16
28 Andrzej Szahaj akcentowac róznicy pomiedzy tymi, którzy gotowi do takich zmian, gotowi sa takze do sceptycyzmu i krytycyzmu, majacych co prawda miejsce w ramach sieci niekwestionowanych w danym momencie zalozen i przekonan, ale jednak obecnych, a tymi, któ- rzy gotowosci takiej nie wykazuja, albowiem nie dostrzegajac mozliwosci kontekstowosci swoich przekonan, nie dostrzegaja w ogóle miejsca na sceptycyzm i dystans wobec tego, co wlas- ne23. Podobnie jak wspólnota interpretacyjna zlozona z tych, któ- rzy poglady autora Czy na tych cwiczeniach jest tekst? akceptuja, bedzie sie róznic od takiej, w której na akceptacje tego rodzaju nie ma miejsca. Bez wzgledu na to, do której sami chcielibysmy nalezec, korzysc z lektury Fisha bedzie ewidentna: radykalnosc jego pogladów pozwoli nam lepiej sprecyzowac nasze wlasne. ANDRZEJ SZAHAJ 23Wiecej na ten temat w: A. Szahaj, Nie ma niczego poza interpretacja. tako rzecze Stanley Fish. "Er(r)go" 2001, nr 2. Poglady Fisha da sie bez trudu wpisac w toczaca sie obecnie w filozofii polityki dyspute pomiedzy liberalami a komu- nitarystami. Zblizaja go one wyraznie do stanowiska komunitarystów. W ksiazce pt. lednostlw czy wspólnota? Spór liberalów z komunitarystami a "sprawa po/- siw" (Warszawa: Fundacja A1etheia 20(0) próbuje udowodnic, ze przyjmowanie jako uzasadnionych istotnych elementów stanowiska komunitarystycznego, w tym przekonania, iz jestesmy bytami "ulepionymi" z zastanych przekonan kulturo- wych (poznawczych i wartosciujacych), nie musi wcale z koniecznosci owocowac ich akceptacja. Choc Fish ma racje, ze krytyka spoleczna typu Habermasowskiego cierpi na liczne niedostatki, to jednak nie uniewaznia to projektu krytyki spolecz- nej jako takiego, a co najwyzej nakazuje patrzec nan zawsze w perspektywie lo- kalnych uwarunkowan. Sadze, ze autor Czy na tych cwiczeniach jest tekst? przy- stalby bez trudu na takie dictum. ...,.... Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny, bezposrednie akty mowy, to, co normalne, potoczne, oczywiste, zrozumiale samo przez sie i inne szczególne przypadki Szkic ten jest próba odciecia sie od pewnej charakteryzacji (w istocie karykatury) postawy poststrukturalistycznej czy tez der- ridianskiej. Zgodnie z owa charakteryzacja (taka przedstawia na przyklad M.H. Abrams), zaprzeczenie obiektywnosci tekstu i odrzu- cenie okreslonych znaczen prowadzi do swiata gry pozbawionej ja- kichkolwiek regul, w którym wszystko jest niezdeterminowane i nierozstrzygalne. W ujeciu, które proponuje, zawsze osiagalna jest jednoznacznosc i rozstrzygalnosc, jednak dzieje sie tak nie dzieki ograniczeniom nakladanym przez jezyk badz przez swiat - a wiec bytom niezaleznym od kontekstu - ale dzieki okolicznosciom wbu- dowanym w kontekst lub konteksty, w jakich dzialamy. Zgodnie z tytulem, obieram zatem podwójna strategie. Bede bronic tego, co normalne, zwykle, doslowne, oczywiste i tak dalej, lecz nie jako wlasnosci bezkontekstowego jezyka czy tez niezaleznego swiata, ale jako wytworów okolicznosci zwiazanych z kontekstem czy interpreta- cja. W szesciu krótkich ustepach napisanych z zupelnie róznych perspektyw (religia, seks, baseball, literatura, prawo, teoria aktów mowy, wieloznacznosc) kresle zasadniczo te sama idee: jezyk nie posiada ksztaltu niezaleznego od kontekstu, a poniewaz za- wsze pojawia sie w jakims kontekscie, nigdy zas w sposób abs- trakcyjny, to zawsze przybiera jakis ksztalt, mimo iz nie zawsze jest on taki sam. Klopot z takim sformulowaniem polega na tym, ze dla wielu ludzi okreslonosc jest nierozerwalnie zwiazana ze ........

Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

  • Upload
    yan-set

  • View
    35

  • Download
    1

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Article by Fish on literal meaning.

Citation preview

Page 1: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

28 Andrzej Szahaj

akcentowac róznicy pomiedzy tymi, którzy gotowi do takichzmian, gotowi sa takze do sceptycyzmu i krytycyzmu, majacychco prawda miejsce w ramach sieci niekwestionowanych w danymmomencie zalozen i przekonan, ale jednak obecnych, a tymi, któ-rzy gotowosci takiej nie wykazuja, albowiem nie dostrzegajacmozliwosci kontekstowosci swoich przekonan, nie dostrzegajaw ogóle miejsca na sceptycyzm i dystans wobec tego, co wlas-ne23.Podobnie jak wspólnota interpretacyjna zlozona z tych, któ-rzy poglady autora Czy na tych cwiczeniach jest tekst? akceptuja,bedzie sie róznic od takiej, w której na akceptacje tego rodzajunie ma miejsca. Bez wzgledu na to, do której sami chcielibysmynalezec, korzysc z lektury Fisha bedzie ewidentna: radykalnoscjego pogladów pozwoli nam lepiej sprecyzowac nasze wlasne.

ANDRZEJ SZAHAJ

23Wiecej na ten temat w: A. Szahaj, Nie ma niczego poza interpretacja. tako

rzecze Stanley Fish. "Er(r)go" 2001, nr 2. Poglady Fisha da sie bez trudu wpisacw toczaca sie obecnie w filozofii polityki dyspute pomiedzy liberalami a komu-nitarystami. Zblizaja go one wyraznie do stanowiska komunitarystów. W ksiazcept. lednostlw czy wspólnota? Spór liberalów z komunitarystami a "sprawa po/-

siw" (Warszawa: Fundacja A1etheia 20(0) próbuje udowodnic, ze przyjmowaniejako uzasadnionych istotnych elementów stanowiska komunitarystycznego, w tymprzekonania, iz jestesmy bytami "ulepionymi" z zastanych przekonan kulturo-wych (poznawczych i wartosciujacych), nie musi wcale z koniecznosci owocowacich akceptacja. Choc Fish ma racje, ze krytyka spoleczna typu Habermasowskiegocierpi na liczne niedostatki, to jednak nie uniewaznia to projektu krytyki spolecz-nej jako takiego, a co najwyzej nakazuje patrzec nan zawsze w perspektywie lo-kalnych uwarunkowan. Sadze, ze autor Czy na tych cwiczeniach jest tekst? przy-stalby bez trudu na takie dictum.

...,....

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny,bezposrednie akty mowy, to, co normalne,

potoczne, oczywiste, zrozumiale samoprzez sie i inne szczególne przypadki

Szkic ten jest próba odciecia sie od pewnej charakteryzacji(w istocie karykatury) postawy poststrukturalistycznej czy tez der-ridianskiej. Zgodnie z owa charakteryzacja (taka przedstawia naprzyklad M.H. Abrams), zaprzeczenie obiektywnosci tekstu i odrzu-cenie okreslonych znaczen prowadzi do swiata gry pozbawionej ja-kichkolwiek regul, w którym wszystko jest niezdeterminowanei nierozstrzygalne. W ujeciu, które proponuje, zawsze osiagalna jestjednoznacznosc i rozstrzygalnosc, jednak dzieje sie tak nie dziekiograniczeniom nakladanym przez jezyk badz przez swiat - a wiecbytom niezaleznym od kontekstu - ale dzieki okolicznosciom wbu-dowanym w kontekst lub konteksty, w jakich dzialamy. Zgodniez tytulem, obieram zatem podwójna strategie. Bede bronic tego, conormalne, zwykle, doslowne, oczywiste i tak dalej, lecz nie jakowlasnosci bezkontekstowego jezyka czy tez niezaleznego swiata, alejako wytworów okolicznosci zwiazanych z kontekstem czy interpreta-cja. W szesciu krótkich ustepach napisanych z zupelnie róznychperspektyw (religia, seks, baseball, literatura, prawo, teoria aktówmowy, wieloznacznosc) kresle zasadniczo te sama idee: jezyknie posiada ksztaltu niezaleznego od kontekstu, a poniewaz za-wsze pojawia sie w jakims kontekscie, nigdy zas w sposób abs-trakcyjny, to zawsze przybiera jakis ksztalt, mimo iz nie zawszejest on taki sam. Klopot z takim sformulowaniem polega na tym,ze dla wielu ludzi okreslonosc jest nierozerwalnie zwiazana ze

........

Page 2: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

30 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

III!

stabilnoscia: mozemy okreslic znaczenie tekstu dlatego, ze teksti jego znaczenia nigdy nie podlegaja zmianom. Ja natomiast ob-staje przy tym, ze zmiany te dokonuja sie nieustannie, lecz nigdynie prowadza do zaniku norm, standardów i upragnionej pewno-sci, poniewaz te zawsze beda cechami sytuacji, w jakiej sie znaj-dziemy. Oznacza to, ze mimo niemoznosci ustalenia wartosci razna zawsze - czyli okreslenia zdania jako jednoznacznego lub nie-

jednoznacznego samego w sobie - zawsze mozemy ustalic tewartosc w konkretnych okolicznosciach, które uzupelniaja naszapercepcje, czyli odbierac zdania w kontekscie jako jednoznacznelub niejednoznaczne. Mozna to wyslowic inaczej, jak to uczyni-lem w artykule How To Do Things with Austin and Searle (,,Jakczynic rzeczy Austinem i Searle'em"): zawsze istnieje historiastandardowa, zas my, jako postacie w niej zanurzone, nigdy nietracimy oparcia w faktach, konsekwencjach, obowiazkach - wewszystkim, co obejmuje nasze poczucie bycia w swiecie.

Do napisania tego eseju sklonilo mnie po czesci przypadkoweodkrycie. Pierwotnie byl on przemowa, jaka mialem wyglosic naseminarium prowadzonym przez Edwarda Saida na Uniwersyte-cie Columbia. Wsiadlszy do pociagu do Nowego Jorku, rzucilemokiem na rubryke sportowa Baltimore Sun, by znalezc tam opa-trzone wielkimi naglówkami wynurzenia Pata Kelly'ego. Zanimpociag wjechal do Nowego Jorku, moja przemowa miala juz innypoczatek, po raz pierwszy w mojej pracy koncentrujacy sie na za-gadnieniach wiary. Patowi Kelly'emu wciaz sie powodzi. Ode-gral istotna role w nieprawdopodobnym sukcesie Orioles w 1979roku, zas na pólmetku sezonu ligowego udowodnil, ze nie stracilnic ze swoich umiejetnosci interpretacji. Jego bohaterskie zdoby-cia bazy uswietnial fakt, iz zwykle mialy miejsce w niedziele.Raz jednak dramatycznym obiegnieciem zdobyl dla swej druzynyzwyciestwo w srodowy wieczór. Zapytany, czy nie podkopuje tojego teorii boskiej opieki, po krótkim namysle odparl, ze wszy-stko sie zgadza, bo wczesniej tego dnia mial spotkanie modlitew-ne, wobec tego owa sroda nie róznila sie niczym od niedzieli. To,co byloby odebrane jako zasadnicza róznica przy jednym zbiorzezalozen - róznica miedzy sroda a niedziela - nie stanowi zadnej

róznicy przy zalozeniach, za pomoca których uporzadkowany jest

r'"

~

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 31

swiat Kelly'ego. Wiedzial on z cala pewnoscia, bezrefleksyjnie,ze kazdy dzien, w którym dobieglby do bazy, musialby bycDniem Panskim i nie wymagalo to dla niego zadnych sztuczek,by traktowac ten dzien jako przyklad tego, co juz wiedzial.

***

Pewnego majowego dnia 1977 roku Pat Kelly, outfielder* Bal-timore Orioles, dwa razy dobiegl do bazy w meczu przeciwkoCalifomia Angels. "Baltimore Sun" poswiecilo temu wydarzeniutrzy kolumny, po czesci dlatego, ze Kelly rzadko pokazywal takaklase (w calym poprzednim sezonie mial tylko piec obiegniec),przede wszystkim wszakze z powodu pojec, jakich uzywal doopisu swojego osiagniecia. W istocie Kelly nie postrzegal tegoosiagniecia jako swojego, lecz jako dzialania poprzez niego bo-skiej Opatrznosci. Dwa lata wczesniej przezyl nawrócenie religij-ne. Jak opowiada,

bylem jak zwyczajny baseballista. Bawilem sie ostro, przesiadywalem w ba-rach i uganialem sie za kobietami. Ale w pewnym momencie cos sie we mniezmienilo i oddalem sie Jemu.

Skutki jego nawrócenia opisal reporter "Sun", Michael Janofsky,którego komentarze zdradzaja pewna doze zrozumialej zlosci.

Nie daje sie [z Kellym] nawet porozmawiac o przebiegu wczorajszego meczu- czy jakiegokolwiek innego - na poziomie gry w baseball. W ogóle nie wi-dzi swoich obiegniec jako elementu sportowej rywalizacji. Sa one czescia je-go zycia religijnego.

Wyraznie widac, ze Janofsky próbowal porozmawiac o prze-biegu meczu i skonstatowal, ze Kelly nie rozpoznaje faktów, doktórych zwykle odnosza sie pytania dziennikarzy sportowych. Fa-kty te istnieja "na poziomie gry w baseball" (cudowne sformulo-wanie, mogace definiowac temat tego eseju), na poziomie obser-

* Ou(fielder - w baseballu gracz na pozycji najbardziej oddalonej od miotacza- gracza rzucajacego pilke (przyp. tlum.).

J

Page 3: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

32 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

wacji lub dyskursu, na którym znaczenia sa oczywiste i bezdys-kusyjne, na poziomie rzeczy zwyklych, normalnych, potocznych,doslownych, zrozumialych samo przez sie. Z punktu widzenia Ja-nofsky'ego Kelly utracil zdolnosc ogladu rzeczy na tym pozio-mie, ale z punktu widzenia Kelly'ego zostal on tylko przedefinio-wany: jak donosi Janofsky, Kelly doslownie widzi wszystko jakofunkcje swojego zycia religijnego; 'nie alegoryzuje on wydarzenuprzednio postrzezonych w normalny sposób, ale jego normalnapercepcja identyfikuje zdarzenia jako skutki dzialania sil nad-przyrodzonych. Kelly zagral pierwszego maja tylko dlatego, zepodstawowy zawodnik zachorowal na zapalenie spojówek i "na-wet to", podkresla Janofsky, "zinterpretowal jako boska interwen-cje". ,,Zinterpretowal" to nie do konca wlasciwe slowo, poniewazsugeruje nalozenie na surowe dane znaczenia w nich nie zawarte-go, tymczasem dla Kelly'ego znaczenie jest pierwotne w stosun-ku do danych, które beda mialy zawsze ten sam, przewidywalnyz góry ksztalt. Wysilek, jaki Janofsky musialby wlozyc, aby od-czytac zamysl Opatrznosci w codziennych przypadkach, jest dlanowo narodzonego chrzescijanina naturalny. Ten musialby z ko-lei podjac zupelnie nienaturalny wysilek, zeby zobaczyc "czystosportowa rywalizacje".

Owa róznica perspektyw sugeruje, ze kategorie takie jak "nor-malnosc" czy "potocznosc" nie sa esencjonalne, lecz konwencjo-nalne. Nie odnosza sie do wlasnosci swiata, ale do wlasnosciswiata w ksztalcie, w jakim przedstawiaja nam go nasze zaloze-nia interpretacyjne. W swiecie, w którym znajduje sie Janofsky -niezalezny podmiot posród równie niezaleznych zjawisk, Kellyjest anomalia (i przez to jest godny uwagi), poniewaz zamiastprzyjmowac swiat takim, jakim jest, zaludnia go niewidzialnymibytami, których istnienia zadaja jego przekonania. Zatem Janof-sky zaklada (nie bedac swiadomym tego zalozenia), ze wypowia-da sie z pozycji usytuowanej ponad, czy ponizej, czy tez obokprzekonan, podczas gdy w rzeczywistosci daje on wyraz alterna-tywnym przekonaniom, które to stwarzaja jego swiat "naturalnych"przypadków, tak samo nieodparcie, jak przekonania Kelly'egooferuja mu swiat przepelniony boskimi interwencjami. Kluczowakwestia jest status tego, co zwyczajne. Janofsky'emu nie przy-

,..-

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 33

szloby do glowy, by objasniac lub bronic podstawy swego opisuwydarzen "na poziomie gry w baseball" (tak jak sklania Kelly'e-go do objasnienia i obrony swojego punktu widzenia); on po pro-stu opisuje to, "co jest". A oto, co jest zwyczajne - zwyczajnejest to, co wydaje sie istniec niezaleznie od tego, co my mogliby-smy powiedziec lub pomyslec o tym czyms. Nie wymaga to ko-mentarza (nie pisuje sie o tym artykulów w gazetach), bo jestoczywiste, lezy na powierzchni; kazdy to widzi. Jednak to, coktos widzi, nie jest niezalezne od kategorii psychicznych i jezy-kowych, jakimi sie posluguje - przeciwnie, jest ich wytworem

i jest tak dlatego, ze kategorie te nie sa jedynie nakladane na per-cepcje, ale stanowia jej tresc, a byty powolywane przez nie dozycia zdaja sie czescia swiata, w tym sensie, ze istnialy tam, za-nim pojawil sie ktokolwiek, kto móglby je postrzegac. Innymislowy, choc to, co zwyczajne, i to, co oczywiste, zawsze nam to-warzyszy, a to ze wzgledu na zwiazek z takim czy innym przeko-naniem, w którego mocy sie znajdujemy - to moze sie to zmie-nic. Zmienilo sie to dla Kelly'ego i dlatego jego historia mozemiec taka wage, jaka do niej przykladam. "Bylem" - mówi -"jak normalny baseballista", majac na mysli fakt, ze widzial rze-czy, jakie widza normalni baseballisci. Teraz równie normalniewidzi boskie interwencje. Jego nawrócenie nasladuje wzorzecopisany przez Augustyna w dziele O doktrynie chrzescijanskiej.Oko, które przywiazane bylo do swiata zjawisk (mialo za swakonstytutywna zasade autonomie tego swiata), zostalo przemytei oczyszczone i jest teraz zdolne widziec rzeczy istniejace napra-wde, oczywiste, widoczne dla kazdego, kto potrafi patrzec: "dlazdrowego, czystego wewnetrznego oka On jest wszedzie"l. Onjest wszedzie nie w wyniku aktu interpretacji swiadomie dokona-nego na danych dostepnych tak czy owak, ale w wyniku aktu in-terpretacji dokonanego na tak glebokim poziomie, ze nie moznago odróznic od samej swiadomosci.

I Sw. Augustyn, On Christian Doctrine, tlum. D.W. Robertson, Jr., NewYork: Bobbs-Merrill 1958, s. 13. [Istnieje polskie tlumaczenie - ,,0 nauce chrze-

scijanskiej" tlum. i opr. 1. Sulowski, Warszawa: PAX 1989 - przyp. tlum.].

Page 4: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

34 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

\j

Zatrzymalem sie troche nad tym przykladem, dlatego ze wy-daje sie on wazyc (aczkolwiek nie bezposrednio) na odpowiedzina pytanie najczesciej rozwazane w obecnych dyskusjach o lite-raturze: Co jest w tekscie? Pytanie to zaklada, ze na pewnym(moze molekularnym) poziomie to, co jest w tekscie, jest nieza-

lezne od i uprzednie wobec tego, ,co ludzie o nim powiedzieli,i dlatego tez tekst jest stabilny, chociaz jego interpretacje mogasie miedzy soba róznic. Twierdze, ze zawsze istnieje tekst (tak,jak zawsze istnieje zwykly swiat), ale to, co w nim jest, mozepodlegac zmianom i wobec tego na zadnym poziomie nie poprze-dza interpretacji i nie jest od niej niezalezne. Mój przyklad literac-ki to Samson Agonistes Miltona, tekst, którego historia przejawiazaskakujaca analogie do historii nawrócenia Pata Kelly'ego.

Tak jak inne wazne dziela Miltona, Samson Agonistes bywalrozmaicie odczytywany. Wsród interpretacji obecnie uznawanychza dopuszczalne jest taka, zgodnie z która historie Samsona roz-waza sie w odniesieniu do zycia Chrystusa. W swojej najbardziejortodoksyjnej formie argumentacja za taka interpretacja ma zna-miona paradoksu: Samson Agonistes jest o Chrystusie, poniewazChrystus nie jest w tym tekscie nigdzie wymieniony. Takie rozu-mowanie wydaje sie uragac wszelkiemu swiadectwu, lecz w isto-cie ilustruje pewna prawde o swiadectwie: jest ono zawsze fun-kcja tego, za czym ma swiadczyc i nigdy nie bywa niezalezniedostepne. Inaczej mówiac, interpretacja okresla, co liczy sie jakojej potwierdzenie, zas swiadectwo za lub przeciw mozna uzyskactylko dlatego, ze interpretacja juz zostala dokonana. W rozwaza-nym przypadku swiadectwo dostarcza argumentów dla interpreta-cji typologicznej i dlatego wlasnie jest swiadectwem, mimo zew pewnym sensie nie ma go w tekscie. Typologia to pewien spo-sób odczytywania Starego Testamentu - jako prefiguracji lubukrytej zapowiedzi wydarzen z zycia Chrystusa. Nie jest, przy-najmniej w swej protestanckiej wersji, alegoryczna, poniewazkladzie nacisk na uznawanie historycznej realnosci postaci, nie-swiadomej swojego znaczenia jako antycypacji istnienia kogospotezniejszego od niej. W Raju utraconym znaczenie to mozewskazac narrator, stojacy poza swiadomoscia postaci i mogacyprzez to, nie lamiac zasad typologii, wybiegac w przyszlosc.

r""

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 35

W Samsonie Agonistes nie ma jednak narratora, wiec swiado-mosc postaci zakresla granice wszelkiej mozliwej swiadomosci.Wnioskujemy z tego (uzbrojeni w interpretacje typologiczna), zebrak jakiegokolwiek odniesienia do Chrystusa, miast dowodzic,iz w dziele nie ma o nim mowy, dowodzi, ze intencja Miltonajest przestrzeganie typologicznej konwencji. Jak ujmuje to Wil-liam Madsen,

zamiast stapiac postaci Samsona i Chrystusa, [Milton] doklada staran, bypodkreslac dystans dzielacy rózne poziomy swiadomosci (...) poziom osiagal-ny dla ludzi zyjacych w starej wierze i poziom swiadomosci objawiony przezChrystusa2.

Kiedy tylko okreslimy sobie intencje Miltona w ten sposób,tekst natychmiast przyjmie ksztalt, który Madsen opisuje dalej:

Jezeli (...) na Samsona patrzy sie przede wszystkim jako na konkretna osobew konkretnym kontekscie historycznym, to jego znaczenie dla czytelnika--chrzescijanina lezy przede wszystkim w niemoznosci sprostania wspaniale-mu wzorcowi przedstawionemu w Raju utraconym (s. 201-202).

\

Fakt, iz to znaczenie jest niedostepne postaciom, jest doklad-nie tym, co czyni je istotnym dla chrzescijanina. Ponadto, nie jestto znaczenie metaforyczne, nalozone na doslowny poziom tekstu;jest ono raczej wbudowane w tekst, tak jak jest on bezposredniowidziany przez kazdego, kto operuje wewnatrz zalozen interpre-tacyjnychMadsena. Czytelnik,któremuobce bylyby te zalozenia,nie dostrzeglby takiego znaczenia, ale dostrzeglby inne, a to innepodobnie byloby wytworem zalozen, wewnatrz których on funk-cjonuje. W obu przypadkach (i w kazdym innym, jaki mozna bysobie wyobrazic) wynikle znaczenie byloby doslownym, powsta-lym wprost z ustalenia, co jest w tekscie. Kategoria ,,[bycia]w tekscie" zwykle w zalozeniu ma sie odnosic do czegos, cow konieczny sposób tam jest, co poprzedza wszelkie dzialania in-terpretacyjne i od nich nie zalezy. Przyklad Samsona Agonistesasugeruje, ze to, co jest postrzegane jako obecne "w tekscie", jest

2 W. Madsen, From Shadowy Types to Truth, New Haven: Yale UniversityPress 1968, s. 198.

Page 5: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

36 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

funkcja dzialan interpretacyjnych, choc dzialania te odbywaja siena tak elementarnym poziomie, ze ksztalty nadawane przez nietekstowi wydaja sie byc juz w nim obecne, zanim cokolwiek za-czelismy rozwazac. Innymi slowy, kategoria "bycia w tekscie",jak i kategoria "zwyklosci", nigdy nie jest pusta (jako ze nigdynie istnieje punk~ w którym nie funkcjonuje zaden zbiór zalozeninterpretacyjnych), ale tresc ja wypelniajaca nie zawsze jest takasama. Dla niektórych obecnych czytelników Chrystus "jest w tek-scie" Samsona Agonistesa, dla innych go tam nie ma, zas dopókiw 1949 roku Michael Krouse nie zaproponowal i nie rozwinaltypologicznej interpretacji dziela, nie bylo go "w tekscie" dla ni-kogo. I znowu, istotne jest uswiadomienie sobie, ze ustalenie, cojest w tekscie, nie jest mozliwe poprzez odwolanie sie do mate-rialu dowodowego, poniewaz material ten stanie sie dostepny do-piero wtedy, gdy ustalenie, co jest w tekscie, juz nastapi (w innymwypadku niemozliwoscia byloby go czytac). W Freczy samej, tosamo swiadectwo nie bedzie takie samo, jesli bedzie przytoczonena potwierdzenie innych ustalen tego, co jest w tekscie. A zatemdla jednego czytelnika fakt, iz Chrystus nie jest ani razu wymie-niony, "dowodzi", ze nie jest on obecny w tekscie, zas dla innegoten sam "fakt" (w rzeczywistosci nie ten sam) dowodzi, ze jest.Zaden z nich nie moze zejsc na nizszy poziom opisu i potwier-dzic, ze przynajmniej ten fakt (iz Chrystus nie jest wymienionyw tekscie) jest bezdyskusyjny, dlatego ze kazdy z nich bedziestosowal inne pojecie "wymieniania" - w istocie drugi z czytelni-ków bedzie twierdzic, ze wymienienie Samsona pociaga za soba[wymienienie] Chrystusa i wobec tego On jest w nie mniejszymstopniu wymieniony niz jego starotestamentowa prefiguracja. Nieznaczy to, iz tekst Samsona Agonistesa jest wieloznaczny lub nie-staly, jest zawsze staly i zawsze jednoznaczny. Rzecz w tym, zejest on staly na wiecej niz jeden sposób, jako ze rozmaitosc zalo-zen interpretacyjnych wytwarza rozmaitosc stalych ksztaltów. Niedowodze istnienia nieskonczenie wieloznacznego czy otwartegotekstu, ale tekstu zawsze ustalonego. Dlatego jednak, ze nie jeston ustalony dla wszystkich miejsc i czasów, ale ustalony na czasobowiazywania okreslonego sposobu czytania, moze podlegac -zmianom.

r

......

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 37

Byc moze krótszy przyklad, nie wziety ani z rubryk sporto-wych, ani z literatury, ale (prosze wybaczyc wyrazenie) z zycia,uczyni mój punkt widzenia jasniejszym. Mam w pamieci pozba-wiony interpunkcji napis umieszczony na drzwiach John HopkinsUniversity Club:

PRIVATE MEMBERS ONL y*

Przy róznych okazjach pytalem rozmaite grupy studentów, cooznacza ten napis, i uzyskalem spore bogactwo róznych odpowie-dzi, z których najmniej interesujaca jest "Moga wejsc tylko ci,którzy sa czlonkami klubu w sposób sekretny, a nie publiczny".Inne odpowiedzi padaja w przewidywalnym, waskim obszarze:"Moga wejsc tylko narzady plciowe czlonków" (to wydaje sie re-dundantne) lub "Mozna wniesc tylko swoje narzady plciowe",lub (i to jest najbardziej rozpowszechniona interpretacja, mozez powodu disneyowskiego antropomorfizmu) ,,Moga wejsc tylkonarzady plciowe". W kazdej grupie jednak jakis podobny dokto-rowi Johnsonowi pozytywista rzecze: "Pan tylko prowadzi takagre; kazdy wie, co ten napis naprawde znaczy: 'Moga wejsc tyl-ko te osoby, które naleza do tego klubu' ". Oczywiscie ma racje.Kazdy rzeczywiscie wie (choc, jak zobaczymy, nie kazdy wie tosamo), wciaz jednak mozemy wnikac w to, jakie jest zródlo tejwiedzy. Jak to jest mozliwe, iz tekst, tak jawnie niestaly, moznaustabilizowac do tego stopnia, ze ogromne rzesze ludzi od razuwiedza, o co chodzi? Odpowiedz znalezc mozna w cwiczeniu,w którym brali udzial moi studenci. Wyjeli slowa z kontekstu(drzwi klubu wydzialowego), w którym mialy one doslowne

* Nalezy to rozumiec jako "Prywatne, tylko dla czlonków". Bez interpunkcjijednak zdanie to latwo poddaje sie róznym innym interpretacjom. Slowo "mem-ber" oznacza "czlonek" we wszystkich znaczeniach wystepujacych w jezyku pol-skim. W tym i niektórych innych miejscach pozostawiam w oryginale przyklady

wypowiedzi, które przeklad pozbawi/by wlasciwosci potrzebnych autorowi(przyp. tlum.).

Page 6: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

38 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

i oczywiste znaczenie, i przeniesli je do innego kontekstu (sala wy-kladowa), w którym znaczenie bylo nie mniej doslowne i oczy-wiste, chociaz inne. Nie odeszli od znaczenia dostepnego bezkontekstu do róznorakich znaczen wytwarzanych przez rozmaitekonteksty. Paradoksalnie, cwiczenie nie dowodzi, ze slowa moga

znaczyc, co sie nam podoba, ale ~e zawsze znacza tylko jednarzecz, choc ta jedna rzecz nie zawsze jest ta sama rzecza. Owojedyne znaczenie, bedzie funkcja ksztaltu, który jezyk juz ma, kie-dy spotykamy sie z nim w konkretnej sytuacji, i to wlasnie wie-dza, bedaca trescia bycia w sytuacji, ustali to znaczenie. W prZY-padku napisu PRIVA1E MEMBERS ONLy jest to wiedzao tym, co robic z napisami na drzwiach uczelnianych klubów. Ci,którzy wchodza do klubu, nie postrzegaja napisu najpierw w ja-kiejs niezinterpretowanej czy bezkontekstowej formie, i dopieronastepnie interpretuja go tak, by odpowiadal sytuacji; raczej jesttak, ze ich uczestnictwo w sytuacji oznacza, ze juz zinterpretowa-li go, zanim go jeszcze zobaczyli. Zatem, jesli wiemy, co robicz napisami na drzwiach uczelnianych klubów, to znaczy, ze juzto zrobilismy [z danym napisem], jako ze ta wiedza z góry orga-. . .mzuJe percepcJe.

Nie chce tu powiedziec, ze wiedza o tym, co robic z napisamina drzwiach uczelnianych klubów, jest sama w sobie stala, ale -ze jakakolwiek przybierze postac, zawsze spelni role stabilizuja-ca. W wielu miejscowosciach firmy sa zakladane jako kluby, byuniknac placenia podatków, a w niektórych "suchych" stanachzakladanie klubów bywa sposobem ominiecia prawa, zakazujace-go publicznej sprzedazy mocnych trunków. W takich sytuacjachslowo "prywatny" znaczy "publiczny" (niczego nie ogranicza,poza tym, ze w pewnym sensie kazde przedsiebiorstwo cos ogra-nicza) i napis "PRIV A1E MEMBERS ONLY" oznacza, ze "kaz-dy, kto ma odpowiednia ilosc pieniedzy, moze wejsc". Wówczasbyloby to tak samo doslowne, jak "Moga wejsc tylko te osoby,które naleza do tego klubu", poniewaz dla tych, których rozumie-nie jest rozszerzeniem sytuacji, w której sie znajduja, slowa tenie moglyby znaczyc nic innego. Moze wydawac sie metnym lubnawet sprzecznym twierdzenie, jakoby moglo istniec wiecej nizjedno znaczenie doslowne, lecz dzieje sie tak dlatego, ze zwykle

"...

...

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 39

rezerwujemy wyraz "doslowne" dla jedynego znaczenia, jakietekst zawsze bedzie mial (lub powinien miec), ja zas za doslowneuwazam rózne znaczenia przybierane przez tekst w róznych sytu-acjach. Zawsze istnieje znaczenie doslowne, poniewaz w kazdejsytuacji istnieje wyróznione znaczenie, wydajace sie oczywistymw tym sensie, ze istnieje niezaleznie od wszelkich naszych po-czynan. Oznacza to jednak tylko, ze juz zrobilismy [co bylo dozrobienia], zas w innej sytuacji, gdzie juz zrobilismy cos innego,bedzie inne oczywiste, a wiec doslowne, znaczenie. Mocniejszepojecie "doslownosci", zgodnie z którym "jedyne" to "ustaloneraz na zawsze", mialoby racje bytu tylko pod warunkiem istnie-nia znaczenia zrozumialego w oderwaniu od jakiejkolwiek sytu-acji, znaczenia nie bedacego wytworem interpretacji, lecz dostep-nego niezaleznie. Kazde doslowne znaczenie przedstawia sie jakospelniajace taki warunek, ten jednakze moze wydawac sie spel-niony tylko dzieki temu, ze juz obowiazuje pewien akt interpreta-cji, który to tak gleboko jest zanurzony w sytuacji Uego strukturajest struktura sytuacji), iz nie wydaje sie w ogóle zadnym aktem.Zawsze jestesmy w jakiejs sytuacji. Jako ze nigdy nie stoimy po-za wszelkimi sytuacjami, nie zdarza sie, bysmy nie dokonywaliaktu interpretacji. Poniewaz zawsze jestesmy we wladaniu jakiejsinterpretacji, nie jest mozliwe osiagniecie poziomu znaczenia po-nizej interpretacji czy tez ponad nia. Mimo to w kazdej sytuacjitakie czy inne znaczenie bedzie zdawac sie nam czytelne pozawszelka interpretacja, jako ze jest izomorficzne z interpretacyjnastruktura wbudowana juz w sytuacje (a zatem w percepcje). Za-tem zawsze bedzie istniec znaczenie doslowne, ale (l) nie zawszeto samo, (2) moze sie ono zmieniac.

W tym na nowo zdefiniowanym sensie, znaczenie doslownemoze byc nawet wieloma znaczeniami naraz, jak tez i bylo dlamoich studentów, gdy zapytalem ich: "Co znaczy napis PRIVA-1E MEMBERS ONLY?" Ich percepcje konstytuuje nie wiedzao tym, co robic z napisami na drzwiach uczelnianych klubów, alewiedza o tym, co robic z tekstami pisanymi na tablicy przez pro-fesorów literatury angielskiej. Idzie o to, ze profesorowie literatu-ry angielskiej nie wypisuja na tablicach rzeczy, które nie bylybyprzykladami jezyka problematycznego, ironicznego czy wielozna-

Page 7: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

40 ~wykle okolicznosci, jezyk doslowny...

cznego. Studenci to wiedza, bo wiedza, co znaczy byc na zaje-ciach, i kategorie rozumienia tej sytuacji beda organizowac to, cowidza, zanim to zobacza.gQ..nia i wielQ?:naqp9sc nie sa wlas~i-woscia-mijezy!<a -_ sa funkcjami oczekiwan, z jak~i do niego

podchodzimy. Jesli po tekscie spodziewamy sie wieloznacznosc'i,czytajac go, bedziemy wyobrazac sobie sytuacje, w których be-dzie on oznaczac rózne rzeczy (nie ~a tekstu, z którym nie dalo-by sie tego robic) i te wielorakie znaczenia beda skladaly sie,w kontekscie tej sytuacji, na doslowne rozumienie tekstu. Innymislowy, w sytuacji, w której oczywiste (bezposrednio czytelne)znaczenie to wiele znaczen, owa wieloznacznosc bedzie jedynymznaczeniem przypisanym tekstowi.

Podsumowujac, co zostalo powiedziane: sa dwie rzeczy, któ-rych nie chce powiedziec o PRIV ATE MEMBERS ONLY: zetekst ten ma doslowne znaczenie i ze go nie ma. Nie ma on zna-czenia doslownego w sensie nieusuwalnej tresci, przezywajacejwszelkie zmiany sytuacji; lecz w kazdej z owych sytuacji jednoze znaczen bedzie wydawac sie tak oczywiste, ze nie mogliby-smy zrozumiec, jak moze byc inaczej - i to wlasnie znaczeniebedzie doslownym.

Jesli pytanie, co jest doslowne, jest wazne w dyskusjach o li-teraturze, to w dziedzinie prawa jest pytaniem centralnym - usta-lanie, co mówi tekst (kontrakt, ustawa, protokól, precedens, za-rzadzenie), to chleb powszedni wszystkich parajacych sie pra-wem. Bliskie przyjrzenie sie sposobowi, w jaki stosuje sie prawo,ujawni zasade, która na tym etapie powinna juz byc czytelnikowiznajoma. Mój przyklad to sprawa prawomocnosci testamentu,Riggs kontra Palmer, Nowy Jork, 18893. Przed odczytaniem wy-roku przypomina sie ustalone fakty: "Trzynastego dnia sierpniaroku 1880 Francis B. Palmer spisal swa ostatnia wole i testament,w którym przekazywal niewielki spadek dwóm swoim córkom,pani Riggs i pani Preston, powódkom w tej sprawie, a reszte swo-jemu wnukowi, oskarzonemu Elmerowi E. Palmerowi". W 1882roku starszy pan Palmer poslubil niejaka panne Bressee i stan

3 Riggs v. Pa/mer, 115 N.Y. 506, 22 N.E. 188 (1889). Wszystkie nastepne od-niesienia do tego tekstu pod numerem 189.

~

rZwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

41

rzeczy wskazywal, iz ma zamiar zmienic swa wole, by uczynicswa nowa zone glówna spadkobierczynia. Wówczas do akcjiwkroczyl Elmer:

Wiedzial on - mówi sad - o korzystnym dla niego zapisie (...) oraz o tym, zemoze on powstrzymac od jego zmiany swego dziadka, który zdradzal pewnezamiary uczynienia tego. Aby wiec móc natychmiast cieszyc sie posiadaniemswojej wlasnosci, zamordowal go z premedytacja poprzez otrucie. Teraz ro-sci sobie prawo do spadku i jedynym pytaniem, na które powinnismy odpo-wiedziec, jest: Czy moze go otrzymac? Obroncy mówia, ze twórca testamen-tu nie zyje, ze jego wola zostala zapisana w stosownej formie, uprawomoc-niona i wobec tego musi zostac wypelniona zgodnie z litera prawa.

Wlasnie przez to ostatnie sformulowanie - "zgodnie z literaprawa" przyklad ten staje sie analogiczny do pozostalych. Praw-nicy EImera postawili sad przed dylematem: musial on albo zade-cydowac na korzysc ich klienta, albo postapic niezgodnie z tym,co wprost mówi prawo. Rzeczonym prawem jest tu nastepujacaustawa: "Wszystkie osoby, z wyjatkiem idiotów, osób niezrów-nowazonych umyslowo i dzieci, moga przekazac swoje mienie,przez ostatnia wole lub testament, napisany w stosownej formie,zgodnie z postanowieniami tej ustawy". W efekcie Elmer i jegodoradcy argumentuja, iz w tej ustawie nie ma nic, co uniemozli-wialoby mordercy przejecie spadku lub ofierze przekazanie swo-jej wlasnosci mordercy, a zatem prawomocnosci testamentu niemozna w zaden sposób zakwestionowac.

Sad zaczyna dosyc smialo od uznania zasadniczego roszczeniaElmera:

Jest niewatpliwie prawda, iz ustawy stanowiace zasady spisywania, uprawo-mocniania i egzekwowania testamentu oraz przekazywania wlasnosci, rozu-miane doslownie, o ile ich moc nie moze zostac w zaden sposób i w zadnychokolicznosciach uchylona lub dzialanie zmodyfikowane, kaza przekazac mie-nie mordercy.

Moglaby to byc wysoce szkodliwa decyzja, gdyby, jak dalejsie przekonujemy, sad jej nie uniewaznil. Czyni to poprzez wpro-

....

Page 8: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

42 Zwykle okolicZJ1Osci, jezyk doslowny...

wadzenie pojecia celu i naleganie, ze ustawe powinno sie czytacw jego swietle:

Celem ustaw bylo umotliwienie spadkodawcom przekazywania calego swo-jego mienia obiektom swej hojnosci w chwili smierci (...) i rozwazajac teustawy oraz stosujac je, nalezy miec ten cel na wzgledzie. Bylo intencja pra-wodawców, by wymienieni w ostatniej woli spadkobiercy przejmowali danaim wlasnosc. Lecz nie mogloby w tadnym wypadku byc ich intencja, byspadkobierca mordujacy autora testamentu, aby wprowadzic testament w zy-cie, odniósl z tego jakakolwiek korzysc.

Dlaczego "nie mogloby to w zadnym wypadku byc ich inten-cja"? Sad odpowiada na to pytanie, przywolujac jedna z "ogól-nych fundamentalnych zasad prawa zwyczajowego" gloszaca, ze"nikomu nie powinno sie pozwalac na odnoszenie korzysciz wlasnej nieuczciwosci, zyskiwanie na czynieniu zla, opieraniejakichkolwiek roszczen na swoim wystepku, ani nabywanie mie-nia poprzez wlasna zbrodnie". W tym momencie strategia sadustaje sie jasna. Chce on znaleic taki sposób odczytania ustawy,by uniemozliwila ona Elmerowi przejecie spadku. Takim sposo-bem jest uznanie, ze jest cos zrozumialego samo przez sie, bezmówienia o tym Uest to przedmiotem zwyczajowego, a wiec nie-pisanego prawa), a zatem zostalo w istocie powiedziane. Rozu-mowanie to jest takie samo, jak rozumowanie przekonujace dotypologicznego odczytania Samsona Agonistesa: tak, jak wymie-nienie Samsona powinno z natury byc rozumiane jako odniesie-nie do Chrystusa, tak tekst ustawy powinien byc rozumiany(przynajmniej przy tych zalozeniach interpretacyjnych) jako im-plicite zawierajacy zapewnienie, ze nie jest prawomocne zadneroszczenie oparte o zly uczynek.

Jest to bardzo dobra argumentacja, sad myli sie tylko, sadzac,ze aby je zastosowac, musi uchylic doslowne rozumienie tekstu.Sad widocznie wierzy, iz tylko on odczytuje ustawe, "majac celna wzgledzie", zas oskarzony nalega na uznanie tego, co tekstdoslownie wyraza. Prawda natomiast jest taka, ze obie strony od-czytuja to, co tekst doslownie wyraza, lecz w swietle dwóch róz-nych celów. Przeciwstawienie doslownego i niedoslownego rozu-mienia tekstu mozna byloby utrzymac tylko w wypadku, gdyby

r-

~

Zwykle okolicznosci. jezyk doslowny...43

bylo mozliwym zrozumienie go w sposób nie wymagajacy zalo-zenia zadnego celu, podczas gdy, jak zauwaza Kenneth Abraham,"Ustawa bez celu nic by nie znaczyla (...) mówic o doslownymznaczeniu ustawy (...) to juz odczytac ja w swietle jakiegos celu,

byc juz zaangazowanym w interpretacje"4. Innymi slowy, kazdeodczytanie, które jest naturalnym i oczywistym w swietle pewne-go zalozonego celu (a nie jest mozliwe nie zalozyc zadnego), jestodczytaniem doslownym; ale zadne odczytanie nie jest doslownew tym sensie, ze jest osiagalne w oderwaniu od jakiegokolwiekcelu. Jesli zalozy sie, ze celem prawa jest zapewnienie prawidlo-

wego przekazania spadku za wszelka cene, to ustawa znaczyc be-dzie doslownie to, co utrzymuje oskarzony; jesli jednak zalozy

sie, ze zadne prawo nie moze dzialac na korzysc osoby, która od-nioslaby zysk przez popelnienie przestepstwa, wówczas "ta sa-ma" ustawa przybierze znaczenie inne, ale nie mniej naturalne.W obydwu przypadkach ustawa zostanie odczytana doslownie, cozas zrobi sad, to wybierze jedno z doslownych znaczen, powolu-

jac sie na jeden z celów (zalozony kontekst), bardziej w jego opi-nii wlasciwy.

Nie jest tak, iz najpierw czytamy ustawe, po czym rozpozna-jemy przyswiecajacy jej cel; cel zakladamy z góry - tylko pod ta-kim warunkiem mozemy w jakikolwiek sposób zrozumiec usta-

we. Dokladnie w takiej kolejnosci dziala sad i w pewnym pun-kcie zasada lezaca u podstaw takiego postepowania jest wprost

wyslowiona:

Jest znanym kanonem tworzenia [prawa], it to, co lezy w intencji prawodaw-cy, tak samo obecne jest w ustawie, jakby bylo w niej zapisane slowami; zasto, co jest zapisane slowami, nie jest obecne w ustawie, o ile nie jest intencjaprawodawcy.

Retoryka zawarta w tym zdaniu kladzie nacisk na rozróznie-nie miedzy intencja a tym, co jest literalne, lecz zastosowana ar-

4 K. Abraham, ,,Intention and Authority in Statutory Interpretation" (praca

opublikowana w materialach z posiedzenia Modern Language Association na te-mat "Prawo i Literatura" w 1977).

j

Page 9: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

44Zwykle okolicVlOsci, jezyk doslowny...

.I

gumentacja uniewaznia to rozróznienie. To zrozumienie intencjiprawodawcy okresla, co mówi ustawa, a niedoslowne odczytaniejej informuje o intencji prawodawcy. Mogloby to sugerowac, zewystarczy odkryc intencje autora tekstu, aby odczytac prawidlo-wa doslowna tresc; ale dokumenty (nawet doslowne cytaty), któremoglyby przekazac nam te intencje, .:'a nie bardziej dostepne dladoslownego odczytania (nie sa bardziej niezinterpretowane)niz doslowne rozumienie, którego by dostarczaly. Chociaz ustalasie, co mówi ustawa - czy poprzezjakas teorie scislego rozumie-nia, czy poprzezjakas rekonstrukcjepierwotnejintencji - to usta-lenie bedzie zawsze mialo ten sam status, jaki ma ustalenie, comówi Samson Agonistes lub co znaczy napis PRIVAJE MEM-BERS ONLY. Zawsze mozna tego dokonac, ale jesli zmieniasie sytuacje i cele wyjasniajace tekst, trzeba bedzie zrobic to po-nownie.

Moge sobie wyobrazic kogos, kto mialby do zawartosci po-przednich stron takie obiekcje: "Czy tak naprawde w tych przy-kladach nie jest mowa o jezyku wieloznacznym, jezyku moga-cym znaczyc wiecej niz jedna rzecz?" Oto moja odpowiedz:zastrzezenie byloby zasadne, gdyby istnial taki rodzaj jezyka,któremu mozna by przeciwstawic jezyk wieloznaczny. Inaczejmówiac, okreslenie zdania "wieloznacznym" mówiloby nam costylko, gdyby istnialy zdania zawsze znaczace tylko jedna rzecz,a ja utrzymuje, ze nie ma takich zdan. Nie twierdze, ze zdania za-

wsze maja wiecej niz jedno znaczenie, ale ze zdanie, które jestodbierane jako majace tylko jedno znaczenie, nie zawsze bedzieje miec takie samo. Chce zatem powiedziec, ze wszystkie zdaniawyrazaja jedna tresc, jak i ze wszystkie zdania sa wieloznaczne.

Jestem zas przeciwny ich podzialowi na takie i takie. To znaczy:zaprzeczam, jakoby wieloznacznosc byla wlasnoscia pewnychzdan, a nie byla wlasnoscia innych.

Zwykle podzialu zdan na dwie klasy Uednoznaczne i wielo-znaczne) sie nie uzasadnia, po prostu zaklada sie go w tokuprzedstawiania przykladów, o których wiadomo, ze w oczywistysposób naleza do jednej lub drugiej klasy. W niedawnym wpro-wadzeniu do gramatyki transformacyjnej nastepujace zdanie przy-tacza sie jako przyklad jawnie wieloznacznego: "The suit is

r-

.....

~

Zwykle okolicVlosci, jezyk doslowny... 45

light" ("Garnitur jest lekki (lub jasny)")5. Jak wskazuja autorzy,slowo "Iight" moze odnosic sie do masy garnituru lub jego kolo-ru i nic nie pomoze, jesli rozwiniemy zdanie do postaci: "The su-it is too light to wear" ("Garnitur jest zbyt lekki Uasny), by gonosic"). Dodatkowe dane nie sa wystarczajaco rozjasniajace, boslowa nie ukladaja sie w sposób, który czynilby jedno z odczytannieuniknionym; ale jesli rozwinie sie zdanie do formy "The suitis too light to wear on such a cold day" ("Garnitur jest zbyt lek-ki Uasny), by go nosic w taki zimny dzien"), wieloznacznosc,jak sie nam mówi, znika. W nowym zdaniu "otoczenie semanty-czne" okreslone przez "cold day", uniemozliwia jedna z inter-pretacji slowa "light" i otrzymujemy doskonale jednoznaczna wy-powiedz.

To rozumowanie jest eleganckie, ale niestety, nie dziala. Wy-starczy chwila zastanowienia, by wyobrazic sobie sytuacje,w której zdanie przyjeloby znaczenie rzekomo wykluczone. Taksie sklada, ze mam slabosc do garniturów o jasnych barwachi mam tez wiele garniturów wystarczajaco grubych na zimnydzien. Moja zona jest jednak bardziej swiadoma regul mody odemnie i moglaby mi powiedziec: "That suit is too light to wear onsuch a cold day", co natychmiast zrozumialbym jako oznajmie-nie, ze garnitur ma zbyt jasny kolor. M.F. Garrett daje podobnykontrprzyklad na rzekoma jednoznacznosc zdania przytoczonegoprzez Katza i PostaJa: "The stuff is light enough to carry"("Rzecz jest wystarczajaco lekka Uasna) do niesienia"). To niejest wieloznaczne, mówia Katz i Postal, poniewaz sformulowanie"Jight enough to carry" nie moze byc rozumiane jako "wystarcza-jaco jasna do niesienia". Lecz, oponuje Garrett, "nie jest potrzeb-ny szczególnie wymyslny kontekst, by zdanie przybralo to ostat-nie znaczenie:

SCENA:Policjant z drogówki daje wyklad w trzeciej klasie.POLICJANT:When you are walking on a highway at night, it is important towear light colored cIothing or carry a light colored flag so that you will be vi-

5 John T. Grinder i Surette Haden Elgin, Guide to Tran.~formational Grammar,

New York: Holt, Rinehart and Winston 1973, s. 117.

.

Page 10: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

46 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

sible to oncoming cars. For instance (podnosi w góre trzymana w reku flage),this stuff is Iight enough to carry6.[Kiedy idziecie po autostradzie w nocy, wazne jest, zeby miec na sobie ubra-nie w jasnych kolorach lub niesc flage w jasnym kolorze, tak zeby byc wido-cznym dla nadjezdzajacych samochodów. Na przyklad ta rzecz jest wystar-czajaco jasna do niesienia.]

Katz i Postal mogliby sie bronic, argumentujac, ze kontrprzy-klad w istocie ujawnia niedomówienie obecne w pierwotnymzdaniu. Gdybysmy zawarli w nim wiecej informacji i napisali(powiedzmy) "This stuff is light enough to carry even for a smalichild" ("Ta rzecz jest wystarczajaco lekka do niesienia nawet dlamalego dziecka"), dawaloby sie ono odczytac tylko w jeden spo-sób i zaden inny. Jednak gdyby to zdanie wypowiedzial przedsta-wiciel producenta, czasownik "carry" bylby zrozumiany jako"miec w katalogu", a przedstawiciel przypominalby potencjalne-mu klientowi, ze male dzieci zwykle nie nosza ubran w ciemniej-szych kolorach. Mozna sobie wyobrazic niekonczaca sie seriekontrprzykladów, prowadzaca do nastepujacej konkluzji: zadenstopien wyraznosci nie wystarczy nigdy do tego, by pozbawiczdanie wieloznacznosci, jesli przez pozbawienie wieloznacznoscirozumiemy uniemozliwienie wyobrazenia sobie zbioru okoliczno-sci, w którym jego bezposrednie znaczenie nie mogloby byc inneod tego, jakim wydaje sie w tej chwili.

Z tego i innych przykladów Garrett wysnuwa wniosek, zewszystkie zdania sa wieloznaczne, wówczas jednak staje przedproblemem wytlumaczenia faktu, iz "po prostu nie zauwazamywiekszosci wieloznacznosci, które napotykamy" (s. 50). Mamy tuproblem, poniewaz Garrett odrzuca jedno bledne przekonanie poto, by przyjac inne. Slusznie zauwaza, ze zadne zdanie nie znaczyzawsze tego samego, ale to doprowadza go do konstatacji, zekazde zdanie ma wiecej niz jedno znaczenie. Nie zdaje sobiesprawy, ze te dwa stanowiska sa tym samym stanowiskiem, albo-wiem zakladaja istnienie etapu zycia zdan poprzedzajacego ich

6 M.F. Garreu, "Does Ambiguity Complicate the Perception of Sentences?",w: Advances in Psycholinguistics, red. G.B. Flores d' Arcias i WJ.M. Levelt, Am-sterdam: North Holland 1970, s. 54.

~

,.....-

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 47

odbiór w jakims kontekscie. Róznica jest jedynie taka, ze zgodniez jednym z tych stanowisk etap ten charakteryzuje sie bezczaso-wa staloscia (zdania oznaczaja tylko jedna rzecz), zgodnie z dru-gim zas bezczasowa niestaloscia (oznaczaja wiecej niz jednarzecz). Prawda zas jest taka, iz nie ma takiego etapu. Zdanie nig-dy nie jest rozumiane niezaleznie od kontekstu, w którym jestpostrzegane, i dlatego nie znamy go inaczej jak tylko w ustalonejformie juz narzuconej przez kontekst. Poniewaz jednak zdaniemoze pojawic sie w wiecej niz jednym kontekscie, jego ustalonaforma nie bedzie zawsze taka sama. Wynika z tego, ze podczasgdy zadne zdanie nie jest wieloznaczne w takim sensie, ze maUako swa konstytutywna wlasnosc) wiecej niz jedno znaczenie,kazde zdanie jest wieloznaczne w takim (nie rozrózniajacym ni-czego) sensie, ze jedyne znaczenie przyjmowane przez nie mozesie zmieniac. Zdarzaja sie przypadki, gdy oczekuje sie od naswyobrazenia sobie najpierw jednego, a potem innego kontekstu,w których zdanie bedzie mialo rózne jedyne znaczenia. W takimprzypadku znajdujemy sie w trzecim kontekscie, w którym jedy-ne znaczenie zdania polega na posiadaniu wiecej niz jednego zna-czenia. Garrett dobitnie wyraza doskonaly sens tych pozornychparadoksów: "Wierze, ze musimy zawsze zakladac, iz zdanie jestzawsze interpretowane w swietle jakiegos kontekstu" (s. 51). Za-raz jednak demonstruje, jak latwo jest odejsc od tego stanowiska,deklarujac, ze jesli "zdanie jest wieloznaczne, to kontekst okresla,jakie znaczenie nalezy mu przypisac". Bezkontekstowa wypo-wiedz zostaje szybko ponownie wskrzeszona, jak rozumiem, wyj-sciowej wieloznacznosci zdania nie musi determinowac zadenkontekst. Jednoczesnie wlasny aksjomat Garretta glosi, ze nie mazadnej sytuacji "wyjsciowej" w sensie stanu, w którym moznazaobserwowac i opisac naturalne (niezalezace od kontekstu)wlasnosci zdania. Aby postrzegac zdanie jako wieloznaczne (czyw ogóle je postrzegac), musi ono juz byc w jakims konteksciei to raczej kontekst niz jakakolwiek naturalna wlasnosc bedzieodpowiedzialny za wieloznacznosc, jaka (w ograniczonym sen-sie) stanie sie jego udzialem.

Zdanie nigdy nie jest poza jakims kontekstem. My zawsze je-stesmy w jakiejs sytuacji. Ustawy nie mozna czytac, nie majac na

J

Page 11: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

48 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

wzgledzie zadnego celu. Zawsze jest w mocy pewien zbiór zalo-zen interpretacyjnych. Zdanie zdajace sie nie wymagac interpreta-cji jest juz jakiejs wytworem. Te twierdzenia wyrazaja mój punktwidzenia z róznych perspektyw, a za chwile wyraze go jeszczeinaczej. Zadne zdanie nie bywa rozumiane niezaleznie od takiejczy innej mocy illokucyjnej (illocutionary force). Moc illokucyj-na" jest kluczowym pojeciem w teorii aktów mowy. Odnosi siedo sposobu, w jaki wypowiedz jest odbierana - jako rozkaz,ostrzezenie, obietnica, propozycja, prosba itp. - a najsilniejsza te-za teorii glosi, ze nie ma wypowiedzi czystych, to jest bez wczes-niejszego rozumienia ich jako spelnienia jakiegos illokucyjnegoaktu. Rozwazmy dla przykladu zdanie "I will go" ["Pójde", "Po-jade" itp. - czasownik "go" jest bardzo elastyczny (przyp. tlum.»).Zaleznie od kontekstu, w którym je wypowiadamy, mozna je zro-zumiec jako obietnice, grozbe, ostrzezenie, oznajmienie, przewi-dywanie, cokolwiek - jednak zawsze zdanie to bedzie rozumianejako którys z tych aktów, i nigdy nie bedzie nieusytuowanymnigdzie jadrem o czysto semantycznej wartosci. Innymi slowy,"I will go" nie ma podstawowego czy pierwotnego znaczenia,które jest pózniej stosowane do róznych illokucyjnych celów; raczej"I will go" jest znane tylko poprzez rózne illokucyjne wcielenia,z których w kazdym jego znaczenie bedzie inne. Co wiecej, jeze-li znaczenie zdania jest funkcja jego mocy illokucyjnej (sposobu,w jaki sie je odbiera) i jesli moc illokucyjna zmienia sie wrazz okolicznosciami, to nie jest ona wlasnoscia zdan, lecz sytuacji.Znaczy to, ze podczas gdy zdanie zawsze bedzie miec jakas mocillokucyjna (bo inaczej nie mialoby zadnego znaczenia), zwiazanaz nim moc illokucyjna nie zawsze bedzie taka sama.

Autorytetem, który patronuje duzej czesci poprzedniego aka-pitu, jest John Searle i dlatego zaskakuje mnie, ze Searle, wrazz innymi teoretykami aktów mowy, opowiada sie za rozróznie-niem miedzy posrednimi a bezposrednimi aktami mowy. Bezpo-

" Stosuje tu termin uswiecony tradycja, choc uraga on wszelkiej estetyce jezykai jest calkowicie nieczytelny dla niespecjalistów. Polegajac na wlasnym odczuciu,przetlumaczylbym "illocutionary Jorce" jako "przekaz pozaslowny" , "niewerbal-ny" lub ewentualnie takaz moc (przyp. tlum.).

.,.......-

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 49

sredni akt mowy definiuje sie jako taki, którego moc illokucyjnajest funkcja jego znaczenia. Najlepszym przykladem bezposred-niego aktu mowy bylby wyrazny performatyw, taki jak "Przyrze-kam zaplacic ci piec dolarów." Posredni akt mowy to taki, które-go moc illokucyjna jest inna, niz sugeruje jego doslowne zna-czenie. "Czy mozesz dosiegnac sól?" to w sensie doslownympytanie o mozliwosci osoby, do której jest skierowane, ale w nor-malnych okolicznosciach jest slyszane jako prosba. Rozróznieniazatem dokonuje sie miedzy wypowiedziami znaczacymi doklad-nie to, co mówia, a znaczacymi cos innego lub dodatkowego. Jakujmuje to Searle,

w posrednim akcie mowy mówiacy komunikuje sluchajacemu wiecej, niz do-slownie mówi, poprzez odwolanie sie do wspólnej rozmówcom, lecz nie wy-powiedzianej wiedzy (...) wraz z ogólnymi zasadami racjonalnosci i wniosko-wania podzielanymi przez sluchajacego7.

Tym samym zaklada sie oczywiscie, ze w toku bezposrednie-go aktu mowy rozmówcy nie polegaja na wspólnej, nie wypowie-dzianej wiedzy, bo to, co sie w istocie mówi, jest dostepne bez-posrednio (stad rozróznienie). Z tym zalozeniem nie moge siezgodzic, chociazby dlatego, ze przywraca ono to, co J.L. Austinw takich bólach odrzuca w Jak czynic rzeczy slowami?, a wiecklase wypowiedzi (konstatywów), które maja znaczenie niezalez-nie od sytuacji czy celów. Wydaje mi sie, ze wszystkie wypowiedzisa rozumiane przez odwolanie sie do "wspólnej, niewypowiedzia-nej wiedzy", a wobec tego rozróznienie miedzy bezposrednimia posrednimi aktami mowy, tak jak jest zwykle formulowane, niedaje sie utrzymac.

Moim zadaniem jest wiec pokazac, ze akty mowy wymienianejako przyklady bezposrednich sa w rzeczywistosci posrednie,przynajmniej zgodnie z uznawana w ich teorii definicja pojec.Moje rozumowanie bedzie rozwinieciem rozumowania Searie' a,

7 John R. Searle, ,,Indirect Speech Acts", w: Syntax and Semantics, Volume 3:

Speech Acts, red. Peter Cole i Jerry Morgan New York: Academic Press 1975,s.6O-61.

Page 12: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

50 Zwykle okolicznosci. jezyk doslowny...

jakie towarzyszy jego pierwszemu pelnemu przykladowi. Searlerozpoczyna od wyobrazenia rozmowy miedzy dwoma studentami.Student X mówi: "Chodzmy wieczorem do kina" ("Let's go tothe movies tonight"), na co student Y odpowiada: "Musze uczycsie do egzaminu". Pierwsze zdanie, jak stwierdza Searle, "stano-wi propozycje na mocy swojego znaczenia", ale drugie zdanie,które rozumie sie jako odrzucenie'propozycji, nie jest rozumianena podstawie swego znaczenia, jako ze "na mocy swojego zna-czenia jest ono po prostu stwierdzeniem dotyczacym Y" (s. 61,62). W tym wlasnie, w mniemaniu, ze kazde z tych zdan jest ro-zumiane "na mocy swojego znaczenia", tkwi blad, który nalezyzaatakowac. Gdyby tak bylo, musielibysmy powiedziec, ze jestcos w znaczeniu zdania, co czyni je bardziej podatnym na pewnemoce illokucyjne niz na inne, co tez Searle mówi dalej o "Muszeuczyc sie do egzaminu":

Stwierdzenia tego rodzaju nie oznaczaja w ogólnosci odrzucenia propozycji,nawet w przypadkach, w których sa odpowiedziami na nie. Zatem, gdyby Yw normalnym kontekscie powiedzial" Wieczorem musze jesc prazona kukury-dze" lub "Musze zawiazac buty". zadna z tych wypowiedzi nie oznaczalabyodrzucenia propozycji (s. 62).

W tym momencie moje pytanie brzmi: "Normalnym dla ko-go?" Lub, innymi slowy: czy mozna wyobrazic sobie zbiór okoli-cznosci, w których wypowiedz "Wieczorem musze jesc prazonakukurydze" zostalaby odebrana bezposrednio, bez zastosowaniajakiegokolwiek lancucha wnioskowania, jako odrzucenie propo-zycji X-a? Jest to nie tylko mozliwe, to jest latwe. Przypuscmy,ze student Y jest namietnym smakoszem prazonej kukurydzy, zastej nie mozna kupic w zadnym z miejscowych kin. Jezeli studentX wie o tym (jezeli on i student Y dziela pewna niewypowiedzia-na wiedze), wtedy zrozumie on zdanie "Wieczorem musze jescprazona kukurydze" jako odrzucenie propozycji. Albo przypusc-my, ze student Y jest z zawodu testerem prazonej kukurydzy, toznaczy - pracuje w wytwórni prazonej kukurydzy, zajmujac siekontrola jakosci. Takze w tym wypadku student X, o ile wieo tym, odbierze komunikat "Wieczorem musze jesc prazona ku-

rZwykle okolicznosci. jezyk doslowny... 51

kurydze" jako odrzucenie propozycji, poniewaz bedzie to zna-czyc: "Przepraszam, ale musze pracowac". Mozemy tez wyobra-zic sobie, ze student Y ma siedemdziesiat piec par butów, a go-

spodyni akademika kazala mu zebrac je wszystkie z rozmaitychkatów, ulozyc je równo w jednym miejscu i zwiazac je parami,zeby sie wiecej nie gubily i nie paletaly. W takiej sytuacji "Mu-sze zawiazac buty" bedzie odrzuceniem propozycji studenta Xi tak bedzie odebrane. Ponadto nie tylko zdania "Musze jesc pra-zona kukurydze" i "Musze zawiazac buty" mozna odebrac jakoodrzucenie propozycji; w odpowiednich okolicznosciach jakiekol-wiek zdanie ("Rosjanie nadchodza", "Mój dlugopis jest niebie-ski", "Czemu tak sie zachowujesz?") mozna by bylo tak odebrac.Nie znaczy to, ze kazde zdanie jest potencjalnie propozycja(byloby bledem przypisywanie wlasnosci zdaniom) lub ze niema znaczenia, jakie zdanie sie wypowiada, lecz ze dla kazdegozdania mozna sobie wyobrazic okolicznosci, w których moglobyono byc zrozumiane jako propozycja i nic innego jak tylkopropozycja.

Zastrzezenia wobec tych przykladów (które latwo mozna bymnozyc) sa oczywiste: odnosza sie one do szczególnych konte-kstów, podczas, gdy Searle mówi o tym, co te zdania znaczaw normalnym kontekscie. Lecz dla osób znajdujacych sie w kon-tekstach, które opisuje, znaczenia, jakie okreslam, bylyby normal-nymi - jako ze bylyby jedynymi. Rozumowanie Searle' a bronilo-by sie tylko, gdyby kategoria "normalny" byla transcendentalna,gdyby jej sens byl zawsze taki sam, niezaleznie od okolicznosci.Lecz to, co jest normalne (tak jak to, co zwykle, doslowne, poto-czne), jest funkcja okolicznosci - zalezy od oczekiwan i zalozenbedacych akurat w mocy. Kazde inne znaczenie slowa "normal-ny" wymagaloby, aby okolicznosci nie mialy okolicznosciowegocharakteru, lecz charakter esencjonalny (byly zawsze w mocy),co byloby sprzecznoscia w sobie. Innymi slowy, "normalne" jestzalezne od kontekstu i mówienie o normalnym kontekscie jestalbo zbedne (poniewaz cokolwiek w danym kontekscie jest rozu-miane samo przez sie, jest normalne), albo jest niespójne (odnosi-loby sie do kontekstu, który roscilby sobie, ze nie jest zadnymkontekstem).

Page 13: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

52 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny..,

Krótko mówiac, mysle to samo o "normalnym kontekscie", coo "doslownym znaczeniu", "niedwuznacznym dyskursie", "literzeprawa" i kategorii "bycia w tekscie", Zawsze bedziemy mieli doczynienia z jakims normalnym kontekstem, chociaz nie bedzie onzawsze ten sam. Oznacza to, ze jesli okazuje sie mozliwym zro-zumienie zdania "Musze jesc prazona kukurydze" jako odrzuce-nia propozycji, nie dzieje sie tak "dlatego, ze wyobrazilismy sobiezbiór szczególnych okolicznosci, ale dlatego, ze wyobrazilismysobie odpowiedni zbiór normalnych okolicznosci. Równie dobrzemozna dojsc do tego samego wniosku, prowadzac rozumowaniew druga strone. Koniecznosc uczenia sie do egzaminu jest czymsnie bardziej normalnym (w sensie takim, ze jest stanem, o któ-rym kazdy ma jakas niejawna wiedze) niz koniecznosc jedzeniaprazonej kukurydzy czyms szczególnym (w sensie takim, ze jestto odstepstwo od tego, co sie zwykle robi). Byc w którejkolwiekz tych sytuacji to widziec swiat juz zorganizowany wedlug ja-kichs kategorii i mozliwosci dzialania (zarówno werbalnego, jakfizycznego). W kazdej z tych sytuacji swiat, zorganizowanyw odpowiedni sposób, wraz z czynnosciami mogacymi sie w nimodbywac, bedzie postrzegany jako normalny. Raz jeszcze moraljest jasny, chociaz ma postac paradoksu: normalny kontekst totylko szczególny kontekst, w którym zdarzylo sie byc, chociaznie uznaje sie go za szczególny, albowiem dopóki sie w nim jest,cokolwiek pozwoli on zobaczyc, bedzie sie wydawac oczywistei nieuniknione.

Z tej perspektywy upada argumentacja Searle'a. Ów pierwszyprzyklad, tak jak Searle go przedstawia, sluzy do zobrazowaniaróznicy miedzy:

1. "Musze uczyc sie do egzaminu", kiedy jest to "po prostustwierdzenie dotyczace Y", to znaczy, kiedy zdanie znaczy to, comówi, i jest wobec tego bezposrednim aktem mowy;

2. "Musze uczyc sie do egzaminu", kiedy stanowi odrzuceniepropozycji Y-a, to jest, gdy na mocy wspólnej rozmówcom nie-jawnej wiedzy znaczy wiecej, niz mówi, i jest wobec tego po-srednim aktem mowy; i

3. "Wieczorem musze jesc prazona kukurydze", co nie mozebyc odrzuceniem propozycji Y-a bez "aranzacji jakiejs specjalnejsceny".

~

rZwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 53

Jesli to, co twierdze, jest prawda, to takie rozróznienia nie da-ja sie utrzymac (przynajmniej w postaci, w jakiej zostaly sformu-lowane), jako ze wziawszy rózne zbiory szczególnych lub nor-malnych inaczej okolicznosci, mozemy udowodnic, ze te trzyakty mowy sa równie bezposrednie, jak posrednie. Sa one bezpo-srednie, bo w kazdym przypadku ich moc iIIokucyjna bedzie ode-brana bezposrednio, i sa posrednie, poniewaz owa moc bedziefunkcja wspólnej rozmówcom, niejawnej wiedzy (a wiec, takiegoczy innego, specjalnego "ustawienia dekoracji"). Rzecz w tym,by zauwazyc, ze kiedy Searle przechodzi od zdania "Muszeuczyc sie do egzaminu" jako stwierdzenia o Y, do zdania "Muszeuczyc sie do egzaminu" traktowanego jako odrzucenie propozy-cji, przechodzi nie od znaczenia doslownego do znaczenia po-wstajacego pod wplywem pewnego zbioru okolicznosci, ale odjednego znaczenia powstajacego pod wplywem pewnego zbioruokolicznosci do drugiego, którego znaczenie powstaje pod wply-wem innego zbioru okolicznosci. Oba znaczenia sa wiec równiezalezne od okolicznosci (posrednie), jak równie doslowne (bezpo-srednie) i w obydwu przypadkach wypowiedz oznacza dokladnieto, co mówi, poniewaz to, co mówi, jest funkcja wspólnej roz-mówcom, niejawnej wiedzy.

To samo rozumowanie bedzie sluszne takze dla "Chodzmywieczorem do kina", jakkolwiek, z pewnych powodów, którewyjda na jaw, jest tu trudniejsze do zastosowania. Musimy terazdowiesc czegos odwrotnego niz w przypadku "Musze jesc prazo-na kukurydze". Miast wyobrazac sobie sytuacje, w którejwypowiedz ("Chodzmy wieczorem do kina") moglaby uchodzicza spelnienie pewnego aktu mowy, musimy wyobrazic sobie sy-tuacje, w której wypowiedz ("Chodzmy wieczorem do kina")moglaby stac sie czyms innym niz po prostu spelnieniem pewne-go aktu mowy. Klopot w tym, ze przyklady, jakie zrazu przycho-dza do glowy, potwierdzaja raczej opinie Searle'a anizeli moja.Sa to przyklady, w których dostrzegana moc iIIokucyjna jest za-uwazana tylko dlatego, ze "bardziej normalna" moc iIIokucyjnawydaje sie nieodpowiednia. Tak wiec, jesli rozmówcy X i Y utk-neli w jakiejs gluszy i jeden z nich mówi do drugiego "Chodzmywieczorem do kina", zostanie to odebrane nie jako propozycja,

...

Page 14: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

54 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

lecz jako dowcip; lub jesli student X jest przykuty choroba dolózka czy w jakis inny sposób unieruchomiony, a student Y po-wie "Chodzmy wieczorem do kina", X uslyszy to jako zniewage,a nie propozycje. Jednakze w kazdym tych przypadków zniewagalub dowcip zostana odebrane tylko dlatego, ze okolicznosci wy-kluczaja mozliwosc propozycji.. mozliwosc, której nieistnienie(a co za tym idzie, jej obecnosc) musi byc rozpoznane, by wypo-wiedz osiagnela pozadany skutek. Czego potrzebujemy, to przy-kladów, w których zdanie "Chodzmy wieczorem do kina" usly-szy sie natychmiast jako zniewage czy dowcip (czy cokolwiekróznego od propozycji) i które nie wymagaja dwuetapowej proce-dury wnioskowania opisywanej przez Searle' a. Potrzeba nam tezwyjasnienia, dlaczego przyklady te z takim trudem przychodzado glowy - czyli dlaczego jest o wiele trudniej wyjsc mysla po-za konieczny zwiazek miedzy zdaniem "Chodzmy wieczorem dokina" a propozycja niz wejsc nia w konieczny zwiazek mie-dzy zdaniem "Musze jesc prazona kukurydze" a odrzuceniempropozycJI.

Przede wszystkim, analiza Searle'a opiera sie na zalozeniuogólnego zwiazku uzycia wyrazenia "let's"* z przedstawieniemjakiejs propozycji: "doslowne wypowiedzi tej postaci beda stano-wily generalnie propozycje, jak w (...) 'Let's eat pizza tonight' "8("Zjedzmy wieczorem pizze"). Lecz w tym samym akapicie Sear-le dostarcza przykladu wyjatku od swojej ogólnej reguly, kiedypisze "Let us begin by considering a typical case (...)" ("Rozpo-cznijmy od rozwazenia typowego przypadku (...)"). W konteksciejego dyskursu nie pozostawia sie w rzeczywistosci czytelnikowi(czy w przypadku wykladu - sluchaczowi) mozliwosci zapro-ponowania innego wstepu lub tego, by autor (wykladowca)w ogóle nie zaczynal. Co wiecej, jesli sluchacz zareaguje w któ-rys z tych dwóch sposobów, bedzie to odebrane jako bledne zro-zumienie mocy illokucyjnej wyrazenia "Let us", która w tej sytu-

* Skrót od ,,/et us"; wyrazenie odpowiadajace formantowi ,,-my". tworzacemuw jezyku polskim pierwsza osobe liczby mnogiej trybu rozkazujacego czasownika(przyp. tlum.).

8 Ibidem, s. 61-62.

J"""

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 55

acji jest nie tyle propozycja, co okresleniem zamiaru. Podobnie,kiedy quarterback* wyprowadza swoja druzyne z mlyna, mówiac"Let's do it" ("Zróbmy to") lub "Let's go" ("Chodzmy"), nieprzedstawia pozostalym zawodnikom propozycji, ale raczej roz-kazuje. Skrzydlowy postapilby niewlasciwie, odpowiadajac "Mu-sze uczyc sie do egzaminu", czy w ogóle jakkolwiek odpowia-dajac, tak jak postapilby niewlasciwie czlonek kongregacjiwiernych, wyrazajac dezaprobate wobec "propozycji" duchowne-go - "Módlmy sie" (ta wypowiedz jest zapowiedzia, a nie pro-pozycja).

W zadnym z tych przypadków wyrazenie "let's" nie zapowia-da propozycji, bo sytuacja jest okreslona w taki sposób, ze slowamówcy ucinaja dyskusje lub z góry okreslaja jej wynik, nie zasinicjuja ja. Zauwazmy, ze w przykladzie Searle'a sluchajacy ro-zumie cos dokladnie odwrotnego: o "Chodzmy wieczorem do ki-na" zaklada sie, ze jest to pierwsza wypowiedz w wymianie zdan,nie majaca poprzedników i dlatego slyszy sie ja jako propozycje.Inaczej usytuowana, blizej konca niz poczatku dyskusji, ta samawypowiedz bylaby zrozumiana jako wyraz zgody rozmówców nauprzednia propozycje. (Bylaby ona równowazna wypowiedzi"Dobrze, wiec chodzmy wieczorem do kina"). Rzecz w tym, zezaden z tych momentów nie jest sam przez sie bardziej natural-nym czy bardziej normalnym i ze scena musi byc nie mniej przy-gotowana dla "Chodzmy wieczorem do kina", jesli ma to byczrozumiane jako propozycja, niz dla "Musze jesc prazona kuku-rydze", jesli ma byc odebrane jako odrzucenie propozycji.

Dlaczego wiec tak niewiele czasu zajmuje Searle'owi jej usta-wienie w stosunku do czasu, który musialem poswiecic na jejzdemontowanie? Bierze sie to stad, ze jest ona juz dla niego usta-wiona przez zwyczajowe (lecz niekonieczne) praktyki calegospoleczenstwa, a on, zeby zapewnic skutek dalszego dzialaniatych praktyk, nie musi zrobic nic wiecej niz zalozyc, ze maja onemiejsce. Gdybysmy poprosili kogos o przypisanie jakiejs wypo-wiedzi mocy illokucyjnej, zrobilby to w kontekscie okolicznosci,

* Quarterback - w footballu amerykanskim: gracz na pozycji srodkowej, zwy-kle organizator gry (przyp. tiurn.).

Page 15: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

56 Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

w jakich najczesciej ma z taka wypowiedzia do czynienia. Dlawiekszosci z nas beda to okolicznosci, które zaklada SearIe,i dlatego wydaje sie, ze zwiazek miedzy zdaniem "Chodzmy wie-czorem do kina" a pewna jego mozliwa moca illokucyjna jest na-turalny, podczas gdy w rzeczywistosci jest on funkcja kontekstutak szeroko podzielanego, ze wydaje sie nie byc zadnym kontek-stem. A to wlasnie takie konteksty wytwarzaja poczucie ciagloscizycia, pozwalajac nam na sobie polegac i przyjmowac jako nor-matywne znaczenia, które umozliwiaja, i to dlatego, ze Searleprzywoluje taki kontekst (nie zdajac sobie sprawy z jego obecno-sci), tak wiele wysilku wymaga zobaczenie róznych aspektów te-go przykladu.

W pewnym wiec sensie okolicznosci, które sklaniaja nas doprzypisania zdaniu "Chodzmy wieczorem do kina" mocy illoku-cyjnej propozycji, sa normalne - mamy z nimi do czynienia cze-sciej niz z okolicznosciami prowadzacymi do przypisania mumocy innej. Wciaz jednak pozostaja okolicznosciami (normalny-mi w sensie statystycznym,a nie z natury rzeczy) i wobec tegoglówna teza mojego rozumowania wychodzi z walki nietknieta:nie ma róznicy pomiedzy posrednimi i bezposrednimi aktami mo-wy, poniewaz wszystkie akty mowy sa rozumiane w oparciuo wspólna rozmówcom wiedze niejawna. Wszystkie akty mowysa bezposrednie, bo ich znaczenie odbierane jest bezposrednioi wszystkie akty mowy sa posrednie, bo te bezposrednio odbiera-ne znaczenia sa funkcjami sytuacji, w których sa osadzone.

Wazne jest, by uswiadomic sobie, co nie wynika z mojej ar-gumentacji. Nie wynika z niej, ze zdanie moze znaczyc cokol-wiek. W swojej dyskusji o posrednich aktach mowy Herberti Eve Clark wskazuja, ze "we wlasciwych okolicznosciach" kaz-dego z wielu zdan mozna by "uzyc jako prosby o otwarcie okna";ale ostrzegaja: "nie znaczy to, ze kazde z owych zdan spelni ówcel", poniewaz "gdyby tak bylo, porozumiewanie sie bylobychaotyczne", jako ze "sluchajacy nigdy nie wiedzialby, jaki aktmowy napotyka".9 Lecz chaos, którego obawiaja sie CIarkowie,

9 Herbert H. Clark i Eve V. Clark, Psychology and Language, Nowy Jork:Harcourt, Brace 1977, s. 121-122.

,......-

Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny... 57

powstawalby tylko wówczas, gdyby zdania mogly znaczyc cokol-wiek w oderwaniu od kontekstu. Zdanie jednakze nigdy nie wy-stepuje w oderwaniu od kontekstu; zawsze pojawia sie w jakiejssytuacji i sytuacja ta z góry okresli cele, dla jakich moze byc onouzyte. Zatem nie jest tak, ze kazdego zdania mozna by uzyc jakoprosby o otwarcie okna, lecz dla kazdego zdania istnieja okolicz-nosci, w których byloby ono uslyszane jako prosba o otwarcieokna. Nie jest prawda, jakoby zdanie moglo znaczyc cokolwiek,ale nie znaczy ono zawsze tego samego; zawsze ma znaczeniewymuszone na nim przez sytuacje, w której jest wypowiedziane.Sluchajacy zawsze wiedza, z jakim aktem mowy maja do czynie-nia, nie dlatego, ze istnieja granice illokucyjnych celów, do któ-rych zdania moga sluzyc, lecz dlatego, ze w kazdych okoliczno-sciach moc illokucyjna jakiegos zdania moze juz zawsze bycokreslona.

CIarkowie moga wyobrazac wszystkich tych, którzy sadza, ze ,potrzebne jest zakotwiczenie jezyka w jakims zbiorze niezalez-nych, formalnych ograniczen - czy te ograniczenia nosza nazwedoslownego znaczenia, jednoznacznego dyskursu, bezposrednichaktów mowy, litery prawa, zwyklych okolicznosci, czy tez swiatapotocznego. Pytanie, które zawsze powstaje, to: "Czy istnieja ta-kie ograniczenia, a jesli tak, to jak mozemy je rozpoznac?" Zatym pytaniem kryje sie jednak zalozenie, iz ograniczenia takiemusza dac sie okreslic raz na zawsze i ze jezeli nie da sie ichokreslic na jakims poziomie, to znaczy, ze zyjemy w swieciechaosu, gdzie porozumienie jest kwestia przypadku. Nie przestaje I

..Qow~rzac, ze takie ograniczenia istnieja; wynikaja one jednaK -z sytuaCjI, a nie z jezyka, a poniewaz wynikaja one z sytuacji,o~enia, którym podlegamy, nie zawsze sa takie same. Stadwidzimy, izznaczenia ani nie sa obiektywnie ustalone, ani nie sadowolnie konstruowane. Dla wielu te dwie ewentualnosci zdaja

sie byc jedynymi i dlatego wciaz scieraja sie protagonisci obie-ktywnosci i subiektywnosci. Jako ze stanowisko wylozone tu niejest ani subiektywistyczne, ani obiektywistyczne (ani nie jest syn-teza obydwu), moze ono pogodzic fakty przytaczane przez kazdaze zwasnionych stron: (l) ze w naturze zdania nie leza zadneograniczenia krepujace znaczenia, jakie moze ono przybierac

Page 16: Fish Zwykłe okoliczności język dosłowny

58Zwykle okolicznosci, jezyk doslowny...

i (2) ze mimo tego, porozumienie nie tylko jest mozliwe, ale tezzazwyczaj ma miejsce.

Moze Was zainteresuje, ze dobieglszy do bazy dwa razyw jednym meczu, Pat Kelly uczynil to jeszcze trzy razy w tymsamym tygodniu, dorównujac swojemu wynikowi za caly rok1976. Pod koniec tygodnia zanptowano slowa jego kolegi z dru-zyny: "Byc moze, jest cos w calej tej religii".

Przeklad MACIEJSMOCZYNSKI

Przeklad przejrzal Andrzej Szahaj

~

~

Czy na tych cwiczeniach jest tekst?

Esej ten ma podwójne zródlo: w zdarzeniu, które dalo mu ty-tul, oraz w ostatnio opublikowanym tekscie Meyera Abramsa pl.Jak czynic rzeczy tekstami, otwartym ataku na prace Jacques'aDerridy, Harolda Blooma i moje. Bylem obecny przy tym, gdyAbrams wyglaszal go w trakcie Seminarium im. Lionela Trillingaw 1978 roku i pamietam, ze bardzo sie smialem wtedy, gdy mo-wa byla o Derridzie i Bloomie, próbowalem sie tez smiac, gdymowa byla o mnie. Argumenty Abramsa sa znane. Sa to w isto-cie rzeczy te same argumenty, które wytoczyl on swego czasuprzeciwko J. Hillis Millerowi w "dyskusji o pluralizmie". W szcze-gólnosci oskarza on kazdego "Czytajacego Od Nowa" ("Newre-ader") o granie podwójnej gry, o "wprowadzanie swojej wlasnejstrategii interpretacyjnej w momencie czytania kogos innego,przy jednoczesnym milczacym poleganiu na wspólnych (commu-na/) normach w momencie komunikowania metod i rezultatówswojej interpretacji wlasnemu czytelnikowi" ("Partisan Review"1979, nr 4, s. 587). Miller, Derrida i inni pisza ksiazki i esejeoraz biora udzial w sympozjach i dyskusjach, uzywajac stan-dardowego jezyka po to, aby go zdekonstruowac. Sam fakt, ze saoni rozumiani, jest argumentem przeciwko stanowisku, do które-go naklaniaja.

Jako kontrargument byloby to prima Jacie wiarygodne, wtedygdyby w gre wchodzila jakas taka teoria, która czyni rozumienieniemozliwym. Jednakze w teorii Czytajacego Od Nowa rozumie-nie jest zawsze mozliwe, lecz nie z zewnatrz. To znaczy, ze przy-czyna, dla której moge mówic i zakladac rozumienie tego, comówie, przez kogos takiego jak Abrams, polega na tym, ze mó-

~