Upload
mateusz-dawiec
View
213
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Eleanor Lerman - 8 wierszy przy odrodzonych zmysłach. Wszystkie powyższe utwory pochodzą z tomu The Sensual World Re-Emerges, Sarabande Books 2010. Z angielskiego przełożyli Beata Leszczyńska, Mateusz Dawiec. Wiersze Eleanor Lerman czyta się z pewnym oczekiwaniem, poczuciem stabilizacji, którą moment jedynie dzieli od rozchwiania przez jedną z wielu zagadek i wątpliwości autorki. Oto osiem wierszy starzejącej się powoli kobiety wraz ze swoją partnerką szukającej lepszych sposobów na znalezienie się w świecie. Lektura ta każe sprawdzić się, zadawać pytania, które w rytmie codzienności łatwo zapominamy, pytania kamienne, ale i wykuwane w powietrzu, z powietrza zarazem.
Citation preview
Eleanor Lerman
8 wierszy przy odrodzonych zmysłach
Eleanor Lerman
8 wierszy przy odrodzonych zmysłach Wszystkie powyższe utwory pochodzą z tomu The Sensual World Re-Emerges, Sarabande Books 2010. Z angielskiego przełożyli: Beata Leszczyńska Mateusz Dawiec
Słowo wstępne
Wiersze E. Lerman czyta się z pewnym oczekiwaniem, poczuciem stabilizacji, którą moment jedynie dzieli od rozchwiania przez jedną z wielu zagadek i wątpliwości autorki. Oto osiem wierszy starzejącej się powoli kobiety wraz ze swoją partnerką szukającej lepszych sposobów na znalezienie się w świecie. Lektura ta każe sprawdzić się, zadawać pytania, które w rytmie codzienności łatwo zapominamy, pytania kamienne, ale i wykuwane w powietrzu, z powietrza zarazem.
Przychodzące i odchodzące recepty Eleanor pachną smutkiem i tęsknią do młodości, dlatego poezja na nich rozpostarta pozostaje niezwykłym doświadczeniem dla czytelnika. Oto jak nad Wisłą wyglądałaby podróż Thelmy i Louise i poszukiwanie urwiska.
Nigdy wcześniej nie tłumaczona na polski, urodzona i wychowana na Bronx’ie, rodowita mieszkanka Nowego Jorku ma na koncie już pięć tomów poezji, dwa zbiory opowiadań i powieść a historia odbioru jej twórczości w Stanach Zjednoczonych jest nadzwyczaj zawiła.
Kolumna recenzji książkowych New York Times’a napisała o jej najnowszym zbiorze poezji The Sensual World Re-emerges (Świat zmysłów odradza się): „ma wytrącić czytelnika z równowagi swoim głodem i dzikim poczuciem humoru”. W porządku – myślę – autorka honorowana literackimi nagrodami (wstyd wymieniać, odsyłam - choćby do google) krążąca i drążąca tematy straty, miłości, starzenia się. A więc ostatecznie zaglądająca po trosze i na twoje i na moje podwórko, prawda? Dlaczego nie przybliżyć jej polskim czytelnikom?
Prezentowane utwory pochodzą z jej ostatniego wyboru wierszy (2010), gdzie jak czytam dalej w Times „osiąga wyżyny swojej literackiej formy”. Zapraszam państwa do wyrobienia sobie oglądu i usytuowania Eleonor gdzieś, wyżej bądź niżej, w swoim rankingu poetów, zapożyczając słowa Lerman dodam: wiem, że każdy z was taki ranking prowadzi. U mnie zaszła zaskakująco daleko.
Gadka szmatka
Spokojny dzionek na przedmieściach nieco szary, wietrzny. Jeśli słońce świeci, promienie wpadają przez kuchenne okno i rozpływają się jak cienkie serwetki, obok kubka kawy, talerza z ciastem. Co opisuję? Opisuję sen
w którym nikt nie umarł to nasze matki twoja i moja w pusty dzionek; inni
już poszli. One siedzą na czerwonych krzesłach które wyglądają jak metalowe serca siedzą i palą twoja jest ubrana w sandały i spódnicę. Moja myśli o obiedzie. Chlebie, mięsie później nie będzie powodu żeby to pamiętać, więc zapamiętaj teraz: bezpieczny dzionek. Czas staje się przyćmioną historią a my jesteśmy dziećmi śpiącymi w fałdkach wiatru. Bez względu na nasze losy, szanse, to te kobiety. Gadka szmatka zanim życie się zacznie
Mistrz Samobójstwa
Między leniwymi kubkami kawy a
pamiątkami, pieniędzmi wydanymi na
malowane muszelki, błąkamy się.
Chcesz cynamonowego tosta, ja wolę spać
w środku dnia. W zimnej pracowni na
drugim piętrze domu, gdzie chłopcy
stają się okrutnymi mężczyznami, szperamy
w koszach srebrnych kolczyków.
Głosik w radiu na moment staje się
czysty i coś przez ten moment pamiętam.
Co na kolację? Za ile? Gdzie i kiedy?
Później, udając, że to kawałek z gazety,
czytasz mi na głos: sam M i s t r z
S a m o b ó j s t w a przyjeżdża tu latem.
Proszę o wino, by topić smutki, kochanie,
czy to może być to, o czym rozmawialiśmy
myśląc: wolność.
Ciało, które niegdyś
Ciało, które niegdyś
pływało bulwarami, jak zjawa,
promieniując, przyciągając, z twarzą
dźgniętą dziecięcym grymasem
teraz nie chce wyjść z łóżka.
Dlaczego? Spytaj. No dalej, niech ktoś spyta,
zobacz co ma do powiedzenia.
Czy ty jesteś chore? Czy ty jesteś zmęczone?
Biedne dygocze pod swoim
cienkim prześcieradłem, każdy płaski rok wyprany,
zanikły, miniony, miniony, miniony.
Co może zrobić, jeśli nie pociągnąć za dźwignię
jęku, podczas gdy reszta
z powrotem zanurzy się w sen,
jedyny sen o znalezieniu drogi do domu
do ciotowatej melancholii ulic w diamentowe dni
kiedy było tak dzielne jak chłopiec,
tak młode, jak tylko mogło być i kiedy
wkręcanie kołków w serce
było tylko sztuczką
Dobre dziewczynki
W tej dekadzie ich życia (późno, późno; zdumiewająco,
przerażająco późno) kobiety które były kiedyś dobrymi
dziewczynkami, i wystarczająco ładnymi, w złym tych
słów znaczeniu, zdają sobie sprawę o utracie swoich zdolności
do przyciągania innych, złych dziewczynek – albo nawet chłopców –
w tancbudach wschodniego wybrzeża zaczynają
myśleć, że tak naprawdę powinny wziąć
swoje szczupłe pensyjki i przeprowadzić się w głąb lądu, do
jakiegoś górzystego miasteczka, gdzie mogłyby wynająć coś
na tyłach outletu i zamknąć usta. W przeciwnym wypadku
niestety nie mogą odpowiadać za to, co zrobią –
w listę wliczając morderstwo (oj, nie udawaj
zaskoczenia. Założę się, że także masz jakąś
listę i ciągle dodajesz nazwiska.)
Gniew, zazdrość: połóż szwy między nie, nawlecz korale
otrzymasz świetną sukienkę do spacerowania po okolicy
ciężkim krokiem, do wyważania drzwi, kopania tych
wielkich, puszystych chmur, porządnych ludzi
którzy próbują cię wygryźć, i wszystkich nadchodzących lat
grożących zaopatrywaniem cię wciąż w to samo
gówno. Proszę! Czy nie czujesz się lepiej?
Czasami musisz po prostu przyznać, że nie jesteś
już taka słodziutka – o ile w ogóle kiedykolwiek byłaś
I tak jak ta rzecz w piwnicy,
zawsze myślałaś, że pracowała przeciwko tobie?
Wiesz, ona jest teraz starsza i już gotowa do negocjacji
myśli o tym jak dobrze wyglądałabyś
z palcem na przełączniku.
Przemierzam człekokształtny świat
Pamiętam cię z zimnych ulic Montrealu:
z blond włosem w kolejce po czekoladę
we francuskim mieście synagog.
To był rok Upaniszadów, uniwersalnej miłości.
wiem, że chcesz się przenieść do ciepłych krajów, ale
już cię widziałam w kozakach i rękawiczkach, z błyskami
lodu we włosach. Za późno dla mnie na zmiany.
Jestem tu. Pełna treści. Nadal działam.
Przemierzam teraz człekokształtny świat
z niewielką torbą na zakupy i marzenia
Światło kładzie się na popołudniu
jak obrus, i święci, nawet najchudsi, najczystsi,
będą jeść. w ciszy ludzie wychodzą z biur
w ciszy przechodzą przez skwer, spacerkiem
przez park, w stronę domu. Już więcej nie ma
czego się bać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną
Jestem szczęśliwa, kochanie, nawet jeśli zbłądziłam
Niebo jest rzeką
To punkt początkowy, zaraz pod
rannym księżycem – z tych najgorszych:
surowym, mistycznym, królową
niepewnych perspektyw
Z pośród ciemności nadjeżdżamy:
jednostki niepokoju, jednostki zgrozy
jednostki robiące Pieniądze, dobroczyńcy, idioci.
Naszym zadaniem było przekazanie genów i
zrobiliśmy to albo nie.
W międzyczasie – albo w następstwie –
zostało nam przypisane inne zadanie. Wykonujemy
je godzina po godzinie
po godzinie. Widocznie nie ma końca.
To prawda: teraz w nas światło
jest zapalone albo nie i my to wiemy,
w przeciwnym razie
i w przeciwnym razie, to dodaje wymiaru,
uświadamiamy sobie, jesteśmy za siebie
odpowiedzialni,
za to co robimy i w co wierzymy
Zatem jak to możliwe, że nigdy się
nie zbuntowaliśmy? Nie odebraliśmy z powrotem
tego co nam odebrano?
To mała dusza, ta sama która mieszka
za klatką piersiową –
najmniejsza z wszystkich ale jedyna
z oczami.
Będzie cię odtąd obserwować i osądzać
to zadanie przypisano właśnie jej
więc to jest ta chwila kiedy musisz
zgadywać
kim jesteś i w jakim znajdujesz się
czasie – być może prowadzony przez
nic. Być może przez coś mistycznego:
niektórzy mówią że niebo jest rzeką a gwiazdy
są w nocy światłami wielkiej łodzi,
ale nikt nie wie czy to prosty okręt czy
też ma on wyższy cel.
Nikt nie wie dlaczego tutaj, dlaczego teraz,
Dlaczego my
Jasne Miasto Jutra
Mam kawałek do pracy
wsiadam w pociąg na przedmieściach
gdzie mężczyźni i kobiety tak
zdeterminowani by wytrwać
noszą w głowach dwie listy:
z pracą i z życiem rodzinnym.
Czasem dni są śmiertelnie ponure;
czasem pociąg wydaje się
toczyć przez lasek do
Jasnego Miasta Jutra.
Nie jestem pewna, kto określa nastrój
zwykle nie potrafię też przypomnieć
sobie w tę godzinę jazdy
co takiego robiłam
przez wszystkie lata, jak się okazuje
fachowo, i co tu dużo mówić:
w Jasnym Mieście Jutra.
Czy moja pozycja jest wysoka, czy
służę? I dokąd wracam
nocami? Do kogo?
Czuję że plany i ustalenia
zostały napisane a dopóki
nie jestem z tym nieszczęśliwa
brak przejrzystości wydaje się
mnie przygniatać. W niektóre
słoneczne dni dryfuję między
spotkaniami. Ale bywa, że
przestaję na rogach ulic i
przeszukuję życie - zawsze
warczy, gdy go dotykać. Gdybym
wiedziała gdzie, wiedziała kiedy,
szukałabym w twoim.
To pożądanie trzyma się z dala
Przychodzi czas kiedy to czego chce osoba
nie może się zmieścić w Nim
(w Niej).
Ten stan nazwano ubolewaniem, ale to
nie to, choć podobieństwo do bólu
jest bliskie, tak jak do tego, co niedostrzeżone w naturze
a niezaprzeczalnie istnieje
i ma własne zamiary:
niektórych częstuje złością, innych oszczędza,
dla siebie
może być agonią prześcigającą miłość.
To pożądanie trzyma się z dala – w zasadzie
jest ślepe na integrację z resztą dusz
nie bierze pierwiastków ludzkich
na poważnie.
Może być lepsze; z pewnością, jest czymś więcej
wszystkim, co zapiera się
pozazmysłowości.
Było z tobą od dnia narodzin a teraz
już zdecydowało nie pozwolić ci zasnąć.
Wkrótce, pozbawi jedzenia i miejsca do życia
dopóki nie osiągniesz jakiegokolwiek końca
będzie szukać z widocznym poświęceniem i obsesyjną
tęsknotą, której jesteś źródłem i jedynym
reżyserem.
Ile jeszcze możesz znieść?
Możesz znieść wszystko, i nie ma
odwrotu:
horyzont rozpina się na obrazie twojego
pożądania i liczy godziny aż po nim
przejdziesz.