jednocząc w  sobie często sprzeczne aspiracje konsumenta, a  zarazem wytwórcy (bądź usługodawcy), i to nie tylko w znaczeniu pracownika, ale – co mniej dostrzegalne – coraz więcej wysiłku wkładającego w prace co praw-da nieprzynoszące bezpośrednio dochodu (bo nie wynagradzane, ale pozwalające zaoszczę-dzić wydatku i pomnażające jego majątek i za-możność, np. malowanie samemu mieszkania, przypilnowanie dziecka hydraulika w  zamian za naprawę kranu itp.), a  także prace, które na niego jako konsumenta spychają dostawcy to-warów i usług (np. samoobsługa w sklepie, na-wet przy płaceniu za towar własnoręcznie za-ładowany na wózek, zawiezienie go do domu i rozładowanie). Na naszych oczach rozrasta się w  ten sposób gospodarka bezpieniężna, której wartość kalkulacyjna dorównuje już prawie go-spodarce opartej na pieniądzu (Toffl er, Toffl er 2006, s.  23, 25, 152–154, 158, 194–197). Z  kolei Wells w pamiętniku ze swej podróży po Rosji Sowieckiej z 1920 r. (I wyd.) opisuje, jak – draż-niąc się z  towarzyszącymi mu komisarzami – prosił ich o wyjaśnienie, czy majster – przo-downik pracy udający się w dniu wolnym od pracy na doglądanie budowy jego daczy przez brygadę budowlaną – jest proletariuszem czy pracodawcą, a może i wyzyskiwaczem (Wells 2008; s. 68–69)?

Page 27: Biuletyn 2/2012

25Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Kilka ostatnich dziesięcioleci przyniosło jeszcze jedną modyfi kację tej dwoistej na-tury: rosnącej szybko klasie średniej nawet w  biedniejszych państwach przybyła dodat-kowo rola inwestora-minikapitalisty, czego konsekwencje wydają się daleko idące, a we-wnętrzne sprzeczności, targające „prosumen-tem-inwestorem” – pomnożone. Dały o  sobie niepostrzeżenie znać jako katalizator, jeśli nie ukryty czynnik sprawczy kryzysu. Jeden z najbardziej uznanych znawców kapitalizmu przełomu XX i XXI wieku, Robert Reich, oce-nia, że głównym winowajcą nie była – skądi-nąd rozbuchana, ale nie bez „zewnętrznego” powodu – chciwość przedsiębiorców lub obo-jętność menedżerów, ale nasilająca się presja na przedsiębiorstwa czy banki ze strony kon-sumentów jak my, którzy szukają okazji, i  ze strony inwestorów takich, jak my, którzy żąda-ją większych dochodów (Reich 2007, s. 97, 103). Zjawisko to, występujące najwcześniej na co-raz większą skalę w USA5, gdzie już w  latach 90. ubiegłego stulecia większość gospodarstw domowych lokowała część kapitału w akcjach, miało niebagatelny wpływ na działania wielu podmiotów gospodarczych, nie tylko banków, tym bardziej że szybko rosła nie tylko liczba akcjonariuszy, ale zmieniało się niekorzystnie – o czym dalej – ich nastawienie do fi rm, któ-rych akcje nabyli.

To w owych sprzecznościach potrójnej na-tury coraz większej liczby ludzi upatrywać na-leży praprzyczyny kryzysu. Drzemiący w  nas inwestor domaga się niecierpliwie jak najwięk-szych i  jak najszybciej zysków z ulokowanego w papierach wartościowych kapitału, a wycho-dząc naprzeciw temu dążeniu i często na wpół uświadamianej presji sektor fi nansowy zaczął oferować swej klienteli niewiele odbiegające od sławetnych piramid fi nansowych instrumenty pochodne, wymyślone zrazu zupełnie w  in-nym celu – zabezpieczenia się przed ryzykiem. Utrzymywanie się tych sprzeczności i akcepta-

5 O  „narodach akcjonariuszy” pisano dużo wcze-śniej (por. Naisbitt i Aburdene 1990, s. 159–166).

cja procesu ich podsycania, zwłaszcza domina-cja postawy zachłannego inwestora, gwarantu-je nawroty kryzysu. I nie chodzi tu o „zwykłą chciwość”, w  jakimś stopniu leżącą w naturze ludzkiej i w  rozsądnych granicach będącą sty-mulatorem kreatywności i  produktywności, tym bardziej w warunkach kapitalizmu. Pro-blem powstaje, gdy „chciwość pokonuje poczu-cie przyzwoitości, a  dążenie do gromadzenia bogactwa nabiera cech nieznającej granic go-rączki” (Rohatyn 2008).

Podobnego zdania jest John Bogle, twór-ca wzorcowego funduszu Vanguard. Kryzys ujawnił mankamenty demokratycznego kapi-talizmu, nade wszystko właśnie niepohamowa-ną chciwość, która ogarnęła system fi nansowy i mnóstwo przedsiębiorstw i która sięga głębiej niż pieniądze. Rzecz nie tylko w naszym uwiel-bieniu dla bogactwa i upadku etyki zawodu, ale w  ostatecznym rozrachunku – w  zagrożeniu deformacją naszej natury i wyznawanych war-tości. Skutkuje to erozją podstaw kapitalizmu, mianowicie zaufania (okazywanego i doświad-czanego) i  zepchnięciem (niekiedy na własne życzenie i bez protestu) na drugi plan w syste-mie właścicieli biznesu. Na pogłębieniu się tych niekorzystnych zjawisk zaważyła patologiczna mutacja kapitalizmu: kapitalizm właścicieli zo-stał wyparty przez kapitalizm menedżerów. Dla przykładu, w USA indywidualna własność ak-cji skurczyła się z 92% do 26%, a wzrosła do 3/4 w  ręku inwestorów instytucjonalnych. W  ten sposób doszliśmy do nowej „społeczności agen-cyjnej” (agency society), w  której fi nansowi po-średnicy zaczęli kontrolować biznes w Amery-ce. Co gorsza, często przedkładając swój własny interes ponad interes tych, którzy im powierzyli swe pieniądze, i  zapominając o  tradycyjnych zasadach zaufania i  odpowiedzialności przed właścicielami korporacji. Ci ostatni zaś – na do-miar złego – zaślepieni chęcią szybkiego zysku zawierzyli swym agentom (Bogle 2009, s.  1–3, 127–129).

Pośrednicy (menedżerowie) bez podbudo-wy etycznej nie tylko rychło nauczyli się mani-pulować swoim wynagrodzeniem, ale zdobyli

Page 28: Biuletyn 2/2012

26

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

też znaczną władzę polityczną. Do wybuchu kryzysu byli praktycznie nietykalni, niezależnie od wyników, zaniżali płace personelu, po czym podatnicy musieli ratować upadające spółki. Rynki są w stanie wyplenić nieefektywność, ale nie od razu i  tylko jeśli nikt nie ma dostatecz-nej władzy, by nimi manipulować. Tymczasem było inaczej. Rynek wcale nie zmierzał ku rów-nowadze. W efekcie sektor fi nansowy manipu-lował przedsiębiorstwami, a interesy ich szefów stały się zbieżne z  interesami posiadaczy kapi-tału, pośrednicy fi nansowi destabilizowali cały system, aż – w ujęciu Bohdana Havrylyshyna – osiągnięto etap, na którym mamy do czynienia z „własnością bez kontroli i kontrolą bez własno-ści” (Havrylyshyn 1990, s.  194–195). Taki stan musiał przynieść następstwa w postaci kryzysu (Chang 2010, s. 148–156; Attali 2009, s. 132–133). Oby miał rację Dariusz Filar, że „być może do-chodzimy do jakiegoś zasadniczego przełomu w gospodarce światowej. Może wreszcie więk-sza uwaga będzie zwrócona w  stronę realnej gospodarki, a dobrobyt będzie budowany na in-nowacyjności produkcji czy usług zaspokajają-cych rzeczywiste potrzeby ludzi” (por. rozmowa z prof. Dariuszem Filarem 2011).

Tymczasem w połowie lat 90. XX wieku ge-nerowanie wartości dla akcjonariuszy (the share-holders value) kosztem tworzenia realnej warto-ści i miejsc pracy na uczciwych warunkach stało się jedną z głównych ambicji menedżerów nie tylko przedsiębiorstw, ale także holdingów, fun-duszy inwestycyjnych, fi rm ubezpieczeniowych ze wszystkich kontynentów. Zrodził się niczym nieuzasadniony pogląd, że stopa zwrotu kapita-łu ROE (return on equity) nie powinna być niższa niż 15%. Wykorzystywano otwarcie gospodarek dla cięcia kosztów w drodze outsourcingu, za-mrażania lub obniżki płac, redukcji liczebności personelu. Rosła tak krytykowana przez Joh-na Bogle’a  skłonność pośredników do ryzyka, zwłaszcza w  obracaniu „cudzym groszem” – bądź to powierzonym, bądź też pochodzącym z łatwo dostępnego i taniego kredytu. Na chci-wość inwestorów nakładała się chciwość po-średników (Artus i Virard 2009, s. 71–72, 85–94,

101–109)6. Co gorsza, sami akcjonariusze – para-doksalnie – najczęściej wcale nie dbali o długo-falowy rozwój fi rm, których akcjami dyspono-wali, nalegając na podporządkowanie strategii działania fi rm krótkoterminowej maksymali-zacji zysku i wypłacanych dywidend (kosztem reinwestycji, które nie owocują zwykle szyb-kim zwrotem). Będąc formalnymi współwła-ścicielami, zbywając akcje, z  łatwością mogli się w każdej chwili wycofać, w odróżnieniu od pracowników fi rm czy ich dostawców. Obrót ak-cjami niesłychanie przyspieszył z przeciętnie 2 lat (jeszcze 15 lat temu) do zaledwie 2 miesięcy w 2006 r.! (wywiad z R.B. Reichem 2007, s. 4–5), ubywało „cierpliwego kapitału”. „Zasada mak-symalizacji owej wartości dla akcjonariuszy sta-ła się przekleństwem w amerykańskim świecie biznesu” (Chang 2010, s. 11–12, 17–21, 232, 239–240), a „nieświęte przymierze” między profesjo-nalnymi menedżerami i  akcjonariuszami było fi nansowane przez innych udziałowców (stake-holders) w fi rmie, zwłaszcza pracowników, a na rząd naciskano, by obniżał podatki i  udzielał subsydiów (Drucker 1993, s. 17–18). Przez kilka dziesięcioleci zyski przedsiębiorstw i płace me-nedżerów stale rosły na skalę niespotykaną od 1945 r., i  to nawet w okresach słabego wzrostu (natomiast siła nabywcza i płace zatrudnionych oraz udział płac w wartości dodanej systema-tycznie malały mimo zwiększonej wydajności). Nie mogło to trwać wiecznie, podobnie jak boom; nieuchronnie zbliżał się kryzys (Artus i Virard 2005, s. 17–29, 35, 39–41, 45, 48–49).

Nawet Umair Haque, autor nowego mani-festu i  wizji „konstruktywnego kapitalizmu”, przyznaje, że ten XX-wieczny (czy też raczej dotychczasowy – przyp. JW) przesuwa koszty i  zapożycza się u  ludzi, społeczności i przyro-dy, czyli u przyszłych pokoleń, zaniżając koszty i zawyżając dochody, przez co cały system pozo-staje w nierównowadze i podlega erozji z tytułu

6 Według Gillian Tett (2010, s.  89–90) klasyczna akcja kredytowa stała się niemal uboczną działalnością banków, głównym źródłem dochodu nie było oprocen-towanie pożyczek; przeciętne ROE w 1999 r. zwiększyło się do 18%, osiągając w niektórych bankach aż 34%.

Page 29: Biuletyn 2/2012

27Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

strukturalnego kryzysu zadłużeniowego. Fun-damenty i  instytucje ustroju, a  także przedsię-biorstwa, ewoluowały tymczasem w ślimaczym tempie, a świat się bardzo zmienił (Haque 2011, s. XX–XXI, 11, 14–15, 17–18). Podważona została naczelna zaleta kapitalizmu i gospodarki rynko-wej: optymalna, grosso modo, alokacja zasobów. Ślepa pogoń za zyskiem i  krotkoterminowość w gospodarowaniu popchnęły globalną gospo-darkę na skraj przepaści, nad którą balansuje do dziś wiele krajów (Artus i Virard 2008, s. 95–102). Nastąpiła destabilizująca desynchronizacja tem-pa obiegu pieniądza i tempa wzrostu gospodar-czego. Nic dziwnego, że w ciągu zaledwie 8 lat (2002–2010), poparcie Amerykanów dla kapitali-zmu spadło z 80% do 59%, i jest niewiele większe niż przeciętny odsetek – dla badanych 25 krajów wynoszący 54% (Capitalism’s... 2011, s. 60).

Ha-Joon Chang podważa twierdzenie, że własny interes w połączeniu z wybujałym in-dywidualizmem to jedyna możliwa motywacja w gospodarce wolnorynkowej i  że rynek i pa-nująca na nim konkurencja powstrzyma skrajne zachowania operujących na nim graczy (może poza politykami i urzędnikami). Odwołuje się – jak John Bogle – do niewygasłych jeszcze uczuć solidaryzmu, patriotyzmu, zaufania i lojalności, do moralności i  etyki bez nagród czy groźby sankcji (Chang 2010, s. 41–50). Tymczasem trud-no odmówić racji stwierdzeniu Roberta Reicha, że równoczesny (sprzeczność) nacisk na zwięk-szanie stopy zwrotu z inwestowanych środków i obniżanie cen towarów konsumpcyjnych zro-dziło cały wielki sektor oderwany od tradycyj-nej działalności gospodarczej (wirtualizacja, lub – jeśli ktoś woli – deformacja gospodarki) i ciche przyzwolenie na zadłużanie się państw, przed-siębiorstw i konsumentów. Kapitalizm wyszedł naprzeciw naszym potrzebom jako klientów, ale ucierpiała demokracja jako instrument gwa-rantowania w  zakresie zaspokajania potrzeb społecznych. Od lat 80. XX wieku następowało wspomniane wycofywanie państwa z  gospo-darki i między innymi z  tego powodu wypie-ranie demokratycznego kapitalizmu (i regulato-rów) przez triumfujący „superkapitalizm”, wraz

z  towarzyszącymi mu: wzrostem nierówności, stabilności zatrudnienia, bankructwem ma-łych fi rm, pogorszeniem warunków socjalnych i  stanu środowiska. Ostatnie parę dziesięcio-leci przynosi przesunięcie naszej siły oddzia-ływania: uległa osłabieniu nasza pozycja jako obywateli, wzmocniła się jako konsumentów i inwestorów (Reich 2007, s. 4–7, 12–14, 99, 209), chociaż – dodajmy – w tej ostatniej roli wielu do-stało – i wciąż dostaje – baty.

Turbokapitalizm = demokracja i postęp społeczny?

Zbliżony motyw występuje, w ogólniejszej po-staci, u wielu autorów (Friedman 2008; Cohen 2007), mianowicie zaniepokojenie losami de-mokracji w warunkach „turbokapitalizmu”. Już przed kryzysem pojawiły się obawy, że wolny rynek prowadzi do podminowania demokracji, która miała przecież pozostawać w  sprzężeniu zwrotnym z kapitalizmem: jedno miało umac-niać drugie. Tymczasem mamy symptomy „re-cesji demokracji”, co na dłuższą metę może się okazać groźniejsze od recesji w gospodarce, bo – jak trafnie to ujął George Soros – „kapitalizm potrzebuje demokracji jako przeciwwagi, gdyż system kapitalistyczny jako taki nie wykazuje tendencji do równowagi” (Soros 1998, s. XXVII). Kwestia ta ma też niebagatelną wagę dla ukła-du sił na świecie, ponieważ kraje rozwij ające się coraz bardziej oglądają się na autorytarną, „państwową” wersję kapitalizmu w wykonaniu chińskim lub rosyjskim jako być może mniej ryzykowną i  zapewniającą szybsze i  bardziej wyrównane tempo wzrostu, zamiast liberalnej, opartej na zasadach nieaktualnego już Kon-sensusu Waszyngtońskiego (Woroniecki 2011, s.  258). Postępujące przemieszczanie się siły gospodarczej od tradycyjnych krajów rozwinię-tych (i strefy euroatlantyckiej) do wyłaniających się gospodarek, któremu to zjawisku poświęciło ostatnio znakomite opracowanie Centrum Roz-woju OECD (Perspectives... 2010), czyni kwestię

Page 30: Biuletyn 2/2012

28

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

wyboru drogi (i podstaw ustrojowych) rozwoju tym aktualniejszą. I stanowi wyzwanie dla za-jętych sobą starych i nowych państw demokra-tycznych.

W  dzisiejszym świecie spod działania wszechobejmującej konkurencji nie da się wyłą-czyć nawet ustrojów państwowych, a w ramach kapitalizmu przedmiotem poszukiwań będą najbardziej efektywne i  społecznie akcepto-walne wersje (mutacje) tego ustroju, zwłaszcza alternatywy dla modelu anglosaskiego. Nawet warianty współczesnego „zachodniego” kapi-talizmu różnią się znacznie między sobą dyna-miką, prawami własności różnych grup spo-łecznych, hierarchią wartości i  rozwiązaniami instytucjonalnymi, a  także aspiracjami i możli-wościami ekspansji wewnętrznej i na zewnątrz w  warunkach globalizacji lub jej częściowego cofnięcia (Lorenzi 2009, s. 10–13, 31–39, 71–72). Dominująca obecnie, a  mocno krytykowana wersja, ukształtowana począwszy od lat 70. XX wieku, określana – odpowiednio przez Edwarda Luttwaka (2000) i  Roberta Reicha – jako „tur-bo-” lub „superkapitalizm”, wyewoluowała pod wpływem nowych technologii, wykorzystanych w „starych” produktach i usługach oraz całkiem nowych, i w transporcie (kontenery, szybkie po-ciągi, Internet i  nowoczesne środki łączności), często o radykalnie obniżonych cenach, a także nowej organizacji pracy w  różnych gałęziach gospodarki, wraz z  rosnącą siłą konsumentów i inwestorów, ale – niestety – z uszczerbkiem dla praw obywateli i  generalnie demokracji, i wie-loma już przytoczonymi negatywnymi konse-kwencjami. Bez głębokiej korekty wad systemu uwidocznionych przez kryzys i  bez podjęcia trudnego wyzwania zmiany niewłaściwych po-staw społecznych, jakie pomógł ukształtować, bez zastanowienia się nad długofalową perspek-tywą rozwoju mimo naporu codzienności, kon-tynuacja trendu może utorować drogę niebez-piecznym tendencjom nawet w społeczeństwach kręgu cywilizacji euroatlantyckiej buntujących się pod ciężarem kryzysu, nie mówiąc o społecz-nościach krajów rozwij ających się, dochodzą-cych do głosu i zwiększających swoje wpływy.

Zagrożenia dla demokratycznego kapitali-zmu i marginalizacja roli strefy euroatlantyc-kiej w  gospodarce globalnej mogą się zmate-rializować, jeżeli on sam nie pokona swoich słabości i nadal będzie dążył do samozniszcze-nia. John Bogle, zdeklarowany, ale racjonalny zwolennik kapitalizmu, ostrzega: „ostatnie kil-ka lat wykazały, do jakich może dojść ekscesów, gdy kapitalizm fi nansowy i nowe technologie są nadużywane w  służbie nagiej chciwości. Jedynie kapitaliści mogą zabić kapitalizm. (…) Mamy zbyt wielu inwestorów, którzy są zbyt agresywni (…) znani z  pogoni za wynikami, a my zdajemy się tym nie przejmować” (Bogle 2009, s. 61, 140, 151). „Tymczasem powinniśmy walczyć o powrót kapitalizmu, fi nansów i za-rządzania funduszami do korzeni w  służeniu (społeczeństwu – przyp. JW) zamiast pogoni za fałszywym królikiem sukcesu”, bo „żaden suk-ces nie jest sukcesem, jeśli jest osiągany kosz-tem społeczeństwa” (Bogle 2009, s.  195, 207, 212, 218). Etyka biznesu nie jest moralnym luk-susem lub ozdobnikiem, lecz kluczową kate-gorią niezbędną dla dobrego funkcjonowania kapitalizmu (Albert 2000, s. 96). Jak to ujmuje Anatole Kaletsky, stoimy w obliczu nie tyle kry-zysu kapitalizmu, ile kryzysu w kapitalizmie, a  tym samym potrzebujemy kompleksowej transformacji jego obecnego modelu w oparciu o wnioski, płynące z  kryzysu lat 2007–2009, zwłaszcza ustalenia właściwych proporcji i związków między dwoma instytucjonalnymi fi larami systemu – państwem i biznesem oraz między interesami publicznymi i prywatnymi. Nie jest to bynajmniej łatwe i to nie tylko w wa-runkach kryzysu, chociaż to one zmobilizowa-ły do myślenia o zmianach, ale także z uwagi na niekwestionowane i zapewne bezpowrotne (przynajmniej do czasu mało prawdopodobne-go utworzenia rządu światowego) przejście do świata niepewności, niestabilności, zachwia-nej równowagi i ryzyka, zafundowanego nam przez ostatnie dziesięciolecia hasania rynków i  coraz słabiej sterowalne otoczenie (Kalet-sky 2010, s.  1–3, 35–37; por także Gray 2009, s.  66–67, 70–75, 196–198). Czy w  tej sytuacji

Page 31: Biuletyn 2/2012

29Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

kapitalizm odzyska witalność, czy obudzi się z  letargu po zdobyciu quasi-monopolistycznej pozycji dzięki utracie konkurenta po upadku komunizmu?

Nie można się pocieszać, jak Anatole Ka-letsky, że demokratyczny kapitalizm posiada wbudowaną zdolność rozwiązywania społecz-nych problemów i  zaspokajania potrzeb spo-łecznych dzięki mechanizmowi konkurencji, a demokracja zwykle daje kapitalizmowi czas na oddech, aby dokonać reformy systemu i jego instytucji (Kaletsky 2010, s.  19–22, 25). Rodzą się kolejne pytania. Po pierwsze, czy mamy jeszcze do czynienia z demokratycznym kapi-talizmem, czy jest nim „turbo-” bądź „superka-pitalizm”? Robert Reich zaprzecza (Reich 2007, s. 4–7, 12–14, 99, 209). Po drugie, jak pogodzić (czekać na autopogodzenie?) interes prywatny z potrzebami społecznymi? Tak zwana społecz-na gospodarka rynkowa znalazła się na straco-nych pozycjach, społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstw przeważnie ma charakter fasadowy, praca staje się towarem – i  to coraz trudniej zbywalnym, a przecież to gospodarka powinna służyć społeczeństwu, a  nie społe-czeństwo imperatywom rynku, który pogłębia fragmentaryzację społeczności i  osłabia pań-stwo, podważając podstawy demokracji cho-ciażby przez konsekwentnie prowadzony lob-bing wobec polityków w walce o konsumenta i inwestora (Gray 2009, s. 72, 79–82, 196). Podob-ne obawy o zachowanie rzeczywistej demokra-cji wobec ingerowania biznesu w stanowienie polityki państwa, co może skutkować piłowa-niem gałęzi, na której siedzi „superkapitalizm”, zgłasza Joseph Stiglitz (2010, s.  131, 163–167). Co zatem czynić – i badać – wobec piętrzących się dylematów i myślenia w kategoriach krót-kiego okresu, które jest podyktowane presją kolejnych przejawów kryzysu?

Przede wszystkim oderwać się od węższe-go pojęcia wzrostu gospodarczego na rzecz rozwoju, od parametrów ilościowych na rzecz jakościowych, za radą Zdzisława Sadowskiego i  zgodnie z  zaleceniami raportu komisji Sti-glitz–Sen–Fitoussi z 2009 r. wyjść poza katego-

rię produktu krajowego brutto i mierzyć postęp społeczny i  dobrobyt, a  także percepcję spo-łecznej satysfakcji. Jego zdaniem mechanizmy rynkowe nie zapewniają dbałości o środowisko, pogłębiają nierówności wewnątrz danego kraju i między państwami, stąd we współczesnej go-spodarce rynkowej należy oczekiwać od pań-stwa – jako współregulatora gospodarki i życia społecznego – wspierania i  korygowania ryn-ków. Pomocne mogą też być ponadnarodowe alianse wynikające z procesów integracyjnych (Sadowski 2006, s.  136–139). Symptomatycz-ne, że o rolę państwa w gospodarce – i nie tyl-ko w wydobyciu jej z kryzysu – upomniał się „The Economist”: „powraca państwowy kapi-talizm, (…) co więcej, bestia (państwo – przyp. JW) wychodzi naprzeciw powszechnemu za-potrzebowaniu. Globalizacja zwiększyła wiarę ludzi w państwo (…) rząd może dużo zmienić na lepsze, również dla biznesu, jeśli zawiaduje sporą częścią gospodarki i ją usprawnia, tworzy lepsze warunki wzrostu, jeżeli – po tym samym koszcie – świadczy lepsze usługi (…) efekt tego dla wydajności w  prywatnym sektorze może być elektryzujący” (Micklethwait 2011, s. 5–6). Współczesne społeczeństwo potrzebuje, aby rząd odgrywał większą rolę. Od rządu można i  trzeba będzie wymagać dalekosiężnego spoj-rzenia, chociaż na przeszkodzie stoi demokracja w postaci wyborów i  częstych zmian rządów, a kryzys zmusza rządy do podejścia krótkoter-minowego. Rynki, poza wielkimi korporacjami narodowymi i  wielonarodowymi, tradycyjnie interesują się krótkim terminem, a  ostatnio nastawiły się nań jeszcze bardziej. Należy też od nich oczekiwać ochrony swych obywateli, szczególnie w  trudnych czasach (Stiglitz 2010, s.  292–293; Global Risks 2010, s.  6; Gray 2009, s.  77). Skoro ramy działania rynków nie pod-legają autokorekcie, powinien interweniować rząd, kierując się dobrem publicznym, aby unie-możliwić grupom biznesu nadużywanie ich po-zycji, aczkolwiek gdy państwo występuje jako podmiot gospodarczy i jednocześnie regulator, może zaistnieć pewna sprzeczność interesów (Scott 2009, s. 40, 54–55, 68–69).

Page 32: Biuletyn 2/2012

30

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Jakie remedia?

Wszystko to nie wyczerpuje jednak odpo-wiedzi na pytanie „co czynić?”. Powracam do zaprezentowanej nieco wcześniej opinii o pra-przyczynie kryzysu w  sferze mentalnej, po-legającej na ukształtowaniu się „trójdzielnej”, sprzecznej wewnętrznie, natury „prosumen-ta-inwestora”, pozostającego przy tym obywa-telem nieobojętnym na sprawy wspólne, dobra publicznego w  jakiejkolwiek skali (od podwór-ka czy subregionu po państwo, region czy pla-netę), często trudne do oddzielenia od interesu prywatnego, niezależnie od motywacji bądź ich splotu (altruistycznie – kierując się patrioty-zmem lokalnym, narodowym lub innym bądź interesownie). „Ekonomiści (i politycy – przyp. JW) – słusznie podkreśla Anatole Kaletsky – będą musieli znacznie rozszerzyć pole swych za-interesowań analitycznych. Przyda im się wgląd do nauk politycznych, socjologii i antropologii”. Nowe ekonomiczne myślenie proponuje oprzeć na trzech założeniach: a) że gospodarka rynko-wa nie jest statycznym systemem w równowa-dze, pozostaje natomiast konkurencyjna i daje się adaptować; b) że skuteczny rząd i dynamicz-ne przedsiębiorstwo prywatne powinny dążyć do współdziałania, a  nawet symbiozy, bo oba te fi lary gospodarki są potrzebne dla sprawne-go funkcjonowania systemu; i – jako przyczyna i konsekwencja zarazem poprzednich założeń; c) że należy się liczyć z nieprzewidywalnością ludzkich zachowań i  zjawisk ekonomicznych (Kaletsky 2010, s. 180–181). To ostatnie nie po-winno wszakże paraliżować analizy ani syn-tezy. Mając na względzie ową nieprzewidy-walność, na której potknęła się niejedna teoria ekonomiczna, trzeba – jak uważam – poddać wnikliwym badaniom przesłankę skompliko-wanej natury i bodźców człowieka XXI wieku i  jej konsekwencje, których często jest nieświa-dom, i próbować sterować nimi w kierunku de-mokratycznie uznanym za społecznie użytecz-ny. Może tu pomóc wracająca obecnie do łask ekonomia behawioralna (Woś 2011, s. 6–7), gdyż

rzecz jest nader skomplikowana: mamy do czy-nienia z – w najlepszym razie na poły uświada-mianą – kolizją motywacji, a nie ze zignorowa-ną „zwykłą irracjonalnością wyborów”.

Ten właśnie wymiar analizy trafnie ujął Robert Reich w wywiadzie dla „Polityki” (wy-wiad z R.B. Reichem 2007, s. 3–8). Zwrócił uwa-gę na swego rodzaju dylemat, który nazwałem „potrójną naturą” wielu z nas w krajach wyżej rozwiniętych i w  coraz większej liczbie wyła-niających się gospodarek: inwestora i  konsu-menta (prosumenta w  wersji toffl erowskiej), kierujących się własnym nade wszystko intere-sem, i obywatela, kierującego się tzw. interesem wspólnym (tzn. z  reguły też własnym, ale nie wyłącznie). Demokracja nieźle funkcjonowała, dopóki utrzymywała się względna równowaga między cechami indywidualistycznymi a  al-truistycznymi. W  wyniku procesu trwające-go około 30 ostatnich lat te pierwsze wyraźnie przytłoczyły te drugie: obywatel w nas został zdominowany przez (zachłannego) inwestora i  szukającego okazji konsumenta, chociaż na-wet te dwa oblicza pozostają przecież ze sobą w  sprzeczności. Globalizacja i  związana z  nią deregulacja były, acz do czasu – błogosławień-stwem właśnie dla inwestorów i konsumentów, ale coraz bardziej dla przedsiębiorstw i instytu-cji fi nansowych, których menedżerowie starali się maksymalnie wykorzystywać dostępne im zasoby i  zwiększać wszelkimi metodami war-tość akcji fi rmy kosztem interesu obywateli, śro-dowiska i demokracji. Jak konstatuje Pierre de Senarclens, neoliberalizm wypaczył „ducha pra-wa”, podstawę demokracji. Narzucił nacisk na inwestowanie w sferę ekonomii, tak jakby życie jednostek nie miało innego celu niż zaspokaja-nie potrzeb materialnych. Jego presja pogłębiła indywidualizm i chęć konkurowania, osłabiając więzy obywatelskie (de Senarclens 2003, s. 127). W  efekcie kapitalizm zdominował, zamiast umocnić, demokrację. Ten właśnie niebezpiecz-ny trend należy odwrócić.

Jednym z  najważniejszych czynników od-powiedzialnych za wywołanie kryzysu był brak zainteresowania świata fi nansów szerszymi

Page 33: Biuletyn 2/2012

31Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

implikacjami społecznymi jego poczynań. Tuż przed wybuchem kryzysu Instytut Finansów Międzynarodowych w Waszyngtonie uznał, że system bankowy powinien się zmienić i wrócić do źródeł (go back to basics), do prostszego, bar-dziej przejrzystego i uczciwszego sposobu pro-wadzenia bankowości, jak apelował John Bogle. Zabrakło holistycznej analizy, a  regulatorzy, bankierzy, inwestorzy i politycy ignorowali na-uki płynące z antropologii społecznej (Tett 2010, s. 266, 298, 308). Nie do utrzymania na dłuższą metę wydaje się maksymalizacja stopy zwro-tu zainwestowanych kapitałów akcjonariuszy (i  „przy okazji” menedżerów) jako wyłączny cel fi rm, co zdominowało amerykański biznes w  ciągu co najmniej ostatnich 25 lat. Również interesy innych udziałowców – może wzorem pogardzanego w USA „kapitalizmu udziałow-ców” z  kontynentalnej Europy? – powinny być brane pod uwagę. „W  czasie tego okresu przyzwoitość, tak ważna dla współczesnej de-mokracji, została poważnie nadszarpnięta. (…) Sam jestem kapitalistą i wierzę, że kapitalizm rynkowy jest najlepszym systemem, jaki wyna-leziono. Ale musi być fair, musi podlegać regula-cji i musi mieć podstawy etyczne” – oświadczył Felix Rohatyn w toku kryzysu (A New Idolatry... 2010, s. 57–58; Saving... 2009).

Wobec bankructwa zarówno klasycznego leseferyzmu jako bezkrytycznej apoteozy sił i  niewidzialnej ręki rynku, jak i  klasycznego „dyryżyzmu” jako z kolei równie bezkrytycznej apoteozy „zawsze skutecznego” interwencjoni-zmu podmiotów publicznych, ale także uprosz-czonej interpretacji kryzysu lat 2008–2011 – odejścia od neoliberalizmu na rzecz neokey-nesizmu w kształtowaniu globalnej gospodarki, nie mówiąc o słabości współczesnych elit, czas na wypracowanie nowej doktryny kapitalizmu – konstatuje Antoni Kukliński. Inaczej demokra-tyczne systemy będą nadal tracić potencjał inno-wacyjny, chęć życia i rządzenia, a także długo-falowego myślenia strategicznego. Bez tego zaś nie uda się zapobiec erozji jedności wspólnoty euroatlantyckiej jako zintegrowanego i  potęż-nego aktora na globalnej scenie (Kukliński 2010,

s. 285–286, 291). Z tego i uprzednio przytoczo-nych względów – dla powstrzymania procesu destrukcji kapitalizmu wraz z demokracją – nie wystarczą doraźne środki i kosmetyczne zmia-ny. Należy dotrzeć do źródeł kryzysu, zanim społeczne niezadowolenie wyleje się (jeśli nie przy tym, to przy następnym kryzysie) w maso-wy protest antyustrojowy, ku czego przesłanek wszak nie brakuje (Artus i Virard 2005, s. 134–135). Skoro powołaliśmy do życia swoisty „ersatz capitalism” o niejasnych zasadach, ale z przewi-dywalnym skutkiem – przyszłymi kryzysami, podejmowaniem nadmiernego ryzyka na koszt społeczeństwa, niską efektywnością (Stiglitz 2010, s.  295–296), potrzebujemy teraz „intelek-tualnego tsunami”, by znaleźć sposób pozbycia się tych mankamentów, zanim przyczynią się do dalszej deformacji systemu. Potrzebna jest pilnie jego „przyspieszona ewolucja”, by stawił czoło wyzwaniom XXI wieku – i „konkurencji”. „Polityczni liderzy, działający poprzez politycz-ne instytucje swych legislatur, są odpowiedzial-ni za formowanie instytucji kapitalizmu w taki sposób, by rynki funkcjonowały dla ludzi” (Scott 2009, s. 65, 68–69).

W  debacie nad zmianami, które okażą się niezbędne, nie powinno zabraknąć najistotniej-szych kwestii, jak np. ludzkie motywacje, ich źródła i stopień spójności (lub jej brak), aby móc uprzytomnić ludziom i organizacjom istniejące sprzeczności i sposoby ich pogodzenia bądź zła-godzenia, a także występujący splot ich intere-sów własnych i publicznych. W przeciwnym ra-zie, jak to ujął Bruce Scott, ani „korekcyjna akcja, zmierzająca do przywrócenia skutecznej regu-lacji, która by dobrze koegzystowała z rynkami”, ani „identyfi kacja i ukazanie bardziej adekwat-nego modelu kapitalizmu” nie przyniosą po-żądanych efektów. Wszyscy aktorzy na scenie gospodarczej – inwestorzy, regulatorzy i władze – ponoszą winę za kryzys i powinni naprawić swe błędy. Ale te błędy wynikały z fundamen-talnie mylnego rozumienia kapitalizmu, że ryn-ki załatwią wszystko, a nie tylko z widocznych na powierzchni zjawisk spekulacji, chciwości i dezorientacji co do skomplikowanych instru-

Page 34: Biuletyn 2/2012

32

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

mentów fi nansowych (Scott 2009, s.  73–75). O pilnej potrzebie nowego spojrzenia na kapita-lizm piszą inni krytyczni jego zwolennicy. Uma-ir Haque, ostrzegając przed rebelią przeciwko wczorajszym receptom i  doktrynom, apeluje o nowe fundamenty w podejściu do produkcji, konsumpcji i wymiany. „To, co napędzało (ale do czasu – przyp. JW) dobrobyt w XX wieku, nie może być jego motorem w XXI wieku; instytucje obecnego stulecia muszą bezpośrednio inwesto-wać w dostarczanie dóbr publicznych i niwelo-wanie globalnego publicznego zła. (…) A wiel-kim wyzwaniem współczesności jest tworzenie nie wartości księgowej, biznesowej (czyli zysku – przyp. JW) lub akcjonariusza (dywidendy – przyp. JW), lecz autentycznej (netto, z odlicze-niem ukrytych kosztów – przyp. JW) wartości ekonomicznej” (Haque 2011, s. 2–5, 16, 21–25). Kryzys dyktuje potrzebę rozwiązań śmiałych, solidnych technicznie i opartych na wartościach społecznych, wymaga przejrzystości celów, sta-wianych przez polityków. Takich rozwiązań na razie nie zaproponowano (Sachs 2011).

Kapitalizm pozostaje epokowym wytwo-rem ludzkości; czas na wielki skok w  niezba-daną terra nova dobrobytu i  na przystąpienie do dzieła przez instytucjonalnych innowato-rów (Haque 2011, s. 191–192, 202–203). Należy odejść od wolnorynkowej ideologii obecnego modelu i radykalnie odmienić sposób, w jaki or-ganizujemy naszą gospodarkę i społeczeństwo. Oto program minimum, który musimy wdro-żyć. W tym – doprowadzić do zmiany podejścia i motywacji partnerów gry ekonomicznej i za-sad regulujących rynki, stymulować to, co w lu-dziach najlepsze, by nie kierowali się wąsko po-jętym własnym interesem, promować „aktywne ekonomiczne obywatelstwo”, długoterminowe myślenie i  stosunek do inwestycji i  realnego wzrostu, wzmocnić rząd i poprawić jakość jego interwencji (Chang 2010, s. XVI, 3, 253–261). Nie-stety ani Ha-Joon Chang, ani Umair Haque nie odpowiadają na kardynalne pytanie, jak zreali-zować te skądinąd słuszne postulaty. Z kolei ten ostatni, a  także Antoni Kukliński (Kukliński 2011, s. 66–67) i Zdzisław Sadowski dopominają

się o nowy paradygmat rozwojowy i – jak Ha-Jo-on Chang – o długofalowe podejście, również w ocenie skutków obecnie podejmowanych lub zaniechanych decyzji. Dodać by zapewne na-leżało do listy postulatów wyłonienie nowych elit, na miarę złożoności rządzenia w XXI wieku i powagi sytuacji, dzięki którym zaułek, w który zabrnęła globalna gospodarka, nie okazałby się ślepy.

Bibliografi a

A  New Idolatry. Shareholders v Stakeholders (2010), „The Economist”, 24.04.2010.

Albert M. (2000), Kapitalizm kontra kapitalizm, Znak-Signum, Kraków.

Artus P.  i Virard M.-P.  (2005), Le capitalisme est en train de s’autodétruire, La Découverte, Paris.

Artus P. i Virard M.-P. (2008), Globalisation, le pire est à venir, La Découverte, Paris.

Attali J. (2009), Survivre aux crises, Fayard, Paris.Bogle J.C.  (2009), Enough. True Measures of

Money, Business, and Life, Wiley, Hoboken–New Jersey.

Capitalism’s Waning Popularity. Market of Ideas (2011), „The Economist”, 7.04.2011.

Chang H.-J. (2010), 23 Things They Don’t Tell You about Capitalism, Allen Lane, London.

Cohen P.  (2007), Does Capitalism Lead to De-mocracy, and How?, „International Herald Tribu-ne”, 14.06.2007.

de Senarclens P. (2003), Critique de la mondia-lisation, Presses de Sciences Po, Paris.

Drucker P.F.  (1993), Post-Capitalist Society, HarperBusiness, New York.

Friedman T.L.  (2008), The Democratic Reces-sion, „International Herald Tribune”, 8.05.2008.

Global Risks 2010. A Global Risk Network Report (2010), World Economic Forum, Geneva, Janu-ary 2010.

Grass G.  (2011), Kamienie Syzyfa, „Gazeta Wyborcza”, 30–31.07.2011 (za: „Süddeutsche Ze-itung”, 4.07.2011).

Gray J.  (2001), Po liberalizmie, Fundacja Ale-theia, Warszawa.

Page 35: Biuletyn 2/2012

33Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Gray J.  (2009), False Dawn. The Delusions of Global Capitalism, Granta, London.

Hailes T.  (2011), Don’t Ban Financial Products for Being Complex, „Financial Times”, 24.08.2011.

Handy Ch. (1998), Głód ducha. Poza kapitalizm. Poszukiwanie sensu w  nowoczesnym świecie, Wy-dawnictwo Dolnośląskie, Wrocław.

Haque U. (2011), The New Capitalist Manifesto: Building a  Disruptively Better Business, Harvard Business Review Press, Boston.

Havrylyshyn B.  (1990), Drogi do przyszłości, Polskie Towarzystwo Współpracy z  Klubem Rzymskim, Warszawa.

Jorion P.  (2011), Le capitalisme à l’agonie, Fay-ard, Paris.

Judt T.L. (2010), Ill Fares the Land. A Treatise on Our Present Discontents, Penguin Books, London.

Kaletsky A.  (2010), Capitalism 4.0. The Birth of a New Economy, Bloomsbury, London–Berlin–New York–Sydney.

Kukliński A. (2010), The Geostrategic Reconfi -gurations of the Global Scene. The Experiences and Prospects of the XXI Century [w:] The Atlantic Com-munity. The Titanic of the XXI Century?, red. A. Ku-kliński, K. Pawłowski, Wyższa Szkoła Biznesu – National-Louis University, Nowy Sącz.

Kukliński A.  (2011), Od gospodarki opartej na wiedzy do gospodarki opartej na mądrości. Na spotka-nie z enigmą XXI wieku, „Biuletyn Polskiego To-warzystwa Ekonomicznego”, nr 2.

Leviathan stirs again (2010), „The Economist”, 23.01.2010.

Lorenzi J.-H. (2009), La guerre des capitalismes aura lieu, Perrin, Paris.

Lubowski A. (2010), Ile państwa w gospodarce? „Gazeta Wyborcza”, 16.08.2010.

Luttwak E. (2000), Turbokapitalizm. Zwycięzcy i  przegrani światowej gospodarki, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław.

Maslinski M. (2011), Time to Debate the Risk of Complexity, „Financial Times”, 12.09.2011.

Micklethwait J. (2011), Taming Leviathan, „The Economist”, 19.03.2011.

Naisbitt J.  i Aburdene P.  (1990), Megatrends 2000. Ten New Directions for the 1990s, William Morrow & Co., Inc., New York.

Perspectives on Global Development 2010. Shift-ing Wealth (2010), OECD Development Center, Paris.

Reich R.B. (2007), Supercapitalism. The Trans-formation of Business, Democracy, and Everyday Life, Alfred A. Knopf, New York.

Rifkin J. (2001), Koniec pracy . Schyłek siły robo-czej na świecie i początek ery postrynkowej, Wydaw-nictwo Dolnośląskie, Wrocław.

Rodrik D.  (2011), The Globalization Paradox. Why Global Markets, States, and Democracy Can’t Co-exist, Oxford University Press, Oxford–New York.

Rohatyn F. (2008), How We Got into this Mess and How We Will Get Out, „International Herald Tribune”, 17.12.2008.

Rozmowa z prof. Dariuszem Filarem (2011), Oszczędności są konieczne, ale społeczeństwa ich nie chcą, „Gazeta Wyborcza”, 7.09.2011.

Sachs J. (2011), Tripped up by Globalisation, „Fi-nancial Times”, 18.08.2011.

Sadowski Z. (2006), W poszukiwaniu drogi roz-woju, Polska Akademia Nauk, Warszawa.

Saving American Capitalism (2009), „Interna-tional Herald Tribune”, 29.06.2009.

Scott B.  (2009), The Concept of Capitalism, Springer Verlag, Berlin–Heidelberg.

Soros G.  (1998), The Crisis of Global Capita-lism. Open Society Endangered, PublicAffairs, New York.

Stiglitz J.E. (2006), Making Globalization Work, W.W. Norton & Co., New York–London.

Stiglitz J.E.  (2010), Freefall. Free Markets and the Sinking of the Global Economy, Penguin Books, London.

Stop! The Size and Power of the State is Growing, and Discontent is on the Rise (2010), „The Econo-mist”, 23.01.2010.

Tett G.  (2010), Fool’s Gold. How Unrestrained Greed Corrupted a Dream, Shattered Global Markets and Unleashed a Catastrophe, Abacus, London.

Thurow L.C. (1999), Building Wealth. The New Rules for Individuals, Companies, and Nations in a Knowledge-Based Economy, HarperCollins, New York.

Toffl er A.  i  Toffl er H.  (2006), Revolutionary Wealth, Doubleday, New York.

Page 36: Biuletyn 2/2012

34

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Vedrine H.  (2007), Continuer l’histoire, Fa-yard, Paris.

Wells H.G. (2008), Russia in the Shadows, Fa-ber & Faber, London.

Woroniecki J. (2011), Luka rozwojowa i jej nowy wymiar – luka cyfrowa globalnym wyzwaniem XXI wieku [w:] Ekonomia rozwoju, red. R.  Piasecki, PWE, Warszawa.

Woś R. (2011a), Kryzysy będą się powtarzać, mo-żemy jedynie je osłabiać, „Dziennik Gazeta Praw-na”, 29.08.2011.

Woś R.  (2011b), Kto może wyjaśnić kryzys? Tylko ekonomia behawioralna, „Gazeta Prawna”, 9–11.09.2011.

Wywiad z  R.B.  Reichem (2007), Kapitalizm niszczy demokrację, „Polityka. Niezbędnik Inteli-genta”, 29.09.2007.

„Kryzys globalny XXI wieku. Czy można znaleźć wyjście z sytuacji bez wyjścia?”

16 stycznia 2012 r.

Witold Orłowski:Wielkie kryzysy zdarzają się zazwyczaj w momencie wielkich zmian gospodarczych na świecie. Kryzys lat 30. wybuchł w okresie przesuwania się centrum fi nansowego i  gospodarczego świata z  Europy do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Obecny kryzys narastał, gdy centrum realnej gospodarki przenosiło się z USA na Daleki Wschód.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html)

„Otwarta nauka” i „otwarta edukacja” jako zjawisko społeczne i problem polityki naukowej,

26 stycznia 2012 r.

Julian AuleytnerWątpię w skuteczność uczelni państwowych w Polsce we wprowadzaniu zasad roz-woju, włącznie z czołowymi uczelniami takimi jak Uniwersytet Warszawski, gdzie pracuję, czy SGH. Mamy zbyt konserwatywne struktury akademickie w naszym kra-ju, które nie są w stanie absorbować tego, co jest postępem technicznym na świecie. Dotyczy to zarówno zarządzania uczelnią, jak i zmian w dydaktyce oraz badaniach. Od lat obserwuję grę pozorów o naukowe tytuły i ilościową statystykę publikacji.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html)

Page 37: Biuletyn 2/2012

35Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Chciałbym bronić pytania, czy jest wyjście z  sytuacji bez wyjścia. Chciałem powie-dzieć, że rzeczywiście nie ma wyjścia,

jeśli najważniejsze struktury gospodarki świa-towej, struktury polityczne, itd. się nie zmienią. W  ramach istniejących struktur rzeczywiście nie ma wyjścia. Wobec tego, żeby wyjść z tego tragicznego kryzysu, trzeba zmienić struktury. Trzeba powiedzieć, że jest głęboki kryzys kapi-talizmu, że normalne instrumenty kapitalizmu nie funkcjonują, a nowych instrumentów jesz-cze nie widać. Po drugie, trzeba powiedzieć, że jest kryzys demokracji liberalnej. Kryzys syste-mów politycznych, które nie potrafi ą wyłonić elity rządzącej. Profesor Orłowski, w ostatnich zdaniach swojej książki, mówi o przywództwie. Otóż mnie się wydaje, że kryzys demokracji li-beralnej polega na tym, że demokracja ta nie po-trafi wyłaniać przywództwa, że jak patrzymy na to, jak wygląda merytoryczna treść amerykań-skiej dyskusji o prezydenturze, to widać, że w tej amerykańskiej debacie nie ma merytorycznych problemów, tylko są problemy drugorzędne. Niedawno ukazał się artykuł o beznadziejności sceny politycznej Francji twierdzący, że dys-kusja prezydencka we Francji jest strategicznie pusta. Załamał się mechanizm wyłaniania elity, która potrafi łaby wskazać strategicznie myślące przywództwo. I wreszcie przeżywamy głęboki kryzys Wspólnoty Atlantyckiej. Sytuację moż-na porównać do dwóch pięknie wyposażonych willi zamieszkałych przez doskonale funkcjo-

nujących gospodarzy. Gospodarze ci dochodzą do wniosku, że muszą popełnić samobójstwo. Otóż, co robią Amerykanie i Europejczycy – na naszych oczach popełniają akt historycznego sa-mobójstwa. Chińczycy i Hindusi nie muszą nic robić. Miejsce na scenie światowej zwolni się na skutek autobankructwa tych dwóch wielkich. W  „The Economist” ukazał się artykuł stwier-dzający, że wszyscy politycy powinni jeszcze raz przeczytać powieść Lampart. Elementem tej powieści jest termin genteel surrender, łagodne poddane się. Otóż ten klimat łagodnego podda-wania się istnieje we Wspólnocie Atlantyckiej. Co zrobić, żeby ten klimat przezwyciężyć.

Trzecią sprawą jest mój komentarz do mo-delu chińskiego. Otóż niepodzielam poglądu, że kapitalizm jest dominującym docelowym modelem dla Chin. Chiny w  tej chwili de fac-to realizują model gospodarki planowej, model, który nie sprawdził się u Sowietów. Natomiast trzeba pamiętać, że model gospodarki planowej miał swoją kartę historycznego sukcesu. Miano-wicie model ten był przetestowany w  Stanach Zjednoczonych dla organizacji amerykańskiego wysiłku podczas II wojny światowej i  odniósł ogromny sukces. Natomiast w  imperium so-wieckim nastąpiło kompletne załamanie tego systemu m.in. dlatego, że Lenin zafascynowany Niemcami, lansował de facto model niemieckiej gospodarki planowej z I wojny światowej. Mo-del ten był nieszczęściem dla Niemiec i  to nie-szczęście zostało powielone przez Sowietów.

Czy jest wyjście z sytuacji bez wyjścia?Antoni Kukliński

Page 38: Biuletyn 2/2012

36

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Twierdzę, że w  tej chwili Chińczycy realizują model gospodarki światowej, planowej, a  naj-lepszym dowodem na to jest fakt, że obecnie przyjmują dwunasty plan rozwoju. Jest to model oparty na działalności trójkąta: autokracja, tech-nokracja i planowanie strategiczne. Oczywiście model ten wykorzystuje instytucje rynku, kor-poracje transnarodowe, cały arsenał globali-zacji kapitalizmu. Ale ten arsenał globalizacji kapitalizmu jest podporządkowany chińskiej myśli strategicznej. Proponuję zwrócić uwagę, jak wyglądają spotkania między Unią Europej-ską a Chinami. Po jednej stronie są Chińczycy, którzy dokładnie wiedzą czego chcą, czyli mają określone cele strategiczne. A po drugiej stronie jest Unia Europejska – jest Komisja Europejska – która jest wielkim aparatem uzgadniania de-cyzji. Unia Europejska w  rozmowach zajmuje bardzo miękkie stanowiska, gdyż wszystkie jej decyzje muszą być uzgadniane. Ten dialog wy-gląda bardzo niekorzystnie dla Unii.

Na marginesie referatu pana ambasadora Burskiego chciałbym dodać kilka słów na temat relacji USA–Chiny.

W opinii Henry Kissingera relacje te są naj-ważniejszym elementem owej sceny globalnej XXI w.

To jest sprawa, która zasługuje na odrębną dyskusję. Wspólnotę i konfl ikt geostrategiczny USA–Chiny określano mianem Chimerica. War-to przypomnieć, że w mitologii greckiej Chime-ra jest ziejącym ogniem potworem. Oczywiście doświadczenia XXI w. mogą zmienić złorzeczne brzmienie tej metafory.

Moje uwagi są próbą myślenia o wielkich problemach XXI w.:− o kryzysie kapitalizmu,− o kryzysie demokracji liberalnej,− o kryzysie Wspólnoty Atlantyckiej,− o potencjalnym sukcesie gospodarki plano-

wej w Chinach,− o Chimeryce.

Chodzi o  to, aby w PTE zrodził się klimat dyskusji o fundamentalnych problemach XXI w.

„Wizje i strategie rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce w perspektywie roku 2050”

16 lutego 2012 r.

Antoni Kukliński:Trzeba stworzyć sieć uczelni w  całości funkcjonujących w  języku angielskim, od woźnego, aż do rektora. Na tej uczelni Polacy nie powinni być w  żaden sposób uprzywilejowani. I  grono studenckie i  grono nauczające powinno być otwarte w skali globalnej.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html)

Page 39: Biuletyn 2/2012

37Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Wraz z globalizacją pojawiają się pytania o  tempo niwelacji gigantycznych róż-nic socjalnych, jakie charakteryzują

naszą cywilizację w postaci równoległej egzy-stencji nędzy i bogactwa. Temat ten jest sygna-lizowany od ponad 100 lat. Zarówno w myśli socjalistycznej jak i w doktrynie katolickiej XIX w. spotykamy publikacje, w których wyrażana jest krytyka narastających (jak się okazuje usta-wicznie) kontrastów społecznych. Odczuwamy bowiem mniej lub bardziej świadomie niepokój wynikający z płynących z całego świata infor-macji medialnych o głodzie, chorobach, migran-tach, masowych protestach biednych.

Globalizację rozumie się jako ogół procesów prowadzących do coraz większej współzależ-ności i  integracji państw, społeczeństw, gospo-darek i kultur, czego efektem jest tworzenie się „jednego świata”, światowego społeczeństwa.

Znamy jednak i inne określenia globalizacji. Np. dostrzega się wzrost tempa socjoekonomicz-nych interakcji poprzez wykorzystanie techno-logii informacyjnych oraz dynamizację orga-nizacji międzynarodowych, w  szczególności ponadnarodowych korporacji, które wkraczają jednocześnie do wielu krajów. McDonald, Shell, Coca Cola itp. jako korporacje międzynarodowe tworzą miejsca pracy i przestrzeń konsumenc-ką. Organizacje te uświadamiają, że zanika państwo narodowe i  jednocześnie „kurczy” przestrzeń społeczna. Kurczenie się przestrzeni rozumieć można jako zbliżanie nieznanych so-

bie ludzi do siebie. Portale społecznościowe są tu dobitnym przykładem. Świat zmienia się w re-alnym czasie, bez opóźnienia obserwacji, a my jesteśmy tego świadkami.

Globalizacja jest procesem, który trwa od dawna, ale obecnie przybiera nową jakość. In-ternet uświadomił, że globalizacja stała się punktem zwrotnym w dalszym rozwoju ludz-kości. Współcześnie otwarcie się przestrzeni wirtualnej dla miliardów ludzi zlikwidowało opóźnienie czasowe w  komunikacji. Efektem tego jest telepraca, edukacja na odległość, lecze-nie na dystans itp. Jednocześnie jednak poza przestrzenią wirtualną pozostają liczni zmargi-nalizowani bez dostępu do internetu. Globaliza-cja ma jednak – zdaniem R. Robertsona – różne scenariusze dalszego rozwoju.

Po pierwsze, może ona oznaczać rozwój nie-zależnych od siebie wspólnot, unikalnych lub hierarchicznie sobie podległych, co przejawia się poprzez antyglobalizm lub ruchy fundamen-talistyczne.

Po drugie, może ona oznaczać rozwój glo-balnej wioski, co ujawnia się poprzez ruchy eko-logiczne, ekumeniczne i pacyfi styczne.

Po trzecie, globalizacja może być rozumiana jako proces suwerennego lub hierarchicznego rozwoju państw otwartych na siebie.

Po czwarte, istnieje odległa wizja unifi kacji państw i powołania światowego rządu, współ-cześnie nierealna, ale przyszłościowo do pomy-ślenia w  ramach tezy Jana Pawła II o  jedności

Globalne problemy społeczneJulian Auleytner

Page 40: Biuletyn 2/2012

38

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

rodzaju ludzkiego. Teza ta wyznacza aksjologię długofalowej globalizacji natomiast współcze-śnie wiąże się ze stwierdzeniem o  zagrożeniu tej jedności.

Jednym z kluczowych zagrożeń jest kwestia społeczna, wyrażająca się obserwacją, że pań-stwo narodowe mimo obietnic przestało gwa-rantować bezpieczeństwo socjalne. Powstało więc globalne społeczeństwo ryzyka socjalne-go, które dotyczy wszystkich klas społecznych, choć w nierównym stopniu. Wiedząc o wielkich problemach socjalnych krajów Afryki, Ameryki Południowej czy Azji poszukujemy odpowiedzi na pytania, kto ma to ryzyko asekurować: sko-rumpowane państwo? ONZ?, rynek? Przy okazji zauważam, że cynicznie traktując ubóstwo mo-żemy widzieć wielorakie pożytki z  niego pły-nące w postaci taniej siły roboczej czy możności wykorzystania biednych do wykonywania prac brudnych i uciążliwych. Polska na razie, choć co roku wskazywana w rankingu UNDP jako kraj należący do grupy wysokorozwiniętych, nie uczestniczy znacząco w pomocy rozwojowej na rzecz biednych (w 2010 r. 0,17% PKB przeznaczo-no na pomoc), choć w coraz większym stopniu je-steśmy naciskani do solidarnego współdziałania.

W skali globalnej, na początku tego stulecia, sformułowano Milenij ne Cele Rozwoju, które koncentrują się na działaniach wspierających walkę z ubóstwem i głodem, poprawą dostępu do edukacji, asekuracją kobiet i dzieci. Mimo to około 1,1 mld ludzi nie ma dostępu do czystej wody, codziennie z  tego powodu umiera ok. 6 tys. dzieci, blisko 900 mln cierpi głód, Afryka jest kontynentem analfabetów i  uchodźców, w  samym Iraku notowano rocznie ponad 2,3 mln ludzi, którzy opuszczali dom rodzinny.

Epidemia AIDS zabiera rocznie ponad 3 mln osób, co przede wszystkim odbij a się na losie osieroconych dzieci; umierają bowiem ich zara-żeni rodzice.

Problemy socjalne krajów biednych tylko pozornie są od nas odległe. W przypadku scena-riusza, który zakłada dalszy wzrost różnic eko-nomicznych pomiędzy krajami i ich obywatela-mi powstanie presja na migracje ekonomiczne

do krajów bogatych, które nie są przygotowane na taką ekspansję. Dlatego Bank Światowy, jako inwestor i doradca, od lat monitoruje sytuację i angażuje się w programy edukacyjne na świe-cie w celu poprawy jakości życia.

Kryzys ekonomiczny doświadczany jest przez ludność wszystkich krajów, wydaje się, że bogaci wyjdą z  tego szybciej, o biednych świat zapomni aż do kolejnego konfl iktu.

W  skali globalnej pojawił się jednak inny dylemat: polityka pojedynczych państw nie jest w  stanie rozwiązać problemów biednych krajów i ich ludności. Niektóre państwa Afryki są już opóźnione o ok. 60 lat i nie ma dla nich programów wyrównawczych. Perspektywa, jaka się tu jawi, to wchłonięcie przez potentata narodowego lub ponadnarodowego. Taka per-spektywa będzie prowadzić do zawirowań na scenie kontynentalnej i globalnej. Zawirowania te ujawnią się w  postaci gry interesów i  kon-fl iktów, np. o  surowce atrakcyjne dla dalszego rozwoju. Do tego scenariusza można dopisać praktykę pozbywania się odpadów poprzez ich tańsze składowanie w  biednych krajach (np. Haiti). Praktyka ostatnich 200 lat wskazuje na walkę o wpływy i eksploatację biednych przez bogatych. Duża część państw kolonialnych jest wolna, ale tylko pozornie. Nadal zależy ona od myśli i programów dawnych dominatorów. Wy-stępuje „wysysanie” zdolnych kadr, brain dra-in, który znacząco osłabia potencjał rozwojowy krajów biedniejszych.

Punktem zwrotnym w  XXI w. jest terro-ryzm, który ma charakter globalny. Na razie nie widać sposobu na jego wyeliminowanie, gdyż w realizacji jego celów wykorzystuje się przede wszystkim ludzi biednych, a nawet dzieci. Bied-ni nie mają nic do stracenia i dlatego są „mate-riałem” tanim do przeprowadzania zamachów. Pomysłowość terrorystów wiąże się z  global-nym wykorzystywaniem wiedzy do planowa-nia nowych celów. Kontrola policyjna w  skali globalnej wprawdzie przynosi efekty, ale nigdy nie wiadomo, czy coś się nie wydarzy w krajach bogatych co może stanowić także globalne za-grożenie.

Page 41: Biuletyn 2/2012

39Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Punktem zwrotnym są organizacje po-nadnarodowe, które zrzeszają grupy państw dla wspólnej polityki. W ich interesie leży elimi-nowanie zagrożeń, które psułyby wspólne cele. Praktyka UE jest tu najlepszym przykładem. Jednak UE uwikłała się w rozwiązanie własne-go kryzysu fi nansowego i jej oddziaływanie do-raźnie zmalało. Pozostaje mimo wszystko ONZ, w  której grupy słabszych krajów mają głos.

ONZ wprawdzie nie ma takiej siły przebicia jak mocarstwa, ale rozwój rodzaju ludzkiego powi-nien prowadzić do zwiększenia roli tej organi-zacji. Zwracał na to uwagę w  trakcie swojego pontyfi katu Jan Paweł II, kiedy wskazywał na zagrożenia rodzaju ludzkiego. W takim sformu-łowaniu tkwi implicite pogląd o potrzebie dzia-łań integracyjnych, niwelujących nierówności i marginalizację.

„Inteligentna specjalizacja regionów w świetle inicjatyw Unii Europejskiej”

21 lutego 2012 r.

Zbigniew Strzelecki:Jak poprawiać naszą pozycję w zakresie inteligentnych dziedzin rozwojowych w re-gionie? Musimy najpierw zidentyfi kować bazę i określić w stosunku do których kie-runków możemy prowadzić wspieranie, by było ono najbardziej efektywne. Drugą taką dziedziną jest wspieranie klastrów, które spełnią warunek inteligentnej specja-lizacji.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html))

Opinia o książce Guntera Pauli „The Blue Economy 10 Years, 100 Innovations,

100 Millions Jobs” , 27 marca 2012 r.

Elżbieta MączyńskaTa książka jest smarem dla kreatywności. Powinna być pozycją obowiązkową na polskich uczelniach. Może ją przeczytać każdy, kto chce żyć mądrzej i lepiej.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html)

Page 42: Biuletyn 2/2012

40

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Wprowadzenie

W warunkach potężnych zawirowań w gospo-darce globalnej, gdy coraz silniej dają o  sobie znać przejawy syndromu gospodarki nietrwa-łości, wszelkie rozważania o  charakterze pro-gnostycznym są niezwykle ryzykowne, wręcz karkołomne, zwłaszcza, jeśli horyzont sięga kilku dekad. Trzeba się bowiem liczyć z  co-raz większą skalą występowania talebowskich „czarnych łabędzi”, czyli (zgodnie z  teorią li-bańskiego fi lozofa i matematyka Nassima Ta-leba) zjawisk, o  których zwykło się mniemać, że nie mogą wystąpić (Taleb, 2007). O tym, jak złożona jest ta kwestia, przekonuje m.in. deba-ta nt. „Co ekonomiści myślą o przyszłości” (Co ekonomiści… 2009, s. 72–98). Pod wpływem bez-precedensowej dynamiki postępu technologicz-nego i innowacji technicznych, ekonomicznych, w  tym fi nansowych i  społecznych oraz poli-tycznych gospodarka światowa staje się coraz mniej stabilna, coraz bardziej „przemieszczal-na”, a kolejne fale innowacji prowadzą nie tylko do pożądanej „kreatywnej rekonstrukcji” czy destrukcji twórczej, lecz także destrukcji przy-noszącej nieodwracalne bądź trudno odwracal-ne, dalekosiężne skutki społeczne, gospodarcze, ekologiczne i  przestrzenne, radykalnie zmie-niające sytuację oraz warunki bytowania ludzi,

przedsiębiorstw, instytucji i krajów. Burzliwość przemian wskazuje na konieczność pogłębio-nej refl eksji na temat kreatywności i destrukcji w  gospodarce. Jest to istotne tym bardziej, że – mimo rozmaitych podejmowanych w  skali globalnej przedsięwzięć ukierunkowanych na łagodzenie dysproporcji i  wynaturzeń w  go-spodarce – dotychczas żaden kraj nie może się w pełni poszczycić satysfakcjonującymi i trwa-łymi rozwiązaniami tych problemów.

Pierwsza dekada XXI w. z pewnością przej-dzie do historii gospodarczej jako okres nie-bywale ostrych sporów na temat roli teorii ekonomii i  polityki społeczno-gospodarczej w warunkach narastających, trudnych do roz-wiązania problemów o  wymiarze globalnym, stanowiących swego rodzaju węzły gordyjskie współczesności. Jedną z  tych szczególnie po-ważnych kwestii jest naruszenie równowagi w różnych dziedzinach życia i wynikające stąd niebezpieczeństwa dla trwałego, harmonij nego rozwoju świata. Choć ekonomiści nie są w pełni zgodni w hierarchizacji i ocenach stopni oraz ro-dzajów zagrożeń, to nie kwestionują, że wśród nich na czołowym miejscu sytuują się zagroże-nia demografi czne, wynikające z  jednej strony, z niebywale szybkiego wzrostu liczby ludności świata, a  z  drugiej, z  osłabienia rozrodczości i  narastającego dynamizmu procesu starzenia

Cywilizacyjne uwarunkowania rozwoju PolskiElżbieta Mączyńska

Page 43: Biuletyn 2/2012

41Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

się społeczeństw w  krajach wysoko rozwinię-tych. Przekłada się to niekorzystnie na postęp cywilizacyjny. Stąd rozstrzygające znaczenie ma tu polityka społeczno-gospodarcza, a ta z kolei jest pochodną przyjętych rozwiązań kształtu-jących ramy ustroju społeczno-gospodarczego. Kwestie ustrojowe zaś wciąż wywołują spory, przede wszystkim dotyczące roli państwa w go-spodarce, ale także roli poszczególnych szkół/nurtów ekonomii w  kształtowaniu gospodar-ki. Kontrowersje i dyskusje na ten temat są co prawda niemalże odwieczne, ale ostatnio spek-takularnie się nasiliły (What Went Wrong..., 2009). Tytuły publikacji poświęconych tej tematyce mówią same za siebie, świadcząc o dysfunkcjach ekonomii w rozwiązywaniu zasadniczych pro-blemów społeczno-gospodarczych (Krugman, 2008, 2009a; Lucas, 2009; Cochrane, 2009; Leith, 2009; Gomułka, 2009; Skidelsky, 2009)1. Obecnie toczy się trudna i pełna kontrowersji debata na temat niezbędnych w XXI w. zmian roli nauki, biznesu i  polityki w  rozwiązywaniu najtrud-niejszych problemów współczesnego świata.

1 Paul Krugman (2008) pyta wręcz: „dlaczego ekonomiści niczego nie zrozumieli?”, wskazując m.in. na groźny syndrom casino fi nance, shadow banking system oraz związany z tym „powrót gospodarki kryzysowej”. W książce pod takim tytułem analizuje kryzysy fi nan-sowe, jakie wystąpiły w gospodarce światowej w ostat-nich kilkunastu latach i obciąża za nie przede wszystkim doktrynę neoliberalną oraz przedstawicieli tzw. szkoły chicagowskiej (por. też: Krugman, 2009b). Krytyka neo-liberalizmu i  szkoły chicagowskiej spotyka się jednak z ostrymi reakcjami, a nawet reprymendami ze strony środowiska akademickiego i nie tylko. W obronie tego nurtu staje m.in. Robert Lucas (2009). Na opinie Krug-mana szczególnie ostro zareagował reprezentant szko-ły chicagowskiej, profesor fi nansów, John H. Cochrane (2009). Krugmanowi zarzuca m.in. nadmierną, bezkry-tyczną wiarę w interwencjonizm państwowy (por. też: Leith, 2009). Do debaty tej dołączył na polskim gruncie Stanisław Gomułka (2009), podzielając taką opinię. Jed-nakże zarazem do krytyków neoliberalizmu dołączają obok Krugmana inni nobliści, w  tym Joseph Stiglitz i George Akerlof. Spory na temat ekonomii wyraźnie uwydatniły fakt, że „żadna teoria nie jest dziś lepsza od innych”, na co zwraca uwagę m.in. znany ekonomista, profesor ekonomii, członek brytyjskiej Izby Lordów Robert Skidelsky (2009). Autor ten twierdzi, że chica-gowska szkoła ekonomii nigdy nie była bardziej słaba i bezradna niż dziś. Konstatuje, że na to sobie zasłużyła.

W  niniejszym opracowaniu wychodzi się z założenia, że próby uporania się z tymi kwe-stiami napotykają bariery mające podłoże przede wszystkim w niedostosowaniu polityki społeczno-gospodarczej do wyzwań wynika-jących z dokonującego się obecnie w skali glo-balnej przełomu cywilizacyjnego, wyrażającego się w  wypychaniu cywilizacji przemysłowej przez nową gospodarkę i nowy, wciąż jeszcze niedodefi niowany jej model. Przyczyny trud-ności w  satysfakcjonującym rozwiązywaniu problemów społeczno-gospodarczych są zatem niekonwencjonalne, a  tym samym niezbędne są niekonwencjonalne strategie postępowania. Tymczasem dominują działania typowe dla przemij ającego modelu industrialnego (Toffl er, Toffl er, 1996; Beck, 2002; Toffl er, 2003; Rifkin, 2003). „Marks by się uśmiał” – tak komentuje owe zjawiska np. włoski fi lozof Antonio Negri, podkreślając, że „najśmieszniejsze jest, że gdy świat się zmienia, my trzymamy się schematów sprzed 100 lat. Kapitał fi nansowy powoduje nową akumulację, a więc nowe różnice społecz-ne, nową biedotę, spółki akcyjne uosabiają ko-munizm kapitału” (wywiad z A. Negrim, 2010). Tymczasem zarówno politycy jak i menedże-rowie usiłują znaleźć remedium, nie uwzględ-niając w dostatecznym stopniu (świadomie lub nieświadomie) współczesnych trendów w  go-spodarce globalnej, wynikających z  przełomu cywilizacyjnego. Skuteczność działań jest zde-terminowana ich dostosowaniem do specyfi ki przełomu cywilizacyjnego, cywilizacji wiedzy i związanych z nią nowych wymogów. Dotyczy to także modelu ustroju gospodarczego. Kwestie te nie są dostatecznie uwzględniane i doceniane w polityce społeczno-gospodarczej ani w  skali globalnej, ani lokalnej. Potwierdzają to zarów-no badania naukowe jak i  debaty z  udziałem ekspertów. Wynika z  nich, że sprostanie naj-pilniejszym wyzwaniom XXI w wymaga ścisłej współpracy między środowiskami nauki, poli-tyków, biznesu i rządów. Wiodący uczestnik tej debaty Dennis L. Meadows, współautor książki Granice wzrostu (The Limits to Growth) twierdzi, że „można dyskutować do woli o  rozwiązaniach

Page 44: Biuletyn 2/2012

42

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

problemów przyszłości, ale jeśli nie zastosujemy innych niż dotychczas działań, nic się nie zmie-ni” (Science…,2009)2.

W  takich warunkach cywilizacja wiedzy nie staje się synonimem cywilizacji rozumu, mądrości. Dotychczasowe doświadczenia go-spodarki globalnej dowodzą istotnej dychotomii wiedzy i mądrości. Podstawowym wyzwaniem jest zatem przeciwdziałanie tej dychotomii. Wy-zwanie to w odniesieniu do Polski ma podwójny wymiar. Po pierwsze, łączy się z koniecznością nadrabiania opóźnień w  inwestycjach w  sfe-rze badań naukowych (B + R), a  po drugie, z koniecznością ukierunkowanej na dobrostan społeczno-ekonomiczny intensyfi kacji racjonal-nego wdrażania zasobów wiedzy dostępnych w  skali globalnej. Aby sprostać temu wyzwa-niu, konieczne jest przede wszystkim urucho-mienie rezerw potencjału rozwojowego Polski, co zarazem stanowi podstawę eliminacji barier rozwojowych. Nie wystarczy tu jednak wiedza, niezbędna jest strategiczna mądrość. Wiąże się z  tym konieczność futurologicznej refl eksji, wolnej od charakterystycznego obecnie wszech-władnego shorttermizmu, czyli priorytetu celów krótkookresowych.

Polska — rezerwy do wykorzystania

Podstawowe przesłanki dalszego cywiliza-cyjnego rozwoju i  sukcesu Polski mają źródło w cechach, jakości i  rozmiarach społeczno-go-spodarczego jej potencjału. Ten ostatni wciąż jeszcze nie jest należycie wykorzystywany. O  możliwościach w  dziedzinie gospodarki i w sferze zaplecza intelektualnego Polski prze-

2 Temu też ma służyć zorganizowana przez Max Planck Society i fi rmę Siemens debata, do której zapro-szeni zostali prominentni naukowcy, politycy i czołowi biznesmeni świata. Przedmiotem debaty było pytanie, jak nauka, biznes i  rządy powinny kooperować w po-szukiwaniu rozwiązań problemów generowanych przez zmiany klimatyczne, demografi czne i postępującą urbanizację (por. Science…, 2009; ..., 2009).

konuje przede wszystkim postęp, jaki dokonał się w  ponaddwudziestoletnim okresie trans-formacji ustroju gospodarczego, wdrażania i  umacniania gospodarki rynkowej. Znajduje to wyraźne odzwierciedlenie w  statystkach. Do wyeksponowania walorów gospodarczych Polski paradoksalnie przyczyniła się także nie-dawna globalna recesja, której Polsce – jako je-dynej spośród krajów Unii Europejskiej – udało się uniknąć. Niestety, taka sytuacja jest nierzad-ko postrzegana jako pewien ewenement niż jako przejaw rosnącej mocy gospodarczej Pol-ski. Świadczą o  tym komentarze na ten temat, publikowane m.in. przez międzynarodowe ośrodki badawcze. Ostatnio jednak pojawia się coraz więcej opinii uwzględniających głębsze podłoże polskiego sukcesu. Przykładem może być ocena będąca wynikiem jednych z najnow-szych badań porównawczych, realizowanych przez IHS Global Insight Worldwide Offi ce. Z badań tych wynika, że Polska nie poddała się globalnej recesji i jako największy kraj spośród nowych członków Unii Europejskiej reprezen-tuje relatywnie silny potencjał gospodarczy. „Polska gospodarka notowała wzrost gospo-darczy nawet podczas globalnej recesji. W  ten sposób będąc największą gospodarką wśród nowych członków Unii Europejskiej ogrywała istotną stabilizującą rolę podczas światowego załamania gospodarczego, sama unikając rece-sji. Nieznaczny wzrost bezrobocia w  2009  r. – przy jednocześnie rosnących płacach nominal-nych – w  dużym stopniu wyjaśnia względną siłę gospodarki Polski. Jednakże to, co było de-cydujące, to występowanie znacznego popytu wewnętrznego, któremu towarzyszyła depre-cjacja złotego pomiędzy lipcem 2008 r. a stycz-niem 2009 r., znacząco poprawiająca bilans han-dlowy Polski” (PlanEcon…, 2010, s. 38).

Opinia o sile polskiej gospodarki nie prze-bij a się jednak łatwo, tym bardziej, że historycz-nie utrwaliło się pejoratywne rozumienie poję-cia polnische Wirtschaft jako synonimu polskiej niegospodarności. Termin ten powoli staje się coraz bardziej archaiczny. Istnieje ku temu wie-le przesłanek. Podstawowe z nich mają źródło

Page 45: Biuletyn 2/2012

43Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

w  cechach, jakości i  rozmiarach społeczno-go-spodarczego potencjału Polski. Ten zaś wciąż jeszcze nie jest należycie wykorzystywany, co zarazem świadczy o skali rezerw.

Za społeczno-gospodarcze źródła relatyw-nej przewagi Polski można uznać m.in.:1. Duży potencjał rynkowy i  wciąż rosnący

popyt wewnętrzny, generowany przez po-nad 38-milionową populację.

2. Rosnący poziom skolaryzacji, a tym samym i rosnący odsetek ludności z wyższym wy-kształceniem, co sprzyja produktywności i mobilności społecznej. (W okresie minio-nych prawie dwu dekad współczynnik sko-laryzacji brutto w  szkolnictwie wyższym wzrósł ponad 4-krotnie – z  12,9% w  roku akademickim 1990/1991 do 52,7% w  roku akademickim 2008/2009).

3. Historycznie uwarunkowaną umiejętność elastycznego reagowania (słynna przypisy-wana Polakom zdolność do improwizacji) na zagrożenia i  przystosowywania się do zmian, a  tym samym otwartość na nowe trendy, co zwiększa możliwości wykorzysta-nia szans, jakie stwarza przełom cywiliza-cyjny i kształtujący się nowy model gospo-darki, w  tym gospodarki zwirtualizowanej (wikinomii).

4. Intensyfi kację inwestycji w  infrastrukturę (m.in. dzięki dofi nansowywaniu ze środ-ków unij nych), co generuje mnożniki in-westycyjne, przekładając się na dodatkowe impulsy wzrostu produktu krajowego brut-to, determinującego poziom krajowego bo-gactwa.

5. Efekty mnożnikowe, jakie może przynieść rozwój sektora budownictwa mieszkanio-wego (konieczny, ze względu na jego nie-dorozwój, a zarazem rosnące mieszkaniowe aspiracje Polaków, czyli duży potencjalny popyt na mieszkania). W przyszłości może to stanowić dodatkowe, silne koło zamacho-we gospodarki.

6. Gospodarczo korzystne, centryczne położe-nie geografi czne Polski sprzyjające intensy-fi kacji rozwoju rozmaitych form inwestycji

zagranicznych, międzynarodowych konsor-cjów, centrów informacyjnych itp.

7. Klimatyczno-surowcowe walory kraju, z co-raz bardziej prawdopodobną perspektywą na pozyskiwanie nowych zasobów natural-nych i energii.

8. Czynniki kulturowe, mające podłoże w hi-storycznie wysokiej kulturowej pozycji Pol-ski w Europie i  świecie, przy jednoczesnej otwartości na nowe nurty, trendy w  po-szczególnych dziedzinach życia, co zawsze sprzyja rozwojowi gospodarczemu.

9. Potencjał tkwiący we wciąż niedostatecznie wykorzystywanych a  rosnących (nie tylko wskutek postępu gospodarki, ale i  zmian klimatycznych) turystycznych walorach Polski i rezerwach rozwoju sektora turystki, jako ważnego działu gospodarki.

10. Potencjał wynikający z  „renty zacofania” i możliwość dokonywania w różnych dzie-dzinach tzw. żabiego skoku, czyli możliwo-ści przejścia od razu do wyższych faz roz-woju z pominięciem faz pośrednich, przez które wcześniej przechodziły kraje wyżej rozwinięte. Jest to możliwe dzięki wyko-rzystywaniu doświadczeń innych krajów, co skraca czas dochodzenia do wyższego poziomu i zmniejsza ryzyko błędów, dzięki uczeniu się na błędach innych.Zarazem jednak Polska nie jest, niestety,

wolna od poważnych zagrożeń dla harmonij ne-go, trwałego rozwoju społeczno-gospodarcze-go. Podstawowe z nich to:1. Zagrożenia demografi czne: starzenie się

społeczeństwa i procesy depopulacji (z pro-gnoz wynika, że do 2050  r. liczba ludno-ści w Polsce może się zmniejszyć z ponad 38 mln obecnie do 31 mln, czyli aż o 7 mln).

2. Rosnące zadłużenie publiczne i  trudności w osiąganiu równowagi fi nansów publicz-nych (co zresztą ściśle wiąże się zagrożenia-mi demografi cznymi i wynikającymi z nich rosnącymi wydatkami na renty i emerytury oraz opiekę zdrowotną).

3. Dysfunkcje w zakresie rozwoju i wykorzy-stywaniu potencjału badań naukowych i ich

Page 46: Biuletyn 2/2012

44

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

wdrażania w praktyce, przez co wiele cen-nych odkryć „wycieka” z Polski (np. wyna-lazek niebieskiego lasera i in.).

4. Niewydolność systemu stanowienia i egze-kwowania prawa, w  tym niedorozwój są-downictwa i przewlekłość postępowań są-dowych.

5. Dysfunkcje systemu politycznego, w  tym dotkliwy dla gospodarki syndrom cyklu wy-borczego i związany z nim priorytet celów wyborczych nad makroekonomiczną efek-tywnością społeczno-gospodarczą. Umac-nia to znane w systemach demokratycznych zjawisko, które można by określić sentencją: „Efektywność nie ma elektoratu”. Syndro-mowi krótkiego cyklu wyborczego i będącej jego następstwem dominacji krótkiej per-spektywy towarzyszy zaniedbywanie kul-tury myślenia strategicznego, co nie sprzyja – wymagającemu dłuższego horyzontu cza-sowego – inwestowaniu w gospodarce.Można oczywiście wymieniać inne pozy-

tywne i  negatywne czynniki wpływające na kondycję społeczno-gospodarczą Polski i  jej perspektywy w  tym zakresie. Najistotniejsze jest jednak, żeby wobec polskich realiów wycią-gać należyte wnioski i  lekcje z doświadczenia historycznego, w  tym wnioski z błędów, także tych popełnianych w  innych krajach (w myśl zasady: „uczmy się na błędach innych, a nie bę-dziemy mieli czasu na popełnianie własnych”). Nie mniej istotne jest, żeby nie dopuszczać do marnotrawienia własnego potencjału, zwłasz-cza najbardziej cennego potencjału ludzkiego, przede wszystkim intelektualnego. Mimo że sformułowana dwa wieki wcześniej, w okresie, kiedy Polska była pod zaborami, refl eksja pol-skiego poety i geografa Wincentego Pola „cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”, niestety wciąż jeszcze jest aktual-na”3. W  tym samym mniej więcej okresie pol-ski wieszcz Juliusz Słowacki, mówiąc o Polsce, konstatował: „pawiem narodów byłaś i papugą,

3 W. Pol (1807–1872), Kraj ojczysty, http://www.glo-wy.bydgoszcz.pl/boguccy/wincenty_pol.htm.

a teraz jesteś służebnicą cudzą4. Obecnie Polska ma wielkie szanse, żeby te gorzkie, historycz-nie uwarunkowane refl eksje stały się nieak-tualne. W dużym stopniu zależy to jednak od długofalowej efektywności polityki społecz-no-gospodarczej. Ten zaś obszar działań wciąż daleki jest od poprawności. Stąd waga działań ukierunkowanych na racjonalizację sytemu po-litycznego i systemu sprawowania władzy. Choć sprzyjające wydają się ponadnarodowe regula-cje, w  tym obowiązujące w ramach Unii Euro-pejskiej, to rozstrzygające znaczenie ma jednak model ustroju społeczno-gospodarczego dane-go państwa. W Polsce – mimo zapisu w Konsty-tucji Rzeczypospolitej Polskiej (art. 20), a także zapisu w Traktacie (Konstytucji) Unii Europej-skiej, że modelem tym jest społeczna gospodar-ka rynkowa, ukierunkowana na równoważenie postępu ekonomicznego i społecznego – wciąż nie osiąga się pod tym względem zakładanych celów, co staje się barierą rozwoju cywilizacji wiedzy i mądrego jej wykorzystywania.

Cywilizacja wiedzy versus cywilizacja mądrości

Pojęcia cywilizacji wiedzy, podobnie jak gospo-darki opartej na wiedzy, budzą kontrowersje i  traktowane są przez wielu autorów jako nie-zbyt zręczne. Działania (nie tylko gospodarcze) człowieka zawsze bazowały na jakiejś wiedzy. Jednak w ciągu kilku minionych dekad terminy te awansowały do rangi najistotniejszych, które mogą służyć do opisu cech współczesnego świa-ta. Cywilizacja wiedzy i gospodarka oparta na wiedzy to takie kategorie, w których wiedza sta-je się „uniwersalnym substytutem” przesuwa-jącym na dalszy plan inne elementy potencjału wytwórczego. Współcześnie wiedza stała się swego rodzaju uniwersalną „obrabiarką”, o któ-

4 J.  Słowacki (1809–1849), Grób Agamemnona (1839  r.), http://www.juliuszslowacki.grupaphp.com/grobagamemnona.php.

Page 47: Biuletyn 2/2012

45Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

rej niezmierzonym potencjale spektakularnie przekonuje chociażby geneza i  rozwój takich, do niedawna nieznanych, typów działalności i przedsiębiorstw jak wyszukiwarka Google czy portal społecznościowy Facebook.

Zarazem jednak paradoksalnie w  warun-kach cywilizacji wiedzy jedną z  najbardziej chyba zawstydzających cech współczesnego świata jest – jak już wspomniano – narastająca dychotomia wiedzy i mądrości. Dość dosadnie eksponował to José Ortega y Gasset w swojej – jak się okazuje – ponadczasowej, choć wydanej w 1929  r., publikacji pt. La rebelión de las masas (Bunt mas): „Dla chwili obecnej charakterystycz-ne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wie-dząc o  swojej przeciętności i  banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przecięt-nymi i  banalnymi i  do narzucania tych cech wszystkim innym” (Ortega y Gasset, 2002, s. 15). Wiele wskazuje na to, że rzeczona „chwila obec-na” wciąż trwa. Mimo niebywałego, niekwestio-nowanego postępu w nauce i technologii, mimo rosnących zasobów wiedzy nie następuje dosta-tecznie satysfakcjonujące jej przełożenie na do-brostan społeczny. Substytucyjny potencjał wie-dzy niestety przejawia się bowiem także – i  to w niemałej skali – w  substytuowaniu rozumu. Dzieje się tak, mimo że wiedza w warunkach narastającego dynamizmu przemian szybko się starzeje, a przy tym – źle wykorzystywana, źle zarządzana – może prowadzić do katastrofy. Katastrofalne mogą być zatem skutki braku mą-drości w wykorzystywaniu wiedzy. Przekonują o  tym liczne wysoce niepożądane, a  zarazem zdumiewająco łatwo się rozprzestrzeniające procesy i działania, dowodzące braku refl eksji, mądrości, odpowiedzialności i długookresowej rozwagi decydentów różnych szczebli, od naj-wyższych począwszy.

Następstwem i przejawem defi cytu mądro-ści jest globalnie naruszona równowaga ekolo-giczna, ekonomiczna, demografi czna i politycz-na (Thurow, 1999, s.  17). Jednym z  następstw tego są coraz bardziej skontrastowane bieguny bogactwa i nędzy. Naruszenie równowagi spo-łecznej skutkuje m.in. rozmaitymi dewiacjami,

przestępczością, terroryzmem i innymi groźny-mi zjawiskami, w skrajnym przypadku wojna-mi. Z kolei naruszanie równowagi ekologicznej odczuwamy w  życiu codziennym, np. stykając się ze skażoną wodą czy powietrzem. Wszystko to sprawia, że komfort życia znacznie się zmniej-sza. Paradoksalnie dotyczy to także, a  może przede wszystkim, krajów najbogatszych, mimo rosnącego tamże poziomu produktu krajowego brutto, odzwierciedlającego wzrost poziomu krajowego bogactwa. Bogactwo nie chroni za-tem przed negatywnymi następstwami naru-szania równowagi, zwłaszcza ekologicznej, co więcej, degradacja naturalnego środowiska pro-wadzi do ekologicznej dewaluacji i wywłaszcze-nia. Bezrefl eksyjna pogoń za bogactwem i nie-okiełznany konsumpcjonizm jest tym samym jednym z pierwotnych czynników pogłębiania nierównowagi.

„Jesteśmy jak wielka ryba, która została wyciągnięta z wody i wściekle rzuca się i pod-skakuje, usiłując do niej powrócić. W  takim stanie ryba nigdy nie pyta, gdzie wyląduje po następnym uderzeniu ogonem. Czuje jedynie, że jej obecna sytuacja jest nieznośna, i że trzeba spróbować czegoś innego” (Thurow, 1999, s. 13). Cytat ten to chińskie powiedzenie, do którego nierzadko odwołują się m.in. badacze przemian w świecie. Wskazuje ono, że głęboko naruszona równowaga zwiększa ryzyko bezrefl eksyjnych, chaotycznych działań, nie tylko nieprzynoszą-cych poprawy, a  przeciwnie – prowadzących do pogorszenia sytuacji. Zarazem jednak nie-równowaga to siła motoryczna postępu i w tym sensie równowaga jest zawsze stanem przej-ściowym. Istotne jest, żeby przeciwdziałać głę-bokim, globalnym długotrwałym nierównowa-gom. Jest niezbędne, aby zapobiegać temu, by dokonującym się na naszych oczach przełomo-wym przemianom, w tym w zakresie techniki, technologii, nie towarzyszyło gwałtowne nara-stanie niepewności i  dyskomfortu we wszyst-kich niemalże obszarach życia ekonomicznego i społecznego.

Bezrefl eksyjne wykorzystywanie wiedzy przekłada się przy tym na dysfunkcję demo-

Page 48: Biuletyn 2/2012

46

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

kracji i  prawa, na infl ację prawa. Demokracja i prawo, życie zgodne z normami praworządno-ści – dawniej synonimy – obecnie synonimami nie są. Hiperdemokracja i hiperliberalizm mogą w skrajnym przypadku prowadzić do zaistnie-nia swoich własnych przeciwieństw – dyktatury i monopolu, a w konsekwencji do oddalania się od ładu rynkowo-konkurencyjnego. Zmienność i  złożoność regulacji prawnych „rozmiękczają je”5. Są one niekiedy nadmiernie uszczegóło-wiane, wobec czego każda zmiana w  realiach gospodarczych oznacza konieczność szczegó-łowych dostosowań prawnych. Przypomina to gonienie króliczka6. Procesy, o  których mowa, pogłębia globalizacja.

Choć uznaje się, że w warunkach paradyg-matu gospodarki opartej na wiedzy „jest ona wszystkim, to przecież zarazem, w  wyniku gwałtownych przemian – starzejąc się bezprece-densowo szybko – łatwo staje się niczym” (Cy-taty mądre…, 2001, s. 179)7. Cykle życia wiedzy okazują się bowiem coraz krótsze, czemu towa-rzyszy wydłużanie się życia ludzkiego. Stąd też wiedza staje się coraz bardziej niedemokratycz-na, skrajnie różnicując podmioty i  ich szanse. Cywilizacja wiedzy „zatapia, zalewa” nieprzy-gotowanych, których stale przybywa, zapewnia

5 J. Ortega y Gasset (2002, s. 15) ilustruje to aneg-dotą o Cyganie, który przyszedł do spowiedzi i na pyta-nie księdza, czy zna przykazania Boże, odpowiedział: „Wielebny ojcze. Mam zamiar się ich nauczyć, ale ludzie powiadają, że lada dzień mają zostać unieważnione”.

6 „Obecnie jesteśmy świadkami triumfu hiperde-mokracji, w ramach której masy działają bezpośrednio. Nie zważając na normy prawne, za pomocą nacisku fi -zycznego i  materialnego, narzucają wszystkim swoje aspiracje i  upodobania. Fałszem jest interpretowanie nowej sytuacji jako takiej, w której masy, zmęczoną po-lityką. składają jej prowadzenie w ręce ludzi o szczegól-nych w tym kierunku uzdolnieniach. Wręcz odwrotnie. Tak było przedtem, była to demokracja liberalna. Masy zakładały mniej lub bardziej chętnie, że mniejszość dzierżąca władzę polityczną, mimo wszystkich swych wad i słabości, zna się jednak nieco lepiej na sprawach publicznych. Dzisiaj natomiast masy są przekonane o tym, że mają prawo nadawać moc prawną i narzucać innym swoje, zrodzone w kawiarniach racje” (tamże).

7 Już A. Mickiewicz (Dziady, cz. III, sc. II) wskazy-wał, że „nauka prędko gnij e”.

pracę osobom wysoko wykwalifi kowanym, ska-zując na bezrobocie innych.

Problem ambiwalencji wiedzy i  innowacji wielce obrazowo przedstawił przed paroma laty George Ritzer, głosząc, że nowoczesne technolo-gie, obok wielu niekwestionowanych zalet, mają też „swą mroczną stronę. (…) Efektywność, kal-kulacyjność, przewidywalność i  manipulowa-nie ludźmi, poprzez zastosowanie technologii niewymagających ich udziału, są niewątpliwie cechami systemu racjonalnego. (…) Jednak sys-temy takie nieuchronnie prowadzą do nieracjo-nalności” (Ritzer, 1999, s. 39 i n.).

Współczesne dysfunkcje w wykorzystywa-niu wiedzy są przedmiotem wielu analiz, któ-rych liczba wzrosła znacznie w związku kryzy-sem globalnym, zapoczątkowanym w USA na przełomie lat 2007 i  2008. Wskazać można tu m.in. najnowsze książki Johna C. Bogla pt. Dość. Prawdziwe miary bogactwa, biznesu i życia oraz Jo-sepha Stiglitza pt. Freefall. Jazda bez trzymanki. Ameryka, wolne rynki i  tonięcie gospodarki świato-wej (książki te zostały przełożone także na ję-zyk polski i wydane staraniem Polskiego Towa-rzystwa Ekonomicznego). W publikacjach tych podkreśla się istnienie sfer groźnej nierówno-wagi we współczesnym świecie, generowanych w  ramach paradygmatu gospodarki opartej na wiedzy i doktrynie neoliberalnej oraz cechujący ją shorttermizm i  „terror krótkiego zysku” (Sti-glitz, 2010, s. 320 i n.).

Nakładają się na to dysfunkcje pomiaru wiedzy i  wyników gospodarczych oraz kon-dycji przedsiębiorstw. Paradoksalnie choć jest to fundamentalna sprawa, zarówno w  teorii ekonomii jak i w praktyce, występuje tu wiele kwestii spornych, nieprawidłowości, a  nawet deformacji, prowadzących do zafałszowań wy-ników gospodarczych. Słabości te przejawiają się na wszystkich szczeblach działalności go-spodarczej, nie wykluczając pomiaru produk-tu krajowego brutto jako najbardziej synte-tycznego miernika osiągnięć gospodarczych. W mierniku tym z natury rzeczy koncentrują się wszystkie słabości pomiaru wyników dzia-łalności jednostek gospodarujących. Spektaku-

Page 49: Biuletyn 2/2012

47Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

larnym przejawem nieprawidłowości pomiaru działalności gospodarczej jest kryzys globalny. Jego podłożem było m.in. zafałszowywanie obrazu kondycji gospodarczej i wyników dzia-łalności przedsiębiorstw, zwłaszcza sektora fi -nansowego. Ostatnio znalazło to dramatyczny wyraz m.in. w przygotowanym i  opublikowa-nym w kwietniu 2011 r. pod kierunkiem Carla Levina i Tom Coburga raporcie Komisji Senatu USA powołanej w  celu analizy „anatomii kry-zysu fi nansowego na Wall Street” (Wall Street…, 2011). Z raportu i prac rzeczonej komisji wyni-ka, że najważniejszą rolę w  rozwoju kryzysu fi nansowego odegrał bank Goldman Sachs. Jego działania stawiają pod znakiem zapyta-nia cały system, który jest podstawą działania Wall Street. W  opiniach nie brakuje drastycz-nych ocen, w  tym m.in. porównań produktów banku do „żetonów w gigantycznym kasynie”. Wielu znanych ekonomistów – np. Robert Ski-delsky (2009), członek brytyjskiej Izby Lordów – stwierdza wprost, że kryzys globalny był rezul-tatem ogromnej skali nieprawidłowości, błędów w wycenach aktywów przez banki prywatne i agencje ratingowe. Wywołany kryzysem fi nan-sowym globalny zawał gospodarczy pobudził dyskusje nie tylko na temat legitymizacji syste-mu fi nansowego w obecnym kształcie, ale także trwającą już od kilku dekad dyskusję na temat przyszłości kapitalizmu, roli państwa i modelu ustroju, który sprzyjałby dobrostanowi społecz-nemu i gospodarczemu.

Nieprzypadkowo też Stiglitz zwraca uwagę, że „Dużo napisano o głupocie nieracjonalnie ry-zykownych zachowań podejmowanych w  sek-torze fi nansowym, o  spustoszeniach wywoła-nych przez instytucje fi nansowe w gospodarce i o defi cytach fi skalnych, które są tego skutkiem. Za mało napisano zaś o leżącym u podstaw tego wszystkiego «defi cycie moralnym», który wy-szedł na jaw, a  jest może większy i  trudniejszy do skorygowania. Nieustanna pogoń za zyskami i wynoszenie na piedestał dążenia do realizacji własnego interesu nie stworzyły prosperity, na którą mieliśmy nadzieję, ale pomogły stworzyć moralny defi cyt. (…) Być może kreatywną księ-

gowość od oszustw księgowych oddzielała tylko cienka linia, ale sektor fi nansowy przekraczał ją raz za razem, między innymi parę lat temu pod-czas skandali z WorldCom i Enronem. Nie zawsze da się odróżnić niekompetencję od oszustwa, ale jest przecież mało prawdopodobne, żeby fi rma wyceniająca swoją wartość netto na przeszło 100 mld USD, nagle znalazła się pod kreską bez świadomego praktykowania oszukańczej księ-gowości. Nie da się uwierzyć w to, że inicjatorzy kredytów hipotecznych i bankowcy inwestycyj-ni nie wiedzieli, iż produkty przez nich wytwa-rzane, nabywane i przepakowywane, są toksycz-ne i trujące” (Stiglitz, 2010, s. 320 i n.).

Dominacja „zewnętrzności” w  pomiarze wartości, dominacja ocen i zachowań stadnych, kierowanie się naśladownictwem i marginaliza-cja uwzględniania „wewnętrznych” jej podstaw staje się swego rodzaju cechą naszych czasów, w  których blichtr i  powierzchowność zwycię-żają z  pogłębioną refl eksją, wnikliwością czy wręcz odpowiedzialnością. Dotyczy to także wyceny przedsiębiorstw, czego przejawem jest chociażby znana zasada, zgodnie z którą „przed-siębiorstwo jest warte tyle, ile jest za nie skłonny zapłacić potencjalny nabywca”. Profesor fi lozo-fi i politycznej Gerald Allan Cohen w wydanej w 2009 r. książce pod prowokacyjnym tytułem Why not Socialism? uznaje uzależnianie wyceny wartości pracy i  produktów wyłącznie od su-biektywnej oceny zainteresowanych za główną przypadłość kapitalizmu, za sprawą której po-tencjał wiedzy, zwłaszcza refl eksje i możliwości twórcze intelektualistów nie są należycie wyko-rzystywane (Cohen, 2010, s. 93). Eksponuje to też Rainer Hank w po części ironicznym komenta-rzu do tejże książki: „Dlatego też nawet najmą-drzejsi fi lozofowie w  warunkach kapitalizmu nie otrzymują najwyższych wynagrodzeń (być może dlatego tak wielu fi lozofów staje się socja-listami), lecz otrzymują je ludzie tacy jak Mark Zuckerberg, który przerwał studia, żeby założyć swój «portal społecznościowy»” (tamże).

O  syndromie subiektywizmu i  zachowań stadnych w  podejściu do wyceny wartości świadczy niemało faktów z życia gospodarcze-

Page 50: Biuletyn 2/2012

48

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

go i nawet globalny kryzys (czy kryzysy w ogó-le) – jak się okazuje – nie stanowi wystarcza-jącego memento. „Jednak inwestorzy ostatnio (2011 r. – przyp. EM) oszaleli na punkcie wszyst-kiego, co ma związek z nowymi mediami. Od rozkwitu dotcomów na przełomie tysiącleci nie widziano tylu ofert przyciąganych przez fi rmy sypiące modnymi słówkami jak: media społecznościowe, platforma, społeczność czy kontent. Facebook, protoplasta ich wszystkich, spodziewa się, że oferta publiczna przyniesie mu wycenę na poziomie 50 mld USD – więcej niż imperium News Corp. Ruperta Murdocha i prawie tyle co Boeing” (Rushe, 2011, s. 30 i n.). Dzieje się tak w  sytuacji, gdy „niejedną fi rmę można kupić za 10 mld USD. Harley-Davidson, liczący 108 lat legendarny producent motocy-kli, jest wart niewiele mniej. Deutsche Börse zapłaci podobną kwotę za nowojorską giełdę. Taka też jest cena za Twittera, nierentownego, liczącego pięć lat serwisu mikroblogowego, ogłaszanego albo megagwiazdą nowej ery ko-munikacji, albo najbardziej dętym przykładem kolejnej bańki spekulacyjnej na rynku dotco-mów” (tamże). Z  jednej strony, można te sza-cunki postrzegać jako „wyceny z wariatkowa”, z drugiej jednak strony, podkreśla się informa-cyjną wartość i siłę oddziaływania portali spo-łecznościowych na przemiany społeczno-go-spodarcze.

Z kolei do pomiaru działalności sektora fi -nansowego odniósł się zaliczany przez „For-tune Magazine” do najbardziej wpływowych osób w świecie biznesu John C. Bogle, założyciel funduszu inwestycyjnego The Vanguard Group. Parafrazując sentencję Winstona Churchilla, krytycznie konstatuje, że „nigdy tak wiele nie było płacone za tak mało”, wskazał tym samym na wynaturzenia w  rachunku ekonomicznym (Bogle, 2009, s. 29–47). W literaturze przedmio-tu nie brakuje dowodów na to, że sektor fi nan-sowy i  jego wkład w kształtowanie dobrobytu społecznego jest przewartościowany, co znajdu-je odzwierciedlenie zarówno w niebotycznych wynagrodzeniach menedżerów, jak i wysokich stopach zwrotu, niemających głębszych pod-

staw ekonomicznych. Jeśli bowiem uznać, że wycena wartości powinna pozostawać w  ści-słym związku z wkładem w pomnażanie dobro-bytu społecznego, to w świecie biznesu, zwłasz-cza fi nansowego zasada ta nie ma przełożenia na rzeczywistość (wywiad z  J. Sachsem, 2009). Tego m.in. dotyczy opinia Jeffreya Sachsa: „Moi studenci prosto po uniwersytecie lądowali na Wall Street i  od razu zarabiali miliony. Wiem, co umieli, więc wiem, że nie byli tych pieniędzy warci”. Jeffrey Sachs ocenia, że „prawdziwy fe-nomen drugiej części epoki Reagana polegał na tym, że nawet po kolejnych kryzysach, bańkach spekulacyjnych, skandalach, nie wytworzyły się mechanizmy samokorekcyjne, które są naj-większą siłą demokratycznego kapitalizmu. (…) Kiedy spekulacja niszczy gospodarkę, powinna się pojawić siła polityczna ograniczająca swo-bodę spekulantów. Po raz pierwszy w historii Ameryki nic takiego się nie wydarzyło. Dlacze-go? Amerykańska polityka jest skorumpowana bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy od najbogat-szych ludzi i największych fi rm nie płynęły do polityki tak wielkie pieniądze. Nigdy kosztująca miliony reklama nie miała tak wielkiego wpły-wu na wybory” (tamże).

W  tej sytuacji specjalnego wymiaru nabie-ra teza Thorsteina Veblena w  opublikowanej w 1899  r. Teorii klasy próżniaczej, zgodnie z któ-rą „w  przypadku przestępstw przynoszących wielką fortunę przestępcy kara nie jest tak wy-soka ani potępienie tak znaczne, jakich należa-łoby oczekiwać w  świetle naiwnie pojmowa-nego kodeksu moralnego. Złodziej lub oszust, któremu przestępstwo to umożliwiło zyskanie wielkiego bogactwa, łatwiej niż drobny zło-dziej uniknie rygorystycznego wymiaru spra-wiedliwości, a  na dodatek, dzięki zdobytemu bogactwu i ostentacyjnemu wydawaniu swych nielegalnych dochodów, zyska pewne quantum dobrej reputacji” (Veblen, 2008, s. 101).

Niemiecki fi lozof Peter Sloterdij k, odnosząc się do dylematów pojmowania wartości, docho-dzi do zaskakującego wniosku, że prawdziwym bohaterem naszych czasów jest Harry Potter. „Otóż powieści o  Harrym Potterze zawierają

Page 51: Biuletyn 2/2012

49Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

wizję świata pozbawionego realnych granic. Ten swoisty elementarz nakłaniał całe pokole-nie czytelników, by odkryło w sobie czarodzieja. Nawiasem mówiąc, angielskie słowo potter zna-czy «garncarz», a  to rzemieślnik wytwarzający puste naczynia. Dziś tylko nieudacznicy wierzą jeszcze w pracę, pozostali uprawiają garncarską magię i puszczają w ruch swe produkty pochod-ne” (wywiad z P. Sloterdij kiem, 2009). Ta prze-niknięta gorzką ironią konstatacja wskazuje na zagrożenia wynikające z naruszania proporcji i  braku równowagi między zyskiem a  nakła-dem pracy. „Właśnie ta dysproporcja odcisnęła piętno na sposobie myślenia w minionych dzie-sięcioleciach. Rzesze ludzi chciały wyrwać się z realnego świata, w którym za 40 godzin pracy tygodniowo uzyskuje się zaledwie przeciętne wynagrodzenie, podczas gdy dzięki kilku go-dzinom magii można dołączyć do grona arcybo-gatych. Wynaleźliśmy niebezpieczne rachunki. Miejsce prozaicznych równań zajęła cudaczna arytmetyka. Rujnuje to poczucie adekwatno-ści. Nasze rozumienie związków przyczyno-wo-skutkowych zostało tak samo zniszczone jak poczucie proporcji” (tamże).

Potwierdza to też opinia Petera Solomona, byłego wiceprezesa banku inwestycyjnego Leh-man Brothers (który jesienią 2008  r. zbankru-tował). Peter Solomon eksponuje niekorzystną ewolucję tego sektora, porównując jego obecny stan ze stanem sprzed kilku dekad (wywiad z  P.  Solomonem 2009). „Firmy na Wall Street praktycznie nie miały wtedy własnego kapita-łu. Nie inwestowały własnych pieniędzy, lecz handlowały akcjami dla swoich klientów. Były przede wszystkim doradcą i  pośrednikiem. Tymczasem w  ostatnich latach banki inwesty-cyjne na Wall Street stały się kopalniami kapi-tału. Lehman Brothers w latach 60. dysponował może 10 mln własnych USD. W 2007 r. – kilku-nastoma miliardami. Aż do obecnego krachu tłumy świetnie wykształconych młodych ludzi trafi ających do fi rm na Wall Street zajmowały się głównie wymyślaniem coraz bardziej skom-plikowanych instrumentów fi nansowych i  in-westowaniem w  nie pieniędzy swojej fi rmy”

(tamże). Także w  tym kontekście prorocza jest teza Veblena: „Ulepszenia nowoczesnych insty-tucji, faworyzujące fi nansową stronę interesów, powodują zastępowanie «kapitanów przemy-słu», przez bezduszne spółki akcyjne, przez co podstawowa funkcja klasy próżniaczej – po-siadanie własności – staje się zbędna” (Veblen, 2008, s. 177).

John C.  Bogle, stwierdza: „znaleźliśmy się w  świecie, w  którym zbyt wielu spośród nas nic już chyba nie wytwarza”. Handlujemy tylko kawałkami papieru „wymieniając między sobą tam i z powrotem akcje i obligacje, przy okazji wypłacając za to naszym fi nansowym krupie-rom prawdziwe fortuny. W  ramach tego tren-du koszty automatycznie rosną wraz z tworze-niem bardzo skomplikowanych instrumentów pochodnych (derywatów), za których sprawą w  system fi nansowy zostały wbudowane ol-brzymie, a  niezgłębione rodzaje ryzyka”. Jest to następstwem m.in. nadmiernej fi nansyzacji gospodarki, czyli odrywania się przepływów fi -nansowych od procesów realnych, co już samo w  sobie może stanowić zarodek kryzysu (Tap-scott, Williams, 2008). Ten kierunek przemian sprawia, że, że „sługa staje się panem”. Jak kon-statuje Bogle (2009, s. 29–47), „w  ciągu dwóch minionych stuleci Ameryka przestawiła się z gospodarki opartej na rolnictwie na gospodar-kę opartą na produkcji przemysłowej, potem na gospodarkę opartą na usługach, i  teraz na go-spodarkę opartą głównie na operacjach fi nanso-wych. Jednak ta oparta na fi nansach gospodar-ka, z defi nicji, pomniejsza wartość wytwarzaną przez przedsiębiorstwa produkcyjne”. Choć au-tor tej opinii nie kwestionuje kreowania przez ten sektor wartości dodanej (m.in. poprzez two-rzenie miejsc pracy), to zarazem zwraca uwagę, że im więcej przejmuje dla siebie system fi nan-sowy, tym mniej zyskuje inwestor, który jest bazowym „żywicielem” obecnie istniejącego, niezmiernie kosztownego fi nansowo-inwesty-cyjnego „łańcucha żywieniowego”. W obecnym kształcie sektor fi nansowy uszczupla wartość „możliwą do wytworzenia przez społeczeń-stwo” (tamże).

Page 52: Biuletyn 2/2012

50

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Ekonomistom zarzuca się ponadto ułomne odczytywanie dzieł i myśli Adama Smitha, jako-by rynek zwalniał jego uczestników z wymogu zastanawiania się nad kwestiami moralności. Je-śli bowiem dążenie do własnych egoistycznych interesów i tak doprowadzi – kierowane niewi-dzialną ręką – do społecznego dobrobytu i „bo-gactwa narodów”, to „wszystko, co musi nas obchodzić i wszystko, co powinniśmy robić – to upewnienie się, że działamy zgodnie z naszym interesem”8. Takie podejście skutkuje margina-lizacją aspektów moralnych i etycznych w życiu gospodarczym, co z kolei jest źródłem rozma-itych przejawów destrukcji i nierównowagi.

Skala naruszonej równowagi i globalne, zło-żone tego następstwa sprawiają, że wciąż braku-je dostatecznie przekonujących koncepcji i stra-tegii rozwiązania tego problemu. Otwarte zatem pozostaje pytanie, jakie wzorce strategii i mo-dele ustroju gospodarczego mogłyby sprzyjać racjonalizacji społecznej. Mimo teoretycznych sporów dotyczących ustroju gospodarczego niekwestionowana pozostaje zasada ładu kon-kurencyjnego. Jednak dogmat wolnego rynku i wolnorynkowej konkurencji prowadzi do jej wypaczania i ograniczania. Następstwami nad-miernej konfrontacyjności rynkowej podmiotów mogą bowiem być niepożądane zjawiska i zagro-żenia, zwłaszcza że „granica między rywalizacją a destrukcją jest niemal niezauważalna”9.

Nie brakuje niestety dowodów, że niezau-ważalna może się także stać granica między wiedzą a destrukcją. Aby wiedza nie była de-strukcyjnie wykorzystywana, musi jej towarzy-szyć mądrość. Już bowiem Cyceron wskazywał, że „matką wszystkich dobrych rzeczy jest mą-

8 Taka interpretacja dzieł Adama Smitha cechu-je przede wszystkim dzieła Friedricha Augusta von Hayeka (koncepcja ładu spontanicznego) oraz Milto-na Friedmana, ale także wielu innych ekonomistów, zwłaszcza reprezentujących nurt neoliberalny.

9 Autor tego stwierdzenia Akio Morita z koncernu Sony podkreślał zarazem, że „przeświadczenie Amery-kanów o sprzeczności obu tych zjawisk także kształtuje rzeczywistość. Ci, którym udziela się pomocy, miękną, stając się chronicznymi pacjentami i pasożytami podat-ników” (Hampden-Turner, Trompenaars, 1998, s. 122).

drość” (Dicta…, 2010, sent. 4839). A w dodatku „nigdy inaczej nie mówi natura, a  inaczej mą-drość” (Dicta…, 2010, sent. 6231).

Stąd też w pełni zasadny jest postulat – już od dawna zgłaszany przez profesora Antonie-go Kuklińskiego na Forum Myśli Strategicznej w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym (Ku-kliński, 2011, s. 65–68) – przejścia od paradyg-matu opartego na wiedzy na paradygmat go-spodarki opartej na mądrości. Antoni Kukliński pisze: „chciałbym sformułować kontrowersyjną tezę o  twórczej destrukcji starego paradygma-tu gospodarki opartej na wiedzy i  zastąpienia go nowym paradygmatem gospodarki opartej na mądrości. (…) Formułując tezę o  twórczej destrukcji starego paradygmatu, nie szukamy przekreślenia wspaniałych osiągnięć gospo-darki opartej na wiedzy w  latach 1990–2010. Te osiągnięcia stwarzały jeden z  koniecznych warunków kreowania nowego wcielenia gospo-darki opartej na wiedzy XXI w. Osiągnięcia te nie są jednak wystarczającym warunkiem suk-cesu w spotkaniu z enigmą XXI w. (…) Epitafium starego paradygmatu gospodarki opartej na wiedzy powinno być przedmiotem pasjonują-cej i  kontrowersyjnej refleksji naukowej, która niesie wielki potencjał innowacyjnych roz-wiązań w procesie spotkania z enigmą XXI w. W  epitafium tym trzeba na nowo zinterpreto-wać obserwację Alberta Einsteina: wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy” (tamże). Nie można wykluczyć, że postulat zmiany paradygmatu może być uznany za zabieg czysto werbalny. Brakuje mu bowiem wskazania narzędzi opera-cjonalizacyjnych. Jednakże nawet tylko hasło-we ujęcie tego problemu ma znaczenie. Słowa mają bowiem swoją siłę, mogą głęboko zako-rzeniać się w umysłach. Jest to apel o odwagę bycia mądrym. Zaś słuszności takiego apelu nie sposób zakwestionować. Jeśli nawet zostanie on zakwalifi kowany jako utopia, to jest to zapewne utopia wysoce użyteczna. Nie pozostanie zatem bez wpływu na rzeczywistość. Postulat zmiany paradygmatu może stanowić ważny początek debaty na temat racjonalizacji wzorca rozwo-ju społecznego (Kukliński, 2011; Mączyńska,

Page 53: Biuletyn 2/2012

51Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

2011)10. Zwłaszcza, że już Horacy zauważył, iż „połowę bowiem dzieła wykonał, kto zaczął”.

Wobec występujących w gospodarce global-nej dysfunkcji cywilizacji wiedzy Polska, dzięki rencie zacofania może mieć szanse na dokona-nie swego rodzaju „żabiego skoku” (tj. przesko-czenia cywilizacji wiedzy) do kolejnego etapu cywilizacji mądrości umożliwiającej jej opty-malne wykorzystanie jej potencjału, bez cha-rakterystycznych dla gospodarek wyżej rozwi-niętych, dysfunkcji i nadużyć w tym obszarze11.

Polska — paradygmat gospodarki opartej na mądrości

Postulat Antoniego Kuklińskiego przejścia od paradygmatu gospodarki opartej na wiedzy ku paradygmatowi gospodarki opartej na mą-drości koresponduje z  ogłoszonym przez Mi-chała Kleibera w  lutym 2011 r. dekalogiem dla

10 Stąd też zasadny jest postulat (zgłaszany na Fo-rum Myśli Strategicznej w Polskim Towarzystwie Eko-nomicznym przez profesora Antoniego Kuklińskiego) przechodzenia od paradygmatu gospodarki opartej na wiedzy na paradygmat gospodarki opartej na mądro-ści. Ta m.in. kwestia będzie przedmiotem debaty w ra-mach przygotowywanego przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne I  Kongresu Polskiej Myśli Strategicznej (szczegóły vide: „Biuletyn PTE” 2010, nr 6 oraz 2011, nr 2). W tym ostatnim numerze było prezentowane zagad-nienie dychotomii wiedzy i mądrości.

11 Zdaniem autora koncepcji „żabiego skoku” W.L.  Gardinera, kraje nierozwinięte, wykorzystując cechy współczesnego rozwoju naukowo-technicznego, mogą dokonać „żabiego skoku” od etapu, na którym się znajdują do etapu postindustrialnego, mimo że współ-cześnie dążenia krajów rozwij ających się i rozwiniętych nakierowane są raczej na uprzemysłowienie krajów zacofanych. Te ostatnie pragną uprzemysłowienia, bo-wiem utożsamiają je z bogatymi stylami życia. W dą-żeniach tych spotykają się z poparciem krajów wysoko rozwiniętych, które z kolei są – zdaniem W.L. Gardinera – zainteresowane w przerzuceniu przestarzałych tech-nologii do krajów trzeciego świata. Koncepcja „żabie-go skoku” jest oceniana dość krytycznie w  literaturze ekonomicznej. Zarzuca się jej m.in. pomij anie kosztów społecznych związanych z „przeskakiwaniem etapów” w rozwoju (zob. Sztaba, 1995, s. 134 i n.).

społeczeństwa wiedzy, umiejętności i przedsię-biorczości pt. Mądra Polska. Dekalog ten obej-muje 10 postulatów, których realizacja powinna leżeć u  podstaw strategii innowacyjnego roz-woju państwa (wywiad z M. Kleiberem, 2011). Według Kleibera „przeważająca część naszego społeczeństwa, szczęśliwa z powodu odzyska-nia przez nas 20 lat temu pełnej narodowej pod-miotowości i  odczuwająca satysfakcję z wielu naszych dokonań tego okresu, ma dzisiaj jed-nocześnie nieodparte uczucie zbliżających się zagrożeń dla naszego dalszego stabilnego roz-woju i wysoce nieskutecznego wykorzystywa-nia danej nam przez historię niepowtarzalnej szansy na nadrobienie cywilizacyjnych opóź-nień. Niektórzy przypisują ów niedosyt nie-możności przezwyciężenia demonów okresu sprzed transformacji – mielibyśmy jako społe-czeństwo ciągle tkwić w mentalnych okowach realnego socjalizmu. Kluczową przyczyną na-szych obecnych obaw i rozczarowań jest jednak według mnie coś zupełnie innego. Przyczyną tą jest brak przekonującego modelu prorozwojo-wych zmian funkcjonowania państwa, a nawet więcej – brak wiary wielu polityków w potrze-bę stworzenia takiego modelu. Nie nadążamy za przemianami, którym podlega dzisiejszy świat, a dynamika tego procesu odkrywa z całą bezwzględnością nasz brak przygotowania do stawienia czoła wyraźnie widocznym wyzwa-niom, choć to właśnie teraz, na naszych oczach, rozstrzyga się polski los na najbliższe dekady”12. Istotne jest zatem, aby mieć na względzie długo-okresową perspektywę.

Potrzeba myślenia strategicznego i dylematy z nim związane

Warunkiem koniecznym – postulowanej wobec dysfunkcji cywilizacji wiedzy – zmiany paradygmatu z  gospodarki opartej na wiedzy

12 Tamże.

Page 54: Biuletyn 2/2012

52

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

na paradygmat gospodarki opartej na mądrości jest refl eksja strategiczna. W sytuacji narastającej globalnej niepewności refl eksja owa powinna być ukierunkowana na identyfi kowanie głów-nych zagrożeń rozwoju cywilizacyjnego. Pod-stawowe z  nich to następstwa globalnego na-ruszenia równowagi w wielu obszarach (w tym demografi cznej, ekologicznej, fi nansowej). Transformacja demografi czna (z  jej dynamiką) to jeden z węzłów gordyjskich współczesnego świata. Wskazuje na to zgodnie wielu ekonomi-stów, m.in. twórca koncepcji globalnie naruszo-nej równowagi, Lester Thurow wymienia de-mografi ę (w  tym gwałtowny przyrost ludności w najbiedniejszych krajach, wzrost mobilności i starzenie się społeczeństw) jako jedną z pięciu „płyt tektonicznych”, których równoczesne ru-chy są determinantą podskórnych sił przemian. Jak podkreśla Thurow, podobnie jak systemy biologiczne, formacje społeczno-gospodarcze „wkraczają w  okres naruszonej równowagi z wolno ewoluującymi, lecz mocno ustalonymi strukturami. Wyłaniają się zaś z  tych okresów z  radykalnie zmienionymi strukturami, które znowu zaczynają ewoluować” (Thurow, 1999)13.

Także w krajowych analizach problemy de-mografi czne, jak np. starzenie się mieszkańców krajów europejskich i  rosnąca fala imigrantów z Afryki i Azji oraz regres demografi czny, wy-mienia się (obok takich czynników jak: rosnące koszty i  pogarszająca się dostępność tradycyj-nych źródeł energii, rosnąca rola Chin i  Indii w globalnej gospodarce oraz starzenie się wie-dzy i narastające tempo postępu technologicz-

13 Lester C.  Thurow (1999) obok demografi i wy-mienia cztery inne „płyty tektoniczne”, w tym: upadek komunizmu, co m.in. (zgodnie z  koncepcją wahadła) dało podłoże do bezkrytycznej wiary w doktrynę neo-liberalizmu; gospodarka bazująca na kapitale intelektu-alnym, na wiedzy; postępująca globalizacja i związana z  nią rosnąca złożoność i  nieprzejrzystość powiązań gospodarczych; świat bez dominującego mocarstwa, co przejawia się w  stopniowej utracie przez USA mocar-stwowej hegemonii. Obecnie do tych pięciu płyt tekto-nicznych należałoby – moim zdaniem – dodać dwie ko-lejne: fi nansyzacja gospodarki światowej, czyli przerost sektora fi nansowego oraz występujący w skali globalnej zanik kultury myślenia strategicznego.

nego) jako jedne z  najważniejszych wyzwań i zagrożeń społeczno-gospodarczych w Polsce. Na zagrożenia rozwoju wynikające z  sytu-acji demografi cznej wskazuje się także w pro-gnostycznym dokumencie rządowym (Raport „Polska 2030” 2009)14. Sytuacja demografi czna, aktywność zawodowa oraz adaptacyjność zaso-bów pracy to jedne z dziesięciu najważniejszych determinant rozwoju Polski. Globalnie naruszo-na równowaga skutkuje w wielu krajach, w tym także w Polsce, zwiększającym się defi cytem fi -nansów publicznych.

W  takich warunkach jedną z  najważniej-szych funkcji refl eksji strategicznej i  prognoz jest wczesne ostrzeganie przed zagrożeniami oraz identyfi kowanie nowych trendów i  ob-szarów wiedzy. Na ekonomistach spoczywa niezbywalny obowiązek dbałości o przyszłość. Podkreśla to przedstawiciel szkoły austriackiej, Henry Hazlitt. „Sztuka ekonomii polega na tym, by spoglądać nie tylko na bezpośrednie, ale i na odległe skutki danego działania czy programu; by śledzić nie tylko konsekwencje, jakie dany program ma dla jednej grupy, ale jakie przy-nosi wszystkim” (Hazlitt, 1993, s. 17). Jednakże, w naukach społecznych, a do nich należy eko-nomia – nigdy nie ma pewności. „Nawet najwy-bitniejsi eksperci nie uwolnią nas od niepewno-ści. (…) Nie da się stworzyć sensownej ekonomii abstrahującej od nieprzewidywalności ludzkich reakcji na sygnały, informacje, polecenia, bodź-ce”.

Antoni Kukliński – nawiązując do funkcjo-nującej w literaturze światowej koncepcji inven-ted tradition (wynalezionej tradycji), per analogiam proponuje koncepcję invented future (wynalezio-nej przyszłości). Podkreśla, że „wynaleziona przyszłość regionu roku 2020 lub 2050, nie jest

14 Obok sytuacji demografi cznej wskazuje się w  tym dokumencie na osiem innych czynników trak-towanych jako kluczowe dla rozwoju Polski: wysoki wzrost gospodarczy, solidarność i konwergencja regio-nalna, potencjał infrastruktury, bezpieczeństwo ener-getyczno-klimatyczne, gospodarka oparta na wiedzy i  rozwój kapitału intelektualnego, poprawa spójności społecznej, sprawne państwo, wzrost kapitału społecz-nego.

Page 55: Biuletyn 2/2012

53Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

zadaniem tak szaleńczym jakby to się mogło prima facie wydawać. Przyszłość wynaleziona to przyszłość, w której pojawiają się nowe struk-tury i nowe siły napędowe procesów rozwojo-wych, które są trudno wyobrażalne lub niewy-obrażalne hinc et nunc” (Kukliński, 2008).

Gdy świat jest nieprzewidywalny i  pełen „czarnych łabędzi”, podstawową funkcją re-fl eksji strategicznej powinna być identyfi kacja głównych trendów rozwoju, a  przede wszyst-kim koncentracja na najmniej przewidywalnych obszarach ryzyka. Stąd też nierzadko kwestio-nowana jest użyteczność prognoz. Nie braku-je też złośliwych komentarzy dotyczących ich nietrafności, nawet opinii, że o prognozach na pewno można powiedzieć tylko tyle, że się na pewno nie sprawdzają15. Jednak mimo tak duże-go ryzyka nietrafności prognoz gospodarczych są one użyteczne. Jedną z  najważniejszych funkcji prognoz, a przede wszystkim progno-stycznych refl eksji jest identyfi kowanie zagro-żeń i wczesne ostrzeganie. Istotne jest ponadto wczesne identyfi kowanie nowych szans i źródeł rozwojowych. Pesymistyczne prognozy z zało-żenia mają charakter ostrzegawczy i są formu-łowane po to, żeby się nie sprawdziły. Prognozy sprzyjają pobudzaniu wieloscenariuszowego myślenia o przyszłości. Koresponduje to z  tof-fl erowską koncepcją futuryzmu społecznego. W  sytuacji wszechogarniającej niepewności i niebywałej dynamiki przemian może on sta-nowić barierę destrukcyjnych następstw „szoku przyszłości”. Futuryzm społeczny bowiem to an-gażowanie szerokich kręgów społecznych oraz wszystkich szczebli władzy i rządzenia w prace

15 Niewiary w  prognozowanie ukrywa premier Donald Tusk – m.in. w wywiadzie dla „Wprost”: „Nie szukam usprawiedliwień, ale jak ktoś bierze władzę, musi być przygotowany, że będzie jak w  tym powie-dzeniu: kiedy człowiek planuje, to Pan Bóg się śmieje. (…) Wolę politykę, która gwarantuje, jak niektórzy mó-wili złośliwie, ciepłą wodę w kranie. Bo wielu wita to z uznaniem, że jest wreszcie silna partia, która jest po-wściągliwa i skromna, jeśli chodzi o narzucanie ludziom wielkich celów, która daje za to wielką stabilizację. (…) W dzisiejszym świecie największym dobrem dla pań-stwa jest stabilność. My nie jesteśmy partią wizjonerów” (wywiad z D. Tuskiem, 2010).

strategiczne. Wymaga to m.in. instytucjonalnej obudowy i odbudowy prognozowania (Toffl er, 2000, s. 448). Wskazuje to zarazem na znaczenie rozwoju ośrodków prognozowania w skali glo-balnej i swego rodzaju globalnej geografi i pro-gnoz. Wciąż niestety aktualna jest teza Alvina Toffl era, zgodnie z którą „obecnie wszyscy czują się odcięci od możliwości wpływu na kierunki i  tempo zmian”. Toffl er wskazuje na potrzebę dysponowania „czułym systemem wskaźni-ków” stopnia realizacji celów społecznych i kul-turowych, zintegrowanych ze wskaźnikami ekonomicznymi, co sprzyjałoby humanizacji prognozowania. Rekomenduje tworzenie na różnych szczeblach „ośrodków imaginacyj-nych”, ukierunkowanych na interdyscyplinarne „uaktywnianie mózgów”. Uznaje, że byłoby to źródłem pomysłów, idei „o których technokra-tom się nie śniło”16. Podkreśla, że sztuka futuro-logii pokazuje, co jest możliwe, prawdopodob-ne, a polityka futurologii – co pożądane. „Racje przemawiające za badaniem prawdopodobnych wariantów przyszłości są nieodparte. Usiłowa-nia przewidywania przyszłości w  sposób nie-unikniony zmieniają ją, choć nikt nie może jej znać. (…) Mimo to czas obalić raz na zawsze popularny mit, że przyszłość jest nierozpozna-walna. Ogólne wyobrażenie o  tym, co może nastąpić, jest lepsze niż żadne. (…) Jeśli błędne, to i tak korzystne” (tamże, s. 455). Toffl er, wska-zując na potrzebę rozwoju społecznej konsul-tantów przyszłości podkreśla, że to co naiwne w  epoce przemysłowej nie jest naiwne współ-cześnie. Społeczny futuryzm może stanowić re-

16 Ośrodki futurologiczne występują w  wielu przedsiębiorstwach i  krajach Horyzont czasowy prac sięga nawet 50 lat. A. Toffl er (2000, s. 455) wskazuje na potrzebę tworzenia futurologicznego „magazynu my-śli na wzór metody delfi ckiej” i poszerzenie koncepcji możliwych wersji przyszłości, potrzebę wielorakich wi-zji, marzeń – obrazów potencjalnego jutra. „Producent szkła poszukuje autora powieści fantastyczno-nauko-wych, aby wyimaginował mu możliwe formy działalno-ści korporacji w przyszłości Przedsiębiorstwa zwracają się do tych „bujających w obłokach” i „niebieskich pta-ków” nie tyle w celu uzyskania naukowych prognoz na temat tego co prawdopodobne, ile daleko wybiegających myślą spekulacji dotyczących tego, co możliwe.

Page 56: Biuletyn 2/2012

54

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

medium na wąsko ekonomiczny technokratyzm i krótkowzroczność ekonomiczną, tym bardziej, że postęp i dynamika zmian dezaktualizują tra-dycyjne cele przedsiębiorstw i innych instytucji.

W  analizach globalnych turbulencji wska-zuje się na błędy w polityce ustroju gospodar-czego. Przykładowo, Nouriel Roubini i  Ste-phen Mihm podkreślają, że kryzys zadecyduje o przyszłych rozwiązaniach, wykreuje dzień ju-trzejszy, z jego ramami ustroju gospodarczego17. Stąd aktualność pytania o  optymalny kształt ustroju gospodarczego i o przyszłość, dominu-jącego do czasu globalnego kryzysu, neoliberal-nego, leseferystycznego, anglosaksońskiego mo-delu kapitalizmu (Roubini, 2009). W literaturze przedmiotu podkreśla się konieczność zmian ustrojowych ukierunkowanych na zmniejsza-nie zagrożeń o  charakterze kryzysu. Znany ekonomista niemiecki Peter Bofi nger zastana-wia się, czy model wolnorynkowej gospodarki jest możliwy do uratowania i dlaczego obecnie potrzebne jest silne państwo18.

Obecnie zyskuje na znaczeniu teza, że pier-wotne źródła dysfunkcji w gospodarce opartej na wiedzy tkwią przede wszystkim w błędach ustrojowych, m.in. w  bezkrytycznym podda-niu gospodarczej polityki ustrojowej doktrynie neoliberalnej19. Charakterystyczne, że opinie ta-

17 „Uważamy bowiem, że aby zrozumieć, czym są kryzysy i  jak sobie z nimi radzić, należy posłużyć się metodą bardziej holistyczną i eklektyczną, niż się zwy-kle przyjmuje. Nie pozwalamy na to, by kierowała nami ideologia ani emocje. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że kryzysy mają różne odcienie, a narzędzia, które spraw-dzają się w jednej sytuacji, w innej mogą się okazać nie-skuteczne” – ze wstępu do książki Nouriela Roubiniego i Stephena Mihma (2011, s. 24).

18 Ramy ustrojowe porównuje się do swego rodza-ju klatki. Obrazowo przedstawił to jeden z menedże-rów: „Gdy tygrys wyrywa się na wolność i sieje spusto-szenie, tylko wariat by go potępiał. Naprawdę winien jest ten idiota, który go nie upilnował”: („Tygodnik Fo-rum”, nr 32, 9–15.08.2010. s. 3).

19 „Poziom interwencji konieczny do ustabilizo-wania systemu stawia pod znakiem zapytania dalsze istnienie tradycyjnego wolnorynkowego (laissez-faire) kapitalizmu; w  epoce pokryzysowej rządy, używając bardziej restrykcyjnych regulacji i ściślejszego nadzoru, mogą zacząć wywierać bardziej bezpośredni bądź po-

kie formułowane są także przez niedawnych jej wyznawców. Do ich grona można zaliczyć np. Jeffreya Sachsa, który podkreśla, że „znaleźli-śmy się między dwiema woluntarystycznymi utopiami. Jedna kanonizuje rynek, a druga spo-łeczeństwo. Większość ludzi dała sobie wmówić, że żadne państwo im nie pomoże, a jeśli obieca im pomóc, i tak wszystko zmarnuje. Sporo czasu upłynie, nim ludzie dadzą się znów przekonać, że bez silnego państwa nie da się mieć dobrego społeczeństwa ani sprawnej gospodarki” (wy-wiad z J. Sachsem, 2009). Podobną opinię wyra-ża też Bofi gner, podkreślając wagę efektywnego zbilansowania roli państwa i  rynku w  gospo-darce (Bofi nger, 2010)

Z kolei Maciej Bałtowski (2009, s. 7) wskazu-je na zagrożenie w postaci ewoluowania kapi-talizmu ku socjalizmowi, co przywodzi na my-śli pochodząca z 1942 r. schumpeterowską tezę o transformacji kapitalizmu w socjalizm. Jednak w  odróżnieniu od Schumpetera, który stwier-dził, że kapitalizm nie miał szans przetrwania, a o postępującej przemianie w  socjalizm prze-sądzają nie jego klęski, ale sukcesy, Bałtowski wskazuje na klęski kapitalizmu. Stwierdza, że „w ostatnich kilkudziesięciu latach następowało swoiste, trudno dostrzegalne na pierwszy rzut oka, ewoluowanie systemu rynkowego kapitali-zmu w kierunku systemu cechującego się pew-nymi elementarnymi przymiotami gospodarki socjalistycznej” (Bałtowski, 2009, s. 2). Przejawia się to m.in. w „doktrynalnej podstawie systemu gospodarczego”. Zarazem autor ten przestrzega przed nadmierną wiarą w  globalne regulacje gospodarki. Podkreśla, że z  doświadczeń go-spodarki socjalistycznej wynikają pewne gene-ralne wnioski odnośnie do sposobów funkcjo-nowania tych globalnych regulatorów. Przede wszystkim powinny one koncentrować swoją aktywność nie na zastępowaniu rynku – co zawsze prowadzi do różnorodnych, negatyw-nych konsekwencji – lecz na ograniczaniu jego zawodności. Jeśli globalny regulator uwierzy

średni wpływ na gospodarkę.” – ze wstępu do książki Nouriela Roubiniego i Stephena Mihma (2011, s. 28).

Page 57: Biuletyn 2/2012

55Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

w  swoją mądrość i  swoją omnipotencję, jeżeli nie powściągnie konstruktywistycznych zapę-dów i nadmiernego optymizmu antropologicz-nego, to niewątpliwie skończy jak centralny planista w  socjalizmie. Wydaje się, że jedyną możliwością jest, aby działały one zgodnie z lo-giką rynku, marktkonform, jak zakłada teoria nie-mieckiej społecznej gospodarki rynkowej.

Teza ta jest ważna, tym bardziej że nawią-zuje do konstytucyjnego modelu polskiej go-spodarki, czyli właśnie społecznej gospodarki rynkowej. Wobec ujawniających się wskutek globalnego kryzysu dysfunkcji ustrojowych idea społecznej gospodarki rynkowej zyskuje na atrakcyjności. Bazuje bowiem na teorii ordo-liberalnej, a ta z kolei nawiązuje do wywodzącej się z czasów antycznego Imperium Romanum idei „ordo”, której istotą jest ukształtowanie ładu od-powiadającego naturze człowieka i  zapewnia-jącego gospodarce równowagę. Globalny kry-zys fi nansowy przemawia w pewnym stopniu za koncepcją społecznej gospodarki rynkowej. Jest bowiem charakterystyczne, że kryzys ten dotyka najpotężniejsze rynki kapitalistycznego świata, w tym przede wszystkim USA i Wielkiej Brytanii. W mniejszym stopniu ucierpiały kra-je o  tzw. nordyckim systemie gospodarczym, gdzie idee społecznej gospodarki rynkowej są realizowane w praktyce.

Chociaż opinie na temat modelu społecznej gospodarki rynkowej są dość kontrowersyjne, to analiza jego cech wskazuje, że daje on szan-sę na stworzenie trwałych podstaw spójności i równowagi rozwoju społecznego i gospodar-czego. Idea społecznej gospodarki rynkowej ma bowiem z założenia charakter holistyczny, czyli całościowy, tzn. w  sposób kompleksowy obejmuje poszczególne elementy niezwykle złożonego systemu, jakim jest ustrój społecz-no-gospodarczy. Jednak warunkiem efektyw-nego wdrażania w  praktyce ordoliberalnej koncepcji społecznej gospodarki rynkowej jest jej przystosowanie do współczesnych, bezpre-cedensowo dynamicznych przemian technolo-gicznych, społecznych i gospodarczych, w tym globalizacji.

Podsumowanie

Charakterystyczna dla współczesnego świata zmienność i  „naruszona równowaga” zmusza do poszukiwania nowych, przyszłościowych koncepcji teoretycznych i  rozwiązań ukierun-kowanych na dostęp do cywilizacji wiedzy. Istotne jest jej nastawienie na ograniczanie dy-chotomii wiedzy i mądrości oraz na symbiozę postępu ekonomicznego, społecznego i  ekolo-gicznego. Wzorcem takiego symbiotycznego po-dejścia są idee społecznej gospodarki rynkowej. Nie są one nowe, ale współczesność zdaje się co-raz wyraźniej potwierdzać ich zasadność. Jed-nak także ten model wymaga dostosowania do zmieniających się warunków gospodarczych, w tym przede wszystkim do zmieniających się (m.in. pod wpływem globalizacji) obszarów władzy i kompetencji decyzyjnych.

Czy i w jakim stopniu holistyczna koncep-cja społecznej gospodarki rynkowej okaże się przydatna w praktyce, pokaże przyszłość. Za-miast udzielać odpowiedzi wprost, odpowiem pytaniem na pytanie, posługując się sformuło-waniem Thurowa: (1999, s. 29) „W jaki sposób system kapitalistyczny ma funkcjonować w erze potencjału intelektualnego, jeśli potencjał ten nie może być posiadany na własność?”

Takie ujęcie kwestii będącej przedmiotem rozważań generuje następne pytanie: Jakie rozwiązania ustrojowe mogłyby sprzyjać naj-lepszemu wykorzystaniu potencjału wiedzy? I kolejne: Jaką rolę w procesie przemian pełnić będzie teoria ekonomii i poszczególne „szkoły ekonomiczne”? Są to pytania tym bardziej istot-ne, że ekonomistów i teorie ekonomii obarcza się winą za występujące w gospodarce dysfunkcje, w  tym i za to, że nie udało im się przewidzieć obecnego kryzysu i zapobiec mu.

Pytania te traktuję jako otwarte i jako przed-miot dalszych refl eksji i dyskusji. Potrzeba takiej dyskusji – z  uwzględnieniem refl eksji futuro-logicznej – staje się coraz bardziej oczywista. Mimo że fukuyamowska teza o końcu historii oraz doktryna neoliberalna z założenia margi-

Page 58: Biuletyn 2/2012

56

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

nalizują refl eksję futurologiczną, pozostawiając przyszłość do uregulowania przez mechanizm wolnego rynku, to obecnie – wobec problemów świata – potrzeba myślenia o przyszłości i dzia-łań na jej rzecz oraz potrzeba kultury myślenia strategicznego są coraz powszechniej uznawa-ne. Dziś jednak Francis Fukuyama nie upiera się przy tej tezie, krytycznie oceniając „fetysz otwartego rynku” i podkreślając, że „pierwszą nauczką wyniesioną z kryzysu przełomu 2. i 3. tysiąclecia było pozbycie się tej wiary. Jedną z konsekwencji kryzysu fi nansowego przełomu lat 2008 i 2009 było odkrycie przez Amerykanów i Brytyjczyków tego, co Azjaci wywnioskowali już ponad dziesięć lat temu: że otwarte rynki kapitałowe, w połączeniu z nieuregulowanym sektorem fi nansowym, to doskonała recepta na katastrofę” (Fukuyama, 2011).

W warunkach polskiej gospodarki rozwój cywilizacyjny wymaga mądrych strategii i ram ustrojowych, zapewniających holistyczne go-dzenie interesów gospodarczych, społecznych i ekologicznych.

Bibliografi a

Bałtowski M. (2009), Gospodarka socjalistyczna w Polsce. Geneza, rozwój, upadek, WN PWN, War-szawa.

Beck U. (2002), Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, Scholar, Warszawa.

Bofi nger P. (2009), Ist der Markt noch zu retten? Warum wir jetzt einen starken Staat brauchen, Econ Verlag, Düsseldorf.

Bofi nger P. (2010), Czeka nas epokowa zmiana, „Forum”, nr 32.

Bogle J.C.  (2009), Dość. Prawdziwe miary bo-gactwa, biznesu i życia, PTE, Warszawa.

Co ekonomiści myślą o przyszłości (2009), red. J. Kleer, E. Mączyńska, A. Wierzbicki, PTE, War-szawa.

Cochrane J.H.  (2009), How did Paul Krug-man get it so Wrong?, http://modeledbeha-v ior.com / 2 0 0 9/ 0 9/ 11 / joh n- co c h ra ne -re -sponds-to-paul-krugman-full-text, 11.09.2009.

Cohen G.A. (2010), Sozialismus. Warum nicht?, Albrecht Knaus Verlag, Muenchen.

Cytaty mądre i zabawne (2001), red. H. Markie-wicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków.

Dicta (2010), WAM, Kraków.Fukuyama F. (2011), Nie stać nas na kapitalizm,

„Tygodnik Forum”, nr 17/18.Gomułka S.  (2009), Krugman, diagnozując

przyczyny kryzysu, pomij a znaczące zjawiska, http://www.obserwatorfinansowy.pl/2009/10/15/wy-wiad-z-prof-gomolka/?k=debata.

Hampden-Turner C., Trompenaars A. (1998), Siedem kultur kapitalizmu, Dom Wydawniczy ABC, Warszawa.

Hazlitt H.  (1993), Ekonomia w  jednej lekcji, Znak-Signum, Kraków.

Krugman P. (2008), The Return of Depression Economics and the Crisis of 2008, W.W. Norton & Co Inc., New York.

Krugman P. (2009a), How Did Economists Get It So Wrong?, „New York Times”, 2.09.2009.

Krugman P. (2009b), It’s the Stupidity Economy, http://krugman.blogs.nytimes.com, 13.11.2009.

Kukliński A.  (2008), Problematyka przyszło-ści regionów. Piętnaście komentarzy. W  poszukiwa-niu nowego paradygmatu, http://www.mrr.gov.pl/Aktualnosci/Polityka%20regionalna/Docu-ments/1561d8db763b4367a323cca68d4cc62dPro-blematykaPrzyszociRegionw15komentarzyW-poszukiwa.pdf, 15.03.2008.

Kukliński A.  (2011), Od gospodarki opartej na wiedzy do gospodarki opartej na mądrości. Na spot-kanie z enigmą XXI wieku, „Biuletyn PTE”, nr 2.

Leith W.  (2009), Still looking for a  free lunch, „The Guardian”, 27.12.2009.

Lucas R.  (2009), Robert Lucas on economics, „The Economist”, 6.08.2009.

Mączyńska E. (2011), Dychotomia wiedzy i mą-drości. Komentarz do tekstu Antoniego Kuklińskiego pt. Od gospodarki opartej na wiedzy do gospodarki opartej na mądrości. Na spotkanie z enigmą XXI wie-ku, „Biuletyn PTE”, nr 2.

Ortega y Gasset J.  (2002), Bunt mas, Muza, Warszawa.

PlanEcon Monthly Report. Developments in the Economies of Central Europe and Russia (2010),

Page 59: Biuletyn 2/2012

57Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

IHS Global Insight, Lexington, Mass., vol. XXV, nr 13–14.

Raport „Polska 2030” (2009), Kancelaria Pre-zesa Rady Ministrów, Warszawa.

Rifkin J. (2003), Koniec pracy. Schyłek siły robo-czej na świecie i początek ery postrynkowej, Wydaw-nictwo Dolnośląskie, Wrocław.

Ritzer G.  (1999), Makdonaldyzacja społeczeń-stwa, Muza, Warszawa.

Roubini N.  (2009), Laissez-Faire Capitalism Has Failed. The fi nancial crisis lays bare the weakness of the Anglo-Saxon model, „Forbes”, 19.02.2009, http://www.forbes.com/2009/02/18/depression-fi nancial-crisis-capitalism-opinions-columnists_recession_stimulus.html.

Roubini N., Mihm S. (2010), Crisis Economics: A Crash Course in the Future of Finance, Penguin Press, New York.

Roubini N., Mihm S. (2011), Ekonomia kryzy-su, Wolters Kluwer Polska, Warszawa.

Rushe D. (2011), Jeszcze jedna bańka? Mikroblo-gowe kopalnie złota, „Forum”, nr 9.

Science, governments and business working toge-ther to meet the challenges of our time Future Dialo-gue – An international conference of leading experts and decision-makers in Berlin on October 26 (2009), Berlin, 26.10.2009, http://w1.siemens.com/press/pool/de/pressemitteilungen/2009/corporate_communication/axx20091005e.pdf.

Skidelsky R. (2009), Keynes versus the Classics: Round 2, Project Syndicate, 13.10.2009, http://www.skidelskyr.com/site/article/keynes-ver-sus-the-classics-round-2.

Skidelsky R.  (2011), Democracy or Finance, Project Syndicate, 18.04.2011, http://www.ski-delskyr.com/site/article/democracy-or-fi nance.

Sloterdij k P.  (2009), Du mußt dein Leben än-dern. Über Anthropotechnik, Suhrkamp Verlag, Frankfurt am Main.

Stiglitz J.E. (2010), Freefall. Jazda bez trzymanki. Ameryka, wolne rynki i tonięcie gospodarki światowej, PTE, Warszawa.

Sztaba S. (1994), Ekonomia niekonwencjonalna, Read Me, Warszawa.

Taleb N.N. (2007), The Black Swan: The Impact of the Highly Improbable, Random House, New York.

Tapscott D., Williams A.  (2008), Wikinomia. O globalnej współpracy, która zmienia wszystko, Wydaw-nictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa.

Thurow L.C.  (1999), Przyszłość kapitalizmu: Jak dzisiejsze siły ekonomiczne kształtują świat jutra, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław.

Toffl er A. (2000), Szok przyszłości, Zysk i S-ka, Poznań.

Toffl er A.  (2003), Zmiana władzy. Wiedza, bo-gactwo i przemoc u progu XXI stulecia, Zysk i S-ka, Poznań.

Toffl er A., Toffl er H. (1996), Budowa nowej cy-wilizacji. Polityka trzeciej fali, Zysk i S-ka, Poznań.

Towards a sustainable future (2009), „The Eco-nomist”, 5–11.12.2009.

Veblen T.  (2008), Teoria klasy próżniaczej, Muza, Warszawa.

Wall Street and the Financial Crisis: Anatomy of a Financial Collapse (2011), United States Senate, Committee on Homeland Security and Govern-mental Affairs, Permanent Subcommittee on In-vestigations, Washington 13.04.2011.

What Went Wrong with Economics. And How the Discipline Should Change to Avoid the Mistakes of the Past (2009), „The Economist”, 16.07.2009.

Wywiad z  A. Negrim (2010), Marks by się uśmiał, „Forum” 2010, nr 4.

Wywiad z D.  Tuskiem (2010), Nasza wielka stabilizacja, „Wprost” 2010, nr 39.

Wywiad z  J.  Sachsem (2009), „Polityka”, 19.01.2009.

Wywiad z M. Kleiberem (2011), Prof. Kleiber zaprasza do debaty nad „Mądrą Polską”, 15.02.2011, http://www.naukawpolsce.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_Page-ID=1&s=szablon.depesza&dz=MADRAPOL-SKA&dep=379758&data=&lang=PL&_Check-Sum=-639034386.

Wywiad z  P.  Sloterdij kiem (2009), Ratunek nie przyjdzie z góry, „Forum” 2009, nr 14.

Wywiad z P. Solomonem (2008), b. wiceszef Lehman Brothers: Pracownicy wycofywali swoje in-westycje wcześniej, „Gazeta Wyborcza”, 3.11.2008.

Wywiad z R. Frydmanem (2008), Ekonomia niepewności, „Polityka. Niezbędnik Inteligenta”, 8.03.2008.

Page 60: Biuletyn 2/2012

58

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Wprowadzenie

Konsekwencją przyjęcia podstawowego doku-mentu UE Europa 2020: Strategia na rzecz inteli-gentnego i zrównoważonego rozwoju sprzyjają-cego włączeniu społecznemu są podejmowane działania w  różnych obszarach polityk mające na celu realizację tych idei. Jednym z  tych ob-szarów jest polityka regionalna mogąca w prak-tyce wdrażać idee inteligentnego rozwoju w regionach UE.  Jak bowiem stwierdziła Rada Europejska „polityka regionalna może uwolnić potencjał wzrostu UE poprzez promocję inno-wacji we wszystkich regionach, zapewniając przy tym komplementarność pomiędzy unij -nym, krajowym i  regionalnym wsparciem dla innowacji, badań i  rozwoju, przedsiębiorczości oraz TIK. Polityka regionalna jest rzeczywiście podstawowym środkiem przełożenia priory-tetów Unii innowacji na działania praktyczne w  terenie”1. Cały kierunek działań sprowadza

1 KOM(2010) 553, Komunikat Komisji do Parla-mentu Europejskiego, Rady, Europejskiego Komitetu

się do bardziej skoncentrowanego niż dotych-czas wspierania i rozwij ania innowacji oraz ba-dań i rozwoju, co oznacza przeznaczenie więk-szej niż dotychczas części środków z EFRR na pobudzanie inteligentnego rozwoju.

Niniejszy tekst ma na celu skrótowe zapre-zentowanie stanu przygotowań woj. mazowiec-kiego do realizacji inteligentnej specjalizacji, diagnozy w  tym zakresie oraz założeń doku-mentów, które będą podstawą zarządzania re-gionalnego w tym zakresie.

Co to jest inteligentna specjalizacja regionalna?

W pierwszej kolejności dla prowadzenia dzia-łań mających na celu inteligentny rozwój nale-ży dokonać strategicznej analizy istniejących

Ekonomiczno-Społecznego i Komitetu Regionów, Poli-tyka regionalna jako czynnik przyczyniający się do in-teligentnego rozwoju w  ramach strategii Europa 2020, Bruksela 6.10.2010, SEK(2010) 1183.

Inteligentna specjalizacja regionów w świetle inicjatyw Unii EuropejskiejPrzypadek województwa mazowieckiego

Zbigniew Strzelecki

Page 61: Biuletyn 2/2012

59Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

zasobów tworzących podstawy do inteligentnej specjalizacji oraz porównań z innymi regionami w tym zakresie. Zasoby te to zgodnie z komuni-katem: osiągnięcia w zakresie badań i rozwoju, kultura biznesowa, umiejętności pracowników instytucji edukacyjnych i szkoleniowych, oferta usług wspierających innowacje, mechanizmy transferu technologii, infrastruktura badaw-czo-rozwojowa i  TIK, mobilność naukowców, inkubatory przedsiębiorczości, nowe źródła fi -nansowania i miejscowy potencjał kreatywno-ści oraz dobre zarządzanie2.

Działania mające na celu realizację idei in-teligentnej specjalizacji regionu należy więc oprzeć na skoncentrowaniu zasobów na naj-bardziej obiecujących rozwiniętych sektorach gospodarki, najczęściej gospodarki wiedzy. Takie podejście strategiczne, wspierane środ-kami przeznaczonymi na politykę regionalną i politykę rozwoju regionu, pozwoli dopiero na przyspieszone generowanie innowacji, a w kon-sekwencji na tworzenie wysoko wyspecjalizo-wanych ośrodków innowacji, które mogą być konkurencyjne w  skali krajowej, europejskiej i światowej. W ten sposób zostają dopiero stwo-rzone silne podstawy inteligentnego rozwoju re-gionu. Takimi zasobami do tworzenia podstaw inteligentnego rozwoju, największymi w  skali kraju już dzisiaj dysponuje woj. mazowieckie.

Dlaczego warto realizować strategię inteligentnej specjalizacji (SIS)?

We współczesnym świecie coraz bardziej za-ostrza się konkurencja ekonomiczna i  społecz-na. Jedną z dróg, dzisiaj już chyba najważniejszą i  najefektywniejszą prowadzącą do poprawy pozycji konkurencyjnej regionu, jest rozwój oparty na inteligentnej specjalizacji. Jest to za-danie szczególne dla regionów UE, aby ugrupo-wanie zwiększyło swoje szanse w konkurencji

2 Por. ibidem, s. 4.

globalnej. Główną bazą dla tej specjalizacji są innowacje, które warunkują inteligentny rozwój i kształtowanie gospodarki opartej na wiedzy, A w tym zakresie, jak wiadomo, regiony UE są silnie zróżnicowane pod względem innowacyj-ności. Najwyższy współczynnik osiągnięć w za-kresie innowacji cechuje regiony Niemiec, Da-nii, Finlandii, Szwecji i Anglii. W Polsce jedynie cztery regiony są pod tym względem zauważal-ne, cechując się średnio niską innowacyjnością. Jednym z nich jest Mazowsze (ponadto dolno-śląskie, pomorskie i małopolskie).

Drugi obszar korzyści związany jest ze sty-mulowaniem innowacji, co możliwe jest przy dużych nakładach na badania i  rozwój, a  to oznacza intensywny rozwój nauki i  szkolnic-twa wyższego. Kolejny, wymaga wyboru (skon-centrowania) dziedzin dających możliwość generowania innowacji i przez to uzyskiwania przewag konkurencyjnych gospodarki regionu. Jednocześnie dynamicznie musi być rozwij any kapitał społeczny. Taka strategia inteligentnej specjalizacji ma na celu zmobilizowanie po-tencjału zarówno wybranych regionów – o naj-większych zasobach niezbędnych do takiej specjalizacji – jak i  potencjału innowacyjnego wszystkich regionów. Wybór przodujących re-gionów związany jest z tym, aby w trakcie reali-zacji strategii mogły pozostać w czołówce, a od-stających – jak stwierdza Komunikat – by mogły dogonić najlepszych.

Jak prowadzić politykę inteligentnej specjalizacji?

Jest to przede wszystkim związane z inteligent-nym zarządzaniem regionalnym. W pierwszej kolejności dotyczy wspomnianych już działań, tj. jasnego określenia kierunków specjalizacji regionalnej. Następnie, zgodnie z  obszarami sugerowanymi w komunikacie: wspierania kla-strów innowacyjnych działających na rzecz re-gionalnego wzrostu gospodarczego; tworzenia przyjaznego innowacjom środowiska do pro-

Page 62: Biuletyn 2/2012

60

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

wadzenia działalności dla MŚP; stymulowania uczenia się przez całe życie w obszarze badań i  innowacji rozwij ających regionalne zdolno-ści innowacyjne; budowania atrakcyjnej regio-nalnej infrastruktury badawczej i  ośrodków kompetencji; wspierania łączenia kreatywności i innowacji w sektorze kultury i twórczości; in-westowania w technologie informacyjno-komu-nikacyjne oraz wspierania wprowadzania inno-wacji na rynek poprzez zamówienia publiczne.

Kto w regionie realizuje politykę inteligentnej specjalizacji?

Po analizie poprzedniego fragmentu opraco-wania, pomij ając działania na poziomie rzą-dowym, oczywiste jest, że politykę tę realizuje gospodarz regionu tj. samorząd województwa (w Polsce). Istotną rolę powinny także odgrywać samorządy lokalne, np. większych miast (ale nie tylko – taką strategię mogą realizować rów-nież gminy). Na gospodarzu regionu (miasta, gminy) spoczywa bowiem zadanie określenia istniejących potencjałów inteligentnej specjali-zacji, wyznaczenie kierunków rozwoju w  tym zakresie, a także ustalenie źródeł fi nansowania inteligentnego rozwoju. Następnie, zadaniem samorządu jest koordynacja wdrażania SIS oraz wspieranie relacji między partnerami zaanga-żowanymi w jej realizację, tj. przedstawicielami fi rm, sektorem publicznym oraz środowiskiem naukowo-badawczym.

Jak do realizacji SIS przygotowuje się Mazowsze?

Jeśli stwierdziłbym, że dopiero po ogłoszeniu komunikatu przez Komisję władze Mazowsza rozpoczęły przygotowania do realizacji SIS, to stwierdzenie to byłoby ze wszech miar fałszy-we. Wystarczy jedynie wskazać na priorytety

fi nansowane z RPO projektów środowiska na-ukowo-badawczego, fi nansowanie aparatury la-boratoryjnej, wspieranie uczelni wyższych, czy przedsięwzięć innowacyjnych w sektorze MŚP3. Ponadto opracowana została regionalna strate-gia innowacji oraz realizowana jest e-strategia.

Aby przygotować się do przyszłego okresu programowania, w którym jednym z ważnych priorytetów RPO będą innowacje i inteligentny rozwój regionu, ustanowiono projekt systemo-wy Trendy rozwojowe Mazowsza4. Wśród za-wartych w tym projekcie celów, którymi objęto 15 obszarów tematycznych, znalazło się m.in. zidentyfi kowanie potencjałów inteligentnej specjalizacji Mazowsza. Przykładowo ustalo-no, że Mazowsze koncentruje 20% fi rm wyso-kiej i  średnio wysokiej techniki oraz 28% fi rm działających w zakresie usług high-tech w Polsce. Jednakże 85% fi rm innowacyjnych Mazowsza jest skupionych w  Warszawie. Dla 38% fi rm z Mazowsza rozwój w oparciu o innowacje jest jedną z  zasad zarządzania przedsiębiorstwem. Już obecnie na Mazowszu funkcjonuje wiele klastrów innowacyjnych. Najważniejszymi są: Multiklaster – Stowarzyszenie Klaster Multi-mediów i  Systemów Informacyjnych (siedziba poza Mazowszem, zrzesza 60 fi rm); Mazowiecki Klaster Technologii Informacyjnych i Komuni-kacyjnych (ICT – skupia 25 podmiotów); Klaster Kosmiczny Mazovia (20 podmiotów); Klaster Druku i  Reklamy Kolorowa Kotlina (12 fi rm); Optoklaster – Mazowiecki Klaster Innowacyj-nych Technologii Fotonicznych (7 podmiotów); BTM Mazowsze; Mazowiecki Klaster Budow-nictwo-Polska Centralna; Mazowiecki Klaster Lotniczy Aviation Mazovia i Klaster Turystycz-ny Mazowsza (w trakcie realizacji).

3 W  ramach I Priorytetu RPO woj. mazowieckie-go w  zakresie innowacji przeznaczono na inwestycje 760 mln PLN.

4 W  ramach Priorytetu VIII PO KL Regionalne kadry gospodarki, działanie 8.1 Rozwój pracowników i przedsiębiorstw w regionie, Poddziałanie 8.1.4 Przewi-dywanie zmiany gospodarczej. Patrz: www.trendyro-zwojowemazowsza.pl

Page 63: Biuletyn 2/2012

61Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Stwierdzić jednak trzeba, że na tym etapie inteligentnego rozwoju Mazowsza inicjatywy te są wyjątkiem a nie regułą funkcjonowania ma-zowieckich przedsiębiorstw. Jest to sytuacja wy-magająca ogromnego przyspieszenia z  uwagi na wielkie dysproporcje pomiędzy potencjałem uczelni wyższych i  instytutów naukowo-ba-dawczych a poziomem rozwoju gospodarczego regionu i liczbą funkcjonujących na Mazowszu przedsiębiorstw.

Z uwzględnieniem kierunków działań do-tyczących inteligentnej specjalizacji przygo-towywana jest nowa edycja strategii rozwoju województwa. W zakresie wszystkich jej celów dotyczących: przemysłu i produkcji, gospodar-ki, przestrzeni i transportu, społeczeństwa, śro-dowiska i energetyki oraz kultury i dziedzictwa narodowego przewiduje się działania związane z innowacjami i badaniami, aby jak najlepiej wy-korzystać istniejące potencjały dla inteligentnej specjalizacji. Przykładem takich zamierzonych działań mogących osiągnąć pozycję konkuren-cyjną na rynku światowym mogą być projekty Instytutu Wysokich Ciśnień dotyczące kryszta-

łów podłożowych GaN, diod laserowych i ma-tryc laserowych RGB, tranzystorów, emiterów THz, fotowoltaiki, platform SERS czy ogniw wodorowych. Takie projekty będą wspierane środkami rozwojowymi. Innymi będą: Centrum Mikro i  Nanotechnologii MINOS, Centrum Grafenu i Innowacyjności Nanotechnologii czy Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii oraz wielu innych.

Na zakończenie

Jeśli chodzi o  Mazowsze działania związane z inteligentną specjalizacją regionalną są prowa-dzone od dawna. Wiele z nich jednak nie miało silnego wsparcia środkami strukturalnymi stąd osiągnięcia w tym zakresie nie są współmierne do koncentracji na Mazowszu potencjału nauko-wo-badawczego i innowacyjnego. Ten kierunek w związku z inicjatywami UE zostanie zmienio-ny. Zmianie też musi ulec udrożnienie wdraża-nia osiągnięć innowacyjnych do produkcji.

Page 64: Biuletyn 2/2012

62

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Wstęp

Celem pracy jest próba odpowiedzi na fun-damentalne pytanie: czy z  kryzysu z  lat 2008 i  2009 zostaną wyciągnięte konstruktywne wnioski dla przyszłości, aby ograniczyć do mi-nimum ryzyko jego powtórzenia w takiej skali i o tak brzemiennych skutkach. Kryzysy fi nan-sowe i gospodarcze występowały w przeszłości, badano ich przyczyny, stawiano różne diagno-zy i stosowano środki zaradcze, a mimo to nie udało się ich uniknąć (Krugman 2001). Zjawiska kryzysowe oraz ich skutki były różne w różnych krajach i  w  różnych okresach (Szczepańska i Sotomska-Krzysztofi k 2007), jednakże zakres i głębokość obecnego kryzysu są porównywal-ne jedynie z kryzysem z  lat 1929–1933. Intere-sującą charakterystykę kryzysów dla 66 krajów w  ujęciu sekularnym, przy wyeksponowaniu symptomów kryzysów, takich jak zadłużenie zagraniczne, zadłużenie wewnętrzne, infl acja, kryzysy walutowe, przedstawili C.M. Reinhart i K.S. Rogoff w pracy pt. This Time is Different: A  Panoramic View of Eight Centuries of Financial Crises (2008). Jednym z celów tego opracowania jest – jak piszą autorzy – spojrzenie na obecny kryzys z  szerszej perspektywy historycznej, gdyż ekonomiści, analizując zjawiska kryzyso-we, na ogół koncentrują się na ostatnich trzech dekadach. Warto zauważyć, że w  stosunku do analizowanego przez autorów wielowiekowego okresu nastąpił istotny postęp w metodach opisu

i analizy zjawisk oraz procesów występujących w gospodarce. Rozwinięta została sieć instytucji publicznych oddziałujących na gospodarkę i fi -nanse, która powinna ograniczać skalę kryzysu.

Kryzysy fi nansowe i gospodarcze są zjawi-skami obiektywnymi, a więc nieuniknionymi również w przyszłości. Stwierdzenie takie nie zwalnia jednak z dążenia do jak najpełniejszego rozpoznania przyczyn i mechanizmu powsta-nia ostatniego kryzysu. Inna postawa badacza oznaczałaby akceptowanie fatalistycznego po-dejścia do przyszłości, zwalniałaby z obowiąz-ku wskazania podmiotów (instytucji), które wywołały lub przyczyniły się do powstania ostatniego kryzysu. Ważna jest też metoda ba-dania przyczyn kryzysu. Chodzi tutaj zwłasz-cza o relację i zachowanie właściwych proporcji między podejściem analitycznym a podejściem syntetycznym. Temu ostatniemu bliskie jest ho-listyczne rozumienie zjawiska kryzysów fi nan-sowych1. Holistyczne podejście do kryzysów stwarza szansę pełnego rozpoznania przyczyn, całościowego ujęcia skutków i wreszcie wska-zania koniecznych środków ograniczania ry-zyka wystąpienia następnych kryzysów. Inne podejście polegające na wybiórczej (odrębnej) analizie takich zjawisk jak powstawanie złych kredytów, pojawienie się toksycznych aktywów

1 W  teorii i metodologii nauk społecznych prawi-dłowości zjawisk społecznych nie dadzą się wyprowa-dzić (wywnioskować) z prawidłowości ich składników (por. Kopaliński 1989, s. 214).

Społeczny wymiar kryzysu – lekcja dla przyszłościStanisław Owsiak

Page 65: Biuletyn 2/2012

63Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

w  bankach, utrata płynności sektora fi nanso-wego, ratowanie banków przed upadłością itd. jest ważne, ale niewystarczające dla rozpozna-nia istoty kryzysu. Co więcej, poszukiwania ta-kie prowadzą na manowce. Zrozumienie istoty kryzysu jest więc możliwe tylko wówczas, gdy będziemy analizować funkcjonowanie całego modelu społeczno-gospodarczego wraz z  ide-ami i  doktrynami, które determinują kształt tego modelu.

Ideowe źródła kryzysu

Rodzi się naturalne pytanie, dlaczego na taką skalę i  z  takimi skutkami wystąpiły zjawiska kryzysowe w  latach 2008 i  2009. Odpowiedź wcale nie jest nazbyt skomplikowana, jeżeli uwzględni się to, że ekonomia jako nauka jest nauką „miękką”. Jest ona podatna na różne – niekiedy skrajne – idee (zob. np. von Mises 2006, s. 59–66). Są one przekuwane w doktryny ekonomiczne, a  te z  kolei stanowią podstawę wdrażania ich w życie gospodarcze i społeczne. U podłoża obecnego kryzysu leży wynaturzony neoliberalizm, w  którym racjonalne argumen-ty na rzecz tworzenia wolności gospodarczej mieszają się z pseudoargumentami (szerzej na ten temat zob. Harvey 2005). Za wolnością go-spodarczą przemawiają argumenty takie jak: rozwój przedsiębiorczości, wzrost inicjatywy, zwiększenie efektywności, szybszy rozwój go-spodarki. Argumentów tych nie można kwe-stionować, ale rodzi się fundamentalne pyta-nie o  granice wolności gospodarczej. Ciężar gatunkowy tego pytania jest tym większy, im bardziej złożona okazuje się tkanka ekonomicz-na, w  której działa człowiek. Sfera fi nansowa gospodarki, która jest źródłem kryzysów, ule-gła właśnie dodatkowej komplikacji na skutek internacjonalizacji (globalizacji) stosunków go-spodarczych. Doktryna liberalna (neoliberalna) przynosi pozytywne skutki w  ograniczonym zakresie w  stosunku do tradycyjnej działal-ności gospodarczej człowieka, a więc wytwa-rzania dóbr i  usług zaspokajających potrzeby

ludzkie. Neoliberalne koncepcje kompletnie zawodzą zaś w przypadku sektora fi nansowe-go, w  ramach którego przedmiot działalności jest mało przejrzysty. Możliwości weryfi kacji tych transakcji przez rynek są poważnie ogra-niczone, a w każdym razie wielce utrudnione. Dotyczy to zwłaszcza transakcji dokonywanych poza rynkiem giełdowym (The High-Level... 2009, s. 8–15). Przed nadmierną „giełdyzacją” gospo-darki w ogóle ostrzegał J.M. Keynes, który – ma-jąc świeżo w pamięci krach giełdowy z 1929 r. – stwierdził: „W miarę ulepszania organizacji rynków pojawia się istotne niebezpieczeństwo, że spekulacja weźmie górę nad przedsiębiorczo-ścią” (Keynes 1956, s. 483)2.

Ze złych doświadczeń wielkiego kryzy-su z  lat 1929–1933 wyciągnięto w USA właści-we wnioski, nakładając na banki ograniczenia w zakresie ryzykownych zachowań (Glass–Ste-agall Act z 1933 r.). Jednakże pod hasłami zwięk-szenia wolności gospodarczej, lepszej alokacji zasobów w  gospodarce, zwiększenia tempa wzrostu gospodarczego itd. dokonywano w USA, w latach 80. XX wieku, stopniowej dere-gulacji rynków fi nansowych, co polegało m.in. na dopuszczeniu do równoczesnego prowadze-nia przez banki działalności depozytowo-kre-dytowej i prowadzenia operacji na rynku papie-rów wartościowych. Rozwiązanie to stanowiło pierwszy krok w  kierunku kryzysu. W  latach 90. ubiegłego wieku amerykańskie banki inwe-stycyjne wymknęły się całkowicie spod kontro-li państwa, oferując poza obrotem giełdowym derywaty kredytowe, które lokowano zarówno wewnątrz kraju jak i poza granicami USA. Ak-tywa takie znalazły się w portfelach zarówno wielu tamtejszych banków jak i tych poza USA, głównie w Europie Zachodniej. Aktywom tym nadano nazwę toksycznych, a w gruncie rzeczy ich obecność w portfelu oznaczała bezpowrotne straty ulokowanych w nich pieniędzy. Kryzys bankowy w  systemie amerykańskim rozlał się na cały świat.

2 Rozwinięcie poglądów J.M.  Keynesa przedsta-wił T. Kowalik (2010, s. 33–34).

Page 66: Biuletyn 2/2012

64

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

Słabe strony neoliberalizmu wychodzą naj-ostrzej w warunkach kryzysu, a system wartości ulega negatywnej weryfi kacji, aby nie powie-dzieć kompromitacji. W sytuacjach krytycznych doktryna neoliberalna wymusza na państwie działania ratunkowe. Ratunek dla nadużywają-cych wolności rynków fi nansowych ma przyjść ze strony państwa, które było i  jest obiektem nieustających ataków ze strony nurtu neolibe-ralnego. Paradoks polega na tym, że działania ratunkowe musi podjąć państwo pozbawione w znacznym stopniu siły ekonomicznej (fi nan-sowej) pod wpływem doktryny neoliberalnej. Nieodpowiedzialne zachowanie się instytucji fi nansowych (zwłaszcza banków inwestycyj-nych) oznacza konieczność działalności ratun-kowej przy natychmiastowym zaangażowaniu bieżących środków publicznych lub przyszłych środków publicznych (powiększanie długu publicznego). Problem polega jednak na tym, że współczesne państwo jest państwem podat-kowym. Jeżeli więc w doktrynie neoliberalnej zakłada się jak najniższe podatki, to możliwości działania państwa nawet w  sytuacjach stabil-ności systemu gospodarczego są ograniczone. Możliwości te są jeszcze mniejsze w  warun-kach kryzysu. Pojawia się więc fundamentalna sprzeczność między założeniami nurtu i  dok-tryny neoliberalnej a  obiektywnymi prawami funkcjonowania gospodarki kapitalistycznej.

Instytucjonalne źródła kryzysu

Ze względu na ograniczoną objętość niniejszej pracy, ograniczymy się do analizy tylko wybra-nych przyczyn kryzysu, takich jak:1. Deregulacja w sektorze fi nansowym, zaini-

cjowana w USA jeszcze w latach 70. ubiegłe-go wieku (Jachimek 2004). W  ślad za tym krajem poszły także niektóre państwa euro-pejskie, zwłaszcza Wielka Brytania.

2. Wprowadzenie tzw. innowacji („wynalaz-ków”) w sferze instrumentów fi nansowych,

które były owocem wyżej wymienionej de-regulacji. Chodzi zwłaszcza o derywaty kre-dytowe.

3. Rozwój pośredników fi nansowych (co mia-ło związek z  innowacjami fi nansowymi). Doprowadził on do groźnego oderwania się sfery pieniądza i – szerzej – sfery fi nansowej od sfery realnej gospodarki. Według sza-cunków McKinsey Globar Institute w okre-sie 5 lat poprzedzających kryzys wartość aktywów fi nansowych świata wzrosła ze 118 do 200 bilionów dolarów amerykań-skich. Przyrostowi takiej sumy aktywów nie towarzyszył przyrost żadnych wartości realnych (zabezpieczenia pieniądza), lecz wynikał z emisji papierów wartościowych (poprawniej: bezwartościowych) oraz zapi-sów na kontach banków i  instytucji fi nan-sowych. Dla porównania wartość świato-wego produktu krajowego brutto szacuje się na 40 bilionów dolarów amerykańskich (Gruszecki 2009). Szacunki te potwierdza-ją dane z gospodarki amerykańskiej, która funkcjonuje w warunkach najbardziej roz-winiętych rynków fi nansowych. W  okre-sie 1952–2009 nominalny produkt krajowy brutto w USA wzrósł o 4000%, zaś aktywa sektora fi nansowego wzrosły o  16  000%. Wraz z  deregulacją zmniejszał się udział banków w aktywach sektora fi nansowego. Był on w miarę stabilny w latach 1952–1980 i stanowił około połowy wartości ich akty-wów. W następnych latach udział ten sys-tematycznie i znacząco malał i kształtował się w  granicach 20–25% (Economic... 2010, s.  163–164). Zjawisko to określa się mia-nem fi nansjalizacji gospodarki (Dembinski 2011).

4. Alienacja menedżerów w stosunku do wła-ścicieli, która doprowadziła do utraty pełnej kontroli nad alokacją aktywów przez właści-cieli (Gadziński 2008). Stworzyło to warun-ki do podejmowania ryzykownych działań menedżerów, których celem było osiąganie wysokich premii, zagwarantowanych za-wartymi kontraktami nawet wówczas, gdy

Page 67: Biuletyn 2/2012

65Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

ich zarządzanie doprowadzało instytucje fi nansowe do bankructwa (Mudel 2009).

5. Osłabienie funkcji nadzorczych państwa nad bankami i  instytucjami fi nansowymi. Sprzyjało temu zjawisko specyfi cznych po-wiązań personalnych między instytucjami nadzoru a  nadzorowanymi instytucjami fi nansowymi. U  podstaw tych powiązań leżały interesy ekonomiczne (wysokie wy-nagrodzenia, premie i  inne benefi cja). Nie w pełni jest też jasna rola np. agencji ratin-gowych, trwałego elementu rynków fi nan-sowych, w  ustalaniu pozycji fi nansowych danego kraju. Decyzje agencji ratingowych mogą wprowadzać dodatkowe impulsy kry-zysowe, a przynajmniej destabilizujące ryn-ki fi nansowe. Ostatnim tego przykładem było obniżenie ratingu USA, co spowodo-wało destabilizację na rynkach europejskich i spotkało się krytyką ze strony Komisji Eu-ropejskiej, która w swym stanowisku pokre-śliła zbyt duży wpływ agencji ratingowych na rynki fi nansowe (Po obniżeniu... 2011).

6. Powstanie oderwanego od sfery realnej przemysłu fi nansowego (fi nancial industry), w  skład którego weszły banki tradycyjne, banki inwestycyjne, towarzystwa inwesty-cyjne, fundusze hedgingowe itp. Nad dzia-łalnością tych instytucji utracona została w znacznym stopniu kontrola instytucji pu-blicznych (Hosking 2009).

Wymierne i niewymierne skutki kryzysu

Kryzysy manifestują się w rozmaity sposób. Ich przejawy można podzielić na wymierne i  nie-wymierne. Wymierne polegają na załamaniu się podstawowych wielkości ekonomicznych takich jak: bezwzględne zmniejszenie się produktu kra-jowego brutto, spadek dochodów pracowniczych, załamanie się dochodów publicznych (szerzej na ten temat zob. Moździerz 2009), wzrost bezrobo-cia, wzrost infl acji, zakłócenia na rynku waluto-

wym i inne (Euro... 2010). Niewymierne skutki są z natury rzeczy trudne do ustalenia. Dokonują się one w sferze zaufania podmiotów gospodar-czych do pieniądza i  sfery fi nansowej. Kryzys zaufania może być groźny, gdyż może przero-dzić się w  panikę. Sytuacje takie zdarzały się zwłaszcza w przypadku kryzysów bankowych, rozkręcającej się spirali infl acyjnej, masowego bezrobocia itd. Kryzysy fi nansowe i  gospodar-cze nabierają wówczas wymiaru społecznego. Można byłoby przyjąć, że operacje fi nansowe, a  ściślej rzecz biorąc machinacje fi nansowe, są wewnętrzną sprawą podmiotów działających w tym sektorze, gdyby nie skutki tej działalności dla realnej gospodarki (Keynes 1956, s. 486).

Powstawaniu kryzysów sprzyja cykliczność gospodarki (Skrzypczyński 2008). Jej skutkiem jest falowanie podstawowych wielkości ekono-micznych, a  niewidzialna ręka rynku nie jest w  stanie samoczynnie ograniczać zmienności procesów gospodarczych. W  teorii ekonomii zakłada się, że wahania w  cyklu koniunktu-ralnym są nie tylko nieuniknione, ale też i ko-rzystne w średnim, a zwłaszcza długim okresie, gdyż wywołują poprawę struktury gospodarki, zwiększają jej wewnętrzną i zewnętrzną konku-rencyjność (zob. np. Blaug 2000, s. 556–557). Pro-blem jednak leży w krótkookresowych skutkach wahań produkcji, zatrudnieniu, zwłaszcza wte-dy gdy wahania te są skutkiem nadużywania wolności gospodarczej, a działalność regulacyj-na i nadzorcza państwa okazuje się nieskutecz-na. Kryzysy fi nansowe i gospodarcze są wypad-kową niesprawności mechanizmu rynkowego i zawodności państwa (Kleer 1998). Ta ostatnia może wynikać z działalności rozbudowanej sie-ci instytucji, co może wywołać trudności koor-dynacyjne. Te z kolei mogą doprowadzić do nie-skuteczności w sferze regulacyjnej i nadzorczej.

Każdy kryzys gospodarczy i fi nansowy wy-wołuje efekty redystrybucyjne w  dochodach i  majątku podmiotów systemu ekonomiczne-go. Skala i intensywność procesów redystrybu-cyjnych nasila się w  przypadku angażowania środków publicznych. Redystrybucyjne skutki zarówno niesprawności rynku, jak i zawodność

Page 68: Biuletyn 2/2012

66

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

państwa są zjawiskami empirycznie potwier-dzonymi, z  których państwo powinno wycią-gnąć należyte wnioski (The Financial… 2009).

Nieodpowiedzialne zachowanie się państwa — powiększanie luki fi skalnej

Racjonalne funkcjonowanie instytucji pań-stwowych (takich jak parlament, rząd, partie po-lityczne) powinno uwzględniać przygotowanie na zmiany w cyklu koniunkturalnym i skutki za-wodności instytucjonalnej, które doprowadzają do kryzysu. Przygotowanie państwa do opano-wania skutków zjawisk kryzysowych sprowadza się do stworzenia bezpiecznych podstaw fi nan-sowych działania (interwencji) państwa, czyli takich, które nie spowodują pogłębienia zjawisk kryzysowych. Stworzenie fi nansowych podstaw działalności państwa w  okresach spowolnio-nego (negatywnego) wzrostu gospodarczego czy zjawisk kryzysowych nie są argumentem na rzecz tworzenia nadzwyczajnych nadwyżek fi nansowych w budżetach narodowych (krajo-wych), gdyż oznaczałoby to zbędne wypychanie zasobów poza obieg gospodarczy i  społeczny. Jednak ze względu na cykliczność procesów gospodarczych elementarne zasady bezpieczeń-stwa fi nansowego państwa nakazywałyby, jako wymóg minimalny, zachowanie równowagi między dochodami a wydatkami publicznymi z uwzględnieniem faz cyklu koniunkturalnego. Stanowisko takie było jeszcze przed kryzysem mocno eksponowane przez Komisję Europejską (Finanse publiczne… 2007). Obecnie Unia Europej-ska zamierza zaostrzyć dyscyplinę fi skalną. Jeże-li równowaga w fi nansach publicznych jest na-ruszona przez wydatki przewyższające dochody w warunkach dobrej koniunktury, to takie dzia-łanie państwa trzeba ocenić jako nieodpowie-dzialne. Taka polityka fi skalna stanowi zalążek poważnych trudności w fi nansach publicznych w  sytuacji wyraźnego osłabienia tempa wzro-stu gospodarczego lub ujemnego (negatywne-

go) wzrostu, a tym bardziej w okresie kryzysów fi nansowych i  gospodarczych wymagających większego zaangażowania fi nansowego pań-stwa w gospodarkę i działań naprawczych (ra-tunkowych) w sektorze fi nansowym.

Jeżeli przyjrzymy się kształtowaniu fi nanso-wych podstaw działalności państwa, to ogólnie rzecz biorąc, zachowanie się państwa w wielu krajach było w przeszłości dalekie od racjonalne-go. Przejawem tego jest osłabianie fi nansowych podstaw jego działalności na skutek świadome-go ograniczania (podatków) danin publicznych. Przesłanki takiej działalności państwa mają cha-rakter ideowy, a ich źródłem jest doktryna neoli-beralna, która – jak już wspomniałem – traktuje państwo jako podmiot ograniczający wolność gospodarczą, jako wielkiego marnotrawcę zaso-bów (dochodów). Obniżanie danin publicznych wynika zresztą nie tylko z wymienionych prze-słanek doktrynalnych, lecz również z doraźnych interesów politycznych. W  systemie demokra-tycznym interesy te wyrażają się w determinacji zdobycia lub utrzymania władzy poprzez wy-bory parlamentarne. Podatki (daniny publicz-ne), a  ściślej ich obniżanie stanowi atrakcyjny oręż w walce politycznej. Skutki takich decyzji schodzą na plan dalszy i ujawniają się dopiero po pewnym czasie. Charakterystyczne przy tym jest, że hałaśliwej kampanii na rzecz obniżania podatków i innych danin publicznych towarzy-szą zapowiedzi (plany) ograniczania wydatków publicznych. Jednakże zamiary ograniczania wydatków pozostają najczęściej w  sferze pla-nów, gdyż dokonywanie cięć w wydatkach jest albo niemożliwe, ponieważ naruszałoby ele-mentarne funkcje państwa, albo napotyka silny opór ze strony społeczeństwa. Procesy integra-cyjne i globalizacyjne zachodzące we współcze-snej gospodarce są dodatkowym motywem do obniżania podatków. Stawki podatkowe i zasa-dy obliczania podstawy opodatkowania stały się przedmiotem konkurencji między krajami. Dotyczy to zwłaszcza podatku dochodowego od osób prawnych (CIT). U  podstaw konkurencji podatkowej leży zachęta dla przedsiębiorców, aby dokonywali lokalizacji działalności gospo-

Page 69: Biuletyn 2/2012

67Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

darczej w kraju o niż-szych podatkach. Obniżenie podatku w  jednym kraju po-woduje obniżenie podatku w  innym kraju (krajach), co skutkuje dalszym ob-niżaniem dochodów publicznych.

Na wykresie 1 przedstawione zo-stały różnice mię-dzy stawkami CIT w krańcowych latach okresu 1983–2011 w wybranych krajach należących do Or-ganizacji Współpracy Gospodarczej i  Rozwoju (Organization for Economic Co-operation and Development – OECD). W tamtym okresie nastą-piło obniżenie stawki CIT we wszystkich krajach, przy czym w niektórych z nich obniżki te były radykalne (np. Irlandia, Austria), a w  niewielu innych – tylko nieznaczne (Hiszpania, Luksem-burg). Ogólny kierunek obniżania stawek podat-kowych od dochodów i zysków przedsiębiorstw jest jednak wyraźny. Na wykresie tego nie widać, ale impuls do obniżania stawek CIT w krajach Unii Europejskiej stanowiło przystąpienie do tego ugrupowania w 2004 r. 10 kolejnych państw, wśród których znalazły się kraje postsocjalistycz-ne. Te, które dokonały radykalnych obniżek (do 19%) stawek CIT w 2004 r. to: Polska, Słowacja, Węgry. Czechy obniżały stawkę CIT stopniowo z 31% w 2003 r. do 19% w 2009 r. Na Węgrzech obniżka stawki CIT poszła jeszcze dalej, gdyż kraj ten zredukował stawkę CIT do 16% w 2004 r., ale podnosił ją dwukrotnie do 18% w 2007 r. i do 20% w 2009 r. (OECD Tax Database 2011). Działal-ność ta spotkała się najpierw z protestem krajów „starej” Unii Europejskiej, ale zakończyła obni-żeniem stawek także w tych krajach3.

3 Jako przykład można podać następujące kraje: Hiszpania – obniżyła stawkę CIT z 35% w 2006 r. do 30%

Tendencja do obniżenia stawek podatko-wych jest zauważalna także w odniesieniu do podatku dochodowego od osób fi zycznych (PIT). Towarzyszy jej spłaszczenie skal podat-kowych albo przejście na podatek liniowy. Te działania państwa mają swoje uzasadnienie także w neoliberalnej doktrynie ekonomicznej, są podejmowane pod wpływem grup nacisków. Dowodem na to jest ewolucja (obniżanie) mak-symalnych stawek podatkowych. Na wykresie 2 przedstawiono ewolucję uśrednionej mak-symalnej stawki PIT w  krajach Unii Europej-skiej. Trzeba jednak dodać, że niektóre państwa członkowskie zastosowały jeszcze bardziej ra-dykalne rozwiązania, gdyż ustaliły jedną niską stawkę, czyli tzw. podatek liniowy (Irlandia, Słowacja, kraje nadbałtyckie). W okresie 1995–2011 przeciętne obciążenie dochodów z  tytułu PIT zmniejszyło się o około 10 punktów procen-towych. Skutki tych posunięć są dwojakie: obni-żanie się dochodów państwa, wzrost nierówno-ści w dochodach do dyspozycji.

Jak kształtowały się dochody publiczne w  krajach Unii Europejskiej w  relacji do pro-

w 2008 r. i utrzymuje ją nadal; Włochy – obniżyły staw-kę CIT z 33% w 2007 r. do 27,5% w 2008 r. i utrzymują ją przez następne lata; Niemcy – z 38,9% w 2007 r. do 30,18% w 2008 r. (OECD Tax Database 2011).

Wykres 1. Stawki CIT w wybranych krajach OECD w latach 1983 i 2011Źródło: OECD Tax Database 2011.

Page 70: Biuletyn 2/2012

68

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

duktu krajowego brutto, przedstawia wykres 3. Charakterystyczne są przejawy naśladownic-twa w kształtowaniu się tej relacji niezależnie od tego, czy poszczególne kraje już były w  struk-turach Unii Europejskiej czy dopiero aspiro-wały do członkostwa. Wykres ten potwierdza ogólną tendencję do obniżania obciążeń fi -skalnych jako odpowiedź na zalecenia dok-tryny neoliberalnej. Skutkiem dokonywanych

obniżek podatków w  okre-sie dobrej koniunktury jest wyraźny spadek dochodów w  odniesieniu do produktu krajowego brutto w  latach kryzysu fi nansowego. Archi-tekci reform podatkowych zlekceważyli zjawisko wa-hań koniunkturalnych, a tak -że możliwość wystąpienia kry-zysu i wzrastających wówczas potrzeb fi nansowych państwa.

Z  danych Eurostatu wy-nika, że w  latach 2008 i 2009 nastąpiło obniżenie docho-dów publicznych i  wzrost wydatków w  relacji do pro-

duktu krajowego brutto, co skutkowało skokowo zwiększającymi się defi cytami. W 2010 r. łączne wydatki sektora fi nansów publicznych (General Government) w krajach Unii Europejskiej wyno-siły 50,6% produktu krajowego brutto, natomiast dochody ogółem instytucji rządowych i  samo-rządowych zmniejszyły się do 44% produktu krajowego brutto, co spowodowało wzrost defi -cytu budżetowego w wysokości 6,4% produktu

krajowego brutto. Są to wartości uśred-nione, rzeczywista sytuacja w poszcze-gólnych państwach członkowskich była silnie zróżnicowana (Wahrig i  Gancedo Vallina 2011).

Wykres 4 przed -stawia z kolei kształ -towanie się luki fi -skalnej rozumianej jako różnica między dochodami a wydat-kami publicznymi w  krajach Unii Eu-ropejskiej w  odnie-sieniu do produktu krajowego brutto.

Wykres 2. Ewolucja maksymalnych stawek PIT w latach 1995–2011 w krajach Unii EuropejskiejŹródło: opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu.

Wykres 3. Dochody publiczne w krajach Unii Europejskiej (w % produktu krajowego brutto)Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu.

Page 71: Biuletyn 2/2012

69Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Na wykresie tym widoczny jest wpływ kry-zysu z  lat 2008 i 2009 na załamanie się docho-dów publicznych – z  jednej strony, presja na wydatki zaś – z drugiej. Jeżeli chodzi o załama-nie się dochodów, to można stwierdzić, że jest ono poniekąd czymś naturalnym w warunkach osłabienia gospodarczego. Jednakże na sytuację taką państwo powinno być przygotowane przez zachowanie bezpiecznej równowagi między do-chodami a wydatkami. Tymczasem na osłabie-nie koniunktury nałożyła się – bez względu na zależność przyczynowo-skutkową – presja na wydatki w ramach akcji ratunkowej dla banków i sektora fi nansowego.

Społeczne skutki kryzysu — wzrost nierówności dochodowych i majątkowych

Prowadzona w  ten sposób polityka podat-kowa skutkuje nie tylko osłabianiem siły fi nan-sowej państwa, lecz również wzrostem nierów-ności w  zakresie dochodów w  obrębie wielu krajów. Nierówności te są do pewnego stopnia łagodzone przez wydatki socjalne państwa, ale

źródłem ich fi -nansowania są pożyczki (defi -cyty budżetowe i  dług publicz-ny), co oznacza p r z e r z u c a n i e ciężarów podat-kowych w przy-szłości na ano-n i m o w y c h p o d a t n i k ó w. Obserwując do-tychczas prowa-dzoną po litykę p o d a t k o w ą , można posta-wić hipotezę, że ciężarami tymi

zostaną obłożeni ludzie o średnim i niskim sta-tusie dochodowym, najpewniej poprzez wzrost podatków pośrednich. Z  badań wynika, że w ostatnich 20 latach współczynnik Giniego dla krajów należących do OECD wzrósł przeciętnie z 28 (0,28) do 31 (0,31), czyli że nierówności do-chodowe pogłębiły się o około 10%. Nierówno-ści mierzone indeksem Giniego zaostrzyły się najbardziej (4 punkty procentowe) w  Szwecji, Finlandii, Niemczech, Izraelu, Nowej Zelandii i  USA (Growing… 2011). Symptomatyczne dla nowego liberalizmu były reformy podatkowe przeprowadzone przez republikanów w  USA w  latach 2001 i 2003. Przedstawiane przez ad-ministrację George’a  Busha jako ważne dla rozwoju gospodarki i  społeczeństwa przed-sięwzięcie spowodowało zwiększenie rozwar-stwienia społeczeństwa amerykańskiego, czego dowodem jest wskaźnik Giniego, a  także inne dane. W  wyniku dokonanych w  tych latach obniżek stawek podatkowych dochód 20% naj-biedniejszych obywateli zwiększył się zaledwie o 0,5%. W przypadku klasy średniej o 2,6%, zaś dla najbogatszych Amerykanów stanowiących 1% społeczeństwa aż o  6,7%. Aż 67% korzyści (zwiększonych dochodów) z tytułu obniżki po-datków trafi ło do 20% najbogatszych obywateli

Wykres 4. Dochody i wydatki sektora fi nansów publicznych (General Government) w krajach Unii Europejskiej (w % produktu krajowego brutto)Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu.

Page 72: Biuletyn 2/2012

70

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

tego kraju, przy czym aż 26% dochodów z  ty-tułu zmniejszonych podatków zostało przejęte przez 1% najbogatszych ludzi (Economic… 2010, s.  151–155). Przykład amerykański jest intere-sujący także dlatego, gdyż podejmowane obec-nie przez Baracka Obamę próby przywrócenia stawek podatkowych napotykają silny opór zorientowanych liberalnie polityków. Opór ten jest zaskakujący mimo katastrofalnego stanu fi -nansów publicznych.

Badania nad nierównościami dochodowymi były prowadzone przed kryzysem fi nansowym. Obserwując zarówno skalę zaangażowania środków publicznych w ratowanie banków, jak i już dokonane oraz projektowane ograniczenia wydatków socjalnych, można stwierdzić, że nie-równości te będą się pogłębiały.

Tabela 1 prezentuje skalę i rodzaje pomocy udzielnej przez państwo w wybranych krajach OECD.

W przedstawionych danych w tabeli 1 zwra-ca uwagę duża aktywność dwóch państw – czyli USA i Wielkiej Brytanii. Aktywność ta była ade-kwatna do skali i  głębokości kryzysu, jaki do-tknął sektor fi nansowy w  tych krajach. Istotna część pomocy dla sektora bankowego przybrała formę gwarancji, czyli potencjalnych zobowią-zań państwa. Interesującym przykładem prze-kształcania się potencjalnych zobowiązań pań-stwa (podatników) w  rzeczywiste jest Irlandia,

gdzie udzielone gwarancje rządowe stosunkowo szybko przekształciły się w  zobowiązania wy-magalne, które zmusiły rząd irlandzki do zacią-gania pożyczek w formie obligacji skarbowych4.

Działalność ratunkowa i pomocowa rządów na tak znaczną skalę musiała znaleźć odzwier-ciedlenie w  wielkości defi cytów budżetowych oraz stanie długu publicznego (Schick 2010). Tabela 2 przedstawia relację defi cytów budżeto-wych w stosunku do produktu krajowego brutto w wybranych krajach OECD w latach 2007–2010.

Dane zawarte w  tabeli 2 potwierdzają wy-soką cenę, którą zapłaciły rządy (podatnicy) za podjęte działania ratunkowe. Wśród krajów objętych analizą dramatyczny wzrost defi cy-tów budżetowych zanotowany został w USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii, umiar-kowany – w  Niemczech oraz we Włoszech. Ekonomiści słusznie zwracają uwagę, że kry-zys fi nansowy manifestujący się defi cytami bu-

4 Wskutek tego w 2009 r. Irlandia odnotowała naj-wyższy defi cyt budżetowy wśród krajów Unii Euro-pejskiej, gdyż wyniósł on 14,3% produktu krajowego brutto, natomiast w 2010 r. osiągnął rekordowy poziom 32,4% produktu krajowego brutto. W  konsekwencji dług publiczny Irlandii wzrósł z 25% w 2007 r. do 96,2% produktu krajowego brutto w 2010 r. (dane Eurostatu). Skokowy wzrost defi cytu budżetowego w  2009  r. wy-nikał z  faktu przekazania kwoty prawie 11 mld euro na pokrycie strat Anglo Irish Bank („Gazeta Prawna”, 27.06.2010).

Tabela 1. Skala i formy pomocy publicznej w wybranych krajach OECD w lutym 2009 r. (w % produktu krajowego brutto)

WyszczególnienieZastrzyki

kapitałowe(A)

Zakup akcji i pożyczki rządowe

(B)

Zasilanie w płynność

rządu przez bank centralny

(C)

Zasilaniew płynność sektora bankowego przez

bank centralny(D)

Gwarancje(E)

Ogółem(A+B+C+D+E)

Niemcy 3,7 0,4 0,0 0,0 17,6 21,7

Irlandia 5,3 0,0 0,0 0,0 250,7 256,0

Japonia 2,4 6,7 0,0 0,0 3,9 12,9

Holandia 3,4 2,8 0,0 0,0 33,7 39,8

Hiszpania 0,0 4,6 0,0 0,0 18,3 22,9

Wielka Brytania 3,5 13,8 12,8 0,0 17,4 47,5

USA 4,0 6,0 1,1 31,3 31,3 73,7

Źródło: The Financial Crisis… 2009, s. 75.

Page 73: Biuletyn 2/2012

71Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

dżetowymi przerodzi się w kryzys zadłużenia (Reinhar i  Rogoff 2010). Kumulacja defi cytów budżetowych powoduje wzrost długu publicz-nego, co przedstawia tabela 3.

W debacie nad skutkami działań ratunko-wych rządów i alokacji środków publicznych do sektora prywatnego, czego skutkiem są wysokie defi cyty budżetowe oraz wzrastające długi pu-bliczne, zwraca się uwagę na zagrożenie infl acją mającą swoje źródła w  polityce fi skalnej pań-stwa (Reinhar i Rogoff 2010). Rządy wymusiły bowiem na bankach centralnych monetyzację defi cytów budżetowych przez zakup rządo-wych papierów wartościowych.

Społeczne protesty wobec kryzysu

Obserwacja skali i  rodzajów działań ratun-kowych i  sanacyjnych w  krajach dotkniętych kryzysem prowadzi do wniosku, że prioryte-

tem w podejmowanych przez państwo przed-sięwzięciach ratunkowych jest skuteczność tych działań. Można wręcz stwierdzić, że cel, czyli opanowanie kryzysowych zjawisk uspra-wiedliwia działalność państwa polegającą na zaangażowaniu środków publicznych, których następstwem jest pogłębienie procesów redy-strybucyjnych. Innymi słowy: redystrybucyjne skutki działalności państwa schodzą na plan dalszy. O  ile jednak można zrozumieć kryte-rium skuteczności stosowane w  zwalczaniu kryzysu, o tyle mniej zrozumiałe jest zachowa-nie się państwa w przypadku nie tylko sankcjo-nowania redystrybucji wywołanej kryzysem, ale wręcz pogłębianie jej poprzez niepropor-cjonalne przerzucanie kosztów działalności ra-tunkowej na różne grupy społeczeństwa. Jest to możliwe dlatego, że w miarę upływu czasu i po-prawy sytuacji, grupy interesów odpowiedzial-ne za wywołanie kryzysu wykazują dużą ak-tywność w  pomniejszaniu odpowiedzialności za wywołane zjawiska kryzysowe. Wymownym tego przykładem jest torpedowanie tzw. podat-

Tabela 2. Defi cyty budżetowe w wybranych krajach OECD w latach 2007–2010 (w % produktu krajowego brutto)

Lata USA Wielka Brytania Niemcy Francja Hiszpania Grecja Włochy Portugalia

2007 2,8 2,8 0,3 2,7 1,9 6,4 1,5 3,1

2008 6,5 4,9 0,0 3,5 4,1 9,8 2,7 3,5

2009 11,0 11,3 3,3 7,5 11,2 15,0 5,4 10,1

2010 10,7 10,3 4,3 7,1 9,3 15,6 4,6 9,8

Źródło: OECD Economic Outlook… 2011.

Tabela 3. Dług publiczny w wybranych krajach OECD w latach 2007–2012 (w % produktu krajowego brutto)

Lata USA Wielka Brytania Niemcy Francja Hiszpania Grecja Włochy Portugalia

2007 61,8 44,7 65,0 63,9 36,2 105,4 103,6 68,3

2008 70,0 52,0 66,0 67,7 39,7 110,7 106,3 71,6

2009 83,9 68,1 73,2 78,3 53,2 127,1 116,1 83,0

2010 92,4 78,2 79,1 81,7 60,1 142,8 119,0 93,0

2011* 99,5 86,1 83,7 84,8 67,6 152,5 121,3 100,7

2012* 103,6 90,9 83,3 87,5 68,8 154,7 120,8 105,7

* Dane prognozowane.Źródło: OECD Economic Outlook… 2011.

Page 74: Biuletyn 2/2012

72

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

ku bankowego, trudności we wprowadzaniu skutecznych ograniczeń wysokich wynagro-dzeń dla menedżerów czy wreszcie brak zgody między USA a Europą w kwestii budowy mię-dzynarodowego ładu gospodarczego (Kozłow-ska 2011). Oceny takiej nie można uogólniać na wszystkie kraje dotknięte kryzysem, gdyż niektóre z nich podejmują próby bezpośrednie-go obciążenia skutkami kryzysu ich sprawców. Przykładem może być wprowadzenie podatku bankowego (Baj 2010; Niemcy... 2010), cofanie pomocy publicznej, w  przypadku wypłacania premii dla kierownictwa banków i  instytucji fi nansowych. Odnosząc się pozytywnie do ta-kich posunięć rządów warto jednak zauważyć, że przedsięwzięcia te w  niewielkim stopniu mogą korygować redystrybucję dochodów spo-wodowaną kryzysem. Właśnie skala i mecha-nizm redystrybucji dochodów (majątku), która dokonała się w okresie kryzysu powoduje, że jej pomiar jest trudny w odniesieniu nie tylko do konkretnych jednostek (osób), ale nawet grup podmiotów systemu ekonomicznego, np. gospo-darstw domowych skategoryzowanych według określonych kryteriów. Wynika to także stąd, że redystrybucja dochodów może się dokonywać z innych przyczyn niż te, które wiążą się ściśle z kryzysem fi nansowym.

Niedocenianie przez państwo dokonującej się na skutek kryzysu redystrybucji dochodów obywateli w  wyniku podejmowanych przez państwo działań ratunkowych i  sanacyjnych jest zjawiskiem groźnym. Redystrybucja do-chodów, albo inaczej przenoszenie skutków kryzysu fi nansowego na podatników o niskich i  średnich dochodach jest coraz wyraźniej do-strzegane przez społeczeństwa krajów dotknię-tych kryzysem, czego wyrazem są protesty w wielu krajach Unii Europejskiej, zwłaszcza ta-kich jak: Grecja, Hiszpania, Włochy czy Francja (Białczak 2010). Protesty skierowane są przeciw nadużyciom banków, a także zawodności pań-stwa w sferze regulacyjnej i nadzorczej (Gren-dowicz 2010).

Wydaje się, że ośrodki władzy nie doceniają zmian w strukturze społecznej – z  jednej stro-

ny, i  zmian w  systemie komunikacji społecz-nej – z drugiej strony. Jeżeli chodzi o pierwsze z wymienionych, to zauważalne jest wyraźne zmniejszenie znaczenia związków zawodo-wych w  ochronie praw pracowniczych wobec dążenia przedsiębiorców (właścicieli) do mak-symalizacji zysków. Wynika to ze znacznych zmian w strukturze ekonomicznej gospodarki, zmniejszenia udziału tradycyjnych przemysłów w gospodarce, wzrostu liczby podmiotów pro-wadzących działalność gospodarczą, rozpro-szenia pracy, także w wymiarze ponadnarodo-wym. Warunki do zorganizowanej działalności związkowej istotnie się pogorszyły (wywiad z  J.  Gardawskim 2007). Związki zawodowe praktycznie nie istnieją w sektorze fi nansowym, przez który generowane są kryzysy. Jednocze-śnie można zaobserwować wzrost świadomości (edukacji) ekonomicznej i fi nansowej społeczeń-stwa, przed którym coraz trudniej jest ukryć rzeczywiste przyczyny kryzysu i  jego skutki. We wzroście świadomości ekonomicznej (fi nan-sowej) społeczeństwa istotną rolę spełniają me-dia i olbrzymi postęp w komunikacji. Stwarza to ludziom nie tylko warunki do poszerzania wie-dzy o procesach ekonomicznych, ale jest też na-rzędziem porozumiewania się, organizowania zbiorowych protestów. Istotą tych ostatnich jest sprzeciw wobec – ogólnie ujmując – przerzuca-niu kosztów kryzysu na społeczeństwo (podat-ników). Przerzucanie kosztów pod względem zakresu i  struktury obciążeń skutkami kry-zysów jest uzależnione od specyfi ki kryzysu w danym kraju, rodzajów działań ratunkowych podejmowanych przez państwo (rząd, bank cen-tralny). Za ważny głos należy uznać wypowiedź przedstawiciela instytucji publicznej, która w ja-kimś stopniu jest także odpowiedzialna za kry-zys. Chodzi o opinię wyrażoną przez Mervyna Kinga, który oczekiwał większego społeczne-go oburzenia wobec fi nansistów. Szef Bank of England w  jednym ze swoich najostrzejszych wystąpień stwierdził, że obniżenie standardu życia gospodarstw domowych oraz zniszcze-nie miejsc pracy w Wielkiej Brytanii to rezultat „ekscesów sektora fi nansowego” (Anger... 2011).

Page 75: Biuletyn 2/2012

73Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Podsumowanie

Z przeprowadzonych rozważań można wypro-wadzić trzy następujące wnioski o charakterze fundamentalnym:1. Podejście holistyczne do badania kryzysów fi -

nansowych stwarza metodyczne warunki roz-poznawania ich przyczyn, natury i skutków.

2. Doktryna neoliberalna kompletnie zawio-dła w  przypadku mało przejrzystej dzia-łalności sektora fi nansowego. Możliwości weryfi kacji transakcji fi nansowych zawie-ranych w sektorze fi nansowym przez rynek są poważnie ograniczone, podczas gdy ich skutki przenoszą się negatywnie na realną sferę gospodarki. Daje to państwu nie tylko mandat, ale i obowiązek prowadzenia dzia-łalności regulacyjnej i nadzorczej w stosun-ku do rynków fi nansowych.

3. Pokonanie kryzysów możliwe jest tylko przy aktywnej roli instytucji publicznych, zarówno w wymiarze krajowym, jak i mię-dzynarodowym.Na podstawie rozważań można też sformu-

łować wnioski szczegółowe:1. Ostatni kryzys wskazuje na konieczność

ściślejszego współdziałania rządów krajo-wych z  krajowymi bankami centralnymi w opanowywaniu kryzysu. Dla teorii eko-nomii stanowi to nowe wyzwanie w zakre-sie określenia granic niezależności banków centralnych w stosunku do rządów i zwery-fi kowania dotychczasowych teoretycznych koncepcji policy mix.

2. Zakres kooperacji dużych banków cen-tralnych w  ratowaniu sektora bankowego stworzył nową jakość w walce z kryzysem (Pruski 2009). Powstaje pytanie, czy nie po-winno to stanowić impulsu do zbudowania instytucji fi nansowej silniejszej od dotych-czasowych, zdolnej do reagowania na sytu-ację kryzysową w wymiarze globalnym.

3. Niezależnie od powyższego kierunku zmian, które mają charakter docelowy (mo-

delowy), istnieje potrzeba wzmocnienia roli międzynarodowych instytucji fi nansowych takich jak: Europejski Bank Centralny, Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Wa-lutowy w budowaniu ponadnarodowej sieci bezpieczeństwa fi nansowego.

4. Konieczna jest także zgodna współpraca ponadnarodowych ugrupowań gospodar-czych (Unia Europejska, G-8, G-20) w  bu-dowaniu nowego ładu gospodarczego5. Jest to związane z  internacjonalizacją (globali-zacją) stosunków fi nansowych i gospodar-czych, czego skutkiem jest efekt zarażania kryzysem (Menkes 2011).

5. Kryzys z  lat 2008 i  2009 wykazał ponad wszelką wątpliwość fi asko neoliberalnego podejścia do sektora fi nansowego. Państwo pozostało ostatnią instancją ratunkową dla zderegulowanej działalności sektora fi nan-sowego. Podołanie temu wyzwaniu jest możliwe tylko wówczas, jeżeli państwo bę-dzie znacznie aktywniejsze w  sferze regu-lacyjnej i instytucjonalnej w odniesieniu do podmiotów sektora fi nansowego.

6. Zdolność państwa do zapobiegania kryzy-som i ograniczania ich skutków jest uzależ-niona od fi nansowych podstaw jego działal-ności, czyli od tego, czy państwo dysponuje odpowiednimi dochodami.

7. Rewizji wymaga zatem ortodoksyjne po-dejście do polityki fi skalnej państwa przeja-wiające się w obniżaniu podatków i innych danin publicznych, czego rezultatem są wysokie defi cyty budżetowe w warunkach słabnącej koniunktury, oraz w  podejmo-wanych przez państwo działaniach ratun-kowych, prowadzących z kolei do wzrostu długu publicznego i wysokich kosztów jego obsługi.

8. Kryzysy fi nansowe wywołują jawną i ukry-tą redystrybucję dochodów (majątku) na niekorzyść warstw uboższych, które obcią-

5 Przykładem są rozbieżności między krajami człon-kowskimi Unii Europejskiej, nie wspominając już o róż-nicach między tą wspólnotą a USA (zob. Londyn… 2011).

Page 76: Biuletyn 2/2012

74

Część

II

PUN

KT

Y ZW

ROTN

E

żane są skutkami kryzysu w największym stopniu.

9. Pomij ając już społeczne i etyczne skutki ta-kiego postępowania rządu (państwa), trze-ba zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa wynikające z  rosnącego poziomu wiedzy ekonomicznej społeczeństwa. Ludzie coraz lepiej kojarzą skutki kryzysu i nakładane na nich ciężary z przyczynami kryzysu, w tym z  nieodpowiedzialnym zachowaniem się banków i instytucji fi nansowych. W konse-kwencji pojawiają się protesty społeczeństw wielu krajów, co może być groźne dla funk-cjonowania systemu demokratycznego i go-spodarki rynkowej.

10. Postrzeganiu przez społeczeństwo związ-ków miedzy kryzysem a przyczynami po-gorszenia się warunków życia na skutek kryzysu sprzyja rozwój komunikacji spo-łecznej związany z rewolucją technologicz-ną (np. Internet).

11. Jedną z przyczyn powtarzających się kryzy-sów fi nansowych jest syndrom amnezji. Po-lega on na tym, że po opanowaniu kryzysu zapomina się o  jego przyczynach aż do na-stępnego kryzysu. U podłoża tego zjawiska leżą bałamutne interpretacje przyczyn kryzy-su przez podmioty, które ten kryzys wywoła-ły. W gruncie rzeczy chodzi o rozmycie odpo-wiedzialności podmiotów, które przyczyniają się do rozwoju kryzysów, gdyż podejmowane przez państwo działania regulacyjne (pre-wencyjne) zagrażają ich interesom. Można zatem wyrazić przekonanie, że pojawiająca się ostatnio (2011 r.) tzw. druga fala kryzysu ograniczy syndrom amnezji i skłoni państwa, międzynarodowe ugrupowania gospodarcze oraz międzynarodowe instytucje fi nansowe do bardziej radykalnych działań.

Bibliografi a

Anger at the banks is justifi ed, Mervyn King says (2011), „The Telegraph”, 2.03.2011, http://www.telegraph.co.uk/finance/economics/8355475/

A n g e r - a t - t h e - b a n k s - i s - j u s t i f i e d - M e -rvyn-King-says.html, dostęp 9.10.2011.

Baj L.  (2010), Węgrzy ratują gospodarkę: poda-tek od banków, obniżki pensji, http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7990380,Wegrzy_ratuja_gospo-darke__podatek_od_bankow__obnizki.html, dostęp 8.06.2010.

Białczak A. (2010), Europa buntuje się przeciw-ko zaciskaniu pasa, „Gazeta Finansowa”, 2.07.2010.

Blaug M. (2000), Teoria ekonomii. Ujęcie retro-spektywne, Wydawnictwo Naukowe PWN, War-szawa.

Dembinski P.H. (2011), Finanse po zawale. Od euforii fi nansowej do gospodarczego ładu, Studio Emka, Warszawa.

Economic Report of the President (2010), United States Government Printing Offi ce, Washington 2010.

Euro area fi scal policies and the crisis (2010), „Occasional Paper Series”,, nr 109, European Central Bank, Frankfurt am Main.

Finanse publiczne w UGW – 2007 r. Zapewnienie skuteczności części zapobiegawczej Paktu na rzecz sta-bilności i wzrostu (2007), Komunikat Komisji Par-lamentu Europejskiego, do Rady, Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, Komitetu Regionów oraz Europejskiego Banku Central-nego, Komisja Wspólnot Europejskich, Brukse-la, 13.06.2007.

Gadziński M. (2008), Greenspan zwątpił w ry-nek, „Gazeta Wyborcza”, 27.10.2008, http://wy-borcza.pl/1,76842,5849940,Greenspan_zwatpi-l_w_rynek.html, dostęp 21.09.2011.

Grendowicz M.  (2010), Banki po kryzysie, „Rzeczpospolita”, 3.07.2010.

Growing Income Inequality in OECD Countries: What Drives it and How Can Policy Tackle it? (2011), OECD Forum on Tackling Inequality, Paris, 2.05.2011.

Gruszecki T. (2009), Dolarowa bomba, „Gazeta Bankowa”, 16.03.2009.

Harvey A. (2005), A Brief History of Neolibera-slism, Oxford University Press, New York.

Hosking P. (2009), FSA Chariman Lord Turner Says City Too Big, „The Times”, 27.08.2009, http://business.timesonline.co.uk, dostęp 20.09.2011.

Page 77: Biuletyn 2/2012

75Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część II

PUN

KT

Y ZWRO

TNE

Jachimek K. (2004), Kierunki ewolucji systemu bankowego Stanów Zjednoczonych, „Bank i Kredyt”, nr 10.

Keynes J.M. (1956), Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, PWN, Warszawa.

Kleer J. (1998), Między tyranią rynku a tyranią państwa, „Polityka”, nr 45 (2166), 7.11.1998.

Kopaliński W. (1989), Słownik wyrazów obcych i  zwrotów obcojęzycznych, Wiedza Powszechna, Warszawa.

Kowalik T. (2010), Szokowa operacja i opcje al-ternatywne [w:] Owsiak S., red., 20 lat przemian ustroju gospodarczego Polski. Dokonania i wyzwania, Wydawnictwo Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, Kraków.

Kozłowska K.  (2011), (Nie)ład po G7, „Ob-serwator Finansowy”, 23.09.2011, http://www.obserwator f inansowy.pl /2 011 /09/23/n ie-lad-po-g7/#, dostęp 30.09.2011.

Krugman P. (2001), Wracają problemy kryzysu gospodarczego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.

Londyn jedynym krajem UE przeciw regulacjom dot. derywatom (2011), PAP, 30.09.2011, http://giel-da.onet.pl/londyn-jedynym-krajem-ue-przeciw-regulacjom-dot-de,18726,4867073,1,news-detal, dostęp 1.10.2011.

Menkes M. (2011), Runda Doha – ostatnie star-cie. Neoliberalny porządek międzynarodowy, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa, http://www.pism.pl/index/?id=4fc7e9c4df30a-afd8b7e1ab324f27712, dostęp 1.10.2011.

Moździerz A. (2009), Nierównowaga fi nansów publicznych, PWE, Warszawa.

Mudel M. (2009), Strategia wynagrodzeń, która do-prowadziła do bankructwa banki z Wall Street, 7.03.2009, http://biznes.interia.pl/raport/kryzys_w_usa/news/strategia-wynagrodzen-ktora-doprowadzila-do-bankructwa,1270095, dostęp 20.02.2010.

Niemcy wprowadzają podatek od banków (2010), PAP, 25.08.2010, http://www.newsweek.pl/arty-kuly/sekcje/biznes/niemcy-wprowadzaja-poda-tek-od-bankow,63618,1, dostęp 10.02.2011.

OECD Economic Outlook 89 (2011), OECD Pu-blishing, Paris.

OECD Tax Database (2011), OECD, www.oecd.org/ctp/taxdatabase, dostęp 17.09.2011.

Po obniżeniu ratingu USA KE apeluje do rynków fi nansowych o cierpliwość (2011), „Gazeta Prawna”, 9.08.2011.

Pruski J.  (2009), Działalność antykryzysowa banków centralnych w dobie globalnego kryzysu fi nan-sowego, 101. Seminarium BRE-CASE, Warszawa, 5.03.2009, http://www.case-research.eu/sites/default/fi les/publications/24626782_zeszyty%20BRE-CASE%20101_0.pdf.

Reinhart C.M. i Rogoff K.S. (2008), This Time is Different: A Panoramic View of Eight Centuries of Financial Crises, „NBER Working Papers”, nr 13882.

Reinhart C.M.  i Rogoff K.S. (2010), From Fi-nancial Crash to Debt Crisis, „NBER Working Pa-pers”, nr 15795.

Schick A.  (2010), Post-Crisis Fiscal Rules: Sta-bilizing Public Finance while Responding to Economic Aftershocks, OECD Journal on Budgeting Volume 2010/2.

Skrzypczyński P. (2008), Wahania aktywności gospodarczej w  Polsce i w  strefi e euro, „Materiały i Studia”, zeszyt nr 227, NBP, Warszawa.

Szczepańska O.  i  Sotomska-Krzysztofi k P. (2007), Kryzysy fi nansowe w krajach skandynaw-skich, „Materiały i  Studia”, zeszyt nr 216, NBP, Warszawa.

The Financial Crisis. Reform and Exit Strategies (2009), OECD, Paris.

The High-Level Group on Financial Supervision in the EU (the) chaired by Jacques de Larosière. Re-port, Brusseles, 25.02.2009.

von Mises L. (2006), Ekonomia i polityka. Wy-kład elementarny, Wydawnictwo Fij orr Publi-shing, Warszawa.

Wahrig L.  i Gancedo Vallina I.  (2011), The effect of the economic and fi nancial crisis on govern-ment revenue and expenditure, „Statistic in Focus”, nr 45/2011, Eurostat.

Wywiad z J. Gardawskim (2007), Czy związ-ki zawodowe to zło konieczne?, „Gazeta Wyborcza”, 19.02.2007, http://gazetapraca.pl/gazetapra-ca/1,90443,3930811.html.

Page 78: Biuletyn 2/2012

76

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Wprowadzenie

Coraz bardziej przytłacza nas obraz wielkiego kryzysu lat 2008–2011. Jego skala i głębia prze-kraczają granice naszej wiedzy i  wyobraźni. Musimy poszerzyć wiedzę o nowe horyzonty, aby zrozumieć istotę tego kryzysu, który jest jednocześnie bilansem zamknięcia XX wieku oraz bilansem otwarcia XXI wieku (Kukliński 2011). Rozmiary tego kryzysu wynikają z tego, że jest to kryzys pentagonalny, integrujący ku-mulacyjną i mnożnikową dynamikę pięciu po-wiązanych trajektorii:• trajektorii kryzysu fi nansowego,• trajektorii kryzysu gospodarczego,• trajektorii kryzysu porządku globalnego,• trajektorii kryzysu elity globalnej,• trajektorii kryzysu Wspólnoty Atlantyckiej.

Hic et nunc Wspólnota Atlantycka, wspól-nota USA i Unii Europejskiej, jest jeszcze do-minującym układem sceny światowej oraz nadrzędną siłą porządku światowego. W XIX wieku ten porządek globalny był zdominowa-ny przez Pax Britannica, a w wieku XX przez Pax Americana. Ten obraz świata przemij a, po-wstaje nowy wielobiegunowy i wielocywiliza-cyjny porządek globalny. W takich warunkach warto podjąć fascynujący temat globalnego kryzysu Wspólnoty Atlantyckiej (Kukliński 2011).

Gloria Wspólnoty Atlantyckiej w latach 1940–1990

W półwieczu 1940–1990 Wspólnota Atlantycka była układem dominującym, najważniejszym układem sceny globalnej. Zagrożenie imperium sowieckiego było jednocześnie jej błogosła-wieństwem i  przekleństwem. Przekleństwem zmuszającym tę wspólnotę do ogromnego wysiłku zbrojeniowego. Błogosławieństwem, ponieważ groźba inwazji sowieckiej cemento-wała wspólnotę w kategoriach moralnych i ma-terialnych skłaniając do uznania przodującej roli USA.

Pax Americana był przyjmowany jako symbol oświeconego i liberalnego operowania pojęciem American Hard and Soft Power (Nye 2002).

Można przedstawić bardzo długą analizę wieńca chwały Wspólnoty Atlantyckiej z  lat 1940–1990. Pierwszą gwiazdą tego wieńca jest decydująca rola Wspólnoty Atlantyckiej na polu bitwy II wojny światowej. Wspólnota była rdze-niem i arsenałem zwycięstwa koalicji aliantów. Drugą gwiazdą tego wieńca chwały jest stwo-rzenie nowego porządku globalnego, inkorpo-rującego wybitną myśl strategiczną, określającą zasady funkcjonowania świata (Kukliński 2008, s. 29). Powołano do życia rozbudowany innowa-cyjny system Organizacji Narodów Zjednoczo-nych, instytucje waszyngtońskie (Międzyna-rodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy)

Kryzys Wspólnoty Atlantyckiej XXI w.Antoni Kukliński

Page 79: Biuletyn 2/2012

77Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

jako sternika globalnych fi nansów, instytucje nowego porządku światowego XX wieku.

Solidarność transatlantycka znalazła swój wyraz w  planie George’a  Marshalla, który przywrócił Europie Zachodniej status silnego układu gospodarczego i  politycznego, będą-cego ważnym partnerem USA. Plan Marshalla można uważać za ważny element odrodzenia Wspólnoty Atlantyckiej.

Dalszy krokiem odrodzenia Wspólnoty Atlantyckiej jest powstanie Unii Europejskiej jako najważniejszej innowacji instytucjonal-nej XX wieku. Unia stała się ważnym elemen-tem Wspólnoty Atlantyckiej wzmacniającym jedność cywilizacyjną Zachodu w konfrontacji z  zagrożeniem sowieckim. Solidarność świata zachodniego oraz zdecydowane wzmocnienie jego siły politycznej i militarnej były źródłem powstania NATO (Kuźniar 2006, s.  207) jako największej i  najbardziej efektywnej między-narodowej organizacji militarnej w  dziejach świata. Koronnym sukcesem Wspólnoty Atlan-tyckiej tego okresu było zwycięskie bezkrwawe zakończenie zimnej wojny jako sui generis III wojny światowej. Chodzi oczywiście o upadek imperium sowieckiego.

Trzeba dodać, że złote półwiecze Wspólnoty Atlantyckiej było jednocześnie świadkiem naj-większego boomu ekonomicznego w historii. To złote półwiecze miało oświeconą elitę Wspól-noty Atlantyckiej, która potrafi ła wykorzystać najlepsze elementy ideologii i praktyki keyne-sizmu.

Ten sukces 50-lecia nie znalazł kontynuacji w następnym dwudziestoleciu 1990–2010. Od-wrotnie, dwudziestolecie przełomu XX i  XXI wieku uruchomiło proces głębokiego kryzysu Wspólnoty Atlantyckiej. Okazało się, że Wspól-nota Atlantycka była kompletnie nieprzygoto-wana na upadek imperium sowieckiego. Za-łożono mylnie, że neoliberalny świat wolnego rynku przyniesie rozwiązania, które stworzą nowy, wspaniały świat wolności, konkurencji i  dobrobytu ukształtowany na obraz i  podo-bieństwo Pax Americana. Odrzucono koncepcję globalnego planowania strategicznego, podob-

nie jak i tworzenia nowego planu Marshalla czy budowania nowego porządku globalnego.

Deifi kacja ideologii neoliberalnej zapocząt-kowała trajektorię, która w rezultacie wywołała wielki pentagonalny kryzys lat 2008–2011 i za-chwiała fundamentem demokracji i  kapitali-zmu.

Warto zwrócić uwagę na indywidualne ob-licza kryzysu Wspólnoty Atlantyckiej zaznacza-jące się w doświadczeniach USA i Unii Europej-skiej (Kukliński 2011).

USA

Po upadku imperium sowieckiego był moment w historii, kiedy to USA mogły stać się niekwe-stionowanym liderem świata XXI wieku. Ta chwila została zmarnowana, jako że nie zamie-rzały przestrzegać zasady primus inter pares, dą-żąc do pozycji jedynego superdyktatora sceny globalnej (co szczególnie mocno przejawiało się podczas prezydentury George’a Busha Ju-niora).

Jednocześnie USA wpadły w pułapkę zadłu-żenia wewnętrznego i  zewnętrznego. Zwłasz-cza upokarzające jest astronomiczne zadłużenie wobec Chin, które mogą w każdej chwili uru-chomić proces bankructwa USA.

W  zakresie wewnętrznej dynamiki ame-rykańskiego społeczeństwa zupełną tragedią jest swoista antypodatkowa rewolucja najbo-gatszych warstw, które są nie chcą płacić odpo-wiednich podatków w skali federalnej, stanowej i lokalnej. Zwycięstwo tej rewolucji oznacza ko-niec USA jako supermocarstwa globalnego. Ist-nieje bardzo smutna analogia pomiędzy Polską XVII i XVIII wieku a USA XX wieku. Główną przyczyną upadku Polski była odmowa płacenia podatków przez polskie ziemiaństwo, a zwłasz-cza przez polską arystokrację, przez bene nati et posesionati. Otóż w tej chwili amerykańskie bene nati et posesionati z niewyobrażalną obojętnością patrzą na procesy bankructwa amerykańskiego mocarstwa oraz na agonię władzy prezydenc-kiej, która coraz bardziej przypomina sytuację

Page 80: Biuletyn 2/2012

78

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

króla Polski Jana Kazimierza w  latach poprze-dzających jego abdykację.

Lektura „International Herald Tribune” z  2 sierpnia 2011  r. wywołuje przerażające wraże-nie załamania systemu amerykańskiej demo-kracji (Sanger 2011; Krugman 2011; Douthat 2011; Hacker 2011)1.

W innym układzie możemy zwrócić uwagę na trzy płaszczyzny kryzysu:• kryzys Waszyngtonu jako ośrodka global-

nej myśli strategicznej,• kryzys Nowego Jorku jako fi nansowej me-

tropolii świata,• kryzys Kalifornii jako najbardziej innowa-

cyjnego regionu w skali światowej.

Unia Europejska

Powstanie Unii Europejskiej w 1957 r. było histo-rycznym wzmocnieniem Wspólnoty Atlantyc-kiej. Przed gospodarkami europejską i  amery-kańską otworzyły się wielkie obszary ekspansji i wzajemnego inwestowania (Ash 2004, s. 122). Oba wymienione bieguny są połączone olbrzy-mimi strumieniami przepływów materialnych i fi nansowych. Można mówić, że istnieją wspól-ne cechy amerykańskiej i  europejskiej kultury korporacyjnej. Niestety w kategoriach mocy po-litycznej Unia Europejska jest ciągle słabszym partnerem USA. Unia Europejska nie mówi bo-wiem jednym głosem, chociaż w tej dziedzinie i w Waszyngtonie sytuacja nie jest najlepsza2.

Bardzo silne oblicze Wspólnoty Atlantyckiej jawi się szczególnie w dziedzinie nauki, eduka-cji i kultury w  systemie struktur materialnych i duchowych cywilizacji zachodniej. Trzeba jed-nak zauważyć, że europejskie korzenie amery-kańskiego społeczeństwa stają się coraz płytsze wobec wzrastającej roli wpływów Latynosów i Azjatów.

1 Lektura tych pisanych z  charyzmą artykułów wzmacnia siłę porównania Jan Kazimierz – Barack Obama.

2 Por. dramatyczny spór demokratów z republika-nami w  sprawie pułapki zadłużenia skarbu USA (zob. „International Herald Tribune”, 1.08.2011).

Tymczasem nie ulega wątpliwości, że tyl-ko silna Unia Europejska może być globalnym partnerem USA, który podtrzymuje i  rozwij a materialne i duchowe siły Wspólnoty Atlantyc-kiej.

Słaba Europa, a co za tym idzie słaba Wspól-nota Atlantycka nie będzie współautorem no-wego wielocywilizacyjnego porządku globalne-go. W tym kontekście warto zastanowić się nad czterema słabościami obecnej Europy.

Czy można powiedzieć, że Europa straciła wolę życia? Czy możliwe są działania w  skali europejskiej, które zmniejszą skalę negatyw-nych konsekwencji demografi cznego kryzysu starego kontynentu? Czy sfera silnej polityki pronatalistycznej jest poza zasięgiem naszego umysłu i wyobraźni? W każdym razie nie moż-na przemilczeć tej tragedii demografi cznej, nie wolno podążać śladami autorów strategii Euro-pa 2020… (2010), którzy z nieznanych przyczyn milczą na temat fundamentalnej kwestii demo-grafi cznego kryzysu Europy.

Czy można sądzić, że Europa traci zdolność tworzenia innowacji o  przełomowym znacze-niu i  że upada nasza wielowiekowa kultura eksperymentu (por. Galar 2011)? Czy można zakładać, że ginie wola mocy tworzenia silnej Unii Europejskiej jako aktora sceny globalnej XXI wieku? Czy możemy stwierdzić, że kultura europejska nie tylko traci dominację w skali glo-balnej, ale również na wewnętrznej scenie euro-pejskiej? Początek tego procesu można zauwa-żyć już w wielu krajach starego kontynentu.

Trzeba zwrócić uwagę na niepokojące zja-wisko przenoszenia środka ciężkości fi rm nie-mieckich z Europy do Chin (Erwing i Dempsey 2011). Czy pasażerowie Titanika zaczynają się już przesiadać się do eleganckich szalup ratun-kowych? Warto pamiętać, że Titanik w  swoim wyposażeniu miał łodzie ratunkowe tylko dla pasażerów I  klasy. Należy również przypo-mnieć o sugestii zamieszczonej na łamach „The Economist” (por. Lessons… 2009), aby Europa nie ulegała silnym nastrojom „łagodnego poddania się”. W tym pesymistycznym klimacie możemy

Page 81: Biuletyn 2/2012

79Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

przywołać słynne dzieło O. Spenglera (1954) pt. Der Untergang des Abendlandes.

Pojedynek sowiecko-amerykański i pojedynek amerykańsko-chiński

W  XX wieku liberalne demokracje wy-grały pojedynek z  brunatnym i  czerwonym totalitaryzmem. Tymczasem pojedynek ame-rykańsko-chiński to znacznie większe wyzwa-nie i  ryzyko klęski aniżeli pojedynek sowiec-ko-amerykański. Nie ma żadnej gwarancji, że liberalne demokracje jeszcze raz w warunkach XXI wieku odniosą zwycięstwo.

Wyzwanie, jakie stanowił sowiecki totalita-ryzm, stworzyło bardzo silne impulsy scalające Wspólnotę Atlantycką. Chiny w  swojej polity-ce realizują rzymską maksymę divide et impera. Państwo Środka posługuje się instrumentarium w  postaci długookresowej myśli strategicznej, zręcznie wbij ając kliny rozłupujące jedność Wspólnoty Atlantyckiej3. Wydaje się, że bate-ria chińska 2000 miliardów obligacji amery-kańskiego długu jest znacznie bardziej groźna aniżeli tysiące sowieckich rakiet wycelowanych w obiekty USA.

Contra spem sperare, czy w  rzeczywiści tak jest, że Wspólnota Atlantycka jest Titanikiem XXI wieku? Czy historia wydała werdykt, od którego nie ma już odwołania, innymi słowy czy kropla przepełniła kielich goryczy?

W poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące pytania o przyszłość, której perspektywa niepo-koi, można się jeszcze raz odwołać do inspiru-jącego dzieła T.G. Asha (2004), wielkiej laudacji Wspólnoty Atlantyckiej, jak również do tomu wydanego w  Polsce pt. The Atlantic Communi-

3 Mam świadomość, że jest to pogląd wysoce kon-trowersyjny. Formułuję go jednak, aby wywołać oży-wioną dyskusję na ten temat.

ty. The Titanic of the XXI Century? (Kukliński i Pawłowski, red. 2010), który mimo profetycz-nej treści nie znalazł zbyt wielu czytelników. Warto wreszcie konkludując przytoczyć opinię J. Kornbluma, byłego ambasadora USA w Berli-nie: „Zjednoczenie Europy i Ameryki Północnej jest najbardziej śmiałym projektem, jaki kiedy-kolwiek wymyślono. Jeśli ten projekt się spraw-dzi, to Stany Zjednoczone znajdą się we wspól-nym układzie z 500 milionami Europejczyków, tworząc przestrzeń demokratyczną, w  ramach której wartości demokratyczne będą reprezen-towały większą energię aniżeli jakikolwiek inny naród na ziemi. W ten sposób zostanie zapew-niona przyszłość demokracji jako systemu dzia-łającego w  zglobalizowanym świecie” (Korn-blum 2010).

Post Scriptum: 11 tez o Kryzysie Wspólnoty Atlantyckiej

Chciałbym, aby przedstawione poniżej tezy stały się źródłem swoistej kontrowersyjnej dyskusji, odbywającej się według nowego pa-radygmatu – nowego systemu pytań i nowego sposobu odpowiedzi na te pytania. Rozumiem, że niektóre z tych tez można uznać za fałszywe. Chciałbym jednak bronić prawa do formułowa-nia fałszywych tez w  dyskusjach naukowych. Przekornie powiem, że w wielu przypadkach dobrze uzasadniona teza fałszywa lepiej służy rozwojowi nauki aniżeli banalna teza prawdzi-wa, która znajduje bierne milczące przyjęcie środowiska naukowego. Proszę w  tym duchu o ocenę proponowanej listy 11 tez.

1. Główne źródła kryzysu Wspólnoty Atlan-tyckiej (którego przebieg można określić mia-nem „dramatyczny” czy „tragiczny”) tkwią głę-boko w korzeniach cywilizacji zachodniej.

2. Wspólnota Atlantycka jest strukturą wielo-wymiarową, powstałą i kształtującą się w dłu-

Page 82: Biuletyn 2/2012

80

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

gotrwałym procesie rozwoju. W  niniejszym opracowaniu zestawiłem kontrastowe obra-zy: rozkwitu Wspólnoty Atlantyckiej w  latach 1940–1990 oraz jej kryzysu w następnych latach.

3. Wydaje się, że teza o rozkwicie Wspólnoty Atlantyckiej nie wzbudzi większych kontro-wersji. Trudno negować takie sukcesy Wspól-noty Atlantyckiej jak zwycięstwo w  II wojnie światowej, tworzenie nowego porządku glo-balnego, plan Marshalla, Unia Europejska, Pakt Północnoatlantycki oraz upadek imperium so-wieckiego.

4. Kontrowersje może natomiast budzić teza, że dwudziestolecie 1990–2010 pogrzebało de-cydującą rolę w  świecie cywilizacji zachodniej oraz Wspólnoty Atlantyckiej. Procesy globa-lizacji oraz rekonfi guracji światowej sceny polityczno-gospodarczej, będące pokłosiem ideologii neoliberalnej, wywołały głęboki kry-zys Wspólnoty Atlantyckiej, która wyzwania XXI wieku przyjmuje w stanie paraliżu myśle-nia strategicznego. Ani w Waszyngtonie, ani w Brukseli nie rozumie się tej prostej prawdy, że wielki kryzys Wspólnoty Atlantyckiej nie może być przezwyciężony przez łańcuch tak-tycznych decyzji o  horyzoncie krótkookreso-wym. Ten wymuszony łańcuch decyzji, podej-mowanych w klimacie presji dnia codziennego nie zapewnia uczciwej diagnozy status quo, nie buduje wizji przyszłości oraz nie wywiera pre-sji poszukiwania nowych rozwiązań, jest więc zaprzeczeniem idei długookresowej myśli stra-tegicznej. Ten paraliż myślenia strategicznego w USA oraz w  strukturach Unii Europejskiej można opisywać w kategoriach wielkiego dra-matu dziejowego, sui generis aktu samobójstwa USA i Unii Europejskiej jako wielkich podmio-tów sceny globalnej. Jednocześnie nowi aktorzy tej sceny nie muszą podejmować większych wysiłków wchodzenia na nią. Starzy aktorzy popełnią samobójstwo i znikną zeń.

5. Z jednej strony, w ocenie kryzysu Wspólno-ty Atlantyckiej może przeważać opinia, zgodnie

z  którą decydującą jego przyczyną są wspól-ne korzenie i wspólne przejawy kryzysu USA i  Unii Europejskiej. Można również przyjąć, że istnieją potężne mechanizmy wzajemnego wzmacniania się procesów sprzyjających po-głębianiu się kryzysu u partnerów po obu stro-nach Atlantyku. Z drugiej strony, kryzys ten ma również indywidualne oblicze w USA, a nieco odmienne w krajach Wspólnoty Europejskiej, te różnice zaś mają swe źródło w osobliwościach cywilizacyjnych Ameryki i Europy oraz struk-turalnych i  funkcjonalnych różnicach na obu kontynentach.

6. Na tym tle rodzą się dramatyczne pytania. Czy Wspólnota Atlantycka jest Titanikiem XXI wieku? Czy kryzys Wspólnoty Atlantyckiej jest kryzysem nieodwracalnym? Czy możliwy jest renesans Wspólnoty Atlantyckiej. Czy teza J.  Kornbluma jest przejawem naiwnej utopii? Czy można przeciąć węzeł gordyjski zgubionej solidarności USA i Unii Europejskiej?

7. Głęboka rekonfi guracja sceny globalnej jest nieuniknionym werdyktem przełomu wieków XX i  XXI. Otwarta jest natomiast kwestia roli Wspólnoty Atlantyckiej w  kształtowaniu no-wego porządku globalnego. Jeżeli Wspólnota Atlantycka wyjdzie zwycięska i  silna z  zawie-ruchy, jaką jest kryzys, będzie współautorem i  współaktorem nowego porządku globalne-go. Jeśli zawiedzie, to czeka nas okres chaosu. Ani Chiny, ani Indie jeszcze przez kilkanaście, a może przez kilkadziesiąt lat nie będą miały wystarczających zasobów materialnych i  du-chowych, aby zapoczątkować nowy porządek w świecie, z pominięciem lub zmarginalizowa-niem Wspólnoty Atlantyckiej.

8. Potencjalny renesans Wspólnoty Atlantyc-kiej jest istotnym elementem długotrwałych procesów, na continuum przeszłości, teraźniej-szości i przyszłości.

9. Dyskusja na temat kryzysu Wspólnoty Atlan-tyckiej nie może ograniczać się do zamknięte-

Page 83: Biuletyn 2/2012

81Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

go kręgu uczonych europejskich i  amerykań-skich. Trzeba otworzyć się na dialog z uczonymi z ośrodków azjatyckich, którzy powinni się stać uczestnikami naszych studiów, badań i  kon-ferencji. Chciałbym wymienić przede wszyst-kim K. Mahbubaniego, autora książki pt. The New Asian Hemisphere. The Irresistible Shift of Global Power to the East (PublicAffairs, New York 2008), która powinna się ukazać w  polskim przekładzie.

10. Proponowany program badań i publikacji z pewnością spotka się z zainteresowaniem i po-parciem ze strony wielkich organizacji między-narodowych, zwłaszcza Unii Europejskiej, Or-ganizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju czy Banku Światowego.

11. Studia nad kryzysem Wspólnoty Atlantyc-kiej mogą się stać istotnym bodźcem dla swoistej globalizacji nauk społecznych w Polsce.

Bibliografi a

Ash T.G.  (2004), Free World: America, Europe, and the Surprising Future of the West, Random Ho-use, New York.

Douthat R.  (2011), The Diminished President, „International Herald Tribune”, 2.08.2011.

Erwing J. i Dempsey J. (2011), Germany Builds Future beyond the EU. Export and Investment Are Increasingly Moving to Emerging Countries, „Inter-national Herald Tribune”, 19.07.2011.

Europa 2020. Strategia na rzecz inteligentnego i  zrównoważ onego rozwoju sprzyjają cego włą czeniu społecznemu (2010), Komisja Europejska, Brukse-

la, http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUri-Serv.do?uri=COM:2010:2020:FIN:PL:PDF.

Galar R.  (2011), Transformacja Europy w  per-spektywie adaptacyjnej. Rozkwit i  upadek kultury eksperymentu, referat na IV Konferencję Krakow-ską „Unia Europejska. Dylematy XXI wieku”, 13–14.06.2011.

Hacker J.S.  (2011), American’s Unbalance De-mocracy, „International Herald Tribune”, 2.08.2011.

Kornblum J. (2010), Germany in Need of a Dre-am, „International Herald Tribune”, 23.04.2010.

Krugman R. (2011), The President Surrenders, „International Herald Tribune”, 2.08.2011.

Kukliński A. (2008), The Creation and Destruc-tion of the Global Order [w:] The Faces of the 21st Century, red. A.  Gąsior-Niemiec, A.  Kukliński, W. Lamentowicz, The Institute of the 21st Cen-tury & Rewasz Publishing House, Pruszków–Warszawa.

Kukliński A.  (2011), Megaspaces of the XXI Century, Ministry of Regional Development, Warszawa.

Kukliński A. i Pawłowski K., red. (2010), The Atlantic Community. The Titanic of the XXI Centu-ry?, Wyższa Szkoła Biznesu-National Louis Uni-versity, Nowy Sącz.

Kuźniar R.  (2006), Polityka i  siła, Scholar, Warszawa.

Lessons from „The Leopard”, „The Econo-mist”, 10.12.2009, http://www.economist.com/node/15065405.

Nye J.S. (2002), The Paradox of American Power, Oxford Univeristy Press, Oxford.

Sanger D.E.  (2011), Brinkmanship Over Debt Taints Washington’s Image, „International Herald Tribune”, 2.08.2011.

Spengler O.  (1954), Der Untergang des Aben-dlandes, München.

Page 84: Biuletyn 2/2012

82

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

1. Znaczenie i ograniczenia Clash of Civilizations

Książka Clash of Civilizations (Huntington, 1997) postrzegana jest dzisiaj – w roku 2010 – jako pro-rocza przez wielu autorów (zob. np. Kukliński, 2010), którzy po wielkim kryzysie fi nansowym i  ekonomicznym przewidują ograniczenie do-minacji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. W  celu uniknięcia głębszej analizy i określenia istoty niejawnej koalicji Sta-nów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii wraz z Unią Europejską i  innych krajów stowa-rzyszonych, będę mówił o nich skrótowo cywili-zacja atlantycka czy kultura Zachodu. Postrzeganie zmniejszania się dominacji cywilizacji atlantyc-kiej związane jest często z dyskusją zderzenia się podstawowych wartości świata demokratyczne-go z wartościami bojowników islamu czy z meta-forą tonącego Tytanica dla opisu sytuacji, w któ-rej znalazła się dzisiaj cywilizacja atlantycka.

Główna teza Samuela Huntingtona jest następująca: The fundamental source of confl ict in this new world will not be primarily ideological or primar-

ily economic. The great divisions among humankind and the dominating source of confl ict will be cultural (Podstawowe źródła konfl iktu w  tym nowym świecie nie będą głównie ideologiczne czy głównie ekonomiczne. Wielkie podziały ludzkości oraz główne źródła konfl ik-tu będą miały charakter kulturowy). Teza ta jest za-równo prawdziwa, jak i płytko przesadna. Kul-tura ma wiele wymiarów i nie musi być źródłem konfl iktu. Kultura będzie głównym źródłem zróżnicowania świata, ale niekoniecznie źródłem wielkiego podziału ludzkości. Kultura wpływa silnie na ideologię i ekonomię, ale jest także pod ich wpływem w pętli sprzężenia zwrotnego. Ta płytkość, jak zobaczymy dalej, wynika głównie z  imperializmu kulturowego cywilizacji atlan-tyckiej, z przekonania, że tylko postęp oparty na kopiowaniu kultury Zachodu jest wartościowy, przekonania połączonego z brakiem zrozumienia oraz niejawnym potępieniem innych kultur. Po-dobna krytyka była wyrażana już wcześniej, np. w parafrazie Clash of Ignorance (Zderzenie ignorancji, Said, 2001). Jednakże także ta krytyka może być uznana za płytką: metafora Clash of Civilization (Zderzenie cywilizacji) jest ważka, opisuje pewien fenomen wyłaniający się w  dzisiejszym świe-

Zderzenie cywilizacji czy ignorancja podstawowych wartości Innego?Andrzej P. Wierzbicki

Page 85: Biuletyn 2/2012

83Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

cie, nawet jeśli przesadnie podkreśla znaczenie tego fenomenu. Dlatego warto jest przeanalizo-wać ten fenomen głębiej, przynajmniej w dwóch aspektach. Pierwszy, to diagnoza: co rzeczywi-ście zachodzi, jakie mogą być najbardziej praw-dopodobne skutki procesów obserwowanych dzisiaj, jeśli je przeanalizować z pozycji wolnej od kulturowego imperializmu cywilizacji atlan-tyckiej. Książka Zderzenie cywilizacji nie jest wolna od takiego obciążenia, a ponadto podane w niej diagnozy są już stare i mogą być nieaktualne. Drugi aspekt, to próba rekonstrukcji perspektyw hermeneutycznych różnych kultur czy cywili-zacji, opisana w  dalszej części artykułu. Czuję się uprawniony do próby analizy tych trudnych zagadnień, ponieważ spędziłem w sumie ponad cztery lata (a  niedawno ponad trzy) w  Japonii, często podróżując do krajów sąsiednich, głównie Chin, oraz dyskutując z tamtejszymi przyjaciółmi na temat specyfi cznej sytuacji Indii czy Brazylii.

Odpowiadając swym krytykom, Samuel Huntington słusznie zwrócił uwagę na znacze-nie paradygmatu, powołując się na Thomasa Kuhna (1962). Jednakże zrozumienie podstaw paradygmatu czy tradycji badawczej (Larry Laudan, 1977) znacznie się pogłębiło od czasu Struktury rewolucji naukowych. Bardziej podsta-wowym pojęciem, leżącym u  korzeni jakiego-kolwiek paradygmatu czy tradycji badawczej jest horyzont hermeneutyczny określony precy-zyjnie przez Zbigniewa Króla (Król, 2005, 2007), z możliwymi jego rozszerzeniami do perspekty-wy hermeneutycznej. Dlatego w drugiej części artykułu koncentruję się na znaczeniu takich właśnie pojęć w  zrozumieniu, czy grozi nam rzeczywiście zderzenie cywilizacji.

2. Diagnoza: co się rzeczywiście wyłania w dzisiejszym świecie?

Diagnoza ta z konieczności musi być uproszczo-na i skrótowa, gdyż następna książka, dłuższa od Zderzenia cywilizacji, mogłaby być napisana

dla opisu złożonej sytuacji dzisiejszego świata w roku 2010.

1. Pierwszym ważnym punktem tej diagnozy jest stwierdzenie faktu, że cywilizacja atlantyc-ka osiągnęła częściowy sukces w transferze ta-kich wartości jak wolny rynek i demokratyczna wolność do najbardziej ludnych krajów świata, takich jak Chiny, Indie, Brazylia, Rosja (popular-nie zwanych krajami BRIC). Był to, oczywiście, tylko połowiczny sukces, gdyż każdy z tych kra-jów dostosował te wartości do własnych tradycji kulturowych, a zmiana tradycji kulturowej jest procesem bardzo długim, rozciągającym się na kilka generacji.

2. Drugim ważnym punktem tej diagnozy jest stwierdzenie, że to właśnie ten częściowy sukces był źródłem nieuchronnego osłabienia ekonomicznej dominacji cywilizacji atlantyc-kiej. Cztery kraje wymienione wyżej są demo-grafi cznie znacznie silniejsze od cywilizacji atlantyckiej; jeśli osiągnęły one choćby częścio-wy sukces ekonomiczny wynikający z punktu 1., to nieuchronnie stają się one silniejsze także ekonomicznie. Obecny kryzys fi nansowy i eko-nomiczny tylko podkreśla ten nieuchronny kie-runek rozwoju.

3. Trzeci ważny punkt, to fakt, że sytuacja stała się znacznie bardziej złożona z  powodu rewolucji informacyjnej, co jest aspektem nie-zauważonym przez Huntingtona. Rewolucja informacyjna – która zaczęła się w kulturze Za-chodu – z całą swą złożonością (internet, World Wide Web, elektroniczna edukacja) przyspiesza postęp, ale powoduje zarówno nowe, ogromne szanse, jak i nowe, wielkie zagrożenia. Trzeba tu wspomnieć przynajmniej trzy aspekty tej złożo-ności:a. Wartości wolnego rynku są zagrożone od

wewnątrz, rynki wysokiej techniki stają się oligopolistyczne w wyniku rewolucji infor-macyjnej. Rewolucja ta prowadzi do dema-terializacji pracy i  gospodarki opartej na wiedzy; ale oznacza to zmniejszenie krań-

Page 86: Biuletyn 2/2012

84

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

cowych kosztów produkcji do tego stopnia, że konkurencyjne ceny na tych rynkach (które na idealnym wolnym rynku powin-ny być równe krańcowym kosztom produk-cji) nie są już stosowane, faktyczne ceny przekraczają je często stokrotnie. To zaś jest możliwe tylko wtedy, jeśli rynek jest zdomi-nowany przez oligopol, często z  jawnymi lub ukrytymi zmowami cenowymi, a obser-wujemy to dzisiaj na wszystkich rynkach wysokiej techniki, zaczynając od rynków lekarstw.

b. Rosnąca nierówność wynikająca z  rewolu-cji informacyjnej (naturalny skutek każdej większej zmiany technologicznej) prze-kształca się w  nastroje antyzachodnie. Rewolucja informacyjna przyczyniła się, z  jednej strony, do globalizacji gospodar-ki i wzrastających nierówności globalnych (zwłaszcza w  małych krajach) wynikają-cych między innymi z  nieograniczonych transferów zysków wielkich korporacji do ich krajów macierzystych. Z drugiej strony, rewolucja informacyjna przyniosła anihi-lację ograniczeń przestrzennych w  dostę-pie do informacji i  wiedzy. W  rezultacie, jedna szósta ludności świata, żyjąca dzisiaj w  skrajnym ubóstwie, może bez trudu – przez telewizję i  Internet – dowiedzieć się, jakie są standardy życia, obyczaje i ekscesy konsumpcyjne elity krajów najbogatszych. Nieuchronnie prowadzi to do zawiści i po-tępienia – powinniśmy się raczej dziwić, że wynikające stąd nastawienia terrorystyczne ograniczone są do części jednej kultury, któ-rej specyfi czna religia obiecuje raj po śmierci męczeńskiej.

c. Rewolucja informacyjna przynosi nie tylko zagrożenia, także wielkie szanse, np. nie-uchronnie doprowadzi do poprawy rów-ności praw kobiet we wszystkich krajach świata (to komputeryzacja i  robotyzacja umożliwiają równość praw kobiet, chociaż, oczywiście, faktyczna realizacja tych praw zależy od czynników obyczajowych, kul-turowych). Jednak największą szansą jest

otwarty dostęp do edukacji poprzez inter-net: młodzi i  ambitni ludzie nawet w  kra-jach biednych będą mieli nie negatywne, lecz ambiwalentne nastawienie do kultury Zachodu, jeśli będą oni korzystać z  lepsze-go dostępu do edukacji i kulturowej różno-rodności za pomocą źródeł zachodnich. Na przykład, wielką atrakcją Europy dla cywili-zacji Dalekiego Wschodu jest różnorodność kultury europejskiej; zarówno Japończycy, Chińczycy, jak i przedstawiciele uboższych krajów tamtego regionu cieszą się z podró-ży do Europy i możliwości jej zwiedzania (Huntington nie zauważa tego, być może, dlatego że kultura amerykańska jest znacz-nie mniej zróżnicowana i bogata niż euro-pejska).

4. Czwarty ważny punkt tej diagnozy, to fakt, że utrata dominującej pozycji ekonomicz-nej cywilizacji atlantyckiej na rzecz krajów BRIC może mieć skutki pozytywne, wyraża-jące się ograniczeniem nastawień antyzachod-nich: jeśli większość ludności świata będzie żyła we względnym dobrobycie, z  rosnącymi oczekiwaniami, to łatwiej będzie skoncentro-wać uwagę na przeciwdziałaniu skrajnemu ubóstwu.

5. Piąty ważny punkt tej diagnozy, to stwier-dzenie, że kultura Zachodu może pozostać ważną siłą geopolityczną i geokulturową, pod warunkiem pogłębienia jej zrozumienia in-nych kultur – ogólnie, zrozumienia Innego. To właśnie jest największą wadą książki Zderzenie cywilizacji: książka ta wykazuje bardzo płytkie zrozumienie kultur odmiennych od kultury Za-chodu.

6. Szósty ważny punkt tej diagnozy, to uwa-ga, że wzrost znaczenia najludniejszych krajów świata może powodować impuls dla zwięk-szenia rządności światowej (world governance) w  formie instytucji podobnej do Unii Europej-skiej, ale o  globalnym zasięgu. Taki kierunek rozwoju może mieć bardzo pozytywne skutki,

Page 87: Biuletyn 2/2012

85Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

a Unia Europejska może użyć swych doświad-czeń i stać się aktorem zmiany światowej. Zob. np. (Wierzbicki, 2010). Dodatkowe komentarze mogą wzmocnić tę diagnozę.

Nie jest prawdą, jak w  to wierzą niektórzy autorzy (zob. np. Opala et al., 2008), że wzrost znaczenia Chin oznacza klęskę demokracji; to tylko klęska naiwnego neoliberalizmu. Chiny mają długą tradycję kulturową centralizacji za-rządzania i konfucjanizmu, związaną z gospo-darką rolną opartą na ryżu (zob. dalej). Dlatego niemożliwe jest, aby Chiny zwróciły się do de-mokracji w ciągu jednego pokolenia; ale młod-sze pokolenia Chińczyków są świadome – mię-dzy innymi, z powodu rewolucji informacyjnej – zalet demokracji – i czekają cierpliwie na swą kolej. Tak więc, bardziej zdecydowana zmiana w  kierunku demokracji w  Chinach może być oczekiwana ok. roku 2050.

3. Hermeneutyczne perspektywy innych kultur

Istotne jest też zrozumienie, że – na skutek re-wolucji informacyjnej (zob. np. Castells, 2000) – żyjemy dzisiaj w czasach zmiany epok cywi-lizacyjnych, struktur długiego trwania takich, jak to określił Fernand Braudel (Braudel, 1979), który analizował dwie takie niedawne epoki: epokę druku i  początków kapitalizmu 1440–1760 oraz epokę cywilizacji przemysłowej 1760–? Możemy przy tym wybrać rok 1980 (ponieważ komputery osobiste oraz wykorzystanie sieci komputerowych zaczęły się rozpowszechniać właśnie wtedy) jako cezurę końca epoki cywi-lizacji przemysłowej i  początku nowej epoki, cywilizacji informacyjnej czy wręcz cywili-zacji wiedzy. Wielkiej zmianie cywilizacyjnej mogą towarzyszyć zasadnicze zmiany relacji społecznych, ale także podstaw pojęciowych, episteme rozumianej w sensie Michela Foucaul-ta (Foucault, 1972) – czyli sposobu kreowania i  uzasadniania wiedzy, charakterystycznego dla danej epoki historycznej – wreszcie zmia-

ny dominujących paradygmatów (Kuhn, 1962), tradycji badawczych (Laudan, 1977) oraz sta-nowiących ich podstawę horyzontów herme-neutycznych w  sensie określonym przez Zbi-gniewa Króla (zob. np. Król, 2007) – intuicyjnie akceptowanych założeń o  poprawności czy prawdzie podstawowych aksjomatów. Pojęcie horyzontu hermeneutycznego było stosowane w fi lozofi i wcześniej, np. przez Edmunda Hus-serla (zob. np. 1973), Martina Heideggera (1927), Hansa-Georga Gadamera (1960), ale Zbigniew Król (2005, 2007) określa to pojęcie bardziej precyzyjnie, ilustrując je na przykładzie wiary w prawdziwość aksjomatów i założeń geome-trii euklidesowej; wskazuje, że aksjomaty tej geometrii były rozumiane inaczej przez kla-sycznych Greków, inaczej przez Kartezjusza i Newtona, inaczej dzisiaj. Matematycy współ-cześni, aby porozumiewać się między sobą, muszą rozumieć te aksjomaty podobnie, a uzy-skują takie rozumienie w procesie edukacji. Tak więc, horyzont hermeneutyczny matematyków jest w pewnym sensie obiektywny, jest rezulta-tem głębokiej refl eksji i testowania prawdziwo-ści podstawowych aksjomatów, prowadzących do specyfi cznej doktryny nauczania matema-tyki, znamiennej dla epoki cywilizacyjnej, nie dla lokalnej kultury czy cywilizacji: matema-tyk hinduski czy japoński rozumie dzisiaj te aksjomaty podobnie jak matematyk Zachodu. Taki horyzont jest strukturą długiego trwania, jego zmiana jest trudna i może być związana najwyżej ze zmianą epoki cywilizacyjnej. Po-nadto, problem rekonstrukcji horyzontu her-meneutycznego, jak to pokazał Zbigniew Król (np. problem określenia, jak klasyczni Grecy ro-zumieli aksjomaty geometrii euklidesowej) jest trudny, ale rozwiązywalny przy dostatecznym wysiłku intelektualnym.

Jednakże, jeśli to zdarza się pomiędzy ma-tematykami, to może zdarzać się także w  in-nych zawodach. Z  doświadczeń osobistych wiem, że inżynierowie telekomunikacji na ca-łym świecie mają także system głębokich prze-konań, który ułatwia im wzajemną komunika-cję. Te intuicyjne przekonania o prawdziwości

Page 88: Biuletyn 2/2012

86

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

pewnych założeń co do telekomunikacji są, oczywiście, rezultatem doktryny edukacyjnej, ale są też dobrze przetestowane poprzez inży-nierskie zastosowania i mają charakter struk-tury długiego trwania. Mogą być wprawdzie mniej precyzyjnie zdefi niowane niż aksjoma-ty teorii matematycznych, dlatego proponu-ję je nazwać perspektywą hermeneutyczną; tak więc, przez perspektywę hermeneutyczną rozumiem intuicyjnie akceptowalny system przekonań o  prawdziwości podejść określo-nego typu, podczas gdy taka perspektywa staje się horyzontem hermeneutycznym, jeśli przekonania te są wyrażone jako precyzyjne aksjomaty. Można przy tym zastosować meto-dy zaproponowane przez Zbigniewa Króla do rekonstrukcji perspektywy hermeneutycznej. W  tym celu musimy tylko być świadomi fak-tu, że np. inżynierowie telekomunikacji mają taką hermeneutyczną perspektywę, a  więc można zadać pytanie, jakie to przekonania składają się na taką perspektywę. Oczywiście, aby na to pytanie odpowiedzieć, powinniśmy spełnić co najmniej dwa warunki. Po pierw-sze, musimy mieć pozytywne lub co najmniej neutralne nastawienie do telekomunikacji; nie odpowiedzielibyśmy na to pytanie poprawnie, gdybyśmy wierzyli (jak to czynią niektórzy fi -lozofowie techniki), że cała technika, a zwłasz-cza telekomunikacja, tylko ujarzmia ludzi. Po drugie, niezbędne jest zrozumienie telekomu-nikacji, oparte na doświadczeniu z  pierwszej ręki, co najmniej z dobrego i długiego kontaktu z  inżynierami telekomunikacji. Kiedy rekon-struujemy perspektywę hermeneutyczną, od-krywamy intuicyjny system przekonań, i  nie odkryjemy takiego systemu poprzez bezpo-średnie zapytania (zob. np. Wierzbicki ,1997, 2005), możemy o  nim tylko wnioskować po-średnio. Jaki ma to wszystko związek ze Zderze-niem cywilizacji? Pierwszy wniosek, to fakt, że globalizacja ma także wymiar kulturowy, za-czynając od globalnych grup zawodowych. Jeśli matematycy czy inżynierowie telekomunikacji całego świata rozumieją się wzajemnie, inne wymiary podziału kulturowego świata mogą

nie być aż tak silne, jak to twierdzi Hunting-ton. Drugi wniosek, to stwierdzenie, że to, co stosuje się do kulturowych grup zawodowych, może być także zastosowane do cywilizacji kulturowych. Cywilizacje kulturowe mają tak-że różne perspektywy hermeneutyczne, i  dla głębokiego zrozumienia innej cywilizacji po-winniśmy spróbować zrekonstruować jej per-spektywę hermeneutyczną, system intuicyjnie akceptowanych przekonań. Innymi słowy, aby głęboko zrozumieć np. kulturę muzułmańską, powinniśmy zrekonstruować jej perspektywę hermeneutyczną, określić bez uprzedzeń, jakie są najgłębsze przekonania motywujące tę kul-turę. Ponieważ nie przebywałem dostatecznie długo w  krajach kultury muzułmańskiej, nie będę tego próbował; ale jest to możliwe do wy-konania. Jednakże przebywałem dostatecznie długo w  Japonii, kraju głęboko przesyconym wartościami kultury buddyjskiej, i mogę zre-konstruować przynajmniej pewne elementy hermeneutycznej perspektywy buddyzmu. W  Zderzeniu cywilizacji Huntington niedosta-tecznie uwzględnia rozmiary i możliwe przy-szłe znaczenie kultury buddyjskiej obejmującej Japonię, inne kraje Azji Południowo- -Wschod-niej, duże części Chin oraz Indii. A kultura ta może mieć bardzo pozytywny wpływ, jeśli Zde-rzenie cywilizacji miałoby rzeczywiście nastąpić.

4. Perspektywa hermeneutyczna kultury buddyjskiej

Główny element takiej perspektywy nazwał-bym naturalizmem fundamentalnym, typo-wym dla kultury buddyjskiej. Opiera się on na dwóch założeniach. Pierwsze, to podsta-wowe założenie ontologiczne naturalizmu, że ludzie nie są samotni, że oprócz nich istnieją zewnętrzne części rzeczywistości, obejmujące żywe podmioty i materialne przedmioty, któ-re to części można nazwać krótko naturą; co więcej, że ludzie konstruują wiedzę nie tylko

Page 89: Biuletyn 2/2012

87Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

w  dyskusji między sobą, lecz także w  inte-rakcji z naturą. Drugie założenie jest bardziej istotne dla naturalizmu fundamentalnego: że ludzie nie są panami natury, tylko jej częścią, a  inne jej żywe części mogą być także pod-miotami poznania. Oba te założenia występu-ją niekiedy także w kulturze Zachodu, ale są zazwyczaj dominowane przez poglądy prze-ciwne. Naturalizm – określony przez pierw-sze założenie – jest silnie atakowany przez fi lozofi ę sceptyczną czy przez postmoderni-styczny konstruktywizm. Naturalizm funda-mentalny – wyrażony przez drugie założenie – jest przeciwny tradycji kulturowej Zachodu, zarówno chrześcij ańskiej, jak i materialistycz-nej (religia chrześcij ańska zakłada, że Bóg dał ludziom władzę nad naturą, materialistyczny marksizm zakładał, że ludzie mają prawo prze-kształcać naturę).

Naturalizm fundamentalny nie jest rów-noważny ateizmowi. Buddyści wierzą w Boga, tylko nie jako Stwórcę, a  jako ostateczny Cel; to rozwiązuje wewnętrzne sprzeczności poję-cia dobrotliwego Stwórcy, który stworzył świat obejmujący zło (i np. tygrysy, mimo że piękne, to jednak żyjące tylko dzięki pożeraniu innych zwierząt)1. Takie poglądy bywały niekiedy spo-tykane także w chrześcij aństwie, np. św. Fran-ciszek był naturalistą fundamentalnym. Natu-ralizm fundamentalny jest też bliski ideologii obrońców środowiska naturalnego, tzw. zielo-nych. Z  tego powodu ochrona środowiska jest bliska poglądom buddyjskim.

Naturalizm fundamentalny może mieć róż-norodne konsekwencje dla fi lozofi i Zachodu,

1 Wiele było prób rozwiązania tej fundamentalnej sprzeczności, wszystkie jednak nie są satysfakcjonują-ce, zaczynając od klasycznego „nie będziesz kwestiono-wał Stwórcy swego” (co zakłada istnienie Stwórcy, za-tem używa argumentu samopodtrzymującego) czy od stwierdzenia, że Stwórca dał ludziom wolną wolę, a zło wynika z  jej złego zastosowania (co nie uwzględnia faktu, że nasza wolna wola nie jest absolutnie wolna, np. nie możemy przenikać twardych ścian siłą naszej woli, a więc granice wolnej woli musiały być jednak określone przez Stwórcę) itd. Założenie buddyjskie, że nie ma Stwórcy, tylko Cel, jest znacznie bardziej spójne logicznie.

która od Platona wierzy w dominację ludzi nad naturą i  ogranicza epistemologię do poznania człowieka, nie pytając, jak np. drzewo odróżnia zimę od lata, czy jak pies rozpoznaje osobę przy-jazną, lubiącą psy. Argumentowałem w  innym artykule (Wierzbicki, 2009), że skoro poznanie podmiotów innych niż człowiek ma charakter przedsłowny, jest przeto podobne do ludzkiej intuicji.

Inny aspekt związany z kulturą buddyjską, to fakt, że obejmuje ona głównie kraje klimatu monsunu, cywilizacji wymagającej zaawanso-wanej inżynierii wodnej dla zasilania pól ry-żowych wodą. Zaowocowało to w mentalności grupowej, wierze, że współpraca grupy zapew-nia wytworzenie większej wartości, przeciw-stawnej do indywidualizmu, charakterystycz-nego dla kultury Zachodu. Kultura buddyjska nie jest zatem przeciwna rządom centralnym, łatwo koegzystuje z konfucjanizmem, chociaż pozostaje odrębna. Mentalność grupowa nie jest przeciwna konkurencji, tylko promuje ra-czej konkurencję grup w porównaniu z konku-rencją jednostek wewnątrz grup. Ta właśnie ce-cha zdecydowała, między innymi, o sukcesach japońskich systemów kontroli jakości. Jeszcze inny aspekt kultury buddyjskiej to jej podejrz-liwość wobec sceptycyzmu fi lozofi cznego. Związane jest to z  naturalizmem fundamen-talnym: skoro ludzie są częścią natury, natura może uczyć ich mądrości i wiedzy. Natomiast argument, że natura jest pojęciem utworzonym przez ludzi, zatem skutkiem naszego myślenia i nie może być jego przyczyną (Latour 1987, str. 99), jest nieprzekonywający dla naturalisty fun-damentalnego: naturalizm jest przyzwyczajony do argumentacji kolistej czy raczej do efektów sprzężenia zwrotnego w opisie procesów roz-wojowych nie znajduje paradoksów w  takich efektach. Zresztą, w tym sensie kultura buddyj-ska wyprzedza kulturę Zachodu, która nadal uważa błędne koło za paradoks, podczas gdy to taki sam pozorny paradoks jak stary pogląd, że Achilles nigdy nie dogoni żółwia (zob. Wierz-bicki, 2009): w każdym komputerze mamy do czynienia z milionami błędnych kół, układów

Page 90: Biuletyn 2/2012

88

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

fl ip-fl op niezbędnych do działania pamięci kom-puterowej, a  jednak komputery działają – za-tem błędne koło nie może być faktycznym pa-radoksem.

5. Wnioski

Przedstawiłem tu tylko zarys perspektywy hermeneutycznej kultury buddyjskiej; wy-maga ona z  pewnością badań bardziej szcze-gółowych. Ale nawet z  tak skrótowej analizy wynikają wnioski: rozumiemy lepiej obcą kul-turę, jeśli staramy się zrozumieć jej podstawo-we przeświadczenia i wartości. Zatem, zamiast opowiadać o  nieuchronnym Zderzeniu cywili-zacji, lepiej myśleć o  metodach zapobiegania takiemu zderzeniu. Metoda rekonstrukcji per-spektywy hermeneutycznej może być uży-tecznym narzędziem takiego zapobiegania, zwiększenia zrozumienia pomiędzy różnymi kulturami, promocji Dialogu czy Sojuszu cywiliza-cji i głębszego zrozumienia Innego. Ponadto, Antoni Kukliński (2010) ma rację w swym ostrzeżeniu I  am convinced that the United States and Europe should strongly resist the allure of a genteel surren-der (,,Jestem przekonany, że Stany Zjednoczo-ne i Europa powinny się silnie przeciwstawić pokusie łagodnego zaniechania’’), ale analiza przedstawiona w  tym artykule wskazuje na trzecią drogę rozszerzenia tego ostrzeżenia wraz z konstruktywną konkluzją: Stany Zjed-noczone i Europa powinny antycypować roz-wój wydarzeń i przygotować własne działania godne poważnych aktorów sceny geopolitycz-nej i  geokulturowej, na przykład inicjatywę zwiększonej rządności światowej (world gover-nance).

Literatura

Braudel F. (1979), Civilisation matérielle, écono-mie et capitalisme, XV–XVIII siecle, Armand Colin, Paris.

Castells M.  (2000), End of Millenium: The In-formation Age, vol. 1, 2, 3, Blackwell, Oxford UK. 

Foucault M. (1972), The order of things: an ar-cheology of human sciences, Routledge, New York.

Gadamer H.-G. (1960), Warheit und Methode. Grundzüge einer philosophishen Hermeneutik,

J.B.C. Mohr (Siebeck), Tübingen. Heidegger M. (1927), Sein und Zeit, Niemayer, Halle. Hun-tington S.P.  (1993), The Clash of Civilizations? Foreign Affairs, Summer 1993.

Huntington S.P. (1997), The Clash of Civiliza-tions and the Remaking of World Order,

Simon and Schuster, London. Husserl E.  (1973), Cartesianische Meditationen und Pariser Vorträge (Cartesian meditations and the Paris lectures.), Edited by S.  Strasser, Martinus Nij -hoff, The Hague, Netherlands.

Król Z. (2005), Plato and the Foundations of Mo-dern Mathematics (in Polish, Platon i podstawy ma-tematyki współczesnej), Wydawnictwo Rolewski, Nowa Wieś.

Król Z.  (2007), The Emergence of New Con-cepts in Science, w: Creative Environments, eds. A.P. Wierzbicki, Y. Nakamori (tekst opublikowa-ny w internecie).

Kuhn T.S.  (1962), The Structure of Scientifi c Revolutions, Chicago University Press, Chicago (2nd ed., 1970). Kukliński A. (2010), The Geostra-tegic Reconfi gurations of the Global Scene. The Expe-riences and Prospects of the XXI Century (w druku).

Latour B.  (1987), Science in Action, Milton Keynes, Open University Press.

Laudan L.  (1977), Progress and its Problems, University of California Press, Berkeley.

Opala P., Rybiński K. (2008), The Rise of Chi-na and the Failure of Democracy, w: Futurology. The challenges of the XXI century, eds. A. Kukliński, K. Pawłowski, Reupus volume 4, Nowy Sącz.

Said E.  (2001), The Clash of Ignorance, “The Nation”, October 2001.

Wierzbicki A.P.  (1997), On the role of intu-ition in decision making and some ways of mul-ticriteria aid of intuition,

“Multiple Criteria Decision Making”, No 6, s. 65–78.

Page 91: Biuletyn 2/2012

89Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Wierzbicki A.P. (2004), Knowledge creation the-ories and rational theory of intuition, “International Journal for

Knowledge and Systems Science”, No 1, s.17–25.

Wierzbicki A.P. (2009), Metafi zyka naturalizmu fundamentalnego, w: Nauka a metafi zyka, ed. A. Mo-tycka, Wydawnictwa IFiS PAN, Warszawa.

Wierzbicki A.P. (2010), Wyzwania i zagrożenia przyszłości – refl eksje metodologiczne i interdyscypli-

narne, w: eds J. Kleer, B. Galwas, A.P. Wierzbicki, Wyzwania przyszłości, Komitet Prognoz „Pol-ska 2000 Plus” przy Prezydium PAN, Warszawa.

Prof. dr hab. inż. Andrzej P. Wierzbicki jest związany z Wydziałem Elektroniki i  Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej i In-stytutem Łączności, w  którym przez wiele lat pełnił funkcję dyrektora.

„Ewaluacja programów i instrumentów”15 marca 2012 r.

Agnieszka Haber, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości:Ewaluacja nie jest narzędziem ani łatwym, ani tanim. Dzisiejsza dyskusja o jej celo-wości przypomina podobną, która dotyczyła badań marketingowych, a którą do-skonale obrazuje przykład Henrego Forda. Kiedy zapytano go, na czym polegał sukces modelu T, odpowiedział: „że nie korzystaliśmy z badań marketingowych. Bo gdyby zapytać klientów, czego potrzebują, to powiedzieliby, że szybszego konia. Nie wiedzieli przecież, czym jest samochód”. Ale tenże sam Henry Ford, który nie był, jak głosi historia, skory wydać pieniędzy na badania, przeznaczał na nie napraw-dę spore sumy ponieważ po pierwsze jak mówił „wiem, że połowa mojej reklamy to wyrzucone pieniądze. Nie wiem tylko, która to połowa” a po drugie wiedział, że bardziej niż cokolwiek innego – „przygotowywanie się jest sekretem do sukcesu”.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html))

Page 92: Biuletyn 2/2012

90

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Jesteśmy świadkami dynamicznych zmian na wszystkich płaszczyznach międzyna-rodowej areny. Zacznij my od areny gospo-

darczej. W minionym 10-leciu nastąpiło przy-śpieszenie procesów globalizacji. Głównym benefi cjentem tego przyśpieszenia są Chiny, ale także Indie, Brazylia, RFN. Wcielając w  życie swą strategię reform i otwarcia na świat, a także koncepcję „wielkiego renesansu chińskiej nacji”, w ciągu 10 lat od przystąpienia do WTO (2001) PKB wzrósł z 1,557 bln USD w 2001 r. do 5,9 bln USD w 2010 r. i prawdopodobnie do 6,9 bln USD w 2011 r. (Prognozy MFW, „Gazeta Wyborcza”, 28.12.2011 r.).

Jak do tego doszło?

Zacznę od historii. Otóż, od połowy XIX w. elity chińskie zastanawiały się jak zmienić, zmoder-nizować Chiny. W  kraju panowali Mandżuro-wie. Rdzenni Chińczycy próbowali się buntować i myśleć nad sposobami wyjścia. Inspiracją były reformy Mutsuhito w  Japonii z 1868  r. W efek-cie wysłano do Japonii setki ludzi, którzy wró-cili i przenieśli do Chin wiedzę, doświadczenie o  japońskich reformach, a  nawet słownictwo ekonomiczne i polityczne. Do języka chińskiego trafi ło w postaci chińskich znaków, ale z Japonii.

Drugim przykładem dla Chin do naśladowa-ła – znacznie później, bo w latach 80. ubiegłego wieku – była Korea Południowa, która po woj-nie zakończonej w 1953 r., szybko w ciągu 30 lat, osiągnęła wielki postęp. Trzecim przykładem okazał się Singapur. Deng Xiaoping odwiedził Singapur w  1978  r., a  także Malezję, Tajlandię i wrócił zainspirowany. Czwartym przykładem, o którym się nie mówiło był Tajwan. W Polsce, w 1938 r., ukazała się wyśmienita książka o pro-cesie modernizacji w  Japonii. Korea Południo-wa wydała różne opracowania jak zastosować chiński konfucjanizm do zarządzania gospo-darką nowoczesną. Singapur jest nowoczesny i z każdym dniem daje tego przykłady, które sta-nowią inspirację do wydawania książek na ten temat. Chińczycy rozpoczęli reformy w 1979  r. w  warunkach, kiedy kraj był zdewastowany przez rewolucję kulturalną i przez wcześniejsze kampanie polityczne. Zapoczątkowane refor-my gospodarcze obejmowały polityczne i  go-spodarcze otwarcie kraju na świat. Niektórzy chińscy historycy i politolodzy, jak np. b. wice-prezes Akademii Nauk Społecznych Li Shenzhi, który pisał, że faktycznie chodziło o  otwarcie Chin przede wszystkim na Stany Zjednoczone („Strategy and Management” 2002, no. 4, s. 6). To było głównym celem. Pierwsze reformy były trudne i zakończyły się 4 czerwca 1989 r. krwa-

Rola Chin i Indii w kształtowaniu sceny globalnej XXI w.Ksawery Burski

Page 93: Biuletyn 2/2012

91Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

wą rozprawą ze zbuntowaną młodzieżą na Pla-cu Tiananmen, po której reformy znalazły się w  zastoju. Nastąpił okres wahań. Impuls do wznowienia reform dał Deng Xiaoping na po-czątku 1992  r. podczas inspekcji w  Shenzhen, Kantonie, Szanghaju, to znaczy w nowej sytuacji międzynarodowej po zmianach ustrojowych w Europie Środkowowschodniej i po rozpadzie ZSRR. Prawdziwe przyspieszenie nastąpiło po przystąpieniu Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r. Pozwolę sobie ponownie przy-toczyć kilka danych. Otóż, w 2001 r. PKB Chin wynosił jeden 1,557 bln USD. W 2010 r. już 5,9 bln USD, a fundusz walutowy cytowany przez „Ga-zetę Wyborczą” w grudniu 2011 r. podał, że PKB Chin w 20011 r. szacowano na 6,990 bln USD). Jednocześnie, ponieważ Chiny w okresie socjali-zmu były państwem ubogim w dewizy, cała go-spodarka była nastawiona przede wszystkim na eksport i w efekcie chiński handel zagraniczny w tym okresie wzrósł w 2001 r. z 509 mld USD do 3,6 bln USD w 2011 r., czyli ponad siedmio-krotnie w ciągu 10 lat. Takich sukcesów nie miał żaden kraj.

Jakie były tego przyczyny?

Generalnie możemy powiedzieć, że przyczyną było otwarcie się rynków świata na chińskie towary. Ale towary te trzeba było wyprodu-kować a  produkcję zorganizować. Tu przede wszystkim liczy się polityka rządu, czyli poli-tyka reform, odstąpienie od gospodarki plano-wej, przejście do gospodarki wolnorynkowej (ale utrzymanie sektora państwowego i  inter-wencjonizmu państwa na szeroką skalę), do-puszczenie obcego kapitału, transfer obcych technologii. To jeszcze nie wszystko. Można powiedzieć, że była to polityka bardzo racjonal-na i obecnie w mieszanej gospodarce chińskiej mamy jak gdyby trzy sektory: sektor państwo-wy, sektor chiński prywatny i sektor prywatny z udziałem kapitału obcego. Aby uruchomić te wszystkie sektory, aby produkcja mogła się do-brze, racjonalnie rozwij ać, potrzebna była siła

robocza i  to tania. Tę siłę roboczą dostarczyła chińska wieś. Oprócz tradycyjnych wytworzo-nych w  poprzednich latach licznych rzeszach wykształconych, czy mniej wykształconych robotników, do produkcji trafi ło ok. 240 mln chłoporobotników. Była to młodzież wiejska, która z  reguły edukację kończyła na 9 klasie, czyli na gimnazjum. Młodzież na tyle wykształ-cona, że mogła czytać, pisać, rozumieć instruk-cje technika, czy komentarze inżyniera. Około 40 mln tych ludzi pozostało na wsi, ale pracu-je poza rolnictwem, ok. 200 mln przeniosło się do małych, średnich i wielkich miast. Z tego aż 30 mln pracuje w budownictwie przy budowie: autostrad, linii kolejowych, bloków mieszkal-nych, całych osiedli. To jeszcze nie wszystko. Ci ludzie pracują za wynagrodzenie znacznie niż-sze niż chińscy robotnicy, ci, którzy od dawna mieszkali w miastach – od 20, 30, 50  lat. Dzię-ki temu chiński produkt jest konkurencyjny. Chiny zaprosiły obcy kapitał do inwestowania. Chiny wykorzystały jedną z  głównych sił na-pędowych gospodarki rynkowej, czyli dążenie do maksymalizacji zysków. Powiedziano part-nerom zachodnim: chcecie mieć większe zy-ski, przyjdźcie do nas, zainwestujcie. I w latach 1978–2010 do Chin napłynęło łącznie 1048 bln USD (Information Offi ce of The State Council of PRC, „China’s Peaceful Development”, Sep-tember 2011, s. 6). Chiny płacą za to sporą cenę. Wyżej wspomniane źródło podaje (s. 7), że obcy kapitał tylko w minionym 10-leciu tytułem zy-sków wyprowadził z Chin 261,7 mld USD. Wo-kół tego w Chinach toczą się dyskusje i  spory. Młodzież pyta, czy nie jest to zbyt wysoka cena, jaką Chiny płacą obcemu kapitałowi za transfer technologii, umiejętności, itd. Rzecz w  tym, że z kwot, które w ciągu tych 30 lat zainwestowano w Chinach ok. 70% to są pieniądze z Hongkon-gu, Tajwanu i od chińskiej emigracji, czyli zyski też tam zostały skierowane. Proszę Państwa, tu nie tylko chodziło o transfer kapitału i technolo-gii. To był także transfer umiejętności, bo Hong-kong, Tajwan i emigracja znają światowy handel lepiej niż ktokolwiek inny. Hongkong i Tajwan były zmuszone do przystosowania się do tych

Page 94: Biuletyn 2/2012

92

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

trudnych warunków, do wypracowania sposo-bów poruszania się we współczesnym świecie, nie tylko w Azji, gdyż emigracja działa także na rynkach amerykańskim i europejskim. Dwa miesiące temu, w  Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych przebywał politolog z Taj-wanu, który powiedział, że według ofi cjalnych danych Tajwan zainwestował w  Chinach na kontynencie ponad 60 mld USD, ale według sza-cunków nieofi cjalnych kwota ta wynosi 200 mld USD. Zaznaczył, że w Chinach działa 750 tys. fi rm z kapitałem tajwańskim. O ten biznes dba ponad milion Tajwańczyków: właściciele fi rm, naczelni inżynierowie, dyrektorzy, księgowi. Oni przekazali Chinom nie tylko kapitał i umie-jętności, ale także informacje gdzie sprzedać wyprodukowany towar, skąd pozyskać surow-ce, z  jakich banków korzystać, jak się poruszać w  świecie biznesu w  dzisiejszym świecie. To samo wcześniej zrobił Hongkong. Dzięki temu Chiny mają takie sukcesy w handlu. Chciałbym zadać pytanie, dlaczego Chiny oszczędzają? Pro-fesor Orłowski przed chwilą wspomniał o tym. Otóż, w Chinach nastąpiły następujące zmiany. W 2000 r. 44% PKB przeznaczono na konsump-cję, a w 2010 r. 37%. Twierdzą, że tu właśnie szu-kano, oszczędności. Te oszczędności wynikały z wielu przyczyn. Były to często oszczędności gospodarstw domowych – wymuszone, zwią-zane z  załamał się systemu opieki zdrowotnej (który dopiero teraz w  tym dziesięcioleciu jest odbudowywany), załamaniem się systemu bez-płatnej oświaty (który przywrócono w  tym dziesięcioleciu). Bez tych systemów ludzie po prostu musieli oszczędzać na wypadek choro-by i na naukę. W  tradycji chińskiej jest szacu-nek do wiedzy, dlatego każdy się stara, aby jego dzieci ukończyły przynajmniej szkołę średnią a w miarę możliwości studia. Jeśli chodzi o stu-dia to w Chinach obecnie jest ponad 200 mln osób z wyższym wykształceniem. W ciągu 30 lat reform i otwarcia na świat, na studia zagranicz-ne wyjechało 2 mln Chińczyków, z tego 200 tys. to byli stypendyści rządowi bądź uniwersyteccy (państwowi), resztę stanowiły osoby, które wy-jechały na studia zagraniczne na własny koszt.

Do Chin powrócili prawie wszyscy stypendy-ści państwowi, czyli ok. 200 tys. i około 300 tys. tych, którzy wyjechali na własny koszt, czyli powróciło pół miliona osób. Dzisiaj Chiny dążą do ściągnięcia kolejnych pół miliona osób, które ukończyły studia zagraniczne. Niektórzy studia ukończyli już dawno, teraz pracują i mieszkają bądź w Dolinie Krzemowej, lub w placówkach naukowych Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy Kanady. Chcę tutaj wspomnieć, że kilka lat temu Chińczycy przyznali, że gdy w latach 50. ze studiów na Zachodzie do Chin powróciło po-łowa tych, którzy tam zdobyli doktoraty (było to 2,5 tys. osób), to ci chińscy uczeni, repatrianci ze studiów zagranicznych skrócili okresy badań w chińskiej atomistyce, w broni rakietowej o 20 lat. Dzisiaj tych, którzy powrócili jest pół mi-liona, a następne pół miliona prawdopodobnie jeszcze powróci. Wkład tych ludzi w gospodarkę chińską, w ich postęp jest ogromny. Obok wspo-mnianych 240 mln chłoporobotników, obok wspaniałych think-tanków w dziedzinie politycz-nej i ekonomicznej, które to przygotowują pro-gramy dalszych zmian w Chinach jest ta liczna grupa repatriantów w sferze nauki. Chińczycy piszą bardzo dużo o tym, co się dzieje w świecie i o światowym kryzysie. Co piszą? Piszą, że na dzień dzisiejszy cały rozwinięty Zachód, włą-czając w to Japonię, jest pogrążony w głębokim kryzysie, jakiego nie było od II wojny światowej, że jest to kryzys gospodarczy, ale także kryzys polityczny związany z  brakiem nowych elit, które by wiedziały jak wyjść z kryzysu społecz-nego, czego przykładem są zajęcie Wall Street, bunty młodzieży, itd. Jest to kryzys – utrzymują Chińczycy – który rozbił dotychczasowy świat na fragmenty. I teraz z tych fragmentów można będzie, czy trzeba będzie zbudować jakąś nową konstrukcję. Myślę, że tutaj autorzy chińscy nieco przesadzają na temat tej fragmentaryza-cji świata. Natomiast Chińczycy uważają, że nadal mimo kryzysu, rozwinięty Zachód, czyli Stany Zjednoczone, Unia Europejska i  Japonia dostarczają 60% globalnego produktu. Zdaniem chińskich uczonych jest to za dużo. Te trzy seg-menty rozwiniętego świata powinny dostarczać

Page 95: Biuletyn 2/2012

93Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

maksimum 40% światowego produktu. Resz-ta powinna być wytworzona przez nowe siły, tj. BRIC, BRICS, Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i RPA. „Gazeta Wyborcza” za funduszem walu-towym przytoczyła dane, z których wynika, że Brazylia wyprzedziła Wielką Brytanię w  pro-dukcie globalnym – 2,5 bln USD. Produkt glo-balny w Indiach wynosi 1,840 bln USD a o RPA nie wspomniano. W każdym razie, w wyniku tych procesów, Chiny od dawna nazywane fa-bryką świata, nie tylko dlatego, że wyprzedzi-ły Japonię i zajęły drugie miejsce w  światowej gospodarce, ale – jak wiemy – są największym eksporterem, wyprzedzając w  2010  r. Niemcy. Prawdopodobnie w ubiegłym roku wyprzedzi-ły Stany Zjednoczone jako największy importer i  są największym posiadaczem rezerw dewi-zowych. Według ofi cjalnych danych jest to ok. 3,2 bln USD a według chińskich publikatorów – 4 bln USD. Mam pytanie, jak te środki zostaną spożytkowane?

Ponieważ miałem mówić także o  Indiach, chciałbym powiedzieć, że od dziesięciu lat Indie rozwij ają się bardzo szybko. Szacuje się, że w ubiegłym roku wzrost wyniósł 7,9% (w  Chinach – 9,2–9,3), ostatecznych danych jeszcze nie ma. Gospodarka Indii rozwij a się nierównomiernie, są dziedziny rozwij ające się wyśmienicie, jak elektronika, przemysł ciężki, stalowy, samochodowy, ale są też dziedziny bardzo słabo rozwinięte. Głównym problemem Indii jest słaba infrastruktura. W tej dziedzinie Chiny wyprzedziły Indie o  20 lat. Natomiast BRICS ma znaczenie na arenie międzynarodo-wej, jest to jak gdyby nowa luźna organizacja, platforma dialogu, miejsce gdzie te kraje mogą ustalać wspólną politykę w  sprawach takich jak ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, negocjacje rundy Doha, G20, pozycja w  Ban-ku Światowym, głosowanie w Międzynarodo-wym Funduszu Walutowym, itd. Jednocześnie kraje te dzielą zasadnicze różnice. Między Chi-nami a Indiami jest spór terytorialny. Występu-ją wzajemne pretensje dotyczące zaangażowa-nia Chin w Pakistanie, w Sri Lance, w Nepalu. Chiny krytykują obecne angażowanie się Indii

w Wietnamie i na Morzu Południowochińskim, udział w  dialogu indyjsko-japońsko-amery-kańskim, itd. Pojawiają się pretensje Chin do Rosji, że dostarcza do Indii lepsze uzbrojenie niż to, które sprzedaje Chinom. Brazylia i RPA są jak gdyby partnerami neutralnymi. Ale waż-ne są interesy handlowe. Otóż w ubiegłym roku Chiny zwiększyły do tych czterech partnerów z  BRICS swój eksport o  29%, a  swój import z tych krajów zwiększyły o 50%. Mam pytanie, czy te zmiany wystarczają do zastąpienia ewen-tualnie kurczących się rynków dla Chin w Unii Europejskiej, w Stanach, czy w Japonii. Niewąt-pliwie nie wystarczą, dlatego że Unia Europej-ska była rynkiem ogromnym. W 2010 r. Chiny na rynki Unii wyeksportowały towarów za 311 mld USD, do Stanów Zjednoczonych za 283 mld USD. Do Japonii za 121 mld USD. Obecnie kurczący się popytu w tych krajach (obszarach przeżywających kryzys) jest dla gospodarki chińskiej poważnym zagrożeniem. W  efekcie sukcesów, jakie Chiny osiągnęły w gospodarce zmienia się ich rola w  organizacjach między-narodowych. Od trzech lat, prof. Justin Lin Yifu w Banku Światowym zajmuje stanowisko wiceprezesa i  zarazem głównego ekonomisty. Inny chiński ekonomista, Zhu Min, wszedł do Funduszu Walutowego. Chinka reprezentująca dawniej Hongkong jest przewodniczącą Świa-towej Organizacji Zdrowia. Jak pamiętamy, kilka lat temu prof. Brzeziński i inni Ameryka-nie, gdy reaktywowało się G20 w 2008–2009 r. wyszli z  propozycją aby zamiast G20 przejść do G2, by Chiny i Stany stały się głównymi, że tak powiem, mocarstwami regulującymi świa-tową gospodarkę. Chiny wtedy tę propozycję odrzuciły, co wyraźnie mówił premier Wen Jia-bao i  inni chińscy politycy. Chiny nie chciały brać na siebie takiej odpowiedzialności i myślę, że nie chciałby też sprawiać przykrości Rosji, Indiom, Japonii i Unii Europejskiej. Wtedy ha-słem Chin był świat wielobiegunowy. Dzisiaj chińscy politolodzy (prof. Yan Xuetong z Uni-wersytetu Qinghua, „Global Times”, 30.12.2011) mówią, że Chiny już wyrosły na drugie mo-carstwo świata, dystans dzielący je od Stanów

Page 96: Biuletyn 2/2012

94

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Zjednoczonych będzie się zmniejszać, nato-miast dystans dzielący Chiny i Stany od pozo-stałych mocarstw będzie się zwiększać. Wobec tego są dwa supermocarstwa i  kilka wielkich mocarstw. I  taki zespół powinien się podjąć regulowania światowej gospodarki, wyprowa-dzania jej z kryzysu. Kryzys jest dla Chin nie-korzystny, ale jednocześnie przynosi Chinom szansę. Koncepcja G2 według chińskich polito-logów zmusi władze chińskie do przyjęcia tego rozwiązania, zaś Chiny – choć niechętnie – na to przystaną. W Chinach twierdzi się jedynie, że stosunki chińsko-amerykańskie są najważ-niejszymi stosunkami na świecie. Jak one się ułożą, od tego zależy światowy pokój, postęp bądź też starcia i  konfl ikty. Co można dzisiaj powiedzieć. Chińczycy w  ostatnich czterech latach zasilili Fundusz Walutowy i Bank Świa-towy. Natomiast nie zgodzili się, by udzielać jakiś większych kredytów Unii Europejskiej. Chiny proponują inwestowanie w  krajach na zasadzie bilateralnej, dlatego też na 35 lat wy-najęli port w Pireusie, ponoć za 5 mld dolarów, stąd kupili na Węgrzech wielkie zakłady che-miczne, u nas Hutę Stalowa Wola, Volvo. Dzi-siaj Chiny rozwinęły i zmodernizowały jedną trzecią swojego kraju. Mają przed sobą jeszcze cel zmodernizowania dwóch trzecich kraju. Aby to osiągnąć potrzebują nadal zachodniej pomocy, potrzebują kapitałów, technologii, handlu z  rozwiniętymi państwami Zachodu. Chiny dzisiaj będą dążyć do kapitałowego wchodzenia, bowiem mają środki do ekspansji inwestycyjnej. W ubiegłym roku ich inwestycje za granicą wyniosły 68 mld USD. W 2010 r. było to 59 mld USD. Z tych 68 mld USD według ich danych, 10%, czyli 6,8 mld USD trafi ło do kra-jów europejskich. Dokładnie nie wiemy jak to się rozłożyło w poszczególnych krajach, ale być może w Brukseli pracują nad tym. Chcę powie-dzieć, że w Azji, nie tylko w Chinach, pojawiają się dość radykalne poglądy. Zdaniem singapur-skiego politologa, prof. Kishore Mahbubani’ego dzięki sukcesom gospodarczym krajów Azji zo-stanie zakończony dwustuletni okres zachod-niej dominacji w gospodarce światowej, okres

swoistej „historycznej aberracji”. Natomiast in-nego zdania jest amerykański politolog, prof. Georg Friedman, cytowany tu przez „Rzeczpo-spolitą” z 31.12–01.01.2012. Otóż uważa on, że Chiny z każdym dniem stają się słabsze. Z 1,3 mld ludzi, 600 mln zarabia tam mniej niż 3 USD dziennie. Chiny boją się bezrobocia. Aby wejść w poważną rywalizację z USA – według prof. Friedmana – Chiny muszą potroić rozmiary swej gospodarki.

George Friedman przypomina, że już w 2009 r. przewidywał, iż XXI w. upłynie pod znakiem coraz dojrzalszej dominacji Ameryki. Mamy taki tu dwugłos. Dzisiaj co widzimy? Otóż, widzimy nowe zjawisko – przesuwanie się z centrum światowej geopolityki znad Atlan-tyku do Azji, nad Pacyfi k. Chińczycy ocenia-ją to jako „powrót Stanów Zjednoczonych do Azji”. Ten powrót znalazł wyraz, po pierwsze, w umocnieniu sojuszu z Japonią i z Południową Koreą. Pozostawienie tam amerykańskich wojsk pod amerykańskim dowództwem, choć w Korei miało być przekazane Koreańczykom, podjęcie licznych manewrów na morzu, wznowienie ma-newrów z udziałem innych partnerów w Tajlan-dii i niedawną zapowiedź prezydenta Obamy, że Amerykanie będą stacjonować także w Au-stralii. To wszystko niepokoi Chiny, zarazem do-wodzi, że rzeczywiście to centrum się przeno-si do Azji, skoro Amerykanie przenoszą ciężar swojej obecności wojskowej i  gospodarczej do Azji. W 1987  r. Stany Zjednoczone przystąpiły do traktatu o przyjaźń i współpracę zawartego przez ASEAN. Chiny natomiast ze swej strony w 2009 r. zawarły z krajami ASEAN-u porozu-mienie o  utworzeniu strefy wolnego handlu. W efekcie chińskie obroty z ASEAN (to jest 10 krajów) wzrosły w  zeszłym roku do 350 mld USD. W 2010 r. też był to już znaczny wzrost. Wi-dzimy więc nową rywalizację na obszarze Azji o wpływy w Azji Południowo-Wschodniej, tak-że o wpływy w Azji Południowej, Japonii i Ko-rei. Pozycja Chin jest dosyć silna, dzięki temu, że to one sterują sześciostronnymi rozmowami w  sprawie broni nuklearnej Korei Północnej, że mają bardzo silne powiązania gospodarcze

Page 97: Biuletyn 2/2012

95Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

i  handlowe z  Koreą Południową, że japońska gospodarka jest bardzo zależna od eksportu na chiński rynek. Jest jeszcze oczywiście sprawa wolności żeglugi na Morzu Południowochiń-skim, przez Cieśninę Malakka. i tu trwa rywa-lizacja, i włączenie się Stanów Zjednoczonych w  sprawy swobody wolności żeglugi na tym akwenie.

Chińskie źródła szacują, że na tym akwe-nie jest 50 mld ton ropy naftowej i  20 bln m3 gazu. Jest o  co walczyć. Są to więc obszary nowej rywalizacji, z tym, że wydaje się, że bę-dzie to rywalizacja łagodna, zwłaszcza że, jak wspomniał już pan prof. Orłowski, Azja ma wewnątrz sporo zagrożeń. Co się stało dzię-ki łączności telefonicznej, dzięki komputerom i nowemu przepływowi wiedzy. Dzisiaj społe-czeństwo chińskie, także ci chłoporobotnicy, nie są już skłonni pracować za te pierwotnie niskie płace, żądają wyższych płac, a  to zagra-ża zmniejszeniu konkurencyjności chińskiego eksportu. Chińskie społeczeństwo buntuje się przeciw zanieczyszczeniu środowiska, zwłasz-cza przez przemysł chemiczny. Dochodzi wręcz do walk na niewielką skalę, ale tak często i tak bolesnych, że rząd wydał polecenie łagodnego rozwiązywania konfl iktów społecznych. Daw-niej rozwiązywano je metodami jednoznacz-nymi, dosyć ostrymi, dzisiaj przechodzi się do dialogu, do przekonywania. Jest jeszcze inny problem, problem korupcji, która w  Chinach kwitnie na ogromną skalę, zresztą w całej Azji, w Indiach, w Indonezji, w Birmie. Kraje te bory-kają się jeszcze z wieloma innymi problemami. Generalnie jednak region, to znaczy ASEAN, stoi przed trudnym wyborem: czy się opowie-dzieć po stronie Chin, czy zacieśniać stosunki z Chinami, czy też wznawiać stosunki ze Sta-nami Zjednoczonymi. Filipiny, a  nawet Wiet-nam są skłonne bardziej zacieśniać stosunki ze Stanami, co jest zrozumiałe, bo po prostu bar-dziej odczuwają presję Chin, bardziej się Chin obawiają i w kontekście sporu o wyspy na Mo-rzu Południowochińskim, o te zasoby ropy już eksploatowane przez Filipiny i przez Wietnam. Cytowany singapurski politolog powiedział, że

Azja może się rozwij ać pomyślnie, jeśli Chiny i Indie będą się rozwij ać razem.

Jakie są różnice mentalne między światem Zachodu a Wschodu?

Otóż, ja bym zaczął od tego, że w Chinach w VII w. wprowadzono egzaminy na urzędy państwowe. Były egzaminy na szczeblu powia-tu, na szczeblu prowincji i co trzy lata był egza-min centralny. Każdy miał prawo przystąpić do egzaminu i spośród tych, którzy zdali egzamin centralny pierwsi trzej mogli zostać ministrami w rządzie cesarskim, pozostali trzej szli do ce-sarskiej akademii nauk. Każdy z nich miał pra-wo pojąć za żonę córkę cesarza. To były bodźce, które powodowały, że każdy starał się uczyć. Ja miałem kolegę, z którym mieszkałem w pokoju, którego ojciec był analfabetą, ale którego dzia-dek zdał cesarski egzamin, jeszcze za cesarstwa mandżurskiego na początku XX  w. I  dzisiaj w Chinach też jest takie podejście. Każdy jest świadom, że warto i trzeba się uczyć. Takie jest powszechne przekonanie w  społeczeństwie. Rodzice dbają o  to, żeby zapewnić dzieciom możliwie najlepsze wykształcenie. Był okres, kiedy to było niemożliwe, ale dzisiaj są szanse. I wobec tego oszczędza się na opłatę studiów. Studia w Chinach są płatne od 20 lat, są płatne tak jak mniej więcej w  Polsce studia prywat-ne. Była też płatna szkoła średnia, ale zniesio-no te opłaty. Część mentalności wynika z tego pędu do wiedzy. Tu wzorem Konfucjusz, wielki mistrz, wielki nauczyciel. Druga część to jest go-towość do pracy, to znaczy to, co wpojono temu społeczeństwu w  różnych epokach i  co widać dzisiaj, kiedy człowiek dostał znaczną swobodę dysponowania swoim czasem, jest nawet zachę-cany do samo zatrudnienia. Bywa gorzej, np. gdy trafi się do tajwańskiej fi rmy Foxonn, gdzie jest sporo protestów, a  chińska prasa donosi nawet o samobójstwach. Otóż, ja przekonałem się o tym, kiedy 40 lat temu byłem w Singapu-

Page 98: Biuletyn 2/2012

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

96

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

rze i  rozmawiałem tam nawet z miejscowymi obywatelami pochodzącymi z  subkontynentu indyjskiego, którzy niekiedy przejawiali taką mentalność jak Chińczycy. Mówili krótko, jeśli jest robota do wykonania to po prostu trzeba ją zrobić. Gdy rozmawiałem z Malajem, wice-ministrem spraw zagranicznych, to czułem, że rozmawiam rzeczowo, podobnie jak z urzędni-kiem pochodzenia chińskiego, bo on już przejął sposób myślenia lokalnych Chińczyków. Parę lat temu w  naszej prasie ukazał się reportaż z granicy rosyjsko-chińskiej. Po chińskiej stro-nie w mieście Manzhouli wszystko kwitnące. Po stronie rosyjskiej w mieście Zabajkalsk bezruch, zastój. Chińczycy chcą pracować, bo widzą ko-rzyści z  tego. Rosjanom – pisał dziennikarz – nie bardzo się chciało pracować, bo za słabo byli opłacani. Chińczyk się nastawia dzisiaj na zysk i w  tej mentalności mieści się dążenie do wiedzy i do zysku poprzez pracę, do korzyści wynikających z  pracy jest prawie powszech-ne. Pytałem chińskich politologów, czy chiński wzorzec rozwoju (bo Chińczycy nie chcą uży-wać zwrotu „chiński model”, mówią, możemy co najwyżej mówić o chińskiej drodze, a i co do tego są wątpliwości) miałby szansę w Rosji. Od-powiedź była negatywna. Chińska droga roz-woju, po prostu jest inna, chiński model jest nie do powtórzenia ani w Rosji ani pewnie w Afry-ce. Z  chińskiego internetu mam dane sprzed trzech, czterech lat, o chińskich rolnikach osie-dlanych w Afryce. Wspaniale tam gospodarzą, nawet używając tych prostych narzędzi przy-wiezionych z Chin, oni po prostu pracują 12, 15 godzin, tyle ile trzeba, żeby zasiać, zebrać plony, wyhodować kury, świnie i sprzedać to na miej-

scowym rynku. Czy potrafi ą tak Afrykanie? Częściowo potrafi ą, np. ci, którzy są w Chinach i  handlują w Kantonie i  zajmują się handlem między Chinami a Afryką, a jest ich tam w Kan-tonie ponoć już kilkadziesiąt tysięcy, i podobno pracują już jak Chińczycy, czyli chiński model pracy i  pracowitości wpływa na nich. Jeszcze chciałbym wrócić do chińskich dalekosiężnych celów. Otóż, 10–12 lat temu, rząd chiński ogłosił koncepcję wielkiego renesansu chińskiej nacji. Renesans gospodarczy będzie trwał do 2050 r. i można powiedzieć, że jedna trzecia kraju już jest na dobrej drodze do osiągnięcia celów, zaś w 2050 r. Chiny chcą być na poziomie dzisiejszej Europy Zachodniej, to znaczy stopa życiowa ma być mniej więcej na poziomie dzisiejszej Euro-py. Oczywiście, rząd chiński stoi wobec proble-mu jak podnieść tę stopę, jak stopniowo w spo-sób uregulowany dopuścić do wzrostu stopy życiowej, jednocześnie nie zmniejszając kon-kurencyjności chińskiego eksportu. Poprzez ubezpieczenia zdrowotne, poprzez ubezpiecze-nia socjalne typu zapomogi w  okresie bezro-bocia, itd. Chiny, rząd nakłania społeczeństwo do zmniejszenia oszczędności, do zwiększenia wydatków i konsumpcji. W tym celu wprowa-dzono dodatkowe urlopy i więcej świąt, które też powodują dodatkowe urlopy, więc myślę, że ten procent oszczędzania w  stosunku do pro-centów przeznaczanych na konsumpcję będzie się zmieniać. Chińczycy, którzy w poprzednich latach przyjeżdżali do Polski na pytanie: jaka jest różnica między Polską a Chinami, mówili, że w Polsce jest zamożne społeczeństwo a ubo-gie państwo, a w Chinach jest na odwrót, bied-ne społeczeństwo i bogate państwo.

Page 99: Biuletyn 2/2012

97Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Wprowadzenie

Celem niniejszego opracowania jest ukazanie najbardziej palących globalnych problemów ekologicznych w kontekście wyzwań, jakie one stawiają przed dzisiejszą i  przyszłą gospodar-ką. Skala tych problemów z roku na rok staje się coraz bardziej poważna i można zaryzykować stwierdzenie, że świat stanął przed widmem kryzysu ekologicznego mogącego w  istotny sposób zaburzyć funkcjonowanie gospodarek poszczególnych krajów, jak i prowadzić do po-ważnych problemów społecznych na niewyobra-żalną dzisiaj skalę. W  coraz większym stopniu przenosimy rozwiązywanie tych problemów na przyszłe pokolenia, gdyż funkcjonujące obecnie systemy polityczno-gospodarcze oraz mechani-zmy fi nansowe pod tym względem nie wspierają w wystarczający sposób interesów naszych dzie-ci i wnuków. One bowiem będą ponosić skutki zaniechania i związane z tym koszty, których my w imię przyszłych korzyści nie chcemy ponosić.

Na tle tych rozważań rodzi się pytanie, w jakim stopniu powinniśmy uwzględniać interes przy-szłych pokoleń, a w  jakim one powinny radzić sobie same – gdzie jest tzw. granica sprawiedli-wości międzypokoleniowej.

Istnieje bardzo bogata literatura na temat globalnych problemów ekologicznych. Jej przy-kładem może być opracowanie opublikowane na początku 2009  r. przez Europejską Agencję Środowiska, w którym zidentyfi kowano osiem kluczowych problemów, z jakimi musi sobie po-radzić w  najbliższym czasie Unia Europejska. Zaliczono do nich (Kluczowe problemy… 2009):− ograniczenie emisji gazów cieplarnianych,− adaptacja do skutków zmian klimatycznych,− ochrona różnorodności biologicznej,− zanieczyszczenie powietrza,− rolnictwo a środowisko,− zasoby morza,− energia, w tym bioenergia,− gospodarka odpadami.

Globalne problemy ekologiczne i ich konsekwencje dla rozwoju gospodarczegoAndrzej Kassenberg

Page 100: Biuletyn 2/2012

98

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Analizując różne propozycje identyfi ko-wania globalnych problemów ekologicznych, można je sprowadzić do trzech podstawowych, a mianowicie:− nadmierne zawłaszczanie zasobów przy-

rodniczych oraz obciążenie środowiska, ja-kie stwarza wzrost gospodarczy i powiąza-na z nim konsumpcja,

− zmiany klimatu o charakterze globalnym,− utrata bogactwa różnorodności biologicznej.

Obciążenie środowiska a wzrost gospodarczy

Wytwarzanie dóbr konsumpcyjnych, zwłasz-cza materialnych, prowadzi do coraz większe-go zaangażowania zasobów przyrodniczych mimo poprawy efektywności ich wykorzy-stania. Jest to związane zarówno z  rosnąca liczbą ludności jak i z rozprzestrzenianiem się nadkonsumpcyjnego modelu życia na coraz to nowe obszary. Jednocześnie owo wytwarzanie jest obarczone degradacją środowiska z odpro-wadzaniem do niego zanieczyszczeń w  róż-

nych formach, określane mianem balastu eko-logicznego (zob. rys. 1).

Z biegiem czasu masa dóbr, które są użytecz-ne, staje się relatywnie w  stosunku do balastu ekologicznego coraz mniejsza. Jeżeli balast ten bę-dzie się stawał coraz większy, to według Herma-na Daly (2005) istnieje punkt, w którym użytecz-ność wzrostu gospodarczego staje się dyskusyjna, a w krańcowym przypadku wzrost taki staje się nieużyteczny. Zdaniem tego autora jeśli będziemy dalej wytwarzać coraz więcej zanieczyszczeń (ba-last ekologiczny), a tak się właśnie dzieje, to może-my doprowadzić do takiej degradacji środowiska, którą będzie można uznać za katastrofalną.

Jeżeli przyjrzymy się wybranym bardzo powszechnie używanym produktom, jakimi są np. samochód czy telefon komórkowy, to ich balast ekologiczny jest znaczący: odpowiednio 15 ton (bez zużycia wody) i 75 kg (Welfens i in. 1999). Należy wziąć pod uwagę bardzo dużą dynamikę wzrostu produkcji tych dóbr, i coraz powszechniejsze ich używanie. Jednocześnie w wyniku częstej wymiany wiele z  zakupio-nych wcześniej aparatów telefonicznych, mimo że są sprawne, nie jest użytkowanych (tzw. efekt szufl ady), np. w wyniku wprowadzania apara-

Rys. 1. Schemat przepływów materiałowych w gospodarce (bez wody i powietrza)Źródło: Economy-wide… 2001.

Page 101: Biuletyn 2/2012

99Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

tów nowej generacji, a także ze względu na od-działywanie reklamy (tzw. gadżety).

Podstawową przyczyną takiej sytuacji jest znacząca niedoskonałość gospodarki rynkowej, która napędzana jest coraz większą konsump-cją. Za Careleyem i  Spapensem (2000) można wyróżnić cztery podstawowe słabości rynku:1. Brak ujmowania w cenie dóbr i usług kosz-

tów zewnętrznych, co dotyczy zwłaszcza za-gadnień społecznych (dezintegracja) i  eko-logicznych (degradacja)1. Jednocześnie na szeroką skalę stosowane są subsydia do dóbr szkodliwych dla środowiska, czyli o charak-terze antyekologicznym. Często przezna-czamy znacznie więcej subsydiów na dzia-łania niekorzystne dla środowiska niż na korzystne. Przykładowo w 2010 r. subsydia wspierające paliwa kopalne na świecie wy-niosły 312 mld dolarów amerykańskich przy 57 mld dolarów amerykańskich subsydiów dla odnawialnych źródeł energii, tj. prawie 5,5 razy mniej (World… 2010). Natomiast na 270–290 mld euro przeznaczonych w Unii Europejskiej na subsydia w transporcie pra-wie połowa dotyczyła transportu drogowe-go, czyli tego o największym negatywnym oddziaływaniu na środowisko (Size… 2007).

2. Operowanie krótkookresową perspekty-wą, co przyczynia się do niedoszacowania pełnych kosztów (np. kosztów zaniechania) i niebrania pod uwagę perspektywicznych potrzeb przyszłych pokoleń. Przykładem jest niszczenie warstwy ozonowej, czego skutki będą trwać 3–4 pokolenia mimo za-przestania produkcji i zaniechania sprzeda-ży substancji niszczących tę sferę.

3. Promowanie nadmiernego indywidualizmu i wartości materialnych w przeciwieństwie do wartości publicznych i  pomniejszanie znaczenia wartości dobra wspólnego oraz

1 Przykładowo w dniu 1 stycznia 2006 r. ceny ener-gii elektrycznej w krajach Unii Europejskiej wahały się od 61 eurocentów do 1,55 euro za 1 kWh. W Polsce cena energii elektrycznej wynosiła 92 eurocenty za 1 kWh, jednakże dodając koszty zewnętrzne powinna być o po-nad 1/3 wyższa (Pazda 2006; zob. także EN35… 2008).

konsumpcji niematerialnej. Istotą gospodar-ki rynkowej jest nabywanie dóbr i usług, choć nie zawsze są one potrzebne czy niezbędne. Zasadniczą rolę w  tym zakresie odgrywa przemysł reklamowy, którego domeną jest zachęcenie do kupowania. Według fi rmy Ze-nith Optimedia światowe wydatki na rekla-mę osiągnęły w 2010  r. poziom prawie 450 mld dolarów amerykańskich, podczas gdy np. na przeciwdziałanie głodowi wydaje się 4 razy mniej (Fura 2010). Według Organiza-cji Narodów Zjednoczonych do spraw Wy-żywienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Organization of the United Nations – FAO), która w 2011 r. ogłosiła raport na temat skali marnowania żywności, co roku wyrzucamy 1,3 mld ton produktów spożywczych, co sta-nowi 1/3 całej wytwarzanej żywności.

4. Dążenie do skupiania władzy i  bogactwa w rękach niewielu, zwłaszcza w zarządach korporacji, banków, często kosztem intere-sów ogółu.Wyrazem obciążenia środowiska i zawłasz-

czania zasobów przyrodniczych jest tzw. ślad ekologiczny2. Według tej koncepcji obecnie użytkujemy Ziemię tak, że do odtworzenia i od-nowienia się zasobów skonsumowanych rocznie potrzeba jednego roku i 6 miesięcy, czyli prze-kroczyliśmy ślad ekologiczny o  50% (inaczej mówiąc potrzebujemy 1,5 Ziemi do przetrwania (tab. 1). Obecnie 80% ludności świata mieszka w  krajach, gdzie zużywanych jest więcej za-sobów niż wynosi zdolność do ich odtwarza-nia w granicach tych państw (tzw. biocapacity3),

2 Ślad ekologiczny (ang. ecological footprint) to sza-cowana ilość hektarów, ważona przez produktywność biologiczną poszczególnych form użytkowania terenu, powierzchni lądu i morza potrzebna do rekompensacji zasobów zużytych na konsumpcję i absorpcję odpadów (porównywana jest ludzka konsumpcja zasobów natu-ralnych ze zdolnością Ziemi do ich regeneracji). Mierzo-ny jest w globalnych hektarach (gha).

3 Biocapacity oznacza zdolność ekosystemów do wy-wtarzania użytecznych zasobów biologicznych i pochłania CO2 wytwarzanego przez ludzkość, korzystając z obecnie dostępnych sposobów zarządzania i  rozwązań technolo-gicznych. Stanowi ona punkt odniesienia do śladu ekolo-gicznego i też jest wyrażana w globalnych hektarach (gha).

Page 102: Biuletyn 2/2012

100

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

podczas gdy jeszcze w 1961 r. zużycie zasobów w prawie żadnym kraju nie przekraczało zdol-ności do ich odtwarzania.

Jeżeli nic się nie zmieni, to w 2050 r. przekro-czenie śladu ekologicznego prognozowane jest na 2,5 razy. Skutki braku możliwości pełnego odnowienia przenoszone są na przyszłe pokole-nia, które albo będą musiały obniżyć zasadniczo standard życia, albo wydatkować znacznie wię-cej środków, aby utrzymać go na tym samym poziomie co obecna generacja. Jeżeli ten trend nie zostanie powstrzymany, należy spodziewać się m.in.: upadku rybołówstwa, utraty zasobów czystej wody czy też wzrostu emisji gazów cie-plarnianych i  związanych z  tym problemów globalnego ocieplenia.

Doprowadzenie do sytuacji, w której rozwój cywilizacji nie będzie prowadził do degradacji oraz deprecjacji kapitału przyrodniczego i spo-łecznego wymaga zasadniczych zmian. Zrówno-ważone podejście oznacza bowiem utrzymanie śladu ekologiczne na poziomie 1,8 gha na osobę.

Globalne zmiany klimatu

Jednym z podstawowych problemów współcze-snego świata jest ocieplanie się klimatu. Stano-wi ono zarówno przedmiot dysput naukowych

jak i działań o charakterze politycznym czy go-spodarczym. W 2007 r. w kolejnym już (czwar-tym) raporcie Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (Intergovernmental Pa-nel on Climate Change – IPCC) stwierdza się, że z prawdopodobieństwem 90% za postępujące zmiany klimatu odpowiedzialny jest człowiek (zob. Climate… 2008)4. Istnieje jednak wśród naukowców tzw. grupa „sceptyków klimatycz-nych” nieuznająca zależności pomiędzy dzia-łalnością ludzką a pogłębiającymi się zmianami klimatu. Jednak jak stwierdza prof. Zbigniew W.  Kundzewicz (2009, s.  2), członek Między-rządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu: „Ocieplenie widać także na dziesiątkach tysięcy pojedynczych stacji obserwacyjnych. Analiza długiej i jednorodnej (ze względu na położenie niepodlegającej »obcym« wpływom) serii obser-wacji na stacji meteorologicznej w  Poczdamie pokazuje, że tempo wzrostu średniej tempe-ratury rocznej podczas ostatnich 25 lat (0,55°C na dekadę) było aż pięciokrotnie silniejsze niż w  ciągu ostatnich 100 lat (0,11°C na dekadę)”. Wpływ człowieka na zmiany klimatu ma także wymiar polityczny, gdyż został uznany przez

4 Raport został przygotowany przez ponad 600 au-torów pochodzących z 40 krajów, a następnie recenzo-wało go ponad 620 ekspertów i przedstawicieli rządów, trudno zatem podważać jego wiarygodność.

Tabela 1. Ślad ekologiczny na świecie w latach 1961–2007 w porównaniu z wydajnością ekosystemów

Wyszczególnienie 1961 1965 1970 1975 1980 1985 1990 1995 2000 2005 2007

Liczba ludności (w mld) 3,1 3,3 3,7 4,1 4,4 4,8 5,3 5,7 6,1 6,5 6,7

Ogólny ślad ekologiczny 2,4 2,5 2,8 2,8 2,8 2,6 2,7 2,6 2,5 2,7 2,7

Ślad ekologiczny gruntów uprawnych 1,1 1,1 1,0 0,9 0,8 0,8 0,7 0,7 0,6 0,6 0,6

Ślad ekologiczny pastwisk i łąk 0,4 0,4 0,3 0,3 0,3 0,2 0,2 0,2 0,2 0,2 0,2

Ślad ekologiczny lasów 0,4 0,4 0,4 0,4 0,4 0,3 0,3 0,3 0,3 0,3 0,3

Ślad ekologiczny połowów ryb 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1

Ślad węglowy 0,3 0,5 0,9 1,0 1,1 1,1 1,2 1,2 1,2 1,4 1,4

Ślad ekologiczny terenów zabudowanych 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1 0,1

Wydajność ekosystemów 3,7 3,5 3,1 2,9 2,6 2,4 2,3 2,1 2,0 1,8 1,8

Porównanie śladu ekologicznego z wydajnością ekosystemów 0,63 0,73 0,88 0,97 1,06 1,07 1,18 1,24 1,29 1,45 1,51

Źródło: Ewing i in. 2010.

Page 103: Biuletyn 2/2012

101Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

194 kraje oraz Unię Europejską, które podpisa-ły i ratyfi kowały Ramową Konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (zob. United… 1992).

Z publikowanych przez Global Carbon Pro-ject raportów dotyczących bilansu węgla na świecie wynikają następujące konkluzje (Car-bon… 2008):1. Roczny wzrost stężenia CO2 w  atmosferze

w  2007  r. wyniósł 2,2 ppm przy 1,8 ppm w 2006  r. Jednak ze względu na światowy kryzys w 2009 r. nastąpił spadek do 1,6 ppm, a  średnia roczna z ostatnich 20 lat wynosi 1,5 ppm. W konsekwencji koncentracja CO2 w atmosferze w 2009 r. wyniosła 387 ppm, tj. prawie o 40% więcej niż przed rewolucją przemysłową. Obecna koncentracja jest naj-wyższa od 2 mln lat.

2. Emisja CO2 w  latach 1990–2007 wzrosła o 38% i osiągnęła 8,5 mld ton węgla i w la-tach 2000–2007 rosła czterokrotnie szybciej niż w  latach 1990–2000. Jednak w wyniku kryzysu 2009 r. przyniósł zmniejszenie emi-sji o 1,3% w stosunku do 2008 r., a mimo to był drugim co do wielkości emisji rokiem w historii, w którym emisja była o prawie 40% większa niż w 1990 r. (rok bazowy Pro-tokołu z Kyoto).

3. W największym stopniu emisja rośnie w kra-jach rozwij ających się, w których dodatko-wo stanowi ona ponad 50% emisji świata. Chiny prześcignęły w  2006  r. w wielkości emisji gazów cieplarnianych USA, a wkrót-ce Indie prześcigną Rosję i staną się trzecim co do wielkości krajem w  oddziaływaniu na klimat globalny. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że historycznie kraje rozwij ające się z  ludnością stanowiącą 80% wielkości świata odpowiadają jedynie za 20% emisji od 1750 r.

4. Po dekadach poprawy w intensywności wę-glowej gospodarki świata (tj. wielkości emisji gazów cieplarnianych na jednostkę produk-tu krajowego brutto) w  latach 2003–2005 dała się zauważyć stagnacja tej poprawy, zwłaszcza w wyniku dynamicznego rozwo-

ju gospodarki w  Chinach. Mimo kryzysu w  2009  r. w  krajach z  szybko rozwij ający-mi się gospodarkami następuje w stosunku do 2008  r. wzrost emisji – w Chinach o 8% i w  Indiach o  6,2%, a  natomiast w  krajach rozwiniętych zanotowano spadek – w Japo-nii o 11,8%, w Wielkiej Brytanii o 8,6%, w Ro-sji o 8,4%, w Niemczech o 7% i w USA o 6,9%.

5. W wyniku pochłaniania obszary biologicz-nie czynne i  oceany wychwyciły w  latach 2000–2007 z atmosfery około 54% wyemito-wanego CO2. Jednak warte zauważenia jest to, że efektywność tego procesu się zmniej-sza: 50 lat temu z 1 tony CO2 wyemitowanej 600 kg było pochłaniane, obecnie 550 kg, przy trendzie malejącym.

6. Zmiany w użytkowaniu terenów w pierw-szej dekadzie XXI wieku były odpowiedzial-ne za emisję około 1,1 mld ton węgla rocznie, podczas gdy w latach 90. XX wieku wartość ta wyniosła 1,5 mld ton węgla. Wynika to z poprawy polityki w zakresie użytkowania terenów, wdrażania prawa, ograniczenia nie-legalnej wycinki lasów czy nowych zalesień.Zgodnie z  treścią czwartego raportu Mię-

dzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klima-tu negatywny wpływ zmian klimatycznych bę-dzie objawiał się zwiększeniem liczby powodzi, fal ciepła i pożarów lasów5. Najprawdopodob-niej najpoważniejszym skutkiem globalnego ocieplenia może się okazać podniesienie pozio-mu oceanów i mórz, na co wpływ ma topnienie lądolodów i  lodowców, a  także wzrost tempe-ratury wody w  oceanach. Według szacunków ocieplenie się klimatu o 1°C może spowodować wzrost poziomu wód oceanicznych o 31–110 cm. Jeżeli temperatura na Ziemi wzrośnie o 3–5°C, to należy się spodziewać wzrostu tego poziomu aż o 4–6 metrów. To z kolei pociągnie za sobą ujemne skutki społeczne i  gospodarcze. Zala-ne i  zniszczone zostaną estuaria – najbardziej produktywne i charakteryzujące się największą

5 W  poprzedniej dekadzie w  Europie w wyniku powodzi zginęło blisko 2 tysiące osób, natomiast w wy-niku fal ciepła w Europie Zachodniej w 2003 r. zmarło dodatkowo 35 tysięcy osób, zwłaszcza starszych i dzieci.

Page 104: Biuletyn 2/2012

102

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

różnorodnością genetyczną ekosystemy, zasole-niu ulegną delty i ujścia rzek, zatopionych zosta-nie wiele wysp i atoli morskich. Zmianie ulegnie także skład gatunkowy i produktywność eko-systemów morskich zasilających rybołówstwo (Obrębska-Starkel 1993). Na całym świecie wię-cej niż połowa mieszkańców żyje w odległości nie większej niż 60 km od brzegów wód, zaś 1/3 miast na świecie jest zlokalizowana nad brzega-mi mórz i oceanów. Te dane uzmysławiają nam, jaką skalę mogą mieć bezpośrednie konsekwen-cje efektu cieplarnianego. A zagrożeń może być znacznie więcej.

Wśród innych, wysoce prawdopodobnych scenariuszy, należy wymienić następujące:1. Jeśli klimat się zmieni, nie będzie możliwe

określanie przyszłej pogody, zwłaszcza na podstawie trendów wieloletnich, gdyż kli-mat będzie się charakteryzować dużą nie-stabilnością. Pociąga to za sobą następstwa natury gospodarczej zwłaszcza w  rolnic-twie czy turystyce.

2. Wzrost liczby i  częstotliwości kataklizmów naturalnych, takich jak powodzie czy hura-gany. W ostatnich latach zjawiska te wyraź-nie się nasilają, stwarzając zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, oraz przynosząc straty dla gospodarki i fi rm ubezpieczeniowych.

3. Efekt El Niño6. Mimo że jest zjawiskiem naturalnym, to część uczonych uważa, że nawet mały wzrost temperatury na kuli ziemskiej ma zasadniczy wpływ na jego siłę i zasięg. Według Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu jednym ze skut-ków wzrostu ilości ciepła w wyniku efektu cieplarnianego jest skrócenie cyklu powsta-wania efektu El Niño, który oddziałuje na pogodę na całej kuli ziemskiej. Szacuje się, że El Niño w  latach 1982 i 1983 przyczynił

6 El Niño to anomalia pogodowa, powstająca gdy pasaty wiejące nad równikiem zmieniają swój kierunek lub po prostu zanikają. Imieniem El Niño (po hiszpań-sku: chłopiec, dzieciątko) peruwiańscy rybacy nazwali silne wiatry i prądy morskie, które zauważyli w okresie świąt Bożego Narodzenia, a które mają duży wpływ na połowy ryb. Nazwa ta odnosi się do Dzieciątka Jezus.

się do śmierci około 2 tysięcy osób i spowo-dował straty materialne w wysokości oko-ło 13 mld dolarów, natomiast w  latach 1997 i 1998 r. wyzwolił energię milion razy więk-szą od energii bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę, pozbawiając wówczas życia 2100 osób i powodując straty materialne przekra-czające kwotę 33 mld dolarów (Strojec 2007).

4. Zmiany składu gatunkowego lub odmia-nowego uprawianych roślin. Zmiany kli-matyczne będą sprzyjały bujniejszemu roz-wojowi „chwastów” w uprawach. Wzrośnie intensywność porażania roślin przez pato-geny i szkodniki. Istnieje duże prawdopodo-bieństwo, że istniejący system przyrodniczy będzie mało odporny na te zmiany, bo bę-dzie brakować naturalnych mechanizmów ograniczających liczebność populacji orga-nizmów uznanych za szkodniki produkcji rolniczej.

5. Według ekspertów z Wildlife Conservation Society (WCS) zidentyfi kowano 12 pato-genów/chorób, które rozprzestrzeniają na nowe rejony w wyniku zmian klimatycz-nych, z potencjalnym niekorzystnym wpły-wem na zdrowie ludzi i zwierząt, z konse-kwencjami dla globalnej gospodarki, np. wirus ptasiej grypy, wirus Ebola, żółta febra (por. The Deadly… 2008).

6. Wzrost zachorowań na choroby tropikalne. W obszarach dzisiejszego klimatu umiarko-wanego mogą wystąpić schorzenia wystę-pujące obecnie jedynie w klimacie tropikal-nym. W Europie w ciągu kilkudziesięciu lat może się pojawić malaria, a nawet tropikal-na gorączka krwotoczna. Według Światowej Organizacji Zdrowia zmiany klimatu przy-czyniły się do ponad 150 tysięcy zgonów w 2000 r., a liczba ta w przyszłości może być większa (zob. Climate… 2005).Wszystkie wymienione zagrożenia będą

miały znaczący wpływ na wyniki fi nansowe wielu sektorów gospodarki, jak ubezpieczenia (konieczność wysokich odszkodowań za szko-dy spowodowane katastrofami naturalnymi), służby ratownicze (wzrost kosztów akcji, które

Page 105: Biuletyn 2/2012

103Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

mogą być coraz bardziej skomplikowane, przy wzrastającej ich liczbie), turystyka (utrata lub ograniczenie liczby miejsc, w  których będzie można uprawiać sporty zimowe), gospodarka komunalna (nowe normy dla infrastruktury, np. sieci kanalizacji burzowej, nowe normy dla bu-downictwa itp.).

Adaptacja do nowych, szybko zmieniających się warunków klimatycznych będzie powodo-wała konieczność dostosowania zasad działania wymienionych sektorów do nowo powstających realiów. Dzisiejsze normy budowlane będą mu-siały zostać rozszerzone o normy zabezpieczają-ce obiekty (tj. kominy, wieże, mosty), w sytuacji rosnącej siły huraganów. Ze względu na wzrost intensywności i  częstotliwości opadów przepu-stowość istniejących systemów kanalizacyjnych odprowadzających wody deszczowe może oka-zać się niewystarczająca i konieczna będzie prze-budowa. Z uwagi na silniejsze i częstsze powodzie (zwłaszcza w  okresie zimowym i wiosennym), wzrośnie również rola zabezpieczeń przeciwpo-wodziowych. Upalne lata mogą spowodować po-ważne trudności w zaopatrzeniu miast w wodę, dodatkowo będzie wzrastać zagrożenie pożaro-we. Fala ciepła oraz pojawienie się nowych cho-rób będą wymagać przygotowania służby zdro-wia tak, aby można było sprostać tym nowym zagrożeniom. Zasadnicze zmiany, szkolenia, wzmocnienia kadr konieczne będą we wszelkich służbach ratowniczych. Co ważne, koszty z tym związane będą nieustannie wzrastać.

Pod koniec 2006  r. opublikowano, przygo-towane na zamówienie rządu Wielkiej Brytanii opracowanie (tzw. raport Sterna), które analizu-je m.in. potencjalne skutki zmiany klimatu (zob. Stern Review… 2006). Zgodnie z zamieszczony-mi w nim informacjami brak przeciwdziałania globalnemu ociepleniu wywoła w krótkim cza-sie poważne następstwa:− około 200 milionów ludzi zostanie tzw.

uchodźcami klimatycznymi z  powodu su-szy lub powodzi, które będą występować w ich krajach,

− problem braku wody pitnej dotknie jednego na sześciu mieszkańców naszej planety,

− bioróżnorodność będzie zagrożona, a liczne gatunki bezpowrotnie stracą swoje siedliska – w  najgorszym wypadku może wymrzeć nawet do 40% gatunków roślin i zwierząt,

− wiele społeczności utraci podstawy do pro-dukcji żywności w wyniku migracji albo za-niku gatunków ryb.W  raporcie szacuje się przyszłe straty na

5–20% światowego produktu krajowego brutto, tymczasem aby temu zapobiec ludzkość musi zainwestować w ochronę przed ociepleniem kli-matu zaledwie 1–2% jego wartości. Autorzy ra-portu wyszczególnili kilka dróg prowadzących do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych:− opodatkowanie podmiotów gospodarczych

emitujących gazy cieplarniane,− rozdzielenie limitów emisji CO2 pomiędzy

podmioty gospodarcze, a  następnie stwo-rzenie globalnego, sprawnego rynku han-dlem emisjami,

− zwiększenie innowacyjności technologicz-nej i położenie większego nacisku na tech-nologię produkcji energii ze źródeł odna-wialnych,

− edukowanie lokalnych społeczeństw i  za-pewnienie odpowiednich regulacji praw-nych.Konieczna byłaby zwłaszcza koordynacja

rzeczonych działań na poziomie międzynaro-dowym, której brak stanowi aktualnie najwięk-szą przeszkodę w realizacji wymienionych wy-tycznych.

Biorąc pod uwagę zarówno skalę zjawiska jak i  jego bardzo poważne skutki dla naszego pokolenia i  kolejnych generacji, za niezbędne trzeba uznać ograniczenie wzrostu globalnej temperatury maksymalnie do 2°C w  stosunku do okresu przedprzemysłowego (ok. 1750  r.) oraz utrzymanie koncentracji ekwiwalentu CO2 w  atmosferze na poziomie 450–650 ppm (do 2100  r. bez podejmowania działań nastąpi wzrost do 935 ppm wraz ze wzrostem tempera-tury więcej niż o 3oC).

Według czwartego raportu Międzyrządo-wego Zespołu do spraw Zmian Klimatu do wyżej wymienionej stabilizacji stężenia ga-

Page 106: Biuletyn 2/2012

104

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

zów cieplarnianych w  atmosferze potrzebna jest do 2050  r. redukcja gazów cieplarnianych o 60–80%. Powinna ona być przede wszystkim wynikiem zasadniczego wzrostu efektywności energetycznej i  rozwoju odnawialnych źródeł energii, jak również podejmowania zróżnico-wanych działań: obejmujących redukcję innych gazów niż CO2 oraz związanych z użytkowa-niem terenów i wzrostem lesistości. Uzyskanie niskiego poziomu stabilizacji wymaga wcze-snych działań oraz szybszego upowszechniania i  komercjalizacji zaawansowanych technologii niskowęglowych.

Utrata bogactwa różnorodności biologicznej

W  ciągu ostatnich 50 lat obserwuje się szybki proces zanikania wielu gatunków roślin i zwie-rząt. Według Living Plannet Index opracowy-wanego od lat przez organizację World Wide Fund for Nature (WWF) następują zmiany w liczbie populacji wybranych charakterystycz-nych gatunków podstawowych ekosystemów: lądowych (obejmujących 1341 gatunków), wód słodkich (344) i wód morskich (714) w podziale na poszczególne rejony świata. W latach 1970–2007 wielkość populacji charakterystycznych gatunków zmniejszyła się o 30%, z czego lądo-wych o 25%, morskich o 26%, a słodkowodnych o  35%. Wyraźna różnica występuje pomiędzy strefą tropikalną, gdzie zanotowano zmniej-szenie liczby populacji charakterystycznych gatunków o 60%, a strefą umiarkowaną, gdzie z kolei nastąpił jej wzrost o 29% (Living… 2010). Wyniki analiz prowadzonych przez Organiza-cję Narodów Zjednoczonych do spraw Wyży-wienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Or-ganization of the United Nations – FAO) także pokazują duże zagrożenie, gdyż co roku ubywa 13 mln ha lasów (oznacza to, że w 3 lata wyci-nany jest las z powierzchni większej niż obszar Polski); 96% tej utraty następuje w strefi e tropi-kalnej.

W  takiej sytuacji niezbędne staje się rady-kalne zwiększenie ochrony przyrody, jeżeli nie ma dojść do zasadniczego zubożenia bogactw przyrody ożywionej. W 2009 r. lądowe i morskie obszary przyrody chronionej obejmowały 19 mln km2, co stanowiło 12,9% terenów lądowych i  6,3% mórz wewnętrznych i  tylko 0,5% mórz poza wewnętrznymi. Aby uzyskać poprawę ochrony różnorodności biologicznej, koniecz-ne jest objęcie w 2015 r. ochroną 12% pastwisk i łąk oraz 12% terenów leśnych, a także wyraź-na poprawa ochrony bioróżnorodności każdego z typów terenów obejmowanych ochroną o 15% w latach 2030 i 2050 (Living… 2010).

Wyzwania przyszłości

Przedstawiony obraz obecnej sytuacji i  rysują-cych się niekorzystnych trendów wymaga wpro-wadzenia zasadniczych zmian. Wiele propo-zycji jest prezentowanych przez różne ośrodki i grupy. W dalszej części omówiono dwie takie inicjatywy: jedną wywodzącą się ze środowiska ekologicznego, tj. World Wide Fund for Nature, a drugą – z kręgów biznesu, tj. Światowej Rady Biznesu ds. Zrównoważonego Rozwoju (World Bussiness Council for Sustainable Development – WBCSD).

World Wide Fund for Nature proponuje bu-dowanie zielonej gospodarki poprzez koncen-trację na sześciu powiązanych obszarach, a mia-nowicie (Living… 2010):

1. Zmiana defi nicji i  sposobu mierzenia pro-sperity, tak aby do tradycyjnie stosowanej mia-ry, czyli produktu krajowego brutto dodać jako równoprawne: Human Development Index, współczynnik Giniego, czyli wskaźnik nierów-ności społecznej, Living Planet Index, wskaźniki dotyczące usług ekosystemów i  ślad ekologicz-ny. Jednocześnie planowanie rozwoju powinno się odbywać w granicach wyznaczonych przez dostępne zasoby jak i zdolności do absorpcji za-nieczyszczeń przez środowisko. Przykładem ta-kiego podejścia jest przygotowane w Instytucie

Page 107: Biuletyn 2/2012

105Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

na rzecz Ekorozwoju opracowanie pt. Alterna-tywna polityka energetyczna Polski do 2030 r. Raport techniczno-metodologiczny (2009).

2. Inwestowanie w kapitał przyrodniczy:− wzrost powierzchni obszarów chroniony do

poziomu wyznaczonego przez Konwencję o Ochronie Różnorodności Biologicznej, tj. uzyskanie ich 10% udziału w  każdym re-gionie ekologicznym (chociaż World Wide Fund for Nature i inne organizacje postulu-ją, żeby udział ten wyniósł co najmniej 15%);

− podjęcie działań na rzecz trzech kluczo-wych biomów, tj. lasów, wód śródlądowych i oceanów7;

− w  zakresie lasów dotrzymanie zobowią-zania wynikającego z wyżej wymienionej konwencji, tj. zatrzymanie do 2020 r. utraty powierzchni leśnej, a  także wprowadzenie nowej, obok tradycyjnej ochrony obszarów leśnych, inicjatywy „REDD+”8 oraz upo-wszechnienie najlepszej praktyki w  zakre-sie zarządzania lasami i całego łańcucha do-staw związanych z drewnem;

− w  zakresie wód śródlądowych prowadze-nie lepszej polityki, aby wykorzystywać wodę w  naturalnie dostępnych limitach i unikać fragmentacji systemów wodnych; oznacza to także zapewnienie każdemu dostaw czystej wody jako podstawowego prawa człowieka, prawidłowe wykorzysty-wanie wody w  rolnictwie i projektowanie, budowanie oraz użytkowanie zapór oraz innej infrastruktury gospodarki wodnej

7 Biom to rozległy obszar o określonym klimacie, charakterystycznej szacie roślinnej i szczególnym świe-cie zwierzęcym.

8 Reducing Emissions from Deforestation and Forest Degradation (REDD), tj. redukcja emisji związanych z wycinką lasów i  ich degradacją, oznacza stworzenie ekonomicznej wartości związanej z  sekwestracją wę-gla w biomasie, tworząc zachętę dla krajów rozwij ają-cych się do zredukowania emisji związanej z terenami leśnymi i  inwestowania w  zrównoważony rozwój ni-skowęglowy. Inicjatywa „REDD+” proponuje więcej, a mianowicie włączenie aspektów ochrony lasów, zrów-noważonego ich zarządania i wzrostu zatrzymywania węgla w biomasie leśnej.

w sposób zapewniający równowagę pomię-dzy wymogami przyrodniczymi i  potrze-bami ludzi;

− w zakresie oceanów dotrzymywać limitów połowów, tak aby nie przeławiać gatunków poszczególnych ryb, jak i  także zasadniczo zmniejszyć poławianie żywych zasobów morza, które nie są przedmiotem połowów; w krótkim okresie prowadzi to do ograni-czenia zdolności połowowych fl ot rybac-kich, a gdy populacje ryb się odrodzą, wy-znaczenie ostrych długofalowych limitów połowów;

− inwestowanie w  biowydajność (wydajność ekosystemów); obok obejmowania ochroną konserwatorską obszarów niezbędne jest in-westowanie we wzrost wydajności ekosys-temów; oznacza to wzrost produktywności ekosystemów, rekultywację terenów zdegra-dowanych, poprawę zarządzania terenami biologicznie czynnymi czy zrównoważone gospodarowanie użytkami rolnymi, a także zbiorami; niezbędna jest poprawa efektyw-ności zarządzania prowadząca do obniżenia śladu ekologicznego i wzrostu wydajności ekosystemów z  wykorzystaniem systemu certyfi kacji co do zrównoważonych praktyk w zakresie produkcji, tak aby zachować in-tegrację ekosystemów i  ich trwałą produk-tywność;

− nadanie wartości ekonomicznej różnorod-ności biologicznej i usługom ekosystemów; niezbędne staje się wprowadzenie systemu obliczania wartości usług ekosystemów jako wytycznej do użytkowania terenów i wy-dawania pozwoleń do ich wykorzystywa-nia; w pierwszej kolejności rządy powinny nadać wartość różnorodności biologicznej i  usługom ekosystemów oraz stosować je w  procesie decyzyjnym, jak i  do zmiany zachowań uczestników gry rynkowej; waż-ne jest, aby w cenie uwzględnić koszty ze-wnętrzne dotyczące zachowania ilości i  ja-kości wód, zdolności do pochłaniania węgla czy związane z  rekultywacją zniszczonych terenów.

Page 108: Biuletyn 2/2012

106

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

3. Zapewnienie na odpowiednim poziomie usług energetycznych i wyżywienia. Prowadzo-ne studia pokazują możliwości zaspokajania po-trzeb energetycznych energetyki odnawialnej w  połączeniu ze znaczącą poprawą efektyw-ności energetycznej budynków i w transporcie. Jednocześnie niezbędne staje się wycofywanie z paliw kopalnych, aby nie powodować emisji gazów cieplarnianych. Taka strategia wyma-ga inwestowania w  innowacyjne technologie, a  jednocześnie może i  powinna tworzyć tzw. zielone miejsca pracy. W zakresie wyżywienia nie tylko dotyczy to niedożywienia czy mar-notrawstwa, ale oznacza także równoprawny dostęp do produktów żywnościowych. W kon-sekwencji oznacza to zasadniczą reorientację co do naszych oczekiwań w  zakresie produktów spożywczych.

4. Właściwe użytkowanie terenów i związane z nim planowanie przestrzenne. Kluczowe staje się pytanie, czy jesteśmy w stanie wyżywić i za-pewnić warunki do mieszkania rosnącej liczbie mieszkańców naszej planety przy potrzebach związanych z  ochroną bioróżnorodności i  za-chowaniu usług ekosystemów. Według Organi-zacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyży-wienia i Rolnictwa wzrost produkcji żywności o 70% pozwoli na wyżywienie planety. Jedno-cześnie w związku z odejściem od paliw kopal-nych coraz więcej terenów przeznacza się pod biopaliwa i biomateriały. Jednak mimo takiego wzrostu zapotrzebowania na produkty roślinne i  zwierzęce rzeczony postulat jest możliwy do zrealizowania, pod warunkiem że podejdzie-my globalnie do rozwiązania tego problemu (mając na względzie zróżnicowanie pod wzglę-dem biowydajności w poszczególnych krajach). Przykładowo Kanada i  Australia mają możli-wość wzrostu wykorzystania swoich terenów, nie przekraczając limitu śladu ekologicznego, podczas gdy Singapur czy Wielka Brytania są w odwrotnej sytuacji.

5. Dzielenie się ograniczonymi i  nierówno-miernie występującymi zasobami. W sytuacji li-mitowanego dostępu do zasobów – ze względu na fi zyczną ich skończoność lub ograniczoność w odnawialności – niezbędne staje znalezienie narzędzia do równoprawnego zaspokojenia do-stępu do energii, wody czy żywności poszcze-gólnym krajom czy ludziom. Jednym z rozwią-zań jest określenie dostępnej ilości zasobów w formie budżetów dla poszczególnych krajów. Takim rozwiązaniem jest np. handel uprawnie-niami do emisji gazów cieplarnianych, którego podstawą jest dopuszczalna wielkość emisji jako budżet, w którym musi się realizować roz-wój gospodarczy i  społeczny. Niezbędna staje się też zmiana zachowań rządów, fi rm, samorzą-dów, gospodarstw domowych i poszczególnych osób co do skali i rodzaju konsumpcji, tak aby ci, którzy konsumują dużo, często bardzo marno-trawnie, stworzyli możliwość konsumpcji tym, którzy konsumują mniej, często poniżej pozio-mu godnego życia, wszystko jednak w  grani-cach wyznaczonych przez dostępne zasoby.

6. Niezbędne zmiany: instytucjonalne, proce-su podejmowania decyzji i  rządzenia. Obecny system rządzenia co do gospodarowania środo-wiskiem przyrodniczym poniósł klęskę i doty-czy to zarówno rządów jak i rynków. Koniecz-na jest zmiana, transformacja. Dalekowzroczne rządy muszą dostrzec szansę na prowadzenie gospodarki i  rozwoju społecznego z  uwzględ-nieniem wartościowania środowiska przyrod-niczego i właściwą alokacją środków dążąc do społecznie godnego życia. Niezmiernie ważne są działania na międzynarodową skalę co do wycofywania się z  antyekologicznych subsy-diów i budowania globalnej równowagi, a  tak-że zintegrowanego postępowania od poziomu międzynarodowego, przez lokalny, regionalny i sektorowy. Niezbędne jest wypracowanie no-wego mechanizmu fi nansowego prowadzącego do wykorzystania gospodarki rynkowej – takiej, która rozpoznaje zasoby środowiska i  usługi

Page 109: Biuletyn 2/2012

107Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

ekosystemów jako określonej wartości ujmowa-nej w rachunku ekonomicznym. W tej zmianie perspektywy istotna rola przypada przedsię-biorcom.

Z inną inicjatywą wystąpiła Światowa Rada Biznesu do spraw Zrównoważonego Rozwoju w  raporcie pt. Vision 2050: The New Agenda for Business – in Brief (2010). Punktem wyjścia dla zawartych w nim propozycji była zarówno licz-ba ludności na świecie w 2050 r., tj. 9 mld (któ-ra oznacza dla biznesu nowych konsumentów), jak i wyczerpujące się zasoby i  ocieplenie się klimatu (co wiąże się z  koniecznością zmiany konsumpcyjnego stylu życia na bardziej odpo-wiedzialny), co z kolei powinno się przełożyć na rynek dóbr konsumpcyjnych. Koncepcja ta zo-stała wypracowana przez liderów 29 fi rm o za-sięgu globalnym, we współpracy z ekspertami. Przyjęto, że zaspokojenie potrzeb tak znacznej liczby ludności musi następować w  ramach li-mitów, jakie narzuca skończoność planety i  jej surowców. Jednocześnie uznano za ważkie doprowadzenie do wysokiego standardu takie sfery życia jak: dostęp do edukacji, służby zdro-wia, możliwość przemieszczania się oraz zaspo-kojenie potrzeb podstawowych, tzn. żywności, wody, energii i schronienia, jak również dostęp do innych dóbr konsumpcyjnych. Przyjęto tak-że, że w 2050 r. ślad ekologiczny mieszkańców planety będzie znacząco mniejszy niż obecnie – praktycznie taki, na jaki pozwala biowydajność, tzn. wyniesie 1,1 (Vision… 2010).

Wspólne stanowisko objęło 9 obszarów (ludzkie wartości, rozwój społeczny, gospodar-ka, rolnictwo, lasy, energetyka, budownictwo, transport i  gospodarka materiałowa), dla któ-rych wypracowano krytyczne ścieżki dojścia do uzyskania zrównoważonej przyszłości. Zapro-ponowane zmiany odnoszą się do problematy-ki gospodarowania wodą, żywnością i energią; oznaczają konieczność zmian w zachowaniach społecznych i  wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Całość koncepcji zbudowano w  sposób zintegrowany, wykorzy-stując podejście holistyczne. Wyznaczono nastę-pujące cele:

− zapewnienie 9 mld ludzi dostępu do eduka-cji, zachęcenie do angażowania się w życie gospodarcze zwłaszcza kobiet oraz wypra-cowanie radykalnego stylu życia, bardziej efektywnego w sensie środowiskowym;

− włączenie w kalkulacje ekonomiczne kosz-tów zewnętrznych, poczynając od zagad-nień dotyczących emisji gazów cieplarnia-nych i usług ekosystemów;

− doprowadzenie do podwojenia produkcji żywności, ale bez wzrostu terenów rolni-czych i zużycia wody;

− powstrzymanie o połowę procesu utraty te-renów leśnych i rozwij anie plantacji lasów;

− ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 50% w 2050 r. w stosunku do 2005 r. wraz ze zmianami w  kierunku niskowęglowej produkcji energii i wprowadzenia wysoce efektywnych rozwiązań po stronie użytko-wania energii;

− wprowadzenie niskowęglowych rozwiązań w transporcie;

− uzyskanie 4–10-krotnej poprawy wskaźni-ka produktywności zasobów i materiałów.Autorzy uważają, że istnieją szanse na zbu-

dowanie gospodarki niskowęglowej, miast, któ-rych funkcjonowanie, nie generuje odpadów, realizowanie transportu i infrastruktury w zgo-dzie z  biowydajnością i  zapewnieniem usług ekosystemów, co w sumie miałoby zaowocować odpowiednią jakością życia i godnymi warun-kami egzystencji (Vision… 2010).

Podsumowanie

Niniejsze rozważania wyraźnie pokazują, że globalne problemy ekologiczne stają się podsta-wowym wyzwaniem dla świata i  to nie tylko w perspektywie obecnego pokolenia, ale także następnych generacji. Degradacja środowiska, wyczerpywanie się zasobów naturalnych czy zmiany klimatu wyraźnie wskazują na ko-nieczność poszukiwania nowych rozwiązań i to w skali światowej. Nie wystarcza już mówienie o minimalizacji oddziaływania na środowisko

Page 110: Biuletyn 2/2012

108

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

czy o  obejmowaniu ochroną konserwatorską nowych obszarów. Niezbędne staje się wyj-ście od limitów wyznaczonych przez ilość do-stępnych zasobów jak i  zdolności środowiska do poradzenia sobie z  odpadami działalności ludzkiej. W  system wartości ekonomicznych jako niezbędny czynnik gry rynkowej należy włączyć różnorodność biologiczną i usługi eko-systemów. To wszystko wyznacza nowy para-dygmat rozwoju, rozwoju zrównoważonego, ale nie rozumianego jako kompromis pomiędzy gospodarką, środowiskiem a  społeczeństwem, ale jako rozwój w  granicach wyznaczonych przez systemy przyrodnicze podtrzymujące życie na kuli ziemskiej. To jest rzeczywiste wy-zwanie ekorozowojowe. W  tym kierunku idą, choć z  całkowicie różnych pozycji, czyli eko-logicznych i  biznesowych, przytoczone pro-pozycje. Oby owe rozwiązania wypracowane w  duchu rzeczywistego zrównoważenia stały się codzienną praktyką – od skali międzynaro-dowej, przez krajową, regionalną, lokalną do pojedynczego obywatela, a także od korporacji międzynarodowych po małe i średnie przedsię-biorstwa. Jako puentę pozwolę sobie przytoczyć hasło polityczne austriackich Zielonych: „Po-życzyliśmy Ziemię od naszych wnuków, a gdy coś pożyczamy, powinnyśmy oddać w dobrym stanie”.

Bibliografi a

Alternatywna polityka energetyczna Polski do 2030  r. Raport techniczno-metodologiczny (2009), Instytut na rzecz Ekorozwoju, Warszawa.

Carbon budget and trends 2007 (2008), Global Carbon Project, 26.09.2008, http://www.globalcar-bonproject.org/carbonbudget/09/hl-compact.htm.

Carley M.  i  Spapens P.  (2000), Dzielenie się światem – zrównoważony sposób życia i  globalnie sprawiedliwy dostęp do zasobów naturalnych w XXI wieku, Instytut na rzecz Ekorozwoju, Warszawa.

Climate and health (2005), World Health Or-ganization, Geneva, http://www.who.int/global-change/news/fsclimandhealth/en/index.html.

Climate Change 2007: Synthesis Report (2008), Intergovernmental Panel on Climate Change, Geneva, http://www.ipcc.ch/publications_and_data/publications_ipcc_fourth_assessment_re-port_synthesis_report.htm.

Daly H.E.  (2005), Economics in Full World, „Scientifi c American”, September.

Economy-wide material fl ow accounts and deri-ved indicators. A methodological guide (2001), Euro-pean Communities, Luxembourg.

EN35 External costs of electricity production (2008), European Environment Agency, Copen-hagen.

Ewing B., Moore D., Goldfi nger S., Oursler A., Reed A.  i Wackernagel M.  (2010), The Ecolo-gical Footprint Atlas 2010, Global Footprint Ne-twork, Oakland.

Fura M.  (2010), Zenith Optimedia: Rynek re-klamy na świecie wzrośnie w 2010 roku o 3,5 proc., 22.07.2010, http://forsal.pl/artykuly/437914,ze-nith_optimedia_rynek_reklamy_na_swiecie_wzrosnie_w_2010_roku_o_3_5_proc.html.

Kluczowe problemy środowiskowe, z  którymi musi zmierzyć się Europa (2009), „Sygnały 2009 EEA”, Europejska Agencja Środowiska, Kopen-haga.

Kundzewicz Z.W. (2009), Wątpię, więc jestem – dyskusja z  poglądami sceptyków klimatycznych, http://www.chronmyklimat.pl/theme/Upload-Files/ProfKundzewicz.pdf, 10.09.2009.

Living Planet Report 2010. Biodiversity, biocapa-city and development (2010), WWF International, Gland.

Obrębska-Starkel B. (1993), Images of weather and climate, Instytut Geografi i Uniwersytetu Ja-giellońskiego, Kraków.

Pazda A. (2006), Ceny energii elektrycznej – fak-ty i mity, „Wokół Energetyki”, vol. 9, t. 4, http://www.cire.pl/pliki/2/cenfakmity.pdf.

Size, structure and distribution of transport sub-sidies in Europe (2007), EEA Technical report, nr 3, European Environmental Agency, Luxembourg.

Stern Review on the Economics of Climate Chan-ge (2006), HM Treausury, London, 30.10.2006, http://www.hm-treasury.gov.uk/sternreview_index.htm.

Page 111: Biuletyn 2/2012

109Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Strojec D. (2007), El Nino, 24.06.2007, http://www.eioba.pl/a/1l1v/el-nino.

The Deadly Dozen (2008), Wildlife Conserva-tion Society, New York, http://www.wcs.org/me-dia/fi le/DEADLYdozen_screen.pdf.

United Nations Framework Convention on Cli-mate Change (1992), United Nations, New York, 9.05.1992, http://unfccc.int/resource/docs/co-nvkp/conveng.pdf oraz http://unfccc.int/essen-tial_background/convention/status_of_ratifi ca-tion/items/2631.php.

Vision 2050: The New Agenda for Business – in Brief (2010), World Bussiness Council for Susta-inable Development.

Welfens M.J., Śleszyński J., Schulz H., Mun-del A. i Stodulski W. (1999), Ekorozwój poprzez od-materializowanie produkcji i  konsumpcji – strategia dla nowej polityki ekologicznej w Polsce, Raport 2/99, Instytut na rzecz Ekorozwoju, Warszawa.

World Energy Outlook 2010 (2010), Internatio-nal Energy Agency, Paris.

„Ewaluacja programów i instrumentów”15 marca 2012 r.

Barbara Warzybok, Ośrodek Przetwarzania Informacji:Jako Ośrodek Przetwarzania Informacji chcemy obecnie zająć się programem ramo-wym, który jeszcze w Polsce nie był ewaluowany. Zamierzamy dowiedzieć się, czy piąty, szósty i częściowo siódmy program ramowy, a więc projekty w ostatnich fa-zach działania, przyniosły jakieś rezultaty. Produktem fi nalnym będzie jeszcze w tym roku raport z badania.

(fragment stenogramu, więcej na http://www.pte.pl/226_archiwum.html)

Page 112: Biuletyn 2/2012

110

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Książka pod powyższym tytułem jest popularyzowana pod szyldem Klubu Rzymskiego, organizacji, która przedsta-

wia globalne punkty widzenia na problemy roz-woju ludzkości.

Książka G.  Pauli ma charakter pionierski dla widzenia ekologii, jako nauki praktykowa-nej. Przede wszystkim zaskakuje czytelnika no-watorska metoda podejścia – obserwacja wdra-żanych innowacji na świecie, których źródłem jest sama przyroda. Pauli postanowił zająć się takimi rozwiązaniami, które mają źródło w na-śladownictwie przyrody. Jednakże szukał ta-kich zastosowań, które prowadziły do „obiegu zamkniętego”, do utylizacji odpadów.

Autor postawił sobie za cel maksymalne wykorzystanie wiedzy z zakresu biologii, fi zy-ki, chemii. Takie interdyscyplinarne podejście odbiega od „szufl adkowego” uprawiania nauki. Okazuje się bowiem, że naukowo jednostronne podejście do problemu nie pozwala na widzenie go przez pryzmat innych dziedzin nauki i może prowadzić do fałszywych wniosków.

Pauli przedstawia rodzinną motywację do napisania książki: rozmawiał on ze swoimi

dziećmi i w pewnym momencie zdał sobie spra-wę, że gra idzie o lepszy świat dla nadchodzą-cych pokoleń. Lepiej żyć niż rodzice – to pogląd, który akceptują dzieci autora. To jednak wyma-ga działań współcześnie w taki sposób, aby nasi następcy mogli świat poprawiać, a  nie tkwić w  zdegradowanym ekologicznie środowisku. Filozofi a tej pracy opiera się na poglądzie, że nie należy żądać więcej od ziemi, natomiast nale-ży zrobić więcej z  tym, co ona nam dostarcza. Autor sugeruje podglądanie przyrody, jej naśla-dowanie i branie przykładu z rozwiązań, które ona sama stosuje. W przeciwnym razie działal-ność człowieka prowadzić będzie do degrada-cji i dewastacji. Np. tylko 17% produkcji cukru z trzciny jest użyteczna dla konsumpcji, reszta to odpady, które na różne sposoby zatruwają środowisko. 30% papieru jest czystym efektem zużycia drewna, zaś 70% drewna to odpad. Niewiele osób tym się przejmuje, ale odpady te powiększają się z  roku na rok podobnie jak inne surowce, które tylko częściowo wykorzy-stuje się do spożycia. Z czasem tworzy się efekt mnożnikowy, uderzający w człowieka i jego go-spodarkę.

Gunter Pauli, The Blue Economy, 10 Years, 100 Innovations, 100 Million JobsJulian Auleytner

Page 113: Biuletyn 2/2012

111Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Tytuł wskazuje, że błękitna ekono-mia (gospodarka) stawia sobie za cel re-generowanie, oszczędzanie, zastępowa-nie dobra rzadkim, nie zanieczyszczanie środowiska. Diagnoza jest alarmująca: człowiek w  krajach bogatych nie dba o  ograniczone zasoby ziemi, rosną tam koszty składowania odpadów, ich sorto-wania i utylizacji. Kraje biedne z kolei są traktowane jako miejsca taniego składo-wania pozostałości konsumpcji bogatych oraz eksploatacji ograniczonych zasobów w sposób rabunkowy.

Pauli stosuje metodę prezentacji ka-skadowej; kompleksowo pokazuje ona proces, wykorzystanie materiałów, uzy-skane produkty i wyniki. Schemat poniżej dotyczy ograniczenia i wyeliminowania pożarów lasów w Meksyku i USA poprzez wykorzystanie drzewa o średnicy do 7 cali.

Drugim, wybranym przykładem z  książki Pauliego jest diagram pokazujący ekologicznie nieefektywną produkcję żyletek.

Książka Pauliego jest nie tylko autorskim manifestem ekologicznym, wprowadza ona nas w świat nowej edukacji ekologicznej, u nas

w  takim wymiarze nieznanej, ale ewidentnie koniecznej i oczywistej z punktu widzenia za-chowania globalnie i  regionalnie równowagi przyrodniczej. Edukacja ekologiczna oparta jest na 200 innowacjach, które zrealizowano na świecie, i które osobiście Pauli opisywał i oce-niał. Pierwsze 100 innowacji opiera się na naśla-

downictwie rozwiązań natury, drugie 100 jest inspirowanych przez modele konkurencyjnego biznesu.

Autor uważa, że nowe podejście do przyrody powinno przyczynić się do stworzenia 100 mln miejsc pracy na świecie.

Klub Rzymski jest znany z wyjątko-wej siły argumentów przedstawianych w  publikowanych raportach. Studium G. Pauli wpisuje się w tradycję tej orga-nizacji wymową prezentowanych tez oraz metodą dydaktyczną. Z całą pew-nością książka ta powinna zostać prze-tłumaczona na polski.

prof. Antoni Kukliński, 27.03.2012 r. „Opinia o książce Guntera pauli the Blue Economy 10 Years,

10 Innovations, 1000 Millions Jobs"

27.03.2012 r. - od lewej: prof. Julian Auleytner, prof. Zdzisław Sadowski, prof. Elżbieta Mączyńska, dyskusja pt. „Opinia o książce Guntera pauli the Blue Economy 10 Years, 10 Innovations, 1000 Millions Jobs”

Page 114: Biuletyn 2/2012

112

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Jesteśmy świadkami i  uczestnikami naj-większej rekonfi guracji sceny globalnej w ciągu ostatnich 500 lat. Środek ciężkości

światowej gospodarki i polityki w  sposób nie-unikniony przesuwa się z Zachodu na Wschód1. Podłożem tego procesu jest różnica pomiędzy słabą dynamiką rozwoju Wspólnoty Atlantyc-kiej a wysoką dynamiką rozwoju Chin i Indii.

W  bardziej ogólnej perspektywie możemy mówić o „odnalezionej” mocy cywilizacji Chin i Indii oraz „zgubionej” mocy cywilizacji Wspól-noty Atlantyckiej.

To jest podstawowy problem historiozofi cz-nej trajektorii mocy „odnalezionej” versus trajek-torii mocy „zgubionej”2. Dlaczego dwie dekady lat 1990–2010 były trajektoriami mocy „odna-lezionej” Chin i  Indii oraz trajektoriami mocy „zgubionej” Wspólnoty Atlantyckiej?

Wspólnota Atlantycka dysponowała wspa-niałym bilansem otwarcia – glorii zwycięstwa nad imperium sowieckim. Wydawało się, że przeżywamy „koniec historii”, i że dalsze dzieje ludzkości będą permanentną dominację Wspól-noty Atlantyckiej. Tę permanentną dominację miała zapewnić realizacja modelu neoliberalnej

1 Por. OECD, The Report of OECD. Perspective on glo-bal development 2010, Shifting Wealth, Paris 2010.

2 Por. W. Orłowski, Świat do przeróbki. Spekulanci, bankruci, giganci i ich rywale, Agora, Warszawa 2011; dalej artykuł W. Orłowski, Świat, ibidem.

globalizacji3, która w  latach 1990–2010 przeży-wała okres swego triumfu i rozkwitu. Był to jed-nak triumf pozorny. Bilans zamknięcia dwóch dekad 1990–2010 pozwala stwierdzić, że neo-liberalna globalizacja przyniosła zupełnie nie-oczekiwane rezultaty.

Wspólnota Atlantycka znalazła się w  pu-łapce bardzo niskiej dynamiki rozwojowej oraz ogólnego klimatu gubionej mocy gospodarczej i politycznej4.

Głównymi benefi cjentami neoliberalnej glo-balizacji stały się azjatyckie mocarstwa Chin i Indii, które odkryły klucze dynamicznego roz-woju oraz odnalezionej mocy powrotu na wiel-ka scenę globalną po długim okresie 500-letniej nieobecności na tej scenie.

W takim kontekście trzeba analizować epo-kową rekonfi gurację sceny globalnej XXI  w. W  tym krótkim opracowaniu chciałbym zwró-cić uwagę na los czterech wielkich aktorów tego procesu dziejowego. Chodzi o  losy USA, Unii Europejskiej, Chin i Indii5.

3 Por. M. Hilgers, The three anthropological approaches to neoliberalism, „International Social Science Journal”, De-cember 2010,

4 The Atlantic Community. The Titanic of the XXI cen-tury?, red. A. Kukliński, K. Pawłowski, Nowy Sącz 2010.

5 The future of Regions. The Megaspaces of the XXI cen-tury, red. P. Artymowska, A. Kukliński, P. Żuber, Mini-

Rekonfi guracja sceny globalnej XXI w. Artykuł dyskusyjny

Antoni Kukliński

Page 115: Biuletyn 2/2012

113Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

USA

Scena globalna XX w. była zdominowana przez USA, jako największe mocarstwo w  dziejach świata. Stany Zjednoczone były najważniej-szym twórcą i  gwarantem nowego porządku globalnego, który ukształtował się po II wojnie światowej. PAX Americana miała głębokie źró-dła w mocy politycznej, gospodarczej i militar-nej USA jako wiodącej siły świata zachodniego w konfrontacji z imperium sowieckim. Upadek tego imperium otworzył krótki okres monopoli-stycznej dominacji PAX Americana w systemie porządku globalnego.

Niestety Amerykanie nie potrafi li wykorzy-stać tego unikalnego momentu historii i stać się źródłem tworzenia nowego porządku globalne-go XXI w.

Replika doświadczeń wiodącej roli USA w zakresie tworzenia nowego porządku global-nego po II wojnie światowej okazała się niemoż-liwa w warunkach ostatniej dekady XX w.

Moment unipolarnej dominacji USA na sce-nie globalnej okazał się krótkim momentem historii. Zachodzące słońce PAX Americana nie znaczy oczywiście, że Amerykanie tracą pozy-cję ważnego aktora sceny globalnej, tracą tylko pozycję aktora decydującego w klimacie unipo-larnym. Wkraczamy w okres kształtowania no-wej multipolarnej sceny globalnej. Czy możliwe jest przejście od starej do nowej sceny globalnej w warunkach procesu sterowanego, czy też cze-ka nas okres globalnego chaosu6?

Trzeba jednak podkreślić, że Stany Zjedno-czone Ameryki ciągle są najważniejszym akto-rem sceny globalnej. USA dysponuje ogromnym, najbardziej zaawansowanym technologicznie potencjałem militarnym. Jednak ten potencjał jest już niewystarczający, aby Stany Zjednoczo-ne mogły spełniać rolę unipolarnego strażnika

stry of Regional Development, Warsaw 2011; Megaspaces, op.cit.

6 Por. R.  Haas, What follows American domination, „Financial Times”, 16.04.2008.

porządku globalnego. USA są największą i naj-bardziej innowacyjną gospodarka świata. Ta naj-bardziej innowacyjna gospodarka nie jest jednak gospodarką zdolną generować wysoką stopę wzrostu. To jest ważne pytanie, sugerujące, że na-sze systemy monitoringu procesów innowacji nie chwytają różnicy pomiędzy innowacjami przeło-mowymi a innowacjami marginalnymi7. Elitarne uniwersytety amerykańskie są w dalszym ciągu najważniejszymi ośrodkami kształcenia elity globalnej. Jednak ta elita nie potrafi znaleźć wyj-ścia z labiryntu obecnego wielkiego kryzysu. To są paradoksy bulwaru zachodzącego słońca naj-większego supermocarstwa w dziejach świata.

Unia Europejska8

Powstanie Unii Europejskiej jest największą in-nowacją instytucjonalną XX w. Jest to przełom w  historii Europy jako kontynentu zwaśnio-nych narodów, społeczeństw i państw. Jedno-cześnie jest to zamknięcie trzech wieków domi-nacji porządku westfalskiego, który przyjmował zasadę suwerenności państwa jako dobro naj-wyższe. Unia Europejska jest organizacją mię-dzynarodową nowego typu, o innej tożsamości niż ONZ lub OECD. Unia Europejska jest kwa-lifi kowanym związkiem państw, które wyraziły zgodę, aby obok indywidualnej suwerenności każdego członka związku pojawiła się domena suwerenności wspólnotowej, reprezentowanej przez instytucje Unii Europejskiej. Unia nie jest jednak państwem federalnym, które można po-równywać z USA.

Dzieje Unii Europejskiej są dokumentem wielkiego historycznego sukcesu w  procesach integracji przestrzeni europejskiej, w procesach tworzenia nowego europejskiego porządku prawnego, w  procesach tworzenia widzialnej w skali globalnej gospodarki europejskiej.

7 Por. A.  Wierzbicki, Polska Myśl Strategiczna. Na spotkanie z enigmą XXI w., „Biuletyn PTE”, kwiecień 2011.

8 Unia Europejska. Dylematy XXI w., red. A. Ku-kliński, J. Woźniak, Kraków 2011.

Page 116: Biuletyn 2/2012

114

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Niewątpliwie Unia Europejska jest olbrzy-mem gospodarczym. Jest jednak politycznym karłem, który nie dysponuje zdolnością do prze-jęcia wielkiej roli w  globalnym koncernie su-permocarstwowym. Polityka słabości Unii jest również barierą w procesach przezwyciężania wielkiego kryzysu naszych czasów.

Przez 50 lat wydawało się, że defi cyt roz-wiązań federalnych nie jest hamulcem rozwoju Unii. W  tej chwili widzimy, że tylko Unia sfe-deralizowana może spotkać się z enigmą XXI w. Słaba niesfederalizowana Unia po prostu utonie w  oceanie nieodpowiedzialnego populizmu oraz nastrojów renacjonalizacji europejskiej sce-ny politycznej.

Chiny9

Błyskawiczny awans potęgi gospodarczej i poli-tycznej Chin jest prawdopodobnie najważniej-szym czynnikiem rekonfi guracji sceny global-nej XXI w. W ciągu 30 lat Chiny przekształciły się z  zacofanego kraju rolniczego w pierwszo-rzędne supermocarstwo, które w  stosunkowo niedalekiej przyszłości może rzeczywiście stać się „państwem środka”, w globalnym tego słowa znaczeniu. Sukces i dynamika rozwoju Chin10 ma trzy źródła.

Pierwszym źródłem jest cywilizacja kon-fucjańska, która tworzy środowisko kulturowe do rozwoju silnego państwa, silnego społeczeń-stwa i silnej gospodarki.

Drugim źródłem jest doświadczenie sys-temu autorytarnego, który rozwinął ideologię i  praktykę długookresowego planowania stra-tegicznego11 wchłaniającego nie tylko rosnące potencjały endogeniczne gospodarki i  społe-czeństwa, lecz także egzogeniczne możliwości tworzone przez procesy globalizacji oraz przez system wielkich korporacji transnarodowych.

9 Por. K. Burski Rola Chin i Indii w kształtowaniu sceny globalnej XXI w., „Biuletynu PTE”, kwiecień 2012.

10 Por. J.M. Rousseau, Megaspaces, op.cit.11 Por. A. Kuklińskiego, ibidem.

Trzecim źródłem jest skala, talenty i dyscy-plina społeczeństwa chińskiego stale tworzące-go nowe zasoby mobilnej pracy jako podstawy dynamicznego rozwoju gospodarczego.

Chiny stały się największym warsztatem przemysłowym świata oraz potencjalnie najwięk-szym źródłem wolnych zasobów fi nansowych. Chiny w  stosunkowo krótkim czasie mogą stać się światową potęgą nauki, edukacji i kultury.

Ta laudacja sukcesu Chin nie pozwala jed-nak zapomnieć o drugiej stronie medalu. Chodzi o rosnącą polaryzację biegunów bogactwa i ubó-stwa, o  rosnące napięcia społeczne, o patologię wszechogarniającej korupcji, o dewastację śro-dowiska ekologicznego, która może przynieść negatywne konsekwencje w skali globalnej.

Moje uwagi o doświadczeniach Chin są tylko komentarzem do artykułu K. Burskiego pt. Rola Chin i  Indii w  kształtowaniu sceny globalnej XXI w., zamieszczonego w tym „Biuletynu PTE”.

Indie12

Ostatnie dwudziestolecie otworzyło nowy etap w  rozwoju indyjskiego społeczeństwa, indyj-skiej gospodarki i  indyjskiego państwa. Histo-ryczny klimat stagnacji i zależności został zastą-piony nową psychologią sukcesu wyłaniającego się nowego supermocarstwa in statu nascendi.

W  latach 1947–1990 gospodarka Indii była przytłumiona gorsetem imitacji sowieckiego sys-temu planowania, który wzmocnił negatywne cechy straszliwego aparatu indyjskiej biurokracji. Dopiero upadek imperium sowieckiego13 stwo-rzył podstawy ideologiczne i instytucjonalne dla procesu dość głębokiej, oczywiście niepełnej libe-ralizacji systemu gospodarczego. Ta ograniczona liberalizacja była jednak przełomowym punktem zwrotnym, który stał się wielkim pchnięciem w  procesach rozwoju gospodarki Indii, która w 2012 r. staje się trzecią gospodarką świata.

12 Por. artykuły na temat Indii, Megaspaces, op.cit.13 Por. A. Kapur, India’s path was powered by Soviet

fall, IHT, November 20 2009.

Page 117: Biuletyn 2/2012

115Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Źródła tego sukcesu gospodarczego można znaleźć w dynamice indyjskiego przedsiębior-stwa, które potrafi ło zmierzyć się z wyzwania-mi rynku wewnętrznego i  globalnego. Jednak najważniejszym i najbardziej głębokim źródłem jest społeczeństwo Indii tworzące zasoby uta-lentowanej siły roboczej reprezentujące ogrom-ną skalę tej siły, jak również jej zróżnicowanie w  całej palecie od najniższych kwalifi kacji do najwyższych pięter kompetencji technologicz-nych i intelektualnych.

W doświadczeniach Wspólnoty Atlantyckiej analizujemy historyczną sekwencję procesów rozwoju społeczeństw agrarnych, społeczeństw przemysłowych oraz społeczeństw informacyj-nych. Doświadczenia Indii i  Chin niosą wiel-ką innowację w  ogromnej skali transformacji, w której zaznacza się niekonsekutywny a para-lelny rozwój społeczeństw agrarnych, przemy-słowych i informacyjnych. Indie i Chiny w tym samym czasie są sceną rewolucji przemysłowej i  informacyjnej. Analiza tego problemu jest ważnym wyzwaniem nauk społecznych. Kon-tynuując tę trajektorię porównawczą refl eksji nad doświadczeniami chińskimi i  indyjskimi warto zwrócić uwagę na sześć zjawisk:1. Indie są największą demokracją świata

z całą potęgą siły i słabości tego systemu.2. Chiny są największą autokracją świata. Suk-

cesy i  słabości autokracji chińskiej są wiel-kim wyzwaniem nie tylko dla Indii, lecz także cywilizacji atlantyckiej oraz liberalnej demokracji.

3. W procesach rozwoju Indii dominują zjawi-ska rozwoju spontanicznego w kategoriach gospodarczych, społecznych i politycznych. W procesach rozwoju Chin dominują zjawi-ska rozwoju sterowanego. Chińska długo-okresowa myśl strategiczne jest wyzwaniem nie tylko dla Indii, lecz także dla paraliżu myśli strategicznej Wspólnoty Atlantyckiej.

4. W bilansie siły i  słabości Indii i Chin trze-ba zwrócić uwagę na porównanie ogromnej dynamiki inwestycji infrastrukturalnych w  Chinach oraz niebezpiecznej stagnacji tych inwestycji w  Indiach. Chińczycy na

ogromną skalę budują nowy system komu-nikacji drogowej kolejowej lotniczej.

W  Indiach zły stan infrastruktury technicz-nej oraz słabe perspektywy pozytywnych zmian w tej dziedzinie są bolesnym hamul-cem rozwoju gospodarczego i społecznego.

5. Podkreślając różnice w procesie rozwoju In-dii i Chin trzeba zwrócić uwagę na smutne podobieństwa strukturalne tych dwóch su-permocarstw. W  obu krajach powszechnie występują zjawiska korupcji, przenikającej sposoby funkcjonowania prawie wszyst-kich dziedzin życia gospodarczego, spo-łecznego i politycznego. Korupcja w tak róż-nych warunkach kulturowych, społecznych i  politycznych powinna być przedmiotem transdyscyplinarnych studiów naukowych, które odpowiedzą na ważne pytania, czy wspaniałe cywilizacje Indii i  Chin znajdą siły wewnętrzne, które pozwolą wyzwolić społeczeństwa Indii i Chin z brzemienia ko-rupcji, jako zdawałoby się nieuleczalnej pa-tologii społecznej.

6. Przedstawiając elementy analizy porów-nawczej Chin i  Indii podkreślamy, że oba mocarstwa są bardzo ważnymi współauto-rami i współaktorami rekonfi guracji sceny globalnej XXI w. Siła, dobra wola i myśl stra-tegiczna Indii i Chin mogą przeważyć szalę globalnego losu i przynieść odpowiedzi na pytania, czy rekonfi guracja sceny globalnej XXI w. będzie trajektorię lepszej czy gorszej przyszłości świata.

Pole wzajemnych relacji USA, Unii Europejskiej, Chin i Indii

W  tytule tym nie podejmuję pełnej analizy i pola relacji czterech supermocarstw. Ograni-czymy nasze uwagi do trzech relacji: 1) relacji USA–Unia Europejska–Wspólnota

Atlantycka, 2) relacji USA–Chiny–Chimerica, 3) relacji Chiny–Indie–Chindia.

Page 118: Biuletyn 2/2012

116

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

Wspólnota Atlantycka14

T.G.  Ash opublikował wspaniałe dzieło będą-ce laudacją Wspólnoty Atlantyckiej15. Jest to wielka i  potężna wspólnota – wspólnota za-chodniej cywilizacji, wspólnota liberalnej de-mokracji, wspólnota innowacji kultury i  wol-ności akademickiej, wspólnota dynamicznych przedsiębiorstw kapitalistycznych. Wielkość i moc tej wspólnoty jest sparaliżowana przez dezintegrację polityczną i  ideologiczną, która jest dramatycznym, a  może tragicznym wę-złem gordyjskim16. Jeśli wspólnota ta nie znaj-dzie aleksandryjskich rozwiązań to Wspólnota Atlantycka stanie się Titanikiem XXI w.

W pesymistycznej interpretacji tego drama-tu możemy iść dalej i powiedzieć, że na naszych oczach dokonują się dwa megahistoryczne sa-mobójstwa. Samobójstwo USA, które traci swo-ją moc jako siły gwarantującej funkcjonowanie porządku globalnego. Samobójstwo Unii Euro-pejskiej niezdolnej do sprostania wyzwaniom kryzysu europejskiego i globalnego. Ginie kli-mat solidarności krajów Unii Europejskiej, ginie domena wspólnej suwerenności Unii.

Ten proces tragicznego osłabienia mocy Wspólnoty Atlantyckiej rekonfi guruje scenę globalną stwarzając zupełnie nową sytuację autodestrukcji głównych autorów historycznie ukształtowanej sceny globalnej.

Oczywiście nie powinniśmy ulegać wid-mom, które rodzą się w  złych snach. Jednak osłabienie mocy i  dezintegracja Wspólnoty Atlantyckiej jest niepodważalnym faktem hi-storycznym naszych czasów, opisywany węzeł gordyjski jest węzłem rzeczywiście istniejącym.

Czy można jednak contra spem sperare prze-widywać, że Wspólnota Atlantycka przeżyje swój renesans w doświadczeniach XXI w.?

14 Por. Titanic, op.cit.15 T.G. Ash, Free World, Random House, New York

2004, polskie wydanie Znak, Kraków 2005.16 K. Rybiński i  inni, Gordian Knots of the XXI cen-

tury, Ministry of Regional Development, Warsaw 2008.

W tym kontekście można zacytować utopij -nie brzmiący projekt manifestu konferencji kra-kowskiej17 z 6 czerwca 2008 r., a więc z okresu przez wielkim kryzysem:

„Europa i  świat na początku XXI stulecia stają przed szeregiem trudnych wyzwań. Dla-tego uczestnicy konferencji krakowskiej „Kre-atywna i  innowacyjna Europa wobec wyzwań XXI  w.” zwracają się z  gorącym apelem do środowisk opiniotwórczych Unii Europejskiej i  Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, aby zainaugurować szeroki nurt społeczny, poli-tyczny i kulturalny, który skłoni zainteresowane elity polityczne i rządy do utworzenia Konfede-racji Wspólnoty Atlantyckiej, jako serdecznego i efektywnego porozumienia Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki.

W XXI w. Unia Europejska i Stany Zjedno-czone jako jednostki odrębne będą zbyt słabe, aby być osobno demiurgiem porządku global-nego. Jednakże połączone siły i  zasoby Unii Europejskiej i  Stanów Zjednoczonych stworzą podmiot, który może być pozytywnym i stabili-zującym demiurgiem tego porządku.

Konfederacja Wspólnoty Atlantyckiej, jako zintegrowany układ polityczny, gospodarczy i  fi nansowy, będzie najważniejszym podmio-tem sceny globalnej XXI  w. oraz gwarantem porządku światowego. Konfederacja będzie co najmniej równorzędnym partnerem wielkich mega-podmiotów sceny światowej, takich jak Chiny, Indie, Rosja i Brazylia. Powołanie i roz-wój Konfederacji będzie decydującym instru-mentem przezwyciężania obecnego, głębokiego kryzysu Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczo-nych, jako najważniejszych aktorów sceny glo-balnej”.

Powinniśmy wrócić do interpretacji tego utopij nego snu i  zorganizować w  Polsce wiel-ką konferencję międzynarodową18 pt. „Atlantic Community. The Titanic of the XXI century?”.

17 Projekt Manifestu Konfederacji Wspólnoty Atlantyckiej, w: A. Kukliński, K. Pawłowski, J. Woźniak, Kreatywna i innowacyjna Europa wobec wyzwań XXI w., Kra-ków 2009.

18 Porównaj Titanic, op.cit.

Page 119: Biuletyn 2/2012

117Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część III

SCENA

GLO

BALN

A X

XI W.

Chimerica

Z  dużą dozą prawdopodobieństwa możemy oczekiwać, że Chimerica będzie ważnym zja-wiskiem XXI w. Chimerica jest światem bipolar-nym, zdominowanym przez USA i Chiny. Warto zacytować następujące sformułowanie H. Kis-singera19: „Z początku nowego wieku relacje po-między Chinami a USA mogą zdeterminować odpowiedzi na pytanie czy nasze dzieci będą żyły w okresie zamętu gorszego niż doświad-czenia XXI w., czy też nasze dzieci będą świad-kami nowego porządku światowego zgodnego z uniwersalnymi aspiracjami pokoju i postępu”. Chimerica jest paradoksem trzech spotkań: • spotkania supermocarstw wschodzącego

i zachodzącego słońca, • spotkania systemów demokratycznych i au-

tokratycznych,• spotkania cywilizacji zamkniętych i otwar-

tych.Nie trzeba jednak przyjmować, że przewi-

dywanie wzrastającej mocy Chin oraz maleją-cej mocy USA jest jedyną możliwą trajektorią przyszłości. Można wyobrazić sobie renesans potęgi USA oraz załamanie procesów rozwojo-wych w Chinach. Chimerica jest wielka enigmą XXI w.

Hinc et nunc istota relacji chińsko-amerykań-skich wyraża się metaforą dramatyzmu uścisku dwóch potencjałów wzajemnej destrukcji go-spodarczej. Innymi słowy zła wola USA może zniszczyć podstawy rozwoju gospodarki chiń-skiej, a zła wola Chin może zniszczyć fi nansową strukturę USA. W kulturze polskiej funkcjonuje powiedzenie: „Złapał Kozak Tatarzyna a  Ta-tarzyn za łeb trzyma”. Trudno znaleźć lepszą metaforę opisującą obecny stan relacji amery-kańsko-chińskich. Chiny i  USA są supermo-carstwami, które znalazły się w kleszczach, po-czątkowo dobrowolnej a obecnie, przymusowej integracji wzajemnej. Zobaczymy czy integracja

19 H.A.  Kissinger, US and China Confl ict is not an option, IHT, June 9 2009.

ta będzie błogosławieństwem czy przekleń-stwem XXI w.

Chindia

Przesuwanie się środka ciężkości światowej go-spodarki i polityki zachodu na wschód łączymy na ogół z paralelnym awansem supermocarstw Chin i Indii20. W takim kontekście pojawiło się określenie Chindia. Chiny i  Indie wskazujące na podobieństwo losu tych dwóch supermo-carstw in statu nascendi. Nie oznacza to jednak, że w najbliższej przyszłości pojawi się program gospodarczej integracji Indii i  Chin lub też koncepcja sojuszu strategicznego tych dwóch mocarstw. Rozbieżności geopolitycznej, histo-rycznej i prospektywnej racji stanu Chin i Indii są tak wielkie i głębokie, że w obecnym stanie rzeczy sojusz strategiczny tych dwóch mo-carstw jest poza strefą układów realnych, co nie przekreśla, że przyszłość dalekiego horyzontu nie może przynieść zmiany tej sytuacji. Byłaby to szokowa rekonfi guracja sceny globalnej ge-nerującej dalszy spadek roli Wspólnoty Atlan-tyckiej. Relacje chińsko-indyjskie są wielkim problemem polityki zagranicznej Wspólnoty Atlantyckiej.

Świat do przeróbki czy rekonstrukcja świata

Dzieło W.  Orłowskiego21 jest jedną z  najlep-szych pozycji polskiej literatury przedmiotu, które ukazały się w ostatnich lat. Jest to wspa-niały przykład twórczego myślenia o  wiel-kich problemach gospodarki światowej XXI w. Chciałbym zgłosić uwagę krytyczną związaną z  tytułem dzieła Świat do przeróbki. Wydaje się, że słowo „przeróbka” jest terminem zbyt słabym. W mojej interpretacji terminu „prze-

20 Por. Raport OECD.21 W. Orłowski, Świat, op.cit.

Page 120: Biuletyn 2/2012

118

Część

III

SCEN

A G

LOBA

LNA

XXI

W.

róbka” implikuje wprowadzenie zmian bez na-ruszenia fundamentalnej struktury zjawiska. W  obecnym węźle gordyjskim splotu trzech kryzysów: gospodarki globalnej, systemu ka-pitalizmu oraz systemu liberalnej demokracji trzeba mówić nie tylko o przeróbkach świata, lecz także – a może przede wszystkim – o prze-łomowej rekonstrukcji świata jako procesu de-strukcji wielu fundamentalnych struktur oraz procesów tworzenia zupełnie nowych struk-tur. Być może potrzebna jest prawdziwa rewo-lucja w procesach myślenia o funkcjonowaniu gospodarki światowej. Nie potrafi ę w tej chwili przedstawić bardziej rozbudowanego toku mo-jego rozumowania. Powiem tylko, że w moim przekonaniu określenie „rekonstrukcja świata” jest bardziej trafne aniżeli „świat do przerób-ki”. Warto podyskutować o tych dwóch sformu-łowaniach.

Rekonstrukcja świata a rekonfi guracja sceny globalnej

Potrzebna jest wielka i przełomowa, może nawet rewolucyjna rekonstrukcja świata. Muszą po-jawić się nowe struktury i nowe siły napędowe procesów rozwojowych. W  ramach obecnych struktur znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia, czego dowodem są małoduszne działania anty-kryzysowe ostatniego 50-lecia.

Rekonstrukcja świata musi znaleźć wyjście z obecnego stanu wielkiego kryzysu, musi zna-leźć nowy model rozwoju gospodarki świato-wej, światowego społeczeństwa oraz nowy mo-del porządku globalnego. Rekonstrukcja nie jest aktem jednorazowej zmiany. Rekonfi guracja jest procesem nieustannej adaptacji sceny globalnej w dynamicznym systemie sił politycznych, spo-łecznych, gospodarczych i militarnych.

Teatralna metafora sceny globalnej22

Posługując się pojęciem „sceny globalnej”, sięgamy do metaforyki teatralnej widzącej świat jako wielką scenę dziejowego dramatu. W tym ujęciu określenie „nowa scena globalna” otwiera następujące interpretacje:1) nowa scena globalna to nowi autorzy dzie-

ła, które nazywa się dramatem świata w na-szym języku nowego porządku globalnego,

2) nowa scena to nowe scenariusze organizują-ce ten nowy porządek globalny,

3) nowa scena to nowy zespół aktorów pierw-szego, drugiego i trzeciego planu,

4) nowa scena to nowa wielomiliardowa wi-downia procesu dziejowego.Wydaje się, że ta teatralna metaforyka jest

inspirującym wyzwaniem dla naszej wiedzy i wyobraźni intepretującej procesy starej i two-rzenia nowej sceny globalnej.

Rekonfi guracja sceny globalnej w percepcji polskiego społeczeństwa i polskiego systemu edukacji narodowej

Ten dyskusyjny artykuł jest kolejną próbą wzmacniania procesu globalnej świadomości polskiego społeczeństwa. Ta świadomość musi absorbować nie tylko horyzonty europejskie, lecz także i horyzonty globalne. Musimy poznać i zrozumieć procesy kształtowania nowych su-permocarstw XXI w. Musimy rozumieć wielkie procesy transformacji Chin i Indii, które w cią-gu najbliższych lat wejdą w obowiązkowy krąg naszego horyzontu myślenia i działania.

22 Por. A.  Kukliński, J. Woźniak, Unia Europejska, op.cit., s. 280.

Page 121: Biuletyn 2/2012

119Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

Streszczenie

W 2011  r. Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus” opracował na zlecenie NBP Raport Polska 2050. Artykuł niniejszy przedstawia wnioski stra-tegiczne, wynikające z  zastosowania i  rozsze-rzenia założeń scenariuszy tego raportu do zagadnień przyszłości szkolnictwa w  Polsce, zwłaszcza wyższego.Słowa kluczowe: scenariusze rozwoju do 2050; przyszłość szkolnictwa w Polsce.

1. Wprowadzenie — scenariusze rozwoju do 2050 r.

W „Biuletynie PTE”, w numerze specjalnym Polska myśl strategiczna na spotkanie z enigmą XXI w. zawar-tych jest kilka opracowań o  istotnym znaczeniu dla perspektywy strategicznej rozwoju polskiego szkolnictwa do 2050  r. (np. Kukliński, 2011; Ku-kliński, 2011a; Wierzbicki, 2011). Jednakże od tego czasu Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus” opra-cował na zlecenie NBP Raport Polska 2050 (Kleiber i in., 2011); dlatego niniejszy artykuł poświęcony jest rozszerzeniu wcześniejszych wniosków stra-tegicznych o kwestie wynikające z tego raportu.

W Raporcie Polska 2050 zawarte są dwa ele-menty o  zasadniczym znaczeniu dla kwestii perspektyw szkolnictwa polskiego:

• Szczegółowo uzasadniono twierdzenie, że rozwój ekonomiczny kraju nie przekłada się automatycznie na rozwój cywilizacyjny, na-tomiast zapóźnienia i luki w rozwoju cywi-lizacyjnym mogą długookresowo stanowić barierę dla rozwoju ekonomicznego.

• Przedstawiono trzy scenariusze rozwo-ju Polski do 2050  r., oparte na wybranych trzech megatrendach społeczno-ekono-micznych oraz czterech megatrendach spo-łeczno-technicznych, oraz przewidywanych czterech konfl iktach o zasadniczym znacze-niu dla przyszłości.Zarówno twierdzenie o priorytecie rozwoju

cywilizacyjnego, jak przewidywane w raporcie scenariusze rozwoju (których nie będziemy tu szczegółowo omawiać, wykorzystamy tylko ich założenia), wskazują na zasadnicze znaczenie szkolnictwa dla przyszłego rozwoju kraju.

Rozpatrywano przy tym trzy zasadnicze megatrendy: 1) demografi czny megatrend starzenia się spo-

łeczeństw, 2) społeczny megatrend upowszechnienia

szkolnictwa wyższego,3) gospodarczo-fi nansowy megatrend wirtu-

alizacji gospodarki światowej.Wszystkie te megatrendy mają wpływ na

przyszłość szkolnictwa (np. starzenie się spo-łeczeństw związane będzie z  kształceniem ustawicznym i  otwartymi uniwersytetami dla emerytów, zob. np. Kleer, 2008; wirtualizacja

Szkolnictwo polskie w perspektywie 2050 r.Andrzej P. Wierzbicki

Page 122: Biuletyn 2/2012

120

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

gospodarki światowej oznaczać będzie nie-uchronność globalizacji i konkurencji z krajami nowo rozwiniętymi, zatem wzrost znaczenia innowacyjności i  kreatywności społeczeństwa polskiego). Jednakże najważniejszy jest mega-trend upowszechnienia szkolnictwa wyższego, wynikający z  coraz powszechniejszego prze-świadczenia, że w epoce gospodarki opartej na wiedzy o  szansach indywidualnych decyduje wykształcenie, i z gotowości rodzin płacenia za takie wykształcenie dla swych dzieci. Tak więc skutków tego megatrendu nie można uniknąć, trzeba go zrozumieć i się do niego dostosować.

W raporcie rozpatrzono też cztery wybrane (jest ich zapewne więcej) megatrendy społecz-no-techniczne:1) dalszy rozwój internetu,2) dalszy rozwój telefonii mobilnej wraz z  in-

tegracją komputera osobistego, aparatu foto-grafi cznego i kamery fi lmowej z telefonem,

3) dalszy rozwój robotyki zarówno w kierun-ku pełnej automatyzacji produkcji, jak i hu-manoidalnych robotów jako towarzysza człowieka,

4) dalszy rozwój inżynierii biomedycznej, znów w dwóch kierunkach, z których pierwszy jest bardziej zaawansowany – do zastosowania technik informacyjnych i innych do poprawy aparatury medycznej, diagnostyki, narzędzi do operowania, itp. – natomiast drugi bar-dziej zalążkowy – to implantacja urządzeń wysokiej techniki do ciała człowieka. Znów wszystkie te megatrendy będą miały

zasadniczy wpływ na rozwój szkolnictwa do 2050 r.: w przyszłości nieodłącznym elementem wykształcenia będzie wiedza, pozwalająca na dobre zrozumienie tych megatrendów.

W raporcie rozpatrzono też cztery zasadni-cze przewidywane konfl ikty społeczno-gospo-darcze o globalnym charakterze:a) konfl ikt gospodarki realnej i wirtualnej,b) konfl ikt o własność wiedzy,c) konfl ikt prekariatu (nowej klasy pracowni-

ków o nietrwałym zatrudnieniu) z tradycyj-nym społeczeństwem i gospodarką,

d) konfl ikt rewolucji biomedycznej.

Znów wszystkie te konfl ikty będą miały zasadniczy wpływ na rozwój szkolnictwa do 2050 r. Np. konfl ikt o własność wiedzy, którego przejawem był niedawny spór o ACTA, wpłynie na proporcje w  kształceniu publicznym i pry-watnym. Konfl ikt rewolucji biomedycznej zmusi wydziały humanistyczne i społeczne do włącze-nia elementów techniki do programów naucza-nia. Ale decydujący może być wpływ konfl iktu prekariatu (który zresztą wzmacnia megatrend starzenia się społeczeństw, gdyż młodzież o nietrwałym zatrudnieniu odkłada zakładanie rodziny i posiadanie dzieci).

Rewolucja informacyjna to oczywiście wię-cej niż internet, jej częścią jest także automatyza-cja i robotyzacja produkcji, która już przyczyni-ła się do rozpadu i utraty roli proletariatu, zatem upadku komunizmu i stopniowego kształtowa-nia się nowej klasy pracowników, tzw. prekaria-tu: pracowników znajdujących tylko czasowe zatrudnienie.

Konfl ikt prekariatu z  tradycyjnym społe-czeństwem i gospodarką dotyczy pytania, z cze-go ma żyć prekariat, jeśli zrobotyzujemy i zauto-matyzujemy całą produkcję, a  zyski z  tego procesu będzie miała stosunkowo niewielka warstwa ludzi niezbędnych do nadzoru, zatem zatrudnionych trwale, oraz – w znacznie więk-szym stopniu – jeszcze mniejsza warstwa inwe-storów (nowych rentierów) czy bankierów. Kla-syczna odpowiedź na to pytanie – zatrudnienie prekariatu w usługach – służy tylko ukrywaniu problemu, gdyż to właśnie zatrudnienie w usłu-gach okazuje się najbardziej nietrwałe.

Sytuacja masowej nietrwałości zatrudnie-nia nie pojawi się zapewne w skali światowej do 2050  r., ale klasa prekariatu będzie nieuchronnie narastać i konfl ikt ten będzie się pogłębiał. Kon-fl ikt ten może nabrać charakteru pokoleniowego, gdy trwałe zatrudnienie będzie ograniczone do bardziej doświadczonych ludzi starszych, nato-miast bezrobocie młodzieży zmniejszy jej szanse znalezienia względnie trwałej pracy w przyszłości.

Konfl ikt ten dotyczył będzie też młodzie-ży z wyższym wykształceniem, ze względu na megatrend jego umasowienia, oraz brak równo-

Page 123: Biuletyn 2/2012

121Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

wagi na specjalistycznych ryn-kach pracy (ten brak równowagi ma charakter systemowy, wyni-ka nieuchronnie z  ok. pięciolet-niego opóźnienia w  kształceniu specjalistów w  odpowiedzi na wzrost popytu na nich, zob. dal-sza analiza).

Konfl ikt ten ma wprawdzie także charakter światowy, ale w  dużym stopniu zależy od lo-kalnego prawodawstwa pracy; stąd dla scenariuszy rozwoju Pol-ski może być najbardziej znaczą-cy. Mit o  tworzeniu klasy śred-niej w  Polsce pozostał mitem właśnie dlatego, że klasę śred-nią zastąpił prekariat.

2. Innowacyjność i kreatywność

Wobec megatrendu wirtualizacji i  globalizacji gospodarki, decydujące o szansach konkurencyj-nych na zglobalizowanych rynkach staja się: inno-wacyjność i kreatywność. Trzeba je jednak dobrze rozumieć i rozróżniać (zob. Wierzbicki, 2011a).

Innowacje przełomowe, np. (w  dziedzinie technik informacyjnych) komputery, telewizja, sieć komputerowa, telefonia komórkowa, itp., zdarzają się nieczęsto, a  ich szeroka penetracja społeczna bywa znacznie opóźniona (opóźnie-nie czyste do początków rozpowszechniania często sięga ponad 30 lat, opóźnienie inercyjne związane z  dynamiką rozpowszechniania na-stępne 30 lat).

Jednakże po rewolucji informacyjnej, w go-spodarce opartej na wiedzy obserwujemy duże zapotrzebowanie na innowacje powszednie (ta-kie, które uzasadnią skrócenie ekonomicznego okresu życia produktu: kupowanie samochodu co trzy lata, komputera co dwa lata, zaś telefo-nu komórkowego co roku), szybko wdrażane do praktyki i  obrotu towarowego. Te drugie (po-

wszednie) mogą być kreowane niejako taśmo-wo, są nieco łatwiejsze (głównie ze względu na praktycznie nieograniczone możliwości, jakie oferują współczesne narzędzia software’owe), chociaż też wymagają kreatywności.

Te pierwsze (przełomowe) są nieprzewi-dywalne, choć znaczenie niektórych już doko-nanych, a  tylko czekających na udoskonalenia w  trakcie długiego opóźnienia czystego może być przedmiotem prognozowania (jak np. w  kwestii implantów biocybernetycznych); są one sporadyczne i nie są prostym wdrożeniem wyników badań podstawowych, opierają się głównie na kreatywności twórczej.

Tak więc holistyczne podejście czy to eko-nomiczne, czy psychologiczne do zagadnień innowacyjności, nie rozróżniające tych dwóch krańcowych rodzajów innowacji (bo może też być wiele rodzajów pośrednich) jest ułomne, je-śli nie koncentruje się na problemie wspólnym dla tych obu rodzajów: jakie są czynniki czy uwarunkowania kreatywności oraz jak stymu-lować kreatywność?

Problem ten ma niewątpliwe podłoże psy-chologiczne, z jednym zastrzeżeniem. Psycholo-gia koncentruje się głównie na emocjonalnych aspektach kreatywności twórczej, z  niejakim zapoznaniem jej aspektów intuicyjnych. Wiąże

16 lutego 2012 r. uczestnicy debaty „Szkolnictwo wyższe do roku 2050"

Page 124: Biuletyn 2/2012

122

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

się to zapewne z obawą nieracjonalności intu-icji wynikającą z  dominującego w  psychologii wpływu opinii Junga, który intuicję uważał za zjawisko ponadnaturalne, transcendentalne.

Z perspektywy poznawczej techniki nie ule-ga natomiast wątpliwości, że kreatywność tech-niczna, chociaż ma też przesłanki emocjonalne, opiera się głównie na intuicji, silnie związanej z  wyobraźnią i  rozumowaniem obrazowym. Skrótowo charakteryzując czynniki i  uwarun-kowania kreatywności należy więc stwierdzić, że jest ona umiejętnością znajdowania nowych rozwiązań czy idei, uwarunkowaną zarówno emocjonalnie jak i  intuicyjnie. Nie będę tu re-ferował swojej racjonalnie, technicznie i ewolu-cyjnie uzasadnionej teorii potęgi (choć także za-wodności) intuicji (zob. np. Technen, Wierzbicki, 2012); wystarczy wniosek, że w kształceniu nie-zbędna jest stymulacja intuicyjnych aspektów kreatywności.

Z  rozważań takich wynika, zgodnie zresz-tą z  klasycznymi badaniami Piageta (nad psy-chologią dziecka), że indywidualną stymulację kreatywności należy zaczynać od wczesnego dzieciństwa. Tak więc niezależnie od tego, czy chcemy stymulować innowacyjność powszednią w celu poprawy konkurencyjności i sytuacji go-spodarczej, czy też ogólnie społeczną innowacyj-ność, kluczem dla takich działań jest stymulacja kreatywności w całym ciągu kształcenia – przed-szkolnego, podstawowego, średniego, wyższego.

3. Wyzwania przed szkolnictwem polskim

Jest w  tej chwili wiele projektów i działań, w których rozpatruje się przyszłość szkolnictwa polskiego. Na przykład już ponad dwa lata cią-gnie się projekt Foresight „Akademickie Mazow-sze 2030”, ale rozpoczęty był bez głębszej anali-zy strategicznej (zagrożeń ogólno-społecznych, wyzwań itp.). W rezultacie, Foresight koncentru-je się na tematyce istotnej dla specyfi ki środowi-ska akademickiego – takiej jak relacje pomiędzy

uczelniami centralnymi i lokalnymi, sposoby do-prowadzenia do powstania na Mazowszu jednej uczelni o znaczeniu międzynarodowym, czy re-lacje pomiędzy modelem zarządzania uczelnią a jej rozwojem długoterminowym. Tematyka ta, choć ważna, nie wydaje się jednak decydująca dla przyszłości szkolnictwa w Polsce.

Szkolnictwo w  Polsce powinno odpowia-dać na wyzwania przyszłości! Lepsze ujęcie wyzwań strategicznych można znaleźć np. we wspomnianym już „Biuletynie PTE” Polska myśl strategiczna na spotkanie z  enigmą XXI  w. (zob. Galwas, 2009). Tu jednak uzupełnię tę analizę strategiczną o elementy oparte na referowanych wcześniej założeniach scenariuszy rozwoju w Raporcie Polska 2050. Zastosuję tu nie klasycz-ną analizę strategiczną SWOT, ale zmodyfi ko-waną analizę TWOSA zaczynającą się od zagro-żeń a kończącą na niezbędnych działaniach.

Jakie więc zagrożenia czekają wyższe szkol-nictwo polskie w perspektywie 2050  r.? Może-my wytypować kilka:1) zagrożenie obniżenia jakości zarówno kan-

dydatów na studia, jak i własnego poziomu nauczania;

2) zagrożenie nadprodukcji absolwentów nie-znajdujących zatrudnienia na rynku pracy;

3) zagrożenie falowym charakterem rozwoju demografi cznego;

4) zagrożenie rewolucją studencką wobec groźby zwiększenia szeregów prekariatu;

5) zagrożenie marginalizacją szkolnictwa polskiego poprzez emigrację młodzieży do uczelni zagranicznych;

6) zagrożenie porażką w konkurencji między-narodowej (z  uczelniami w  krajach nowo rozwiniętych).Nie analizując tych zagrożeń szczegółowo,

poniżej przedstawiono kilka komentarzy dla wybranych zagrożeń:

1 Zagrożenie obniżenia jakości jest nieuchron-ne wobec umasowienia studiów, trendu upo-wszechnienia studiów wyższych (nie można przeciwdziałać temu trendowi, jeśli rodziny studenta są gotowe płacić za umożliwienie mu

Page 125: Biuletyn 2/2012

123Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

studiowania). Można tylko przeciwdziałać obni-żaniu jakości kandydatów na studia np. poprzez współpracę ze szkołami średnimi; świadomie podwyższać jakość nauczania poprzez partycy-pację najlepszych studentów w pracach badaw-czych, itp.

2 Zagrożenie nadprodukcji absolwentów nie-znajdujących zatrudnienia na rynku pracy jest też nieuchronne wobec średnio pięcioletnie-go opóźnienia pomiędzy wzrostem popytu na absolwentów danej specjalności a  początkiem zaspokajania tego popytu, co skutkuje nagmin-nym występowaniem 20-letniego cyklu wahań podaży absolwentów. Na przykład, jeśli w pew-nym momencie pojawia się brak specjalistów w  zakresie zarządzania i dowiaduje się o  tym młodzież licealna, to większa jej część kieruje się na studia związane z zarządzaniem (bez pro-porcjonalności, po prostu kierując się masowym trendem ograniczonym tylko liczbą młodzieży o odpowiednich zainteresowaniach). Ale dopie-ro po 5 latach pojawiają się pierwsze zwiększone liczby absolwentów na rynku pracy; tymczasem brak specjalistów będzie się pogłębiał, zatem potrzeba następnych (drugich) 5 lat zwiększonej podaży, aby zrównać podaż z popytem. Po 10 la-tach (połowie cyklu) pojawia się zatem nadmiar podaży nad popytem, ale na studiach jest ciągle jeszcze 5 roczników zwiększonej liczby studen-tów. Wobec tego nadmiar podaży nad popytem będzie się powiększał przez następne (trzecie) 5 lat, nawet, jeśli licealiści dowiedzą się o  tym natychmiast i mniej z nich zdecyduje się na ten kierunek (jeśli nie, to równoważne jest to zwięk-szeniu opóźnienia i  okres cyklu odpowiednio się zwiększy; uwzględniliśmy to przy przyjęciu opóźnienia 5 lat, choć zazwyczaj studia trwają krócej). Po tych (trzecich) 5 latach mamy spory nadmiar podaży nad popytem, i potrzeba jest dalszych (czwartych) 5 lat, aby zmniejszając po-daż ponownie zrównoważyć podaż z popytem. Zatem okres cyklu wynosi cztery czasy opóźnie-nia. Występowanie takich cykli oznacza jednak nieuchronny brak równowagi na rynku specja-listów danej dziedziny.

Nie kontynuując w  tym miejscu analizy TWOSA szczegółowo, wymienię tu tylko nie-które słabości, szanse, siły i przykładowe dzia-łania:

W (słabości). Do słabości polskiego szkolnictwa wyższego należy zaliczyć, z  jednej strony, jego konserwatyzm (skłonność demokratycznych ciał kolegialnych do unikania jakichkolwiek re-form), z drugiej zaś strony niedocenianie rozwo-ju cywilizacyjnego, w  tym szkolnictwa, przez polską klasę polityczną (niedofi nansowanie szkolnictwa, wynikająca stąd konieczność wie-loetatowości, negatywna selekcja młodych pra-cowników, mały udział w badaniach, zwłaszcza stosowanych, itp.).O (szanse). Szanse polskiego szkolnictwa to wy-korzystanie słabości i zagrożeń jako siły: wobec falowego charakteru zmian demografi cznych, przyciągnięcie studentów zagranicznych (np. z  Ukrainy, Białorusi, Wietnamu, Chin; praca organiczna, to jest współpraca z  przedsiębior-stwami zatrudniającymi absolwentów nad ich kształceniem, itp.S (siły). Siłą polskiego szkolnictwa wyższego są pozostałości niezłego poziomu polskiej nauki, których nie zniwelowało jeszcze dwadzieścia lat strategii neoliberalnej i wynikającego z niej nie-dofi nansowania nauki i edukacji. Usprawiedli-wieniem takiej polityki władz jest powoływanie się na opinie międzynarodowych fi rm dorad-czych, że polska nauka jest słaba i nieefektyw-na. Opinia taka mij a się jednak z prawdą: np. mamy lepszą pozycję na świecie w zakresie pu-blikacji i cytowań niż wynikałoby to z pozycji w fi nansowaniu nauki; ale na takie argumenty przedstawiciele fi rm doradczych odpowiadają (prywatnie), że przyjęcie tych argumentów nie leżałoby w  interesie fi rm przez nich reprezen-towanych; mamy więc tu do czynienia z typo-wym konfl iktem interesów.

Ale ta siła zaniknie za lat dziesięć czy dwa-dzieścia, jeśli polska klasa polityczna nie uzna priorytetu rozwoju cywilizacyjnego: pozorne oszczędności na edukacji i nauce doprowadzą do strat w dalszej perspektywie.

Page 126: Biuletyn 2/2012

124

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

A (działania). Działania wynikające z  takiej analizy są różnorodne, na pewno obejmującej wielorakie kroki mające na celu podniesienie ja-kości kształcenia i kształtowania kreatywności. Najbardziej istotne z  takich działań wymienię jako wnioski.

4. Wnioski

• Niezbędny jest wzmocniony nacisk nauki i szkolnictwa polskiego na polską klasę poli-tyczną w celu uzyskania priorytetu dla roz-woju cywilizacyjnego;

• Niezbędne jest wprowadzenie do progra-mów kształcenia wszystkich kierunków studiów co najmniej trzech przedmiotów technicznych, wyjaśniających megatrendy przyszłości (informatyki, robotyki, inżynie-rii biomedycznej);

• Niezbędne jest wprowadzenie sporej licz-by przedmiotów wykładanych w  języku angielskim i przyciąganie znacznej liczby studentów zagranicznych;

• Niezbędny jest udział studentów starszych lat w badaniach (fi nansowany czy to z pro-jektów badawczych, czy przez przedsiębior-stwa zatrudniające absolwentów);

• Niezbędne jest utworzenie instytucji central-nej (np. przy Radzie Głównej Nauki i Szkol-nictwa Wyższego), której obowiązkiem byłby monitoring i bilansowanie popytu i podaży specjalistów w różnych dziedzinach i kohort studentów na studiach w  tych dziedzinach, aby prognozować nadwyżki podaży nad po-pytem i publikować takie prognozy;

• W działaniach, mających na celu kształtowa-nie kreatywności absolwentów, niezbędne jest podkreślanie znaczenia kreatywności grupowej, zespołowej (bo nadmierny indy-widualizm jest wadą polską, przenoszącą się na szkolnictwo);

• W działaniach, mających na celu ogranicze-nia groźby konfl iktu prekariatu, warto prze-analizować rozwiązania innych krajów, np. związane ze specyfi czną kulturą japońską.

To tylko przykładowe wnioski. Zachęcam do lektury Raportu Polska 2050. Cytuję tu przesłanie ogólne: „Świat i Polska w 2050  r. będą bardziej odmienne od dzisiejszych, niż obecne od tych w 1970 r.” Występują jednak zjawiska i procesy długiego trwania, o powolnej dynamice zmian; należy do nich poziom nauki czy wykształcenia społeczeństwa. Zatem inwestycje w te dziedziny dają najbardziej trwałe wyniki, a  zaniedbanie tych dziedzin przez ostatnie dwadzieścia lat bę-dzie negatywnie ocenione przez historię.

Bibliografi a

Galwas B. (2009), Edukacja w przyszłości i przy-szłość edukacji, w: Wyzwania przyszłości – szanse i zagrożenia, red. J. Kleer, A.P. Wierzbicki, B. Gal-was, L. Kuźnicki, Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus”, PAN, Warszawa.

Kleer J.  (2008), Konsekwencje ekonomiczne i społeczne starzenia się społeczeństwa, Komitet Pro-gnoz „Polska 2000 Plus”, PAN, Warszawa.

Kleiber M., Kleer J., Wierzbicki A.P., Galwas B., Kuźnicki L., Sadowski Z., Strzelecki Z. (2011), Raport Polska 2050, Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus”, PAN, Warszawa.

Kukliński A.  (2011), Wizje i  strategie rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce w perspektywie roku 2050, w: Polska myśl strategiczna na spotkanie z enig-mą XXI w., „Biuletyn PTE” 2011, nr 2, s. 137–152.

Kukliński A. (2011a), Od gospodarki opartej na wiedzy do gospodarki opartej na mądrości. Na spotka-nie z enigmą XXI w., w: Polska myśl strategiczna …, op.cit., s. 65–68.

Wierzbicki A.P.  (2011), Wyzwania przed pol-skim szkolnictwem wyższym, w: Polska myśl strate-giczna …, op.cit., s. 160–163.

Wierzbicki A.P. (2011a), Innowacje przełomowe i powszednie, w: Polska myśl strategiczna…, op.cit., s. 50–55.

Wierzbicki A.P. (2012), Technen: Elementy nie-dawnej historii technik informacyjnych i wnioski na-ukoznawcze, Instytut Łączności (PIB) i Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus”, PAN, Warszawa.

Page 127: Biuletyn 2/2012

125Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

Wielkie wieloletnie strategie rządów, unii gospodarczych i  politycznych (jak Unia Europejska) oraz organizacji

międzynarodowych (jak OECD) znajdują odbi-cie w strategiach krajowych resortów, a te z kolei w resortowych politykach, programach i instru-mentach. Ewaluacje to jeden z koniecznych ele-mentów cyklu polityk – obok tworzenia agendy, określania celów i priorytetów, wdrażania i mo-nitoringu.

Nowoczesna polityka (także polityka na-ukowa) traktuje instrumenty i  programy po-lityczne jako rodzaj inwestycji, która ma dać oczekiwany zwrot ekonomiczny, społeczny czy kulturowy. Obok zasady legalizmu drugą pod-stawową zasadą obowiązującą w  polityce jest zasada efektywności.

Przez dekady w krajach zachodnich wzro-stowi wydatków na B+R towarzyszył rozwój koncepcji i procedur polityki naukowej, służą-cych lepszej alokacji środków publicznych. Po-jęcia „cyklu polityki”, „celów strategicznych”, „priorytetów”, „instrumentów polityki”, „ana-lizy” i  „ewaluacji polityk” weszły do języka i praktyk zarządzania nauką. Jeśli polityka jest korektą stanu zastanego podejmowaną dla osiągnięcia celów społecznych, gospodarczych i politycznych w odpowiedzi na wcześniej zdia-gnozowane problemy i  wyzwania, źródłem

wiedzy dla decyzji są techniki diagnostyczne i prognostyczne oraz ustalenia wcześniejszych ewaluacji. Na określenie tak prowadzonej po-lityki używa się określenia „polityka oparta na dowodach” (evidence-based policy).

W krajach zachodnich ewaluacja działalno-ści B+R fi nansowanej ze źródeł publicznych to dziś nieodzowna część zarządzania nauką na każdym jego szczeblu. Ewaluacji poddaje się niemal każde działanie fi nansowane z pienię-dzy podatnika, na wszystkich jego szczeblach. Mówiąc ogólnie, ewaluacja próbuje określić, w  sposób możliwie systematyczny i obiektyw-ny, ocenę wartości interwencji publicznej w od-niesieniu do pewnych ustalonych wcześniej kryteriów. Ewaluacja adresowana jest do spo-łeczeństwa w  ogóle (accountability), polityków i urzędników, menedżerów, naukowców, użyt-kowników badań (inżynierów przemysłu, służ-by zdrowia, pracowników socjalnych itd.). Wy-daje się na nią aż 1–3% wydatków publicznych na B+R. 

Z biegiem lat obok ewaluacji na szczeblu za-rządczym (instytucji naukowych, zespołów ba-dawczych, poszczególnych badaczy) rozwinęły się typy, metody i techniki ewaluacji na szczeblu politycznym. Zazwyczaj ewaluacje dzieli się wg kryterium czasu (ex ante, interim, ex post), typu pytań (np. wkład, cel, produkt, proces, wpływ),

Ewaluacja programów i instrumentów (polityki naukowej)Jan Kozłowski

Page 128: Biuletyn 2/2012

126

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

obiektu, faktu, czy wyniki ewaluacji są wyko-rzystywane do określenia wielkości fi nansowa-nia itd.

Ewaluacje polityki naukowej – w  Polsce stosunkowo od niedawna – są uzupełnieniem ewaluacji badań naukowych (fi nansowanie statutowe, KEJN, fi nansowanie projektów ba-dawczych oraz fi nansowanie blokowe na za-sadach konkursu, KNOW). Ewaluacje polityki naukowej obejmują m.in. ewaluację systemu B+R i  innowacji, programów i  instrumentów, tzw. mieszanki różnych rodzajów polityki (poli-cy mix), udziału Polski w programach unij nych, aparatury badawczej, agencji wykonawczych. Jak świadczą serwisy informacyjne (Erawatch), ewaluacje polityki naukowej stały się stan-dardem w  krajach UE i OECD.  Przykładowo, w Austrii zaczęto je przeprowadzać od 1991 r.; w  1996  r. założono Research and Technology Policy Evaluation Platform, skupiające minister-stwa, agencje, instytucje naukowe i  think tanki zainteresowane zagadnieniami ewaluacji; do-tychczas przeprowadzono ok. 180 ewaluacji.

Opóźnienie Polski w  stosunku do państw zachodnich przejawiało się w zwłoce w budo-

waniu nowoczesnego instrumen-tarium polityki naukowej. Luka w  tworzeniu polityki stopniowo zmniejsza się, szczególnie od chwili wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Inicjatorami zmian jest zarówno Kancelaria Premie-ra (m.in. program realizowany przez Ernst & Young), jak i (obec-nie) Ministerstwo Administracji i  Cyfryzacji oraz poszczególne resorty, szczególnie Minister-stwo Rozwoju Regionalnego oraz Ministerstwo Nauki i  Szkolnic-twa Wyższego.

Ewaluacja nabiera w  Polsce coraz większego znaczenia, sta-jąc się nieodłącznym elementem działań administracji publicznej. Obowiązek ewaluacji wynika zarówno z  aktów prawa krajo-wego, jak i międzynarodowego.

W Polsce od kilku lat ewaluację przedsięwzięć fi nansowanych ze środków unij nych zarówno na poziomie strategicznym, jak i  operacyjnym rozszerza się na inicjatywy fi nansowane ze środków krajowych. W  celu przeprowadzania ewaluacji powołuje się odrębne jednostki w ra-mach ministerstw i  agencji (np. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, PARP). Specjaliści ds. ewaluacji pracują dziś w agencjach zajmujących się programami polityki naukowej (NCBiR, NCN, PARP, FNP, OPI) oraz w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Ulepszenie systemu ewaluacji polityk to obecnie jedno z  priorytetowych zadań MNiSW. Zadanie to jest ważne z powodu po-stępującej decentralizacji zarządzania nauką, wzrostu liczby instrumentów polityki naukowej i innowacyjnej oraz wzrostu nacisku UE na sto-sowanie standardów administracyjnych. Obec-nie w Polsce funkcjonuje ok. 110 instrumentów polityki naukowej i  innowacyjnej administro-wanych przez 9 organizacji (MNiSW, NCN, NCBiR, FNP, PARP, OPI, NOT, BGK, Agencja Rozwoju Przemysłu SA). Tak wielka liczba in-

12 marca 2012 r., od lewej: dr Jan Kozłowski, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego; dr Olaf Gajl, Ośrodek Przetwarzania Informacji; dr Dominik Batorski, Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego na Uniwersytecie Warszawskim podczas dyskusji pt. „Jak budować system informacji i analiz wspierający strategiczne decyzje o nauce”

Page 129: Biuletyn 2/2012

127Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

strumentów i ich administratorów nie pozwala dłużej na nieskoordynowane projektowanie no-wych instrumentów bez zbadania skuteczności oraz wzajemnego wpływu już istniejących.

Rozwij anie ewaluacji polityki, a  zwłaszcza ewaluacji programów i  instrumentów, nie jest łatwe, gdyż wymaga wielu trudnych rozstrzy-gnięć i nie może polegać na prostym „zakupie technologii (ewaluacji) pod klucz”.

Wprowadzanie zasad efektywności w  sto-sunku do badań naukowych fi nansowanych ze środków publicznych budzi do dziś w  śro-dowiskach naukowych sprzeciw, gdyż normy i wartości, którymi kierują się badacze, są z re-guły przeciwne polityce i zarządzaniu. Istnieje realny dylemat, przed jakim stoją politycy i na-ukowcy, w  jaki sposób zwiększyć efektywność badań naukowych i ukierunkować je silniej na potrzeby społeczne nie tracąc przy tym korzyści płynących z pozostawienia badaczom znacznej swobody w wyborze celów i metod badań.

Obok ewaluacji będących podstawą decyzji fi nansowych (np. Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych) powinno się rozwinąć ewaluacje służące poprawie kryteriów lub mechanizmów stosowania programów i instrumentów oraz (ogól-nie) ulepszeniu polityki oraz dostosowaniu ich do zmieniającego się otoczenia – zmieniającego się także pod wpływem ocenianych instrumentów.

W  ewaluacji programów i  instrumentów, tak jak i w innych ewaluacjach, chodzi zarówno o formalną legitymizację, jak i o rozumienie. Jest ważne, żeby formalna legitymizacja (instrument został użyty odpowiednio, pieniądze nie zostały zmarnotrawione) nie zastąpiła rozumienia. Cza-sem uważa się, że legitymizację można oprzeć nawet na łatwo dostępnych wskaźnikach, zebra-nych w urzędzie, bez analizy ich znaczenia (co naprawdę mierzą, w  jaki sposób korelują z  in-nymi wskaźnikami, jakie czynniki mają na nie wpływ itd.) oraz uzyskanych wartości (w  jaki sposób efekty programu wpłynęły na wskaź-nik, czy istniała grupa kontrolna itd.). Wskaźniki łudzą obiektywizmem. Wydaje się, że wystar-czy przyjąć pewną wartość bazową, różną od aktualnej, i założyć, że dzięki realizacji polityki

(programu, instrumentu) wartość ta będzie się zmieniać – będzie rosnąć (np. udział polskich publikacji w  puli światowych) lub spadać (np. śmiertelność niemowląt). Jednak związek po-między interwencją a  jej efektami bywa znacz-nie bardziej złożony. Nie zawsze pamięta się, że wskaźniki są wynikiem subiektywnych wybo-rów (np. jak liczyć publikacje autorów pochodzą-cych z różnych krajów), a oprócz interwencji na efekty wpływa bardzo wiele innych nie zawsze łatwo uchwytnych i mierzalnych czynników.

Dla zrozumienia, czy instrument był po-trzebny, czy słusznie ustalono jego cele, czy sfor-mułowano odpowiednie zadania, czy admini-strowanie było właściwe, jakie rezultaty i efekty osiągnięto – potrzeba jednak czegoś więcej. Nie tylko dobrego użycia statystyk, ale także badawczości ewaluatorów, ich dociekliwości, wnikliwości, kreatywności, a  nawet pewnej umiejętności eksperymentowania z metodami. Sięgnięcia, jeśli trzeba, nie tylko po metody ilo-ściowe, ale i jakościowe – wywiady indywidual-ne i fokusowe, ankiety on-line, itd.

Podczas ewaluacji instrumentu ewaluatorzy powinni patrzeć szerzej niż na sam tylko in-strument. Powinni także brać pod uwagę jego współgranie z innymi inicjatywami (tzw. policy mix) oraz kwestię, w jaki sposób stosowanie in-strumentu tworzy nową sytuację potrzebną dla osiągnięcia długofalowych celów polityki rzą-dowej (np. poprawia kompetencje transferowe badaczy, potrzebne w perspektywie dościgania czołówki gospodarczej i technologicznej kraju). Ocena skupiona na samym tylko instrumen-cie może zaowocować opinią, że był skuteczny gdyż osiągnął założone cele, a zatem powinien być kontynuowany, podczas gdy w  rzeczywi-stości spowodował on niekorzystną zmianę zachowań benefi cjentów – np. instrument pre-miujący osiągnięcia badawcze uczelni osłabił prowadzoną przez nie dydaktykę.

Metody ewaluacji nie powinny być przepi-sane z góry raz na zawsze, tylko dostosowane do przedmiotu i celu ewaluacji. Ewaluatorzy po-winni mieć wpływ na dobór metod. W ten spo-sób ewaluacja wniesie wkład do cyklu polityki.

Page 130: Biuletyn 2/2012

128

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

Otwarty dostęp do treści naukowych ma prowadzić do realizacji różnorodnych celów. Z punktu widzenia polityki na-

ukowej, uczonych i miejsca nauki w społeczeń-stwie opartym na wiedzy otwarty dostęp ma przede wszystkim służyć poprawie cyrkulacji i wykorzystaniu wiedzy na różnych poziomach (zarówno przez innych naukowców, jak i przed-siębiorców, pracowników służby cywilnej, pro-fesjonalistów, lekarzy).

Otwarty dostęp powstał w  określonym kontekście: pojawienia się nowych technolo-gii komunikacyjnych (głównie internetu) oraz zwiększającej się i  przybierającej nowe formy produkcji wiedzy. Internet jest obecnie naj-powszechniejszym, najszybszym i  najtańszym sposobem dzielenia się wiedzą. Równolegle z  rozwojem technologii udostępniania i  dzie-lenia się wiedza pojawiają się bariery ekono-miczne związane z  dostępem oraz związane z tym procesy prywatyzacji wiedzy. Dostęp do jak największego korpusu wiedzy jest istotny z punktu widzenia zarządzania i rozwoju. Dru-gim ważnym kontekstem rozwoju otwartego dostępu do wiedzy jest zmiana w prowadzeniu polityki naukowej. Przykłady wykorzystania otwartego dostępu jako sposobu zarządzania wiedzą są widoczne w National Institute of He-alth i National Science Fundation, Uniwersyte-

cie Harvarda. Instytucje te udostępniają różne zasoby bez pośrednictwa osób trzecich. Podsta-wą takiego działania jest budowanie wiedzy na strategii opartej na stymulacji i cyrkulacji, a nie na stawianiu barier.

Wiedza naukowa przyjmuje charakter do-bra publicznego, niewyłącznego i  niekonku-rencyjnego. Pochodną tej charakterystyki jest inny sposób jej użytkowania: wartość wiedzy nie zmniejsza się wraz z rozpowszechnianiem. Pojawiające się coraz wyraźniejsze tendencje do prywatyzacji wiedzy (patrz: Bayh-Dole Act zezwalający na patentowanie wyników ba-dań fi nansowanych ze środków publicznych) prowadzą do jej „zamykania”.Odziaływanie Bayh-Dole Act jest jednym z najbardziej spek-takularnych przykładów konsekwencji trakto-wania wiedzy jako towaru. Po wprowadzeniu regulacji umożliwiającej opatentowanie wie-dzy, liczba patentów wzrosła. Później nastąpił regres, a środowisko naukowe otwarcie zaczęło krytykować powszechne patentowanie, zwra-cając uwagę na hamowanie przepływu wiedzy i  spowalnianie jej rozwoju (istotnym wskaźni-kiem jest tu liczba nigdy niewykorzystanych pa-tentów). U podłoża takiego pojmowania wiedzy stoi zaprzeczenie jej najważniejszym własno-ściom (niewyłączności i  niekonkurencyjności) oraz ukryte założenie o  możliwości przewi-

Otwarty dostęp — nowe sposoby tworzenia i korzystania z wiedzyDominika Czerniawska

Page 131: Biuletyn 2/2012

129Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

dzenie wszystkich potencjalnych sposobów jej wykorzystania (również na poziomie komercyj-nym).

Idea otwartego dostępu , przeciwdziała z  jednej strony traktowaniu wiedzy jako zwy-kłego towaru, z  drugiej – koncentruje się na wykorzystaniu szansy, którą oferują nowe tech-nologie komunikacyjne. Internet jest coraz po-wszechniejszym sposobem komunikacji treści, w tym szczególnie treści naukowych. Potencjał sieci, w pierwszej kolejności, został dostrzeżony właśnie przez naukowców, którym brakowało sprawnego narzędzia do szybkiego przekazy-wanie wiedzy.

Obecnie w  internecie dostępna jest duża część międzynarodowej literatury naukowej. Dzięki temu medium udostępnienie i dotarcie do określonego artykułu/raportu jest niezwy-kle tanie. Umieszczenie w  internecie wartości intelektualnej eliminuje kosztotwórcze i czaso-chłonne przygotowanie jej do druku, a  także koszt tradycyjnej dystrybucji. Wiele instytucji docenia te możliwości i  zachęca, bądź obligu-je naukowców z  nimi związanych do pełne-go wykorzystania szansy, jaką daje internet. Otwarty dostęp odnosi się bezpośrednio do komunikowania wyników prac. Jak wskazują analizy, umieszczenie prac w otwartym dostę-pie zwiększa widoczność naukowca i instytucji. Zwiększa także zainteresowanie treściami oraz i sprzyja wzrostowi cytowań (zob., W.C. Bailey Jr., Open Access Bibliography, „Liberating Scho-larly Literature with E-Prints and Open Access Journals”, http://www.digital-scholarship.org/). Wprowadzenie otwartego dostępu może sta-nowić narzędzie promocji i powszechniejszego włączenia wyników badań do obiegu między-narodowego.

Otwarty dostęp, który w Polsce ma dodat-kowy wymiar digitalizacji, wykorzystywany jest jako sposób na lepsze zarządzenia wytwa-rzaną wiedzą. Podejście takie przydatne jest zwłaszcza w dużych instytucjach fi nansujących badania (por. polityka National Institute of He-alth). Szybsza i skuteczniejsza wymiana wiedzy pomiędzy naukowcami realizującymi badania

w ramach instytucji, jak również bezproblemo-wa komunikacja pomiędzy naukowcami a  fi -nansującą badania instytucją, może prowadzić do lepszego wykorzystania istniejącej wiedzy, projektowania aktualniejszych prac badaw-czych oraz efektywniejszego zarządzenia środ-kami fi nansowymi poprzez prowadzenie polity-ki opartej o rzetelną informację. Z perspektywy nauki polskiej zalety te są szczególnie istotne w kontekście Narodowego Centrum Nauki oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Instytucja prowadząca badania naukowe może wykorzystać otwarty dostęp do treści na-ukowych jako narzędzie zarządzania jakością treści. Otwarty dostęp zmusza do transparent-ności. Poprzez udostępnianie wyników daje szansę na szybszą reakcję środowiska. Wyko-rzystanie otwartego dostępu lepiej realizuję ideę prowadzenia badań naukowych bazujących na przestrzeni przepływu otwartej na krytykę i zmiany. Proces dzielenia się wiedzą za pośred-nictwem niewłaściwej komunikacji nazywany jej „bałkanizacją”. Taki proces stanowi bezpo-średnie zagrożenie dla rozwoju wiedzy, wyko-rzystania jej w przemyśle i wpływu na innowa-cyjność. Instytucje naukowe powinny korzystać z szansy jaką stwarza otarty dostęp do wiedzy i poprzez taką formę współpracy (komunikacji) stymulować rozwój swoich pracowników, po-ziom „produkowanej” wiedzy oraz na poziomie systemu zapewnić koherentność umożliwiającą dalszy rozwój nauki, gospodarki i innowacji.

Współcześnie produkcja wiedzy została czę-ściowo oderwana od klasycznych ośrodków jej powstawania, takich jak uniwersytety i ośrodki badawcze. Wiedza i  innowacja powstaje rów-nież w małych fi rmach, jest wytwarzana przez specjalistów, pasjonatów, osoby niezajmujące się zawodowo nauką. Jakość takiej pracy jest bezpo-średnio związana z wiedzą, do której producen-ci mają dostęp oraz z systemami dystrybucji, za pośrednictwem których mogą rozpowszechniać swoje wyniki. Procesy decentralizacji produkcji wiedzy, nazywane demokratyzacją innowacji bądź otwartą innowacją, są jednym z  elemen-tów gospodarki opartej na wiedzy. Ich rozwój

Page 132: Biuletyn 2/2012

130

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

powinien być wspierany z uwagi na to, że stano-wią one doskonały pomost pomiędzy światem nauki a gospodarką. Tradycyjne przepływy in-formacji nie spełniają takiej roli jaką spełniały kilkanaście czy kilkadziesiąt tak temu. Schema-tyczny proces transmisji wiedzy od naukowca do przemysłu a następnie w postaci produktu do konsumenta jest już w dużym stopniu nieak-tualny. Transmisja wiedzy może nastąpić z po-minięciem niektórych ogniw bądź ich innym wykorzystaniem. Kluczowe jest dostrzeżenie niezbędnych zmian i  ich odpowiednie wyko-rzystanie – otwarty dostęp do treści naukowych jest optymalnym rozwiązaniem.

Obok nowych form tworzenia i wykorzy-stywania wiedzy otwarty dostęp sprzyja rów-nież transmisji wiedzy tradycyjnymi kanałami. Komunikacja pomiędzy nauką a  przemysłem nie odbywa się jedynie na poziomie transferu zamkniętej i wycenionej za pomocą systemu pa-tentowego wiedzy. Istotnym elementem tej in-terakcji jest dostarczenie wiedzy otwartej, która stanowi podstawę płaszczyzny komunikacji, pomaga rozwiązywać problemy czy bezpośred-nio wspiera innowacyjność. Jest to szczególnie istotne w przypadku małych i średnich innowa-cyjnych przedsiębiorstw. Jak pokazują badania, przeprowadzone m.in. w Danii, dostęp do wie-dzy produkowanej w sektorze publicznym jest strategiczny (Haughton i Swan, 2011).

W zmiany sposobu produkcji wiedzy wpisu-je się również ewolucja metod pracy naukowców. Większa mobilność, współpraca w międzynaro-dowych grupach badawczych, ponadregionalne i  ponadnarodowe ośrodki badawcze zmuszają do modyfi kacji sposobu myślenie o udostępnia-niu wiedzy. Szybkość uczenie się i elastyczność

wymagają łatwego i taniego dostępu do nowych treści. Płynność granic, zarówno narodowych, jak i pomiędzy dziedzinami nauki czy instytu-cjami wymaga nowych form wsparcia produ-centów wiedzy również w zakresie dostępu do różnorodnych treści. W  tym zakresie otwarty dostęp proponuje najlepsze rozwiązania.

Przedstawiony został tu podstawowy kon-tekst funkcjonowania idei otwartego dostępu do treści naukowych: rozpowszechniania no-wych technologii komunikacyjnych, nowych form produkcji wiedzy oraz pojawiających się tendencji do jej prywatyzacji. Korzyści płynące z otwartego dostępu można określić z uwagi na: środowisko naukowe (transparentność myśli na-ukowej, większa liczba cytowań, lepsza cyrku-lacji wiedzy, wpływ na jakość przekazywanych do publicznej wiadomości prac, wspieranie zde-centralizowanych ośrodków rozwoju wiedzy), instytucje naukowe (m.in. wspieranie rozwoju naukowców i nauki, lepsze monitorowanie pra-cowników i ewaluacji efektów, promocja insty-tucji), instytucje rządowe fi nansujące badania (m.in. poszerzenie możliwości wykorzystania wiedzy, skuteczniejsze włączenie wyników do obiegu krajowego i międzynarodowego, lepsze narzędzia do zarządzania i budowania polityki fi nansowej oraz realizacji misji związanej z pro-mocją wiedzy w  społeczeństwie), gospodarkę (skuteczne włączenie dużego korpusu wie-dzy jako podstawy rozwoju przedsiębiorczo-ści i  innowacyjności, wsparcie przedsiębiorstw innowacyjnych, poprawa komunikacji pomię-dzy nauką a przedsiębiorcami). Jak najszybsze wprowadzenie otwartego dostępu do wiedzy zwiększa szanse na pełne jego wykorzystanie.

Page 133: Biuletyn 2/2012

131Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

Otwarta nauka, otwarta wiedza, otwar-te badania (open science, open knowledge, open research) to stosunkowo nowe ter-

miny, które pojawiły się niedawno w  nauko-znawstwie, bibliotekoznawstwie i  innych dzie-dzinach nauki, a – jak można sądzić – wyrosły one na gruncie społecznych działań ruchów free software oraz open access, które od wielu lat się rozwij ają wprowadzając w obszar nauki nowe pojęcia i metody pracy związane z komunikacją naukową, gromadzeniem i  przepływem zaso-bów, stosowaniem technologii, prowadzeniem laboratoriów czy projektów globalnych.

Ponieważ, do tej pory, nie mamy precyzyj-nej defi nicji otwartej nauki, termin ten przyj-muje trochę inne znaczenie w  różnych oko-licznościach i  społecznościach naukowych. W niektórych przypadkach oznacza bunt prze-ciwko zbyt skomercjalizowanej nauce, w innych dążenie do uwolnienia informacji naukowej, gdzie indziej to jedynie nowy sposób organiza-cji pracy naukowców. Przyjmuje się zatem, że termin obejmuje wszystkie próby stosowania otwartych modeli produkcji i dystrybucji treści w  sferze nauki, czyli otwarty dostęp do publi-kacji naukowych, otwarte dane, otwarte modele współpracy naukowej, otwarte oprogramowa-nie, otwarte metody pracy a także otwarte recen-zowanie i opiniowanie osiągnięć naukowych.

W  2008  r. w  ramach projektu organizacji Creative Commons zatytułowanego Science Commons http://sciencecommons.org/resour-

ces/readingroom/principles-for-open-science/ zostały opracowane cztery podstawowe zasady odnoszące się do otwartej nauki, są to:1) zapewnienie otwartego dostępu do treści

(publikacje, rękopisy, raporty) fi nansowa-nych z publicznych pieniędzy;

2) zapewnienie otwartego dostępu do narzę-dzi (oprogramowanie) fi nansowanych z pu-blicznych pieniędzy;

3) przenoszenie danych badawczych fi nanso-wanych z publicznych pieniędzy do dome-ny publicznej (metadane, dane surowe);

4) inwestowanie w  otwartą cyber-infrastruk-turę (sieci, sprzęt, e-laboratoria). Dziś można do tego dodać także wspieranie

otwartych modeli społecznościowych włączają-cych do procesów badawczych wolontariuszy i  pasjonatów danej dziedziny oraz wdrażanie otwartego recenzowania.

Myś lenie o otwartej nauce jako modelu ca-łokształtu pracy naukowej widać w  koncepcji „biologii opartej na otwartym ź ródle” Open Source Biology opracowanej przez niezależne laboratorium The Molecular Sciences Institute http://molsci.org/about/openSourceBio.htm – zajmujące się genetyką i modelowaniem kom-puterowym. Elementami istotnymi w  tej kon-cepcji są:• publikowanie wyników badań w otwartych

publikacjach naukowych;• udostępnianie członkom ś rodowiska nauko-

wego metod badawczych oraz odczynników;

Otwarta nauka Bożena Bednarek-Michalska

Page 134: Biuletyn 2/2012

132

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

• udostępnianie w internecie nieopublikowa-nych danych, także partnerom komercyj-nym;

• udostępnianie tworzonego oprogramowa-nia na otwartych zasadach.Dzięki tej koncepcji powstała otwarta plat-

forma wymiany wiedzy dla biologów OpenWe-tWare http://www.openwetware.org/, na której znajdują się nie tylko najnowsze informacje z zakresu biologii, ale i  laboratoria, kursy, gru-py badawcze, protokoły, zbiory danych, blogi i inne.

Poniżej postaram się scharakteryzować niektóre z  aspektów otwartości w  nauce, nie wszystkie jednak, choćby z  tego powodu, że aspekt otwartych publikacji i dostępu do nich (open access) oraz otwartego oprogramowania (open source) są już dość dobrze opisane w pol-skiej literaturze, nie ma więc sensu ich powielać.

Otwarte dane

Na świecie produkuje się miliony danych nie tylko naukowych, ale i  rządowych, organizacji non-profi t oraz komercyjnych. Wszystkie one mają ogromny wpływ na wzrost innowacyj-ności i kreatywność społeczeństw, dlatego tak ważnym jest, by były szeroko dostępne, przy-najmniej te, które są fi nansowane z pieniędzy publicznych.

Dane, obok publikacji relacjonujących wy-niki badań , są bowiem kluczowym rezultatem procesu badawczego. Znaczenie dostępnoś ci danych wzrosło wraz z  gwałtownym wzro-stem technologicznym oraz z  zaistnieniem możliwoś ci ich efektywnego gromadzenia i udo-stępnienia. Ponadto niektóre dyscypliny nauko-we – takie jak bioinformatyka – w całoś ci opie-rają się na wykorzystaniu danych badawczych. Zdaniem Rufusa Pollocka, założyciela Open Knowledge Foundation „dostępność danych to papierek lakmusowy, test na prawdziwą otwar-tość projektu badawczego”[8]. Dostępnoś ć da-nych badawczych zapewnia pełną przejrzystoś ć procesu naukowego. Jednocześ nie uprzednio

zebrane dane stanowią podwaliny dalszej pracy naukowej.

W  internecie można znaleźć bardzo wiele instytucji publikujących otwarte dane, nie tyl-ko naukowych, np. Bank Światowy udostęp-nia w sposób otwarty swoje dane na stronach http://data.worldbank.org/. Są tam katalogi surowych danych, tabel, wykresów, raportów i innych. Międzynarodowa organizacja nauko-wa International Council for Science stworzy-ła w 2010 r. portal do danych surowych World Data System http://www.icsu-wds.org/services/data-portal, w którym można znaleźć dane bio-logiczne, fi zyczne, ekonomiczne, geografi czne i inne, np.:

Wolff, Katrin (2011): Sub-annual dust concen-tration and size distribution data from ice core NGRIP sections corresponding to the early Ho-locene, Allerod IS, LGM, late glacial and DO-7. Alfred Wegener Institute for Polar and Marine Rese-arch, Bremerhaven, Unpublished dataset #770167.

Anonymous (2004): Biological, chemical, and physical data from CTD/XCTD from fi ve Japane-se R/Vs in the North Pacifi c Ocean from January to December 2002 (NODC Accession 0001334).

Data Center:  NODC: National Oceanographic Data Center

Summary:  Biological, chemical, and physical data from CTD/XCTD from fi ve Japanese R/Vs in the North Pacifi c Ocean from January to December 2002 (NODC Accession 0001334)

Parameters:  NUTRIENTS; PRIMARY PRODUCTIVITY; SALINITY; TEMPERATURE; ZOOPLANKTON

Do opisów bibliografi cznych w  takich ba-zach dołącza się wykresy, fotografi e, schematy, pomiary itp.

Nowy europejski projekt fi nansowany w ra-mach VII Programu Ramowego Nauki zaty-tułowany Data Without Boundaries http://www.

Page 135: Biuletyn 2/2012

133Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

dwbproject.org/ pozwala naukowcom groma-dzić i korzystać z mikrodanych statystycznych krajów europejskich do celów porównawczych. Bardzo interesujące jest rozwiązanie narodowe Holandii, która ma swój wielodziedzinowy por-tal naukowy DANS http://www.dans.knaw.nl/en, udostępniający dane badawcze na różnych zasadach w  zależności od ich rodzaju. Wiele z nich jest otwartych, ale nie wszystkie.

Dostępnoś ć danych jest ograniczana przez różne czynniki. W  pań stwach Unii Europej-skiej zmiany w  systemie prawa własnoś ci in-telektualnej umożliwiają ochronę baz danych na zasadzie podobnej do ochrony twórczoś ci przez prawo autorskie. Fragmenty danych rów-nież mogą być chronione prawami autorskimi (w niektórych krajach chroni się np. opisy bi-bliografi czne). Częś ć wydawców traktuje na-ukowe bazy danych jako ź ródło prywatnego zysku, ograniczając dostęp do nich za pomocą kontraktów prawnych (np. nie wolno wysyłać danych przez wypożyczalnię międzybiblio-teczną) oraz utrudnień technicznych. Brak od-powiednich standardów publikacji surowych danych powoduje, że ich zbieranie, przetwa-rzanie i agregowanie jest utrudnione. Wreszcie w niektórych przypadkach nie są jasne warun-ki prawne dostępu do danych – nawet wtedy, gdy w intencji twórców bazy ma to być dostęp otwarty.

Zapewnienie pełnej dostępnoś ci danych wymaga więc zniesienia trzech rodzajów barier: ekonomicznych, prawnych i  technicznych, po-nieważ brak publicznej dostępnoś ci do danych pociąga za sobą szereg skutków ubocznych:• wyższe koszty prowadzenia badań ;• ograniczenie poziomu badań ze względu na

uciążliwoś ć pozyskiwania danych;• ograniczenie opartej na dostępnoś ci danych

naukowych innowacyjnoś ci w gospodarce; • ograniczenie współpracy naukowej, szkoleń

i edukacji; • gorsza jakoś ć danych, które nie podlegają

publicznej weryfi kacji; • wzrost barier cywilizacyjnych między pań -

stwami rozwiniętymi i rozwij ającymi się.

Otwarte dane — Panton Principles

W 2009 r. naukowcy Piotr Murray-Rust, Came-ron Neylon, Rufus Pollock i Jan Wilbanks spisa-li w Cambridge (UK) kilka zasad odnoszących się do prawnej otwartości danych badawczych. Zasady te zostały potem dopracowane przez członków grupy roboczej Open Knowledge Fo-undation ds. Otwartych danych w Nauce i zo-stały ofi cjalnie zaanonsowane w  lutym 2010  r. Są one dziś znane pod nazwą Panton Principles http://pantonprinciples.org/.

Formalnie zaleca się, by wszystkie dane i pu-blikacje wytworzone za publiczne pieniądze od razu przechodziły do domeny publicznej, były dobrem wspólnym. Można wykorzystać do tego licencje Public Domain Dedication lub licencje Creative Commons Zero. Jeśli nie uda się wy-pełnić takiego warunku, to wylicza się inne możliwości, które powinny być spełnione:1. Udostępnionym danym powinno towarzy-

szyć klarowne oświadczenie dotyczące woli i  oczekiwań co do ponownego użycia za-równo pojedynczych rekordów, części, bądź całości danych. Takie oświadczenie powin-no być precyzyjne, nieodwołalne i  oparte o wybraną formułę licencji lub całkowitego zwolnienia z ochrony. Kiedy udostępnia się dane, powinno się formalnie określić zasady ich wykorzystania.

2. Wiele powszechnie uznanych licencji nie jest odpowiednich dla publikowania otwar-tych, surowych danych lub zbiorów danych. Licencje, które są stworzone i dostosowane do stosowania w  odniesieniu do zasobów sieci takie jak: Creative Commons, GFDL, GPL, BSD itp. nie są odpowiednie dla da-nych a ich użycie jest odradzane. Zaleca się używanie licencji odpowiednich dla da-nych, które nazywają się Conformant Data Licenses: http://opendefi nition.org/license-s/#Data.

3. Nie powinno się stosować licencji, które ograniczają ponowne handlowe wykorzy-

Page 136: Biuletyn 2/2012

134

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

stanie lub ograniczają produkcję dzieł po-chodnych, wyłączających stosowanie ich do określonych celów, konkretnych osób czy organizacji – to jest zdecydowanie odradza-ne. Licencje takie uniemożliwiają skuteczne ich zintegrowanie i ponowne zastosowanie w działalności gospodarczej, gdzie mogłyby zostać wykorzystane z pożytkiem.Bariery ekonomiczne można znieść obwaro-

wując fi nansowanie publiczne zasadą: „zwrotu podatnikom poniesionych nakładów” a techno-logiczne wykluczyć przez stosowanie otwartego oprogramowania, którego jest coraz więcej.

Otwarte recenzowanie

Idea otwartego komentowania prac naukowych w  środowisku cyfrowym pojawiła się dawno temu, jak tylko sieć pozwoliła na szeroką wy-mianę myśli i zastosowanie otwartych narzędzi do komentowania. Stevan Harnad już w 1996 r. w  artykule zatytułowanym Implementing Peer Review on the Net opublikowanym w  „Scienti-fi c Quality Control in Scholarly Electronic Jo-urnals” pisał, że tego typu krytyka daje lepsze efekty naukowe niż tradycyjne recenzowanie niejawne[9]. Z  jawnym i otwartym recenzowa-niem eksperymentowano w  różnych czasopi-smach, np.:• „Journal of Medical Internet Research” 1999;• „British Medical Journal” 1999;• BMC series publikowana przez BioMed

Central, 2000.a w  2006  r. próbę taką podjęła także redakcja Nature, ale nie była to próba udana. Jak wyni-kało z podsumowania eksperymentu, naukow-cy nie byli chętni i  otwarci na takie recenzo-wanie[10]. Do dziś zdania są podzielone, ale nie zaprzestano prób w tym zakresie, co więcej wypracowano nowe modele recenzowania: Neo-Classical, Certifi cation-based, Open Peer Review, Commentary-based, Collaborately-fi l-tered, Institution-based, Citation-based, In-dex-based, Metadata-based, Computer-assisted, NO Peer Review, Moderator-based, Tier-based.

Jak pisze Richard Poynder: „Czasopisma Open Access starają się poszukiwać doskonal-szych sposobów oceniania artykułów, a  nie unikać oceny prac w ogóle. Zjawisko to można przedstawić następująco: sposób recenzowania przyjęty przez tradycyjne czasopisma ustępuje miejsca licznym nowym modelom oceniania. Modele te lepiej przystają do środowiska on-line i oferują bardziej efektywne sposoby ewaluacji osiągnięć naukowych. Na szczególne podkre-ślenie zasługuje wymóg wolnego udostępnie-nia publikacji naukowych w  internecie, co jest głównym założeniem ruchu OA”[7].

Otwarty model społeczny — nauka obywatelska

Jednym z  przykładów widocznych zmian w procesie komunikacji naukowej jest zjawisko nauki obywatelskiej (ang. citizen science), czy-li projektów naukowych, w  których znaczny udział mają nieprofesjonaliści. Idea demokra-tyzacji nauki nie jest nowa, ale dopiero rozwój technologii ułatwiających grupową współpra-cę umożliwił zaangażowanie wolontariuszy w projekty naukowe na większą skalę. Chodzi przede wszystkim o pomoc nieprofesjonalistów przy takich działaniach jak obserwacja, pomia-ry czy obliczenia. Te czynności, stanowiące klu-czowy element wielu projektów badawczych nie wymagają specjalistycznego wykształcenia. Mogą być wykonywane przez osoby o wyso-kim poziomie motywacji, które kierują się za-zwyczaj jedynie pragnieniem niesienia pomocy i uczestnictwa w ważnym projekcie naukowym. Dzięki zaangażowaniu wolontariuszy naukow-cy mogą często znacznie przyśpieszyć proces badawczy i przede wszystkim zredukować jego koszty[1].

Przykładami takich projektów są: SETI@home dotyczący poszukiwania pozaziemskiej inteligencji, LHC@home symulujący działanie Wielkiego Zderzacza Hadronów z CERN czy Ga-laxyZoo związany z katalogowaniem milionów

Page 137: Biuletyn 2/2012

135Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

zdjęć astronomicz-nych. Wszystkie te projekty pokazują, jak wielki potencjał naukowy spoczywa w  społeczeństwie i  jak jest niewyko-rzystany. W  CERN myśląc o  zagospo-darowaniu tego po-tencjału powołano Citizen Cyberscien-ce Centre, które ma za zadanie wspierać podobne działania i aktywności nauko-we.

Nauka 2.0 — wykorzystanie nowoczesnych otwartych narzędzi komunikacyjnych

Od kilku lat według fi lozofi i Web 2.0 tworzone są popularne serwisy internetowe zakładającej większą interaktywnoś ć , możliwoś ć łączenia i  wymiany treś ci między serwisami oraz ak-tywną rolę użytkowników. Według słów Tima O’Reilly’ego, jednego z  twórców tej koncepcji, serwisy typu Web 2.0 „wykorzystują zbiorową inteligencję użytkowników”. Dobrym przykła-dem takiego serwisu jest sieciowa encyklopedia Wikipedia.

Nauka 2.0 obejmuje bardzo różne projek-ty i praktyki, oparte na różnorodnych techno-logiach cyfrowych. Wspólną cechą projektów tego rodzaju jest założenie otwartoś ci (przy-najmniej częś ciowej) tworzonych treś ci oraz zapewniania warunków współpracy naukowej z wykorzystaniem tych treś ci: wspólnego zbie-rania danych i informacji, zgłaszania uwag czy poprawiania wyników.

Jedną z bardziej popularnych form uprawia-nia Nauki 2.0 jest pisanie blogów naukowych. Nawet jeś li naukowiec nie prowadzi otwarte-go notatnika badawczego, to jako platforma prezentowania i wymiany poglądów może mu służyć blog. Może on być także narzędziem popularyzowania nauki. Blogujący naukowcy zwracają uwagę, że ich blogi są często czytane przez dziennikarzy naukowych, kolegów po fa-chu, ale i amatorów, pasjonatów nauki, z czego wynika czasem wieloaspektowa interesująca dyskusja. Blogi naukowe mają różny charakter – od popularnonaukowych publikacji po niszowe serwisy poś więcone specyfi cznym dyscyplinom i  zagadnieniom naukowym. Blogerów moż-na znaleź ć także wś ród polskich naukowców – Polityka stworzyła na swoim portalu miejsce dla naukowych blogów dla Profesora Tomasza Szlendaka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu http://szlendak.blog.polityka.pl/, Jana Hartmana http://hartman.blog.polityka.pl/ czy Jarosława Makowskiego http://makowski.blog.polityka.pl/. Bardzo interesująca jest strona bio-informatyka Pawła Szczęsnego http://www.pa-welszczesny.org/notebooks/, która jest blogiem,

26 stycznia 2012 r. — uczestnicy debaty „Otwarta nauka” i „otwarta edukacja” jako zjawisko społeczne i problem polityki naukowej”

Page 138: Biuletyn 2/2012

136

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

otwartym notatnikiem i  laboratorium badaw-czym jednocześnie.

O  znaczeniu blogów naukowych może ś wiadczyć fakt, że platformy blogowe są dziś za-kładane w ramach serwisów sieciowych czoło-wych czasopism naukowych. Przykładem mogą być blogi działające w ramach serwisu czasopi-sma „Nature” http://network.nature.com/blogs lub zrzeszający ponad sześ ć dziesięciu blogu-jących naukowców serwis ScienceBlogs http://scienceblogs.com/ stworzony przez wydawców pisma „Seed”.

Inną formą Nauki 2.0 są naukowe serwisy wiki – strony internetowe umożliwiają użyt-kownikom dzięki łatwości edycji budowanie struktur, haseł, wprowadzanie poprawek, odsy-łaczy i przypisów. Ten mechanizm pozwala na bardzo wydajną, wspólną pracę nawet bardzo licznym grupom współpracowników. Otwar-ta platforma MediaWiki jest wykorzystywana w  interesującym naukowym serwisie Prote-opedia http://proteopedia.org/wiki/index.php/Main_Page, gdzie zbiera się, organizuje i upo-wszechnia wiedzę o proteinach RNA, DNA i in-nych makromolekułach. Pracują nad nią zarów-no naukowy, jak i studenci.

Krytycy Nauki 2.0 twierdzą, że otwar-ta komunikacja naukowa oraz uczestnictwo w  serwisach społecznoś ciowych są niezmier-nie czasochłonne, a  przez to mało atrakcyjne dla zapracowanych zazwyczaj naukowców. Ba-rierą dla Nauki 2.0 pozostaje też na razie brak mechanizmów parametryzacji i  ewaluacji, od-powiadających mechanizmom wypracowanym dla tradycyjnych form komunikacji naukowej. Jednak nowe, często eksperymentalne projekty mają wielu zwolenników i współpracowników, którzy twierdzą, że dużo zyskują dzięki siecio-wej współpracy oraz możliwoś ci szerszego za-prezentowania swoich prac i ich wyników. Tak było w przypadku Polymath Project, kiedy na początku 2009  r. profesor Uniwersytetu Cam-bridge Timothy Gowers uruchomił na swoim blogu projekt, który miał usprawnić grupowe rozwiązywanie problemów matematycznych. Borykał się on z niemożnością samodzielnego

rozwiązania najbardziej złożonych zadań. Po-lymath Project http://michaelnielsen.org/poly-math1/index.php?title=Main_Page miał stano-wić eksperyment i  sprawdzian, czy zazwyczaj ze sobą konkurujący matematycy są zdolni do współpracy. Już po miesiącu liczba uczestników wzrosła do ponad 40. a po sześciu tygodniach projekt świętował pierwszy sukces – współpra-cujący ze sobą on-line profesorowie odkryli do-wód twierdzenia Halesa-Jewetta[1].

Przyszłość otwartej nauki

Trudno jest wyrokować czy naukowcy będą zdążali w kierunki większego otwarcia i trans-parencji w swoich badaniach i ocenach, ale go-łym okiem widoczne są trendy, które pokazują, jak duża część społeczności naukowej świata wywiera wpływ w tym kierunku, nie tylko na własne instytucje, ale także rządy, Komisję Eu-ropejską, międzynarodowe organizacje takie jak UNESCO, ONZ, OECD czy Bank Światowy. Wobec tych zjawisk muszą się także ustawić do-tychczasowi komercyjni gracze rynkowi tacy jak: Emerald, Wolters Kluver, EBSCO, Elsevier czy The World Scientifi c, którzy przez lata za-rządzali wiedzą i organizowali rynkowy obieg pracami naukowymi. Wielu z nich wprowadza modele otwarte do swojego biznesu, ale także kreuje narzędzia otwarte jak np. EBSCO, które niedawno otworzyło Open Science Directory dla krajów rozwij ających się: http://atoz.ebsco.com/Customization/Tab/8623?tabId=60

W  Polsce idea ta przebij a się powoli do świadomości naukowców, jej promocja trwa co najmniej od 2001 r., powstają projekty otwarte, które rekomenduje i wspiera Koalicja Otwartej Edukacji http://koed.org.pl/ a  MNiSW zamó-wiło ekspertyzę związaną z otwartą nauką[11]. Ekspertyza ta pokazuje ścieżki, jakimi mogą podążać instytucje nauki, gdyby zdecydowały się na politykę otwarcia. Niewiedza i opór na-ukowców są dość znaczące, tradycyjne formy pracy i  publikowania, niedostosowany system ocen zarówno pracowników, jak i  instytucji

Page 139: Biuletyn 2/2012

137Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

czy wreszcie system fi nansowania nauki nie ułatwiają dzielenia się wynikami badań na-ukowych. Z  większych instytucji naukowych w  Polsce tylko ICM UW, UMK, UAM, PAN, AGH występują z różnymi inicjatywami otwar-tościowymi, od promowania idei począwszy, do wprowadzania projektów otwartych czy organizowani spotkań, konferencji, apeli, an-gażowania się w  europejskie projekty, moni-torowania zmian związanych z  reformą nauki oraz prawa autorskiego. Ostatnie lata pokazują jednak wzrost zainteresowania takim modelem uprawiania nauki, jest więc szansa na nowe ini-cjatywy i  być może także budowanie polskiej polityki otwartej.

Bibliografi a

1. Hofmokl J., Tarkowski A., Bednarek-Mi-chalska B. i  inni, Przewodnik po otwartej na-uce, ICM, Warszawa 2009, http://otwarta-nauka.pl/przewodnik-po-otwartej-nauce/, 24.02.2012.

2. McKiernan G., Alternative Peer Review: Qu-ality Management for 21st Century Scholarship, Iowa Iowa State University Library 2003, http://www.public.iastate.edu/~gerrymck/APR-1.ppt

3. Open Research, http://en.wikipedia.org/wiki/Open_research, 24.02.2012.

4. Open Science Summit, http://openscience-summit.com/, 24.02.2012.

5. Murray-Rust P., Open Data in Science, http://precedings.nature.com/documents/1526/version/1, 24.02.2012.

6. Open access, otwarta nauka. Kurs e-lear-ningowy dla naukowców. Projekt fi nanso-

wany przez międzynarodową organizację EIFL, tworzony pod redakcją Bożeny Bed-narek-Michalskiej i Karoliny Grodeckiej na UMK oraz AGH w  2011  r., http://otwarta-nauka.cel.agh.edu.pl/course/view.php?id=2

7. Poynder R., Open Access – pożegnanie recen-zowania? „Biuletyn EBIB” 2008, nr 6 (97); Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2010, http://www.ebib.info/2010/97/a.php?poynder

8. Johnson B., Open science: a  future shaped by shared experience, „Guardian”, 11.05.2011, http://www.guardian.co.uk/education/2011/may/22/open-science-shared-research-inter-net, 24.02.2012.

9. Harnad, Stevan Implementing Peer Review on the Net: Scientifi c Quality Control in Scholarly Electronic Journals. (1996) Imple-menting Peer Review on the Net: Scien-tifi c Quality Control in Scholarly Electronic Journals. [Book Chapter], http://cogprints.org/1692/, 24.02.2012.

10. Overview: Nature’s peer review trial, Na-ture (2006) | doi:10.1038/nature05535, http://www.nature.com/nature/peerreview/de-bate/nature05535.html, 24.02.2012. Wdroże-nie i promocja otwartego dostępu do treści nauko-wych i edukacyjnych, red. M. Niezgódka, ICM, Warszawa 2011, http://www.ebib.net.pl/images/stories/wiadomosci_2/2012_styczen/oa_icm.pdf, 24.02.2012.

Treści tego artykułu są dostępne na licencji Creative Commons BY-SA 3.0 Polska http://cre-ativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl

Page 140: Biuletyn 2/2012

138

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

Demokratyzacja dostępu do wiedzy spo-wodowana rozwojem cyfrowych me-diów wywiera znaczący wpływ na ko-

munikację naukową. Zmieniają się zarówno metody tej komunikacji jak i  sama koncepcja wiedzy. Zdecydowanie większą rolę odgry-wa nieformalna wymiana informacji poprzez internet, a wolny dostęp do wiedzy jest coraz mocniej akcentowany jako jedno z  uniwer-salnych praw człowieka. Ten powolny proces otwierania nauki, czyli umożliwienia swobod-nego przepływu wiedzy nie tylko pomiędzy uczonymi, ale także pomiędzy uczonymi a spo-łeczeństwem oraz przemysłem, trwa już ponad 20 lat. Jego efektem są na przykład ruch Open Access, czyli wolnego dostępu do literatury na-ukowej, wzrost znaczenia Open Source w ba-daniach, czyli oprogramowania, którego kod źródłowy jest znany, bądź pojawienie się wiel-kich projektów naukowych, w których istotną rolę odgrywają pasjonaci nauki niezatrudnieni w instytucjach akademickich.

Otwieranie nauki, czyli usuwanie barier, zwiększanie współpracy, integrowanie, to po prostu elementy globalizacji. Wydawałoby się, że proces globalizacji jest w  dużo większym stopniu zawaansowany poza nauką, niż w niej. Nic bardziej mylnego – pod wieloma względa-mi nauka jest dużo bardziej globalna, niż inne aspekty naszego życia. Jak podaje Pankaj Ghe-

mawat1, tylko 1% zwykłej poczty, 2% połączeń telefonicznych i  17–18% ruchu internetowego przekracza granice państw. Dla porównania, w  latach 1996–2008 średnio 29% publikacji naukowych amerykańskich uczonych miało co najmniej jednego współautora spoza USA2 (można popatrzeć na to z  innej strony: śred-nia sumaryczna odległość pomiędzy autorami tej samej pracy w  2009  r. wynosiła już ponad 1500 km, podczas gdy w  1980  r. było to tylko 334 km3). Tak naprawdę, nauka już operuje na światową skalę, ale przy takim stopniu global-ności natrafi a się na zupełnie inne bariery niż prosty brak dostępu. Bieżąca dyskusja na temat otwartości, to dyskusja na temat działań, które nie tyle otworzą naukę w podstawowy sposób, ale umożliwią skonstruowanie prawdziwie glo-balnej infrastruktury badawczej. Jej powstanie stanie się punktem zwrotnym funkcjonowa-nia światowej nauki w XXI w., ponieważ, poza oczywistymi korzyściami dla samej nauki, pozwoli na wykorzystanie potrzebnych do jej funkcjonowania rozwiązań w warstwie praw-

1 P. Ghemawat, World 3.0: Global Prosperity and How to Achieve It, HBR Press, 2011.

2 The Royal Society, Knowledge, networks and na-tions. Global scientifi c collaboration in the 21st century, 2011.

3 L. Waltman, R.J.W. Tij ssen, Nees Jan van Eck, Globa-lisation of science in kilometers, arXiv:1103.3648, 2011.

Otwieranie nauki — lekcja z globalizacjiPaweł Szczęsny

Page 141: Biuletyn 2/2012

139Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

nej, technicznej oraz społecznej w innych dzie-dzinach życia.

Niuanse prawne

W  sytuacji, kiedy sam dostęp do czegoś prze-staje być problemem, główną rolę zaczynają odgrywać warunki tego dostępu. Z  punktu widzenia globalizacji nauki, prawna strona udostępniania powinna w możliwie najszerszy sposób ułatwiać wykorzystanie zasobu. Nieste-ty, okazuje się, że zazwyczaj bywa dokładnie odwrotnie. Jednym z klasycznych przykładów ograniczeń w  użyciu oprogramowania jest li-cencja Crockforda. W zasadzie jest to klasyczna licencja Open Source typu MIT, za wyjątkiem jednego zdania. Douglas Crockford, jej autor, umieścił w niej następujące zdanie4: „The Soft-ware shall be used for good, not evil”. [To Opro-gramowanie powinno być używane do dobrych a nie złych celów.] To zdanie stoi w sprzeczności z punktem szóstym – defi nicji otwartego źró-dła (Open Source Defi nition), które zabrania dyskryminacji ze względu na przeznaczenie ponownego wykorzystania danego progra-mu (w uzasadnieniu tego punktu napisano, że otwartość powinna dopuszczać dowolne uży-cie, w  tym komercyjne). Licencja Crockforda to jeden z wielu przykładów zmian, które mają za zadanie polepszyć warunki udostępniania. W praktyce spora część z takich pomysłów jest niekompatybilna z prawem, niemożliwa do wy-egzekwowania w  danym prawodawstwie, lub po prostu niezgodna z duchem otwartości, jak chociażby wspomniane ograniczanie prawa do wykorzystania danego przedmiotu wyłącz-nie przez podmioty moralnie pozytywne albo do moralnie słusznych celów. Takie licencje z defi nicji nie uważane są za otwarte. Licencja Crockforda zmusiła fi rmę IBM do absurdalnego posunięcia – do wystąpienia do autora oprogra-

4 Jeden z  plików zawierający pełny tekst licen-cji Crockforda: http://www.crockford.com/javascript/jsmin.c

mowania o  specjalne zezwolenie na wykorzy-stanie jego oprogramowania także i w niecnych celach (Crockford specjalnie dla prawników fi r-my IBM napisał „I give permission for IBM, its customers, partners, and minions, to use JSLint for evil”. [Pozwalam fi rmie IBM, jej klientom, partnerom i sługom używać JSLint do czynienia zła]). Prawnik fi rmy uzasadniał, że wprawdzie IBM nie ma zamiaru czynić zła, ale nie może od-powiadać za swoich klientów.

Z powodu takich niuansów prawnych, wol-ne oprogramowanie okazuje się nie być aż tak wolne, jakby się z pozoru wydawało. Open So-urce Initiative (OSI) zaaprobowało około pięciu-set licencji jako kompatybilne z defi nicją otwar-tego źródła i  w  efekcie programiści, którzy używają w  swoich programach zewnętrznych bibliotek, muszą dokładnie sprawdzać ich wza-jemną kompatybilność. I nie pomaga ślepe uży-cie jednej z najpopularniejszych, jak np. GPL, bądź Apache. Nawet poszczególne wersje licen-cji GPL nie są ze sobą kompatybilne (autorzy programów udostępnianych na licencji GPLv3 nie mogą używać komponentów na licencji GPLv2 – powodem są dodatkowe wymagania w nowszej wersji licencji5). Oczywiście problem jest znany i  podejmowane są próby może nie tyle unifi kacji, co uporządkowania i ogranicze-nia liczby licencji na oprogramowanie. W latach 2006–2010 Google Code, system do dzielenia się kodem źródłowym fi rmy Google, akceptował wyłącznie te projekty, które były dostępne pod jedną z dziewięciu najpopularniejszych licencji (i usuwało te, które tych warunków nie spełnia-ły, jak np. wspomniany wcześniej projekt Do-uglasa Crockforda). Natomiast organizacja OSI w  ramach raportu dotyczącego rozprzestrze-niania licencji na oprogramowanie, podzieliła licencje na grupy wraz z  prostym opisem ich typu. Jednak daleko tym próbom do unifi kacji, którą uzyskała aktywność Creative Commons.

Creative Commons – organizacja ta założona w 2001 r. przez Lawrence’a Lessiga, amerykań-

5 Zob. http://www.gnu.org/licenses/gpl-faq.htm-l#v2v3Compatibility

Page 142: Biuletyn 2/2012

140

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

skiego profesora prawa, postawiła sobie za cel wypracowanie zasad, które z  jednej strony za-pewnią ochronę pełni praw autorskich, a z dru-giej strony umożliwią nieskrępowane i  proste korzystanie z  twórczości innych osób. Na li-cencjach Creative Commons, których hasłem przewodnim jest „pewne prawa zastrzeżone” (w  przeciwieństwie do tradycyjnego „wszyst-kie prawa zastrzeżone”) udostępnione jest w tej chwili co najmniej 100 mln utworów. Same li-cencje zostały dostosowane do ponad 40 jurys-dykcji lokalnych. Ponadto, oprócz tekstu licencji, dostępny jest przystępny opis, który w  kilku zdaniach wyjaśnia, na jakich warunkach dany utwór jest udostępniony. Autor ma do wyboru kilka wariantów udostępnienia swojego dzieła wraz z najbardziej radykalnym krokiem, odda-nia dzieła do domeny publicznej (licencja Creati-ve Commons Zero), aczkolwiek ta ostatnia opcja w wielu miejscach jest niedostępna. Wynika to faktu, że niektóre kraje (w tym Polska) w swym wewnętrznym prawodawstwie idą tak daleko w ochronie praw autorskich, że pozwalają auto-rowi na zrzeczenie się co najwyżej praw mająt-kowych do utworu, a nie autorstwa w ogóle.

Mimo tego, że wśród licencji Creative Com-mons są takie, które blokują wykorzystanie komercyjne, tworzenie prac pochodnych albo nawet zmuszają wykorzystującego do zastoso-wania do swojego utworu/dzieła tej samej licen-cji, co twórca oryginału, sam projekt dokonał przełomu, jeśli chodzi o liczbę otwartych mate-riałów cyfrowych. Licencji Creatve Commons używa Wikipedia, a ponadto jako opcję udostęp-niły je jedne z największych serwisów pozwala-jących na dzielenie się materiałami cyfrowymi: Flickr i  YouTube. Sukces tych licencji polega właśnie na pozbyciu się konieczności żmudnego negocjowania umowy na wykorzystanie nawet dowolnie małego cyfrowego obiektu – zachodzi swego rodzaju automatyzacja kontraktu. Jeśli umowa udostępnienia czegoś jest standardowa, to można skonstruować takie warunki, w któ-rych biorąc pewien obiekt domyślnie zgadzamy się postępować wg zasad określonych w umo-wie licencyjnej, której tak naprawdę nie musimy

czytać, bo brzmi ona identycznie jak wcześniej podpisywane analogiczne umowy w  tej samej sprawie.

W nauce dyskusje dotyczące prawnych wa-runków dostępu toczą się częściej wokół zasad dostępu do prac naukowych, niż oprogramo-wania. Publikacja może być po prostu dostęp-na do przeczytania za darmo (a wszystkie inne prawa są zastrzeżone), lub na licencji Creative Commons. Różnica nie jest błaha – w drugim przypadku uczeni dostają możliwość maszyno-wego dostępu do treści publikacji, co umożliwia legalną indeksację, adnotację oraz text-mining. W  pierwszym przypadku takiej możliwości nie ma (zresztą nie ma takiej możliwości tak-że w  przypadku materiałów zamkniętych – w  przypadku wykrycia masowego pobierania artykułów, komputer z którego wysyłane są te żądania zostanie odcięty od sieci wydawcy, na-wet jeśli jest to komputer uczelni, która ma wy-kupioną subskrypcję). Konsensusu wśród uczo-nych co do wyboru drogi otwartego dostępu do publikacji nie ma, chociażby ze względu oba-wy o koszty infrastruktury, która zapewniłaby odpowiedni poziom dostępu dla algorytmów uczenia maszynowego analizujących tekst, oraz z  powodu lobbingu wydawców, którym grozi poważna redukcja zysków przy przejściu uczo-nych na otwarty model publikowania.

Paradoksalnie, otwartość danych nauko-wych rzadko jest dyskutowana jako problem prawny, mimo oczywistych różnic w podejściu po obu stronach Atlantyku (w  Europie funk-cjonuje ochrona praw autorskich twórców baz danych, podczas gdy zarówno dane jak i  ich kompilacje nie są chronione prawem autorskim w USA). Udostępnianie danych naukowych sta-nowi problem techniczny, lub społeczny, a nie prawny.

Infrastruktura techniczna

Techniczna strona otwartości to, podobnie jak strona prawna, odpowiedź na pytanie – jak?. W  tym przypadku konieczność wypracowania

Page 143: Biuletyn 2/2012

141Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

standardów została dostrzeżona na tyle wcze-śnie, że nie mamy już fundamentalnych proble-mów takich jak raportowanie daty i czasu przez systemy komputerowe (mimo tego, że data zapi-sana w formacie 08/04/02 ma na świecie co naj-mniej sześć różnych interpretacji), zrozumienie kodów krajów (Polska ma dwuliterowy kod PL, podczas gdy Palau ma PW), czy też z odczyta-niem płyty CD (pliki na płytach zapisywane są w  standardowym formacie nazwanym Com-pact Disc File System określonym normą ISO 9660). Istniejąca infrastruktura telekomunika-cyjna wraz z  wystandaryzowanymi protoko-łami komunikacji dały w efekcie nie tylko tak podstawowe elementy komunikacji jak poczta elektroniczna czy prosta wymiana plików po-przez FTP. Niezamierzonymi z początku efek-tami procesu unifi kacji zostały takie usługi jak telefonia internetowa, sklepy on-line, bankowość elektroniczna, internetowe radio i telewizja, czy też portale społecznościowe.

Nawiasem mówiąc, unifi kacja infrastruktu-ry pociąga za sobą także i  inne konsekwencje. W  2010  r. zaobserwowano 93% wzrost liczby internetowych ataków w stosunku po poprzed-niego roku6. Ponadto, byliśmy też świadkami wydarzenia bez precedensu – ataku robaka Stuxnet, którego głównym celem były instalacje przemysłowe oparte na określonym sterowniku fi rmy Siemens. Stuxnet zaprojektowany został, aby nieznacznie modyfi kować parametry urzą-dzenia, w celu powolnego zniszczenia maszyny. Podejrzewa się, że doprowadził do zniszczenia kilku wirówek irańskich instalacji wzbogacania uranu, poprzez zwiększenie ich maksymalnej prędkości obrotowej7. Stuxnet nie korzystał z in-ternetu (zaprojektowany został do przenoszenia przez podręczne pamięci USB) – atak bazował na obecności zunifi kowanej infrastruktury (wy-

6 Na podstawie raportu fi rmy Symantec za 2010 r.: https://www4.symantec.com/mktginfo/downloads/ 21182883_GA_REPORT_ISTR_Main-Report_04-11_HI-RES.pdf

7 Więcej na temat tej historii można znaleźć w Wi-red: http://www.wired.com/threatlevel/2010/11/stuxnet- sabotage-centrifuges/

standaryzowane i  dobrze udokumentowane podzespoły oraz popularny system operacyjny fi rmy Microsoft).

Niestety, im mniejszy zasób oraz im mniej krytyczna rola jego otwartości, tym mniejsza zachodzi unifi kacja infrastruktury, na której ba-zuje jego udostępnianie. Do tej pory dane udo-stępniane przez polskie ministerstwa potrafi ą być w  formacie zeskanowanej tabeli, zamiast w czytelnej cyfrowej postaci. To samo dotyczy nauki – niektóre jej dziedziny nie doczekały się jeszcze standardów wymiany danych, ponie-waż nie zakończył się proces digitalizacji ich zasobów. Inne, jak np. fi zyka wysokich energii, nie tylko używają uwspólnionych formatów da-nych, otwartych systemów publikacji, ale także wspólnych technologicznych platform obsługu-jących uczonych z całego świata (na system gri-dowy do analizy danych z Wielkiego Zderzacza Hadronów składa się 140 ośrodków obliczenio-wych z  35 krajów8). W naukach biologicznych proces standaryzacji rozpoczął się stosunkowo niedawno i przyspieszył po pojawieniu się tech-nologii umożliwiającej wykonywanie ekspery-mentów na dużą skalę (generujących dane tak-że na dużą skalę).

Otwartość w warstwie technicznej, to nie tylko udostępnianie danych czy treści poprzez znane formaty plików, lub poprzez interfejs programistyczny (API). Osobną rolę odgrywa obecność infrastruktury technicznej, która ten dostęp umożliwia na odpowiednio dużą skalę. W nauce obserwuje się w  związku z  tym kil-ka trendów. Pierwszy bazuje na modelu, który wypracowało środowisko fi zyków – budowa rzeczywistej infrastruktury gridowej (za wyjąt-kiem bardzo dużych projektów, taka infrastruk-tura jest bardzo zlokalizowana, często obsługuje wyłącznie jeden kraj – w Polsce przykładem ta-kiej inicjatywy był Krajowy Klaster Linuksowy, funkcjonujący jednak tylko rok). Drugi korzysta z  wolnych mocy przerobowych komputerów ochotników z całego świata (system BOINC ob-sługujący kilkadziesiąt aktywnych projektów

8 Zob. http://lcg.web.cern.ch/lcg/public/overview.htm

Page 144: Biuletyn 2/2012

142

Część

IV

NAU

KA

I SZ

KOLN

ICT

WO

WYŻS

ZE

— E

LEM

ENT

Y M

YŚLE

NIA

ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

naukowych korzysta z ponad 6 mln kompute-rów internautów z  całego świata9; jego suma-ryczna moc obliczeniowa lokuje go w absolutnej czołówce światowych superkomputerów). Trze-ci bazuje na idei „infrastruktura jako usługa” i korzysta z chmur obliczeniowych – dostęp do infrastruktury jest inicjowany tylko w  miarę potrzeby. Ten ostatni przypadek wydaje się być najczęściej używany w genomice, w projektach, w których analiza danych stanowi istotny, acz-kolwiek relatywnie jednorazowy element więk-szego projektu badawczego.

Paradoksalnie, rozwiązanie problemów unifi kacji infrastruktury naukowej najprawdo-podobniej będzie zasługą nie samych naukow-ców, a organizacji takich jak IETF (The Internet Engineering Task Force), które opracowują tech-niczne standardy protokołów wymiany danych przez internet.

Społeczna rola otwartości

Konsekwencją otwartości jest transparentność. Dostęp do danych czy informacji oznacza moż-liwość ich analizy i wyciągania wniosków na temat motywów i  konsekwencji decyzji, które stoją za tymi informacjami. Nie bez powodu najsilniejszymi zwolennikami otwartości sta-ją się aktywiści polityczni – nieufność wobec polityków sięgnęła tego stopnia, że ich pracę czy wypowiedzi systematycznie weryfi kuje się przy użyciu publicznie dostępnych informacji. Ta weryfi kacja, tudzież kontrola, przybiera for-mę wyspecjalizowanych serwisów – z polskich przykładów wystarczy wspomnieć Prawdo-mierz (już nieczynny) czy Sejmometr.

Ofi arą (bo w tym przypadku tak to trzeba na-zwać) tego trendu o mały włos nie padła nauka. Amerykańscy republikanie w  2010  r. założyli serwis YouCut, w  którym wzywali wyborców do wskazywania obszarów i projektów, którym powinno zostać obcięte fi nansowanie. Na liście

9 Więcej statystyk jest na stronach projektu BOINC: http://pl.boincstats.com/stats/project_graph.php?pr=bo

znalazły się też projekty naukowe, i jak można się domyślać, nie zyskały uznania w oczach po-datników. Strona już nie funkcjonuje, ale poka-zuje jasno problem, przed którym stoi środowi-sko naukowe w czasach powszechnego dostępu do wiedzy. Zbudowanie wydajnej platformy wymiany wiedzy pod prawnym i technicznym względem nie ochroni nauki przed błędami, które wynikają z kulturowych przyzwyczajeń, a nie z braku prawnych czy technicznych możli-wości. Jeśli istotna część badań medycznych ma dwuletni poślizg pomiędzy wygenerowaniem i opracowaniem wyników badań a ich publika-cją10, to pytanie o naturę problemu nasuwa się samo. I odpowiedź „bo tak” nie jest satysfakcjo-nująca dla ludzi, którzy desperacko czekają na pojawienie się nowego skuteczniejszego lekar-stwa na ich chorobę.

Analogiczne frustracje coraz częściej nie znajdują ujścia także w środowisku naukowym. Coraz większa świadomość kosztów ponoszo-nych przez podatników związanych z  syste-mem publikacji naukowych oraz niebotyczne zyski wydawców (które w większości przypad-ków też są do sprawdzenia) skutkuje w  coraz częstszych i  coraz bardziej zorganizowanych protestach. W  2010  r. system uniwersytetów kalifornij skich zbojkotował Nature Publishing Group z powodu czterokrotnego podwyższania ceny subskrypcji do czasopism tego wydawcy. Uczeni z UC zapowiedzieli, że nie będą wysy-łać manuskryptów do czasopism wydawanych przez NPG, nie będą recenzować dla nich prac oraz zrezygnują z  funkcji edytorskich w  tych-że czasopismach. Bojkot zakończył się po cichu ugodą, której szczegóły nie są publicznie znane, lecz nie trzeba było długo czekać na kolejną od-słonę spektaklu. W  styczniu br powstał portal The Cost of Knowledge11, w którym można pod-pisać zobowiązanie o zaprzestaniu współpracy (różnego rodzaju) z  czasopismami wydawany-

10 J. Sommer, The delay in sharing research data is cost-ing lives, Nat Med., 2010 Jul.16(7):744. Paradoksalnie, ar-tykuł nie jest publicznie dostępny.

11 Zob. http://thecostofknowledge.com/

Page 145: Biuletyn 2/2012

143Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

Część IV

NAU

KA

I SZKOLN

ICT

WO

WYŻSZE

— ELEM

ENT

Y MYŚLEN

IA ST

RAT

EGIC

ZNEG

O

mi tym razem przez Elsevier. W momencie pisa-nia tego tekstu portal zebrał ponad 7000 dekla-racji uczonych z  całego świata. Przyczynkiem do tej inicjatywy był nawet nie jakiś konkretny ruch wydawnictwa, co krytyczny wobec jego praktyk post Timothy’ego Gowersa12, znanego matematyka i laureata medalu Fieldsa.

Czym kończy się ignorowanie społecznej roli otwartości pokazała historia tzw. Climate-Gate, czyli udostępnienia danych i  korespon-dencji uczonych z Climatic Research Unit z Uni-wersytetu Wschodniej Anglii. W konsekwencji na jednym z portali dotyczącym tzw. inteligent-nego projektu (koncepcja utrzymująca, że ze-wnętrzna siła sprawcza wyjaśnia niektóre cechy wszechświata) jeden z autorów napisał13: „It may well be that the public will be forced to protect itself from organized science, as we now protect ourselves from organized crime”. [Być może społeczeństwo zostanie zmuszone do obrony przed zorganizowaną nauką w podobny sposób jak przez zorganizowaną przestępczością].

Punkt zwrotny

Otwieranie nauki pokazuje zarówno skalę, jak i typy problemów, z którymi przyjdzie nam się mierzyć, jeśli koncepcja globalnej wioski ma się

12 Zob. http://gowers.wordpress.com/2012/01/21/elsevier-my-part-in-its-downfall/

13 Zob. http://www.evolutionnews.org/2009/11/cli-mategate_a_word_of_advice_t028671.html – autor tego artykułu jest pracującym zawodowo neurochirurgiem.

udać. Uwagę należy zwrócić na wszystkie trzy aspekty tego procesu, to jest na aspekt praw-ny, techniczny i  społeczny, inaczej naprawia-nie konsekwencji niektórych zaniedbań zajmie więcej czasu i energii niż rozwiązanie pewnych kwestii już na samym początku.

Otwieranie nauki jest punktem zwrotnym w historii cywilizacji a jego pełnych konsekwen-cji na razie nie potrafi my sobie wyobrazić. Pew-ną wskazówkę może dać nam budowa i  funk-cjonowanie Wielkiego Zderzacza Hadronów, to jest wielkiego akceleratora cząstek położonego na terenach Szwajcarii i Francji. Jest to jak do tej pory najdoskonalszy przykład skali proble-mu naukowego, którego rozwiązania możemy się podjąć, jeśli zaczniemy otwarcie współpra-cować. Problem jest na tyle skomplikowany, że żadna z osób pracujących przy projekcie nie poj-muje całości procesu, który umożliwia rozwią-zanie postawionego problemu. Jednakże dzięki kulturze otwartej wymiany informacji jesteśmy coraz bliżej jego rozwiązania. Prawdopodobnie jesteśmy u progu ery, w której będziemy mogli rozwiązywać nie tylko bardzo trudne problemy naukowe, ale także te, które uważaliśmy do tej pory za nierozwiązywalne.

Tekst udostępniony na licencji Creative Com-mons uznanie autorstwa 3.0 (CC BY 3.0).

Page 146: Biuletyn 2/2012

144

7 grudnia 2011 r. zmarła w Warszawie Profesor Urszula Płowiec (ur. 2 stycznia 1933 r. w Chełmie) – wybitna ekonomistka, autorka wielu prac naukowych, nauczyciel i  wychowawca, głęboko zaangażowana w  życie społeczne środowiska ekonomicznego oraz w sprawy polityki gospodarczej, społecznej i naukowej kraju.

Po ukończeniu studiów ekonomicznych Urszula Płowiec pracowała w  Zakła-dzie Badań Statystycznych GUS (1956–1958) i Ministerstwie Handlu Zagranicznego (1952–1962). W roku 1968 w SGPiS uzyskała stopień naukowy doktora, a w 1976  r. – doktora habilitowanego nauk ekonomicznych; następnie – w latach 1982 i 1989 – ty-tuły naukowe profesora nadzwyczajnego i profesora zwyczajnego nauk ekonomicznych. Do podniesienia jej kompetencji naukowych w zakresie problemów współczesnej eko-nomii międzynarodowej przyczyniły się dwa półroczne staże naukowe we Francji: w In-stitut des Sciences Economiques Appliquées (w 1964 r., stypendium rządu Francji) oraz w Université de Paris (w 1991 r., stypendium Wspólnot Europejskich), a także stypen-dium GATT w Szwajcarii (1969) oraz stypendium Fulbrighta, w George Washington University i  Brookings Institution w  Stanach Zjednoczonych (1982–1984). Od 1962

Urszula Płowiec (1933–2011)

Page 147: Biuletyn 2/2012

145Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

do 1997 r. Urszula Płowiec była pracownikiem naukowym Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego w Warszawie (początkowo Zakładu Koniunktur i Cen, a obec-nie – Instytutu Badań Rynków, Konsumpcji i Koniunktur). W latach 1976–1982 kie-rowała Zakładem Metod Planowania i Organizacji IKCHZ, a w latach 1984–1997 była profesorem w tymże instytucie. Była koordynatorem rocznych raportów IKCHZ: Polska polityka handlu zagranicznego za lata 1993–1998 oraz redaktorem naukowym i współau-torem wielu ekspertyz naukowych Instytutu na potrzeby polityki gospodarczej. Aż do lat ostatnich była członkiem Rady Naukowej Instytutu.Od 1999 r. do końca życia Urszula Płowiec pracowała też w Wyższej Szkole Bankowości i Ubezpieczeń (obecnie Akademia Finansów w Warszawie) jako profesor zwyczajny, a od 2008 r. także jako zastępca dyrek-tora Instytutu Zarządzania Ryzykiem w tej uczelni. W swej pracy naukowej i dydaktycz-nej koncentrowała się na zagadnieniach strategii rozwoju i podnoszenia innowacyjności polskiej gospodarki w warunkach globalizacji oraz na problemach integracji europejskiej i jej wpływu na politykę gospodarczą Polski. Zajmowała się także metodami sterowania wymianą zagraniczną i zwiększania zewnętrznej konkurencyjności gospodarki oraz kon-sekwencjami członkostwa Polski w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, Banku Światowym, WTO (wcześniej GATT) i Unii Europejskiej. W swej ponad pięćdziesięcio-letniej aktywności na polu nauk ekonomicznych Profesor Urszula Płowiec wiele uwagi poświęciła wysiłkom na rzecz zbudowania nowoczesnego, innowacyjnego, otwartego na świat społeczeństwa polskiego. Dawała temu wyraz w swych licznych publikacjach, wystąpieniach na różnych forach publicznych i aktywnej działalności w jednostkach na-ukowo-badawczych, stowarzyszeniach i komitetach polskich ekonomistów.Będąc specja-listką od ekonomiki handlu zagranicznego, od początku swej kariery zawodowej propa-gowała ideę oparcia wzrostu gospodarki narodowej na ekspansji eksportu. Proponowała konsekwentnie proeksportową politykę gospodarczą, przeciwstawiając się koncepcjom autarkicznego rozwoju i prowadzenia polityki makroekonomicznej w izolacji od tego, co dzieje się za granicą – w otoczeniu zewnętrznym, zarówno bliższym, jak i dalszym. W dą-żeniu do samowystarczalności ekonomicznej oraz rozwijania produkcji antyimportowej, zazwyczaj małoseryjnej, drogiej i mało nowoczesnej, dostrzegała niebezpieczeństwo ni-skiej efektywności gospodarowania tak na szczeblu przedsiębiorstw, jak i całego kraju, petryfi kacji starych metod kierowania i obniżenia dynamiki rozwojowej. Jednocześnie opowiadała się za utrzymaniem w gestii państwa strategicznych branż, przedsiębiorstw i grup kapitałowych. Zdecydowanie opowiadała się za całościową reformą sytemu gospo-darczego, widząc w niej skuteczny sposób na przyspieszenie wzrostu i zwiększenie dobro-bytu społecznego. Zawsze uważnie śledziła zjawiska i procesy zachodzące w gospodarce światowej. W swych pracach szczególnie dużo miejsca poświęcała sprawom europejskiej integracji gospodarczej i  to na długo przed tym, zanim powstały sprzyjające warunki, aby Polska mogła myśleć o dołączeniu się do jednoczącej się Europy. Przy generalnie po-zytywnym nastawieniu do procesów integracji gospodarczej w ramach Unii Europejskiej nie stroniła od wyrażania krytycznych opinii na temat słabości i  ograniczeń w  funk-cjonowaniu organów unijnych i czołowych państw członkowskich. Przestrzegała przed wtłaczaniem Polski do roli biednego krewnego „starej Europy” i marginalizacji naszego

Page 148: Biuletyn 2/2012

146

kraju jako europejskiej peryferii, uzależnionej nie tylko od importu kapitału, ale także od napływu obcych technologii i rozwiązań organizacyjnych. W ostatnich latach Profesor Płowiec skoncentrowała swe zainteresowania i badania naukowe na problematyce szero-ko rozumianej innowacyjności i rozwoju gospodarki opartej na wiedzy, upatrując w nich źródeł zwiększenia dynamiki rozwojowej, konkurencyjności i dobrobytu polskiego spo-łeczeństwa. Z troską odnosiła się do poziomu i struktury wydatków na badania i rozwój w Polsce, stanu wynalazczości i aktywności patentowej czy kwestii jakości kształcenia. Najpełniej wypowiedziała się na ten temat w swej ważkiej kontrybucji do zainicjowanej i redagowanej przez siebie pracy zbiorowej Innowacyjna Polska w Europie 2020. Szanse i zagrożenia rozwoju (PWE, Warszawa 2010).Od 1990 r. Urszula Płowiec była członkinią Komitetu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, a w latach 1999–2006 – prze-wodniczącą tego Komitetu. Od 15 września 2009  r. była Honorową Przewodniczącą Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN. W latach 1999–2006 współprzewodniczyła, ze strony polskiej, pracom stałej Komisji Ekonomistów PAN i Rosyjskiej Akademii Nauk (RAN). W 2004 r. została wyróżniona tytułem doktora h.c. Instytutu Ekonomiki Rosyj-skiej Akademii Nauk. Od 1990 r. była członkinią Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus” przy Prezydium PAN, a także Polskiego Towarzystwa Współpracy z Klubem Rzymskim. W latach 1995–2005 uczestniczyła w pracach Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy URM. Urszula Płowiec była też aktywną działaczką Polskiego Towarzystwa Eko-nomicznego. W latach 1985–1990 była wiceprezesem Zarządu Oddziału Warszawskiego PTE. W latach 1990–1997 pełniła funkcję Sekretarza Generalnego Zarządu Krajowego PTE. Była organizatorką dwóch konferencji międzynarodowych PTE i kilkunastu kra-jowych, a także (w 1993 r.) Kongresu Ekonomistów Polskich.W roku 2001 została od-znaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a wcześniej (w 1988 r.) Krzyżem Ofi cerskim OOP. Była też (w 1986 r.) odznaczona Złotą Odznaką Honorową „Za zasługi dla Warszawy”.

Juliusz Kotyński

* * *

Ze szczególną serdecznością wspominam wieloletnią współpracę z prof. Urszulą Płowiec w Komitecie Nauk Ekonomicznych PAN i w Komisji Wspólnej Ekonomistów PAN i Rosyjskiej Akademii Nauk.

Profesor U. Płowiec była członkiem KNE od 1990 r. Przez dwie kadencje w la-tach 1999–2006 pełniła funkcję Przewodniczącej tego Komitetu, a  w  2009  r. Prezes PAN nadał Jej tytuł Honorowego Przewodniczącego KNE.W całym okresie kierowa-nia Komitetem z niezwykłą rzetelnością i starannością czuwała nad doborem szerokiego spektrum ważnych i  trudnych tematów jego prac z  zakresu zarówno teorii ekonomii, jak i  polskiej polityki gospodarczej. Profesor U. Płowiec dążyła do wzmocnienia opi-niotwórczej roli KNE; starała się, aby zabierał on głos ekspercki w sprawie kluczowych,

Page 149: Biuletyn 2/2012

147Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012

najbardziej aktualnych zagadnień rozwoju polskiej gospodarki. Wśród 24 zainicjowa-nych i prowadzonych przez nią plenarnych sesji Komitetu szczególne miejsce zajęła pro-blematyka członkostwa Polski w UE, w tym przygotowania do akcesji, związane z nią szanse i zagrożenia, bariery rozwoju integracji europejskiej. Cykl debat poświęcono także trzem wymiarom globalizacji, determinantom kryzysu polskich fi nansów publicznych, średniookresowym scenariuszom makroproporcji rozwoju polskiej gospodarki. Odręb-nym ważnym tematem dyskusji stała się problematyka rolna. Omawiano wizje rozwoju polskiej wsi w kontekście europejskim i globalnym oraz determinanty rozwoju rolnictwa społecznie zrównoważonego. Inne inicjowane przez prof. U. Płowiec ważne debaty doty-czyły kierunków reformy fi nansów publicznych, szkolnictwa wyższego i społeczeństwa informacyjnego, polskiego rynku pracy, a  także perspektyw i  scenariuszy rozwoju go-spodarki Chin.Kierując pracami KNE PAN, prof. U. Płowiec dbała o aplikacyjność ich wyników. Stąd w latach 2003–2004 wiele opinii KNE przekazano Radzie Strategii Spo-łeczno-Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów, a w 2005 r. przesłano wicepremie-rowi J. Hausnerowi ekspertyzę Komitetu dotyczącą założeń programu NPR 2007–2013.Warto dodać, że z inicjatywy prof. Płowiec KNE PAN nawiązał współpracę z Komite-tem Prognoz Polska 2000 Plus przy Prezydium PAN, z którym przeprowadził wspólne sympozja nt. rozwoju gospodarki Chin oraz warunków budowy GOW w Polsce.Poza kierowaniem pracami Komitetu prof. U. Płowiec do 2003 r. przewodniczyła działającej przy KNE Stałej Komisji Wspólnej Ekonomistów PAN i RAN. W pracach tej Komisji, zapoczątkowanych w 1990 r. i prowadzonych na dorocznych sesjach naukowych prze-miennie w Warszawie i Moskwie, uczestniczą badacze obu krajów, praktycy gospodarczy i studenci. Sesje te cieszą się dużym zainteresowaniem. Ich tematyka początkowo kon-centrowała się wokół transformacji systemowej Polski i Rosji, a następnie „newralgicz-nych” problemów ich bieżącej polityki gospodarczej w warunkach globalizacji, przełomu cywilizacyjnego, światowego kryzysu fi nansowego i recesji. Obecnie przedmiotem zain-teresowań badawczych Komisji jest próba identyfi kacji kierunków zmian tradycyjnego (anglosaskiego) modelu gospodarki rynkowej. Wyniki prac Komisji są corocznie publi-kowane w formie książkowej w dwóch wersjach językowych.Prof. U. Płowiec do 2008 r. niezwykle aktywnie uczestniczyła w pracach Komisji Wspólnej, prowadząc sympozja, wygłaszając na nich interesujące referaty, będąc współautorem wspólnych polsko-rosyj-skich monografi i takich jak: Infrastruktura gospodarki rynkowej w Rosji i w Polsce (2004), Strategia rozwoju społeczno-gospodarczego Polski i Rosji (2005), Polska i Rosja na drodze do innowacyjnego rozwoju (2007), Państwo i gospodarka w Polsce i w Rosji. Lekcje XX wieku i perspektywy XXI wieku (2008). Należy podkreślić, iż wysoki poziom merytoryczny prac Komisji Wspólnej, jej znaczący dorobek wydawniczy i opiniotwórczy, lecz także niezwy-kle życzliwa, przyjacielska atmosfera towarzysząca naszym wspólnym badaniom, była w znacznej mierze zasługą prof. U. Płowiec.Za osiągnięcia we współpracy naukowej pol-skich i rosyjskich ekonomistów prof. U. Płowiec została wyróżniona w 2004 r. tytułem dr h.c. Instytutu Ekonomii Rosyjskiej Akademii Nauk. Żegnamy z wielkim smutkiem wybitnego pracownika nauki i serdecznego przyjaciela.

Joanna Kotowicz-Jawor

Page 150: Biuletyn 2/2012

148

Autorzy

Julian Auleytner, e-mail: [email protected]

Bożena Bednarek-Michalska, e-mail: [email protected]

Ksawery Burski, e-mail: [email protected]

Dominika Czerniawska, e-mail: [email protected]

Elżbieta Mączyńska, e-mail: [email protected]

Andrzej Kassenberg, e-mail: [email protected]

Jan Kozłowski, e-mail: [email protected]

Antoni Kukliński, e-mail: [email protected]

Stanisław Owsiak, e-mail: [email protected]

Zdzisław Sadowski, e-mail: [email protected]

Zbigniew Strzelecki, e-mail: [email protected]

Paweł Szczęsny, e-mail: [email protected]

Andrzej P. Wierzbicki, [email protected]

Jan Woroniecki, e-mail: [email protected]

Page 151: Biuletyn 2/2012

Recenzja naukowa: prof. dr hab. Bogumiła Szopa, dr Ryszard Kowalski

Redakcja naukowa: prof. dr hab. Antoni Kukliński, prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska, dr Artur Pollok

Redaktor prowadzący: Iwona Dudzik

Zespół redakcyjny: Stanisław Gliński, Agnieszka Jarczyńska

Redakcja merytoryczna: Danuta Jastrzębska

Biuro ZK PTE00-042 Warszawa, ul. Nowy Świat 49, tel. 22 551 54 01, faks 22 551 54 44e-mail: [email protected] www.pte.pl

Skład i łamanie: Elżbieta Giżyńska

Druk i oprawa: sowadruk.pl

Nakad: 3000 egz.

Za poglądy i opinie wyrażone w zamieszczonych w ,,Biuletynie PTE’’ artykułach odpowiadają wyłącznie ich autorzy, a Polskie Towarzystwo Ekonomiczne i redaktorzy – za ogólną koncepcję.

Zarząd Krajowy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego00-042 WARSZAWA, ul. Nowy Świat 49

tel. 22 551 54 01, 22 551 54 05, faks 22 551 54 44e-mail: [email protected] www.pte.pl

ODDZIAŁY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO

BIAŁYSTOK, 15-732, ul. CHOROSZCZAŃSKA 31tel. 793233238 tel./faks 85 652 09 25 e-mail:[email protected]

BIELSKO-BIAŁA, 43-309, ul. WILLOWA 2, bud. B, pok. 307tel. 33 827 92 15, tel./faks 33 827 93 39 e-mail: [email protected]

BYDGOSZCZ, 85-034, ul. DŁUGA 34tel. 52 322 65 52, faks 52 322 67 81 e-mail: [email protected]

CZĘSTOCHOWA, 42-200, ul. KILIŃSKIEGO 32/34tel. 34 324 97 33, 34 324 26 30 e-mail: [email protected]

ELBLĄG, 82-300, ul. GIERMKÓW 5tel. 504158840 e-mail: [email protected]

GDAŃSK, 80-830, ul. DŁUGI TARG 46/47tel. 58 301 54 61, 301 99 71, faks 58 301 52 46 e-mail: [email protected]

GLIWICE, 44-100, ul. ZWYCIĘSTWA 47tel./faks 32 231 45 84, 32 331 30 81 i 82 e-mail: [email protected]

KATOWICE, 40-129, ul. MISJONARZY OBLATÓW 27tel./faks 32 259 88 78, tel. 32 259 62 79 faks 32 258 54 82 e-mail: [email protected]

KIELCE, 25-406, ul. ŚWIĘTOKRZYSKA 21Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego w KielcachWydział Zarządzania i Administracjitel./faks 41 349 65 28 e-mail: [email protected]

KOSZALIN, 75-254, ul. FRANCISZKAŃSKA 52tel./faks 94 343 33 33 e-mail: [email protected] [email protected]

KRAKÓW, 30-003, ul. LUBELSKA 21tel. 12 634 32 59, faks 12 634 03 81 e-mail: [email protected]

LEGNICA, 59-220, RYNEK 28tel. 76 852 38 72 e-mail: [email protected]

LUBLIN, 20-704 ul. Przyjacielska 4tel./faks 81 532 84 14, 81 534 35 50 e-mail: [email protected]

ŁÓDŹ, 90-608, ul. WÓLCZAŃSKA 51tel. 42 632 28 17, tel./faks 42 632 44 20 e-mail: [email protected]

OLSZTYN, 10-117, ul. 1 MAJA 13tel. 89 527 24 49, 89 527 58 25 e-mail: [email protected]

OPOLE, 45-082, ul. OZIMSKA 46atel./faks 77 401 69 01, 77 401 69 00 e-mail: [email protected]

POZNAŃ. 61-779, ul. KLASZTORNA 24/25tel. 61 852 86 91 tel./faks 61 851 90 58 e-mail: [email protected]

RZESZÓW, 35-045, ul. HETMAŃSKA 15tel. 17 853 36 49, faks 17 853 38 15 e-mail: [email protected]

SZCZECIN, 71-414, pl. KILIŃSKIEGO 3tel. 91 455 34 55, faks 091 455 34 71 e-mail: [email protected]

TORUŃ, 87-100, ul. KOPERNIKA 21tel. 793 370 619 e-mail: [email protected]

WAŁBRZYCH, 58-300, ul. SZMIDTA 4atel. 74 842 62 60 [email protected]

WARSZAWA, 00-042, ul. Nowy Świat 49tel. 22 55 15 420, faks 22 55 15 444 e-mail: [email protected]

WROCŁAW, 50-146, ul. ŁACIARSKA 28tel./faks 71 343 63 18 e-mail: [email protected]

ZIELONA GÓRA, 65-066, ul. ŻEROMSKIEGO 3, skr. 165tel. 68 327 04 19, faks 68 320 25 89 e-mail: [email protected]

Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 2Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 2 16/05/2012 15:09:5716/05/2012 15:09:57

Page 152: Biuletyn 2/2012

ZARZĄD KRAJOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO

BIULETYN

Polskiego Towarzystw

a Ekonomicznego

2 (56) luty 2012

BIULETYNBIULETYNPolskiego Towarzystwa Ekonomicznego

wydanie specjalne przy współpracy z Narodowym Bankiem Polskim

Numer 2 (56) luty 2012

FORUM MYŚLI FORUM MYŚLI STRATEGICZNEJ STRATEGICZNEJ MYŚL STRATEGICZNA PUNKTY ZWROTNESCENA GLOBALNA

Pełna oferta wydawnicza dostępna jest w księgarni internetowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

www.ksiazkiekonomiczne.pl

Teoria bezrobocia

w stanie równowagi

Christopher A. Pissarides

Nobli ci z ekonomii

Teoria bezrobocia w stanie równowagi_okładka.indd 1 29/03/2012 14:01:49

Dyspersja płacDLACZEGO PODOBNI PRACOWNICY ZARABIAJĄ RÓŻNIE?

Dal

e T.

Mor

tens

en

Nobli ci z ekonomii

Dyspersja płac_okladka.indd 1 18/04/2012 16:03:54

Christopher A. PissaridesTEORIA BEZROBOCIA W STANIE RÓWNOWAGI

Wkład Pissaridesa do najnowszych osiągnięć ekonomii pracy trudno przecenić. Jego teksty

– szczególnie te dotyczące teorii poszukiwań – należą do pozycji wyznaczających kierunki rozwoju ekonomii.

Książka Teoria bezrobocia w stanie równowagi nie tylko prezentuje dokonania ostatnich lat w ekonomii pracy, lecz

jest ich twórczym uogólnieniem. Książkę powinni przeczytać wszyscy, którzy chcą, opierając się na dobrych podstawach,

formułować opinie na temat rynku pracy.

Dale T. Mortensen DYSPERSJA PŁAC

Badanie kształtowania się płac i analiza przyczyn ich zróżnicowania – szczególnie jego części niezwiązanej bezpośrednio z indywidualną charakterystyką pracowników, to wciąż wielkie otwarte wyzwanie ekonomii. Znakomita książka Dale’a Mortensena prezentuje wyniki głębokiej analizy tych zagadnień, pozwala lepiej zrozumieć funkcjonowanie współczesnego rynku pracy, poszerza horyzonty naszego myślenia o gospodarce.

ISSN

150

7-13

83

Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 1Biuletyn PTE nr 2(56), luty 2012_okładka.indd 1 16/05/2012 15:09:5316/05/2012 15:09:53