18
__________________________________________________________________________ http://ec.europa.eu/translation/polish/magazine/pl_magazine_en.htm Nr Urodzaj rodzaju Język polski obfituje w komplikacje związane z rodzajem gramatycznym. Problematyczna jest zwłaszcza kwestia asymetrii rodzajowej w polszczyźnie, w której rolę dominującą odgrywa rodzaj męski. Widać to, po pierwsze, w jego użyciach generycznych (formy męskie stosowane są do oznaczenia grup niejednorodnych płciowo lub o nieustalonym składzie), a po drugie, w braku żeńskich nazw wielu zawodów i funkcji (górnik, minister) tudzież wyrazów używanych na co dzień (przechodzień, kierowca). Dużo rzeczowników męskich ma wprawdzie swoje odpowiedniki w rodzaju żeńskim (kasjer – kasjerka), ale część z nich wraz ze zmianą rodzaju zmienia znaczenie (np. historyk to ‘uczony’, a historyczka to ‘nauczycielka historii w szkole’). Kłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej sekretarz stanu awansowała na ministra), ale także brak ścisłych zasad określających, kiedy należy używać danej nazwy w rodzaju męskim, a kiedy można lub trzeba użyć formy żeńskiej (pani X to sprawozdawca czy sprawozdawczyni?). To samo dotyczy określeń danej nazwy: czy całe wyrażenie powinno występować w związku zgody (pierwszy sekretarz, pierwszy wiceminister), czy też w związku zgody zaburzonej (pierwsza sekretarz, pierwsza wiceminister)? Ten ostatni problem zyskał bardzo praktyczny wymiar, gdy wysokim przedstawicielem UE ds. zagranicznych została kobieta, Catherine Ashton. Wyszukiwanie odpowiednich form w internecie (w różnych wariantach, pełnych i skróconych) daje następujące rezultaty: wysoka przedstawicielka – ok. tysiąca trafień; wysoki przedstawiciel – 8 tys., wysoka przedstawiciel – 11 tys. Gdyby odnieść ten wynik do języka francuskiego, gdzie proporcja wynosi 20:1 na korzyść formy żeńskiej (haute representante), polszczyzna okazałaby się mało przyjazna takim formom. C C o o b b r r z z m m i i w w t t r r z z c c i i n n i i e e Magazyn dla piszących po polsku W NUMERZE: warsztat tłumacza Znany eurokryptolog Krzysztof Kwaśniewicz przedstawi nam tym razem sekrety transkrypcji z alfabetów niełacińskich co brzmi w świecie tłumaczy O tym, że status tłumacza jest mocno zaniżony nikogo przekonywać nie trzeba. Jedna z inicjatyw Komisji Europejskiej - znak jakości studiów tłumaczeniowych, może pomóc w nadaniu tej profesji należnego prestiżu. Temu, by tłumaczone przez nas teksty były bardziej zrozumiałe jeszcze przed tym jak do nas trafią, służy kolejna inijcatywa Komisji - kampania „Clear writing". W niedawnej konferencji poświęconej temu zagadnieniu uczestniczyła także nasza specjalna emisariuszka Ewa Bielich, składając z tej misji stosowny raport. Nadrabiając wieloletnie zaległości przedstawiamy też wreszcie, piórem Ewy Dessaignes, koronną inicjatywę Dyrekcji Generalnej ds. Tłumaczeń Pisemnych – największy konkurs dla młodych tłumaczy - Juvenes Transaltores, . co brzmi w instytucjach Joanna Rybak, która swój staż w DGT opisała w poprzednim numerze, wróciła do nas ponownie, tym razem na dłużej, prezentując małą etiudę na temat luksemburskich rozterek dnia powszedniego. Nr 8 lipiec 2011 r.

Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

  • Upload
    others

  • View
    5

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

__________________________________________________________________________ http://ec.europa.eu/translation/polish/magazine/pl_magazine_en.htm

Nr

Urodzaj rodzaju

Język polski obfituje w komplikacje związane z rodzajem gramatycznym. Problematyczna jest zwłaszcza kwestia asymetrii rodzajowej w polszczyźnie, w której rolę dominującą odgrywa rodzaj męski. Widać to, po pierwsze, w jego użyciach generycznych (formy męskie stosowane są do oznaczenia grup niejednorodnych płciowo lub o nieustalonym składzie), a po drugie, w braku żeńskich nazw wielu zawodów i funkcji (górnik, minister) tudzież wyrazów używanych na co dzień (przechodzień, kierowca). Dużo rzeczowników męskich ma wprawdzie swoje odpowiedniki w rodzaju żeńskim (kasjer – kasjerka), ale część z nich wraz ze zmianą rodzaju zmienia znaczenie (np. historyk to ‘uczony’, a historyczka to ‘nauczycielka historii w szkole’).

Kłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu

sekretarz czy minister (z dotychczasowej sekretarz stanu awansowała na ministra), ale także brak ścisłych zasad określających, kiedy należy używać danej nazwy w rodzaju męskim, a kiedy można lub trzeba użyć formy żeńskiej (pani X to sprawozdawca czy sprawozdawczyni?). To samo dotyczy określeń danej nazwy: czy całe wyrażenie powinno występować w związku zgody (pierwszy sekretarz, pierwszy wiceminister), czy też w związku zgody zaburzonej (pierwsza sekretarz, pierwsza wiceminister)?

Ten ostatni problem zyskał bardzo praktyczny wymiar, gdy

wysokim przedstawicielem UE ds. zagranicznych została kobieta, Catherine Ashton. Wyszukiwanie odpowiednich form w internecie (w różnych wariantach, pełnych i skróconych) daje następujące rezultaty: wysoka przedstawicielka – ok. tysiąca trafień; wysoki przedstawiciel – 8 tys., wysoka przedstawiciel – 11 tys. Gdyby odnieść ten wynik do języka francuskiego, gdzie proporcja wynosi 20:1 na korzyść formy żeńskiej (haute representante), polszczyzna okazałaby się mało przyjazna takim formom.

CCoo bbrrzzmmii ww ttrrzzcciinniiee

Magazyn dla piszących po polsku WW NNUUMMEERRZZEE::

wwaarrsszzttaatt ttłłuummaacczzaa Znany eurokryptolog Krzysztof Kwaśniewicz przedstawi nam tym razem sekrety transkrypcji z alfabetów niełacińskich

ccoo bbrrzzmmii ww śśwwiieecciiee

ttłłuummaacczzyy O tym, że status tłumacza jest mocno zaniżony nikogo przekonywać nie trzeba. Jedna z inicjatyw Komisji Europejskiej - znak jakości studiów tłumaczeniowych, może pomóc w nadaniu tej profesji należnego prestiżu. Temu, by tłumaczone przez nas teksty były bardziej zrozumiałe jeszcze przed tym jak do nas trafią, służy kolejna inijcatywa Komisji - kampania „Clear writing". W niedawnej konferencji poświęconej temu zagadnieniu uczestniczyła także nasza specjalna emisariuszka Ewa Bielich, składając z tej misji stosowny raport. Nadrabiając wieloletnie zaległości przedstawiamy też wreszcie, piórem Ewy Dessaignes, koronną inicjatywę Dyrekcji Generalnej ds. Tłumaczeń Pisemnych – największy konkurs dla młodych tłumaczy - Juvenes Transaltores, .

ccoo bbrrzzmmii ww iinnssttyyttuuccjjaacchh Joanna Rybak, która swój staż w DGT opisała w poprzednim numerze, wróciła do nas ponownie, tym razem na dłużej, prezentując małą etiudę na temat luksemburskich rozterek dnia powszedniego.

Nr 8lipiec 2011 r.

Page 2: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 2 -

Jaka może być przyczyna zwyczajowego

nazywania kobiety przedstawicielem zamiast przedstawicielką? Czemu nie używamy tytułu nauczycielka akademicka, tylko nauczyciel akademicki? Znany przykład niefortunnego odniesienia form męskich do kobiet znajduje się nawet w ustawie o szkolnictwie wyższym, gdzie pojawia się sformułowanie nauczyciel akademicki w ciąży (art. 131).

Ten szczególny status rodzaju męskiego

w polszczyźnie nie jest wszakże cechą wyłącznie naszego języka – zjawisko to występuje w większości gramatyk. W języku polskim dominacja masculinum jest jednak szczególnie wyraźna z racji silnie rozwiniętej kategorii rodzaju.

Ile jest rodzajów w języku polskim?

Charakterystykę rodzajową polszczyzny

najłatwiej ustalić poprzez analizę związków składniowych rzeczownika (który ma przypisany określony rodzaj) z innymi częściami mowy (które przez rodzaj się odmieniają). Na podstawie połączeń rzeczownika z czasownikiem da się wyróżnić cztery rodzaje w polszczyźnie: 1) męskoosobowy: był – byli (rolnik – rolnicy); 2) męskonieosobowy: był – były (pies, stół – psy, stoły); 3) żeński: była – były (dziewczyna, książka – dziewczyny, książki); 4) nijaki: było – były (dziecko, jabłko – dzieci, jabłka).

Już na pierwszy rzut oka widać, że tylko grupa 1 jest jednorodna – w pozostałych

znajdują się zarówno przedmioty, jak i

istoty żywe. Różnica między nimi zaznacza się w inny sposób, np. w grupie 2 z odmiennej deklinacji wyłaniają się rodzaje: męskozwierzęcy, obejmujący rzeczowniki żywotne nieosobowe (biernik równy dopełniaczowi: kogo, co? = kogo, czego? = małego psa), i męskorzeczowy, obejmujący rzeczowniki nieżywotne (biernik równy mianownikowi: kogo, co? = kto, co? = mały stół).

Grupa 4 również okazuje się

niejednorodna: jabłko w języku polskim odmieniamy wprawdzie tak samo jak dziecko, ale składnia z liczebnikiem jest zupełnie inna: dwoje dzieci (liczebnik zbiorowy); dwa jabłka (liczebnik główny). Z kolei odmiana z zaimkiem i liczebnikiem wyłania nam problematyczny wyraz państwo (w znaczeniu państwo Kowalscy), który łączy się z formami męskoosobowymi (przyszli państwo Kowalscy), a zarazem z liczebnikami zbiorowymi (dwoje z państwa), podczas gdy w rodzaju męskoosobowym używamy formy dwaj. Sytuację komplikują dodatkowo całe klasy rzeczowników nieżywotnych odmieniających się jak żywotne, m.in. nazwy warzyw, marek produktów czy walut (kogo, co? = kogo, czego? = ogórka, mercedesa, dolara).

Współczesna gramatyka wyróżnia

ostatecznie pięć rodzajów, podobnie jak tradycyjna dydaktyka szkolna (gdzie wszakże stosuje się niezbyt logiczny, osobny opis dla liczby pojedynczej i mnogiej). Ta mnogość i wynikająca z niej różnorodność związków składniowych powoduje wiele trudności, zwłaszcza w sytuacji, gdy na kategorię gramatyczną rodzaju nakłada się pozajęzykowa kategoria płci. Skoro np. nie

Page 3: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 3 -

istnieją w polszczyźnie żeńskie formy wyrazów typu komisarz, jesteśmy zmuszeni „nadawać” rzeczownikom rodzaj żeński poprzez szczególne zabiegi składniowe: synkretyzm przypadków (ta komisarz, tę komisarz, o tej komisarz) i stosowanie zaburzonego związku zgody (komisarz powiedziała).

Skąd tego typu zjawiska w języku

polskim i jak radzą sobie z nimi użytkownicy języka? Wszystko przez patriarchat!

Dominacja mężczyzn w sferze publicznej przez ostatnie tysiąclecia z całą pewnością odcisnęła swoje piętno w języku. W czasach najnowszych liczba form żeńskich w polszczyźnie również jest skorelowana z procesem emancypacji kobiet. Co ciekawe, przed wojną nazwy żeńskie występowały częściej niż obecnie. O ich zanikaniu mogły jednak przesądzić względy prestiżowe: uważa się, że właśnie z potrzebą emancypacji była związana chęć dystansowania się od form żeńskich i przejmowania przez kobiety lepiej zakorzenionych, a więc de facto nobilitujących etykiet w rodzaju męskim (doktor zamiast doktorka, profesor zamiast profesorka). Nastąpiła w ten sposób specjalizacja derywatów męskich i żeńskich, przez co kobieta z tytułem uniwersyteckim będzie profesorem, a kobieta ucząca w szkole średniej – profesorką (analogicznie będzie z nauczycielem akademickim i nauczycielką w szkole).

Emancypacja poprzez porzucenie form

żeńskich objęła również nazwiska tworzone za pomocą końcówek -owa (Orzeszkowa), -ina/-yna (Konopczyna, Puzynina) oraz -ówna i -anka (np. nazwiska aktorek kina przedwojennego: Lindorfówna,

Mankiewiczówna, Zawiszanka, Niemirzanka). Poprzez porzucenie tych form neutralizowano informacje o stanie cywilnym kobiet (a zapewne unikano też trudności administracyjnych wynikających z rozbieżności nazwisk osób najbliżej spokrewnionych). Efekt uboczny tego procesu był taki, że wiele nazwisk kobiet przestało się odmieniać, a raczej objął je pełen synkretyzm odmiany: nazwisko Nowak, które w wersji żeńskiej brzmiało Nowakowa lub Nowakówna i odmieniało się jak przymiotnik, po odrzuceniu żeńskich sufiksów przyjęło wzór odmiany taki sam jak nazwy męskie używane w rodzaju żeńskim (kogo, czego? komisarz Hübner).

Jeśli chodzi o generyczne (uogólniające)

użycia rodzaju męskiego w polszczyźnie, jest to problem uniwersalny. W każdym języku potrzebna jest bowiem forma odnosząca się do przypadków nieokreślonych, w których płeć jest nieistotna albo nieznana. Jeśli zatem powiemy kobiety i mężczyźni poszli, to dlatego, że czasownik musi posiadać jakąś formę, a zarazem trudno sobie wyobrazić np. każdorazowe przeliczanie elementów danego zbioru w celu ustalenia jego dominanty. Jeśli z kolei w encyklopedii znajdziemy wyraz poseł, a nie posłanka, to dlatego, że jest to forma prostsza morfologicznie, a semantycznie odnosząca się do obu płci. Wyraz poseł jest mianowicie homonimem wyrazu posłanka, gdy tymczasem wyraz posłanka homonimię z posłem wyklucza.

Czy jednak forma męska nie może mieć

charakteru wyłączającego? Czy np. sformułowanie kandydat na kierownika nie wyklucza kobiet? W naszym systemie językowym – nie. Widać to choćby w zdaniach typu „Znaczną część kandydatów stanowiły kobiety” (analogiczne zdanie

Page 4: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 4 -

„Znaczną część kandydatek stanowili mężczyźni” jest niepoprawne).

Wygląda jednak na to, że współcześnie

zasada ta przestaje być oczywista, stąd być może przepis art. 76 regulaminu EKES-u: „Terminologia użyta w niniejszym Regulaminie […] stosuje się jednakowo do kobiet i mężczyzn” (analogiczne sformułowanie zamieszczono w uwadze wstępnej do regulaminu wewnętrznego Komitetu Regionów). Należy zauważyć, że w regulaminach Sejmu i Senatu nie ma tego typu sformułowań, próżno też szukać ich w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Dlaczego? Ponieważ w polszczyźnie formy poseł i senator nie wykluczają kobiet i nikt nie ma wątpliwości, że posłankom też przysługuje immunitet, skoro przepis ustawy brzmi „Poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu”.

Skąd te różnice między dokumentami

wydanymi w Polsce i w Unii? Czy przepisy takie jak cytowany art. 76 trzeba w ogóle tłumaczyć na język polski, czy raczej należałoby zastąpić je adnotacją „Nie dotyczy wersji polskiej”? A może w grę wchodzą jakieś dodatkowe czynniki?

Neutralizacja płciowa

„W dniu 19 maja 2008 r. Prezydium [PE] z zadowoleniem przyjęło pierwszy zbiór Parlamentu zawierający wytyczne dla poszczególnych języków dotyczące języka neutralnego płciowo”. Wytyczne, które opracowała grupa wysokiego szczebla ds. równości kobiet i mężczyzn, zalecają „unikanie wyboru słów, które można zinterpretować jako tendencyjne, dyskryminacyjne lub poniżające, ponieważ sugerują wyższość jednej płci nad drugą, gdyż

w większości kontekstów płeć osoby jest – lub powinna być – nieistotna”.

Cechą języka, który „odzwierciedlałby

zasadę równości płci” i nie zawierał „znamion seksizmu”, miałoby być m.in. ograniczenie zasady uniwersalizmu rodzaju męskiego jako włączającego. W tym celu proponuje się różne techniki, m.in. zamianę liczby pojedynczej na liczbę mnogą, stosowanie obok siebie form męskich i żeńskich, czyli tzw. splitting (kandydat lub kandydatka zamiast kandydat); naprzemienne stosowanie rodzaju męskiego i żeńskiego; odejście od form Mrs/Ms w odniesieniu do kobiet (z czym, jak wiadomo, już wcześniej uporał się język polski, rezygnując z różnicowania nazwisk panien i mężatek), a także dobór tytułów i funkcji w wersjach neutralnych płciowo (chair zamiast chairman, firefighter zamiast fireman itp.).

W odniesieniu do języka polskiego

zalecono stosowanie neutralnych odpowiedników wyrazów w rodzaju męskim (zamiast uczestnicy – osoby uczestniczące, zamiast pracownicy – personel) oraz (z umiarem) żeńskich odpowiedników tytułów, które w jęz. polskim mają w większości rodzaj męski (psycholog – psycholożka), z kolei w tekście ciągłym dopuszczono używanie wyrazów typu posłanka, członkini czy sprawozdawczyni (poza kontekstami o charakterze prawnym, gdzie pozostałyby formy męskie: wybrana na posła).

Dokument spotkał się z miażdżącą

krytyką, i to ze wszystkich stron. Konserwatyści pisali o „nonsensie politycznej poprawności, który przekroczył wszelkie granice” i o „produkcie moralności proceduralnej”, zaś prof. Magdalena Środa w imieniu feministek stwierdziła: „Feministki

Page 5: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 5 -

od dawna zabiegają, by w polskim języku pojawiły się żeńskie odpowiedniki zawodów. […] Ta publikacja cofa nas w czasie”. Na koniec publikacja zwyciężyła w 2010 r. w organizowanym co roku w Lublinie konkursie na największy absurd UE.

W krytyce tej ujawniła się wola

kontynuowania procesu (który zdaje się przyspieszać od lat 90.) zmierzającego do wzbogacania zasobu rzeczowników żeńskich zamiast neutralizacji rodzaju. Stąd w języku potocznym, a następnie w publicystyce zaczęły pojawiać się formy niedawno niedopuszczalne lub odradzane: psycholożka (250 tys. trafień w Google wobec 600 tys. trafień dla pani psycholog) czy też prezeska (170 tys.). To wciąż znacznie mniej niż w wypadku męskich odpowiedników (hasło prezes występuje w Google 50 mln razy), ale tendencja wzrostowa jest widoczna. Np. hasło reżyserka pojawia się w Google ponad milion razy, i to bynajmniej nie w kontekstach potocznych (np. jedno z użyć pochodzi z artykułu Polskie reżyserki filmowe w piśmie „Kultura i Historia”). Tymczasem np. autor popularnego bloga poprawnościowego Maciej Malinowski pisze: „Mnie na przykład słowo reżyserka kojarzy się przede wszystkim z ‘kabiną reżysera […]’ i nigdy nie posłużę się nim w sytuacji, gdy chodzić będzie o kobietę reżysera”. Sytuacja, w której derywaty żeńskie są już zarezerwowane dla nazw o innym znaczeniu (drukarz – drukarka), jest jednym z czynników blokujących rozwój form żeńskich w polszczyźnie, ale przykłady reżyserki czy coraz popularniejszej żołnierki (w znaczeniu ‘kobieta żołnierz’, a nie ‘służba wojskowa’) pokazują, że homonimia tym nazwom nie szkodzi.

Zdaje się, że postulat neutralizacji języka

nie napotka więc w polszczyźnie sojusznika.

Chyba faktycznie warto kierować się w stronę zwiększania zasobu form żeńskich w polszczyźnie niż stosować techniki w rodzaju splittingu (tym bardziej że podmiot szeregowy typu kandydat lub kandydatka ma w języku polskim rodzaj męskoosobowy: kandydat lub kandydatka powinni, tak więc cała operacja mija się z celem). Z kolei zastępowanie uczestników przez osoby uczestniczące naraża piszącego na dwa niebezpieczeństwa: powielanie nieczytelnego żargonu europejskiego i uszczuplenie zasobu synonimów.

Jak nie utonąć?

Poradnictwo w tej materii dotyka delikatnych kwestii i łatwo zmienia się w ideologię. Dlatego na zakończenie jedynie kilka ogólnych spostrzeżeń dotyczących redakcji tekstu.

Rzeczowniki męskie odnoszone do

kobiet bywają nieczytelne, należy więc w miarę możliwości posługiwać się nazwiskiem i imieniem, a jeśli nie jest ono rodzajowo łatwe do określenia (trudno wywnioskować z samego tekstu, czy członek Komitetu Regionów Satu Tietari to kobieta, czy mężczyzna), należy stosować rzeczowniki w rodzaju żeńskim (sprawozdawczyni, członkini, posłanka) i żeńskie formy gramatyczne. Spójrzmy na przykładowe zdanie: „Dr Rose D’Sa jest wybitnym ekspertem w dziedzinie prawa europejskiego i międzynarodowego, a także jedynym członkiem EKES-u, którego miejscem urodzenia jest Kenia. Jako obywatelka brytyjska została mianowana na członka Komitetu…”. W pierwszym zdaniu do kobiety odnosi się aż sześć form męskich (doktor, wybitny, ekspert, jedyny, członek, którego). W efekcie kiedy w drugim zdaniu pojawia się rodzaj żeński, nie bardzo wiadomo, o kim mowa. W takiej sytuacji

Page 6: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 6 -

koniecznie należy coś zmienić, np. wybitnego eksperta na wybitną specjalistkę.

Kryteria wyboru między ścisłym i

zaburzonym związkiem zgody są nadal niejasne, stąd rozbieżności form typu wysoka/wysoki przedstawiciel, pier-wszy/pierwsza sekretarz, dyrektor odpowiedzialny/odpowiedzialna. Ze wzglę-dów prestiżowych nazwy te wyrównują się czasem do męskich (jak w wypadku rzeczonego nauczyciela akademickiego), czasem do żeńskich (jak w przypadku drugiej wiceprezes), a uzus zależy często od tego, na ile utrwalona w języku jest dana forma i czy jest to forma złożona czy prosta.

W redakcyjnych bojach z rodzajem

można też pomagać sobie stosowaniem zaimka pan, pani, co jednak wymaga pewnej ostrożności. Zaimki te w połączeniu z samą tylko funkcją zaliczają się bowiem do formuł grzecznościowych, dlatego obowiązują np. w bezpośrednich zwrotach do adresata (pani przewodnicząca). W pozostałych przypadkach wystarcza sama funkcja (przewodnicząca ogłosiła przerwę), co oznacza, że dodanie formy pani staje się nacechowane. Z kolei połączenie pan/pani + nazwisko, naturalne np. dla języka angielskiego, w polszczyźnie stanowi ostateczność: zwrot bezpośredni (panie Nowak) to forma obcesowa, mająca na celu wyraźne zaznaczenie stosunku władzy, a forma pan Nowak występuje przede wszystkim w odniesieniu do tzw. przeciętnego obywatela lub znowu w funkcji deprecjonującej (zaimek pan/pani przed nazwiskiem znanego artysty ma wręcz wydźwięk ironiczny, mówimy bowiem o obrazach Picassa, a nie obrazach pana Picassa).

Ta dwuznaczna rola zaimka pan/pani wynika zapewne z faktu, że już od czasów demokracji szlacheckiej w polszczyźnie utrwalała się zasada zwana „polską tytułomanią”, polegająca na tym, że jeśli tylko potrafimy komuś przypisać tytuł lub funkcję, stosujemy je w połączeniu z nazwiskiem nawet wtedy, gdy dana osoba nie piastuje już żadnego urzędu (jak np. prezydent Lech Wałęsa).

Jeśli chodzi o generyczną formę męską,

jest ona wskazana wszędzie tam, gdzie nie jest wyszczególniona płeć ani skład danej grupy. Trzech posłów to grupa posłów, o których płci nic nie wiemy, a więc może to być zarówno grupa posłów płci męskiej, jak i grupa posłanek. Zdarza się jednak, że piszący, kierując się intencją niewykluczania kobiet, stosuje w takim kontekście liczebnik zbiorowy. Należy wówczas pamiętać, że forma troje posłów przesądza jednoznacznie, iż chodzi wyłącznie o grupę niejednorodną płciowo.

Zdarzają się też wątpliwości, jaką formę

czasownika powinny mieć podmioty typu Parlament i Komisja. Pamiętajmy, że rodzaj męskoosobowy nadajemy podmiotom szeregowym jedynie wtedy, gdy co najmniej jednym z elementów jest rzeczownik męskoosobowy. Zgodnie z polską klasyfikacją rodzajową Parlament ma rodzaj męskorzeczowy, a więc w liczbie pojedynczej przybiera formę był, postanowił, a w liczbie mnogiej – były, postanowiły.

* Część powyższych spostrzeżeń i przykładów zostało zaczerpniętych z książki Marka Łazińskiego „O panach i paniach” (PWN 2006).

Marek Regulski Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny

Page 7: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 7 -

Falafel po polsku, czyli słów kilka o transkrypcji z alfabetów niełacińskich

W tłumaczonych w Radzie dokumentach dość często pojawiają się nazwy własne (osobowe lub geograficzne) pochodzące z języków zapisywanych alfabetami niełacińskimi. Sztandarowy przykład to wykazy objętych unijnymi sankcjami popleczników rozmaitych mało sympatycznych reżimów z różnych zakątków świata, ale zdarzają się i inne konteksty – przede wszystkim dokumenty z dziedziny wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, a także dokumenty wewnętrzne instytucji europejskich (pamiętajmy, że w samej Unii oprócz licznych krajowych odmian alfabetu łacińskiego są w użyciu także alfabet grecki i cyrylica!). Jak należy transkrybować1 w tłumaczeniach polskich takie nazwy w sposób poprawny, spójny i umożliwiający łatwą identyfikację desygnatu? To powracające co jakiś czas pytanie nie doczekało się dotąd w pełni zadowalającej odpowiedzi.

Polacy nie gęsi…

Ojcowie pisanej polszczyzny nie mieliby zapewne wątpliwości – przekład powinien maksymalnie przybliżać oryginał do znanych czytelnikowi realiów, także poprzez nadanie

1 Gwoli precyzji, należałoby odróżniać transkrypcję (zapis oddający przybliżoną wymowę danego wyrazu) od transliteracji (reguł zastępowania znaków jednego alfabetu znakami innego alfabetu). W niniejszym tekście określenie „transkrypcja” należy rozumieć szerzej, jako odnoszące się albo do transkrypcji sensu stricto, albo do transliteracji.

obcym nazwom własnym formy jak najbliższej duchowi języka ojczystego. Dlatego w spolszczonym przez Łukasza Górnickiego w połowie XVI wieku Dworzaninie miejsce akcji przeniosło się z dworu księcia Guidobalda da Montefeltro do pałacu biskupa Samuela Maciejowskiego, a analogiczną metamorfozę przeszły również występujące w utworze postacie. Dlatego tak wiele imion ogólnoeuropejskich (jak kto woli, judeochrześcijańskich) ma w języku polskim formę do tego stopnia swojską – chciałoby się powiedzieć, prapolską – że gotowi bylibyśmy przysiąc, iż Rochy, Szymony, Macieje i inne Bartłomieje towarzyszyły nam co najmniej od czasów Piasta Kołodzieja. Dlatego tylu miastom i miejscowościom w państwach ościennych nadaliśmy znajomo brzmiące nazwy – na przykład spolszczona została duża część geografii Niemiec, od Budziszyna po Akwizgran i od Pasawy po Kilonię (nasi zachodni sąsiedzi nie pozostali nam zresztą dłużni). Dlatego oswoiliśmy imiona i nazwiska licznych historycznych sław i postaci literackich – Szekspira, Monteskiusza, Waszyngtona, Dyla Sowizdrzała, Tomka Sawyera (połowicznie) a nawet Konfucjusza.

Obce alfabety nie były w tym procesie przeszkodą. Obcą nazwę zawsze można było zapisać „po naszemu” – w ten sposób z biegiem lat wykształciły się dla wielu języków szczegółowe zasady polskiej transkrypcji, a także wzory odmiany nazw i nazwisk (Wielki słownik ortograficzny PWN (WSO) (Polański, E. (red.), 2003) przedstawia takie zasady dotyczące języków: greckiego, rosyjskiego, ukraińskiego, białoruskiego, bułgarskiego, serbskiego i macedońskiego, a także innych języków słowiańskich posługujących się zmodyfikowanymi wariantami alfabetu łacińskiego). Szkoda byłoby zaprzepaścić takie tradycje i dorobek,

Warsztat tłumacza

Page 8: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 8 -

bezkrytycznie przejmując z tłumaczonych tekstów transkrypcje „zachodnie” (w praktyce zwykle angielskie, niekiedy francuskie).

Im dalej w las, tym ciemniej

A jednak nie jest różowo. Nie potrzeba długotrwałych studiów, by przekonać się, że rozkład spolszczonych nazw własnych w czasie i przestrzeni nie jest jednorodny. Poza państwami ościennymi Polski liczba miejscowości mających w języku polskim tradycyjne nazwy (językoznawcy nazywają takie nazwy egzonimami, w odróżnieniu od endonimów, czyli nazw używanych na obszarze, na którym dany obiekt się znajduje) gwałtownie maleje. We Francji na przykład, choć dość konsekwentnie spolszczyliśmy nazwy regionów (Bretania, Lotaryngia, Owernia, Burgundia itp.), egzonimów na oznaczenie miast jest już tylko kilkanaście. W Wielkiej Brytanii jest ich jeszcze mniej, nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych, w których przewaga endonimów nad egzonimami jest wręcz miażdżąca. W krajach i regionach bardziej – z polskiego punktu widzenia – egzotycznych, nieraz już tylko stolica lub największe miasto określane bywa w polszczyźnie przy pomocy egzonimu, a i to nie zawsze.

W perspektywie czasowej zauważamy

inne zjawisko: spolszczone nazwy własne (zwłaszcza osobowe) pojawiają się coraz rzadziej, gdy zbliżamy się do współczesności. Mówimy i piszemy Jerzy Waszyngton, ale nie Jerzy Busz (czy było dla Ciebie od razu jasne, drogi Czytelniku, o kogo w ogóle chodzi?). Karol Młot, ale Charles de Gaulle – itd. itp. Zapewne jednym z ostatnich „spolszczonych”, choć tylko z imienia, był Piotr Curie – ale to był mąż Marii, więc nasz człowiek.

Z powyższych dywagacji wynika hipoteza polonizacyjnej ekonomii: nazwy własne polszczymy chętnie, jeżeli (i) pochodzą z kultur bliskich nam geograficznie i dobrze nam znanych, (ii) często się z nimi stykamy oraz (iii) jednostek do spolszczenia nie ma zbyt wiele. Gdy któryś z tych warunków przestaje być spełniony, zapał do polonizacji słabnie – nakład pracy włożonej w transkrybowanie każdej nazwy (a także w proces odwrotny – identyfikowanie desygnatów konkretnych nazw) przestaje być opłacalny.

115200 imion pułkownika

Do powyższych uwarunkowań o charakterze subiektywnym – podyktowanych skłonnością do ułatwiania sobie życia – dochodzą w translatorskiej praktyce instytucji unijnych także czynniki obiektywne. Pierwszym i najważniejszym jest mnogość języków i alfabetów. O ile cyrylica nie nastręcza większych problemów (żyją jeszcze tłumacze pamiętający ten alfabet ze szkoły, a w razie czego zawsze można sięgnąć do WSO), o tyle już z alfabetem arabskim2 nie jest tak łatwo – zna go mało kto, a przecież sam alfabet nie wystarczy. Bez znajomości zasad arabskiej morfologii i fleksji (opartych na alternacji samogłosek), subtelności zapisu (w którym samogłoski są często pomijane) i reguł fonologicznych („litery słoneczne i księżycowe”) szanse na dokonanie poprawnej transkrypcji są znikome. A przecież alfabet arabski nie jest jedynym „egzotycznym” pismem będącym obecnie w użyciu – odrębne systemy zapisu wykształciły chociażby takie języki, jak hebrajski, ormiański, gruziński, tamilski, inne języki Indii (posługujące się

2 Terminologiczni puryści zapewne skrzywiliby się na to określenie. Pismo arabskie powinno być zasadniczo określane jako abdżad, nie alfabet. Aby uniknąć definicyjnych zawiłości, używam określenia alfabet w luźniejszym sensie.

Page 9: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 9 -

wspólnym, wywodzącym się jeszcze z sanskrytu pismem devanagari), koreański, japoński czy, last but not least, chiński. Wiele z tych systemów funkcjonuje w regionach świata, o których – z różnych powodów – wiele się mówi lub będzie mówić, problem nie jest więc czysto akademicki.

Druga istotna trudność to brak dostępu do zasad polskiej transkrypcji z mniej znanych języków – o ile w ogóle zasady takie zostały we wszystkich przypadkach skodyfikowane. Nawet więc hipotetyczny poliglota idealny znajdzie się w kropce w konfrontacji z językiem, co do którego naukowe autorytety jeszcze się nie wypowiedziały (lub wypowiedziały się np. w jednej jedynej książce z 1971 roku, która poza paroma specjalistycznymi bibliotekami nie jest już nigdzie dostępna3).

Problem trzeci to swobodny stosunek do

transkrypcji u autorów tekstów, które tłumaczymy – czy raczej w językach, z których tłumaczymy. Język angielski – nasz główny język źródłowy – nie zna takiego pojęcia, jak „jedynie słuszna transkrypcja” i stosuje reguły dość zróżnicowane. Autorzy hasła w Wikipedii poświęconego przywódcy Wielkiej Arabskiej Libijskiej Dżamahirijji Ludowo-Socjalistycznej (stan aktualny w chwili pisania – początek czerwca 2011 r.)

3 Pouczającą historię można znaleźć na stronach internetowych Rady Języka Polskiego (RJP, 2002). Cytowany tam ekspert z nieskrywaną satysfakcją („Na razie w Polsce nie obowiązuje ortografia angielska…”) odmawia pewnej obywatelce Mongolii – powołując się właśnie na precedens z dawno zapomnianej publikacji – prawa do otrzymania od władz polskich dokumentu, w którym jej nazwisko byłoby zapisane tak samo jak w jej mongolskim paszporcie. Oczywiście, to nie ekspert RJP, tylko sama zainteresowana musi teraz tłumaczyć się przy każdej okazji, że za dwoma różnymi sposobami zapisu kryje się jedna osoba i że jest nią ona sama. Mojej babci w carskiej szkole do zapisywanego cyrylicą nazwiska Василевска dodawano końcówkę „я”. Teraz my dodajemy innym – jest postęp!

pokusili się o zestawienie wariantów transkrypcji jego nazwiska (Wikipedia, 2011):

Łącznie daje to 115200 możliwości. Czy

oczekujemy, że sumienny tłumacz każdy z tych wariantów doprowadzi do arabskiej formy wyjściowej, którą następnie poprawnie przetranskrybuje na polski? Z Kaddafim akurat nie ma problemu, bo wiadomo, o kogo chodzi, ale dokładnie ta sama trudność może się pojawić w odniesieniu do każdego innego nazwiska, z którym po raz pierwszy i ostatni zetkniemy się, tłumacząc tekst o sankcjach. W internacjonalizacji nadzieja

Czy zatem pozostaje załamać ręce i transkrybować odtąd wszystkie obce nazwy własne przy pomocy funkcji „kopiuj i wklej” z wersji angielskiej? Uważam, że nie. Należy jednak pozbyć się iluzji, że zdołamy włączyć do polszczyzny fonetyczne i graficzne zawiłości wszystkich języków świata. Tam gdzie istnieją utrwalone i precyzyjne reguły transkrypcji, stosujmy je dalej4. Zachowajmy formy już przyswojone – Kolumba, Kartezjusza, Russa5. Ale nie twórzmy na siłę nowych, jeśli nie bardzo wiadomo, jak to robić. Już lepiej kopiować i wklejać… Rzecz w tym, by robić to z dobrego źródła – najlepiej, by była nim transkrypcja stosowana

4 Zapisane w polskim tekście na angielską modłę nazwisko przywódcy Białorusi (stan z czerwca 2011), wygląda doprawdy fatalnie, zwłaszcza w przypadkach zależnych – Lukashenki, Lukashence, Lukashenkę, z Lukashenką???

5 Jeśli ktoś jest do tej ostatniej formy bardzo przywiązany. Autor raczej nie ma do niej przekonania, gdyż bardziej niż z osiemnastowiecznym myślicielem kojarzy mu się ona z Lechchem i Czechchem.

Page 10: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 10 -

oficjalnie w samym zainteresowanym państwie (na przykład w paszportach obywateli). W interesie pewności prawa i poszanowania praw człowieka transkrypcja taka powinna być również dopuszczalna – w dokumentach oficjalnych – nawet w odniesieniu do języków, dla których reguły transkrybowania nazw są w języku polskim jasno określone. Gdyby takie podejście zostało przyjęte powszechnie, nazwy własne w kontaktach międzyjęzykowych przestałyby być problemem. Ta forma globalizacji wyszłaby wszystkim na dobre. Powyższy tekst odzwierciedla poglądy autora i w żadnym razie nie może być uważany za oficjalne stanowisko Rady. Wykaz cytowanych źródeł Polański, E. (red.), 2003, Wielki Słownik Ortograficzny PWN, Warszawa.

RJP, 2002, „Transliteracja nazwisk mongolskich”, artykuł na stronie internetowej Rady Języka Polskiego, http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=338&Itemid=73, dostęp 7.06.2011.

Wikipedia, 2011, „Muammar al-Kaddafi”, artykuł w Wikipedii (PL), http://pl.wikipedia.org/wiki/Muammar_al-Kaddafi, dostęp 7.06.2011.

Krzysztof Kwaśniewicz Sekretariat Generalny Rady UE

O lepszy status tłumacza - znak jakości studiów tłumaczeniowych

Lawrence Venuti w książce „The Scandals of Translation”6 mianem skandalu określa niski status tłumacza jako zawodu. DGT najwyraźniej doszła do podobnego wniosku i postanowiła pozycję zawodową tłumacza podnieść. Zaczęła od źródła – czyli od próby podniesienia rangi studiów tłumaczeniowych, zapewne w nadziei, że wyższa jakość studiów to lepsi tłumacze, lepsi tłumacze to wyższa jakość usług tłumaczeniowych na rynku, a stąd prosta droga prowadzi do większego poważania zawodu tłumacza. Mowa o jednym ze sztandarowych projektów DGT, tj. sieci European Masters of Translation - EMT.

Projekt EMT narodził się w 2006 r.,

kiedy to DGT zorganizowała w Brukseli konferencję z udziałem szkół wyższych z ówczesnych państw członkowskich i krajów kandydujących, a także niektórych organizacji międzynarodowych. Na konferencji debatowano o podniesieniu i ujednoliceniu jakości programów studiów tłumaczeniowych, oferowanych na różnych uczelniach. Rezultatem debaty było wybranie ośmiu ekspertów z dziedziny tłumaczeń pisemnych i powierzenie im zadania opracowania listy umiejętności, jakimi powinien dysponować absolwent studiów tłumaczeniowych. Celem nie było opracowanie konkretnego programu studiów,

6

Venuti, Lawrence, 1998. The Scandals of Translation. Towards an Ethics of Difference. Londyn: Routledge.

Co brzmi w świecie tłumaczy…

Page 11: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 11 -

ale stworzenie zestawu kompetencji, który ułatwiłby szkołom wyższym opracowywanie takich programów. Zestaw ten miał odpowiadać aktualnym i prognozowanym potrzebom rynku tłumaczeń w ogóle, nie tylko potrzebom DGT.

Zespół ekspertów opracował

szczegółową listę. Znalazły się na niej takie umiejętności jak: kompetencja językowa, międzykulturowa, techniczna i tematyczna, a także umiejętność zdobywania informacji i świadczenia usług tłumaczeniowych (kompetencja „rynkowa”). Jednak sam zestaw nawet najbardziej szczegółowo opisanych kompetencji niczemu nie służy, jeżeli nie znajdą się chętni do jego wdrożenia poprzez opracowanie odpowiednich programów studiów oraz ich realizację. Nadszedł więc czas, aby program EMT przekształcił się w sieć EMT, tzn. sieć szkół wyższych, które kształcą tłumaczy według opracowanych kryteriów i których absolwenci uzyskują w ten sposób pożądane umiejętności. Każda szkoła wyższa oferująca program tłumaczeń pisemnych może złożyć wniosek o uczestnictwo w sieci, a zespół ekspertów ocenia ten program pod kątem zgodności z kryteriami EMT. Uniwersytet, który pomyślnie przeszedł weryfikację, staje się członkiem sieci i ma m.in. prawo do używania logo i nazwy EMT, uczestnictwa w corocznej konferencji EMT w Brukseli i do korzystania z platformy EMT Wiki. Ponadto członkowie sieci odnoszą korzyści ze wzajemnej współpracy, wymiany studentów i kadry oraz współpracy z Komisją (np. przyjmowanie na staże w pierwszej kolejności studentów i absolwentów uczelni należących do sieci czy wizyty tłumaczy DGT w ramach programu Visiting Translator's Scheme7 w 7 Więcej o programie - zob. http://ec.europa.eu/dgs/ translation/programmes/visiting/index_en.htm

pierwszej kolejności na uczelniach będących już członkami sieci lub uczelni kandydujących).

Członkostwo jest ograniczone do

czterech lat. Po tym okresie procedura selekcji jest powtarzana wobec uczelni już należących do sieci. Uczelnie wcześniej odrzucone mogą ponownie ubiegać się o członkostwo. Ma to zagwarantować stały wysoki poziom oferowanych programów studiów.

W 2008 r. zorganizowano drugą

konferencję EMT i ogłoszono pierwsze zaproszenie do składania wniosków o uczestnictwo w sieci. Procedurę selekcji, zakończoną w 2009 r., przeszły pozytywnie 34 programy. Drugie, uzupełniające zaproszenie do składania wniosków, mające na celu poprawienie niedociągnięć pierwszej selekcji, opublikowano w 2010 r., a selekcja zakończyła się w marcu br. Tym razem na liście znalazły się 54 programy8. Polskę reprezentują Uniwersytet Jagielloński z Krakowa i Uniwersytet im. Adama Mickiewicza z Poznania.

Celem DGT jest zapewnienie

samowystarczalności sieci w przyszłości – samodzielna organizacja współpracy między uczelniami, wymiana doświadczeń, uczenie się od siebie, a także pomoc innym uczelniom w dostosowywaniu programów do wymagań EMT. Niewątpliwie dziś jeszcze wsparcie i koordynacja ze strony DGT są nadal niezbędne. Uczelnie w jednym kraju postrzegają siebie raczej jako konkurentów, współpracując chętniej z uniwersytetami z innych państw. Ponadto nie ma też jeszcze żadnych wymiernych wyników tego projektu. 8 http://ec.europa.eu/dgs/translation/programmes/emt/universities/ index_en.htm

Page 12: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 12 -

Czy faktycznie przyczyni się on do lepszego przygotowania przyszłych tłumaczy do wyzwań wielojęzycznej komunikacji i czy przełoży się to na wyższy status zawodu tłumacza – czas pokaże.

K.S.

„Easy reading is damn hard writing” Konferencja „Clear Writing”, 26 listopada 2010 r. (Bruksela)

Kampania Komisji

Europejskiej „Jak pisać zrozumiale” (ang. clear writing campaign) ma na celu

zachęcanie autorów dokumentów do tworzenia krótszych i prostszych tekstów, zawierających mniej żargonu i trafiających do szerszego grona odbiorców. Autorzy kampanii są przekonani, że przyniesie ona oszczędności czasu i środków oraz usprawni pracę tłumaczy.

Do inicjatyw Komisji promujących

zrozumiałe pisanie należy: opracowanie broszury „Jak pisać zrozumiale” we wszystkich językach urzędowych, przyznawanie autorom dokumentów unijnych „Clear writing awards” oraz organizacja szkoleń poświęconych tej tematyce. Rozważane jest również ogłoszenie przetargu na narzędzie do sprawdzania i doskonalenia stylu opracowywanych dokumentów.

Dnia 26 listopada 2010 roku w Brukseli odbyła się w ramach omawianej kampanii konferencja „Clear Writing”, której program stanowiły prezentacje postępów w upraszczaniu języka stosowanego w przepisach prawnych i w innych dokumentach przeznaczonych dla szerokiego grona odbiorców w wybranych państwach UE.

Najciekawsze wystąpienie należało do

Martina Cuttsa, guru clear writing z Wielkiej Brytanii. Prowadzi on własną firmę Plain Language Commission, która zajmuje się doradztwem językowym dla firm i departamentów rządowych oraz przyznawaniem dokumentom znaku jakości „Clear English Standard”. Cutts opowiedział o wielowiekowej tradycji zachęcania do zwięzłego i zrozumiałego pisania sięgającej czasów Chaucera oraz o licznych publikacjach na ten temat.

Długą, gdyż aż 30-letnią tradycją w

zapewnianiu wysokiej jakości języka administracji może pochwalić się Szwecja. Jeden z uniwersytetów oferuje nawet specjalny kierunek poświęcony doradztwu językowemu. Jego absolwenci mogą ubiegać się o pracę w charakterze ekspertów językowych w ministerstwie sprawiedliwości. Ich zadaniem jest odpowiadanie na zapytania tłumaczy zajmujących się tłumaczeniem dokumentów unijnych oraz prowadzenie szkoleń dla tłumaczy, urzędników i terminologów w zakresie zasad zrozumiałego pisania.

W Niemczech po wielu skargach z

różnych środowisk przeciwko niezrozumiałości przepisów w 2006 roku powołano „koalicję na rzecz przejrzystości prawa”. Koalicja ta podjęła decyzję o zaangażowaniu językoznawców na każdym

Page 13: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 13 -

etapie stanowienia prawa. Brzmienie każdego aktu prawnego poddawane jest szczegółowej analizie w celu uzyskania jak największej precyzji, usunięcia wieloznaczności i uzupełnienia ewentualnych luk.

Mówca z Francji ogólnie omówił cechy

charakterystyczne języka administracji oraz trudności w jego ewolucji, które wynikają z powielania zwrotów z istniejących przypisów i potrzebie dostosowania tego języka do nowych realiów informacyjno-komunikacyjnych. Wspomniał również o publikacjach na temat uproszczenia języka administracji wydanych w ostatnich latach we Francji.

Przedstawiciel Włoch jako jedyny dość

sceptycznie odniósł się do koncepcji zrozumiałego pisania. Uznał wprawdzie potrzebę uproszczenia tekstów kierowanych do obywateli, ubolewał jednak, że prowadzi to do zubożenia języka zamiast poprawy jego przystępności i ogranicza wykorzystanie możliwości, jakie język oferuje.

Bardzo ciekawą prezentacją mogła

pochwalić się przedstawicielka Portugalii, gdzie uproszczenie języka administracji jest niezbędne z uwagi na wysoki stopień wtórnego analfabetyzmu w tym kraju. Inicjatywa rządu Portugalii Simplegis obejmuje opracowanie streszczeń przepisów, poradnika dotyczącego języka administracji i technik prawodawczych, oraz przyznawanie nagród autorom wyjątkowo przystępnych dokumentów.

Polska prezentacja dotycząca zrozumiałego pisania wypadła niestety najsłabiej: mówczyni z Rządowego Centrum Legislacji przedstawiła zarys technik prawodawczych wraz z długą listą aktów

prawnych i dat. Można się zastanawiać, czy przyczyną tak źle dobranego tematu prezentacji jest zaufanie do wykształcenia polskiego społeczeństwa i jego umiejętności interpretowania przepisów, czy problematyka ta nie została jeszcze zauważona przez polską administrację.

Potrzeba tworzenia prawa w języku

zrozumiałym dla szerokiego grona odbiorców zyskuje więc zwolenników szczególnie w krajach anglosaskich, co wynika ze statusu języka angielskiego jako nowego lingua franca, ale także z tradycji pisarskiej w tych krajach, promującej zwięzłość, logikę i ustaloną strukturę wypowiedzi. Autorzy kampanii są jednak zgodni co do tego, że należy promować zasady zrozumiałego pisania w każdym języku, zwracając szczególną uwagę na konieczność dalszej współpracy w tym zakresie, zapewnienie podstawy prawnej do podejmowania działań oraz wsparcie ze strony administracji krajowej. Więcej informacji na stronie: http://bookshop.europa.eu/uri?target=EUB:NOTICE:HC3010536:EN:HTML

Elżbieta Bielich Komisja Europejska

Page 14: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 14 -

Juvenes Translatores - szranki młodych tłumaczy

7 kwietnia 2011 roku, w budynku

Charlemagne w Brukseli, po raz czwarty odbyła się ceremonia rozdania nagród konkursu Juvenes Translatores - konkursu tłumaczeniowego dla uczniów. Impreza, która zgromadziła 27 laureatów, ich nauczycieli i bliskich oraz zaangażowanych w organizację konkursu kolegów z DGT, odbyła się w lekkiej i radosnej atmosferze. W centrum uwagi była młodzież, która odważnie zabierała głos i dzieliła się refleksjami na temat tego, co znaczy dla nich język ojczysty i dlaczego każdy z istniejących języków zasługuje na ochronę. Większość uczestników wypowiadała się w swoim rodzimym języku, czasem naprzemiennie w kilku językach lub też konsekutywnie tłumaczyła własną wypowiedź, wprowadzając tym samym nieco sympatycznego zamętu do pracy obecnych w kabinach tłumaczy ustnych. Następnego dnia młodzi tłumacze i towarzyszący im nauczyciele mieli możliwość spotkania z tłumaczami Komisji i przyjrzenia się ich pracy. Laureaci mogli także wymienić się wrażeniami z konkursu i nawiązać znajomość z rówieśnikami z innych krajów. Dla przedstawicieli Komisji była to także okazja do poznania opinii nauczycieli o organizacji konkursu i do wysłuchania ich sugestii.

O Programie

Celem Juvenes Translatores jest propagowanie nauki języków obcych i przybliżenie młodzieży zawodu tłumacza. Jak konkurs przebiega w praktyce? Raz do roku siedemnastoletni uczniowie szkół średnich z państw członkowskich UE tłumaczą jednostronicowy tekst, używając dwóch dowolnie wybranych języków urzędowych

UE. Co roku zwiększa się liczba szkół zgłaszających chęć udziału, co świadczy o rosnącej popularności konkursu. W 2010 roku zarejestrowało się 1605 szkół. Kalendarz konkursu

Praca nad konkursem trwa okrągły rok. Stale zaangażowany jest w nią siedemnastoosobowy zespół, a w niektórych okresach nawet kilkuset tłumaczy DGT. Na początku roku, jeszcze przed ceremonią rozdania nagród poprzedniej edycji konkursu, trwa już zbieranie pomysłów i debata nad tematem tekstów, które będą tłumaczone w kolejnej edycji. Wiosną poszczególne departamenty językowe rozpoczynają pisanie tekstów konkursowych. Określony jest tylko temat, zwykle związany z działalnością Unii Europejskiej, i długość tekstu. Forma i poziom trudności pozostają dowolne. Bywa to źródłem problemów na etapie sprawdzania tłumaczeń, gdyż w zależności od wybranego języka autorzy prac muszą borykać się z większymi lub mniejszymi pułapkami językowymi.

Wersja robocza każdego tekstu

przechodzi przez ręce tłumaczy, dla których jej język jest językiem źródłowym, i którzy mogą obiektywnie ocenić poziom trudności tekstu oraz ewentualnie zasugerować wprowadzenie zmian. Wraz z początkiem nowego roku szkolnego rozpoczyna się okres zgłoszeń do udziału w Juvenes Translatores, a jesienią drogą losowania wybierane są szkoły, których uczniowie będą mogli wziąć udział w konkursie. Liczba uczestniczących szkół jest równa liczbie miejsc w Parlamencie Europejskim przypadających na dane państwo, a każda z nich może zgłosić maksymalnie pięciu uczestników. W ostatniej edycji Juvenes Translatores uczestniczyło ponad 2600 uczniów. Wreszcie w listopadzie,

Page 15: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 15 -

tego samego dnia i o tej samej godzinie, ma miejsce właściwy konkurs. Za praktyczną organizację testu w całości odpowiedzialne są szkoły. Koniec roku to moment, w którym do pracy przystępują zespoły sprawdzających prace tłumaczy.

W połowie lutego znane już są nazwiska

27 laureatów, których wiosną spotkamy w Brukseli na kolejnej ceremonii rozdania nagród.

Tegoroczni laureaci pod siedzibą Komisji Europejskiej Nauczyciele

Konkurs jest bardzo dobrze oceniany przez nauczycieli zarówno języka ojczystego, jak i obcego; 99% procent z nich zadeklarowało, że w kolejnych latach ponownie zgłoszą chęć udziału. Juvenes Translatores pozwala porzucić na chwilę szkolną rutynę i pomaga zwiększyć motywację uczniów. Przygotowywanie pisemnego tłumaczenia, które nie jest typowym ćwiczeniem w ramach nauki języka obcego, daje możliwość odmiennego spojrzenia na ten przedmiot. Nauczyciele, którzy udają się do Brukseli na ceremonię rozdania nagród mają także okazję poznać praktyczne aspekty pracy zawodowych tłumaczy i przekazać tę wiedzę swoim uczniom.

Co na to młodzież? W młodzi uczestnicy konkursu zgodnie

twierdza, ze udział w nim poszerzył ich horyzonty. W ramach przygotowań poszukują oni informacji o funkcjonowaniu i inicjatywach Unii Europejskiej, a tłumacząc mogą, często po raz pierwszy, zmierzyć się z profesjonalnym wyzwaniem i wejść na chwilę w skórę zawodowego tłumacza. Dla zwycięzców konkursu ceremonia rozdania nagród jest chwilą prawdziwej dumy z własnych osiągnięć i okazją do afirmacji swojego języka ojczystego. Laureaci zyskują uznanie, a według słów jednego z nich, "na chwilę stają się celebrytami" i muszą zmierzyć się z wyzwaniami związanymi ze sławą: udzielić wywiadu gazecie lub stanąć przed kamerami.

Z doświadczeń tłumacza…

Z punktu widzenia Komisji konkurs należy do tych inicjatyw, które umożliwiają bezpośredni kontakt z obywatelami. Dla nas, zaangażowanych w sprawdzanie tłumaczeń, praca nad konkursem jest momentem, w którym duchem wracamy do szkoły i okazją do skonfrontowania naszych wspomnień z wyłaniającą się z prac uczniów rzeczywistością współczesnej szkoły średniej. Co roku część z nas jest pod wrażeniem wiedzy dzisiejszych siedemnastolatków i - w jeszcze większym stopniu - ich znajomości języków obcych. Równocześnie często uderza nas powszechna nieumiejętność zastosowania właściwego rejestru językowego i wykorzystywanie, nawet w dobrych pracach, bardzo potocznych sformułowań. Sprawdzanie prac jest okazją do kontaktu z innym niż nasze pokoleniem, które (jak w ostatniej edycji konkursu) angielskie słowo

Page 16: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 16 -

„fortune” kojarzy zwykle nie z rzymską boginią, ale z kasą (czyli... pieniędzmi)9.

W naszej pracy wyróżnić można dwa

etapy: pierwszy, w którym dokonujemy wstępnej selekcji najlepszych tłumaczeń, zwykle jest to około 20 % wszystkich prac, i kolejny, kiedy poddajemy je dogłębnej analizie. Zwykle prace, które znalazły się w grupie najlepszych są sprawnie napisane, a ich autorzy nie maja trudności w zrozumieniu niuansów znaczeniowych i udaje im się wybrnąć z językowych pułapek. Tym jednak, co wyróżnia zwycięzców jest umiejętność uniknięcia kalek językowych i napisania tłumaczenia tak, że czyta się je jak oryginalny tekst.

Nie da się ukryć, że po przeczytaniu

kilkudziesięciu tłumaczeń tego samego tekstu doceniamy także oryginalność niektórych rozwiązań. Trzeba zresztą przyznać, że młodym tłumaczom zwykle nie brakuje fantazji. W zeszłorocznej edycji źródłem bardzo kreatywnych tłumaczeń było sformułowanie "customs control" tłumaczone jako: kontrola obyczajów, zwalczanie tradycji lub też zwyczaj stałej kontroli. Natknęliśmy się też na wdzięczne sformułowania, takie jak: zacięci strażnicy graniczni, niepokojące straże granic lub nieubłagana straż graniczna, będące tłumaczeniem "grim border guards". Zaskakujące bywa tłumaczenie nazw instytucji UE, na przykład banalna Council of the European Union może stać się Konsulatem Unii Europejskiej, a nawet Radą Jedności Europejskiej. Zdarzają się także poruszające momenty, na przykład, gdy sprawdzając tłumaczenie z języka litewskiego natykamy się na język polski z kresów i

9 Z tytułu tekstu konkursowego w języku angielskim „Fortune favours the brave new Europeans”

czytamy takie, przywołujące ducha Mickiewicza, zdanie: „przed dwudziestoleciem założonego, słynnego holenderskiego humanisty Erazma z Rotterdamu imieniem zatytułowanego programu popularność nie gaśnie…”. Sprawdzanie konkursowych prac jest jednym z rzadkich w naszej pracy momentów, kiedy wychodzimy poza własną grupę zawodową i pokoleniową, a przy tym możemy zobaczyć jak widzą nas, jako przedstawicieli Unii Europejskiej, polscy licealiści.

Patrząc na mapę ilustrującą lokalizację szkół, których uczniowie byli laureatami ostatniej edycji, zauważamy, że niewiele jest na niej stolic i dużych miast, dominują mniejsze ośrodki. Tegorocznym polskim laureatem był Sylwester Zieliński z Zespołu Szkół Budowlanych w Lublinie. Sylwester tłumaczył z języka niemieckiego i jego praca była jedną z zaledwie 34 tłumaczeń z tego języka (przy 144 tłumaczeniach z języka angielskiego). Wszystko to wskazuje na rzeczywistą równość szans uczestników konkursu i na to, ze czasem warto znaleźć się poza głównym nurtem.

Ostatni polski wiktor – Sylwester Zieliński

Page 17: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 17 -

Sylwester w otoczeniu zespołu surowych korektorów strona internetowa: http://ec.europa.eu/translatores/index_pl.htm facebook: http://www.facebook.com/translatores

Ewa Dessaignes Komisja Europejska

Luksemburga urokliwy czar – powrót JESIEŃ

Od początku listopada znów jestem w Luksemburgu. Jadąc znów ulicami miasta, po 3 miesiącach przerwy, mam wrażenie, jakbym w ogóle stąd nie wyjeżdżała.

Podobne wrażenie towarzyszy mi w

pracy. Przykro byłoby mi już nie wejść do JMO, nie wjechać schodami ruchomymi na 4 piętro, nie spotkać kolegów, z którymi zdążyłam się zżyć podczas stażu. Jest prawie tak samo jak było... No może „prawie" tak samo. Teraz nie jestem już stażystką, ale członkiem zespołu, mam większe przywileje, ale też więcej się ode mnie wymaga. Szybko

znów wdrażam się do pracy. Nie mam zresztą innego wyjścia, liczba fiszek na moim biurku szybko wzrasta…

ZIMA

Po deszczowej i szarej jesieni przychodzi zima, na szczęście w miarę łagodna. Wraz ze śniegiem zbliżają się święta - już teraz zawsze będą mi się kojarzyć z kiermaszem świątecznym w Luksemburgu (choć odwiedzam tez ten w Trewirze), na którym koniecznie trzeba się napić grzanego wina i zjeść placki ziemniaczane. Wieczorem, gdy prószy śnieg, Marché de Noël wygląda naprawdę bajkowo. Szkoda tylko, ze świąteczne kramy zamykane są o 20. No ale cóż, taki właśnie jest Luksemburg... Atmosferę przedświąteczną zakłócają utrudnienia pogodowe - a to całkowicie zablokowany opadami śniegu Luksemburg, gdy pewnego dnia, zamiast zwykłych 15 minut, wracam z pracy 2 godziny, a to zamknięte lotniska w Brukseli i Luksemburgu, przez co niektórzy koledzy nie dotrą na wigilię do Polski. Gdy wracam po świętach, Luksemburg wygląda zupełnie inaczej - roztopiły się zwały śniegu, ulice znów są czarne.

Życie jednak nie lubi próżni, pojawiają

się nowe atrakcje - odmawia posłuszeństwa mój niezawodny dotąd jeep. Wielokrotne wizyty w warsztacie skutkują tym, ze mam wymieniony nie tylko akumulator i rozrusznik, ale tez przyswajam niezły zasób francuskiego słownictwa motoryzacyjnego. Wtedy jeszcze nie wiem, że wkrótce będzie mnie czekać kolejna porcja samochodowych „atrakcji", mianowicie rejestracja auta w Luksemburgu.

Co brzmi w instytucjach?

Page 18: Co brzmi w trzcinie - ec.europa.euec.europa.eu/translation/polish/magazine/documents/issue8_pl.pdfKłopotów przysparza nietypowa deklinacja nazw typu sekretarz czy minister (z dotychczasowej

________________________________________________________________________________ - 18 -

WIOSNA Pewnej kwietniowej soboty, siedząc w

pociągu do Nancy, zdaje sobie sprawę, ze dokładnie rok wcześniej, też w sobotę i też jadąc pociągiem do Nancy, dowiedziałam się, że nad Smoleńskiem rozbił się samolot z polską delegacja. Pamiętam szok, niedowierzanie, śledzenie informacji w Internecie. Trudno uwierzyć, że minął już rok. Ciekawe, że mojemu obecnemu pobytowi w Luksemburgu też towarzyszą istotne wydarzenia historyczne: beatyfikacja Jana Pawła II i ślub księcia Williama i Kate.

Pod koniec kwietnia ma także miejsce

ważne dla mnie osobiście wydarzenie - kończy się mój okres próbny, a z nim mija kolejne 6 miesięcy mojego pobytu w Luksemburg.

Podsumowanie? Coraz więcej rozumiem

i mówię po francusku, mam luksemburskie tablice rejestracyjne, niedługo czeka mnie przeprowadzka do nowego lokum w Luksemburgu…

Kto by pomyślał rok temu, że to

wszystko się wydarzy…

Joanna Rybak Komisja Europejska

Redakcja „Co brzmi w trzcinie” pragnie

gorąco zachęcić wszystkich tłumaczy unijnych dokumentów, także tych pracujących poza instytucjami europejskimi, do współudziału w tworzeniu pisma. Państwa opinie, komentarze oraz artykuły poświęcone zagadnieniom tłumaczenia dokumentów UE będą z uwagą czytane i uwzględniane, najciekawsze mogą zostać opublikowane na łamach naszego pisma. Prosimy nadsyłać korespondencję na poniższy adres: tł[email protected]

Liczymy na szeroki odzew!

Apel redakcyjny