15

Drodzy Czytelnicy, · 2015-06-01 · Drodzy Czytelnicy, Niezwykła lekkość poniżania – tak można by dziś sparafrazować tytuł głośnej powieści Milana Kundery. Bo przecież

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Drodzy Czytelnicy,Niezwykła lekkość poniżania – tak można by dziś sparafrazować tytuł głośnej powieści Milana Kundery. Bo przecież trzeba wyrazić swoją opinię, zareagować, nie chować głowy w piasek, zwrócić uwagę, bronić swoich poglądów, nastawać w porę i nie w porę, być błyskotliwym, nie pozwolić sobie wejść na głowę, ostatecznie obśmiać i wykpić. Wszędzie: na Twitterze, Facebooku, YouTubie, blogu, podczas publicznej manifestacji, w radiowej dyskusji, w popularnym talk-show. Pozorna krytyka i uszczypliwość, które sprowadzają się do wylewania pomyj, mieszania z błotem i wdeptywania w ziemię. Dodajmy do tego atmosferę w pracy, w szkole i nasze codzienne domowe relacje. Komentarze o czyjejś beznadziejności, niedouczeniu, marnych kwalifikacjach, zachowywaniu się jak krowa czy świnia precyzyjnie odzierają z człowieczeństwa jak ze skóry. Można to wszystko zrzucić na brak dobrego wychowania, uczuciową niedojrzałość, ułomność regulacji prawnych, powierzchowność albo relatywizm, ale to chyba za mało. Problemem jest nasze ego, skupione na sobie, które próbuje odbierać świat tak, by rzucić go pod swoje stopy, dając nam poczucie bezpieczeństwa i kontroli.

Być może ratunkiem jest nieustanne wracanie do przesłania Jezusowej przypowieści o pszenicy i kąkolu. W każdym z nas drzemie pragnienie, by zobaczyć pole porośnięte samym kąkolem albo samą pszenicą, a uprawa, w której chwast miesza się ze zbożem, jest nam solą w oku. Trudno zaakceptować to, że człowiek, który w jakiejś dziedzinie życia błądzi, może równocześnie czynić coś dobrego lub myśleć całkiem rozumnie. Z tą myślą zapraszam Państwa do lektury nowego numeru „W drodze”. |

Rozmowa w drodze 7 Żyję z tego, że nic nie mówię | mim z dyplomem teologa

rozmowa z Ireneuszem Krosnym

Emocje ukryte w słowach 20 Niedowartościowani | agresja ma zawsze sens

rozmowa z Jesperem Juulem

29 W białych rękawiczkach | przemoc na co dzień rozmowa z Leną Wojdan

39 Przycisk alarmowy | słowa, które obrażają rozmowa z Bartkiem Chacińskim

Wiara i pieniądze 49 Bóg na wolnym rynku | jak stworzyć uczciwy biznes?

rozmowa z Tomaszem Sztrekerem

Męskie serce 63 Lider i wojownik | nie bój się prosić

Grzegorz Kramer SJ

73 ON czy OFF | jak się modli mężczyzna? Rafał Porzeziński

Władysław Bartoszewski 1922–2015 84 Życie przyzwoite | świadek historii

rozmowa z prof. Władysławem Bartoszewskim

Trudne karty Kościoła 97 Zabić biskupa | św. Stanisław – zdrajca czy bohater?

rozmowa z Tomaszem Gałuszką OP

Kiedy się modlisz 114 Przyznać się do braku | modlitwa do Ducha Świętego

Michał Adamski OP

czerwiec 2015

Pytania w drodze 126 Twarde serce faraona | o ludzkim uporze

Mateusz Przanowski OP

Orientacje 131 Islam, przemoc, opór | Abderrahmane Sissako Timbuktu

Dominik Jarczewski OP

134 To nie ich wina | Karolina Domagalska Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro Katarzyna Kolska

Dominikanie na niedzielę 137 Miecz | Tomasz Biłka OP

138 Zapuszczaj sierp | Wojciech Jędrzejewski OP

139 Władca żywiołów | Łukasz Popko OP

140 Dobry dotyk | Jan Andrzej Kłoczowski OP

Felietony 60 Niedobory | ks. Grzegorz Strzelczyk

80 Mój tydzień z Biblią | Tessa Capponi-Borawska

94 Mapa ratunkowa | Paulina Wilk

110 Dlaczego wieprz? (III) | Agnieszka Kołakowska

124 Nauka o pięknie | Paweł Kozacki OP

Redakcja: Roman Bielecki OP (redaktor naczelny) Katarzyna Kolska (zastępca red. nacz.) Michał Osek OP (sekretarz redakcji) Wojciech Dudzik OP Dominik Jarczewski OP Anna Sosnowska Magdalena Wojtaś (współpraca) Ewelina Paluszyńska (współpraca)

Projekt graficzny i skład: Łukasz Sulimowski

Druk: Zakład Poligraficzny Antoni Frąckowiak ul. Unii Lubelskiej 3 61-249 Poznań

Nakład: 7900 egz.

Kolportaż i reklama: Kornelia Winiszewska tel. 61 850 47 27 [email protected]

Wydawca: Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze Sp. z o.o. ul. Tadeusza Kościuszki 99 61-716 Poznań

Adres redakcji: ul. Kościuszki 99, 61-716 Poznań tel. 61 850 47 22, faks 61 850 17 82 [email protected]

www.miesiecznik.wdrodze.pl

Cum permissione auctoritatis ecclesiasticae.Redakcja nie odsyła materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo adiustowania i skracania tekstów przyjętych do druku.

ILUSTRACJA NA OKŁADCE: IMAGEZOO / CORBIS

| Niedowartościowani28

FOT.

PA

OLO

IMBA

G /

UN

SPLA

SH.C

OM

LENA WOJDA N | 29

W białych rękawiczkachSłynne hasło „Stop przemocy” nie dotyczy tylko sytuacji, gdy „zupa była za słona”. „Stop przemocy” to także powiedzenie: Nie chcę, żebyś tak do mnie mówił, to boli, nie zgadzam się na takie traktowanie.

Z psychologiem i psychoterapeutą LENĄ WOJDANrozmawia Anna Sosnowska

Przeczytałam kiedyś takie zdanie: „Rany zadane słowem mogą się goić dłużej niż sińce”. Prawda to czy fałsz?A ja z kolei trafiłam na stare porzekadło mówiące, że słowo przecież nie zabija. Kompletnie się z nim nie zgadzam. Podpisu-ję się natomiast pod stwierdzeniem, że słowo, wypowiedziane w nieodpowiednim momencie, jest w stanie upokorzyć, a na-wet zabić w białych rękawiczkach.

Przemoc werbalna to problem dotyczący wyłącznie rodzin patologicznych? Takie mamy pierwsze skojarzenie. Myśląc w ten sposób, pozwalamy sobie na zignorowanie tego, co się dzieje w tak zwanych normalnych rodzinach.

A nie dzieje się w nich dobrze?Bywa różnie. Dziś w ogóle obowiązuje duża tolerancja i duże przyzwolenie na używanie słów, wyrażeń lub zdań, które gdzieś pod spodem upokarzają, poniżają drugiego. FO

T. P

AO

LO IM

BAG

/ U

NSP

LASH

.CO

M

| W białych rękawiczkach30

I nie ma pani na myśli wyłącznie wulgarnych epitetów?Przemoc słowna, wpisująca się w szersze pojęcie przemocy psychicznej, przybiera różne formy. To mogą być wulgaryzmy, ale także bardziej subtelne komunikaty. Natomiast łączy je cel, którym jest wykazanie władzy nad drugą osobą, poniżenie jej, sprowadzenie do parteru po to, żeby tę osobę wykorzystać czy użyć. Albo – w przypadku relacji między rodzicami a dziećmi – żeby tę osobę wychować. Rodzice są dla dziecka wszechpo-tężnymi władcami świata i w wielu domach obowiązuje coś, co ja nazywam czarną pedagogiką – dziecko trzeba skruszyć, zmusić do posłuszeństwa, skłonić do tego, by było grzeczne, a idąc dalej, żeby mieściło się w ramach zakreślonych przez rodziców. A idąc jeszcze dalej, żeby realizowało ich pomysł na życie, a nie własny. To jest zamach na godność osobistą małego człowieka.

Syn odrabia lekcje, nie potrafi rozwiązać zadania z matema-tyki, więc ojciec motywuje go pohukiwaniem: Ty idioto, ty matole! To też jest zamach na godność dziecka? Użycie wobec niego przemocy?Oczywiście, że tak, ale w opisanej przez panią sytuacji łatwo to zauważyć. Natomiast komunikaty w stylu: „Nie poradzisz sobie z tym, a musisz dostać piątkę, więc ja zrobię zadanie za ciebie”, już nam się nie kojarzą z przemocą.

A są nią?W słowie „przemoc” jest zawarte działanie przeciwko mocy i przeciwko potencjałowi, które znajdują się w człowieku. Je-śli dziecko wiele razy słyszy, że nie umie, nie da rady, że ktoś zrobi coś lepiej, to mamy tu do czynienia z bardzo ukrytym, ale skutecznym pozbawianiem go wewnętrznej siły. Te teksty są dalekie od brzydkich słów, które trzeba by wykropkować, ale wpisują się w sposób wychowania podskórnie niszczący młodego człowieka.

LENA WOJDA N | 31

Większość rodziców powiedziałaby pewnie, że postępują w ten sposób, ponieważ troszczą się o swoje dziecko.Nadopiekuńczość też może być formą przemocy. Mam trzy-dziestoparoletnią pacjentkę, która została zaopiekowana, a właściwie zawłaszczona przez rodziców do tego stopnia, że dziś kompletnie nie radzi sobie w życiu, nie potrafi uwierzyć ani w siebie, ani w swój potencjał.

Przemoc słowna często kryje się tam, gdzie niekoniecznie byśmy się jej spodziewali – pod płaszczem krytyki, lekce-ważenia, złośliwości, a nawet żartów.W żartach w zawoalowany sposób mówimy to, co bardzo chce-my przekazać, ale za co nie chcemy wziąć odpowiedzialności. Inteligentne żarty i złośliwości na temat drugiej osoby general-nie są towarzysko pożądane, ale jeśli mają na celu poniżenie czy upokorzenie kogoś, ocierają się o przemoc. Podobnie zresztą jak przypinanie komuś etykietki czy stawianie diagnoz na jego temat. Często się to odbywa w bardzo radosnej atmosferze, jednak samego zainteresowanego na pewno boli.

Jak mogę rozpoznać, czy w skierowanym do mnie komuni-kacie czai się przemoc?Jeśli ktoś panią uderzy...

…to odczuwam fizyczny, czyli namacalny ból.A kiedy ktoś panią upokorzy słowem, to panią boli czy nie?

Pewnie, że boli, chociaż w niektórych sytuacjach próbuję to ukryć.Gdy stajemy się ofiarami przemocy fizycznej, trudniej nam się obronić przed bólem. Natomiast przemoc słowna pozwala nam zrobić kilka rzeczy, żeby bolało nas mniej. Można się na przykład od razu roześmiać, obrócić usłyszany komunikat w żart, puścić go mimochodem. Co nie zmienia faktu, że jeśli

| W białych rękawiczkach32

skierowane przeciwko nam słowo miało nas osłabić, poniżyć albo upokorzyć, to ból będzie tu naturalną reakcją.

Zdarzają się czasem sytuacje, gdy ktoś nie atakuje wprost, tylko mówi coś, po czym czuję się nieswojo albo mam ochotę się schować, chociaż nie do końca wiem, dlaczego. Pyta mnie pani w tej chwili o to, czy zaufać swojemu odczu-ciu. Ale to pani jest jedyną osobą na świecie, która wie, co tak naprawdę czuje. Oczywiście, może pani podważyć swój ból, uznać, że nie powinno panią boleć, bo powiedział to ktoś, kto na pewno nie chciał pani skrzywdzić. Ale wtedy zajmie się pani intencjami tej drugiej osoby. Jeśli jednak zajmie się pani sobą, to wyraźnie zobaczy pani swój ból. W takich sytuacjach – choć to wymaga odwagi i czasem bywa ryzykowne – warto zapytać wprost: Co masz na myśli? O co ci chodzi? Czuję się nieswojo z tym, co do mnie mówisz.

A jeśli usłyszę: Wymyślasz, jesteś przewrażliwiona, robisz z igły widły?Odpowiedź jest podobna: Czy ma pani łyknąć czyjś tekst na swój temat, czy jednak, znając swoją wrażliwość, zaufać sobie? Poza tym komunikat „jesteś przewrażliwiona” to nic innego jak powiedzenie: Jesteś za słaba, żeby wytrzymać moją uwagę.

Czyli mój rozmówca po raz kolejny we mnie uderza.Udowadniając w białych rękawiczkach swoją wyższość nad pa-nią. A teraz ja zadam pani pytanie, pani Aniu. Gdyby usłyszała pani komunikat: „Jesteś za słaba, żeby wytrzymać mój tekst”, co miałaby pani ochotę zrobić?

Raczej posłuchałabym swoich odczuć i odpowiedziała: Znam siebie, dlatego uważam, że się mylisz. Ale mogłabym też od-płacić pięknym za nadobne i wypalić coś nieprzyjemnego.

LENA WOJDA N | 33

Czyli obroniłaby się pani przez atak, który również zakłada użycie przemocy. Skoro jednak ma pani w sobie energię do obrony, to może warto ją spożytkować w inny sposób?

W jaki?Słynne hasło „Stop przemocy” nie dotyczy tylko sytuacji, gdy „zupa była za słona”. „Stop przemocy” to także powiedzenie: Nie chcę, żebyś tak do mnie mówił, to boli, nie życzę sobie tego, nie zgadzam się na takie traktowanie.

Czy stać na takie komunikaty osoby, które już zostały osła-bione przez przemocowy związek? Wyobrażam sobie, że z czasem coraz trudniej się bronić.Tak się dzieje w małżeństwach, w których dochodzi do bardzo trudnego uwikłania między ofiarą a sprawcą. Ofiara nie ma już siły i wydaje się jej, że jest bezradna. Sprawca jeszcze utwier-dza ją w tym przekonaniu, powtarzając: Beze mnie sobie nie poradzisz; ja dużo zarabiam, a ty nawet nie skończyłaś studiów itd. Ale to nieprawda, że z takiej sytuacji nie ma wyjścia. Ofiara musi się tylko odważyć i poszukać pomocy na zewnątrz. Wtedy może odbudować w sobie siłę i powiedzieć przemocy „stop”, niekiedy nawet rozstając się ze współmałżonkiem. W niektó-rych przypadkach takie rozwiązanie jest nieuniknione.

Niestety, ofiary wpadają czasem w błędne koło i jeśli np. ko-bieta kochała i nadal kocha męża, to potrafi zrobić ze swojego cierpienia misję i będzie się poświęcać dla dobra tego małżeń-stwa czy dla dobra dzieci.

W Kościele można niekiedy usłyszeć: Jeśli masz trudnego współmałżonka, to widocznie taki człowiek jest ci potrzeb-ny do uświęcenia. Tego typu komunikaty tylko utwierdzają ofiary w przekonaniu, że poświęcenie się jest słuszną drogą. Spotykam w swojej pracy osoby doświadczające przemocy, które nazywają to dźwiganiem krzyża. I z jednej strony jest w tym rozumowaniu pewna logika, ale z drugiej strony jej nie

| W białych rękawiczkach34

ma. Bo czasem większym trudem i krzyżem będzie skonfronto-wanie sprawcy przemocy z tym, co robi, i kochanie go dalej, niż przyjmowanie kolejnych ciosów; większym trudem i krzyżem będzie dla ofiary nazwanie rzeczy po imieniu i przeciwstawie-nie się przemocy, niż pełnienie swojej misji.

Pewna kobieta napisała na forum internetowym: „Jestem zamknięta w zbroi od 25 lat, i to jest straszne, ale wśród znajomych (nielicznych) i rodziny jesteśmy wzorowym małżeństwem. Tak to wygląda”. Czy osoby z zewnątrz mogą rozpoznać po jakichś symptomach, że w tym małżeństwie, w tej rodzinie dochodzi do przemocy werbalnej?Trudne pytanie, ponieważ układ małżeński ze swojej natury jest terytorium delikatnym i dość hermetycznym. A jeśli, dodatko-wo, mamy do czynienia ze związkiem przemocowym, sprawca bardzo dba o to, żeby nic nie wydostawało się na zewnątrz. W skrajnych przypadkach nie chce nawet wypuszczać ofiary z domu. Dochodzi wtedy do jej całkowitego zawłaszczenia i od-cięcia nie tylko od źródeł zewnętrznej pomocy, ale w ogóle od myślenia, że jest tej pomocy warta. Zdarza się nie tak rzadko, że ofiary za układ, w którym się znalazły, obwiniają same siebie. Natomiast jeśli zacytowana przez panią kobieta zdecydowała się opisać swoją sytuację, to pojawia się jakieś światełko w tu-nelu, ponieważ w ten sposób zaczyna szukać pomocy.

Czy ofiarą przemocy w związku może się stać osoba z tak zwanego normalnego domu? Usłyszałam kiedyś: Nigdy bym nie przypuszczała, że w coś takiego wejdę.Ale cóż to znaczy ta normalna rodzina? Trzeba by się przyj-rzeć, jak wyglądał dom tej osoby, jak wyglądały jej relacje z mężczyznami, dlaczego dała się uwieść takiemu właśnie mężczyźnie, co ją w nim pociągało? To są ważne pytania, które trzeba sobie zadać.

Bo co człowiek, to historia?

LENA WOJDA N | 35

Oczywiście. Każdy z nas nosi w sobie pokłady złości, agresji, niechęci. Inaczej mówiąc, każdy ma swoją ciemną stronę. Pro-blem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś nie nauczył się wyrażać tych emocji w sposób nieraniący innych, czyli w sposób kultu-ralny. Są osoby mniej lub bardziej impulsywne i tym bardziej impulsywnym trudniej radzić sobie z uczuciami – one chciałyby je natychmiast wyładować.

Czy zdarza się, że małżeństwo – do któregoś momentu zgod-ne, udane – zamienia się pod wpływem kryzysu w związek przemocowy? Czy raczej dochodzi wtedy do głosu coś, co dało się przewidzieć od początku?Bywa i tak, i tak. Poznając rodziny każdego ze współmał-żonków i ich samych, łatwo sobie wyobrazić, że tam może dojść do przemocy. Są też małżeństwa bardzo kulturalnych i grzecznych ludzi, którzy w białych rękawiczkach poniżają i zawłaszczają się nawzajem. Jednak umówmy się, również w normalnych rodzinach i małżeństwach, kiedy dochodzi do kłótni – a daj, Panie Boże, żeby dochodziło, bo według mnie żadne małżeństwo bez wypracowywania konstruktywnego sposobu kłócenia się nie będzie święte – to w czasie tej kłótni może dojść do zachowań przemocowych.

Gdzie leży w takim razie granica, której nie powinniśmy przekraczać?No właśnie. Czy ją wyznacza sąsiad, który powie: Zadzwoniłem na policję i zaraz przyjedzie radiowóz? Czy może dzieci, które wychodzą na klatkę, bo nie są w stanie wytrzymać tego, co się dzieje w domu? Bardzo trudno to ocenić, bo przy pewnym po-ziomie intensywnych emocji może dochodzić do krzyku, a nawet do przepychanek. Oczywiście, oby nie dochodziło.

Jak temu zapobiec?Nauczyć się mówić na co dzień i wprost o tym, co przeżywamy, co nas boli, co nam się nie podoba i – z drugiej strony – nauczyć

| W białych rękawiczkach36

się przyjmować takie komunikaty. Nauczyć się mówić „stop”, czyli na przykład: Nie życzę sobie, żebyś mnie tak traktował, nie będę w ten sposób rozmawiać. Tłumione emocje się ku-mulują, a potem, z byle powodu, wybucha nawałnica. Bardzo często nawet nie do końca wiadomo, o co tak naprawdę poszło.

Jeżeli małżonkowie uświadamiają sobie, że dzieje się mię-dzy nimi coś niedobrego, to następnym krokiem powinna być terapia? To zależy. Czasem para, zaniepokojona sytuacją, zaczyna ze sobą rozmawiać i to wystarcza. Można też skorzystać z różnych spo-tkań małżeńskich prowadzonych przez Kościół, podczas któ-rych uczestnicy nie tylko czytają Pismo Święte i słuchają księ-dza, ale także analizują to, co się dzieje w ich związku. Więc nie wszyscy muszą się udać na terapię. A jeśli już to zrobią, części z nich wystarczy konsultacja małżeńska, która poprzedza tera-pię i która pozwala zobaczyć, co się kryje pod tymi wyzwiskami czy upokorzeniami. Zwykle są to głębokie i zadawnione sprawy, przemilczane z lęku o trwałość małżeństwa czy o dobro dzieci.

Sytuacja, kiedy para wspólnie idzie na terapię, byłaby pew-nie optymalna, ale często ten krok podejmuje tylko jedno ze współmałżonków. To dobre rozwiązanie?Dla tej osoby na pewno dobre. I zwykle tą, która chce pójść na terapię, jest ofiara szukająca pomocy. Jednak z mojego doświad-czenia wynika, że z ofiarami przemocy pracuje się bardzo trudno.

Z czego to wynika?Z tego, że one są uzależnione od pewnego sposobu życia i nawet kiedy zaczynają odbudowywać własną siłę, własny potencjał i mogłyby coś zrobić ze swoim małżeństwem, to ostatecznie się wycofują. Znowu działa tu błędne koło przemocowego związku. Kiedy sprawca widzi, że ofiara rośnie w siłę, to wtedy funduje jej drugi miesiąc miodowy, powtórkę z cudownych lat, i ona mięknie. Nakłada się na to jeszcze poczucie winy, o którym już

LENA WOJDA N | 37

wcześniej wspominałam. Dlatego ofiara, szukając pomocy, jedno-cześnie gdzieś podskórnie mocno wierzy w to, że gdyby ona była inna, to współmałżonek też inaczej by się zachowywał. Jeśli ofiara nie przepracuje tego poczucia winy, nie może otwarcie stanąć wobec przemocy i w pewnym momencie wraca na te same tory.

Ofiara, czyli kobieta? To stereotyp. Z mojego doświadczenia wynika, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety są gotowi do tego, by traktować współ-małżonka przemocowo. I chociaż spotkałam się z małżeń-stwem, w którym żona bije męża, to generalnie kobiety częściej dopuszczają się przemocy, o jakiej rozmawiamy – zawoalowa-nej, w białych rękawiczkach. Weźmy choćby pantoflarza.

Przedmiot tylu żartów.A tu nie ma się z czego śmiać, ponieważ pantoflarz to też ofiara przemocy. Określamy przecież w ten sposób mężczyznę, który jest notorycznie kastrowany przez silną kobietę, pozbawiany sprawczości i wpływu na ich wspólne życie. To złe traktowanie przybiera różne formy – np. wyśmiewania, lekceważenia czy wytykania, że mężczyzna za mało zarabia albo że nie nadaje się na ojca rodziny.

Jak widać, przemoc – w znaczeniu wykazywania swojej wyż-szości czy władzy poprzez poniżenie drugiej osoby i odbieranie jej godności – możemy napotkać w wielu, nawet nieoczekiwa-nych, momentach i sytuacjach. |

LENA WOJDAN – psycholog, absolwentka UW, certyfikowany psychoterapeuta Europejskiego Stowarzyszenia Psychoterapii (EAP) i Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Ukończyła czteroletnie szkolenie w zakresie psychoterapii w Laboratorium Psychoedukacji oraz w podejściu ISTDP (Krótkoterminowa Intensywna Psychoterapia Psychodynamiczna). Współpracuje z ośrodkiem „Odwaga” w Lublinie. Prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową. Mieszka w Warszawie.