24

Finance News - marzec/kwiecień 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

5 kontrargumenty - 6 światowy kryzys a emerytury - 7 moda na odpowiedzialność -8 sztuka zarabiani - 10 chiński smok łapie zadyszkę -11 indie rock - 12 wycena spółek metodą DCF - 15 kryzys a polityka pieniężna - 16 środowisko na usługach miasta -18 imigracja dobra i zła -19 groupon must fall -20 enron : kreatywna księgowość -22 kryminalny rynek mięsny

Citation preview

Page 1: Finance News - marzec/kwiecień 2012

M AR ZEC/KW I E C I E Ń 2 012 WWW. F I N AN CEN EWS . U E . WROC . P L

ZARABIANIASPOG LĄDA J ĄC N A O S TATN I E DWADZ I E Ś C I A LAT R O ZWO J U R YN KU S Z TU K I , TR U DN OM YŚ LE Ć O N I M J AKO O M I E J S CU WYM I AN Y TOWARÓW O SPECYF I C ZN YCH

WAR TO ŚC I ACH E S TE TYCZN YCH ALBO M ORALN YCH . TO R ACZE J E KSKLU ZYWN A

EKON OM I C ZN A EN KLAWA , W KTÓR E J ŁATWO M OŻN A POM N O ŻYĆ M A J ĄTEK . LU B G O

S TR AC I Ć .

INDIE ROCK , CHIŃSKI SMOKŚWIAT PRZESUWA SIĘ NA WSCHÓD

G ROUPON MUST FALL

SZTUKA

Page 2: Finance News - marzec/kwiecień 2012
Page 3: Finance News - marzec/kwiecień 2012

kontrargumenty

światowy kryzys a emerytury

moda na odpowiedzialność

sztuka zarabiania

chiński smok łapie zadyszkę

indie rock

wycena spółek metodą DCF

kryzys a polityka pieniężna

środowisko na usługach miasta

imigracja dobra i zła

groupon must fall

enron : kreatywna księgowość

kryminalny rynek mięsny

5

6

7

8

10

1 1

1 2

1 5

16

18

19

20

22

W TYM NUMERZEo społecznej odpowiedzialności

biznesu mówi się coraz więcej.

czy przypadkiem nie stał się

bardziej modny niż potrzebny?

to sprawdzamyw rozmowie w

Karoliną Maliszewską, wiceprezes

Fundacji Sendzimira

europa i stany pogrążone są w

kryzysie. w tym czasie na

wschodzie rodzą się nowe potęgi...

ale i one nie unikną trudności. jak

sobie z nimi poradzą?

Występowanie niekontrolowanych

bumów kredytowych powoduje

bańki spekulacyjne na rynkach

aktywów, później zaś pogorszenie

się bilansów instytucji finansowych.

To właśnie mechanizm, który często

prowadzi do kryzysów finansowych.

imigranci to zazwyczaj najbardziej

przedsiębiorcze jednostki, szukające

lepszych szans. zbudowali potęgę

stanów, dlaczego europa ma z nimi

problemy?

na ostatnich stronach historia

spotkań biznesu i przestępstwa.

i porównanie, jak defraudacja

kończyła się dla winowajców

w prl-u i stanach zjednoczonych

Page 4: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Redakcja magazynu Finance News

Redaktor naczelny Hubert Guzera • Zastępca redaktora naczelnego Jakub Mazurek

Oprawa merytoryczna dr Bogusław Półtorak | dr Magdalena Stawicka | dr Krzysztof Biernacki

Skład DTP Kuba Wozowczyk • Redaktorzy wydania Jakub Mazurek | Michał Zator | Kamil Kania

| Anna Diduch | Michał Żuławiński | Maciej Stasiewicz | Agata Szarek | Marcin Walków |

Hubert Guzera | Piotr Korzeniowski • Dystrybucj a Maciej Stasiewicz | Agnieszka Sowińska

Marketing Piotr Korzeniowski • Finanse i administracj a Anna Cichoń

Kontakty zewnętrzne Anna Żurek | Monika Perucka • eventy Rafał Nowak | Michał Szczurek

Adres Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu , Magazyn Finance News

ul. Komandorska 118/120 , 53-345 Wrocław

[email protected] www.financenews.ue.wroc.pl

….są symbolem zła, które trawi świat. Burżuazją naszych czasów, która uciska 99% ludzkości.

Zbuntowani młodzi nie protestują już przeciwko ideom, ustrojom czy politykom. Oni okupują

Wall Street i są przeciwko konkretnej grupie społecznej. Ewenement niespotykany od rewolucji

październikowej.

Dlaczego finansiści zostali wyciągnięci przed długi szereg winowajców kryzysu? Stoją tam prze-

cież i politycy, i nierozsądni kredytobiorcy, Alan Greenspan i wszyscy Grecy (jak i wielu in-

nych). Zwodniczo odpowiem : z identycznego powodu, dla którego bardziej ucieszyłbyś swoją

babcię zostając prawnikiem albo lekarzem.

To zawody które mają etos. Można się nawet pokusić o przyrównanie ich pracy do służby – a to

brzmi. Lekarz składa przysięgę Hipokratesa, prawnik zza pazuchy wyciąga kodeksy. Pierwszy

ratuje życia, drugi stoi na straży sprawiedliwości. Oczywiście, ich misja nie przeszkadza im za-

rabiać kroci… ale zastanów się młody finansisto, jakie wartości kierują Tobą?

W tym szkopuł. Finanse nie mają misji, nie mają wielkiej idei uszlachetniającej jej działanie.

Kierujemy się czystą żądzą zysku - i rzadko zastanawiamy się ile to kosztuje kogoś innego. Bo

Twój zysk często będzie czyjąś stratą. Ale dalej gramy va banque, chcąc wygrać wszystko. Za-

pominając, że pieniędzmi głosujemy w jakim świecie będziesz żył. Bo kierunek przepływu pie-

niędzy świadczy o tym jak będzie on wyglądał.

Zastanów się nad tym, gdy będziesz inwestował – bo rynki potrafią służyć światu. Od kiedy

giełda amerykańska stworzyła kolej żelazną do czasów dot-comów, inwestorzy finansują postęp.

Lepiej niż wyborcy oceniają rządy, a nieudolne (Berlusconi, Papandreu) dymisjonują oprocen-

towaniem. Oni – wymuszając redukcję kosztów – wyciągnęli z biedy na szczyt Chiny. Ktokol-

wiek odkryje lekarstwo na AIDS, zrobi to za ich pieniądze. Mogą o wiele więcej… ale nie chcą.

Lub nie wiedzą, że mogą.

Bo zza wykresów trudno dojrzeć, jaki się ma wpływ na świat.

WCZORAJ KOMUNIŚCI, DZISIAJ FINANSIŚCI...sł

owo

wst

ępu

Hubert Guzera

redaktor naczelny

Page 5: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Podniesienie wieku emerytalnegojest decyzją prawdopodobnie słusznąco do zamysłu, ale jak na razie prze-prowadzaną raczej nieudolnie. W licz-nych medialnych głosach wskazuje się,że społeczeństwo nie rozumie koniecz-ności podniesienia wieku emerytalnego(która ma wynikać z kombinacji mate-matyki i demografii) i z wrodzonegolenistwa się temu sprzeciwia. Uważam,że rzadko jest to prawdą.Polacy są pracowici. Pomimo wielu

narodowych przywar, które się namprzypisuje, bardzo rzadko zarzuca namsię lenistwo. Wręcz przeciwnie, polskipracownik za granicą postrzegany jestjako ktoś, kto pracuje dobrze i ciężko.Polacy nie boją się dłuższej pracy i niesą też tak głupi, by nie potrafić zrozu-mieć, że żyje się dłużej , więc trzeba ipracować dłużej . Z zupełnie racjonal-nych przyczyn nie rozumieją jednakdlaczego oni mieliby pracować dłużej ,podczas gdy szef Narodowego Cen-trum Sportu dostaje pół miliona złotychpremii, a prokuratorzy w spoczynku,

mając niekiedy 39 lat, zarabiają ok. 1 0tysięcy złotych miesięcznie nie pracu-jąc. Boją się też, że nie będą mieli pra-cy. Osobiście znam osoby, któretwierdzą, że po 65. roku życia i takjeszcze trochę by popracowały, ale cie-szyłyby się nie musząc obawiać sięzwolnienia – w razie czego byłabyemerytura.

Zawsze mówiło się, że przesunięciewieku emerytalnego to trudna reforma.I jest to bez wątpienia trudna reforma,ale jej trudność polegać powinna nie natym, że trzeba wytłumaczyć tępym lu-dziom konieczność dłuższej pracy. Jejtrudność powinna leżeć w tym, że kie-dy rząd chce ją honorowo przeprowa-dzić, oszczędności powinien zacząć odsiebie. I nie ma najmniejszego znacze-nia, że skala tych oszczędności będzienieporównywalna do potrzeb. Obecnaekipa rządząca dobrze zna się na PR,więc powinna sobie zdawać z tegosprawę. Gdyby tylko sami zdecydowalisię nieco oszczędzić, o wiele łatwiej

byłoby wytłumaczyć Polakom, że trze-ba pracować dłużej , bo niedługo niebędzie komu utrzymywać emerytów(tak, trzeba pracować dłużej nie dlate-go, że musimy dłużej odkładać pienią-dze na własne konto emerytalne – tojest fikcja; pracować trzeba, bo pracu-jący muszą utrzymywać większą liczbęemerytów).Lepiej , że ta reforma się odbywa,

niż gdyby miało jej nie być w ogóle.Styl, w którym jest przeprowadzanajest moim zdaniem zwyczajnie słaby.Gdy za kilka lat Donald Tusk powie, żejego poparcie spadło, bo przeprowadzałtrudne reformy, odpowiem mu: to niedlatego, że je przeprowadzałeś; to zewzględu na to jak je przeprowadzałeś.Inna sprawa, że obecna reforma

ciągle konserwuje aktualnie funkcjo-nujący system, który ma inne, moimzdaniem bardziej sprawiedliwe i efek-tywne alternatywy – o jednej z nich,systemie kanadyjskim, krótko wspomi-nam w tym numerze.

Kilka faktów

Temat reformy systemu emerytalnegojest nie tylko popularny, ale i dość kontro-wersyjny w kraju nadWisłą. Rząd DonaldaTuska zaproponował zrównanie wiekuemerytalnego oraz podniesienie go do 67lat. Propozycja jest bojkotowana przezzwiązki zawodowe od prawa do lewa. Całata dyskusja jest jednak w moim mniemaniubezsensowna. Mamy do czynienia z wy-dłużeniem się przeciętnej długości życiaoraz realnym spadkiem liczby pracującychna emerytury (pomijam niską aktywnośćzawodową, bardzo niski efektywny wiekemerytalny oraz wysoce deficytowy sys-tem KRUS). Wydłużenie wieku jest decy-zją narzuconą przez prostą matematykę -nie da się pracować do 50-55 roku życia apotem pobierać godziwą emeryturę. Sys-tem jest prosty, wysokość naszej przyszłejemerytury to uskładany kapitał podzielony

przez prognozowaną dalszą długość życia.Pracując krótko w stosunku do przeciętnejdługości życia, gromadzimy stosunkowoniski kapitał. Co więcej, pozostaje namprzeciętnie dość długi okres pobieraniaemerytury, więc uskładana suma dzielonajest przez długi okres. Oznacza to alterna-tywę, której większość Polaków nie jestświadoma: głodowe emerytury (25% ostat-niej pensji kobiety, 33% mężczyzny) lubdłuższa praca.

Problem nierozwiązany

Wiek emerytalny będzie wg projektuwydłużany o miesiąc co trzy miesiące.Sposób ten budzi moje osobiste zastrzeże-nia. Po pierwsze przesuwa to cały proces wczasie i obniża sam efekt podniesienia wie-ku emerytalnego. W przypadku kobiet całyproces będzie trwał 28 lat. W przeciągutych 28 lat sytuacja demograficzna znaczą-

co się pogorszy, starsze roczniki wyżoweprzejdą na emeryturę wcześniej, niż wwieku 67 lat. Moim zdaniem rząd powiniendziałać odważniej i zaplanować reformę namaksymalnie 8-10 lat. Jest to o tyle ważne,że wiek emerytalny i tak zostanie podnie-siony ponad te 67 lat w przeciągu najbliż-szych dwóch dekad, znowu z powodumatematyki. Europejskie systemy emery-talne stają przed wyborem: albo bankruc-two albo reformy. Przy aktualnym staniedemografii oraz perspektywach finansówpublicznych w prawie całej Europie (w na-szym przypadku zakładamy że łupki nieuczynią z Polski drugiej Norwegii) nie-możliwe będzie utrzymywanie dużego de-ficytu systemów emerytalnych. Z myślą ogodziwej emeryturze powinniśmy zacząćoszczędzać sami. Państwo zaś powinnoprowadzić bardziej zdecydowaną politykęprorodzinną.

jakub mazurek

michał zator

kontrargumentyPowinniśmy wydłużyć wiek emerytalny? Czy na tym powinny się skończyć wszystkie zmiany w sytemie emerytalnym? Amoże potrzebna jest gruntowna zmiana i redefinicja naszego modelu społecznego? Głos w dyskusji na temat systemuemerytalnego, w świetle ostatnich propozycji wydłużenia wieku zabiorą JakubMazurek iMichał Zator.

5

system emerytalny

Page 6: Finance News - marzec/kwiecień 2012

6

Największy kryzys gospodarczy od lat 30 XX wieku sprawił, że gospodarka światowa znalazła się w sporych tarapatach.Kosztem setekmiliardów dolarów rozpoczęto ratowanie systemu bankowego, ważnych gałęzi przemysłu oraz zainicjowanoproces pobudzania gospodarki. Kryzys finansowy pozostawił po sobie znaczny przyrost długu publicznego, który stał siępalącym problememwielu społeczeństw.

Kamil Kania | Paneuropa Katowice | [email protected]

CZY ŚWIATOWY KRYZYS FINANSOWY PODWAŻYŁSENS BUDOWY KAPITAŁOWYCH SYSTEMÓW

EMERYTALNYCH?

Wedle zapewnień rządu Polska w czasiekryzysu pozostała zieloną wyspą. Spowodo-wało to brak konieczności wdrażania dro-gich pakietów stymulacyjnych. Dziękizdrowemu systemowi bankowemu nie byłapotrzebna pomoc dla instytucji finanso-wych. Dziesiątki miliardów euro płynącychz unijnej kasy sprawiły, że Polska jest naj-większym placem budowy w Europie. Po-mimo zdrowego systemu bankowego,uniknięcia recesji i potężnych inwestycji fi-nansowanych środkami unijnymi w Polscedług publiczny w latach 2007-2010 mierzo-ny metodą ESA95 przyrósł o 278,67 mld zł.W obliczu konstytucyjnych progów zadłu-żenia rządzący musieli znaleźć sposób za-trzymania jego wzrostu. Wśródzaproponowanych zmian znalazła się refor-ma systemu emerytalnego, wywołując dużekontrowersje i dzieląc środowisko ekonomi-stów.

Na świecie dwie grupy krajów wdrożyłysystemu emerytur kapitałowych. Są to kraje

Ameryki Łacińskiej oraz Europy Środko-wo-Wschodniej. Po wdrożeniu systemu,część krajów wycofała się z niego. Były tom.in. Argentyna i Boliwia, gdzie na skutekdojścia do władzy populistów, zrezygnowa-no z systemu oraz Węgry, gdzie rząd Vikto-ra Orbana zlikwidował systemwielofilarowy, przejął zgromadzone składkii przeznaczył je na redukcję deficytu pań-stwowego funduszu emerytalnego i długupublicznego. W odmienny sposób postąpiłykraje bałtyckie. Na skutek spadków PKB iproblemów fiskalnych, zawieszono w tychkrajach składki do OFE i przystąpiono doreformowania finansów publicznych. Pokilku latach, kraje te wychodzą na prostą iwidać chęć do przywrócenia składek doOFE. Ważnym przykładem w dyskusji jestRosja, z systemem wzorowanym na pol-skim. Większość funduszy emerytalnych wtym kraju przynosi straty, a pozostała częśćwypracowuje zysk niższy od inflacji.

Te fakty nasuwają pytanie o sens budo-wy systemów emerytur kapitałowych. Byudzielić odpowiedzi na to pytanie, należysięgnąć pamięcią do powodów budowy sys-temu w Polsce. System emerytalny powstałw oparciu o analizy demograficzne z lat 90XX wieku. Mówiły one, o nasilaniu procesustarzenia się społeczeństwa. Jedynym fak-tem mogącym podważyć sens budowy sys-temu emerytur kapitałowych w Polsce jestzmiana tendencji demograficznych. Tylkoona podważyłaby podstawy budowy syste-mu. Taka zmiana nie zaszła, a tendencjeprzedstawione w analizach pogłębiły się.Dlatego nie można mówić, że kryzys pod-ważył sens budowy systemu emerytur kapi-tałowych. Sprawił on, że rządzącym zaczęłogwałtownie brakować pieniędzy.

Przykład Rosji nie powinien stanowićargumentu w dyskusji. Tamtejszy system,mimo że wzorowany na polskim, posiadawiele ułomności w Polsce niewystępują-cych. Są to wysokie prowizje pobieraneprzez fundusze (ok. 23%, w Polsce jest to3,5%) oraz spekulacyjny charakter rynkukapitałowego. Nie można również podwa-

żać sensu emerytur kapitałowych przykła-dami Argentyny i Boliwii, gdyż decyzja orezygnacji wynikała tam z przyczyn ide-owych. Za przykład powinny służyć roz-wiązania krajów bałtyckich, które zawiesiłyskładki do OFE i przystąpiły do reformo-wania finansów publicznych. Po fali kryzy-su i spadku PKB przystąpiono doprzywracania przekazywania składek dodrugiego filaru. W Polsce nie planuje sięprzywrócenia składek w pierwotnej warto-ści, a do chęci reformowania kraju przezrząd można mieć spore wątpliwości. Sporaczęść oponentów rozwiązania rządowegozgodziłaby się na rozwiązanie zastosowanew krajach bałtyckich. Na początku jednakrząd powinien opracować mapę drogowąreform i powrotu do systemu. Rozwiązaniete wspierane jest przez międzynarodowe in-stytucje finansowe m.in. MiędzynarodowyFunduszWalutowy.

Poza problemem długu, kryzys finanso-wy wywołał znaczny spadek wartości akty-wów funduszy. Za sprawą tego pierwszeemerytury wypłacane z OFE były niezwykleniskie. Należy jednak pamiętać, że świad-czenia te otrzymały osoby, które odprowa-dzały składki stosunkowo krótko. Wahaniakoniunkturalne są normalne w gospodarcerynkowej. Mimo zmienności cyklu i zawi-rowań na rynkach, nie da się wskazać żad-nego okresu 40-sto letniego w ostatnich 100latach, w którym system proponowanyprzez rząd byłby korzystniejszy od systemuobecnego.

Mimo wysokich kosztów systemu nale-ży go dalej rozwijać. Wymaga tego processtarzenia się społeczeństwa, a umożliwiastosunkowo dobra sytuacja gospodarcza wkraju. Pomimo chwilowych perturbacji wy-wołanych kryzysem, można skutecznie re-formować finanse publiczne, pozostawiająctym samym składki do OFE w pełnej war-tości. Odbędzie się to z korzyścią dla przy-szłych emerytów i osób pracujących, którzynie zostaną obciążeni horrendalnie wysoki-mi podatkami.

Page 7: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Coraz więcej przedsiębiorstw wdra-ża CSR, coraz więcej się nim interesuje.Nastała moda na społeczną odpowie-dzialność biznesu?

Na pewno można mówić o pewnegorodzaju „modzie na CSR” i to dobrze, żefirmy chcą być odpowiedzialne. Należyprzyjrzeć się jednak, czy decyzja o obra-niu „kursu na odpowiedzialność” wynikaz rzeczywistej potrzeby przyjęcia szerszejperspektywy niż wyłącznie przynoszeniezysku właścicielom, czy też jest po prostuzabiegiem marketingowym, nie pociąga-jącym za sobą zmiany filozofii działania isposobu podejmowania decyzji w firmie.

Jeśli, jak robią to niektóre firmy,potraktujemy CSR jako zagrywkę PR-owską na poprawienie reputacji to czynie przeczy to podstawowym założe-niom i ideom CSR?

Firma odpowiedzialna to taka, któraprowadzi dialog ze swoim otoczeniem.Zdaje sobie sprawę, że do tego otoczenianależą nie tylko klienci i dostawcy, aletakże pracownicy, społeczność lokalna,środowisko… Podejmując decyzje i funk-cjonując na co dzień, uwzględnia równieżich interesy i potrzeby. Prowadzenie dia-logu z otoczeniem jest zadaniem, na grun-cie którego rozwinęła się działalność wsferze public relations i, co można zaob-serwować, to działom PR powierza sięczęsto zadania związane z CSR. Jednakodpowiedzialne prowadzenie biznesu toznacznie więcej niż komunikacja z oto-czeniem, więc jeśli zasady zrównoważo-nego rozwoju nie będą w pełni

zintegrowane ze strategią firmy, to CSRpozostanie fikcją. Bo firma odpowiedzial-na to przede wszystkim firma uczciwa.Nawet najpiękniejsza polityka CSR opra-wiona w złote ramki nie pomoże w sytu-acji kryzysowej, np. gdy wyjdzie na jaw,że przedsiębiorstwo nielegalnie składujeodpady w pobliskich lasach, jej dostawcyna drugim końcu świata zatrudniają dzie-ci, a firma nie wypłaca swoim pracowni-kom pensji. W dobie internetu tego typu„wpadki” bardzo szybko ujrzą światłodzienne, a ich efekty mogą być druzgocą-ce i dla reputacji, i dla wyników firmy, je-śli np. klienci zbojkotują jej produkty.

Dlaczego przedsiębiorstwo, któreprzede wszystkim ma generować zyski,miałoby się angażować w działania spo-łeczne? Można zostawić to fundacjom iorganizacjom pożytku publicznego.

Rozróżnijmy działania społeczne oddziałalności społecznie odpowiedzialnej.Działalność charytatywna, sponsoring sątylko elementem towarzyszącym CSR,choć niestety w Polsce często z CSR utoż-samianym. Firma odpowiedzialna toprzede wszystkim taka, która zapewniabezpieczne i przyjazne warunki pracyswoim pracownikom, wywiązuje sięuczciwie ze zobowiązań wobec kontra-hentów, działa zgodnie z obowiązującymprawem, dba o zasoby środowiska od któ-rych zależy jej przetrwanie na rynku wdługim okresie. Firmie odpowiedzialnośćsię opłaca! Wdrażanie systemów zarzą-dzania zrównoważonym rozwojem i inte-gracja tych zagadnień we wszystkichpolitykach firmy zwiększa jej wiarygod-

ność nie tylko w oczach klientów, alerównież kontrahentów, inwestorów, pra-cowników; obniża również ryzyko jejfunkcjonowania i daje możliwość przy-gotowania się na zmiany, które w sposóbcoraz mniej przewidywalny zachodzą naświecie, takich jak choćby globalne zmia-ny klimatu; firma która stara się minima-lizować swój negatywny wpływ naśrodowisko i zachowywać odpowiedzial-nie wobec otoczenia społecznego będzielepiej przygotowana na przyszłe regulacje,staje się bardziej innowacyjna i zwiększasię jej przewaga konkurencyjna.

Jak przedsiębiorstwa w skali mikro(małe i średnie) mogą zaangażować sięw CSR ?

CSR nie oznacza od razu wielkichprogramów, deklaracji i nakładów. Pierw-szy krok to zastanowienie się nad tym ja-kie są najistotniejsze aspektyfunkcjonowania naszej firmy z punktuwidzenia zasad zrównoważonego rozwo-ju, jak wpływa na środowisko, na ludzi, nalokalną gospodarkę. Następnie można za-stanowić się gdzie wprowadzić zmiany,by minimalizować negatywny wpływ naśrodowisko i rozwijać się tak, by budowaćlokalny kapitał społeczny. Dla małychfirm często oznacza to uczciwe wynagra-dzanie pracowników, dbanie o ich roz-wój, wykorzystanie surowcówpochodzących z recyklingu, ograniczanieilości produkowanych odpadów, zwięk-szanie efektywności energetycznej, czyoszczędne korzystanie z wody i energii…

MODANA

ODPOWIEDZIALNOŚĆCSR - czyli społeczna odpowiedzialność biznesu z nieznanej praktyki stała się popularnym zagadnieniem. Duża w tym rolamediów, które w ostatnim czasie wiele uwagi poświęcają popularyzacji sprawy. Czy przypadkiem nie sprawiły, że CSR stałsię, po prostu, modny? Lub cynicznie używany jako zagrywka marketingowa? O to i inne sprawy pytamy KarolinęMaliszewską, wiceprezes Fundacji Sendzimira

Karolina Maliszewska – wiceprezes Fundacji Sendzimira, z wykształcenia mgr psychologii oraz ochrony środowiska. Jej zainteresowania oraz działal-ność naukowo-dydaktyczna dotyczą przede wszystkim społecznych aspektów zrównoważonego rozwoju, polityki środowiskowej, komunikacji i partycypa-cji społecznej. W latach 2004-2007 pracowała jako specjalista z zakresu polityki środowiskowej Unii Europejskiej w UKiE. Jest trenerem biznesu w zakresieumiejętności miękkich, od ponad 10 lat prowadzi liczne szkolenia i warsztaty z zakresu zrównoważonego rozwojuw kraju i za granicą.

O Fundacji SendzimiraFundacja Sendzimira jest wiodącą organizacją działającą na rzecz zrównoważonego rozwoju w Polsce. Od 15 lat inicjuje i wspiera projekty edukacyjne,

badawcze i praktyczne mające na celu rozwiązywanie złożonych problemów środowiskowych, gospodarczych i społecznych, współpracując w tym celu zfirmami, samorządami, organizacjami pozarządowymi, społecznościami lokalnymi oraz środowiskiem akademickim.

7

Page 8: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Spoglądając wstecz na ostatniedwadzieścia lat rozwoju międzyna-rodowego rynku sztuki, trudno my-śleć o nim jako o miejscu wymianytowarów o specyficznych warto-ściach estetycznych albo moral-nych. To raczej ekskluzywnaekonomiczna enklawa, w której ła-two można pomnożyć majątek (lubgo stracić). Kapitalizacja sztukizwiązana jest z rosnącym kon-sumpcjonizmem w krajach dobrzerozwiniętych. W chwili gdy dziełoopuszcza pracownię artysty i jestwystawione na sprzedaż, staje sięproduktem, który podlega prawompodaży i popytu tak, jak wytworyprzemysłowe lub dobra naturalne.Ogromne sumy, za jakie sprzedajesię artystyczne wyroby na świato-wych aukcjach pozwalają sądzić, żesztuka stała się nowym rodzajemmiędzynarodowej waluty. Regułyjej wyceniania i obracania nią po-siadają kilka cech charakterystycz-nych.

Struktura: rynek pierwotny iwtórny

Specyficzność i niejednorodnośćproduktu jakim jest dzieło sztukipowoduje, że nadawanie mu warto-ści odbywa się dwuetapowo w ra-mach rynku pierwotnego a potemwtórnego. W każdym z tych sekto-rów wartość dzieła wynika z innychpowodów, ale zanim do tego doj-dziemy trzeba pokrótce opisaćczym jest każdy z tych obszarówrynku.

Sektor pierwotny jest dynamicz-ny, ale mało przewidywalny. To tu-taj pojawiają się nowe produktyzasilające cały rynkowy organizm.Rynek pierwotny tworzą galerie ko-

mercyjne, przeważnie prywatne.Dobra galeria to także taka, któracieszy się pozytywną opinią wśródartystów. Profesjonalni marszandzipoza tym, że rozumieją naturę dzia-łań swoich twórców, stają się jed-nocześnie rodzajem ichmecenasów, a w idealnej sytuacjiroztaczają nad nimi opiekę nie tyl-ko finansową, ale również intelek-tualną.

Dzieło raz sprzedane opuszczarynek pierwotny i przechodzi dorynku wtórnego, który tworzą do-my aukcyjne oraz antykwariaty.Tutaj o cenach dzieł (a co za tymidzie o pozycji rynkowej danegoartysty) decydują przede wszystkimaukcje, które mogą powodowaćszybki wzrost lub spadek cen.Sprzedaż dokonywana jest zwyklewedług modelu angielskiego, tzn.takiego gdzie licytacja zaczyna sięod ceny minimalnej i jest podbijanado maksymalnej . Drugim syste-mem jest tzw. system holenderskiumożliwiający licytację w dół, po-niżej ceny wywoławczej . Obiektmoże być wtedy sprzedany jeśliostatecznie wylicytowana cena jestwyższa od tzw. ceny minimalnej(poniżej , której sprzedającemu nieopłaca się sprzedawać dzieła).

Dzieło sztuki jako produktrynkowy – wartościowanie

sztuki

W nomenklaturze ekonomicznejproduktem nazywamy towar, którymożna kupić i sprzedać w ramachdanego rynku. Transakcja kupno-sprzedaż zakłada, że za daną kwotęzawsze kupimy taki sam produktspełniający nasze oczekiwania podwzględem formy, funkcji i jakości.

Sukces sprzedaży dobra konsump-cyjnego (do którego sztuka ewi-dentnie się zalicza ) tkwi wrozpoznaniu potrzeb klienta, a na-stępnie ich zaspokojeniu. Służą te-mu badania rynkowe orazodpowiedni marketing. Jak jednakprześledzić, ocenić i wycenić war-tość dzieła sztuki, które wymykasię standardowym klasyfikacjomproduktu rynkowego?

Aby dzieło sztuki mogło zostaćsprzedane musi dojść do pewnymuogólnień, które spowodują, że bę-dzie mu można nadać wartość ma-terialną. Nie jest to jedynie wartośćmateriałów użytych do produkcjidzieła, plus marża. Punktem wyj-ścia zawsze jest wartość intelektu-alna oraz estetyczna. Tutajnapotykamy jednak na poważnyproblem, ponieważ te dwie warto-ści z gruntu są subiektywne, nie-uchwytne i niepoliczalne. Dlategona każdym poziomie tzw. art worl-du istnieje umówiona grupa osób(krytyków, ekspertów) bądź insty-tucji, których opinia decyduje otym czy dzieło jest uznawane zadobre albo złe.

Dzieła sztuki krążące po rynkumożna podzielić na dwa rodzaje.Pierwszy to dzieła o uznanej pozy-cj i: wiekowe bądź takie, które krą-żą po rynku już jakiś czas i możnaprześledzić ich wcześniejsze ceny.Tutaj o wartości dzieła, poza wspo-mnianymi już dotychczasowymicenami za jakie je sprzedano i ku-piono oraz wiekiem znaczenie maważność i reprezentatywność arty-sty z punktu widzenia historii sztu-ki. W dalszym planie ważna jesttechnika. Malarstwo olejne z zało-żenia jest zawsze wyżej cenione niż

Amerykański historyk sztuki oraz krytykMeyer Schapiro stworzył w połowie XX wieku jeden z najbardziej zwartych sys-temów interpretowania i oceniania sztuki. Bazując na naukach Hegla wierzył, że każde dzieło musi być rozpatrywane wspecyficznym społeczno-kulturowym kontekście, w którym powstało. Stąd uważał także, że istnieje wyraźna różnica międzyduchową wartością dzieła sztuki a jego wartością materialną (komercyjną).

Anna Diduch , krytyk, znawca rynku sztuki

SZTUKAZARABIANIA

8

Page 9: Finance News - marzec/kwiecień 2012

na przykład akwarela lub technikigraficzne (drzeworyt albo rysunek).Fenomenem ostatnich trzydziestulat na międzynarodowym rynkusztuki jest fotografia, która potrafiosiągać ceny wyższe niż tradycyjnemalarstwo.

Drugi rodzaj dzieł to dzieła no-we, artystów żyjących lub wcze-śniej nieznanych. Tutaj wycenadzieła jest trudniejsza, ponieważnie posiada ono „podkładki” histo-rycznej ani rynkowej przeszłości.W takim wypadku tym większeznaczenie ma opinia krytyków, któ-rzy dane dzieła oceniają, kształtując(w założeniu) gust odbiorców – po-tencjalnych nabywców. Dalej pod-stawowym gwarantem jakościdzieła jest galeria, która ma kontaktz artystą i promuje go przy pomocykontaktów z mediami (dobre recen-zje, artykuły w prasie) oraz czuwanad dziełami od strony marketingo-wej (rzetelnie przygotowane wysta-wy, dobrze wydane katalogi). Wdziałalności galerii kluczowe jestodpowiednie prowadzenie polityki

cenowej tj . stopniowe budowaniepozycji artysty na rynku sztuki.Wzrost cen danego artysty powi-nien być uzasadniony wielkościązainteresowania jego sztuką, obec-nością na międzynarodowych tar-gach, ilością prac w liczących sięmuzeach albo kolekcjach prywat-nych.

Kolekcjonerzy: filar konstruk-cyjny rynku

Z wymienionych wyżej powo-dów transakcje kupna i sprzedażydla dzieł sztuki mają bardzo zindy-widualizowany charakter. Dziełojest produktem, który podlega wy-jątkowej selekcji, tzn. kupuje się jeokresowo np. w celu powiększeniakolekcji lub obdarowania kogoś.Zakup dzieła może być równieżprzedmiotem przemyśleń i kalkula-cj i np. w sytuacji gdy chodzi o lo-katę kapitału.

Z punktu widzenia rozwoju ryn-ku, najcenniejszymi nabywcami sąjednak kolekcjonerzy, którzy za-

pewniają mu ciągłość istnienia.Kolekcjoner rozwija swój zbiór awięc dokonuje zakupów z większąlub mniejszą, ale jednak regularno-ścią. Zjawisko kolekcjonowaniabyło nie tylko decydujące dla two-rzenia zachodniej tożsamości kul-turowej , ale w znacznej mierzewpłynęło na rynek sztuki.

Kolekcje prywatne niezależneod finansów publicznych i politykipaństwa, mogą odgrywać kulturo-twórczą rolę, różnicując swymizbiorami dotychczasowy obrazsztuki. Nie chodzi tylko o subiek-tywne wizje, ale o nową narracjęodbiegającą od muzealnych czy in-stytucjonalnych kanonów. Ponadto,właśnie wystawianie na sprzedażkolekcji stymuluje masowe zakupy,bo gwarantuje podczas jednejsprzedaży (najczęściej w formieaukcji) dużą ilość interesującychobiektów, która lepiej zwraca uwa-gę kupujących i masowej publicz-ności.

9

Page 10: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Pierwsza fala kryzysu tylko pozornie

nie dotarła za Wielki Mur. Recesja w

Stanach Zjednoczonych i Unii Europej-

skiej oznaczała mniejszy popyt na to-

wary wytwarzane w Chinach. Przybyło

20 milionów bezrobotnych, głównie

mieszkańców wsi migrujących do miast

w poszukiwaniu pracy. Pod koniec 2008

r. wzrost PKB zwolnił do 6,1 % w skali

roku. Według zachodnich standardów i

tak mogło się to wydawać świetnym

wynikiem, lecz dla Chin oznaczało naj-

słabszy wzrost od 10 lat.

Chińskie władze nie zamierzały się

biernie przyglądać rozwojowi wypad-

ków. Receptą na problemy sektora eks-

portowego, nadmiernie rozrośniętego na

skutek systematycznie zaniżanego kursu

juana, miało być wzmocnienie rynku

wewnętrznego. Nie chodziło jednak o

rynkową realokację zasobów zwolnio-

nych przez upadających eksporterów,

tylko o ręczne dostrojenie gospodarki.

Inwestycjami, jak wszystkimi ważnymi

sprawami w Chinach, miało zająć się

państwo.

W listopadzie 2008 r. Komitet Cen-

tralny Komunistycznej Partii Chin ogło-

sił uchwalenie największego w historii

pakietu stymulacyjnego opiewającego

na 4 biliony juanów (586 mld dolarów,

12% PKB). Pieniądze wpompowano

głównie w infrastrukturę oraz budow-

nictwo mieszkaniowe. W sumie w 2009

r. udział inwestycji w PKB osiągnął re-

kordową w najnowszej historii Chin

wartość 48%, za co odpowiadał wzmo-

żony wzrost nakładów na środki trwałe.

W celu otrzymania dofinansowania z

Pekinu, władze lokalne musiały zapew-

nić odpowiednią część środków wła-

snych. Jak łatwo się domyślić, pieniądze

na ten cel pochodziły z kredytów zacią-

ganych w państwowych bankach. O

tym, kto dostał wsparcie często decydo-

wały nie względy rynkowe, lecz poli-

tyczne.

Dopóki istniał popyt na nieruchomo-

ści, a Pekin sypał pieniędzmi, wszystko

szło świetnie. Szybujące w górę ceny

mieszkań umacniały Chińczyków w

przekonaniu, że inwestycja w nierucho-

mości to najlepsza możliwość ulokowa-

nia pieniędzy. Inwestycje coraz bardziej

zadłużonych władz lokalnych zapew-

niały zatrudnienie dla milionów robotni-

ków i przyczyniały się do wzrostu PKB,

choć pieniądze często wydawano lekką

ręką. Cały świat obiegły zdjęcia drapa-

cza chmur w wiosce Huaxi czy wybu-

dowanego kosztem 5 miliardów

miasta-pustostanu, Ordos.

Bańka nie może jednak rosnąć w

nieskończoność. Już latem ubiegłego

roku ziemia w miastach potaniała o

10%. Ostatni kwartał przyniósł konse-

kwentne obniżanie cen nieruchomości.

W samym listopadzie ceny mieszkań w

Pekinie spadły o 35%. W Szanghaju

deweloperzy z dnia na dzień obniżyli

ceny o 25%, co doprowadziło do prote-

stów ze strony inwestorów, którzy kupi-

li mieszkania jeszcze przed obniżką. O

pęknięciu bańki przestaje się już mówić

w czasie przyszłym – to już się dzieje.

Ostateczne pęknięcie bańki na rynku

nieruchomości może uruchomić lawinę.

Budownictwo odpowiada bezpośrednio

za 13% chińskiego PKB, dodatkowe

20% stanowią sektory mocno z nim po-

wiązane. Sprzedaż ziemi przynosiła

władzom lokalnym nawet 40% wpły-

wów. Już teraz wysokość zadłużenia

prowincji to 1 ,7 miliarda dolarów. Po-

siadaczami długów związanych z inwe-

stycjami są głownie państwowe banki,

które w przypadku pęknięcia bańki będą

potrzebować dokapitalizowania.

Chińskim władzom kończą się łatwe

rozwiązania. Pakiet stymulacyjny przy-

niósł tylko krótkotrwałą poprawę wyni-

ków gospodarczych. Jego negatywne

skutki, w połączeniu z trwającym kry-

zysem u największych partnerów han-

dlowych, mogą skutecznie wyhamować

gospodarkę Państwa Środka. Na tym

gruncie wzrosnąć może niezadowolenie

społeczne, którego władze w Pekinie

boją się jak ognia.

Opisując kryzys gospodarczy media skupiają się głównie na wydarzeniach w Europie i Stanach Zjednoczonych. Nicdziwnego, w końcu to Grecja stoi na krawędzi bankructwa, a amerykański dług zbliża się do ustawowego limitu. Kryzysdotyka jednak także gospodarkę rodzącego się supermocarstwa – Chin. Czy już wkrótce będziemy świadkami końcachińskiego snu o potędze?

1 0

Michał Żuławiński | Koło Naukowe Makroekonomii PROFIT | [email protected]

WSCHÓD

CHIŃSKI SMOKŁAPIEZADYSZKĘ

Page 11: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Na początek kilka najważniejszychdanych statystycznych. Indie toazjatyckie, demokratyczne państwo,którego liczba ludności wynosi około 1 ,19mld. Stolicą jest New Delhi, natomiastwalutą rupia indyjska. PKB per capitawyniósł w ubiegłym roku 1477 USD, costanowi blisko trzecią część Chińskiego,jednak wzrósł dwukrotnie od 2005 roku(762 USD). Dla porównania w Polscewskaźnik ten ma wartość 13 079 USD, aw Niemczech 44 555.

Gospodarka Indii, mimo światowegokryzysu, rozwija się w dość szybkim tempie.W 2008 roku było to 6,2%, w 2009 7,2%,natomiast w 2010 roku 10,4%. Wysokiwzrost jest cechą wschodzących rynków,jednak są one zdecydowanie mniej stabilne.Ważnym elementem wpływającym nawzrost były powzięte w 2008 roku pakietystymulacyjne i trafna politykamakroekonomiczna, co znacząco wpłynęłona wzrost PKB w roku 2010. W kolejnychlatach według OECD należy spodziewać sięstabilnego wzrostu indyjskiej gospodarki,choć wrost może zwolnić do poziomu 8,5%.W dobie światowego kryzysu taki wynikmoże być powodem do zadowolenia.

Indie to kraj ludzi młodych, 60%populacji stanowią osoby poniżej 30. rokużycia. Jest to przeciwieństwo coraz bardziejstarzejącego się świata, głównie Europy. Toduży atut, ale także i wyzwanie dla władz,które muszą tworzyć warunkiumożliwiające rozwój oraz byciekonkurencyjnym z dobrze wykształconymiEuropejczykami.

Na mocy pięcioletniego planu rozwojuIndii na lata 2007-2012 rząd zamierza

dwukrotnie podnieść wydatki naszkolnictwo, czego efektem mają być:wzrost jego dostępności dla najuboższych,poprawienie jakości nauczania,zmniejszenie o 30 procent liczby uczniówszkół podstawowych, którzy nie kończąnauki, wzrost liczby studentów z 11% do21% oraz powstanie wyższych uczelni,których poziom nie będzie odbiegał odświatowych standardów. Według mnie jestto dobry kierunek rozwoju, ponieważdobrze wykształcone społeczeństwonapędza gospodarkę. Zagraniczniinwestorzy zdecydowanie chętniej inwestująw miejscach, gdzie łatwo znaleźć możnadobrze wykwalifikowanych pracowników.

Plan ten kładzie nacisk nie tylko na celegospodarcze, ale także na bardzo istotne celespołeczne. Według niego wzrostgospodarczy powinien skutkować poprawąstandardu życia całego społeczeństwa.Podstawowym problemem Indii jestbogacenie się ośrodków przemysłowychkosztem rolniczej prowincji. Następnymcelem władz centralnych będziezwiększanie efektywności rolnictwa orazuzyskanie 4% wzrostu PKB z tego sektora.Planowana przez rząd modernizacjarolnictwa powinna doprowadzić dozwiększenia plonów, a tym samym pomócuzyskać dodatkowe 20 milionów tonżywności dla najuboższych.W styczniu 2012 roku indyjski rząd

ogłosił program inwestycji publicznych.Opiewa on na 35 mld dolarów, co stanowiwięcej niż dwukrotność łącznej sumywszystkich bezpośrednich inwestycjizagranicznych w Indiach w 2011 roku.Opinie ekspertów dotyczące tego planu sąpodzielone. Część z nich twierdzi, że jest toposunięcie niezbędne, aby utrzymać wzrost,

natomiast inni zarzucają władzom powrótdo polityki rządu z lat 70-tych, kiedy topubliczne pieniądze służyły pobudzaniugospodarki.

Wskazać można kilka czynnikówwpływających na perspektywy gospodarczeIndii. Najważniejszymi są: kryzys wEuropie, której to gospodarki są ważnymipartnerami handlowymi Indii orazograniczony dostęp do indyjskiego rynku.Chociaż rozmowy o otwarciu rynku trwająjuż od dłuższego czasu, nadal kwestia tapozostaje nie do końca rozstrzygnięta. Coprawda nowe prawo ułatwia działalnośćdetalistów, ponieważ zezwala na posiadanie100% akcji swojej działalności w Indiach(do tej pory było to co najwyżej 51%), tonadal jednak powstrzymuje przednapływem zagranicznych sieci handlowych.Na korzyść wizerunku Indii nie wpływajątakże niedawne skandale korupcyjne orazopinia o bezczynności polityków i ichkrótkowzroczności politycznej.Przedsiębiorcy branży IT w Indiach żartują,że ich biznes stał się sukcesem, ponieważwładze nie rozumiały ich potrzeb i zostawiłyich samych sobie.

Niewątpliwą przewagą Indii nadChinami jest prężniej działający sektorprywatny. Co prawda można mieć wielezastrzeżeń dotyczących, chociażby dostępuzagranicznych inwestorów, to jest to lepszadroga niż centralnie planowana gospodarkaChin.

Mimo licznych zalet Indii moimzdaniem nie przyszedł jeszcze czas, abystały się światowym numerem jeden. Jeślitak się stanie, na pewno nie będzie togwałtowna zmiana na pozycji lidera, tylkoproces rozciągnięty na przestrzeni lat. Wcałej tej sytuacji bardzo ważną rolę odegrająwładze Indii, które powinny pomyśleć oprzyszłości, a nie tylko o swoich interesach ijak największych podatkach ściąganych odobywateli.

Kiedy oczy świata zwrócone są na Chiny, u jej boku być może wyrasta następna potęga. Wzrost o 10,4% pobudzawyobraźnię a Indie są niezaprzeczalnie krajem o olbrzymim potencjale - ale i wielu problemach. Czy będą w stanieutrzymać wzrost, pokonać trudności i wraz - lub zamiast - Chin przenieść środek ciężkości na wschód?

11

Maciej Stasiewicz | Finance News | maciej [email protected]

POTĘG

INDIE ROCK

Page 12: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Prawidłowa wycena spółki jest problemem, który bardzo trudno rozwiązać, a stosowane w tym celu metody w konfrontacjiz rzeczywistym rozwojem sytuacji często okazują się bardzo zawodne. Jeśli jednak jesteśmy gotowi im zawierzyć, możemyskorzystać z nich na własną rękę i samodzielnie dokonać wyceny – na przykład przy pomocymetody DCF.

Agata Szarek | Hossa ProCapital | [email protected]

Dobra wycena spółki giełdowej pozwalanie tylko określić rzeczywistą cenę akcji, alerównież przekonać się, czy spółka dobrzeprosperuje na tle swojego sektora, czy dobrewyniki osiągnięte w danym roku obroto-wym mają szansę powtórzyć się w roku na-stępnym oraz czy stopa dywidendy będziewzrastać. Oczywiście nie trzeba wyceniaćspółki samemu. Można zdać się na anality-ków i, za drobną opłatą, mieć wartość firmypodaną na talerzu. Warto jednak poznać taj-niki wyceny, ponieważ prognozy anality-ków często mogą być mało wiarygodne asamodzielna wycena spółki może dostar-czyć nie tylko wielu istotnych informacji, aletakże silnych emocji. Oczywiście prywatnyinwestor dysponuje znacznie mniejszymimożliwościami niż profesjonaliści, ale każdakolejna wycena bez wątpienia będzie bar-dziej rzetelna, a zdobyte w ten sposób do-świadczenie na pewno kiedyś zaprocentuje.

Spośród metod wyceny spółek najpopu-larniejszy i najrzetelniejszy jest model DCF,czyli zdyskontowanych przepływów pie-niężnych. Pozwala on dokonać długotermi-nowych prognoz wyników spółki na baziedwóch lub trzech sprawozdań finansowychz ubiegłych lat. Dobra wycena DCF możebyć natomiast wstępem do analizy porów-nawczej.Należy jednak być ostrożnym jeśli cho-

dzi o wybór spółki. Jako że metoda DCFopiera się na prognozach i założeniach, wy-brana spółka powinna być w miarę stabilna imieć możliwie klarowną przyszłość podwzględem inwestycji i struktury organiza-cyjnej.

Pierwsze kroki

Wybraną spółkę należy zatem przeanali-zować pod kątem ewentualnych zmian, któ-re mogą wpłynąć na jej wyniki, np. planówotwarcia się na nowy rynek, zmian w zarzą-dzie spółki, informacji dotyczących odkrycianowych złóż. Dane te pozwolą oszacowaćwyniki spółki w następnych latach. Wartozwrócić uwagę na wskaźnik β, dzięki które-mu dowiemy się, jakie ryzyko wiąże się zinwestycją w spółkę. Najlepiej wybierać dowyceny DCF spółki, dla których współ-czynnik ten wynosi 1 lub mniej. Istotny jestrównież udział danej spółki w rynku, liczbakonkurentów oraz stopa wzrostu sektora, wktórym działa. Mając na względzie te dane,należy ustalić okres, na który będziemy pro-gnozować wyniki spółki. Okres prognozywynosi zazwyczaj:• 1-3 lata – w przypadku bardzo dyna-

micznych, młodych spółek działających nakonkurencyjnym rynku• 4-7 lat – dla spółek o silnej marce i

przewadze konkurencyjnej• 8-10 – dla spółek wybitnych, mających

znaczną przewagę na rynku.Zazwyczaj okres prognozy w modelu

DCF wynosi 5 – 8 lat.

Prognozy

Po ustaleniu okresu prognozy i zapozna-niu się z sytuacją spółki można przejść dodrugiego, najtrudniejszego etapu, czyli dosamego prognozowania. Wszelkie prognozyi inne obliczenia najlepiej wykonywać w ar-kuszach kalkulacyjnych. Potrzebne będą dotego dane z kilku ostatnich lat, a dokładnie:• przychody ze sprzedaży,

• zysk operacyjny• amortyzacja• nakłady inwestycyjne na

środki trwałe• wielkość kapitału obrotowe-

go.Dane te łatwo znaleźć prak-

tycznie w każdym rachunku zy-sków i strat.

Pierwszy krok to prognoza

przychodów ze sprzedaży. Analitycy uży-wają w tym celu różnych modeli i analizująwszelkie dane, jednak na potrzeby własnegoużytku wystarczą proste formuły i własneobserwacje.Na podstawie danych z lat poprzednich i

średniej arytmetycznej (zakładamy, że wubiegłych latach w spółce nie zdarzyło sięnic nadzwyczajnego, co mogło wpłynąć nawyniki sprzedaży) ustalamy średnie tempowzrostu spółki. W latach, w których spółkaprzewiduje nowe inwestycje, prognozowa-ny wzrost można zwiększyć subiektywnie oparę punktów procentowych do końca czasutrwania danej inwestycji. Podobnie w przy-padku, gdy spodziewamy się pewnego zała-mania w spółce, zmniejszamy średnietempo wzrostu przychodów.W następnej kolejności ustalamy wiel-

kość EBITDA, amortyzacji i EBIT.Amortyzację prognozujemy analogicz-

nie do przychodów, obliczając średnią zostatnich lat.

Aby prognozować EBITDA i EBIT, na-leży obliczyć ich średnią marżę z ostatnichlat. Przykładowo, jeśli stosunek EBITDAdoprzychodów wynosi 0,3, to prognozowanyEBITDA dla następnych lat będzie wynosił30% przychodów z danego roku. Progno-zowany EBIT pomniejszamy o podatek,który płaci spółka, uzyskując w ten sposóbwartość NOPAT.Nakłady inwestycyjne można progno-

zować na dwa sposoby: analogicznie doprognozowanej sprzedaży na podstawieśredniej z poprzednich lat lub na podstawiestałego stosunku inwestycje/przychody.

Ostatni element potrzebny do obliczeniaprzepływów pieniężnych to przyrost NWC,czyli zmiana wielkości kapitału pracującegow stosunku do roku poprzedniego. Kapitałpracujący również możemy prognozowaćna dwa sposoby: na podstawie średniej z latpoprzednich lub stałego stosunkuNWC/przychody. W ten sposób otrzymuje-my wszystkie dane potrzebne do obliczeniawolnych przepływów pieniężnych.

Wolne przepływy pieniężne (FCFF) ob-

1 2

WYCENA SPÓŁEK METODĄ DCF

Page 13: Finance News - marzec/kwiecień 2012

liczamy dla każdego objętego prognozą ro-ku zgodnie ze schematem:

Po oszacowaniu przepływów pienięż-nych dla poszczególnych lat jesteśmy w po-łowie drogi do wyceny spółki.

Dyskontowanie przepływów

Współczynnikiem dyskontującym wol-ne przepływy pieniężne jest średni ważonykoszt kapitału, czyli WACC (wzór nr 6).Aby go obliczyć, musimy znać koszt iudział poszczególnych kapitałów.Koszt kapitału własnego obliczamy przy

pomocy modelu CAPM (Capital Assets Pri-cing Model) wg wzoru nr 4. Za wartość sto-py wolnej od ryzyka można przyjąćoprocentowanie obligacji 10-letnich lub 52-tygodniowych bonów skarbowych, ponie-waż inwestycje w te papiery wartościowe

teoretycznie niesą obarczoneżadnym ryzy-kiem. Oblicze-nia stopydochodu zportfela rynko-wego (RM ) oraz bety są dosyć problema-tyczne, w związku z czym najlepszymrozwiązaniem jest znalezienie ich wartościw internecie.Obliczenie kosztu kapitału obcego wy-

maga znajomości danych dotyczących dłu-gów, którymi finansuje się spółka, tj.oprocentowania kredytów i ich liczby. Rze-czywisty koszt kredytu liczymy wg wzorunr 5. Do obliczenia udziału poszczególnychkapitałów w kapitale całkowitym spółki wy-magana jest znajomość rynkowej wartościdługu i rynkowej wartości kapitału własnego(liczba akcji pomnożona przez ich wartośćrynkową).

Obliczone WACC (wzór nr 6) staje siępodstawą do dyskontowania przepływówpieniężnych (wzór nr 7).

TV, czyli wartość rezydualna

Wartość rezydualna (Terminal Value)jest to wartość dochodów generowanychprzez firmę w latach po okresie szczegóło-wej prognozy przepływów pieniężnych(FCFF). Liczymy ją wzorem na rentę wie-czystą (wzór 8). Wykorzystany we wzorzewspółczynnik g stanowi stopę wzrostu spół-ki. Można go policzyć samemu, ale łatwoteż go znaleźć w internecie. Wartość g możebyć dodatnia lub ujemna, a zazwyczaj

1 3

Słownik:FCFF (Free Cash Flows to Firm) - wolne przepływy pieniężne

NOPAT (Net Operating ProfitAfter Taxes) - zysk operacyjny netto po opodatkowaniuCAPEX –wydatki inwestycyjne na rozwój produktu lub wdrożenie systemuNWC (NetWorking Capital) - kapitał pracujący netto/kapitał obrotowy nettoEBIT (Earnings Before deducting Interest andTaxes) – zysk operacyjny

EBITDA (Earnings before Interest, Taxes, Depreciation, andAmortization) - zysk przedsiębiorstwa przed potrąceniem odsetek odzaciągniętych kredytów, podatków, deprecjacji oraz amortyzacji

Marża EBIT/EBITDA– stosunek EBIT/EBITDAdo przychodów ze sprzedaży

Page 14: Finance News - marzec/kwiecień 2012

1 4

kształtuje się w okolicach zera.Wartość rezydualna pomnożona przez

współczynnik dyskontujący dla ostatniegookresu da namwartość bieżącą spółki.Od otrzymanej wartości odejmujemy

kwotę wierzytelności bankowych i wartośćudziałów w spółkach nieskonsolidowanych,uzyskując tym samym wartość firmy dla ak-cjonariuszy.Otrzymana wartość spółki staje się ele-

mentem wyjściowym dla wyceny akcji iwyceny porównawczej.

Właściwawartość

Z pozoru metoda DCF jest bardzo trudnai czasochłonna, jednak jej zrozumienie, za-poznanie się z kilkoma popularnymi poję-ciami finansowymi i przygotowanieodpowiedniego arkusza kalkulacyjnegoznacznie skraca czas wyceny. Po mniej lubbardziej trafnym wycenieniu paru spółek na-biera się wprawy, a korzyści płynące z wy-ceny mogą okazać się niewspółmierniewiększe odwłożonego trudu.

Co prawda wyniki, które uzyskaliśmy,mogą nieco odbiegać od wyników uzyska-nych przez profesjonalistów, jednak te nie-wielkie różnice będą proporcjonalne doogromnej satysfakcji, jaką da nam samo-dzielne wycenienie spółki. Poza tym, war-tość spółki nie jest przecież definiowanatylko przez liczby. Wiedza o spółce, jakąnabyliśmy podczas wyceny, może okazaćsię o wiele bardziej przydatna niż te kilkawskaźników, które udało nam się policzyć.

Ostatnio nieco głośniej mówiło się o propozycji zorganizowanianaszego systemu emerytalnego na wzór kanadyjski. Polegałoby tomniej-więcej na tym, że państwo zapewnia każdej osobie w wiekuemerytalnym pewne podstawowe świadczenie w równej wysokości.Każdy, kto chce na emeryturze dostawać więcej, musi zadbać o towe własnym zakresie. Wg medialnych plotek forsowanie tego typusystemu rozważa Prawo i Sprawiedliwość. Wcześniej z tympomysłem identyfikowali się działacze PSL, jednak wg rzecznikaklubu, Krzysztofa Kosińskiego, rządowy koalicjant ludowców – PO– nie był skłonny poprzeć takiego rozwiązania.System kanadyjski swojego czasu proponowało również

Centrum im. Adama Smitha. Prezes Centrum, Andrzej Sadowski,wskazywał, że w obecnej chwili nasze składki nie są nigdziegromadzone, ale natychmiast wypłacane obecnym emerytom. Nadodatek budżet państwa dopłaca do systemu emerytalnego pokaźnąkwotę pochodzącą z podatków. Przyszłe emerytury nie są zatemzależne od naszych składek, ale od kondycji, w jakiej za kilkadziesiąt(w naszym przypadku) lat będzie znajdować się gospodarka.Wg zwolenników systemu kanadyjskiego już w dzisiejszym

systemie emerytury są zatem de facto wypłacane z budżetu państwa.Nie ma więc racjonalnych przesłanek ku temu, by utrzymywaćoddzielną, słynącą z wielkiej biurokracji instytucję i komplikowaćsystem świadczeń społecznych poprzez istnienie składkiemerytalnej. System kanadyjski byłby bezskładkowy, a pieniądze naemerytury pochodziłyby bezpośrednio z podatków.Oczywiście cały szkopuł w tym, że owo podstawowe

świadczenie nie wystarczyłoby na wiele. Pełniłoby raczej funkcję

zasiłku socjalnego – gwarancji, że żaden emeryt nie umrze z głodu.Każdy, kto chciałby więcej, musiałby odłożyć środki we własnymzakresie. W tym miejscu pojawiła się oczywiście lawina głosów otym, że Polacy nie umieją oszczędzać, że nie będą, że są za biedni.Trochę prawdy w tym zapewne jest, ale tego typu krytykaprzypomina mi krzyki pasażerów tonącego statku, którzy narzekają,że by dostać się do szalupymuszą przejść przez zalany pokład.Krzyk taki uważałbym za uzasadniony, gdyby wody na

pokładzie było tak dużo, że większość pasażerów utonęłaby podczasprzeprawy. Z taką sytuacją mielibyśmy do czynienia, gdyby państwonie gwarantowało nic – wiele osób po przejściu na emeryturęrzeczywiście mogłoby być wtedy bez środków do życia. Jednakwspomniane minimalne świadczenie sprawia, że wody na pokładziejest co najwyżej po pas. Nie wszystkim może być zatemkomfortowo, ale niedogodności są stosunkowo niewielkie, wporównaniu do zagrożenia, z którym chcemy się uporać. Niemożemy bowiem zapominać o tym, że statek tonie – demografia jestdla systemu emerytalnego nieubłagana. Nikt nie chce moczyć się popas, ale odmawianie przejścia do szalup z tego powodu nie wydajesię zbyt rozsądne.System ten to jednak najprawdopodobniej planbardzo

długoterminowy. Wg posła PiS, PrzemysławaWiplera, objęci bylibynim wszyscy dopiero wchodzący na rynek pracy, lub ci z obecnychpracowników, którzy dobrowolnie zdecydowaliby się naprzystąpienie. Pomysł taki jest o tyle ciekawy, że ilość osób, którezdecydowałyby się na wybór tegoż systemu mogłaby być szybkimmiernikiem popularności i potencjału takiego rozwiązania.

ZATOR. . . POKRÓTCEO KANADYJSKIM SYSTEMIE EMERYTUR

Page 15: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Dlaczego kryzysy bankowe są groź-ne

Kryzysy bankowe są niezwykle niebez-pieczne dla gospodarki, ich konsekwencje sądużo dalej idące niż w przypadku zwykłychi nudnych kryzysów charakteryzujących sięspadkiem zagregowanego popytu. Przedewszystkim - banki nie ryzykują cudzym ka-pitałem. Banki ponoszą konsekwencje np.pogarszającego się portfela kredytowego wpostaci odpisów, które pomniejszają ich ka-pitał własny. Istnieją ustalone wymogi kapi-tałowe względem instytucji sektorabankowego, poza tym same one muszą po-siadać kapitał własny na obsługę działalno-ści, zarządzanie ryzykiem itd. Ta specyfikasektora sprawia, że znaczący spadek kapita-łu własnego banków lub wzrost poziomuryzyka w systemie finansowym prowadzido spadku udziału kapitału obcego w insty-tucjach bankowych. W konsekwencjidochodzi do zaburzenia kanałów trans-misji impulsów polityki pieniężnej.Oznacza to bardzo gwałtowny kryzys -szybki wzrost premii za ryzyko(instytu-cje finansowe są mocno współzależne),a z drugiej strony niewielki efekt akcjibanku centralnego mających na celustymulację gospodarki przez obniżkęstóp procentowych. Stymulowanie po-pytu na kredyt nie odnosi skutku, gdy zestrony instytucji bankowych podaż ka-pitału pożyczkowego wysycha. To oczym piszę wydarzyło się w StanachZjednoczonych.

Procykliczność akcji kredytowej

Akcja kredytowa jest procykliczna. Coto oznacza? W sytuacji kiedy np. mamy dłu-gie okresy relatywnie wysokiego wzrostugospodarczego, poziom kredytów rośnieszybciej niż z perspektywy stabilnego wzro-stu gospodarczego rosnąć powinien. Akcjakredytowa spada zaś w okresach pogorsze-nia się koniunktury (asymetria informacji,spadek inwestycji). Zjawisko to wynika nie-jako z hipotezy niestabilności rynku finan-sowego (Minsky), gdzie instytucjefinansowe zaczynają udzielać pożyczekklientom klasy premium, wraz z trwaniem

koniunktury zaczynają rozszerzać krągklientów o tych mniej wiarygodnych. Jest toskutkiem zwiększonego apetytu na ryzyko,który jest obserwowany wraz z przedłuża-niem się koniunktury. Z drugiej strony ma-my akcelerator finansowy (wzrost wartościnieruchomości sprawia, że ludzie są w staniewziąć więcej kredytów pod ich zastaw, aczęsto by refinansować kredyty których niesą w stanie spłacić). Wymienione zjawiskawzmocnione są innowacjami finansowymiw postaci choćby sekurytyzacji, jak i asyme-tria informacji powodują powstanie bo-omów kredytowych, które zwykle prowadządo powstawania baniek spekulacyjnych narynkach aktywów. Taka bańka jest groźnazwłaszcza gdy jest umiejscowiona tak, żegrozi bilansom banków. W efekcie poziomryzyka systemowego niekontrolowanie ro-śnie.

WzrostTED spred'ówwskazuje znaczą-

cy wzrost premii za ryzyko.

W Stanach Zjednoczonychwszystko powyższe wystąpiło. Bar-dzo niskie stopy procentowe, procy-kliczna akcja kredytowa, a wkonsekwencji ekspansja tzw. tok-sycznych aktywów w bilansachbanków doprowadziła po tzw. Au-gust Credit Crunch do olbrzymiegowzrostu spredów na rynku między-bankowym. Gdy w tym czasie po-równamy kosztyniezabezpieczonych pożyczek ban-kowych i transakcji repo, dostrzeże-my to czego Rezerwa Federalna

długo nie przyjmowała. Amerykański rynekfinansowy nie cierpiał na brak płynności, ana olbrzymie ryzyko kredytowe (defaultrisk). Przykładowo w 2008r. TED Spreadprzekroczył 4,5%. Instytucje "bały się sobiepożyczać pieniędzy" inaczej, jak z zabez-pieczeniem na papierach skarbowych. Do-piero program TARP doprowadził doznaczącego spadku spreadów na rynku mię-dzybankowym. Brutalne cięcie stopy fun-duszy federalnych przez FED miało nikływpływ na oprocentowanie pożyczek nie bę-dących repo. W konsekwencji stymulus za-fundowany przez FED długo nie działał.

Nauczka

Współczesna bankowość centralna niepowinna tracić z oczu kwestii powstania ba-niek spekulacyjnych na rynkach aktywów,

często będących przyczyną później-szego gwałtownego załamania siękoniunktury. Banki centralne powin-ny kontrolować poziom ryzyka sys-temowego występującego wsystemie finansowym. To do nichpowinien należeć nadzór, zwłaszczanad wymogami kapitałowymiwzględem instytucji finansowych.Poważne stress testy powinne byćwykonywane w celu identyfikacji iprzeciwdziałaniu ryzykom. Mapa ry-zyka pozwoli także kształtować bar-dziej odpowiednią politykę

kształtowania wymogów kapitałowych.

Ostatni kryzys finansowy nauczył nas, że wiele kwestii nie jest tak prostych jakby nam się mogło wydawać. Kryzysyfinansowe - znane gospodarkom rozwijającym się - mogły się zdarzyć w Stanach Zjednoczonych. Bankructwa państwmogą się zdarzać w Europie. Polityka pieniężna musi zaś ulec znacznej korekcie, aby więcej nie dopuszczać do tragicznychw skutkach kryzysów finansowych.

MECHANIZM KRYZYSU FINANSOWEGO JAKO WYZWANIE DLAPOLITYKI PIENIĘŻNEJ

Jakub Mazurek | Finance News | Hossa ProCapital | [email protected]

1 5

Page 16: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Przyroda nie bez powodu zyskała za-szczytne miano Matki Natury. To właśnie odbogactwa zasobów naturalnych zależały lo-sy społeczeństw i cywilizacji na przestrzenidziejów. Osadnictwo nie rozwijało się aniwysoko w górach, ani na ziemiach skutychlodem. Zanim człowiek nauczył się upra-wiać rolę, wędrował z miejsca na miejsce wposzukiwaniu pożywienia.Obszar tzw. Żyznego Półksiężyca okazał

się kolebką miast, kultur i imperiów Bliskie-go Wschodu głównie ze względu na różno-rodność ukształtowania terenu, żyjących tamgatunków roślin i zwierząt, a także warun-ków klimatycznych korzystnych dla rozwo-ju rolnictwa.Jak jednak pokazują karty historii, obfi-

tość darów Matki Natury nie wystarczyła,by odnieść cywilizacyjny i ewolucyjny suk-ces. O upadku lub sukcesie społeczeństwdecydowało również rozsądne wykorzysty-wanie zasobów i umiejętność obrony przednegatywnymi skutkami własnego oddziały-wania na środowisko.

Miasta nie istnieją wpróżni

Dziś, gdy współczesne miasta budowanesą w górach, na pustyniach, na sztucznychwyspach, a plany kolonizacji Marsa i innychplanet snują nie tylko pisarze science-fiction;wydaje się że możliwości rozwoju cywiliza-cji nie znają granic. Odzież i materiały

budowlane wytwarzane są ztworzyw sztucz-

nych.

Żywność pochodzi z fabryk, a nie pól. A to,czego nie opłaca się lub nie można stworzyćna własnym podwórku, można w krótkimczasie przetransportować z drugiego końcaświata.Może właśnie dlatego ekonomiści, tłu-

macząc, czym jest gospodarka, mówią o re-lacjach między przedsiębiorstwami igospodarstwami domowymi, wymieniają-cymi pracę na płacę, a dobra i usługi na za-płatę za nie. Tymczasem, istotną rolę wopisywanych zależnościach odgrywa środo-wisko. Z jednej strony, dostarcza zasobówzużywanych bezpośrednio do produkcji, np.drewna, płodów rolnych lub wykorzystywa-nych pośrednio – tlen użytkowany w proce-sach spalania w reakcjach chemicznych. Zdrugiej zaś, to do środowiska trafiają odpa-dy, włączane w naturalny obieg materii (np.odpady organiczne) lub stanowiące zanie-czyszczenia.

Co to są usługi ekosystemów?

Funkcjonowanie gospodarki oraz społe-czeństwa nie może obejść się zatem bezudziału środowiska. Dostarcza ono strumie-nia usług, nazywanych usługami ekosyste-mów. Pod pojęciem tym należy rozumiećkorzyści, jakie społeczeństwo uzyskuje zprzyrody – ciesząc się nią, użytkując lubkonsumując różne jej zasoby (Boyd i Ban-

zhaf, 2007). Usługi te możnaprzyporządkować do czte-rech kategorii:

• produkcja dóbr,• wspierające,• regulacyjne,• kulturowe

(jakość życia).Usługi eko-

systemów z kate-gorii produkcjidóbr obejmujązarówno, surowcew postaci drewna,wełny, jak równieżżywność – owoce, wa-rzywa, nasiona, orzechy,

przyprawy. Mieszczą się wniej również produkty me-

dyczne i lecznicze.

Podstawę dla produkcji dóbr a także dlafunkcjonowania gospodarki i życia w ogólestanowią usługi wspierające. Obejmują oneprodukcję pierwotną i wtórną, bioróżnorod-ność. W największym stopniu odpowiadająza istnienie gospodarki i społeczeństwa, do-starczając miejsca do życia i warunków dlaprzetrwania. Istotne znaczenie mają rów-nież usługi regulacyjne. Wśród nich wyróż-nia się te, fundamentalne dla działaniaekosystemu, jak sekwestracja dwutlenkuwęgla, regulacja obiegu wody i klimatu,oczyszczanie powietrza, a także – ochronęprzed naturalnymi zagrożeniami w postacipowodzi, lawin, plag szkodników.Ostatnia kategoria usług, odnoszących

się do jakości życia oraz sfery kultury, po-zwala ludziom cieszyć się i korzystać z eko-systemów, takich jak np. parki, lasy,pomniki przyrody, by zaspokajać m.in. po-trzeby rekreacyjne, estetyczne i duchowe.Usługi ekosystemów są produkowane

zarówno przez ekosystemy naturalne (oce-any i lasy produkujące tlen), jak i antropo-geniczne (pola uprawne, produkująceżywność). Co więcej, niektóre usługi świad-czone przez przyrodę, mogą wyeliminowaćkonieczność produkowania ich przez syste-my stworzone przez człowieka. Na przykładzieleń miejska stanowi naturalną barieręprzed hałasem, stanowiąc substytut ekranówakustycznych z tworzyw sztucznych. Tylkoczy taka zamiana się opłaca? Można to oce-nić.

Wartość usług ekosystemów

Usługi ekosystemów mają wartość, któ-rą można szacować w kategoriach pienięż-nych, a uzyskane wyniki wykorzystywaćprzy ocenie wpływu działalności gospodar-czej lub planowanych inwestycji na środo-wisko. Dotyczy to zarówno usług oużytkowym, jak i pozaużytkowym charak-terze. Oszacowano, że całkowita wartośćusług ekosystemów przekracza 80% świa-towego PKB (Costanza i in., 1997). Wartośćusług ekosystemów można ocenić różnymimetodami. Na przykład, próbując określićkoszt zastąpienia przez ich ewentualne od-powiedniki tworzone przez człowieka. Pró-bę taką podjęto w ramach projektu

W miastach żyje ponad połowa ludzkości. By ożywić betonowe dżungle, zakłada się parki, skwery, a nawet ogrody nadachach wieżowców. Tymczasem tereny zieleni nie są tylko po to, by miasta ładnie wyglądały. Przyroda to największyproducent na świecie, a tzw. usługi ekosystemówmają wartość. Tylko mało kto jest tego świadomy.

ŚRODOWISKO NA

USŁUGACH MIASTA

1 6

Page 17: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Biosphere II w Arizonie. W latach1987–1991 wybudowano budynki o po-wierzchni ponad 12 km2, odgraniczone odpodłoża przez 500 ton stali nierdzewnej, po-kryte blisko 670 tys. m3szkła. Próbowano wnich odtworzyć warunki panujące w natu-ralnych ekosystemach, m.in. oceanie z rafąkoralową, lasach tropikalnych. Projekt po-chłonął gigantyczne środki finansowe, a je-go wyniki nie dały jednoznacznychrezultatów. Na razie 1:0 dlaMatki Natury.

Środowisko –miasto – zrównowa-żony rozwój

Skoro zatem nie da się całkowicie zastą-pić środowiska technologią, wyzwaniem dlapolityki i praktyki zrównoważonego rozwo-ju jest ukształtowanie relacji między środo-wiskiem, gospodarką a społeczeństwem wsposób, który nie naruszy zdolności ekosys-temów do produkcji ich usług w przyszłości.„Ekosystem” to nie tylko lasy, rezerwaty itereny odległe, ale również miasta, w któ-rych spędzamy życie. Jednak świadomośćtego, że miasta zawdzięczają swój rozwój wdużej mierze usługom środowiska, jest ni-ska.Polskie miasta często chwalą się swoimi

parkami. Zarówno mieszkańcy jak i urzęd-nicy zdają sobie sprawę z ich znaczenia dlajakości życia w mieście. Wskazują przedewszystkim na tzw. usługi kulturowe, a wszczególności możliwość rekreacji, a niekie-dy również na usługi regulacyjne, zwłaszczazwiązane z oczyszczaniem powietrza –uważa dr Jakub Kronenberg z Fundacji Sen-dzimira. Jego zdaniem znacznie mniejszajest natomiast świadomość roli, jaką w mie-ście odgrywają bardziej rozproszone ele-menty miejskiego ekosystemu, np. drzewaprzyuliczne i trawniki – Również one do-starczają szeregu bardzo ważnych usług, np.pochłaniając zanieczyszczenia, spowalniającodpływ wody z miasta i tym samym odcią-żając system kanalizacyjny i obniżając kosz-ty jego funkcjonowania, a takżeprzyczyniając się do regulacji temperatury.Szczególnie poważnym problemem jestbrak świadomości nt. znaczenia powiązańpomiędzy różnymi elementami ekosyste-mów. Tymczasem to właśnie te powiązaniaw największym stopniu wpływają na poten-cjał ekosystemów do dostarczania ich usług.

Uczyć się od najlepszych –dobrepraktyki wykorzystania usług eko-

systemów

Przykładem działań, mających na celuzrównoważone wykorzystanie usług eko-systemów miejskich oraz wzrost świadomo-ści społecznej na ich temat jestprojekt Błękitno-Zielonej Sieci w Łodzi,którego idea powstała w 2008 roku w Euro-pejskim Regionalnym Centrum Ekohydro-logii (ERCE) pod auspicjami UNESCO.Sieć to koncepcja urbanistyczna, mająca nacelu połączenie terenów zieleni, lasów,zbiorników wodnych, a także obiektówsportowych i miejsc wypoczynku Łodzianw system, okalający i przenikający przezmiasto. Rozwiązanie to poprawi jakość ży-cia w mieście, nie tylko umożliwiając wyko-rzystanie potencjału rekreacyjnegośrodowiska, ale też tworząc warunki dla roz-woju przyjaznego transportu poprzez siećatrakcyjnych ścieżek rowerowych przebie-gających przez zielone korytarze. Pierw-szym etapem realizacji projektu jestrenaturyzacja rzeki Sokołówki, przepływa-jącej przez Park Julianowski, tworzącej sta-wy. Rzeka jest odbiornikiem wody zkanalizacji deszczowej, spłukującej zanie-czyszczenia z ulic miasta. Wykorzystującsieć kanałów, zbiorników, biologiczne filtry inaturalne procesy, woda z rzeki jest oczysz-czana w stopniu, który umożliwi tworzeniew dolnym biegu Sokołówki nowych kąpie-lisk miejskich. Kolejnym etapem projektubędzie rozpoznanie potencjału warunkówfunkcjonalnych terenów Sieci, harmonijnewpisanie ich w przestrzeń miasta oraz po-prawa jakości zasobówwodnych.

Podobny projekt realizowano w Nadre-nii – Północnej Westfalii w Niemczech.Obejmował renaturyzację terenów przemy-słowych oraz utworzenie regionalnego sys-temu parków z korytarzami zieleni iwodnymi kanałami. Tego typu projektyprzyczyniają się do poprawy jakości powie-trza, ograniczenia hałasu oraz efektu miej-skiej wyspy ciepła, tworzą przyjaznymikroklimat – ograniczając zachorowalnośćna alergie i astmę.Istotnym problemem obszarów zurbani-

zowanych jest niewykorzystywanie wodydeszczowej, która jest traktowana jak ścieki,

spływając do kanalizacji i mieszając się znimi. Tymczasem, przykłady miast takichjak Portland pokazują, że odpowiednie pla-nowanie i wdrożenie gospodarki wodnej,może przyczynić się nie tylko do ochronyśrodowiska, ale i przynieść oszczędności. Wramach projektu Sustainable StormwaterManagement woda opadowa jest zbierana itransportowana z dachów, parkingów, ulicdo filtracji gruntowej lub ponownego uży-cia. Takie rozwiązanie może zmniejszyć po-trzebę stosowania kosztownej infrastrukturypodziemnej kanalizacji deszczowej. Wyko-rzystuje naturalne zdolności retencji i infil-tracji przez glebę i rośliny, urządzenia takiejak rozszerzenia krawężników, beczki desz-czowe, cysterny, baseny infiltracyjne. Dziękizastosowaniu licznych zachęt w postaci ra-batów, kredytów i dotacji, połączonych zdziałaniami edukacyjnymi, zachęconomieszkańców miasta do wykorzystywaniawody opadowej w gospodarstwach domo-wych, przez co program nie jest realizowanyjuż wyłącznie w przestrzeni publicznej.

Kolejny przykład programu pochodzi zSeattle. Dotyczył prowadzenia szkoleń dlamieszkańców z zakresu kompostowania.Celem inicjatywy, będącej częścią Progra-mu Naturalnego Tworzenia Gleby, byłozmniejszenie ilości odpadów oraz poprawajakości gleby. Jednym z podstawowych za-łożeń było oczekiwanie, że mieszkańcy,którzy wzięli udział w szkoleniach, przekażąwiedzę i umiejętności innym osobom zeswojego otoczenia. W wyniku obu powyż-szych programów uzyskano wzrost zaanga-żowania mieszkańców. To ich codziennedecyzje i wybory w istotnym stopniu przy-czyniają się do sukcesu podejmowanychprzedsięwzięć i wdrażanych rozwiązań –nawet najbardziej przyjazny dla środowiskasystem publicznego transportu czy programsegregacji odpadów nie odniesie powodze-nia, jeśli mieszkańcy nie będą chcieli z niegokorzystać. Dlatego istotne jest angażowaniemieszkańców nie tylko na etapie wdrażaniaprogramów, ale także do procesu podejmo-wania decyzji i kreowania innowacji.

Artykułpowstałna podstawie podręcznikaWyzwania zrównoważonego rozwojuwPolsce pod redakcją naukową JakubaKronenberga i Tomasza

Bergiera, wydanego przez Fundację Sendzimiraw2010 roku. Tekst zostałprzedrukowanyze stronywww.uslugiekosystemow.pl

1 7

Page 18: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Niedawne wydarzenia w Londynie sprawiły, że kwestia polityki imigracyjnej powróciła niczym bumerang na nagłówkigazet. W niedalekiej przyszłości należy się spodziewać propozycji dotyczących zaostrzenia polityki migracyjnej i wzrostuaktywności skrajnej prawicy nawołującej do ochrony państw Europy przed zagrażającymi jej z zewnątrz ludźmipochodzącymi z innych kręgów kulturowych.

Kamil Kania | Paneuropa Katowice | [email protected]

W toku toczącej się dyskusji zapominasię jednak o istotnym fakcie - Europieimigranci są tak samo potrzebni jak Euro-pa imigrantom. Społeczeństwa StaregoKontynentu - coraz więcej dosłownościjest w tym określeniu - będą potrzebowaćpracy imigrantów by uchronić systemyemerytalne przed katastrofą. W sytuacji,gdy społeczeństwa europejskie ostrosprzeciwiają się znaczącemu wydłużeniuczasu aktywności zawodowej, imigrancistają się jedyną deską ratunku.

Gdzie leży klucz do rozwiązania pro-blemu buntów imigranckich? Z pewno-ścią nie należy go szukać w istniejącychpolitykach imigracyjnych. Zarówno sys-tem multikulturowości obrany przez Wiel-ką Brytanię, jak również polityka naukiimigrantów narodowych wartości wdro-żona we Francji, dały podobne rezultaty –płonące sklepy i samochody w stolicachobu państw.

Kim są imigranci? Są to z reguły jed-nostki najbardziej przedsiębiorcze i mo-bilne. Opuszczenie własnego domu wposzukiwaniu nowych szans jest nie ladawyzwaniem, które ci ludzi podejmują. Ichzapał i chęć znalezienia nowych szans

można wykorzystać w ten sposób, w jakiuczyniły to Stany Zjednoczone, którychpotęga wyrosła dzięki napływowi ludno-ści z zewnątrz, albo zaprzepaścić - jak todzieje się w Europie.

W XIX i na początku XX wieku StanyZjednoczone przeżyły wielką falę imigra-cji. Magnesem, który przyciągał ludzi doUSA były nowe perspektywy, brak ogra-niczeń klasowych oraz wolność osobista.Ludzie byli świadomi, że wszystko, comogą osiągnąć muszą wypracować wła-snymi rękoma. Ludzka przedsiębiorczośćoraz chęć wzbogacenia się uczyniły naprzestrzeni 150 lat z małego państwa zło-żonego z 13 stanów na wąskim odcinkuwschodniego wybrzeża supermocarstwogospodarcze rozległe na cały kontynent.Jest to najlepszy przykład na to, że siłę izapał, jaką niosą ze sobą imigranci możnawykorzystać w sposób twórczy.

Obecnie przybywający do Europy imi-granci nie różnią się w sposób zasadniczyod ich poprzedników przybywających doUSA. Motywy, które kierują nimi, są rów-nież podobne, mimo to rezultaty są zgołaodmienne. Odpowiedź na pytanie, dlacze-go tkwi w systemie państwa opiekuńczego

stosowanym w Europie. Przybywającyimigranci szybko dostrzegają panujące wdanym kraju uwarunkowania i przyjmująwobec zastanego systemu postawę rosz-czeniową. Systemowi świadczeń socjal-nych przekazują odpowiedzialność zawłasny byt i jeśli się on nie poprawia, wprosty sposób kierują pretensje do tegosystemu.

Wzrastająca frustracja i okresowe wy-buchy w postaci buntów w dzielnicachimigranckich będą prawdopodobnie sięnasilać. Informacje o drugiej fali kryzysusprawią, że silnie zadłużone kraje EuropyZachodniej będą zmuszone ciąć wydatki,również te socjalne. Jednocześnie kryzysgospodarczy w sposób szczególny uderzyw najbiedniejsze warstwy społeczne, czylim.in. imigrantów, wzmacniając duże po-kłady złości w tych społecznościach. Na-leży, zatem w niedalekiej przyszłościspodziewać się kolejnych, być może jesz-cze silniejszych buntów ludzi, którzy na-gle zostali pozostawieni samym sobie.

Dopóki kraje Europy nie skończą zpolityką przekonywania obywateli, że po-winny być odpowiedzialne za ich byt, do-póty złość imigrantów będzie kierowana

pod ich adresem za nie-spełnianieswojego obo-wiązku. Przykładyhistoryczne udowadniają,że ludzie w pełni wolni,działający w oparciu oswój prywatny interes,tworzą potęgi gospodar-cze. W interesie Europyleży wykorzystanie wiel-kich pokładów energii iprzedsiębiorczości drze-miących w imigrantachdo budowania pozycjiświatowego lidera i dozabezpieczenia funkcjo-nowania systemów eme-rytalnych.

Page 19: Finance News - marzec/kwiecień 2012

One sign of success is when name ofyour company became a universal name for what you offer. Grupon achieved that justas Adidas did. However, popularity and explosive growth of revenue (from $87 mln in Q2 2010 to $878 mln year after!) isnot enough to last. Instead, Groupon shows more symptoms ofinevitable fall than sustainable sucess.

Hubert Guzera | Finance News | [email protected]

Groupon seems to be the mostinnovative company of recent years, as theycreated entirely new market and entirelynew service. And when you think about it,the recipe for success was so simple it's ashame you didn't come up with it. As theworld was becoming convinced „groupdeals” are cool and profitable, Grouponvalue, popularity and revenue wereincreasing. Business exploded so greatly thatIPO collected $700 million, valuing wholecompany at $13 billion. Amazing...butsurprising.

Investors persuaded by IPO boughtshares in company, whose business model isgreatly experimental. One should not forgetthat Groupon is indeed a marketingcompany, offering various businessesintermediary in offering deals. Possibility oftry-out should persuade customers tobusiness, and increase recognition andturnover in long term. It's done at a greatcost, as minimum discount is equal to 50%,and Groupon takes another 50% as a fee.Basically, company is offering service at onefourth of value. It may not be not so costlycompared to traditional means ofadvertisement as billboards – but only giventhat the customers return. Do they?

First scientific works on effectiveness ofdeal-marketing is skeptical about it (first, aswe still lack analysis due to youth ofbusiness model). Survey among companyparticipating in Groupon deal revealedexistence of deal-chasers. People, who arenot buying coupons to try new things - theyrather use it as opportunity to havesomething cheaper. As a result, even if theyappreciate level ofservice they won't return -as they only used it because it was cheaperthan usual.

Brief look at supply/demand curve bringenough explanation of this effect. Peoplewith incomes insufficient to normally usegiven service (massage or expensiverestaurant) use Groupon as an opportunity tohave it at a price acceptable for them. Andthey don't even intend to return at higher

price, making Groupon marketing modeldestructive for companies involved. Up tillnow there already are many voices statingthat Groupon contributes rather to spoilingbusiness than taking it to the next level. Andwhatever the truth is, entrepreneurs needonly a rumor to never try that.

It’s seems to be enough to troubleGroupon, but it’s not the end. I don’t thinkwe have ever seen a market leader withfoundations so fragile. Yes, it is holdingoverwhelming shares globally, neverthelessone may find it difficult to name reasons forthat. Apart from fact, that Groupon createdthe market.

Groupon, Gruper, HappyDay, Citeam,Fastdeal… for final customer it doesn’treally matter who is the provider of the deal.What counts is the offer and sales aredependent on how many people heard aboutthe deal. Implying that turnover in dealbusiness depends on services attracted formarketing and … marketing of Grouponitself.

Personally, I find it very bizarre thatmarketing company, which Groupon is,spends 1/3 of revenues on advertising itself.Seems like a gap in an idea.

It seems to be the reason why Grouponnever had profit. Company is unable togenerate money and sustain its market sharewithout getting to thousands of potentialcustomers. They present offer to crowd ofpeople, and some of them get persuaded.But there’s nothing else in Groupon whatcould differ it from competition – just hugemarketing expenditure.

Having seen those weakest links inGroupon business model, it is easy to nameand imagine catalyst of fall. It only needs awill of a player like Google or Facebook(which due to already possessed channels ofadvertisement would have to pay a fractionof what Groupons spends on marketing) toenter the market. Or it needs a player who iswilling to enter a price war with Groupon –as many entrepreneurs may claim that 50%fee for intermediary in deals is abnormal andgladly choose other provider. Looking atGroupon quarterly figures, one may find iteasy to imagine what would happen ifcompany would be forced to lower fee. Andlast, but not least, we just need a commonjudgement, that deal-chasers exists, and suchmarketing is ineffective at all.

A goodly amount of risks for a lonecompany.

MUSTFALL !

1 9

Page 20: Finance News - marzec/kwiecień 2012

Piotr Korzeniowski | Finance News | Hossa ProCapital| [email protected]

ENRON, CZYLI HISTORIA POWSTANIA DEFINICJIKREATYWNEJ KSIĘGOWOŚCI

Enron był znaną, kompleksowa firmą zajmującą się handlem i dystrybucją energii. Jeszcze w 2001 roku był największymkupcem i sprzedawcą gazu. Miał swoje inwestycje na całym świecie, w tym również w Polsce. Historia marki „Enron” byłakrótka, bo istniała 15 lat, burzliwa i bez „happy-endu”.

20

Korzeni Enronu trzeba doszukiwać sięw 1932, kiedy to utworzono przedsię-biorstwo Northern Natural Gas Companyw Omaha w stanie Nebraska. Spółka spo-kojnie się rozwijała i stopniowo zajmowa-ła się kolejnymi rodzajami surowców. W1979 utworzono holding, pod nazwą In-terNorth Inc. W 1985 z połączenia Ho-uston Natural Gas Company i InterNorthInc narodził się HNG/InterNorth Inc. 6miesięcy od tej fuzji zdecydowano się po-nownie zmienić nazwę. Tą nazwą byłwłaśnie Enron. W 1994 roku firma roz-poczęła sprzedaż energii elektrycznej, a w1995 roku weszła na europejski rynekenergii. Firma rozwijała się bardzo pręż-nie i dynamicznie. Cieszyła się ogromnymzaufaniem swoich pracowników, którzyspośród 20 rozmaitych opcji jako lokatędla swoich funduszy emerytalnych wybie-rali właśnie akcje Enronu. Firma angażo-wała się w programy społeczne,wspierając szkoły, organizacje pozarządo-we, podejmowała cenne inicjatywy narzecz ochrony środowiska i inwestowaław alternatywne źródła energii. Enron or-ganizował również pomoc dla ofiar zama-chu 11 września i ich rodzin.

Spółka od 1999 roku zaczęła tworzyćplatformy do handlu surowcami. Do mo-mentu upadku w 2001 roku posiadała ich12. Świadczy to o tym, że była to kreatywnafirma. Nie tylko pod tym względem. W paź-dzierniku 2001 roku Enron przedstawiłsprawozdanie, w którym wykazano stratę zaIII kwartał tego roku w wysokości 618 mlnUSD. Zwrócono uwagę na transakcje poza-bilansowe spółki (off-balance-sheet) i nafakt, iż nie spełniają one przyjętego w ame-rykańskiej księgowości standardu nakazują-cego udział zewnętrznego inwestora wwysokości co najmniej 3%. Zażądanouwzględniającego ten warunek, rzetelnegosprawozdania za okres kilku ostatnich lat iokazało się, że w latach 1997-2000 spółkaosiągnęła zysk w wysokości 2,09 mld USD,a nie 2,68 mld USD, który to zysk wykazy-wały sprawozdania zatwierdzone przez au-dytorów renomowanej firmy ArthurAndersen. Ujawnienie, że Enron ukrywaswój stan finansowy za pomocą sztuczek fi-nansowych spowodowało utratę zaufania

inwestorów, banków, wierzycieli i pociągnę-ło lawinę żądań finansowych. Enron ponad-to, przez cztery lata nie płacił w ogólepodatków od dochodów, ale uzyskał zwrotpodatkowy wartości 382 milionów dolarów.To wszystko dzięki spekulacjom polegają-cym na przerzucaniu aktywów do tzw. "ra-jów podatkowych", takich jak Mauritius lubBermudy. Po publikacji danych Enronu ce-ny akcji spółki spadły z powyżej 90 USD doponiżej 4 USD.

O nadciągającej katastrofie próbowałazaalarmować w sierpniu kierownictwo fir-my wice-prezes ds. rozwoju - Sherron Wat-kins. Początkowo anonimowo, następniewprost w rozmowach z prezesem .Przeko-nywała, że odkryła dziurę finansową i nale-gała, by znalazł osoby odpowiedzialne zaten stan rzeczy. Jak zeznała później przedkomisją senacką, wydawało jej się, że Laymający doktorat z ekonomii nie zrozumiałpowagi sytuacji.

Co ciekawe, 26 września Lay odbył wintranecie spotkanie z pracownikami. Jakwynika z zapisu tego spotkania, zapewniałich, że kupno akcji Enronu jest „niezwykłąokazją” i „wielką szansą”. MenedżerowieEnronu zeznając przed komisją senackąutrzymywali, iż nie zdawali sobie sprawy zkatastrofalnej sytuacji finansowej firmy. Oich obłudzie świadczy to, że sami pozbywalisię akcji Enronu na fali wzrostów. Sam Ken-neth Lay otrzymał za sprzedaż swoichudziałów w samym tylko roku bankructwa25 milionów dolarów. W tym czasie pra-cownicy zostali poinformowani, że firmazostanie poddana „transformacji”, która po-trwa miesiąc i w czasie, której ich akcjezgromadzone w funduszu emerytalnym zo-staną przejściowo zablokowane, tak, że niebędzie można ich sprzedać.

Enron, jak każda wielka amerykańskakorporacja posiadał kodeks etyczny (EnronCode ofEthics). Był to obszerny, liczący 65stron akt. Rozpoczyna go list datowany 1lipca 2000 roku, w którym prezes KennethLay zwraca się do wszystkich pracowników,zapewniając ich, że prowadzi biznes zgodniez prawem, w uczciwy i etyczny sposób.Oczekiwanie wysokich i szybkich zwrotów

z akcji znalazło się w konflikcie z ogólnąstrategią Enronu polegającą na inwestowa-niu w przedsięwzięcia długofalowe, takiejak gazociągi czy elektrownie, wymagającewysokiego kapitału początkowego i nieprzynoszące dochodów w krótkim czasie.Firma w znacznym stopniu angażowała sięw takie interesy, o czym świadczą szacunki,wg których 30-40% dochodów było gene-rowanych przez biznes obcy dla firmy 5 dolat . W latach 1996-1998 około 60% docho-dów pochodziło z przedsięwzięć, w którefirma nie była zaangażowana dłużej niż 10lat. Skoro inwestycje nie mogły przynosićszybkich zysków, dochody musiały zostać„stworzone”. W tym celu wykorzystywanozapisy księgowe dotyczące funduszy tzw.Special Purpose Entities (SPE). FunduszSPE jest instrumentem finansowym umoż-liwiającym firmie realizację jakiegoś szcze-gólnego celu, odrębnego od całokształtu jejprzedsięwzięć. Ta odrębność jest istotna dlainwestorów zainteresowanych jednym kon-kretnym przedsięwzięciem, nie mającym nicwspólnego z pozostałymi interesami tej fir-my i związanym z nimi ryzykiem. W typo-wej transakcji Enron przekazywał swójudział do funduszu SPE przez co w bilansiespółki można było to odnotować po stronieaktywów. Proceder ten był na dużą skalęwykorzystywany przez Enron w celu ukry-cia strat, zaś firma audytorska Arthur An-dersen udawała, że nie widzi w nim nicnagannego.

Pomimo, iż w kodeksie etycznym Enro-nu znajdował się dział dotyczący konfliktówinteresów, w praktyce działania firmy niefunkcjonowały procedury umożliwiającewykrywanie tych konfliktów i odsuwanie odpodejmowania decyzji osób w nie uwikła-nych. W kodeksie stwierdza się, iż żadenmenedżer ani pracownik nie powinienuczestniczyć ani mieć udziałów w firmieprowadzącej transakcje z Enronem. Wprzypadku gdyby jednak uczestniczył, wy-magana była zgoda zarządu Enronu. W jed-nym przypadkuAndrew Fastow ujawnił tenkonflikt i otrzymał zgodę na zarządzanieoboma przedsięwzięciami. Taka jednak sy-tuacja powinna być poddana szczególnejkontroli ze strony głównego księgowego,menedżera ds. ryzyka oraz komórki etycz-

Page 21: Finance News - marzec/kwiecień 2012

nej, ale takiej kontroli nie było. FunduszeSPE nie zachowywały niezależności od fir-my sponsorującej, także dlatego, że inniczłonkowie kierownictwa również mieliswoje udziały w SPE. Menedżerowie Enro-nu inwestujący w fundusze SPE zarabiali natym w krótkim czasie olbrzymie pieniądze.Jeden z nich otrzymał 4,5 miliona dolarów z250 tys. dolarów inwestycji w ciągu 2 mie-sięcy. Gwarantem takich interesów był Fa-stow, pełniący podwójną funkcję. Z kolei ci,którzy mogli skutecznie przeciw temu za-protestować, nie czynili tego, ponieważ bylibeneficjentami tego układu. Co dodaje pi-kanterii, Andrew Fastow uzyskał w 1999 ro-ku prestiżową nagrodę przyznawaną przezCFO magazine Andersena najlepszemu me-nedżerowi ds. finansowych (CFO).

Konflikt interesów, który przyczynił siędo bankructwa Enronu polegał także na łą-czeniu funkcji kontrolnych i doradczychprzez tę samą firmę. Ci sami pracownicyAndersena, którzy byli zaangażowani jakoaudytorzy, pobierali wynagrodzenia za peł-nienie usług konsultacyjnych. .

Nie ulega wątpliwości, że złamana zo-stała podstawowa zasada etyki biznesu. Zo-stała ona naruszona także przez jedną znajwiększych firm konsultacyjnych na świe-cie. W tej sytuacji doszło zapewne do zmo-wy między kierownictwem Enronu iAndersena. Konflikt interesów, mającymiejsce w Andersenie, przyczynił się do te-go, iż firma ta sprzeniewierzyła siępodstawowej roli, do jakiej powołanyjest audytor, czyli gwaranta wiarygod-ności i poprawności sprawozdania fi-nansowego kontrolowanej firmy.

Program etyczny Enronu okazał sięnieskuteczny i nie zapobiegł bankruc-twu firmy i dramatowi wielu ludzi –pracowników i akcjonariuszy. Programetyczny Enronu był słaby, ponieważograniczał się tylko do kodeksu, zabra-kło autentycznego szkolenia i faktycz-nego funkcjonowania komórkietycznej. Jak wynika z badań EthicsResource Center nad programamietycznymi, programy te są najbardziejefektywne jeżeli zawierają wszystkieelementy. Jeżeli natomiast składają siętylko z ogólnikowego kodeksu, którymnikt się nie interesuje to lepiej żeby ichw ogóle nie było. Szkolenia etyczne wfirmie powinny obejmować nie tylkopracowników, ale także, a nawet przedewszystkim kierownictwo.

2-go grudnia 2001 roku Enron ogłosiłbankructwo, którego wartość szacuje się na63 miliardy dolarów, a więc jest to najwięk-sze bankructwo w dotychczasowej historii.Pracownicy z dwudziestoletnim stażem pra-cy dowiedzieli się, że wartość ich składekemerytalnych wynosi 100 dolarów. Stratymiały charakter nie tylko finansowy, aleobejmowały kryzys zaufania, zarówno wwymiarze jednostkowym jak i społecznym.Ława przysięgłych wydając werdykt, uznałaza winnych m.in. 64-letniego Kennetha Layoraz 52-letniego Jeffreya Skillinga. K. Layzostał uznany za winnego sześciu zarzutom,jednak nie zdążył odbyć kary, gdyż zmarł nazawał serca w lipcu 2006 roku. J. Skillingbył prezesem Enronu i został uznany zawinnego 19 zarzutom, za co skazano go na24 lata i 4 miesiące więzienia, a także obło-żono karą wypłaty odszkodowania na rzeczosób, które straciły pieniądze zgromadzonena funduszu emerytalnym spółki, w wyso-kości 45 milionów dolarów. W procesie do-tyczącym upadku oskarżono również firmęArthur Andersen za pomoc w ukrywaniudługów firmy i fałszowanie sprawozdań fi-nansowych w Enronie. Bezpośrednią przy-czyną tego, było niszczenie dokumentów zaudytów przeprowadzanych przez firmę Ar-thur Andersen. Agencja zgodziła się zawie-sić część praw i licencji do wykonywaniaaudytów w sierpniu 2002. Pomimo rozpo-rządzenia w 2005 umożliwiającego agencjiprowadzenie pełnej działalności, Arthur An-dersen przestało istnieć

W czasie przesłuchań w sprawie Enro-nu, Kongres Stanów Zjednoczonych oskar-żył także czołowe agencje ratingowe takiejak: Moody's Investors Service, Standard &Poor's i Fitch, za bycie zbyt łagodne w oce-nie ratingowej, a przez to za małe naświetle-nie obrazu problemów firmy. KomisjaSenacka USA (Senate governmental affairscommittee) stwierdziła ponadto, że agencjeratingowe powinny i mogły przewidziećupadek firmy poprzez naciskanie na pełneinformacje dotyczące rachunkowości ipraktyk stosowanychw Enronie.

Skandal finansowy w Enronie stał sięjednym z głównych przyczyn uchwaleniaustawy Sarbanesa-Oxleya przez KongresStanów Zjednoczonych w 2002 roku, którawprowadza wymóg dodatkowych ujawnieńdokonywanych przez zarząd, dotyczącychefektywności systemu kontroli wewnętrznej.Nakłada ona obowiązek kontroli jakościusług audytorskich, dodatkowe sankcje (fi-nansowe i karne) dla władz spółek w przy-padku wykrycia błędów w sprawozdaniachfinansowych oraz wprowadza bezwzględnywymóg niezależności audytora. Po skandalufinansowym, Enron stał się symbolem za-mierzonego oszustwa i korupcji w korpora-cjach. Od momentu upadku Enronu zaczęłosię mówić o tzw. kreatywnej księgowości.

21

Page 22: Finance News - marzec/kwiecień 2012

W czasach ostatniego kryzysu w społeczeństwach powszechne były gniew i złość na bankierów i polityków, którzy swoimidecyzjami doprowadzili do załamania. Wydaje się jednak, że niełatwo byłoby znaleźć kogoś kto z pełną odpowiedzialnościązażądałby dla rządzących – czy to krajem czy korporacjami – kary śmierci. Takie limitowanie odpowiedzialności zatrudności gospodarcze nie zawsze było jednak tak oczywiste.

Patrycja Kwaśnik | KNAliquanta | [email protected]

W latach 60. polskie mięso masowoeksportowane było do ZSRR oraz do ChinLudowych. W polskie wyroby zaopatry-wano też wojska radzieckie stacjonującew Polsce. Do braków mięsa w kraju przy-czyniła się także nieudana akcja hodowla-na.

Działania przestępcze dokonywane wWarszawie, będące wynikiem niedoborówna rynku, miały miejsce już w rzeźniach,chłodniach i przetwórniach. DyrektoromMiejskiego Handlu Mięsem, w tym boha-terowi artykułu, Stanisławowi Wawrzec-kiemu, zarzucono handel kradzionymmięsem. Według anonimowych listów doKC PZPR czy milicji, kradzieże te odby-wały się w wymienionych zakładach lubw czasie transportu. Nadawcami były oso-by zwalniane z pracy z powodu odmowyudziału w przestępstwach. Jednak w ra-mach afery dokonywano także innychczynów, m.in.:• fałszowanie faktur – na papierze to-

waru było mniej, niż w rzeczywistości• mielenie tańszych podrobów i sprze-

dawanie go jako mięso mielone;• zwiększanie wagi towarów przez

nieusuwanie zewnętrznego tłuszczu, nad-mierne solenie lub namaczanie;zaokrąglanie cen w górę;• zawyżanie norm ubytków; tak „za-

oszczędzone” mięso sprzedawano nieofi-cjalnie; wiadomo jednak, że nawetnaturalne ubytki właściwie nie występo-wały, gdyż wyroby mięsne sprzedawanonatychmiast po dostawie;

Milicja i inni funkcjonariusze byliprzekupywani, by nie zajmowali się spra-wą. Ich milczenie gwarantowało możli-wość zaopatrzenia się w produkty mięsnew sposób prostszy niż stanie w kolejkach.Nadszedł jednak czas, gdy problem brakumięsa zaczął być szczególnie dokuczliwy,a nadużycia głośne. Partia postanowiławtedy ze swych szeregów wykluczyćosoby będące zamieszane w sprawę orazprzeprowadziła proces pokazowy, w któ-rym na najwyższe kary skazano wieleosób.

Pomysł na' posłuszne społe-czeństwo

Do zbadania „afery mięsnej” powoła-no Komisję Komitetu Centralnego PZPRna czele z Witoldem Jarosińskim. Celembyło wykazanie społeczeństwu, że to kon-kretni ludzie – a nie eksport mięsa i wadli-wa polityka hodowlana – sąodpowiedzialni za braki w sklepach.Aresztowania i śledztwo przeprowa-

dziła Komenda Stołeczna MO w Warsza-wie, a nadzór nad śledztwem objąłspecjalny zespół Prokuratury Generalnej.Obie instytucje postępy w pracach konsul-towały z partią i odbierały od niej dalszepolecenia. Sporządzony później akt oskar-żenia również powstał w porozumieniu zJarosińskim. Za przyczyny powstania ko-lejnej afery uznano zbyt niski wymiar ka-ry, którą orzeczono w aferze „skórzanej”(dożywotnie pozbawienia wolności), atakże zbyt słabe oddziaływanie propagan-dy. Dlatego w tym procesie postanowionowydać karę śmierci.Jako pierwszego aresztowano Henryka

Gradowskiego, dyrektora MHM Warsza-wa Północ. Aresztowania innych zamie-szanych dokonywane były widowiskowo– najchętniej w godzinach pracy, przy jaknajwiększej liczbie świadków.

Zatrzymani byli przesłuchiwani wielegodzin, często nocami, co miało na celuzłamanie ich. Zdając sobie sprawę z bez-nadziejności swojej sytuacji, zeznawaliniezgodnie z prawdą. Aresztowanymobiecywano mniejszy wymiar kary, karęw zawieszeniu, a nawet uniewinnienie wzamian za składanie zeznań, których po-trzebowała partia. W związku z tym wieluaresztowanych przyznało się do udziału wnieistniejącej zorganizowanej grupie prze-stępczej, a nawet opisywało sposób jejdziałania. Podano kwoty przyjętych łapó-wek. Nieścisłości nie przeszkadzały mili-cji ani partii. Wydawano kolejne osobyzamieszane w proceder - aresztowanookoło trzystu osób, co nie spodobało siępartii. Tak wielka liczba zamieszanych

wskazywałaby na fakt, że w Polsce Ludo-wej „wszyscy kradną”, co było nie doprzyjęcia przez propagandę.Początkowo akt oskarżenia miał doty-

czyć dwudziestu dwóch osób, jednak zbytwiele nazwisk nie trafiłoby do odbiorców.Akt musiał w sposób jasny określać „je-dynych” winnych. Ostatecznie oskarżonodziesięć osób.Postępowanie przed sądem odbyło się

w dwóch rozprawach, 20 listopada 1964 i1 lutego 1965 r. Wyrok zapadł następnegodnia po drugiej rozprawie, 2 lutego.Na rozprawach obecna była publicz-

ność – przede wszystkim rodzina oskar-żonych. Rozprawy zarejestrowano iwyemitowano w telewizji. Rozgłos spra-wie nadawały też artykuły prasowe utrzy-mane w tonie propagandowym.

Sukces?

Same rozprawy były tylko zwieńcze-niem wielomiesięcznych przygotowań.Szczegóły co do rodzaju i wysokości karustalono wcześniej. O rodzajach nadużyć,wysokościach wręczanych i otrzymywa-nych łapówek usłyszała cała Polska. Pro-kuratorzy zażądali trzech kar śmierci,wnioskowano też o długoletnie pozba-wienie wolności. Drugiego lutego 1965 r.skład sędziowski ogłosił wyrok, w któ-rym, oprócz dziewięciu wieloletnich karpozbawienia wolności, orzekł jedną karęśmierci – dla StanisławaWawrzeckiego.

Do Rady Państwa został złożonywniosek o ułaskawienie, jednak nie przy-chylono się do niego. Wyrok Wawrzec-kiego wykonano 19 marca 1965 roku.Pomimo tego, że oskarżeni mieli za-

pewne na sumieniu wiele oszustw i de-fraudacji, propagandowe obwinianie ich obrak mięsa w całym kraju, zakończonekarą śmierci wydaje się dziś makabrycznąrozgrywką. Na myśl przychodzi „Piosen-ka młodych wioślarzy” Kultu – dla nasze-go egoistycznego celu zabijmy jednego znas…

RYNEK MIĘSNY LAT 60.

Page 23: Finance News - marzec/kwiecień 2012

dołącz do nas, rekrutacja trwa.

Page 24: Finance News - marzec/kwiecień 2012